79. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Oddziały Telewizji Polskiej - powiem o tym w największym skrócie, bo to jest ciągły wątek rozmów od dwudziestu dwóch lat.
Przede wszystkim muszę podkreślić, że to jest materia, za którą odpowiada zarząd telewizji publicznej, no i w jakimś odpowiednim zakresie oczywiście rada nadzorcza. Ale to jest kompetencja zarządu i niezależnych władz telewizji publicznej. Moje zdanie jest takie, że oddziały telewizji publicznej to jest wielkie dobro polskiego systemu mediów. To są rzeczywiście takie miejsca, w których powinna odbywać się debata na poziomie regionalnym, to są miejsca, w których powinna następować promocja miejscowej kultury, budowa miejscowej tożsamości. No ale to ma też oczywiście swoją stronę ekonomiczną. Te oddziały, tak samo jak cała telewizja publiczna, są niedofinansowane. I tak olbrzymia większość tej części abonamentu, którą dostaje telewizja, płynie właśnie na oddziały telewizyjne. Stąd z ubolewaniem muszę stwierdzić, podobnie jak pan senator, że rzeczywiście te oddziały zmniejszają swoją produkcję.
Są dwie szanse. Jedna jest oczywista, to znaczy chodzi o to, że rzeczywiście ten abonament będzie wreszcie jakoś ściągany i zasili w istotny sposób tę bardzo misyjną działalność, jaką jest działalność oddziałów telewizyjnych. No ale nie możemy liczyć na to, że to szybko nastąpi, taka jest prawda, tak ja oceniam sytuację, chociaż chciałabym, żeby to nastąpiło jak najszybciej.
Jest też druga szansa, mianowicie to cyfrowe nadawanie naziemne. Ono po pewnym okresie przejściowym zwiększenia kosztów powoduje, że te koszty funkcjonowania telewizji są mniejsze. Po prostu ta technologia jest generalnie technologią tańszą. Być może to pozwoli rozwiązać tę kwadraturę koła polegającą na tym, że z jednej strony widzimy piękno perspektywy, bogactwo celów społecznych, którym powinny służyć te oddziały, a z drugiej strony zmagamy się z jakże bardzo przyziemnym brakiem środków. To może tyle na ten temat.
Co do pytań pana senatora Skurkiewicza... TVP Parlament to w istocie jest kanał, w którym telewizja publiczna zrezygnowała z nadawania tradycyjnego, to miał być kanał satelitarny. Wystąpili do nas o rezygnację z tego kanału. My zresztą nie wyraziliśmy zgody na tę rezygnację, ale to nie zmusza nadawcy do nadawania. Stanowisko Krajowej Rady jest takie: oczekujemy od nowych władz telewizji publicznej, że przedstawią całościową koncepcję programu, w tym koncepcję dotyczącą funkcjonowania kanałów tematycznych i kanału parlamentarnego. Czekamy na to i pewnie wkrótce otrzymamy taki rodzaj strategii. Z tego, co wiem, wynika, że w tej chwili, właśnie w tych dniach, następuje otwarcie kanału TVP Parlament w internecie. To jest oczywiście bardzo nowy sposób dotarcia do odbiorcy, ale zdajemy sobie sprawę, że już zdecydowanie ponad połowa polskiego społeczeństwa, w tej chwili już chyba nawet ponad 60%, ma dostęp do internetu, więc tak naprawdę wszyscy nadawcy zmierzają właśnie w tę stronę, w stronę internetu. Tak że nawet jeśli wydaje się to nam w tej chwili jeszcze czymś niekonwencjonalnym, to, jak myślę, w ciągu najbliższych, dosłownie najbliższych, paru lat będzie to naturalny sposób korzystania z mediów, również takich jak tradycyjna telewizja. Bo dobrze wiemy, że młode pokolenie już z tego korzysta, że częściej ogląda raczej to, co jest dostępne w internecie, a nie to, co jest w telewizorach. Zresztą badania socjologiczne mówią o tym, że młode pokolenie coraz rzadziej kupuje tradycyjne odbiorniki telewizyjne. W każdym razie, wracając do istoty pytania, powiem, że TVP Parlament już jest.
Jeśli chodzi o pluralizm Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, to powiem, na tyle, na ile potrafię odpowiedzieć, że on jest. Każdy z nas pięciu jest inny, jest inną osobowością, każdy przeszedł inną drogę życiową, ma inne zalety i inne doświadczenia, więc... Nie wiem, czy o to chodziło panu senatorowi.
(Senator Wojciech Skurkiewicz: ...Jako ciało konstytucyjne jest pluralistyczna, mam tu na myśli zarówno poprzednią kadencję, jak również obecną. Tylko o to...)
Wolałbym nie mówić o poprzedniej kadencji, bo to może być odczytane, że tak powiem, w sposób stronniczy. Nie chciałbym, jeśli pan senator pozwoli, oceniać swoich poprzedników. W naszym przypadku to ciało jest zdecydowanie pluralistyczne. Mamy różne poglądy, różne opinie i różnie na posiedzeniach je wyrażamy.
(Senator Czesław Ryszka: Liberalnolewicowe...)
Tak jak powiedziałem, są osoby o różnych drogach życiowych. Nie chciałbym tu wnikać... O sobie mogę powiedzieć więcej, chociaż też jest to niezręczne z innych powodów, ale jeśli chodzi o drogę życiową kolegów, to wolałbym, żeby koledzy o tym mówili. Niemniej jednak każdy z nas ma inną drogę życiową, również jeśli chodzi o działalność społeczną, wymiar społeczny czy nawet polityczny. To nie jest tajemnica, życiorys każdego z nas jest umieszczony na stronie internetowej. Tak więc potwierdzam: Krajowa Rada jest ciałem pluralistycznym.
Jeśli chodzi o pytania pana senatora Andrzejewskiego... Chciałbym powiedzieć, że Poczta Polska z nami współpracuje. Co prawda mieliśmy praktyczne kłopoty polegające na tym, że zmieniał się skład kierownictwa Poczty Polskiej, ale rozmowy prowadzone na bieżąco przez kolegów - szczególnie pana Sławomira Rogowskiego, ministra, który za to odpowiada, i pana Krzysztofa Lufta, który też bierze w tym udział - były na dość dobrym poziomie, powiedziałbym, właśnie takim praktycznym, one zostały zakłócone tylko przez te sprawy personalne, o których wspomniałem. Generalnie rzecz biorąc, również dzięki tej zwiększonej współpracy, zwiększonemu monitoringowi osób, które zalegają z płatnością abonamentu, prowadzonemu przez pracowników Poczty Polskiej właśnie w związku ze spadkiem wpływów z abonamentu... To, co nastąpiło, to bez wątpienia wynik aktywności Poczty Polskiej, oczywiście także staranności biura Krajowej Rady, samej Krajowej Rady, ale my tylko pośrednio możemy oddziaływać na Pocztę. A tam rzeczywiście od jakiegoś czasu zdecydowanie zwiększyła się aktywność w zakresie ponaglania zidentyfikowanych płatników abonamentu, którzy z tym abonamentem zalegają.
(Senator Piotr Andrzejewski: A urzędy skarbowe?)
Jeśli chodzi o urzędy skarbowe, to sytuacja jest trudniejsza. Z tego, co pamiętam, wynika, że - nie chcę tutaj podawać cyfr, ale to są cyfry, a nie liczby - zanotowanych jest mniej niż dziesięć interwencji urzędów skarbowych wobec zidentyfikowanych uporczywych dłużników, których dług wynosi powyżej 300 zł. Generalnie wynika to z tego, że otrzymaliśmy z Ministerstwa Finansów odpowiedź, iż wykładnia Trybunału Konstytucyjnego dotycząca abonamentu... Chodzi o to, że oni mają swoją własną, mówiąc najogólniej, interpretację. I w związku z tym oni widzą w ustawie prawnej pewne niedoskonałości, które nie pozwalają im intensywnie działać. Nie chcę tego oceniać, w każdym razie jest wyraźna sprzeczność między orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego a stanowiskiem Ministerstwa Finansów. I myślę, że ta ściągalność abonamentu byłaby jeszcze większa, nawet w obecnych warunkach, gdyby jednak przyjąć wykładnię Trybunału Konstytucyjnego.
Jeśli zaś chodzi o uchwały, to nie bardzo zrozumiałem... Rozumiem, że chodzi o aktywność Krajowej Rady.
Senator Piotr Andrzejewski:
Zakres legislacji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, tego mi brakuje.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Tak.)
W poprzednich kadencjach, nie ostatniej, ale na przestrzeni lat, wiele było tych uchwał. Problemy związane z ich realizacją... Jakie są w tej chwili plany Krajowej Rady w zakresie legislacji i jaki jest przedmiot działań prawotwórczych w tym zakresie?
Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Rozumiem. Ogólnie rzecz biorąc, aktywność Krajowej Rady w tej mierze idzie dwutorowo. Przede wszystkim wykonujemy te zadania, które nakładają na nas ustawy, a więc w tej chwili wydajemy wiele rozporządzeń związanych z kodeksem wyborczym. Już niektóre, jest ich kilka, proszę wybaczyć, nie pamiętam liczby... W każdym razie postępujemy tutaj zgodnie z datami, terminami, które zostały na nas nałożone. A więc jedna sprawa to są rozporządzenia wypływające z delegacji kodeksu wyborczego. Są także rozporządzenia związane z implementacją ustawy audiowizualnej, nad którymi również pracujemy, które również sukcesywnie wydajemy. To są akurat bardzo trudne zagadnienia, bo dotyczą one sfery związanej z wymogami rynkowymi stawianymi przez Komisję Europejską. Poza tym musimy brać pod uwagę interes społeczny, musimy w tę sferę ingerować. Tego również dotyczy kilka rozporządzeń, jesteśmy w trakcie ich wydawania. Wkrótce będziemy się zajmowali tym, co nakłada na nas ustawa cyfryzacyjna, tam tego dużo nie ma. I tu zbliżam się do kwestii, o której pan senator wspomniał jako o czwartej. Chodzi mianowicie o to, że jest uregulowanie, które umieściło pewne rozwiązania w ustawie, a nie w...
(Senator Piotr Andrzejewski: W ustawie, a nie w kompetencjach...)
Tak. Ja rozumiem, że panu senatorowi chodzi tutaj o zasadę must carry, bo o tym głównie była mowa. Tutaj Krajowa Rada od początku do końca miała jasne stanowisko, mianowicie takie, że ten rodzaj uregulowania, który wymaga ciągłej obserwacji rynku, ciągłej analizy - nawet w obecnej ustawie cyfryzacyjnej jest zapisany obowiązek przedkładania tego przez Krajową Radę ministrowi kultury, który z kolei ewentualnie przedłoży parlamentowi te opinie dotyczące zmiany ustawy co trzy lata - jest niewłaściwym instrumentem, że tak naprawdę Krajowa Rada mogłaby to wykonywać sama, tak jak to jest w wielu innych krajach, oczywiście poddając co roku te swoje decyzje kontroli parlamentu. Tak więc uważam, że akurat w tym wypadku jest to bardzo usztywniające rozwiązanie.
To jest to, co zapamiętałem. Czy były jeszcze jakieś pytania?
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Kolejny zestaw pytań otwiera pan senator Ryszka. Następnie będzie pan senator Sepioł i ponownie pan senator Skurkiewicz.
Bardzo proszę, Panie Senatorze.
Senator Czesław Ryszka:
Pani Marszałek! Panie Ministrze!
Mam trzy pytania. Według OBOP udział TVP w oglądalności spada. W związku z tym chciałbym zapytać, jakie według pana są tego przyczyny.
Drugie pytanie dotyczy abonamentu. Jakie konkretne działania chciałaby jeszcze podjąć Krajowa Rad w celu zwiększenia ściągalności abonament?
Trzecie pytanie dotyczy, mimo wszystko, oceny poprzedniej Krajowej Rady. Nie może się pan od tego wymigać, bo to dotyczy... Czy poprzednia Krajowa Rada przynajmniej do sierpnia ubiegłego roku nie dopełniła jakichś obowiązków, jeśli chodzi o proces cyfryzacji? Czy ten proces został zatrzymany z powodu Krajowej Rady? Czy ewentualnie wykonała ona wszystko, co można było do tego czasu wykonać? Dziękuję.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Sepioł, bardzo proszę.
Senator Janusz Sepioł:
Ja chciałbym zadać dwa pytania. Jedno z nich dotyczy już roku bieżącego, ale pan przewodniczący sam wkroczył w tematykę roku 2011, więc to tylko niejako konsekwencja... Właśnie chciałbym zapytać, jak pan przewiduje: kiedy zakończy się proces powoływania zarządów spółek medialnych? Bo to już trwa właściwie ponad rok, co najmniej rok. I zwłaszcza na tle działań poprzedniej rady, która, można powiedzieć, zaskakiwała raptownością, tutaj mamy proces raczej nieudolny lub przewlekły. Jaka jest pana opinia w tej sprawie?
Pytanie drugie dotyczy Krajowej Rady jako tego szczególnego obserwatora mediów publicznych. Chciałbym zapytać, jaka jest ocena kosztów funkcjonowania telewizji publicznej, zwłaszcza w porównaniu do jej konkurentów. Dziękuję.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Ponownie pan senator Skurkiewicz zada pytanie.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Bardzo proszę.)
Panie Ministrze, dwa pytania. Pierwsze: głównym zarzutem senatorów Platformy Obywatelskiej pod adresem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i motywacją wniosku o odrzucenie sprawozdania za rok 2010 było to, że Krajowa Rada między innymi w sposób niewłaściwy dbała o misyjność programów telewizji publicznej. Pan minister byłby łaskaw odnieść się do tej kwestii: jak pan ocenia tę misyjność w audycjach poszczególnych kanałów telewizji publicznej? Czy ona jest wystarczająca, czy też jest niezadowalająca? I czy należałoby jeszcze coś w tym zakresie zrobić?
I drugie. Pan minister byłby łaskaw udzielić informacji, jaki był koszt związany ze skróceniem kadencji poprzedniej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Chodzi o koszty finansowe, ile to kosztowało podatników, ile to kosztowało budżet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jeśliby pan minister przedstawił taką kwotę globalną, to byłbym zobowiązany. Dziękuję.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę, Panie Ministrze. Proszę o udzielenie odpowiedzi.
Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Jeśli chodzi o sprawy związane ze ściągalnością abonamentu, bo takie było pierwsze...
(Senator Czesław Ryszka: Chodziło o spadek oglądalności.)
Spadek oglądalności. Ja nie mam takich szczegółowych danych, my mamy tylko dane okresowe. Te szczegółowe oczywiście codziennie otrzymuje zarząd telewizji publicznej i to on się tym zajmuje. Ale tak, ten spadek następuje, ale to jest tak, po pierwsze, że w ogóle następuje spadek oglądalności tak zwanych kanałów ogólnych, a więc również TVN i Polsatu w polskich warunkach...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Publiczność ogląda...)
Tak, publiczność ma do dyspozycji cały pakiet kanałów, w tej chwili dobrze wiemy, ile ich jest. Tylko te osoby, które posiadają anteny naziemne, to jest jedna trzecia, mają dostęp do kilkunastu kanałów, olbrzymia większość społeczeństwa korzysta zaś w tej chwili albo z telewizji kablowej, albo satelitarnej i tam tych kanałów jest albo kilkadziesiąt, albo wręcz kilkaset. To jest naturalny proces. I jeśli dołożymy jeszcze to, o czym wspominałem, czyli korzystanie z Internetu, zwłaszcza przez młode pokolenie, oraz mniejsze używanie tradycyjnej telewizji, to zobaczymy, że to jest proces, który obejmuje tak naprawdę cały świat. To jest po prostu zmiana sposobu korzystania z mediów audiowizualnych i elektronicznych. To jedna przyczyna. Drugą jest bez wątpienia fakt, że to, co się działo w telewizji przez ostatnie lata, ta ciągła zmiana managementu, ciągłe wymiany na stanowiskach zarządu, to nie są sprawy, które sprzyjają ciągłości zarządzania, odpowiedzialności za zarządzanie i konsekwencji w zarządzaniu. I to bez wątpienia jest druga przyczyna. Trzecia wreszcie przyczyna, o której mógłbym powiedzieć, a która nie sprzyja zarządzaniu codziennemu, to przede wszystkim to, o czym też mówimy: akurat segment mediów w gospodarce niesłychanie szybko się zmienia i trzeba na to niesłychanie szybko reagować. Widać, jak to robią nadawcy komercyjni. Dla nich niebezpieczeństwa i ryzyko są podobne, ale oni te decyzje podejmują o wiele szybciej. Na przykład obaj nadawcy komercyjni właściwie już znaleźli swoje miejsce w sieci i albo mają partnerów, albo rozwijają własne ciągi technologiczne, jak Polsat, żeby dostać się do sieci i żeby w ten nowoczesny sposób docierać do widzów. Telewizja publiczna tymczasem - nie chcę mówić o sprawach personalnych, chociaż one bez wątpienia także rzutują na pewną mobilność w podejmowaniu decyzji, na konsekwencje i możliwość wypracowania strategii - jest w nieco innej sytuacji, dlatego że podlega trybowi zamówień publicznych we wszystkich właściwie sprawach. I tak to miało miejsce na przykład jeśli chodzi o ten proces cyfryzacji nadawania naziemnego, o czym mówiliśmy. Ten konflikt sprzed dwóch lat polegał generalnie na tym, że telewizja publiczna znajdowała się w tym samym multipleksie co nadawcy komercyjni. Ona musiała podjąć decyzję o wyborze tego nadawcy w trybie przetargowym, a takiego trybu oczywiście nadawcy komercyjni nie chcieli przyjąć, dlatego że oni mają własne sposoby negocjowania warunków współpracy z nadawcą technicznym. I to jest jeden z przykładów na to, że telewizja publiczna tutaj też podlega pewnym trudniejszym warunkom, skądinąd zresztą zrozumiałym, bo ona musi podlegać takiemu trybowi. Jakie są jeszcze przyczyny? Myślę, że przyczyny tego, iż telewizja publiczna traci oglądalność, są bardzo złożone, ale myślę także, iż ona tę oglądalność traci w niewiele większym stopniu niż nadawcy komercyjni. Jak sądzę, ta pierwsza przyczyna, o której tu wspomniałem, jest najważniejsza.
Jak pamiętam, było pytanie o cyfryzację i poprzedni skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji...
(Senator Czesław Ryszka: Czy poprzedni zarząd tutaj wszystkiego dopełnił?)
Myśmy zastali taką oto sytuację, że istniała po prostu bardzo wyraźna różnica między podejściem do procesu cyfryzacji, do samego modelu, ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji a podejściem rządu. I to powodowało, że ten proces... To nie był wyłączny powód, tam były jeszcze inne, ale to bez wątpienia był ten powód najłatwiej przez nas zauważany: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chciała bardziej dowartościować rolę telewizji publicznej w tym procesie. Rząd stał na innym stanowisku: akcentował raczej konieczność włączenia już na pierwszym etapie nowych nadawców, tak żeby oni pojawili się w eterze. I ta różnica zdań, tak żeby pozostać tylko przy wątkach merytorycznych, spowodowała, że ten proces rzeczywiście na parę miesięcy się zatrzymał. Nam udało się wypracować formułę, mówiąc wprost, kompromisową. Jeśli chodzi o szczegóły, to jestem gotów mówić, na czym ta kwestia polega, ale to chyba nie jest aż tak bardzo istotne w tej chwili. Tak że na to pytanie, czy Krajowa Rada zrobiła wszystko, czy nie, ja nie mogę panu odpowiedzieć. Nie chodzi o unikanie odpowiedzi. Po prostu ja widziałem różnicę koncepcji i ona spowodowała, powtórzę, pewne opóźnienia. Ja nie chciałbym rozdzielać win i mówić, czy to po stronie rządu, czy to po stronie poprzedniej Krajowej Rady... Ważne jest dla mnie, że myśmy to praktycznie przełamali i że ten proces ruszył.
Było pytanie o proces wyłaniania rad nadzorczych...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: I zarządu.)
(Głos z sali: Rad nadzorczych i zarządu.)
Aha, i zarządów, i rad nadzorczych. My odpowiadamy, powiem wprost, bezpośrednio za wybór rad nadzorczych. I muszę tu też powiedzieć o kilku kwestiach. Poprzednia Krajowa Rada wyłaniała te rady nadzorcze błyskawicznie. Tak było, ja słyszałem i wiem to od osób, które są w Krajowej Radzie dłużej niż ja, że to się odbywało rzeczywiście niesłychanie szybko. Na jednym posiedzeniu zjawiały się listy z kandydatami do rad nadzorczych i były przegłosowywane. Trwało to, sam nie wiem, kilkadziesiąt minut, może jeden dzień. Tak więc na pewno było to szybciej. Pytanie tylko, czy było lepiej. Moim zdaniem nie było lepiej.
A na pytanie, czy można było zrobić szybciej to, co myśmy robili, muszę odpowiedzieć tak: ten pewien tryb nie myśmy wymyślili - my realizujemy ustawę. Jeśli w ustawie jest zapisane - a ustawa wchodzi w życie w trakcie wakacji akademickich - że kandydatów mogą zgłaszać tylko wyższe uczelnie, to my musimy stworzyć takie warunki, żeby te wyższe uczelnie miały szansę ich zgłosić. Opracowaliśmy to rozporządzenie i musieliśmy czekać. Wyznaczyliśmy termin i zastanawialiśmy się, konsultowaliśmy się z władzami wyższych uczelni, no i doszliśmy do wniosku, że to musi być okres około dwóch miesięcy. W przypadku dużych mediów sama procedura zgłoszenia trwała sześć tygodni, a w przypadku mediów regionalnych - dwa miesiące. To jest termin dość długi... Taka jest odpowiedź na pytanie, dlaczego to trwało tak długo. Nie trwało to ponad rok, Panie Senatorze, bo pan użył takiego określenia... My w tym zakresie zaczeliśmy działać jesienią, w październiku. W przypadku większości rozgłośni regionalnych rady wybraliśmy jeszcze w ubiegłym roku. Trwało to około dwóch miesięcy. Rzeczywiście dłużej to trwało, jeśli chodzi o Telewizję Polską i Polskie Radio, to proces był bardziej skomplikowany, ale się z tym uporaliśmy. W żadnym przypadku to nie trwało rok, to nie trwało nawet pół roku. Warto trzymać się tych faktów.
(Senator Janusz Sepioł: Ale ja mówiłem o zarządach...)
Jeśli chodzi o zarządy, Panie Senatorze, to sytuacja jest taka sama. Już dawno wydaliśmy rozporządzenie w tym zakresie. Ono jest oparte na takiej samej logice, bo tak jest to zapisane w ustawie. To także musi być tryb konkursowy. Tym razem procedura być może będzie krótsza, bo wyższe uczelnie teraz nie muszą już zgłaszać kandydatów, kandydaci zgłaszają się sami. Procedura jednak trwa, bo trzeba kandydatom dać czas na złożenie aplikacji, potem trzeba te aplikacje przeanalizować i w trzecim etapie przesłuchać kandydatów. To pewnie nie będzie trwało tak długo, jak wybór rad nadzorczych, no ale niestety musimy swoje odczekać. Niewiele tu od nas zależy, możemy tylko w sposób koleżeński prosić o pośpiech, ale pośpiech nie zawsze jest wskazany. Obowiązuje zasada autonomii i niezależności nadawców. Ja bym zatem odparł ten zarzut, bo... Gdybyśmy my mieli możliwość zaprojektowania procesu wyboru władz rad nadzorczych, to pewnie zrobilibyśmy to zupełnie inaczej. Mówiąc wprost, sądzę, po rozmowach z kolegami, że jako Krajowa Rada pewnie nie musielibyśmy brać w tym udziału, mogłyby to robić inne podmioty i wystarczyłoby, żebyśmy ten proces nadzorowali. I w ładzie medialnym pewnie by się to mieściło... Nie prosiliśmy o to, ale staramy się to zadanie wykonywać najlepiej, jak to jest możliwe. To jest bardzo trudne, skomplikowane, zadanie, które ma wielki związek i z atmosferą życia społecznego w Polsce, i z kulturą polityczną. To nie jest taki sam proces wyłaniania gremiów, jak w przypadku, powiedziałbym, normalnych spółek gospodarczych. To jest bardzo wrażliwa sfera, jak wszyscy dobrze wiemy.
Teraz ocena Telewizji Polskiej i kosztów funkcjonowania Telewizji Polskiej. Ja myślę, że... Nie przeprowadzałem żadnych pogłębionych studiów, moja, powiedziałbym, głęboka wiedza na ten temat pochodzi tak naprawdę sprzed pięciu czy nawet sześciu lat. Myślę, że są w tym zakresie pewne rezerwy... To nie są rezerwy proste, to są głębokie rezerwy, ale są rezerwy, dzięki którym ten organizm mógłby funkcjonować lepiej. Mogę wskazać kilka przykładów, ale przecież nie chodzi o to, żeby wchodzić w szczegóły. Na pewno tak, na pewno wymagana jest głęboka reforma mediów publicznych, być może także ich struktury. Mówiliśmy tutaj o oddziałach terenowych telewizji publicznej. Być może ta struktura kosztuje nas jako społeczeństwo za dużo. To jest struktura, przypomnę, obejmująca dziewiętnaście spółek. Być może powinniśmy zmienić tę strukturę, pozostawiając jednak ten pluralizm, o którym mówiłem, bo on jest wielką wartością. Nadawcy są zakotwiczeni w regionach, nie tylko w Warszawie. Zachowując ten pluralizm, tę wielką wartość, być może powinniśmy pomyśleć o powołaniu jednego organizmu... Koszty zarządu byłyby wtedy o wiele, o wiele mniejsze, wtedy pieniądze społeczne, publiczne, byłyby na pewno lepiej wydawane. Jest jednak jeszcze wiele innych miejsc, gdzie można zracjonalizować koszty.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Pytanie pana senatora Skurkiewicza...)
Już odpowiadam. Kwestia programów misyjnych w Telewizji Polskiej. Ja uważam, że jest ich zdecydowanie za mało. Mówi się - słyszałem to z ust samego prezesa Telewizji Polskiej, obecnego prezesa - że to jest państwowa telewizja komercyjna. On to mówił oczywiście z ironią i z pewnym ubolewaniem, ale ja się z tym zgadzam. Ta sprawa jest dla wszystkich ludzi mediów oczywista i znana: jeśli telewizja musi się utrzymywać z reklam, musi na tym rynku funkcjonować, to musi mieć odpowiednio szeroką widownię, czyli musi nadawać przede wszystkim to, co się podoba tak zwanej szerokiej publiczności, to znaczy rozrywkę, przez co upodabnia się do nadawców komercyjnych. Wszędzie tam, gdzie... To jest paradoks, ale tak jest. Chodzi na przykład o klasyczną BBC, nadawców niemieckich, nadawców pełniących dojrzałą funkcję w życiu społeczeństw demokratycznych. Oni są finansowani albo w całości z abonamentu, jak BBC, albo w olbrzymiej przewadze z abonamentu, jak nadawcy niemieccy, ale paradoksalnie ich zasięg wcale nie jest większy - jest mniejszy niż zasięg Telewizji Polskiej, niż zasięg telewizji hiszpańskiej. I taką cenę płaci się za jakość. Tam jest zresztą dość wysoki udział takiej widowni, ale niższy niż w Telewizji Polskiej. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli dba się o jakość, jeśli myśli się o programach misyjnych... Proszę zauważyć, że programami misyjnymi są programy dla dzieci, które zanikły... Polskie programy dla dzieci zanikły. My musimy wychowywać nasze dzieci w poczuciu, że żyją w polskim kontekście kulturowym, w polskiej tradycji. A takich programów nie ma, nie nadają ich nadawcy komercyjni, którzy co prawda mają programy dla dzieci, ale zwykle są to kreskówki japońskie albo amerykańskie, disneyowskie. W Telewizji Polskiej też króluje Disney. Tak nie powinno być, ale to są programy, które nie zdobędą prawa obecności, dopóki telewizja publiczna będzie komercyjna, bo one nie gromadzą tych widzów, o których chodzi reklamodawcom, mówiąc wprost. Trzeba zmienić sposób myślenia, trzeba umożliwić Telewizji Polskiej reformę wewnętrzną i nadawanie coraz większej liczby programów misyjnych. Są dobre znaki na przyszłość... Wiem o tym - Krajowa Rada się w to angażowała na zasadzie misji dobrej woli, a potem przejął to nowy zarząd - że ma wrócić pasmo dokumentu polskiego. Dokument polski też zanikł na antenie telewizji. To jest coś więcej niż reportaż, bo to jest film artystyczny, to jest film, który mówi głębiej o naszej współczesności, o współczesnych problemach, film, który się nie zestarzeje i za kilka lat i będzie świadectwem naszego czasu, świadectwem problemów tego czasu, ale również naszych osiągnięć. Teraz na antenie nie ma takiego gatunku, ale jest nadzieja, jest obietnica... Mam nadzieję, że od jesieni to się zmieni i na antenie Telewizji Polskiej będzie pasmo polskiego dokumentu. Mogę wymieniać jeszcze wiele innych gatunków, których brakuje w tej chwili. Wiem jednak, że jest zmiana nastawienia obecnego zarządu w tym zakresie. I to jest dobry sygnał.
Koszty zmian w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji w ubiegłym roku wyniosły 219 tysięcy zł. Zostały one sfinansowane z rezerwy budżetowej Rady Ministrów.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Teraz pan senator Iwan, zapraszam.
Następny będzie pan senator Bender. Przypominam o jednej minucie...
Senator Stanisław Iwan:
Panie Ministrze, jedno moje pytanie jest bardziej szczegółowe, a drugie jest natury ogólnej. Jeśli chodzi o to szczegółowe... Zostałem skierowany do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez panią minister, gdy przy okazji ustawy cyfryzacyjnej omawiałem problemy występujące na terenie województwa lubuskiego. W planach pierwotnych pierwszym województwem zcyfryzowanym całkowicie miało być nasze województwo. To założenie legło jednak w gruzach i w tej chwili jest tak, że... Przez dwa lata był nadawany taki program próbny i w związku z tym jest dosyć dużo specjalnych odbiorników. Jest też dużo protestów związanych z tym, że zeszliście z czterdziestego piątego kanału na multipleksie pierwszym i że są nadawane cztery programy komercyjne. Zupełnie nie ma dostępu do telewizji publicznej poza jednym drobnym wyjątkiem - to jest stusześćdziesięciowatowy nadajnik w Gorzowie, który zresztą podobno nie pokrywa całego miasta. Jest możliwość, ażeby na tym trzecim multipleksie, tymczasowym, przejść z nadawania analogowego na cyfrowe w nadajniku w Wichowie. Co przeszkadza w dokonaniu takiej czynności? W ocenie specjalistów z oddziału UKE w Zielonej Górze i tamtejszego uniwersytetu zamiana nadawania analogowego na cyfrowe doprowadziłaby do pokrycia ponad 2/3, prawie 70% terenu województwa sygnałem cyfrowym i umożliwiłoby to dostęp do programu lokalnego na całym południu, bo na razie program ten nie jest dostępny. To jest pierwsze pytanie.
Pytanie drugie. Pan minister był uprzejmy powiedzieć o tym, że wyłoniliście nowych nadawców do multipleksu pierwszego, mówił pan też o mocnej sytuacji finansowej, która była jednym z decydujących kryteriów. Chciałbym spytać, czy jakieś inne kryteria też były brane pod uwagę. Z tego, co rozumiem, tak, ale chciałbym, żeby pan minister o tym powiedział. Ja nie chciałbym, żeby było tak, jak jest w tej chwili, że gdy na multipleksie drugim włączam niektóre kanały, to im później, tym bardziej goło i wesoło, chodzi mi o to, żeby to nie tego rodzaju programy tam były. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Bender.
Senator Ryszard Bender:
Pani Marszałek!
Pragnę skorzystać z faktu, że pan przewodniczący jest wśród nas i tak trochę nawiązać do dziejów Krajowej Rady.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Ale pytanie...)
Chcę zapytać o to, jak przebiega ta ewolucja, bo czas biegnie, a rada się zmienia. Krajowa Rada od początku była ciałem politycznym, ale to nie było polityczne ciało - nie wiem, czy pan się zgodzi - w którym, tak jak jest obecnie, potężny wpływ miały dwa ciała polityczne, SLD i PO, a do tego gdzieś tam na przyczepkę PSL. Poza tym zgodzi się pan chyba również z tym, że ta rada nie była w Polsce katolickiej jakoś ideowo radykalna, nie włączała do programów sprzecznych z chrześcijańskim widzeniem świata materiałów i przestrzegała w jakiś sposób art. 19 i chyba art. 21, mówiących o wartościach chrześcijańskich, o ich dostrzeganiu i zachowaniu, chociaż one wywołały popłoch.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze, bardzo proszę zadać pytanie.)
Czy o telewizji w czasie, kiedy pan przewodniczy radzie, rzeczywiście możemy mówić, że jest ona apolityczna? Wątpię. Prawda? Mówię to jeszcze raz. Chcę podnieść jeszcze taką sprawę, że ta telewizja odchodzi nawet od takiej tradycji...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze...)
...żeby dać pełne możliwości, ba, zwiększać możliwości chociażby jedynemu radiu o ogólnopolskiej koncesji, Radiu Maryja, które otrzymało koncesję na mocy jednogłośnie podjętej uchwały pierwszej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w której uczestniczyłem.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Pytanie.)
Co więcej, pytam, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego status nadawcy społecznego, który początkowo nie istniał, bo był on niepotrzebny, później, gdy na firmamencie pojawiły się możliwości jakiegoś...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze, bardzo proszę o...)
Już kończę.
Jakieś zagrożenie, wtedy ten status powstał i jest on bardzo potrzebny. Teraz nagle za pana kadencji, kiedy pan przewodniczy, to to się pogłębia...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Jakie jest pytanie?)
...następuje próba odebrania tego statusu, co byłoby ogromnie złe, byłoby odejściem od tradycji pierwszej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w której byłem i której jakiś czas przewodniczyłem. Stawiałoby to pana naprawdę w świetle nie bardzo, że tak powiem, ze względu chociażby na pana rodzinne korzenie...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze, jak brzmi pytanie? Są jeszcze oświadczenia i może się pan zapisać.)
To by było czymś niewyobrażalnym. Jeśli pan nadal będzie tak...
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Pan senator Skurkiewicz.
Bardzo proszę.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Kolejne pytania, jeśli pan pozwoli. Pani Ministrze, ile postępowań w związku z naruszeniem ustawy o radiofonii i telewizji przeprowadziła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w 2010 r.? Jeśli byłby pan łaskaw, to prosiłbym o przybliżenie wysokości kwot, które zasiliły budżet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, i przedstawienie, jak to wygląda w stosunku do lat minionych, jeśli Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dysponuje taką informacją? To jedna sprawa.
Druga sprawa. Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do abonamentu. Jakie działania podjęła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji związane ze zwiększeniem ściągalności abonamentu? Chodzi mi o rok 2010 i również rok 2011. Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała już o podziale prognozowanych wpływów abonamentowych na 2012 r.? Pytam, bo ma na to czas do końca czerwca. Czy w tej sprawie państwo zabraliście już głos, zdecydowaliście?
Jeszcze jedna sprawa, dotycząca tego, o czym pan wspomniał odnośnie do misji. Z tego, co rozumiem, wypowiedź dotycząca misyjności programów dotyczyła głównych anten Telewizji Polskiej, czyli Jedynki i Dwójki, bo chyba obydwaj się zgodzimy co do tego, że TVP Kultura czy TVP Historia w pełni wyczerpują to, co mieści się w pojęciu misyjności programów telewizyjnych. Jeszcze jedno, sprawa pasma dokumentalnego. Czy to pasmo zgodnie z pana wiedzą będzie emitowane na jednej z głównych anten, czyli w Jedynce lub w Dwójce, czy to ma związek z tym, co zapowiada Zarząd Telewizji Polskiej, że zniknie program TVP Historia, a w to miejsce powstanie TVP Dokument? Jak to jest?
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Czy są jeszcze pytania?
Widzę, Panie Senatorze. Nie ma więcej pytań.
Jako ostatni zadaje pytanie pan senator Woźniak, potem poproszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi i przejdziemy do dyskusji.
Senator Henryk Woźniak:
Dziękuję bardzo.
Panie Ministrze, wszyscy znamy sytuację finansową mediów publicznych. Ja chciałbym zapytać, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rozważa działania, które mogłyby w sposób istotny poprawić sytuację finansową na gruncie obecnie funkcjonującego prawa? To pytanie zadaję także w kontekście wypowiedzi pana ministra, w której padła być może sugestia, być może luźna myśl powiązania ośrodków regionalnych w jedną strukturę, co pozwoliłoby poczynić oszczędności w kosztach. To jest jedna kwestia.
Druga kwestia to kwestia natury regionalnej. Trzy lata temu w budżecie w planach inwestycyjnych Telewizji Polskiej była zapisana pewna inwestycja, mianowicie budowa oddziału regionalnego telewizji w Gorzowie z kwotą 2 milionów zł. Oczywiście nie doczekała się ona realizacji, działka sprzedana przez miasto za symboliczną złotówkę jest przedmiotem zainteresowania mediów, bo łatwo się domyśleć, w jakim jest ona stanie. Czy ta kwestia jest przedmiotem zainteresowania, czy może współdziałanie z władzami miasta w celu przekazania obiektu i rozwiązania problemu działki, która jest niezabudowana? Służę oczywiście, jeśli byłaby taka potrzeba, swoją osobą. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi.
Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Pan senator Iwan zapytał o szczególną sytuację, dotyczącą nadawania cyfrowego na terenie województwa lubuskiego. Powoływał się pan na specjalistów. Muszę powiedzieć, że ja też niestety nie jestem specjalistą, ponieważ w tym zakresie proces cyfryzacji prowadzi Ministerstwo Infrastruktury i Urząd Komunikacji Elektronicznej. To tam zapadają istotne decyzje techniczne dotyczące nadawania. Tak że ja chętnie panu odpowiem, porozumiem się oczywiście z Urzędem Komunikacji Elektronicznej i odpowiem panu w innym trybie. W tej chwili nie jestem w stanie panu odpowiedzieć, jak wykorzystując poszczególne pasma, można zaradzić problemom, które obecnie są w tym regionie. Tak szczerze muszę panu odpowiedzieć...
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Pan senator wyraża zgodę na udzielenie odpowiedzi na piśmie.)
Druga sprawa, kryteria doboru programów do multipleksu pierwszego, programów komercyjnych, koncesjonowanych. Tak, w istocie braliśmy pod uwagę dwa kryteria, ja wspominałem o tym w swoim wstępnym wystąpieniu, więc powtórzę. Przede wszystkim chodziło nam o zbudowanie takiej pluralistycznej, czyli programowo różnorodnej, oferty i dlatego znalazły się tam programy różnego rodzaju. Ja wymieniałem je, tak? Tam jest i program sportowy, i rozrywkowy, i filmowy - Kino Polska Nostalgia - i wreszcie informacyjno-publicystyczno-poradnikowy. Ja znam zamierzenia tych nadawców z dokumentów koncesyjnych i wiem, że w przypadku żadnego z nich nie ma groźby tego, czego pan się obawia, czyli że tam będzie rozrywka lekka, a w miarę upływu godzin nocnych coraz lżejsza, że tak to określę. Nie, żaden z tych nadawców nie ma chyba takiego profilu - można tu skreślić słowo "chyba".
A jeśli chodzi o pytanie pana senatora Bendera, to o moich rodzinnych sprawach opowiem może kiedy indziej, ale chętnie, bo tradycja rodzinna jest dla mnie bardzo ważna. A co do istoty, to ja nie będę się tutaj wypowiadał na temat tego, kto jest w Krajowej Radzie, czy to jest SLD, Platforma Obywatelska czy PSL, dlatego że to nie ja dokonywałem tego wyboru. Proszę zapytać te ciała, które dokonywały takiego wyboru, dlaczego takiego wyboru dokonały. Ja powiedziałem tylko tyle - i mogę to powtórzyć - że rada jest różnorodna i udaje nam się wypracować prawie we wszystkich wypadkach - można nawet powiedzieć, że we wszystkich wypadkach - jednomyślność. Ale to była tylko część tego pytania i, jak rozumiem, w pewnym sensie zarzutu, który się tutaj pojawił, że nie cenimy sobie... To znaczy było tu takie napomknienie, że my przewodniczymy telewizji. Nie, w żadnej mierze nie przewodniczymy. Nasza rola, jak pan senator zapewne dobrze wie, nie polega na tym, żeby kierować telewizją. My wybieramy władze i kontrolujemy sposób wykonywania...
(Senator Ryszard Bender: Ale to też jest wpływ na radio i telewizję.)
Tak, oczywiście. Oczywiście, że jest, no bo skoro...
(Senator Ryszard Bender: Mówię o radio.)
...to kontrolujemy, to jest.
I teraz sprawa Radia Maryja. No, ja z wielkim bólem przyjąłem to, co powiedział tutaj pan senator, że my w przeciwieństwie do poprzednich krajowych rad w sposób szczególny sekujemy tego nadawcę społecznego.
(Senator Ryszard Bender: A ten list do ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka?)
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze!)
Już odpowiadam. Tych faktów jest tutaj niewiele...
(Senator Ryszard Bender: To jest laurka?)
...i są one znamienne. Zacznijmy od tego, że Krajowa Rada nie ma zamiaru likwidowania w tej chwili Radia Maryja.
(Senator Czesław Ryszka: W tej chwili.)
(Senator Ryszard Bender: A to dobre! Dziękujemy.)
W tej chwili nie ma takiego zamiaru. Mówię "w tej chwili" ponieważ...
(Senator Ryszard Bender: A po paru chwilach będzie inaczej.)
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Senatorze, bardzo proszę pozwolić panu ministrowi udzielić odpowiedzi.)
Panie Senatorze, wróćmy do faktów.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Ministrze, proszę kontynuować, proszę nie wchodzić w dyskusję.)
Dziękuję bardzo.
Wróćmy do faktów. Fakty są takie: Krajowa Rada przeprowadziła dwie kontrole Radia Maryja w okresie kilku miesięcy. Pierwsza kontrola dotyczyła kryptoreklamy. Kontrola stwierdziła kryptoreklamę dwóch rzeczy, powiem w skrócie, wyższej szkoły toruńskiej ojca Rydzyka i książek. Uznaliśmy, że kryptoreklama tych dwóch rzeczy nie... Chociaż jest to kryptoreklama i nie można się nią posługiwać - a już szczególnie nadawca społeczny nie powinien się posługiwać ani reklamą, ani kryptoreklamą, bo to jest zabronione - jednakowoż doszliśmy do wniosku, że kryptoreklama takich rzeczy jak książki czy wyższa uczelnia, no, nie jest bardzo szkodliwa społecznie, jakkolwiek jest to przekroczenie prawa. W związku z tym poprzestaliśmy tylko na upomnieniu i wykazaniu...
(Senator Ryszard Bender: To jest nawet korzystne dla kultury polskiej.)
No, ale trzeba robić rzeczy korzystne dla kultury polskiej w ramach obowiązującego prawa. Na tym polegał nasz dylemat. I tyle. A jeśli to miałoby być wyrazem naszego zamiaru likwidowania radia, to myślę, że bardzo trudno byłoby to udowodnić.
I druga sprawa, dotycząca programu i pewnych wypowiedzi, które zostały uznane za wypowiedzi naruszające art. 21 i ksenofobiczne, że tak to określę, posługując się jednym słowem. My przeprowadziliśmy bardzo dokładną analizę tego programu i stwierdziliśmy, że takie wypowiedzi tam były, ale w istocie rzeczy one nie naruszały aż tak bardzo tych postanowień. W związku z tym tu również ograniczyliśmy się tylko do listu, który podpisałem - nie było żadnej kary - i w którym zwróciłem uwagę na niewłaściwość tego postępowania. I proszę wybaczyć, ale stojąc na czele ciała, które w tym zakresie reprezentuje państwo polskie, ja deklaruję, że my taką korespondencję z nadawcami będziemy prowadzili, niezależnie od tego, że po każdym takim liście będziemy oskarżani o to, że chcemy Radio Maryja zlikwidować. Nie, obecnie nie chcemy Radia Maryja zlikwidować, to mogę powiedzieć. I nie chcielibyśmy tego robić. Wcale nie jest to naszym zamiarem.
(Senator Ryszard Bender: Chcecie je wspierać?)
Tak, zdecydowanie tak.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Panie Ministrze, proszę odpowiedzieć na pytanie pana senatora Skurkiewicza.)
Pytanie senatora Skurkiewicza. Ile postępowań i jakie kary, i jak to wygląda w zestawieniu z działaniami poprzednich składów rady czy poprzednich przewodniczących rady - tu ja muszę w części wziąć na siebie tę odpowiedzialność, bo niekiedy ja to robię jednoosobowo, mając takie kompetencje i uprawnienia. Ja nie mam danych porównawczych, ale z tego, co wiem, my traktujemy nadawców nieco bardziej konsekwentnie. To wcale nie znaczy, że traktujemy ich bardzo ostro. Ja staram się o to, żeby Krajowa Rada była bardzo przyjazna dla nadawców, nie chcemy w żadnej mierze być urzędem, który coś wymusza. Ale czasami musimy reagować i reagujemy, jeśli naruszenie prawa jest ewidentne, to tego nie możemy pominąć. Ja nałożyłem w roku 2010 kary w łącznej wysokości 979 tysięcy zł. To było kilka kar, one wynikały z bardzo poważnego naruszenia takich, powiedziałbym, twardych kwot ustawowych dotyczących produkcji niezależnej, produkcji europejskiej itd. To nie były... Te kary są w jakiejś mierze uznaniowe, bo wysokość nałożonej kary zależy od decyzji przewodniczącego, ale one, no, po prostu musiały być nałożone. To jest tak...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Przepraszam, czy mogę uzupełnić to pytanie, Pani Marszałek?)
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Proszę.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Czy zdarzały się sytuacje, kiedy nadawcy przekraczali ten ustawowy czas emisji reklam? Do nas bardzo często zgłaszają się osoby, które mówią, że w niektórych stacjach nieprzerwanie są emitowane reklamy i że ten ustawowy limit jest naruszany. Czy...
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Już odpowiadam.)
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję.
Proszę o udzielenie odpowiedzi.
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Dziękuję bardzo.)
Przewodniczący
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Jeśli chodzi o reklamy, to w tej mierze biuro Krajowej Rady jest szczególnie skrupulatne. Ja dostaję sygnały nawet o kilkusekundowych naruszeniach, jeśli chodzi o pasma reklam. Ja przypomnę, że limit wynosi 12 minut na godzinę. Czasami bywa on przekraczany o 3 sekundy, a czasami o więcej. Muszę powiedzieć, z satysfakcją zresztą, że tych naruszeń nie ma zbyt wiele. No, w tym okresie, który pamiętam, było ich może w granicach kilkunastu. Nie chcę podawać tu konkretnych liczb, bo dokładnie nie pamiętam. Ale to nie jest masowe zjawisko. Zdarzało się też, że po ostrzeżeniu nadawca wycofywał się i przepraszał. Zresztą czasami się zdarza, że to względy techniczne, pewne niedoskonałości, zmiany programu powodują, że to naruszenie prawa następuje. Czasami pewnie wynika to, nie wiem, z chęci wypełnienia nadmiernego pasma. Ale generalnie muszę powiedzieć, Panie Senatorze, że te sygnały, które państwo otrzymują, mogą być wynikiem pewnego subiektywnego nastawienia widzów i subiektywnego poczucia uciążliwości.
I tutaj mam dość dobrą wiadomość. Otóż ta ustawa implementacyjna bardzo ograniczyła pewną dowolność nadawców w zakresie nadawania tak zwanego pasma autopromocji, które często bardzo wydłużało ten czas trwania reklam. Bo najpierw były nadawane reklamy, później była ta kilkuminutowa autopromocja i potem znowu reklamy. No więc tutaj Komisja Europejska zajęła jasne stanowisko, i w Polsce to prawo już obowiązuje, że autopromocja musi wchodzić w zakres tych 12 minut. A poza tym można będzie nadawać tylko przez 2 minuty - to już jest decyzja polskiego ustawodawcy - i to nie przerywając programu, tylko między programami, tak zwane informacje o programie. Tak że to subiektywne poczucie dyskomfortu z powodu nadmiernej ilości reklam pewnie się wśród widzów zmniejszy.
Jeśli chodzi o ściągalność, to prognoza finansowa na rok 2012 już istnieje, zrobiliśmy pierwszą taką przymiarkę na ostatnim posiedzeniu rady, we wtorek dokładnie. Nie chciałbym tu niczego przesądzać, bo o tym jeszcze dyskutujemy, i nie chciałbym podawać konkretnych liczb, ale mogę powiedzieć, że ta prognoza ściągalności jest lepsza niż w roku obecnym. Tak jak mówiłem, dzięki naszym działaniom i działaniom poczty zatrzymaliśmy ten negatywny trend, odwróciliśmy go. Tak że tych pieniędzy...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Ale chodzi mi o podział z naciskiem na radio.)
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Proszę kontynuować... Panie Senatorze, panowie przeszkadzają.)
Dobrze.
Odpowiadam na pytanie o radio. Radio jest beneficjentem podziału abonamentu od dawna, to pan wie. W radio wysokość abonamentu jest taka, że zaspokaja plus minus 80% potrzeb budżetowych, a w telewizji - kilkanaście procent, w roku obecnym około 13%. Tak więc jest tutaj olbrzymia różnica. Bez wątpienia nie zapomnimy o radiu, bo jest to też nadawca publiczny, o którego dbamy. I chociaż w debatach publicznych mniej zwraca na siebie uwagę, to tak samo jak telewizja jest w polu naszego widzenia.
(Wicemarszałek Grażyna Sztark: Pan senator wychodzi...)
Pasmo TVP Dokument będzie jednym z głównych programów telewizji publicznej. Co do zmiany TVP Historia na TVP Dokument, to już o tym mówiłem. Poprosiliśmy zarząd telewizji publicznej, aby przedstawił nam całościową koncepcję funkcjonowania kanałów tematycznych i był tam pomysł, żeby zamienić kanał TVP Historia w kanał TVP Dokument. To ma swoich zwolenników i przeciwników, jednak nie chcemy teraz tego oceniać, bo my chcemy ocenić całą politykę programu telewizji publicznej.
Pan senator Woźniak pytał o to, co można poprawić w kwestii abonamentu, bo tu znowu przewijały się sprawy z nim związane. Oczywiście, tę kwestię tak naprawdę można zmienić jedynie poprzez zmianę ustawy abonamentowej. W tej chwili problemy z abonamentem dzielą się na kilka spraw. Pierwszym problemem jest ta grupa osób, które nie zarejestrowały ani radioodbiornika, ani telewizora, w związku z tym nie istnieją w rejestrze Poczty Polskiej. To jest oczywiście naruszenie prawa, bo ustawa każe je zarejestrować. Myślę, że szczególnie młode pokolenie nie robi tego, jednak nie ze złej woli, tylko po prostu już w tej chwili jest to wynikiem takiego obyczaju, że dziwaczne wydaje się to, że coś jeszcze, poza pojazdami, trzeba rejestrować. Tak więc takich osób jest wiele, to jest znacząca liczba, a nasze możliwości działania są tutaj właściwie bardzo niewielkie.
Istnieje też druga część tego problemu, czyli osoby, które zarejestrowały odbiorniki i nie płacą. I tutaj, jak mówiłem, Poczta Polska już od jakiegoś czasu zintensyfikowała swoje działania, monituje tych dłużników, ale, o czym też już mówiłem, urzędy skarbowe - nawet jeśli ci dłużnicy są zidentyfikowani i nadal nie płacą - odmawiają ich ścigania. Tak więc jest to problem. Prawda? I muszę zakończyć to stwierdzeniem, że mamy w ręku raczej miękkie narzędzia, to znaczy my możemy przekonywać, namawiać. I te narzędzia wykorzystujemy, oczywiście we współpracy z mediami.
Ta prognoza na rok 2012 co do ściągania abonamentu, a o której przed chwilą powiedziałem, jest lepsza. Mogę nawet powiedzieć, że ten wynik jest zdecydowanie wyższy niż ten dotyczący tego roku, chociaż daleki od poziomu zaspokojenia potrzeb. Daleki. Myślę, że ten wzrost jest też wynikiem naszej aktywności.
Oddział w Gorzowie - na koniec jest ta konkretna sprawa. Ten teren za złotówkę pamiętam jeszcze z czasów, kiedy pracowałem w telewizji, wtedy się tym zajęliśmy, zresztą tak samo jak i innymi nowymi oddziałami, między innymi w Kielcach. Mogę tylko z przykrością stwierdzić, że nie znalazło to kontynuacji. Telewizja publiczna miała bardzo przyzwoity budżet jeszcze w roku 2006 i myślę, że można było wtedy zrealizować różne inwestycje - choć nie oceniam, nie mówię, czy akurat tę, czy nie, ale wiem, że można było wtedy pewne decyzje podejmować. Dlaczego tego nie zrobiono? Na to pytanie nie jestem w stanie panu senatorowi odpowiedzieć.
Uważam, że jeśli rzeczywiście mówimy tutaj o tym, jak ważne są oddziały telewizji publicznej jako instytucje kultury, instytucje podtrzymujące i rozwijające tożsamość regionów, to rzeczywiście trzeba byłoby skłonić do pomocy również ich władze. Zresztą te władze starają się pomóc, a najlepszym tego dowodem jest właśnie ten plac za złotówkę, który jest wyrazem docenienia roli telewizji publicznej w Gorzowie. Pozostaje chyba tylko apelować o to, żeby ten problem został rozwiązany w porozumieniu z władzami telewizji, bo ta kwestia nie leży w naszej gestii. Naprawdę, ten problem istnieje, wiemy, jak to wygląda w Kielcach, wiemy, jak to wygląda w Olsztynie. Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach telewizja nie powinna tak wyglądać.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo.
Po raz piąty pan senator Skurkiewicz.
Czy jeszcze któryś z panów senatorów chce zadać pytanie? Nie.
Dobrze. Po panu senatorze zamykam listę.
Proszę zadać już wszystkie pytania, dobrze?
(Senator Wojciech Skurkiewicz: To już jest ostatnie, Pani Marszałek.)
Bardzo proszę.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez Sejm, Senat i prezydenta wiąże się z rozwiązaniem tego konstytucyjnego ciała. Czy ma pan poczucie dobrze wypełnianej misji, która na panu i na Krajowej Radzie spoczywa, i czy ten osąd senatorów Platformy Obywatelskiej jest sprawiedliwy, czy też nie w stosunku do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Czy można coś jeszcze zmienić w państwa funkcjonowaniu, czy też wszystko jest w porządku? A jeżeli coś można zmienić - tak, żeby było lepiej, żeby zaspokoić oczekiwania i żądania kolegów z Platformy Obywatelskiej - to co?
Czy nie obawia się pan tego, że w obecnej kadencji żywot Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zostanie przedwcześnie zakończony? A może też pracujecie normalnie, macie przygotowany plan pracy na drugie półrocze 2011 r. i na rok 2012? Jak przedstawia się ta sprawa?
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękujemy za troskę.
Panie Ministrze, bardzo proszę.
Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Jan Dworak:
Panie Senatorze, bardzo dziękuję za to pytanie.
Chcę powiedzieć, że oczywiście to, co obserwujemy, jeśli chodzi o ocenę dokumentów sprawozdawczych z ubiegłego roku, i w Wysokiej Izbie, i w Sejmie, nie jest dla nas miłe i przyjemne, to rzutuje też na atmosferę pracy biura. Ale takie jest życie, dlatego nie będę komentował tych decyzji. Mogę powiedzieć tak: państwo senatorowie i państwo posłowie, a potem pan prezydent, ocenią naszą pracę.
Mogę powiedzieć, jak ja ją oceniam. Uważam, że to były bardzo pracowite miesiące, bo do zakończenia roku jeszcze daleko, jeszcze do roku naszej pracy brakuje kilka miesięcy. Oceniam ten czas jako bardzo pracowity. Tak jak mówię, to, co zamierzamy zrobić, jest zapisane na kartach trzyletniej strategii, posiadamy plany pracy, które uaktualniamy mniej więcej co dwa miesiące. Tak już jest w życiu instytucji, że wymaga ona ciągłych zmian, istnieje więc plan zmian wewnętrznych, zmian struktury, choć nie jest jeszcze wdrożony - to nie jest jeszcze projekt, ale plan już istnieje. I jeśli będziemy mieli szansę dalszego działania, to bez wątpienia i uwspółcześnimy strukturę biura, aby nam wszystkim lepiej się pracowało, i, mam nadzieję, będziemy wykonywali to, do czego zostaliśmy powołani, a co jest najważniejsze.
Muszę powiedzieć jednoznacznie, że bilans tej kilkumiesięcznej pracy oceniam bardzo pozytywnie.
Wicemarszałek Grażyna Sztark:
Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Dziękuję bardzo.)
Dziękuję bardzo.
Proszę sprawozdawcę Komisji Kultury i Środków Przekazu, panią senator Barbarę Borys-Damięcką, o przedstawienie sprawozdania komisji. Zapraszam panią senator. Bardzo proszę.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Zapraszam panią senator.
(Senator Barbara Borys-Damięcka: Dziękuję, Panie Marszałku.)
Proszę bardzo.
Senator Barbara Borys-Damięcka:
Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Panie Przewodniczący! Tak Licznie Zgromadzona Krajowa Rado Radiofonii i Telewizji!
Może na wstępie powiem, że pan przewodniczący poszerzył dzisiaj swoje sprawozdanie przed Wysoką Izbą o rok 2011. Sprawozdanie przed komisją kultury złożył w dniu 11 maja - przypominam, że jest to sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok 2010 i pod tym kątem to sprawozdanie rozpatrywaliśmy, nie włączając działalności Krajowej Rady za rok 2011. To tylko tak gwoli formalności.
(Senator Czesław Ryszka: Ostatnie pytanie było o rok 2011, tak więc musiał odpowiedzieć.)
Ale ja nie proszę o pomoc pana senatora, ja sobie poradzę bez pana.
W dniu 11 maja 2011 r. Komisja Kultury i Środków Przekazu na swoim dziewięćdziesiątym pierwszym posiedzeniu rozpatrzyła sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w roku 2010 wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Posiedzeniu przewodniczył Piotr Łukasz Andrzejewski, przewodniczący komisji. Rozpatrywano druk senacki nr 1153.
W posiedzeniu udział wzięli: Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pan Witold Graboś, zastępca przewodniczącego, pan Krzysztof Luft oraz zespół dyrektorów i pracowników Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, towarzyszący przewodniczącemu.
Przewodniczący komisji, senator Andrzejewski, zgodnie ze stosowaną w naszej komisji procedurą udzielił głosu przewodniczącemu Krajowej Rady, panu Janowi Dworakowi, który w skrócie przedstawił zakres sprawozdania i jego schemat.
Na wstępie pan Jan Dworak zaznaczył, że obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oficjalnie rozpoczęła swoją działalność 4 sierpnia 2010 r. Podkreślił precedensowość sytuacji, gdyż ocenę działalności Krajowej Rady w roku 2010 dzieli się na dwa okresy. Przez większość ubiegłego roku, przez osiem miesięcy, praca i odpowiedzialność oraz działania należały do poprzedniego składu rady, a ostatnie niecałe pięć miesięcy to praca obecnie sprawozdającej nowo powołanej rady. Dokumenty sprawozdawcze obejmują jednak całokształt działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w roku sprawozdawczym, co zapewnia, zgodnie z prawem, ciągłość pracy organu.
W sprawozdaniu przedstawiono informację o postępowaniu koncesyjnym, podziale opłat abonamentowych, wprowadzaniu naziemnej telewizji cyfrowej, wydawaniu aktów wykonawczych, organizowaniu i inicjowaniu współpracy międzynarodowej i inne. Poinformowano również o przeprowadzonych konkursach do rad nadzorczych Telewizji Polskiej i Polskiego Radia oraz siedemnastu rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Ten proces, zapoczątkowany w listopadzie 2010 r., zakończył się w kwietniu 2011 r.
Szczegółową wypowiedź przewodniczącego Dworaka można znaleźć w stenogramie z posiedzenia komisji.
W fazie pytań - zadano bodajże cztery - pytano o treści zawarte w sprawozdaniu, szczególnie o strony 76 i 77 sprawozdania, dotyczące wyborów na urząd prezydenta. Zapytano o monitoring audycji poświęconych wyborom, które powinny spełniać trzy podstawowe kryteria wynikające z ustawy: rzetelność, zachowanie równowagi, bezstronność w prezentowaniu racji stron. Monitoring tych audycji wykazał brak obiektywizmu, o czym mówią nam strony 76 i 77 sprawozdania, i stronniczość audycji. To samo miało miejsce w audycjach przedstawiających problem przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego.
W sprawozdaniu nie uwidoczniono konsekwencji ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, brak również analizy jakościowej tych wątków oraz decyzji, które na skutek tego monitoringu powinny zostać przedstawione.
Padło również pytanie o ocenę procesu cyfryzacji i planów z tym związanych, co dotyczyło głównie pracy poprzedniej rady. Z wypowiedzi pana przewodniczącego Dworaka wynika, że wszyscy terminy są już nierealne. I zadano pytanie, czy oznacza to, że Polska nie zostanie w przyszłym roku pokryta programem cyfrowym.
Kolejne pytanie dotyczyło realizacji przez media publiczne misji - tu polecam przestudiowanie tabel zamieszczonych na stronie 62 sprawozdania. Wyniki są zaskakująco negatywne.
Ostatnie dwa pytania dotyczyły zinterpretowania przez przewodniczącego Dworaka niezastosowania się przez urzędy skarbowe do wykładni Trybunału Konstytucyjnego, a także problemu pokrycia przez Program 2 Polskiego Radia całego terytorium Polski jako obowiązku wynikającego z ustawy, ale notorycznie niewykonywanego. To powinno być miernikiem skuteczności i profesjonalizmu Krajowej Rady - jak podsumował pytający. Na tym fazę pytań zakończono i przeszliśmy do fazy wniosków.
Postawiono wniosek o odrzucenie sprawozdania, co motywowano między innymi pasywnością Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec tak ważnych społecznych wydarzeń, jak wybory na urząd prezydenta w 2010 r., polegającą na braku odniesienia się i działań wynikających z ustawy względem takiej postawy mediów publicznych, jak brak obiektywizmu, zachowania równowagi, rzetelności i bezstronności w prezentowaniu racji stron.
Przeprowadzony monitoring wykazał wymienione uchybienia audycji, zwłaszcza publicystycznych, nie zmierzających do wyjaśnienia wydarzeń i uspokojenia emocji, ale koncentrujących się na prezentacji politycznych polemik i kłótni. Dotyczy to nie tylko wyborów prezydenckich, ale również narodowej katastrofy lotniczej czy sposobu relacjonowania wydarzeń związanych z przeniesieniem krzyża spod Pałacu Prezydenckiego.
Warto nadmienić, że Fundacja Batorego prowadziła wówczas wnikliwą ocenę sposobu pokazywania tych wydarzeń przez media publiczne.
(Senator Czesław Ryszka: Tego nie było na posiedzeniu komisji, Pani Senator.)
Odwołuję...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, teraz jest sprawozdanie. Pytania będą później.)
Ocena była miażdżąca. Negatywne zachowania mediów publicznych zostały dostrzeżone dopiero pod koniec roku 2010. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zastosowała art. 10 ust. 3 i 4, mówiących, że przewodniczący Krajowej Rady może wezwać dostawcę usługi medialnej do zaniechania działań, jeżeli naruszają one przepisy ustawy, jak również - to w ust. 4 - że przewodniczący Krajowej Rady na podstawie uchwały rady może wydać decyzję nakazującą zaniechanie działań. Tego ustępująca rada nie dokonała.
Wiele do życzenia pozostawia nadzorowanie przez Krajową Radę misji...
(Senator Czesław Ryszka: Przepraszam, przepraszam. Jaka ustępująca rada? Rada została odwołana...)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Jest to cały czas sprawozdanie za rok 2010 i ocena roku 2010, Panie Senatorze. Pytania może pan...)
(Senator Czesław Ryszka: To uzasadnienie odwołania tej rady...)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Proszę nie przerywać pani senator sprawozdawcy.)
Wiele do życzenia pozostawia nadzorowanie przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji misji publicznej. Zainteresowanych odsyłam do tabel nr 8, 9 i 10, zamieszczonych na stronach 62 i 63 sprawozdania. I przypominam równocześnie, iż art. 21 ust. 1 ustawy nakazuje realizowanie misji publicznej, określa, na czym ona polega, nakłada obowiązek monitorowania i egzekwowania na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.
Następny argument to huśtawka kierowniczych stanowisk w telewizji publicznej i Polskim Radiu, rozregulowująca systematyczną pracę zespołów dziennikarskich i realizacyjnych. Gry polityczne, którym Krajowa Rada nie była w stanie zapobiec na przestrzeni roku 2010, obniżały w postrzeganiu społecznym jej rangę i wiarygodność.
Niepokojąca staje się też sprawa niejasnego planu informacji i uświadamiania społeczeństwa odnośnie do cyfryzacji. W roku 2010 brakowało mechanizmów mobilizujących media publiczne do nagłaśniania, tłumaczenia, popularyzacji konieczności przejścia na cyfrę oraz informowania, jaki to wywoła skutek dla gospodarstw domowych.
Mimo pełnej świadomości, że to rozliczanie działania poprzedniej rady, sprawującej swój urząd przez osiem miesięcy roku 2010, nie możemy zapominać, że prawną kontynuatorką działań wynikających z ciągłości funkcjonowania organu jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji działająca ustawowo od 4 sierpnia roku 2010, też zresztą mająca wiele problemów, z którymi nie dość wystarczająco potrafiła się uporać, jak chociażby związanych z podejmowaniem decyzji w przypadku nadmiernie przeciągającego się procesu wyłaniania rad nadzorczych telewizji publicznej czy Polskiego Radia.
W wyniku przeprowadzonej dyskusji i w wyniku sformułowania wniosków zarządzono głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok 2010. Za odrzuceniem wniosku głosowało 5 senatorów, przeciw odrzuceniu oddano 2 głosy.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Zgodnie z głosowaniem Komisji Kultury i Środków Przekazu przedkładam wniosek o odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok 2010.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Pani Senator.
Etap pytań Wysokiego Senatu.
Pani senator Zając.
Czy są... Proszę się zgłaszać, bo chciałbym ustalić listę pytających. Na wszelki wypadek zgłasza się senator Skurkiewicz. Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie ma.
W takim razie zamykam listę pytających.
Pani senator Zając, proszę bardzo.
Senator Alicja Zając:
Chciałabym zapytać panią senator sprawozdawcę, co miała na myśli, mówiąc o grach politycznych, zwłaszcza w kontekście tego, co usłyszeliśmy wcześniej w wypowiedzi pana przewodniczącego Dworaka, że Krajowa Rada jest ciałem pluralistycznym, czyli zgodnym, łagodnie mówiąc. Na czym miałyby polegać te gry polityczne i co pani miała na myśli, mówiąc o tym w sprawozdaniu komisji? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
I pan senator Skurkiewicz. Proszę bardzo.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Dwa pytania do pani senator.
Pani Senator, czy pani sprawozdanie przedstawione Wysokiej Izbie rzetelnie odzwierciedla to, co działo się na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu?
I drugie moje pytanie. Czy podtrzymuje pani swoje zdanie, wielokrotnie artykułowane, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie jest ciałem pluralistycznym? Czy pani to zdanie podtrzymuje?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Pani Senator.
Senator Barbara Borys-Damięcka:
Odpowiadam na pytanie pani senator Zając. Gdy mówiliśmy o grach politycznych - to nie jest tylko moje zdanie - mieliśmy między innymi na myśli również to, że bez przerwy odbywała się fluktuacja kadr w zarządzie, na najwyższych stanowiskach, w zarządzie telewizji publicznej i Polskiego Radia. Odchodzili, przychodzili, byli prezesi, wiceprezesi, pełnione były stanowiska oddelegowanych członków rady nadzorczej. To wszystko było komentowane przez prasę, ale również przez pracowników telewizji oraz przez obserwatorów naszego życia medialnego, jako toczące się różnego rodzaju gry. To po pierwsze.
Po drugie, zależy, co w tym przypadku rozumiemy pod słowem "pluralizm". Bo teoretycznie można by powiedzieć, że w poprzedniej Krajowej Radzie, która ustąpiła, też był pluralizm, ponieważ w tej Krajowej Radzie byli przedstawiciele Samoobrony, PiS i SLD. Zależy, co mamy na myśli, mówiąc o pluralizmie. Ja, mówiąc "pluralizm", mam na myśli wyłącznie troskę o problemy programowe i misyjne całej Krajowej Rady i trzymanie się ściśle...
(Senator Alicja Zając: Chyba mediów, nie Krajowej Rady.)
Tak, oczywiście mediów.
...I trzymanie się ściśle tego, do czego Krajowa Rada jest zobowiązana w ustawie. A ustawa wyraźnie określa, co to jest misyjność i troska o misyjność, oraz wyraźnie określa ingerowanie czy interweniowanie Krajowej Rady w przypadku, kiedy w audycjach brakuje obiektywizmu w przedstawianiu problemów. Monitoring zrobiony przez fundację Batorego bardzo wyraźnie pokazał, że tego obiektywizmu i tej rzetelności w tym okresie w mediach publicznych zabrakło.
Jeżeli chodzi o pytanie pana Skurkiewicza, to ja nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi, więc może pan sformułuje czytelniej to pytanie. O jaką rzetelność panu chodzi?
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Można, Panie Marszałku?)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję bardzo.
W mym odczuciu, Pani Senator, w pani sprawozdaniu...
(Senator Piotr Andrzejewski: Pytanie było niezrozumiałe, proszę sformułować je bardziej zrozumiale.)
Dobrze.
W pani sprawozdaniu - być może się mylę - znalazły się treści, które nie były poruszane podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu. Niejako w wyniku być może pewnej nadgorliwości to sprawozdanie przedstawione przez panią Wysokiemu Senatowi znacząco, bardziej lub mniej, odbiega od rzeczywistego przebiegu posiedzenia komisji w dniu 11 maja.
(Senator Barbara Borys-Damięcka: Mogę odpowiedzieć?)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Oczywiście, Pani Senator. Proszę bardzo.
Senator Barbara Borys-Damięcka:
Odpowiadam panu. Przede wszystkim pan nie może znać, jeżeli nie zapoznał się ze stenogramem, całego przebiegu posiedzenia komisji, ponieważ pan nie uczestniczył w tym posiedzeniu komisji od początku do końca. Pan wpadał i wypadał. I nawet, aż byłam tym bardzo zdziwiona, nie zadał pan żadnego pytania na posiedzeniu komisji, co jest zupełnie niepodobne do pana.
(Senator Czesław Ryszka: Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Nadrabia teraz straty, z tego wynika...)
Tak.
Moje sprawozdanie, Panie Senatorze, jest oparte na stenogramie i sformułowania, których tu użyłam, są wyjęte żywcem ze stenogramu. Jeżeli pan tego stenogramu nie ma, to ja go panu mogę dostarczyć.
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Bardzo dziękuję. Bardzo bym prosił.)
A właściwie to sekretariat...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Niech pani go udostępni, bo my z PiS nie mamy takiego szybkiego dostępu.)
Nie, nie, proszę nie mówić, że pan nie ma dostępu, bo sekretariat komisji kultury dysponuje dowolną liczbą stenogramów dla członków komisji. Te stenogramy już od ponad tygodnia są w komisji kultury i mógł się pan z nimi zapoznać, zwłaszcza że pan nie uczestniczył w całym posiedzeniu od początku do końca.
(Senator Czesław Ryszka: Ja jestem za tym, żeby go ukarać.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Pani Senator.
Proszę państwa, kończę etap pytań do pani senator. Dziękuję bardzo.
Otwieram dyskusję...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Ale, Panie Marszałku, pani senator nie udzieliła odpowiedzi...)
Już zamknąłem listę.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Ale nie udzieliła odpowiedzi na moje drugie pytanie, odnoszące się do tego, czy podtrzymuje swoje stanowisko, wielokrotnie wyartykułowane, co do pluralizmu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
(Senator Jan Dobrzyński: Tak, Panie Marszałku, jeszcze nie odpowiedziała na pytanie.)
Przez trzy lata padał zarzut, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie jest ciałem pluralistycznym. Wobec tego, czy podtrzymuje wciąż to stanowisko, które wielokrotnie...
(Senator Piotr Andrzejewski: Nie ma w niej PiS, to nie jest pluralistyczna.)
Senator Barbara Borys-Damięcka:
90% odpowiedzi na pana pytanie było w odpowiedzi na pytanie pani senator Zając, tak że uważam...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Tak, również, ale...)
...że udzieliłam wyczerpującej odpowiedzi.
(Senator Czesław Ryszka: Ale on się nie zna na procentach.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Otwieram dyskusję.
Wysoki Senacie...
(Senator Alicja Zając: Zdania są różne.)
Któż to mianowicie rozpoczyna?
(Głos z sali: Czesław Ryszka.)
(Senator Alicja Zając: Zależy, co kto uważa za pluralistyczne. Raz coś jest pluralizmem, raz nie jest.)
Pan senator Ryszka. Proszę bardzo.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Szanowni Państwo Przewodniczący i Członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji!
Zastrzegam od razu, że to nie jest moja Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i nie mam zamiaru jej bronić. Ale jestem zaskoczony tym, że senatorowie Platformy Obywatelskiej po tak krótkim czasie chcą odrzucić sprawozdanie Krajowej Rady, sprawozdanie za 2010 r. Powiem wprost, że dawno nie byłem świadkiem takiej hipokryzji. To jest klasyczne zagranie polityczne, ponieważ w tej chwili zarówno ta Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jak i media publiczne są w rękach politycznych Platformy Obywatelskiej, PSL oraz lewicy. Dlatego mam prawo zapytać, o co w tym chodzi.
(Senator Małgorzata Adamczak: O co chodzi?)
(Senator Kazimierz Kleina: Ale o co chodzi?)
Mówi się, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jak sądzę, Platforma Obywatelska z jednej strony dąży do wywołania jak największego zamętu w mediach publicznych, a nie tak jak pani sprawozdawca mówiła, do ładu, bo tak będzie lepiej dla mediów komercyjnych, z którymi ręka w rękę Platforma współpracuje. Mówiąc prościej, im słabsze media publiczne, tym więcej widzów odpłynie do mediów prywatnych, przede wszystkim zaś więcej reklamodawców uda się do TVN i Polsatu, a do podziału, jak wiadomo, są miliardy złotych z reklam. Druga przyczyna walki o pieniądze i o władzę to obecność nowych anten w naziemnej platformie cyfrowej, anten "swoich", "naszych", "zaprzyjaźnionych z nami".
Dawniej mówiono: kto ma media, ten ma władzę. Dzisiaj trzeba dodać, że kto ma media, ma także duże pieniądze. Prawda jest więc taka, że politycy zawsze będą walczyć o kontrolę nad mediami publicznymi, bo to najlepszy sposób na rządzenie, reelekcję oraz pieniądze.
Nie dziwiło nikogo, że Platforma Obywatelska po objęciu rządów w 2007 r. marzyła o natychmiastowym przejęciu władzy w mediach publicznych. Rzekomo miało się to dokonać w imię "odpolitycznienia". Ileż razy pani sprawozdawca, senator Borys-Damięcka, mówiła, że trzeba natychmiast odpolitycznić Krajową Radę i media publiczne, czyli wyrwać je z rąk Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony? Dlaczego jednak Platforma Obywatelska jakby przy okazji postanowiła wówczas zniszczyć fundament mediów publicznych - abonament radiowo-telewizyjny? Przypomnę, że to premier Donald Tusk wielokrotnie apelował o likwidację tego abonamentu, obiecując w zamian dotację z budżetu. Przecież on dobrze wiedział, że taka dotacja nie jest możliwa, a więc była to obietnica w rodzaju obietnicy znalezienia dla stoczni inwestora z Kataru.
Kolejne tak zwane odpolitycznianie mediów publicznych zaczęło się po katastrofie smoleńskiej, kiedy to Bronisław Komorowski, pełniący wówczas obowiązki głowy państwa, odrzucił sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, co skutkowało jej rozwiązaniem. Zarzucono wówczas poprzedniej Krajowej Radzie, że dopuściła do tego, by media realizowały interesy partyjne, głównie interesy PiS. Politycy PO nie szczędzili słów krytyki - przypomnę tutaj niektóre wypowiedzi. "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest najbardziej upartyjniona z dotychczasowych i w ślad za tym mamy najbardziej upartyjnione rady nadzorcze i zarządy spółek publicznych mediów" - to są słowa posłanki PO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej.
Równolegle z powoływaniem nowej Krajowej Rady trwały prace nad nowelizacją ustawy medialnej. I wówczas znowu Platforma wołała: chcemy odpolitycznić media publiczne! "Na to, co dziś się wyprawia w telewizji publicznej, nie można już patrzeć" - mówił Rafał Grupiński z Platformy. Wtórowała mu Małgorzata Kidawa-Błońska, też z PO - cytuję: "Nie chcemy dobierać nowych członków rady według klucza politycznego". To, jak powołano "apolityczne" zarządy, skwitowała nawet posłanka Katarasińska, przyznając, że nowy zarząd jest stricte polityczny i że także PO ma swoje za paznokciami.
Przypomnę tu nazwiska - oczywiście "apolitycznych" - członków nowego zarządu telewizji. Prezesem TVP jest Juliusz Braun, były poseł Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Wiceprezesem - Marian Zalewski, wiceminister rolnictwa z PSL, zaufany człowiek wicepremiera Waldemara Pawlaka, a kolejnym wiceprezesem - Bogusław Piwowar kojarzony z lewicowym stowarzyszeniem "Ordynacka". Czysty, partyjny parytet. Tego zresztą należało się spodziewać i nikt właściwie nie powinien się temu dziwić. I Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oczywiście to wszystko zaakceptowała.
Po co więc były te wszystkie ataki na PiS, skoro TVP jest dzisiaj zmonopolizowana przez ludzi o światopoglądzie liberalnym i lewicowym i nie ma tam miejsca dla tradycjonalistycznej, patriotycznej prawicy?
Niestety w tym gorszącym międzypartyjnym sporze zapomina się o najważniejszym: o tym, że prawdziwym właścicielem telewizji publicznej, radia publicznego jest naród. Do tej pory, przez ponad dwadzieścia lat, jego elity nie potrafiły ustalić sprawiedliwych zasad zarządzania tym arcyważnym dla kultury i tożsamości dobrem wspólnym. Z udziału w nim przez lata systematycznie eliminowany jest nurt katolicki, prawicowy, konserwatywny i niepodległościowy. A ponadto, jakby celowo, ktoś pogłębia... No, nie ktoś, tylko pogłębia się dramatyczna zapaść finansowa mediów publicznych, która pokazuje samobójczą dla państwa politykę utraty suwerenności w dziedzinie kultury. Czy w tej sytuacji nie jest czytelny nacisk wywierany na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji po to, aby w jego konsekwencji na przykład na platformach cyfrowych znalazły się wyłącznie stacje, które są życzliwe rządzącym, i aby ten ogromny "tort" reklam przejęły stacje prywatne?
Z powodu niskiej ściągalności abonamentu systematycznie i nieubłaganie spada liczba widzów telewizji publicznej. Jeszcze przed rokiem wszystkie kanały TVP miały łącznie ponad 42% udziału w oglądalności telewizji przez polskich widzów, teraz jest już tylko 37%, jak wynika z danych OBOP. Jedną z przyczyn tego stanu jest fakt, że TVP przybywa silnych i bezwzględnych konkurentów dysponujących dodatkowymi źródłami dochodu - oprócz bogatej oferty telewizyjnej sprzedają oni dostęp do platform satelitarnych, telefonii komórkowej, filmów na życzenie czy internetu.
I tu wracam do sytuacji odrzucenia sprawozdania Krajowej Rady przez Platformę Obywatelską. Wygląda na to, że nawet ten korzystny układ, jaki istnieje w Krajowej Radzie i w mediach publicznych, ten układ, który przejął media, jest niewygodny dla Platformy Obywatelskiej, ponieważ do zarządów publicznego radia i telewizji dopuszczono w większości dawnych ludzi lewicy. Zapewne dlatego Platforma chce - w imię jeszcze większego podporządkowania sobie Krajowej Rady - szantażować ją odrzuceniem sprawozdania przez prezydenta. To jest prawdziwy majstersztyk polityczny przed czekającą nas kampanią wyborczą: będziecie spolegliwi, to was ocalimy, a jeżeli nie, to się pożegnamy.
Co to ma wspólnego z demokracją, z hasłami o misyjności mediów publicznych, których tak wiele pojawiało się na ustach pani sprawozdawcy Borys-Damięcka? To jest przecież dalsze niszczenie mediów publicznych bez próby ich zreformowania. To jest powrót do czasów Radiokomitetu.
Odpolitycznienie mediów jest obecnie według partii rządzącej czystą fikcją. Dlatego jedynym, głównym celem - zarówno tej, jak i wcześniej proponowanych ustaw medialnych, a także zmian dokonywanych przez Platformę Obywatelską - jest pełne opanowanie telewizji i publicznego radia, a także podporządkowanie sobie rynku mediów komercyjnych. Niestety we wszystkim, co czyni Platforma Obywatelska, nie ma chęci naprawy mediów publicznych. Nie chodzi o ich misyjność, chodzi o ich słabość, o zaszkodzenie im. Odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady przez własnych ludzi świadczy o tym, że Platforma nie cofnie się przed niczym, aby obecnie zawłaszczyć także proces cyfryzacji. Chodzi wyłącznie o to, aby czwarta władza, jaką są media, była w rękach pierwszej władzy, czyli rządzących. Smutne to, ale prawdziwe. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Zmieścił się pan senator w dokładnie dziesięciu minutach.
(Senator Czesław Ryszka: Wiedziałem, co mi grozi, gdybym się nie zmieścił.)
(Senator Henryk Woźniak: Sybir.)
No właśnie, niestety.
(Senator Czesław Ryszka: Naprawdę upominania przez pana marszałka nie lubię.)
Nie, nie, przecież pochwaliłem pana senatora tym razem. (Oklaski)
(Senator Czesław Ryszka: Dziękuję bardzo.)
Pan senator Andrzejewski. Zachęcam do podobnej dyscypliny.
Senator Piotr Andrzejewski:
To się okaże. Ja lubię, jak pan marszałek wchodzi w dialog, bo to ożywia atmosferę.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Zastanawiam się, jaka rola przypada mi tutaj wobec państwa. Bardzo bym nie chciał, żeby to była rola Don Kichota, który na drodze spotyka stado z pasterzem czy watahę i bierze je za rycerzy. No, ale czasami tak się czuję.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która jest wielkim osiągnięciem polskiego systemu demokratycznego i konstytucyjnego, opiera się na zasadzie autonomii i niezależności nadawców, na zasadzie pluralizmu, bo tak była skonstruowana. Ale coraz częściej wydaje się, że to jest taki zamek z piasku, który raz po raz podmywają fale poszczególnych koniunktur politycznych. Bo tak naprawdę nikomu nie zależy na przestrzeganiu zasad autonomii i niezależności nadawców, na związanej z tym roli Krajowej Rady. Chodzi tylko o to, żeby mieć jak największe wpływy i wpływać na nadawców. Taka jest ta rzeczywistość.
Problemem jest to, co z tego możemy uratować. Mnie jest - kiedyś wyraziłem ten pogląd - obojętne, która partia czy jaki układ partyjny rządzi radiem i telewizją. Mnie zależy - i chciałbym państwa do tego przekonać, takie mam poglądy - na tym, żeby autonomia i niezależność nadawców była poparta pluralizmem poglądów, a więc żeby i Radio Maryja, i pan Urban, i każdy, kto respektuje system prawny...
(Głos z sali: Ale...)
Każdy. Aby każdy, kto respektuje porządek prawny i obraca się w ramach porządku prawnego w systemie demokratycznym, miał prawo głosu. Tymczasem rzeczywistość odbiega od tej wizji.
Mamy dzisiaj do czynienia z wnioskiem o odrzucenie sprawozdania, popartym zresztą działaniem komisji w Sejmie. A więc sprawa jest ukartowana. Większość polityczna uważa, jak tu zresztą słyszałem w sprawozdaniu, że Krajowa Rada nie dość kontroluje i nie dość wpływa na nadawców, że nie ma mainstreamu, ręcznego sterowania. I to są zarzuty. Mało tego... Ale przecież wiem, że to jest pretekst, bo chodzi o zmianę jej składu. Tylko po co? Ot, rozpoczęto brudną grę w celu wymiany albo zagrożenia nią, czyli szantażu: nie będziecie tak tańczyć, jak my wam gramy jako większość polityczna, na czas wyborów, na czas prezydencji, to już was nie będzie. To jest taki podtekst, tak wielu ludzi mówi. Ja się do tego nie skłaniam, bo ja być może jestem Don Kichotem. Ale inni są realistami i pokazują, jak to wygląda w rzeczywistości. A prezydent ze stanowiskiem poczeka, jak się zachowa Krajowa Rada. I rzeczywiście, tak jak chciała pani wiceprzewodnicząca komisji i sprawozdawca większości, monitorować programy i wpływać na nie, jedne eliminować, a drugie udrażniać, jednym dawać miejsce, a jak nie, no to... A ta ustawa? Najlepszy dowód, że nie ma zaufania do tej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jest taki, że robimy ustawę o cyfryzacji zamiast oddać to Krajowej Radzie i telewizji oraz Urzędowi Komunikacji Elektronicznej. Tak, to jest bajpas, ale to dlatego, że jest mała, tak powiem, sterowalność Krajową Radą Radiofonii i Telewizji w tym składzie, którego pluralizm jest bardzo dobry z wyjątkiem jednego: nie wolno dopuścić tam członków Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcą poprawy państwa, rzetelności, realności funkcjonowania prawa w Polsce, a nie stronniczości i demokracji rozumianej tylko jako starcie interesów partyjnych.
Wracam do przedmiotu, którym się zajmujemy. Oceniam to sprawozdanie na piątkę. Oceniam tę Krajową Radę i zakres jej aktywności bardzo wysoko. Oceniam też bardzo wysoko przewodniczącego tej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pana Jana Dworaka i bardzo mu dziękuję. Jeden z nielicznych ludzi, którym sterowalność partyjna nie przeszkadza w realizowaniu konstytucyjnych zasad tak, żeby uniemożliwiać mu aktywność propraworządnościową. Tak, myślę, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu, jak rzadko kto dzisiaj w instytucjach naszego państwa.
(Senator Henryk Woźniak: Też tak myślę.)
(Senator Stanisław Bisztyga: Racja.)
Mój Boże, zmierzamy więc nie do tego, proszę państwa, żeby ocenić to sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji merytorycznie, nie do tego, żeby powiedzieć, jak się Krajowa Rada wywiązała z obowiązków, i nie do oceny relacji z działalności Krajowej Rady, tylko mówimy właśnie, że nie zachowała się dosyć politycznie, nie ingerowała w programy, nie interweniowała, gdy był problem tarć na Krakowskim Przedmieściu albo jeszcze gdzie indziej... To co, to Krajowa Rada ma tutaj zastąpić autonomię, niezależność nadawców? Bo tak to wynika z tego stanowiska większości Komisji Kultury i Środków Przekazu. Ja jestem temu przeciwny. I złożyłbym, Szanowni Państwo, wniosek o przyjęcie tego sprawozdanie bez poprawek, ale nie mam żadnych szans. Pozostaje tylko bardzo państwu podziękować. Robicie bardzo dobrą robotę. Wytrwajcie w tym. Powtarzam: wytrwajcie w tym, żebyście byli wzorcem, jasnym drogowskazem na tej mapie nieprawości, małości i bagienka, którym jest nasze życie polityczne. Dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Pan senator Skurkiewicz zapisał się do głosu. A, nie...
(Głos z sali: Tak, tak.)
Właśnie nie wiedziałem, czy pan zmierza w kierunku drzwi, czy w kierunku mównicy.
Proszę bardzo.
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Nie ten marszałek, żebym zmierzał w kierunku drzwi.)
Proszę bardzo.
Proszę to opuścić, ma pan tu taki ruchomy... Tu są takie udoskonalenia techniczne.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
(Senator Henryk Woźniak: Tam jest zapadnia, można pociągnąć i...)
(Wesołość na sali)
(Senator Czesław Ryszka: Jeszcze jeden schodek zrobić.)
Szanowni Państwo Senatorowie! Szanowna Krajowa Rado Radiofonii i Telewizji!
Moje wystąpienie będzie w tonie mniej entuzjastycznym niż przemówienie mojego poprzednika, aczkolwiek, Szanowni Państwo, dziwnie stało się na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu, kiedy to senatorowie Prawa i Sprawiedliwości musieli bronić dobrego imienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wyłonionej przez parlamentarną większość Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Mieliśmy z tego powodu nawet pewien dyskomfort, aczkolwiek, jak mówię, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji należy postrzegać przez pryzmat funkcjonowania w ciągu całego roku.
Szanowni Państwo, jak rozumiem, punkt widzenia w każdej sytuacji zawsze zależy od punktu, w którym znajduje się dana sytuacja polityczna. Ja nieprzypadkowo pytałem, może nie w czasie dyskusji, ale wtedy, gdy senatorowie mogli zadawać pytania, odnośnie do słowa, które w konsekwencji było chyba najczęściej wymieniane na tej sali - chodzi o słowo "pluralizm". Kiedy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji funkcjonowała pod przewodnictwem pana ministra Kołodziejskiego, wielokrotnie była atakowana, i to w sposób agresywny - my, senatorowie Prawa i Sprawiedliwości, również byliśmy atakowani - mówiono o pełnym, totalnym wręcz upolitycznieniu tego ciała konstytucyjnego, o braku pluralizmu w podejmowanych działaniach i decyzjach. Cały czas przez dwa i pół roku trwała niesamowicie agresywna, zażarta wręcz walka z tymi osobami, które tworzyły to ciało konstytucyjne. A kiedy sytuacja zupełnie się zmieniła, odwróciła w roku 2010, to stanowisko też uległo zupełnej zmianie. I praktycznie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stała się pluralistyczna, stała się ciałem demokratycznym, dlatego że nie było tam Prawa i Sprawiedliwości. To największy zarzut, że ktoś odważył się zgłosić kandydata tejże partii do tego, aby zasiadał w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. To największy zarzut, że był prezydent Lech Kaczyński, który odważył się wskazać swoich zaufanych ludzi czy swojego zaufanego człowieka do takiej instytucji jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. I przez dwa i pół roku tej kadencji państwo odbieraliście nam prawo do tego, aby osoby sprawujące w pełni swój urząd mogły przychodzić na posiedzenia komisji, dyskutować, zabierać głos, relacjonować, zdawać sprawozdania. Państwo w sposób... Nie chcę użyć tutaj zbyt mocnego słowa, ale państwo w sposób bardzo głęboki te osoby wręcz mieszaliście z błotem, dlatego że one były z Prawa i Sprawiedliwości.
(Senator Henryk Woźniak: Nie, nie. Tak nie było.)
Szanowni Państwo, złożenie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji to bardzo ważna chwila, która powinna być świętem wszystkich mediów. Przyjęcie tego powinno być świętem, bo Krajowa Rada to regulator rynku mediów elektronicznych. Niestety różnie z tym bywa. Jestem zaskoczony stanowiskiem moich kolegów z komisji kultury, którzy złożyli wniosek o odrzucenie tego sprawozdania, bo to my jako opozycja powinniśmy takie wnioski składać, a jednak tak się nie stało.
Szanowni Państwo, na zakończenie mojej wypowiedzi, może zbyt emocjonalnej, ale bardzo ważnej w tej dyskusji, która jest, nie ukrywam, dyskusją polityczną, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę... Szanowni Państwo, jest wiele zarzutów również do nowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, które są związane między innymi z wyłanianiem przedstawicieli w radach nadzorczych, później z powoływaniem zarządów spółek radiofonii publicznej czy Telewizji Polskiej, zarzutów opóźniania tego procesu, gry politycznej, pewnych nacisków, dokonywania pewnych działań, które w jakimś sensie nie przyniosły chwały ani tej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, ani mediom publicznym. Szanowni Państwo, tych działań, które w ubiegłym roku w ciągu pięciu miesięcy podejmowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji pod kierownictwem pana ministra Dworaka, nie mogę ocenić w sposób pozytywny. Niestety nie mogę ich ocenić w sposób pozytywny, mimo że na posiedzeniu komisji głosowałem za przyjęciem sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok 2010. Niestety na posiedzeniu plenarnym my jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości będziemy głosować za odrzuceniem sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok 2010.
I na zakończenie jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. Czego z całego serca państwu życzę... Mówię tu o kolegach z Platformy Obywatelskiej. Otóż jest taką prawidłowością od 1989 r., to za każdym razem sprawdza się w stu procentach, że ta formacja polityczna, która ma w ręku media publiczne, przegrywa wybory parlamentarne. Jestem przekonany, że i tym razem tak się stanie. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
(Senator Henryk Woźniak: Każda zasada ma swój wyjątek.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Lista mówców została wyczerpana.
Chciałbym zapytać pana ministra Dworaka, czy chciałby zabrać głos.
Pan przewodniczący się waha, ale...
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Waham się, ponieważ musiałbym wejść w polemikę natury politycznej. Wysłuchałem z wielką uwagę tej dyskusji, ale ona ma charakter polityczny, a nie chciałbym politycznie zabierać głosu. Dziękuję.)
Dziękuję bardzo.
Proszę państwa, nie został zgłoszony wniosek przeciwny do wniosku komisji, w związku z tym moglibyśmy przystąpić do trzeciego czytania tego projektu. To czytanie, czyli głosowanie, odbędzie się pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję panu przewodniczącemu, dziękuję członkom Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
(Głos z sali: Jeszcze "zamykam dyskusję".)
Zamykam dyskusję... Nie powiedziałem tego, naprawdę? Przepraszam. Dyskusję oczywiście zamykam.
Dziękuję państwu bardzo. I zamykam punkt piąty porządku obrad.
79. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu