Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu


Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

W dniu 10 kwietnia bieżącego roku zamknięty został pawilon handlowy Supersam w Warszawie. Obecny właściciel obiektu, Spółdzielnia Spożywców "Supersam", podjął tę decyzję, opierając się na ekspertyzie wykonanej na jego zlecenie przez zespół profesora Kazimierza Szulborskiego z Politechniki Warszawskiej. Ekspertyza ta, dostępna obecnie wyłącznie zamawiającemu, wskazywać ma na rzekomy katastrofalny stan konstrukcji stalowej pawilonu, który grozić ma katastrofą budowlaną. Takie informacje, przekazywane opinii publicznej od ponad dwóch miesięcy, mają stwarzać wrażenie, że Supersam w każdej chwili grozi zawaleniem. Opinia profesora Szulborskiego, publikowana od dłuższego już czasu przede wszystkim w lokalnym dzienniku "Życie Warszawy", przeniknęła do świadomości ogółu społeczeństwa, doświadczonego niedawnymi, tragicznymi wydarzeniami w hali targowej w Chorzowie. Utrudnia to obecnie wyjaśnienie, jakie są prawdziwe przyczyny nagłego, dokonanego w pośpiechu zamknięcia pawilonu handlowego Supersam.

Faktem jest, że Spółdzielnia Spożywców "Supersam" chciałaby w miejscu, gdzie obecnie jest pawilon, wznieść gigantyczny gmach biurowo-handlowy. Pozyskała w tym celu inwestorów, spółki: BB Investment z Poznania oraz Juvenes z Warszawy, a także przychylność szerokiej rzeszy urzędników państwowych, począwszy od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, a skończywszy na naczelnym architekcie miasta stołecznego Warszawy. Wypowiedzi w mediach wspomnianych przed chwilą urzędników państwowych nie pozostawiają cienia wątpliwości, że są oni bezpośrednio i emocjonalnie zaangażowani w proces mający na celu wyburzenie Supersamu i umożliwienie inwestorom zabudowy tak pozyskanej bezcennej działki w centrum miasta. Zamówiona ekspertyza miała na celu pokazanie urzędnikom, jak i mieszkańcom miasta, że Supersamu nie warto utrzymywać. Aby zwolnić działkę dla nowej inwestycji, najlepiej jest go zburzyć.

W wypadku Supersamu mamy jednak do czynienia z obiektem będącym jednym z najwybitniejszych osiągnięć polskiej myśli architektonicznej i konstruktorskiej XX wieku. Jego projektanci i konstruktorzy przeszli do historii jako wybitni architekci i inżynierowie. Sam pawilon prezentowany jest jako wybitne osiągnięcie inżynierii polskiej we wszystkich liczących się opracowaniach i encyklopediach. Rozpoznawany jest na równi z bezcennymi zabytkami epoki stanisławowskiej. Po czterdziestu czterech latach użytkowania warty już jest urzędowej ochrony, a być może także wpisu do rejestru zabytków jako obiekt o szczególnej wartości materialnej i kulturowej. Niedowierzanie co do obiektywności ekspertyzy wyrażają konstruktorzy Supersamu: mieszkający w Stanach Zjednoczonych profesor Wacław Zalewski oraz mieszkaniec Warszawy, profesor Stanisław Kuś. Zdaniem obu wymienionych konstruktorów stan techniczny Supersamu jest zdecydowanie lepszy od prezentowanego w tej ekspertyzie.

Profesor Stanisław Kuś, wybitny konstruktor i współautor pawilonu, zanegował publikowane w mediach informacje o rzekomo katastrofalnym stanie budynku i zgłosił chęć przeprowadzenia kontrekspertyzy. Określił też, jak łatwo i niskim nakładem kosztów wyeliminować ewentualne zagrożenia dla konstrukcji pawilonu, wymagającej remontu, a nie burzenia. Zza oceanu ważny i cenny głos w sprawie bezpieczeństwa projektowanego przez siebie czterdzieści cztery lata temu pawilonu zabrał profesor Wacław Zalewski, najwybitniejszy polski inżynier konstruktor, emerytowany profesor w prestiżowym Massachusetts Institute of Technology w Cambridge.

28 lutego bieżącego roku portal internetowy www.sztuka.net.pl zainicjował akcję zbierania elektronicznych podpisów pod wnioskiem do generalnego konserwatora zabytków o wpisanie Supersamu do rejestru zabytków architektury XX wieku. W owym czasie była to jedyna rozsądna, możliwa i co najważniejsze, szybka droga do zapewnienia obiektowi stosownej ochrony z urzędu. 15 marca bieżącego roku podpisany już przez ponad tysiąc trzysta osób wniosek o wpisanie Supersamu do rejestru zabytków wysłany został do pana Tomasza Merty, generalnego konserwatora zabytków. 22 marca bieżącego roku wniosek trafił na biurko wojewódzkiego konserwatora zabytków, pana Ryszarda Głowacza. Od tamtej pory urzędy generalnego konserwatora zabytków i wojewódzkiego konserwatora zabytków milczą.

Niniejszym chciałbym zadać Panu Ministrowi pytanie: co podlegli Panu urzędnicy państwowi zrobili w sprawie wniosku, dziś już ponad dwóch tysięcy stu osób, chcących ratować ten bezcenny obiekt architektoniczny? Czy wniosek był rozpatrywany przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, pana Ryszarda Głowacza? Czy wnoszącym, rzeszy ponad dwóch tysięcy osób, w tym architektom, historykom sztuki, inżynierom, wykładowcom akademickim, studentom, ludziom świata sztuki, nauki i kultury, wreszcie mieszkańcom tego miasta, wyborcom, udzielono jakiejkolwiek odpowiedzi? Co w obliczu działań właściciela obiektu robi administracja państwowa, powołana do ochrony dziedzictwa narodowego?

Szanowny Panie Ministrze, w imieniu własnym, profesorów Wacława Zalewskiego i Stanisława Kusia oraz ponad dwóch tysięcy osób, które własnym imieniem i nazwiskiem potwierdziły pragnienie zachowania tego unikalnego obiektu dla przyszłych pokoleń, apeluję do Pana o podjęcie natychmiastowych starań, mających na celu uratowanie pawilonu handlowego Supersam w Warszawie. Obiekt ten był, jest i powinien być chlubą naszego miasta, wizytówką, przykładem genialnej, rodzimej myśli architektonicznej i sztuki budowania. Objęty ochroną, wyremontowany i zadbany świadczyć może o naszej kulturze materialnej kolejnych czterdzieści lat.

Liczę na to, że głos ponad dwóch tysięcy osób, reprezentantów polskiej inteligencji, nie pozostanie dla Pana bez znaczenia.

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

W odpowiedzi na moje oświadczenie z dnia 16 marca 2006 r. - PS/DSK-043-198/06 - apelujące o podjęcie działań mających na celu umożliwienie studentom sportowcom korzystania z pomocy finansowej w semestrze następującym po uzyskaniu wysokich wyników sportowych uzyskałem od Pana Ministra informację o zapisanych w ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym, DzU nr 165 poz. 1365, zasadach przyznawania stypendium za wyniki w nauce lub sporcie.

Uprzejmie informuję Pana Ministra, że wspomnianą ustawę - Prawo o szkolnictwie wyższym już wcześniej przeczytałem i zrozumiałem. Moja prośba wynika właśnie z tej lektury. Wynika ona także z interpelacji, jakie otrzymałem od sportowców studentów. Dlatego ponawiam moją prośbę o zwrócenie się przez Pana Ministra do rektorów uczelni wyższych o przychylną dla studentów sportowców interpretację zapisów wspomnianej ustawy.

Pozwolę sobie na powtórzenie tej prośby wraz z jej uzasadnieniem. W znowelizowanej i obowiązującej od września 2005 r. ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym w art. 181 zapisano: "Stypendium za wyniki w nauce lub sporcie może otrzymywać student, który uzyskał za rok studiów wysoką średnią ocen lub osiągnął wysokie wyniki sportowe we współzawodnictwie międzynarodowym". Z treści tego artykułu nie wynika, czy wspomniane wysokie wyniki sportowe osiągnięte w danym roku akademickim dadzą ewentualny skutek w postaci stypendium dopiero w kolejnym roku akademickim, czy też w semestrze następującym bezpośrednio po sukcesach sportowych.

Ponieważ zgodnie z art. 186 wspomnianej ustawy szczegółowe regulaminy ustalania wysokości, przyznawania i wypłacania pomocy materialnej ustalać mają władze uczelni wyższych, proszę Pana Ministra o zwrócenie się do rektorów z apelem o takie interpretowanie treści art. 181, które umożliwi studentom sportowcom korzystanie z pomocy finansowej państwa w semestrze następującym bezpośrednio po uzyskaniu wysokich wyników sportowych. Pozwolę sobie powtórzyć, że sprzyjać to będzie zarówno promocji sportu, jak i zdrowiu młodego pokolenia Polaków.

Z poważaniem
Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Z niepokojem przyjąłem informacje na temat działalności dyrektora SZPZOZ dla Szkół Wyższych na ulicy Waryńskiego w Warszawie. Niepokój zarówno pacjentów, jak i pracowników tejże placówki budzą: likwidacja laboratorium analitycznego, w którego pomieszczeniach zakładana jest obecnie prywatna apteka, a zadania laboratorium zlecane są jednostce prywatnej; likwidacja dodatkowego punktu pobrań krwi wraz z poczekalnią dla pacjentów cukrzyków; podnajęcie fundacji gastroentorologicznej dwóch pomieszczeń przychodni, w tym gabinetu zabiegowego i EKG; likwidacja protetyki; zaniechanie wymiany aparatów rentgenowskich; systematyczne zmniejszanie od 2004 r. obsady lekarskiej przychodni; zaniechanie systematycznych dostaw środków medycznych do przychodni; zakup w ostatnich latach aparatury diagnostycznej do zlikwidowanego laboratorium analitycznego, która nie została przekazana do innej przychodni; utrzymywanie kilkunastołóżkowego oddziału szpitalnego przy średnim obłożeniu 50%; systematyczne zwiększanie zatrudnienia w administracji ZOZ; pobranie z Banku Gospodarstwa Krajowego kredytu restrukturyzacyjnego uzasadnionego koniecznością wypłaty personelowi medycznemu ZOZ podwyżek w ramach tak zwanej ustawy 203 i zaniechanie wypłaty, co spowodowało cofnięcie kredytu przez bank.

Czy znane są Panu Ministrowi przedstawione wyżej problemy, czy ministerstwo interweniowało w tych sprawach i z jakim skutkiem? A jeśli nie - czy może podjąć interwencję i wyjaśnić zarówno pacjentom, jak i pracownikom sens i cel takiego działania dyrekcji tejże placówki?

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Ministrze!

Jak wiadomo, nieznajomość prawa szkodzi. Obecna polityka europejska jest nastawiona na ogłaszanie obowiązujących w Unii Europejskiej aktów prawnych w formie elektronicznej. Odchodzi się niniejszym od papieru. Tymczasem w naszej rzeczywistości nie ma ujednoliconej metody publikacji aktów prawnych powszechnie dostępnych w wersji elektronicznej, z dostępem przez internet włącznie. Istnieje wiele serwisów internetowych, w tym serwis Kancelarii Sejmu, które publikują Dziennik Ustaw, ale są to publikacje niekompletne, niezawierające wszystkich aktów dotyczących obowiązującego w Polsce prawa.

Pragnę zapytać Pana Ministra, jako kierującego organem odpowiedzialnym za administrację w Polsce: czy są prowadzone prace mające na celu doprowadzenie do stworzenia wiarygodnego miejsca w internecie, gdzie obywatel mógłby zapoznać się z każdym obowiązującym w Polsce aktem prawnym, a jeśli takowe prace są prowadzone, to kiedy można spodziewać się ich zakończenia?

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Romana Ludwiczuka, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Krzysztofa Michałkiewicza:

Szanowny Panie Ministrze!

Ustawą z dnia 19 grudnia 2003 r. o zmianie ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (DzU z 2003 r., nr 228, poz. 2262) wprowadzono między innymi zmianę art. 26a ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnieniu osób niepełnosprawnych (DzU z 1997 r., nr 123, poz. 776).

Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 21 marca 2006 r. (sygnatura K 13/05) uznał za niekonstytucyjne przepisy pozbawiające w krótkim czasie pracodawców dofinansowań, które otrzymali na niepełnosprawnych pracowników, jeśli osiągnęli oni już wiek emerytalny.

Wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego pracodawcom, których sprawa dotyczy, przysługuje prawo ubiegania się o pomoc na warunkach sprzed wprowadzonej zmiany z uwagi na zbyt krótki czas, jaki mieli oni na przygotowanie się do nowych rozwiązań - przepisy weszły w życie 1 stycznia 2004 r. Roszczenia pracodawców mogą dotyczyć okresu od 1 stycznia do 31 marca 2004 r.

W związku z powyższym zwracam się z uprzejmą prośbą o przekazanie informacji i udzielenie odpowiedzi w następujących kwestiach. Czy znane są możliwe skutki finansowe wynikające z wymienionego rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, a jeśli tak, to jaka będzie ich wielkość? Czy Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej już opracowało lub przyjęło sposób i tryb realizacji tego wyroku, a jeśli tak, to jaki on jest lub w jakim kierunku będą zmierzać propozycje działań? Czy spodziewane są inne niż wymienione konsekwencje prawne wyroku TK w tej sprawie?

Z poważaniem
senator Rzeczypospolitej Polskiej
Roman Ludwiczuk

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera:

Zwracam się do Pana Prezesa z prośbą o udzielenie informacji, o które poprosił mnie dyrektor jednego ze szpitali. Interesują mnie trzy pytania dotyczące Narodowego Fundusz Zdrowia, a konkretnie zależy mi na następujących informacjach. Czy NFZ posiada rezerwy finansowe? Jeśli tak, to w jakiej kwocie? Jaki jest plan ich rozdysponowania i jaki termin? Czy są to rezerwy wynikające z oszczędności poczynionych w ubiegłych latach?

senator Rzeczypospolitej Polskiej
Mirosław Adamczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Działając na podstawie art. 303, art. 304 §1 i art. 307 §1 kodeksu postępowania karnego (DzU nr 89 poz. 555 z późn. zmianami), wobec uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa działania w latach 2003 do 2004 na szkodę przedsiębiorstwa ENERGA SA - oddział w Kaliszu, wnoszę o wszczęcie postępowania karnego w sprawie funkcjonowania systemu zakupów sprzętu informatycznego w spółce ENERGA SA w Gdańsku, oddział w Kaliszu.

Do podjęcia niniejszych działań skłoniły mnie dokumenty otrzymane od byłego pracownika kaliskiego oddziału ENERGA SA, pana Marcina Przybylskiego. Abstrahując od podnoszonych przez niego w załączonym piśmie z dnia 23 marca 2006 r. zastrzeżeń do postępowania kwalifikacyjnego na stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Usług i Inwestycji do spraw Informatyki i Telekomunikacji, w którym to postępowaniu pan Marcin Przybylski brał udział pod koniec roku 2004, zwrócić należy, w mojej opinii, uwagę na zastrzeżenia podnoszone przez niego odnośnie do sposobu zakupów sprzętu komputerowego i oprogramowania przez ENERGA SA, a w szczególności na możliwe naruszenia zasad uczciwej konkurencji oraz przepisów ustawy z dnia 29 stycznia 2004 roku - Prawo zamówień publicznych.

Zarzuty te dotyczą dostaw i montażu w 2004 r. tak zwanych macierzy komputerowych za kwotę 1 miliona 595 tysięcy 150 zł oraz dwóch serwerów za kwotę 1 miliona 589 tysięcy 350 zł, które zakupiono w trybie z wolnej ręki - nie ogłaszając przetargu nieograniczonego.

Ponadto dostarczone dokumenty wskazują, iż ENERGA SA kupowała sprzęt komputerowy, podpisywała umowy o świadczenie usług, a także wypożyczała sprzęt o dużej wartości firmie Arkomp, której właściciele byli związani blisko z panią A.D., zatrudnioną wówczas na kierowniczym stanowisku w Energetyce Kaliskiej SA.

Inne zarzuty związane są z wdrażaniem w firmie ENERGA SA systemu monitoringu GPS, do czego dojść miało w 2003 r.

Zastanawiające są podnoszone przez pana Przybylskiego informacje o niezasadnie wysokich kwotach, jakie płacono za dostarczany spółce sprzęt komputerowy, jak również twierdzenia o powiązaniach pomiędzy osobami kierującymi kaliskim oddziałem ENERGA SA a dostawcami, którzy wygrywali przetargi na dostawy sprzętu.

Wyszczególnione wyżej nieprawidłowości, mogące wskazywać na działanie na szkodę ENERGA SA, szczegółowo opisano w piśmie pana Marcina Przybylskiego, skierowanym do mnie w dniu 28 lutego 2006 r.

W załączonym piśmie Ministerstwa Skarbu Państwa z dnia 27 lutego 2006 r. (sygn. MSP/DN/WII/1301/EJ/06) organ nadzoru właścicielskiego przedstawił opinię Rady Nadzorczej ENERGA SA w powyższej sprawie. Rada nadzorcza przedłożyła wyjaśnienia otrzymane w tej sprawie od zarządu spółki, w których w bardzo ogólnikowy sposób broni się ona przed zarzutami niegospodarności i działań na szkodę przedsiębiorstwa.

Według informacji przedstawionych w wyżej wspomnianym piśmie, rada skierowała do obecnego zarządu wniosek o przeprowadzenie kolejnej kontroli wewnętrznej w tym zakresie. Żadnych informacji o wynikach tego postępowania kontrolnego nie posiadam.

Nie sposób oczywiście wykluczyć, że przedstawione informacje nie mają pokrycia w rzeczywistości i są formą rewanżu osoby zwolnionej z pracy w wymienionym przedsiębiorstwie. Jednakże skala możliwych naruszeń prawa oraz strat, jakie mogła ponieść ENERGA SA, jest na tyle duża, że uzasadnia to, w moim głębokim przekonaniu, podejrzenie popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki ENERGA SA, a tym samym stwarza konieczność weryfikacji przez właściwe organy wymiaru sprawiedliwości informacji przekazanych mi na ten temat przez pana Przybylskiego.

Z wyrazami szacunku
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Jurgiela:

Działając na podstawie art. 16 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU z 2003 r. nr 221 poz. 2199 z późn. zmianami) proszę Pana Ministra o wyjaśnienie dwóch spraw, z którymi zwrócił się do mnie pan Andrzej Bak, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Ptaków Ozdobnych.

Podnoszone w piśmie pana Andrzeja Baka z dnia 12 marca 2006 r. problemy dotyczą obowiązku dokonania rejestracji przez osoby prowadzące amatorskie hodowle ptaków ozdobnych (dotyczy to również innych zwierząt ozdobnych), który to obowiązek wynika z ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (DzU nr 92 poz. 880 z późn. zmianami), oraz organizowania wystaw ptaków ozdobnych.

W przypadku pierwszej z poruszonych wyżej spraw opisano problemy hodowców ptaków ozdobnych z uzyskaniem od powiatowych lekarzy weterynarii świadectw urodzenia ptaków. Dokument taki jest niezbędny w procesie rejestracji danej hodowli, a obowiązek jego wystawienia wynika bezpośrednio z art. 64 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Tymczasem lekarze weterynarii odmawiają wystawiania takiego dokumentu, powołując się na brak stosownego upoważnienia w ustawie z dnia 29 stycznia 2004 r. o Inspekcji Weterynaryjnej bądź na brak zgłoszenia hodowli pod nadzór weterynaryjny na podstawie ustawy z 14 lutego 2003 r. o zmianie ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Weterynaryjnej oraz niektórych innych ustaw (w piśmie pana Andrzeja Baka powołano się na nieobowiązujący akt prawny - powinna to być ustawa z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt - DzU nr 69 poz. 625 z późn. zmianami).

Postawione przez pana Andrzeja Baka pytanie wymaga jednoznacznej odpowiedzi co do istnienia obowiązku wystawiania świadectw urodzenia ptaków przez lekarzy weterynarii. Dość zaskakująca jest uwaga o braku jednolitych wzorów świadectw urodzenia, co podobno dodatkowo potęguje zamieszanie w poszczególnych starostwach powiatowych.

O ile twierdzenia pana prezydenta Polskiej Federacji Hodowli Ptaków Ozdobnych wyglądają rozsądnie i wiarygodnie, to, biorąc pod uwagę specyfikę tej branży, chciałbym poznać stanowisko Pana Ministra w sprawie możliwości - oraz, rzecz jasna, potrzeby - ewentualnych zmian w obowiązującym obecnie prawodawstwie, które uprościłyby obowiązki hodowców zwierząt ozdobnych odnośnie do rejestracji, bądź też w sprawie przygotowania urzędowego pisma skierowanego do powiatowych lekarzy weterynarii, wskazującego na jednoznaczną wykładnię zasad potwierdzania przez lekarzy weterynarii urodzenia zwierzęcia w hodowli.

Drugi ze zgłoszonych przez pana Andrzeja Baka problemów wiąże się z zakazem organizowania targów, wystaw, pokazów i konkursów z udziałem żywych ptaków, który to zakaz wprowadzony został w drodze §1 pkt 1 rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi z dnia 15 października 2005 r. (DzU nr 203 poz. 1688 z późn. zmianami). Polemizując z zasadnością wprowadzenia przez Pana Ministra obostrzenia zasad organizowania wystaw ptaków, prezydent Polskiej Federacji Hodowli Ptaków Ozdobnych wskazuje na stosunkowo znikome zagrożenie zarażenia wysoce zjadliwą grypą ptaków w wypadku zwierząt prezentowanych na targach, o ile zostaną zachowane obowiązujące od dawna rygory weterynaryjne.

Wniosek złożony w tej sprawie przez pana Andrzeja Baka - w świetle realnego zagrożenia ptasią grypą - należy według mnie ocenić z rozwagą i bez emocji, spotykanych w środkach masowego przekazu zawsze, gdy mowa jest o epidemii ptasiej grypy. Nie podejmuję się jednak udzielenia miarodajnej odpowiedzi na pytanie, czy obowiązujące rygory weterynaryjne pozwalają na bezpieczne organizowanie targów - wymaga to wiedzy fachowej z dziedziny weterynarii. Z tego też powodu zwracam się o stanowisko w tej sprawie do Pana Ministra, przekazując mu w załączeniu pismo z argumentami przytoczonymi przez pana Andrzeja Baka.

Z wyrazami szacunku
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Na podstawie art. 71 pkt 5 oraz art. 74 ust. 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o komornikach sądowych i egzekucji (DzU nr 133 poz. 882 z późn. zmianami) zwracam się do Pana Ministra o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec komornika przy Sądzie Rejonowym w Ostrzeszowie, pana Marka Stolarczyka, wobec rażącej przewlekłości w egzekucji z nieruchomości prowadzonej przeciwko spółce jawnej Budomal s.j. - K.M.Z.B. Mitmańscy, w likwidacji, z siedzibą w Ostrzeszowie.

Zwróciłem się do Pana Ministra w powyższej sprawie z prośbą o udzielenie mi pomocy, z uwagi jednak na brak odpowiedzi ponawiam swój wniosek, łącząc go z wnioskiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec wyżej wymienionego komornika.

Z prośbą o pomoc w sprawie postępowania egzekucyjnego prowadzonego przez komornika sądowego przy Sądzie Rejonowym w Ostrzeszowie przeciwko spółce jawnej Budomal s.j. - K.M.Z.B. Mitmańscy, w likwidacji, z siedzibą w Ostrzeszowie, zwrócili się do mnie wierzyciele tej spółki: panowie Jan Michalak i Czesław Kaczmarek. Obaj posiadają tytuły egzekucyjne przeciwko Budomal s.j. oraz uczestniczą w prowadzonej od dwóch lat przez komornika sądowego, pana Marka Stolarczyka, egzekucji z nieruchomości będących własnością właścicieli likwidowanej spółki: Krzysztofa i Marii Mitmańskich oraz Zenona i Beaty Mitmańskich.

Według słów wymienionych wyżej wierzycieli spółki Budomal s.j. - K.M.Z.B. Mitmańscy, postępowanie egzekucyjne prowadzone jest w sposób karygodnie przewlekły, a składane przez nich skargi na czynności komornika nie są załatwiane w sposób zadowalający. W ciągu dwóch lat, jakie upłynęły od rozpoczęcia postępowania egzekucyjnego, komornik dokonał jedynie oszacowania i opisu nieruchomości oraz dwukrotnie ogłosił licytacje, które nie doszły do skutku. Wobec braku jakichkolwiek zdecydowanych działań ze strony komornika nie zaspokojono dotąd potwierdzonych sądownie roszczeń wierzycieli spółki Budomal s.j.

Oświadczenia obu wierzycieli oraz przedłożone przez nich dokumenty są danymi niewystarczającymi do jednoznacznego stwierdzenia, czy istotnie doszło w tym wypadku do karygodnej opieszałości ze strony komornika sądowego, pana Marka Stolarczyka, ale stanowią one, w moim przekonaniu, wystarczającą przesłankę do wszczęcia postępowania przez uprawniony organ dyscyplinarny.

Z wyrazami szacunku
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

W ostatnim czasie zwrócił się do mnie prezydent miasta Olsztyna, przedstawiając uchwałę Rady Miasta Olsztyna w sprawie obowiązków osób utrzymujących zwierzęta domowe i gospodarskie. W uchwale zwraca się uwagę na konieczność objęcia regulacjami prawnymi problemu psów agresywnych nierasowych. Obowiązujące obecnie przepisy - rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne (DzU z dnia 8 maja 2003 r.) - nakładają na właścicieli obowiązek uzyskania zezwolenia administracyjnego na utrzymanie jedynie psów ras uznanych za agresywne. Niedostrzeżony został niestety problem psów będących mieszańcami tych ras, psów równie czy nawet bardziej niebezpiecznych niż psy rasowe. Podkreślić należy, że jest to z całą pewnością grupa bardziej liczna.

Tylko na Warmii i Mazurach mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach z wieloma przypadkami pogryzień przez takie psy. W wyniku tych pogryzień dochodziło do bolesnych zranień, a nawet wypadków śmiertelnych. Wypadki te dotyczyły również dzieci. Wszystko to skłania mnie do wyrażenia mojego najgłębszego zaniepokojenia wobec obecnej sytuacji. W mojej ocenie tak niebezpieczne zjawisko wymaga podjęcia zdecydowanych i szybkich działań w celu uniknięcia kolejnych takich zdarzeń. Zwracam się z uprzejmym zapytaniem, czy zamierza Pan Minister wydać stosowne rozporządzenie dotyczące psów nierasowych, które pozwoliłoby zapobiec wypadkom o jakże tragicznych skutkach.

Z wyrazami szacunku
Ryszard Górecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Hospicja odgrywają specyficzną rolę, niosąc pomoc chorym znajdującym się w terminalnym okresie choroby, jednocześnie są istotną pomocą dla rodzin chorych.

Prowadzenie hospicjów nie leży w obowiązkach ani samorządu gminnego, ani wojewódzkiego. Hospicja najczęściej prowadzone są przez organizacje pozarządowe. Umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia pokrywają do 50% kosztów ich prowadzenia. Specyfiką jest regionalny obszar funkcjonowania, gdyż istotne jest, by z terminalnie chorym mogła często przebywać rodzina. Pozostałe środki pozyskiwane są dzięki darczyńcom. Jednym z istotnych dochodów były nawiązki przyznawane przez sądy.

Taka sytuacja dotyczy też hospicjum w Koszalinie, w którym przyjmowani byli pacjenci z innych województw. Trudne warunki lokalowe spowodowały, iż podjęto wysiłek wybudowania siłami organizacji pozarządowych, przy bardzo istotnej pomocy samorządu Koszalina, nowego budynku hospicjum na piętnaście łóżek. W najbliższych miesiącach ruszy budowa i cały czas poszukiwani są darczyńcy.

Odcięcie dopływu pieniędzy z nawiązek sądowych, które były przeznaczone na bieżącą działalność hospicjum, dodatkowo utrudnia realizację bardzo trudnego przedsięwzięcia.

Zwracam się do Pana Ministra o ponowną analizę decyzji Departamentu Wykonania Orzeczeń i Probacji i wpisanie Hospicjum im. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie do wykazu prowadzonego przez ministra sprawiedliwości.

Paweł Michalak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Honorowi dawcy krwi, społeczność wielce zasłużona dla ochrony zdrowia w naszym kraju, zwrócili się o podjęcie starań, by przywrócić im uprawnienia do otrzymywania leków.

Dnia 1 kwietnia 2003 r. weszła w życie ustawa z dnia 23 stycznia 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia (DzU nr 45, poz. 391). Zgodnie z art. 221 tej ustawy utraciły moc przepisy dotychczas obowiązujące, w tym rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 2 grudnia 1998 r. w sprawie określenia leków, które zasłużony honorowy dawca krwi może stosować w związku z oddaniem krwi dla celów leczniczo-zapobiegawczych (DzU nr 148, poz. 980, z 1998 r.). W związku z tym leki Ascofer, Vitaral, Rapid w proszku nie są refundowane. Leki te zasłużeni honorowi dawcy krwi mogli otrzymać bezpłatnie na podstawie recepty wystawionej przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego.

Aktualnie, zgodnie z art. 64 ust. 1 ustawy o powszechnym ubezpieczeniu, dawcy, który posiada tytuł zasłużonego honorowego dawcy krwi, przysługuje bezpłatne zaopatrzenie w leki objęte wykazami leków podstawowych i uzupełniających do wysokości limitu, o którym mowa w art. 60 ust. 1.

W toku prac legislacyjnych nad ustawą o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia nie uwzględniono delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia w sprawie wykazu leków, które zasłużeni honorowi dawcy krwi mogą otrzymać w związku z oddaniem krwi dla celów leczniczo-zapobiegawczych.

Proszę Pana Ministra o podjęcie inicjatywy przywrócenia dotychczasowych uprawnień honorowym dawcom krwi.

Paweł Michalak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Zientarskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Zgłosił się do mnie jako do senatora RP pan Edwin Taglewski, zamieszkały w Riegerbusch 12, 5809 Hagen, telefon 49 02331 302240, z prośbą o zainteresowanie, pomoc, a w konsekwencji również interwencję w Ministerstwie Sprawiedliwości w zakresie zbadania okoliczności wydania odmownej decyzji w sprawie złożenia kasacji od wyroku SN III K/65/75, skazującego go na karę dziewięciu lat pozbawienia wolności.

Rzeczony wyrok wydał w dniu 8 września 1975 r. Sąd Najwyższy pod przewodnictwem sędziego Romana Kryżego, ojca obecnego wiceministra sprawiedliwości.

Zdaniem Edwina Taglewskiego proces miał podłoże polityczne i był aktem agresji wobec niego za próbę dochodzenia roszczeń odszkodowawczych, które powstały w wyniku embarga politycznego nałożonego na władze PRL w związku z krwawym stłumieniem rozruchów politycznych w marcu 1968 r. Edwin Taglewski twierdzi ponadto, że postępowanie karne poprzedziła agresywna kampania prasowych mediów partyjnych, dyskredytująca go jako oszusta usiłującego wyłudzić społeczne pieniądze i tym samym dorobić się kosztem klasy robotniczej. Kampania ta, a w szczególności artykuły prasowe drukowane w "Gazecie Pomorskiej", organie prasowym Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Bydgoszczy, nie mogła pozostać, i nie pozostała, bez wpływu na niezawisłość sądu w przedmiotowej sprawie. Presję władz politycznych na sąd potwierdza, zdaniem Edwina Taglewskiego, również fakt, iż przewodniczący zespołu orzekającego w Sądzie Wojewódzkim w Bydgoszczy, sędzia J. Kazimierczak, wręcz sugerował Sądowi Najwyższemu zmianę wyroku w tej sprawie. Pan Edwin Taglewski twierdzi także, iż broniący go przed Sądem Najwyższym mecenas Tadeusz de Virion oświadczył przed rozprawą, że nie może dla swojego klienta nic zrobić, gdyż sprawa ma charakter polityczny.

Odmowa złożenia kasacji podpisana jest przez panią prokurator Danutę Bator.

Pismo, zdaniem pana Edwina Taglewskiego, jest tendencyjne i wysiłek autorki skierowany został wyłącznie na uzasadnienie odmowy, a nie na odsłonięcie tła politycznego procesu.

W tej sytuacji pan Edwin Taglewski zwraca się za moim pośrednictwem z prośbą o ponowne zbadanie prawidłowości, rzetelności i zgodności z prawem tej decyzji prokuratora osobiście przez pana ministra, albowiem, zdaniem pana Taglewskiego, fakt piastowania przez pana Andrzeja Kryżego, syna sędziego wydającego wyrok, tak ważnej funkcji w Ministerstwie Sprawiedliwości może nasuwać wątpliwości co do bezstronności prokuratury oraz złożenia kasacji.

Pan Edwin Taglewski uważa, iż wobec tak poważnych i konkretnych wątpliwości co do niezawisłości peerelowskich organów sprawiedliwości o jego winie powinien zdecydować sąd na publicznej rozprawie, a nie ministerialny urzędnik w zaciszu swojego gabinetu.

Piotr Zientarski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Mazurkiewicza, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry oraz do ministra koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermana:

W związku z artykułem z dnia 16 kwietnia 2006 r., który ukazał się w "Gazecie Polskiej", a który dotyczy białostockiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zwracam się do Panów Ministrów z następującymi pytaniami.

Jakie działania wyjaśniające podjęto w związku z artykułem "Gra służb specjalnych", opublikowanym w "Gazecie Polskiej"?

Czy w związku z opisanymi faktami wszczęto z urzędu śledztwo w tej sprawie, zwłaszcza w kontekście art. 231 k.k., przekroczenie uprawnień funkcjonariuszy, i art. 235 k.k., fabrykowanie dowodów?

Czy w związku z tym artykułem objęto nadzorem działania Prokuratury Okręgowej w Łomży, prowadzącej to śledztwo, i dlaczego było ono prowadzone przeciwko prezesom spółki prawa handlowego, skoro nie było w spółce żadnej szkody, a wręcz przeciwnie, spółka wykazała zyski?

Czy poddano analizie ocenę sporządzoną przez biegłą?

Jakie działania podjął rzecznik dyscyplinarny Sądu Apelacyjnego w Białymstoku w stosunku do prezesa Sądu Rejonowego w Łomży?

Nie wchodząc w szczegóły sprawy, wydaje mi się, że zasygnalizowane w artykule sprzeczne z prawem działania ABW oraz wymiaru sprawiedliwości wymagają natychmiastowych działań wyjaśniających. Sprawa ta została podana do publicznej wiadomości w gazecie i również wymaga publicznego wyjaśnienia.

W załączeniu przedkładam publikację z "Gazety Polskiej".

senator RP
Andrzej Mazurkiewicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Andrzeja MazurkiewiczaJarosława Chmielewskiego, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza, do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego oraz do ministra gospodarki Piotra Woźniaka:

Nafta Polska kończy prywatyzację dwóch zakładów sektora wielkiej syntezy chemicznej - zakładów Tarnów i Kędzierzyn. Kupującym jest niemiecki Petro Carbo Chem - PCC. PCC za akcje Kędzierzyna płaci ponad 100 milionów zł, inwestycje gwarantowane to 360 milionów zł, a za akcje Tarnowa - 365,8 miliona zł, inwestycje gwarantowane to w tym przypadku 500 milionów zł. 2 marca podpisano korzystny dla pracowników pakiet socjalny. Podpisaną pomiędzy Naftą Polską i PCC umowę sprzedaży musi jeszcze zatwierdzić rząd.

Krótka historia prywatyzacji. Z zakupu Azotów w Kędzierzynie i Tarnowie z powodu złożenia oferty nieodpowiadającej założeniom procesu wycofała się firma Yara, która w dziedzinie produkcji i sprzedaży nawozów ma ugruntowaną pozycję światowego lidera. Wyłączono Agrofert, dynamicznie rozwijającego się głównego gracza na rynku nawozowym Czech i Słowacji. Anwil złożył ofertę zawierającą wycenę opartą na własnych doświadczeniach w branży, lecz okazało się, że dużo za niską. W ten sposób do szeroko zapowiadanej konsolidacji branżowej pozostawiono dwie najsłabsze polskie firmy nawozowe. Nabywcą jest firma, której potencjał produkcyjny jest zdecydowanie mniejszy niż firm zakupywanych.

Rodzi się pytanie: z jakiego sektora pochodzą środki, które PCC przeznacza na ratowanie niedoinwestowanych fabryk? Skąd ta chęć wydatkowania dużych środków przy równoczesnej ostrożności konkurentów - konkurentów, którzy dobrze znają branżę? Czy to rzeczywiście najlepszy model prywatyzacji? Czy cena i atrakcyjne pakiety socjalne to wszystko? Czy przypadkiem nie zaniedbano myślenia perspektywicznego? Gwarancji stabilizacji wynikającej z konsolidacji, ze zrównoważonego rozwoju i zarządzania przez doświadczonych ekspertów?

Planowana prywatyzacja odbiera kolejną szansę na uruchomienie potencjału rozwojowego rodzimej chemii - branży, której nie wiodło się najlepiej w ramach sektora państwowego, a której prywatyzacja przebiega późno i bez jasno zarysowanej strategii kładącej nacisk na dynamiczny rozwój i zbudowanie silnego polskiego sektora chemii.

Informacje o inwestorze - PCC. Istotną dziedziną działalności PCC jest handel produktami chemicznymi i transport kolejowy oraz samochodowy. Warto się zastanowić, czy prawdziwym celem zakupu obu polskich firm nie jest przejęcie transportu ich towarów i handlu nimi. W takim układzie łatwo jest realizować marże na tej działalności w transportowych i handlowych firmach PCC, mających siedzibę za granicą. Nie jest się wtedy specjalnie zainteresowanym rozwojem produkcyjnej części polskich firm.

Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie zobowiązania PCC zadeklarowane w procesie prywatyzacji zakładów Tarnów i Kędzierzyn oraz plany inwestycyjne w Płocku i Rokicie (to wcześniejsze inwestycje), wychodzi gigantyczna jak na możliwości tej firmy kwota grubo ponad 1 miliard zł. W raporcie rocznym za 2004 r. wykazane są już istniejące zobowiązania firmy PCC (obligacje i kredyty bankowe) w wysokości około 83 milionów euro, czyli ponad 300 milionów zł. Do tego dochodzi realizowana obecnie kolejna emisja obligacji o wartości 40 milionów euro. Zatem łączne zadłużenie firmy sięga kwoty około 500 milionów zł. Jeśli do tego doliczyć zobowiązania związane z prywatyzacją i obiecanymi inwestycjami (Kędzierzyn i Tarnów), wycenionymi na mniej więcej 1 miliard zł, to okazuje się, że sytuacja finansowa PCC wygląda tragicznie. Wysokość kapitałów własnych PCC wynosi 56,3 miliona euro, czyli około 220 milionów zł. Dla porównania: kapitały własne Anwilu, konkurenta PCC, są ponad sześciokrotnie wyższe. Do tego za Anwilem stoi PKN Orlen, który w razie potrzeby może tę firmę dokapitalizować. Przy uzyskiwanej przez PCC rentowności netto na poziomie około 1,9% (czyli dużo poniżej średniej w branży), nie ma mowy o możliwościach spłaty takich zobowiązań ze środków własnych. Rentowność ta oraz struktura kapitałów wskazują ponadto na to, że PCC jest firmą będącą dopiero w fazie rozwoju możliwego dzięki wysokiemu zadłużeniu zaciąganemu na warunkach gorszych niż oferowane ustabilizowanym firmom. W przypadku dłużej trwającej dekoniunktury na rynku firma o takiej strukturze kapitałów musi wpaść w poważne tarapaty finansowe. W tej sytuacji jedynym źródłem kapitału na spłatę tych zobowiązań mogą być tylko przejmowane firmy.

Obawiamy się, że wyłoży te pieniądze ktoś, kto naprawdę stoi za PCC. Można sądzić po składzie Rady Nadzorczej PCC, że firma ta ma związki z niemieckim koncernem RAG, właścicielem koncernu chemicznego Degussa AG - firma ta jest między innymi konkurentem ZA Kędzierzyn na rynku alkoholi oxo i konkurentem ZA Tarnów na rynku poliamidów - oraz firmą Kloecker & Co. GmbH. Głównymi akcjonariuszami RAG są EON, RWE, Tyssen-Krupp.

Powstają więc uzasadnione wątpliwości, o wyjaśnienie których zwracamy się do przedstawicieli rządu.

1. Skąd PCC pozyska środki na planowane inwestycje?

2. Czy firma o obrotach rzędu 680 milionów euro, kapitałach własnych na poziomie tylko 56,3 miliona euro i zysku netto w wysokości 13 milionów euro - a więc mniejszym niż zysk netto ZA Tarnów - może liczyć na kredyty bankowe w wysokości odpowiadającej planowanym zakupom i inwestycjom?

3. Czy ZA Tarnów i ZA Kędzierzyn potrzebują inwestora o tak słabej kondycji finansowej? Czy nie lepszy byłby inwestor o ustabilizowanej pozycji, doświadczeniu w branży, zdolny zapewnić stabilny rozwój nawet w momencie gorszej koniunktury?

4. Jakie są prawdziwe inwestycje inwestora, czy inwestor, który w dużej mierze żyje z pośrednictwa handlowego i transportu, będzie rzeczywiście zainteresowany rozwojem produkcji, czy też przejęciem handlu i transportu towarów zakupionych firm?

5. Czy Nafta Polska nie zanadto uległa obietnicom inwestora kosztem realnej oceny długofalowych potrzeb prywatyzowanych spółek?

6. Co warte są gwarancje wykonania zobowiązań inwestora, skoro nie będzie on w stanie zapłacić żadnych kar umownych, bo nie ma z czego?

7. Czy Nafta Polska zna intencje firm powiązanych z PCC - Degussa i Kloecker, konkurujących z ZA Tarnów i ZA Kędzierzyn - wobec przejmowanych przez PCC spółek?

8. Czy wcześniejszego zainteresowania PCC przejęciem części polskiego sektora energetycznego (Elektrownia Połaniec, Kozienice czy Dolna Odra) nie należy wiązać również z dużym graczem wchodzącym w skład RAG - niemieckim koncernem EON?

9. Akcjonariusz RAG, firma RWE, jest już właścicielem stołecznego Stoen.

10. Czy szefowie związków zawodowych zdają sobie sprawę, że za wynegocjowane w pakiecie socjalnym przywileje, kosztujące łącznie kilkadziesiąt milionów złotych, zapłaci ich firma, a nie inwestor? Czy nie lepiej te pieniądze zainwestować w rozwój firmy?

11. Czy gwarancje zatrudnienia dla około dwóch tysięcy pięciuset pracowników Tarnowa nie stoją w sprzeczności z zapowiadaną przez prezesa Krucina nieuniknioną redukcją zatrudnienia w Rokicie o pięciuset pięćdziesięciu pracowników (PCC Rokita SA to największa firma chemiczna na Dolnym Śląsku, a jej branżowy inwestor to PCC AG z siedzibą w Duisburgu), która to redukcja jest wymogiem restrukturyzacji?

12. Czy PCC planuje przeprowadzenie jakichkolwiek procesów restrukturyzacyjnych w przejmowanych zakładach? Na czym miałyby one polegać?

13. Czy nie warto powrócić do rozmów z inwestorami o stabilnej pozycji finansowej, zdolnymi zapewnić pomyślną egzystencję prywatyzowanych firm?

Planowana prywatyzacja jest zaprzeczeniem planowanej konsolidacji polskiego rynku chemicznego, jest wbrew interesom polskiej branży wielkiej chemii. Skłaniając się ku szybkim zyskom i atrakcyjnym pakietom socjalnym, zapomniano o długofalowym interesie spółek, o gwarancji ich przyszłego stabilnego rozwoju, o szansach na prawdziwe wzmocnienie polskiej branży. Intencje inwestora nie są jasne, a jego sytuacja finansowa budzi wiele obaw. Czy to rzeczywiście najlepsza droga prywatyzacji dla wspomnianych spółek? Czy nie warto rozważyć powrotu do rozmów z innymi potencjalnymi inwestorami gwarantującymi stabilny rozwój, zabezpieczenie surowcowe i bezpieczne finansowanie lub też czy możliwe jest dokonanie prywatyzacji przez giełdę?

dr Andrzej T. Mazurkiewicz
senator RP
Jarosław Chmielewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Karczewskiego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwróciły się do mnie przedstawicielki środowiska pielęgniarek i położnych, zaniepokojone rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia 25 lutego 2005 r. (DzU nr 38 poz. 363) dotyczącym odpłatności za szkolenia dla pielęgniarek i położnych w zakresie przetaczania krwi i środków krwiopochodnych, a także konieczności odbywania kursów uzupełniających dla pielęgniarek i położnych.

Po głębokiej analizie zagadnienia uważam, że regionalne centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa, wykorzystując zapisy ustawy i rozporządzenia, posiadły niczym nieograniczony monopol na prowadzenie tych szkoleń, przez co zawyżają ich koszty.

Bardzo proszę Pana Ministra o rozważenie możliwości zmiany tego rozporządzenia w zakresie sprecyzowania płatnika tych obligatoryjnych kursów, a także o odstąpienie od zapisów nakazujących odbycie kursów przypominających dla pielęgniarek i położnych co cztery lata.

Stanisław Karczewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Panie Ministrze!

Sprawa jest następująca. W roku 1974 doszło do spotkania pomiędzy przedstawicielem Centralnego Związku Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowej Oddział Wojewódzki w Katowicach, Radą i Zarządem Banku Spółdzielczego w Ogrodzieńcu i przedstawicielami Urzędu Miasta i Gminy Ogrodzieniec. Na spotkaniu tym podjęto decyzję o budowie wspólnej inwestycji w oparciu o obowiązującą w tym czasie uchwałę nr 118 Rady Ministrów z dnia 4 lipca 1969 r. w sprawie terenowej koordynacji inwestycji oraz ich realizacji opublikowanej w "Monitorze Polskim" nr 31 poz. 227. Uzgodniono, że w powstałym budynku będzie mieścił się Bank Spółdzielczy w Ogrodzieńcu, który z uwagi na dużą liczbę obsługiwanych klientów będzie zajmował parter, natomiast pierwsze i drugie piętro miał zajmować Urząd Miasta i Gminy w Ogrodzieńcu. Dodać należy, że zgodnie z uchwałą nr 118 Rady Ministrów podobne inwestycje powstawały w całej Polsce, gdyż banki spółdzielcze posiadały środki finansowe, w przeciwieństwie do urzędów gmin. Zgodnie z zawartą umową teren pod inwestycję wskazał Urząd Miasta i Gminy w Ogrodzieńcu. Były to tereny wspólnot gruntowych, wszelkie zaś koszty związane z inwestycją ponosił Bank Spółdzielczy w Ogrodzieńcu, który zapłacił za całą inwestycję w stanie surowym, mimo że w umowie miał płacić tylko za parter. Powodem tego był brak środków ze strony urzędu.

W związku z reorganizacją banków spółdzielczych w roku 1977 Bank Spółdzielczy w Ogrodzieńcu został połączony z Bankiem Spółdzielczym w Zawierciu. Po przejęciu agend tego banku następca prawny stwierdził, że inwestycja nie została do końca prawnie uregulowana i nie założono księgi wieczystej dla tej nieruchomości, dlatego zwrócono się do Urzędu Miasta i Gminy w Ogrodzeńcu z wnioskiem o uregulowanie powyższych spraw. Urząd wyraził na to zgodę, zgodnie z ustawą z 7 października 1992 r. o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości - DzU nr 91 poz. 455, która nakładała na Skarb Państwa i gminę obowiązek przekazania własności Bankowi Spółdzielczemu w Zawierciu. Jednak urząd nie uczynił tego do chwili obecnej.

Do zawarcia umowy nie doszło, gdyż urząd miasta i gminy wysuwał zawsze jakieś sztucznie tworzone przeszkody. Okazało się, że pracownicy urzędu miasta i gminy, sporządzając kartę inwentaryzacyjną do decyzji wojewody nr 137/94/O/I/31/42 z 8 marca 1994 r., celowo i świadomie pominęli Bank Spółdzielczy w Zawierciu Oddział Ogrodzieniec, który zajmował parter budynku jako współwłaściciel. A więc gmina dokonała w ten sposób zaboru praw majątkowych Banku Spółdzielczego w Zawierciu. Karta inwentaryzacyjna, jak też decyzja wojewody, była przed bankiem skrzętnie ukrywana, podobnie jak założenie księgi wieczystej nr KW-28549, aby nie można było się odwołać w terminie ustawowym. W związku z powyższym doszło do nieprawidłowości. Co więcej, są poszlaki każące podejrzewać o dokonanie przestępstwa.

Wskazują na to następujące elementy.

Podrobiono decyzję nr G-MK/137/94/O/I/31/42 z 8 marca 1994 r., co jest widoczne na oryginale gołym okiem.

Karta inwentaryzacyjna nr 42 nie ujmuje w kolumnie 9 Banku Spółdzielczego w Zawierciu Oddział Ogrodzieniec.

Decyzja nr Gr-8224/1/99 - antydatowana - przesłana do banku po piśmie Banku Spółdzielczego w Zawierciu z dnia 6 czerwca 2001 r.

Z uwagi na tak rażące nieprawidłowości, zwrócono się do Krajowej Komisji Uwłaszczeniowej w Warszawie z wnioskiem o uchylenie decyzji wojewody katowickiego nr G-MK/137/94/O/I/31/42 z 8 marca 1994 r.

Z uwagi na likwidację komisji uwłaszczeniowej dokumentację przejęło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Bank przekazał szereg dokumentów wskazujących na podejrzenie popełnienia przestępstwa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie ustosunkowało się do przekazanych dokumentów, wydając decyzję nr 243 z dnia 29 listopada 2003 r. i stwierdzając, iż bank nie ma interesu prawnego. Podnieść należy jeszcze raz, że karta inwentaryzacyjna, która jest podstawą do wydania decyzji wojewody, poświadcza nieprawdę i staje się przyczynkiem do dalszych nieprawidłowości. Nikt nie chce zbadać samej decyzji wojewody katowickiego, która jest sfałszowana, co widać na druku. Decyzja ta, jako dokument, miała tylko posłużyć jako pretekst do założenia księgi wieczystej.

W zaistniałej sytuacji stwierdza się, że na podstawie sfabrykowanych dokumentów, to jest komunalizacji mienia, bank został pominięty w nieruchomości ujętej w księdze wieczystej nr KW-28549 jako współwłaściciel.

Minister spraw wewnętrznych i administracji wydał decyzję nr 243 z 29 listopada 2002 r., którą następnie podtrzymał decyzją nr 120 z 9 maja 2003 r., odmawiając wszczęcia postępowania administracyjnego w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji wojewody katowickiego z dnia 8 marca 1994 r. nr G-MK/137/94/0/I/31/42, uzasadniając to brakiem interesu prawnego, w myśl art. 28 k.p.a. Bank kolejno odwołał się od wymienionej decyzji MSWiA do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, ul. Jasna 2/4, a następnie złożył skargę kasacyjną na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 17 listopada 2004 r., sygn. akt I SA 1281/03, którą Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie Wydział I przyjął. Prowadzona jest sprawa pod sygn. akt I OSK 533/05.

Uprzejmie proszę Pana Ministra, aby podległe Panu służby dokonały sprawdzenia prawidłowości podjętych decyzji w opisanej sprawie. Dodam, że Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wyznaczył termin rozprawy w opisanej wyżej sprawie, to jest sygn. akt I OSK 533/05, na dzień 11 maja 2006 r.

Służę szczegółowymi dokumentami.

Czesław Ryszka


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu