26. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Pan senator Jan Rulewski.
Zapraszam.
Senator Jan Rulewski:
Nie da się ukryć, że te zmiany są kontynuacją ustawy, którą można by nazwać przemieszczaniem biedy do jeszcze większej biedy.
Niestety perspektyw dla ludzi, którzy, nieważne, czy z własnej winy, czy też z powodu powszechnie panujących warunków życia w Polsce, muszą się przemieszczać z lepszych mieszkań do gorszych, rząd nasz nie pokazuje. Za to wskazuje, że będą tutaj poważne zmiany w zakresie finansowania.
I tak, po pierwsze, chciałbym się dowiedzieć, czy po ostatnich zmianach, po ostatnim przeglądzie budżetu, zmiany objęły również ten fundusz. Czy są zabezpieczone środki w wysokości, o jakiej mówił pan senator Augustyn, na realizację tego zadania?
Po drugie, dlaczego rząd nie przewidywał jeszcze dodatkowej opcji budowania czy też przekształcania, pozyskiwania mieszkań, budynków i innych obiektów poprzez wchodzenie w partnerstwo...
(Głos z sali: Publiczno-prywatne.)
...publiczno-prywatne, tak jest, z prywatnymi właścicielami bądź przedsiębiorcami? Oni przecież posiadają lokale, o których z góry wiadomo, że nigdy nie będą mieszkaniami przeznaczonymi na normalny, że tak powiem, rynek, dla ludzi średnio uposażonych czy dobrze uposażonych, bo albo lokalizacja, albo uzbrojenie na to nie pozwalają. Zaś ta procedura, którą tu proponuje rząd, jest i siermiężna, i mitrężna, dlatego że wymaga inwestowania, pobierania środków.
I następne pytanie, ja już je zadałem, ale ono ma odniesienie do tego, o czym mówię, że gminy nie posiadają zaliczek na rozpoczęcie działalności, dlatego że większość gmin, jeśli nie wszystkie, jest zadłużona do maksymalnego poziomu i chcąc podejmować działania, na przykład wykupić lokale - mówię o gminach wiejskich - takie, które nawet są do dyspozycji i które by można uzbroić, nie mają środków. Świadczy o tym na przykład ta debata, do której rząd się przychylił, mianowicie o tym, że nie można było uruchamiać środków europejskich, które miały większą gwarancję, bo przedsiębiorstwa, gminy i inne podmioty nie miały środków finansowych na rozpoczęcie zadania.
Czyli reasumując, mam dwa pytania, Panie Ministrze. Po pierwsze, chodzi o partnerstwo publiczno-prywatne, a więc wpisanie możliwości pozyskiwania mieszkań w oparciu o właścicieli nieruchomości, którzy mogą je udostępniać, chcą je udostępniać, tylko prawo na to nie pozwala, to znaczy pozwala, ale praktycznie uniemożliwia eksmisję. W przypadku, gdyby to była gmina, to gmina by mogła pobrać to z tego, przepraszam, swojego podopiecznego. Po drugie, chodzi o te zaliczki, o to, czy by jednak gminom nie zaliczkować podjęcia tych działań po to, żeby udrożnić ten system.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Zbigniew Romaszewski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Piotr Styczeń:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Pierwszym pytaniem było pytanie o budżet. Chciałbym na ręce Wysokiej Izby złożyć informację, że w budżecie w trakcie tych ostatnich poszukiwań oszczędności przez rząd fundusz dopłat nie został uszczuplony, czyli można powiedzieć, że w innych tytułach szukaliśmy oszczędności, a akurat ten fundusz, obsługujący tę konkretną ustawę i nie tylko, ma taką wartość, jaką przyjęto.
Jeżeli chodzi o możliwość wykupu lokali, to w tym przypadku partnerstwo publiczno-prywatne traktujemy jako partnerstwo, w ramach którego gmina czerpałaby z aktywności gospodarczej tych, którzy zajmują się budowaniem zasobów mieszkaniowych, a nie mogą znaleźć...
(Senator Jan Rulewski: Lub je posiadają.)
...lub je posiadają, a nie mogą znaleźć odpowiedniego rynku popytowego, czy to w zakresie wynajmu, czy to w zakresie nabycia takich lokali. Chciałbym powiedzieć, że ta ustawa pozwala nabywać z dotacją z budżetu państwa bardzo konkretny zasób, czy to w postaci całych budynków, czy to w postaci lokali mieszkalnych. I nie jest tutaj dla gmin zakazane na przykład rozstrzygnięcie tej kwestii w ten sposób, że kierują zapytanie ofertowe na rynek, do tych, którzy dysponują nadwyżką lokali, następnie kierują w wyniku pewnej procedury środki własne, ale również i z dotacji budżetu państwa na zakupienie takiego zasobu, a potem podnajmują go - jak pan senator był łaskaw określić - swoim podopiecznym. To jest właściwie, ponieważ dotyczy to także istniejących już relacji między towarzystwami budownictwa społecznego a gminami, w praktyce realizowane w niektórych gminach w Polsce, bo okazuje się, że warto po prostu nie rozpoczynać własnej aktywności inwestycyjnej, ale skorzystać z czyjejś pomyślności inwestowania i zrealizować w ten sposób zadania gminy w zakresie takiego budownictwa.
Jeżeli chodzi o kwestię zaliczek, to rzeczywiście my nie wkomponowaliśmy mechanizmu zaliczkowego w ustawę, i w tę propozycję, która dotyczyła programu pilotażowego, i w ustawę matkę z 2006 r., i w tę nowelizację. Pozwoli pan senator, że będziemy obstawać przy tym systemie działania, który w tej chwili jest w ustawie skonstruowany. Gdyby jednak rzeczywiście bezpieczne stosowanie systemu zaliczkowego było warunkiem istotnie podnoszącym efektywność ustawy, uwagę pana senatora poddamy najwyższej naszej rozwadze. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Ja chciałbym tylko zwrócić uwagę na pewien kłopot, który tutaj powstaje, mianowicie na zupełnie szaleńcze ceny mieszkań. Jeżeliby w tej chwili gospodarka komunalna zgodnie z mechanizmami rynkowymi miała płacić za to, co sobie wymyślili deweloperzy na przykład w Warszawie, to po prostu Warszawa by musiała zbankrutować. Tak to realnie obecnie wygląda.
Pan Knosala, proszę bardzo.
Senator Ryszard Knosala:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Chciałbym pana ministra zapytać o deficyt lokali socjalnych. Kiedy konstruowano obecnie jeszcze istniejącą ustawę, ten deficyt był oszacowany bodajże na sto dwadzieścia tysięcy lokali, tyle brakowało lokali socjalnych. Wiadomo, że w tej chwili, kiedy jest utrudniony dostęp do kredytów, ta liczba raczej wzrośnie. I to byłoby pierwsze pytanie: jak ministerstwo to szacuje, na jakim poziomie jest ten niedobór lokali socjalnych? Czy to jest dalej sto dwadzieścia tysięcy? Niewiele wybudowano, więc albo to będzie sto dwadzieścia tysięcy, albo jeszcze więcej.
I drugie pytanie. Chciałbym tutaj nawiązać do wypowiedzi sprawozdawcy, senatora Augustyna, który powiedział pod koniec, że ministerstwo martwi się, że środków nie wystarczy. Rzeczywiście, ja chciałbym nawiązać do tej wypowiedzi, ale w nieco innym kontekście. Ustawa przewiduje, że wniosek może być złożony przed upływem dwunastu miesięcy od dnia rozpoczęcia przedsięwzięcia. Czy projektodawca rzeczywiście przewidział, ile tych wniosków wpłynie i czy refinansowanie wydatków już poniesionych, bo pewne wydatki będą poniesione... Czy rzeczywiście starczy środków na ten cel, czy istnieje ryzyko odmowy refinansowania z powodu wyczerpania się puli środków? I kolejne pytanie, związane z tym ciągiem pytań. Czy w takiej sytuacji, gdyby jakieś wnioski nie zakwalifikowały się do refinansowania, przejdą na okres obowiązywania następnego programu? Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Piotr Styczeń:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Niedobór lokali socjalnych, ustalony w badaniach Instytutu Rozwoju Miast w Krakowie, które były podstawą szacunków oceny skutków regulacji ustawy matki z 2006 r., rzeczywiście zawierał się między liczbą sto tysięcy a sto dwadzieścia tysięcy. Chciałbym zauważyć, że nie jest to niedobór szacowany na podstawie braku lokali w ogóle, czyli dostępności do zasobu, nawet tego, który powstaje w ramach możliwości lub też ograniczenia możliwości zaciągania kredytów hipotecznych. Inny jest charakter tego, to nie jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych w ogóle, tylko to jest zaspokajanie potrzeb socjalnych, powstałych w wyniku na przykład wyroków eksmisyjnych czy też braku możliwości zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych ze względu na dochody umieszczające daną rodzinę czy osobę w grupie osób mogących skorzystać z dobrodziejstwa zasiedlenia lokalu socjalnego. W związku z tym, że w okresie pilotażu wybudowano pięć i pół tysiąca lokali, ostatnio, czyli w ostatnich dwóch latach, w latach 2007-2008, liczba lokali też była zbliżona do dziesięciu tysięcy, można powiedzieć, że w tym czasie powstało około piętnastu, szesnastu tysięcy lokali socjalnych w Polsce i tę liczbę konfrontujemy ze stałą wielkością stu, stu dwudziestu tysięcy. Nie mamy zmiennej oceny w tym obszarze.
Jeżeli chodzi o wystarczalność środków funduszu dopłat, to myślę, że faktycznie kwota, która dotychczas była wykorzystywana w sposób w wysokim stopniu niezadowalający, czyli w około 50%, w tym przypadku może zostać wysycona w całości. Przy tym chciałbym powiedzieć, że w wyniku wejścia ustawy w życie w terminie, który jest określony w poprawce do projektu, czyli 1 kwietnia 2009 r., działaniem ustawy w tym obszarze, który został ustalony w projekcie rządowym, zostanie objęta ta grupa wniosków, która zostanie złożona w edycji jesiennej. Innymi słowy, my poprzez taką datę wejścia w życie ustawy również wyjmujemy niektóre działania gmin z obszaru dofinansowywania środkami budżetowymi zgromadzonymi na ten cel w bieżącym roku.
Na użytek tej odpowiedzi powiem, że nie widzimy w tej chwili zagrożeń. Gdyby one jednak powstały, to będziemy poszukiwać sposobów na rozwiązanie problemu braku środków poprzez przemieszczanie odpowiednich wielkości budżetowych w ramach części 18, do czego mamy oczywiście prawo. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Wojciechowski, proszę bardzo.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Mam trzy pytania.
Pierwsze. Jak te sprawy są uwarunkowane, rozwiązywane w innych krajach, przede wszystkim Unii Europejskiej, ale również w innych krajach na świecie? To pierwsza sprawa.
Druga sprawa. Jak wygląda nasz, że tak nieładnie powiem, rynek tych mieszkań w stosunku do rynków w innych krajach? Czy, powiedzmy, biorąc oczywiście pod uwagę liczbę ludności, u nas te potrzeby są większe niż w innych krajach, czy są one mniejsze? Tutaj też prosiłbym o przykłady głównie z grupy unijnej.
