53. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy są jeszcze jakieś pytania?
Nie widzę chętnych.
Wobec tego otwieram dyskusję.
Nikt do dyskusji się nie zapisał, wobec tego dyskusję zamykam.
Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu czwartego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego.
Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 851, a sprawozdania komisji w drukach nr 851A i 851B.
Poproszę senatora Zientarskiego o przedstawienie stanowiska Komisji Ustawodawczej.
Senator Piotr Zientarski:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoki Senacie!
Powiem na wstępie, że komisja wnosi i prosi, ażeby przyjąć tę ustawę bez poprawek.
Głównym celem tej ustawy jest wykonanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z dnia 28 kwietnia 2009 r., sygnatura akt P 22/07, stwierdzającego niezgodność art. 434 §3 i art. 443 zdanie pierwsze in fine, ustawy - Kodeks postępowania karnego z art. 42 ust. 2 konstytucji w zakresie, w jakim dopuszczają możliwość orzeczenia na niekorzyść oskarżonego w sytuacji zaskarżenia wyroku, wydanego z zastosowaniem art. 387 wyłącznie na korzyść oskarżonego na podstawie zarzutów nieobjętych porozumieniem, o którym mowa w art. 387 k.p.k.
Transponując to na język ludzki, ogólnie zrozumiały, chciałbym powiedzieć, że chodzi o taką sytuację, ażeby wyłączyć stosowanie zakazu reformationis in peius... Jest to zasada, która mówi o tym, że orzeczenie odwoławcze nie może pogorszyć sytuacji odwołującego się. W wyniku tej nowelizacji w przypadku orzeczeń tak zwanych konsensualnych, czyli takich, kiedy oskarżony poddaje się dobrowolnie karze - a po to korzysta z tej instytucji, żeby skrócić całe postępowanie i żeby nie musiał się potem odwoływać, czyli, powiedziałbym, zrywa pewne porozumienie, jest nielojalny - oskarżony nie będzie chroniony tym zakazem Będzie więc możliwość, że tak powiem, pogorszenia jego sytuacji.
To była nasza, senacka, inicjatywa ustawodawcza, która została skierowana do Sejm. Sejm, to znaczy Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach, akceptując nasze rozwiązanie, jako że działamy w ramach regulaminu i wykonujemy jedynie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, przedstawiła dwie zmiany w stosunku do brzmienia przedłożonego projektu senackiego. Pierwsza polegała na dodaniu przepisu art. 434 §4 pozwalającego orzekać na niekorzyść skarżącego w przypadku, gdy sąd w wyroku skazującym zastosował art. 60 §3, czyli nadzwyczajne złagodzenie kary, lub §4 kodeksu postępowaniu karnego, a skarżący odwołał swoje wyjaśnienia lub zeznania. Chodzi też o pewną zmianę postawy, o nielojalność. Oskarżony został skazany tak łagodnie, bo złożył zeznania, przyznał się, a teraz odwołuje się i składa środek odwoławczy. W takiej sytuacji zakaz reformationis in peius nie będzie miał zastosowania.
Druga zmiana polegała na dodaniu przepisu art. 434 §5, który w przypadkach, gdy skarżący wniósł środek odwoławczy w warunkach określonych w art. 434 §3 lub §4, nie pozwala orzekać na jego niekorzyść, gdyż sąd odwoławczy stwierdził zaistnienie choć jednej z bezwzględnych przyczyn uchylenia orzeczenia, o którym mowa w art. 439 §1 kodeksu postępowania karnego.
Komisja Ustawodawcza rekomenduje przyjęcie tej ustawy bez poprawek.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Poproszę pana senatora Klimowicza o zreferowanie stanowiska komisji praw człowieka.
Senator Paweł Klimowicz:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Po tak wspaniałym wystąpieniu mojego poprzednika, pana senatora mecenasa Piotra Zientarskiego, pozostaje mi krótko przedstawić opinię Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Jest ona tożsama z opinią Komisji Ustawodawczej, czyli pozytywna. Senatorowie właściwie bez dyskusji przyjęli opinię pozytywną, wobec czego wnioskujemy o przyjęcie ustawy bez poprawek. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Czy są pytania do sprawozdawców?
Nie widzę chętnych.
Czy pan minister chciałby zabrać głos?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniew Wrona:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Chciałbym podziękować komisjom senackim, które także wczoraj bardzo wnikliwie zajmowały się tym projektem.
Wydaje się, że został wypracowany przepis naprawdę precyzyjny, który ustanawia bardzo prawidłowo równowagę pomiędzy prawem do obrony, którego wsparcie stanowi zasada zakazu reformationis in peius, i interesem karnego ścigania, który nakazuje, aby ścigać wszystkich przestępców, zwłaszcza jeżeli okazali się nielojalni wobec organów prowadzących postępowanie i mimo że skorzystali z pewnych dobrodziejstw i korzyści, które daje prawo karne, sami je negują, mając poczucie braku jakiegokolwiek ryzyka, ponieważ chroni ich zakaz reformationis in peius. Takie sytuacje zostały wyeliminowane. W §1 przewidziany jest wyjątek: nie stosuje się tego zakazu wtedy, jeżeli skarżący skarży te elementy, które wcześniej sam uzgodnił. Taki jest sens §1. §2 jest podobny, ponieważ mówi o sytuacji, gdy tak zwany mały świadek koronny, czyli sprawca nie mający formalnego statusu świadka koronnego, ale korzystający dzięki swoim wyjaśnieniom z dobrodziejstwa nadzwyczajnego złagodzenia kary, potem te wyjaśnienia odwołuje i kwestionuje w środku odwoławczym. Takie sytuacje są tym przepisem objęte, dlatego uważam, że ustawa zasługuje na przyjęcie bez poprawek.
Chcę przypomnieć Senatowi, bo przecież to jest inicjatywa senacka, że w Sejmie doszło jedynie do uzupełnienia przepisów, bo ani słowa nie zmieniono w tym, co zaproponował Senat. Uzupełniono jedynie tę regulację o kwestię nielojalnego sprawcy, mającego statut małego świadka koronnego, działając w oparciu o przepisy kodeksu karnego. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Czy są pytania do pana ministra?
Nie widzę chętnych.
W związku z tym otwieram dyskusję.
Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu, wobec tego dyskusję zamykam.
Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu piątego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o funduszach inwestycyjnych.
Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 853, a sprawozdanie komisji w druku nr 853A.
Proszę sprawozdawcę Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, senatora Antoniego Motyczkę, o przedstawienie sprawozdania komisji.
(Rozmowy na sali)
Czy można prosić pana senatora Motyczkę o przedłożenie sprawozdania? Czy można prosić o przedstawienie sprawozdania komisji?
(Senator Antoni Motyczka: Już moje?)
Tak.
(Głos z sali: Nie ma sprawozdawcy.)
(Głos z sali: Jest sprawozdawca.)
Jest senator Motyczka i pan senator jest sprawozdawcą Komisji Budżetu i Finansów Publicznych.
(Senator Antoni Motyczka: To do punktu piątego.)
Tak jest, punkt piąty.
(Senator Antoni Motyczka: Panie Marszałku, przepraszam za spóźnienie.)
Proszę bardzo.
Senator Antoni Motyczka:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Przypadł mi zaszczyt zaprezentowania sprawozdania do punktu piątego porządku obrad. Sprawozdanie dotyczy zmiany ustawy o funduszach inwestycyjnych. Zebrały się dwie komisje, Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisja Gospodarki Narodowej, które na wspólnym posiedzeniu jednogłośnie przyjęły uchwałę i wnoszą o przyjęcie ustawy bez poprawek. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy są pytania do sprawozdawcy? Nie ma, nie widzę chętnych.
Wobec tego dziękuję bardzo.
(Senator Antoni Motyczka: Dziękuję uprzejmie.)
Projekt tej ustawy został wniesiony przez komisję sejmową. Do prezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister finansów.
Czy przedstawiciel rządu, pan minister Daniluk, chce zabrać głos?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Dariusz Daniluk: Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Nie, nie mamy uwag.)
Dobrze. Dziękuję bardzo.
Czy są pytania do pana ministra? Nie ma pytań do pana ministra.
Wobec tego otwieram dyskusję.
Jednocześnie zawiadamiam, że do dyskusji nikt się nie zapisał, a w związku z tym dyskusję zamykam.
Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu szóstego porządku obrad
- bardzo ciekawy punkt - stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ratyfikacji Konwencji dotyczącej budowy i funkcjonowania Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach, sporządzonej w Hamburgu dnia 30 listopada 2009 r.
Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 852, a sprawozdania komisji w drukach nr 852A i 852B.
Ponieważ nie ma w tej chwili sprawozdawców, a sprawozdawcami są pan senator Rocki i pan senator Wiatr, musimy zrobić krótką przerwę techniczną. Zaraz ich tu ściągniemy i będziemy mogli kontynuować.
Wobec tego w tej chwili, powiedzmy, pięć minut przerwy.
(Przerwa w obradach od godziny 14 minut 03 do godziny 14 minut 13)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę państwa, uzupełniliśmy już nasze braki kadrowe...
(Senator Leon Kieres: Mikrofon, Panie Marszałku.)
Ponieważ uzupełniliśmy już nasze braki kadrowe, a pan minister zmierza do nas i lada chwila ma być, to może rozpoczniemy naszą debatę nad projektem opinii w sprawie... Coś mi się tu nie zgadza. Już, sekundkę... Aha. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ratyfikacji Konwencji dotyczącej budowy i funkcjonowania Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach, sporządzonej w Hamburgu dnia 30 listopada 2009 r.
Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 852, a sprawozdania komisji zawarte są w drukach nr 852A i 852B.
Jako pierwszego poproszę sprawozdawcę Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, senatora Kazimierza Wiatra, o przedstawienie sprawozdania komisji.
Senator Kazimierz Wiatr:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Przepraszam za to opóźnienie, ale debaty nad ustawą o telekomunikacji i nad ustawą - Kodeks pracy się przedłużały, więc nie spodziewaliśmy się, iż omawianie punktu szóstego nastąpi tak szybko.
Proszę państwa, komisja zajmowała się wczoraj opiniowaniem ustawy o ratyfikacji Konwencji dotyczącej budowy i funkcjonowania Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach. Ratyfikowaliśmy w Senacie wiele konwencji i muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o tę ustawę, tę konwencję, to trochę odbiega od dotychczasowych przyzwyczajeń. Chodzi nie tylko o objętość, bo druk sejmowy jest bardzo obszerny, ale również o ciężar merytoryczny. Otóż ratyfikowanie tej konwencji spowoduje, że Polska będzie miała swojego przedstawiciela w spółce, która będzie budowała urządzenie, synchrotron, umożliwiające prowadzenie wysokiej jakości badań na wysokim poziomie zaawansowania. Planowany koszt budowy ośrodka badań laserem, według cen z 2005 r., wynosi ponad 1 miliard euro. Jednak należy zwrócić uwagę na to, że udział poszczególnych państw w tym przedsięwzięciu jest niezwykle zróżnicowany. Dane o tym zawarte są w konwencji, nawet nie w załącznikach do niej, tylko w samej konwencji. W art. 5 "Wkłady" wyraźnie jest napisane, że 580 milionów euro zostanie wniesione przez Republikę Federalną Niemiec. To jest 60% kosztów budowy tego urządzenia. Następna ogromna transza zostanie wniesiona przez Federację Rosyjską - 250 milionów euro. Zatem okazuje się, że dużo ponad 80% kosztów związanych z tym urządzeniem zostanie wniesionych przez Niemcy i Rosję. Myślę, że informacja, którą państwu przekazuję, jest ważna. Polska zobowiązuje się, że na przestrzeni pięciu lat wniesie wkład w wysokości 21,6 miliona euro. Dla porównania trzeba powiedzieć, że w przypadku Wielkiej Brytanii będzie to 30 milionów, Francji - 36 milionów, Włoch - 33 miliony. W przypadku Hiszpanii i Polski będzie to wkład w identycznej wysokości - 21,6 miliona. To jest raptem 2% kosztów budowy tego urządzenia.
Wczoraj na posiedzeniu komisji pan minister, bazując na pewnych doświadczeniach związanych z funkcjonowaniem ośrodka CERN, gdzie, jak państwo wiecie, znajduje się zderzacz hadronów i akcelerator o długości 25 km, mówił, że tam udział Polaków jest duży i być może tutaj uda się to powtórzyć. Jednak trzeba powiedzieć, że to jest takie nie do końca uzasadnione przekonanie. W CERN pracują Polacy, mają swój wkład, ale my jako państwo nie czerpiemy z tego konkretnych zysków. A trzeba powiedzieć, że ponieważ budujemy społeczeństwo informacyjne i gospodarkę opartą na wiedzy, chcielibyśmy, aby w wyniku tak dużych nakładów powstawały pewne wartości dodane w postaci patentów, które albo będą wdrażane w Polsce, albo będą przedmiotem eksportu. A więc najlepsza wizja to taka, że my jako państwo będziemy eksportować patenty.
Chciałbym też powiedzieć o kolejnym zapisie. W art. 6 zostało zapisane, że ocena i rekomendacja wniosków - każde państwo będzie składało wnioski o przeprowadzanie eksperymentów przy pomocy wybudowanego urządzenia - nastąpią po wzięciu pod uwagę jakości proponowanych badań, ale w tym samym artykule, w kolejnym punkcie, jest napisane, że rada ustali warunki wstępne w celu zapobiegnięcia trwałej i znaczącej nierównowadze między korzystaniem z tego ośrodka przez środowiska naukowe a wkładem finansowym udziałowców. Oznacza to, że skoro mamy dwuprocentowy wkład, to udział badań prowadzonych przez nasze państwo, przez naszych naukowców nie powinien w znaczący sposób odbiegać od tych 2%. Oczywiście uzasadnienie tego jest takie, że przedsięwzięcie jest ważne, nowoczesne i powinniśmy w nim uczestniczyć.
Na posiedzeniu komisji rozmawialiśmy o tym, na czym polega specyfika lasera rentgenowskiego. To jest spójne światło rozpędzane na długości 3,5 km. Ważne jest wykorzystanie tego do badania materiałów, głównie białek, a także leków. Pewne novum, które wprowadza to urządzenie, to nie tylko możliwość robienia zdjęć typu rentgenowskiego czy przeprowadzania innych wnikających w materię badań, ale także filmowanie w ogromnym powiększeniu, przy dużej penetracji materii zjawisk, które zachodzą w materii.
Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności i wyrażając te wszystkie... nie wiem, czy można je nazwać wątpliwościami, raczej sugestie, przemyślenia i refleksje, komisja poparła przyjęcie tej ustawy i wnosi, aby Wysoki Senat także przyjął ustawę bez poprawek. Zresztą tutaj chyba nie za bardzo jest możliwość wprowadzania poprawek.
Zwracając się do pana ministra, który jest obecny, a jest fachowcem w tej dziedzinie, muszę powiedzieć, że w tym dokumencie są takie bardzo fachowe ilustracje. Tak że jest to niezwykle konkretna konwencja i tak jak mówię, to aż zadziwiające, jak szczegółowa.
Rozmawialiśmy też na temat tego, o czym była już mowa w tej Izbie. Otóż budujemy synchrotron w Krakowie w ramach Programu Operacyjnego "Innowacyjna gospodarka", ale rozmiary i jakość tego przedsięwzięcia... No, dobrze się to uzupełnia, można nawet powiedzieć, że pewne badania wstępne czy przygotowania naszych naukowców na tym sprzęcie krajowym będą powodowały, że te 2% będziemy mogli tam bardziej jeszcze intensywnie wykorzystać. Pan minister kiwa głową, czyli dobrze to ująłem.
Proszę państwa, tak jak powiedziałem, w imieniu całej komisji wnoszę o przyjęcie ustawy o ratyfikacji Konwencji dotyczącej budowy i funkcjonowania Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach, sporządzonej w Hamburgu. Tam też to urządzenie ma być budowane.
Może jeszcze dodam jedno zdanie. Mówiłem o tym, że Niemcy biorą na siebie 60% kosztów budowy i 40% funkcjonowania. Powstaje tu pytanie, skąd ta różnica, czemu 60% budowy, a 40% eksploatacji, skoro jednocześnie w konwencji jest napisane, że udział badań danego państwa będzie proporcjonalny do wkładu w budowę. Ale to może potem wyjaśni nam pan minister. Tak że jeszcze raz bardzo dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Proszę teraz o głos sprawozdawcę Komisji Spraw Zagranicznych.
Miał to być pan profesor Marek Rocki, ale zreferowania tego podjął się pan senator Kieres.
Senator Leon Kieres:
Panie Marszałku! Panie i Panowie!
Oczywiście po tym kompetentnym wystąpieniu pana profesora Wiatra nie będę zajmował się problemami specjalistycznymi związanymi z przedmiotem działalności Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach. Problematyka ta budziła zresztą zainteresowanie, powiedziałbym, zaciekawienie członków Komisji Spraw Zagranicznych, która wczoraj zajmowała się zagadnieniem ratyfikacji konwencji, czyli przyjęcia ustawy przez Wysoką Izbę. Chcę tylko zwrócić uwagę na dwa aspekty prawne związane z tą ratyfikacją.
Pierwszy aspekt odnosi się do zagadnień konstytucyjnych. Mianowicie ta konwencja reguluje materie zastrzeżone do kompetencji ustawodawcy, podkreśla się, że państwo w sposób znaczący będzie obciążone finansowo naszym uczestnictwem w międzynarodowej spółce. Mówił już o tym pan profesor Wiatr. Jest to wprawdzie niewiele ponad 2%, ale według cen z 2005 r. wkład Polski wyniesie 21,6 miliona euro. Stąd też, jako że materia należy do kompetencji ustawodawcy, konwencja wymaga ratyfikacji przez Wysoką Izbę. Komisja Spraw Zagranicznych jednogłośnie postanowiła wczoraj zarekomendować Wysokiej Izbie przyjęcie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację.
Drugi problem, prawny, dotyczy statusu tej instytucji, czyli Europejskiego Ośrodka Badań Laserem Rentgenowskim na Swobodnych Elektronach. Ma to być spółka międzynarodowa. Uwaga pana profesora Wiatra dotycząca partycypacji w kosztach jest kompetentna i właściwa, bowiem zgodnie z ogólnymi zasadami, dotyczącymi nie tylko spółek prawa wewnętrznego, ale również spółek międzynarodowych, generalnie uczestnicy takich wspólnych przedsięwzięć partycypują w kosztach działalności w sposób określony w statucie, w tym wypadku w konwencji i w statucie samej spółki. Kiedy wczoraj rozmawialiśmy na ten temat, mówiono nam, że należy odróżnić koszty funkcjonowania tej instytucji od możliwości wzięcia udziału w jej działalności, bo to jest druga sprawa. Mianowicie nasi przedstawiciele nauki, zwłaszcza z zakresu nauk fizycznych, będą mogli korzystać z działalności tej instytucji w Hamburgu na zasadach odnoszących się do wniosków o udzielenie grantu. Tak więc ten dwuprocentowy udział w kosztach wcale nie musi się przekładać na dwuprocentowy udział w korzyściach związanych z uczestnictwem. Ten udział może być o wiele większy, jeżeli polskie placówki naukowe i polscy przedstawiciele odpowiednich dyscyplin naukowych będą potrafili sformułować odpowiednie wnioski o granty i jeśli te granty zostaną zaakceptowane przez władze spółki.
Rekapitulując, Panie Marszałku: Komisja Spraw Zagranicznych jednogłośnie podjęła wczoraj uchwałę, w której rekomenduje Wysokiej Izbie wyrażenie zgody na ratyfikację konwencji. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy są pytania do sprawozdawców? Nie ma.
Projekt tej ustawy został wniesiony przez rząd. Do prezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych zostali upoważnieni minister spraw zagranicznych oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego. Ministerstwa te reprezentowane są przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Macieja Szpunara i przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jerzego Szweda.
Czy któryś z panów ministrów chciałby zabrać głos?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Maciej Szpunar: Nie, dziękuję.)
Ale pytania panów ministrów chyba nie ominą.
Czy są pytania do panów ministrów? O, dużo jest.
Proszę bardzo, Panie Senatorze. Proszę, proszę.
Senator Stanisław Bisztyga:
Panie Ministrze, co zadecydowało o tym, że ten ośrodek jest budowany w Niemczech? Czy tylko względy finansowe?
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Duża kasa.)
Ja wiem, że nasze szanse na to, żeby to było w Polsce, są niewielkie, ale... To pierwsza sprawa.
Szacunek tych kosztów był robiony według stanu na 2005 r. Jaka zatem kwota będzie przeznaczona na ten cel zgodnie z cenami z 2010 r.? To te dwa pytania.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jerzy Szwed:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Wysoka Izbo!
Odpowiadam na te pytania. A więc, dlaczego akurat ten ośrodek? My uczestniczymy w wielu projektach międzynarodowych. Polityka naukowa regulowana przez mapę drogową, którą kończymy konstruować, mówi, że uczestniczymy w największych przedsięwzięciach naukowych na świecie. Równocześnie zaczęliśmy budować infrastrukturę u nas w kraju. A zatem idziemy dwutorowo, że tak powiem, jedna noga wzmacnia drugą. Ośrodek w Niemczech istnieje od parudziesięciu lat; zdaje mi się, że w tym roku obchodzi swoje pięćdziesięciolecie. Współpraca z tym ośrodkiem, który w większości jest utrzymywany z funduszy niemieckich, ale jest ośrodkiem międzynarodowym, trwa od dawien dawna. Projekt, który obecnie jest realizowany, projekt lasera na swobodnych elektronach, ewoluował; początkowo projekt był związany z innym urządzeniem, ale Polacy uczestniczyli w badaniach od dawien dawna. To jeden z wielu ośrodków w Europie, z którymi współpracujemy. Jest to też CERN w Genewie czy ośrodek w Grenoble, gdzie uczestniczymy w przedsięwzięciu skonstruowanym na podobnych zasadach jak właśnie to.
Jeśli chodzi o ceny z 2005 r., to tu rzeczywiście powinna już być poprawka. Są standardowe metody rewaloryzacji tej kwoty. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, ale trzeba je rewaloryzować do 2010 r. Czyli po obliczeniu według standardowych metod będzie to nieco więcej.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Wojciechowski.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!
Dwa pytania. Pierwsze pytanie dotyczy zarządzania. Rozumiem, że 60% głosów w zarządzaniu będą mieli Niemcy, czyli, że tak powiem, głównie oni będą tam rządzić. Czy nie oznacza to jakiegoś zagrożenia dla prawidłowego wydania naszych pieniędzy?
Druga kwestia, która też budzi moje wątpliwości, dotyczy zgłaszania tych badań, oceny tego materiału, który wpływa. Co chcemy badać i czy w ten sposób... Bo jest jakaś tajemnica naukowa w tym zakresie. I czy ta tajemnica - a raczej w cudzysłowie: "tajemnica" - będzie zachowana, czy nie stanie się to furtką do wykorzystania naszych pomysłów przez innych? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jerzy Szwed:
Może zacznę od tego drugiego pytania. My, choć przystępujemy do tej spółki z wkładem dwuprocentowym, mamy większe ambicje, ale też mamy doświadczenie, jak to osiągnąć. Chcę tu powiedzieć, że w przypadku podobnego urządzenia, choć mającego trochę większą skalę, w CERN... Zapewne wszyscy państwo wszyscy słyszeli o Wielkim Zderzaczu. Otóż są tam prowadzone cztery eksperymenty, no i my z naszym trzyprocentowym wkładem do CERN uczestniczymy we wszystkich tych eksperymentach. Oczywiście polega to na tym, że my dołączamy do dużych grup eksperymentalnych, nie są to nasze eksperymenty, ale eksperymenty międzynarodowe, niemniej jednak nasz wkład jest równoprawny. My stanowimy pod względem liczbowym grupę mniejszą, ale równoprawną. Zatem również wszystkie publikacje, które tam powstają, są również naszymi publikacjami. To pierwsza odpowiedź.
Wyniki takich prac, a więc wyniki prac międzynarodowych naukowych grup doświadczalnych są publiczne, one są publikowane i nie podlegają patentowaniu. Ale wyniki niektórych prac, prowadzonych na specjalne zamówienie, zwłaszcza z udziałem firm prywatnych, mogą być okryte tajemnicą i one są wtedy patentowane. Jest tu więc znaczące rozróżnienie.
Jeśli chodzi o udział w przedsięwzięciu, w którym Niemcy mają przewagę wynikającą z sześćdziesięcioprocentowego udziału - tu dodam, że Rosjanie wchodzą w to z wkładem wynoszącym 25%, a zatem też znaczącym - to nasz brak obaw możemy opierać na doświadczeniu. Ośrodek DESY - jak powiedziałem, pełna nazwa to Deutsches Elektronen-Synchrotron - istnieje już pięćdziesiąt lat i my w ramach tego ośrodka z Niemcami współpracujemy, bo to jest ośrodek niemiecki, przyjmujący międzynarodowe grona naukowców. I jeśli chodzi o badania naukowe, to nie słyszałem, by w przeciągu tych pięćdziesięciu lat miały miejsce jakiekolwiek problem wskazujące na dominację jednego kraju nad drugim. Bo kryteria tej współpracy są jasne - to są kryteria doskonałości naukowej.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Pan marszałek Romaszewski, proszę bardzo.
Senator Zbigniew Romaszewski:
A jakie są nasze nakłady na CERN?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jerzy Szwed:
Nie potrafię podać dokładnej liczby, ale jest to parędziesiąt milionów euro rocznie. Tak, parędziesiąt milionów euro.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Ja mogę powiedzieć panu marszałkowi, bo niedawno zwiedzałem ten ośrodek, że jest on naprawdę imponujący. A po tym, gdy został uruchomiony, wszystkim naukowcom kamień spadł z serca. Mogę to zdecydowanie potwierdzić.
Czy są jeszcze pytania do pana ministra? Nie. Rozumiem, dziękuję bardzo.
Panie Ministrze, dziękuję.
Jak wygląda sprawa dyskusji?
(Senator Kazimierz Wiatr: Ja chciałbym się zgłosić.)
Skoro pan senator Wiatr się zgłasza, to proszę bardzo. To na razie jedyny dyskutant.
Zapraszam, Panie Senatorze, do dyskusji. Proszę bardzo.
I oczywiście otwieram dyskusję.
Senator Kazimierz Wiatr:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Szanowni Państwo!
Ja w zasadzie chciałbym wzmocnić to, co zawarłem w swoim wystąpieniu, zwłaszcza że w wystąpieniach pana senatora Kieresa i pana ministra wyczuwam entuzjazm, który nie jest uzasadniony, a przynajmniej nie jest uzasadniony aż tak duży entuzjazm. Bo z różnych przedsięwzięć międzynarodowych mamy takie doświadczenia, że strony dość mocno egzekwują to, co jest zapisane, a więc nasz optymizm wynikający z tego, że jesteśmy świetni i że inni nas lubią, nie znajduje potem pokrycia.
W tym wypadku zapis art. 6 pkt 3 konwencji wyraźnie mówi, że rada, która będzie powołana... No, tu nie ma nawet mowy o parytetach wynikających ze składu, ale nawet jeśli każde państwo miałoby jeden głos, to w sensie prawnym i moralnym ta rada jest wyraźnie zobowiązana do tego, żeby przestrzegać, by procentowy udział badań prowadzonych przez Polskę był adekwatny do procentowego udziału w zbudowaniu tego urządzenia, a to jest dokładnie 2%. My oczywiście możemy liczyć na to, że będziemy w pracach innych zespołów uczestniczyć, niemniej jednak nasze prawa w sensie instytucjonalnym, jako Polski, do przyszłych patentów czy innych korzyści finansowych niestety będą dokładnie takie, jak powiedziałem. To wynika z art. 6 pkt 3.
Ja już w trakcie swojego wcześniejszego wystąpienia zadałem pytanie dotyczące tego, skąd bierze się te 40%. I muszę powiedzieć, że wertuję ten gruby dokument we wszystkie możliwe strony, ale nie udaje mi się dotrzeć do wiedzy w tej kwestii. No, to jest ciekawe, że skoro Niemcy wkładają 60% na budowę, Rosjanie też bardzo dużo, bo około 30%... Prawie 30%, trzeba by to szybko przeliczyć... No, nieco mniej niż 30%, bo to jest 25,8%. Jednocześnie te 60% wkładu Niemców upoważnia ich do 60% udziału w badaniach, choć ponoszą już tylko 40% kosztów. Skąd bierze się ta różnica i kto pokryje ten deficyt? Odpowiedzi na to nie udało mi się znaleźć i stąd moja wątpliwość. Niemniej jednak nasze możliwości ingerencji w ten dokument są mizerne, wręcz żadne.
Ale inne przesłanki, o których mówiłem ja, jak też pan minister i pan senator Kieres, powodują, że ogólnie jesteśmy za. I tylko tak dla wyjaśnienia chciałem te dwa wątki poruszyć, dołączyć jako dodatek do mojego sprawozdania, a żeby już nie nadużywać procedury, zrobiłem to w ramach wystąpienia w dyskusji.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Lista... A, jeszcze pan senator marszałek Romaszewski. Proszę bardzo. Dyskutanci, jak widać, zgłaszają się w ostatnich sekundach.
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Romaszewski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ja muszę powiedzieć, że właściwie to jestem bardzo podbudowany w związku z tą instytucją i z tym, że faktycznie tak mocno włączamy się w nowoczesne badania naukowe. Myślę, że przez długi okres panowała pod tym względem zapaść, a więc to, że możemy w tej sprawie zaistnieć, wywołuje we mnie takie bardzo przyjazne odczucia. Tak się składa, że mimo iż kiedyś nic nie płaciliśmy, ja swoją pracę magisterską pisałem, opierając się na materiałach CERN, a więc ta współpraca naukowa jakoś się układa, a w każdym razie układała trochę niezależnie od nakładów, od interesów państwowych. I mam nadzieję, że to będzie w dalszym ciągu tak się utrzymywało. Bo na pewno... Ja zresztą wcale nie jestem pewien, czy my w tej chwili bylibyśmy w stanie wykorzystać badawczo tego rodzaju urządzenie w dużo większej części.
(Senator Kazimierz Wiatr: Chyba nasi naukowcy by się obrazili...)
Oj, niestety, boję się, że... Bo gdy patrzę na stan naszych instytucji związanych z fizyką, to myślę, że to wcale nie wygląda dobrze.
Ale zmierzam właśnie do tego, że bardzo mnie cieszy to, iż tego rodzaju inicjatywa pozwoli naszym uczonym funkcjonować.
Muszę jednak powiedzieć, że jedna rzecz mnie martwi. Otóż od dwóch, a nawet chyba już trzech lat prowadzone są dosyć ciężkie prace, ażeby spróbować w Polsce podjąć badania dotyczące reaktorów wysokotemperaturowych. Zostało już do tego powołane całe konsorcjum naukowe, łącznie z Instytutem Badań Jądrowych, a przewodzi temu Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. I jest tak, że tutaj wydajemy 26 milionów euro, a tam już od dwóch chyba lat brakuje miliona, żeby opracować pierwsze urządzenie eksperymentalne, które mogłoby dowieść, w jaki sposób reaktory wysokotemperaturowe mogą zostać zastosowane w synergii energetyki jądrowej i energetyki węglowej. I to wszystko tak trwa... A ten typ reaktorów jest jednym z wyjątkowo bezpiecznych typów, reaktory te byłyby wykorzystywane głównie w reakcjach chemicznych. No ale jakoś wciąż nie można znaleźć na to pieniędzy. A więc ja zwracam się do ministerstwa nauki, ażeby może tym ludziom ułatwić pracę. Oni już mają nawet międzynarodową pozycję i te badania podejmowane są i we Francji, i w Niemczech, ta współpraca się rozwija. Stworzenie możliwości budowy tego rodzaju urządzeń byłoby bardzo wskazane, byłoby to bardzo, że tak powiem, trendy, bo jednak zapewne do reaktorów wysokotemperaturowych należy przyszłość, w tej sytuacji bylibyśmy na początku. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Proszę bardzo, pan senator Wiatr.
Senator Kazimierz Wiatr:
Proszę państwa, pozwalam sobie zabrać głos po raz drugi, za co bardzo przepraszam. Nie wiem, czy to nie te ostatnie wydarzenia powodują, że jesteśmy w tej dyskusji trochę zdezorientowani i nieuporządkowani.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Szanowni Państwo!
Otóż jeszcze odnośnie do konwencji. W dokumencie technicznym nr 2 jest harmonogram. Harmonogram zaczyna się w 2005 r., a kończy w roku 2016, stąd te ceny z 2005 r., to już niejako biegnie. Być może pan minister by nam jeszcze powiedział, czy te wydatki są już realizowane, czy też to się przesuwa w czasie i zamiast być ukończone w 2016 r., zostanie ukończone pięć lat później.
Jeszcze krótko, korzystając z tego, że zabieram głos, odpowiem panu marszałkowi Romaszewskiemu. Rzeczywiście w ciągu kilku miesięcy, bo chyba od późnej jesieni, sprawa tego reaktora wysokotemperaturowego nabrała olbrzymiego przyspieszenia, ponieważ - jak wiemy - AGH razem z całym konsorcjum itd. To jest jedyny taki wielki projekt europejski, który mamy posadowiony w Polsce. Spodziewamy się, że tempo realizacji tych działań będzie duże. Wiem, że wsparcie i ministerstwa, i Unii Europejskiej w tym zakresie jest znaczne. Także ja jakoś tam to wspieram, bo z racji tego, że jestem dyrektorem centrum Cyfronet, staram się zapewnić stosowne moce obliczeniowe do obsługi tych działań. Wiem, że tempo tych prac jest bardzo duże. Zresztą, tak jak już mówiłem w moim poprzednim wystąpieniu, powstaje tu cała sieć przedsięwzięć. Jest sychrotron w Krakowie, tutaj uczestniczymy w CERN, uczestniczymy w przedsięwzięciu dotyczącym lasera rentgenowskiego na swobodnych elektronach, do tego ten reaktor wysokotemperaturowy, więc jest tego trochę. Mamy nadzieję, że przełoży się to na rzeczywiste sukcesy, nie tylko naukowe, ale i gospodarcze. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Proszę państwa, informuję, że lista mówców została wyczerpana.
W związku z tym zamykam dyskusję.
Głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję bardzo panu ministrowi za towarzyszenie nam w pracy nad tym punktem.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu siódmego porządku obrad: drugie czytanie projektu opinii w sprawie niezgodności z zasadą pomocniczości projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniającego rozporządzenie Rady (WE) nr 2007/2004 ustanawiające Europejską Agencję Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej (Frontex) KOM (2010) 61.
Przypominam, że projekt został wniesiony przez Komisję Spraw Unii Europejskiej. Zawarty jest w druku nr 858, a sprawozdanie w druku nr 858S.
Przypominam też, bo to precedens, po raz pierwszy zgodnie ze zmianą regulaminu mamy do czynienia z taką sprawą, otóż Senat przyjmuje tę opinie w trybie przewidzianym dla uchwał.
W związku z tym najpierw poproszę pana senatora Piotra Głowskiego. Gdzie jest pan senator? Już jest, szykuje się do skoku.
Proszę bardzo o przedstawienie sprawozdania Komisji Spraw Unii Europejskiej.
Senator Piotr Głowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
To prawda. Ja również mam pewną tremę, występując tu dzisiaj, gdyż po raz pierwszy w historii Senatu będziemy wykorzystywać kompetencje parlamentu do kontrolowania zasady pomocniczości, która jest wyrażona w art. 6 Protokołu nr 2 w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności, dołączonego do traktatu z Lizbony. Ta zasada mówi o tym, że możemy przesłać do instytucji, która przygotowała projekt aktu ustawodawczego, uzasadnioną opinię, zawierającą motywy, dlaczego parlament narodowy uważa, że dany akt ustawodawczy nie jest zgodny z tą zasadą. Do czasu upłynięcia tego terminu projekt aktu prawnego nie jest przedmiotem obrad w organach Unii Europejskiej.
My jako Komisja Spraw Unii Europejskiej takie sprawozdanie o projekcie opinii w sprawie niezgodności z zasadą pomocniczości projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniającego rozporządzenie Rady ustanawiające Europejską Agencję Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej niniejszym przedstawiamy.
W kilku słowach chciałbym powiedzieć o meritum sprawy. Projektowane regulacje mają na celu zmodyfikowanie sposobu działania i kompetencji Frontex, agencji działającej od 1 maja 2005 r. i mającej siedzibę w Warszawie. Główne zadania to pomoc państwom w szkoleniu służb granicznych, analiza ryzyka związanego z działaniami terrorystycznymi oraz koordynacja działań państw na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej, w tym przede wszystkim przy wydalaniu cudzoziemców przebywających nielegalnie na terytorium państw Unii Europejskiej.
Projektowana zmiana ma na celu zwiększenie efektywności współpracy operacyjnej zarówno agencji, jak i państw członkowskich. Zgodnie z uzasadnieniem przedstawionym przez Komisję odbyły się dwa audyty, podczas których niezależne instytucje oceniały działalność tej agencji. Nowelizacja ma rozwiązać kilka wskazywanych problemów, między innymi problem niewystarczającego wyposażenia technicznego Frontex, niewystarczających zasobów ludzkich udostępnianych do wspólnych działań przez państwa członkowskie, nieefektywnej koordynacji działań podejmowanych przez państwa członkowskie, nieefektywnej współpracy z państwami trzecimi, a właściwie wskazywanego dzisiaj braku kompetencji w tym zakresie, braku możliwości gromadzenia danych osobowych, potrzeby zmiany roli agencji z wspierającej na koordynującą prowadzenie akcji "Powroty", chodzi o wydalanie cudzoziemców przebywających nielegalnie na terenie Unii Europejskiej.
Wszystkie przedstawiane przeze mnie uzasadnienia zostały przedyskutowane zarówno podczas prac naszej komisji, jak i z udziałem Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Obie komisje doszły do wniosku, że występują niezgodności z zasadą pomocniczości, i zostały one wyartykułowane w pięciu punktach.
Pozwoli pan marszałek, że ze względu na to, że to po raz pierwszy, że jest to precedens, ja zaprezentuję to w taki sposób, w jaki sposób zostało to przedstawione w uzasadnieniu.
Zasada pomocniczości została naruszona przez, po czym są tu wymienione poszczególne artykuły. Mówi się tu na przykład o tym, że w brzmieniu nadawanym przez projekt rozporządzenia w zakresie, w jakim przewiduje on samodzielne inicjowanie przez Frontex wspólnych działań na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej, z uwagi na to, że państwa członkowskie lepiej znają lokalne potrzeby w zakresie ochrony swoich granic, powinno się pozostawić stan prawny, zgodnie z którym Frontex podejmuje działania na wniosek właściwego państwa członkowskiego.
Kolejne niejako zarzuty w stosunku do tego dokumentu mówią w dalszej części również o tym, że to państwo członkowskie powinno być tym inicjującym, tym, które mówi, że chciałoby podjąć akcję, tym organem, który koordynuje akcję, a Frontex miałby być tylko instytucją współpracującą. Projektowane w rozporządzeniu propozycje mówią o przejęciu roli wiodącej przez agencję w stosunku do państwa, mówią też o tym, że Frontex określa liczbę osób, które mają pracować w ramach poszczególnych projektów.
Wydaje się, że z punktu widzenia zasady pomocniczości, która - najbardziej ogólnie to ujmując - mówi o tym, że w dziedzinach niebędących w wyłącznej kompetencji, czyli traktatowo zastrzeżonych dla Unii, działania nie powinny być podejmowane, jeżeli cele zamierzonych działań mogą być zrealizowane w wystarczającym stopniu na szczeblu państw członkowskich, nie jest to uzasadnione. Wydaje się, że tutaj to właśnie funkcjonuje. Państwa członkowskie, które bronią zewnętrznych granic i je chronią, prawdopodobnie lepiej wiedzą, jak te działania należy przeprowadzać.
W tym wypadku wydaje się to nieuzasadnione, dlatego komisja skierowała do Wysokiego Senatu projekt takiej uchwały, jaki niniejszym przedstawiam. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Czy są pytania do senatora sprawozdawcy? Nie ma. Dziękuję bardzo.
Otwieram dyskusję.
Poproszę pana senatora Wittbrodta, który zapisał się do dyskusji, o zabranie głosu. Proszę bardzo.
Senator Edmund Wittbrodt:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!
Rzeczywiście to jest nasze pierwsze takie doświadczenie. Przyjmowaliśmy na ostatnim posiedzeniu Senatu zmiany do regulaminu i tam pojawił się dział 8a, rozdział 2, w myśl którego każda izba parlamentu narodowego ma dwie możliwości wyrażania swojej opinii. Jedna z nich jest wyrażana na tym etapie, na którym my to dzisiaj robimy, i polega na tym, że w trakcie procedowania nad przyjmowaniem odpowiednich regulacji unijnych możemy zgłosić swoje uwagi, swoje zastrzeżenia. I to właśnie czynimy. Dalszy przebieg jest taki, że jeżeli 1/3 izb narodowych wyrazi swój sprzeciw, a w tym przypadku1/4, bo w odniesieniu do przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości tyle wystarczy... Przypomnę może, że w państwach Unii Europejskiej jest trzydzieści dziewięć izb, państw jest dwadzieścia siedem, ale część z nich ma parlamenty dwuizbowe i wtedy każda izba ma jeden głos, państwo, w którym jest jedna izba, ma dwa głosy. A więc jeżeli się nazbiera tych głosów 1/4, to możemy zmusić Komisję Europejską do ponownego przemyślenia tego dokumentu. Oczywiście możemy nie ugrać, możemy polec, że tak powiem, ale wtedy, jeżeli taka regulacja zostanie przyjęta, to zgodnie z Traktatem Lizbońskim, my to zapisaliśmy w naszym regulaminie w rozdziale 2 w art. 75 pkt e, my możemy zaskarżyć potem taką decyzję do trybunału, wskazując, że ona łamie zasadę pomocniczości, i wtedy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej będzie rozstrzygał, czy mamy rację. Jest charakterystyczne, proszę państwa, dla tego typu spraw, że mamy na to określony czas. W tym wypadku do 3 maja Senat musi wyrazić swoją opinię i stąd taki tryb, tak nagle itd. Ale to się będzie zawsze powtarzało dlatego, że Komisja Europejska daje osiem tygodni na rozpatrzenie tego typu sprawy, wobec tego kolejne również będą trafiały pewnie w tym trybie.
Ja tylko przypomnę jeszcze, w jakim obszarze my się będziemy poruszali. Państwo doskonale wiecie, że Unia Europejska ma wyłączność w niektórych obszarach, w niektórych dziedzinach, tych głównych dziedzin jest pięć i to nas nie dotyczy, bo to są kompetencje Unii i tak jak Unia zaproponuje w odpowiednim trybie, tak my to musimy przyjąć. Jest natomiast jedenaście takich głównych dziedzin, gdzie kompetencje są dzielone między Unię i między państwa członkowskie. Wszystkie pozostałe to są kompetencje państw członkowskich i my sobie sami te regulacje ustalamy.
Jedną z takich dziedzin wśród tych jedenastu kompetencji dzielonych jest właśnie przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości i dlatego my się w tej sprawie wypowiadamy. Często jest tak, że Unia Europejska widzi, na przykład w tych propozycjach, że jeżeli chcemy osiągnąć cel, to skuteczniej będzie się działało wtedy, kiedy rzeczy będą uwspólnotowione, pewnie łatwiej będzie wtedy podejmować decyzje, ale nie zawsze one będą najtrafniejsze. I tutaj nasza komisja, zresztą nie tylko nasza, ale tak jak pan senator Głowski mówił, również komisja, która z nami współpracowała, uważa, że te kompetencje, które Unia Europejska chce scentralizować, idą zbyt daleko, że my decydując sami, jakie ma być wyposażenie, kto ma uczestniczyć w tym procesie itd. jesteśmy w stanie rozwiązać to lepiej.
Czy tak będzie? Nie wiemy. Ja muszę powiedzieć, że wielokrotnie jak uczestniczyłem w różnego rodzaju dyskusjach podczas konferencji przedstawicieli państw Unii Europejskiej, to się okazywało, że te granice, w odniesieniu do których można by powiedzieć, że lepiej byłoby rozwiązać dane zagadnienie, działając wspólnotowo, niż działając na poziomie poszczególnych parlamentów, nie zawsze są jednoznaczne. Czasami jedno państwo może być w takiej sytuacji, że może sobie nie radzić z pewnym problemem, a inne będzie sobie lepiej radziło i wtedy może uważać, że lepiej pozostawić te kompetencje w swojej gestii. Ale nie zawsze tak jest. I stąd bardzo często opinie różnych izb, czy różnych państw, mogą być różne, i bardzo często jest to decyzja trochę polityczna. Być może, gdyby nie Frontex i gdyby nie to, że granica zewnętrzna Unii Europejskiej jest w Polsce, nasze spojrzenie byłoby nieco inne. Ale tak jak to rozpatrzyliśmy, to uważamy, że tutaj ta zasada jest naruszana, że Unia Europejska trochę za daleko chce pójść w tej materii. Co się stanie dalej - zobaczymy. W zależności od tego, jak się wypowiedzą inne izby, albo się z tym pogodzimy, albo będziemy dalej zgłaszać swoje zastrzeżenia, ale wtedy w trybie wnoszenia skargi.
I może na koniec jeszcze jedna sprawa. Wtedy, kiedy dyskutowaliśmy nad ustawą kompetencyjną w trybie normalnej procedury, opiniując te regulacje, był przy tym też pan minister Szpunar, przy okazji tego punktu okazało się, że właśnie ministerstwo, w którym jest pan minister, zwróciło uwagę, że zasada pomocniczości może być tutaj łamana. Ale kiedy próbowaliśmy wpisać do ustawy to, żeby rząd nam opiniował czy też przekazywał swoje stanowisko, pan minister mówił, może słusznie, może nie, że to jest wyłączna kompetencja Izby, i to tylko Izba, bez ingerencji rządu, powinna się na ten temat wypowiadać. Ja wtedy mówiłem z tej trybuny, że powinniśmy jednak współdziałać nie tylko my z rządem, w jakiś sposób mniej czy bardziej formalnie pytać, co o tym myśli, ale też i z drugą izbą, z Sejmem.
Proszę państwa, my będziemy w tym przypadku jedyną izbą polską, która się w tej sprawie wypowiada i zgłasza swoje zastrzeżenia, dlatego że Sejm, o ile mi wiadomo, powiedział, że będzie się tego typu sprawami zajmował wtedy, kiedy będzie przyjęta ustawa kompetencyjna. To jeszcze potrwa, ale my nie mamy obowiązku czekania na ustawę kompetencyjną, dlatego że traktat z Lizbony z dniem 1 grudnia ubiegłego roku funkcjonuje, i mamy prawo do wyrażenia swojej opinii.
Konkluduję tym, że my jesteśmy przekonani, że mamy rację, że nasze argumenty są merytoryczne, i liczymy na to, że one zostaną wysłuchane w Komisji i Komisja się do nich ewentualnie ustosunkuje. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Proszę państwa, lista mówców została wyczerpana.
Ja teraz chciałbym udzielić głosu panu, Panie Ministrze - witam pana ministra Szpunara. To jest oczywiście uchwała Izby, ale ja prosiłbym, aby przedstawił pan, gdyby pan mógł, stanowisko rządu, bo to jest jednak sytuacja precedensowa.
Zapraszam tutaj.
(Senator Stanisław Bisztyga: Będą pytania do pana ministra.)
To znaczy w scenariuszu ich początkowo nie było i raczej chyba mogą to być pytania po zakończeniu posiedzenia...
(Senator Stanisław Bisztyga: W kuluarach.)
W kuluarach, tak, tu będziemy raczej elastyczni w tej sytuacji.
Panie Ministrze, proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych
Maciej Szpunar:
Dziękuję uprzejmie.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Rzeczywiście jest to pierwszy przypadek, kiedy jedna z izb parlamentów państw członkowskich Unii Europejskiej przedstawia opinię o niezgodności projektu aktu ustawodawczego z zasadą subsydiarności. Co prawda nie jest jeszcze uchwalona ustawa o współpracy nowej, o współpracy rządu z Sejmem i z Senatem, w sprawach europejskich, niemniej jednak Traktat z Lizbony jest jasny i uprawnienia wynikają wprost z "Protokołu w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności".
Rząd w swoim stanowisku, które zostało przyjęte przez Komitet do Spraw Europejskich 17 marca, wskazał na szereg zastrzeżeń w odniesieniu do projektu rozporządzenia w kwestii agencji Frontex. Jedno z nich sprowadzało się właśnie do kwestii pomocniczości. Zdaniem rządu niektóre z nowych uprawnień operacyjnych są z tą zasadą sprzeczne, aczkolwiek mamy jeszcze inne zastrzeżenia. Rząd uważa, że na etapie negocjowania projektu będziemy mogli te kwestie wyjaśnić w dyskusji politycznej na forum Rady. Ale oczywiście niczemu nie przeszkadza to, że izba polskiego parlamentu zgłosi w tym zakresie negatywną opinię, zgodnie z art. 6 protokołu. Wtedy Komisja ma obowiązek ustosunkowania się, jak słusznie wskazał pan przewodniczący Wittbrodt, do tej opinii. Zobaczymy, ile innych parlamentów zgłosi negatywną opinię. Będziemy to testować. Tak że zobaczymy, jaka będzie opinia Komisji w tym zakresie, to znaczy na ile ona będzie szczegółowa. Jeżeli ani te negocjacje, które będzie prowadził rząd na forum Rady, ani negatywna opinia polskiego Senatu i może jeszcze jakiejś innej izby nie przekonają Komisji do zmiany stanowiska, to wtedy będziemy się zastanawiali, jakie podjąć dalsze kroki, włącznie ze skargą, która może być wniesiona samodzielnie przez każdą z izb parlamentu.
Tak że nie ustosunkowuję się do tego merytorycznie, wychodząc z założenia, że jest to kompetencja Senatu. Rząd przedstawił swoją opinię w stanowisku dotyczącym projektu rozporządzenia. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze...
(Senator Edmund Wittbrodt: Ale też zwrócił uwagę...)
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Maciej Szpunar: Tak, oczywiście.)
(Senator Piotr Głowski: Może być wsparciem.)
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Maciej Szpunar: Oczywiście.)
Ale bardzo się cieszymy, że mamy taką kompetencję i że rząd nie wchodzi w tę naszą kompetencję. Panie Ministrze, wyrażam uznanie dla takiego stanowiska. Rozumiem, że to jest oczywiste.
W takim razie moglibyśmy przystąpić w tym momencie do trzeciego czytania projektu opinii, to trzecie czytanie objęłoby jedynie głosowanie, ale ono zostanie przeprowadzone razem z innymi głosowaniami pod koniec posiedzenia Senatu.
Panie Ministrze, dziękuję za obecność w trakcie omawiania obu punktów.
Proszę państwa, przystępujemy do rozpatrywania punktu ósmego porządku obrad: drugie czytanie projektu uchwały w 150. rocznicę urodzin św. abpa Józefa Bilczewskiego(1860-1923).
Jest to projekt uchwały okolicznościowej, wniesiony przez grupę senatorów. Tekst jest w druku nr 833, sprawozdanie komisji w druku nr 833O.
Pani senator Grażyna Sztark już jest gotowa do przedstawienia sprawozdania - jako sprawozdawca Komisji Ustawodawczej,
Proszę bardzo,
Senator Grażyna Sztark:
Tak jest, Panie Marszałku.
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Mam niewątpliwy zaszczyt przedstawić uchwałę Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w 150. rocznicę urodzin świętego arcybiskupa Bilczewskiego, żyjącego w latach 1860-1923.
"Senat Rzeczypospolitej Polskiej w 150. rocznicę urodzin św. Józefa Bilczewskiego, Arcybiskupa Metropolity Lwowskiego obrządku łacińskiego, zaświadczając Jego zasługi dla odrodzenia Rzeczypospolitej Polskiej po mrocznych czasach zaborów, przypominając Jego heroiczną walkę o godność człowieka i pojednanie polsko-ukraińskie, upamiętniając Jego bohaterską postawę w czasie I wojny światowej i najazdu bolszewickiego na Polskę, wyrażając wdzięczność za Jego gotowość do wyrzeczeń i poświęceń dla dzieci i młodzieży, za krzewienie wiary i budowę obiektów sakralnych, podkreślając Jego ogromną dobroć serca, wyrozumiałość, pokorę, pobożność, pracowitość i gorliwość duszpasterską, które płynęły z wielkiej miłości do Boga, Ojczyzny i bliźniego, składa Mu hołd i wyrazy wdzięczności.
Uchwała podlega ogłoszeniu w «Monitorze Polskim»".
Na zakończenie chciałabym jednak podkreślić, że głównym inicjatorem uchwały był pan senator Rafał Muchacki. Jeżeli zechcecie państwo, żeby uzupełnił moją skromną wypowiedź, to byłabym Wysokiemu Senatowi ogromnie wdzięczna.
(Senator Stanisław Bisztyga: Tak, bardzo prosimy.)
Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Pani Senator.
To znaczy jest to możliwe w takim trybie, że pan senator Bisztyga zada pytanie senatorowi Muchackiemu jako przedstawicielowi wnioskodawców. Wtedy wszystko będzie lege artis.
(Senator Grażyna Sztark: Tak jest.)
Tak, tak. A senator Muchacki niezależnie od tego w dyskusji...
(Senator Stanisław Bisztyga: Ja zadam takie pytanie.)
Ja nie wiem, co...
(Senator Stanisław Bisztyga: Ja zadam takie pytanie...)
Tylko żebyśmy...
Senator Stanisław Bisztyga:
Czy byłby pan uprzejmy przybliżyć tę postać, Panie Senatorze?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Senatorze, rozumiem, że to nastąpi w dyskusji. Tak?
(Senator Rafał Muchacki: Tak, tak.)
Nie chciałbym, żeby pewne odpowiedzi się powtarzały, bo to już byłaby redundancja - powiedziałbym w ten sposób.
Czy są jeszcze pytania do pani senator sprawozdawcy, ewentualnie do pana senatora Muchackiego? Nie.
To w takim razie, proszę państwa, dziękuję.
Otwieram dyskusję.
Jako pierwszy...
(Senator Stanisław Bisztyga: I ostatni.)
Nie.
...Pan senator Tadeusz Gruszka. Jako drugi zapisał się pan senator Rafał Muchacki.
Proszę bardzo.
(Senator Grażyna Sztark: Najistotniejszy...)
Ostatni będą pierwszymi, Pani Senator.
(Senator Rafał Muchacki: Tak się umówiliśmy.)
Dobrze.
Proszę bardzo.
Senator Tadeusz Gruszka:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Tak wyjątkowa jest świętość arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, tak wyjątkowa jest historia miasteczka, w którym miał okazję urodzić się ten święty.
Wilamowice leżą w województwie śląskim, w połowie drogi między Bielskiem a Oświęcimiem. Badania etnologiczne i językowe wiążą Wilamowian z terenami Niemiec, jednak oni sami bardziej wiążą swoje pochodzenie z Flandrią, którą w 1238 r. nawiedziła katastrofalna powódź, zmuszając ich do poszukiwania nowych siedzib. W tym samym czasie najazd potomków Dżingis-chana wyniszczył tutejszą ludność, co prawdopodobnie wpłynęło na sprowadzenie na ziemie polskie osadników, w tym z Flandrii.
Ludność miejscowa była bardzo przedsiębiorcza. Chłopi wilamowscy zdołali wykupić się od pańszczyzny już w roku 1808, to jest czterdzieści lat wcześniej od innych wsi galicyjskich, co potwierdza ich zaradność. W 1818 r. Wilamowice uzyskały status miasteczka. Posiadały własną pocztę, lekarza, posterunek policji oraz szkołę. Ponadto miasto powołało rząd lokalny złożony z jedenastu deputowanych. Był w nim, oprócz naczelnika, etatowy zastępca wójta i grupa specjalistów do spraw: handlowych i komunalno-gospodarczych, opieki społecznej, kontaktów z okolicą, wyznań. Tkalnie, skup lnu oraz handel płótnem przez kilka wieków należały w Wilamowicach do zajęć powszechnych. W roku 1889 w Wilamowicach powołano do życia pierwszą w Galicji szkołę tkacką. W roku 1910 uruchomiono tkalnię mechaniczną.
Wilamowice zasłynęły jako enklawa kulturowa posiadająca własny język - osobliwy, właściwie niezrozumiały dla Polaków i obcokrajowców. W rodzinnym etnolekcie miasteczko nosi nazwę Wymysł, jego mieszkańcy to wymysejer, a sam język wymysojerysz. Wymysojerysz - język Wilamowian - doskonale znany był mojej mamie, która podobnie jak święty Józef Bilczewski urodziła się i wychowała w Wilamowicach. Kiedy odwiedzaliśmy w Wilamowicach dziadka, często byłem świadkiem, jak mama rozmawiała ze starszymi mieszkańcami w języku niezrozumiałym dla mnie. To właśnie był wymysojerysz. Dziś praktycznie nie żyje już nikt z Wilamowian, kto biegle posługiwałby się tym językiem.
Wilamowianie wyróżniają się szczególną kulturą bytu, a na podkreślenie zasługuje odmienny strój kobiet, który przetrwał do dnia obecnego. Jest przebogaty w swej różnorodności i śmiało mogę powiedzieć, że jest niepowtarzalny. Niepowtarzalność tegoż stroju została zauważona i wykorzystana przez zespół "Śląsk", który włączył do swojego repertuaru taniec zwany "dziadem". W trakcie tego tańca tancerki ubrane są w tradycyjny strój wilamowski, a tancerze występują ubrani w stylizowane na strój przebierańców śmiergustników, to jest młodzieńców odwiedzających panny w śmigus-dyngus.
Kolejną cechą wyróżniającą miejscową ludność była pobożność, na której opierali całe swoje życie. W swojej historii trzykrotnie zostali dotknięci spaleniem kościoła i trzy razy obudowali kościół. Obecny to jest czwarty kościół, pod który kamień węgielny został położony w 1923 r. Ten, do którego zapewne uczęszczał arcybiskup, spłonął w 1957 r. O szczególnej pobożności miejscowej ludności świadczy duża liczba powołań kapłańskich i zakonnych. Wspomnę tutaj o Janie Foxie, kanoniku krakowskim, sekretarzu króla Zygmunta III oraz o największej chlubie Wilamowic, świętym arcybiskupie Józefie Bilczewskim.
Staraniem archidiecezji lwowskiej przeprowadzono proces beatyfikacji arcybiskupa Józefa Bilczewskiego. Pierwsza faza tego procesu zakończyła się w grudniu 1997 r. ogłoszeniem przez Jana Pawła II heroiczności cnót arcybiskupa. W czerwcu 2001 r. został uznany przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych jako cudowny fakt nagłego uzdrowienia dziesięcioletniego Marcina Gawlika, który został uleczony z bardzo ciężkich poparzeń. Stało się to za wstawiennictwem arcybiskupa Bilczewskiego, co otworzyło drogę do jego beatyfikacji. Dokonał jej papież Jan Paweł II 26 czerwca 2001 r. we Lwowie. Za wstawiennictwem błogosławionego arcybiskupa Bilczewskiego został również uzdrowiony Julian Sołczykiewicz. Kanonizacja Józefa Bilczewskiego przez papieża Benedykta XVI nastąpiła 23 października 2005 r. w Rzymie.
Pragnę jeszcze wspomnieć o cudownym uzdrowieniu za wstawiennictwem świętego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego czteroletniej Paulinki Wiciejewskiej, której całkowite uzdrowienie nastąpiło w roku 2006, dziewięcioletniego Damiana Lipowieckiego - w 2006 r., i Mateuszka z Opola - w roku 2008.
Dziękując za uwagę, pragnę w tym miejscu podziękować pani Jolancie Danek, której opracowania były w części podstawą dzisiejszego mojego wystąpienia. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Rafał Muchacki, proszę bardzo.
Senator Rafał Muchacki:
Panie Marszałku! Panie i Panowie!
Polak, kapłan, uczony, społecznik, patriota. Czy zapomniany? Papież Pius XI mówił, że był to największy biskup swoich czasów. Karol Wojtyła był zafascynowany jego osobą, chodził zresztą do tego samego gimnazjum w Wadowicach, tylko pięćdziesiąt lat później.
Arcybiskup Józef Bilczewski, bo o nim mowa, urodził się sto pięćdziesiąt lat temu 26 kwietnia w Wilamowicach koło Bielska-Białej. Ukończył gimnazjum w Wadowicach, potem studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. Został wyświęcony na kapłana w 1884 r. Studiował również w Wiedniu, w Rzymie, w Paryżu. Po habilitacji w wieku trzydziestu jeden lat został profesorem archeologii i teologii. Mając czterdzieści lat, został wybrany na funkcję rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.
Wyśmienity mówca, uczony, wykładowca. Od 1901 r. arcybiskup lwowski. Dzięki jego staraniom papież Pius X w 1910 r. - pamiętajmy, Polski nie było wtedy na mapach świata - wydał pozwolenie na uroczyste obchodzenie Święta Królowej Korony Polskiej. Najpierw było w archidiecezji lwowskiej, potem zostało rozszerzone na inne diecezje, a obecnie, w wolnej Polsce, jest obchodzone równocześnie ze świętem uchwalenia konstytucji, 3 maja.
Efekty jego pracy duszpasterskiej i społecznej są imponujące: trzysta dwadzieścia osiem nowych kaplic i kościołów, sto czterdzieści ochronek dla biednych dzieci, budowa licznych czytelni i szkół. Józef Bilczewski proponował konkretne reformy społeczne, przypisując w nich dużą rolę organizacjom robotniczym, angażował się w podniesienie pensji dla nauczycieli, dbał o polską emigrację. Nazywany był opiekunem biednych i potrzebujących. W czasie pierwszej wojny światowej kierował we Lwowie akcją pomocy poszkodowanym. Tworzył i wydawał liczne czasopisma o charakterze religijnym i społecznym. Jako jeden z pierwszych zdefiniował zagrożenia, które niósł ze sobą nowy ustrój stworzony przez bolszewików. Pisał: "Bolszewicy to zguba dla każdego narodu i wszystkich jego stanów; dopóki ich dzika ręka nie zaciąży osobno na żonie, na córce, na domu, na chudobie każdego chłopa i robotnika"... I dalej: "Robotnik stał się niewolnikiem. Musi on pracować więcej niż dawniej, musi dźwigać ciężary, jakich nie dźwigał, nie ma nawet praw, jakie posiadał. Bolszewizm więc to nie naprawa czy postęp, lecz zniszczenie, cofanie się i śmierć. Bolszewizm to jest choroba, która jeszcze długo będzie tłukła się wśród ludzi, a na którą lekarstwem najpewniejszym - usunięcie jak najrychlejsze wszystkich rzeczywistych krzywd ze świata".
Nie oszczędzał również elit politycznych. W jednym z listów w czasie wojny polsko-bolszewickiej pisał: "Jedną z głównych przyczyn, iż znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie utraty niepodległego bytu państwowego, była niezgoda, sobkostwo stronnictw w naszym Sejmie. Posłowie zamiast myśleć i radzić przede wszystkim nad stworzeniem i wyposażeniem jednomyślną uchwałą silnej armii, spierali się całe miesiące o to, które ze stronnictw ma rządzić Polską. Okręt ojczyzny już tonął, a przedstawiciele narodu wciąż jeszcze opatrywali tylko swoje i swoich towarzyszy tłumoczki i skrzynki. Waśnie i targi przybrały formy tak rażące, że cudzoziemcy nam życzliwi stawiali pytanie, czy w Polsce są jeszcze Polacy mający na oku dobro całego państwa, czy tylko kliki uganiające za interesami osobistymi i partyjnymi".
W jego dorobku naukowym, katechetycznym i edytorskim jest kilkaset prac ściśle naukowych, odezw, kazań, artykułów i mów okolicznościowych. Nie sposób w krótkim wystąpieniu zawrzeć wszystkich dokonań świętego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego.
Na koniec krótki cytat, który by nam, senatorom Rzeczypospolitej wskazywał drogę w naszej pracy: "Wielka rzecz - człowiek uczciwy. Człowiek uczciwy kocha wszystko, co jest dobre, nienawidzi wszystkiego, co złe. Człowiek uczciwy nie popełni złego, choćby czyn jego na zawsze pozostał tajemnicą. Nie dopuści się kłamstwa, choćby mu posłużyło do wzniesienia się. Nie da lekkomyślnie słowa, ale raz danego dotrzyma. Ten, co przyrzeczenie otrzymał, mówi: jestem spokojny, dał słowo. Nie skrzywdzi nikogo, odda każdemu, co mu się należy. Obowiązek u niego - zawsze i wszędzie. Człowiek uczciwy godzien, aby przed nim ugiąć kolana".
Arcybiskup Józef Bilczewski zmarł na białaczkę 20 marca 1923 r. Został pochowany na cmentarzu lwowskim wśród ubogich, dla których za życia był świętym. Tak jak było powiedziane, w 2001 r. nasz papież ogłosił go błogosławionym, a cztery lata później Benedykt XVI ogłosił go świętym. "Miłość do Boga, ojczyzny i ludzi" - to było jego życiowe credo.
Na koniec krótka uwaga. W dniu dzisiejszym miało się odbyć uroczyste otwarcie wystawy "Święty Józef Bilczewski - patron odrodzonej ojczyzny". Jedną z inicjatorek tej wystawy była świętej pamięci pani marszałek Krystyna Bochenek. Kilka dni temu zostałem poinformowany, że decyzją pana marszałka wystawa została odwołana. Bardzo żałuję. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Bender, proszę bardzo.
Senator Ryszard Bender:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Winszuję inicjatorom uchwały Senatu w rocznicę urodzin księdza arcybiskupa Bilczewskiego, dzisiaj już kanonizowanego. Podniesiono wiele argumentów świadczących o jego, jak to się mówi jeszcze przez beatyfikacją, świątobliwości, o tym, że był in odore sanctitatis. Jego zasługi są przeogromne, był osobowością hierarchii kościoła, wychowawcą pokoleń katolików. Jeśli mowa o tym mnóstwie kościołów, które pobudował, to trzeba dodać, że kościół św. Elżbiety we Lwowie to również jego dzieło. Niestety nadal nie jest dostępny dla Polaków.
Arcybiskup Józef Bilczewski był hierarchą kościoła obrządku łacińskiego, a jednocześnie był ogromnie ceniony przez pozostałych arcybiskupów. Jak wiemy, Lwów miał trzech arcybiskupów, prócz Bilczewskiego także arcybiskupa ormiańskiego, Józefa Teodorowicza, i arcybiskupa grekokatolickiego, Szeptyckiego. Obydwaj uznawali jego wielkość, a on potrafił na nich wpłynąć. Wpływał na arcybiskupa Szeptyckiego, tak złożoną postać, żeby jakoś wycieniował, ba, żeby zlikwidował antypolonizm, który wówczas szerzył się wśród ukraińskich wyznawców kościoła grekokatolickiego i uzyskiwał w tym relatywne osiągnięcia. Także wobec arcybiskupa Józefa Teodorowicza, który był czynny politycznie, był związany z ruchem narodowym, działał w ruchu, który nazywamy endecją... Bilczewski wskazywał arcybiskupowi, że w swoich przekonaniach, w swojej postawie powinien również uwzględniać katolicką naukę społeczną i dokumenty papieży, że trzeba zabiegać o personalizm, trzeba wziąć pod uwagę encyklikę "Rerum novarum" Leona XIII... W przeciwnym wypadku, jak mówił przedmówca, będziemy tkwić blisko bolszewizmu i socjalizmu, a te, zamiast robotnika uwalniać, czynią go niewolnikiem pracy. On eksponował personalizm wynikający z encyklik społecznych papieża.
I ostatnia sprawa. Doceniano, oczywiście w kręgu teologicznym, jego ogromny wkład w dziedzinę nauki i dokonano rzeczy bezprecedensowej. W 1900 r. wybrano go rektorem poza kolejnością wydziałów. Mało kto z nas sobie przypomina, żeby... Kiedyś, do czasów wojny, a nawet później, rektorami zostawali przedstawiciele poszczególnych wydziałów. Dla niego zrobiono wyjątek, co zatwierdził sejm krajowy. Został rektorem poza kolejnością wydziałów. Później został arcybiskupem i już nie mógł naukowych funkcji, również w administracji uczelnianej, pełnić. Uniwersytetu Lwowskiemu jako rektor zasłużył się wielce. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Lista mówców została wyczerpana.
Dla porządku informuję, że senator Ryszka złożył swoje przemówienie do protokołu.
Zamykam dyskusję.
Informuję, że głosowanie w sprawie projektu uchwały zostanie przeprowadzone razem z głosowaniami pod koniec posiedzenia Senatu.
Ja za chwilę ogłoszę przerwę do jutra, do godziny 11.00, ale najpierw poproszę pana senatora sekretarza o odczytanie komunikatów.
Senator Sekretarz
Tadeusz Gruszka:
Dziękuję.
Dwa komunikaty.
Pierwszy. Wspólne posiedzenie czterech komisji, Komisji Ustawodawczej, Komisji Gospodarki Narodowej, Komisja Rodziny i Polityki Społecznej oraz Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, poświęcone rozpatrzeniu wniosków zgłoszonych na pięćdziesiątym trzecim posiedzeniu Senatu do ustawy o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, druk senacki nr 849, odbędzie się jutro o godzinie 8.15 w sali nr 217.
Drugi komunikat. Wspólne posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w sprawie rozpatrzenia wniosku do ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych odbędzie się jutro, to jest 29 kwietnia, o godzinie 8.30 w sali nr 182. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę państwa, dzisiaj posiedzenia komisji nie mogą się odbywać, w związku z czym komisje zbiorą się jutro rano. Musi być pewien czas na przygotowania sprawozdań i dlatego o godzinie 11.00 wznowimy posiedzenie Senatu już tylko w celu odbycia głosowań. Dziękuję państwu. Do jutra.
(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 15 minut 26)
Przemówienie senatora Romana Ludwiczuka
w dyskusji nad punktem drugim porządku obrad
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej, w jakiej znalazła się polska gospodarka, rynek pracy można określić jako rynek pracodawcy. Zatrudniający posiada szeroki wachlarz możliwości zatrudnienia pracownika, często na warunkach, które są mało korzystne dla tego pracownika. Jednym z podstawowych zadań pracownika w aktualnej sytuacji stało się doszkalanie i pogłębianie wiedzy tak, aby być atrakcyjnym na rynku pracy.
Proponowane zmiany ustawy regulują relacje między pracodawcą i pracownikiem w przypadku udziału tego drugiego w szkoleniach, kursach czy wreszcie kontynuowania nauki na kolejnym etapie edukacji, czyli w szkole maturalnej lub na studiach. Pracodawca, tolerując pewne niedogodności związane z nieobecnością pracownika w pracy, zaabsorbowanego wieloma obowiązkami związanymi z poszerzaniem umiejętności teoretycznych, idzie na swego rodzaju ustępstwa. Jednak w przypadku wieloletniego pracownika zaprocentuje to wzrostem konkurencyjności firmy czy instytucji na rynku. Wydaje się to szczególnie istotne w przypadku przedsiębiorstw funkcjonujących w branży, w której mają miejsce ciągłe zmiany czy unowocześnienia, na przykład branży IT. Wzrost pozycji firmy względem innych nierzadko wiąże się ze wzrostem przychodów, a więc przedsiębiorstwo szkolące swoich pracowników zyskuje.
Oczywiście podnoszenie kwalifikacji zawodowych pracowników wiąże się także z negatywnymi skutkami dla zatrudniającego. Dlatego też tak ważne jest wypracowanie złotego środka, aby żadnej ze stron nie narazić na straty. Zobowiązanie do podpisania odrębnej umowy między pracodawcą a doszkalającym się pracownikiem uważam za rozwiązanie, które pozwoli zabezpieczyć interesy zatrudniającego i będzie satysfakcjonujące dla każdej ze stron. Pracodawca ma możliwość wsparcia pracownika w drodze świadczenia wypłacanego dobrowolnie, a pracownik otrzymujący takie świadczenie ma obowiązek je zwrócić, zgodnie z odpowiednimi wymogami, w przypadku przerwania przedwcześnie zatrudnienia. Rozwiązanie to zabezpiecza interesy obydwu podmiotów.
Przemówienie senatora Ryszarda Knosali
w dyskusji nad punktem drugim porządku obrad
Przedstawiony projekt nowelizacji kodeksu pracy zawiera przepisy, których celem jest ułatwienie pracownikom podnoszenia kwalifikacji zawodowych, głównie poprzez zagwarantowanie prawa do płatnego urlopu szkoleniowego. Istnienie stosownych regulacji prawnych w tym zakresie jest w obecnych czasach pożądanym i istotnym standardem prawa pracy. Potwierdzeniem tego faktu są - ratyfikowane również poprzez Polskę - konwencje Międzynarodowej Organizacji Pracy: konwencja MOP z 1974 r. dotycząca płatnego urlopu szkoleniowego oraz konwencja MOP z 1975 r. dotycząca roli poradnictwa i kształcenia zawodowego w rozwoju zasobów ludzkich.
W Polsce obowiązywały już wprawdzie stosowne przepisy wykonawcze w przedmiotowym zakresie, jednakże na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego zostały one uchylone, stąd potrzeba przyjęcia nowych rozwiązań. Trybunał zakwestionował zbyt szeroko sformułowane upoważnienie do wydania aktu wykonawczego. W celu rozwiązania zaistniałego problemu projektodawca przewidział przeniesienie w całości do ustawy materii regulowanych dotychczas przepisami rozporządzenia. W efekcie nie będzie już potrzeby formułowania delegacji do wydania rozporządzenia w tym zakresie.
Wykonanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego stało się również okazją do przeformułowania brzmienia samych przepisów. Projektodawca proponuje, aby w ustawie uregulować jedynie te zagadnienia, które wynikają z przyjętych konwencji międzynarodowych. Projekt ustawy przewiduje zatem ustanowienie pewnych ogólnych ram, pozostawiając jednocześnie pracodawcy i pracownikowi możliwość doprecyzowania dalszych szczegółów w umowie. Należy oczekiwać, że zaproponowane rozwiązanie zapewni zainteresowanym większą elastyczność w kształtowaniu zasad podnoszenia przez pracowników swoich kwalifikacji zawodowych, co w konsekwencji może przełożyć się na podniesienie stopnia zainteresowania pracodawców wykorzystaniem tego instrumentu.
Warto zwrócić uwagę również na rozwiązanie zmierzające do lepszego dostosowania przepisów do faktycznych potrzeb danego pracownika. Projektodawca, opierając się na dotychczasowych przepisach rozporządzenia, wskazuje, że pracownikowi podnoszącemu swoje kwalifikacje zawodowe przysługują dwa zasadnicze uprawnienia, którymi są: urlop szkoleniowy oraz zwolnienie z całości lub części dnia pracy na czas niezbędny, by punktualnie przybyć na obowiązkowe zajęcia, oraz na czas ich trwania. Szczególnie istotne są tu jednak zapisy mówiące wprost, że pracownik ma prawo uzyskać zwolnienie z takiej części dnia pracy, aby miał możliwość punktualnie przybyć na zajęcia oraz w nich uczestniczyć. Projektodawca dąży tym samym do urealnienia przepisów, podnosząc przez to ich skuteczność.
Pozytywnie należy ponadto ocenić zmiany, w konsekwencji których zrównaniu ulegnie sytuacja prawna pracowników, którzy podnoszą kwalifikacje zawodowe "na zlecenie" pracodawcy, z sytuacją pracowników, którzy czynią to z własnej inicjatywy jedynie "za zgodą" pracodawcy. Zmiana ta prowadzić będzie do poszerzenia kręgu potencjalnych beneficjentów urlopów i zwolnień szkoleniowych.
Potrzeba przyjęcia przepisów w omawianym zakresie jest niezwykle istotna z wielu względów, o których częściowo wspomniałem już wcześniej. Pragnę jednak podkreślić w tym miejscu, że ponieważ omawiane przepisy dotyczą podnoszenia kwalifikacji zawodowych, mają również niebagatelne znaczenie dla przeciwdziałania bezrobociu. Potrzeba pilnego przyjęcia niniejszego projektu ustawy wynika nadto z faktu, że w wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotychczasowe przepisy rozporządzenia utraciły już moc obowiązującą, przez co obecnie istnieje pewnego rodzaju luka prawna w tym zakresie.
Przemówienie senatora Tadeusza Gruszki
w dyskusji nad punktem piątym porządku obrad
Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
9 kwietnia 2010 r. została uchwalona nowelizacja ustawy o funduszach inwestycyjnych. Znowelizowana ustawa dopuszcza przede wszystkim szerszy katalog nośników, za pomocą których fundusze inwestycyjne mogą potwierdzać zbycie i odkupienie jednostek uczestnictwa. Podstawową formą pozostanie pisemne potwierdzenie tego faktu, jednakże uczestnik funduszu może wyrazić zgodę na dokonanie tego w innej formie, na przykład za pomocą poczty elektronicznej.
W nowelizacji uwzględnia się fakt, że dla niektórych uczestników funduszu pisemna forma potwierdzania dokonywanych transakcji jest uciążliwa, przede wszystkim ze względu na częstotliwość wykonywania transakcji. Powyższe zmiany ułatwią funkcjonowanie podmiotów gospodarczych oraz uczestników funduszy inwestycyjnych.
Pełne powodzenie nowelizacji uzależnione jest jednak od powszechnego dostępu do internetu, a z tym dzisiaj w wielu miejscach Polski nie jest najlepiej.
Przemówienie senatora Czesława Ryszki
w dyskusji nad punktem ósmym porządku obrad
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w 150. rocznicę urodzin świętego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego (1860-1923), arcybiskupa metropolity lwowskiego obrządku łacińskiego, zasługuje ze wszech miar na uznanie i poparcie, honorujemy bowiem jedną z najpiękniejszych postaci Kościoła katolickiego z epoki przed odrodzeniem się Rzeczypospolitej Polskiej po mrocznych czasach zaborów. Uchwała Senatu przypomina i upamiętnia gorący patriotyzm arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, jego wielką miłość ojczyzny i bliźniego, dobroć serca, mądrość jako wychowawcy i społecznika. Był człowiekiem, który z pełną świadomością żył dla drugich, szczególnie zaś dla osób pokrzywdzonych i biednych. Jak czytamy w kronice katedry lwowskiej: "W Nim widział Lwów ostoję moralną w ciężkich chwilach i przejściach wojennych. U Niego szukano ze wszystkich stron pociechy i porady. On najlepszym był tłumaczem uczuć całego polskiego Lwowa i narodu".
Trzeba wspomnieć, że poczesne miejsce w jego listach pasterskich zajmowała tak zwana kwestia społeczna, czyli ciężka dola robotników. Nazywał ją krwawiącą raną ludzkości. Dlatego osobiście nie poprzestawał na teoretycznych rozważaniach, choć miał do nich prawo jako wybitny teolog, były rektor Uniwersytetu Lwowskiego, ale w miarę swoich możliwości prowadził działalność społeczną. Popierał stowarzyszenia robotnicze, dla księży organizował specjalne kursy społeczne, zakładał szkoły, czytelnie, biblioteki, ochronki dla dzieci i młodzieży. Zachęcał do tworzenia kółek rolniczych i kas zapomogowo-pożyczkowych. Stawiał również na edukację najuboższych, nie szczędząc nań swojego grosza.
Charakter i osobowość arcybiskupa Bilczewskiego dobrze oddaje jedna z ostatnich decyzji, jakie podjął: wyraził wolę, aby pochowano go na cmentarzu biedaków i nędzarzy. Tak jak za życia, tak i po śmierci pragnął być blisko nich. Jego pogrzeb w 1923 r. był olbrzymią manifestacją, jakiej Lwów nie pamiętał. Papież Pius XI nazwał go jednym z największych biskupów świata.
Jako senator z Częstochowy chciałbym zwrócić uwagę na bardzo ważny nurt duchowości świętego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, mianowicie na kult Matki Bożej Częstochowskiej jako Królowej Polski. To on, rozwijając działalność społeczną, upowszechniał ideę wprowadzenia w życie ślubów królewskich Jana Kazimierza jako drogę i warunek odrodzenia moralnego narodu, a w perspektywie - odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą. Jednym słowem, starał się uświadomić Polakom, że "Pan Bóg złączył losy nasze i zależnymi je uczynił od stopnia czci, polegającej nie tylko na słowach i uczuciach, lecz na czynach, jaką oddawać będziemy Najświętszej Pannie Królowej Polski".
W tym celu arcybiskup Bilczewski podjął starania o oficjalne zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską kultu Matki Bożej Częstochowskiej jako Królowej Korony Polskiej. W 1909 r. papież Pius X takie święto ustanowił dla diecezji lwowskiej i przemyskiej, zaś dla całej Polski święto Maryi Królowej Korony Polskiej zostało zatwierdzone przez Piusa XI w 1923 r. i przeniesione na 3 maja. To również dzięki arcybiskupowi Bilczewskiemu w litanii loretańskiej od 1920 r. znajduje się wezwanie "Królowo Polski - módl się za nami".
Drugim niezwykle ważnym gestem arcybiskupa Bilczewskiego dla sanktuarium Królowej Polski na Jasnej Górze było wystaranie się o nowe korony dla Cudownego Wizerunku. Przypomnę, że dla wierzącego polskiego społeczeństwa ogromną tragedią była kradzież, jakiej dokonano w nocy z 22 na 23 października 1909 r. - obrabowano obraz Matki Bożej z perłowej sukni, papieskich koron z 1717 r. i z najcenniejszych wotów. Żałoba okryła całą Polskę. Biskupi we wszystkich zaborach zarządzili nabożeństwa pokutne. Stały się one również okazją do masowych demonstracji patriotycznych. Zuchwałe świętokradztwo wstrząsnęło nie tylko społeczeństwem w Polsce, lecz również katolikami na całym świecie. Papież Pius X wystosował do narodu polskiego specjalne orędzie, wyrażając swoje najgłębsze współczucie.
Wobec szerzących się pogłosek o zamiarze podarowania przez cara Mikołaja II diademów dla obrazu Królowej Korony Polskiej, co dla Polaków byłoby profanacją narodowej świętości, ksiądz arcybiskup Bilczewski zaangażował swój autorytet w uzyskanie koron od ówczesnego papieża Piusa X. Wysłał w tej sprawie telegram do przebywającego w Watykanie księdza prałata Adama Stefana Sapiehy, późniejszego kardynała. Decyzja papieża została z wielką radością przyjęta przez polskie społeczeństwo. 21 kwietnia 1910 r. arcybiskup Bilczewski na czele delegacji złożonej z przedstawicieli wszystkich zaborów przyjął w Watykanie papieski dar. Niestety, władze carskie nie udzieliły mu wizy, więc nie mógł być koronatorem obrazu na Jasnej Górze. Dodam, że uroczystość rekoronacji odbyła się 22 maja 1910 r. Wzięło w niej udział blisko pięćset tysięcy wiernych. Władze carskie, pod presją opinii publicznej, nie były w stanie powstrzymać pielgrzymów, chociaż biskupom spoza Królestwa Kongresowego nie wydano wiz umożliwiających udział w uroczystości. Niektórzy z nich uczynili podobnie jak arcybiskup Bilczewski: zarządzili, aby podczas rozpoczęcia ceremonii koronacji we wszystkich kościołach ich archidiecezji przez pół godziny biły dzwony.
Po raz pierwszy po koronacji obrazu arcybiskup Bilczewski przybył na Jasną Górę dopiero w marcu 1917 r. W czasie pobytu w Częstochowie podjął starania o usunięcie pomnika cara Aleksandra II znajdującego się na placu przed Jasną Górą. Interweniował w tej sprawie u cesarza Austro-Węgier. Ostatecznie pomnik obrażający uczucia religijno-narodowe społeczeństwa polskiego został usunięty 16 października 1917 r.
Chciałbym jeszcze wspomnieć dwa inne fakty biograficzne związane z kultem Królowej Korony Polskiej. Otóż 2 lipca 1921 r. z inicjatywy arcybiskupa Bilczewskiego mieszkańcy Lwowa ufundowali sztandar dla powstańców śląskich, poświęcony na Jasnej Górze. Na stronie głównej sztandaru znajdował się w owalu wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej z podpisem "Pod Twoją obronę uciekamy się". Na stronie odwrotnej znajdował się zaś orzeł oraz widniał napis "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród". Sztandar miał być przekazany za pośrednictwem Wojciecha Korfantego Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych w Szopienicach.
I drugi fakt. W 1922 r. na Jasnej Górze arcybiskup Józef Bilczewski przewodniczył Konferencji Episkopatu Polski, podczas której debatowano nad integracją podzielonego przez zabory polskiego społeczeństwa poprzez podniesienie poziomu życia religijno-moralnego, a także podjęto decyzje odnośnie do stosunków między Kościołem a państwem polskim.
Kończąc, chciałbym przywołać słowa Jana Pawła II, który wynosząc arcybiskupa Bilczewskiego do chwały ołtarzy podczas mszy świętej beatyfikacyjnej we Lwowie 26 czerwca 2001 r. powiedział, że "Arcybiskup Józef Bilczewski kieruje do nas wezwanie, abyśmy ofiarnie żyli miłością do Boga i bliźniego. To ona była najwyższą regułą jego życia". Dziękuję za uwagę.
53. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu