Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,


KRONIKA SENACKA

3 listopada 2006 r. marszałek Bogdan Borusewicz wydał oświadczenie w sprawie szykanowania Polaków na Białorusi:

"Oskarżenie działaczy Związku Polaków na Białorusi o przemyt narkotyków jest prowokacją polityczną. Jako marszałek Senatu, który opiekuje się Polakami żyjącymi poza Macierzą, oczekuję od władz białoruskich wyjaśnienia, w jaki sposób doszło do tej godnej pożałowania prowokacji.

Oczekuję, że jej inspiratorzy oraz sprawcy zostaną ujawnieni. Oczekuję, że władze Republiki Białoruś zaprzestaną wszelkich działań mających na celu zastraszenie Polaków oraz zdyskredytowanie ich organizacji - Związku Polaków na Białorusi".

* * *

W dniach 5-7 listopada 2006 r. w Poznaniu, pod patronatem marszałków Sejmu i Senatu Marka Jurka i Bogdana Borusewicza, odbyła się konferencja "Drogi do wolności w kulturze Europy Środkowej i Wschodniej 1956-2006".

Konferencję, z okazji 50. rocznicy buntu robotników w Poznaniu oraz Węgierskiego Października, zorganizowała Wyższa Szkoła Zawodowa "Kadry dla Europy", która zorganizowała konferencję. Uczelnia ta wraz z fundacją Wielkopolskie Archiwum Solidarności powołały Ośrodek Badań nad Ruchami Dysydenckimi w Europie Środkowej i Wschodniej XX wieku.

Celem trzydniowych obrad była wymiana doświadczeń i poglądów na temat rozmaitych form istnienia kultury poza cenzurą i ścisłą kontrolą ze strony państwa komunistycznego. W konferencji wzięło udział ponad 30 naukowców z Węgier, Czech, Słowacji, Niemiec, Białorusi, Rumunii, Rosji, Włoch, Ukrainy, Czech, Austrii, Francji Wielkiej Brytanii i Polski. Mówiono m.in. o fenomenie leningradzkiego podziemia kulturalnego, dysydenckich ruchach w krajach komunistycznych oraz o sposobach zwalczania przez władze niezależnej kultury.

5 listopada otwarto wystawę kulturalnych wydawnictw niezależnych i pamiątek związanych z niezależnym ruchem kulturalnym w Wielkopolsce.

Wśród prelegentów byli m.in. prof. Wolfgang Schlott z Uniwersytetu w Bremie, dr Libor Martinek z Uniwersytetu w czeskiej Orawie, prof. Zdzisław Najder z Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie, Nadia Kołoszuk z Uniwersytetu w Łucku na Ukrainie, a także prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa Mirosław Chojecki, który przedstawił historyczny rys z dziejów walki o wolność druku - "Jak za pomocą gumy do majtek obaliliśmy komunizm". Tytułowa guma do majtek była wykorzystywana w latach 80. w skonstruowanym przez Witolda Łuczywo nowym typie powielacza, do budowy którego wykorzystywano ramę, nierozciągliwą tkaninę i właśnie gumkę do majtek. Od wynalezienia tego powielacza najlepsi drukarze wykonywali do 1,5 tys. odbitek na godzinę. "Od tego czasu popularne stały się hasła typu: <<Powielacz w każdym domu>>, <<Każdy może sobie drukować co chce, kiedy chce i w jakim chce nakładzie>>. To musiało doprowadzić do upadku komunizmu" - ocenił M. Chojecki.

M. Chojecki, prezentując dzieje walki o niezależne słowo w Polsce po wojnie, przypomniał, że w 1952 r. istniały jeszcze trzy niezależne od władzy czasopisma, a w 1954 r. nie było już żadnego. Początkiem odrodzenia niezależnego piśmiennictwa był - według niego - rok 1968 r., kiedy to pojawiły się pierwsze ulotki. Przełomowym rokiem w niezależnym obiegu wydawniczym był natomiast 1976 r., gdy po powołaniu Komitetu Obrony Robotników zaczęły powstawać niezależne czasopisma.

M. Chojecki był twórcą Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOW-a, która do 1989 r. wydała około 100 tytułów.

* * *

10 listopada 2006 r. przewodniczący Komisji Praw Człowieka i Praworządności senator Zbigniew Romaszewski spotkał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Rozmowa odbyła się w ramach konsultacji, jakie prezydent prowadzi przed podjęciem decyzji w sprawie ustawy lustracyjnej.

* * *

14 listopada 2006 r. w Senacie wręczono nominacje do nagrody VIII edycji konkursu "Przyjaźni Środowisku". Inicjatorem spotkania była Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska pod przewodnictwem senatora Jerzego Chróścikowskiego oraz Narodowa Rada Ekologiczna, której sekretarzem jest senator Michał Wojtczak.

W spotkaniu wzięli udział laureaci-nominaci oraz liczni goście. Prezydenta RP, który objął patronat nad tym konkursem, reprezentowała minister Ewa Junczyk-Ziomecka.

Nominacje i nagrody w narodowym konkursie ekologicznym są przyznawane w trzech kategoriach: "samorząd przyjazny środowisku", "przedsiębiorstwo przyjazne środowisku" oraz "promotor ekologii".

W kategorii "promotor ekologii" jury wytypowało 21 nominatów - w większości szkoły, ale także urzędy miast, dwa nadleśnictwa, przedszkola. W kategorii "samorząd przyjazny środowisku" wytypowano 18 urzędów miast i gmin oraz 4 starostwa powiatowe. W kategorii "przedsiębiorstwo przyjazne środowisku" wyróżniono 11 instytucji, 7 "technologii godnych polecenia" oraz 1 "produkt przyjazny środowisku".

Drugi etap VIII edycji konkursu "Przyjaźni Środowisku", czyli wyłonienie laureatów spośród nominatów, odbędzie się w styczniu 2007 r.

* * *

14 listopada 2006 r. wizytę w Senacie złożyła sekretarz Rady Naczelnej Polonii Australijskiej Ita Szymańska. Gościa przyjął marszałek Bogdan Borusewicz.

* * *

15 listopada, pod patronatem marszałka Bogdana Borusewicza, odbyła się zorganizowana przez Komisję Spraw Unii Europejskiej konferencja "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro".

Otwierając konferencję, marszałek Senatu podkreślił, że objął honorowy patronat nad tą konferencją, ponieważ chciał dać wyraz troski i politycznej woli Izby Wyższej polskiego parlamentu do podjęcia poważnej, narodowej debaty na temat wejścia Polski do strefy euro. "Skłania nas do tej debaty narastający spór, jaki toczy się wokół miejsca, roli i niezależności Narodowego Banku Polskiego, polemiczne wypowiedzi niektórych polityków, podważających sens rezygnacji z polskiej waluty narodowej, brak oficjalnego stanowiska rządu w kwestii planowanego terminu wejścia Polski do strefy euro, kontrowersyjne zachowanie Niemiec, Francji i Włoch w sprawie przestrzegania postanowień Paktu Stabilności i Wzrostu oraz opinie uznanych ekonomistów i działaczy gospodarczych na temat niepewnej przyszłości europejskiej unii monetarnej. Niepokoimy się, że w obliczu poważnego kryzysu kraje eurolandu nie wykazują politycznej woli podjęcia odpowiednich działań naprawczych" - stwierdził marszałek B. Borusewicz.

Marszałek wyraził przekonanie, że senacka konferencja będzie ważną inicjatywą na rzecz budowania narodowego konsensusu w sprawie relatywnie szybkiego wejścia Polski do strefy euro. "Jest rzeczą oczywistą, że korzystny dla wszystkich konsensus trzeba będzie osiągnąć na drodze konstruktywnego dialogu z całym społeczeństwem, które w większości nie jest świadome rzeczywistych korzyści i zagrożeń wynikających z przystąpienia Polski do unii monetarnej. Byłoby nieodpowiedzialnością polityczną ze strony rządzących, gdyby planowana akcesja miała nastąpić jeszcze przed osiągnięciem przez Polskę bezpiecznego poziomu konwergencji gospodarczo-ekonomicznej. Taka decyzja mogłaby skutkować ogromnymi kosztami społecznymi i groźbą szybkiego wykluczenia nas z klubu posiadaczy euro. Doniesienia na temat Włoch, dla których koszty pozostania w strefie euro są już wyższe od kosztów wyjścia, powinny być dla nas swoistym memento" - powiedział marszałek B. Borusewicz.

Zdaniem marszałka, w procesie ustalania terminu naszej akcesji powinniśmy aktywniej współpracować z Komisją Europejską i innymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Gdyby termin ten miał być zbyt odległy, a idea Europy dwóch prędkości zbyt realna, to prowadzenie bardzo restrykcyjnej polityki pieniężnej, nastawionej jedynie na osiąganie ambitnych celów inflacyjnych, byłoby z punktu widzenia naszych interesów narodowych mało racjonalne.

Przewodniczący Komisji Spraw Unii Europejskiej senator Edmund Wittbrodt w swym referacie wprowadzającym podkreślił, iż nie ma wątpliwości, że wejście Polski do eurolandu będzie wydarzeniem na miarę wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. "Wszyscy pamiętamy gorące dyskusje i spory, jakie toczyli politycy, ekonomiści oraz zwykli obywatele na temat korzyści i zagrożeń związanych z naszą akcesją do Unii. Wśród ówczesnych eurosceptyków zdecydowanie więcej było polityków niż ekonomistów. Ostatecznie, pomimo wielu obaw i braku dostatecznej wiedzy na temat potencjalnych skutków tej historycznej decyzji, większość polskiego społeczeństwa powiedziała historyczne <<TAK!>>. Po upływie 29 miesięcy, jakie już upłynęły od dnia akcesji, społeczne poparcie dla Unii jest jeszcze większe. Co ciekawe, wielu polskich polityków, którzy niegdyś sprzeciwiali się tej decyzji, dzisiaj zalicza się do grona gorących zwolenników Unii" - powiedział senator E. Wittbrodt.

Przewodniczący Komisji Spraw Unii Europejskiej zwrócił uwagę, że wejście do strefy euro jest naszym traktatowym obowiązkiem, a nie prawem. Sugestie o ewentualnym rozstrzygnięciu kwestii naszej akcesji w ogólnonarodowym referendum, nie mają żadnych podstaw prawnych. Powtarzane przez czołowych polityków niepotrzebnie dezorientują polską opinię publiczną oraz są źle odbierane przez samą Komisję Europejską i pozostałe kraje Unii.

Zdaniem senatora E. Wittbrodta, ekonomiczne skutki wejścia do unii monetarnej mogą być bardziej odczuwalne dla polskiej gospodarki i całego społeczeństwa niż skutki wejścia do unii gospodarczej. W dyskusji, jaka się toczy na ten temat w polskich mediach, można zaobserwować charakterystyczny dwugłos. Większość zwolenników szybkiej rezygnacji z narodowej waluty podkreśla korzyści związane z eliminacją ryzyka kursowego w międzywspólnotowych obrotach handlowych. Eurosceptycy koncentrują się raczej na częściowej utracie naszej narodowej suwerenności, związanej z przejęciem przez Europejski Bank Centralny niektórych praw przypisanych do tej pory NBP. "Stosunkowo niewiele mówi się o zagrożeniach, jakie niesie zbyt szybkie wejście Polski do strefy euro dla jej przyszłego wzrostu gospodarczego. Jak wynika z teorii ekonomii i praktyki, efektywne sterowanie zrównoważonym wzrostem gospodarczym - charakteryzującym się brakiem inflacji i bezrobocia oraz zerowym saldem bilansu handlowego, może być prowadzone jedynie przy równoczesnym wykorzystaniu instrumentów polityki fiskalnej i monetarnej. Jak wiadomo polityka fiskalna leży w wyłącznej gestii rządu, a monetarna - banku centralnego" - stwierdził senator E. Wittbrodt.

"Po wejściu Polski do strefy euro żaden rząd nie będzie miał bezpośredniego wpływu na wysokość stóp procentowych czy kurs walutowy. Nie będzie mógł nawet apelować o poluzowanie lub zaostrzenie polityki monetarnej przez EBC. Zgodnie z art. 107 Traktatu z Mastricht <<...ESBC, ani EBC, ani krajowy bank centralny, ani członek któregokolwiek z ich organów decyzyjnych nie zwracają się o instrukcje ani ich nie przyjmują od instytucji czy organów wspólnotowych, rządów Państw Członkowskich, ani jakiegokolwiek organu>>. Co więcej, <<...rządy Państw członkowskich zobowiązują się szanować tę zasadę i nie dążyć do wywierania wpływu na członków organów decyzyjnych EBC lub krajowych banków centralnych przy wykonywaniu ich zadań>>. Biorąc pod uwagę dotychczasowe polemiki na temat roli i niezależności NBP, zrozumiała jest zatem niechęć wielu polityków do przekazania kompetencji narodowego banku centralnego w gestię EBC" - podkreślił senator E. Wittbrodt.

Wyznaczenie daty naszej akcesji do strefy euro wiąże się ze spełnieniem przez Polskę tzw. 5 warunków konwergencji. Dziś nasz kraj - zdaniem przewodniczącego Komisji Spraw Unii Europejskiej - najlepiej wywiązuje się z obowiązku utrzymywania niskiej inflacji. Zdecydowanie największy problem stanowi kwestia deficytu budżetowego, który przekracza dozwolony poziom 3% PKB, oraz niebezpiecznie wysoki dług publiczny, który zbliża się do granicznego poziomu 60% PKB.

Senator E. Wittbrodt zwrócił uwagę, że mimo dobrej koniunktury i niezłych wyników gospodarczych polscy decydenci niechętnie myślą o przeprowadzeniu niezbędnych reform finansów państwa. "Ich zdaniem, zbyt restrykcyjna polityka fiskalna lub drastyczne ograniczenie wydatków rządowych mogłoby negatywnie wpłynąć na tempo wzrostu gospodarczego naszego kraju. Trudno z takimi argumentami polemizować, jeśli uwzględni się ekonomiczną przepaść, jaka dzieli nasz kraj od najbardziej rozwiniętych krajów Unii. Co więcej, <<ojcowie>> Paktu Wzrostu i Stabilności nie dają nam lepszego przykładu. Pomimo wielu ostrzeżeń Komisji Europejskiej Francja i Włochy niewiele robią, aby ograniczyć swoje deficyty budżetowe. Niemcy dopiero w tym roku, pierwszy raz od 5 lat, zejdą ze swym deficytem poniżej 3% PKB. Zagrożeni poważnymi karami finansowymi <<ojcowie>> Paktu Wzrostu i Stabilności sugerowali potrzebę rewizji ustanowionych przez siebie reguł. Budzi to zasadnicze wątpliwości, czy tzw. kryteria zbieżności obowiązują w równym stopniu wszystkich członków eurolandu, czy też są sztuczną barierą, skutecznie blokującą akcesję innych krajów" - stwierdził senator E. Wittbrodt.

Zdaniem senatora, w wypadku Polski przepaść ekonomiczna dzieląca nas od krajów najbardziej rozwiniętych jest ogromna. W sprzyjających okolicznościach jej pokonanie może nam zająć dwadzieścia lub więcej lat. Do tego czasu nasze korzyści wynikające z przynależności do strefy euro będą zdecydowanie mniejsze niż krajów najbogatszych. "Czy zatem dzisiejszy euroland powinniśmy postrzegać jako swoistą ziemię obiecaną, czy też jako terra incognita - pełną zasadzek i niebezpieczeństw? Kierując się zasadą <<kto pyta, nie błądzi>>, możemy posiłkować się doświadczeniami innych krajów. O tym, jak bardzo mogą się one różnić, świadczy przykład Wielkiej Brytanii i Słowenii. Ta pierwsza, pomimo wieloletnich wysiłków premiera Tony Blaira, nie zamierza rezygnować ze swej narodowej waluty. Być może dlatego, że wbrew obawom wielu ekspertów brak przynależności do strefy euro wcale nie zaszkodził brytyjskiej gospodarce, która rozwija się znakomicie. Zupełnie inną strategię przyjęła mała, ale zamożna Słowenia. W efekcie, jako pierwsza z nowo przyjętych krajów członkowskich Unii, już 1 stycznia 2007 roku wejdzie do elitarnego klubu posiadaczy euro. Pozostałe kraje, oprócz Polski i Węgier, podały do publicznej wiadomości przybliżoną datę swego wejścia do eurolandu. Abstrahując od życzeniowego charakteru takich deklaracji, należy je uznać za pozytywny przejaw samodyscypliny w dążeniu do pełnej konwergencji. Zbyt duża zwłoka w ujawnieniu planowanego terminu akcesji może zostać odebrana jako brak woli do przeprowadzenia reform finansów publicznych. Obiektywnie rzecz biorąc, takie reformy są konieczne i powinny być prowadzone w okresie koniunktury gospodarczej. Inaczej mówiąc, niezależnie od stopnia naszej determinacji w dążeniu do strefy euro, w naszym interesie leży, aby proces konwergencji zakończył się w możliwie krótkim czasie" - stwierdził senator E. Wittbrodt.

Podczas konferencji o członkostwie w strefie euro a rozwoju Polski mówił prezes NBP Leszek Balcerowicz. Jego zdaniem, polska gospodarka po wejściu do strefy euro mogłaby rozwijać się szybciej. Naszemu krajowi, powiązanemu gospodarczo z Unią Europejską, opłaca się spełnić kryteria unii monetarnej z Maastricht. Kontrola inflacji, niskie długoterminowe stopy procentowe, lepsza porównywalność cen w euro, redukcja kosztów transakcyjnych w wymianie z zagranicą i niższe marże za pożyczanie pieniędzy na rynku międzynarodowym - to tylko niektóre korzyści dla gospodarki, wynikające ze spełnienia tych kryteriów.

Zastępca dyrektora generalnego DG Spraw Ekonomicznych i Finansowych w Komisji Europejskiej Marco Buti, przedstawiając stan obecny i perspektywy eurolandu, zapewnił, że elitarny klub strefy euro nie istnieje, że każde z państw należących do UE może znaleźć się w strefie euro.

W konferencji na temat "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro" wzięli udział: ambasador Słowenii, przedstawiciel Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Skarbu Wielkiej Brytanii, liczne grono naukowców, reprezentanci przedsiębiorców, parlamentarzyści.

Zdaniem marszałka B. Borusewicza, należy wyznaczyć perspektywę wejścia Polski do strefy euro. "Przed przystąpieniem naszego kraju do UE, nie brakowało głosów krytykujących tę decyzję. Teraz ich już nie słuchać. W wypadku strefy euro - ocenia marszałek - będzie podobnie. Ale należy rozwiązać takie problemy, jak dług publiczny i deficyt budżetowy. Konieczna jest też reforma finansów publicznych".


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,