I trzecia sprawa. Co się dzieje z tymi mieszkaniami? Jest tak, że jakaś rodzina tam wchodzi, mieszka, ale na przykład poprawia jej się sytuacja. Czy ona wtedy automatycznie rezygnuje z tego mieszkania, wyprowadza się? Czy te mieszkania już przechodzą, że tak powiem, na własność? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Piotr Styczeń:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Jeżeli chodzi o sytuację w Unii Europejskiej, to należałoby z grubsza podzielić ją na dwie części, inna sytuacja jest w krajach starej Unii Europejskiej i inna w tych krajach, które stosunkowo niedawno znalazły się w obszarze oddziaływania prawa unijnego w pełni. Muszę powiedzieć tak. Polska właściwie nie wyróżnia się na tle tej drugiej grupy ani specjalnym zapóźnieniem, ani też specjalnym przyspieszeniem w rozwiązywaniu tej kwestii. Mogę o tym powiedzieć na przykładzie dwóch państw, jednym z nich jest Francja. Francja popełniła ustawę podobną do ustawy polskiej i zamierza w sposób związany z wysiłkiem budżetowym wybudować lokale socjalne w liczbie zbliżonej do tej, którą my zakładaliśmy w polskim programie rządowym. To by oznaczało, że realia mieszkaniowe w państwie większym od naszego, bardziej zaludnionym są lepsze, bo liczba lokali socjalnych potrzebna do rozwiązania tego problemu we Francji jest zbliżona do warunków polskich, które oczywiście w tym przypadku ocenione przez niezależny instytut lokują nasze potrzeby wyżej, czyli udział potrzeb socjalnych w całym wolumenie potrzeb mieszkaniowych jest wyższy.
Gdyby jednak podejść do tego problemu systemowo, to należy stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że tak naprawdę model niemiecki byłby tu bardziej właściwy. Zatem liczba posiadanych w państwie mieszkań w ogóle, w tym również socjalnych, na tysiąc mieszkańców to jest odpowiedź na wszelkie problemy mieszkaniowe. I tak naprawdę dzisiaj musimy podchodzić nawet do tego budownictwa komunalnego oraz socjalnego, nowego, tak wysoko standaryzowanego, również w rozporządzeniu wykonawczym, w taki sposób, że my tak naprawdę tworzymy zasób mieszkaniowy - oczywiście nie superstandaryzowany, ale na pewnym optymalnym poziomie - który będzie swego rodzaju zasobem nie tylko socjalnym, ale zasobem w ogóle użytkowym, zasobem mieszkalnym powiększającym zasób mieszkalny w całym kraju, a także wpływającym na te wskaźniki, o których mówiłem wcześniej.
Również na pewne zjawiska należałoby inaczej patrzeć. Mianowicie część zasobu gminy, która mogłaby być zasobem socjalnym, oczywiście w tak zwanym czasie realizacji uwłaszczeń na lokalach komunalnych została już sprzedana i te lokale, mając prywatnych właścicieli, do zasobu socjalnego czy do zasobu komunalnego już nie wrócą, poza sytuacją wykupu takich mieszkań, która jest dozwolona ustawą.
Co w sytuacji tych, którzy otrzymali prawo najmu lokalu socjalnego, a następnie przeszli do grupy, która z powodu zwiększenia dochodów i własnej pomyślności w rodzinie właściwie takiego lokalu zasiedlać już nie powinna? Oczywiście w przypadku posiadania przez gminę lokali wolnych należałoby skorzystać z możliwości przeniesienia takiej rodziny do lokalu, w którym czynsz byłby opłacany nie socjalnie, ale na normalnych warunkach. Możliwa jest też inna sytuacja. W ustawie zmieniającej ustawę o budownictwie socjalnym dodaliśmy parametr, który umożliwia gminie po pięciu latach od wybudowania zasobu socjalnego zmianę przeznaczenia tego zasobu. Można powiedzieć tak, że w przypadku lokalu socjalnego zasiedlonego przez rodzinę, której przysługiwało uprawnienie do lokalu socjalnego, a której sytuacja dochodowa zmieniła się na tyle, że to uprawnienie wygasło, gmina będzie mogła zmienić charakter tego lokalu, jego cechę użytkową z socjalnej na komunalną i po prostu będzie mogła pobierać opłaty, wszystkie opłaty, takie jak w klasycznym lokalu komunalnym, co oczywiście spowoduje zwiększenie przychodów do budżetu gminy związanych z jej polityką mieszkaniową. Czy gminy będą tak robiły? To już ich wybór. Takie narzędzie do stosowania przez gminy zostało do ustawy wprowadzone. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, jeszcze pan senator się zgłaszał.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!
Mam jeszcze jedno pytanie. W cenie lokalu jest cena uzbrojenia, tymczasem koszt uzbrojenia w przypadku nowej inwestycji nie jest brany pod uwagę. Czy to nie jest pewna niekonsekwencja? Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Piotr Styczeń:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Myśmy mieli w poprzednim i dotychczas istniejącym zestawie przepisów ustawowych komponent uzbrojenia terenu jako ten, który rozliczamy w ramach kosztów inwestycji socjalnej, szeroko rozumianej, w tym przypadku na przykład budowy nowego budynku socjalnego z lokalami socjalnymi. Jednakże w czasie stosowania przepisów ustawy w dotychczasowym brzmieniu okazało się, że jest on, statystycznie sprawę ujmując, nieistotny tak co do ilości wniosków, które ten komponent zawierały, a które były następnie wykorzystane przy ocenianiu przez Bank Gospodarstwa Krajowego i przydzielaniu konkretnych dotacji z budżetu, jak i co do wielkości tych środków. Doszliśmy do wniosku, że dla czystości przedsięwzięcia, ze względu na to, że uzbrojenie terenu wiąże się nie tylko z uzbrojeniem docelowym, czyli tym łączącym na przykład magistralę z samym budynkiem budowanym jako socjalny, ale także z szerokim rozumieniem słowa "uzbrojenie", również z powodu trudności w wydzieleniu tego kosztu bezpośrednio związanego z budownictwem socjalnym, najlepiej jest zrezygnować w ogóle z dotacji uzbrojenia jako takiego, skoro nie stanowi to tak ważnego, istotnie wysokiego kosztu, i przenieść zainteresowania gmin do Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, który od pewnego czasu dysponuje możliwością kredytowania uzbrojenia terenu bez żadnego udowadniania, na jaki cel jest ono przeznaczone, czyli uzbrajania z wykorzystaniem kredytu jednoprocentowego. Innymi słowy, w całości można skredytować uzbrojenie terenu kredytem obciążonym odsetkami w wysokości 1%, a przeznaczyć tak zaoszczędzone środki Funduszu Dopłat na sprawy dotyczące funduszowania budżetowego inwestycji stricte socjalnych. Stąd nie można mówić o nieobecności możliwości korzystania z budżetu na uzbrojenia, takie możliwości są, ale w innym tytule, tam, gdzie dotychczas gminy tak niechętnie korzystały ze środków budżetowych, czyli właśnie w Krajowym Funduszu Mieszkaniowym.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie widzę chętnych.
Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.
Wobec tego otwieram dyskusję.
Pierwszy w dyskusji głos zabierze pan senator Piotr Kaleta.
Proszę bardzo.
Senator Piotr Kaleta:
Bardzo dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!
Pragnąłbym przedstawić swoje stanowisko w sprawie ustawy o zmianie ustawy o finansowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych i mieszkań chronionych, zawartej w druku nr 422A.
Zadaniem tej ustawy jest systemowe uregulowanie kwestii wsparcia z budżetu państwa przedsięwzięć mających na celu pozyskanie lokali i pomieszczeń mieszkalnych dla najuboższych. Możliwość taką uzyskały podmioty, których ustawowym lub statutowym zadaniem jest zapewnienie schronienia lub mieszkania potrzebującym, są to gminy, związki międzygminne, powiaty i organizacje pożytku publicznego. Wymienione podmioty uzyskają dofinansowanie na budowę, remont, przebudowę i zmianę sposobu użytkowania budynku. Możliwy jest również zakup lokali mieszkalnych na rynku wtórnym z przeznaczeniem na lokale socjalne lub mieszkania chronione.
Z danych przedstawionych nam przez przedstawicieli rządu wynika, że dotychczasowy okres funkcjonowania programu nie przyniósł oczekiwanych efektów. Popyt ze strony gminy na państwowe wsparcie w tym zakresie nie tylko nie rośnie, ale nawet maleje. W tej sytuacji korekta programu wydaje się konieczna.
Przedłożony projekt nowelizacji zakłada wprowadzenie do ustawy kilku podstawowych zmian, zmierzających do poprawy efektywności programu. Mimo wprowadzenia korzystnych zmian z punktu widzenia faktycznej stymulacji gmin do zwiększenia zasobu lokali socjalnych, nie uniknięto według mnie pewnych błędów. Pierwszym takim błędem w projektowanej ustawie jest pozostawienie bez zmian ust. 2 w art. 13. Zapis ten wprowadza obecnie rygor co najmniej dwukrotnie większego niż udzielana pomoc udziału gminy w finansowaniu przedsięwzięć. Jednocześnie ust. 1 w art. 13 projektu ustawy wprowadza limit pomocy do 50% wartości przedsięwzięcia. Taki zapis jest jednak martwy, ponieważ z wcześniej omówionego rygoru wynika, że pomoc nie może przekroczyć jednej trzeciej kosztów. Warto zaznaczyć, że w przedsięwzięciach realizowanych przez gminę we współpracy z TBS kredytowanych z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego wsparcie na poziomie wynikającym z tego przepisu oznacza dotację w wysokości 10% wartości inwestycji. Tak więc 70% stanowi kredyt, 20% -udział gminy i 10% - dotacja.
Takie wsparcie jest za niskie, aby wywołać należytą reakcję gminy. Dlatego wydaje mi się, że należałoby tutaj zaproponować następującą zmianę. Art. 13 ust. 2 otrzymuje brzmienie: w przypadku przedsięwzięcia, o którym mowa w art. 5 ust. 2, wysokość finansowego wsparcia na realizację przedsięwzięcia nie może być większa niż udział gminy, związku międzygminnego albo powiatu w kosztach przedsięwzięcia. Wprowadzenie tej zmiany sprawi, że zapisy art. 13 ust. 1 projektu ustawy staną się realne i zgodne nie tylko z intencją projektodawcy, ale również z oczekiwaniami czekających na te zmiany samorządów. Niewprowadzenie zapisu w proponowanym kształcie postawiłoby pod znakiem zapytania sens zapisu art. 13 ust. 1 i nowelizacji tej ustawy.
Zmiany art. 14 pkt 1 lit. a wiążą się z rezygnacją z możliwości wliczenia kosztów budowy niezbędnego uzbrojenia terenu do kosztów przedsięwzięcia. Według projektodawcy gminy, realizując tego rodzaju inwestycje, mogą korzystać równolegle z preferencyjnych kredytów z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego na realizacją komunalnej infrastruktury technicznej towarzyszącej budownictwu mieszkaniowemu.
Przytoczone argumenty nie przekonują więc do wprowadzenia tej zmiany, która może bardzo niekorzystnie wpłynąć na zaangażowanie się w proces inwestycyjny samorządów, szczególnie tych z terenów wiejskich. Rezygnacja z dotacji na uzbrojenie terenu najboleśniej dotknie samorządy, na których terenach nie istnieją zasoby mieszkaniowe możliwe do pozyskania poprzez zakup na rynku wtórnym. Argumentem przemawiającym za utrzymaniem dofinansowania do uzbrojenia terenu jest niezwykła wręcz liberalizacja art. 16 poprzez dodanie ust. 1a, który wprowadza możliwość refinansowania w ramach programu kosztów zakupu przez gminę lokalu lub budynku, jeżeli przedsięwzięcie takie zostało dokonane przed upływem dwunastu miesięcy od dnia złożenia wniosku o finansowe wsparcie. Zapis ten wyraźnie preferuje zakup gotowych mieszkań na rynku wtórnym, co jest domeną samorządów miejskich
Dla stworzenia równych szans wszystkim samorządom należy utrzymać zasadę dotowania uzbrojenia terenu tym samorządom, które zdecydują się realizować bądź będą zmuszone do realizacji inwestycji wymienionych w tytule ustawy. Ograniczanie możliwości pozyskania dotacji na uzbrojenie terenu i wprowadzanie jednocześnie art. 6a możliwości pozyskania przez gminy przy finansowej pomocy z budżetu państwa mieszkań komunalnych nieposiadających statusu lokali socjalnych jest sprzeczne z zawartą w tytule ustawy ideą tworzenia mieszkań dla najuboższych. Nie może być akceptacji dla rozwiązania, że państwo wspiera budownictwo mieszkaniowe samorządów, nawet bogatych, zamiast promować budownictwo lokali socjalnych, mieszkań chronionych, noclegowni czy też domów dla bezdomnych, tak jak to jest zapisane w tytule ustawy. Ze względu na fakt, że w dalszym ciągu wielkość pomocy udzielanej na podstawie przepisów ustawy będzie uzależniona od puli środków finansowych przeznaczonych na ten cel, słuszne jest stworzenie takich zasad, które dadzą wszystkim samorządom równe szanse realizacji celu, jakim jest zapewnienie mieszkań dla najuboższych.
Sprzeciw budzi także art. 21 ust. 5 projektowanej ustawy, który dopuszcza w okresie pięciu lat od chwili rozliczenia przedsięwzięcia przeznaczenie lokali socjalnych lub mieszkań chronionych na lokale wchodzące w skład mieszkaniowego zasobu gminy niestanowiące lokali socjalnych lub mieszkań chronionych. Rozwiązanie to jest wyraźnie sprzeczne z celem ustawy i budzi duży niepokój również w organizacjach społecznych, które prowadzą większość placówek dla osób bezdomnych.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Widzę potrzebę nowelizacji ustawy z dnia 8 grudnia 2006 r., a szczególnie jej art. 13. Myślę, że poprawki, które chciałbym w tej chwili złożyć, są takimi poprawkami, które sprawią, że ta ustawa będzie jeszcze bardziej dopracowana.
Pragnąłbym w związku z tym, Panie Marszałku, złożyć na pana ręce te poprawki. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Augustyn, proszę bardzo.
Senator Mieczysław Augustyn:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!
Ustawa, którą się zajmujemy, lokuje się w ciągu działań z zakresu polityki prorodzinnej rządu i jest bardzo aktualna. Możemy mieć wątpliwości co do skuteczności tych zmian. Ale przypomnę państwu, jakie mieliśmy, no może nie wszyscy mieli, wątpliwości, jak zadziała uchwalana w listopadzie ustawa w sprawie zmiany ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Wydawało się wtedy, że te zachęty i nowe rozwiązania, które tam były, być może nie będą miały większego znaczenia dla pozyskiwania przez młodych ludzi, przez małżeństwa nowych mieszkań z pomocą kredytu czy dopłat do odsetek od kredytów. Ale stało się inaczej. Okazało się, że ogromne jest zainteresowanie banków. Okazało się, że w tych trudnościach, jakie napotykają rodziny w zaciągnięciu kredytu, ten mechanizm, że do zdolności kredytowej można też wliczyć zasoby członków rodzin, budzi duże zainteresowanie osób, które chcą rozwiązać swoje trudności mieszkaniowe.
Rozwiązania zawarte w tej ustawie dotyczą osób zdecydowanie biedniejszych. Nie tych, którzy szukają swojej szansy w TBS, nie tych, którzy szukają swojej szansy na wolnym rynku, nawet jeśli muszą skorzystać z finansowego wsparcia z budżetu państwa, ale tych, których na zdobycie własnego lokalu z pomocą własnych zasobów niemalże w ogóle nie stać. Nie możemy o nich zapomnieć. To jest duża grupa osób nie tylko na wsi, jak mówił mój przedmówca, ale przede wszystkim właśnie w miastach.
Uważam, że te rozwiązania rokują zmianę radykalną, rokują duży postęp. Myślę, że powinniśmy uszanować te wypowiedzi wielu samorządów, które padały w naszej komisji, a które witały z nadzieją to przedłożenie rządowe. Jeśli nawet rezygnujemy z finansowania infrastruktury, z finansowania uzbrojenia terenu, to jednak nie wynika to z chęci oszczędności, tylko z dotychczasowego finansowania tego projektu. Zaledwie kilka procent funduszy do tej pory wydawano na ten cel. Są inne środki, także dla gmin wiejskich, na sfinansowanie tego typu przedsięwzięć, więc szkoda marnować, że tak powiem, tych dużo większych, kilkakrotnie większych środków niż do tej pory były wydawane na budowanie uzbrojenia w sytuacji, kiedy te pieniądze są możliwe do zdobycia z innych źródeł. Pan senator Kaleta był na posiedzeniu komisji i te dane, o których mówię, powinien znać. Wydaje mi się, że te propozycje, które zgłaszał nie są trafione.
Ale wyszedłem na mównicę przede wszystkim po to, żeby w ślad za tym, co powiedział pan minister, złożyć jednak poprawki do tej ustawy. One w tym zakresie, który umożliwia towarzystwom budownictwa społecznego lokowanie w ich zasobach instytucji pomocy społecznej zmierzają do tego, żeby te przepisy właściwie doprecyzować. Nie zmienia to istoty poprawek, które omawiałem w czasie składania sprawozdania komisji. Są to jednak inne zapisy w innym artykule. Mam nadzieję, że zyskają aprobatę komisji.
Panie Marszałku, składam te poprawki na pana ręce.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Ponieważ nikt się już więcej nie zgłosił, zamykam dyskusję.
Podaję do wiadomości, że wnioski legislacyjne złożył zarówno senator Kaleta, jak i senator Augustyn.
Ponieważ zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym, proszę Komisję Gospodarki Narodowej, Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisję Rodziny i Polityki Społecznej o ustosunkowanie się do przedstawionych wniosków i przygotowanie wspólnego sprawozdania.
Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu szóstego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz zmianie niektórych innych ustaw.
Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 431, a sprawozdanie komisji w drukach nr 431A i 431B.
Przy okazji chciałbym powitać panią minister Hall z jej licznie przybyłymi do Senatu współpracownikami, a także podziękować za obecność.
Poproszę sprawozdawcę Komisji Nauki, Edukacji i Sportu senatora Zbigniewa Szaleńca o przedstawienie sprawozdania komisji.
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pani Minister! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Senatorowie!
Mam wielką przyjemność przedstawić w imieniu Komisji Nauki, Edukacji i Sportu sprawozdanie z posiedzenia komisji, które było poświęcone zmianie ustawy o systemie oświaty oraz zmianie niektórych innych ustaw.
Szanowni Państwo! Ta ustawa została uchwalona przez Sejm na posiedzeniu w dniu 23 stycznia 2009 r. Jest ona wynikiem prac nad dwoma projektami ustaw, co chcę bardzo mocno podkreślić, nad obywatelskim projektem ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz zmianie niektórych innych ustaw. I rzeczywiście jest to kompilacja tych dwóch projektów, projekt obywatelski w dużej mierze został uwzględniony w przedstawianej ustawie. Ta ustawa zmienia wiele zapisów, przede wszystkim w ustawie o systemie oświaty i w ustawie - Karta Nauczyciela, ale dotyka również wielu innych ustaw. Zmienia dostosowawczo ustawę - Kodeks pracy, ustawę o podatku rolnym, ustawę o podatkach i opłatach lokalnych, o podatku leśnym, a także o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.
Szanowni Państwo! Ponieważ ta ustawa jest dość obszerna, nie chciałbym przytaczać wszystkich poszczególnych punktów czy artykułów, chciałbym tylko przedstawić państwu najważniejsze, moim zdaniem, i jak myślę, zdaniem komisji. Te tematy, o których będę mówił, były przedmiotem debaty w czasie posiedzenia Komisji Nauki, Edukacji i Sportu. Odbyło się ono wczoraj, nawiasem mówiąc.
I tak jedna z ważniejszych spraw, o której chciałbym powiedzieć i którą zawiera ta ustawa, to przekazywanie osobom fizycznym szkół i placówek oświatowych jednostek samorządu. Ustawa wprowadza zasadę, zgodnie z którą w przypadkach, kiedy jednostka samorządu terytorialnego nie chce likwidować szkoły lub placówki, może ją przekazać do prowadzenia innemu podmiotowi gwarantującemu właściwe wykonanie zadań organu prowadzącego, to jest osobie prawnej będącej jednostką samorządu terytorialnego lub, w drodze umowy, osobie fizycznej. Proszę państwa, to jest bardzo ważny zapis. Zapis ten ma na celu wyjść naprzeciw oczekiwaniom społeczności lokalnych, które, zwłaszcza w niedużych miejscowościach, chcą ratować małe szkoły, mające, zgodnie z tym, co określa ustawa, poniżej siedemdziesięciu uczniów. Te szkoły na ogół, prędzej czy później, przeznaczane są do likwidacji, zwłaszcza w małych miejscowościach, a to powoduje oddalanie szkoły od miejsca zamieszkania. I czasem społeczności lokalne, różne organizacje czy rodzice potrafią się stowarzyszać po to, by przejmować takie szkoły. Ta ustawa umożliwia przejęcie tym podmiotom tych szkół. Chcę tu od razu coś powiedzieć, w związku z tym, że pojawiały się różne sygnały medialne, iż być może zmierza się w kierunku prywatyzacji szkół. Absolutnie nie. Chcę od razu wyjaśnić i przekazać to, co wyjaśniała na naszym posiedzeniu pani minister: absolutnie nie, majątek, który jest majątkiem samorządowym, nie będzie przekazany tym stowarzyszeniom, będzie on dalej w gestii samorządów, szkoła będzie jedynie prowadziła zajęcia w danym budynku. I w momencie, kiedy ewentualnie dojdzie do sytuacji, że dana organizacja nie poradzi sobie z tym przedsięwzięciem i będzie chciała zakończyć działalność, wtedy samorząd ma obowiązek przejąć te szkoły i doprowadzić dany proces kształcenia do kolejnego etapu, zanim ewentualnie w przyszłości zlikwiduje tę szkołę. Tak więc jest tu takie zabezpieczenie, gdyby poszczególne organizacje nie dały sobie z tym rady. Zapisy ustawy regulują również zasady przejścia nauczycieli, sposób zabezpieczenia ich interesów. Nauczyciel musi zdeklarować chęć przejścia. Jeżeli nie zdeklaruje takiej chęci, to przy likwidacji szkoły jest traktowany jak zwolniony z winy zakładu pracy. Myślę więc, że jest to bardzo dobry krok w takim kierunku, aby utrzymać te małe szkoły, funkcjonujące w małych miejscowościach. Tam, gdzie społeczność lokalna zechce to zrobić i będzie prężna, może to wykonać.
Kolejny punkt, na który chciałbym zwrócić uwagę, proszę państwa, to ograniczenie uprawnień nadzorczych kuratora oświaty. Co prawda ja bym ten punkt nazwał nieco inaczej, ale póki co niech tak będzie. Zmiana polega na tym, że zdejmie się pewne obowiązki biurokratyczne, które dzisiaj ciążą na kuratoriach. Kuratoria nie będą musiały już opiniować arkuszy organizacyjnych publicznych szkół i placówek. A w skali całego kraju to jest, proszę państwa, powiedziałbym, setki tysięcy arkuszy, które kilkanaście razy w roku przewijają się przez kuratoria po to, by kuratorium gdzieś tam z daleka zatwierdziło arkusz organizacyjny, nie do końca mając rozeznanie, jak wygląda sytuacja w terenie. Ta kompetencja zejdzie na szczebel samorządowy. Wydaje mi się, że jest to znakomite rozwiązanie, które z jednej strony odciąża kuratoria, a z drugiej strony pozwala realnie przyjmować te arkusze organizacyjne przez samorządy. Nie trzeba będzie również opiniować planów pracy placówek doskonalenia nauczycieli, zakładania publicznych placówek doskonalenia zawodowego przez gminy i powiaty w ramach zadań własnych, zakładów kształcenia nauczycieli, łączenia szkół i placówek w zespół oraz rozwiązywania zespołów, z wyjątkiem łączenia szkoły podstawowej z gimnazjum, ustalania przez jednostki samorządu terytorialnego sieci szkół, likwidacji szkół prowadzonej przez jednostki samorządu terytorialnego, likwidacji profili kształcenia itd., itd. Wydaje się, proszę państwa, że są tu dwa ważne elementy. Po pierwsze, zdejmuje się wiele administracyjnej, biurokratycznej pracy z kuratoriów, które przecież powołane są przede wszystkim po to, żeby sprawować nadzór pedagogiczny. Dzisiaj, przy tym zakresie obowiązków, ten nadzór był ograniczony ze względu na wiele innych zadań. Po drugie, daje się w terenie większą swobodę samorządom, które przez te kilkanaście lat, kiedy prowadzą szkoły, pokazały, że potrafią znakomicie się zajmować szkołami, które pod ich opieką od czasu przejęcia od kuratoriów kwitną, rozwijają się, często są w gminach takim pozytywnym wyróżnikiem czy wręcz chlubą, można się nimi chwalić. Dlatego moim zdaniem krok w kierunku przekazania tych kompetencji samorządom jest bardzo dobry, z tych dwóch powodów, o których wspomniałem.
Dalej, proszę państwa, zmiana definicji podstawy programowej wychowania przedszkolnego i kształcenia ogólnego. Jest to sprawa o kapitalnym znaczeniu, która w ustawie może nie jest aż tak widoczna. Dotyczy on, proszę państwa, obowiązkowych zestawów celów i treści nauczania, w tym umiejętności, opisanych w formie ogólnych i szczegółowych wymagań dotyczących wiedzy. Chodzi o to, żeby tę wiedzę zdobywano zgodnie z wymaganiami dotyczącymi wiedzy i umiejętności, które powinien posiadać uczeń po zakończeniu określonego etapu edukacji. To jest bardzo ważny zapis. W dyskusji jeden z senatorów nawet pytał, czy skończy się taka sytuacja, że pewnych rzeczy się nie przerobi w szkole, bo święta, bo to, bo tamto. Ten zapis jest zabezpieczeniem. Pewne treści programowe muszą być zrealizowane przez nauczyciela w ustalonym czasie, one są zapisane w podstawach programowych i te lekcje muszą się odbyć. Jak mówię, ten zapis jest tutaj mało zauważalny. Ja o tym szerzej będę mówił w swoim wystąpieniu w dyskusji. Jest to bardzo ważne, bo w ślad za tym idzie nowa podstawa programowa, która na nowo buduje system kształcenia w Polsce w oparciu właśnie o te zapisy, o jakich dzisiaj wspomniałem. Wielka to była praca ministerstwa i myślę, że to wielki krok do przodu, jeżeli chodzi o poprawę jakości kształcenia w naszych szkołach.
Proszę państwa, kolejna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę, to jest tworzenie oddziałów międzynarodowych w szkołach oraz wspieranie integracji cudzoziemców w polskim systemie oświaty. To jest też odpowiedź na oczekiwania społeczne, a wiąże się to z powrotem do kraju Polaków, którzy przez lata emigracji byli gdzieś tam za granicą i dzisiaj chcą wracać do Polski. Oni często mają żonę Angielkę czy Francuzkę i dziecko, które nie potrafi mówić po polsku. I te dzieci trzeba, że tak powiem, zagospodarować w systemie naszej oświaty. Trzeba stworzyć im warunki, aby z jednej strony mogły się uczyć w naszych szkołach, a jednocześnie nadgonić różnice, przynajmniej co do języka polskiego, jeżeli go nie znają. Tutaj stwarza się taką możliwość i wydaje mi się, że to bardzo dobry pomysł, zachęcający naszych rodaków do powrotu z zagranicy, a jednocześnie rozwiązuje to jeszcze jeden problem, problem, który jest dla Polski pewnym wyzwaniem. Przez lata korzystaliśmy z pomocy innych krajów, kiedy nie byliśmy państwem demokratycznym. Często nasi rodacy musieli uciekać z Polski i tam korzystali z pomocy systemów oświaty innych krajów. Dzisiaj ten obowiązek jak gdyby spoczywa również na nas. Pojawia się spora grupa uchodźców i dzieci, które powinniśmy objąć naszym systemem, i ten zapis również stwarza taką możliwość, aby te dzieci obcokrajowców, chcących u nas ratować się przed reżimami w poszczególnych krajach, mogły również uczyć się w Polsce, zdobywać wiedzę i poznawać jednocześnie język polski, naszą kulturę. To też jest jakiś cel pozytywny, dodatkowy.
Szanowni Państwo, kolejna sprawa, niezwykle ważna, temat, który właściwie przewija się jako główny, jeżeli chodzi o tę ustawę. Tu jest szereg ważnych zapisów, ale przewijają się w mediach i w dyskusjach w zasadzie dwa takie główne tematy, a najbardziej jeden, to znaczy obniżenie wieku obowiązku przedszkolnego i szkolnego. Rzeczywiście ta ustawa wprowadza obowiązek obniżenia wieku szkolnego. Nasze dzieci będą się uczyć od wieku sześciu lat, ale chcę mocno powiedzieć, że w sposób ostateczny wejdzie to od roku 2012. Proszę Państwa, dzisiaj słyszy się dużo takich negatywnych stwierdzeń na ten temat, ale myślę, że one jednak są w zdecydowanej mniejszości. Przez wiele lat mówiło się o tym w różnych środowiskach, zwłaszcza oświatowych, ale i politycznych, że trzeba ten krok zrobić, że to jest wyzwanie nowoczesności, że tak robi cała rozwinięta Europa. I ja ogromnie się cieszę, że dzisiaj jako sprawozdawca i przedstawiciel partii rządzącej mam przyjemność rekomendować państwu ustawę, w której proponujemy zrobienie właśnie tego, co być może powinno zostać zrobione już kilka albo kilkanaście lat temu. Mam tu na myśli obniżenie wieku obowiązku szkolnego i rozpoczęcie nauki przez nasze uzdolnione - chcę to mocno podkreślić - i dobrze rozwinięte dzieci, które obecnie uczą się w dużej mierze w przedszkolach. Ustawa przewiduje wprowadzenie tych sześciolatków w trzech etapach, w poszczególnych latach, określając, które dzieci, to znaczy w jakim okresie urodzone, mogą korzystać z tego dobrodziejstwa w poszczególnych szkołach. Ale jest to pewne ograniczenie, które nie uniemożliwia żadnej ze stron podjęcia działań w tym zakresie do 2012 r., czyli rodzic...
(Głos z sali: Jest dużo dyskutantów.)
Wiem, że są obawy, słuchamy ich wszyscy, dostajemy różne e-maile. Wiem, że są rodzice, którzy obawiają się, czy aby szkoły są dobrze przygotowane do przyjęcia sześciolatków. Ta ustawa jest tak sformułowana, że daje rodzicom prawo do skorzystania z niej, do wysłania dziecka do szkoły wcześniej, jeżeli rodzic sądzi, że jego dziecko jest na tyle rozwinięte i mądre, iż powinno wcześniej wejść w system kształcenia szkolnego. Z drugiej strony daje też dyrektorowi szkoły, placówki, która nie jest jeszcze na to przygotowana, możliwość zrezygnowania z tego. I rzeczywiście z różnych powodów może być tak, że od września jeszcze nie wszystkie placówki będą przygotowane do przyjęcia tych sześcioletnich dzieci. A więc jest tu pełna dowolność, swoboda. Niektórzy mówią, że najpierw powinno się wprowadzić pilotaż. Jak uważam, sformułowanie ustawowe, jakie tutaj jest zawarte, właśnie powoduje, iż tam, gdzie są odpowiednie warunki, tam, gdzie rodzice chcą posłać dzieci do szkoły, tam ta nauka szkolna niejako pilotażowo się rozpocznie. I to będzie dobrym przykładem dla innych szkół, dla innych rodziców, przykładem, że to daje dobre efekty.
Ja jestem przekonany, iż właśnie te trzy lata powinniśmy wykorzystać na to, żeby w 2012 r. wszyscy rodzice byli przekonani, że to jest znakomity pomysł i że to jest dobra sprawa dla ich dzieci, dla ich przyszłego rozwoju, również w życiu dorosłym. Tak że jestem przekonany, iż ten okres wykorzystamy bardzo dobrze. Wiem też, że wiele, bardzo wiele gmin jest już przygotowanych do przyjęcia takich dzieci.
Tak, ja rzeczywiście muszę uważać, żeby nie powtarzać rzeczy...
(Głos z sali: Właśnie.)
...które będę chciał powiedzieć w wystąpieniu w dyskusji. Cieszę się, że tam mi pan senator pokazuje, iż mam troszkę się ograniczać, i będę starał się ograniczać, ale akurat jestem emocjonalnie bardzo pozytywnie związany z tym tematem, chociaż za chwileczkę przedstawię pewne zastrzeżenia, które padły na posiedzeniu komisji.
Drugi temat ważny w tym zakresie to również jak gdyby obowiązkowe roczne przygotowanie przedszkolne dla pięciolatków, które planuje się wprowadzić obowiązkowo w 2011 r. Jest takie założenie, że sześciolatek nie może pójść do szkoły, jeżeli nie będzie miał przynajmniej tego rocznego przygotowania przedszkolnego. I myślę, że z punktu widzenia wyrównywania szans edukacyjnych to są ważne sprawy, ale to będę rozwijał w wypowiedzi w dyskusji.
Proszę państwa, kolejny ważny punkt to doprecyzowanie regulacji dotyczącej nauczania domowego. Jest grupa rodziców - co prawda, jeżeli mogę sobie pozwolić na osobisty wtręt, ja nie jestem zwolennikiem takiego kształcenia - którzy chcą uczyć dzieci w domach, samodzielnie. Kiedyś tak bywało, w dawnych, dawnych latach, i część rodziców chce również dziś tak kształcić dzieci. Jest wolność, demokracja, trzeba tym ludziom umożliwić taki sposób kształcenia, oczywiście pod kontrolą, przy odpowiedniej obserwacji takiego procesu nauczania. Ta ustawa zabezpiecza to i myślę, że ci rodzice, którzy tego pragną, będą usatysfakcjonowani.
Proszę państwa, ustawa zwalnia również z podatku od nieruchomości i z innych podatków placówki szkolne; oświatowe już były zwolnione. Przy tej okazji wspomnę, że zwalnia również tak zwane - jak to one się nazywają - inne przedszkola, no, innego rodzaju... Zaraz tutaj tę nazwę muszę sobie przypomnieć... O, mam: inne formy wychowania przedszkolnego. Proszę Państwa, co się za tym kryje, bo o tym w ustawie jest również dużo powiedziane. Otóż wiemy, będę to rozwijał, że w Polsce jest bardzo mało przedszkoli, że w minionych latach, od 1991 r., zlikwidowano ogromną ich liczbę. Dostępność przedszkoli w Polsce jest bardzo mała. Na pewno poprawi sytuację fakt przejścia sześciolatków do szkół, niemniej przedszkoli ciągle brakuje, zwłaszcza w małych miejscowościach. I te inne formy wychowania przedszkolnego to nic innego, jak możliwość stworzenia małych domowych przedszkoli, w domowych warunkach, przez mamę, która prowadzi wychowanie swojego dziecka i być może przy okazji zaopiekuje się kilkorgiem cudzych dzieci. Na to są zabezpieczone środki finansowe, dotacja z pełną kontrolą, którą umożliwia się gminie, dlatego że to są środki publiczne. Wskazuje się również, na co te pieniądze mogą być wydane. Myślę, że jest to szansa na utworzenie wielu przedszkoli. Oczywiście warunek jest jeden: osoba prowadząca musi spełniać wymogi z Karty Nauczyciela, mieć kwalifikacje, aby takie przedszkole prowadzić. Ale ja liczę osobiście na to, że spora grupa tych, którzy mają takie kwalifikacje, może z tego skorzystać.
Szanowni Państwo, na posiedzeniu komisji była dość szeroka dyskusja, pojawiły się jednak głosy pewnego zaniepokojenia, czy aby nasze sześciolatki już są na tym etapie rozwoju, żeby sobie w szkole poradzić, czy szkoły są do tego przystosowane, czy w ogóle ten szum informacyjny w mediach, docierający do dzieci, jest dobrą okolicznością w kwestii tego, by dzieci startowały wcześniej lub później. Były to głosy troski, jakie słyszymy ogólnie w społeczeństwie, tak że ja się im akurat nie dziwię. Mam nadzieję - zresztą z kuluarów to wiem - że wyjaśnienia pani minister, wyjaśnienia tych, którzy widzą pozytywnie to zjawisko przygotowywane w ustawie, przekonało tych nie do końca przekonanych. Może świadczyć o tym fakt, że cała ustawa została przyjęta 6 głosami, nie było głosów przeciwnych... tylko 3 głosy były przeciwne.
Dodam jeszcze, że w dyskusji wzięli udział również goście - bo na posiedzeniu komisji byli też, oprócz szerokiej reprezentacji ministerstwa edukacji, przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego, Federacji Inicjatyw Oświatowych, federacji związków zawodowych. Także z ust tych osób padały różne pytania i wątpliwości, na które pani minister starała się odpowiedzieć.
Chciałbym również powiedzieć, że ta ustawa była bardzo, bardzo szeroko konsultowana społecznie. Tu mam wypisane bodaj pięćdziesiąt cztery podmioty związane z oświatą, z którymi konsultowana była ta ustawa. Projekty były również przesyłane do rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw dziecka. Wiem też, proszę państwa, że ta ustawa była mocno dyskutowana w Sejmie, gdzie wprowadzono wiele poprawek, także opozycji. Więc pozwala to sądzić, że jest ona wynikiem konsensusu politycznego. I mam nadzieję, że Wysoka Izba znaczącą większością głosów przyjmie tę ustawę. A ustawa, proszę państwa, jest w treści zaproponowanej przez Sejm plus są trzy poprawki, które zgłosiliśmy na posiedzeniu komisji senackiej. Dwie poprawki są takie, powiedziałbym, legislacyjne, poprawiające pewne sformułowania, i jedna dookreślająca termin wprowadzenia pewnych rozwiązań, które się znajdują w ustawie. Tak że te trzy poprawki zostały przyjęte, a jedna legislacyjna została odrzucona.
Szanowni Państwo, na zakończenie jeszcze raz proszę w imieniu komisji o przyjęcie tej ustawy z poprawkami. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Teraz poproszę panią senator Rotnicką o wystąpienie w imieniu Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Proszę bardzo.
Senator Jadwiga Rotnicka:
Panie Marszałku! Szanowna Pani Minister! Wysoka Izbo!
Pragnę państwu przedstawić w imieniu Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej sprawozdanie, opinię komisji o uchwalonej przez Sejm ustawie o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw.
W zasadzie po wystąpieniu mojego przedmówcy, senatora Szaleńca, sprawozdawcy Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, meritum ustawy omawiać nie będę, bo musiałabym to wszystko, co mówił, powtórzyć - a pan senator omówił to bardzo szczegółowo. Przedstawię tylko atmosferę i dyskusję na posiedzeniu komisji, które odbyło się w dniu wczorajszym, to jest 3 lutego 2009 r.
Otóż była zgodność co do tego, że ustawa jest bardzo dobrze przygotowana, większość członków komisji wyraziła opinię, że spełnia ona oczekiwania społeczeństwa, a przynajmniej większości społeczeństwa, iżby obowiązkiem edukacyjnym objąć wcześniejsze roczniki niż dotychczas, to jest aby szkołę rozpoczynały dzieci sześcioletnie. Celem nadrzędnym tej czynności jest przyspieszenie wejścia w pełnię zawodowego życia roczników... Bo młodzież teraz często uzyskuje pełnoletność zawodową w wieku dwudziestu pięciu lat.
Komisja omawiała też sprawy związane z finansowaniem procesu nauczania sześciolatków idących do szkoły, z finansowaniem nauczania przedszkolnego oraz wspominała o ewentualnych ubytkach w kasie samorządowej wynikających ze zwolnień od podatku i opłat poszczególnych nieruchomości szkolnych.
W głosowaniu, w którym 6 senatorów głosowało za, 3 przeciw i 1 wstrzymał się od głosu, komisja podjęła proponowaną uchwałę zawierającą dwie poprawki, które są zapisane w druku nr 431B. Poprawka pierwsza i druga są zbieżne z poprawkami, które przedstawiła - z takimi samymi numerami: 1 i 2 - Komisja Nauki, Edukacji i Sportu.
Komisja wnosi do Wysokiej Izby o to, aby Sejm raczył załączony projekt uchwały przyjąć...
(Głos z sali: Senat.)
Senat. Aby Senat raczył przyjąć ów projekt uchwały. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatorów sprawozdawców - i bardzo proszę, żeby to rzeczywiście nie trwało dłużej niż minutę.
Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytanie?
Proszę bardzo, pan senator Ryszka, pan senator...
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Mam pytanie do sprawozdawcy senatora Szaleńca. Wspomniał pan senator, że ustawa została uchwalona w wyniku konsensusu. O ile wiem, to posłowie PiS głosowali przeciwko. O jaki więc konsensus polityczny chodzi Platformie? Z lewicą tylko. To jest jedno pytanie...
(Głosy z sali: No nie...)
No tak, cały PiS głosował przeciw ustawie, więc to o jakim konsensusie mówimy?
(Głos z sali: Niecały.)
(Senator Sławomir Kowalski: Nie mamy w komisji przedstawicieli lewicy.)
Co do komisji w Senacie, to wiadomo, jakie ma układy. Tu chodzi o to, jak w Sejmie ustawa została przyjęta.
(Głosy z sali: Ale to jest Senat.)
(Senator Andrzej Owczarek: Ale to jest Senat.)
No tak, ale chodzi o konsensus polityczny - tutaj padło to określenie.
(Senator Władysław Ortyl: Niech pan marszałek uspokoi tych gości, bo się odzywają...)
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Proszę o zadanie pytania.)
Druga sprawa, drugie pytanie dotyczy konsultacji podczas tworzenia projektu tej ustawy. Mianowicie, o ile wiem, to stowarzyszenia rodziców, zwłaszcza stowarzyszenie Ratuj Maluchy, stanowczo w tej sprawie protestowały. Było czterdzieści tysięcy protestujących rodziców - tych rodziców, którzy mają takie dzieci - przeciwko zapędzaniu sześciolatków do szkoły. Czyli nie można mówić tu także o żadnym porozumieniu z tymi, którzy są najbardziej odpowiedzialni za dzieci w tym wieku, czyli z rodzicami. To tyle na razie. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Można? Dziękuję.
Mówiłem o w miarę szerokim konsensusie, myśląc o tym, że znacząca część opozycji - rzeczywiście z wyjątkiem Prawa i Sprawiedliwości - poparła tę ustawę. A jeśli chodzi o informacje z posiedzenia komisji, informacje dotyczące przebiegu obrad, to zwróciłem uwagę, że generalnie rzecz biorąc posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie protestowali przeciwko idei obniżania wieku szkolnego - bo głównym przedmiotem sporu są sześciolatki - a już na pewno nie było mowy o zapędzaniu, tak jak tu pan senator powiedział, dzieci wcześniej do szkoły. Krytykowali jedynie przygotowanie rządu do podjęcia tej inicjatywy i do rzeczywistego wprowadzenia sześciolatków do szkół.
Myślę, że te głosy, również Prawa i Sprawiedliwości, zostały w dużej mierze uwzględnione w ustawie. Może Prawo i Sprawiedliwość nie do końca zawierzyło rządowi czy większości parlamentarnej, że te rozwiązania będą pozytywne i rzeczywiście nie wpłyną negatywnie na dzieci, tylko pozytywnie. Ale generalnie, jak mówię, nie byli przeciwko tej idei również, jak sądzę, w większości członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Tak że ja w tym sensie mówiłem o konsensusie, to znaczy chodziło o ideę.
Rzeczywiście dostawałem też e-maile od rodziców przeciwstawiających się ustawie, ale myślę, że oni protestowali przeciwko rozwiązaniom, które pojawiły się w pierwszych wypowiedziach, zanim zostały uwzględnione już na etapie prac sejmowych, czyli przeciwko rozwiązaniom zobowiązującym stuprocentowo rodziców do wysłania dzieci w tym okresie, jaki był wcześniej zapisany. Rodzice uznali, że być może jest to ostateczne rozstrzygnięcie. Ta miękka forma zapisu, jaka dzisiaj jest w ustawie, daje rodzicom możliwość pełnej swobody, jeżeli chodzi o decyzję. I myślę, że ci rodzice, którzy się obawiają, którzy nie zostaną przekonani, że szkoła jest gotowa, po prostu swych dzieci nie poślą. Tak że głos rodziców, którzy mają obawy, również jest uwzględniony w tej ustawie.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Skurkiewicz.
Senator Wojciech Skurkiewicz:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Senatorze, moje pytanie dotyczy w art. 1 pktu 15, czyli art. 14. Jest tam między innymi taki ustęp: "Dziecko w wieku 5 lat obowiązane jest odbyć roczne przygotowanie przedszkolne w przedszkolu, oddziale szkolnym zorganizowanym w szkole podstawowej lub w innej formie wychowania przedszkolnego".
Moje pytanie tyczy się tego ostatniego sformułowania, "w innej formie wychowania przedszkolnego". Co ustawodawca ma na myśli, dokonując takiego zapisu?
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Starałem się to wytłumaczyć, ale być może nie zwrócił pan senator na to uwagi. Konkretne rozporządzenie, które doprecyzuje, co to jest ta "inna forma", będzie przedstawione przez ministerstwo. Być może pani minister jeszcze nam doprecyzuje, co się za tym kryje.
Ja wiem, że kryją się za tym właśnie te małe prywatne przedszkola w mieszkaniach, być może prywatnych. Nie muszą one spełniać aż takich standardów, ale są szczególnie dobrym rozwiązaniem na wsiach, gdzie nie ma infrastruktury. Gdzieś, w jakieś świetlicy albo w mieszkaniu, albo nawet w jakimś budynku prywatnym, może osoba uprawniona prowadzić zajęcia z pięciolatkami w przedszkolu. I to jest właśnie ta "inna forma", nienazwana, bo to mogą być również jakieś przedszkola zakładowe, nieuwzględnione w systemie oświaty. Stąd jest takie bardzo enigmatyczne stwierdzenie, bo pod nim mogą się kryć bardzo różne formy zapewniania opieki i kształcenia dzieciom właśnie pięcioletnim.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Majkowski, proszę bardzo.
Senator Krzysztof Majkowski:
Ja mam jedno krótkie pytanie. Skąd taki pośpiech, Panie Senatorze, jeśli chodzi o uchwalanie tej ustawy?
Senator Zbigniew Szaleniec:
Można wymienić wszystko. Jeden z powodów jest taki, że jesteśmy już wiele, wiele lat spóźnieni w stosunku do...
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: To jeden dzień nas nie zbawi.)
...całej Europy, do krajów rozwiniętych.
Ale jest też jeden bardzo prozaiczny powód. Mianowicie w tej chwili jest znakomita i być może niepowtarzalna przez następne kilka czy kilkanaście lat okazja, bo jest bardzo duży ubytek dzieci w szkołach. Jak nam na posiedzeniu komisji pani minister przedstawiła, średnio opuszcza szkoły osiemset pięćdziesiąt tysięcy dzieci, a przychodzi około pięćset tysięcy dzieci siedmioletnich. Tak więc jest dołek, który może spowodować, że wiele klas będzie zamkniętych, a wielu nauczycieli zwolnionych, przy tym subwencja oświatowa jest taka sama jak w latach ubiegłych. Są pieniądze, są miejsca, są nauczyciele, czyli jest znakomity czas, żeby ustawę wprowadzić właśnie teraz, a nie za dwa, trzy lata, kiedy znowu wrośnie liczba dzieci i będzie to trudniejsze, i być może odsunie to wprowadzenie obniżenia wieku szkolnego o kolejnych kilkanaście lat, a myślę, że tego byśmy nie chcieli
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo, pan senator Wojciechowski.
Proszę bardzo.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku, Wysoki Senacie, Panie Senatorze, według obecnych uregulowań dzieci sześcioletnie mogą już iść do szkoły, według tych, co będą, dzieci sześcioletnie mogą iść do szkoły. A więc na czym polega różnica?
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Różnica polega na tym, że dzisiaj jest to instytucjonalnie zagwarantowane i przygotowane. Dotychczas te dzieci były wtłaczane w klasy, które, zgodnie z tym, o czym mówili rodzice, nie były do końca przygotowane. Dzisiaj daje się sygnał samorządom, że ten kierunek powinien być preferowany, i samorządy się do tego przygotowują. Zresztą z informacji ministerstwa wynika, że samorządy są bardzo zainteresowane w miastach dużych, ale także w bardzo małych miejscowościach, aby właśnie tak się stało. Chodzi o to, że w małych miejscowościach czy gdzieś na wsi, gdzie, powiedzmy, jest ośmioro dzieci siedmioletnich, ta klasa mogłaby być znacznie liczniejsza, gdyby była powiększona o pięcio- i sześciolatków, a miejsca w tych szkołach są. Dlatego ta ustawa ma również zachęcić rodziców do tego, żeby z jej dobrodziejstwa korzystali.
Ale rzeczywiście, ponieważ są protesty i są obawy, lepiej to wprowadzić w sposób miękki. I tak wiemy, że w 2012 r. wszystkie dzieci będą musiały z tego skorzystać.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Pan senator Wojciechowski chciałby uzupełnić pytanie, jak rozumiem.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku, Wysoki Senacie, Panie Senatorze, powiedział pan, że dzisiaj jest to doskonale zinstytucjonalizowane i przygotowane. Rozumiem, że w przyszłości nie będzie.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Będzie, ale, wie pan, musi być jakiś początek. Ministerstwo uznało, że akurat teraz jest bardzo dobry moment, żeby się to stało, bo, jak już tłumaczyłem, jest ten dołek, jeżeli chodzi o liczbę małych dzieci. W tej chwili jest to doskonały moment, żeby się to stało.
Myślę, że co roku będzie lepiej. Warunki powinny być co roku lepsze, bo jedne szkoły będą nabywały doświadczeń, a inne będą podglądały, jak to funkcjonuje w tych szkołach, które już prowadzą takie klasy. Myślę, że wzorce będą pokazywane w mediach, a gminy się do tego przygotują.
Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją, iż potrzeba obniżenia wieku szkolnego naprawdę wynika nie tylko z ekonomicznych względów, ale przede wszystkim stąd, że dzieci są coraz mądrzejsze, coraz szybciej się uczą. Szkoda, żeby te dzieci siedziały w przedszkolach, kiedy mogą rozpocząć proces kształcenia, szybciej skończyć szkołę, szybciej wejść na rynek pracy, stworzyć rodziny i działać dla dobra naszego państwa.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo, pan senator Ortyl.
Senator Władysław Ortyl:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku, Panie Senatorze, w obecnie nowelizowanej ustawie brak jest jakiejkolwiek procedury wyboru organu prowadzącego szkołę - ani nie ma składu komisji konkursowej, ani nie ma procedury czy jakichkolwiek zasad.
Czy pan nie uważa, że to jest jakieś niedopatrzenie w tej ustawie? A tak pan chwalił, że ustawa jest przyjazna małym szkołom, lokalnym społecznościom. Myślę, że nieuwzględnienie lokalnych społeczności, czyli na przykład rad rodziców czy rad sołeckich, czy innych gremiów lokalnej społeczności, jest wielkim błędem. I nie można ustawy w tym obszarze tak nadmiernie chwalić, jak pan to zrobił.
(Senator Zbigniew Szaleniec: Przepraszam, jakiego wyboru?)
Proszę pana, nie ma trybu wyboru organu prowadzącego. Jeżeli samorząd decyduje się dać komuś do zarządzania szkołę, do kierowania szkołę, to nie ma żadnego trybu. Czyli nie wiadomo, w jaki sposób to robić?
Senator Zbigniew Szaleniec:
To jakieś nieporozumienie. Organem prowadzącym jest gmina, na której terenie znajduje się placówka, chyba że jest to szkoła średnia, a wtedy wiadomo, że podlega powiatowi. Tak że tutaj nie trzeba nic ustalać, bo to wszystko wynika z...
(Senator Władysław Ortyl: Znaczy, mnie chodzi o instytucję, która kieruje szkołą, której się powierza szkołę. Nie ma żadnego trybu.)
Nie ma tutaj trybu. Tu jest tylko wymienione, że to mogą być organizacje, osoby indywidualne... Paleta instytucji, które mogą się tym zająć, jest bardzo szeroka i...
(Senator Władysław Ortyl: Nie, nie. Katalog jest, nie zaprzeczam. Tylko w jaki sposób według tej ustawy trzeba dojść do wyboru osoby, która będzie kierowała szkołą, będzie ją prowadziła?)
Czyli zakłada pan, że dwie instytucje mogą się bić o szkołę, tak?
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Mogą, tak.)
No to rzeczywiście...
(Senator Władysław Ortyl: Ja po prostu już...)
To pytanie, powiem szczerze, mnie zaskoczyło. Ciekaw jestem, jak odpowie na nie pani minister. Tak więc proponuję skierować je do pani minister. Rzeczywiście nie braliśmy pod uwagę, że mogą się o to ubiegać dwie instytucje. Myślę, że wtedy zdecyduje rada gminy. W takich sytuacjach poddaje się sprawę pod głosowanie rady gminy. Myślę, że taka jest procedura. Jeżeli się mylę, to pani minister zapewne mnie poprawi.
(Senator Władysław Ortyl: Mówi pan, Panie Senatorze, o rozstrzygnięciu, a nie o procedurze. No nic, dziękuję.)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Kowalski, proszę bardzo.
Senator Sławomir Kowalski:
Dziękuję bardzo.
Panie Senatorze, czy prawdą jest, że zasadnicza różnica między tym, co było do tej pory, chodzi o pójście sześciolatków do klasy pierwszej, a propozycją w tej niewielkiej części zmiany całej ustawy o systemie oświaty jest taka, że do tej pory rodzic musiał mieć badanie z poradni pedagogiczno-psychologicznej i odpowiednią opinię, żeby to dziecko mogło pójść do szkoły, a w tej chwili, po uchwaleniu tej ustawy, nie będzie to konieczne? Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Mój znakomity kolega bardzo mi pomógł w odpowiedzi na pana pytanie. Również tym dotychczasowa sytuacja różni się od tej, która będzie. Dotychczas, tak jak pan senator powiedział, musiały być te badania, a od tej chwili tych wymogów już nie będzie. Tak że dziękuję za to pytanie.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo, pan senator Wojciechowski chce kontynuować...
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Panie Senatorze!
Jak rozumiem, obecnie do szkoły idą te dzieci, które są w stanie temu sprostać, a w przyszłości pójdą wszystkie: te, które są w stanie sprostać w tym wieku obowiązkowi szkolnemu, i te, które nie będą w stanie sprostać temu obowiązkowi.
Chciałbym zadać pytanie dotyczące subwencji oświatowej dla tych szkół, które będą przekazywane przez organ prowadzący osobom fizycznym czy jakimś związkom... Nie będę już wchodził w szczegóły. Jaki będzie poziom subwencji oświatowej w tychże szkołach? Dziękuję.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Jeżeli chodzi o pierwszą kwestię, czy dzieci, które będą mogły sprostać... Nie ma tu takiego podziału. Chodzi o te dzieci, które rodzice zdecydują się tam wysłać. Nie ma tu jakichś badań i rodzice uznaniowo mogą ocenić, czy dziecko poślą, czy nie. Ja sądzę - i pani minister, mam nadzieje, to powtórzy - że ustawodawca uważa, że wszystkie nasze dzieci sześcioletnie są dzisiaj w stanie sprostać wymogom szkoły podstawowej. Jest tutaj pewien okres przejściowy, kiedy to rodzice będą podejmowali te decyzje, ale jeszcze raz podkreślę: uważam, że sprostać temu mogą wszystkie dzieci.
Jeżeli chodzi o subwencję, to przede wszystkim subwencja jest przekazywana gminom, a dopiero gminy dzielą to na szkoły, również prywatne. Subwencja jest dzielona, tak jak zawsze, na ucznia, czyli jakie zapotrzebowanie dana gmina zgłosi do ministerstwa w odpowiednim czasie w oparciu o dane statystyczne dotyczące tego, ile ma dzieci, taką subwencję, obliczoną według odpowiedniego wzoru, dostanie. Tę subwencję potem dzieli na swoim terenie na poszczególne szkoły. Większość gmin robi tak, że bierze pod uwagę liczbę dzieci w danych szkołach i przeznacza proporcjonalną do tego subwencję.
Jeżeli chodzi o szkoły prywatne czy niepubliczne, to tutaj są pewne zapisy ustawowe, które mówią, jaką wysokość subwencji można przekazać tym szkołom. Jest to oparte na odpowiednich przepisach i jest to wartość stała i niezależna od widzimisię kogokolwiek, taka, jaka wynika z liczby uczniów w danej szkole.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zadać pytanie?
(Senator Czesław Ryszka: Tak, Panie Marszałku.)
Proszę bardzo, pan senator Ryszka.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Senatorze, mam takie pytanie: czy potwierdzi pan opinię, że jeżeli teraz, w ciągu tych kilku lat, dzieci sześcioletnie pójdą do szkoły, to wkrótce także pięciolatki zobliguje się do podjęcia nauki przedszkolnej?
(Senator Kazimierz Kleina: To czterolatki też...)
(Senator Jadwiga Rotnicka: Będą miały...)
(Wesołość na sali)
Pytam, czy pan potwierdza taką opinię. Nie wiem, co w tym jest śmiesznego. Rodzice się obawiają, że sześciolatki pójdą do szkoły, a wkrótce, za kilka lat, pięcioletnie dzieci będą miały obowiązek przedszkolny, czyli jakby tej dzisiejszej zerówki. Czy o tym się mówi?
Senator Zbigniew Szaleniec:
Tak, to wynika wprost z ustawy. Od 2011 r. wszystkie dzieci obowiązkowo będą musiały przejść tak zwane roczne przygotowanie przedszkolne. Ale proszę tego nie wiązać z obecną zerówką, bo obecna zerówka jest wpleciona w proces edukacji już na poziomie szkół sześcioletnich. Czyli kiedyś jakby przygotowywano już dzieci sześcioletnie do szkoły. To będzie roczne przygotowanie, czyli taka forma przystosowania dzieci do życia w grupie. Chodzi o to, żeby to przejście do szkoły było łatwiejsze niż wtedy, gdyby te dzieci nie chodziły do przedszkola. Ja myślę, że należy to uznać za wielki plus. 97% sześciolatków korzysta z tych zerówek i taka sama liczba dzieci na pewno będzie mogła skorzystać z przedszkoli. To jest wielka wartość, którą należy tu podkreślić i tylko pochwalić.
Senator Czesław Ryszka:
To jest taka wartość, że... Kiedyś, w peerelu broniliśmy się, żeby nie zabierano naszych dzieci do przedszkoli, a teraz będzie to już obligatoryjne. Pięcioletnie dziecko...
(Senator Ryszard Bender: Tak jest. Jak do wojska.)
To jest po prostu... To jest śmieszne.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Ponieważ nie widzę więcej...
(Senator Zbigniew Szaleniec: Czy mogę? Bo to trochę komentarz, trochę pytanie.)
Tak, proszę bardzo.
Senator Zbigniew Szaleniec:
Proszę państwa, mam nadzieję, że to jest bardzo skrajny pogląd. Przedszkole to jest uzupełnienie wychowania, a nie jakieś zabieranie dzieci. Tam dzieci są kilka godzin, w domu zaś kilkanaście. Chcę też panu senatorowi powiedzieć, że masa dzieci trzyletnich i czteroletnich chodzi do przedszkola nie dlatego, że jest jakiś nakaz, tylko dlatego, że rodzice chcą tam te dzieci zaprowadzać. I bardzo dobrze. Wiem, że brakuje miejsc w przedszkolach. Tak że cieszę się, że tych miejsc będzie więcej i że więcej dzieci będzie mogło z tego skorzystać.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo, jeszcze senator Ryszka.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Senatorze, czy potwierdzi pan badania Akademii Świętokrzyskiej, że dzieci, które chodziły tylko do przedszkola, są o wiele lepiej przygotowane do nauki w szkole podstawowej niż dzieci, które chodziły do zerówki?
Senator Zbigniew Szaleniec:
Nie znam opracowania akademii, o której pan mówi, ale znam inne opracowanie, przynajmniej dla mnie bardziej wiarygodne. Jest to opracowanie "Sześciolatki w Polsce. Raport 2006. Diagnoza badanych sfer rozwoju" pod redakcją pani Aldony Kopik, Kielce 2007 r. Przebadano trzydzieści cztery tysiące dwieście dwadzieścioro pięcioro dzieci urodzonych w 2000 r., które w kwietniu i maju 2006 r. kończyły roczne przygotowanie przedszkolne. Autorzy badań stwierdzili, że nie można jednoznacznie powiązać rodzaju placówki z prezentowanym przez dzieci poziomem zdolności motorycznych, a różnice w ogólnym przygotowaniu do rozpoczęcia nauki pomiędzy dziećmi uczęszczającymi do przedszkoli a dziećmi uczęszczającymi do oddziałów przedszkolnych przy szkołach są minimalne. Dzieci kończące roczne przygotowanie przedszkolne, bez względu na rodzaj placówki, są dobrze przygotowane do podjęcia nauki. To jest opinia, która znalazła się w materiałach sejmowych, i która, jak sądzę, odpowiada na pytanie pana senatora. Według badań nie ma różnicy. Do tej pory wiele zerówek funkcjonowało w szkołach, zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie nie ma przedszkoli, tworzono takie zespoły przedszkolno-szkolne. Te wyniki badań nie potwierdzają tego, o czym pan senator mówi, ale przyznaję się, że ja nie znam opinii, o której pan wspomniał.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pytania zostały wyczerpane.
Projekt tej ustawy został wniesiony przez rząd, a także przez obywateli. Do prezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister edukacji.
Poproszę panią minister Hall o zabranie głosu.
Minister Edukacji Narodowej Katarzyna Hall:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Bardzo wyczerpująco została tu przedstawiona cała ustawa, tak że myślę, że już nie warto pewnych rzeczy powtarzać. Chciałabym odnieść się do pytań, które padły, żeby ewentualnie rozwiać jakieś wątpliwości i coś jeszcze dopowiedzieć.
Inna forma wychowania przedszkolnego zostaje w tej chwili w tym projekcie ustawy dopisana do katalogu różnego rodzaju placówek oświatowych. Ta kategoria została wprowadzona do ustawy, można powiedzieć, już dwie nowelizacje temu, bo to było jeszcze w 2007 r., ale była dopisana tylko w jednym miejscu, a w tej chwili jest uzupełnione to wyliczenie, tam, gdzie są przedszkola, są dopisane również inne formy. Jest delegacja ustawowa, która daje ministrowi możliwość dokładnego zdefiniowania, jak mogą być zorganizowane te inne formy. Do projektu ustawy dołączyliśmy również projekt rozporządzenia, które nowelizuje to szersze powiedzenie o tych innych formach, dlatego że w ustawie zmieniamy sytuację. W tej ustawie nowelizującej ustawę o systemie oświaty z 2007 r. było napisane, że w tych innych formach będzie można realizować część podstawy programowej wychowania przedszkolnego. Ponieważ chcieliśmy, żeby wszystkie dzieci były w jednakowy sposób przygotowywane do szkoły, czyli żeby miały możliwość osiągania tych samych efektów edukacyjnych, proponujemy, aby w tych innych formach też była realizowana cała podstawa programowa. Uważam za szalenie ważne to, że bez względu na to, czy to jest taka forma, że jest pięcioro czy dziesięcioro dzieci, czy to jest taka forma, że jest dwadzieścioro pięcioro dzieci jak w takim typowym dużym przedszkolu, efekty edukacyjne mają być te same, czyli dzieci mają być dobrze przygotowane do szkoły. To jest obecnie cel wychowania przedszkolnego, żeby po prostu to dziecko dobrze się czuło w szkole, umiało funkcjonować w grupie, nie miało jakichś ewentualnych problemów, trudności, deficytów, żeby to wszystko wyrównać na tym etapie przedszkolnym, żeby dziecko czuło się pewnie, było dobrze przygotowane do tej nauki czytania, pisania, która w szkole odbywa się już w taki usystematyzowany sposób, żeby mogło sprawnie, szybko przejść przez ten proces edukacyjny, potem dobrze sobie radzić.
W związku z tym chcemy, aby całość podstawy programowej była realizowana również w tych innych formach. I to jest ta główna zmiana, która tu ma miejsce. Dopisujemy inne formy do kategorii ustawowych i w odniesieniu do każdej formy edukacji przedszkolnej zapisujemy zobowiązanie do realizowania całości podstawy programowej. Uważam to za szczególnie ważne w tej propozycji zmiany rozporządzenia. Tam wręcz stwierdzamy, że w takiej małej formie, gdzie jest kilkoro dzieci, wystarczy nawet dwanaście godzin w tygodniu, żeby sprostać tym wymaganiom. Bo jak jest kilkoro dzieci, to jest indywidualizacja tej edukacji. Te inne formy są przewidziane przede wszystkim dla rodzin, które tradycyjnie nie miały takiej potrzeby, żeby na dziesięć godzin dziennie oddawać dziecko pod opiekę. Kwestia opieki w takich pełnowymiarowych przedszkolach dotyczy rodzin pracujących, które nie mają czasu, ale w przypadku, powiedzmy, rodzin wielopokoleniowych, w których to dziecko miało zapewnioną opiekę domową, chodzi tylko o ten efekt edukacyjny, żeby tych kilka godzin dziennie dziecko mogło uczyć się funkcjonować w grupie i właśnie realizować pewne konkretne zadania edukacyjne, a jak najwięcej czasu spędzać w rodzinie. To jest forma przewidziana właśnie dla rodzin, dla regionów, gdzie dotychczas tradycji korzystania z takiej pełnowymiarowej, że tak powiem, opieki przedszkolnej nie było. Tak że tyle o innych formach.
Druga kwestia. Dzisiejsza ustawa nie tylko mówi, że dyrektor szkoły może przyjąć sześcioletnie dziecko wtedy, kiedy uzyska pozytywną opinię w poradni psychologiczno-pedagogicznej, ale dodatkowo mówi, że może być to tylko i wyłącznie dziecko urodzone przed 1 września, czyli takie, którego data urodzenia przypada w początkowych miesiącach roku, które już skończyło tych sześć lat, a jeśli urodziło się w końcowych miesiącach roku, to nie. Tak więc my, po pierwsze, nie wymagamy w tej ustawie badania psychologiczno-pedagogicznego, tylko wymagamy ewentualnego poprzedzenia tego takim wychowaniem przedszkolnym, wymagamy przygotowania przedszkolnego, a po drugie, rozszerzamy tę kategorię na wszystkie dzieci, które kończą w danym roku kalendarzowym sześć lat, czyli nie tylko urodzone przed wrześniem, ale również i później. Tak że ta wolność dla rodzica daje tę pewność, że to rodzic jak gdyby zapozna się z warunkami opieki i edukacji w szkole i że jak gdyby w taki naturalny sposób w tym okresie przejściowym te oczekiwania rodziców wpłyną na poprawę warunków w szkołach. Liczymy jednak na to, że rzeczywiście szkoła... Bo to nie jest tak, że dziecko nagle ma sprostać czemuś, tylko to szkoła musi dostosować swoje metody pracy do dzieci młodszych. Pamiętajmy bowiem, że są kraje, jest wiele takich krajów, w których rzeczywiście ten obowiązek szkolny zaczyna się wcześniej, na przykład nawet w wieku pięciu lat, nie tylko sześciu, ale wtedy metody pracy tej szkoły są, można powiedzieć, bardziej przedszkolne. To szkoła ma pracować w sposób bardziej przyjazny, odpowiednio dostosowując swoje metody pracy do potrzeb dzieci w danym wieku. Bo oczywiście również te dzieci w wieku przedszkolnym w przedszkolach się edukują, ale stosowane są inne metody niż w przypadku dzieci starszych. Inaczej się wykłada na studiach młodym ludziom, a inaczej się uczy w przedszkolu. Wszędzie się uczymy, ale do wieku dziecka dostosowujemy metody pracy.
Jest skądinąd ciekawy pomysł, że można by powierzać zadanie publiczne, jakim jest prowadzenie szkoły, w drodze konkursu. Takie możliwości wynikają z innych przepisów, na mocy których różnego rodzaju zadania publiczne, na przykład z zakresu pomocy społecznej, się powierza w ten sposób. I myślę, że w różnych szczególnych przypadkach zadanie publiczne może być przez samorząd powierzane w formie konkursu. Na przykład samorząd ma jakiś budynek, który chce, żeby zagospodarować na cele edukacyjne. Samorząd lokalny ma prawo ogłosić konkurs na to, kto w tym budynku chciałby realizować jakieś zadania edukacyjne, konkurs na tego rodzaju zadanie publiczne, odpowiednio to określić zależnie od swoich potrzeb. To nie wyklucza takiej możliwości, bo na mocy innych przepisów samorząd terytorialny może ogłaszać różnego rodzaju konkursy na zadania publiczne.
W tej ustawie przewidzieliśmy taką sytuację, że szkoła już istnieje i pojawia się jakiś pomysł, że jakiś podmiot chce ją przejąć, żeby ustrzec przed likwidacją. Bo najczęściej takie małe szkoły, w których jest niewielu uczniów... No, bywa tak, że samorząd z powodu racjonalizacji sieci szkolnej podejmuje uchwałę o likwidacji szkoły. I chodzi o to, żeby zamiast podejmować uchwałę o likwidacji, kiedy faktycznie nie mamy zamiaru likwidować szkoły, bo jest ktoś chętny do jej poprowadzenia, żeby po prostu nie straszyć likwidacją, gdy nie chcemy zlikwidować, podjąć uchwałę o przekazaniu. A jakiemu podmiotowi rada gminy czy rada odpowiedniego szczebla samorządu terytorialnego by chciała ją przekazać, to, jak wyłoni ten podmiot, skąd się on w ogóle weźmie... Bo może być tak, że rada by chętnie przekazała, ale w ogóle nie ma komu. Może też być taka sytuacja, że chcemy zlikwidować i w ogóle nie ma żadnego takiego podmiotu. Więc jak ta gmina by ewentualnie to ogłaszała, szukała tych chętnych... Być może i w taki sposób. Ale tu w tym momencie rzeczywiście nie przewidzieliśmy tego typu procedury.
Ja myślę, że w ogóle po raz pierwszy wprowadzamy do stanu prawnego taką kategorię, jaką jest przekazanie szkoły do prowadzenia. Tu staraliśmy się przewidzieć wiele szczegółów. Najpierw, w tym pierwszym projekcie to było bardzo wąsko zapisane, chyba w dwóch punktach było to zawarte. Po wpływem dyskusji, konsultacji, uwag, w tym organizacji i związków zawodowych, lista tych punktów opisujących to przekazanie dość mocno się rozrosła. I myślę, że dopiero wtedy, kiedy zaczną występować pierwsze takie przypadki przekazania szkoły na podstawie tych przepisów, będziemy to monitorować. Być może pojawi się potrzeba dalszego doprecyzowywania tych przepisów, być może rzeczywiście również uzupełnienia ich o to, że może to się odbywać w drodze konkursu. Ale pewnie życie musi pokazać, jak ta kategoria w ogóle zafunkcjonuje, na ile szeroko i samorządy, i organizacje zechcę z tego korzystać, bo jest to coś zupełnie nowego w prawie. Co prawda mamy w Polsce pięćset osiemdziesiąt szkół publicznych prowadzonych przez inne podmioty. Dotychczas najczęściej odbywało się to po likwidacji. Następowała likwidacja i tworzył się zupełnie nowy podmiot, który przeżywał zresztą różne trudności, bo na przykład przynajmniej przez cztery miesiące nie miał finansowania. Tu chcemy, żeby to finansowanie było płynne, żeby ułatwić takie płynne przejście w tę nową sytuację.
Jak mówię, staraliśmy się uwzględniać różne uwagi, pewnie uwag dalej jest dużo. Ale trzeba od czegoś zacząć i pewnie obserwować, jak ta kategoria zafunkcjonuje. Być może tego typu pomysły również będą mogły mieć zastosowanie w przyszłości w tej procedurze.
Jeszcze jedna sprawa, która tu została poruszona, to właśnie kwestia pięciolatków. Chcę tu dobitnie podkreślić, że proponujemy już od 1 września 2009 r. prawo każdego pięciolatka do edukacji przedszkolnej. Nie jest to obowiązek, ale prawo. Jeżeli rodzice chcą, mogą zwrócić się do odpowiedniej jednostki samorządu i muszą zyskać dostęp do edukacji przedszkolnej...
(Senator Ryszard Bender: Ale od 2011 r. to będzie obowiązek.)
Tak, ale z tego punktu widzenia, że od 2012 r. wprowadzamy obowiązek szkolny dla sześciolatków. Uważam, że bezwzględnie edukacja szkolna powinna być poprzedzona przygotowaniem przedszkolnym. Czyli na razie przez kolejne trzy lata będzie prawo pięciolatka do przedszkola i możliwość wyboru rodzica, czy chce posłać do szkoły dziecko sześcioletnie, ale realizowane tylko wtedy, kiedy to dziecko chodziło wcześniej do przedszkola. Rodzic, który rozważa posłanie swojego dziecka do szkoły jako sześciolatka, będzie mógł skorzystać z prawa pięciolatka do przygotowania przedszkolnego. Najpierw przygotowanie przedszkolne, a potem edukacja szkolna. Zobaczymy, w jakim tempie obywatele będą korzystać z tego prawa, i z prawa pięciolatka do przedszkola, i z prawa wyboru, czy dzieci mogą pójść do szkoły jako sześciolatkowie. To są dwa prawa: jedno wtedy, kiedy dziecko ma pięć lat, drugie wtedy, kiedy ma sześć. Będziemy patrzeć, jak wielu rodziców dobrowolnie z tego korzysta i wtedy, kiedy ten obowiązek nastąpi, będziemy wiedzieć, jak dużo osób przez te pierwsze trzy lata samodzielnie podejmie taką decyzję.
Będziemy ten proces monitorować, ponieważ posłowie dodatkowo w trakcie dyskusji sejmowej zaproponowali i wprowadzili do ustawy taki zapis, że minister edukacji powinien rokrocznie w Sejmie przedkładać sprawozdanie, w jakim tempie to postępuje, jak ten proces zmiany działa. Rzeczywiście jest to taka zmiana, która wymaga monitorowania, wymaga obserwowania, jak ta rzeczywistość szkolna się zmienia, jak się przystosowują szkoły, jaki odsetek rodziców chce korzystać z danych im praw. Bo pewnie będzie taka refleksja parlamentu, że jeśli okaże się, że za dwa lata, nie wiem, 80% dzieci, rodziców, już korzysta z tego prawa, to będzie jasne, że ten obowiązek w sposób naturalny zaczyna wchodzić w życie. Jeśli się okaże się, że jest wręcz przeciwnie, że mały odsetek korzysta, to być może pojawi się wówczas pomysł, żeby to na kolejne lata rozłożyć, żeby w tym 2011 r. nie wystąpiła jakaś duża kumulacja tych dzieci.
Jest to proces wymagający starannego monitorowania i mam wrażenie, że zapis ustawowy o tym, że mamy liczyć te dzieci, sprawozdawać, informować, zabezpiecza przed tym, żeby nic nie umknęło uwadze, żebyśmy wiedzieli, jak ten proces przebiega. Dopiero jest rok 2009, będzie nabór dzieci do przedszkoli i szkół podstawowych w 2009 r., potem w 2010 r. będziemy patrzeć, jaki odsetek dzieci poszedł do szkół w tym wieku, a potem dopiero będzie rok 2011 i 2012. Tak więc będzie to proces w pełni monitorowany.
Myślę, że w ten sposób wyczerpałam kwestie, które starałam się przynajmniej wynotować w trakcie zadawania pytań. Jestem do dyspozycji, jeżeli trzeba jakieś kolejne jeszcze kwestie wyjaśnić, przybliżyć.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Pani Minister.
Pierwsze pytanie - pan Waldemar Kraska i potem kolejno panowie Skurkiewicz, Ortyl i Gruszka...
(Senator Czesław Ryszka: I jeszcze Ryszka.)
Tak, Gruszka i Ryszka. A po tej stronie sali nikt nie ma pytań do pani minister.
(Głos z sali: Bo to wszystko jest jasne.)
(Rozmowy na sali)
Wszystko jest jasne, dobrze. (Wesołość na sali)
Pan senator Wojciechowski - zapisałeś?
(Senator Sekretarz Waldemar Kraska: Zaraz zapiszę.)
W takim razie proszę, pan senator Kraska. Proszę bardzo, pierwsze pytanie.
Senator Waldemar Kraska:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pani Minister, mam takie oto pytanie. Samorząd może przekazać szkołę liczącą nie więcej niż siedemdziesięciu uczniów. Najczęściej przekazuje takie szkoły, które są, brzydko mówiąc, nierentowne, to znaczy takie, do których samorząd musi dopłacać. Jak pani myśli, czy osoba fizyczna lub prawna przejmująca taką szkołę nie będzie na tej szkole traciła? Czy ona będzie wypracowywała sobie jakiś zysk i jaki to będzie mechanizm?
I drugie pytanie. W ustawie mamy zapisane, że z chwilą przejęcia takiej szkoły przez osobę prawną, taka osoba prawna będzie zobowiązana zaproponować nauczycielom nowe warunki pracy i płacy. Rozumiem, że na starych warunkach nie można pracować w takiej szkole.
I jeszcze jedno pytanie. Czy w takiej szkole będzie obowiązywała Karta Nauczyciela? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pani Minister, proszę bardzo.
Minister Edukacji Narodowej Katarzyna Hall:
Ta liczba siedemdziesięciu uczniów wzięła się z poprawki, zgłoszonej w Sejmie, żeby w sposób bardziej konkretny i wyrazisty zapisać naszą intencję, że rzecz dotyczy małych szkół. Zasady utrzymania są takie, że szkoła publiczna prowadzona przez inny organ niż samorządowy otrzymuje co miesiąc dotację, która jest równa iloczynowi liczby uczniów i średniego kosztu kształcenia ucznia w szkole danego typu na terenie danej jednostki samorządu. Czyli przykładowo gmina w wypadku szkoły podstawowej musi sobie policzyć średni koszt kształcenia w szkole podstawowej i co miesiąc otrzymywać informację, ilu uczniów ma szkoła przejęta przez ten inny podmiot, i stosownie do liczby uczniów na każde dziecko przekazywać ten średni koszt kształcenia w gminie w szkole podstawowej. Jeżeli szkoła przekazana miała dotychczas ten koszt wyższy niż średni, to można powiedzieć, że budżet tej szkoły będzie dość ciasny. Może się też okazać, że on jest mniej więcej równy średniej. Nowością jest to, że jest to płynne, że nie trzeba czekać. Od pierwszego dnia po przekazaniu szkoły przekazywane są dotacje, czyli ten podmiot ma pewien budżet i musi sobie zrobić odpowiednią kalkulację. Oczywiście przed podpisaniem umowy o przekazaniu ten nowy podmiot będzie miał informacje, jak się kształtują średnie koszty. Pewnie musi sobie zrobić biznesplan, na ile mu się to wszystko zbilansuje.
Karta Nauczyciela dotyczy wszystkich nauczycieli, również zatrudnionych w szkołach publicznych prowadzonych przez inne podmioty, nie tylko przez samorządy, również nauczycieli zatrudnionych w szkołach niepublicznych. Ale dotyczy nie w całości, dotyczy na przykład w części związanej z awansem zawodowym, z emeryturami, dotyczy praw i obowiązków każdego nauczyciela. Sposób zatrudniania nauczycieli w placówkach samorządowych jest natomiast nieco inny i nie wszystkie odnoszące się do tego stosunku pracy przepisy szczegółowe, takie jak na przykład dokładne przepisy o wysokości wynagradzania, dotyczą zatrudniania nauczycieli w tamtych szkołach.
Logiczne jest, że ten nowy podmiot... Są takie przepisy kodeksu pracy, które umożliwiają... Czasami podmioty przekazują sobie się jakieś miejsca pracy o zupełnie innej naturze. Zawsze wtedy musi się odbyć coś takiego, że ten nowy podmiot przedstawia nową ofertę. Pracownik może na przykład powiedzieć: ja nie ufam, w ogóle nie chcę przejść do nowego pracodawcy, chcę być pracownikiem samorządowym. I po to są te zapisy. Jeżeli nauczyciel się uprze i powie, że on chce pracować w samorządzie, że nie chce przejść do nowego pracodawcy, to albo od swojego poprzedniego pracodawcy samorządowego dostanie ofertę przeniesienia do innej szkoły lub placówki tego samorządu - może być taka potrzeba, może akurat, nie wiem, w innej szkole ktoś o tej samej specjalności odchodzi na emeryturę i tego pracownika można przesunąć, przenieść - albo dostaje odprawę dokładnie w takiej samej wysokości jak wtedy, gdyby ta placówka była likwidowana. Ten pracownik wie w momencie, kiedy otrzymuje informację, że szkoła ma być przekazywana do innego podmiotu, że może mieć wybór: biorę odprawę albo pytam o ofertę przeniesienia do innej placówki, albo rozmawiam z nowym podmiotem o warunkach, jakie mi zaproponuje.
Mogą być bardzo różne sytuacje i te warunki też mogą być różne. Może się okazać, że jest nieco korzystniej, nieco mniej korzystnie - tak się może zdarzyć. Ale musi to być świadomy wybór i świadoma zgoda. Bywają i takie sytuacje, że w takiej małej szkółce nauczyciele się podejmą wykonywać dodatkowo jakieś inne obowiązki, na przykład związane z administracyjną obsługą szkoły. Jak to jest nieduża szkoła, to pewne czynności wykonywane do tej pory przez kogoś innego nauczyciele mogą podjąć dodatkowo, coś dodatkowo jeszcze na rzecz szkoły wykonywać, i w ten sposób mieć podobnej wysokości wynagrodzenie. To jest kwestia do omówienia z nowym pracodawcą. I taka jest tu różnica. Część punktów Karty dotyczy tych nauczycieli, część nie. Musi być dokładna oferta i informacja, żeby nauczyciel wiedział, czy chce przejść, czy woli raczej z samorządem rozmawiać.
26. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu