25. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

(Senator Czesław Ryszka: Nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej. Bez zaskoczenia.)

Pan senator Misiak.

Do spisu treści

Senator Tomasz Misiak:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ze smutkiem zauważam, że dyskusja nad budżetem "przyciągnęła" bardzo dużą liczbę senatorów koalicji rządzącej na naszą debatę. Ale mam nadzieję, że znajdują się oni w pobliżu i że przyłączą się do nas wkrótce, żebyśmy mogli poważnie porozmawiać na temat naszego państwa.

W każdym normalnym państwie, w każdej normalnej instytucji budżet wynika ze strategii, strategii, która kładzie konkretny nacisk na silne strony państwa, niweluje jego słabe strony; strategii która pomaga wykorzystać szanse i uniknąć zagrożeń. Mam więc pytanie do panów i pań z koalicji rządzącej: jaka jest strategia dla naszego kraju? Jaka jest strategia dla Polski? Jakie kierunki rozwoju wybieracie? A pytać muszę, ponieważ ustawa budżetowa na te pytania nie odpowiada. Mało tego, ten budżet nie jest już określany - jak tutaj mówiła pani senator - tylko i wyłącznie jako budżet straconych szans. Ten budżet jest pustym budżetem. To jest kalka budżetu SLD. Ten budżet obnaża bardzo wyraźnie ignorancję rządzących co do tego, jak prowadzić Polskę. Brakuje idei przewodniej, brakuje reform, brakuje dania pokoleniom młodych Polaków szansy na sukces.

Jest tak dlatego, że nasz kraj, nasz rząd, nasz parlament, nie spędził tego roku w sposób taki, w jaki powinien - czyli na pracy merytorycznej - ale na ściganiu demonów przeszłości. Prześledźcie państwo historię naszych obrad, historię ustaw, które były tworzone. Jest w nich mnóstwo rozliczeń przeszłości, podejrzliwości i walki z wiatrakami. Ja wiem, że szczytnie brzmią idee walki z korupcją, ściganie agentów czy realizacja haseł socjalnych, ale nie tego wymagają od nas ludzie. Ludzie, którzy nie mają wiary w nasz kraj, uciekają w ogromnej liczbie za granicę, szukając tam swojego szczęścia. Oni niestety głosują dzisiaj nogami, a właściwie nie nogami, tylko skrzydłami tanich linii lotniczych. Exodus wyjazdowy jest tak ogromny, jak w niewielu historycznych momentach naszego kraju, kiedy to ludzie naprawdę uciekali przed śmiertelnymi zagrożeniami. I być może to jest powód do zmiany nazwy "III Rzeczpospolita" na "IV Rzeczpospolita", bo w przeciwieństwie do II Rzeczypospolitej mamy teraz naród za granicą, a rząd w Polsce - to taka anegdota krążąca już po naszym kraju.

Na poparcie tych słów wskażę parę istotnych spraw, które pojawiają się w naszym budżecie. Przywoływana już tutaj ogromna liczba autorytetów ekonomicznych wskazuje na błąd, który popełniamy, nie przeprowadzając reformy finansów publicznych. Błąd ten wynika z braku pomysłu na Polskę, z braku strategii dla naszego kraju. Chcę zapytać: jak ma wyglądać Polska za pięć, dziesięć czy piętnaście lat? W czym będziemy się specjalizować? Czy staniemy się centrum usług dla Europy? Czy będziemy mieli własną Dolinę Krzemową? Co będzie naszym głównym towarem eksportowym? Jeżeli nie zadamy tak podstawowych pytań, to nie będziemy mieli szansy i nikt nie będzie miał szansy na zbudowanie poprawnie budżetu. Dopiero odpowiadając na nie, bedziemy mogli jasno sobie powiedzieć, gdzie wspierać inwestycje, jak wykorzystywać połączenie nauki i przedsiębiorczości, jak wspierać innowacje, w jaki sposób edukować ludzi.

Ten rząd skupia się na najprostszej czynności, jaką można wykonać: na redystrybucji wydatków, redystrybucji pieniędzy, która zresztą jest wykonywana w sposób nieudolny i zły. Nie zostało nic z programu taniego państwa. Nie ma śladu po trzech milionach mieszkań. Obniżka podatków to marzenia ściętej głowy. Mało tego, rosną obciążenia podatkowe zarówno dla osób fizycznych, jak i przedsiębiorstw.

Co nam ten budżet pokazuje? Wzrost akcyzy na wiele produktów, chociażby banalnych alkoholi czy papierosów, ale również paliw czy olejów opałowych. Wzrost podatku od pożyczek na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej, jakie właściciele mogą pożyczać na rzecz własnych firm do 2% minimalnej wartości. Rosną składki zdrowotne kosztem wynagrodzeń pracownika, chociaż obiecywaliśmy wzrost wynagrodzeń. Firmy nie będą mogły wliczać w swoje koszty wydatków gastronomicznych, co może zniszczyć nowo budujący się w Polsce rynek gastronomii - znowu oddamy ten rynek w ręce dużych zachodnich sieci handlowych i konkurentów. Osoby niepełnosprawne - przypominam tu obrady z chyba przedostatniego posiedzenia Senatu - nie będą mogły liczyć na pomoc w kwestii odpowiednich ubezpieczeń społecznych, będą musiały je opłacać, tak więc również je obciążymy i w ten sposób zmusimy prawdopodobnie do pojawienia się w urzędach pracy i liczenia na pomoc państwa. Nie mówię już o mglistej i niespełnionej obietnicy obniżenia tych 4% składek ubezpieczeniowych w celu obniżenia kosztów pracy - pani premier Gilowska, owszem, taką obietnicę złożyła, ale od tego czasu zamilkła.

A co oznaczają rosnące podatki? Oznaczają brak pieniędzy dla ludzi. Ja rozumiem, że rząd nie potrafi inwestować - w porównaniu do Czech czy Słowacji nasze inwestycje są mniejsze, są na poziomie 20%, a w tych wymienionych krajach wynoszą 30% - ale dlaczego pozbawia się tej możliwości naszych rodaków? Największą polską bolączką gospodarczą był i jest brak kapitału. Polscy przedsiębiorcy nawet gdy mają pomysły, nie mają środków na ich realizację. Dlaczego? Ponieważ ten kapitał, Drodzy Państwo, ląduje w wiecznie pustym brzuchu polskiego budżetu. Mało tego, nie dość że rząd zabiera ludziom ich własne pieniądze, to jeszcze pozbawia ich szans na pozyskanie kapitału z banków.

(Senator Czesław Ryszka: Kapitał jest w obcych rękach, w prywatnych bankach.)

W jaki sposób? W bankach, w bankach... Panie Senatorze, ten rząd wyciąga kapitał z banków, biorąc ponownie 50 miliardów pożyczki w tym roku i planując 50 miliardów na następny. Nie ma czegoś takiego jak pieniądz jako dobro nieograniczone. Pieniądz jest dobrem zamkniętym, Panie Senatorze, niedostępnym, jeżeli się go zgarnie z rynku. A rząd ten rynek drenuje, i to rok w rok. Ja, gdybym był na miejscu banków, też nie pożyczałbym na ryzykowne inwestycje przedsiębiorców i osób fizycznych, mając stuprocentowe gwarancje rządowe.

Koalicjanci cieszą się pięcioprocentowym wzrostem, ale głównym miernikiem tej radości nie powinien być nasz wzrost, a porównanie do naszych sąsiadów, którzy sprawnie i lekko poruszają się w globalnej ekonomii. Tu, niestety, przegrywamy, i to znacznie. Pamiętam, jak było kilka lat temu z jednym z dużych koncernów: kiedy po raz pierwszy osiągnął on zysk 1 miliarda zł, była wielka radość, premie dla pracowników, no i wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie to, że analitycy międzynarodowi twierdzili, iż koncern ten powinien zarobić 3 miliardy, tylko że źle podpisano kontrakty terminowe. Tak samo jest z naszym rządem. Radość i pycha, ale nikt nie zapyta, czy nasz kraj nie może rozwijać się lepiej i szybciej. Może nie ma znaczenia dla pana premiera to, czy dogonimy Europę za dziesięć czy dwadzieścia lat, ale dla mnie i dla mojego pokolenia ma to znaczenie, i to ogromne.

Teraz o spółkach państwowych. Jak nasz budżet ma być zdrowy, Szanowni Państwo, skoro tak mocno państwo jest obecne w gospodarce? To zaprzeczenie wszelkich ekonomicznych zasad. Mamy w tej chwili dziewięćset czterdzieści firm państwowych, sześćset jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, ich wartość jest szacowana na 70 miliardów zł albo i więcej. A więc zapytam: co się dzieje z prywatyzacją? Wykonanie zeszłego roku jest tragiczne, plany na ten rok są niskie, obsługa państwowego długu kosztuje nas 28 miliardów rocznie, według naciąganych planów wypłat dywidend z tych spółek, które posiadamy, państwo chce zdjąć 3 miliardy zł. Mam więc pytanie do naszych rządowych ekonomistów zasiadających w tych ławach: gdyby udało nam się sprzedać ten majątek, gdyby udało nam się uzyskać z niego gotówkę, to o ile mniej płacilibyśmy w ramach kosztów kredytu? Odpowiedź jest prosta: o ponad 4 miliardy zł. Skoro więc stopa zwrotu z kapitału państwowych firm jest niższa niż koszt kredytu, który opłacamy, to gdzie tu jest logika ekonomiczna? Po co trzymać te przedsiębiorstwa? Ja gwarantuję, że jeśli je sprzedamy, to wpływy podatkowe z nich pod rządami prywatnych właścicieli wzrosną kilkukrotnie. No ale wiem, nie będzie stanowisk, nie będzie wpływu politycznego i całej tej gierki związanej z państwowym biznesem. Nie mówię już nawet o tym, że prawdopodobnie tę kwotę 4 miliardów wpłaca niewielki odsetek firm, radzących sobie w jakiś sposób w tej ekonomii, że prawdopodobnie wydrenujemy je do reszty, pozbawiając je możliwości rozwoju i działania w skali ogólnoeuropejskiej. No ale, Panie i Panowie Ministrowie, Panie i Panowie Senatorowie, firmy te to nie są dojne krowy, to nie wylęgarnia stanowisk. Oddajcie je rynkowi, tam gdzie jest ich miejsce, wtedy naprawdę będziemy mieli szansę na poprawę naszego wzrostu gospodarczego, na zmniejszenie bezrobocia i znaczące wyniki ekonomiczne. Nie będę już nawet wspominał o tym, że nasze państwo jest właścicielem 11 milionów ha ziemi. To jest 38% obszaru kraju. Ja wiem, że większość tego to lasy. Ale jak dużo - to państwo widzicie we własnych miastach - jest nieużytecznych i niewykorzystywanych gruntów należących do różnego rodzaju agencji, gruntów Skarbu Państwa, o które miasta, samorządy proszą, żeby przekazać im w zarządzanie, żeby móc sprzedać!

Ceny tych gruntów osiągają dzisiaj niebotyczne wysokości. Ceny mieszkań idą w górą. Obiecywaliście trzy miliony mieszkań, ale nie pomagacie rynkowi w taki sposób, żeby oferować jako rząd, jako Skarb Państwa grunty i ziemie, tak by obniżyć ich cenę. Właściwie to po co to wszystko oferować, skoro lepiej i łatwiej zaciąga się kredyt i spłaca odsetki.

Szanowni Państwo, podsumowuję: nasz kraj potrzebuje dzisiaj rządów lidera. Lidera, który cechuje się innowacyjnością, elastycznością i odwagą. Lidera, który poprowadzi nas przez XXI wiek tak, jak Polska na to zasługuje. Lidera, który stworzy naszą strategię, myśląc na kilka lat do przodu. A to, co nam pokazuje ten budżet, to fakt, że nasz rząd takim liderem nie jest. Nasz rząd jest konserwatywnym administratorem, uwstecznionym w swoich poglądach i bojącym się zmian. Ale ten rząd będzie sprawował władzę jeszcze przez trzy lata.

A więc proszę i żądam: stwórzcie strategię dla Polski, wskażcie kierunki rozwoju, szukajcie pomysłu na gospodarkę. Jeszcze macie czas na poprawę tego i następnych budżetów. Jeżeli tego nie zrobicie, to tylko będę miał nadzieję, iż brak długoterminowego planowania wynika z braku wiary w dłuższe rządy. Ale to i tak nie usprawiedliwia marnowania nadziei naszych rodaków na naprawdę szczęśliwą przyszłość sukcesu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pan senator Owczarek.

(Senator Czesław Ryszka: Lepiej niż w Kongresie Stanów Zjednoczonych.)

Do spisu treści

Senator Andrzej Owczarek:

Panie Marszałku! Szanowni Państwo! Wysoka Izbo!

W ubiegłym roku było kilka takich dyskusji ogólnonarodowych. Jedna z tych dyskusji dotyczyła oświaty. Tragiczne wydarzenia w oświacie zwróciły uwagę społeczeństwa na sytuację szkół, na sytuację samorządów, które je prowadzą, oraz nauczycieli w nich uczących.

Oczywiście jest wiele przyczyn tego kryzysu w oświacie, ale na pewno jednym z powodów, o którym niewiele mówiono, a który jest istotnym powodem, jest niedoinwestowanie oświaty.

Od wielu lat samorządy domagają się tak zwanych standardów oświatowych, aby władzy państwowe, które mają oczekiwania wobec szkół, jednocześnie stworzyły pewne gwarancje, jeśli chodzi o uzyskiwanie pieniędzy, i w związku z tym dalej idące wymagania.

Obecnie istnieje algorytm i suma, która jest w miarę sprawiedliwie dzielona, ale która nie wynika z autentycznych potrzeb szkół i innych instytucji oświatowych. Od dwunastu lat samorządy domagają się, aby w tym algorytmie była zaznaczona tygodniowa liczba godzin, zawarta w planach nauczania, aby rząd określił optymalną liczbę uczniów w klasie.

Sam w rozmaity sposób kierowałem oświatą - będąc burmistrzem czy będąc dyrektorem zespołu szkół. I można mieć sporo pieniędzy na oświatę pod warunkiem, że w klasie jest trzydzieścioro pięcioro dzieci, albo mieć bardzo mało pod warunkiem, że jest dwadzieścioro pięcioro, a komfort uczenia jest oczywisty i bezdyskusyjny.

W tych standardach powinno się brać pod uwagę wykształcenie i stopień awansu zawodowego nauczycieli, a także liczbę uczniów w szkole, która w tej chwili jest brana pod uwagę, oraz specyficzne warunki w takich gminach, które mają bardzo niską gęstość zaludnienia.

W ubiegłym roku, w czerwcu odbyła się w Poznaniu wielka narada przedstawicieli samorządu, w której brał udział ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz. W czasie tej narady powiedział: o wielkości nakładów powinny decydować realne koszty, a nie wola polityczna. Zwiększonej liczbie zadań powinien zawsze towarzyszyć wzrost finansowania, ale też tyle odpowiedzialności, ile finansowania. Nad takim rozwiązaniem właśnie pracujemy.

Okazuje się, że w obecnym budżecie takiego rozwiązania nie ma, a wręcz powiedziałbym, że sytuacja oświaty się pogorszyła.

Na tym samym spotkaniu premier Marcinkiewicz zapowiedział, że zostaną wprowadzone w tym budżecie, o którym dzisiaj mówimy, standardy w zakresie edukacji i służby zdrowia. Takich standardów nie ma do tej pory. Subwencja, którą dostają samorządy, nie wystarcza nawet na stuprocentowe pokrycie koszów płac i pochodnych dla nauczycieli. W kilku gminach interesowałem się tym, jaki nastąpił w budżetach wzrost subwencji i jaki nastąpił wzrost kosztów utrzymania szkół i instytucji oświatowych. I oto subwencja wzrosła o 2%, a koszty utrzymania o 16%.

W ostatnim momencie zadecydowano o podwyżkach dla nauczycieli. Sposób wprowadzenia tych podwyżek, poprzez zaznaczenie w art. 15 ustawy budżetowej, budzi wątpliwości wielu prawników, czy taka podstawa prawna jest wystarczająca, aby wójt, burmistrz czy prezydent wypłacili te podwyżki. Jestem przekonany, że wypłacą, znając sytuację nauczycieli, ale świadczy to o dużej niedbałości rządu w przygotowaniu aktów prawnych. Powinna zostać zmieniona Karta Nauczyciela w tym zakresie, po to, żeby była wystarczająca podstawa prawna.

Te podwyżki to 23 zł dla stażystów, 50 zł dla nauczycieli dyplomowanych. A jeśli wziąć pod uwagę inflację, każdy stażysta otrzyma miesięcznie podwyżkę w wysokości 3 zł 18 gr, a nauczyciel 6 zł 27 gr.

Proszę państwa, i tu jest problem, o którym mówił pan senator Szaleniec. Akurat nie zgadzam się z panią minister, że w 2006 r. zapowiadano odejście wielu nauczycieli na emeryturę i w 2007 r. także się zapowiada. Jest to związane z końcem obowiązywania trzydziestoletniego okresu pracy nauczycieli, który upoważnia ich do przejścia na emeryturę. Miało się to zakończyć w 2006 r., a zakończyło się w roku 2007.

Jakie będą tego skutki w skali kraju, w tej chwili trudno jest policzyć. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że w poprawkach, które przegłosował Senat, to znaczy Komisja Gospodarki Narodowej, jest mowa, że na przykład w województwie pomorskim koszty tylko odpraw pracowników kuratoriów odchodzących na emeryturę będą wynosić około 450 tysięcy zł. Podobnie jest w innych województwach.

Ja myślę, że ten dodatkowy 1 miliard zł, który rząd dał oświacie, zostanie pochłonięty przez koszty awansów nauczycielskich. Zresztą to system wyjątkowo nieudany - dziwię się, że nikt jeszcze nie wziął się za jego zmianę - system biurokratyczny, który nie mobilizuje nauczycieli do lepszej pracy, który służy tylko wytwórniom papieru. Tworzy się ogromne ilości papieru, a w praktyce nie podnosi to jakości pracy nauczycieli. Jeden z kolegów senatorów z okręgu, o którym się mówi, że ma bardzo słabe wyniki w oświacie, powiedział, że tam jest największy procent nauczycieli dyplomowanych w kraju. Tak więc trzeba ten system zmienić i poprawić.

W każdym razie samorząd, o ile nie będzie miał pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli, będzie musiał zapłacić z własnych dochodów.

I tu przypomina mi się jeszcze jedna sprawa, proszę państwa. Cały czas szermujemy tym, że będą dodatkowe dochody dla samorządu z powodu zniknięcia ulgi remontowej w podatku dochodowym od osób fizycznych. I dlatego wszyscy już przegłosowaliśmy rezygnację dochodów samorządu z podatku od darowizn i spadków, a także z podatku od środków transportu, i kilka innych ustaw. A teraz okaże się, że te pieniądze będą musiały zostać przeznaczone na podwyżki dla nauczycieli.

Sytuacja jest fatalna, ponieważ obecnie najważniejszą sprawą dla samorządów jest znalezienie pieniędzy na inwestycje, na które można uzyskać środki z Unii Europejskiej. A skoro mówię o środkach z Unii Europejskiej, to chciałbym dołożyć jeszcze jedną rzecz.

Otóż jestem bardzo zdziwiony, Szanowni Państwo, decyzją premiera, że 700 milionów euro, które miały zostać przeznaczone na zajęcia edukacyjne i które mogą być przeznaczane między innymi na zajęcia pozalekcyjne, zostało wyłączonych spod samorządów i przekazanych do dyspozycji Ministerstwu Edukacji Narodowej.

Pan minister powiedział, że tymi pieniędzmi zarządzać będą kuratoria. Od dwunastu lat w zakresie finansów kuratoria zajmują się właściwie wyłącznie obsługą finansową samych kuratoriów. Jeśli teraz tysiące wniosków w całym kraju będą spływać do kuratoriów, to niewątpliwie zmusi to kuratorów do zwiększenia zatrudnienia o fachowców w zakresie obsługi tych wniosków. Te wnioski i tak będą pisać wspólnie dyrektorzy szkół, łącznie z pracownikami gmin, a będzie jeszcze dodatkowy element.

Biorąc pod uwagę, że szykowana jest także ustawa o zmianie sposobu powoływania kuratora, która zakłada znacznie większy wpływ ministra edukacji narodowej na to, kto będzie kuratorem... Znacie państwo trudną sytuację w Łodzi, gdzie osoba, która dwukrotnie wygrała konkurs na kuratora, nie została mianowana kuratorem. To wyraźnie wskazuje, że minister edukacji narodowej może później wykorzystywać te pieniądze do prowadzenia własnej polityki w zakresie samorządów.

Uważam to za wielki błąd. Im niżej pieniądze są wykorzystywane, tym są lepiej wykorzystywane. Powinny to robić zdecydowanie samorządy. Jedynie ogólny kierunek sterowania powinien być taki, żeby więcej pieniędzy było tam, gdzie jest trudna sytuacja, jeśli chodzi o oświatę.

Proszę państwa, Klub Platformy Obywatelskiej na pewno poprze wszystkie rozsądne wnioski, które zwiększą ilość pieniędzy na subwencję oświatową, z zaznaczeniem tych pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pani senator Tomaszewska.

Do spisu treści

Senator Ewa Tomaszewska:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Najpierw, niestety sprowokowana przez panią senator Nykiel, muszę odnieść się do kilku kwestii.

Otóż obniżanie kosztów pracy to obniżanie wynagrodzeń i ich pochodnych, a więc obniżanie mocy nabywczej płac. Niskie płace to wzrost emigracji za pracą. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Jak się mówi o kosztach pracy, to jest to takie słowo klucz, które nie wiadomo, co znaczy. A to znaczy obniżanie dochodów pracowników.

(Senator Mieczysław Augustyn: Pozapłacowych kosztów pracy.)

Zaraz przejdziemy do pozapłacowych... I to przypomina sytuację z roku 2004 przed wejściem do Unii Europejskiej, kiedy to zarówno Platforma Obywatelska, jak i SLD sugerowały, że taką szczególną korzyścią wynikającą z wejścia do Unii Europejskiej będzie możliwość wyjazdu za granicę za pracą. I taką sytuację dziś mamy.

Druga kwestia to właśnie jest to obniżanie pozapłacowych kosztów. Pomysł na to, by obniżyć składkę na ubezpieczenia rentowe, mimo że wpływy ze składek są niższe od wydatków na świadczenia rentowe, to był element programu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Jego dalszym etapem miało być przejście z ubezpieczeń społecznych na ubezpieczenia kapitałowe. A to jest zbrodnia wobec 90% naszego społeczeństwa, bo to oznacza, że ci ludzie nie będą mieli z czego zapłacić składek, nie zapłacą ich, bo w systemie kapitałowym to wszystko jest droższe, i w przypadku inwalidztwa zostaną bez środków do życia.

Tego nie powinno się realizować, w żadnym wypadku. I problemy z finansami publicznymi absolutnie nie tłumaczą takiego kierunku działania. To jest coś, co się nie powinno zdarzyć. Dzięki Bogu nie udało się zniszczyć systemu rentowego w Polsce i mam nadzieję, że to nie nastąpi. W ciągu kilku następnych lat prawdopodobnie dojdzie do wyrównania kwot wpływających ze składek i kwot wydawanych na świadczenia. Wtedy będzie można pomyśleć o obniżaniu składki, ale nie w tej chwili, kiedy system ten jest niewydolny ekonomicznie, kiedy kilkanaście miliardów do tych świadczeń musi dopłacać budżet państwa. I nie ma co mówić o tym, że zaoszczędziłoby się na wydatkach socjalnych w sytuacji, w której kwoty byłyby generowane. Wydatki socjalne byłyby generowane takimi decyzjami i nie byłoby żadnej naprawy finansów publicznych z tego tytułu. To jest po prostu niemożliwe.

I jeszcze przypomnę taką dykteryjkę o tym, jak to jeden z panów chciał sobie nabyć dobry i tani zegarek. Zadano mu pytanie: po co ci dwa zegarki? My nie chcemy mieć państwa rozrzutnego, ale chcemy mieć państwo dobrze działające, efektywne. I właśnie dlatego nie zawsze warto zaoszczędzić 5 gr, zapłacić komuś mniej i przyjąć pracownika mniej kompetentnego. Trzeba się po prostu zastanawiać nad każdą decyzją, tak żeby ona była racjonalna, powtarzam: żeby była racjonalna.

Do pana senatora Misiaka mam tylko jedną uwagę. Co prawda na Dolinę Krzemową pewnie sobie nie pozwolimy, ale gdybyśmy odsiarczali rosyjską ropę, to pewnie byśmy mieli nowy Vancouver, bo przecież zasoby Vancouveru wzięły się z odsiarczania ropy.

Teraz może przejdę do tych kwestii, które chciałam omówić konkretnie, jeśli chodzi o budżet, przede wszystkim do sprawy zatrudnienia i bezrobocia.

Otóż jeśli chodzi o projekt planu funduszu finansowego na rok 2007, to przewiduje się, że stopa bezrobocia będzie wynosić 14,1%, a więc będzie niższa o 1,2 punktu procentowego w stosunku do 2006 r. Ja mam nadzieję, że ten szacunek okaże się szacunkiem zbyt ostrożnym. Niemniej z tego szacunku wynika również przewidywany spadek środków wydatkowanych na zasiłki. Spadek liczby zasiłków o dziesięć tysięcy... Z jednej strony cieszy to, że zmniejsza się te wydatki, bo nie ma aż takiej potrzeby, ale z drugiej strony jednak trzeba mieć na uwadze, że jest tylko 13% bezrobotnych, którzy są objęci zasiłkami, reszta zasiłków nie ma. A jak jest z zasiłkami z pomocy społecznej, wszyscy wiemy.

Jeśli chodzi o środki zużywane na aktywne zwalczanie bezrobocia, to możemy być zadowoleni. Środki zużywane na zasiłki w 2006 r. wyniosły 52,9% całości wydatków z Funduszu Pracy, a w roku bieżącym to będzie 48,7%. A więc następuje spadek. Jeśli zaś chodzi o formy aktywne, to ten udział wzrośnie z 37,4% w roku ubiegłym do 42,4% w obecnym. A więc jest to zjawisko korzystne.

Ważne jest też, że w budżecie ujęto środki z Unii Europejskiej - pierwszy raz mamy taki przegląd informacji. Środki te w wysokości 650 milionów zł wynoszą 8,6% przychodów Funduszu Pracy.

Fundusz Pracy jest w korzystnej sytuacji ekonomicznej. I skoro mamy taką sytuację, że wzrost gospodarczy i będący jego skutkiem wzrost zatrudnienia, prowadzący do poprawy kondycji finansowej Funduszu Pracy, następuje, to powinien on dać szansę podjęcia rozwiązań systemowych. Ja takich planów nie zauważyłam w tym budżecie, ale mam nadzieję, że zauważymy je w aktywności rządu.

I widzę tu istotną sprawę, to znaczy wprowadzenie ubezpieczeń od bezrobocia. Być może ułatwi nam to respektowanie zobowiązań międzynarodowych, chociażby realizację Konwencji Nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy, której nie respektujemy, mimo że Polska ją ratyfikowała, właśnie dlatego, że te zasiłki są tak niepewne, nie wszystkim przyznawane i niepowiązane z wysokością wynagrodzenia. System ubezpieczeń zapewne poprawiłby tę sytuację.

Kolejna istotna sprawa wiąże się właśnie z wydatkami, z kwestią taniego państwa czy też nietaniego państwa - jak kto do tego podejdzie. To jest sprawa zatrudnienia pracowników merytorycznych w urzędach pracy. Otóż w Polsce mamy o dwa rzędy wielkości większą liczbę bezrobotnych przypadających na jednego takiego pracownika - chodzi o pracowników w Europie Zachodniej - a więc trudno oczekiwać, by te urzędy działały efektywnie, by naprawdę pomagały znaleźć pracę, służyły właściwą radą, znajdowały właściwe możliwości zatrudnienia, prowadziły do porozumienia między odpowiednim pracodawcą a odpowiednim pracownikiem. Do tego potrzebni są ludzie, a my ich mamy o dwa rzędy wielkości mniej. I to trzeba mieć na uwadze.

Kolejna sprawa to standardy zatrudnienia. Dziś Polska jest krajem wiodącym wśród nowych krajów Unii Europejskiej w zakresie dostosowywania warunków pracy do standardów Unii Europejskiej. Na niektórych z nowych członków Unii Europejskiej nałożono wysokie kary finansowe z tytułu nierespektowania tych standardów, a więc niewykonywanie tych zadań kosztuje. Tymczasem na dokończenie programu wieloletniego pod nazwą "Dostosowywanie warunków pracy w Polsce do standardów Unii Europejskiej" na lata 2005-2007 w projekcie ustawy budżetowej zabrakło 11 milionów 200 tysięcy zł. Środki te są wkładem własnym w realizację monitorowanego przez Unię Europejskiego programu. Uważam, że powinniśmy zapewnić możliwość pełnej realizacji programu. Pozwolę sobie dodać, że brak tych środków skutkować będzie obniżeniem zatrudnienia w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy i w innych instytucjach i firmach, w których program był realizowany. Skutkować też może dalszymi decyzjami emigracyjnymi zatrudnionych tam młodych specjalistów.

Na ręce pana marszałka złożyłam poprawkę przesuwającą niezbędną do zakończenia programu kwotę z rezerwy budżetowej przeznaczonej na referenda.

Trzecia kwestia to kwestia wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej. Blokowanie wzrostu wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej, mimo rosnących kosztów utrzymania, uważam za niewłaściwe, spotkało się to też ze sprzeciwem partnerów społecznych. Wśród pracowników sfery budżetowej dużą grupę stanowią urzędnicy niższych szczebli, choćby w urzędach pracy, ale również w resortach, pracownicy szkolnictwa wyższego, pracownicy zatrudnieni w części: informatyzacja, w innych grupach, w których dochody nie są zbyt wysokie. Hasło "tanie państwo" nie powinno oznaczać państwa, którego funkcjonowanie opierać się będzie na negatywnej selekcji kadry, gdzie ludzie z dobrymi kwalifikacjami uciekać będą za granicę. W sferze nauki mamy już bardzo wyraźne zjawisko ucieczki młodych, zdolnych ludzi z pracy na uczelniach wyższych, choćby do pracy na zmywaku za granicą, która w większym stopniu niż wynagrodzenia za ich zgodną z kwalifikacjami pracę w Polsce zapewnia im zaspokojenie potrzeb materialnych. Podobna sytuacja w następnych latach nie może się powtórzyć.

Jeśli chodzi o informatyzację, to należy uznać, że wzrost wydatków w tej części o 84,1% nominalnie, a o 80,7% realnie, jest korzystny...

(Wicemarszałek Maciej Płażyński: Pani Senator, ostatnia minuta.)

...szczególnie że kwota wzrostu przeznaczona jest w całości na finansowanie projektów z udziałem środków Unii Europejskiej, w tym na budowę Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej, a także na zapewnienie korzystania z usług szerokopasmowego dostępu do internetu.

I ostatnia, piąta kwestia, szkolnictwo wyższe. Zdecydowanie popieram poprawkę zgłoszoną przez Komisję Nauki, Edukacji i Sportu, polegającą na podwyższeniu środków na wydatki w szkolnictwie wyższym o 200 milionów zł. Przyjęta w Olsztynie uchwała naszej komisji, wskazująca na konieczność wzrostu o 20% kwoty przeznaczonej na ten cel w 2006 r., nie została przy konstrukcji ustawy budżetowej uwzględniona. Przy takich nakładach nie mamy żadnych szans na realizację Strategii Lizbońskiej. Z zadowoleniem przyjęłam natomiast fakt wzbogacenia projektu ustawy w zakresie szkolnictwa wyższego o budżet zadaniowy. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Wiatr.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Wiatr:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Ministrowie!

Cieszę się, że debata nad budżetem przechodzi w fazę poruszania bardziej szczegółowych spraw, że odchodzi od tych początkowych kwestii politycznych, w których dość dużo było demagogii, nośnych haseł, czasami poetyckich sformułowań, na pewno dużo krytyki, bo łatwo jest taką krytykę i takie piękne hasła formułować, dużo trudniej jest zaproponować konkretne rozwiązania. Można oczywiście takie polityczne zarzuty stawiać i szermować hasłem taniego państwa, trzeba jednak spróbować popatrzeć na rzeczywiste potrzeby narosłe przez tych osiemnaście lat w różnych obszarach naszego życia społecznego i publicznego.

Chciałbym omówić jedną z tych spraw, którą już pani senator Tomaszewska zasygnalizowała, a które lokuje się pośrodku problemów, pomiędzy wizją makroekonomiczną państwa a szczegółowymi poprawkami regionalnymi, składanymi zarówno przez posłów w Sejmie, jak i przez państwa senatorów w Senacie. Otóż chciałbym odnieść się do sprawy dotyczącej ważnego obszaru życia państwowego i publicznego o wymiarze ogólnopolskim, związanej z finansowaniem szkolnictwa wyższego.

Panie i Panowie Senatorowie! Szczegółowe wyliczenia związane z udziałem finansowania szkolnictwa wyższego w ostatnich siedemnastu latach pokazują, jak następowało obniżanie, a na pewno nie podwyższanie finansowania tego obszaru zadań. Bardzo ważnym elementem wspierającym śledzenie tych wydatków jest zauważenie, że w ciągu tych siedemnastu lat prawie pięciokrotnie wzrosła liczba studentów. Prawie pięciokrotnie! Jednocześnie przeprowadzono reformę wynagrodzeń nauczycieli akademickich, przy niezwiększonych nakładach na szkolnictwo wyższe. Ten proces zwiększania wynagrodzeń nauczycieli akademickich, który następował w trzech transzach, spowodował, że udział wynagrodzeń w wydatkach wyższych uczelni osiągnął poziom 95%, co pozostawia jedynie 5% funduszu uczelni na pozostałe cele, 5%.

Proszę państwa, ta sprawa jest dość dramatyczna. Analizowaliśmy ją na posiedzeniu Komisji Nauki, Edukacji i Sportu w dniu 10 lipca 2006 r., z udziałem ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz Prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Dysponowaliśmy szczegółowymi, profesjonalnymi analizami tego stanu. Konkluzja była następująca: ażeby przywrócić pozostałe wydatki uczelni do właściwego poziomu, należałoby zwiększyć wydatki na szkolnictwo wyższe o 20%. Jest to kwota 2 miliardów zł. Z takim postulatem zwróciliśmy się do pana premiera, do ministra nauki i szkolnictwa wyższego i do ministra finansów. Wiemy, że budżet państwa rządzi się pewnymi prawami; nie ma gorszej rzeczy niż wysoka inflacja i niezaspokojone potrzeby w innych obszarach. Dlatego nie mamy wątpliwości, że ten postulat jest niemożliwy do spełnienia w dzisiejszych warunkach, w tej sprawie na pewno jesteśmy zgodni. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że godny odnotowania jest fakt, iż w pracach sejmowych finansowanie szkolnictwa wyższego zostało zwiększone o 350 milionów. To jest bardzo ważne, dziękujemy za to zarówno państwu posłom, jak i Ministerstwu Finansów, które wspierało znalezienie finansowania tej kwoty. Niemniej jednak są to środki jak gdyby dedykowane dla opracowanego w ministerstwie algorytmu rozwojowego szkolnictwa wyższego, dla sfinansowania pewnych dynamicznie rozwijających się fragmentów tego szkolnictwa. Jednocześnie pozwoli to utrzymać finansowanie wszystkich uczelni na dotychczasowym poziomie. Nie zaspokoi to potrzeb związanych z tym pięcioprocentowym udziałem wydatków rzeczowych w funduszach uczelni. Dlatego senacka Komisja Nauki, Edukacji i Sportu wniosła poprawkę związaną ze zwiększeniem dotacji i subwencji na szkolnictwo wyższe o kwotę 200 milionów zł. Jest to poprawka dziewiętnasta, która zyskała poparcie senackiej Komisji Gospodarki Narodowej i jest zawarta w druku nr 324A.

Mam świadomość, że sfinansowanie tego zwiększenia z funduszu obsługi zadłużenia zagranicznego może nie jest najlepsze, być może wymaga to jeszcze pochylenia się nad tym w trakcie naszej dzisiejszej debaty i sprawdzenia, czy jest to najwłaściwsze źródło. Ale jednocześnie chcę powiedzieć, że jest to zwiększenie tych wydatków o zaledwie 2%. Sygnalizowaliśmy w uchwale Komisji Nauki, Edukacji i Sportu z 10 lipca 2006 r., że są potrzeby na poziomie 20%. Uznając prawa makroekonomiczne, jakimi rządzi się budżet państwa, ograniczyliśmy to do poziomu 2%, czyli zmniejszyliśmy to dziesięciokrotnie w stosunku do rzeczywistych szacunków.

Proszę państwa, była już mowa o tym, że najlepsza młodzież ucieka za granicę. Nie jest problemem to, że wyjeżdżają, problem polega na tym, że wyjeżdżają najlepsi. Dbanie o najbardziej czułą tkankę naszego społeczeństwa, o finansowanie szkolnictwa specjalistycznego, szkolnictwa technicznego, szkolnictwa przyrodniczego, gdzie studia są drogie, wiąże się z pewnymi wydatkami. Sukcesy na tym polu na pewno będą skutkowały absorpcją funduszy unijnych, i to nie tylko tych dedykowanych dla Polski, ale tych, jakie możemy pozyskiwać w międzynarodowych konkursach ogłaszanych przez Brukselę - a wiemy, że takie są - na projekty naukowe. Na pewno jest to znacznie lepsza inwestycja niż walka ze skutkami, takimi jak przemoc, bezrobocie czy wspomniane tu wyjazdy. Chodzi o stworzenie tutaj perspektywy rozwijania naszego społeczeństwa, młodego pokolenia, przedsiębiorczości, o głęboką profilaktykę obliczoną na wiele lat.

Takie przemyślenia państwu przedstawiam, życzliwe pochylenie się nad przedkładanym budżetem w miejsce krytyki, która jest znacznie łatwiejsza. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pan senator Augustyn.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Krytyka wcale nie jest łatwa, Panie Senatorze, mój drogi przedmówco, jako że dzisiaj mamy rozmawiać o tym, czy budżet naszego państwa stwarza nam szansę na rozwój, czy stajemy się konkurencyjni w tym wielkim wyścigu, którego celem jest poprawa dobrostanu społecznego, a więc poprawa szans na pracę, poprawa szans dostępu do ważnych, dobrych usług publicznych. Żeby to ocenić, trzeba rzeczywiście przedrzeć się przez masę liczb. Warto to zrobić, ponieważ, jak mawiał Platon, liczby to najwyższy stopień poznania. A Pitagoras dodawał, że tylko liczby pozwalają uchwycić prawdziwą naturę rzeczy.

Jaka jest natura tego budżetu, jak on odpowiada na wyzwania współczesności?

Proszę państwa, przywykliśmy widzieć dylemat, który stoi przed twórcami budżetu, przed rządem, jako zderzenie możliwości wydawania funduszy na całą sferę niedochodową i ograniczania przez to możliwości wydawania pieniędzy na sferę rozwojową. To dobry kierunek myślenia, właśnie tak jest. Bez porządnej reformy systemu zabezpieczenia społecznego, bez odważnych reform w polityce społecznej - ma pani rację, Pani Senator - nie będzie przestrzeni ani do obniżenia pozapłacowych kosztów pracy, ani nawet obniżenia podatków, i to jest najpoważniejszy zarzut w stosunku do tego budżetu. Państwo nie podejmują się przeprowadzenia bardzo trudnych reform w sferze zabezpieczenia społecznego. Niech ani socjałowie, ani liberałowie nie łudzą się, że wybrniemy z pętli zadłużenia, że ograniczymy deficyt, jeśli nie podejmiemy się trudnych reform w sferze zabezpieczenia społecznego.

Gdy się o tym mówi, wielu polityków ogarnia trwoga, prawdopodobnie dzisiaj rządzących też, a przecież reforma systemu zabezpieczeń społecznych nie musi oznaczać obniżenia poziomu usług, dostępności usług publicznych w żadnej sferze. Dopuśćmy trochę ekonomii do sfery zarządzania środkami publicznymi w dziedzinie zabezpieczenia społecznego, doprowadźmy do ich większej efektywności, do ich ekonomizacji, a wtedy otworzy się pole dla ograniczenia deficytu budżetowego, dla zmniejszenia wielkości długu publicznego, dla realizacji wielu słusznych postulatów w dziedzinie polityki społecznej.

(Rozmowy na sali)

Wtedy doczekamy się wzrostu, który zacznie pozwalać na rozwiązanie najważniejszych kwestii społecznych.

Przyjrzyjmy się zatem temu, jak jest dzisiaj, co wynika z liczb.

Wiele mówiono o tym, jak wielkie jest nasze zadłużenie, wiele mówiono o relacji kotwicy budżetowej do wielkości obsługi długu. To się nazywa pętlą kredytową. Ale na czym się ona zaciska? Co to za pętla? Otóż ona się zaciska na naszych rzeczywistych możliwościach rozwojowych, ona się zaciska na tym, co będziemy w stanie przeznaczyć na zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzi.

Cieszymy się wzrostem 4,6%. Często słyszę, nawet wśród ekonomistów, nawet wśród ludzi biznesu, że jest to bardzo dobry wskaźnik. Czyżbyśmy się nie orientowali, jakie efekty osiągają wszyscy pozostali, niemalże wszyscy pozostali? Wszystkie pozostałe państwa dziesiątki, która weszła razem z nami do Unii Europejskiej? Czyżbyśmy nie wiedzieli, że tam wzrost bywa nawet jeszcze raz taki jak w Polsce? Jaki to ma skutek dla sfery zabezpieczenia społecznego? Otóż wiadomo, że jedynie wzrost powyżej 5% daje się szansę na istotne zmniejszenie bezrobocia, inaczej to nasze zmniejszenie bezrobocia będzie okupione trudnym losem emigrantów, którzy z Polski wyjadą, a nie będzie efektem rzeczywistych reform i prawdziwego postępu w likwidacji tej plagi, która niszczy wiele rodzin.

Proszę państwa, myśmy się już jakoś przyzwyczaili, że u nas bezrobocie musi być kilkunastoprocentowe, a trzeba to nazwać jednoznacznie: to skandal, to wielki koszt społeczny. I zarzucam temu budżetowi, że przez zaniechanie trudnych reform w dziedzinie polityki społecznej nie otworzono możliwości i szans dynamicznego rozwoju gospodarczego, co z kolei pozwoliłoby zmniejszyć tę podstawową, bazową plagę społeczną, która determinuje wiele innych.

Przyjrzyjmy się innym sferom z dziedziny polityki społecznej. Dobrze, że wreszcie znaleziono te 5 miliardów zł w budżecie ochrony zdrowia na system ratownictwa medycznego, że są pieniądze na podwyżki dla lekarzy. To wielki wysiłek ogromnie zadłużonego społeczeństwa. Ale jaki będzie tego efekt? Jaka jest efektywność takiego posunięcia? Otóż, nie zahamuje to niestety odpływu kadry, nie przyniesie zmian na lepsze w dostępie do opieki zdrowotnej. Kolejki nie zaczynają się teraz w październiku, kolejki zaczynają się dzisiaj, w styczniu. Czekają nas strajki, emigracja lekarzy, niski poziom profilaktyki. Czy tak należy postępować? To są bardzo poważne zaniechania. Jeśli nie będzie uszczelnienia systemu, jeśli nie będzie rzeczywistej reformy w dziedzinie opieki zdrowotnej, każde pieniądze, które tam wrzucimy, zginą jak w czarnej dziurze, a my będziemy czekać na należne nam świadczenia zdrowotne coraz dłużej.

Wydajemy kolejne kilkadziesiąt miliardów na edukację. To również bardzo duży, nasz wspólny, nie czyjś tam, wysiłek finansowy. Czy jest on znowu w pełni efektywny? Brak reform strukturalnych i programowych, o których wspomniał senator Owczarek, nie pozwala wielu bardzo zdolnym uczniom i studentom osiągnąć maksimum swych możliwości, a całe dziesiątki tysięcy uczniów mniej zdolnych, zaniedbanych wychowawczo wypycha się w sferę wykluczenia społecznego w atmosferze biurokracji, która ma przykryć ten wielki problem. Czy zarządzający naszą oświatą zdają sobie sprawę z tego, że przemoc w polskich szkołach to, parafrazując znane powiedzenie Kisielewskiego, nie przejaw kryzysu, lecz rezultat zaniedbań? Ile płacimy dziś w zasiłkach na organa bezpieczeństwa, na poprawczaki, a potem na więzienia, bo zabrakło kiedyś reform w oświacie, i będziemy płacić dalej? Wiele wskazuje na to, że 50 milionów zł na program zwalczania przemocy w szkole nie będzie przeznaczane na likwidację przyczyn, a jedynie niektórych skutków. Zdecydowanie łatwiej jest umundurować nasze dzieci i młodzież, aniżeli skutecznie wspierać rodziny w ich funkcjach wychowawczych.

A nasze uczelnie, o których tutaj była mowa? Cieszymy się dynamicznym wzrostem liczby studentów, ale, proszę państwa, wszyscy wiemy, że za liczbą kształconych niekoniecznie podąża - i rektorzy mówią, że coraz częściej niestety tak jest - wzrost poziomu nauczania. Czy to zwiększa szanse naszej młodzieży? Czy to zwiększa ich szanse na przyszłość?

Na pomoc społeczną wydamy 21 miliardów zł, trzy razy tyle wydadzą dodatkowo budżety samorządów - ogromna kwota. Czy środki te rzeczywiście trafią do najbiedniejszych? Czy posłużą im do wydźwignięcia się z kryzysu? Nie jest to pewne. Jest nawet wątpliwe. Sferę tę reguluje kilkanaście skomplikowanych ustaw. W każdej z nich zawarte są inne kryteria, inne warunki, inny jest ich adresat, inny cel. Funkcjonuje kilka niezależnych systemów socjalnych, orzecznictwa i administracji. Większość tych pieniędzy przeznaczymy na działania ratunkowe, a nie na wyprowadzenie z wykluczenia społecznego.

(Wicemarszałek Maciej Płażyński: Ostatnia minuta, Panie Senatorze.)

Zasiłki, każdy z osobna, to mało, aby godnie żyć. A inwestowanie w przyszłość? Na skuteczną pracę socjalną nie starcza ani czasu, ani funduszy.

ZUS i KRUS wydadzą łącznie 140 miliardów zł, nie wszystkie z naszego budżetu, znaczna część z naszych składek, a mimo to renty i emerytury pozostaną na bardzo niskim poziomie. Oba te fundusze emerytalne trzeba dofinansować łącznie 37 miliardami zł dotacji, a ZUS będzie zadłużony na 3 miliardy 200 milionów zł.

Drodzy Państwo, apeluję: nie uderzajcie w Fundusz Ubezpieczenia Społecznego. Te pieniądze są potrzebne na dziś i na przyszłość. A o przyszłości nie myśli się, zwłaszcza jeśli nie zwiększa się wolumenu funduszy w rezerwie demograficznej, jeśli nie przeznacza się tam pieniędzy z prywatyzacji. To jest katastrofa. Nadchodzi katastrofa.

Pani Minister, proszę nas nie uspokajać, proszę nas mobilizować do odpowiedzialności za finanse publiczne i za los przyszłych emerytów i rencistów.

I na koniec kwestia PFRON. Są takie sprawy, które są jak papierek lakmusowy: wkłada się do naczynia i się wie, z czym ma się do czynienia. I taką miarą, miarą człowieczeństwa jest zawsze stosunek do niepełnosprawnych. Jak projektodawcy budżetu traktują tych ludzi, te pięć i pół miliona Polaków? Po prostu ponownie odbierają im 500 milionów zł, zmniejszając dotację na PFRON, pomimo ubiegłorocznych zapewnień, składanych z tej mównicy. Tyle warte są słowa o solidaryzmie społecznym, tyle warte są rządowe obietnice.

Ile można by kupić niskopodłogowych autokarów, wybudować wind, wydać na szkolenie zawodowe? Ile można by dofinansować miejsc pracy? Można to policzyć. To doprawdy oburzające, że tnie się takie wydatki, że zabiera się osobom niepełnosprawnym w sytuacji, kiedy stać nas na miliardy złotych na rozrost biurokracji, kiedy stać nas na to, żeby wydatki na same gabinety polityczne u premiera i ministrów w ciągu jednego roku zdążyły się podwoić.

(Wicemarszałek Maciej Płażyński: Panie Senatorze...)

Proszę państwa, kończąc, bo pan marszałek już daje mi sygnał, że na to czas, chciałbym powiedzieć, że liczby są bezwzględne. Liczby pokazują, że jest to budżet kontynuacji wszystkiego, co było złe w poprzednich budżetach. Jest to budżet, który bardziej ogranicza, niż daje szanse. W żadnej dziedzinie zabezpieczenia społecznego nie będzie postępu, nie będzie reform. Jeśli strukturalnych, ważnych reform nie podejmiemy, nie liczmy na to, że znajdą się pieniądze na obniżenie podatków i obniżenie pozapłacowych kosztów pracy.

Wzywam rząd i cały parlament do tego, byśmy zaczęli myśleć rzetelnie o przyszłości naszych finansów publicznych, zaczynając - i to koniecznie - od reformy systemu zabezpieczenia społecznego.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pan senator Lasecki.

Do spisu treści

Senator Jarosław Lasecki:

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W ubiegłym roku, debatując nad ustawą budżetową, opowiedziałem Wysokiej Izbie o studentach Politechniki Częstochowskiej, najstarszej uczelni w Częstochowie, w Częstochowie - duchowej stolicy Polski. Mówiłem o tym, w jakich warunkach oni tam się uczą, w jakich warunkach słuchają wykładów i jak władze uczelni starają się podwyższać standardy nauczania i standardy warunków kształcenia studentów. Mówiłem o tym, jak szeregowi pracownicy Politechniki Częstochowskiej dbają o stan zabytkowych już budynków. I to właśnie dzięki tej Izbie udało się już w ubiegłym roku budżetowym zrealizować pierwszy etap projektu termomodernizacji budynków Politechniki Częstochowskiej. Dzięki poprawce przyjętej przez tę Izbę zostały przekazane do Częstochowy środki finansowe, które już w ubiegłym roku budżetowym zostały efektywnie wykorzystane. Pierwszy etap termomodernizacji budynków Politechniki Częstochowskiej został z sukcesem zakończony.

Proszę mi pozwolić przekazać z tego miejsca wyrazy podziękowania i wdzięczności studentów i pracowników Politechniki Częstochowskiej.

W ubiegłym roku powiedzieliśmy "a", w tym roku, Wysoka Izbo, powiedzmy "b". Sprawmy, aby projekt termomodernizacji został zakończony z sukcesem. Do jego ukończenia potrzeba 5 milionów zł. Nie rozpoczynajmy nowych inwestycji, nie kończąc starych, bo wtedy pieniądze już wydane pójdą w błoto. Nie marnujmy w ten sposób pieniędzy, których nie mamy w nadmiarze nawet w tym, jakże dobrym budżecie.

Uprzejmie proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej poprawki, dającej Politechnice Częstochowskiej możliwość dokończenia tego projektu.

Wysoka Izbo, Częstochowa jest znana nie tylko z tego, że jest duchową stolicą Polski. Jest także prężnie działającym ośrodkiem sportowym. Zarówno mnie, jak i władze Akademii imienia Jana Długosza w Częstochowie bardzo ucieszył fakt zapisania w budżecie 9 milionów zł na budowę akademickiego centrum sportowego. Radość ta jest tym większa, że uczelnia ta czeka już od kilkudziesięciu lat na taki kompleks sportowy. Od roku 2000 uczelnia ma gotowe plany, ma już nawet pozwolenie na budowę, jednak z powodów finansowych nie można rozpocząć inwestycji. Dotychczasowe próby wpisania tego projektu do budżetu nie przynosiły rezultatów. Wierzę, że w tym roku się uda.

Dzisiaj zwracam się w imieniu moim i środowiska akademickiego Częstochowy o zagwarantowanie środków na budowę tego centrum. Całkowity koszt inwestycji wynosić będzie 56 milionów zł i będzie ona finansowana ze środków Unii Europejskiej. 17 milionów to wkład własny akademii w ten projekt. O zagwarantowanie właśnie takiej kwoty uprzejmie wnioskuję. Taka kwota dofinansowania pozwoli w ciągu dwóch lat na zrealizowanie tej inwestycji.

Akademicka Częstochowa pomimo kiepskiego zaplecza sportowego może pochwalić się wychowaniem wielu wybitnych sportowców, siatkarskimi mistrzami, a w tym roku nawet wicemistrzami świata. Czaja, Skorek, Gruszka, Szymański, Winiarski, Gacek - to są nazwiska wszystkim znane. Siatkarze z Częstochowy zdobywali w tym roku wicemistrzostwo świata bez centrum sportowego. Jestem pewien, że gdyby takie centrum sportowe w Częstochowie było, mielibyśmy w tym roku mistrzów świata.

Dlatego proszę uprzejmie o zwiększenie nakładów przewidzianych w budżecie 2007 r. na budowę akademickiego centrum sportowego w Częstochowie.

Wysoka Izbo, drogi, a właściwie infrastruktura komunikacyjna jako całość to chyba największa bolączka regionu częstochowskiego. Problemem jest stan małych, lokalnych dróg, a brak obwodnic dużych miast to już po prostu tragedia. Najmocniej odczuwa brak obwodnicy Lubliniec, miasto położone na trasie łączącej Śląsk z Częstochową. Przez centrum tej pięknej miejscowości przebiega szlak komunikacyjny - droga krajowa, a właściwie dwie drogi krajowe, nr 46 i nr 11. Te drogi codziennie pokonuje tysiące samochodów, z których bardzo duży odsetek stanowią auta ciężarowe. Co gorsza, ruch ten odbywa się wąskimi, zabytkowymi uliczkami, w sąsiedztwie których znajdują się zabytkowe kamienice. Mogą sobie szanowni państwo wyobrazić, jak to wszystko wygląda i jak mieszkańcy tego miasta się czują.

Dlatego od kilkudziesięciu już lat władze Lublińca zabiegają o wybudowanie obwodnicy w Lublińcu. Właśnie takie rozwiązanie pozwoli przenieść ruch tranzytowy ciężarówek poza zabytkowe centrum miasta. Ktoś może powiedzieć, że skoro ruch ciężarówek to taki problem, to najlepiej zamknąć centrum dla ruchu ciężkiego i zorganizować objazdy innymi ulicami. Ale to jest tak samo możliwe, jak możliwe jest trzaśnięcie drzwiami obrotowymi. Po prostu się nie da. Trzeba zrobić obwodnicę. Nie ma w tym momencie innej możliwości przejazdu przez Lubliniec niż przez centrum. Jedynym lekarstwem na ten stan rzeczy jest budowa obwodnicy, na którą mieszkańcy Lublińca czekają od lat.

Dlatego uprzejmie proszę Wysoką Izbę o przyjęcie poprawki dającej kwotę 5 milionów zł na kontynuację rozpoczętej już budowy obwodnicy Lublińca.

Wysoka Izbo, część koleżanek i kolegów senatorów pewnie ma już mnie trochę dość, bo do podjętych przeze mnie spraw wracam jak bumerang, ale taka już jest moja natura i raczej chyba się nie zmienię. To, co rozpocząłem, zamierzam skończyć. Dzisiaj pragnę powrócić do tematu, który podniosłem w trakcie debaty budżetowej w ubiegłym roku. Sprawa ta także dotyczy dróg, a dokładnie obwodnicy Krzepic. Zapewne Wysoka Izba pamięta, że w zeszłym roku przeznaczyliśmy na ten cel już pewną kwotę i pieniądze te zostały wspaniale wykorzystane. Została zrealizowana pierwsza część inwestycji dotyczącej budowy obwodnicy Krzepic- grunty zostały wykupione, wszystkie decyzje przygotowane. Na wiosnę trzeba wbijać łopatę i rozpoczynać drugą część tej inwestycji.

Dlatego dzisiaj proszę uprzejmie Wysoką Izbę o przyjęcie poprawki dającej Krzepicom 5 milionów zł w tym roku budżetowym na dokończenie drugiego etapu budowy obwodnicy miasta Krzepice. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

(Senator Krystyna Bochenek: W kwestii formalnej, Panie Marszałku. Jedno pytanie.)

Proszę.

Do spisu treści

Senator Krystyna Bochenek:

Ja rozumiem, że pan senator Lasecki przedstawił nam pewne projekty dotyczące żywo mnie interesującego Śląska, ale one już były przedstawione przez senatora Waszkowiaka jako poprawki komisyjne, tak że rozumiem, że pan drugi raz to samo proponował.

(Senator Jarosław Lasecki: Ja szerzej przedstawiłem te kwestie.)

Ale my to samo przedstawialiśmy w Sejmie i my bardzo dobrze znamy to, tak że już...

(Rozmowy na sali)

Bardzo dziękuję. Już pan senator Waszkowiak mówił o tym.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Pan senator Podkański, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Lesław Podkański:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Przystępując do debaty na temat planu finansowego, planu budżetowego na rok 2007, zawsze należy mieć przed oczyma to, jakie są możliwości, szanse, realia i w jaki sposób można maksymalnie wykorzystać środki, które są środkami publicznymi, a powinny być skierowane do obywateli. Dlatego też zadałem pytanie pani minister, na ile przedstawiony budżet roku 2007 jest budżetem układu politycznego, przełomu politycznego - bo tak było powiedziane w tej Izbie rok temu - a na ile budżetem przełomu w finansach. Padła odpowiedź, że trochę jedno, trochę drugie. Myślę więc, że z nadzieją należy powitać fakt, że pani minister zadeklarowała, że rok 2007 będzie ostatnim rokiem przełamywania w zakresie szerokiego podejścia do zmiany systemu finansowego naszego kraju.

Z uporem maniaka od kilku już lat staram się odwracać bardzo często upowszechniany pogląd, że problemem polskiego budżetu są tylko i wyłącznie oszczędności, cięcia, ograniczania, że problemem jest dzielenie biedy i niestwarzanie mechanizmów prorozwojowych. I dlatego zadałem pani minister pytanie o to, na ile rząd przeanalizował możliwości wzrostu dochodu. Łatwiej by nam wszystkim było, i w Sejmie, i w Senacie, gdyby planowana pula dochodów budżetu państwa była większa. Ona wzrasta w stosunku do roku 2006, ale w moim odczuciu nie do końca wykorzystuje się możliwości. Łatwo jest powiedzieć, że jest to za mało. Trzeba też wskazać, skąd można wziąć więcej.

Ponownie skieruję do rządu propozycje nowych źródeł zwiększenia dochodów budżetu państwa. Otóż te źródła związane są przede wszystkim z bardzo zaawansowanym rozwojem szarej strefy w trzech dziedzinach: w obrocie paliwami - tutaj istnieją szanse na dodatkowe miliardy dochodów budżetu państwa; w obrocie alkoholem - istnieją szanse na miliardy zwiększonych dochodów budżetu państwa również z tego źródła; i w obrocie wyrobami tytoniowymi. Jeśli jako państwo, jako senatorowie, posłowie, rząd, zdołalibyśmy tylko w 50% ograniczyć szarą strefę, dochody budżetu państwa mogłyby się zwiększyć o miliardy złotych.

Następna szansa - tu zwracam się z apelem do rządu - związana jest z naszymi publicznymi środkami zgromadzonymi w otwartych funduszach emerytalnych. Tych środków według bieżących danych, mogę się mylić o 1 miliard zł, aktualnie jest 116-120 miliardów zł. Są to pieniądze, które powinny być reinwestowane w polską gospodarkę. Tym też trzeba się zająć, zająć się w sposób zgodny z prawem, ale tak, aby ułatwić możliwość kogeneracji tych dwóch zjawisk, wprowadzenia, mówiąc językiem technicznym, wpompowania tych pieniędzy w gospodarkę i w rozwój.

Szanowni Państwo, takie podejście jest konieczne, bo nawet zapisy art. 4 tego budżetu niosą bardzo mocne zagrożenia zwiększania się zobowiązań. Niebezpieczne jest wciąż rosnące zadłużenie naszego kraju, myślę tak o zadłużeniu krajowym, jak i o zadłużeniu na rynkach zagranicznych. W art. 4 w tym budżecie jest zapisane, że dopuszcza się przyrost zadłużenia na rynku krajowym aż do 70 miliardów zł i na rynkach zagranicznych aż do 35 miliardów zł. Zatem my ustawą budżetową wyrażamy niejako zgodę na to, żeby w przyszłym roku nasz kraj zadłużył się, mówię o przyroście zadłużenia, nie mówię o innych zobowiązaniach, o ponad 100 miliardów zł. To jest bardzo poważne wyzwanie.

Pozwolę sobie dzisiaj na troszeczkę inne podejście do budżetu, na inną specyfikę mojej analizy. Przeanalizuję dochody i zasugeruję Wysokiej Izbie pewne nowe rozwiązania, myślę, że warte rozważenia, a czy zostaną one przyjęte, czy nie, to jest sprawa wtórna, ale moim obowiązkiem jest powiedzieć o tym z tej mównicy.

Otóż, gros dochodów budżetu państwa - tak jak zostało to wcześniej powiedziane - pochodzi z dochodów podatkowych, to jest ponad 191 miliardów zł. Podatki pośrednie stanowią aż 72% dochodów podatkowych, z tego podatek VAT - niespełna 50%, akcyza - 23,5%, tak zwany podatek dochodowy od osób prawnych CIT - 11,5%, PIT - 16,5%, podatek od gier - tylko 0,5%. Moim zdaniem, Wysoka Izba powinna najpierw, w ogóle przed konstrukcją budżetu, czy to w debacie rządowej, parlamentarnej, czy w debacie ogólnospołecznej, rozstrzygnąć, jaki ma być podział tych podatków. Jawi się bowiem pytanie: czy w społeczeństwie ubogim 50% udziału podatku VAT w dochodach budżetu państwa to jest dużo, czy mało? Można rzec, że wystarczyłoby 35%, może 75%, ale koszt przenoszony na obywateli jest zupełnie inny. Być może w społeczeństwie, w którym jest dużo biedy, powinien być mniejszy udział podatku z tytułu VAT w dochodach podatkowych. To jest godne rozważenia. Uważam, że właśnie od tego należałoby zacząć przygotowania do zmian, które w tej chwili są proponowane i czynione w rządzie. To powinno być poddane szerokiej debacie.

Spójrzmy teraz na wydatki. W ogólnej kwocie 258 miliardów zł różne działy niosą różny ciężar wydatków. I tak, bardzo wysokie wydatki - mówię o działach gospodarczo-rządowych - przewidziane są w dziale 752 na obronę narodową, to jest prawie 6% wszystkich wydatków i to przeznacza się na obronę narodową, w dziale 754 "Bezpieczeństwo publiczne" - 4,2%, w dziale "Rolnictwo i łowiectwo" - 4%, w dziale "Administracja publiczna" - 3,5%, w dziale "Wymiar sprawiedliwości" - 3,3%. To są działy, które pochłaniają gros wydatków. Czy to dobrze, czy źle? Oczywiście można by dyskutować, każdy z nas ma swój pogląd na tę sprawę. Pozwoliłem sobie przygotować pewne zestawienie, by również Wysokiej Izbie dać możliwość podjęcia próby odpowiedzi na pytanie, czy tak powinno być.

Otóż, jeśli przeanalizujemy wydatki na rok 2007 i położymy na jedną półkę wydatki na ochronę zdrowia i na wymiar sprawiedliwości, to na wymiar sprawiedliwości będzie przypadało 218% tego, co na ochronę zdrowia, na bezpieczeństwo publiczne - 281% w porównaniu z ochroną zdrowia, na obronę narodową - 380%. Warto się zastanowić, które działy gospodarki powinny być działami priorytetowymi. Weźmy przykład wydatków przeznaczanych na naukę. Na wymiar sprawiedliwości - 230% tego, co na naukę, na bezpieczeństwo narodowe - 300% tego, co na naukę, na obronę narodową - 400% tego, co na naukę. Budownictwo miało się rozwijać, miało być napędem, siłą naszej gospodarki, tymczasem na wymiar sprawiedliwości przeznacza się 550% tego, co na gospodarkę mieszkaniową, na bezpieczeństwo publiczne - 708% tego, co na gospodarkę mieszkaniową, na obronę narodową - prawie 1000% tego, co na gospodarkę mieszkaniową. Informatyka, postęp. Przecież mieliśmy być czy chcemy być społeczeństwem informatycznym. Te zestawienia są szokujące. Na wymiar sprawiedliwości przeznacza się prawie 5000%, czterdzieści dziewięć razy tyle środków, ile na informatykę, na bezpieczeństwo publiczne - 6400%, prawie sześćdziesiąt cztery razy więcej niż na informatykę, a na obronę narodową - prawie 9000%, osiemdziesiąt pięć razy tyle.

Pojawia się pytanie, czy zostały przyjęte i zachowane właściwe proporcje. Każdy minister ma rację, ale my jako Izba parlamentu mamy być Izbą, która nie daje środków na zaspokojenie potrzeb członka rządu, lecz na realizowanie celów społeczno-gospodarczych, na rozwój państwa. Minister jest tylko sługą, który w danym czasie ma prawo bronić swoich interesów, ale nie on ma rozstrzygać, ile trzeba przeznaczyć na który dział, lecz debata ogólnospołeczna. Parlament powinien podjąć taką debatę.

Z tych zestawień wyłaniają się priorytety. Co jest tak naprawdę priorytetem? Co wynika z tego budżetu? Widzimy tu znakomite zwiększenie środków na tak zwane służby wymiaru sprawiedliwości, administrację publiczną i służby mundurowe. Jeśli to jest priorytetem, to trzeba to nazwać po imieniu, wyraźnie określić.

Sporo środków zaplanowane jest również na rolnictwo. Jednak po głębokiej analizie również jawi się bardzo niebezpieczny problem. Otóż, bardzo znacząco zwiększone są środki na rolnictwo z Unii Europejskiej, przy niestety malejącym udziale środków z budżetu państwa polskiego. W najbliższym roku to będzie mniej o prawie 1 miliard zł, a z Unii Europejskiej mamy zapisane w ustawie budżetowej ponad czternaście. Mam do rządu następujące pytania. Dlaczego są takie wielkie opóźnienia w zakresie oprzyrządowania wykorzystania tych środków? Dlaczego nie ma ustaw i rozporządzeń, które umożliwią konsumpcję tych środków? Powiem więcej, boję się - i to mówię dzisiaj, na początku roku 2007 - o to, że środki mające pochodzić z Unii Europejskiej, które są zapisane w budżecie na 2007 r., nie zostaną niestety wykorzystane w całości. Sprawdziłem, że do Sejmu dopiero dzisiaj wpłynął druk tak zwanej konstytucji na wykorzystanie środków na rolnictwo, podaję numer druku sejmowego - 1227. Dopiero dzisiaj ten proces się rozpoczyna. Dokumenty dotyczące wykorzystania środków unijnych w ramach budżetu 2007 r. powinny być znane i nam, i społeczeństwu najpóźniej w listopadzie. Takie są realia.

Chciałbym zwrócić uwagę również na to, że grozi to dużym opóźnieniem w realizacji programu na lata 2007-2013 i w wykorzystaniu wszystkich możliwych, przydzielonych, przyznanych Rzeczypospolitej środków. Jawią się tu pytania: co jest lepsze, co jest ważniejsze?

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Ryszard Legutko)

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Panie Senatorze, przypominam, że czas wypowiedzi się kończy.

(Senator Lesław Podkański: Dobrze, już kończę, Panie Marszałku. Później poproszę jeszcze o następne pięć minut.)

Proszę.

Do spisu treści

Senator Lesław Podkański:

Kończę takim sformułowaniem. Co jest ważniejsze? Czy pieniądze na rozwój, naukę, drogi, budownictwo, na informatykę, czy na więzienia?  Dzisiaj musimy sobie wszyscy wspólnie odpowiedzieć na to pytanie. Dziękuję bardzo. Zgłaszam się do zabrania głosu w drugiej części.

(Senator Czesław Ryszka: Przecież my to już powiedzieliśmy.)

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Proszę pana senatora Witczaka.

Do spisu treści

Senator Mariusz Witczak:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

No, miało być tanie państwo, administracja miała kosztować podatników dużo mniej, rząd obiecywał likwidację anachronicznych zakładów budżetowych, agencji, rozmaitych funduszy, mniej miały kosztować telefony komórkowe, samochody, rząd obiecywał sprzedaż rządowych ośrodków wypoczynkowych. Co z tego pozostało? Z tego nie pozostało nic, zatem były to bardzo tanie obietnice. Szkoda tylko, że społeczeństwo nie będzie już chciało dawać wiary politykom, nie będzie wierzyło w jakiekolwiek próby reformy administracji rządowej i potanienia państwa, bo myślę, że zostało to bardzo silnie zdeprecjonowane. Co więcej, powstają nowe organy administracji rządowej, w zasadzie w roku 2007 będą się one mnożyły. Podam przykład. Powstało Ministerstwo Gospodarki Morskiej, nie wiadomo komu i czemu potrzebne, bowiem i tak rybołówstwem zajmuje się Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Planuje się powołanie na przykład Agencji Ochrony Środowiska, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, Urzędu do spraw Informatyzacji czy Agencji Promocji Handlu i Inwestycji, zatem w roku 2007 czeka nas wysyp nowych organów administracji rządowej.

Trzeba uczciwie sobie powiedzieć, że nie ma taniego państwa, jest parodia tego sloganu, który został wypromowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Jest to parodia, dlatego że i w budżecie na rok 2006, i w budżecie na rok 2007 obserwujemy wzrost wydatków na administrację. Najlepiej obrazuje to dział 750, a ściślej rozdział 75001, bowiem tam zobaczycie państwo doskonale, jak w przypadku poszczególnych resortów mnożą się etaty i wydaje się więcej pieniędzy na działalność biurokratyczną. Bywają i takie resorty, w których wzrost wydatków, wzrost kosztów sięga prawie 20%. W tym budżecie na koszty związane z obsługą administracyjną naszego państwa wydamy średnio 6% więcej, mam na myśli administrację centralną, oczywiście idą za tym koszty wynagrodzeń, które również będą wyższe o ponad 6% niż w budżecie na 2006 r. Warto przywołać tu jedną wielkość, otóż w 2007 r. bedzie prawie osiem tysięcy więcej urzędników w porównaniu ze stanem z 2005 r. Jest to chyba dosyć imponująca liczba urzędników, którzy pojawią się w naszym życiu państwowym.

Szanowni Państwo, czymś oczywiście wartym powtarzania jest zupełnie nieuzasadniony wzrost wydatków na obie kancelarie, w przypadku prezydenta jest to 160 milionów, a premiera - 100 milionów, w sumie jest to wzrost o 260 milionów. Przypomnę, że taka kwota to dochody średnio zamożnego stutysięcznego miasta w Polsce. Jest to sytuacja niczym szczególnym nieuzasadniona.

Też szkoda, Szanowni Państwo, bo w Sejmie przedstawiane były przez drugą stronę poprawki regionalne, poprawki, w ramach których posłowie chcieli inwestować środki budżetowe w infrastrukturę. Klub Platformy Obywatelskiej zgłosił ponad sześćdziesiąt takich poprawek regionalnych, infrastrukturalnych, oczywiście bez akceptacji. Zatem chciałbym zachęcić Wysoką Izbę do tego, aby pieniądze budżetowe lokować w rzeczy wartościowe, przyszłościowe, które będą zapewniały rozwój młodym pokoleniom i dobrze lokowały Polskę w Unii Europejskiej.

Chciałbym zachęcić państwa do przyjęcia części tych poprawek. Dotyczą one kwestii infrastrukturalnych w Wielkopolsce, ściślej mówiąc, w subregionie południowej Wielkopolski. Poprawki te chcę złożyć w imieniu grupy senatorów, w imieniu pani senator Marii Pańczyk, pana senatora Piotra Wacha, pana senatora Mieczysława Augustyna, pana senatora Piotra Zientarskiego. Dotyczą one głównie drogi S-11. W dyskursie publicznym o tej drodze w Wielkopolsce mówi się jako o drodze życia, jest to bardzo ważna droga. Koncentruję się głównie na poprawkach, które wpływają na dofinansowanie budowy drogi ekspresowej na odcinku Poznań - Kępno. Poprawki dotyczą również obwodnic wokół miast, strategicznych obwodnic wokół miast znajdujących się w ciągu tej drogi. Chciałbym również zachęcić państwa do poparcia poprawek, które dotyczą drogi S-5, też bardzo ważnej tak dla Wielkopolski, jak i dla naszego państwa. Dziękuję serdecznie. Przepraszam, jeszcze jedno zdanie. Chciałbym dodać, że te poprawki popiera również pan senator Marek Ziółkowski, niebawem do nas dotrze i je podpisze. W ramach uzupełnienia chciałem jeszcze o tym powiedzieć. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Romaszewski.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ja zacznę może od dwóch uwag o charakterze ogólnym. Sprawa pierwsza. Jest to chyba dziewiętnasty czy dwudziesty budżet, nad którym zasiadam, i muszę powiedzieć, że jest to jeden z najłatwiejszych budżetów, muszę powiedzieć, że tak prostego, łatwego i, powiedziałbym, bogatego budżetu jeszcze nie udało mi się rozpatrywać, tak że w tej sprawie jestem pełen optymizmu.

Druga kwestia, która właściwie w ogóle nie zwróciła państwa uwagi, jest to kwestia stale, pewnie przynajmniej od dwunastu lat zajmująca miejsce w moich wypowiedziach na temat budżetu. Ja przez te dwanaście lat zachęcam Ministerstwo Finansów do tego, aby podjąć próby konstruowania budżetu zadaniowego. I wreszcie po tych dwunastu latach są pierwsze rezultaty, ministerstwo przygotowało budżety zadaniowe dla nauki i dla szkolnictwa wyższego. Proszę państwa, dlaczego ja uważam, że jest to takie ważne? Proszę państwa, bo to nie jest wyłącznie problem ścigania etatów, tego, że tu zwiększono o dziesięć, a tam o dwadzieścia, co stało się ostatnio pewną obsesją, bo jeżeli będziemy przyjmowali po dwadzieścia tysięcy stron Dziennika Ustaw rocznie, to liczba etatów będzie rosła, i to jest nasza odpowiedzialność, jeżeli będziemy wprowadzali coraz dalej idące regulacje systemu prawnego. Tak że jest to nieuniknione.

Tymczasem rzeczywistych rozwiązań można poszukiwać właśnie w budżetach zadaniowych, bo Polska do tej pory jest Polską resortową i każda z instytucji bardzo dba o swój budżet, co zresztą jeszcze i w tym budżecie znalazło swoje odbicie. A rozstrzygnięcie tego, ile osób ma się zajmować zupełnie nieokreślonymi problemami, to jest coś, co po prostu wykracza poza nasze możliwości oceny. Dlatego zastosowanie konstrukcji budżetu zadaniowego, w którym będziemy wiedzieli, na co rzeczywiście te pieniądze są przeznaczane i ile osób ma wykonywać te zadania, w moim przekonaniu znakomicie zwiększy przejrzystość budżetu.

Proszę państwa, oczywiście ja się nie dziwię poprzednim rządom, że tej kwestii nie podejmowały, bo jest to kwestia bardzo trudna, zdecydowanie wymaga odwagi. Francuzi, o ile pamiętam, też chyba kilkanaście lat borykali się z wprowadzeniem tego rodzaju budżetu. Mam jednak nadzieję, że pierwsze kroki zostały uczynione i że to jest ta droga, dzięki której rzeczywiście można budować państwo oszczędne, a niekoniecznie państwo resortowe. To tyle kwestii ogólnych.

Jeżeli chodzi o kwestie szczegółowe, to może na początek zreferuję nasze wnioski, wnioski Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Otóż, Wysoka Izbo, myśmy właściwie stanęli przed trzema problemami, sytuacjami, w których powinniśmy byli budżety wzmocnić, budżety uzupełnić, ale równolegle stwierdziliśmy, że w częściach dołączonych istnieją dostateczne rezerwy, z których można te deficyty pokryć.

Pierwsza kwestia to jest kwestia pewnego nieporozumienia, które powstało wokół Naczelnego Sądu Administracyjnego. Otóż w procesach legislacyjnych budżet Naczelnego Sądu Administracyjnego został zmniejszony aż o 47 milionów, to jest o ponad 20%. Proszę państwa, my tu dużo opowiadamy o drogach, o różnych bardzo wzniosłych sprawach, ale proszę zauważyć, że to wszystko toczy się w sądach administracyjnych. My mamy takie prawo, że wszystkie sprawy wywłaszczeniowe, sprawy dotyczące problemów ekologicznych itd., itd. kończą się w sądach administracyjnych. Jeżeli w przypadku sądów administracyjnych, które wreszcie zaczęły odrabiać zaległości, zaczęły funkcjonować, powrócimy do sytuacji obcinania budżetów, to ta wielka dziedzina sądownictwa, wymiaru sprawiedliwości, jaką są sądy administracyjne, po prostu padnie. Dlatego zakwestionowaliśmy wniesioną podczas posiedzenia Sejmu poprawkę, która zdejmowała z budżetu NSA 27 milionów i przekazywała je na budowę obwodnicy Lublina.

Proszę państwa, to nie była tylko nasza wola i taki sobie pomysł. Konsultowaliśmy tę sprawę również z ministrem transportu, który był zdania, że te środki i tak, i tak w roku bieżącym nie mogłyby być wykorzystane. Nie jest to wyraz naszej niechęci do Lublina i do obwodnicy Lublina, takie są po prostu z jednej strony realne możliwości wykorzystania tych środków, a z drugiej strony rzeczywiście jest zasadnicza, proszę państwa, zasadnicza potrzeba utrzymania rozwoju sądów administracyjnych. Ta sprawa została rozstrzygnięta w poprawce czwartej.

Druga kwestia to było jakieś takie nieporozumienie, które powstało. Komuś na coś były potrzebne 2 miliony zł i zostały one zdjęte z budżetu rzecznika praw obywatelskich. Proszę państwa, to jest po prostu niedopuszczalne. To nie są wielkie pieniądze, a robienie czegoś takiego, jest niedopuszczalne, bo my, budując prawo, doprowadziliśmy do takiej sytuacji, że większość polskiego społeczeństwa w gruncie rzeczy stała się bezradna wobec problemów prawnych, które przed nią wyrastają. No, my oczekiwaliśmy, że te problemy zostaną rozwiązane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, ale do tej pory ustawa o pomocy prawnej dla ludności nie wpłynęła do parlamentu. I w tej chwili właściwie jedynym oparciem ludności, tym, który może się odwoływać, to jest właśnie rzecznik praw obywatelskich. Jest to tym bardziej zasadne, że rzecznik praw obywatelskich zamierza stworzyć delegaturę w Polsce południowej, a poza tym zorganizować trzy czy cztery wyjazdy, podczas których pracownicy RPO udadzą się na prowincję i będą odbierali skargi, zażalenia oraz udzielali porad. Tak więc w tej sytuacji zużywanie tych pieniędzy na jakiś zupełnie przypadkowy cel, powiedziałbym, piarowski, po prostu nie ma sensu. Te pieniądze zostały zresztą rzecznikowi zwrócone.

Ostatni problem niedoboru to jest, proszę państwa, problem związany z urzędem do spraw kombatantów, którego budżet najpierw został ograniczony nawet w stosunku do budżetu roku 2006, a potem część pieniędzy została odzyskana. Ale, proszę państwa, to nie zmienia tego, że jest to budżet po prostu drastycznego niedoboru. Ci starzy ludzie, którzy swoje życie poświęcili walce o wolność, demokrację, walce o Polskę, w tej chwili są właściwie zdani sami na siebie. Z roku na rok maleją środki, którymi można by ich wesprzeć, a trzydzieści tysięcy kombatantów znajduje się w sytuacji drastycznego ubóstwa. I w związku z tym postanowiliśmy ostatecznie wszelkie pieniądze, które wygospodarujemy, przekazać na urząd do spraw kombatantów, na możliwość wspierania materialnego kombatantów, w szczególności na dofinansowanie dla nich możliwości leczenia sanatoryjnego. Bo odkąd zostało wprowadzone płatne leczenie sanatoryjne, w wypadku którego normalnie te koszty nie wydają się duże, gdyż to jest kilkaset złotych, dla kogoś, kto dostaje emeryturę w wysokości kilkuset złotych, wyjazd plus przeżycie tego dodatkowego tygodnia, gdyż pobyty sanatoryjne są trzytygodniowe, to jest problem. I w związku z tym wydaje się, że urząd powinien mieć możliwość uzupełnienia tego rodzaju leczenia sanatoryjnego. Kwota, którą na ten cel przeznaczyliśmy, to jest kwota około 7 milionów zł. To nam się udało wygospodarować praktycznie bez wykraczania poza części rozpatrywane w Komisji Praw Człowieka i Praworządności.

Skąd te pieniądze uzyskaliśmy? No, po pierwsze, z dosyć, powiedziałbym, nonszalanckiego budżetu Sądu Najwyższego, który sprawiał wrażenie, jakby był budowany w trochę innym kraju, dużo zamożniejszym, dużo bogatszym, zostało wzięte 2,5 miliona zł. Po drugie, instytucja rzecznika interesu publicznego będzie faktycznie funkcjonowała najdłużej pół roku, wobec czego 3 miliony zł z 5,5 miliona zł można było spokojnie przeznaczyć na te cele. Po trzecie, było to wzięte z budżetu KRS. Wysoki Senatu podjął decyzję, że jednak ten budżet zostanie utworzony, ale ten budżet przedstawiony przez KRS był budżetem, no, powiedziałbym, bardzo, bardzo bogatym. Przewidywano w nim średnie wynagrodzenie, łącznie z wynagrodzeniami sprzątaczek i ochrony, w wysokości 7 tysięcy zł miesięcznie.

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: Przepraszam, Panie Senatorze, przypominam o czasie.)

W związku z tym my ten budżet ograniczyliśmy, z 14 milionów zł zmniejszyliśmy go do 8,5 miliona zł. I te pieniądze zostały przeznaczone na te cele.

3 miliony zł przekazaliśmy do Ministerstwa Sprawiedliwości na stworzenie dwustu etatów kuratorskich. Jeśli chodzi o tę sprawę, to Ministerstwo Sprawiedliwości wyraziło przekonanie, że w gruncie rzeczy na obecnym etapie istotniejsze byłoby stworzenie etatów prokuratorów w związku z walką z falą przestępczości. Komisja w tej sprawie nie zajęła stanowiska, ale tego rodzaju propozycja zostanie niewątpliwie złożona.

Panie Marszałku, ostatnia kwestia, istotna, na którą chciałbym zwrócić uwagę, wiążąca się z poprawką, którą składam. To jest, że tak powiem, już tylko moja poprawka. Proszę państwa, to dotyczy poprawki dziewiątej, tej poprawki senackiej, poprawki, w której mówi się, że budżet Senatu zwiększa się o 600 tysięcy zł. Proszę państwa, to jest kwestia tego rodzaju, że część tych pieniędzy, mniej więcej 300 tysięcy zł, przeznaczona jest na podróże zagraniczne, i to jest to, co zostało zabrane podczas prac sejmowych, a część, to jest chyba 240 tysięcy zł, dwieście czterdzieści parę tysięcy złotych, jest przeznaczona - w moim przekonaniu jest to sprawa niezwykle istotna i bardzo bym prosił o poparcie tego - na waloryzację kosztów utrzymania biur senatorskich. To zostało zakwestionowane przez Sejm. Proszę państwa, to stwarza wrażenie, jakby to były pieniądze przeznaczane na nasze uposażenia. No, proszę państwa, to jest kompletne nieporozumienie. Akurat biura senatorskie czy biura poselskie są to naprawdę biura, w wypadku których inflacja wyniesie prawdopodobnie nie 1,9%, tylko znacznie więcej, bo chodzi tu i o paliwa, i o prąd, i o inne sprawy, i w związku z tym ta waloryzacja o 1,9% powinna być zastosowana również do wszystkich biur. I to uwzględnia poprawka dziewiąta.

Jest tylko, proszę państwa, jedna kwestia: nie ma żadnych szans na to, ażeby ta poprawka została przyjęta, jeżeli nie uwzględnimy, że również dopłaty do biur poselskich powinny być zwaloryzowane. To jest kwestia 200 zł na biuro, ale to jest kwestia istotna. W związku z tym ja wnoszę poprawkę, ażeby zwaloryzować również nakłady na biura poselskie. I to jest odrębna poprawka w części dotyczącej Sejmu. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Poproszę pana senatora Ryszkę.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Przysłuchując się tej debacie na temat budżetu, ktoś mógłby pomyśleć, że Prawo i Sprawiedliwość dalej psuje państwo, że grozi nam katastrofa finansowa, że uchwalamy budżet utraconej szansy. Rzeczywiście, rok temu Platforma Obywatelska w jeszcze ostrzejszych słowach mówiła dokładnie na ten sam temat, że z PiS nie da się rządzić. Z tego by wynikało, że obecny wzrost gospodarczy jest dziełem krasnoludków, a spadek bezrobocia spowodowała wyłącznie imigracja zarobkowa młodych Polaków na Zachód. To jest oczywiście życzliwa diagnoza Platformy Obywatelskiej, która ma najlepsze pomysły na Polskę. No ale to są oczywiście dopiero hasła i obietnice. Zobaczymy, co będzie, jak przejmą rządy, a my będziemy w opozycji i my będziemy wytykać. (Oklaski)

Będę bardzo ciekaw tego cudu gospodarczego w wykonaniu właśnie senatora Misiaka, który sądzi, że prywatyzacja jest najlepszym rozwiązaniem gospodarczym. Ciekawe, dlaczego państwo... My to uczyniliśmy, a tego cudu nie ma. Sprzedaliśmy prawie wszystkie przedsiębiorstwa, to, co zostało, jest niewielkie, nie mamy banków, nie mamy dużych zakładów, ale to, co zatrzymaliśmy, przynosi dość wysokie dywidendy. Tak że jest to bardzo ciekawa diagnoza.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ten budżet nie jest wynikiem grzechu zaniechania, ale myśleniem o całym państwie, a nie tylko o najbogatszych. Polska nie jest rajem podatkowym. Jesteśmy państwem poważnie zadłużonym, a trzeba także dodać, że i biednym. Zwłaszcza pracownicy są biedni. Zarobki są niskie, a ceny już europejskie. Emerytury i renty są niskie. A wiadomo, że z pustego i Salomon nie naleje.

Platforma zarzuca nam, że nie realizujemy programu taniego państwa. Otóż warto by się zastanowić, co to znaczy tanie państwo, bo na pewno nie jest to dziadostwo, a dziadostwo proponuje właśnie Platforma. Chciałaby bowiem zmniejszać kwoty wydatków w instytucjach w zasadzie niepodlegających rządowi: Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu, Kancelarii Prezydenta, sądach, trybunałach, krajowych radach. Przecież chodzi o to, żeby skala owych zmniejszeń nie zagroziła funkcjonowaniu tych instytucji, chyba że którąś z nich chcemy zlikwidować, tyle że żeby to uczynić, trzeba zmiany konstytucji. Tak że to jest hasłowe działanie. Jeśli zmniejsza się bowiem środki tak, że trzeba zwalniać ludzi, że brakuje pieniędzy na bieżące wydatki, to takie instytucje w zasadzie przestaną funkcjonować. Chyba nam nie chodzi o taką taniochę.

Jaka jest zatem prawda o tym budżecie? Pan senator Romaszewski powiedział, że jest to bardzo prosty budżet. Rzeczywiście, nie ma w nim wielkiego przełomu. Zwrócę jednak uwagę bodaj na kilka pozytywnych elementów. Na pewno jest to budżet, który ma bardziej prorodzinny charakter i jest życzliwy dla osób starszych. Przypomnę, że zostanie przywrócony, zlikwidowany przez SLD, Fundusz Alimentacyjny, że jest planowana waloryzacja emerytur i rent, wyrównanie starego portfela. Przeznaczono na to prawie 3 miliardy zł. Wiąże się z tym także wypłata tak zwanego senioralnego, jednorazowego zasiłku dla emerytów. Oczywiście nie jest to jeszcze polityka prorodzinna, ale na pewno jest to początek konstruowania tego systemu, o czym świadczą również wydłużenie urlopów macierzyńskich, a także ośmieszone becikowe, które powinno być zdecydowanie wyższe; Niemcy wprowadzają w tej chwili becikowe o astronomicznej wprost kwocie.

Poprawi się sytuacja w niektórych zawodach. Przypomnę, że zwiększono kwotę bazową służącą do wyliczenia średniego wynagrodzenia nauczycieli. Nie są to pieniądze oszałamiające, ale na tyle nas stać. Są dodatkowe pieniądze na program "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach". Jednym słowem, jest więcej pieniędzy na wdrażanie reformy oświaty.

Zakłada się także dziesięcioprocentowy wzrost wydatków na bezpieczeństwo państwa. Tego oczekują obywatele, właśnie bezpieczeństwa. To jest priorytet w tym budżecie. Tak że nie ma co pytać, co jest priorytetem, co jest strategią. Właśnie widać, co jest strategią. Są bardzo duże pieniądze na rolnictwo. To nie szkodzi, że z Unii Europejskiej, chodzi o wysokość tych kwot.

Ma być także lepiej w nieszczęsnej służbie zdrowia. Mówię: nieszczęsnej, ponieważ w tej dziedzinie trwa permanentnie kryzys i właściwie jeszcze nie znalazł się nikt mądry, żeby temu zaradzić. Ale skąd się wziął ten kryzys? Ten kryzys się wziął z działań mistrza senatora Misiaka. Otóż minister Balcerowicz zdecydował, że składka na ochronę zdrowia nie będzie wynosiła kilkanaście procent, tak jak to jest w innych krajach, tylko 7,5%. Wiadomo, że system w tych warunkach nie mógł się utrzymać. Bardzo szybko musiało nastąpić zadłużenie. No i tak się stało. Te 30 miliardów zł to są może kolosalne pieniądze na służbę zdrowia, ale w stosunku do potrzeb nie tak wysokie.

Tak jak mówię, jest to efekt działania ekonomii rodem z PRL. Takie poglądy reprezentował bowiem minister finansów. Rodem z PRL, ponieważ uważał, że należy rozwijać gospodarkę kosztem czegoś tam. Właśnie kosztem ochrony zdrowia, budownictwa mieszkaniowego, rezygnacji z nakładów na naukę, na kulturę itd. I rzeczywiście to jest podstawowy błąd, który popełniliśmy. Nie możemy, mówi się, dołożyć na służbę zdrowia, bo wzrosną koszty pracy i gospodarka nie będzie się rozwijać. Tymczasem należało tak ustawić składkę zdrowotną, żeby pozwalała na sfinansowanie kosztów funkcjonowania systemu. Co bowiem nas czeka? Przyjdą amerykańskie firmy ubezpieczeniowe i sytuacja rzeczywiście się poprawi, ale koszty leczenia będą zdecydowanie wyższe.

Jeśli tego natychmiast nie poprawimy, to wyjadą z kraju wszyscy lekarze i pielęgniarki. Dotyczy to zresztą także innych zawodów. Pewnie, że ludzie wyjadą w geście rozpaczy, bo każdy człowiek woli żyć we własnym kraju, gdzie ma rodzinę i przyjaciół. Ale prawdą jest - i stale to podkreślamy - że wszystkiego nie da się od razu zrobić. Nie zatrzymamy młodych ludzi w kraju, dopóki na Zachodzie za pracę będzie się płaciło dziesięć razy więcej niż u nas. Myślę, że rząd myśli intensywnie, jak to zjawisko masowej emigracji zatrzymać. Ale ono też jest skutkiem lat obietnic. Obiecywaliśmy, że po naszym wejściu do Unii Europejskiej będzie można wyjeżdżać do pracy na Zachód, a teraz to mamy, możemy to obserwować.

A co z reformą podatków? Na pewno należy obniżyć koszty pracy. I znowu rząd odpowiada, że będą one niższe dopiero od 2008 r., że nie można było zrobić tego od tego roku. Wtedy składka na ubezpieczenie rentowe zostanie zmniejszona z 13 do 10%, a z początkiem 2009 r. nastąpi jej dalsza obniżka do 7%. Dlaczego nie od razu teraz? No bo nas na to nie stać.

Tak samo będą obniżone progi podatkowe. Rząd odpowiada: od 2009 r. zamiast trzech stawek będą obowiązywać dwie - te, które obiecywaliśmy - 18 i 32%. I tak dalej. Wysoki próg podatkowy, ponad 80 tysięcy zł. Zaczekajmy jeszcze ten rok. Tak jak mówię, na początek są inne problemy do rozwiązania. Zresztą my mamy teraz taki problem, że właściwie czeka nas imigracja ze Wschodu i to będzie jeszcze tańsza siła robocza. I na pewno przedsiębiorcy zaczną z tych ludzi korzystać, a nie z Polaków. Tak więc ta emigracja Polaków będzie pewnie postępować, jeśli nie zmienimy tej skali dochodów za pracę.

Prawdą jest, że obecna ustawa budżetowa zakłada powrót do wyższej stawki akcyzy na benzynę. Przypomnę jednak, że ona była obniżona tylko przejściowo, na kilka miesięcy, a ostatecznie i tak trwało to dość długo. I znowu Platforma niedawno jeszcze ostrzegała, że paliwo będzie w cenie ponad 4,5 i 6 zł. Ciekawe, że dalej kosztuje 3,50 zł. Jeśli nawet teraz akcyza pójdzie w górę, to myślę, że producenci i dystrybutorzy powinni zrezygnować z części zysku i pewnie wtedy ceny nie pójdą w górę.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Reprezentuję w Senacie ziemię częstochowską. Dlatego chciałbym Wysoką Izbę prosić o poparcie poprawek, które zgłosił senator Jarosław Lasecki. Dotyczą one poprawy stanu dróg w naszym regionie. Chodzi o wspomniane tutaj obwodnice miast Lubliniec i Krzepice, a także sprawę szkolnictwa wyższego w Częstochowie, czyli dotacje na Politechnikę Częstochowską oraz na Akademię imienia Jana Długosza, w przypadku której mamy nadzieję, że stanie się uniwersytetem częstochowskim. Pragnę nadmienić, że pozbawienie Częstochowy statusu miasta wojewódzkiego spowodowało nieodwracalnie negatywne skutki gospodarcze i społeczne. Tymczasem jest to miasto, które określamy duchową stolicą Polski. Przybywa tu rocznie do pięciu milionów pielgrzymów, w tym bardzo wielu z zagranicy. W najbliższym czasie trzeba będzie rozwiązać i wesprzeć sprawę drogi ekspresowej wschód - zachód, która powinna przebiegać w pobliżu Częstochowy.

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: Panie Senatorze, pozwalam sobie przypomnieć o czasie.)

Już ostatnie zdanie. Należy przywrócić ruch pociągów ekspresowych przez Częstochowę. Dobrze, że istnieje magistrala węglowa Katowice - Warszawa - Gdańsk, ale pomięcie Częstochowy na tej trasie spowodowało trudności z dotarciem do naszego miasta.

Jak z tego widać, problem budżetu to kwestia solidarnego państwa, to myślenie o wszystkich i wszystkim, o dobru wspólnym. Tak właśnie myśli i postępuje koalicyjny polski rząd. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Proszę, pan senator Łyczak.

Do spisu treści

Senator Józef Łyczak:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Chciałbym zgłosić poprawkę do ustawy budżetowej, poprawkę, której autorami są pan senator Andrzej Person i moja skromna osoba.

Przejdę od razu do treści poprawki. Lit. a: w załączniku nr 2 w części 73 "Zakład Ubezpieczeń Społecznych" w rozdziale 75303 zmniejsza się dotacje i subwencje o 5 milionów zł. Lit. b: w części 83 "Rezerwy celowe" dodaje się nową pozycję, "Zamiejscowy Oddział Centrum Onkologii w Bydgoszczy - Centrum Diagnostyczno-Lecznicze we Włocławku", z kwotą wydatków majątkowych 5 milionów zł na zakup tomografu komputerowego.

I krótkie uzasadnienie. Choroby nowotworowe stanowią największy problem zdrowotny w województwie kujawsko-pomorskim. Standaryzowany współczynnik umieralności na nowotwory złośliwe w 2000 r. w województwie kujawsko-pomorskim w grupie mężczyzn wynosił dwieście dwadzieścia cztery zgony na sto tysięcy mieszkańców - region jest pod tym względem na czternastej pozycji w rankingu województw - a w grupie kobiet - sto siedemnaście zgonów na sto tysięcy mieszkańców - region jest pod tym względem na piętnastej pozycji w rankingu województw. Liczba zgonów z powodu nowotworów na tysiąc mieszkańców w latach 1999-2004 wykazuje tendencję rosnącą. Współczynniki umieralności wynoszą: w roku 1999 r. - 2,22, w roku 2000 - 2,28, w roku 2001 - 2,32, w roku 2002 - 2,46, w roku 2003 - 2,44 i w roku 2004 - 2,50.

W związku z tym należy dążyć do zmniejszenia różnic międzywojewódzkich i poprawy negatywnych wskaźników zdrowotnych oraz zwiększenia odsetka pięcioletnich przeżyć. Cele te można osiągnąć poprzez profilaktykę oraz skrócenie czasu oczekiwania na specjalistyczne badania i poprawę dostępu do leczenia onkologicznego.

Zarząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego podjął decyzję o programie modernizacji Centrum Diagnostyczno-Leczniczego we Włocławku, gwarantując w budżecie województwa na 2006 r. kwotę 8 milionów zł przeznaczoną na realizację robót budowlano-instalacyjnych. W I kwartale 2007 r. zostanie zakończona inwestycja budowlana i niezbędne będzie wyposażenie technologiczne nowo powstałych pracowni.

Doposażenie Centrum Diagnostyczno-Leczniczego we Włocławku w niezbędny sprzęt zapewni: poprawę dostępności do wysokospecjalistycznej diagnostyki obrazowej dla mieszkańców miasta Włocławka i najbliższych powiatów z województwa kujawsko-pomorskiego - włocławskiego, lipnowskiego, radziejowskiego, aleksandrowskiego, rybińskiego - oraz sąsiednich powiatów z województw mazowieckiego, łódzkiego i wielkopolskiego. Obszar ten dotyczy populacji około ośmiuset tysięcy mieszkańców.

Kolejny argument to spełnienie standardów diagnostyki i leczenia onkologicznego obowiązujących współcześnie w Unii Europejskiej.

I kolejny argument to możliwość rozszerzenia i profesjonalnej realizacji programów profilaktyki i wczesnego wykrywania nowotworu piersi, szyjki macicy, jelita grubego i prostaty, zgodnie z ustawą o Narodowym Programie Zwalczania chorób Nowotworowych.

Jednocześnie pragnę zapewnić, że pod względem kadrowym i logistycznym Centrum jest przygotowane do zainstalowania i optymalnego wykorzystania sprzętu medycznego w systemie dwudziestoczterogodzinnej dostępności dla pacjentów.

Kończąc, proszę Wysoką Izbę o poparcie przedstawionej poprawki, za co z góry serdecznie dziękuję.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję panu senatorowi.

Proszę pana senatora Persona.

Do spisu treści

Senator Andrzej Person:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja, jak był łaskaw powiedzieć pan senator Łyczak, jestem współautorem tej poprawki i dodałbym do tego szerokiego uzasadnienia tylko to, że Unia Europejska już kilka lat temu przyjęła kodeks uśmiercania raka, a nas jak na razie ten rak, niestety, uśmierca, zwłaszcza w naszym województwie. W jego południowej części, czyli na terenie dawnego województwa włocławskiego, sytuacja jest dramatyczna. Jedyne rozwiązanie to jest właśnie uzbrojenie istniejącego już oddziału, filii szpitala bydgoskiego, w odpowiedni sprzęt. To daje nadzieję i szansę na to, żeby ta sytuacja się nieco zmieniła. Rak to jest przecież najgroźniejszy nasz wróg nie tylko w XX, ale wygląda, że i w XXI wieku.

Dodam jeszcze do argumentów technicznych, że możliwość zainstalowania takich urządzeń we Włocławku daje szansę diagnozowania pacjentów jednocześnie w Bydgoszczy. Jest światłowodowe połączenie na przestrzeni tych 120 km i zdecydowanie usprawnia to całą diagnostykę. Jak wiemy, brakuje nam dzisiaj radiologów. Niestety emigracja spowodowała, że tych specjalistów jest coraz mniej, a w takiej sytuacji jeden lekarz może za pomocą nowoczesnego sprzętu specjalistycznego w kilku oddziałach prowadzić badania i wcześniej wykrywać tę chorobę.

I kilka zdań, jeśli pan marszałek i Wysoka Izba pozwolą, na temat poprawki dotyczącej kultury fizycznej. Mówi się o przesunięciu kwoty 5 milionów. Cóż ja mogę powiedzieć - jedna noga drugoligowego piłkarza jest ubezpieczona na wyższą kwotę niż 5 milionów, ale dobre i to. Jestem przekonany, że w tym roku zmuszę Wysoką Izbę do dyskusji na temat kultury fizycznej, na temat wartości społecznych, jakie niesie sport, o którym nikt nie mówi, nie ma kompletnie żadnego lobby sportowego. Jesteśmy dumni z tego, że budżet sportu przekroczy wreszcie 200 milionów, no, ale jesteśmy czterdziestomilionowym państwem i gdyby podzielić te dwie liczby, to okaże się, że kwota jest żenująca.

Będzie szerzyła się narkomania, będzie szerzył się alkoholizm, będą szerzyły się wszystkie inne choroby, jeżeli kwota asygnowana z budżetu na kulturę fizyczną, jeżeli wiedza o kulturze fizycznej, jeżeli wychowanie przez sport, będą gdzieś tam na marginesie, będą wstydliwym tematem. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję, panu senatorowi.

Proszę pana senatora Wittbrodta.

Do spisu treści

Senator Edmund Wittbrodt:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister!

Wszyscy zastanawiamy się nad tym, jaki jest ten budżet. Padają tutaj różne opinie, niektórzy mówią, że on jest dobry. Ja myślę, że on jest niezły, chociaż mógłby być lepszy. Być może gdyby wzrost PKB wyniósł powyżej 5%, byłoby pewnie lepiej i wtedy pewnie lepiej wypadalibyśmy na tle innych nowych państw Unii Europejskiej, sytuowalibyśmy się na lepszej pozycji.

Tym, co jest niezwykle ważne, jest jednak to, co my z tym, co w tej chwili mamy, zrobimy. Pytanie, które zadała na początku pani senator Mirosława Nykiel, pytanie o to, czy ten budżet jest prorozwojowy, czy też nie, jest niezwykle istotne. Także pytanie pana senatora Misiaka o to, czy i kiedy dogonimy Europę, też staje się niezwykle ważne. I gdybym miał tak na ten budżet patrzeć, to mnie się niestety wydaje, że nie jest to budżet dobry. Dlatego że wtedy, kiedy mamy szansę postawienia na to, na temat czego wielokrotnie się wypowiadaliśmy, na inwestowanie w przyszłość, powinniśmy inwestować w młode pokolenie, czyli w edukację, w naukę, w szkolnictwo wyższe, a tymczasem okazuje się, że podejmowane są decyzje wręcz przeciwne.

Oczywiście jeżeli chodzi o kwestie deficytu budżetowego, to istotne jest, jakie jest tempo wydatków, ale chyba jeszcze ważniejsze jest, gdzie to tempo jest większe, a gdzie mniejsze. Proszę sobie wyobrazić, proszę państwa, że wtedy kiedy budżet państwa wzrasta o 16,16%, a wydatki budżetu o 13,73%, wydatki na oświatę i wychowanie, która, jak już zostało tutaj powiedziane, jest niedofinansowana, rosną o 3%. Czyli tempo wzrostu jest ponadpięciokrotnie niższe niż tempo wzrostu budżetu państwa. W innych obszarach wydatki rosną znacznie szybciej. Wobec tego ja uważam, że cel strategiczny polegający na inwestowaniu w edukację, w dobrą edukację, w tym budżecie nie jest w ogóle realizowany. Udział w budżecie państwa wydatków na oświatę i wychowanie wręcz maleje. W roku 2006 kształtował się na poziomie 2,87% PKB, a w roku 2007 jest zapowiadany na poziomie 2,79% PKB. A więc jest to mniej, a więc nie ma tutaj żadnej realizacji tej strategii, o której przed chwilą mówiłem. Zastanawiamy się, czy jest szansa na to, aby środki na zapowiadane podwyżki dla nauczycieli były zrealizowanie czy też nie. Ja uważam, że jest duże niebezpieczeństwo, że nie. Pani minister zapewnia, że tak. Wobec tego zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce.

Jeżeli chodzi o naukę, to prawda, proszę państwa, że tutaj następuje największy wzrost środków, bo to jest ponaddziesięcioprocentowy nominalny wzrost środków, co się przekłada na 8,23% realnie, ale my musimy wiedzieć, gdzie my jesteśmy. My proszę państwa, jesteśmy w Polsce, na poziomie 0,32% PKB - tak było w roku 2006 - i nawet takie zwiększenie, o którym dzisiaj mówimy, powoduje, że udział środków na naukę w PKB rośnie, ale o 0,02%. I nawet wtedy, kiedy weźmiemy pod uwagę środki, które pochodzą spoza budżetu, według tego, co zapisano w projekcie, wzrost wyniesie 0,56% PKB w porównaniu do 0,58% PKB. I wtedy nasuwa się pytanie. Jeżeli do roku 2010 albo 2013 mamy osiągnąć jeden z parametrów zapowiadanych w Strategii Lizbońskiej, o tym tutaj wielokrotnie też dyskutowaliśmy, łącznie ma to być 3% PKB, to czy będzie to możliwe, skoro podnosimy ten budżet w tempie 0,02% rocznie? Ile to zajmie lat? Łatwo policzyć. To będzie nie rok 2013, ale pewnie 2030 - wtedy osiągniemy parametr 3% PKB przeznaczane rocznie na badania naukowe, na szkolnictwo wyższe.

Pan senator Romaszewski mówi, że budżet ma prostą konstrukcję, że jest on zadaniowy. To prawda, że jest tam zamarkowane pójście w kierunku budżetu zadaniowego. I to bardzo dobrze. Ale ten fragment, który przygotował resort nauki i szkolnictwa wyższego, jest jakby niedomknięty, dlatego że tam nie są wpisane te cele, które są do osiągnięcia na końcu. Jest to tylko pokazanie kierunku, nie ma natomiast konkretów co do parametrów, jakie chce się osiągnąć.

Skoro mówimy o budżecie zadaniowym, no to mówmy, proszę państwa, o tym, że zadaniem dla szkolnictwa wyższego według tego projektu budżetu jest wzrost liczby studentów o 4,1%. A co się dzieje ze środkami na realizację tego celu? A więc wydatki realnie są niższe o 0,6%, proszę państwa. I udział wydatków na szkolnictwo wyższe, który w 2006 r. był na poziomie 0,96 będzie malał do 0,91 przy zamrożeniu płac. Pani minister już mówiła, że rząd przedstawiał jakąś propozycję, ale dyskusja nie została podjęta, bo ona nie była właściwa przy zaniechaniu podwyższania. Wiemy, jakie były wskaźniki inflacji w ubiegłym roku, jaki będzie wskaźnik w tym roku. Ja się całkowicie zgadzam z tym, że my byliśmy na najniższym poziomie, jeżeli chodzi o finansowanie wydatków pozapłacowych w szkolnictwie wyższym. Wtedy, kiedy zrealizowane zostały te podwyżki, które rozpoczęły się w 2001 r., środki na wydatki rzeczowe, te, o których mówił pan senator profesor Wiatr, pozostały na, poziomie 10%. I teraz ministerstwo, rząd trzyma się tego, co zapisano w ustawie, że kwota na wydatki pozapłacowe ma być waloryzowana co najmniej w tempie inflacji itd. Rząd się tego trzyma, bo waloryzuje to na tym najniższym odpowiadającym inflacji poziomie. A my jesteśmy na samym dnie. I to powoduje, proszę państwa, że środki na wydatki inwestycyjne... One kształtują się teraz na poziomie 278 milionów zł, z czego prawie połowa, bo 42%, to są trzy inwestycje w kraju: to jest Kraków, to jest Wrocław, to jest Poznań. Ale tych środków jest o 17% mniej w budżecie także wtedy, kiedy liczymy również środki z Unii Europejskiej i wszystkie inne, które będą tutaj wydatkowane.

Ja mam poważne obawy, że ten cel strategiczny, jeden z pierwszych celów budowania społeczeństwa wiedzy, realizacja Strategii Lizbońskiej, w ogóle nie ma odzwierciedlenia w tym budżecie.

Ja się bardzo cieszę, i to będziemy popierali, z przesunięcia kwoty 200 milionów do szkolnictwa wyższego. To jest konieczne, a myślę, że to jest nawet nieco za mało - nie będę tutaj niczego proponował, wyrażam tylko swój pogląd.

Jeżeli chodzi o oświatę, to mam wątpliwości, jak powiedziałem, czy te podwyżki uda się zrealizować. I tu ja bym, proszę państwa, zaproponował kilka poprawek. Będzie ich pięć. Przedstawię je króciutko.

Proszę państwa, z przeprowadzonych w 2006 r. badań wynika, że średnia kwota wydatków w szkolnictwie wzrosła o 6%. I to jest najwyższy wzrost w ostatnim dziesięcioleciu. I teraz jest tak, że na przykład liczba rodzin, w których nie opłaca się żadnych dodatkowych zajęć, spadła z 71 do 64%. A kwoty, które są dodatkowo wydawane w rodzinie na jedno dziecko, spadły z 251 do 167. To oznacza, że sytuacja finansowa rodziny, niestety, pogarsza się. Rodzinie coraz trudniej jest finansować edukację, a to wiąże się również z wyrównywaniem szans edukacyjnych.

I wobec tego moja pierwsza poprawka będzie zmierzała do tego, żeby zwiększyć rezerwę celową w poz. 34 "Dofinansowanie Narodowego Programu Stypendialnego". Taka propozycja była przyjęta przez komisję sejmową, ale potem w dalszych pracach została zmieniona i te środki zostały przesunięte między innymi na Kancelarię Prezydenta, Najwyższą Izbę Kontroli, na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Kancelarię Prezesa Rady Ministrów i obsługę zadłużenia zagranicznego. Ja chcę przywrócić te środki właśnie na dofinansowanie programu stypendialnego.

Druga poprawka nie zmienia, nie przesuwa środków. Odnosi się do czegoś, co jest w środowisku często niezrozumiałe, do tego, co jest w poz. 55...

Już będę kończył.

...a co dotyczy programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole". Tutaj już zostało powiedziane, że to program, który ma zwalczać skutki, zamiast zwalczać przyczyny. Środki te są potrzebne, trzeba natomiast, mnie się tak wydaje, inaczej to zapisać. To powinny być środki na działania wychowawcze, w tym działania pozalekcyjne, współdziałanie z ekspertami, psychologami i rodzicami, prowadzące do zapobiegania zjawisku przemocy w szkole. A więc proponuję, żeby nadać temu inną treść, tak aby nie było to zwalczanie skutków, tylko stawianie na przyczyny.

Pozostałe trzy poprawki są wnioskami składanymi wspólnie z panami Płażyńskim i Szymańskim. Okazuje się, że onkologia to jest problem nie tylko Bydgoszczy - najgorsze wyniki w onkologii są właśnie w naszym województwie, województwie pomorskim, i tam potrzebne jest doinwestowanie. To są środki, które by dotyczyły Uniwersytetu Gdańskiego. Ja nie walczę o moją Politechnikę Gdańską, ale walczę o te uczelnie, gdzie nastąpił największy wzrost liczby studentów. Jest to konieczne.

I ostatnia propozycja, wspólna z panami senatorami Szymańskim, Płażyńskim oraz z panią senator Arciszewską-Mielewczyk, dotyczy modernizacji ważnej drogi nr 22 w miejscowości Czersk. Dziękuję bardzo za uwagę.

Ja już przekazałem te poprawki.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Poproszę pana senatora Chróścikowskiego.

Do spisu treści

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Szanowni Państwo!

Chciałbym jako senator, przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, parę słów powiedzieć na temat poprawek, które zostały złożone przez komisję, oraz zgłosić jeszcze jedną poprawkę dotyczącą dofinansowania związków rolniczych, izb rolniczych, co wcześniej, jak pamiętamy, wprowadziliśmy ustawą o finansowym wsparciu ich działań na forum Unii Europejskiej.

Budżet rolnictwa w tym roku jest znacznie lepszy niż w ubiegłym roku. Mogę tu zacytować w kilku zdaniach ekspertyzę, o którą poprosiliśmy pana profesora Czyżewskiego. Z tej ekspertyzy wynika, że projekt wydatków budżetu państwa na rok 2007 w części poświęconej rolnictwu i rozwoju wsi wyodrębnia trzy wyraźne części. W pierwszej wydatki na rolnictwo, na rozwój wsi i rynki rolne, planowane łącznie na kwotę 17 miliardów 136 milionów zł, są ponad dwukrotnie realnie wyższe, jest to 205%, niż w roku 2006. W drugiej powiększenie środków przewidzianych planem finansowym KRUS spowodowało, że pierwotne 15 miliardów 151 milionów zł wzrosło do 32 miliardów 288 milionów zł. To jest realny wzrost o 37%. W trzeciej, uwzględniającej środki z Unii Europejskiej, zapisane jest 11 miliardów 375 milionów zł. Można by to tak podsumować, że w tym stanie rzeczy ogólna kwota wydatków budżetowych przewidzianych w roku 2007 w zakresie wymienionych trzech części wzrosła do kwoty 42 miliardów 106 milionów zł; realnie to jest łącznie o 21,34% więcej w porównaniu do roku 2006. Można by powiedzieć, że są to rzeczywiście znacznie większe środki. Chcę zwrócić uwagę, że to informacja zawarta w wersji wcześniejszej, która była w przedłożeniu rządowym.

W trakcie prac w Sejmie wniesiono poprawki, w których utworzono między innymi bardzo ważną rezerwę trzystumilionową - to z części 83. Ta rezerwa ma służyć głównie zabezpieczeniu finansowania paliwa rolniczego. Mówimy tu o zwrocie akcyzy w paliwie rolniczym zakupionym przez rolników. Jak pamiętamy, ta ustawa była uchwalana w ubiegłym roku. W 2006 r. rolnicy nie skorzystali w pełni z przeznaczonej kwoty w budżecie na ten rok. Było zapowiedziane, iż rolnicy w 2007 r. będą mieli wyższy zwrot akcyzy, więc jest zapis budżetowy, który mówi o 650 milionach zł. Podobnie jak w ubiegłym roku, ta rezerwa ma wskazać na dofinansowanie, na wsparcie zwrotu akcyzy w paliwie, w miarę potrzeby, jeśli taka potrzeba zaistnieje. To jest to, co rząd zapowiadał jeszcze w ubiegłym roku, i co dodatkowo chce zrealizować.

Co do poprawek, które zgłosiła komisja rolnictwa, to są trzy. Z tych trzech poprawek została poparta z druku... To znaczy te trzy poprawki zostały poparte i są w sprawozdaniu Komisji Gospodarki Narodowej. Jak pan przewodniczący Waszkowiak zapowiedział, to poprawka pierwsza, poprawka trzydziesta druga i poprawka trzydziesta trzecia.

Poprawka pierwsza zakłada, że jeśli środki Agencji Nieruchomości Rolnych będą wyższe od planowanych, to w tym przypadku przeznaczy się je na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, czy takie środki będą, ale zapis, który proponowaliśmy tutaj, w tej poprawce, dotyczy kwoty do 200 milionów zł. Iluzorycznej, bo dzisiaj mogę powiedzieć, że mam wątpliwości, czy w ogóle taka kwota będzie. Po dokładnym rozeznaniu okazuje się, że takiej kwoty nie ma, ale gdyby zaistniała taka sytuacja... Chodziło nam o to, żeby ten zapis się znalazł, czy będzie to 50, czy 30 milionów, bo każda kwota będzie potrzebna tej agencji. Chcę zwrócić uwagę, że agencja restrukturyzacji już po raz drugi - było tak w ubiegłym budżecie i jest tak w tym - ma plan finansowy memoriałowy, a nie kasowy. I z tego wynika, że agencja restrukturyzacji ma w tym planie finansowym ponad 500 milionów deficytu. Czyli nawet gdyby ta kwota 200 milionów się znalazła, to agencji będzie brakowało jeszcze ponad 300 milionów i będzie musiała ewentualnie zaciągać kredyt na sfinansowanie działań, jeśli jej zabraknie środków w trakcie roku. A zwracam uwagę na to, co piszemy tutaj w uzasadnieniu naszej poprawki, na to, że przewidywana dotacja z Agencji Nieruchomości Rolnych uwzględniałaby realizację zadań statutowych w części dotyczącej udzielenia pomocy na zadania w zakresie utylizacji padłych zwierząt. Chcę zwrócić uwagę, że w ubiegłym planie finansowym było tu zapisane 40 milionów zł, a w tym jest tylko 10 milionów. Nie można dopuścić do tego, żeby stan nagle się pogorszył i żebyśmy mieli tutaj ogromne problemy z padłymi zwierzętami, więc to musi być utrzymane. Chodzi również o stosowanie dopłat do oprocentowania kredytów, które będą udzielane w 2007 r., w tym na wznowienie produkcji w gospodarstwach rolnych po klęsce suszy w 2006 r. Dla zrealizowania tych zadań w 2007 r. niezbędne jest zwiększenie kwoty dotacji dla agencji w wysokości 200 milionów zł w związku z wystąpieniem, jak już mówiłem wcześniej, tej katastrofalnej suszy. Przewidziano uruchomienie kredytów na poziomie 4,3 miliarda zł. Na dopłaty do oprocentowania kredytów klęskowych w 2007 r. zabraknie środków w wysokości 102 milionów zł. Ponadto na dopłaty do oprocentowania kredytów inwestycyjnych udzielonych w roku 2007 niezbędne jest zapewnienie dodatkowych środków w kwocie 55 milionów zł, a zatem przewidziane w ustawie budżetowej na 2007 r. środki na dopłaty do oprocentowania kredytów są niższe o kwotę 158 milionów. I jak już wcześniej wspominałem, o kwotę na uruchomienie utylizacji padłych zwierząt. Gdyby ta kwota była, to pozwoliłoby to przynajmniej w pełni realizować bieżące zadania. A chcę zwrócić uwagę, że agencja restrukturyzacji w tym roku będzie przeprowadzała ogromną, można powiedzieć, akcję. Przede wszystkim musi uzyskać akredytację Unii Europejskiej, bo korzysta z funduszy Unii, a ponadto musi przeznaczyć ogromne środki na nowe programy komputerowe, informacyjne, które muszą być dostosowane do realizacji zadań w ramach środków Unii Europejskiej. To jest potężna inwestycja, która musi być wykonana w obrębie agencji.

Poprawka następna to trzydziesta druga. Jest to poprawka do załącznika nr 2. Dotyczy ona bardzo trudnej sytuacji na rynku. Biorąc pod uwagę trudną sytuację na rynku wieprzowiny, a także wyczerpanie się możliwości innych działań, w szczególności w ramach przepisów wspólnotowych, jedyną realną szansą na zapobieżenie dalszemu pogarszaniu się sytuacji na tym rynku jest wykorzystanie systemu rezerw materiałowych. Agencja Rezerw Materiałowych powinna jak najszybciej dokonać zakupu dziesięciu tysięcy ton półtusz wieprzowych, z założeniem uwolnienia tej ilości w lipcu 2007 r. To działanie pozwoli na zapobieżenie nieodwracalnemu załamaniu się produkcji mięsa wieprzowego w Polsce, a tym samym jest uzasadnione względami bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Przepisy wspólnotowe zobowiązują Agencję Rezerw Materiałowych do wcześniejszego poinformowania Komisji Europejskiej o zmianie stanu rezerw, ale nie wymagają uzyskania zgody Komisji. Przepisy wspólnotowe przewidują także, iż działania podejmowane przez kraje członkowskie w zakresie gospodarowania rezerwami będą neutralne dla funkcjonowania rynku rolnego. Działania takie byłyby finansowane częściowo dzięki kwocie 20 milionów zł, uzyskanej z pomniejszenia z kwoty 300 milionów zł, o której wcześniej wspominałem, ujętej w ustawie budżetowej na 2007 r. w części 83 "Rezerwy celowe".

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: Panie Senatorze, pozwalam sobie przypomnieć o czasie, który się kończy.)

Skoro tak jest, to pozwolę sobie jeszcze tylko zgłosić jedną poprawkę, która została jakby pomięta w trakcie prac w Sejmie. Jest to poprawka, która przenosi wydatki administracyjne w części "Rolnictwo" na dotację podmiotową. W związku z tym, że zgodnie z art. 3 ustawy z 22 września 2006 r. o zmianie ustawy o społeczno-zawodowych organizacjach rolników, ustawy o związkach zawodowych rolników indywidualnych oraz ustawy o izbach rolniczych - numeru DzU już nie czytam - koszty związane z uczestnictwem izb rolniczych, związków zawodowych rolników indywidualnych oraz społeczno-zawodowych organizacji rolników w ponadnarodowych organizacjach rolniczych reprezentujących interesy zawodowe rolników indywidualnych wobec instytucji Unii Europejskiej na 2007 r., ponoszone są przez Krajową Radę Izb Rolniczych i dofinansowane z budżetu państwa, wobec tego niezbędne jest zabezpieczenie dotacji podmiotowej w części 32 "Rolnictwo" dla Krajowej Rady Izb Rolniczych. Dofinansowanie udzielone będzie na wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych na podstawie umowy zawartej pomiędzy Krajową Radą Izb Rolniczych a Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

To jest ta poprawka, którą składam tutaj panu marszałkowi.

Proszę Wysoką Izbę o poparcie tych trzech poprawek, które wcześniej wymieniłem, jak również tej czwartej, którą składam obecnie. Dziękuję.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Szaleniec, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Szaleniec:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Chciałbym zabrać głos i przedstawić kilka poprawek dotyczących województwa śląskiego.

Proszę państwa, o regionie śląskim na tej sali, a pewnie i na sali sejmowej, mówi się najczęściej przy okazji różnych tragedii, katastrof, które zdarzają się tam częściej niż gdzie indziej w związku z tym, że funkcjonują tam kopalnie pracujące na coraz głębszych pokładach. I należy się spodziewać, że w przyszłości również - oby nie - może do tego dochodzić.

Proszę państwa, ale dzisiaj gospodarka naszego kraju nie żyje już z węgla i stali. Dzisiaj Śląsk nie jest już tym motorem napędowym gospodarki, choć może i powinien być, bo ma olbrzymi potencjał gospodarczy, ludzki, ekonomiczny. Ale ten potencjał trzeba uwolnić. A żeby mogło się to stać, Śląsk dzisiaj jest w takiej sytuacji, że potrzebuje pomocy państwa, pewnego wsparcia w niektórych inwestycjach, które pozwoliłyby na to, aby ten potencjał, potężny potencjał wykorzystać. Przypominam, że Śląsk to aglomeracja, która liczy ponad cztery miliony mieszkańców i ma, jak już mówiłem, potężny potencjał ekonomiczny, majątkowy. Ale jakoś tak jest, że w ostatnim okresie nie wytworzyło się żadne lobby, które by widziało przyszłość w rozwoju Śląska. W ubiegłym roku niemal wszystkie poprawki, które przedstawiono w Sejmie, jak również tu, w Senacie, upadały, podobnie dzieje się w tym roku. W Sejmie większość poprawek dotyczących inwestycji na Śląsku upadła, a podobne poprawki dotyczące innych regionów są przyjmowane. Ja oczywiście nie chciałbym tu widzieć żadnej teorii spiskowej. Mam nadzieję, że jest to jakieś niedopatrzenie i po odpowiednim umotywowaniu państwo tu, w Senacie, zgodzicie się przyjąć wszystkie albo przynajmniej część tych poprawek, które ja zgłoszę, bo one są, jak mówię, bardzo istotne dla rozwoju całego Śląska.

Proszę państwa, Śląsk boryka się z tymi problemami, dlatego że dzisiaj inwestowanie na Śląsku jest niesamowicie drogie. Wybudowanie fabryki w szczerym polu gdzieś w Polsce kosztuje o wiele mniej niż wybudowanie fabryki na Śląsku, gdzie najpierw trzeba zrekultywować teren, gdzie inwestor pyta się, czy czasami nie ma skażenia biologicznego, czy powietrze jest odpowiednio czyste, bo dzisiaj w przemyśle precyzyjnym, elektronicznym te sprawy są niezmiernie ważne. Sam miałem wiele takich przykładów w swojej miejscowości, w Czeladzi, gdzie pytano się właśnie: a czy czasami górotwory nie przemieszczają się? Bo wtedy trzeba budować mocniejsze fundamenty. Wszystko to podraża inwestycje i trudno jest ściągnąć inwestorów. Gminy śląskie sobie z tym radzą, tylko potrzeba, jak już powiedziałem, pewnej pomocy w udrożnieniu - bo przede wszystkim chodzi o sieci dróg - jak również w transporcie i w nauce. W tym, proszę państwa, zawsze jest przyszłość, a tam jest potężny potencjał ludzki, więc trzeba tych ludzi wykształcić, żeby potrafili sobie poradzić ze swoimi problemami.

Moje poprawki, proszę państwa, dotyczą właśnie tych trzech sfer, które tutaj wymieniłem. Pierwsze dwie poprawki, które bym chciał przedstawić, dotyczą właśnie nauki, szkolnictwa wyższego. Ja też się cieszę, podobnie jak pan senator Wittbrodt, że przeznaczyliśmy, a przynajmniej wnosimy do komisji gospodarki - wiem, że zostało to zatwierdzone, zaopiniowane pozytywnie - o dodatkowe 200 milionów na szkolnictwo wyższe. Mam nadzieję, że jeszcze skłonimy się do tego, aby dołożyć nieco środków na uczelnie śląskie. I tutaj chciałbym wymienić dwie poprawki.

Pierwsza dotyczy dofinansowania budowy biblioteki akademickiej. Proszę państwa, wszystkie wyższe uczelnie w Katowicach są zgromadzone bardzo blisko siebie i powstał pomysł, aby zbudować bibliotekę akademicką dla kilku uczelni niemal w centrum pomiędzy tymi uczelniami; ona miałaby służyć im wszystkim. Pomniejszyłoby to generalnie koszty stworzenia takiej biblioteki uczelnianej. Jest przygotowany teren, w bardzo dobrym miejscu. Potrzeba około 10 milionów zł na dofinansowanie budowy tejże biblioteki. Oczywiście, do tego dołożą swoje środki marszałek województwa, być może dojdą tu też środki unijne. Pozwoliłoby to na sfinalizowanie tej inwestycji w najbliższych latach.

Druga poprawka również dotyczy Uniwersytetu Śląskiego, a mianowicie modernizacji budynku Wydziału Nauk o Ziemi w Sosnowcu. Proszę państwa, jest to budynek wybudowany w latach siedemdziesiątych, który miał naśladować budynki zachodnie tego typu. Jest to wieżowiec wielopiętrowy obłożony płytami szklanymi. Dzisiaj pod wpływem ruchów górotworu w Zagłębiu ta konstrukcja została nadwerężona i dochodzi do takich przypadków, że te płyty szklane, którym obłożony jest cały budynek, spadają, stwarzając zagrożenie dla całego otoczenia. Na szczęście nie doszło na razie do wypadku, ale istnieje poważne zagrożenie. W minionym roku Ministerstwo Edukacji wyłożyło pewną kwotę pieniędzy, która miała usunąć to, co najbardziej zagraża, ale generalne załatwienie tego problemu wymaga również odpowiedniej kwoty. I tutaj proponuję poprawkę dotyczącą 10 milionów zł właśnie na to zadanie.

Kolejne dwa zadania to są zadania, jak bym powiedział, kluczowe dla dla rozwoju gospodarki tego regionu. To takie okna na świat.

Przede wszystkim chodzi o lotnisko w Pyrzowicach. Proszę państwa, było to marginalne lotnisko, bardzo prowincjonalne. W ciągu kilku lat zmieniło się w jedno z najważniejszych lotnisk w naszym kraju, które w ciągu kilku lat podwoiło, a nawet potroiło liczbę przewożonych pasażerów i przywożonych do naszego regionu. Proszę państwa, przepustowość tego lotniska maleje oczywiście w związku z tym, że infrastruktura jest niewystarczająca. Jest to jedno z najważniejszych zadań dla tego regionu, dlatego składam tutaj również wniosek o dofinansowanie terminalu lotniska w Pyrzowicach. Istotnie poprawi to standard bezpieczeństwa, a także przepustowość tego lotniska. Również tu wnoszę o kwotę 10 milionów zł, wskazując oczywiście źródło finansowania.

I kolejna bardzo istotna inwestycja dla Śląska. Proszę państwa, być może tu, na tej sali, niektórzy z państwa słyszeli o taki haśle, jak euroterminal w Sławkowie. W Sławkowie kończą się szerokie tory prowadzące z dawnego Związku Radzieckiego, którymi przed laty przywożono do Huty Katowice rudę żelaza. Oczywiście dzisiaj tej rudy się już tam nie sprowadza, ale pozostały te szerokie tory. I przed laty w regionie wpadli na pomysł, aby wykorzystać te tory dla transportu, dla eksportu i importu dóbr ze Wschodu. Nie muszę państwu mówić, że ten rynek zapewne w najbliższych latach będzie się mocno rozwijał, chodzi o eksport i import w kierunku. Powinniśmy robić wszystko, żeby handel ze Wschodem jak najbardziej się rozwijał i zapewne tak się stanie, a jedną z dróg, którymi może to się odbywać, jest właśnie droga kolejowa. Daje to olbrzymią szansę uwolnienia od ciężkiego transportu naszych dróg i dostarczania towarów do Polski i na Zachód Europy właśnie tą drogą. Dzisiaj ten euroterminal jest już wykorzystywany, ale w niewielkim, bardzo niewielkim procencie. Wielkim mankamentem jest to, że nie ma połączenia między tą końcówką torów a drogami krajowymi nr 1 i 94, które są w pobliżu. Połączenia są lokalne, drogi mało przepustowe, wręcz uniemożliwiają ciężki transport. No i nie możemy wykorzystać tego, co może być szansą dla całego naszego kraju, jeżeli chodzi o eksport i import. Proszę państwa, zmierzamy do tego i nawet w budżecie jest gdzieś zapisane, że powinniśmy zrobić wszystko, aby przenieść część transportu drogowego do transportu kolejowego. I tutaj byłby świetny przykład, co zrobić, żeby właśnie tak się stało. Ja proponuję przenieść do rezerwy celowej kwotę 20 milionów zł na modernizację dróg łączących euroterminal w Sławkowie z DK 1 i DK 94.

Pozostałe, proszę państwa, sprawy - poza jedną, o której jeszcze za chwileczkę powiem - dotyczą budowy dróg, a zwłaszcza obwodnic wokół miast. O tych inwestycjach wspomniał już pan senator Lasecki, tylko ja, podobnie jak pani senator Bochenek, nie zrozumiałem, czy pan senator Lasecki sugeruje, żeby dołożyć 5 milionów do tych pieniędzy, które zostały już przyjęte przez komisję gospodarki... Bo rzeczywiście Komisja Gospodarki Narodowej na te obwodnice Lublińca i Krzepic wyasygnowała już czy zabezpieczyła pewną kwotę, czy przyjęła wniosek dotyczący 5 milionów zł, ale proszę państwa, ta kwota 5 milionów zł to jest po prostu jakaś kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o środki, które na ten cel trzeba przeznaczyć. Każdy, kto trochę zna się na drogownictwie, wie, że 100 m drogi z dobrą, porządną podbudową kosztuje około 1 miliona zł. Tak więc to wystarczy na kilkaset metrów drogi, nie zaspokaja to absolutnie potrzeb w tym zakresie. I w wypadku jednej, i w wypadku drugiej obwodnicy są już wykonane pierwsze etapy i aby te drogi uruchomić, potrzebny jest drugi etap. Jeżeli tego nie zrobimy, to po prostu ta praca dotychczas wykonana będzie zupełnie niewykorzystana.

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: Panie Senatorze, przepraszam bardzo...)

Już kończę.

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: ...ale czas się kończy.)

Wydaje mi się, że szkoda tego, i proponuję tutaj dwie poprawki zwiększające te kwoty. Prosiłbym Komisję Gospodarki Narodowej, aby przeanalizowała jeszcze raz możliwości. Wskazuję tutaj ewentualne środki na zwiększenie tych wydatków do 15 milionów zł w jednym i w drugim przypadku.

I powiem tylko, że jest jeszcze jedna droga, ale już nie będę o niej wspominał. Jest również malutkie zadanie, proszę państwa, ale powinno ono być bardzo sugestywne tu, na tej sali. Dotyczy ono opracowania projektu budowlanego zintegrowanego centrum powiadamiania ratunkowego w Rudzie Śląskiej. Ruda Śląska to taka miejscowość, wokół której znajdują się niemal wszystkie śląskie kopalnie. I w Rudzie Śląskiej wymyślono, że tam mogłoby być to centrum, które obsługiwałoby cały ten region szczególnie niebezpieczny. Przeznaczono na to budynek w całkiem dobry stanie i trzeba tylko przystosować ten budynek do tych celów. Do tego potrzebny jest projekt, na resztę pieniądze by się znalazły w województwie. Zatem tu również wnoszę o niewielką kwotę, 1 milion 200 tysięcy zł.

Szanowni Państwo! Składam te poprawki w imieniu senatorów ze Śląska: pani senator Krystyny Bochenek, pani senator Nykiel, pani senator Pańczyk i pana senatora Motyczki. Za chwileczkę wystąpi po mnie pan senator Żelichowski, ufam, że wesprze moje działania jako senator również ze Śląska i z Zagłębia albo dołoży jeszcze poprawek. Ja na pewno je poprę. Dziękuję serdecznie za uwagę.

 

 


25. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu