56. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

Do spisu treści

Senator Jadwiga Rotnicka:

Przepraszam, Panie Marszałku, ale muszę dopytać do końca. Ja pytałam o jeden konkretny program Programu 2, który swoją nazwą wprowadza mnie w błąd, program "Kocham Cię, Polsko". Czy pan, Panie Przewodniczący, zna ten program?

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Ale ja nie widziałem tego programu, Pani Senator.)

To jest tragiczna rzecz! I chciałabym zapytać, czy to jest program misyjny, rozrywkowy, promujący, nie wiem, aktorów, publiczność czy coś takiego? O to pytam.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Pani Senator, nie wiem, nie oglądam tego. Z tego, co usłyszałem, wynika, że jest to program o bardzo wysokiej oglądalności. Nie wiem, czy jest programem misyjnym, bo go nie widziałem. To jest po prostu konkurs, tak?

Do spisu treści

Senator Jadwiga Rotnicka:

To zapraszam, żeby pan to zobaczył.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Dobrze.)

(Głos z sali: To na piśmie niech odpowie.)

Dobrze, to niech mi pan poda, jakie programy misyjne są emitowane w Programie 1 i w Programie 2. Bardzo bym o to prosiła. Co zalicza się do tej kategorii?

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Ja to przeczytałem. Program 1: w większości film dokumentalny, ten, który jest produkowany w Polsce, zapewne zalicza się do produkcji misyjnej. Ja bym musiał szczegółowo rozliczyć każdy program. Koncerty, transmisje - to wszystko jest produkcją misyjną. Relacja z rozdania, nie wiem, nagród za książki, Teatr Telewizji, który pochłania mnóstwo pieniędzy... Ale nawet programy informacyjne zaliczają się do programów misyjnych. Niemniej jednak ja bym wskazał te programy, które są wyróżnikiem w ofercie Telewizji Polskiej, w ogóle nadawcy publicznego.

(Senator Jadwiga Rotnicka: Są na ogół w godzinach nocnych, a w godzinach największej oglądalności są właśnie takie programy.)

Coraz większa oferta jest kierowana do masowego widza, z tym się zgadzam. To jest polityka zarządu telewizji, która po prostu musi się z czegoś utrzymać. Ale jeżeli porównamy ofertę nadawcy publicznego... Nie jestem w stanie w tej chwili dyskutować o każdej pozycji programowej. Powiedziałem, że udział filmu dokumentalnego jest na poziomie 4,9% w Programie 1 i na poziomie 8% w Programie 3, a jeżeli chodzi o udział filmu dokumentalnego na antenach TVN czy Polsatu, to on jest w ogóle niemierzalny. Czyli krótko mówiąc, to jest zupełnie inna skala oferty programowej. Jeśli chodzi o programy edukacyjne, to jest tak samo. Programy dziecięce czy młodzieżowe telewizja publiczna... Tutaj rzeczywiście nastąpiło w tym roku ograniczenie, to jest ta słynna sprawa "Teleranka", ale inne telewizje w ogóle nie mają takiej oferty. Tak więc z realizacją misji i z rozliczeniem pieniędzy na realizację misji, a tego Krajowa Rada pilnuje, zapewniam, Pani Senator, nie ma żadnego problemu, bo telewizja publiczna jest w stanie udokumentować wielokrotnie większe nakłady misyjne niż te, które dostaje z abonamentu.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: I pytanie pana senatora Dobrzyńskiego, Panie Przewodniczący.)

Działania prawne? Proszę państwa, jeśli chodzi o działania prawne, to w tej chwili Krajowa Rada ma ograniczone pole działania. Ale to, co może zrobić, to na przykład złożyć pozew przeciwko Poczcie Polskiej za nieskuteczne ściąganie abonamentu i to jest w tej chwili bardzo poważnie rozważane. To znaczy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego... Ja przypomnę, że Krajowa Rada toczyła przez wiele lat spór z Ministerstwem Finansów, bo było rozporządzenie Ministerstwa Finansów skierowane do urzędów skarbowych mówiące o tym, że egzekucja zobowiązań abonamentowych, zaległości abonamentowych przez urzędy skarbowe na gruncie ustawy abonamentowej jest niemożliwa. Ten spór trwał za kadencji kilku ministrów finansów. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego my nie mamy już tych wątpliwości, to znaczy wcześniej też ich nie mieliśmy, ale mam nadzieję, że minister finansów też nie będzie ich miał, i jeżeli Poczta Polska nie zajmie się na poważnie sprawą ściągalności abonamentu, to rzeczywiście można będzie rozważyć skierowanie pozwu przeciwko poczcie.

(Senator Jan Dobrzyński: Czy ten pozew będzie jeszcze za kadencji tej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czy też państwo nie zdążą?)

Ja powiem w ten sposób: złożenie takiego pozwu leży w interesie mediów publicznych i w interesie społecznym, którego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji musi strzec, więc powiedziałbym, że każdy skład Krajowej Rady powinien takie kroki podejmować. A to, jaka będzie, jak długa i czyja kadencja, to już jest oczywiście kwestia przyszłości. Niewątpliwie tym ustawowym obowiązkiem Krajowej Rady jest pilnowanie interesów publicznych w mediach, a dużej część te interesy realizują media publiczne. Środki na ich realizację to jest abonament. Jeżeli więc widzimy taką sytuację w zakresie abonamentu, to jest to po prostu obowiązek tego organu.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Kolejne pytania: panowie senatorowie Piechniczek i Abgarowicz. Proszę bardzo, pan senator Piechniczek.

Do spisu treści

Senator Antoni Piechniczek:

Panie Marszałku, Panie Przewodniczący, moje pytania są trochę mniejszego kalibru. Czy mógłby pan, Panie Przewodniczący, udzielić odpowiedzi na pytanie, ile telewizja publiczna zapłaciła za prawo do transmisji piłkarskich mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki, tych mistrzostw świata, które odbędą się za parę dni?

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

To od razu, Panie Senatorze, powiem, że nie wiemy i nie będziemy tego wiedzieć, bo to jest tajemnica handlowa.

(Senator Antoni Piechniczek: Dobrze. A pytanie...)

Chyba że jakiś dziennikarz tego się dowie i przeczytamy o tym w gazecie. Ale wprost nie jest nam przekazywana taka informacja.

Do spisu treści

Senator Antoni Piechniczek:

Dobrze, to już wiem.

Teraz drugie pytanie. Jesteśmy organizatorami Euro 2012 i nie bez znaczenia jest klimat, jaki panuje wokół polskiej piłki nożnej i w ogóle organizacji tych mistrzostw. Ja sobie zdaję sprawę - zresztą użył pan tutaj takiego określenia - że o wszystkim nie decyduje już cenzura i nie na wszystko ma pan wpływ. Ale czy Krajowej Rady nie zastanawia klimat, jaki określone stacje telewizyjne, głównie komercyjne, tworzą wokół tej imprezy i wokół piłki nożnej? Jeden z moich przyjaciół, żeby to przybliżyć, obrazowo powiedział, że gdyby miał zakład pogrzebowy, to większość tych dziennikarzy sportowych zatrudniłby do pisania nekrologów. Więc ja się obawiam, czy takie nekrologi nie będą dotyczyły Euro. Jakie jest ewentualnie stanowisko Krajowej Rady? Jakie są możliwości oddziaływania w celu budowania we wspólnym interesie dobrego klimatu wokół sportu, zwłaszcza wokół piłki nożnej?

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Senatorze, to jest problem wykraczający oczywiście poza sprawozdanie i poza w ogóle kompetencje Krajowej Rady.

(Senator Ryszard Bender: Ale może o szczypiorniaku by coś pan powiedział...)

(Głos z sali: A co to jest?)

Ja bym powiedział w ten sposób... To znaczy ja nie odpowiem, tylko opiszę sytuację. Jeśli chodzi o Euro, to Krajowa Rada ze środków publicznych przekazała 25 milionów zł na potrzeby realizacji obsługi medialnej tej imprezy. To jest związane zarówno z wykupem praw, jak i z zapewnieniem odpowiednich środków technicznych obsługi itd. Ale oczywiście to nie są środki, które wystarczą na te cele. Telewizja publiczna lwią część tych kosztów będzie pokrywała z przychodów własnych.

Jeśli chodzi o klimat wokół Euro 2012 w innych mediach, to ja powiem tylko tak... Ja tego nie śledzę i nie wiem, jaki jest klimat, ale zawsze musimy pamiętać, że tu jest też walka konkurencyjna i chodzi o wpływy i interesy. Pamiętajmy o tym, że telewizja publiczna jako posiadacz praw do transmisji jest bezpośrednim graczem, jeśli chodzi o organizację, a przede wszystkim transmisję i obsługę mistrzostw. Pamiętajmy o tym, że inne grupy medialne, takie jak TVN, ITI czy Polsat, to są grupy, które mają nie tylko swoje główne anteny, ale też kanały tematyczne, w tym kanały sportowe, i możliwość wykupienia części praw do transmisji. Dzisiaj programy tematyczne sportowe są w grupie tych najbardziej dochodowych programów telewizyjnych. Często ci nadawcy są też właścicielami klubów sportowych, jak to jest w przypadku ITI itd., itd.

Tak że ta sytuacja rzeczywiście jest dość skomplikowana, bo tu krzyżują się różne biznesy różnych osób, różnych firm, różnych spółek. Z tym że jest to sytuacja, można powiedzieć, do przewidzenia, do przeanalizowania, to nie jest sytuacja niedozwolona, w każdym razie mam nadzieję, że nikt nie stosuje tu niedozwolonych praktyk, a uczciwość nadawców powinna nakazywać oddzielenie pewnych własnych kampanii, które można by traktować jako kampanie częściowo biznesowe, związane z prowadzeniem innych interesów. Tak to się dzieje. To skrzyżowanie, skrosowanie dostrzegamy też na przykład na rynku prasowym i radiowym. Grupa Agora jest czwartym, a trzecim, jeśli chodzi o wpływy z rynku reklamowego radiowego, operatorem, nadawcą radiowym, jednocześnie jest wydawcą gazety na tym rynku. Bezpośrednią dla niej konkurencją są inni nadawcy radiowi, a szczególnie Program 3 Polskiego Radia. To wszystko się coraz bardziej zaczyna krzyżować i należy się spodziewać coraz większej liczby podtekstów. Grupa ZPR jest potężną grupą radiową, ale też wydawcą "Super Expressu". Więc widać, jak różne interesy występują na różnych polach, a to niestety może wpływać na rzetelność przekazu dziennikarskiego.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Abgarowicz.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Łukasz Abgarowicz:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący!

W zeszłym roku w mediach publicznych we wszystkich spółkach nastąpiły zmiany zarządów. Nastąpiło to w wyniku porozumienia PiS - SLD. Czy pan uczestniczył w rozmowach, które doprowadziły do tych zmian? To po pierwsze.

Po drugie. Czy rada interesowała się podziałem anten pomiędzy wpływy poszczególnych partii, które wynikły z tych rozmów? Pytam, bo nastąpił tu wyraźny podział. W ślad za tym nastąpiły głębokie zmiany kadrowe, również wśród dziennikarzy. Czy Krajowa Rada interesowała się, czy badała w tym kontekście zachowanie pluralizmu światopoglądowego w mediach?

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Zwłaszcza teraz mamy pluralizm.)

Pytam, bo w przekonaniu opinii publicznej rozmaite anteny, co zresztą było poruszane już na tej sali... Ja nie mówię o pluralizmie politycznym, wyrażającym się w mierzeniu czasu występowania rozmaitych polityków, mam na myśli programy publicystyczne, mam na myśli sposób przekazywania wiadomości. W przekonaniu opinii publicznej to jest zachwiane. Czy rada interesuje się obiektywizmem przekazu i zachowaniem pluralizmu światopoglądowego?

Chciałbym również zapytać o sprawę filmu pana Pospieszalskiego. Czy rada interesowała się tym filmem? Właściwie wszystkie środowiska, w tym Rada Etyki Mediów, wypowiedziały się o tym filmie krytycznie, a rada przez pana prowadzona nie zabrała na ten temat głosu. Czy państwo interesowali się na przykład umową pomiędzy...

(Senator Ryszard Bender: Wspaniały film.)

...telewizją a "Rzeczpospolitą", na podstawie której ten film jest dalej kolportowany? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o umowę między telewizją a "Rzeczpospolitą", to oczywiście tym się nie interesowaliśmy. To jest raczej kwestia tego, kto ma prawa, kto sprzedaje. Jeżeli telewizja ma te prawa, to może z tym filmem zrobić to, co chce. Jeżeli pan senator oczekuje ode mnie, żebym zakazał kolportowania tego filmu, to muszę powiedzieć, że nie mam takich możliwości i nie mam też  możliwości ścigania autorów za nakręcenie takiego filmu.

(Senator Piotr Andrzejewski: Po prostu nie ma kompetencji.)

Powiedziałem już, że to, co mogliśmy zrobić, aby wyjaśnić sprawę tego filmu, to zrobiliśmy, mianowicie skierowaliśmy zapytanie do telewizji publicznej, ale jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jednak to są wyjaśnienia, które nie będą miały wielkiego wpływ na zarzuty, które są tu postawione, bo przecież nie będziemy nadawcy zakazywać emitowania filmu, tym bardziej że do Krajowej Rady wpływają również pisma, stanowiska wyrażające głębokie poparcie dla tego filmu. Niezależnie od tego zarówno skargi, jak i wyrazy poparcia są dla nas w tym sensie neutralne, że odpowiedzialność spoczywa na nadawcy. Tak jak powiedziałem na podstawie tego, co już zdążyłem ustalić, była tam koncepcja dokonania pewnych poprawek warsztatowych, skrócenia tego filmu, być może wycięcia pewnych kontrowersyjnych scen, ale to była po prostu relacja z wydarzeń, dosyć obiektywna, bo tam panowała taka atmosfera, trudno było wybierać jakieś inne wypowiedzi. Nie wiem, ja tego nie oceniałem. Jeżeli Rada Etyki Mediów dopatrzyła się tam manipulacji, to jest to do udowodnienia przez Radę Etyki Mediów, a nie przez Krajową Radę. My na pewno nie będziemy śledzili dalszych losów tego filmu.

Jak zwykle, pan senator zadał pytanie o to, czy my się zgadzamy na manipulowanie w "Wiadomościach" itd. Nie, oczywiście na manipulowanie w żadnych mediach się nie zgadzamy. To jest kolejne pytanie z tezą, bo ja nie stwierdziłem, że dopatrujemy się tam manipulacji.

Jeśli chodzi o program, ofertę programów publicystycznych i o pluralizm, to zwrócę uwagę choćby na to, że jest program Bronisława Wildsteina i jest program Tomasza Lisa. Moim zdaniem to jest pluralizm. Jeżeli chodzi o taki pluralizm, jaki zaprezentował ostatnio w wywiadzie redaktor Żakowski, mówiąc o innym radiu komercyjnym - po wyrzuceniu z niego pewnego prawicowego dziennikarza - że w tym radiu jest pluralizm, dlatego że jest on, pani redaktor Paradowska i pani redaktor Wielowieyska, to my nie będziemy określali, jakie są granice pluralizmu. Niemniej jednak program Jana Pospieszalskiego od wielu lat jest w telewizji obecny, owszem, i program jest charakterystyczny, i prowadzący jest bardzo charakterystyczny, ale też nie uważam, żeby była podstawa do tego - bo już wcześniej były skargi, głównie klubu lewicy - aby ograniczać takim dziennikarzom możliwość wypowiedzi. Pluralizm nie polega na ograniczaniu wypowiedzi i niedopuszczaniu pewnych filmów, tylko na umożliwieniu wypowiedzi wszystkim. Mam nadzieję, że telewizja publiczna, mam nadzieję, że także inni nadawcy będą się kierowali taką zasadą. Na marginesie jeszcze dodam, że pan redaktor Żakowski też występuje w Telewizji Polskiej, ma tam swój program.

Jeżeli mówimy o publicystyce i o tym, że nie ma pluralizmu, bo jest program tego czy innego publicysty, to dobrze by było wymienić wszystkich publicystów, którzy mają programy w telewizji, i zobaczyć, jakie opcje są tam reprezentowane. Moim zdaniem reprezentacja jest bardzo szeroka, znacznie szersza niż w innych telewizjach, przede wszystkim dlatego, że oferta publicystyczna jest znacznie większa. Jeżeli złamanie zasady w publicystyce traktuje pan jako pewnik, bo tak wyglądało to pytanie, pytał pan, dlaczego jest taka zasada, to musi pan określić, czy chodzi o program Wildsteina, Żakowskiego, Lisa czy Pospieszalskiego. Ja nie wiem. A są jeszcze inne programy, które funkcjonują na tych antenach.

Czy uczestniczyłem w porozumieniu PiS - SLD? Nie uczestniczyłem w takim porozumieniu, uczestniczyłem w wyborze, o porozumieniu nic nie wiem . Uczestniczyłem, powtarzam, w wyborze rad nadzorczych do mediów publicznych oraz w dosyć trudnych i długich rozmowach w gronie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w efekcie których musiałem mieć cztery głosy, aby przegłosować uchwały o powołaniu rad nadzorczych. O tym mówiłem już w zeszłym roku, pod koniec lipca. Otóż po wyborze rad nadzorczych dyskutowaliśmy tutaj o rozpatrzeniu sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wtedy też powiedziałem o moim zdziwieniu, że to sprawozdanie jest rozpatrywane tak późno, bo prezydent zapowiadał, dawał do zrozumienia, że w takiej sytuacji jest możliwość odrzucenia tego również przez prezydenta. Ale to był wtedy taki normalny tryb, normalny termin rozpatrywania sprawozdania, w końcu lipca, a rozmowy w sprawie powołania rad nadzorczych odbywały się w połowie lipca ubiegłego roku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Pan marszałek Borusewicz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Bogdan Borusewicz:

Panie Przewodniczący, ja z uwagą słucham pana odpowiedzi, ale nie mogę się zgodzić z pana sugestią, jaka nam w tej chwili została przekazana, że tym razem rozpatrujemy to sprawozdanie w jakimś trybie nadzwyczajnym.

A teraz pytania...

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Ale, Panie Marszałku, ja tego nie powiedziałem.)

Ale była taka sugestia.

Teraz pytania, Panie Przewodniczący. Najpierw odnośnie do podwyższania poziomu głośności w czasie emisji reklam. Ja pytałem już o tę sprawę w ubiegłym roku i wtedy pan częściowo odpowiedział. Pytałem, dlaczego Krajowa Rada nie zajmuje się sprawą zwiększania mocy w czasie nadawania reklam. Pan stwierdził, że nie miała do tego odpowiedniego sprzętu, że na jego zakup potrzebowała 300 tysięcy. Wiem też, że nie chodzi o podwyższanie siły głosu, ale, jak się zdaje, o podwyższanie częstotliwości. Nieważne, o co chodzi, ważny jest efekt, a tego efektu, jak uważam, my odbiorcy nie powinniśmy akceptować. Oglądamy telewizję i raptem jest to uderzenie reklamowe, które powoduje niedobre skutki dla każdego człowieka. A więc w związku z tym ja chciałbym zapytać, czy Krajowa Rada będzie w tej kwestii podejmowała jakieś skuteczne działania. Jeżeli nie można kupić tego sprzętu za 300 tysięcy, to czy Krajowa Rada nie zamierza dokonać leasingu tego sprzętu albo jego wypożyczenia na czas, który będzie potrzebny do zmierzenia i ustalenia obiektywnych parametrów.

Kolejne pytanie, dotyczące Telewizji Polonia. Czy udało się odblokować nadawanie Telewizji Polonia w Stanach Zjednoczonych? Tam jest zastała kwestia umowy podpisanej, zawartej przez jednego z poprzedników obecnego szefa telewizji, z której prawdopodobnie trudno jest się wycofać. Chciałbym zapytać, czy były podjęte w tej kwestii jakieś działania.

I ostatnie pytanie, także w sprawie Telewizji Polonia. W ramach ograniczenia środków Telewizja Polonia została tym ograniczeniem uderzona dość dotkliwie. Na przykład jest zapowiedź likwidacji cyklicznego programu "Polonia z Wilna". Pytanie, czy to jest konieczne. Czy telewizja publiczna, ograniczając swoje wydatki, w pierwszej kolejności ogranicza Telewizję Polonia, czy jest odwrotnie i Telewizja Polonia jest jakoś chroniona? To wszystkie moje pytania.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Przewodniczący, proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Marszałku, jeśli chodzi o ewentualną sugestię, ja odnosiłem się do tego, że debata nad sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji odbywała się w Senacie pod koniec lipca, a w Sejmie to w ogóle pod koniec września, więc jeszcze znacznie później. Ale tutaj nie chodziło o jakiś komentarz do kwestii rozmów i negocjacji. Te rozmowy trwały długo, toczyły się w atmosferze, w której, wydawałoby się, przyspieszenie prac nad sprawozdaniem było korzystne, ponieważ były właśnie wybory do Parlamentu Europejskiego, ponieważ były problemy... I wtedy ja apelowałem, żeby nastąpiło przyspieszenie, które dałoby realne rozwiązanie. I to o to mi chodziło. Ale, jak mówię, w Sejmie było to dopiero we wrześniu.

Jeśli chodzi o głośność reklam, to myśmy wydali zarządzenie wprowadzające jednolite zasady mierzenia tej głośności. Ponieważ to zarządzenie postawiło przed nadawcami dosyć wysokie wymagania technologiczne, siłą rzeczy musiało mieć vacatio legis w wymiarze pół roku, tak żeby nadawcy też mogli się do tego dostosować. I to pół roku minie właśnie 15 czerwca. My nie mamy w budżecie pieniędzy na odpowiedni sprzęt i oprogramowanie. Oczywiście zwróciliśmy się do instytutów badawczych w Polsce, żeby sprawdzić, czy mogą świadczyć tego typu usługę, i jeżeli znajdziemy taki instytut, to będziemy się tym zajmowali. No niestety, na razie to będą takie wyrywkowe badania, wyrywkowe kontrole, ale mamy nadzieję, że one dadzą efekty i wreszcie uda nam się to unormować. Tak że od 15 czerwca nadawcy będą mieć taki obowiązek. My nie mamy na razie możliwości sprawdzania, ale będziemy jeszcze próbowali do 15 czerwca podpisać jakąś umowę, znaleźć jakiś instytut, który będzie mógł to sprawdzać. Oczywiście poziom głośności zależy nie tylko od tego, jaki jest poziom decybeli nadawanego sygnału, to subiektywne odczucie zależy też od tego, jaki jest poziom głośności fragmentu audycji bezpośrednio przed reklamą i bezpośrednio po reklamie itd. oraz to, z jakich składowych częstotliwości ten sygnał się składa, czy to są tony tylko średnie i wysokie, czy również niskie. Tak naprawdę, żeby określić i później udowodnić w sądzie, że coś jest głośne, potrzebna jest szczegółowa analiza. Powtarzam: dzisiaj jest problem ze znalezieniem takiego instytutu, bo te algorytmy opracowane przez firmy zajmujące się dźwiękiem przestrzennym są dosyć nowe, dopiero wprowadzane. Przy okazji powiem, że ten problem dotyczy nie tylko polskiego rynku. Z tym problemem borykają się na pewno także inni europejscy regulatorzy i obserwujemy duże zainteresowanie z ich strony tym, jak ta metoda regulacji zostanie u nas zastosowana. Bo ten problem pojawia się praktycznie na całym świecie.

Jeśli chodzi o Telewizję Polonia, to oczywiście nie jest tak, że ktoś jakoś specjalnie na Telewizji Polonia chciałby się zemścić. Po prostu jest dokładnie tak samo, jak w ośrodkach regionalnych: jak się obetnie 10% w ramach anteny głównej, to tego aż tak nie widać, ale jak się obetnie 10% w ramach tej anteny głównej, to tego aż tak nie widać, a jak się obetnie 10% w Telewizji Polonia czy w ośrodku regionalnym, to jest to już znacznie dotkliwsze cięcie. Tyle tylko, że redukcja dotycząca anteny głównej oznacza z kolei wielomilionowy spadek przychodów, a te przychody zasilają kanały tematyczne czy ośrodki regionalne. A więc tutaj są podejmowane decyzje dosyć trudne i dramatyczne, ale zarząd zapewnia, że bez potrzeby nic nie będzie redukował. Pewne ograniczenia są jednak konieczne, tak samo jak ograniczenia dotyczące kanałów tematycznych, na przykład TVP Kultura, a głównie TVP Historia. To wynika po prostu z sytuacji ekonomicznej.

Co prawda nie jest to przedmiot sprawozdania Krajowej Rady, ale powiem, że z dużym zainteresowaniem przyglądam się podejmowanym przez telewizję publiczną, przez obecny zarząd próbom naprawy sytuacji ekonomicznej spółki. Ufam, że one rzeczywiście podejmowane są w interesie tej spółki. Zresztą na tej sali wielokrotnie mówiliśmy o potrzebach restrukturyzacji, to na tej sali i na sali sejmowej pojawiały się opinie o tym przeroście zatrudnienia, o zwiększonych kosztach. No, to jest właśnie proces cięcia kosztów.

Z tego, co wiem, jeśli chodzi o zakres i zasięg nadawania, na Litwie toczą się nieustanne rozmowy o tym, żeby Telewizja Polonia była obecna w sieciach kablowych. Bo to też jest kwestia samego zasięgu, dotarcia Telewizji Polonia.

Struktura gatunkowa jest przedstawiona na stronie 85 i wygląda tak: 30% filmów fabularnych, 16% - prawie 17% - publicystyki... Jeśli chodzi o film fabularny, to jest to w prawie 100% film polski. A więc ta oferta jest konstruowana pod określonego widza. Co ciekawe, tym widzem jest widz z wykształceniem średnim i wyższym, zdecydowanie lepiej wykształcony niż widz wszystkich pozostałych programów - ja mówię tutaj o TVN, Polsat, TVP1, TVP2, o tych głównych. Tak że ta oferta też powinna być tak przystosowywana.

Obowiązek finansowania Telewizji Polonia brało na siebie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jeśli chodzi o genezę powstania tego programu, zresztą wpisaną w ustawę, to była mowa właśnie o finansowaniu z budżetu państwa, konkretnie z budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. No, dzisiaj tego finansowania praktycznie nie ma. To zresztą był argument w dyskusjach o tym, że model finansowania budżetowego telewizji publicznej nie jest dobrym modelem - żeby nie było właśnie tak, jak z Telewizją Polonia, która miała być przez rząd finansowana, a skończyła w poważnych tarapatach finansowych. Na początku model tego programu był taki, że wykorzystywano ofertę produkowaną dla innych anten, to znaczy, nie było własnej produkcji i własnej publicystyki, tylko raczej zbierano ofertę z innych anten. Ta produkcja pojawiła się z czasem. Jednak wymagana jest jakaś ekonomizacja funkcjonowania również tej anteny, bo niestety spółka nie może sobie pozwolić na kolejną stratę. Tutaj jest po prostu walka o życie, o zbilansowanie przychodów i wydatków.

Jeśli chodzi o dostępność w Stanach Zjednoczonych, to, proszę państwa, Polonia jest oczywiście dostępna, ale tu chodzi o tę umowę z panem Spańskim, o sprawę dostępności tylko na jednej platformie, co jest niezbyt korzystne dla wielu Polaków. Telewizja Polska podjęła pewne działania. Za czasów prezesury Bronisława Wildsteina została przygotowana koncepcja prawna, a prezes Urbański wdrożył i realizował tę koncepcję. Zresztą tu było zastrzeżenie audytu wewnętrznego robionego w pewnym momencie na zlecenie ministra Grada co do rezerw na procesy. Tam były rzeczywiście duże pieniądze. To był 2008 r. Rezerwy na procesy sądowe to były właśnie rezerwy przygotowane przez Telewizję Polską na ten proces ze Spańskim. Cała sprawa toczyła się w Nowym Jorku. Ja jednak z zaskoczeniem dowiedziałem się, że prezes Farfał podpisał ugodę ze Spańskim, w związku z tym procesu już nie ma. Nie mam wglądu w dokumenty, trudno mi ocenić, czy to jest korzystne, czy nie. Wiem, że jest rozpowszechniana... Będzie można oglądać na tych zasadach... Nie wiem, czy kontynuacja tego procesu przez telewizję publiczną byłaby korzystna czy nie, wiązałem jednak z tą sprawą duże nadzieje. Mam nadzieję, że ta ugoda jest przynajmniej korzystna dla Telewizji Polskiej.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Pan senator Szewiński, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Andrzej Szewiński:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Ja mam kilka pytań na temat... Chodzi mi o zjawisko tak zwanego product placement, czyli umieszczania produktów w programach. Czy w 2009 r. Krajowa Rada pochylała się nad tym nieusankcjonowanym, w mojej opinii, w polskim prawie problemem generowania zysków przez stacje telewizyjne poprzez wprowadzanie do programów pewnych produktów? Tu naprawdę chodzi o bardzo duże sumy. Ten proceder występuje w szczególności w serialach.

Druga sprawa. Jak pan może się odnieść do tego, iż telewizja publiczna w sposób drastyczny jest coraz mniej misyjna? Mogą o tym mówić liczby, na przykład w Telewizji Polskiej w 2009 r. na program TVP Kultura wydano 28 milionów, podczas gdy w 2008 - 35 milionów; na TVP Historia w 2008 r. wydano około 11,5 miliona, a w 2009 - 8 milionów. Już nie wspomnę o emisji premier sztuk teatralnych - tu ta liczba spadła z dwudziestu do kilku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dąży się do tego, aby nie było abonamentu, jednak koszty realizacji programów rozrywkowych czy też seriali w telewizji publicznej są zdecydowanie wyższe niż w telewizjach komercyjnych, tak wynika z opinii fachowców. Na przykład koszt realizacji programu rozrywkowego w telewizji publicznej wynosi około 800 tysięcy zł, a jednego odcinka serialu - około 1,5 miliona.

Na koniec odniosę się do tego, o czym mówił mój przedmówca, senator Abgarowicz. Chodzi mi o ten program pana Pospieszalskiego. Mówił pan, iż to jest kwestia pluralizmu, że może być program Lisa, może być kontrowersyjny program Moniki Olejnik czy też programy innych osób... Ale w mojej ocenie Krajowa Rada jako regulator i strażnik rynku telewizyjnego, zgodnie z art. 213 konstytucji, powinna w sposób adekwatny do sytuacji zareagować na propagowanie nieuzasadnionych teorii spiskowych i nakręcanie pewnej spirali nienawiści, bo tak trzeba powiedzieć, w telewizji publicznej. I to nie jest moje prywatne zdanie, to jest zdanie składającej się z autorytetów Rady Etyki Mediów, która skrytykowała sposób przedstawiania opinii i wypowiedzi w tym kontrowersyjnym dokumencie oraz wydała oświadczenie, iż zostały złamane zasady obiektywizmu, szacunku i tolerancji zapisane w Karcie Etycznej Mediów. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Rachoń. Proszę o pytanie.

Do spisu treści

Senator Janusz Rachoń:

Panie Przewodniczący! Krajowa Rada co roku otrzymuje sprawozdania Telewizji Polskiej. Chciałbym zapytać, z czego wynikają rozbieżności między pańską oceną Telewizji Polskiej a oceną Najwyższej Izby Kontroli. Raport Najwyższej Izby Kontroli jest miażdżący. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia gospodarowanie mieniem przez Telewizję Polską. Stwierdzone nieprawidłowości w tym zakresie w szczególności dotyczą... Pan główny akcent, jeśli chodzi o kłopoty finansowe Telewizji Polskiej, kładzie na abonament, a Najwyższa Izba Kontroli wymienia zaniechanie określenia strategicznych kierunków rozwoju spółki, niegospodarne i niezgodne z prawem działania podczas zatrudniania i zwalniania pracowników, przypadki nieprawidłowego gospodarowania majątkiem spółki, zawieranie umów na usługi prawne oraz naruszanie prawa podczas udzielania zamówień publicznych. Nawiasem mówiąc, NIK ocenił, że Telewizja Polska, która sama zatrudnia więcej niż dwudziestu radców prawnych, korzysta z usług zewnętrznych kancelarii prawnych i w pierwszej połowie 2009 r. wydała 4 miliony zł na porady prawne. Sam proces pani Małgorzaty Raczyńskiej z redakcją "Dziennika" kosztował spółkę 97 tysięcy zł. Co więcej, Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia realizację niektórych zadań TVP jako nadawcy publicznego. Stwierdzone nieprawidłowości w tym zakresie w szczególności dotyczą nieustalenia kryteriów kwalifikujących ofertę programową do zadań realizowanych w ramach misji publicznej. Pan w odpowiedzi skierowanej do pana senatora Owczarka i pani senator Rotnickiej powiedział, że ta misja jest wypełniana w pełni, podczas gdy w ocenie Najwyższej Izby Kontroli, którą teraz przytoczę, zaliczanie wszystkich programów, czyli całej telewizyjnej oferty, oczywiście poza reklamami, do misyjnych, jest nierzetelne. Innymi słowy, z czego wynika rozbieżność tych ocen, pańskiej i Najwyższej Izby Kontroli? To jest jedno pytanie.

Drugie pytanie...

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Senatorze, od razu powiem, że jeśli chodzi o kwestie finansowe, to nie są to oceny Krajowej Rady. I nie wiem, czy ten proces tyle kosztował. A jeśli chodzi o kwestie programowe, to ten raport opiera się w dużej mierze na sprawozdaniach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tu nie ma rozbieżności.

(Senator Janusz Rachoń: Czy ja mogę kontynuować, Panie Marszałku?)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Tak, oczywiście, Panie Senatorze, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janusz Rachoń:

Panie Przewodniczący, niestety mijamy się z prawdą, dlatego że i w waszym sprawozdaniu, jak wyliczył to pan senator Owczarek, tych programów misyjnych jest niemalże 100%, a Najwyższa Izba Kontroli wyraźnie pisze w raporcie - przytoczę to jeszcze raz - że w jej ocenie zaliczanie wszystkich programów, czyli całej oferty telewizyjnej, do misyjnych, jest nierzetelne. To jest jedna sprawa.

Drugie pytanie. W odpowiedzi na pytania pani senator Rotnickiej powiedział pan, że nie ogląda "Kocham cię, Polsko". W związku z tym mam pytanie, czy w ogóle ogląda pan telewizję i jakie programy, jeżeli w ogóle.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Najczęściej oglądam TVP Kultura. Uważam, że jest to fenomen, jeśli chodzi o rynek telewizyjny, bo to rzeczywiście program, który zdobywa najwięcej nagród w Europie i na świecie za swoją ofertę kulturalną; jest tylko jeden program telewizji francuskiej, który może z nim konkurować. Zaznaczam, że jest to program, który nie jest zupełnie finansowany z abonamentu, tylko z przychodów komercyjnych telewizji publicznej, być może również takiego programu, jak "Kocham cię Polsko".

Jeśli chodzi o koszty realizacji programów, to nie wiem, czy one rzeczywiście są wyższe w telewizji publicznej niż w komercyjnej, to już jest raczej kwestia odpowiedniej... Trudno będzie to porównać, dlatego że ani telewizja komercyjna, ani telewizja publiczna nie udostępni takich danych. Może w raporcie jest...

(Senator Janusz Rachoń: Ale ja o nic takiego nie pytałem.)

A nie, to...

(Senator Tadeusz Gruszka: Senator Szewiński pytał.)

Aha, tak, tak, to senator Szewiński o to pytał. Redukcja misji, koszty programu i product placement - to były te trzy pytania.

Myślę, że w przypadku tych drogich programów, drogich emisji - to są głównie duże widowiska rozrywkowe albo seriale - o tym decyduje rynek. Telewizja ma wdrożone pewne procedury. Jest po prostu tak, że program musi na siebie zarobić, czyli, krótko mówiąc, większy jest przychód z reklamy skupionej wokół tego programu, który generuje wysoką oglądalność niż... A jeżeli tak nie jest, to ten program jest wycofywany. W telewizji były tutaj stosowane dosyć jasne procedury. Ale jest to pytanie wykraczające poza zakres sprawozdania i w ogóle poza zakres działań Krajowej Rady.

Rzeczywiście jest redukcja misji. Już nie mam siły powtarzać tego samego, bo argumenty są naprawdę podstawowe. Zmniejszanie się udziałów abonamentu w strukturze wpływów i rośnięcie udziałów przychodów reklamowych też wymusza określoną zmianę w ramówce Programu 1 i Programu 2, a to główne anteny zarabiające na całą telewizję. I do tego to się odnosi. W raporcie NIK są przytoczone dane ze sprawozdań Krajowej Rady i na tym Najwyższa Izba Kontroli bazowała. Ale przede wszystkim pamiętajmy - i to podnosiliśmy na posiedzeniu komisji, na którym ten raport NIK był prezentowany - że to jednak wykracza poza zakres tej kontroli, bo to była interpretacja zagadnień programowych, zresztą dokonana na podstawie sprawozdań Krajowej Rady. Najwyższa Izba Kontroli nie miała ani narzędzi, ani danych, żeby to zinterpretować. Co więcej, te dane Krajowej Rady były wyrywkowe. Gdybyśmy bardzo szczegółowo przeanalizowali ten raport od tej strony, to można byłoby to wykazać. Ale to jest do odczytania chociażby w protokole z tamtego posiedzenia komisji, dlatego że myśmy się szczegółowo do tego ustosunkowali, bo akurat ten zakres zazębiał się z zakresem działań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Jeśli chodzi o product placement, to rzeczywiście jest to sfera niedoregulowana w polskim prawie. Mam nadzieję, że niedługo to się zmieni, dlatego że implementacja dyrektywy wprowadza właśnie regulację product placement. Dzisiaj nadawcy korzystają z §3 ust. 1 rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zgodnie z którym w przypadku sponsorowania audycji lub innego przekazu przez udostępnianie towarów lub usług wykorzystywanych przy ich tworzeniu informacje o pochodzeniu towarów lub usług mogą być podawane wyłącznie po zakończeniu audycji lub innego przekazu. Proszę państwa, jest to sprawa, którą zbadaliśmy, przeanalizowaliśmy i opracowaliśmy, a potem podzieliliśmy się swoimi wnioskami z ministerstwem kultury. Zostało to zrobione z uwagi na potrzebę opracowania nowego prawa, które wejdzie w implementację dyrektywy. Nie jest to duży rynek, jeśli chodzi o skalę procentową. W porównaniu z rynkiem reklamy on wciąż jest marginalny, za to niesłychanie uciążliwy dla widza, bo czasami jest bardzo drastycznie jest nadużywany, po prostu wpływa na scenariusz, co nie powinno mieć miejsca. To jedna z zasad i ograniczeń, jakie powinny być stosowane przy lokowaniu produktu. Zobaczymy, jak będzie to zaimplementowane w dyrektywie. Zgodnie z nią product placement jest dopuszczalne, ale naszym zdaniem, jeżeli to będzie dopuszczone, a jednocześnie zostanie lepiej opisane, to będzie to z korzyścią dla widza. Zauważyliśmy bowiem bardzo niepokojące i negatywne, czasami wręcz ośmieszające daną audycję, próby nachalnego stosowania product placement, kiedy to przez cały odcinek telenoweli promuje się jeden produkt. No to po prostu już się nie chce oglądać takiego odcinka. Mam nadzieję, że w tej chwili będzie to na tyle dobrze uregulowane, że to będzie można nie tylko kontrolować, ale przede wszystkim mierzyć, bo my będziemy musieli mierzyć to zjawisko.

Proszę państwa, nie mogę się ustosunkować do tych przykładów podanych w raporcie NIK. Tak jak powiedziałem, on jest cenny dla zarządu, bo wskazuje również słabe punkty w funkcjonowaniu spółki. To nie jest coś, co powstało teraz. To nawet nie jest coś, co powstało w 2007 r., tylko to jest coś, co właściwie funkcjonowało w tej spółce od początku.

No cóż, jeśli chodzi o zamówienia i konieczność stosowania procedury zamówień publicznych, to ja też tą sprawą w 2009 r., czyli w okresie objętym sprawozdaniem, się zajmowałem i wysyłałem do prezesa telewizji pisma w tej sprawie. To dotyczyło kontraktów na nadawanie cyfrowe i satelitarne z satelity Astra jak również kontraktów dotyczących wyłaniania operatora w multipleksie pierwszym. Wspólnie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej organizowaliśmy spotkania. To przedstawiciele Urzędu Komunikacji Elektronicznej spotykali się w tej sprawie z prezesem UZP. Problem jest nam znany. Bardziej jest to problem, który chcielibyśmy rozwiązać, niż zastrzeżenie, bo to dla nas też był duży problem i na to też zwracaliśmy uwagę.

Czy zamawianie porad prawnych na zewnątrz było uzasadnione, czy nie? No, moim zdaniem - nie wiem, jakie one były - w przypadku takich procesów jak proces ze Spańskim w Nowym Jorku trudno się opierać na pracownikach biura prawnego, wtedy trzeba wynajmować międzynarodowe kancelarie adwokackie, które będą za granicą prowadziły sprawy procesowe według prawa lokalnego, miejscowego.

Czy proces z panią Raczyńską kosztował 97 milionów zł? No, z tego, co słyszałem, wynika, że on nie kosztował...

(Senator Janusz Rachoń: Nie, nie powiedziałem tak.)

(Głos z sali: Tysięcy.)

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Tysięcy.)

Przepraszam, 97 tysięcy zł. Ale jest już godzina 12.00 i to zmęczenie.

Z tego, co usłyszałem, ale też nie jestem w stanie... Z tego wyjaśnienia wynika, że to nie jest koszt procesu, tylko koszt tej rezerwy na wypadek procesu, która oczywiście nie została uruchomiona. Ale tak czy inaczej do tych szczegółowych zarzutów ja się odnieść nie mogę, bo nie mam ani informacji, ani nawet podstawy do tego, żeby takich informacji żądać.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Przewodniczący, dziękuję. Proszę państwa...)

Aha, jeszcze jedno. Jeśli chodzi...

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Tak, ale ja zaraz...)

Jeszcze jedna sprawa, realizacji misji i szerokiego jej pojęcia. Tak naprawdę chodzi o to szerokie kwalifikowanie różnych programów jako programów misyjnych. Na podstawie definicji ustawowej można bardzo szeroko to stosować. I oczywiście każdy nadawca może to wykorzystać i to stosować. Krajowa Rada przyjmuje te sprawozdania nadawców, ale proszę wyobrazić sobie i uświadomić, że my nie mamy dzisiaj takiego problemu, że... Bo gdybyśmy przekazali 1 miliard zł i telewizja by nam powiedziała: zrobiłam, i wykazała w sprawozdaniu, że zrobiła programów misyjnych za 1 miliard zł, to musielibyśmy każdą złotówkę dokładnie obejrzeć, jak została rozliczona, czy przypadkiem któraś z tych złotówek nie została rozliczona na program pozamisyjny. Skoro jednak telewizja publiczna w swoim sprawozdaniu wykazuje, że w produkcję programów misyjnych zainwestowała 1,5 miliarda zł, a my daliśmy 200 milionów zł, to naprawdę wystarczy wziąć kilka filmów dokumentalnych, teatrów telewizji, żeby tę kwotę w całości wyczerpać. Ale to, co jest w raporcie NIK, odnosi się również do naszej uwagi w sprawozdaniu, uwagi, którą zamieściliśmy i w tym roku, i w roku poprzednim, i dwa lata wcześniej, że doprecyzowanie zadań misyjnych jest pilnym zadaniem ustawodawczym. To jest w naszym sprawozdaniu wśród tych zadań określone i do tego też Najwyższa Izba Kontroli się odnosiła, na tym się opierała.

(Głos z sali: Pan senator Rachoń.)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Zaraz, Panie Senatorze, przepraszam, ale najpierw miałbym apel. Minęło właśnie południe, już trzy godziny trwa debata. Mniej więcej połowa mówców chcących zadać pytania, zadała pytania. Potem będzie jeszcze dyskusja. W związku z tym, że czas zadawania niektórych pytań przekraczał cztery minuty, co było łamaniem Regulaminu Senatu, mimo że było tam po kilka pytań, proszę, żeby od tej pory było inaczej. Ja po minucie będę przerywał zadawanie pytania, bo chciałbym jednak, żeby to się odbywało zgodnie z regulaminem. Czas mojej łaskawości się skończył. Minęło południe i koniec.

To powiedziawszy, oddaję głos panu senatorowi.

(Senator Ryszard Bender: W swojej łaskawości.)

Proszę bardzo, ad vocem. Ale proszę sprawnie, Panie Senatorze.

(Senator Piotr Andrzejewski: Wniosek formalny o piętnastominutową przerwę...)

Nie. Odrzucam wniosek formalny, Panie Senatorze.

Proszę bardzo, pan senator Rachoń zadaje pytanie...

(Senator Piotr Andrzejewski: Dziękuję.)

...a pan senator Andrzejewski zaraz będzie miał minutę na swoje.

Do spisu treści

Senator Janusz Rachoń:

Panie Przewodniczący, ja krótko pytałem o rozbieżności. Z pańskiej wypowiedzi wynika, że raport NIK tam, gdzie dotyczy zagadnień, które podlegają Krajowej Radzie, opierał się wyłącznie na sprawozdaniu Krajowej Rady.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Nie wyłącznie.)

No ale głównie. W związku z tym, stawiając kropkę nad "i", zapytam, czy mam rozumieć przez to, że zgadza się pan, utożsamia z ocenami z raportu NIK w tym zakresie, który dotyczy obszaru nadzorowanego przez Krajową Radę.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Nie, nie zgadzam się. To było szeroko...

(Senator Janusz Rachoń: Aha, czyli nie zgadza się pan.)

...omawiane na posiedzeniu komisji kultury, na którym rozpatrywany był raport NIK. Jeżeli jest protokół z tego posiedzenia komisji, to...

(Senator Piotr Andrzejewski: Służę protokołem.)

(Senator Janusz Rachoń: Ale na moje pytanie pan nie odpowiedział, bo pytałem o to, z czego wynika rozbieżność tych ocen. Gdyby pan odpowiedział na piśmie...)

O to poproszę...

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Bardzo dziękuję za tę supozycję, Panie Rektorze.)

Ale generalnie są to rozbieżności interpretacyjne. Najwyższa Izba Kontroli w swoim zakresie kontroli ma inny przedmiot niż ocena programowa, w związku z czym oparła się na sprawozdaniach Krajowej Rady i dane, które prezentujemy, potraktowała wybiórczo. Stąd nie można bezpośrednio z tych danych wyciągnąć takich wniosków.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Przewodniczący, jest prośba o odpowiedź na piśmie.

Pan senator Andrzejewski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Start!

(Wesołość na sali)

Czy kryteria misyjności, o których była mowa, były negowane przez walne zgromadzeni spółki, to znaczy przez właściciela, to znaczy przez Skarb Państwa? To pierwsze.

Drugie: czy uzasadniony jest wyrażany w pytaniach pogląd, że obowiązujący porządek prawny dopuszcza interwencję Krajowej Rady w układ ramówki i narzucanie treści programu?

Trzecie: czy ustawowe zobowiązania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jako konstytucyjnego organu państwa są realizowane, a jeśli tak, to w jakim zakresie, w ramach kontaktów zwłaszcza z poszczególnymi ministrami?

Czwarte: jaki wynika z tego stosunek Skarbu Państwa do odwołania Farfała i jaka była rola organów państwa w stosunku do Krajowej Rady i zarządu w zakresie utrzymania dotychczasowej patologii, kwestionowanej przez Krajową Radę? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Minuta trzy sekundy - rewelacja. Dziękuję

(Głos z sali: Kałasznikow.)

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Przepraszam, ale muszę przedłużyć... Drugie pytanie czego dotyczyło?)

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Mogę powtórzyć, gdyby nie wszystko...

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Drugie pytanie, Panie Senatorze.)

...pan zanotował. Trzeba było zmieścić się w minucie, zgodnie ze sprintem, który zarządził pan marszałek.

(Senator Ryszard Bender: Ale przedtem był łagodny dla innych...)

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Drugie pytanie czego dotyczyło?)

Drugie pytanie dotyczyło tego, czy obowiązujący porządek prawny dopuszcza - tego się domagano w pytaniach - interwencję Krajowej Rady w układ ramówki i narzucanie treści programu.

Pierwsze dotyczyło kryteriów. Czy kryteria misyjności z raportu NIK i z tej statystyki, które podlegają ex lege kontroli właściciela, były negowane przez walne zgromadzenie spółki, to jest właściciela, to jest ministra skarbu. To było pierwsze pytanie.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Kryteria misyjności wynikają z art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji i nigdy nie były negowane przez właściciela spółki, czyli ministra skarbu.

Jeśli chodzi o ramówkę, to mamy zapis w rozdziale 3 art. 13 ustawy o radiofonii i telewizji: nadawca kształtuje program samodzielnie w zakresie zadań określonych w art. 1 ust. 1 i ponosi odpowiedzialność za jego treść. To jest podstawowy zapis, który świadczy o samodzielności nadawcy. Art. 14 dodatkowo mówi o tym, że nałożenie na nadawcę obowiązku lub zakazu rozpowszechniania określonej audycji lub przekazu może nastąpić wyłącznie na podstawie ustawy. I to wszystko. Krótko mówiąc...

(Senator Piotr Andrzejewski: Kompetencje Krajowej Rady...)

To są kompetencje dotyczące funkcji kontrolnych. Wyłącznie po wyemitowaniu danej audycji Krajowa Rada może się odnieść... Jest to zresztą zapis ustawowy wynikający z gwarancji...

(Senator Piotr Andrzejewski: Wszyscy senatorowie o tym wiedzą.)

...konstytucyjnych.

Jeśli chodzi o kontakty z ministerstwami, z ministrami, to...

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Łączy się to z kwestią wypełniania konstytucyjnych zobowiązań. Słyszeliśmy podczas jednostronnego i jedynego wystąpienia przedstawiciela Platformy na posiedzeniu komisji, że Krajowa Rada nie wypełnia konstytucyjnych zadań w tym zakresie. Prosiłbym więc, żeby przedstawić, rozszerzyć na forum Senatu to całe zagadnienie konstytucyjnych zobowiązań w kontakcie i w uzgadnianiu z ministrami.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o kontakty z ministerstwami i z ministrami...

(Senator Piotr Andrzejewski: Jak przebiega aktywność nakazana konstytucją?)

...to Krajowa Rada ma dosyć dobre, spore doświadczenie z kontaktów z ministerstwem kultury, Ministerstwem Infrastruktury. Uczestniczymy w pracach tamtejszych zespołów roboczych. Konsultujemy też akty prawne z ministerstwem skarbu. Nie mamy żadnych kontaktów poza wyjątkowymi sytuacjami, w których... Na przykład minister skarbu przesłał nam do wiadomości audyt z telewizji, ale później szybko go wycofał, bo okazało się, że to był dokument niejawny i że minister skarbu nie mógł tego przesłać... Tego typu sytuacji te kontakty dotyczyły i generalnie poprzestawano na wyborze swoich członków do rad nadzorczych.

Jeśli chodzi o sprawę prezesa Farfała, to tutaj rzeczywiście aktywność ministra skarbu była bardzo wyraźna. Przez prawie pół roku sytuacja w telewizji była niekorzystna, mianowicie trzech członków zarządu było zawieszonych, a faktycznie obowiązki prezesa sprawował jeden z członków zarządu, pan Piotr Farfał. Występował on wtedy właśnie jako pełniący obowiązki prezesa. Wtedy były sygnały od ministra, wtedy były pisma do Krajowej Rady, że ta sytuacja jest niekorzystna dla spółki i że obowiązkiem Krajowej Rady jest uzupełnić skład rady nadzorczej. W maju, bo było to bodajże już w maju albo na początku czerwca zeszłego roku, kiedy uzupełniliśmy ten skład... A, przepraszam, było to nawet nieco później, bo w lipcu, kiedy uzupełniliśmy skład rady nadzorczej. I wtedy minister skarbu w trybie bardzo pilnym zwołał walne zgromadzenie wygaszające kadencję rady nadzorczej. Później występował ze swoimi zastrzeżeniami w KRS, bo była kwestia rozbieżności interpretacji prawnych - my uważaliśmy, że rada nadzorcza w tym dniu jeszcze miała prawo działać i odwołać prezesa Farfała, z kolei pan minister Grad uważał, że już nie miała prawa działać. Była to taka ewidentna sprzeczność interesów. Nam zależało na tym, żeby uzupełnić Krajową Radę po to, żeby pan prezes Farfał przestał pełnić jednoosobowo swoją funkcję, a pan minister Grad poczynił kroki, które prezesa Farfała chroniły na tym stanowisku. Sprawa w sądzie się nie rozstrzygnęła, bo Krajowa Rada pod koniec lipca wybrała całkowicie nowy skład rady nadzorczej, więc takich wątpliwości już nie było.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Bender.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Panie Przewodniczący, czy wiadomo panu, dlaczego pan składa tak wcześnie, już w maju, sprawozdanie? Czy wiadomo panu, że żaden z pańskich poprzedników, ani pierwszy przewodniczący Krajowej Rady, pan Marek Markiewicz, mój poprzednik, ani moi następcy, nikt nie składał sprawozdań tak wcześnie?

Następnie: czy wiadomo panu, że wieść, nie tyle gminna, ile warszawska, niesie, iż to jest podzwonne dla Krajowej Rady, której pan przewodniczy? Czy wiadomo panu, że istotną przyczyną tego przyspieszenia jest to - tak wiele, wiele środowisk uważa, może pańskie również - że chodzi o to, by Sejm i Senat odrzuciły to sprawozdanie, i to szybko, co się najprawdopodobniej stanie, i żeby pełniący obowiązki prezydenta pan Bronisław Komorowski mógł zdążyć odrzucić sprawozdanie, zanim naród wybierze nowego prezydenta po śmierci w katastrofie smoleńskiej świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Proszę łaskawie odpowiedzieć.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

To było pięć pytań w rzeczywiście sześćdziesiąt sekund. Dziękuję bardzo.

(Senator Ryszard Bender: Trzeba było tak to zrobić, skoro pan polecił...)

Proszę bardzo.

(Senator Ryszard Bender: Taki szybki sprint, jak to mówi senator Andrzejewski.)

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Nie mogę się, oczywiście... Musiałbym wyrazić swoją prywatną opinię, odpowiadając na te pytania. W sumie prywatne opinie wyrażam często, nawet publicznie, w mediach, w jakichś wywiadach, gdy dziennikarze mnie o to pytają. Niemniej jednak z tej trybuny tego zrobić nie mogę, bo występuję tu jako przewodniczący Krajowej Rady, pełniąc swoje służbowe obowiązki.

Dlaczego tak wcześnie jest to sprawozdanie? Nie wiem, nie mogę odpowiedzieć, dlaczego. Mogę się tego domyślać, ale o tym wolałbym się...

(Senator Ryszard Bender: Kiedyś składano to we wrześniu, a ostatnio z reguły w lipcu.)

Prawdą jest, że ten tryb jest rzeczywiście najszybszy, bo rzeczywiście wcześniej lipiec czy wrzesień to były te miesiące, kiedy sprawozdanie było rozpatrywane.

Co do dalszych konsekwencji, to też nie chciałbym się do tego odnosić i wyrażać opinii. Fakty są takie, że to marszałek Sejmu jako marszałek Sejmu i marszałek Senatu decydują o tym, kiedy sprawozdanie jest rozpatrywane. I w wyniku zaistniałej sytuacji to marszałek Sejmu będzie decydował o losach tego sprawozdania.

(Senator Ryszard Bender: Cui bono?)

(Senator Janusz Sepioł: Pro publico bono.)

(Senator Ryszard Bender: Pro domo sua.)

W jednej sytuacji decyduje o tym jako marszałek Sejmu, a w innej - jako pełniący obowiązki prezydenta. Tak mogę odpowiedzieć na to pytanie.

(Senator Ryszard Bender: Rozumiem pana skrępowanie...)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Senatorze, teraz są pytania.

Pani senator Pańczyk-Pozdziej.

Proszę bardzo, Pani Senator.

Do spisu treści

Senator Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję.

Panie Przewodniczący, opinia jest taka - ja też się ku tej opinii skłaniam - że teraz telewizja, w jakiejś części również telewizja publiczna, stoi serialami. Konia z rzędem temu, kto zliczy, ile tych różnych seriali jest emitowanych w telewizji. Niektóre są tak beznadziejne, że naprawdę trudno się połapać, o co tam w tym wszystkim chodzi. A to przecież kosztuje, i to sporo kosztuje. Czy nie można byłoby, zamiast produkować kolejnego tasiemca, przeznaczyć te pieniądze na program rzeczywiście misyjny, na przykład na teatr telewizji, na jakieś programy przyrodnicze czy dla młodzieży? To jest jedna sprawa.

Chciałabym też zapytać, jak wygląda funkcja kontrolna Krajowej Rady, gdy chodzi o odprowadzanie przez rozgłośnie radiowe i ośrodki telewizyjne, nazwijmy to, daniny dla ZAiKS. Wiadomo, że twórcy stale się skarżą, że są wręcz okradani przez nadawców, którzy nie odprowadzają stosownych opłat za wykorzystanie ich utworów. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o seriale, no to oczywiście jest ich dużo, one są kosztowne, ale za to wszystkie telewizje na nich zarabiają, to nie jest podyktowane niczym innym jak zyskiem, zresztą już w samej strukturze oglądalności widać, że w godzinach emisji seriali jest po prostu tak zwany peak oglądalności, czyli wtedy wszyscy zasiadają przed telewizorami, żeby obejrzeć kolejny odcinek swojej ulubionej telenoweli. I to jest działalność, z której nadawcy po prostu czerpią korzyści, bo emitują w tym czasie reklamy. Tak więc to nie jest kwestia przeniesienia środków z produkcji filmu fabularnego czy telenoweli na Teatr Telewizji, bo bilans jest taki, że tam się zarabia, załóżmy, pół miliona złotych, a tu trzeba zapłacić półtora miliona, i to o to chodzi. Inną kwestią jest już produkcja czy koprodukcja filmów fabularnych, bo, tak jak wspomniałem, telewizja publiczna jest największym współproducentem polskiej produkcji filmowej i te wszystkie duże produkcje, z którymi mamy do czynienia, z dużymi premierami, w dużej mierze są przedsięwzięciami telewizji publicznej. I tutaj można się zastanawiać, czy telewizja może... być może warto by było mniej inwestować w filmy, a więcej w Teatr Telewizji. No, to jest, myślę, kwestia wypracowania jakichś proporcji. Ale przypomnę, że taki film produkowany przez telewizję publiczną jak "Katyń" był oglądany i sprzedawany przez telewizję do różnych krajów na świecie, więc... No to rzeczywiście jest trudna decyzja. Dzisiaj, ponieważ zarząd zredukował koszty, to bardzo ograniczył produkcję filmową, więc i tak w roku 2010 - przynajmniej - ten temat jest nieaktualny, bo ta produkcja, i teatralna, i filmowa, jest mocno ograniczona.

Jeśli chodzi o prawa autorskie i pokrewne, to telewizja wydatkowała na ZAiKS 100,5 miliona zł, a Polskie Radio - 16 milionów zł. Wszystkie spółki radiofonii regionalnej razem wydały 10,5 miliona zł. Tak więc wszystkie media publiczne wydały na ZAiKS łącznie 124 miliony zł. Mniej więcej tak się te koszty kształtują.

Czy pani senator pytała o to, czy telewizja się wywiązuje z umów z ZAiKS, czy o coś innego?

Do spisu treści

Senator Maria Pańczyk-Pozdziej:

Tak, czy radio i telewizja... Jaka jest funkcja kontrolna Krajowej Rady nad tymi nadawcami? Jak to jest? Bo na pewno są takie rozgłośnie, które się wywiązują z tych zobowiązań w miarę rzetelnie, ale są też takie, które podobno prawie w ogóle nie odprowadzają...

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Funkcja kontrolna należy do ustawowych obowiązków, jeśli chodzi o media komercyjne, a to, o czym pani mówi, jest podstawą do wszczęcia postępowania o cofnięcie koncesji. Jeśli zaś chodzi o media publiczne, to takich kompetencji Krajowa Rada wobec tych mediów nie ma. Ale media publiczne co kwartał przysyłają sprawozdania ze szczegółowymi rozliczeniami pieniędzy przelewanych na konta ZAiKS i to jest przez nas kontrolowane, więc my mamy te informacje na bieżąco.

Zapewne ma pani na myśli sytuację, która miała miejsce w kilku ośrodkach regionalnych, w kilku rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia. Otóż był spór spółki z ZAiKS o wysokość opłat i to powodowało blokowanie pieniędzy na kontach, ale te pieniądze były odkładane na specjalnej rezerwie, przeznaczonej właśnie na uregulowanie tych należności. Tak że rozwiązanie tego problemu polegało na rozwiązaniu sporu. O co chodziło? Przede wszystkim nadawcy publiczni podnosili kwestię pewnej nierówności w stosunku do podmiotów komercyjnych. Powiem krótko: radio komercyjne płaciło ZAiKS dużo mniej... No to jest wszystko kwestia konkretnych, indywidualnych umów. Radio publiczne płaciło ZAiKS mniej niż radio komercyjne - i tu była negocjacja stawek - a poza tym ZAiKS w umowach chciał, i de facto to robił, wliczać do podstawy, od której odprowadzane są środki na Stowarzyszenie ZAiKS, wszystkie pieniądze przekazywane z abonamentu, również te, które idą na emisję, na usługi transmisyjne, na inwestycje, czyli wszystkie pieniądze abonamentowe od tych en bloc traktowanych kwot były odprowadzane na ZAiKS. Spółki - zresztą my również wychodziliśmy z takiego założenia - uważały, że to są pieniądze publiczne i trzeba nimi gospodarować rozsądnie, a jako że ZAiKS jest organizacją reprezentującą twórców, więc z tych pieniędzy, które idą bezpośrednio na tworzenie programu, rzeczywiście powinny być płacone należności z tytułu praw autorskich, tyle że nie od transmisji, emisji, inwestycji itd. Ale te spory są już w dużej mierze rozwiązane.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Wojciechowski...

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Pan dyrektor mediował w tym sporze między spółkami a ZAiKS.)

Pan senator Wojciechowski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Przewodniczący!

Kondycja telewizji zależy w dużej mierze od oglądalności. Ja wielokrotnie bywam na dworcach i tam - mimo że są to przecież miejsca użyteczności publicznej - nie ma telewizji publicznej, są inne telewizje. Czy jest tutaj możliwa pewna współpraca? No, przewoźnik jest narodowy, dworce to miejsca użyteczności publicznej, telewizja jest publiczna. A więc jak wygląda ta współpraca - chodzi mi generalnie o współpracę między tymi instytucjami wyższej użyteczności publicznej, takimi jak koleje, nie wiem, lotniska, dworce itp., itd.

I druga sprawa. Wspomniał pan w swoim sprawozdaniu o przydzielaniu koncesji w zakresie fal średnich. To jest chyba jakaś nowość. Czy ostatnio pojawiło się jakieś zainteresowanie tymi falami? Bo z tego, co wiem, jeszcze kilka lat temu w tym zakresie w ogóle nic nie było nadawane. Zresztą po remoncie chyba Raszyna, odkąd zostały wyłączone, niczego na tych falach średnich nie było. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o fale średnie, to jest pewna bardzo ciekawa koncepcja. Od kilku lat na naszym rynku funkcjonuje taki przedsiębiorca, który występuje o kolejne koncesje na kolejne radia lokalne na falach średnich. Fale średnie to są częstotliwości pozostające w dyspozycji Krajowej Rady i nie są one wykorzystywane, nikt nie chce na nich nadawać programu. A on znalazł sposób na budowę radia lokalnego przy wsparciu struktur samorządowych. To jest tanie radio, jak na razie, to jest coś, co się rozwija, to jest projekt połączony z analogową emisją na falach średnich oraz z uzupełnieniem w internecie. Jeżeli jest chętny na rozwijanie takiego radia, to my jesteśmy temu oczywiście bardzo przychylni. My jesteśmy przychylni takim pomysłom. Wszystko, co może zintensyfikować wykorzystanie zasobów częstotliwościowych, chętnie przyjmujemy. Dodatkowo to jest projekt lokalny, to jest kilkadziesiąt koncesji lokalnych. W strukturze ekonomicznej takiej rozgłośni jest głębokie zaangażowanie samorządu. To oczywiście nie są duże pieniądze, bo to nie jest klasyczne komercyjne radio, tylko trochę bardziej rozbudowany lokalny radiowęzeł, niemniej jednak umożliwiający informowanie lokalnych społeczności na przykład o tym, co się dzieje w lokalnym samorządzie. To jest tego typu przedsięwzięcie. To jest projekt pod nazwą Polskie Fale Średnie. Być może pojawi się koncepcja, aby we współpracy z samorządami na tych falach zrobić też radio cyfrowe. Na razie jeszcze nie ma o tym mowy.

Jeśli chodzi o współpracę, to oczywiście decyduje tu rynek. Jeżeli spółka ITI czy Polsat podpisze umowę z dysponentem dworca kolejowego, to ta umowa będzie realizowana. Nie wiem, jak wygląda ta umowa, kto i co w zamian daje, czy to jest tylko kwestia udostępnienia sygnału, czy też sprzętu. Nie wiem, to są umowy handlowe, ale to jest na tej zasadzie. Ma pan rację, mówiąc o tym, że to jest przewoźnik narodowy. Czy jest możliwa jakaś współpraca między tymi instytucjami? Z tego, co wiem, to nie było, ja nie widziałem żadnych przykładów takiej współpracy. Ona wygląda mniej więcej tak, jak między Intercity a InterRegio, tak jak to dzisiaj widzimy na kolei.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Zbigniew Romaszewski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Skurkiewicz.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Wojciech Skurkiewicz:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie Ministrze!

Pierwsze pytanie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nadaje koncesje, ale również je odbiera, ma taką możliwość. Ile koncesji w ubiegłym roku zostało przyznanych, a ile zostało odebranych? Czym było spowodowane odebranie koncesji? Czy to było naruszenie warunków zapisanych w koncesji, czy też były inne przyczyny? Kogo dotyczyły sytuacje odebrania koncesji? Gdyby pan mógł to przybliżyć, to prosiłbym o to.

Kolejna sprawa. Dzisiejsze media informują o tym, że przed kilkoma dniami do laski marszałkowskiej trafił projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, w myśl której prowadzone będą nowe konkursy na członków rad nadzorczych i już nie tylko minister skarbu, ale również minister finansów i minister kultury będą wskazywali swoich członków do rad nadzorczych mediów publicznych, a do określonej liczby te stanowiska będą uzupełniane osobami wyłonionymi w konkursach. Czy nie widzi pan minister pewnej zależności między tym projektem nowelizacji a przyspieszeniem rozpatrywania sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za rok ubiegły? Czy w pana odczuciu to nie jest chęć przejęcia mediów publicznych przez funkcjonariuszy Platformy Obywatelskiej, przez jedną tylko partię i zmonopolizowania całego aparatu państwowego przez PO? Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

(Przewodniczący Krajowej rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Dziękuję bardzo. Jeśli chodzi o nowelizację...)

Ja przepraszam bardzo, że przerwę. Panie Ministrze, w tej drugiej części, dotyczącej pańskich poglądów na upartyjnienie, ja oczywiście zwalniam pana z odpowiedzi.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Ja powiem może, jak wygląda sytuacja zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych. Według dzisiejszej ustawy ani Krajowa Rada, ani minister nie ma możliwości wpływania na rady nadzorcze mediów publicznych. O konsekwencjach wynikających z takiej regulacji wielokrotnie przekonywała się, też boleśnie, Krajowa Rada, również minister. Przypominam, że spór o media publiczne i składy rad nadzorczych toczy się właściwie od początku, od momentu rozpadu Radiokomitetu. W wielu sytuacjach było tak, że Krajowa Rada miała zupełnie inne poglądy na funkcjonowanie telewizji niż rada nadzorcza, mimo to nie udawało się, nie można było odwoływać rad nadzorczych. Do tej pory nie było takiej sytuacji. Jeżeli mówimy o ustawie z 2005 r., to ona też takich możliwości nie wprowadzała i nie wykorzystywała. W 2006 r. po prostu kończyła się kadencja i Krajowa Rada powoływała nową radę nadzorczą na nową kadencję.

Jeśli chodzi o kolejne projekty ustaw, które w ubiegłych latach były przedmiotem obrad parlamentu, to pierwsza ustawa, która rozwiązywała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, tak naprawdę odbierała jej wiele kompetencji dotyczących powoływania rad nadzorczych. Druga ustawa określała inny sposób powoływania rad nadzorczych też już bez kompetencji... Nie, to było jeszcze z udziałem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Teraz zmiana idzie w tym kierunku, że część rad nadzorczych powołuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Jeśli oczywiście wcześniej Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zostanie rozwiązana z powodu odrzucenia sprawozdania, to inna Krajowa Rada będzie powoływała tę część rad nadzorczych.

Nowością są tu dwa elementy. Ja nie widziałem projektu, ale wiem o jednym, o tym, że trzech ministrów będzie powoływało swoich członków i będzie możliwość ich odwoływania. Obowiązek rekomendacji przez uczelnie to nie jest żadna nowość, bo różne rekomendacje były już wcześniej wprowadzane. Nie jest to mechanizm skuteczny. Gdy się weźmie pod uwagę mnogość podmiotów, które mogą udzielić takich rekomendacji, to z naszych symulacji wynikało, że nie jest to mechanizm skuteczny. To, co jest tu istotne z praktycznego punktu widzenia, to fakt, że członków rad nadzorczych można powoływać i odwoływać. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wskazywał kiedyś na to, że ta niezależność to jest specjalna ustawowa gwarancja dla mediów publicznych, tak jak w przypadku Krajowej Rady, której członków nie może odwołać organ, który ich powołał. Uważam, że niejako poza sferą interpretacji pozostaje to, kto i kiedy będzie wyłaniał skład rad nadzorczych, a także zarządów. Również do tego, czy to będzie system wielo-, czy monopartyjny, nie będę się odnosił.

Powiem może o tym, że zdecydowanie zwiększa się tu rola rządu, jeśli chodzi o bezpośrednią kontrolę i wpływ na zarządzanie telewizją. Rząd będzie miał trzech członków w radzie. Będą to tak naprawdę bardzo duże uprawnienia, bo większość, która jest potrzebna w głosowaniu, często jest taka, że te trzy głosy będą decydujące. Do tego dochodzi możliwość odwoływania, a to oznacza, że wraz ze zmianą rządu będzie możliwość dokonania zmian wśród członków rad nadzorczych, także wraz ze zmianą składu Krajowej Rady będzie możliwość dokonania zmian wśród członków rad nadzorczych. To jest - tak mi się wydaje - bardzo niebezpieczny mechanizm.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

(Głos z sali: Jeszcze koncesje.)

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Krajowa Rada nie odebrała żadnej koncesji w 2009 r., poza takimi przypadkami, kiedy był to proces bardziej formalny. Na przykład jeżeli jest nadawca, który wystąpił o program satelitarny i po prostu go nie uruchomił w określonym terminie - po pół roku, roku, dwóch latach, to Krajowa Rada wszczyna postępowanie o cofnięcie koncesji. A jeżeli nadawca twierdzi, że dalej chce uruchomić taki program, to musi podjąć jakieś kroki. Jeżeli nie ma żadnego odzewu, to taką koncesję się odbiera. Ale to jest po prostu odbieranie martwych koncesji.

(Senator Wojciech Skurkiewicz: A czy wszczęto procedury i jakie były...)

Tak, my wszczynaliśmy procedurę o cofnięcie koncesji. To jest zawarte w załączniku 14 do sprawozdania. Są dwadzieścia dwa postępowania. Kilkanaście z nich dotyczy Polskich Fal Średnich i to są postępowania bardziej porządkujące. Przepraszam, są wszczęte czterdzieści trzy postępowania o odebranie koncesji. No głównie to były postępowania porządkujące, jak w przypadku TVN SA i programu TVN MED. Był to program, który miał koncesję, ale nie był nadawany, zresztą na prośbę nadawcy uchyliliśmy koncesję. TVN Lingua - tak samo było. No miały miejsce tego typu postępowania koncesyjne. A jeśli chodzi o typowe cofnięcia koncesji, no to jest to opisane w pkcie 8. Na przykład  z powodu nienadawania programu cofnięto konscesję Media Ekspert na program Promocja TV. Jak mówię, z uwagi na zaprzestanie rozpowszechnienia programu. I tak te postępowania wyglądały. Na kilkadziesiąt postępowań przyznających koncesję nie było takiej sprawy w zeszłym roku ani w tym roku, że tak naprawdę program, który jest nadawany i funkcjonuje, miałby cofniętą koncesję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Sepioł, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janusz Sepioł:

Moje pytania dotyczą samej Krajowej Rady. Mianowicie po pierwsze, chciałbym się dowiedzieć, czy w ostatnich latach członkowie Krajowej Rady bądź osoby na kierowniczych stanowiskach w tej instytucji, otrzymywały jakieś odznaczenia państwowe od prezydenta Kaczyńskiego. No te wyższe, nie medal za wieloletnią służbę. Czy prawdą jest to, że korzystają z prezydenckich ośrodków wypoczynkowych?

Po drugie, chciałbym zapytać o koszty funkcjonowania Krajowej Rady, ich strukturę. Jaką Krajowa Rada zajmuje powierzchnię biurową? Jaki jest koszt jej utrzymania? Jaki jest park samochodowy i czym pan jeździ? Ile wynosi fundusz nagród i bonusów dla kierownictwa Krajowej Rady? Ile wynosił w 2009 r.?

I chciałbym także zapytać, jak to jest, że taki typowy schemat, notorycznie powtarzający się, programu propagandowego w telewizji polega na tym, że zaprasza się  przedstawiciela jednej partii, drugiej partii, z tych głównych, i powiedzmy trzech jakichś kanapowców czy dysydentów, którzy mówią to samo, co jeden z tych głównych. Proporcja opinii jest 4:1 i zawsze ostatnia wypowiedź, ta kończąca, należy do przedstawiciela PiS. Jak Krajowa Rada reaguje na tak notorycznie powtarzający schemat programów w mediach publicznych? Dziękuję.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o odznaczenia państwowe, to nie dotarły do mnie żadne informacje, żeby ktokolwiek z członków Krajowej Rady w ostatnim czasie dostał jakieś państwowe odznaczenie. Nie wiem, skąd takie przypuszczenia w ogóle, skąd to pytanie. Swego czasu dyrektor Krajowej Rady dostał odznaczenie za działalność opozycyjną. Tyle wiem. No ja na pewno nie dostaję takich odznaczeń. Tak samo nikt nie korzysta z żadnych ośrodków rządowych itp. Na wakacje jeżdżę z rodziną nad morze i wynajmuję tam dom.

Jeśli chodzi o park maszynowy, to są to samochody. Ile? W sumie jest ich dziesięć. No tak naprawdę to są samochody... Ostatni samochód był kupiony dwa lata temu i to jest najnowszy samochód, którym dysponuje Krajowa Rada. Pozostałe mają po kilka, kilkanaście lat. No są to skody, opel, daewoo lanosy, tego typu auta. Członkowie Krajowej Rady korzystają z pięciu samochodów. Ja jeżdżę samochodem chyba z 2000 r. Szczerze mówiąc, nie jestem przygotowany do takiej odpowiedzi, nie sądziłem, że to będzie tematem zainteresowania Wysokiej Izby. Ale jestem gotów szczegółowo odpowiadać na tego rodzaju pytania. Dziesięcioletnie, kilkunastoletnie niekiedy samochody mamy.

Jeżeli pan senator pyta o szczegóły, to jest to daewoo nubira z 2000 r. - 240 tysięcy km, daewoo nubira z 2000 r. - 150 tysięcy km, peugeot partner z 2001 r. - 125 tysięcy km, volvo 60 z 2002 - 225 tysięcy km, opel vectra z 2003 - 204 tysiące km, volkswagen pasat z 2004 - 113 tysięcy km, skoda superb z 2004 - 180 tysięcy km, dwa nisanny primera - 150 i 97 tysięcy km, no i opel vectra  -  83 tysiące km z 2007 r. Na zakup opon przeznaczyliśmy 4 tysiące zł, na paliwo 130 tysięcy zł w skali roku - na wszystkie samochody.

Jeśli chodzi o schemat, to ja rozumiem, że to jest jakiś konkretny program, gdzie siedzą goście z jednej partii na jednej kanapie, z drugiej partii na drugiej i dyskutują. Jest kilka takich programów - program Tomasza Lisa, program Pospieszalskiego itd. Nie będę się do tego ustosunkowywał, bo nie potrafię. No tak naprawdę musielibyśmy oceniać wydanie konkretnego programu, a oczywiście Krajowa Rada takich rzeczy nie robi. A poza tym zapewne nie oglądałem niczego takiego.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Owczarek, proszę bardzo. Nie, przepraszam, jeszcze pan senator Szaleniec.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Szaleniec:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, dużo i chętnie wypowiada się pan na temat pana Farfała - słusznie, że krytycznie - który znalazł się w telewizji z wiadomego układu politycznego. Ale w sprawozdaniu nigdzie nie znalazłem zaniepokojenia aktualną sytuacją, która jest powszechnie znana; tym, że telewizja jest podzielona, jeśli chodzi o wpływy, pomiędzy dwie partie, czyli PiS i SLD, które na zasadzie jakieś umowy podzieliły się antenami, funkcjami itd. Czy pan zna zasady obsady tych stanowisk, zasady tej umowy? Czy pana to nie niepokoi? Czy pan interweniował, aby tak się nie działo? Bo skutkiem tego są różne wydarzenia, które co prawda nie wiążą się z ubiegłym rokiem, ale które się powtarzają. Na przykład takich osób, które odeszły z "Wiadomości", dlatego że nie mogły znieść aktualnej formy ich kształtowania czy budowania informacji w tym programie... Ostatnio odeszła kolejna prezenterka, tak zwana znana twarz. Odeszła i teraz opowiada, jak to tworzy się "Wiadomości" pod kątem jednej tylko partii.

Chciałbym też pana spytać, czy być może z powodu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zwolniono z radia pana Sobalę za agitację polityczną. Czy to był wasz wpływ, czy podjęliście jakieś działania w tym zakresie? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o podział anten, to przede wszystkim, tak jak mówiłem, nie uczestniczyłem w żadnej umowie.

Jeśli chodzi o zwolnienie pana Sobali, to Krajowa Rady w tym nie uczestniczyła. Byliśmy tylko pytani, czy udział pana Sobali w koncercie charytatywnym leży w obszarze zainteresowań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sprawdziliśmy zaproszenia i ulotki wydrukowane na tę okazję. Nie był to wiec wyborczy i nie było na nim żadnego reprezentanta ani komitetu wyborczego, ani partii politycznej. Tak więc nie leży to w obszarze naszych zainteresowań. To był po prostu koncert charytatywny. To jest decyzja...

(Senator Zbigniew Szaleniec: To czemu zwolniono pana Sobalę? Nie zainteresował się pan?)

To jest decyzja tylko i wyłącznie Zarządu Polskiego Radia, więc ja nie mam na nią wpływu. Oczywiście, jeżeli wpłynęłyby do mnie jakieś protesty, to zapewne zażądałbym wyjaśnień. Domyślam się, że raczej chodzi o wewnętrzny konflikt w Programie 3, a nie inne sprawy. Wiem, bo tym się interesowałem, że Program 3 Polskiego Radia - zresztą Program 1 też - ma coraz lepsze udziały w słuchalności. Wyniki tego programu idą do góry. Twórcą sukcesu nie jest zresztą, moim zdaniem, pan Sobala tylko Krzysztof Skowroński, który odchodził w atmosferze protestów i został zastąpiony przez panią redaktor Jethon. Z kolei później panią redaktor Jethon zastąpił pan Sobala, czemu również towarzyszyły takie same protesty. Krótko mówiąc, rzeczywiście środowiska zawsze bardzo emocjonalnie na to reagowały, ale to były różne środowiska i różnie to w związku z tym wyglądało. Myślę, że chodzi raczej o kwestie wewnętrznych stosunków w Programie 3 i kwestie związane z tym, że tam również szykuje się pewnie redukcja zatrudnienia, a z tym wiąże się sprawa wypowiedzi dziennikarzy.

Jak rozumiem, chodzi o relacje pani Małgorzaty Wyszyńskiej. Zaczynamy teraz komentować artykuły prasowe. Z tego, co się dowiedziałem, pani Wyszyńska nie odeszła, tylko została zwolniona i ma z TVP proces o dosyć duże odszkodowanie. To jest właśnie kwestia tych odpraw, które wynikały z wcześniejszych, zresztą bardzo korzystnych dla twórców, kontraktów twórczych, kontraktów dziennikarskich. To jest po prostu tak, że tę sprawę wyjaśnia Zarząd TVP. A sytuacja jest taka, że osoba zwolniona ma prawo przedstawiać swoje zdanie, ale niekoniecznie to musi być zdanie obiektywne. Pani Wyszyńska bardzo długo pracowała w telewizji - i za prezesa Wildsteina, i za prezesa Urbańskiego, i za prezesa Farfała. Pan Karnowski również wtedy pracował w Agencji Informacji TVP. Tak że to nie jest sytuacja... Wtedy, że tak powiem, żadnych tego typu zastrzeżeń nie było, więc myślę, żeby z większym dystansem do tego podejść. A przede wszystkim Krajowa Rada takimi rzeczami, jak opinie pracowników i jak tego typu kwestie personalne, na pewno się nie zajmuje.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Owczarek.

(Senator Andrzej Szewiński: Nie ma go.)

Nie ma go w tej chwili na sali.

Pan senator Smulewicz...

(Senator Andrzej Szewiński: Senator Gruszczyński.)

Senator Gruszczyński. Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Piotr Gruszczyński:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, Telewizja Polska podjęła decyzję, której konsekwencją może być to, że Telewizja Trwam, Radio Maryja oraz Telewizja Polonia mają mieć ograniczony zasięg. Jakie jest stanowisko Krajowej Rady w tej sprawie? To pierwsze pytanie.

I drugie pytanie. Powiedział pan dzisiaj, że głównie ogląda pan Telewizję Kultura. Czy według pana opieranie się na tej telewizji nie zaciemnia obrazu, jeśli chodzi o obiektywizm i odbiór? Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Krajowa Rada ma jednak inne stanowisko co do spostrzeżeń NIK. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeśli chodzi o analizę misji, to my się opieramy nie na tym, co ja oglądam, tylko na tym, co nam wychodzi z monitoringów, sprawozdań, zestawień - a te dane są umieszczone w naszym sprawozdaniu.

Na temat raportu NIK też już nie chcę się wypowiadać, bo tak naprawdę nie jest to tematem dzisiejszego posiedzenia. Ja dosyć szczegółowo to omawiałem, ale trzeba by wniknąć w szczegóły samego raportu, a my tylko wyrywkowo korzystamy z danych zamieszczonych w sprawozdaniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

A... To było drugie pytanie. Tak? A jakie było pierwsze?

(Senator Piotr Gruszczyński: Pierwsze dotyczyło ograniczenia zasięgu Telewizji Trwam.)

Tak. To też jest sprawa, do której dzisiaj trudno mi się odnieść, dlatego że to jest informacja z ostatnich dni. To wiąże się z przeniesieniem sygnału z jednego transpondera na drugi transponder satelity Astra. To oczywiście jest kwestia do wyjaśnienia przez samą telewizję. Czyli jeżeli sygnał Telewizji Polonia będzie przeniesiony z jednego satelity na drugi, to ograniczenie wiązki przez tak zwany spot beam będzie dalej stosowane przez operatora satelitarnego czy nie. Dla nas istotne jest to - na inne rozwiązanie nie mamy już wpływu - żeby Telewizja Polonia była propagowana w szerokiej wiązce, a nie ograniczonej przy pomocy technologii spot beam do terenu niewiele wykraczającego poza Polskę. Ja oczywiście nie dopuszczam takiej możliwości, żeby Telewizja Polonia nie mogła być odbierana z satelity w całej Europie. No, ale to, jak to telewizja rozwiązuje technicznie i biznesowo, bo to jest też kwestia zmiany umowy z operatorem satelitarnym, to jest sprawa zarządu. My się na pewno będziemy temu przyglądać, bo akurat dostępność Telewizji Polonia dla Polaków mieszkających zagranicą to jest obowiązek ustawowy, którego Krajowa Rada będzie pilnowała.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

(Senator Piotr Andrzejewski: Ja mam wniosek formalny, Panie Marszałku, jeżeli można.)

Tak.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Ze względów na bezpieczeństwo i higienę pracy, które w Senacie też w jakimś zakresie muszą być przestrzegane - odpowiadający stoi na trybunie już cztery godziny i odpowiada - należałoby mu chyba dać możliwość skorzystania z higienicznych... Nie wypada, żeby sam o to prosił.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Panie Senatorze...)

Ja bym prosił o zarządzenie pięciominutowej przerwy.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Panie Senatorze, są jeszcze cztery pytania.

(Senator Piotr Andrzejewski: Ale...)

Pan jest czwarty, tak że może pan ewentualnie oszczędzić...

(Senator Piotr Andrzejewski: Właśnie dlatego, że chcę zapytać, proszę o przerwę.)

Proszę bardzo, ale minutowe pytania. Ja będę tego bardzo przestrzegał.

(Senator Piotr Andrzejewski: Tak jest. Dziękuję.)

Pan senator Cichoń, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Przewodniczący, mam pytanie: co z cyfryzacją? Czy przewidujecie ją państwo i w jakim czasie? Czy też brak środków finansowych jest obecnie przeszkodą?

(Głos z sali: Było.)

Było. To wycofuję pytanie.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Następne pytanie.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

To było tylko jedno pytanie? To ja może uzupełnię, bo czegoś nie dopowiedziałem. Jeżeli ten proces będzie uruchomiony, a myśmy uruchomili już pewną procedurę nowych ogłoszeń i będzie inny model obsadzania multipleksów, wczoraj o tym mówiłem. I jeżeli nie będzie jakichś przeszkód w postaci, sam nie wiem, jakichś sprzecznych posunięć legislacyjnych czy jakichś innych rozwiązań, to mamy szansę na uruchomienie we wrześniu drugiego multipleksu, czyli oferty komercyjnej na 80% powierzchni kraju. A więc - wrzesień. Wtedy telewizja publiczna też by mogła swoje programy uruchamiać we wrześniu, ale żeby to był proces opłacalny, to Krajowa Rada musi wybrać te nowe programy, a wtedy to się przesunie na koniec roku.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Chróścikowski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Mam takie pytanie do pana prezesa. Telewizja publiczna emituje dużo programów o rolnictwie, które interesują nas, społeczeństwo wiejskie, ale coraz trudniej je oglądać, gdyż godziny emisji są coraz mniej dogodne dla rolników. Chodzi o program "Tydzień", zresztą dzisiaj dostałem dodatkową informację, że ten program zostaje wyłączony na miesiąc, ponoć ze względu na kampanię wyborczą. Czy to jest możliwe, żeby nam, rolnikom, kiedy powinniśmy mieć wiedzę, informacje, szczególnie w ramach programów unijnych, ale i innych, które są bardzo istotne, o korzystaniu ze środków, o powodziach, zawieszać teraz na miesiąc ten program "Tydzień"? To teraz, w ostatniej chwili dostałem taką informację. Proszę o odpowiedź, czy jest rzeczywiście taki mechanizm, że trzeba to tak wymuszać i realizować, czy nie można by zrezygnować z innych programów, tak aby przepływ informacji, jakie docierały do rolników, był utrzymany.

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Senatorze, jeśli chodzi o kampanię wyborczą, to rzeczywiście telewizja publiczna ma nałożony obowiązek emisji kilkudziesięciu godzin programów wyborczych w trakcie jej trwania, ale w tym roku nakłada się na to jeszcze obowiązek wyemitowania sześćdziesięciu godzin programu informacyjnego o spisie rolnym. Za chwilę rusza kampania samorządowa i też będzie obowiązek emisji spotów, takich obowiązkowych spotów wyborczych. A GUS już zapowiedział kolejny spis, tym razem spis powszechny, i również z tego powodu nałożono na nadawcę publicznego te obowiązki. W związku z tym może nastąpić taka kumulacja tego darmowego czasu - senator Augustyn mówił o czasie dla organizacji pożytku publicznego - i jeżeli to wszystko się skumuluje... Myśmy wprowadzili już w życie rozporządzenie o udostępnieniu przez telewizję czasu na prezentację poglądów nie tylko polityków, ale także związków zawodowych, a jak związków zawodowych, to także pracodawców. Zaczyna brakować pasma antenowego na te darmowe emisje. Tak że szczególnie teraz, w tym czasie, to już rzeczywiście zaczyna się kumulować. My oczywiście nie układamy ramówki, ten problem do nas nie trafił, więc nie wiemy, co będzie z programem dla rolników. Ja mogę tylko przypuszczać, że to jest właśnie efekt tej kumulacji obciążeń nadawcy publicznego, ale oczywiście mogę się zwrócić do zarządu telewizji o wyjaśnienie tej sytuacji.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

I na koniec pan senator Andrzejewski.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Interesuje mnie zakres działań w strukturze konstytucyjnej w ramach wykonywania obowiązków odnośnie do implementacji dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych, i to w pełnym wymiarze, a więc chodzi tu nie tylko o cyfryzację. Czy, a jeśli tak, to w jakim wymiarze Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła inwentaryzację zakresu koniecznych zmian w tej kwestii i jakie były inicjatywy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w tej sprawie oraz jakie inicjatywy podjęto odnośnie do działalności legislacyjnej Krajowej Rady, która to działalność jest jej uprawnieniem konstytucyjnym.

I jeszcze pytanie szczegółowe: dlaczego nie można finansować z abonamentu takich programów jak TVP Historia i TVP Kultura? Dlaczego to muszą być programy koncesyjne? Czy nie można ich włączyć do grona programów finansowanych z abonamentu? Bo rozumiem, że w tej chwili one są finansowane z reklam i z działalności komercyjnej. Jakie tu istnieją przeszkody prawne i organizacyjne? Czy widzi pan konieczność albo możliwość podjęcia przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji działań w tym zakresie?

Do spisu treści

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

To są przede wszystkim przeszkody prawne, dlatego że ustawa wprost określa, jaka oferta nadawcy publicznego jest finansowana z pieniędzy abonamentowych. I to jest oferta w programie pierwszym, drugim i w programach regionalnych, więc...

(Senator Piotr Andrzejewski: Jako włączenie do tych programów, jako zadanie misyjne...)

To trzeba by zmienić ustawę, to o to chodzi. Dlatego to jest...

(Senator Piotr Andrzejewski: Jako inicjatywę...)

Tak. Ale...

(Senator Piotr Andrzejewski: Czy widzi pan taką konieczność?)

Szczerze mówiąc, ja bym... Ponieważ te programy funkcjonują, opierając się na przychodach generowanych w programach ogólnopolskich, pierwszym i drugim programie Telewizji Polskiej, to tak naprawdę te środki są później w jakimś stopniu transferowane, przeznaczane na produkcję w TVP Kultura. Ale problemem nie jest to, czy w ustawie zapisać, że pieniądze można na to przeznaczać, tylko tak tę ustawę skonstruować, żeby te pieniądze były, bo...

(Senator Mieczysław Augustyn: Można tak...)

...bo dzisiaj za 100 milionów, jeżeli dołożymy jeszcze kilka...

(Senator Mieczysław Augustyn: Jeszcze 8 milionów...)

Chodzi raczej o znalezienie pieniędzy i oczywiście dobrze by było to zrobić i poprawić to, tylko że - i to chciałbym podkreślić - to by nie rozwiązało problemu. Sama możliwość wpisania w ustawę takiego rozwiązania daje uproszczenie w księgowości, ale nie rozwiąże problemu, no bo jak nie ma pieniędzy, to trudno je dzielić. I to o to chodzi.

Rzeczywiście kanały tematyczne telewizji polskiej są utrzymywane z przychodów komercyjnych i jeśliby dzisiaj telewizja publiczna dostała więcej pieniędzy z abonamentu, to łatwiej byłoby załatać dziurę w programach pierwszym i drugim i wtedy więcej środków można by przesunąć na TVP Kulturę. Krótko mówiąc, problemem nie jest sam podział tych przychodów, a tylko ich wielkość.

Jeśli zaś chodzi o...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...implementację, to jakie działania organizacyjne, strukturalne i konstytucyjne z innymi organami podjęła Krajowa Rada?)

...o implementację, to Krajowa Rada przede wszystkim prowadziła cały proces konsultacji, organizowała międzynarodowe konferencje, które przygotowywały polski rząd do tej implementacji. To było jeszcze jesienią 2008 r., później to już przeszło w ręce rządu, ministerstwa kultury. Do 19 grudnia 2009 r., w zeszłym roku, ta implementacja miała już wejść w życie, ale nie weszła i na razie jej nie mamy. Zobaczymy... Ministerstwo kultury zapowiada, że już niedługo ujrzymy założenia do ustawy, i wtedy będziemy mogli je ocenić.

Myśmy zorganizowali szereg spotkań, konferencji i konsultacji z nadawcami, z rynkiem, i te nasze uwagi przesłaliśmy do ministerstwa kultury, które opracowuje założenia do tej ustawy. To były uwagi dotyczące właśnie product placement, dotyczące reklamy, nowego zadania, jakie ustawodawca na nas nakłada, czyli pewnych form kontroli działalności internetowej. Mówiąc w skrócie: działania nadawcze w internecie również mają być kontrolowane przez organ do tego powołany, w Polsce to jest właśnie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tutaj jest kwestia związana z kontrolą rynku wideo na żądanie, itd., itd. Krótko mówiąc: w założeniach budżetowych przedstawiliśmy takie plany, opierając się również na wyliczeniach ministerstwa kultury, które oszacowało przyrost kosztów funkcjonowania Krajowej Rady związany z implementacją dyrektywy. No, ale te pieniądze też zostały z budżetu wycięte, więc nawet lepiej, że dzisiaj ona nie jest implementowana, bo Krajowa Rada i tak nie ma pieniędzy.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Dziękuję bardzo...)

Na razie Komisja Europejska w sprawie braku implementacji nie zajęła wobec Polski jakiegoś twardego stanowiska.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję.

To było ostatnie pytanie, tak że zwalniam pana ministra, może pan chwilkę odpocząć. Dziękuję bardzo.

A teraz poprosimy sprawozdawcę komisji, panią senator Borys-Damięcką.

Proszę bardzo.

 

 

 


56. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu