Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź 1, odpowiedź 2, następne oświadczenie


29. posiedzenie Senatu RP

29 stycznia 1999 r.

Oświadczenie

Wielce Szanowny Panie Premierze.

Każdy kto ma rodzinę na wsi, wie, jak trudno jej się dziś żyje. W budżecie państwa maleją środki przeznaczone na rozwój rolnictwa. Kredyty o przyzwoitej stopie procentowej są nieosiągalne. Przez otwarte polskie granice napływa do kraju tania, bo dotowana, żywność z najbogatszych państw świata. A mamy przecież w kraju wolny rynek, tak więc skoro, na przykład, mięso można gdzieś kupić taniej niż u nas, to prywatny przedsiębiorca nie będzie przepłacał! Wielu rolników, w tym nawet największych we wsiach, autentycznie klepie biedę! Bo jeśli nawet uda się coś sprzedać, to za grosze...

Nie dziwmy się więc, że rolnicy sięgają po drastyczne środki, w tym blokady dróg, nawet newralgicznych, jak choćby w ostatnim czasie "siódemki" łączącej Warszawę z Olsztynem, Elblągiem i Gdańskiem. Rolnicy mają prawo bronić swych najżywotniejszych interesów, a także interesów swych rodzin, w tym dzieci.

Obecna koalicja rządowa najwyraźniej dąży do ograniczenia liczby polskich gospodarstw przez doprowadzenie do bankructwa najsłabszych. Ta polityka makro może zresztą chybić celu. Obecnie, jak się okazuje, najmniej dotyka ona gospodarstw małych, najsłabszych, które mogą istnieć jeszcze długo, wytwarzając jedynie na własne potrzeby. Ta polityka niszczy gospodarstwa średnie, a nawet duże, czyli te najbardziej towarowe.

Ale przecież pole do popisu w ratowaniu polskiego rolnictwa mają także władze lokalne: wójtowie, starostowie i wojewodowie! Dlatego z niemałym zdziwieniem można było przeczytać w "Gazecie Olsztyńskiej" z 25 stycznia stwierdzenie wojewody warmińsko-mazurskiego, Zbigniewa Babalskiego - który nie chciał rozmawiać z rolnikami blokującymi drogę do granicy państwowej w Bezledach - na temat żądań protestujących: "bo rozwiązania muszą zapaść na szczeblu rządu". Ale też nie przedstawił żadnych lokalnych rozwiązań, które mogłyby polepszyć sytuację rolników w regionie. A dziś zwłaszcza trzeba przypomnieć, że to Zbigniew Babalski, choć działając nie wprost, lecz przez swoich ludzi, storpedował budowę wytwórni pasz w Dobrym Mieście. Miała ona produkować 120 tysięcy ton pasz rocznie; zaspokajając potrzeby głównie olsztyńskiego Indykpolu, dostarczającego ponad 50% krajowego mięsa tych ptaków. A wszystko dlatego, że wspierał to przedsięwzięcie poprzedni wojewoda.

Można by łatwo policzyć, ile ziarna rocznie musiałaby kupić ta wytwórnia! Zbyt mieliby w niej zapewniony niemal wszyscy producenci zbóż w regionie. W rozwijanej dzięki tej wytwórni hodowli drobiu mogłyby znaleźć zatrudnienie dodatkowe setki osób, wzbogacając swoje budżety rodzinne. Zrozumiał to już dość dawno NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", domagając się budowy wytwórni. Zrozumiało to wiele samorządów, nie tylko dobromiejski, który od dłuższego czasu optuje za takim rozwiązaniem. Nie zrozumieli jednak tego - widać przekraczało to ich horyzonty myślowe - członkowie Rady Naczelnej WMSSE, starannie dobrani przez wojewodę Babalskiego.

Głównie rozwojowi rolnictwa miała w założeniu służyć cała Warmińsko-Mazurska Strefa Ekonomiczna, a nie tylko dobromiejska podstrefa, w której zlokalizowano wytwórnię pasz. A prace nad wykorzystaniem możliwości, jakie daje ta strefa, dalej kuleją. Na ich efekty przyjdzie jeszcze długo czekać.

Niebagatelną rolę w rozwijaniu produkcji, przez zapewnienie zbytu na towary pochodzenia rolniczego, mógłby spełnić Warmińsko-Mazurski Rynek Hurtowy. Ale znów najpierw trzeba było zmienić władzę, później przyszła chyba refleksja, że jednak warto się tym rynkiem zająć. W związku z tym AWRSP wniosła nawet w wianie spółce, jako aport, 10 hektarów ziemi i znów nastała cisza...

Wykorzystaniem lokalnych możliwości polepszenia doli rolników powinien zająć się więc na serio urząd wojewody, a nie wyłącznie usprawiedliwianiem polityki rządu.

I jeszcze jedna refleksja: oburzające są telewizyjne wystąpienia ministra rolnictwa, że prawda, wiecie, rozumiecie, "chodzi o zamieszanie w kraju", że te protesty to "świadome działanie określonych sił". A tymczasem rolnicy mają przecież tylko jeden postulat, jak to sformułował w telewizyjnej poniedziałkowej (25.01) wypowiedzi pewien rolnik: "Niech rząd rządzi, ale mądrze". Trudno bowiem nie podzielić oburzenia protestujących, którym płaci się za kilogram żywca wieprzowego 1,50 zł, a za maciorę nawet 0,80 zł, podczas gdy kości, bywa, kosztują 4 zł. I jeszcze zastanawia cisza, jaka panuje wokół rolniczych rozruchów w naszym regionie. Ciekaw jestem, czy pochwala Pan politykę wojewody olsztyńskiego niewłączania się w rozwiązywanie problemów kraju i oczekiwania wyłącznie na rozwiązania centralne. I czy, podobnie jak wyżej wspomniany, jest Pan zdania, że Warmińsko-Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna i dobromiejska mieszalnia pasz nie są w stanie w rolniczo-hodowlanym regionie z silnym przemysłem rolniczo-spożywczym ułatwić rolnikom wyjścia z kryzysu.

Proszę, aby Pan Premier odniósł się do informacji zawartych w mojej wypowiedzi i podjął zdecydowane działania zmierzające do rozwiązania poruszonych przeze mnie problemów. Sytuacja jest bowiem alarmująca dla rządu i niestety tragiczna dla kraju i społeczeństwa, a już skandalem jest podejmowanie w takim momencie decyzji o sprzedaży Zakładów Mięsnych Ostróda - Morliny zagranicznemu inwestorowi. Z pewnością nie wpłynie to korzystnie ani na rozwój gospodarczy kraju, ani na rynek pracy, jak również na nastroje społeczne.

Proszę o informacje o planowanych przez Pana działaniach w tej sprawie.

Łączę wyrazy szacunku. Janusz Lorenz.


Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź 1, odpowiedź 2, następne oświadczenie