29. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Pani Marszałek.
Pani Marszałek! Wysoki Senacie! Panie Ministrze!
Zabieram głos na temat informacji o pracach Unii Europejskiej w czasie prezydencji francuskiej, w aspekcie tak zwanej mapy drogowej dotyczącej kontynuowania procesu ratyfikacji traktatu z Lizbony. Chodzi mi zwłaszcza o problem nacisków na Irlandię, aby przeprowadziła kolejne referendum, oraz nacisków na Polskę, aby prezydent Lech Kaczyński złożył podpis pod traktatem z Lizbony.
Przypomnę, że po 12 czerwca 2008 r., kiedy to Irlandczycy w referendum odrzucili traktat lizboński, wśród eurokratów zapanowała olbrzymia konsternacja. Do tego dnia wszyscy byli przekonani, że przejdzie to gładko, tymczasem irlandzkie "nie" pokrzyżowało dalsze plany budowy superpaństwa europejskiego. Problem eurokratów polegał na tym, że nie można było tak wprost krytykować Irlandii, bo byłoby to kwestionowanie prawa narodu irlandzkiego do suwerennego podejmowania decyzji. Dlatego początkowo zrodził się pewien plan, za którym stała właśnie Francja. Chodziło o to, żeby traktat ratyfikowały wszystkie kolejne państwa i żeby nie zatrzymywać tego procesu. Tym sposobem chciano wywrzeć presję na Irlandię i doprowadzić do szybkiego powtórzenia referendum w tym kraju, jeszcze w 2008 r., tak aby traktat lizboński wszedł w życie 1 stycznia 2009 r. Taką niedopuszczalną praktykę nacisku na Irlandię przyjął osobiście prezydent Nicolas Sarkozy, który odbył w tym celu podróż do Irlandii. Na szczęście, jak pamiętamy, spotkał się z odpowiedzią negatywną. A więc ta podróż ani taka polityka nie przyniosły jak dotąd sukcesu.
Podobne naciski jak te na Irlandię spotkały również Polskę i osobiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który wielokrotnie podkreślał - zwracam na to uwagę - że jest zwolennikiem ratyfikowania traktatu lizbońskiego, ale, jak dodawał, tylko w warunkach pełnej jednomyślności dwudziestu siedmiu państw Unii Europejskiej. Przypomnę, że kiedy Francja obejmowała prezydencję, 1 lipca 2008 r., prezydent Lech Kaczyński w wypowiedzi dla jednego z dzienników stwierdził, że sprawa ratyfikacji traktatu lizbońskiego jest bezprzedmiotowa i że go na razie nie podpisze. Za niepoważne uznał argumenty, że bez tego dokumentu Unia nie może dalej istnieć. Na pytanie, kiedy skłonny byłby zmienić zdanie i złożyć podpis pod traktatem, prezydent dał wyraźnie do zrozumienia, że dopiero wówczas, gdy zmieni się stanowisko Irlandii. Powiedział: "Ale musi to być decyzja suwerenna, a nie podjęta pod naciskiem innych członków Unii Europejskiej. Jeżeli zasada jednomyślności raz zostanie złamana, to już jej nie będzie nigdy". To są jego słowa. Wypowiedź prezydenta Kaczyńskiego skrytykowali wówczas niemal wszyscy eurokraci, a rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde Hansen nawet upomniała prezydenta Polski, mówiąc: "Wnioski końcowe czerwcowego szczytu Unii Europejskiej poświęcone traktatowi z Lizbony są jasne i jednoznaczne: traktat ratyfikowały dotąd parlamenty dziewiętnastu krajów, a proces ratyfikacji trwa, mimo irlandzkiego «nie», i to odnosi się także do Polski".
Jak już wspomniałem, Francja, która przejęła przewodnictwo w Unii Europejskiej w drugim półroczu 2008 r., starała się uczynić wszystko, aby sprawa traktatu nie została zamknięta. Nie ustały naciski na inne kraje, w tym właśnie na Polskę i bezpośrednio na prezydenta Kaczyńskiego, aby traktat podpisał. I tu znowu przypomnę słowa prezydenta Sarkozy'ego, skierowane wprost do prezydenta Polski: "To nie premier Tusk, ale prezydent Kaczyński negocjował traktat. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto negocjował traktat i podpisał się pod nim, zakwestionował własny podpis". Na forum europejskim w sukurs polskiemu prezydentowi przyszedł jedynie Vaclav Klaus, prezydent Czech, który znany jest ze swojego eurosceptycyzmu. Nie będę tu przypominał kilku jego wypowiedzi w tej sprawie.
Wstrzymanie podpisu pod traktatem było i jest dla polskiego prezydenta z jednej strony ważnym gestem solidarności z Irlandczykami, a z drugiej - zabezpieczeniem interesów Polski w przyszłości. Bo oczywiste jest, że zgoda na zignorowanie w tej chwili głosu Irlandii byłaby zgodą na zignorowanie głosu Polski w przyszłości.
Dodam, zresztą to już było podniesione w pytaniach i w wypowiedzi pana ministra, że sprawa ratyfikacji traktatu lizbońskiego budzi zastrzeżenia nie tylko w Polsce i w Czechach, ale też na przykład w Niemczech. Przypomnę, że traktat został zaskarżony przez kilku deputowanych oraz partię lewicową do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Zgodnie z prawem prezydent Horst Koehler nie może złożyć końcowego podpisu pod niemiecką ratyfikacją traktatu, zanim sędziowie tego problemu nie rozstrzygną. Jak wiemy, werdykt ma zapaść do końca maja bieżącego roku. I tutaj ciekawostka. Jak donoszą niemieckie media, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering, aby nie było niespodzianek - to są właśnie słowa Poetteringa: "aby nie było niespodzianek" - w niedwuznaczny sposób ostrzegł sędziów tego trybunału, że w razie negatywnego werdyktu, a więc odrzucenia przez nich traktatu, nie będzie można zreformować Unii Europejskiej. Czy tych słów nie należy odebrać jako jakiejś groźby wobec sędziów czy też, mówiąc delikatnie, jako politycznego nacisku?
Faktycznie, jeśli traktatu nie podpiszą Niemcy, to spowoduje to bardzo trudną sytuację Unii Europejskiej, nie da się jej bowiem bez zgody Niemiec przekształcić w jedno państwo, kosztem narodowych demokracji. Bo o to chodzi w traktacie lizbońskim, który ma ustanowić nowy ład prawny w Unii Europejskiej, ma jej nadać formę konstytucyjnej ponadnarodowej federacji, zupełnie niepodobnej do obecnej Wspólnoty, za to podobnej do takich federacji jak USA czy Niemcy. Federacja ta będzie stanowiła osobną formę prawną, nadrzędną wobec jej dwudziestu siedmiu państw członkowskich. Zapisy z Lizbony uczynią zatem z ponad pięciuset milionów mieszkańców dwudziestu siedmiu krajów Unii Europejskiej rzeczywistych obywateli nowej federalnej Unii Europejskiej. Traktat lizboński, cokolwiek by o nim sądzić, poza kilkoma mniej istotnymi sprawami pod względem prawnym jest w rzeczywistości taki sam jak Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy, który głosujący we Francji i w Danii odrzucili w referendach w 2005 r.
Dobrze byłoby tu przypomnieć, że podpisany w 1992 r. traktat z Maastricht, z którego wywodzi się obecna forma Unii Europejskiej, był nazywany Traktatem o Unii Europejskiej, nie zaś traktatem unii, jako że zapisy z Maastricht nie ustanawiały wyodrębnionej całości z osobowością prawną. A obecne postanowienia traktatu lizbońskiego stwierdzają: "Unia zastępuje Wspólnotę Europejską i jest jej następcą prawnym". Nie ulega wątpliwości, że postlizbońska Unia Europejska będzie stanowiła o większości praw dwudziestu siedmiu krajów Unii Europejskiej.
Jak już wspomniałem, obecnie najważniejszym zadaniem eurokratów jest dalsza ratyfikacja traktatu lizbońskiego. I właśnie w tym celu wczoraj, 18 marca, odbyło się specjalne posiedzenie Komisji Europejskiej, którego uczestnicy zastanawiali się nad tym, jak "pomóc" rządowi Irlandii w zapewnieniu poparcia dla traktatu lizbońskiego podczas ponownego referendum, które tam się ma odbyć. Informację taką podał irlandzki dziennik "The Irish Times". Dwudziestu siedmiu komisarzy spotkało się z szefem przedstawicielstwa Irlandii przy Komisji Europejskiej Martinem Territtem, który poinformował ich o najnowszych wynikach badań irlandzkiej opinii publicznej w sprawie zapisów traktatu z Lizbony. Komisarze postanowili wesprzeć kampanię reklamową mającą przekonać Irlandczyków do głosowania na "tak" i przekazać kwotę blisko 2 milionów euro z budżetu europejskiego na tę właśnie kampanię referendalną. Jednym słowem, kosztami obciążono wszystkich obywateli krajów należących do Wspólnoty. Komisja Europejska oczywiście nie wesprze w czasie referendum przeciwników Unii.
Myślę, że po Irlandii przyjdzie kolej na naciski na Polskę. Przypomnę, że u nas przed złożeniem podpisu przez prezydenta miała powstać odpowiednia ustawa zabezpieczająca nas przed wprowadzeniem niektórych zapisów Karty Praw Podstawowych, dołączonej do traktatu lizbońskiego. Na to wyrazili zgodę premier i Sejm. Czyżby to porozumienie było już nieaktualne? Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:
Bardzo dziękuję.
Zapraszam pana senatora Ryszarda Bendera.
Senator Ryszard Bender:
Pani Marszałek! Wysoki Senacie!
Dobrze się dzieje, że od czasu do czasu gościmy tutaj przedstawiciela rządu zajmującego się sprawami Unii Europejskiej, w której już prawie jesteśmy - prawie, bo to wciąż jest jeszcze Wspólnota Europejska, no traktat lizboński nie został w pełni przyjęty. Trzeba zadać pytanie, zresztą ja zawsze zadaję je referentom, dlaczego pomija się Radę Europy, która jest przecież ważnym organem Unii Europejskiej, starszym od Parlamentu Europejskiego, nawet właściwie go wyprzedzającym. Tym bardziej że tutaj od nas, z tej Izby, trzech senatorów jest delegatami do Rady Europy, a trzech zastępcami. Zapomina się o tym, że Rada Europy posiada wiele uprawnień w Unii Europejskiej, i to takich, które przynależą wyłącznie jej, no chociażby trybunał strasburski, prawda? Rada Europy monitoruje przestrzeganie praw człowieka w państwach członkowskich, a także obserwuje i orzeka o legalności funkcjonowania władz w państwach, które są z nią związane. Te kwestie analizują w Radzie Europy członkowie klubów, a jest pięć klubów politycznych. Mówiący te słowa jest w klubie europejskich demokratów, pełni tam funkcję wiceprzewodniczącego, a więc jest we władzach.
Dzisiaj, z woli mojego klubu i władz Rady Europy, miałem przebywać w Azerbejdżanie, w Baku, i obserwować tam referendum konstytucyjne. W poszczególnych krajach wciąż jeszcze są te dążności do wydłużania prezydentur, prawda, i w Azerbejdżanie to się ciągnie do dzisiaj. W tym celu Rada Europy powołała komisję ad hoc, czyli specjalną, nadzwyczajną komisję, do której ja zostałem włączony przez klub europejskich demokratów. I będzie rzeczą naprawdę paradoksalną, że ja nie będąc w Baku, nie będę mógł złożyć sprawozdania w czasie najbliższej sesji kwietniowej o tym, jak to referendum konstytucyjne przebiegało. To będzie precedens. Nigdy dotąd nie zdarzyło się jeszcze sprawozdanie z pominięciem opinii któregoś z klubów. A dlaczego jestem tutaj, a nie w Baku? A no dlatego, że pan marszałek Bogdan Borusewicz odmówił mi wyjazdu, tłumacząc to oszczędnością. No, może zrobił to mimowolnie, ale dokonał ingerencji w decyzje suwerennej Rady Europy, do czego nie ma prawa i czego nigdy nie uczynił żaden przewodniczący któregokolwiek parlamentu z Europy. Oszczędność, o ile jest rzeczowa, zasługuje na zrozumienie. Pan marszałek tłumaczył to kosztami, różnymi, głównie chodziło o koszty hotelu, drogiego hotelu w Baku, który zaproponowała Rada. Ale przecież w Baku jest dużo innych hoteli. Tak samo gdy jedziemy na sesje w Strasburgu, jedni biorą hotel droższy, a drudzy tańszy.
(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Wiemy, o co chodziło.)
I kiedy po odmowie pod tym smutnym, infantylnym wręcz pretekstem, poinformowałem telefonicznie władze Rady Europy, że nie będę mógł tam być, odpowiedziano mi, że jeśli dla polskiego parlamentu powiązania z Radą Europy są zbyt drogie, to niech Polacy wystąpią z Rady Europy. To logiczne, ale i kłopotliwe, i - powiem to wprost - ośmieszające Polskę. I ta decyzja krępuje i komplikuje relacje między nami, członkami, i parlamentem a Radą Europy. Marszałek Borusewicz przez to, no, utrudnił mi, zresztą wielokrotnie utrudniał, wypełnianie mandatu senatora na arenie międzynarodowej.
(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: To jest blokowanie udziału.)
Dotąd dotyczyło to głównie mojej aktywności w Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą. Pan marszałek utrudniał wyjazdy do Polonii Ameryki Łacińskiej i był przeciwny...
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Bardzo przepraszam, Panie Senatorze, ale powinniśmy się trzymać tematu.)
Ja trzymam się tematu, Pani Marszałek.
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: No nie, bo dzisiaj rozmawiamy o udziale...)
A pani marszałek musi trzymać stronę swojego przełożonego, pana marszałka, prawda? Choć trochę samodzielności...
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Rozmawiamy o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej, a pan znacznie wykracza poza ten temat.)
Nie, ja właśnie o tym mówię. A więc już...
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: W tej chwili mówi pan o Ameryce Południowej.)
(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: To jest blokowanie udziału...)
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Jak pani rozmawiała przez telefon, Pani Senator, to pani nie słyszała.)
Dotąd było to tylko utrudnianie, uniemożliwianie pojawienia się w USOPAŁ, bo pan Jan Kobylański nie odpowiadał...
Obecnie pan marszałek ingeruje w decyzje instytucji europejskiej, jaką jest Rada Europy - stale mam odmowę dotyczącą moich wyjazdów do Polaków na Białorusi. A w Radzie Europy, która jest instytucją Unii Europejskiej, jestem w podkomisji do spraw Białorusi. I ja nie mogę w tej podkomisji niczego powiedzieć o tej sprawie z autopsji. To jest naprawdę krępujące, że jako członek wyspecjalizowanej podkomisji muszę się wykazywać brakiem orientacji.
Wysoki Senacie, jeżeli pan marszałek nadal będzie mi uniemożliwiał wypełnianie mandatu senatorskiego w Radzie Europy, to będę zmuszony wystąpić z protestem do Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. A jeśli ona mi nie pomoże, jeśli mnie nie obroni, będę szukał jakiejś innej obrony prawnej. Nie chciałbym, naprawdę nie chciałbym, żeby doszło do takiej skrajności. Wiem, jak powolnie działają sądy, najlepiej świadczyło o tym trzynaście lat mojego procesu z Goebbelsem propagandy stanu wojennego, Jerzym Urbanem, ale wygrałem. Skończyłem. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:
Bardzo dziękuję.
Teraz zapraszam pana senatora Edmunda Wittbrodta.
Senator Edmund Wittbrodt:
Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
Muszę powiedzieć, że ja też się bardzo cieszę, że od czasu do czasu, przynajmniej kilka razy w roku, mamy okazję szerzej podyskutować na forum Senatu o kwestiach unijnych. Tego nigdy za wiele, zresztą najlepiej, myślę, o tym świadczy wypowiedź przedmówcy, który - mimo że wielokrotnie mówimy o tym, że Rada Europy nie jest instytucją Unii Europejskiej - cały czas powtarza, że nią jest. Jeżeli się poczyta jakiekolwiek książki, to...
(Senator Ryszard Bender: W strukturze Unii Europejskiej...)
Są w niej reprezentowane państwa Unii Europejskiej, ale nie tylko, bo tam jest czterdzieści parę państw. I nie jest to instytucja Unii Europejskiej, tak że proszę to dokładnie sprawdzić.
Niemniej jednak uważam, że bardzo dobrze, że o tym dyskutujemy, dlatego że wiele zadawanych tutaj pytań i wiele poruszanych tu problemów powinno być szerzej znanych, nie tylko Komisji Spraw Unii Europejskiej. My już trzykrotnie dyskutowaliśmy w naszej komisji nad informacją rządu na temat tego, co się działo w minionym półroczu. 3 marca tego roku mieliśmy takie spotkanie poświęcone ocenie prezydencji francuskiej i my również o tym mówiliśmy. Spotykaliśmy się z przedstawicielami rządu już po szczycie Rady, Unii Europejskiej, wtedy, kiedy był przyjmowany pakiet klimatyczno-energetyczny. A więc te wszystkie kwestie na forum komisji były dyskutowane.
I ja bym tutaj chciał podziękować rządowi, a w szczególności panu ministrowi za świetnie przygotowany, obszerny materiał - ma on sto pięćdziesiąt stron i wiele załączników, które wnoszą bardzo dużo informacji na temat tego, co się działo w minionym półroczu w Unii Europejskiej. Stanowił on też dobrą podstawę do dyskusji.
Muszę powiedzieć, że w czasie naszej dyskusji w komisji funkcjonowanie i działanie rządu w minionym półroczu było dobrze oceniane. Szczególnie podkreślano czy wyróżniano kompromis w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego, który został przyjęty w minionym półroczu. Pan minister bardzo szczegółowo o tym mówił. Jest to i kwestia źródeł dostaw, i infrastruktury, i definicji solidarności w kwestiach energetycznych, i tego, co dotyczy zasad przyznawania i stosowania limitów CO2, tego, co dotyczy bezpieczeństwa energetycznego. Mówiliśmy też o tym, że bardzo dużym osiągnięciem było dostrzeżenie inicjatywy polsko-szwedzkiej, a więc propozycji Partnerstwa Wschodniego. To zostało przejęte przez instytucje unijne i w tej chwili jest to już wspólna unijna sprawa.
Mówiliśmy też dużo o kryzysie finansowym, o przeciwdziałaniu kryzysowi i o tym, co czynił w tym czasie rząd. Rząd zapobiegał protekcjonizmom, które były zapowiadane, ale nie zostały wprowadzone. Myślę, że zostało to skutecznie zablokowane. Gdy rozmawialiśmy o tym w czasie spotkania przedstawicieli komisji do spraw unijnych, to Francuzi wycofywali się z tego, mówiąc, że to, o czym mówił Sarkozy, to jest jakieś nieporozumienie, że to nie jest prawda, że to nie będzie wdrażane w praktyce.
To, co było najważniejsze, o czym też mówiliśmy na posiedzeniu komisji, to fakt, że okazało się, że Polska jest w stanie budować koalicję, że jest w stanie tak organizować partnerów w Unii Europejskiej, aby móc osiągać swoje cele. Właściwie wszystko to, co chciała osiągnąć na przykład w pakiecie klimatyczno-energetycznym, osiągnęła. Za to należy się podziękowanie i gratulacje dla rządu. Myślę, że to jest świetna zapowiedź tego, co może nastąpić w przyszłości. Jeżeli mamy argumenty, jeżeli mamy dobre relacje z partnerami, to możemy wiele osiągnąć w Unii Europejskiej.
Sprawa traktatu z Lizbony. My dzisiaj nie dyskutujemy na temat traktatu. Ta dyskusja przetoczyła się już przez parlament i parlament polski, Sejm i Senat większością 2/3 głosów opowiedziały się za przyjęciem traktatu. Prezydent mówi, że podpisze go wtedy, kiedy Irlandia, wobec tego nie można mówić, że Polska jest temu przeciwna. Co to jest Polska? Polska to jest społeczeństwo. Gdy zapytać o to społeczeństwa, to większość jest za, także większość reprezentowana w Sejmie i w Senacie jest za przyjęciem traktatu z Lizbony. Wobec tego nie można mówić tak, jak pan senator Ryszka, że my mamy zastrzeżenia itd. Mamy wątpliwości, ale uważamy, że większość rozwiązań proponowanych w traktacie z Lizbony jest na naszą korzyść, między innymi to, które dotyczy roli parlamentu narodowego. Po przyjęciu traktatu z Lizbony nasz parlament będzie miał zdecydowanie więcej do powiedzenia, łącznie z możliwością pokazania żółtej, a nawet czerwonej kartki w sytuacji przyjmowania niektórych rozwiązań legislacyjnych. Rzeczywiście jest tak, że kompetencje są bardziej klarownie dzielone. Tam jednoznacznie jest zapisane, co należy do kompetencji Unii Europejskiej, co należy do kompetencji państw narodowych, które kompetencje są kompetencjami mieszanymi, a do tego wygląda to tak, że w kwestiach objętych kompetencjami mieszanymi my możemy się wypowiadać o tym, czy Unia Europejska nie za dużo chce zawłaszczyć, a gdyby tak było. możemy się temu sprzeciwiać.
Pan senator Bender mówił na przykład o tym, że parlamenty narodowe będą traktowane czy będą pełniły rolę sejmików. Wcale tak nie jest. Moim zdaniem rola parlamentów narodowych w instytucjach unijnych będzie znacznie większa niż sejmików w państwie i być może należałoby to rozwiązanie, które jest przyjmowane na poziomie Unii Europejskiej, związane z zasadą pomocniczości, przyjąć w kraju i zwiększyć wpływ sejmików na to, co się dzieje na poziomie narodowym.
Zmierzając do końca, chciałbym dodać, że my w komisji nad wszystkimi kwestiami, które były tu podnoszone, bardzo szczegółowo dyskutujemy. W tym tygodniu przeprowadziliśmy na przykład debatę na temat GMO - była to debata bardzo szczegółowa, z udziałem senatora Wojciechowskiego, z udziałem ekspertów, którzy byli i za, i przeciw - i uznaliśmy, że polityka rządu w tej materii jest bardzo ostrożna, jest za przyjęciem hasła: Polska wolna od GMO, ale wtedy, gdy jest ono wprowadzane, jest niezwykle ostrożna. Myśmy dyskutowali również - także na konferencjach - o gazociągu północnym, o bezpieczeństwie energetycznym, o kryzysie finansowym. Nasze głosy zostały też wysłuchane, symbolicznie to ujmując, w Brukseli, bo przecież w kwestii gazociągu północnego jest stanowisko, przyjmowane także w Parlamencie Europejskim, które zwraca uwagę na to, że kwestie ekologiczne w tej materii są najistotniejsze. Jeżeli są zagrożenia ekologiczne, to tylko one mogą to zablokować, zaś w każdej innej dziedzinie jest niezależność działania państw. My pewnie nie możemy tego zablokować, ale kwestie ekologiczne są kluczowe i są...
(Senator Czesław Ryszka: Polityczne są groźniejsze.)
Są różne kwestie, ale ekologiczne to są te, które dostarczają argumentów rzeczowych, konkretnych i merytorycznych. Tak że o tym wszystkim dyskutowaliśmy i te kwestie, tak jak mówiłem, są podnoszone.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że nasza komisja pozytywnie przyjęła informację rządu na temat minionego półrocza, tego, co się działo w czasie prezydencji francuskiej, i jeszcze raz podziękować za ten dobrze przygotowany i obfity materiał. Cieszę się, że możemy tu szerzej o tym wszystkim dyskutować. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:
Bardzo dziękuję.
Zapraszam pana senatora Leona Kieresa.
Senator Leon Kieres:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Drodzy Goście!
Dyskutujemy o różnych poziomach i o różnym wymiarze, a przecież ta debata powinna się koncentrować na drugim półroczu ubiegłego roku, czyli na okresie prezydencji francuskiej, oraz ewentualnie na ocenach pracy naszej komisji integracji europejskiej. Można oczywiście nieustannie wracać do eurosceptycyzmu czy euroentuzjazmu, tak nas tu dzielić, można ponownie dyskutować na temat perspektyw traktatu lizbońskiego, tylko że w ten sposób umykają nam konkretne problemy, o których mówił pan minister czy pan przewodniczący Edmund Wittbrodt.
Takim konkretnym problemem, chociażby z naszej praktyki parlamentarnej, o który ja się już od dawna upominam, jest przystąpienie w polskim Sejmie, a przede wszystkim w Senacie, bo my reprezentujemy Senat, do pracy nad takimi zmianami regulaminowymi, projektami, które zapewnią nam realizację traktatu lizbońskiego, jeśli on wejdzie w życie, w odniesieniu do relacji z Parlamentem Europejskim. Chodzi o formułowanie opinii, zastrzeżeń, sprzeciwów, o to, jak te procedury będą wyglądały tu, u nas, w polskim Senacie. Od tego nie uciekniemy, a tego nie przygotuje się w ciągu czterech, pięciu miesięcy, jestem o tym przekonany. Tymczasem w tym zakresie nasza aktywność jest w stanie hibernacji. W tej chwili się o to upominam, nie w ramach rozmów kuluarowych, ale z tego miejsca zwracam się do władz marszałkowskich o podjęcie tej sprawy, o pewną inspirację, jeśli chodzi o tego rodzaju działania. Prawdą jest, że rola parlamentów narodowych zmieni się istotnie w porównaniu do obecnej sytuacji. W moim przekonaniu uzyskamy istotny wpływ na pracę organów Unii Europejskiej, a zwłaszcza Parlament Europejski i Komisję, a tu właśnie pojawia się problem udziału w procesie legislacyjnym.
Kolejne problemy dotyczą już zagadnień szczegółowych, o których ten bogaty materiał mówi, o czym też tutaj już wspominano, chociaż nie zawsze, powiedzmy, w taki sposób, na jaki te problemy zasługują. Weźmy politykę energetyczną. Otóż właśnie dzięki naszemu państwu, trzeba powiedzieć wprost, dzięki panu prezydentowi oraz naszemu rządowi polityka energetyczna uzyskała wymiar zupełnie inny od tego, jaki początkowo, zwłaszcza przed naszą reakcją wobec North Stream, był w Unii Europejskiej promowany albo przynajmniej tolerowany. Ja sam, jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, z mojego doświadczenia i kontaktów wiem, że byliśmy traktowani jako swego rodzaju niesforne czy niepokorne dzieci, które upominają się o sprawy przesądzone już dawniej i w pewnym stopniu nawet jakoś niszczą solidarność europejską, podczas gdy my o tę solidarność europejską właśnie się upominamy.
Problem inny, tutaj niezauważony, to kwestia choćby takich naszych konkretnych sukcesów w zakresie polityki energetycznej, jak omówione w tym opracowaniu, przyjęte czy dyskutowane dwie klauzule: klauzula państw trzecich, czyli dostępu do naszego rynku energetycznego przedsiębiorców spoza ugrupowania integracyjnego i level playing field, czyli klauzula równych warunków działania, chroniąca naszych operatorów linii przesyłowych właśnie przed taką nierówną konkurencją. To jest efekt pracy tego rządu i jego przedstawicieli, a także naszych parlamentarzystów, przede wszystkim jednak władzy wykonawczej. Problematyka konkurencji, w tym pomocy publicznej, to jest kolejny wyraz eksponowany w naszych działaniach, z sukcesem lub nie, ale na pewno. Oczywiście różnie można to oceniać, także w zależności od punktu widzenia. Co do innych swobód rynku wewnętrznego, to już nie będę się tutaj popisywał wiedzą, ale przecież materiał ten jest prezentowany, tak że jeśli ktoś ma ochotę i chęć, może docierać do różnego rodzaju dokumentów, które przedstawiają działania Unii, jej instytucji, a także jej członków, w tym Polski.
Problem trzeciego filara, czyli Policji, wymiaru sprawiedliwości. Tutaj przecież przyjmowaliśmy ustawy w zakresie współpracy w różnych wymiarach. Weźmy chociażby problem egzekucji cywilnoprawnej, wymiany informacji - o czym tu wczoraj rozmawialiśmy - gdy idzie o sprawy prawnokarne. To jest efekt działania również naszych władz. W tym opracowaniu jest często - aż mnie w pewnym stopniu zdziwiło, że tak często- poruszany przez eurosceptyków problem różnego rodzaju inicjatyw wkraczających w te sfery życia publicznego, które zgodnie z zasadami traktatowymi należą do domeny, do wyłącznych kompetencji prawa wewnętrznego; a więc jest problem chociażby związków nie tych tradycyjnych itd. Otóż w trakcie debaty, jeżeli idzie na przykład o sprawy orientacji seksualnej czy wpływu na równe traktowanie osób bez względu na religię, przekonania, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną - w tym dokumencie to jest wyraźnie wyeksponowane - to właśnie Polska poparła działania mające na celu z jednej strony efektywne zwalczanie dyskryminacji, a z drugiej strony forsowała stanowisko, że projektowane rozwiązania wymagają szczegółowej analizy i zapewnienia jak najdalej idącego bezpieczeństwa prawnego, między innymi przez zachowanie kompetencji prawa krajowego. To powinno być wyraźnie eksponowane także przez taką osobę, która uchodzi za nadmiernie tolerancyjną - mówię tutaj o sobie.
Problem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Czy my jesteśmy tam pozywani, czy pozywamy, faktem jednak jest, że to sąd sprawujący kontrolę nad działaniami władz wykonawczych Unii Europejskiej, rolą państw, przestrzeganiem prawa wspólnotowego. Przede wszystkim róbmy wszystko, żeby w czasie takich debat jak ta zwracać polskiemu rządowi uwagę na błędy, by nie dochodziło do takiej sytuacji, w której jesteśmy właśnie stroną pozywaną. To jest też problem tak zwanych pytań prejudycjalnych. Sądy polskie mają prawo zwracania się do ETS z pytaniami w związku ze sprawami rozstrzyganymi tutaj, w Polsce, na gruncie prawa polskiego, na przykład w związku ze sprawami z zakresu zamówień publicznych. Dlatego też, dziękując rządowi i komisji za tę informację, oceniam ją pozytywnie w wymiarze przedmiotowym, gdy idzie o wartości merytoryczne, mimo wielu kontrowersyjnych ujęć także i przeze mnie w ten sposób podnoszonych. Unia Europejska to oczywiście nie Rada Europy, która jest też ważną organizacją, ale zupełnie w innym wymiarze, mianowicie w wymiarze przestrzegania praw człowieka w świetle konwencji o ochronie praw człowieka i praw obywatelskich.
Tutaj w sprawie działań Unii Europejskiej w okresie prezydencji Francji uważam, że wszystkie władze, które nas tam reprezentują i uczestniczą w tych pracach, to znaczy pan prezydent, rząd, nasi przedstawiciele w Parlamencie Europejskim, potrafiły się zmierzyć, lepiej lub gorzej, z wyzwaniami, jakie niosły ze sobą prezydencja francuska i okoliczności jej towarzyszące. Za to dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:
Dziękuję.
Proszę uprzejmie pana senatora Krzysztofa Piesiewicza.
Proszę jeszcze dopisać pana senatora Cichonia, który też się zgłosił.
Senator Krzysztof Piesiewicz:
Pani Marszałek, Wysoka Izbo, pan senator Kieres wzywał, żeby skupić się na tym dokumencie, dość obszernym. Ja dzisiaj w nocy go wertowałem i chcę podziękować: to jest dobry dokument świadczący o dobrej pracy kolejnych rządów w ramach najpiękniejszego projektu w historii Europy, projektu zapoczątkowanego przez wielkiego chrześcijanina Schumana, co do którego w tej chwili...
(Senator Ryszard Bender: In odore sanctitatis.)
...jest prowadzony proces beatyfikacyjny. Powtarzam, to najpiękniejszy projekt w historii Europy, który...
(Rozmowy na sali)
Proszę nie komentować!
To najpiękniejszy projekt w historii Europy. A do tego, że w tym projekcie jesteśmy, tak bardzo przyczynił się polski papież w maju 2003 r., jednoznacznie mówiąc o tym, jakich chciałby wyników referendum w Polsce.
(Senator Czesław Ryszka: To zdanie mu dopisano.)
(Rozmowy na sali)
(Głos z sali: To jest udowodnione.)
(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Bardzo proszę, żebyśmy nie dyskutowali teraz.)
Mnie się wydaje, Panie Senatorze, że daleko pan podróżuje w tych tezach, bardzo daleko, wręcz niebezpiecznie daleko.
Chcę powiedzieć, Panie Senatorze - to do pana senatora Kieresa - że nie sposób mówić o traktacie lizbońskim, bo go jeszcze nie ma, w związku z tym ja mogę powiedzieć prosto. Dla mnie jedną z największych postaci w historii Europy nowożytnej jest Schuman. Ja jestem euroentuzjastą, tak jest, tak. Uważam, że traktat lizboński jest jednym z etapów tego wielkiego projektu. I chcę podziękować obecnemu polskiemu rządowi, że w sposób tak skuteczny i jasny stawia sprawę wielkiego sukcesu poprzedniego rządu i prezydenta Kaczyńskiego, który ten traktat wynegocjował. To wielki sukces prezydenta Kaczyńskiego.
Mam tylko jedno zasadnicze pytanie, które bez przerwy mnie dręczy: dlaczego moja ojczyzna musi uzależniać swoje decyzje i swój sukces od decyzji innego narodu? Ja tego nie rozumiem. Ja tego po prostu nie rozumiem. To jest moje państwo, to jest mój kraj, mój rząd i mój sukces. Ja tego nie rozumiem. To jest jakieś... Ja bym chciał to zrozumieć, ale nie rozumiem. Ten traktat jest dobry dla Polski. Ten traktat wzmacnia pozycję polskiego, narodowego parlamentu. Ten traktat wzmacnia to, co jest fundamentem nauki społecznej Kościoła, zasadę subsydiarności. Ten traktat jest Polsce potrzebny. Ten traktat jest traktatem, który jest bardziej potrzebny właśnie dzisiaj niż rok temu, dzisiaj, w okresie kryzysu. Jesteśmy gdzieś we mgle, nie rozpoznajemy przyczyn tego kryzysu, a jak ta mgła opada, pojawia się straszna twarz protekcjonizmu, a za protekcjonizmem stoją nacjonalizmy, a za nacjonalizmami stoi szowinizm. Ten traktat jest Polce potrzebny właśnie z tego powodu. Zmiana roli parlamentów, o czym mówił pan senator Kieres, to jest dla nas wielka praca, ponieważ my będziemy mogli mieć ogromny wpływ na to, co będzie się działo tam, w Brukseli. Traktat o tym mówi. Ale dzisiaj chcę powiedzieć jasno: chcę zrozumieć, dlaczego mój kraj uzależnia decyzję, być może jedną z najważniejszych w swojej historii, od decyzji innego narodu. Bardzo go szanujemy, ale jednak to inny naród. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
(Senator Czesław Ryszka: Bo to jest w traktacie zapisane. To jest głos narodu.)
Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:
Teraz zapraszam pana marszałka Bogdana Borusewicza.
Senator Bogdan Borusewicz:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Debatujemy nad prezydencją francuską, oceniamy tę prezydencję. Oczywiście są jakieś poboczne głosy, których trudno uniknąć, i jest to także dyskusja nad traktatem lizbońskim. W zasadzie dyskusja nad traktatem lizbońskim to dyskusja nie tylko nad kierunkiem rozwoju Unii. Przecież przeciwnicy tego traktatu są przeciwnikami traktatu nie dlatego, że tam są jakieś konkretne zapisy, że jest on niezrozumiały, są to ci sami ludzie, którzy byli przeciwnikami wejścia naszego do Unii. Ja rozumiem, że w tej chwili, jeżeli się już jest w Parlamencie Europejskim, jeżeli korzysta się z pieniędzy, z apanaży w tym parlamencie, to trudno mówić "wychodzimy" albo "jestem przeciwnikiem Unii Europejskiej", ale można powiedzieć "jestem przeciwnikiem traktatu". I znaczna część ludzi, którzy są przeciwni traktatowi, to w zasadzie przeciwnicy naszej integracji z Unią.
Prezydencja francuska była prezydencją, można powiedzieć, silną. W czasie tej prezydencji wydarzył się przynajmniej jeden kryzys, który, jak myślę, zmienił myślenie, zmienił postrzeganie tego regionu na wschód od nas wśród wielu polityków Unii Europejskiej. Mała wojna w Gruzji miała bardzo duży wpływ na to, co się działo później. Aktywność prezydenta Sarkozy'ego, niezależnie od tego, czy uzyskał wszystko, co chciał, była bardzo widoczna i skuteczna. Tutaj Unia Europejska pokazała, że jeżeli mówi jednym głosem, to ma wpływ na bardzo ważne, a także groźne sytuacje. I to trzeba dostrzec. Pokazuje to też, jak istotna jest unijna polityka zagraniczna, której nie ma. Ale przecież obok unijnej polityki zagranicznej musi być wspólna polityka energetyczna, której też nie ma. Ja rozumiem te głosy, które mówią, że jeżeli będzie wspólna polityka zagraniczna, to ton będą nadawali ci najwięksi i najsilniejsi, ale to będzie zależało także od nas i od krajów, które myślą podobnie jak my. Jaki będzie kierunek tej polityki i czy będziemy mieli na nią wpływ? Myślę, że najgorsza jest taka sytuacja, w której jest tak, jak jest. Bo właśnie jest taka sytuacja, której się obawiamy. Żeby to zmienić, potrzebne jest wejście traktatu lizbońskiego albo potrzebni są tacy politycy i z taką pozycją jak Sarkozy.
Chcę też zwrócić uwagę, że trzeba wzmocnić pozycję parlamentów krajowych. To jest dla mnie jasne, ale to oznacza dla państwa senatorów także dodatkowe obciążenie, dodatkową pracę. W sytuacji, kiedy zostanie wprowadzony traktat, oczywiście parlamenty europejskie uzyskują możliwość blokowania, czyli muszą się porozumieć między sobą. Jednocześnie my nie możemy zostawić spraw europejskich, prawa europejskiego tylko w Komisji Spraw Unii Europejskiej, istnieje konieczność zaangażowania komisji merytorycznych. To jest dla mnie jasne. I na ten temat nie tylko dyskutujemy i zastanawiamy się - przynajmniej ja się zastanawiam w tym gronie osób, które się zajmują sprawami zagranicznymi - jak to zrobić, bo to trzeba zrobić, ale także trwa dyskusja w czasie parlamentarnych kontaktów międzynarodowych. I taką dyskusję prowadziłem czy prowadziliśmy już w ubiegłym roku na posiedzeniu przewodniczących parlamentów Czwórki Wyszehradzkiej. Mówiliśmy o rzeczach konkretnych. Taką dyskusję prowadziliśmy niedawno na spotkaniu przewodniczących parlamentów Unii Europejskiej w Paryżu. I tego typu dyskusje czy rozmowy są prowadzone w zasadzie na każdym multilateralnym spotkaniu na poziomie przewodniczących parlamentów. I tu chcę zadeklarować, że przygotowujemy się do tego. Problem jest następujący - zrobimy to, o ile traktat wejdzie w życie, więc należy to robić wtedy, kiedy raczej będzie pewność, że on wejdzie w życie. W tej chwili można tylko prowadzić prace koncepcyjne, a nie organizacyjne, które pociągną za sobą koszty.
I teraz chciałbym ustosunkować się do wypowiedzi jednego z senatorów, pana senatora Bendera, delegata do Rady Europy, instytucji, która ma tyle wspólnego z Unią Europejską, że jest w Europie. Panie Senatorze, ja nie wiem, co pan robił w tej Radzie Europy, skoro pan dopiero dzisiaj zdaje sobie z tego sprawę. Rada Europy nie jest żadnym organem Unii Europejskiej i ma zupełnie inne zadania.
(Senator Ryszard Bender: A trybunał strasburski, organ Rady?)
Panie Senatorze, naprawdę proponowałbym nie wchodzić w tej kwestii w dyskusję, bo to nie ma sensu...
(Senator Ryszard Bender: Dajmy spokój, bo...)
Bo to nie ma sensu. I naprawdę jestem zaskoczony tym, że pan, członek Rady Europy, dowiaduje się dopiero dzisiaj, że Rada Europy nie jest... że członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy dowiaduje się dopiero dzisiaj, że ta instytucja nie jest instytucją Unii Europejskiej.
Rozumiem, że Azerbejdżan jest krajem bardzo atrakcyjnym do wyjazdu.
(Senator Ryszard Bender: Ja nie wiem, pan tam może był, ja nie.)
Tak, ja tam byłem.
Ale w tym samym czasie albo prawie w tym samym czasie odbędą się wybory w Mołdawii. Inny pana wniosek mówił o zgodzie na wyjazd i sfinansowanie wyjazdu w charakterze obserwatora wyborów w Mołdawii. Zdecydowałem...
(Senator Ryszard Bender: Pan będzie decydował? Ja nic o tym nie wiem.)
Zdecydowałem, że nasza delegacja jedzie na wybory do Mołdawii.
(Senator Ryszard Bender: Nic o tym nie wiem. Dziękuję za szczodrobliwość, ale nie...)
Panie Senatorze, otrzymałem informację, że pan odmówił...
(Senator Ryszard Bender: No, przyszła po sprawie Baku...)
...że pan odmówił wyjazdu. Pan chce jechać....
(Senator Ryszard Bender: Nie mogę tam jechać, bo jestem już...)
Ja rozumiem, Baku jest bliżej niż Mołdawia, więc podróż jest mniej uciążliwa.
Nie można w ten sposób podchodzić do pełnienia swoich obowiązków senatorskich. Panie Senatorze, my i pan mamy obowiązek przede wszystkim pracować tutaj, a wszystko inne to są sprawy dodatkowe.
Już wydawało się, że przebrzmiała sprawa wyjazdów do pana Kobylańskiego. Skoro pan się skarży, to Panie Senatorze, chcę powiedzieć, że taką samą linię, którą ja prezentowałem w tamtym Senacie i którą prezentuję w tym Senacie, prezentowała pani minister Fotyga, która była przeciwna tego typu kontaktom, i prezentuje obecny minister Sikorski. Powinno panu coś mówić to, że ministrowie z różnych rządów mieli jednoznaczny stosunek do tej kwestii.
(Senator Ryszard Bender: Pierwszy raz słyszę, że minister Fotyga taką linię prezentowała, być może na ucho to panu marszałkowi mówiła.)
(Senator Czesław Ryszka: Ja też pierwszy raz słyszę.)
Panowie Senatorowie, Panie Senatorze, mimo moich obiekcji pojechał pan tam prywatnie, ma pan do tego prawo.
Chciałbym jeszcze panu przypomnieć, że na pytanie zadane w poprzedniej kadencji adresowane do pana, dlaczego tego wyjazdu pan nie wykazał w rejestrze korzyści, do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi. Więc, Panie Senatorze...
(Senator Ryszard Bender: Bilet mogę przedstawić...)
...to jest kwestia jeszcze do wyjaśnienia, ale to jest kwestia zupełnie uboczna.
Uważam, że polityka zagraniczna, kierunki naszych działań i priorytety muszą być koordynowane i nie można w tej bardzo ważnej kwestii uprawiać samodzielnej partyzantki. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
(Senator Ryszard Bender: Wszystko pod linijkę.)
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Cichonia.
Zapraszam.
Senator Zbigniew Cichoń:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Z zainteresowaniem wysłuchałem bardzo szczegółowego i rzetelnego sprawozdania pana ministra i chciałbym się podzielić paroma uwagami, jakie mi się nasunęły.
Nie da się ukryć, że Europa, tak jak i cały świat, przeżywa kryzys, kryzys niewątpliwie ekonomiczny, ale w przeciwieństwie do wielu innych części świata również kryzys demograficzny. Europa jakby wręcz wymierała. Związane jest to z niskim przyrostem naturalnym. Stąd spodziewać by się należało, że w czasie tej prezydencji, bądź co bądź francuskiej, a Francja cieszy się wyjątkowo dobrymi rozwiązaniami prorodzinnymi - przypomnę chociażby kwestie zasiłków macierzyńskich, urlopów wychowawczych i innej pomocy, jaka jest świadczona rodzinom - wypracuje się jakieś rozwiązania również w wymiarze ogólnoeuropejskim. Z przykrością przyjmuję to, że te starania właściwie niestety spełzły na niczym, dlatego że starania zmierzające chociażby do obniżenia podatku i zastosowania ulgowej stawki podatku od wartości dodanej, czyli VAT, niestety nie zostały uwieńczone sukcesem. Jest wręcz absurdem, że opodatkowanie ubiorów dziecięcych, odzieży dziecięcej i pieluszek, pampersów mieści się w maksymalnej stawce podatkowej, czyli wynosi 22%, podczas gdy aż się prosi, żeby w celu spowodowania rozwoju demograficznego Europy zastosować ulgową stawkę podatkową.
Europa cierpi również na brak wykwalifikowanych pracowników. Należałoby z satysfakcją odnotować rozwiązania dotyczące przyjęcia dyrektywy, która sprzyjałaby imigracji zarobkowej osób wysoko wykwalifikowanych. O ile się orientuję, zostało to uwieńczone sukcesem, a więc jest to in plus dla Unii Europejskiej.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na pewne rozwiązania, które wzbudzają swojego rodzaju niepokój, zwłaszcza w Polsce i w tej części Europy, która nie chce zaakceptować żywności genetycznie modyfikowanej, rozwiązania, które wynikają z przyjętego stanu prawnego co do swobody przepływu towarów i usług. Mianowicie mamy poważny kłopot z tym, żeby zablokować ewentualnie import takiej żywności, nawet jeżelibyśmy wprowadzili zakaz produkcji takiej żywności na terenie własnego kraju. Przypomnę chociażby sprawę rozstrzygniętą przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, czyli kazus Cassis de Dijon. Chodziło w nim o kwestię sporu między Francją a Niemcami, które nie chciały wpuścić na swój teren tego wspaniałego napoju Cassis pochodzącego z Dijon z tego powodu, że zawierał on niższy procent alkoholu, aniżeli przewidują to krajowe regulacje niemieckie, które ustanowiły pewien procent alkoholu jako minimum pozwalające uznać dany trunek za alkohol. Podobnie może być z importem tej żywności genetycznie modyfikowanej, możemy spotkać się z tym, że mimo zakazu produkcji na terenie Polski, będziemy niestety zmuszeni tolerować import. Tu jest pewien problem do rozstrzygnięcia.
Następna kwestia, która wzbudza też zainteresowanie prawników, a zwłaszcza, wydaje mi się, tych eurosceptyków, to jest orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu i relacje między tym trybunałem a trybunałem w Strasburgu, który działa w ramach Rady Europy. A rzeczywiście trzeba przypomnieć, nie jest ona częścią składową Unii Europejskiej...
(Senator Ryszard Bender: Ale kolebką Unii Europejskiej.)
...i należy to odróżniać, aczkolwiek jest niewątpliwie kolebką pewnych dążeń unifikacyjnych, jakie się pojawiły w Europie po II wojnie światowej, dążeń, które najpierw były uwieńczone powstaniem Rady Europy, przywiązującej wagę głównie do promocji i przestrzegania praw człowieka, a następnie zostały rozwinięte w wyniku powstania trzech wspólnot gospodarczych; potem te wspólnoty przekształciły się stopniowo w Unię Europejską. Wszystko było w porządku dopóty, dopóki te wspólnoty gospodarcze i Unia Europejska zajmowały się kwestiami gospodarczymi. Od pewnego momentu powstała jednak swoista konkurencja - podobna do tej, jaka istnieje u nas między Sądem Najwyższym a Trybunałem Konstytucyjnym - w kwestii, kto lepiej chroni prawa człowieka, do czego, tak jak mówię, pierwotnie, wcześniej została powołana właśnie Rada Europy. Niestety, występuje tu rozbieżność między orzecznictwem trybunału luksemburskiego, czyli pierwotnie Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich, teraz Unii Europejskiej, a Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu jako organu Rady Europy. Ten pierwszy trybunał, czyli Wspólnot Europejskich, niestety, nie stosuje tak wysokich standardów, zwłaszcza jeżeli chodzi na przykład o ochronę prywatności, o ochronę przed przeszukaniem lokalu, jak stosuje Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Najbardziej rozsądne wydaje się rozwiązanie, zresztą przewidziane w traktacie lizbońskim, że Unia Europejska powinna przystąpić do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jako strona. Wtedy, po pierwsze, byłaby gwarancja, że będą stosowane takie same standardy, a po drugie, w ten sposób orzecznictwo trybunału luksemburskiego byłoby poddane kontroli trybunału strasburskiego, który jako ten sprawujący najwyższy wymiar sprawiedliwości w ramach Rady Europy obejmowałby również swoim zakresem działania kontrolę orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który jest bardzo liberalny w kwestiach dotykających sfery moralności, sfery pewnych wartości - i to tak liberalny, że to właśnie chyba prowokuje eurosceptyków do postawienia pewnej kontry. Gdyby nie było tego liberalizmu w tychże kwestiach, to, myślę, byłoby dużo mniej eurosceptyków. I tego sobie należy życzyć, żeby rzeczywiście Unia Europejska stała się stroną Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Nie będę przedłużał swojego wystąpienia. Na tym kończę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Andrzejewski. Zapraszam.
Senator Piotr Andrzejewski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Za każdym razem z prawdziwą satysfakcją odnotowuję poruszanie problematyki integracji europejskiej, której jestem gorącym zwolennikiem, podobnie zresztą jak nasz Ojciec Święty Jan Paweł II, co nie oznacza, że z pełnym aplauzem utożsamiam integrację europejską z jej próbą w postaci funkcjonowania Unii Europejskiej. Nie jest to jedyne rozwiązanie i nie jest to wyłączne rozwiązanie, aczkolwiek jest to w tej chwili jedyna chyba taka formuła - obok Rady Europy, o której mówił w sposób znakomity mój przedmówca - która stanowiąca dla nas i wyzwanie, i zobowiązanie do aktywności.
Dziękuję bardzo panu ministrowi za przedstawienie sprawozdania z prezydencji francuskiej. Na bazie tego sprawozdania chciałbym sformułować wniosek, że należy rozszerzyć uprawnienia UKIE po to, żeby nie był tylko w jedną stronę przekaźnikiem opinii, co wynika z prawa unijnego, żeby jednocześnie w ramach prawa unijnego mógł na zewnątrz forsować stanowisko rządu polskiego i opinie prawne dotyczące chociażby nienaruszania konstytucji, która w każdym państwie jest nienaruszalna, również w myśl prawa polskiego, w zakresie funkcjonowania nadrzędności prawa europejskiego, zarówno pierwotnego, jak i wtórnego.
Wreszcie problem, który za każdym razem musi się pojawić w dyskusji - to jest problem właściwego ukształtowania integracji europejskiej i to jest problem traktatu lizbońskiego. Niejednokrotnie formułowałem zdanie, że nie uważam tego traktatu za największe osiągnięcie europejskiej myśli prawniczej, wręcz uważam, że jak najprędzej trzeba go zastąpić bardziej trafnym rozstrzygnięciem. A dlaczego? Muszę powiedzieć to w dwóch słowach w ramach przydzielonego mi czasu. Mianowicie dlatego, że traktat lizboński stanowi, iż od chwili jego wejścia w życie zostaje nadane nowe brzmienie art. 48 obowiązującego dotychczas Traktatu o Unii Europejskiej. Co mówi art. 48? On mówi, że Rada Europejska może podjąć decyzję zmieniającą wszystkie postanowienia lub część z nich części trzeciej traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. To oznacza, że z pominięciem wymogu art. 90 Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej... Przepraszam, już nie ludowa. Ale ciągle w takim zakresie zależności, być może, jesteśmy traktowani, jak w poprzednim okresie - konstytucja deklaruje jedno, a realizowane jest drugie. I do tego zmierza również w tym wypadku nowa redakcja art. 48.
A więc wbrew temu, że konstytucja mówi, jaki ma mieć zakres i charakter przekazywanie kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach, które polski organ jest obowiązany stwierdzić, organowi międzynarodowemu - mówi o tym art. 89 pkt 1 konstytucji, a o nadrzędności funkcjonowania tego prawa mówi art. 90 - ustanowiony tym traktatem organ Unii Europejskiej może odtąd własną decyzją zmienić ten zakres i określić, w jakich częściach bez zgody parlamentu i władz polskich kompetencje zostaną przejęte przez Unię. Tym samym przyjęcie blankietowej, samoistnej kompetencji Rady Europejskiej do zmiany części traktatu, z pominięciem konstytucyjnych i ustawowych wymogów kompetencyjnych polskich organów legislacyjnych w postaci Sejmu i Senatu, jest sprzeczne z wymogiem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w myśl której każda zmiana traktatu wymaga zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli tylko dotyczy punktów wymienionych w art. 89 konstytucji, do którego się odwołuję. Taki charakter nosi ta blankietowa norma zmienionego art. 48 traktatu lizbońskiego. To jest norma upoważniająca do samokształtowania treści i zakresu działania organów Unii, z pominięciem konstytucyjnych wymogów potwierdzających zmiany przez państwo polskie. To jest bezprecedensowy tryb pomijania konstytucyjnych uprawnień w dziedzinie kształtowania praw i obowiązków poszczególnych państw członków Unii Europejskiej. Dotyczy to, zresztą, nie tylko Polski. Wreszcie, to samokształtowanie kompetencji Unii bez zgody państw jej członków w otwarty sposób ogranicza zasadę pomocniczości i proporcjonalności, jeśli chodzi o funkcjonowanie Unii Europejskiej w zakresie pozostawionym uznaniu Rady Europejskiej, z pominięciem - poza fakultatywnym opiniowaniem parlamentów, o czym za chwilę - konstytucyjnych wymogów kształtowania zmiany prawa traktatowego dotyczącego kwestii wymienionych w art. 89 naszej konstytucji.
Teraz o rozszerzeniu udziału parlamentów krajowych w traktacie. Iluzoryczne jest traktatowe włączenie parlamentów krajów Unii Europejskiej do systemu stanowienia prawa Unii jako prawa nadrzędnego nad prawem krajów członkowskich. Parlamenty członków Unii bowiem, i to w liczbie 1/3 lub 1/4, w zależności od przedmiotu regulacji, mogą jedynie wyrazić swoją opinię o projektowanych rozwiązaniach prawnych...
(Senator Czesław Ryszka: Opinię.)
Opinia ta nie jest wiążąca.
(Rozmowy na sali)
Jaki to więc system współdecydowania! To jedynie system wczesnego, o czym zresztą mówił Radosław Sikorski w swoim exposé...
(Rozmowy na sali)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panowie Senatorowie, proszę nie prowadzić równolegle dyskusji.)
(Senator Czesław Ryszka: Przepraszam, Panie Marszpolski organ jest obowiązany stwierdzićałku.)
To jedynie system wczesnego ostrzegania o tym, co czeka poszczególne państwa i ich obywateli z tytułu narzucanych jednak z góry rozwiązań.
(Rozmowy na sali)
Wreszcie, trzeba powiedzieć, czy chodzi o możliwość samoistnej interpretacji pojęć i dyrektyw zarządzania stosowaniem praw człowieka w ramach nadrzędnej nad prawem krajowym władzy sądowniczej - mówił o tym senator Cichoń - w ramach konkurencyjności, okazuje się, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z Kartą Praw Podstawowych. Na zasadzie Karty Praw Podstawowych orzeka ETS, Europejski Trybunał Sprawiedliwości, jak również w ramach rozszerzonej zasady niedyskryminacji, bo to jest ta podstawa. Czyli w jakimś sensie Europejski Trybunał Sprawiedliwości, a nie trybunał w Strasburgu, będzie organem nadrzędnym dla krajów Unii. Mało tego, ponieważ w zakresie kompetencji są już stosowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości kompetencje domniemane Unii Europejskiej, będziemy mieli do czynienia, na zasadzie analogii, z domniemanymi kompetencjami dookreślania, gdzie jest naruszana zasada proporcjonalności, równości, niedyskryminacji przy stosowaniu praw człowieka, a gdzie nie jest. A więc i tutaj mamy zasadę podległości sądu w Strasburgu; wydaje się to z tego wynikać. Konkludując - nie oznacza to, że nie należy tych rozwiązań udoskonalać, że należy przeciwstawić się integracji europejskiej. Po prostu ta integracja wymaga, po pierwsze, głębokiego poszanowania zdania, nawet odrębnego, poszczególnych członków Unii, a po drugie, zrewidowania postanowień traktatu. To nie jest Pismo Święte. Redakcja nowego traktatu konstytucyjnego, który nadawałby integracji właściwy charakter, jest dopiero przed nami.
I wreszcie problem poruszany w toku dyskusji...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Już chyba nie starczy czasu, Panie Senatorze.)
Starczy? No, jak starczy...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: No, już nie, bo upłynęło dokładnie dziesięć minut.)
Ile?
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Dokładnie dziesięć.)
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Pozostawiam resztę do pogłębionej, mam nadzieję, dyskusji i w ramach komisji integracji, i w ramach całego Senatu. Dziękuję bardzo za udzielenie głosu. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo za autodyscyplinę.
Pan senator Kaleta, proszę bardzo.
Senator Piotr Kaleta:
Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.
Wysoki Senacie!
Chciałbym odnieść się w swojej wypowiedzi do dwóch wystąpień. Najpierw może do wystąpienia pana senatora Piesiewicza, który jako, jak powiedział, zadeklarowany euroentuzjasta codziennie czy co wieczór zadaje sobie pytanie, dlaczego Polska - w domyśle, oczywiście, prezydent Rzeczypospolitej, pan Lech Kaczyński - nie ratyfikuje traktatu lizbońskiego, żeby on już po stronie polskiej mógł być przyjęty. Myślę, że odpowiedź, Szanowni Państwo, jest bardzo prosta. Nie trzeba nie spać po nocach, żeby tę odpowiedź poznać. Otóż odpowiedź jest taka: w imię odpowiedzialności. W imię odpowiedzialności, a także w imię pewnej idei, która właśnie tu, z tego miejsca, z naszej ojczyzny poszła jak gdyby w świat: w imię solidarności, także solidarności z innymi narodami, które w tym zakresie mają wątpliwości, poważne wątpliwości. Chodzi również o to, żeby głos tych narodów był w Europie wzmocniony.
Panie Marszałku, nie sposób też nie odnieść się do wypowiedzi pana marszałka Bogdana Borusewicza, który część swojego wystąpienia poświęcił na to, aby skomentować wypowiedź pana senatora, pana profesora Ryszarda Bendera.
(Senator Czesław Ryszka: Narażacie się, Kolego...)
I powiem szczerze: jestem w pewien sposób zdumiony, że jeden z najważniejszych polskich polityków wypowiada się w taki sposób i jak gdyby sam sobie przeczy. Otóż najpierw pan marszałek stwierdza czy wręcz insynuuje, że wyjazd pana senatora Bendera do Azerbejdżanu mógłby mieć charakter turystyczny czy ma jakiś podtekst turystyczny, neguje w ogóle funkcjonowanie Rady Europy, jak gdyby wyrzuca ten organ z kręgu instytucji, które w Europie; mają jakieś znaczenie. I nagle, w tym samym wystąpieniu, pan marszałek Borusewicz daje przyzwolenie na to, żeby pan senator Bender mógł jechać na wybory do Mołdawii i uważa, że tu jest wszystko w porządku.
(Senator Czesław Ryszka: Ale tylko z narzeczoną.)
W związku z tym powstaje pytanie: gdzie tu jest logika? Najpierw neguje się wyjazd do Azerbejdżanu, sugerując, że jest to właśnie ten wyjazd turystyczny, że jest to wyjazd niepotrzebny z uwagi na rangę Rady Europy. Potem, w tym samym wystąpieniu, pan marszałek jest łaskaw ogłosić nam tutaj, że wyjazd na wybory do Mołdawii jest możliwy w świetle obowiązującego prawa.
Bardzo dziękuję, Panie Senatorze, za tę dygresję - zwracam się tu do pana senatora Zientarskiego - że trzeba koordynować wyjazdy, ponieważ jest to bardzo istotne. Mam nadzieję, że pan, odnosząc się do tego, co mówił pan marszałek, z tą opinią się zgadza. W związku z tym chciałbym powrócić do naszej dyskusji porannej, podczas której dyskutowaliśmy na temat odwołania przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej. Nie uzyskałem wtedy odpowiedzi na pytanie, czy pan senator Tomasz Misiak, jadąc w delegacji senackiej ze swoją narzeczoną... No, chodzi o to, czy to działanie było skoordynowane, tak jak pan senator Piotr Zientarski tutaj powiedział. Szanowni Państwo, ja to po prostu pozostawiam bez komentarza. Bardzo dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Poproszę pana senatora Wiesława Dobkowskiego o zabranie głosu.
(Senator Czesław Ryszka: Z narzeczoną trzeba koordynować...)
(Senator Piotr Zientarski: Trzeba koordynować wyjazdy, tak powiedział pan marszałek.)
Senator Wiesław Dobkowski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Tak się składa, że w czasie prezydencji francuskiej był przyjmowany, był procedowany w Europie tak zwany traktat lizboński. Dobrze pamiętamy że u nas, w Senacie, ten traktat też był procedowany w wielkim pośpiechu. Zwołano posiedzenie specjalnie w tym celu, w sposób tak szybki, że nawet nie było czasu dobrze się zapoznać z tym traktatem. No i jakby przeforsowano ten traktat większością głosów, po czym wszyscy ci, którzy głosowali... Może nie wszyscy, ale media i pewne środowiska określili tych, którzy głosowali przeciw, eurosceptykami, którzy są przeciwko Unii Europejskiej. Nawet ja się spotykam w swoim środowisku z takim określeniem, że jestem przeciwko Unii Europejskiej. Otóż myślę, że my, ja i wielu z tych, którzy głosowali wtedy przeciwko, nie czujemy się, przynajmniej nie wszyscy, tymi, którzy są przeciwko Unii Europejskiej i nie chcą przyjąć tego traktatu. Nie podoba mi się to, że traktat w takim pośpiechu był przyjmowany, że nie był dobrze przygotowany. Przede wszystkim oczekiwałem tego, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami będzie najpierw przyjęta tak zwana ustawa kompetencyjna, która miała za zadanie utrudnić ewentualne wycofanie się z zapisów traktatu lizbońskiego. W przypadku, gdyby komuś w przyszłości przyszło do głowy, że mamy się wycofać z pewnych ważnych dla Polski zapisów traktatu lizbońskiego, musiałaby być zgoda trzech organów władzy, a więc rządu, parlamentu i prezydenta. Przeważnie jest tak, że ta sama opcja nie ma swojego prezydenta, rządu i parlamentu, a więc byłoby to znaczne utrudnienie, gdybyśmy chcieli się wycofać, gdyby ktoś rządzący w Polsce chciał się wycofać. I dlatego uważałem, że najpierw trzeba przyjąć tę ustawę kompetencyjną. Co więcej, czas na ratyfikację był dość długi, bo mieliśmy czas do końca roku, dlatego nie rozumiałem tego pośpiechu i tego, że musieliśmy najpierw przyjąć traktat, a potem liczyć na obiecanki pana premiera Donalda Tuska, że potem przyjmiemy ustawę kompetencyjną. I okazało się, że mieliśmy rację. Mieliśmy rację, bo ustawa kompetencyjna do tej pory nie została wprowadzona. To był jeden z ważnych powodów, który sprawił, że nie poparłem wtedy traktatu lizbońskiego. Między nami mówiąc: w tej chwili, kiedy jeszcze nie mamy traktatu lizbońskiego, naprawdę nie musimy się do niego spieszyć. Jako Polska nie mamy żadnych powodów, by spieszyć się do tego, żeby traktat lizboński wszedł w życie, ponieważ obowiązujący na razie traktat nicejski, który jest ważny do 2017 r., jest dla Polski o wiele lepszy niż traktat lizboński, bo przecież w ramach tego traktatu Polska ma pozycję podobną do pozycji Niemiec. No, może trochę niższą niż pozycja Niemiec, ale prawie taką samą jak Hiszpanii, Włoch, jak pozycja wielkiej czwórki europejskiej, w skład której wchodzą jeszcze Wielka Brytania i Francja. My naprawdę nie mamy się do czego spieszyć, bo w tej chwili mamy lepszą sytuację. Prezydent wynegocjował, tak jak tu pan mówi - i to bardzo dobrze wynegocjował... A zapisy z Joaniny, które weszły w życie, też poprawiły sytuację. My nie mogliśmy się samotnie upierać, że w ogóle nie przyjmiemy traktatu lizbońskiego i że może być tylko traktat nicejski. Tego Polska nie mogła zrobić, bo nie miała na tyle siły i wsparcia innych krajów. Ale naprawdę, nie spieszmy się do tego traktatu lizbońskiego. Na razie, do 2017 r., obowiązuje traktat nicejski, a co będzie po 2017 r., to tylko Bóg raczy wiedzieć. Nie wiadomo. Nie wiemy, czy teraz dochody z Unii Europejskiej... Dochody netto to chyba są na poziomie zerowym, a niedługo może będziemy na minusie. Tak że dla nas to nie jest korzystne. Dlatego dziwią mnie wypowiedzi tak nas poganiające, pospieszające, te naciski na pana prezydenta, żeby jak najszybciej podpisał ten traktat.
Senator Kaleta już powiedział o tym, że w imię solidarności europejskiej... To znaczy że nie może być tak, że na jakiś mały kraj są wywierane naciski dlatego, że wszyscy inni traktat ratyfikują. Do tego w tej chwili traktat lizboński i tak nie będzie funkcjonował, bo nie ma zgody jednego kraju - Irlandii. A dopóki zgody Irlandii nie ma, to nie ma sensu to, żeby pan prezydent ten traktat podpisywał, bo i tak on w ogóle nie wejdzie w życie.
Tak że tyle uwag... Choć mam jeszcze jedną uwagę co do prezydencji francuskiej, bo mamy tu akurat temat działalności Polski w czasie prezydencji francuskiej. Nie podoba mi się postawa pana prezydenta Sarkozy'ego, który w zasadzie, jak było widać, wprost naciskał pana prezydenta: musisz podpisać, bo jak nie, to, powiedzmy, podpadniesz itd. To mi się bardzo nie podoba, bo widać tutaj, że duże kraje chcą zdominować kraje mniejsze. Polska jest krajem, który, no, może nie jest w wielkiej czwórce, ale w wielkiej szóstce czy siódemce jest. My naprawdę możemy wesprzeć małe kraje, zintegrować pewną grupę państw w Europie i zyskać w ten sposób duże znaczenie. Nie możemy zachowywać się tak, że idziemy z wyciągniętą ręką do dużych krajów i prosimy się o łaskę. Polska także jest dużym krajem, musimy zdawać sobie z tego sprawę i tak grać, żeby... Proszę państwa, nie ma w Europie filantropów. Teraz, podczas kryzysu, widać wyraźnie, że każdy zabiega o własną pozycję. Unia Europejska, solidarność itd. - to wszystko jest dobre, ale jest dobre, jak jest dobrze, a jak jest kryzys, to wtedy każdy dba o siebie. I tylko w Polsce jest wielu naiwnych polityków, którzy bardziej dbają o innych niż o nasz własny interes. Apeluję, żeby wszyscy sobie zdali z tego sprawę i dbali głównie, w pierwszej kolejności, o nasz interes, a dopiero później o interes całej Unii Europejskiej. Dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Pan Senator Grzegorz Czelej, proszę bardzo.
Senator Grzegorz Czelej:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Obiecuję, że będzie krótko.
Tematem tego punktu posiedzenia jest prezydencja francuska i temu chciałbym poświęcić kilka słów. Co ten półroczny okres zmienił? Wydaje mi się, że należy zwrócić szczególną uwagę na dwa fakty, które miały miejsce. Wojna w Gruzji stała się przyczyną zwrócenia uwagi na kwestię polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Inicjatywa prezydenta Sarkozy'ego przyniosła sukces w postaci podpisania porozumienia z Rosją. W tym aspekcie należy rozpatrywać to jako sukces, sukces Unii Europejskiej. Ale zarazem słabością tego porozumienia jest kwestia jego realizacji. I na to chciałbym zwrócić uwagę - choć z perspektywy Polski i historii naszych stosunków z Rosją, dla nas osobiście, nie jest to coś, co dziwi. Wydaje mi się jednak, że stało się to powodem do zmiany w świadomości w samej Unii Europejskiej.
Drugą kwestią, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest inny język, jakim teraz rozmawia się o kwestiach bezpieczeństwa energetycznego w Unii Europejskiej. Ostatni okres zmienił świadomość co do tej kwestii w Unii. O ile pamiętam, jeszcze rok temu na te sprawy patrzono w Unii Europejskiej ze zdziwieniem, na zasadzie: o co wam chodzi? Teraz, po wypadkach w ubiegłym roku, ten problem jest zupełnie inaczej postrzegany i nie budzi już zdziwienia to, dlaczego jest poruszany.
Omawiam prezydencję francuską z punktu widzenia osoby, która głosowała za przyjęciem traktatu, zdając sobie sprawę z jego ułomności i pewnych związanych z nim wątpliwości. Ale odnosząc się do samego traktatu, chciałbym zwrócić uwagę, że proces integracji gospodarczej w Unii przebiega prawidłowo, mimo rozbieżności czy sprzeczności interesów poszczególnych krajów. O ten proces, mówiąc szczerze, się nie martwię.
Olbrzymim wyzwaniem dla Unii Europejskiej jest jednak, moim zdaniem, polityka zagraniczna. Zupełnie inne są optyki, spojrzenia poszczególnych państw na tę kwestię. My, stosując nasz punkt widzenia takiego jakby frontowego kraju na wschodniej granicy Unii, mamy zupełnie inną optykę co do polityki zagranicznej, co również wynika z kontekstu naszych doświadczeń historycznych. A zupełnie inaczej na te sprawy patrzą kraje Europy Zachodniej, zwłaszcza Hiszpania czy Portugalia, które optykę mają ukierunkowaną zupełnie inaczej. Patrząc na tę kwestię i mając za podstawę doświadczenia prezydencji francuskiej, uważam, że będzie to w dłuższym okresie najtrudniejsze wyzwanie dla integracji europejskiej. Będą się z tym mierzyć kolejne prezydencje. Myślę, że szale wagi polityki zagranicznej będą balansowały w zależności od tego, który z krajów będzie przewodniczył Unii, a więc kto konkretnie będzie tę prezydencję sprawował.
Niemniej jednak prezydencja francuska przebiegła jako aktywna. Wydaje mi się też, że była prezydencją dla nas bardzo korzystną. Co do spraw dla nas bardzo ważnych i strategicznych, to nastąpiła zmiana w świadomości w Unii Europejskiej. W dłuższym okresie jest to dla nas bardzo korzystne. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Chciałbym poinformować Wysoki Senat, że lista mówców została wyczerpana.
Zapytuję zatem pana ministra, czy chciałby zabrać głos i ustosunkować się do głosów w dyskusji.
(Podsekretarz Stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Maciej Szpunar: Tak.)
Panie Ministrze, zapraszam w takim razie na mównicę.
Przepraszam... A, tak. Przedtem jeszcze zamykam dyskusję.
Z tym że panu, Panie Ministrze, głosu nie odbieram.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Maciej Szpunar:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Rzeczywiście niezwykle krótko, bo kilka odniesień do dyskusji...
Jeśli chodzi o wystąpienie pana senatora Bendera, to powiem tak: Rada Europy nie jest oczywiście organem Unii Europejskiej, jest tu jednak pewna nowość w zakresie na przykład Partnerstwa Wschodniego, bo jeden z projektów w ramach Partnerstwa Wschodniego, dotyczący praworządności, będzie realizowany we współpracy z Radą Europy. Tak że pewne styki istnieją. To jest jeden przykład.
(Senator Ryszard Bender: Przecież Trybunał strasburski jest matką, że tak powiem, instytucji europejskich, jest kolebką...)
(Głos z sali: Nie, nie.)
Jeśli chodzi o pytanie pana senatora Zbigniewa Romaszewskiego, to jeszcze uzupełnię, że w ramach recovery plan, którego losy decydują się w dniu dzisiejszym, w związku z kwestią nadmiaru energii elektrycznej z północnych Niemiec ze środków europejskich ma być także współfinansowany projekt nazwany "Baltic electric ring", mający na celu odprowadzenie nadwyżek energii elektrycznej z Niemiec.
W odniesieniu do kwestii, którą poruszył w swoim wystąpieniu pan senator Zbigniew Cichoń, przyznam, że rzeczywiście, jeśli chodzi o politykę prorodzinną i o zagadnienia związane z przyrostem naturalnym w Unii Europejskiej, to Unia nie ma kompetencji, nie może podjąć żadnych działań legislacyjnych, jedynie w aspektach zupełnie pobocznych. Aktualnie negocjowane jest przyjęcie dyrektywy o czasie pracy i między innym jest tam kwestia tak zwanych elastycznych form pracy, które umożliwią równoczesne wykonywanie, połączenie działalności zawodowej z aktywnością rodzinną.
Jeśli chodzi o kwestię, którą poruszył także pan senator Zbigniew Cichoń, dotyczącą przyjmowania do pracy w państwach członkowskich fachowców, ludzi wysoko wykwalifikowanych z państw trzecich, to w ramach tytułu IV Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską, odnoszącego się do wiz, azylu, imigracji, jest aktualnie negocjowana tak zwana dyrektywa o niebieskiej karcie, która umożliwia przyjmowanie wysoko wykwalifikowanych fachowców z państw trzecich do pracy w państwach członkowskich.
Pan senator Andrzejewski poruszył rzeczywiście bardzo ważkie aspekty związane z traktatem z Lizbony i z rolą parlamentów narodowych. Oczywiście jest to dyskusja prawnicza i pewnych kwestii nie jesteśmy dziś w stanie przesądzić. Ja nie mam wątpliwości, uważam, że zwiększenie roli parlamentów narodowych nie jest fasadowe. Oczywiście jest to opinia, ale nie mam wątpliwości, że taka opinia będzie miała bardzo ważki wymiar polityczny w procesie legislacyjnym w Unii Europejskiej. 1/3 parlamentów państw członkowskich to jest silny głos o istotnej legitymacji, o bardzo dużej legitymacji i instytucje europejskie na pewno takiego głosu nie zlekceważą.
Jeśli chodzi o art. 48, nazywany klauzulą passarelle czy procedurą kładki, to nie chcę w tej chwili kwestii przesądzać o jego konstytucyjności. Moim zdaniem nie da się tu dopatrzeć sprzeczności z art. 90 czy art. 91 naszej konstytucji, tym bardziej że ten sam mechanizm, aczkolwiek w wąskim zakresie, istnieje obecnie w Traktacie o Unii Europejskiej i umożliwia jednomyślne przeniesienie pewnych zagadnień z Traktatu o Unii Europejskiej do Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską. W traktacie z Lizbony jest on nieco szerszy, ale pamiętajmy, że do tego potrzebna jest jednomyślność wszystkich państw członkowskich. Tak że na pewno wbrew woli jakiegokolwiek państwa członkowskiego modyfikacja części III Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, tego przyszłego, zastępującego traktat o Wspólnocie, nie będzie mogła być dokonana, nie może się to stać bez zgody któregokolwiek z państw członkowskich. Niezależnie od tego nie chcę przesądzać jednoznacznie kwestii konstytucyjności. Pewnie na ten temat wypowie się Trybunał Konstytucyjny. Dziękuję za uwagę. Wnoszę o przyjęcie tego sprawozdania rządu. Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo panu ministrowi Maciejowi Szpunarowi za przedstawienie informacji.
Stwierdzam, że Senat zapoznał się z informacją dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie od lipca do grudnia 2008 r., to znaczy podczas prezydencji francuskiej.
Jeszcze raz dziękuję, Panie Ministrze.
Za chwilę ogłoszę przerwę do godziny 15.45, ale najpierw poproszę o łaskawe wysłuchanie komunikatów.
Proszę bardzo.
Senator Sekretarz
Tadeusz Gruszka:
Dziękuję bardzo.
Komunikaty.
Informuję, że marszałek Senatu zwołuje posiedzenie Konwentu Seniorów w dniu dzisiejszym na godzinę 15.15. Ponadto informuję, że zaraz po ogłoszeniu przerwy odbędzie się spotkanie Prezydium Senatu.
Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie wyboru kandydata na przewodniczącego komisji odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach w sali nr 217.
Posiedzenie Komisji Rodziny i Polityki Społecznej w sprawie rozpatrzenia poprawek do ustawy o zmianie ustawy o działach administracji rządowej oraz ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach w sali nr 179.
Posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w sprawie rozpatrzenia ustawy o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o zasadach małego ruchu granicznego odbędzie się o godzinie 15.15 w sali nr 182.
Posiedzenie Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich odbędzie się w dniu dzisiejszym o godzinie 15.25. W porządku obrad: przygotowanie projektu uchwały Senatu w sprawie odwołania przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, przygotowanie projektu uchwały Senatu w sprawie powołania przewodniczących Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Gospodarki Narodowej. Dziękuję bardzo.
(Senator Piotr Andrzejewski: A sala?)
Sala nr 217.
(Senator Piotr Andrzejewski: Dziękuję.)
Cenna uwaga. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Mam nadzieję, że wszyscy zainteresowani zapamiętali godziny i numery sal.
Ogłaszam przerwę do godziny 15.45.
Dziękuję, Wysoki Senacie.
(Przerwa w obradach od godziny 14 minut 16 do godziny15 minut 47)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Wznawiam obrady.
Proszę o zajmowanie miejsc.
(Rozmowy na sali)
Jak rozumiem, wszystkim się spieszy, wobec tego proszę o szybkie zajmowanie miejsc.
Przystępujemy do realizacji porządku obrad.
Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.
Wysoki Senacie, wnoszę o uzupełnienie porządku obrad o punkty: odwołanie przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, druk senacki nr 500, i rozpatrzenie tego jako punktu piętnastego porządku obrad; wybór przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej oraz przewodniczącego Komisji Ustawodawczej, druk senacki nr 501, i rozpatrzenie tego jako punktu szesnastego porządku obrad; zmiany w składzie komisji senackich, druk senacki nr 498, i rozpatrzenie tego jako punktu siedemnastego porządku obrad.
Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Wysoka Izba przyjęła przedstawioną propozycję.
Czy ktoś chce zgłosić sprzeciw w tej sprawie? Nie.
Wobec braku sprzeciwu stwierdzam, że Senat przyjął przedstawioną propozycję dotyczącą rozszerzenia porządku obrad.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu trzynastego porządku obrad: trzecie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy o języku polskim.
Drugie czytanie tego projektu odbyło się na dwudziestym ósmym posiedzeniu Senatu w dniu 5 marca 2009 r. Senat po przeprowadzeniu dyskusji skierował projekt ustawy do Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu w celu ustosunkowania się do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków i przygotowania dodatkowego sprawozdania w tej sprawie. Sprawozdanie komisji znajduje się w druku nr 444X.
Proszę sprawozdawcę komisji senator Barbarę Borys-Damięcką o przedstawienie dodatkowego sprawozdania komisji.
O, już pani tutaj jest.
Senator Barbara Borys-Damięcka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pozwolę sobie przedstawić krótkie sprawozdanie.
Otóż połączone komisje, Komisja Ustawodawcza oraz Komisja Kultury i Środków Przekazu, na posiedzeniu w dniu 5 marca 2009 r. ustosunkowały się do zgłoszonego w toku dyskusji wniosku. Komisje poparły wniosek, zawarty w zestawieniu, i wnoszą o jego przyjęcie przez Senat wraz z jednolitym projektem ustawy o zmianie ustawy o języku polskim. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy senator Piotr Łukasz Andrzejewski, jako wnioskodawca i zarazem senator sprawozdawca komisji, po pierwszym czytaniu chce jeszcze zabrać głos?
(Senator Piotr Andrzejewski: Dziękuję, nie.)
Obecnie senatorowie mogą zgłaszać trwające nie dłużej niż minutę zapytania do sprawozdawców i wnioskodawców w związku z przedstawionym dodatkowym sprawozdaniem.
Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zgłosić takie zapytanie? Nie widzę zgłoszeń.
Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy o zmianie ustawy o języku polskim. W pierwszej kolejności zostanie przeprowadzone głosowanie nad przedstawioną poprawką zawartą w druku nr 444X, a następnie nad przyjęciem projektu w całości - druk nr 444S - ze zmianami wynikającymi z ewentualnej poprawki.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawioną poprawką. Poprawka zmierza do zapewnienia ochrony stronie słabszej umowy, którą jest osoba świadcząca pracę lub konsument mający obywatelstwo polskie.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa jest za?
Kto przeciw?
Kto się wstrzymał od głosu?
(Rozmowy na sali)
Jeszcze jedna osoba nie głosowała... Tak, teraz już wszyscy głosowali.
Na 88 obecnych senatorów 88 poparło poprawkę. (Głosowanie nr 4)
Przystępujemy do głosowania nad przyjęciem projektu ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętej poprawki oraz nad projektem uchwały w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu ustawy.
Komisje proponują, aby Senat upoważnił senator Barbarę Borys-Damięcką do reprezentowania Senatu w dalszych pracach nad projektem ustawy.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa jest za przyjęciem ustawy? Proszę o naciśnięcie przycisku "za".
Kto przeciw? Przycisk "przeciw".
Kto się wstrzymał od głosu?
W głosowaniu wzięło udział 88 senatorów i 88 głosowało za przyjęciem projektu ustawy.(Głosowanie nr 5)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o języku polskim i podjął uchwałę w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu ustawy.
Jednocześnie informuję, że Senat upoważnił senator Barbarę Borys-Damięcką do reprezentowania Senatu w dalszych pracach nad tym projektem.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu piętnastego porządku obrad: odwołanie przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich.
Projekt uchwały przygotowany przez Komisję Regulaminową, Etyki i Spraw Senatorskich zawarty jest w druku nr 500. Informuję, że wniosek o odwołanie senatora Piotra Zientarskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich został pozytywnie zaopiniowany przez Konwent Seniorów.
Proszę o zabranie głosu sprawozdawcę Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, senatora Zbigniewa Szaleńca.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Panie Marszałku, Wysoka Izbo, w imieniu Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich chciałbym zgłosić wniosek w sprawie odwołania przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Na podstawie art. 14 ust. 2 Regulaminu Senatu komisja przyjęła projekt uchwały w sprawie odwołania przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Tam w art. 1 jest zapisane, że Senat Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie art. 13 ust. 2 Regulaminu Senatu odwołuje senatora Piotra Zientarskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zabrać głos w tej sprawie? Nie? To ja ze swojej strony chciałbym po prostu podziękować panu senatorowi - nam się bardzo dobrze w komisji pracowało, bez zgrzytów, w spokoju. Tak że dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przystępujemy do głosowania w sprawie odwołania senatora Piotra Zientarskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich.
Przypominam, że głosowanie w sprawach personalnych jest tajne i odbywa się przy użyciu opieczętowanych kart do głosowania. Do przeprowadzenia głosowania tajnego wyznaczam sekretarzy: senatora Andrzeja Szewińskiego, senatora Tadeusza Gruszkę oraz senatora Waldemara Kraskę.
Za chwilę wyznaczeni do przeprowadzenia głosowania tajnego senatorowie sekretarze rozdzielą wśród państwa senatorów karty do głosowania tajnego. Na karcie do głosowania tajnego należy postawić tylko jeden znak "x". Karta do głosowania, na której postawiono więcej niż jeden znak "x" albo nie postawiono żadnego, zostanie uznana za głos nieważny. Po wypełnieniu kart senatorowie w kolejności alfabetycznej będą wrzucać swoje karty do urny. Następnie zostanie zarządzona przerwa w obradach, w trakcie której wyznaczeni do przeprowadzenia głosowania tajnego senatorowie sekretarze dokonają obliczenia głosów i sporządzą protokół głosowania tajnego.
Proszę teraz senatorów sekretarzy o rozdzielenie kart do głosowania, a państwa senatorów proszę o wypełnienie tych kart. Proszę bardzo.
(Rozmowy na sali)
Proszę państwa, czy wszyscy państwo senatorowie otrzymali karty do głosowania? Rozumiem, że wszyscy. W związku z tym poproszę pana senatora Gruszkę o odczytywanie kolejno nazwisk senatorów.
Senator Sekretarz
Tadeusz Gruszka:
Lista do głosowania tajnego:
senator Łukasz Abgarowicz
senator Małgorzata Adamczak
senator Piotr Łukasz Andrzejewski
senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk
senator Mieczysław Augustyn
senator Grzegorz Banaś
senator Ryszard Bender
senator Józef Bergier
senator Stanisław Bisztyga
senator Przemysław Błaszczyk
senator Krystyna Bochenek
senator Bogdan Borusewicz
senator Barbara Borys-Damięcka
senator Jerzy Chróścikowski
senator Zbigniew Cichoń
senator Lucjan Cichosz
senator Włodzimierz Cimoszewicz
senator Grzegorz Czelej
senator Władysław Dajczak
senator Wiesław Dobkowski
senator Jan Dobrzyński
senator Jarosław Duda
senator Janina Fetlińska
senator Piotr Głowski
senator Stanisław Gogacz
senator Stanisław Gorczyca
senator Ryszard Górecki
senator Henryk Górski
senator Maciej Grubski
senator Piotr Gruszczyński
senator Andrzej Grzyb
senator Witold Idczak
senator Stanisław Iwan
senator Kazimierz Jaworski
senator Stanisław Jurcewicz
senator Piotr Kaleta
senator Stanisław Karczewski
Leon Kieres
Kazimierz Kleina
Maciej Klima
Paweł Klimowicz
Ryszard Knosala
Stanisław Kogut
Marek Konopka
Bronisław Korfanty
Sławomir Kowalski
Norbert Krajczy
Waldemar Kraska
Krzysztof Kwiatkowski
Roman Ludwiczuk
Krzysztof Majkowski
Adam Massalski
Zbigniew Meres
Tomasz Misiak
Andrzej Misiołek
Antoni Motyczka
Rafał Muchacki
Ireneusz Niewiarowski
Michał Okła
Jan Olech
Władysław Ortyl
Andrzej Owczarek
Maria Pańczyk-Pozdziej
Bohdan Paszkowski
Zbigniew Pawłowicz
Andrzej Person
Antoni Piechniczek
Krzysztof Piesiewicz
Stanisław Piotrowicz
Zdzisław Pupa
Janusz Rachoń
Marek Rocki
Zbigniew Romaszewski
Jadwiga Rotnicka
Jan Rulewski
Czesław Ryszka
Sławomir Sadowski
Janusz Sepioł
Władysław Sidorowicz
Tadeusz Skorupa
Wojciech Skurkiewicz
Eryk Smulewicz
Jacek Swakoń
Zbigniew Szaleniec
Andrzej Szewiński
Grażyna Sztark
Marek Trzciński
Piotr Wach
Kazimierz Wiatr
Mariusz Witczak
Edmund Wittbrodt
Grzegorz Wojciechowski
Michał Wojtczak
Henryk Woźniak
Jan Wyrowiński
Stanisław Zając
Krzysztof Zaremba
Piotr Zientarski
Marek Ziółkowski
Tadeusz Gruszka
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Czy ktoś z państwa nie zdążył oddać głosu? A, pan sekretarz, który do ostatniej chwili pełnił obowiązki.
Dziękuję bardzo.
Wobec tego do godziny 16.15 zarządzam przerwę na policzenie głosów.
(Przerwa w obradach od godziny 16 minut 02 do godziny 16 minut 15)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Wznawiam obrady.
Powracamy do rozpatrywania punktu piętnastego porządku obrad: odwołanie przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich.
Informuję, że wyznaczeni do przeprowadzenia głosowania tajnego senatorowie sekretarze skończyli obliczanie głosów i sporządzili protokół głosowania tajnego.
Ogłaszam wyniki głosowania tajnego.
Protokół głosowania tajnego z dnia 19 marca 2009 r. w sprawie odwołania senatora Piotra Zientarskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich.
Wyznaczeni przez marszałka Senatu do przeprowadzenia głosowania tajnego sekretarze, senator Tadeusz Gruszka, senator Andrzej Szewiński i senator Waldemar Kraska, stwierdzają, że w głosowaniu tajnym w sprawie odwołania senatora Piotra Zientarskiego z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich oddano 87 głosów, w tym głosów nieważnych 1. Za głosowało 82 senatorów, przeciwko głosowało 2 senatorów, wstrzymało się od głosu 2 senatorów.
Podpisano: Szewiński, Gruszka i Kraska.
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie odwołania przewodniczącego Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu szesnastego porządku obrad: wybór przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej oraz przewodniczącego Komisji Ustawodawczej.
Projekt uchwały przygotowany przez Komisję Regulaminową, Etyki i Spraw Senatorskich zawarty jest w druku nr 501.
Informuję ponadto, że wnioski w sprawie wyboru senatora Jana Wyrowińskiego na przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej i senatora Piotra Zientarskiego na przewodniczącego Komisji Ustawodawczej zostały zaopiniowane przez Konwent Seniorów.
Poproszę o zabranie głosu sprawozdawcę Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich
senatora Zbigniewa Szaleńca.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Przepraszam za lekkie nagięcie regulaminu, ale dołączę się do gratulacji pana marszałka i jako wiceprzewodniczący komisji regulaminowej w imieniu całej komisji podziękuję panu Piotrowi Zientarskiemu za dotychczasową pracę w tamtej komisji. (Oklaski)
Teraz, Szanowni Państwo, jako sprawozdawca tejże komisji chciałbym przedstawić państwu sprawozdanie i wniosek Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, który dotyczy wniosków komisji, Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Ustawodawczej, w sprawie wyboru kandydatów na przewodniczących tychże komisji senackich. Na podstawie art. 14 ust. 2 Regulaminu Senatu komisja przedstawia następujący projekt uchwały w sprawie wyboru przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej oraz przewodniczącego Komisji Ustawodawczej.
Senat Rzeczpospolitej Polskiej, na podstawie art. 13 ust. 2 Regulaminu Senatu, wybiera senatora Jana Wyrowińskiego na przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej i senatora Piotra Zientarskiego na przewodniczącego Komisji Ustawodawczej. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Obecnie proszę przedstawicieli komisji o przedstawienie kandydatów na przewodniczących.
Proszę senatora Kazimierza Kleinę o zabranie głosu i przedstawienie kandydatury senatora Jana Wyrowińskiego na przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Kazimierz Kleina:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W imieniu Komisji Gospodarki Narodowej mam zaszczyt zarekomendować pana senatora Jana Wyrowińskiego na stanowisko przewodniczącego naszej komisji.
Pan senator Wyrowiński jest bardzo doświadczonym parlamentarzystą. Był posłem na Sejm dziesiątej, a później pierwszej, drugiej, trzeciej, piątej kadencji. W Sejmie dziesiątej, pierwszej i drugiej kadencji był członkiem Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. W Sejmie dziesiątej kadencji był także członkiem Komisji Samorządu Terytorialnego. Był członkiem Komisji Przekształceń Własnościowych, a w Sejmie drugiej kadencji zastępcą przewodniczącego tej komisji. W trzeciej kadencji był zastępcą przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W kadencji piątej był zastępcą przewodniczącego Komisji Skarbu Państwa oraz członkiem Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Był przewodniczącym wielu podkomisji stałych i nadzwyczajnych, zajmujących się problematyką gospodarczą. W Senacie obecnej kadencji jest zastępcą przewodniczącego Komisji Spraw Europejskich.
Pan senator Jan Wyrowiński ma ogromne doświadczenie i wiedzę dotyczącą procesów gospodarczych i finansów państwa. Jest bardzo aktywnym społecznikiem, działającym na rzecz swojego miasta, regionu i Polski. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych aktywnie działał w opozycji demokratycznej.
Bardzo proszę Wysoką Izbę o poparcie tej kandydatury. (Oklaski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Poproszę teraz pana senatora Kieresa o przedstawienie kandydatury pana senatora Piotra Zientarskiego na przewodniczącego Komisji Ustawodawczej.
Senator Leon Kieres:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Oczywiście nie będę przywoływał tutaj zasług pana senatora Piotra Zientarskiego, ponieważ one były już wielokrotnie i szeroko tu omawiane. Mogę tylko jako sprawozdawca Komisji Ustawodawczej stwierdzić, że w dniu dzisiejszym komisja, dziękując ustępującemu przewodniczącemu, panu ministrowi Kwiatkowskiemu, oraz prowadzącemu prace komisji... (Oklaski)
O, pan minister, a równocześnie senator Kwiatkowski jest tutaj z nami. (Oklaski)
...oraz panu senatorowi Bohdanowi Paszkowskiemu, który w okresie bezkrólewia kierował kompetentnie i konsyliacynie pracami komisji... (oklaski) ...w głosowaniu tajnym jednogłośnie rekomenduje Wysokiej Izbie akceptację wyboru pana senatora, także mojego krajana z Koszalina, Piotra Zientarskiego na przewodniczącego Komisji Ustawodawczej. (Oklaski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę chętnych.
Wobec tego przystępujemy do głosowania w sprawie wyboru przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej oraz przewodniczącego Komisji Ustawodawczej.
Przypominam, że głosowanie w sprawach personalnych jest tajne i odbywa się przy użyciu opieczętowanych kart do głosowania.
Za chwilę senatorowie sekretarze wręczą państwu senatorom opieczętowane karty do głosowania. Na kacie do głosowania tajnego przy każdym nazwisku należy postawić tylko jeden znak. Postawienie więcej niż jednego lub niepostawienie żadnego znaku X przy nazwisku danego kandydata spowoduje, że głos na tego kandydata będzie uznany za głos nieważny. Po wypełnieniu kart senatorowie w kolejności alfabetycznej będą wrzucać swoje karty do urny.
Następnie zostanie zarządzona przerwa w obradach, w trakcie której wyznaczeni do przeprowadzenia głosowania tajnego senatorowie sekretarze dokonają obliczenia głosów i sporządzą protokół głosowania tajnego.
Proszę teraz senatorów sekretarzy o rozdanie kart do głosowania, a państwa senatorów o wypełnienie tych kart.
Senator Sekretarz
Andrzej Szewiński:
Przepraszam, jeszcze krótki komunikat. Ktoś zgubił damskie okulary.
(Rozmowy na sali) (Wesołość na sali)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Przypominam, że do przeprowadzenia tajnego głosowania zostali wyznaczeni senatorowie: Andrzej Szewiński, Tadeusz Gruszka i Waldemar Kraska, tak jak w wypadku poprzedniego głosowania.
Czy wszyscy państwo senatorowie otrzymali już karty do głosowania? Wobec tego proszę senatora sekretarza Tadeusza Gruszkę o odczytanie kolejno nazwisk senatorów, zaś państwa senatorów po wyczytaniu ich nazwisk proszę o wrzucanie do urny wypełnionych kart do głosowania.
Senator Sekretarz
Tadeusz Gruszka:
Lista do głosowania tajnego senatorów Rzeczypospolitej Polskiej siódmej kadencji.
Łukasz Abgarowicz
Małgorzata Adamczak
Piotr Łukasz Andrzejewski
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Mieczysław Augustyn
Grzegorz Banaś
Ryszard Bender
Józef Bergier
Stanisław Bisztyga
Przemysław Błaszczyk
Krystyna Bochenek
Bogdan Borusewicz
Barbara Borys-Damięcka
Jerzy Chróścikowski
Zbigniew Cichoń
Lucjan Cichosz
Włodzimierz Cimoszewicz
Grzegorz Czelej
Władysław Dajczak
Wiesław Dobkowski
Jan Dobrzyński
Jarosław Duda
Janina Fetlińska
Piotr Głowski
Stanisław Gogacz
Stanisław Gorczyca
Ryszard Górecki
Henryk Górski
Maciej Grubski
Piotr Gruszczyński
Andrzej Grzyb
Witold Idczak
Stanisław Iwan
Kazimierz Jaworski
Stanisław Jurcewicz
Piotr Kaleta
Stanisław Karczewski
Leon Kieres
Kazimierz Kleina
Maciej Klima
Paweł Klimowicz
Ryszard Knosala
Stanisław Kogut
Marek Konopka
Bronisław Korfanty
Sławomir Kowalski
Norbert Krajczy
Waldemar Kraska
Krzysztof Kwiatkowski
Roman Ludwiczuk
Krzysztof Majkowski
Adam Massalski
Zbigniew Meres
Tomasz Misiak
Andrzej Misiołek
Antoni Motyczka
Rafał Muchacki
Ireneusz Niewiarowski
Michał Okła
Jan Olech
Władysław Ortyl
Andrzej Owczarek
Maria Pańczyk-Pozdziej
Bohdan Paszkowski
Zbigniew Pawłowicz
Andrzej Person
Antoni Piechniczek
Krzysztof Piesiewicz
Stanisław Piotrowicz
Zdzisław Pupa
Janusz Rachoń
Marek Rocki
Zbigniew Romaszewski
Jadwiga Rotnicka
Jan Rulewski
Czesław Ryszka
Sławomir Sadowski
Janusz Sepioł
Władysław Sidorowicz
Tadeusz Skorupa
Wojciech Skurkiewicz
Eryk Smulewicz
Jacek Swakoń
Zbigniew Szaleniec
Andrzej Szewiński
Grażyna Sztark
Marek Trzciński
Piotr Wach
Kazimierz Wiatr
Mariusz Witczak
Edmund Wittbrodt
Grzegorz Wojciechowski
Michał Wojtczak
Henryk Woźniak
Jan Wyrowiński
Stanisław Zając
Krzysztof Zaremba
Piotr Zientarski
Marek Ziółkowski
Tadeusz Gruszka
29. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu