Konferencja Polonii z krajów Unii Europejskiej, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Rzeczywiście, w wielu krajach jest taki obowiązek, na przykład w Australii. Ale nie wiem, jak by na to społeczeństwo polskie zareagowało.
Bardzo proszę o zabranie głosu pana Mieczysława Rasieja z Włoch.
Następny będzie pan Moszczyński z Wielkiej Brytanii.
Prezes Związku Polaków we Włoszech Mieczysław Rasiej:
Panie Marszałku! Panie Prezydencie! Szanowni Państwo!
Ja reprezentuję Polonię włoską. Wraz ze mną przyjechali pani Maria Gratkowska Scarlini, działaczka na rzecz integracji Polonii w Toskanii, oraz pan Grzegorz Kaczyński, prezes Towarzystwa Włosko-Polskiego w Katanii i także w ich imieniu przemawiam.
Polonia włoska jest nieliczna, raczej nowa, stara już prawie wymarła. Ja czuję się prawie jak zabytek archeologiczny, bo pochodzę jeszcze z Drugiego Korpusu Polskiego.
Związek Polaków we Włoszech powstał w 1996 r. jako federacja stowarzyszeń, które już istniały. Niektóre powstały później, ale jedno takie ognisko polskie, w Turynie, było już od dawna, bo w 1999 r. obchodziło pięćdziesięciolecie istnienia. Do tego związku należy kilkanaście stowarzyszeń oraz kilka instytutów naukowych i fundacji. Stowarzyszenia te są autonomiczne, działają w swoim zakresie, zgodnie ze swoimi możliwościami, w środowisku, w którym się znajdują. I robią to, co mogą.
Kiedy mówię o działalności tych stowarzyszeń, to chodzi mi o działalność na rzecz Polski - żeby to było jasne. Wszystkie stowarzyszenia są polsko-włoskie, należą do nich oczywiście, jako członkowie, Polacy, ale wielu członków to Włosi. Robimy, co możemy, w zakresie naszych środków finansowych. I to są skromne osiągnięcia. Ta właśnie działalność, jakby kapilarna, spowodowała, że wokół nas zebrały się przede wszystkim rodziny Polaków i Polek, głównie mieszkających we Włoszech, ale dołączyli też sympatycy Włosi, a także Włosi, którzy są zawodowo czy z innych powodów związani z Polską. Nasza działalność początkowa rozszerzała się - zyskiwaliśmy najpierw jako członków właśnie Włochów, potem niektóre instytuty naukowe, stowarzyszenia włoskie, które zaczęły nam pomagać, potem z nami współpracować, a potem nawet dofinansowywać pewne nasze imprezy. Rozwinęło się to do tego stopnia, że dzisiaj mamy solidne kontakty nie tylko z tymi instytutami, stowarzyszeniami, ale także z władzami publicznymi na poziomie regionów, prowincji i zarządów miast.
Chciałbym tu przytoczyć tylko jeden przykład. W Turynie z inicjatywy Instytutu Studiów Historycznych Gaetano Salvemini powstał projekt "Polska między przeszłością a przyszłością", trzyletni program, bardzo bogaty i ambitny. Jego koszt, który opiewa na przeszło 200 tysięcy euro, będzie w całości pokryty przez władze włoskie, przez instytucje i fundacje włoskie. Podaję to jako przykład, do jakiego stopnia doszły nasze kontakty - taki jest właśnie ich rezultat, że już nie my to finansujemy, ale Włosi, i to z ich własnej inicjatywy.
Proszę państwa, chciałbym jeszcze powiedzieć - to będzie już taka refleksja - o co nam chodzi, gdy zwracamy się do Włochów. Chodzi nam o to, żeby poznali Polskę, żeby poznali historię Polski, polską problematykę. A to dlatego, że spostrzegliśmy, że u Włochów znajomość polskiej problematyki jest bardzo słaba, niedostateczna. Tak więc pracujemy nad tym, staramy się, żeby wiedzieli jak najwięcej, staramy się wzbudzić w nich ciekawość, zainteresowanie i zachęcić do tego, by pojechali do Polski, by ją zwiedzili. To jest właśnie jeden z rezultatów. Ale też podkreślam, że sympatycy, którzy z nami współpracują, darzą nas naprawdę dużą przyjaźnią.
Społeczeństwo włoskie jest raczej pozytywnie nastawione do wejścia nowych krajów do Unii Europejskiej, oczywiście między innymi Polski. Ale my chcielibyśmy sprawić coś takiego, żeby nasze wejście nie było tylko takie formalne - że oto parlament włoski to przedyskutuje i zaaprobuje - ale żeby sami Włosi widzieli w Polsce coś innego, duchowego, a nie tylko państwo, które ma czterdzieści milionów mieszkańców, 320 tysięcy km2, w którym jest Warszawa, jest Kraków itd. Chodzi nam o to, żeby Polska to było jednak coś im bliskiego, a nawet o to, żeby mogli poczuć taką samą przyjaźń, jaką my, Polacy, zostaliśmy przez nich otoczeni. Dziękuję. (Oklaski)
Marszałek Longin Pastusiak:
Dziękuję bardzo panu Rasiejowi.
Proszę o zabranie głosu pana Wiktora Moszczyńskiego z Wielkiej Brytanii.
Jako następny wystąpi pan Bartela z Francji.
Przedstawiciel Inicjatywy na rzecz Członkostwa Polski w Unii Europejskiej "Poland Comes Home Comittee" Wiktor Moszczyński:
Drodzy Państwo, wreszcie się tu znaleźliśmy. Dziesięć lat dobijaliśmy się, żeby polskie władze jednak zrozumiały, że my, Polonie w zachodniej Europie, też mamy jakąś rolę do odegrania w sprawie wejścia Polski do Unii. No i nareszcie jest to zrozumienie! Myśmy przez tyle lat mówili na przykład o możliwościach założenia placówki polonijnej w Brukseli - ciągle to omawiano, ciągle o tym dyskutowano, ale wszystko spełzło na niczym. A więc głęboki ukłon dla marszałka Sejmu i dla marszałka Senatu za to, że tym razem inicjatywę, szczególnie tę londyńsko-warszawską, podjęli i że wreszcie mamy dzisiaj tę konferencję.
Proszę państwa, najpierw o tym, co robimy w Wielkiej Brytanii.
Pierwsza sprawa. My w Wielkiej Brytanii zrobiliśmy już dużo i nie o tym chcę mówić, że od sześćdziesięciu lat, od kiedy istniał rząd na uchodźstwie, od kiedy istniały polskie organizacje niepodległościowe w Wielkiej Brytanii, temat Polski w Europie nie schodził nam z ust, bo teraz sprawa jest oczywiście o tyle nowa, że są autentyczne możliwości wejścia do Europy. Ale myśmy już osiem lat temu założyli w Wielkiej Brytanii "Poland Comes Home Committee", organizację głoszącą, że Polska wraca do Europy. Pod egidą tej organizacji naciskaliśmy na brytyjskich posłów, na ambasadorów i w ogóle na opinię publiczną Wielkiej Brytanii, aby popierać wejście Polski najpierw do NATO, a później do Unii Europejskiej. Za każdym razem, kiedy były wybory do Parlamentu Europejskiego czy brytyjskiego, rozdawaliśmy wszystkim posłom kwestionariusze, aby wyrażali swoje poparcie dla tych spraw, bo w przeciwnym razie nie dostaną głosów polskich wyborców. Mieliśmy dwadzieścia dwa publiczne spotkania z ministrami, posłami, z osobami z mediów, z ambasadorami różnych państw, a raz nawet przyszedł jeden z komisarzy Unii Europejskiej. Szczytowym osiągnięciem naszej działalności był chyba ten moment, gdy po ratyfikacji traktatu nicejskiego w czasie debaty w brytyjskim parlamencie brytyjski minister spraw zagranicznych, trzymając w ręku memorandum naszego Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, mówił do opozycji: widzicie, jakie są głosy na ten temat waszych polskich wyborców - co robicie, żeby to poprzeć? A więc uważaliśmy, że osiągnęliśmy jakiś efekt.
W tej chwili mamy taką sytuację, że już wiemy, jakie będzie podejście brytyjskich posłów do sprawy ratyfikacji. Wiemy też na przykład to, ilu posłów brytyjskich ma polskie żony, ilu posłów brytyjskich jest zależnych od polskich głosów. Ratyfikacja ma nastąpić w debacie w parlamencie brytyjskim za dwa tygodnie, 21 maja. Raczej jesteśmy pewni... To znaczy liczymy na to - nie chcemy być naiwni, więc tylko liczymy - że trudności nie będzie, bo wszystkie partie brytyjskie będą popierać wejście Polski do Unii. To nie znaczy, że na tym będzie się kończyła nasza działalność. Ciągle jesteśmy czujni, bo w ostatniej chwili, nagle coś może wyskoczyć - jakiś diabełek medialny, szczególnie w tak zwanej prasie brukowej - na przykład na temat Polaków nielegalnie pracujących w Anglii czy coś z tematyki wojennej. Jesteśmy na to przygotowani, ale raczej nie przeczuwamy, żeby coś takiego miało miejsce.
Druga sprawa. Mamy nadzieję, że władze brytyjskie będą gotowe wesprzeć każdą prośbę ze strony polskiej i pomóc, na przykład w sprawach referendum. Już mówiliśmy, że premier Tony Blair jest gotów przyjechać w ciągu tego miesiąca na zaproszenie do Polski, jeżeli to by mogło pomóc w kwestii referendum.
Trzecia sprawa. Wszystkie organizacje społeczne będą zachęcać obywateli polskich Wielkiej Brytanii do zarejestrowania się i do głosowania w referendum w konsulatach w Londynie i Edynburgu. "Dziennik Polski" codziennie odlicza, ile dni dzieli nas od terminu referendum, a także podaje nowe informacje, wzywając rodaków do głosowania. Za tydzień odbędzie się specjalna akcja, którą organizuje "Dziennik Polski", akcja rozdawania ulotek i znaczków z napisem "Tak", nie tylko w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym, ale nawet przy tak zwanej ścianie płaczu, gdzie zbierają się młodzi ludzie z Polski szukający mieszkań, pracy itd. Chodzi o to, by zachęcić ich do tego, żeby oni też się zarejestrowali i głosowali, bo dzięki temu za rok ich pobyt w Wielkiej Brytanii będzie zalegalizowany.
Czwarta sprawa. Nie tylko dzień 21 maja jest dla nas ważny, ale też dni, kiedy w Polsce będzie odbywało się referendum. My chcemy w tym czasie zrobić taki polski weekend, który ma sprawić, że wzrośnie wiedza o Polsce. Mamy zaplanowaną, jak już mówiliśmy, konferencję prasową Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, organizowaną w porozumieniu z ambasadą RP. Planujemy, że będą składane oświadczenia prasowe do lokalnej prasy, że będą organizowane przyjęcia we wszystkich polskich ośrodkach kombatanckich, parafialnych, żeby wszyscy wiedzieli, że to jest ten ważny moment - Polska wchodzi do Unii. Chcemy, żeby zostały napisane na temat Polski artykuły do głównych gazet, ale nie jakieś bardzo poważne, raczej artykuły o charakterze anegdotycznym. Chcemy przygotować specjalną stronę internetową o Zjednoczeniu Polskim w Wielkiej Brytanii. Planujemy taką promocję, że w "Dzienniku Polskim" będzie strona w języku angielskim, która zostanie przesłana również do prasy angielskiej. Zamierzamy też przypomnieć samorządom brytyjskim, które utrzymują stosunki z bliźniaczymi samorządami polskimi, a jest ich przeszło pięćdziesiąt, że to jest moment do wysłania gratulacji. I mamy nadzieję, że wszystko to zakończy się wielkim sukcesem, o ile, oczywiście, w referendum w Polsce wszystko pójdzie dobrze.
I pozostały mi jeszcze dwie sprawy z zakresu naszej obecnej działalności w Wielkiej Brytanii.
Kolejna, czyli piąta w tym omówieniu sprawa, to przygotowanie przez Zjednoczenie Polskie memorandum do władz brytyjskich, domagającego się ustalenia statusu osób przebywających w tej chwili w Anglii z niezałatwionymi - ja to mówię eufemistycznie: niezałatwionymi - sprawami pobytu i przypominającego obietnicę ministra spraw zagranicznych Jacka Strawa, że od maja następnego roku Polacy będą mieli automatycznie prawo do pracy i pobytu w Wielkiej Brytanii.
Szósta sprawa to udział polskich organizacji w debacie na temat stosunku Wielkiej Brytanii do przyszłej konstytucji europejskiej, a szczególnie do sprawy jej preambuły.
Na koniec chcę, jeżeli pan marszałek pozwoli, odnieść się do dwóch problemów, które tylko luźno się wiążą z tym, o czym mówimy.
Pierwszy. Nie zapominajmy o naszych rodakach na Wschodzie. Jest tu obecna pani Emilia Chmielowa, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. (Oklaski) Pamiętajmy, że nie jest jeszcze załatwiona sprawa Karty Polaka. Ja wiem, że to jest bolesna sprawa, ale to jest sprawa nasza, wewnętrzna - Europa nam w tym nie przeszkodzi. Dlatego uważam, że to ważne, żeby Europa nie odcinała nas od Wschodu, a szczególnie od naszych rodaków na Wschodzie.
Drugi. Mam szczególnie gorący apel, choć już nie widzę tutaj ministra Wiatra, w sprawie TV Polonia. Dlaczego, gdy prezydent jeździ po Polsce, na przykład pani Miziniak nie może występować razem z nim i mówić z wielkim przekonaniem tego, co mówi? Tak samo my wszyscy! Jeżeli nie będziemy mogli jeździć po Polsce, do Mławy, do Ostrołęki, tam, gdzie te sprawy powinny być przedstawiane, to przynajmniej zorganizujcie debaty, byśmy mogli brać w nich udział czy udzielać wywiadów w TV Polonia. Skłaniajcie prasę polską, żeby zwracała się do nas o komentarze, żebyśmy mogli sprostować te różne bzdurne wypowiedzi na temat Unii, które się w Polsce czasem słyszy. Pamiętajcie, że jesteśmy gotowi. Wykorzystujcie nas do tego, eksploatujcie nas, Panie Marszałku, żebyśmy w efekcie mogli wszyscy razem w Unii Europejskiej żyć! Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję panu Moszczyńskiemu.
Głos teraz zabierze pan Czesław Bartela z Francji.
Następny będzie pan doktor Bogdan Miłek z Niemiec.
Prezes Zarządu Głównego Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych Rzeczypospolitej Polskiej we Francji Czesław Bartela:
Panie Marszałku! Panie Prezydencie! Szanowni Państwo!
Reprezentuję Związek Rezerwistów i Byłych Wojskowych Rzeczypospolitej Polskiej we Francji. Jest to najstarsza organizacja kombatancka, w tym roku będzie ona obchodzić osiemdziesięciolecie swojego istnienia. W jej imieniu serdecznie dziękuję gospodarzom za to zaszczytne zaproszenie.
Polska to czterdziestomilionowy kraj w sercu Europy. Mnie osobiście trudno sobie wyobrazić tak wielką plamę na mapie Europy, tej nowej Europy, która za kilka miesięcy będzie już ukonstytuowana. A najtrudniej jest mi wyobrazić sobie, gdyby spełnił się czarny scenariusz dotyczący referendum, że nauczyciel na lekcji geografii uczyłby nasze dzieci, że Polska to kraj leżący wprawdzie w sercu Europy, ale nie w Europie. Co gorsza, ten sam problem istnieje dziś w Europie Zachodniej, bo tam ciągle uczy się na lekcjach geografii i historii - tam te przedmioty są połączone - że jest Unia Europejska i inne kraje, a więc dla nich Europa geograficzna nie istnieje. Wydaje mi się więc, że musimy pomóc edukacji narodowej - i polskiej, i zachodniej - aby dzieci uczyły się zgodnie z logiką, że Polska to środek Europy, że Polska ma swoje miejsce na tym kontynencie.
Ja bardzo głęboko wierzę, że Polska 1 maja 2004 r. znajdzie się w Unii Europejskiej i że po raz pierwszy nie sprawdzi się stare polskie przysłowie: "Polak mądry po szkodzie".
Pan marszałek Borowski dziś powiedział, że życzyłby sobie, aby młodzież polskiego pochodzenia, szczególnie ta, która mieszka za granicą, była dumna ze swoich polskich korzeni, żeby mogła się szczycić Polską nowoczesną. My też byśmy sobie tego bardzo życzyli.
Dlatego zwracam się do TV Polonia, która dla nas jest oknem na Polskę, aby umożliwiła naszym dzieciom, naszej młodzieży, pochwalenie się krajem rodzinnym przed swoimi rówieśnikami i aby ci rówieśnicy zobaczyli Polskę nowoczesną, zobaczyli nowe filmy, zobaczyli nowe programy. Programy, reportaże z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych nie trafiają do młodzieży mającej lat piętnaście czy czternaście. Trudno młodym ludziom pochwalić się Polską przed swoimi kolegami i pokazać im, wytłumaczyć, że Polska jest krajem nowoczesnym, że są tam artyści, którzy śpiewają tak samo jak ich artyści, że są tam malarze, którzy używają takich samych farb jak ich malarze. Tego nam najbardziej w tej telewizji potrzeba - nowoczesności. Chodzi o to, żeby ta telewizja nie była wyłącznie dla Polonii, ale żeby była również dla mieszkańców krajów, w których może być i jest odbierana.
Winna takiej sytuacji jest też po trosze Polonia, bo my także często kultywujemy folklor i pokazujemy Polskę z lat przeszłych, mówiąc, że zachowujemy tradycje, które oczywiście są bardzo piękne. Ale pokazujemy zbyt mało Polski takiej, jaka ona jest dzisiaj, tej realnej, rzeczywistej, w której rozwija się matematyka, cybernetyka, informatyka. Takiej Polski po prostu na Zachodzie nie widać tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli.
Pragnę skierować do rodaków mieszkających w kraju prośbę, aby nasze wypowiedzi, oświadczenia na tej konferencji zostały przyjęte jako synteza naszych doświadczeń z życia w Europie Zachodniej i aby nie były potraktowane, broń Boże, jako lekcja, której chcielibyśmy udzielić naszym rodakom w kraju.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć, Panie Marszałku, że Polak z Polski wyjedzie, ale Polska z Polaka nigdy nie wyjdzie. Szkoda mi tylko, że teraz trzeba będzie to zmienić i dorzucić Europę, ale taki jest kierunek w tych czasach. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję bardzo panu Barteli.
Głos zabierze teraz pan doktor Bogdan Miłek z Niemiec, a następnie pani Maria Olsson ze Szwecji.
Przewodniczący Komitetu Popierania Integracji Polski ze Strukturami Zachodnioeuropejskimi Bogdan Miłek:
Panie Marszałku! Panie Prezydencie! Szanowni Państwo!
Pozwólcie Państwo, że jako lekarz zacznę trochę medycznie. Otóż emigracja jest formą patologii, jest to amputacja pewnej części naszej osobowości. Oczywiście w zamian za to możemy otrzymać pewne inne profity, ale cenę za to płaci każdy z nas.
To, że Polska wchodzi dzisiaj do Unii Europejskiej, jest dla nas również szansą - szansą na powrót do Polski bez wracania do niej, bo to Polska do nas przychodzi. Te powroty mogą być trudne w sensie formalnym, bo mamy rodziny, miejsca pracy, środowisko, w którym funkcjonujemy. Często nawet jest to już po prostu niemożliwe. A w ten sposób ten nasz "powrót bez powrotu" będzie się realizował. Z drugiej strony kolejne rzesze ludzi, które opuszczą Polskę, w różnych celach i na różne okresy, nie będą już musiały płacić tej ceny, którą my zapłaciliśmy, przynajmniej częściowo nie będą musiały, ponieważ nie będą emigrować - będą po prostu przenosić się w ramach jednej Unii Europejskiej.
Dlatego jest jasne, że Polonia jest za integracją Polski z Unią Europejską. Problemem jest tylko, na jakich warunkach. Ale że Polonia jest za, to pewne! Warunki już są ustalone, innych nie uzyskamy. To czy owo może się nam nie podobać, ale w kwestii: integracja - tak albo nie, jeżeli tak, to tylko teraz, wyboru nie ma. W związku z tym głosować trzeba, głosować na tak, a my musimy poprzeć ratyfikację traktatu w naszych krajach. To jest pewne.
Co do Polonii niemieckiej, to jest tak: to są dwa miliony ludzi, którzy żyją w Niemczech. Polonia niemiecka, jak każda Polonia, jest trochę podzielona, ale jeżeli chodzi o pryncypia, to ja żadnej różnicy nie widzę. Kiedy przed ponad czterema laty doszło do sporu między parlamentami Polski i Niemiec, w ramach kampanii wyborczej, kiedy CDU miała pewien flirt ze Związkiem Wypędzonych i próbowano związać integrację Polski z Unii Europejską z koncesjami dla tego związku, wtedy prezesi wszystkich największych, najważniejszych central, czasami mniej lub bardziej skłóceni, wszyscy razem - sprawa była zainicjowana przez komitet popierania integracji europejskiej, ale to oni byli najważniejsi - podpisali stosowne dokumenty, stosowne oświadczenia. I to dotarło do wszystkich partii w Niemczech, dostali to wszyscy posłowie do Bundestagu. Oni doskonale wiedzą, że to są dwa miliony Polaków i że te dwa miliony Polaków w Niemczech są za Polską. Oczywiście problem nie jest prosty. Wszyscy cieszymy się z tego, że stosunki polsko-niemieckie tak pozytywnie się rozwijają, również Polonia ma w tym interes. To tyle, jeżeli chodzi o Polonię niemiecką.
Jeszcze jedna uwaga. Mówiliśmy na temat lęków - ja bym sprawy tak do końca nie bagatelizował: jest fajnie, wchodzimy do Unii i nie musimy się o nic martwić, za rok świat będzie kolorowy. Nieprawda. Polska straciła większość swych banków, straciła większość swej prasy, ma jeszcze ziemię do sprzedania, ma też swoją tożsamość i kulturę. Wyboru dzisiaj nie mamy, do Unii wejść musimy, bo to jest nasza szansa. Ale już dziś musimy myśleć o tym, jak zapewnić protekcję dla polskiej gospodarki, dla polskich pracowników, dla polskiego handlu. My wiemy, że teraz Europa jest Europą protekcjonistyczną, Europą, w której znikają granice, ale rosną bariery. Ja mieszkam na granicy francusko-niemiecko-luksemburskiej. Na granicy nie ma kontroli, ale pięć kilometrów za granicą, gdy jadą Państwo nocą samochodem, nagle może Was spotkać kontrola celna, zajrzą Państwu do bagażników itd., itd. To jest symbol tych barier, które istnieją.
Chwała panom marszałkom, Senatu i Sejmu, że w tych ciężkich warunkach tutaj znaleźli dla nas czas.
Myślę, że już dziś musimy pracować dla kraju, jak potrafimy, może nie emeryci, ale ci z nas, którzy są w Europie zaangażowani w różnych strukturach, ci z nas, którzy działają w biznesie, w architekturze, w ekonomii, w innych dziedzinach życia, którzy coś znaczą, którzy wiedzą, jakie są różne tajniki i mechanizmy obronne i jak tam należy funkcjonować. Myślę, że wiedza, jak pokonywać te bariery, będzie bardzo cenna. Polonia w tej sprawie może być nawet bardziej pomocna niż teraz w sprawie wejścia do Unii.
Sądzę, że takie spotkania jak dzisiejsze, może w nieco innej formie, może wyjazdowe, są potrzebne. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję panu doktorowi Miłkowi.
Proszę państwa, teraz poproszę o zabranie głosu panią Marię Olsson ze Szwecji.
Następny będzie pan Witold Rybczyński, tubylec, z Warszawy, pełnomocnik ministra spraw zagranicznych do spraw referendum za granicą. Myślę, że zainteresuje Państwa kilka informacji na temat organizacji referendum za granicą.
Bardzo proszę panią Olsson.
Prezes Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji Maria Olsson:
Szanowny Panie Marszałku! Panie Prezydencie! Szanowni Panowie i Panie! Koledzy!
Jestem przedstawicielem Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji, jednej z krajowych organizacji polonijnych w Szwecji.
Moi koledzy i przedmówcy mówili tutaj bardzo pięknie o wszystkich sytuacjach, jakie nam się zdarzają, o tym, jak pracujemy dla Polski. Ja chciałabym powiedzieć, że akurat my mamy tę luksusową sytuację, że pomaga nam polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które ogłosiło ten rok Rokiem Polskim w Szwecji czy też Rokiem Szwecji w polityce zagranicznej Polski. To dla nas ułatwienie, bo zaplanowano wiele imprez, w które możemy się włączyć, by aktywnie działać na rzecz promocji Polski w naszym kraju, w Szwecji. Jest to bardzo ważne.
My, Polonia, mamy dwa zadania. Pierwsze to aktywne działania w naszych krajach na rzecz wejścia Polski do Unii, drugie zaś to zwracanie się do naszego środowiska polskiego, do naszych rodzin, do naszych gmin z apelem, z prośbą, żeby nie zmarnować tej historycznej szansy.
Dla mnie najważniejsze jest to, że każdy Polak po raz pierwszy w demokratycznym państwie polskim ma prawo decydować aktywnie, gdzie chce przynależeć, że nie decyduje o tym historia, nie decydują jakieś siły, układy. Jest to ogromne osiągnięcie demokracji i tej Polski demokratycznej, o którą walczyliśmy.
Dlatego zwracam się z apelem do Polaków: nie zmarnujcie tej szansy! Oczywiście chcielibyśmy, żebyście głosowali na tak, ale ważne jest, żeby każdy Polak zdał sobie sprawę z tej historycznej szansy i zaktywizował się na tyle, żeby wziąć udział w referendum.
Demokracji nie można wygrać raz na zawsze, o demokrację trzeba walczyć. Wiemy o tym w Europie, bo kiedy już byliśmy zadowoleni z tego, że jesteśmy demokratyczną Europą, nagle pojawił się Le Pen, pojawiły się ruchy neofaszystowskie, nagle zaczęły się podnosić głosy neofaszystów, różnych, nie bardzo czystych organizacji, i trzeba było zacząć walkę od nowa. Tę walkę o demokrację ciągle musimy toczyć.
I jeszcze jedna sprawa. My jako Polonia - mój kolega, pan Tadeusz Adam Pilat, o tym powiedział - zwróciliśmy się z inicjatywą, z takim apelem... Ja bym chciała przekazać panu marszałkowi długie listy naszego środowiska.
(Marszałek Senatu Longin Pastusiak: Dziękuję bardzo.)
Zwrócimy się także do naszych szwedzkich parlamentarzystów z prośbą o poparcie naszego wejścia do Unii. Kolega był tak przewidujący, że wydrukował kartki z apelem, żeby wziąć udział w referendum. Każdy z nas mógłby, jak myślę, wysłać je do swoich rodzin, do swojego środowiska. To możemy zrobić, to jest praktyczne.
Proszę państwa, nie będę dużo mówiła. My działamy w naszym środowisku na rzecz Polski od lat. Teraz staramy się włączać jak najaktywniej w Rok Polski w Szwecji, bo to jest bardzo ważna sprawa. Chcemy pokazać nową Polskę, nie tylko tę tradycyjną. Szanujemy tradycję, szanujemy kulturę polską, szanowali ją nasi wieszczowie - mam nadzieję, że powiedziałam to poprawnie po polsku - nasi kompozytorzy, bo kultura jest tym, co rozsławia Polskę i przynosi nam chwałę. Ale ja na przykład jestem także człowiekiem zajmującym się działalnością gospodarczą. Wszędzie tam, gdzie możemy, będziemy się starać wprowadzać do Polski nowe technologie i rozwiązania techniczne.
Zapraszamy także do naszych organizacji wszystkie nowe osoby, które będą reprezentowały Polskę w naszych krajach, w nowych strukturach unijnych. Będziemy się starali pomóc im jak najlepiej wejść w nowe środowisko, które dla nich jest obce, a dla nas jest naszym drugim krajem, w którym czujemy się dobrze.
Zapraszamy więc do Szwecji w tej nowej Wspólnocie Europejskiej i obiecujemy, że wszędzie tam, gdzie będziemy mogli pomóc, pomożemy. Dziękuję. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję bardzo pani Marii Olsson.
Proszę państwa, kilka informacji na temat dalszej procedury. Otóż chcielibyśmy ciągnąć dyskusję do 13.45. Wtedy poprosiłbym panią Miziniak o przedstawienie projektu oświadczenia. O 14.00 mamy zaplanowaną konferencję prasową - zapraszam osoby zainteresowane udziałem w niej. O 14.30 zaplanowaliśmy obiad, a po obiedzie kontynuowalibyśmy dyskusję, tak żeby wszyscy mogli zabrać głos.
A teraz proszę pana Witolda Rybczyńskiego, pełnomocnika ministra spraw zagranicznych do spraw referendum za granicą, o kilka słów informacji. Jeżeli Państwo będą mieli pytania do pana Rybczyńskiego, to sądzę, że będzie gotów na nie odpowiedzieć.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Panie Marszałku! Panie Prezydencie! Panie Ministrze! Szanowni Państwo! Przedstawiciele Polonii Unii Europejskiej!
Zgodnie z ustawą z dnia 14 marca 2003 r., a więc uchwaloną nie tak dawno, oraz ustawą z dnia 12 kwietnia 2001 r. obywatele polscy przebywający poza granicami kraju, także przebywający na polskich statkach, będą mieli możliwość głosowania w tegorocznym ogólnopolskim referendum dotyczącym Unii Europejskiej.
Chcę podkreślić, że referendum za granicą odbędzie się w tych samych dniach co w kraju - 7 i 8 czerwca - ale, z czego Państwo zapewne zdają sobie sprawę, tam, gdzie są różnice czasowe, na przykład w Stanach Zjednoczonych, w Australii, będzie to w innych godzinach, tak aby wszystkie głosowania na całym świecie zakończyły się 8 czerwca, czyli w drugim, ostatnim dniu o godzinie 20.00.
Tak jak powiedziałem, prawo głosowania mają obywatele polscy posiadający ważny polski paszport. Mamy wiele pytań z Państwa strony, ze strony naszych placówek, co uczynić z tymi, którzy złożyli w naszych konsulatach stare paszporty, oczekują na nowe, nie pobrali paszportów tymczasowych, mają zaświadczenia i chcieliby głosować. Sytuacja taka jest dość powszechna. W Europie są to sprawy raczej jednostkowe, ale za oceanem liczba osób, które oczekują, dochodzi do tysięcy. Otóż wczoraj zwróciliśmy się do przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, aby to uwzględnił i żeby nasi obywatele, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, a którzy mają zaświadczenie o tym, że złożyli paszport, mogli głosować w urzędzie konsularnym, w którym złożyli paszport. W innym nie byłoby to możliwe i nie będą wydawane zaświadczenia, żeby można było głosować gdzie indziej.
Głosowanie odbywa się w tych samych godzinach co w Polsce, od godziny 6.00 do godziny 20.00. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta godzina 6.00 nie jest najszczęśliwsza, ale Państwowa Komisja Wyborcza nie mogła tego zmienić.
Kolejną sprawą jest spis wyborców. Jest to bardzo ważna kwestia. Otóż w głosowaniu mogą brać udział osoby, które przedtem wpiszą się do spisu wyborców. Spisy wyborców konsulaty w Europie i na całym świecie już rozpoczęły i każdy polski obywatel przebywający na stałe lub czasowo za granicą powinien pisemnie oświadczyć, że prosi o wpisanie go na listę głosujących, albo zatelefonować, wysłać faks lub drogą elektroniczną podać swoje dane. Jest to sprawa bardzo ważna, gdyż, jak Państwo wiedzą, w poprzednich wyborach było z tym sporo kłopotów, niektóre osoby przychodziły w ostatnim dniu przed głosowaniem czy w dniu głosowania i chciały być wpisane. Bardzo byśmy prosili o rozpropagowanie tej sprawy.
Następna sprawa to obwody. Myślę, że już w poniedziałek 12 maja zakończymy przygotowywanie obwodów na całym świecie i w przyszłym tygodniu pan minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz będzie mógł podpisać rozporządzenie o ustanowieniu obwodów głosowania w referendum ogólnokrajowym za granicą. Przypuszczamy, że tych obwodów na całym świecie będzie około stu siedemdziesięciu, od Wyspy Króla Jerzego przez Afrykę i Azję po Nową Zelandię. Tylko jednemu konsulatowi generalnemu daliśmy zgodę na nieorganizowanie wyborów - jest to Hongkong; ze zrozumiałych względów, chodzi o niepokojącą epidemię.
Kolejną sprawą są obwodowe komisje referendalne. Obwodowe komisje referendalne będą się składały z pięciu - siedmiu osób. I tutaj ogromny apel do Państwa i zachęta, aby osoby szanowane - w pierwszym rzędzie Państwo - były uprzejme wziąć udział w pracy obwodowej komisji referendalnej, jeżeli konsulowie się do nich zgłoszą. Jeżeli chodzi o zgłoszenie innych osób, to jest to możliwe, ale muszą zostać złożone zaświadczenia kierujących je uprawnionych podmiotów. Tymi podmiotami są: partie polityczne, kluby Sejmu i Senatu, stowarzyszenia, organizacje, fundacje, ale podkreślam: organizacje krajowe i zarejestrowane przynajmniej na rok przed referendum. Nie ma możliwości, aby organizacje polonijne - mimo wielkiego szacunku dla wszystkich - zgłaszały swoich kandydatów do obwodowych komisji referendalnych. Przypuszczamy, że jeżeli chodzi o te podmioty z Polski, które będą mogły zgłaszać kandydatów, to zamknie się to dużą liczbą organizacji - może ich być osiemdziesiąt osiem.
Państwo często pytają: no dobrze, a jak do udziału w obwodowej komisji referendalnej zgłosi się trzydzieści osób, to co konsul zrobi, skoro ustawowo ma być od pięciu do siedmiu? Otóż wtedy konsul zarządza głosowanie jawne i osoba neutralna - zazwyczaj jest to ktoś z Państwa, przedstawiciel Polonii - wyciąga siedem kartek z urny, w której są wszystkie zgłoszenia. I tych siedem pierwszych osób będzie w obwodowej komisji referendalnej.
Kończąc, chciałbym Państwa zachęcić przede wszystkim do szerokiego rozpropagowania udziału w tym referendum. Z ogromną atencją słuchałem moich przedmówców, Państwa, którzy mówili, jak na przykład w Wielkiej Brytanii w szerokim zakresie działa się na rzecz promowania referendum, informowania o nim.
Jednocześnie wszystkim Państwu chcę powiedzieć, że zgodnie z ustawą bezpośrednio odpowiedzialni za organizację referendum są konsulowie, w związku z czym w każdej naszej placówce dyplomatyczno-konsularnej jest osoba, która bezpośrednio odpowiada za przygotowanie i przeprowadzenie referendum, można się z nią w każdej sprawie kontaktować.
Do tego jeszcze dodam, że w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, jak pan marszałek powiedział, powołano pełnomocnika i zespół do spraw organizacji referendum, mamy telefony, faks, można się z nami kontaktować również elektronicznie. Zachęcam też do korzystania ze strony internetowej Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie są zamieszczone wszystkie dokumenty dotyczące tego referendum. Pan minister spraw zagranicznych wydał dwa rozporządzenia, rozporządzenie o spisie wyborców i rozporządzenie o ochronie - bo mamy tę noc, podczas której trzeba pilnować urn - a w przyszłym tygodniu wyda trzecie, ostatnie rozporządzenie, określające obwody i numery obwodów referendalnych dla głosujących na całym świecie. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Panie Doktorze, proszę o pozostanie, bo być może ktoś z państwa chciałby zadać panu pytanie.
Bardzo proszę.
Konsul Honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Murcji Jerzy Zieleniewski:
Jerzy Zieleniewski z Murcji, z Hiszpanii. Jestem konsulem honorowym. Czy istnieje możliwość, żeby konsul honorowy również organizował taką komisję wyborczą do spraw referendum?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Tak. Obwody do głosowania będą w naszych urzędach, czyli w ambasadach, w konsulatach, a także w innych miejscach, takich jak parafie, a nawet stowarzyszenia polonijne. Powiem tylko, że na przykład w samym Chicago będzie siedem obwodowych komisji referendalnych - choć konsulat generalny jest jeden - a w całych Stanach będzie ich szesnaście. Jeżeli chodzi o siedziby konsulów honorowych, to również jest taka możliwość, ale powinno to być skoordynowane i ustalone jeszcze dziś lub jutro z naszymi placówkami, z konsulami, którzy za to odpowiadają.
Jeżeli chodzi o Hiszpanię, to przedwczoraj rozmawiałem z panią ambasador Grażyną Bernatowicz, która zadała mi pytanie, czy mogłaby skorzystać z pomocy konsulów honorowych dla zorganizowania przez nich, w ich siedzibach, obwodowych komisji wyborczych. Powiedzieliśmy: tak. Do poniedziałku odpowie nam, którzy konsulowie honorowi na terenie Hiszpanii będą organizowali wybory.
Prezes Stowarzyszenia Kulturalnego Włosko-Polskiego w Toskanii Maria Gratkowska-Scarlini:
Dowiedziałam się, rozmawiając z naszą placówką dyplomatyczną w Rzymie - ja podlegam Rzymowi, Rzym jest na południe od Bolonii, a na północ od Bolonii jest Mediolan - że na terenie Włoch można głosować wyłącznie w dwóch konsulatach: w konsulacie w Mediolanie i w konsulacie przy ambasadzie polskiej w Rzymie. Mamy też dwie czy trzy placówki konsulatów honorowych na terenie Włoch, ale powiedziano nam, że w tych konsulatach nie będzie można głosować, bo trzeba spełnić bardzo wiele warunków, żeby można było utworzyć obwodową komisję referendalną przy takich instytucjach. Na czym te warunki polegają? Co trzeba zrobić, żeby można było głosować na przykład w konsulacie honorowym, który jest w Bolonii? Są też konsulaty w Reggio Calabrii, w Padwie i w Genui. Działają poza tym bardzo prężne stowarzyszenia polonijne na terenie Włoch. Można by było ewentualnie przy tych stowarzyszeniach w jakiś sposób zorganizować komisję obwodową. Ale jakie powinny być spełnione warunki, żeby to zorganizować? Na przykład w Toskanii, bo ja akurat reprezentuję Toskanię i dysponuję środkami.
Chodzi mi o Polaków przyjezdnych, którzy też chcieliby brać udział w głosowaniu, ale niestety ich warunki czy sytuacja prawna w tym momencie nie pozwalają im na wyjazd do bardziej odległych placówek. Jakie warunki muszą spełnić takie dodatkowe obwody, żeby mogły być punktami do głosowania w referendum?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Proszę wziąć pod uwagę to, co powiedziałem panu z Hiszpanii. Nie ma żadnych przeszkód, aby konsul honorowy, i nie tylko on, na swoim terenie mógł zorganizować obwodową komisję wyborczą. Sprawa polega tylko na uzgodnieniu tego z konsulem, z ambasadą w Rzymie, a warunkiem jest zapewnienie lokalu, za który zresztą jesteśmy w stanie zapłacić, to nie musi być za darmo. Po drugie, z racji tego, że jest to referendum dwudniowe, muszą być spełnione warunki pozwalające zabezpieczyć urnę na noc. I po trzecie, powinni się znaleźć chętni do wejścia w skład obwodowej komisji wyborczej, przy czym aby powstała obwodowa komisja referendalna, minimalna liczba jej członków musi wynosić pięć osób. A więc pięć osób może powołać obwodową komisję referendalną i przeprowadzić głosowanie.
Jeżeli więc pani pozwoli, zachęcam albo do skontaktowania się z Rzymem - jeżeli to możliwe, to już dzisiaj albo w poniedziałek - żeby można było tam poczynić, w porozumieniu z panią, ustalenia i do końca dnia czy do wtorku rano przekazać nam ostateczną decyzję.
Redaktor "Kuriera Berlińskiego - Polonica" Aleksandra Proscewicz:
Proscewicz Aleksandra, "Kurier Berliński - Polonica". Ja otrzymałam z ambasady informację, że dopiero za tydzień dostaniemy instrukcje na temat tego, jak ma głosować Polonia. I mam pytanie, bo coś tu się nie zgadza: dlaczego tak późno? Wydawnictwa polonijne to przeważnie miesięczniki, a więc ukażą się one koło 1 czerwca. Czy to nie za późno, skoro głosujący muszą wcześniej zgłaszać swój akces do komisji wyborczej? Skąd taka opieszałość?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Proszę państwa, my działamy zgodnie z harmonogramem, jaki nam przedstawiono. Dzisiaj może pani... Już pani wie wszystko, wie pani kiedy, w jakich godzinach, gdzie, ale nie ma pani dzisiaj jeszcze pewnej informacji - numerów nadanych obwodowym komisjom referendalnym. W przyszłym tygodniu - myślę, że w środę albo w czwartek - pan minister spraw zagranicznych podpisze odpowiedni dokument i wtedy już wszystko będziecie Państwo wiedzieli. Bo jak głosować, wszyscy Państwo wiecie - w Internecie i w naszych placówkach jest już karta do głosowania. Wszystkim przesłaliśmy ją dwa dni temu, więc o tym również wszyscy wiedzą.
Zainteresuję się pani uwagą i jeszcze dzisiaj będę rozmawiał o tym z konsulem, ewentualnie w poniedziałek, jeżeli dziś go nie zastanę.
(Redaktor "Kuriera Berlińskiego - Polonica" Aleksandra Proscewicz: Tak, ale głosujący wcześniej muszą zgłosić w obwodzie wyborczym swój głos.)
Nie głos. Muszą się zgłosić do spisu, zapisać się.
(Redaktor "Kuriera Berlińskiego - Polonica" Aleksandra Proscewicz: Czy dużo wcześniej?)
Przed referendum, na pięć dni przed głosowaniem. Konsul ma obowiązek najpóźniej pięć dni przed referendum powołać obwodową komisję referendalną, a pierwsze posiedzenie zorganizować do trzech dni po jej powołaniu, choć może to zrobić wcześniej.
(Marszałek Senatu Longin Pastusiak: Panie Pełnomocniku, o ile pamiętam, tą datą jest za granicą - 3 czerwca. Wtedy trzeba się zgłosić do konsulatu - przed 3 czerwca.)
(Redaktor "Kuriera Berlińskiego - Polonica" Aleksandra Proscewicz: Jest mnóstwo telefonów, które odbieramy w redakcji, w których informujemy o tym poszczególnych zainteresowanych. Ale niestety, to się już nie znajdzie w prasie.)
Zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie mieliśmy miarodajnych danych, które moglibyśmy przekazać. Wszystkich powiadomiliśmy o tym, że jest referendum, kiedy jest referendum i jakie będą obwody. Dwa tygodnie temu powiadomiliśmy o tym wszystkie urzędy konsularne na świecie.
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Problem polega również na tym, że ustawa referendalna mogła być opracowana dopiero po podpisaniu układu akcesyjnego, co miało miejsce bardzo późno - 16 kwietnia, jak Państwo wiecie, w Atenach.
Bardzo proszę.
Prezes Kongresu Polonii Niemieckiej Zbigniew Kostecki:
Ja mam takie pytanie: jak będą liczone głosy Polonii? Bo jeżeli przyjmiemy za 100% Polonii tych piętnaście milionów, o których się ciągle mówi, to wypadniemy - w porównaniu z frekwencją w innych wyborach, które się odbywają w placówkach dyplomatycznych - bardzo marnie, dlatego że nie należy przypuszczać, że teraz frekwencja będzie wyższa niż w wyborach do Sejmu czy w innych wyborach. Dlatego mam pytanie: jak komisja będzie liczyć te głosy, jak to będzie ujęte w statystyce?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Odpowiadam panu: to nieporozumienie. Liczba piętnastu milionów w ogóle nie wchodzi w grę. Mówimy o udziale w głosowaniu tylko obywateli polskich posiadających ważny polski paszport. Wyłącznie ich dotyczy głosowanie w dniach, 7-8 czerwca... Zwracam Państwa uwagę na fakt, że rozpoczyna się wtedy sezon turystyczny, w związku z czym wczoraj na przykład podjęliśmy decyzję zorganizowania po raz pierwszy obwodu na Krecie, bo okazuje się, jak wynika z analizy biur podróży, jaką otrzymaliśmy, że już w dniu 6 czerwca na Krecie będzie ponad trzy tysiące obywateli polskich. Sami byliśmy zaskoczeni. Tak więc, jak myślę, otrzymał pan odpowiedź.
Teraz chciałbym jeszcze dodać, że od przyszłego tygodnia dzięki panu dyrektorowi Bartkiewiczowi z TV Polonia będziemy stale podawali - co tydzień, może nawet parę razy - różnego rodzaju informacje i odpowiadali na pytania dotyczące referendum. Ale do tego jest nam potrzebna podstawowa sprawa: zarządzenie określające, gdzie będą obwodowe komisje referendalne.
Prezes Hiszpańsko-Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego "Forum" Małgorzata Małaśnicka de Martin:
Ja chciałabym zaapelować do MSZ o zastanowienie się nad potrzebą stworzenia obowiązku rejestracji Polaków mieszkających za granicą, tak jak robią to Francuzi. Myślę tutaj o przyszłych wyborach. Francuzi, mając swoich obywateli zarejestrowanych w konsulatach, dysponują gotowymi listami, spisem wyborców, do których mogą również wysyłać zawiadomienia o wyborach. Czegoś takiego w polskich konsulatach nie ma - mówię to jako osoba, która pracowała w obwodowych komisjach wyborczych - co szalenie utrudnia sprawne przeprowadzenie wyborów, dotarcie do szerokiej rzeszy obywateli polskich mieszkających za granicą.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Dziękuję pani za tę uwagę. Myślę, że ustawodawca się nad tym zastanowi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych też to rozważy.
Wiceprezes Izby Belgijsko-Luksembursko-Polskiej "Bepolux" Andrzej Pakulski:
Andrzej Pakulski z Brukseli. Pytanie praktyczne: czy wybory zostaną przeprowadzone przy użyciu materiałów drukowanych w Polsce i wysłanych na czas po normalnej cenie do placówek, czy też placówki same będą musiały drukować te dokumenty?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Proszę pana, kiedy w pierwszej mojej rozmowie z panem ministrem Czaplickim, sekretarzem Państwowej Komisji Wyborczej, usłyszałem, że najwcześniej dopiero 23 maja będą karty wyborcze do głosowania wydrukowane w kraju, odpowiedziałem mu, że to jest niemożliwe, żebyśmy rozesłali je na cały świat. W związku z tym otrzymaliśmy zgodę na to, żeby nie wysyłać kart. Będą one drukowane za granicą przez nasze konsulaty, w formacie A4, a więc takim jak w Polsce, na białym papierze. Na tych kartach będą dwie pieczęcie: pieczęć ambasady bądź konsulatu i pieczęć obwodowej komisji do spraw referendum.
Wiceprezes Izby Belgijsko-Luksembursko-Polskiej "Bepolux" Andrzej Pakulski:
W takim razie mam jeszcze jedno pytanie, ponieważ prawdopodobnie to ja będę drukował te karty dla Brukseli. Czy przez modem jest dostępny jakiś layout, któremu trzeba będzie się podporządkować?
(Głos z sali: Właśnie, czy to jest w Internecie?)
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Tak, to już jest w Internecie, już jest w placówkach.
Przewodnicząca Stowarzyszenia Ekspertów Polskich w Holandii Małgorzata Bos-Karczewska:
Ja chciałabym sprecyzować pytanie kolegi z Niemiec, pana Kosteckiego, które było w sumie pytaniem dotyczącym bazy programu, na podstawie której będzie naliczana frekwencja Polaków w Holandii. Byłam członkinią komisji wyborczej w Holandii i wiem, że w wyborach prezydenckich i parlamentarnych głosowało tam czterysta, pięćset osób. Ponieważ frekwencja jest tak ważna w tym referendum akcesyjnym, pytanie jest takie: w jaki sposób ambasady będą naliczały frekwencję? Co stanowi podstawę naliczania tej frekwencji?
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Frekwencję będziemy naliczali w stosunku do spisu wyborców przygotowanego do tego referendum. Nie możemy wyliczać - choć tak by się mogło wydawać - na takiej podstawie, o której mówiła tu jedna z pań, bo nie mamy właśnie formalnego rejestru obywateli polskich zamieszkałych na danym terenie. A sytuacja, jak się pani orientuje, zmienia się: jedni wyjeżdżają, inni przyjeżdżają, jest ciągły ruch. Na tej podstawie nie możemy więc tego wyliczyć, takiej zasady nie mamy.
(Przewodnicząca Stowarzyszenia Ekspertów Polskich w Holandii Małgorzata Bos-Karczewska: Czyli z tego wniosek, że rejestrowanie się w ambasadach jest właściwie koniecznością.)
Tak jest. Dlatego tak bardzo za tym agitujemy i dlatego poprzez TV Polonia będziemy zwracali uwagę na to, aby jak największa liczba osób znalazła się w spisie, czyli zapisała się i potem głosowała.
Przewodniczący Federacji Organizacji Polskich i Polsko-Duńskich w Danii "Polonia" Roman Śmigielski:
Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz w związku z tą wypowiedzią. Otóż jest pewien problem. Ja sądzę - bo zasiadałem wiele razy w komisjach - że sytuacja może być taka. Na liście w Danii, podobnie jak w Holandii, będzie czterysta, pięćset osób. Ale każdego dnia przyjeżdża kilka wycieczek z Polski i wszyscy mają odpowiednie zaświadczenia z urzędów gminnych. W związku z tym frekwencję będziemy mieli 120%.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz: frekwencji w referendum nie przelicza się w stosunku do poszczególnych krajów. Państwo będziecie w puli wszystkich głosujących obywateli polskich, z całej Polski. Ja rozumiem pana uwagę, ale ona nie będzie miała wpływu na to, czy będzie mniejsza, czy większa frekwencja w tym kontekście.
Koordynator w Centrum Współczesnych Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Paisley George Blazyca:
Mam pytanie o te najlepsze szacunki MSZ co do liczby ludzi na emigracji, Polaków za granicą, którzy będą mieli prawo głosu.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Nasza ocena wynika z analizy pewnych danych, ale nie jest ona całkowicie autentyczna ani dosłowna. Nikt z nas tutaj nie da sobie obciąć palca za to, że to jest właśnie tyle, ze względu na to - odwołam się po raz drugi do pani wypowiedzi - że nasze placówki nie prowadzą rejestru obywateli polskich przebywających stale za granicą. To po pierwsze.
Po drugie, dzisiaj jest ogromny ruch, jak na przykład na Krecie. Myśmy w ogóle nie przypuszczali... Nigdzie na wyspach greckich do tej pory nie było wyborów, a w tej chwili przedstawiciele biur podróży sami do nas zadzwonili i powiedzieli: słuchajcie, zastanówcie się nad tym, bo to będą tysiące osób. Poprosiliśmy ich o dane i wychodzimy temu naprzeciw. Tak więc nie mogę odpowiedzieć panu, że jest taki i taki system, bo takiego systemu nie ma.
Duszpasterz Polskiej Parafii w Luksemburgu Henryk Kruszewski:
Ksiądz Kruszewski z Luksemburga. Ja chciałbym o kolejnej rzeczy powiedzieć, jeszcze w sprawie konsulatów i ambasad. Uważam, że polskie parafie... Dobrze by było, żeby placówki dyplomatyczne, niezależnie od tego, czy mają dobry kontakt z księdzem, czy nie, bo to są dwie różne rzeczy, wysłały zawiadomienia i określiły pewne warunki, i to - jeżeli to możliwe - trochę wcześniej. My przecież możemy to ogłosić, bo sprawa referendum jest sprawą narodową. Jako Polacy możemy podkreślać, że ludzie powinni wziąć udział w referendum, przecież mamy takie możliwości. Bo jeżeli przez tyle tygodni będzie się ludziom mówiło, że jest referendum, to po pewnym czasie coś im jednak wpadnie do ucha. W mojej sytuacji ja mogę to robić, bo jestem jedyny na całe Wielkie Księstwo Luksemburga, mam kontakt z bardzo wieloma Polakami i wiem, że to może mieć jakiś oddźwięk. To znaczy, nic nie może być nakazane, ale będzie wiadomo, że jest referendum i gdzie jest komisja. Chodzi o to, żeby tego nie odkładać na ostatni moment, bo wtedy to już nie będzie nasze zadanie, żeby kogoś telefonicznie zawiadamiać i mówić: przyjacielu, masz sumienie, masz prawo głosować, więc skorzystaj z tego. Chodzi o to, żebym ja mógł o tym tydzień czy dwa tygodnie wcześniej powiedzieć. Jak powiem dwa tygodnie wcześniej, będzie jakiś efekt.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Dziękuję bardzo. Chcę powiedzieć, że my z tego korzystamy, ale dziękuję księdzu uprzejmie za ten akces i apel. Wielu naszych konsulów zwraca się właśnie do księży, aby po prostu o tym mówili. Będziemy mieli jeszcze dwie niedziele przed sobą, więc będzie okazja o tym powiedzieć. Ba, powiem więcej: w niektórych krajach właśnie w parafiach korzysta się z sal parafialnych, żeby zorganizować czy to wybory, czy to referendum. Dziękuję księdzu.
Prezes Zarządu Głównego Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych RP we Francji Czesław Bartela:
Czesław Bartela z Francji. Ja chciałbym się przyłączyć do apelu księdza Kruszewskiego, bo na terenie Francji na przykład bardzo dobre punkty informacyjne dla Polonii to właśnie parafie. Byłoby naprawdę wskazane, żeby jakoś to przekazać księżom, żeby mogli w formie listu czy jakiejś informacji przedstawić to innym.
Prezes Stowarzyszenia Kulturalnego Włosko-Polskiego w Toskanii Maria Gratkowska-Scarlini:
Jedno, ostatnie słowo. Żeby ułatwić panu konsulowi w Rzymie szybszy kontakt, prosiłabym może o podanie numeru faksu czy e-maila, żebym mogła natychmiast jak najwięcej informacji różnych uzyskać.
Pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych do spraw Referendum za Granicą, ambasador Witold Rybczyński:
Bardzo proszę. Numer telefonu do nas, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do zespołu, który przygotowuje wybory: 523 81 16, faks - 523 81 36 i adres elektroniczny: referendum.ue@msz.gov.pl.
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Myślę, że informacja pełnomocnika ministra spraw zagranicznych do spraw referendum za granicą była pożyteczna i bardzo potrzebna.
Teraz prosiłbym panią prezydent Helenę Miziniak o przedstawienie projektu oświadczenia. Bardzo proszę panią przewodniczącą.
Prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych Helena Miziniak:
"Oświadczenie przedstawicieli organizacji i środowisk polonijnych z krajów Unii Europejskiej.
My, Polacy mieszkający w krajach Unii Europejskiej, witamy Polskę w jednoczącej się Europie. Z zadowoleniem przyjęliśmy fakt podpisania 16 kwietnia 2003 r. w Atenach Traktatu Akcesyjnego. Członkostwo Polski w Unii Europejskiej, likwidujące pojałtański podział polityczny Europy, uważamy za wielki sukces, rezultat zgodnego działania ponad podziałami politycznymi; sukces osiągnięty dzięki wysiłkom kolejnych rządów Trzeciej Rzeczypospolitej oraz wsparciu społeczeństwa polskiego.
Zdajemy sobie sprawę, że członkostwo Polski w Unii Europejskiej jest szansą, a równocześnie wyzwaniem. Stwarza ono możliwość przyspieszenia rozwoju gospodarczego oraz zmniejszenia luki dzielącej nas od państw członkowskich Unii.
Jesteśmy przekonani, że członkostwo w Unii pomoże w rozwoju polskiego rolnictwa, infrastruktury, w redukcji bezrobocia, w rozwoju nauki i kultury polskiej, oraz że zwiększą się inwestycje zagraniczne, a otwieranie dostępu do miejsc pracy pozwoli Polakom na zdobycie nowych doświadczeń i uzyskanie godziwego statusu ekonomicznego. Świadomi jesteśmy, że początki mogą być trudne, wymagać będą wytrwałości i pracy.
Obecna sytuacja wymaga jedności i mocnego odniesienia się do systemu chrześcijańskich wartości, które kształtowały nasz naród przez tyle lat. Ponadtysiącletnia historia państwa polskiego, nasz wkład w rozwój cywilizacji, nauki i kultury, predysponują nas do zajęcia należnego oraz godnego miejsca w Europie i świecie.
Z zadowoleniem przyjmujemy fakt, że Polska chce być orędownikiem całego wschodniego sąsiedztwa Unii Europejskiej. Ma to olbrzymie znaczenie dla całej Europy, a szczególnie dla naszych Rodaków na Wschodzie. Zapewnienie im kontaktu z Ojczyzną będzie przedmiotem naszych dalszych starań.
W związku z akcesją Polski do Unii Europejskiej chcemy podzielić się z Rodakami naszym doświadczeniem, pragniemy otwarcie mówić o wszystkich ważnych dla przyszłości kraju sprawach, zarówno o korzyściach, jak i obawach polskiego społeczeństwa, a także zagrożeniach.
My, Polacy zamieszkali w krajach Unii Europejskiej, pragniemy kontynuować wspólną pracę na rzecz dobra naszej Ojczyzny i całej Europy oraz wzmacniać lobby polityczne, ekonomiczne i kulturalne. Będziemy nadal promować Polskę w krajach zamieszkania i popierać ratyfikację Traktatu Akcesyjnego w parlamentach krajów unijnych. Wzywamy wszystkie organizacje i środowiska polonijne do zgodnego działania na rzecz Polski. Budujmy Europę bez granic i podziałów, ale respektującą tożsamość każdego narodu, jak również wspólną świadomość europejską, świadomość wspólnych korzeni, wartości i kultury.
Papież Jan Paweł II podczas wizyty w polskim parlamencie w 1999 r. powiedział: «Polska ma pełne prawo, by uczestniczyć w ogólnym procesie postępu i rozwoju świata, zwłaszcza Europy. Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenie dziejowe, jakie ma naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe, mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, a zwłaszcza umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie».
Od tysiąca lat należymy do wielkiej europejskiej wspólnoty narodów, korzystamy z jej dorobku i osiągnięć. Również Europa wzbogaca się, czerpiąc z naszego skarbca.
Dziś naszym atutem jest kapitał ludzki: wykształcenie, zdolności i przedsiębiorczość Polaków. Od nas wszystkich zależy, czy Polska stanie się godnym partnerem Wspólnoty Europejskiej. Od nas wszystkich zależy znaczenie Polski w Unii Europejskiej oraz korzyści z tego płynące.
Przed Polską historyczny moment: referendum, w którym Naród zadecyduje o swojej przyszłości. Wykorzystajmy tę szansę, a wtedy budowanie osobistej pomyślności przełoży się na nasz wspólny, narodowy i europejski, sukces.
Apelujemy do wszystkich o wzięcie udziału w referendum i głosowanie za wejściem Polski do Unii Europejskiej." (Oklaski)
Jeżeli pan marszałek pozwoli, ponieważ jest na sali pani prezes Chmielowa z Ukrainy, która również złożyła na moje ręce takie krótkie poparcie dla naszych starań, chciałabym jeszcze te dwa słowa przeczytać.
"Popieramy starania Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych dotyczące przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Jako Polacy, obywatele Ukrainy, nie posiadamy takich możliwości, jak państwa Piętnastki. Niemniej konsolidujemy się ze wszystkimi poczynaniami zmierzającymi w kierunku członkostwa państwa polskiego w Unii Europejskiej.
Upoważniamy Panią Prezydent do przedstawienia na konferencji w Senacie Rzeczypospolitej naszego stanowiska z ramienia Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie." Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję bardzo.
Proszę państwa, czy mogę stwierdzić, że te oklaski świadczą, że przyjęliśmy oświadczenie przedstawione przez panią niejako przez aklamację? (Oklaski).
Dziękuję bardzo. Takiej jedności właśnie potrzebujemy.
Proszę państwa, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, tych z państwa, którzy są zainteresowani udziałem w konferencji prasowej, zapraszamy, a pozostałych zapraszamy już na obiad.
(Przerwa od godziny 13 minut 55 do godziny 15 minut 13)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Wznawiamy obrady.
Jako pierwszemu udzielam głosu panu Zbigniewowi Kosteckiemu z Niemiec.
Następnym mówcą w dyskusji będzie pani Krystyna Orłowicz-Sadowska z Francji.
Prezes Kongresu Polonii Niemieckiej Zbigniew Kostecki:
Mieszkam od trzydziestu lat w Niemczech i zauważyłem, że rolnicy niemieccy boją się również wejścia Polski do Unii. Wśród moich pacjentów jest wielu rolników i wiem, że gdyby wśród nich przeprowadzono referendum, na pewno wynik byłby tak: Polski do Unii nie przyjmować. A więc te obawy rolników, które w Polsce są głównym argumentem unijnych sceptyków, nie są tak całkiem nieuzasadnione. Polska niewątpliwie będzie eksporterem dobrej żywności na Zachód, między innymi do Niemiec. I widać to w tej chwili w polskich sklepach, które wyrastają jak grzyby po deszczu. W mieście, w którym mieszkam, jeszcze rok temu nie było żadnego sklepu polskiego, a w tej chwili są trzy i sprzedają polską żywność.
I druga kwestia, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to jest dostęp do rynków pracy w Unii. To nie całkiem jest tak, że tych pięć państw, które otworzyły nam swoje rynki, nagle zatrudni Polaków. Miejsc pracy nie ma: ani w Wielkiej Brytanii, która nam to oferuje, ani w innych państwach, które taki akces złożyły. Jeśli patrzeć z niemieckiego podwórka, to wprowadzana tam w tej chwili bardzo intensywnie reforma zdrowia spowodowała, że w przyszłym roku na gwałt potrzeba będzie siedemnastu tysięcy lekarzy. I to będą lekarze z krajów Europy Wschodniej, w tym duża ich część - z Polski. A więc ten argument o miejscach pracy jest bardzo trudny do wypełnienia. Miejsca pracy dla Polaków w zjednoczonej Europie już są, tylko że to są miejsca dla specjalistów. Tej zwykłej pracy, tej, na którą jest największe zapotrzebowanie, nie będzie.
I to są takie dwa akcenty, o których chciałem państwu powiedzieć. O Polonii niemieckiej już nie mówię, bo wszystko już zostało powiedziane. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Dziękuję panu Kosteckiemu, również za zwięzłość.
Bardzo proszę, pani Krystyna Orłowicz-Sadowska z Francji.
Przedstawicielka Stowarzyszenia "Nazareth Famille" Krystyna Orłowicz-Sadowska:
W imieniu zarządu stowarzyszenia "Kongres Krajowy Polonii, Paryż 2003", którego członkiem również jestem, pragnę przekazać słowa napisane przez prezesa.
"Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Francja, kraj założyciel europejskich wspólnot ekonomicznych, w 1957 r. przyjęła emigrację polską jako model integracji. Paradoksalnie Polonia francuska nie umiała utworzyć reprezentatywnych instytucji mimo wielowiekowej tradycji przyjaźni polsko-francuskiej. Szczęśliwy zbieg okoliczności lub cudowny znak to plenarne spotkanie podczas przyszłego kongresu Polonii francuskiej, który odbędzie się w marcu 2004 r., roku integracji i promocji Polski w Unii Europejskiej.
W marcu 2004 r. po długotrwałych dyskusjach przygotowujących przyszłą strukturę Rady Krajowej Polonii Francuskiej demokratycznie przyjęte zostaną statuty tej reprezentatywnej instytucji. Rada Krajowa Polonii Francuskiej będzie atutem dla Polski i Polaków. Pozwoli bronić interesów moralnych i materialnych Polonii, ułatwi wzajemną pomoc osób i różnych organów, powołując się na Polskę i Polaków. Będzie wsparciem dla integracji jakościowej Polski w Unii Europejskiej, podkreślając bogactwo i znamienność wkładu Polski w Europę od tysiąca lat.
Wszyscy Państwo, Panie Marszałku, Państwo tu obecni, jesteście zaproszeni do życzliwego uczestnictwa w przedsięwzięciu zjednoczenia Polonii francuskiej. Dziś nieznaczna, jutro ma nadzieję oddać wielkie usługi sprawie polskiej.
Prezes stowarzyszenia «Kongres Krajowy Polonii, Paryż 2003» Emanuel Noirot-Borowski."
Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Pragnę gorąco podziękować za zaproszenie do udziału w tak ważnym spotkaniu dotyczącym historycznego wydarzenia w życiu naszej ojczyzny. Dziękuję, że ktoś zauważył Polonię w tym aspekcie, pyta nas i zaprasza do udziału we wspólnych decyzjach.
Jesteśmy tą częścią Polonii, która interesuje się Polską, wspomaga ją i żyje sprawami naszej ojczyzny. Troszczymy się o polską rację stanu, od lat staramy się być jej ambasadorami i staramy się dbać o dobry obraz Polski w świecie. Przykładem tego jest również nasze Stowarzyszenie "Nazareth Famille", które już trzynaście lat temu zainicjowało integrację przede wszystkim młodzieży polskiej poprzez nauczanie języka i cywilizacji francuskiej oraz pomoc administracyjną i społeczną. Dzięki tej pracy oraz subwencjom uzyskanym od państwa francuskiego mogą oni poprawiać swoje warunki życia we Francji.
Z nadzieją i troską patrzymy więc na przygotowania Polski do przystąpienia do Unii Europejskiej. A żyjąc w kraju już do niej należącym, pragniemy wspomagać udział naszej ojczyzny w życiu całej Europy. Mając wieloletnie doświadczenie życia we Francji, chcemy być przewodnikiem dla naszych rodaków, aby ułatwić im życie w wielkiej rodzinie europejskiej. Jest to trudne, historyczne zadanie, które wymaga woli, wiedzy i odpowiedzialności.
Najbardziej ewidentną cechą społeczeństwa polskiego, widoczną w całej jego historii, jest jego wielokulturowość, która zrodziła tolerancję i przyczyniła się do osiągnięcia wysokiego poziomu oświaty i kultury. Nie potrzebujemy więc wchodzić do Europy, gdyż Polska leży w sercu Europy i jest sercem Europy.
Pragnę podkreślić, iż świadomość przemian polityczno-społecznych dotyczących całego kontynentu spowodowała wewnętrzną integrację naszych rodaków na ziemi francuskiej. Odbyły się dwa kongresy krajowe, o których mówił mój przedmówca, pan Grzesiak, zmierzające do utworzenia silnej reprezentatywnej organizacji, skupiającej większość organizacji i stowarzyszeń polskich i polsko-francuskich, oczywiście tych działających na rzecz promocji naszej ojczyzny. Ostatnim etapem będzie przygotowywany właśnie na marzec roku 2004 kongres ogólnokrajowy, którego zadaniem jest jednoczenie organizacji regionalnych, zatwierdzenie statutów i wyłonienie reprezentacji Polonii francuskiej.
Deklarujemy więc Senatowi polskiemu naszą otwartość na spełnianie przez nas roli promotora polskiej racji stanu. Dołożymy wszelkich starań, aby bogactwo naszych wartości narodowych, historii i tradycji przenikało i ukazywało, jak wiele Polska wnosi do wspólnego dorobku kulturowego Europy.
Sprawa referendum jest tematem szerokiej dyskusji wśród Polonii we Francji. W związku z tym 29 marca odbyło się ogólnopolonijne zebranie w Paryżu, dotyczące przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zebraniu przewodniczył ambasador Rzeczypospolitej, a uczestniczyli w nim zaproszeni goście, politycy i publicyści z kraju. Niestety, z dyskusji wynikało, że informacja jest absolutnie niedostateczna. Rodzą się różne pomysły na dezinformację, która nie pozwala rodakom we Francji zająć odpowiedniego stanowiska. Nie ma czasu na wytłumaczenie treści traktatu. Wyrażona była także obawa, czy Polacy żyjący za granicą wezmą udział w referendum. Dziś już tej obawy oczywiście nie mamy. Cieszymy się, że 1/3 narodu polskiego, żyjąca za granicą, przyczyni się do podjęcia tak ważnej, historycznej decyzji dotyczącej naszej ojczyzny. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Senatu Longin Pastusiak:
Ja tylko powiem, że powstała pewna konfuzja dziesięć dni temu, kiedy w Brukseli pewien dziennikarz zadał mi pytanie, czy Polonia ma prawo głosowania w referendum. Oczywiście Polonia jako cała społeczność - nie. Na nieprecyzyjne pytanie odpowiedziałem nieprecyzyjnie. Ale do wiadomości publicznej podano tylko pierwszą część odpowiedzi. A przecież druga jej część jest taka, że ci, którzy mają obywatelstwo polskie, ważne paszporty polskie, oczywiście mogą w referendum wziąć udział. Tak to często z przekłamania powstają konfuzje. Oczywiście potem wszystko wyjaśniliśmy.
Teraz głos zabierze pan Johannes Kempa z Niemiec, a następnie pan Michał Bieniasz ze Szwecji.
Pierwszy Zastępca Przewodniczącego Kongresu Polonii Niemieckiej Johannes Kempa:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Panie i Panowie!
Ja za przykładem mojego kolegi doktora Kosteckiego również postaram się Państwu krótko i zwięźle przedstawić parę problemów, które mogą być, jak sądzę, dla Was interesujące, a które nie były dotychczas poruszane.
Reprezentuję tutaj z jednej strony Kongres Polonii Niemieckiej, a z drugiej strony zrzeszenie zawodowe, a mianowicie Zrzeszenie Polskojęzycznych Prawników w Niemczech. Moja organizacja jest stosunkowo młoda, bo istnieje dopiero od czterech lat, ale nasza liczna w Niemczech grupa zawodowa jest rzeczywiście przez tę organizację bardzo dobrze zorganizowana. Poza tym zrzeszenie jako organizacja polonijna ma tę pozytywną cechę, której brak jest chorobą innych organizacji polonijnych. Otóż mamy dużo młodego narybku, bo prowadzimy akcję rekrutacyjną na uniwersytetach niemieckich, na wydziałach prawa. Zwracamy się do studentów polskojęzycznych i nie tylko polskojęzycznych, którzy studiują niemieckie prawo, i nie tylko do tych, którzy studiują na przykład na Viadrinie na Uniwersytecie we Frankfurcie nad Odrą, ale również do tych, którzy studiują we Frankfurcie nad Menem, w Dortmundzie, w Bohum, w Heidelbergu, gdziekolwiek. Zachętą jest zwolnienie z płacenia składki. Około 1/3 naszych członków to są bądź studenci, bądź aplikanci, którzy akurat odbywają tak zwany referendariat, czyli przygotowują się do zdawania drugiego państwowego egzaminu prawniczego. I uważam, że takie podejście jest w przypadku organizacji polonijnej bardzo dobre, bo nie musimy martwić się o narybek. My staramy się o to, żeby młodzież była reprezentowana w naszym zarządzie, oni często pokazują się na zewnątrz. Niedawno jeden z młodszych kolegów był nawet w TV Polonia. Dlatego uważam, że branżowe związki zawodowe, jakiekolwiek by one były, grupowanie się ze względu na zawody, to jest przyszłość organizacji polonijnych, bo to może przyciągnąć młode pokolenie.
Następna sprawa, o której chciałbym powiedzieć, to jest to, że utrzymujemy poprzez tę organizację kontakty z wieloma posłami, którzy byli nawet tu obecni, jak poseł, nie chciałbym nazwiska przekręcić, bodajże Kobielusz, i jeszcze z paroma senatorami.
Mamy też ścisłe kontakty z niemiecką administracją średniego i wyższego szczebla, która traktuje nas z dużym zainteresowaniem. Jesteśmy dla nich ciekawym partnerem, odpowiadamy bowiem na pytania, które do nas kierują, odnoszące się do prawa polskiego, do atmosfery w Polsce, ale nie tej atmosfery ogólnej, tylko atmosfery prawnej i sposobu kształtowania prawa. Oni chętnie rozmawiają z nami, a my chętnie rozmawiamy z nimi.
Punkt następny to kilka uwag skierowanych może nie tyle do społeczeństwa ogólnie, ile przede wszystkim do moich kolegów prawników w Polsce oraz do organów administracyjnych, i to nie tylko tych najwyższych, ale i tych średnich, a może nawet stosunkowo niskich, czyli znajdujących się na poziomie starostwa. Pamiętajcie o jednej rzeczy: dopiero w momencie, gdy Polska wejdzie do Unii - a o tym, że wejdzie, jestem święcie przekonany, bo uważam, że polskie społeczeństwo jest na tyle dojrzałe, że nie popełni błędu i nie będzie głosować na nie - otworzą się możliwości czerpania takich czy innych korzyści, które najczęściej są wyrażane w postaci projektów. To słowo "projekt" będzie pokutowało w Polsce w najbliższych latach. To będzie słowo, które będzie znał każdy starosta, każdy wojewoda, będą się rano budzić i już przy goleniu będą mieć projekty. Bo pieniądze, które wpływają z Unii, dotyczą projektów. Ale żeby projekt był zrealizowany, trzeba przebrnąć przez gąszcz przepisów.
Podam taki przykład. Land Bawaria, kierowany przez pana Stoibera, płaci każde pieniądze, dosłownie każde pieniądze, każdemu prawnikowi, nawet młodemu, który wykaże się tym, że potrafi poruszać się w tym gąszczu przepisów, że jest specjalistą w zakresie prawa europejskiego. Taki ktoś dostanie takie pieniądze, jakie zechce, bo jest wart tyle pieniędzy, ile waży, bo on do Bawarii wprowadzi dziesięciokrotnie większe pieniądze dzięki temu, że się zna i wie. I takie będą w Polsce nowe miejsca pracy dla młodych prawników.
Oczywiście tego nie można się nauczyć. Ja kiedyś się śmiałem, gdy czytałem w gazecie, że któraś z rad adwokackich organizuje trzydniowy kurs prawa europejskiego, bo trzeba by było zorganizować kurs trzymiesięczny, a może sześciomiesięczny. Siedzę w tym już lata i dalej mam wielkie luki, bo nie jestem w stanie tego wszystkiego opanować, gdyż można tylko w zakresie jakiegoś sektora się przygotować.
Już od czterech lat mamy bazę danych, którą utworzyliśmy. My ją kompletujemy, mamy już pewne doświadczenia. I jeśli chodzi o to, o czym mówił któryś z kolegów, że powinniśmy się zwracać do tych wszystkich ludzi z Polonii, którzy są w różnych organizacjach, czy zawodowo, czy społecznie, żeby pomogli ewentualnie w realizacji różnych projektów polonijnych, to ja mogę powiedzieć krótko: my wiele rzeczy już w naszej bazie danych mamy, mamy pewien stan osobowy, który może Wam na początku pomóc. My na Was czekamy, przyjdźcie do nas! My Wam pomożemy na tyle, na ile potrafimy, ale później będziecie musieli sobie radzić sami. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Konferencja Polonii z krajów Unii Europejskiej, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu