59. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 01)

(Posiedzeniu przewodniczą marszałek Bogdan Borusewicz oraz wicemarszałkowie Marek Ziółkowski i Zbigniew Romaszewski )

Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznawiam posiedzenie.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwudziestego porządku obrad: informacja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej o działalności Sądu Najwyższego w roku 2009.

Tekst informacji zawarty jest w druku nr 875. Marszałek Senatu otrzymaną informację skierował do Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Komisja na posiedzeniu w dniu 24 czerwca 2010 r. zapoznała się z przedstawioną informacją i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Informację przedstawi pan Janusz Godyń, prezes Sądu Najwyższego kierujący pracami Izby Wojskowej.

Proszę pana prezesa o zabranie głosu i przedstawienie informacji.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Przypadł mi zaszczyt przedstawienia sprawozdania Wysokiej Izbie w zastępstwie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.

Informacja o działalności Sądu Najwyższego w 2009 r., złożona Senatowi przez pierwszego prezesa stosownie do treści art. 4 §2 ustawy z dnia 23 listopada 2002 r. o Sądzie Najwyższym, jest opracowaniem obszernym, liczącym sto czterdzieści trzy strony. Ale uspokajam: nie będę in extenso cytował, ze zrozumiałych względów ograniczę się do zasygnalizowania podstawowych kierunków pracy i najważniejszych problemów działalności Sądu Najwyższego.

W roku ubiegłym wpłynęło dziewięć tysięcy sto dwadzieścia dziewięć spraw, o dwieście trzydzieści dziewięć więcej niż w roku 2008, w tym najwięcej, gdyż pięć tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt pięć, było kasacji, to jest 66% ogółu spraw. Z kolei rozpoznano dziewięć tysięcy dwadzieścia pięć spraw, czyli liczbę zbliżoną do liczby spraw, które wpłynęły, chociaż nie były to, co oczywiste, sprawy tożsame. Zawsze bowiem wśród spraw rozpoznawanych w danym roku znajdują się sprawy, które wpłynęły w poprzednich okresach sprawozdawczych, a w szczególności te, które wpłynęły pod koniec roku poprzedzającego ten okres. Wśród spraw rozpoznanych dominowały kasacje, których było pięć tysięcy siedemset sześćdziesiąt cztery, to znaczy 64% ogółu spraw rozpoznanych, oraz zażalenia - tysiąc dwadzieścia cztery, czyli 11% ogółu spraw. Na pozostałą liczbę załatwionych spraw składają się kwestie prawne, których było dwieście dwadzieścia cztery, apelacje od orzeczeń wojskowych sądów okręgowych, skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia - tego typu spraw było pięćset osiemdziesiąt dziewięć, też stosunkowo dużo - sprawy z zakresu ochrony konkurencji i konsumentów, skargi na przewlekłość postępowania, skargi o wznowienie, wnioski o przekazanie sprawy innemu sądowi, o ułaskawienie, wnioski incydentalne oraz protesty wyborcze, których było czterdzieści dziewięć, głównie związanych z wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Problemowa charakterystyka orzecznictwa w poszczególnych izbach Sądu Najwyższego przedstawia się następująco. Najpierw powiem o Izbie Cywilnej. Sąd Najwyższy podjął osiemdziesiąt trzy uchwały, w tym jedną uchwałę w pełnym składzie izby, oraz sześć uchwał w składzie siedmiu sędziów, jednej z nich nadając moc zasady prawnej. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba uchwał zmniejszyła się, co nie jest następstwem obniżenia wpływu, lecz przede wszystkim wynika z wzrostu liczby przypadków, w których odmówiono podjęcia uchwały, przejęto sprawę do rozpoznania lub zwrócono akta celem usunięcia braków. Wysoki wpływ zagadnień prawnych w sprawach cywilnych przedstawionych do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu jest powodowany, jak co roku, trudnościami jurysdykcyjnymi powstającymi w sądach powszechnych przy wykładni prawa o nie zawsze najlepszej jakości, a także ograniczeniami w dostępie do skargi kasacyjnej. Spośród siedmiu uchwał podjętych przez skład powiększony, w tym przez pełny skład izby, trzy zapadły na skutek wniosków rzecznika praw obywatelskich, dwie - w wyniku rozstrzygnięcia zagadnień prawnych przekazanych przez zwykłe składy Sądu Najwyższego oraz po jednej - na skutek wniosku pierwszego prezesa Sądu Najwyższego oraz wniosku rzecznika ubezpieczonych. Uchwała pełnego składu izby dotyczy niezwykle ważnego, a zarazem skomplikowanego jurydycznie problemu zaliczania do odszkodowania zasądzanego na podstawie art. 446 §1 kodeksu cywilnego zasiłku pogrzebowego przyznawanego na podstawie stosownego przepisu ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Z wnioskiem o rozstrzygnięcie tej rozbieżności wystąpił rzecznik ubezpieczonych. Pełny skład izby przyjął, że zasiłek pogrzebowy, o którym mowa, nie podlega uwzględnieniu przy ustalaniu odszkodowania dochodzonego na podstawie przepisów kodeksu cywilnego. Oznacza to między innymi, że Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych nie przysługuje roszczenie regresowe z tytułu wypłaty tego zasiłku.

Wszystkie uchwały podjęte w 2009 r. przez Izbę Cywilną w składzie siedmiu sędziów mają dużą wagę jurysdykcyjną i dotyczą zagadnień, które należy zaliczyć do bardzo ważnych, także z punktu widzenia interesu publicznego oraz praktyki sądowej. Niektóre z nich odegrają z pewnością istotną rolę w obrocie cywilnoprawnym, a większość bez wątpienia przyczyni się do rozwoju czy choćby wzbogacenia nauki prawa cywilnego.

Na pierwszy plan, ze względu na rangę prawną i znaczenie społeczne, wysuwa się uchwała z dnia 19 maja 2009 r. dotycząca odpowiedzialności za tak zwane zaniechania normatywne; głosi ona, że Skarb Państwa odpowiada za szkodę wyrządzoną niewydaniem aktu normatywnego, którego obowiązek wydania powstał po wejściu w życie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Uchwała ta, stanowiąca pokłosie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 4 grudnia 2001 r., dotycząca konstytucyjnej oceny art. 417 kodeksu cywilnego, wyjaśnia powstałe na tle tego wyroku wątpliwości i rozbieżności.

Bardzo istotną rolę odegra z pewnością uchwała z 16 grudnia 2009 r., rozstrzygająca zagadnienie, czy przy rozpoznawaniu wniosku o wpis w księdze wieczystej decydujące znaczenie ma stan rzeczy w chwili orzekania, czy też, zważywszy na szczególny charakter postępowania wieczystoksięgowego i jego funkcje publiczne, stan istniejący w chwili złożenia wniosku o wpis. Sąd Najwyższy orzekł, nadając tej uchwale moc zasady prawnej, że sąd rozpoznający wniosek o wpis w księdze wieczystej związany jest stanem istniejącym w chwili złożenia wniosku i kolejnością jego wpływu.

Spośród uchwał podjętych przez Sąd Najwyższy w składach zwykłych około 50%, a więc nieco więcej niż w roku poprzednim, dotyczyło zagadnień prawa cywilnego materialnego. Jak co roku obejmowały one szeroki zakres problemów, wśród których trudno wyróżnić dominującą tematykę. Orzeczone uchwały dotyczyły między innymi służebności gruntowych, stosunków obligacyjnych, nieważności czynności prawnej ze względu na formę, problematyki spółek, postępowań odrębnych - nakazowego oraz w sprawach gospodarczych, a także przepisów egzekucyjnych.

W zakresie stosunków obligacyjnych bardzo ważne dla praktyki zagadnienie prawne zostało rozstrzygnięte w uchwale dokonującej wykładni art. 691 kodeksu cywilnego. Po przywróceniu tego artykułu do kodeksu cywilnego w 2001 r. pojawiło się pojęcie osoby, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą, jako osoby wstępującej w stosunek najmu w razie śmierci najemcy. Sąd Najwyższy dokonał analizy tego przepisu w jego nowym brzmieniu, dostrzegając przede wszystkim wyraźną tendencję do zawężania kręgu osób wstępujących z mocy prawa w stosunek najmu po zmarłym najemcy przez rezygnację z niedookreślonego, pojemnego i rozciąganego w orzecznictwie ponad miarę określenia "osoba bliska". W związku z tym zdaniem Sądu Najwyższego nie ma podstaw do zrównywania pojęcia "osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą" z pojęciem "osoba pozostająca z najemcą we wspólnocie domowej, duchowej i gospodarczej". Biorąc pod uwagę intencję ustawodawcy, a także interesy właścicieli budynków, w których znajdują się wynajmowane lokale, Sąd Najwyższy przyjął, że faktyczne wspólne pożycie oznacza więź łączącą dwie osoby, pozostające w takich relacjach jak małżonkowie. Oznacza to, że pojęciem tym objęci są również konkubenci. Otwarte jednak pozostaje pytanie, czy chodzi tu także o członków związków partnerskich tej samej płci.

Z uchwał dotyczących postępowania egzekucyjnego wymienić należy uchwałę rozstrzygającą kwestię dopuszczalności wystawienia bankowego tytułu wykonawczego przeciwko osobie, która bezpośrednio z bankiem dokonała czynności bankowej po śmierci tej osoby. Nawiązując do uchwały z dnia 7 stycznia 2004 r., stwierdzono, że w takiej sytuacji wystawienie tytułu bankowego nie jest dopuszczalne.

Ważne zagadnienia prawnomaterialne i procesowe Izba Cywilna wyjaśniła także w orzeczeniach kasacyjnych. Ich tematyka jest różnorodna. Istotne znaczenie z punktu widzenia skutków orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego ma wyrok Sądu Najwyższego, w którym przyjęto, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego stwierdzające niezgodność z konstytucją przepisu uchylającego wcześniej obowiązujący przepis wywołuje skutek ex tunc, co oznacza, że przepis uchylony odzyskuje moc prawną ze skutkiem wstecznym z chwilą ogłoszenia orzeczenia w organie promulgacyjnym.

Szeroki zakres dóbr osobistych chronionych prawem oraz różnorodność sytuacji faktycznych, w których może dojść do ich naruszenia, usprawiedliwia zwrócenie uwagi na wyrok, w którym Sąd Najwyższy wyjaśnił, że przy ustaleniu treści prawa nietykalności mieszkania w rozumieniu art. 23 kodeksu cywilnego należy mieć na względzie aspekt niematerialny. Udzielając ochrony prawnej takiemu dobru osobistemu, nie wystarczy zatem stwierdzenie, że osoba trzecia objęła nad nim władztwo, zwłaszcza gdy nastąpiło to wskutek wydania mieszkania przez osobę współuprawnioną w okresie niezajmowania mieszkania przez osobę poszkodowaną. Badaniem aspektu niematerialnego prawa nietykalności mieszkania powinna być objęta kwestia bezprawnego wtargnięcia osoby trzeciej w sferę określonego stanu psychicznego i emocjonalnego, dającego człowiekowi poczucie bezpiecznego i niezakłóconego korzystania z własnego mieszkania, które stanowi centrum aktywności życiowej i zapewnia prywatność każdej osobie.

Jako istotne w dziedzinie ochrony dóbr osobistych oraz prawa prasowego należy wymienić dwa wyroki. W sprawach tych wyjaśnienia wymagał sposób uchylenia zakazu publikowania danych osobowych osób, przeciwko którym zostało wszczęte postępowanie karne, przewidzianego w art. 13 ust. 2 ustawy - Prawo prasowe. W publikacjach prasowych często dochodzi do naruszania tego zakazu, co prowadzi do licznych sporów sądowych, które ujawniają wątpliwości związane z tą instytucją.

W pierwszym z wyroków Sąd Najwyższy zajął stanowisko, że publiczne podanie przez prokuratora krajowego w formie odpowiedzi na interpelacje poselską czy też senatorską pełnych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze, stanowi podstawę do uznania, że doszło do uchylenia tego zakazu. Sąd Najwyższy stwierdził, że dziennikarze, wydawca odpowiedzialni za publikację tych danych w materiale prasowym nie mają obowiązku weryfikowania działań prokuratora krajowego pod kątem ich formalnej poprawności. W konsekwencji bezpodstawne jest zarzucanie dziennikarzowi bezprawności działania w sytuacji, w której opublikował on w materiale prasowym dane osobowe, ujawnione wcześniej w opisany sposób przez osobę zaufania publicznego.

W drugim z wyroków na tle innego stanu faktycznego Sąd Najwyższy zajął podobne stanowisko, a ponadto uznał, że przewidziany w art. 81 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych wyjątek dopuszczający rozpowszechnianie bez zezwolenia wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek ten wykonano w związku z pełnieniem przez tę osobę funkcji publicznych, nie uchyla zakazu przewidzianego w art. 13 ust. 2 prawa prasowego.

Problematyki ochrony dóbr osobistych w aspekcie zasady wynikającej z art. 365 kodeksu postępowania cywilnego dotyczy wyrok, w którym Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na związanie sądu rozpoznającego sprawę o ochronę dobrego imienia osoby nazwanej agentem bezpieki prawomocnym orzeczeniem wydanym w procesie lustracyjnym, na podstawie którego osoba taka oczyszczona została od zarzutu kłamcy lustracyjnego. Oznacza to, że postępowanie w sprawie ochrony dóbr osobistych nie może być wykorzystywane do weryfikacji wyników postępowania lustracyjnego.

Istotne zagadnienia prawne rozstrzygnięte zostały w wyroku wydanym w sprawie, której przedmiotem było roszczenie Skarbu Państwa przeciwko Funduszowi Wczasów Pracowniczych spółce z ograniczoną odpowiedzialnością o wydanie kilkudziesięciu nieruchomości. Sąd Najwyższy, analizując sytuację prawną powstałą po zlikwidowaniu Funduszu Wczasów Pracowniczych jako osoby prawa publicznego, jednostki organizacyjnej związków zawodów, nie zaś - jak nietrafnie określa się w piśmiennictwie i judykaturze - państwowej osoby prawnej, oraz powołaniu przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, działającej pod firmą, która zawiera nazwę zlikwidowanego Funduszu Wczasów Pracowniczych, wskazał na ewidentne zaniechanie legislacyjne, jakim jest brak przepisów określających losy majątku dawnego FWP.

Sąd Najwyższy, stwierdzając, że w aktualnym stanie prawnym Skarb Państwa nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym nieruchomości, które należały do FWP, podkreślił, że rozwiązanie problemu własności tych nieruchomości powinno nastąpić w drodze ustawy, która spełniając standardy konstytucyjne, wskazywałaby nie tylko następcę prawnego, ale także określałaby sposób zaspokojenia wierzycieli Funduszu Wczasów Pracowniczych. Sąd Najwyższy potwierdził również, że Skarb Państwa nie jest następcą prawnym FWP ani też nie przejął jego mienia w inny sposób. Zasygnalizował ponownie, że przedłuża się wieloletni okres zaniechania legislacyjnego państwa zobowiązanego do ustawowego uregulowania statusu prawnego majątku pozostałego po FWP. Trybunał Konstytucyjny już w wyroku z dnia 3 czerwca 1998 r. zakwestionował legalność przejęcia przez OPZZ praw majątkowych FWP oraz przekazania ich jako aportu do spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W konsekwencji wielkim i ważnym społecznie majątkiem zarządza przez wiele lat podmiot nieuprawniony.

Przechodząc do omówienia spraw, którymi zajmowała się Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, chciałbym powiedzieć, że spośród zagadnień prawnych, które pojawiły się w działalności uchwałodawczej z zakresu prawa pracy, na uwagę zasługuje w szczególności uchwała składu siedmiu sędziów, dotycząca odszkodowania za bezprawne rozwiązanie stosunków pracy i wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. Powstało pytanie, czy pracownik, który podjął pracę w wyniku przywrócenia do pracy na poprzednich warunkach przez sąd pracy, po ustaleniu, że wypowiedzenie przez pracodawcę umowy o pracę na czas nieokreślony było nieuzasadnione lub naruszało przepisy o wypowiadaniu umów o pracę, ma prawo do odszkodowania na podstawie przepisów kodeksu cywilnego ponad przysługujące mu na podstawie art. 47 kodeksu pracy wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy. W uchwale składu siedmiu sędziów Sąd Najwyższy jednoznacznie przesądził, że pracownikowi takie prawo nie przysługuje.

Niezwykle doniosłego problemu o dużym zasięgu społecznym dotyczy również uchwała składu siedmiu sędziów podjęta na wniosek rzecznika praw obywatelskich. W uchwale przyjęto, że osiągnięcie wieku emerytalnego i nabycie prawa do emerytury nie może stanowić wyłącznej przyczyny wypowiedzenia umowy o pracę przez pracodawcę.

W 2009 r. zdecydowana większość uchwał w składach powiększonych i zwykłych zapadłych w izbie dotyczyła problematyki ubezpieczeń społecznych. Rozstrzygnięcie istotne dla ubezpieczonych, którzy są urodzeni przed dniem 1 stycznia 1949 r. i chcą skorzystać z prawa do emerytury na podstawie art. 29 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, zawarte jest w uchwale składu siedmiu sędziów, w której wyjaśniono wątpliwość dotyczącą rozumienia sformułowania z art. 29 ust. 2 pkt 1 tej ustawy. Sformułowanie to brzmi: "ubezpieczonym, którzy ostatnio, przed zgłoszeniem wniosku o emeryturę, byli pracownikami". W uchwale przyjęto stanowisko, że nawet krótkotrwałe pozostawanie w stosunku zlecenia po ustaniu stosunku pracy niweczy możliwość nabycia prawa do emerytury na podstawie art. 29 ustawy emerytalnej. Sąd Najwyższy rozstrzygnął także istotny problem praktyczny, czy w sytuacji, gdy pracownikowi nie wypłacono żadnego wynagrodzenia, nawet zasądzonego, stanowi ono jako świadczenie przysługujące, wymagalne, podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne, czy też podstawę taką stanowi wyłącznie wynagrodzenie wypłacone pracownikowi, postawione do jego dyspozycji. W uchwale składu siedmiu sędziów przyjęto, że niewypłacone pracownikowi wynagrodzenie za pracę nie stanowi podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne.

Osobnego omówienia wymagają uchwały dotyczące kwestii proceduralnych. Najistotniejsza, bo przełomowa wypowiedź Sądu Najwyższego - nie tylko o charakterze procesowym, ale przede wszystkim o charakterze ustrojowym - której nadano moc zasady prawnej, została zawarta w uchwale składu siedmiu sędziów. Udzielono w niej odpowiedzi na pytanie prawne rzecznika praw obywatelskich, dotyczące wykładni art. 4011 kodeksu postępowania cywilnego w kontekście tak zwanych wyroków interpretacyjnych Trybunału Konstytucyjnego. W pytaniu tym rzecznik wskazał na rozbieżność orzecznictwa Sądu Najwyższego w tym zakresie. Wspomniany artykuł stanowi, że można żądać wznowienia postępowania również w wypadku, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą aktu normatywnego, na podstawie którego zostało wydane orzeczenie. W uchwale przesądzono, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego stwierdzające w sentencji niezgodność z konstytucją określonej wykładni aktu normatywnego i niepowodujące utraty mocy obowiązującej przepisów nie stanowi podstawy do wznowienia postępowania przewidzianego w tym przepisie.

Istotne dla praktyki uchwały zostały podjęte także w składach trzyosobowych Sądu Najwyższego. W sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych szczegółowej kwestii, związanej z ustalaniem wysokości podstawy wymiaru emerytury, dotyczy rozstrzygnięcie zawarte w uchwale, w której przyjęto, że zasiłek chorobowy i świadczenie rehabilitacyjne wypłacane po ustaniu stosunków pracy nie podlegają wliczeniu do podstawy wymiaru emerytury. Dwie uchwały rozstrzygają tę samą kwestię, dotyczącą wykładni odpowiedniego przepisu ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników. W pierwszej przyjęto, że przy ustalaniu spełnienia warunków posiadania dwudziestu kwartałów okresu ubezpieczenia emerytalno-rentowego, wymaganego do nabycia prawa do renty rolniczej z tytułu niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym, powstałego w wieku powyżej trzydziestu lat, mającego przypadać w okresie ostatnich dziesięciu lat przed złożeniem wniosku o rentę, nie wlicza się okresów pobierania renty z tytułu niezdolności do pracy. W drugiej zaś przesądzono, że do okresu ostatnich dziesięciu lat przed złożeniem wniosku o przyznanie renty rolniczej z tytułu niezdolności do pracy wlicza się okresy pobierania renty rolniczej.

W sprawach rozpoznawanych w postępowaniu kasacyjnym z zakresu prawa pracy dominowała, wzorem lat ubiegłych, problematyka dotycząca kwestii związanych między innymi z przekształceniem, ustaleniem lub ustaniem stosunku pracy i roszczeń z tego tytułu. Na uwagę zasługują orzeczenia dotyczące odpowiedzialności odszkodowawczej pracodawcy. Należy odnotować wyrok, w którym Sąd Najwyższy podkreślił, że niezgodność z prawem rozwiązania umowy o pracę przez pracodawcę pracownik może wykazać wyłącznie przez powództwo przewidziane w kodeksie pracy, wniesione z zachowaniem odpowiedniego terminu. W innym orzeczeniu Sąd Najwyższy przyjął, że na podstawie art. 390 §1 kodeksu cywilnego, w związku z art. 300 kodeksu pracy, jeżeli strona zobowiązana do zawarcia przyrzeczonej umowy o pracę, czyli pracodawca, uchyla się od jej zawarcia, druga strona, czyli pracownik, może żądać naprawienia szkody polegającej na utracie wynagrodzenia uzyskiwanego w stosunku pracy, który został przez nią rozwiązany dlatego, że liczyła na zawarcie umowy przyrzeczonej, a nie - szkody polegającej na utracie wynagrodzenia, jakie miała otrzymywać według ustaleń umowy przyrzeczonej.

Izba Karna Sądu Najwyższego. Działalność uchwałodawcza tej izby, polegająca na udzielaniu odpowiedzi na przedstawione pytania prawne, dotyczące zagadnień prawnych wymagających zasadniczej wykładni ustawy, lub rozstrzyganiu rozbieżności wykładni prawa ujawniających się w orzecznictwie sądów powszechnych, sądów wojskowych lub Sądu Najwyższego, przekłada się na czterdzieści dwie załatwione sprawy. Tak więc było ich znacząco więcej niż w roku 2008, kiedy takich spraw rozpoznano dwadzieścia osiem, zaś porównywalnie z latami wcześniejszymi - w 2006 r. były czterdzieści dwie takie sprawy, w 2007 r. było ich czterdzieści sześć. A liczba wpływających tego rodzaju spraw - trzydzieści siedem w 2009 r. - utrzymywała się na poziomie porównywalnym z latami poprzednimi.

Na wyeksponowanie zasługują przede wszystkim uchwały dotyczące problematyki ustrojowej. Na pierwszy plan wysuwa się tu bez wątpienia uchwała składu siedmiu sędziów dotycząca procedury delegowania sędziego sądu wojskowego do innego sądu lub organu, w szczególności jeśli chodzi o sąd powszechny, gdzie szczególną rolę odgrywa porozumienie ministra sprawiedliwości i ministra obrony narodowej. W uchwale tej wyrażono pogląd, że minister obrony narodowej w ramach wymaganego przez stosowny przepis ustawy - Prawo o ustroju sądów wojskowych porozumienia z ministrem sprawiedliwości, warunkującego delegowanie sędziego sądu wojskowego za jego zgodą do innego sądu lub organu, może realizować swoje uprawnienia osobiście lub w zastępstwie bądź z upoważnienia przez sekretarza stanu lub podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej. Może on jednak także powierzyć załatwianie spraw w jego imieniu w tym zakresie, czyli przeprowadzanie czynności niezbędnych do powstania takiego porozumienia i potwierdzania jego zaistnienia, innemu upoważnionemu przez siebie w trybie określonym w art. 268 kodeksu postępowania administracyjnego pracownikowi tego ministerstwa, a więc również dyrektorowi odpowiedniego departamentu.

Także w powiększonym składzie Sąd Najwyższy rozstrzygnął zagadnienie o zasadniczym znaczeniu dla funkcjonowania polskiego notariatu i dokonał interpretacji art. 5 §1 ustawy - Prawo o notariacie w ten sposób, który potwierdził możliwość swobodnego kształtowania wynagrodzenia notariusza, w granicach wyznaczonych przez ustawę, na podstawie umowy z klientem. Stwierdził mianowicie, że zgodnie z art. 5 §1 prawa o notariacie podstawą uprawnienia notariusza do pobrania wynagrodzenia od stron za dokonanie czynności notarialnej jest umowa ze stronami czynności. Przepis ten nie wyłącza możliwości zawarcia umowy o dokonanie czynności notarialnej bez wynagrodzenia. Problem, jak pamiętam, powstał na tle tego, że przeciwko notariuszowi, który nie pobrał wynagrodzenia, władze notarialne przedsięwzięły postępowanie dyscyplinarne za to, że go nie pobrał. Innymi słowy, notariusze uważali, że nie wolno pracować za darmo. Sąd Najwyższy powiedział jednak, że nie jest to deliktem dyscyplinarnym.

Wśród uchwał z zakresu prawa karnego materialnego na plan pierwszy wysunąć należy uchwałę, w której Sąd Najwyższy stwierdził, że przestępstwo określone w art. 265 §1 kodeksu karnego ma charakter powszechny, a zatem może być popełnione przez każdą osobę, odpowiadającą ogólnym cechom podmiotu przestępstwa, która ujawnia informacje stanowiące tajemnicę państwową lub wbrew przepisom ustawy informacje takie wykorzystuje. Przyjęty kierunek rozstrzygnięcia tego zagadnienia prawnego wskazuje, że przestępstwo z art. 265 §1 kodeksu karnego może popełnić nie tylko oficjalny dysponent takiej tajemnicy, ale także osoba, która informację stanowiącą taką tajemnicę uzyskała w jakikolwiek sposób i ujawniła ją osobie nieupoważnionej. Rozstrzygnięcie to, z oczywistych powodów, nie spotkało się z aprobatą przedstawicieli środków społecznego przekazu.

W roku 2009 zdecydowana większość rozpoznawanych zagadnień prawnych dotyczyła problematyki prawa karnego procesowego. Na szczególną uwagę zasługuje uchwała, która ma charakter wręcz precedensowy, a jej uzasadnienie zawiera wyjątkowo obszerne rozważania dotyczące problematyki ekstradycji i przekazywania osób skazanych oraz wykonywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wyroków sądów państw obcych. Sąd Najwyższy dokonał nie tylko interpretacji przepisów kodeksu postępowania karnego, ale także aktów zaliczanych do szeroko pojętego prawa międzynarodowego publicznego. Rezultatem rozważań dotyczących tego szczególnego przypadku skazania obywatela polskiego przez sąd brytyjski na karę pozbawienia wolności w wymiarze nieznanym polskiemu kodeksowi karnemu, którą następnie przekazano do wykonania w Polsce, były następujące tezy... To była ta głośna sprawa o zgwałcenie i spowodowanie śmierci, o ile pamiętam, obywatelki brytyjskiej przez mieszkańca Poznania.

Tezy te są następujące. Norma zawarta w zdaniu drugim art. 607s §4 kodeksu postępowania karnego, która brzmi: "Sąd związany jest wymiarem orzeczonej kary", w związku z art. 607t §2 k.p.k., w odniesieniu do skazanego obywatela polskiego, przekazanego uprzednio innemu państwu członkowskiemu Unii Europejskiej na podstawie europejskiego nakazu aresztowania, a następnie odesłanego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w celu wykonania kary, wyłącza w stosunku do niego procedurę przekształcenia kary przewidzianą w art. 114 §4 kodeksu karnego w związku z art. 611c §2 kodeksu postępowania karnego oraz w art. 10 i 11 Konwencji o przekazywaniu osób skazanych z dnia 21 marca 1983 r.

I druga teza. Określenie w wyroku sądu innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej, podlegającym wykonaniu w Polsce na podstawie wspomnianych przepisów, warunków, od spełnienia których uzależnione jest ubieganie się przez skazanego o warunkowe przedterminowe zwolnienie, stanowi element wymiaru kary i w związku z tym wiąże sąd orzekający w przedmiocie wykonania tej kary w Rzeczypospolitej Polskiej.

W innej uchwale powiększonego składu odniesiono się do kryteriów uznawania za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego, konkretnie do kryterium terytorialnego. W uchwale tej stwierdzono, że przepisy art. 8 ust. 2a i 2b ustawy z dnia 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego nie zawierają kryterium miejsca działalności niepodległościowej jako warunku przyznania prawa do odszkodowania i zadośćuczynienia osobom represjonowanym przez radzieckie organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości oraz organy pozasądowe.

Jeśli chodzi o orzeczenia wydawane w związku z rozpatrywaniem kasacji, to należy zauważyć, że zagadnienia prawa karnego pojawiające się w tych orzeczeniach mają bardzo różnorodny charakter. Można było jednak wyróżnić pewne typowe problemy interpretacyjne, wynikające najczęściej z kolejnych zmian przepisów prawa, których treść budziła wątpliwości w praktyce. Wątpliwości dotyczyły także instytucji od lat już funkcjonujących w orzecznictwie.

Analizując problematykę czasu popełnienia czynu ciągłego w sytuacji, gdy przestępstwa dokonała osoba, która dokonując części czynu, nie miała ukończonych siedemnastu lat, a przy następnej części czynu miała ukończone siedemnaście lat, Sąd Najwyższy stwierdził, że chociaż koncepcja jednoczynowa przestępstwa ciągłego nakazuje dokonywanie oceny całości czynu, a nie jego poszczególnych fragmentów, to nie może prowadzić to do rozstrzygnięć sprzecznych z treścią art. 10 §1 kodeksu karnego, który stanowi, że odpowiedzialności karnej podlega tylko ten, kto w czasie popełnienia czynu zabronionego ukończył siedemnaście lat. Innymi słowy, tylko ta część czynu ciągłego, która miała miejsce po ukończeniu siedemnastu lat, będzie podlegała kognicji sądu karnego, a nie sądu do spraw nieletnich.

Interpretując znamiona przestępstw korupcyjnych, Sąd Najwyższy wyraził pogląd, że odpowiedzialności za przestępstwo określone w art. 230 §1 kodeksu karnego podlega osoba powołująca się na wpływy także w krajowej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi, podejmująca się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, zaznaczając przy tym, że określenie "krajowa jednostka organizacyjna" obejmuje swoim zakresem również organizację.

Orzecznictwo kasacyjne odnotowało w wielu sprawach naruszenie przepisu art. 596 kodeksu postępowania karnego, związanego ściśle z instytucją ekstradycji. W związku z tą tematyką zwraca uwagę następująca teza wyroku Sądu Najwyższego: brak zgody państwa wydającego na pociągnięcie oskarżonego do odpowiedzialności karnej stanowi przeszkodę w ściganiu i jest tym samym inną okolicznością wyłączającą ściganie w rozumieniu stosownego przepisu k.p.k., którą należy traktować jako bezwzględną przyczynę odwoławczą.

Jeżeli chodzi o Izbę Wojskową, to w zakresie uchwałodawczym należy przedstawić uchwałę, która dotyczyła znowelizowanego art. 647 k.p.k., na nowo określającego właściwość sądów wojskowych w odniesieniu do żołnierzy w czynnej służbie wojskowej, popełniających występek pospolity. Zaszła konieczność interpretacji użytego w przywołanym przepisie zwrotu: przestępstwo popełnione "przeciwko innemu żołnierzowi". Ponieważ zarówno sprawcą czynu, jak i pokrzywdzonym musi być żołnierz, a więc osoba pełniąca czynną służbę wojskową, to można z całą pewnością powiedzieć, że przestępstwo popełnione przeciwko innemu żołnierzowi to przestępstwo popełnione przeciwko osobie, która ma status żołnierza lub nim była. Innymi słowy, jest to przestępstwo godzące w osobę, czyli jej dobra ściśle osobiste, takie jak na przykład życie, zdrowie, nietykalność cielesna, cześć lub wolność. Z określenia, że przestępstwo popełniono przeciwko komuś, nie wynika, że musi to być przestępstwo umyślne, bowiem dobra ściśle osobiste mogą być naruszone lub zagrożone zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie. I o to głównie chodziło, o wykładnię, czy również działanie nieumyślne podlega kognicji sądów wojskowych w relacji żołnierz - żołnierz.

W orzeczeniach tezowych dotyczących procedury karnej Izba Wojskowa poruszyła następujące zagadnienia.

W związku z wejściem w życie z dniem 1 stycznia 2009 r. ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw wyjaśnienia wymagała kwestia właściwości sądu wojskowego do podejmowania czynności sądowych w postępowaniu przygotowawczym. Konkretnie chodziło o kwestię rozpoznania zażalenia strony na postanowienie prokuratora wojskowego o przekazaniu sprawy powszechnej jednostce prokuratury. Sąd Najwyższy wywiódł, że do momentu uprawomocnienia się takiego postanowienia sądem dokonującym czynności jest sąd wojskowy.

Na bazie ustawy z dnia 20 lutego 2009 r. o zmianie ustawy o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki Sąd Najwyższy odniósł się do trzech kwestii, co zakończyło się sformułowaniem tez. Były to zastępujące kwestie: czy przepisy znowelizowanej ustawy z dnia 17 czerwca 2004 r. o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki mają zastosowanie w postępowaniu przygotowawczym również do stanów zaistniałych przed wejściem w życie wskazanej noweli; czy sędzia, przeciwko któremu de facto było prowadzone postępowanie, jednak z uwagi na nieuzyskanie zezwolenia na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej nie przedstawiono mu zarzutu, jest stroną w rozumieniu tejże ustawy i czy może złożyć skargę na przewlekłość postępowania; jak należy rozumieć w odniesieniu do postępowania przygotowawczego wymóg zawarty w art. 5 ust. 1 powołanej ustawy, że skargę wnosi się w toku postępowania w sprawie.

W przypadku pierwszych dwóch kwestii odpowiedź była pozytywna, w przypadku trzeciej zaś stwierdzono, że skarga na przewlekłość postępowania jest wniesiona w terminie, czyli w toku postępowania, jeżeli złożona została do czasu prawomocnego zakończenia tego postępowania albo skierowania do sądu aktu oskarżenia bądź wniosków określonych w stosownych przepisach procedury karnej, w tym również po uzupełnieniu śledztwa lub dochodzenia dokonanym po zwrocie sprawy prokuratorowi w tych sytuacjach, w których staje się on ponownie jej gospodarzem.

I to by było na tyle, oczywiście w telegraficznym skrócie, jeżeli chodzi o orzecznictwo Sądu Najwyższego, w tym poszczególnych izb.

Jeżeli chodzi o ogólną charakterystykę działalności Sądu Najwyższego, to można pozwolić sobie na stwierdzenie, że stanowiła ona kontynuację tego, co miało miejsce w latach wcześniejszych, nie uległy bowiem zmianie ustrojowe cele działalności Sądu Najwyższego. W roku sprawozdawczym nie zmniejszyło się zapotrzebowanie na dokonywanie przez Sąd Najwyższy zasadniczej wykładni przepisów prawnych, co sprzyjało bardziej prawidłowemu funkcjonowaniu sądów powszechnych. Oprócz rozstrzygania konkretnych zagadnień prawnych w uzasadnieniach uchwał Sąd Najwyższy niejednokrotnie stwierdzał, że choć przyjęte stanowisko może budzić wątpliwości z punktu widzenia zasad słuszności, to ewentualna jego zmiana jest zależna od zmian ustawowych, gdyż inaczej wykraczałaby poza granice wykładni prawa. Stwierdzenia takie były w przeszłości przyczyną zmian w obowiązującym prawie. Takie rozstrzygnięcia stanowią wyraz poszanowania zasady trójpodziału władzy i respektują zakres kompetencji Sądu Najwyższego określony jako wykładnia prawa a nie jego tworzenie.

Należy zauważyć utrzymanie się wysokiej aktywności rzecznika praw obywatelskich, który monitoruje orzecznictwo sądowe i zachodzące rozbieżności, a także przedstawia je do rozstrzygnięcia. Dobrze przebiegała współpraca z Prokuratorią Generalną Skarbu Państwa. Radcowie prokuratorii w obszernych pismach procesowych i wypowiedziach na posiedzeniach jawnych podnosili argumenty merytoryczne, które poszerzały zakres rozważań na korzyść zapadających orzeczeń.

Coraz częściej zachodzi potrzeba wyjaśniania prawa w kontekście unormowań Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, prawa międzynarodowego czy prawa europejskiego. W większym zakresie uwzględniono w rozstrzygnięciach izbowych prawo i orzecznictwo Unii Europejskiej, co jest następstwem wzrostu liczby rozpoznawanych spraw z elementem unijnym. Świadectwem tego były między innymi trzy pytania prawne skierowane w ubiegłym roku przez Sąd Najwyższy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Dodatkowo na uwadze należy mieć nowe wymagania, które wynikają z ogólnego rozwoju i komplikowania się prawa. Rodzaj rozpatrywanych spraw przez Sąd Najwyższy pozwala sformułować wniosek, że wzrasta aktywność gospodarcza obywateli oraz ich świadomość prawna. Coraz częściej pojawiają się sprawy, w przypadku których konieczna jest wykładnia prawa energetycznego, budowlanego, telekomunikacyjnego, szczególnie dotyczącego opłat abonamentowych i za połączenia telekomunikacyjne, internet, prawa ochrony znaków towarowych i własności przemysłowej, ochrony wierzycieli oraz bezpieczeństwa obrotu. Przedmiotem dużego zainteresowania jest nadal orzecznictwo dotyczące prawa prasowego i cywilnoprawnej ochrony dóbr osobistych.

Jeśli chodzi o organizację pracy Sądu Najwyższego, to należy wspomnieć, że zgodnie z rozporządzeniem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 18 marca 2005 r. w sprawie ustalenia liczby stanowisk sędziowskich w Sądzie Najwyższym oraz liczby prezesów przyjęto, że w skład Sądu Najwyższego wejdzie dziewięćdziesięciu sędziów. Obsada sędziowska na dzień 31 grudnia 2009 r. wynosiła osiemdziesięciu jeden sędziów, w roku poprzednim było ich osiemdziesięciu sześciu. A więc można mówić o dosyć sporym niedoborze. No ale w tym roku podjęliśmy kroki zmierzające do uzupełnienia stanu osobowego. Okresowo Sąd Najwyższy korzystał z pomocy czternastu sędziów oddelegowanych przez ministra sprawiedliwości na wniosek pierwszego prezesa Sądu Najwyższego do orzekania we wszystkich izbach,  najwięcej w Izbie Karnej - z czternastu oddelegowanych sędziów dziesięciu było w tej właśnie  izbie. Podkreślić należy, że przez cały rok systematycznie wykonywali obowiązki sędziowskie w Izbie Karnej w systemie rotacyjnym sędziowie Sądu Najwyższego orzekający w Izbie Wojskowej.

Jeżeli chodzi o sędziów Sądu Najwyższego, to są to sędziowie powołani z sądów powszechnych - czterdziestu sześciu, z Sądu Najwyższego po kadencji zakończonej w roku 1990 - czterech, sądów wojskowych - dziesięciu, NSA - jeden. Reprezentowane jest też środowisko naukowe przez siedemnastu profesorów i doktorów habilitowanych, adwokackie - dwie osoby i prokuratorskie - jedną osobę.

W roku ubiegłym podobnie jak w latach poprzednich odbyły się we wszystkich izbach Sądu Najwyższego konferencje poświecone problemom merytorycznym, między innymi kwestiom związanym z bieżącym orzecznictwem, zmianami przepisów czy prawem unijnym. We wszystkich konferencjach brali udział także referenci spoza Sądu Najwyższego, przedstawiciele nauki. Analogicznie do lat poprzednich sędziowie Sądu Najwyższego przejawiali dużą aktywność naukową, komentatorską i publicystyczną, która znajdowała wyraz w licznych opracowaniach i publikacjach. Wielu sędziów prowadziło zajęcia dydaktyczne oraz działalność szkoleniową, polegającą głównie na uczestniczeniu w szkoleniach sędziów niższych instancji. Sędziowie brali też udział w przygotowywaniu projektów aktów prawnych. Szczególnie dużo czasu poświęcili na dyskusję nad przedstawionym przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego projektem księgi I nowego kodeksu cywilnego. Sędziowie Sądu Najwyższego uczestniczyli również w pracach Krajowej Rady Sądownictwa oraz w pracach redakcyjnych różnych czasopism. I wreszcie angażowali się w pracę Państwowej Komisji Wyborczej, a także podejmowali obowiązki ekspertów na rzecz parlamentu i ministra sprawiedliwości.

Niezależnie od publikowania orzeczeń Sądu Najwyższego na łamach prasy orzeczenia były ogłaszane w urzędowych zbiorach przygotowywanych przez kolegia redakcyjne poszczególnych izb oraz na stronie internetowej Sądu Najwyższego. Kontynuowano wydawanie biuletynów poszczególnych izb. Formą aktywności publikacyjnej Sądu Najwyższego jest także działalność informacyjna prowadzona przez rzecznika prasowego Sądu Najwyższego z pomocą kierowanego przez niego zespołu prasowego.

Jakie wnioski należałoby przedstawić? Wyniki pracy zarówno ze względu na poziom orzecznictwa oraz liczbę załatwionych spraw, jak też czas oczekiwania na rozpoznanie sprawy nieprzekraczający standardów konstytucyjnych i europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka - w Izbie Cywilnej oczekiwano około dziewięciu miesięcy, ale trzeba dodać, że izba rozpatruje niemal połowę spraw, jeśli chodzi o Sąd Najwyższy, w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych - pięć miesięcy, w Izbie Karnej - sześć miesięcy, a w izbie wojskowej na bieżąco - pozwalają z aprobatą ocenić działalność Sądu Najwyższego w ubiegłym roku. Jest to rezultat ogromnego wysiłku sędziów wraz asystentami, specjalistów, członków Biura Studiów i Analiz, pracowników sekretariatu oraz obsługi administracyjnej. Nadal ulega wzmocnieniu oddziaływanie orzeczeń Sądu Najwyższego na dziedziny ustrojowe i społeczno-gospodarcze, a także sferę praworządności i ochrony praw obywateli, często wywierają one wpływ na kształtowanie zmian obowiązujących przepisów.

Utrzymuje się wysoki wpływ zagadnień prawnych powodowany trudnościami podczas wykładni prawa o nie zawsze dobrej, jak już mówiłem, jakości, co wyraża się w braku wyraźnych określeń ustawowych, dużym stopniu szczegółowości prawa ustawowego, zawierającego luki i niespójności, a także ciągłych nowelizacjach dokonywanych w polskim ustawodawstwie. Ogólnie trzeba stwierdzić, że przedstawiane do rozstrzygnięcia zagadnienia prawne dotyczą interesujących i społecznie doniosłych problemów prawnych, dzięki którym Sąd Najwyższy może prawidłowo spełniać swoją konstytucyjną rolę nadzoru nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych.

Poza tym znaczące obciążenie sędziów stanowi orzekanie w postępowaniu dyscyplinarnym, które niewątpliwie wzrośnie wobec wejścia w życie nowych unormowań dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej lekarza.

W roku 2010 i w następnych latach niezbędne będzie utrzymywanie osiągniętej sprawności postępowania kasacyjnego, równomierne obciążanie pracą wydziałów kasacyjnych, prawidłowe funkcjonowanie wydziału zajmującego się sprawami dyscyplinarnymi i sprawami ze skarg na przewlekłość postępowania oraz o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnych orzeczeń, a także jeszcze większe skoncentrowanie uwagi na rozpoznawaniu zagadnień prawnych. Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Dziękuję paniom i panom.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać pytanie panu prezesowi Januszowi Godyniowi? Nie... O, jest pytanie.

Panie Prezesie, przepraszam, jest pytanie do pana. Mamy taką procedurę, która teraz umożliwia zadawanie pytań panu przez państwa senatorów.

(Senator Zbigniew Cichoń: Można, tak?)

Proszę bardzo, pan senator Cichoń.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Prezesie, ja mam pytanie dotyczące orzeczenia Sądu Najwyższego, które zostało niedawno wydane. Dotyczy ono kwestii przedawnienia przestępstw popełnionych przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego, co do których jest dłuższy termin przedawnienia przewidziany w ustawie o ściganiu tychże przestępstw i związanej z działaniami IPN. Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, w którym stwierdził, że te dłuższe terminy przedawnienia nie mają zastosowania, tylko ma zastosowanie ogólna norma kodeksu karnego.

Czy mógłby pan prezes ewentualnie powiedzieć parę słów na ten temat? Pytam, bo to postawiło IPN wobec bardzo trudnej sytuacji. Gdyby zastosować się do tego orzeczenia, to większość postępowań, które się już toczą, należałoby umorzyć. Tym samym potencjalni oskarżeni w ogóle uniknęliby aktu oskarżenia, a następnie osądzenia, co jest dosyć bulwersujące i bardzo negatywnie, generalnie rzecz biorąc, oceniane przez ludzi, którzy cenią sobie praworządność.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Uchwała, jak wynika z przywołanej przez pana senatora daty, nie dotyczy omawianego okresu sprawozdawczego, będzie przedstawiona w sprawozdaniu za ten rok. Ja nie czuję się w ogóle upoważniony do wypowiadania się w tej kwestii, no, trudno mi merytorycznie oceniać uchwałę Sądu Najwyższego. Zapadła taka uchwała, jaka zapadła. Jako prezes nie sprawuję nadzoru judykacyjnego, zwłaszcza, że to zapadło w izbie karnej. Nawet gdybym był prezesem tej izby, to też nie mógłbym się odnosić do tego w sposób merytoryczny. Nigdy merytorycznie nie oceniałem publicznie orzecznictwa sądów, a w szczególności Sądu Najwyższego, nigdy tego nie czyniłem. Tak że nie mam nic do powiedzenia poza tym, co zostało przedstawione w uchwale. Z tego, co czytałem, wiem, że jest to bardzo obszerne uzasadnienie, cała uchwała zawiera chyba dwadzieścia sześć stron maszynopisu. Poruszono tam w sposób bardzo obszerny wszelkie możliwe konfiguracje, zajęto takie, a nie inne stanowisko, nic więcej nie mam do powiedzenia w tej sprawie.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Pan senator Wojciechowski.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Prezesie!

Jednym z takich podstawowych znamion kultury prawnej człowieka jest to, że człowiek sam nie wymusza długów. Jeżeli ma wyrok w sprawie, że coś mu się od kogoś należy, to idzie do komornika, sam tego długu nie egzekwuje. Tymczasem spotkałem się z wyrokiem, że jeden z obywateli został skazany za to, że próbował przeciwstawić się samodzielnej egzekucji długu przez dłużnika z udziałem policji.

Panie Prezesie, jaka jest w tym zakresie norma, jaki jest sposób postępowania, jeśli chodzi o kwestię samodzielnego egzekwowania długów przez wierzycieli? Jakie jest stanowisko Sądu Najwyższego? Czy jest ono zgodne z tym wyrokiem, który zapadł w sądzie rejonowym, w wyniku którego człowiek został skazany, czy też jest ono inne? Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Dziękuję za pytania, ale muszę odpowiedzieć podobnie, jak poprzednio. Po pierwsze, ta sprawa jest mi zupełnie nieznana. Po drugie, nawet jeżeli byłaby ona w Sądzie Najwyższym, to byłaby w izbie cywilnej. Ja jestem karnistą, więc nie sposób mi się wypowiadać na ten temat. A szczegółowe, poszczególne rozstrzygnięcia, które na dodatek, jak z tego wynika, w ogóle nie były w Sądzie Najwyższym, tym bardziej nie mogą stanowić przedmiotu mojej wypowiedzi.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Pan senator Bisztyga, a potem jeszcze raz pan senator Cichoń.

Do spisu treści

Senator Stanisław Bisztyga:

Moje pytania, jak sądzę, będą dotyczyły materii, o której pan prezes mówił, streszczając nam stuczterdziestotrzystronicowe sprawozdanie. Panie Prezesie, mówił pan, że kasacje to 64% ogółu spraw, zażalenia - 11%. Czy byłby pan uprzejmy powiedzieć, jakiej materii najczęściej dotyczyły te kasacje?

Drugie pytanie. Bardzo pobieżnie mówił pan o dobrej współpracy z rzecznikiem praw obywatelskich i z prokuratorią. Czy mógłby pan rozszerzyć ten wątek odnośnie do tych kwestii, które były uzgadniane, które były wspólne. Szczególnie interesowałyby mnie to, czy były jakieś spektakularne różnice? Według mojej wiedzy nie z wszystkimi kwestiami - chciałbym, żeby pan mnie uspokoił - państwo się zgadzaliście. Chodzi mi o szerszą ocenę tej współpracy i o to, czy były jakieś spektakularne różnice między orzecznictwem Sądu Najwyższego a sprawami, które wnosił rzecznik praw obywatelskich bądź prokuratoria. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Jeżeli chodzi o tematykę kasacji, to one dotyczyły wszelkich możliwych rozstrzygnięć, jakie zapadają w sądach. Oczywiście zakres kasacji jest ustawowo określony, są pewne ograniczenia. Nie wszystkie rozstrzygnięcia sądów niższej instancji mogą być skarżone w trybie kasacyjnym. Na przykład w postępowaniu karnym skarżone mogą być tylko te rozstrzygnięcia, w których zapadł wyrok skazujący na bezwzględną karę pozbawienia wolności. Innymi słowy, wszystkie inne kary, które zapadają wobec oskarżonych, nie dają podstaw do kierowania skarg kasacyjnych. Ale, tak jak mówię, to wynika z obowiązujących przepisów. Sąd Najwyższy oczywiście ściśle się do nich stosuje.

Czy jest możliwe rozpoznawanie kasacji w innych sprawach, niż te, do których strony mają uprawnienia? Tak, jest to możliwe, gdyż wszelkie rozstrzygnięcia zapadające w polskich sądach mogą być skarżone zarówno przez prokuratora generalnego, jak i rzecznika praw obywatelskich. Są to dwa podmioty, które mają prawo zaskarżyć każde orzeczenie, w przypadku cywilnym bez względu na wartość przedmiotu sporu, a w postępowaniu karnym bez względu na to, czy zapadła kara bezwzględna, czy też nie zapadła. Regułą jednak są kasacje stron i oczywiście ich skuteczność jest różna. Trzeba powiedzieć, że znaczna część jest oddalana jako bezzasadna, mówię tu o postępowaniu karnym, a w postępowaniu cywilnym, w tak zwanej fazie przedwstępnej badania dopuszczalności kasacji, są one pozostawiane bez rozpoznania. Innymi słowy, Sąd Najwyższy nie dopatruje się w postępowaniu cywilnym takich problemów przedstawionych w kasacji, które wymagałyby interpretacji Sądu Najwyższego. Bo, jak się mówi potocznie, Sąd Najwyższy jest sądem prawa, a nie sądem faktów. Ale strony, niestety, zbyt często zapominają o tym i traktują kasację jako trzecią instancję.

Są dwie podstawowe instancje, są sądy pierwszej instancji i sądy drugiej instancji. Od orzeczeń sądów pierwszej instancji przysługują zwykłe środki odwoławcze i można w nich kwestionować, mówiąc lapidarnie, niemal wszystko. A więc na przykład niewłaściwe stosowanie prawa, niewłaściwe ustalanie stanów faktycznych, czyli wszystko to, co stronę bulwersuje, co jej się nie podoba, co jej zdaniem było rozwiązane nie po jej myśli. Z kolei kasacja, jak mówiłem, ma ograniczenia ustawowe, dotyczy przede wszystkim kwestii naruszenia prawa i w tym zakresie wypowiada się tylko i wyłącznie Sąd Najwyższy.

Jeżeli chodzi o współpracę z rzecznikiem praw obywatelskich, to, tak jak mówiłem, była ona dobra w tym sensie, że rzecznik praw obywatelskich dosyć aktywnie monitoruje orzecznictwo. W przypadkach, w których, jego zdaniem, doszło do naruszenia prawa, składa kasacje. Tak jak mówię, rzecznik może składać kasacje od wszystkich orzeczeń. Dominujące kasacje, jeżeli chodzi o rzecznika praw obywatelskich, to kasacje w postępowaniu karnym. Stosunkowo mało kasacji było w postępowaniu cywilnym. W karnym były różne rozstrzygnięcia, co do wielu z nich Sąd Najwyższy podzielał stanowisko rzecznika praw obywatelskich. Mogę tu powiedzieć chociażby o Izbie Wojskowej, chyba w tamtym roku ze dwie takie kasacje rozpatrywaliśmy i obie były uwzględnione. Oczywiście tematyki nie jestem w stanie podać, nie pamiętam tematyki wszystkich kasacji wnoszonych przez rzecznika praw obywatelskich, ale jeżeli pana senatora to szczególnie interesuje, to oczywiście jesteśmy gotowi zrobić stosowne opracowanie i przesłać je na ręce pana senatora, opracowanie, w którym szczegółowo przedstawimy, jakie zagadnienia prawne kierował do nas rzecznik praw obywatelskich, jakie były rozstrzygnięcia. Wymagałoby to jednak zebrania przez Biuro Studiów i Analiz SN danych ze wszystkich izb, gdyż to dotyczy zarówno działalności uchwałodawczej, jak i działalności kasacyjnej. Ja tu mówiłem głównie o działalności uchwałodawczej, w zakresie której również rzecznik praw obywatelskich przejawiał dużą aktywność, podawałem dane, wynikało z nich, że najwięcej tych właśnie pytań spośród uprawnionych podmiotów zadał rzecznik praw obywatelskich. Jeśli chodzi zaś o kasacje, to jak mówię, trzeba by zebrać dane i jesteśmy w stanie to we miarę krótkim czasie zrobić, trzeba po prostu to zebrać. Sprawozdanie z działalności Sądu Najwyższego, jak mówię, jest obszernym dokumentem i byłoby jeszcze obszerniejszym, gdybyśmy chcieli wszystkie kwestie bardzo szczegółowo opisać. Siłą rzeczy ma on charakter sprawozdawczy i uznaliśmy, że to, co zostało podane jako ogólna charakterystyka, wystarczy, ale oczywiście zawsze jest jeszcze możliwa pogłębiona analiza.

Podobnie jest z Prokuratorią Generalną. Prokuratoria Generalna uczestniczyła głównie w postępowaniach przed Izbą Cywilną. Taka jest jej zasadnicza rola, jak wiadomo, chroni ona interes Skarbu Państwa, to są sprawy majątkowe, a tymi sprawami zajmuje się Izba Cywilna. Z tego, co tutaj zaprezentowałem na podstawie danych przedstawionych przez Izbę Cywilną, wynika, że ta współpraca układa się bardzo dobrze, z czego można wysnuć wniosek, że powołanie tej instytucji było ze wszech miar uzasadnione i że dobrze ona funkcjonuje i dobrze służy interesowi państwa, skoro tak jest oceniana współpraca z nią przez Sąd najwyższy. Oczywiście to jest tylko część działalności Prokuratorii Generalnej, ja nie czuję się kompetentny do oceny jej działalności, ale jeśli chodzi o aktywność procesową przed Sądem Najwyższym, to ta działalność jest oceniana bardzo pozytywnie.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Teraz pytania zadają panowie senatorowie Cichoń, Szaleniec, Wojciechowski.

Proszę bardzo, Panie Senatorze. Pan senator Cichoń.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Prezesie, chciałbym nawiązać do jednej z pierwszych uchwał, którą pan prezes był łaskaw wymienić, a dotyczącej stwierdzenia, że Skarb Państwa odpowiada za szkodę wyrządzona niewydaniem aktu normatywnego jedynie po wejściu w życie konstytucji, czyli po 17 października 1997 r. Moje pytanie zmierza oczywiście do tego, czy nie dostrzega pan prezes ryzyka, że tego typu interpretacja pozostaje w sprzeczności z przyjętą interpretacją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w podobnych sprawach. Trybunał przyjął koncepcję tak zwanego istniejącego przedłużającego się stanu naruszenia prawa w sytuacji, kiedy zaistniało ono nawet kilkadziesiąt lat temu i nadal trwa. A niejednokrotnie mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją, że akty prawne wydane jeszcze przed 1997 r. zawierały delegacje do wydania innych aktów prawnych, na przykład przez Radę Ministrów czy też inne organy, i do tej pory nie jest to wykonywane i stanowi to element istotnej szkody dla obywateli. Przypominam, że taką właśnie koncepcję istniejącego przedłużającego się stanu naruszenia prawa przyjął Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Broniowski przeciwko Polsce dotyczącej mienia zabużańskiego, w której szło o to, że przez kilkadziesiąt lat nie były wykonywane dyspozycje przepisów ustawowych, różnej rangi, które nakazywały uregulowanie tej sprawy. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Ponownie chciałbym powiedzieć, że nigdy publicznie nie oceniałem orzeczeń Sądu Najwyższego i nie będę oceniał. Czy ona rodzi jakieś wątpliwości w zakresie wykładni? Być może, nie będę dyskutował na ten temat, zwłaszcza że była ona wydana przez skład siedmiu sędziów, sędziów Izby Cywilnej, niewątpliwie przecież fachowców w swojej dziedzinie. Uważam, że ustosunkowywanie się przeze mnie do niej w jakikolwiek sposób merytoryczny nie znajduje żadnego uzasadnienia. Teza jest taka, jaka jest. Jeżeli będą wątpliwości, czy ta teza jest właściwa, to przecież zawsze jest możliwość zmiany podglądów Sądu Najwyższego, ale w tym wypadku byłaby potrzebna uchwała całej izby, bo tę uchwałę podjął skład siedmiu sędziów. Nie została ona co prawda wpisana do księgi zasad prawnych i nie wiąże sądów niższej instancji, ale tak to już jest, że ze względu na autorytet, jaki ma Sąd Najwyższy w sądach niższej instancji, na ogół ta wykładnia jest przyjmowana. Jednak nigdy nie jest przecież wykluczone, że może nastąpić zmiana, bywały już takie przypadki w historii orzecznictwa Sądu Najwyższego, że następowały zmiany wyrażanych poglądów, nieraz wymagające nawet zebrania się dwóch lub więcej izb Sądu Najwyższego. Obecnie pogląd jest taki, jaki jest, i nic więcej w tym zakresie nie mogę powiedzieć.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Pan senator Szaleniec.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Szaleniec:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Prezesie, w swoim sprawozdaniu wspomniał pan o sprawie, która wiąże się z parlamentem, Sejmem, Senatem. Chodzi mianowicie o pewne zaniechania ustawowe dotyczące orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego wiążących się z Funduszem Wczasów Pracowniczych. Proszę mi powiedzieć, z czego wynika to, że tą sprawą nikt nie chce się zająć. Czy pan ma jakąś teorię w tej sprawie? To po pierwsze. I jakiej wielkości majątku to dotyczy, jak duży jest majątek, o którym mówimy, i czy tym majątkiem w tej chwili w całości zarządza OPZZ, czy jego część niszczeje? Gdyby można było powiedzieć parę słów w tej sprawie...

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Jeżeli chodzi o zaniechanie legislacyjne, to wyrażony został pogląd bardzo ogólnikowy: zaniechanie ze strony państwa. Wiadomo, państwo to poszczególne instytucje. Jakie tu mogą wchodzić w rachubę? Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności rząd. Tak chyba jest to przyjmowane i jeżeli chodzi o działalność legislacyjną, to należy oczekiwać inicjatywy z jego strony i nie wydaje mi się, żeby to była sprawa sporna. Oczywiście są możliwe inne inicjatywy, jakie, to państwo doskonale wiedzą, byłoby nawet nietaktowne, gdybym tu szerzej na ten temat mówił, ale nawet i Senat może taką inicjatywę zgłosić. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. A dzieje się niedobrze, bo jeżeli dwanaście lat temu zostało wydane orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, to mogę, oczywiście nie uzurpując sobie prawa do oceny ani dodatniej, ani ujemnej ważnych organów państwa, bo łamałbym zasadę trójpodziału władzy, bardzo ostrożnie powiedzieć, że chyba to jest okres stanowczo za długi. To powoduje, że jak to zostało stwierdzone przez Sąd Najwyższy, majątkiem zarządza podmiot nieuprawniony, co oczywiście w demokratycznym państwie prawnym, art. 2 konstytucji, jest sytuacją ze wszech miar niepożądaną. Mogę tylko wyrazić ubolewanie, jak każdy obywatel naszego państwa, że taki stan rzeczy trwa. Naszą, Sądu Najwyższego, sprawą jest sygnalizowanie tego, a nie usuwanie tego stanu rzeczy. Mam nadzieję, że to sygnalizowanie spowoduje zainteresowanie, które przełoży się na konkretną inicjatywę. Na pewno tematyka jest trudna. Są sprawy, które można załatwić, jak to się mówi, na jednym posiedzeniu. A ta tematyka z pewnością do takich nie należy, skoro przez tyle lat nikt nie przejawiał żadnej inicjatywy. No ale należy wyrazić nadzieję, że jak ta sprawa została wreszcie zasygnalizowana... Zwłaszcza że to dotyczy kilkudziesięciu nieruchomości i choć trudno mi oszacować ich wartość, to wiem na pewno, że jest znacząca, nie mówimy tu przecież o dziesiątkach tysięcy ani o setkach, tak mi się przynajniej wydaje, to idzie zapewne w miliony. Przecież wiemy, o jakiej wartości były i są te nieruchomości, aczkolwiek w jakim stanie one są w tej chwili, to tego zupełnie nie potrafię powiedzieć. Ale kiedyś one były w przyzwoitym stanie, użytkowano je, korzystano z nich i stanowiły one zapewne spory majątek. No a przedłużanie takiego stanu rzeczy może doprowadzić do całkowitej dekapitalizacji tego mienia, nie mówię już o tym, że cały czas mamy do czynienia z sytuacją, w której nie respektuje się prawa. I tyle mogę powiedzieć.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Pan senator Wojciechowski.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Prezesie!

Odpowiadając na moje poprzednie pytanie, powiedział pan, że sprawa skazania tego człowieka trafiłaby do izby cywilnej. Czy mógłby pan to w jakiś sposób rozszerzyć, uzasadnić, dlaczego akurat do izby cywilnej? To jedno pytanie.

Drugie. Czy do Sądu Najwyższego trafiają sprawy związane z błędami sądów w kwestii, z której wynika odszkodowanie dla poszkodowanej strony? Mam tu na myśli taką sprawę, gdzie komornik sprzedał, a sąd zatwierdził sprzedaż nieruchomości, która w ogóle nie mogła być sprzedana, bo nie była własnością ani sądu, ani komornika, ani żadnej ze stron postępowania. Sprawa toczy się od piętnastu lat. Czy spotyka się pan z tego typu sprawami - nie chodzi mi o tę konkretną sprawę - i mniej więcej w jaki sposób one są załatwiane? Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Co do pierwszego pytania, to ja zrozumiałem, że chodziło o sprawy odszkodowawcze majątkowe, a to jest domena izby cywilnej. Ale wydaje mi się, że pan senator poruszył także kwestię nieprawidłowego działania, użycia siły, przemocy. A jeżeli były tego typu działania, to oczywiście już na płaszczyźnie prawnokarnej... Jeżeliby w konsekwencji doszło do skazania osoby, która naruszyła przepisy prawnokarnomaterialne, to gdyby doszło do kasacji, taka sprawa trafiłaby do izby karnej oczywiście, bo o tym aspekcie mówimy. A w zakresie materialnym, majątkowym, właściwa jest tu izba cywilna.

To wiąże się z drugim pytaniem, które, jak rozumiem, ma charakter wybitnie cywilistyczny. Chodziło o to, czy tego typu sprawy trafiają do Sądu Najwyższego. No, każda sprawa o spór majątkowy może trafić do sądu kasacyjnego pod warunkiem, że dotyczy określonej wartości. O ile ja się orientuję, chodzi o wartości 75 tysięcy zł w przypadku określonego rodzaju spraw i 100 tysięcy zł w przypadku innego rodzaju spraw. Jak mówię, to jest tematyka, którą zajmuje się izba cywilna, ale jest tam kryterium majątkowe. Jest to podstawowe kryterium, jeżeli chodzi o możliwość kierowania kasacji do izby cywilnej. Przyjęto, że sprawy poniżej pewnej wartości nie mają tego ciężaru gatunkowego, żeby trafiały do izby cywilnej w postępowaniu kasacyjnym.

Ograniczenia takie wprowadzono do procedury cywilnej z tego względu, że gdyby nie było żadnego cenzusu majątkowego, to izba cywilna - która i tak ma, jak powiedziałem, niemal połowę spraw wpływających do Sądu Najwyższego - byłaby, powiem kolokwialnie, całkowicie zalana sprawami i efekt byłby taki, że tych kasacji nie rozpoznawano by przez lata, a więc prawo do sądu byłoby iluzoryczne. Tak że tu są zawsze do pogodzenia dwie wartości: albo wprowadzamy jakieś ograniczenia, które powodują, że sprawy ważniejsze mają szansę na postępowanie kasacyjne, i wtedy Sąd Najwyższy się zajmie poważnymi sprawami - takimi jak na przykład ta, o której mówił pan senator, bo wartość przedmiotu sporu lub wartość przedmiotu, którego dotyczy egzekucja komornicza jest na tyle istotna, że takie roszczenie może być dochodzone w postępowaniu kasacyjnym - albo uznamy, że jakiekolwiek roszczenie może być przedmiotem dochodzenia i wówczas, jak mówię, Sąd Najwyższy bardzo szybko zacznie popadać w zwłokę, a tym samym zacznie naruszać europejską konwencję, w której jeden z przepisów wymaga rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie. No, z tym problemem boryka się chociażby państwo włoskie, które notorycznie jest skarżone za przewlekłość postępowania, w tym przed sądem najwyższym. A więc nasz Sąd Najwyższy na tle innych sądów najwyższych wypada bardzo przyzwoicie, jeżeli chodzi o terminowość.

Konkludując, chciałbym powiedzieć, że jeżeli wartość przedmiotu sporu przekracza te granice, o których mówiłem, to sprawa może trafić do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Więcej pytań... A, nie, jest więcej pytań.

Proszę bardzo, pan senator Cichoń.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Obiecuję, że ostatnie, Panie Marszałku.

Panie Prezesie, nasze spotkania są periodyczne i ja te sprawozdania Sądu Najwyższego bardzo sobie cenię, bo wiele można się z nich dowiedzieć o różnych tendencjach orzeczniczych.

A teraz chciałbym pana prezesa zapytać - choć ze świadomością separacji władzy ustawodawczej i sądowniczej - jakiego rodzaju wskazania miałby pan prezes dla naszej izby. Ja się domyślam, że przede wszystkim będą one dotyczyły tego, żebyśmy może tak często nie zmieniali prawa i żebyśmy utrzymali właściwą jakość tego prawa. Proszę powiedzieć, tak generalnie, po prostu parę uwag, które by miały na celu zapewnienie sprawnego funkcjonowania wszystkich władz w ramach trójpodziału władzy w naszym państwie. Co by pan prezes uważał za szczególnie pożądane, aby wymiar sprawiedliwości miał... no, nie powiem, że ułatwione zadanie, bo przecież naszym celem nie jest ułatwianie życia wymiarowi sprawiedliwości, ale żeby wymiar sprawiedliwości mógł w sposób właściwy funkcjonować i żeby nie był częstokroć obciążany sprawami, które byłyby w ogóle zbyteczne i nie musiałyby trafiać do Sądu Najwyższego, gdyby nie określone działanie władzy ustawodawczej? Jeżeli można, prosiłbym pana prezesa o takie uwagi, choć mam świadomość, że pan prezes będzie tu zapewne oszczędny w formułowaniu ocen, podobnie jak nie chciał pan prezes formułować ocen co do orzeczeń wydanych przez Sąd Najwyższy w tych kwestiach, o które tutaj pytaliśmy. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

I pan senator Wojciechowski.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Prezesie!

Chciałbym zapytać kwestię dotyczącą ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji z 1966 r. To pytanie jest może troszeczkę dziwne. Czy spotkał się pan prezes z sytuacją, że w niektórych sądach ta ustawa się, że tak powiem, nie przyjęła? Bo ja się spotkałem z dwoma takimi przypadkami. Czy takie przypadki są również znane Sądowi Najwyższemu?

(Prezes Sądu Najwyższego Janusz Godyń: Przepraszam, nie zrozumiałem: kto nie przyjął?)

Po prostu się nie przyjęła.

(Prezes Sądu Najwyższego Janusz Godyń: Ale co się nie przyjęło?)

Ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji z 1966 r. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Pan senator Rocki... Przepraszam, Rachoń. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janusz Rachoń:

Panie Marszałku! Panie Prezesie!

Czy mógłby pan przypomnieć Wysokiej Izbie, ile spraw w okresie sprawozdawczym strona polska przegrała przed trybunałem w Strasburgu i czy to jest tendencja wzrostowa, czy malejąca?

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Pierwsze pytanie dotyczyło tego, co zrobić, żeby wymiar sprawiedliwości, mówiąc kolokwialnie, nie zgłaszał tego typu uwag, jakie tu przed chwilą zgłaszałem, a mianowicie na temat tego, że jakość prawa nie zawsze jest najwyższa. Niewątpliwie jest to istotny problem, gdyż niedookreśloność przepisów prawnych, niejasność sformułowań powodują trudności interpretacyjne. Sądy, zwłaszcza na niższym szczeblu, chcąc uniknąć pomyłek, wykorzystują przysługującą im drogę i jeżeli sprawa trafi do postępowania odwoławczego, to wówczas jest możliwe zadanie pytania prawnego. Sądy korzystają z tej drogi. To dotyczy - tak jak mówię - sądów odwoławczych. Największy problem ze stosowaniem prawa mają te sądy pierwszoinstancyjne, które nie mają uprawnień do zadawania pytań prawnych. Powoduje to, że nie zawsze wykładnia stosowana przez te sądy jest właściwa, a skoro nie jest właściwa, to jest i duża zaskarżalność, i duża liczba spraw etc., etc.

Czy można temu w jakiś radykalny sposób zapobiec? Na tak postawione pytanie mogę odpowiedzieć tylko bardzo ogólnie. Mianowicie nie widzę tu zbyt wielkich możliwości, gdyż zakładałoby to byty idealne. Zakładałoby to, że stanowione prawo jest prawem idealnym, czego nigdy nie było i nie będzie. Tak jak idealnie nie pracują sądy, tak i władza ustawodawcza nie zawsze może tak sformułować przepisy, żeby nie budziły one najmniejszych wątpliwości, chociaż gdyby to się udało, na pewno byłoby znakomicie. Oczywiście dążenie do jak najwyższej jakości stanowionego prawa w konsekwencji ułatwi pracę sądom, bo im prawo będzie doskonalsze, tym będzie mniej powodów do procesów sądowych, tak należy sądzić. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to proste. Postępująca specjalizacja, pojawiające się problemy, jakie niesie ze sobą życie, informatyzacja, globalizacja etc., etc., wszystko to wymusza tworzenie wciąż nowych przepisów prawnych. Przy tym trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że w momencie tworzenia tychże aktów prawnych często jest to praca dziewicza, dotyczy nowych obszarów, w których na dobrą sprawę nikt pewnie się nie czuje, łącznie z wybitnymi specjalistami w danej branży. Dopiero po tak zwanym ostrzelaniu tematyki można wypracować jakieś w miarę spójne prawo, którego stosowanie nie będzie sprawiało dużych kłopotów. Wydaje mi się, że jest to bardzo trudne, nie jest to łatwe.

Liczba wydawanych aktów prawnych, w tym również podustawowych, zwłaszcza w dziedzinie prawa pracy - wiem to od kolegów z Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych - powoduje olbrzymie problemy. Gdy sędziowie w izbie pracy rozpatrują na przykład jakieś zagadnienie kasacyjne, a w zakresie prawa pracy czy ubezpieczeń społecznych stany faktyczne trwają nieraz kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat, to często jest tak, że aby prześledzić, jak to należy finalnie pod względem prawnym rozstrzygnąć, trzeba dosłownie przebrnąć przez morze przepisów, przekopać się przez gąszcz przepisów, które niejednokrotnie wzajemnie się wykluczają.

Innymi słowy, na pewno o idealnej sytuacji można tylko pomarzyć, nie jest to łatwe i pewnością nieprędko do tego dojdziemy. Nie mam jakiejś gotowej recepty i nie próbuję udzielać rad, zresztą byłoby to nawet nietaktowne z mojej strony.

Przy tej okazji powiem, że znakomicie - jeśli mi tak wolno powiedzieć, bo to jest jednak pewna forma oceny - wpływa działalność inicjująca Senatu w zakresie dostosowywania przepisów prawa, które Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją. Liczne inicjatywy Senatu spowodowały wyeliminowanie z obrotu prawnego niewłaściwych stanów prawnych. Muszę powiedzieć, że to jest ta działalność, którą z najwyższym uznaniem należy przyjąć. Gdyby nie działalność Senatu, to obawiam się, że zaległości tego typu, jak na przykład w przypadku Funduszu Wczasów Pracowniczy, byłyby znacznie większe. To jest na pewno dobra droga, żeby powołane organy, w tym Senat, zajmowały się tym, co wynika z orzecznictwa, czy to Trybunału, czy Sądu Najwyższego. Tyle w zakresie tego, co ewentualnie robić i jak robić, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie nie jest wcale proste.

Było tu również pytanie o to, ile spraw przegrała strona polska w Strasburgu. Przyznam się, że nie jestem zorientowany. Ze strony polskiego rządu jest pełnomocnik, który monitoruje te sprawy. Gdyby była taka potrzeba, to ja się mogę do niego zwrócić i przekazać odpowiedzi. To akurat nie jest dziedzina działalności bezpośrednio monitorowania czy w ogóle monitorowana przez orzecznictwo Sądu Najwyższego, gdyż Sąd Najwyższy nie jest stroną w tych postępowaniach. Stroną, jak wiadomo, jest państwo polskie, które jest reprezentowane przez stosowne czynniki. Chyba najbardziej miarodajna byłaby tu informacja ze strony ministra sprawiedliwości.

Oczywistą sprawą jest to, że jeżeli już zapadają orzeczenia w trybunale strasburskim, to z reguły są one potem wdrażane przez nasze sądownictwo, w tym Sąd Najwyższy. Jako przykład mógłbym wskazać sprawę przesłuchiwania świadków anonimowych, anonimizację postępowania itd. To orzeczenie trybunału strasburskiego zostało przekute przez Sąd Najwyższy na nasze realia i jest ono stosowane.

Wiem, że wiele orzeczeń trybunału strasburskiego dotyczyło przewlekłości postępowania. Nie dysponuję tu liczbami, ale mogę powiedzieć jedno. Na skutek tego, że przegrywaliśmy w Strasburgu postępowania ze względu na przewlekłość - jest to niestety, powiedziałbym, bardzo istotna bolączka naszego systemu wymiaru sprawiedliwości - została uchwalona ustawa dotycząca przewlekłości, o dochodzeniu roszczeń z powodu przewlekłości postępowania. Obowiązuje ona od sześciu lat. Muszę powiedzieć, że w związku z tym znacząco, naprawdę znacząco zmniejszyła się liczba skarg na państwo polskie do Strasburga, a to z tego względu, że większość tych spraw jest rozstrzygana przez polskie sądy i nie ma potrzeby sięgania do rozstrzygnięć trybunału strasburskiego, choć czasem bywa tak, że strona, uważając, że rozstrzygnięcie jest niezadowalające, zwraca się z tym do Strasburga. Powtarzam jeszcze raz: jest możliwość dochodzenia w tych sprawach przed państwem polskim i obywatele licznie korzystają z tej możliwości.

Sąd Najwyższy zajmuje się skargami na przewlekłość postępowania przed sądami apelacyjnymi. Tu jest pewna gradacja, wiadomo, że sądy okręgowe są monitorowane przez sądy apelacyjne, sądy apelacyjne przez Sąd Najwyższy. Wielokrotnie już Sąd Najwyższy zasądzał stosowne kwoty na rzecz obywateli, uznając, że ta przewlekłość nastąpiła. Ja osobiście bardzo korzystnie oceniam zmianę prawa w zakresie możliwości dochodzenia roszczenia przez obywateli z powodu przewlekłości w postępowaniu przygotowawczym. Jak wiadomo, wcześniej chodziło tylko o postępowania sądowe, a przecież mamy wiele rodzajów postępowań, które na etapie postępowania przygotowawczego trwają latami. I wtedy obywatel był bezradny. Zmiana tego stanu rzeczy, która nastąpiła bodajże w 2009 r., z całą pewnością pozwala zdyscyplinować organy prokuratury, tak jak poprzednia zdyscyplinowała w dużej mierze sądy, aczkolwiek nie do końca, bo jednak w dalszym ciągu te przewlekłości są. I nie chciałbym tego rozbijać na poszczególne rozdaje postępowań, z całą pewnością jednak najwięcej tych przewlekłości jest chyba w postępowaniu cywilnoprawnym, ale też, niestety, i nad tym szczególnie ubolewam, w postępowaniu karnym. Bo o ile postępowanie cywilne też może być bardzo dotkliwe dla obywatela, często przecież to są sprawy o doniosłej wadze, nieraz chodzi przecież o dorobek życia, więc w żadnym wypadku nie lekceważę tych spraw, wręcz przeciwnie, doceniam ich wagę, to jednak jeśli chodzi o postępowanie karne, gdzie mamy do czynienia z pozbawieniem wolności obywatela, standardy muszą być najwyższe. I jestem osobiście za wszelkiego rodzaju regulacją, która wymusza na organach jak najszybsze kończenie postępowania karnego. W szczególności chyba wymagana byłaby zmiana przepisów procedury karnej, które są tak sformułowane, że powodują, iż organy prokuratury, jak również sądy niższej instancji, obawiają się zarzutu niewyjaśnienia wszystkich okoliczności. A moim skromnym zdaniem wcale to nie jest konieczne. Należy wyjaśniać to, co jest istotne dla sprawy, to, co jest zasadnicze, tymczasem często obserwuje się - i na ten temat już mogę więcej powiedzieć, bo, jak wspomniałem, jestem karnistą i ta tematyka jest mi bliższa - skupianie się na imponderabiliach kosztem głównego nurtu przepisu. Też uważam, że byłoby wskazane na przykład wprowadzenie takiego postępowania, które ograniczałoby się do czynności w sprawach o najważniejsze zarzuty, na przykład jest zabójstwo i jakaś tam kradzież, która to kradzież często jest na szkodę kilkudziesięciu podmiotów. Postępowanie w tym zakresie jest niezwykle pracochłonne, trwa i trwa, a tu człowiek ma, załóżmy, proces o usiłowanie zabójstwa. Tu zagrożenie, jak to się mówi, na wejściu to jest osiem lat, a tam może dostać najwyżej pięć lat. I teraz prokurator, skupiając się na tym postępowaniu dotyczącym kradzieży, powoduje, że przewlekłość dotyczy całego postępowania. A więc tutaj byłoby chyba dobrze, gdyby Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, która tym się zajmuje, zresztą bardzo przydałaby się tu również jakaś inicjatywa parlamentu, ale to już nie moja sprawa, opracowała zmiany idące właśnie w tym kierunku, tak żeby w wielowątkowych postępowaniach koncentrować się na tym, co najważniejsze. Załatwić to, co najważniejsze, a sprawami mniejszej wagi zajmować się w stosownym czasie. Ale wszyscy byli pod wrażeniem, jak w Austrii rozpoznawano sprawę tego bodajże Fritzla, tak się nazywał ten pan, który więził i wielokrotnie gwałcił córkę itd., itd., jak sprawnie poradził sobie z tym austriacki wymiar sprawiedliwości. I ja też uważam, że u nas przecież można by takie postępowania prowadzić sprawnie, tylko oprzyrządowanie, jak mówię, musi być tego typu, żeby sąd skupiał się na zasadniczych wątkach, bez obawy, iż w dalszym postępowaniu będzie mu się zarzucać: a jeszcze można by to i tamto, co jednak w sumie dla istoty sprawy nie ma to takiego znaczenia. No ale przepisy tak są skonstruowane i dlatego często prokuratorzy i sędziowie niższej instancji w jakiejś mierze, powiedziałbym, obawiając się zarzutu o niewyjaśnienie wszystkiego, rozciągają to śledztwo czy postępowanie sądowe do czasu absolutnie nieprzystającego do wymogu rozstrzygnięcia sprawy w rozsądnym terminie. A taki przecież jest wymóg, zarówno w europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka, jak i w naszej procedurze. Przecież w procedurze karnej, w art. 2, wśród celów, jakimi powinny kierować się prokuratury i sądy, jest wyraźnie powiedziane: rozpoznanie sprawy w rozsądnym terminie. A więc gdy ja widzę, że sprawa w postępowaniu karnym toczy się na przykład już osiem lat, to przyznam, że... No, nie chciałbym wyrażać się nieparlamentarnie.

(Głos z sali: To już nikt nic tam nie pamięta.)

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Pan senator Górecki, kolejne pytanie.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Górecki:

Króciutkie, Panie Prezesie. To jest bardzo gorąca sprawa, którą pan tutaj referuje. Uważam, że trzeba to w Polsce uregulować. I też takie pytanie, czy nie sądzi pan, że prokurator powinien ponosić, że tak powiem, odpowiedzialność za takie podejmowane decyzje, jak tymczasowe aresztowania, kiedy potem ci aresztowani, oskarżani, są uniewinniani. Wydaje mi się, że kolejna w Polsce ważna, bardzo głośna sprawa, w Olsztynie, skończy się na tym, że człowiek oskarżony medialnie, w sposób publiczny, prawdopodobnie będzie uniewinniony.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Tu, jeśli można, odróżniłbym dwa aspekty. Jeden to kwestia odpowiedzialności za konkretne orzeczenie czy decyzję. Te decyzje weryfikowane są w toku instancyjnym. Tak już jest przyjęte i trudno by było za każdym razem natychmiast dążyć do odpowiedzialności karnej prokuratora czy sędziego w przypadku, gdy potem postępowanie finalnie kończy się w inny sposób, niż zakładano to na początkowym etapie, z tej prostej przyczyny, że...

(Głos z sali: Tak, oczywiście.)

...tym samym dezawuowalibyśmy pojęcie instancyjności. Prawo do omyłki sądowej jest immanentnie wpisane w działalność organów prokuratury i sądu. Tak że w zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej czy karnej funkcjonariusza, prokuratora czy sędziego uważam, że oczywiście ona jest możliwa, ale tylko w takich przypadkach, kiedy zostanie wyraźnie wywiedzione, że ten funkcjonariusz bądź zaniechał obowiązków, które powinien był podjąć, bądź też podejmował działania, do których nie był uprawniony. Jeżeli zaś podejmowana jest na przykład przez sąd rejonowy decyzja o aresztowaniu, gdy sąd dokonuje aresztowania na wniosek prokuratora, to przecież zawsze taka decyzja jest zaskarżana, podkreślam: zawsze. A więc jest tu zapewniona kontrola. Mimo to może się zdarzyć, że przecież potem człowiek jest uniewinniany. I osoba pokrzywdzona oczywiście ma prawo dochodzenia swoich roszczeń. Jest o tym cały rozdział w kodeksie postępowania karnego, jest to przewidziane i takich postępowań my mamy wcale niemało, a odszkodowania są nieraz bardzo wysokie.

Ja sobie zdaję sprawę, że pieniędzmi nie można mierzyć miesięcy czy nawet lat spędzonych w zakładzie karnym. To są kwestie zupełnie nieporównywalne. No ale omyłki sądowe zdarzają się nie tylko w polskim systemie prawnym. Czytamy przecież, ile chociażby w Stanach było omyłek, i to zakończonych karami śmierci itd., itd. Oczywiście są to stany tragiczne, które nie powinny mieć miejsca, no ale się zdarzają.

Jeżeli zaś chodzi o odpowiedzialność funkcjonariuszy, to znaczy prokuratorów czy sędziów, nie prawnokarną, a materialną, no to tutaj za takie zachowania, które doprowadziły do szkód, jest przewidziana odpowiedzialność materialna Skarbu Państwa. A więc można również dochodzić roszczeń od Skarbu Państwa. Nie ma jednak jak do tej pory przepisów, że prokurator czy sędzia indywidualnie ponosi materialną odpowiedzialność. Jak mówię, odpowiedzialność prawnokarną on może ponosić pod warunkiem spełnienia wszystkich warunków, jakie przewidują obowiązujące przepisy procedury karnej prawa materialnego. Oczywiście, jeżeli sędziemu czy prokuratorowi będzie dowiedziona wina, to nie widzę powodów, żeby nie ponosił odpowiedzialności prawnokarnej, jeśli zaś chodzi o odpowiedzialność materialną, to można nad tym dyskutować. Są i takie głosy, że oczywiście powinien taką odpowiedzialność ponosić, z tym że wtedy musiałby podlegać ubezpieczeniu, itd., itd. Tematyka jest bardzo szeroka, więc trudno mi tu tak z marszu wypowiedzieć się w sposób wiążący, ale to już leży bardziej po stronie organów uchwalających prawo niż władzy sądowniczej, która oczywiście będzie musiała stosować to, co zostanie uchwalone w kwestii tej odpowiedzialności. Jestem za tym, żeby każdy sędzia czy prokurator był dyscyplinarnie  pociągany do odpowiedzialności wtedy, kiedy istnieją podstawy do postawienia mu zarzutu zaniedbania obowiązków bądź nadużycia prawa. Nie ma najmniejszych przeszkód, żeby tak się działo. Powiem nawet więcej: z mego punktu widzenia  sądy dyscyplinarne powinny się wypowiedzieć tylko w tym zakresie. Nie ma chyba potrzeby, żeby immunitet chronił na przykład w sprawach niezwiązanych z działalnością zawodową. Mam na myśli na przykład wypadek drogowy w ogóle niezwiązany  z pełnioną służbą - tu chyba ochrona immunitetowa nie jest potrzebna? Oczywiście jest ona potrzebna przy postępowaniach. I muszę państwa zapewnić, że sądownictwo dyscyplinarne po wielu, wielu zmianach jest wydolne, tych orzeczeń zapada dosyć dużo i w bardzo przyzwoitym tempie. Kiedyś wolne tempo było zmorą, zwłaszcza jeśli chodzi o terminowość rozpoznawania spraw dyscyplinarnych sędziów - będę mówił o sędziach, bo nie wiem, jak to wygląda, jeśli chodzi o prokuratorów -  jednak w tej chwili terminowość jest znacząca i nie pozostawia się bez echa żadnych przewinień dyscyplinarnych.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Prezesie.

Jeszcze jedno pytanie?

(Senator Stanisław Piotrowicz: W związku z ostatnią wypowiedzią pana prezesa...)

Dobrze, to proszę.

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Panie Prezesie, wspomniał pan o tym, że nie jest potrzebna ochrona immunitetowa w przypadku niektórych przestępstw, chociażby wypadku drogowego. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że immunitet nie chroni osoby, tylko chroni instytucję. Oczywiście wypadek drogowy może się przytrafić każdemu, jest to przestępstwo nieumyślne, nikt tego nie chce,  jednak może do niego dojść. A reperkusje dla służby są tego rodzaju, że oto... Nie chodzi tylko o to, żeby chronić sędziego, prokuratora czy też inne osoby objęte immunitetem przed odpowiedzialnością karną, ale odpowiedzialność karna rodzi dalej idące reperkusje. Czy pan prezes nie widzi, że mogą być sytuacje wyglądające w ten oto sposób: na przykład stary, doświadczony sędzia, potrzebny wymiarowi sprawiedliwości, bo korzysta się z jego wiedzy i doświadczenia, w wyniku jednego drobnego wypadku drogowego - z lekkimi skutkami - traci dorobek całego życia, a więc ponosi konsekwencje niewspółmierne do tego, co się wydarzyło? Czy podziela pan ten pogląd, że sędzia skazany za nieumyślny wypadek drogowy, nawet na symboliczną karę grzywny, ma stracić uprawnienia do wykonywania zawodu? Czy nie jest tak?

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Prezesie, proszę bardzo.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Janusz Godyń:

Nie ulega wątpliwości, że sędzia skazany jakimkolwiek wyrokiem, za jakiekolwiek przestępstwo, moim zdaniem,  nie może wykonywać zawodu. To jest zawód tego typu, że nie wyobrażam  sobie,  aby on mógł być dalej sędzią, nawet jeśli będzie skazany za przestępstwo nieumyślne. Tak więc do tej kwestii podchodzę rygorystycznie.

(Senator Edmund Wittbrodt: To wystarczy za odpowiedź.)

Co tu dużo mówić - powiedzmy, że jesteśmy na sali sądowej, przychodzi strona, a za stołem zasiada sędzia, który był skazany za to wspomniane przestępstwo drogowe, a ma sądzić też w sprawie przestępstwa drogowego. Spójrzmy na to od strony wizerunku - nie obronilibyśmy się w żaden sposób, więc ja tu nie mam wątpliwości. Jeżeli prokurator bądź sędzia są skazani za jakiekolwiek przestępstwo, to nie mają możliwości dalszego wykonywania zawodu. No trudno, są pewne zawody, których nie można... Zdaję sobie sprawę, że to, co mówię, może skierować się także przeciwko mnie, bo również jestem użytkownikiem dróg, jeżdżę i różnie może się zdarzyć. Ale trudno, jeżeli  ktoś dopuści się takiego naruszenia, to ze względu na specyfikę tego zawodu i wymagania wobec sędziów - bo o nich tu akurat będę mówił - wydaje mi się, że jednak nie powinien pełnić tej funkcji. Kiedy mówiłem, że w tej sytuacji, moim  zdaniem, nie ma potrzeby ochrony immunitetowej, to chodziło mi tylko o to, że ona powinna dotyczyć przede wszystkim tego, co ma związek z wykonywaniem zawodu. Uważam, że  w tej kwestii sędzia czy prokurator zawsze powinien być chroniony, w tym również po ustaniu stosunku służbowego. W przeciwnym wypadku dochodziłoby do takiej sytuacji, że taki sędzia mógłby się obawiać podejmowania określonych czynności, myśląc: w przyszłości, jak już nie będę sędzią, to wtedy mnie pociągną do odpowiedzialności karnej. Oczywiście może być pociągnięty, ale najpierw sąd dyscyplinarny powinien się wypowiedzieć, czy rzeczywiście należy go pociągnąć do tej odpowiedzialności. Tę ochronę zawęziłbym jednak wyłącznie do odpowiedzialności z tytułu wykonywanych czynności, a więc tego, co ma związek z czynnościami służbowymi, co dotyczy stricte istoty zawodu prokuratora czy sędziego.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Prezesie.

Otwieram dyskusję.

Pan prezes może teraz posłuchać wystąpień senatorów w dyskusji.

(Prezes Sądu Najwyższego Janusz Godyń: Dziękuję bardzo.)

Czas pytań się zakończył.

Pierwszym dyskutantem jest pan profesor senator Bender. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Z Sądem Najwyższym byłem związany pozaprocesowo, a także procesowo przez blisko dziesięć lat, a jeśli dodam do tego łączność procesową, to chyba przez trzynaście lat. Pozaprocesowo, bo kiedy byłem sędzią Trybunału Stanu, podlegałem prezesowi Sądu Najwyższego, będącemu jednocześnie prezesem Trybunału Stanu, a procesowo ze względu na to, że w Sądzie Najwyższym toczyła się przez trzynaście lat, bodajże czterokrotnie, moja sprawa, i były przyjmowane kasacje. Dotyczyła mojego sporu z Jerzym Urbanem, który został nazwany przeze mnie "Goebbelsem stanu wojennego". Kasacji nigdy nie oddalono. Na koniec procedury kasacyjnej uzyskałem wyrok stwierdzający, że miałem prawo określić Jerzego Urbana - rzecznika rządu komunistycznego, oszczercę wielu wybitnych osób, wydawcę rynsztokowego tygodnika "Nie", współodpowiedzialnego za propagandę, która przyczyniła się do śmierci beatyfikowanego dziś księdza Jerzego Popiełuszki - mianem Goebbelsa stanu wojennego.

Ze sprawozdania, które pan prezes przedstawił, wynika, że w roku 2008 wpłynęło już pięć tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt pięć skarg i kasacji. Ciekawi mnie, może i innych senatorów, ile tych kasacji przyjęto i czy wszystkie - to jest istotne - rozpatrywano w składzie jednoosobowym, co budzi wątpliwości, jeśli chodzi o dogłębność rozstrzygnięcia, zwłaszcza uzasadniającego odmowę przyjęcia kasacji. Ja w procesie z "Goebbelsem stanu wojennego" nie miałem problemu; kasacje przyjmowali i od niego, i ode mnie, sędziowie w większym gronie. Wtedy obowiązywała zasada, że skład nie musi być jednoosobowy. Gdyby dziś - mówię hipotetycznie - następca Jerzego Urbana w opluwaniu, oczernianiu ludzi, który ma czelność pierwszy raz w historii niepodległej Polski uwłaczać w sposób rynsztokowy, tak, rynsztokowy, jak niegdyś czynił to w obrzydliwy sposób Jerzy Urban... Chodzi mi, wszyscy się domyślają, o posła Janusza Palikota. Gdyby ten człowiek, który ma czelność odsądzać majestat głowy państwa od czci i wiary, zwłaszcza po męczeńskiej śmierci w katastrofie, świętej pamięci prezydenta naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, który śmierć poniósł 10 kwietnia bieżącego roku; i który ciągle obrzuca prezydenta inwektywami, gdyby ten prostak miał wytoczony proces - oczywiście ciągle jest to pytanie hipotetyczne - i go przegrał lub, co nie jest wykluczone w naszym systemie sądowym, wygrał, to czy kasacja byłaby rozpatrywana przez Sąd Najwyższy jednoosobowo? Czy w tak istotnej sprawie - nadal mówię: hipotetycznej - Sąd Najwyższy mógłby sprawę kasacji rozpatrzyć nie w jednoosobowym, lecz w większym składzie? Tego, Panie Prezesie, uważam, wymagałoby normalne ludzkie poczucie sprawiedliwości i przyzwoitości. Czy Sąd Najwyższy mógłby się na to zdobyć przy obecnym ustawodawstwie, przy obecnym stanie prawnym i obecnej praktyce prawnej?

Kolejna kwestia. Pan prezes zechciał powiedzieć, że Sąd Najwyższy rozpatruje również sprawy lustracyjne i orzeka, że mimo wszystko ten lub ów nie był, to się stosunkowo rzadko zdarza, kłamcą lustracyjnym. Orzeka, że współpracował z władzami bezpieczeństwa w minionym okresie komunistycznym w sposób nieświadomy. No, ale współpracował. Wtedy współpracował, a dzisiaj jakoś zamazuje się te kwestie. Współpracował nieświadomie, ale oczywiście mógł swoje dzieciństwo, że tak powiem, przenieść w lata późniejsze. Trzeba wiedzieć, że współpracował, tyle że według sądu ta współpraca zostaje uznana za łagodniejszą, łagodną lub w ogóle niemającą znaczenia ze względu na swoistą świadomość. Czy nie należałoby tego wyraźnie określić? Współpracował z komunistycznym wywiadem, wojskowym lub cywilnym, tyle że sąd widzi jego udziecinnienie, to, że nie potrafił być samodzielny, był nieświadomy...

Ostatnia sprawa, Panie Marszałku. Pan senator Rachoń podniósł bardzo istotną kwestię: czy i ile spraw z Polski w Strasburgu... Tam przyjmuje bądź oddala sprawy Europejski Trybunał Praw Człowieka. Wiemy, że pan prezes mówił, iż te dane są w gestii rządu, jednak jest problem na polu sądownictwa międzynarodowego i naszego. Panie Senatorze Rachoń - nie ma pana senatora Rachonia - jest również jakiś problem związany z nami. Jest tutaj pan senator Wach. My wybieramy sędziów, a niekiedy, nawet często, nie wiemy, kim oni są - delegowano ich - jaką mieli przeszłość sądowniczą i jakie mają umiejętności. To jest nieraz działanie z zamkniętymi oczami. Poza tym nie wszyscy przecież jesteśmy prawnikami. Chciałbym zapytać, czy Sąd Najwyższy ma jakieś... Oczywiście ma kontakty z innymi sądami najwyższymi, bo często, bardzo często są tam przedstawiciele tamtych najwyższych gremiów sędziowskich. Czy można byłoby, zanim wrzucimy głos, uzyskać informacje o tym, czy jest jakaś komórka w Sądzie Najwyższym, która by nam powiedziała, że ten albo ów sędzia, jak dzisiaj się mówi, z Macedonii, byłej Republiki Jugosławii, Czarnogóry lub innych krajów, które są dla nas odległe, coś znaczy w tamtym systemie sądownictwa? To byłoby bardzo, bardzo przydatne. A jeśli nie, to czy istnieje możliwość... czy byłoby poprawne zwrócić się do Sądu Najwyższego, żeby zrobił on jakiś sondaż w tamtym sądzie najwyższym w odniesieniu do kandydata zgłaszanego do trybunału strasburskiego. Inaczej będzie taka sytuacja, że będziemy przegrywać w różnych bardzo istotnych sprawach. Będą przegrywać także inni, chociażby Włochy, które, jeśli chodzi o sprawę obrony krzyża, znaku najważniejszego dla naszej tradycji europejskiej od paru tysiącleci, są bezradne. Odwołały się co prawda do Wielkiej Izby, ale przecież w Wielkiej Izbie też są tacy sędziowie, jakich wybraliśmy. Co oni zdecydują? Na szczęście powiedzieli, że sprawę odraczają.

Już, Panie Marszałku, wiem. Widzę pana gesty jednym okiem, ale jeszcze pozwoli pan...

Odraczają to i być może odroczą ad Kalendas Graecas, jak to się mówi. Tak byłoby najlepiej - aby nie uwłaczali naszej tożsamości europejskiej o korzeniach chrześcijańskich. To być może umożliwiłoby też rządowi polskiemu... Nie zrobił on tego, co uczyniło, łącznie z Litwą, czternaście państw. Rządy wsparły odwołanie się rządu włoskiego do najwyższej izby trybunału w Strasburgu. Dlaczego myśmy tego nie zrobili, trudno powiedzieć. Może jest to przeoczenie z racji różnych kwestii wyborczych, może przesądziły inne względy. Byłoby dobrze, gdyby pan premier Tusk zechciał powiedzieć, dlaczego nie poszedł w ślady chociażby rządu Litwy. Skończyłem. Dziękuję za wytrzymałość.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Cichoń będzie łaskaw zabrać głos.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Marszałku! Panie Prezesie! Wysoka Izbo!

Z uwagą wysłuchałem tutaj sprawozdania pana prezesa, podobnie jak i tego przedstawionego przez pana prezesa Garlickiego na posiedzeniu komisji praw człowieka. Doceniam duży...

(Senator Leon Kieres: Prezesa Gardockiego.)

Gardockiego, przepraszam.

Doceniam duży trud i dorobek orzecznictwa Sądu Najwyższego, ale nie po to się tutaj spotykamy, żebyśmy sobie prawili komplementy. Dlatego proszę wybaczyć, że poruszę to, co moim zdaniem zasługuje na większą uwagę i co w pewnym sensie wzbudza mój niepokój oraz prowadzi do wysunięcia ewentualnych postulatów pod adresem Sądu Najwyższego. Zdaję sobie sprawę z tego, że funkcję Sądu Najwyższego jako instancji najwyższej, która ma do czynienia ze sprawami i ze stosowaniem prawa jedynie, praktycznie rzecz ujmując, w ramach rozpatrywania kasacji lub zapytań prawnych, których ramy - zarówno kasacji, jak i zapytań prawnych - są bardzo wąsko zakreślone przez obowiązujące ustawodawstwo... Przypominam, że w sprawach kasacyjnych musi istnieć jakieś istotne zagadnienie prawne wymagające wykładni bądź też potrzeba rozstrzygnięcia spraw, które wzbudzają wątpliwości w orzecznictwie czy w nauce prawa karnego. Stąd jeszcze dodatkowe ograniczenie co do zakresu wartości przedmiotu sporu - w sprawach gospodarczych, jeśli chodzi o kasację, przedmiot sporu nie może mieć wartości poniżej 75 tysięcy, w innych sprawach jest to granica 50 tysięcy. A zatem liczba spraw napływających do Sądu Najwyższego jest bardzo ograniczona, co powoduje również, że w tej chwili do Sądu Najwyższego nie dociera bardzo wiele spraw, w których występują istotne zagadnienia prawne, jednakże z uwagi na wartość przedmiotu sporu, czyli tę wartość czysto materialną, nie mogą one być przedmiotem kasacji. Dawniej, kiedy istniała instytucja rewizji nadzwyczajnej, takich ograniczeń nie było, stąd Sąd Najwyższy bardzo często wypowiadał się w istotnych kwestiach, które może nie miały większego wymiaru materialnego, w sensie finansowym, ale dotyczyły istotnych zagadnień prawnych. W tej chwili, niestety, to wszystko wymyka się spod kontroli Sądu Najwyższego.

Mając świadomość tych ograniczeń, z którymi spotyka się Sąd Najwyższy, chciałbym podkreślić jedno. Tak jak w początkowej fazie transformacji po 1989 r. z dużą uwagą i aplauzem przyjmowałem wiele orzeczeń Sądu Najwyższego, zwłaszcza tych, które dotyczyły instytucji przedawnienia - na przykład były to wypowiedzi Sądu Najwyższego o tym, że nie należy liczyć terminu przedawnienia wobec dochodzenia roszczeń względem władzy państwowej przed 1989 r., kiedy z racji istniejącego systemu totalitarnego bardzo często było to niemożliwe i skazane na niepowodzenie, w związku z czym ten termin przedawnienia powinien biec dopiero po 4 czerwca 1989 r. - a także orzecznictwo Sądu Najwyższego, w którym stwierdzał on, że w ramach dyspozycji art. 8 konstytucji, która stanowi, że źródłem prawa są konstytucja i ustawy, jest władny nie stosować ustawy, którą ocenia jako sprzeczną z konstytucją, a zatem nie pozostawiał tutaj monopolu Trybunałowi Konstytucyjnemu w zakresie oceny, czy dana ustawa jest zgodna z konstytucją, czy nie, tylko uznawał, że w procesie stosowania prawa ma prawo pominąć regulacje ustawowe, które uznaje za sprzeczne z konstytucją, tak niestety w ostatnim okresie odnotowałem orzeczenia Sądu Najwyższego, które budzą niepokój i sprzeciw. Przypomnę choćby tę sławetną uchwałę Sądu Najwyższego, Izby Karnej, w kwestii niepodlegania przez sędziów odpowiedzialności za retroaktywne stosowanie ustawy, a ściśle mówiąc, właściwie dekretu o stanie wojennym. Przypominam, że wtedy sędziowie stosowali dekret o stanie wojennym, mimo że nie był on jeszcze opublikowany, a zatem nie stanowił źródła prawa powszechnie obowiązującego. Jest też następna taka uchwała, dotycząca przedawnienia czynów ściganych dokonywanych przez funkcjonariuszy ówczesnego systemu państwa komunistycznego, popełnianych w związku ze zwalczaniem opozycji. Sąd Najwyższy stwierdził, że ustawa o IPN, która ustanowiła specjalne, dłuższe terminy przedawnienia, nie ma zastosowania, tylko mają zastosowanie ogólne reguły kodeksu karnego, a więc terminy przedawnienia są krótsze. To wzbudza pewien niepokój, podobnie jak ta uchwała, o którą dzisiaj pytałem pana prezesa, stwierdzająca, że państwo odpowiada za zaniechania ustawodawcze jedynie co do sytuacji zaistniałych po wejściu w życie konstytucji, czyli po 17 października 1997 r. Są to orzeczenia, które, tak jak mówię, wzbudzają wręcz sprzeciw w mojej duszy, również prawnika, bo jestem prawnikiem praktykiem od wielu lat.

Niestety, mam wrażenie, że Sąd Najwyższy wykazuje tendencję do petryfikowania pewnego stanu prawnego z przeszłości, nie podchodząc do sprawy dostatecznie krytycznie i nie tworząc orzecznictwa, które byłoby orzecznictwem dającym w ramach obowiązującego stanu prawnego taką interpretację, która, z jednej strony, jest poprawna prawniczo, a z drugiej strony, powoduje, że można naprawiać pewne błędy popełnione w minionym okresie. W związku z tym muszę powiedzieć, że niestety Sąd Najwyższy postrzegam jako instytucję, która chyba troszeczkę zbyt mało aktywnie działa na tym polu, zwłaszcza jeśli chodzi o krytyczną ocenę obowiązującego ustawodawstwa, szczególnie z minionego okresu, w przeciwieństwie do tego, co czyni Trybunał Konstytucyjny czy sądy administracyjne. Tak że to są moje generalne uwagi... Trzeba też zwrócić uwagę na to, że - inaczej niż w przypadku Trybunału Konstytucyjnego - w ostatnich dwóch, trzech latach praktycznie nie spotkałem się z orzeczeniem Sądu Najwyższego, w którym odmówiłby on zastosowania ustawy, oceniając ją jako sprzeczną z konstytucją czy z Europejską Konwencją Praw Człowieka. A przecież jest to uprawnienie Sądu Najwyższego, które wypracował, tak jak powiedziałem, już dziesiątki lat temu, stwierdzając, że nie jest on limitowany jedynie do stosowania posłusznie prawa, czyli odchodząc od tej monteskiuszowskiej tezy, że sąd to są jedynie usta ustawodawcy. Odchodzimy od tego, w całej Europie się od tego odchodzi. Sądy są obecnie bardziej kreatywne, najlepszym tego dowodem są zwłaszcza instytucje takie jak trybunały konstytucyjne czy Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Mam świadomość, że rola Sądu Najwyższego jest inna, jednak jest tu też miejsce na to bardziej kreatywne orzecznictwo i tego mi troszeczkę brakuje. Dziękuję bardzo.

 

 


59. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu