7. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję pani minister.
Pan senator Korfanty chce uzupełnić.
Senator Bronisław Korfanty:
Jedno pytanie uzupełniające, Pani Minister.
Gdyby pani miała dzisiaj to procentowo ocenić, to jakie szanse miałby ten Wrocław?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Krótkie pytanie, krótka odpowiedź.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Mamy w tej chwili na stole negocjacyjnym trzy miasta. Szanse Wrocławia oceniamy po tych pracach, które wykonaliśmy, na 40%. 40% to oczywiście mniej niż połowa, ale pozostałe 60% jest podzielone na dwie części, na dwa miasta.
(Głos z sali: Jakie?)
Wiedeń i Budapeszt.
Tak że te szanse nie są, naszym zdaniem, słabe, ale nie należy nie doceniać konkurentów. Według naszych ocen szczególnie poważnym konkurentem jest Budapeszt.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Ryszka, proszę bardzo.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Mam pytanie o uregulowania prawne w Unii Europejskiej, Pani Minister. Otóż w trakcie prezydencji portugalskiej Trybunał Praw Człowieka w Luksemburgu ukarał Francję za to, że kobieta lesbijka nie mogła adoptować dziecka. Prawo francuskie oczywiście tego zabrania. W uzasadnieniu Trybunał wskazał, że nie wolno dyskryminować nikogo ze względu na orientację seksualną.
Co pani minister o tym sądzi? Czy nie uważa pani, że wyrok Trybunału w Luksemburgu będzie precedensem i w podobnych sprawach to orzeczenie zostanie narzucone innym krajom? Czy pani minister nie uważa, że Europejski Trybunał Praw Człowieka zamiast sprawdzać przestrzeganie prawa, to je tworzy? Jak polski rząd zamierza bronić się przed podobnymi wyrokami? Ja przypomnę, ze Francja się nie obroniła. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Dziękuję za pytanie. Chciałabym odpowiedzieć w dwóch częściach na to pytanie pana senatora. W jednej może bardziej faktograficznej, w drugiej wynikającej bardziej z mojego doświadczenia związanego z moim pobytem w Szwecji.
Mówiąc o Trybunale Praw Człowieka, pan senator mówi, jak rozumiem, o Trybunale w Strasburgu?
(Senator Czesław Ryszka: Nie, w Luksemburgu.)
Czyli chodzi o Europejski Trybunał Sprawiedliwości?
(Głos z sali: Tak.)
Europejski Trybunał Sprawiedliwości, nie Trybunał Praw Człowieka?
Są dwie możliwości: może to być Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, albo Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Nie znam żadnej formy pośredniej.
(Głos z sali: ETS.)
ETS, tutaj mi podpowiada pan senator.
(Senator Czesław Ryszka: Ale mogłem pomylić, czy to był Strasburg, czy Luksemburg.)
W takim razie mówimy...
(Głos z sali: Ale pytanie ma taką samą wagę.)
(Senator Czesław Ryszka: Moim zdaniem to był Europejski Trybunał Praw Człowieka.)
Ja po prostu chcę tylko wyjaśnić, dobrze zrozumieć pana pytanie.
Dyskusja na ten temat jest, jak wiemy, bardzo istotna i bardzo kontrowersyjna. Ja tej dyskusji w żadnym wypadku nie chciałabym pomniejszać. To, w jakim stopniu instytucje Unii Europejskiej mogą wpływać na uregulowania prawne związane z obszarami, które nie podlegają prawodawstwu unijnemu tutaj u nas w kraju, w Rzeczypospolitej Polskiej, jest sprawą istotną. Myślę, że dla wielu osób, jeżeli nie dla większości, jest sprawą bardzo istotną obrona naszych uprawnień w tych obszarach, które polityce unijnej nie podlegają. Tutaj nie ma, moim zdaniem, obaw co do tego, że nagle te obszary zostaną rozszerzone na kwestie związane ze światopoglądem czy z polityką rodzinną. Rozumiem jednak, jaki jest podtekst pana obaw i nie staram się, jak mówię, umniejszać tych obaw, bo one są ogólnie związane z procesem zmian obyczajowych.
Oczywiście są pewne procesy modernizacyjne, pewne negatywne czy pozytywne zmiany obyczajowe i to są procesy nie tyle związane z Unią Europejską, ile procesy, które się na całym świecie dzieją. Tak że, moim zdaniem, winienie Unii Europejskiej czy obawa, że te zmiany będą przychodzić z Unii Europejskiej, są nieuzasadnione.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pierwsza ławka, cicho! Poproszę o ciszę panów senatorów.)
A teraz w tej drugiej części odpowiedzi chciałabym opowiedzieć taki drobny epizod, który mnie osobiście bardzo dużo dał do myślenia. Ja jakiś czas studiowałam w Szwecji i tam się dowiedziałam o czymś, co mnie absolutnie zaszokowało, ponieważ my mamy takie wyobrażenie o Szwecji, prawidłowe lub nieprawidłowe, to nie jest istotne, jako o kraju obyczajowo bardzo liberalnym. I tam dowiedziałam się na przykład o pewnych kwestiach związanych właśnie z adopcją dzieci. Nie wiem, czy pan się orientuje, dla mnie to było zaskoczenie, że w Szwecji osoba samotna, niezależnie od orientacji seksualnej, nie może adoptować dziecka. A w Polsce to jest możliwe. Osoba samotna, niepozostająca w związku małżeńskim, może adoptować w Polsce dziecko, proszę mnie skorygować, jeżeli jestem w błędzie, natomiast w Szwecji coś takiego jest niemożliwe.
Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że kwestie związane z prawami z zakresu prawa rodzinnego, obyczajowego dalej są regulowane na poziomie krajowym i tutaj nic się... Tak jak mówiłam, obaw nie pomniejszam, ale uważam, że nie ma obawy o to, że Unia Europejska będzie ingerowała w prawo rodzinne.
Senator Czesław Ryszka:
Ale Francja, Pani Minister, ma prawo krajowe, według którego lesbijka nie może adoptować dziecka. Wyrok Trybunału był taki, że ona musi dostać to dziecko. To niech pani nie mówi, że prawo krajowe będzie ponad wyrokami unijnymi.
Druga sprawa. Może jeszcze inny przykład...
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Ale to było w trybie uzupełnienia, więc dozwoliłem. Teraz jednak mamy kolejkę: najpierw pan senator Bender, potem Kieres i potem pan senator będzie zadawał kolejne pytania.
Proszę bardzo.
Senator Ryszard Bender:
Pani Minister, może mi się wydaje, ale pani się uchyliła od pytania pana senatora Andrzejewskiego w sprawie wagi dla nas ogromnej, w sprawie gazociągu podmorskiego pod dnem Bałtyku. Pani przekaże odpowiedź panu senatorowi na piśmie, ale my będziemy musieli chyba do tego pisma zaglądnąć. Skoro tak pięknie się układa współpraca z prezydencją portugalską, to czy Rada Ministrów, czy pani instytucja, próbowały, że tak powiem, tę sprawę gazociągu tej prezydencji podsuwać, wykazywać niebezpieczeństwo. W Radzie Europy udało się nawet namówić jeden z tamtejszy klubów, mianowicie European Democrat, żeby w jego imieniu wystąpić i zapytać o to, czy niebezpieczeństwo to istnieje i czy ono będzie monitorowane. A więc jest ta sprawa gazociągu. Czyście męczyli, w niekoniecznie złym znaczeniu tego słowa, prezydencję w tej materii?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Co z tym męczeniem, Pani Minister?
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
No, są tacy, co lubią męczyć, i są tacy, co nie męczą. Chciałabym podkreślić, tak jak już wspomniałam wcześniej w mojej odpowiedzi, że zgodnie z decyzją marszałka, związaną z odpowiedzią na pytanie senatora Andrzejewskiego, dostarczymy tych szczegółowych odpowiedzi, bo myślę, że tutaj trzeba rozmawiać o szczegółach, na piśmie. Moim zdaniem nie można mówić o kwestii gazociągu w oderwaniu od całej kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Chciałabym zauważyć, że Urząd Komitetu Integracji Europejskiej działa na poziomie horyzontalnym, obejmując kwestie dotyczące gazociągu w ramach całej polityki związanej z bezpieczeństwem energetycznym. Tak że ta odpowiedź zostanie oczywiście dostarczona.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Kieres, proszę bardzo.
Senator Leon Kieres:
Pani Minister, sugerując powrót do tego problemu, może w pracach pani i pani urzędu, mianowicie problemu relacji między europejską konwencją praw człowieka i podstawowych swobód z 1950 r. a statusem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz statusem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości... Po pierwsze, nie wolno mylić tych dwóch instytucji, a po drugie, nie można mylić naszego członkostwa w Unii z członkostwem w Radzie Europy. O ile mnie pamięć nie myli, problematyka praw podstawowych jest uregulowana w konwencji i jest aplikowana w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Prawa Człowieka, a nie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ale na tym tle chciałbym... Zresztą my tutaj w debacie nad ratyfikacją traktatu lizbońskiego prawdopodobnie wrócimy do tego. Jednak czasami dobrze wiedzieć, o czym się mówi, gdy się zabiera głos.
Ale ja bym prosił o odpowiedź na następujące pytanie: jak pani myśli, czy w najbliższej lub dalszej przyszłości nastąpi przepływ odpowiedzialności i rozwiązań dotyczących problemów, którymi dzisiaj zajmuje się Rada Europy, na grunt prawa pierwotnego czy wtórnego Unii Europejskiej, czy też pozostanie bardzo istotna dystynkcja w działalności tych dwóch organizacji, które jak powiedziałem, w sposób bardzo ścisły mają wyznaczone pola swojej aktywności?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Dziękuję panu senatorowi Kieresowi za pytanie.
Oczywiście w pytaniu w dużym stopniu chodzi o moją opinię, co się będzie dalej działo z Radą Europy. Schlebia mi to pytanie pana profesora, to, że interesuje pana moja osobista opinia. Oczywiście jest to moja własna ocena. No, kryształowej kuli nie posiadam, a bardzo bym chciała, i nie jestem w stanie przewidzieć, co się stanie z Radą Europy. Ale moim zdaniem z obserwacji tego, co się działo z Radą Europy na początku lat dziewięćdziesiątych, wynika, że Rada Europy w tej chwili wyspecjalizowała się w dwóch obszarach. Jak wiemy, rozszerzyła się o przeróżne kraje i pełni pewną funkcję stabilizacyjną. Członkami Rady Europy są takie kraje, jak: Gruzja, Ukraina, Azerbejdżan itd., nie muszę ich wymieniać, jest ich w tej chwili chyba czterdzieści osiem, o ile się nie mylę. Tak?
(Głos z sali: Czterdzieści siedem.)
Czy czterdzieści siedem, oczywiście możemy nawet na piśmie przekazać tę informację. Czterdzieści siedem lub czterdzieści osiem krajów jest w tej chwili członkami Rady Europy. To oczywiście dramatycznie zmieniło Radę Europy. Tak jak wcześniej wspomniałam, w tej chwili są dwie funkcje Rady Europy, dosyć moim zdaniem istotne. Przede wszystkim...
Senator Leon Kieres:
Pani Minister, jeśli mogę... Mnie nie chodzi o wykład, tylko o pani opinię, a ta opinia jednak powinna wynikać ze stanowiska urzędu, nie chcę sięgać wyżej. Nie chodzi o Radę Europy, chodzi o Unię. Czy Unia będzie próbowała przenosić w zakres swoich kompetencji - bo widzimy już takie problemy, na przykład jest ombudsman w Radzie Europy i jest ombudsman w Unii Europejskiej - problematykę praw człowieka jako specyficzną dziedzinę, która będzie podlegała regulacji prawa pierwotnego i wtórnego? Czy nie widzi pani żadnych takich sygnałów, pracując nad tym, specjalizując się w tym?
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Panie Profesorze, ja myślę, że to pytanie jest bardziej odpowiedzią na wcześniejsze pytanie pana senatora, związane z ostatnim wyrokiem. Moim zdaniem, jak zresztą powiedziałam, przykro mi, że muszę to powtórzyć, nie powinno być - i jest to w dużym stopniu publiczne stanowisko rządu - rozszerzenia praw Unii Europejskiej, uprawnień Unii Europejskiej na obszary związane z polityką rodzinną i z obyczajowością. Tak że to powtarzam. Nie wiem, czy jeszcze coś powinnam do tego dodać.
(Senator Leon Kieres: Dziękuję. Panie Marszałku, w razie czego odwiedzę panią minister i porozmawiamy sobie jak magister z magistrem.)
Zapraszam, zapraszam z przyjemnością.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Czy pan senator Ryszka chciałby jeszcze zadać pytanie, czy...
(Senator Czesław Ryszka: Tak, tak.)
(Senator Edmund Wittbrodt: Jeszcze Cimoszewicz.)
Przepraszam, pan senator Cimoszewicz za minutę.
To ma być pytanie uzupełniające?
(Senator Czesław Ryszka: Nie, ja mam nowe pytanie.)
Jeśli nowe, to po panu senatorze Cimoszewiczu. Nowe to za chwilę.
Panie Senatorze, proszę bardzo.
Senator Włodzimierz Cimoszewicz:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Szanowna Pani Minister, w swoim wystąpieniu - podobnie jest w dokumencie, który wcześniej otrzymaliśmy od rządu - powiedziała pani o sukcesie negocjacyjnym związanym z traktatem lizbońskim. Mnie osobiście się wydaje, że warto byłoby mówić o wspólnym sukcesie Europy związanym z tym, że doszło do uzgodnienia traktatu. Ale skoro już trzymamy się tej tezy, to czy pani może nam przypomnieć oficjalną pozycję negocjacyjną Polski przed przystąpieniem do rozmów na temat końcowego kompromisu w kwestii procedur decyzyjnych w Radzie Unii Europejskiej?
Czy może nam pani powiedzieć, jak często w ostatnich latach, od kiedy weszła w życie, stosowana jest procedura nicejska? Czy może pani podać przykłady istotnych spraw rozstrzyganych w ramach procedury nicejskiej?
I wreszcie, wspomniany także przez panią, mechanizm z Joaniny. Czy on został ustanowiony tym traktatem, czy on został po prostu potwierdzony jako mechanizm istniejący, wcześniej obowiązujący? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Dziękuję za te pytania. Muszę powiedzieć, że mam bardzo ciekawe odczucia, ponieważ czuję się jak na egzaminie. Kiedyś pan profesor był moim egzaminatorem i muszę powiedzieć, że jest to dość ciekawe dla mnie doświadczenie. Tylko boję się, kiedy on mnie o coś zapyta, bo to zawsze było najbardziej dla mnie...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Dlatego dotychczas się wstrzymuję.)
(Senator Leon Kieres: Proszę nas traktować jako paru magistrów, którzy też zabierają głos.)
Panie Senatorze, chciałabym, odpowiadając na pana pytanie... Po części to są pytania retoryczne. Mechanizm z Joaniny istniał - i myślę, że pan minister to wie, tylko chodzi o to, żebym ja jeszcze raz to potwierdziła - on istniał już wcześniej. Traktat w dużym stopniu...
(Senator Włodzimierz Cimoszewicz: Nie chcę pani przerywać, ale pani sformułowała pewne stanowisko i pewną ocenę. Ja bym chciał znaleźć podstawy dla tej oceny i dlatego tak sformułowałem pytanie.)
Jeżeli chodzi o pytanie związane z praktykowaniem, czyli funkcjonowaniem w praktyce istniejących już zapisów, także tych związanych z systemem głosowania, to ja muszę powiedzieć, że nie przypominam sobie, żeby w sposób istotny użyto kiedykolwiek tego głosowania, prowadzonego na podstawie ustaleń z Nicei. Proszę mi powiedzieć, jeżeli tak było, ale ja sobie tego nie przypominam.
(Senator Włodzimierz Cimoszewicz: Ja sobie też tego nie przypominam. I stąd moje pytanie o podstawę stwierdzenia, że odnieśliśmy wielki sukces negocjacyjny.)
To znaczy, moim zdaniem... Takie sformułowanie "wielki sukces" nie padło z moich ust. Mogę jeszcze raz powiedzieć, co napisałam, co przeczytałam: Rzeczpospolita osiągnęła zakładane cele. Tak że nie wiem, czy to jest...
(Senator Włodzimierz Cimoszewicz: To niech pani nam przypomni te cele w pozycji negocjacyjnej.)
To było przede wszystkim utrzymanie mechanizmu z Joaniny. To wcale nie było takie jasne, że on zostanie utrzymany, to nie było takie jasne. W tej chwili...
(Senator Włodzimierz Cimoszewicz: A kto go podważał?)
Przede wszystkim przedłużenie. Jeżeli jest potrzebny paniom i panom senatorom dokładny przebieg...
Senator Włodzimierz Cimoszewicz:
Panie Marszałku, ja już się wyłączam, nie będę dalej zadawał pytań. Powiem zupełnie otwarcie. Ja często słyszę tę tezę w telewizorze, tylko wtedy mamy trudności z zadaniem pytania. Ponieważ usłyszałem ją i tutaj, wypowiedzianą oficjalnie przez panią, zadałem parę tych pytań. Ale rozumiem, że odpowiedź na nie jest kłopotliwa z punktu widzenia zgodności z tezą. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
To teraz pan senator Ryszka.
Senator Czesław Ryszka:
Panie Marszałku, ja nie będę już pytał o nadrzędność prawa unijnego czy krajowego. Mam pytanie, które dotyczy Rady do spraw Rolnictwa. Mianowicie za zarządów Prawa i Sprawiedliwości uchwaliliśmy ustawę o zakazie produkcji żywności genetycznie zmodyfikowanej, GMO. Z końcem ubiegłego roku nasiliły się naciski na Polskę dotyczące wprowadzenia produkcji pasz z roślin genetycznie zmodyfikowanych. Czy nie uważa pani minister, że naciski na Polskę zmierzają do zniszczenia polskiego rolnictwa, do zaniżenia wartości polskiej żywności, która ma obecnie coraz lepszą markę, ma bardzo dobrą markę na rynku unijnym? Przypomnę, że minister rolnictwa w swoich wypowiedziach zaczyna już zachwalać GMO, natomiast minister ochrony środowiska, wręcz przeciwnie, odrzuca unijne naciski na Polskę. Jakie właściwie jest stanowisko rządu w tej sprawie?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Myślę, że teza o planach zniszczenia polskiego rolnictwa jest zbyt daleko idąca, natomiast druga część pytania pana senatora jest bardzo istotna. W tej chwili jak najbardziej istnieje oficjalne stanowisko rządu Rzeczypospolitej Polskiej związane z organizmami genetycznie modyfikowanymi i w dużym stopniu, jak pan wie, jest to kontynuacja stanowiska poprzedniego rządu. Tutaj nie ma specjalnych zmian. A mianowicie jest to założenie, że nie chcemy, aby organizmy genetycznie modyfikowane były u nas produkowane, aby były używane, aby funkcjonowały, żyły i rosły na naszym terytorium. Wiemy także, że w tej chwili toczą się dyskusje. Nie jest mi jeszcze znane nowe stanowisko rządu. Nie wiem, czy ono będzie inne, w tej chwili nie jest mi ono znane. Myślę, że dobrym adresatem pytania o to nowe stanowisko, jeżeli ono w ogóle istnieje, byłoby Ministerstwo Środowiska i Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tak że mam nadzieję, że... Z mojej strony to tyle, muszę się tutaj zatrzymać.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Pani Minister. Dziękuję.
Nie ma więcej pytań, otwieram więc... A, nie.
(Senator Grzegorz Wojciechowski: Jeszcze jedno pytanie.)
W ostatniej chwili pan senator się zgłosił.
Zapraszam. Proszę bardzo.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Była zapowiedź wprowadzenia pewnych dopłat do rolnictwa w 2009 r. Czy w tym zakresie zostało coś zrobione w okresie prezydencji portugalskiej? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu
w Urzędzie Komitetu
Integracji Europejskiej
Sidonia Jędrzejewska:
Jeżeli chodzi o to pytanie, to też będę musiała się porozumieć z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ponieważ w tej chwili nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi, która by pana satysfakcjonowała.
Czy mogę prosić pana marszałka o zgodę na przekazanie szczegółowej odpowiedzi na piśmie?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Tak jest, wyrażam zgodę. Ja nie chcę tu bronić swoich byłych studentek, ale mogę powiedzieć, że pani minister objęła urząd po zakończeniu prezydencji portugalskiej, o ile sobie przypominam. Zgadza się, prawda?
(Podsekretarz Stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Sidonia Jędrzejewska: Zgadza się.)
W związku z tym niektóre pytania historyczne i takie faktograficzno-historyczne mogą stwarzać niejakie kłopoty. Przyłączam się zatem... Tak, solidarność akademicka tu przeze mnie przemawia, w pewnym sensie.
(Głos z sali: I korporacyjna.)
W takim razie, jak rozumiem, możemy zakończyć turę pytań.
Otwieram dyskusję.
Pan senator Czesław Ryszka już się szykuje do zabrania głosu. Kolejnym mówcą będzie senator Wittbrodt.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Pani Minister, dziękuję. Proszę sobie odpocząć tam, na własnym miejscu.
Proszę bardzo.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Począwszy od strony 21 w "Informacji dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie lipiec - grudzień 2007 roku (podczas Prezydencji portugalskiej)" zostały przedstawione zagadnienia traktatowe. Konkretnie mamy tam opis dojścia do uchwalenia tak zwanego traktatu lizbońskiego. Wiem, że czeka nas debata nad ratyfikacją tego traktatu, chciałbym jednak już dzisiaj zwrócić uwagę na pewne szczegóły, które mnie niepokoją.
Wspomnę na początek - jest o tym mowa właśnie w tej informacji rządu - że myśl dotycząca opracowania traktatu reformującego zrodziła się po odrzuceniu przez Francję i Holandię tak zwanej eurokonstytucji. To zrozumiałe - tylko w ten sposób można było kontynuować dzieło jednoczenia Europy, stworzenia jednej Europy. Z tym trzeba się zgodzić. Szkopuł jednak w tym, że tekst traktatu wygląda inaczej, niż to mówiono w Sejmie. Minister Sikorski mówił, że traktat jest zupełnie inny, a ja uważam, że tekst traktatu prawie nie różni się od wspomnianej eurokonstytucji. Istotnie się nie różni, aby go jednak jakoś "przepchać", a mówiąc wprost, po to, żeby uniknąć dyskusji politycznych w krajach członkowskich, nie nazwano traktatu konstytucją, a prace nad nim - i to jest bardzo ważne - odbywały się w zupełnej tajemnicy. Parlamenty krajowe nie poznały tekstu, a przede wszystkim Parlament Europejski nie miał do wglądu tekstu opracowywanego traktatu, tego, który jesienią ubiegłego roku był przedmiotem rozmów premierów Unii Europejskiej. Właściwie to do dziś tekst traktatu Unii nie jest znany szerszej społeczności. Nawet sam premier Donald Tusk przyznał, że nie czytał dokładnie traktatu; właściwie to nie wiadomo, co podpisywał. Tak samo minister Radosław Sikorski - w czasie przemówienia w Sejmie wymachiwał z mównicy niebieską książeczką z tekstem traktatu, ale proszę mi powiedzieć: czy te książeczki są w naszych skrytkach? Gdzie one w ogóle są dostępne?
(Senator Edmund Wittbrodt: W internecie. Do internetu wystarczy zajrzeć.)
W internecie jest? Być może.
(Głos z sali: A internet 65 zł kosztuje.)
Powiedzcie mi: jaki procent społeczeństwa zapoznał się z tekstem traktatu? Chodziło właśnie o to, żeby tekstu traktatu nie poznać. Kiedy zgodnie z uchwałą Komisji Unii Europejskiej państwa przejęły na siebie ratyfikację, czyli odpowiedzialność za ratyfikację traktatu, to od razu był ogromny nacisk na te państwa, żeby nigdzie nie było referendów, tylko żeby przeprowadzić to przez parlamenty. Przecież to prezydent Francji Nicolas Sarkozy, wypowiadając się w tej kwestii, stwierdził, że gdyby we Francji czy w Wielkiej Brytanii odbyło się referendum, to traktat by na pewno nie przeszedł, traktat by upadł. Czy nikomu nie nasuwa się taki wniosek, że w całym przedsięwzięciu chodziło właśnie o niedopuszczenie do publicznej debaty nad samym traktatem i nad formą jego ratyfikacji, by nie doszło do jego odrzucenia, tak jak to stało się w roku 2005? Pytanie: dlaczego traktat miałby zostać odrzucony? Otóż, jak wspomniałem, różnica pomiędzy traktatem ustanawiającym konstytucję dla Europy a traktatem z Lizbony jest czysto redakcyjna. Usunięto kilka kwestii kosmetycznych typu hymn, flaga, a pozostawiono kluczowe rozwiązania ustrojowe. Żeby to udokumentować, przypomnę, co mówią twórcy tego dokumentu.
Valery Giscard d'Estaing, główny redaktor eurokonstytucji, 17 lipca 2007 r. tak powiedział o projekcie nowego traktatu: "Treść jest faktycznie ta sama. Pod względem prawnym jest to przypadek traktatów, które mogą być jako takie ratyfikowane przez parlamenty krajowe. Pod względem merytorycznym jest to wciąż traktat konstytucyjny". Dokładniej wyjaśnił to dzień wcześniej Giuliano Amato, były premier Włoch i lider tak zwanej grupy Amato, który także pracował nad projektem eurokonstytucji. Powiedział on tak: "Postanowili oni - czyli komisje Unii Europejskiej - żeby tekst traktatu był nieczytelny. Jeżeli jest nieczytelny, to nie ma charakteru konstytucyjnego - tak to postrzegano. Jeżeli przypadkiem uda się go zrozumieć od razu, to może zaistnieć powód do przeprowadzenia referendum, ponieważ oznaczałoby to, że istnieje coś nowego". Kropkę nad "i" postawił przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który powiedział: "Europa jest imperium. Trzeba powiedzieć, że imperium nieimperialnym. A jednak imperium". Przecież o to chodziło w odrzuconej eurokonstytucji: o utworzenie jednego wielkiego państwa europejskiego.
I kolejna sprawa. Tuż przed rozpoczęciem ostatniego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli Hans-Gert Poettering, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, powiedział, że nie może sobie wyobrazić, aby Polska nie ratyfikowała traktatu z Lizbony. Mocno przy tym podkreślił: "to byłaby tragedia". Z kolei niemiecki "Berliner Zeitung" ostrzegał, że "zablokowanie ratyfikacji przez Polskę mogłoby w konsekwencji zachwiać funkcjonowaniem całej Europy". Narzucony przez Brukselę, tak to trzeba nazwać, katastroficzny ton wypowiedzi podchwycili natychmiast polscy euroentuzjaści, poczynając od premiera Donalda Tuska, który zachowanie Jarosława Kaczyńskiego - chodzi o ten projekt ustawy - określił jako "skrajnie nieodpowiedzialne". Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przekonywał, że brak ratyfikacji traktatu "może być dla Polski dramatem". Minister Radosław Sikorski propozycje PiS określił "tradycyjną dla polskich eurofobów syntezą nieuctwa z paranoją". Waldy Dzikowski, wiceszef klubu PO, uznał, że upadek traktatu lizbońskiego wywoła wielki kryzys w kraju i w Europie. Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, Krzysztof Lisek, jest przekonany, że odrzucenie traktatu to zejście naszego kraju z drogi europejskiej. Skąd ta histeria w ich wypowiedziach? Dlaczego nie było tragedią dla Europy odrzucenie przez Francję i Holandię eurokonstytucji, czyli poprzedniej wersji traktatu, a ma nią być skorzystanie z tego samego prawa przez Polskę? Czy tragedią należy nazwać starania Polski, wolnego kraju w Unii Europejskiej, o zagwarantowanie sobie maksimum wolności w warunkach ograniczonej - choć wprawdzie dla wszystkich - suwerenności? Bo przecież w strukturach Unii Europejskiej suwerenność będzie ograniczana w odniesieniu do każdego, jest to związane ze scedowaniem pewnych praw na Wspólnotę.
I jeszcze jedna, trzecia uwaga. Dotyczy ona ujęcia w dokumencie tu prezentowanym sprawy solidarności w Unii Europejskiej. A ta solidarność jest tak mocno podkreślana w Karcie Praw Podstawowych... My w Unii Europejskiej jesteśmy od czterech lat i, jak sądzę, jesteśmy ważnym państwem Unii, skoro taki nacisk kładzie się na to, żeby pokazać, jak to Polska ratyfikuje traktat bez istotnych wątpliwości i bez problemów. Mam wobec tego pytanie: dlaczego nikt z ważnych polityków Unii nie zabrał głosu w naszej obronie, kiedy prezydent Putin i generałowie rosyjscy zagrozili Polsce rakietami i bombą atomową? W ogóle nikt nic nie powiedział, wszyscy milczeli. Dlaczego nikt nie odrzuca militarnych gróźb Kremla pod adresem partnera i sojusznika Unii, ważnego sojusznika? Czy pogróżki Kremla i szantażowanie zagładą atomową Polski nie oznaczają kryzysu europejskiego? Mnie to daje bardzo dużo do myślenia i te uwagi podaję euroentuzjastom pod rozwagę. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. Upłynęło dokładnie dziesięć minut.
Teraz pan senator Edmund Wittbrodt. Proszę bardzo.
Senator Edmund Wittbrodt:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Rozumiem, że my dzisiaj nie dyskutujemy o traktacie, na to będzie czas na którymś z kolejnych posiedzeń Senatu.
Ja chciałbym nawiązać do informacji dla Sejmu i Senatu oraz do tego, o czym mówiła pani minister, i chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy.
Pierwsza dotyczy kwestii nieco formalnych. Chciałbym podziękować pani minister za przedstawioną nam na piśmie informację, wyczerpującą i dobrze przygotowaną, a przede wszystkim chciałbym podziękować za dostarczenie jej w tym terminie, bo my od dłuższego już czasu nie otrzymywaliśmy takiej informacji w lutym. Ostatnio nawet zdarzyło się tak, że mijały dwie prezydencje i dopiero wtedy otrzymywaliśmy odpowiednie informacje na piśmie, ale wówczas okazywało się, że było już za późno, by w ogóle podejmować taką debatę, jaka dzisiaj na posiedzeniu plenarnym ma miejsce. A więc dziękuję, proszę tak trzymać.
Druga rzecz dotyczy tego, o czym dyskutujemy. W pełni zgadzam się z tym, o czym mówił pan premier Cimoszewicz. To, o czym rozmawiamy, to jest wspólny dorobek, to jest dorobek Unii Europejskiej, w tym Polski, a w tym także poprzedniej koalicji i koalicji obecnej, bo przecież podczas prezydencji portugalskiej zmieniły się w Polsce rządy, zmieniły się koalicje, wobec tego jest to dorobek wspólny. I ja uważam, że jest to dorobek bardzo ważny, znaczący. Nic nie szkodzi, że nie wszystkie problemy zostały rozwiązane, bo i tak cały czas jakieś problemy będziemy mieli, takie czy inne, nowe. Niemniej jednak to, co osiągnięto w czasie prezydencji portugalskiej, między innymi z udziałem naszego rządu, należy docenić. Kompromis, który zawarto w traktacie z Lizbony, to jest, jak uważam, dobry wspólny kompromis - choć niektórzy by chcieli, żeby kompromis polegał na tym, że owszem, możemy dyskutować, ale jak nasze nie będzie na wierzchu, to nie będzie żadnego kompromisu.
Chciałbym jeszcze powiedzieć, że są różne fazy debaty w tej materii. Kiedy się negocjuje i kiedy się podpisuje, to jest faza, w której udział biorą ci upoważnieni, uprawnieni do tego, żeby negocjować, a w efekcie doprowadzić do kompromisu. Teraz zaś rozpoczyna się faza, w której nad traktatem ma dyskutować społeczeństwo i ma być on przyjęty albo w drodze parlamentarnej, albo w drodze referendum. I to wszystko może być jeszcze przed nami.
Czyli do dorobku merytorycznego prezydencji na pewno można zaliczyć traktat z Lizbony i nasze wejście do strefy Schengen - Portugalia ma tutaj ogromne zasługi, bo gdyby nie jej propozycja, żeby bazować na systemie SIS "One 4 All", to pewnie byśmy do tej strefy nie weszli. Jak wspomniałem, do tego dorobku należy też Strategia Lizbońska, do której my przywiązujemy tak dużą wagę - mówiła o tym pani minister. Ale pamiętajmy też, że to w czasie tej prezydencji zostały wypracowane na przykład konkluzje Rady dotyczące przyszłości nauki i technologii w Europie, została też przyjęta rezolucja w sprawie unowocześniania szkół wyższych. Moim zdaniem to też są niezwykle ważne elementy.
Nie chciałbym przedłużać swojego wystąpienia. Wszystkie poruszone informacje są ważne, uważam jednak, że osiągnięcia wypracowane w czasie prezydencji portugalskiej, czyli pod kierunkiem Portugalii, są też wspólnymi osiągnięciami całej Unii Europejskiej, w tym rządu polskiego, zarówno poprzedniej ekipy, jak i obecnej, i to jest sukces. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.
Informuję, że lista mówców została wyczerpana.
Zamykam dyskusję.
Czy pani minister chciałaby zabrać głos, ustosunkować się do wypowiedzi w dyskusji?
Pani minister dziękuje, zatem i ja dziękuję pani minister za przedstawienie informacji.
Stwierdzam, że Senat zapoznał się z informacją Rady Ministrów o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie od lipca do grudnia 2007 r., czyli podczas prezydencji portugalskiej. Dziękuję bardzo, na tym kończę omawianie punktu piątego i przechodzę do punktu ostatniego.
Wysoka Izbo, przystępujemy do rozpatrzenia punktu szóstego porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo upadłościowe i naprawcze.
Przypominam, że jest to projekt ustawy mający na celu wykonanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Marszałek Senatu skierował orzeczenie Trybunału do Komisji Ustawodawczej. Komisja po rozpatrzeniu sprawy złożyła do marszałka wniosek o podjęcie inicjatywy ustawodawczej wraz z projektem ustawy. Informuję, że marszałek Senatu skierował projekt do rozpatrzenia w pierwszym czytaniu do Komisji Ustawodawczej. Pierwsze czytanie zostało przeprowadzone na posiedzeniu komisji 27 marca. Komisja po rozpatrzeniu projektu przygotowała sprawozdanie w tej sprawie - jest to druk nr 77S.
Przypominam, że drugie czytanie projektu ustawy obejmuje przedstawienie Senatowi sprawozdania komisji oraz przeprowadzenie dyskusji i zgłaszanie wniosków.
Proszę pana senatora Bohdana Paszkowskiego, który jest sprawozdawcą, o przedstawienie projektu ustawy.
Proszę bardzo.
Senator Bohdan Paszkowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Rzeczywiście jest to inicjatywa Komisji Ustawodawczej, zmierzająca ku temu, by wykonać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 19 września 2007 r., który orzekał w kwestii zgodności z konstytucją art. 82 prawa upadłościowego i naprawczego. Z jednej strony przedmiotem zaskarżenia i rozpatrywania przez Trybunał Konstytucyjny była kwestia zgodności tego artykułu z przepisami konstytucji, które gwarantują dostęp do sądu - sądu, który będzie orzekał sprawiedliwie i jawnie - oraz stanowią, że orzeczenia sądowe podlegają zaskarżeniu i że postępowanie ma charakter dwuinstancyjny; z drugiej zaś strony Trybunał orzekał o tym, czy wymieniony przepis w sposób konstytucyjny ochrania prawo własności i inne prawa majątkowe.
Przepis art. 82 wymienionej przeze mnie wcześniej ustawy stanowi, że wpis w księdze wieczystej lub w rejestrze dokonany z naruszeniem przepisów - w tym miejscu było odesłanie do art. 81 prawa upadłościowego i naprawczego - podlega wykreśleniu z urzędu. Podstawą wykreślenia jest postanowienie sędziego-komisarza stwierdzające niedopuszczalność wpisu. W tym zakresie, w którym przepis stanowi, że następuje to na skutek postanowienia sędziego-komisarza... Przy czym z dalszych przepisów tego prawa wynika, że jest to postanowienie niezaskarżalne, a w dodatku jest podejmowane przez sędziego-komisarza w wyniku postępowania niejawnego, bez możliwości udziału zainteresowanych stron, chyba że sędzia-komisarz dojdzie do wniosku, że taki udział jest konieczny, a wówczas może wysłuchać wnioskodawcę lub inne zainteresowane osoby. W tym zakresie Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepis taki narusza zasady konstytucyjne. Wymienić można tutaj art. 45 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. W szczególności chodzi tu o takie ukształtowanie procedury sądowej, by spełniała ona wymogi sprawiedliwości i jawności. Ponadto Trybunał stwierdził, że wspomniany przepis jest niezgodny również z art. 78 konstytucji w związku z art. 176 - ten pierwszy mówi o możliwości zaskarżania orzeczeń sądowych, drugi zaś stanowi, w odpowiednich regulacjach dotyczących trybunałów i sądów, że postępowanie w polskim systemie prawa jest dwuinstancyjne.
Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał te sprawy również, jak powiedziałem wcześniej, pod kątem kwestii związanych z ochroną własności i innych praw majątkowych. Biorąc pod uwagę niniejszą, obowiązującą regulację, a więc tę w zaskarżonym przepisie, Trybunał stwierdził, że konstytucyjna zasada ochrony praw, w tym przypadku przede wszystkim praw majątkowych, została naruszona z uwagi na uszczuplenie - tak to zostało określone - standardu ochrony praw wierzyciela hipotecznego lub zastawnika.
Jednocześnie chciałbym wspomnieć, że konieczność zmiany w tym zakresie art. 82 prawa upadłościowego i naprawczego wynika z tego, że wymieniony wyrok Trybunału Konstytucyjnego ma charakter zakresowy. Polega to na tym, że sama jednostka redakcyjna tekstu pozostała w ustawie, jednakże w zakresie, o którym tutaj powiedziałem, czyli w zakresie niemożności zaskarżenia przez zainteresowaną osobę takiego postanowienia sędziego-komisarza, przepis ten uznany został za niekonstytucyjny. A więc w zasadzie ta norma prawna w zakresie niemożności takiego zaskarżenia, zgodnie z art. 190 konstytucji, nie powinna obowiązywać i nie obowiązuje w naszym systemie prawnym.
Dlatego też konieczne jest poprawienie redakcji tego przepisu. Naprzeciw temu wychodzi propozycja przyjęta przez komisję, a dotyczy ona brzmienia art. 82, który w trzecim zdaniu expressis verbis stanowi: "Na postanowienie sędziego-komisarza przysługuje zażalenie".
Jednocześnie ponieważ Trybunał Konstytucyjny zajmował się art. 82 prawa upadłościowego i naprawczego, a ten artykuł, jak już wcześniej wspomniałem, odsyła do art. 81, w którym ustanowiona została generalna zasada określająca, że po ogłoszeniu upadłości nie można obciążać składników masy upadłościowej prawem zastawu, hipoteki... Taka jest ta generalna zasada, nawet gdyby te prawa powstały przed ogłoszeniem upadłości. Ale ust. 2 i 3 przewidują pewne wyjątki. Ja skupię się na wyjątku przewidzianym w ust. 3 tego artykułu. Mianowicie ta jednostka redakcyjna brzmi w tej chwili tak: przepisu ust. 1 nie stosuje się, jeżeli wniosek o wpis hipoteki został złożony w sądzie w ciągu sześciu miesięcy po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości. To brzmienie tego przepisu, wskutek rozpoznania we wrześniu 2007 r. sprawy związanej z art. 82, było przedmiotem postanowienia Trybunału Konstytucyjnego z dnia 7 listopada 2007 r., tak zwanego wystąpienia sygnalizacyjnego. Skierowane ono było do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Otóż Trybunał stwierdził, że brzmienie tego artykułu jest sprzeczne z celem tego przepisu, co powoduje różnego rodzaju orzecznictwo sądów w tym zakresie i zamieszanie interpretacyjne. Mianowicie celem tego przepisu było dopuszczenie do sytuacji, w której należałoby uznać możliwość dokonania wpisu w księdze wieczystej, jeżeli wniosek o dokonanie tego wpisu nie był związany z tym, że są już podstawy ku temu, by stwierdzić, że w nieodległym czasie będzie następowała upadłość tego podmiotu, do którego kierowane są roszczenia. Ale z uwagi na to, że mogą być prowadzone przewlekłe postępowania dotyczące dokonania tego wpisu, wpis dokonywany będzie po ogłoszeniu upadłości. Jednak na podstawie brzmienia w tej chwili obowiązującego art. 81 ust. 3 można sądzić, że ta czynność złożenia wniosku o wpis w księdze wieczystej może nastąpić i miesiąc przed ogłoszeniem upadłości, i tydzień przed ogłoszeniem upadłości, co staje w oczywistej sprzeczności choćby z brzmieniem art. 81 ust. 1, który stanowi, że po ogłoszeniu upadłości nie można obciążać składników masy upadłościowej, chociażby powstała ona przed ogłoszeniem upadłości. W dodatku brzmienie tego przepisu może wskazywać na to, że jeżeli ktoś będzie chciał złożyć wniosek w ciągu sześciu miesięcy od ogłoszenia upadłości, to będzie mógł to zrobić i sąd będzie mógł przychylić się do tego wniosku, a jeżeli ktoś już złoży wniosek o wpis w księdze wieczystej na przykład siedem miesięcy czy osiem miesięcy od ogłoszenia upadłości, to sędzia-komisarz na podstawie tego przepisu mógłby ten wniosek odrzucić, bo zainteresowany nie zmieścił się w terminie sześciu miesięcy od ogłoszenia upadłości. Trybunał Konstytucyjny w wspomnianej sygnalizacji stwierdził więc, że ten zapis, ze względu na tak zwane ratio legis, powinien być zmieniony, a także wprost określił, zasugerował, że nie powinien on mieć brzmienia: "w ciągu sześciu miesięcy od ogłoszenia upadłości", tylko: "co najmniej na sześć miesięcy przed ogłoszeniem upadłości". Komisja Ustawodawcza również proponuje takie nowe brzmienie art. 81 ust. 3. Proszę o uwzględnienie przedłożonego projektu.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator występował jako sprawozdawca, a jednocześnie jako upoważniony przedstawiciel wnioskodawców.
Czy panu senatorowi w obu tych rolach ktokolwiek z państwa senatorów chciałby zadać pytanie? Nie widzę chętnych.
Dziękuję, Panie Senatorze.
(Senator Bohdan Paszkowski: Dziękuję.)
Rząd reprezentuje tu podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, pan Zbigniew Wrona.
Panie Ministrze, czy chciałby pan coś dodać?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniew Wrona: Może dosłownie jedno tylko zdanie.)
Jedno zdanie to może pan wypowiedzieć z miejsca. Zapraszam.
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniew Wrona:
Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.
Rząd popiera tę inicjatywę, dodaje jednak, że przygotowany jest liczący około stu pięćdziesięciu artykułów projekt nowelizacji prawa upadłościowego. Znajdują się w nim również te przepisy, które państwo tutaj projektują. W tym samym brzmieniu. Myślę, że te projekty się spotkają. Jeżeli Wysoka Izba, Senat, przyjmie ten projekt, to pewnie oba projekty spotkają się w Sejmie. Nasz projekt jest już bowiem na końcowym etapie prac i w kwietniu będzie skierowany do laski marszałkowskiej.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, dziękuję za tę informację.
Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać pytanie panu ministrowi? Dziękuję. Pytań nie ma.
Chciałem otworzyć dyskusję, poinformować o jej, że tak powiem, możliwym przebiegu, ale ponieważ nikt się nie zgłosił, lista mówców została wyczerpana. Dyskusję zamykam.
W związku z tym, że nie został złożony żaden inny wniosek niż wniosek przedstawiony przez komisję, moglibyśmy przejść do głosowania. Oczywiście głosowanie to przeprowadzimy razem z głosowaniami nad pozostałymi punktami porządku obrad.
W tym momencie jest godzina 19.22. Ogłaszam dwadzieścia osiem minut przerwy. O godzinie 19.50 rozpoczynamy głosowania. Proszę poinformować swoje kluby i przeprowadzić mobilizację członków. Dziękuję bardzo.
(Przerwa w obradach od godziny 19 minut 22
do godziny 19 minut 50)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Wznawiam obrady.
(Rozmowy na sali)
Proszę o ciszę, wznawiam obrady.
Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.
Powracamy do rozpatrywania punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o Biurze Ochrony Rządu oraz ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin.
Przypominam, że debata nad rozpatrywaną ustawą została zakończona i możemy przystąpić do głosowania w tej sprawie.
Przystępujemy do głosowania w sprawie ustawy o zmianie ustawy o Biurze Ochrony Rządu oraz ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin.
Przypominam, że Komisja Praw Człowieka i Praworządności oraz Komisja Rodziny i Polityki Społecznej przedstawiły jednobrzmiące projekty uchwał, w których wnoszą o przyjęcie tej ustawy bez poprawek.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisje projektem uchwały.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa jest za przyjęciem przedstawionego projektu uchwały? Proszę o naciśnięcie przycisku "za" i podniesienie ręki.
Kto jest przeciw? Proszę o naciśnięcie przycisku "przeciw" i podniesienie ręki.
Kto się wstrzymał od głosu? Proszę o naciśnięcie przycisku "wstrzymuję się" i podniesienie ręki.
Proszę o podanie wyników głosowania.
Obecnych 79 senatorów, za przyjęciem uchwały głosowało 79 senatorów. (Głosowanie nr 2)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o Biurze Ochrony Rządu oraz ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin.
(Rozmowy na sali)
Proszę państwa, naprawdę mamy bardzo niedużo do głosowania, tak że szybko to skończymy. Proszę o ciszę. Potrzebujemy jeszcze dziesięciu minut ciszy, żeby skończyć posiedzenie.
Powracamy do rozpatrywania punktu drugiego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o nadaniu nowej nazwy Akademii Ekonomicznej im. Oskara Langego we Wrocławiu.
Przypominam, że debata nad ustawą została zakończona i możemy przystąpić do głosowania w sprawie tej ustawy.
Przystępujemy do głosowania w sprawie ustawy o nadaniu nowej nazwy Akademii Ekonomicznej im. Oskara Langego we Wrocławiu.
Przypominam, że Komisja Nauki, Edukacji i Sportu przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o przyjęcie tej ustawy bez poprawek.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa senatorów jest za przyjęciem przedstawionego projektu uchwały? Proszę o naciśnięcie przycisku "za" i podniesienie ręki.
Kto jest przeciw? Proszę o naciśnięcie przycisku "przeciw" i podniesienie ręki.
Kto się wstrzymał od głosu? Proszę o naciśnięciu przycisku "wstrzymuję się" i podniesienie ręki.
Proszę o podanie wyników.
W głosowaniu uczestniczyło 87 senatorów, za uchwałą głosowało 87 senatorów. (Głosowanie nr 3)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o nadaniu nowej nazwy Akademii Ekonomicznej im. Oskara Langego we Wrocławiu.
(Rozmowy na sali)
Proszę o ciszę. Proszę państwa, musicie wytrzymać jeszcze pięć minut.
Powracamy do rozpatrywania punktu trzeciego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Federalnej Niemiec w sprawie założenia polsko-niemieckiej Szkoły Spotkań i Dialogu im. Willy'ego Brandta w Warszawie, sporządzonej w Warszawie dnia 1 września 2005 r.
Przypominam, że debata nad rozpatrywaną ustawą została zakończona i możemy przystąpić do głosowania w tej sprawie.
Przystępujemy do głosowania w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Federalnej Niemiec w sprawie założenia polsko-niemieckiej Szkoły Spotkań i Dialogu im. Willy'ego Brandta w Warszawie, sporządzonej w Warszawie dnia 1 września 2005 r.
Przypominam, że Komisja Spraw Zagranicznych oraz Komisja Nauki, Edukacji i Sportu przedstawiły jednobrzmiące projekty uchwał, w których wnoszą o przyjęcie tej ustawy bez poprawek.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisje projektem uchwały.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa senatorów jest za przyjęciem przedstawionego projektu uchwały? Proszę o naciśnięcie przycisku "za" i podniesienie ręki.
Kto jest przeciw? Proszę o naciśnięcie przycisku "przeciw" i podniesienie ręki.
Kto się wstrzymał od głosu? Proszę o naciśnięcie przycisku "wstrzymuję się" i podniesienie ręki.
(Rozmowy na sali)
Świetnie, proszę o podanie wyników głosowania.
Na 89 obecnych senatorów 53 głosowało za, 15 - przeciw, 21 wstrzymało się od głosu, nie głosowała... Wszyscy wzięli udział w głosowaniu. (Głosowanie nr 4)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Federalnej Niemiec w sprawie założenia polsko-niemieckiej Szkoły Spotkań i Dialogu im. Willy'ego Brandta w Warszawie, sporządzonej w Warszawie dnia 1 września 2005 r.
Powracamy do rozpatrywania punktu czwartego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy o partnerstwie i współpracy ustanawiającej partnerstwo między Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, z jednej strony, a Republiką Tadżykistanu, z drugiej strony, sporządzonej w Luksemburgu dnia 11 października 2004 r.
Przypominam, że debata nad rozpatrywaną ustawą została zakończona i możemy przystąpić do głosowania w tej sprawie.
Przystępujemy do głosowania w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy o partnerstwie i współpracy ustanawiającej partnerstwo między Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, z jednej strony, a Republiką Tadżykistanu, z drugiej strony, sporządzonej w Luksemburgu dnia 11 października 2004 r.
Przypominam, że Komisja Spraw Zagranicznych przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosiła o przyjęcie tej ustawy bez poprawek.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa senatorów jest za przyjęciem przedstawionego projektu uchwały? Proszę o naciśnięcie przycisku "za" i podniesienie ręki.
Kto jest przeciw? Proszę o naciśnięcie przycisku "przeciw" i podniesienie ręki.
Kto się wstrzymał od głosu? Proszę o naciśnięcie przycisku "wstrzymuję się" i podniesienie ręki.
Proszę o podanie wyników głosowania.
W głosowaniu uczestniczyło 89 senatorów, uchwałę poparło 89 senatorów. (Głosowanie nr 5)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy o partnerstwie i współpracy ustanawiającej partnerstwo między Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, z jednej strony, a Republiką Tadżykistanu, z drugiej strony, sporządzonej w Luksemburgu dnia 11 października 2004 r.
Powracamy do rozpatrywania punktu szóstego porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo upadłościowe i naprawcze.
Przypominam, że w dniu dzisiejszym zostało przedstawione sprawozdanie komisji o projekcie ustawy oraz została przeprowadzona dyskusja i obecnie, zgodnie z art. 81 ust. 5 Regulaminu Senatu, możemy przystąpić do trzeciego czytania projektu ustawy.
Przystępujemy więc do trzeciego czytania projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo upadłościowe i naprawcze.
Informuję, że w tej sytuacji, zgodnie z art. 82 ust. 1 Regulaminu Senatu, trzecie czytanie projektu ustawy obejmuje jedynie głosowanie.
Przypominam, że komisja po rozpatrzeniu przedstawionego przez wnioskodawców projektu ustawy wnosi o przyjęcie go bez poprawek.
Komisja proponuje ponadto, aby Senat upoważnił senatora Bohdana Paszkowskiego do reprezentowania stanowiska Senatu w dalszych pracach nad tym projektem.
Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem ustawy o zmianie ustawy - Prawo upadłościowe i naprawcze oraz projektem uchwały w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu ustawy.
Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.
Kto z państwa senatorów jest za przyjęciem przedstawionych projektów? Proszę o naciśnięcie przycisku "za" i podniesienie ręki.
Kto jest przeciw? Proszę o naciśnięcie przycisku "przeciw" i podniesienie ręki.
Kto się wstrzymał od głosu? Proszę o naciśnięcie przycisku "wstrzymuję się" i podniesienie ręki.
Proszę o podanie wyników.
W głosowaniu uczestniczyło 89 senatorów, uchwałę poparło 89 senatorów. (Głosowanie nr 6)
Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy - Prawo upadłościowe i naprawcze oraz podjął uchwałę w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu uchwały.
(Senator Andrzej Owczarek: Panie Marszałku, prosiłbym o możliwość zabrania głosu w sprawie formalnej.)
Może dokończę i zaraz pana poproszę.
Jednocześnie informuję, że Senat upoważnił senatora Bohdana Paszkowskiego do reprezentowania stanowiska Senatu w dalszych pracach nad projektem.
Proszę bardzo.
Senator Andrzej Owczarek:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W związku ze śmiercią pana senatora Andrzeja Tadeusza Mazurkiewicza wśród grupy senatorów Platformy Obywatelskiej powstała myśl o złożeniu się, by pomóc rodzinie pana senatora. Szczególnie chodzi nam o jego malutkie dzieci. Apelujemy do państwa, kolegów senatorów o to, aby się złożyć po 1 tysiąc zł. Kwota ta byłaby zbierana przez biuro Senatu, a później ludzie, którzy się na tym znają, wiedzą, w jaki sposób najlepiej to zrobić, przekażą tę sumę rodzinie. Lista będzie tutaj złożona. Taka jest propozycja.
(Senator Ryszard Bender: Każdy klub rozpatruje to oddzielnie.)
Nie, nie chodzi... Proszę państwa, to nie jest inicjatywa klubowa. Mówiłem o grupie senatorów, ale to nie jest żadna inicjatywa... To jest, myślę, gest...
(Głos z sali: Indywidualny.)
...z serca, indywidualny. Dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Tak jest. Dziękuję bardzo.
Pani Senator, proszę bardzo.
Senator Janina Fetlińska:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W związku ze śmiercią pana senatora Andrzeja Mazurkiewicza dyskutowaliśmy z kolegami, jak najlepiej pomóc. W naszym zespole socjalnym była inicjatywa, żeby ufundować jakiś, chociażby skromny, zasiłek, na razie taki pomocowy, i była też inicjatywa, żeby ewentualnie co miesiąc odkładać 100 zł na konto wdowy po panu senatorze...
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Żeby było stałe źródło utrzymania...)
Ponieważ wymaga to jeszcze pewnych rozważań prawnych, więc stwierdziliśmy, że do następnego posiedzenia przygotujemy się lepiej, przygotujemy sensowne rozstrzygnięcie sprawy.
Oczywiście, jednorazowy pomysł jest dobry, ale może należy też myśleć o jakiejś ciągłej pomocy, ponieważ dzieci są bardzo malutkie i wymagają naszej troski i tego, żeby po prostu były dopatrzone. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Proszę o odczytanie komunikatów.
Senator Sekretarz
Stanisław Gorczyca:
W dniu 28 marca 2008 r., to jest w piątek, w naszej kaplicy w nowym Domu Poselskim o godzinie 7.30 zostanie odprawiona za świętej pamięci naszego kolegę Andrzeja Mazurkiewicza msza święta, na którą serdecznie zapraszamy. Duszpasterz parlamentarzystów ksiądz Dzikowski.
Jutro o godzinie 7.30 rano w naszej kaplicy w nowym Domu Poselskim.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Informuję, że porządek obrad siódmego posiedzenia Senatu został wyczerpany.
Przystępujemy do oświadczeń senatorów poza porządkiem obrad. (Rozmowy na sali)
Proszę państwa, proszę opuszczać salę, bo chcemy przystąpić do odczytywania oświadczeń. (Rozmowy na sali)
Kto zamierza opuścić salę, proszę ją opuścić, bo zaczynamy.
Poproszę pana senatora Banasia o wygłoszenie oświadczenia.
Senator Grzegorz Banaś:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Chciałbym wygłosić oświadczenie w sprawie prowadzenia obrad Wysokiej Izby przez pana marszałka Bogdana Borusewicza. Czynię to ze smutkiem, gdyż wielce szanuję pana marszałka Borusewicza nie tylko ze względu na urząd, który pełni, ale również ze względu na piękną kartę życiową i jego drogę. Nie mogę jednak przejść obojętnie wobec prowadzenia obrad w taki sposób, który odbiera senatorom uprawnienia, zapisane nie gdzie indziej, jak w Regulaminie Senatu.
Otóż dzisiaj po raz kolejny mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy pan marszałek po rozpoczęciu procedury głosowania odmówił złożenia wniosku formalnego senatorowi Cichoniowi, a art. 53 w rozdziale dotyczącym głosowania mówi: "Po zamknięciu dyskusji lub wystąpieniu sprawozdawcy komisji Marszałek Senatu oznajmia, że Senat przystępuje do głosowania. Od tej chwili można zabierać głos tylko w celu zgłoszenia lub uzasadnienia wniosku formalnego...". Pan senator chciał zgłosić wniosek formalny. Tego mu odmówił pan marszałek Borusewicz.
Dlatego pytam pana marszałka - i proszę odpowiedzieć na piśmie - na podstawie jakiego aktu prawnego odmówił zgłoszenia wniosku formalnego panu senatorowi Cichoniowi po rozpoczęciu procedury głosowania. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Poproszę senatora Andrzeja Szewińskiego.
(Senator Andrzej Szewiński: Ja dałem do protokołu.)
Tak? Oświadczenie zostało zgłoszone do protokołu.
Poproszę senatora Gruszkę.
Senator Tadeusz Gruszka:
Oświadczenie skierowane do ministra spraw zagranicznych, pana Radosława Sikorskiego.
Szanowny Panie Ministrze!
Jako senator, a przede wszystkim obywatel wolnego, demokratycznego kraju czuję się zobowiązany do zwrócenia uwagi na akty przemocy mające miejsce w Tybecie.
Żyjemy w czasach, które powinny dawać wszystkim ludziom, bez względu na narodowość, wyznanie, kulturę, swobody obywatelskie i prawa gwarantujące egzystencję godną człowieka. Niestety, obecna sytuacja Tybetańczyków, którzy są traktowani przez władze Chińskiej Republiki Ludowej w sposób niezwykle brutalny, pokazuje, że na świecie w kwestiach praw człowieka i obywatela jest jeszcze wiele do zrobienia. My, którzy także doświadczyliśmy zniewolenia komunistycznego, powinniśmy wysyłać w stronę Tybetu, a także wszystkich innych ludzi będących ofiarami represji o charakterze totalitarnym, wyraźny sygnał wsparcia.
Dlatego zwracam się z pytaniem do pana ministra: jakie konkretne działania zamierza pan podjąć w sprawie tragedii narodu tybetańskiego? Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam pana senatora Dobrzyńskiego.
Senator Jan Dobrzyński:
Szanowny Panie Marszałku!
Zwracam się o ponowne rozpatrzenie kryteriów doboru wskaźników wyłaniających obszary metropolitalne w Polsce. Wskaźniki obecnie proponowane w projekcie ustawy, przygotowanym przez zespół prawników i ekspertów pod kierownictwem wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, są nie do przyjęcia. Tak ważny obszar rozwojowy polityki regionalnej powinien być rozpatrywany przez wyłonioną przez MSWiA niezależną grupę ekspertów i prawników, w ten sposób zostałyby wyeliminowane stronniczość i partykularyzm interesów.
Przedstawiony przez śląskich prawników projekt ogranicza dostęp do statusu metropolii miastom, które dotąd były uznawane za rozwojowe i posiadają odpowiednie czynniki endogeniczne i egzogeniczne, jakie składają się na funkcje rozwojowe obszarów metropolitalnych.
Przyjęcie pewnych cech miasta metropolii nie może skutkować brakiem dofinansowania na rzecz wzmocnienia funkcji metropolitalnych miast rozwijających się. Zgodnie z celami wyodrębnienia miast metropolii środki finansowe mają być przeznaczone na rozwój funkcji metropolitalnych, na przykład: promocję, strategię rozwoju metropolii, organizowanie transportu publicznego i zarządzanie drogami publicznymi na obszarze metropolii.
Z projektu ustawy wynika jednak, że w Polsce na pewno będzie działało siedem metropolii: górnośląska, warszawska, pomorska, łódzka, krakowska, wrocławska i poznańska. Siedzibą władz metropolii ma być jej największe miasto. Czy to jednocześnie oznacza, że pozostałe miasta, które pretendują do tego statusu, nie powinny wzmacniać swych funkcji metropolitalnych? W ten sposób pogłębiamy różnice rozwojowe i nie dajemy szans prężnym i rokującym rozwój innym obszarom kraju.
Całokształt procesów modernizująco-inicjujących zapewnia rozwój poszczególnych obszarów składających się na funkcje metropolitalne. Takie miasta jak Białystok, Rzeszów czy Lublin są motorami rozwojowymi swoich województw. Dlaczego więc pozbawia się je dofinansowania mającego na celu zdynamizowanie i wzmocnienie wschodnich gospodarek regionalnych kraju? Dlaczego zabrakło pretendentów do statusu metropolii po tej stronie kraju? Może należy zweryfikować kryteria przyznawania statusu tak zwanego miasta światowego, metropolii.
Zgodnie z doktryną na potencjał endogeniczny metropolii składają się czynniki kapitału ludzkiego i społecznego, działające jednostki badawczo-naukowe, uczelnie wyższe, skumulowane zasoby wiedzy formalnej i nieformalnej. Wiedza i innowacje są naukowo potwierdzonym źródłem przewagi konkurencyjnej gospodarek regionalnych, a w efekcie wzrostu konkurencyjności gospodarki krajowej.
Białystok z całą pewnością posiada taki potencjał i od kilku lat jest bardzo prężnie rozwijającym się ośrodkiem gospodarczo-naukowym. Rozwój obszarów metropolitalnych, takich jak Białystok, jest szansą przyspieszonego rozwoju regionów o zróżnicowanym bogactwie czynników endogenicznych. Należy zdywersyfikować działania rozwojowe, wykorzystując posiadane zasoby. Kryteria wyodrębnienia miasta - centrum obszaru metropolitalnego w Polsce muszą być przejrzyste i uwzględniać konstytucyjny równy dostęp wszystkich miast do tego miana.
Zdefiniowanie i przyjęcie jednej powszechnie obowiązującej definicji metropolii jest podejściem subiektywnym. Pamiętać jednak należy o kierunkach europejskiej polityki regionalnej, obowiązującej w latach 2007-2013, która ma odzwierciedlenie w Strategii Lizbońskiej i dyrektywach dotyczących funkcjonowania funduszy strukturalnych. Zwrot w europejskim podejściu do rozwoju regionalnego polega na wzmacnianiu obszarów słabiej rozwiniętych jako przyszłych lokomotyw rozwoju kraju i Europy. Nadawanie statusu metropolii w Polsce powinno uwzględniać założenia Unii Europejskiej, a nie działać w odwrotnym kierunku - marginalizacji obszarów metropolitalnych zlokalizowanych we wschodniej części naszego kraju.
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Kwiatkowski, proszę bardzo.
Senator Krzysztof Kwiatkowski:
Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Chciałbym skierować oświadczenie do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, pana Bogdana Zdrojewskiego.
Wśród wielu placówek oświatowych znajdujących się na terenie Łodzi jest szkoła, nad którą nadzór sprawuje minister kultury i dziedzictwa narodowego, kształcąca wszechstronnie uzdolnioną młodzież w zakresie sztuk plastycznych - Zespół Szkół Plastycznych w Łodzi. Szkoła ta od trzydziestu lat kształci młodzież.
Obecnie placówka ma siedzibę przy ulicy Gandhiego 14. Niestety budynek, który szkoła dzierżawi od miasta, jest w opłakanym stanie. Miasto ze względu na fakt, że szkoła nie jest placówką gminną, nie pomaga finansowo w remontach. Obiekt ten jest w takim stanie, że istnieje pilna konieczność wymiany stolarki okiennej, instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej, również dach budynku pozostawia wiele do życzenia, w ogóle wygląd dziewiętnastowiecznego budynku szkoły sprawia przygnębiające wrażenie. Szkoła stara się o środki finansowe na potrzebne remonty. Niestety brak uregulowania kwestii własności uniemożliwia pozyskanie środków finansowych z różnych projektów proponowanych przez Unię Europejską. Obecnie szkoła ma podpisaną umowę dzierżawy do 31 sierpnia 2010 r. Tak krótki okres dzierżawy uniemożliwia skuteczne pozyskiwanie środków finansowych, jak już mówiłem, w tym środków z funduszy europejskich. Nikt bowiem nie będzie remontował budynku, którego nie jest właścicielem lub przynajmniej nie ma tytułu na długoletnie użytkowanie budynku. Miasto z uwagi na to, że szkoła nie jest placówką miejską, oprócz pobierania czynszu w wysokości prawie 5 tysięcy zł, nie robi nic, aby pomóc placówce, której młodzież reprezentuje przecież Łódź i województwo podczas konkursów ogólnopolskich, a także międzynarodowych.
Wypada tu powiedzieć, że uczniowie placówki odnieśli szereg imponujących sukcesów, między innymi: w roku szkolnym 2005/2006 zajęli pierwsze, drugie i trzecie miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Literacko-Plastycznym "Pozdrowienia dla Pana Andersa", zajęli drugie miejsce i otrzymali dwa równorzędne wyróżnienia w konkursie zatytułowanym "Noga w łapę - razem idziemy przez świat" w roku szkolnym 2006/2007. Odnieśli także sukcesy na arenie międzynarodowej - zdobyli drugie miejsce oraz trzy równorzędne wyróżnienia w Młodzieżowym Konkursie o Rozwoju Międzynarodowym "Afryka w centrum uwagi". Otrzymali też nagrodę sponsora w IV Międzynarodowym Biennale Dzieci i Młodzieży Toruń 2006. Doceniano ich również w konkursach ogólnopolskich, przyznając im drugie i trzecie miejsce oraz dwa równorzędne wyróżnienia w V Ogólnopolskim Biennale Sztuki Komputerowej "Cyberprzestrzeń" Łódź 2006, oraz trzecie miejsce w konkursie na plakat o tematyce związanej z ochroną własności przemysłowej organizowanym przez Urząd Patentowy. W roku szkolnym 2007/2008 uczniowie tej placówki zajęli pierwsze miejsce w konkursie na plakat reklamowy dla Urzędu Patentowego. Brali udział w szeregu konkursów międzynarodowych, organizowanych między innymi w Japonii, Portugalii i Anglii. Tak utalentowana młodzież powinna się uczyć w budynku, którego stan umożliwia spokojne kształcenie.
Dlatego kieruję to oświadczenie do ministra kultury i dziedzictwa narodowego jako organu, który sprawuje nadzór nad tą szkołą, z prośbą o włączenie się w rozmowy z miastem, o uregulowanie statusu formalnego tego budynku, o wsparcie dyrekcji w przedłużeniu długoletniej umowy dzierżawy lub o zapewnienie innego budynku, w którym szkoła mogłaby kontynuować pracę dydaktyczną z uzdolnioną artystycznie młodzieżą.
Chciałbym także przypomnieć w tym miejscu, że jest to istotne nie tylko z uwagi na to, z jaką młodzieżą szkoła pracuje, jaki ma dotychczasowy dorobek, ale także z uwagi na to, że Łódź pragnie być stolicą kulturalną Europy, stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i tym samym reprezentowanie całej Polski.
W związku z tym kwestia uregulowania własności budynku, na przykład poprzez wieloletnią dzierżawę, przekazanie w trwałe zarządzanie lub przekazanie innego budynku na rzecz szkoły, jest rzeczą niezwykle istotną. Wyrażam nadzieję, że zainteresowanie ministra kultury i dziedzictwa narodowego pomoże rozwiązać problemy tej placówki czy to poprzez znalezienie przez samego ministra odpowiedniej placówki, czy poprzez wsparcie starań dyrekcji w rozmowach z władzami miasta Łodzi. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Kaleta.
Senator Piotr Kaleta:
Bardzo dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Chciałbym moje oświadczenie skierować do ministra obrony narodowej, pana Bogdana Klicha.
Otóż zostało na moje ręce przekazane stanowisko Rady Powiatu w Jarocinie w sprawie zamiaru likwidacji jednostki wojskowej w Jarocinie. W uzasadnieniu czytamy, że jednostka wojskowa w Jarocinie jest jedyną jednostką wojskową w regionie południowej Wielkopolski. W skład tej jednostki wchodzi 16. Batalion Usuwania Zniszczeń Lotniskowych, który stacjonuje w Jarocinie. Jest to logistyczny pododdział remontowy przeznaczony do realizacji przedsięwzięć z zakresu zabezpieczenia lotniskowego na szczeblu operacyjnym. Jednostka ta jest zdolna do intensywnego odtwarzania zdolności eksploatacyjnej uszkodzonych dróg startowych i dróg kołowania oraz umocnionych stref rozśrodkowania samolotów poprzez likwidację skutków uderzeń przeciwnika. W ciągu ostatnich trzech lat przeszła ona szereg przeobrażeń. Posiada obecnie specjalistyczny sprzęt przeznaczony głównie do prowadzenia prac remontowych płaszczyzn lotniskowych oraz wykwalifikowaną kadrę pracowników cywilnych. Przeniesienie batalionu dla tych pracowników oznacza utratę pracy, zaś dla powiatu jarocińskiego wzrost bezrobocia oraz spadek kondycji lokalnych przedsiębiorstw, a co za tym idzie zahamowanie rozwoju gospodarczego regionu.
W związku z tym zwracam się do pana ministra z zapytaniem, czy planowana likwidacja jednostki wojskowej w Jarocinie jest zasadna i konieczna. Bardzo dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Konopka.
Senator Marek Konopka:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Swoje oświadczenie kieruję na ręce ministra finansów, pana Jana Vincenta-Rostowskiego.
W ostatnim czasie do mojego biura zgłosiły się osoby będące posiadaczami obligacji skarbowych wydanych przed 1939 r. Odwołując się do treści orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 24 kwietnia 2007 r., osoby te zwróciły się do mnie z zapytaniem, jaki jest stan prac nad regulacją przepisów w sprawie tych obligacji, a także czy mogą liczyć, i kiedy, na regulacje prawne w zakresie zadośćuczynienia osobom będącym w posiadaniu takich papierów wartościowych.
Proszę pana ministra o udzielenie wyczerpującej informacji w sprawie obecnego stanu prac oraz planów i zamierzeń Ministerstwa Finansów dotyczących praw posiadaczy przedwojennych papierów wartościowych Skarbu Państwa. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
I na zakończenie pan senator Cichoń.
Senator Zbigniew Cichoń:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Chcę zwrócić się do ministra finansów i ministra sprawiedliwości o spowodowanie zmiany w funkcjonowaniu sądów przywracającej dostęp do nich ograniczony przez rozwiązania, które procedury postępowania dotyczą nie wprost, tylko pośrednio.
Mianowicie w 2006 r. wprowadzono ustawę o opłacie skarbowej, w której zlikwidowano znaki opłaty skarbowej i wprowadzono absurdalny wymóg dokonywania zapłaty na konto bankowe urzędu właściwego, to znaczy usytuowanego tam, gdzie jest prowadzona sprawa. Oznacza to, że ktoś, kto na przykład przyjmuje sprawę do prowadzenia w Gdańsku, a mieszka w Warszawie, musi znać numer konta bankowego urzędu w Gdańsku i musi wpłacić pieniądze na to konto bankowe. Wprowadzono to zamiast rozwiązania, które funkcjonowało od ponad stu lat, zamiast tak zwanej instytucji opłat skarbowych, w ramach której kupowało się znaczki skarbowe w okienku każdego praktycznie rzecz biorąc urzędu czy nawet w budynku sądowym.
Dochodzi do takich absurdów, że wprowadza się sankcję karną za nieopłacenie opłaty skarbowej przez pełnomocnika. Mało tego, na sądy nakłada się obowiązek złożenia do urzędu skarbowego doniesienia, jeżeli ktoś tej opłaty nie uiścił. Adwokat niejednokrotnie staje przed dylematem, czy złożyć określony pozew czy też go nie składać dlatego, że nie zna numeru konta bankowego. Dzisiaj na przykład mija termin przedawnienia, trzeba złożyć pozew, ale nie ma możliwości uiszczenia opłaty. Uruchamia się w ten sposób proces swoistej produkcji przestępców i to wśród ludzi, którzy powinni się cieszyć najwyższym zaufaniem, wśród prawników, wśród adwokatów i radców prawnych. No bo w takiej sytuacji oni wybierają oczywiście dobro klienta: jeżeli dzisiaj muszę złożyć pozew, bo dzisiaj kończy się przedawnienie, to składam go bez uiszczenia opłaty skarbowej. Sądy z kolei zmusza się do pełnienia roli donosicieli, którzy w razie wyłapania takiego faktu mają donieść do urzędu skarbowego, że adwokat czy radca prawny popełnił wykroczenie skarbowe. Sytuacja jest naprawdę absurdalna. A to tylko jedno utrudnienie.
Inne utrudnienie spowodowane jest instytucją opłat sądowych, tym razem już nie skarbowych, tylko sądowych. Nie wiem, co się dzieje, ale w wielu ośrodkach, a zwłaszcza w Krakowie zlikwidowano - zgłaszają się do mnie z żaleniem w tej sprawie zarówno profesjonaliści, jak i ludzie, którzy prowadzą sprawy - sprzedaż znaczków opłaty sądowej w kioskach, które normalnie tę sprzedaż prowadziły obok sprzedaży innych rzeczy, na przykład prasy. Znaczki można kupić tylko w kilku punktach w kasach sądowych. Efekt jest taki, że tworzą się tasiemcowe kolejki. Ja dawno takich kolejek nie widziałem. Ostatnio chyba w czasach komunistycznych po papier toaletowy czy wędlinę. Ludzie czekają czasami godzinę, półtorej godziny, żeby kupić znaczek opłaty sądowej. No przecież to są sytuacje karygodne. Apeluję, żeby minister sprawiedliwości temu przeciwdziałał.
Kolejna sprawa dotyczy sytuacji w aresztach. Zakłady karne są przeludnione i w związku z tym nie dba się o poufność rozmowy adwokata z aresztowanym klientem. Dochodzi do takich sytuacji, że do małych pokoików przyprowadzane są trzy, cztery osoby na raz na rozmowę z adwokatem, no i wszyscy słyszą co, kto, w jakiej sprawie mówi. Nie jest zachowana elementarna tajemnica adwokacka w kontaktach między klientem a adwokatem.
I jeszcze a propos opłaty skarbowej. Chcę zwrócić uwagę na to, że niepotrzebnie odstąpiono od zasady - ona też dziesiątki lat obowiązywała - że od pełnomocnictwa substytucyjnego nigdy się nie należała opłata skarbowa. Teraz tę opłatę wprowadzono. Sytuacja znowu absurdalna, bo przecież profesjonaliści często mają kolizję terminów. Czasami muszę poprosić kolegę, żeby mnie zastąpił. I to też pod rygorem odpowiedzialności karnoskarbowej powinienem ową opłatę skarbową zapłacić, czyli odstać swoje w kolejce albo pójść do banku i zapłacić, bo jak nie, to sąd na mnie doniesie, że nie uiściłem opłaty. I mamy następny absurd wynikający z tego, że odchodzi się od pewnych sprawdzonych rozwiązań prawnych, które funkcjonowały dziesiątki lat i które się sprawdzały. W dodatku niejednokrotnie jest to niesprawiedliwe. Dlaczego właściwie Skarb Państwa ma zarabiać na tym, że ktoś musi korzystać z zastępcy? Sprawa może ciągnąć się latami i jeżeli będzie w niej uczestniczyło na przykład pięciu zastępców, to Skarb Państwa pięć razy będzie pobierał opłatę skarbową. Wydaje się to niegodziwe. Od jednego dokumentu, jakim jest pełnomocnictwo, powinna obowiązywać jedna opłata; nie można od każdej innej substytucji pobierać opłaty. To byłoby tyle o wymiarze sprawiedliwości.
Chciałbym jeszcze zwrócić się do ministra zdrowia, aczkolwiek nie wiem, czy to jest bezpośrednio w jego gestii, czy być może w gestii sejmiku samorządowego - nie jestem tego pewny.
Chcę powiedzieć o sprawie szpitala w Wadowicach. Dyrekcja tego szpitala zwróciła się do mnie z prośbą o ratunek wobec groźby likwidacji tego szpitala, co się wydaje decyzją bardzo niefortunną. Trzeba powiedzieć, że Wadowice to w tej chwili jedno z głównych miejsc pielgrzymkowych. Wiadomo dlaczego: jako miejsce, w którym urodził się Ojciec Święty. Likwidowanie tam szpitala wydaje się zupełnie niecelowe i chyba nie na czasie. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Informuję, że protokół siódmego posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej siódmej kadencji, zgodnie z art. 39 ust. 3 Regulaminu Senatu, zostanie udostępniony senatorom w terminie trzydziestu dni po posiedzeniu Senatu w Biurze Prac Senackich, pokój nr 255.
Zamykam siódme posiedzenie Senatu Rzeczypospolitej Polskiej siódmej kadencji. Dziękuję.
(Wicemarszałek trzykrotnie uderza laską marszałkowską)
(Koniec posiedzenia o godzinie 20 minut 29)
Oświadczenie złożone
przez senatora Tadeusza Gruszkę
Oświadczenie skierowane do ministra finansów Jana Vincenta-Rostowskiego
Szanowny Panie Ministrze!
Przepisy ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z dnia 13 października 1998 r. regulują między innymi zasady podlegania ubezpieczeniom społecznym; zasady ustalania składek na ubezpieczenia społeczne oraz podstaw ich wymiaru; zasady, tryb i terminy zgłoszeń do ubezpieczeń społecznych oraz prowadzenia ewidencji ubezpieczonych i płatników składek.
Zgodnie z przepisami ustawy płatnik składek jest zobowiązany według zasad wynikających z przepisów obliczać, potrącać z dochodów ubezpieczonych, rozliczać oraz opłacać należne składki za każdy miesiąc kalendarzowy. Deklarację rozliczeniową stanowi zestawienie informacji o należnych składkach na fundusze, na które składki pobiera ZUS, kwot rozliczanych w ciężar składek oraz kwot należnych do zapłaty. Deklarację rozliczeniową oraz imienne raporty miesięczne płatnik składek przekazuje bezpośrednio do wskazanej przez ZUS jednostki organizacyjnej. W sytuacji, kiedy płatnik omyłkowo wskazał w deklaracji rozliczeniowej niewłaściwe wartości, winien dokonać stosownej korekty. W skrajnych przypadkach drobne pomyłki pisarskie czy rachunkowe - a posiadam udokumentowane przypadki nadpłaty zobowiązań o 1 gr - skutkują koniecznością korekty deklaracji. Uruchamiana w takich przypadkach machina administracyjna obciąża wysokimi kosztami budżet państwa w stopniu znacznie przewyższającym rangę sprawy, a w społeczeństwie wywołuje uzasadnione oburzenie.
W związku z powyższym mam do Pana Ministra uprzejme pytanie: czy Ministerstwo Finansów zamierza podjąć odpowiednie kroki prawne w celu zmiany przepisów prawa w sposób pozwalający organowi rentowemu korygowanie z urzędu oczywistych pomyłek pisarskich i drobnych błędów rachunkowych?
Z wyrazami szacunku
Tadeusz Gruszka
senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego
Oświadczenie skierowane do minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej
Szanowna Pani Minister!
W odpowiedzi na stanowisko ministra nauki i szkolnictwa wyższego odnośnie do zmiany treści rozporządzenia z dnia 25 września 2007 r. w sprawie warunków, jakie muszą być spełnione, aby zajęcia dydaktyczne mogły być prowadzone z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (DzU nr 188 poz. 1347 ze zmianami), należy stwierdzić, że zaproponowana modyfikacja zapisów rozporządzenia jest niewystarczająca i w zasadzie nie usuwa większości błędnych zapisów zamieszczonych w poprzedniej redakcji wskazanego aktu prawnego.
Ministerstwo, zresztą w oparciu o wadliwie skonstruowaną delegację zawartą w art. 164 ust. 4 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. - Prawo o szkolnictwie wyższym, cały czas skupia się na zagadnieniu ustalenia proporcji pomiędzy liczbą zajęć realizowanych z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość a liczbą zajęć realizowanych metodą tradycyjną. Jest to dążenie całkowicie błędne, wypaczające, a w zasadzie unicestwiające ideę e-learningu, powodujące, że ta metoda kształcenia staje się całkowicie bezużyteczna.
Jak już wspomniano wcześniej, idea i praktyka e-learningu zakłada pozostawienie autonomicznym uczelniom decyzji, czy uruchamiać studia zdalne, a jeśli tak, to ile zajęć w ramach takich studiów jest realizowanych poprzez internet, a ile w formie bezpośredniej. Ponadto odgórne wymaganie, aby ściśle określona część procesu dydaktycznego była realizowana metodą tradycyjną, pomija całkowicie potrzeby osób najbardziej zainteresowanych ułatwieniem studiowania, czyli samych studentów. Dana osoba, podejmując decyzję o wyborze kształcenia w systemie zdalnym, czyni to zazwyczaj z przyczyn związanych z brakiem czasu i fizycznych możliwości pobierania nauki w sposób tradycyjny, stacjonarny. W olbrzymiej większości są to osoby wykonujące pracę zawodową lub zamieszkałe w małych miejscowościach, oddalonych od ośrodków dydaktycznych oferujących interesujące je kierunki studiów. Istnieje wreszcie grupa osób, które są pozbawione jakiejkolwiek możliwości dotarcia do siedziby uczelni, są to na przykład osoby o dużym stopniu niepełnosprawności, poważnie chore, przebywające ciągle w szpitalach czy też wykonujące pracę w specyficznych warunkach: na statkach morskich, platformach wiertniczych, które także powinny mieć umożliwiony dostęp do nauki i podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Dla tych osób nie jest tak naprawdę istotne, czy muszą odbyć w siedzibie uczelni 50% czy 10% zajęć. W obu przypadkach jest to dla nich równie uciążliwe, bowiem tak czy inaczej muszą się pojawić w miejscowości, w której znajduje się uczelnia, często oddalonej o setki kilometrów od ich miejsca pracy czy zamieszkania, w terminach ustalonych odgórnie przez uczelnie zgodnie z siatką zajęć, co potrafi zupełnie zdezorganizować ich życie zawodowe i osobiste.
Podejmując studia realizowane zdalnie, student w rzeczywistości oczekuje, że właściwie nie będzie musiał, poza wyjątkowymi sytuacjami, stawić się osobiście w siedzibie uczelni. W istocie jest to decydujący argument przemawiający za atrakcyjnością i użytecznością studiów na odległość. Wprowadzenie minimalnej, obowiązkowej liczby zajęć realizowanych w sposób tradycyjny niweczy całkowicie rewolucyjny, bo związany z pełną dostępnością, zwłaszcza w sensie zniesienia ograniczeń geograficznych, charakter studiów zdalnych.
Utrzymanie obowiązującej regulacji nie tylko zahamuje rozwój e-learningu w Polsce, ale będzie zmierzało wprost do unicestwienia tych inicjatyw, które już się pojawiły i próbują być realizowane w oparciu o obowiązujący stan prawny. W takim kształcie polskie studia zdalne stają się całkowicie nieatrakcyjne dla potencjalnych studentów, którzy zapewne skorzystają z bardziej elastycznych ofert uczelni zagranicznych.
E-learning należy traktować jako nową formę zapisu wiedzy i sposobu jej przekazywania. Dotychczas powszechne było wykorzystanie informacji zapisanej w formie książkowej oraz przekazywanie jej w formie bezpośredniego kontaktu nauczyciel - student. Wykorzystanie internetu w edukacji umożliwia przekazywanie tej wiedzy w sposób nieograniczony i nieskrępowany. Wprowadzanie ministerialnych ograniczeń w zakresie zdalnego nauczania jest niczym innym, jak narzucaniem studentom formy pozyskiwania wiedzy, wskazywania, z jakich podręczników czy nośników informacji mają korzystać. Nie taka jest jednak rola ministra. Zamiast wprowadzać ograniczenia i przeszkody, powinien raczej stymulować i ułatwiać rozwój nowoczesnych form kształcenia. Każdy student powinien mieć swobodny wybór, z jakiej formy pozyskiwania wiedzy chce skorzystać.
Kompleksowe uregulowanie wskazanego wyżej zagadnienia nie powinno ograniczać się wyłącznie do zmiany treści ministerialnego rozporządzenia. Zmiany wymaga także ustawowa delegacja zawarta w art. 164 ust. 4 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. - Prawo o szkolnictwie wyższym, która przewiduje kompetencję ministra do określenia warunków, jakie muszą być spełnione, aby mogły być prowadzone zajęcia dydaktyczne - z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość - uwzględniając zapewnienie przez uczelnię odpowiedniej dostępności dla studentów zajęć prowadzonych z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość oraz właściwej proporcji czasu tych zajęć, odpowiednio na studiach stacjonarnych oraz na studiach niestacjonarnych, do całkowitego czasu zajęć na studiach. Kształt obowiązującej delegacji istotnie ogranicza możliwości ministra do ustalenia funkcjonalnego i nowoczesnego modelu studiów zdalnych.
Powyższe uwagi należy odnieść także do zawartego w cytowanym rozporządzeniu wymogu przeprowadzenia zaliczeń i egzaminów w siedzibie uczelni. Wypracowanie jasnych i spójnych zasad obowiązujących przy weryfikacji wiedzy studentów sprawia, że egzaminy internetowe są nie mniej efektywne i miarodajne od egzaminów tradycyjnych, a dodatkowo oferują te same atrakcyjne udogodnienia, co prowadzenie zajęć przez internet.
Na obecnym etapie rozwoju e-learningu wystarczające byłoby umożliwienie organizacji egzaminów poza siedzibą uczelni, w miejscu najbardziej dogodnym dla uczestników studiów, czyli jak najbliżej miejsca ich zamieszkania czy pracy. Do zapewnienia właściwych standardów egzaminów wystarcza, aby miejsce egzaminu wyposażyć we właściwą infrastrukturę techniczną oraz zagwarantować fizyczny udział egzaminatorów oraz innych przedstawicieli uczelni. Ten proces niekoniecznie musi się odbywać w siedzibie uczelni. Ten wymóg w żaden sposób nie ma wpływu na jakość czy miarodajność postępowania egzaminacyjnego.
Z poważaniem
Krzysztof Kwiatkowski
Oświadczenie złożone
przez senatorów
Krzysztofa Kwiatkowskiego i Macieja Grubskiego
Oświadczenie skierowane do ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka
Szanowny Panie Ministrze!
31 lipca 2007 r. weszła w życie ustawa z dnia 14 czerwca 2007 r. o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw, ustawa, która w sposób powszechny, bo obejmujący wszystkich członków spółdzielni mieszkaniowych w Polsce, umożliwia nabycie prawa własności lokali przez członków spółdzielni mających spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu mieszkalnego lub spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Mijające osiem miesięcy funkcjonowania przepisów tej ustawy uprawnia do zadania pytań o praktyczne efekty funkcjonowania tych przepisów w życiu oraz ewentualne potrzeby zmian, korekt lub modyfikacji obowiązujących przepisów, będące efektem obserwacji skutków wyżej wymienionej ustawy.
Chcemy zapytać o sposób mobilizacji gmin w zakresie rozpatrywania wniosków spółdzielni w sprawie ustanawiania tytułów prawnych do nieruchomości oraz pomysły na wsparcie lub zdyscyplinowanie gmin w zakresie sprawnego rozpatrywania wyżej wymienionych wniosków.
Prosimy o informację będącą podsumowaniem efektów pracy wydziałów wieczystoksięgowych sądów rejonowych z punktu widzenia sprawności i terminowości całej procedury.
Prosimy także o informację, czy z uwagi na przedłużające się procedury, które uniemożliwiają spółdzielcom szybkie nabywanie własności do lokali przez nich zajmowanych, analizowano w ministerstwie ewentualną celowość przywrócenia spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu.
Zainteresowani jesteśmy także - z perspektywy tych ośmiu miesięcy, od kiedy obowiązuje ustawa - czy dokonywano w ministerstwie oceny praktycznych skutków poszczególnych rozwiązań przyjętych w obowiązującej ustawie.
Z poważaniem
Maciej Grubski
Krzysztof Kwiatkowski
Oświadczenie złożone
przez senatora Piotra Kaletę
Oświadczenie skierowane do minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak
Pani Minister!
Przepisy ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz rozporządzenia ministra polityki społecznej z dnia 19 kwietnia 2005 r. w sprawie rodzinnego wywiadu środowiskowego regulują zasady odprowadzania przez powiatowe urzędy pracy składek na ubezpieczenia zdrowotne za bezrobotnych z prawem i bez prawa do zasiłku oraz zasady dotyczące pomocy społecznej, a przede wszystkim przeprowadzania rodzinnego wywiadu środowiskowego, który jest podstawą do przyznawania świadczeń. Taka sytuacja powoduje, że w urzędach pracy rejestrują się osoby zainteresowane nie aktywizacją zawodową, lecz korzystaniem z bezpłatnej opieki zdrowotnej, a także ze świadczeń z pomocy społecznej.
Uważam, że istnieje pilna potrzeba zmiany przedmiotowego przepisu tak, by rozdzielić przyznawanie statusu bezrobotnego od przyznawania prawa do opieki zdrowotnej, a także odstąpić od konieczności wydawania zaświadczeń potwierdzających pozostawanie w ewidencji bezrobotnych i poszukujących pracy.
W związku z tym zwracam się do Pani Minister z zapytaniem, czy Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zamierza podjąć odpowiednie kroki prawne w celu zmiany przepisów ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz rozporządzenia ministra polityki społecznej w sprawie rodzinnego wywiadu środowiskowego, tak by umożliwić osobom oczekującym wsparcia w aktywizacji zawodowej rejestrowanie się w urzędach pracy.
Z poważaniem
Piotr Kaleta
senator RP
7. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu