71. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Zapraszam panią senator Szyszkowską.
Senator Maria Szyszkowska:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Chciałabym przede wszystkim wyrazić głęboki szacunek dla senatorów Samoobrony, którzy konsekwentnie, od samego początku, żądają, domagają się wycofania polskich wojsk z Iraku.
Pragnę też zadać pewne pytanie. Będzie to zapewne pytanie o charakterze retorycznym.
Dlaczego przeciwko wojnie w Iraku nie występują przedstawiciele tych partii, które powołują się na wartości chrześcijańskie? Przypomnę, że papież, który jest autorytetem również dla niejednego senatora z klubu SLD, od samego początku ocenia jednoznacznie negatywnie tę wojnę. Ale to było pytanie retoryczne.
Od samego początku, od wybuchu tej wojny, która jest nazywana błędnie akcją misyjną czy też obroną demokracji - to jest nowy żargon polityczny - piszę o niej krytycznie i żądam, aczkolwiek nie mam żadnej siły wykonawczej, żeby wojna z naszej strony została zakończona. Organizuję również protesty przeciwko tej wojnie, więc muszę dzisiaj zabrać głos w Senacie. Informuję, że najbliższy protest odbędzie się w sobotę 20 listopada.
Chciałabym zwrócić przede wszystkim uwagę na to, że większość naszego społeczeństwa nie chce tej wojny - wojna toczy się wbrew woli większości społeczeństwa. Z różnych powodów społeczeństwo nie chce tej wojny: zdaje sobie sprawę z możliwości odwetu, z możliwości ataków terrorystycznych, które prędzej czy później zapewne w Polsce będą miały miejsce, jak również zapewne z powodu kosztów.
Uważam, że gdy tak znaczna grupa Polaków cierpi biedę, w sytuacji, w której tak wielu Polaków jest pozbawionych pracy, wydawanie pieniędzy na zabijanie innych ludzi jest szczególnie drastyczne. Nieprzypadkowo pytałam pana ministra o koszty prowadzenia tej wojny.
Chciałabym też podkreślić, że terror wzmaga terror. Odpowiedzią na nasz udział w wojnie w Iraku może być tylko, o czym wspominałam, wzmożony terror. A w każdym razie nie mam wątpliwości co do tego, aczkolwiek nigdy przecież nie byłam w wojsku, że terroryzmu nie zwalcza się armatami. Proszę państwa, jest to jakieś kompletne nieporozumienie. Przecież my, biorąc udział w wojnie w Iraku, popieramy tylko i wyłącznie interesy amerykańskie, nic więcej.
Chciałabym też podkreślić, że żyjemy, jak wiadomo, w epoce globalizacji i w czasach wynalezienia środków masowego rażenia tak niebezpiecznych, że każda wojna może być już wojną ostatnią. A więc może poczucie odpowiedzialności za naród, za społeczeństwo, jak również, skoro jest globalizacja, poczucie odpowiedzialności za całą ludzkość, powinno spowodować, ażebyśmy, wzorem innych krajów, jak najszybciej wycofali się z udziału w tej wojnie.
A to, że ginie tak wielu Polaków w innych okolicznościach, że jest tak wiele wypadków na naszych polskich drogach, doprawdy nie może być żadnym argumentem za prowadzeniem przez Polskę dalej tej wojny. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Bardzo serdecznie zapraszam pana senatora Bielę.
Senator Adam Biela:
Dziękuję, Panie Marszałku.
(Głos z sali: Pani Marszałek!)
Pani Marszałek, Wysoka Izbo, pytania, w imię jakiej sprawy nasi polscy żołnierze mają przebywać dalej w Iraku, padały już wiele razy. Oczywistym kosztem jest śmierć, śmierć ludzi, polskich żołnierzy, lecz również cywilów.
Ataki terrorystyczne, które w moim przekonaniu dopiero się zaczęły, a jeszcze będą się nasilać, będą również atakami na naszych żołnierzy i coraz bardziej prawdopodobne jest, że również i na nasze społeczeństwo w Polsce.
Chciałbym również zwrócić uwagę, że do kosztów prowadzenia tej wojny, o których tutaj mowa - nie naszej wojny i nie o naszą sprawę - należy doliczyć bardzo poważne koszty psychologiczne, które ponoszą żołnierze tam przebywający. Chcę wspomnieć chociażby o coraz powszechniejszym, diagnozowanym wśród żołnierzy wracających z Iraku symptomie, który w literaturze psychologicznej znany jest jako post-traumatic stress disorder, czyli następstwo przebywania w warunkach długotrwałego stresu. Symptom ten znany jest w literaturze nie od tej wojny, lecz od czasów wojny koreańskiej. Teraz zaś mamy go również w Polsce. Nie sądziłem, że będę miał, jako psycholog, taki komfort, żeby badać takie sytuacje w Polsce.
Bardzo prosiłbym o wzięcie pod uwagę również tych kosztów, bardzo poważnych kosztów, które trudno jest ocenić, trudno jest nawet wycenić. Dotykają one w mniejszym lub większym stopniu każdego żołnierza, niezależnie od rangi. No, może dowódców w mniejszym stopniu, bo bardziej są chronieni, ale też dotykają, a przede wszystkim, w bardzo poważnym stopniu, dotykają szeregowych żołnierzy, podoficerów i oficerów. Trudno będzie po prostu dać sobie radę z tymi kosztami, trudno będzie tych ludzi wyleczyć.
Chciałbym, żebyśmy również to brali pod uwagę, podejmując jutro decyzję w związku z głosowaniem nad tą uchwałą. Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Bardzo proszę panią senator Kurską.
Senator Anna Kurska:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Nie zapisywałam się wcześniej do głosu, ale sprowokowała mnie pani profesor Szyszkowska, jak zwykle zresztą.
Muszę powiedzieć, że na to retoryczne pytanie odpowiem w ten sposób. My, jako, powiedzmy, prawica, bo tak się nas tutaj postrzega - mogę mówić we własnym imieniu, bo ze wszystkimi tego nie konsultowałam - na pewno jesteśmy przeciwni tej wojnie. Dałam temu wyraz podczas dyskusji, jaka toczyła się na posiedzeniu komisji, a dyskusja była bardzo gorąca. Uważam jednak, że organizowanie jakichś...
(Senator Sławomir Izdebski: Ale nie głosowała pani...)
Nie w tym rzecz.
(Senator Sławomir Izdebski: A w czym? Nie głosowała pani...)
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Panie Senatorze Izdebski, ja pana bardzo proszę, żeby pan pozwolił mówić pani senator.
(Senator Sławomir Izdebski: Byłem dzisiaj w Sejmie...)
(Senator Anna Kurska: No dobrze, niech pan już nie szaleje.)
To niekoniecznie musi pan te złe nawyki sejmowe przenosić na naszą salę.
Senator Anna Kurska:
Podzielam stanowisko pana senatora Izdebskiego, który mnie teraz atakuje - ale mimo wszystko nie mam do niego żadnych pretensji - a który pierwszy zwrócił uwagę na to, że prezydent nie konsultował z parlamentem sprawy wysłania wojsk do Iraku. To jest taki obowiązek kurtuazyjny, bo z konstytucji on nie wynika. Z konstytucji wynika zaś to, co nam uniemożliwia w tej chwili wpływanie w jakikolwiek sposób na tę decyzję, to, że prezydent jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej - art. 134 konstytucji.
Do czego zmierzam? Do tego, że w tej chwili nie widzę celowości w organizowaniu jakichś takich, powiedzmy, manifestacji ulicznych, w staniu z transparentem, demonstrowaniu: my przeciwko temu. Po prostu nie mamy w tej chwili na to wpływu, a sprawy zaszły tak daleko... Wszyscy chcieliby, żeby nasi ludzie już tam nie ginęli, żeby wrócili. Po dyskusjach z przedstawicielami resortów MON i MSZ właściwie skapitulowaliśmy. No, trzeba przyznać, że w tej chwili jest to chyba życzenie powszechne. Dziękuję, tyle miałam do powiedzenia.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Pani Senator.
Zapraszam pana senatora Dzidę.
Senator Henryk Dzido:
Pani Marszałek! Szanowni Państwo!
Są sprawy oczywiste, o których trudno dyskutować, i taką sprawą jest chyba wojna. Jeżeli ktoś chce uzasadniać słuszność udziału w wojnie, to myślę, że argumentów na to nie znajdzie. A takie argumenty zawarte są właśnie w stanowisku komisji, która, niestety, ale tę wojnę akceptuje. Nie możemy mówić o tym, że jest to stabilizacja. Stabilizacja, do tego jeszcze misja, czyli posłannictwo - wielkie słowo, chyba nie jest to słowo właściwe akurat w tym kontekście.
Ja będę głosować za przyjęciem projektu tej uchwały, za wycofaniem polskich wojsk z Iraku. Nie znaczy to, że one mają być wycofane dzisiaj czy jutro, ale taka decyzja powinna zapaść, a impuls powinien wyjść z naszej Izby, z Senatu. Nie można tolerować takiej sytuacji: wiemy, że się toczy wojna, informacje są paraliżujące, a my udajemy, że walczymy o pokój.
Nie będę oceniać legalności wysłania polskich wojsk do Iraku, nie będę się odnosić do merytorycznych motywacji i do zasadności wojny. Mówili o tym moi koledzy, szanowni senatorowie przedmówcy, którzy chyba w sposób wyczerpujący przedstawili ten problem.
Czas wykazał, że społeczeństwo polskie miało rację, że jest mądrym społeczeństwem. Zaangażowanie Polski w Iraku było chybione. Wprowadzono nas, Polaków, w błąd. Świadomie podjęto tę dramatyczną decyzję, wiedząc, że Irak nie miał i nie ma broni chemicznej, że Irak nie ma broni masowego rażenia i że Bin Laden, który gdzieś się tam przewijał, a który się jawił jako wróg cywilizacji, funkcjonuje, ale nie w Iraku.
Dlaczego akurat wybrano Irak jako to państwo, które będzie zniszczone? Nie wiem, decyzja zapadła nie w Polsce. Ale efektem tej kampanii jest nie tylko utrata pozycji, jaką Polska wypracowała sobie przez lata na Bliskim Wschodzie, ale również ogromne koszty finansowe, które ponosimy - tak lekko się w tej chwili rzuca sumy: sto milionów, trzysta milionów plus to, co jeszcze do tego dojdzie. A jeszcze Irak nie wystawił nam rachunku za tę naszą stabilizację. Ten rachunek już sygnalizuje Parlament Europejski, mówiąc o wsparciu w odbudowie Iraku kwotą 200 milionów euro. Jeżeli Irak będzie rozliczać koszty wojny, myślę, że Polska otrzyma stosowny rachunek i będzie go spłacać, bo takie są prawa w cywilizowanym świecie. Tylko kto będzie spłacać? Które ministerstwo? Który minister?
Wmawia się, że Polska ma tam misję stabilizacyjną. Jest to słownictwo z przeszłości, znane z okresu, kiedy przemocą, bronią, środkami siłowymi wmawiano nam, że walczymy o pokój. Budzi we mnie przerażenie to, że w ramach tej stabilizacji, tej misji nazywanej stabilizacją, wspieramy interesy, które niektórzy nazywają interesami świata kolonialnego, bo jest to jednak walka o pieniądze, walka o wpływy. Zabezpieczamy, jako stabilizujące polskie wojsko, niszczenie całych dzielnic i miast. O tym mówi nam telewizja. O tym pisze prasa. To jest fakt oczywisty. Jeżeli my tam stabilizujemy, nie powinniśmy do tego dopuścić, nie możemy akceptować odpowiedzialności zbiorowej. Zabezpieczamy te działania, które wyniszczają ludność cywilną.
Ja zadałem pytanie panu ministrowi, czy prawdą jest to, co podały źródła angielskie - nikt u nas nie zaprzeczył temu - że w Iraku w okresie polskiej stabilizacji zginęło sto tysięcy ludności cywilnej. To już nie wymaga komentarza. To jest przerażające. I my się godzimy na to, że nadal tak będziemy stabilizować? A z racji zmasowanych nalotów na irackie miasta te sto tysięcy być może przekształci się niedługo w liczbę znacznie wyższą.
Czy to jest sygnał do jakichś refleksji? Do tego, żeby zmienić naszą, polską sytuację w Iraku? Ile domów ma być zburzonych? Ile miast ma być zburzonych w okresie naszej stabilizacji? My na to patrzymy, my się z tym godzimy. Ale to nie jest nasza wojna! To nie jest polska wojna!
Zapowiadano zniszczenie terroryzmu. Nie zniszczono go w Iraku, bo w Iraku terroryzmu nie było. Był Husajn z władzą - jaką, wszyscy wiemy. Nie wiem, czy była dobra, czy zła, ale nie było tych ofiar, które w tej chwili świadomie, jako cywilizowany świat powodujemy w Iraku.
Zapowiedziano nam kontrakty gospodarcze. Kontrakty te zawarli, ale inni, nie Polacy. Zapowiadano wzmocnienie polskiej pozycji w świecie międzynarodowym. Nie wiem, w którym miejscu ta pozycja została wzmocniona. Na pewno w naszym przekonaniu tak jest, bo lubimy takie sytuacje, gdy mamy mocnego patrona w czasie, kiedy coś gdzieś robimy, a jeszcze splendor związany z tym, co on robi, spływa na Polskę. Tylko że akurat w tym wypadku to może mieć odwrotne, negatywne odbicie.
Wysyłając polskie wojska do Iraku, powołujemy się na rozwiązania natowskie. I słusznie, bowiem jeżeli zawarliśmy umowy, powinniśmy ich dotrzymywać. Ale tymczasem Niemcy i Francja, które również są członkami NATO - a na pewno mieszkańcy tych krajów nie są mniej dumni od Polaków - wojsk swoich do Iraku nie wysłały. Hiszpania wojska wycofała. Filipiny, ratując życie jednego człowieka - Filipińczyka, nie Polaka - wycofały swoje wojska z Iraku.
My trwamy w naszej obronie, trwamy w chyba bezsensownej strategii, która nie wiem, do czego prowadzi. Zważcie państwo na to, że w tej chwili w rękach Irakijczyków, podziemia czy bandytów, jakkolwiek byśmy ich nazwali, oni się nie obrażą, jest Polka. Co zrobił rząd polski? Powiedział, że nie wycofa się z Iraku. Powiedział tak, bo jest bezpieczny. Myślę, że jest to decyzja co najmniej niestosowna.
Rozumiem, interes ogółu jest nadrzędny. Ale złym państwem jest takie państwo, które nie docenia jednostki. Działania ambasadora, to, że mówi się, że wyślemy oddziały specjalne, że GROM wyślemy do Iraku, to chyba nie jest stosowna reakcja. Utworzono specjalny sztab kryzysowy, żeby uwolnić tę Polkę. Wczoraj czytałem w jednej z gazet, że szukano tego sztabu w MON, w MSWiA, w MSZ. Sztab jest, tylko nikt go nie widział. Nie wiadomo, kto jest szefem tego sztabu. Tak się walczy o Polskę.
Spirala przemocy narasta, jej kręgi mogą dotrzeć do Polski. Polski rząd, podejmując decyzję o wysłaniu polskich wojsk do Iraku, powoływał się na swoje racje. Ten rząd również chętnie powołuje się na papieża Polaka, na jego wielką mądrość. Zawsze wtedy, kiedy chce narzucić nam rozwiązania unijne dla nas niekorzystne, powołuje się na papieża. Ale ten polski rząd chyba nie wie bądź do wiadomości nie przyjął, że papież Polak był przeciwny wojnie w Iraku, że papież Polak jest przeciwny spirali przemocy. A w tę spiralę Polska ze swoimi wojskami jest włączona i tę sytuację umacnia. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Panie Senatorze, tylko dla informacji: Francja nie jest członkiem NATO.
(Senator Henryk Dzido: Nie rozumiem.)
Francja nie jest członkiem NATO.
(Senator Henryk Dzido: Przepraszam.)
(Rozmowy na sali)
Bardzo proszę, pan senator Jaeschke.
Senator Andrzej Jaeschke:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Także chciałbym wypowiedzieć kilka słów z tej trybuny. Jestem przedostatnim mówcą, a nie chciałbym, bo byłoby to sprzeczne z logiką tej Izby, aby po przeczytaniu stenogramu miało się wrażenie, że oto wszyscy występujący dziś senatorowie formułowali płynące z głębi serca poglądy o konieczności wycofania z Iraku polskich wojsk, tym bardziej że o tym dobrym sercu to ja nie jestem bardzo przekonany - osobiste i polityczne wycieczki w wystąpieniach niektórych panów senatorów pod adresem przedstawicieli innych ugrupowań wskazują wyraźnie, że ci senatorowie traktują ten problem instrumentalnie, jako jeszcze jeden element politycznej walki.
Mam kilka uwag w kontekście tego, co zostało powiedziane. Być może po części powtórzę to, o czym mówiłem na posiedzeniu komisji. Jak się wydaje, w dyskusjach z jednej strony operujemy pojęciem globalizacji, o czym była uprzejma mówić pani senator Szyszkowska, a z drugiej strony używamy argumentacji żywcem wziętej z XIX i początków XX wieku. Otóż, jeżeli świat się globalizuje, to zagrożenia też się globalizują. I z tego powodu odrzucam osobiście argumentację, którą można by sprowadzić do stwierdzenia: nasza chata skraja, albo: byle polska wieś spokojna, a naokoło niech się dzieje, co chce. Bo polska wieś nie będzie spokojna i chata też skraja stać nie będzie, ponieważ zagrożenia w globalnym świecie również są globalne.
Nie mogę zgodzić się z myślą, którą tu zaprezentowano, że trudno powiedzieć, czy władza Saddama Husajna była dobra, czy zła. Ja może przypomnę tym, którzy o tym zapomnieli: niczym niesprowokowana agresja Iraku na Kuwejt, podobne zamierzenia w stosunku do Arabii Saudyjskiej, wcześniej potworna wojna z Iranem zaczęta przez Irak, niewyobrażalne skutki tej wojny i użycie w niej broni chemicznej. Że wspomnę o samym represyjnym charakterze reżimu Saddama Husajna i o tym, o czym dzisiaj się dowiadujemy, a o czym niektórzy chcieliby zapomnieć, że można własnych obywateli truć bronią chemiczną. Może przypomnę zbrodnie ludobójstwa dokonywane sukcesywnie przez Saddama Husajna na mniejszości kurdyjskiej - to nie była żadna walka polityczna z nimi, tylko po prostu dążenie do totalnego wytrzebienia tych ludzi. O innych elementach nie będę wspominał. Dla mnie tego typu historie pozwalają jednoznacznie powiedzieć, że ta władza nie była dobra. I nie można nad tym przejść do porządku dziennego i po prostu powiedzieć, że nasza chata skraja.
Czy to jest wojna nie o naszą sprawę? Muszę powiedzieć, że po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu, jak długa była - a ja ją trochę studiuję - podnoszą się argumenty, w ogóle rodzi się taka wątpliwość, że to wojna nie o naszą sprawę. Dla mnie jak memento brzmią hasła parlamentarzystów francuskich z 1939 r.: czy chcecie umierać za Gdańsk? Po co nam ta wojna? Im też się wydawało, że będzie można jakoś się z Hitlerem dogadać, dojść do jakiegoś ładu, pchnąć go gdzieś indziej. Czy my współcześnie, w dobie globalizacji świata, kiedy zagrożenia są międzycywilizacyjne, zagrożenia są globalne, mamy pytać się: czy chcecie umierać za Bagdad? Albo: czy chcecie umierać za jakąś inną miejscowość? A może powinniśmy się zapytać: czy chcemy ponieść ofiarę, aby ten region świata stał się bardziej stabilny niż do tej pory? Bo jego problemy mogą kiedyś także w nas uderzyć.
Szanowni Państwo, jeszcze jedna uwaga, na marginesie. W tej dyskusji musimy, jak sądzę, wziąć pod uwagę to, że czasem w tej Izbie musimy być odpowiedzialni za polską rację stanu. Nie możemy w dniu dzisiejszym wylewać łez, płakać nad mlekiem, które - według niektórych - już się rozlało. Ja byłbym bardzo ostrożny w tego typu sądach, jak za dwadzieścia, trzydzieści lub pięćdziesiąt lat historia nas osądzi. Tak, ona nas osądzi, ale ja nie miałbym tyle odwagi, żeby powiedzieć, jak ona nas osądzi. To się dopiero okaże! A jeżeli któryś z panów senatorów ma na takie sądy ochotę, to znaczy, że ma ogromnie dobre, ale chyba zbyt wysokie mniemanie o sobie.
Można sobie wyobrazić wycofanie wojsk polskich z Iraku i w ogóle zostawienie tego Iraku samemu sobie. Ale czy szanowne koleżanki i szanowni koledzy senatorowie wyobrażają sobie, że wtedy tych ofiar będzie mniej? Raczej będzie ich więcej. Rozpocznie się totalna wojna domowa między dwoma zwaśnionymi ugrupowaniami religijnymi, sunnitami i szyitami, w co na pewno zostaną włączone państwa ościenne. I rozpocznie się na Środkowym i Bliskim Wschodzie pożoga o skutkach niewyobrażalnych. Czy tego chcemy? Albo czy przynajmniej bierzemy to pod uwagę, kiedy tak łatwo formułujemy sądy o wycofaniu się wojsk polskich z Iraku?
Jeśli ktoś uważa, że terroryzm dotyka tylko tych, którzy angażują się w akcję antyterrorystyczną, to ja chciałbym przypomnieć szanownym paniom i panom senatorom, że Al-Quaida zaatakowała Stany Zjednoczone wtedy, kiedy Stany Zjednoczone nie podejmowały żadnych działań - nazwijmy to tak - antyterrorystycznych. I że dwieście osób, które zginęły w restauracji, bodajże na Filipinach, zostało zmiecionych z powierzchni ziemi i żywcem spalonych w tym lokalu też wtedy, kiedy Filipinom było bardzo daleko od tego, aby angażować się w jakąkolwiek historię na Środkowym Wschodzie.
Dzisiaj takie widzenie świata, że terror rodzi terror, jest zbyt proste. Dzisiaj zderzają się cywilizacje. I gdy czyta się tych wszystkich prominentnych przedstawicieli radykalnego nurtu islamskiego, to przecież widać, że dla nich wycofanie wojsk obcych z Iraku nie jest ostatnim krokiem, do którego dążą, ale to jest pierwszy krok! Czy my tego nie dostrzegamy?
Oczywiście polityka polska stoi dzisiaj przed sztucznym, mam taką nadzieję, dylematem wyboru między opcją europejską a opcją szerszą, euroatlantycką. Ale mam też pytanie - i będziemy je stawiać, choć może nie w tej sali, ale za wiele lat - jak zachowają się ci wszyscy zachodnioeuropejscy obrońcy Iraku, kiedy dojdzie do podejmowania decyzji o wstąpieniu Turcji do Unii Europejskiej. Jaka wtedy będzie decyzja? Czy może w takich wypadkach decyzja zapada tak: w zależności od sytuacji i określonej koniunktury politycznej?
I wreszcie ostatnia uwaga. Przepraszam, Pani Marszałek, jeżeli przedłużyłem swoją wypowiedź, ale trochę... A jeżeli nie przedłużyłem, to tym lepiej. Otóż ja wolę mieć w przyszłości, bliższej lub dalszej, partnera politycznego, którego my kiedyś wsparliśmy, choć nie musieliśmy, bo dzięki temu będzie można liczyć na to, że on nam odpłaci kiedyś - oby taka sytuacja nigdzie się zdarzyła i oby nie musiał - tym samym. Dziękuję bardzo za uwagę.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Pan senator Pietrzak, bardzo proszę.
Senator Wiesław Pietrzak:
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie! Panie Ministrze!
Dyskusja, która rozgorzała w dniu dzisiejszym, nie jest w moim przekonaniu tak bardzo jednoznaczna. Ja zazdroszczę tym, którzy widzą kolory w tej debacie jako czarny i biały, którzy widzą albo tylko dobre, albo tylko złe strony. Jest to zbyt poważna sprawa, żeby bawić się tym tutaj, żeby igrać z tym politycznie, rozmawiać o emocjach i żeby w ogóle traktować to w sposób pokazowy, bo były tu takie sygnały, a może nawet w kategoriach walki politycznej. W moim przekonaniu jest tak, że całe nasze polskie społeczeństwo i my wszyscy tutaj jesteśmy przeciwnikami rozwiązywania wszelkich konfliktów drogą siłową. To jest niedobre. I ma rację pani senator Szyszkowska, ale ja może nie powiem, że terror rodzi terror, ale że agresja rodzi agresję - i to nie ulega wątpliwości. Tylko jak rozwiązać problem?
Ja nie zazdroszczę prezydentowi, premierowi, ministrowi spraw zagranicznych, obrony narodowej, rządowi, tym, którzy podejmowali tę decyzję. Nie zazdroszczę. Ale momentami staram się wejść w ich skórę, znaleźć się w ich położeniu, zrozumieć, czym się kierowali, jaką odpowiedzialność na siebie wzięli. Przecież nigdy nie będzie tak, że społeczeństwo poprze tego rodzaju decyzje jednoznacznie. Ale pamiętajmy, że gdy była podejmowana ta decyzja, to nie było za tym 75%, tak jak to mówił tu pan senator Izdebski. Wtedy większość społeczeństwa opowiadała się za udzieleniem wsparcia przez Polskę, sytuacja była inna.
A teraz trochę innych aspektów. Chciałbym podziękować senatorowi Jaeschkemu, który bardzo umiejętnie wyłapał niektóre sprawy, szczególnie jak ta nasza chata skraja.
Proszę państwa, 11 września 2001 r. rozpoczęła się nowa rzeczywistość na tym globie - rozpoczęła się wojna... Ja nie wiem, czy ją nazwać III wojną światową, czy jakoś inaczej. No, terroryzm istniał zawsze, to uderzenie z tyłu, uderzenie zdradzieckie, zawsze istniało, ale nie w takim wydaniu, nie w takiej wielkości, nie na takim obszarze i w tak dramatyczny, tragiczny sposób. A czyż tam Polacy nie zginęli? Nie zginęli Polacy w Nowym Jorku? Przecież zginęli tam też Polacy, zginęli nasi rodacy, niewinni ludzie, którzy pojechali tam za chlebem, pojechali w interesach. Jest tablica na Pradze poświęcona naszym rodakom, którzy zginęli w tych dwóch ogromnych wieżach.
To nie jest tak, że ja się opowiadam za tym, że skoro nasi rodacy tam zginęli, to my mamy brać odwet. Nie. Ale, Szanowni Państwo, ja to może trochę spłaszczę, sprowadzę do sprawy podwórka. Jest takie określenie "blokersi", a nazywa się tak tych, co to siedzą przed blokami na osiedlach, nudzą się i sieją strach. To jest terror podwórkowy. Jeżeli będziemy mówić, że to nie nasza sprawa, jeżeli będziemy mówić, że to nie nasza wojna, to powiedzmy też, że to nie nasze podwórko i że to nie nasi blokersi nas zaczepiają. Jeśli ja chodzę w dzień albo jestem silny, to mnie nie zaczepią, ale zaczepią jakąś babcię, zaczepią młodzież, zaczepią te małolaty, które idą do szkoły, zaczepią ludzi bezbronnych. Jeżeli wszyscy się nie postawimy, jeżeli nie powiemy wszyscy takim zjawiskom "nie" i nie będziemy ich wszyscy zwalczać, to będzie się to rozpowszechniało, to sięgnie to również nas, to sięgnie to również naszego osiedla, naszego bloku, naszego podwórka!
Państwo to jest pewnego rodzaju rodzina. Jeżeli więc ojciec rodziny swoją rodzinę katował u siebie, w Iraku, to czy znaczy to, że my mamy na to wszystko bezczynnie patrzeć? Czy to oznacza, że jeżeli sąsiad będzie katował swoją rodzinę, to my również mamy patrzeć na to bezczynnie? Ja rozumiem wrażliwość pani senator Marii Szyszkowskiej, rozumiem taką wrażliwość i rozumiem te słowa, ale, Pani Mario, ja mogę usiąść z panią całkiem z boku i porozmawiać i pani przyzna rację tym argumentom i takim prostym, normalnym, ludzkim odruchom. Ja też jestem za tym, żeby rozwiązywać problemy - i te na naszym podwórku, i te na podwórku międzynarodowym - drogami pokojowymi. Jestem za tym.
My pojechaliśmy w ramach misji stabilizacyjnej, nie jako agresorzy. Chcemy w sposób pokojowy doprowadzić do systemu demokratycznego państwo Irak. Chcemy to zrobić, ale to nam się nie udaje.
Ja byłem pięć dni w Iraku. Miałem okazję rozmawiać nie tylko z naszymi żołnierzami, ale również z przedstawicielami miejscowych społeczności. Ambasador Polski w Iraku, który wówczas występował w mundurze - zresztą pan senator Adamski był razem ze mną, byliśmy w jednej delegacji - oceniając sytuację powiedział, że około 70% społeczeństwa jest przyjaźnie, dobrze nastawione do Polaków, około 20% jest obojętne. Ale, proszę państwa, w takim państwie wystarczy, że będzie jeden promil agresji i można narobić szkody. Wobec tego za kim mamy się opowiadać? Czy za tymi 10%, czy za tym 1%, czy za tymi 70%?
Szanowni Państwo, ocena, czy decyzja była słuszna, czy nie, kiedyś nastąpi, ale ja jestem głęboko przekonany, że opinie będą rozbieżne, a i historycy, i politycy, i analitycy tych zjawisk, jak również historycy wojskowości, będą się tym zajmować. Ta ocena nie będzie nigdy jednoznaczna, ona zawsze będzie miała swoje złe i swoje dobre strony; zawsze.
A o wycofaniu wojsk z Iraku powinniśmy rozmawiać, tylko w moim przekonaniu nie fajerwerkami i może nie przed mikrofonami. Ale powinniśmy rozmawiać z naszym rządem, z prezydentem. Przedstawiciele naszych największych ugrupowań politycznych powinni rozmawiać. Powinniśmy o tym rozmawiać w sposób rozsądny, w sposób nieuwłaczający tej decyzji, bo tu są nawet zdania, które uwłaczają prezydentowi Rzeczypospolitej, wybranemu w powszechnych wyborach, na co nie można pozwalać.
Ale nie można również pod wpływem emocji wycofywać wojsk, nawet przy założeniu, że ta decyzja była nie najlepsza i może w przyszłości oceniana będzie różnie. Jednak wycofanie naszych wojsk pod naciskiem będzie błędem, będzie błędem nie do wybaczenia, bo ono wykaże naszą słabość, pokaże siłę tych, którzy do tego dążą - a są siły, które dążą do tego, chcą nas do tego zmusić. A więc nie możemy dać się zmusić.
Ja nie wiem, jak będzie rozwiązana sprawa Polki, która jest przetrzymywana. Nie wiem. Mam jakieś swoje przemyślenia, może wirtualne i nie chcę ich na tej sali w ogóle upowszechniać. Oby tego typu aktów nie było. A może to jest pewnego rodzaju próba, jak się Polacy zachowają w takiej sytuacji.
(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Panie Senatorze, czas.)
Szanowne Panie, Szanowni Panowie Senatorowie, jestem zdecydowanie zwolennikiem odrzucenia tej uchwały w całości.
A jako przewodniczący Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego zobowiązuję się, że rozmowy na temat czy tego pułapu zadaniowego, czy tego pułapu czasowego wycofania naszych wojsk, na pewno będę podejmował zarówno z ministrem obrony narodowej, jak i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. To jest sprawa ważna, ale ważna na tyle, że nie możemy podjąć takiej decyzji i pokazać swojej słabości lub różnicy poglądów. My powinniśmy, tak jak na tym podwórku, występować przeciwko terroryzmowi, przeciwko złu, jednomyślnie. Dziękuję bardzo.
(Oklaski)
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Proszę pana senatora Romaszewskiego o zabranie głosu.
Senator Zbigniew Romaszewski:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Decyzja, którą tutaj mamy podjąć, nie jest prosta. Na pewno nie jestem zwolennikiem twierdzenia "nasza chata skraja". Na pewno uważam, że opinia międzynarodowa ma prawo podejmować interwencję w sytuacjach, które są groźne dla ludności poszczególnych krajów. Na pewno, i to bez żadnej wątpliwości, rządów Saddama Husajna nie można nazwać dobrymi, bo jeśli ktoś gazem musztardowym własny, podobno własny, naród tępi, to trudno mówić o kimś takim, że nie jest ludobójcą. To są sprawy dosyć oczywiste. I wydaje mi się, że są sprawy, w których zarówno państwa, jak i w ogóle opinia publiczna, powinny wystąpić. Tylko uważam, że powinny tu obowiązywać jakieś zasady i z tego powinny płynąć jakieś rezultaty.
Wydaje mi się, że akcja, która została podjęta w Iranie...
(Głosy z sali: W Iraku.)
...w Iraku, tych wszystkich warunków nie spełnia. Poza wspaniałym pomysłem, jak można tę akcję przeprowadzić i rozbić wojska irackie, tam żadnego innego pomysłu nie było i mam poważne obawy, że w dalszym ciągu nie ma. Ciągle dominował pomysł, że przy pomocy wojska można wszystko. Tak, bagnetami można wszystko, nie da się na nich tylko siedzieć - tak mówił Dalajlama. I to się okazało chyba słuszne.
Chciałbym również zauważyć: dlaczego akurat łamanie praw człowieka w Iraku miało być szczególnie drastyczne? Mam co do tego pewne wątpliwości, mam też jeszcze wielu innych kandydatów, w wypadku których można by podjąć interwencję.
Przepraszam bardzo, ale interwencję w Ruandzie można było przeprowadzić znacznie mniejszym kosztem, a pochłonęła ona dwa miliony ludzkich żyć. Nikt się na to nie zdecydował. Ba, w Somalii rozbicie kompanii rangersów amerykańskich spowodowało całkowicie wycofanie się z tego kraju i pozostawienie go na łup bandytów, w gruncie rzeczy bandytów. Tam nastąpiła totalna destabilizacja, właściwie nic nie wiadomo, w ogóle rządu nie ma i nikogo to nie wzruszało. I nagle powstał problem Saddama Husajna. A Korea Północna, która dysponuje bronią jądrową, kraj, gdzie dziesiątki tysięcy, setki tysięcy ludzi siedzą w obozach? To w ogóle nikogo nie wzrusza?
Tak że te kategorie, którymi my tutaj operujemy, kiedy o tym mówimy, te kategorie humanitarne, przy podejmowaniu tego działania jakoś zdecydowanie trudno wydobyć. Kiedy się okazało, że tej broni masowego rażenia nie ma, to w ogóle sprawa - o co chodziło - stała się dosyć podejrzana. Coraz bardziej wygląda na to, że chodziło o interesy.
Proszę państwa, najgorsze jest to, że w zasadzie, w gruncie rzeczy, my wysłaliśmy wojska, ale tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu na sposób rozwiązania tego problemu. Pan minister mnie nie przekonał, że to się kiedyś może skończyć, że ta wizja ma jakiś swój koniec, swój rezultat. Ja na przykład mam poważne wątpliwości, czy pomysł zachowania Iraku jako takiego w ogóle jest sensowny, tylko że nikt nas o to nie pyta. Kurdowie już od dawna żądają niepodległości, szyici z sunnitami zawsze się biją. Czy nie rozsądniejsze byłoby podzielenie kraju?
Proszę państwa, mówimy o stabilizacji. Przecież nikt ani na tej sali, ani w ogóle w Polsce nie przeciwstawiał się akcjom stabilizacyjnym, nikt nie poruszał problemu polskich wojsk w Kosowie czy w Bośni. Te problemy były dosyć oczywiste i wydawało się, że w sytuacji, gdy jesteśmy potrzebni, gdy rzeczywiście stabilizujemy sytuację, społeczeństwo tego nie krytykuje. Tylko że tutaj my zdążamy w kierunku zupełnie nieznanym.
Pan senator Biela mówił o traumie wojennej, z którą wracają żołnierze przebywający w tych krajach, uczestniczący w wojnie. Ja powiem o sprawie dużo bardziej dla mnie drastycznej. Oto jest, proszę państwa, państwo będące wzorcem demokracji i nagle okazuje się, że ono więźniów torturuje. No przecież to oznacza rozpad naszej cywilizacji, a to są koszty idące dużo dalej, to nie jest kilkanaście ofiar, to jest niszczenie pewnych podstawowych założeń demokracji.
Proszę państwa, myślę, że nie można przejść obok tego obojętnie, bo to nieprawda, że nasza chata skraja. Wydaje mi się, że zażądanie wycofania wojsk to rzeczywiście o dużo za dużo. Tak z pieca na łeb skakać to się nie daje. Pokazanie jednak, że nasz parlament reprezentuje w jakiś sposób poglądy ludzi, poglądy swoich wyborców, jest chyba jak najbardziej uzasadnione. Myślę, że powinniśmy powiedzieć, iż nam się to bardzo nie podoba, a rząd powinien wymyślić, jak wybrnąć z tej sytuacji, gdyż na to, że znaleźliśmy się w tej sytuacji, nie mieliśmy w gruncie rzeczy żadnego wpływu.
Dlatego ja będę popierał wersję senatora Podkańskiego. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę o zabranie głosu pana senatora Łęckiego.
Senator Włodzimierz Łęcki:
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Dużo wielkich słów padło dzisiaj z mównicy, było w tym dużo demagogii, dużo prawdy i dużo przemyśleń. Myślę, że mylone są tu pewne problemy, pojęcia. Pierwsza sprawa, czy w ogóle powinniśmy w tym brać udział. Zostało to już przesądzone. Nasze wojska są w Iraku i myślę, że nie przynoszą nam wstydu. Każda armia powinna mieć żołnierzy jak najbardziej sprawnych. Jest takie powiedzenie: jeśli chcesz mieć pokój, szykuj się do wojny. Nasza armia na pewno nie należy do czołówki w Europie, myślę że można ją zaliczyć do średnich, ale żołnierze, którzy brali udział w prawdziwych walkach, prezentują całkiem inny potencjał niż ci, którzy byli szkoleni jedynie na poligonach.
Ale to jest już przeszłość, a my mamy podjąć uchwałę o wycofaniu polskich wojsk z Iraku. Osobiście uważam, że byłby to wstyd. Popatrzcie państwo, jak świat odebrał wycofanie się Hiszpanów. Nie przyniosło im to glorii. Chciałbym zwrócić uwagę na inną sytuację z tym związaną. Wszystkich nas uczono w szkole, a dzisiaj dyskutujemy o tym, jak w 1939 r. zdradzili nas Anglicy i Francuzi. Myślę, że dzisiejsze obrady przypominają nieco obrady parlamentu francuskiego i angielskiego, gdy Hitler napadł na Polskę i dyskutowano o tym, czy umierać za Gdańsk. Może to była trochę inna skala, oni byli w Europie, my byliśmy w Europie, Irak jest w Azji. Jednak współczesny świat dojrzewa do sytuacji, o której mówił mój przedmówca: że ubolewają, iż nie było interwencji w Tybecie, nie było interwencji w Somalii, w Sudanie, gdzie ginęły setki tysięcy ludzi. Tak, myślę, że rozwój cywilizacji ludzkiej musi zmierzać w kierunku powstrzymania tego typu agresji. Irak jest jednym z elementów takiego działania. Amerykanie, poszukując sprzymierzeńców - znaleźli ich w kilku krajach, między innymi w Polsce - podjęli się bardzo trudnego zadania.
Zgadzam się też z panem senatorem co do tego, że łatwo było pokonać Husajna w walce, trudniej w tym kraju wprowadzić porządek czy system demokratyczny. Są trzy zwaśnione nacje, nie dwie, Panie Senatorze, myślę, że trzy, bo trzeba pamiętać o Kurdach. Czy stworzyć państwo federalne? To nie jest nasz problem, nie my się tym zajmujemy. Spełniamy tam misję humanitarną - za czasów Husajna zginęło tam wielokrotnie więcej ludzi niż ginie obecnie, nawet w tych okrutnych zamachach - obowiązkiem każdego człowieka jest pomóc bliźniemu, nie jest ważne, czy jest on, jak tu mówiliśmy, mieszkańcem tego samego blokowiska, czy mieszkańcem odległego kraju, w którym dzieje się niesprawiedliwość. Na pewno w Iraku działa się wielka niesprawiedliwość społeczna, wielka niesprawiedliwość ludzka. Nie jest ważne, czy Husajn dysponował bronią masowego rażenia, atomową czy inną, dla mnie jest to sprawa drugorzędna. Tam mordowano ludzi i społeczność świata nie powinna obojętnie patrzeć na takie przypadki. My się w to zaangażowaliśmy. Osobiście uważam, że słusznie i dlatego sądzę, że tym bardziej nie powinniśmy podejmować uchwały o wycofaniu wojsk polskich z Iraku. Byłby to wstyd, nie zostałoby to odczytane jako gest humanitarny, lecz jako swego rodzaju dezercja.
Z tych powodów będę głosował przeciwko tej uchwale. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Podkańskiego, który wykorzysta swoje dodatkowe regulaminowe pięć minut. Bardzo proszę.
Senator Lesław Podkański:
Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
Rzadko zabieram głos dwukrotnie podczas jednej debaty, ale myślę, że nasza ta dzisiejsza, niezależnie od tego, jak ją oceniamy indywidualnie, jest jedną z ciekawszych w naszej Izbie. Powtórnie poprosiłem o głos, ponieważ albo zostałem źle zrozumiany, albo też na niektóre sprawy każdy z nas ma inny pogląd i patrzy pod innym kątem, jeden - pod kątem trzydziestu stopni, drugi - pod kątem dziewięćdziesięciu, a trzeci - pod kątem zupełnie rozwartym, stu osiemdziesięciu stopni i wtedy powstaje linia prosta.
Otóż w moim wystąpieniu nie było żadnego elementu, który miałby być związany z zasadami: polska chata skraja czy polska wieś spokojna. Broń Boże, nie miałem takiego zamiaru, nawet przez chwilę nie miałem takich myśli, gdyż również z mojego punktu widzenia były przywódca iracki, który trzebił, tępił, zabijał, nie podlega żadnej ochronie, wręcz przeciwnie - podlega totalnemu potępieniu. Nie mogę się jednak zgodzić z pewnymi poglądami, które zostały tu zaprezentowane. Chodzi zwłaszcza o to, że miałaby to być wojna o naszą polską sprawę. No to jest już błędne rozumowanie. Ewentualnie możemy to nazwać wojną, ale nie o naszą sprawę, tylko o wspólną sprawę, wojną toczoną nie przez wszystkich uczestników gry, tylko przez wybranych, do grona których my chcieliśmy wejść i weszliśmy.
Zagrożenia mają charakter globalny. Zgadzam się z tym. Ale mój pogląd w tej sprawie, Szanowni Państwo, jest jednoznaczny i zawsze będę go powtarzał. Rozumienie polskiej racji stanu jest takie, a nie inne, każdy to rozumie tak jak potrafi i jak umie to wyrazić, ale w imię odpowiedzialności za polską rację stanu w 2003 r., wtedy kiedy negocjowaliśmy warunki przystąpienia do Unii Europejskiej, w zgodzie z polską racją stanu było odmówienie Ameryce, a wywalczenie i stworzenie partnerstwa z Francją i z Niemcami, gdyż interesy gospodarcze Polska prowadzi w Europie, a 1/3 naszych obrotów handlowych stanowi handel z Niemcami. Zawsze trzeba ważyć szale. Tu szala ciężka została odłożona na bok, wybrano szalę lekką. Mam odwagę to powiedzieć, mówię o tym bardzo wyraźnie. Jeśli się pomylę, wszystkim państwu, na przekór którym teraz mówię, zwrócę honor. Oczekuję również sytuacji odwrotnej. Jeśli spotkamy się za kilka lat, nie jest ważne, w której Izbie, w którym momencie naszej historii, oczekuję... Nie, jeszcze nie w zaświatach...
(Wesołość na sali)
Tam pokazują, że gdy ewentualnie się spotkamy to już w piekle, w polskim kotle, tak?
...a więc oczekuję tego samego również od pań i panów senatorów.
Szanowni Państwo, nie wolno, nie można, niepoprawne jest porównywanie sytuacji Francji i Polski w 1939 r. z sytuacją Iraku i Polski w 2003 r. To są dwa różne światy, dwa różne problemy i - przy całym szacunku dla pana profesora, senatora Andrzeja - błędem jest ich porównywanie. Niestety, tego nie można porównywać na jednej płaszczyźnie, można to naukowo analizować, ale w dwóch różnych izbach.
Jeśli chodzi o pytanie, czy możemy bezczynnie patrzeć na katowanie, odpowiadam, że nie, nie możemy. Trzeba pomóc, ale ja mam inną wizję, proponuję inną formę pomocy. Czy mamy pomagać, zabijając? Myślę, że istnieją inne formy pomocy.
Jest jeszcze jeden element godny podkreślenia w tej debacie. Szanowni Państwo, rozumiem przesłanki, a nawet podzielam pewne poglądy wyrażane publicznie, że trzeba pomóc, zaprowadzić ład, ale trzeba też wiedzieć, czym jest islam, trzeba zapytać, jak trudno się wprowadza i czy w ogóle jest możliwe wprowadzenie zasad demokratycznych w państwach islamskich. Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na to pytanie, a później mówić, że chcemy je nauczyć demokracji. A jeśli nie jest możliwe wprowadzenie demokracji w państwach islamskich, a istnieje takie zagrożenie, to co wówczas?
Kolejna, ostatnia już sprawa, z myślą o przyszłości. Mylić się można, ale sztuką jest do błędu się przyznać, a to cechuje wielkich ludzi. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Informuję, że lista mówców została wyczerpana.
Zamykam dyskusję.
Informuję jednocześnie, że zostały złożone dwa wnioski o charakterze legislacyjnym. Złożyli je pan senator Podkański i pan senator Izdebski wspólnie z panem senatorem Dzidą.
Zwracam się do pana ministra. Czy pan minister po zakończonej debacie chciałby zabrać głos?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Andrzej Towpik: Dziękuję, Pani Marszałek. Jeżeli mógłbym...)
Zapraszam pana ministra na mównicę.
(Rozmowy na sali)
Panie Ministrze, nie wiem, z czego wynika takie zdziwienie w Wysokiej Izbie, że pan minister przybywa do mównicy. Do tej pory było to zasadą. Czy pan wybłagał od Izby jakąś ulgę, aby pozostać na miejscu rządowym?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Andrzej Towpik: Pani Marszałek, ja się podporządkuję pani dyspozycji.)
Bardzo proszę.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Andrzej Towpik:
Wysoka Izbo!
Dyskusja prowadzona wokół rozważanego projektu uchwały, który przedstawił pan senator Izdebski, zawierała bardzo wiele wątków, była, tak to określę, bardzo szeroka. Niemniej jednak głównym wątkiem uchwały będącej przedmiotem dyskusji, o czym wspomniał pan senator Łęcki, jest sprawa wycofania sił polskich z Iraku. Mówi o tym art. 5 projektu uchwały, który wyraźnie domaga się wycofania wojsk polskich z Iraku. Taki jest też tytuł uchwały, określa się ją jako uchwałę w sprawie wycofania Polskich Sił Zbrojnych z Iraku. Nawet po uwzględnieniu poprawek pana senatora Podkańskiego istota uchwały pozostaje taka sama. Zatem głównie do tej sprawy ograniczę swoją wypowiedź.
Pragnąłbym, aby Wysoki Senat, rozpatrując sprawę wycofania sił polskich z Iraku, wziął pod uwagę przynajmniej kilka następujących uwag. Pierwsza sprawa. Projekt uchwały żąda natychmiastowego wykonania Rezolucji 1546 Rady Bezpieczeństwa, która zdaniem autora uchwały wymaga wycofania w możliwie jak najszybszym terminie polskich sił zbrojnych z Iraku. Pragnę bardzo mocno podkreślić, że jest to błędne odczytanie Rezolucji 1546. Rezolucja ta oczekuje przejęcia pełnej odpowiedzialności i władzy przez suwerenny i niezależny tymczasowy rząd Iraku od 30 czerwca, ale równocześnie podkreśla ona kilka następujących elementów.
Po pierwsze, uznaje ona kluczowe znaczenie międzynarodowego wsparcia w odbudowie bezpieczeństwa i stabilności Iraku. Po drugie, uznaje explicite potrzebę pozostawienia sił międzynarodowych. Odnosi się w tym względzie do listu premiera rządu irackiego z 5 czerwca, dołączonego do rezolucji, który zawiera prośbę o pozostawienie sił międzynarodowych w Iraku. Następnie Rada Bezpieczeństwa wita z zadowoleniem gotowość sił międzynarodowych do kontynuowania wysiłków w celu utrzymania bezpieczeństwa i stabilności w Iraku, odnotowuje, że siły międzynarodowe w Iraku są obecne na prośbę tymczasowego rządu Iraku i potwierdza mandat tych sił. Trudno zatem mówić tu o tym, że siły te mogą mieć charakter okupacyjny. Podsumowując tę część moich wywodów, muszę powiedzieć, że Rezolucja 1546 nie zawiera żadnych żądań co do wycofania sił międzynarodowych, wręcz przeciwnie - odnotowuje prośbę rządu irackiego o pozostawienie sił, zachęca państwa do utrzymania swoich żołnierzy w ramach sił międzynarodowych. Uznaje przy tym ważną rolę, jaką siły międzynarodowe pełnią w Iraku. Zatem żądanie wycofania sił polskich nie tyle wynika z Rezolucji 1546, ile, powiedziałbym, jest z nią sprzeczne.
Druga sprawa. Wydaje mi się, że postulat wycofania sił polskich z Iraku w istocie nie uwzględnia obecnej sytuacji w Iraku, a sytuacja ta jest następująca. Istnieje rząd tymczasowy, który konsekwentnie, choć z trudnościami, realizuje program budowy nowego państwa irackiego. 30 czerwca, jak wspomniałem, przejął on suwerenność, w lipcu przeprowadził wybory do tak zwanego zgromadzenia narodowego, konferencji narodowej, w styczniu planuje przeprowadzenie wyborów do parlamentu, następnie opracowanie konstytucji i wyłonienie konstytucyjnego rządu. Obecny rząd iracki jest zdeterminowany, zdecydowany realizować ten program i to jest właśnie pomysł na Irak. Rezolucja 1546 mówi o federalnym państwie, mówi o harmonogramie politycznej transformacji Iraku w kierunku demokratycznego rządu - to są słowa tej rezolucji. Taka jest wizja, taką wizję chce realizować obecny rząd tymczasowy.
Obecny rząd tymczasowy prosi także o pozostawienie sił międzynarodowych w celu realizacji tego programu. Prośba ta, o czym wspomniałem, została zawarta w Rezolucji 1546, a jak państwo wiedzą, podczas obecności prezydenta Iraku w Warszawie zostało również przekazane pismo premiera rządu irackiego, skierowane do premiera rządu polskiego, zawierające tę samą prośbę do władz polskich. Z jednej strony zatem mamy rząd tymczasowy realizujący, miejmy nadzieję, efektywnie program budowy nowego państwa irackiego, co będzie miało wielkie znaczenie zarówno dla Iraku, jak i dla całego regionu, z drugiej zaś mamy, jak ja to określam, konglomerat różnych sił, który obejmuje zwolenników byłego dyktatora Saddama Husajna, grupy międzynarodowych terrorystów, zwalczające się frakcje polityczne lub religijne, a także grupy zorganizowanej przestępczości, które odgrywają bardzo poważną rolę w Iraku. To te grupy domagają się wycofania sił międzynarodowych z Iraku. Określanie tych grup, jak to uczyniono w projekcie uchwały, mianem ruchu oporu jest dla mnie trudne do przyjęcia. Posłużę się znanym powiedzeniem, że jest to kwestia smaku, kwestia gustu.
Nasuwa to kilka pytań. Dlaczego polski rząd ma się solidaryzować z grupami rebelianckimi? Dlaczego ma nie pomóc rządowi irackiemu obecnie sprawującemu władzę, który jest rządem powszechnie uznawanym zarówno przez ONZ, jak i przez wiele innych państw? Jakie konsekwencje dla Iraku i dla regionu może przynieść wycofanie żołnierzy polskich czy innych narodowości? Jaki mamy w tym interes? Jakie będą skutki dla prestiżu i wiarygodności Polski, o czym mówiono, a także dla odpowiedzialności Polski, o czym w szczególności mówili pan senator Jaeschke i pan senator Pietrzak?
A więc mam wrażenie, że decyzja o wycofaniu nie tylko byłaby sprzeczna z Rezolucją 1546, ale także, jak sądzę, nie służyłaby interesom Iraku, interesom regionu, no i polskim interesom.
I w końcu, tak jak wspomniałem już wcześniej, nie będę tego rozwijał, polski rząd nigdy nie zakładał i nie zakłada stałej obecności naszych sił w Iraku. Mamy opracowany pewien program wycofywania sił. Nie jest możliwe w tym momencie określenie tego programu do końca, ale taki jest zamiar. Zresztą dodam, że konieczność ograniczenia naszej obecności w Iraku wynika również z naszych pewnych ograniczonych możliwości wojskowych. I w tym kierunku będziemy szli, ale w tej chwili takie wycofanie naszych sił, niespodziewane, niekonsultowane z sojusznikami i władzami irackimi, byłoby szkodliwe, jak sądzę, byłoby szkodliwe również dla nas, szczególnie jako państwa, które dowodzi wielonarodową dywizją.
Proces konsultacji, jak wspomniałem, został jednak rozpoczęty. Informujemy o zamiarze stopniowego ograniczania naszej obecności zarówno władze irackie, Stany Zjednoczone, jak i państwa, którymi dowodzimy w ramach wielonarodowej dywizji.
Pani Marszałek, sądzę, że żądanie wycofania sił polskich z Iraku jest, jak wspomniałem, sprzeczne z Rezolucją 1546, nie uwzględnia sytuacji w Iraku, a jego realizacja groziłaby nieobliczalnymi konsekwencjami dla Iraku, dla możliwości budowania podstaw demokratycznego porządku w tym kraju, wielkimi konsekwencjami dla regionu tak kluczowego dla gospodarki Polski, a także miałaby negatywne konsekwencje dla prestiżu państwa polskiego.
Pani Marszałek, w dyskusji pojawiło się bardzo wiele różnych wątków, dotyczących uzasadnienia operacji, okoliczności wybuchu, podjęcia operacji, niebezpieczeństwa terroryzmu, korzyści i strat, pomocy amerykańskiej, ale, jeżeli pani pozwoli, teraz nie będę do tych spraw nawiązywał, chyba że byłyby szczegółowe, konkretne pytania.
Chcę tylko zaprotestować wobec jednej kwestii, która się pojawiła w dyskusji, mianowicie dotyczącej braku pomocy dla rodzin żołnierzy, którzy zginęli w Iraku. Jest to sprawa, do której Ministerstwo Obrony Narodowej szczególnie przywiązuje wagę. Dokładamy do tego maksimum starań. Jeżeli coś niewłaściwego miało miejsce, o czym wspomniano w dyskusji, bardzo proszę o konkretną informację, bo wiem, jak wiele uwagi tej sprawie się poświęca, sam też jestem w części w tę sprawę zaangażowany. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Ministrze.
Przypominam, że zgodnie z art. 81 ust. 3 Regulaminu Senatu drugie czytanie kończy się skierowaniem projektu do komisji w celu ustosunkowania się do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków.
Proponuję, aby Senat skierował projekt uchwały do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności oraz Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego.
Jeśli nie usłyszę sprzeciwu w tej sprawie, uznam, że Senat wyraża zgodę na takie potraktowanie wniosku. Nie ma uwag.
Uznaję, że Izba przyjęła przedstawioną propozycję.
Wobec tego stwierdzam, że Senat skierował projekt uchwały w sprawie wycofania Polskich Sił Zbrojnych z Iraku do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności oraz Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego.
Informuję, że w związku z wyczerpaniem porządku obrad przechodzimy do komunikatów, a następnie chciałabym zaproponować państwu możliwość wygłoszenia w kolejności oświadczeń senatorskich.
Bardzo proszę o komunikaty.
Senator Sekretarz Marian Lewicki:
Dziękuję, Pani Marszałek.
Mam siedem komunikatów do odczytania, więc proszę o uwagę.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Przepraszam, Panie Senatorze.
Chciałabym bardzo podziękować panu ministrowi, że był uprzejmy towarzyszyć nam podczas obrad.
Bardzo proszę, Panie Senatorze.
Senator Sekretarz
Marian Lewicki:
Posiedzenie Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego w sprawie rozpatrzenia poprawek do ustawy o ustanowieniu Medalu za Zasługi dla Straży Granicznej odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w sali nr 176.
Następny komunikat. Uprzejmie informuję, że wspólne posiedzenie Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich oraz Komisji Ustawodawstwa i Praworządności odbędzie się w dniu 3 listopada pół godziny po ogłoszeniu przerwy w obradach siedemdziesiątego pierwszego posiedzenia Senatu w sali nr 176. W porządku obrad jest pierwsze czytanie zgłoszonych przez senatorów projektów uchwały w sprawie zmiany Regulaminu Senatu RP - druki senackie nr 806 i 811. Bezpośrednio po zakończeniu wspólnego posiedzenia zostanie rozpatrzona skarga senatora Kazimierza Pawełka, dotycząca wypowiedzi senatora Krzysztofa Piesiewicza w dniu 30 września 2004 r., podczas obrad sześćdziesiątego dziewiątego posiedzenia Senatu w punkcie osiemnastym porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich.
Komunikat trzeci. Posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu prowadzenia działalności kulturalnej odbędzie się 3 listopada o godzinie 19.00 w sali nr 179.
Komunikat czwarty. Posiedzenie Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz o zmianie niektórych innych ustaw oraz do ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz o zmianie niektórych innych ustaw odbędzie się dziś o godzinie 19.00 w sali nr 217.
Komunikat piąty. Posiedzenie Komisji Ustawodawstwa i Praworządności oraz Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego poświęcone rozpatrzeniu wniosków zgłoszonych w drugim czytaniu do projektu uchwały w sprawie wycofania Polskich Sił Zbrojnych z Iraku odbędzie się jutro, to jest 4 listopada, o godzinie 10.00 w sali nr 182.
Kolejny komunikat. Posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia poświęcone organizacji i pracy komisji odbędzie się w dniu 4 listopada bieżącego roku o godzinie 10.00 w sali nr 179.
I ostatni komunikat. Uprzejmie informuję, iż marszałek Senatu zwołuje posiedzenie Konwentu Seniorów w dniu 4 listopada bieżącego roku o godzinie 9.00. Bezpośrednio po zakończeniu posiedzenia Konwentu Seniorów odbędzie się posiedzenie Prezydium Senatu. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią proponuję, aby przystąpić do składania oświadczeń przez senatorów poza porządkiem obrad.
Jednocześnie stwierdzam, że nikt z państwa senatorów nie zgłosił gotowości do bezpośredniego wygłoszenia oświadczenia...
(Głos z sali: Jest zgłoszenie.)
Jest jedno zgłoszenie, ale pozwoli pan, Panie Senatorze, że umożliwię panu jego wygłoszenie za chwilę.
Chciałabym trzech panów senatorów, którzy złożyli swoje oświadczenia do protokołu*, pana senatora Józefa Sztorca, pana senatora Mańkuta i pana senatora Janusza Lorenza, prosić o zweryfikowanie pozostawionych oświadczeń, ze wstępnej nawet analizy bowiem wynika, że niemożliwe jest to, aby w ciągu pięciu minut tak obszerne oświadczenia zostały wygłoszone. Dlatego też proszę o podjęcie decyzji, które z oświadczeń panowie senatorowie zostawiają, a które zostaną wycofane.
A pana senatora bardzo serdecznie proszę o zabranie głosu.
Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:
Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
Przemyślałem słowa pana marszałka Jarzembowskiego i oświadczenie moje kieruję do pana marszałka, senatora RP Longina Pastusiaka.
Szanowny Panie Marszałku!
Pragnę zwrócić uwagę pana marszałka na dość istotny błąd w nazwie miejscowości, w której sporządzono w dniu 29 lipca 2002 r. Umowę między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką, druk senacki nr 808. Otóż w języku polskim miasto to nazywa się Lubowla, Stara Lubowla, a nie Stara Lubownia, który to zapis jest polską wersją słowackiego zapisu Stará L'ubovňa.
Uważam, że mamy obowiązek dbać o właściwe zapisy językowe, a fakt podpisywania przez pana prezydenta ostatecznego brzmienia polskiego tekstu umowy stwarza taką okazję. Tekstu słowackiego zmiana ta na szczęście nie dotyczy. Będę wdzięczny panu marszałkowi za podjęcie wysiłku, aby to uczynić. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Panie Senatorze, ja zwracam panu uwagę, że to oświadczenie jest nieregulaminowe.
(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: No, ale...)
Ono dotyczy dzisiejszego porządku obrad i zgodnie z regulaminem, niestety, nie powinno mieć miejsca.
Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:
Pani Marszałek, ale to było uzgodnione z panem marszałkiem Jarzembowskim. Powiedziano mi, że jest taka możliwość, żebym wystąpił z tym do pana marszałka. A więc ja uważam, że w postaci oświadczenia. Można to zapisać lub nie, no ale coś z tym trzeba jednak zrobić. Pani marszałek akurat nie było. To jest sprawa trudna i inaczej formalnie jej po prostu nie można załatwić.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Ja doskonale to rozumiem, ale to jest oświadczenie, które może pan wygłosić przy najbliższym posiedzeniu Senatu.
(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Ja występuję z tym tekstem do pana marszałka.)
Zgodnie z regulaminem dzisiaj nie jest możliwe przyjęcie tego. Bardzo serdecznie przepraszam, ale ja nie znałam treści pana oświadczenia.
(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Pani marszałek uczyni co...)
...a regulaminowo...
(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Ja innej drogi nie znajduję i za chwilkę to oświadczenie zaniosę po prostu do sekretariatu pana marszałka.)
Bardzo proszę.
(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Dziękuję bardzo.)
Dziękuję bardzo.
Panie i Panowie Senatorowie, nie ma więcej chętnych do wygłoszenia oświadczeń, zatem, pozwólcie państwo, że odczytam nazwiska osób, które złożyły swoje oświadczenia do protokołu. A są to: pan marszałek Pastusiak, pan senator Józef Sztorc - pięć oświadczeń...
(Senator Józef Sztorc: Cztery, bo jedno wycofałem.)
Przepraszam, cztery oświadczenia. Jednak sugestie coś czynią. Dalej, państwo senatorowie Andrzej Spychalski i Marian Lewicki, pani senator Irena Kurzępa, pan senator Janusz Lorenz, pan senator Włodzimierz Łęcki, pan senator Władysław Mańkut - trzy oświadczenia, pan senator Rzemykowski, pan senator Andrzej Anulewicz.
Panie i Panowie Senatorowie, ogłaszam przerwę do jutra do godziny 11.00.
(Przerwa w posiedzeniu o godzinie minut17 minut 53)
Przemówienie senatora Krzysztofa Szydłowskiego
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad
Panie Marszałku! Panie Senator i Panowie Senatorowie!
Pragnę zająć stanowisko wobec niektórych kwestii dotyczących zmiany ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Po pierwsze, ustawa wprowadza art. 6a stanowiący o tym, że wniosek o łączne opodatkowanie dochodów małżonków mogą złożyć także podatnicy, którzy zawarli związek małżeński przed rozpoczęciem roku podatkowego, a ich małżonkowie zmarli w trakcie roku podatkowego, oraz podatnicy, którzy przez cały rok podatkowy pozostawali w związku małżeńskim, a jeden z małżonków zmarł po zakończeniu roku podatkowego. Zapis ten daje zatem możliwość wspólnego rozliczenia dochodów małżonków nawet wówczas, gdy jeden z nich zmarł w trakcie lub już po zakończeniu roku podatkowego. Dotychczas było tak, że gdy jeden z małżonków zmarł, to drugi zostawał pozbawiony możliwości łącznego opodatkowania dochodów. Wiele razy zwracano uwagę na to, że istniejące do tej pory uregulowanie powoduje pewną nierówność pomiędzy podatnikami. Nowa regulacja dotycząca tej sprawy zasługuje, moim zdaniem, na naszą akceptację.
Kolejną kwestią, do której pragnę się odnieść, jest art. 26 ust. 1, w którym dodano pkt 6a, stanowiący o możliwości odliczenia od podstawy opodatkowania kwoty 760 zł wydatkowanej przez podatnika na cel związany z dostępem do internetu. Podatnicy uzyskują dzięki temu częściowy zwrot ponoszonych w związku z tym kosztów. Rozwiązanie takie jest uzasadnione tym, że zgodnie z prawem europejskim korzystanie z usług internetowych przez osoby fizyczne nie może być zwolnione od podatku VAT, a usługi te muszą być opodatkowane w wysokości podstawowej stawki tego podatku. Ze względu na cenę dostępu do internetu, która w naszym kraju jest jedną z najwyższych w Europie, obłożenie usług internetowych podatkiem VAT znacznie zwiększy ich cenę. Danie zatem podatnikom możliwości - nawet takim "pobocznym" sposobem - obniżenia kosztów związanych z dostępem do internetu wymaga poparcia.
Na końcu mojego wystąpienia odniosę się do najbardziej chyba kontrowersyjnej zmiany wprowadzanej przez niniejszą ustawę. Chodzi oczywiście o ustalenie w art. 27 nowego, czwartego progu podatkowego ze stawką podatkową 50%. Podatek w tej wysokości ma być nałożony na osoby uzyskujące w roku podatkowym dochód w wysokości przekraczającej 600 tysięcy zł. Uzasadnieniem takiej stawki podatkowej ma być przekonanie, że ci, którzy zarabiają więcej, powinni także płacić państwu większe daniny. Opinie ekspertów na ten temat są jednoznaczne, a najlepiej wyraża je jeden z nich, który na pytanie: "Co pozytywnego da nowa stawka podatkowa?", odpowiedział: "Nic". Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z taką opinią. Plusem wprowadzanego rozwiązania będzie z pewnością wzrost w społeczeństwie przekonania, że państwo w pełni realizuje zasadę sprawiedliwości społecznej. Społeczeństwo oczekuje bowiem, że ci, którzy zarabiają najwięcej, będą płacić wyższe podatki. Tą zmianą spełniamy zatem postulaty większej części społeczeństwa - jako jego przedstawiciele i reprezentanci.
Szkoda jedynie, że zmiana ta zostaje wprowadzona dopiero teraz, a nie na przykład przed rokiem. Czas, w jakim zostaje wprowadzona nowa stawka podatkowa dla najbogatszych, nie jest bowiem najlepszy. Ale pomimo tych okoliczności, zmiana ta jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom większej części naszego społeczeństwa, a my powinniśmy te oczekiwania spełnić. Dlatego też jestem za przyjęciem tej zmiany. Dziękuję.
Przemówienie senatora Witolda Gładkowskiego
w dyskusji nad punktem czwartym porządku obrad
Panie Marszałku! Panie Senator i Panowie Senatorowie!
Projekt ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej realizuje sugestie zgłaszane przez adresatów rozpatrywanego aktu prawnego.
Umożliwienie łączenia oraz wspólnego prowadzenia instytucji kultury bez obowiązku przeprowadzania drogiego procesu likwidacyjnego stanowi poważny czynnik stymulujący współdziałanie organizatorów. W związku z wejściem w życie art. 21 ust. 1 i 1a w nowym brzmieniu pojawiają się nowe możliwości dofinansowania już istniejących instytucji. Nowela jest więc szczególnie ważna dla jednostek samorządu terytorialnego, które nie są w stanie samodzielnie utrzymywać swoich instytucji. Ubolewam nad tym, że głównie z powodu niewystarczających nakładów finansowych prawdziwi pasjonaci kultury nie mogą zrealizować wszystkich swoich pomysłów.
Pracownicy instytucji kultury słusznie podkreślają, że czas pracy w ich zakładach ma swoją specyfikę, która nie zawsze przystaje do uregulowań kodeksowych. Z tej przyczyny słuszne jest utrwalenie koncepcji swobody w kształtowaniu okresu rozliczeniowego. Istotą zmiany art. 26b ustawy jest doprecyzowanie jego dotychczasowego brzmienia. Przedłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do dwunastu miesięcy następuje na podstawie układu zbiorowego pracy albo porozumienia zawartego pomiędzy pracodawcą a pracownikami w trybie przyjętym u danego pracodawcy. W ten sposób zabezpieczono udział pracowników w procesie indywidualizacji okresu rozliczeniowego ich czasu pracy.
Podczas dotychczasowych prac nad projektem nie było poważniejszych zastrzeżeń odnośnie do zasadności wprowadzanych zmian. Z pewnością cieszy fakt, że wszystkim zależy na zmniejszeniu kosztów oraz na usprawnieniu prowadzenia działalności kulturalnej. Podzielam pogląd, że instytucje kultury w pełni zasługują na każdy przejaw wspierania ich działalności, niezależnie od tego, czy skutkiem pomocy jest poprawa organizacji, finansów czy jakiegokolwiek innego aspektu ich funkcjonowania. Ze względu na niezaprzeczalne społeczne efekty pracy instytucji kultury należy zdecydowanie popierać wszelkie propozycje wspierania tej działalności.
Z dotychczasowej praktyki funkcjonowania instytucji kultury oraz z przedmiotu zgłaszanych wniosków jednoznacznie wynika, że organizatorzy chętnie skorzystają z nowych rozwiązań prawnych, pełniej wykorzystując potencjał swoich pracowników. Dziękuję za uwagę.
Oświadczenie złożone
przez senatora Longina Pastusiaka
Oświadczenie skierowane do ministra edukacji narodowej i sportu Mirosława Sawickiego
Szanowny Panie Ministrze!
Zwrócili się do mnie rodzice uczniów z klasy realizującej international baccalaureate diploma, czyli międzynarodową maturę, w III Liceum Ogólnokształcącym imienia Marynarki Wojennej RP w Gdyni oraz w Gdyńskiej Szkole Matury Międzynarodowej nr 0704. Są oni zaniepokojeni, ponieważ słyszeli, iż abiturienci międzynarodowej matury, aby dostać się na państwowe uczelnie polskie, będą musieli ponownie zdawać egzaminy wstępne z przedmiotów, które poprzednio zdawali na międzynarodowej maturze. Rodzice ci poinformowali mnie, iż uznają za niesprawiedliwe to, że uczniowie, którzy będą zdawali w systemie nowej matury polskiej te same przedmioty, w postępowaniu rekrutacyjnym na studia wyższe z tego obowiązku byliby zwolnieni.
Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o informację na temat tego, czy w ramach rekrutacji na polskie uczelnie państwowe w roku akademickim 2005/2006 i w latach następnych abiturienci matury międzynarodowej będą zobowiązani do zdawania egzaminów wstępnych, w sytuacji gdy byliby z nich zwolnieni abiturienci matury polskiej.
Longin Pastusiak
Oświadczenie złożone
przez senatora Józefa Sztorca
Oświadczenie skierowane do szefa Służby Celnej Wiesława Czyżowicza
Szanowny Panie Ministrze!
W swoim oświadczeniu chciałbym zwrócić się do pana z apelem o zapobieżeniu ewentualnej przyszłej likwidacji Oddziału Celnego w Tarnowie oraz wzmocnienie jego pozycji poprzez utworzenie tam urzędu celnego. Plany ograniczenia kompetencji oddziału i przekazania ich części na rzecz Urzędu Celnego w Nowym Sączu, a także wyłączenie z właściwości Oddziału Celnego w Tarnowie powiatu bocheńskiego można uznać co najmniej za niezrozumiałe.
Oddział Celny w Tarnowie, mimo niewielkiej liczby zatrudnionych osób, prowadzi znacznie więcej odpraw celnych niż liczniej obsadzone urzędy w Nowym Sączu i Nowym Targu. Istotne jest to, że na obszarze działania tarnowskiego urzędu, obejmującego obecnie powiaty tarnowski, dąbrowski, brzeski, bocheński oraz miasto Tarnów, jest więcej podmiotów płacących podatek akcyzowy. W przypadku bardzo dużej liczby miejscowych podmiotów prowadzących obrót towarowy z zagranicą planowana reorganizacja grozi podniesieniem jego kosztów.
Nie należy zapominać, że służby celne powinny w swoich działaniach uwzględniać przede wszystkim potrzeby klientów. W tym kontekście niezwykle istotne jest to, iż właśnie przez Tarnów ma przechodzić autostrada A4 i dlatego lokalizacja i rozwój Oddziału Celnego w Tarnowie z pewnością przyczynią się do usprawnienia i ułatwienia załatwiania spraw. Należy też nadmienić, że obecnie prowadzone są działania zmierzające do przeniesienia siedziby oddziału celnego w inne miejsce w Tarnowie, co niewątpliwie przyczyniłoby się do obniżenia kosztów funkcjonowania tarnowskiej placówki.
Argumenty natury finansowej i organizacyjnej nie tylko przemawiają przeciw wspomnianym planom, ale również w sposób klarowny wykazują, że zakres uprawnień Oddziału Celnego w Tarnowie nie powinien być zmniejszany.
Jestem przekonany, że po uwzględnieniu obiektywnych kryteriów ponowna analiza wszystkich argumentów doprowadzi do wniosków przemawiających za utrzymaniem, a nawet wzmocnieniem pozycji placówki i umożliwi utworzenie Urzędu Celnego w Tarnowie.
Szanowny Panie Ministrze, proszę o zajęcie stanowiska w tej sprawie i jego wyczerpujące uzasadnienie.
Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc
Oświadczenie złożone
przez senatora Józefa Sztorca
Oświadczenie skierowane do pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych Leszka Zielińskiego
Panie Ministrze!
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 18 maja 2004 r. w sprawie szczegółowych warunków udzielania pomocy przedsiębiorcom zatrudniającym osoby niepełnosprawne stanowi, że warunkiem udzielenia pomocy jest wykazanie ponoszenia podwyższonych kosztów zatrudnienia.
Każdy przedsiębiorca został zobowiązany - i słusznie - do rozliczenia przyznanej pomocy poprzez przekazanie organowi jej udzielającemu informacji o wysokości faktycznie poniesionych kosztów. Nie jest zadaniem prostym wykazanie obciążeń wynikających z niższej wydajności pracy, lecz jest to możliwe do ustalenia w odniesieniu do pracowników zatrudnionych na stanowiskach produkcyjnych. Każdy z pracodawców ma jednak problem z ustaleniem zwiększonego czasu wykonywania czynności w pracy przez osoby niepełnosprawne zatrudnione na stanowiskach administracyjnych.
Co prawda, rozporządzenie Rady Ministrów zmieniające rozporządzenie z 18 maja 2004 r. dopuszcza ryczałtowe ustalenie podwyższonych kosztów zatrudnienia, lecz zarazem stanowi, że każdy przedsiębiorca na cały okres sprawozdawczy musi dokonać wyboru jednej z form pomocy.
Panie Ministrze!
Podając powyższe, mam do Pana jedną prośbę i jedno pytanie.
Po pierwsze, czy dla ujednolicenia systemu w kraju biuro pełnomocnika rządu może udostępnić przedsiębiorcom wypracowany przez siebie system wyliczania zwiększonych kosztów zatrudnienia niepełnosprawnych pracowników na stanowiskach administracyjnych?
Po drugie, czy projektodawcy zmian zawartych w rozporządzeniu Rady Ministrów rozważali lub czy mogliby rozważyć możliwość ryczałtowego ustalenia podwyższonych kosztów zatrudnienia niepełnosprawnych pracowników administracji, a oddzielnie - faktycznie poniesionych przez przedsiębiorcę zwiększonych kosztów zatrudnienia na stanowiskach produkcyjnych?
Z poważaniem
Józef Sztorc
Oświadczenie złożone
przez senatora Józefa Sztorca
Oświadczenie skierowane do pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych Leszka Zielińskiego
Panie Ministrze!
Od kilku lat systematycznie maleje na rynku pracy zatrudnienie osób niepełnosprawnych. Wynika to nie tylko z czynników ekonomicznych, ale również z niedogodności komunikacji lokalnej, zwłaszcza w środowisku wiejskim - z braku autobusów niskopodłogowych lub ze znacznej odległości wielu zakładów pracy od tras komunikacyjnych.
Wzrost zatrudnienia osób o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz osób ze szczególnymi schorzeniami - osób ze schorzeniami narządów ruchu, z chorobami psychicznymi, niewidomych - powoduje konieczność ich dowozu do zakładu.
Wyjściem naprzeciw tym osobom byłoby uruchomienie modułu programu Pegaz - pomocy w dofinansowaniu likwidacji barier transportowych, skierowanego do pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne.
Zwracam się do Pana Ministra o rozważenie tej propozycji i wystąpienie z inicjatywą do Rady Nadzorczej PFRON o wsparcie finansowe. Proponuję, by program taki skierowany był do tych pracodawców, u których zatrudnione osoby niepełnosprawne stanowią co najmniej 80% ogółu pracowników, lub do zakładów, które zatrudniają co najmniej 50% osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności oraz osób ze szczególnymi schorzeniami, o lekkim stopniu niepełnosprawności, przy czym zakłady te nie posiadają pojazdów przeznaczonych do przewozu osób niepełnosprawnych lub posiadają pojazdy starsze od pięcioletnich. Wysokość dofinansowania zakupu pojazdu mogłaby zostać określona po analizie możliwości finansowych PFRON.
Uruchomienie tego modułu programu Pegaz byłoby wyrazem praktycznej, a nie medialnej pomocy w zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.
Z poważaniem
Józef Sztorc
Oświadczenie złożone
przez senatora Józefa Sztorca
Oświadczenie skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego
Szanowny Panie Ministrze!
W 2002 r. został wybudowany nowy most na Wiśle, łączący powiaty proszowicki i brzeski. Niestety, zapomniano o drodze do tego mostu, przez co obecnie jest on niewykorzystywany z powodu braku odpowiednich dróg dojazdowych.
W związku z tym uprzejmie Pana zapytuję, jakie są dalsze plany dotyczące budowy dróg dojazdowych do tego mostu i jego połączenia z planowaną autostradą A4.
Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc
Oświadczenie złożone
przez senatorów
Andrzeja Spychalskiego i Mariana Lewickiego
Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jerzego Swatonia
Uchwałą z dnia 8 maja 2003 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął "Politykę ekologiczną państwa na lata 2003-2006 z uwzględnieniem perspektywy na lata 2007-2010". Za priorytetowy cel w zakresie gospodarowania odpadami w latach 2003-2010 polityka ta uznaje między innymi pełne wprowadzenie w życie regulacji prawnych zawartych w ustawie o odpadach z dnia 27 kwietnia 2001 r. oraz stworzenie podstaw do nowoczesnego gospodarowania odpadami komunalnymi.
W swojej codziennej praktyce gminy, będące podstawowymi jednostkami samorządu terytorialnego, odpowiedzialnymi za realizację ustawowego obowiązku organizacji gospodarki odpadami oraz utrzymania porządku i czystości na swoim terenie, napotykają szereg trudności wynikających z aktualnych unormowań prawnych.
Bez zgody mieszkańców gminy wyrażonej w referendum gmina nie może przejąć od właścicieli nieruchomości ciążących na nich ustawowych obowiązków usuwania odpadów komunalnych. Ze względu na wymóg 30% frekwencji trudno jest przeprowadzić referendum z wynikiem pozytywnym. Wszelkie podejmowane między innymi przez rząd, Związek Miast Polskich i Ogólnopolskie Stowarzyszenie Komunalnych Związków Gmin próby zmiany przepisów w celu umożliwienia gminom przejęcia obowiązków właścicieli nieruchomości, na podstawie uchwały rady gminy ustalającej "podatek śmieciowy", są jak dotąd nieskuteczne.
W obowiązującym stanie prawnym gminom pozostaje tylko przeprowadzanie uciążliwych i mało skutecznych kontroli zmierzających do sprawdzenia, czy właściciele nieruchomości przestrzegają obowiązujących przepisów, a w razie stwierdzenia ich nieprzestrzegania - stosowanie określonych w ustawie sankcji administracyjnych. A przecież ustalenie "podatku śmieciowego" jest zdecydowanie prostsze niż sprawdzanie, czy wszyscy wywożą odpady, a jeśli tak, to gdzie, i stosowanie nieskutecznych często sankcji.
Regulacja prawna, w której gminom przypisane są tylko obowiązki, a nie ma możliwości uruchomienia wystarczających na ich realizację środków finansowych, powoduje w konsekwencji dalszą degradację środowiska i powstawanie dzikich wysypisk śmieci, ponieważ śmieci są wyrzucane do rowów, przy drogach i w lasach.
Uprawnienie do wprowadzenia "podatku śmieciowego" pozwoli gminom: wypełniać nałożone na nie ustawowe obowiązki, ponieważ łatwo planować uzyskane z tego podatku dochody i wydatki na gospodarkę odpadami; negocjować i zawierać jedną korzystną umowę w trybie ustawy - Prawo zamówień publicznych z firmą przewozową, która wygra przetarg, a firmom przewozowym odejść od uciążliwego systemu zawierania umów z każdym mieszkańcem gminy; uzyskiwać dodatkowe środki z Unii Europejskiej.
Niezbędne jest także wyposażenie organu wykonawczego gminy, czyli wójta, w możliwość wskazania w zezwoleniu wydawanym firmie wywozowej miejsca wywozu odpadów na wysypisko określone w gminnym planie gospodarki odpadami. Pozwoli to znacznie obniżyć koszty działalności takiej firmy, a w rezultacie - wydatki gminy. Obecnie firmy wywozowe mogą wywozić odpady z pominięciem wysypisk położonych najbliżej gminy, co nie tylko zawyża koszty, ale również grozi tym, że realizowane dziś wielkim kosztem inwestycje, obliczone na określoną ilość odpadów, okażą się ekonomicznie nieuzasadnione.
W związku z tym proszę o odpowiedzi na następujące pytania.
Czy Ministerstwo Środowiska, wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury, w projekcie nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, ewentualnie w projekcie nowej ustawy o odpadach, przewiduje wprowadzenie możliwości uchwalenia "podatku śmieciowego" przez radę gminy i odejście od potrzeby przeprowadzenia referendum lokalnego w tej sprawie?
Jaki jest przewidywany termin wprowadzenia tej ustawy pod obrady Sejmu i jej wejścia w życie?
Andrzej Spychalski
Marian Lewicki
Oświadczenie złożone
przez senator Irenę Kurzępę
Oświadczenie skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego
Moje oświadczenie dotyczy interpretacji art. 40 ust. 1-6 ustawy o drogach publicznych, która po zmianach została opublikowana w DzU nr 200 poz. 1953 z dnia 24 listopada 2003 r. Artykuł ten stanowi o zajęciu pasa drogowego i umieszczeniu w nim urządzeń infrastruktury technicznej, niezwiązanych z potrzebami zarządzania drogami lub potrzebami ruchu drogowego, ust. 2 pkty 2 i 3, a także ustala opłatę za zajęcie pasa drogowego - ust. 4, 5 i 6.
W tej sprawie zwrócili się do mnie pan Henryk Matej, starosta zamojski, oraz Jan Burcon, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Zamościu. Zgodnie ze stanowiskiem Departamentu Dróg Publicznych w Ministerstwie Infrastruktury - pismo TP-2c/022/15/38197704 z dnia 26 lutego 2004 r. - zarządy dróg, będące jednostkami samorządu terytorialnego, na terenie całego kraju wydają decyzje, udzielając zezwolenia na zajęcie pasa drogowego, oraz ustalają opłatę za jego zajęcie. W myśl stanowiska zawartego w wymienionym piśmie ustalone opłaty pobierane są corocznie.
Ze stanowiskiem ministra infrastruktury nie zgadza się Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Zamościu. Uchyla ono decyzje ustalające roczne opłaty i ustala opłatę jednorazową. Przykładem na to może być decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zamościu z dnia 19 lipca 2004 r. - SKO.451/04 - dotycząca odwołania się pana Tadeusza Kręta, zamieszkałego w Majdanie Nowym, od decyzji Zarządu Dróg Powiatowych w Biłgoraju z dnia 27 maja 2004 r.: UD.5445-991/19-3u/04. W uzasadnieniu decyzji, która jest ostateczna, Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Zamościu jednoznacznie stwierdza: "dodatkowo kolegium wyjaśnia, iż nie podziela prezentowanego przez dyrektora Departamentu Dróg Publicznych Ministerstwa Infrastruktury stanowiska wyrażonego w piśmie z dnia 26 lutego 2004 r. - znak TP-2c/022/15/38197704 - którego kopia została załączona do akt niniejszej sprawy, i zwraca uwagę, iż interpretacje ministerstwa nie stanowią źródła prawa. Z tych też względów, w ocenie kolegium, uzasadnienie skarżonego rozstrzygnięcia stanowi niedopuszczalną interpretację rozszerzającą powyższego przepisu art. 40 jako nie mające odniesienia do literalnego tekstu prawa". Był to dosłowny cytat z uzasadnienia decyzji.
Biorąc pod uwagę to, że takie stanowisko Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zamościu znacznie uszczupla budżety samorządowe, trzeba postawić pytanie: co oznacza roczna stawka opłaty? Czy płacona ma być corocznie, jak to wynika z przytoczonego pisma ministerstwa infrastruktury, czy zgodnie z interpretacją Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zamościu jest to opłata jednorazowa?
Bardzo proszę o pilne zajęcie stanowiska w tej sprawie i wyjaśnienie problemu organom samorządu terytorialnego.
Z poważaniem
Irena Kurzępa
Senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Lorenza
Oświadczenie skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza
Szanowny Panie Ministrze!
Zwracam się do pana bardzo zaniepokojony i - jako patriota - oburzony nasilającym się od pewnego czasu zjawiskiem, bardzo bulwersującym i szeroko krytykowanym przez opinię publiczną. W dniach 8-1 października bieżącego roku odbył się w Olsztynie kongres Ziomkostwa Prus Wschodnich. W samym tym fakcie nie byłoby jeszcze nic złego, jednak jak nam wiadomo, ta organizacja wchodzi w skład Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. Zaproszeni na to spotkanie przedstawiciele lokalnych samorządów figurowali na liście obecności sporządzonej w języku niemieckim, otrzymali identyfikatory z nazwiskiem i... niemieckimi nazwami miejscowości, które reprezentowali - Elbing, Sensburg, Pr. Holland, Allenstein - i nazwą regionu: Prusy Wschodnie! W wystroju sali miejsce honorowe zajmowało pruskie godło.
Zdaję sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, będąc niejednokrotnie beneficjentem wsparcia ze strony miast bliźniaczych w Niemczech, tamtejszych działaczy społecznych i instytucji pomocowych. Nic jednak, żadne pieniądze, dary, wieloletnia współpraca i partnerstwo nie usprawiedliwiają naszego przyzwolenia na takie praktyki. W Polsce, czy się to komuś podoba, czy nie, używane mają być polskie nazwy i określenia, a próby odejścia od tej zasady winny być zdecydowanie piętnowane!
Niedawna propozycja siedemdziesięciu jeden posłów Bundestagu dotycząca utworzenia litewsko-rosyjsko-polskiego euroregionu pod nazwą "Prusy" - gdyż jego granica miałaby się pokrywać z historycznym obszarem Prus Wschodnich - jest kolejnym przykładem działań, których nie wolno nam tolerować.
Jestem zdumiony, że podległe panu służby, powołane do czuwania nad przestrzeganiem prawa i bezpieczeństwem, w żaden sposób nie zareagowały. Pamiętam czasy, gdy wyrażając zgodę na tego rodzaju spotkania, jasno określaliśmy, że mają się one odbywać w języku polskim i reguła ta była przestrzegana, udawało się tego dopilnować.
Nie przypuszczam, żeby pan, czy też pan premier, dawaliście swoje przyzwolenie na takie skandaliczne praktyki. Uważam, że muszą one zostać zdecydowanie napiętnowane. Ze względu na ogromne, absolutnie słuszne oburzenie społeczeństwa, stanowisko w tej sprawie winno zostać podane do publicznej wiadomości. Ufam, że z tego doświadczenia zostaną wyciągnięte właściwe wnioski, które pozwolą w przyszłości uniknąć tego rodzaju praktyk.
Proszę o informację o Pana zamierzeniach w tej sprawie.
Łączę wyrazy szacunku
Senator Rzeczypospolitej
Janusz Lorenz
Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Lorenza
Oświadczenie skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego
Szanowny Panie Ministrze!
Ze względu na wagę sprawy, powodowany ogromnym znaczeniem przedsięwzięcia dla Polski, a także Unii Europejskiej, Litwy, Łotwy i Estonii, pozwalam sobie tą drogą ponowić adresowane do Pana wystąpienie.
Otóż prace nad planem rozbudowy drogi krajowej nr 16 rozpocząłem jeszcze jako wojewoda olsztyński, jeszcze w 1995 r., poprzez zlecanie projektów przebudowy tej trasy, z założeniem przekształcenia jej w GP, a potem w drogę ekspresową, która winna stanowić jedno z odgałęzień Via Baltiki na terenie Polski.
Jest to, z wielu względów, zagadnienie priorytetowe, nie tylko dla naszego kraju - również, czego nie ukrywam, dla województwa warmińsko-mazurskiego - lecz także dla Litwy, Łotwy i Estonii oraz Obwodu Kaliningradzkiego i Rosji. Poprawa stanu infrastruktury drogowej na proponowanej przeze mnie trasie od Iławy, Ostródy przez Olsztyn - Biskupiec - Mrągowo - Mikołajki do Ełku, dalej przez Olecko - Bakałarzewo - Suwałki aż do litewskiego przejścia granicznego jest bezwzględnie konieczna. Nadanie temu odcinkowi statusu odgałęzienia Via Baltiki radykalnie rozłoży nakłady inwestycyjne, przyspieszając realizację zadania.
Opisana wyżej trasa odgałęzienia, jako bezpieczna dla środowiska, zyskała pełną akceptację wojewódzkiego konserwatora przyrody. Oznacza to, że proponowane rozwiązanie nie będzie blokowane, jak ma to miejsce w przypadku wielu innych propozycji i nie spowoduje dodatkowych nakładów związanych z ochroną przyrody. Omija tereny chronione przyrodniczo, między innymi Puszczę Knyszyńską, Augustowską.
Przeprowadzenie odgałęzienia Via Baltiki przez Warmię i Mazury, najbiedniejszy region w kraju, mający największe bezrobocie i naprawdę katastrofalny stan dróg, to dla tego województwa - które, jako jedyne, ma granicę z Rosją, czyli z Obwodem Kaliningradzkim - dla naszego kraju, a co za tym idzie, dla Unii, ogromna szansa. Wystarczy wspomnieć, że oznacza to krótkie, bezpieczne, a także szybkie i niezależne połączenia UE z Obwodem Kaliningradzkim. W Obwodzie Kaliningradzkim właśnie Litwa, Łotwa i Estonia, a także Polska prowadzą liczne inwestycje. Będzie to także potężny, ekonomiczny i społeczny bodziec rozwojowy dla wszystkich sąsiadujących z trasą gmin. Zastosowanie proponowanego rozwiązania odciąży także ruch głównym biegiem Via Baltiki, dając znacznie krótsze połączenie, na przykład z Rosji do Unii Europejskiej. Pamiętać należy także, że trasa ta ma znaczenie nie tylko dla rozwoju turystyki i rozwoju gospodarczego regionu. Daje bowiem szansę zwiększonej wymiany między Rosją (Obwód Kaliningradzki to naturalny partner handlowy) a Unią Europejską, w tym także Polską, szansę rozwoju tak bardzo potrzebnych ze względów gospodarczych przejść granicznych (Michałkowo - Żelaznodorożnyj, Perły - Kryłowo), a co za tym idzie, pojawienia nowych miejsc pracy.
Patrząc perspektywicznie, kwestia Obwodu Kaliningradzkiego musi zostać rozwiązana przez Unię Europejską i Rosję, a my, jako kraj i Unia, musimy na tym jak najwięcej skorzystać. Bezwzględnie konieczne jest wprowadzenie rozwiązań drogowych niezależnych od Kaliningradu (Rosji), ale zawsze dających mu szansę wejścia na zasadach partnerskich i przy deklaracji akceptacji ze strony Rosji i Obwodu Kaliningradzkiego wspólnej polityki europejskiej.
Niezależnie od tego, czy połączenie do drogi krajowej nr 6 (E28: Berlin - Gdańsk) nastąpi poprzez drogę krajową nr 7 (E77: Gdańsk - słowacka granica), czy przez drogę krajową nr 1(E75: Gdańsk - czeska granica), w każdym wariancie, realizacja tego odgałęzienia jest zadaniem priorytetowym, niezbędnym na wypadek, gdyby kiedykolwiek miały miejsce jakiekolwiek perturbacje polityczne związane z Obwodem Kaliningradzkim, będącym enklawą prezentującej różne zachowania polityczne i gospodarcze Rosji. Wykorzystanie drogi nr 16 (Grudziądz - litewska granica) jako przedłużenia drogi z Berlina poprzez Poznań, oznacza dla nas niezależność od różnego rodzaju zawirowań. Wciąż doświadczamy dotkliwych konsekwencji pewnych uwarunkowań. Przykładem może być chociażby sprawa Cieśniny Pilawskiej, gdzie wciąż brak jest logicznego wyjaśnienia dla stanowiska Rosji, która raz pozwala przepływać statkom unijnym i tym spoza Unii do naszych portów, a raz nie. Doświadczenia takie skłaniają do szukania alternatywnych możliwości, takich jak popierany przeze mnie projekt budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną, a przede wszystkim właśnie proponowane przeze mnie przekształcenie drogi nr 16 w odgałęzienie trasy Via Baltica. Stworzy to nowe możliwości uniezależnienia się, przy jednoczesnej pełnej współpracy z Obwodem Kaliningradzkim.
Nadmieniam, że z tematem tym zapoznałem polskich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, panią Danutę Huebner, komisarz UE do spraw polityki regionalnej, pana Janusza Lewandowskiego, przewodniczącego Komisji Budżetu i Finansów PE. Pozostaję także w stałym kontakcie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, Instytutem Badawczym Dróg i Mostów oraz z przedstawicielami samorządów na proponowanej trasie przebiegu odgałęzienia, dla których jest to niezwykle istotna sprawa. Propozycja moja spotkała się także z uznaniem i akceptacją wielu przedstawicieli parlamentów narodowych Litwy, Łotwy i Estonii.
W ostatnim czasie doprowadziłem do powstania "Porozumienia na rzecz modernizacji drogi nr 16 - Połączenia z Europą szansą rozwoju Warmii i Mazur". Porozumienie to jest inicjatywą obywatelską, ponadregionalną i ponadpaństwową. Łączy wszystkie strony zainteresowane poprawą warunków bytowych i sytuacji społeczno-gospodarczej. Głównym celem podmiotów zawierających to Porozumienie jest spowodowanie wpisania drogi nr 16 oraz przejść granicznych i prowadzących do nich dróg w rządowy program modernizacji realizowany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, wojewodę i samorządy, a także Unię Europejską. Sygnatariusze Porozumienia stoją na stanowisku, że nie można dłużej czekać i wierzyć, iż poprawa stanu infrastruktury drogowej nastąpi automatycznie w drodze rozwoju gospodarczego. Ze względu na trudną sytuację w państwie trzeba tych działań dokonać przy zaangażowaniu administracji rządowej, samorządów i Unii Europejskiej. Porozumienie ma skupiać zarówno osoby fizyczne, jak i prawne, wszystkich, którzy rozumieją znaczenie przekształcenia drogi nr 16 w odgałęzienie trasy Via Baltica. Bardzo ważne jest także tworzące się w ten sposób połączenie z trasą Via Hanzeatica. Zadaniem członków Porozumienia będzie intensywny lobbing na rzecz uczynienia drogi nr 16 głównym komunikacyjnym nerwem Warmii i Mazur i nie tylko tego regionu.
Zamiarem naszym jest zdążyć z wpisaniem tego zadania do budżetu UE, który jest w trakcie opracowywania. Faktyczna realizacja może się rozpocząć dopiero po roku 2007, ze względu na okres, na jaki budżet jest przygotowywany.
Samorządy województwa warmińsko-mazurskiego z wielkim zainteresowaniem odnoszą się do tego projektu, deklarując chęć uczestniczenia w nim.
Ufam, że wyżej opisane zamierzenie znajdzie zrozumienie u Pana Ministra. Proszę, by ze względu na znaczenie społeczne, gospodarcze, polityczne oraz względy bezpieczeństwa zechciał pan wspierać jego realizację.
Łączę wyrazu szacunku
Senator Rzeczypospolitej Polskiej
Janusz Lorenz
Oświadczenie złożone
przez senatora Włodzimierza Łęckiego
Oświadczenie skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego
W uchwalonej w roku ubiegłym ustawie o ochronie zabytków (DzU nr 162 poz. 1568) art. 81 podaje, iż "dotacja na prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane przy zabytku wpisanym do rejestru może być udzielana przez organ stanowiący gminy lub powiatu, na zasadach określonych w podjętej przez ten organ uchwale".
W praktyce artykuł ten budzi kilka wątpliwości w interpretacji, a także zawiera świadomą czy błędną eliminację samorządu wojewódzkiego z organów mogących udzielać dotacji na renowację zabytków.
Uprzejmie proszę Pana Ministra o udzielenie odpowiedzi i wyjaśnienie następujących wątpliwości.
Po pierwsze, jakie przepisy - według art. 81 ust. 1 "odrębne" - określają tryb udzielania dotacji na prace przy renowacji zabytków?
Po drugie, dlaczego wśród organów samorządów podano gminę i powiat, a pominięto województwo? Czy zdaniem Pana Ministra istnieją podstawy prawne udzielenia dotacji przez samorząd wojewódzki na renowację zabytku będącego własnością innej osoby prawnej lub fizycznej?
Po trzecie, jak należy interpretować zapis "lub roboty budowlane przy zabytku wpisanym do rejestru", skoro wcześniej wymieniono prace konserwatorskie i restauratorskie? Czy zapis ten obejmuje na przykład odbudowę murów miejskich na istniejących fundamentach i części przyziemia lub na przykład restytucję budowli, z której zachowały się fundamenty, mury przyziemia i część sklepień?
Pytania te są o tyle istotne, że brak jednoznaczności w interpretacji art. 81 ust. 1 powoduje różne decyzje w różnych organach administracji publicznej.
Włodzimierz Łęcki
Oświadczenie złożone
przez senatora Władysława Mańkuta
Oświadczenie skierowane do ministra skarbu państwa Jacka Sochy
Zwracam się do Pana z prośbą o odpowiedzi na następujące pytania.
Po pierwsze, Sejm, nowelizując w roku 2003 z inicjatywy ministra finansów ustawę o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach, rozszerzył gry objęte monopolem państwa, wykonywanym przez Pana Ministra, o dwie nowe gry - telebingo i wideoloterię. Od wejścia w życie znowelizowanej ustawy upłynęło blisko półtora roku, dlatego też proszę o poinformowanie mnie, czy którakolwiek ze spółek wykonujących monopol państwa - Totalizator Sportowy lub Polski Monopol Loteryjny - posiada zatwierdzony przez ministra finansów regulamin gry telebingo lub wideoloterii. I czy którakolwiek z tych spółek poinformowała Pana Ministra o prowadzeniu prac nad wprowadzeniem gry telebingo lub wideoloterii lub o zamiarze podjęcia takich prac?
Po drugie, po przeanalizowaniu danych zawartych w sprawozdaniach ministra finansów z wykonania wyżej wymienionej ustawy za lata ubiegłe należy stwierdzić, że sprzedaż losów loterii pieniężnych po chwilowym wzroście znajduje się na bardzo niskim poziomie. Publikowane dane dotyczące innych gier i zakładów wzajemnych pokazują wyraźny, systematyczny wzrost obrotów z tych gier. Niestety, nie można tego stwierdzić w odniesieniu do loterii pieniężnych. Wobec tak słabych wyników sprzedaży loterii pieniężnych w stosunku do możliwości rynku polskiego proszę o odpowiedź na pytanie: czy Pan Minister widzi ekonomiczny sens dalszego utrzymywania monopolu państwa w loteriach pieniężnych i czy przy kolejnej nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych wystąpi Pan z inicjatywą zniesienia tego monopolu i szerokiego otwarcia rynku loterii dla innych spółek, obok nieefektywnego Totalizatora Sportowego i Polskiego Monopolu Loteryjnego?
Władysław Mańkut
Oświadczenie złożone
przez senatora Władysława Mańkuta
Oświadczenie skierowane do ministra finansów Mirosława Gronickiego
Zwracam się do Pana z prośbą o odpowiedzi na następujące pytania.
Po pierwsze, Sejm, nowelizując w roku 2003 z inicjatywy ministra finansów ustawę o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach, rozszerzył gry objęte monopolem państwa o dwie nowe gry - telebingo i wideoloterię. Od wejścia w życie znowelizowanej ustawy upłynęło blisko półtora roku, dlatego też proszę o poinformowanie mnie: czy którakolwiek ze spółek wykonujących monopol państwa - Totalizator Sportowy lub Polski Monopol Loteryjny - wystąpiły do Pana Ministra o zatwierdzenie regulaminu gry telebingo lub wideoloterii? I czy którakolwiek z tych spółek poinformowała Pana Ministra o prowadzeniu prac nad wprowadzeniem gry telebingo lub wideoloterii lub o zamiarze podjęcia takich prac?
Po drugie, do dnia dzisiejszego Pan Minister nie złożył w Sejmie, w trybie art. 52a ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, sprawozdania z wykonania ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych za rok 2003. W związku z tym proszę o poinformowanie mnie: jaki jest poziom sprzedaży losów loterii pieniężnych obu spółek wykonujących monopol państwa w loteriach pieniężnych za dziesięć miesięcy 2004 r. oraz za cały rok 2003? Powyższą informację proszę przedstawić w rozbiciu na obie spółki. Jaka wartość losów loterii pieniężnych, wykazana jako sprzedaż w roku 2003 i za dziesięć miesięcy 2004 r., trafiła do rąk grających w formie bezpłatnego dodatku do gazet, nie zaś jako losy nabyte za gotówkę przez tych grających?
Po trzecie, po przeanalizowaniu danych zawartych w sprawozdaniach ministra finansów z wykonania wyżej wymienionej ustawy za lata ubiegłe należy stwierdzić, że sprzedaż losów loterii pieniężnych po chwilowym wzroście znajduje się na bardzo niskim poziomie. Publikowane dane dotyczące innych gier i zakładów wzajemnych pokazują wyraźny, systematyczny wzrost obrotów z tych gier. Niestety, nie można tego stwierdzić w odniesieniu do loterii pieniężnych. Wobec tak słabych wyników sprzedaży loterii pieniężnych w stosunku do możliwości rynku polskiego proszę o odpowiedź na pytanie: czy Pan Minister widzi ekonomiczny sens dalszego utrzymywania monopolu państwa w loteriach pieniężnych i czy przy kolejnej nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych wystąpi Pan z inicjatywą zniesienia tego monopolu i szerokiego otwarcia rynku loterii dla innych spółek, obok nieefektywnego Totalizatora Sportowego i Polskiego Monopolu Loteryjnego?
Władysław Mańkut
Oświadczenie złożone
przez senatora Władysława Mańkuta
Oświadczenie skierowane do zastępcy Głównego Inspektora Pracy Tomasza Gdowskiego
W związku z państwa odpowiedzią z dnia 22 lipca 2004 r. nr GNP/367/0701-9/04, skierowaną do wicemarszałka Senatu, pana Kazimierza Kutza, gdzie poinformowano mnie, że Państwowa Inspekcja Pracy podjęła czynności, których celem było ustalenie rzeczywistej sytuacji w zakresie przestrzegania przepisów bhp w stosunku do kolektorów fizycznych ze strony spółki Totalizator Sportowy, proszę o odpowiedź na następujące pytania:
Jakie czynności podjęła Państwowa Inspekcja Pracy w omawianej sprawie?
Jakie są wyniki tych czynności?
Czy potwierdziły się sygnały o nieprzestrzeganiu przez Totalizator Sportowy przepisów bhp wobec kolektorów fizycznych, a jeżeli tak, to wobec kogo i jakie konsekwencje zostały wyciągnięte przez inspektorów PIP?
Władysław Mańkut
Oświadczenie złożone
przez senatora Tadeusza Rzemykowskiego
Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa
Niniejsze oświadczenie dotyczy sytuacji w służbie więziennej w Polsce.
Otrzymuję od dłuższego czasu informacje o złej sytuacji w tej służbie, wyrażającej się przede wszystkim w niewystarczającej liczbie pracowników, głównie strażników, w aresztach śledczych i zakładach karnych; bardzo niskich poborach tych pracowników, szczególnie strażników; przeludnieniu aresztów śledczych i zakładów karnych; niewystarczających środkach na wydatki bieżące, głównie na opłaty za zużywaną energię i korzystanie z mediów komunalnych oraz zakup żywności oraz na remonty budynków i ich wyposażenie.
Moi rozmówcy i respondenci informują mnie, że Ministerstwo Sprawiedliwości przeznacza na tę służbę coraz mniejszą część łącznych wydatków resortu, a ponadto nie wywiązuje się ze składanych deklaracji.
Zgodnie z ustawą z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora, kieruję do pana ministra niniejsze oświadczenie i proszę o poinformowanie mnie o stanowisku ministra sprawiedliwości wobec faktów i ocen zaprezentowanych powyżej, a także o zaplanowanym w budżecie na rok 2005 wzroście wydatków na służbę więzienną i ich przeznaczeniu oraz o podejmowanych przez ministra sprawiedliwości działaniach w celu poprawy sytuacji służby więziennej doraźnie w roku 2005 i systemowo w latach następnych.
Z poważaniem
Tadeusz Rzemykowski
Senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatora Andrzeja Anulewicza
Oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Marka Belki
Szanowny Panie Premierze!
Realizacja dopłat bezpośrednich na rzecz polskich rolników, rozpoczęta w październiku 2004 r., to nie tylko historyczne wydarzenie, ale nade wszystko bardzo oczekiwana pomoc finansowa potrzebna temu sektorowi gospodarki.
Pozwalam sobie zainteresować pana premiera problemem, który wynikł już w trakcie realizacji dopłat.
Otóż w ostatnich miesiącach zauważalny jest masowy napływ, zarówno do centrali Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jak i do jej struktur terenowych, korespondencji od organów komorniczych. W korespondencji tej widoczne są dwa główne nurty: pierwszy dotyczący zajęć wierzytelności i praw, z mniej lub bardziej trafnie wskazanych tytułów; drugi dotyczący wniosków o udzielenie rozmaitych informacji, najczęściej sprowadzających się do tego, czy wskazanym dłużnikom należą się lub będą się należeć w przyszłości jakiekolwiek płatności od ARiMR i na jakie rachunki bankowe zostaną one przekazane.
Do chwili obecnej do centrali ARiMR wpłynęło około dziesięciu tysięcy zajęć komorniczych oraz około pięciuset wniosków o udzielenie informacji. W skali całego kraju liczby te są znacznie wyższe, a zjawisko to ma tendencję rosnącą i jest wprost proporcjonalne do intensywności przekazywania przez media informacji o realizowanych przez ARiMR dopłatach w ramach WPR. Do chwili rozpoczęcia naliczania dopłat i poprzedzającego ten proces wydawania decyzji przyznających dopłaty poszczególnym beneficjentom zajęcia komornicze były bezskuteczne, w związku z przepisami krajowymi, to jest kodeksu cywilnego. Z chwilą wydania decyzji w tych sprawach, a tym samym powstania wierzytelności, doszło do kolizji prawnej zapisów kodeksu cywilnego z przepisami zarówno UE, jak i przepisami krajowymi dotyczącymi realizacji programów WPR, zgodnie z którymi dopłaty muszą być przekazane na konto wnioskodawcy lub osoby przez niego upoważnionej. Spełnienie tego wymogu uniemożliwia realizację zajęć komorniczych, która sprowadzałaby się przecież do przekazania środków finansowych nie na konto wnioskodawcy, lecz na konto komornika. Dlatego ARiMR nieustannie odmawia organom komorniczym realizacji dokonywanych przez nie zajęć wierzytelności i praw.
Przysłowiową kropkę nad "i" stawia w tej materii projekt zmiany ustawy z dnia 29 grudnia 1993 r. o utworzeniu ARiMR, zawarty w druku sejmowym nr 3378, wprowadzający do wyżej wymienionej ustawy art. 11c, zgodnie z którym należności ustalane w drodze decyzji administracyjnej lub wierzytelności wynikające z umów cywilnoprawnych z tytułów płatności - ogólnie mówiąc: programów WPR - nie podlegają zajęciu na podstawie przepisów k.p.c. i ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
Niewątpliwie w wyniku przyspieszenia terminu realizacji dopłat bezpośrednich i realizacji płatności od 18 października 2004 r. nie zdążono z wprowadzeniem wyżej wymienionego projektu w życie, a przepisy ujęte w tym projekcie, który oznaczony jest jako "mający na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej", są rzeczywiście niezbędne dla prawidłowej obsługi płatności w ramach WPR. Można więc powiedzieć, że do czasu zakończenia prac legislacyjnych mamy stan "niedookreślony", w którym na podstawie zapisów k.p.c. i ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji organy egzekucyjne starają się wykorzystać ARiMR jako źródło informacji i zaspokojenia roszczeń.
Oceniając rozwiązania przedstawione w wyżej wymienionej noweli jako prawidłowe, należy jednak zauważyć, że w dalszym ciągu w wyżej wymienionym projekcie nie zostało w sposób jednoznaczny przesądzone, czy ARiMR ma obowiązek udzielać organom egzekucyjnym informacji o swoich beneficjentach, podając między innymi numery rachunków bankowych, na które zostaną przekazane środki z tytułu płatności WPR, tak aby organy egzekucyjne mogły skutecznie przeprowadzić egzekucję poprzez zajęcie właściwych rachunków bankowych. Organy egzekucyjne cały czas występują do ARiMR z żądaniami udzielenia tego rodzaju informacji, a ARiMR sukcesywnie odmawia spełnienia tych żądań, opierając się między innymi na następujących przesłankach prawnych:
- niewymienieniu w art. 2 ust. 5 ustawy o zmianie ustawy o komornikach sądowych i egzekucji oraz o zmianie niektórych innych ustaw z dnia 18 września 2001 r. (DzU nr 130 poz. 1452) Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jako jednego z podmiotów zobligowanych do udzielenia informacji;
- wyłączeniu na mocy zapisów art. 5 ust. 3 oraz art. 6 ustawy z dnia 18 grudnia 2003 r. o krajowym systemie ewidencji producentów, ewidencji gospodarstw rolnych oraz ewidencji wniosków o przyznanie płatności (DzU nr 10 poz. 76) możliwości przekazania danych indywidualnych beneficjentów, które mogą być udostępniane wyłącznie organom statystyki publicznej, ponadto agencja zobowiązana jest zapewnić ochronę i zabezpieczenie wyżej wymienionych danych przed nieuprawnionym dostępem do nich;
- jak również na zapisach ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (DzU z 2002 r. nr 101 poz. 926 ze zmianami).
Ze względu na fakt, iż przedstawiona nowelizacja zarówno powinna w sposób ostateczny przesądzić sprawy zajęć płatności na etapie ARiMR (co realizuje projekt nowelizacji w art. 11c), jak również powinna jednoznacznie wskazać, że ARiMR nie będzie centralną agencją informacyjną dla organów egzekucyjnych, wnoszę o uzupełnienie projektu o - przykładowo - art. 11d, o następującej treści: "Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie udziela organom egzekucyjnym informacji żądanych na podstawie ustawy - Kodeks postępowania cywilnego oraz przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, dotyczących płatności określonych w art. 11c".
Wprowadzenie takich jednoznacznych zapisów zwolni ARiMR od prowadzenia masowej i bezproduktywnej korespondencji z organami egzekucyjnymi, która absorbuje znaczne zasoby ludzkie i która w efekcie skończyć się musi - stosownie do wskazanych powyżej przepisów - odmową udzielenia informacji. Ponadto z jednej strony skieruje to aktywność służb egzekucyjnych na właściwe i efektywne tory, a z drugiej strony pozwoli uniknąć wystąpienia między agencją a organami egzekucyjnymi wielu kwestii spornych, których część - na przykład procesy o grzywny nakładane na pracowników ARiMR przez komorników - mogłaby się toczyć jeszcze latami.
Dziękuję za zainteresowanie zgłoszonym problemem.
Z poważaniem
Andrzej Anulewicz
senator RP
71. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu