Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Zbigniew Kulak wygłosił następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję przede wszystkim do wszystkich państwa senatorów, ale składając je z tej trybuny, zakładam, że zainteresuję też przedstawicieli środków masowego przekazu.

Kilka tygodni temu grupa moich wyborców zwróciła się do mnie z propozycją zorganizowania spotkania i dyskusji na temat szeroko rozumianej korupcji, z sugestią zaproszenia także przedstawiciela medialnie reklamowanej organizacji Transparency International. W konsekwencji w końcu stycznia zwróciłem się do naszego Biura Informacji i Dokumentacji Senackiej z prośbą o przygotowanie zestawu podstawowych informacji na temat polskiego oddziału tej organizacji, jej adresu, zakresu tematyki, jaką się zajmuje, składu zarządu, adresów oddziałów terenowych, źródeł finansowania, osiągnięć z przeszłości oraz aktualnych i przyszłych planów, działań i inicjatyw.

Wobec odmowy udzielenia tak podstawowych informacji przez telefon Biuro Informacji i Dokumentacji Senackiej oficjalnym pismem zwróciło się do pani prezes Julii Pitery w dniu 12 lutego bieżącego roku z taką prośbą. Reakcją, zamiast odpowiedzi, było żądanie w kolejnej rozmowie telefonicznej moich pełnych danych personalnych i ujawnienia formalnych zamiarów i celów, dla jakich tych informacji poszukuję.

Poinformowany o tym kuriozalnym wymaganiu upoważniłem Biuro Informacji i Dokumentacji Senackiej do wyegzekwowania choćby tylko uaktualnionych danych o stowarzyszeniu, jakie dostępne są w Internecie. Na drugie oficjalne pismo z Kancelarii Senatu pani prezes zareagowała już po dwóch dniach donosem, bo inaczej tego obszernego pisma nie mogę nazwać, do pana marszałka Senatu Longina Pastusiaka. Pismo to, datowane 25 lutego, konsekwentnie podtrzymuje oczekiwanie szczegółowego przedstawienia przeze mnie powodów zainteresowania tą rzekomo "przejrzystą" instytucją.

Ostatniemu zdaniu, które zacytuję: "Naszemu stowarzyszeniu bardzo zależy na społecznym zainteresowaniu i szerokiej popularyzacji reprezentowanych przez nas przekonań i podejmowanych działań", całkowicie zaprzecza cała przedstawiona procedura próby przeciwdziałania poznaniu tych przekonań i hałaśliwie podejmowanych działań.

Dziękuję pani, Pani Prezes Pitera, ale w dziewiątym roku pełnienia mandatu senatorskiego nie będę opowiadał się przed panią z moich formalnych lub nieformalnych zamiarów. Nie będę już w ogóle dociekał, jaki jest cel pani hałaśliwej aktywności i nie zaproszę na żadne spotkanie przedstawiciela tak utajnionej przed parlamentarzystą organizacji.

Jeśli jednak uzyskam informacje, że Transparency International-Polska czerpie lub czerpało w przeszłości jakiekolwiek środki publiczne na swoją działalność, to wykorzystam wszystkie przysługujące mi w demokratycznym państwie uprawnienia w celu prześwietlenia tej tylko pozornie przejrzystej, a w rzeczywistości mgłą kuriozalnych przeszkód formalnych osłanianej instytucji.

* * *

Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski wygłosił oświadczenie w sprawie przywrócenia Orderu Krzyża Grunwaldu w polskim systemie orderowym:

Od żołnierza spod Lenino, dziś generała brygady w stanie spoczynku, Edwarda Dyski otrzymałem informację o tym, że Sąd Okręgowy w Warszawie zarejestrował Stowarzyszenie Kawalerów Orderu Krzyża Grunwaldu. Orderem tym wyróżniono pięć tysięcy pięćset sześćdziesiąt sześć osób, w tym najwybitniejszych dowódców armii narodów sprzymierzonych, ponad dwieście miejscowości, których mieszkańcy bohatersko walczyli z okupantem oraz trzydzieści pięć jednostek wojska polskiego.

Order Krzyża Grunwaldu nawiązujący charakterem i symboliką do wiekopomnej jagiellońskiej Victorii z 1410 r. zrodził się z inicjatywy zbrojnego lewicowego podziemia w roku 1943. Był odpowiedzią na hitlerowskie plany zagłady naszego narodu i ostatecznego unicestwienia Polski. Był to drugi order wojenny obok ustanowionego w 1792 r. przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Orderu Virtuti Militari. Tamten został ustanowiony z inspiracji antycarskich.

Oba te ordery wojenne spotkała riposta swoistej polskiej targowicy. Marszałek konfederacji targowickiej Stanisław Szczęsny Potocki fakt ustanowienia orderu nazwał po uniwersale wydanym w Nowym Konstantynowie podłością nikczemną skierowaną przeciwko rosyjsko-carskiemu dworowi. Konfederacja zniosła ten wojenny order ustanowiony z narażeniem dumy imperialnej Rosji. Order Krzyża Grunwaldu ustanowiony z pobudek antyhitlerowskich został z mocy ustawy sejmowej z 16 października 1992 r. o orderach i odznaczeniach skazany na uśpienie.

Jak podaje pan generał Edward Dysko, prezes Stowarzyszenia Kawalerów Orderu Krzyża Grunwaldu, jednym z naczelnych zadań tego stowarzyszenia jest podjęcie starań w celu przywrócenia mu miejsca w polskim systemie orderowym. Ja także uważam, że powinnością państwa polskiego jest przywrócenie kawalerom tego orderu tytułu do żołnierskiej chwały, przywrócenie mieszkańcom odznaczonych miejscowości i spadkobiercom frontowych zasług zdobytego ofiarą życia i krwi miejsca w historii walki z okupantem.

Proszę koleżanki i kolegów z Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego, żeby zechcieli zainicjować stosowne przedsięwzięcie legislacyjne..

* * *

Senator Włodzimierz Łęcki wygłosił następujące oświadczenie:

Od paru lat polski przemysł cementowniczy znajduje się w rękach kilku zachodnioeuropejskich grup kapitałowych. I od paru lat na przełomie stycznia i lutego wzrastają ceny cementu równolegle we wszystkich cementowniach w granicach od 10% do 8%. Wzrost cen cementu od roku 1999 do połowy lutego tego roku wyniósł prawie 60%, a dokładnie 59,2%. Jest to ewenement, jeśli chodzi o ceny materiałów budowlanych. Niektóre inne ceny wręcz maleją, a średni wzrost sięga zaledwie 1%-5%.

Z nieformalnych źródeł, od przedsiębiorstw budowlanych, wiem, iż Polska podzielona jest na strefy wpływów poszczególnych koncernów cementowych. Wyznaczają one minimalne ceny cementu, które nie mogą być przekroczone. Na przykład w Gnieźnie cement z Cementowni "Kujawy" oddalonej od Gniezna o 50 km jest droższy od cementu z Cementowni "Górażdże", która oddalona jest od Gniezna o ponad 200 km.

W tej materii przygotowałem pismo, złożę je na ręce pana marszałka, które kieruję do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, z prośbą o zbadanie tej sprawy i stwierdzenie, czy jest ona zgodna z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. A szczególnie z art. 5.1 pkt 1, gdzie zabronione jest ustalanie w drodze porozumienia cen sprzedaży, oraz z art. 5.1 pkt 3, gdzie zabronione jest ustalanie podziału rynków zbytu towarów według własnych struktur.

Oświadczenia senatorów przekazane do protokołu, niewygłoszone podczas 11. posiedzenia Senatu

Oświadczenie złożone przez senatora Januarego Bienia, skierowane do ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Ministrze!

Ustawa z dnia 10 czerwca 1994 r. o zamówieniach publicznych wprowadziła jednolite zasady postępowania przy udzielaniu zamówień. Pomimo siedmioletniego okresu jej obowiązywania i trzynastu nowelizacji budzi jednak wiele kontrowersji. Podmioty życia gospodarczego stosujące reguły usankcjonowane przedmiotową ustawą ubolewają nad nielogicznością wielu jej sformułowań, wskazują na fakt często wzajemnego wykluczania się jej przepisów, a także na brak aktów wykonawczych, dotyczących na przykład sposobów prowadzenia konkursów na twórcze prace projektowe, sposobów pracy komisji przetargowych, wzorów specyfikacji istotnych warunków zamówienia, logicznego wzoru protokołu z postępowania, sposobów obliczania wartości szacunkowej zamówienia w odniesieniu do dostaw i usług.

Dobrym tego przykładem jest art. 22 ust. 2, który nakłada na oferentów obowiązek złożenia w ofercie, między innymi, oświadczenia, że nie podlegają wykluczeniu z postępowania na podstawie art. 19 przedmiotowej ustawy. Ów artykuł zawiera osiem przyczyn wykluczenia. Przesłanki od pierwszej do szóstej są sformułowane w sposób niepozostawiający przy ocenie wątpliwości, czy oferent je spełnia, czy też nie, dotyczą one "wadliwości" oferenta. Przesłanki siódma i ósma zaś dotyczą "wadliwości" jego oferty. Czy oferent przed złożeniem oferty może oświadczyć, że spełnił wszelkie wymagania określone w ustawie, w specyfikacji istotnych warunków zamówienia, w ogłoszeniu lub zaproszeniu? Zdaniem oferenta jego oferta spełnia te wymagania, a więc składa takie oświadczenie.

Co się stanie wówczas, gdy zamawiający, komisja przetargowa, stwierdzi, że oferent nie spełnia ustawowych wymogów? Na podstawie art. 24 ust. 4 przedmiotowej ustawy oferent zostanie wykluczony z postępowania o uzyskanie zamówienia publicznego. Dalsze konsekwencje określa przepis art. 297 §1 kodeksu karnego, mówiący, że kto w celu uzyskania, między innymi, zamówienia publicznego przedkłada fałszywe lub stwierdzające nieprawdę dokumenty albo nierzetelne pisemne oświadczenia dotyczące okoliczności mających istotne znaczenie dla uzyskania zamówienia publicznego, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Jednocześnie zamawiający obowiązany będzie, na podstawie art. 297 §2 kodeksu karnego, do powiadomienia właściwego organu lub instytucji o powstaniu okoliczności mogących mieć wpływ na wstrzymanie lub ograniczenie udzielenia zamówienia publicznego.

Jakiego rodzaju przesłanki były podstawą formułowania takich regulacji, czyli - innymi słowy - czy składanie takich oświadczeń ma sens? Przeniesienie pkt 7 i 8 art. 19 ust. 1 ustawy o zamówieniach publicznych do art. 27a ust. 1 tejże ustawy spowodowałoby logiczność i przejrzystość tych przepisów.

Przykład następny: art. 25 ust. 2 określa, że protokół, oferty oraz wszelkie oświadczenia i zaświadczenia składane w trakcie postępowania są jawne, z wyjątkiem informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa w rozumieniu przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a dostawca lub wykonawca składając ofertę zastrzegł, że nie mogą być udostępnione innym uczestnikom postępowania.

Brakuje tu jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: czy oferty są jawne tylko dla uczestników postępowania, to jest oferentów, którzy złożyli oferty, czy też oferty są jawne dla wszystkich osób, nawet niezwiązanych z prowadzonym postępowaniem? W Urzędzie Zamówień Publicznych twierdzi się, że dla wszystkich, oraz dodaje, że tak naprawdę określi to przyszłe orzecznictwo. Należy to jak najszybciej wyjaśnić, a nie czekać na niezawinione i jednocześnie kosztowne błędy zamawiających.

Ze szczegółowej analizy drugiej części zdania ust. 2 art. 25 wynika, że oferty mogą być udostępnione - z wyjątkiem informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa w rozumieniu przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - tylko innym uczestnikom postępowania, a więc oferentom, którzy złożyli oferty.

Ponadto brakuje wielu przepisów wykonawczych. Ważniejsze z nich dotyczą: sposobów prowadzenia konkursów na twórcze prace projektowe - art. 13 ust. 6, zasad powoływania członków komisji przetargowych oraz trybu ich pracy - art. 20a ust. 5, wzorów specyfikacji istotnych warunków zamówienia - art. 35 ust. 4, logicznego wzoru protokołu z postępowania - art. 25 ust. 3.

Od października 1997 r., art. 17 ust. 1, przedmiotowa ustawa nakłada na zamawiającego obowiązek posiadania specyfikacji technicznej wykonania i odbioru robót budowlanych. Wzorcowe specyfikacje techniczne miały być opracowane przez instytucje rządowe lub na ich zlecenie przez inne jednostki. Do dnia dzisiejszego nie zostały one opracowane. Czy zawieszenie obowiązywania tego przepisu do czasu opracowania stosownych specyfikacji nie byłoby trafnym rozwiązaniem?

Ustawa nakłada na zamawiającego obowiązki powodujące znaczny wzrost wydatków finansowych, w żadnej mierze nieprzekładających się na wzrost efektywności działania. Przykładem takiej regulacji jest obowiązek sporządzania kosztorysów inwestorskich dla robót budowlanych bez względu na przewidywaną ich wartość - art. 35 ust. 2.

Chodzi tu także o obowiązek przesyłania listami poleconymi do Ministerstwa Infrastruktury informacji cenowych, wraz z kserokopią kosztorysu ofertowego oferty najkorzystniejszej, z zamówień dotyczących robót budowlanych - art. 25 ust. 4. Bardzo często są to duże paczki, koszt ich przesłania jest znaczny, a efekt ich analiz nieznany. Najlepszym wyjściem byłoby usunięcie przepisu nakładającego ten obowiązek na zamawiających.

Kolejnym przykładem takiej regulacji jest obowiązek stosowania konkursów dla tak zwanych twórczych prac projektowych o wartości powyżej 25 tysięcy euro - art. 13a ust. 3. Do 26 października 2001 r. konkursy nie były obowiązkowe. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że konkursy to bardzo droga i czasochłonna procedura, a ich wyniki są niezadowalające. W dotychczasowej praktyce tylko oddziały SARP mogły tak naprawdę, w imieniu zamawiających, prowadzić konkursy, za co pobierały bardzo duże wynagrodzenia. Być może należy zmienić przedmiotowe zapisy w taki sposób, by do zamawiającego należała decyzja, czy organizować konkursy czy stosować inne tryby udzielania zamówienia.

Poza tym od 10 stycznia 2002 r. jednostki nadrzędne, na przykład zarządy gmin, nie mogą prowadzić postępowań dla podległych jednostek z uwagi na fakt, iż członkami komisji przetargowych mogą być wyłącznie pracownicy zamawiającego - pracownicy urzędów gmin nie są pracownikami jednostek podległych - art. 20a ust. 2. Jednostki podległe nie zatrudniają, w większości przypadków, pracowników z odpowiednim przygotowaniem do właściwego przeprowadzania procedur wyboru najkorzystniejszych ofert. Prowadzenie w takich sytuacjach przetargów przez pracowników urzędów gmin było korzystne dla tych jednostek także ze względów finansowych - nie musieli oni zatrudniać biegłych, których w tej chwili będą musieli zatrudniać dla właściwego przeprowadzenia zamówienia. Moim zdaniem jednostki nadrzędne powinny mieć możliwość prowadzenia postępowań dla jednostek podrzędnych.

Uprzejmie proszę o zajęcie stanowiska wobec poruszonych przeze mnie kwestii.

January Bień

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Januarego Bienia, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Moje oświadczenie zostało zainspirowane lekturą listu otwartego, skierowanego między innymi do mnie, którego autorem jest Stowarzyszenie Ludzi Otwartych Serc LOS z siedzibą w Olsztynie koło Częstochowy. Jego przedmiotem są zmiany materii ustawowej dokonane ustawą z dnia 17 grudnia 2001 r. o zmianie ustawy o pomocy społecznej, opublikowaną w "Dzienniku Ustaw" nr 154 z dnia 29 grudnia 2001 r., poz. 1792.

Art. 1 niniejszej ustawy w pkt c dodaje ust. 4a do ustawy z dnia 29 listopada 1990 r. o pomocy społecznej o następującej treści: "W przypadku zbiegu uprawnień do renty rodzinnej i renty socjalnej kwota renty socjalnej ulega takiemu obniżeniu, aby łączna kwota świadczeń do wypłaty nie przekraczała 200% renty socjalnej. Kwota obniżonej renty socjalnej nie może być niższa niż 50 zł miesięcznie. Jeżeli kwota renty rodzinnej przekracza 200% renty socjalnej, renta socjalna nie przysługuje". Wprowadzona zmiana będzie niewątpliwie powodować dalsze zubożenie osób niepełnosprawnych uprawnionych do pobierania renty socjalnej po ukończeniu osiemnastego roku życia. W tej grupie społecznej znajdują się osoby całkowicie niesamodzielne, z głębokim upośledzeniem umysłowym lub fizycznym, niezdolne do pracy i samodzielnej egzystencji. Przedmiotowy ust. 4a spowoduje obniżenie wysokości renty socjalnej lub całkowicie jej pozbawi osoby niesamodzielne, jeśli oba świadczenia, a więc renta rodzinna plus renta socjalna, przekroczą 200% renty socjalnej, czyli kwotę 812 zł miesięcznie.

Ustawa z dnia 17 grudnia 2001 r. o zmianie ustawy o pomocy społecznej łamie - przypominają o tym autorzy listu otwartego - podstawowe prawa człowieka zawarte w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a w szczególności jej art. 25. Łamie także podstawowe prawa osoby niepełnosprawnej zawarte w Karcie Praw Osób Niepełnosprawnych uchwalonej przez Sejm RP dnia 1 sierpnia 1997 r., w której zapisano, iż Sejm RP uznaje, że osoby, których sprawność fizyczna, psychiczna lub umysłowa trwale lub okresowo utrudnia, ogranicza lub uniemożliwia życie codzienne, naukę, pracę oraz pełnienie ról społecznych, zgodnie z normami prawnymi i zwyczajowymi, mają prawo do niezależnego, samodzielnego i aktywnego życia oraz nie mogą podlegać dyskryminacji. Sejm RP stwierdza, że oznacza to w szczególności prawo osób niepełnosprawnych do: dostępu do dóbr i usług umożliwiających pełne uczestnictwo w życiu społecznym; zabezpieczenia społecznego uwzględniającego konieczność ponoszenia zwiększonych kosztów wynikających z niepełnosprawności, jak również uwzględnienia tych kosztów w systemie podatkowym.

Zabezpieczenie społeczne jest de iure ograniczane, co niebawem zmusi rodziny do oddania osób niepełnosprawnych do domów pomocy społecznej. Utrzymanie podopiecznego w takich placówkach kosztuje około 2 tysięcy zł miesięcznie, z czego minimum 1 tysiąc 400 zł na osobę dopłaca budżet państwa. Z prostych kalkulacji wynika, iż przywrócenie poprzednich uregulowań będzie zdecydowaną korzyścią dla budżetu państwa. W przekroju społecznym liczba osób niepełnosprawnych uprawnionych do renty socjalnej jest niewielka. Pozbawienie ich kilkuset złotych miesięcznie wydaje się zatem niehumanitarne i - o czym wspomniałem wyżej - pozbawione racji ekonomicznych.

Uprzejmie proszę o zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Łączę wyrazy szacunku

January Bień

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Chronowskiego, skierowane do ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana Ministra z wnioskiem o rozważenie możliwości utrzymania na dotychczasowym poziomie refundacji opłaty za testy paskowe do oznaczania poziomu glukozy we krwi. Z prośbą o interwencję w tej sprawie zwrócili się do mnie członkowie zarządu powiatowego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, przedstawiając wagę problemu.

Proponowane przez Ministerstwo Zdrowia obniżenie poziomu refundacji o 50% spowoduje zmniejszenie dostępności tychże pasków dla chorych na cukrzycę, w następstwie czego dojdzie do zmniejszenia samokontroli przez chorych, a tym samym zaburzenia prawidłowego procesu leczenia cukrzycy. Koszty społeczne takich działań są nie do obliczenia, bo skutkami powikłań chorobowych cukrzycy są choroby układu nerwowego - neuropatia, padaczka, nefropatia, retinopatia - a także uszkodzenie słuchu, choroby serca, wątroby, a nawet amputacja kończyn dolnych z powodu ich niedokrwienia. Te społeczne i chorobowe skutki spowodują konieczność leczenia chorych i w konsekwencji jeszcze większe obciążenia finansowe kas chorych.

Liczę, iż przedstawione przeze mnie społeczne skutki obniżenia poziomu refundacji pasków testowych wpłyną na zmianę przez Pana stanowiska w tej sprawie i doprowadzą w konsekwencji do utrzymania refundacji na dotychczasowym poziomie.

Z poważaniem

Andrzej Chronowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Chronowskiego, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o zainicjowanie na forum rządu dyskusji i podjęcie stosownych działań, czy to legislacyjnych, czy to interpretacyjnych, w sprawie objęcia świadczeniem przedemerytalnym czy też nieistniejącym już zasiłkiem przedemerytalnym osób, które ufając poprzednio obowiązującym przepisom ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu, rozwiązały w 2001 r. stosunek pracy z przyczyn dotyczących zakładu pracy, po czym, uzyskawszy zasiłek dla bezrobotnych na dwanaście miesięcy, liczyły, iż po okresie jego pobierania uzyskają prawo do zasiłku przedemerytalnego, zgodnie z art. 37j ust. 1 pkt 2 poprzednio obowiązującej ustawy.

Znowelizowana ustawa z dniem 1 stycznia 2002 r. zlikwidowała zasiłek przedemerytalny, skutkiem czego osoby te, nie mogąc spełnić warunków uzyskania praw do świadczenia przedemerytalnego, staną się, po okresie pobierania zasiłku dla bezrobotnych, bezrobotnymi bez prawa do jakiegokolwiek świadczenia.

Opisana sytuacja dotknie między innymi pracowników Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego "Nowy Sącz" SA, którzy zwracają się do mnie o pomoc i interwencję. Mając na uwadze sytuację na sądeckim rynku pracy oraz wiek tychże osób, stwierdzić należy, iż ich szanse na ponowne zatrudnienie są bardzo małe.

Ze względu na zaufanie obywateli do porządku prawnego, proszę Pana Ministra o podjęcie stosownych działań.

Z poważaniem

Andrzej Chronowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Rzemykowskiego, skierowane do ministra środowiska Stanisława Żelichowskiego, głównego konserwatora przyrody Ewy Symonides, głównego inspektora ochrony środowiska Krzysztofa Zaręby oraz prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Jerzego Pietrewicza:

Moi wyborcy i byli współpracownicy ślą listy do mnie i do wielu instytucji państwowych, alarmując w nich o wyrzucaniu w błoto - podobno dosłownie! - milionów złotych na tak zwaną rekultywację terenu byłej kopalni siarki "Basznia". Uważają oni, że rekultywacja ta jest w pełni bezsensowna, bowiem grunty do tej pory czyste ekologicznie nawozi się teraz ziemią różnego pochodzenia, wśród której aż skrzy się od trucizn, różnego błota, a teren dotychczas równy i zielony zamienia się w "krajobraz księżycowy".

Wybitny fachowiec od górnictwa naftowego i ekologii gruntów inżynier Adam Kilar, były naczelny inżynier Zjednoczenia Górnictwa Naftowego, bywa często na tym terenie i przywiózł mi kolorowe, duże fotogramy z roku 1993, gdy kopalnia "Basznia" była w pełnym rozruchu, na których widać wielki porządek na jej terenie, a wokół niej piękną zieleń, czyste wody, kwilące ptactwo i rolników zbierających plony z pobliskich łąk. Na zdjęciach z czerwca 2001 r., sprzed "rekultywacji" kopalni, widzimy matecznik dzikich kaczek w zbiorniku wód kopalnianych - woda klasy pitnej, kopce siana, uprawę truskawek i soczystą zieleń. Są też zdjęcia z początku prac rekultywacyjnych, zrobione pomimo postawienia tablic o wielce mówiących napisach: "Obiekt chroniony przez BezPol", "Uwaga, niebezpieczeństwo. Wstęp surowo wzbroniony" (?!), "Zakaz fotografowania i filmowania na długości 3 km".

Rzeczywiście, właściciele tych tablic mają co ukrywać, mają także wielki powód do wstydu, gdyż na zdjęciach z sierpnia ubiegłego roku widać wielkie hałdy błota i skrzących się odpadów, a także rozjeżdżony gąsienicami spychaczy podmokły teren i bałagan, bałagan. Podobno na kontynuowanie tego niszczącego dzieła "ekologicznego" zadysponowano na ten rok ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej około 10 milionów zł.

Wobec przedstawionych mi faktów postanowiłem zainteresować tą sprawą stosowne urzędy i uzyskać od nich jednoznaczne stanowisko dotyczące celowości prowadzonej rekultywacji terenu kopalni siarki "Basznia". Składam więc to oświadczenie publicznie, na posiedzeniu Senatu RP, i proszę o zbadanie sprawy przez: ministra środowiska, jego zastępcę - głównego konserwatora przyrody, głównego inspektora ochrony środowiska oraz prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednocześnie przekazuję "Zawiadomienie o nieprawnym zawłaszczeniu i dokonywanym niszczeniu środowiska w Baszni, gmina Lubaczów, województwo podkarpackie" wraz z dwunastoma zdjęciami formatu 21 x 28 cm z terenu tej kopalni do senackiej Komisji Ochrony Środowiska z prośbą o pilotowanie tej sprawy. Jestem przekonany, że mimo narosłych emocji i uprzedzeń da się ją rozpatrzyć zgodnie z prawami natury i logiką działań ludzkich.

Tadeusz Rzemykowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Sytuacja materialna rolników polskich uzasadnia potrzebę zastanowienia się nad stworzeniem tej grupie zawodowej takiej samej sytuacji prawnej, w jakiej znajdują się przedsiębiorcy, w szczególności jeśli chodzi o postępowanie układowe i upadłościowe.

Uchwalona przez parlament ustawa z dnia 23 września 1999 r. - Prawo o działalności gospodarczej zawiera w art. 2 ust. 2 definicję przedsiębiorcy. W definicji tej za przedsiębiorcę uznano osoby fizyczne i prawne oraz niemające osobowości prawnej spółki prawa handlowego, zaś w art. 3 jednoznacznie uznano, iż ustawa, a zatem i definicja przedsiębiorcy, nie ma zastosowania do działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie upraw rolnych, hodowli zwierząt, ogrodnictwa itp. Tym samym, zgodnie z przyjętą logiką legislacyjną, polski rolnik, właściciel gospodarstwa rolnego czy ogrodniczego, niejednokrotnie dużego lub bardzo dużego, jeśli nie prowadzi go w strukturze prawnej spółki prawa handlowego, nie może być uznany za przedsiębiorcę. Z pozoru nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, iż konsekwencją takiego uregulowania jest to, że owi polscy rolnicy pozbawieni są możliwości korzystania z pewnych korzyści, jakie daje im ustawa - Prawo o postępowaniu układowym czy ustawa o postępowaniu upadłościowym. Są tego pozbawieni, albowiem obie przywoływane ustawy odnoszą się tylko i wyłącznie do przedsiębiorców.

Przedsiębiorca, jeśli na skutek wyjątkowych i niezależnych od siebie okoliczności zaprzestanie spłacania długów lub przewiduje zaprzestanie ich spłacania w najbliższej przyszłości, może żądać otwarcia postępowania układowego celem zawarcia układu z wierzycielami. W ramach specjalnej procedury sądowej pod nadzorem nadzorcy sądowego i sędziego komisarza może doprowadzić do odroczenia spłaty długów, rozłożenia na raty czy zmniejszenia sumy długów - art. 20 ustawy o postępowaniu układowym. Zmniejszenie spłaty może dochodzić nawet do ponad 40%, jeśli zagłosuje za tym co najmniej połowa obecnych, skupiających w swych rękach co najmniej 80% wierzytelności. Wszystko odbywa się w ramach specjalnych sądowych procedur. Takich możliwości nie mają właściciele gospodarstw chłopskich.

Zastanawiające jest, dlaczego polski ustawodawca nie objął taką regulacją gospodarstw rolnych. Dlaczego polski rolnik, który de facto jest przedsiębiorcą rolnym, znalazł się w o tyle gorszej sytuacji i nie może skorzystać z regulacji wspomnianych ustaw?

W aktualnej sytuacji prawnej do polskich rolników zastosowanie mają ogólnie obowiązujące przepisy, które przewidują, iż w przypadku niewypłacalności czasowej bądź trwałej każdy wierzyciel będzie oddzielnie dochodził swych roszczeń, a organy egzekucyjne będą się prześcigać w egzekucji, pozbawiając niejednokrotnie rolnika dorobku jego życia. Ta sama sytuacja występuje w przypadku zaistnienia przesłanek upadłości.

Sprawa ta jest, moim zdaniem, niezwykle ważna i wymaga pilnego uregulowania. Pozostawienie jej w obecnym kształcie byłoby niewłaściwe, tym bardziej że takie regulacje istnieją w wielu państwach europejskich i w Stanach Zjednoczonych. W 1997 r. ustawę o bankructwie przyjął też parlament Rosji. Duma rosyjska uregulowała również sprawę bankructwa gospodarstwa chłopskiego, dając chłopom niezwykle ważny instrument prawny w przypadku ich niewypłacalności.

Podnosząc, w niezwykle dużym skrócie, powyższy problem, pragnę zapytać Pana Ministra, czy rząd podjął lub zamierza podjąć prace nad stworzeniem prawnych regulacji obejmujących w tym zakresie polskich rolników. Czy Pan Premier będzie inicjował i wspierał prace nad zmianą obowiązujących w tym względzie przepisów?

Z poważaniem

Marian Lewicki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Jestem zaniepokojony tym, że z chwilą przejścia w 2000 r. powiatowych urzędów pracy w struktury organizacyjne samorządów powiatowych obniżono radykalnie wielkość środków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. W powiatowym urzędzie pracy w Kielcach środki te zmniejszono o połowę - z 12 milionów zł w 2000 r. do 6 milionów zł w 2001 r. Podobną kwotę planuje się w prowizorium na rok 2002, co byłoby dalece nieadekwatne do rosnących potrzeb. W tym okresie liczba bezrobotnych powiększyła się bowiem z trzydziestu tysięcy do ponad czterdziestu tysięcy, głównie o osoby młode w wieku od osiemnastu do dwudziestu czterech lat - stanowią one około 25% ogółu zarejestrowanych.

Dotychczasowa polityka podważyła zaufanie samorządów terytorialnych do dalszej decentralizacji. Rząd RP uwolnił się pozornie od odpowiedzialności za brak efektów przeciwdziałania bezrobociu, a samorządy niesprawiedliwie wystawiono na społeczne odium. Z tego typu praktyką trzeba bezwzględnie skończyć!

Ponadto, mimo wielu zapowiedzi rządu odchodzenia od syndromu zasiłkowego w strukturze ogólnych wydatków z Funduszu Pracy, w tym w "Narodowej Strategii Wzrostu Zatrudnienia i Rozwoju Zasobów Ludzkich w latach 2000-2006", aktywne formy stanowią niecałe 10% ogólnych wydatków, a jeszcze dwa lata temu stanowiły 20%. Ten stosunek wskazuje na potrzebę koniecznego przejścia z działań pasywnych na aktywne, co słusznie dostrzega się w rządowym programie "Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca". Zmiany te powinny być odczuwalne już na etapie przyznanych środków na ten cel w bieżącym roku.

Powiatowe urzędy pracy nie mogą być traktowane jako urzędy administracyjne, lecz powinny jako instytucje świadczące usługi z zakresu polityki społecznej, a także obsługi przedsiębiorców. Dlatego też dziwne jest, że urzędy te, w związku z niedoborem środków na opłacenie zatrudnienia i środków na wydatki materialne, zmuszone są do redukcji etatów. W powiatowym urzędzie pracy w Kielcach zmniejszono dotacje na ten cel z 3 milionów 255 tysięcy zł w roku ubiegłym do 2 milionów 735 tysięcy zł - czyli o 16%.

Uważam, że taki stan rzeczy grozi nieobliczalnymi, nie do przewidzenia konsekwencjami.

Tadeusz Bartos

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bernarda Drzęźlę, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty:

Szanowny Panie Ministrze!

Sytuacja gospodarcza producentów maszyn górniczych, a także zakładów remontowych górnictwa pogarsza się systematycznie od początku lat dziewięćdziesiątych. Wejście na rynek polski czołowych producentów zachodnich oraz powstanie wielu mniejszych firm całkowicie prywatnych, malejąca liczba ścian wydobywczych, poważne błędy polityczne popełniane wcześniej przez poszczególne rządy względem tradycyjnych zagranicznych odbiorców naszych wyrobów na rynku krajów byłego Związku Radzieckiego, Chin i innych spowodowały drastyczny spadek produkcji i konieczność głębokiej restrukturyzacji zakładów zaplecza górniczego. W wyniku tych działań zatrudnienie w poszczególnych zakładach zmalało do poziomu 20 - 50% stanu przedkryzysowego, a niektóre z nich ogłosiły upadłość, zwłaszcza zakłady naprawcze. Pomimo prowadzonej wewnątrz przedsiębiorstw restrukturyzacji ich sytuacja finansowa - brak płynności finansowej, duże zadłużenie względem skarbu państwa, ZUS, dostawców itp. - pogarszała się i pogarsza się nadal na skutek braku ochrony polskiego rynku.

Kontynuowanie dotychczasowej polityki względem producentów doprowadzi do całkowitego upadku przemysłu maszyn górniczych, a w konsekwencji do gwałtownego wzrostu cen, które z braku polskiej konkurencji podyktują firmy zachodnie, podobnie jak to miało miejsce w Czechach. Z powyższych względów konieczne jest sformułowanie i wdrożenie przez górnictwo, z pomocą rządu, propolskiej polityki nie tylko względem górnictwa, ale także względem przemysłu maszyn górniczych, który jest obecnie jedną z bardzo nielicznych w Polsce gałęzi przemysłu na światowym poziomie, uznawanym przez czołowych producentów węgla w świecie. Jej upadek nie tylko spowoduje przykre konsekwencje dla pracowników zatrudnionych w przemyśle maszyn górniczych i ich rodzin, ale w perspektywie będzie też bardzo bolesny dla górnictwa i państwa z uwagi na brak dochodów z tej branży i zwiększone wydatki na nowych bezrobotnych.

Sugestie.

W celu stworzenia lepszych warunków funkcjonowania przemysłu maszyn górniczych, a także z punktu widzenia dobrze pojętego aktualnego i przyszłego interesu górnictwa, a w konsekwencji naszego interesu narodowego, wydaje się uzasadnione, aby:

- podjąć szeroko rozumiane działania rządu wspierające eksport polskich maszyn górniczych, zwłaszcza do krajów byłego Związku Radzieckiego, Chin, Indii itp., gdzie byliśmy podstawowymi zewnętrznymi dostawcami; chodzi tu o takie działania jak gwarancje rządowe, wydatniejsze wsparcie uczestnictwa w targach górniczych, niskoprocentowe kredyty dla odbiorców zagranicznych, umowy rządowe o współpracy itp.;

- ograniczyć zakupy sprzętu górniczego od firm zachodnich i ich filii w Polsce do poziomu umożliwiającego przepływ myśli technicznej zapewniającej odpowiednią presję na rozwój polskiej myśli technicznej; wydaje się, że optymalnym poziomem zakupów obcych maszyn i urządzeń jest poziom 10 - 15% ogółu zakupów w danym produkcie. Działania te powinny być prowadzone nieformalnie i dyskretnie, ponieważ ochrona naszego rynku będzie źle odbierana przez Unię Europejską, która sama skutecznie chroni własne rynki, prowadząc jednocześnie retorykę wolnego rynku, ale w odniesieniu do rynków zewnętrznych;

- w celu zachowania działalności podmiotów krajowych w omawianym segmencie rynku rozważyć możliwość rozszerzenia zakresu pomocy publicznej określonej w ustawie z 30 czerwca 2000 r. (DzU nr 60 poz. 704) o warunkach dopuszczalności i nadzorowaniu pomocy publicznej dla przedsiębiorców; sugerowana modyfikacja ustawy pozwoliłaby wzmocnić finansowo podmioty krajowe, a tym samym poprawić ich konkurencyjność;

- należności dostawców były regulowane przede wszystkim bezpośrednio z formie pieniężnej lub w najgorszym przypadku w formie postawienia do dyspozycji równoważnej ilości węgla.

Z wyrazami szacunku

Bernard Drzęźla

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bernarda Drzęźlę, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty:

Szanowny Panie Ministrze!

Od lat głoszę pogląd o szkodliwości przerw sobotnio-niedzielnych w pracy kopalń podziemnych, przy czym nie chodzi mi tylko o stronę ekonomiczną tej sprawy, ale przede wszystkim o mniej znaną stronę geomechaniczną, którą zajmuję się naukowo. Zresztą, strona ekonomiczna dla wielu nie jest zbyt wyraźna, ponieważ trzeba ją rozpatrywać w kontekście balansowania górnictwa na krawędzi możliwości zbytu i nadprodukcji. W związku z tym praca kopalń w soboty i niedziele lub tylko w soboty kojarzona jest z produkcją dużej ilości niesprzedawalnego węgla.

Postulując przywrócenie w kopalniach pracy w weekendy, zakładam jednocześnie pewien zestaw przedsięwzięć organizacyjnych, jak porozumienie ze związkami zawodowymi, zmiany układu zbiorowego, zmiany systemu pracy, stopniowe zmniejszenie liczby ścian, odpowiednie przemieszczenia załóg górniczych w czasie i przestrzeni itp. Przede wszystkim jednak zakładam, że przywrócenie pracy w weekendy nie musi prowadzić do wzrostu produkcji, lecz do wspomnianego już zmniejszenia liczby ścian - wyposażenie jednej nowoczesnej ściany może kosztować nawet do 40 milionów zł, likwidacji zbędnych wyrobisk i pól eksploatacyjnych, a więc uproszczenia struktury kopalń, a w rezultacie do istotnego zmniejszenia zaangażowania kapitałowego górnictwa, może nawet o 1300-1700 milionów zł, i zmniejszenia nakładów na utrzymanie i przewietrzanie wyrobisk. Nie można również wykluczyć dopuszczalności pewnego wzrostu wydobycia, ponieważ w sposób bezpośredni będzie on rzutował na obniżkę jednostkowych kosztów produkcji, co z kolei może w jakimś stopniu wpłynąć na wzrost zbytu w kraju lub za granicą. Na zakończenie wątku ekonomicznego dodam, że Polska jest jednym z nielicznych krajów świata, który pozwala sobie na to, że przeogromny majątek zamrożony w kopalniach przez dwa dni w tygodniu jest bezproduktywny.

Jeśli chodzi o stronę geomechaniczną przerw sobotnio-niedzielnych, to twierdzę, iż są one bardzo szkodliwe zarówno ze względu na wpływ eksploatacji na obiekty powierzchni - przyczyniają się do wzrostu szkód górniczych, jak i na zagrożenie sejsmiczne i wystąpienie tąpnięć. Wzrost wymienionych zagrożeń przekłada się oczywiście w sposób istotny na wyniki ekonomiczne kopalń, chociaż uchwycenie wymiaru ilościowego tego wpływu wymagałoby dość złożonych analiz.

Sprawa postojów ścian w górnictwie węgla kamiennego posiada jeszcze, niekiedy dość istotny, aspekt aerologiczny. Pominę go jednak, ponieważ został on dość dobrze rozpoznany.

Zdając sobie sprawę, że w istniejących uwarunkowaniach przywrócenie pracy w kopalniach w soboty i niedziele lub tylko w soboty niekoniecznie musi się okazać na tyle opłacalne, żeby warto było narażać się na przepychanki ze związkami zawodowymi i inne przeciwności, wnoszę przynajmniej o zlecenie wykonania stosownych analiz przez specjalistyczne jednostki, jak Państwowa Agencja Restrukturyzacji Górnictwa, Węglokoks i Węglozbyt.

Łączę wyrazy szacunku

Bernard Drzęźla

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Cezarego Banasińskiego:

Zgodnie z art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej niniejsze oświadczenie dotyczące ochrony przed nadmiernym przywozem na polski obszar celny towarów, w tym towarów po cenach dumpingowych, kieruję do Pana Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Panie Prezesie, jako senator otrzymuję wiele wniosków o podjęcie interwencji mających na celu ochronę polskiego przemysłu elektrotechnicznego. Według niepełnych informacji i szacunków na przestrzeni ostatnich trzech lat sprzedaż produkcji krajowej tego przemysłu spadła o 30-40%. Dziś zakłady wykorzystują 35-50% zdolności produkcyjnych. Zmniejszeniu o 50% uległo zatrudnienie, w sposób zatrważający obniża się rentowność przedsiębiorstw.

Ktoś powie, że recesja gospodarcza nie oszczędza budownictwa i przemysłu produkującego na jego rzecz. Wszyscy wszędzie głośno krzyczymy, iż potrzebny jest program naprawy gospodarki. Nowa strategia gospodarcza rządu "Przedsiębiorczość, rozwój, praca" zapowiada ożywienie wymagające aktywności i przedsiębiorczości społecznej. To prawda, lecz prawdą jest także to, że istniejące, dostępne zasoby majątkowe kraju nie są wykorzystywane. Kto niweczy wysiłek rządu, setek tysięcy ludzi, którzy opuszczają bramy zakładów jako bezrobotni, kto niweczy ich wiedzę i umiejętności?

Potrzebny jest program, klarowne reguły w polityce finansów publicznych, w polityce podatkowej państwa. Czy jednak tylko to nam przeszkadza? Jeżeli za realizację tej strategii nie wezmą się wszyscy, a w szczególności ci, którym dano kierować z mandatu państwa majątkiem skarbu państwa, jeśli nie zmieni się myślenie w kategoriach polskiej racji stanu, to 1 miliard zł przeznaczony w bieżącym roku na przeciwdziałanie bezrobociu niewiele zmieni.

Spotykamy się prawie na co dzień z tym, że krajowy przemysł elektrotechniczny, reprezentowany na krajowym rynku od dziesiątek lat przez:

- ZSI "Polam-Nakło" SA w Nakle nad Notecią,

- Zakłady Osprzętu Termoelektrycznego Radpol Człuchów,

- TZOE "Tarel" Sp. z o.o. w Woli Rzędzińskiej,

- PPH "Elgis" Garbatka-Letnisko,

- "Zmer" Kalisz,

- SN "Sinema" Gdynia,

- Zakłady Wytwórcze Sprzętu Sieciowego "Belossa" Bielsko-Biała, mające niezłą renomę, nieustępujące pod względem jakości i nowoczesności ofertom przedkładanym przez:

- MANNEKES - Niemcy, z przedstawicielstwem w Tarnowie i Chrzanowie,

- LEGRAND - Francja, mający swe przedstawicielstwo w Ząbkowicach Śląskich,

- SEZ - Słowacja, mający swe przedstawicielstwo w Pilicy,

- PCE - Austria, z siedzibą w Dzierżoniowie,

- SCAME - Włochy, mający swe przedstawicielstwo w Pilicy,

- ABL-SURSUM - Niemcy, mający swe przedstawicielstwo w Warszawie, produkujący osprzęt następujących grup asortymentowych: odgałęźniki (nr PKWiU - 31.20.27-60.11); gniazda metal. (nr PKWiU - 31.20.27-50.13); wtyczki metal. (nr PKWiU - 31.20.27-50.11); gniazda izol. (nr PKWiU - 31.20.27-50.11); wtyczki izol. (nr PKWiU - 31.20.27-50.11); skrzynki (nr PKWiU - 31.20.27-30); uchwyty krańcowe (nr PKWiU - 31.62.14-30.11),

przegrywa jednak w tak zwanej niezdrowej konkurencji.

W miarę rozwoju gospodarki rynkowej, szczególnie w latach 1997-2001, następowała radykalizacja działań zagranicznych producentów, zmierzająca do ograniczenia rodzimej produkcji, nie wyłączając jej całkowitej eliminacji, upadłości naszych firm, co potwierdza wzrost przywozu z zagranicy do produkcji w kraju z 5% w 1999 r. do 35% w 2001 r.

Zastrzeżenia i obawy firm krajowych nie są powodowane działalnością konkurencji, lecz stosowaniem przez nią niedozwolonych praktyk. Analizy marketingowe przeprowadzone przez krajowe firmy wykazują, że porównywanie tylko kosztów robocizny, przy zbliżonych kosztach materiałowych, sugeruje stosowanie dumpingu.

Innym narzędziem wykorzystywanym w działaniach wypierających krajowy przemysł z rynku są warunki płatności i bonusy cenowe. O ile prezentowane przez zagranicznych producentów ceny katalogowe są względnie porównywalne z cenami naszych polskich wyrobów, o tyle ceny realizacji według hurtowników sięgają 70%, a nawet 60% ceny podstawowej. Oferty kuszące wysokimi upustami, nawet półrocznym terminem płatności, powodują, że polskie firmy nie mogą wytrzymać takiej konkurencji.

W krajach Europy Zachodniej obowiązuje ponadto zasada wykorzystywania rodzimego produktu w budownictwie, w tym także w budownictwie realizowanym przez firmy zagraniczne. W Polsce natomiast na przykład na trzydzieści trzy zakłady energetyczne, to jest około czterysta rejonów energetycznych, tylko osiem kupuje produkty firm krajowy, a przecież to spółki skarbu państwa.

Gdzie więc tkwią przyczyny tego, że tworzymy dobrowolnie miejsca pracy w krajach Unii Europejskiej? Czy tylko w pokutującym stereotypie, że co zachodnie, to dobre? Prasa od kilku lat donosi o organizowanym "bezpłatnym wypoczynku" w atrakcyjnych miejscach świata jako formie wdzięczności i uznania dla kierownictw polskich przedsiębiorstw i ich rodzin, głównie wywodzących się z firm, których właścicielem lub współwłaścicielem jest skarb państwa. Marketing zagranicznych firm w najdroższych hotelach organizuje na własny koszt "prezentacje" swojej oferty handlowej.

Zapyta ktoś, dlaczego wobec tego polskie firmy nie korzystają z ustawowych zapisów o ochronie przed nadmiernym przywozem towarów, w tym towarów po cenach dumpingowych. Przyczyn jest wiele, wymienię przynajmniej dwie. Pierwszą jest brak organizacji zrzeszającej producentów tej branży, która podjęłaby walkę o rzetelną konkurencję. Druga to utrudnienia, wręcz niemożliwość uzyskania w sposób legalny dokumentów potwierdzających opisane i znane powszechnie praktyki.

Dlatego też zwracam się do Pana Prezesa o wszczęcie z urzędu postępowania ochronnego dotyczącego polskiego przemysłu produkującego elektrotechniczny osprzęt siłowy. Wyrażam przekonanie, iż dysponując krajowym aparatem Inspekcji Handlowej, może Pan potwierdzić przynajmniej większość opisanych praktyk.

Pójście dalej dotychczasową drogą źle rozumianej liberalnej polityki gospodarczej spowoduje nieodwracalne, poważne szkody. Zagraża też istnieniu krajowego przemysłu tej branży.

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Grzegorza Matuszaka, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

W ostatnim czasie pojawił się szereg krytycznych sygnałów dotyczących ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Powyższa ustawa była wielokrotnie nowelizowana. Na mocy delegacji wynikającej z ustawy minister spraw wewnętrznych i administracji wydał rozporządzenie z dnia 1 sierpnia 2001 r., ogłoszone w "Dzienniku Ustaw" nr 90 poz. 1013 z dnia 31 sierpnia 2001 r., w sprawie sposobu prowadzenia ewidencji grobów. Według tego rozporządzenia zarządcy cmentarzy prowadzą księgę wieczystą osób pochowanych (§1 pkt 1), która zawiera dane dotyczące osób pochowanych (§3 ust. 1). Dane, o których mowa w §3 ust. 1 pkt 1-8 są wpisywane na podstawie karty zgonu (§3 ust. 3). Obowiązujące obecnie druki kart zgonu nie zawierają jednak wszystkich danych, które są wymagane w rozporządzeniu, między innymi nazwiska rodowego, stanu cywilnego, imion i nazwisk rodziców.

Jednocześnie z wspomnianym rozporządzeniem powinno ukazać się rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie kart zgonu i sposobu ich wypełniania, które jednak do dnia dzisiejszego się nie ukazało. Pojawiła się więc luka prawna. Rozporządzenie obowiązuje od 15 września 2001 r., ale jego pełne stosowanie jest niemożliwe.

Rozporządzenie MSWiA z 1 sierpnia 2001 r. nakazuje ponadto ręcznie prowadzić całą ewidencję cmentarną, co jest wyraźnym anachronizmem nie tylko dla zarządców dużych nekropolii. Przy okazji dowodzi to ignorancji autorów wymienionego rozporządzenia, jeśli chodzi o sprawy dotyczące funkcjonowania i eksploatacji współczesnych cmentarzy, których kancelarie z powodzeniem stosują do prowadzenia ksiąg urządzenia i systemy informatyczne.

Kolejną wątpliwość budzi wymagany nowym rozporządzeniem sposób usuwania błędów w ewidencji cmentarnej, nakazujący wykreślanie wadliwej treści w sposób uniemożliwiający odczytanie wyrazu wykreślonego. Jest to nieracjonalne i stwarza warunki do nadużyć. Jednocześnie jest to sprzeczne z ustawowymi zapisami o kasowaniu błędów i pomyłek w dokumentach, między innymi z ustawą o rachunkowości z 1994 r., w której czytamy, że błędy w dowodach wewnętrznych mogą być poprawione przez skreślenie błędnej treści lub kwoty, z utrzymaniem czytelności skreślonych wyrażeń lub liczb.

Nasuwa się pytanie, czy do czasu wydania wymienionego rozporządzenia obowiązuje rozporządzenie ministrów gospodarki terenowej i ochrony środowiska oraz zdrowia i opieki społecznej z dnia 20 października 1972 r. (DzU nr 47/72 poz. 299) i w jakim zakresie. Jeżeli nie, to jaki akt prawny obowiązuje zarządców cmentarzy?

W odniesieniu do powyższego rodzi się pytanie, czy nie należałoby uchwalić nowej ustawy. Przemawia za tym fakt, że aktualnie obowiązująca ustawa nie przystaje do rzeczywistości gospodarczej, a szczególnie do zmian, które nastąpiły po roku 1990. Pojawiły się nowe podmioty gospodarcze, coraz powszechniejsza jest kremacja, o której ustawa niewiele wspomina, pojawiły się także kolumbaria, ogrody pamięci itp. Nasuwa się też pytanie, czy urna z prochami może pozostać w domu rodziny zmarłego lub zostać pochowana na terenie jego nieruchomości. Kolejna istotna sprawa to prawo do dysponowania zwłokami.

Uprzejmie proszę Pana Ministra o udzielenie odpowiedzi na następujące pytanie. Czy rząd zamierza znowelizować ustawę o cmentarzach i chowaniu zmarłych tak, aby sprawy urządzania cmentarzy, prowadzenia ksiąg cmentarnych i pozostałe kwestie związane z przedmiotową działalnością były unormowane prawnie w sposób jednolity i uwzględniający aktualne uwarunkowania społeczno-gospodarcze?

Łączę wyrazy należnego szacunku

Grzegorz Matuszak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Włodzimierza Łęckiego, skierowane do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Cezarego Banasińskiego:

Szanowny Panie Prezesie!

Jednym z podstawowych materiałów budowlanych, bez którego nie może powstać żadna budowla, jest cement. Jego roczna produkcja w Polsce w 2000 r. wynosiła 14 milionów 800 tysięcy t.

W ostatnich latach wszystkie cementownie na skutek procesów prywatyzacyjnych znalazły się w strukturach zachodnioeuropejskich grup kapitałowych. Według powszechnej opinii działają one w porozumieniu, między innymi dzieląc kraj na określone strefy wpływów i regulując poziom cen. Informacje takie przekazywane są z wiarygodnych źródeł - od przedsiębiorstw budowlanych oraz firm zajmujących się sprzedażą materiałów budowlanych.

Od kilku lat wszystkie cementownie i ich firmy dystrybucyjne na przełomie stycznia i lutego każdego roku podnoszą ceny cementu praktycznie w takim samym stopniu. W ostatnich latach podwyżki cen najczęściej stosowanego cementu CEM I 32,5 kształtowały się następująco:

- w styczniu 1999 r. ze 142 zł/t do 157 zł/t - wzrost o 10,5%;

- w styczniu 2000 r. do 177 zł/t - wzrost o 12,7%;

- w styczniu 2001 r. do 210 zł/t - wzrost o 10,7%;

- w lutym 2002 r. do 226 zł/t - wzrost o 7,6%.

Łącznie, w stosunku do roku 1999, cement w roku 2002 zdrożał o 59,2%.

W podobny sposób drożały inne cementy dystrybuowane luzem lub w workach. Powyższe ceny są średnimi, ale różnice cen między poszczególnymi cementowniami wynoszą 1-2%, przy czym w poszczególnych latach są na przemian wyższe lub niższe, co w efekcie daje równomierny wzrost. W analogicznych okresach wzrost cen innych głównych materiałów budowlanych - ceramiki ściennej, stali, drewna czy stolarki tworzywowej - był mniejszy i wynosił średnio 2-5% rocznie.

Sprawa cyklicznych podwyżek cen cementu, szczególnie w ostatnich dwóch latach, gdy budownictwo notuje wyraźny regres, ma bardzo duży wpływ na kształtowanie cen produkcji. Generalnie można zauważyć obniżanie się cen produktów finalnych budownictwa, co stoi w wyraźnej sprzeczności z rosnącymi cenami cementu. O rentowności produkcji cementu świadczy między innymi fakt, że w 2000 r. cementownia Górażdże, należąca do koncernu Heidelberger Zement, osiągnęła około 160 milionów zł zysku przy przychodzie około 550 milionów zł.

Według mojej oceny firmy zajmujące się produkcją cementu w dwóch przypadkach naruszyły przepisy ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o ochronie konkurencji i konsumentów, mianowicie art. 5 ust. 1 pkt 1, poprzez ustalanie w drodze porozumienia cen sprzedaży cementu, i art. 5 ust. 1 pkt 3, poprzez ustalanie podziału rynków zbytu cementu według struktury administracyjnej kraju.

Bardzo proszę Pana Prezesa o zainteresowanie się tą sprawą i przekazanie mi swojej opinii na ten temat. Podobna sytuacja istniała do niedawna na cementowym rynku niemieckim. W wyniku interwencji niemieckich służb antymonopolowych koncerny cementowe zapłaciły kilkaset milionów marek w zamian za umorzenie dochodzenia i zobowiązały się do zaprzestania podobnych działań.

Z wyrazami szacunku

Włodzimierz Łęcki


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment