11. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu


 

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Czesława Ryszkę
wspólnie z innymi senatorami

Oświadczenie skierowane do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza

Szanowny Panie Marszałku!

Podczas posiedzenia Senatu w dniu 20 kwietnia bieżącego roku, w punkcie obejmującym dyskusję na temat: Informacja Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o działalności Instytutu Pamięci Narodowej w okresie od dnia 1 lipca 2004 r. do dnia 31 grudnia 2005 r., senator Stefan Niesiołowski, wypowiadając się w sprawie pana Jana Kobylańskiego, oskarżył go o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej. Senator Stefan Niesiołowski podparł się w tym celu wypowiedzią profesora Witolda Kuleszy, jakoby IPN posiadał dokumenty na ten temat. Dokładnie senator Stefan Niesiołowski powiedział: "Ja chciałbym bardzo podziękować tutaj prezesowi, panu profesorowi Kuleszy, bo myślę, że po tych informacjach na temat pana Kobylańskiego... [...] po tej informacji naprawdę czynienie z pana Kobylańskiego autorytetu moralnego, czynienie z niego człowieka, na którego można się powoływać jako na wzór do naśladowania, z człowieka, który nie może wyjechać z Ameryki Południowej, z Urugwaju, a z tego, co wiem, w wielu państwach go nie chcą przyjmować... [...] Jeżeli ktoś jest oskarżony o jedną z najpaskudniejszych rzeczy, o szmalcownictwo, to jak on może żyć spokojnie... [...] dla mnie podana tu informacja z Instytutu Pamięci Narodowej całkowicie wystarczy, żeby panu Kobylańskiemu nie podawać ręki".

Panie Marszałku, wypowiedź senatora Stefana Niesiołowskiego jest poważnym nadużyciem, ponieważ profesor Witold Kulesza wyraźnie podkreślił, że w IPN nie ma dokumentów, dowodów, o których w minionych latach rozpisywała się głównie "Gazeta Wyborcza", obwiniając Jana Kobylańskiego o wydanie Niemcom rodziny żydowskiej. Chcielibyśmy przypomnieć, że począwszy od czerwca 2004 r. "Gazeta Wyborcza" oraz inne media - "Rzeczpospolita", TVP, Radio Zet - obrzucały najgorszymi inwektywami Jana Kobylańskiego, przewodniczącego Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, byłego konsula honorowego Polski w Paragwaju i Urugwaju, wybitnego działacza polonijnego i polityka.

Jeszcze 13 kwietnia "Super Express", stwierdzając, że "Jan Kobylański znany jako Janusz", pisał: "W archiwach IPN odnalazły się dokumenty, z których wynika, że niejaki Janusz Kobylański wydał żydowską rodzinę w ręce gestapo". Te pomówienia stanowiły kampanię nienawiści pozbawioną jakichkolwiek dowodów. Jak się wydaje, atak na Kobylańskiego był potrzebny, aby zaatakować Radio Maryja. Wystarczy przytoczyć niektóre tytuły artykułów zamieszczonych w GW: "Zbrodniarz sponsorem Ojca Rydzyka?", "Za garść złotych monet", "Kobylański szmalcownikiem?", "Ścigany sponsor ojca Rydzyka", "Ekstradycja milionera", "Fałszywka Kobylańskiego", "Podwójne życie don Juana", "IPN o sprawie Kobylańskiego. Wydali rodzinę żydowską gestapo".

Istotą zarzutów jest pomówienie, że Jan Kobylański wydał Niemcom rodzinę żydowską, której miał wyrobić dokumenty pozwalające poruszać się poza gettem w czasie okupacji niemieckiej. Rzecz cała oparta została na postępowaniu prowadzonym w latach czterdziestych przeciw ojcu Kobylańskiego, Stanisławowi Kobylańskiemu. Został on pomówiony o wydanie Niemcom rodziny żydowskiej. Jego syn, Jan Kobylański, miał z ojcem współdziałać.

Sprawa zaczęła się od pomówienia Leokadii Sarnowskiej, która w czasie wojny zajmowała się wyrabianiem papierów rodzinom żydowskim, a w 1945 r. usiłowała szantażować Kobylańskiego, żądając pieniędzy. Wobec odmowy oskarżyła go w UB o szmalcownictwo. W całej sprawie od początku poza tym pomówieniem nie było żadnych dowodów wskazujących na winę Stanisława Kobylańskiego, a zwłaszcza jego syna. W tej sytuacji postępowanie umorzono i Stanisław Kobylański do końca życia wykonywał zawód adwokata.

Sprawa powróciła po tym, gdy Jarosław Gugała, jako ambasador Polski w Urugwaju, wszedł w konflikt z Janem Kobylańskim i doprowadził najpierw do odebrania mu funkcji konsula honorowego, a następnie rozpoczął oszczerczą kampanię. W 2004 r. włączyła się "Gazeta Wyborcza", wysyłając swojego dziennikarza Mikołaja Lizuta, by pod przybranym nazwiskiem dokonał prowokacji mającej na celu zdobycie obciążających Kobylańskiego materiałów. Artykuł Lizuta opublikowany w dodatku GW "Duży Format" rozpoczął nową fazę nagonki. Uruchomiono byłego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Leona Kieresa, który w "Wiadomościach" TVP sfilmowany nad bliżej niezidentyfikowanymi aktami oświadczył, że istnieją dowody wskazujące na to, że Kobylański był szmalcownikiem. Tę samą operację powtórzono z wiceprezesem Witoldem Kuleszą, który dodał, że akta sądowe sprawy Kobylańskiego próbowano ukryć. W przeciągu miesiąca władze IPN oświadczyły, że zgromadzono dowody w sprawie Kobylańskiego. Pani Monika Olejnik w swojej audycji radiowej przygważdżała wraz z Jarosławem Gugałą Kobylańskiego jako zbrodniarza. A wreszcie sięgnięto po ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa, który zapowiedział, że MS rozważy wniosek o ściganie i ekstradycję Kobylańskiego, a następnie oświadczył, że wniosek taki właśnie rozważa (warto by sprawdzić, czy w ogóle w MS jest dokumentacja takiego wniosku i jak ona wygląda!).

Obecnie sprawa Kobylańskiego zeszła już z wokandy. 20 kwietnia bieżącego roku, blisko dwa lata po rozpoczęciu nagonki, Instytut Pamięci Narodowej ustami wiceprezesa i szefa pionu śledczego Witolda Kuleszy - tego samego, który dwa lata temu widział jakoby dokumenty świadczące o zbrodniach Kobylańskiego - oświadczył, że "dotychczas nie znaleziono dowodów, by prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej Jan Kobylański istotnie zadenuncjował w czasie wojny Niemcom małżeństwo Żydów. Nadal trwają czynności sprawdzające IPN wobec tego polonijnego biznesmena z Urugwaju, uchodzącego za sponsora Radia Maryja". Kurtyka dodał, że "wkrótce ruszą prace, przy szerokim udziale IPN, nad opracowaniem indeksu Polaków, którzy w czasie wojny zginęli za pomaganie Żydom" (serwis PAP, 20 kwietnia 2006 r.).

Panie Marszałku! Uprzejmie prosimy o zwrócenie uwagi senatorowi Stefanowi Niesiołowskiemu, że - świadomie czy nie - bierze udział w niecnej rozgrywce przeciw człowiekowi, który przed dwunastu laty założył Unię Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej i do tej pory jest to jedyna tak wielka i prężnie działająca organizacja Polaków mieszkających poza granicami kraju w tym regionie świata.

Czy musimy obecnie czynić to, co wznieciły władze postkomunistyczne, próbujące dostrzec w Unii przeciwnika politycznego, ponieważ jej członkowie popierali linię kościoła katolickiego w Polsce, linię patriotyczną, historyczną Polski? W tym kontekście należy widzieć nagonkę na prezesa Jana Kobylańskiego.

Czesław Ryszka
Ryszard Bender
Jan Szafraniec

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Czesława Ryszkę

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Panie Ministrze!

Od połowy lat dziewięćdziesiątych w częstochowskim środowisku rzemieślniczym jest poruszana kwestia przywłaszczenia przez Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości kilku nieruchomości w mieście, których właścicielem są wszystkie cechy, a także Izba Rzemieślnicza. Stało się, że z biegiem lat Cech Rzemiosł Różnych (obecnie Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości), prowadząc wspólne biuro obsługujące cztery inne cechy branżowe, przejął dokumenty, jedne ukrywając, inne niszcząc, a w konsekwencji przywłaszczając sobie wspólny wszystkim cechom majątek (min. wspólnie wybudowano wówczas Dom Rzemiosła przy ul. Dekabrystów).

W latach 1996, 2004 i 2005 Cech Krawców i Rzemiosł Odzieżowo-Włókienniczych w Częstochowie odnalazł dokumenty, które pozwoliły mu sprecyzować cztery zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości, których Prokuratura albo nie chciała rozpatrywać, albo uczyniła to niedbale. Były to: zawiadomienie z dnia 7 marca 2005 r., zawiadomienie z dnia 14 marca 2005 r., zawiadomienie z dnia 11 października 2005 r. i zawiadomienie z dnia 21 lutego 2006 r.

W sprawie zawiadomienia z dnia 7 marca 2005 r. było prowadzone postępowanie przez Prokuraturę Rejonową Katowice Centrum w Katowicach. Postępowanie to zakończyło się postanowieniem o odmowie wszczęcia śledztwa. Uzasadnienie postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa jest problematyczne. Prokuratura przyznaje w uzasadnieniu, że faktycznie dostarczone przez Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie oświadczenie przy wniosku o wpis tego cechu do Krajowego Rejestru Sądowego zawiera nieprawdę, ale w sensie prawnym nie jest ono dokumentem i tym samym nie wyczerpuje znamion przestępstwa.

W sprawie zawiadomienia z dnia 14 marca 2005 r. jest prowadzone śledztwo. Przez mniej więcej rok śledztwo było prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Częstochowa Północ, a obecnie jest prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Częstochowa Południe. Aczkolwiek wyżej wymienione zawiadomienie zostało przez Cech Krawców i Rzemiosł Odzieżowo-Włókienniczych  uzasadnione dokumentami urzędowymi nie do podważenia, to jednak policjant i prokurator, którzy prowadzili to śledztwo w ramach Prokuratury Rejonowej Częstochowa Północ, całkowicie zlekceważyli dowody - dokumenty dostarczone przy zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa i oparli ustalenie w śledztwie o wyroki sądowe. A one, jak podano w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, powstały w okolicznościach, gdy osoby wymienione w zawiadomieniu, zeznając jako świadkowie przed sądem w Częstochowie, zataili istnienie dokumentów istotnych w sprawie, a także zeznawali nieprawdę, co miało wpływ na wynik spraw. Jak widać z powyższego, śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową  Częstochowa Północ było prowadzone z naruszeniem elementarnej logiki śledztwa.

Ostatnio Prokuratura Okręgowa w Częstochowie przeniosła omawiane śledztwo do Prokuratury Rejonowej Częstochowa Południe. Nadmieniam, że przedmiotowe śledztwo wymaga ustalenia obiektywnej prawdy: kiedy i na mocy jakiej decyzji powstał Cech Rzemiosł Różnych, obecny Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie. Na powyższą okoliczność, jak wspomniałem wyżej, Cech Krawców i Rzemiosł Odzieżowo-Włókienniczych przedłożył dokumenty urzędowe, które są nie do podważenia. Z dokumentów tych wynika, że Cech Rzemiosł Różnych, obecny Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie, powstał na mocy decyzji urzędu Wojewódzkiego w Częstochowie z dnia 25 marca 1982 r., nr HU-IV-7657/39/82. Niestety, tego ustalenia Prokuratura Rejonowa w Częstochowie unika jak przysłowiowego ognia, a to dlatego, że powyższe ustalenie potwierdziłoby słuszność zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, a w dalszej konsekwencji doszłoby do uszczuplenia majątku, którym aktualnie rozporządza Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie.

W sprawie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa z dnia 11 października 2005 r. było prowadzone postępowanie przez Prokuraturę Rejonową Częstochowa Północ w Częstochowie. Wyżej wymieniona prokuratura wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa, uzasadniając to tym, że zdaniem prokuratury Cech Krawców i Rzemiosł Odzieżowo-Włókienniczych poprzez swoje zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa chce uzyskać określone prawa majątkowe, a te winien dochodzić przed właściwym sądem powszechnym w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego. Moim zdaniem prokuratura błędnie zinterpretowała to zawiadomienie i wyraźnie tendencyjnie zadziałała na korzyść starszego cechu Jana Hadriana i jego Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie.

W sprawie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa z dnia 21 lutego 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie podjęła decyzję o rozpatrywaniu tej sprawy wspólnie ze sprawą związaną z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa z dnia 14 marca 2005 r.

Zaniepokojony przebiegiem postępowań prowadzonych na skutek wyżej wymienionych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa Cech Krawców i Rzemiosł Odzieżowo-Włókienniczych wystąpił do ministra sprawiedliwości o udzielenie pomocy w sprawiedliwym rozstrzygnięciu spraw opisanych w zawiadomieniach o popełnieniu przestępstwa. Niestety, w wyniku ich prośby powstał układ mało skuteczny. Prokuratura Krajowa zainteresowała tą sprawą Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach, ta zaś Prokuraturę Okręgową w Częstochowie, a ta Prokuraturę Rejonową w Częstochowie. W tej sytuacji wszelkie interwencje w sprawie toczących się postępowań wróciły do instancji, która według mnie wydała błędną decyzję.

Moim zdaniem wszystkie postępowania prowadzone na skutek wspomnianych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa cechuje nieuzasadniona przewlekłość postępowań, mataczenie i wyraźna stronniczość zmierzająca do nieuszczuplenia majątku Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie oraz obrony przed odpowiedzialnością karną osób związanych z tym cechem.

Reasumując, uprzejmie proszę Pana Ministra o zajęcie się sprawą w taki sposób, aby postępowania prowadzone na skutek tych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa były objęte dozorem prokuratorskim przez osobę imiennie wyznaczoną  przez Prokuraturę Krajową i aby we wszystkich trzech postępowaniach prowadzonych przez prokuratury rejonowe w Częstochowie ustalono, kiedy i na mocy jakiej decyzji powstał Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Częstochowie. Chodzi też o to, aby Prokuratura Krajowa poleciła Prokuraturze Okręgowej w Częstochowie, aby sprawa związana z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa z dnia 11 października 2005 r. została wznowiona i rozpatrzona zgodnie z treścią tego zawiadomienia.

Posiadam szczegółowy opis wspomnianych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa wraz z plikiem dokumentów. Mogę w każdej chwili je przedstawić Panu Ministrowi lub wyznaczonemu urzędnikowi. Dziękuję za zajęcie się tą sprawą.

Czesław Ryszka

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Czesława Ryszkę

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry oraz do rzecznika praw dziecka Ewy Sowińskiej

Sprawa dotyczy Fundacji "Signum Magnum" z siedzibą w Rybniku, która działa od 1988 r. Prowadzi ona dwie placówki opiekuńczo-wychowawcze: świetlicę środowiskową i dom dziecka "Dworek Dzieci", oraz wydaje dla dzieci dwa miesięczniki: "Promyk Jutrzenki" i "Promyczek Jutrzenki". Misją fundacji jest więc praca na rzecz dzieci.

W 1993 r. działającej prężnie fundacji ówczesne władze miasta Rybnika zaproponowały użyczenie na pięćdziesiąt lat budynku przy ulicy Dworek 12. Spisano stosowną umowę, którą ujawniono w księgach wieczystych. W umowie ustalono możliwość wypowiedzenia tylko pod warunkiem zaprzestania działalności charytatywno-wychowawczej. Budynek był w stanie ruiny. Fundacja go wyremontowała na własny koszt i wybudowała obok drugi obiekt, który przeznaczono na dom dziecka.

Kłopoty z władzami rybnickimi rozpoczęły się w roku 2002, gdy z naruszeniem prawa pozwolono izraelskiej spółce wybudować w ścisłym śródmieściu centrum handlowo-rozrywkowe Plaza. Od tego czasu zaczęto niszczyć wspomniane placówki, wykorzystując aparat urzędniczy i służby Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku. Publicznie zaczęto szkalować fundatorów i zarząd fundacji.

Prezydent Rybnika Adam Fudali zobowiązał Ośrodek Pomocy Społecznej do znalezienia sposobu przeniesienia dzieci i likwidacji domu dziecka. Wydane przez Ośrodek Pomocy Społecznej decyzje uchyliło samorządowe kolegium odwoławcze, stwierdzając rażące naruszenie prawa, w tym i praw dziecka. Pomimo tego prezydent Rybnika dokonywał bezprawnie niszczenia placówek, narażając dzieci na stresy i nieludzkie przeżycia, aby osiągnąć cel, czyli odebrać budynek i złupić fundację.

Działania prezydenta Rybnika szły po linii nieformalnych powiązań z urzędnikami spoza miasta, prokuraturą i sądami, a nawet z regionalną izbą obrachunkową. Udowodnioną, bezprawną współpracą urzędników rybnickich z urzędnikami Wydziału Spraw Społecznych ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego była kontrola "na zlecenie", aby znaleźć sposób na przeniesienie niektórych dzieci. Między innymi bezprawnie przekazano informacje z protokołu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Rybniku. Za sprawą popełnionego w protokole błędu, który to błąd powielił OPS, zdradzili się w swym przestępstwie.

Prokuratura w Katowicach, aby bronić urzędników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, "tylko" pomyliła rok i dlatego stwierdzono, że nie było przestępstwa. Doświadczenia wcześniejsze Fundacji "Signum Magnum" wskazują, że skargi i apelacje w prokuraturach nie odnoszą skutku, lecz są przyklepywaniem często podejrzanych co do rzetelności decyzji i orzeczeń. Z uwagi na podejrzane układy prezydenta Rybnika z prokuraturą w Rybniku nie rozpoznano kilku spraw, które fundacja złożyła w prokuraturze.

Ze względu na powtarzające się publiczne oszczerstwa fundacja wystąpiła do tej pory z dwoma pozwami do sądu. Pomimo oczywistego naruszenia prawa do dobrego imienia Sąd Rejonowy w Rybniku stwierdził, że nie było przestępstwa, przedtem próbując nieformalnie namówić prezesa zarządu fundacji do wycofania pozwu.

Radny Niewelt oczernił zarząd fundacji, a głównie prezesa, mówiąc o problemie moralnym i wykorzystywaniu słabości ludzkich. Sąd Rejonowy w Rybniku stwierdził, że radny może tak mówić, a w Sądzie Apelacyjnym w Wodzisławiu sędzia referent Adam Kołodziejczyk pomylił skarżącego z oskarżonym, o sprawie nic nie wiedział, jedynie to, że apelacji nie można uwzględnić.

Od 2002 r. Fundacja "Signum Magnum" doświadcza w swej działalności charytatywno-wychowawczej na rzecz dzieci rażącego pogwałcenia praw dziecka, a przede wszystkim prawa do rzetelnego i sprawiedliwego oraz bezstronnego rozpatrzenia spraw przez sądy.

Ostatecznym rozprawieniem się z placówkami i fundacją przez prezydenta miasta Rybnika było wypowiedzenie umowy użytkowania budynku przy ulicy Dworek 12 na koniec roku 2004 z rocznym okresem wypowiedzenia, pomimo że absolutnie nie było podstaw, gdyż nie zaistniały warunki zawarte w umowie umożliwiające rozwiązanie. Fundacja złożyła w sądzie pozew o stwierdzenie nieważności wypowiedzenia. Do tej pory sąd w tej sprawie mataczy bez rozpoznania.

Urząd miasta zaś prawdopodobnie złożył w marcu pozew z wnioskiem o eksmisję. Dnia 22 maja bieżącego roku fundacja otrzymała nakaz eksmisji z klauzulą natychmiastowej wykonalności, bez wcześniejszego doręczenia pozwu i bez powiadomienia o rozprawie; wyrok wydała 12 maja sędzia asesor Ewa Buczek zaocznie.

We wspomnianym budynku Fundacja "Signum Magnum" nadal prowadzi świetlicę i dom dziecka - obie placówki są zarejestrowane.

Czy dzieci mają być wyrzucone na bruk, bo prezydent Rybnika załatwia zaocznie eksmisję, depcząc wszelkie prawa - nie tylko prawa dziecka?

Uprzejmie proszę o zajęcie się tą sprawą. Podaję adres fundacji: Fundacja "Signum Magnum", ulica Dworek 12, 44-200 Rybnik; tel. 032 42 29 382.

Czesław Ryszka

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Czesława Ryszkę

Oświadczenie skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbiety Kruk oraz do prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA Bronisława Wildsteina

Szanowna Pani Minister! Szanowny Panie Prezesie!

Decyzją Zarządu Telewizji Polskiej SA z dnia 13 grudnia 2005 r. dokonano restrukturyzacji Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych, a w rezultacie likwidacji Działu Dokumentacji Prasowej. W wyniku tej decyzji największy zbiór wycinków prasowych w Polsce, gromadzonych i opracowywanych sukcesywnie od ponad pięćdziesięciu lat, został zamknięty z dniem 31 grudnia 2005 r. Oznacza to, że zbiór ten nie jest aktualizowany. Zaprzestano bowiem bieżącego opracowania materiałów prasowych, pozbawiając dziennikarzy poszczególnych anten programowych informacji, do jakiej telewizja publiczna jest zobowiązana jako nadawca społeczny.

Aktualnie, po restrukturyzacji, zbiór zlikwidowanego Działu Dokumentacji Prasowej znajduje się w strukturze biblioteki, bez fachowej obsługi. W przeszłości podejmowano próby likwidacji Działu Dokumentacji Prasowej, bezskuteczne, ale nie inwestowano w jego rozwój. Nie zdecydowano się na cyfryzację zasobów, ponieważ nigdy nie było dobrej woli i rzetelnej dyskusji w tym zakresie. Przez ponad osiemnaście lat Barbara Jelonek - tyle lat była, i jest jeszcze, zatrudniona na stanowisku kierownika wspomnianego działu - broniła zbioru przed zniszczeniem, sprzedaniem czy też zlikwidowaniem. Tym razem stało się inaczej. Pomimo protestów środowiska dziennikarskiego, które było i jest coraz bardziej świadome tego, co się wydarzyło, oraz licznych zabiegów Barbary Jelonek, zbiór, niestety, po prostu umiera, bo nie jest na bieżąco aktualizowany, a administrowaniem nim zajmują się pracownicy techniczni. Czynią to z wielkim poświęceniem, tak jak umieją. Nie pozostawiono w zespole żadnego pracownika merytorycznego - dziennikarza dokumentalisty. Wszyscy dziennikarze pracujący w Dziale Dokumentacji Prasowej zostali zatrudnieni w nowo powstałym Dziale Dokumentacji Audycji TVP.

Środowiska twórców telewizyjnych nie pogodziły się z decyzją ówczesnego zarządu. Podejmowano próby mające na celu uświadomienie kierownictwu firmy, jakie szkody wywołała decyzja dotycząca likwidacji Działu Dokumentacji Prasowej. Nie przekonały argumenty o rzekomej nieopłacalności i nieracjonalności kontynuacji zbioru czy też względach ekonomicznych lub konieczności przyśpieszenia opracowań audycji telewizyjnych, jedno nie przeszkadza bowiem drugiemu. Ponadto w internecie ukazała się nieprawdziwa informacja, mówiąca między innymi o tym, że udostępnianie tematycznych zestawień informacyjnych jest rzekomo nielegalne bez zgody wydawców prasy. Jest to ewidentna nieprawda, gdyż udostępniane przez dział materiały informacyjne nie naruszały niczyich praw autorskich ani pokrewnych praw majątkowych i osobistych. Stanowiły zawsze, i stanowią nadal, w pełni legalne, prawem chronione, inspirowane, złożone, samoistne utwory informacyjne autorstwa dziennikarzy dokumentalistów. Wynika to z nadrzędności formalnych i materialnych gwarancji dotyczących obywatelskiego prawa dostępu do informacji oraz wolności publicznego obiegu informacji nad partykularnymi interesami producentów przekazów informacyjnych.

Szanowna Pani Minister! Szanowny Panie Prezesie!

W lipcu 2005 r. kierownictwo Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych, macierzysta jednostka Barbary Jelonek, zaproponowało, ustnie, objęcie przez wymienioną kierownictwa będącego jeszcze w planach Działu Dokumentacji Audycji TVP oraz nieformalne opiekowanie się zbiorem wycinków prasowych, który również jeszcze w planach, miał znaleźć się w strukturze biblioteki. 14 grudnia 2005 r. zainteresowana dowiedziała się w obecności swojego zespołu, że jest likwidatorem Działu Dokumentacji Prasowej, "bo się na tym zna". W styczniu, po zakończeniu prac związanych z zamknięciem zbioru i przekazaniu kierownictwu ODiZP protokołu zdawczo-odbiorczego, dyrektor Andrzej Budzyński złożył jej kolejną ustną propozycję objęcia stanowiska, tym razem kierownika biblioteki. Zapowiedział obniżenie wynagrodzenia bez określania szczegółów. Nie przedstawił też w rezultacie ostatecznej propozycji. Niestety, pani Jelonek nie miała okazji, by się do tego ustosunkować. Miała zaś moralny dylemat, ponieważ wiedziała, że koleżanka kierująca od wielu lat biblioteką może przejść w bieżącym roku na wcześniejszą emeryturę. Następnie, po ujawnieniu starań pani Barbary Jelonek dotyczących ratowania zbioru w Kancelarii Prezydenta RP, wicedyrektor Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych Jan Sałkowski, w obecności dyrektora Andrzeja Budzyńskiego, poinformował ją, że w związku z tym, iż tak bardzo chce być ze zbiorem, jej miejsce jest w czytelni. Polecił opuszczenie pokoju, dotychczasowego miejsca pracy, ponieważ zmienia się rola zainteresowanej. Z kolei dziennikarze dokumentaliści z Działu Dokumentacji Prasowej zostali oddani pod kierownictwo innej osoby.

Kolejnym krokiem, jaki wykonała dyrekcja Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych, jest decyzja o zwolnieniu z pracy Barbary Jelonek. O fakcie tym poinformowali ją koledzy dziennikarze, członkowie związków zawodowych. Oficjalną przyczyną zwolnienia z pracy Barbary Jelonek jest likwidacja stanowiska w związku z likwidacją Działu Dokumentacji Prasowej.

Od lipca 2005 r., gdy poinformowano zainteresowaną o planach Zarządu TVP, Barbara Jelonek żyła w ogromnym stresie. Dyrekcja Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych zabroniła jej informowania kogokolwiek o tych planach. Zakazała kontaktu z panem wiceprezesem Gawłem, pani Barbara Jelonek miała bowiem zamiar podjąć z nim dyskusję. W związku z tym zdecydowała się napisać do pana ministra Macieja Łopińskiego, ponieważ pracodawca nie stworzył jej możliwości zaprezentowania racji, które nie były tylko jej racjami. Zawsze stała na stanowisku, że dziennikarze programowi powinni korzystać z fachowego zaplecza, bo tak jest w cywilizowanym świcie.

Aktualnie pani Barbara Jelonek jest na zwolnieniu lekarskim. Zasłabła w pracy, w której nigdy się nie oszczędzała. Pracodawca nie wręczył jej jeszcze wypowiedzenia z pracy. W jej obronie stanęły trzy związki zawodowe, skupiające dziennikarzy i pozostałych twórców telewizyjnych. Niestety, bezpośredni przełożeni czynią wszystko, by ją zdyskredytować wszędzie i pod każdym względem. Zdeptano, jak twierdzi zainteresowana, cały jej dorobek i wszelkie osiągnięcia, tak by nie miała możliwości powrotu do pracy.

Szanowna Pani Minister! Szanowny Panie Prezesie!

Uprzejmie proszę o zajęcie się tą sprawą, mając na uwadze dobro kultury narodowej oraz interes ważnej instytucji publicznej, jaką jest Telewizja Polska SA. Należy podjąć szybko decyzje, by przywrócić działalność Działu Dokumentacji Prasowej i przywrócić do pracy panią redaktor Barbarę Jelonek, która - w świetle przedstawionych mi dowodów - poniosła konsekwencje zdrowotne i moralne, mając nienaganną opinię przez osiemnaście lat pracy w telewizji i stając w obronie majątku publicznego oraz w interesie środowiska twórców telewizyjnych.

Czesław Ryszka
Senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Lesława Podkańskiego

Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera oraz do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego

Pragnę stwierdzić, że sytuacja ekonomiczno-finansowa i organizacyjna Krajowej Spółki Cukrowej w latach obrotowych 2003-2004 oraz 2004-2005 jest bardzo skomplikowana, uniemożliwiająca wręcz funkcjonowanie spółki w przyszłości w konkurencji z zewnętrznymi firmami. Komplikuje ją dodatkowo planowana reforma unijnego rynku cukru, w ramach której zakłada się likwidację kwoty A i B cukru począwszy od kampanii roku 2006/2007. Ponadto planowane jest obniżenie ceny cukru sięgające aż 36% i wprowadzenie minimalnej ceny buraków cukrowych zredukowanej prawie o 40%.

Jeśli do tego dołożymy planowaną częściową tylko rekompensatę finansową dla plantatorów buraka cukrowego, a ma ona wynieść około 65%, to warto zadać sobie pytanie, czy wiemy, że może to doprowadzić do wyeliminowania polskiej produkcji cukru w perspektywie najbliższych lat?

Niezrozumiały jest dla mnie fakt, że w dokumentach rządowych, podpisanych przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, pana Pawła Piotrowskiego, znalazł się wstrząsający zapis: "Krajowa Spółka Cukrowa nie posiada silnego wsparcia kapitałowego, takiego, jakie posiadają zagraniczne firmy konkurujące na rynku polskim".

Zmuszony jestem zadać Panom Ministrom pytanie: Czyją spółką jest Krajowa Spółka Cukrowa SA? Kto jest jej właścicielem? Czy nie Skarb Państwa, w imieniu którego Panowie Ministrowie sprawują nadzór? Czy nie jest przypadkiem tak, że Panowie Ministrowie nie dopuszczają świadomości, że właściciel sam musi wspierać własną firmę?

W świetle tych informacji pragnę zapytać: Jakie działania zamierzają podjąć Panowie Ministrowie, aby bardzo niebezpieczne zagrożenia wyeliminować? Jakie zamierzacie wprowadzić uwarunkowania rynkowe, jeśli chodzi o ceny referencyjne i interwencyjne? Jakie zamierzacie wprowadzić kryteria związane z wyłączeniem z produkcji kolejnych cukrowni?

Tak na marginesie, pragnę poinformować, że nie rozumiem, dlaczego w roku 2006 planowana jest do wyłączenia cukrownia w Wożuczynie, powiat Tomaszów Lubelski, która poza tym, że jest rentowna, znajduje się w samym centrum produkcji buraka cukrowego na Lubelszczyźnie. Czy i jakie przewidujecie instrumenty wsparcia w zakresie cen płaconych za buraki cukrowe oraz w zakresie rekompensaty uszczuplenia przychodów tego surowca?

Z poważaniem
Lesław Podkański

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Ryszarda Ciecierskiego

Oświadczenie skierowane do ministra budownictwa Antoniego Jaszczaka

Szanowny Panie Ministrze!

W nawiązaniu do listu pana Jerzego Lacha, przewodniczącego Rady Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty, listu z dnia 5 maja br., proszę Pana Ministra o zwrócenie uwagi na opisane w nim liczne nieprawidłowości, jakie mają miejsce w PPUP "Poczta Polska".

Autora listu niepokoją "dziwne praktyki stosowane w zarządzaniu i obsadzaniu stanowisk". Wskazuje on na wiele spraw bulwersujących środowisko Poczty Polskiej, takich jak: "Banpol, kasy fiskalne, zakup po anulowaniu przetargu prototypów maszyn do centrum sortującego, zakup pereł, przetarg na paliwo i samochody, inwestycje informatyczne, sponsorowanie z funduszu marketingowego dziwnych przedsięwzięć, złote znaczki, niewyjaśnione kradzieże, opłacane za olbrzymie pieniądze opinie, strategie, opracowania nigdy w praktyce niewykorzystywane, listy intencyjne i inne".

W tej sytuacji przekazuję Panu Ministrowi otrzymaną korespondencję, w celu podjęcia niezbędnych działań i wyjaśnienia opisanych tam nieprawidłowości*.

Z wyrazami szacunku
Senator RP
Ryszard Ciecierski

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Jarosława Laseckiego

Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki

Szanowny Panie Ministrze!

W miejscowości Poraj, położonej nieopodal Częstochowy, usytuowany jest sztuczny zbiornik zaporowy na rzece Warta. Głównym celem budowy zbiornika było zgromadzenie wody przemysłowej do zabezpieczenia potrzeb Huty "Częstochowa". Z góry jednak przewidziano wykorzystanie zalewu do celów rekreacyjnych. Lewy brzeg zalewu, o łagodnym spadku w kierunku wody, z fragmentami piaszczystego podłoża, ze względu na zachowane tu walory naturalne, jest znakomitym terenem turystycznym. Problem jednak w tym, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu nie może wynająć terenu pod działalność gospodarczą, a co za tym idzie, teren ten nie może stać się w pełni atrakcyjny turystycznie. Trzeba zaznaczyć, że w okresie wiosennym i letnim zbiornik w Poraju jest wyjątkowo oblegany przez turystów, mimo iż nie zapewnia się im właściwych w tego typu miejscach punktów gastronomicznych i sanitarnych. Problem pojawia się również w związku ze sprzątaniem śmieci wokół zbiornika. Zarówno zarządca terenów, jak i gmina Poraj nie mają pieniędzy na częste porządkowanie terenu, chociaż nasilenie ruchu turystycznego tego wymaga.

Zgodnie z art. 43 ust. 2 pkt 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami, jednostka organizacyjna sprawująca trwały zarząd nad nieruchomością ma prawo do oddania, za zgodą organu nadzorującego, nieruchomości lub jej części w najem, dzierżawę albo do jej użyczenia w drodze umowy zawartej na okres nie dłuższy niż czas, na który został ustanowiony trwały zarząd, z równoczesnym zawiadomieniem właściwego organu, jeżeli umowa jest zawierana na okres do trzech lat, lub za zgodą właściwego organu, jeżeli umowa jest zawierana na okres powyżej trzech lat.

Jednostka organizacyjna, która oddała nieruchomość lub jej część w najem lub dzierżawę, zobowiązana jest, zgodnie z art. 85 ust. 1, do uiszczenia opłat rocznych w wysokości 1% ceny nieruchomości i nie przysługują jej bonifikaty. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu może wystąpić z wnioskiem o wygaszenie trwałego zarządu w wypadku nieruchomości zbędnych lub ponosić koszty związane z wynajmem lub dzierżawą i utracić bonifikatę. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu zarządza pięknymi terenami, które można wykorzystać turystycznie w drodze wynajęcia części terenu na działalność gospodarczą (mała gastronomia, plaże, wypożyczalnia sprzętu itp.).

Art. 43 ust. 2 pkt 3 i art. 85 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami mogłyby stać się fundamentem do pozyskania funduszy zasilających budżet gminy, na której dany zbiornik się znajduje. Ich zmiana powodowałaby, że jednostka organizacyjna bez utraty ulg i bonifikaty mogłaby wydzierżawić teren przy zbiorniku. Uzyskane środki zostałyby wykorzystane na sprzątanie terenu, oświetlenie obiektu, a gmina mogłaby dofinansowywać prace przy zbiorniku, dbając o zachowanie jego dobrej kondycji.

Mając na uwadze wymienione fakty, uprzejmie proszę o odpowiedź na pytania: czy nie byłoby celowe wprowadzenie zamian w powyższej ustawie? Jakie kroki podejmie ministerstwo, by poprawić sytuację finansową gmin, na których terenie znajdują się zbiorniki retencyjne o charakterze turystyczno-rekreacyjnym?

Z wyrazami szacunku
Jarosław Lasecki
Senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Jarosława Laseckiego

Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana w imieniu przedstawicieli stowarzyszeń zajmujących się opieką paliatywną. Ośrodki tego typu, jak na przykład Stowarzyszenie Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej, borykają się coraz częściej z problemami finansowymi. Trudności natury materialnej w znacznym stopniu utrudniają im funkcjonowanie, a przyznawane dotacje nie wystarczają na zakup lekarstw, materiałów opatrunkowych, sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego, który jest niezbędny do prawidłowego prowadzenia opieki. O skali potrzeb niech świadczy fakt, że rocznie z usług tego stowarzyszenia korzysta tysiąc pięćset osób, dla których hospicjum jest ostatnią szansą na godne spędzenie ostatnich dni swojego życia.

Hospicjum jako organizacja pozarządowa funkcjonuje w sektorze niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej, jednak jako jednostka realizująca ideę hospicyjną nie może za swoje usługi pobierać opłat od swoich pacjentów. Fakt ten pociąga za sobą pogłębienie się problemów finansowych tego typu placówek, co odbija się również na wysokości pensji, które otrzymuje personel. Za pracę w tak szczególnie trudnych psychicznie warunkach pracy, gdzie na co dzień spotyka się ludzkie cierpienie i śmierć, powinno się otrzymywać adekwatne do tego wynagrodzenie.

W związku z tym uzasadnione wydaje się pytanie: czy hospicja nie mogłyby funkcjonować w ramach publicznej służby zdrowia? Czy państwo nie powinno finansować w całości opieki paliatywnej, zapewniając swoim obywatelom godne przeżycie ostatnich ich dni? Czy lekarze i pielęgniarki pracujący w tak szczególnych warunkach nie powinni być odpowiednio docenieni finansowo?

Uprzejmie proszę o odpowiedzi na te pytania.

Z wyrazami szacunku
Jarosław Lasecki

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Jarosława Laseckiego

Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki

Szanowny Panie Ministrze!

Zbiornik wodny "Lelów", zlokalizowany w miejscowości Lelów, powiat częstochowski, województwo śląskie, został wykonany w latach 1987-1993 i był eksploatowany do roku 2003, zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym, którego ważność wygasła w dniu 31 grudnia 2000 r. W roku 2004 administrator zbiornika, to jest Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach, wyremontował go.

Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach Oddział w Częstochowie zwrócił się 3 lutego 2005 r. do wojewody śląskiego z wnioskiem o udzielenie pozwolenia wodnoprawnego, które to postanowienie z dnia 14 lutego 2005 r. zostało wydane, ŚR-I-6811/139/04, a dwa dni później, 16 lutego, zawieszone. Decyzja o zawieszeniu pozwolenia jest uzasadniona koniecznością uprzedniego rozstrzygnięcia przez Pana Ministra zaskarżonej przez państwa Zientarskich decyzji z dnia 16 grudnia 2004 r. o znaku ŚR-I-68121/50/04, która stwierdza z urzędu nieważność decyzji starosty częstochowskiego z dnia 4 kwietnia 2001 r. nr OS.IV.6223-4/10/2001. Sprawa nie została dotychczas rozstrzygnięta.

Częstochowskie Przedsiębiorstwo Geologiczne sporządziło opinię hydrogeologiczną, dotyczącą wpływu wody w zbiorniku na poziom wód gruntowych na posesji państwa Zientarskich, która wyklucza negatywne następstwa retencjonowania wody w zbiorniku. Niewykorzystywanie zbiornika przez okres dwóch lat wiąże się z jego niszczeniem poprzez zarastanie czaszy zbiornika, co w skutkach przyniesie dodatkowe koszty spowodowane robotami naprawczymi.

Zwracam się z pytaniem: jakie są szanse szybkiego rozstrzygnięcia ze strony Pana Ministra decyzji wojewody śląskiego, zaskarżonej przez państwa Zientarskich, aby ten zbiornik mógł dalej spełniać swoje zadania? Uprzejmie proszę o odpowiedź, kiedy to rozstrzygnięcie nastąpi.

Z wyrazami szacunku
Jarosław Lasecki

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Mariusza Witczaka

Oświadczenie skierowane do wojewody wielkopolskiego Tadeusza Dziuby

Szanowny Panie Wojewodo!

Jako senator wybrany w okręgu kalisko-leszczyńskim i mieszkaniec Kalisza jestem zainteresowany sytuacją Kaliskich Zakładów Przemysłu Terenowego w Kaliszu. Docierają do mnie niepokojące informacje od pracowników zakładu, dotyczące między innymi planów, które miał wobec zakładu wybrany inwestor.

Wobec rezygnacji dotychczasowego inwestora z udziału w prywatyzacji wymienionego przedsiębiorstwa aktualna pozostaje kwestia zasadnicza dla przedsiębiorstwa i jego pracowników, a mianowicie wybór trybu prywatyzacji. W złożonym piśmie pracownicy wskazują, że najlepszym rozwiązaniem byłaby prywatyzacja, w wyniku której właścicielem stałby się zainteresowany nabyciem przedsiębiorstwa Zarząd Główny Ochotniczych Straży Pożarnych w Warszawie.

W związku z tym proszę o informacje dotyczące prywatyzacji Kaliskich Zakładów Przemysłu Terenowego w Kaliszu.

Z poważaniem
Mariusz Witczak
Senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Adama Bielę

Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna, do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego, do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry oraz do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego

Szanowny Panie Ministrze!

Oświadczenie swoje kieruję równolegle do kilku urzędów centralnych z uwagi na złożoność oraz wagę i skalę poruszanego problemu, którego egzemplifikacją jest opisany niżej casus, dotyczący reprywatyzacji zespołu pałacowo-parkowego w miejscowości Karszew, gmina Dąbie, na rzecz spadkobierczyń byłego właściciela. Odtworzony przeze mnie stan rzeczy dotyczący pałacu w Karszewie jest następujący.

1. Dwór z 1876 r., figurujący w rejestrze zabytków pod nr 331/83, został wybudowany przez pradziadka aktualnej spadkobierczyni, pani Łucji Ponikowskiej-Różyńskiej, zamieszkałej w Toruniu przy ul. Wojska Polskiego 32/3, pana Michała Orzechowskiego z Karszewa, powstańca styczniowego z 1863 r. Dwór ten był zamieszkiwany przez rodzinę spadkobierczyni, która również urodziła się w Karszewie w 1928 r. Jego ostatnim właścicielem był jej ojciec Ksawery Franciszek Karśnicki.

2. W połowie 1945 r. na podstawie dekretu z dnia 6 września 1944 r. ojca spadkobierczyni - odznaczonego orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych, bohatera wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r., który zaraz na początku wojny, we wrześniu 1939 r. oddał życie wraz z bratem Antonim w obronie Polski - pozbawiono wszelkich majątków, które były dorobkiem wielu pokoleń. Zgodnie z art. 21 tego dekretu, ojciec spadkobierczyni został postawiony na równi z osobami skazanymi prawomocnymi wyrokami za zdradę stanu, uchylanie się od służby wojskowej, pomoc udzielaną okupantowi ze szkodą dla państwa lub miejscowej ludności.

3. Dnia 11 maja 1990 r. spadkobierczyni wraz ze swoją siostrą, obecnie już nieżyjącą, zwróciły się do burmistrza gminy Dąbie, pana Stanisława Gralaka, z pismem wyrażającym wolę przejęcia pałacyku, w którym się urodziły i wychowały, a stanowiącego hipoteczną własność ich ojca. Dnia 4 lipca 1990 r. burmistrz, mając własną koncepcję sprzedaży i chcąc pozbyć się sukcesorów, zaproponował im zapłacenie nierealnej ceny - 241 milionów 467 tysięcy 760 zł, wskazując przy tym również innego chętnego nabywcę - Jerzego Grabarczyka, przez co zignorował rozporządzenie ministra kultury i sztuki z kwietnia 1990 r. o pierwszeństwie w nabywaniu obiektów pałacowych przez ich właścicieli lub sukcesorów. 13 lipca 1990 r. burmistrz sfinalizował sprzedaż dworku bez wiedzy rady gminy i bez wiedzy spadkobierców. Sprzedał on obiekt będący własnością państwa, gdyż mimo to, że leżał on na terenie gminy, to nie będąc skomunalizowany, nie stanowił jej własności. Ponadto obiekt ten został sprzedany bez zorganizowania przetargu za kwotę 30 milionów 92 tysięcy 800 zł, a więc za sumę ośmiokrotnie niższą od ceny zaoferowanej spadkobiercom. Samowolna sprzedaż została ujawniona dopiero na posiedzeniu rady gminy.

O sprzedaży obiektu burmistrz powiadomił spadkobierców pismem z dnia 17 lipca 1990 r. Tłumaczył w nim, że powodem niezawiadomienia spadkobierców o planowanej sprzedaży "był pech i feralny piątek". Wobec powyższego siostra spadkobierczyni jako reprezentant spadkobierców wystąpiła z pozwem do sądu przeciwko nabywcy Jerzemu Grabarczykowi oraz zbywającym z roszczeniem o unieważnienie umowy sprzedaży nieruchomości gruntowych i budynkowych. Pozwany samorząd miasta i gminy Dąbie nie stawiał się na kolejne rozprawy sądowe.

Dnia 23 maja 1991 r. Sąd Wojewódzki w Koninie ustalił nieważność umowy zawartej przez burmistrza o ustalenie wieczystego użytkowania działek związanych z obiektami pałacowymi. Ostatecznie Sąd Apelacyjny w Poznaniu w dniu 5 września 1996 r. ustalił nieważność umowy wieczystego użytkowania gruntów oraz umowy sprzedaży budynków na tych gruntach, zawartych przez pozwanego Jerzego Grabarczyka w dniu 13 lipca 1991 r. W związku z powyższym siostra spadkobierczyni dnia 5 października 1996 r. wystąpiła do burmistrza gminy Dąbie z gotowością kupna obiektu pałacowo-parkowego w Karszewie. Burmistrz ten, mając już nowy atut prawny w postaci skomunalizowanego obiektu, przedstawił spadkobierczyniom nową ofertę sprzedaży z dnia 17 października 1997 r. Wycena zawarta w ofercie miała się nijak do ceny sprzedanego uprzednio obiektu i nie brała też pod uwagę faktu, że obiekt przez ponad pięć lat nie był konserwowany i ulegał coraz większej dewastacji.

Siostra spadkobierczyni zwróciła się z prośbą o udzielenie od sumy 157 tysięcy 409 zł bonifikaty przez Radę Miejską. W załączeniu została również przedstawiona pozytywna opinia Wojewódzkiego Oddziału Służby Ochrony Zabytków w Koninie, dotycząca sprzedaży przedmiotowej nieruchomości na warunkach bonifikaty z uwagi na stan dewastacji zabytku. Bonifikaty jednak spadkobiercom nie udzielono i ustalono termin czternastu dni na podjęcie decyzji o nabyciu nieruchomości, zastrzegając, iż brak odpowiedzi w tym terminie będzie traktowany jako rezygnacja z przysługującego im prawa pierwokupu. Wobec tak postawionej sprawy, wiedząc, że do końca roku ma się ukazać ustawa reprywatyzacyjna, spadkobierczyni zwróciła się z prośbą do wojewody konińskiego o wstrzymanie przetargu. Niestety, wojewoda nie miał takich uprawnień, a prezydent Aleksnader Kwaśniewski nie podpisał uchwalonej przez Sejm ustawy reprywatyzacyjnej.

4. W nowej sytuacji prawnej burmistrz gminy Dąbie przesłał spadkobiercom nową ofertę z dnia 19 lipca 1999 r., ofertę zakupu kompleksu pałacowo-parkowego w Karszewie w ramach oferty przetargu publicznego, gdzie cena wywoławcza wynosiła 250 tysięcy zł wraz z dodatkowymi warunkami przetargu. Do przetargu oczywiście nikt nie przystąpił, co można było łatwo przewidywać. W związku z tym burmistrz 8 października 1999 r. wystosował do spadkobierczyń nową ofertę, w której cena wzrosła ze 157 tysięcy 409 zł do 198 tysięcy 878 zł. Czując całkowitą bezsilność, spadkobierczynie zwróciły się 24 listopada 1999 r. z pismem do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Poznaniu z prośbą o objęcie prawną i administracyjną opieką zabytku w Karszewie. W odpowiedzi na to pismo spadkobierczynie zostały poinformowane, że sprawa pałacu w Karszewie została przekazana do załatwienia do Delegatury Służby Ochrony Zabytków w Koninie wraz ze zobowiązaniem do podjęcia skutecznych działań mających na celu remont i zabezpieczenie obiektu przed zniszczeniem.

5. W 2000 r. obiekt w Karszewie został sprzedany w drodze rokowań, gdyż w określonym terminie nie wpłynęła żadna oferta kupna w drodze przetargu. O fakcie braku oferentów burmistrz nie powiadomił spadkobierców. Nie odpowiedział też na pismo zawierające prośbę o ponowne rozpatrzenie wniosku spadkobierców. Obiekt został sprzedany za 102 tysiące zł bez żadnych dodatkowych warunków, o których była mowa w przetargu.

Epilog sprawy

W 2002 r. siostra spadkobierczyni, pani Teresa Kozłowska, ostatni raz widziała Karszew jako obraz całkowicie koszmarny: ogołocone z ram okiennych mury pałacu, którego wnętrze pozbawione było podłóg, stropów, drzwi i tynków, trawione zaciekami i pleśnią, stanowiło jedno wielkie zawalisko. Na całkowicie ogołoconej z tynku ścianie wejściowej zachował się jednak herb rodziny Jastrzębiec, który został przez jakiegoś wandala oszpecony przez wycięcie na nim napisu "jabol". Nic dziwnego, że wkrótce po wizycie w swoim domu rodzinnym, w sierpniu 2002 r. pani Teresa Kozłowska zmarła.

W lipcu 2004 r. w nieznanych okolicznościach dwukrotnie wybuchały w pałacu w Karszewie pożary. Zniszczyły one budowlę do tego stopnia, że stanowi ona kompletną ruinę, nienadającą się do dalszej odbudowy. Miejscowa policja umorzyła śledztwo w tej sprawie z powodu braku osoby poszkodowanej. Prokuratura też nie wszczęła w tej sprawie śledztwa.

Czy nie ma żadnych winnych w przedmiotowej sprawie?

Burmistrz gminy Dąbie, Stanisław Gralak, nadal nieprzerwanie pełni swoją funkcję, kpiąc sobie z naruszania stanowionego prawa. Wszczęte na przestrzeni tych lat śledztwa, toczące się przed Prokuraturą Rejonową w Kole, zostały kolejno umorzone, ostatnie 20 października 2005 r. Wielkopolski konserwator zabytków w Poznaniu mimo ewidentnego braku nadzoru nie poniósł żadnych konsekwencji w związku z dewastacją zabytku. Czcze obietnice wojewódzkiego konserwatora zabytków w Poznaniu przy całkowitym braku działania z jego strony to cicha zgoda na unicestwienie dóbr kultury. Jest sprawą nie do pomyślenia, że w kraju będącym w strukturach UE są lekceważone prawa ochrony dóbr kultury i poszanowania własności prywatnej, a ci, którzy tego dokonują, mają się dobrze.

Bardzo więc proszę o kompetentną odpowiedź na pytanie: w jaki sposób rozwiązać problem pałacu w Karszewie wobec spadkobierczyń oraz jak zapobiegać powstawaniu podobnych problemów w przyszłości w Polsce?

Adam Biela

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Adama Bielę

Oświadczenie skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej

Jakie przewidywane są rozwiązania formalnoprawne, które pozwoliłyby zapobiec wliczaniu do dochodów współmałżonków kwot wynikających z tak zwanej ustawy 203, wypłaconych jednak dopiero w 2005 r.? W przypadku osób o niższych dochodach, korzystających z różnego rodzaju form pomocy społecznej, między innymi z zasiłków rodzinnych, stypendiów dla uczniów i studentów czy dodatków mieszkaniowych, wypłacenie zaległych kwot z tytułu ustawy 203 w 2005 r. spowodowało zwiększenie dochodów pracowników, którym te wyrównania należały się wcześniej. Będzie to skutkowało tym, iż osoby te nie będą mogły skorzystać ze świadczeń pobieranych wcześniej. Jak rozwiązać ten problem, żeby pracownicy faktycznie nie ponieśli straty z powodu realizowanej z opóźnieniem podwyżki płacowej?

Adam Biela

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Adama Bielę

Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki, głównego inspektora ochrony środowiska Wojciecha Stawianego, wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna oraz ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Bardzo proszę o zainteresowanie się sprawą wysypiska śmieci we wsi Adamki-Biała w gminie Radzyń Podlaski. Jak wynika ze znanych ekspertyz, takich na przykład jak "Ekofizjologia podstawowa Gminy Radzyń Podlaski", opracowana przez Z. Borchulskiego, Lublin, czerwiec - lipiec 2003 r. oraz "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Radzyń Podlaski", opracowanego przez Biuro Projektów Urbanistyki i Architektury w Lublinie, Lublin, 2000 r., największym zagrożeniem dla lokalnych wód podziemnych są dzikie wysypiska zlokalizowane w lasach oraz gminne wysypisko odpadów w Adamkach, co zostało zrobione bez odpowiednich zabezpieczeń.

Zagrożenie stwarzane przez to wysypisko dla podziemnych wód stwierdził w wyniku kontroli terenowej również zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie Mieczysław Brodzicki. Na domiar złego okoliczna ludność narażona jest nie tylko na dokuczliwy odór unoszący się nad wysypiskiem, lecz ostatnio także na zagrożenie ze strony olbrzymich rozmiarów szczurów, które zaczynają już coraz bardziej śmiało atakować zabudowania gospodarcze, ptactwo domowe i zwierzęta. Legowiskiem tych gryzoni jest ciągle jeszcze niezamknięte gminne wysypisko, pomimo zdecydowanego stanowiska sanepidu w tej sprawie, alarmujących głosów mieszkańców oraz relacji prasowych.

W tej sytuacji bardzo proszę o pilną pomoc w podjęciu następujących kroków mających na celu zagwarantowanie lokalnej społeczności prawa do życia w środowisku niezagrażającym ich życiu i zdrowiu. Po pierwsze, w jak najszybszym zamknięciu gminnego wysypiska śmieci we wsi Adamów na terenie gminy Radzyń Podlaski; po drugie, w zrekultywowaniu i zabezpieczeniu pod względem sanitarnym terenu wysypiska, aby nie zagrażało ono miejscowej ludności; po trzecie, w przeprowadzeniu intensywnej i efektywnej deratyzacji terenu wysypiska i jego okolicy w celu ochrony najbliższych gospodarstw od plagi gryzoni, stanowiących poważne zagrożenie epidemiologiczne; po czwarte, w zminimalizowaniu odoru roznoszącego się po okolicy, pochodzącego z wysypiska; po piąte, w zalesieniu całego terenu po wyrobisku ziemnym po mogilnikach i terenów przemysłowych, porośniętych obecnie samosiejkami, w celu doprowadzenia do stanu względnej równowagi ekosystemu lokalnego przy zachowaniu konstytucyjnej zasady zrównoważonego rozwoju w środowisku lokalnym wsi Adamki-Biała.

W związku z zaistniałym zagrożeniem ekologicznym i epidemiologicznym bardzo niepokojący jest nowy fakt, którym jest uchwała Rady Gminy Radzynia Podlaskiego z dnia 8 listopada 2005 r., nr XXIII/165/05, w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, w której tereny rolnicze po dzikich wysypiskach i po wyrobisku ziemnym R10NO przeznaczone zostały jako tereny przemysłowe na zakład zagospodarowania odpadów, z segregacją i utylizacją, a nie pod zalesienie. Tereny te były wcześniej obszarami zalesionymi i rolniczymi, graniczącymi bezpośrednio z wylewiskiem fekaliów, grzebowiskiem zwierząt i mogilnikami. Ten stan rzeczy był przyczyną wielu protestów mieszkańców, żądających zamknięcia wysypiska śmieci, rekultywacji terenu i zalesienia go, a nie przeznaczania na cele przemysłowe. Tak więc Rada Gminy w Radzyniu Podlaskim nie rozwiązała dotychczas problemu istniejącego wysypiska śmieci, stanowiącego poważne zagrożenie ekologiczno-epidemiologiczne, a chce jeszcze na skalę przemysłową utylizować odpady, czyli zwiększać uciążliwość ekologiczną dla mieszkańców, przedstawicieli lokalnej społeczności.

Nic więc dziwnego, iż w opinii społecznej pomysł lokalizacji zakładu zagospodarowania odpadów w rejonie aktualnego wysypiska śmieci budzi poważny niepokój. Nie ma zresztą widocznych powodów, dla których społeczność lokalna miałaby się zgodzić na lokalizację w swoim bliskim sąsiedztwie obiektu o dużej uciążliwości ekologicznej. Po pierwsze, dotychczasowe ich doświadczenia ekologiczne w zakresie radzenia sobie przez władze gminne z gminnym wysypiskiem są negatywne; po drugie, istniejące ekspertyzy lokalizacyjne zakładu utylizacji śmieci w rejonie gminnego wysypiska wykluczają lokalizację tam inwestycji mogących destabilizować równowagę ekologiczną poprzez składowanie odpadów komunalnych, przemysłowych i niebezpiecznych oraz lokalizację wylewisk nieczystości i grzebowisk zwierząt; po trzecie, z ludnością lokalną nie przeprowadza się rzetelnych konsultacji społecznych na temat ewentualnych korzyści dla nich z zakładu utylizacji odpadów oraz potencjalnych zagrożeń i sposobów zapobiegania im. Niestety, dotychczasowe "konsultacje" nie spełniały warunku rzetelności, były one manipulacją przypominającą fikcje tak zwanych konsultacji z okresu PRL.

Tego rodzaju sytuacja społeczna zrodziła liczne protesty mieszkańców terenów sąsiadujących z terenami, na których planuje się inwestycję o skutkach ekologicznych. Kopiami tych protestów dysponuje asystent społeczny biura senatora Adama Bieli w Radzyniu Podlaskim pani Maria Zając, zamieszkała Paszki Małe 67C, 21-300 Radzyń Podlaski.

Niestety, protesty te zostały zatajone przed Zarządem Województwa Lubelskiego w okresie prowadzenia postępowania w sprawie przewidywania oddziaływania na środowisko planowanej inwestycji budowy zakładu utylizacji odpadów w Gminie Radzyń Podlaski, co skutkowało ujęciem tej inwestycji w wojewódzkim planie gospodarki odpadami. Plan ten, jak wynika z odpowiedzi przewodniczącego Sejmiku Wojewódzkiego w Lublinie, będzie w 2006 r. aktualizowany.

Sto dwadzieścia sześć rodzin złożyło do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białej Podlaskiej odwołanie od decyzji dotyczącej lokalizacji inwestycji celu publicznego, polegającej na budowie nowej kwatery składowiska odpadów komunalnych i zakładu gospodarki odpadami komunalnymi z zapleczem administracyjno-socjalnym "Adamki". SKO po rozpatrzeniu odwołania orzekło o uchyleniu zaskarżonej decyzji i przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji. Niestety, Rada Gminy Radzyń Podlaski podjęła ponownie uchwałę o lokalizacji inwestycji w bezpośrednim sąsiedztwie dotychczasowego trzydziestoośmioletniego wysypiska śmieci, które powinno być dawno zamknięte z powodu niespełniania wymogów ochrony środowiska.

Lokalizacja ta została uchwalona wbrew oficjalnym opracowaniom eksperckim i ustaleniom dotyczącym ochrony środowiska, z których wynika, iż lokalizacja taka jest niezgodna z uwarunkowaniami litosferycznymi i hydrograficznymi, koliduje z ustalonym w gminie Radzyń Podlaski Ekologicznym Systemem Obszarów Chronionych, w których wyklucza się lokalizację inwestycji mogących doprowadzić do destabilizacji równowagi ekologicznej i dysharmonii krajobrazu, narusza ochronę prawną istniejącego rezerwatu przyrody "Czapliniec" i stoi w kolizji z tyśmienickim obszarem chronionego krajobrazu. Dolina Tyśmienicy została zakwalifikowana jako obszar specjalnej ochrony krajobrazu w tworzącej się Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.

Bardzo proszę o wzięcie pod uwagę wymienionych argumentów i o szczególny nadzór mający na celu rozwiązanie aktualnie istniejących problemów ekologicznych i epidemiologicznych związanych z wysypiskiem śmieci, stanowiących poważne zagrożenie zdrowotne i gospodarcze dla miejscowej ludności. Proszę również o niedopuszczenie do eskalacji istniejących problemów w efekcie decyzji administracyjnych o bardzo ryzykownych skutkach społecznych.

Z wyrazami szacunku
Adam Biela

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Adama Bielę

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry, do ministra budownictwa Antoniego Jaszczaka, do ministra transportu Jerzego Polaczka oraz do głównego inspektora nadzoru budowlanego Marka Naglewskiego

Szanowny Panie Ministrze,

Pan Paweł Grodzki, zamieszkały we Wrocławiu, ul. Tadeusza Kościuszki 41/1A, ponad dwa lata temu kupił na przetargu mieszkanie będące własnością spółdzielni mieszkaniowej "Kozanów IV" we Wrocławiu. Spółdzielnia jako inwestor nie zrealizowała części robót, do których została zobligowana pozwoleniem na budowę. Pan Paweł Grodzki uzyskał jednak zaświadczenie z Państwowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu i na tej podstawie nabył on od spółdzielni mieszkanie z wadami, z których nie zdawał sobie sprawy. Z uwagi na te wady musiał się niestety wyprowadzić z zasiedlonego mieszkania. Niestety, PINB działa tak opieszale, że po dwóch latach wady techniczne nie zostały usunięte, zaś zainteresowany zamieszkaniem w zakupionym przez siebie mieszkaniu nie może tego uczynić z uwagi na to, iż nikt się nie poczuwa do naprawienia wad technicznych ani też do żadnej pomocy prawnej pokrzywdzonemu.

A oto przebieg zdarzenia dotyczącego przedmiotowej sprawy.

Zakup w dniu 22 stycznia 2004 r. lokalu mieszkalnego przy ul. Modrej 38/1A we Wrocławiu od spółdzielni mieszkaniowej "Kozanów IV" dokonany w oparciu o przetarg - umowa nr 239/2004.

W dwa miesiące później po wielokrotnych interwencjach i monitach w dniu 17 lutego 2004 r. dokonano odbioru instalacji elektrycznej i instalacji licznika, lecz wykonana i odebrana instalacja jest inna niż zaprojektowana, a co ważniejsze nie pozwala na korzystanie z kuchenki elektrycznej, a więc na normalne funkcjonowanie rodziny.

Zarząd spółdzielni mieszkaniowej "Kozanów IV" uniemożliwia zainteresowanemu dostęp do dokumentacji technicznych i nie poczuwa się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.

Pozwolenie na budowę wydano decyzją nr 2011 z dnia 24 marca 2003 r., w dniu 18 listopada 2003 r. PINB wszczął postanowienie o zakończeniu budowy, zaś w dniu 01 grudnia 2003 r. wydał zaświadczenie o zakończeniu przebudowy nr 167/IV/0. W dniu 22 czerwca 2004 r. Pan Grodzki zwrócił się do PINB z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu, lecz urząd ten nie rozwiązał tego problemu.

Prokurator Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej umorzył postępowanie orzeczeniem z dnia 14 kwietnia 2005 r., zaś Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej (sygnatura akt Kp 117/05) postanowił sprawę pozostawić bez rozpatrzenia.

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Adama Bielę

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Szanowny Panie Ministrze!

Sprawa, z którą się zwracam, dotyczy grupy członków Spółdzielni Mieszkaniowej "Śródmieście" w Łodzi, reprezentowanych przez Panią Annę Grodzicką, i jest związana ze skargami na instancje prokuratorskie z Łodzi, które systematycznie umarzają postępowania przeciwko zarządowi wymienionej spółdzielni.

W tym wszystkim niepokoi fakt, iż wnioski członków tej spółdzielni wydają się niepozbawione racji z uwagi na faktyczne, sięgające 30 milionów zł, zadłużenie tej spółdzielni. Nie należy się więc dziwić, że jej członkowie się niepokoją, obawiają się upadłości i konsekwencji finansowych, jakie ta upadłość będzie miała dla ich rodzin. Podzielam również obawy tych osób co do tego, że wysyłanie kolejny już raz ich zażaleń do Wydziału Skarg i Wniosków Biura Ministra w Ministerstwie Sprawiedliwości nie przyniesie żadnego konstruktywnego skutku dla zmiany sytuacji w ich spółdzielni.

Bardzo więc proszę o realną pomoc członkom spółdzielni z Łodzi, o objęcie nadzorem prokuratorskim zasadności umarzania kolejnych postępowań w przedmiotowej sprawie.

Z wyrazami szacunku
Adam Biela

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Mirosława Adamczaka

Oświadczenie skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty

Szanowna Pani Minister!

Na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU nr 221, poz. 2199 z późniejszymi zmianami) zwracam się do Pani Minister z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli kompleksowej w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Ostrowie Wielkopolskim.

Do wystąpienia z tym wnioskiem skłoniła mnie sprawa, w związku z którą o interwencję zwróciła się do mnie pani Bożena Biela, prowadząca działalność gospodarczą pod szyldem firmy P.H.P.U. "ABI". Pismem z dnia 13 września 2005 r., sygnatura DU/Ref.IV/000213/374/2005, pani Bieli odmówiono prawa do przywrócenia terminu oraz zgody na opłacenie składek na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne po terminie (za okres od czerwca 2002 r. do grudnia 2005 r.). Następnie decyzją z dnia 11 kwietnia 2006 r. odmówiono jej prawa do zasiłku chorobowego za wyżej opisany okres oraz zażądano zwrotu zasiłku w kwocie 1 tysiąc 388 złotych 63 grosze z odsetkami za zwłokę w kwocie 441 złotych 32 grosze.

Niezależnie od słuszności wyżej opisanej decyzji lub też braku słuszności (w sprawie toczy się postępowanie odwoławcze przed Sądem Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Kaliszu) uwagę zwraca karygodna przewlekłość postępowania w sposób rażący łamiąca terminy załatwiania sprawy określone w przepisach o postępowaniu administracyjnym.

Pani Bożena Biela zwróciła się z wnioskiem o przywrócenie terminu oraz o zgodę na opłacenie składek na ubezpieczenie zdrowotne w dniu 23 czerwca 2005 r., natomiast pismo informujące ją o odmownym załatwieniu tego wniosku otrzymała dopiero 19 września 2005 r., po niemal trzech miesiącach. Zgodnie z powszechnie obowiązującymi regułami postępowania administracyjnego sprawy rozstrzygane w oparciu o fakty i dowody powszechnie znane albo znane z urzędu organowi, przed którym toczy się postępowanie, bądź możliwe do ustalenia na podstawie danych, którymi rozporządza ten organ, powinny być załatwiane niezwłocznie. Trudno trzymiesięczny termin załatwiania sprawy przez organ ubezpieczeniowy uznać za działanie bez zbędnej zwłoki, zwłaszcza że nie przeprowadzano tu żadnego dodatkowego postępowania dowodowego. Nie poinformowano również strony postępowania o przyczynach tej karygodnej zwłoki, jak również nie wskazano nowego terminu załatwienia sprawy.

Jeszcze bardziej rażącym naruszeniem ustawowych terminów załatwiania sprawy było wydanie decyzji odmawiającej prawa do zasiłku chorobowego oraz o jego zwrocie wraz z odsetkami dopiero w kwietniu 2006 r., po ośmiu miesiącach od odmowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przywrócenia terminu na opłacenie składek. Miało to zresztą wpływ na finansowe skutki dla pani Bożeny Bieli - z powodu zwłoki ze strony ZUS odsetki za zwłokę w sposób istotny wzrosły.

Dowolne traktowanie przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Ostrowie Wielkopolskim przepisów o postępowaniu administracyjnym nie jest - według wiedzy nie tylko mojej, ale także innych przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w Ostrowie Wielkopolskim - rzadkością. Podobnie niczym nowym nie jest traktowanie przedsiębiorcy, któremu zdarzyło się popełnić nieumyślnie błąd przy obliczaniu składek na ubezpieczenie społeczne jako osoby notorycznie i celowo uchylającej się od płacenia składek na ubezpieczenie społeczne lub zdrowotne. Ja sam nie słyszałem o wypadku, by dyrektor oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Ostrowie Wielkopolskim przychylił się do jakiegokolwiek wniosku o opłacenie składki na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne po terminie, do czego przecież, zgodnie z art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych, w uzasadnionych przypadkach ma pełne prawo.

Mając to na uwadze, wnoszę o przeprowadzenie postępowania kontrolnego w ostrowskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz - w wypadku potwierdzenia podanych przeze mnie informacji - o wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec osób odpowiedzialnych za powstanie opisanych nieprawidłowości.

Z wyrazami szacunku
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Mirosława Adamczaka

Oświadczenie skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty

Jest to wniosek o udzielenie informacji na temat uprawnień osób pobierających renty socjalne.

Na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora, DzU Nr 221, poz. 2199 z późniejszymi zmianami, zwracam się do Pani Minister z pytaniem o wykładnię przepisów, które regulują uprawnienia do ulgowych przejazdów środkami transportu zbiorowego osób pobierających renty socjalne.

W tej sprawie z prośbą o interwencję zwrócił się do mnie pan Łukasz Stachowiak, pobierający świadczenie w postaci renty socjalnej. W ostrowskim oddziale Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów odmówiono mu wydania zaświadczenia uprawniającego do korzystania z dwóch przejazdów w ciągu roku z ulgą 37% środkami publicznego transportu zbiorowego kolejowego - art. 3 ustawy z dnia 20 czerwca1992 r. o uprawnieniach do bezpłatnych przejazdów środkami transportu zbiorowego. Odmowę uzasadniono stwierdzeniem, że art. 3 przywołanej ustawy mówi wyłącznie o rentach w rozumieniu podanym w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych, a renta socjalna, przyznawana na podstawie odrębnej ustawy, nie jest tożsama z pojęciem renty wskazanym w ustawie z dnia 20 czerwca 1992 r. o uprawnieniach do bezpłatnych przejazdów.

Według uzyskanych przeze mnie informacji stanowisko to wynika z wykładni przekazanej w styczniu 2004 r. zarządowi Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów przez Ministerstwo Infrastruktury pismo FE6-022-37/03 z dnia 16 stycznia 2004 r. Wykładnia ministra infrastruktury jest - w moim głębokim przekonaniu - niesłuszna, niepoparta chociażby orzecznictwem sądowym. Art. 3 ustawy z dnia 20 czerwca 1992 r. o uprawnieniach do bezpłatnych przejazdów środkami transportu zbiorowego mówi o prawie do przejazdu przysługującym emerytom i rencistom oraz ich współmałżonkom, na których pobierane są zasiłki rodzinne. Brak tu jakiegokolwiek odwołania do definicji wynikających z ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych czy raczej ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W ustawie o uprawnieniach do bezpłatnych przejazdów środkami transportu zbiorowego podobne odwołanie jest w art. 1a ust. 4, ale ustawodawca zrezygnował z zamieszczenia podobnego wskazania w art. 3 ustawy.

Podkreślić należy również, że renta socjalna przyznawana jest w trybie i na zasadach analogicznych do rent i emerytur z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, jej wysokość ustalana jest wg wskaźnika renty z tytułu niezdolności do pracy, wreszcie według tych samych przepisów uregulowana jest też procedura odwołania od orzeczeń organu rentowego. Mając to na uwadze, nie widzę powodu, by w tym konkretnym wypadku w sposób odmienny  traktować rentę socjalną i na przykład rentę z tytułu niezdolności do pracy, tylko dlatego, że renta socjalna opisana została we własnej ustawie.

Z uwagi na fakt, że na dzień dzisiejszy poruszona przeze mnie materia znajduje się w zakresie działania ministerstwa pracy, kieruję do Pani Minister pytanie o stanowisko w tej sprawie.

Z wyrazami szacunku
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senator Elżbietę Gelert

Oświadczenie skierowane do ministra gospodarki morskiej Rafała Wiecheckiego

W nawiązaniu do pojawiających się w ostatnim czasie artykułów prasowych na łamach "Gazety Wyborczej" na temat możliwości zrealizowania budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, zwracam się do Pana Ministra z zapytaniem, jakie zamierza podjąć działania w celu zrealizowania tego przedsięwzięcia.

W mojej ocenie realizacja tego pomysłu jest niezbędna dla rozwoju całego regionu związanego z Zalewem Wiślanym. Pozwoli to na komplementarne działania dotyczące rozwoju społeczno-gospodarczego, turystyczno-rekreacyjnego i historyczno-kulturowego w całym regionie, a co za tym idzie, na pewno pociągnie za sobą rozwój innych gałęzi gospodarki, takich jak przemysł rolno-spożywczy, rybołówstwo zalewowe i bałtyckie, transport morsko-rzeczny wraz z rozwojem portów i przystani nad Zalewem Wiślanym, przemysł okrętowy (w Elblągu już rozpoczęła się inwestycja producenta jachtów turystycznych), hotelarstwo, gastronomia i inne. Będzie to sprzyjać tworzeniu nowych miejsc pracy.

Prowadzone od wielu lat rozmowy polsko-rosyjskie na temat swobodnej żeglugi statków polskich i bander państw trzecich przez Cieśninę Piławską, jak wiemy, nie owocują żadnymi wiążącymi ustaleniami, czego przykładem jest ostatnie zablokowanie żeglugi na tym akwenie przez Rosjan. Kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną na pewno rozwiązałby również ten problem.

Wnoszę zatem o poważne rozważenie doprowadzenia do realizacji projektu budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną.

Z poważaniem
Elżbieta Gelert

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senator Elżbietę Gelert

Oświadczenie skierowane do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi

W związku z narastającym konfliktem między stronami polską i rosyjską dotyczącym swobodnej żeglugi przez Cieśninę Piławską statków polskich i bander państw trzecich, czego wynikiem jest ponowne zablokowanie w ostatnich dniach żeglugi w tym rejonie, zwracam się z zapytaniem do Pani Minister, jakie zamierza podjąć kroki w celu rozwiązania tej sytuacji.

Ruch został wstrzymany bez żadnego ostrzeżenia, a sytuacja taka powtarza się cykliczne już od 2003 r. Najczęściej ma to miejsce przed sezonem turystycznym. Blokada uderza głównie w Żeglugę Gdańską, której statki wycieczkowe codziennie pływają z Elbląga do Kaliningradu. Taka sytuacja również bardzo negatywnie wpływa na wszelkie działania dotyczące rozwoju społeczno-gospodarczego, turystyczno-rekreacyjnego i historyczno-kulturowego w regionie Zalewu Wiślanego.

Z poważaniem
Elżbieta Gelert

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Kubiaka

Oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza

Szanowny Panie Premierze!

Proszę o ustosunkowanie się do przedstawionej poniżej sprawy, dotyczącej odszkodowania za przymusową pracę w Niemczech.

Pani Stefania Ryś, jako spadkobierczyni męża, Tadeusza Rysia, złożyła w Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie" wymagane dokumenty, potwierdzające pracę przymusową męża w Niemczech, jak również to, że jest spadkobierczynią Tadeusza Rysia na podstawie testamentu.

W 1994 r. otrzymała zaliczkę z tytułu przymusowej pracy męża, gdzie uznano czterdzieści siedem miesięcy tej przymusowej pracy. Pani Stefania Ryś miała otrzymać dalszą kwotę należnego odszkodowania, gdyż wcześniej otrzymana kwota była tylko zaliczką. Jednak mimo interwencji do dziś nie otrzymała ani odszkodowania, ani odpowiedzi.

Wnoszę o przychylne rozpoznanie niniejszej sprawy.

Z poważaniem
Janusz Kubiak
senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Kubiaka

Oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza

Szanowny Panie Premierze!

Proszę o ustosunkowanie się do przedstawionej poniżej sprawy, dotyczącej odszkodowania za utratę mienia dla Stefana Sobkowskiego.

Zainteresowany zwracał się do Międzynarodowej Organizacji do spraw Migracji w Genewie: IOM GFLCP (PROP-Payment), 17 route des Morillons, P.O. Box 71, CH-1211 Geneva 19, Szwajcaria, o wypłatę odszkodowania - wniosek roszczeniowy nr 5601734.

Rodzeństwo Stefana Sobkowskiego otrzymało odszkodowanie, tylko sam zainteresowany go nie otrzymał.

Dodatkowo podaję, iż pan Sobkowski zwracał się również do Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", która także prowadziła pewne postępowania związane z utratą mienia w czasie trwania reżimu hitlerowskiego.

Niezrozumiałe jest stanowisko, postępowanie Międzynarodowej Organizacji do spraw Migracji (International Organization for Migration - IOM), zważywszy, że sprawa utraty mienia regulowana jest przez niemiecką ustawę o utworzeniu Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość".

Postępowanie organizacji w stosunku do zainteresowanego jest niesprawiedliwe, gdyż rodzeństwo otrzymało odszkodowanie, a sam zainteresowany - nie. Dlatego proszę o pomoc w uzyskaniu odszkodowania dla zainteresowanego.

Z poważaniem
Janusz Kubiak
senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Waldemara Kraskę

Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi

Szanowny Panie Ministrze!

Środowisko medyczne czeka na wyniki prac nad ustawą o ratownictwie medycznym. Jako lekarz, senator i członek Komisji Zdrowia nie potrafię odpowiedzieć na pytanie kolegów o postępy prac nad ustawą.

Uprzejmie proszę o udzielenie informacji o stanie zaawansowania prac nad ustawą o ratownictwie medycznym.

Z wyrazami szacunku
Waldemar Kraska

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk

Oświadczenie skierowane do rzecznika ubezpieczonych Stanisława Rogowskiego

Oświadczenie dotyczy udzielenia pomocy prawnej w sprawie ustalenia następcy prawnego lub reasekuranta dla Poznańskiego Towarzystwa Ogniowego Publiczno-Prawnego Zakładu Ubezpieczeń Majątkowych Kraju Warty.

Wspomniane towarzystwo ubezpieczeniowe zostało założone przez Niemców w okresie okupacji i działało w latach 1940-1945. Zajmowało się między innymi obowiązkowymi ubezpieczeniami majątkowymi. Podlegali im niektórzy przedsiębiorcy polscy prowadzący działalność gospodarczą.

Według posiadanych przez mnie informacji są konkretne przypadki, w których obowiązkowa polisa została wykupiona, miały miejsce zdarzenia powodujące szkody, przy czym nie były to szkody wojenne, a jednak do tej pory odszkodowanie z tytułu posiadania opłaconej polisy nie zostało wypłacone.

Podmioty pokrzywdzone posiadają z reguły pełną dokumentację, która stanowi doskonały materiał dowodowy, jednak jest problem z sukcesorem prawnym wspomnianego Poznańskiego Towarzystwa Ogniowego Publiczno-Prawnego Zakładu Ubezpieczeń Majątkowych Kraju Warty. Nie wiadomo bowiem, przeciwko komu skierować ewentualne skargi odszkodowawcze i czy jest to dopuszczalne z prawnego punktu widzenia.

Podmiot, który zwrócił się do biura senatorskiego z tym problemem prawnym, skierował w zeszłym roku pismo w przedmiotowej sprawie do rzecznika ubezpieczonych, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. W związku z tym kieruję do pana prośbę o udzielenie pomocy prawnej i ustalenie sukcesorów wskazanego towarzystwa ubezpieczeniowego.

Z poważaniem
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Oświadczenie to dotyczy stosowania instytucji tymczasowego aresztowania w związku z kolejną przegraną przez Polskę sprawą toczącą się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu wskutek skargi złożonej przez obywateli polskich.

W sentencji ostatniego orzeczenia oraz w orzeczeniach poprzednich, wydanych w takich samych sprawach, ETPC zarzuca polskim instytucjom wymiaru sprawiedliwości nadużywanie instytucji tymczasowego aresztowania i łamanie tym samym przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Wymierza za to kary pieniężne, które państwo polskie zobowiązane jest zapłacić na rzecz powodów. Warto przy tym zauważyć, że przybywa skarg w przedmiotowych sprawach kierowanych przed ETPC.

Przegrywane sprawy wskazują, iż polskie sądy, stosując tymczasowe aresztowanie, nie kierują się zasadą racjonalności. W 2004 r. do sądów wpłynęło trzydzieści osiem tysięcy siedemset dwanaście wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania, z czego uwzględniono około 90%! Ponadto, jak wskazują szacunkowe dane, niemal 20% osób tymczasowo aresztowanych przebywa w więziennej celi ponad dwa lata. Nierzadko tak długi areszt jest efektem niekompetencji prokuratorów oraz automatycznego przedłużania aresztu przez sądy, bez wnikania w meritum sprawy. Praktyka sądowa pokazuje również, że w polskim wymiarze sprawiedliwości nie zawsze przestrzegana jest reguła mówiąca, że sprawy z aresztem mają pierwszeństwo przed wszystkimi innymi sprawami.

Przedstawiciele doktryny procesowego prawa karnego wskazują, iż w praktyce izolacja podejrzanego za pomocą niewłaściwie stosowanego tymczasowego aresztowania, zamiast mobilizować organy ścigania do szybkiego gromadzenia dowodów jego winy, wywołuje skutek wręcz odwrotny - spowalnia czynności prokuratorskie. Co więcej, areszt stosuje się po wielomiesięcznym śledztwie czy dochodzeniu, kiedy ryzyko na przykład matactwa bądź ukrywania się czy ucieczki podejrzanego nie jest wysokie. Zupełnie odrębnym problemem są natomiast areszty w sprawach błahych (student przyłapany w pociągu za jazdę bez biletu, nauczyciel uzależniający od łapówki wystawienie pozytywnej oceny itd.). Tę zaskakującą skłonność naszych prokuratorów i sędziów trudno oceniać inaczej, jak tylko w kategoriach zwyczajnej łatwizny, czyli dążenia za wszelką cenę do ułatwiania sobie życia w pracy. Profesor Stanisław Waltoś z Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że areszt tymczasowy bardzo często stosuje się w sposób mechaniczny, orzekając pierwsze aresztowanie na trzy miesiące, zamiast na miesiąc.

Tymczasem kodeks postępowania karnego jasno określa warunki stosowania tymczasowego aresztowania. Co więcej, ostatnia nowelizacja z 2003 r. dostosowała tę instytucję do obecnych warunków. Potwierdza to ETPC - nie zarzuca wadliwości przepisów, lecz niewłaściwe ich stosowanie. To właśnie prokuratorzy i sędziowie nie radzą sobie z wydłużającymi się aresztami, które zaczynają powoli być tymczasowymi jedynie z racji nazewnictwa.

Warto w tym kontekście zauważyć, że już ponad cztery lata temu sędziowie Izby Karnej Sądu Najwyższego w uchwale stwierdzili, iż państwo odpowiada na zasadzie ryzyka za niesłuszne aresztowanie. W rezultacie każdy niesłusznie aresztowany jest uprawniony do uzyskania zadośćuczynienia. Obywatele polscy, którzy uważają się za pokrzywdzonych wskutek wadliwej działalności prokuratorów i sędziów, zaczęli również składać skargi do ETPC. Na tej podstawie w samym tylko 2004 r. ETPC zasądził odszkodowania z tytułu bezzasadnego tymczasowego aresztowania na kwotę ponad 3 800 000 zł.

W związku z powyższym oczekuję odpowiedzi na pytanie: jakie kroki planuje podjąć Ministerstwo Sprawiedliwości w kwestii poprawy bieżącej sytuacji w przedmiotowej sprawie? Być może godny rozważenia jest niedawny wniosek rzecznika praw obywatelskich, który proponował między innymi zakończenie aresztu ex lege po upływie dwóch lat?

Z poważaniem
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Senator RP

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Michała Wojtczaka

Oświadczenie skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego

Szanowny Panie Ministrze!

Wśród polskich miast Toruń zajmuje miejsce szczególne. Jego najcenniejsza część, unikalne Stare Miasto, składa się na światowe dziedzictwo kultury, co przed kilku laty zostało potwierdzone honorowym tytułem UNESCO. Gospodarzem wielu bezcennych zabytków toruńskiej starówki, takich jak choćby miejski ratusz, Kamienica "Pod Gwiazdą", Dom Kopernika, ruiny zamku krzyżackiego czy kamienica Eskenów, jest Muzeum Okręgowe w Toruniu. To między innymi dzięki jego staraniom obiekty te nie tracą swoich walorów architektonicznych i historycznych, a także odzyskują swój dawny blask.

Toruńskie muzeum okręgowe nie tylko wzorowo wywiązuje się z obowiązku dbania o stan zabytkowych budynków, w których się mieści. Chodzi tu przecież także o pieczołowite gromadzenie bogatych zbiorów dokumentujących dawną kulturę, a nawet prehistorię naszych ziem, oraz systematyczną ich konserwację. Muzeum prowadzi również szeroką działalność naukową i popularyzatorską, a stałe i czasowe wystawy niezmiennie przyciągają zarówno mieszkańców, jak i tysiące turystów z całego świata.

Bogaty dorobek muzeum okręgowego widoczny jest nie tylko dla zwiedzających, ale także dla tych, którzy profesjonalnie interesują się historią i kulturą Torunia, ziemi chełmińskiej, Pomorza i wreszcie Polski, a nawet naszymi dawnymi związkami z innymi krajami. Jest on zawarty w licznych publikacjach periodycznych, materiałach z sesji naukowych czy katalogach z wystaw.

Działalność toruńskiego muzeum okręgowego nie tylko cieszy się wysokim uznaniem odwiedzających, ale przynosi mu także liczne nagrody, między innymi w konkursach ogólnopolskich. W ostatnich dniach uzyskało ono, po raz kolejny, nagrodę za muzealne wydarzenie roku oraz wyróżnienie dla ratusza jako zadbanego zabytku. Indywidualnie za swoją działalność nagradzani są toruńscy muzealnicy i muzealni konserwatorzy zabytków.

Szanowny Panie Ministrze! Mieszkańców Torunia cieszy zapewne fakt przyznania statusu narodowej instytucji kultury Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu". Skoro na takie uznanie zasłużyła dopiero powstająca w naszym mieście placówka, to jestem głęboko przekonany, że ze wszech miar uzasadnione jest, by minister kultury i dziedzictwa narodowego podniósł Muzeum Okręgowe w Toruniu do rangi muzeum narodowego. Jest to wszak instytucja, która od wielu już lat służy ochronie kultury i dziedzictwa narodowego w skali daleko przekraczającej okręgowy, lokalny charakter. Tak dalece, że stało się ono znaczącą częścią dziedzictwa światowego.

Z wyrazami szacunku
Michał Wojtczak

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatorów
Andrzeja Owczarka i Bogdana Lisieckiego

Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z przyznawanymi z dniem 4 maja 2006 r. z okazji święta Dnia Strażaka awansami oficerskimi w Państwowej Straży Pożarnej zostaliśmy poinformowani o powszechnym niezadowoleniu wśród strażaków pożarnictwa, którzy awansów nie otrzymali.

W większości są to funkcjonariusze, którzy pełnią służbę na stanowiskach kierowniczych oraz dowódczych w jednostkach ratowniczo-gaśniczych i spełniają wymagania dotyczące awansu, gdyż zajmują etaty oficerskie.

Awansowani zostali tylko absolwenci Szkoły Głównej Pożarnictwa oraz podoficerowie z wyższym wykształceniem, po ukończeniu dziewięciomiesięcznego przeszkolenia zawodowego, na które zostali skierowani przez właściwego przełożonego.

Szansę awansu, przynajmniej teoretycznie, miały sekretarki pracujące w biurach, a nie aspiranci pożarnictwa pełniący odpowiedzialne funkcje w komendach PSP i jednostkach ratowniczo-gaśniczych. Ukończyli oni na własny koszt studia wyższe, na które kierowali ich przełożeni, a często mają również ukończone studia podyplomowe.

W związku z powyższym chciałbym zorientować się, czy Pan Minister zamierza stworzyć równe szanse, zgodnie z konstytucyjną zasadą równości, dla wszystkich strażaków pożarnictwa spełniających te same wymagania.

Senator RP
Andrzej Owczarek
Senator RP
Bogdan Lisiecki

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Andrzeja Owczarka

Oświadczenie skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego

W dniu 26 marca 1996 r. w Łasku została zawarta umowa między Gminą Łask, Mazowieckim Okręgowym Zakładem Gazownictwa w Warszawie i Zakładem Gazownictwa w Łodzi w sprawie podjęcia wspólnej realizacji i finansowania przedsięwzięcia inwestycyjnego "Gazyfikacja Miasta i Gminy Łask".

Na mocy §5 tej umowy Gmina Łask sfinansowała 25% kosztów inwestycji w wysokości 1 miliona 918 tysięcy 205 zł i 24 gr.

Zgodnie z §12 Mazowiecki Okręgowy Zakład Gazownictwa - Zakład Gazownictwa w Łodzi stał się właścicielem sieci gazowych i przyłączy wybudowanych ze środków Gminy Łask.

Zapis §17 umowy przewidywał, iż w wypadku prywatyzacji Zakładu Gazownictwa w Łodzi nakłady poniesione przez Gminę Łask zostaną zamienione na udziały w powstałym w wyniku prywatyzacji podmiocie gospodarczym, o ile przepisy w zakresie prywatyzacji przedsiębiorstwa się temu nie sprzeciwią.

W związku z przeprowadzoną prywatyzacją PGNiG proszę o podanie następujących informacji.

Czy w takiej sytuacji ma zastosowanie §17 umowy z dnia 26 marca1996 r. i czy akcje w sprywatyzowanej spółce PGNiG zostaną przekazane na rzecz Gminy Łask? Kiedy takie przekazanie akcji nastąpi i o jakiej wartości będą to akcje?

Jeżeli zapis §17 o przekazaniu udziałów Gminie Łask nie będzie miał zastosowania, to proszę o wskazanie podstawy prawnej uzasadniającej takie działanie.

senator RP
Andrzej Owczarek

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Romana Ludwiczuka

Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra edukacji narodowej Romana Giertycha

Oświadczenie w sprawie odpowiedzi ministra edukacji narodowej na oświadczenie dotyczące obniżenia cen podręczników.

Szanowny Panie Ministrze!

Z przykrością stwierdzam, że odpowiedź, którą otrzymałem, na moje oświadczenie złożone na ósmym posiedzeniu Senatu RP, oświadczenie w sprawie porozumienia z wydawcami co do obniżenia cen podręczników, nie wyczerpuje zakresu zadanych przeze mnie pytań.

W szczególności nie uzyskałem odpowiedzi na następujące pytania:

Po pierwsze, w jaki sposób powstały wyliczenia dotyczące obniżenia cen podręczników o 25%, a nie 31,5% lub 22,3%?

Po drugie, jakie narzędzia dyscyplinujące wydawców podręczników zastosuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, aby osiągnąć wymierny i rzeczywisty efekt w postaci obniżenia cen podręczników o 25%? Nie wynikają one bowiem z treści porozumienia podpisanego z wydawcami, a samo monitorowanie nie wystarczy.

Na podstawie posiadanych w tym zakresie informacji i mojej oceny stanu faktycznego sądzę, że w obecnym stanie prawnym nie ma żadnej gwarancji na spełnienie jeszcze w tym roku tak szumnie ogłaszanych zobowiązań dotyczących obniżenia cen podręczników o 25%.

W związku z tym uprzejmie proszę o poszerzenie odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania, jak też, co może ważniejsze, o rozwianie moich wątpliwości co do ostatniej kwestii, dotyczącej realności wykonalności całości tego przedsięwzięcia w formie ogłaszanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Roman Ludwiczuk

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Marka Ziółkowskiego

Oświadczenie skierowane do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej

W maju 2004 r. zostaliśmy przyjęci, wraz z dziewięcioma innymi państwami, do grona pełnoprawnych członków Unii Europejskiej. W ślad za tym otrzymaliśmy prawo do ubiegania się w ramach funduszy unijnych o refundację części kosztów inwestycji, które wpisywałyby się w uruchomione programy.

Obecny okres budżetowy w Unii Europejskiej dobiegnie końca 31 grudnia bieżącego roku. Zatem nadchodzi czas podsumowania kończącego się okresu.

Słyszymy, iż w ciągu niespełna dwóch lat od otrzymania prawa do korzystania z funduszy strukturalnych wykazaliśmy się brakiem inicjatywy w pozyskiwaniu przysługujących nam środków. Wydaje się, że są dwie przyczyny takiego stanu rzeczy.

Pierwszym poważnym problemem w procesie pozyskiwania funduszy unijnych jest postawa polskich urzędników. Nadmiernie biurokratyczne podejście powoduje, że z czysto formalnych powodów, możliwych do szybkiego skorygowania, odrzucane są często dobrze zapowiadające się wnioski aplikacyjne. Nadgorliwość urzędników powoduje niekiedy, że mnożymy formalne wymogi, które bynajmniej nie wynikają wprost z unijnych norm i rozporządzeń.

Drugim powodem jest ilość załączników, które muszą być dołączone do wniosku. W konsekwencji jeden wniosek to kilka segregatorów dokumentacji, na której należy złożyć kilkaset podpisów. Opracowanie takiej dokumentacji, zgodnie z formalnymi wymogami, wiąże się ze sporymi nakładami finansowymi, co skutecznie zniechęca wielu potencjalnych beneficjentów do podejmowania wysiłku i ponoszenia znaczących kosztów.

W związku z powyższym chciałbym skierować na ręce Pani Grażyny Gęsickiej, Minister Rozwoju Regionalnego, następujące pytania.

1. Czy zostały podjęte działania mające na celu wyszkolenie grona urzędników, którzy dysponować będą na tyle kompleksową wiedzą, by dzięki niej służyć pomocą potencjalnym beneficjentom?

2. Czy podjęto starania zmierzające do ograniczenia nadmiernej biurokracji i procesu mnożenia formalnych utrudnień, które bynajmniej nie wiążą się z warunkiem koniecznym opracowywania wniosków aplikacyjnych?

3. Jak postępują prace dotyczące upraszczania wniosków aplikacyjnych, podejmowane po to, by ich opracowanie było możliwe dla przeciętnego obywatela specjalizującego się w swej branży?

4. Czy koszty opracowywania wniosków nie hamują w znacznej mierze procesu zabiegania o środki zdeponowane w funduszach unijnych?

5. Czy możliwe jest rozłożenie procedury składania wniosków na dwa etapy? Pierwszy etap wiązałby się ze złożeniem wniosku podstawowego, który wyjaśniałby szczegóły inwestycji, jak i źródła jej finansowania, z kolei złożenie dokumentów szczegółowych - a ich przygotowanie pociąga za sobą dodatkowe, często bardzo wysokie koszty - następowałoby dopiero po zaklasyfikowaniu wnioskodawcy do grona finalistów, którzy otrzymywaliby jednocześnie promesę refundacji części kosztów inwestycji po jej zakończeniu.

6. Czy planuje się odejście, w wypadku braku grona ekspertów podczas oceny wniosków, od klasyfikowania wniosków na podstawie dochodu gminy na jednego mieszkańca? Formuła ta skazuje na porażkę wiele gmin tylko ze względu na to, iż były one dotychczas dobrze zarządzane.

Z wyrazami szacunku
Marek Ziółkowski

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Franciszka Adamczyka

Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna

Z dniem 2 marca 2006 r. weszły w życie przepisy ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, obciążające jednostki samorządu terytorialnego (powiatowych rzeczników konsumentów) kosztami sądowymi w sprawach dotyczących ochrony indywidualnych interesów konsumentów.

Działania rzeczników konsumentów są działaniami podejmowanymi na rzecz ochrony interesów konsumentów w ramach zadań publicznych jednostek samorządu terytorialnego. Ponadto obowiązujące przepisy dotyczące kosztów sądowych istotnie ograniczają dostęp do sądu dla osób ubogich, które to osoby stanowią przeważającą część konsumentów zwracających się o pomoc prawną do rzeczników konsumentów. Nakładanie na samorządy terytorialne dodatkowych obciążeń nie jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza że większość z nich i tak ma ogromne problemy z realizacją dotychczasowych zadań, nałożonych na nie przez administrację centralną.

W związku z powyższym zwracam się z uprzejmą prośbą o rozważenie możliwości zwalniania rzeczników konsumentów od kosztów sądowych poprzez przywrócenie przepisów, które obowiązywały w tej sprawie do 2 marca bieżącego roku.

Z poważaniem
Franciszek Adamczyk

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Franciszka Adamczyka

Oświadczenie skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka

Po reformie samorządowej z 1998 r. miasta o statusie powiatów grodzkich przejęły zarządzanie ulicami leżącymi w ciągu dróg krajowych, wojewódzkich i powiatowych.

W latach 1999-2003 finansowanie tego zadania odbywało się w ramach części drogowej subwencji ogólnej. Jednak od roku 2004 zwiększono udział jednostek samorządu terytorialnego w podatkach PIT i CIT, likwidując jednocześnie subwencję drogową. O ile w przypadku finansowania dróg powiatowych miasta grodzkie posiadają podobną ilość środków jak pozostałe powiaty, o tyle zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku dróg wojewódzkich i krajowych.

Miasta - powiaty grodzkie nie dostały w związku z wprowadzeniem tych zadań zwiększonych udziałów w podatkach PIT i CIT, więc budowa dróg krajowych, ich modernizacja, utrzymanie, ochrona i zarządzanie nimi w tych miastach odbywa się kosztem realizacji innych zadań własnych.

Ponadto drogi krajowe w miastach na prawach powiatu nieleżące w sieci TEN odcięto od finansowania ze środków unijnych.

W związku z zaistniałą sytuacją proszę o przedstawienie przyczyn takiego stanu rzeczy oraz możliwości rozwiązania tego problemu.

Z poważaniem
Franciszek Adamczyk

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Pawła Michalaka

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Petentami biura senatorskiego najczęściej są ludzie, którzy w swej ocenie zostali skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości. Pomocy oczekują nawet ci, którzy swoją sprawę przegrali w Strasburgu. Analiza dostarczonych dokumentów i akt skłania nieraz do refleksji o obiektywnej ludzkiej krzywdzie.

W najbliższym czasie ma być opracowany projekt ustawy o biegłych sądowych. Opinia biegłego w procesie sądowym ma niejednokrotnie decydujące znaczenie dla wyniku postępowania.

Wrażenie zrobiła na mnie sprawa państwa Małgorzaty i Igora Niewinowskich, którzy zostali zobowiązani do zapłacenia pozywającemu przedsiębiorstwu budowlanemu należności z odsetkami i pokrycia kosztów procesu. Moim zdaniem był to niesolidny przedsiębiorca, gdyż wybudowany budynek mieszkalny z powodu niedoróbek budowlanych do dziś nie ma odbioru technicznego.

W swej decyzji IG 187/01 Sąd Okręgowy w Koszalinie oparł się na opinii jednego z biegłych, opinii najbardziej niekorzystnej dla pozwanych. Opinie biegłych odpowiednio mówiły o kosztach budowy: około 91 tysięcy, około 57 tysięcy, około 59 tysięcy. Podczas procesu sąd nie dopuścił strony do zadawania biegłemu pytań. Sąd nie dopuścił jako dowodu opinii innego biegłego sądowego ani nie wyraził zgody na wizję lokalną.

Zapoznawszy się z problemem sporu, trudno oprzeć się refleksji, iż wieloletni proces, pięć lat, nie służył ujawnieniu prawdy materialnej, czego ostatecznym dowodem jest wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, akta I Ala 690/05, oddalający na dziś apelację bez uzasadnienia.

Opinia biegłego jest tylko opinią dla sądu i trudno badać ją w kategoriach fałszu i prawdy. Ale standardy zachowania należytej staranności w badaniu dokumentów i wyciąganiu wniosków powinny być podstawą w kwalifikacji na biegłych sądowych. Ludzie niekompetentni powinni być w czytelny sposób z tego zawodu usuwani!

Senator RP
Paweł Michalak

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Pawła Michalaka

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Podczas mojego dyżuru senatorskiego zgłosił się po poradę pan Jan Krupka. Jego skarga dotyczyła adwokata Andrzeja Nowaka, który nie dokonując wpisu od apelacji, doprowadził do jej odrzucenia i naraził wyżej wymienionego na wymierne straty. Na zaniedbanie pełnomocnika wskazał sąd okręgowy w uzasadnieniu postępowania z dnia 31 marca 2005, VII CZ136/05.

Od 20 grudnia 2005 r. trwa wymiana korespondencji między Naczelną Radą Adwokacką a okręgową radą adwokacką. 7 kwietnia 2006 r. ORA uchwaliła skierowanie do rzecznika dyscyplinarnego skargi Jana Krupki na adwokata celem wszczęcia dochodzenia; dochodzenie potrwać może następne trzy miesiące.

Ze swojej strony powiadomiłem pokrzywdzonego o możliwości wytoczenia adwokatowi sprawy cywilnej o odszkodowanie.

Mając na uwadze, iż trwają prace nad ustawą - Prawo o adwokaturze, można by na opisanym przykładzie zweryfikować skuteczność i szybkość procedur postępowania w podobnych sprawach, by w tym zawodzie zaufania społecznego pracowali rzetelni i kompetentni prawnicy.

Senator RP
Paweł Michalak

Do spisu treści

Oświadczenie złożone
przez senatora Pawła Michalaka

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry

Staranność postępowania sędziego bywa trudna do wychwycenia i zaskarżenia nie tylko dla strony krzywdzonej takim postępowaniem, ale także dla jej fachowego pełnomocnika, adwokata czy radcy prawnego.

Przejawami takiej sytuacji są: zwalnianie od kosztów postępowania jednej ze stron bez dogłębnego badania sytuacji majątkowej, a ma ona ogromne znaczenie przy wspólnej wartości przedmiotu sporu; stosowanie długich terminów między rozprawami; nieuwzględnianie wniosków dowodowych strony niefaworyzowanej; zarządzanie z opóźnieniem lub zaniechanie wizji lokalnej, kiedy stan faktyczny uległ istotnej zmianie od czasu rozpoczęcia procesu, na przykład stan budynku.

Mając na uwadze fakt, iż trwają prace nad ustawą o postępowaniu dyscyplinarnym wobec osób wykonujących niektóre zawody prawnicze, warto zastanowić się nad patologiami w środowisku wymiaru sprawiedliwości. Są to trudne problemy, biorąc pod uwagę hermetyczność i solidarność grup zawodowych, broniących swoich pozycji i interesów. O problemach w tym środowisku świadczy liczba petentów w biurze senatorskim, skarżących się na brak sprawiedliwości.

Za przykład w tej mierze, według mojej oceny, po rozmowie z prawnikiem, niech posłuży sprawa 1NS 706/96 z Sądu Rejonowego w Koszalinie o podział majątku dorobkowego byłych małżonków. Małżonkowie żyli we wspólnocie gospodarczej siedem lat, a sprawa sądowa o podział majątku trwała osiem lat. Przewrotnie można zaryzykować przypuszczenie, iż celem tak długiego procesu było doprowadzenie do zlicytowania nieruchomości pozwanego. Czy w ramach sprawowanego nadzoru administracyjnego prezes sądu może wymusić przyspieszenie procesu?

Podstawą ładu w państwie jest właściwe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Nie jest chyba możliwe skodyfikowanie zasad uczciwego postępowania. Nic nie zastąpi etyki i wysokiego morale sędziów i przedstawicieli innych zawodów prawniczych. Lecz w przypadkach gdy tej etyki zabraknie, konieczna jest skuteczna i szybka sankcja dyscyplinarna.

Senator RP
Paweł Michalak

 


11. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu