Otwarcie
konferencji
Rozwój energii atomowej a
zrównoważony rozwój –
doświadczenia krajów OECD
Zasodność rozwoju energetyki jądrowej
w Polsce
Case Study: Brytyjska droga do
energetyki atomowej
Uwarunkowania prawne rozwoju energetyki
atomowej w Polsce
Prawno-finansowe modele
realizacji budowy
elektrowni atomowej na przykładzie Francji, Anglii i Niemiec
Polacy a budowa elektrowni atomowej
Jak eliminowaćspołeczne obawy
wobec energetyki jądrowej
Czego oczekujemy od energetyki jądrowej w
XXI wieku?
Dyskusja
Zakończenie konferencji
Spis treści
|
Andrzej Kraszewski
Profesor Politechniki Warszawskiej
Jak eliminować społeczne obawy wobec
energetyki jądrowej
Chciałbym powiedzieć, że z zachwytem
słuchałem wypowiedzi
socjologa, ponieważ uważam, że jest potrzebna wiedza w bardzo wielu
dziedzinach dotyczących
budowy elektrowni atomowych, które są związane z
dochodzeniem do
pewnych polityk, do pewnych rozwiązań, które następnie będą
wprowadzane.
Obecnie wiele takich działań jest obarczonych pewną niewiedzą,
nieznajomością
mechanizmów społecznych podejmowania decyzji, a być może niewiele
brakuje do
tego, żeby mógł zostać zaakceptowany pogląd, że Polsce potrzebne są
elektrownie
atomowe, albo przynajmniej, by opinia
społeczeństwa na ten temat stała się jasna. Wcale nie chodzi o to, że
musimy za
wszelką cenę dążyć do rozwiązania, które my uważamy za najlepsze. Ważne
jest, byśmy
do końca i z dużą dozą pewności poznali, jaki, po porządnym
poinformowaniu,
jest stan wiedzy ludzi na ten temat, jakie jest ich myślenie.
Wśród fachowców, którzy zajmują się
inwestycjami
infrastrukturalnymi, energetyka jądrowa jest wymieniana na pierwszym
miejscu na
liście inwestycji, które są obarczone pewnym ryzykiem protestu.
Najczęściej
interwenientami są pozarządowe organizacje ekologiczne, lokalne
społeczności,
samorządy, ale również lobby górnicze, naftowe oraz obecnie bardzo
dynamicznie
rozwijające się lobby energetyki odnawialnej, odnawialnych źródeł
energii. Tak
więc są to nie tylko lokalne społeczności. Zdajmy sobie sprawę z tego,
że osób
zainteresowanych tym, czy będzie, powstanie pewien projekt, jak w tym
wypadku
energetyka jądrowa, może być znacznie więcej i te osoby, te grupy mogą
mieć
bardzo różne interesy.
Wobec tego pojawia się pytanie, czy
jeżeli jest takie duże
ryzyko zmasowanego sprzeciwu – tutaj widzieliśmy, że na początek to
jest około
50% – to czy warto w ogóle wracać w Polsce do dyskusji o energetyce
jądrowej.
Zadajmy sobie to pytanie, na które odpowiedź z punktu widzenia wyboru
politycznego prawdopodobnie byłaby na nie, gdyby nie to, że w ostatnim
czasie
zdarzyły się dwie rzeczy i to równocześnie, które dotyczą żywotnych
interesów
Polski.
Po pierwsze, przestaliśmy się czuć
bezpieczni energetycznie.
Po drugie, po wstąpieniu do Unii
Europejskiej obowiązują nas
pewne zasady, które najogólniej rzecz biorąc, wiążą się z walką z
efektem
cieplarnianym, głównie poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych.
Jestem członkiem delegacji polskiej na
tak zwanym PRE-COP-14, konferencji
czterdziestu kilku ministrów, która właśnie dzisiaj drugi dzień
odbywa się
w hotelu Sheraton. Miałem okazję porozmawiać z wieloma z tych
ministrów,
miałem okazję porozmawiać nawet z członkami Komisji Europejskiej i mogę
powiedzieć, że Unia Europejska nie odpuści. Musimy walczyć z efektem
cieplarnianym. Moim zdaniem to dobrze, że będziemy z nim walczyć.
Osobiście nie
traktuję tego w kategoriach ogromnego przymusu. Tak więc, proszę
państwa, te
dwie kwestie sprawiają, że musimy mówić o sposobach zwiększania
bezpieczeństwa
energetycznego i ograniczania emisji dwutlenku węgla.
Badania amerykańskiego Instytutu
Badawczego Energii Elektrycznej
(EPRI), który są dość dobrze w takim bardzo interesującym raporcie,
dostępnym
zresztą na stronach internetowych, wymieniają siedem bardzo istotnych
elementów,
które mogą przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego i zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych.
Są to: efektywność użytkowania energii, odnawialne źródła energii, nowe
technologie energetyki jądrowej, zaawansowane technologie zgazowania
węgla,
sekwestracja i magazynowanie CO2, hybrydowe
silniki
samochodowe i
wykorzystanie rozproszonych źródeł energii.
Proszę państwa, od razu powiedzmy sobie
szczerze, że obecnie w
Polsce myślimy nad tym, jaka będzie polityka energetyczna, czy
wykorzysta ona wiele,
być może nawet wszystkie spośród tych sposobów, jaki będzie miks
energetyczny.
Jasne jest, że w Polsce należy wdrażać nie jeden, ale wiele kierunków
działań,
być może nawet wszystkie z wymienionych.
Trzeba wybrać ten miks, trzeba mieć
pewne, jasne kryteria
wyboru, które udowodnią, że mieszanina tych rozwiązań, pewna określona,
stanowi
pewien kompromis i wychodzi naprzeciw interesom Polski. Najważniejsze
kryteria
wyboru tego miksu (oczywiście on będzie inny dla różnych
zainteresowanych osób
czy grup) to: koszt na jednostkę efektu (jakkolwiek go mierzymy, czy
kilowatogodzinę,
czy koszt redukcji tony wyemitowanego dwutlenku węgla), stopień
zaawansowania
technologicznego (niektóre z tych technologii są jeszcze dość dalekie
do takiego
stanu, który zapewnia bezpieczeństwo ich stosowania, który pozwala je
kupić i z
nich korzystać), czas niezbędny do wdrożenia, dostępność kadr, koszty i
korzyści dla środowiska oraz kontekst społeczny. To, proszę państwa,
jest
złożone zadanie optymalizacji wielokryterialnej.
Z tego płynie jeden wniosek, który
bardzo jasno chciałbym
podkreślić: rząd i parlament, także Senat, mają pełne prawo a nawet
obowiązek,
by rozpatrywać energetykę jądrową jako jedną z możliwości, jeden z
elementów planu
rozwiązania problemów energetycznych kraju. Odrzucenie go już na tym
etapie
byłoby pewnym wyborem ideologicznym, który nie ma żadnego sensu. Ale
przekonującego
uzasadnienia potrzeby energetyki atomowej w Polsce jeszcze nie
zbudowano. Na
razie jest to wyrażana intencja, wyrażane życzenie. Natomiast nie są mi
znane
rachunki, które by dowodziły takiej konieczności.
Zasadność energetyki jądrowej musi
wynikać z analiz w fazie
planowania strategii rozwoju energetyki – w nawiązaniu do działań
efektywnościowych, a więc rozwoju odnawialnych źródeł energii oraz
nowych
technologii, z którymi wiążemy pewne nadzieje.
Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że
pierwsze i najważniejsze
będzie zbudowanie istotnych argumentów dowodzących, że ów miks
energetyczny powinien
zawierać energetykę jądrową. Jeżeli nie będziemy mieli bardzo jasno
sformułowanej
polityki energetycznej państwa, owej białej księgi, z której będzie to
wynikać,
będzie bardzo trudno przekonać ludzi do energetyki atomowej. Jedni będą
jej przeciwnikami,
a drudzy zwolennikami. Zwolennicy będą mówili, że energetyka atomowa
jest
dobra, co każdy głupi widzi. Natomiast przeciwnicy będą mówili, że jest
niedobra,
że nas pozabija, co każdy głupi widzi. Każdy będzie miał swoje
argumenty.
Argumenty, które tutaj powinny się
liczyć, powinny wynikać, po
pierwsze, z pewnej rzetelnej prognozy zapotrzebowania na energię, a
więc
takiej, która jest wolna od manipulacji lobby, bo już na poziomie
prognoz energetycznych
mamy z tymi manipulacjami do czynienia. Po drugie, powinna wynikać z
pewnej
analizy techniczno-ekonomicznej i środowiskowej wariantów strategii
rozwoju energetyki.
Otóż, w systemie demokratycznym nie
możemy abstrahować od roli
społeczeństwa, które ma prawo do uczestniczenia w procesach planowania
i przygotowania
tej inwestycji. Tutaj dobrze jest widzieć owe społeczeństwo zarówno
jako
beneficjentów, jak i tych, którzy mogą się czuć poszkodowani, w tym
także tych,
którzy zdecydują się interweniować.
My tak naprawdę nie widzimy tych
beneficjentów, bo jeżeli wyjdzie
nam z rachunków, jeżeli pokażemy, że jakieś rozwiązanie jest dobre, na
przykład
jakiś wariant polityki energetycznej państwa, to beneficjentami będą ci
wszyscy, którzy wieczorem zapalają żarówkę w swoim pokoju czy włączają
młynek
do kawy. Poszkodowani to będą ci, którzy – jakkolwiek rozumiejąc taką
propozycję – uznają, że ich interes jest zagrożony. Socjolodzy zapewne
zgodzą
się ze mną, że kluczem do jakichkolwiek rozmów z przeciwnikami – z
tymi, którzy
będą czuli się tak poszkodowani, że zdecydują się wejść w czynną formę
protestu, staną się interwenientami – jest zrozumienie ich interesu. To
zrozumienie
interesu poszczególnych grup, które mają coś do powiedzenia lub chcą
wyrazić swoje
zainteresowanie projektem, jest kluczem do dalszych działań.
Ważne jest też określenie proporcji
ilościowych pomiędzy grupami
beneficjentów, poszkodowanych i interwenientów. Dlatego
bardzo ważne są badania opinii publicznej, bardzo
ważny jest
pewien obiektywny probierz dobrze sformułowany i również wolny od
manipulacji,
który udowodni nam, jakie są proporcje pomiędzy tymi trzema grupami.
Musimy się starać nie podchodzić do tego
z punktu widzenia
pewnej inżynierii socjologicznej – używam tego pojęcia w znaczeniu
pejoratywnym.
Powinniśmy do tego podejść spokojnie, powinniśmy stwierdzić, że jako
inżynierowie
w oparciu o naszą najlepszą wiedzę, którą zdobywamy na politechnikach,
na
uczelniach ekonomicznych, jesteśmy w stanie wykonać analizę techniczną
zawierającą
fakty, obiektywne prawdy.
To jednak absolutnie ma się nijak do
tego, jak potem te fakty
mogą być interpretowane, gdy dochodzi czynnik zaangażowania
społecznego.
Generalnie rzecz biorąc, zaangażowanie społeczne przydaje tym faktom
wartości.
My możemy udowadniać, że jakaś ilość dioksyn czy furanów nie jest
groźna dla
zdrowia, że nawet depozycja, że wymywanie przez deszcz będzie o ileś
tam razy szybsze,
ale ludzie będą uważali, że tak nie jest, że to ich pozabija, że to
spowoduje,
że ich żywność będzie skażona, że te dawki promieniowania, na które
będą być
może narażeni w otoczeniu elektrowni, będą dla nich złe. Interpretacja
tych
faktów może być obiektywna, bo może zawierać sformułowanie, że nie
wierzy się ekspertom.
Owe zaangażowanie społeczne ma ogromny
wpływ, bo na biurku
podejmującego decyzje zbiegają się z jednej strony owe fakty, z drugiej
strony w
wyniku konsultacji społecznych owe wartości. Podejmujący decyzje, który
bardzo
często jest politykiem, nie chce i bardzo dobrze, że nie chce,
abstrahować od
owego zaangażowania społecznego. Tak więc należy postulować, aby już na
etapie
tworzenia analizy technicznej istniała komunikacja z tymi wszystkimi,
którzy
wyrażają swój interes, zainteresowanie projektem. Chodzi o to, żeby ta
komunikacja otworzyła pewien dwukierunkowy przepływ informacji.
Proszę państwa, wiele razy widziałem
inżynierów tworzących
warianty rozwiązań projektowych, którzy w wyniku prawidłowo
przeprowadzonych konsultacji
społecznych nauczyli się rzeczy, których przedtem nie widzieli. Bardzo
często
projekty, które potem wychodzą z takiego procesu, są po prostu lepsze,
uwzględniają pewne fakty, których przedtem ich twórcy nie widzieli.
Dlaczego?
To jasne, bo przecież nas na politechnice uczą twardej inżynierii. To
jednak nie
jest wszystko, proszę państwa, dlatego dobrze jest wysłuchać tych,
którzy mają
swoje uwagi do projektu.
Na tym etapie jeszcze można je
uwzględnić, jeszcze wszystkie
rozwiązania są możliwe, jak chce tego Dyrektywa Rady Wspólnot
Europejskich 85/337/EWG
w sprawie oceny skutków niektórych publicznych i prywatnych
przedsięwzięć dla środowiska.
Wtedy zmiana pewnych elementów nie jest niszcząca dla projektu.
Najgorzej jest,
gdy wszystko już zostanie postanowione, uzyska się niezbędne dokumenty,
a
dopiero później przeprowadza się konsultacje społeczne. Wówczas
bardzo
często dzieje się tak, że inwestor zaciekle broni swoich rozwiązań, bo
wie, że
zmiana wszystkiego na tym etapie będzie już niszcząca dla projektu, dla
jego
ekonomiki, dla czasu, w którym ten projekt ma być zakończony.
Tak więc inwestor powinien zrozumieć, że
konsultacje społeczne powinny
być przeprowadzane na wczesnym etapie inwestycji. Dotyczy to także
inwestora państwowego,
który tworzy politykę, ponieważ istnieją strategiczne oceny
środowiskowe. Inwestor
powinien zrozumieć, że w jego interesie jest jak najwcześniej zacząć
rozmawiać
z tymi wszystkimi, którzy deklarują swój interes w takich czy innych
rozwiązaniach czy to polityki, czy to planu, czy programu, czy
lokalizacji
poszczególnych inwestycji. Czym szersze są owe kanały komunikacyjne,
tym
mniejszy jest konflikt. To wielokrotnie zostało dowiedzione.
W jaki sposób organizować udział
społeczeństwa na tym etapie
prac? Po pierwsze, z moich doświadczeń wynika, że należy dobrze
poinformować o
inwestycji, dostarczyć rzetelną informację, ale nie informację
lobbystyczną,
która jest spreparowana, bo wady natychmiast zostaną wychwycone przez
przeciwników. Ktoś, kto na tym etapie preparuje informacje po to, żeby
one
pokazywały tylko pewne „wygodne” fakty, po prostu podcina gałąź, na
której
siedzi, ponieważ przeciwnicy projektu tylko na to czekają, wychwycą i
pokażą,
gdzie się kłamie, gdzie się nagina fakty, i dowiodą, że nie można mu
wierzyć.
Informacja powinna być rzetelna. Jeżeli taka jest, to połowa osób,
która
wcześniej była przeciwko projektowi, może zostać wyeliminowana.
Jeżeli teraz wysłuchamy ludzi, zapytamy
ich, co mają do
powiedzenia i, co jest bardzo ważne, uwzględnimy ich uwagi, to połowa
niechętnych może zostać wyeliminowana. Trzeba pamiętać, że konsultacje
nie
polegają na tym, że zainteresowani sobie pogadają, a autorzy projektu
potem i
tak zrobią swoje. Nie. Należy z ogromną uwagą wysłuchać, co
zainteresowane grupy
mają do powiedzenia, i uwzględnić to w projekcie, pokazać, w jaki
sposób
uwzględnia się to w projekcie.
Kolejne zmniejszenie liczby osób
niechętnych projektowi można
uzyskać poprzez uczestnictwo, czyli jakąś forma zaangażowania do
współpracy przy
projekcie, organizacji ekologicznych, które zechcą usiąść razem z
autorami
projektu i doradzać, w jaki sposób można rozwiązać poszczególne
problemy.
Chodzi o zaangażowanie ich w prace, co zaowocuje zmniejszeniem się
liczby
niechętnych.
Trzeba pamiętać również o
rekompensatach. Przy niektórych
projektach niektórzy po prostu tracą na majątku, np. ich dom stoi za
blisko
obwodnicy. Tych więc trzeba wykupić.
Wówczas pozostaje jeszcze grupa tych,
którzy z powodów
ideologicznych są przeciwko projektowi. Dochodzimy do tego, co
socjologowie
nazywają konfliktem wartości. Tutaj nie ma dalszego pola do działania.
Oni są
przeciw, bo są przeciw, bo uważają, że tak jest lepiej. Natomiast
zwykle jest
to już niewielka grupa, jeżeli oczywiście projekt jest sensowny. W
każdym razie
trzeba te wszystkie kroki wykonać. Odpowiedź na pytanie: konflikt czy
współpraca? wydaje się prosta. Pewnie, że współpraca.
Teraz przejdę do tego, w jaki sposób
powstaje polityka
energetyczna państwa. Przygotowują ją fachowcy, a jest nam prezentowana
jako pewnego
rodzaju produkt gotowy.
Otóż, istnieje ryzyko, że rozwiązania, o
których mówimy, będą
realizowane przez bardzo długi czas. Taka jest natura wszelkiego
rodzaju polityki,
na przykład transportowej, czy rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Ich
czas
realizacji należy liczyć dekadami. Rozwiązania, zwłaszcza w polityce,
powinny
być na tyle trwałe, żeby były odporne na zasadnicze zmiany, które mogą
wprowadzić następne ekipy. To jest niezwykle istotna sprawa. One
powinny
wynikać z pewnego konsensusu, by przy zmianie kolejnej ekipy rządzącej
nie było
wszystko robione od początku. Niestety, naszą polską cechą jest pewien
bałagan
wynikający z tego, że każda nowa ekipa uważa, że ona wszystko zrobi
inaczej.
Dlaczego inaczej? No bo tamta zrobiła tak, to my zrobimy inaczej. Wobec
tego polityka
energetyczna państwa musi powstawać właśnie w oparciu o te mechanizmy,
o których
mówię.
Być może dobry byłby pomysł stworzenia
forum „Energetyka i
środowisko”, które podjęłoby następujące kierunki działań: inicjowanie
opracowań i raportów, analiza wariantów rozwoju energetyki, inicjowanie
działań
edukacyjnych i informacyjnych, inicjowanie badań opinii publicznej oraz
przygotowanie rekomendacji dla rządu. Każdy z państwa mógłby dopisać do
tego
jeszcze dziesięć innych działań.
Otóż proszę zauważyć, że istnieje
Państwowa Rada Ochrony
Przyrody, Państwowa Rada Gospodarki Przestrzennej itd. Natomiast, jeśli
chodzi o
energetykę, nie ma takiego ciała. Jest Społeczna Rada Konsultacyjna
Energetyki
profesora Krzysztofa Żmijewskiego, ale generalnie rzecz biorąc, nie ma
żadnego
ciała, które byłoby uznane przez tych, którzy by chcieli korzystać z
rad
takiego forum. Może to jest dobry pomysł, może właśnie tam można byłoby
dyskutować wszelkie interesy, można byłoby dyskutować wszelkie
propozycje
rozwiązań. I może to byłoby to właściwe miejsce, gdzie byśmy szybciej
doszli do
tego, jaki miks energetyczny jest dobry w wypadku naszego kraju –
zapewni nam
bezpieczeństwo energetyczne i zredukuje emisje gazów cieplarnianych.
Takie forum powinno być powołane, moim
zdaniem, przez ministra
gospodarki i środowiska. Do udziału w rozmowach powinni być zaproszeni:
przedstawiciele
dużych firm energetyki zawodowej, przedstawiciele firm związanych z
odnawialnymi
źródłami energii, pozarządowe organizacje ekologiczne, Państwowa
Agencja Atomistyki,
eksperci. Być może Państwowa Agencja Atomistyki uzna się za
podejmującego
decyzje, wobec tego nie będzie chciała uczestniczyć w pracach.
Oczywiście taka
formuła również jest możliwa.
Zasada polega na tym: nie unikajmy
trudnych partnerów, oni i tak
będą dochodzić swego interesu. Mam zawsze taką zasadę, że jak
rozpoczynam
konsultacje społeczne, namawiam najtrudniejszych rozmówców, żeby
przyszli do
nas, usiedli i zaczęli z nami rozmawiać. Tych najtrudniejszych, bo oni
czasami
nie chcą, ponieważ uważają, że wszystko wiedzą, przynajmniej tak im się
wydaje.
Chcą zaatakować projekt w momencie, kiedy on już będzie prawie gotowy.
Dlatego
nie wolno im dać wyjścia. To, proszę państwa, dotyczy wszystkich,
którzy
ewentualnie mogliby chcieć uczestniczyć w rozmowach. Jeżeli nie chcą,
to musimy
mieć na to bardzo mocne dowody. Bo potem, jak oni będą chcieli nas
dopaść, to
my powiemy: przepraszam, był taki moment, w którym były podejmowane
decyzje, a
ty nie chciałeś w tym uczestniczyć.
Wybór wariantów do analizy w planowaniu
strategicznym to jest
właśnie domena takiego forum społecznego. Istnieje kilka takich
wariantów:
wariant „zerowy”, wariant 50% odnawialnych źródeł energii, wariant z
trzema
elektrowniami jądrowymi oraz inne warianty.
Fachowcy muszą pomóc zainteresowanym
ustalić możliwość
realizacji poszczególnych wariantów, które ci popierają, które
realizują ich
interesy, które ich satysfakcjonują. Trzeba dokonać takiej analizy
niezależnie
od tego, że z góry wiadomo o jakimś wariancie, iż jest nierealny.
Nierealność
wariantów musi bowiem wynikać z analizy. Nie wolno od początku
dekretować, że
jakiś wariant jest nierealny. Ja już uczestniczyłem w takich procesach,
w
których obwodnica Warszawy miała prowadzić przez Pilawę. Kiedy
pokazywaliśmy,
jaki tam będzie strumień ruchu Warszawa–Warszawa, gdy pokazywaliśmy na
gruncie
analizy technicznej, jak będzie pracował taki wariant obwodnicy, nie
słyszeliśmy więcej takich propozycji. Po prostu osoby, które wcześniej
popierały taki wariant, po analizie zgadzały się na jego skreślenie. To
jest
najlepszy sposób. To jest jedyny sposób. Nie należy mówić: co te głupki
wiedzą
o energetyce.
Jest jeden taki bardzo ważny element, na
który należy zwrócić
uwagę. Mamy tendencję do rozmawiania, planowania i zmieniania planów w
nieskończoność. Prawidłowo podjęta decyzja, która została poprzedzona
konsultacjami
społecznymi, bliskim konsensusu dochodzeniem do rozwiązań, powinna
kończyć
dyskusję. Powinien być bardzo jasno określony moment, w którym kończy
się
dyskusję i rozpoczyna budowę. Teraz jest to w interesie społecznym, by
te rozwiązania,
które w ten sposób zostały opracowane, były realizowane najszybciej,
jak to możliwe.
Istnieje kilka zagrożeń, które mogą
utrudnić prawidłową
realizację całego procesu. Proces decyzyjny może zostać upolityczniony.
Jeżeli
tworzymy trudne projekty, starajmy się robić to pomiędzy wyborami, żeby
nie
stały się one przedmiotem gry wyborczej. Kolejnym zagrożeniem jest
mentalność,
czyli opinia: „co te oszołomy wiedzą o energetyce”. Niebezpieczna jest
także ideologizacja
kwestii energetyki jądrowej ze strony wielu pozarządowych organizacji
ekologicznych.
Z góry zakładają one, że coś jest złe. Istnieją również lobbing grup
interesów
za „odpowiednimi” rozwiązaniami oraz pokusa zbytniego „pójścia na
skróty”, a
przecież omawianie działania wymaga czasu. Bardzo często się zdarza, że
dzwonią
do nas na politechnikę inwestorzy, mówiąc: za trzy miesiące mamy złożyć
papiery,
weź pan zrób te konsultacje; jak już muszą być, to niech będą. My wtedy
odmawiamy:
teraz to sobie rób sam; trzeba było przyjść do nas rok temu, zwłaszcza
w wypadku dużych inwestycji. W wypadku kwestii związanych z budową
miksu
energetycznego potrzeba jest więcej czasu, może nawet trzy lata.
W konkluzji chciałbym zaapelować, by
zdać sobie sprawę z tego,
że zasadniczy problem budowy energetyki jądrowej leży zarówno w sferze
analiz
technicznych, jak i w dobrym przemyśleniu wszystkich elementów miksu
energetycznego,
począwszy od tak wyśmiewanej oszczędności energii, jak uwzględnienia
właściwej
roli kryteriów ochrony środowiska. Bo proszę pamiętać o tym, że jeżeli
obecnie wracamy
do rozmowy o energetyce jądrowej, to zdecydowały o tym właśnie
argumenty
środowiskowe. Wobec tego te prośrodowiskowe rozwiązania mogą tutaj być
bardzo
istotne. Również nad nimi trzeba się pochylić. Co bardzo ważne i co,
moim
zdaniem, będzie determinować szanse powodzenia, to uzyskanie możliwie
szerokiej
akceptacji społecznej dla planowanych inwestycji. Dziękuję bardzo.
Senator Tomasz Misiak
Przewodniczący Komisji Gospodarki Narodowej
Dziękuję bardzo.
Ostatni już dzisiaj referat przed
panelem dyskusyjnym wygłosi pan
dr inż. Andrzej Strupczewski z Instytutu Energii Atomowej POLATOM w
Świerku. Tam
znajduje się jedyny w Polsce czynny reaktor jądrowy, o czym zresztą
większość
społeczeństwa nie wie, bo 90% sądzi, że reaktorów jądrowych w Polsce
nie ma.
Bardzo proszę.
|