7. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 03)

(Posiedzeniu przewodniczą: marszałek Bogdan Borusewicz oraz wicemarszałkowie Ryszard Legutko, Krzysztof Putra, Maciej Płażyński i Marek Ziółkowski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę zajmować miejsca.

Szanowni Państwo, wznawiam posiedzenie.

Chcę państwu powiedzieć, że w związku z sytuacją na Białorusi przeprowadziłem przed chwilą rozmowę z panią Andżeliką Borys, której przekazałem nasze wyrazy poparcia i zaniepokojenia rozwojem sytuacji na Białorusi, zatrzymaniem - pod pretekstem nieobyczajnego zachowania, przeklinania w miejscu publicznym - trzech działaczy Związku Polaków na Białorusi. W ogóle zatrzymano już prawie trzysta osób, które skazano na kary od kilku do kilkunastu dni aresztu. Pani Andżelika Borys stwierdziła, że jest pod stałą kontrolą służb białoruskich, które za nią jeżdżą i stoją pod jej domem. Na razie ma możliwość swobodnego poruszania się, ale powiedziałem jej, że jeżeli na Białorusi dojdzie do użycia siły na szeroką skalę, to na pewno Polska zwróci się do innych państw Unii Europejskiej o podjęcie odpowiednich kroków i na pewno na taką sytuację zareaguje.

Wznawiamy zatem obrady. Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc, co zresztą senatorowie już uczynili.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziewiętnastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu, oraz rynku suszu paszowego.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na dwunastym posiedzeniu w dniu 10 marca 2006 r., a do Senatu została przekazana w dniu 13 marca 2006 r. Marszałek Senatu w dniu 13 marca 2006 r., zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska. Komisja po rozpatrzeniu ustawy przygotowała swoje sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 96, a sprawozdanie komisji - w druku nr 96A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, senatora Jerzego Chróścikowskiego, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Mam zaszczyt przedstawić, w imieniu Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, sprawozdanie dotyczące ustawy o zmianie ustawy o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu oraz rynku suszu paszowego.

Na posiedzeniu w dniu 14 marca komisja postanowiła wnieść cztery poprawki natury legislacyjnej i porządkującej. Było więcej poprawek, ale uznaliśmy, że nie mają one szczególnego znaczenia i nie wymagają wprowadzania, zwłaszcza że była prośba, by tę ustawę uchwalić jak najszybciej, żeby jak najszybciej mogła wejść w życie. W związku z tym Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska nie wniosła żadnych szczególnych uwag, jedynie kosmetyczne poprawki.

Wprowadzenie tej ustawy ma związek ze zmianą rozporządzenia Rady Unii Europejskiej z dnia 29 kwietnia 2004 r., zmieniającego rozporządzenie nr 1789 z 2003 r. ustanawiające wspólne zasady dla systemów wsparcia bezpośredniego w ramach Wspólnej Polityki Rolnej i ustanawiającego określone systemy wsparcia dla rolników oraz dostosowujące je wstępnie, po przystąpieniu Republiki Czeskiej, Estonii, Cypru, Litwy, Łotwy, Węgier, Malty, Polski, Słowenii i Słowacji, do Unii Europejskiej.

Konsekwencją przyjętych w Unii Europejskiej zmian jest konieczność dostosowania krajowych rozwiązań w państwach członkowskich, które zastosowały uproszczony system płatności bezpośrednich, w skrócie SAPS, do rozwiązań prawnych obowiązujących w państwach stosujących system jednolitej płatności - w wersji angielskiej określany skrótem SPS.

Proszę państwa, generalnie chodzi o to, żeby w tej chwili znieść obowiązujące u nas kwotowanie produkcji i uwolnić to kwotowanie w kraju. Zostaje jedna aktualna tak zwana koperta krajowa, na którą są przeznaczane płatności. Czyli rolnicy nic na tym nie stracą, mogą jedynie zyskać, jeśli swoją produkcję zwiększą do poziomu... Bo limit polski wynosi 37 tysięcy 933 t, a produkcja jest na poziomie niecałych 30 tysięcy t. Czyli gdyby rolnicy zwiększyli ewentualnie produkcję, mogliby z tego tytułu uzyskać większe dopłaty, a nie mniejsze, w związku z czym te rozwiązania są dla nas korzystne.

Jeśli zaś chodzi o same uregulowania, to mają one na celu właśnie dostosowanie naszego prawa do rozporządzenia Unii Europejskiej.

Dziękując za uwagę, bardzo proszę Wysoki Senat o przyjęcie poprawek zgłoszonych przez Komisję Rolnictwa i Ochrony Środowiska.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Zgodnie z art. 44 ust. 5 Regulaminu Senatu przed przystąpieniem do dyskusji senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatora sprawozdawcy.

Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytanie? Nie widzę chętnych.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Zgodnie z art. 50 Regulaminu Senatu pragnę zapytać obecnego na posiedzeniu przedstawiciela rządu, czy chce zabrać głos i przedstawić stanowisko rządu w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Proszę bardzo o podejście do mównicy.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Andrzej Babuchowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ustawa o zmianie ustawy o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu, rynku suszu paszowego reguluje w szczególności kwestie związane z nową organizacją rynku tytoniu, stanowi zatem podstawę działalności plantatorów oraz producentów surowca tytoniowego, w tym prawną podstawę otrzymywania przez producentów surowca tytoniowego płatności.

Należy podkreślić, że omawiana ustawa nie w każdym zakresie ustanawia rozwiązania nowe i dotychczas nieznane. Zasadniczym celem nowelizacji ustawy w obszarze rynku tytoniu jest zbliżenie ustawodawstwa krajowego do rozwiązań przyjętych w Unii Europejskiej na skutek reformy tego rynku, polegającej w szczególności na zniesieniu mechanizmu kwotowania produkcji surowca tytoniowego i konsekwencji z tego płynących dla mechanizmu naliczania płatności dla producentów tego surowca. W tym zakresie rozwiązania przyjęte w ustawie stanowią materię nową, lecz starannie przedyskutowaną ze środowiskiem plantatorów i producentów surowca tytoniowego.

Pozostałe kwestie objęte materią ustawy w zasadzie nie wprowadzają nowych instytucji czy instytucji nieznanych. Przeciwnie - kwestie wykonywania działalności w zakresie pierwszego przetwarzania surowca tytoniowego, rejestracji pierwszych przetwórców, regulacji umów o uprawę tytoniu, umów kontraktacji, sankcji za nieprzestrzeganie przepisów ustawy i innych spraw stanowią co do zasady rozwiązania znane, utrwalone i jednolicie interpretowane przez adresatów ustawy, w tym producentów, przetwórców oraz organy administracji obsługującej ten mechanizm rynkowy.

Pragnę zauważyć, że przyjęte w toku prac komisji senackiej poprawki o charakterze legislacyjnym i porządkującym rzeczywiście mogą przyczynić się do większej klarowności i precyzyjności tekstu ustawy, ale jednocześnie pragnę zauważyć, że poprawki te nie mają zasadniczego znaczenia dla treści ustawy i wykładni jej przepisów. Nie są to poprawki, które dotyczyłyby zasadniczych konstrukcji prawnych, lecz drobne uwagi redakcyjne, bez których ustawę można z powodzeniem i bez ryzyka stosować. Zważywszy na zakres spraw regulowanych ustawą, to znaczy kwestie fundamentalne dla interesów ekonomicznych uczestników rynku tytoniu, zwłaszcza dla plantatorów, oraz pilną potrzebą wprowadzenia regulacji prawnych przerywających stan niepewności w tych grupach, a także zważywszy na ustanowione w ustawie terminy zawierania umów i dokonywania innych czynności związanych z uczestnictwem w tym rynku, należy stwierdzić, że ustawa powinna wejść w życie jak najszybciej. W ustawie stwierdza się bowiem, że w roku 2006 zakończenie kontraktacji powinno nastąpić wyjątkowo 30 kwietnia. W normalnych warunkach i w przyszłych latach będzie to 30 marca.

Z tych względów rząd proponuje, aby Wysoka Izba zechciała przyjąć ustawę bez poprawek, w brzmieniu proponowanym przez Sejm.

Pragnę również dodać, że w najbliższym czasie stosowne organy Unii Europejskiej mają przyjąć akt prawny dotyczący modyfikacji rynku suszu paszowego, co wymusi kolejną niezwłoczną nowelizację tej właśnie ustawy o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu oraz rynku suszu paszowego. Mogę zatem zapewnić Wysoką Izbę, że w wypadku przyjęcia przez wysoką Izbę ustawy bez omawianych poprawek redakcyjnych, poprawki te zostaną uwzględnione w kolejnej nowelizacji omawianej ustawy. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję. Niech pan pozostanie przy mównicy, Panie Ministrze.

Zgodnie z art. 34 ust. 6 Regulaminu Senatu pragnę zapytać, czy ktoś z państwa senatorów chce zgłosić z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytanie do obecnego na posiedzeniu przedstawiciela rządu, związane z omawianym punktem porządku obrad.

Proszę bardzo, pan senator Augustyn.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Panie Ministrze, to nie będzie dotyczyło akurat tej nowelizacji, związanej ze zmianą organizacji rynku tytoniu, ale ponieważ wspomniał pan w swoim wystąpieniu o następnych planach nowelizacyjnych, pozwolę sobie zainteresować pana ministra sprawą, która wydaje się ważna.

Mianowicie producenci owoców w innych krajach Unii bardzo chętnie łączą się w grupy producenckie. U nas, niestety, ze względu pewnie na przeszłość, a może i na inne bariery, ten proces się nie rozpowszechnia. Ma to bardzo różnorodne negatywne skutki, między innymi nie pozwala przekazywać nadwyżek producenckich do organizacji pozarządowych, ponieważ mogą to robić tylko grupy producenckie.

Mam w związku z tym pytanie do pana ministra: czy państwo planujecie jakieś działania, jeśli trzeba, to na forum Unii Europejskiej, a jeśli to jest możliwe, to w naszych przepisach, ażeby ten system udrożnić? Bo ja z przykrością stwierdzam, że w związku z taką organizacją rynku zdarzają się lata, w których żywność się marnuje, a ludzie biedni mogliby z tego skorzystać tak samo jak producenci.

Prosiłbym pana ministra o wypowiedź. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Andrzej Babuchowski: Mogę już odpowiadać, tak?)

Tak.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Andrzej Babuchowski:

Panie Senatorze, muszę powiedzieć, że poruszył pan bardzo istotne zagadnienie, które jest przedmiotem troski ministerstwa, bo wprowadzony mechanizm, o którym pan mówi, poprawi zarówno kondycję producentów i plantatorów produktów rolnych oraz surowców rolnych, jak i przetwórców.

Niewątpliwie takie działania są podejmowane. W tej chwili trwają prace nad ustawą o grupach producentów, ministerstwo pracuje również nad pewnymi zachętami finansowymi do ich tworzenia. Faktem jest, że w nowym Planie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 są przewidziane zachęty do tworzenia grup producentów i mechanizmy wspierania owych grup. Mechanizm, który proponuje ministerstwo, który ministerstwo rozważa, polega nie tylko na tym, żeby to było wsparcie ze środków unijnych, czyli odpowiednie finansowanie zakładania grup producentów i ich działania w pierwszych latach, ale również pewne ulgi, że tak powiem, fiskalne, jeżeli to możliwe. Dodatkową zachętą jest to, że szereg rozporządzeń unijnych, które musimy wprowadzić, de facto faworyzuje grupy producentów rolnych, dlatego też planujemy rozpoczęcie akcji informacyjnej - to chyba najlepsze określenie - i szkoleniowej, żeby te grupy mogły być zakładane.

W tym sektorze, na przykład tytoniu, mamy tylko jedenaście grup producentów rolnych na piętnaście tysięcy plantatorów, więc jest to bardzo niewiele. W innych sektorach nie jest lepiej, a w skali kraju liczba grup producentów sięga zaledwie około stu. To bardzo mało. Oczywiście, dużo zależy od branży - stosunkowo dobrze jest na przykład w wypadku producentów owoców i warzyw, ale już w dziedzinie produkcji mięsnej i produkcji innych płodów rolnych jest bardzo źle.

Tak więc mamy to na uwadze. Obecnie trwają intensywne prace w ministerstwie nad stworzeniem mechanizmu, który by ułatwiał i wspierał funkcjonowanie grup producentów rolnych.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie ma.

Dziękuję, Panie Ministrze.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Andrzej Babuchowski: Dziękuję.

Zgodnie z art. 44... Przepraszam.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Przypominam o wymogach regulaminowych dotyczących czasu przemawiania senatorów, o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców, a przede wszystkim o obowiązku składania podpisanych wniosków o charakterze legislacyjnym do marszałka Senatu. Wnioski te muszą być złożone na piśmie do zamknięcia dyskusji nad daną ustawą.

Przypominam, że komisja będzie rozpatrywać tylko te wnioski, które zostały złożone na piśmie do marszałka Senatu do czasu zamknięcia dyskusji.

Czy ktoś chce zabrać głos?

(Głos z sali: Nie ma nikogo na liście.)

Do spisu treści

Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu.

Informuję, że w dyskusji senator Michalak złożył wniosek na piśmie.

Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.

Ponieważ w trakcie dyskusji został zgłoszony wniosek o charakterze legislacyjnym, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu proszę Komisję Rolnictwa i Ochrony Środowiska o ustosunkowanie się do wniosku złożonego w toku debaty nad tym punktem i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.

Informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o zmianie ustawy o organizacji rynków owoców i warzyw, rynku chmielu, rynku tytoniu oraz rynku suszu paszowego zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwudziestego porządku obrad: informacja Rady Ministrów o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie lipiec - grudzień 2005 roku (podczas prezydencji brytyjskiej).

Pragnę powitać obecnego na posiedzeniu Senatu sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej, pana ministra Jarosława Pietrasa.

Przypominam, że zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej Rada Ministrów przedstawia Sejmowi i Senatowi informację o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej.

Przypominam, że marszałek Senatu otrzymaną informację, zawartą w druku senackim nr 68, zgodnie z art. 67a Regulaminu Senatu, skierował do Komisji Spraw Unii Europejskiej. Komisja Spraw Unii Europejskiej na posiedzeniu w dniu 16 lutego 2006 r. rozpatrzyła informację i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Proszę teraz o zabranie głosu sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej, pana ministra Jarosława Pietrasa.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Chciałbym przedstawić pokrótce główne tezy dokumentu, jaki rząd przekazał zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy z 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i z Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej.

Można by przedstawioną informację podzielić na dwie warstwy.

Pierwsza to warstwa faktograficzna, dotycząca tego, co się w tym okresie wydarzyło i jakie główne przedsięwzięcia miały miejsce, w czym rząd polski uczestniczył i w jakich sprawach zasięgał opinii i Sejmu, i Senatu.

Wydaje mi się, że ta informacja jest bardzo precyzyjnie uwzględniona w napisanym materiale, zatem chciałbym się ograniczyć do drugiej części, do drugiej warstwy, warstwy ocennej, żeby pokazać, w jaki sposób oceniamy to, co wydarzyło się w ciągu pół roku, w czasie którego to Wielka Brytania sprawowała przewodnictwo Unii Europejskiej i realizowała program działania Unii Europejskiej, w którym Polska uczestniczyła i na który wpływała na przykład poprzez odnoszenie się do różnych dokumentów, między innymi po zasięgnięciu opinii Wysokiej Izby czy w szczególności Komisji Spraw Unii Europejskiej.

Trzeba powiedzieć, że zawsze ocena przewodnictwa wiąże się ze wcześniejszymi oczekiwaniami, które wobec takiego przewodnictwa mamy, czyli w tym wypadku tymi, które pojawiły się, zanim jeszcze Wielka Brytania objęła to przewodnictwo.

Warto podkreślić, że poprzednie półrocze, w którym Unia Europejska była kierowana przez Luksemburg, zakończyło się w czerwcu szczytem, który nie był w stanie przyjąć kompromisu dotyczącego perspektywy finansowej i który musiał również się zderzyć z nieoczekiwaną sytuacją, jaką był negatywny wynik referendum we Francji i w Holandii, będący swego rodzaju zaskoczeniem, dotyczącego ratyfikacji traktatu konstytucyjnego. W obu tych przypadkach czerwcowy szczyt nie podjął rozstrzygających decyzji, właściwie odkładając dyskusję na później. Kompromis odnoszący się do perspektywy finansowej, przygotowany przez prezydencję luksemburską, choć korzystny w owym czasie dla Polski, nie został zaakceptowany, nie został przyjęty. Również odpowiedź szczytu odnosząca się do traktatu konstytucyjnego była właściwie bardzo niejednoznaczna. Zachęcono do refleksji, nie określając jednak, co ma być przedmiotem refleksji i jakim wynikiem skończy się ten okres refleksji, co będzie dalej.

Stąd oczekiwania wobec prezydencji brytyjskiej były znaczące, przede wszystkim jeśli chodzi o poruszenie tych spraw, które zostały pozostawione przez poprzednie przewodnictwa sprawowane w Unii Europejskiej. Oczekiwania te zostały jeszcze bardziej podniesione na skutek przedstawienia przez premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira w Parlamencie Europejskim wystąpienia, w którym określił on główne bolączki trapiące Unię Europejską i wezwał do przeprowadzenia szeregu zmian, rozpoczęcia, zainicjowania reform, które zmieniłyby i zdynamizowały Unię Europejską. Wydaje się, że to wystąpienie, będące wystąpieniem programowym tej prezydencji, wzbudziło bardzo wiele oczekiwań co do jakości tej prezydencji i efektów jej funkcjonowania.

Ale okazało się, że rezultat prac prezydencji jest skromniejszy niż nasze oczekiwania. Trzeba jednak powiedzieć, że są elementy bardzo pozytywne dla Polski i są elementy, których w taki sposób nie można w pełni ocenić.

Dla Polski niezwykle ważne było przede wszystkim to, aby w sprawie zasadniczej, określającej możliwości funkcjonowania naszego kraju w Unii Europejskiej w pewnej, dłuższej perspektywie, były jednoznaczne zapisy. To wiązało się przede wszystkim z ustaleniem ram finansowych Unii Europejskiej na lata 2007-2013. I mimo wielu oporów i trudności udało się na szczycie w grudniu, na sam koniec przewodnictwa brytyjskiego, uzyskać porozumienie, które było satysfakcjonujące dla Polski. Ponieważ wynik finansowy tego porozumienia wielokrotnie był już przedstawiany, nie chciałbym się na tym skupiać, ale chciałbym powiedzieć, że ocena prezydencji brytyjskiej przez nas z tej perspektywy jest pozytywna. Uzgodnienie takiego pakietu w krótkim czasie po właściwie fiasku czerwcowego spotkania było niewątpliwym sukcesem i całkowicie leżało w polskim interesie, gdyż w innym przypadku wykorzystanie środków unijnych, w szczególności w pierwszych latach Nowej Perspektywy Finansowej, przez Polskę byłoby poważnie ograniczone.

Znacznie mniej pozytywna jest ocena zainicjowanej dyskusji o reformach Unii Europejskiej. Co prawda odbył się nieformalny szczyt szefów państw i rządów Unii Europejskiej w Hampton Cort pod koniec października ubiegłego roku, na którym to szczycie podjęto dyskusję o tym, jakiego typu problemy wymagają szczególnie intensywnej uwagi państw członkowskich Unii Europejskiej i Unii Europejskiej jako całości. Podkreślono następujące problemy: odstawania Unii Europejskiej w konkurencji globalnej, pojawiania się w gospodarce światowej nowych dynamicznie się rozwijających ośrodków, pojawiania się różnicy, w szczególności w obszarze nowoczesnych produktów, nowoczesnych technologii, w poziomie zdolności do konkurowania Europy z na przykład Stanami Zjednoczonymi czy innymi regionami świata oraz stosunkowo słabej odpowiedzi Unii Europejskiej na te zagrożenia globalne.

W rezultacie szczyt po przeprowadzonej dyskusji, po zidentyfikowaniu problemów nie sformułował żadnych wniosków o charakterze operacyjnym, jak gdyby pozostawiając zdefiniowanie, jaka powinna być odpowiedź Unii Europejskiej, co powinno się zmienić w poszczególnych politykach, następnym prezydencjom Unii Europejskiej. Dlatego na szczycie Unii Europejskiej, który odbędzie się za parę dni, już w czasie prezydencji austriackiej, będziemy na przykład się odnosić do dwóch niezwykle ważnych wątków, które były tylko zasygnalizowane i poruszone w dyskusji jako problem w czasie prezydencji brytyjskiej.

Chodzi tu na przykład o kwestię polityki energetycznej. Trzeba powiedzieć, że dopiero obecnie Unia Europejska przechodzi do określenia kształtu nowej polityki energetycznej i dyskusji politycznej wśród szefów państw i rządów, co właściwie w tym obszarze można uczynić, choć problem został dostrzeżony właśnie wtedy, w czasie prezydencji brytyjskiej. Nie była jednak podjęta dyskusja, która wskazywałaby, w jakim kierunku Unia Europejska powinna zmierzać, co powinna konkretnie zrobić. Operacjonalizacja tego została przesunięta na później.

Podobnie jest zresztą z całym kompleksem spraw dotyczących modernizacji i zwiększenia konkurencyjności gospodarki unijnej, określanych jako Strategia Lizbońska. Tu również przeprowadzono dyskusję, ale nie wyciągnięto wniosków, które pozwoliłyby na bardziej konkretne posunięcia czy działania zmieniające sytuację zarówno Unii Europejskiej, jak i poszczególnych państw członkowskich i które by były ważne także dla naszego kraju.

Myślę, że bardzo ogólnie trzeba powiedzieć, że jeśli chodzi o reformy, o których wspominał Tony Blair na samym początku prezydencji, to zostały wskazane obszary, w których powinny one nastąpić, ale tak naprawdę te reformy nie zostały podjęte. To zresztą przeniosło się na ustalenia dotyczące samych ram finansowych czy kwestii finansowych, dlatego że podjęto decyzję, iż Komisja Europejska dokona całościowego przeglądu polityk Unii Europejskiej i przedstawi wnioski dotyczące także sposobu finansowania. Oznacza to, że w czasie obowiązywania tej przyszłej perspektywy, począwszy od roku 2008, praktycznie zaczniemy dyskutować o tym, jak będą wyglądały polityki Unii Europejskiej już po 2013 r., a w niektórych przypadkach być może nawet przed 2013 r., i w jaki sposób będą one finansowane, co oznaczać może dość znaczącą zmianę kształtu tych polityk w późniejszym okresie, w drugiej połowie drugiej dekady naszego stulecia - tak można powiedzieć.

Ważne jest podjęcie tych działań, które były i dla Polski, i dla Wielkiej Brytanii działaniami priorytetowymi, a które prezydencja brytyjska podniosła. Takimi obszarami było przynajmniej kilka spraw z zakresu i Strategii Lizbońskiej, i jednolitego rynku Unii Europejskiej.

Ważnym priorytetem była liberalizacja sektora usług i kontynuowanie dyskusji oraz próba dokończenia dyskusji nad tak zwaną dyrektywą usługową. Dyrektywa ta dotyczy wprowadzenia w życie formalnie obowiązującej w Unii Europejskiej od 1957 r. zasady dotyczącej swobody świadczenia usług pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi, która de facto w wyniku różnego typu ograniczeń o charakterze administracyjnym i formalnym nie była w pełni respektowana. Żeby te przeszkody usunąć, została sformułowana jeszcze przez poprzedni skład Komisji, przez komisarza Bolkensteina, dyrektywa, która miała na celu właśnie dopełnienie jednolitego rynku liberalizacją rynku usług. Teraz utknęła ona z powodu oporu tych państw, które obawiały się, że na ich rynkach pojawi się nadmierna ilość usług regulowanych w krajach pochodzenia, czyli w tych państwach, z których pochodzą usługodawcy, usług, które mogą okazać się, ponieważ będą one nie tylko tańsze, ale również mniej restrykcyjnie regulowane, niezwykle konkurencyjne i w ten sposób naruszyć równowagę konkurencyjną w Unii Europejskiej. Ta dyrektywa miała zatem ciężki start. W czasie prezydencji brytyjskiej była ona priorytetem dla Wielkiej Brytanii jako dotycząca obszaru, który dla Wielkiej Brytanii był ważny i jest ważny z punktu widzenia konkurencyjności całej Unii Europejskiej. Niestety, nie udało się zakończyć dyskusji. Ona toczyła się nadal w Parlamencie Europejskim i właściwie zakończyła się dopiero na początku tego roku przyjęciem raportu, przyjęciem projektu dyrektywy. Teraz wraca to do dyskusji w państwach członkowskich i pewnie w tej sprawie będziemy dyskutować do końca przynajmniej prezydencji austriackiej, a kto wie, czy także nie prezydencji fińskiej. Po prostu okazuje się, że kompromis w tej sprawie jest bardzo trudny, ponieważ nie wszystkie elementy tej dyrektywy są równie jednoznacznie oceniane.

Innym priorytetem Wielkiej Brytanii, który dla Polski wydawał się bardzo ważny, była kwestia uproszczenia prawa i uczynienia tego prawa bardziej przejrzystym, bardziej czytelnym, bardziej przyjaznym dla odbiorcy, to znaczy inicjatywa po angielsku określana jako better regulation, czyli dążenie do lepszej regulacji, do lepszego tworzenia prawa w Unii Europejskiej. Chodzi między innymi o to, żeby zanim powstaną przepisy, została przeprowadzona odpowiednia ocena skutków podejmowanych regulacji, w tym z zapytaniem sektorów, których to dotyczy, organizacji, które reprezentują zarówno wytwarzających, jak i w tym sektorze zatrudnionych, tak żeby ocenić wszystkie konsekwencje, nie tylko wprost ekonomiczne, nie tylko wprost finansowe, ale także społeczne. Ta inicjatywa prowadzi do zmiany metodologii przyjmowania prawa europejskiego. Trzeba powiedzieć, że prawo europejskie powstaje w bardzo skomplikowanym procesie, bo przecież również w Polsce jest ustawa, która reguluje, w jaki sposób Polska może uczestniczyć w procesie tworzenia prawa europejskiego z włączeniem w to także opinii zarówno Sejmu, jak i Senatu. Nie została tutaj wprowadzona jakaś rewolucyjna zmiana, ale niewątpliwie zwrócono uwagę na to, że po pierwsze, może być mniej przepisów, po drugie, mogą być one prostsze, czytelniejsze, a po trzecie, mogą one w znacznie większym stopniu, jeszcze przed momentem ich sformułowania, odnosić się do opinii sektora gospodarczego, którego to dotyczy. Jest to sprawa, jak sądzę, bardzo ważna i stopniowo będzie to się przebijało w trakcie tworzenia kolejnych przepisów czy modyfikowania istniejących przepisów Unii Europejskiej.

Następnym priorytetem, który zwracał naszą uwagę, w tym przypadku z powodu, można powiedzieć, przeciwnego, bo Polska była przeciwna nakładaniu zbyt daleko idących ograniczeń na producentów z sektora chemicznego, był tak zwany pakiet legislacyjny dotyczący substancji chemicznych. Zgodnie z nim na producentów tego sektora nakłada się wiele obowiązków dotyczących na przykład oznakowania produktów chemicznych, które potem, używane do produkcji różnych wyrobów, mają konsekwencje nie tylko dla środowiska, ale także dla życia i zdrowia zwierząt i ludzi. Na przykład ftalany czy inne substancje bardzo często pozostają bardzo długo w środowisku, kumulują się w organizmach zwierząt i konsekwencje tego, zarówno dla środowiska, jak i dla zdrowia ludzi czy zwierząt, nie są do końca znane. W związku z tym ten cały pakiet dyrektyw tworzy zespół środków mających przeciwdziałać zbyt łatwemu wprowadzaniu do obrotu substancji, które są groźne, oraz umożliwiać odpowiednie ich oznakowanie i rejestrowanie tak, aby świadomość użytkownika i konsumenta, w jaki sposób te substancje mogą oddziaływać na środowisko, była znacznie większa. Dla nas, dla Polski szczególnie istotne było pytanie, na ile ta dyrektywa może ograniczyć konkurencyjność naszego przemysłu, w jaki sposób może zwiększyć koszty funkcjonowania i czy te koszty nie spowodują zmniejszenia konkurencyjności, tym bardziej że wysokie wymagania odnośnie do produkcji substancji chemicznych i obrotu nimi dotyczyłyby przede wszystkim Europy, podczas gdy wytwarzanie tych samych substancji w innych regionach świata nie byłoby poddane tego typu ograniczeniom, co mogłoby spowodować chęć przenoszenia produkcji do zupełnie innych regionów świata, gdzie tego typu wymagania nie są specjalnie przestrzegane. Wydaje się, że w wyniku kompromisu, który został przyjęty, Polska uzyskała stosowne zmiany w pakiecie przepisów i to powoduje, że mogliśmy się podpisać pod końcowym porozumieniem.

Jeszcze jednym elementem, na który chciałbym zwrócić uwagę, z zakresu funkcjonowania jednolitego rynku jest działanie Wielkiej Brytanii na rzecz pełnego wprowadzenia swobody przepływu osób, w tym dotyczącej pracowników z nowych państw członkowskich. Sama Wielka Brytania jest przykładem państwa, które otworzyło swój rynek pracy. W czasie prezydencji jedną z ważnych inicjatyw, zresztą mało dostrzeganą, było inne uregulowanie albo dostrzeżenie tego, w jaki sposób funkcjonuje instytucja tak zwanych pracowników delegowanych, to jest tych pracowników, którzy nie podejmują pracy, tylko są oddelegowywani w ramach wykonywanego kontraktu. Praktycznie jest to realizowane albo w ramach usług, albo jako oddelegowanie w innej formie. Wydaje się, że w tej sprawie uzyskaliśmy znacznie większe zainteresowanie prezydencji brytyjskiej i pewien wpływ na zmniejszenie barier w tym zakresie w innych państwach członkowskich.

Było wiele innych bardzo ważnych wątków działania prezydencji brytyjskiej. Chodzi na przykład o politykę w kwestii badań i rozwoju, dyskusję nad kolejnym programem ramowym, który finansuje takie badania i rozwój, czy też bardzo szczegółowe rozwiązania dotyczące rynku usług finansowych, w zakresie reasekuracji, nowelizacji dyrektywy o adekwatności kapitałowej czy innych tego typu posunięć, które mają znaczenie istotne, choć odcinkowe.

Oceniając te wszystkie rozwiązania, trzeba powiedzieć, że prezydencja brytyjska nie dokonywała tutaj żadnych wielkich rewolucji. Wykonała jednak rzeczową pracę nad poszczególnymi przepisami, starając się nadać temu, zgodnie zresztą z własnym podejściem, pewien bardziej czytelny i przejrzysty kształt, adekwatny do funkcjonowania rynku. Brytyjczycy przy ocenie wpływu poszczególnych przepisów prawa zawsze zwracali uwagę na to, czy poprzez te przepisy przypadkiem nie ograniczą nadmiernie możliwości funkcjonowania rynku i czy to w jakiś sposób nie utrudni szans rozwojowych całej Unii Europejskiej.

Jeśli chodzi o stosunki zewnętrzne całej Unii Europejskiej w czasie prezydencji brytyjskiej, to trzeba powiedzieć o jednym niezwykle ważnym wydarzeniu, które zbiegło się z grudniowym szczytem państw i rządów. Była to Konferencja Ministerialna Światowej Organizacji Handlu. Podczas tej konferencji podjęto ostatnią próbę nadania jakiejś dynamiki dyskusji nad negocjacjami, które zostały rozpoczęte podczas Konferencji Ministerialnej Światowej Organizacji Handlu w Doha. Wtedy podjęto próbę wpłynięcia na to, aby negocjacje handlowe wśród wszystkich państw członkowskich Światowej Organizacji Handlu przyczyniły się także do rozwoju państw, które do tej pory były peryferyjne. Chodzi między innymi o to, żeby uniknąć sytuacji, w której państwa biedne uciekają się do protekcjonizmu, ponieważ nie widzą dla siebie szans rozwoju przy stosowaniu reguł Światowej Organizacji Handlu.

Wydaje się, że ta konferencja, której wynik w dużej mierze zależał od postawy Unii Europejskiej... Negocjacjami ze strony Unii Europejskiej kierował brytyjski komisarz Mandelson. Był to zbieg okoliczności, że komisarzowi pochodzącemu z Wielkiej Brytanii, który uzyskiwał bardzo silne wsparcie Brytyjczyków właśnie w czasie trwania ich prezydencji, udało się przedstawić propozycje ustępstw handlowych Unii Europejskiej jako wystarczających dla nadania nowej dynamiki tym negocjacjom, w tym także w obszarze rolnictwa.

Trzeba powiedzieć, że jednym z najtrudniejszych problemów jest kwestia negocjacji rolnych. To jest i nadal będzie ogromny problem. Wiąże się to z faktem, że Unia Europejska w bardzo dużym stopniu subsydiuje rolnictwo. Podobnie czynią Stany Zjednoczone. A skutek jest taki, że państwa, które nie są w stanie go subsydiować, nie mają takich samych szans na światowym rynku.

W tym wypadku Wielka Brytania przyczyniła się jednak do określenia pewnego mandatu dla Komisji Europejskiej. Ten mandat pozwolił na przedstawienie zmian, które z naszego punktu widzenia są obecnie stosunkowo mało istotne, a poza tym ograniczone w skutkach dla naszego rolnictwa. Dotyczą bowiem jedynie tych elementów wsparcia rolnictwa, które w przypadku Polski są bardzo mało stosowane. Odnosi się to tylko do bezpośrednich subsydiów eksportowych, a trzeba pamiętać, że z tych subsydiów Polska korzysta w niewielkim stopniu. Największe znaczenie mają instrumenty wsparcia rynku związane z magazynowaniem i cenami gwarantowanymi oraz bezpośrednie wsparcie gospodarstw rolnych poprzez dopłaty bezpośrednie.

Ta oferta i tak jest warunkowa, zależna przede wszystkim od postawy amerykańskiej i zmian w tym zakresie. Ale wydaje się, że Brytyjczykom udało się nadać nową dynamikę tym negocjacjom i że daje to szansę na zakończenie w niezbyt odległej perspektywie tej całej rundy rozpoczętej w Doha.

Również w kwestii stosunków z innymi państwami mieliśmy do czynienia z zaawansowaniem dyskusji, z dalszą dyskusją nad negocjacjami z tymi krajami, które mają zostać nowymi członkami Unii. Na uwagę zasługuje rozpoczęcie negocjacji z dwoma państwami, jedno to Turcja, drugie - Chorwacja. Obie te decyzje zostały podjęte w czasie prezydencji brytyjskiej i nie bez wyjątkowego nacisku tej prezydencji, nacisku samej Wielkiej Brytanii, aby te negocjacje rozpocząć. Przy czym w przypadku Turcji były zupełnie inne powody odsuwania podjęcia tej decyzji niż wobec Chorwacji. Wydaje się, że główną przeszkodą w odniesieniu do Chorwacji były kwestie niektórych osób, które powinny być przedstawione Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze. Ponieważ Chorwacja zaczęła współpracować z trybunałem w sposób bardzo istotny, negocjacje zostały odblokowane i, jak się wydaje, w tej chwili posuwają się rzeczywiście bardzo szybko. Jeśli chodzi o Turcję, to problem jest znacznie bardziej złożony. Negocjacje zostały rozpoczęte, ale takiego postępu jak w przypadku Chorwacji w tej chwili nie widać.

Pewnym wątkiem w dyskusji pozostawała nadal kwestia Ukrainy, w szczególności podnoszona przez stronę polską.

Oceniając prezydencję brytyjską, trzeba powiedzieć, że z polskiego punktu widzenia najważniejsze było zakończenie negocjacji finansowych, co było dla nas kluczową kwestią. Obawialiśmy się, że skoro premier Tony Blair nie wyraził zgody na kompromis w czerwcu, to nie będzie w stanie podpisać się pod pakietem zbliżonym do tego proponowanego w czerwcu. Okazało się, że w rezultacie był skłonny zgodzić się na pakiet, który niewiele różnił się od tego czerwcowego, mimo że tak wiele się nie wydarzyło. A Polska uzyskała kilka dodatkowych elementów, które pozwalają nam na przykład ułatwić korzystanie z funduszy unijnych poprzez zmniejszenie progu, jakim jest wkład własny, czy poprzez zaliczanie VAT, który jest nieodliczalny, jako kosztu kwalifikowalnego. Wydaje się, że to są sprawy bardzo drobne, ale tak naprawdę mają one ogromne konsekwencje w zakresie możliwości wykorzystywania tych środków na przykład przez samorządy czy organizacje pozarządowe, fundacje.

Jeśli chodzi o faktografię, to chciałbym jednak na zakończenie przedstawić kilka faktów dotyczących współpracy z Sejmem i Senatem. Pamiętajmy, że funkcjonuje ustawa, która została zmieniona i która daje teraz większe uprawnienia niż poprzednia, także Senatowi. Mieliśmy tu okres bardzo intensywnej współpracy. Rząd w czasie tego półrocza przekazał około trzynastu tysięcy dokumentów, w większości w formie elektronicznej. Jest to tak duża liczba, gdyż dotyczy to wszystkich dokumentów, niezależnie od tego, czy mają one charakter legislacyjny, czy też są po prostu informacjami lub opiniami płynącymi z poszczególnych państw członkowskich.

W trybie art. 6 ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem rząd przedstawił dwieście trzynaście projektów stanowisk rządu dotyczących projektów aktów prawnych Unii Europejskiej. To znaczy, że w ciągu pół roku pracowaliśmy nad mniej więcej taką liczbą aktów prawa europejskiego i w tym okresie rząd przedstawił dwieście trzynaście stanowisk, jakie zajmie w dyskusjach na forum europejskim. Komisja senacka odniosła się do tych wszystkich projektów stanowisk rządu, przedstawiając również swoje uwagi.

Mieliśmy oczywiście dodatkowe dokumenty, poza stanowiskami rządu, na przykład informacje na temat różnych spraw w Unii Europejskiej, w tym także informacje dotyczące postępowań antydumpingowych i antysubsydyjnych.

Przedstawialiśmy również informacje na temat posiedzeń poszczególnych formacji Rady, to znaczy spotkań ministrów finansów, ministrów rolnictwa, ministrów spraw zagranicznych. Takich informacji łącznie przedstawiono dwadzieścia dwie.

Chciałbym również bardzo wyraźnie powiedzieć, że jeśli nie zdołaliśmy uzyskać zgodnie z regulaminem opinii właściwych organów Sejmu i Senatu, to wówczas w dyskusji na forum Unii Europejskiej nad takim wnioskiem, nad takim aktem prawnym składamy zastrzeżenie parlamentarne. Oznacza to, że polski rząd zajmuje stanowisko, ale mówi, że jest ono uwarunkowane do momentu otrzymania stosownej opinii, zgodnie z naszymi wewnętrznymi przepisami. Po uzyskaniu takiej opinii lub po upływie terminu, w którym powinniśmy ją uzyskać, takie zastrzeżenie parlamentarne może zostać zdjęte.

Sumując, Panie Marszałku, chciałbym powiedzieć, że nasza łączna ocena działań prezydencji brytyjskiej jest bardzo wysoka, aczkolwiek oczekiwania były jeszcze większe, ponieważ zostały podniesione przez samego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira w jego pierwotnych zapowiedziach. Niemniej jednak chcę stwierdzić, że ta prezydencja zakończyła się dla nas niezwykle skutecznie w obszarze, który dla Polski był w tym okresie priorytetowy. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać jakieś pytanie panu ministrowi Jarosławowi Pietrasowi? O! No, dobrze.

Są pytania, Panie Ministrze.

Pan senator Bender.

Tak, po kolei.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Panie Ministrze, my jako senatorzy mamy stosunkowo mały związek z Komisją Europejską i z Parlamentem Europejskim, a to one w znacznej mierze decydują o integracji europejskiej. Za to uczestniczymy w pracach Rady Europy. I chciałbym pana zapytać o to, czy istnieją jakieś relacje urzędu, którym pan współkieruje, właśnie z Radą Europy i w jakiej mierze Rada Europy może się przyczyniać do tej integracji bądź ją, jeśli byłyby takie nurty, rozluźniać. Czy to są, że tak powiem, jedynie zupełnie drobne, małe możliwości? Jedna i druga instytucja działają w ramach Wspólnoty Europejskiej - bo powiedzmy sobie w tej chwili, że Unia Europejska nie istnieje, zaistnieje dopiero wraz z konstytucją, która nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się pojawi - i przyczyniają się do integracji Wspólnoty Europejskiej. Chodzi mi o to, jak pan widzi możliwości przyczyniania się do integracji europejskiej poprzez nasze działania, naszą aktywność w Radzie Europy.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Rozumiem, Panie Marszałku, że powinienem odpowiadać po każdym pytaniu.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak.)

Dziękuję bardzo.

Panie Senatorze, chcę powiedzieć, być może tytułem dodatkowego wyjaśnienia, że w Unii Europejskiej najważniejszą rolę odgrywają jednak państwa członkowskie, reprezentowane w Radzie.

(Senator Ryszard Bender: A Komisja, powiedzmy sobie...)

Komisja jest organem wykonawczym. Komisja uzyskuje prawo do podejmowania decyzji zgodnie, po pierwsze, z przepisami traktatowymi, a po drugie, z upoważnieniami, które dadzą jej ministrowie lub szefowie państw i rządów spotykający się w Radzie. Komisja jest więc organem wykonującym decyzje, które przedstawiają szefowie państw i rządów, ministrowie w czasie spotkań.

Jeżeli chodzi o proces legislacyjny, to Komisja jest odpowiedzialna za przygotowanie projektu aktu prawa europejskiego, a państwa członkowskie, reprezentowane potem przez ministrów, decydują, jaki on będzie miał kształt. Czyli tak naprawdę trzeba by do tych dwóch instytucji, o których pan wspomniał, dodać instytucję o moim zdaniem zasadniczym znaczeniu szczególnie w odniesieniu do wszelkich rozszerzeń, zmian zakresu działania zarówno Komisji Europejskiej, jak i polityki, która jest prowadzona w Unii Europejskiej. Są to państwa członkowskie skupione w Radzie.

Jeśli chodzi o Radę Europy, to trzeba powiedzieć, że istnieje tu bardzo silny związek, szczególnie w obszarach, które są stosunkowo słabo uzgodnione w państwach samej Unii Europejskiej. Dotyczy to na przykład praw człowieka. Tu mamy bardzo silny system. System oparty na Radzie Europy jest dużo silniejszy niż system wewnętrzny w Unii Europejskiej, tylko trzeba powiedzieć, że Unia Europejska przyjmuje to w całości i się do tego stosuje. Państwa członkowskie Unii Europejskiej są zobowiązane do stosowania w pełni tego, co wynika z całego systemu funkcjonowania w Radzie Europy.

Ale Rada Europy jest organizacją znacznie szerszą i obejmuje państwa bardziej niż w przypadku Unii Europejskiej zróżnicowane w swoich poglądach. Jak sądzę, akurat w tym obszarze szczególnie ważne jest to, że tak się dzieje, bo dotyczy to praw obywateli, praw osób mieszkających na terenie znacznie szerszego grona państw niż tylko państw członkowskich Unii Europejskiej.

Mógłbym uniknąć odpowiedzi na to pytanie, mówiąc, że mój urząd nie został stworzony po to, żeby zajmować się Radą Europy, bo my się zajmujemy samą Unią Europejską. Ale ja dostrzegam wagę tych spraw i ich związek w tych obszarach, o których wspomniałem. Staramy się oddziaływać także na to, widząc następujące przełożenie - rozwój instrumentów gwarantujących prawa człowieka na obszarze objętym zakresem działania Rady Europy jest ważny również z punktu widzenia Unii Europejskiej i powinien być wspierany.

(Senator Ryszard Bender: Panie Ministrze, a czy nie byłoby dobrze, gdyby...)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Panie Senatorze, bardzo przepraszam...

(Senator Ryszard Bender: ...pan minister zainteresował się tą sprawą?)

Przypominam o Regulaminie Senatu. Minuta na pytanie, odpowiedź, potem następne pytanie, jeśli pan chce...

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Ja właśnie chciałem powiedzieć panu ministrowi, żeby może urząd zwrócił jednak uwagę na Radę Europy, żebyśmy my, senatorzy, nie pozostali sami między Senatem a Radą Europy, skoro są takie organa naszego państwa, które mają możliwości wiązania się chociażby z Parlamentem Europejskim czy Komisją Europejską. Może pożyteczna byłaby jakaś wymiana doświadczeń.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Panie Senatorze, dyskusja jest kolejnym punktem. Ja prosiłbym o nienadużywanie tego...

Proszę bardzo, pan senator Biela.

Do spisu treści

Senator Adam Biela:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, chciałbym zadać pytanie dotyczące regulacji w zakresie polityki rolnej Unii Europejskiej. Ta regulacja jest przedstawiana w bardzo szerokim zakresie. Jak przedstawiają się perspektywy rolnictwa po roku 2013 w zakresie przyszłych, ewentualnych dotacji do rolnictwa? Czy jest to brane pod uwagę jako strategia rozwoju Europy, czy też raczej widzi się jakieś odstępstwa od tej zasady?

I jedna, dość szczegółowa kwestia, dotycząca polskiego problemu produkcji rzepaku, na który zwracałem uwagę, będąc członkiem Parlamentu Europejskiego w krótkim czasie przejściowym. Otóż Parlament Europejski podjął uchwałę, wybierając szybką ścieżkę legislacyjną, i przed wejściem Polski do Unii Europejskiej spowodował tą swoją uchwałą, iż mamy dopłaty, jakich nie przewidywano w traktacie akcesyjnym, dołączono również te nierówne dopłaty do produkcji rzepaku. Czy rząd w tej sprawie zrobił coś konkretnego i czy są tu jakieś efekty? Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, dokończę odpowiedź na pytanie pana senatora Bendera, mówiąc, że to nie jest tak, iż rząd się nie zajmuje Radą Europy i nie wspiera tego, tylko urząd, który został ustanowiony, ma swój zakres działania. Chciałbym poinformować, że trwają prace, które będą się wiązały ze zmianą ustawy o Komitecie Integracji Europejskiej. Dzięki tej zmianie sprawy europejskie zostaną w większym stopniu zintegrowane wewnątrz Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które jest właściwe w sprawach Rady Europy. Tak że w tym sensie większa będzie być może synergia działania w przyszłości.

(Senator Ryszard Bender: Możemy mieć nadzieję, Panie Ministrze.)

Tak jest.

Odpowiadając na pytania pana senatora Bieli, chciałbym powiedzieć rzecz następującą. W tej chwili nie ma ani zgody, ani jasności co do tego, jak powinna wyglądać polityka rolna po roku 2013. Niewątpliwie natomiast powinna się odbyć, wiąże się to z ową zapowiedzią, którą złożył premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, dyskusja w tej sprawie. Komisja została poproszona, żeby przedstawić pewną ocenę funkcjonowania polityk europejskich i od 2008 r. będziemy uczestniczyli w dyskusji. My w tej chwili zaczynamy prowadzić prace analityczne, aby ustalić, w jaki sposób w tej dyskusji "zauczestniczyć" i co w szczególności byłoby ważne z punktu widzenia Polski. Rok 2008 już jest bardzo blisko i nie można nad tym nie myśleć, jeśli chce się móc sensownie wypowiadać się w tej dyskusji, współkształtować tę dyskusję, tym bardziej że rozpocznie się ona tak wcześnie.

Sądzę, że pewnym parametrem ograniczającym politykę rolną w przyszłości będzie przede wszystkim sprawa negocjacji handlowych z innymi państwami, co oznacza stopniową eliminację instrumentów, które najbardziej zakłócają konkurencję międzynarodową, to znaczy na przykład subsydiów eksportowych, i w dużo mniejszym stopniu - tych instrumentów, które są zorientowane na sprawy dochodowe, to znaczy wsparcia bezpośredniego rolników, przekształcenia na przekład gospodarstw w taki sposób, żeby były bardzie przyjazne dla środowiska. Sądzę, że polityka rolna będzie kierowana w dużo większym stopniu w stronę czegoś, co się nazywa obecnie II filarem, a nie w stronę I filaru polityki rolnej. Do tego my się powinniśmy przystosować wewnątrz, myśląc o tym, w jaki sposób ukształtować naszą polską politykę rolną, abyśmy mogli w pełni skorzystać z tych instrumentów. Trzeba powiedzieć, że wiąże się to również z wysokością środków, jakie Unia Europejska chce na ten cel przeznaczyć, i w tym zakresie również powinniśmy wypracować argumentarium. Ale przesądzenia w tej chwili nie ma, trwają dyskusje, ja myślę, że w tej sprawie powinniśmy mieć w kraju taką dość intensywną, może niekoniecznie bardzo spektakularnie widoczną publicznie, ale jednak dyskusję i analizę merytoryczną, która pozwoliłaby nam w sposób skuteczny wpływać na kształt decyzji podejmowanych w tej sprawie.

Jeśli chodzi o drugie pytanie, dotyczące roślin energetycznych i dodatkowych dopłat, to przypomnę, że problem polega na tym, że w traktacie akcesyjnym zostały wymienione z nazwy te płody rolne i dopłaty, które są pochodną w obszarach, w których Polska będzie otrzymywać płatności bezpośrednie, ale w sposób stopniowy. Nie został tam wymieniony ani rzepak, ani inne rośliny energetyczne. W związku tym już w pierwszych tygodniach naszego członkostwa sam składałem wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, uzasadniając, że jest to traktowanie nieuprawnione. Skoro enumeratywnie zostały wymienione płody rolne, a nie został wymieniony rzepak, to oznacza to, że konsekwentnie powinno tutaj być przyznane nam od razu 100% dopłat rolnych. Sprawa jest już dość zaawansowana, ale jak każda sprawa przed sądem, nie tylko sądem europejskim, także przed sądem krajowym, ona ma tendencję do rozciągnięcia się w czasie przynajmniej na dwa lata. Jesteśmy po wymianie wszystkich niezbędnych reakcji, odpowiedzi, w jedną i w drugą stronę, przedstawionych zarówno przez Sekretariat Rady, jak i przez stronę polską. Być może dojdzie w nieodległym czasie, to znaczy w ciągu kilku najbliższych miesięcy, do rozprawy, w której może być dokonana prezentacja ustna i do wyroku albo pod koniec tego roku, albo na początku przyszłego. Wydaje się, że zarówno w tej sprawie, jak i w sprawie dotyczącej nadmiernych zapasów Polska ma na tyle dobrze ugruntowaną argumentację, że istnieje jakaś szansa częściowego przynajmniej przyznania racji, choć niekoniecznie może się to przełożyć na bezpośrednie skutki finansowe czy zmiany. Ale być może wywoła zmiany o charakterze prawnym i zlikwidowana zostanie dysproporcja powstała, naszym zdaniem, w wyniku decyzji, która w sposób nieuprawniony odejmowała nam część uprawnień. Tak że sprawa jest nadal w toku.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Pan senator Szafraniec.

Do spisu treści

Senator Jan Szafraniec:

Dziękuję bardzo.

Panie Ministrze, moje pierwsze pytanie, będzie miało charakter ogólniejszy, chociaż mieści się w obrębie tematyki dzisiejszego spotkania. Otóż chciałbym zapytać, jakie sprawy natury społeczno-gospodarczej znajdują się w wyłącznej gestii prawnej naszego państwa. Mówię o tym w kontekście różnego rodzaju rezolucji, wezwań, raportów, które płyną do nas z Parlamentu Europejskiego czy z Komisji Europejskiej. One same z siebie nie mają mocy obowiązującego prawa, a służą niekiedy pewnym kręgom politycznym jako argumenty do tworzenia wewnętrznego prawa w naszym kraju. Czy posługiwanie się takimi argumentami jest zasadne?

I kolejne pytanie. Ponad sześćdziesiąt, jeśli nie blisko osiemdziesiąt procent prawa obowiązującego w Polsce jest uchwalane poza jej granicami. Sejm, Senat przyjmują te prawa jedynie do wiadomości, bądź też wydają jakiekolwiek opinie i w gruncie rzeczy nie mają wpływu na tworzenie prawa, które obowiązuje w naszym kraju. Pan minister wspomniał o około dwustu trzynastu stanowiskach rządu. Chciałbym zapytać, ile z tych stanowisk zostało uwzględnione w tworzeniu unijnego prawa? Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Jeśli chodzi o pierwsze pytanie pana senatora Szafrańca, to chciałbym powiedzieć, że bardzo trudno jest dać krótką odpowiedź, bo to zależy od obszaru działania. Są obszary, w wypadku których Unia Europejska, Komisja Europejska czy inne organy Unii Europejskiej są proszone o określenie jakiego typu problemy nurtują poszczególne państwa, jakiego typu problemy są ważne z punktu widzenia całej Unii. I wtedy w sposób bardzo miękki sugeruje się państwom, że jeśli dane problemy miałyby być rozwiązane, to byłoby najbardziej skuteczne, gdyby wszystkie państwa dążyły mniej więcej w jednym kierunku. Takie zalecenie nie ma bezpośrednio żadnej mocy sprawczej i każde państwo członkowskie może przyjąć je do wiadomości, rozważyć i zastosować w takim stopniu, w jakim jest to konieczne.

Ale pamiętajmy, że są też obszary, są dziedziny, gdzie Komisja Europejska została uprawniona, uzyskała pewne kompetencje. Ponieważ w trakcie stosowania, wykonywania tych kompetencji, pojawiają się trudności interpretacyjne, trudności w ocenie, czy Komisja robi to właściwie, pojawiają się też dokumenty interpretujące to, co jest wykonywane. Podam przykład pomocy publicznej. Otóż generalnie pomoc publiczna jest zakazana, dozwolona jest w ściśle określonych przypadkach. No, ale te ściśle określone przypadki, które wiążą się na przykład z restrukturyzacją przemysłów, wymagają oceny każdego konkretnego przypadku osobno. Komisja Europejska, podejmując decyzje, odnosi się do każdego przypadku, ale też interpretuje zjawiska według pewnych kryteriów. Dlatego w odniesieniu do poszczególnych obszarów mówi się, w jaki sposób to interpretować. Takie wytyczne są wydawane jako zalecenia czy wytyczne do interpretacji przez państwa członkowskie.

Podam przykład przemysłu samochodowego w Europie, gdzie pojawił się problem polegający na tym, że bardzo wiele państw wspierało przemysł samochodowy. Skutek był taki, że konkurencja między tymi firmami... Ponieważ wszyscy dopłacali, te subsydia się znosiły, że tak powiem, i nie miały żadnego znaczenia, tyle tylko, że każdy nowy producent musiał się starać o to, żeby państwo, w którym ten przemysł lokuje, udzielało dotacji, bo bez tych dotacji w ogóle nie miałby szans, a to po prostu jest sprzeczne z zasadą funkcjonowania. Dlatego też w tym obszarze dano dodatkowe, specjalne wytyczne i w takiej sytuacji one są w dużej mierze wiążące dla Komisji, a skoro są wiążące dla komisji, to również państwa członkowskie muszą się do tego stosować.

Nie ma zatem, Panie Senatorze, jednoznacznej odpowiedzi. Trzeba by się było odnieść do konkretnego przypadku, gdzie powołujemy się na jakieś zalecenia unijne i zobaczyć, czy mieliśmy tam do czynienia z sugestią, z analizą dokonaną na forum unijnym, czy też z czymś, co jest nieco bardziej wiążące. Choć chciałbym zauważyć, że ja sam bardzo często się spotykam z sytuacją, w której zalecenia o charakterze miękkim są często podawane jako uzasadnienie dla prowadzenia polityki, która jest akurat polityką ważną dla danego ministra czy w danym obszarze. Na to się bardzo często powołują organizacje na przykład pracodawców, branże, sektory. Powołują się tam, gdzie im wygodnie, na jakieś wprowadzone w innych państwach rozwiązania, mówiąc, że to są rozwiązania europejskie, podczas gdy one wcale nie są rozwiązaniami ogólnie obowiązującymi, albo na dokumenty o charakterze pewnych wytycznych, sugestii tak jakby były one wiążące. Ponieważ urząd, którym kieruję, jest zobowiązany do przedstawiania opinii o zgodności z prawem europejskim, zawsze bardzo starannie oddzielamy to, co jest bezwzględnie obowiązujące od tego, co jest fakultatywne. I chciałbym powiedzieć, że to jest jeden z największych wysiłków, jedna z największych trudności - powiedzieć bardzo precyzyjnie, uniknąć tej pokusy i powiedzieć: bezwzględnie obowiązujący jest tylko i wyłącznie taki fragment, reszta wymaga przestrzegania ogólnych reguł, ale niekoniecznie dokładnego sformułowania. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Pan marszałek Ziółkowski.

Do spisu treści

Senator Marek Ziółkowski:

Panie Ministrze, jedno krótkie pytanie dotyczące dyrektywy Bolkesteina. Wiadomo, że to był podstawowy element dyskusji w ciągu ostatniego pół roku, ale pytanie jest takie: jaki jest sensowny horyzont czasowy debaty nad tą dyrektywą? Inaczej mówiąc, co zmieni otwarcie rynków pracy za trzy lata, najdalej za pięć lat? O co trzeba będzie walczyć po roku 2009 i roku 2011, jeżeli chodzi o swobodę świadczenia usług zgodnie z regułą kraju pochodzenia?

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku, chciałbym dokończyć jeszcze odpowiedź na pytania senatora Szafrańca...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Proszę bardzo.)

...dlatego, że nie odniosłem się do...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: A, przepraszam najmocniej.)

...kwestii dwustu trzynastu stanowisk rządu.

Otóż to były stanowiska przyjmowane w odniesieniu do aktów prawa, które były dyskutowane. Przyjęcie stanowiska oznacza, że rząd polski, kiedy występuje na forum unijnym, prezentuje dokładnie to stanowisko. Trzeba powiedzieć, że sytuacje, kiedy zupełnie inny był wynik dyskusji, stanowią niewielką cząstkę z tych dwustu trzynastu. Innymi słowy, przyjęcie naszego stanowiska zazwyczaj wiązało się z tym, że takie stanowisko rzeczywiście udawało się uwzględnić, choć w wielu przypadkach po prostu dlatego, że rozwiązania, które prezentowały inne państwa, były zgodne z tym, czego myśmy oczekiwali. W niewielkiej cząstce, przynajmniej w kilku, kilkunastu przypadkach, rozwiązania przyjęte na forum Unii Europejskiej były odmienne od naszego stanowiska.

Jeśli chodzi o dyrektywę Bolkesteina, to chciałbym powiedzieć, że ja rozumiem intencję tego pytania, dlatego że dla kraju, który nie posiada tego uprawnienia, jakim jest swoboda przepływu pracowników, swoboda świadczenia usług nadrabia to, co jest brakiem możliwości przenoszenia pracowników. Ale nie chodzi tylko o ten element. To dla nas jest wyjątkowo ważne właśnie dlatego, że nie mamy takiej swobody w zatrudnianiu polskich obywateli w innych krajach. Trzeba powiedzieć, że istnieje swego rodzaju substytucyjność. Jeżeli firma polska chciałaby dotrzeć na rynek niemiecki, to może na przykład założyć tam oddział, co robiły nasze firmy w czasie obowiązywania umowy z Niemcami o zatrudnianiu obywateli. Zakładając oddział, firma zatrudnia trochę miejscowych i zatrudnia trochę osób z kraju swego pochodzenia. Może również świadczyć usługę, to znaczy podpisać kontrakt, przywieźć osoby tylko do wykonania tego kontraktu, po czym te osoby wracają do kraju swojego pochodzenia, lub też może wysłać pracowników, którzy zatrudnią się w miejscowej firmie i tam to wykonają.

Dla nas świadczenie usług jest istotne, ponieważ uważamy, że sektor usług w Polsce, który rozwija się znacznie bardziej spontanicznie, dynamicznie niż w wielu państwach członkowskich Unii Europejskiej, gdzie często sektor usług jest, można powiedzieć, poszatkowany, opanowane są nisze na tym rynku i ta sytuacja powoduje, że ten sektor jest mało dynamiczny. Nowi usługodawcy mogliby spokojnie tam wejść i przy cenach, które oferujemy, mogliby być bardzo konkurencyjni. Nie dotyczy to tylko sektora budowlanego, dotyczy to wielu innych sektorów.

Dlatego ta dyrektywa dla nas ma długofalowe znaczenie. Ma długofalowe znaczenie, ponieważ ułatwia dochodzenie czy dotarcie do rynku, który... W Unii Europejskiej rynek usług to jest mniej więcej 70% rynku, 70% gospodarki europejskiej to są usługi, czyli to jest zasadnicza część gospodarki europejskiej, to jest zasadniczy rynek, na którym można sprzedawać nasze usługi, tym bardziej że sprzedaż części wyrobów nie jest możliwa bez sprzedaży usług, które im towarzyszą. Ja przypominam sobie trudności w sprzedaży Poloneza, który nie był może świetnym samochodem, ale był polskim produktem w państwach Unii Europejskiej, wynikające stąd między innymi, że sprzedaż tego samochodu wymagała stworzenia sieci serwisowej. Bez stworzenia takiej sieci nie da się sprzedawać produktu. Dotyczy to zresztą bardzo wielu innych produktów - bez sieci obsługi nie ma możliwości sprzedaży dóbr materialnych.

Ta dyrektywa jest taka ważna, ponieważ na długo, jak sądzimy, mamy przewagę w sektorze usługowym ze względu na wysokie kwalifikacje ludzi, relatywnie niższe płace, a jednocześnie duży komponent pracy, jaki jest zazwyczaj zawarty w usługach. Stąd tak duży nacisk na to, żeby dyrektywa została przyjęta w takim kształcie, który zapewnia, no w największym możliwym stopniu, regułę państwa pochodzenia, to znaczy regułę, że to, co decyduje o kształcie usługi i nadzorze nad usługą, pochodzi z tego państwa, w którym jest usługodawca.

(Senator Marek Ziółkowski: Panie Marszałku, ja tylko...)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Pan marszałek ma jeszcze jedno pytanie, tak?

Do spisu treści

Senator Marek Ziółkowski:

Ja to świetnie rozumiem, dziękuję za to wyjaśnienie, ale mnie interesuje następująca sprawa: po roku 2011 rynki pracy są otwarte, jest swobodny przepływ pracowników. Czy ta regulacja nie rozwiąże większości problemów związanych z dyrektywą Bolkesteina? Czyli co z tą dyskusją, bo oczywiście coś tam zostanie, ale o co będziemy walczyć po roku 2011?

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Senatorze, świadczenie usług, moim zdaniem, ma dla gospodarki kraju dużo większe znaczenie niż przepływ pracowników. Pracownicy przepływają do przedsiębiorstwa, które jest założone, często przedsiębiorstwa francuskiego, niemieckiego, holenderskiego, i tam zaczynają pracować na jego rachunek, natomiast w usługach działają na rzecz przedsiębiorstwa polskiego, funkcjonującego w Polsce, a wykonując kontrakt za granicą. To ma ogromne znaczenie. Popatrzmy na tak zwany drenaż mózgów. On się wiąże z tym, że polscy specjaliści wysokiej klasy są zatrudniani przez firmy gdzieś tam za granicą i funkcjonują w innej strukturze. Tymczasem usługa pozwala wykonywać prawie to samo tylko nadal w strukturze gospodarki polskiej.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Czy są jeszcze jakieś inne pytania?

Dobrze, pan senator Andrzejewski, pan senator Romaszewski, a potem ja także.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Ministrze, w sprawozdaniu troszkę mi zabrakło wyodrębnienia Wspólnot jako podmiotu prawa międzynarodowego w przeciwieństwie do Unii, która nie jest podmiotem prawa międzynarodowego w rozumieniu art. 90 ust. 1 konstytucji. Czy istnieje jakaś forma odrębnej polityki nawiązywania kontaktów czy działania w ramach takiego podmiotu prawa międzynarodowego, jakim są Wspólnoty, które tworzą wspólne przedsięwzięcie, jakim jest Unia? To by było pierwsze pytanie.

Drugie pytanie dotyczy tego, jak dalece w naszej polityce posługujemy się obroną wartości, na których zbudowane jest wspólne przedsięwzięcie Wspólnot, jakim jest Unia Europejska, a mianowicie zasady solidaryzmu i zasady konkurencyjności. Bo zróżnicowanie praw podmiotów, zwłaszcza wobec traktatu akcesyjnego i jego warunków, wskazuje na dyskryminację w zakresie równości dostępu w różnych dziedzinach, nie tylko w odniesieniu do rynku pracy czy usług, ale również w odniesieniu do przeciwdziałania różnicom w konkurencyjności.

I trzecie pytanie: jak dalece Polska posługuje się nadrzędnym wobec Wspólnot tworzących przedsięwzięcie, jakim jest Unia Europejska, nadrzędnym wobec Wspólnot i Polski jako odrębnych podmiotów prawa międzynarodowego, normami prawnymi Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych? On gdzieś jest w zapomnieniu, a jest nadrzędny z punktu widzenia polskiego systemu prawnego i tych podmiotów, które weszły do prawa międzynarodowego, jako do pierwotnego, akcesem do nadrzędności stosowania Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych. Mam te trzy pytania.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, pan chciałby rozpocząć dyskusję, która wybiegałby daleko poza materiał, który został tu przedstawiony.

(Senator Piotr Andrzejewski: Tak, tego nie ma w sprawozdaniu.)

Tak jest. A sprawozdanie dotyczy funkcjonowania Polski, udziału Polski w pracach Unii Europejskiej w określonym przedziale czasowym, wyróżniającym się tym, że w tym czasie prezydencję sprawowała Wielka Brytania. Zatem sprawozdanie musi się odnosić do spraw bardzo konkretnych i do bardzo konkretnych działań podejmowanych w tym okresie. No a pana pytania miały charakter filozoficzny.

(Senator Piotr Andrzejewski: O nie, bardzo praktyczny! Ale, Panie Ministrze, jeżeli pan nie może na nie odpowiedzieć, to proszę powiedzieć: nie mogę na to odpowiedzieć.)

Spróbuję...

(Senator Piotr Andrzejewski: Ale to jest ujęcie praktyczne: czy Unia respektuje te zasady i czy Polska upomina się o nie, a jeśli tak, to w jakim aspekcie?)

(Głos z sali: Jednym zdaniem niech pan odpowie.)

(Senator Piotr Andrzejewski: I czy prezydencja brytyjska miała jakiś udział w realizacji tych zadań?)

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Pan senator skonkretyzował swoje pytanie.)

Panie Marszałku, Panie Senatorze, przede wszystkim jest tak, że w naszym funkcjonowaniu w Unii Europejskiej musimy się kierować zawsze dwiema zasadami.

Po pierwsze, jeśli są zobowiązania, pod którymi Polska się podpisała czy które Polska ratyfikowała, to musimy je respektować. Jeżeli ma miejsce odstępstwo od tych zasad, przepisów, od tych zobowiązań, od tych przywilejów, to jesteśmy silnie i moralnie zobowiązani - wewnętrznym prawem, polską konstytucją - by w tej sprawie móc podnosić głos i działać. I tak było w wypadku wspomnianych dopłat bezpośrednich: nie przyznano Polsce pewnego przywileju, mimo że zostało to zapisane w traktacie akcesyjnym, czuliśmy się więc zobowiązani, by zareagować, ponieważ nie było respektowane coś, co pan nazwał przeciwdziałaniem w kwestii konkurencyjności. I w tej sprawie, choć nie mieliśmy argumentów uznanych w dyskusji bezpośredniej, złożyliśmy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wniosek o rozsądzenie. Uważaliśmy, że nam się to po prostu, na gruncie prawa, należy. A więc respektujemy te ważne dla nas zobowiązania.

W związku z powyższym wydaje mi się, że rzeczywiście broniliśmy takich wartości jak solidaryzm, także w polityce. Na przykład w negocjacjach dotyczących Perspektywy Finansowej głównym elementem, głównym argumentem było odwoływanie się do zasady solidarności. Premier Marcinkiewicz na szczycie grudniowym podkreślał stale jedno: w tym projekcie budżetu brakuje solidarności. Czyli ten element był niezwykle silny w naszym działaniu na forum Unii Europejskiej. A jeśli chodzi o przeciwdziałanie temu, co jest nazywane dyskryminacją, to też w tej sprawie podejmowaliśmy intensywnie działania.

Co do pozostałych pytań, to chciałbym powiedzieć tak: jeśli chodzi o pakt...

(Senator Piotr Andrzejewski: Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych.)

...praw społecznych i kulturalnych, to trzeba powiedzieć, że nie ma tu sprzeczności. Nie ma sprzeczności, dlatego że ten pakt jest znacznie bardziej ogólny, wychodzi poza sferę działania Unii. W obszarze kultury Unii Europejska nie wprowadza żadnych zobowiązań, nie stosuje żadnych przymuszeń poszczególnych państw członkowskich, nie narzuca państwom członkowskim sposobu działania. Jedyne, co Unia może robić, to wspierać wymianę kulturalną - i temu właśnie służą dotyczące tego programy. Niemniej jednak z zasady nie wchodzi ona w ten obszar, zresztą państwa członkowskie nie pozwalają, żeby tak się działo. A zatem można powiedzieć, że w obszarze działania tego paktu nie ma sprzeczności z codziennym funkcjonowaniem Unii i reguły tego paktu są respektowane.

(Senator Piotr Andrzejewski: Pytałem jeszcze o Wspólnoty...)

Panie Senatorze, co do tego, czy Unia Europejska jako Unia ma osobowość prawną... No, jeszcze jej nie ma, a uzyskałaby ją dzięki traktatowi konstytucyjnemu, gdyby został on ratyfikowany. Niemniej pozostają jeszcze Wspólnoty, oparte na traktacie międzynarodowym, który definiuje skalę zobowiązań poszczególnych państw wchodzących w skład Wspólnot. W tym zakresie Wspólnoty nie mają osobowości prawnej, ale każde z państw członkowskich jest zobowiązane traktatem przyjętym w wewnętrznej procedurze, zresztą przyjęcie tych zobowiązań było dobrowolne.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Pan senator Romaszewski.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Ministrze, Unia aspiruje do prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej. I w tym kontekście musi budzić pewne zdumienie to, że państwa Europy Zachodniej, generalnie rzecz biorąc, są zaskoczone tym, że Polska w ogóle posiada jakąś politykę zagraniczną, w szczególności politykę wschodnią, o czym mogliśmy się ostatnio przekonać.

Ja tu nie mówię już o kwestii zasadniczej, jaką jest oczywiście kwestia rurociągu, ale jest taka drobna sprawa - że tak powiem, sprawa pewnej wojny o pietruszkę - ale powiedziałbym, że jest ona dosyć skandaliczna. Chodzi tutaj o budowę systemu informacyjnego dla Białorusi. W tej sprawie odbył się konkurs. Mówię, że to wojna o pietruszkę, bo chodzi tu o kwotę 1 miliona 300 tysięcy euro, podczas gdy nasze, polskie nakłady na to do dnia dzisiejszego znakomicie przekroczyły już tę sumę. No ale okazało się, że demokrację na Białorusi będzie budował Łużkow przy pomocy NTV oraz Media Consulta. Muszę powiedzieć, że gdyby jakiś konkurs został w taki sposób przeprowadzony w Pcimiu, to byłby to po prostu skandal i zostałby on oczywiście unieważniony ze względu na szereg przesłanek, jakie tam jednak wystąpiły. Mnie interesuje po prostu to, jakie stanowisko zajęła w tej sprawie Polska i co zostało w tej sprawie zrobione na forum Unii Europejskiej.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Senatorze, odniosę się najpierw do pierwszego zdania pana wypowiedzi, czyli do sprawy polityki zagranicznej. Otóż faktem jest, że obszar nazwany "Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa" bardzo łatwo mógłby zostać pozbawiony w tej nazwie słowa "wspólna", jak również pewnie słowa "polityka", a także słowa "zagraniczna", ponieważ w wypadku Unii Europejskiej to wszystko to jest dopiero początek. Tak naprawdę pewnym przełomem miały być zapisy traktatu konstytucyjnego, który wprowadzałby w znacznie większym stopniu elementy Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Wprowadzałby między innymi funkcję ministra spraw zagranicznych Unii Europejskiej - tak to powiem, jakby w cudzysłowie - a wtedy można byłoby oczekiwać bardziej jednolitej reakcji poszczególnych państw członkowskich. To, co jest obecnie, wygląda tak, że każde państwo ma prawo prowadzenia własnej polityki zagranicznej - ale nie tylko je ma, bo także korzysta z tego prawa - a taka polityka nie zawsze jest mile widziana w państwach sąsiednich. I o takim właśnie przykładzie wspomniał pan senator. Często podejmowane są decyzje nieuwzględniające, mówiąc delikatnie, interesów innych państw z tego samego ugrupowania. Ale faktem jest, że to same państwa członkowskie do tej pory nie pozwoliły na przyjęcie rozwiązań, które gwarantowałyby, że Unia Europejska ma swą politykę zagraniczną. Zresztą gdyby chodziło o inne sprawy, to nie jestem pewien, czy Polska tak chętnie by się podpisała pod tym, żeby taka wspólna polityka zagraniczna była. No, to oznaczałoby jednak w jakieś mierze dobrowolną rezygnację z suwerenności w definiowaniu swojej polityki zagranicznej. Tak więc sprawa jest w tym względzie wysoce skomplikowana.

To, jak sądzę, przekłada się także na konkretne działania, chociażby w takim przypadku jak sprawa ustosunkowania się do sytuacji na Białorusi. Przysłuchiwałem się dyskusji, jaką na ten temat prowadził na forum jednej z rad minister spraw zagranicznych z ministrami spraw zagranicznych z innych państw Unii Europejskiej, i muszę powiedzieć, że nasza ocena sytuacji na Białorusi nie jest z równą intensywnością podzielana przez inne państwa członkowskie. Minister Meller stwierdził, że dystans też robi swoje, że zainteresowanie dalej położonych państw tym, co się dzieje na Białorusi, jest naturalnie dużo mniejsze niż nasze, no a to się oczywiście przekłada potem na konkretne działania. Ale ponieważ jest to obszar polityki zagranicznej, działań podejmowanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i nie leży to bezpośrednio w moim zakresie kompetencji, ja nie mam w tej chwili informacji dotyczących tego szczególnego przetargu na działalność informacyjną wobec Unii Europejskiej. Myślę jednak, że to, co robi Polska, jest niezwykle istotne, że robienie tego i pokazywanie tego jako przykład państwom członkowskim będzie miało znacznie większy wpływ niż owa wspomniana przez pana "pietruszka", czyli kontakt na 1,5 miliona euro na prowadzenie tej działalności.

(Senator Zbigniew Romaszewski: Ja nie mogę się z tym zgodzić. Mamy tu do czynienia z bardzo wyraźnym afrontem i zanegowaniem polskiej polityki zagranicznej.)

Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Panie Senatorze...

(Senator Zbigniew Romaszewski: A więc ja bym jednak poprosił o szczegółowe wyjaśnienia, co w tej sprawie zostało zrobione. Dziękuję.)

Może pan jeszcze zabrać głos w dyskusji.

(Senator Zbigniew Romaszewski: To już wystarczy.)

Dobrze.

Teraz ja chciałbym zadać dwa krótkie pytania.

Pierwsze: czy pan minister nie uważa, że urząd powinien polemizować z rozszerzeniem pojęcia "dumping"? Bo ono było przynależne obrotom handlowym, oznaczało sprzedawanie towarów po obniżonej cenie. Czy nie należy temu przeciwdziałać, czy pański urząd nie powinien przeciwdziałać rozszerzaniu tego pojęcia na sprawy zatrudnienia - chodzi o ten dumping socjalny - a także na inne obszary? Dumping socjalny polega, zdaje się, na tym, że koszty pracy w niektórych krajach są niższe niż w innych. Obawiam się rozszerzenia tego pojęcia, zwłaszcza że już pojawił się nawet dumping ekologiczny. No i obawiam się także, że będzie pojęcie "dumping podatkowy", czyli opisujące taką sytuację, że w niektórych krajach Unii podatki są niższe, a dokładniej w tak zwanych nowych krajach Unii podatki są niższe niż w starych krajach. I to jest pierwsze pytanie.

Drugie pytanie: czy pan minister nie uważa, że urząd powinien także rozmawiać ze związkami zawodowymi w sprawie pewnej koordynacji działań, jeżeli chodzi o otwarcie rynków pracy? Bo ja, ku mojemu zaskoczeniu, widzę moich przyjaciół z "Solidarności" na demonstracjach w Berlinie, na demonstracji organizowanej przez DGB przeciwko otwarciu rynku pracy, demonstrujących oczywiście wspólnie pod szczytnym hasłem "Równe płace dla wszystkich". Ale w rezultacie ta sytuacja jest wykorzystywana przez media, przez stronę niemiecką - i to widać nieraz w telewizji. Czyli jest pytanie: czy są w tej sprawie w urzędzie jakieś konsultacje, a jeżeli nie, to czy będą?

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku, chciałbym powiedzieć, że całkowicie się zgadzam z pana oceną, iż nieuprawnione jest rozszerzanie koncepcji dumpingu na inne obszary niż ten, w którym został on początkowo zdefiniowany, czyli obszar spraw ściśle handlowych. Zresztą przyglądając się działaniom w sprawach handlowych, trzeba powiedzieć, że praktyka dotycząca procedur antydumpingowych często jest, no, niekoniecznie motywowana wyłącznie samymi obiektywnymi uwarunkowaniami. I również w tych sytuacjach definicja dumpingu czasami wiąże się z dużymi trudnościami.

Niemniej jednak w bardzo wielu dyskusjach, które były na ten temat prowadzone, jak również w stanowiskach przyjmowanych przez rząd i przedkładanych pod obrady komisji senackiej, podkreślamy, zwracamy uwagę, że słowo "dumping" ma pewien element negatywny. "Dumping socjalny" na przykład jest swojego rodzaju sprzecznością, dlatego że określenie "dumping socjalny" oznaczałoby tak naprawdę, że oto państwo celowo utrzymuje niskie płace, żeby uzyskać przewagę. A to byłaby sprzeczność, ponieważ nie jest intencją żadnego rządu, żadnego kraju celowe zmniejszanie płac po to, by produkty można było łatwiej sprzedawać za granicą. A jeśli forsuje się to, szczególnie wewnątrz Unii Europejskiej, to podejrzewa się rządy o jakieś praktyki, które właściwie służyłyby temu, by dany kraj odniósł sukces handlowy kosztem płac, w drodze zmniejszenia płac, podczas gdy płace czy dobrobyt kraju zależą od poziomu rozwoju gospodarczego. A więc taka koncepcja powinna być oprotestowana.

Ale nawet w takich raportach jak na przykład raport dotyczący Strategii Lizbońskiej, raport grupy pod przewodnictwem byłego premiera Holandii, Wima Koka, również znajdują się określenia "dumping socjalny". I my oprotestowaliśmy to bardzo silnie.

Pan marszałek ma rację, mówiąc, że to określenie jest rozciągane w tej chwili na sferę podatków i że mówi się już o dumpingu podatkowym. Ale też, jak się wydaje, w ogóle dyskusja w odniesieniu do podatków jest - w sposób zafałszowany - wykorzystywana, że tak powiem, na potrzeby wewnętrznej dyskusji politycznej, a nie po to, żeby odnieść się do rzeczywistych problemów. Przede wszystkim w sprawach podatków nie ma jednolitej podstawy opodatkowania - w każdym kraju jest trochę inny system i nie można powiedzieć, że zmiana samej stawki podatkowej jest głównym punktem odniesienia, a to dlatego, że mamy do czynienia z tak zróżnicowanymi systemami podatkowymi, z tak dużymi wyłomami, że efektywna stawka podatkowa jest zupełnie inna niż ta, która jest stawką nominalną. I również w tym obszarze to oprotestowujemy. Chciałbym zatem powiedzieć i podkreślić, że zarówno z punktu widzenia urzędu, jak i z punktu widzenia ministerstw biorących udział w tej dyskusji - czy to ministra gospodarki, czy ministra pracy i polityki społecznej, czy także ministra finansów - odniesienie do tych sformułowań ma miejsce.

Jeśli chodzi o sprawę związków zawodowych i o pewną koordynację działań, to chciałbym powiedzieć, że odbyliśmy spotkania ze związkowcami, były dyskusje. Dyskusje te prowadził zarówno minister gospodarki, jak i inni ministrowie. My również, jako urząd, mieliśmy takie spotkania. Przeprowadziliśmy też takie konsultacje na szczeblu europejskim. Obecnie pan Józef Niemiec reprezentuje polskie związki zawodowe w organizacji europejskiej. Odbyła się nawet, z jego udziałem, wymiana opinii na spotkaniu z parlamentarzystami europejskimi. Przy tym trzeba jednak powiedzieć, że związki zawodowe patrzą na ten problem w trochę inny sposób: oceniają prawa pracownicze na rynkach innych państw i chciałyby, żeby pracownicy z nowych państw członkowskich byli tam traktowani na równi z pracownikami miejscowymi, by mieli tam równe prawa. Tymczasem bardzo często nie są tak traktowani. A więc związki mają motywację, która jest motywacją uzasadnioną. Tyle tylko, że tu pojawia się paradoks, bo oto uzasadniona motywacja, z którą chroni się obywateli polskich zatrudnionych legalnie w innych państwach, jednocześnie wzmacnia argumentację służącą właściwie innym do tego, by ograniczać skalę zatrudnienia obywateli polskich lub utrudniać zatrudnianie nowych pracowników w danym obszarze. Zatem, choć rozumiemy postawę związków zawodowych, rzeczywiście stwierdzamy, że istnieje potrzeba pewnej głębszej koordynacji działań. Chociaż też jest przecież tak, że związki zawodowe reprezentują świat pracy i nie muszą - zresztą nie ma takiej potrzeby - podporządkowywać się polityce rządu czy intencjom rządu w tej sprawie.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Pani senator Tomaszewska.

Do spisu treści

Senator Ewa Tomaszewska:

Najpierw pozwolę sobie coś sprostować. Otóż pan Józef Niemiec jest sekretarzem konfederalnym EKZZ, reprezentującym Europę Środkową i Wschodnią, a nie wyłącznie Polskę.

(Sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras: A tak, tak.)

Myślę jednak, że nie było pana zamiarem obniżanie tej rangi...

(Sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras: Nie.)

...tylko był to pewien skrót myślowy.

Druga kwestia. Jeśli chodzi o dumping socjalny, to taka pobieżna definicja, która tu padła, moim zdaniem kłóci się z tym, co się stało, jeśli chodzi o sprawę Meleksu. Mam nadzieję, że pan pamięta tę sprawę z końcówki lat siedemdziesiątych. Polska wtedy zapłaciła ogromne kary właśnie za to, że płace w Polsce są tak niskie. No, wtedy to rzeczywiście była sprawa systemowa i kwestia decyzji państwa. Dzisiaj o tyle jest to kwestia decyzji państwa, że to dotyczy płacy minimalnej. Presja na obniżanie tej płacy lub utrzymywanie jej na bardzo niskim poziomie, znacznie niższym niż przewidywany przez Europejską Kartę Socjalną, wynika z interesu pracodawców: oni dzięki temu mają mniejsze koszty działania, a więc większe zyski ze swojej pracy. Wobec tego interes polskich pracodawców i interes polskich pracowników nie są jednakowe. Jest też tu dodatkowo kwestia interesu polskich bezrobotnych. A więc ta sprawa jest skomplikowana. Kwestia sprzedaży naszej pracy, naszych usług...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Pani Senator, ale to ma być pytanie. Gdzie tu jest pytanie?)

Pytanie już zadałam. Chodzi o to, czy pan pamięta sprawę Meleksu i dlaczego Polska musiała wtedy płacić tak wielkie kary? Czy tu aby nie jest dziś coś na rzeczy, jeśli chodzi o te problemy, z którymi się stykamy? Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Pani Senator, jeśli chodzi o sprawę Meleksu, to akurat tą sprawą ja się trochę zajmowałem w sensie naukowym, jako pracownik uczelni. Śledziłem również bieg tej sprawy, kiedy rozgrywała się w Stanach Zjednoczonych. Trzeba powiedzieć, że ze strony polskiej uczestniczył w tym bardzo dobry prawnik, pan profesor Sołtysiński. I ta sprawa stała się na tyle znacząca, że w tej chwili w amerykańskich podręcznikach handlu międzynarodowego kwestia dumpingu jest pokazywana na przykładzie Meleksu, ponieważ została wypracowana tu zupełnie inna konstrukcja oceny tego, co to jest dumping. I to pokazało, jak można manipulować pojęciem "dumping", dlatego że rzeczywiście w innym układzie systemowym, kiedy złotówka była niewymienialna, płace były na zupełnie innym poziomie i nie było dobrego sposobu przeliczania, dumping mógł być określony bardzo arbitralnie. Zatem największą stratą, jaką poniosła Polska, jest to, że przez siedem lat toczyły się spory i w tym czasie nie mogliśmy eksportować produktu, który był dobry, a w tym samym okresie inne firmy zbudowały potencjał produkcyjny wózków golfowych i odebrały nam rynek. I to była nasza największa strata. Rzeczywiście jest tak - i tu ja się zgadzam z panią senator - że pracodawcy i pracownicy mają do tego inne podejście. Ale trzeba powiedzieć, że z punktu widzenia naszego funkcjonowania w Unii Europejskiej odniesienie się do hasła "dumping społeczny" jest niewłaściwe, ponieważ służy nie tylko pracodawcom, ale przede wszystkim państwom czy rządom do wprowadzania rozwiązań, które obiektywnie utrudniają nasze funkcjonowanie, nasz udział, naszą ekspansję, w tym także eksport naszych produktów na te rynki. I stąd, że tak powiem, to krytykujemy, dlatego protestujemy przeciwko temu. A sprawa dotyczy nie tylko tych, którzy są zatrudnieni, ponieważ ci, którzy są zatrudnieni, powinni być równoprawni i tak traktowani. Ale powinniśmy się martwić również o tych, którzy nie są zatrudnieni, bo gdyby oni mieli poszukiwać pracy, przy bardzo wysokich płacach minimalnych lub przy płacach, które wynikają z tak zwanych umów zbiorowych w państwach Unii Europejskiej, to bardzo często by się okazywało, że jest bardzo trudno, żeby nowi zostali zatrudnieni, skoro mamy takie warunki. Tak czy inaczej, w tej sprawie niewątpliwie istnieje poważna rozbieżność opinii pomiędzy różnymi środowiskami i ja te rozbieżności oczywiście dostrzegam.

(Senator Ewa Tomaszewska: Po prostu ta sprawa jest wieloaspektowa i nie można jej sprowadzać tylko do tego.)

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Ryszard Legutko)

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Szymura.

Do spisu treści

Senator Jerzy Szymura:

Panie Ministrze, mam prośbę o podanie informacji na temat stanu realizacji dyrektywy usługowej i szans na to, aby została ostatecznie przyjęta w takiej formie, która by była jak najbardziej korzystna dla Polski, to znaczy takiej formie, żeby reguła kraju pochodzenia odgrywała w niej najważniejszą rolę. Przyznaję bowiem panu rację, że ta dyrektywa ma strategiczne znaczenie dla polskiej gospodarki w kontekście naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku! Panie Senatorze!

W tej chwili sytuacja jest następująca: Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy. Stało się tak, że projekt, który przygotowała Komisja, został najpierw odrzucony, zatem Parlament Europejski przygotował projekt w oparciu o prace specjalnie powołanej w tym celu komisji. I ten projekt został przyjęty przez Parlament Europejski jako efekt kompromisowy. Kompromis ten, z punktu widzenia Polski, nie jest w pełni satysfakcjonujący, są przynajmniej dwa elementy, które jak dla nas wymagają poprawy. Pierwszy dotyczy lepszego zapisania owej reguły państwa pochodzenia, a drugi - ograniczeń o charakterze administracyjnym. Jak państwo doskonale wiedzą, dzieje się to przy pomocy różnego typu wymogów. Na przykład przy świadczeniu usług, kiedy ktoś chce podpisać kontrakt, w niektórych państwach bądź w niektórych sektorach istnieje wymóg, żeby była rejestracja pro forma, to znaczy trzeba tylko pójść do urzędu, a nie trzeba naprawdę zakładać przedsiębiorstwa, trzeba tylko zarejestrować się pro forma. Jest to właściwie prosta czynność o charakterze administracyjnym. Tylko że wtedy się okazuje, że trzeba przedłożyć różne dokumenty, a te dokumenty najczęściej trzeba uzyskać z powrotem u siebie w kraju. I nagle się okazuje, że z powodu tej prostej czynności administracyjnej sprawa może się ciągnąć kilka miesięcy, a kontrakt usługowy może być wtedy nie do wykonania. Otóż art. 24 i art. 25 projektu, który jeszcze przed przyjęciem był dyskutowany w Parlamencie, nakładały cały szereg ograniczeń na państwa członkowskie, żeby nie mogły one dowolnie manipulować przy pomocy owych procedur administracyjnych. A teraz, w tej chwili, mamy taką sytuację, że to właściwie zniknęło.

W związku z tym nasze stanowisko, które w tej chwili dyskutujemy i prezentujemy w przygotowaniach do marcowego szczytu szefów państw i rządów jest takie, żeby projekt, który wyszedł z Parlamentu, został poprawiony. I ten szczyt powinien wezwać do zmiany, oczywiście wykorzystując to, co Parlament przygotował, ale jednak powinien wezwać do zmiany czy użycia tego projektu tylko tam, gdzie jest to odpowiednie, gdzie jest to stosowne, gdzie Parlament uzyskał... No, jeśli możemy tak mówić: uzyskał odpowiednią ocenę przez państwa członkowskie.

Ale nie wszystkich państw postawa jest właściwa. Niektóre chcą, żeby ten projekt praktycznie został przyjęty, z niewielkimi tylko modyfikacjami, dyskusja właśnie się toczy. Mamy nadzieję i istnieje pewna szansa, że do czerwca się zakończy ta dyskusja pomiędzy państwami członkowskimi i wtedy nastąpiłby ostatni etap przyjmowania tej dyrektywy. Ale istnieje również ryzyko, że prezydencja austriacka nie zdoła tego dokończyć ze względu na rozbieżności, między innymi z powodu postawy Francji czy paru innych państw Unii Europejskiej, które mają nieco inną wizję w tym obszarze, i nie uda się tego zamknąć. Wówczas czeka nas kolejne półrocze, prezydencja fińska, i być może wtedy dopiero na koniec roku to się zakończy. W każdym razie dyrektywa usługowa i tak nie wejdzie w życie wcześniej niż dopiero w końcówce tej dekady.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze pan senator Szymura.

Do spisu treści

Senator Jerzy Szymura:

Czy w kontekście dyskusji na temat dyrektywy - bardzo ważnej dla nas, bo uważam, że jej waga jest nie mniejsza, a może nawet większa niż sprawy związanej z płynnością rynku pracy - nie widziałby pan tutaj możliwości podjęcia jakichś działań ze strony Senatu? To tak samo ważne jak dyskusje z parlamentarzystami innych państw, dotyczące swobody pracy. Czy tego typu działania w jakiś sposób mogłyby praktycznie przysłużyć się sprawie uchwalenia tej dyrektywy ostatecznie w takim kształcie, który byłby dla nas jak najbardziej korzystny? Czy pan uważa, że to ma jakieś znaczenie, czy też nie?

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku! Panie Senatorze!

Opinie parlamentu zawsze będą mobilizujące dla rządu, na pewno. Dlatego tak naprawdę, kiedy czasami słyszę krytyczne głosy płynące od komisji do spraw Unii Europejskiej, czy to Sejmu, czy Senatu, to doszukuję się w tym pewnego elementu mobilizującego rząd do działania i do lepszego definiowania, co jest interesem rządu. Nie widzę w tym jakiegoś... To znaczy, widzę w tym fakt raczej pozytywny. Mnie się wydaje, że nadal potrzebne jest mobilizowanie samego rządu, żeby działał w sposób aktywny w tej sprawie. Co więcej, Senat ma kontakty międzynarodowe, a na forum Unii Europejskiej potrzebne są przynajmniej dwa typy działań czy wobec dwóch głównych grup państw.

Po pierwsze, są te państwa, które starają się w jak największym stopniu ograniczyć zakres zmian wywołany tą dyrektywą. I wobec tych państw trzeba prowadzić politykę wyjaśniania i rozpraszania ich obaw, w szczególności w stosunku do niektórych, nie do końca uzasadnionych negatywnych zjawisk. To na przykład to, że pracownicy oddelegowani będą objęci zupełnie innymi uregulowaniami, podczas gdy oni innymi, a tymczasem sprawy, które wynikają z oddelegowania pracowników, podlegają rozwiązaniom zawartym w dyrektywie o pracownikach delegowanych i tutaj nic się nie zmieni. Albo też to, że ulegną zmianie sprawy dotyczące zakresu ochrony konsumenta i że tutaj ta dyrektywa osłabi ochronę konsumenta - a również w tym obszarze nic się nie zmieni. I można wskazywać w kontaktach z parlamentarzystami innych państw, że w tych obszarach, z powodu których te państwa mają negatywną postawę, aż tak wiele się nie zmieni i w związku z tym ich opory i obawy powinny być zdecydowanie mniejsze.

Po drugie, jest część państw, które stoją na takim rozdrożu: z jednej strony chciałyby poprzeć niektóre elementy tej dyrektywy, a z drugiej strony nie widzą w tym specjalnie dużo korzyści dla własnego państwa. I tam należałoby podjąć działania o charakterze mobilizującym. Myślę, że jest cały szereg kontaktów, również dwustronnych, można też zastosować działania typu na przykład wspólne deklaracje czy przynajmniej wspólna dyskusja, tak jak prowadzona w tej chwili dyskusja w sprawie swobodnego przepływu pracowników.

Ja bardzo pozytywnie odebrałem działania komisji senackiej, zarówno w tu, w kraju, jak i w kontaktach międzynarodowych, i udzielamy temu wsparcia. Wydaje mi się, że właśnie dotarcie do środowisk opiniotwórczych i środowisk, które mają wpływ na podejmowanie decyzji w tych państwach, jest bardzo ważne. Tak więc Senat oczywiście może odegrać jakąś rolę.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze pan senator Rau, proszę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Rau:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, może pan by zechciał krótko przedstawić następującą sprawę. Wobec perspektywy sukcesywnego otwierania się dla polskich pracowników rynków pracy w krajach starej Unii Europejskiej pojawia się kwestia zasadności otwierania polskiego rynku pracy dla osób o podobnych kwalifikacjach, ale spoza Unii Europejskiej. Jak w świetle prawa wspólnotowego tudzież polityki Komisji Europejskiej należy postrzegać to zjawisko, które będzie narastać, materializować się? Dziękuję.

Do spisu treści

Sekretarz
Komitetu Integracji Europejskiej Jarosław Pietras:

Panie Marszałku! Panie Senatorze!

Parę dni temu rozmawiałem z Hiszpanami, którzy powiedzieli, że odnotowują bardzo duży napływ polskich lekarzy do Hiszpanii, ponieważ tam zaczęło brakować lekarzy. Dlaczego wyjeżdżają akurat do Hiszpanii? Otóż hiszpańscy lekarze w tej chwili przenoszą się masowo do Wielkiej Brytanii. A więc istnieje swojego rodzaju przepływ pracowników i pojawiające się na tym tle, jak można powiedzieć, sektorowe zwiększone zapotrzebowanie. Faktem jest, że w Polsce już w tej chwili pracuje stosunkowo liczna grupa osób z Ukrainy, a także z Białorusi i Rosji, osób wykonujących często prace, które w Polsce, mimo bezrobocia, nie cieszą się specjalnie dużym zainteresowaniem pracowników polskich. To jest może paradoks, ale ja zauważyłem, że żaden z polskich związków zawodowych nie protestował jak do tej pory przeciwko obecności na przykład obywateli Ukrainy na terenie naszego kraju i nie wzywał do podejmowania jakichś działań przeciwko temu zjawisku. Być może wiąże się to z faktem, że nasi obywatele bardzo często narzekali właśnie na to, że znajdują utrudnienia przy przepływie do innych państw. A Komisja Europejska... To znaczy, to są sprawy dotyczące rynku pracy, sprawy będące w kompetencjach państw członkowskich. Oczywiście swoboda przepływu pracowników pomiędzy państwami członkowskimi dotyczy obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej, a nie obywateli innych państw. Zatem obywatel Ukrainy, który uzyska prawo do wykonywania pracy na terenie Polski i będzie to wykonywał legalnie, nie ma rozszerzonego tego prawa na to, żeby wykonywać tę pracę na terenie Niemiec, Holandii czy gdziekolwiek indziej. Tak że w tym względzie pozostaje to tylko kwestią zdefiniowania, jaki jest w tym nasz interes i czy my powinniśmy do tego dopuszczać. Przede wszystkim powinniśmy się kierować chęcią wykorzystania potencjału rozwojowego, oceniać, czy to służy zwiększeniu czy przyspieszeniu rozwoju Polski. Powinniśmy się tym kierować, aczkolwiek wchodzą tu w grę jeszcze inne elementy, takie jak aspekt rynku pracy, socjalny, pytanie, czy nie ma tu zagrożenia dla poszczególnych grup bezrobotnych w Polsce. Ale w tym zakresie przede wszystkim powinniśmy się kierować wewnętrznymi interesami.

 

 


7. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu