17. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


Do spisu treści

Wicemarszałek Krzysztof Putra:

Przystępujemy zatem do rozpatrzenia punktu trzeciego porządku obrad: informacja Rzecznika Praw Dziecka o działalności za rok 2005 wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka.

Czekamy na panią rzecznik. Zrobimy krótką techniczną przerwę, ale prosiłbym o nieopuszczanie sali...

Pragnę serdecznie powitać obecną na posiedzeniu Senatu rzecznik praw dziecka, panią Ewę Sowińską.

Bardzo proszę o zabranie głosu.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Witam wszystkich państwa serdecznie. Mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie z działalności rzecznika praw dziecka za ubiegły rok.

Ponieważ państwo otrzymali ten obszerniejszy druk sejmowy, chciałabym to sprawozdanie potraktować troszkę skrótowo i nie będę mówić po prostu o swojej działalności.

(Wicemarszałek Krzysztof Putra: Bardzo proszę, Pani Rzecznik.)

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Senatorowie!

Przekazanie informacji o działalności rzecznika praw dziecka wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka, zawartej w druku senackim nr 187 stanowi wypełnienie obowiązku, jaki nakłada na rzecznika art. 12 ustawy z dnia 6 stycznia 2000 r. ustawy o rzeczniku praw dziecka.

Rzecznika praw dziecka powołano w ustawie, by stał na straży praw dziecka określonych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, konwencji o prawach dziecka oraz innych przepisów prawa z poszanowaniem praw, obowiązków i odpowiedzialności rodziców. Rzecznik działa na rzecz ochrony praw dziecka, a w szczególności prawa do życia i do ochrony zdrowia, prawa do nauki, do godziwych warunków socjalnych, do wychowania w rodzinie. Podejmuje też działania zmierzające do ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem, demoralizacją, zaniedbaniami, złym - ogólnie rzecz biorąc -  traktowaniem. Uprawnienia, jakie przyznano rzecznikowi praw dziecka, można zaliczyć do uprawnień kontrolnych, ostrzegawczych oraz inicjatywnych. Do uprawnień kontrolnych zaliczamy te uprawnienia, które pozwalają zwracać się do organów władzy publicznej, organizacji lub instytucji o złożenie wyjaśnień, udzielenie niezbędnych informacji, a także udostępnianie akt i dokumentów, również takich, które zawierają dane osobowe, dane personalne. Rzecznik praw dziecka nie może jednak zastępować organów i instytucji, którym ustawodawca powierza różnego typu zadania z dziedziny pomocy rodzinie i dziecku. Ustawa przyznała też rzecznikowi kompetencje do przedstawiania właściwym organom władzy publicznej, organizacjom oraz instytucjom ocen i wniosków zmierzających do skutecznej ochrony praw i dobra dziecka oraz do usprawniania trybu załatwiania spraw w tym zakresie. Rzecznik może występować do właściwych organów z wnioskami o podjęcie inicjatywy ustawodawczej lub o wydanie albo zmianę innych aktów prawnych aniżeli ustawa.

Wykonując powyższe zadania w 2005 r., rzecznik wystosował trzydzieści cztery wystąpienia generalne. W szczególności, biorąc pod uwagę informacje wskazujące na naruszenie prawa lub dobra dziecka, zwracał się wielokrotnie do organów władzy publicznej, organizacji i instytucji o złożenie wyjaśnień, niezbędnych informacji i podjęcie działań na rzecz dziecka takich, które są w kompetencji poszczególnych organów czy urzędów lub organizacji.

Jeżeli chodzi o prawo dziecka do życia i ochrony zdrowia, rzecznik zwracał uwagę na problemy w zapewnieniu dzieciom finansowania ze środków publicznych niezbędnych specjalistycznych leków. Zwracał się z informacją o braku systemowych rozwiązań prawnych gwarantujących dzieciom pełny dostęp do opieki zdrowotnej. Przepisy nie dają dzieciom właśnie pełnych gwarancji. W praktyce przejawia się to limitowaniem świadczeń zdrowotnych. Brakuje też spójnego systemu medycyny szkolnej oraz badań profilaktycznych dzieci. Wprowadzenie właściwych rozwiązań w tym obszarze zmniejszyłoby ryzyko powstawania i rozwoju chorób. Propozycje istniejące w tej chwili, żeby przywrócić przedlekarską opiekę szkolną, nie rozwiążą tego problemu.

Jest konieczność zapewnienia ochrony prawnej dla dzieci uczestniczących w badaniach klinicznych. Sama brałam udział w tym roku, albo jesienią ubiegłego roku, w dużym sympozjum, wielospecjalistycznym, profesorów medycyny i prawników, którzy wypracowywali model, dotyczący tego, jak od strony praktycznej, z pożytkiem medycznym i prawnym, w badaniach mogłyby uczestniczyć dzieci. To by była sprawa dzieci uczestniczących w badaniach. Myślę, że z tych sympozjów naukowych wyniknie w końcu dobre prawo, które zapewni dzieciom bezpieczeństwo.

Jest konieczność zapewnienia godnego i etycznego traktowania dziecka, które urodziło się martwe. To też jest pewien problem. Nasze normy prawne utrudniają pochowanie zwłok dziecka, które urodziło się martwe przed dwudziestym drugim tygodniem ciąży. Mówiąc o urodzeniu dziecka myślimy o urodzeniu dzieci siłami i drogami natury po upływie dwudziestu dwóch tygodni życia łonowego lub wydobytych z ustroju matki. W związku z tym te dzieci, które są urodzone martwe przed dwudziestym drugim tygodniem, nie mogą uzyskać dokumentu umożliwiającego zgłoszenie urodzenia noworodka martwego, a to jest niezbędne, żeby je pochować. Są rodzice, niemała część, którzy się upominają o to, żeby to swoje martwo urodzone dziecko mogli pochować. I w tych sprawach właśnie w zakresie opieki nad życiem i ochroną zdrowia zwracał się rzecznik w ubiegłym roku.

Teraz następny obszar - prawo dziecka do wychowania w rodzinie. Utrzymuje się, niestety, wysoki wskaźnik opieki instytucjonalnej. Zjawisko jest niepokojące z tego powodu, że brakuje obecnie naturalnej zastępowalności pokoleń przez spadek dzietności w Polsce. Wzrasta liczba dzieci w rodzinach zastępczych, a według danych GUS w placówkach opiekuńczych w 2005 r. nadal, jak i w poprzednich latach, przebywało dwadzieścia tysięcy sześćset sześćdziesięcioro czworo dzieci. Ten wysoki stopień opieki instytucjonalnej świadczy o niedostatecznej pracy z rodziną i na rzecz rodziny.

Brak skutecznej egzekucji postanowień sądowych uprawniających do kontaktów z dzieckiem to jest następny problem. Rodzice często podnoszą argument, że instrumenty prawne, z których można skorzystać w sytuacji utrudniania przez jednego z rodziców kontaktów z dzieckiem, są w praktyce bezskuteczne. W zasadzie kontakt z dzieckiem zależy po prostu od dobrej woli jednego z rodziców, to znaczy tego konkretnie, u którego dziecko przebywa. W związku z wystąpieniami rzecznika w tej sprawie resort sprawiedliwości przygotował projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Została skierowana też opinia w sprawie tego projektu do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Wzrost liczby spraw o ograniczenie lub pozbawienie władzy rodzicielskiej. Najczęstszą przyczyną tych spraw jest zaniedbywanie dziecka, niewydolność wychowawcza rodzica lub nieprawidłowe warunki życia w zakresie socjalnym. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości w pierwszym półroczu ubiegłego roku liczba spraw rodzinnych w sądach rejonowych wzrosła o 7%. To nie jest mało, to jest dużo.

Prawo do godziwych warunków socjalnych. Urząd rzecznika praw dziecka zwraca uwagę na niewystarczającą pomoc materialną dla uczniów. Chodzi o stypendia socjalne. Na stypendia socjalne dla uczniów przekazuje się gminom zbyt małe środki, zbyt małe fundusze, w związku z czym gminy uchwalają regulaminy ustalające niższe progi dochodowe. I tak na przykład w Gdańsku próg ten wynosi około 62 zł, w Rybniku - 130 zł, zaś w ustawie oświatowej próg dochodowy jest określany na 316 zł. Drastyczne obniżenie dochodu uprawniającego do stypendium powoduje, że uzyskują je naprawdę tylko najuboższe dzieci, w zasadzie żyjące poniżej minimum egzystencji.

Dysproporcje między pomocą finansową państwa dla rodzin wielodzietnych i osób samotnie wychowujących dziecko. Powodowała to ustawa o świadczeniach rodzinnych, która wprowadziła dodatek do zasiłku rodzinnego dla dzieci - wszedł w życie z dniem 1 września 2005 r. Jest on znacznie niższy - 50 zł na trzecie i następne dziecko - od dodatku dla osób samotnie wychowujących dziecko. To spowodowało dużą liczbę pozwów rozwodowych, separacji itd., itd. Różnicowało się dzieci, chociaż w pełnych rodzinach czasami poziom życia finansowy też pozostawiał dużo do życzenia, czasem nawet był jeszcze niższy. Ta różnica zwiększała się jeszcze przez to, że odsetek dla osób samotnie wychowujących dziecko i zaliczka alimentacyjna są zwiększane w sytuacji, gdy dochód rodziny nie przekracza 50% kryterium ustawowego.

Następnym problemem była dyskryminacja rodzin pełnych. Właściwie już wspomniałam o tym przed chwilą, mówiąc o tych dysproporcjach. To rodziło też dyskryminację w świadczeniach rodzinnych. Było to stosowanie kryterium, które Trybunał Konstytucyjny właściwie już uznał za niekonstytucyjne. Trudno zrozumieć, dlaczego na ochronę i wsparcie ze strony państwa zasługują dzieci wychowywane przez małżonków osób przebywających w zakładzie karnym powyżej trzech miesięcy lub całkowicie ubezwłasnowolnionych, natomiast dzieci wychowywane w rodzinach pełnych, mimo potwierdzenia przez komornika bezskuteczności egzekucji, są na przykład pozbawione możliwości ubiegania się o zaliczkę alimentacyjną.

Dalej, prawa dziecka do nauki. Brak określenia maksymalnych progów liczebności uczniów w szkołach. Niepokój budzi tworzenie klas liczących więcej niż trzydziestu uczniów, a znamy oddziały klasowe, które liczą trzydziestu pięciu a nawet czterdziestu uczniów. Ostatnio nawet zwraca się uwagę na zwiększanie liczebności dzieci już w przedszkolach, co też jest niepokojącym zjawiskiem.

Zjawisko segregacji uczniów w szkołach i w placówkach oświatowych. No to też miało miejsce, było monitorowane i zgłaszane przez rzecznika praw dziecka.

Jest problem nieskutecznego sposobu egzekwowania od gmin prawa rodziców do pięciogodzinnego bezpłatnego pobytu ich dzieci w przedszkolach publicznych. Zgodnie z prawem oświatowym przedszkola publiczne obowiązuje zasada powszechnej dostępności. Przedszkola nie mają prawa odmówić przyjęcia dziecka tylko dlatego, że będzie tam przebywało kilka godzin dziennie na przykład bez posiłku, albo uzależniać przyjęcia dziecka do przedszkola od tego, czy rodzice opłacą ten posiłek.

Brak przygotowania części pedagogów do pracy z dziećmi nadpobudliwymi. To staje się dużym problemem. Nauczyciele mają trudności z dostosowaniem metod i form nauczania do pracy z dziećmi z ADHD. To było w ubiegłym roku, ale w dalszym ciągu stanowi duży problem. Sami rodzice dzieci zdrowych często upominają się, żeby nadpobudliwe dziecko zabrać z tej szkoły, przesunąć do innej klasy, bo ich dzieci za mało korzystają z programu. Są metody psychologiczne, wskazujące, jak z tymi dziećmi pracować. Musi nastąpić większe wdrożenie nauczycieli i opiekunów, żeby poradzić sobie z tymi dziećmi, a jednocześnie żeby ta praca w klasach nie sprawiała większych problemów.

Prawo dziecka do ochrony przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem, demoralizacją, zaniedbaniem i innym złym traktowaniem. Tutaj należy wskazać dwa podstawowe problemy. Pierwszy to brak skutecznego systemu przeciwdziałania wykorzystywaniu seksualnemu dzieci i młodzieży. Przejawia się to między innymi w braku pełnej ochrony prawnej przed wykorzystywaniem seksualnym małoletnich między piętnastym a osiemnastym rokiem życia. Brak powszechnego i jednolitego w skali kraju systemu przeciwdziałania przemocy, skutecznych uregulowań prawnych dotyczących zwalczania pornografii dziecięcej w internecie oraz zakazu zamieszczania w nim szkodliwych treści, w szczególności na portalach skierowanych do dzieci. Często są to portale na przykład z lekturami szkolnymi i tam automatycznie jest wejście na strony niewłaściwe. Muszę powiedzieć, że w bieżącym roku występowaliśmy już z tym do ministra po interdyscyplinarnej konferencji, gdzie wszyscy byliśmy jednomyślni w ocenie tego, co się w internecie dzieje. Powiadomienie poszło do ministra sprawiedliwości. Mamy zapewnienie, że przy nowelizacji kodeksu karnego publiczne propagowanie zachowań i postaw pedofilskich będzie penalizowane. No jest to jakaś konkretna obietnica. Brakuje też ochrony dzieci przed szkodliwymi treściami obecnymi w środkach masowego komunikowania. Istnieje bardzo pilna potrzeba wprowadzenia jednolitych przepisów regulujących zasady kwalifikowania filmów kinowych oraz gier komputerowych ze względu na negatywny wpływ, jaki mogą wywierać i wywierają na emocjonalny rozwój dziecka. I w kwietniu tego roku - to już jest  oczywiście poza tym sprawozdaniem - wystąpiliśmy do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o uregulowanie zasad rozpowszechniania filmów kinowych właśnie w kontekście ochrony najmłodszego widza.

Obszar praw dzieci niepełnosprawnych. Rzecznik praw dziecka dostrzegał niedostateczną ofertę rehabilitacyjną dla dzieci niepełnosprawnych. W sposób niedostateczny zabezpieczone są potrzeby rehabilitacji medycznej, zbyt mała jest liczba ośrodków rehabilitacyjnych, oddziałów, poradni, brakuje ośrodków wielospecjalistycznych, w których byłyby jednocześnie wykonywane także badania i konsultacje specjalistyczne.

Bariery architektoniczne. Pomimo że od wielu lat już te bariery usuwamy i rzeczywiście dostrzega się postęp w tym zakresie, to jednak postępuje zbyt wolno i fragmentarycznie likwidacja tych barier i dostosowanie tego do użytku dzieci i niepełnosprawnych dorosłych. I w związku z tym część dzieci jednak jest skazana na życie w pewnej izolacji, co pogłębia też ich problemy.

Brakuje miejsc w przedszkolach integracyjnych. Jest pilna potrzeba zwiększania liczby miejsc dla dzieci niepełnosprawnych w przedszkolach integracyjnych, gdzie mogłyby kontynuować rehabilitację oraz gdzie miałyby możliwość adaptacji do normalnego życia w społeczeństwa, wśród rówieśników.

W 2005 r. wpłynęło do Biura Rzecznika Praw Dziecka dwanaście tysięcy siedem indywidualnych spraw dotyczących wymienionych obszarów. I tak w zakresie prawa do życia i ochrony zdrowia wpłynęły sześćset dwie sprawy, w porównaniu z poprzedzającym rokiem nastąpił spadek o 11%. W zakresie prawa do wychowania w rodzinie wpłynęło pięć tysięcy sto trzydzieści siedem spraw i nastąpił wzrost w porównaniu do ubiegłego roku, poprzedzającego, 2004, o 9,5%. W zakresie prawa do godziwych warunków socjalnych wpłynęło tysiąc sześćset dziewięćdziesiąt dziewięć spraw. I tutaj jest spadek o 6,5%. W zakresie prawa do nauki wpłynęło tysiąc dziewięćset trzydzieści jeden spraw. I tutaj jest wzrost o 25%. W zakresie prawa do ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem, demoralizacją, zaniedbaniem i innym złym traktowaniem wpłynęło dwa tysiące czterdzieści trzy sprawy i jest to spadek do poprzedzającego roku o 3,5%. Ogółem w zespole informacyjno-interwencyjnym Biura Rzecznika Praw Dziecka przyjęto dwanaście tysięcy siedem spraw, w tym dziewięćset dwadzieścia jeden w wyniku wizyt interesantów, trzy tysiące czterysta dziewięćdziesiąt siedem - w wyniku skierowanych pism do rzecznika, siedem tysięcy pięćset osiemdziesiąt dziewięć - w wyniku zgłoszeń telefonicznych. W zespole badań i analiz podjęto siedemset trzydzieści spraw, co daje razem dwanaście tysięcy siedemset trzydzieści siedem spraw podjętych przez rzecznika praw dziecka w roku 2005. Jest to wzrost przyjętych spraw o ponad 7% w stosunku do 2004 r.

Szczególną rolę w kontaktach osób i innych podmiotów z biurem rzecznika odegrał telefon informacyjno-interwencyjny. Spełnia on funkcję informacyjne, interwencyjne, wspierająco-terapeutyczne, a także sygnalizująco-inicjujące w sytuacjach, gdy przedstawione problemy mają wymiar ogólny i wymagają podjęcia odpowiedniej inicjatywy ustawodawczej bądź przedstawienia organizacjom i instytucjom wniosków zmierzających do zapewnienia skutecznej ochrony praw lub dobra dziecka. Z zarejestrowanych siedmiu tysięcy pięćset osiemdziesięciu dziewięciu spraw zgłoszonych telefonicznie w 35,5% korzystali z tego rodzice, 19,8% - krewni, 16,9% - instytucje, 12% - dzieci, 2,8% - media i 13%-  osoby trzecie.

Największa grupa zgłoszeń, bo aż 43,8%, dotyczyła prawa do życia w rodzinie. Sprawy te są związane bezpośrednio ze stosunkami pomiędzy rodzicami a dziećmi. Dotyczą zastępczych form opieki nad dzieckiem, dotyczą problemów nieletnich. 18,9% spraw dotyczyło prawa do ochrony przed przemocą - fizyczną, seksualną, psychiczną, i zaniedbań. Osobnym problemem, 16,5%, były problemy związane z oświatą. Dotyczyły bardzo często likwidacji szkół lub przedszkoli lub tworzenia się nowych placówek oświatowych, do których potrzebny był dowóz. Proszono o interwencje właśnie w sprawach dowozu uczniów do szkół. Zwracano też uwagę na problemy wychowawcze w placówkach oświatowych, na relacje nauczyciel - uczeń i sygnalizowano bardzo często problem przemocy rówieśniczej. Jest to problem, który się nasila. 5,6% spraw dotyczyło zagadnień związanych z opieką zdrowotną. Można tu wyszczególnić problemy uzyskania prawa do ubezpieczenia i opieki zdrowotnej, zwrotu kosztów leczenia dzieci. Proszono o interwencje w sprawach związanych z organizacją i warunkami socjalno-bytowymi w placówkach ochrony zdrowia.

Inny obszar problemów zgłaszanych do rzecznika praw dziecka to problemy dotyczące prawa do godziwych warunków socjalnych. Stanowiły one 12% spraw ogółem.

Jeśli chodzi o współpracę z parlamentem, to w 2005 r. rzecznik wielokrotnie uczestniczył osobiście lub delegował swoich przedstawicieli do prac w następujących komisjach sejmowych: Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, Komisji Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, Podkomisji Stałej do spraw Młodzieży, Komisji Zdrowia, Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, Komisji Nadzwyczajnej do spraw w Kodyfikacjach oraz Komisjach Senackich, Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia oraz Komisji Ustawodawstwa i Praworządności. Rzecznik brał udział w pracach wielu nadzwyczajnych podkomisji przygotowujących projekty zmian do obowiązujących ustaw, między innymi podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia obywatelskiego projektu ustawy - Fundusz Alimentacyjny. To była taka ustawa, która dosyć trudno się przebijała. Brał udział także w pracach podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny i Kodeks karny wykonawczy.

Rzecznik wielokrotnie przedstawiał komisjom sejmowym i senackim opinie, ekspertyzy, opracowania w sprawach dotyczących między innymi ochrony dzieci przed seksualnym wykorzystaniem, jednokrotnego przesłuchania krzywdzonego dziecka w procesie karnym, przeciwdziałania pomocy w rodzinie, sytuacji socjalnej dzieci w naszym kraju, świadczeń rodzinnych, postępowania wobec dłużników alimentacyjnych oraz zaliczki alimentacyjnej i pomocy państwa w zakresie dożywiania.

Tradycyjnie bardzo dobrze układała się współpraca z rzecznikiem praw obywatelskich. 14 września ubiegłego roku rzecznik praw dziecka zwrócił się do rzecznika praw obywatelskich o zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego przepisów ustawy o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych oraz zaliczce alimentacyjnej. Rzecznik praw obywatelskich podzielił tę opinię, jednakże z uwagi na trwające prace nad nowelizacją tej ustawy i spodziewaną długą procedurą w Trybunale wstrzymał się z zaskarżeniem tej ustawy. Przedstawiciele rzecznika wielokrotnie brali udział w roboczych spotkaniach organizowanych przez rzecznika praw obywatelskich. Spotkania te dotyczyły między innymi analizy i oceny postępowań alimentacyjnych systemu świadczeń rodzinnych. Rzecznik praw dziecka wspólnie z rzecznikiem praw obywatelskich uczestniczył w seminariach i konferencjach dotyczących między innymi modelu postępowania z nieletnimi, problemów ścigania i przeciwdziałania przestępstwom, wykorzystywania seksualnego dzieci.

Jeśli chodzi o współpracę z Najwyższą Izbą Kontroli - rzecznik zwrócił się z prośbą do prezesa NIK o objęcie zaplanowaną na 2006 r. kontrolą dotyczącą skuteczności działań organów administracji publicznej w celu zapewnienia dzieciom opieki i wychowania poza rodziną i jeszcze dwóch takich obszarów, współpracy z rodziną naturalną dziecka oraz opieki całodobowej nad dziećmi niepełnosprawnymi przebywającymi w specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych. Przedstawiciele rzecznika brali udział w roboczych spotkaniach z kierownictwem i urzędnikami Najwyższej Izby Kontroli. Służyły one przekazywaniu informacji docierających do rzecznika praw dziecka na temat nieprawidłowości w funkcjonowaniu sytemu opieki nad dzieckiem oraz na temat łamania bądź naruszania praw dziecka.

Współpraca z administracją rządową dotyczyła takich problemów jak: zapobieganie przemocy i wykorzystywaniu seksualnemu, opracowanie projektu strategii polityki społecznej na lata 2007-2013, przygotowanie stanowiska Polski na sześćdziesiątą sesję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych i również stosowanie mediacji. Przedstawiciele rzecznika jako niezależni obserwatorzy brali udział w pracach rządowego zespołu do spraw opracowania kodeksu nieletnich oraz w spotkaniach międzyresortowego zespołu do spraw przeciwdziałania przemocy wobec dzieci. Rzecznik współpracował z wieloma agendami rządowymi, z Centrum Metodycznym Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej, także Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Prowadził ścisłą współpracę z ministrem edukacji narodowej i sportu, z ministrem gospodarki, ministrem pracy i polityki społecznej, Ministerstwem Sprawiedliwości, Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Współpraca z samorządami terytorialnymi. W 2005 r. rzecznik praw dziecka podejmował działania na rzecz usprawnienia funkcjonowania lokalnych systemów przeciwdziałania przemocy opartych na strukturach samorządowych powiatu. W wielu powiatach podjęto działania zbieżne z wypracowanym przez rzecznika i zgłoszonym już w 2001 r. Sejmowi i prezydentowi systemowym planem przeciwdziałania przemocy. Monitorował także stan systemu opieki nad dzieckiem na szczeblu powiatowym. W 2005 r. przeprowadził badania, których celem było określenie liczby dzieci korzystających z posiłków w szkołach, liczby dzieci potrzebujących dożywiania oraz wpływu zmiany przepisów na program dożywienia dzieci. Badaniami zostały objęte dwadzieścia dwie gminy na terenie całej Polski. Rzecznik brał udział w licznych spotkaniach i konferencjach organizowanych przez władze samorządowe różnych szczebli.

Współpraca z organizacjami pozarządowymi oraz środowiskiem naukowym. W ramach tej współpracy kontynuowane były spotkania z radami opiniodawczo-doradczymi, radą organizacji pozarządowych i radą naukową przy Biurze Rzecznika Praw Dziecka we współpracy z Instytutem Spraw Publicznych. Powstał raport zatytułowany: W kierunku rodzinnych form opieki zastępczej nad dziećmi.

Wśród wielu konferencji i seminariów wymienię te najważniejsze. Konferencja pod tytułem: Dzień bezpiecznego internetu, Druga Ogólnopolska Konferencja Pomoc Dzieciom - Ofiarom Przestępstw pod honorowym patronatem ministra sprawiedliwości i prezydenta miasta stołecznego Warszawy, czy konferencja: Mediacja - nowa metoda rozwiązywania sporów w sprawach cywilnych.

Najważniejsze przykłady międzynarodowej działalności rzecznika to współpraca w ramach Europejskiej Sieci Rzeczników Praw Dziecka, popularnie nazywanej skrótowo INOK, współpraca w ramach Unii Europejskiej, współpraca w ramach Rady Europy, w ramach OBWE, stałe kontakty z ONZ, a zwłaszcza z Komitetem Praw Dziecka oraz współpraca z UNICEF. W 2005 r. rzecznik praw dziecka jako przewodniczący Europejskiej Sieci Rzeczników Praw Dziecka, INOK, był organizatorem dziewiątego Dorocznego Zjazdu Członków Europejskiej Sieci Rzeczników Praw Dziecka, który odbył się w Warszawie w dniach od 21 do 23 września. Było to spotkanie poglądowe, podczas którego omówiono najważniejsze zjawiska i problemy z dziedziny ochrony praw dziecka w Europie. Na sesji: Zapobiegania rozdzielaniu rodziny. Wzmocnienie praw dziecka w celu ich ochrony, omówiono zagadnienie środków niezbędnych do wspierania rodziny i wzmacniania praw dzieci do wychowania w środowisku rodzinnym. Ogółem w 2005 r. odbyło się szesnaście wyjazdów zagranicznych, w tym osiem z osobistym udziałem rzecznika.

Szanowni Państwo, rzecznik przywiązywał dużą wagę do popularyzacji praw dziecka. Popularyzacja praw dziecka to przede wszystkim publikacje, współpraca z mediami, strony internetowe rzecznika, konferencje oraz spotkania. Duża część aktywności rzecznika polegała na działalności wydawniczej. W 2005 r. Biuro Rzecznika Praw Dziecka przygotowało i wydało dwie publikacje. Ukazała się książkowa edycja informacji rzecznika praw dziecka o działalności w 2004 r. wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka - podstawowy materiał ukazujący działania rzecznika praw dziecka. Wydany został drukiem także kolejny, trzeci tom wystąpień generalnych rzecznika praw dziecka obejmujący korespondencję rzecznika z centralnymi organami władzy państwowej w 2004 r. Założeniem serii jest zebranie, usystematyzowanie wystąpień jako ważnego przyczynku do badań nad stanem przestrzegania praw dzieci w Polsce. Trwały prace nad kolejną publikacją z cyklu ochrony praw dziecka pod tytułem: Prawa dziecka w szkole. To jest zupełnie świeże wydanie, które się ukaże za parę dni, a jego pierwsze egzemplarze dopiero się ukazały.

W 2005 r. funkcjonowały dwie strony internetowe rzecznika. Pierwsza, www.brpd.gov.pl, ma charakter ogólny, przedstawia instytucję rzecznika, bieżące działania, podstawowe akty prawne dotyczące praw dziecka i publikacje. Na tej stronie archiwizowane są dokumenty i publikacje wydawane przez rzecznika. I druga strona, strefa młodych, redagowana przy udziale młodzieży. Przeznaczona jest dla młodych odbiorców i ma charakter interaktywny. W 2005 r. nastąpił intensywny rozwój tej strony i niemal całkowita przebudowa. Odsłona strony w nowej formule miała miejsce 1 czerwca 2005 r. I od tej pory notuje się stały wzrost liczby użytkowników strony - w czerwcu było dwieście dwadzieścia jeden tysięcy czterysta czterdzieści osiem wywołań. Tradycyjnie najlepszym w tym zakresie miesiącem jest listopad, kiedy to strona zanotowała pięćset czterdzieści tysięcy osiemset siedemdziesiąt jeden wywołań. W niektórych miesiącach odwiedzało ją średnio ponad piętnaście tysięcy osób dziennie.

Współpraca rzecznika z mediami. Zarówno media centralne, jak i lokalne systematycznie kontaktowały się z rzecznikiem i pracownikami biura. Krajowe serwisy informacyjne otrzymywały bieżące informacje o działalności rzecznika. Sam rzecznik praw dziecka, jak i pracownicy biura i współpracujący eksperci wielokrotnie uczestniczyli w programach telewizyjnych, radiowych, udzielali wywiadów, zwoływali konferencje prasowe. Bardzo dobrze układa się współpraca z Polską Agencją Prasową - mówię układa, bo ona trwa - która w codziennych serwisach wielokrotnie informowała o działaniach rzecznika. Wystąpienia rzecznika przekazywane były od początku "Rzeczpospolitej", takim pismom, jak "Prawo co dnia", gdzie ukazywały się ich omówienia. Współpracowano z takimi tytułami jak: "Gazeta Wyborcza", wydanie główne i wydania lokalne, "Gazeta Prawna", "Życie Warszawy", "Nasz Dziennik", "Fakt", "Super Express", "Trybuna", "Metro", "Metropol", a nadto z licznymi gazetami lokalnymi: "Dziennik Polski", "Dziennik Łódzki", "Gazeta Poznańska", "Trybuna Opolska", "Głos Szczeciński" i wieloma innymi. Współpracowano z prasą specjalistyczną, zajmującą się problemami zdrowia, oświaty i wychowania, takimi jak: "Integracja", "Forum Wychowawców", "Samo Zdrowie", "Mam Dziecko", "Kurier Pedagogiczny" czy "Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze". Rzecznik utrzymywał dobre kontakty z mediami elektronicznymi.

Bezpośrednich spotkań rzecznika oraz jego pracowników z dziećmi i młodzieżą oraz organizacjami zajmującymi się ochroną ich praw było dokładnie sto. Zawsze wiązały się one z prawami dziecka oraz systemem ich ochrony w Polsce i na świecie, prawami i obowiązkami rodziców, integracją dzieci niepełnosprawnych, prawami dziecka w szkole, wypoczynkiem letnim i zimowym dzieci i młodzieży, internetem w szkołach czy wsparciem dla dzieci z rodzin najuboższych.

Rzecznik i jego przedstawiciele wzięli udział w osiemdziesięciu dziewięciu konferencjach i seminariach, podczas których ich wystąpienia dotyczyły problematyki dziecka, stanu przestrzegania praw dziecka. Spotkania takie to dobra okazja dla promocji i popularyzacji praw dziecka oraz promocji samej instytucji rzecznika praw dziecka.

Szanowni Państwo, przedłożona Senatowi informacja o działalności rzecznika praw dziecka w 2005 r. stanowiła podstawę do sformułowania dwudziestu dziewięciu uwag o stanie przestrzegania praw dziecka w Polsce, wskazanych częściowo w moim wystąpieniu, a bardziej szczegółowo omówionych w opracowaniu zawartym w druku senackim. Ten materiał stanowi dobrą podstawę do szerokiej debaty publicznej o stanie przestrzegania praw dziecka w naszym kraju. A ja państwu za cierpliwe wysłuchanie serdecznie dziękuję.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Pani Rzecznik.

Proszę zostać na razie tutaj, przy mównicy.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać z miejsca pytanie?

Pani senator Ewa Tomaszewska, Marek Rocki, Mieczysław Augustyn, Adam Biela i Andrzej Jaroch. To jest... A, przepraszam. Pan senator cały czas chodził i teraz, jak pan usiadł, nie zauważyłem pana senatora po prostu. Dobrze. Proszę, proszę bardzo, pani senator Ewa Tomaszewska.

Do spisu treści

Senator Ewa Tomaszewska:

Dziękuję bardzo.

Ja mam dwa pytania. Jedno dotyczy ochrony zdrowia, a w szczególności szczepień obowiązkowych, była kiedyś taka kategoria. Dzisiaj, ze względu na inny system ochrony zdrowia, właściwie w przedszkolach i szkołach te szczepienia wyglądają różnie. To jest moje pytanie, jak wygląda ta sprawa.

I drugie pytanie, o sprawę rent rodzinnych. W tekście przez panią przedstawionym jest informacja o tym, że były interwencje ze strony rodzin dzieci w sprawie rent rodzinnych i problemów z ich uzyskaniem. Chciałabym wiedzieć, jak liczne były to pytania i czy rzecznik występował do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w tej sprawie.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Ja chciałbym zapytać panią rzecznik, czy chce pani odpowiadać po każdym pytaniu, czy może pogrupować po trzy pytania. Jak pani woli?

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Możemy pogrupować, bo mogą się powtórzyć. Ale ja państwa poproszę też o wyrozumiałość, ponieważ jest to okres, kiedy ja tymi sprawami się nie zajmowałam. Jeżeli więc państwo pozwolicie, to w wypadku, gdy ja na któreś pytanie nie będę w stanie tutaj bezpośrednio odpowiedzieć, prześlę pisemne odpowiedzi.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Ale na razie będzie pani rzecznik ustnie, jak rozumiem, odpowiadała.

Teraz panowie senatorowie Marek Rocki i Mieczysław Augustyn, a potem zrobimy przerwę, pani odpowie, i następną trójkę, i tak będziemy postępować.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Marek Rocki:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Pani Minister, chciałbym spytać o sprawy dzieci najstarszych, czyli maturzystów w kontekście prawa do nauki. W świetle informacji, jakie uzyskałem z Ministerstwa Edukacji Narodowej - tutaj przytoczę fragment z pisma, które otrzymałem - "Według wyjaśnień Centralnej Komisji Egzaminacyjnej system przetwarzania wyników egzaminu maturalnego jest tak zaprogramowany, że wyniki dla poziomu rozszerzonego podawane są jednocześnie dla arkusza podstawowego i rozszerzonego". Konsekwencja jest taka, że jeśli młodzież nie zdawała egzaminu na poziomie rozszerzonym, to niezależnie od tego, jaki wynik uzyskała na poziomie podstawowym, na maturze wykazywane jest zero. To powoduje, że ci, którzy tak zrobili, mają kłopoty z dostaniem się na studia, czy mieli w zeszłym roku kłopoty z dostaniem się na studia. Chciałbym spytać, czy były interwencje w tej sprawie i czy ma pani jakieś opinie na ten temat. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

I trzecie pytanie, pana senatora Mieczysława Augustyna. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

To nawet będą trzy pytania.

Pierwsze ma charakter ogólny i dotyczy pani oceny na podstawie doświadczeń z tego krótkiego czasu, ale zwłaszcza na podstawie tego sprawozdania, skuteczności działań rzecznika. Jest cały szereg danych podanych w tym sprawozdaniu, ile zgłoszono spraw. Ale ja chciałbym wiedzieć, ile z nich znalazło pozytywne rozwiązanie, jaka jest skuteczność rzecznika. No, prawdę powiedziawszy, słyszeliśmy w poprzedniej kadencji wiele słów krytykujących zasadność istnienia tej instytucji. Myślę, że warto, żeby pani się do tego odniosła, bo tego brakuje w tym materiale.

Drugie pytanie dotyczy równości szans szkolnych. Jak według pani ta równość szans dzieci z różnych środowisk, mam na myśli środowiska wiejskie i miejskie, ale także dzieci zdolnych czy wybitnych, a w szczególności odstających zdolnościami od przeciętności, jest według pani realizowana i jaka jest pani ocena tej sytuacji?

I ostatnie pytanie. Pojawiają się nowe zjawiska. Wielu młodych rodziców wyjeżdża za granicę, pozostawiając swoje pociechy tutaj, często pod niekoniecznie właściwą lub czasem żadną opieką. Czy pani dostrzega ten problem i coś w tej materii się robi? Jakie działania zamierza podjąć rzecznik? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pani Rzecznik, proszę bardzo.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Może zacznę od tej ochrony zdrowia i szczepień obowiązkowych. Oczywiście, byłoby idealnie gdyby w przedszkolach i szkołach te szczepienia były realizowane, i w wielu szkołach jeszcze tak jest. Problem jest w czym innym: nikt w społeczeństwie nie rozumie roli karty szczepień. To jest jedenorazowo wydany dokument, który musi służyć dziecku aż do pełnoletności. Niestety nagminnie giną te dokumenty, wskutek braku informacji. Dobrze by było, żeby nie blokować na przykład wydawania świadectw dzieciom, bo tego nie wolno robić, z powodu tego, że ktoś z rodziców nie opłacił składek na komitet rodzicielski albo że nie została dostarczona karta szczepień. Ale nikt nie może zaszczepić dziecka w szkole ani w przychodni, jeżeli nie ma tej karty. Jest problem dzieci, które po trzy lata nie odnajdują tej karty w domu. Jak już jest bardzo mocny nacisk na rodziców ze strony pielęgniarki, ale i to nawet nie pomaga, no, jeżeli lekarz porozmawia z rodzicami, to tak, to odnosi jakiś skutek, to jest po prostu trochę kwestia autorytetu. I okazuje się, że po dokładnym przejrzeniu różnych dokumentów odnajduje się w domu tę kartę. I wtedy jest możliwość kontynuowania szczepienia. Problemu nie uświadamiają sobie ani rodzice, ani personel szkoły, ani dyrekcja szkoły, a naprawdę nie jest to dla nich o wiele mniej ważny dokument niż świadectwo szkoły podstawowej czy zaświadczenie o stanie zdrowia. Gdzieś tkwi tu bardzo duża indolencja i ona utrudnia prawidłowy cykl szczepień.

Będę zabiegała o to, żeby nastąpił powrót specjalizacji z medycyny szkolnej, która kiedyś była, i żeby lekarze wrócili do szkół. On nie musi siedzieć w jednej szkole, bo to by było bezcelowe, ale jeżeli lekarz dostanie pięć szkół i każdego dnia będzie w innej szkole, to jest w stanie zrobić i badania przesiewowe, i wykryć jakieś nieprawidłowości u dziecka, zalecić gimnastykę korekcyjną, sprawdzić, jaką zawartość tornistra dziecko dźwiga, bo przez to mamy skoliozy. Również może dopilnować tych szczepień, a także wykonywać bilanse. Bilanse zdrowia dziecka są u małych dzieci, dwulatków, czterolatków, sześciolatków, ale potem są jeszcze bilanse szkolne.

Niestety, z dokumentacji, którą miałam w ręku, wynika, że prawie nikt nie czyta wytycznych, na przykład dotyczących tego, jakie mają być zrobione badania u dziecka dwuletniego. Pisze się tam po prostu, że dziecko jest zdrowe, podpis lekarza. A to dziecko ma się wdrapać na krzesełko, pokazać, jak to robi, wykazać się też słuchem, zwracać uwagę na to, co kolorowe, coś tam budować - trzeba całego wyposażenia do przeprowadzenia tego badania. Podałam przykład dwulatka, ale wieku szkolnego też dotyczą określone parametry, które mają być w ramach tego badania przestrzegane. Niestety, nie wygląda to dobrze. I dopóki będzie to w gestii lekarza, który ma do załatwienia iluś tam chorych w przychodni, nie będzie to dobrze przeprowadzane.

Zagadnienia rodzinne to największa liczba spraw, jakie napływają do rzecznika. Nie chcę powiedzieć, że jest to związane całkowicie z rozwodami, ale gównie - czasami te rozwody toczą się nawet pięć lat. Na skutek wiecznych kłótni, dostarczanych jakiś nowych spraw do sądu, nie jest uregulowana lub jest uregulowana krótkoterminowo możliwość spotykania się z dzieckiem. Rodzice często są w stanie nienawiści wobec siebie i ta nienawiść przenosi się na dzieci. I one przeżywają straszną tragedię, rodzice szarpią je między sobą.

To tyle. Na pewno będziemy się skupiali na tej sprawie i bardzo byśmy chcieli, żeby te mediacje społeczne wkraczały, bo na skutek mediacji udało się nieraz zażegnać rozwód.

Teraz sprawa maturzystów. Te rozszerzone matury to właściwie jest zagadnienie tegoroczne. Razem z rzecznikiem praw obywatelskich wydałam oświadczenie, że nie bardzo przychylam się do tej amnestii maturalnej, bo zaniża ona poziom świadectwa maturalnego i może wręcz spowodować kłopot z dostaniem się na uczelnię lub może zagrozić tym, że zostanie przywrócony egzamin na wyższe uczelnie.

Zaś co do matury podstawowej i rozszerzonej, to są takie decyzje, żeby jeżeli uczeń wybiera rozszerzoną, była tylko rozszerzona. Może to jest celowe, ale ja państwu podam przykład mojego najmłodszego syna, tegorocznego maturzysty. On swoje wszystkie przedmioty ukierunkowane wybierał na poziomie rozszerzonym. Matura jest niewątpliwym stresem dla dzieci, ale każdy z nas ją kiedyś miał. Mój syn wybrał...

Przepraszam, że powiem tak osobiście, ale czasem taki przykład bardziej dobitnie może wykazać pewne przychylne czy nieprzychylne uczniowi sytuacje. Mój syn wybrał poszerzony język angielski i poszerzony język francuski. Oczywiście główny nacisk kładł na ten francuski, może czuł się bardziej kompetentny w języku francuskim. Tymczasem jak pisał część pisemną, coś w rodzaju wypracowania - nie potrafię dokładnie powiedzieć, jak to się nazywa fachowo - opisał w języku francuskim całe zdarzenie, ale nie zrobił znaczka przy temacie, który wybrał. Stało się. I dzięki temu, że angielski też zdawał i podstawowy, i rozszerzony, mógł podjąć decyzję, że zostawia francuski na podstawowym, bo tę część pisemną miał chyba uznaną w znikomym procencie. Stres spowodował, że on nie zrobił tego zaznaczenia tematu. I uratowało go to, że język angielski pisał i podstawowy, i poszerzony. Widzicie państwo, może to nie jest jedyny przykład, może wielu dzieciom to pomogło. Mój syn, ubiegając się o przyjęcie na uczelnię, wskazał jako język poszerzony angielski, a francuski w wymiarze podstawowym i nie było problemu z dostaniem się na uczelnię. Może trudno pisać i podstawową wersję, i poszerzoną, ale na pewno ci, którzy piszą poszerzoną, mogą napisać też podstawową.

Proszę bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Rocki ad vocem.

Ale krótko, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Marek Rocki:

Chciałem wyjaśnić źródło mojego pytania.

Na mojej uczelni, czyli SGH, kandydaci muszą wybrać drugi język jako język podstawowy, a rozszerzony muszą wybrać, ponieważ takie są przepisy, my jednak bierzemy na uczelnię tylko wyniki z poziomu podstawowego. Oni pisali z poziomu podstawowego, bo tego wymaga uczelnia, i nie przystąpili do rozszerzonego, wobec czego na skutek przepisu dostali zero punktów z podstawowego - mimo że uzyskali za niego sześćdziesiąt, osiemdziesiąt punktów. I ministerstwo mi odpowiedziało, że taki jest system komputerowy. Uważam, że po prostu jest to ze szkodą dla młodzieży, która rzetelnie napisała na poziomie podstawowym i dostała zero punktów, bo nie przystąpiła do rozszerzonego.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: To jest studentem pana profesora. Przepraszam, to już zupełna dygresja, może nie na miejscu.)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję za tę serię pytań.

W następnej serii pytania zadadzą panowie senatorowie: Biela, Jaroch, Szymański.

Proszę bardzo.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Jest jeszcze jedno pytanie.)

(Senator Mieczysław Augustyn: Panie Marszałku, jeszcze na moje pytanie nie było odpowiedzi.)

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Na temat młodych rodziców.)

Przepraszam! Bardzo przepraszam, Panie Senatorze.

Pani Rzecznik, proszę, pani ma głos.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Ja też przepraszam. Chodzi o młodych rodziców, a jest to dramat ostatnich czasów, właśnie tego roku. I to już nie ma nic wspólnego ze sprawozdaniem za ubiegły rok, a dla nas jest to dramatyczna sytuacja, bowiem porzucane są dzieci ze względu na te wyjazdy.

Musi być jakaś szybka ścieżka legislacyjna i spróbujemy ją zainicjować, bo nie będziemy sami takich decyzji podejmować. Myślę, że uda się wprowadzić w system ram prawnych to, na jakich zasadach można dziecko zostawić w komunie i na ile czasu, i kiedy rodzice tracą prawa, jeżeli nie będą się z dziećmi kontaktować. Po prostu te prawa trzeba będzie im odbierać i umieszczać dzieci w rodzinach zastępczych. One nie mogą przebywać w instytucjonalnych domach dziecka, bezskutecznie i w rozpaczy oczekując... Nie możemy za długo na to czekać, bo to może mieć dla dziecka niepowetowane skutki psychiczne. Naprawdę obiecuję, że tym problemem szybko się zajmiemy. Dziękuję.

(Senator Mieczysław Augustyn: Były jeszcze dwa pytania.)

To proszę mi przypomnieć.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Chodziło mi o pani ocenę, na podstawie tego sprawozdania i pani doświadczeń, wprawdzie krótkich, ale jednak...

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Tak.)

...realizacji równych szans szkolnych. I to było drugie pytanie. Trzecie dotyczyło oceny skuteczności działania rzecznika.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Jeżeli pan senator pozwoli, na temat pozytywnych skutków działań rzecznika za ubiegły rok będzie odpowiedź pisemna, bo nie dysponuję w tej chwili takim materiałem, żeby odpowiedzieć na to pytanie.

Co do równych szans szkolnych, wydawałoby się, że najlepiej, aby takie szkoły były gdzieś przy miastach powiatowych czy większych ośrodkach. Jednak tak naprawdę trudno tym dzieciom ze wsi proponować ciągle te dojazdy, bo one podróżują do tych szkół w różnych warunkach.

Ponieważ teraz będzie już wymagane to wyższe wykształcenie u nauczycieli, należy się spodziewać, że i w tych mniejszych szkołach sytuacja w jakiś sposób może się polepszyć. Mam taką nadzieję, myślę, że tych lepszych uczniów doskonale mogą promować różne konkursy i olimpiady. Zaś dla dzieci, które mają większe trudności, powinna być w szkole pewna liczba zajęć wyrównawczych, ale przeprowadzanych naprawdę poważnie. Chodzi o to, żeby te dzieci mogły nadgonić program, bo trudno jest w czasie godziny lekcyjnej dostosować poziom do tego najsłabszego ucznia. I dlatego muszą tu być dodatkowe wyrównawcze godziny - tak jak powiedziałam - bardzo serio traktowane. I trzeba pomóc dziecku chociażby przez zorganizowanie samopomocy uczniowskiej, bo były kiedyś takie zwyczaje, że lepsi uczniowie pomagali po lekcjach słabszym. Trzeba do tego powrócić.

Po prostu trzeba tworzyć takie obyczaje, żeby dzieci zaczęły odczuwać potrzebę pomocy rówieśnikom. Byłabym za tym, żeby położyć nacisk na lekcje wyrównawcze, ale przeprowadzane serio, i żeby wdrożyć samopomoc uczniowską. I tyle na teraz bym powiedziała.

Jeżeli pan senator uważa, że powinnam dokładniejsze wiadomości na ten temat przekazać, to również pisemnie bym je przekazała. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

I teraz ta skuteczność pani.

(Rozmowy na sali)

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Tak, skuteczność właśnie będzie...)

Też będzie, tak?

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Tak.)

Bardzo proszę.

W takim razie, proszę bardzo, pan senator Adam Biela.

Do spisu treści

Senator Adam Biela:

Dziękuję bardzo.

Pani Minister, pierwsze pytanie dotyczy zakresu ustawy, bo Rzecznik Praw Dziecka funkcjonuje w pewnych ramach ustawowych.

Jakie ma pani już problemy, jaki jest pani osąd tych ustawowych ram, czy zakresu obowiązków? Jak wyglądają te problemy w stosunku do możliwości organizacyjnych, czy umożliwione jest realizowanie zadań? Jeśli nie, to czy pani minister proponuje jakąś nowelizację tej ustawy? Zgłaszamy w Senacie ofertę współpracy i pomocy w tym zakresie. To pierwsza kwestia.

Druga kwestia dotyczy problemu monitorowania dożywiania dzieci z biednych rodzin. Otóż od 1 stycznia obowiązuje ustawa przedmiotowa w tym zakresie. Moim zdaniem, jest to osiągnięcie w polityce społecznej naszej kadencji parlamentu. Jak pani sądzi, jak się tej ustawie powodzi, jak jest ona realizowana?

Trzecia kwestia dotyczy zagrożenia dzieci w zakresie zdrowia psychicznego: dom, szkoła... Chciałbym wrócić tu do sprawy przemocy w szkole. Czy jest to monitorowane, czy coś się poprawiło w tym zakresie i jakie są propozycje wykorzystywania do tego celu psychologów, bo prawie wszystkie uniwersytety kształcą psychologów w tym zakresie? Czy są tu jakieś pomysły? Istnieje tu również problem zagrożenia dzieci i młodzieży ze strony sekt. Jest to bardzo realne również w Polsce.

Zwracam uwagę na ustawę o zawodzie psychologa, której przepisy właściwie ucinają te możliwości. Od 1 stycznia tego roku każdy, kto w sposób domorosły, nieuprawniony podejmuje praktyki psychologiczne, podlega karze - tak stanowi ta ustawa. Proponowałbym, żeby rzecznik praw dziecka wykorzystał instrumenty prawne, które są dostępne w tym zakresie.

I wreszcie ostatnia kwestia. Wykorzystywanie dzieci i określonych treści do celów reklamowych jest sprzeczne z ustawą o nieuczciwej konkurencji, która obowiązuje w Polsce. Narusza to bowiem prawo dziecka, jest pogwałcaniem jego zdrowia psychicznego, a ponadto powoduje problemy. Czy rzecznik interesuje się sprawami tzw. reklamy dziecięcej, która jest przemycana, a która jest niezgodna z naszym polskim prawem, a jeśli tak, to jak planuje ten proceder ukrócić? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Andrzej Jaroch, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Andrzej Jaroch:

Dziękuję bardzo.

Moje pytanie wiąże się z pewnym aspektem prawa dziecka do wychowania w rodzinie, a właściwie z egzekucją prawa do kontaktów z dzieckiem za granicą. W różny sposób wpłynęły takie pytania... Obywatele polscy zakładają rodzinę za granicą, rodzina składa się z rodziców różnych narodowości, potem rozpada się i wtedy następuje dramat - zwłaszcza, jeśli ustalenia pewnych prawnych aspektów rozwodu odbywają się na gruncie niepolskiego prawa.

(Rozmowy na sali)

Dziecko ma podwójną narodowość bądź nie.

I chcę spytać, czy urząd rzecznika przyjmował takie sprawy obywateli polskich, dotyczących właśnie egzekucji prawa, prośby o pomoc prawną. Czy urząd rzecznika ma jakieś realne instrumenty prawne, organizacyjne, pozwalające na pozytywne odpowiedzi na takie wnioski? Czy warto kierować tego typu sprawy do rzecznika? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Senator Antoni Szymański, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Antoni Szymański:

Panie Marszałku! Pani Rzecznik!

Chcę zapytać o kwestię dotyczącą ochrony życia i zdrowia człowieka od jego poczęcia, bo od tego zaczyna pani swoje sprawozdanie, o tym pisze pani na początku. Czy widzi pani tutaj jakąś potrzebę aktywnego działania rzecznika, aby praktykę funkcjonowania ustawy o planowaniu rodziny w tej kwestii poprawić? Myślę tutaj o problemie, który jest realny, bo podziemie aborcyjne jest problemem realnym.

Działania ze strony resortu sprawiedliwości oraz policji są, w moim przekonaniu, zbyt skromne. Na to wskazują coroczne sprawozdania rozmaitych instytucji, które następnie wskazują, ile takich spraw odbywa się w postępowaniach prokuratorskich, sądowych. Tak więc, jak pani widzi tutaj swoją rolę w tym, żeby ta ochrona życia była pełniejsza?

Druga kwestia dotycząca tej ustawy to pomoc dla kobiet w ciąży, które są w bardzo trudnej sytuacji. Mianowicie ta ustawa zobowiązuje władze publiczne do tego, żeby ta pomoc miała miejsce. Jednak tej pomocy nie ma, ona kiedyś, na początku funkcjonowania ustawy, przez kilka lat istniała, ale w ubiegłej kadencji to zlikwidowano.

Czy będzie pani postulowała, żeby przywrócono tę pomoc dla tych najbiedniejszych kobiet, w trudnej sytuacji? Wiąże się to z ochroną i tej kobiety, i jej dziecka. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Pani Rzecznik.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Zacznę od organizacji pracy urzędu Rzecznika Praw Dziecka. W tym roku, ponieważ nastąpiła zmiana kadencyjna na stanowisku rzecznika, nie będę wnosiła o jakiekolwiek zmiany. Dopiero pod koniec roku zmierzę się z tym, czy daliśmy sobie radę i czy jesteśmy wydolni.

Potrzebuję czasu, żeby o tym powiedzieć. Pracowaliśmy nad przyszłorocznym budżetem. Postanowiliśmy, że on pozostanie prawie że na tym samym poziomie i dopiero wtedy, kiedy wystąpi jakieś nagłe zwiększenie liczby spraw, to będziemy się kontaktowali z Sejmem i oczywiście z Senatem. To by była jedna sprawa.

Monitorowanie dożywiania dzieci jest przez nas wykonywane. W tej chwili nie jest tak źle z dożywianiem. Przede wszystkim nie ma tego, że te biedne dzieci jako bezpłatny posiłek dostają coś innego. Ta praktyka ustąpiła, przynajmniej nie ma zgłoszeń, żeby ona trwała.

My występowaliśmy z pytaniem, jak resort ministra zdrowia może pomóc w sensie dożywiania dzieci, które na przykład są chore i nie mogą wszystkiego spożywać. Dostaliśmy odpowiedź, że może być dofinansowywanie skierowane do rodziców przeznaczone na zakup odpowiednich odżywek, które w szkole będą temu dziecku podane. No, jest to jakieś rozwiązanie, bo jeżeli w szkole znajdują się jedno takie dziecko czy dwoje takich dzieci, to trochę trudno byłoby gotować zupełnie coś innego dla tych dzieci i nie wiadomo, czy to w ogóle by się udało. Te odżywki, stosowane na przykład w wypadku celiakii czy mukowiscydozy są dosyć drogie. Jeżeli ministerstwo by fundowało te odżywki i dostarczało do konkretnej szkoły, która takie dzieci ma, odpowiednio do liczby tych dzieci, no to byłoby jakieś rozwiązanie, tym bardziej że nawet można by było nie napoczynać porcji, gdy dziecko jest chore, nie ma go w ogóle w szkole, bo to ma postać trwałego opakowania, więc nic nie musiałoby się zmarnować. I to tyle mogłabym powiedzieć na ten temat.

Teraz sprawy dotyczące zagrożeń zdrowia psychicznego, które w dużej mierze też wypływają z sytuacji rodzinnej, z tego, czy w tej rodzinie dobrze się dzieje, czy jest miłość, czy jest czas dla dziecka. Ale, tak jak powiedziałam wcześniej, narasta liczba tak zwanych agresji rówieśniczych.

Wydawało się, że oddzielenie gimnazjalistów, czyli tej młodzieży, która wchodzi w ten trudniejszy wiek, od tych małych dzieci z podstawówki w jakiś sposób rozwiąże problem, ale pozycję tych liderów w szkole przejęli szóstoklasiści. No, może nie jest to taki poziom, na jakim były te trochę starsze dzieci. Ale wynik jest taki, że niedawno, to było mniej więcej w okresie maj, czerwiec, było takie wręczenie nagrody... w Dzień Dziecka dokładnie, teraz już sobie przypomniałam, było wręczanie nagród tym szkołom, w których działają zespoły mediacyjne. I nie są to już zespoły nauczycielskie. Oczywiście zaczęło się od nauczycieli, którzy rozpoczęli mediacje między skłóconymi czy agresywnymi dziećmi, ale już się wychowało pierwsze pokolenie mediatorów uczniowskich. Oni bardzo poważnie podchodzą do tej sprawy. I naprawdę było mi przyjemnie wysłuchać, z jakim zaangażowaniem oni opowiadali o tej swojej pracy i o tych właśnie mediacjach, które już sami prowadzą ze swoimi rówieśnikami. Myślę, że dostęp tych mediatorów do ich rówieśników, do ich kolegów jest pewnie lepszy niż nauczycieli. Może jest on bardziej na tym samym, równym poziomie. Oczywiście nie ma mowy o żadnym potępianiu kogoś, kto źle postąpił. Po prostu zachęcają do tego, żeby ten, który jest skrzywdzony, zgodził się na przeprosiny. Tamtemu uświadamiają zaś, że źle postąpił. Doprowadzają do takiego momentu, że agresor sam decyduje się na to, że przeprosi. I to jest bardzo wiele, bo być może następnym razem po prostu nie podejmie agresji. No, w tej chwili to jest chyba najlepszy sposób wychowania młodzieży. Będziemy mieli jesienią dużą konferencję na temat mediacji. Będą zaproszeni wszyscy czołowi mediatorzy w Polsce. Będziemy starali się wypromować tę metodę działania i ją upowszechnić.

Jeśli chodzi o działania psychologów, to uważam, że może to być tylko licencjonowany psycholog, posiadający prawo do prowadzenia praktyki, jak również mający nad sobą urząd kontrolny. Każdy nauczyciel w szkole jest kontrolowany: przez kuratorium, przez wizytatora, przechodzi różne kontrole. Do tej pory nie było kontroli psychologów. Oni działali troszeczkę według własnego uważania. Myślę, że było wielu takich, którzy poważnie podchodzili do swojego dzieła, ale mogło się zdarzyć, że byli i tacy, którzy niekoniecznie tak do tego podchodzili. I to się kończyło procesami sądowymi. Tak że myślę, że jeżeli już tylko licencjonowani psycholodzy będą współdziałali ze szkołą i jeżeli będą mieli narzucony czy ewentualnie przedstawiany przez siebie i oddany do akceptacji program działania i również z tego będą rozliczani, to powinno być lepiej i wtedy powinna być to służba pomocna szkole i działająca przeciw agresjom rówieśniczym.

Co do udziału dzieci w tych spotach reklamowych, to my jesteśmy przeciwko temu, bo nie ma to dobrego wpływu na psychikę dziecięcą. Wypacza ją i w jakiś sposób rzutuje też na przyszłe życie. Nawet takie reklamy, które bardzo mocno przemawiają do dzieci, a służą wyciąganiu pieniędzy od rodziców, też są niewłaściwym podejściem. Również mamy z nimi do czynienia.

Sprawa widywania się z dziećmi z tych rodzin, powiedzmy, mieszanych, rozdzielenia rodzin poza granice państwa polskiego i odwrotnie. Oczywiście, że przychodzą takie zgłoszenia do Biura Rzecznika Praw Dziecka. Ja w tej chwili przypominam sobie nie tyle jedno, ile wynik jednego. Udało nam się nie przedłużyć pobyt, ale spowodować, że matka dziecka, która nie miała zgody na pobyt w Polsce, pochodziła z Ukrainy, tę zgodę dzięki naszym staraniom uzyskała. To podam taki pojedynczy przypadek, no bo trudno mi mówić o wszystkich. Nie ma ich tak bardzo dużo, ale trafiają do biura rzecznika i są takie sygnały. W tej chwili jest jakieś dziecko, dzisiaj przyszło takie pismo, dlatego może do końca nie zapoznałam się z całą tą sprawą, ale dotyczy dziecka... Pisze ojciec z terenu Niemiec. Ja to na razie dałam do działu interwencji do rozpoznania sprawy, ale to samo mówi, że jednak co jakiś czas taka sprawa trafia. I okazuje się, że, no, może nie w każdym przypadku, ale możemy pomóc.

Jeśli chodzi o urząd rzecznika praw dziecka, to jesteśmy w takim momencie, że te kraje, w których nie ma jeszcze rzecznika, zaczęły szybko nadganiać to stworzenie urzędu. Mam zaproszenie do Kijowa, chyba na październik, żeby tam pomóc. Przyjedzie też przedstawiciel Litwy. Jest zaproszonych trochę tych rzeczników. Ale Polska w tej centralnej i wschodniej Europie ma już jakąś pozycję, jeśli chodzi o tego rzecznika praw dziecka. I będziemy się starać, żeby naszym sąsiadom z Ukrainy przekazać jakieś nasze spostrzeżenia i podsunąć jak najlepsze wzorce, coś podpowiedzieć czy nawiązać współpracę.

Jesteśmy też jedynym krajem w Europie, w którym rzecznik praw dziecka podpisał umowę o ściślejszej współpracy dwustronnej - to nastąpiło na przełomie kwietnia i maja - z panią rzecznik z Litwy. A to podpisanie umowy o dwustronnej ściślejszej współpracy ma na celu też wizytacje litewskich szkół w Polsce i odwrotnie, polskich szkół na Litwie, żeby po prostu zobaczyć, czy te wzorce, takie, które byśmy chcieli, są respektowane, czy uzgodnić między nami jakieś obopólne ustępstwa czy zaostrzenia. Trudno powiedzieć na wyrost, ale jest to jakiś obszar, który rodzi nadzieje na takie ściślejsze kontakty.

Było też zaproszenie do Stanów Zjednoczonych, ale to trochę za droga impreza, żeby jechać. Wysłaliśmy po prostu jakieś nasze opinie na piśmie do Stanów i tam też się przymierzają do tego, żeby ten urząd powstał. Chcieli rekomendacji w tej sprawie, życzyli sobie. To tyle bym powiedziała.

Teraz, we wrześniu będzie spotkanie w Grecji. Będzie to spotkanie wszystkich rzeczników europejskich i jestem zgłoszona na wyjazd na to spotkanie, tym bardziej że zaraz po trzydniowych obradach samych rzeczników będą jeszcze dwudniowe obrady Rady Europy, na które wszyscy rzecznicy są zaproszeni. A jakie będą rezultaty tego, to postaram się przekazać w późniejszym terminie.

Pomoc dla kobiet ciężarnych... Nie, jeszcze ochrona życia i zdrowia od poczęcia. 6 stycznia 2000 r., kiedy powstała ustawa o rzeczniku praw dziecka, objęła ona opieką rzecznika dzieci od poczęcia do osiemnastego roku życia. Jest jeszcze sporo do zrobienia dla poczętych dzieci, dlatego że nie stosuje się prowokacji kontrolowanej, związanej na przykład z różnymi ofertami prasowymi, anonsami prasowymi. A powinno się to robić i powinny za tym iść jakieś sankcje, bo wiemy, jakie prawo mamy.

Ale oprócz przepisów dotyczących tych dzieci poczętych, jest jeszcze luka prawna, jeśli chodzi o dzieci między piętnastym a osiemnastym rokiem życia, które mogą być już używane do jakichś filmów pornograficznych i stykać się z innymi wynikającymi z tego tytułu następstwami. I to też jest nasza troska o to, żeby to prawo stało się spójne dla nas.

Pomoc dla kobiet ciężarnych. Są te domy opieki dla kobiet, które nie mogą znaleźć oparcia w swoich rodzinach lub w jakiś sposób pozostały samotne ze swoim problemem, i te domy nie są przeładowane, tam są wolne miejsca. Może warto by było bardziej mówić o tym, że jak nie mogą uzyskać wsparcia rodzinnego, to czekają na nie te domy, w których mogą przebywać nie tylko do narodzin dziecka, ale i jeszcze później przez ileś miesięcy. Są też starania, jeśli chodzi na przykład o jakieś sprawy mieszkaniowe dotyczące tych kobiet. Jest bardzo ułatwione zrzeczenie się dziecka. Jeżeli taka młoda osoba czy nawet starsza nie czuje potrzeby wychowania tego dziecka, to trzeba powiedzieć, że bardzo dużo małżeństw czeka na adopcje i trzeba wspomóc podjęcie tej decyzji, bo kobieta może nawet w szpitalu pozostawić takie dziecko i do sześciu tygodni ma ten czas. Ale nie można też tej decyzji ciągnąć w nieskończoność, dlatego że na adopcję najmniejszych dzieci czekają te bezdzietne pary małżeńskie czy nawet czasem posiadające dzieci, ale chcące dodatkowo zaadoptować. Powstało w Krakowie to okno życia i pierwszy chłopiec tam już się pojawił. Ale tutaj też nie jest do końca ten problem... Oczywiście to dziecko wróciło do szpitala, drugie znalezione też poszło do szpitala na oddział noworodkowy. Ale czy ta matka tam się zgłosi w ciągu sześciu tygodni, żeby powiedzieć, że się zrzeka dziecka? Są po prostu jeszcze przed nami wyzwania legislacyjne i na ten temat trzeba będzie pomyśleć.

Trzeba też pomyśleć na temat jakiegoś zasiłku dla tych kobiet. Ja uważam, że taki zasiłek porodowy, który płaci opieka społeczna, powinien przysługiwać każdej matce, która urodzi dziecko, nawet jeżeli ona się zrzeknie tego swojego dziecka do adopcji, za to, że przez całą ciążę je nosiła i dawała rozwój temu dziecku, za to, że podjęła trud wydania go na świat. Ten zasiłek porodowy powinna otrzymać każda matka. Tak ja uważam.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Szymański, jak rozumiem, jest to kontynuacja pytania. Pani senator Kurska za chwilę, w następnej trójce, chyba że to dotyczy tego tematu.

(Senator Anna Kurska: Właśnie dotyczy tego tematu.)

To w takim razie najpierw pan senator Szymański w ramach uzupełnienia, a potem pani senator Kurska.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Antoni Szymański:

Chodziło mi o sytuację, kiedy matka kocha swoje dziecko, kiedy ma jako taką sytuację mieszkaniową i nie ma powodów, żeby odchodziła do domu, o którym pani wspominała, ale ma przejściowo trudną sytuację materialną. Otóż ustawa mówi, że państwo ma obowiązek jej pomóc, ale państwo tego nie realizuje, czyli jest ustawowe zobowiązanie, ale brakuje realizacji. Ja prosiłem, żeby pani rzecznik wspólnie, między innymi z komisją senacką, działała w tym kierunku, żeby ta pomoc była realizowana zgodnie z ustawą.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, pani senator Kurska. Rozumiem, że teraz będzie to pytanie dodatkowe.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Ja w związku z tą adopcją. Czy pani rzecznik na podstawie swojej działalności może powiedzieć, jak dużo wniosków o adopcję wpłynęło od osób zamieszkałych za granicą deklarujących gotowość adopcji i czy pochodzą one od Polaków czy od cudzoziemców?

I drugie pytanie w tej samej kwestii: dlaczego pisze pani, że procedura adopcyjna odbywa się na terytorium państwa obcego? Na podstawie jakich przepisów prawnych? Zawsze, jeżeli chodziło o polskie dzieci, odbywała się ona w Polsce.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Ale ja nie mówiłam...)

Ale to wynika ze sprawozdania.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Nie, to wtedy, jak małżeństwa się rozchodzą, są mieszane małżeństwa...)

Nie, nie, to jest coś innego, to jest inna kwestia. Na stronie 29 pisze pani tak: "Do rzecznika wpłynęły także wnioski od osób zamieszkałych za granicą z prośbą o pomoc w przysposobieniu dzieci polskich. Rzecznik informował zainteresowanych, iż uruchomienie procedury adopcyjnej odbywa się z inicjatywy działającej na terytorium państwa obcego organizacji będącej odpowiednikiem polskiego ośrodka adopcyjnego".

(Senator Antoni Szymański: I tak jest.)

No ale w Polsce zawsze...

(Senator Antoni Szymański: I to jest prawidłowo.)

To jest błąd.

(Senator Antoni Szymański: Nie, nie, z inicjatywy, natomiast Polska...)

Ale Polska, jeżeli ma wydać dziecko obcym ludziom, to musi właśnie ich poznać...

(Głos z sali: Oni tu przyjeżdżają.)

No ale to jest niebezpieczne. Ja tu widzę pole do nadużyć.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Są przeprowadzane bardzo dokładne badania tych rodzin, które chcą zaadoptować dzieci. One muszą przejść w ogóle kilka kursów, badania psychologiczne, wykazać się rozmaitymi umiejętnościami, żeby dostać polskie dziecko.

(Senator Anna Kurska: Ale ich trzeba poznać.)

No właśnie oni muszą tu przyjeżdżać i dać się poznać. To jest dosyć skomplikowana procedura, z tym że często się spotyka rodziny z Zachodu decydujące się adoptować takie dzieci, które u nas nie mają szans na adopcję, na przykład dzieci z czasami głębokimi defektami. I nie ma wyjścia, bo nie ma w ogóle chętnych do adopcji takich dzieci. Ja nie mówię, że musi tak być, ale tak często jest. I wtedy takie adopcje... Ktoś po prostu chce się poświęcić, w jakiś sposób odczuwa potrzebę. Ja znałam taką osobę, która w Polsce tak chciała i też adoptowała dwóch niepełnosprawnych chłopców, bo takie czuła powołanie, potrzebę.

(Senator Anna Kurska: Ale prowadzi się wtedy jakiś wywiad na temat tego, jacy to są ludzie, jaką mają opinię, czy dają gwarancje?)

Oczywiście że tak. To jest bardzo dokładnie badane, ale nie przez rzecznika. To wykonuje urząd, który pośredniczy w adopcjach. Tego nie robi urząd rzecznika praw dziecka.

(Senator Anna Kurska: A drugie pytanie...)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Ale, Pani Senator, to już nie, bo było ad vocem, a teraz...

(Senator Anna Kurska: Ja wiem, ale później jeszcze poproszę o głos.)

Tak, tak, pani jest przewidziana w kolejce do zadawania pytań.

Czy pani rzecznik odpowiedziała też na pytania pana Szymańskiego?

(Senator Antoni Szymański: Tak, tak.)

Dobrze.

W takim razie, proszę państwa, następne trójki. Pytanie zada pan senator Miłek... ale wyemigrował. To w takim razie pani senator Kurska i pan senator Kogut.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Drugie moje pytanie dotyczy takiej kwestii, chodzi o współpracę międzynarodową. Pisze pani w swoim sprawozdaniu, że przebywała pani w okresie od 11 do 23 lutego tego roku w Nowym Jorku na skutek zgłoszenia pani osoby jako kandydata Polski do Komitetu Praw Dziecka. Odbyła pani wówczas, w ciągu tych dwunastu dni, sześćdziesiąt spotkań, spotykała się pani i z ośrodkami polonijnymi, i ze stronami konwencji. Mam pytanie, czy została pani wybrana do Komitetu Praw Dziecka.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Pani Senator, ja w ogóle wtedy nie byłam rzecznikiem. Ja jestem rzecznikiem od kwietnia tego roku, dlatego te sprawy nie dotyczą mnie. Ja jestem zobowiązana jedynie przedstawić sprawozdanie, ale to nie jest moja praca.

(Senator Anna Kurska: Aha, bo jest to napisane w pierwszej osobie, a ja zapomniałam, kiedy pani została powołana.)

Ja czytałam to tak, jak zostało to przygotowane.

(Senator Anna Kurska: Aha, tak. I wszystkie międzynarodowe wizyty dotyczą pani dopiero od kwietnia, tak?)

W tym roku, od czasu, kiedy jestem rzecznikiem, miałam dwa wyjazdy. Jednodniowy pobyt w polskiej szkole w Paryżu z wręczeniem nagród uczniom, którzy je zdobyli w konkursie na najbardziej patriotyczne prace. Chciałabym dodać, że zachwycałam się językiem polskim w wykonaniu dzieci urodzonych we Francji. Życzyłabym sobie, żeby nasza młodzież wysławiała się tak literacko, jak tamte dzieci.

(Senator Anna Kurska: Przepraszam, to nieporozumienie.)

To był jednodniowy pobyt, tego samego dnia leciałam i wracałam.

(Senator Anna Kurska: Rozumiem.)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Rzecznik.

Pan senator Kogut, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Kogut:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Rzecznik!

Wydaje mi się, że tę informację trzeba ocenić pozytywnie. Mnie osobiście bardzo zainteresowała sprawa, którą pani przedstawiła, małej liczby przedszkoli integracyjnych, a także szkół integracyjnych. Ja uważam, że powinna pani zdecydowanie podjąć teraz inicjatywę w związku z nowelizacją ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej z 1997 r., aby uregulować tę kwestię w szerszym zakresie. Uważam że ucząc tego od początku, uzyskujemy najlepsze efekty. Cały czas mówimy także o tolerancji, a ja jestem człowiekiem, który pomaga osobom niepełnosprawnym, który zakładał integracyjne przedszkola i integracyjne szkoły, i prawdziwa tolerancja wychodzi z przedszkoli.

Pani Rzecznik, uważam, że zdecydowanie powinno się iść w tym kierunku, aby w każdej szkole były oddziały integracyjne. Napotka pani na ogromne trudności, napotka pani, bo ja też napotykałem. Zdawało mi się, że cała kadra pedagogiczna powinna jednym tchem podjąć takie działania, ale w tej grupie zawodowej napotykałem na bardzo duże problemy. Uważam, że w ten sposób można także likwidować bezrobocie wśród nauczycieli, bo - jak dobrze wiemy - potrzebni są tam nauczyciele prowadzący, pomocniczy, logopedzi, terapeuci. Powiedziała pani jedno, że za mało jest takich przedszkoli, także za mało jest centrów szkoleniowo-rehabilitacyjnych. Tu również pojawia się problem braku realizacji ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej, bo właśnie z tej ustawy jasno wynika, że w każdym województwie powinny być centra szkoleniowo-rehabilitacyjne.

Drugie moje pytanie także jest związane ze szkoleniem. Jakie jest pani stanowisko, jeżeli chodzi o likwidację godzin wuefu w szkołach? Ja mam bardzo dobre rozeznanie i wiem, że 80% naszych dzieci ma skoliozę. Uważam, że powinno się wprowadzić jeszcze więcej godzin wychowania fizycznego, a nie chcieć je likwidować. Chciałbym znać pani stanowisko w tej sprawie. A tak jak powiedziałem, informację oceniam bardzo, bardzo pozytywnie.

Pani Rzecznik, sprawa następna, to też swojego rodzaju pytanie do pani. Czy nie powinna pani podjąć inicjatywy rozmów z telewizją? Mówimy o różnych patologiach społecznych, a w moim odczuciu te patologie nabywa się już przez bajki, bo bajki zawierają wiele agresji, przedstawiają wyrywanie rąk, urywanie głów. Uważam, że już tu powinno się rozpocząć negocjacje w celu kształtowania poglądów dziecka, kształtowania poglądów przyszłych obywateli Rzeczypospolitej. Przykładem może być nawet to, co czytałem, że w Japonii były takie przypadki, że dzieci zaczęły mdleć, doznawać różnych porażeń, i doszli do wniosku, że wynika to z agresji przedstawianej w bajkach, która działa na psychikę dziecka. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Pani Rzecznik.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Dziękuję bardzo.

Integracja to jest dla mnie rzeczywiście ważny problem i na pewno będę się tym zajmowała. Ja już poruszałam też sprawę przybliżenia przedszkoli. Myśli się na przykład o likwidacji niektórych wiejskich szkół. Przecież gdyby powstało tam jeszcze przedszkole, to jestem przekonana, że nawet jeżeli rodzice pracują w gospodarstwie, to im też by pasowało, aby tak bliziutko oddać dziecko do przedszkola chociażby na te pięć godzin. To pomogłoby im w pracy. Druga sprawa. Może ktoś z nauczycieli, kto już nie miałby godzin, pracy, znalazłby ją, wychowując dzieci przedszkolne czy prowadząc klasę zerową. Ja o tym już pisałam, ale nadal będę mówiła na ten temat.

Jak się jedzie przez Polskę, to się widzi, że na wsiach powstają piękne szkoły, naprawdę, i sale gimnastyczne, aż oko cieszy, że te dzieci mają już takie dobre warunki. Oby tam jeszcze zniknęły bariery architektoniczne. Myślę że w tych najnowszych to już jest w porządku. Będę postulowała, żeby tworzyć te przedszkola, bo przy szkołach podstawowych zdecydowanie mogą powstawać oddziały przedszkolne, tak uważam. Na razie gminy się bronią, bo to je obciąża, ale musimy pomyśleć o tym, czy nie dofinansować trochę lepiej gmin, żeby były środki na te przedszkola; musiałoby to być dofinansowanie docelowe.

Jeśli chodzi o lekcje wuefu, to ja niekoniecznie jestem za czterema godzinami, jestem skłonna zgodzić się na trzy godziny, dlatego że praktycznie ogromna liczba dzieci... Nie w tym jest problem, problem tkwi w tym, jak zachęcić dzieci do tego, żeby brały udział w zajęciach wuefu. Jeżeli oferta w szkołach będzie taka, jaka jest, to nie zachęci to dzieci do lekcji wuefu. Trzeba stworzyć różne grupy, iść po prostu trochę z postępem. Są nowe formy gimnastyki, niekoniecznie musi to być tylko piłka, zajęcia naprawdę mogłyby być urozmaicone. A wiem, że w praktyce to prawie w żadnej szkole nie ma czwartej godziny wuefu, ona jest pozorowana. Tak, bo po prostu klas jest tyle, że nie ma gdzie prowadzić lekcji, dobrze jest wiosną, kiedy można prowadzić zajęcia na powietrzu. Więc niech będą trzy godziny, ale niech będą one dobrze poprowadzone, niech dzieci mają możliwość wyboru, jaką chcą mieć gimnastykę, przecież może to być rytmika, dzieci są...

(Senator Stanisław Kogut: Gimnastyka korekcyjna.)

...gimnastyka korekcyjna. To zupełnie leży. Po pierwsze, nie ma w szkole lekarzy, którzy od razu wysyłaliby, dawali wniosek na gimnastykę korekcyjną, po drugie, wiem, że jeżeli na przykład odbywa się w szkole gimnastyka korekcyjna, to najczęściej koryguje ona w sposób właściwy skoliozy, ale w związku z płaskostopiem to nikt nie będzie prowadził dzieci, bo mówią, że jest ich za mało, jedno, dwoje, to gdzie tam. Trudno, wytypowane jest jedno, dwoje, ale one muszą mieć tę gimnastykę. Ja tego nie potrafię zrozumieć, ale tak faktycznie jest.

Na tych lekcjach potrzebne jest nie tylko urozmaicenie, ale również dowolny strój. Bywają dzieci trochę gabarytowo odmienne i one się bardzo krępują rozbierać, bo pojawiają się czasami jakieś żarty ze strony rówieśników, niektórym dzieciom sprawia to bardzo wielką przykrość. W związku z tym strój powinien być dowolny, chcesz, to możesz mieć dres, chcesz, to ćwiczysz w spodenkach gimnastycznych, w bluzeczce, chcesz chodzić na rytmikę, może być sukieneczka do rytmiki, sukienka też może być. Już były szkoły, które życzyły sobie tylko określony kolor stroju i rodzice mieli problemy, żeby dostać odpowiedni. Myślę, że trzeba położyć nacisk na to, żeby lekcje były zachęcające, żeby uczniowie nie mogli przynosić usprawiedliwień, zwolnień z wuefu od rodziców, oczywiście poza chorobą. Uważam, że dziecko po przeziębieniu, już po leczeniu, może wrócić do szkoły, ale przez tydzień nie powinno uczestniczyć w lekcjach wuefu, dlatego że stan po chorobie jest stanem rekonwalescencji, wszelki nadmierny wysiłek fizyczny jest niewskazany, zawsze grozi możliwością wystąpienia zapalenia mięśnia sercowego, tak że tydzień po chorobie dziecko nie powinno ćwiczyć na wuefie i to jest sprawa rodziców. Tymczasem za lekarzy trzeba się trochę wziąć, bo myślę, że dużo dzieci umie uprosić sobie zwolnienie, a każdy lekarz, który daje trwałe zwolnienia z wuefu bez żadnego powodu, bardzo źle życzy dziecku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję

Panie Senatorze, tylko jedno zdanie.

Do spisu treści

Senator Stanisław Kogut:

Tylko jedno zdanie, trochę w nawiązaniu do telewizji i tych bajek. Wie pani, byłem kiedyś na spotkaniu, zaproszono mnie na spotkanie z diabetykami i to była młodzież. Był tam światowej sławy profesor. Może to potraktujmy jako anegdotkę, bo uważam, że pan marszałek też jest światowej sławy profesorem. I padło pytanie od dyrektora szkoły, która liczyła trzy tysiące uczniów, dlaczego tak wzrosła liczba zachorowań wśród naszych dzieci na cukrzycę. Wiecie państwo, byłem zaszokowany odpowiedzią tego profesora. Powiedział on: wy, rodzice, na dłużej posadźcie dzieci przed telewizorami, dajcie mcdonaldy i będziemy mieli jeszcze bardziej chore społeczeństwo. I dosłownie, nie obrażę państwa, ale pokażę reakcję tego profesora na pytanie pana dyrektora. Powiedział: wróćmy do sposobu wychowania przez naszych rodziców, kiedy dzieci chodziły brudne jak górnik, o tak, tak miały pod nosem...

Droga Pani Rzecznik, uważam, że jest pani w błędzie, przepraszam za określenie, kiedy mówi pani, że trzy godziny wuefu wystarczą. Gdy ja chodziłem do szkoły, to byli wspaniali nauczyciele, były SKS, inne zajęcia. Uważam, że powinno być jak najwięcej sportu dla dzieci, jak najwięcej sportu dla dzieci. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Ponieważ to nie było pytanie, to nie musi pani na nie odpowiadać.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Ale mogę?)

A chce pani odpowiedzieć? To proszę bardzo.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Ja też chciałabym, żeby SKS wróciły do szkół, a mówiłam jedynie o obowiązkowych godzinach wuefu, że mogą być trzy, ale dobrze wykorzystane, z aktywnością dzieci, dlatego że liczne zwolnienia dzieci z zajęć wuefu są przerażające.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

W takim razie mamy jeszcze trzy osoby, które chcą zadać pytania. Są to państwo senatorowie Fetlińska, Andrzejewski, Bender, w tej kolejności.

Proszę w takim razie o pytania.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, ja mam cały czas wątpliwości co do naszej skuteczności, jeśli chodzi o opiekę medyczną, opiekę zdrowotną nad uczniami. W zasadzie na mocy ustawy zapewniona jest nieodpłatna dostępność, każde dziecko, młodzież do osiemnastego roku życia ma takie prawo, niemniej ciągle obserwujemy w prasie ogłoszenia, mówiące o tym, że zbiera się pieniążki na taką operację, na taką rehabilitację, ponieważ nasz system tego nie zapewnia. Mamy problemy ze szczepieniami, mamy problemy z wykonaniem badań przesiewowych i bilansu zdrowia dzieci, mimo że jest cudownie opracowana metodyka tych badań przez nasz Instytut Matki i Dziecka, właściwie wzorcowo, są przeszkolone pielęgniarki, lekarze.

Wydaje mi się, że problem tkwi w tym, że nasz system nadzoru nad sprawowaniem opieki nad matką i dzieckiem gdzieś się zagubił. Było kiedyś czterdzieści dziewięć wojewódzkich przychodni matki i dziecka i tam był dobrze zorganizowany nadzór. W tej chwili nadzór zanikł. Wydaje mi się, że jednym z ważnych elementów pani działalności jako lekarza i rzecznika, Pani Minister, byłoby to, żeby jednak wyjść z inicjatywą pobudzenia Ministerstwa Zdrowia, aby odbudować system nadzoru. Koniecznie trzeba wyjść z taką inicjatywą, ponieważ wydaje mi się, że bez nadzoru nie będziemy mieli efektów.

Druga sprawa. Istniał system opieki stomatologicznej nad dziećmi w szkołach. W tej chwili ten system zanikł, opieka stomatologiczna jest bardziej sprywatyzowana, a i lakowanie zębów i profilaktyka egzogenna próchnicy zębów też zanika, ponieważ w zasadzie nie bardzo opłaca się realizować kontrakty dla profilaktyki, lepiej się zarabia na leczeniu. Lekarze stomatolodzy często prezentują takie podejście. Chciałabym zapytać, czy pani minister zwracała się albo zamierza się zwrócić do Narodowego Funduszu Zdrowia o to, żeby w swoich kontraktach stomatologicznych poświęcił on więcej uwagi właśnie działalności profilaktycznej. Prawie 90% naszych dzieci ma próchnicę, więc z mojego punktu widzenia jest to bardzo istotne zadanie. To jest jedno pytanie.

Kolejne pytanie nasuwa mi się w związku z moją pracą w biurze senatorskim. Otóż wielu nauczycieli i rodziców przychodzi do mnie i mówi, że jest problem narkomanii w szkole. I w zasadzie dyrektorzy, jeżeli zwracam się do nich osobiście czy też zwraca się opinia publiczna, bo pisze się o tym w prasie czy mówi w radiu lokalnym, nie reagują na to, odpowiadają, że nie ma w szkole takiego problemu. Każda szkoła dba o swoją opinię, ponieważ chce mieć wielu kandydatów. Czy pani minister widzi jakieś sposoby na zwiększenie skuteczności profilaktyki? Czy na przykład propozycja ministra edukacji dotycząca umundurowania może mieć na to jakiś wpływ? Czy są może jakieś inne rozwiązania, może stosowane w innych krajach? Wydaje mi się, że to jest problem, który należy tu rozważyć.

Kolejna sprawa. Mnie osobiście razi takie sformułowanie, jak na przykład karta praw ucznia czy nawet rzecznik praw dziecka, ponieważ uważam, że podstawowym fundamentem wychowania jest przestrzeganie, umożliwienie wykorzystania praw, ale także dbanie o obowiązki. I teraz zastanawiam się, czy nie należałoby położyć większego nacisku na wszystkie te karty, na tę całą samorządność uczniowską, ale także na obowiązki. Czy przez takie postawienie sprawy nie sprzyjamy luzackiemu wychowaniu? A przecież to nie jest chyba najlepszy sposób. Mam pytanie, czy pani minister ma jakieś pomysły na lepsze rozwiązanie sprawy, na lepsze podejście.

I ostatnie moje pytanie. Spotykam się w prasie, a nawet bezpośrednio w lokalnej społeczności, z problemem dzieciobójstwa. Bardzo często mówimy o aborcji, ale o dzieciobójstwie nie. Źródłem tego problemu jest zacofanie, bieda, trudna sytuacja matki, którą często staje się młoda nieprzygotowana dziewczyna, coraz częściej jest to młoda, samotna dziewczyna, bo zmienia się system wartości, podejście do wartości, do życia seksualnego. Czy nie należałoby tu podjąć jakiejś akcji edukacyjnej? Czy takie działania jak "okno życia", czy inne, nie powinny być bardziej rozpropagowane po to, żeby uniemożliwić dzieciobójstwo? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Andrzejewski.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Ja chcę spytać panią rzecznik, czy istnieje monitoring, jakiś aktywny program rzecznika w zakresie specjalnych grup, które są grupami uciekinierów, często politycznych. Myślę o grupach Czeczenów i ośrodkach, w których są dzieci, bardzo często w ogóle niechcące się adaptować do środowiska polskiego i chodzić do szkoły, bo traktują Polskę tylko jako miejsce przesiadkowe, tymczasowe. Pytam także w kontekście uciekinierów z Libanu, gdyż ostatnio poprzyjeżdżały dzieci z rodzin mieszanych, dzieci libańskie, ale polskiego pochodzenia. Czy istnieje jakiś zakres aktywności rzecznika w tym zakresie i jakiego działania możemy się spodziewać ze strony rzecznika? Mówię o tym jako reprezentant grupy parlamentarnej polsko-libańskiej i chciałbym podtrzymać ten kontakt z panią rzecznik. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Ostatnie pytanie.

Pan senator Ryszard Bender, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Pani Rzecznik, pragnę przede wszystkim podziękować pani za to, że zajęła się pani sprawą, która wpłynęła do mnie jako przewodniczącego Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, sprawą pana Leszka Pietrzaka, któremu porwano dziecko. Jego była żona bez jego zgody, bez akceptacji męża, bez akceptacji ojca tego dziecka wyjechała, uzyskawszy wizę amerykańską. Dziękuję, że pani zajęła się tą sprawą, ale jest to rzeczywiście kwestia niezwykle trudna. Ambasada amerykańska, sam pan ambasador...

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, proszę o zadanie pytania.)

Już mówię.

...stwierdzał, że to wszystko jest poprawnie załatwione, a wiemy, że nie jest to poprawnie załatwione. Jaką pani widzi dalszą możliwość działania? Czy nie należałoby się zwrócić wprost do departamentu stanu, żeby sprawdzili zasadność bądź skonstatowali brak zasadności wydania wizy amerykańskiej bez pisemnej czy ustnej zgody ojca dziecka? Czy można anulować wizę amerykańską i doprowadzić do powrotu dziecka do kraju?

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pani rzecznik, proszę bardzo.

(Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska: Zgubiłam troszkę wątek...)

(Senator Ryszard Bender: Chodzi o sprawę pana...)

Najpierw były cztery pytania pani senator Fetlińskiej, potem pytania pana senatora Andrzejewskiego i pytania pana senatora Bendera.

(Senator Ryszard Bender: Chodziło o Liban.)

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Tak, sprawa dzieci z Libanu. No, w tej chwili zaczęła się akcja powrotów. Właściwie ci ludzie chyba trochę za szybko się na to zdecydowali, ale pewnie serce ich tam ciągnie, do powrotu tam. Tak że w tej chwili jeszcze nie objęliśmy tych dzieci jakimś monitoringiem. Ale bardzo dziękuję za tę podpowiedź. Spróbujemy się zainteresować też tymi dziećmi czeczeńskimi, może i romskimi, zobaczyć, co się z nimi dzieje, jaka jest ich sytuacja. Jest to dobra podpowiedź. Traktuję to po prostu jako podpowiedź w kwestii tej działalności.

No ale w gruncie rzeczy to ja przyszłam tu ze sprawozdaniem za rok 2005. Cieszę się jednak, że jest między nami dialog, bo to bardzo dobrze rokuje i ja po prostu też mogę wyciągnąć z tego wiele korzyści.

Jeśli chodzi o kontakt z ministrem zdrowia, to muszę powiedzieć, że już rozmawiałam na tematy związane z opieką nad dziećmi szkolnymi. Mówiłam też o tym, jak dobre były te instytuty matki i dziecka. Ja nie wiem, czy jest możliwy powrót do tego, ale żal mi, że nie ma tych instytutów, bo one zdziałały wiele dobrego. W początkach września czeka mnie też kolejne spotkanie z ministrem, ponieważ przygotowujemy pewien dosyć duży program. Otóż zainteresowaliśmy ministra zdrowia tym, żeby bardziej intensywnie zwalczać uzależnienia u dzieci. Bo też doszło do naszych uszu, że w niektórych szkołach powstały palarnie, jako że jest w tych szkołach kilka procent uczniów osiemnastoletnich i pod ich wpływem, pod ich naciskiem, powstały tam palarnie. No, to się zupełnie w głowie nie mieści. My nie zgodzimy się na coś takiego. Bo to nie jest tak: to ja sobie palę i to moja sprawa. To jest przecież tak, że trują się wszyscy inni wokół. I nie ma żadnych podstaw, żeby dzieci obserwowały takie zwyczaje na terenie swojej szkoły. Zresztą w tej sprawie już pewne pisemko było.

Na początku września będę miała kontakt również z panem prezesem NFZ, bo chodzi też o sprawy rehabilitacji dzieci, o tych właśnie specjalistów i przeprowadzanie badań. Mamy pewne pomysły dotyczące tego i myślę, że pan prezes życzliwie wysłucha moich próśb i że z ministrem zdrowia dojdą do jakiegoś konsensusu, że w jakim zakresie mogą wspomóc te sprawy. Tyle bym powiedziała na ten temat.

O sytuacji stomatologicznej dzieci też informowałam i pisałam o tym. Nie wiem jeszcze, czy resort ma już jakieś pomysły na to, żeby te dzieci jednak... No, jest konieczność, żeby one zostały objęte opieką. Jeżeli nie stałą opieką w szkole, to... Bo ja rozumiem, że przywrócenie gabinetów dentystycznych w szkole to jest bardzo kosztowne przedsięwzięcie, ale może po prostu byłyby w szkole jakieś akcje związane z przeglądami. Dziecko by zanosiło do domu powiadomienie, że to, to i to jest u dziecka do zrobienia. Może byłaby też jakaś aktywizacja rodziców w tym względzie. No, zobaczymy jeszcze, jak to się da załatwić.

Dalej. Sprawa tego pana Pietrzaka. Oczywiście będziemy jeszcze pisali na ten temat. Ale jest to naprawdę trudna sprawa. Po prostu pachnie to jakimś tam przekupstwem... No, nie chcę takich kalumnii rzucać, ale na pewno wygląda to...

(Senator Ryszard Bender: Na nieformalność.)

...na nieformalność. Ale prawo amerykańskie stoi na swoim gruncie. I nie zawsze jest możliwe przełożenie praw polskich na prawa innego kraju, nie zawsze są one zbieżne, więc niektóre rzeczy trudno przeprowadzać. Ale my tak szybko nie odpuścimy.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Pani Rzecznik.

Teraz musimy zadbać o prawa rzecznika i pozwolić pani usiąść. W takim razie kończę tę turę pytań.

Dziękujemy bardzo.

Do spisu treści

W tej chwili, dziękując jeszcze raz pani rzecznik Ewie Sowińskiej, otwieram dyskusję.

Do dyskusji zapisanych jest trzech mówców - z których jeden już wyszedł z sali - a są to państwo senatorowie: Jan Szafraniec, Ewa Tomaszewska i... o, właśnie wszedł... i Antoni Szymański.

Proszę bardzo, pan senator Szafraniec jako pierwszy mówca.

Przypominam oczywiście o wymogach regulaminowych, szczególnie czasowych, dotyczących zabierania głosu.

Do spisu treści

Senator Jan Szafraniec:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Pani Rzecznik! Panie i Panowie Senatorowie!

Ja bardzo dziękuję pani rzecznik za to, że zechciała wspomnieć o okresie wiekowym od piętnastego do osiemnastego roku życia, który w polskim prawie jest traktowany tak trochę po macoszemu. Moje wystąpienie chcę temu właśnie problemowi poświęcić.

Otóż chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, jak i pani rzecznik, na brak prawnokarnej ochrony dzieci w przedziale wiekowym od piętnastego do osiemnastego roku życia przed przestępstwami z art. 200 i 202 kodeksu karnego. Przypominam, że artykuły te przewidują sankcje karne za obcowanie płciowe z małoletnim poniżej piętnastego roku życia, za prezentowanie małoletniemu poniżej piętnastego roku życia treści pornograficznych, za sprowadzanie i produkcję treści pornograficznych z udziałem małoletniego poniżej piętnastego roku życia.

Jak nietrudno zauważyć, prawnokarna ochrona w naszym ustawodawstwie, w wymiarze wspomnianych artykułów, ograniczona jest tylko i wyłącznie do dzieci poniżej piętnastego roku życia. Tymczasem zarówno konwencja o prawach dziecka, którą Polska ratyfikowała, jak i kodeks cywilny obowiązujący w naszym kraju, a także kodeks rodzinny i opiekuńczy, zawierają klarowną prawną definicję dziecka. Taką klarowną definicję dziecka zawiera też ustawa o rzeczniku praw dziecka. Chcę powiedzieć, że w rozumieniu ustawy o rzeczniku praw dziecka dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności, a tę pełnoletność uzyskuje się wraz z ukończeniem osiemnastego roku życia. Według konwencji o prawach dziecka dzieckiem jest każda osoba ludzka poniżej osiemnastego roku życia. Według kodeksu cywilnego - art. 10 §1 - pełnoletnim staje się osoba, która ukończyła lat osiemnaście. Również kodeks rodzinny i opiekuńczy zawiera zapis, że nie może zawrzeć małżeństwa osoba niemająca ukończonych lat osiemnastu. Kodeks ten co prawda dopuszcza zawarcie małżeństwa przez kobietę, no, raczej dziewczynkę, która ukończyła lat szesnaście.

A więc gdy wychodzi się od zapisów zarówno kodeksu cywilnego, jak i rodzinnego i opiekuńczego, jest tak, że pełnoletność zyskuje się po ukończeniu osiemnastego roku życia. A zatem osoby niemające lat osiemnastu traktować należy jako osoby niepełnoletnie czy małoletnie. Przynajmniej ja tak to rozumiem.

Na uwadze należy mieć też to, że konwencja zobowiązuje państwa strony do ochrony dzieci przed wszelkimi formami wykorzystywania tychże w celach seksualnych - mówi o tym art. 19 tej konwencji - przed wszelkimi formami wyzysku seksualnego, jak i wszelkimi formami nadużyć seksualnych, a w szczególności przed wykorzystywaniem tychże dzieci w pornograficznych przedsięwzięciach, jak mówi art. 34 tejże konwencji. I, jak widać, państwa strony, są zobowiązane przez konwencję do podjęcia wszelkich właściwych ochronnych działań ustawodawczo-administracyjnych w tym względzie.

Tymczasem nasz kodeks karny w odniesieniu do seksualnego wyzyskiwania i wykorzystywania obejmuje prawną ochroną dzieci tylko i wyłącznie poniżej piętnastego roku życia. Tylko dzieci poniżej lat piętnastu są chronione prawem w przypadku seksualnego obcowania, ukazywania im treści pornograficznych czy też produkcji i rozpowszechniania treści pornograficznych z ich udziałem.

Jeśli zatem przyjmiemy zawartą w konwencji o prawach dziecka, w kodeksie cywilnym, opiekuńczym i rodzinnym czy w ustawie o rzeczniku praw dziecka definicję dziecka jako osoby poniżej osiemnastu lat i zestawimy ją z wiekiem lat piętnastu artykułowanym w kodeksie karnym, to dochodzimy do wniosku, że w Polsce dzieci w przedziale wiekowym pomiędzy piętnastym a osiemnastym rokiem życia nie są chronione prawem przed obcowaniem płciowym, kontaktem z treściami pornograficznymi, dostępnością do przedmiotów mających charakter pornograficzny, jak i udziałem w produkcji treści pornograficznych.

Pozbawienie dzieci w wieku od piętnastego do osiemnastego roku życia ochrony prawnokarnej przed przestępstwami wymienionymi w art. 200 i 202 kodeksu karnego stoi, moim zdaniem, w rażącej sprzeczności z resztą prawodawstwa regulującego prawa dzieci i ich ochronę, a w szczególności prawo do ochrony przed wykorzystywaniem seksualnym i innymi nadużyciami seksualnymi. Brak prawnokarnej ochrony dzieci od lat piętnastu do osiemnastu w wymiarze wspomnianych artykułów kodeksu karnego stoi też w sprzeczności ze zobowiązaniami Polski jako państwa strony konwencji o prawach dzieci, wynikającymi z art. 19 i 34 tejże konwencji. I wreszcie brak prawnokarnej ochrony dzieci od lat piętnastu do osiemnastu przed przestępstwami z art. 202 kodeksu karnego jest sprzeczny z protokołem fakultatywnym do konwencji o prawach dziecka, w sprawie handlu dziećmi, dziecięcej prostytucji, dziecięcej pornografii, z art. 1 i 2 tego aktu normatywnego.

Kodeks karny nie może odmawiać prawnego statusu dziecka osobom w wieku od piętnastego do osiemnastego roku życia, czyli osobom, którym status taki przyznaje zarówno wspomniana konwencja, jak i kodeks cywilny, opiekuńczo-rodzinny i tak dalej. Nie można zatem dzielić dzieci na chronione i niechronione przed przestępstwami seksualnymi w zależności od tego, czy dziecko ukończyło lat piętnaście, czy też nie. Wiek piętnastu lat wyszczególniony w kodeksie karnym nie przystaje ani do unormowań prawa cywilnego, ani do unormowań prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Obecny kształt art. 200 kodeksu karnego powoduje, że często mamy do czynienia z taką paradoksalną sytuacją, iż system prawny naszego państwa pozwala na aktywność seksualną dzieci od lat piętnastu, a jednocześnie nie pozwala im na zawarcie małżeństwa, bo ono może być zawarte w sytuacjach wyjątkowych, gdy na przykład dziewczynka kończy lat szesnaście.

Chcę przy tym dodać, że psychologowie sygnalizują wielką rozpiętość pomiędzy dojrzewaniem biologicznym a psychologicznym. Różnica ta, zgodnie z badaniami psychologów, dochodzi niekiedy nawet do dziesięciu lat. Co to oznacza? Ano, oznacza to, że mężczyzna dwudziestopięcioletni może charakteryzować się mentalnością piętnastolatka, podczas gdy znajduje się w wieku, w którym trzeba już pełnić rolę męża, ojca, wychowawcy własnych dzieci.

W związku z tym dzieci w tym wieku, od piętnastego do osiemnastego roku życia, musimy chronić.

Dlatego też, korzystając z okazji spotkania z panią rzecznik, jej spotkania z Wyższą Izbą naszego parlamentu, sygnalizuję tę lukę w prawnej ochronie w odniesieniu do dzieci w wieku od piętnastego do osiemnastego roku życia, lukę, która nie jest dotychczas zagospodarowana. Sygnalizuję potrzebę jej wypełnienia, a zarazem zgłaszam gotowość do współpracy z panią rzecznik w tym aspekcie. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pani senator Ewa Tomaszewska. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ewa Tomaszewska:

Panie Marszałku! Pani Rzecznik! Wysoka Izbo!

Chciałabym zwrócić uwagę na kilka problemów.

Pierwszy problem to są renty rodzinne. Ta kwestia została w sprawozdaniu poruszona. Chodzi o dostęp dzieci do rent rodzinnych. To jest kwestia, z którą stykam się również w moim biurze senatorskim. Chodzi o problem, kiedy to spośród dwóch warunków wymaganych do uprawnień ubezpieczeniowych któregoś z rodziców, zazwyczaj ojca, spełniony jest jeden - warunek okresu ubezpieczenia, ale nie jest wypełniony warunek ubezpieczenia w chwili śmierci. Ponieważ przez ostatnie lata mieliśmy wysoką stopę bezrobocia, bywało często tak, że bezrobotny, głównie bezrobotny ojciec, nawet jeśli miał wypracowane lata i opłacane przez odpowiedni okres składki - bo gdy nie miał pracy, to najpierw, jako bezrobotny, też był ubezpieczony - w tym ostatnim okresie, ze względu na beznadziejność sytuacji, przestawał się rejestrować w urzędzie pracy. No i często zdarza się w takiej sytuacji - z różnych przyczyn, szczególnie ze względu na dużo mniejszy dostęp do opieki zdrowotnej - że następuje zgon ojca. A dzieci zostają bez renty.

Chciałabym więc tutaj... Dlatego właśnie pytałam, jak liczne były wystąpienia w tej sprawie i czy rzecznik występował z tym do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Uważam, że tę kwestię należy zmienić w naszym prawie - i to jest właśnie zadanie dla nas, dla parlamentu. Jeżeli osoba ubezpieczona swój wymagany wkład finansowy wniosła, to karanie dzieci, dlatego że przypadkiem zgon ojca czy matki nastąpił w okresie, kiedy tego ubezpieczenia nie było, jest czymś, co nie powinno się zdarzyć. Wydaje mi się, że rozwiązanie tego problemu nie narazi sytemu ubezpieczeniowego na drastyczne skutki. Ale dziś ZUS nie może po prostu godzić się na wypłaty, bo ma ustawę, która mu na to nie pozwala. Tak więc naszym zadaniem jest takie skorygowanie tej ustawy, by dzieci nie zostawały bez środków do życia po i tak dramatycznej, przedwczesnej śmierci ojca.

Takie sytuacje się zdarzają, ale na szczęcie nie jest ich bardzo dużo. I ten problem jest do rozwiązania w tej Izbie. Myślę, że powinniśmy się tym zająć. To jest jedna kwestia. Mam nadzieję, że współpraca z panią rzecznik w tej sprawie będzie się odbywać z dużym pożytkiem dla tych dzieci.

Druga kwestia to kwestia opieki zastępczej, wychodzenia dzieci z dużych domów dziecka do rodzin zastępczych, do rodzinnych domów dziecka. Mam nadzieję, że w tej kwestii będzie ścisła współpraca między panią rzecznik a panią minister Kluzik, która tym problemem się zajmuje. Bo jest to problem ważny. A dziecko ma prawo wzrastać, wychowywać się w rodzinie. Molochy w rodzaju wielkich domów dziecka, takich na kilkaset dzieci, do których wdarła się, jak to się mówi, fala, nie są miejscem, w jakim dziecko powinno przebywać, rozwijać się, wzrastać. I trzeba jak najszybciej od tej praktyki odejść.

Kolejna kwestia to jest sprawa systemu podatkowego. Oczekiwałabym aktywności ze strony pani rzecznik - bo z naszej strony ona jest obowiązkowa - również w celu wprowadzenia takiej korekty systemu podatkowego, by uwzględniał on potrzeby dzieci, by uwzględniał konieczność wydatków w rodzinie również na dzieci, choćby w drodze wprowadzenia kwoty wolnej od podatku. Powinien być pewien mnożnik: liczba dzieci razy kwota wolna od podatku, taka dodatkowa kwota na ten cel. A jeśli tymi dziećmi opiekuje się niepracująca matka, jeśli jest to wielodzietna rodzina, to również matka powinna być wliczana do tej liczby osób, których dotyczy kwota wolna od podatku. I to jest szansa na to, żeby rodzina w sposób godny zachowała właściwe środki na utrzymanie, nie zaś żeby najpierw wpłacała ogromne kwoty do budżetu państwa, a potem wyciągała rękę do pomocy społecznej.

Kolejna sprawa to sprawa dostępu do mieszkań. Dostęp do mieszkań a trwałość rodziny. Otóż brak mieszkań doprowadza czasami do rozpadu rodziny, a w każdym razie nie daje dobrych szans rozwoju dzieciom, co przyczynia się zarazem do zwiększenia problemów demograficznych, a i tak mamy spore. W związku z tym warto myśleć o rozwiązywaniu tego problemu. Myślę, że jakieś współdziałanie i jakaś presja na resort budownictwa powinny zaistnieć, bo to jest sprawa właściwych warunków życia dziecka w rodzinie.

Następna kwestia to sprawa treści szkodliwych w internecie. Całkowicie zgadzam się tutaj z panem senatorem Szafrańcem, myślę, że teraz jest doskonała okazja, żeby spróbować w parlamencie, takim, jaki on jest, rozwiązać ten problem. Co to znaczy, że dziecko piętnastoletnie może być traktowane nie jak dziecko, tylko jak przedmiot uciech seksualnych po prostu? To jest sprawa i internetu, i pornografii w ogóle, w mediach, w prasie. To jest problem, którym należy się zajmować bardziej efektywnie niż udawało się to w poprzedniej kadencji. Wówczas była na to mniejsza szansa, w tej chwili, jak sądzę, jest większa i razem powinniśmy się przyłożyć do tego, żeby to załatwić.

I jeszcze jedna sprawa. Była tu mowa o SKS, o zajęciach z wychowania fizycznego dla dzieci. W roku 1993 w celu dokonania oszczędności na oświacie zlikwidowano zajęcia pozalekcyjne w szkołach. Skutek był widoczny od razu - w postaci wzrostu przestępczości wśród dzieci i młodzieży. I wydaje mi się, że trzeba - choć w tej chwili gdzieniegdzie to się już trochę pozmieniało - ze względu na zdrowie dzieci zwiększyć dostępność szkolnego boiska po lekcjach, sali gimnastycznej, piłki, umożliwić opiekę nad tymi dziećmi ze strony nauczycieli i umożliwić uczestniczenie w zajęciach jakiegoś kółka żywego słowa czy szkolnego teatrzyku itd., by w ten sposób chronić dzieci przed przemocą, przed tym, co się dzieje na blokowiskach, przed narkotykami. Dzieci powinny znaleźć miejsce dla swoich zainteresowań właśnie w szkole, która ma być również takim ośrodkiem rozwoju kulturalnego, wszechstronnego rozwoju dziecka. Powinna również dawać szansę środowisku rodziców, radom szkolnym, na większą aktywność, jeśli chodzi o zapewnienie dzieciom rozwoju i socjalizacji.

To są te wychwycone przeze mnie kwestie, które wydają mi się ważne. Jest ich dużo więcej, ale na te chciałam zwrócić uwagę. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Senator.

Ostatni mówca, pan senator Antoni Szymański... Przedostatni.

Do spisu treści

Senator Antoni Szymański:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Rzecznik!

Swoje dziesięciominutowe wystąpienie chciałbym poświęcić wyjątkowemu prawu dziecka, które jest niezwykle zaniedbane. Myślę o prawie dziecka do wychowywania przez oboje rodziców. W konwencji wielokrotnie mówi się o tym, że dziecko ma prawo do wychowania w rodzinie, również na tej sali nieraz mówiliśmy o rodzinie, ale rodziną jest również ta niepełna. Często, mówiąc o rodzinie, nie mówimy: matka, ojciec, którzy mają wspólny wkład w wychowanie dziecka. A w ostatnich kilkunastu latach pogłębia się taka sytuacja, że dzieci są wychowywane przez jedno z rodziców, w szczególności przez mamy - czasami przez ojców, to też trzeba zauważać, ale w szczególności przez mamy - i mają coraz mniejszy kontakt z ojcem. Nasza wiedza z psychologii, pedagogiki i socjologii wskazuje bardzo wyraźnie, że dziecko dla swojego rozwoju poznawczego i emocjonalnego, dla rozwoju dobrej osobowości, potrzebuje zarówno matki, jak i ojca. Poważne konsekwencje wynikają z wychowania wyłącznie przez jedno z rodziców.

Wydaje się, że tutaj pojawia się bardzo poważne zadanie dla rzecznika praw dziecka. Chodzi o propagowanie właśnie takiego poglądu, że wychowanie przez jedno z rodziców to jest wyrządzanie krzywdy dziecku. Zatem wychowanie w rodzinie, ale pełnej, a jeśli z różnych powodów ona jest niepełna, bo rozwody bądź separacje są niezwykle częste i to narasta, to dziecko powinno mieć zagwarantowany stały, rzeczywisty kontakt zarówno z matką, jak i z ojcem. Tak więc to jest pierwszy aspekt, na który chciałbym zwrócić uwagę, zachęcając zarówno urząd rzecznika praw dziecka, jak i Wysoką Izbę, do propagowania takiego poglądu, bo to jest ogromnie ważne - nawet najlepsza mama, że nawet najlepsi dziadkowie ojca nie zastąpią. To pierwsza sprawa.

Sprawa druga to jest to, żeby polskie prawo, które w tej chwili funkcjonuje, było pozytywnie wykonywane. Biorąc pod uwagę kodeks rodzinny i wspomniane już sprawy rozwodowe, trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć - ja to dostrzegam - że prawo rodzinne, które mówi o tym, że rozwodu się nie udziela, jeśli jest to sprzeczne z dobrem dziecka, najczęściej nie jest respektowane. Małżonkowie, którzy chcą się rozwieść, którzy są skonfliktowani, są silniejsi, dziecko nie jest dostrzegane. Kto wobec tego ma reprezentować to dziecko?

Dzisiaj rozmawiamy z panią rzecznik. Myślę, że w każdym takim przypadku kurator dokonuje fachowej oceny i przedstawia opinię. Gdyby pójść w tym kierunku, że kurator reprezentuje dziecko... Ale to w tym kierunku nie idzie. Rolą kuratora jest opisanie sytuacji dziecka, a powinna ona zostać zwiększona o to - i w moim przekonaniu należałoby o to zabiegać, przeprowadzić takie zmiany legislacyjne i przekonać do tego sędziów, którzy orzekają w tych sprawach - żeby kurator był rzecznikiem dziecka, żeby mógł wystąpić w jego sprawie, żeby mógł wyraźnie sformułować wniosek, że to z punktu widzenia dobra dziecka na przykład jest niekorzystne. W tej chwili takie wnioski są rzadkie nie dlatego, że kuratorzy takiej wiedzy nie mają, tylko dlatego, że naciska się na nich, żeby takich zdecydowanych wniosków po prostu nie formułowali. Najlepiej, żeby żadnych wniosków nie wyciągali, tylko opisywali sytuację, w jakiej dziecko się znajduje. A to jest ochrona rodziny pełnej, ochrona dobra dziecka.

Wspominała pani kilkakrotnie o tym, że urząd rzecznika praw dziecka odgrywa pewną rolę, jeśli chodzi o nową instytucję mediacji. Otóż instytucja mediacji w zakresie spraw rozwodowych niestety nie działa dobrze. Instytucja ta miała zastąpić posiedzenia pojednawcze - nie zastąpiła. Posiedzenie pojednawcze, istniejące do grudnia roku ubiegłego, miało skłonić małżonków do przemyślenia swojej decyzji o separacji bądź rozwodzie. Postępowania mediacyjne są dobrowolne, a nie obligatoryjne, jak było w przypadku posiedzeń pojednawczych, i niezwykle rzadko się z nich korzysta w sprawach rozwodowych, ze szkodą dla dzieci. Nadto osoby, które je prowadzą, zostały tak przeszkolone, żeby nie daj Boże nie zasugerować mniej lub bardziej skonfliktowanym małżonkom, czasami nawet oczekującym tego, żeby ktoś im to podpowiedział, że może inne rozwiązanie jest możliwe, może jeszcze chwilę trzeba poczekać, zastanowić się. Takiej propozycji mają nie składać. Mają towarzyszyć - i mediatorzy towarzyszą - w jak najspokojniejszym rozegraniu tej sprawy, ale nie towarzyszą w takim sensie, żeby pomóc zastanowić się, czy może to małżeństwo da się uratować. Taka jest również opinia środowiska stowarzyszenia mediatorów, która nadeszła do Komisji Rodziny i Polityki Społecznej. I w tym aspekcie to stanowisko, moim zdaniem, jest nie do przyjęcia. Ono jest niezborne z tą instytucją, którą miało zastąpić, czyli posiedzeniem pojednawczym. Miało pójść na wyższy poziom, żeby robili to fachowcy. A sędzia nie zawsze jest fachowcem w pojednaniu. Zwracam na to uwagę, bo to jest niezwykle ważna sprawa.

Proszę państwa, jedna z fundacji, która zajmuje się problemem ojcostwa, zapytała w kontekście spraw rodzinnych, jak jest postrzegany ten problem wśród problemów rodzinnych. Myślę o Fundacji Cyryla i Metodego, która bardzo aktywnie funkcjonuje i pracuje w Lublinie, ale ma już swoje osiągnięcia na terenie całej Polski. Otóż problem braku ojca w rodzinie jest dostrzegany jako najpoważniejszy u 43% badanych osób, a badania były prowadzone na terenie Warszawy i Lublina.

Jakie są niektóre tylko konsekwencje braku ojca? Rodziny częściej popadają w biedę, w tym w skrajne ubóstwo. Młodzież z rodzin, gdzie ojca nie ma, częściej trafia do różnych placówek opiekuńczo-wychowawczych. Tam, gdzie nie ma ojca, dzieci wcześniej kończą edukację, często na poziomie podstawowym. Więcej jest problemów emocjonalnych i wychowawczych. Tam, gdzie nie ma ojca, kilkakrotnie, konkretnie trzykrotnie częściej dziewczęta stają się matkami przed osiemnastym rokiem życia. Chłopcy częściej bywają bezrobotni, częściej pojawiają się w świecie przestępczym. Następnie nie są zaangażowani w życie swoich dzieci, bo nie mieli tego wzoru.

Kończąc, zwracam się do pani rzecznik, ale również do Wysokiej Izby, żeby wśród praw dziecka, bardzo ważnych, bardzo wyraźnie formułować, że dziecko potrzebuje obojga rodziców i oni są niezastąpieni dla jego właściwego rozwoju. Jest w konwencji bardzo wiele praw: do wolności sumienia, do zrzeszania się, do manifestacji, słusznych praw, pod którymi się podpisujemy, ale niewątpliwie prawo do tego, żeby dziecko miało kontakt zarówno z matką, jak i ojcem, którzy będą wpływali na jego rozwój, jest prawem znacznie ważniejszym. Dlatego powinniśmy poświęcić temu szczególną uwagę. Dziękuję. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pan senator Mieczysław Augustyn, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Przepraszam, że zniweczyłem nadzieję, że to będzie ostatni głos, ale czynię to świadomie, bo uważam, iż powinniśmy pomyśleć o tej innej nadziei zupełnie serio, o nadziei, jaką są nasze dzieci. Dzisiaj jest to dobro narodowe, dobro coraz cenniejsze, tym cenniejsze, im tych dzieci jest mniej. Wobec tego powinniśmy gwarantowanie rozwoju tych coraz mniej licznych dzieci widzieć jako jeden z głównych elementów polityki prorodzinnej, która jest zapowiadana i której zarys mamy wkrótce otrzymać. Miejmy nadzieję, że funkcja rodziny jako matecznika prawidłowego rozwoju dzieci będzie zaakcentowana najbardziej we wszystkich celach polityki prorodzinnej. Warto, żeby przy tworzeniu tego programu polityki prorodzinnej było brane pod uwagę całe doświadczenie rzecznika praw dziecka jako jedna z podstawowych informacji, żeby problemy, które się wyłaniają chociażby z tego sprawozdania, były tam uwidocznione na poczesnym miejscu.

A teraz do konkretów. Jeśli dzieci mają spełnić nadzieje, które chcielibyśmy wszyscy w nich pokładać, to oczywiście wymagają inwestycji. Inwestycją najgłówniejszą jest edukacja. Dobra edukacja, dobre nauczanie i wychowanie są tą inwestycją w przyszłość, na którą nie można żałować środków. Dzisiaj nie można dzieciom narysować przyszłości. Dzisiaj nie da się jej zagwarantować, nie da się jej przy tym tempie rozwoju przewidzieć. Co można zatem dać? Można dać wiedzę, można dać umiejętności, można dać dobre nawyki, które będą służyć w każdej sytuacji. Temu powinna służyć rodzina, ale powinna też służyć szkoła.

Tymczasem nasza polska szkoła pozostawia ogromne rzesze dzieci na marginesie swojego głównego nurtu, adresowanego do młodzieży średnio uzdolnionej, młodzieży, która - tak byłoby najlepiej - nie powinna stwarzać żadnych problemów. I właśnie o te dzieci, które będą kiedyś być może dziećmi problemowymi, które - jak mówił pan senator Szymański - stwarzają problemy często nie ze swojej winy czy już dzisiaj stwarzają problemy, polska szkoła razem z rodziną powinna zadbać specjalnie.

Jeśli pytałem panią rzecznik o równe szanse dla tych grup dzieci, które niestety są poszkodowane w polskiej szkole na skalę masową, to dlatego, że uważam, iż zapewnienie tych równych szans wymaga, by dać tym dzieciom więcej. One muszą dostać więcej. Często przy próbach rozwiązania tego problemu mówi się o tym, żeby broń Boże nie segregować, broń Boże nie izolować, żeby niczego specjalnego dla kogoś nie robić. To jest błąd. Trzeba razem z rodzicami w poszczególnych szkołach, a zaraz potem w gminach, tworzyć programy dotarcia do tych dzieci z problemami, mało zdolnych, z ofertą, która będzie pokazywała, że tych dzieci nie chcemy odsunąć, tylko chcemy im dać więcej. Wtedy będzie to już oczywisty dialog. Ile więcej można w tych warunkach dać, ile więcej trzeba dać, by te dzieci, które od pięciu, sześciu, siedmiu lat dawno nie nadążają za żadnym programem, nie zaczęły zamiast kulami z papieru rzucać prawdziwymi kamieniami? Kiedyś tę szkołę opuszczą. Często nie umiejąc czytać, nierzadko nie umiejąc pisać, nie rozumiejąc instrukcji, wyjdą w życie. Z jakimi szansami?

Tymczasem biurokratycznie wszystko się zgadza. Idą egzaminy w gimnazjach, trzeba więc ten średni poziom utrzymać. Gdzie tu myśleć o dzieciach, których coraz większa liczba zostaje rzeczywiście bez szans? Z tymi kwalifikacjami, z tymi możliwościami nie znajdą pracy ani tu, ani za granicą. A system przygotowania do zawodu to już jest zupełnie inna kwestia, odrębna klapa i klęska edukacyjna.

Ale przecież są jeszcze dzieci najzdolniejsze, które powinny być dumą Polski. Czy współczesna szkoła daje im to więcej? Nie bardzo. Nie zawsze. Śmiem nawet twierdzić, że niestety coraz mniej. Mniej niż dawniej w każdym razie. A przecież chwilę temu były wspaniałe sukcesy naszego młodego informatyka. Mamy takich ludzi. Powinniśmy ich wyłuskiwać, powinniśmy dla nich pracować. Nie należy obawiać się, że ktoś nam zarzuci, że wyjątkowo traktujemy te dzieci. Te dzieci bowiem tego właśnie wymagają i będą kiedyś naszą wspólną radością.

Na koniec chcę powiedzieć o dwóch bardzo konkretnych sprawach, o które pytałem i o które chciałbym zaapelować. Nowe zagadnienia związane z opieką nad dziećmi porzuconymi, pozostawionymi przez rodziców, którzy wyjechali za pracą za granicą, to jest wyzwanie, które wymaga rzeczywiście aktywności być może, moim zdaniem, rzecznika. Być może rzeczywiście warto, żeby od państwa wyszła inicjatywa legislacyjna, by zadbać o prawa tych dzieci. Staje się to naprawdę coraz większym problemem. Uwidacznia się to w szkołach, uwidacznia się to w gminach. Gdzie dzieci? Kto się nimi opiekuje? Sąsiadka. Mama miała przyjechać po tygodniu, ale jest praca, nie ma jej więc miesiąc, nie ma dwa. Kto się zajmuje dziećmi? Naprawdę trzeba na to zwrócić uwagę.

I kolejna sprawa, z uporem maniaka ją poruszam, więc byłoby dziwne, gdybym tego dzisiaj nie zrobił, mianowicie problem dzieci niepełnosprawnych, które z bardzo wielu powodów, smutnych powodów, z konieczności, bo to zawsze musi być konieczność, znalazły się w domach pomocy społecznej. Jest ich ponad osiem tysięcy. Warto upomnieć się także o prawa tych dzieci chociażby w zakresie dostępu do prawidłowej opieki pielęgnacyjnej. Dzisiaj system finansowania domów pomocy społecznej powoduje, że prawa dzieci do tej opieki, a są to często dzieci naj, naj, najbardziej upośledzone fizycznie i umysłowo, którymi ktoś nie chce, albo nie umie, nie potrafi, nie może, zaopiekować się właściwie, są zagrożone. Tam pielęgnacja jest, oprócz różnych innych usług opiekuńczych, po prostu elementarnym obowiązkiem. I ta pielęgnacja jest zagrożona dlatego, że pielęgniarki zatrudnione w domach pomocy społecznej znalazły się poza systemem, choć dzieci, które tam są, są przecież ubezpieczone i mają prawo do tego segmentu świadczeń medycznych, które się nazywa pielęgnacją, a zwłaszcza rehabilitacją.

Prosiłbym panią rzecznik o to, ażeby aktywnie wspierała nasze senackie starania, które w postaci inicjatywy ustawodawczej wkrótce się pojawią. Gdyby to było poparte jeszcze wizytacjami w tych domach i stwierdzeniem stanu faktycznego, no to wtedy moglibyśmy liczyć także na panią rzecznik, na to, że pani w kontaktach z Ministerstwem Zdrowia upomni się o to, tak jak to już zrobił w wystąpieniu generalnym rzecznik praw obywatelskich. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Informuję państwa, że lista mówców została wyczerpana.

W trybie dodatkowym udzielam na chwilę głosu pani senator Annie Kurskiej.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Ja chciałabym skierować do pani rzecznik swego rodzaju ostrzeżenie. No może jakoś tak, na taką odległość, to nie bardzo wyjdzie.

Chciałabym pani powiedzieć, że nie powinna pani podpisywać sprawozdania za rok, kiedy rzecznikiem był pan Jaros, bo siłą rzeczy bierze pani na siebie odpowiedzialność za jego działania. A był w zeszłym roku taki przypadek na innym stanowisku, gdzie się rzecznik zmienił, że posądzono go o plagiat. Lepiej więc takich rzeczy nie robić. Ja wiem, że pani nie miała żadnej złej intencji, ale to są wszystko działania, które jego dotyczą, a pani to swoim nazwiskiem potwierdza.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Senator.

Zamykam dyskusję.

Chciałbym zapytać panią rzecznik, czy chciałaby się pani ustosunkować do głosów w dyskusji.

Nie musi pani oczywiście, Pani Rzecznik.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Dziecka
Ewa Sowińska:

Przede wszystkim chciałabym bardzo podziękować za te wszystkie głosy, które zdążyliśmy, zdaje się, wynotować. Będziemy to wdrażali, to bardzo cenna dyskusja dzisiaj się odbyła.

I jeszcze chciałabym powiedzieć, że jeżeli któryś z panów senatorów może mi ofiarować dokument, który sobie przygotował, a który mnie by też ułatwił szybką reakcję, to bardzo bym o to prosiła. Jeżeli jest możliwe powielenie tekstów wypowiedzi, to będzie to dla mnie duża pomoc.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Stenogram będzie dostępny jutro i wszystkie wypowiedzi będzie pani rzecznik miała do dyspozycji.

Chciałbym pani rzecznik serdecznie podziękować za przedstawienie Senatowi informacji o działalności za rok 2005 wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wysoki Senacie, stwierdzam, że Senat zapoznał się z tą informacją.

Kończymy rozpatrywanie punktu trzeciego porządku obrad.

Proszę panią senator sekretarz o odczytanie komunikatów. Proszę bardzo.

Senator Sekretarz
Margareta Budner:

Uprzejmie informuję, iż marszałek Senatu zwołuje posiedzenie Konwentu Seniorów w dniu jutrzejszym, 23 sierpnia 2006 r. o godzinie 15.00.

Posiedzenie Prezydium Senatu rozpocznie się bezpośrednio po zakończeniu Konwentu Seniorów.

Posiedzenie Komisji Zdrowia odbędzie się jutro, 23 sierpnia 2006 r. o godzinie 8.15 w sali nr 179.

Posiedzenie Komisji Praw Człowieka i Praworządności odbędzie się również w dniu jutrzejszym o godzinie 10.00 w sali nr 217. Porządek obrad: rozpatrzenie poprawek zgłoszonych na posiedzeniu Senatu do ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Wysoki Senacie, kończymy posiedzenie w dniu dzisiejszym...

(Głos z sali: Jeszcze oświadczenia.)

(Senator Piotr Andrzejewski: Chwileczkę, porządek jest poszerzony jeszcze o...)

Wiem, ogłaszam przerwę do jutra do godziny...

Panie Senatorze, oświadczenia...

(Senator Piotr Andrzejewski: Porządek nie został jeszcze wyczerpany...)

Zaraz, zaraz, te oświadczenia to będą po zakończeniu posiedzenia Senatu.

(Senator Piotr Andrzejewski: Nie, przepraszam, Panie Marszałku...)

Dzisiaj mają być oświadczenia?

(Głos z sali: Jutro.)

Jutro.

(Senator Piotr Andrzejewski: Nie chodzi mi o oświadczenia. Przyjęty porządek obrad jest uzupełniony o punkt: zmiany w komisjach senackich.)

Zaraz, chwileczkę, Panie Senatorze.

Według tej informacji, którą ja dostałem, mam ogłosić przerwę do godziny 17.00, potem będą głosowania i potem będą oświadczenia. Tak jak zawsze oświadczenia są wygłaszane na zakończenie obrad.

Senator Piotr Andrzejewski:

To nie jest oświadczenie, Panie Marszałku, to jest punkt dodany do porządku obrad. Nie wyczerpaliśmy porządku obrad.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Przepraszam, powiedziano mi, że to ma być jutro razem z głosowaniami. Zmiany w składach komisji senackich mają być jutro, razem z głosowaniami, Panie Senatorze. W takim razie przenoszę ten punkt...

(Senator Piotr Andrzejewski: Ten punkt zostanie przeniesiony.)

Tak ten punkt zostanie przeniesiony na dzień jutrzejszy.

(Senator Piotr Andrzejewski: Dziękuję.)

W takim razie, proszę państwa, dziękuję.

Ogłaszam przerwę do jutra, do godziny 17.00.

(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 20 minut 46)


17. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu