64. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziewiątego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o wypowiedzeniu Konwencji o przyszłej wielostronnej współpracy w rybołówstwie na Północno-Zachodnim Atlantyku, sporządzonej w Ottawie dnia 24 października 1978 r.
Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na siedemdziesiątym siódmym posiedzeniu w dniu 18 czerwca 2004 r. Do Senatu została przekazana w dniu 18 czerwca 2004 r. Marszałek Senatu w dniu 21 czerwca 2004 r., zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz do Komisji Spraw Zagranicznych. Komisje po rozpatrzeniu ustawy przygotowały swoje sprawozdania w tej sprawie.
Przypominam ponadto, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 739, a sprawozdania komisji w drukach nr 739A i 739B.
Proszę sprawozdawcę Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi senatora Mariana Kozłowskiego o przedstawienie sprawozdania komisji.
Senator Marian Kozłowski:
Dziękuję uprzejmie.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Opiniowana ustawa została uchwalona z przedłożenia rządowego - druk nr 2974 - na posiedzeniu Sejmu w dniu 18 czerwca bieżącego roku. Druk senacki to druk nr 739.
W związku z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej zmienia się zakres i charakter zobowiązań prawnomiędzynarodowych Polski, w tym również zakres zobowiązań wynikających z wielostronnych konwencji dotyczących rybołówstwa. Od dnia przystąpienia Polski do Unii Europejskiej interesy Polski we wspomnianej tu konwencji reprezentuje Komisja Europejska. W związku z powyższym w celu wypełnienia postanowień aktu dotyczącego warunków przystąpienia Polski i innych państw do Unii Europejskiej konieczne jest podjęcie kroków proceduralnych w celu wystąpienia z umów wielostronnych, których dotyczy powyższa norma.
Należy podkreślić, że w stanowisku negocjacyjnym Polska potwierdziła, że akceptuje zasady Wspólnej Polityki Rybackiej w zakresie dostępu do zasobów. Nie przewiduje się, aby wypowiedzenie konwencji spowodowało inne skutki w kwestii wykonania niektórych przepisów ustawy o umowach międzynarodowych.
Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi po dyskusji w dniu 22 czerwca bieżącego roku wnosi - tak jak jest w druku senackim nr 739A - by Wysoki Senat raczył przyjąć załączony projekt uchwały bez poprawek. Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu senatorowi.
Proszę sprawozdawcę Komisji Spraw Zagranicznych, pana senatora Zbigniewa Zychowicza, o przedstawienie swojego sprawozdania, oczywiście w imieniu komisji.
Senator Zbigniew Zychowicz:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Pan senator Kozłowski bardzo szczegółowo przedstawił tę sprawę. Ja tylko powiem, że wypowiedzenie tej konwencji w niczym nie zmieni naszych możliwości, jeśli chodzi o pozyskiwanie ryb na wymienionych w niej akwenach, bo te kwestie będzie regulować porozumienie czy konwencja między Unią Europejską a innymi podmiotami, które są zainteresowane rybołówstwem na północno-zachodnim Atlantyku. Poza tym tak naprawdę to my poławiamy tam niedużo, niewiele ponad 1 tysiąc t. A szybkie uchwalenie tej ustawy potrzebne jest po to, aby nie płacić następnej składki za przyszłe półrocze. Dlatego też wszystko to jest umotywowane.
Konkluzja wynikająca z posiedzenia naszej komisji jest taka: wnosimy, aby Wysoki Senat zechciał uchwalić załączony projekt uchwały. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu senatorowi.
Zgodnie z art. 44 ust. 5 Regulaminu Senatu przed przystąpieniem do dyskusji senatorowie mogą zadawać pytania senatorom sprawozdawcom.
Czy są pytania do senatorów? Nie ma.
Dziękuję panu senatorowi.
Przypominam, że rozpatrywana ustawa była pilnym rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz minister spraw zagranicznych.
Witam podsekretarza stanu w ministerstwie rolnictwa, pana Józefa Jerzego Pilarczyka.
I od razu pytam: czy zechce pan zabrać głos?
Bardzo proszę.
Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Józef Pilarczyk:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Chciałbym potwierdzić, że projekt ustawy ma na celu uniknięcie podwójnej regulacji dotyczącej naszego uczestnictwa jako strony w konwencji o wykonywaniu rybołówstwa na północno-zachodnim Atlantyku. Nasze interesy w tym obszarze reprezentowane teraz będą przez Unię Europejską.
W trakcie negocjacji uzyskaliśmy potwierdzenie, że przez wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej będzie respektowana zasada względnej stabilności. Oznacza to, że zachowamy prawa, które nabyliśmy przed uzyskaniem członkostwa w Unii Europejskiej. Władze Unii Europejskiej będą te prawa respektować w ramach Wspólnej Polityki Rybackiej, która jest istotną częścią działań Unii Europejskiej.
Dlatego też i z powodów, o których mówili panowie senatorowie sprawozdawcy, wnoszę o uchwalenie projektu ustawy bez zastrzeżeń. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu ministrowi.
Zgodnie z art. 44 ust. 6 Regulaminu Senatu senatorowie mogą zadawać pytania panu ministrowi.
Czy są pytania do pana ministra? Nie ma.
Dziękuję, Panie Ministrze.
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Józef Pilarczyk: Dziękuję bardzo.)
Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do dyskusji.
W tej sytuacji wypada mi tylko poinformować, że głosowanie w sprawie ustawy o wypowiedzeniu Konwencji o przyszłej wielostronnej współpracy w rybołówstwie na Północno-Zachodnim Atlantyku, sporządzonej w Ottawie dnia 24 października 1978 r., zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję panu ministrowi za wizytę w Senacie.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziesiątego porządku obrad: uchwała Senatu Rzeczpospolitej Polskiej w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności.
Przypominam, że zgodnie z art. 12 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedstawia co roku Sejmowi, Senatowi i prezydentowi sprawozdanie ze swej działalności w roku poprzednim oraz informację o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Zgodnie z art. 12 ust. 3 ustawy o radiofonii i telewizji Sejm i Senat uchwałami przyjmują lub odrzucają to sprawozdanie.
Przypominam ponadto, że sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zawarte jest w druku nr 674, a stanowisko Komisji Kultury i Środków Przekazu w druku nr 674A.
Pragnę powitać przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, panią Danutę Waniek.
Proszę panią o zabranie głosu.
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Od razu?)
No, tak mam napisane.
Ale pani się zbuntowała - jak w filmie Passendorfera, nieżyjącego...
Czy podać wody?
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Na razie nie, ale pewnie przyjdzie taki moment.)
Jakby co, to może pani liczyć na moją pomoc.
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Dziękuję bardzo.)
Spodziewałem się większej pielgrzymki z pani instytucji.
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Proszę państwa, ja przepraszam... Oni będą nadchodzić. Po prostu mieliśmy informację, że będzie to później.)
Wszyscy jesteście zaskoczeni...
Przewodnicząca
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Trwa teraz spotkanie Krajowej Rady z mniejszościami narodowymi. Było ono zaplanowane na godzinę 13.00 - widać jest dość burzliwe, więc proszę wybaczyć... Moje koleżanki i moi koledzy na pewno będą nadchodzić stopniowo, bo trochę nam się to przesunęło w czasie.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Krajowa Rada po raz jedenasty przedstawia Wysokiemu Senatowi sprawozdanie z rocznego okresu swojej działalności wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w Polsce, co stanowi wypełnienie obowiązku określonego w art. 12 ustawy o radiofonii i telewizji. Osobiście robię to po raz drugi - od 26 marca ubiegłego roku pełnię funkcję przewodniczącej Krajowej Rady. Prezentuję Wysokiej Izbie wszystkie wymagane prawem przygotowane przez nas dokumenty.
Ustawa nie precyzuje zakresu sprawozdania ani nie formułuje wymogów co do jego treści. W komentarzach prawniczych, między innymi profesorów Piątka i Sobczaka, podkreśla się, że w naszym sprawozdaniu powinniśmy przedstawić główne wątki działalności Krajowej Rady, w tym scharakteryzować treść wydawanych przez nas aktów prawnych, aktów normatywnych - mam tutaj na myśli rozporządzenia Krajowej Rady - i decyzji administracyjnych, a także przedstawić informację o sposobach realizacji i wynikach wszystkich zadań podejmowanych przez Krajową Radę na podstawie przepisów ustawy.
Składamy sprawozdanie jako ciało kolegialne, dziewięcioosobowe. Jak wiadomo, członkowie rady są wskazywani przez trzy organy państwa: prezydenta, Sejm i Senat RP, ale w momencie składania sprawozdania z naszej rocznej działalności odpowiadamy oczywiście jako ciało kolegialne.
Sprawozdanie dotyczy faktycznej, ustawowo określonej, działalności Krajowej Rady w roku poprzednim. A więc świadomie pominęliśmy w sprawozdaniu wszelkie wątki polityczne, w tym zrezygnowaliśmy z szerszego odniesienia się do prac sejmowej komisji śledczej powołanej w związku z tak zwaną aferą Rywina, bo ocena tych prac i ich końcowego efektu mogłaby nas zdecydowanie podzielić. Oparcie się na wymogach formalnych jest jedyną drogą do uzgodnienia sprawozdania w pluralistycznym organie kolegialnym. Nasza decyzja w tej sprawie była również uwarunkowana tempem prac komisji śledczej, która do momentu składania przez nas sprawozdania - zgodnie z ustawą do 31 marca - nie przygotowała jeszcze żadnego projektu raportu kończącego jej działalność. Nasza obecna wiedza jest oparta na dokumentach wypracowanych przez komisję już po złożeniu sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Niemniej jednak chcę podkreślić, że w pracach tej komisji na swój sposób uczestniczyliśmy, bo przekazaliśmy komplet posiadanej dokumentacji, a także indywidualnie, we własnym imieniu i na własną odpowiedzialność, składaliśmy wyjaśnienia.
Członkowie Krajowej Rady są ustawowo zobowiązani do neutralności partyjnej, ale trudno wymagać od członków Krajowej Rady - i nikt tego zresztą nie wymaga - aby rezygnowali ze swego światopoglądu czy poglądów. Gdybyśmy oceniali w sprawozdaniu tak zwaną aferę Rywina, to po pierwsze, dokonalibyśmy tej oceny przed komisją śledczą, a po drugie, nie mielibyśmy możliwości przyjęcia uchwałą Krajowej Rady jednomyślnego sprawozdania. Pewnie na wzór komisji śledczej członkowie Krajowej Rady przedstawiliby w takiej sytuacji swoje odrębne oceny, a przecież nie jest to ustawowym celem Krajowej Rady, co chcę mocno podkreślić. Każdy z nas ma swój pogląd na tę sprawę i każdy z nas ocenia ją inaczej, co prezentowaliśmy w bezpośrednio składanych wyjaśnieniach. Komisja śledcza też przecież nie potrafiła przedstawić jednomyślnego raportu.
Chcę też podkreślić, że od czasu ujawnienia tak zwanej afery Rywina w 1/3 odnowił się skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. I chociaż nasze działania są działaniami zapewniającymi ciągłość instytucji, to jednak trudno wymagać, aby nowo powołani członkowie rady ponosili odpowiedzialność za to, co miało miejsce przed rozpoczęciem ich kadencji.
Uważam, że nie można mieszać ocen prawnych z ocenami politycznymi. Skoro w interpretacjach prawnych przyjmuje się, że sprawozdanie obejmuje faktyczną działalność w roku poprzednim, to należy również przyjąć, że kryteria oceny pozbawione są wątków politycznych. Oceny polityczne mogą bowiem być różne, gdyż są oparte na kryteriach ideowych i bieżących celach poszczególnych ugrupowań parlamentarnych.
Czekamy na zakończenie postępowania prowadzonego przez prokuraturę. W świetle polskiego prawa ewentualne zarzuty prokuratorskie mogą być przyczyną rozwiązania umów o pracę z niektórymi pracownikami biura Krajowej Rady. Uważam jednak, że dopóki nie ma prawnie sformułowanych zarzutów, dowody opierające się na domniemaniu lub wyłącznie polityczne nie mogą decydować o zwolnieniu z pracy. W świetle prawa pracy mogłoby się okazać, że byłoby to zwolnienie bezpodstawne, rodzące odpowiedzialność odszkodowawczą. Pamiętam również o obowiązywaniu konstytucyjnej zasady domniemania niewinności.
Wysoka Izbo! Panie Marszałku! Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej powierzyła Krajowej Radzie ochronę wolności słowa, prawa do informacji oraz ochronę interesu publicznego w radiofonii i telewizji.
Realizując swoje kompetencje, zarówno w zakresie ochrony prawa, jak i w zakresie polityki koncesyjnej, Krajowa Rada dąży do zapewnienia otwartego i pluralistycznego charakteru radiofonii i telewizji, przeciwstawia się próbom monopolizowania przekazów radiowych i telewizyjnych.
Podstawowym celem naszego sprawozdania jest przekazanie Senatowi informacji, przy pomocy jakich środków Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wypełniła swoje ustawowe zadania dotyczące polskiego rynku mediów elektronicznych. Stąd też sprawozdanie Krajowej Rady oraz informacja łącznie składają się z kilkunastu rozdziałów, w których przedstawiamy kolejne segmenty naszej działalności. W swoim wystąpieniu nie będę powielać informacji i danych zawartych w poszczególnych dokumentach - zakładam, że są one Wysokiej Izbie znane - chciałabym za to poświęcić je przedstawieniu problemów, które napotykamy w naszej działalności. Przezwyciężenie ich wymaga skoordynowanych działań nie tylko Krajowej Rady i podmiotów istniejących na rynku medialnym, lecz także, a może przede wszystkim, współdziałania Krajowej Rady z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Mam na myśli przede wszystkim potrzebę przygotowania nowoczesnej regulacji prawnej w dziedzinie mediów elektronicznych i stworzenia spójnej polityki medialnej.
Nie ukrywam, że celem zarówno składanych sprawozdań, jak i towarzyszących im wystąpień jest przekonanie parlamentarzystów do podjęcia pracy zmierzającej w tym kierunku. Obecnie co rusz konfrontowani bowiem jesteśmy z taką oto sytuacją, że różne resorty zmieniają nam ustawę o radiofonii i telewizji w kierunkowych ustawach, jak na przykład ustawie - Prawo telekomunikacyjne czy ustawie o swobodzie działalności gospodarczej. Będę o tym jeszcze mówić w dalszym ciągu wystąpienia.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na mocy konstytucji i ustawy jest regulatorem, którego właściwość i rola mają cechy interwencjonizmu państwowego na rynku mediów elektronicznych. W tym kontekście naszym zadaniem jest łączenie zasad konkurencji z konstytucyjnym systemem wartości, a w tym w szczególności chodzi o zachowanie pluralizmu i niezależności mediów oraz dbałość o ich modernizację technologiczną. Dotyczy to zwłaszcza mediów publicznych, które w polityce audiowizualnej Unii Europejskiej uznawane są za niezwykle istotny element pluralizmu.
Powstaje pytanie, czy rada podołała temu zadaniu. Czy polski rynek mediów elektronicznych jest dziś rynkiem pluralistycznym? Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że tak. Przypomnę, że pluralizm w istocie zapewnia możliwość przedstawiania wszystkich poglądów, odzwierciedlania w mediach wartości, kultur i sposobu życia wszystkich grup społecznych, zapewnia możliwość wypowiedzi różnym mniejszościom, a także może redukować potencjalne konflikty społeczne, gdyż pozwala na pluralistyczną debatę publiczną prowadzącą do wypracowania kompromisu między różnymi racjami, a także do określania kierunków działań służących dobru wspólnemu oraz interesowi publicznemu.
Priorytetowym zadaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2003 r. było przydzielenie zainteresowanym podmiotom koncesji na nadawanie zróżnicowanych programów radiowych w związku z wyczerpaniem się siedmioletniego okresu ich ważności. Przystąpienie do ponownego udzielenia koncesji dotychczasowym nadawcom wymagało publicznego ogłoszenia częstotliwości, na których programy te były nadawane. Otworzyło również szansę ubiegania się o udzielenie koncesji nie tylko przez nadawców już funkcjonujących, lecz także wszystkie inne podmioty zainteresowane działalnością radiową.
Krajowa Rada stanęła wówczas przed trudnymi decyzjami, mając do wyboru kontynuowanie nadawania programu przez dotychczasowego nadawcę lub stworzenie szansy na rynku dla nowej oferty programowej. Trzeba było również uwzględnić fakt, że wnioski dotychczasowych nadawców lokalnych, szczególnie w zakresie ekonomiczno-finansowym, wskazywały często na trudną sytuację tych podmiotów. Zdeterminowani właściciele spółek lokalnych, deklarujący gotowość wniesienia środków finansowych z innej, już pozamedialnej działalności, bardzo często zapewniali o dalszym finansowaniu produkcji i emisji programów, co pozwoliło na pozytywną ocenę większości wniosków.
Dzisiaj, Wysoka Izbo, polski rynek mediów elektronicznych regulowany jest przez dwieście pięćdziesiąt jeden decyzji koncesyjnych. Jeśli chodzi o program telewizyjny, to wśród dwudziestu siedmiu programów satelitarnych koncesjonowanych przez Krajową Radę znakomitą większość stanowią programy wyspecjalizowane. Jest ich ponad dwadzieścia, w tym między innymi: jeden filmowy dokumentalno-edukacyjny, jeden edukacyjno-poradniczy i religijny, jeden edukacyjny, siedem filmowych, dwa informacyjno-publicystyczne, jeden motoryzacyjny, jeden poświęcony zjawiskom pogodowym, dwa rozrywkowe, jeden społeczno-religijny, jeden sportowy, jeden poświęcony sportom konnym, jeden poświęcony programom telewizyjnym, jeden poświęcony telesprzedaży oraz trzy mające charakter uniwersalny. Jest to więc pluralizm programowy, czytelny dla wszystkich odbiorców i umożliwiający wybór programów.
Coraz bardziej popularny segment rynku mediów elektronicznych tworzą telewizje kablowe. W roku sprawozdawczym wydanych zostało trzydzieści nowych koncesji na rozpowszechnianie programów w sieciach telewizji kablowych, w tym sześć koncesji wydano na program radiowy. Obecnie mamy zarejestrowanych, to jest wpisanych do rejestru przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ponad sześciuset operatorów sieci telewizji kablowej, zarządzających ponad ośmiuset sieciami. Operatorzy ci zarządzają około czterema i pół milionem gniazd abonenckich, a ich możliwości szacuje się na mniej więcej siedem milionów. Liczba gospodarstw domowych w Polsce wynosi ponad trzynaście milionów, z czego prawie dwa i pół miliona korzysta z indywidualnych zestawów do odbioru telewizji satelitarnej. Łącznie dostęp do programów satelitarnych ma więc prawie 50% ludności naszego kraju, mając możliwość oglądania ponad czterystu programów dostępnym drogą satelitarną lub w sieciach telewizji kablowych, z czego ponad pięćdziesiąt programów emitowanych jest w języku polskim. Polska, co ważne, jest trzecim co do wielkości rynkiem telewizji kablowych w Europie i bez wątpienia najbardziej dynamicznym.
Działający od 1994 r. na podstawie udzielonych koncesji ogólnokrajowi nadawcy radiowi, czyli radio RMF FM i Radio Zet, obejmują swoim zasięgiem ponad 80% ludności kraju. Nadawca społeczny, Radio Maryja, osiągnął również zasięg porównywalny z radiem RMF FM i Radiem Zet.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Oprócz sektora mediów komercyjnych, sektora komercyjnego rynek mediów elektronicznych tworzy również sektor mediów publicznych. Media publiczne są niezwykle ważnym składnikiem demokracji w Europie. Publiczne radio i telewizja dostarczają społeczeństwu informacji, kultury, oświaty, rozrywki, umacniają poczucie przynależności społecznej, politycznej, kulturowej, czyli narodowej, dlatego też muszą być uniwersalne w zakresie treści i dostępności, muszą gwarantować programową niezależność i obiektywizm, dawać gwarancje wysokiej jakości programów, oferować różnorodność tych programów i usług zaspokajających potrzeby wszystkich grup społecznych. W zamian za te zobowiązania media publiczne muszą mieć zagwarantowane bezpieczeństwo ekonomiczne oraz warunki rozwoju, w tym dostęp do nowoczesnych technologii. Taki pogląd wyrażany jest w dokumentach różnych organów Unii Europejskiej, w których przejawia się dbałość o kondycję ekonomiczną mediów publicznych, ich autonomię instytucjonalną i programową, a także o ich rozwój technologiczny.
Media publiczne w Polsce przeszły okres transformacji ustrojowej, zachowały mocną pozycję na rynku i nie uległy marginalizacji, jak to miało miejsce w innych byłych krajach socjalistycznych, na przykład w Czechach czy na Węgrzech. W Polsce media publiczne to nie tylko nadawcy programów, lecz także producenci audycji i filmów, o czym mogą świadczyć choćby różnego rodzaju przeglądy i festiwale. Dlatego myślę, że można stwierdzić, iż właśnie media publiczne, realizując swoje ustawowe zadania, zobowiązania wobec społeczeństwa, odgrywają znaczącą rolę w życiu kulturalnym kraju.
Jeszcze raz chciałabym podkreślić, że media publiczne, aby spełniały swoją funkcję, muszą mieć dostęp do nowoczesnych technologii. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji włącza się w te działania, rozumiejąc, że wykorzystanie techniki cyfrowej stanowi przyszłość mediów elektronicznych i daje możliwość poszerzenia oraz uatrakcyjnienia ich oferty programowej. Ale podkreślamy też w sprawozdaniu, iż obowiązująca obecnie ustawa medialna stanowi barierę rozwoju polskich mediów elektronicznych, ponieważ nie uwzględnia wykorzystywania techniki cyfrowej. Ogranicza to zarówno możliwości programowe, jak i możliwości biznesowe, które powstają wraz z nowoczesnymi technologiami. Uważamy więc, że nowe prawo medialne musi wskazywać nie tylko na dotychczasowe cele polityki audiowizualnej państwa, które są określone w obowiązującej ustawie o radiofonii i telewizji, i nie tylko chronić, poprzez nowe rozwiązania, funkcje demokratyczne, społeczne, kulturalne i edukacyjne mediów, czyli dbać o ich pluralizm i stać na straży ich niezależności, ale musi też uznać - chciałabym to z całą mocą podkreślić - gospodarcze znaczenie radiofonii i telewizji, silnie, coraz silniej sprzężonej z sektorami telekomunikacyjnym i informatycznym, co stanowi podstawę nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy.
Niestety, poważnym problemem w 2003 r. był brak spójnej strategii w procesie przygotowywania projektów aktów prawnych regulujących obszar mediów. Najbardziej wyrazistym przykładem był do niedawna projekt ustawy - Prawo telekomunikacyjne. Rozwiązania zaproponowane w tym projekcie pozostawały, naszym zgodnym zdaniem, w sprzeczności z konstytucyjnie określonymi kompetencjami i pozycją ustrojową organów państwowych - mam na myśli zwłaszcza relacje zarysowane w pierwszej wersji tego projektu między Krajową Radą Radiofonii i Telewizji a Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty, podporządkowanym rządowi.
Dzisiaj już wiemy, że z powodu zastrzeżeń zgłaszanych do projektu, nie tylko przez Krajową Radę, prace w komisji zmieniły swój bieg i ukierunkowały się na zgłoszone poprawki. Myślę, że można by uniknąć wielomiesięcznych sporów, gdyby w sposób pełny były realizowane dyspozycje zawarte w art. 6 ust. 2 pkt 1 ustawy o radiofonii i telewizji, a więc gdybyśmy wspólnie z administracją rządową, a przede wszystkim z prezesem Rady Ministrów, jak mówi ustawa, mogli określać kierunki polityki państwa w dziedzinie mediów audiowizualnych. Brak takiej współpracy jest istotnym ograniczeniem, uniemożliwiającym kompleksowe spojrzenie na rynek mediów w Polsce.
Powodem tego stanu nie są ani ograniczenia instytucjonalne, ani prawne, ani też niedostatek intelektualnej refleksji, lecz brak woli wypracowania procedur wzajemnych kontaktów czy po prostu brak dobrych obyczajów w tym zakresie. Wynika to nie tyle z uwarunkowań politycznych kolejnych rządów, ile przede wszystkim, jak się wydaje, z braku zrozumienia obecnej i przyszłej roli mediów.
Działania na rzecz stworzenia narodowej polityki audiowizualnej są potrzebne tym bardziej, że rynek medialny oraz cała sfera kontaktów społecznych stoją wobec nowych wyzwań cywilizacyjnych, technologicznych i międzynarodowych. W związku z tym w naszej wewnętrznej strukturze organizacyjnej z dniem 14 maja bieżącego roku powołaliśmy Departament Strategii i Analiz. Podstawowym zadaniem tego nowo utworzonego departamentu jest opracowanie analiz z zakresu strategii i polityki audiowizualnej państwa z uwzględnieniem prawa obowiązującego w Unii Europejskiej. Na czele tego departamentu stanął, znany również w tej Izbie, pan doktor Karol Jakubowicz. W najbliższych zamierzeniach Krajowej Rady leży też umacnianie Departamentu Prawnego, ale to też zależy od dobrodziejstwa przyszłej ustawy budżetowej. Ważne jest, że Komisja Europejska w szóstym raporcie z 5 listopada 2003 r. podkreśliła konieczność wzmocnienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, tak aby skutecznie mogła ona monitorować przestrzeganie przepisów regulujących rynek audiowizualny.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Sprawozdanie nasze szeroko relacjonuje wszystkie dziedziny działalności Krajowej Rady. Szczególnie obszernie przedstawia działalność Krajowej Rady jako organu koncesyjnego i organu kontrolującego działalność programową nadawców, ich działalność w zakresie reklamy i sponsoringu, a także działalność związaną z podziałem wpływów abonamentowych pomiędzy jednostki publicznej radiofonii i telewizji. Wiele miejsca poświęcamy też działalności prawotwórczej i aktywności Krajowej Rady na forum międzynarodowym. Poszczególne rozdziały sprawozdania dokładnie prezentują wszystkie wymienione przed chwilą sfery działalności Krajowej Rady. Uzupełnienie i rozwinięcie sprawozdania znajduje się w drugim dokumencie, czyli w "Informacji o podstawowych problemach radiofonii i telewizji".
Wysoka Izbo, mówiąc o kontroli działalności programowej nadawców, pragnę podkreślić, że ustawa gwarantuje nadawcom samodzielność w zakresie tworzenia programu. Samodzielność ta jest jednak nierozerwalnie związana z odpowiedzialnością za przekazywane w tym programie treści. Podkreślając ustawową samodzielność nadawców, pragnę jednocześnie zwrócić uwagę, że obowiązkiem Krajowej Rady jest ochrona ich samodzielności, oparta na generalnej zasadzie państwa prawnego, zgodnie z którą wszelkie ingerencje organów państwowych w działalność podmiotów pozostających na zewnątrz aparatu państwowego muszą mieć wyraźną podstawę ustawową. Mówiąc najprościej, Krajowa Rada nie jest organem układającym program, mogącym ingerować w program poprzez nakazywanie lub zakazywanie emisji określonych audycji, nie może też dokonywać ich wstępnej kontroli jeszcze przed publikacją albo emisją, jak kto woli. Nałożenie na nadawcę obowiązku lub zakazu rozpowszechniania określonej audycji może nastąpić tylko na podstawie ustawy, trzeba bowiem podkreślić, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie pełni takiej funkcji, jaką pełnił kiedyś Radiokomitet: nie układa ramówki programowej i nie ma prawnej możliwości bezpośredniej ingerencji w program.
Nasze instrumenty wiążą się z możliwością przeznaczania środków finansowych na realizację ustawowo określonej misji nadawców publicznych. W tym zakresie mamy możliwość kontrolowania przekazanych pieniędzy pochodzących z wpływów abonamentowych i przeznaczanych jako pomoc publiczna na finansowanie misji. Poważnym utrudnieniem w tym zakresie jest brak licencji programowej - mówię o instytucji przewidzianej w nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która nie doczekała się uchwalenia w parlamencie. Tak zwana nowelizacja europejska ustawy o radiofonii i telewizji z 2 kwietnia bieżącego roku nie objęła swoim zakresem zagadnień związanych z wydawaniem licencji programowych. Tę licencję można porównać, najogólniej rzecz biorąc, do koncesji. Podobnie jak koncesja, zgodnie z naszymi propozycjami, licencja byłaby przyznawana na podstawie uchwały Krajowej Rady w drodze decyzji przewodniczącego. Licencja w sposób szczegółowy i precyzyjny określałaby programowe obowiązki nadawców oraz warunki finansowania programu i przedstawiania rozliczeń z wykonania wszystkich zobowiązań. Ta bardzo ważna instytucja - jeszcze raz podkreślam - nie znalazła się w części europejskiej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Wysoka Izba - mam na myśli Sejm - odłożyła tę sprawę do późniejszego rozstrzygnięcia w tak zwanej dużej nowelizacji, a Krajowa Rada nadal podtrzymuje swoją opinię o konieczności jak najpilniejszego wprowadzenia tej instytucji do polskiego porządku prawnego.
Chciałabym nieco dłużej zatrzymać się przy omówieniu podstawowych kierunków polityki audiowizualnej Unii Europejskiej, której pełnoprawnym członkiem jesteśmy już prawie od dwóch miesięcy. Wysoka Izbo, istnienie niezależnego organu państwowego właściwego w sprawach radiofonii i telewizji jest normą w krajach Unii Europejskiej. Zgodnie z tą normą planowane jest ujednolicenie stosowania wspólnotowych regulacji ramowych, dotyczących zwłaszcza procesów wprowadzania technologii cyfrowej i przechodzenia na nią oraz przewidywania społecznych skutków tego przedsięwzięcia.
Uczestniczymy we wszystkich inicjatywach europejskich. Mogę z satysfakcją powiedzieć, że Krajowa Rada w swoim modelu prawnym i praktycznym wypełnia standardy europejskie i z tego punktu widzenia jest w pełni przygotowana do współuczestnictwa w realizowaniu europejskiej polityki audiowizualnej.
Na czym opiera się dzisiaj ta polityka medialna Unii? Przede wszystkim na wspieraniu rozwoju przemysłu audiowizualnego, na tworzeniu nowoczesnego segmentu gospodarki opartego na najnowszych technologiach oraz na łączeniu zasad konkurencji na rynku z systemem wartości opartym na pluralizmie i niezależności mediów, tak aby zachować niezależność kulturową i językową, chronić godność ludzką, chronić konsumentów, w szczególności małoletnich, chronić mniejszości narodowe, zapewniać wolność słowa, prawo do informacji i - jak to się mówi w naszej ustawie - stać na straży interesu publicznego.
Coraz więcej państw odwołuje się jednakże do modelu zintegrowanych regulatorów radiofonii, telewizji i telekomunikacji, dysponujących w wielu przypadkach kompetencjami również w zakresie ochrony konkurencji na rynku. Pozwala to na tworzenie systemu kompleksowej polityki w dziedzinie mediów elektronicznych.
Wysoka Izbo, Komisja Europejska formułuje zasady jasnego oddzielenia działalności misyjnej od działalności komercyjnej oraz prowadzenia odrębnej rachunkowości. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji została zobowiązana do ścisłego nadzorowania rozliczeń finansowych, w związku z czym przygotowała i skierowała do publikacji rozporządzenie, które reguluje kwestie związane z rozliczeniem środków finansowych pozostających w gestii mediów publicznych, w szczególności tych środków, które są przekazywane mediom z publicznej dotacji, a więc również na podstawie decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o podziale wpływów abonamentowych. Wydanie tego rozporządzenia wiązało się również z koniecznością rozwiązania problemu prawnego, o którym przed chwilą informowałam Wysoką Izbę, polegającego w gruncie rzeczy na braku przepisów dotyczących licencji programowych. Nie ma takich przepisów, które by wyraźnie mówiły, na co Krajowa Rada przeznacza pieniądze i z czego rozlicza media publiczne, ratujemy się więc, póki co, metodą wydawania rozporządzenia.
Podstawowe zadania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będą się wiązać z realizacją strategicznego celu Unii Europejskiej, jakim jest możliwie jak najszybsza cyfryzacja mediów audiowizualnych i wprowadzenie naziemnej radiofonii i telewizji cyfrowej. Dotychczasowe doświadczenia państw zachodnich wskazują jednak na porażkę strategii wprowadzania naziemnej telewizji cyfrowej opartej na kanałach płatnych. Z doświadczeń tych wynika za to powodzenie oferty składającej się z kanałów bezpłatnych i konieczność stworzenia systemu bodźców i zachęt dla nadawców, którzy będę finansować przejście na cyfrową transmisję sygnału, z zachowaniem w okresie przejściowym transmisji analogowej. W systemie tym należy, naszym zdaniem, uwzględnić dotacje rządowe, bo bez tego raczej będziemy mieli kłopoty.
Dotychczasowe doświadczenia wskazują też na konieczność budowania szerokich porozumień między administracją państwową i organami regulacyjnymi a nadawcami, dostawcami usług dodatkowych, sieciami transmisyjnymi oraz producentami i dystrybutorami sprzętu konsumenckiego.
Istotnym elementem przygotowań do wprowadzenia naziemnej radiofonii telewizji cyfrowej jest właściwa gospodarka częstotliwościami, pozwalająca na udostępnienie odpowiedniej liczby częstotliwości dla uruchamianych multipleksów na okres równoległej transmisji analogowej i cyfrowej. Wszystkie te działania wymagają zaangażowania Krajowej Rady. Zgodnie z regulacjami zawartymi w prawie telekomunikacyjnym, przyjętymi przez Sejm 18 czerwca bieżącego roku, Krajowa Rada będzie dokonywać rezerwacji częstotliwości na cele cyfrowej transmisji radiofonicznej i telewizyjnej. Udział Krajowej Rady będzie też niezbędny do określania roli i zadań operatorów multipleksów, decydowania o sposobie zapełnienia pojemności multipleksów i oferowanych w nich zestawach programów, a także określaniu zasad działania systemu warunkowego dostępu i elektronicznych przewodników po programach.
Już dzisiaj, Wysoka Izbo, do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w imieniu zarządów TVP SA, Telewizji Polsat oraz telewizji TVN, wpłynął wspólny wniosek w sprawie rezerwacji częstotliwości przeznaczonych do rozpowszechniania lub rozprowadzania w sposób cyfrowy, drogą rozsiewczą naziemną, programów telewizyjnych za pomocą pięćdziesięciu trzech stacji nadawczych, w tym zlokalizowanych w Warszawie, Katowicach, Gdańsku, Kielcach, Wrocławiu i Poznaniu, Łodzi, Bydgoszczy, Krakowie, Opolu, Rzeszowie, Olsztynie, Zielonej Górze i Białymstoku. Wniosek ten dotyczy w szczególności tych wszystkich obszarów, na których - ze względu na istniejącą dzisiaj infrastrukturę odbiorczą - uruchomienie naziemnej telewizji cyfrowej przyniesie najlepsze efekty dla telewidzów.
Wspólnie z wnioskodawcami, Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz operatorami telekomunikacyjnymi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przystąpiła do opracowania strategii wdrażania emisji cyfrowej w naszym kraju. Jest to zadanie o charakterze przełomowym, nieporównywalnym z żadnym innym w dotychczasowej historii emisji telewizyjnej. Nawet przejście z emisji telewizyjnej w systemie SECAM na system PAL przed wieloma laty nie jest porównywalne z obecnym zakresem zmian wynikających z osiągnięć postępu technicznego i technologicznego.
Oczywiście, naszym zadaniem będzie w szczególności obliczenie skutków finansowych cyfryzacji publicznej radiofonii i telewizji, w związku z czym czekamy na ostateczne uchwalenie prawa telekomunikacyjnego i na efekt prac międzyresortowego zespołu do spraw cyfryzacji radiofonii i telewizji. Te prace jeszcze trwają, ale mam nadzieję że wkrótce poznamy ich końcowy efekt.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie zobowiązana do rozstrzygania ewentualnych konfliktów między podmiotami działającymi na rynku. W publicznej dyskusji na temat roli krajowych ciał regulujących, toczonej w ostatnich latach w krajach Europy, zwyciężyło przekonanie, że konieczne jest istnienie jednego, silnego regulatora krajowego, który powinien zajmować się zarówno regulacją mediów, jak i integrującą się z nimi dziedziną nowych mediów - mam na myśli internet i łączność elektroniczną.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, mając świadomość tych wyzwań, realizuje od października 2002 r. projekt Phare 2001 w formie umowy bliźniaczej z dyrekcją rozwoju mediów we Francji. Pisemnemu efektowi tych działań nadaliśmy tytuł: "Kształtowanie i dostosowanie polityki audiowizualnej w warunkach konwergencji technologicznej". Zakończenie projektu nastąpi w lipcu 2004 r. Jego celem jest przede wszystkim zaproponowanie kompleksowych rozwiązań dla sektora radiowo-telewizyjnego, dostosowującego działalność organów regulacyjnych i podmiotów rynkowych do całości uregulowań prawnych występujących w Unii Europejskiej. W pracach nad tym złożonym i bardzo rozwiniętym projektem uczestniczyło blisko czterdziestu ekspertów z ośmiu krajów Unii. Końcowym efektem tych prac jest studium zatytułowane: "Polityka państwa polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych w kontekście europejskiej polityki audiowizualnej. Założenia strategiczne do nowej ustawy o mediach elektronicznych oraz nowelizacji innych ustaw", nazywane potocznie białą księgą.
Biała księga jest pierwszą próbą całościowego podejścia do kwestii polityki państwa polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych, a zarazem syntezą polityki europejskiej w tej dziedzinie. Zawarte w tym dokumencie propozycje rozwiązań osadzone są na gruncie rozwiązań i instytucji już działających w Europie. Ich twórcy wyszli jednak z założenia, że istniejące różnice historyczne, społeczne, kulturowe i prawne wymagają dostosowania do polskich warunków.
Również biała księga stanowi załącznik do tegorocznego sprawozdania. Żałujemy mocno, że w toku rozlicznych spotkań i wymiany poglądów na tematy medialne ta jedyna strategia, jaka została całościowo przedłożona całemu światu polityki, nie zyskała godnego zainteresowania, chociaż niezwykle dużo kosztowała podatnika europejskiego.
Wysoka Izbo! W swoim wystąpieniu przed chwilą wiele uwagi poświęciłam społecznej roli i pozycji mediów publicznych oraz wynikającej stąd konieczności zagwarantowania im stabilnych podstaw działalności.
Aby zilustrować wagę problemów związanych z poborem opłat abonamentowych, pragnę zwrócić uwagę, że łączna wartość majątku trwałego nadawców publicznych wynosi dziś prawie 1 miliard 500 milionów zł. Koszty działalności spółek publicznej radiofonii i telewizji wyniosły w ubiegłym roku około 2 miliardów zł. Dochody własne mediów to 1 miliard 200 milionów zł. Jeśli chodzi o środki na rachunku bankowym Krajowej Rady, to było to 919 milionów zł, w tym 905 milionów zł to były wpływy abonamentowe, a 14 milionów pochodziło z wpływów pozaabonamentowych.
W przypadku radiofonii publicznej środki publiczne są podstawowym elementem przychodów. W roku ubiegłym stanowiły 77% przychodów ogółem, tymczasem ściągalność abonamentu utrzymuje się na poziomie około 51%. Prawnie zwolnionych z płacenia abonamentu jest prawie 30% gospodarstw domowych posiadających zarejestrowane odbiorniki, czyli prawie 2 miliony 671 tysięcy gospodarstw.
W tej sytuacji muszą więc być podejmowane trwałe rozwiązania służące utrzymaniu mediów publicznych i zapewniające realizację ich społecznej misji. Silna, niezagrożona prywatyzacją pozycja mediów publicznych stanowi przecież wypełnienie zobowiązań traktatu amsterdamskiego, w którym zasadą jest wspieranie mediów publicznych.
Krajowa Rada, realizując ustawowe obowiązki w zakresie podziałów wpływów abonamentowych, wspiera realizację misji nadawców publicznych. W szczególności przeznacza na ten cel środki uzyskane ze wspomnianych wpływów pozaabonamentowych, czyli pochodzące na przykład z odsetek bankowych i niektórych kar. W ubiegłym roku telewizja publiczna na produkcję audycji otrzymała ze środków pozaabonamentowych łącznie 515 tysięcy zł. Kwota ta była przeznaczona w szczególności na produkcję spektaklu poetycko-muzycznego według Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego oraz na sfinansowanie kosztów działalności punktu korespondencyjnego w Iraku. Łącznie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przekazała TVP SA ze środków abonamentowych i pozaabonamentowych ponad 538 milionów zł.
Polskie Radio SA, nazywane przez nas dużym radiem, otrzymało łącznie ponad 203 miliony zł. Z wpływów pozaabonamentowych otrzymało kwotę około 4 milionów 500 tysięcy zł, między innymi na sfinansowanie utrwalenia na płytach kompaktowych dzieł muzyki narodowej w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, utrwalenia na płytach DVD dzieł Mikołaja Góreckiego oraz Krzysztofa Pendereckiego. Wpływy pozaabonamentowe przeznaczono również na działalność Centrum Historii Polskiej Radiofonii, funkcjonowanie Studia Polskiego Radia w Iraku oraz produkcję słuchowisk dla Programu 1 Polskiego Radia.
Spółki radiofonii regionalnej łącznie otrzymały ponad 177 milionów zł. W przypadku rozgłośni regionalnych wpływy te stanowią ponad 83% ich łącznych przychodów. Swoistą czy też szczególną formą wspierania nadawców publicznych jest przyznawanie nagród dla dziennikarzy, którzy mają znaczące osiągnięcia zawodowe. W wielu konkursach Krajowa Rada jest fundatorem nagród specjalnych; otrzymują je zarówno nadawcy, producenci, jak i twórcy. Dane na ten temat znajdą państwo w naszym sprawozdaniu.
Przytaczając te dane dotyczące podziału środków finansowych pomiędzy spółki publiczne i radiofonii i telewizji, a także na temat nagród artystycznych, chciałam również uświadomić Wysokiej Izbie, jak ważną rolę w codziennym funkcjonowaniu tej grupy nadawców odgrywa pomoc publiczna. Według naszych symulacji jednostki publicznej radiofonii w przypadku pozbawienia tego źródła finansowania prawdopodobnie po około trzech miesiącach nie byłyby w stanie dalej funkcjonować. Telewizja Polska SA, mając mocniejszą pozycję na rynku, utrzymałaby się na nim, aczkolwiek kosztem dotkliwego ograniczenia produkcji misyjnej.
Stąd też, przygotowując dla Rady Ministrów wstępny projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, Krajowa Rada jako główny cel na początku tej kadencji parlamentu stawiała sobie właśnie wzmocnienie pozycji nadawców, między innymi poprzez uszczelnienie systemu poboru abonamentu. Obecnie najgorzej przedstawia się wypełnianie zobowiązań abonamentowych przez podmioty gospodarcze i instytucje - abonament płaci niecałe 3% podmiotów gospodarczych z ponad czterystu tysięcy zarejestrowanych. Członkowie Krajowej Rady uważają. że jest to główne źródło rezerw finansowych i ogromne pole do działania dla uprawnionych służb państwowych. Mam tutaj w szczególności na myśli kontrolerów Poczty Polskiej. Krajowa Rada uważa też, że niezwłocznie powinno nastąpić poddanie zadłużeń z tytułu opłat abonamentowych egzekucji administracyjnej.
Obecnie, według naszych wyliczeń, najwyższy procent abonentów uiszczających opłaty w stosunku do liczby gospodarstw domowych występuje w województwie wielkopolskim - ponad 56%, zachodniopomorskim - 54,7%, śląskim - 54,6%, natomiast najniższy procent osób uiszczających te opłaty odnotowujemy w województwach: podkarpackim - 34,9%, małopolskim - 37,7% oraz podlaskim - 39%.
Pragnę w tym miejscu poinformować Wysoką Izbę, że Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych zalega z uregulowaniem kwoty ponad 40 milionów zł z tytułu refundacji skutków zwolnienia kombatantów z opłat abonamentowych. Suma ta została dla nas zarezerwowana w ustawie budżetowej, ale pomimo wielokrotnych wystąpień kierowanych i do urzędu, i do prezesa Rady Ministrów, sprawa ta nie jest jeszcze załatwiona pozytywnie, a dług rządowy wobec Krajowej Rady z tytułu ustawowych odsetek rośnie. Prosimy więc Senat o interwencję w podejmowanej po naszym sprawozdaniu uchwale. Przecież te pieniądze prawnie się należą mediom publicznym.
Wysoka Izbo! W sprawozdaniu poświęcamy też wiele uwagi sprawom programowym.
Pod auspicjami Krajowej Rady przygotowany został przez pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego, pod kierunkiem pani doktor Lucyny Kirwil, raport na temat wspierania socjalizacji dzieci i młodzieży przez telewizję publiczną i telewizje koncesjonowane. Raport był już prezentowany w gmachu parlamentu podczas specjalnie przygotowanej przez nas marcowej konferencji. Celem tego raportu była ocena przekazów zawartych w programach głównych nadawców telewizyjnych ze względu na ich zawartość socjalizacyjną, to jest ich wpływ na proces wychowania dzieci i młodzieży. Oceniano w tym raporcie przede wszystkim ważne dla procesu socjalizacji młodego pokolenia lansowane przez telewizję cele i aspiracje życiowe oraz style życia i wzorce zachowania społecznego. Podstawą do sporządzenia oceny było badanie zawartości programów telewizji publicznej, w tym Jedynki i Dwójki oraz koncesjonowanych TVN i Polsatu.
Najwięcej audycji skierowanych przez nadawców do dzieci i młodzieży wyemitowano w pierwszym programie telewizji publicznej oraz w telewizji Polsat, najmniej w TVN. Ale muszę tutaj z radością odnotować, że już po przygotowaniu przez nas tego raportu pojawiła się tam niezwykle interesująca audycja "Dzieciaki z klasą". A więc jakiś efekt jest, nie wiem, czy akurat wskutek zwrócenia przez nas na te sytuacje uwagi, ale zawsze... Słabo reprezentowane były również audycje dla dzieci w programie drugim telewizji publicznej.
Wnioski końcowe z przeprowadzonych badań są następujące: wspieranie socjalizacji młodego pokolenia przez wszystkie analizowane programy oszacowane zostało bardzo nisko. W większym stopniu wspierała socjalizację młodego pokolenia telewizja publiczna, w szczególności Jedynka; wspierała ona głównie rozwój potrzeby samorealizacji, a TVP 2 na przykład umiejętność krytycznego myślenia. Oba programy telewizji koncesjonowanych wspierały co prawda przede wszystkim rozwój potrzeby samorealizacji oraz umiejętność adekwatnego zachowania, ale pozostawały daleko poza oddziaływaniem telewizji publicznej w tym zakresie.
Wysoka Izbo, te badania były nam pomocne w pracach nad rozporządzeniem, którego podstawa prawna wynika z art. 18 ust. 6 znowelizowanej 2 kwietnia bieżącego roku ustawy o radiofonii i telewizji.
W tym miejscu pragnę jednak zasygnalizować pewien poważny problem legislacyjny. O pomoc w jego rozwiązaniu zwróciłam się już do rzecznika praw obywatelskich oraz do rzecznika praw dziecka. Krajowa Rada została zobowiązana do oznaczenia audycji, które można emitować w czasie ochronnym, czyli między godziną 6.00 a 23.00, ale pod warunkiem określenia stopnia szkodliwości danej audycji w poszczególnych grupach wiekowych. W tym celu otrzymaliśmy upoważnienie do wydania rozporządzenia uwzględniającego stopień szkodliwości audycji dla małoletnich w poszczególnych kategoriach wiekowych. Z kolei ust. 5 w art. 18 ustawy wyklucza bezwarunkowo emitowanie między 6.00 a 23.00 wszelkich audycji, które mogą mieć negatywny wpływ na rozwój małoletnich. Krajowa Rada jest więc postawiona w następującej sytuacji: z jednej strony mamy upoważnienie do określenia stopnia szkodliwości audycji emitowanej w czasie ochronnym, a z drugiej strony jesteśmy zobowiązani obligatoryjnym przepisem ustawy do przestrzegania zakazu emitowania jakichkolwiek audycji, które mogą mieć negatywny wpływ na rozwój małoletnich; wynikałoby z tego, że również w porze nocnej, między godziną 23.00 a 6.00 rano... Mam nadzieję, że autorytety prawnicze pomogą nam rozstrzygnąć tę ustawową sprzeczność.
Od niedawna dysponujemy również innymi bardzo interesującymi badaniami dotyczącymi preferencji i oczekiwań odbiorców pod adresem radia i telewizji. W ubiegłym roku, realizując swoje ustawowe obowiązki, Krajowa Rada podjęła z mojej inicjatywy szeroko zakrojone badania w zakresie odbioru programów radia i telewizji w Polsce. Badanie zostało zrealizowane przez jedną z wyspecjalizowanych firm sondażowych. Było poświęcone oczekiwaniom i preferencjom widzów oraz słuchaczy wobec głównych segmentów nadawanych w Polsce programów. Dotyczyło stacji publicznych i koncesjonowanych nadających programy o zasięgu ogólnopolskim, lokalnym i regionalnym. Chodziło o odpowiedź na pytanie, jakie są oczekiwania odbiorców pod adresem radia i telewizji, w jakim stopniu oczekiwania te są zaspokajane i czy różnią się one w odniesieniu do programów mediów publicznych i komercyjnych. Kwestie te szczególnie są ważne obecnie, w sytuacji znacznej komercjalizacji programów radia i telewizji, ucieczki mediów od wielu istotnych zadań społecznych, na przykład edukacyjnych, w sytuacji postępującego zaniku słowa w mediach, w szczególności wśród nadawców komercyjnych, coraz bardziej skrótowego i powierzchownego informowania itd., powstawania nowych, kontrowersyjnych form rozrywki, takich jak na przykład reality show, niekiedy naruszających normy obyczajowe, a nawet godność uczestników tych audycji. Krajowa Rada dzięki zrealizowanym badaniom chce uzyskać odpowiedź na pytanie, czy oczekiwania i potrzeby odbiorców w zakresie kulturalnej i edukacyjnej funkcji programów przestały już istnieć, tak jak nam się to często mówi, czy też raczej są przytłumione przez rzeczywistość mediów, w której treści tego rodzaju są spychane na margines lub nie ma na nie w ogóle miejsca w programach.
Wiedza o społecznych oczekiwaniach i preferencjach w odniesieniu do programów mediów publicznych jest też niezwykle cenna w związku z ewentualnym wprowadzeniem do znowelizowanej ustawy o radiofonii i telewizji licencji programowych dla nadawców publicznych. Formułując zapisy odnoszące się do tych licencji, możemy opierać się na wynikach naszych badań. Licencje mają przecież szczegółowo określać zadania tych nadawców w zakresie realizacji misji programu, czyli szczególnych społecznych obowiązków mediów publicznych wobec odbiorców.
Krajowa Rada ma też nadzieję, że zrealizowane badania pozwolą rozstrzygnąć przynajmniej niektóre kwestie sporne między Krajową Radą a częścią radiowych nadawców komercyjnych, twierdzących, że współczesny słuchacz oczekuje od programu jedynie muzycznego tła i nie chce w nim żadnych treści słownych.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Tegoroczne sprawozdanie zostało przygotowane przez Krajową Radę w odnowionym składzie. W 2003 r. do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zostali powołani nowi członkowie. Prezydent RP powołał panią Sławomirę Łozińską, Sejm - Ryszarda Ulickiego, a Senat - Tomasza Gobana-Klasa. Również w odnowionym składzie działają rady nadzorcze w spółkach publicznej radiofonii i telewizji. Po raz pierwszy do Rady Nadzorczej TVP SA zostały powołane osoby rekomendowane przez stowarzyszenia twórcze, dziennikarskie i biznesowe. Nowo wybrana Rada Nadzorcza TVP SA przeprowadziła, po raz pierwszy w historii spółki, otwarty konkurs na stanowisko prezesa oraz członków zarządu Telewizji Polskiej SA. W chwili obecnej trwa konkurs na inne ważne stanowiska kierownicze w spółce, w tym dyrektora pierwszego programu telewizji publicznej.
W 2003 r. upłynęła kadencja rad programowych działających w regionalnych rozgłośniach Polskiego Radia, z wyjątkiem Radia dla Ciebie, oraz w oddziałach terenowych spółki Telewizja Polska SA. Zgodnie z przepisem art. 28 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji, członków rad programowych mediów publicznych powołuje Krajowa Rada. Dziesięciu członków rady programowej reprezentuje ugrupowania parlamentarne, pozostałych pięciu wybieramy z grona osób legitymujących się dorobkiem i doświadczeniem w sferze kultury i mediów. Kadencja rady programowej trwa cztery lata, a jej członkowie reprezentują społeczne interesy i oczekiwania związane z działalnością programową spółki.
Wysoka Izbo! Po raz drugi przedstawiam sprawozdanie Krajowej Rady w Senacie RP. Naszym pracom towarzyszyła troska o jak najpełniejsze pokazanie wszystkich aspektów działalności konstytucyjnego organu państwa, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, oraz wszystkich problemów rynku mediów audiowizualnych w tak przełomowym momencie, jakim było wejście Polski do Unii Europejskiej. Staraliśmy się również przedstawić te wszystkie problemy, które w naszej ocenie wymagają podjęcia bardzo pilnych prac. Rozwiązanie tych problemów jest jednak zależne nie tylko do działań Krajowej Rady, ale wymaga zintegrowanych prac na szczeblu państwowym.
Do takich problemów zaliczamy przede wszystkim strategię wprowadzenia naziemnej telewizji i radiofonii cyfrowej. W szczególności chodzi tu o rozwiązania dotyczące aspektów społecznych, w tym o odpowiedź na pytanie, czy państwo przewiduje rekompensatę skutków finansowych tej operacji.
Do takich problemów zaliczam też konieczność niezwłocznego podjęcia prac nad kompleksową regulacją prawną w dziedzinie radiofonii i telewizji. Tak zwana nowelizacja europejska to była konieczność wynikająca ze zobowiązań akcesyjnych, ale są również zobowiązania wobec naszego społeczeństwa. Ciągle brakuje nowoczesnego prawa medialnego uwzględniającego zmiany technologiczne, jakie zachodzą w mediach elektronicznych.
Zwracam się zatem do Wysokiej Izby o rozważenie wszystkich aspektów naszej działalności, przedstawionych w przedłożonych dokumentach. Zwracam się również o przyjęcie naszego sprawozdania. Dziękuję bardzo.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Ryszard Jarzembowski)
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo pani przewodniczącej Danucie Waniek za to interesujące, wyczerpujące, ponadgodzinne wystąpienie. Czas nam minął bardzo szybko.
Pragnę powitać nowo przybyłych członków Krajowej Rady: zastępcę przewodniczącego - pana profesora Aleksandra Łuczaka, pana Lecha Jaworskiego, panią Sławomirę Łozińską i pana Jarosława Sellina, w tej kolejności, jak państwo siedzicie.
Bardzo dziękuję pani przewodniczącej.
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Mam zejść z mównicy?)
Tak, zejść, poczekać, posłuchać, co będzie mówił za chwilę pan przewodniczący Ryszard Sławiński, którego teraz zapraszam na mównicę, a potem sprawozdawca wniosku mniejszości.
Chcę senatorom przypomnieć, że czas ich wystąpień nie jest nieograniczony i wynosi maksimum dwadzieścia minut.
Proszę bardzo, głos ma sprawozdawca Komisji Kultury i Środków Przekazu, przewodniczący tej komisji, pan senator Ryszard Sławiński.
Senator Ryszard Sławiński:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Wysoka Izbo!
Mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu z prac nad "Sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności" oraz nad "Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji". Obydwa dokumenty dotyczą działalności rady w roku 2003, a mówiąc ściślej, obejmują okres od marca 2003 do marca 2004.
Komisja obradowała nad sprawozdaniem na dwóch posiedzeniach, 1 i 15 czerwca, co świadczy o tym, iż senatorowie, jak zawsze, potraktowali tę problematykę niezwykle poważnie. Dotyczy ona bowiem bardzo wrażliwej sfery, jaką jest ład medialny w Polsce, a przede wszystkim działalność mediów elektronicznych, a więc radia i telewizji, publicznych i koncesjonowanych. Jak co roku sprawozdanie jest obszerne, liczy bowiem dwieście siedem stron, i jak co roku, wsparte jest "Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji", opisaną tym razem na stu siedemdziesięciu jeden stronach, uzupełnioną mapkami pokrycia, zasięgu stacji publicznych i komercyjnych, zarówno radiowych, jak i telewizyjnych. W porównaniu do sprawozdań z lat poprzednich tegoroczne sprawozdanie cechuje szerszy wachlarz zagadnień, kilka nowych rozdziałów i kilka poszerzonych o problematykę na przykład europejską lub związaną z nowymi technikami przekazu i kreowania oferty audiowizualnej. Dyskusja, jaka odbyła się podczas dwóch posiedzeń Komisji Kultury i Środków Przekazu, była wielowątkowa, choć oczywiście najwięcej emocji, jak zawsze, budziła działalność telewizji publicznej, a zwłaszcza wątki dotyczące niektórych programów.
Pozwolę sobie teraz w nieco obszerniejszy sposób przedstawić wybrane problemy podnoszone przez senatorów.
Sprawozdanie, w rozdziale 1 w "Proponowanych kierunkach polityki państwa w dziedzinie rynku mediów elektronicznych", zawiera takie oto stwierdzenie: "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, mając świadomość wyzwań, jakie stoją przed Polską i sektorem mediów elektronicznych w związku z wejściem do Unii Europejskiej, oraz wyzwań w kontekście rozwoju nowych technologii, w formie umowy bliźniaczej z Dyrekcją Rozwoju Mediów we Francji pod tytułem «Kształtowanie i dostosowanie polityki audiowizualnej w warunkach konwergencji technologicznej» realizuje od października 2002 r. projekt Phare 2001". Z tej współpracy wykluła się tak zwana zielona księga, która była roboczym dokumentem poprzedzającym końcowe studium zatytułowane "Polityka państwa polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych w kontekście europejskiej polityki audiowizualnej. Założenia strategiczne do nowej ustawy o mediach elektronicznych oraz nowelizacji innych ustaw".
Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat z tej części sprawozdania: "Biała księga jest pierwszą próbą całościowego podejścia do kwestii polityki państwa polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych, a zarazem syntezą polityki europejskiej w tej dziedzinie. Zawarte w tym dokumencie propozycje rozwiązań osadzone są na tle rozwiązań i instytucji już działających w Unii Europejskiej, a zarazem wychodzą z założenia, że istniejące różnice historyczne, społeczne, kulturowe i prawne wymagają dostosowania do warunków polskich. Zasadniczym celem dokumentu jest dostarczenie racjonalnych i udokumentowanych przesłanek dla projektowania konkretnych rozwiązań regulacyjnych polskiego systemu mediów elektronicznych".
Minęło kilka miesięcy od ukazania się tej białej księgi, a rząd i inne organy państwa nie ustosunkowały się do zawartych w dokumencie propozycji tak, aby można było rozważyć celowość i zasadność przeprowadzenia określonych zmian prawnych i regulacyjnych w dziedzinie radia i telewizji. Niestety, te stwierdzenia potwierdzają niewielkie lub wręcz żadne zainteresowanie kolejnych rządów od czasu uchwalenia ustawy o radiofonii i telewizji, czyli od roku 1993, w zakresie projektowania polityki informacyjnej rządu, do czego zobowiązuje go art. 6 pkt 2 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji oraz opracowania strategii państwa w dziedzinie funkcjonowania mediów elektronicznych. Za potwierdzenie tej tezy niech posłuży informacja, że rządy poprzedniej kadencji, a ściślej rząd premiera Jerzego Buzka jeden raz spotkał się z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, rząd Leszka Millera także jeden raz i to przy okazji przekazania projektu ustawy o radiofonii i telewizji. Działo się to w styczniu 2002 r., a w czerwcu 2004 r. nadal nie ma uchwalonej ustawy, ponieważ została ona przez ten ostatni rząd wycofana pod wpływem tak zwanej afery Rywina. Wielka szkoda, bo ustawa tylko w niewielkim stopniu wymagała korekt, choć rzeczywiście istotnych. Dziś mamy jedynie tak zwaną europejską część, zwaną też pierwszą częścią ustawy, zaś druga część, zwana krajową, na razie zalega w sejmowych szufladach, czekając na zajęcie się nią i uchwalenie. Czeka na nią polski ład medialny, czekają na nią nadawcy - przede wszystkim publiczni. Nadawcy koncesjonowani jeśli nie są, to powinni być zainteresowani przepisami antykoncentracyjnymi. Może się bowiem okazać, że zwycięstwo w wyniku tak zwanej afery Rywina jest pyrrusowym zwycięstwem. W związku z niewielkim zainteresowaniem rządu ładem medialnym, polityką informacyjną oraz kreowaniem strategii funkcjonowania mediów elektronicznych, komisja przy okazji oceny sprawozdania skieruje do rządu odpowiedni wniosek w tej sprawie.
Wysoka Izbo, jak powiedziałem na wstępie, najwięcej emocji jak zawsze budziła telewizja publiczna, w niewielkim tylko stopniu radio publiczne. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniami, że telewizja publiczna wciąż zbyt mało uwagi poświęca kulturze - każdej kulturze, także tej wysokiej. Nadal wartościowe pozycje nadawane są poza prime time, z reguły w bardzo późnej porze, a wtedy nie ma ich kto oglądać. Senatorowie sygnalizują poprawę, co może mieć związek ze zmianą kierownictwa Telewizji Polskiej. Opozycja nadal twierdzi, że telewizja jest upartyjniona, co obecnie nie wydaje się być prawdziwe. No, ale jak rządy w telewizji całkowicie przejmą spodziewane nowe siły, to oczywiście telewizja publiczna przestanie być upartyjniona i upolityczniona, czyli zostanie przekazana społeczeństwu - tak sugeruje wniosek mniejszości.
Tymczasem senatorowie sygnalizują niepokojące zmiany w telewizji publicznej. Oto w programie 2 pojawił się nowy, a w cudzysłowie stary program typu talk show, prowadzony przez byłego dziennikarza Telewizji Puls, nazywający się "Warto rozmawiać". Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby prowadzący rozmawiał zamiast przesłuchiwać, a swoje poglądy potrafił zostawić w szatni, że wspomnę słynne powiedzenie nieodżałowanego Andrzeja Drawicza.
Problematyka niedostatku programów o mniejszościach narodowych, etnicznych, o innych niż katolicka religiach, to problem podnoszony od lat i zapewne w tej dziedzinie wiele do zrobienia ma oceniana dziś Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Wiele emocji zawsze budzi przestrzeganie ochronnych czasów emisji. W "Informacji o podstawowych problemach radiofonii i telewizji" w rozdziale 4 w pkcie 1 zatytułowanym "Wspieranie socjalizacji dzieci i młodzieży przez telewizję publiczną i koncesjonowaną" prezentowane są pod podobną nazwą wyniki raportu. Okazuje się, że ocena w tej trudnej problematyce nie wypada dla nadawców korzystnie. Z badań wynika, że najbardziej atrakcyjny dla dzieci najmłodszych, w wieku przedszkolnym, był program 1 Telewizji Polskiej i Polsat; dzieci w wieku szkolnym młodszym przyciąga Polsat, w mniejszym stopniu TVN, i oba kanały telewizji publicznej; dla dzieci w wieku dojrzewania oraz powyżej szesnastego roku życia atrakcyjna jest przede wszystkim oferta Polsatu i TVN, z czego powinna wyciągnąć wnioski telewizja publiczna.
Pod kierownictwem doktor Lucyny Kirwil, psychologa i znawcy tej problematyki, na zlecenie Krajowej Rady przeanalizowane zostały przekazy o tematyce dziecięcej i młodzieżowej. Wyniki nie są dla polskich stacji telewizyjnych dobre. Oto badanych przez dwa tygodnie czterech głównych ogólnopolskich nadawców wyemitowało trzysta dwadzieścia jeden audycji negatywnie oddziałujących na dzieci, co stanowi 21,9% wszystkich nadawanych audycji. Ponad połowę z nich nadano w Telewizji Polsat - 53,3%; w TVN - 22,4%; w TVP2 - najmniej, bo 8,1%, ale w TVP1 dwukrotnie więcej niż w Dwójce. Senatorowie dość zgodnie uznali, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna więcej uwagi poświęcić monitorowaniu programu, a rząd i parlament powinny przyznać na ten cel więcej środków, o co oczywiście będziemy postulować.
W informacji, do której odsyłam zainteresowanych, można znaleźć fascynujący materiał dotyczący realizowania przez telewizję nakazanych przez ustawę zadań, jak chociażby promowanie postaw prozdrowotnych, ukazywanie życia rodzinnego, zapobieganie nadmiernemu rozbudzaniu postaw konsumpcyjnych, przekazy ze sfery kultury i obyczaju. Zapewne wiele głosów padnie podczas dzisiejszej debaty dotyczących misyjnych zadań telewizji publicznej i zadań nadawców komercyjnych zapisanych w koncesjach.
Wysoki Senacie, to, że niewiele uwagi poświęca się zawsze działalności radiofonii, wcale nie oznacza, że nie ma problemu. Owszem, radio publiczne, szczególnie programy 1 i 3 mają ustaloną bardzo wysoką pozycję, potwierdzoną dużą słuchalnością. Bardzo wysoko oceniany jest też program 2, choć skierowany jest do stosunkowo nielicznego, niszowego, że tak powiem, wyselekcjonowanego odbiorcy. Swoją rolę - kto wie, czy teraz, gdy jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, nie powinna być ona zwiększona - odgrywa Radio Polonia.
Jak wiemy, radio publiczne w 85% finansowane jest z abonamentu. Telewizja jest silniejszym i atrakcyjniejszym medium dla reklamodawców, ale radio pełni niezwykle ważną rolę, rolę przekaźnika bardziej intymnego i wszechstronnego.
W radiofonii publicznej jest problem finansowania rozgłośni regionalnych. One, podobnie jak, że tak powiem, duże radio, korzystają z pieniędzy abonamentowych, i to sporych. Jeśli jednak słuchalność Radia Kielce przekracza 14%, Radia Koszalin - 12%, Radia Olsztyn - 11%, a Radia Kraków wynosi 3,6%, Radia Wrocław - 2,9%, warszawskiego Radia dla Ciebie - 0,9%, przy mniej więcej zbliżonych do siebie przydzielanych kwotach, to musimy się zapytać: dlaczego tak się dzieje, co z tym zrobić?
Oczywiście rozgłośni nie trzeba likwidować, bo w czasie gdy tak bardzo zależy nam na formowaniu społeczeństwa obywatelskiego, gdy lokalne więzi w regionach mają tak istotne znaczenie, misyjna działalność regionalnych radiofonii jest wręcz nie do przecenienia. Być może więc Krajowa Rada powinna przemyśleć politykę kadrową w tych rozgłośniach. Być może sprawę można by uregulować w oczekiwanej ustawie krajowej o radiofonii i telewizji.
Jeśli jestem przy radiofoniach lokalnych, to pragnę zwrócić uwagę na funkcjonowanie grup radiowych, konsorcjów czy tak zwanego sieciowania. Grupy Agora, Ad Point czy Plus - wymieniam tylko trzy największe - mają już zgrupowanych po kilkanaście, a niektóre prawie po trzydzieści lokalnych stacji koncesjonowanych. Te małe rozgłośnie pojawiły się w minionych latach jak przysłowiowe grzyby po deszczu, były bardzo namacalnym efektem transformacji. Przypomnijmy, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała prawie dwieście koncesji radiowych. Wiele rozgłośni z początku obowiązywania nowej ustawy o radiofonii i telewizji odeszło już w niebyt, ale wiele przetrwało. Jednak ich finansowa kondycja z roku na rok słabła i stały się one łakomym kąskiem dla wielkich. Są przejmowane z wielką szkodą dla lokalnych społeczności, z punktu widzenia korzyści finansowych dla grup są jednak one łakomym kąskiem. Wielcy przygotowują centralną kasetę z muzyką, a lokalne społeczności otrzymują sporo czasu na lokalną reklamę i coraz mniej czasu na lokalną informację. O jakichkolwiek formach publicystyki w tych malutkich rozgłośniach nie ma mowy, już od dawna nikt sobie tym nie zawraca głowy. Dla lokalnych małych rozgłośni nadszedł czas walki nie tyle o wolność słowa, co o jakiekolwiek słowo. Jeśli bowiem w wielu z nich słowo stanowi 2-4% czasu nadawania, gdy przed przejęciem przez mocarzy przekraczało 10, 20 a nawet 30%, to larum grają!
Funkcjonowanie lokalnych rozgłośni koncesjonowanych traci sens, a w każdym razie przyznający koncesje nie takie warunki przyznawał, nie takie czasy na słowo przydzielał. Reklama, reklama, muzyka, muzyka, i nic więcej. Jeśli nie jest to oferta dla idiotów, to już na pewno nie wpływa ona pozytywnie na tworzenie małych ojczyzn, społeczeństwa obywatelskiego i czego tam jeszcze. Tak jak w przypadku publicznych rozgłośni regionalnych i w tej sprawie coś musi zmienić oczekiwana ustawa krajowa o radiofonii i telewizji.
Od kilku lat na rynku medialnym operuje coraz silniejsza finansowo, ale nie tylko finansowo, telewizja kablowa. Oprócz wprowadzania dla lokalnych odbiorców coraz szerszej oferty naziemnych, satelitarnych i cyfrowych programów, kablówki przygotowują coraz bardziej znaczącą ofertę własnych programów, przede wszystkim informacyjnych. Nie mamy oczywiście nic przeciwko takiemu działaniu, ale sygnalizujemy ten problem telewizji publicznej i jej ośrodkom po to, aby liczyły się z tą ofertą i z nią konkurowały.
Panie Marszałku, Panie i Panowie Senatorowie, wiele jest problemów wynikających z działalności Krajowej Rady i ze sprawozdania. Oprócz tych podniesionych dotychczas w sprawozdaniu z posiedzeń komisji, pragnę donieść, iż senatorowie po raz kolejny - a czynią to od lat - zwracali uwagę na niemożność przygotowania przez rząd siedziby dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To jedyny centralny, konstytucyjny organ niemający swojej siedziby. Każdego roku czynsz wynosi ponad 1 milion zł. Przez jedenaście lat istnienia rady można było niemal wybudować nową siedzibę. Niemal co roku słyszymy o zmniejszaniu się administracji centralnej. Chyba jednak ten proces nie jest zbyt intensywny, skoro ani ekipa obecna, ani poprzednie nie wygospodarowały opuszczonego przez urzędników obiektu. I w tej sprawie kierujemy do rządu, nie po raz pierwszy, odpowiedni wniosek, by w kolejnym projekcie ustawy budżetowej potrzebę wybudowania bądź zapewnienia siedziby Krajowej Rady uwzględnił.
W arsenale spraw poruszanych podczas debaty znalazł się problem abonamentu. Wciąż nie udaje się tego problemu rozwiązać. Czy uda się to w przygotowywanej nowej ustawie? Czy wszystkie siły polityczne zgodzą się na to, by abonament nie był kontestowany, a w pełni czy w znacznie wyższej niż obecnie ilości ściągany? Być może uda się znaleźć inne formy finansowania mediów publicznych - oby tak się stało. Na razie zarówno abonament, jak i ewentualnie inne formy finansowania mediów publicznych powinny sprzyjać nie tylko trwaniu, ale rozwijaniu publicznych środków przekazu. Powodem do dumy powinno być to, iż Polska jako jedyny kraj z tak zwanych dawnych demoludów, nie tylko przechowała media publiczne, ale także zajmują one dominującą pozycję na rynku medialnym.
Niepokoją sygnały z tegorocznych relacji o zmniejszeniu o 7% pozycji telewizji publicznej w minionych miesiącach tego roku. Jeśli nie mamy już polskich wydawców prasy centralnej i regionalnej, to obowiązkiem nas wszystkich - rządu, parlamentu i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - jest właśnie zadbanie o elektroniczne media publiczne i ich wysoką pozycję na rynku. Oczywiście, komercyjne stacje będą walczyć o jak największą porcję z reklamowego tortu. Dopóki jednak nie znajdzie się sposobu na finansowanie radia i telewizji publicznej, to w podziale tortu muszą ci nadawcy uczestniczyć.
Oponentom nieśmiało przypominam, że radio i telewizja działają pod rządami prawa handlowego, choć wyrażanego specyficznie w ustawie o radiofonii i telewizji. Na razie ta ustawa obowiązuje i wszyscy zobowiązani mają obowiązek jej przestrzegać.
Panie Marszałku, w sprawozdaniu komisji nie da się zawrzeć wszystkich aspektów rocznego sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Podczas głosowania w komisji za przyjęciem sprawozdania opowiedziało się 8 senatorów, przeciwko było 2.
W imieniu większości zwracam się więc do Wysokiej Izby o głosowanie za przyjęciem sprawozdania wraz z informacją i wnioskami komisji, z przekonaniem, że przy wszystkich niedostatkach i niedomogach Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji coraz lepiej odgrywa niezwykle istotną rolę regulatora rynku medialnego w Polsce. Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam pana senatora Kazimierza Kutza i proszę, żeby zechciał przedstawić sprawozdanie mniejszości Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Senator Kazimierz Kutz:
Szanowny Panie Marszałku! Pani Przewodnicząca! Szanowna Pielgrzymko z Krajowej Rady!
(Wesołość na sali)
Jako wnioskodawca wniosku o odrzucenie tej ustawy chcę oczywiście go uzasadnić...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Sprawozdania, sprawozdania.)
Tak, sprawozdania.
Ponieważ wszyscy i tak się spodziewają tego, co powiem, więc myślę, że będę mówił dosyć krótko, ale o sprawie najważniejszej.
Mnie jako obywatela, jako twórcę, jako senatora interesuje oczywiście tylko część dotycząca telewizji publicznej, która moim zdaniem w każdym sprawozdaniu, jak długo tu siedzę, zawsze była marginesem. Jest czymś znamiennym, że w gruncie rzeczy wychodzi na to, że Krajowa Rada jakby z mocy prawa nie poczuwa się do obowiązku identyfikacji ze społeczeństwem, któremu ma służyć. Oczywiście, art. 12 właśnie wskazuje, żeby w tych podstawowych problemach o tym mówić. I to jest zasadniczy problem. A pani przewodnicząca mówiła właśnie, że Krajowa Rada służy ochronie interesu publicznego. Myślę, że ze względu na marginalność tej sprawy w każdym sprawozdaniu - a ten problem jest już tak wielki, że w ogóle trudno się za niego wziąć - jest to sprawa bardzo poważna.
I ja myślę, że to jest problem ustrojowy w ustawach medialnych. W gruncie rzeczy współczesne prawo medialne - a myślę o Krajowej Radzie i telewizji publicznej, bo ja tylko to oczywiście łączę, jeśli chodzi o tę kontrolę - jest, jak się mu przyjrzeć, przedłużeniem peerelowskiej koncepcji politycznego władania środkami medialnymi z dołączeniem nowoustrojowej i wolnorynkowej tezy o... no, nie tezy, tylko faktu, że jest spółka handlowa. W ten właśnie sposób na mocy tradycyjnego politycznego zawładnięcia środkami, przy uwzględnieniu wymogów nowego ustroju, właściwie społeczeństwo jest wyeliminowane, jeśli chodzi o własność publicznej telewizji. Ona jest niemożliwa z tytułu tego prawa do tego stopnia, że samo społeczeństwo właściwie nie wie, czy jest właścicielem telewizji publicznej i innych środków publicznych, ponieważ jest kontynuacja tego starego modelu przejmowania przez elity polityczne, przez partie tych środków na własność. I to jest tak głęboko utrwalone - bo to jest ta szansa, która została zmarnowana przez tych ostatnich czternaście lat - że tak naprawdę rzecz najstraszniejsza, która się w Polsce stała, to znaczy zminimalizowanie roli społeczeństwa obywatelskiego, a właściwie niewspomożenie tego, żeby się urodziło w Polsce społeczeństwo obywatelskie, jest w znacznej mierze efektem zawładnięcia mediami publicznymi.
Bo to jest ogromna własność i sami wiecie, na czym to polega. W każdym kraju, niezależnie od ustroju, politycy będą zawsze walczyć o to, żeby mieć to w rękach. Tylko że u nas nałożyły się, jak powiadam, z jednej strony ta tradycja dawnego komitetu, a z drugiej dziki kapitalizm. To, że Krajowa Rada od początku nie czuła na sobie obowiązku i że ma mandat społeczny... To jest rzecz trwała.
Mówi się o wszystkim, ale nie mówi się o tym - oczywiście ciągle mówię o telewizji społecznej - że w gruncie rzeczy trzeba by coś w końcu zrobić, żeby telewizja publiczna wróciła do społeczeństwa. Izolacja, która nastąpiła z biegiem lat... Ja jestem w bardzo trudnej sytuacji, bo boję się źle mówić o byłym prezesie, ale struktura telewizji po centralizacji, która nastąpiła w ostatnich latach, przypomina takie bydlęcie morskie, które ma wielki łeb i macki. Izolacja ośrodków regionalnych od społeczności jest po prostu przerażająca. I myślę, że to jest nie do utrzymania, bo to jest z natury antydemokratyczne, antyspołeczne. To jest w gruncie rzeczy rodzaj codziennego przestępstwa, które istnieje w tym kraju.
To, że prezes z roku na rok nie poczuwał się do tego, żeby spełniać funkcje misyjne, bierze się z tego, że cała Krajowa Rada w ogóle nie uważa, że jest to największy obowiązek. Było ciche przyzwolenie, które spowodowało, że w gruncie rzeczy dzisiejsza telewizja publiczna staje się bardzo podobna do telewizji komercyjnych. Właściwie ściga się z nimi w reklamach, to jest jej głównym zajęciem, i obsługuje elity polityczne, a społeczeństwo zostało gdzieś... Kraków, wielki ośrodek umysłowy, artystyczny itd., gdy się ogląda telewizję, wydaje się że, leży na Zakaukaziu.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Ja bardzo przepraszam, Panie Marszałku, ale pan tu występuje jako sprawozdawca mniejszości komisji, a nie mówca w debacie.
Senator Kazimierz Kutz:
Ale ja mówię o meritum sprawy. Bardzo przepraszam, ale mówię o bardzo istotnej sprawie. Mówię, dlaczego uważam, że ta ustawa powinna zostać odrzucona. Ona jest nieaktualna...
(Głos z sali: To nie jest ustawa.)
...ze względu na stan dzisiejszego społeczeństwa i potrzeby społeczeństwa, które ma prawo mieć swoją telewizję. W gruncie rzeczy w tej sytuacji powinno być tak, że albo wrzucimy do kosza tę ustawę, na mocy której państwa instytucja i telewizja publiczna istnieją, albo stworzymy pozarządową organizację społeczną, która kontrolowałaby, właśnie w interesie społeczeństw, a działalność waszą i telewizji. To jest tak drastyczne.
I jeśli państwo widzicie, że z roku na rok... A ostatnie wybory, tylko dwudziestoprocentowe uczestnictwo obywateli w głosowaniu na posłów do Parlamentu Unii, pokazały, że rozziew między rzeczywistością, obywatelem a elitami politycznymi - bo Krajowa Rada i telewizja publiczna należą do tej rodziny - jest coraz większy. I to się nie może źle skończyć, nie dla społeczeństwa. Można by lepiej wykorzystywać telewizję publiczną i inne media publiczne, żeby wspomagać społeczeństwo w tych ciężkich bardzo latach, żeby ono zaistniało. Tymczasem w ośrodkach regionalnych nie prowadzi się żadnych rozmów o tym, co się dzieje. Na Śląsku mamy piekło. To są małe przybudówki ośmiornicy, które coś tam robią. Wszyscy to wiemy.
I to są przyczyny generalne - niech pan tak groźnie nie patrzy, ponieważ to są ważne rzeczy - które powodują, że uważam, że z tych powodów... To są sprawy fundamentalne. Najbardziej fundamentalne. To jest obecnie istota demokracji w Polsce. Tak dalej już być nie może i dlatego uważam, że ta ustawa powinna zostać odrzucona.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Z tym że my tu o żadnej ustawie nie mówimy, Panie Marszałku.
(Senator Kazimierz Kutz: Sprawozdanie, przepraszam.)
Właśnie.
Proszę państwa, teraz mamy regulaminową rundę zadawania pytań pani przewodniczącej doktor Danucie Waniek, panu sprawozdawcy, przewodniczącemu Ryszardowi Sławińskiemu, i panu marszałkowi, sprawozdawcy mniejszości Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Proszę bardzo, zgłasza się pan senator Zdzisław Jarmużek.
Senator Zdzisław Jarmużek:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Ja mam pytanie do sprawozdawcy mniejszości komisji.
Panie Marszałku, czy gdy pan tak krytycznie mówił o działalności telewizji publicznej, miał pan na myśli tylko okres, w którym kierował nią pan prezes Kwiatkowski, czy także obecny?
Senator Kazimierz Kutz:
Ja mówiłem o całym okresie czternastu lat, o tym, że to jest proces narastający, ponieważ to prawo... Od kiedy ta ustawa została uchwalona, jest to proces ciągły, chociaż w ostatnich latach problem tej, że tak powiem, choroby dotyczącej służby społeczeństwu jakby narastał. Przecież wszyscy tutaj podają na to liczne przykłady i o tym wiadomo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Pani senator Genowefa Ferenc.
Senator Genowefa Ferenc:
Dziękuję bardzo.
Kieruję swoje pytanie do pani przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W swoim wystąpieniu wspomniała pani, że zmiany do ustawy o radiofonii i telewizji wprowadzają często inne resorty. Wprowadzane są zmiany między innymi przy okazji wprowadzania ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Zmiany wprowadzone do ustawy o radiofonii i telewizji są rzeczywiście znaczne - bardzo duże dodatkowe uprawnienia otrzymuje Krajowa Rada. Chciałabym się dowiedzieć, czy te zmiany były wprowadzane... Pani wspominała, że jeszcze wróci do tematu, ale już nie było powrotu... Czy były to zmiany wprowadzone z inicjatywy Krajowej Rady? A jeśli nie, to z czyjej? Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Pani Przewodnicząca, czy zbierzemy pytania?
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Może zbierzmy.)
A więc zbierzemy.
Bardzo proszę, pan senator Jan Szafraniec.
Senator Jan Szafraniec:
Pani Przewodnicząca, o ile dobrze zrozumiałem, badania dotyczące preferencji zostały już zakończone. Mam więc takie pytania. Jakie są oczekiwania programowe odbiorców? I czy oferty programowe, zwłaszcza telewizji publicznej, wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom? Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Józef Sztorc.
Senator Józef Sztorc:
Panie Marszałku, ja mam zapytanie do Krajowej Rady.
Nie wiem, czy to dobrze sformułuję, ale... Pewni senatorowie są dyskryminowani w niektórych ośrodkach regionalnych telewizji. Jedni są pokazywani co tydzień, drudzy pewnie nie byli pokazywani od początku kadencji. Ja chciałbym się zapytać, czy zależy to od ilości wypitej wódki w telewizji czy preferencji partyjnych. Od czego to zależy? Mogę to udowodnić. Możemy się z radą spotkać i mogę powiedzieć na przykładzie Telewizji Kraków, których się pokazało, a których nie. Jeżeli byłaby pani uprzejma opowiedzieć w imieniu Krajowej Rady na to pytanie, to bardzo proszę.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pani senator Maria Szyszkowska.
Senator Maria Szyszkowska:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Mam pytanie do pani przewodniczącej. Czy jest nadzieja, że ten rok - już po raz trzeci zadaję takie pytanie w Senacie - jest ostatnim, w którym Krajowa Rada wynajmuje lokal, i czy nie można sprawić, bo kiedyś były takie obietnice premiera, żeby istniejące urzędy się ścieśniły i Krajowa Rada miała pomieszczenie?
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Stanisław Nicieja.
Senator Stanisław Nicieja:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Mam pytanie do pani przewodniczącej. Chciałbym zapytać, kto jest twórcą i właścicielem świetnego kanału tematycznego Kino Polska i czy ten kanał ma jakąś szansę, by kiedyś był firmowany przez telewizję publiczną.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Czy ktoś jeszcze? Tak.
Pan senator Franciszek Bachleda-Księdzularz.
Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:
Dziękuję bardzo.
Pytanie jest skierowane do pani przewodniczącej Waniek.
Użyła pani kilka razy takich stwierdzeń: stworzenie wspólnej polityki medialnej, stworzenie narodowej polityki medialnej, stworzenie polityki audiowizualnej Polski, wspólnej polityki audiowizualnej Unii Europejskiej - to ostatnie stwierdzenie rozumiem. Czy te poprzednie odnosiły się do potrzeby stworzenia jednej wspólnej polityki czy też... Uważam, że to "wspólnej" po prostu równa się "polityki Unii Europejskiej" itd. A na końcu było stwierdzenie "polityka państwa polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych". To mnie bardzo zafrapowało. Czy były to tylko ozdobniki, wprowadzone po to, aby senatorowie nie przysnęli? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Jeszcze raz pan senator Szafraniec - w drodze wyjątku. Był kiedyś członkiem Krajowej Rady, więc niech skorzysta z przywileju.
Senator Jan Szafraniec:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wyczytałem w sprawozdaniu, że miesięcznik "Film" w czerwcu 2003 r. opublikował artykuł, w którym informował, że przy produkcji filmów, których kooperantem była Telewizja Polska, wyparowało mniej więcej 30 milionów zł. Wewnętrzna kontrola spółki wykazała, że czegoś takiego nie było. A jak wygląda obiektywny sprawdzian w tej mierze? Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Czy ktoś z państwa chce jeszcze o coś zapytać sprawozdawców albo panią przewodniczącą?
Proszę bardzo, pan senator Adam Graczyński.
Senator Adam Graczyński:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Pytanie kieruję do pani przewodniczącej. Pani przewodnicząca była łaskawa wspomnieć o trudnościach finansowych mediów publicznych. Pytanie: jaki jest stan należności?
Pani przewodnicząca była łaskawa też powiedzieć, że się waha, czyby przypadkiem nie sprzedawać i windykować zadłużeń podmiotów prawnych. Sądzę, że to byłaby właściwa droga, skoro inne metody zawodzą. Dlaczego by nie pójść tą drogą... Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
(Senator Zdzisław Jarmużek: Mogę jeszcze...)
No, nie wiem. Tutaj nie mam powodu do wyjątku. No, ale...
(Senator Zdzisław Jarmużek: Nie wykorzystałem całej minuty.)
Proszę.
Senator Zdzisław Jarmużek:
Mam pytanie. Tak skonstatowałem, że pan marszałek Kutz właściwie nie odpowiedział na moje pytanie.
Panie Marszałku, czy te krytyczne uwagi odnosi pan także do okresu po Kwiatkowskim?
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Odpowiedział, że do całego okresu.)
Senator Kazimierz Kutz:
Panie Senatorze, ten okres jest zbyt krótki, żeby go w ogóle oceniać. To jest sprawozdanie, które tyczy okresu, kiedy nie było... Tak więc z tym trzeba poczekać do przyszłego roku.
(Głos z sali: Tak jest. Słusznie.)
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Czy ktoś z państwa chce jeszcze o coś zapytać?
Czy pani minister będzie wygodnie odpowiadać z miejsca, w otoczeniu pracowników, czy z mównicy? Bo mogą być liczby, mogą być...
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Z miejsca.)
To jest dowolne. Jeżeli trzeba sięgać do źródeł, to na miejscu ma je pani pod ręką.
Proszę bardzo.
Przewodnicząca
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Bardzo dziękuję, ponieważ w ubiegłym roku trzy godziny stałam przy mównicy i to nie jest proste zadanie do wykonania w takich warunkach.
Proszę państwa...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Proszę o możliwie zwięzłe odpowiedzi, bo pytania były konkretne.)
Oczywiście, będę się starała.
Może najpierw odniosę się do wystąpienia pana senatora Kutza, bo rozumiem, że naszą rolą jest również to, żeby odpowiedzieć na wątpliwości zgłaszane przez mniejszość Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Przede wszystkim chciałabym zapewnić... Myślę, że nie dokonam żadnego nadużycia, jeżeli zapewnię pana senatora, że my się staramy utożsamiać ze społeczeństwem. Oczywiście obowiązuje nas prawo, które na co dzień musimy realizować, i tylko za realizację tego prawa możemy przed państwem odpowiadać.
Rolą parlamentarzystów jest zmieniać to prawo. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma inicjatywy ustawodawczej. Więc jeżeli parlamentarzysta uważa, że my się dzisiaj mijamy z oczekiwaniami społecznymi, że być może nowe czasy, zmiany, jakie nastąpiły od momentu uchwalenia ustawy o radiofonii i telewizji, skłaniają nas do nakreślenia nieco innej wizji ładu medialnego w Polsce, to zwracam uprzejmie uwagę, że inicjatywa jest po państwa stronie. To wy tworzycie prawo i to wy możecie tę rzeczywistość medialną zmienić. My co najwyżej wykonujemy ustawy, które wiążą taki urząd jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
A więc w gruncie rzeczy, niezależnie od tego jak bardzo byśmy chcieli wyjść naprzeciw społeczeństwu, to przecież, co zauważam, cały ten świat polityki polskiej zawiódł oczekiwania społeczeństwa, nie tylko Krajowa Rada, nie tylko telewizja publiczna, o której lubi pan na ogół mówić. Przecież to, że mieliśmy bardzo niską frekwencję - o czym pan również wspomniał - jest, tak mnie się wydaje, bardziej zasługą elit politycznych niż Krajowej Rady. My na to na pewno bezpośredniego wpływu nie mieliśmy, w przeciwieństwie do polityków.
To, że obok mnie siedzi duża reprezentacja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, to wyraz szacunku dla Wysokiej Izby. Chcieliśmy zaprezentować tutaj kompletną informację. Chcę panu powiedzieć, że jak do tej pory pielgrzymki nie stały się specjalnością Krajowej Rady i mam nadzieję, że tak już zostanie. Przyszliśmy do Wysokiej Izby składać sprawozdanie, do złożenia którego jesteśmy zobligowani.
Czy mamy do czynienia z politycznym zawładnięciem telewizją, oblanym, jak zrozumiałam, wolnorynkowym sosem? Proszę państwa, ustawa została uchwalona pod koniec 1992 r., pracowałam wtedy w sejmowej komisji kultury. Zaczęła obowiązywać od 1 stycznia 1993 r. Oczywiście zgadzam się, że najwyższy czas ją zmienić. Ale to nie Krajowa Rada poległa w boju o nową ustawę, to parlament poległ w tej walce. Ustawa tutaj upadła, a my chodzimy tłumaczyć się, dlaczego kiedyś mieliśmy odwagę współpracować przy przygotowywaniu prototypu projektu nowelizacji. Oczywiście ustawa jest już dzisiaj nieadekwatna do rzeczywistości, do wyzwań. Najbardziej odczuwamy dokuczliwość tej sytuacji na co dzień, rozwiązując najrozmaitsze problemy, które każdego dnia udowadniają nam, że życie już przerosło uwarunkowania nakreślone w ustawie uchwalonej pod koniec 1992 r.
Jeśli chodzi, proszę państwa, o kuratelę polityczną nad mediami publicznymi, w tym również nad Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, to parlamentarzyści ustalili kiedyś, że pochodzimy z nadania politycznego, że każdego roku jesteśmy kwitowani również politycznie. Są przecież sprawozdania, od których przyjęcia lub odrzucenia zależy dalszy tok działania Krajowej Rady. Gdyby trzy podmioty stwierdziły, że to sprawozdanie jest kiepskie, to my w bardzo krótkim czasie tracimy miejsca pracy. Mówię o Krajowej Radzie, a nie o jej urzędniczym aparacie. To jest ciało pluralistyczne z nadania politycznego, które co roku podlega skwitowaniu, jak się okazuje również politycznemu.
Chciałabym panu senatorowi przypomnieć, że zaczęło się od prezydenta Lecha Wałęsy, który wtedy, kiedy nie podobał mu się pierwszy przewodniczący Krajowej Rady, pan Markiewicz, po prostu go z tej funkcji odwołał, niezależnie od tego, czy prawo mu na to pozwalało, czy nie. To był zły początek kontroli politycznej nad takim ciałem, jak Krajowa Rada.
Później w mediach było różnie, poza krótkim okresem panowania w telewizji publicznej Andrzeja Drawicza, na którego przykład zawsze jesteśmy gotowi się powołać. Przecież pamiętamy przeżycia związane z funkcjonowaniem tak zwanej telewizji pampersów. Nie bez powodu używam tego pojęcia, bo jest ono już podręcznikowe. Jako pracownikowi naukowemu czasem zdarza mi się wykładać na temat mediów. W rzadko którym podręczniku nie jest wskazywany przykład, że w Polsce w telewizji publicznej wyrosła nowa formacja polityczna.
Takie doświadczenie również mamy za sobą niezależnie od tego, jak krytycznie oceniamy polityczny stygmat ciążący na telewizji wtedy, gdy kierował nią ten prezes. Sama pamiętam taki moment, kiedy prowadziłam pierwszą kampanię prezydencką Aleksandra Kwaśniewskiego. Pamiętam dzień wyborów, kiedy metodą manipulacji opóźniono o dwie albo trzy godziny ogłoszenie prawdziwego wyniku wyborów przez prezesa Walendziaka. Czy to było przestępstwo, Panie Senatorze Kutz, i czy ktoś pociągnął ówczesnego prezesa do odpowiedzialności prawnej za to? Pamiętajmy przecież, że historia mediów publicznych i Krajowej Rady pod rządami tej ustawy to ciągła walka o wpływ na media publiczne, prowadzona bardziej przez polityków niż Krajową Radę.
Czy my nie czujemy zobowiązań wobec społeczeństwa? Jak przypominam sobie przebieg dyskusji na posiedzeniach Krajowej Rady - regulaminowo odbywamy je dwa razy w tygodniu, czasem częściej - to wydaje mi się, że w tym momencie mógłby się obrazić mój kolega, pan Jarosław Selin, szczególnie uwrażliwiony na sprawy społeczne, który przy różnych okazjach, bardzo często nie zgadzając się z większością Krajowej Radu, mówi o tych problemach w sposób otwarty. Myślę, że cechą tego ciała, zapewne ułomnego i wymagającego dalszego naprawiania, jest olbrzymia otwartość podczas omawiania bardzo trudnych spraw związanych z funkcjonowaniem świata mediów.
Pan sugeruje, że dobrze by było, gdyby powstało jeszcze ciało kontrolujące Krajową Radę. Ja myślę, że można by było dostać wtedy zawrotów głowy. Kontroluje nas Sejm, kontroluje nas Senat, kontroluje nas prezydent. Powinniśmy składać sprawozdania prezesowi Rady Ministrów. Są tu obecni moi najbliżsi współpracownicy, którzy mogą powiedzieć, ile razy w ciągu minionego roku pisałam listy do prezesa Rady Ministrów - oficjalne listy, bo przecież to nie jest zabawa w państwo, tylko poważna sprawa - abyśmy nawiązali współpracę w myśl art. 6 ustawy. Nie jest moją zasługą ani przewiną, że niestety do takiej współpracy nie dochodziło. Będę bardzo zadowolona - powiem to w imieniu całej rady - jeżeli w uchwale Senatu zostanie wskazana konieczność stworzenia procedur, dzięki którym będziemy mogli oficjalnie porozumiewać się z rządem...
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Pani Minister, na sekundę panią przeproszę, bo w tej chwili jest w drzwiach, razem z panem marszałkiem Pastusiakiem, delegacja, nasi goście z Palestyny, na czele z ministrem spraw zagranicznych. Całą delegację i pana ministra serdecznie pozdrawiamy. (Oklaski)
Dziękuję bardzo.
Proszę kontynuować.
Przewodnicząca
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Właśnie straciłam wątek.
Proszę państwa, to chyba tyle w odniesieniu do stwierdzeń zawartych w wystąpieniu pana senatora Kutza. Chciałabym może spuentować, że w gruncie rzeczy wszelkie instrumenty - gorąco je panu senatorowi polecam - które mogą poprawić sytuację, mają w rękach raczej parlamentarzyści, a nie Krajowa Rada.
Jeśli chodzi, proszę państwa, o pytanie zadane przez panią senator Ferenc - wiem, że to bieżące wydarzenie, omawiane dzisiaj i w prasie, i w Senacie - to projekt ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o swobodzie działalności gospodarczej dokonuje, tak jak powiedziałam, wielu zmian w ustawach regulujących różne dziedziny życia gospodarczego, w tym w ustawie o radiofonii i telewizji. W dyskusji, jaka przetoczyła się w prasie, najwięcej kontrowersji wzbudza propozycja zapisu art. 38, w którym w ust. 1 wprowadza się obligatoryjne przesłanki cofnięcia koncesji, a w ust. 2 - fakultatywne przesłanki. Tak naprawdę, Pani Senator, większość obligatoryjnych przesłanek wymienionych w obecnej propozycji znajduje się już w obowiązującej ustawie o radiofonii i telewizji, również w art. 38, który w niezmienionym brzmieniu obowiązuje od 1992 r., czyli od daty uchwalenia ustawy. Mylna jest rozpowszechniana teza, że w tym przepisie następuje rozszerzenie kompetencji Krajowej Rady, bo ten przepis jest powtórzony. Przesłanka dotycząca możliwości cofnięcia koncesji w obowiązującym stanie prawnym brzmi: rozpowszechnianie programów powoduje osiągnięcie przez nadawcę pozycji dominującej w dziedzinie środków masowego przekazu na danym terenie, a w obecnej propozycji znajduje się następujący przepis: rozpowszechnianie programu powoduje osiągnięcie przez nadawcę pozycji dominującej w dziedzinie środków masowego przekazu na danym rynku właściwym w rozumieniu przepisów o ochronie konkurencji i konsumentów. Zmiana ta polega jedynie na redakcji tekstu i doprecyzowaniu tego przepisu. A obligatoryjna przesłanka cofnięcia koncesji brzmi: w przypadku przejęcia bezpośredniej lub pośredniej kontroli nad działalnością nadawcy przez inną osobę.
Nie można również zgodzić się z takim oto zastrzeżeniem, że przesłanka ta powinna mieć charakter fakultatywny, co sugerowały w wypowiedziach prasowych niektóre kręgi biznesu. My uważamy, że koncesja jest dobrem niezbywalnym i nie można pozbawić Krajowej Rady możliwości reagowania w przypadku, kiedy nastąpi takie pośrednie bądź bezpośrednie przejęcie kontroli nad stacją.
A więc powtarzam: te przepisy, o które wczoraj nagle rozwinęła się walka, znajdują się w naszej ustawie od 1992 r. i rząd postanowił je powtórzyć w ustawie - Przepisy wprowadzające ustawę o swobodzie działalności gospodarczej.
Pan senator Szafraniec pytał, jakie są oczekiwania odbiorców odnośnie do programu, jak rozumiem, według uzyskanych przez nas wyników badań. Proszę państwa, jest to bardzo zaskakujące, ale my bardzo często spotykamy się z taką oto argumentacją, w szczególności ze strony komercyjnych nadawców radiowych, że oczekiwania odbiorców zmierzają w kierunku programu muzycznego. Najlepiej, gdy są to złote przeboje, nadawane zresztą metodą komputerową, tak jak mówił pan senator Sławiński, przerywane co najwyżej reklamami. Otóż z tych naszych badań wynika, że respondenci kierują bardzo wysokie oczekiwania pod adresem telewizji publicznej i są one aż zaskakująco wysokie. Nam to bardzo pomoże wtedy, kiedy wpłynie do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Podczas formułowania przepisów dotyczących licencji będziemy mocno powoływać się na wyniki tych badań. One wskazują na to, że osoby badane przede wszystkim uważają, że są bardzo dobrze zorientowane w programie i chodzi im nie tylko o spędzenie czasu przed telewizorem, ale również o dostarczenie przez telewizję publiczną bardzo konkretnych wrażeń, związanych, proszę państwa, przede wszystkim z wiadomościami i informacjami - tak powiedziało 41% respondentów. Potem oczekiwania dotyczą filmu lub serialu filmowego, tu mamy 18%, programów edukacyjnych, tych oczekuje 5%, publicystyki - 5%, sportu - uwaga - tylko 4%, a ogólnie ulubionych audycji, bliżej niesprecyzowanych - 16%. Jedynie 3% badanych zadeklarowało, że nie ogląda telewizji z braku dostępu do niej lub z braku wyboru.
Można więc na podstawie tych naszym badań powiedzieć, że z telewizji publicznej korzystają niemal wszyscy Polacy - 97%. Zdecydowana większość, czyli 91%, ma z tym medium kontakt codzienny, a 78% - co najmniej kilka razy w tygodniu. Większość badanych ogląda zarówno programy telewizji publicznej, jak i koncesjonowanej, a średni czas oglądania telewizji w Polsce wynosi, według deklaracji badanych, trzy godziny dziennie, przy czym połowa badanych przekracza tę średnią, czyli ogląda telewizję ponad trzy godziny na dobę. Z tego wynika, że nasi respondenci w ogromnej większości mieli z telewizją kontakt częsty i długi, na tej podstawie można więc sądzić, że mają ukształtowane poglądy na temat programu.
Nie będę cytować danych dotyczących publicznego radia, ponieważ zabrałabym może nadmiernie dużo czasu. Chcę powiedzieć, że gdyby interesowały pana szczegółowe wyniki tych badań, to możemy dostarczyć opracowanie, które pozostaje w dyspozycji Krajowej Rady. W każdym razie będziemy się nim posługiwać wówczas, gdy w ramach pertraktacji z kandydatami na nadawców będziemy wpisywać im do koncesji określone proporcje programowe, powołując się na efekty tych badań pokazujących, że jednak odbiorcy i radia, i telewizji chcą ambitniejszego programu niż ten, który możemy znaleźć w ofercie, na jaką natrafiamy dzisiaj. Pan senator Sztok zapytał, od czego zależy...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Józef Sztorc.)
Przepraszam bardzo.
Pan senator Józef Sztorc zapytał mnie, czy częstotliwość ukazywania się konkretnego polityka na srebrnym ekranie zależy od ilości wypitej wódki. Tak to usłyszałam, czy tak? Albo czegoś innego...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Ja dlatego to sprostowałem, Pani Przewodnicząca, bo "sztok" to się jednak kojarzy, cokolwiek by mówić.)
Nie będę komentować uwagi pana marszałka, bo to nie do mnie należy. Ja nie słyszałam o takim przypadku, że w zamian za jakąś ilość wypitej wódki można się pokazywać w telewizji częściej, niż wskazywałyby na to powody merytoryczne. Ja sądzę, że jeżeli ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia opinii publicznej, to jest zawsze do tej telewizji zapraszany. Oczywiście są takie grupy polityczne, którym zawsze jest tego mało. Ludzie lubią oglądać się w telewizji publicznej, cenią to sobie bardzo, bo przecież nie jest żadną tajemnicą, że ta częstotliwość wpływa na popularność artysty czy też polityka. Proszę państwa, ja mam taką nadzieję, że to jednak zawartość wystąpień programowych decyduje o tym, jak często politycy są do różnych programów zapraszani, a telewizja publiczna musi kierować się w tym względzie przepisami ustawy, bo to one mówią o obowiązkowym nadawaniu określonych audycji, w których politycy będą prezentować swoje racje.
Przypomnę tu program "Forum", od oglądania którego odstąpiłam, bo często było tak głośno, tak hałaśliwie, w tercecie albo w kwartecie, że z trudem wyłuskiwałam pojedyncze poglądy polityków. Nie wiem, czy pan również odnosi podobne wrażenie, ale gdyby politycy mieli tak występować, to wolałabym, żeby telewizja nad formą tej audycji się zastanowiła. Jak słusznie mi tutaj wiceprzewodniczący Krajowej Rady przypomina, do uczestnictwa w tych programach osoby polityki kierowane są przez partie polityczne - mam na myśli program "Forum" - a nie są wybierane przez dziennikarzy telewizyjnych. Są inne audycje, w których decyduje o tym dziennikarz, ale w przypadku audycji "Forum" osobę uczestniczącą wskazuje partia polityczna, to samo dotyczy debaty w radiu publicznym.
Pani senator Szyszkowska niezmiennie zadaje nam pytanie dotyczące siedziby. Proszę państwa, my mamy kłopoty budżetowe, bo w szczególności Platforma Obywatelska podczas dyskusji nad budżetem lekką ręką zdjęła nam pokaźną sumę pieniędzy, ale rzeczywiście nikt się wówczas nie zastanowił, że z tych naszych zasobów budżetowych w tym roku aż 1 milion 300 tysięcy zł przeznaczamy na opłaty za wynajmowanie siedziby. I tutaj znów muszę powiedzieć, że nie ja pierwsza się starałam - gdyż, jak wiem, to i moi poprzednicy ze skwapliwością godną lepszej sprawy starali się o to - aby udało się uzyskać coś z zasobów rządowych i wyremontować to. No, jeżeli ktoś kiedyś pracował w instytucji, której budynki są rozrzucone w trzech różnych miejscach, to wie, jak bardzo negatywnie wpływa to na jakość prac. Większość gabinetów członków rady znajduje się przy ulicy Sobieskiego, a nasz aparat urzędniczy pracuje przy Skwerze Wyszyńskiego, a więc nasz kontakt w dużej mierze może być tylko telefoniczny. Ja nie muszę państwa przekonywać, że to nie jest wartość, którą w szczególny sposób należy kultywować. I my sami to chyba przerwiemy - o czym informuję - i po latach ubiegania się o jedną siedzibę wynajmiemy taką siedzibę na koszt Skarbu Państwa, a zapłaci za to oczywiście podatnik. Dzisiaj w Warszawie jest bardzo dużo odpowiednich wolnych budynków. Wolelibyśmy wprawdzie skorzystać z zasobów rządowych, ale nasze dotychczasowe starania o siedzibę z państwowych zasobów były, można powiedzieć, wołaniem na puszczy i dłużej tego tolerować nie można. My musimy się unowocześniać, musimy również korzystać z nowych technologii, a pracujemy w budynku, który był przeznaczony na dom pielgrzyma i tam nie można ryć ścian, żeby na przykład zamontować niezbędne coraz bardziej komputery - trzeba by bowiem przeprowadzić w tych ścianach łącza, co w poważnej mierze zmieniłoby charakter użytkowy tego budynku, a na to właściciel po prostu się nie zgodzi. Musimy więc znaleźć taki budynek, w którym będziemy mogli spokojnie zamontować urządzenia, w części fundowane nam przecież również przez Unię Europejską.
Pan senator Nicieja zapytał, kto jest twórcą i właścicielem Kina Polska. Jest to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, udziałowcy są w stu procentach polscy, a prezesem tej spółki jest osoba, niestety, mi nieznana - pan Grzegorz Molewski. Udziałowcami tej spółki są również osoby fizyczne czy, jak kto woli, prywatne, oraz fundusz PB Investment. Jest to program satelitarny, który zajmuje się w szczególności promocją polskiej kultury filmowej i produkcji filmowej. Zgadzam się, że jest to program bardzo interesujący. Nie słyszałam o jakichkolwiek zagrożeniach, które by zadecydowały o tym, że Kino Polska zniknie z nadawania satelitarnego. Pan minister Sellin podpowiada mi, że to jest spółka stworzona przez osoby zamieszkałe w Poznaniu. Tak?
(Głos z sali: Tak.)
I teraz pan senator Księdzularz... Księdzulorz - chyba takie jest prawidłowe brzmienie.
(Głos z sali: Księdzularz.)
Przepraszam.
Pan senator pytał, dlaczego mówiłam o wspólnej polityce audiowizualnej albo o wspólnej polityce medialnej i dlaczego mówiłam o rynku mediów elektronicznych. Otóż Krajowa Rada jest za ten rynek odpowiedzialna - za rynek mediów elektronicznych, za radiofonię i telewizję. A za rynek prasowy... No, rynek prasowy nie ma takiego regulatora, poza Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ja czasem mówię przewrotnie, że pewnie dlatego, iż nie miał kto regularnie obserwować rynku prasowego, dzisiaj właściwie całość prasy wydawanej w Polsce jest w rękach obcych. Jedni to lubią, drudzy nie, ale tak jest.
A jeśli chodzi o rynek mediów elektronicznych, to chcę powiedzieć, że na tym rynku znajduje się nasza największa wartość narodowa, a mianowicie media publiczne. To jest wciąż olbrzymi majątek narodowy, modernizowany ze świadczeń społecznych, czyli z abonamentu. Bo niezależnie od tego, co powiedziałam dzisiaj o perspektywie cyfryzacji - a Unia Europejska daje nam okres dziesięciu lat, po którym wszyscy członkowie Unii Europejskiej powinni wyłączyć nadawanie analogowe i przejść na cyfrowe - my w miarę możliwości przeznaczamy środki na modernizację radia publicznego, i tego centralnego, i regionalnego, i na telewizję publiczną. Ale dochodzimy już, że tak powiem, do ściany, do brzegu, od którego trzeba będzie uruchamiać na przykład multipleksy. Oczywiście, w takim multipleksie musi mieć miejsce również telewizja publiczna. Multipleks przyśpieszy cyfryzację, ale my musimy w najbliższym czasie obliczyć - i do tego Krajowa Rada się zabiera - jakie będą koszty społeczne, skutki cyfryzacji, to jest wymiany odbiorników telewizyjnych z analogowych na cyfrowe. Ci, którzy będą chcieli kupić - jak to się nazywa - set-off box... To oczywiście tanieje na rynku polskim, ale to również jest jakiś wydatek. Poza tym, proszę państwa, to jest też kwestia budowy nowych nadajników. Ja nie jestem inżynierem i z dużą uwagą patrzę na naszego dyrektora departamentu technicznego... Bo to się tak mówi: multipleks, ale multipleks to jest pierwszy krok, za nim pójdą wydatki i bez wspomożenia przez państwo tego procesu my sobie sami - oczywiście z tego abonamentu, który jaki jest, każdy widzi - z tym niezwykle ważnym, historycznym zadaniem nie poradzimy. I ja nie bez powodu zwracam na to uwagę. Powiedziałabym więc, że polska myśl techniczna, polscy przedsiębiorcy i Krajowa Rada są gotowi do tego, żeby wziąć byka za rogi, ale jak zwykle są jeszcze do tego potrzebne pieniądze, i to znacznie większe niż te, z których do tej pory korzystamy.
Co to jest wspólna polityka? Otóż to jest to, o czym mówi nasza ustawa o radiofonii i telewizji. Jak bym to sobie wyobrażała, gdybym chciała wskazać modelowe rozwiązania? Otóż byłoby to tak, że w trybie ustawowym raz na rok prezes Rady Ministrów musiałby spotkać się z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji i zwyczajnie, po prostu, zapytać, jakie modyfikacje w dziedzinie prawa i w dziedzinie praktyki powinny nastąpić dla dobra tej polityki audiowizualnej, czyli tego, co widzimy w telewizji - emisja plus produkcja. Ale nikt nas o to nie pyta. My mamy zaledwie jedną okazję, raz na rok, żeby przyjść do Sejmu i Senatu i o tym spokojnie powiedzieć. No, czasem pytają nas posłowie na posiedzeniach sejmowej komisji kultury, ale pytają nas raczej po to, żeby wywołać jakąś akcję polityczną. Z czymś takim mieliśmy do czynienia wtedy, gdy klub Platformy Obywatelskiej wystąpił z wnioskiem o skierowanie Najwyższej Izby Kontroli do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po to, żeby sprawdzić przebieg prowadzonych przez nas procesów koncesyjnych bodajże w latach 2000-2002; jeżeli daty pomyliłam, to przepraszam. My, proszę państwa, przygotowaliśmy bardzo solidne i obszerne wyjaśnienie, dlaczego niektóre procesy przegrywamy: bo znosimy cierpliwie, ale do pewnego momentu - zaraz powiem, do którego - niejednolitość orzeczeń NSA; bo w takich samych sprawach raz dostajemy korzystne dla nas rozstrzygnięcie, a raz negatywne... No, dalej tak być nie może. Rozumiem, że w tej sprawie mógłby z prezesem sądu porozmawiać również prezes Rady Ministrów, ale do tej pory takiej inicjatywy nie było. Przygotowujemy więc dla prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego wystąpienie, które być może będzie przekazane pod uchwałę kolegium tego sądu i być może w ślad za tym dojdzie do jednolitego orzekania w sprawach z powództwa nadawców, niezadowolonych albo z tytułu zapisów programowych, albo z jakiegoś innego powodu. W każdym razie to jest dla nas bardzo poważny problem i tego sama Krajowa Rada nie może rozstrzygnąć - to musi być wspólna polityka. Rozumiem, że ona się kształtuje tutaj, w Sejmie albo w Senacie, gdy państwo podejmują uchwałę i zapisują w niej jakieś zalecenia, ale one powinny obowiązywać nie tylko Krajową Radę, ale potem powinny być również przenoszone w jakiś urzędowy sposób do prezesa Rady Ministrów itd. Na tym więc polega według mnie wspólne działanie w imię kształtowania narodowej polityki audiowizualnej - nie tak, że każdy sobie, według własnego widzimisię, ale że zgodnie z konstytucją i prawem staramy się o to, aby ten pluralistyczny, bardzo kolorowy rynek mediów elektronicznych, moim zdaniem bardzo cenny i niedoceniany przez świat polityki, funkcjonował dalej w sposób interesujący i dla państwa, i dla społeczeństwa. Myślę, że można tutaj jeszcze bardzo wiele zrobić.
Pan senator Szafraniec zapytał mnie również o, jak to nazwał, wyparowanie pieniędzy na produkcję filmową. Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. My nie mamy żadnych danych, żadnych powodów, aby temu zaprzeczać albo potwierdzać. Jeżeli to pana interesuje, to skieruję takie zapytanie do prezesa Dworaka i dzięki temu będziemy mogli się dowiedzieć, jak jest naprawdę.
(Rozmowy na sali)
Tak, jest kontrola. Ale, proszę państwa, to jest pytanie bardziej pod adresem rady nadzorczej Telewizji Polskiej - do której przecież każdy senator może skierować pismo - bo to ona ustawowo odpowiada za bieg rachunków w tym najistotniejszym medium publicznym.
Patrzę na swoje notatki i wydaje mi się, że udzieliłam odpowiedzi na wszystkie skierowane do nas pytania. Jeżeli nie, to jestem do dyspozycji. Dziękuję.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jolanta Danielak)
64. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu