Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu
Oświadczenia
Po wyczerpaniu porządku 7. posiedzenia Izby senator Ewa Tomaszewska wygłosiła następujące oświadczenie:
W dniu wczorajszym, 15 marca, odbyło się plenarne posiedzenie Komisji Spraw Socjalnych, Zdrowia i Rodziny Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Wśród innych tematów istotną kwestią było rozważenie rozszerzenia implementacji zrewidowanej Europejskiej Karty Socjalnej wśród państw należących do Rady Europy.
* * *
Senator Czesław Ryszka złożył oświadczenie następującej treści:
Mam dwa oświadczenia. Jedno wygłoszę, a drugie złożę do protokołu.
Moje oświadczenie kieruję do ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego. Rzecz dotyczy problemów oświaty polonijnej w Niemczech, a konkretnie gwarancji prawnych dla nauczania języka polskiego w tym kraju.
Na początek chciałbym przypomnieć, że w traktacie polsko-niemieckim z 17 czerwca 1991 r., przedłużonym w 2001 r. na lata następne, zapisano prawo do zachowania i pielęgnowania własnej tożsamości narodowej, kulturowej i religijnej, w tym dostępu do nauczania języka kraju pochodzenia. Jednak nawet najpiękniej brzmiące paragrafy umów międzynarodowych, niewypełnione treścią i nieuzupełnione przepisami wykonawczymi, pozostają tylko martwą literą.
Konkretnie jest tak, że Polacy w Niemczech, nazwani w traktacie polską grupą etniczną, już od początku postawieni zostali w dużo trudniejszej sytuacji niż mniejszość niemiecka w Polsce. Prawa mniejszości chronią bowiem przepisy prawa międzynarodowego, natomiast za prawa grup etnicznych odpowiada kraj osiedlenia się tej grupy. Oznacza to, że za realizację zapisów traktatowych dotyczących praw polskiej grupy etnicznej w Niemczech odpowiada rząd niemiecki, a na rządzie polskim jako stronie, która podpisała traktat, spoczywa obowiązek kontroli realizacji postanowień i dopominania się o realizację podpisanych umów.
Nasz kraj natychmiast po podpisaniu traktatu przystąpił do jego realizacji. Stosowne ustawy i przepisy wykonawcze wydał minister edukacji narodowej już we wrześniu 1991 r. oraz w marcu 1992 r. Na ich podstawie państwo polskie od czternastu lat udziela mniejszości niemieckiej wszelkiej możliwej pomocy. Organizacje mniejszości niemieckiej mogą ubiegać się o środki finansowe między innymi w Ministerstwie Kultury oraz w ministerstwie edukacji i ministerstwie dziedzictwa narodowego. Państwo polskie przekazuje rocznie na rzecz mniejszości niemieckiej kwotę rzędu 3,5 euro, w tym ponad 3 miliony euro na szkolnictwo mniejszości niemieckiej; blisko 60 tysięcy euro na zakup podręczników, przekazywanych bezpłatnie do szkół, 65 tysięcy euro na imprezy społeczno-kulturalne oraz 100 tysięcy euro na wydawanie czasopism mniejszości niemieckiej. Ponadto wielkość dotacji przewidzianej w Ministerstwie Kultury na projekty mniejszości niemieckiej jest rzędu około 220 tysięcy euro. Około 10% wymienionej kwoty zostaje przeznaczone na projekty kulturalno-oświatowe dla dzieci i młodzieży.
A jakie pieniądze dają niemieckie władze do dyspozycji polskiej grupie etnicznej? Na szczeblu federalnym jest to około 200 tysięcy euro rocznie, jednak w ramach wymienionej kwoty nie mogą być finansowane projekty obejmujące nauczanie języka polskiego. Twierdzi się, że wspieranie nauczania języka polskiego jest w kompetencji odpowiednich ministerstw krajów związkowych Republiki Federalnej, te jednak bardzo często zachowują się tak, jakby postanowienia traktatów w sprawie wspierania działań dla zachowania języka polskiego ich nie dotyczyły. Władze krajów związkowych wspierają finansowo naukę języka polskiego jako ojczystego dla około dwóch tysięcy trzystu dzieci w publicznych szkołach, w tym dla tysiąca dziewięciuset dzieci w Nadrenii-Westfalii oraz wspierają kwotą około 20 tysięcy euro Polską Macierz Szkolną i Towarzystwo Szkolne "Oświata", prowadzące naukę dla około sześciuset dzieci. Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech, prowadzące naukę przedmiotów ojczystych dla około dwóch tysięcy pięciuset dzieci, nie otrzymuje żadnego wsparcia finansowego od władz federalnych lub landowych. Jednym zdaniem: dysproporcje w finansowaniu w Polsce i w Niemczech są aż nadto widoczne.
Może nie będę już dalej czytał tego oświadczenia, natomiast chciałbym, żeby ono się znalazło w całości w sprawozdaniu.
Konkludując, powiem, że byłoby sprawą nieodzowną, aby właśnie w Roku Języka Polskiego - ogłoszonym przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej - Panowie Ministrowie, a także inni członkowie rządu polskiego, ambasad i konsulatów zwrócili uwagę w rozmowach z odpowiednimi władzami w Niemczech na problem nauczania języka polskiego w tym kraju. Do tej pory jedynym głównym sojusznikiem tej sprawy w Polsce jest Stowarzyszenie "Wspólnota Polska".
Na potrzeby kontaktu podaję dokładne adresy, z kim trzeba się w Niemczech skontaktować w tych sprawach.
* * *
Senator Zbigniew Rau wygłosił oświadczenie następującej treści:
Moje oświadczenie kieruję do ministra ochrony środowiska, pana profesora Jana Szyszki.
Proszę pana ministra o zainteresowanie się sprawą zasad i kosztów udostępniania danych zbieranych przez instytucje finansowane ze środków publicznych, a podlegające Ministerstwu Ochrony Środowiska. Mam na myśli takie instytucje, jak inspektoraty ochrony środowiska oraz Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
W krajach Unii Europejskiej instytucje zbierające dane publiczne są zobowiązane do prezentacji zebranych informacji darmowo na stronach internetowych danej instytucji lub za symboliczną opłatą, przykładowo, przygotowanie wybranych danych za nośnik. Właśnie takie formy udostępniania danych realizują inspektoraty ochrony środowiska w odniesieniu do informacji o środowisku na podstawie art. 19-30 ustawy - Prawo ochrony środowiska. Przykładowo: uzyskanie na płycie CD pakietu danych o warunkach meteorologicznych, w tym kilku parametrów, i o stanie zanieczyszczenia powietrza kilkoma rodzajami zanieczyszczeń, dane za jeden rok z pomiarów wykonanych na siedmiu stacjach pomiarowych, pomiary codzienne, całodobowe, wyniki uśrednione w układzie godzinowym - łącznie to ponad sześćset tysięcy zapisów liczbowych - kosztuje zaledwie około 100 zł. A jednocześnie dane o środowisku atmosferycznym, takie jak warunki pogodowe z lat ubiegłych, dane zbierane przez służby Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej udostępniane są po niebotycznych kosztach, od 4 do 5 zł za liczbę. W praktyce bardzo to utrudnia, a w niektórych wypadkach wręcz uniemożliwia realizację prac naukowych, w tym także prac badawczych realizowanych w ramach grantów badawczych zamawianych przez Ministerstwo Środowiska. Przykładem jest grant dotyczący ekstremalnych zdarzeń meteorologicznych w Polsce na tle globalnych i regionalnych trendów klimatycznych, wykonywany przez kilka uniwersytetów i instytutów.
Rażące zróżnicowanie zasad i kosztów udostępniania informacji zbieranych przez instytucje funkcjonujące dzięki środkom publicznym nie wydaje się uzasadnione. Ułatwiono niektórym instytucjom, nie tylko tym podanym w moich przykładach, zdobywanie pozycji monopolistycznej. Umożliwia się także uzyskiwanie niezależnych zysków ze sprzedaży informacji, za zbieranie których podatnicy już zapłacili poprzez budżet państwa.
Bardzo proszę zatem pana ministra o rozważenie zasadności dotychczasowych regulacji udostępniania tych danych.
* * *
Senator Paweł Michalak złożył oświadczenie następującej treści:
Oświadczenie swoje kieruję do pana Wojciecha Jasińskiego, ministra skarbu państwa, oraz pana Krzysztofa Jurgiela, ministra rolnictwa i rozwoju wsi.
Zwracam się do panów ministrów o przeanalizowanie opisanej sytuacji i podjęcie stosownych kroków, z inicjatywą zmiany prawa włącznie.
Problem dotyczy dostępności ziemi z zasobu Skarbu Państwa, będącej w dyspozycji Agencji Nieruchomości Rolnych.
Według uzyskanych od rolników informacji w gminie Świdwin w kompleksie Łęgi na przetargach wylicytowano, po wpłaceniu wadium po około 100 tysięcy zł, dwa kompleksy: jeden, 98 ha mniej więcej po 12 tysięcy zł za 1 ha, panu K., pracownikowi firmy Agro Brusno - własne gospodarstwo tego pana to 4 ha - i drugi, 80 ha po 13 tysięcy za 1 ha, panu L., innemu pracownikowi firmy Agro Brusno, który ma własne gospodarstwo obejmujące 13 ha, a na dwa tygodnie przed przetargiem wydzierżawił ziemię od agencji. W obu przypadkach, zgodnie z warunkami przetargu, obowiązywała płatność gotówką, odpowiednio 1 milion 200 tysięcy i 1 milion zł, przed podpisaniem umowy.
Dodam tylko, że firma Agro Brusno ma w pobliżu 7 tysięcy ha ziemi.
W warunkach przetargu wpisano: brak możliwości ubiegania się o rozłożenie ceny sprzedaży na raty.
Jeżeli sobie przypomnimy dzisiejszą dyskusję o dochodowości gospodarstw rolnych - a mówiliśmy tam, że to jest rzędu 300 zł z 1 ha - to rodzi się zasadnicza wątpliwość. Czy nie należałoby zbadać, czy oto nie mamy do czynienia ze spekulacyjnym kupnem ziemi?
Zaraz będą inne ważne pytania.
W ustawie o kształtowaniu ustroju rolnego z dnia 11 kwietnia 2003 r. definicja rolnika indywidualnego jest taka: zamieszkały w gminie. Ale w praktyce potwierdza się to tylko zameldowaniem, a nie na przykład prowadzeniem tam interesów życiowych. Tak mamy w wyroku sądu III/CRN 53/75. W przetargu mogą uczestniczyć rolnicy posiadający gospodarstwo w gminie, a w praktyce wystarcza dzierżawa, by spełnić ten warunek.
I pytania.
Jaką politykę prowadzi agencja, ogłaszając przetarg, w którego warunkach wymaga płatności gotówkowych? Drastycznie pogarsza to na starcie pozycję rolników, którzy przegrywają z powodu braku środków finansowych. Tym bardziej że procedura gwarancji bankowych jest tak długa, a oferowana wielkość kredytów na hektar nie pokrywa wylicytowanej ceny ziemi, co wielu, szczególnie młodym rolnikom, zamyka możliwość rozwijania gospodarstwa.
Ustawa o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa w art. 6 mówi, że należy tworzyć oraz poprawiać strukturę obszarową gospodarstw rodzinnych. Czy polityka bezwzględnego pozyskiwania wpłaty gotówkowej wynika li tylko ze wskazań ministra, czy też jest to polityka Agencji Nieruchomości Rolnych?
Taka polityka sprawia, że zasadne jest przeniesienie wszystkich kompetencji do resortu rolnictwa i rozwoju wsi, bo tam, mam nadzieję, jest większa szansa prowadzenia polityki gospodarowania nieruchomościami rolnymi zgodnie z duchem ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego.
Rodzi się też inne pytanie. Czy wymienione przepisy ustawy, mające konstytucyjnie gwarantować rozwój gospodarstw rodzinnych, są dziurawym sitem tam, gdzie chodzi o dopuszczanie uprawnionych do przetargów?
Analizując ustawy, dojrzałem jeszcze jedną nieprawidłowość. W art. 10 ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami mówi się o radzie nadzorczej składającej się z przewodniczącego i jedenastu członków. Według pktu 4.3 tych przedstawicieli wyłania się spośród kandydatów związanych zawodowo z organizacjami społecznymi, zawodowymi i innymi, a w pkcie 3 art. 10 mówi się o powołaniu czterech członków tych organizacji. Jest to wyraźna niespójność.
Dziś w parlamencie znajduje się projekt ustawy, w którym się proponuje, by Agencja Nieruchomości Rolnych przeszła w gestię ministra rolnictwa. To jest, moim zdaniem, właściwy kierunek, pozwalający poprawić, przez odpowiedzialną politykę, strukturę gospodarstw rolnych. Oczekuję odpowiedzi na pytanie, czy dotychczasowa polityka agencji pod rządami ministra skarbu spełniała te standardy.
* * *
Senator Maria Pańczyk-Pozdziej wygłosiła następujące oświadczenie:
Moje oświadczenie jest w zasadzie listem otwartym do ministra Zbigniewa Religi. Napisałam ten list w imieniu kilkudziesięciu doktorantów Śląskiej Akademii Medycznej.
W obecnej sytuacji masowego odpływu lekarzy specjalistów poza granice naszego kraju priorytetem stać się powinno zatrzymanie młodych, zdolnych i ambitnych lekarzy w Polsce. Osobami takimi są bez wątpienia doktoranci uczelni medycznych. Staną się oni w przyszłości medyczną kadra kierowniczą i będą mieli znaczący wpływ na rozwój naszego społeczeństwa. Ułatwienie im jednoczesnego rozwoju naukowego i zawodowego z pewnością byłoby pozytywne dla kraju.
Dlatego też pragniemy zwrócić uwagę pana ministra na problem legislacyjny dotykający doktorantów. Niekorzystny dla nich zapis w rozporządzeniu ministra zdrowia z dnia 20 października 2005 r. w sprawie specjalizacji lekarzy i lekarzy dentystów, który w rozdziale 5 §14 ust. 3 mówi, że lekarz uczestnik dziennych studiów doktoranckich nie może odbywać specjalizacji w ramach rezydentury, jednoznacznie zakazuje łączenia rezydentury z dziennymi studiami doktoranckimi. Tymczasem akademie medyczne nie mają obowiązku płacenia stypendiów doktoranckich. Płatność taka wynika jedynie z dobrej woli władz poszczególnych uczelni, a środki na tego typu stypendia są wydzielane z własnego budżetu. W przypadku doktorantów Śląskiej Akademii Medycznej stypendia takie nie są wypłacane ze względu na trudności finansowe uczelni. Jednocześnie kierownicy katedr i oddziałów klinicznych nie wykazują inicjatywy w zatrudnianiu doktorantów na zasadach etatowych z racji swoich trudności finansowych.
Zgodnie z opinią prawną Kancelarii Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 13 lutego 2006 r., wydaną na wniosek przewodniczącego senackiej Komisji Zdrowia, senatora Władysława Sidorowicza, prośbę o zmianę wymienionego zapisu w rozporządzeniu ministra zdrowia można uznać za zasadną. Minister zdrowia Marek Balicki, wydając zakaz łączenia rezydentury z dziennymi studiami doktoranckimi, myślał zapewne o zakazie pobierania dwóch świadczeń ze środków budżetowych. Naszym zdaniem, rozwiązaniem zaistniałej sytuacji byłoby zniesienie zakazu łączenia rezydentury z dziennymi studiami doktoranckimi i wprowadzenie jedynie zakazu jednoczesnego pobierania stypendium doktoranckiego i świadczeń z tytułu rezydentury.
Dlatego zwracamy się z wnioskiem o zmianę zapisu w rozporządzeniu ministra zdrowia z dnia 20 października 2005 r. w sprawie specjalizacji lekarza i lekarza dentysty, i zniesienie zakazu łączenia rezydentury z dziennymi studiami doktoranckimi.
Podpisała senator Maria Pańczyk, przewodnicząca samorządu doktorantów Śląskiej Akademii Medycznej. Popierającymi byli: Ewa Małecka-Tendera, rektor Śląskiej Akademii Medycznej, Przemysław Jałowiecki, prorektor do spraw kształcenia, Władysław Sidorowicz, przewodniczący Komisji Zdrowia, senator Rzeczypospolitej, oraz kilkudziesięciu senatorów.
* * *
Senator Dariusz Górecki wygłosił oświadczenie następującej treści:
Oświadczenie swoje kieruję do ministra spraw zagranicznych, pana Stefana Mellera.
Szanowny Panie Ministrze!
W dniu 5 stycznia bieżącego roku odbyło się posiedzenie Senatu, w porządku którego znalazł się punkt dotyczący sytuacji Polaków na Białorusi, referowany przez sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, panią Annę Fotygę. Zadałem wówczas pytanie dotyczące możliwości rozszerzenia zasięgu polskiej telewizji na tereny białoruskie. Pytałem, czy są przeznaczone na ten cel środki, środki finansowe planowane w budżecie państwa. Jednocześnie zwróciłem uwagę na fakt, że rozszerzenie zasięgu polskiej telewizji na tereny białoruskie objęłoby także częściowo tereny litewskie i poprawiło niewątpliwie sytuację Polaków tam zamieszkałych w zakresie dostępu do informacji i dostępu do języka polskiego.
Do mojego zapytania pani minister ustosunkowała się następująco: "Na ten temat, jeśli pan senator pozwoli, chciałabym odpowiedzieć na piśmie".
Ponieważ od tego wydarzenia upłynęło już dwa i pół miesiąca, uprzejmie proszę pana ministra o ustosunkowanie się do podniesionej przeze mnie kwestii.
Z wyrazami szacunku
Dariusz Górecki.
* * *
Senator Ryszard Bender wygłosił następujące oświadczenie:
Swoje pierwsze oświadczenie kieruję do pana senatora Radosława Sikorskiego, senatora z tejże samej ławy senatorskiej, ministra obrony narodowej.
Oto jego treść.
3. Brygada Zmechanizowana imienia Legionów Romualda Traugutta, dyktatora Powstania Styczniowego, stacjonująca w Lublinie i Chełmie ma ulec niebawem redukcji. Odejdzie z niej około dwustu oficerów i żołnierzy, czyli czwarta część jej obecnego stanu. Wieść niesie, że redukcja ma być początkiem likwidacji brygady. Jest to kolejny zamach na lubelskie wojsko. Poprzedni, sprzed dwóch lat, był działaniem rządu SLD. Postkomunistom nie udało się go dokonać, gdyż protestował Lublin i województwo. Czyżby teraz, gdy komunistyczne rządy odeszły w przeszłość, ich pomysł - powolne unicestwianie 3. Brygady imienia Legionów Romualda Traugutta - miał się powieść?
Panie Ministrze, traktuję to zapytanie jako retoryczne. Liczę ja, liczą mieszkańcy województwa lubelskiego, że pan minister do tego nie dopuści. Brygada stacjonująca w Lublinie i Chełmie broni wschodnich rubieży Polski jak niegdyś wschodnich stanic. Brygada służy województwu, będąc tarczą obronną kraju, daje jednocześnie zatrudnienie dużej rzeszy pracowników cywilnych, wzbogaca Lublin i Chełm, wzbogaca województwo.
Nie bez znaczenia jest również imię brygady, imię bohatera narodowego Romualda Traugutta. Jako jeden z biografów dyktatora Powstania Styczniowego, wydawca jego pamiętnika, proszę ministra obrony Rzeczypospolitej Polskiej o nierozformowywanie 3. Brygady, o utrzymanie jej obecnego stanu etatowego.
Drugie oświadczenie kieruję do pana Jerzego Polaczka, ministra transportu i budownictwa.
W Lublinie z wielkim zaniepokojeniem przyjmowana jest informacja, że przewidywane utworzenie w naszym mieście Centrum Ekspedycyjno-Rozdzielczego Poczty Polskiej ulega bezterminowemu zawieszeniu.
Dotąd w kręgach rządowych oraz samorządu, zarówno miasta jak i województwa, możliwość powstania wspomnianego centrum przyjmowano jako ważną i cenną inwestycję dla Polski i Lublina. Miastu i województwu lubelskiemu niezbędne są nowe inwestycje zapewniające nowe miejsca pracy. Bez tej inwestycji Lublin zubożeje, a województwo zmniejszy swoją szansę na metropolitalną pozycję.
Apeluję do pana ministra o utrzymanie Centrum Ekspedycyjnego-Rozdzielczego Poczty Polskiej jako inwestycji przewidzianej w Lublinie. Proszę również o przyśpieszenie decyzji w tej sprawie.
* * *
Senator Władysław Sidorowicz wygłosił oświadczenie następującej treści:
Chciałbym przeprosić państwa, że przeskakuję w kolejności, ale trwa w tej chwili posiedzenie Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, w którym powinienem uczestniczyć. Króciutko wobec tego.
Proszę państwa, swoje oświadczenie kieruję do Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i do pana ministra zdrowia.
Dotyczy ono losu chorych na stwardnienie rozsiane. To choroba, która atakuje od czterdziestu do dziewięćdziesięciu ludzi na sto tysięcy mieszkańców, przewlekła, prowadząca do znacznego okaleczenia, w której leczenie interferonem powstrzymuje rzuty choroby.
Problem polega na tym, że w Polsce dostęp do tej terapii jest bardzo ograniczony - zaledwie 0,81% ludzi ma szansę na taką kurację. I co gorsza, we wprowadzonych zasadach finansowania interferonu nastąpiły zmiany, które budzą sprzeciw stowarzyszeń i rodzin, osób zajmujących się leczeniem tego schorzenia.
W tej sytuacji kieruję do wymienionych wyżej przedstawicieli, czyli do pana Millera i do pana Religi, dziesięć pytań, które próbują ustawić w bardziej sprawiedliwy sposób dostęp do tej kuracji,
Jeszcze raz bardzo państwa przepraszam za tę zmianę kolejności.
* * *
Senator Jadwiga Rudnicka złożyła dwa oświadczenia:
Ja mam dwa krótkie oświadczenia, oba związane są z tym samym tematem. One dotyczą jednostek samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich.
Pierwsze moje oświadczenie jest skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji, pana Ludwika Dorna.
Panie Ministrze!
Zgodnie z art. 55 ust. 1 ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym takie referendum jest ważne, jeżeli wzięło w nim udział co najmniej 30% uprawnionych do głosowania. Ust. 2 w tym samym artykule zastrzega, że referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne dopiero wtedy, gdy udział w nim wzięło nie mniej 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu.
Wskazane w ustawie progi są wysokie. Wydaje się, że ich wartość może rzutować na efektywność korzystania z takiego ważnego narzędzia demokracji bezpośredniej, jakim jest referendum.
Proszę, Panie Ministrze, o udostępnienie informacji o tym, jaka liczba referendów zakończyła się powodzeniem zwłaszcza w zakresie odwoływania organów jednostek samorządu terytorialnego. Jaki to jest procent referendów ogłoszonych? Na podstawie mojej praktyki mogę powiedzieć, że niestety nie znam takiego przypadku. Państwo też zresztą słyszeli o rządzeniu z więzienia, w jakimś kolorowym piśmie przeczytałam, że jakiś tam burmistrz na północy kraju podaje się za przyszłego papieża, no biedny zachorował i niestety referenda...raczej udaje się do Watykanu, a nie na leczenie, bo na leczenie nie można go wysłać siłą.
W związku z tym wydaje mi się, że sprawa obniżenia progu w referendach lokalnych jest sprawą ważną, bo do tej pory referenda są fikcją.
Drugie moje oświadczenie również dotyczy tego tematu, ale kieruję je do pana Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu.
Szanowny Panie Marszałku!
Senat Rzeczypospolitej był inicjatorem reformy samorządowej w 1990 r. Senat odegrał również, w czwartej kadencji, istotną rolę w przeprowadzaniu przebudowy samorządu terytorialnego w Polsce. Cały czas uwaga Izby była skierowana na funkcjonowanie tego systemu, czego dowodem była między innymi precyzyjna analiza przeprowadzona w ramach uchwały Senatu z dnia 11 stycznia 2001 r. w sprawie oceny nowego zasadniczego podziału terytorialnego państwa.
W mojej ocenie zaangażowanie naszej Izby w sprawy samorządowe należy podtrzymać i rozwinąć.
Zwracam się do pana marszałka z apelem, abyśmy jako Senat pokusili się o dokonanie po pięciu latach kolejnej kompleksowej oceny systemu samorządu terytorialnego, co pozwoli nam może na sformułowanie postulatów odnoszących się do pożądanych kierunków kolejnych zmian w przepisach. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tworzenie sprawnego samorządu terytorialnego, służącego Rzeczypospolitej i jej obywatelom, nie jest aktem jednorazowym, lecz musi być procesem.
Jeśli państwo pozwolą, to kilka słów do tego, o co mi chodzi.
Otóż osoba wybrana w wyborach bezpośrednich, czy to będzie wójt, burmistrz, prezydent, ma właściwie władzę nieograniczoną. Bo regionalna izba obrachunkowa, jak przychodzi, to słupki rachunków obejrzy, wojewoda z kolei sprawdzi, czy uchwała ma odpowiednie terminy i czy jest w języku prawniczym napisana. Jeśli chodzi natomiast o merytoryczną stronę działania, to niestety, ale żadnej merytorycznej kontroli w samorządach absolutnie nie ma. Pracowałam parę lat w samorządzie, zarówno miejskim, jak i wojewódzkim, i to są moje smutne doświadczenia.
Dlatego właśnie składam na ręce pana marszałka oświadczenia skierowane do pana marszałka i do pana ministra.
* * *
Senator Janina Fetlińska wygłosiła dwa oświadczenia:
Swoje oświadczenie kieruję do ministra pracy i polityki społecznej, pana Krzysztofa Michałkiewicza.
Dzięki inicjatywie PFRON od kilku lat obecna jest w świadomości społecznej możliwość zatrudnienia asystenta osobistego dla osoby niepełnosprawnej. Niestety w praktyce bardzo niewiele osób może korzystać z takiej możliwości, najczęściej z powodu braku środków finansowych.
Uprzejmie proszę o udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy są plany dotyczące finansowania, a przez to faktycznego umożliwienia zatrudnienia asystentów osobistych osób niepełnosprawnych. Jeśli tak, to kiedy to nastąpi i w jaki sposób będzie można ubiegać się o taką pomoc.
I jeszcze pytanie, czy planowane jest odpowiednie przygotowanie zawodowe lub też przysposobienie przez określone kursy kwalifikacyjne czy inne, osób, które podjęłyby takie zatrudnienie.
Uprzejmie z góry dziękuję za udzielenie odpowiedzi w imieniu osób zainteresowanych tym zagadnieniem.
I drugie oświadczenie, równie krótkie, Panie Marszałku, które kieruję do minister finansów, pani wicepremier Zyty Gilowskiej.
Ponownie pragnę się zwrócić do pani minister, pani wicepremier w sprawie organizacji pozarządowych posiadających status organizacji pożytku publicznego. Jednoprocentowy odpis od podatku stwarza dla tych organizacji wielką nadzieję na uzyskanie wsparcia finansowego. Dużym problemem przy realizacji tej darowizny jest jednak opłata bankowa za przelew na konto tych organizacji, oznacza to bowiem koszty rzędu 2-8 zł czy nawet 10 zł, które często są równe z wysokością odpisu, co często zniechęca potencjalnych darczyńców. Wiele organizacji chętnie przyjmowałoby te darowizny przez bezpośrednie pobieranie wpłat za dowodem wpłaty do kasy i tak zebrane kwoty lokowałoby dopiero na swoim koncie bankowym. Uniknięcie opłat bankowych wyzwoliłoby społeczną inicjatywę i umożliwiłoby rozwój organizacji.
Z tego powodu pozwalam sobie zwrócić się do pani wicepremier z serdeczną prośbą o rozważenie takiej możliwości przy okazji najbliższych, przygotowywanych zmian w prawie podatkowym lub w razie potrzeby w innych aktach prawnych.
Oświadczenia złożone do protokołu
Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:
Pani Premier, chciałbym zwrócić uwagę na problematykę ponoszenia fikcyjnych strat przez supermarkety. Wywołuje to u moich wyborców zrozumiałe protesty oraz pytania w rodzaju: co w tej materii robią służby skarbowe, jak Ministerstwo Finansów stara się ukrócić ten proceder?
Rzecz dotyczy kontroli tak zwanych cen transferowych w przedsiębiorstwach wielonarodowych, a dokładnie mówiąc, manipulacji cenami w obrotach międzynarodowych. Wiadomo, że w różnych krajach istnieją różne systemy prawne, obowiązują inne stawki podatkowe, co pozwala na ominięcie zobowiązań podatkowych. Nic dziwnego, że niektóre przedsiębiorstwa próbują skumulować maksymalną kwotę swego zysku w państwach o najniższych podatkach lub nawet w tak zwanych oazach, rajach podatkowych, gdzie siedziby mają z reguły spółki matki. W takim przypadku podstawa opodatkowania państwa o wyższych obciążeniach podatkowych może się kurczyć, narażając to państwo na utratę dochodów budżetowych, natomiast przychody państwa o niższym poziomie podatków będą się zwiększały. Zjawisko takie zyskało nazwę transfer pricing, tłumaczoną na język polski jako stosowanie cen transferowych.
Jedną z metod wykorzystania rajów podatkowych jest przesunięcie źródeł dochodu przed opodatkowaniem. Technika ta polega na osiągnięciu przez grupę związanych ze sobą podmiotów wysokiego dochodu dzięki sytuacji, w której jeden z tych podmiotów, mający siedzibę w raju podatkowym, uzyskał najwyższe dochody. Przykładem stosowania tej techniki była działalność firm japońskich, sprzedających swoje towary do Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem Singapuru. Eksporterzy Japonii (jest to państwo o wysokich podatkach) sprzedawali swój towar spółce podległej funkcjonującej w raju podatkowym (Singapurze) po niskiej cenie, z niewielkim zyskiem. Firma ta następnie odsprzedawała rzeczone produkty do kraju przeznaczenia (USA) - już po wyższej cenie. W ten sposób podstawowy dochód z tej transakcji osiągnięty został w państwie posiadającym niższe podatki.
Inną metodą zmniejszenia obciążeń podatkowych, wykorzystywaną zarówno przez krajowe, jak i międzynarodowe grupy kapitałowe, jest fakturowanie nieistniejących operacji, czyli cały system niedofakturowania bądź przefakturowania transakcji.
Zyski osiągane przez podmioty funkcjonujące w państwach o wysokich stawkach podatkowych mogą być minimalizowane przez zwiększanie kosztów w drodze wypłat na rzecz spółek funkcjonujących w rajach podatkowych z tytułu na przykład należności licencyjnych, odsetek, opłat za zarządzanie. Istota tej metody polega na takim dobraniu wielkości i rodzaju obciążeń spółki podległej, aby możliwie jak najbardziej efektywnie oddziaływały one na wysokość obciążeń podatkowych w kraju siedziby spółki płacącej oraz stosownie do ustawodawstwa wewnętrznego i umów międzynarodowych nie podlegały podatkom płaconym u źródła.
Rosnące znaczenie dużych struktur gospodarczych, składających się z kilku lub kilkunastu przedsiębiorstw, których celem jest wspólna realizacja zamierzeń gospodarczych i umocnienie pozycji rynkowej tych przedsiębiorstw, stawia przed służbami skarbowymi każdego kraju nowe wymagania. Wynikają one z faktu, że cele takiej grupy są realizowane w układach typu holdingowego, czyli grupy kapitałowej, której organizacja i struktura może przybierać różne formy, w miarę zmian warunków działania. Grupy kapitałowe mogą mieć zarówno charakter grup krajowych, jak i międzynarodowych. Przeprowadzenie kontroli skarbowej takiej grupy, w której występują powiązania kapitałowe, gospodarcze i personalne szeregu podmiotów gospodarczych realizujących wspólną strategię gospodarczą, wymaga od służb skarbowych określonego poziomu wiedzy oraz uzależnione jest od możliwości uzyskania informacji. Wymagania odnośnie do poziomu wiedzy oraz dostępu do informacji uzależnione są z kolei od tego, czy mamy do czynienia z krajową, czy międzynarodową grupą kapitałową. Kontrola krajowej grupy kapitałowej prowadzona jest w oparciu o znajomość prawa wewnętrznego i wymaga pozyskiwania informacji krajowej, natomiast kontrola międzynarodowej grupy kapitałowej wymaga znajomości realiów gospodarczych krajów, w których działają podmioty wchodzące w skład grupy, znajomości prawa podatkowego tych krajów oraz dostępu do informacji międzynarodowych. Już ustalenie składu takiej grupy wymaga czasami współdziałania służb skarbowych wielu krajów.
Problematyka cen transferowych najwcześniej została dostrzeżona w USA, gdzie początkowo było to zagadnienie z zakresu wewnętrznego prawa podatkowego. Później, w miarę rozwoju ekspansji firm amerykańskich na innych rynkach, problem ten nabrał wymiaru międzynarodowego. Obecnie amerykańskich podatników obowiązują surowe przepisy nakładające obowiązek posiadania odpowiedniej dokumentacji (kalkulacje cen, uzasadnienie wyboru danej metody ustalania cen itd.), a odsetki karne od zaległych zobowiązań podatkowych wynikających z cen transferowych są wyższe niż w innych przypadkach. Przepisy te wciąż są zmieniane i dostosowywane do aktualnej sytuacji. Wagę problemu można zilustrować wysokością doszacowanych dochodów i kar. Na przykład Toyota i Nissan zapłaciły razem w 1987 r. 700 milionów USD. Ze spraw wchodzących na wokandę w 1998 r. w przypadku Pepsi Co. Inc. wyjściowa kwota, którą amerykańskie władze podatkowe zamierzały wyegzekwować, to 1 400 milionów USD.
W 1979 r. w Europie, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wydała "Wytyczne w zakresie cen transferowych" oparte w dużej mierze na amerykańskich wzorcach. Wytyczne OECD od 1995 r. są stale aktualizowane i rozszerzane. Są one często podstawą do tworzenia wewnętrznych regulacji dotyczących cen transferowych, np. w Austrii, w Hiszpanii, na Węgrzech czy w Polsce, natomiast inne państwa bezpośrednio w praktyce stosują do tych wytycznych OECD, na przykład Francja, Luksemburg, Holandia, Norwegia.
Praktyka prowadzonych kontroli w zakresie przenoszenia dochodów wskazuje, że większość kontrolowanych polskich podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego przy sprzedaży produktów lub towarów do podmiotów powiązanych - głównie zagranicznych - ponosi stratę. Strata ta nie wynika z założeń strategii gospodarczej bądź nieprzewidzianych sytuacji na rynkach, tylko z praktyki mającej na celu zminimalizowanie podatku płaconego w Polsce.
Bardzo proszę Panią Premier o odpowiedź na pytanie, jak ministerstwo chce zapobiegać temu problemowi.
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera oraz do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:
Moje oświadczenie dotyczy problemów oświaty polonijnej w Niemczech, a konkretnie gwarancji prawnych dla nauczania języka polskiego w tym kraju.
Na początek chciałbym przypomnieć, że w traktacie polsko-niemieckim z 17 czerwca 1991 r., przedłużonym w 2001 r. na lata następne, zapisano prawo do zachowania i pielęgnowania własnej tożsamości narodowej, kulturowej i religijnej, w tym dostępu do nauczania języka kraju pochodzenia. Jednak nawet najpiękniej brzmiące paragrafy umów międzynarodowych, niewypełnione treścią i nieuzupełnione przepisami wykonawczymi, pozostają tylko martwą literą.
Konkretnie jest tak, że Polacy w Niemczech, nazwani w traktacie polską grupą etniczną, już od początku postawieni zostali w dużo trudniejszej sytuacji niż mniejszość niemiecka w Polsce. Prawa mniejszości chronią bowiem przepisy prawa międzynarodowego, natomiast za prawa grup etnicznych odpowiada kraj osiedlenia się tej grupy. Oznacza to, że za realizację zapisów traktatowych dotyczących praw polskiej grupy etnicznej w Niemczech odpowiada rząd niemiecki, a na rządzie polskim jako stronie, która podpisała traktat, spoczywa obowiązek kontroli realizacji postanowień i dopominania się o realizację podpisanych umów.
Nasz kraj natychmiast po podpisaniu traktatu przystąpił do jego realizacji. Stosowne ustawy i przepisy wykonawcze wydał minister edukacji narodowej już we wrześniu 1991 r. oraz w marcu 1992 r. Na ich podstawie państwo polskie od czternastu lat udziela mniejszości niemieckiej wszelkiej możliwej pomocy. Organizacje mniejszości niemieckiej mogą ubiegać się o środki finansowe między innymi w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz w ministerstwie edukacji. Państwo polskie przekazuje rocznie na rzecz mniejszości niemieckiej kwotę rzędu 3,5 euro, w tym ponad 3 miliony euro na szkolnictwo mniejszości niemieckiej; blisko 60 tysięcy euro na zakup podręczników, przekazywanych bezpłatnie do szkół, 65 tysięcy euro na imprezy społeczno-kulturalne oraz 100 tysięcy euro na wydawanie czasopism mniejszości niemieckiej. Ponadto wielkość dotacji przewidzianej w ministerstwie kultury na projekty mniejszości niemieckiej jest rzędu około 220 tysięcy euro. Około 10% wymienionej kwoty zostaje przeznaczone na projekty kulturalno-oświatowe dla dzieci i młodzieży.
A jakie pieniądze oddają niemieckie władze do dyspozycji polskiej grupie etnicznej? Na szczeblu federalnym jest to około 200 tysięcy euro rocznie, jednak w ramach wymienionej kwoty nie mogą być finansowane projekty obejmujące nauczanie języka polskiego. Twierdzi się, że wspieranie nauczania języka polskiego jest w kompetencji odpowiednich ministerstw krajów związkowych Republiki Federalnej Niemiec, te jednak bardzo często zachowują się tak, jakby postanowienia traktatów w sprawie wspierania działań dla zachowania języka polskiego ich nie dotyczyły. Władze krajów związkowych wspierają finansowo naukę języka polskiego jako ojczystego dla około dwóch tysięcy trzystu dzieci w publicznych szkołach, w tym dla tysiąca dziewięciuset dzieci w Nadrenii-Westfalii, oraz wspierają kwotą około 20 tysięcy euro Polską Macierz Szkolną i Towarzystwo Szkolne "Oświata", prowadzące naukę dla około sześciuset dzieci. Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech, prowadzące naukę przedmiotów ojczystych dla około dwóch tysięcy pięciuset dzieci, nie otrzymuje żadnego wsparcia finansowego od władz federalnych lub landowych. Jednym zdaniem: dysproporcje w finansowaniu w Polsce i w Niemczech są aż nadto widoczne.
Dopowiem, że w tym chrześcijańskim centrum nauka przedmiotów ojczystych odbywa się łącznie w prawie dwustu pięćdziesięciu grupach szkolnych, obejmując blisko dwa tysiące pięćset dzieci, nie licząc grup katechetycznych. W większości ośrodków zajęcia prowadzone są w wymiarze dwóch - trzech godzin tygodniowo, w tym jednej - dwóch godzin nauki języka polskiego oraz po jednej godzinie lekcyjnej z historii lub geografii Polski. Nauczaniem przedmiotów ojczystych zajmuje się ponad sto pięćdziesiąt osób. Należy oczywiście podkreślić, że prowadzone w ramach Polskiej Misji Katolickiej szkolnictwo obejmuje przede wszystkim naukę katechezy w języku polskim, z której korzysta ponad osiem tysięcy pięćset dzieci i młodzieży. Polska Macierz Szkolna, zatrudniająca czternastu nauczycieli, prowadzi nauczanie około trzystu trzydzieściorga dzieci, a zajęcia lekcyjne odbywają się w pomieszczeniach Polskiej Misji Katolickiej. W Polskim Towarzystwie Szkolnym "Oświata" pracuje dwudziestu pięciu nauczycieli, a z nauki korzysta ponad trzysta dzieci. Zakres nauczania w obu wymienionych organizacjach obejmuje około trzech godzin lekcyjnych tygodniowo.
Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego szacuje, że całkowity koszt prowadzenia wszystkich parafialnych szkół przedmiotów ojczystych w Republice Federalnej Niemiec, bez kosztów prowadzenia katechezy, wynosi pół miliona euro rocznie. Jest on ponoszony przez rodziców dzieci, polskich duszpasterzy i Polską Misję Katolicką. Centrum nie otrzymuje od strony niemieckiej żadnej pomocy finansowej na prowadzenie działalności szkolnej.
Konkludując, powiem, że byłoby sprawą nieodzowną, aby właśnie w Roku Języka Polskiego - ogłoszonym przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej - Panowie Ministrowie, a także inni członkowie rządu polskiego, ambasad i konsulatów zwrócili uwagę w rozmowach z odpowiednimi władzami w Niemczech na problem nauczania języka polskiego w tym kraju. Do tej pory jedynym głównym sojusznikiem tej sprawy w Polsce jest Stowarzyszenie "Wspólnota Polska".
Na potrzeby kontaktu podaję adresy Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech e.V. Adres do korespondencji: Begegnungsstätte Haus Concordia GmbH, D-57-562 Herdorf-Dermbach, Niemcy, tel. 0049 2744 771, fax 0049 2744 931128; e-mail: concordia@haus-concordia.com. Przewodniczącym Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech jest profesor Piotr Małoszewski z Monachium, e-mail: maloszewski@gsf.de.
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Sidorowicza, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera:
Po zapoznaniu się z pełnymi obaw wypowiedziami pacjentów chorych na stwardnienie rozsiane (SM), leczonych interferonami, opiniami dyrektorów szpitali i doniesieniami ze środków masowego przekazu zwróciłem uwagę na obecnie obowiązujący spis programów terapeutycznych, dotyczących leczenia stwardnienia rozsianego, oraz ich wycenę. W związku z tym pragnę uzyskać odpowiedź na następujące pytania:
Na jakiej podstawie dokonano rozdzielenia ubiegłorocznego programu leczenia SM na leczenie interferonami i leczenie octanem glatirameru?
Dlaczego na skutek tego rozdziału wycena interferonów spadła niewspółmiernie w porównaniu do wyceny octanu glatirameru?
Dlaczego w wycenie interferonów stosowanych w leczeniu SM nie uwzględniono dawki preparatu przy określaniu jego ceny?
Czy brak zróżnicowania wyceny dawki świadczy o jednorodności wszystkich preparatów pod względem skuteczności terapii? Równość cen jednoznacznie to sugeruje. Czy sugerowana ceną równoważność interferonów stosowanych w SM bez względu na ich dawkę i dawkowanie znajduje oparcie w badaniach naukowych lub literaturze naukowej?
Dlaczego preparat jednej firmy, zarejestrowany w leczeniu SM, zawierający interferon beta-1a w dawce 6 milionów j.m. podawany 3 razy w tygodniu (dawka miesięczna - 78 milionów j.m.) w porównaniu z tym samym inferonem beta-1a podawanym raz w tygodniu w dawce 6 milionów j.m. (dawka miesięczna - 25,80 miliona j.m.) innej firmy, również zarejestrowanym w leczeniu SM, jest dwukrotnie niżej wyceniony?
W jaki sposób wyliczono cenę poszczególnych interferonów i octanu glatirameru? Czy zastosowano cenę najniższą, czy odrzucono cenę najwyższą i najniższą, uśredniając pozostałe wartości?
Jak będzie wyglądało rozliczenie programów terapeutycznych w 2006 r.? Czy NFZ będzie płacić za zakup leku użytego w programie kwotę równą podanej wycenie danego programu w katalogu bez uwzględnienia faktycznej ceny zakupionego leku, czy może płatność będzie odbywać się na podstawie faktycznej ceny zakupu (faktura VAT), a cena wynikająca z katalogu będzie ceną maksymalną?
Czy zmiana dotycząca wyceny leczenia interferonami SM, dokonana 30 grudnia 2005 r., a więc już w trakcie kontraktowania, pociągnęła za sobą ujednolicenie wyceny punktów w cały kraju, to znaczy jeden punkt równy 10 zł? Przykład Poznania wskazuje, że w kraju mogą istnieć oddziały NFZ, które borykają się z podobnym problemem. Proszę o informację, jaka jest wysokość wyceny punktu w programie leczenia SM zarówno dla interferonów, jak i octanu glatirameru w odniesieniu do poszczególnych oddziałów NFZ, ze szczególnym uwzględnieniem województw, w których wycena octanu glatirameru i interferonów jest mniejsza niż 10 zł na jeden punkt.
Jakie środki w skali kraju w roku 2005 zostały przeznaczone na zakontraktowanie SM, z uwzględnieniem podziału na kwotę związaną z finansowaniem leczenia octanem glatirameru i interferonów - proszę o rozdzielenie tych kwot - w porównaniu z rokiem bieżącym?
Czy w analogiczny sposób Centrala NFZ podeszła do wyceny interferonów stosowanych w WZW? Czy w tym przypadku również ujednolicono wartość punktową interferonów, nie uwzględniając ich dawki?
Z uwagi na wagę problemu oraz kierując się szczególną troską o zdrowie i życie pacjentów chorych na stwardnienie rozsiane, a leczonych wymienionymi preparatami, proszę o udzielenie w trybie pilnym wyczerpującej odpowiedzi.
Z zebranych informacji wynika, że ceny interferonów i octanu glatirameru stosowanych w leczeniu stwardnienia rozsianego na terenie krajów europejskich przedstawiają się następująco (ceny podane są w walucie euro):
Tabela 1. Public Price EUR
DENNMARK |
GERMANY |
IRELAND |
UK |
SLOVAK |
CZECH |
HUNGARY |
|
Avonex 30 mcg (4) vials |
1 412,18 |
1176,00 |
939,60 |
947,83 |
1135,88 |
645,89 |
875,34 |
Betaferon 0,25 mg (15) amps |
1 431,96 |
0 |
809,19 |
864,68 |
1135,93 |
838,82 |
1058,49 |
Betaferon 0,3 mg (15) amps |
0 |
1324,79 |
0 |
0 |
0 |
0 |
0 |
Rebif 22 mcg (12) syringe |
1371,48 |
1287,48 |
1042,19 |
1013,13 |
0 |
0 |
878,53 |
Rebif 44 mcg (12) syringe |
1782,36 |
1585,86 |
1428,69 |
1345,30 |
1503,32 |
1135,76 |
1287,12 |
Copaxone 20 mg (28) vials |
1452,76 |
0 |
691,83 |
739,33 |
|
807,78 |
1074,90 |
Copaxone 20 mg (28) prefilled syringe |
0 |
1187,02 |
0 |
|
|
|
|
Z danych (Tabela nr 1) wynika, że ceny interferonów są znacząco wyższe od ich cen w Polsce, natomiast wycena octanu glatirameru ma dokładnie odwrotną tendencję niż w naszym kraju - w większości podanych państw UE są one niższe.
Władysław Sidorowicz
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Romana Ludwiczuka, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:
Szanowny Panie Ministrze!
W roku 2005 Komisja Europejska podjęła temat tworzenia zasobów tak zwanej europejskiej biblioteki elektronicznej i rozpoczęła intensywne prace nad realizacją tego projektu. Jest to projekt godny poparcia nie tylko ze względów prestiżowych, ale też praktycznych. Korzystanie z tego rodzaju zasobów przez obywateli Rzeczypospolitej otworzy przed nimi nowe, praktycznie nieograniczone możliwości. Na zasoby biblioteki składać się mają osiągnięcia cywilizacji - nie tylko europejskiej - na przestrzeni wieków, od literatury poczynając, a na produkcjach filmowych kończąc.
Pomimo że jest to projekt konkurencyjny wobec realizowanego przez Stany Zjednoczone projektu tak zwanej światowej biblioteki elektronicznej, należy go popierać, zwłaszcza w obliczu konieczności akcentowania swojej własnej tożsamości i dorobku państw członkowskich Unii Europejskiej.
W związku z powyższym uprzejmie proszę Pana Ministra o udzielenie informacji i odpowiedzi na poniższe kwestie.
1. Czy Rzeczpospolita Polska uczestniczy w powyższym projekcie, a jeśli tak, to w jakim zakresie i na jakich warunkach?
2. Która z instytucji państwowych reprezentuje w tym projekcie interes RP?
3. Na jakich warunkach obywatele RP uzyskają dostęp do zasobów biblioteki elektronicznej?
4. W jakim czasie umożliwiony zostanie dostęp do zasobów biblioteki tak zwanym zwykłym obywatelom?
Z poważaniem
Roman Ludwiczuk
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Romana Ludwiczuka, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:
Zwracam się z prośbą o wyjaśnienia dotyczące informacji o zmianach polegających na wprowadzeniu jednego terminu zimowego wypoczynku dzieci i młodzieży we wszystkich województwach.
Do mojego biura senatorskiego wpłynął protest Zarządu Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej, który z zaniepokojeniem przyjął proponowane przez resort zmiany. W ocenie DOT planowana zmiana wywołałaby bardzo niekorzystne skutki dla rozwoju turystyki, w szczególności na terenie Dolnego Śląska.
Obecny system organizacji ferii zimowych jest, moim zdaniem, właściwy i sprawdzony. Według dolnośląskich samorządowców przyczynił się on do podnoszenia standardów i jakości usług turystycznych w miejscowościach wypoczynkowych, głównie w Karkonoszach i w Kotlinie Kłodzkiej. Zresztą podobny system z powodzeniem funkcjonuje w krajach europejskich, między innymi w Czechach, Austrii czy w Niemczech. Zmiana reguł i zasad organizowania wypoczynku zimowego może wywołać straty w sektorze turystycznym. Spowodowane to będzie ograniczeniem korzystania przez dzieci i młodzież z bazy noclegowej ze względu na brak miejsc noclegowych w miejscowościach turystycznych.
Proszę Pana Ministra o podanie przyczyn wprowadzania zmian w organizacji zimowego wypoczynku dzieci i młodzieży. Proszę również o przedstawienie ewentualnych korzyści związanych z wprowadzeniem powyższych zmian. Chciałbym również wiedzieć, czy dysponujecie państwo wyliczeniami, jakie straty mogą ponieść samorządy lokalne z tytułu wprowadzenia jednolitego terminu ferii. Proszę również o dokładne informacje, czy ministerstwo konsultowało swoją propozycję z organizacjami z branży turystycznej, a jeśli tak, to kiedy.
Z poważaniem
Roman Ludwiczuk
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Romana Ludwiczuka, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:
Szanowny Panie Ministrze!
Wprowadzone nowelizacją ustawy o prawie farmaceutycznym zmiany w funkcjonowaniu aptek wymagają dostosowania ich do określonych tymi przepisami warunków do października 2007 r. Ujednolicenie przepisów dotyczących zasad działania aptek, likwidujące apteki typu B, z punktu widzenia czytelności reguł prawa wydaje się oczywiste, niemniej jednak w praktyce może oznaczać to ograniczenie dostępu lub co najmniej utrudnienia w dostępie pacjentów do korzystania z przysługujących im uprawnień.
Spełnienie przez niektóre apteki wymogów ustawy może okazać się niemożliwe nie tyle z powodu złej woli ich właścicieli, ile z braku technicznych możliwości realizacji tych wymogów. Dotyczy to zwłaszcza aptek zlokalizowanych w małych miejscowościach, na obrzeżach miast, w wielu wypadkach w starych obiektach o ograniczonych możliwościach rozbudowy lub adaptacji. Nie bez znaczenia są tu również wielkości nakładów koniecznych do poniesienia w celu dostosowania aptek do wymogów ustalonych w przepisach, co w wypadku pojedynczych właścicieli może oznaczać nie tylko istotne kłopoty finansowe naruszające ich stabilność, lecz również niemożność dalszego ich funkcjonowania. Na problem ten zwracają uwagę nie tylko liczne zainteresowane podmioty, ale także ich organizacje zawodowe.
Związki właścicieli aptek, a także Naczelna Rada Aptekarska szacują, że problem dotyczyć może od kilkunastu do nawet 25% wszystkich aptek w Polsce. Tym samym przestaje to być problemem tylko właścicieli aptek czy ich reprezentacji zawodowej, ale może stać się problemem dotykającym rzesze pacjentów, klientów tych aptek.
W związku z powyższym uprzejmie proszę Pana Ministra o udzielenie informacji i odpowiedzi na poniższe kwestie.
1. Czy przepisy ujednolicające zasady działania aptek wynikają z konieczności dostosowania naszego prawa do standardów unijnych?
2. Czy istnieje możliwa do zastosowania alternatywa dla tego prawa, taka, która nie niesie za sobą tak dużych obciążeń?
3. Jeżeli nie ma możliwości zmiany tych przepisów, jakie działania zaradcze proponuje ministerstwo, aby nie doszło do drastycznego ograniczenia w dostępie klientów do korzystania z usług aptek, zwłaszcza tam, gdzie są to jedyne takie podmioty działające na danym terenie (na przykład w małych miejscowościach, na obrzeżach miast)?
Z poważaniem
Roman Ludwiczuk
* * *
Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Bochenek, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:
Szanowny Panie Ministrze, w związku z pracami nad projektem ustawy o ratownictwie medycznym zwracają się do mnie środowiska pielęgniarek z terenu województwa śląskiego zaniepokojone faktem, że pominięto je w zespołach ratownictwa medycznego. Obecnie na obszarze działania Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Katowicach około siedmiuset pań wykonuje swoją pracę w ramach pomocy doraźnej - pogotowia ratunkowego. Pielęgniarki te mają wieloletnie doświadczenie zawodowe w udzielaniu pierwszej pomocy i zgodnie z obowiązującą dotąd ustawą podnosiły i nadal podnoszą swoje kwalifikacje zawodowe.
Pytam więc uprzejmie Pana Ministra: czy nie byłoby zasadne, aby te kompetentne osoby, których kształcenie kosztowało budżet państwa sporo pieniędzy, a zainteresowane panie sporo czasu, mogły nadal pracować jako pielęgniarki ratunkowe? Może warto wykorzystać ich doświadczenie i zdobyte dotychczas kwalifikacje, a dopiero od tych, które dziś dokonują wyboru zawodu, żądać wymaganych w projekcie nowej ustawy dodatkowych kwalifikacji z zakresu medycyny ratunkowej? Wydaje mi się, że takie płynne przejście z aktualnie obowiązujących zapisów ustawy do respektowania nowych aktów prawnych z jednej strony nie zniweczy doświadczenia zawodowego i dotychczasowego dorobku przysposobionych do pracy w systemie ratownictwa medycznego pielęgniarek, a z drugiej strony postawi nowe wymagania przed kandydatkami do tej odpowiedzialnej służby. Sadzę, że byłoby to ze wszech miar rozsądne i oszczędne. Tym bardziej że doświadczone pielęgniarki będą nie jeden raz służyły radą i pomocą adeptkom trudnego zawodu.
Z wyrazami szacunku
Krystyna Bochenek
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Koguta, skierowane do sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki Jarosława Zielińskiego:
Przedstawiam stanowisko Związku Gmin Ziemi Gorlickiej w sprawie oświaty wiejskiej, które opracowywano kilka miesięcy.
Z poważaniem
Stanisław Kogut
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Koguta, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:
Szanowny Panie Premierze!
Proszę o udzielenie informacji o kierunku rozwoju Lotnictwa Służb Porządku Publicznego, LSPP, funkcjonującego w ramach Departamentu Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. W obszarze mojego zainteresowania jest w szczególności uzyskanie informacji o podjętych działaniach o charakterze organizacyjnym, ekonomicznym i prawnym, zapewniających skuteczne i bezpieczne działanie lotnictwa, stanowiących istotny element bezpieczeństwa publicznego.
Moje oświadczenie związane jest z dochodzącymi do mnie niepokojącymi informacjami, że z powodu zaniedbań ze strony resortu spraw wewnętrznych na etapie tworzenia ustawy - Prawo lotnicze z 3 lipca 2002 r. (DzU 02.130.1112) lotnictwo to boryka się z coraz to większymi problemami formalnymi, spowodowanymi brakiem prawnego uregulowania sposobu prowadzenia nadzoru nad eksploatacją statków powietrznych oraz nad kwalifikacjami jego personelu lotniczego. Może to doprowadzić już od 28 września bieżącego roku do całkowitego paraliżu działania Lotnictwa Służb Porządku Publicznego z powodu niemożliwości przedłużenia, a w konsekwencji wygaśnięcia uprawnień członków personelu lotniczego obsługującego niektóre typy statków powietrznych.
W chwili obecnej lotnictwo to funkcjonuje w zakresie eksploatacji technicznej i licencjonowania personelu w oparciu o nadzór Urzędu Lotnictwa Cywilnego, ULC, wykonywany na podstawie porozumienia pomiędzy ministrem spraw wewnętrznych i administracji a prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego z dnia 24 grudnia 2002 r., jednak w opinii tego urzędu przedłużanie niektórych uprawnień członków personelu lotniczego LSPP w oparciu o aktualną ustawę - Prawo lotnicze oraz wobec braku struktur organizacji obsługowej i szkoleniowej stanie się z dniem 28 września 2006 r. niemożliwe.
Szanowny Panie Premierze, od stycznia bieżącego roku w jednostkach organizacyjnych LSPP poddawany jest ocenie projekt ustawy o Lotnictwie Służb Porządku Publicznego. Ustawa ta będzie w znaczącym stopniu powieleniem zapisów z obowiązującej już ustawy - Prawo lotnicze i będzie wymagała wydania kilkudziesięciu rozporządzeń, które również będą powielaniem, z nieznacznymi zmianami, już istniejących rozporządzeń obowiązujących dla lotnictwa cywilnego.
Nowa ustawa spowoduje konieczność utworzenia w obszarze MSWiA dodatkowego organu nadzoru lotniczego, wykonującego te same czynności, co ULC w zakresie wykonywania funkcji organu administracyjnego i nadzoru lotniczego. Projekt ustawy przewiduje wprowadzenie resortowego nadzoru nad bezpieczną eksploatacją statków powietrznych w oparciu o programy eksploatacji obowiązujące w lotnictwie wojskowym i cywilnym z zastosowaniem obniżonych reżimów obsługowych i szkoleniowych.
Ten dualizm przepisów - wobec obowiązującego powszechnie w lotnictwie standardu ich jednoznaczności - oraz kierunek obniżenia standardów obsługowych i szkoleniowych jest niedopuszczalny i stanowi źródło ogromnego zagrożenia zarówno dla bezpieczeństwa, jak i dla prawidłowego funkcjonowania lotnictwa służb porządku publicznego. Wobec powyższego tworzona ustawa naruszyć może podstawową zasadę korzystania z przestrzeni powietrznej, zgodnie z którą korzystanie z niej jest swobodne, o ile nie podlega ograniczeniom ustawy - Prawo lotnicze i jej przepisów wykonawczych, stosowanych w kraju przepisów prawa międzynarodowego, rozporządzeń Rady Unii Europejskiej i wydanych w celu ich realizacji przepisów wykonawczych.
Przepisy Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego, ICAO, z dnia 7 grudnia 1944 r. oraz rozporządzenie (WE) nr 1592/2002 z dnia 15 lipca 2002 r. wyłączają lotnictwo policyjne z lotnictwa cywilnego, ale jednocześnie zaznaczają, że w jego działalności trzeba mieć wzgląd na bezpieczeństwo w ruchu powietrznym (art. 3d Konwencji ICAO) oraz że podczas wykonywania zadań policyjnych należy się stosować w miarę możliwości do celów rozporządzenia nr 1952/2002 art. 1 §2.
Szanowny Panie Premierze, obecnie konsultowany projekt ustawy nie znajduje akceptacji większej części środowiska lotniczego LSPP, jednak informacja o powyższym braku akceptacji nie jest dostrzegana przez kierownictwo tego lotnictwa na szczeblu MSWiA, Komendy Głównej Policji i Komendy Głównej Straży Granicznej. Kierownictwa te forsują swoją wizję drogiego dla państwa Lotnictwa Służb Porządku Publicznego, opartego na standardach rozproszenia odpowiedzialności na stanowiska niższego szczebla, sprzecznego ze standardami obowiązującymi po rewolucyjnych zmianach w prawie lotniczym, które nastąpiły na skutek traktatu akcesyjnego i utworzenia Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego, EASA. Brak akceptacji środowiska lotniczego dla nowej ustawy wynika z faktu, że według jednoznacznej opinii większości zatrudnionego w nim personelu lotniczego poziom dotychczas obowiązujące nadzoru Urzędu Lotnictwa Cywilnego zapewnia właściwe funkcjonowanie LSPP, zgodnie ze standardami obowiązującymi w całej Unii Europejskiej, co odzwierciedla obecny stan bezpieczeństwa. Niezrozumiałe jest tworzenie autonomicznego prawa i urzędu dublującego istniejące już rozwiązania. Istnieje obawa, że projekt ustawy spowoduje utworzenie w ramach MSWiA organu nadzoru obsługującego swoje partykularne interesy, w których nie zostaną uwzględnione interesy publiczne i bezpieczeństwo lotnicze.
Szanowny Panie Premierze, jestem zaniepokojony faktem, że w obecnej sytuacji finansów publicznych, wobec zaniedbań w trakcie prac nad ustawą - Prawo lotnicze, a także w obliczu zagrożenia dalszego funkcjonowania Lotnictwa Służb Porządku Publicznego na podstawie tego prawa, proponuje się wprowadzanie rozwiązania nieracjonalnego, które generuje znaczne obciążenia finansowe dla budżetu państwa i budzi szereg wątpliwości co do intencji właściwego uregulowania działania lotnictwa. Dlaczego Rzeczpospolita Polska nie skorzysta z doświadczeń państw UE, które posiadają wieloletnie doświadczenie w wykorzystaniu lotnictwa w bezpieczeństwie publicznym, a w których realizowany jest cywilny nadzór nad licencjonowaniem personelu lotniczego i eksploatacją skutków powietrznych dopuszczający możliwości wykonywania przez to lotnictwo lotów według specjalnych procedur? Spod nadzoru tych organów wyłączona jest jedynie działalność operacyjna, będąca jest domeną resortu spraw wewnętrznych. Jednym z przykładów takiego rozwiązania jest niemieckie lotnictwo Policji Federalnej (Bundespolizei, BPOL), gdzie forsuje się taki model ze względu na bezpieczeństwo i brak dostatecznych środków finansowych na wyjście spod nadzoru cywilnego, które wygenerowałoby w opinii tamtejszego MSW ogromne koszty finansowe.
Szanowny Panie Premierze, niepokój w środowisku lotniczym resortu spraw wewnętrznych budzi również fakt, że zgodnie z zapisami projektu ustawy obecny personel lotniczy utraci posiadane obecnie licencje cywilne wydane przez państwowy nadzór lotniczy ULC, których posiadanie było podstawowym warunkiem przyjęcia do służby w tym lotnictwie. Jest to wysoko wykwalifikowany personel lotniczy, w większości wywodzący się ze środowiska lotnictwa cywilnego, gdzie uzyskanie licencji związane było z wieloletnim szkoleniem oraz poniesieniem znacznych indywidualnych kosztów finansowych. Powstanie lotnictwa służb porządku publicznego nie byłoby możliwe bez zainteresowania tych ludzi służbą w tej formacji. Perspektywa utraty powyższych uprawnień spowoduje najprawdopodobniej odejście ze służby ludzi, którzy wiązali z nią swoją przyszłość, gdyż nie pozwolą sobie na administracyjne zabranie uznawanego w całej Unii Europejskiej dokumentu potwierdzającego ich wysokie kwalifikacje. Brak możliwości utrzymania cywilnych uprawnień spowoduje również brak zainteresowania służbą w LSPP personelu lotniczego posiadającego obecnie licencje lotnictwa cywilnego. Powyższe procesy mogą doprowadzić do sytuacji, że w zasobach LSPP będzie sprzęt lotniczy, ale nie będzie personelu lotniczego umożliwiającego jego ciągłą i bezpieczną eksploatację.
Obecne kierownictwo LSPP, nie bacząc na zatrudnionych już lotników, planuje zorganizowanie działalności podległego mu lotnictwa poprzez personel posiadający już emerytury wojskowe, który służbę w tym lotnictwie traktuje jako dodatkowy dochód i możliwość zwiększenia sobie emerytury. Nie widać żadnych działań mających na celu uruchomienie procesu szkolenia nowych, młodych pilotów i mechaników śmigłowcowych, co w niedalekiej przyszłości również może być dodatkowym czynnikiem powodującym ograniczenie działania tego lotnictwa.
Pierwsze przedsięwzięcia w zakresie zmiany charakteru LSPP już zostały podjęte w Lotnictwie Policji, pomimo braku formalnych uregulowań prawnych, gdzie personelowi lotniczemu zostały wydane resortowe dokumenty uprawniające do wykonywania czynności lotniczych, co jest sprzeczne z aktualnie obowiązującym w LSPP prawem lotniczym. W Policji tworzy się odpowiednie warunki, aby funkcjonariusze wywodzący się z wojska, a stanowiący obecnie kierownictwo lotnictwa, mogli odejść na emerytury policyjne i ponownie zatrudnić się na tych samych stanowiskach już jako pracownicy cywilni, uzyskując w ten sposób dochody z dwóch źródeł. Podobne starania czynione są w Lotnictwie Straży Granicznej.
Pozwoli Pan Premier, że wyrażę swoją opinię, zgodnie z którą o wiele prostszym i tańszym rozwiązaniem z punktu widzenia Skarbu Państwa jest wprowadzenie, w porozumieniu z ministrem transportu i budownictwa, niewielkich zmian do obecnej ustawy - Prawo lotnicze i prowadzenie na podstawie aktów wykonawczych do tej ustawy działalności tego lotnictwa w zakresie sprawności statków powietrznych oraz kwalifikacji personelu lotniczego pod nadzorem ULC. Należałoby podjąć jak najszybsze działania w celu utworzenia wspólnych dla tego lotnictwa Ośrodka Szkolenia Lotniczego (FTO) oraz Lotniczej Organizacji Obsługowej (AMO), które powinny być certyfikowane zgodnie z przepisami obowiązującymi w lotnictwie cywilnym: JAR-147 i JAR-145. Dałoby to gwarancję utrzymywania wysoko wykwalifikowanego personelu lotniczego i bezpiecznej eksploatacji sprzętu lotniczego, zgodnie ze standardami obowiązującymi w całej Unii Europejskiej, oraz znacznie obniżyłoby koszty funkcjonowania Lotnictwa Służb Porządku Publicznego. Utworzenie powyższych certyfikowanych organizacji będzie umożliwiało Urzędowi Lotnictwa Cywilnego objęcie Lotnictwa Służb Porządku Publicznego profesjonalnym nadzorem lotniczym.
W okresie przejściowym, czyli do chwili certyfikacji wymienionych ośrodków, należałoby poczynić starania, aby obowiązujące porozumienie pomiędzy ministrem spraw wewnętrznych i administracji a prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego z dnia 24 grudnia 2002 r. umożliwiało kontynuowanie sprawowania przez ULC nadzoru nad sprawnością sprzętu lotniczego oraz uznawanie i przedłużanie kwalifikacji personelu lotniczego.
Szanowny Panie Premierze, bardzo proszę o przeprowadzenie wnikliwej i obiektywnej oceny przedstawionych zagadnień odnośnie do uregulowań prawnych i działalności podległego ministrowi do spraw wewnętrznych Lotnictwa Służb Porządku Publicznego oraz udzielenie mi informacji, o którą proszę na wstępie.
Z wyrazami szacunku
Stanisław Kogut
senator RP
* * *
Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Koguta, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:
Szanowny Panie Ministrze!
Zapoznałem się z treścią ogłoszeń Pana Ministra określających warunki uczestnictwa w konkursach na stanowiska szefów centralnych, nadzorowanych przez resort transportu i budownictwa: prezesów Urzędu Transportu Kolejowego i Urzędu Lotnictwa Cywilnego, głównego inspektora transportu drogowego oraz generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, ogłoszonych zgodnie z wymaganiami ustawy z 27 lipca 2005 r. o przeprowadzaniu konkursów na stanowiska kierowników centralnych urzędów administracji rządowej, prezesów agencji państwowych oraz prezesów zarządów państwowych funduszy celowych - DzU nr 163 poz. 1362.
Moją uwagę zwróciło znaczne zróżnicowanie wymagań stawianych kandydatom. Potencjalny dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad ma legitymować się wyższym wykształceniem magisterskim, trzyletnim stażem na stanowisku kierowniczym i dwuletnim doświadczeniem w zakresie drogownictwa, finansowania infrastruktury lub nadzoru nad inwestycjami.
Główny inspektor transportu drogowego ma - podobnie jak dyrektor DKiA - legitymować się wyższym wykształceniem magisterskim, trzyletnim stażem na stanowisku kierowniczym oraz, analogicznie, dwuletnim doświadczeniem w zakresie transportu albo ruchu drogowego.
Jeszcze mniejsze wymagania ma spełnić kandydat na prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, od którego oczekuje Pan jedynie posiadania wyższego wykształcenia magisterskiego - preferowane, lecz niewymagane jest techniczne - uzupełnionego trzyletnim stażem na stanowisku kierowniczym.
W porównaniu do wymagań odnoszących się do tych trzech urzędów zaskakują oczekiwania wiązane z kandydatami na stanowisko prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. Kandydat do UTK ma mieć wyższe wykształcenie w zakresie kolejnictwa, pięcioletnie doświadczenie zawodowe w transporcie kolejowym na stanowisku kierowniczym oraz dwuletnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym w administracji publicznej.
Panie Ministrze, biorąc pod uwagę konstytucyjny wymóg zapewnienia równego dostępu do służby publicznej, wyrażam zaniepokojenie niezrozumiałym zróżnicowaniem wymagań, odnoszących się do kandydatów na stanowiska kierownicze w urzędach centralnych nadzorowanych przez Pana Ministra, oraz obawę, że oczekiwania formalne kierowane pod adresem kandydatów na stanowisko prezesa Urzędu Transportu Kolejowego mogą utrudnić powołanie osoby posiadającej właściwe kwalifikacje. Z jednej strony bowiem oczekuje Pan szczególnego przebiegu kariery zawodowej, z drugiej zaś rezygnuje Pan akurat w tym przypadku z kompetencji językowych.
Proszę o rozważenie, czy w interesie resortu nie byłoby tu unieważnienie dotychczasowych działań i zorganizowanie kolejnego konkursu, już na zasadach sprawdzonych w odniesieniu do innych urzędów. Pragnę zaprezentować opinię, że dla ugrupowania, które obaj reprezentujemy - Prawo i Sprawiedliwość - gwarantowanie właściwego poziomu kadr służby publicznej i uniknięcie jakichkolwiek wątpliwości co do przejrzystości i czystości procedur jest jednym z priorytetów.
Powracając zaś do ogłoszenia o konkursie na prezesa Urzędu Transportu Kolejowego, proszę o następujące informacje.
Dlaczego w przypadku tego akurat urzędu zrezygnowano z wymagania znajomości języka obcego? Czy prezes Urzędu Transportu Kolejowego nie będzie współpracował ze swoimi odpowiednikami za granicą?
Jakie kierunki studiów będą uznawane jako odbyte "w zakresie kolejnictwa" i dlaczego nie wymaga się wykształcenia stopnia magisterskiego w przypadku UTK?
Dlaczego w UTK wymaga się aż siedmioletniego okresu zajmowania stanowisk kierowniczych?
Jaka jest liczba - w ocenie resortu - potencjalnych kandydatów, spełniających trzy warunki: wykształcenie wyższe w zakresie kolejnictwa, pięć lat na stanowisku kierowniczym w transporcie kolejowym i dwa lata w administracji publicznej?
Jaki jest cel wymogu zajmowania stanowiska kierowniczego w administracji publicznej, jeśli oznacza to między innymi funkcje wójta, burmistrza i kierownika wydziału w urzędzie gminy lub dyrektora szkoły powszechnej? Są to również takie właśnie stanowiska.
Dlaczego prezesem Urzędu Transportu Kolejowego nie mógłby być profesor politechniki lub pracownik kolejowego ośrodka badawczego? Wymagania konkursowe mogą wykluczyć ich udział.
Uwzględniając art. 10 ust. 1 ustawy o transporcie kolejowym, czyniący regulację transportu kolejowego kompetencją UTK odrębną od nadzoru nad bezpieczeństwem ruchu, proszę też o wyjaśnienie, dlaczego te dwie niezależne sprawy zostały połączone w tytule pracy pisemnej "Działalność prezesa Urzędu Transportu Kolejowego w zakresie regulacji dotyczącej bezpieczeństwa ruchu kolejowego w świetle prawa".
Panie Ministrze, proszę następne zdanie potraktować jako wyłącznie ilustrację problemu, gdyż nie zamierzam pod żadnym pozorem przenosić naszej dyskusji na poziom zarzutów personalnych pod Pańskim adresem. Chcę jednak prosić o pochylenie się nad warunkami podmiotowymi odnoszącymi się do pana prezesa UTK, także w kontekście tego faktu, że nawet Pańskie zaangażowanie, przez całą kadencję, w pracę sejmowej komisji właściwej w sprawach transportowych, traktowane jako ważny argument przemawiający za powierzeniem Panu sprawowanego obecnie urzędu, nie wystarczyłoby obecnie, w świetle kwestionowanych przeze mnie ograniczeń, do zostania Pańskim podwładnym - prezesem Urzędu Transportu Kolejowego. Mam nadzieję, że ten ostatni, abstrakcyjny przykład przekonał Pana, Panie Ministrze, do celowości ponownego przemyślenia zasad wyboru kandydata na stanowisko Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego.
Panie Ministrze, jestem przekonany, że wyjąwszy sporadyczne przypadki szybko usuwanych błędów, jak omówiony powyżej, a na korektę którego liczę, resort przez Pana kierowany będzie już wkrótce przykładem urzędu prowadzącego przejrzystą merytoryczną politykę kadrową, prowadzącą do zatrudniania osób dobrze przygotowanych zawodowo i zaangażowanych ideowo w służbę Rzeczypospolitej.
Stanisław Kogut
Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu