26. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu trzeciego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na trzydziestym drugim posiedzeniu w dniu 12 stycznia 2007 r. Do Senatu została przekazana w dniu 12 stycznia 2007 r. Marszałek Senatu w dniu 15 stycznia 2007 r., zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Praw Człowieka i Praworządności oraz Komisji Ustawodawczej. Komisje po rozpatrzeniu ustawy przygotowały wspólne sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam ponadto, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 335, a sprawozdanie komisji w druku nr 335A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Praw Człowieka i Praworządności oraz Komisji Ustawodawczej senatora Stanisława Piotrowicza o zabranie głosu i przedstawienie wspólnego sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!

Mam zaszczyt przedstawić w imieniu połączonych Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Praw Człowieka i Praworządności sprawozdanie z posiedzenia tych komisji.

W dniu 23 stycznia 2007 r. obradowały one nad ustawą, która w dniu 12 stycznia 2007 r. została uchwalona przez Sejm, ustawą o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego. Jej projekt został wniesiony do Sejmu z przedłożenia Rady Ministrów.

Zasadniczym celem ustawy jest realizacja dwóch wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

Pierwszy z wyroków stwierdza, że art. 535 §2 ustawy - Kodeks postępowania karnego jest niezgodny z art. 2, w związku art. 45 ust. 1 i art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 535 §2 pozwala oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną na posiedzeniu bez udziału stron bez sporządzania uzasadnienia. Niekonstytucyjność przepisu była efektem skumulowania wyłączenia jawności postępowania wobec stron, wyłączenia obowiązku informacyjnego sądu oraz zastosowania niedookreślonej przesłanki oczywistej bezzasadności kasacji. Przepis ten traci moc obowiązującą z dniem 30 stycznia 2007 r. Przedłożona ustawa wprowadza odpowiednią zmianę w art. 1 pkcie 4, który zawiera nowe brzmienie całego art. 535 kodeksu postępowania karnego, nie poprzestając na niekonstytucyjnym §2. Regułą stanie się rozpoznawanie kasacji na rozprawie, w której uczestniczyć będą strony. W wypadkach przewidzianych przez ustawę kasacje będą rozpoznawane na posiedzeniu bez udziału stron - na przykład kasacja wniesiona na korzyść oskarżonego będzie mogła być uwzględniona w całości na posiedzeniu bez udziału stron. W przypadku oddalenia kasacji jako oczywiście bezzasadnej ustawa wyłącza obowiązek sporządzania uzasadnienia i stanowi, że będzie sporządzone na wniosek strony, gdy postanowienie będzie wydane na posiedzeniu albo wówczas, gdy będzie wydane na rozprawie, jeśli strona pozbawiona wolności nie miała przedstawiciela procesowego i nie została sprowadzona na rozprawę.

Drugi wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczył art. 263 §4 kodeksu postępowania karnego. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepis określający przesłanki przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania na czas przekraczający terminy określone w §2 i 3, w części obejmującej zwrot "a także z powodu innych przeszkód, których usunięcie było niemożliwe", w tym zakresie, w jakim odnosi się do postępowania przygotowawczego, jest niezgodny z art. 41 ust. 1, w związku z art. 31 ust. 1 i 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. W świetle tego wyroku dotychczasowy przepis art. 263 §4 utraci swoją moc z dniem 8 lutego 2007 r. Odpowiednia zmiana art. 263 §4 została zawarta w art. 1 pkt 2 przedłożonej Senatowi ustawy. Nowelizacja usuwa z przepisu art. 263 §4 możliwość przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania ponad okresy określone w §2 i 3 z powodu innych istotnych przeszkód, których usunięcie było niemożliwe. W dodanym §4a pozostawia tę przesłankę jako podstawę przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania na etapie postępowania sądowego.

Zmiany zawarte w art. 1 pkty 1 i 3 zmieniają niektóre uprawnienia stron i ich obrońców lub pełnomocników. W art. 84 §2 obowiązek wyznaczenia przez sąd innego obrońcy z urzędu do dokonania czynności poza siedzibą lub miejscem zamieszkania wyznaczonego w sprawie obrońcy z urzędu, gdy obrońca ten złożył odpowiedni uzasadniony wniosek, został zastąpiony możliwością takiego wyznaczenia. W art. 84 §3 przewiduje się rozszerzenie uprawnień obrońcy wyznaczonego z urzędu o prawo udziału w toczącym się postępowaniu kasacyjnym i o wznowienie postępowania.

W ostatniej z omawianych zmian, dokonanej w art. 530 §3, ustawa znosi przymus adwokacko-radcowski w sprawie zaskarżenia decyzji prezesa sądu odmawiającej przyjęcia kasacji. Osoba uprawniona do złożenia środka odwoławczego będzie mogła teraz sporządzić i podpisać osobiście zażalenie na zarządzenie prezesa o odmowie przyjęcia kasacji.

23 stycznia, jak już wspomniałem, odbyło się posiedzenie połączonych Komisji Ustawodawczej i Komisji Praw Człowieka i Praworządności. W toku dyskusji senatorowie nie zgłosili zastrzeżeń do art. 1 pktów 1, 2 i 3 ustawy, a Biuro Legislacyjne zaproponowało dwie poprawki dotyczące art. 1 pktu 2. Pierwsza z nich jest poprawką o charakterze terminologicznym, druga została złożona w celu poprawienia czytelności zdania. Poprawki te zostały jednomyślnie przyjęte przez połączone komisje. Dodać należy, że przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości nie mieli zastrzeżeń do tych poprawek.

Senatorowie mieli za to zastrzeżenia co do pktu 4 w art. 1 proponowanej ustawy. W dyskusji podnoszono, że Sąd Najwyższy będzie podejmował decyzję merytoryczną przed rzeczywistym rozpoznaniem sprawy, bo wtedy będzie decydował o tym, czy kasacja jest oczywiście bezzasadna, czy oczywiście zasadna, wtedy też będzie decydował, czy zachodzą wypadki przewidziane przez ustawę, o których mowa w art. 535 §1 k.p.k. I w zależności od tych ustaleń będzie decydował, czy sprawę należy rozpoznać na rozprawie, a więc w obecności stron, czy też na posiedzeniu bez udziału stron, co niewątpliwie, zdaniem senatorów, ograniczałoby prawa procesowe stron. Wątpliwości dotyczyły też zawartego w ustawie zapisu, że w wypadkach przewidzianych w ustawie sąd będzie mógł rozpoznawać sprawę kasacyjną na posiedzeniu. W związku z tym komisje przyjęły poprawkę, która wprowadza jako zasadę rozpoznanie kasacji na rozprawie. Rozpoznawanie kasacji na posiedzeniu ogranicza się tylko do przypadku określonego w art. 535 §5 kodeksu postępowania karnego. Paragraf ten stanowi, że kasacja wniesiona na korzyść oskarżonego może być uwzględniona w całości na posiedzeniu bez udziału stron w razie jej oczywistej zasadności.

W toku dyskusji podkreślono większy sens aktywnego uczestniczenia w rozprawie stron niż możliwość późniejszego uzyskania uzasadnienia do orzeczenia oddalającego kasację, które z procesowego punktu widzenia staje się wówczas już bezprzedmiotowe.

Trzeba przyznać, że poprawka komisji wychodzi poza materię objętą orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał kwestionuje bowiem, że dotychczasowe brzmienie art. 535 kodeksu postępowania karnego nie przewidywało możliwości uzyskania uzasadnienia orzeczenia Sądu Najwyższego. Przedłożenie rządowe w nowej redakcji art. 535 §3 kodeksu postępowania karnego stwarza taką możliwość, stanowiąc, że uzasadnienie sporządza się na wniosek strony, jeżeli orzeczenie wydane zostało na posiedzeniu bez udziału stron lub gdy zostało wydane na rozprawie, a strona pozbawiona wolności nie miała przedstawiciela procesowego i nie została sprowadzona na rozprawę.

Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości w czasie posiedzenia nie zajęli jednoznacznego stanowiska podczas dyskusji nad poprawkami dotyczącymi art. 535 kodeksu postępowania karnego, jednak po posiedzeniu komisji ministerstwo przedstawiło na piśmie swoje stanowisko, w którym podnosi, że przyjęcie poprawek będzie oznaczało powrót do stanu prawnego sprzed 2000 r. i spowoduje paraliż postępowania kasacyjnego.

Myślę, że o takim, a nie innym stanowisku komisji, o stanowisku proponującym wniesienie poprawek w dużej mierze zadecydował brak stanowiska przedstawiciela Sądu Najwyższego, którego nie było na posiedzeniu komisji. Dziękuję.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Maciej Płażyński)

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Czy ktoś z państwa ma pytanie do pana senatora sprawozdawcy?

Proszę bardzo, pan senator Andrzejewski.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Senatorze, jak dalece stanowisko połączonych komisji jest motywowane uzasadnieniem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego? Czy można by było przytoczyć tezy z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w tej materii, które stoją za stanowiskiem komisji? Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Tak jak już powiedziałem, poprawka komisji wychodzi poza kwestie, którymi zajmował się Trybunał Konstytucyjny. Trybunał Konstytucyjny zwracał jedynie uwagę na to, że strony niebiorące udziału w posiedzeniu bądź osoba pozbawiona możliwości udziału w rozprawie na dobrą sprawę nie zna motywów uzasadnienia, bo takie uzasadnienie nie było przewidziane w dotychczas obowiązującym art. 535 kodeksu postępowania karnego. Nowela rządowa wychodzi naprzeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, bowiem przewiduje, że strony, które nie biorą udziału w postępowaniu kasacyjnym, na wniosek mogą uzyskać takie uzasadnienie.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Jak to się ma do zapisu, mówiącego o tym, że oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej nie wymaga pisemnego uzasadnienia? Jeżeli postanowienie zostało wydane na posiedzeniu oraz wtedy gdy zostało wydane na rozprawie, a strona pozbawiona wolności nie miała przedstawiciela procesowego i nie została sprowadzona na rozprawę, uzasadnienie sporządza się na jej wniosek. Czy zdaniem pana senatora teza sformułowana przez Trybunał Konstytucyjny została tu wystarczająco zabezpieczona?

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Wydaje się, że tak. W moim przekonaniu taka była sugestia Trybunału Konstytucyjnego i jestem przekonany o tym, że przedłożenie rządowe wychodzi temu naprzeciw.

Jak już wspomniałem, przy tej okazji doszło do dyskusji. W jej następstwie rozszerzono nowelizację tejże ustawy poprzez złożenie poprawek senackich. Jednak rzeczywiście w kontekście stanowisk, jakie dotarły do nas później na piśmie, ze strony zarówno pana prezesa Sądu Najwyższego, jak i pana ministra sprawiedliwości - w moim przekonaniu, bo nie było to przedmiotem dyskusji komisji - poprawka wniesiona przez Senat doprowadziłaby do tego, że wrócono by do sytuacji sprzed 2000 r., a wiadomo, że w 2000 r. wprowadzono nowelę, która miała usprawnić przebieg postępowania kasacyjnego. Wiemy przecież dobrze o tym, że na postępowanie kasacyjne, na rozpoznanie czekano latami i poprawki wniesione w roku 2000 miały usprawnić bieg postępowania kasacyjnego.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Czy ktoś z państwa ma jeszcze pytania? Nie.

Dziękuję.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister sprawiedliwości. Pana ministra reprezentuje podsekretarz stanu, pan Andrzej Kryże.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Andrzej Kryże:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

W zasadzie pan senator sprawozdawca przedłożył samą kwintesencję, ale ja mimo wszystko pozwolę sobie w sposób wyczerpujący przedstawić temat, albowiem waga sprawy jest duża.

Na wstępie chcę powiedzieć, że spośród poprawek wprowadzonych przez połączone komisje Senatu, Komisję Ustawodawczą i Komisję Praw Człowieka i Praworządności, trzy mają charakter kosmetyczny, legislacyjny, są one trafne, ale nie zmieniają istoty funkcjonowania przepisu, dwie zaś budzą poważne zastrzeżenia, a przede wszystkim niepokój, poważny niepokój, gdyż ich przyjęcie może doprowadzić do zaległości, tak jak powiedział pan senator sprawozdawca, zaległości w postępowaniu kasacyjnym w takiej skali, w jakiej miało to miejsce przed nowelizacją z 2000 r. Przy czym chcę podkreślić, że występując w imieniu ministra sprawiedliwości, nie bronię tu uregulowania, za którego funkcjonowanie minister jest odpowiedzialny. Tu chodzi o funkcjonowanie postępowania kasacyjnego w Sądzie Najwyższym. Szanowni Państwo, Sąd Najwyższy jako najwyższa instancja sądowa jest filarem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, nie można tego rozpatrywać oddzielnie i dlatego pozwolę sobie z całym zaangażowaniem bronić przedłożenia rządowego, które w moim przekonaniu zapewnia prawidłowe funkcjonowanie postępowania kasacyjnego.

Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 16 stycznia 2006 r. uznał przepis art. 535 §2 kodeksu postępowania karnego za niezgodny z art. 2 w związku z art. 45 ust. 1 i art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i orzekł o utracie mocy obowiązującego przepisu z upływem dwunastu miesięcy od daty ogłoszenia wyroku Trybunału w "Dzienniku Ustaw", a więc z dniem 30 stycznia 2007 r. Obowiązujący jeszcze przepis art. 535 §2 zezwala oddalić oczywiście bezzasadną kasację na posiedzeniu bez udziału stron, a oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej nie wymaga pisemnego uzasadnienia. O niekonstytucyjności omawianego przepisu zdecydowało skumulowanie przesłanek wyłączających sprawdzalność i transparentność orzekania w sytuacji, gdy o oddaleniu kasacji przesądza niedookreślona przesłanka oczywistej bezzasadności kasacji.

Projektowany przepis art. 535 stanowi nowe całościowe uregulowanie sposobu rozpoznania kasacji, w tym kasacji oczywiście bezzasadnej. Podkreślono - mówię o przedłożeniu rządowym i o uchwalonej ustawie - zasadę, że kasację rozpoznaje się na rozprawie, a w przypadkach przewidzianych ustawą na posiedzeniu. Dodano jednakże, że na rozprawie rozpoznaje się kasację nie tylko od wyroku, ale także od postanowienia. W takim przypadku kasacja podlega rozpoznaniu przy zachowaniu takich rygorów, jakie obowiązują przy rozpoznaniu kasacji od wyroku, a zatem przy utrzymaniu wszelkich gwarancji procesowych stron. Inne rygory obowiązują przy rozpoznaniu kasacji na posiedzeniu, jeżeli ustawa tak stanowi. Wówczas posiedzenie odbywa się bez udziału stron. Rozprawa na zasadach ogólnych jest jawna, ale nie jest obowiązkowe sprowadzenie na rozprawę kasacyjną strony pozbawionej wolności. O oddaleniu kasacji w razie jej oczywistej bezzasadności Sąd Najwyższy orzeka postanowieniem zarówno na rozprawie, jak i na posiedzeniu, a postanowienie w tym względzie nie wymaga pisemnego uzasadnienia. Przewiduje się jednak dwa przypadki, kiedy uzasadnienie postanowienia będzie sporządzone, a mianowicie jeżeli postanowienie zostało wydane na posiedzeniu i jeżeli postanowienie zostało wydane na rozprawie, a strona pozbawiona wolności nie miała przedstawiciela procesowego i nie została doprowadzona na rozprawę. W obydwu tych przypadkach uzasadnienie sporządza się na wniosek strony, co chcę bardzo mocno podkreślić. Od początku taka była intencja i takie było brzmienie przedłożenia rządowego, aby w obu tych przypadkach uzasadnienie postanowienia było sporządzane na wniosek.

Tak się zdarzyło, że pewien fragment uzasadnienia projektu rządowego dotknięty był niedoskonałością legislacyjno-techniczną, dlatego Biuro Legislacyjne Senatu powzięło wątpliwość co do zamiaru, intencji wnoszącego projekt ustawy. Ja do tej kwestii jeszcze wrócę, albowiem wydaje się, że miała ona fundamentalne znaczenie przy wątpliwościach, które ujawniły się później, podczas posiedzenia połączonych komisji. Chcę tylko powiedzieć, że nigdy nie było wątpliwości co do intencji rządowych, że w obu przypadkach uzasadnienie miało być sporządzane na wniosek.

Krótko scharakteryzowałem projekt przedłożenia w zakresie art. 535. Do tak sformułowanej ustawy połączone komisje wprowadziły dwie poprawki, które moim zdaniem nie powinny być zaakceptowane. Pierwsza z poprawek polega na zastąpieniu w przyjętym przez Sejm art. 535 §1 wyrazów "w wypadkach przewidzianych przez ustawę" wyrazami "w wypadku przewidzianym w §5", a więc tylko w jednym wypadku. Druga poprawka polega na zastąpieniu w art. 535 §3 wyrazów "jeżeli postanowienie zostało wydane na posiedzeniu oraz wtedy, gdy" wyrazami "gdy postanowienie".

W ocenie ministra sprawiedliwości wprowadzenie do art. 535 k.p.k. pierwszej poprawki całkowicie wypaczyłoby intencje projektodawcy przedłożenia rządowego i wywarłoby skutki, których nie zamierzali osiągnąć, jak należy sądzić, nawet autorzy tej poprawki, w tym także skutek w postaci wewnętrznej sprzeczności w art. 535, bowiem w §5 art. 535 przewidziana jest możliwość uwzględnienia na posiedzeniu kasacji w całości jedynie w wypadku wniesienia na korzyść oskarżonego kasacji i w razie jej oczywistej zasadności. W wyniku wprowadzenia poprawek zaproponowanych przez połączone komisje doszłoby do wewnętrznej sprzeczności w treści art. 535. Gdyby bowiem w treści art. 535 §1 wprowadzić proponowaną przez połączone komisje poprawkę, to we wszystkich pozostałych wypadkach, oprócz wyżej wskazanego, kasacja mogłaby być rozpatrywana tylko na rozprawie, z wyjątkiem sytuacji, gdy jest ona oczywiście zasadna i tylko na korzyść. Tymczasem z art. 535 §3 - i to także w wersji zaproponowanej przez połączone komisje, to jest po wyeliminowaniu wyrazów "zostało wydane na posiedzeniu oraz wtedy, gdy" - wynika, że oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej może nastąpić zarówno na rozprawie, jak i na posiedzeniu. Wyrazy "gdy postanowienie zostało wydane na rozprawie" implikują bowiem możliwość wydania postanowienia oddalającego kasację oczywiście bezzasadną także na posiedzeniu. Zresztą przyjęcie innego założenia w ogóle niweczyłoby cel unormowania przewidzianego w art. 535, wprowadzonego ustawą nowelizującą z 2000 r., który legł także u podstaw obecnego przedłożenia rządowego. Celem tym jest usprawnienie postępowania kasacyjnego i zapobieżenie narastaniu wieloletnich zaległości w sądzie kasacyjnym, do czego musiałoby dojść w wypadku możliwości oddalenia kasacji oczywiście bezzasadnych wyłącznie na rozprawie. Nie muszę tłumaczyć, że procedowanie na rozprawie jest znacznie dłuższe, znacznie bardziej skomplikowane i angażuje inny skład niż procedowanie na posiedzeniu.

Idąc dalej, wskazać należy, że proponowany w art. 535 §1 k.p.k. w brzmieniu z przedłożenia rządowego umożliwia uchylenie na posiedzeniu orzeczenia zaskarżonego skargą kasacyjną w wypadku stwierdzenia jednej z tak zwanych bezwzględnych przyczyn uchylenia orzeczenia i to niezależnie od granic zaskarżenia oraz podniesionych zarzutów - mam na myśli art. 439 §1 in principio k.p.k. w związku z art. 518, czyli tak zwane bezwzględne przesłanki odwoławcze. Tymczasem przyjęcie poprawki w brzmieniu zaproponowanym przez połączone komisje wyłączałoby ten sposób procedowania, gdyż wówczas trzeba by było stwierdzić, iż art. 535 §1 k.p.k. stanowi inaczej w rozumieniu art. 518, artykułu, który mówi o tym, że stosuje się przepisy o postępowaniu odwoławczym, o ile przepisy rozdziału kasacyjnego nie stanowią inaczej, a przy tym brzmieniu należałoby dojść do wniosku, że właśnie stanowią inaczej.

Takie pozbawienie sądu kasacyjnego możliwości wzruszania na posiedzeniu, bez uruchomienia czasochłonnej procedury, którą stanowi procedowanie na rozprawie, orzeczeń obarczonych najpoważniejszymi błędami byłoby wręcz nieracjonalne. Przypomnę tylko, że chodzi tutaj o błędy, które skutkują koniecznością uchylenia orzeczenia bez względu na granice zaskarżenia i wpływ zarzutu na treść orzeczenia.

Przepis art. 535 §1 k.p.k. zawarty w rządowym projekcie nowelizacji, przyjęty bez poprawek przez Sejm w ustawie z 12 stycznia 2007 r., opiera się na jasnej i czytelnej regule wyrażającej się w tym, że co do zasady kasację rozpoznaje się na rozprawie, zaś w wypadkach przewidzianych przez ustawę, a więc nie tylko w przypadku przewidzianym w art. 535 §5, ale także w wypadkach określonych w art. 535 §3 oraz art. 439 §1 w związku z art. 518, kasacja może być rozpoznana na posiedzeniu. Tak więc poprawka w brzmieniu zaproponowanym przez komisje Senatu bezzasadnie minimalizuje możliwość orzekania przez sąd kasacyjny na posiedzeniu.

Trzeba również podkreślić to, że obecna nowelizacja miała charakter tak zwany dostosowawczy, to znaczy, że jej zadaniem było uwzględnienie standardów wskazanych w wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który już przywołałem, z 16 stycznia 2006 r. Podkreślam, że ani w tym wyroku, ani w jakimkolwiek innym z wydanych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował możliwości oddalenia kasacji oczywiście bezzasadnych na posiedzeniu czy też procedowania na tym forum w sytuacjach określonych w art. 439 §1 k.p.k. Trybunał zakwestionował jedynie zgodność z konstytucją treści art. 535 §2 k.p.k. z uwagi na jednoczesne wystąpienie dwóch elementów mogących nasuwać wątpliwość co do zachowania reguły rzetelnego procesu przy stosowaniu trybu określonego w tym przepisie, a mianowicie braku jawności postępowania przy jednoczesnym wykluczeniu możliwości uzyskania uzasadnienia, o czym już wspominałem. Z motywów niniejszego wyroku wynika zatem jednoznacznie, że w celu spełnienia reguł rzetelnego procedowania nie jest wymagane zarówno sporządzenie na piśmie uzasadnienia postanowienia o oddaleniu kasacji jako oczywiście bezzasadnej, jak i odstąpienie od formy posiedzenia bez udziału stron. Na tle tego uzasadnienia oczywiste jest, że za wystarczający standard trybunał uznał samą możliwość zapoznania się strony lub jej procesowego pełnomocnika z motywacją, która zdecydowała o uznaniu skargi za oczywiście bezzasadną.

Tymczasem przyjęcie poprawki pierwszej zaproponowanej przez połączone komisje ogranicza możliwość procedowania sądu kasacyjnego na posiedzeniu wyłącznie do wypadku określonego w art. 535 §5 k.p.k., a w rezultacie musi uczynić postępowanie kasacyjne całkowicie dysfunkcjonalnym i doprowadzić w krótkim czasie do wieloletnich zaległości w Sądzie Najwyższym, tak jak miało to miejsce przed 2000 r.

Odnośnie do poprawki drugiej, w zakresie art. 535 §3, należy stwierdzić, że również i ta poprawka procesowo okazałaby się katastrofalna w skutkach, albowiem gdyby nawet Senat pierwszą poprawkę komisji odrzucił, a drugą przyjął, prowadziłoby to do konieczności sporządzania pisemnego uzasadnienia - i to niezależnie od wniosku oskarżonego - każdego podjętego na posiedzeniu postanowienia o oddaleniu kasacji jako oczywiście bezzasadnej. Warto tu podkreślić, że przyjęcie pierwszej poprawki czyniłoby te rozważania całkiem bezprzedmiotowymi, gdyż w ogóle przekreślałoby możliwość rozpoznania na posiedzeniu kasacji oczywiście bezzasadnej.

Tak daleko idące zmiany nie pozostawałyby w jakimkolwiek związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego i z nakreślonymi w nim standardami, ani w związku z zakresem przedłożenia rządowego. Można przypuszczać, że do tak daleko idących zmian skłoniła połączone komisje Senatu wskazana przez Biuro Legislacyjne Senatu rzekoma sprzeczność pomiędzy art. 353 §3 w brzmieniu przedłożenia rządowego przyjętego bez poprawek przez Sejm w ustawie z 12 stycznia 2007 r. a fragmentem uzasadnienia projektu ustawy nowelizacyjnej, o czym już wspominałem i co pozwolę sobie przypomnieć. Zostało to zauważone na etapie prac legislacyjnych w Sejmie i stało się przedmiotem rozważań, najpierw podkomisji, potem komisji nadzwyczajnej, a wreszcie i Sejmu.

Ze stenogramu posiedzenia komisji nadzwyczajnej jasno wynika, że sędzia Sądu Najwyższego, pan Stanisław Zabłocki, wskazywał na to rzekome pęknięcie. Posłowie zapoznali się z tą uwagą i wobec jedynie pozornej rozbieżności między treścią projektu a jego uzasadnieniem oraz wobec stanowiska sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości dokonali wyboru aprobowanego unormowania, najpierw na posiedzeniu komisji, potem na posiedzeniu Sejmu, to jest przyjęli art. 535 §3 w wersji przedłożonej Sejmowi.

Tę pozorną jedynie rozbieżność pomiędzy brzmieniem treści art. 535 §3 w wersji przyjętej przez Sejm a uzasadnieniem projektu rządowego można określić, jak to już uczyniłem, jako niedoskonałość techniczno-legislacyjną, ale nie przepisu, tylko uzasadnienia. Zgodnie z wersją przedłożenia rządowego wprowadzono bowiem dwa wyjątki od reguły oddalenia kasacji jako oczywiście bezzasadnej bez konieczności sporządzenia pisemnego uzasadnienia, określone w art. 535 §3 k.p.k. Uzasadnienie sporządza się, jeżeli postanowienie o oddaleniu kasacji w razie jej oczywistej bezzasadności wydane zostało, po pierwsze, na posiedzeniu, po drugie, na rozprawie, na której jej strona pozbawiona była wolności lub nie miała przedstawiciela procesowego i nie została na nią sprowadzona. W obu jednakże przypadkach pisemne uzasadnienie orzeczenia sporządza się jedynie na wniosek strony.

Nieporozumienie wywołało zawarte w uzasadnieniu rządowego projektu zdanie o treści: w drugim z wymienionych przypadków uzasadnienie sporządza się na wniosek tej strony. Interpretacja tego zdania, odnoszącego się, co wyraźnie podkreślono, tylko do drugiego przypadku, czyli do oddalenia kasacji jako oczywiście bezzasadnej na rozprawie, mogłaby prowadzić do wniosku, że w pierwszym przypadku, czyli w przypadku oddalenia kasacji oczywiście bezzasadnej na posiedzeniu, sąd kasacyjny sporządza uzasadnienie orzeczenia w każdej sprawie z urzędu. Tak jednak nie jest. W obu przypadkach uzasadnienie orzeczenia sporządza się bowiem na wniosek, przy zaistnieniu równocześnie dwóch przesłanek. Pierwszej, kiedy wniosek o sporządzenie uzasadnienia orzeczenia pochodzi od osoby posiadającej w tym interes prawny, czyli gravamen, przez który należy rozumieć takie orzeczenie, którego treść narusza prawa lub szkodzi interesom strony, i drugiej, kiedy w postępowaniu kasacyjnym orzeczenie określone w pierwszej przesłance zapadło na rozprawie lub na posiedzeniu bez udziału osoby posiadającej gravamen albo bez udziału przedstawiciela procesowego tej osoby.

Ustawa w przedłożeniu rządowym podkreśla jedynie, że wniosek może złożyć tylko ta strona, która nie była obecna lub reprezentowana na posiedzeniu lub rozprawie. Nastąpiła zatem jedynie pozorna i niezamierzona rozbieżność między treścią projektowanego art. 535 §3 a uzasadnieniem tej zmiany.

Reguła wyrażona w przyjętej przez Sejm wersji art. 535 odpowiada standardom nakreślonym przez Trybunał Konstytucyjny, który podkreślał, że skazany musi wykazywać minimum staranności i dbałości o własne sprawy. Ta staranność ma się wyrażać koniecznością wystąpienia przez skazanego z wnioskiem o sporządzenie uzasadnienia, zresztą po uprzednim pouczeniu go przez Sąd Najwyższy.

Już tylko na marginesie trzeba zauważyć, że zróżnicowanie sytuacji procesowej w zakresie sporządzania uzasadnienia postanowienia oddalającego kasację jako oczywiście bezzasadną z urzędu albo na wniosek, w zależności od rodzaju forum, na którym zostało wydane - rozprawa czy posiedzenie - prowadzi do nieuzasadnionego zróżnicowania pozycji skazanych, których kasacja jest rozpoznawana na rozprawie albo na posiedzeniu bez udziału stron. Nie można bowiem wskazać powodów, dla których skazani, których kasacja została rozpoznana na posiedzeniu bez udziału stron, zawsze mieliby otrzymywać uzasadnienie sporządzone z urzędu, podczas gdy skazani, których kasacja została rozpoznana na rozprawie przy braku udziału obrońcy, musieliby występować z dodatkową inicjatywą. W każdej z tych sytuacji skazani nie mieliby przecież możliwości zapoznania się, czy to bezpośredniego czy pośredniego, przez obrońcę, z uzasadnieniem Sądu Najwyższego.

Należy podkreślić, że rozwiązanie podobne do rządowej nowelizacji przepisów funkcjonuje w postępowaniu apelacyjnym, bowiem zgodnie z art. 457 §2, jeżeli sąd utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną, to uzasadnienie sporządza się wyłącznie na wniosek strony, chyba że zgłoszono zdanie odrębne.

W świetle tej argumentacji uprzejmie proszę, aby Wysoka Izba Senatu odrzuciła omawiane poprawki połączonych komisji. Wnoszę również o to, żeby odrzuciła te trzy poprawki, które mają charakter legislacyjno-kosmetyczny, poprawki, których przyjęcie, choć są trafne, spowodowałoby przedłużenie postępowania. Pamiętajmy o tym, że 30 stycznia tego roku moc art. 535 §2 wygasa.

Jeśli Senat podejmie decyzję, o którą wnoszę, to ja gwarantuję, że te poprawki natychmiast znajdą się w projekcie kodeksu postępowania karnego, w szerszej nowelizacji, która w tej chwili znajduje się już w uzgodnieniach międzyresortowych. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję panu ministrowi.

Chciałbym zapytać obecnego na posiedzeniu Senatu prezesa Sądu Najwyższego, pana Lecha Paprzyckiego, czy chce zabrać głos w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Nie ośmieliłbym się zajmować cennego czasu Senatu i nie zwracałbym się do pana marszałka Borusewicza z alarmistycznym pismem, gdybym nie uznał, że sytuacja jest wręcz dramatyczna. Określenie używane przez pana ministra Kryżego, że grozi nam procesowa katastrofa, było w pełni uzasadnione. Dlaczego tak się stało? Muszę powiedzieć, że trudno jest mi to zrozumieć. No, tak się nieszczęśliwie dla nas złożyło, że połączone komisje nie uznały za stosowne wezwać prezesa Sądu Najwyższego. Podkreślam: wezwać. To nie jest kwestia zaproszenia. Wezwać - my jesteśmy na każde wezwanie, jeżeli tego wymaga dobro Rzeczypospolitej. I wtedy można by było tego wszystkiego uniknąć.

Niezrozumiała jest dla mnie legislacyjna nieporadność takiego sformułowania, tym bardziej że kwestia merytoryczna jest tutaj wyjątkowo istotna. Rzeczywiście, Sądowi Najwyższemu, Izbie Karnej w postępowaniu kasacyjnym grozi katastrofa procesowa. Przyjęcie tych poprawek musi do takiej katastrofy prowadzić.

Ośmielę się dokonać sprostowania, jeżeli wolno użyć takiego określenia, tego, co powiedział pan senator sprawozdawca, że oto Sąd Najwyższy w postępowaniu kasacyjnym w składzie jednego sędziego dokonuje wstępnej oceny i w zasadzie, jak można byłoby się domyślać, ewentualnie dokonuje też odrzucenia kasacji. Tak nie jest. Sąd Najwyższy w postępowaniu karnym, kasacyjnym, w składzie jednego sędziego dokonuje merytorycznej oceny kasacji i o jej oddaleniu decyduje po merytorycznym rozpoznaniu. Ten tryb postępowania kasacyjnego jest nam niezbędny, bez niego dojdzie właśnie do tej katastrofy procesowej.

Proszę państwa, ja bym się ośmielił zwrócić uwagę na to, jak ta instytucja funkcjonuje. Musiałbym się tu odwołać między innymi do swojego opracowania, które tego dotyczy, mało dostępnego, prawnikom prawie nieznanego, ale pokazującego, że jest to instytucja odpowiadająca wszystkim standardom, z konstytucyjnymi włącznie, ponadto niezwykle użyteczna, a przede wszystkim niezbędna, jeżeli kasacja ma być w ogóle dostępna. Wbrew pozorom, kasacja w postępowaniu karnym jest dostępna bardzo szeroko. Tak to sformułowaliśmy i nigdy tego nie kwestionowaliśmy, nawet w sytuacji, kiedy przedstawiciel Komitetu Helsińskiego na posiedzeniu trybunału mówił o zasadności ograniczenia podstaw kasacji, a więc zmniejszenia jej dostępności. My, wiedząc o tym...

Ja mówię to z perspektywy blisko czterdziestu lat sprawowania urzędu sędziego i siedemnastu lat pracy w Sądzie Najwyższym - a więc ośmielam się powiedzieć, że wiem o czym mówię - i z perspektywy wręcz setek spraw, które w postępowaniu kasacyjnym jednoosobowo rozstrzygałem, mam nadzieję, jestem przekonany, kompetentnie. No, jak dotąd nikt tego nie zakwestionował.

Proszę państwa, jeżeli dzisiaj spojrzymy na sposób rozstrzygania kasacji w postępowaniu kasacyjnym w sądach państw europejskich, to takiego luksusu bezpośredniego zajmowania się tym przez sędziego Sądu Najwyższego nie ma nigdzie. Weźmy przykładowo sąd szwedzki. Sędzia szwedzkiego Sądu Najwyższego w ogóle nie dotyka akt sprawy. Ma asystenta, który wszystko przygotowuje, to znaczy przygotowuje decyzje, opisanie akt i wszystkie niezbędne informacje dotyczące stanu prawnego, a sędzia tylko bierze ten projekt i podpisuje, jeżeli jest przekonany o tym, że rozstrzygnięcie jest trafne. U nas każda sprawa, która trafia na posiedzenie, jest rozpoznana, co gwarantuję również swoją osobą.

Co więcej, proszę państwa, od roku we wszystkich sprawach sędziowie Sądu Najwyższego piszą uzasadnienie - chociaż takiego obowiązku nie mamy - podwyższając standard konstytucyjny, i w większości spraw tak zapewne będzie. Na pewno będzie tak w każdej sprawie, w której o kasacji rzeczywiście jest coś do napisania. A kasacje bywają przecież różne. Jest na tej sali dwóch wyśmienitych adwokatów, których ta moja uwaga na pewno nie dotyczy, ale są kasacje pisane, delikatnie mówiąc, w sposób niepoprawny, zdarza się czasami, że wyjątkowo nierzetelnie. Rzeczywistość jest taka, że w postępowaniu karnym bardzo wielu klientów wymusza na adwokatach pisanie kasacji, właśnie tych kasacji oczywiście bezzasadnych i nimi właśnie zajmujemy się na posiedzeniach.

Proszę państwa, trzeba też pamiętać i o tym, od godziny jestem w Senacie, no i z ogromnym zadowoleniem słyszę o tanim państwie, że rozprawa kosztuje. Przecież to jest skład, to są zawiadomienia, to jest obecność adwokatów, oczywiście w pełni uzasadniona. To są ogromne koszty i o tym też trzeba pamiętać.

Ponadto, proszę państwa, ja ośmielę się przytoczyć dane statystyczne. Co prawda każdy znający się na rzeczy powie, że nie ma nic bardziej nadającego się do manipulacji niż statystyka, ale ta statystyka jest akurat do zweryfikowania w sposób nie budzący wątpliwości. Proszę państwa, w 1995 r. zostało zdecydowane, że oto polskiemu procesowi karnemu przywracamy kasację. Przedtem była rewizja - miała zalety, ale w większej części pełna była wad. Na koniec 1995 r. pozostało do rozpoznania sto dziewiętnaście rewizji nadzwyczajnych. Po roku obowiązywania tamtego modelu kasacji, takiego, jakiego przywrócenie miałoby w tej chwili nastąpić w wyniku propozycji komisji Senatu, zaległości, nierozpoznane sprawy kasacyjne, sięgnęły już tysiąca dziesięciu spraw. W następnym roku to było dwa i pół tysiąca spraw. W 1998 r. cztery tysiące sto pięć, w 1999 r. blisko pięć tysięcy. W dniu 1 września 2000 r., kiedy procedura została zmieniona na racjonalną - jeszcze raz powtarzam: racjonalną i w pełni odpowiadającą standardom konstytucyjnym - mieliśmy nierozpoznanych blisko sześć tysięcy kasacji.

Ze względu na to, że byłby to język nieparlamentarny, nie mogę przytoczyć, w jaki sposób, jakimi słowami nasi interesanci, którzy przecież nie należą w postępowaniu karnym do kategorii aniołów, chyba że upadłych aniołów, zwracali się do Sądu Najwyższego pisząc, że oto czekają na rozpoznanie kasacji trzy, cztery lata. My na to, chociaż każde z tych zachowań stanowiło przestępstwo, nie reagowaliśmy, bo faktycznie ci ludzie mieli rację. Czekali na kasację, która była dostępna dla wszystkich na rozprawie, a jednocześnie niedostępna dla nikogo. Do takiej sytuacji, moim zdaniem, Panie i Panowie Senatorowie, nie powinniśmy dopuścić.

Ogromnym wysiłkiem dwudziestu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego w ciągu dwóch lat, posługując się właśnie tą instytucją kasacji oczywiście bezzasadnej, doprowadziliśmy do stabilizacji. W tej chwili na koniec każdego roku pozostaje nie więcej niż tysiąc spraw przy rozpoznaniu wszystkich spraw, które są tego procesowo godne, na rozprawie.

To oczekiwanie na rozpoznanie kasacji w Sądzie Najwyższym odpowiada standardowi niewyobrażalnemu w Europie, takiemu, którego nie ma w żadnym z sądów europejskich. W ciągu czterech, pięciu miesięcy każda kasacja jest rozpoznawana. Już nie mówię o tych, które muszą być rozpoznane wcześniej. To jest stan, którego nie wolno, moim zdaniem, w żadnym wypadku zaprzepaścić, bo wyjście z kolejnej zapaści to już będzie później kolejny wysiłek, który byłby wysiłkiem zupełnie nieracjonalnym.

Ja zwracam się w takim razie do pań i panów senatorów, by z tych poprawek zrezygnować. Tylko na marginesie powiem jeszcze to, o czym mówił pan minister, sędzia Kryże, przy okazji tych poprawek legislacyjnych dotyczących art. 263. Co tu dużo mówić, ta ustawa jest nam potrzebna od razu, a art. 263 jeszcze szybciej, chociaż i nam na tym przepisie zależy.

Przepraszam, Panie Marszałku, przepraszam, Panie i Panowie Senatorowie, że zająłem tyle czasu, ale to jest taki stan wyższej konieczności legislacyjnej i sądowej. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Czy ktoś z państwa senatorów chce zadać pytanie do przedstawiciela rządu i do pana prezesa?

(Senator Aleksander Bentkowski: Mam jedno pytanie do pana prezesa, jeśli można.)

Proszę bardzo, pan senator Bentkowski.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

Ile Sąd Najwyższy rozpatruje obecnie, w ostatnich latach, kasacji, oczywiście na rozprawach i poza rozprawami?

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Panie Senatorze, ja w tym momencie nie chciałbym...

(Senator Aleksander Bentkowski: Tak około, około.)

W ogóle to jest około dwóch tysięcy kasacji, z czego około 80% jest rozpoznawanych na posiedzeniach. Czyli około pięciuset spraw rozpoznajemy na rozprawach.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

Jest dwudziestu siedmiu sędziów, a więc w ciągu roku na rozprawach sędzia rozpoznaje średnio dwadzieścia spraw. Tak?

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Jeżeliby tak liczyć, Panie Senatorze, to bym powiedział, że sześćdziesiąt.

(Senator Aleksander Bentkowski: Na rozprawach? Jeżeli jest pięćset spraw rozpoznawanych na rozprawach...)

Tak, tylko że każdy sędzia rozpoznaje każdą sprawę, więc to jest...

(Senator Aleksander Bentkowski: A, trzech...)

No oczywiście. Tak, tak, tak.

(Senator Aleksander Bentkowski: A, rozumiem, rozumiem. Ale sprawozdawcą jest w ciągu roku w dwudziestu sprawach.)

Co przekłada się tylko na obowiązek napisania uzasadnienia, jeżeli jest ono sporządzane. No ale już zapoznanie się z tą sprawą to oczywiście...

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

A jaki to jest procent wpływu?

(Prezes Sądu Najwyższego Lech Paprzycki: Proszę?)

Te dwa tysiące spraw - jaki to jest procent wpływu? Jaki jest w takim razie średni wpływ?

(Prezes Sądu Najwyższego Lech Paprzycki: Wszystkich spraw?)

Wszystkich.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Oczywiście w tym momencie tego nie powiem, ale powiedzmy... No, może w ten sposób: jeszcze jest pięć, cztery... Jeden, dwa, trzy, cztery... Muszę policzyć, ile jest wydziałów w Sądzie Najwyższym, bo to...

(Senator Aleksander Bentkowski: Ja mówię o kasacjach karnych.)

Oczywiście, oczywiście, kasacje karne to jeszcze jest i postępowanie poza... To znaczy nasze - dla sędziów karnych, którzy orzekają w postępowaniu dyscyplinarnym, ale to jest już inna kwestia.

W każdym razie to są jeszcze dwa posiedzenia w miesiącu w każdym wydziale, to razem osiem. No ale na posiedzenia trafia bardzo różna liczba spraw, na przykład to są wszystkie wnioski o wstrzymanie wykonania orzeczenia, które musimy rozpoznawać natychmiast, to są wznowienia, w przedmiocie właściwości... Trudno jest mi w tej chwili powiedzieć. Ale nie chcę... W każdym razie nie przypuszczam, że pytanie pana senatora zmierzało do wykazania, że nie mamy się czym zająć. Na przykład w sprawie FOZZ - co powiem tak jakby dla przeciwwagi - przygotowaniem kasacji zajmuje się i tak dwóch z trzech sędziów. A to już jest w ogóle nieporównywalne z tym, co było udziałem pana sędziego Kryżego w sądzie okręgowym. Ale na pewno pan sędzia, zabierając głos, przyznałby, że dwa miesiące dla trzech sędziów, i to z tak wyjątkowo intensywnym obciążeniem - bo ci sędziowie zaraz będą mieli kolejne sprawy - to jest tempo ekspresowe.

Te pięćset spraw, które pozostają, to są sprawy wymagające ogromnego nakładu pracy. Ale oczywiście nie chcę tu pana senatora, broń Boże, do niczego przekonywać, bo pan senator na pewno zna tę problematykę jeszcze lepiej ode mnie.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

Dziękuję. Ale rozumiem, Panie Prezesie, że w sytuacji zaległości obejmujących pięćset spraw i takiego, powiedzmy, sposobu rozstrzygania spraw dotychczasowych, wpływ spraw jest opanowany. Tak?

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Oczywiście, że tak. Ten wpływ jest opanowany. Wszystkie sprawy, poza wyjątkowymi, są rozpoznawane w ciągu czterech, pięciu miesięcy. Tak że w ostatnich dwóch latach w ogóle nie otrzymuję skarg. A to także jest miara tej sprawności.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

A ile średnio posiedzeń ma sędzia wyznaczanych w ciągu miesiąca?

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

To są trzy posiedzenia...

(Senator Aleksander Bentkowski: Rozprawy?)

To są trzy posiedzenia, ale w większości są to rozprawy plus rozprawy dyscyplinarne.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

Nie, nie, te to są ekstra... Trzymajmy się zwykłych rozpoznawań. Chodzi o rozpoznawanie spraw kasacyjnych na rozprawach. Sędzia ma więc trzy posiedzenia miesięcznie.

(Prezes Sądu Najwyższego Lech Paprzycki: Tak.)

Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Czy ktoś jeszcze chciałby zadać pytanie?

Do spisu treści

Senator Włodzimierz Łyczywek:

Ja, uzupełniając pytania...

(Wicemarszałek Maciej Płażyński: Proszę bardzo.)

...pana senatora Bentkowskiego, zapytam: jaki procent kasacji pochodzi od oskarżycieli publicznych? Tak w przybliżeniu.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

No, na to pytanie też nie mogę odpowiedzieć wprost, w każdym razie jest to niewielki procent, niewielki. Od oskarżycieli, od prokuratora - niewielki. I to nie dlatego, że... A, pan minister tu jest! No więc nie dlatego tak mówię, że chciałbym tu powiedzieć - w każdym razie dobrze - o naszej dobrej zresztą współpracy z ministrem sprawiedliwości. Niemniej jednak w tej grupie zupełnie wyjątkowo zdarzają się kasacje oczywiście bezzasadne, no, nie mówię już o sprawach nierzetelności, których nie pamiętam.

Do spisu treści

Senator Włodzimierz Łyczywek:

Tego właśnie miała dotyczyć dalsza część mojego pytania. Rozumiem więc, że określenie "niewielki" oznacza, że nie umie pan prezes określić w przybliżeniu, czy to jest 5, 10, czy 15%. A chciałbym to wiedzieć.

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

No, nie chciałbym skłamać, ale pewnie bardziej 5 niż 10%.

Do spisu treści

Senator Włodzimierz Łyczywek:

Rozumiem.

No, już poniekąd odpowiedział pan na następne pytanie, które chciałem zadać, to znaczy: jaki z kolei procent tych kasacji, wnoszonych przez oskarżycieli publicznych, przechodzi przez przedsąd i trafia na rozprawę? Czy tam proporcje są takie same - 20% na rozprawach, a 80% na posiedzeniach - czy też są odwrotne?

Do spisu treści

Prezes Sądu Najwyższego
Lech Paprzycki:

Panie Senatorze, no, są takie sprawy, które w ogóle z przyczyn procesowych nie mogą być kierowane na to, co pan nazwał przedsądem...

(Senator Włodzimierz Łyczywek: Chodzi mi o statystykę.)

...gdyż przedsąd to jest instytucja w postępowaniu cywilnym.

(Senator Włodzimierz Łyczywek: Ja wiem, ale...)

To nie jest to samo. To jest zasadnicza różnica.

(Senator Włodzimierz Łyczywek: Ja wiem, że to nie jest to samo. Mówię tylko, że to jest prawie to samo, skoro to nie jest rozprawa.)

Oczywiście nie sposób polemizować w tym momencie z panem senatorem, niemniej jednak nawet określenie "prawie to samo" też jest niewystarczające. Ale to już nie o to chodzi.

W każdym razie co do zasady: wszystkie sprawy są przedmiotem oglądu w celu ewentualnego skierowania na posiedzenie, w celu uznania ich za oczywiście bezzasadne. Nie jest dlatego, że czynimy takie założenie, tylko po prostu tak to wszystko wygląda w tym układzie procesowym.

No a kasacje prokuratorskie - nazwę to już tak skrótowo - oczywiście bezzasadne należą do wyjątkowych, dlatego że takie kasacje są, co tu dużo mówić, bardzo solidnie przygotowywane. Przypuszczam też, że nie są one niczym wymuszane, tak jak to bywa w wypadku wielu kasacji wnoszonych przez obrońców. Przecież my... No, ja po tylu latach mogę się już przecież zorientować, czy kasacja jest wniesiona przez adwokata przekonanego co do sprawy, czy przez takiego, który, wypełniając swoje obowiązki, po prostu realizuje wolę swego klienta domagającego się kasacji - ale oczywiście nie chciałbym tu mówić o tym szerzej - zwłaszcza że spróbować zawsze można, a opłata nie jest aż taka wysoka.

Do spisu treści

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Nie ma więcej pytań.

Dziękuję bardzo, Panie Prezesie.

Otwieram dyskusję.

Jako pierwszy pan senator Zientarski.

Do spisu treści

Senator Piotr Zientarski:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie Prezesie! Szanowni Państwo Senatorowie!

Tu, na tej sali, widzę pięciu adwokatów z wieloletnim stażem, jest pan prokurator, jest pan radca prawny... Tak więc ja nie będę zajmował się całością nowelizacji, zajmę się tylko problemem związanym z art. 263.

Moje wystąpienie w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego pragnę sprowadzić do kwestii, moim zdaniem, najistotniejszej. I to najistotniejszej z dwóch powodów: po pierwsze, gdyż dotyczy podstawowego prawa człowieka, wolności, a właściwie utrzymywania tymczasowego aresztu, czyli pozbawienia człowieka wolności powyżej dwóch lat bez wyroku; a po drugie, gdyż na gruncie nowo uchwalonej ustawy pojawiają się, moim zdaniem, uzasadnione wątpliwości co do zgodności jej elementów z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Analizowany projekt zakłada, iż do art. 263 dodany zostanie §4a, zgodnie z którym - cytuję - "Sąd apelacyjny, w którego okręgu prowadzi się postępowanie, na wniosek sądu, przed którym sprawa się toczy, może dokonać przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania na okres oznaczony, przekraczający termin określony w §3, także z powodu innych istotnych przeszkód, których usunięcie było niemożliwe". Konsekwencję §4a stanowi zmiana §5, który ma charakter techniczny. Cytowany zapis budzi poważne wątpliwości konstytucyjne, których genezy należy się doszukiwać w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 24 lipca 2006 r., sygnatura sprawy TK 58/03. Zgodnie z przywołanym orzeczeniem Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że art. 263 §4 k.p.k. - wskazujący między innymi jako przesłankę przedłużenia tymczasowego aresztowania inne istotne przeszkody, których usunięcie było niemożliwe - jest niezgodny z art. 41 ust. 1 oraz art. 31 ust. 1 i 3 konstytucji.

Szeroka argumentacja Trybunału Konstytucyjnego, zawarta w uzasadnieniu orzeczenia, stanowi trafną i precyzyjną analizę problemu, z którą polemika dotyka absurdu. Trybunał Konstytucyjny w sposób jednoznaczny wskazał, w jaki sposób ustawodawca naruszył konstytucyjne gwarancje praw człowieka. Tytułem przykładu z treści orzeczenia Trybunału pragnę przywołać następujący fragment: "Uregulowania ustawowe, na podstawie których możliwe jest pozbawienie wolności, muszą spełniać najwyższe wymagania, szczególnie co do stopnia precyzji, zaś skarżony przepis w tym zakresie z pewnością ich nie spełnia. Co za tym idzie, zaskarżony przepis, ograniczając korzystanie z konstytucyjnych wolności i praw, dokonuje tego w sposób na tyle nieprecyzyjny, a zarazem arbitralny i szeroki, że narusza samą istotę konstytucyjnie chronionej wolności. Czyni bowiem z ustawowego «wyjątku od wyjątku» przedłużania tymczasowego aresztowania poza ustawowy termin normę nader łatwą do zastosowania, gdyż przesłanki w niej występujące z trudem poddają się określonym i obiektywnym kryteriom oceny".

W dniu dzisiejszym otrzymujemy projekt ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego, który powiela błąd ustawodawcy, usunięty w k.p.k. wskutek przywołanego już przeze mnie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiste jest, że poprzedni stan prawny dotyczył przedłużenia tymczasowego aresztowania w toku postępowania przygotowawczego, zaś proponowana treść nowelizacji przewiduje przedłużenie tymczasowego aresztowania na podstawie przesłanki innych istotnych przeszkód, których usunięcie byłoby niemożliwe w toku postępowania sądowego. Jednak poza sporem pozostaje fakt, że zarówno w toku postępowania przygotowawczego, jak i postępowania sądowego mamy do czynienia z osobami objętymi konstytucyjną gwarancją domniemania niewinności. W konsekwencji możliwość zasadniczo dowolnego przedłużania tymczasowego aresztowania, a więc bardzo czy też najbardziej drastycznego środka pozbawienia wolności, obejmie jedynie osoby podejrzane o popełnienie przestępstwa. W tym kontekście należy doszukiwać się bezspornej analogii pomiędzy treścią usuniętego z polskiego porządku prawnego wskutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego przepisu art. 263 §4 k.p.k. a proponowanym obecnie zapisem art. 263 §4a. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku dochodziło i dochodzić będzie do stosowania najrygorystyczniejszego środka zapobiegawczego pozbawienia wolności, czyli tymczasowego aresztowania, na podstawie niejasnego kryterium ustawowego.

Dzisiaj pewne jest, że przyjęcie proponowanego tekstu nowelizacji w zakresie art. 263 §4a spowoduje uchwalenie kolejnej ustawy, której konstytucyjność już w trakcie postępowania legislacyjnego budziła poważne wątpliwości. Owe wątpliwości są tym bardziej uzasadnione, iż Trybunał Konstytucyjny już raz wypowiedział się negatywnie o treści analogicznego przepisu.

Mając powyższe na uwadze, wnoszę, aby Wysoki Senat przyjął treść proponowanej poprawki, której współautorem jest pan senator Włodzimierz Łyczywek, również adwokat, polegającej na skreśleniu w art. 1 pkt 2 przepisu lit. b i c - przepis zawarty w lit. c jest konsekwencją przepisu zawartego w lit. b i dlatego oba przepisy muszą być traktowane kompleksowo - a w konsekwencji aby Senat uratował polskie ustawodawstwo przed kolejną normą prawną, której konstytucyjność może być w przyszłości zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny.

Składam, Panie Marszałku, tę poprawkę wspólną, moją i senatora Łyczywka.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pan senator Łyczywek.

Do spisu treści

Senator Włodzimierz Łyczywek:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Chcę omówić dwie kwestie, z tym że jedną może spłycę. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że pomiędzy czystą, idealistyczną zasadą dostępu wszystkich do tej instancji, która jest jak gdyby trzecią instancją kasacyjną, a oportunizmem, jakim... No, o tym mówił na przykład pan prezes, chodzi o to tanie państwo - chociaż nie wypada przy wolności mówić o tanim państwie - a także o pracę Sądu Najwyższego. Ja nie chcę tu udawać, że tego nie widzę, bo przecież widzę, że pomiędzy tymi dwoma idealistycznymi poglądami trzeba znaleźć złoty środek. Sprawa jest zupełnie jasna.

Pamiętam ze swojej czterdziestoletniej praktyki adwokackiej, a byłem też sędzią, że instytucja rewizji nadzwyczajnej to nie było nic innego jak tylko kwiatek do kożucha, bo przysługiwała tylko trzem ludziom w Polsce - tylko oni mogli wnieść taki środek odwoławczy do Sądu Najwyższego. No i, praktycznie rzecz biorąc, po prostu aby pokazać, jak dalece różnimy się od tamtego minionego okresu, wprowadzono kasację, ale jej zakres cały czas się ogranicza. Ogranicza się jej zakres przedmiotowy, bo w niektórych sprawach wnoszenie kasacji jest niemożliwe; ogranicza się jej zakres podmiotowy, bo to jednak nie każdy może wnosić kasację, musi to być na przykład przymus adwokacki; ogranicza się go w tej chwili i tak, że nie każdy, kto taką kasację - zresztą płatną - wniesie do Sądu Najwyższego, doczeka się rozprawy, zresztą potem może się jeszcze okazać, że nie doczeka się uzasadnienia stanowiska Sądu Najwyższego. A więc właściwie na dobrą sprawę iluzją jest przyjęcie, że istnieje powszechna dostępność do środka, jakim jest kasacja.

Oczywiście jeżeli pan prezes określa procent w taki sposób, że co piąta kasacja trafia na rozprawę, a jednocześnie przyjmuje, że kasacje od oskarżycieli publicznych są znacznie lepiej przygotowane niż od obrońców, którzy mogą - jedynie oni, bo przecież nie skazani - wnosić ten środek do Sądu Najwyższego... No, jeżeli tak to wygląda, to - przy założeniu, że lepsze są kasacje prokuratorskie, gdyż tak to zrozumiałem - te proporcje dowodzą, że tylko co dziesiąta kasacja napisana przez obrońcę trafia na rozprawę do Sądu Najwyższego.

O wiele łatwiej jest wtedy, kiedy się mówi w niedookreślony sposób, że coś jest oczywiście bezzasadne. Kiedyś, jak pamiętam, takie sformułowanie w dawnych latach - przed dwudziestu, trzydziestu laty - dotyczyło również aresztu tymczasowego. Jeżeli był oczywiście bezzasadny, to przysługiwało odszkodowanie od Skarbu Państwa. Łatwiej wtedy było przyjąć, że coś było bezzasadne, ale już nie oczywiście bezzasadne - bo wtedy odszkodowanie nie przysługiwało. Teraz, w sytuacji gdy ktoś chce mieć uzasadnienie i chce mieć rozprawę kasacyjną, o wiele łatwiej jest przyjąć, że coś jest oczywiście bezzasadne, bo wtedy można się pozbyć i tego kogoś, i uzasadnienia stanowiska Sądu Najwyższego, i rozprawy, i w ogóle możliwości jego występowania o kasację.

Oczywiście gdzieś tu trzeba znaleźć złoty środek. Ja jednak wolę, aby powiększył się skład Sądu Najwyższego i środki budżetowe dla Sądu Najwyższego, niż żeby Sąd Najwyższy był przeciążony pracą i w związku z tym pozostał z zaległościami tysięcy nierozpoznanych spraw. I wolałbym, aby kasacja była środkiem bardziej dostępnym, aby zgodnie z tym, co wynika zresztą z samego przepisu, rozpoznawało się ją na rozprawie, a tylko w wypadkach wyjątkowych na posiedzeniu. No a teraz ta piramida jest odwrócona: prawie zawsze rozpoznaje się na posiedzeniu, a wyjątkowo na rozprawie.

Ale głównie chcę zwrócić uwagę na kwestię art. 263 k.p.k. Ta sprawa nie jest błaha. Znamy już - państwo może znacie z mediów, z gazet, a ja znam z doświadczenia - dziesiątki lub setki przypadków, kiedy areszt tymczasowy stosowano przez trzy, cztery, a nawet do pięciu lat, jak to było na przykład w przypadku Bagsika. Także w mojej praktyce obrońcy miałem w wielu sprawach przypadki aresztów trzy- i czteroletnich, tyle one trwały do wydania pierwszego, nieprawomocnego wyroku. No, człowiek, mężczyzna, żyje przeciętnie około siedemdziesięciu kilku lat. W związku z tym należałoby przyjąć, że skoro coś stanowi mniej więcej 7-8% długości ludzkiego życia, to trudno na to użyć określenia "tymczasowy". To już nie jest coś tymczasowego!

Skoro ustawodawca przewiduje, że w toku postępowania przygotowawczego można stosować areszt roczny - tu też trudno mi przyjąć, że to jest areszt tymczasowy - a w postępowaniu sądowym do wydania wyroku przez sąd pierwszej instancji może to być areszt do dwóch lat, to uważam, że ten okres jest bardzo długi. No a ustawodawca jeszcze stosuje od tego wyjątki! I te wyjątki też są bardzo niedookreślone. No, na przykład gdy oskarżony utrudnia postępowanie w jakiś wyjątkowy sposób - wyobrażam sobie, że przebywając w areszcie śledczym, coraz to coś połyka albo sobie podcina - tak że postępowanie nie może się toczyć, to, jak rozumiem, on sam działa na swoją szkodę. Ale jeżeli jest tak, że oprócz wyliczonych przez projektodawcę ustawy czynników - zresztą to było też w poprzedniej ustawie niekwestionowane - są inne, na przykład nie jest na czas sporządzona opinia, co nie zależy przecież od oskarżonego ani podejrzanego, albo nieustalone są dowody w szczególnie zawiłej sprawie, na przykład dowody z zagranicy, co też nie zależy od oskarżonego... A tu jeszcze jest dopisanie dodatkowego przepisu: "z powodu innych istotnych przeszkód"! Tak więc, praktycznie rzecz biorąc, można przyjąć, że każdy sąd apelacyjny w każdej sprawie, jeżeli tylko będzie chciał, może przedłużyć areszt tymczasowy powyżej dwóch lat. No, tak to należy przyjąć. A więc w tym wypadku znowu mamy odwróconą piramidę: nie ma przypadków, w których nie można by było tego zrobić. No ale gdzieś tu są granice rozsądku.

Miałem kiedyś sprawę, gdzie zarzut w stosunku do jednego z trzydziestu oskarżonych brzmiał: pomocnictwo do zabójstwa. Sprawa toczyła się cztery lata. W tym czasie cały udział tego oskarżonego w tej rozprawie to było półgodzinne wyjaśnienie, a może nawet krótsze, dwudziestominutowe. Było około stu terminów rozpraw - a wnioski w tym czasie oczywiście były nieuwzględniane, areszty były przedłużane do czterech lat - i po stu terminach rozpraw ze zdumieniem stwierdziłem, że Sąd Okręgowy w Szczecinie, co zresztą było zgodne z moimi odczuciami, uniewinnił go od zarzutu popełnienia przestępstwa, które by wymagało ewentualnie tego długotrwałego aresztu tymczasowego. Ale by wybrnąć z sytuacji, bo cztery lata są nierozliczone, zastosował wątpliwą kwalifikację: niezawiadomienie o przestępstwie, o którym miał wiedzę. Jest taki przepis materialnego prawa karnego, ale przewiduje zagrożenie karne do trzech lat, a on siedział cztery. Chociaż w innej sytuacji dostałby być może rok czy dwa w zawieszeniu, tu dostaje trzy, czyli maksymalny wymiar, a mimo to nie da się tego rozliczyć.

Nie można tworzyć przepisu z gumy i właśnie przeciw temu występował Trybunał Konstytucyjny. Trybunał Konstytucyjny rozstrzygał kwestię związaną z postępowaniem przygotowawczym, bo takie miał zadanie, a państwo chcecie doprowadzić do takiej sytuacji: poczekajmy, może jeszcze rok to przetrwa, a następnie, jeżeli ponownie do Trybunału Konstytucyjnego trafi kwestia §2, czyli tego, co teraz tworzycie w przedłożeniu rządowym, kiedy będzie to dotyczyło kolejnego etapu postępowania w fazie jurysdykcyjnej, to Trybunał znowu to zakwestionuje. Przecież to jest ta sama sytuacja, to samo ratio legis i przekroczenie zasady niedookreślenia i nietymczasowości tego środka.

Dlatego sprzeciwiam się ze wszystkich sił temu, aby wtedy, kiedy się tworzy możliwość przedłużania ponad miarę, przez wiele lat, aresztu tymczasowego w taksatywnie wymienionych w ustawie przypadkach, wprowadzać jeszcze przepis, że dodatkowo jest to możliwe we wszystkich innych przypadkach. I temu ma służyć ta poprawka, którą z panem mecenasem i senatorem Zientarskim złożyliśmy.

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Czy pan minister Kryże chce teraz zabrać głos?

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Andrzej Kryże:

Dziękuję za udzielenie mi głosu.

Chciałbym się odnieść tylko do sprawy związanej z art. 263 §4a, bo w kwestii kasacji już chyba wyczerpałem cierpliwość Wysokiej Izby.

Zamiarem wnioskujących, opracowujących projekt ustawy nie było naruszanie reguł wyznaczonych przez Trybunał Konstytucyjny. Po prostu w uzasadnieniu tego wyroku, które mam przed sobą, czytamy jednak trochę co innego niż panowie senatorowie. Mówię o wyroku z 24 lipca 2006 r. Ale zanim o tym powiem, jeszcze dwa słowa jako praktyk.

Oczywiście, że jest bardzo niedobrze, jeżeli postępowanie trwa długo, a jeszcze gorzej jest, jeżeli to postępowanie trwa długo i stosowane jest tymczasowe aresztowanie. Są pewnie i przypadki subiektywne, zawinione przez strony, przez sąd, ale czasem i przez obrońców, którzy powodują grę obrończą na przewlekłość postępowania. To jest prawda. Nie mamy w tej chwili żadnych instrumentów procesowych, które by to uniemożliwiały, chyba jako jedyny kraj w Europie i nie tylko w Europie. Tak się zdarza. Ale zdarza się również tak, że ze względów obiektywnych, ze względu na rozległość materiału, ze względu na trudności na przykład w opracowaniu opinii, czego w tym enumeratywnym wyliczeniu nie ma... Znam sprawy, w których opracowanie opinii zabrało biegłym ponad dwa lata, a ich znalezienie - kilka miesięcy. Takie sprawy też są, one dotyczą zorganizowanej przestępczości, oczywiście, ale mówimy tutaj o przepisie, który ma służyć właśnie temu, by w przypadku najpoważniejszych, najcięższych przestępstw taki przestępca przed czasem nie znalazł się na wolności z uwagi na brak procedur, które pozwalają na utrzymanie aresztu.

A Trybunał Konstytucyjny powiedział tak - pozwolę sobie zacytować, żeby niczego nie zmienić; nie chcę brać pod uwagę wcześniejszych fragmentów, bo wydaje mi się, że tu jest kwintesencja - "O ile bowiem już na etapie postępowania sądowego stosujący (czy przedłużający) areszt tymczasowy sąd obejmuje swoją wiedzą każdy aspekt toczącego się postępowania, i tym samym jego realna odpowiedzialność za przebieg tego postępowania może być już i jest pełna, to sytuacja, w której sąd nie jest gospodarzem tej fazy postępowania, co wynika z istoty postępowania przygotowawczego, nasuwa obawy, że podejmowane decyzje (de facto kontrolne) następują w tym przypadku niejako «na wyrost», przed uzyskaniem pełnego obrazu możliwego do zebrania materiału dowodowego; rodzić to może po stronie sądu daleko idącą ostrożność przed zakwestionowaniem stanowiska prowadzącego postępowanie przygotowawcze w obawie o dobro (skuteczność) tego postępowania. To samo literalne brzmienie przepisu może więc prowadzić, ze względu na kontekst sytuacyjny przedsądowej i sądowej fazy postępowania, do zdekodowania z tego samego przepisu zasadniczo różnej jego treści materialnej. Kryterium oceny konstytucyjności takiego przepisu z punktu widzenia jasności i precyzji musi być więc w odniesieniu do fazy postępowania przedsądowego zaostrzone", czego wyrazem jest sentencja niniejszego orzeczenia. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję.

Pan senator Andrzejewski.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoki Senacie!

Mam wątpliwą satysfakcję z powodu uzasadnienia i treści orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, gdyż protestowałem przeciwko takim sformułowaniom, chociażby w art. 263 §4, kiedy był on uchwalany.

Dzisiaj powstaje pytanie, jak ma wyglądać realizacja przez polską procedurę karną standardów rzetelnego procesu, standardów przestrzegania wszystkich praw do rzetelnego procesu nie tylko ze strony oskarżonego, nie tylko na rzecz oskarżonego, ale i pokrzywdzonego, a także możliwości osądzenia we właściwym terminie, sprawiedliwie danego kazusu. Jest to pytanie o standard, który narzuca orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, ale i orzecznictwo strasburskie. Nie możemy zapominać, że z perspektywy postępowania tylko wewnątrzkrajowego przechodzimy również na perspektywę postępowania niekończącego się na kognicji krajowej, ale zmierzającego jednocześnie do Strasburga.

Główna teza orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zmierza do zrealizowania komplementarnie, zupełnie niesprzecznie, podstawowych standardów konstytucyjnych, które wynikają z paru przepisów - tych podniesionych przez Trybunał, ale też zasad transparentności, przejrzystości, jawności i dostępności motywacji. Sam swego czasu byłem represjonowany, jeszcze przed 1989 r., kiedy punktowałem niejednokrotnie inkwizycyjność i arbitralność uregulowań godzących w te standardy. Wydaje mi się, że uzasadnienie, nawet w sytuacji stwierdzania oczywistej bezzasadności, musi istnieć, choćby miało się sprowadzać do trzech, czterech zdań. Te bezwzględne przesłanki nieważności, wymienione w art. 439 §1 i stosowane w związku z art. 518, nie wyczerpują przede wszystkim uznaniowości w tym zakresie, którą dysponuje Sąd Najwyższy, zwłaszcza przy kasacji, mamy bowiem do czynienia z komplementarnym, jak mówię, stosowaniem systemu w ramach zasad, klauzul generalnych, a czasem stosowaniem - czego zresztą pan minister użył, sądząc skutecznie w sprawie FOZZ - stanu wyższej konieczności proceduralnej, kiedy niektóre gwarancje procesowe muszą ustąpić przed prawem do sądu, do osądzenia danej sprawy. Mamy więc cały zestaw, stosujemy system, a nie tylko jeden przepis, choćby on był tak rygorystyczny jak art. 439 §1, który pozwala w trybie odwoławczym kierować sprawę na posiedzenie.

Wydaje mi się, że nie można w tej chwili ze względu na niewydolność - mówię: niewydolność, ale czasem jest to nieudolność - pracy Sądu Najwyższego ograniczać całej procedury i dostosowywać jej do tego w zakresie systemowych, podstawowych gwarancji praw procesowych, nie tylko w skali Polski, ale w skali europejskiej i cywilizowanego systemu spójnego prawa procesowego.

Uważam również, że nie wolno różnicować tej sytuacji pełnej jawności i jasności motywów tylko w zależności od tego, czy podsądny, oskarżony ma przedstawiciela procesowego, czy nie. Tu ironicznie sparafrazuję ministra sprawiedliwości, który po wprowadzeniu stanu wojennego mówił - proszę mi wybaczyć tę refleksję - że przecież orzeczenia sądu są formą dialogu władzy ze społeczeństwem i w związku z tym nie mogą być łagodne. No, jest to forma dialogu, ale teraz już troszkę inna, i motywacja musi być w pełni jawna, bo ona służy jednocześnie wdrażaniu systemu w świadomości społecznej i interioryzacji słuszności i zasadności orzeczeń, a nie tylko ich przyjmowaniu dlatego, że one są narzucone przez władzę.

Dlatego wydaje mi się, że oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej wymaga pisemnego uzasadnienia. Tylko przypadek, kiedy jest ona wniesiona na korzyść oskarżonego i może być uwzględniona w całości na posiedzeniu, jest, jak mi się wydaje, dyskrecjonalny i inkwizycyjny, może to być też pewien "akt łaski". Ale za każdym razem motywacja działania sądu, zwłaszcza Sądu Najwyższego, powinna być dostępna i opinii publicznej, i wszystkim tym, których praw dotyczy to orzeczenie. Dotyczy to i pokrzywdzonych, i tych, którzy mogą z racji niewydolności działania wymiaru sprawiedliwości dochodzić swoich roszczeń w tym zakresie, nie tylko w Polsce i nie tylko w zakresie postępowań dyscyplinarnych, ale też w zakresie roszczeń odszkodowawczych.

Istnieje również konieczność zwrócenia uwagi resortu na niejednokrotnie nienależytą staranność organów wymiaru sprawiedliwości, która skutkuje przedłużającym się aresztem albo nieprawidłowościami rodzącymi niezadowolenie ze sposobu funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

Wychodząc z tych przesłanek, uważam, iż standard narzucony orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego uprawnia nas do złożenia wniosku o skreślenie w §3 proponowanej ustawy całego zdania pierwszego i odniesienia instytucji kasacji w tym zakresie do art. 422 i 423, mówiących o konieczności pouczenia o możliwości złożenia wniosku o uzasadnienie i złożenia takiego wniosku. Gdybyśmy zostawili tylko to, to ta dyskusja byłaby bezprzedmiotowa. I taki wniosek złożę, mimo że może się nie ostanie albo zostanie uwzględniony w przyszłości, a nie tym razem, w modyfikowaniu zakresu funkcjonowania przepisów kodeksu postępowania karnego, ale ważne, żeby taki sygnał z Senatu wyszedł. Uważam to za niezbędne.

Drugą kwestią jest to, o czym wspomniałem na początku i przeciwko czemu protestowałem, zresztą nie tylko w 2000 r., ale też wcześniej. A protestowałem przy dosyć wstydliwym przekroczeniu, jak twierdzę, zakresu kompetencji polskiego parlamentu. Ze względu na niewydolność, a chcę powiedzieć, że również nieudolność funkcjonowania Sądu Najwyższego, który nie nadążył z przedłużaniem w zaległych sprawach aresztów tymczasowych, ustawą, wszystkim jak leci, nie rozpatrując indywidualnie zasadności stosowania aresztu, przedłużył areszty tymczasowe na chwilę wydania - to była incydentalna ustawa - na pół roku, zastępując Sąd Najwyższy i gwałcąc podstawowe gwarancje indywidualnego traktowania konieczności zastosowania aresztu tymczasowego. Zastosowano to w stanie wyższej konieczności spowodowanym niewydolnością z tytułu nieudolności organizacji pracy wymiaru sprawiedliwości, Sądu Najwyższego. Mieliśmy i taką wstydliwą ustawę.

W art. 263, stosując się do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, to, co budziło zastrzeżenia Trybunału w zakresie §4, przerzucono do nowego §4a. W związku z tym jest to, jak tutaj powiedziano, pewna proteza przedłużająca ten stan, który nie wydaje mi się zasadny. Inny powód, inne istotne przeszkody, których usunięcie było niemożliwe, to enigmatyczne, ocenne pojęcie. Bardzo bym chciał, żeby, jeżeli są inne istotne przeszkody, i nie jest to numerus clausus - a orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego zmierza do tego, żeby ustalić numerus clausus tych przyczyn, na podstawie których można złamać zasady długotrwałości aresztu tymczasowego bez osądzenia sprawy... Jeżeli otwieramy tym samym te przyczyny w sposób nieokreślony, ocenny dla sądu, to muszą to być przyczyny, które leżą poza dołożeniem należytej staranności przez organy wymiaru sprawiedliwości. Przypomnę...

(Wicemarszałek Maciej Płażyński: Panie Senatorze, czas.)

Kończę już wobec tego.

Składam wniosek legislacyjny, który zmierza do tego - przeczytam go tylko, Panie Marszałku - żeby, skoro już ma pozostać ten §4a, dodać, iż te inne przeszkody mogą uzasadniać przedłużanie aresztu tymczasowego przez sąd na wniosek sądu, ale wtedy, gdy ich usunięcie było niemożliwe, mimo dołożenia należytej staranności przez organy wymiaru sprawiedliwości. Może w komisji to uzasadnię. Rodzi to po stronie ministerstwa obowiązek badania i niejako lustrowania należytej staranności w pracy organów wymiaru sprawiedliwości, co jest, moim zdaniem, niezbędne i konieczne.

Uważam także, iż skreślenie w art. 535 §3 zdania pierwszego czyni zadość i orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, i celom, które przyświecały legislacji rządowej w wykonaniu tego orzeczenia. Jeżeli jestem w błędzie, to oczywiście proszę o skorygowanie mojego poglądu, ale tak on brzmi. Taką poprawkę składam na ręce pana marszałka. Dziękuję.

Wicemarszałek Maciej Płażyński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Bentkowski.

Do spisu treści

Senator Aleksander Bentkowski:

Panie Marszałku! Panie Ministrze!

Przepraszam w imieniu kolegów, że zajmujemy czas Wysokiej Izbie, mówiąc o sprawach bardzo specjalistycznych, ale proszę mi wierzyć, że to są sprawy bardzo ważne, one dotyczą podstawowych praw obywatelskich, prawa do uczciwego i szybkiego sądu czy prawa do właściwej obrony.

Odnosząc się do art. 263, do tego nieszczęsnego, bez mała bezterminowego stosowania aresztu tymczasowego, przyznam, że jestem rozczarowany o tyle, że wszyscy byliśmy świadkami takiego rażącego nadużywania tegoż aresztu tymczasowego w okresie poprzednim, przed 1989 r. Pan minister, doskonały prawnik, sędzia, karnista, wie o tym, że w tym czasie w sprawach gospodarczych nagminne były areszty tymczasowe trzy-, cztero-, pięcioletnie, do czasu wyroku. Próbowaliśmy się w tym parlamencie, w nowej rzeczywistości z tym uporać. Doszło do tego, że wprowadziliśmy zapis mówiący o tym, iż areszt tymczasowy nie może być dłuższy niż dwa lata. Wydawało się, że ten czas jest wystarczająco długi, żeby dane postępowanie przygotowawcze skończyć procesem, a potem wyrokiem. Okazało się, że nie, że życie jest bardziej skomplikowane. Wprowadziliśmy więc zapisy przywracające stan, który istniał w Polsce przed 1989 r., i tak naprawdę można stosować areszt tymczasowy na okres bardzo, bardzo długi i faktycznie nieokreślony - można go ustawicznie przedłużać, bo przesłanki wymagane do jego stosowania, jako prawnicy wiemy o tym najlepiej, mogą być doskonale nadużywane i nie ma możliwości w praktyce z nimi polemizować.

To, co zaproponował pan senator Andrzejewski, jest bardzo delikatne, powiedziałbym, bardzo takie skromne. Ta propozycja niejako nakłada na sąd obowiązek, żeby sąd starał się wnikać w sprawę, uzasadniać i dyscyplinować postępowanie przygotowawcze w większym stopniu, niż to było dotychczas. Nie wiem więc, dlaczego pan minister był uprzejmy powiedzieć, że przecież są przypadki nadzwyczajne. Rzeczywiście takie są, przyznaję. Nie można pozwolić na to, żeby dany sprawca znalazł się na wolności. Rozumiem to, ale z kolei wiem, że są kraje - wprawdzie tej zgniłej, starej demokracji - gdzie terminy są bardzo krótkie. W Stanach Zjednoczonych postępowanie przygotowawcze musi być skończone w ciągu trzech miesięcy, trzy miesiące można przetrzymywać w areszcie i musi sprawa znaleźć się w sądzie. Nie znajdzie się - areszt musi być uchylony.

Jeżeli pan zajrzałby do statystyk, Panie Ministrze, zobaczyłby pan, że w Niemczech, we Francji nie znajdzie pan sprawy, która trwałaby przed skierowaniem do sądu, w przypadku stosowania aresztu tymczasowego, dłużej niż rok. Dlaczego u nas tak jest, że cztery, pięć lat czasem nie wystarcza na zakończenie postępowania? W dużej mierze wynika to, w moim przekonaniu, z założeń, które przyjmuje prokuratura. Prokuratura na przykład w sprawie o rabunek może skończyć sprawę w ciągu dwóch miesięcy, ale pojawiają się kolejne sprawy, piętnaście włamań do altanek i dwadzieścia włamań do kiosków, i się zaczyna postępowanie, które trwa dwa i pół roku, bo wyliczanie szkody, słuchanie dziesiątek świadków itd. Wszystko kończy się bardzo długim oskarżeniem, na sto stron. A jaka jest kara? Kara łączna jest taka, jaką oskarżony dostałby za jeden rabunek. Nic więcej. I to jest, moim zdaniem, podstawowy błąd. Możemy się w ten sposób odnieść do każdej sprawy, także do spraw gospodarczych.

Panu Żemkowi, temu, którego pan sądził, można było postawić jeden zasadniczy zarzut. Dostałby ten sam wyrok, a tak skończyło się na tym, na czym się skończyło. Prowadzono sprawę przez dziesięć lat bez mała, bo pobocznych zarzutów było mnóstwo, a przez to akta były stutomowe. Ale taki jest nawyk prokuratury, taka praktyka istnieje od początku i zmienić tego nie sposób. Mówi się o ekonomii procesu, tłumaczy się, że przecież jeśli się w jednym procesie obejmie od razu sto zarzutów, dwadzieścia czy dwadzieścia pięć zarzutów, to będzie lepsza ekonomia procesu. Nieprawda. Niechby na podstawie tego podstawowego zarzutu oskarżony dostał od razu wyrok cztero-, pięcioletni, to potem prokurator mógłby sobie spokojnie prowadzić postępowanie dotyczące pozostałych zarzutów. To dotyczy art. 263. My nic nie wymyślimy tutaj. Skończy się na tym, co państwo proponujecie. Tylko proszę, zastanówcie się, głosując nad nowelizacją kodeksu postępowania karnego, żeby właśnie w ten sposób zdynamizować postępowanie przygotowawcze.

Kasacja. Kasacja, proszę państwa, jest instytucją, która u nas została wprowadzona, jak powiedział pan sędzia Paprzycki, w następstwie rewizji nadzwyczajnej, powszechnie krytykowanej. Ale patrząc z perspektywy czasu, nie wiem, co jest bardziej krytykowane: czy ta rewizja nadzwyczajna, która polegała jak gdyby na chciejstwie urzędnika... Nie urzędnika, sędziego pracującego w Sądzie Najwyższym, który albo skierował rewizję, albo też nie skierował, ale przynajmniej wnoszący o rewizję otrzymywał uzasadnienie odmowne, z którego wynikało, że sędzia będący w delegacji w Sądzie Najwyższym... przepraszam, w Ministerstwie Sprawiedliwości, przeczytał o danej sprawie i odniósł się na stronę, dwie, trzy strony do zarzutów, które podniósł wnoszący.

A teraz co było? To przecież był zwykły sąd kapturowy. Kiedy swego czasu przyszedł prezes sądu cywilnego - bo mówię, w sądzie cywilnym, w procedurze cywilnej jest to samo zło co w procedurze karnej - i mówi, że my będziemy coś takiego stosować... Bo przecież trzeba pamiętać, że to właśnie cywiliści wprowadzili takie ograniczone postępowanie, a karniści jak gdyby zachęceni tym, co się udało cywilistom, następni powiedzieli: tak, nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu, musimy mieć możliwość orzekania poza rozprawą. Więc kiedy postawiłem zarzut panu prezesowi Izby Cywilnej, że przecież to będzie sąd kapturowy, skoro nie będzie tam strony, nie będzie pełnomocnika i nie będzie słowa uzasadnienia, dlaczego dana kasacja została odrzucona, to mi odpowiedziano: to nie wierzy pan sędziemu Sądu Najwyższego?

Dzisiaj po wystąpieniu pana sędziego Paprzyckiego mam prawo sądzić, że to zapewnienie pana prezesa może być wątpliwe, bo podano tutaj przykład Szwecji. Tam sędzia sprawy nie widzi, tam wszystko załatwiają asystenci, a sędzia tylko podpisuje orzeczenie. Proszę mi wierzyć, jeżeli to ma być dobry przykład, to niech nas pan Bóg strzeże przed taką kasacją w Polsce.

Kasacja... Czy jest to aż tak olbrzymie obciążenie sądu? Z całym szacunkiem dla pracy sędziów, bo są to najlepsi nasi prawnicy, karniści, cywiliści, ale jeżeli taki sędzia ma w referacie dwadzieścia spraw na rok, to pan, Panie Ministrze, jako sędzia doskonale potrafi ocenić, jaki to jest wysiłek umysłowy, jak bardzo czasochłonny. Bo nie jest tak, że taki sędzia siedzi w dwudziestu sprawach. Nie czarujmy się. Sędzia, który siedzi w składzie i ma swoje sprawozdanie, mówi o swojej sprawie, a przy okazji słucha, co mówią jego koledzy sprawozdawcy o innych sprawach. Jeżeli ma dwadzieścia spraw na rok, to nikt mi nie powie, że to jest totalne przeciążenie Sądu Najwyższego i pracy sędziów.

Ale ktoś mi powie: no przecież jest uzasadnienie. I tu jest kolejny nonsens, paradoks - próbowałem już kiedyś o tym mówić. Każdy z nas prawników widział uzasadnienie Sądu Najwyższego wydane w sprawie. Sędzia Sądu Najwyższego uważa, że jeżeli nie napisze przynajmniej pięćdziesięciu stron, to ktoś może go posądzić o to, że jest marnym sędzią. W związku z tym uzasadnienie czterdziestostronicowe składa się z czterdziestu stron historii sprawy, które sędzia przepisuje z uzasadnienia sądu rejonowego, okręgowego, całą historię przepisuje na tych pierwszych czterdziestu stronach...

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Ryszard Legutko)

(Wicemarszałek Ryszard Legutko: Panie Senatorze, zwracam uwagę, że czas się kończy.)

Już kończę, już kończę.

A potem na dwóch stronach jest konkluzja.

W takim razie odsyłam naszych sędziów najwyższej klasy do przykładu Francji. Niech spojrzą, jak tam jest to rozstrzygane. Francja, można powiedzieć, jest matką kasacji. Tam dwieście lat temu wprowadzono tę instytucję i do dzisiaj można zaskarżyć każdy wyrok. Po co tam była wprowadzona kasacja? To było na fali rewolucji. Masy postawiły zarzut, że mimo dwuinstancyjnych sądów zdarzają się niesprawiedliwe wyroki. Więc musi być instytucja, która w sposób nadzwyczajny sprawdzi to orzeczenie. I dzisiaj we Francji nawet od orzeczenia sądu grodzkiego, pierwszego można wnieść kasację. Czeka się trzy lata, to prawda, jest to długi czas. Nie chcę mówić o zawiłości kasacji francuskiej, bo jest to śmieszne, procedura nie została zmieniona od dwustu lat. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że ten nadzwyczajny środek jest wprowadzony. U nas, jak mówił pan senator Łyczywek, cały czas się ogranicza, ogranicza w coraz większym stopniu i nie dopuszcza się do samej instytucji kasacji.

Panie Ministrze, nie wiem... Przed chwilą pan senator Zientarski podszedł do mnie i spytał, czy nie byłoby prostszego rozwiązania. Nie trzymajmy się tej całej celebry, jaka jest w Sądzie Najwyższym. Jeżeli sędzia Sądu Najwyższego ma orzekać tylko dwadzieścia razy w ciągu roku na rozprawie, niech orzeka sam, w jednoosobowych składach. Gdzie jest powiedziane, że ma siedzieć koło niego dwóch asystentów, którzy nie mają żadnej wiedzy o tych pozostałych dwóch sprawach? O ile w apelacji są posiedzenia przed rozprawą i sędziowie rzeczywiście wymieniają między sobą zdania, o tyle w Sądzie Najwyższym - śmiem wątpić. Z niektórych wypowiedzi sędziów można wnioskować, że o nieswoich sprawach mają niewielkie pojęcie. Dużo lepiej by było, gdyby jeden sędzia orzekał, byłby z tego większy pożytek. Tych kasacji byłoby trzy-, czterokrotnie więcej w sądzie, ale strona by widziała, że siedzi żywy sędzia, że mówi o sprawie i zna tę sprawę.

O tych problemach można by mówić bardzo wiele, ale rozumiem, że czas nagli i że jesteśmy w sytuacji jakby przymusu legislacyjnego, ale warto przy okazji tych nowelizacji, które się szykują w ministerstwie, pomyśleć o takich rozwiązaniach, powiedziałbym, prostych, które w znakomity sposób mogą zwiększyć dostępność do tej instytucji. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję.

Pan senator Łyczywek, drugie wystąpienie.

Do spisu treści

Senator Włodzimierz Łyczywek:

Panie Marszałku! Panie i Panowie!

Wiem, że musicie po raz wtóry mnie słuchać, ale niech ktoś mi wykaże, że chociaż na jednej sesji dwukrotnie w dwóch różnych sprawach przemawiałem, to wtedy przyznam mu rację, bo ja uważam, że należy zabierać Izbie swoją osobą czas tylko wtedy, kiedy naprawdę się ma coś istotnego do powiedzenia i kiedy się zna temat. A tak mi się wydaje, może bez wielkich przechwałek, że ten temat trochę znam i rozumiem.

Panie Ministrze, jeżeli chodzi o kasację, właściwie mógłbym powiedzieć: pozostańmy przy swoich zdaniach, bo one się nie zmienią, a wszystko już zostało powiedziane. Powiem jeszcze tylko jednym zdaniem: a może by nawet do sądów apelacyjnych tę kasację dać? Takie pomysły kiedyś też były. I do dziesięciu sądów apelacyjnych, ale niech to będzie prawdziwa kasacja. Bo ta dzisiejsza kasacja karna to już niczym się od tej komunistycznej rewizji nadzwyczajnej nie różni.

Podzielam pogląd pana senatora Andrzejewskiego i pana senatora Bentkowskiego. Ale chodzi mi przede wszystkim o pańskie poglądy. Bo tak czekałem, kiedy wreszcie usłyszę od pana, Panie Ministrze, że winni są adwokaci i obrońcy. I usłyszałem, oczywiście.

A wie pan co, Panie Ministrze? Jeśli tak jest, że to adwokaci przeciągają i przez nich ich klient musi siedzieć powyżej dwóch lat, to proszę zgłaszać takie przypadki do rady adwokackiej. Byłem dziekanem i członkiem naczelnej rady ponad dwadzieścia lat. Proszę zgłaszać. Natychmiast będziemy wszczynać postępowanie dyscyplinarne. Przecież to jest przekroczenie podstawowej zasady, jak u lekarza: primum non nocere. No nie wyobrażam sobie, żeby obrońca w procesie karnym przeciągał postępowanie po to, żeby jego klient dłużej siedział. No to jest kompletny absurd.

Chyba nie czytamy tego samego przepisu, bo chodzi o §4, a nie §4a. Jedyny przykład, jaki pan minister podał, to były te długie opinie w sprawach ekonomicznych, gospodarczych, które rok i dwa muszą... Przecież to jest w §4 i ja przeciwko temu nie protestuję. Mi chodzi o te inne sytuacje, te wszystkie niedookreślone. Kiedyś było tak w k.p.k., że za zgodą prokuratora obrońca mógł się widzieć z oskarżonym, a mógł się nie widzieć przez rok albo dwa - tak było. Ustawodawca dopiero w 1997 r. w nowym k.p.k. wprowadził: cezura, czternaście dni i koniec, kropka. Żeby się waliło i paliło, żeby to była sprawa największa i najważniejsza w Rzeczypospolitej, to po czternastu dniach prokurator nie ma prawa odmówić.

Jeszcze istnieje taki przepis, o który też będę walczył, Panie Ministrze: art. 165 §5, chodzi o czytanie akt. Niech będzie cezura, po miesiącu, po dwóch, po trzech, ale kiedyś tak, a nie bez końca - nie. I to samo dotyczy aresztu. Musi być jakaś cezura czasowa. Nie może być tak, żeby bez końca można było z błahych powodów - bo jeżeli nie są taksatywnie wymienione, to chociaż się nazywają istotnymi, to dla mnie to jest... Ani słowo "istotne", ani słowo "ważne" tu nie wystarczy, bo to nie są przyczyny naprawdę ważkie, aby można było komuś zabierać wolność.

I na koniec chcę jeszcze powiedzieć o kwestii obrońcy i przeciągania procesów. W Polsce są najdłuższe okresy przedawnienia, najdłuższe w całej Europie. Nie ma nigdzie takich długich okresów przedawnienia, zresztą ciągle są one przesuwane, w każdym kolejnym kodeksie i w każdej kolejnej nowelizacji. A któż przeciągałby aż do przedawnienia? Chyba że w sprawach wolnościowych, jak w przypadku procesu, któremu pan przewodniczył. W Polsce to jest prawie niemożliwe. Tak że proszę nie tłumaczyć tego w ten sposób, że jest ktoś, kto w sprzeczności z prawdą materialną, że tak powiem, czy w sprzeczności z interesem państwa chce przeciągać postępowanie. Nie, to czasami jest kwestia nieudolności sądów, prokuratora, tu chodzi o te przypadki niewymienione taksatywnie w ustawie, które mają być powodem tego, aby kogoś trzymać dłużej niż dwa lata. Przeciwko temu protestuję. Dziękuję.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Piotrowicz.

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!

Przysłuchując się debacie, można byłoby odnieść wrażenie, że oto propozycja rządowa w wersji uchwalonej przez Sejm idzie w kierunku zaniżenia standardów procesu. Tymczasem mamy do czynienia z rzeczą wręcz odwrotną. Właśnie nowelizacja przygotowana w przedłożeniu rządowym poprawia te standardy i jest następstwem wykonania wspomnianych już wcześniej orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i to zarówno w odniesieniu do art. 263 §4 kodeksu postępowania karnego, jak i w odniesieniu do art. 353 kodeksu postępowania karnego.

Jeżeli chodzi o art. 263 §4 kodeksu postępowania karnego, to trzeba zauważyć, że owe istotne okoliczności, które mają uzasadniać przedłużenie tymczasowego aresztowania, dotyczą w wersji zaproponowanej przez rząd tylko postępowania sądowego, a nie prokuratorskiego. We wcześniejszym, dawnym brzmieniu dotyczyły również postępowania przygotowawczego. A zatem, wbrew temu, o czym słyszałem przed chwilą, standardy zostały podniesione, a nie zaniżone.

Odwoływanie się do przykładów z Zachodu bywa czasami niefortunne. Najczęściej, krytykując nasze rozwiązania, odwołujemy się do Zachodu, a tak na dobrą sprawę nie wiemy, jak tam te rzeczy funkcjonują. W sytuacji, gdy pan prezes przytacza konkretny przykład kraju, w którym, według naszego mniemania, standardy są niższe, to powiadamy, że niedobrze by było, gdybyśmy do takich standardów chcieli zmierzać.

Nie można też przecież doprowadzać do tego, by kasacja tak na dobrą sprawę zaczynała być trzecią instancją. Myślę, że nie stać polskiego państwa i na trzecią instancję, i na tak daleko idącą przewlekłość postępowania. Trzeba pamiętać, co jest przedmiotem kasacji.

Chciałbym się jeszcze odnieść do jednego stwierdzenia, które tutaj padło, mianowicie, że postępowania przygotowawcze w prokuraturach toczą się bardzo długo, a w innych krajach jest to nie do pomyślenia. Ale nie można na to patrzeć w oderwaniu od uwarunkowań prawnych obowiązujących w innych krajach. W Polsce, może to się podobać lub nie, w dalszym ciągu obowiązuje zasada, że prokurator jest zobowiązany wyjaśnić w toku postępowania przygotowawczego wszystkie istotne okoliczności sprawy, a w innych krajach - o czym nie jestem przekonany, bo nie mam tak głębokiej wiedzy, więc mówię to z pewną ostrożnością - wystarczy, że prokurator uprawdopodobni fakt popełnienia przez kogoś przestępstwa, wnosi sprawę do sądu i reszta odbywa się przed sądem w procesie kontradyktoryjnym. Ale trzeba się na coś zdecydować. Nie można z jednej strony oczekiwać od prokuratora, żeby w toku postępowania przygotowawczego wyjaśniał wszystkie istotne okoliczności sprawy, łącznie z dodatkowymi ubocznymi wątkami, o których wspomniano, a z drugiej strony - napiętnować prokuratury za to, że długo prowadzą postępowania przygotowawcze. Na jakieś rozwiązanie w tym zakresie zdecydować się musimy, ale myślę, że jest to sprawa na inną niż dzisiejsza dyskusję. Dziękuję.

Do spisu treści

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Lista mówców została wyczerpana.

Pozwolę sobie poinformować państwa, że w dyskusji wnioski o charakterze legislacyjnym na piśmie złożyli panowie senatorowie: Szmit, Zientarski i Andrzejewski.

Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.

Czy któryś z panów chciałby się odnieść do przedstawionych wniosków?

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Andrzej Kryże: Jeżeli nie zanudzę Wysokiego Senatu, to chciałbym kilka słów powiedzieć.)

Bardzo proszę pana ministra.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Andrzej Kryże:

Dziękuję, Panie Marszałku. Dziękuję państwu, paniom i panom senatorom, że chcecie mnie jeszcze przez chwilę wysłuchać.

Chcę powiedzieć, że wszystko dokładnie notowałem i każdy głos będzie przedmiotem głębokiej analizy w ministerstwie, tak abyśmy ustalili, co z tego moglibyśmy wykorzystać. Są jednak takie kwestie, do których wstępnie mógłbym się już odnieść.

Przede wszystkim chciałbym odnieść się do wypowiedzi pana senatora Andrzejewskiego dotyczącej zasady uzasadniania kasacji, także tych oczywiście bezzasadnych. Chcę powiedzieć, że w intencji rządu w tym projekcie ustawy taka zasada jest. Ona brzmi w ten sposób: albo jesteś na rozprawie i słyszysz uzasadnienie, albo cię nie ma na rozprawie, na posiedzeniu, i wtedy masz prawo złożyć wniosek o uzasadnienie. To jest tylko ta jedna rzecz, której wymagamy od oskarżonego, ta jedna akcja: powiedz że chcesz. I to jest najpoważniejszy problem teoretyczny, do którego chciałbym się, zresztą z wielkim szacunkiem dla pana senatora, odnieść.

Wiele spraw, o których panowie mówili, to są bolączki wymiaru sprawiedliwości w ogóle. To jest fakt, że wymiar sprawiedliwości znalazł się w bardzo trudnej sytuacji - niektórzy nazywają to zapaścią. Przyczyn jest wiele. Są przyczyny subiektywne, ale są i przyczyny obiektywne. Szanowni Państwo, no przecież do sądów do 1990 r. wpłynęły dwa miliony spraw, dzisiaj średnio wpływa dziesięć milionów spraw. Próbowano to rozwiązać, tak na dobrą sprawę wyłącznie mnożąc etaty sędziowskie, a to nie tędy droga. Cały świat innej drogi poszukuje. Poszukuje się drogi w procedurach, poszukuje się drogi w informatyzacji, poszukuje się drogi w obsłudze sędziego. I tu nawiążę w dwóch słowach do tematu asystentów. No poza Polską w Europie nie ma takiego kraju, gdzie sędzia nie miałby obsługi, swojej obsługi asystencko-sekretarskiej. To nie tak, że to są pracownicy sekretariatu. To są jego pracownicy, którzy przygotowują mu materiał do decyzji. W Stanach Zjednoczonych sędzia federalny ma przeciętnie sześć osób. To jest jego prywatny sekretariat - prywatny w cudzysłowie. W Europie ta liczba jest mniejsza, bo Europa jest uboższa, ale nie ma takiego kraju, gdzie by ich nie było. U nas dzięki staraniom ministerstwa w zeszłym roku uzyskaliśmy osiemset etatów asystenckich i w tym roku uzyskamy jeszcze ponad osiemset. To już jest zastrzyk, który się będzie liczył. Ale do standardu europejskiego to jeszcze daleko. Ale wtedy będziemy mogli od sędziów rzeczywiście wymagać sprawności postępowania. Wtedy, kiedy sędzia nie będzie zajmował się czynnościami, którymi powinien się zajmować sekretarz, asystent, a czasem i woźny, bo taka jest prawda. Nie wiem, czy państwo wiecie, że sędziowie numerują akta. No po cóż kształcić latami człowieka, ażeby numerował akta. No, ale nie chcę tego tematu rozwijać.

Chcę się odnieść do pewnych sformułowań dotyczących przewlekłości postępowania. Cała nasza energia w tej chwili skierowana jest na to, żeby kompleksowo ruszyć z reformą wymiaru sprawiedliwości, i to nie tylko tą, z którą państwo się tutaj zetniecie, bo wpływają od nas akty legislacyjne i będzie ich coraz więcej. Już jest ich kilkanaście w Sejmie, a jeszcze czeka, jest przygotowywana, druga taka transza w zakresie procedur, w zakresie prawa materialnego, w zakresie współczynników wymiaru sprawiedliwości, takich jak tłumacze, biegli itd., bo to u nas funkcjonuje na zasadzie chałupniczej, a nie profesjonalnej. Także w sensie organizacyjnym przygotowujemy tę reformę i także w zakresie informatycznym. Za długo by tutaj o tym mówić. Jest to bardzo poważne przedsięwzięcie. Mamy zielone światło ze strony rządu i chcemy to światło wykorzystać. Nakłady, Szanowna Izbo, w tym roku na wymiar sprawiedliwości to jest siódmy wynik w Europie, w stosunku do PKB. Więc naprawdę jest to zielone światło i, jak mówię, chcemy to wykorzystać. Widzimy własne błędy i własne niedoskonałości.

Proszę nie traktować tego, co mówię tak jak pan senator Łyczywek, jako odbijania piłeczki. Nie. My przede wszystkim zajmujemy się własnym podwórkiem. No ale nie możemy nie dostrzec również tego, że niektórzy nasi współczynnicy w procesie nie działają w sposób prawidłowy i też przyczyniają się do tego stanu. A że tak jest, to nie jest tylko kwestia naszej oceny i naszych danych statystycznych. Z tych danych wynika na przykład, że liczba niestawiennictw obrońców w sprawach, w których ich stawiennictwo jest obowiązkowe, czyli koniecznych obrońców, to jest tylko to, co się nam uda w ciągu roku zarejestrować, sięga kilku tysięcy. To są również obserwacje wynikające z raportu pełnomocnika ministra spraw zagranicznych przy Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, który złożył raport za lata 1999-2005. W tym raporcie jest stwierdzone coś, co państwa, przypuszczam, zaskoczy - mnie zaskoczyło. Ja byłem przygotowany na raport, z którego będzie wynikać, że najczęstszą przyczyną uznawania przez trybunał przewlekłości postępowania i zasądzania za to stosownych odszkodowań, jest niesprawność sądów, czyli przyczyny leżące po stronie sądów. Z tego raportu wynika natomiast, że trybunał wytykał najczęściej tolerancję sądów dla paraliżujących postępowania działań obrońców i pełnomocników. Można by powiedzieć, że wina leży po obu stronach: z jednej tolerancja, z drugiej paraliżowanie. Tylko że problem polega na tym, że nie ma w polskiej procedurze żadnych instrumentów, za pomocą których sąd mógłby się temu przeciwstawić. Nie ma do dzisiaj, bo w tej chwili stosowna ustawa, z naszego przedłożenia, jest w Sejmie I muszę powiedzieć, że prace nad nią idą z bardzo dużym trudem. Z bardzo dużym trudem.

Byłem zaskoczony, myślę, że państwo też jesteście, takim stwierdzeniem tego raportu. Na drugim miejscu, już jako ciekawostkę to mówię, jako przyczyna przewlekłości została podana niewłaściwa praca biegłych. I dlatego od razu wzięliśmy się za ustawę o biegłych, której w ogóle nie było. Biegli pracują pozaustawowo, można powiedzieć, jeśli chodzi o organizację ich pracy.

Nie chciałbym się odnosić do tych kwestii, które dotyczą bezpośrednio Sądu Najwyższego, bo sędzią Sądu Najwyższego, niestety, nie jestem. Przekażę te wszystkie uwagi, w roboczym spotkaniu, kierownictwu Sądu Najwyższego. Zastanowimy się nad tym. Oni nie mają inicjatywy legislacyjnej, ale my chętnie podejmiemy inicjatywę, jeżeli będzie potrzebna. Nie zgodziłbym się jednak, z całym szacunkiem, Panie Senatorze, wracam tutaj do wypowiedzi pana senatora Bentkowskiego, miałem kiedyś przyjemność pracować jako ekspert w komisji sejmowej pod pana kierownictwem, że można to liczyć w ten sposób, że sędzia Sądu Najwyższego uczestniczy w dwudziestu sprawach czy też załatwia dwadzieścia spraw rocznie.

(Senator Piotr Zientarski: ...jest sprawozdawcą.)

Słucham?

(Senator Piotr Zientarski: Jest sprawozdawcą.)

Tak, ale... Myślę jednak, jestem głęboko przekonany, że każdy z sędziów Sądu Najwyższego zna tak samo swoje sprawy jak sprawy swojego kolegi. I dlatego między innymi... Pan senator się uśmiecha. Ja, jak mówiłem, nie jestem sędzią Sądu Najwyższego i nie znam praktyki, ale znam trochę funkcjonowanie tego sądu i byłbym daleki od aż takiego stawiania zarzutów. To się zdarza, ale to się zdarza sądom niższej instancji. Tak mi się wydaje.

Czy można wprowadzić procedowanie na rozprawie Sądu Najwyższego w składzie jednego sędziego? No to jest kwestia aksjologiczna. Czy możemy przyjąć, że sądy niższej instancji, poczynając od sądu rejonowego, z wyjątkiem trybu uproszczonego, muszą procedować kolegialnie, a Sąd Najwyższy może jednoosobowo, podczas gdy powinien to być sąd nieomylny, bo nie ma już innej instancji poza boską?

No i jeszcze tylko jedno słowo, bo chciałbym się przyłączyć do stanowiska pana senatora Piotrowicza. Otóż prawo do kasacji nie jest prawem konstytucyjnym. I zakreślimy go tak, na ile nas na to stać. Taka jest prawda. To jest ponad wymóg konstytucyjny - wymóg konstytucyjny to jest dwuinstancyjność, zaś kasacja jest czymś dodatkowym. U nas kasację związano z najcięższymi naruszeniami prawa: art. 439 i inne ciężkie naruszenia prawa. W moim przekonaniu, jest to dobrze. W moim przekonaniu, tak powinno zostać. Ale chcę powiedzieć, że w tej ustawie, o której dzisiaj mówimy, ta kwestia w ogóle nie jest regulowana. Tu się ani nie ogranicza, ani nie rozszerza pola kasacji. My tylko mówimy o trybie jej rozpoznawania i o obowiązku sporządzania uzasadnienia, czy to na wniosek, czy z urzędu; czy to na posiedzeniu, czy na rozprawie. Ale zakres przedmiotowy kasacji nie jest tknięty. Chciałbym, żeby to było całkiem jasne. Bardzo dziękuję.

Przepraszam, na pewno nadużyłem czasu Wysokiej Izby. Dziękuję uprzejmie.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo Panu Ministrowi.

(Senator Aleksander Bentkowski: Panie Marszałku, można, czy dyskusja się już zakończyła?)

Nie, nie, Panie Senatorze, już jest dawno po dyskusji.

Ponieważ zostały złożone wnioski o charakterze legislacyjnym, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu proszę Komisję Praw Człowieka i Praworządności oraz Komisję Ustawodawczą o ustosunkowanie się do przedstawionych wniosków i przygotowanie wspólnego sprawozdania w tej sprawie.

Głosowanie w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu. Dziękuję bardzo.

(Głos z sali: Jeszcze komunikat.)

Zaraz, nie kończymy jeszcze, jeszcze nie ma przerwy.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu czwartego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.

Rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na trzydziestym drugim posiedzeniu w dniu 12 stycznia 2007 r. Do Senatu została przekazana 12 stycznia. Marszałek Senatu w dniu 15  stycznia 2007 r. zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu skierował ją do Komisji Gospodarki Narodowej.

Komisja po rozpatrzeniu ustawy przygotowała swoje sprawozdanie. Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 332, a sprawozdanie w druku nr 332A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki Narodowej, pana senatora Tomasza Misiaka, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji.

Do spisu treści

Senator Tomasz Misiak:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zostało nam bardzo niewiele czasu do godziny piętnastej, kiedy to ma być ogłoszona przerwa, postaram się więc w bardzo szybkim tempie zaprezentować podstawowe elementy, które są zmieniane w ustawie.

Ustawa jest przygotowana w nowej wersji dostosowanej do pojawiających się pewnych nowych wyzwań globalnej gospodarki i globalnej konkurencji. Tak naprawdę jest tutaj tematyka z zakresu prawa Unii Europejskiej, tematyka, która musi być w Polsce zastosowana. Wiele spośród tych nowych elementów wynika właśnie z prawa Unii Europejskiej.

Najistotniejsze zmiany wprowadzane do tej ustawy dotyczą czterech podstawowych punktów.

Pierwszy z nich to sprawa uczynienia z prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów urzędu łącznikowego dla wszystkich pozostałych struktur Parlamentu Europejskiego i instytucji Unii Europejskiej, które odpowiadają za ochronę konkurencji i konsumentów, po to, żeby ułatwić współpracę i ukierunkować przepływ informacji.

Drugi to odstąpienie od prowadzenia postępowań na wniosek, w prywatnych niejako oskarżeniach o nieuczciwą konkurencję, dlatego że obecnie tego typu wnioski wyjątkowo obciążają działalność urzędu. Z ich analizy wynika, że bardzo często one zupełnie nie współgrają z rzeczywistością, że żadne uchybienia, żadne działania przeciwko uczciwej konkurencji w ogóle nie zachodzą, a postępowania muszą być prowadzone, dlatego że obecnie tak to prawo zostało ułożone.

Kolejny istotny element to zmiana progów obrotu powodujących obowiązek zgłoszenia koncentracji. W chwili obecnej będzie to wyglądało w sposób następujący: łączny światowy obrót przedsiębiorców uczestniczących w koncentracji w roku obrotowym poprzedzającym rok ogłoszenia przekracza wartość miliarda euro. A jeżeli chodzi o Polskę, to obowiązek zgłoszenia koncentracji będą miały podmioty, w których równowartość obrotów przekracza 50 milionów euro. To jest również zmiana dostosowawcza. W dniu dzisiejszym obowiązujące prawo mówi o 50 milionach euro w obrocie światowym, w związku z czym jest to już nieaktualne i nierealne, jest to do weryfikacji, bo inaczej mówilibyśmy tu o większości podmiotów.

Następny, najistotniejszy chyba, element to jest możliwość nakładania przez prezesa urzędu na przedsiębiorców kar pieniężnych w wysokości do 10% rocznych przychodów. Umożliwia to prezesowi, w podobny sposób jak to funkcjonuje w przypadku, na przykład, Urzędu Regulacji Telekomunikacji, nakładanie kar na przedsiębiorców, którzy nie stosują się do zaleceń i stosują praktyki monopolistyczne, stosują praktyki nieuczciwej konkurencji, czy działają na szkodą konsumentów. Mogę tylko powiedzieć, że ten punkt wzbudził najwięcej kontrowersji podczas dyskusji w komisji ze względu na uwagi przedsiębiorców dotyczące władzy, jaką daje się prezesowi urzędu. Jest to jednak rozwiązanie bazujące na rozwiązaniach europejskich, bazujące na innych rozwiązaniach, które są dopasowane do globalnej gospodarki, i komisja w efekcie przegłosowała ten projekt, oceniła go pozytywnie.

A więc ta nowelizacja dostosowuje polskie przepisy do prawa unijnego, eliminuje rozwiązania, które utrudniają funkcjonowanie dzisiejszego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wprowadza ułatwienia dla przedsiębiorców, bo zdejmuje się z nich pewne obowiązki notyfikacyjne wobec organu, oraz wprowadza kary, o których mówiłem, umożliwiając urzędowi wpływanie na rzeczywistość gospodarczą i walkę z praktykami monopolistycznymi.

To tyle, proszę państwa. Mogę tylko dodać, że komisja zgłosiła również dodatkowe poprawki do ustawy. Te poprawki dotyczą mianowania prezesa urzędu. W ustawie było przewidziane mianowanie przez prezesa Rady Ministrów. Komisja przegłosowała poprawki, które wprowadzają konkurs na to stanowisko. Uważamy, że tak ważne i potrzebne stanowisko, stanowisko o tak dużej niezależności, powinno być obsadzane w drodze konkursu, nie zaś indywidualnej decyzji kadrowej, tym bardziej że jest to stanowisko, które może mieć ogromną wagę dla polskiej gospodarki. Dlatego przyjęto taki tryb. Dziękuję bardzo.

Jeżeli będą jakieś pytania...

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

Dziękuję bardzo.

Rzeczywiście zgodnie z art. 44 ust. 5 Regulaminu Senatu przed przystąpieniem do dyskusji państwo senatorowie mogą zgłaszać z miejsca, trwające nie dłużej niż jedną minutę, pytania do pana senatora sprawozdawcy.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać pytanie? Nie widzę chętnych.

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Rozpatrywana ustawa była rządowym projektem. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych prezes Rady Ministrów upoważnił prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pana Cezarego Banasińskiego, który jest tutaj z nami.

Witam, dzień dobry.

Zgodnie z art. 50 Regulaminu Senatu teraz pan prezes może zabrać głos i przedstawić stanowisko rządu w sprawie rozpatrywanej ustawy, jeżeli pan prezes ma ochotę.

(Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Cezary Banasiński: Nie.)

Dziękuję bardzo.

Zgodnie z art. 44 ust. 6 Regulaminu Senatu państwo senatorowie mogą zgłaszać z miejsca, trwające nie dłużej niż minutę, pytania do obecnego przedstawiciela rządu związane z omawianym porządkiem obrad.

Czy ktoś z państwa chciałby takie pytanie zadać? Nikt. Dobrze.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Do spisu treści

Ale nikt się do dyskusji nie zapisał.

W związku z tym dyskusja...

(Senator Tomasz Misiak: Panie Marszałku, czy będę mógł...)

Czy pan chciałby zabrać głos?

(Senator Tomasz Misiak: Nie, tylko taka uwaga, że koledzy prawnicy mogliby się w niektórych kwestiach o sprawach gospodarczych uczyć.)

No, ja myślę, że to jest rzeczywiście nauczka.

W każdym razie wnioski o charakterze legislacyjnym złożyli panowie senatorowie Waszkowiak i Kubiak.

Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.

Informuję przy tym, że głosowanie w sprawie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia.

(Senator Roman Ludwiczuk: Jeszcze skierowanie do komisji.)

A, przepraszam bardzo. Oczywiście. W związku z tym, że pojawiły się wnioski o charakterze legislacyjnym, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu proszę Komisję Gospodarki Narodowej o ustosunkowanie się do przedstawionych wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.

Głosowanie w sprawie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Zanim ogłoszę przerwę, będą komunikaty.

Senator Sekretarz
Roman Ludwiczuk:

Posiedzenie Komisji Praw Człowieka i Praworządności oraz Komisji Ustawodawczej odbędzie się w dniu jutrzejszym, 25 stycznia, o godzinie 8.15 w sali nr 182. Porządek obrad: rozpatrzenie wniosków zgłoszonych na posiedzeniu Senatu do ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego.

Kolejny komunikat. Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów odbędzie się w dniu 25 stycznia o godzinie 8.30 w sali nr 217. Dziękuję.

Wicemarszałek Ryszard Legutko:

W takim razie ogłaszam przerwę...

Dziękuję państwu.

Ogłaszam przerwę do jutra do godziny...

(Senator Roman Ludwiczuk: 9.00.)

9.00 rano.

(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 14 minut 42)


26. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu