72. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Marek Gaszyński:

Panie Marszałku, nie wiem, czy pan przypadkiem źle nie przeczytał. Mogłem się wprawdzie pomylić, ale nie sądzę. O Czesławie Niemenie wiem wszystko i wiem, że na festiwalu opolskim w 1967 r. dostał wspaniałą, największą nagrodę, która mu się zresztą wtedy należała, właśnie za "Dziwny jest ten świat". Nagroda została przyznana przez prezesa ówczesnego Komitetu do spraw Radia i Telewizji, pana Włodzimierza Sokorskiego, który rządził wtedy mediami w Polsce, jeszcze nierozdzielonymi na publiczne i prywatne, bo wtedy nie było przecież mediów prywatnych. Byliśmy skazani tylko na to, co polskie radio i telewizja głosiły w naszym kraju jako monopoliści.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dobrze, przyjmuję, że było to pisemne przejęzyczenie, ale proszę sprawdzić w książce.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Marek Gaszyński: Dziękuję.)

Dziękuję bardzo.

(Senator Teresa Liszcz: Czy mogłabym, Panie Marszałku, zgłosić formalny wniosek?)

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Teresa Liszcz:

Ja się jakoś zagapiłam przy kandydaturze pana Michała Bogusławskiego. Padła tutaj propozycja, żeby pewne pytania zadać wszystkim kandydatom. Czy wobec tego możemy wrócić do kandydatury pana Bogusławskiego, bo ja chciałabym swoje pytanie o sens i konieczność istnienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zadać wszystkim kandydatom. Jeżeli ma ona zostać, to chcę zapytać także o jej kształt i tryb wyboru kandydatów. Czy można do tego wrócić?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

No wie pani, myśmy w zasadzie nie zgłaszali pytań do pana Bogusławskiego, ale szanuję pani wniosek i zapytam: czy ktoś z państwa jest innego zdania, mianowicie że powinniśmy przejść do przesłuchań następnych kandydatów?

(Senator Zdzisław Jarmużek: Panie Marszałku...)

Pan senator Jarmużek.

Do spisu treści

Senator Zdzisław Jarmużek:

Ja bym do tego pytania dodał - bo dla mnie to jest istotne - że jeśli kandydat uważa, iż istnieje taka potrzeba czy konieczność, to żeby to uzasadnił.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Dobrze.)

Dla mnie to w tym pytaniu było najważniejsze.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Rozumiem.

Czy jest sprzeciw wobec propozycji pani senator Teresy Liszcz, aby powrócić do zadawania pytań panu senatorowi Michałowi Bogusławskiemu?

(Senator Teresa Liszcz: Kandydatowi.)

Panu Michałowi Bogusławskiemu. Nie ma sprzeciwu. Zatem proszę.

(Senator Teresa Liszcz: Dziękuję.)

Czy trzeba powtórzyć pytania kandydatowi, panu Bogusławskiemu?

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Michał Bogusławski: Nie, dziękuję.)

Nie. Zatem zapraszam pana na mównicę, żeby pan się nam w całej okazałości zaprezentował.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Panie Marszałku! Panie Senator i Panowie Senatorowie!

Pierwsze pytanie, które było skierowane do wszystkich kandydatów, dotyczyło tego, czy kandydaci zostali zgłoszeni przez jakieś organizacje. Ja osobiście zostałem zgłoszony - tak mi się wydaje - przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Tak więc ja swojej kandydatury nie wysuwałem, moja kandydatura została wysunięta przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, być może w porozumieniu ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich. Zgłoszona ona została prawdopodobnie dlatego, że być może Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uważa, że dobrze by było, żeby w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji znalazł się człowiek, który nie ma żadnych innych kompetencji oprócz kompetencji związanych z wytwarzaniem programów telewizyjnych - bo w telewizji pracuję od 1953 r., czyli od początku jej istnienia - a także człowiek, który od 1965 r. zajmuje się kształceniem dziennikarzy dla potrzeb telewizji. Być może takie były oczekiwania co do mojej kandydatury i moich kompetencji, które znalazłyby się w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji razem ze mną. Poparcie dla mojej kandydatury wynikało prawdopodobnie z tego, że oczekiwano ode mnie pewnych działań, zmierzających do tego, żeby w eterze powstał jakiś ład - mówię tu komunały i oczywistości - a także żeby powinności telewizji publicznej i radia publicznego często nazywane "misją" były lepiej wypełniane, żebyśmy podjęli działania zmierzające do tego, żeby klasa programów, które są przekazywane naszym odbiorcom, była nieco wyższa, a to jest związane także z warsztatem dziennikarza, jeżeli się myśli o warsztacie nie tylko jako o pewnych możliwościach kreacyjnych, ale także jako o pewnej powinności mówienia prawdy. Dziennikarz bez zasad etycznych nie ma warsztatu. Częścią warsztatu są oczywiście zasady etyczne.

Drugie pytanie dotyczy prywatyzacji. Czy prywatyzować telewizję publiczną? Oczywiście, że nie. To jest w ogóle jakiś pomysł... Przepraszam, nie chcę się w to wdawać, bo nie znam wystarczająco dobrze motywacji osób, organizacji czy Platformy Obywatelskiej, która zgłasza taką propozycję. Być może jest jakiś pomysł. Ja osobiście nie wyobrażam sobie możliwości dobrego funkcjonowania telewizji i radia bez telewizji publicznej. Ona - oczywiście razem z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji - musi ulec pewnym przeobrażeniom i zmianom, zmierzającym głównie do tego, żeby usunąć "schizofrenię" polegającą na tym, że oto telewizja publiczna - częściowo dotyczy to też radia publicznego - została powołana jako spółka prawa handlowego, a jednocześnie kazano jej realizować powinność telewizji, czyli tworzyć programy, które są oczekiwane przez odbiorców i które muszą być realizowane, żeby funkcje telewizji publicznej były dobrze wypełniane. Nie wyobrażam sobie, że byłoby to możliwe, gdyby silnie wkroczyła konkurencja. Konkurencja jest oczywiście motorem pewnych przemian jakościowych, potrzebnych, konkretnych, pozytywnych, ale też ta konkurencja uzyskuje przychody przez to, że zamiast oferować odbiorcy najwyższej jakości produkty telewizyjne czy radiowe daje tandetę, bo to się dobrze sprzedaje albo sensacje, bo to się dobrze sprzedaje. Temu może się przeciwstawić rzeczywiście dobrze wyposażona telewizja publiczna, dobrze wyposażona w instrumenty ochrony tych wartości, które są wartościami - w tej nazwie "publiczna" - ważnymi. Tych wartości zgubić nie można, a mogą one zostać zgubione, mogą zostać zaprzepaszczone. Takie niebezpieczeństwo istniałoby w momencie, kiedy byśmy łatwo sobie tę telewizję sprywatyzowali.

Funkcjonowanie - jak tutaj mówił mój poprzednik, kolega Marek - pluralizmu jest oczywiście możliwe. Telewizja publiczna może istnieć obok telewizji prywatnych, komercyjnych, z lepiej sformułowanymi jej funkcjami właściwymi. A jej funkcje właściwe to są funkcje kulturotwórcze, edukacyjne. Edukacyjne nie w sensie pouczania, ale w sensie dostarczania takich informacji, takiej wiedzy, która społeczeństwu przekształcającemu się, społeczeństwu samodzielnie kreującemu swoje sposoby zachowań, swoje postawy, pomogłaby być społeczeństwem obywatelskim czy społeczeństwem aktywnie uczestniczącym w życiu społecznym. Jest to wielkim deficytem, niedostatkiem naszego życia, a dotychczas telewizja w niewielkim stopniu to realizowała, zwłaszcza, o czym też tutaj trochę była mowa, poprzez telewizje lokalne i te przeze mnie tutaj reprezentowane małe ojczyzny, czyli środowiska lokalne, w których ludzie rzeczywiście mogą aktywnie uczestniczyć i wpływać poprzez media na kształtowanie naszego obywatelskiego życia. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest oczywiście jednym z wielu, nie jedynym, instrumentem zapewnienia tego, żeby funkcje telewizji publicznej były realizowane i żeby był jakiś ład w eterze. Przeciwstawia się na przykład zbytniej koncentracji, która mogłaby się odbić niekorzystnie na recepcji oferty programowej telewizji publicznej i różnych telewizji komercyjnych...

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Bardzo proszę, żeby pan mówił do mikrofonu, bo nie wszystko czytelnie dociera do senatorów. Proszę mówić do mikrofonu, dobrze?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Tak. Przepraszam bardzo, jestem przyzwyczajony tak mówić. Przepraszam.

No i tryb powoływania. Tryb powoływania tej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest oczywiście w jakiś sposób ustalony. Myślę, że rzeczywiście dobrze by było, gdyby można było w większym zakresie korzystać z pomocy tych organizacji czy tych stowarzyszeń, no, po prostu tych podmiotów lub struktur, które reprezentują pracę profesjonalną, pewien profesjonalizm w sensie warsztatu do realizacji zadań telewizji publicznej. Tylko tyle bym pewnie zmienił. No i chodzi o rzetelne przypatrywanie się kandydatom, to jest oczywiste. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Jeszcze proszę tu pozostać, bo może ktoś skorzysta z okazji i będą inne pytania.

Tak, pan senator Stanisław Huskowski.

(Senator Zdzisław Jarmużek: Panie Marszałku!)

Przepraszam, ale...

(Senator Zdzisław Jarmużek: Ale ja także i w tym przypadku nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie, dlaczego...)

Panie Senatorze, brak odpowiedzi też jest odpowiedzią, przyjmijmy to założenie.

(Senator Zdzisław Jarmużek: No skoro tak...)

Panowie kandydaci prowadzą kampanię wyborczą i to, na ile zdobędą umysły senatorów, będzie decydowało, czy zostaną naszymi delegowanymi do Krajowej Rady, czy nie. Tak więc gdy nie ma odpowiedzi, to znaczy, że to jest odpowiedź. Dziękuję bardzo.

Pan senator Stanisław Huskowski.

Do spisu treści

Senator Stanisław Huskowski:

Ja chciałbym zapytać, czy korzysta pan z poparcia jakiejś organizacji zawodowej czy społecznej.

(Rozmowy na sali)

(Głos z sali: Już mówił...)

Przepraszam.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Ja zostałem wytypowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Ale ja z tym nie miałem nic wspólnego, jadąc, przez telefon dowiedziałem się, że mam tu być i się zjawiłem.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: No to teraz już pan ma z tym coś wspólnego.)

Uznałem bowiem, że jest to moja powinność, przepraszam, nie użyję słowa obywatelska, po prostu powinność. Jeżeli ktoś mnie prosi, a stowarzyszenie dziennikarzy ma prawo mnie prosić, to się zjawiam.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Pan marszałek Kazimierz Kutz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Kutz:

Myślę, że mogę panu jako jedynemu z tego grona kandydatów zadać pytanie najdalej idące. Otóż mnie się zdaje, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest radą delegatów floty. To znaczy jest to w gruncie rzeczy grono delegatów poszczególnych partii, a w tle tłucze się jeszcze "Aurora". Czy nie uważa pan, że warunek wejścia do Krajowej Rady powinien właśnie być pełnym zaprzeczeniem tej zasady, czyli że właśnie przynależność do jakiejś partii nie powinna upoważniać do zasiadania w tym gronie? To jest poszerzenie pańskiej wypowiedzi, że telewizja publiczna i wszystkie instancje powinny wrócić pod kontrolę społeczną i w ogóle w ręce przedstawicieli społeczeństwa. Co pan sądzi o tym?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Oczywiście, że tak jest. Podczas opiniowania kandydata na członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji moim zdaniem, co zresztą pan marszałek chyba zawarł w swoim pytaniu, najważniejsze powinno być określone doświadczenie, no, nie wiem, profesjonalizm, zawodowość. Nie może być takiej sytuacji, że tak trudną materią zarządza, bo jednak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma pewien wpływ na to, co się dzieje w mediach publicznych, a także w ofercie programowej, którą adresuje się do naszych odbiorców, ktoś, kto na tym się nie zna. Oczywiście, lepiej jest, gdy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przychodzi ktoś z prasy, ale myślę, że byłby pewien kłopot, gdyby zarządzali tym ludzie zupełnie spoza branży, tylko dlatego, że mają legitymacje takiego czy innego koloru, reprezentują takie czy inne racje. No ale oczywiście nie ma takiej możliwości, żeby ludzie, którzy się tam znajdą, tych swoich racji nie reprezentowali, bo polityka to jest reprezentowanie pewnych opcji politycznych i one w każdym naszym działaniu w jakiś sposób występują. Wolałbym jednak być leczony, a leczenie jest tutaj potrzebne, przez kogoś, kto skończył medycynę, a nie weterynarię.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

A czy nie uważa pan - to już moje pytanie - że obecny tryb delegowania członków Krajowej Rady jest trybem najbardziej demokratycznym z możliwych? Elektorami są bowiem przedstawiciele narodu: prezydent, Senat i Sejm, a to jest reprezentacja wybrana w demokratycznych wyborach. Czy zatem nie uważa pan tej metody za optymalną?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Trudno jest na to pytanie odpowiedzieć. Ja uważam bowiem, że nie wszystko da się załatwić za pomocą zinstytucjonalizowanych czy wyznaczonych określonych procedur postępowania. Tak nie jest. Gdy się chce osiągnąć na przykład poprawę jakości programów telewizyjnych, to nie można tego zadekretować. To muszą przyjść ludzie, którzy potrafią to zrobić i nie będą na przykład mówili mi, że disco polo to jest muzyka, bo to jest zjawisko socjologiczne, a nie muzyka i nic wspólnego z muzyką to nie ma. Wybór przez te organy władzy naczelnej członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest na pewno pomysłem słusznym. Ale teraz cała sprawa polega na tym, żebyśmy to potrafili wykonać zgodnie z interesem tych mediów, a nie zgodnie z interesem jakichś partii, jakichś opcji, no, jakiejś racji, która jest drugorzędna w wypadku, kiedy formujemy ciało ważne, kształtujące sytuację medialną.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze...

Pani senator Krystyna Doktorowicz, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Krystyna Doktorowicz:

Chciałabym zapytać, czy znane panu jest polskie prawo medialne i to, co obowiązująca obecnie ustawa o radiofonii i telewizji mówi o obowiązkach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dziękuję.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Ustawa o radiofonii i telewizji oraz prawo dotyczące radiofonii i telewizji, no, dosyć dobrze są mi znane, dlatego że oczywiście we wszystkie przemiany, jakie zachodziły w tym prawie, musiałem z racji pełnionych funkcji się zagłębiać. A początki były takie, że w 1990 r. byłem konsultantem Ministerstwa Kultury i Sztuki w sprawie tego, jak ukształtować ten ład medialny w eterze, i wypowiadałem się o tym. Część błędów w tej ustawie i zasług leży po mojej stronie. No ale myślę, że trudno, żebym w tej chwili opowiadał, czego dotyczy ta moja znajomość tego prawa. Ona dotyczy czegoś takiego jak wyszczególnione, wyspecyfikowane zadania telewizji publicznej, które powinny być realizowane, ale nie są, bo zawsze coś wystaje, gdyż one są albo zbyt okrągłe, albo zbyt ogólnikowe. No, przepraszam, ale mogę pani senator powiedzieć tylko kilka banałów na ten temat.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze...

Pani senator Alicja Stradomska.

Do spisu treści

Senator Alicja Stradomska:

Dziękuję bardzo.

Ja mam jedno pytanie, które już tu było zadawane innym kandydatom. Co pan sądzi o koncentracji mediów elektronicznych? Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Koncentracja mediów czy koncentracja mediów elektronicznych... Z tego, co dotychczas powiedziałem, dosyć jasno i jednoznacznie wynika, że oczywiście koncentracja mediów elektronicznych rozumiana jako monopolizacja tych mediów elektronicznych jest mi całkowicie obca. Mam kłopoty z tym, aby doprowadzić do tego, żeby media sąsiadujące, nie te, w których ja pracuję, również wykonywały swoje właściwe funkcje i zadania, ale nigdy w życiu nie zrezygnowałbym z tych kłopotów, ponieważ jest to naturalne, oczywiste, z natury rzeczy to wynika.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Czy jeszcze są pytania do pana kandydata?

Pani senator Teresa Liszcz już pytała, no ale jeszcze niech zapyta.

Do spisu treści

Senator Teresa Liszcz:

Ja mam takie banalne pytanie: jakie jest pana przygotowanie zawodowe, jeśli chodzi o wykształcenie, jakiego rodzaju jest to wykształcenie?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Michał Bogusławski:

Ja bardzo dawno temu skończyłem reżyserię teatralną u Zelwerowicza. Później skończyłem zaocznie łódzką szkołę filmową, też reżyserię, no a oprócz tego skończyłem... Wszystko jedno, co skończyłem, bo to, co mam, to doświadczenie. Od 1965 r. jestem głównie nauczycielem akademickim. Ale jestem także autorem cyklu filmów dokumentalnych pod tytułem "Małe ojczyzny". Zrealizowaliśmy wtedy sto osiemdziesiąt takich półgodzinnych filmów telewizyjnych. Rada programowa telewizji dała mi nagrodę za zrealizowanie tego, a marszałek Kutz powiedział: to jest gwóźdź do trumny twojej działalności. I rzeczywiście, od tego momentu wstrzymano produkcję i emisję "Małych ojczyzn". (Wesołość na sali)

(Senator Kazimierz Kutz: Dialektyka.)

Przepraszam bardzo pana marszałka, że pozwoliłem sobie pana zacytować.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Proszę bardzo, czy jeszcze są pytania? Nie ma.

Bardzo dziękuję.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Michał Bogusławski: Dziękuję bardzo.)

Teraz zapraszam na mównicę pana redaktora Andrzeja Kwiatkowskiego, który zwykle pyta swoich rozmówców, a dzisiaj my go popytamy.

(Senator Teresa Liszcz: Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.)

Proszę bardzo, niech pan uspokoi oddech.

Kto z państwa chciałby zadać pytania?

(Senator Teresa Liszcz: To są te same pytania, które do wszystkich były kierowane.)

No ale nie wszyscy muszą je pamiętać. Po kolei zapytajmy.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Andrzej Kwiatkowski:

Te pytania, które zapamiętałem, dotyczyły organizacji, tego, czy potrzebna jest Krajowa Rada, i co sądzimy o prywatyzacji. To były pytania powtarzające się.)

(Senator Teresa Liszcz: Jeszcze koncentracja.)

Tak, jeszcze koncentracja.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Pan senator Henryk Dzido.

Do spisu treści

Senator Henryk Dzido:

No, ja sobie nie mogę odmówić przyjemności zadania pytania.

Panie Redaktorze, mam dwa pytania. Prowadził pan programy publicystyczne. Proszę powiedzieć, jak się kształtowana oglądalność tych programów na tle innych, podobnych programów. Przy czym interesuje mnie taki program, który pan prowadził wyłącznie z kobietami.

I pytanie drugie. Czy pan w swojej dotychczasowej działalności sympatyzował z jakimś programem społeczno-gospodarczym, programem którejś z partii politycznych? Może pan i o Samoobronie powiedzieć. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Proszę nie upartyjniać procesu wyłaniania kandydata na członka Krajowej Rady.

(Senator Henryk Dzido: Nie, nie, ja zadałem pytanie, a to był tylko element pomocniczy.)

Proszę bardzo, kto jeszcze?

Zbierzmy może pytania, tak jak w przypadku poprzednich kandydatów.

Pani senator Anna Kurska.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Chciałabym zapytać pana, co by pan zmienił w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Jest bowiem szczególnie dużo skarg na to, że najciekawsze programy, dokumenty i w ogóle jakieś audycje edukacyjne są wtedy, kiedy ludzie już idą spać, a w czasie tak zwanej dużej oglądalności są programy bardzo niewartościowe, pospolite. Więc jak by pan w ogóle widział jakieś swoje reformatorskie działanie w tejże radzie?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Pan senator Wojciech Saługa.

Do spisu treści

Senator Wojciech Saługa:

Ja chciałbym pana zapytać, z czego według pana powinny utrzymywać się media publiczne. Chodzi mi o reklamę, abonament i pana stosunek do tego. No i chcę też nawiązać właśnie do pytania pani senator Kurskiej: co zrobić, żeby programy misyjne były nadawane wtedy, kiedy ludzie mogą je oglądać, a nie wtedy, kiedy porządni ludzie albo śpią, albo pracują?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Ryszard Matusiak.

Do spisu treści

Senator Ryszard Matusiak:

Mam dwa pytania. Jaki jest pański pogląd na temat tego, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie realizuje, no, ważnego dokumentu uchwalonego przez Sejm i zatwierdzonego przez Senat, czyli ustawy o języku polskim? Chodzi o programy misyjne, i nie tylko te, ukazujące się w publicznej Telewizji Polskiej. One są nieczystością, tu nie ma o czym dyskutować. Jaki jest pana pogląd na ten temat? Chodzi, jak powiedziałem, o język polski w tych programach w telewizji publicznej. To jest jedno pytanie.

Drugie pytanie. Jaki poziom reklam powinna mieć telewizja publiczna? Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Pani senator Dorota Simonides.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Ja mam takie pytanie: co pan zrobi, żeby telewizje regionalne naprawdę były regionalne i integrowały społeczność lokalną, a nie doprowadzały do obniżenia poziomu misyjności, co się dzieje, zwłaszcza gdy następuje nalot tak zwanych spadochroniarzy jako dyrektorów telewizji regionalnych na teren?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Pani senator Maria Berny, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Maria Berny:

Panie Redaktorze, ja chciałabym usłyszeć pana zdanie na temat systemu konkursów. W końcu wiemy o tym, że w przypadku wielu stanowisk zarówno w radiu, jak i w telewizji obowiązuje procedura konkursowa. Ale wiemy też, że to nie zawsze jest przestrzegane. Czy zechciałby się pan do tego ustosunkować? Czy w tej sytuacji w ogóle jest sens prowadzenia konkursów? Może w ogóle wprowadzić zasadę, że król mianuje dwór?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Wyczerpaliśmy pytania, tak?

Zatem bardzo proszę, może zacznijmy od tych standardowych, które się powtarzają, zadawanych wszystkim, a potem byśmy przeszli do tych kierowanych do pana indywidualnie.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Andrzej Kwiatkowski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Dziękuję za pytania i już odpowiadam.

Otóż jeśli chodzi o organizacje polityczne, to nie należałem nigdy do żadnej partii, tak że mam konto jeszcze niezagospodarowane.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Do Samoobrony też nie?)

Też nie, do Samoobrony też jeszcze nie należałem.

Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest potrzebna? Tak się zastanawiam, ale jeśli nie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, to co? W tej chwili chyba nie umiemy znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Krajowa Rada ma umocowanie konstytucyjne, Krajowa Rada na razie działa w interesie odbiorców i w interesie mediów publicznych. Nie umiałbym odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób powinni być dobieranie członkowie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zresztą gdybym powiedział państwu, iż Krajowa Rada jest niepotrzebna, to co ja bym tutaj, na tej mównicy robił? Ubieganie się o to, żeby być członkiem ciała, które jest zbyteczne, byłoby z mojej strony, no, nie wiem, nieuczciwością, trochę kpiną.

Pan marszałek Jarzembowski mówił nie tak dawno temu, przed chwilą zresztą, przy okazji zadawania pytań panu Bogusławskiemu, o tym, że przecież członkowie Krajowej Rady wybierani są przez najbardziej demokratyczne organy, przez Sejm, Senat i prezydenta. Ja bym się z tym zgodził, tylko dodałbym taką poprawkę: ci panowie i te panie, którzy wybierani są do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, powinni wiedzieć, po co tam idą, i powinni znać się na tej pracy, którą chcą wykonywać.

Jaki jest mój stosunek jako kandydata do prywatyzacji? Ja prywatyzacji mówię: nie, dlatego że wydaje mi się, iż prywatyzacja to śmierć dla telewizji publicznej, to śmierć dla mediów publicznych. Ja chcę państwu przypomnieć, że media komercyjne, kiedy ubiegały się o licencje, kiedy ubiegały się o to, żeby mogły zaistnieć na rynku, miały w swoich ramówkach tak zwane programy misyjne. Potem, kiedy otrzymywały koncesje, z tych programów szybciutko rezygnowały, dlatego że te programy nie dawały tego, na czym zależy mediom komercyjnym, czyli nie dawały pieniędzy. Takim klasycznym przykładem jest telewizja Polsat, która, jak państwo pamiętacie, kiedy startowała, miała redakcję katolicką, a potem szybciutko i z tej redakcji, i z tych programów zrezygnowała. Ja nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny oprócz mediów publicznych był mecenasem kultury, żeby współfinansował produkcję filmową, żeby tak jak Polskie Radio finansował działalność koncertową, działalność związaną z nagraniami orkiestr, żeby realizował spektakle teatralne, tak jak radio i telewizja. Nie widzimy tego przecież w mediach komercyjnych, a przecież one istnieją już jakiś czas na naszym rynku. W związku z tym ja jestem przeciwny prywatyzacji. Boję się troszeczkę, że ta prywatyzacja już się zaczęła. Powiem od którego momentu się boję. Boję się od momentu, w którym ujawniono, że grupa ekspertów pod przewodnictwem lidera Platformy Obywatelskiej, Jana Rokity, pracuje nad takim pomysłem, to znaczy pracuje nad prywatyzacją telewizji.

Boję się także dlatego, że dzisiaj wiemy już, że w konkursach na członków zarządu i dyrektorów anten startowali ci sami ludzie, którzy pracują jako eksperci...

(Rozmowy na sali)

...nad prywatyzacją telewizji publicznej. Ja się troszkę boję, czy ta prywatyzacja już się nie rozpoczęła, zwłaszcza kiedy widzę, że nieważna jest w tej chwili oglądalność, nieważna jest jakość programów. Może więc jest coś na rzeczy.

Przepraszam, patrzę, czy z tych pytań ogólnych... Jak powinny być utrzymywane media? To też jest pytanie, które się tutaj dzisiaj powtarza. Oczywiście, tak jak są utrzymywane - z reklam i z abonamentu. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Zresztą tak jest we wszystkich krajach europejskich. Telewizja, żeby móc, nie wiem, pokazywać koncerty, żeby móc realizować teatr, musi dostawać pieniądze z reklam, musi zarabiać, bo i konkurencja nie śpi. Konkurencja może spokojnie przyciągać telewidzów takimi programami, jakie ma w tej chwili, miałkimi, które dają oglądalność, a oglądalność przekłada się właśnie na reklamy. Dopóki nie będzie uregulowany sposób finansowania telewizji publicznej, tak żeby telewizja publiczna wiedziała, że to jest coś stałego, co jej gwarantuje realizację emisji, dopóty taki system: reklamy plus abonament, tak uważam, jest systemem najlepszym.

Pan senator Dzido pytał mnie o programy. Program "Co pani na to", emitowany w niedzielę o godzinie 13.10, miał widownię 5,5%. 5,5%, a to, pomnożone przez trzysta osiemdziesiąt pięć tysięcy, daje ponad półtora miliona widzów. Ja mogę powiedzieć, że program, który wszedł na miejsce programu "Co pani na to" - "Summa zdarzeń", według "Polityki" i Jacka Żakowskiego, jeszcze tej widowni nie osiągnął i myślę, że nie osiągnie. Powiem dlaczego tak myślę. Otóż myślę tak dlatego, że kobiety występujące w moim programie nikogo nie przekonywały do swoich racji. One mówiły po prostu, co myślą. Można się było z tym zgodzić, można się było nie zgodzić. One nie reprezentowały żadnej partii. One reprezentowały tylko siebie i to była siła tego programu. Bardzo żałuję, że ten program zniknął z anteny.

Co by pan zmienił w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji? Powiem, co bym zmienił w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Otóż chciałbym, żeby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji była ciałem bardziej stanowczym. To pytanie łączy się z pytaniem pani senator Berny, która zapytała, co ja myślę o konkursach, o systemie konkursów. Myślę, proszę państwa, jak najgorzej o systemie konkursów. Nie dlatego, że kiedyś mogłem przekonać się o tym na własnej skórze. W 1994 r., kiedy telewizja publiczna stawała się spółką skarbu państwa, uczestniczyłem w konkursie na dyrektora TVP1. Potem, gdy przeczytałem dwie książki - wywiad rzekę z ówczesnym przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, panem profesorem Benderem, a potem drugą, autorstwa drugiego przewodniczącego, "Flaczki belwederskie" - zrozumiałem, że już wtedy konkursy były tylko takim hasłem - prawda? Ktoś, kto przeczytał wywiad z profesorem Benderem, wiedział, że i zarząd telewizji był ustawiony i konkursy były ustawione. Ta praktyka potwierdziła się teraz. I tutaj łączę odpowiedź na te dwa pytania - o konkursy i o to, co bym zmienił w Krajowej Radzie.

Muszę powiedzieć, że jeżeli Krajowa Rada domaga się konkursów, mówi o nowym otwarciu - przeprowadza się konkurs na członków zarządu - a potem pozwala na wybór prezesa spoza trójki finalistów, nie protestuje, to ja tego nie rozumiem. Jeżeli mówimy o konkursach na stanowiska dyrektorów, a potem na stanowisko dyrektora najważniejszego Programu 1 TVP zostaje wybrany człowiek, który nie startował w konkursie, ponieważ nie spełnia warunków konkursu - a mimo to zostaje dyrektorem - i spokojnie przyznaje w wywiadzie dla "Przekroju", że nie musiał startować, bo miał wcześniej to obiecane. Na ile? Na 75%. Tak powiedział. To ja czegoś nie rozumiem. Po prostu myślę, że jakoś szalenie mocno bym protestował.

Nie rozumiem też, jak to jest możliwe, żeby w radzie nadzorczej zasiadało trzech panów, którzy nie uzyskali certyfikatu dostępu do informacji niejawnych i żeby przewodniczący rady nadzorczej ubiegał się z powodzeniem o stanowisko dyrektora w spółce, którą ma nadzorować. Mało tego, jak patrzeć na to, że potem ci panowie - razem z tym panem, który złamał prawo - zawieszają jednego z członków zarządu telewizji publicznej i w tym czasie obsadzają stanowiska? Po prostu wydaje mi się, że może bym jakoś szalenie protestował. Powiem, dlaczego tak myślę. Wiem przecież, że Krajowa Rada tak bardzo wiele nie może. Niech państwo sobie jednak przypomną aktywność poszczególnych członków rady, na przykład pana Jarosława Sellina, czy pana Brauna...

(Rozmowy na sali)

...którzy bez przerwy składają jakieś oświadczenia, organizują konferencje prasowe, chociaż nie powinni tego robić. To jest taki sposób oddziaływania i na media, i na opinię publiczną. Myślę, że to bym próbował zmienić.

Pytanie... Ludzie idą spać, a my nadajemy dobre programy. Myślę, że troszeczkę jest to sytuacja, w której wpadliśmy w taką pułapkę. Otóż, jeżeli przestrzegamy zapisu, żeby nie pokazywać przemocy, żeby program, który nadajemy o godzinie 20.30, był programem sympatycznym, żeby nie było w nim rozlewu krwi, nie było przemocy, nie było scen erotycznych, to troszeczkę ten nadawca nie ma innego wyjścia, musi te programy spychać na godzinę...

(Senator Teresa Liszcz: Skąd założenie, że w dobrych filmach jest przemoc?)

Słucham?

(Senator Teresa Liszcz: Skąd założenie, że w dobrych filmach jest przemoc?)

Ja powiedziałem tylko, jak to jest dzisiaj. Nie postawiłem tezy, że w dobrych filmach jest przemoc.

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Longin Pastusiak)

(Marszałek Longin Pastusiak: Pani Senator, proszę nie uprawiać polityki.) (Wesołość na sali)

O utrzymywaniu się mediów już było. Przepraszam bardzo...

(Senator Teresa Liszcz: O koncentracji...)

Jestem przeciwny koncentracji dlatego, że jestem przeciwny jednej prawdzie i racji tylko jednej grupy. Wiemy dobrze, że jeżeli większość mediów ma jednego pana, to one grają tak, jak ten pan im każe. To bowiem w końcu są pieniądze tego pana. A zatem też jestem przeciwny koncentracji mediów.

Pan senator pytał o ustawę o języku polskim. Panie Senatorze, mnie marzy się sytuacja, w której moglibyśmy uczyć telewidzów rozmowy. Jak pan senator obserwuje programy telewizyjne, to w nich nie ma rozmowy. Społeczeństwo nasze nie umie rozmawiać i to pokazuje telewizja. Ale proszę mi powiedzieć, jak to zrobić? Często zadawałem sobie pytanie, kiedy prowadziłem program "Tygodnik polityczny Jedynki", czy ja mam doprowadzać do sytuacji, w których w tym programie ma być Wersal, panowie są grzeczni, ja nie przerywam, czy też powinniśmy pokazywać życie takie, jakim ono jest. Czyli, jeżeli panowie przychodzą do programu i iskry lecą, to niech one lecą. To oczywiście nie jest wkład w ustawę o języku polskim, czy w naukę rozmowy, ale takie jest życie. Być może w tych godzinach późnych, o których mówiła pani senator, powinniśmy prowadzić wielkie debaty bez emocji, bez agresji, takie, żeby ludzie nauczyli się ze sobą rozmawiać. Byłbym chyba za takim modelem.

(Senator Ryszard Matusiak: Ilość reklam w mediach.)

Nie umiem odpowiedzieć na pytanie w sprawie ilości reklam w mediach. To jest tak, że suma pieniędzy uzyskanych z reklam i z abonamentu daje mediom możliwość utrzymywania się. Jeżeli abonament spływałby tak, jak to zostało zapisane, w takiej sumie, jak to jest zapisane, to być może należałoby pomyśleć o tym, żeby reklam było mniej. Ale na razie musimy walczyć o pieniądze, bo ustawodawca nie wymyślił nic lepszego dla telewizji publicznej.

Co zrobić, żeby telewizje regionalne funkcjonowały tak jak trzeba? Myślę, że mam taki pomysł, który niestety nie został jeszcze zrealizowany, ale ciągle mam nadzieję, że zostanie zrealizowany. Otóż, kiedy od godziny 20.00 w TVP3 zaczyna się powielanie tego, co jest w Jedynce, tych rozmów z gośćmi itd., to mnie się marzy coś takiego, jak "Dobry wieczór, jak minął dzień". Wielki, trzygodzinny program na żywo, w którym by się można było łączyć ze wszystkim ośrodkami, gdzie by byli niezwykle sprawni dziennikarze, którzy by opowiadali o tym, co się dzieje w danym regionie. Zresztą mnie też się wydaje, że nie tylko w telewizji publicznej nie ma, jak zauważyła pani senator, dobrych wiadomości, a ja wiem, że w terenie, w regionach dzieje się wiele dobrych rzeczy. Marzy mi się program z samymi dobrymi wiadomościami. Chociaż raz na tydzień przez piętnaście minut, żeby nie epatować tylko, nie wiem, złodziejstwem, szpiegostwem i innymi tego typu sprawami.

Wydaje mi się, że...

Marszałek Longin Pastusiak:

Czy wszyscy państwo senatorowie otrzymali odpowiedzi?

Pan senator Księdzularz, proszę,

Do spisu treści

Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, nie pytałem przedtem, ale teraz chciałbym postawić jedno pytanie, wydaje mi się, że tylko panu redaktorowi, z tego względu, że jest pan, moim zdaniem, najbardziej doświadczonym w tym względzie człowiekiem telewizji. Chodzi mi o transmisję z meczów piłkarskich i to się łączy z pytaniem o język polski. Czy my musimy ustawiać tyle mikrofonów, abyśmy oddawali dokładnie potok przekleństw, który leci ze stadionów? Czy nie wystarczy ustawić tyle mikrofonów - przepraszam, to takie techniczne pytanie - abyśmy oddali nastrój trybun i stadionu, ale nie słyszeli pojedynczych słów, a tylko słowa komentatora? Uważam, że to jest do zrobienia. I tutaj, wydaje mi się, nie trzeba wielu zabiegów, może właśnie wystarczy tylko takie podejście Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ciekaw jestem zdania pana redaktora.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Andrzej Kwiatkowski:

Panie Senatorze, zgadzam się z panem w stu procentach. Na pewno można tak ustawić mikrofony, żeby oddać emocje na stadionie, a niekoniecznie epatować tym, co jest za plecami. Myślę, że jest to po prostu rodzaj niechlujstwa. Przecież są na stadionach takie możliwości, żeby zrobić plecy, zrobić kabinę, żeby ten komentator siedział tak, aby mikrofon nie zbierał wszystkich odgłosów. Myślę, że to jest na pewno do załatwienia.

Marszałek Longin Pastusiak:

Zwracam tylko uwagę, że pan Kwiatkowski nie jest kandydatem na realizatora transmisji telewizyjnych. (Wesołość na sali)

Pan senator Bartos.

Do spisu treści

Senator Tadeusz Bartos:

Pan redaktor mówił o regionalnych ośrodkach telewizyjnych. Jeszcze nie wszystkie regiony mają regionalne ośrodki telewizyjne. W związku z tym najwyższy czas, aby spełnić te oczekiwania.

(Głos z sali: Świętokrzyski.)

Tak, ja mówię o regionie świętokrzyskim. Jaki ma pan pogląd na ten temat?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Andrzej Kwiatkowski:

Panie Senatorze, stawia mnie pan w ogromnie kłopotliwej sytuacji dlatego, że na przesłuchaniu - to brzydkie słowo - w senackiej komisji kultury jeden z panów zadał mi pytanie, czy trzeba utrzymywać aż tyle ośrodków regionalnych. Pan zaś mówi, że tych ośrodków jest za mało. Ja myślę, że to jest taka sytuacja, w której, no Boże, jeżeli starczy pieniędzy, to miejmy tych ośrodków jak najwięcej. Jeżeli jednak musimy liczyć kasę, to może lepiej mieć tam u pana dobrego korespondenta, który współpracuje z telewizją, niż otwierać nowy ośrodek. Ja wiem, że jest to odpowiedź, która pana nie zadowala, ale mówię szczerze.

(Senator Tadeusz Bartos: Nie zadowala mnie ta odpowiedź.)

Rozumiem.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Czy są jeszcze do pana redaktora dodatkowe pytania?

Nie ma. Jeżeli nie ma pytań, to bardzo panu dziękuję.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Andrzej Kwiatkowski: Dziękuję bardzo. Dziękuję państwu.)

Ze względu na pytania, które państwo senatorowie zadawaliście na początku, chcę poinformować, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała mnie, iż wszyscy kandydaci zostali dopuszczeni do tajemnicy państwowej. Jeżeli natomiast chodzi o lustrację, to kandydat, który zostanie desygnowany, będzie oczywiście sprawdzony.

Bardzo proszę pana Rafała Skąpskiego o odpowiedź na zadane już pytania i ewentualne następne pytanie, jeśli państwo senatorowie skierują je do pana.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Rafał Skąpski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Odpowiem na pytania, które otrzymali wszyscy kandydaci.

Nie mam formalnego poparcia żadnej organizacji społecznej. Jestem kandydatem, zgodnie z pismem pana marszałka i zgodnie z przepisami, grupy senatorów. Trzydziestu sześciu senatorów zechciało złożyć podpis pod wnioskiem dotyczącym mojej kandydatury. Reprezentują oni cztery kluby, cztery ugrupowania - SLD-UP, SdPl, Blok "Senat 2001". Podpisała się także przedstawicielka Unii Wolności. Sądzę jednak, że gdyby była taka chęć, potrzeba, to otrzymałbym także stosowne wsparcie jakiejś struktury społecznej. Chcę równocześnie powiedzieć, że jako wiceprezes Polskiego Radia, jako wiceminister kultury składałem wszystkie dokumenty lustracyjne i od sześciu lat w mojej sprawie, po stronie rzecznika, panuje cisza.

Jeśli chodzi o prywatyzację, koncentrację kapitału, to moje poglądy są identyczne, zbieżne z poglądami poprzedników. Jestem przeciwko prywatyzacji, przeciwko nadmiernej koncentracji kapitału. Trzeba określić jej pewne granice, ramy. Ja zresztą skierowałem do pań i panów senatorów list, w którym wykładam swoją ideę, to, co chciałbym, jako ewentualny członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zrealizować.

Po pierwsze, dobre, nowe, przejrzyste, jasne, pisane bez emocji i bez nacisków prawo. Po drugie, gwarancja finansowania mediów publicznych. Tu jeśli mówić o pewnym rozwiązaniu idealnym, to jest nim oczywiście brak reklam w mediach publicznych. Padały już jednak argumenty, mówiono, że pieniądze są niezbędne, aby utrzymać właściwy poziom tych mediów i realizację misji. Ja chciałbym powiedzieć, że gdybym został członkiem Krajowej Rady starałbym się, aby istniał, podobnie jak ma to miejsce w innych krajach Unii Europejskiej, pewien system zabezpieczający media elektroniczne przed wykupieniem ich przez obcy kapitał. Tak jest w innych krajach Unii Europejskiej i to jest zgodne z przepisami. Ogólny przepis pozwala, a ileś różnych kolejnych zastrzeżeń, warunków do spełnienia powoduje, że formalnie taki zakup jest niemal niemożliwy. Chcę dać przykład z prasy. 91% nakładów polskiej prasy jest w rękach kapitału obcego. We Francji, w Niemczech ten procent jest równy zeru.

Myślę, Panie Marszałku, że to są odpowiedzi na wszystkie postawione pytania.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Jestem pewien, że państwo senatorowie będą mieli dodatkowe pytania.

Bardzo proszę, pan senator Spychalski.

Do spisu treści

Senator Andrzej Spychalski:

Dziękuję bardzo.

Panie Ministrze, mam przed sobą pana pismo informacyjne, które przybliżyło pana poglądy na media i pewne sugestie. W pierwszych czterech punktach formułuje pan opinie jako wielki zwolennik i orędownik utrzymania i przebudowy statusu mediów publicznych. Chciałbym prosić, żeby te czteropunktowe tezy pan rozwinął. Dziękuję.

Marszałek Longin Pastusiak:

Proszę bardzo, kto z państwa senatorów chce jeszcze zadać pytanie?

Tak? Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Wojciech Saługa:

Powtórzę pytanie o finansowanie mediów. Reklama czy abonament, ewentualnie inne rozwiązania?

(Senator Teresa Liszcz: Była przed chwilą o tym mowa.)

Marszałek Longin Pastusiak:

Pani senator Berny, proszę.

Do spisu treści

Senator Maria Berny:

Właściwie nie wiem, jak się w tej chwili, Panie Marszałku, zwrócić do kandydata - Panie Ministrze czy Panie Prezesie? Ale w końcu nie to jest ważne. Tak się składa, że od wielu lat obserwuję pana działania, a w niektórych z nich czasem uczestniczę. W dziedzinie pracy związanej z kulturą polską ma pan pewne konkretne osiągnięcia. Nie mogę jednak sobie sama udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co właściwie pana skłania, żeby resztę, ciąg dalszy swego życia wiązać z Krajową Radą?

Marszałek Longin Pastusiak:

Pan senator Litwiniec.

Do spisu treści

Senator Bogusław Litwiniec:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Moje pytanie obejmuje zagadnienia samodzielności mediów regionalnych, w tym wypadku oczywiście mediów elektronicznych. Ostatnio miałem okazję przebywać z racji pełnienia obowiązków senatora w kilku, można powiedzieć, mocnych ośrodkach, które od dawna wzbudzają moje zaufanie co do możliwości realizacji rzeczywiście udanych programów regionalnych - w Krakowie, we Wrocławiu i w Łodzi. I wszędzie, gdzie tylko pytałem, słyszałem w środowiskach opiniotwórczych o niezadowoleniu - o nadmiernej centralizacji i o pewnej, powiedziałbym, skłonności do pozbawiania regionów samodzielności kreatywnej. Aczkolwiek co się stało, to się stało. To znaczy nie mogę powiedzieć, że regiony są zupełnie pozbawione możliwości samodzielnego rozwoju, w imię chociażby czwartej władzy i obowiązującej pośrednio tę czwartą władzę zasady subsydiarności.

Pytanie moje jest na tym tle proste: co pan sądzi o stanie mediów w kwestii tendencji do centralizacji czy, powiedzmy, do przechwytywaniu przez stolicę, powiedziałbym, podstawowej filozofii życia medialnego w regionach?

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Pani senator Doktorowicz.

Do spisu treści

Senator Krystyna Doktorowicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, jakie, pańskim zdaniem, zadania powinien mieć regulator? Ja nie pytam, jakie zadania ma on według obecnie obowiązującego prawa, ale jakie powinien mieć i czego, pana zdaniem, brakuje? Gdyby pan miał moc ustawodawczą - której, oczywiście, pan nie ma czy też nie będzie miał - to jakie dodatkowe zadania by pan takiemu regulatorowi, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, powierzył? Dziękuję.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Pani senator Janowska, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Zdzisława Janowska:

Telewizja ma takie zadanie: ma pod względem odbioru zadowalać wszystkich, bez względu na poglądy polityczne. Stąd też chciałabym pana zapytać, zanim podejmę decyzję o ewentualnym głosowaniu, czy problematyka dotycząca tolerancji, równości, akceptacji dla wszystkich poglądów jest panu bliska. I czy takie właśnie stanowisko, w sytuacji zgłaszanych problemów, by pan prezentował, czy też wręcz odwrotne? Chodzi mi o pana stosunek do tego, co dzieje się w XXI wieku w Europie, i do tego, czego oczekiwalibyśmy - czego na przykład ja bym oczekiwała - od telewizji: żeby znajdowało się w niej to, co zadowalałoby wszystkie grupy polityczne i wszystkie grupy mniejszościowe funkcjonujące się w Polsce, żeby telewizja nie była reprezentantem jednej opcji czy też jednego światopoglądu. A boję się, że w niedługim czasie może nam to grozić.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Nie ma więcej pytań.

Bardzo więc proszę o udzielenie odpowiedzi na pytania państwa senatorów.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Rafał Skąpski:

Dziękuję bardzo.

Myślę, że liczba pytań, ich różnorodność i głębia, wskazują, jak bardzo potrzebna jest poważna dyskusja o roli mediów, o roli mediów publicznych. I to potwierdza tę tezę, którą stawiam w swoim planie działania i którą realizowałbym, gdybym otrzymał od państwa mandat, a więc tezę o dyskusji o nowym prawie medialnym. Myślę, że jest już czas, by nie nowelizować obecnego prawa, ale spróbować rozpocząć pisanie nowego prawa medialnego, które wyraźnie rozgraniczyłoby role i zadania mediów publicznych i prywatnych. Media publiczne, telewizja i radio, w zasadzie realizują to, co zapisane jest w ustawie. Z kolei media komercyjne wykorzystują dzisiaj techniki mediów, i radia i telewizji, do przysparzania sobie zysków. A to są zupełnie różne zadania. Jak państwo doskonale wiecie, media funkcjonują na podstawie ustawy o radiofonii i telewizji, ale także na podstawie przepisów prawa handlowego, przepisów prawa o spółkach. A więc nakładany jest na media publiczne wymóg tworzenia zysku, czyli zabierania - w jakimś sensie, w pewnym skrócie myślowym - corocznie tych środków, które powinny być przeznaczane na program. Sądzę, że ten czas, który pozostawałby do dopełnienia kadencji dla wskazanego przez państwa kandydata, mógłby być czasem, gdy taka nowa ustawa medialna mogłaby zostać uchwalona.

Czy Krajowa Rada winna przy tej okazji otrzymać inne, silniejsze kompetencje? To jest pytanie dość trudne. Już z pytań kierowanych także do moich poprzedników wynika, jak bardzo państwo chcielibyście - każdy z państwa indywidualnie - by miała ona te większe kompetencje, by wręcz wykraczała poza dziś przyznane uprawnienia i by momentami stawała się niemal quasi-zarządem czy radą nadzorczą poszczególnych mediów. W tym kontekście był przecież pytany pan Kwiatkowski i w zasadzie przez moment wydawało się, że kandyduje on być może do zarządu telewizji. A więc ta sprawa wymaga rozmowy, wymaga ustalenia pewnej granicy: do którego momentu działa regulator i od którego działają odpowiedzialne za to zarządy i rady nadzorcze.

To jest, jak sądzę, zagadnienie związane także z finansowaniem mediów publicznych. Jak powiedziałem, jestem za utrzymaniem reklam, dopóki nie będziemy mogli zagwarantować innego systemu. Ustawa medialna mogłaby jednocześnie wprowadzić nowy system zabezpieczania czy przysparzania środków przewidywalnych, gwarantujących właściwy poziom mediom publicznym. Znamy różne - bo nie ma w tej kwestii unifikacji - systemy europejskie: od finansowania niemalże wprost z budżetu do różnych sposobów poboru tych środków od obywateli, czy to przy okazji podatków, czy to przy okazji opłat za energię elektryczną. Myślę więc, że to także jest temat, którego praca przy nowej ustawie mogłaby dotyczyć.

Pan senator Litwiniec pytał o samodzielność mediów. Skoro mówimy o mediach komercyjnych, to w tym wypadku możemy gwarantować tę samodzielność poprzez próbę zapewnienia, że nie zostaną one wszystkie - i tu wracamy do sprawy koncentracji kapitału - wykupione przez jednego przyszłego właściciela. Ale pan senator pytał także o samodzielność rozgłośni telewizji publicznej. W tej chwili jest to oczywiście gestia zarządu telewizji publicznej. Ja rozmawiałem z wieloma nowymi dyrektorami ośrodków regionalnych, sygnalizują oni wiele kłopotliwych sytuacji, w których o bardzo drobnych sprawach decyduje tak zwana centrala. Ja mogę wyrażać swój pogląd w tej kwestii, no ale na pewno nie należy ona do domeny Krajowej Rady i, jak sądzę, nie jest to domena ustawy.

Chciałbym powiedzieć o jeszcze jednej sprawie. Zarówno wśród dziś funkcjonujących członków Krajowej Rady, jak i wśród kandydatów, których dzisiaj Wysoka Izba przesłuchuje, przeważają osoby z doświadczeniem pracy w telewizji. Problematyka telewizji także przeważa tu, jest tu częściej poruszana - i teraz jakby zaczynam odpowiadać na pytanie pani senator Berny - a moje doświadczenie jest przede wszystkim doświadczeniem radiowym. Jak pisałem w swoim liście, ustawę medialną poznałem w praktyce jako wiceprezes Polskiego Radia, wcześniej jako członek rad programowych radia ogólnopolskiego i radia regionalnego, jako przewodniczący rady nadzorczej Radia Merkury w Poznaniu. Jest czymś charakterystycznym to, że wokół takiej instytucji, jaką jest Polskie Radio, panuje pewien spokój medialny, że jest to instytucja, która nie wzbudza tylu emocji ani swoim programem, ani decyzjami personalnymi. Wydaje mi się, że przesiąknąłem tą radiową atmosferą w sposób wystarczający, i chciałbym przenieść ten sposób myślenia o mediach do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Chciałbym także, by Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie musiała, tak jak to jest dzisiaj, zajmować się wieloma incydentalnymi sprawami, ważnymi, acz dla funkcjonowania wszystkich mediów incydentalnymi. Chciałbym też, żeby to nowe prawo było tak napisane, by nie można było go na różnorakie sposoby interpretować, by nie trzeba było występować o interpretację do sądu i czekać - jak o tym czytaliśmy bodaj w zeszłym tygodniu czy dwa tygodnie temu - siedem lat na wykładnię sądu i otrzymywać ją wtedy, kiedy już nie pamiętamy, o co pytano, kiedy problem już nie istnieje i, co więcej, kiedy w Krajowej Radzie nie ma tych, którzy o to pytali.

Jeśli chodzi jeszcze o motywy, dla których przystąpiłem do ubiegania się o członkostwo w radzie, to poza tymi formalnymi, przedstawionymi już przeze mnie, i poza tym, iż uważam, że mam wyrobiony pogląd na to, jak media powinny funkcjonować, istotne są wypowiedzi, które usłyszałem w tym roku. To wypowiedzi pana senatora sprawozdawcy Kazimierza Pawełka, który podczas przesłuchań w komisji senackiej zwracał się do mnie z wysokimi ocenami moich kompetencji i mojego uczestnictwa w pracach parlamentu i Senatu; były to głosy w prasie po moim odejściu z ministerstwa. Pan Marek Gaszyński przekazał książkę, ja wprawdzie książki nie napisałem, ale w książce Marka Gaszyńskiego jest także jedno dobre zdanie o mnie.

Jeśli chodzi o zagadnienia poruszone przez panią senator Janowską, czyli o tolerancję, równość, to mogę powiedzieć, że oczywiście są to obszary i poglądy bardzo mi bliskie. Ja przez cały czas w mojej pracy starałem się wsłuchiwać w wypowiedzi i poglądy innych, także te inne od moich. W Polskim Radiu udało mi się w ciągu dość krótkiego czasu opanować zapowiedziany przez wszystkie związki zawodowe strajk i jest to, jak sądzę, wyraz możliwości porozumiewania się, wsłuchiwania w głosy innych i dochodzenia do pewnych kompromisów, uznawania racji drugiej strony.

Marszałek Longin Pastusiak:

Bardzo proszę, pan senator Anulewicz.

Do spisu treści

Senator Andrzej Anulewicz:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, wiem, jak trudno jest odpowiadać na pytania zadawane przez Wysoką Izbę, szczególnie jeśli te pytania dotyczą własnych poglądów, własnego spojrzenia na sprawy. Niemniej jednak chciałbym skorzystać z okazji i zadać panu jedno pytanie z kategorii trudnych. W ostatnim czasie nasza Wysoka Izba, Senat Rzeczypospolitej pochylał się nad ustawą o równym statusie kobiet i mężczyzn, nad ustawą o związkach partnerskich, nad projektem ustawy o likwidacji Funduszu Kościelnego. Pan jest osobą doświadczoną, pełnił pan funkcję w rządzie, pracował pan w Polskim Radiu, niech więc pan skomentuje - ponieważ różne są odbiory tych prac wśród opinii publicznej - jak pan widzi prowadzone przez Senat prace nad tymi ustawami. Dziękuję.

Marszałek Longin Pastusiak:

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Rafał Skąpski:

Panie Senatorze, to rzeczywiście jest trudne pytanie. Ja wielokrotnie miałem okazję opisywać swój stosunek do Senatu, czy to zabierając głos tu, czy w dyskusjach poza parlamentem. Teraz chcę powiedzieć, że jeden z moich sukcesów zawodowych w ministerstwie czy w ogóle jeden z moich sukcesów zawdzięczam temu, że istnieje Senat, bo właśnie tu, z tej mównicy, dzięki zgodzie pana marszałka Pastusiaka, mogłem - łamiąc pewien regulamin rządowy - toczyć spór z ministrem finansów na temat opłat czy obowiązków finansowych prasy regionalnej, prasy niskonakładowej, prasy specjalistycznej. Wysoka Izba pozwoliła mi na to i przyjęła moją argumentację. Pan senator Sławiński wielce potem dopomógł i dzięki temu Wysoka Izba uchroniła byt tych niezwykle cennych periodyków.

W podobny sposób odnoszę się do pozostałych inicjatyw Senatu. Ja nie wiem, czy pan oczekuje, Panie Senatorze, że ja w tej chwili wygłoszę swoje osobiste poglądy na temat związków partnerskich czy funduszu. Myślę, że nie. Ale chcę podkreślić, że bez inicjatyw senackich, bez istnienia Senatu, taka debata byłaby niemożliwa.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Bardzo proszę, pan senator Pawłowski.

Do spisu treści

Senator Wojciech Pawłowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam krótkie pytanie i proszę o krótką odpowiedź. Każdy z nas tu obecnych ma swoje zdanie na temat obecnego zarządu telewizji. Jaka jest opinia pana ministra o obecnym zarządzie telewizji i o radzie nadzorczej? Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Rafał Skąpski:

Panie Senatorze, ja oczywiście mogę opierać moją opinię wyłącznie na wiedzy, którą zapewne i pan posiada. Nie posiadam tak głębokiej wiedzy jak pani przewodnicząca Danuta Waniek, bo nie znam treści wszystkich wykładni, wszystkich opinii prawnych, które wpłynęły do Krajowej Rady. Ja chciałbym... Ja odpowiem na to pytanie, ale chciałbym przypomnieć o tym, o czym mówiłem, czyli o tym dobrym prawie. Myślę, że gdyby dzisiaj funkcjonowała dobra ustawa, dobra w tym sensie, że aktualna - bo przecież początki tamtej sięgają już ponad dziesięciu lat wstecz - to wiele z tych sytuacji, w których telewizja się znalazła... Chodzi o sprawy tego, czy przewodniczący, członek rady nadzorczej może być pracownikiem, czy nie może być pracownikiem. Ja wiem ze swojego doświadczenia, pamiętam, że był przypadek udziału przewodniczącego związku zawodowego w radzie nadzorczej Polskiego Radia. Z reguły to nie była korzystna sytuacja. W większości przypadków niedobrze się działo, że w radzie nadzorczej zarządu zasiadał pracownik tegoż zarządu. I to, co dzisiaj się dzieje w telewizji, jest jakby konsekwencją tego, że ta ustawa i inne wynikające z niej akty prawne nie przewidziały takich sytuacji i nie zapobiegły temu.

Myślę, że pan senator nie pyta mnie o ocenę samego zarządu, ale o ocenę sposobu jego powołania. Na pewno jest tak, że jeżeli ogłasza się, iż ma być konkurs, to ten konkurs powinien być doprowadzony do końca. Może zakończyć się stwierdzeniem braku efektu, jeżeli żaden z kandydatów startujących się nie nadaje, ale nie powinno się w trakcie trwania jakiegokolwiek konkursu łamać zasad, przerywać go, trzeba doprowadzić rzecz do końca. A więc moje poglądy na temat spraw personalnych, kadrowych w telewizji są zbieżne z poglądami wcześniej wygłoszonymi przez pana Kwiatkowskiego.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Czy są jeszcze pytania?

Pan senator Mąsior, proszę.

Do spisu treści

Senator Bogusław Mąsior:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, chodzi mi o pański stosunek do kwestii konieczności, celowości uruchomienia kanału Kultura. I proste pytanie: a w którym miejscu, jeżeli już, redakcja tego programu powinna się znajdować?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Rafał Skąpski:

W Krakowie.

(Senator Bogusław Mąsior: Bóg zapłać.)

(Wesołość na sali)

Marszałek Longin Pastusiak:

Takiej odpowiedzi oczywiście oczekiwał pan senator.

Proszę bardzo...

Jeżeli nie ma więcej pytań, to chciałbym powiedzieć panu, że pański apel, zgłoszony na początku pańskiej wypowiedzi, o nowe prawo medialne trafił na podatny grunt, senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu pracuje bowiem już nad nowym prawem prasowym i medialnym. Dziękuję bardzo.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Rafał Skąpski: Dziękuję bardzo.)

Poproszę teraz pana senatora Ryszarda Sławińskiego o odpowiedź na pytania, które już padły, i udzielenie odpowiedzi na ewentualne dalsze pytania.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Ryszard Sławiński:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowne Panie i Panowie Senatorowie!

Odpowiedź na trzy pytania ogólne, które zostały zadane wszystkim.

Czy należałem do partii politycznych? Tak, należałem i należę. Należałem do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, do Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej i należę do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Informuję uprzejmie, że w razie wyboru do Krajowej Rady oczywiście zawieszę przynależność partyjną, jak nakazuje prawo.

Czy korzystam z poparcia organizacji społecznych? Tak, wpłynęło do marszałka popierające mnie pismo ze strony Syndykatu Dziennikarzy Polskich. Poza tym uzyskałem sześćdziesiąt trzy podpisy senatorów popierających moją kandydaturę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Jaki jest mój pogląd na prywatyzację telewizji publicznej? Zdecydowanie jestem przeciwny, ponieważ telewizja publiczna, media publiczne w ogóle - nie tylko chodzi o telewizję, chodzi też o radio, o właściwie ogromny segment kultury narodowej - ponieważ media elektroniczne, telewizja, radio są częścią kultury narodu i tak należy na nie patrzeć. Jeśli tak jest, to nie można ich prywatyzować.

Niedawno pan Ryszard Kapuściński powiedział przepiękne zdanie, że media służą swoim panom. Media komercyjne służą swojemu panu, którym jest zysk, pieniądz. Media publiczne służą swojej publiczności. I to powinno być podstawowym elementem rozróżniającym te dwa światy - bo to są dwa światy. O ile komercyjna telewizja czy komercyjne środki audiowizualne raczej są skłonne kreować jakąś swoją kulturę, o tyle media publiczne są po to, żeby kulturę wspierać, prezentować to wszystko, co się dzieje w sferze kultury wysokiej, niższej, każdej. I to są tak istotne różnice, że nie można sobie pozwolić na rezygnację z funkcjonowania mediów publicznych. Takie jest moje stanowisko w tej sprawie, pokrywające się zresztą ze stanowiskiem moich znakomitych poprzedników.

Marszałek Longin Pastusiak:

Tyle, tak? Dziękuję.

Bardzo proszę, pan senator Matuszak.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Matuszak:

Dziękuję bardzo.

Panie Senatorze, z grona sześciu kandydatów na wakujące stanowisko członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, tak jak się zorientowałem, odkąd rozpoczęła się procedura, czarny PR dotyczy w zasadzie tylko pana. Dzisiaj w "Rzeczpospolitej" mało znany dziennikarz Radosław Gil w tekście "Weryfikator do KRRiTV?" w prostacki sposób podejmuje próbę zdyskwalifikowania pańskiej kandydatury. Czy zechciałby pan odnieść się do tego tekstu i powiedzieć, czy zarzuty, które panu stawia pan Gil, są w jakikolwiek sposób racjonalne, czy są prawdziwe? Dziękuję.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Ryszard Sławiński: Więc moja...)

Marszałek Longin Pastusiak:

Przyjęliśmy konwencję, że najpierw zbieramy pytania, a później będą odpowiedzi.

Kto z państwa senatorów pragnie zadać pytanie?

Proszę bardzo, pan senator Saługa.

Do spisu treści

Senator Wojciech Saługa:

Też przytoczę fragment z gazety. Otóż wczoraj "Gazeta Wyborcza" napisała, że anonimowy poseł SLD powiedział: tylko Sławiński gwarantuje, że będzie lojalny i na pewno zrobi wszystko, byśmy odzyskali swe wpływy w Telewizji Polskiej. Czy prowadzone były rozmowy z panem na ten temat, polityczne rozmowy?

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Proszę bardzo, pani senator Kurska.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, chciałabym zapytać wprost: czy był pan w stanie wojennym członkiem, względnie przewodniczącym, komisji weryfikacyjnej, w wyniku działania której dziennikarze tracili pracę wyłącznie za poglądy polityczne? Wczoraj w "Gazecie Wyborczej" zostało to opisane z detalami, i to przez znaną dziennikarkę, panią Kublik.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Pan senator Saługa jeszcze raz.

Do spisu treści

Senator Wojciech Saługa:

Jeszcze w takiej kwestii. Abstrahując od merytorycznych kompetencji, od pozostałych kandydatów różni pana to, że jest pan senatorem i w przypadku wyboru na członka będą konieczne kolejne wybory uzupełniające w pana okręgu wyborczym, które według szacunku mają kosztować 1 milion zł. Czy nie jest dla pana ciężarem ta świadomość, że ta pana zachcianka, żeby kandydować do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, będzie kosztować podatników 1 milion zł, a te pieniądze można by przeznaczyć na inne, szlachetniejsze cele?

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

(Senator Dorota Simonides: Ja mam krótkie pytanie.)

Pani senator Simonides, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

Ja chciałabym wiedzieć, Panie Senatorze - to pytanie mniej związane z telewizją - czy my dlatego będziemy jutro głosować za jawnym głosowaniem, żeby klub SLD wiedział, że wszyscy na pana głosują?

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Jak widzę, nie ma więcej pytań.

Panie Senatorze, proszę o odpowiedź.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Ryszard Sławiński:

Odpowiadam na pytania pana senatora Matuszaka i pani senator Kurskiej, bo one się łączą. Otóż tekst w "Rzeczpospolitej" jest tekstem nieprawdziwym, kłamliwym. Nigdy nikogo nie zwalniałem z pracy za poglądy polityczne - żyją tamci ludzie, można zapytać. A już absurdem jest twierdzenie, że wyrzucałem ludzi z mieszkań - to jest w ogóle coś nieprawdopodobnego.

(Senator Anna Kurska: Nie z mieszkań, z pracy.)

No ale w "Rzeczpospolitej" napisano, że pozbawiłem kogoś mieszkania. No to już w ogóle jest horrendum.

Otóż, Szanowna Pani Senator, byłem członkiem komisji weryfikacyjnej. Wszyscy, którzy stawili się przed komisją, zostali zweryfikowani pozytywnie. Nikt, ani jedna osoba, nie został wydalony z zawodu, a były osoby, które myślały, że komisja ich nie zweryfikuje. Będę sobie schlebiał i powiem, że to ja sprawiłem, że ani jedna osoba, która stanęła przed komisją, nie została wyrzucona z pracy.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Mam więc drugie pytanie, które się z tym wiąże: czy pan senator zamierza w związku z tym pozwać do sądu za naruszenie dóbr osobistych "Gazetę Wyborczą" i dziennikarza, który pana oszkalował, pisząc, że pan właśnie przyczyniał się do wyrzucania z pracy?

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Ryszard Sławiński:

Pani Senator, napisałem dzisiaj do redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" stosowne pismo, w którym wykazałem nieprawdziwość informacji zawartych w tej publikacji oraz zapowiedziałem, iż skorzystam z drogi prawnej, żeby wyjaśnić tę sprawę, ponieważ zostały naruszone moje dobra osobiste.

Czy były polityczne rozmowy ze mną, skoro "Gazeta Wyborcza" tak twierdzi? Panie Senatorze, jestem dziennikarzem z zawodu i nie zwykłem był zmyślać. To są zmyślenia "Gazety Wyborczej", ze mną żadnych takich rozmów nie prowadzono. Co więcej, nie zamierzam w Krajowej Radzie reprezentować określonej potrzeby politycznej. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest regulatorem, który reguluje wszystkich i wszystko - oczywiście co wynika z ustawy. Tak że nie było prowadzonych ze mną takich rozmów. A pani redaktor Agnieszka Kublik nie lubi mnie, mojej rodziny od wielu, wielu, od kilku, lat. Tak że to się wpisuje w taką walkę polityczną, którą prowadzą przeciwko mnie media. Zresztą to ciekawe, że tylko mnie się tym czarnym PR traktuje, a - czego zazdroszczę - pozostali kandydaci są od tego wolni.

(Głos z sali: Nie wszyscy.)

Nie wszyscy.

Czy ciążą mi te wybory uzupełniające? Wie pan, to też ciekawe, że w ostatnich miesiącach odbyło się sporo wyborów uzupełniających, między innymi pan jest wybrany w wyborach uzupełniających, i nikomu nie zarzucano, że będą wydane na ten cel pieniądze, a mnie się zarzuca.

(Senator Teresa Liszcz: Zarzucano.)

Zarzucano?

(Senator Teresa Liszcz: Przy powoływaniu członków Rady Polityki Pieniężnej.)

Aha, przy powoływaniu członków Rady Polityki Pieniężnej. No...

(Rozmowy na sali)

(Senator Janina Sagatowska: I w prasie lokalnej.)

To znaczy, muszę panu powiedzieć, że nie jest mi z tym specjalnie lekko, ale taka jest kolej rzeczy, że jeśli senatorowie tracą mandat, to ich miejsca muszą zostać uzupełnione w wyborach uzupełniających - w przeciwieństwie do posłów.

(Marszałek Longin Pastusiak: Ja myślę, że pan senator, który zadał to pytanie, dzięki takim wyborom został senatorem.)

(Senator Wojciech Saługa: Ja nie byłem sprawcą tego, że wybory były, ja tylko kandydowałem.)

Tak jest.

A pani senator Simonides odpowiem: nie wiem. Do głowy by mi nie przyszło, że dlatego...

(Senator Dorota Simonides: Ale mi przyszło.)

(Rozmowy na sali)

Tak? Ale nie będzie jawnego głosowania, mam nadzieję.

(Senator Dorota Simonides: To pan marszałek wie.)

A przy tajnym głosowaniu, takim jak do tej pory, rzeczywiście trudno zobaczyć, kto jak głosował. Ale nie sądzę, aby była taka intencja, żebyśmy my wiedzieli, kto na mnie głosował lub nie głosował. Nie sądzę, żeby to miało aż taką...

(Senator Edmund Wittbrodt: Klub chciałby wiedzieć.)

Klub chciałby wiedzieć, tak pan sądzi, Panie Senatorze? Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Tak że trudno powiedzieć...

(Senator Dorota Simonides: Dziękujemy.)

Marszałek Longin Pastusiak:

Czy to wszystkie pytania, czy jeszcze ktoś z państwa senatorów pragnie jakieś zadać? Nie, nie widzę zgłoszeń.

Dziękuję bardzo panu senatorowi.

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Ryszard Sławiński: Dziękuję bardzo, dziękuję państwu.)

I poproszę teraz pana Dariusza Zawiślaka.

Zapraszam pana tutaj na trybunę, również proszę, już konwencjonalnie, o odpowiedzi na zadane pytania i ewentualne przyszłe pytania. Bardzo proszę.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Dariusz Zawiślak:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pierwsze pytanie dotyczyło - tak sobie zanotowałem - lustracji. No więc tu jest jeden jedyny taki przypadek, prosty, prawdziwy, sprawdzony: lustracji nie podlegam w związku z wiekiem i to chyba można potwierdzić. To jest jedyna, prosta odpowiedź na to pytanie.

Poparło mnie dziesięciu senatorów.

Chciałbym jeszcze przy tej okazji powiedzieć, że wcześniej utworzyłem komitet wyborczy i chciałem kandydować do Senatu jako kandydat niezależny w wyborach, które będą w najbliższą niedzielę. Na dowód tego przyniosłem kopię listy osób, które mnie popierały, a także oświadczenie okręgowej komisji wyborczej. Niestety zabrakło dwustu kilkudziesięciu podpisów, aby wpisać mnie na kartę do głosowania. To są również osoby, które mnie popierały - jest ich ponad trzy i pół tysiąca - osoby młode, w 80% urodzone w latach osiemdziesiątych lub od roku siedemdziesiątego wzwyż.

Odnośnie do trybu powoływania na członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: oczywiście najlepszą metodą jest to, aby byli oni wybierani przez pełnomocników społecznych, takich jak senatorowie, posłowie czy prezydent. Ale sądzę, że kadencje członków są zbyt długie, że członkowie wypalają się po pewnym czasie i nie są w stanie sprawnie funkcjonować. Tak że zdecydowanie bym to skrócił, jeżeli to jest możliwie. Oczywiście funkcjonowanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest zapisane w konstytucji, więc żeby zlikwidować czy zmienić Krajową Radę, trzeba by zmienić konstytucję - każdy wie, z czym to się wiąże.

Czy mają być reklamy w Telewizji Polskiej, w telewizji publicznej, i ile ma ich być? Ja bym odwrócił to zagadnienie: czy możemy udostępnić środki abonamentowe innym nadawcom, nadawcom komercyjnym, bo być może oni lepiej je spożytkują niż nadawca publiczny?

Czy należałoby sprywatyzować telewizję publiczną? Trzeba rozważyć takie pytanie i trzeba zobaczyć, co przemawia za tym, a co przeciwko temu. Według mnie, telewizji publicznej należy się dobre zarządzanie. I, jak widać, w telewizjach komercyjnych całkiem dobrze to wychodzi. Ale to trzeba poprzeć stosownym monitoringiem, trzeba sprawdzić, jak to działa, jak to funkcjonuje, jakie będą tego konsekwencje, i dopiero wtedy można podejmować decyzje.

To krótkie odpowiedzi na te pytania standardowe, pytania do wszystkich.

Starałem się dołączyć krótką informację, jak widzę swoją pracę w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, opisałem kilka spraw; nie wiem, czy państwo to otrzymali. Jeżeli mieli państwo okazję się z tym zapoznać, to świetnie, jeżeli nie, to chętnie odpowiem na dodatkowe pytania.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Pan senator Mąsior, potem senator Smorawiński.

Do spisu treści

Senator Bogusław Mąsior:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja po pierwsze chciałbym panu pogratulować wytrwałości i konsekwencji, bo pan po raz drugi startuje. To po pierwsze. Po drugie, chciałbym przypomnieć panu, że jak pan startował po raz pierwszy, to między innymi zbierał pan podpisy dziesięciu senatorów, w tym chciał pan uzyskać również mój, powołując się na tych, którzy rzekomo panu ten podpis obiecali. To była sytuacja, to piętro wyżej... Wspominam to trochę nieciekawie, ponieważ pan powoływał się na kolegę i koleżankę, którzy potem temu zaprzeczyli. Ale być może było to po prostu pewną pomyłką.

Prezentując się tutaj, zaczął pan od tego, że właściwie dwieście podpisów zdecydowało, że pan nie startuje do Senatu, tylko do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Powstaje więc pytanie: czy szuka pan swojego miejsca w życiu? Bo każdy człowiek powinien szukać swojego miejsca i dobrze, że w młodym wieku pan to robi. Tylko co właściwie jest dla pana ważne?

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Proszę bardzo.

Chwileczkę, pan senator Smorawiński.

Do spisu treści

Senator Jerzy Smorawiński:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Chciałbym tylko zapytać, jakie pan ma wykształcenie i co właściwie w pana doświadczeniu życiowym czy wykształceniu predestynowało pana do kandydowania, do ubiegania się o tę funkcję. Dziękuję bardzo.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Pan senator Matuszak.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Matuszak:

Dziękuję.

Byłem uczestnikiem rozmowy z panem w czasie posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu i pan zdumiał komisję dużą pewnością siebie, kiedy pan uzasadniał, że jest pan niewątpliwie i zdecydowanie najlepszym kandydatem ze wszystkich, którzy ubiegają się o wakujące miejsce w Krajowej Radzie. Czy pan mógłby dzisiaj, tutaj przed Wysoką Izbą, to swoje przekonanie potwierdzić? Dziękuję.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Nie ma więcej pytań, więc bardzo proszę o odpowiedź.

Do spisu treści

Kandydat
na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Dariusz Zawiślak:

Pytanie pierwsze. Panie Senatorze, zwróciłem się do pana o podpis, brakowało mi wtedy chyba jednego podpisu do tego, żeby było... Poprzednim razem podpisało się siedmiu senatorów. Chcę przypomnieć, że chciałem kandydować w poprzednich wyborach na członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji razem z panem Gobanem-Klasem. Wniosek ten został przyjęty przez sekretariat pana marszałka, podpisało się pod nim ośmiu senatorów, po czym oczywiście ku zaskoczeniu wszystkich pojawił się nowy kandydat i rozpętała się wielka afera. Otóż trzeba było nagle coś zrobić po to, aby nie było drugiego kandydata. Dlaczego? Wszyscy to wiedzą. Mogę przypomnieć, że pan senator Sławiński również zrezygnował wtedy z kandydowania w trosce o swoich wyborców. Jak widać, teraz tego nie podtrzymuje. Po tej aferze wycofało się dwóch senatorów, ale nie wszyscy. Ja dziękuję państwu senatorom za to, że nie wszyscy złamali dane słowo, wycofali podpis, to wszystko jedno. Traktujmy to poważnie, podpis jest podpisem. Gdyby mnie zarzucono, że coś podpisałem, a następnie się z tego wycofałem, to pewnie miałoby to swoje konsekwencje.

Dlaczego kandyduję? Otóż wolałbym zostać senatorem i być może, jeżeli zdarzy się taka sytuacja, jeszcze raz utworzymy komitet wyborczy, wystartujemy i może uda się wreszcie zarejestrować kandydata, być może w Koninie w wyborach uzupełniających, jeżeli oczywiście do nich dojdzie. Wolałbym, dlatego że jako obserwator sejmowej komisji kultury śledziłem prace nad ustawami o kinematografii, uczestniczyłem też w pracach tej komisji podczas omawiania ustawy o radiofonii i telewizji. Wnosiłem swoje uwagi i zastrzeżenia bezpośrednio do przewodniczącego komisji po jego apelu, jak również do poszczególnych posłów. Obserwuję, bardzo mocno obserwuję to, co się dzieje za granicą, i chciałbym, żeby działo się tak u nas, aby stworzyć takie możliwości działania zarówno twórcom, jak i innym uczestnikom, można powiedzieć, rynku medialnego, aby mieli jak najłatwiej, najprościej i by nie podstawiano im nóg, nie wykręcano... Chodzi o to, aby po prostu mogli swobodnie działać. To chyba tyle, jeżeli chodzi o pierwsze pytanie.

Jeśli chodzi o moje doświadczenia zawodowe i wykształcenie, to z zawodu jestem reżyserem filmowym, scenarzystą, producentem telewizyjnym, członkiem Stowarzyszenia Kina Polskie skupiającego dystrybutorów, członkiem założycielem Polskiej Akademii Filmowej. Uczestniczyłem jako ekspert niezależny w pracach eksperckich programu Media Plus, oceniając tam projekty nadsyłane z całej Europy, przez co mam pogląd na to, jak mniej więcej kształtuje się działalność innych producentów, innych nadawców. Studiowałem na Wydziale Reżyserii w Warszawskiej Szkole Teatralnej, później na Wydziale Teatrologii, a następnie w łódzkiej szkole filmowej na wydziale produkcji. Obecnie kontynuuję studia w Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej na Wydziale Ekonomicznym. Do tej pory nie zakończyłem studiów dyplomem, ale nie żałuję tego, dlatego że niezbędna w tym zakresie wiedza niestety nie jest w Polsce dostępna. Kontynuuję studia w takim zakresie, aby umożliwiało mi to zdobycie pełnej wiedzy na temat, który mnie interesuje.

Jako niezależny producent wyprodukowałem film, który został sprzedany do ponad czterdziestu, około pięćdziesięciu krajów na świecie. To jest rzadkość. Tak naprawdę niewiele jest polskich filmów, które mogą być pokazywane na całym świecie. Mnie się to udało i bardzo się z tego cieszę. Utworzyłem w Polsce w zasadzie pierwsze w Europie Środkowej kino samochodowe, do tej pory nie było takiego kina. Zarządzałem siecią kin w Warszawie. Uczestniczyłem też w organizowaniu festiwalu filmów komediowych, obecnie jest to Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Rozkręcaliśmy to, można powiedzieć, wraz z przyjaciółmi i bardzo dobrze się rozkręciło.

Obecnie produkuję dokumenty i film fabularny. Jeden z dokumentów nosi tytuł "25 lat pontyfikatu Jana Pawła II" i powstaje we współpracy z Telewizją Polską, hiszpańską telewizją publiczną, litewską telewizją publiczną, rumuńską telewizją publiczną, amerykańską siecią telewizyjną EWTN oraz angielską Zone Vision. Niełatwo było nakłonić tych nadawców do zaangażowania się w produkcję, a jednak to się udało. Dodatkowo produkcja otrzymała środki z funduszu Media Plus w wysokości około 118 tysięcy euro i w zasadzie wszyscy nadawcy, z wyjątkiem telewizji publicznej, podpisali już umowy. Telewizja publiczna niestety nie chce tego do tej pory zrobić, ale wpływają na to chyba czynniki techniczne, przynajmniej taką mam nadzieję.

Pytanie trzecie. Potwierdzenie swojego przekonania. Oczywiście mogę powiedzieć: potwierdzam, ale mogłoby to być za mało. Jestem tu, ponieważ zauważyłem, że należy coś zmienić i należy to zmienić naprawdę radykalnie. Jest wiele spraw, które trzeba poruszyć, opisałem to w tym liście. Mogę tylko w skrócie powiedzieć o sprawach, które dla nas są szczególnie istotne, dla nas jako w pewnym sensie grupy twórców. Żaden z ministrów, po kolei, również pan Skąpski, bo rozmawialiśmy wcześniej kilka razy na temat utworzenia funduszu, który wspierałby polskich filmowców, nie zauważa jednej podstawowej sprawy, a mianowicie tego, że nasz przemysł filmowy został zniszczony przez amerykańskie produkcje filmowe. Nie stało się tak dlatego, że oni to niszczyli, lecz dlatego, że produkowali filmy, którym my nie byliśmy w stanie dorównać. Nastąpił odpływ kapitału za granicę. Żaden z ministrów nie zatrzymał owego odpływu kapitału, nie wpłynął na to, aby filmy amerykańskie nie niszczyły polskiej produkcji filmowej, polskiego przemysłu filmowego. A wystarczyło wprowadzić odpowiednie podatki. Gdy utniemy 10% z tego, co wyjdzie za granicę, proszę bardzo, mamy 10 milionów zł więcej. Minister kultury walczy o 1 milion zł z budżetu. Dlaczego nie może spowodować wprowadzenia podatku od tego, co wychodzi za granicę? I nagle jest 10 milionów zł więcej. To jest jeden z przykładów. Dlaczego do tej pory nie rozpoczęto rozmów o offsecie? Średnio telewizja kupuje za granicą produkty za kilkadziesiąt do kilkuset milionów dolarów. Dlaczego nie poprosimy, dlaczego nie zaczniemy negocjować z innymi, aby wzięli nasze produkty? Niech te środki zostaną u nas, niech one procentują, niech żywią polskich twórców i polski przemysł filmowy czy telewizyjny. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji też chyba nie zwróciła uwagi na to, że za chwilę studio telewizyjne zmieści się w 1/4 tej sali i że będzie można nadawać programy telewizyjne za pomocą internetu, już można to robić. Nie ma żadnych regulacji dotyczących tego.

Oczywiście są codzienne bolączki. Nie wolno zapominać o ludziach niedosłyszących. Właściwie w telewizji publicznej nie ma programów dla takich osób albo nadawane są one sporadycznie. Na szczęście rozpoczęły się działania w kierunku tworzenia kanałów tematycznych i mam nadzieję, że w telewizji publicznej będzie ich coraz więcej. Myślę, że również należałoby się zastanowić nad tym, jak pozytywnie wpłynąć na rozwój kanału Telewizja Polonia, aby uzyskał on zasięg globalny. No, na koniec na pewno należałoby się przyjrzeć kosztom funkcjonowania Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, czy są one zasadne i w jakim kierunku zmierzają.

Marszałek Longin Pastusiak:

Wszystko?

(Kandydat na Członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Dariusz Zawiślak: Tak, to wszystko. Myślę, że jeśli będą jakieś pytania, to...)

Nie słyszę dodatkowych pytań.

Dziękuję bardzo panu Dariuszowi Zawiślakowi.

Informuję Wysoką Izbę, że oczywiście moglibyśmy przystąpić do głosowania w sprawie wyboru członka Krajowej Rady już teraz, ale w związku z tym, że ustaliliśmy, iż jutro będą wszystkie głosowania łącznie, głosowanie nad tym punktem porządku obrad zostanie przeprowadzone wraz z głosowaniami nad pozostałymi punktami porządku obrad. Jutro o godzinie 11.00 wznowimy obrady.

A teraz proszę pana senatora Szydłowskiego, senatora sekretarza, o podanie komunikatów.

Senator Sekretarz
Krzysztof Szydłowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pierwszy komunikat. Posiedzenie Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz o zmianie niektórych ustaw, druk nr 826, odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach Senatu w sali nr 179.

Posiedzenie Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego w sprawie rozpatrzenia poprawek do ustawy o zmianie ustawy o Policji oraz ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w sali nr 217.

Posiedzenie Komisji Ustawodawstwa i Praworządności w sprawie rozpatrzenia poprawek zgłoszonych do ustawy o tłumaczach przysięgłych odbędzie się w sali nr 176 pół godziny po ogłoszeniu przerwy w obradach, powtarzam: pół godziny po zakończeniu obrad, sala nr 176.

Uprzejmie informuję, iż marszałek Senatu zwołuje posiedzenie Konwentu Seniorów jutro o godzinie 10.45.

Posiedzenie Prezydium Senatu odbędzie się bezpośrednio po zakończeniu siedemdziesiątego drugiego posiedzenia Senatu. Dziękuję bardzo...

A, jest jeszcze jeden komunikat. Wspólne posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia oraz Komisji Ustawodawstwa i Praworządności w sprawie rozpatrzenia wniosków zgłoszonych na posiedzeniu Senatu w dniach 30 września oraz 14 października tego roku do projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich odbędzie się jutro, 18 listopada, o godzinie 9.00 rano w sali nr 182. Dziękuję bardzo.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję.

Ogłaszam przerwę w posiedzeniu do jutra do godziny 11.00.

(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 18 minut 13)

 

Do spisu treści

Przemówienie senatora Krzysztofa Szydłowskiego
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pragnę zająć stanowisko w jednej kwestii, której dotyczy ustawa o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz o zmianie niektórych ustaw. Chodzi mianowicie o izby obrachunkowe.

Izby te, zgodnie z obowiązującymi przepisami, prowadziły między innymi działalność informacyjną i szkoleniową na rzecz jednostek samorządu terytorialnego w zakresie, w jakim sprawowały nadzór i kontrolę nad tymi jednostkami. Koszty tej działalności izby pokrywały dotychczas ze swoich środków specjalnych. Ten sposób finansowania w przyszłym roku budżetowym nie będzie jednak możliwy, w związku z likwidacją wspomnianych środków specjalnych.

W zamian za to regionalne izby obrachunkowe zyskały możliwość prowadzenia działalności informacyjnej i szkoleniowej odpłatnie - tak stanowi zmieniany w ustawie o regionalnych izbach obrachunkowych art. 1 ust. 4 w brzmieniu: "Izby w zakresie objętym nadzorem i kontrolą prowadzą działalność informacyjną, instruktażową oraz szkoleniową. Działalność informacyjna i szkoleniowa może być prowadzona odpłatnie" - art. 16 ustawy o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz o zmianie innych ustaw.

W ustawie tej zmieniono także art. 4, który otrzymał brzmienie: "Izby są państwowymi jednostkami budżetowymi" - art. 16 omawianej ustawy.

Ustawa wprowadza także zmianę w ustawie o finansach publicznych poprzez dodanie art. 18a, w którym przewidziano możliwość utworzenia przez jednostkę budżetową wyodrębnionego rachunku, na którym gromadzone będą dochody z określonej działalności. Zgodnie z art. 18a ust. 2 pkt 1 do działalności takiej należeć będzie między innymi działalność wykraczająca poza zakres działalności podstawowej określonej w statucie, polegająca między innymi na świadczeniu usług, w tym szkoleniowych i informacyjnych.

Założenie wprowadzanych zmian polega zatem na przyznaniu regionalnym izbom obrachunkowym instrumentów, dzięki którym przeprowadzane szkolenia będą mogły być finansowane z dochodów zgromadzonych na wyodrębnionym rachunku. Wskazane przepisy powodują jednak powstanie pewnych nieścisłości. Zakładają one, że na wyodrębnionym rachunku, utworzonym przez jednostkę budżetową, mogą być gromadzone dochody pozyskiwane z działalności informacyjnej i szkoleniowej, o ile taka działalność wykracza poza zakres działalności podstawowej określonej w statucie. Tymczasem wspomniany już przepis art. 1 ust. 4 ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych wskazuje, że działalność izb - tak informacyjna, jak i szkoleniowa - nie wykracza poza zakres ich podstawowej działalności. Tym samym zapisy te spowodują, że regionalne izby obrachunkowe, pomimo utworzenia wyodrębnionych rachunków, nie będą mogły odprowadzać na te rachunki dochodów uzyskiwanych z działalności szkoleniowej. Tak więc, pomimo uzyskania przez izby dochodów ze wskazanej działalności, środki takie - jako pozyskiwane przez jednostkę budżetową - będą w całości odprowadzane do budżetu państwa.

Obowiązek przekazania do budżetu państwa całości dochodów w połączeniu z likwidacją środków specjalnych oraz niepowiększeniem w przyszłorocznym budżecie państwa wydatków izb o kwoty, które dotychczas przeznaczano ze środków specjalnych na prowadzone szkolenia, spowoduje, że izby zostaną pozbawione możliwości prowadzenia szkoleń w dotychczasowym wymiarze.

Dlatego też proponuję wprowadzić do niniejszej ustawy poprawkę i w art. 1 ust. 2 po pkcie 9 dopisać pkt 10 w brzmieniu: "z wpływów z działalności, o której mowa w art. 1 ust. 4 ustawy z dnia 7 października 1992 r. o regionalnych izbach obrachunkowych (DzU z 2001 r. Nr 55, poz. 577 z późn. zm.)".

Proponowana przeze mnie zmiana powinna wyjść naprzeciw oczekiwaniom zainteresowanych jednostek budżetowych, a także rozwiązać sprzeczności, jakie zachodzą pomiędzy ustawą o finansach publicznych a ustawą o regionalnych izbach obrachunkowych.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Tadeusza Bartosa
w dyskusji nad punktem drugim porządku obrad

Wysoka Izbo! Szanowni Państwo!

Głównym celem proponowanych zmian jest stworzenie norm prawnych umożliwiających współdziałanie Policji i Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej przy podejmowaniu działań gwarantujących utrzymanie bezpieczeństwa publicznego.

Obecna nowelizacja uwzględnia zmiany na arenie światowej, a co za tym idzie, konieczność zapewnienia przez Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej nie tylko bezpieczeństwa państwa, ale również bezpieczeństwa międzynarodowego w sytuacji narastającego na świecie zagrożenia terrorystycznego.

W myśl zapisów tej ustawy, prezes Rady Ministrów, na wniosek ministra spraw wewnętrznych, w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego lub przywrócenia porządku publicznego, może zarządzić użycie uzbrojonych oddziałów lub pododdziałów Policji. Jeżeli użycie tych oddziałów okaże się niewystarczające, mogą również zostać użyte oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Żołnierzom takich zgrupowań przysługują wobec wszystkich osób, w zakresie niezbędnym do wykonywania ich zadań, uprawnienia policjantów określone w przepisach. Użycie oddziałów i pododdziałów zbrojnych będzie możliwe jedynie w sytuacji realnego zagrożenia przestępstwem o charakterze terrorystycznym.

Zaproponowane zmiany mają na celu skorelowanie ich z nowelizowanym zapisem ustawy o Policji poprzez uwzględnienie, że jednym z zadań Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej są również działania antyterrorystyczne. Ustawa upraszcza procedury z użyciem oddziałów Sił Zbrojnych RP w wymienionych sytuacjach poprzez obniżenie szczebla decyzyjnego upoważnionego do podejmowania decyzji o ich użyciu w przypadkach niecierpiących zwłoki - decyzję tę będzie podejmował minister obrony narodowej na wniosek ministra spraw wewnętrznych. O podjęciu tych działań musi być niezwłocznie powiadomiony prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, który może taką decyzję uchylić, jeżeli stwierdzi jej bezzasadność.

Reasumując, ustawa rozszerza katalog możliwości użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w sytuacji zagrożenia atakiem terrorystycznym lub w przypadku jego wystąpienia i upraszcza procedury ich użycia, jest więc kolejnym krokiem w kierunku stanowienia prawa, które będzie odpowiedzią na zatrważające zjawiska współczesności.

Szanowni Państwo, akceptuję zapisy, które mają na celu doprowadzenie do tego, że będziemy żyli w bardziej bezpiecznym państwie, będziemy mogli korzystać ze wszystkich środków, które posiadamy, żeby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, a jednocześnie będziemy stali na straży praw obywatelskich i tego, żeby takie środki nie zostały nadużyte.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Tadeusza Bartosa
w dyskusji nad punktem trzecim porządku obrad

Szanowni Państwo! Wysoka Izbo!

Celem ustawy jest unormowanie statusu tłumacza w akcie rangi ustawowej. Do tej pory był on regulowany rozporządzeniem ministra sprawiedliwości z czerwca 1987 r. w sprawie biegłych sądowych i tłumaczy przysięgłych.

Ustawa określa warunki i tryb nabywania oraz utraty prawa wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego, a także zasady wykonywania tego zawodu. Przepisów ustawy nie stosuje się do tłumaczy języka migowego oraz innych systemów komunikacji niebędących językami naturalnymi.

Zgodnie z ustawą, tłumaczem przysięgłym może zostać osoba, która: ma obywatelstwo polskie lub obywatelstwo jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej, lub, na zasadach wzajemności, obywatelstwo innego państwa; zna język polski; ukończyła magisterskie studia wyższe na kierunku filologia lub ukończyła magisterskie studia wyższe na innym kierunku i studia podyplomowe w zakresie tłumaczenia, odpowiednie dla danego języka; złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin z umiejętności tłumaczenia z języka polskiego na język obcy oraz z języka obcego na język polski. Znajomość języka polskiego potwierdza zdanie egzaminu na tłumacza przysięgłego.

Ustawa powołuje Państwową Komisję Egzaminacyjną, która ma za zadanie przeprowadzanie egzaminu na tłumacza. Jej członków powołuje i odwołuje minister sprawiedliwości. Komisja składa się z jedenastu członków wyróżniających się wysokim poziomem wiedzy w zakresie języków obcych i technik tłumaczeniowych. W skład komisji wchodzi: czterech nauczycieli akademickich zatrudnionych w szkołach wyższych na kierunku filologia; trzech spośród tłumaczy przysięgłych będących członkami organizacji zrzeszających tłumaczy; trzech wskazanych przez ministra sprawiedliwości oraz jednego wskazanego przez ministra właściwego do spraw pracy. Członkom komisji przysługuje wynagrodzenie za udział w jej pracach oraz zwrot kosztów podróży i noclegów na zasadach określonych w przepisach dotyczących należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce budżetowej z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju. Przed upływem kadencji, która trwa cztery lata, członek komisji może być odwołany wskutek niewykonywania swoich obowiązków, niezdolności do ich wykonywania albo zrzeczenia się członkostwa.

Egzamin na tłumacza przysięgłego składa się z dwóch części: tłumaczenia pisemnego z języka polskiego na język obcy oraz z języka obcego na język polski; tłumaczenia ustnego z języka polskiego na język obcy oraz z języka obcego na język polski. Egzamin uważa się za zdany w przypadku uzyskania pozytywnego wyniku z obu tych części. W razie niedostatecznego wyniku kandydat na tłumacza może przystąpić do ponownego jego składania nie wcześniej niż po upływie roku od daty poprzedniego egzaminu. Nabycie uprawnień do wykonywania zawodu tłumacza potwierdza świadectwo wydane przez ministra sprawiedliwości.

W myśl ustawy osoba, która nabyła uprawnienia do wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego, uzyskuje prawo do wykonywania tego zawodu po złożeniu ślubowania i wpisaniu na listę tłumaczy przysięgłych.

Zgodnie z ustawą, do dnia 31 stycznia każdego roku minister sprawiedliwości ogłasza w dzienniku urzędowym listę tłumaczy, powiadamiając o tym wojewodów.

Tłumacz przysięgły na mocy ustawy jest uprawniony do sporządzania i poświadczania tłumaczeń z języka obcego na język polski, z języka polskiego na język obcy, a także do sprawdzania i poświadczania tłumaczeń w tym zakresie, sporządzanych przez inne osoby, oraz do sporządzania odpisów pism w języku obcym, sprawdzania i poświadczania odpisów pism sporządzonych w danym języku obcym przez inne osoby, jak również do dokonywania tłumaczenia ustnego. Tłumacz nie może odmówić wykonywania tłumaczenia na żądanie policji, sądu, prokuratury oraz organów administracji publicznej, chyba że zachodzą przyczyny uzasadniające odmowę.

Zgodnie z ustawą tłumacz przysięgły wykonujący zadania lub obowiązki nienależycie podlega odpowiedzialności zawodowej. Z tytułu tej odpowiedzialności mogą być wobec niego orzeczone następujące kary: upomnienie, nagana, zawieszenie prawa wykonywania zawodu na okres od trzech miesięcy do roku, pozbawienie prawa wykonywania zawodu. Odpowiedzialność zawodowa ustaje z upływem trzech lat od czasu popełnienia czynów. Postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej tłumacza wszczyna i przeprowadza Komisja Odpowiedzialności Zawodowej na wniosek ministra sprawiedliwości lub wojewody. Podmiot, który zlecił tłumaczenie, może zwrócić się do ministra sprawiedliwości o wszczęcie takiego postępowania, które toczy się z udziałem osoby, w stosunku do której jest prowadzone. Nieusprawiedliwione niestawiennictwo tej osoby nie wstrzymuje postępowania, może ona jednak ustanowić obrońcę spośród tłumaczy przysięgłych, adwokatów lub radców prawnych.

Komisję Odpowiedzialności Zawodowej powołuje minister sprawiedliwości. Składa się ona z dziewięciu osób: cztery osoby wskazuje minister sprawiedliwości, jedną osobę - minister pracy, cztery osoby wskazują organizacje zrzeszające tłumaczy. Członkowie komisji otrzymują wynagrodzenie za udział w jej pracach, zwrot kosztów podróży i noclegów.

Szanowni Państwo, ustawa nie zawiera rozwiązań dotyczących samorządu zawodowego. Nie jest to niedopatrzenie, a świadoma decyzja ustawodawcy, który nie zdecydował się na tworzenie kolejnego samorządu zawodowego, gdyż nie ma takiej tradycji wśród tłumaczy. Tłumacze funkcjonują między innymi poprzez stowarzyszenia. Powołanie samorządu mogłoby zaś skutkować takimi zjawiskami jak chociażby monopol usług, który mógłby spowodować wzrost kosztów oraz niekorzystnie wpłynąć na funkcjonowanie konkurencji rynkowej w danym zawodzie. Naturalnym niebezpieczeństwem jest również ograniczenie dopuszczania do zawodu nowych osób, nawet mimo ich bardzo wysokich kwalifikacji.

Ustawa dokonuje zmian w ustawie o należnościach świadków, biegłych i stron w postępowaniu sądowym między innymi w zakresie pracy biegłych sądowych, jak również w ustawie - Prawo o ustroju sądów powszechnych.

Wysoka Izbo, popieram rozwiązania prawne zawarte w ustawie. Uważam za zasadne przyjęcie regulacji umieszczonych w tym akcie.

 


72. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu