56. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 06)
(Posiedzeniu przewodniczą marszałek Bogdan Borusewicz oraz wicemarszałkowie Marek Ziółkowski i Zbigniew Romaszewski)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Wznawiam posiedzenie.
Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.
Powracamy do rozpatrywania punktu dziesiątego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie Sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2009 r. wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2009 roku.
Przypominam, że w dniu wczorajszym przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przedstawił sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2009 r.
Obecnie powracamy do etapu pytań senatorów do pana przewodniczącego, związanych z omawianym punktem porządku obrad.
Przypominam, że pytania te mogą trwać nie dłużej niż minutę.
Panie Przewodniczący, proszę na mównicę.
Proszę o powtórzenie pytania pana senatora Sadurskiego...
(Głos z sali: Sadowskiego.)
A, Sadowskiego, przepraszam bardzo.
Senator Sławomir Sadowski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pozwolę sobie powtórzyć swoje pytanie. Wspomniał pan wczoraj o tym, że regionalne ośrodki telewizyjne przeżywają kryzys. Chciałbym zapytać, które to są ośrodki regionalne. I czy ten kryzys powoduje również redukcję pracowników w tych regionalnych ośrodkach? To jest pierwsze pytanie.
Drugie pytanie dotyczyło rynku reklam, który się kurczy; oczywiście chodzi o państwową telewizję. Jeżeli chodzi o rynek reklam w rozgłośniach radiowych, to sprawa jest znana, bo wiadomo, że wiele rozgłośni musiało zaniechać działalności, mnie jednak chodzi o to, o jaki procent skurczył się rynek reklam właśnie w telewizji. Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pan senator Bender. Proszę bardzo.
Senator Ryszard Bender:
Panie Przewodniczący, kiedy przed kilkunastu laty przewodniczyłem Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, wiele emocji, wręcz euforii, wywoływał fakt, że w ustawie o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji były dwa postanowienia o konieczności przestrzegania przez media wartości chrześcijańskich. Miałem z tym niemało kłopotu. Fala, że tak powiem, powodziowa, jak dzisiaj byśmy powiedzieli, minęła. Czy za pana kadencji te sprawy jakoś ucichły? Czy kręgi liberalne, kręgi lewicowe przestały jakoś kontestować te postanowienia zawarte w ustawie o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji? Czy miał pan z tym później jakiś ambaras, nazywając to nie całkiem po polsku, czy też nie?
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Dziękuję bardzo, Szanowny Panie Marszałku.
Wysoka Izbo! Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, związane z ośrodkami regionalnymi, dotyczące tego, które z tych ośrodków przeżywają kryzys, przeżywają kłopoty, to odpowiem, że wszystkie. Odpowiem, że wszystkie. Jest to związane ze zmniejszeniem wpływów z abonamentu, ze zmniejszającymi się w 2009 r. rynkiem reklamy, z trudnościami ze zbilansowaniem przychodów i kosztów telewizji publicznej. Odbiło się to niekorzystnie na wszystkich ośrodkach. Może powiem tylko, że w 2008 r. przychody telewizji publicznej z podstawowej działalności operacyjnej wynosiły 1 miliard 985 milionów zł, z czego środki abonamentowe stanowiły 421 milionów zł. To te środki abonamentowe już po podziale, czyli te środki, które zostały przyznane Telewizji Polskiej. Przychody własne telewizji - to są te pieniądze zarobione dzięki reklamom - stanowiły 1,5 miliarda zł. Z kolei w 2009 r. z przychodów abonamentów przeznaczonych dla telewizji mamy 300 milionów zł, a z przychodów własnych - 1 miliard 400 milionów; oczywiście podaję te kwoty w zaokrągleniu. Krótko mówiąc, jest to 70% tych przychodów abonamentowych, jeśli porównać rok do roku, czyli 30% mniej. Jeśli chodzi o rynek reklamy, to jest to 10% mniej, czyli wyniosło to 90%. Z tymi trudnościami borykała się cała telewizja, również ośrodki regionalne Telewizji Polskiej. Dysponująca tymi pieniędzmi telewizja procentowo mniej więcej równo rozdzielała przeznaczone środki. W związku z tym można powiedzieć, że z roku na rok wpłynęło o tyle mniej pieniędzy, tak do 20%. Mówiłem o roku 2009, a sytuacja w 2010 r. uległa drastycznemu pogorszeniu - co prawda to już jest okres, który wykracza poza zakres tego sprawozdania - i tutaj, jak już mówiłem, z tych 300 milionów dla Telewizji Polskiej zrobiło się 100 milionów. Wzrosły za to przychody z rynku reklam.
W Telewizji Polskiej pracuje o około czterystu pracowników mniej. Te redukcje mniej więcej proporcjonalnie dotyczyły głównego zakładu i ośrodków regionalnych, w ośrodkach regionalnych jest to jednak bardziej dotkliwe, dlatego że jest tam mniejsza obsada personalna. I tak jak powiedziałem, w tym roku te koszty funkcjonowania - bo ja mówiłem o 400 milionach zł - po redukcjach, po tych drastycznych cięciach, które nastąpiły, i tak są szacowane na 300 milionów zł. Czyli te 100 milionów, które Krajowa Rada przeznaczyła wyłącznie na środki regionalne, to jest w tej chwili 1/3 potrzeb tych ośrodków.
Jeśli chodzi o wartości chrześcijańskie, to nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby była kontestacja, przynajmniej w takiej oficjalnej formie, ustawy o radiofonii i telewizji. Rok 2009 był rokiem finalizacji takich procesów sądowych, w których była rozpatrywana przez kolejne instancje sądowe między innymi sprawa ochrony wartości chrześcijańskich czy ochrony małoletnich. I w każdej z tych instancji sąd przyznał rację Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.
(Senator Ryszard Bender: Krajowa Rada podjęła decyzje potępiające takie stanowisko...)
Ja mówię o tych procesach, które dotyczyły wcześniejszych kar nałożonych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji na nadawców między innymi z tego artykułu - nie tylko, ale między innymi - dotyczącego kwestii ustawowej ochrony wartości chrześcijańskich. Był chociażby ten słynny proces z Polsatem, dotyczący audycji w Polsacie. Zdaje się, że była to decyzja Krajowej Rady z 2006 r. Ta sprawa przeszła kolejne instancje i nie ma tu już żadnych wątpliwości, że Krajowa Rada postąpiła właściwie.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pytanie zadaje pan senator...
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Jeszcze tylko uzupełnię, przepraszam...)
Aha, proszę uprzejmie.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
...bo pan senator pytał jeszcze o zatrudnienie w ośrodkach terenowych. Powiem, że w 2008 r. ogólnie w telewizji było zatrudnionych cztery i pół tysiąca osób, chodzi o cztery tysiące pięćset osiemdziesiąt osiem etatów. W 2009 r. mieliśmy już cztery tysiące dwieście etatów, z czego trzy tysiące przypadały na zakład główny, a tysiąc sto siedemdziesiąt na oddziały terenowe. W oddziałach terenowych nastąpiła taka proporcjonalna redukcja o 7%, a w zakładzie głównym mniej więcej o 9%, czyli w nim była większa redukcja. W tej chwili zapowiadana jest restrukturyzacja telewizji publicznej; zakłada się zwolnienie tysiąca osób. Byłyby to już kolejne, i to bardzo duże, zwolnienia grupowe. Z czterech tysięcy dwustu zostałoby trzy tysiące dwieście pracowników, co zbliża tę spółkę do innych spółek telewizyjnych, tych komercyjnych, które funkcjonują na polskim rynku, jednak z zaznaczeniem - bo tutaj są protesty twórców - że telewizja publiczna ma specyficzne zadania, więc powinna zachować specyficzną strukturę zatrudnienia. Jest tu wymagana pewna decyzja zarządu podczas reformowania spółki.
(Senator Sławomir Sadowski: Dziękuję bardzo za odpowiedź.)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pan senator Gruszka, proszę bardzo.
Senator Tadeusz Gruszka:
Dziękuję bardzo.
Kiedy wczoraj mieliśmy okazję debatować nad ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, w wypowiedziach wielu dyskutantów pojawiało się stwierdzenie, że wzory przemocy wywodzone są z programów telewizyjnych dla młodzieży i dzieci. Czy Krajowa Rada ma okazję i możliwość kontrolowania właśnie tych...
(Senator Stanisław Kogut: Bajek.)
No, kolega podpowiada, że bajek. Czasami i w bajkach zdarza się przemoc, ale chodzi mi o filmy. Mam na myśli także o dbałość o język. Czy takie wulgarne zachowania są monitowane i czy rada zwraca na to uwagę? I jakie ma narzędzia, aby nie powtarzało się to w poszczególnych stacjach telewizyjnych?
Drugie pytanie związane jest z kwestią trzydziestoprocentowego udziału polskich piosenek, muzyki polskiej. Z tego, co wiem, wiele stacji, głównie komercyjnych, stwarza bloki radiowe, muzyczne, właśnie w godzinach nocnych, późnonocnych, by zrealizować zadanie, które jest przed nimi postawione, dotyczące tego trzydziestoprocentowego wykonania dobowego. Ale czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji myślała o tym, żeby w jakiś sposób to proporcjonalnie rozłożyć na poszczególne części dnia, żeby nie było to realizowane w taki sposób, jak obecnie, czyli w porze nocnej, kiedy liczba słuchaczy jest znacznie mniejsza? Czy istnieje taka możliwość? Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Ja też mam pytanie do pana przewodniczącego.
Ile było interwencji Krajowej Rady w sprawie pokazywania przemocy w programach telewizyjnych i obecności przemocy w programach radiowych? Ile było takich interwencji Krajowej Rady?
I pan senator Skurkiewicz.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Panie Ministrze!
Chciałbym powrócić do tematu, który rozpocząłem wczoraj, pytając pana ministra o cyfryzację i rozwój multipleksów pierwszego, drugiego i trzeciego. Tak jak pan minister wczoraj wspomniał, na multipleksie pierwszym będą stacje komercyjne typu Polsat, TVN, Telewizja Puls. One już, z tego, co wiem, opłaciły swoją obecność na multipleksie pierwszym. Na multipleksie trzecim będzie telewizja publiczna, wszystkie kanały. Ale chodzi mi o ustawę o cyfryzacji. Na jakiej podstawie państwo rozdzielacie te miejsca na multipleksach czy dysponujecie nimi? Na jakiej podstawie państwo pobieracie opłaty? Ta sprawa pojawiła się również na posiedzeniu komisji. Bo z tego tytułu, rezerwacji miejsca na multipleksach, przekazaliście państwo do budżetu państwa 3 miliony zł. Czy nie ma tu jakiegoś problemu natury prawnej, polegającego na tym, że jeszcze czegoś z prawnego punktu widzenia, jakichś zapisów ustawowych - bo tutaj są olbrzymie zaniechania ze strony Ministerstwa Infrastruktury - nie ma, a państwo już działacie, niejako wyprzedzając samą ustawę? Oczywiście w dobrze pojętym interesie kraju, po to, żeby w jakiś sposób wywiązać się z naszych zobowiązań wobec Unii Europejskiej.
I druga sprawa. Panie Ministrze, budżet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rok 2009 to około 14 milionów zł. Czy byłby pan łaskaw przybliżyć, o ile mniej mieliście państwo do dyspozycji pieniędzy w stosunku do tych, które chcieliście uzyskać na bieżące funkcjonowanie Krajowej Rady? Bo tutaj padł zarzut, między innymi z ust pana senatora Rachonia, że państwo ileś tam tysięcy listów nie odesłaliście czy nie wysłaliście w ubiegłym roku, a po prostu nie mieliście na to pieniędzy, bo opłacenie Poczty Polskiej, kosztów wysyłki być może zrujnowałoby zupełnie wasz budżet. Mało tego, przyjmując, że państwa budżet to 14 milionów zł...
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Panie Senatorze, przepraszam...
(Głos z sali: Czy pan pyta, czy pan odpowiada?)
(Senator Barbara Borys-Damięcka: Sam sobie odpowiada.)
...to ma być minuta...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Dobrze.)
To mają być pytania trwające do minuty. Pan przekroczył już czas. Prosiłbym o przestrzeganie zasad.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Panie Marszałku, już kończę.
Panie Marszałku, ja nie chciałbym w żaden sposób przekraczać dobrze pojętych norm zachowań obyczajowych w Senacie, ale bardzo proszę o zwrócenie uwagi pani Barbarze Borys-Damięckiej, bo jej zachowanie na posiedzeniu komisji, a teraz uwagi pod moim adresem są niestosowne. Na posiedzeniu komisji zamknęła dyskusję i nie mogliśmy w ogóle się wypowiedzieć.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Panie Senatorze!
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Przepraszam, Panie Marszałku.)
Panie Senatorze, ja zwróciłem panu uwagę, a pan w ogóle tego nie zauważa.
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Przepraszam, Panie Marszałku, już kończę.)
Proszę już kończyć.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Panie Ministrze, mając budżet w wysokości 14 milionów zł, państwo zagwarantowaliście wpływy do budżetu państwa na poziomie ponad 25 milionów zł. Czym to było podyktowane? W jaki sposób do tego doszło? Co się takiego wydarzyło?
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Odpowiadając po kolei na te pytania, zrobię jeszcze małe uzupełnienie, jeśli chodzi o dynamikę wpływów reklamowych, bo to pominąłem. Ta dynamika między rokiem 2008 a 2009 przedstawiała się następująco. Wpływy z reklamy telewizyjnej były mniejsze o około 12%, z 3 miliardów 800 milionów zł spadły do 3 miliardów 370 milionów zł; tu widzimy te skutki kryzysu. Wzrosły, co ciekawe, wpływy z reklamy internetowej, o 9% - z tym że tu skala jest zupełnie inna - z 800 milionów zł do 870 milionów zł. Nastąpił duży spadek, jeśli chodzi o magazyny - o prawie 15%. Jeśli chodzi o dzienniki, to tutaj notujemy największy spadek - o 18%; tu widać kryzys prasy. Reklama zewnętrzna, czyli outdoorowa - spadek o 17%, czyli też duży dołek. I jeszcze radio, bo to jest sprawa dla nas bardzo istotna: wpływy spadły z 620 milionów zł do 522 milionów zł, czyli o 16%. Widać, że rynek radiowy - ja nie mówię tylko o radiu publicznym - jest w trudnej sytuacji, stąd postępujące procesy konsolidacyjne, jeśli chodzi o łączenie stacji i nadawców, co mogliśmy zaobserwować. Tym trudniejsza jest sytuacja dla radia lokalnego i to też widać w procesie wykupywania stacji lokalnych przez duże sieci. Tak że już widzimy, że rynek reklamy internetowej zaczyna przerastać, przerósł rynek reklamy radiowej.
Jeśli chodzi o kontrolę, to w 2009 r. Krajowa Rada - to znaczy to są decyzje przewodniczącego wydawane na podstawie uchwał Krajowej Rady - wydała trzy decyzje nakładające kary na nadawców. Telewizja Polsat dostała karę 50 tysięcy zł za naruszenie obowiązków wynikających z art. 16c ustawy, tu chodziło o nadawanie reklamy ukrytej loterii pieniężnej i o Studio Lotto. Superstacja - art. 16 ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizji i kara 20 tysięcy zł, chodziło o przekroczenie dopuszczalnego limitu reklam w godzinie nadawania programu. Ja przypominam, że to jest jakby kolejny krok na drodze egzekucji prawa podejmowany przez Krajową Radę. Po prostu jeżeli nadawca notorycznie przekracza czas, łamie ustawę, to Krajowa Rada nakłada karę. I jeszcze decyzja ze stycznia 2009 r. dotycząca Superstacji - to jest z kolei art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji - i kara 20 tysięcy zł, chodziło o kwalifikowanie audycji lub innych przekazów mogących mieć negatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwój małoletnich oraz audycji lub innych przekazów przeznaczonych dla danej kategorii wiekowej, stosowanie wzorów, symboli graficznych i formuł. Tu chodziło nie tylko o te znaczki, którymi nadawcy mają obowiązek oznakować programy, audycje w trakcie emisji, ale również o porę, która jest związana z klasyfikacją wiekową, porę, w której takie programy się emituje. Krótko mówiąc, drastyczne programy były emitowane przed godziną 23.00.
W 2009 r. nastąpił wyraźny spadek ilości korespondencji dotyczącej ochrony małoletnich. W 2008 r. były osiemdziesiąt trzy skargi, w 2009 r. - sześćdziesiąt cztery skargi. Należy jednak odnotować fakt, że w minionym roku te wystąpienia dotyczyły poważnych naruszeń tych przepisów, a przewodniczący kierował wystąpienia wzywające nadawców do zaniechania naruszania prawa. Tak że było mniej skarg w tym przedmiocie, za to dotyczyły spraw poważniejszych.
Jeśli chodzi o kontrolowanie programów przez Krajową Radę, to skontrolowano realizację koncesji w trzydziestu siedmiu programach radiowych i telewizyjnych, to była kontrola łącznie sześciu tysięcy dziewięciuset pięćdziesięciu godzin emisji. Sprawdziliśmy przestrzeganie przez nadawców przepisów dotyczących ochrony małoletnich w trzech programach całodobowych, w sześciuset sześćdziesięciu sześciu wydaniach cykli audycji, to jest sześćset sześćdziesiąt siedem godzin emisji. To jest kontrola programów dla dzieci w roku 2009. Chciałbym zwrócić tylko uwagę na jeden fakt, na to, że tak naprawdę w Polsce dostępnych jest kilkanaście różnych programów, adresowanych tylko i wyłącznie do widowni dziecięcej. Programy, które mają koncesję od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a więc te, które obowiązuje polska ustawa o radiofonii i telewizji, a w związku z tym muszą podporządkować się normom ochrony małoletnich wpisanym w naszą ustawę, są tylko trzy. Reszta programów to są programy na koncesjach innych krajów europejskich, głównie na koncesjach brytyjskich, częściowo też francuskich, i tam dużo trudniej jest prowadzić może nie tyle kontrolę, ile postępowanie interwencyjne, ponieważ systemy prawne naszych państw się różnią. Nadawcę, który nadaje program na przykład na koncesji Ofcom, czyli brytyjskiej, obowiązuje prawo stosowane w Wielkiej Brytanii, a nie prawo polskie i to, co w Polsce jest wykroczeniem ustawowym, w Wielkiej Brytanii nie musi nim być. Nie mówię już o tym, że nie obowiązują wtedy kwoty produkcji audycji w języku polskim, bo kraj pochodzenia jest krajem koncesyjnym, krajem, w którym koncesjonariusz ma swoją koncesję.
Na przykład kanały Mini-Mini, ZigZap to są te... Główne zastrzeżenia, jakie do tego mieliśmy, dotyczyły małej liczby audycji, a więc po prostu bajek, które są tam emitowane, polskich bajek. To jest stały problem. Krajowa Rada na podstawie swoich analiz, raportów występowała do nadawcy, pokazując mu naruszenie zapisów ustawowych w tej kwestii. W odniesieniu do innych, często dużo popularniejszych programów, Krajowa Rada nie ma takich kompetencji.
To się łączy z problemem polskiej muzyki, zresztą pojawiło się takie pytanie. Sprawa przedstawia się następująco. Rzeczywiście tak zwane stare koncesje nie określały pory emisji, z której nadawca będzie rozliczany. Wchodząc bardziej w szczegóły, trzeba by to rozróżnić, bo są koncesje na programy uniwersalne i na programy wyspecjalizowane, są nowe koncesje nadawane w tej chwili przez Krajową Radę i stare, które są dzisiaj tylko rekoncesjonowane.
Krótko mówiąc, nowe koncesje, których dzisiaj udziela Krajowa Rada na programy wyspecjalizowane, są koncesjami, w których czas rozliczany jest czasem od godziny 6.00 do godziny 23.00. Tutaj nie ma już takiej praktyki, żeby polską muzykę umieszczać w późnych godzinach nocnych, kiedy radia po prostu nikt nie słucha, kiedy nie można nawet mówić o małej słuchalności, a jedynie o niemierzalnej słuchalności. Tutaj wymóg produkcji polskiej i prezentacji polskiej muzyki jest stosowany w porze dziennej, czyli od 6.00 do 23.00. Zaś w przypadku starych koncesji dużych rozgłośni uniwersalnych, o charakterze uniwersalnym, takich jak RMF, jak Radio Zet - nie oszukujmy się, są to rozgłośnie, które w głównej mierze kształtują rynek radiowy w Polsce, bo te stacje przejęły gros słuchaczy - takiego obowiązku nie ma i rzeczywiście jest wśród nadawców tendencja do nadawania polskiej muzyki w porze zerowej słuchalności. Dzieje się to jednak w majestacie prawa, bo taka była konstrukcja ustawy i konstrukcja koncesji.
Jeśli chodzi o budżet Krajowej Rady, to myśmy wnosili o 19 milionów 400 tysięcy, a dostaliśmy 14 milionów 700 tysięcy, to jest, zdaje się, o 24% mniej. Tam było wiele zadań, które... Już mam, to było 19 milionów 200 tysięcy. Jest to budżet tak naprawdę rozliczany zadaniowo. On był tak konstruowany, że tam konkretne pozycje wskazywały na konkretne zadania. Były tam między innymi takie zadania, jak obsługa wniosków o rozłożenie na raty czy umorzenie należności abonamentowych, było też szczegółowo rozliczone zadanie związane z implementacją dyrektywy.
Przypominam, że jeśli chodzi o implementację dyrektywy, to Krajową Radę czeka zupełnie nowe wyzwanie i dużo więcej pracy. Implementacja dyrektywy nakłada na regulatora, a więc na Krajową Radę, wiele obowiązków kontrolnych, które do tej pory w ogóle nie mieściły się w zakresie działań Krajowej Rady, a chodzi tu o sferę internetu, chodzi o sferę video na żądanie, chodzi o sferę kontroli reklamowej, której będzie podlegał zalegalizowany już tak zwany product placement, czyli umieszczanie pewnych treści promocyjnych i reklamowych w dramaturgii całej audycji, co jest dużo trudniejsze do opisania i wyliczenia niż tradycyjna reklama, oddzielona blokami reklamowymi i specjalnymi dżinglami. Tak że jest tu wiele zadań. Na Krajową Radę zostały nałożone obowiązki, ale w budżecie nie ma na to pieniędzy. Zresztą na posiedzeniu komisji i senackiej, i sejmowej mówiliśmy wprost, że w takim razie pieniądze na te zadania spadają, i była tego akceptacja, bo taki wynik oznaczał akceptację.
Dodam jeszcze, że wydaliśmy w tym roku rozporządzenie w sprawie przeciwdziałania głośnym reklamom. Sprawa wcale nie jest prosta, bo trudno jest udokumentować, że coś jest głośne, a coś jest ciche, dlatego że zależy to od subiektywnych odczuć, od fizjologii ludzkiego słuchu. Dopiero bardzo nowoczesne metody, opracowane w laboratoriach dźwięku przestrzennego, które dzisiaj zaczynają być stosowane, określają algorytmy pozwalające mierzyć subiektywne odczucie wzrostu głośności, czyli niejako obiektywnie ocenić subiektywne wrażenia. Są takie algorytmy, jest taki sprzęt. Wprowadziliśmy rozporządzenie, którego podstawą są te algorytmy. Ażeby jednak móc według tych standardów badać programy, niestety potrzebne są środki. Na cały system w budżecie było chyba 300 tysięcy i tych pieniędzy też nie dostaliśmy, a argumentacja pani przewodniczącej komisji sejmowej była taka, że przecież każdy słyszy, czy jest głośno, czy jest cicho. Dlatego nadal jesteśmy skazani na to, żeby na wyczucie oceniać, czy jest głośno, czy jest cicho, i nadal jesteśmy skazani na to, żeby przyjmować korespondencję bez możliwości udzielania na nią odpowiedzi.
O kontroli programów dziecięcych powiedziałem, o interwencjach powiedziałem. Aha, było pytanie o cyfryzację, o kompetencje, o to, na jakiej podstawie Krajowa Rada pobrała opłaty koncesyjne i przeprowadziła proces cyfryzacji. Myśmy zrobili to na podstawie obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji, która daje Krajowej Radzie możliwość ogłoszenia wolnych zasobów częstotliwości na program telewizyjny albo radiowy. Zinterpretowaliśmy to w ten sposób, że nowe częstotliwości cyfrowe są nowymi częstotliwościami, które Krajowa Rada może ogłosić, z taką modyfikacją, że było to ogłoszenie na współużytkowanie częstotliwości, bo nadawanie cyfrowe od analogowego różni się tym, że na jednej częstotliwości analogowej można umieścić jeden program, a na jednej częstotliwości cyfrowej w standardzie technicznym MPEG-4 można ich umieścić osiem. Daliśmy ogłoszenie - tak naprawdę to było dedykowane ogłoszenie - które umożliwiło obecnym nadawcom komercyjnym nadającym analogowo przystąpienie do tego procesu i w normalnym procesie koncesyjnym dostali oni decyzję o rozszerzeniu koncesji na nadawanie w multipleksie cyfrowym. Drugie takie ogłoszenie - ono jest już podpisane - będzie kierowane do tych samych nadawców po to, żeby uzupełnili dodatkową ofertą drugi multipleks cyfrowy. Trzecie ogłoszenie będzie o możliwości rozszerzenia koncesji z programów satelitarnych na naziemne dla telewizji publicznej. Chodzi tu o programy koncesjonowane, czyli kanały tematyczne takie jak: Info, Historia, Sport czy Kultura. Krótko mówiąc, odpowiednio sformułowane ogłoszenia Krajowej Rady pozostają dzisiaj jedynym narzędziem, które może być w tym procesie zastosowane. Konieczny jest również konsensus z nadawcami, bo gdyby oni nie odpowiedzieli na takie ogłoszenie, to nikt inny nie mógłby do tego procesu przystąpić i wszystko stanęłoby w miejscu. W tym przypadku wymagane więc były długie rozmowy, wręcz negocjacje z nadawcami. Tak że Krajowa Rada wydała ogłoszenie. Nadawcy, zgodnie z ustaleniami, przystąpili do postępowania i dostali decyzje o rozszerzeniu koncesji. Po decyzji o rozszerzeniu koncesji trzeba uiścić opłaty koncesyjne i stąd dodatkowe dochody Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Oczywiście to są dochody do budżetu państwa, a nie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pan senator Gogacz, proszę bardzo.
Senator Stanisław Gogacz:
Ja mam dwa pytania.
Panie Przewodniczący, odnośnie do realizacji art. 15 ust. 2. Chodzi o udział utworów słowno-muzycznych wykonywanych w języku polskim. W sprawozdaniu mamy informację, że największy spadek liczby tych utworów i czasu ich emisji nastąpił w Polskim Radiu dla Zagranicy. No, wydaje się szczególnie dziwne, że w tym radiu jest największy spadek. Ale moje pytanie jest następujące: czy jest jakieś minimum, którego dana rozgłośnia nie może przekroczyć, ażeby nie utracić ewentualnie koncesji? To pierwsze pytanie.
I drugie pytanie, niejako w tym samym duchu, odnośnie do realizacji art. 21 ustawy. Mianowicie chodzi mi o realizację powinności nadawców publicznych. W przypadku tabeli, gdzie jest wyszczególniona ta realizacja według rozgłośni czy według pewnej geografii, zdziwiło mnie...
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Przepraszam. Panie Senatorze, gdyby pan wskazał, o którą tabelę chodzi.)
Na stronie 63 sprawozdania.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: W informacji czy w sprawozdaniu?)
Tak.
Tam jest niesamowicie duża rozpiętość, jeżeli chodzi o takie działy jak: "Umacnianie rodziny" - jedna z rozgłośni w ciągu roku prezentuje właśnie te wartości w ciągu dwustu dwudziestu trzech godzin, inna w ciągu trzystu trzydziestu, a jeszcze inna jedenastu; "Postawy prozdrowotne" - tu też jest ogromna rozpiętość; "Patologia społeczna"... Czy jest minimum, poniżej którego nie można zejść? Państwo stwierdzacie w sprawozdaniu, że rozgłośnie wypełniały... Ale moje pytanie jest takie: czy wypełniły? Przecież niektóre z tych rozgłośni niewiele czasu poświęciły na te tak ważne sprawy natury społecznej. Ja już odwoływałem się do tabeli dotyczącej rozgłośni radiowych, ale analogiczna sytuacja jest w przypadku TVP Info. Tu też jest duża rozpiętość, jeżeli chodzi o te podstawowe działy. A moje pytanie jest właśnie tego typu: czy jest jakieś minimum, którego nie można przekroczyć? Czy jest jakaś wielkość dotycząca czasu emisji tych audycji, wielkość, której trzeba przestrzegać? Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Bisztyga, proszę bardzo.
Senator Stanisław Bisztyga:
Panie Ministrze, jednym z podstawowych obowiązków, które nakłada na Krajową Radę konstytucja, jest zapewnienie pluralizmu w mediach. W środowiskach, w których się poruszam, opinia jest taka, że państwo z tego obowiązku się nie wywiązujecie lub nie wywiązujecie w sposób należyty. Chodzi nie tylko o treść publicystyki, ale też o dostępność osób spoza aktualnie rządzącej mediami koalicji do tychże programów. Prośba o komentarz.
Teraz pytanie. Robicie państwo reklamówki i zachęcacie do tego, żeby wpłacać abonament. Ktoś na tym zarabia, ktoś produkuje te spoty, ktoś w nich występuje. A jednocześnie wczoraj powiedział pan, że ich skutek jest niewielki, bo cały czas spadają wpływy z abonamentu. Jaki jest sens wydawania pieniędzy na produkcję materiałów reklamowych promujących abonament, skoro cały czas, jak pan stwierdził wczoraj, jego ściągalność spada?
I kolejne pytanie, w tej serii ostatnie. Jakby pan skomentował fakt, że z jednej strony w ośrodkach regionalnych są zwolnienia, brak pieniędzy i podobno wyprzedaż sprzętu, a także oddawanie go Warszawie, co zupełnie pozbawi je możliwości produkowania u siebie czegokolwiek, a z drugiej strony przyjmuje się nowych ludzi, nowych dyrektorów, generuje nowe koszty, daje odprawy? Takim kuriozalnym przykładem jest ośrodek małopolski, gdzie w wyniku umowy koalicyjnej przyjęto specjalistę, ale do tej pory nikt nie wie, czym on ma się zajmować. Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Panie Senatorze, gdyby pan mógł powtórzyć pierwsze pytanie, bo...
(Senator Stanisław Bisztyga: ...pana oceny na temat wywiązywania się z konstytucyjnego obowiązku zapewnienia pluralizmu w mediach.)
Panie Senatorze, jeśli chodzi o pierwsze pytanie, czyli konstytucyjny obowiązek pluralizmu medialnego, to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji bardzo szczegółowo mierzy czasy wszystkich polityków, wszystkich ugrupowań, wszystkich partii występujących w mediach publicznych. Te czasy są zawarte w przysyłanych do nas raportach. To jest obowiązek wszystkich nadawców publicznych. Mało tego, w szczególnie drażliwych momentach kampanii wyborczych robimy porównania ze stacjami komercyjnymi, w przypadku których tego pluralizmu ustawowego nie ma. Nie ma bowiem żadnych tego typu obowiązków nakładanych na tych nadawców. Te porównania są dostępne. Są one publikowane na stronie internetowej i później prezentowane w rocznych raportach. A jeśli chodzi o wybory parlamentarne, to tuż po zakończeniu każdej kampanii te porównania są przedstawiane. Tam jest dzielony czas, na przykład wystąpień przedstawicieli partii politycznych, na wystąpienia służbowe - jeżeli członek partii politycznej reprezentuje problem, który jest rozwiązywany przez rząd, to jego wystąpienie jest klasyfikowane w dziale dotyczącym polityków rządowych - i na wystąpienia klubowe, partyjne. Te są osobno klasyfikowane. Z tych zestawień wynika, że to rozłożenie na różne ugrupowania polityczne w mediach publicznych jest dużo większe niż w mediach komercyjnych. Jest to dużo większe rozłożenie, czyli, krótko mówiąc, jest bardziej sprawiedliwe - chociaż nie jest równo, bo nie jest tak, że mała partia ma tyle samo czasu co partia rządząca. Zawsze jest tak, że partia rządząca ma mniej więcej dwukrotnie więcej czasu w mediach, w programach informacyjnych i publicystycznych, niż inne partie. To wynika po prostu z tego, że rząd ma wiele obowiązków i podejmuje działania, które są prezentowane w mediach publicznych.
Krótko mówiąc, na danych, które jesteśmy w stanie opracować, nie widać tego, żeby pluralizmu nie...
(Senator Mieczysław Augustyn: Patrzę, czy się pan rumieni.)
Czy się pan rumieni? Ja nie widzę, żeby się pan, Panie Senatorze, rumienił. Ja się nie rumienię.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Przepraszam. Proszę was... Odpowiadaj spokojnie.)
Proszę państwa, tego nie widać na tych danych. A subiektywna...
(Senator Ryszard Bender: Niech pan to zostawi kosmetyczkom.)
...ocena państwa oczywiście jest państwa oceną. My dostajemy skargi ze wszystkich klubów parlamentarnych - powtarzam: ze wszystkich - i z Platformy Obywatelskiej, i z lewicy, i z PSL, i z Prawa i Sprawiedliwości. Na wszystkie te skargi odpowiadamy i prosimy nadawców o wyjaśnienia.
Jeśli zaś chodzi o tę konstytucyjną zasadę pluralizmu, to ona się odnosi do polityki koncesyjnej. Chodzi o to, żeby w koncesjach i w polityce koncesyjnej przede wszystkim zapewnić możliwość szerokiej prezentacji różnych środowisk. I oczywiście to też jest sprawa rynku. Tutaj z pluralizmem jest znacznie gorzej.
Sens materiałów promocyjnych. Pan senator zapytał: po co to robić, skoro spadają wpływy z abonamentu? Panie Senatorze, właśnie dlatego się to robi, że one spadają. To jest naturalny mechanizm samoobrony przed upadkiem.
(Senator Stanisław Bisztyga: To znaczy, że jest nieskuteczny...)
Jeżeli jest katastrofa, to próbuje się coś robić... Ja po prostu nie rozumiem tego pytania. Dzięki tym akcjom wpływ z abonamentu wzrósł i w porównaniu z zeszłym rokiem ubytek opłat abonamentowych zmniejszył się z 37 do 14%. A więc okazuje się, że to jest bardzo skuteczny mechanizm. Mamy nadzieję, że koniec tego roku zamknie się na tyle dobrze, żeby uratować telewizję i radio publiczne. Nie będą to środki pozwalające na rozwój tych instytucji, tych spółek, ale pozwolą na zbilansowanie budżetu, tym bardziej, że minister skarbu nie udzielił zgody na linię kredytową, a było to dosyć istotne. Teraz dzięki tym akcjom abonamentowym, które pan senator uważa za niepotrzebne, mimo braku kredytów te pieniądze być może się znajdą i spółka nie utraci płynności finansowej. Ale nawet gdyby skutek takich akcji był mało widoczny, to obowiązkiem każdego zarządu i każdego menedżera jest prowadzić tego typu akcje i tego typu działania. Moim zdaniem jest to oczywiste.
Sprawa zwolnień. Pan senator powiedział, że jest przyrost administracji. Ale ja właśnie przed chwilą mówiłem o tym, że w 2009 r. zredukowano zatrudnienie o czterysta osób, a w 2010 r. będzie to tysiąc. To nie jest przyrost, tylko bardzo poważna redukcja zatrudnienia. Myślę, że w ośrodkach regionalnych też nie podzielą zdania pana senatora, że tam jest przyrost administracji, nawet w samej administracji, bo tam są bardzo poważne zwolnienia i bardzo poważne konflikty, jeśli chodzi o politykę personalną. To, co rzeczywiście mogło nastąpić przez te ostatnie dwa lata, to zmiany na stanowiskach dyrektorów. Ale była już decyzja zarządu, decyzja rady nadzorczej, żeby tam, gdzie to się jeszcze nie dokonało, nie powoływać wicedyrektorów. A więc ta redukcja stanowisk następuje od góry.
Jeśli chodzi o pozbywanie się sprzętu, to jest to związane... Nie wiem, to zarząd telewizji musiałby odpowiedzieć, czy ten sprzęt jest wyprzedawany, czy nie. Na pewno ośrodki terenowe ograniczają produkcję w wyniku tego, że nastąpił spadek przychodów w spółce i ona po prostu nie ma za co produkować. Mogę się domyślać, że skoro spółka nie ma za co produkować, to ilość sprzętu może być redukowana. Myślę jednak, że poważniejszym problemem jest tu nie wyprzedaż sprzętu, tylko brak pieniędzy na inwestycje w niego. Ten sprzęt technologicznie bardzo szybko się starzeje i tu są potrzebne inwestycje, w dobie cyfrowej technologii konieczne są inwestycje, a na to pieniędzy nie ma. To jest większy problem niż sprzedaż starej kamery. To dzisiaj rzeczywiście widać i my się tym bardzo niepokoimy. Z ekonomicznego punktu widzenia... Takim racjonalnym menedżerskim zabiegiem jest ekonomizacja produkcji, a więc tam, gdzie jest to możliwe, wykonywania takich zadań przez duże, centralne firmy, czyli tak naprawdę Zakład Główny Telewizji Polskiej, i tam, gdzie to jest możliwe, zamawianie produkcji u producentów zewnętrznych. Tak postępują wszystkie spółki medialne, duże telewizje. Ja się akurat z tym nie zgadzam, bo uważam, że telewizja publiczna powinna prowadzić inną, zupełnie odrębną politykę, nawet jeżeli ekonomicznie ona nie jest aż tak bardzo uzasadniona. Niestety, sytuacja jest taka, że dzisiaj telewizja publiczna działa tak jak telewizja komercyjna.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Czy pan senator Gogacz otrzymał odpowiedź?
(Senator Stanisław Gogacz: Nie otrzymałem.)
To poproszę... Pan senator Gogacz zadawał pytania i poprosiłbym pana o odpowiedź.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Jeśli chodzi o utwory słowno-muzyczne, to oczywiście są te 33%, jest obowiązek nadawania tych utworów... To są utwory w języku polskim. My to oczywiście badamy i tu nie ma przekroczeń. Jeżeli ktoś tego obowiązku nie realizuje, to jest po prostu wzywany przez Krajową Radę. Oczywiście jest tu problem, o którym mówiliśmy, czyli nadawanie utworów słowno-muzycznych w języku polskim w porze nocnej.
Jeśli chodzi o program "Radio dla Zagranicy", to tu 90% utworów słowno-muzycznych to są utwory w języku polskim. To jest procent liczony od wszystkich utworów słowno-muzycznych - utwór słowno-muzyczny to jest piosenka - bo to się tak oblicza. A więc akurat tutaj 90% to są piosenki polskie. Co prawda jest spadek z 96 do 90%, ale akurat tutaj ten udział jest największy. Jeśli chodzi o inne programy Polskiego Radia, to ten wskaźnik również jest bardzo wysoki. W Programie 1 to jest 47%, w Programie 3 - 34%, w Radio Euro - 38%, w radiowej Dwójce... No właśnie, tu jest problem. Rzeczywiście jest dyskusja między nami, nadawcą a także instytucjami, które zajmują się kulturą, głównie ministerstwem kultury. Mianowicie chodzi o to, że utwory słowno-muzyczne w języku polskim w Programie 2 to utwory muzyki poważnej...
(Senator Stanisław Gogacz: Chodziło o te utwory z zagranicy.)
Tak, tak, to 90%. To tutaj jest...
(Senator Stanisław Gogacz: Jeszcze ta duża rozpiętość czasu z tytułu realizacji, jeśli chodzi o taką liczbę nadawców)...
Dobrze, tylko omówię sprawę tych utworów słowno-muzycznych. Tu jest taka kwestia, że prezentuje się utwory polskich kompozytorów, ale one często nie są wykonywane w języku polskim, na przykład partie chóralne itd. To jest ten problem: zapis ustawowy zamiast chronić dorobek polskiej kultury, to często może być w tym przeszkodą.
Jeśli chodzi o kwestie rozpiętości w programach regionalnych, rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia, to my rzeczywiście robimy takie podsumowanie. Ta rozpiętość zależy przede wszystkim od całej struktury programu. Tabelka na stronie 63 pokazuje ten procentowy udział w programie, to jest na przykład sto pięćdziesiąt godzin w Białymstoku i dwieście dwadzieścia trzy godziny w Katowicach. Różnica wydaje się duża, ale to jest poziom jednej dziesiątej procenta. A więc to też należy czytać w kontekście całej ramówki.
To są tylko niektóre z zadań, z takich szczególnych powinności nadawców publicznych w tych programach rozgłośni regionalnych. Pamiętajmy jeszcze o audycjach dla mniejszości narodowych, o audycjach informacyjnych, które także zaliczają się do zadań misyjnych. Ogólnie te dane i te wielkości dałoby się zsumować, jeśli zaś chodzi o te konkretne sprawy, które tu wyłowiliśmy, to specjalnie to wypunktowaliśmy, żeby mieć jakąś wizję, pokazać jakby taką mapę radia publicznego. Te sprawy kształtują się tak, jak jest to właśnie pokazane, bardzo różnie. Wszystkie rozgłośnie wypełniają swoje obowiązki, tylko każda inaczej widzi charakter swojego programu. Stąd na przykład umacnianie postaw rodzinnych w jednej rozgłośni może być postrzegane inaczej niż w drugiej, może tam być na to położony dużo mniejszy nacisk programowy. Cieszę się, że pan senator to zauważył, bo temu między innymi służyła ta tabela.
(Rozmowy na sali)
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak, proszę bardzo.)
O której tabelce mowa?
(Rozmowy na sali)
(Marszałek Bogdan Borusewicz: TVP Info, było pytanie dotyczące tego programu.)
Wynika to z tego, że jest to program o charakterze informacyjnym przede wszystkim, bo taka jest struktura TVP Info w tym paśmie wspólnym, to jest głównie program informacyjny, a do tego pasma wspólnego są również produkowane materiały przez ośrodki regionalne. Jeśli chodzi o pasmo rozłączne, to tu już każdy oddział ma swoją autonomię i zajmowanie się taką czy inną problematyką jest uzależnione od decyzji dyrektorów tych ośrodków. Tutaj zostały wymienione takie kategorie jak: audycje służące rozwojowi kultury, nauki i oświaty, umacnianiu rodziny, kształtowaniu postaw prozdrowotnych, zwalczaniu patologii. I rzeczywiście tak to się przedstawia. We wszystkich tych ośrodkach zdecydowanie największy udział mają audycje służące rozwojowi kultury, nauki i oświaty. To są na ogół programy o tym, jakie wydarzenia kulturalne mają miejsce na danym terenie. Drugim takim elementem, ale już z kilkakrotnie mniejszym udziałem, są audycje służące kształtowaniu postaw prozdrowotnych.
No cóż mogę powiedzieć, tak się to kształtuje, tak to jest realizowane.
(Głos z sali: Nie ma obowiązku procentowego?)
Oczywiście nie ma tutaj obowiązku procentowego - bo było też takie pytanie. To nie jest tak, że tyle i tyle procent musi być wykonane. To od nadawcy zależy, jak to zostanie wykonane. Jeżeli chcielibyśmy zrobić porównanie, zestawić to z ofertą programów komercyjnych, to zobaczylibyśmy, że nigdzie nie ma takiego obowiązku i nigdzie nie znajdziemy takiej oferty, nawet w programach wyspecjalizowanych, które powinny koncentrować się na danej tematyce. Po prostu nie ma takiej specjalizacji.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pan senator Owczarek.
Senator Andrzej Owczarek:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Przewodniczący, ja bym może wrócił do pytania zadanego przez pana senatora Bisztygę. Potrzebę zwolnień tłumaczył pan sytuacją ekonomiczną spółek mediów publicznych. Chciałbym, żeby pan powiedział konkretnie, ile osób w 2009 r. zostało zwolnionych, a ile zostało zatrudnionych. To pierwsze moje pytanie.
Drugie pytanie. W sprawozdaniu Krajowej Rady jest napisane, iż jeśli chodzi o programy misyjne, które budzą wiele dyskusji w społeczeństwie, to 90,5% programów w Programie 1 Telewizji Polskiej to programy misyjne. 11,77% to są reklamy, tak więc sumując obydwie liczby, dochodzimy do wniosku, że wszystkie programy w Telewizji Polskiej, a już szczególnie w Programie 1, mają charakter misyjny, a ponadto 1/5 reklam ma charakter misyjny. Czy takie jest państwa stanowisko? Bo nie odniesiono się tu do liczb podanych przez Telewizją Polską, a chciałbym podkreślić, że jest to zawarte w rozdziale, w którym mowa o funkcji kontrolnej Krajowej Rady. Dziękuję.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pan senator Rulewski, proszę bardzo.
Senator Jan Rulewski:
Panie Przewodniczący, zapewne wiadomo panu, a przynajmniej nam wiadomo, że wczoraj obchodziliśmy dwudziestą rocznicę powstania samorządu lokalnego. Jednym z elementów tej samorządności było powstanie regionalnych ośrodków telewizji, które przecież są jednym z ważniejszych informatorów o życiu na poziomie lokalnym, a czasem nawet jedynym, bo trudno sobie wyobrazić, by pani Olejnik zapraszała do rozmowy na przykład prezydenta Niepołomic. Ja mam pytanie o losy tych ośrodków. Czy prawdziwe są te pogłoski, że magiel, w którym znalazła się telewizja publiczna... że ta sytuacja doprowadzi do upadłości ośrodków regionalnych i przekazania ich komercyjnym ośrodkom telewizyjnym, w tym zagranicznym?
Drugie pytanie. Z góry przepraszam Wysoką Izbę, to jest taki mój konik. Otóż niestety wszystkie telewizje, i komercyjne, i publiczne, stale nas usypiają głosem lektora w filmach czy innych programach obcojęzycznych. Ja ciągle się dopraszam, abyśmy podjęli próbę uzyskania choćby takiego standardu, jak w Bułgarii czy Rumunii, nie mówię już o takim, jak w Anglii, żeby te audycje były dubbingowane. A ponieważ w tej chwili wielu aktorów, zresztą dobrych polskich aktorów, poszukuje pracy, można by ich do tych prac zatrudniać.
I trzecie pytanie - to też mój konik - o telewizję cyfrową, naziemną telewizję cyfrową, o jej powszechność, w sensie również ekonomicznym, mam tu na myśli zwłaszcza biedne rodziny. Czy prawdą jest, że magiel prywatnych telewizji uniemożliwia powstanie powszechnej naziemnej telewizji cyfrowej, oczywiście wielokanałowej?
I już ostatnie... Przepraszam, Panie Marszałku, czy przekroczyłem już limit czasowy?
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Proszę krótko...)
Czy prawdą jest, że Teatr Telewizji ze względów finansowych zostanie zawieszony czy zlikwidowany?
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Dziękuję bardzo.
Szukam tabeli, którą... Może zacznę od końca.
Jeśli chodzi o nadawców komercyjnych i telewizję cyfrową, to jest tak, że rzeczywiście, jak się spojrzy na ten rynek, to ci nadawcy, którzy mają już miejsce na rynku, czyli duże stacje komercyjne, również telewizja publiczna, z reguły są mało zainteresowani tym, żeby wejść na rynek, na którym poszerza się zakres konkurencji. Tak więc można by powiedzieć, że rzeczywiście to zainteresowanie przez lata nie było duże. Czy było tu hamowanie procesu, to trudno mi stwierdzić. Ale dzisiaj czy w ogóle w ostatnich latach sytuacja wyglądała już w ten sposób, że Polska była tak bardzo do tyłu, jeśli chodzi o ten proces, że pewne zmiany były po prostu nieuchronne. I z nieuchronności tych zmian wszyscy zdawali sobie sprawę - i nadawcy publiczni, i nadawcy komercyjni. A więc te porozumienia, te rozstrzygnięcia w ogłoszeniach powstały również w wyniku porozumienia z nadawcami komercyjnymi, tak że to nie jest prawda. Nawet w całym tym procesie nadawcy komercyjni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jest to miejsce na wejście telewizji komercyjnych. Chociaż dzisiaj, proszę państwa, wcale nie jest tak, że nowi nadawcy pukają do drzwi, żeby wejść na ten rynek, bo ten rynek jest dosyć dobrze zagospodarowany przez trzy duże telewizje i trudno z tego tortu reklamowego coś dla siebie uszczknąć. Sytuację zmieniłby rozwój, a raczej wycofywanie się z tego rynku telewizji publicznej, bo to jest 1/3 rynku reklamowego, czyli wycofanie się z tego rynku telewizji publicznej mogłoby całą tę sytuację zmienić. Ale w wyniku spadku abonamentu telewizja publiczna coraz bardziej się komercjalizuje, co nie jest oczywiście, zdaniem Krajowej Rady, korzystne dla programu, natomiast zdecydowanie jest korzystne dla spółki, bo ten rynek reklamowy zaczyna bardziej zagospodarowywać. Przypominam, że o ile telewizje komercyjne czas na reklamę mają już wykorzystany maksymalnie, o tyle telewizja publiczna ma tu jeszcze rezerwy i staje się bardzo poważnym graczem na tym rynku komercyjnym, w związku z czym tutaj też jest coraz trudniej. Wejście nowej konkurencji na multipleksy niestety będzie oznaczało, proszę państwa, że ta oferta, komercyjna oferta telewizyjna, będzie coraz większym, jak pan senator powiedział, maglem. Mianowicie szukanie szerokiego grona widzów, odbiorców, konsumentów reklamy - bo z tego się te stacje utrzymują - tak naprawdę da efekt takiej pauperyzacji oferty, i to, niestety, postępującej. I dodatkowo jeszcze, już w tej chwili to widać, w związku z implementacją dyrektywy będą łagodzone te ograniczenia dotyczące reklamy, to znaczy nie będzie zwiększony dopuszczalny limit reklamy w programie, wręcz przeciwnie - będą łagodzone przepisy mówiące o obowiązkowych odstępach między poszczególnymi blokami reklamowymi, w związku z czym możemy się spodziewać tego, że będziemy częściej zaskakiwani krótszymi blokami reklamowymi. Wszyscy dobrze wiemy, jak dzisiaj ogląda się telewizję: przerwa na reklamę jest przerwą na kawę, zresztą dosyć długą przerwą na kawę. Przy zmianie przepisów to już nie będzie takie jednoznaczne. I nie będziemy wiedzieli, czy wypijemy tę kawę albo czy zdążymy zjeść kanapkę, a jednak nadawcy będą robili wszystko, żeby przykuć nas do fotela przed telewizorem. A więc może zajść taka sytuacja, w której rzeczywiście będziemy zaskakiwani. I to, proszę państwa, wynika z pewnych regulacji unijnych, które chcą dostosować i jakby uatrakcyjnić rynek europejski, żeby mógł on konkurować z rynkiem amerykańskim. I właśnie w tym upatruję cały sens tych rozwiązań. Niemniej jednak, jeżeli spojrzymy na rynek amerykański i na tę bezpłatną telewizję, na ofertę telewizji amerykańskiej, no to jest to telewizja całkowicie zalana reklamami. I ta próba konkurowania może sprowadzić taki sam efekt - moim zdaniem wprowadzi taki sam efekt - to znaczy ta telewizja również pod tym kątem upodobni się do modelu zza oceanu.
Jeśli chodzi o dubbingowanie audycji, no to sposób, w jaki prezentowany jest film, pozostaje w gestii nadawców. Rzeczywiście w Polsce w większości przypadków spolszczenie audycji i filmów fabularnych jest robione, że tak powiem, przez czytającego lektora. Myślę też, że dubbing po prostu się nie przyjmuje. Może jest tak, że ten dubbing często jest...
(Senator Jan Rulewski: Że tańszy jest lektor.)
Słucham?
(Senator Jan Rulewski: Lektor jest tańszy, dlatego wszyscy tak robią.)
Dzisiejsza technologia umożliwia przesyłanie dźwięków w różnych formatach, więc technologicznie nie ma żadnego problemu, aby dźwięk, który jest dołączany do danego filmu, zawierał wersję dubbingową, z lektorem albo wersję oryginalną z napisami. To po prostu zależy już od decyzji nadawców, chociaż, szczerze mówiąc, wiele dubbingów polskich, które słyszałem, a które były robione na przykład w studiach w Rzymie czy gdzieś w jakichś orientalnych miastach, tam, gdzie po prostu jest tańsza siła robocza i gdzie lektorów... To nie są wcale bezrobotni aktorzy, Panie Senatorze, to są ludzie znający język polski, którzy akurat na danym terenie mieszkają, i taki dubbing na pewno, zapewniam pana, nie jest lepszy od zwykłego lektora. To jest rzeczywiście kwestia kultury i wymagań widzów. Dzisiaj co prawda to nie jest przedmiotem jakiejś rywalizacji konkurencyjnej, wszyscy robią tak samo i jakby trudno tu z czymś konkurować. Ale gdyby była stacja reklamująca się w ten sposób, że daje na przykład ofertę filmową tylko z dobrym aktorskim profesjonalnym dubbingiem, to myślę, że mogłaby tym zdobyć widzów. Takiego zjawiska jednak nie obserwujemy, ale regulacja tej sfery nie leży w kompetencjach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Do jej kompetencji należy natomiast coś, co pojawia się również w nowej dyrektywie, a jest to zapewnienie osobom słabo słyszącym albo niewidzącym dostępu do telewizji. I jeśli chodzi o osoby niesłyszące lub słabo słyszące, to od lat są w telewizji publicznej tłumacze języka migowego, tak zwani migacze. A dzisiaj technologia pozwala też wprowadzić w telegazecie warstwę tekstową, tak że można to czytać. Nowością zaś, jaka tu się pojawia, jest audiodeskrypcja, czyli opisanie tego, co dzieje się na ekranie, tym osobom, które mają poważne wady wzroku albo wręcz w ogóle nie widzą. Takie próby są przeprowadzane, takie rozwiązania oraz takie propozycje ustawowe są proponowane, tak żeby wprowadzić na to pewną minimalną kwotę i obowiązek zapewnienia przez każdego nadawcę oferty zaopatrzonej w audiodeskrypcję. Nadawcy mówią, że to jest bardzo drogie. No, wszystko jest drogie, tak jest. Ale jeżeli chcemy likwidować pewne bariery społeczne, to musimy pomyśleć również o tych osobach, które utraciły wzrok.
Jeśli chodzi o rocznicę powstania samorządu lokalnego, o przyszłość ośrodków regionalnych, bo to się wiąże z ich przyszłością, to muszę powiedzieć w ten sposób, zresztą już o tym mówiłem: kondycja ośrodków i rozgłośni radiowych jest lepsza, ponieważ Krajowa Rada zapewniła procentowo większe finansowanie, zwiększyła je. I tam spadek nie jest tak drastyczny, a więc te rozgłośnie mogą funkcjonować. Pamiętajmy jednak o tym, że radio potrzebuje dużo mniejszych pieniędzy niż telewizja. A więc jeśli chodzi o spółki regionalne Polskiego Radia, to one dzisiaj funkcjonują. Ich oferta jest ciekawa, wciąż rozwijana. Rokrocznie mam okazję słuchać oferty reportażowej, dokumentalnej rozgłośni radiowych i wiem, że jest naprawdę bardzo bogata.
Co się zaś tyczy ośrodków regionalnych telewizji publicznej, no to tutaj oczywiście decydują sprawy finansowe. Ale czy jest obawa, że zostaną one wykupione przez stacje komercyjne? Moim zdaniem takiej obawy nie ma, chyba że z tych ośrodków regionalnych zrobiłyby się ośrodki miejskie. To znaczy, dzisiaj na rynku istnieje kilka miejskich telewizji komercyjnych, które są w stanie sfinansować swoją działalność, albo raczej są na granicy opłacalności, bo tak naprawdę trudno dzisiaj pokazać taki program, który by się sam sfinansował. Na przykład Telewizja Silesia i telewizja TVN Warszawa są poniżej granicy opłacalności, cały czas mają bilans ujemny, a i tak są stacjami, które operują na bogatych, tak powiem, gęstych rynkach miejskich. Ale tam, gdzie trzeba wyjść, jak to mówią, w region, to przestaje się to już po prostu opłacać. A więc nie widzę zagrożenia dla ośrodków regionalnych z tej strony, bo nie ma takich kupców. Byliby kupcy na ich częstotliwości, na przykład po to, żeby wykorzystać je w ogóle w innej telewizji, i tu oczywiście dostrzegam zagrożenia dla samorządności o tyle, że nie ma takich stacji. Próby zmierzenia się samorządów z finansowaniem telewizji przy okazji omawiania ostatnio proponowanej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, wedle której samorządy miały współfinansować również ośrodki telewizyjne, a nie tylko radiowe, wykazały kompletne fiasko takich koncepcji. No nie ma w samorządach takich pieniędzy. Dzisiaj widzimy, jak to wygląda w Polskim Radiu, jeżeli chodzi o przejęcie orkiestr radiowych przez samorząd. Samorządy nie mają pieniędzy na sprostanie również takim obciążeniom finansowym. Tutaj są negocjacje z Ministerstwem Kultury co do pieniędzy budżetowych, środków z budżetu centralnego, bo z pieniędzy samorządowych nie da się takich rzeczy prowadzić. A przypominam, że radio jest jednak dużo tańszym medium niż telewizja.
Nie wiem, Panie Senatorze, skąd pan wziął te dane, że 98% programów telewizji to programy misyjne, bo...
(Senator Andrzej Owczarek: Przepraszam, wziąłem je z pana sprawozdania. I nie 98%, tylko, jak powiedziałem, 90,5% Programu I to audycje o charakterze misyjnym. To jest napisane w pana sprawozdaniu.)
Dobrze, a czy mógłby pan wskazać mi stronę?
(Senator Andrzej Owczarek: Aha, jednocześnie w tym sprawozdaniu jest napisane, że 11,77% to reklamy, czyli można wyciągnąć wniosek, że 100% nadawanych audycji ma charakter misyjny.)
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dobrze, zaraz pan przewodniczący...)
Ja to zaraz znajdę...
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak będzie łatwiej.)
Przede wszystkim jeżeli chodzi o programy, to oczywiście cała reklama, autopromocja nie jest zaliczana do programu, a więc nie ma mowy o takich podsumowaniach. I w takim razie trzeba znaleźć w tym sprawozdaniu, gdzie wcześniej, przed tym miejscem, jest napisane, o jakich kwotach mówimy. Krajowa Rada po prostu rozlicza bardzo szczegółowo pieniądze, które pochodzą z abonamentu i są przekazane na programy misyjne. Telewizja rzeczywiście w swoich sprawozdaniach dosyć szczegółowo opisuje, które programy i jak są finansowane. Krajowa Rada raczej nie ma z tym żadnego problemu, bo w skali budżetu wynoszącego 2 miliardy zł kwota 200 milionów do rozliczenia przez telewizję, to naprawdę... Wystarczy naprawdę wykazać kilka filmów fabularnych i dokumentalnych, żeby wypełnić całą tę kwotę.
Jeśli chodzi o zwolnienia grupowe, to pytanie było, jak rozumiem, takie: ile...
(Senator Andrzej Owczarek: Ile osób zwolniono, a ile zatrudniono w ubiegłym roku?)
Ja to dzisiaj mówiłem. Te dane...
(Rozmowy na sali)
Przepraszam, ja to dziś już mówiłem, potem zamknąłem sprawozdanie... To jest w informacji... Zaraz, zaraz, już panu senatorowi... Te czterysta osób mniej, które były... Z tego, co pamiętam, to jest tak: cztery tysiące dwieście minus czterysta - to jest stan zatrudnienia. O czterysta osób mniej pracuje...
(Marszałek Bogdan Borusewicz: O tyle się zmniejszyło zatrudnienie.)
Tak.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: A pytanie dotyczyło dotyczy ruchu kadrowego: ilu zatrudnionych, ilu przyjętych... To znaczy, przepraszam, ilu zwolniono, a ilu przyjęto.)
Takich danych, oczywiście, my nie mamy, dlatego że telewizja w swoim sprawozdaniu przekazuje nam po prostu dane o stanie zatrudnienia. A więc to jest o czterysta osiem osób mniej. W tym roku ma być o tysiąc mniej, tak? Ale jeżeli pan senator pyta właśnie o ruch kadrowy, to nie odpowiem, bo Krajowa Rada takich danych nie otrzymuje, jako że nadawca nie jest zobowiązany, by je przekazywać.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dobrze, dziękuję...)
Bardzo nas to interesuje, ale nie mamy takich danych. To chyba wszystko.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Wydaje mi się, że to wszystko, Panie Przewodniczący, że to wszystkie odpowiedzi na dotychczasowe pytania.
Kolejni pytający.
Pan senator Iwan.
Senator Stanisław Iwan:
Dziękuję bardzo.
Panie Przewodniczący, czy prawdziwe są dane, że około 70% skarg dotyczy telewizji publicznej, czyli wniosek z tego jest taki, że pozostałe skargi przypadają na inne telewizje? Czy większość skarg kierowanych do Krajowej Rady dotyczy właśnie oferty programowej i misyjności mediów publicznych? To dawałoby wyraźny sygnał niezadowolenia z jakości tych właśnie elementów.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Pan senator pyta, czy większość skarg tego dotyczy?)
Tak.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Nie, to ze sprawozdania nie wynika...)
Taką informację pozyskałem, że około 70% to są skargi na telewizję publiczną i że w większości są to skargi dotyczące właśnie oferty programowej, misyjności telewizji. Dlatego pytam pana, Panie Przewodniczący: czy tak jest faktycznie?
Chciałbym jeszcze zapytać, kontynuując ten wątek: jak to wygląda w rozbiciu na poszczególne programy? Bo mamy kilka programów telewizji publicznej, wiadomo, że one są w rękach opcji politycznych. Czy w związku z tym to się jakoś przekłada? Bardzo by mnie to interesowało.
Czy podobną statystykę... Czy jest jakaś analogia, jeżeli chodzi o media radiowe? Mógłby mi pan jakiejś informacji udzielić? Bo na ten temat nie ma informacji.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Augustyn. Proszę bardzo.
Senator Mieczysław Augustyn:
Podczas posiedzeń i spotkań Parlamentarnego Zespołu do spraw Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi z partnerami społecznymi przedstawiciele tych organizacji...
(Rozmowy na sali)
Ja nie mam wrażenia, żeby pan przewodniczący słuchał tego pytania.
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Słucham, słucham pana.)
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Pan przewodniczący słucha.)
Słucha pan?
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, proszę zadawać pytania.)
Powtórzę na wszelki wypadek. Podczas spotkań Parlamentarnego Zespołu do spraw Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi z partnerami społecznymi organizacje te sygnalizowały, zwłaszcza w ramach omawiania nowelizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, swoje niezadowolenie dotyczące sprawy możliwości korzystania z telewizji, zwłaszcza publicznej, w celu propagowania swoich akcji i programów. W szczególności narzekano na brak zasad co do korzystania z tego czasu. Pan, odpowiadając na moje stałe pytanie w ramach składania corocznie sprawozdań, corocznie też obiecywał, że Krajowa Rada i pan wywiążecie się z tego obowiązku i opracujecie te zasady. Proszę powiedzieć, czy rok 2009 to był wreszcie rok spełnienia pańskich obietnic i obowiązków Rady, czy też zostaną one spełnione dopiero wtedy, kiedy zbliży się nowy, tym razem już obligatoryjny termin wypełnienia tego obowiązku w 2010 r.?
I drugie pytanie. Skoro nie wie pan, jaki był ruch kadrowy, to może powiedziałby pan, jaki był koszt odpraw dla zwolnionych w ubiegłym roku pracowników?
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Szanowni Państwo, ja wielokrotnie podkreślałem, że to nie jest sprawozdanie Zarządu Telewizji Polskiej, tylko sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Telewizja Polska ma obowiązek przedstawiać swoje sprawozdanie finansowe i rozliczyć się z otrzymanych, a przelanych przez Krajową Radę pieniędzy. Tak jak mówię, to rozliczenie z roku na rok jest łatwiejsze, bo tych pieniędzy jest coraz mniej. My jednak nie wiemy, jaka jest wysokość odpraw. Jeżeli są interwencje w tej sprawie, to ja występuję do zarządu telewizji z prośbą o wyjaśnienia. W każdym razie Telewizja Polska co roku składa nam sprawozdanie z określonego roku. Gdy podajemy dane, że w danym roku w Telewizji Polskiej pracowało o czterysta osób mniej, to są dane z całego roku - pokazujemy: taki był stan na 1 stycznia roku 2008, a taki jest na 1 stycznia roku 2009. I to jest wszystko.
Jeśli chodzi o wysokość odpraw, to tego telewizja publiczna nie ma obowiązku podawać, tym bardziej że pewnie za każdym razem jest to kwestia umowy między zarządem a zatrudnionymi pracownikami. Wiem tylko tyle, że w wielu sytuacjach, gdy zaniepokojony doniesieniami prasowymi, że są jakieś wielomiesięczne i wielosettysięczne odprawy, występowałem o wyjaśnienia, okazywały się te doniesienia prasowe bzdurą.
Dzisiaj oczywiście mamy sytuację taką, że zwalniani pracownicy, kiedyś zatrudniani na wysokich kontraktach, występują do sądu, by walczyć o odpowiednie odprawy. No, to są postępowania sądowe, telewizja publiczna po prostu walczy na tych procesach o swoje pieniądze. Wiem też to, że zatrudnianie nowych członków zarządu nie odbywa się na takich samych zasadach, warunkach - chodzi o umowę, ograniczenie konkurencji, roczne okresy wypowiedzenia - jak to miało miejsce przez ostatnie dziesięć lat. Teraz te warunki są mocno ograniczone. Również nowi pracownicy czy też dyrektorzy są zatrudniani na normalnych, standardowych umowach, z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Co do konkretnych przypadków, to nie jestem w stanie się wypowiedzieć, bo nie mam wglądu w takie umowy, nie miałbym w ogóle prawa wglądu. Oczywiście spółka, walcząc o pieniądze, też próbuje renegocjować te dawne kontrakty, które dają przede wszystkim gwiazdom telewizyjnym pewne gwarancje finansowe i bardzo korzystne warunki finansowe. Z drugiej strony to było zawsze dyktowane tym, że pozyskanie takich osób przekraczało możliwości finansowe spółki Skarbu Państwa. Stąd takie specjalne kontrakty gwiazdorskie, które telewizja publiczna stosowała, żeby przyciągnąć czy zatrzymać znane osobistości, które kuszone warunkami finansowymi u nadawców komercyjnych zaczęły uciekać do nich. Tyle mogę na ten temat powiedzieć.
Bilanse ekonomiczne widzimy, to nas interesuje i to możemy porównać.
Jeśli chodzi o...
(Senator Mieczysław Augustyn: W pana opinii...)
Przepraszam, nie usłyszałem?
(Senator Mieczysław Augustyn: Chodzi mi o pana opinię co do stanowienia tych zasad.)
(Głos z sali: Pożytek publiczny.)
Pożytek publiczny? Za chwilę o tym powiem.
Jeśli chodzi o ofertę programową, to oczywiście... Ja zaraz mogę poprosić jeszcze dyrektorów, żeby konkretnie omówili kwestię skarg. To jest bardzo liczna korespondencja. One dotyczą kwestii programowych, kwestii reklamy. Tak naprawdę te skargi dotyczące spraw reklamy są istotniejsze, bo one podlegają jeszcze dodatkowej kontroli ilościowej. Trudno mi odnieść się do wyrywkowych danych. To jest tak, że są cztery programy, cztery duże programy telewizyjne, duże w tym sensie, że absorbujące ponad 70% widowni, czyli Jedynka, Dwójka, TVN i Polsat, ale oferta telewizji publicznej jest największa. Oczywiście jest tak, że od telewizji publicznej ludzie więcej wymagają. I na przykład była słynna sprawa teleturnieju "Gwiazdy tańczą na lodzie", który w telewizji komercyjnej byłby normalnym elementem programu, a który zdaniem wielu osób telewizji publicznej po prostu nie przystoi. I tego typu skargi oczywiście są. Wymagamy i powinniśmy od telewizji publicznej wymagać więcej.
Jeśli chodzi o organizacje pozarządowe, to, Panie Senatorze, trwają rozmowy. Krajowa Rada przygotowała projekt rozporządzenia, jest on skierowany do konsultacji. Nawet wczoraj było spotkanie w ministerstwie... Panie Senatorze, bo to jest właśnie bardzo aktualna informacja. Wczoraj była przedstawiana informacja i było spotkanie w ministerstwie pracy z przedstawicielami organizacji...
(Senator Mieczysław Augustyn: A ja pytałem o 2009 r.)
2009 r. to jest okres przygotowania...
(Senator Mieczysław Augustyn: Może pan uściśli...)
(Głos z sali: Ustawa weszła w życie.)
(Senator Mieczysław Augustyn: Zmieniliśmy ustawę.)
Ta ustawa weszła w życie w 2010 r.
(Senator Mieczysław Augustyn: Tak, właśnie.)
Jak ustawa weszła w życie, to my zaczęliśmy ją realizować.
(Senator Mieczysław Augustyn: Nie, nie. Ten przepis obowiązywał w troszkę innym kształcie. Przepis był od zawsze.)
(Głos z sali: Co to za dyskusja, Panie Marszałku?)
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Zaraz, chwila...)
Dobrze. Wcześniej to było zadanie fakultatywne, teraz jest obligatoryjne.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
To proszę...
Senator Mieczysław Augustyn:
Nie. Panie Przewodniczący, to nie był przepis fakultatywny, on tylko nie określał terminu. Państwo tego nie wykonaliście.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dobrze. Proszę, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
To było, Panie Senatorze, uprawnienie do wydania rozporządzenia. To nie był obowiązek wydania rozporządzenia, tylko to było uprawnienie.
Ja powiem, jaki jest problem z takim rozporządzeniem. Problem jest taki, że telewizja... No dobrze, dzisiaj cały projekt jest konsultowany, tylko że problem jest taki, że organizacji pozarządowych jest ponad sześć tysięcy. Jak wyłonić... To jest większy problem dla samych organizacji i to jest przedmiotem szeregu spotkań i szeregu propozycji. Pojawiają się coraz to nowe propozycje, które zmierzają do tego, żeby ogarnąć jakoś proces wyłaniania czy selekcji tych organizacji, które będą miały prawo pokazać się na antenie telewizji publicznej. To jest zresztą obowiązek ministra pracy i ministerstwo pracy w tym zakresie prowadzi te konsultacje. Krajowa Rada może nałożyć na nadawcę, telewizję publiczną obowiązek na przykład przekazania na tego typu prezentacje, nie wiem, godziny programu w tygodniu. Ale zdajemy sobie sprawę z tego, że w sytuacji, gdy jest sześć tysięcy organizacji, godzina w tygodniu to i tak nie jest wystarczający czas na prezentacje. Nawet gdybyśmy cały całodobowy program telewizyjny na to przeznaczyli, to byłoby to dosyć trudne. Tak że te trudności dzisiaj są rozwiązywane na forum ministerstwa pracy przy współudziale organizacji pozarządowych. Wczoraj było jeszcze ostatnie takie spotkanie. Jest kolejna prośba o przełożenie tego na następne. Są wypracowywane nowe propozycje. Tak że jest to problem przede wszystkim bardzo trudny do rozwiązania dla samego ministerstwa pracy.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
To wszystkie odpowiedzi, Panie Przewodniczący?
(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Tak.)
Proszę państwa, ponieważ bardzo dużo osób się zapisało, odczytam listę pytających, żeby państwo wiedzieli, na którym miejscu się znajdujecie, a potem będę po dwie osoby prosił o zadawanie pytań. Są to państwo senatorowie: Grzyb, Zientarski, Wach, Rotnicka, Dobrzyński, Piechniczek, Abgarowicz, Borusewicz, Szewiński, Rachoń, Andrzejewski, Bender, Pańczyk-Pozdziej, Wojciechowski, Skurkiewicz, Sepioł, Szaleniec, Owczarek, Smulewicz i Gruszczyński. Tak więc połowa...
(Senator Ryszard Bender: Panie Marszałku, zgłaszałem się od samego początku...)
Ale raz już pan to mówił. Ja mam to tak zapisane, Panie Senatorze, i to nie moim pismem.
(Senator Ryszard Bender: Ja wiem, że zawsze macie, Panowie Marszałkowie, zapisanego mnie gdzieś tam...)
Ale pan senator, zdaje się, zadawał jedno pytanie.
(Głos z sali: Nawet dwa.)
(Senator Ryszard Bender: Ale można więcej, nie ma chyba...)
No dobrze. W każdym razie taka jest kolejność. Wszyscy państwo wiedzą, w którym miejscu tego porządku dziobania się są w tej chwili. I w związku z tym...
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Panie Marszałku!)
Słucham?
(Senator Wojciech Skurkiewicz: Dla seniora można zrobić wyjątek.)
(Senator Ryszard Bender: Dajcie spokój, nie chcę wyjątku, tylko chcę, żeby nie było dyskryminowania.)
(Głos z sali: Ale niech się pan, Panie Senatorze, zgłosi ponownie.)
Ale już odczytałem nazwisko pana senatora.
(Senator Ryszard Bender: Wszyscy widzieli, jak pan marszałek kiwał głową.)
(Senator Andrzej Szewiński: Panie Senatorze, jest pan senator zapisany.)
Jest pan zapisany, przeczytałem przecież nazwisko pana senatora.
(Senator Ryszard Bender: No ale...)
Panowie senatorowie Grzyb i Zientarski.
Proszę bardzo.
Senator Andrzej Grzyb:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Szanowny Panie Przewodniczący!
Chciałbym wrócić do pytania, które już tutaj padło, o pluralizm w mediach publicznych. Pan odpowiedział już na część tego pytania. Ja zadam je jeszcze raz i dodam pewną końcówkę - i tu będzie prośba o odpowiedź. Czy Krajowa Rada pośród swoich obowiązków ma dbałość o zachowanie pluralizmu w mediach publicznych? Jeśli tak, a pan już odpowiedział, że tak - pan nawet opisał, jak to się dzieje - to mnie interesuje pańska ocena: czy Krajowa Rada dobrze wywiązała się z tego zadania, czy też może niewłaściwie?
Pytanie drugie też jest powrotem do pytania, które padło na początku zadawania pytań, a dotyczy ono ośrodków regionalnych. Czy pańskim zdaniem właściwe jest ograniczanie funkcji tych ważnych dla regionów ośrodków? Czy zgadza się pan z tym, że na tym sporym majątku, który telewizje regionalne posiadają, po prostu nie prowadzi się w tej chwili produkcji, ogranicza się tam kadry, wszystko przenosząc do centrali? Tymczasem produkcja w centrali okazuje się droższa niż w tych ośrodkach regionalnych. Jak pan to ocenia? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pana senatora Zientarskiego nie ma, czyli pan senator Wach.
Proszę o drugie pytanie.
Senator Piotr Wach:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Panie Przewodniczący, moje pytanie jest takie: dlaczego Krajowa Rada dopuszcza do daleko idącego nieobiektywizmu, który nawet nazwałbym manipulacją, w mediach publicznych, a w szczególności w programach informacyjnych? Chodzi mi nie o incydent, ale o metodę, o to, że dzieje się to według pewnych schematów. Żeby sprawę przybliżyć, odwołam się do ostatnich tygodni, chociaż to się ciągnie latami, jest to szczególnie widoczne w ostatnich latach i na pewno dotyczy okresu sprawozdawczego.
Przykład z Programu 1 Polskiego Radia. Rano są wiadomości, podawany jest wynik sondażu Homo Homini dotyczący wyborów, jeden kandydat ma trzydzieści siedem, drugi trzydzieści dwa. Jest zaproszony politolog, ekspert, który odpowiada na pytania, ustosunkowuje się do tego, wypowiada różne zdania, to jest dość zrównoważone. Ekspert między innymi tak odpowiada na pytanie prowadzącego: no, trzeba również wziąć poprawkę, jeśli chodzi o zlecającego sondaż. To wszystko trwa, można powiedzieć, że to jest dość obiektywny, dobrze dobrany ekspert. Jednak przez kolejne dwa dni w tymże radio, w wiadomościach, są podawane wyniki tego sondażu i jedno wybiórcze zdanie tego eksperta jest powtarzane w sposób stronniczy. Mnie nie chodzi tylko o ten incydent, który przytaczam z niedawnej przeszłości, i to dlatego, że pan go pamięta, ja go pamiętam i większość z państwa pamięta. Bardzo często właśnie tak się działa w wiadomościach w telewizji i w radiu i uważam, że to jest system. Dlaczego rada dopuszcza do takich sytuacji?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Przewodniczący, proszę bardzo.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Przepraszam, ale trudno mi ocenić jakiś indywidualny program, ja nawet nie wiem, o czym pan senator mówi. W jakim kontekście przytacza pan to zdanie, że trzeba brać poprawkę, jeśli chodzi o zlecającego sondaż? Czy to jest zdanie prawdziwe...
(Senator Piotr Wach: Tego nie wiem.)
...czy manipulacja?
Senator Piotr Wach:
Tego nie wiem. Chodzi mi o to, że programy informacyjne Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, czyli mediów publicznych, podają wiadomości w skrajnie nieobiektywny i wybiórczy sposób i w taki sposób traktują audycje polityczne. Rada powinna to zauważyć. Myślę, że nie tylko...
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Panie Senatorze, o programie decyduje przede wszystkim nadawca, ma do tego konstytucyjne prawo, to jest prawo zagwarantowane w ustawie o radiofonii i telewizji. Na to się zdecydowała Polska, likwidując cenzurę, i dosyć mocno to zagwarantowała. To nie będzie żadna złośliwość z mojej strony... Rok 2009 był rokiem, w którym toczył się dosyć ostry spór między Krajową Radą Radiofonii i Telewizji a zablokowaną Radą Nadzorczą telewizji publicznej, w której jednoosobowo rządził pełniący obowiązki prezesa pan Piotr Farfał. My wtedy bardzo intensywnie próbowaliśmy zmienić tę sytuację. Tę zmianę zresztą zablokował minister skarbu, chociaż my bardzo intensywnie próbowaliśmy zmienić tę sytuację. Na pewno daleko mi było do poglądów pana prezesa Farfała i do tego, co robił w telewizji, ale zawsze mówiłem, że cenię sobie możliwość niezależnego działania, odseparowanie od innych instytucji, między innymi od instytucji, która powołała Radę Nadzorczą. Krótko mówiąc, jeżeli o tym mówimy, to kwestia niezależności nadawcy akurat w 2009 r. była bardzo wyraźna, chociaż może wtedy życzyłem sobie czegoś innego. Myślę jednak, że była to dobra sytuacja, również ze względu na dobro całego systemu.
Jeśli chodzi o to konkretne zdanie, to nie wiem, co pan miał na myśli. Ja takie zdanie słyszałem z ust premiera Pawlaka, że ten, kto zamawia sondaż, ten, kto kupuje, dostaje to, co... On tak mówił właśnie o sondażach. Tak więc to wcale nie dowodzi manipulacji; to jest również zdanie części komentatorów sceny politycznej. Obserwując wiadomości telewizyjne... Dlaczego dopuszcza pan tak daleko idący nieobiektywizm w "Wiadomościach" telewizyjnych - to jest oczywiście pytanie z tezą, bo ja nie dopuszczam nieobiektywizmu w "Wiadomościach" telewizyjnych i nie sądzę, żeby on tam występował. A gdyby nawet występował, to Krajowa Rada i tak by nie miała na to wpływu, bo to jest odpowiedzialność nadawcy. Jeśli chodzi o telewizyjne "Wiadomości", to możemy powiedzieć, że oglądalność tego programu rośnie i w tej chwili ten program zdeklasował inne programy informacyjne pod tym względem i z tego należałoby się cieszyć. Obserwując, jak telewizja publiczna, między innymi w "Wiadomościach" relacjonowała wydarzenia dotyczące powodzi, obserwując, jak wszystkie media publiczne relacjonowały wydarzenia dotyczące tej tragedii - Krajowa Rada wystosowała nawet podziękowanie do wszystkich nadawców za postawę w czasie tej tragedii - nie odniosłem takiego wrażenia i uważam, że takie pytanie jest nieuzasadnione. Jeśli chodzi akurat o tę szczegółową wypowiedź dotyczącą tego, że sondaże są takie... Właśnie wczoraj słyszałem z ust premiera Pawlaka taką samą opinię; to jest po prostu jedna z opinii, że tak powiem, recenzujących nasze życie społeczne i polityczne.
Jeśli chodzi, Panie Senatorze, o ten pluralizm, to właśnie ta cała historia z zeszłego roku z telewizją publiczną... Przypomnijmy sobie, że wtedy były wybory do Parlamentu Europejskiego. I my bardzo szczegółowo badaliśmy reprezentacje poszczególnych komitetów wyborczych. W tych badaniach wychodziła nadreprezentacja ugrupowania Libertas, ale ta nadprezentacja, ta różnica - na to zwracaliśmy uwagę i tego pilnowaliśmy, Krajowa Rada wtedy bardzo ostro reagowała - nie była znaczna, to były drobne ułamki procentowe, jeśli chodzi o czas. Tak więc naprawdę, jeżeli się to wszystko zsumuje, to okaże się że, nie ma sytuacji, które świadczą o jakimś mocnym zachwianiu pluralizmu w telewizji publicznej. Jeżeli mówimy o tym, co dzisiaj porusza opinię publiczną, a chodzi o kilka programów publicystycznych w Telewizji Polskiej, o emisję filmu "Solidarni 2010", to oczywiście to są sprawy, które Krajowa Rada wyjaśnia. Pierwsze wyjaśnienia były takie, że ten film miał opisywać, relacjonować wydarzenia, a poza tym po kolaudacji miał być skrócony. To była, że tak powiem, bardzo gorąca produkcja, przede wszystkim pod względem warsztatowym. Niestety, ze względów technicznych nie udało się wprowadzić pewnych poprawek. Ale przecież to nie jest taka skala, która decyduje o ocenie nadawcy. No, to jest kilkadziesiąt godzin programu dziennie. Telewizja publiczna przygotowuje w tej chwili bardzo obszerny film dokumentalny na temat powodzi. Tak więc tego typu oferty należy oceniać w całości, należy najpierw zobaczyć, jaka jest całościowa oferta telewizji publicznej.
Obserwowałem, powtarzam, w ostatnim czasie wiadomości i odniosłem wrażenie, że relacje z wydarzeń związanych z powodzią, w których dominował premier polskiego rządu pan Donald Tusk, były pokazywane w bardzo obszerny sposób. I jeśli będziemy mieli podsumowanie czasu wystąpień polityków, to jestem przekonany, że ten czas będzie zdominowany przez wystąpienia polityków zajmujących stanowiska rządowe, głównie przez premiera i ministra spraw wewnętrznych. A więc z tej strony nie widzę takiego zagrożenia i nie widzę bezpośredniego zaangażowania telewizji publicznej ani nadawców w kampanię wyborczą. My to badamy i nadawcy się rozliczają. Jednak to jest temat wykraczający poza to sprawozdanie.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Przewodniczący, było jeszcze pytanie senatora Grzyba.)
(Senator Andrzej Grzyb: Może ja powtórzę panu końcówkę tego pytania. Chodziło mi o to, aby pan ocenił, czy Krajowa Rada w sprawie zachowania pluralizmu w mediach zrobiła wszystko, co mogła zrobić?)
Panie Senatorze, uważam, że zrobiliśmy nawet więcej, niż mogliśmy.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę o następne pytania. Państwo senatorowie Rotnicka i Dobrzyński, proszę bardzo.
(Senator Andrzej Grzyb: Panie Marszałku, uprzejmie dopominam się jeszcze o odpowiedź na pytanie dotyczące mediów lokalnych.)
Ośrodki regionalne, lokalne.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Proszę państwa, to pytanie się powtarza. Ja cały czas podaję te same dane. Mogę powiedzieć o zmniejszeniu zatrudnienia w tych ośrodkach i o zmniejszeniu finansowania w tych ośrodkach. Mogę powiedzieć, że średnie miesięczne wynagrodzenie na jednego pracownika etatowego w ośrodkach wynosiło w 2008 r. 6 tysięcy 800 zł i w 2009 r. też 6 tysięcy 800 zł. To jest oczywiście kwota brutto, więc na rękę będzie to mniej więcej 60% tej kwoty. Mogę powiedzieć, że przychody w ośrodkach regionalnych, terenowych w 2008 r. były na poziomie 300 milionów zł, a w 2009 r. - 256 milionów zł, czyli spadło to prawie o 20%. Przychody własne... Jeśli chodzi o podział środków abonamentowych, to już podawałem te dane. Nie wiem po prostu, co jeszcze mam powiedzieć na ten temat, bo to jest... Jeśli chodzi o wyniki netto na rok 2009, to w przypadku ośrodków terenowych była strata 51 milionów zł. Taki jest bilans. Jeśli zaś chodzi o to, czy to jest dobre czy złe dla ośrodków, to wiadomo, że wręcz fatalne.
(Senator Andrzej Grzyb: Pytałem też o systematyczne ograniczanie funkcji tych ośrodków, o likwidowanie produkcji w studiach, które istnieją w tych ośrodkach, i o przenoszenie produkcji do centrali, gdzie - jak się okazuje - produkcja jest droższa.)
Tak. Krajowa Rada, wyodrębniając pieniądze na przykład na ośrodki, przeznaczała część pieniędzy z abonamentu na produkcję w ośrodkach terenowych. Środki były przeznaczone na misje na antenach ogólnopolskich. To była forma pomocy ośrodkom terenowym, bo z tytułu tych produkcji one zarabiały. Jednak z punktu widzenia ekonomicznego było to bardzo nieopłacalne, dlatego że narzut na taką produkcję był gigantyczny. Chodzi o to, że produkcja programu była obciążona kosztami funkcjonowania ośrodka. Tak naprawdę kilkadziesiąt procent tak zwanych narzutów ośrodkowych było w telewizji i to nie było opłacalne. Było jednak opłacalne dla ośrodków. My to traktowaliśmy jako politykę wzmacniania ośrodków terenowych. Całą kwotę abonamentową przeznaczyliśmy na ośrodki, więc dzisiaj nawet nie ma sensu czegoś wyodrębniać, bo pieniądze bezpośrednio przekazaliśmy ośrodkom. Tak jak mówię, przy tych ograniczeniach koszt funkcjonowania ośrodków w 2009 r. wyniósł 325 milionów zł. Po wszystkich ograniczeniach zostały niecałe trzy godziny emisji dziennie. I to są zmiany wprowadzone w wyniku sytuacji finansowej. W 2010 r. ten proces postępuje. Tutaj nie ma złudzeń, że pewne kroki muszą być podjęte. W części ośrodków dzisiaj ta produkcja zupełnie już zanikła.
Ja oczywiście rozmawiałem z prezesem telewizji na ten temat, były również pytania kierowane w formie pisemnej do zarządu telewizji. Odpowiedź jest jedna: zarząd szykuje restrukturyzację firmy i ekonomicznie nieuzasadnione przedsięwzięcia po prostu trzeba ograniczać. Nikt nie mówi o likwidacji ośrodków terenowych telewizji publicznej, ale jeśli chodzi o pełnione przez nie funkcje, to zatrudnienie i stan majątkowy są zbyt duże. Mam nadzieję - i zapewniano o tym - że takie same albo większe redukcje dotyczą zakładu głównego. Tam jest to na poziomie 20%, zaś w ośrodkach terenowych na niższym, tylko w skali firmy w małym ośrodku jest to bardziej widoczne. Oczywiście jest to bardzo niedobra sytuacja. Tak jak mówię, dzisiaj nie ma, i nie będzie, problemów z przeznaczeniem, oddaniem całodobowego pasma ośrodkowi terenowemu, ale będzie problem ze sfinansowaniem tego.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Pytanie zada pani senator Rotnicka, potem senator Dobrzyński.
Proszę bardzo, Pani Senator.
Senator Jadwiga Rotnicka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Szanowny Panie Przewodniczący!
Reprezentuje pan ciało zbiorowe, stoi na jego czele, które ma do spełnienia dwie role. Po pierwsze, zadbać o poprawność funkcjonowania w dziedzinie przekazu medialnego - przede wszystkim interesuje mnie misja, jaką ma pełnić telewizja publiczna - po wtóre, dbać o poprawną gospodarkę finansową w podległych panu czy kontrolowanych i nadzorowanych przez pana jednostkach.
Sądzę, że cała rada, pan również, zapoznała się z informacją o wynikach kontroli gospodarowania mieniem oraz realizacji zadań nadawcy publicznego przez Telewizję Polską SA. W swoich wypowiedziach co prawda pan mówił, że nie miał pan wglądu do dokumentów, ale do tych dokumentów miała oczywiście wgląd Najwyższa Izba Kontroli, bowiem przygotowała pewien raport i go przedłożyła. W związku z tym mam zasadnicze pytanie. Ten raport wskazuje na ogromne nieprawidłowości w gospodarce finansowej. Przytaczany wynik dotyczący mizerii finansów w dużym stopniu wiąże się ze złym prowadzeniem polityki kadrowej, polityki zwolnień i przyjęć pracowników - mam na myśli wiedzę merytoryczną pracowników, których trzeba było zwolnić dlatego, że nie odpowiadali kwalifikacjom, to, że nie było konkursów albo odpowiedniej selekcji. Tu bowiem nie chodzi tylko o cenzurę, ale także o określenie wiedzy osoby obejmującej określone stanowisko. Kolejny według mnie poważny zarzut jest taki, że nie było kryteriów kwalifikujących ofertę programową do zadań realizowanych w ramach misji publicznej i ich finansowania. Proszę pana, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odniosła się do tego raportu? W jaki sposób się odniosła? Czy przekazała pisemne zalecenia odpowiedniemu nadawcy i przede wszystkim zarządowi? Czy podjęła stosowną uchwałę? My mówimy o okresie 2007-2009. W tej chwili mniej interesują nas pańskie postanowienia czy wizje, bowiem my analizujemy sprawozdanie, w związku z którym mamy ocenić radę. Dlatego proszę mi odpowiedzieć na pytanie: jakie kroki podjęła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wobec naszego emitenta, telewizji publicznej? To jest pierwsza kwestia. Druga. Proszę, żeby pan przybliżył mi albo pokazał jakiś program misyjny, który telewizja publiczna pokazuje w Programie 1 lub w Programie 2. Ja przez przypadek obejrzałam program pod bardzo zachęcającym tytułem "Kocham Cię, Polsko", ale to, co zobaczyłam w tym programie, jest dalekie od misji. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Dobrzyński.
Senator Jan Dobrzyński:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Przewodniczący!
Trudności finansowe, z jakimi borykają się ośrodki regionalne Telewizji Polskiej, spółki Skarbu Państwa, spowodowane są między innymi brakiem wpływów z abonamentu. Niepłacenie abonamentu nie bierze się znikąd. W naszym kraju jest to spowodowane między innymi nawoływaniem czołowych polityków partii rządzącej do niepłacenia. Mam tu na myśli wypowiedzi pana premiera Donalda Tuska oraz ówczesnego ministra, pana posła Schetyny. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jak słusznie zauważyła pani senator Rotnicka, jest również odpowiedzialna za sprawy finansowe. Jest tak trudno, że w ośrodkach regionalnych, na pewno również w centrali, są zdejmowane bardzo ciekawe programy publicystyczne. Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zamierza powziąć na drodze prawnej jakichś działań, które by doprowadziły do wyjaśnienia i znalezienia winnych tej kwestii? Mówimy tu o setkach milionów złotych.
Panie Przewodniczący, chciałbym też dodać, że takie nawoływania, tego typu wypowiedzi polityków, polityków czołowych, polityków z partii rządzącej, mają niewątpliwy wpływ na społeczeństwo, te wypowiedzi pojawiają się po to, aby spowodować pewne zachowanie społeczeństwa. Moim zdaniem ewidentnie doszło tu do nadużycia, tym bardziej że - jak już mówiłem - jest to spółka Skarbu Państwa, a państwo jesteście przecież instytucją konstytucjonalną, więc w tym przypadku możemy mówić o szczególnej odpowiedzialności.
Panie Przewodniczący, prosiłbym o odpowiedź w tej sprawie, bo jestem przekonany, że wcześniej czy później musi to zostać wyjaśnione. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:
Najpierw odpowiem pani senator na pytanie o kontrolę NIK. Pani senator powiedziała, że do ustawowych i konstytucyjnych zadań Krajowej Rady należy kontrola finansowa nadawcy publicznego. Otóż nie ma nigdzie, ani w ustawie, ani w konstytucji, takich kompetencji. My po prostu nie możemy tego robić, za to odpowiedzialny jest minister skarbu. Wyniki kontroli NIK zostały przesłane do telewizji i do ministra skarbu. Krajowa Rada miała jedynie wgląd w wyniki tej kontroli. Te wyniki, tak samo jak wyniki corocznych audytów wewnętrznych, wędrują do ministra skarbu, a nie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To jest całkowicie poza kompetencjami i zadaniami Krajowej Rady. Niemniej jednak my przyjrzeliśmy się temu raportowi, żeby wyciągnąć z niego jakieś wnioski, i te wnioski są wyciągane. Przy czym to nie jest tak, że te straty ważą na sytuacji finansowej spółki, bo my mówimy o stracie w wysokości pół miliarda, a tam jest kwota 200 tysięcy, co jest sprawą bardzo istotną. To nie jest i nie można tego porównać do tąpnięcia abonamentowego, niemniej jednak jest to sprawa bardzo istotna i wymagająca wyjaśnień.
Tak naprawdę podstawowe finansowe zastrzeżenie Najwyższej Izby Kontroli dotyczyło kwestii, która wymaga uregulowania, ale jest kwestią pozostającą poza Telewizją Polską. Mianowicie NIK wskazał... Ta główna suma właśnie stąd się brała, to jest chyba 200 tysięcy zł czy więcej. Przepraszam, sprawa kontroli NIK to nie jest zakres naszego sprawozdania, więc mogę podawać niedokładnie dane. W każdym razie chodziło o tak zwane koszty uzysku, to znaczy de facto zwolnienia podatkowe dla twórców, z których korzystają twórcy we wszystkich redakcjach, to są nie tylko dziennikarze, ale także operatorzy, montażyści, scenografowie. Ustawowo mają oni prawo do odpisu 50% od podatku. Krótko mówiąc, jest to bardzo istotna...
(Senator Janusz Rachoń: Koszty uzyskania przychodu.)
To są właśnie koszty...
(Senator Janusz Rachoń: ...maksimum.)
Tak jest, to są koszty uzyskania przychodu. Sam z tego przez szesnaście lat korzystałem i wiem, że to jest naprawdę bardzo poważna część budżetu, odzyskanego budżetu domowego. Tak, to jest bardzo dużo.
Krótko mówiąc, tego właśnie dotyczyła ta sprawa. Gdyby telewizja chciała tak wprost uwzględnić to zalecenie NIK, to by oznaczało tak naprawdę nowe rozstrzygnięcie i nową interpretację przepisów dla wielu środowisk. To jest dosyć istotna kwestia i myślę, że powinna znaleźć jakieś rozwiązanie czy też doprecyzowanie na przykład na drodze ustawowej. Skoro NIK podniósł tę kwestię, to znaczy, że kontrolerzy NIK nie traktują tego tak jednoznacznie, jak dotychczas traktowali to właściciele mediów.
Ten raport przekazywany jest ministrowi skarbu i oczywiście jest on także przedmiotem analizy samego zarządu. Zarząd po wstępnej, można powiedzieć, emocjonalnej ocenie tego raportu z wieloma sprawami się po prostu nie zgadzał. Później jednak stwierdził, że dużą część tych uwag trzeba potraktować niesłychanie poważnie, dlatego że to też jest wskazanie, które pomaga reformować spółkę. To nie jest tak, że raport NIK jest elementem jakiejś rozgrywki. Zarząd przeprowadza w tej chwili bardzo głęboką, wręcz drastyczną reformę.
Jeśli chodzi o wymagania konkursowe, to na pewno były one stosowane, konkursy na pewno były prowadzone zgodnie z wymaganiami ustawowymi, a kandydaci musieli spełnić wszystkie warunki.
Kwestia realizacji misji. Jest ona określona w ustawie o radiofonii i telewizji, art. 1 mówi o tym, że zadaniem radiofonii i telewizji jest dostarczanie informacji, udostępnianie kultury i sztuki itd., itd. To są przepisy ogólne. Szczegółowo misja zdefiniowana jest w art. 21: publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując na zasadach określonych w ustawie całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji, sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem, niezależnością, innowacyjnością i integralnością przekazu.
Proszę państwa, zajrzyjmy teraz do informacji na stronę 77, może najpierw na stronę 74. Są tu informacje o podstawowych problemach rynku. To jest taki torcik, pokazana jest struktura programowa, struktura gatunkowa Programu 1 Telewizji Polskiej SA. Co tu widzimy? Film fabularny - 47%. Ciekawe jest to, że w tym 12% stanowi produkcja polska, a 17% amerykańska, a więc jest to i tak stosunkowo duży udział polskiej kinematografii na tej antenie, jeden z większych. Program 2 też ma tak duży udział polskich filmów, a nawet większy, bo 18%. Tymczasem poradnictwo, informacja - nie mówię o rozrywce, która też zgodnie z definicją misji mogłaby być tak kwalifikowana - publicystyka, edukacja są na poziomie niemal 3%, religia na poziomie 2%, dokument na poziomie 5%. Jest tu przedstawiona także struktura gatunkowa programu, jednak ja celowo, specjalnie wskazałem na te elementy, które w większości, w 90% mogą być zaliczane do zadań misyjnych, nie mówiąc już o filmach, które też są zaliczane do zadań misyjnych, a telewizja publiczna była jednym z podstawowych, głównych producentów polskiej kinematografii. Dość powiedzieć, że wycofanie się z wielu produkcji w 2010 r. spowodowało załamanie na tym rynku kinematograficznym. PISF wstrzymał realizację wielu projektów z racji tego, że telewizja publiczna nie bierze udziału w ich finansowaniu, bo przecież te największe produkcje filmowe są współprodukowane przez Telewizję Polską. Problem, z jakim mamy do czynienia, to wycofanie się telewizji publicznej z produkcji filmów animowanych. Spowodowało to całkowite zaprzestanie w roku 2010 produkcji animacji w Polsce. Pani Senator, to jest bardzo ważny problem, bo wycofanie produkcji animowanych finansowanych z pieniędzy misyjnych ze studiów filmów animowanych spowodowało całkowity zastój w produkcji, w związku z czym te studia dzisiaj nic nie robią, obracają tylko prawami autorskimi.
56. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu