Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku obrad 9. posiedzenia senator Anna Kurska złożyła oświadczenie skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Komisja dydaktyczna przy oddziale Polskiego Towarzystwa Filologicznego w Gdańsku zwróciła się do mnie o poparcie wniosku o ustalenie przepisami ministerialnymi odpowiedniej liczby obowiązkowych godzin języka łacińskiego w klasach o profilu lingwistycznym, humanistycznym, biologiczno-chemicznym, ekologicznym, medycznym i prawniczym.

W uzasadnieniu swego wniosku podała, że przed reformą szkolnictwa nauka tego języka była obowiązkowa w klasach o profilu humanistycznym i biologiczno-chemicznym. Po reformie łacina znalazła się w grupie przedmiotów nadobowiązkowych. Mimo zainteresowania uczniów, rodziców i dobrze przygotowanej kadry nauczycielskiej, wiele szkół zostało zmuszonych do rezygnacji z nauczania języka łacińskiego. W tych nielicznych szkołach, gdzie ten przedmiot pozostawiono, pensum w poszczególnych klasach jest zróżnicowane i zależne wyłącznie od dodatkowych godzin, jakimi dysponuje dyrektor szkoły. Przy tak zróżnicowanej liczbie godzin w poszczególnych szkołach trudno ustalić jednolity program nauczania. Ministerstwo Edukacji i Sportu nie wzięło pod uwagę przedstawionej sytuacji i w rozporządzeniu z 19 sierpnia 2005 r. umieściło język łaciński w grupie przedmiotów dodatkowych, które można zdawać na maturze tylko na poziomie rozszerzonym. Wiadomo od dyrektorów szkół i nauczycieli tego przedmiotu, że jest wielkie zainteresowanie ze strony uczniów zdawaniem języka łacińskiego na maturze na poziomie podstawowym. W wielu uczelniach europejskich warunkiem przyjęcia na studia humanistyczne jest na świadectwie maturalnym ocena z języka łacińskiego. Polscy uczniowie niespełniający tego warunku są pozbawieni możliwości studiowania przedmiotów humanistycznych w wielu krajach Unii Europejskiej.

Wniosek ten poparła Katedra Filologii Klasycznej Wydziału Filologiczno-Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Dlatego zwracam się do Pana Ministra o wnikliwe rozważenie sprawy. Z poważaniem Anna Kurska.

* * *

Senator Czesław Ryszka wygłosił oświadczenie następującej treści:

Moje oświadczenie kieruję do minister finansów, profesor Zyty Gilowskiej.

W związku z zachęcaniem przedsiębiorców oraz samorządów do korzystania ze środków unijnych chciałbym zwrócić uwagę na zbyt słabo podkreślane znaczenie organów kontroli. To prawda, że ostatnio poddaje się krytyce służby skarbowe za podejmowane przez nie nietrafne decyzje, w niejednym przypadku prowadzące do upadku firm, a tym samym do zwiększenia bezrobocia, ale narzekając na administrację skarbową, warto pamiętać o tym, że należycie zorganizowana skarbowość to obok silnej armii najlepsza rękojmia niepodległości każdego państwa. Jeżeli kiedykolwiek traciliśmy niepodległy byt państwowy, to przede wszystkim dlatego, że skarb był pusty.

Dlatego uchylanie się obywateli od świadczeń podatkowych na rzecz Skarbu Państwa, a także ciągłe reorganizowanie służb skarbowych, administracji skarbowej to dwie najbardziej ujemne cechy funkcjonowania państwa. Kiedy więc czytam na przykład o oszustwach podatkowych w zakresie VAT, czyli o wyłudzeniach zwrotu tego podatku, to mimo wszystko z nadzieją myślę o działalności naszych urzędów kontroli skarbowej. Trzeba mieć świadomość, że podatek VAT jest pieniądzem, który był już w budżecie państwa i jakiś nieuczciwy podatnik, wyłudzając ten podatek, zmniejszył o wyłudzoną kwotę środki przeznaczane na służbę zdrowia, kulturę, oświatę, transport czy bezpieczeństwo. Wyłudzenie podatku VAT powinno być traktowane w kategoriach najgorszego przestępstwa przeciw państwu.

Nie każdy obywatel wie, że oprócz urzędów skarbowych, w których składamy swoje doroczne zeznania podatkowe, istnieją urzędy kontroli skarbowej, których zadaniem są kontrole przedsiębiorstw, także wielnonarodowych, transfer przepływu międzynarodowych środków pieniężnych, operacji bankowych, kontrola transakcji giełdowych, internetowych, kontrola wielostronnych transakcji wewnątrzunijnych, a także oszustw podatkowych w zakresie VAT. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej liczba zadań tych urzędów wzrosła, miedzy innymi w zakresie kontroli wykorzystania funduszy unijnych.

Niedawno wpadła mi w ręce znakomita książka Józefa Wyciśloka, dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach, na temat kontroli środków pozyskiwanych z Unii Europejskiej. Po jej lekturze nie mam złudzeń co do tego, że radość jednych z pozyskania pieniędzy z Unii Europejskiej, może zamienić się w gorzkie łzy innych. Urzędy kontroli skarbowej zostały upoważnione do przeprowadzania bezpośredniej kontroli we wszystkich podmiotach korzystających ze środków Unii Europejskiej. Kontrola będzie prowadzona w sposób zupełnie inny niż czyni się to obecnie. Przede wszystkim będzie polegać na sprawdzeniu prawidłowości wykorzystania środków unijnych, czyli na zbadaniu systemów i procedur ustalonych w danej jednostce organizacyjnej pod kątem ich zgodności z wymogami Unii Europejskiej. Kontrole będą prowadzone na podstawie wybranej losowo pięcioprocentowej próby. Dobór próby ma następować metodami statystycznymi, szczegółowo określonymi w programie kontroli. Będą więc zbadane dokumenty dotyczące przygotowania i realizacji projektu, a na tej podstawie zostanie ustalone, czy obowiązujące procedury w sposób wystarczający zabezpieczają prawidłowe wykorzystanie środków Unii Europejskiej.

Ponieważ głównym celem kontroli jest badanie systemów i procedur, a także określenie nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu, nie będzie miało znaczenia to, czy jednostka dobrze wydatkowała jakąś kwotę, ale to, czy doszło do nieprawidłowego zakwalifikowania danego wydatku. Kontrola będzie kończyć się krótkim, zwięzłym raportem, zawierającym między innymi rozpoznanie zagrożeń, ocenę ryzyka, przyczyny stwierdzonych nieprawidłowości oraz wnioski dotyczące usprawnień bądź zmian w procedurach, służące kontrolowanemu do ich uszczelnienia w celu prawidłowego wykorzystania środków, a co za tym idzie możliwości dalszego korzystania z pomocy Unii Europejskiej.

Jednak konsekwencją nieprawidłowego wykorzystania środków unijnych będzie konieczność ich zwrotu wraz z odsetkami. Będą więc takie przypadki, że gmina będzie musiała oddać pieniądze pozyskane na dofinansowanie budowy wodociągów, kanalizacji, rolnictwa, służby zdrowia, szkół itp. W konsekwencji może to doprowadzić do bankructwa wielu gmin czy miast. To samo dotyczy przedsiębiorstw i podmiotów indywidualnych. Zaciągając kredyt czy korzystając z któregoś z funduszy Unii Europejskiej, trzeba być świadomym tego, że odpowiednia komisja unijna któregoś dnia upomni się o swoje, sprawdzi prawidłowość wykorzystania środków.

Novum stanowi możliwość uczestniczenia urzędników Komisji Europejskiej w przedmiotowych kontrolach. Osoby z komisji muszą mieć dostęp do tych samych lokali i tych samych dokumentów, do których mają dostęp pracownicy polskich służb kontrolnych, i co ważne, choć dla nas restrykcyjne, w przypadku Polski okres archiwizowania dokumentów wynosi pięć lat, a w państwach starej Unii tylko trzy.

Przedstawiam tych kilka myśli i poddaję je pod rozwagę pani minister finansów oraz wszystkich, którzy mało roztropnie albo zbyt pochopnie decydują się na pozyskiwanie środków z Unii Europejskiej.

* * *

Senator Czesław Żelichowski złożył pięć oświadczeń:

Pierwsze oświadczenie kieruję do ministra gospodarki Tomasza Wilczaka i wiceministra skarbu państwa, pana Piotra Rozwadowskiego.

Kontrakty wieloletnie, długoterminowe na dostawę energii elektrycznej były podpisywane przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, czyli przed podpisaniem traktatu akcesyjnego. Teraz dla polskiej gospodarki, dla polskiej energetyki stanowi to tak naprawdę dość duży problem. Nie chodzi o fakt podpisania kontraktów długoterminowych, lecz fakt niezgłoszenia do Komisji Europejskiej podpisania tych umów. Z tego, co rozumiem, gdyby nastąpiło takie zgłoszenie, to byłaby możliwość, aby Komisja Europejska czy Unia Europejska zaakceptowała fakt istnienia takich umów, czyli można by rozpocząć negocjacje, inaczej mówiąc, ująć tę pomoc publiczną w traktacie akcesyjnym.

W związku z tym, że obecnie dla polskiej energetyki i dla polskiej gospodarki stało się to bardzo poważnym problemem, z tego, co powiedział przedstawiciel rządu na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej, omawiając Program dla elektroenergetyki, wynika, że wielomiliardowym, zapytuję, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec tych przedstawicieli rządu, którzy nie zgłosili kontraktów długoterminowych do Komisji Europejskiej. Z tego, co rozumiem, może to nosić znamiona naruszenia prawa - zaniedbania polskich interesów. W tej sytuacji bardzo proszę o objęcie nadzorem przedmiotowej sprawy.

Kolejne oświadczenie kieruję do ministra spraw wewnętrznych i administracji, pana Ludwika Dorna.

Podczas minionych Świąt Wielkanocnych policja zatrzymała około dwóch tysięcy kierowców, którzy prowadzili pojazdy pod wpływem alkoholu. W wypadkach zginęły dziesiątki, jeżeli nie setki osób, setki zostały ranne. W tym samym czasie w Irlandii zginęło jedynie jedenaście osób. Stan bezpieczeństwa na polskich drogach budzi coraz większe zaniepokojenie opinii publicznej. Ludzie przygotowani są na to, że władze użyją dużo radykalniejszych środków w celu zwalczania tej plagi.

Proszę o informację, co rząd i ministerstwo zamierzają zrobić w tej sprawie, także w zakresie legislacji. Czy nie czas wprowadzić dużo bardziej drakońskie metody walki z tą plagą, po pierwsze, dożywotnią konfiskatę prawa jazdy, po drugie, konfiskatę samochodu jako narzędzia przestępstwa, po trzecie, bezwzględną karę pozbawienia wolności, choćby kilkudniową, po czwarte, informowanie społeczeństwa o takim przestępcy, choćby poprzez lokalne media na koszt pijanego kierowcy? Środki wydają się być drakońskie, jednakże sytuacja jest wyjątkowa. W tej sytuacji bardzo proszę o objęcie nadzorem przedmiotowej sprawy.

Kolejne oświadczenie kieruję do ministra gospodarki, pana Tomasza Wilczaka i wiceministra skarbu państwa, pana Piotra Rozwadowskiego.

Zapytuję panów, co gospodarka narodowa zyskała na prywatyzacji Elektrowni Połaniec. Elektrownia Połaniec została sprywatyzowana na rzecz belgijskiej firmy Tractabel. Przed prywatyzacją Elektrownia Połaniec osiągała zyski i zatrudniała dwa tysiące trzystu pracowników, a po prywatyzacji przestała przynosić zyski i zredukowano zatrudnienie do pięciuset pracowników. W tej sytuacji bardzo proszę o objęcie nadzorem przedmiotowej sprawy.

Kolejne oświadczenie kieruję do ministra zdrowia, pana profesora Zbigniewa Religi.

Wsłuchując się w opinie środowisk medycznych, chcę podnieść ważką problematykę, wynikającą z przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 22 czerwca 2005 r. w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać pod względem fachowym i sanitarnym pomieszczenia i urządzenia zakładów opieki zdrowotnej.

Zastanowienia wymaga problem nierównego traktowania podmiotów na rynku usług medycznych i podziału ich na te lepsze, mogące stosować programy dostosowawcze, i te gorsze, powstałe po 1 lipca 2005 r., które już nie mają prawa stosować programów dostosowawczych. W moim przekonaniu kwestia umożliwienia przekształceń organizacyjnych w zakładach opieki zdrowotnej, między innymi przez przenoszenie działalności do nowych organizmów przy zachowaniu prawa do stosowania programów dostosowawczych, jeżeli prowadzenie tej działalności przez nowy podmiot odbywa się w obiektach istniejących od wielu lat, staje się sprawą wymagającą pilnego uregulowania w nowelizacji obecnych przepisów.

Kolejne oświadczenie również kieruję do wiceministra gospodarki Tomasza Wilczaka oraz do wiceministra skarbu państwa, pana Piotra Rozwadowskiego.

Program dla elektroenergetyki, który na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej przedstawili reprezentanci rządu, wydaje się w sposób optymalny godzić interesy wszystkich uczestników rynku, to jest klientów, polskiej gospodarki i przedsiębiorstw sektora. Do dnia dzisiejszego praktycznie żaden rząd okresu transformacji gospodarki nie przedstawił takiego programu.

Ale ze względu na to, że strategicznym interesem polskiej gospodarki jest zabieganie o wykorzystanie węgla jako podstawowego surowca energetycznego do produkcji energii elektrycznej w ramach dywersyfikacji paliw pierwotnych w Unii Europejskiej, i ze względu na to, że konieczne jest przeprowadzenie konsolidacji pionowej przedsiębiorstw sektora elektroenergetycznego, tak aby zapewnić możliwość konkurowania z obecnymi w Polsce przedsiębiorstwami zagranicznymi, oraz ze względu na to, że konieczne jest również zapewnienie konkurencji na wewnętrznym rynku energii elektrycznej, powstaje pytanie, dlaczego przedstawiony program nie przewiduje utworzenia dwóch porównywalnych grup o porównywalnych potencjale wytwórczym, rynku klientów końcowych, dostępie do rynków eksportowych, dostępie do rynków i zasobów paliw pierwotnych. Według mnie pozwoliłoby to na zapewnienie konkurencji na rynku wewnętrznym, to znaczy grupy zintegrowane wokół PKE oraz BOT wraz z grupami inwestorów zagranicznych gwarantowałyby właściwy poziom konkurencji. Pozwoliłoby to na zapewnienie konkurencji pomiędzy węglem kamiennym a węglem brunatnym, ponieważ to, o czym pan minister mówił na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej, kiedy użył takiego sformułowania "narodowy champion", jednak opierałoby się na węglu brunatnym. Podmiot, o którym mówimy, Polska Grupa Energetyczna, opierałby się przede wszystkim na węglu brunatnym w sytuacji, gdy zasoby węgla kamiennego wystarczą na ponad dwieście lat, a zasoby węgla brunatnego - na kilkadziesiąt lat, czyli za kilkadziesiąt lat, może to być kwestia jednego pokolenia, Polska będzie miała poważny problem z tym związany.

Po pierwsze, czy ze względu na to, że zasoby węgla kamiennego wystarczą na co najmniej dwieście pięćdziesiąt lat, bezpieczniejsze dla Polski w zakresie elektroenergetyki nie byłoby zdecydowane postawienie na wydobycie i przetwórstwo węgla kamiennego, tym bardziej że wiele państw świata, na przykład Stany Zjednoczone, buduje nowe kopalnie węgla kamiennego?

Po drugie, czy inwestowanie w wydobycie węgla brunatnego w sytuacji, gdy jego zasoby wystarczą na najwyżej pięćdziesiąt lat, nie oznacza dla Polski zwiększenia zagrożenia i potencjalnego uzależnienia się od zewnętrznych dostawców energii elektrycznej?

* * *

 

Senator Mirosława Nykiel wygłosiła oświadczenie następującej treści:

Dzisiaj przyjmowaliśmy ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji, która będzie dotyczyć trzystu przedsiębiorstw. Jak wyraził się pan minister skarbu, będzie to resztówka. I bardzo dobrze. Uważam, że ta ustawa jest i tak spóźniona. Im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej. Ale pragnę zwrócić uwagę na pracowników komercjalizowanych i prywatyzowanych spółek i na ich los.

Chcę państwu powiedzieć o sytuacji, która ma miejsce w Bielsku-Białej, o proteście pracowników firmy K-Tel, który jest efektem złej prywatyzacji TP SA. Ja nie będę przedstawiać dzisiaj państwu historii prywatyzacji TP SA, ale pragnę powiedzieć, że tych pracowników potraktowano jak niepotrzebny, zbędny, ruchomy kapitał, który musi przychodzić ze spółki do spółki w zależności od tego, kto w danym momencie wygra ogłoszony przez TP SA przetarg na usługi serwisowe.

Otóż dzisiaj już szesnasty dzień strajkuje sto pięćdziesiąt sześć osób z ponaddwustuosobowej załogi firmy K-Tel, całe święta strajkowali, dwanaście z nich głoduje.

Poproszono mnie o mediację między zarządem a strajkującymi. Niestety, zarząd spółki K-Tel nie zamierza w ogóle usiąść do stołu negocjacyjnego, ponieważ uważa, że jak wygrał przetarg w grudniu i przyjął pracowników, zapewniając ich słownie... Wtedy pracownicy uwierzyli na słowo, i to był ich błąd, na słowo uwierzyli zarządowi, że mają gwarancję trzyletniego zatrudnienia. Już po kilku miesiącach, trzech czy czterech miesiącach, okazało się, że zarząd przystąpił do restrukturyzacji i załogi, i płac. Otóż chce zwolnić 23% pracowników, a 30% zrestrukturyzować płace, zmniejszając je z 1 tysiąca 700 zł, bo tyle wynosi średnia płaca, do najniższej krajowej, a w pozostałej części uzależniając od niesprecyzowanych kryteriów, między innymi od wpływów z TP SA, jakie firma będzie otrzymywać.

Apeluję zatem do ministra skarbu, który jest odpowiedzialny za prywatyzację i jej efekty - ja wiem, że to nie ten minister, nie to ministerstwo, ale jednak jest jakaś ciągłość w zarządzaniu - i apeluję do Wysokiego Senatu o wsparcie tej załogi.

Dzisiaj miałam kilka rozmów telefonicznych i okazuje się, że zamierzają zaostrzyć swój protest. Od poniedziałku prawdopodobnie wszyscy przystąpią do strajku głodowego. Nie muszę tutaj Wysokiemu Senatowi tłumaczyć, jakie skutki w organizmie pozostawia strajk głodowy. Ludzie są zdeterminowani i proszą o pomoc.

* * *

Senator Zbigniew Szaleniec złożył oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 7 Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach - Górnośląskie Centrum Medyczne już od momentu swojego powstania w 1977 r. był i jest jedną z najlepszych placówek służby zdrowia w Polsce. Dzięki nieustającym staraniom dyrekcji oraz pracowników szpitala poziom i zakres świadczonych usług stale wzrastał. W chwili obecnej jest to jeden z największych i najlepiej wyposażonych ośrodków tego typu w kraju.

Rokrocznie w szpitalu wykonywane są liczne zabiegi i badania pozwalające na uratowanie zdrowia i życia wielu chorych, pochodzących nie tylko z terenu województwa śląskiego. Wykonuje się tu najbardziej skomplikowane zabiegi medyczne, między innymi największą w kraju liczbę zabiegów w zakresie kardiologii inwazyjnej, kardiochirurgii i wszczepień stymulatorów, defibrylatorów serca. Najwyższy poziom świadczonych usług zapewnia wysoko wykwalifikowana i doświadczona kadra najwyższej klasy specjalistów oraz wykorzystanie najnowocześniejszego sprzętu. W Górnośląskim Centrum Medycznym hospitalizowanych jest rocznie dwadzieścia pięć tysięcy pacjentów, a w poradniach specjalistycznych udziela się ponad stu dwudziestu tysięcy porad.

Stąd z ogromnym zaniepokojeniem przyjąłem informację o trudnościach piętrzących się przed personelem i pacjentami tego szpitala. Chroniczny brak środków stał się już codziennością w naszej służbie zdrowia. Jednakże wprowadzenie przez Narodowy Fundusz Zdrowia nowego sytemu rozliczeń w pakiecie świadczeniodawcy może spowodować zupełny paraliż działalności szpitala. Wprowadzone zmiany uniemożliwiają finansowanie wykonanych planowanych świadczeń oraz wydłużają kolejki pacjentów oczekujących na leczenie.

Dzieje się tak, ponieważ nowa wersja programu komputerowego, którego podstawowym zadaniem ma być usprawnienie rozliczenia i ewidencjonowania usług świadczonych przez placówki medyczne, a refundowanych ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia, zakłada, iż po wpisaniu wykonanych świadczeń w danym miesiącu program wybiera do sfinansowania w pierwszej kolejności świadczenia udzielone w trybie nagłym, czyli ratujące życie, a dopiero później, o ile nie przekroczono miesięcznego limitu, stanowiącego 1/12 umowy, pozwala na wprowadzenie do rozliczenia wykonanych świadczeń planowanych. Wykonane przez szpital świadczenia planowane mogą przechodzić na następny miesiąc obrachunkowy, jednak wówczas znów nie zostaną rozliczone w pierwszej kolejności. W rezultacie w Górnośląskim Centrum Medycznym, ośrodku zajmującym się przede wszystkim udzielaniem świadczeń ratujących życie, terminy realizacji zabiegów planowanych mogą być odsunięte w nieskończoność ze względu na niezabezpieczenie dostatecznych środków finansowych. A częstokroć chodzi o bardzo poważne zabiegi, bez których życie pacjentów będzie zagrożone.

Zmiany wprowadzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia są reakcją na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 lipca 2005 r. stwierdzający, że w sytuacji, gdy świadczenie usług dotyczących ratowania życia ludzkiego prowadzi do przekroczenia limitów przyznanych umowami ze świadczeniodawcami, niedopuszczalne jest ograniczanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia dopływu środków na pokrycie tych świadczeń. Stąd zapewne wynika upośledzenie przez fundusz świadczeń nieprowadzących do ratowania życia.

Powstała sytuacja powoduje, że szpital, nie mogąc z oczywistych względów przewidzieć liczby świadczeń ratujących życie, nie posiada jakiejkolwiek możliwości zaplanowania liczby wykonywanych świadczeń innego rodzaju. Oczywiste jest, że zagrozi to zdrowiu, a często i życiu pacjentów.

Problem ten dotyka z pewnością i innych placówek służby zdrowia świadczących usługi ratujące życie. A najbardziej sytuacja ta zagraża pacjentom, dla których często jedynym sposobem uzyskania pomocy będzie znalezienie się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. A przecież Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 68 wyraźnie stanowi: "Każdy ma prawo do ochrony zdrowia". Jak zatem można ograniczać obywatelom dostęp do bezpłatnych świadczeń leczniczych? Przecież od lat króluje pogląd, że w medycynie najistotniejsza jest profilaktyka. Celem służby zdrowia jest nie tylko ratowanie życia ludzkiego w sytuacjach jego zagrożenia, ale przede wszystkim zapobieganie takim sytuacjom. Niesienie pomocy chorym to cel, z którego nie można zrezygnować bez względu na piętrzące się przeciwności.

Stąd w trosce o zdrowie i życie pacjentów wszystkich placówek medycznych w Polsce zwracam się do pana ministra z prośbą o interwencję w przedmiotowej sprawie w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Żelichowskiego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi

Szanowny Panie Ministrze!

Wsłuchując się w opinie środowisk medycznych, chcę podnieść problematykę wynikającą z przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 22 czerwca 2005 r. w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać pod względem fachowym i sanitarnym pomieszczenia i urządzenia zakładu opieki zdrowotnej (DzU z 2005 r. nr 116 poz. 985 z późniejszymi zmianami). Wiem, że już niejednokrotnie ostre wymogi, jakie zostały w tym przepisie określone dla placówek opieki zdrowotnej, były sygnalizowane Panu jako wymagające złagodzenia oraz dostosowania do realiów i możliwości polskiego rynku medycznego.

Przy obecnym poziomie finansowania opieki zdrowotnej trudno jest sprostać rosnącym wymaganiom pacjentów i jednoczesnym poważnym inwestycjom, jakich wymaga większość placówek medycznych, szczególnie tych funkcjonujących od wielu już lat. Okres trzech lat dla placówek lecznictwa ambulatoryjnego i pięciu lat dla placówek szpitalnych wydaje się być bardzo krótki na spełnienie wszystkich wymogów przywołanej wyżej normy prawnej.

Czy sprawa nie powinna być inaczej uregulowana w tym zakresie?

W tej sytuacji bardzo proszę o objęcie nadzorem przedmiotowej sprawy.

Czesław Żelichowski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Szanowna Pani Premier!

Mieszkańcy, samorządy gminne oraz Związek Zawodowy Służby Celnej Województwa Opolskiego są zaniepokojeni zapowiadanymi zmianami i reformą Służby Celnej, w tym likwidacją Izby Celnej w Opolu.

Wyjaśniam, że to z inicjatywy przedstawicieli rządu RP, to jest ministra finansów i wojewody opolskiego w 2004 r. w Opolu utworzono Izbę Celną. Staraniom rządu wyszły naprzeciw samorządy województwa. Najdalej idącą pomoc okazała gmina Opole, która nabyła do gminnego zasobu i następnie nieodpłatnie przekazała nieruchomość położoną w Opolu przy ul. Szpitalnej 3b z przeznaczeniem na siedzibę izby. Na zakup siedziby, spełniającej między innymi wymogi unijne, gmina Opole przeznaczyła środki własne w wysokości 4 milionów 500 tysięcy zł.

Prezydent i Rada Miasta Opole, której wówczas przewodniczyłem, zaufali ówczesnym przedstawicielom rządu. Podejmując tę kosztowną decyzję mieli również na względzie aktywizację gospodarczą naszego regionu. Cel ten miał być osiągnięty między innymi przez poprawę dostępności izby i zapewnienie kompleksowości obsługi administracyjnej przedsiębiorców prowadzących swoją działalność na terenie naszego województwa. Braliśmy wówczas pod uwagę również czynnik ludzki. Ważne więc było stworzenie dobrych warunków pracy Izby Celnej i zachowanie miejsc pracy dla stu pięćdziesięciu osób o wysokich kwalifikacjach zawodowych.

Ze smutkiem donoszę Pani Premier o sygnalizowanych mi planach, które podważają zaufanie do władz rządowych. Pełnych kosztów i strat, jakie towarzyszą dotychczasowym przekształceniom, z uwagi na brak danych, nie potrafię oszacować. Wiem natomiast, co mam myśleć o kolejnych reformach, polegających najpierw na organizacji izby, a za chwilę na jej demontażu. Wiem też, że zmiany dokonywane w tak krótkich odstępach czasu nie pozwalają nam mieć nadziei na stabilizację prawną czy finansową w naszym państwie.

Z wyrazami szacunku
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Premierze!

Zwracam się do Pana z prośbą o ujęcie w planowanej nowelizacji prawa o ruchu drogowym zapisu mówiącego wprost o uprawnieniu straży gminnych do dokonywania kontroli ruchu drogowego przy użyciu tak zwanych fotoradarów.

Gmina Strzelce Opolskie, w trosce o poprawę bezpieczeństwa w swojej gminie, zwróciła się zarówno do Pana Ministra, jak i do mnie z prośbą o uporządkowanie obowiązującego stanu prawnego. Z pisma skierowanego przez Pana Ministra do rzecznika praw obywatelskich wynika, iż uzasadnione jest oczekiwanie uzupełnienia przysługujących strażom gminnym kompetencji kontrolnych przez nowelizację przepisów o ruchu drogowym.

Proszę więc o zainicjowanie zmian w zapisach ustawy - Prawo o ruchu drogowym z 20 czerwca 1997 r. z późniejszymi zmianami oraz rozporządzenia MSWiA w sprawie kontroli ruchu drogowego z 30 grudnia 2002 r. z późniejszymi zmianami.

Sądzę, iż proponowane zmiany w przepisach ułatwią pracę strażom gminnym i poprawią bezpieczeństwo na naszych drogach.

Z wyrazami szacunku
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Proszę Pana Ministra i Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o zajęcie się grobami żołnierzy polskich, które pozostały na terenie Niemiec z lat 1939-1945.

Zdaniem autorów przekazanych mi listów władze Rzeczypospolitej nie wykazują zainteresowania mogiłami polskich żołnierzy, jeńców wojennych i robotników przymusowych z lat II wojny światowej, które znajdują się w blisko sześciuset miejscowościach. Autorzy listów domagają się więc pomocy ze strony władz polskich odpowiedzialnych za upamiętnienie Polaków - ofiar ostatniej wojny.

Z pisma prezesa Stowarzyszenia 1. Polskiej Dywizji Pancernej "Niderlandy" w Bredzie, przekazanego mi przez Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach, wynika, że groby polskich żołnierzy 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka znajdują się w bardzo złym stanie. Na grobach nie ma krzyży nagrobnych, brak oznaczenia oraz pełnych danych żołnierzy. W konsekwencji, mimo ogólnie pozytywnej oceny administrowania cmentarzami przez władze komunalne, zdarzają się przypadki niwelowania grobów, na przykład w miejscowości Freren.

Zgodnie z konwencją genewską z 1949 r. na wszystkich nagrobkach żołnierzy powinny być następujące dane: stopień wojskowy, imię i nazwisko, data urodzenia i zgonu oraz nazwa jednostki wojskowej. Niestety, mimo upływu sześćdziesięciu lat od wojny płyty nagrobne nie mają jednolitej formy i nie zawierają wystarczających danych i oznaczeń. Z listów wynika, że strona niemiecka nie otrzymała też dokumentacji, którą rada OPWiM posiada.

W załączeniu przekazuję kopie korespondencji, w której zawarte są wnioski z wizytacji grobów żołnierzy polskich w Niemczech.

Z wyrazami szacunku
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Lisieckiego, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza:

Szanowny Panie Premierze!

Po przystąpieniu Polski do Wspólnoty Europejskiej wielu rolników uzyskało możliwość skorzystania z renty strukturalnej. Warunki nabycia prawa do rent strukturalnych zostały uregulowane w przepisach rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 30 kwietnia 2004 r. w sprawie szczegółowych warunków i trybu udzielania pomocy finansowej na uzyskiwanie rent strukturalnych objętych planem rozwoju obszarów wiejskich (DzU nr 114, poz. 1191 ze zmianami). Jednym z podstawowych warunków jest ukończenie pięćdziesięciu pięciu lat.

Coraz częściej spotykamy się z sytuacją, gdy jeden z małżonków po otrzymaniu renty strukturalnej umiera. Zgodzi się Pan ze mną, Panie Premierze, że tych przypadków z biegiem czasu będzie coraz więcej. Przepisy wskazanego rozporządzenia przewidują przyznanie renty strukturalnej także małżonkowi zmarłego rolnika uprawnionego do renty strukturalnej. Wymaga się w nich jednak również spełnienia warunku ukończenia pięćdziesięciu pięciu lat, a niejednokrotnie zdarza się, że tego wymogu osoby zainteresowane nie spełniają. Mogą one w takiej sytuacji wystąpić do oddziału KRUS o przyznanie rodzinnej renty rolniczej, ale po przyznaniu renty przez KRUS nie ma już możliwości przejścia na rentę strukturalną po ukończeniu pięćdziesięciu pięciu lat. Należy podkreślić, że renty z ubezpieczenia społecznego generalnie są zdecydowanie niższe od rent strukturalnych.

Szanowny Panie Premierze, zwracam się do Pana z niniejszym oświadczeniem, aby przez Pana i Radę Ministrów została rozważona możliwość takiej zmiany przepisów, żeby osoby po ukończeniu pięćdziesięciu pięciu lat mogły ponownie być uprawnione do świadczeń renty strukturalnej.

Zgadzając się z przytoczonym postulatem, zwracam się do Pana Premiera o zajęcie stanowiska i podjęcie działań w tej sprawie.

Z poważaniem
senator Bogdan Lisiecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Wacha, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Panie Ministrze!

Budowa i otwarcie nowej autostrady A4 biegnącej przez województwo opolskie było ważnym przedsięwzięciem w naszym regionie. Nasze województwo jest jedynym, gdzie plan budowy autostrad został już zrealizowany w całości.

Szerokie działania promocyjne regionu, terenów inwestycyjnych i zabytków znajdujących się w najbliższym sąsiedztwie autostrady pokazały szereg korzyści i możliwości rozwoju Opolszczyzny. Autostrada powinna wnosić kluczowy wkład w pozyskiwanie nowych inwestorów i powinna być motorem napędowym dalszych działań.

Aby skoncentrować się na promocji terenów przy autostradzie i aktywować zainteresowane rozwojem tych terenów gminy oraz powiaty, stworzono na bazie samorządów Stowarzyszenie Samorządowe A4. Dotychczas stowarzyszenie to zainicjowało umieszczenie w pasie autostrady oznakowania najciekawszych zabytków Opolszczyzny oraz tablic informacyjnych o całym województwie na funkcjonujących Miejscach Obsługi Podróżnych (MOP).

Jesteśmy przeciw wprowadzeniu bramkowego systemu opłat i zdecydowanie opowiadamy się za wprowadzeniem systemu winiet o zróżnicowanym okresie ważności. Przedstawiamy następujące argumenty.

Instalacja systemu bramek poboru opłat niewątpliwie będzie ogniwem zmniejszającym ruch na A4. Region mocno ucierpi, gdy zmaleje ruch autostradą, na której zaczną obowiązywać opłaty przy wjeździe na dany odcinek trasy. W celu ominięcia bramek znaczna część podróżnych będzie korzystała z dróg lokalnych, co wiąże się ze znacznym zwiększeniem nakładów finansowych na remonty, a co za tym idzie nastąpi szybsza ich dewastacja oraz zwiększy się zanieczyszczenie środowiska naturalnego, o które dbaliśmy latami. A zmniejszenie ruchu na autostradzie A4 może zniechęcić przyszłych inwestorów do inwestowania w dalszy rozwój stref ulokowanych w pasie autostrady.

Takie państwa jak Austria, Czechy czy Słowacja już dawno zrozumiały, iż wygodniejszy, tańszy i bardziej wydajny jest system winiet. Można powiedzieć, że system ten działa prawie bezobsługowo, gdyż kierowcy nie muszą tłoczyć się w kolejce aut oczekujących na autostradzie do punktu kasowego, lecz wygodnie kupują winiety w sklepach czy na stacjach benzynowych. System ten jest znacznie tańszy i bezpieczniejszy.

Zatem proszę Pana Ministra o ponowną wnikliwą analizę wprowadzanego systemu poboru opłat za użytkowanie autostrady A4, a korzyści płynące z systemu winiet z pewnością będą najlepszym argumentem.

Z wyrazami szacunku
Piotr Wach

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Wacha, skierowane do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej:

Pani Minister!

W imieniu mieszkańców województwa opolskiego wyrażam zaniepokojenie, a nawet sprzeciw w związku z planem obniżenia środków finansowych przeznaczonych dla województwa opolskiego w ramach realizacji Regionalnych Programów Operacyjnych (RPO) w latach 2007-2013.

Pierwszym powodem jest to, że w ostatniej wersji projektu Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia (NSRO) środki przeznaczone na RPO zostały obniżone do około 16 miliardów euro, czyli o ponad 2 miliardy euro mniej w stosunku do planowanej wcześniej alokacji środków dla regionów.

Krok ten jest mocno dyskusyjny, bo jak wskazuje praktyka realizacji zadań finansowanych z ZPRR, w obecnym okresie programowania regiony radzą sobie lepiej z realizacją i rozliczaniem funduszy pomocowych niż z programami sektorowymi kontraktowanymi centralnie - patrz opisywany w prasie przykład programu sektorowego dotyczącego modernizacji infrastruktury transportowej kraju. Jest jasne, że nowa ustawa o zamówieniach publicznych poprawi sytuację w tym zakresie, jednak przewaga umiejętności i skuteczności regionów w rozeznaniu potrzeb i zdolności do realizacji programów rozwojowych jest widoczna.

Drugim, jeszcze istotniejszym dla nas problemem jest sytuacja województwa opolskiego. W wyniku przesunięć limitów środków pomocowych w ramach RPO dla pięciu najbiedniejszych regionów kraju obniżenie planowanych kwot na realizację programu RPO dla województwa opolskiego wyniosłoby blisko 60 milionów euro w okresie 2007-2013.

Przeciwko takiemu przesunięciu protestuję, przedstawiając następujące argumenty.

Województwo opolskie jest kolejnym województwem po pięciu objętych preferencją finansowania na liście ubogich regionów kraju. Województwo nasze ma także niską dynamikę wzrostu PKB, a więc wymaga istotnego wsparcia rozwojowego z funduszy pomocowych. Województwo opolskie dobrze radzi sobie z realizacją programów trwającego obecnie ZPRR. Znajduje się po środku listy województw w zakresie transferów finansowych dokonanych z Brukseli do Polski, a lista wniosków przedstawionych do konkursów o finansowanie z ZPRR lokuje nas w czołówce województw. Województwo opolskie ma stosunkowo duży odpływ ludzi, szczególnie młodzieży, do pracy za granicą, głównie w ramach swobody gospodarczej i zatrudnieniowej stworzonej przez system prawny UE. Wynika to z braku dostatecznej liczby miejsc pracy na miejscu i istnienia tradycji szukania zatrudnienia poza granicami kraju, która ukształtowała się już przed wstąpieniem Polski do UE. Stąd należy usilnie pracować nad podniesieniem konkurencyjności i atrakcyjności regionu dla ludzi młodych, czemu będą służyć dobrze inwestowane środki pomocowe w ramach RPO realizowanego w województwie opolskim.

W konkluzji wnoszę do Pani Minister o ponowne rozpatrzenie alokacji środków na zwiększoną realizację RPO w pięciu najbiedniejszych regionach kraju kosztem województwa opolskiego i utrzymanie lub zwiększenie finansowania w naszym regionie przez przesunięcie środków z programów realizowanych centralnie na rzecz większego finansowania RPO.

Preferencje dla regionów najbiedniejszych mogą być realizowane, moim zdaniem, nie poprzez redukcję planowych środków dla pozostałych województw, ale właśnie przez przesunięcie środków z programów prowadzonych centralnie na rzecz powiększonego finansowania RPO.

Warto rozważyć i przeprowadzić taką korektę projektu Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia.

Z wyrazami szacunku
Piotr Wach

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Mazurkiewicza, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza, do ministra środowiska Jana Szyszki oraz do ministra gospodarki Piotra Woźniaka:

Przekazuję na Państwa ręce opracowane projekty zmian w prawie dotyczącym ochrony środowiska, a w szczególności gospodarki odpadami, w celu dalszego ich wykorzystania. Zebrany materiał dowodzi różnic w obowiązujących przepisach. Materiał ten powstał w oparciu o analizy przeprowadzone przez firmy działające na polskim rynku. Celem jest ochrona środowiska, zwiększenie dochodów państwa oraz rozwój polskiej gospodarki.

W przekazanym materiale wskazuję na trzy ważne aspekty związane z prawidłowym postępowaniem z olejami odpadowymi - odpad niebezpieczny.

Po pierwsze: ochrona środowiska. Olej odpadowy jest jednym z odpadów niebezpiecznych. Ze względu na swoje cechy jest odpadem szczególnie "trudnym", a przez to wymagającym roztropnego i konsekwentnego postępowania z nim na wszystkich etapach, które mają doprowadzić do możliwego na dzień dzisiejszy zminimalizowania powstających z jego powodu zagrożeń dla ludzkiego zdrowia i stanu środowiska. Przede wszystkim z tych względów powinno się dążyć do zebrania i zagospodarowania wszystkich olejów odpadowych, niezależnie od przypisanego im numeru PKWiU i źródła pochodzenia.

Po drugie: aspekty ekonomiczne. Prawidłowo kształtowane prawo powinno eliminować takie rozwiązania, które w sposób nieuzasadniony powodują uszczuplenie wpływów do budżetu państwa oraz zwiększają koszty społeczne gospodarki olejami odpadowymi. Niezrozumiałe jest wprowadzenie przepisów, które powodują korzystanie z ulgi akcyzowej przez przedsiębiorców produkujących oleje smarowe z zastosowaniem zregenerowanych baz olejowych wytworzonych poza krajem, a dodatkowo pozwalają bez powodu finansować miejsca pracy w innych krajach. Obecne rozwiązania powodują nieuzasadniony wzrost kosztów finansowych zbiórki i zagospodarowania olejów odpadowych, a głównym beneficjentem systemu jest wytwórca odpadu, który zamiast partycypować w kosztach wykonania obowiązku odzysku i recyklingu, żąda za jego przekazanie ponad 50% całości obciążeń finansowych.

Po trzecie: aspekty gospodarcze, strategiczne, związane z ochroną środowiska. Wytworzenie 1 t bazy olejowej potrzebnej do produkcji olejów smarowych z ropy naftowej wymaga w stosunku do wytworzenia takiej samej ilości i jakości bazy z olejów odpadowych trzykrotnie większego zużycia energii i emisji do atmosfery 3 tysięcy 200 kg dwutlenku węgla, w drugim przypadku jest to tylko 800 kg. Ponadto z 1 t ropy naftowej uzyskuje się około 150 kg olejów bazowych, a z 1 t olejów odpadowych zbieranych selektywnie około trzy, cztery razy więcej. Chodzi też o ochronę nieodnawialnych źródeł energii, ropy naftowej, której Polska jest importerem. Poza tym w przypadku szoków naftowych oleje odpadowe są alternatywnym źródłem produkcji baz olejowych, a tym samym środków smarowych dla gospodarki narodowej.

Proszę Pana Premiera oraz Panów Ministrów o szczegółowe ustosunkowanie się do przedłożonych propozycji i podjęcie merytorycznej dyskusji lub też uwzględnienie proponowanych zmian.

Z poważaniem
senator RP
dr Andrzej T. Mazurkiewicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Łuczyckiego, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka oraz do prezesa Polskich Kolei Państwowych Andrzeja Wacha:

Szanowny Panie Ministrze! Szanowny Panie Prezesie!

Zaniepokojony docierającymi do mnie informacjami zwracam się do Panów z pytaniem o plany spółki PKP Przewozy Regionalne w zakresie obsługi pociągami pospiesznymi połączeń na trasie Warszawa - Radom - Kielce - Kraków.

Z informacji, jakie do mnie docierają, wynika bowiem, że w tworzonym właśnie nowym rozkładzie jazdy, który ma obowiązywać od grudnia 2006 r., planowane jest dalsze ograniczenie liczby połączeń pospiesznych na trasie Warszawa - Radom - Kielce - Kraków, na której już dziś liczba pociągów pospiesznych jest niewystarczająca. Obecnie między Warszawą a Radomiem i Kielcami kursuje zaledwie siedem stałych pociągów pospiesznych dziennie. W nowym rozkładzie liczba ta miałaby spaść do pięciu, przy czym odjazd ostatniego pociągu z Warszawy Centralnej w kierunku Radomia miałby być o godzinie 16.55! Z kolei między Krakowem a Kielcami i Radomiem liczba stałych pociągów pospiesznych to sześć na dobę, zaś w nowym rozkładzie cztery na dobę. Ostatni pociąg pospieszny z Krakowa w kierunku Kielc ma odjeżdżać o godzinie 16.05.

Jest to działanie niezrozumiałe i wysoce niepokojące, zważywszy na duże natężenie ruchu pasażerskiego w powyższych relacjach. Tym bardziej zastanawia fakt, że w tym samym czasie liczba pociągów pospiesznych na innych trasach rośnie. I tak w relacji Warszawa - Lublin planowanych jest dziesięć pociągów dziennie, w relacji Warszawa - Białystok planowanych jest osiem pociągów dziennie w cyklu co dwie godziny, w relacji Warszawa - Siedlce planowanych jest osiem pociągów dziennie oraz dwa dodatkowe w weekendy, w relacji Warszawa - Bydgoszcz planowanych jest osiem pociągów dziennie, w relacji Warszawa - Częstochowa planowanych jest pięć pociągów dziennie, w relacji Warszawa - Olsztyn planowane są cztery pociągi. Co więcej, według mojej wiedzy potoki pasażerskie w relacji Warszawa - Radom - Kielce nie są mniejsze niż w przypadku każdej z wymienionych powyżej relacji, a w stosunku do niektórych nawet znacząco większe.

Znamienny ponadto jest fakt, iż planowane jest zlikwidowanie ostatniego bezpośredniego połączenia, jakie jeszcze pozostało, z Warszawy do Rzeszowa i Przemyśla przez Radom. W poprzednich rozkładach jeżdżące do niedawna przez Radom i Skarżysko-Kamienną pociągi "San" i "Solina" zostały skierowane trasą przez Lublin - ponownie, mimo znacząco mniejszych potoków pasażerskich -  i odcięto przy tym od komunikacji pospiesznej obszar od Skarżyska-Kamiennej przez Starachowice, Ostrowiec Świętokrzyski i Sandomierz do Stalowej Woli. Obecnie planowane jest wyeliminowanie ostatniego pozostałego bezpośredniego połączenia Radomia i Kielc z Bieszczadami - pociągu "Wetlina", który w nowym rozkładzie ma również jechać przez Lublin pod nową nazwą "Wisłok".

Powyższe działania dziwią jeszcze bardziej w świetle planowanych przez państwo inwestycji w modernizację infrastruktury kolejowej. I tak w strategicznych planach modernizacji infrastruktury kolejowej na lata 2007-2013 została ujęta modernizacja linii nr 8 Warszawa - Kielce - Kraków (materiały PKP PLK z 5 kwietnia bieżącego roku). Ponadto w planach Regionalnej Dyrekcji PKP PLK w Lublinie, w materiałach prezentowanych w Kielcach na spotkaniu 3 marca bieżącego roku uwzględniona została gruntowna modernizacja linii nr 25 Skarżysko - Sandomierz. W ustawie budżetowej na 2006 r. zapisano 10 milionów zł na I etap modernizacji linii kolejowej nr 71 Rzeszów - Ocice, która ma stanowić fragment modernizowanego najkrótszego i najszybszego połączenia Rzeszowa i całej Polski południowo-wschodniej z Warszawą przez Tarnobrzeg, Sandomierz, Skarżysko-Kamienną i Radom.

Wszystkie wymienione inwestycje mają na celu znaczące skrócenie czasu podróży i poprawienie skomunikowania regionów. Pytanie tylko, czy te ze wszech miar zasadne i konieczne inwestycje w infrastrukturę będą miały szansę komukolwiek służyć. Czy ktokolwiek będzie wówczas jeszcze podróżował koleją na tych trasach, gdy przy tak planowanych zmianach w rozkładach jazdy, jak opisane wyżej, myślę o braku zadowalającej obsługi relacji Radom - Warszawa dla tysięcy podróżnych dziennie, całkowitym odcięciu regionu doliny rzeki Kamiennej od bezpośredniego kolejowego połączenia z centrum Polski, większość pasażerów wybierze inne środki transportu? Już dziś widać dynamiczny rozwój prywatnego transportu autobusowego, z powodzeniem przejmującego od kolei większość pasażerów na tych liniach.

Należy wspomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii. Spółka PKP PR korzysta z dofinansowania publicznego do obsługi połączeń międzywojewódzkich. Dofinansowanie to ma na celu pokrycie ewentualnych strat, jakie te przewozy mogą generować. W zamian za to przewozy te powinny być zorganizowane w sposób optymalny, uwzględniający interes publiczny. Jak jednak pokazują opisane tu przykłady, działań tych, chociażby na przykładzie linii Warszawa - Radom - Kielce - Kraków, ewidentnie zaniedbywanej w porównaniu z innymi relacjami, a także nieoptymalnego skomunikowania całych regionów radomskiego i kieleckiego z resztą kraju, jest to Polska południowo-wschodnia i Polska północno-zachodnia, w żadnym razie nie można nazwać optymalnymi.

Polityka transportowa państwa, w tym w szczególności polityka w zakresie transportu kolejowego, od lat budzi istotne wątpliwości. Wątpliwości te potęgują jeszcze bardziej opisane powyżej zjawiska, których elementem są planowane zmiany w rozkładach jazdy.

Biorąc pod uwagę powyższe, będę wdzięczny za informację, jakie są plany spółki PKP PR w odniesieniu do trasy Warszawa - Radom - Kielce - Kraków, a ogólnie w odniesieniu do skomunikowania regionu radomskiego i regionu kieleckiego z resztą kraju. Jak faktycznie ma wyglądać planowany nowy rozkład jazdy?

Przy tej okazji będę wdzięczny za informację dotyczącą planów przywrócenia połączeń pasażerskich na trasie Lublin - Radom - Łódź. Połączenia te zostały zawieszone kilka lat temu i mimo licznych wniosków ze strony władz samorządowych regionu radomskiego, lubelskiego i łódzkiego nadal nie zostały przywrócone. Według informacji PKP PR planowane jest przywrócenie jednego pociągu pospiesznego dziennie w relacji Lublin - Radom - Łódź, jednak jest to wysoce niewystarczające. W praktyce połączenia Lublin - Łódź realizowane są dziś dłuższą trasą przez Warszawę, natomiast Radom, Kielce i cały region zostały odcięte od bezpośrednich połączeń z północno-zachodnią Polską (Poznań, Bydgoszcz, Toruń, Szczecin). Zasadne jest pytanie, dlaczego połączenia Lublin - Łódź, Lublin - Poznań czy Lublin - Wrocław nie mogą być realizowane przez Radom i Tomaszów Mazowiecki.

Jakie są powody kasowania połączeń z Warszawy do Przemyśla i Rzeszowa przez Radom i Skarżysko-Kamienną i przenoszenia ich na rzecz linii Warszawa - Lublin? Będę wdzięczny za udostępnienie aktualnych danych o potokach podróżnych na tych trasach?

Licząc na szybką odpowiedź oraz zdecydowane działanie z uwagi na upływający w najbliższych dniach termin zgłaszania rozkładów jazdy na sezon 2006/2007,

pozostaję z poważaniem,

Senator RP
Andrzej Łuczycki


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu