76. posiedzenie Senatu RP, spis treści, poprzednia część stenogramu, następna część stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 01)

(Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałkowie Marcin Tyrna i Donald Tusk)

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Proszę o zajmowanie miejsc.

Panie Senatorze, bardzo proszę.

Panowie Senatorowie! Przypominam, że chcemy rozpocząć obrady.

Szanowni Państwo! Panie Senatorze Świątkowski!

Dzień dobry.

Wznawiam posiedzenie.

Powracamy do łącznego rozpatrywania punktów pierwszego i drugiego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy budżetowej na rok 2001 oraz stanowisko Senatu w sprawie ustawy o wykonywaniu budżetu państwa w roku 2001 oraz o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w latach 1999-2001.

Bardzo proszę o zabranie głosu pana senatora Jana Chojnowskiego.

Senator Jan Chojnowski:

Panie Marszałku! Pani Marszałek! Szanowni Przedstawiciele Rządu! Panie i Panowie Senatorowie!

Problem budżetu to jednocześnie problem polityki gospodarczej państwa, to problem osiągania jak największych dochodów, wpływów do budżetu. Tymczasem, wydaje mi się, punkt ciężkości przesuwa się w stronę podziału tych środków, które zostały zaproponowane. A przecież w mijającym roku w naszej gospodarce mieliśmy do czynienia ze zjawiskami niepokojącymi i parlament powinien być wszechstronnie poinformowany o skutkach tych zjawisk dla budżetu.

Mam na myśli przede wszystkim tak istotny dochód dla budżetu, jak wpływy z akcyzy. Zaobserwowaliśmy kolejne podwyższenie podatków akcyzowych. Rodzi się pytanie: jakie są tego konsekwencje? Według wszelkich danych wpływy z akcyzy już w ubiegłym roku spadły, a w bieżącym roku również będzie zachowana tendencja spadkowa. Czy to jest właściwy kierunek? Uważam, że nie. To są pytania do przedstawicieli rządu. Na pewno nie czas i nie miejsce, aby roztrząsać te szczegóły, ale z punktu widzenia budżetu, dochodów do kasy państwowej jest to okoliczność bardzo istotna.

W ubiegłym roku uchwaliliśmy ustawę o podatku od gier losowych. Według wszelkich prognoz i danych, nieoficjalnych oczywiście, od 1992 r., od kiedy zaczęła funkcjonować poprzednia ustawa o grach losowych, do budżetu państwa rokrocznie z tytułu niepłaconego podatku nie wpływało około 1 miliarda zł, a to z tej przyczyny, że taka, a nie inna była oficjalna interpretacja tamtej ustawy. Przypomnę, że automaty do gier zaliczano do gier zręcznościowych. Ostatnią ustawą uszczelniliśmy to, ta ustawa już weszła w życie. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście będziemy mieli ten 1 miliard zł i jak to ewentualnie zostało uwzględnione w budżecie państwa.

Bardzo istotną sprawą, która bulwersuje opinię społeczną, jest podatek od podmiotów zagranicznych. Polskie firmy ponoszą wszelkie ciężary, a zagraniczne, nie wiedzieć dlaczego, od tych zobowiązań praktycznie są zwolnione. Poza tym nie generują zysków. Jak Ministerstwo Finansów widzi ten problem? To tylko niektóre bardzo istotne z punktu widzenia budżetu sprawy.

Chciałbym przekonać Wysoką Izbę do poprawki, która w moim odczuciu będzie miała istotne znaczenie. Sprawa budownictwa jest sprawą nośną, budownictwo to w opinii wielu koło zamachowe gospodarki. Tutaj pewien ukłon w stronę opozycji, bo to za jej czasów powstał pomysł budownictwa społecznego. My w tej kadencji, powiedziałbym, udoskonaliliśmy to, zdynamizowaliśmy i rzeczywiście społeczne budownictwo mieszkaniowe zaczęło się rozwijać. To jest oferta dla średnio zarabiających. W moim mieście, w mojej gminie, z której pochodzę, bodajże jako w jednej z pierwszych powstało komunalne towarzystwo budownictwa społecznego, TBS. Rzeczywiście na tym polu osiągnęliśmy znaczne sukcesy i w tym kierunku trzeba się rozwijać.

Dlatego też proponuję, aby w załączniku nr 2 w części 55 "Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast" w rozdziale 70019 "Krajowy Fundusz Mieszkaniowy" zwiększyć wydatki na rozliczenia z bankami o kwotę 50 milionów zł. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków na rozliczenia z bankami w tej samej części w rozdziale 70015 "Refundacja premii gwarancyjnych od wkładów mieszkaniowych".

Wydaje mi się, że jest to propozycja kompromisowa. W Sejmie brano pod uwagę większą kwotę, być może za dużą. Jednak kwota 50 milionów zł w ramach tego przesunięcia pozwoliłaby uruchomić rozwój budownictwa mieszkaniowego na szerszą skalę. Przede wszystkim umożliwiłaby skonsumowanie zaciągniętej z banku na ten cel pożyczki, a to - jak powiedziałem - zdynamizowałoby rozwój naszego budownictwa, umożliwiłoby zarówno towarzystwom budownictwa społecznego, jak i spółdzielniom mieszkaniowym, które również dołączyły się do tego programu, dokonywanie rozwoju tego budownictwa. Przedkładając tę poprawkę, uważam, że nie czyni ona szkody dotychczasowej filozofii budżetu i zasługuje na uwzględnienie.

Popieram również te poprawki, które Komisja Praw Człowieka i Praworządności przedkłada do uwzględnienia. Dotyczą one w szczególności wymiaru sprawiedliwości, bo jeśli chodzi, przypomnę, o najbliższy okres, uruchomiona będzie druga instancja sądownictwa administracyjnego, a jak ważny jest to wycinek wymiaru sprawiedliwości, wszyscy się przekonujemy. Orzecznictwo sądów administracyjnych dotyka bardzo istotnych sfer naszego życia. Sprawność tego orzecznictwa ma wręcz bardzo istotne znaczenie dla rozwoju gospodarczego. I tego między innymi dotyczą te poprawki. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Czy składa pan poprawki do protokołu?

(Senator Jan Chojnowski: Tak, tak, składam.)

A więc czekam, bardzo proszę.

(Senator Jan Chojnowski: Panie Marszałku, tę poprawkę składam w imieniu własnym i pana senatora Lecha Feszlera.)

Dziękuję bardzo.

Wysoka Izbo! W tej chwili, zgodnie z listą, powinien wystąpić pan senator Zbigniew Zychowicz, ale jest nieobecny. Pani senator Jadwiga Stokarska również jest nieobecna.

Wobec tego proszę o zabranie głosu pana senatora Ryszarda Sławińskiego. Pan senator Zbigniew Kruszewski złożył swoje przemówienie do protokołu. Następnym mówcą będzie pan senator Mieczysław Janowski.

Proszę, Panie Senatorze.

Senator Ryszard Sławiński:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Rok 2001, jak ogłosił minister kultury i dziedzictwa narodowego - potwierdził to premier - jest rokiem kultury. Gdy spojrzymy na dyskutowany budżet, okaże się, że to kolejne hasło propagandowe, jakich wiele wznosi ten rząd. Przytoczę inne hasło, wzniesione niedawno przez premiera Jerzego Buzka: następne dziesięciolecie będzie dekadą rolnictwa.

W ubiegłym roku udział państwa w wydatkach na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego wynosił 0,33%. W tym roku wskaźnik ten ma wynieść 0,55%. A więc sukces... ale pozorny. Bo to jedna z licznych zmyłek tego budżetu. Okazuje się bowiem, że do środków na kulturę doliczono także, nie wiadomo dlaczego, kwoty przeznaczone dla Komitetu Badań Naukowych, Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz dla orkiestr wojskowych. Realnie więc na kulturę będzie o kilka dziesiątych procenta mniej. A zatem mamy do czynienia z teoretycznym wzrostem i z realnym spadkiem.

Stosunek do kultury i jej finansowania zaprezentowała Komisja Gospodarki Narodowej, nie przyjmując żadnej poprawki zgłoszonej przez Komisję Kultury i Środków Przekazu. Dobrze, że odrzucono żądanie przyznania 1 miliona 500 tysięcy zł na Narodowy Instytut Chopina, bo nie jest on potrzebny ani narodowi, ani Chopinowi, ani tym bardziej państwu, którego po prostu nie stać na realizację fanaberii grupy ludzi. Ale odrzucenie żądania 4 milionów zł na ochronę zabytków jest bardzo złym sygnałem. W Sejmie podkreślano, że na ochronę i konserwację zabytków przeznaczono o 7 milionów zł więcej. Otóż nie więcej, bo została jedynie oddana kwota, z której w ubiegłym roku zrezygnował generalny konserwator zabytków. Tak więc ochrona dziedzictwa narodowego ze względu na stosunek do kultury, który trwa już od wielu, wielu lat, nadal jest w odwrocie.

Podczas grudniowego Kongresu Kultury Polskiej padło wiele zapewnień i ocen, że w kulturze nie sprawdziła się niewidzialna ręka rynku. Kultura ma się źle, pauperyzują się środowiska pracownicze w instytucjach kultury i placówkach jej upowszechniania. Świadczy o tym dramatyczny list pracowników Biblioteki Narodowej, wołających o poprawę płac. Za niewielkie pieniądze pracują ludzie w małych miasteczkach. Na wsi już niewiele się dzieje w kulturze, ponieważ niewiele z niej zostało. Zlikwidowano już niemal wszystkie biblioteki i punkty biblioteczne na wsi. Samorządy, mając do wyboru likwidację małej szkoły czy biblioteki, likwidują najpierw bibliotekę.

Na Kongresie Kultury Polskiej wołano o 1% PKB na kulturę. Dziś słychać tylko echo tego wołania. W efekcie w kulturze, tak jak w gospodarce, jest coraz chłodniej, a wręcz zimno. Ale jest też pewna jaskółka... minister kultury i dziedzictwa narodowego wydaje biuletyn ze swoimi wystąpieniami i przemówieniami. Wieje z nich optymizmem i dobrym samopoczuciem sternika polskiej kultury. Więc może ograniczmy się tylko do czytania tego biuletynu. Wtedy wszystkim nam będzie lepiej.

Mam w związku z tym taką refleksję. Ten piękny bukiet z żółtymi kwiatami jest opatrzony czernią. Tak mi się to skojarzyło z tym budżetem.

(Głosy z sali: Brązem.)

Brązem, tak. Ale chodzi o ciemny kolor. Tak mi się to skojarzyło z tym budżetem.

Panie Marszałku, chciałbym podnieść również jeszcze jedną kwestię. (Sygnał telefonu komórkowego) Mianowicie pragnę złożyć poprawkę do części 83 budżetu "Rezerwy celowe". Otóż proszę o skreślenie w kolumnie 4 wyrazów "w tym 708 tysięcy zł na ŤFundusz Specjalnyť Specjalistycznych Studiów Wschodnich Uniwersytetu Warszawskiego".

Dlaczego chciałbym się odnieść do tej kwestii? Pod koniec prac nad budżetem, na skutek działania grupy posłów i wbrew propozycji rządowej, zostało dopisane to właśnie sformułowanie. Tymczasem są tam środki, które określa się jako środki na pomoc techniczną dla państw w transformacji.

Polska Fundacja Transformacji Rynkowej "Wiedzieć Jak", działająca od 1998 r., czyli od momentu decyzji rządu pana Jerzego Buzka o przyznaniu środków na jej działalność i wpisaniu do rezerw celowych, prowadzi bardzo aktywną działalność na rzecz upowszechniania na terenie byłych krajów komunistycznych wiedzy o polskiej transformacji ustrojowej i przekazywania innym polskich doświadczeń. Działalność ta obejmuje właściwie tysiące ludzi, prowadzona jest w Słowacji, na Ukrainie, w Rumunii i w Rosji, więc szkoda trochę tych 708 tysięcy zł. Nawiasem mówiąc, są one przeznaczone na instytucję, która powinna otrzymywać pieniądze z edukacji.

Składam tę poprawkę, Panie Marszałku, i proszę o jej poparcie. Ponadto senator Zychowicz prosił mnie, żebym złożył na ręce pana marszałka poprawkę, którą on chce zgłosić. Dziękuję państwu za uwagę.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Mieczysława Janowskiego. Następnym mówcą będzie pani senator Jadwiga Stokarska, która się spóźniła.

Senator Mieczysław Janowski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister wraz z Przedstawicielami Rządu!

Stajemy dziś, Wysoki Senacie, przed trudnym i odpowiedzialnym zadaniem. Mamy odnieść się do ustawy budżetowej na rok 2001. W każdym kraju o parlamentarnym systemie sprawowania władzy jest to najważniejsza ustawa w ciągu roku, ma ona bowiem rozstrzygać o tym, skąd będą brały się dochody państwa, i równocześnie decydować o ukierunkowaniu strumienia wydatków.

Nasz budżet to dochody na poziomie 161 miliardów zł przy wydatkach 181 miliardów 500 tysięcy zł. Oznacza to deficyt rzędu 20 miliardów 500 tysięcy zł. Te właśnie wielkości limitują w gruncie rzeczy możliwość działania Senatu, stąd też ustawa, którą otrzymaliśmy z Sejmu, jest bardzo bliska przedłożeniu rządowemu. Stąd też analiza wniosków Komisji Gospodarki Narodowej wiedzie do spostrzeżenia, iż mają one charakter jedynie korygujący. Wypada więc zgodzić się ze stwierdzeniami, które padły z tej trybuny, że rola obu izb parlamentu w tworzeniu budżetu została nadmiernie zmarginalizowana. Celowo użyłem tego określenia i sądzę, że po gruntownej analizie niezbędna jest stosowna zmiana w ustawie zasadniczej.

Niech mi będzie wolno odnieść się do pewnych faktów, które charakteryzują naszą rzeczywistość. Pozwólcie, Szanowni Państwo Senatorowie, że zacznę od uwarunkowań, w których przyszło nam funkcjonować. Znają je państwo doskonale. To skutek wieloletnich zaniedbań, zadłużeń, to jeszcze nieodrobione do końca straty wojenne. Nie zamykajmy na to oczu, nie chcemy tego ciągle powtarzać.

W tym kontekście zechciejmy zauważyć, że mimo wszystko polska gospodarka, obok węgierskiej, oceniana jest jako przodująca wśród państw Europy Środkowowschodniej. Według danych, które otrzymałem, wolumen PKB miał w Polsce w latach 1990-1999 wzrost 28%. Był to najwyższy wzrost wśród tych krajów. Na Węgrzech ten wzrost wynosił tylko 3%, zaś Czechy i Słowacja utrzymały się mniej więcej bez zmian. Danych za rok 2000 jeszcze nie mam.

Na najbliższe europejskie czy ogólnoświatowe prognozy spójrzmy również przez pryzmat tego, co piszą inni analitycy. Ameryka stoi w miejscu, Europa ma umiarkowany wzrost - to są tytuły ze specjalistycznej prasy ekonomicznej. Umiejmy zatem zauważyć, że tendencje wzrostu, nie tak gwałtownego, jak byśmy sobie tego życzyli, są tendencjami ogólnoświatowymi.

Nasze założenia, w moim przekonaniu, są realistyczne, chociaż bardzo napięte i chociaż nie w każdym szczególe muszą się nam podobać. Zauważmy jednak, że mamy pomyślne wyniki w handlu zagranicznym za ubiegły rok, mimo niekorzystnych relacji cen i mimo nadwartości złotówki, o czym była tu zresztą mowa. Również inflacja traci swą siłę.

Padły na tej sali również głosy na temat budownictwa mieszkaniowego. Ja wiem, że ono nie jest na wystarczającym poziomie. Jednakże dane oficjalnie publikowane są takie: w styczniu roku 2001 oddano o 61% mieszkań więcej niż przed rokiem. Trudno mi więc zgodzić się ze stwierdzeniami, które tutaj padały. Mówmy po prostu prawdę, bądźmy zgodni z realiami.

Podzielę się z państwem jeszcze jedną refleksją. Wiem, jak wielkie, jak ogromne mamy potrzeby, wiem, że wszyscy chcielibyśmy żyć lepiej. Czy jednak nie żyjemy w Rzeczypospolitej troszkę ponad stan? W każdym systemie gospodarczym, który ma być racjonalny, taki układ nie może być utrzymywany przez dłuższy czas. Dziś, jako obywatele, jesteśmy zadłużeni w bankach na kwotę 43 miliardów zł. To jest nieco więcej niż 1/4 dochodów państwa. Zastanówmy się nad tym stanem rzeczy.

Do najważniejszych problemów, bez rozwiązania których nie pójdziemy dalej, zaliczyłbym brak miejsc pracy dla wszystkich gotowych pracę podjąć. Bezrobocie rośnie szybciej niż liczba miejsc pracy. Ta wielkość, która oscyluje wokół 15%, budzi niepokój, zwłaszcza wobec faktu, iż znaczna część bezrobotnych to ludzie młodzi. Ten wskaźnik udziału młodzieży przekracza niestety 30%. Co prawda małą pociechą jest ostatnia informacja z raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy, że prawie co trzeci mieszkaniec globu zdolny do pracy szuka jej bezowocnie, ale chodzi o to, by popatrzeć na naszą rzeczywistość również przez pryzmat europejski i światowy.

Chciałbym także powiedzieć o stronie dochodowej budżetu. Dyskutowaliśmy o tym podczas obrad komisji. Jeżeli jednak przyjrzymy się całemu sektorowi finansów publicznych, to ta sprawa, o której dyskutuje parlament, to zaledwie 38,3% jego dochodów. Powtórzę: o takiej części pieniędzy publicznych dyskutujemy na tej sali. Reszta to pieniądze funduszy celowych, to pieniądze samorządów.

Zatrzymam się może na chwilę przy tych funduszach. Rząd Rzeczypospolitej stwierdził w roku ubiegłym, że fundusze celowe, poza budżetem państwa, dysponują największą częścią środków publicznych. Z tym wiąże się istotne zagrożenie dla stabilności finansów publicznych oraz ich czytelności. Wszystkie rządy od roku 1990 uczyniły w tej materii niewiele. Jest to zadanie być może jeszcze dla nas, a na pewno dla przyszłego parlamentu.

Zatrzymam się również na chwilę przy sprawie finansów jednostek samorządu terytorialnego. Po stronie dochodowej w sektorze finansów publicznych mają one niecałe 21%. To jest z jednej strony mało, w stosunku do ogromu zadań przejętych przez samorządy, ale z drugiej strony jest to również około 53% tych pieniędzy, które ma budżet państwa, tych pieniędzy, o których decyduje parlamentu. I tutaj też muszą nastąpić zmiany, jak mówił w jednym z fragmentów swojego wystąpienia pan przewodniczący komisji senator Kleina. W szczególności niepokoić musi sytuacja samorządów w dziedzinie oświaty, drogownictwa, pomocy społecznej, kultury, służby zdrowia.

Kolejny temat, który chciałbym poruszyć, Panie Marszałku, to ściągalność podatków. Specjalistyczna prasa ekonomiczna bije na alarm: wyłudzanie podatku VAT, nieuzasadnione zwroty. Obecnie tracimy na tym rocznie, według szacunków i wypowiedzi specjalistów, ponad 5 miliardów zł. Oszustwa polegają głównie na pozorowaniu eksportu i fałszowaniu związanych z tym dokumentów, bowiem na eksport jest stawka zerowa.

Panie Marszałku, uważam, że warto zwiększyć zatrudnienie w izbach skarbowych i urzędach kontroli skarbowej. To się opłaci. Za rok ubiegły wykryto ponad 1 miliard 800 milionów zł zaległości. Naprawdę to się opłaci Rzeczypospolitej. I tutaj jest prośba do pani minister, aby takie sugestie zostały przekazane ministrowi finansów. Popieram również wniosek zgłoszony w tej materii przez pana senatora Cieślę.

Chciałbym teraz odnieść się do poprawek, które były zgłaszane. Chodzi zwłaszcza o te, w których odbiera się środki jednym, aby dać innym. To jest, Panie i Panowie Senatorowie, metoda wiodąca donikąd, zwłaszcza że często odbiera się pieniądze obszarom słabszym ekonomicznie. Przypomnę tu województwa ściany wschodniej. Najwyraźniejszym wskaźnikiem, mówiącym o potrzebach tego regionu, podobnie jak to jest w przypadku województwa warmińsko-mazurskiego, jest produkt krajowy brutto na osobę. Te wskaźniki sytuują cały pas województw wschodnich, łącznie z Warmią, na poziomie dwukrotnie niższym niż województwo mazowieckie. Nie chodzi tutaj w żadnym wypadku o jakąkolwiek zazdrość, ale obiecywaliśmy realizację polityki wyrównywania, a tak jak mówił pan senator Kopacz, jej realizacja została sprowadzona do uwzględnienia obszarów zagrożonych bezrobociem z wagą jedynie 10% i obszarów o niskim produkcie krajowym brutto na osobę - również z wagą 10%. Deklaracje nie znalazły zatem pokrycia w rzeczywistości.

Również w tym kontekście bardzo proszę o zmianę w tych zgłoszonych poprawkach. W szczególności odniosę się tutaj do ziemi podkarpackiej, którą reprezentuję. Jeżeli rzeczywiście potrzebne są środki dla Urzędu Regulacji Telekomunikacji, to zabranie na to Podkarpaciu 2 milionów 500 tysięcy zł z rozdziału "Budowa i utrzymanie urządzeń melioracji wodnych" jest czymś nieodpowiedzialnym. Tam były powodzie, tam były osuwiska. Ponieważ środki powodziowe przewidziane w ustawie nie pozwalały na pokrycie tych strat, pozostały zniszczone domy, zniszczony drogi. Melioracje są tam więc szczególnie potrzebne.

Chciałbym również odnieść się do kwestii lotniska, którą już poruszałem. Ta sprawa nie wiąże się z jakimkolwiek wzrostem wydatków. Proszę jedynie o stworzenie szans dla tego jednego obszaru lotniczego w Polsce.

Były tu już również poruszane sprawy szkół. Myślę jednak, że wskaźniki, które były podawane, są nieco mylące. Należy je odnieść do liczby dzieci i do wskaźników świadczących o wzroście demograficznym.

I na koniec tej części szczegółowej, Panie Marszałku, chciałbym odnieść się do poprawki, która przewiduje kumulację środków z rezerwy. Chodzi o rezerwę z poz. 42, która miała pozwolić na dokończenie programu badań dotyczących samolotu szkoleniowego. Jest to 12 milionów zł, które mają być dodane do poz. 72. Mówię tutaj również jako doktor nauk technicznych, jako inżynier specjalności lotniczych. Uważam, że niedokończenie tego programu jest czymś nieodpowiedzialnym. Czesi budują swoje samoloty, Anglicy swoje. Czy my chcemy ten polski przemysł lotniczy, który przecie był wzorowy, zniszczyć zupełnie? Proszę państwa, ja nie chcę podchodzić do tego bardzo emocjonalnie, ale przecież samolot "Hawk", który się nam proponuje, będzie trzy razy droższy. Powtarzam: trzy razy droższy. I wcale nie będzie lepszy. Mam na ten temat materiały, bo pracowałem nad tym wcześniej. Zechciejcie państwo spotkać się ze mną, to udowodnię to, bo pewnie czas mojego przemówienia dobiega końca.

Panie Marszałku, słyszeliśmy na tej sali...

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Panie Senatorze...)

...wiele złowróżbnych prognoz.

Ja już kończę, jeśli mogę.

Nie namawiam nikogo do lekceważenia ostrzeżeń i zachęcam do systematycznej analizy zjawisk gospodarczych. To jest wręcz konieczność. Koniecznością są też działania zarówno doraźne, jak i długofalowe, które powinny w moim przekonaniu mieć charakter ponadpartyjnej - powtórzę to: ponadpartyjnej - i propaństwowej strategii dla Polski. Jeszcze raz powtórzę: propaństwowej.

Nigdy nie ukrywałem i nadal nie ukrywam swoich poglądów. Za kilkanaście lat nikt nie będzie nas pytał ani też nie będzie pytał w podręcznikach szkolnych o barwę posiadanych legitymacji, lecz o to, czy Polską kierowali ludzie mądrzy i roztropni, czy też głupi i skłóceni. Bądźmy więc mądrzy przed szkodą.

A wracając do tych fatalistycznych prognoz...

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Panie Senatorze, dramatycznie przekroczył pan czas.)

Panie Marszałku, ostatnie zdanie.

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Proszę kończyć.)

Te fatalistyczne prognozy pojawiały się w latach sześćdziesiątych w raportach Klubu Rzymskiego. W roku 1995 miały wyczerpać się zasoby ropy, w 1997 r. - żywności, w 1998 r. - wody, a powietrza w roku 2000. Póki co żyjemy i oddychamy. A więc sursum corda! Jestem za tym budżetem, z rozsądnymi poprawkami. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. To było prawie piętnaście minut. Nie zachęcam do takich wystąpień, bo będę musiał ostrzej przestrzegać czasu przemówień senatorów.

Pani senator Jadwiga Stokarska. Następnym mówcą będzie pan senator Krzysztof Majka.

Senator Jadwiga Stokarska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Z roku na rok coraz mniejsze środki przeznacza się w budżecie państwa na sektor rolny. W roku 2000 przeznaczono w budżecie na rolnictwo 2,46% produktu krajowego brutto, a w roku 2001 przeznacza się 1,91% PKB. Na wydatki w sferze rolnictwa zaplanowano 3 miliardy 470 milionów zł, bez planowanych środków zagranicznych. 25% sumy przeznaczonej na wydatki w rolnictwie i rybołówstwie ma pochodzić ze środków Unii Europejskiej, z funduszów PHARE i SAPARD oraz z pożyczki w Banku Światowym.

Trzeba wiedzieć, że zaplanowane w budżecie na rolnictwo w ubiegłym roku pieniądze unijne z funduszu SAPARD nie dotarły do Polski. Taka była decyzja Unii. Trzeba też wiedzieć, że aby skorzystać z unijnych funduszy, Polska musi się wykazać zaakceptowanymi przez Unię Europejską programami. Najczęściej programy te dostosowują Polskę do Unii Europejskiej. Polska musi też udokumentować posiadanie własnych środków, stanowiących 25% środków przeznaczonych na realizację danego programu.

Większość tych programów przeznaczona jest do realizacji przez samorządy. Tymczasem przedstawiciele samorządów gminnych i powiatowych donoszą, że nie dysponują takimi środkami własnymi. Samorządów nie stać na jakiekolwiek inwestycje. Mało tego, powszechnie zadłużają się, by utrzymać szkoły, by płacić pensje nauczycielom i dowieźć dzieci do szkół zbiorczych z odległych miejscowości, w których szkoły, ze względów finansowych, już zlikwidowano. Wójt jednej z gmin stwierdził, że środki przeznaczone na szkolnictwo wystarczają na utrzymanie połowy z istniejących obecnie w tej gminie szkół. Gmin i powiatów nie stać także na wypełnienie obowiązków finansowych narzuconych przez reformę służby zdrowia.

Nie licząc środków zagranicznych, środki budżetowe zaplanowane na rolnictwo w 2001 roku w stosunku do roku ubiegłego będą niższe o 15%. I tak: dotacje na nawozy wapniowe i na postęp biologiczny w rolnictwie zostały zmniejszone o 21%; środki na zwalczanie chorób zakaźnych zmniejsza się aż o 58,4%; na budowę i utrzymanie urządzeń melioracyjno-wodnych zmniejszono środki o 20%; na monitorowanie dostępu polskich artykułów rolno-spożywczych na rynki zagraniczne zmniejszono środki o 30% w sytuacji, kiedy nasz deficyt handlowy wynosi około 20 miliardów dolarów; drastycznie, bo aż o około 41,7%, zmniejszono środki na dopłaty do oprocentowania kredytów obrotowych na cele rolnicze - chodzi tu o dopłaty do oprocentowania kredytów przeznaczonych na zakup nawozów sztucznych, nasion i innych środków do produkcji rolnej, które są niezbędne, by rolnik mógł obsiać swoje pole, by po stworzeniu przez rządzących możliwości zbytu jego produkcji mógł sam zarobić na chleb dla siebie i swojej rodziny, by nie musiał wyciągać ręki do opieki społecznej po pieniądze, których tam też nie ma. W budżecie prawie o 100% zwiększono wydatki na administrację publiczną w celu dostosowania polskiego rolnictwa do wymogów Unii Europejskiej. Niedobory w budżecie tłumaczone są brakiem pieniędzy. A ja w Senacie od lat zadaję przedstawicielom rządu pytanie: jakie są wpływy do budżetu ze sprywatyzowanych przedsiębiorstw przejętych przez cudzoziemców? A jakie były przed prywatyzacją tych przedsiębiorstw? To pytanie ponawiam po raz kolejny i czekam na odpowiedź.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Do ustawy budżetowej zgłaszam następujące poprawki. Pierwsza poprawka dotyczy części 85 budżetu - proponuję zwiększenie środków na budowę i utrzymanie urządzeń melioracyjno-wodnych o 15 milionów zł.

Druga poprawka dotyczy części 32 - proponuję zwiększenie środków na nawozy wapniowe o 11 milionów zł.

Trzecia poprawka do części 35 - zwiększenie środków na monitoring i dostęp polskich artykułów rolno-spożywczych do rynków zagranicznych o 200 tysięcy zł. Źródłem pokrycia tych trzech poprawek jest zmniejszenie wydatków w części 83 "Rezerwy celowe" w poz. 4, dotyczącej kosztów integracji z Unią Europejską".

Czwarta poprawka do części 32 - proponuję zwiększyć dopłaty do oprocentowania kredytów obrotowych o 130 milionów zł. Źródłem pokrycia jest zwiększenie o odpowiednią kwotę dochodów z podatku od osób prawnych. Mam tu na uwadze wyegzekwowanie podatków od firm zagranicznych działających na terenie Polski.

Pieniądze do budżetu należy pozyskiwać także poprzez wstrzymanie marnotrawienia majątku narodowego w tak zwanych restrukturyzacjach i prywatyzacjach, w wyniku których nasze zakłady pracy i ziemia za około 10% faktycznej wartości, a w przypadku Huty "Warszawa" za 1% wartości, są przejmowane przez cudzoziemców, przede wszystkim przez koncerny międzynarodowe, transferujące polskie pieniądze za granicę. 75% deficytu handlowego wynika z działalności firm zagranicznych zainstalowanych w Polsce.

Wpływy do budżetu można zwiększyć także przez ograniczenie importu, a przez to zmniejszenie deficytu handlowego Polski i wzrost produkcji rodzimej, a co za tym idzie - zmniejszenie bezrobocia, a za tym idzie wzrost wpływów do budżetu z podatków bezpośrednich i pośrednich oraz zmniejszenie wydatków na opiekę społeczną i zasiłki dla bezrobotnych. Jak donoszą przedstawiciele samorządów powiatowych i gminnych, ciężar utrzymania rodzin bezrobotnych i opieki społecznej przekracza możliwości finansowe jednostek samorządowych. Starostowie powiatu wyszkowskiego i ostrołęckiego informują, że pani prezes Krajowego Urzędu Pracy pismem skierowanym do wszystkich prezydentów i starostów wypowiedziała zobowiązania finansowe dotyczące wydatków z Funduszu Pracy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu w roku 2001. Urzędom pracy brakuje także środków na opłacenie składek ZUS za bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Starosta powiatu makowskiego informuje, że od czerwca 2000 r. ZUS dokonuje zajęć rachunku bankowego powiatowego urzędu pracy. Czyni to z powodu niezapłacenia składek na ubezpieczenia zdrowotne bezrobotnych jeszcze przez urząd rejonowy w 1999 r. Brak środków w tamtym czasie i w latach następnych spowoduje, że na koniec grudnia 2001 r. zadłużenie Powiatowego Urzędu Pracy w Makowie wobec ZUS wyniesie 950 tysięcy zł. Taka sytuacja zmusi samorządy do wyprzedaży nieruchomości. Starosta powiatu ostrołęckiego donosi, że dotacje celowe przeznaczone na ubezpieczenie zdrowotne osób bezrobotnych bez prawa do zasiłku w 2001 r. pokryją zaledwie 47% potrzeb.

Poza zadłużeniem wobec ZUS powiaty mają zobowiązania wobec Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Funduszu Pracy. Z powodu tych zobowiązań w wielu samorządach zostały zablokowane konta bieżących wydatków budżetowych. Jeden z wójtów donosi, że jego gmina otrzymała część subwencji ogólnej na oświatę, która zaspokaja potrzeby oświaty zaledwie w 61%. Obecnie gmina ta nie otrzymuje dotacji na dowożenie dzieci do szkół. Z prasy lokalnej wynika, że kłopoty finansowe związane z dowożeniem dzieci do szkół mają także inne gminy. Brakuje też pieniędzy na dofinansowywanie inwestycji w oświacie oraz na dofinansowywanie wyposażenia szkół. Wójtowie stoją więc przed problemem zamknięcia połowy szkół, które znajdują się na ich terenie.

Rozporządzeniem Rady Ministrów z 26 września 2000 r. zmniejszono pomoc dla rodzin zastępczych. I tak na przykład osoba samotna opiekująca się dzieckiem, której dochód wynosi 708 zł miesięcznie, obecnie otrzymuje na nie 277 zł 40 gr, wcześniej otrzymywała zaś powyżej 500 zł. Trzeba zaznaczyć, że koszt utrzymania jednego dziecka w domu dziecka wynosi około 1300 zł.

Z roku na rok maleją także środki na opiekę społeczną, choć potrzebujących gwałtownie przybywa, a przybędzie ich jeszcze więcej po przeprowadzeniu restrukturyzacji rolnictwa. Pomoc udzielana rodzinom jest symboliczna i wynosi średnio 20-90 zł, a dla wielu potrzebujących nie ma jej wcale. Pomimo niskich dochodów, nawet poniżej wymaganych kryteriów, większość rodzin bezskutecznie oczekuje pomocy. Według informacji udzielonej mi przez ośrodki pomocy rodzinie budżet na realizację zasiłków w latach 1999-2001 zmalał o 27%, a planowany na opiekę społeczną w 2001 r. pokryje zaledwie 46,8% przewidzianych potrzeb. Obliczono, że na jedną osobę ubiegającą się o zasiłek okresowy przypadnie suma 1 zł 80 gr miesięcznie. Przewiduje się, że zaledwie 20% rodzin, które skorzystały z tej pomocy w roku 2000, ma taką szansę w roku bieżącym.

Reforma rolnictwa potwierdzona w "Pakcie dla rolnictwa" przewiduje, że w Polsce istnieć będzie około 20% obecnej liczby gospodarstw rolnych. Pozostali rolnicy będą musieli znaleźć inne źródła utrzymania. Nasuwa się pytanie, czy i gdzie znajdą pracę, a jeśli jej nie znajdą, czy otrzymają obiecane w III filarze "Paktu dla rolnictwa" zasiłki z opieki społecznej.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Do ustawy budżetowej składam jeszcze jedną poprawkę dotyczącą przeznaczenia środków w wysokości 52 milionów zł na dalszą realizację budowy Szpitala Specjalistycznego w Ostrołęce. Budowę tę rozpoczęto w 1985 r., a zakończenie jej z powodu braku środków finansowych coraz bardziej oddala się w czasie. Pragnę nadmienić, że obecny stary szpital, działający od trzydziestu lat, zaprojektowany na dwieście osiemdziesiąt łóżek, z konieczności przyjmuje pięciuset chorych. Proponuję, aby źródłem pokrycia tych środków było zmniejszenie wydatków w części 83 "Rezerwy celowe", przeznaczonych na integrację z Unią Europejską. Drugą część wystąpienia złożę do protokołu. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję.

Pani Senator, mówiła pani dwanaście minut.

(Senator Jadwiga Stokarska: Dziękuję, Panie Marszałku.)

To trochę lepiej niż pani poprzednik, ale mimo wszystko długo.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Krzysztofa Majkę. Następnym mówcą będzie pani senator Janina Sagatowska.

Senator Krzysztof Majka:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Goście!

Tendencja do zgłaszania przez komisje i senatorów podczas obecnej dyskusji poprawek, których skutkiem jest uszczuplenie środków na integrację europejską, może niepokoić. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w naszym kraju jest wiele potrzeb i palących problemów, których rozwiązanie wymaga znacznych środków finansowych. Problemy te są częściowo spadkiem przeszłości, a także konsekwencją przeprowadzanych reform. Te zaś, jak wiemy, są niezbędne, ale niestety bardziej dotkliwe w okresie ich wdrażania, niż wielu z nas wcześniej myślało. Wszyscy poszukujemy potencjalnych źródeł zrealizowania zgłaszanych potrzeb, ale, jak podkreślił to sprawozdawca Klubu Senatorskiego AWS, rzeczywiste pole manewru do przeprowadzania głębszych zmian w zaproponowanym przez rząd budżecie jest niewielkie, między innymi z uwagi na tak zwane wydatki sztywne budżetu.

Niektórzy z państwa senatorów wskazują na środki na integrację europejską jako na potencjalne źródło łatania budżetowych dziur oraz realizacji celów cząstkowych czy też regionalnych potrzeb. Integracja jest łatwym kąskiem, bo jest jasno zdefiniowanym celem wykraczającym poza budżet roku 2001, a więc skutki ewentualnych cięć w tej pozycji mogą stać się problemem następnego budżetu i rządu. Stajemy zatem przed silną pokusą dokonania zmian i niemartwienia się na zapas. Wierzę, że taka filozofia nie zdominuje naszego myślenia i zachowamy umiar w tej materii.

Proszę państwa, powinniśmy pamiętać, że integracja jest priorytetem naszego państwa i inwestowaniem w przyszłość. Co do tego zgodziły się już wcześniej wszystkie główne siły polityczne w Polsce i szczęśliwie dla Polski widać w tej kwestii ciągłość w działaniu wszystkich rządów w ostatnim dziesięcioleciu. Skoro chcemy, aby traktowano nas po partnersku i pragniemy zająć w Europie należne nam miejsce, skoro chcemy dokonać skoku cywilizacyjnego i dogonić pod względem dobrobytu państwa Unii Europejskiej, a także jak najprędzej korzystać z unijnej pomocy w postaci programów przedakcesyjnych i później z jeszcze większej pomocy na takich samych zasadach jak inne kraje członkowskie, skoro chcemy, aby nasi rolnicy możliwie jak najwcześniej otrzymywali dopłaty bezpośrednie do swojej produkcji w ramach wspólnej polityki rolnej oraz prosimy o dodatkową pomoc, na przykład na ochronę środowiska, bo jest to koszt przekraczający polskie możliwości budżetowe na wiele lat do przodu, to bądźmy konsekwentni. Starajmy się utrzymać wysoką sprawność dostosowawczą i pamiętajmy, że dostosowanie naszego prawa do prawa unijnego nie wystarczy. Zmieniając prawo, przyjmujemy na siebie poważne zobowiązania, bo przecież wdrożymy to prawo ze wszystkimi konsekwencjami, również finansowymi.

Środki na integrację to nie tylko szkolenia, przyjazdy i wyjazdy ekspertów - te czasy w dużej mierze szczęśliwie już minęły. Środki na integrację to również inwestowanie w struktury, które zapewniają bezpieczeństwo, stabilność naszego kraju i znaczne dochody do budżetu. Ponieważ środki te są rozproszone po różnych działach, co w moim przekonaniu jest pewną wadą tego budżetu, komisja dokonała zbiorczej analizy przeznaczenia tych środków, rozszerzając zakres swojego zainteresowania poza przypisane nam decyzją marszałek Senatu części budżetu.

Przeprowadzona analiza wykazała, że w budżecie na rok 2001 zaplanowano na integrację europejską wydatki w wysokości 322,298 milionów zł. Największym beneficjentem środków przeznaczonych na integrację jest Główny Urząd Ceł, na który planuje się wydać 33% całej kwoty. Po nim, na drugiej pozycji, znajduje się MSWiA z 29%, a dopiero na trzeciej - Urząd Komitetu Integracji Europejskiej z 15%. Te trzy resorty konsumują 77% ogólnej kwoty. Analiza wykazała ponadto, że większa część tych środków przeznaczona jest na środki trwałe, na komputeryzację posterunków celnych, granicznych, na tak zwany Schengeński System Informacyjny czy, inaczej mówiąc, na komputerową sieć informacyjną.

Można się tylko martwić, że jedynie 5% przeznaczonych na integrację środków planuje się na oświatę i wychowanie. Ale też można mieć nadzieję, że dodatkowe środki są, tyle że niebezpośrednio widoczne w działach klasyfikacji budżetowej, i że będą one skutecznie realizowane, na przykład poprzez program informowania społeczeństwa finansowany przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Nie muszę podkreślać, jak ważna jest edukacja w procesie integracji. Apeluję tym samym, aby programy edukacyjne i oświatowe były traktowane priorytetowo przez wspomniany program informowania społeczeństwa i żeby jak najprędzej zostały wdrożone przejrzyste i jasne zasady jego realizacji.

Jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej pragnę podziękować Komisji Gospodarki, że nie uległa, jak dotąd, presji i rozumie znaczenie przeznaczania środków na integrację europejską w procesie akcesyjnym.

Kontynuując problematykę zagraniczną, pragnę w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej gorąco poprzeć poprawkę piętnastą zawartą w druku nr 562A. Przywraca ona w dużym stopniu przedłożenie rządowe i w ramach przesunięć wewnętrznych kieruje 2 miliony zł z dotacji dla Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych na następujące zadania: pół miliona złotych na wydatki majątkowe dla placówek zagranicznych w rozdziale 75057, 1 milion zł na wydatki majątkowe dla centrali w rozdziale 75001 i 0,5 miliona zł na zrealizowanie części składki na OBWE w rozdziale 75064.

Wysoka Izbo! Jeżeli przyjąć standardową stopę amortyzacji 2%, to biorąc pod uwagę posiadany za granicą majątek w postaci ambasad, konsulatów itp., MSZ powinien dysponować kwotą 50 milionów zł. Dysponuje jedynie 60% tej kwoty. To mało. Kwota ta powinna być przeznaczona zarówno na remonty, prace odtworzeniowe, jak i niezbędne inwestycje. Nie można przecież założyć, że pieniędzy wystarczy na przykład na wyburzenie starego budynku ambasady w Berlinie, co jest konieczne, i założyć, że w centrum Berlina pozostanie na długo, do następnych budżetów, głęboka i ogrodzona płotem dziura jako obraz potęgi naszej dyplomacji i europejskich aspiracji.

Zagwarantowanie środków finansowych w rozdziale 75001 - to są wydatki majątkowe dla centrali - jest niezbędne z uwagi na niezapłacone rachunki za ubiegły rok i nasze sojusznicze zobowiązania w związku z przystosowaniem do standardów NATO pomieszczeń MSZ pod względem zabezpieczeń i łączności.

Przedstawiając argumentację w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej oraz własnym, proszę o poparcie tej w gruncie rzeczy kosmetycznej i wewnętrznej, bo dokonywanej w ramach budżetu MSZ , poprawki oraz o niezmniejszanie środków na integrację europejską.

Wysoka Izbo, jeszcze jedna uwaga. Często powtarzanym w debacie argumentem jest problem słabej ochrony socjalnej naszego społeczeństwa. Zapewne dlatego wszyscy staramy się chociażby cząstkowo załatwić trudne i bolące sprawy z naszych regionów. Możemy mieć wiele zastrzeżeń do zbyt małych nakładów na cele społeczne, co jest prawdą. Niemniej jednak należy pamiętać, że udział wydatków, które można określić jako socjalne, jest obecnie w Polsce znaczny i stanowi 48% przyrostu łącznej kwoty wydatków budżetu państwa. Dlatego też popieram propozycje Komisji Gospodarki Narodowej dotyczące łączenia różnych występujących w budżecie rezerw. Praktyka taka powinna zapewnić większą elastyczność realizacji budżetu, a także lepsze i oszczędniejsze wydawanie środków.

Proszę państwa, na koniec jeszcze jedna uwaga. Pani senator Stokarska słusznie zauważyła pewne zagrożenia, jeśli chodzi o wykorzystanie zagranicznych środków pomocowych. Chciałbym jednak zaznaczyć, że Polska znajduje się wśród krajów członkowskich, w których te środki są wykorzystywane w największym stopniu. W przypadku Phare 2000 dotychczasowe programy zrealizowaliśmy w wysokości 72-73% na zakontraktowane 80% dostępnej kwoty. Zgadzam się, że potrzebna jest większa pomoc samorządom, szczególnie tym na ziemiach należących do najbardziej zaniedbanych, na wschodzie czy też na ziemiach popegeerowskich, bo tam występuje realna trudność w przygotowywaniu programów, które mogłyby być zaakceptowane przez Komisję Europejską. Tam mogłaby być udzielona skuteczna pomoc. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Wysoka Izbo, wpływają wnioski o odrzucenie ustawy budżetowej w całości. Chciałbym więc poinformować, że zgodnie z art. 223 obowiązującej Konstytucji Rzeczypospolitej Senat może uchwalić poprawki do ustawy budżetowej w ciągu dwudziestu dni od dnia przekazania jej Senatowi. Nie ma mowy o odrzuceniu. Z kolei w dziale VIII naszego regulaminu jest wyraźnie powiedziane, że komisje senackie, po rozpatrzeniu właściwych części budżetowych, przekazują swoje opinie Komisji Gospodarki Narodowej, a ona na tej podstawie przygotowuje projekt uchwały Senatu, w którym proponuje przyjęcie ustawy bez poprawek albo wprowadzenie poprawek. Dlatego wnioski legislacyjne dotyczące odrzucenia ustawy w całości nie będą rozpatrywane przez komisję, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej i Regulaminem Senatu. To tak gwoli informacji.

Proszę o zabranie głosu panią senator Janinę Sagatowską. Następnym mówcą będzie pani senator Krystyna Czuba.

Senator Janina Sagatowska:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Wszyscy wiemy, że Senat oprócz tej najważniejszej funkcji, jaką jest stanowienie dobrego prawa, czuwanie nad tym, aby ustawy stanowione przez parlament były jak najlepsze, tradycyjnie pełni jedną z bardzo ważnych ról, mianowicie stara się, aby istniała trwała więź między Macierzą a Polonią. Wszak 1/3 narodu, która z różnych powodów znalazła się za granicą kraju, żyje poza granicami państwa polskiego. Wolny Senat, odkąd istnieje po 1989 r. - wiemy, że po wojnie był zlikwidowany - stara się dobrze wywiązywać z zadań wynikających z tej roli. I środki na to z budżetu państwa zgromadzone są między innymi właśnie w pozycji dotyczącej Kancelarii Senatu. Przez dziesięć lat te środki, zapisane w pozycji "Pozostała działalność", oznaczone były jako opieka nad Polonią i Polakami za granicą. Ten dopisek wiele znaczył, bo precyzował tytuł prawny, żeby te środki nie zniknęły w ogólnej pozycji "Pozostała działalność". Ten niby niewinny dopisek: "Opieka nad Polonią i Polakami za granicą", doprecyzowywał niejako tę pozostałą działalność Kancelarii Senatu, Senatu w ogóle.

Komisja Spraw Emigracji i Polaków za Granicą, której mam zaszczyt przewodniczyć, podjęła uchwałę o przywróceniu w ustawie budżetowej dotychczasowego brzmienia zapisu dotyczącego Kancelarii Senatu poprzez dodanie właśnie tych wyrazów: "Opieka nad Polonią i Polakami za granicą", o przywróceniu tego ważnego znaczenia. Niestety, Komisja Gospodarki Narodowej, idąc za sugestią przedstawicieli rządu, Ministerstwa Finansów, okroiła ten zapis, wpisując tylko "pomoc dla Polonii i Polaków za granicą". Pragnę podkreślić, że w słowach "opieka nad Polakami" mieści się coś więcej niż pomoc finansowa, wszak Senat nie tylko pomaga finansowo, ale też stara się utrzymywać stałą więź między przybywającymi do ojczyzny przedstawicielami różnych związkowych i kulturalnych organizacji polonijnych chroniących dziedzictwo narodowe poza granicami kraju, jak biblioteki w Paryżu, w Brukseli, jak niepodległościowa emigracja w Londynie czy w Stanach Zjednoczonych. W ich przypadku to nie jest tylko pomoc finansowa, to taka opieka w szerokim znaczeniu, opieka, która bierze się z pewnego rodzaju misji.

Pragnę także zwrócić uwagę na to, że przewodniczący Komisji Gospodarki Narodowej, referując tę część sprawozdania, mimo że Komisja Gospodarki Narodowej proponuje odnieść tę funkcję Senatu tylko do pomocy, jednak w sprawozdaniu używał słowa "opieka". Bo tego, co było dobre, nie potrzeba zmieniać. Dlaczego po dziesięciu latach istnienia wolnego Senatu mamy nagle zmieniać coś, co się sprawdziło w praktyce, co jest dobre i co Polonia tak akceptuje? Ze środowisk polonijnych płynie wiele wyrazów poparcia dla tego, aby Senat dalej sprawował nad nimi opiekę w sensie pełnienia misji, w sensie łączności, umacniania więzi między Macierzą a diasporą polską, gdziekolwiek ona jest - na wschodzie, na zachodzie, na północy czy na południu. Opieka łączy się z tym... My często mówimy: Macierz i Polonia. To jest ta Macierz, czyli matka; opieka bardzo pasuje do tego słowa, do Macierzy, do matki. I ja bardzo gorąco apeluję do Wysokiej Izby, aby tego nie zmieniać, nie ulepszać tego, co jest dobre, bo często lepsze jest wrogiem dobrego. Zresztą nie wiem, czy byłoby to lepsze.

Wprawdzie Sejm dodatkowo okroił, i to o niebagatelną kwotę 7 milionów 620 tysięcy zł, środki przeznaczone na opiekę nad Polonią i Polakami za granicą, ale ja już w imieniu swojej komisji nie będę ubiegać się o ich przywrócenie, skoro Komisja Gospodarki Narodowej, rozpatrując ten wniosek, nie znalazła podstaw do tego, by komuś zabrać, komuś zmniejszyć, a dodać na dział opieki nad Polonią i Polakami za granicą. Rozumiejąc potrzeby tu, w kraju, potrzeby z tak wielu dziedzin życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego itd., nie wnoszę o przywrócenie tamtej kwoty. W ramach tej kwoty, którą Sejm nam raczył przyznać, jakoś będziemy starali się wywiązać z tego zadania, jakie na Senacie spoczywa. Ale prosimy o to, żeby nie zabierać nam tego bardzo ważnego jakby wyznacznika i tytułu prawnego. Bo dysponujemy nawet tytułem ze strony prawnej, że nie robimy tego samowolnie. Ustawa budżetowa jest jedną z najważniejszych ustaw.

Proszę Wysoką Izbę o uwzględnienie tej prośby Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą.

Dodatkowo pragnęłabym gorąco poprzeć wystąpienie pana senatora Janowskiego dotyczące...

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: "Irydy".)

Nie jestem specjalistą od lotnictwa, specjalnie się na tym nie znam, ale w ubiegłym roku występowałam do premiera i do wielu przedstawicieli rządu o uwzględnienie skutków osuwisk związanych z powodziami na terenie Podkarpacia. Dotyczy to klasztoru w Dukli, dotyczy to wielu innych miejsc. Telewizja pokazywała mieszkańców ziemi podkarpackiej, którym pękają ściany, osuwają się domy itd. Zabieranie wojewodzie podkarpackiemu środków właśnie z tego działu na budowę urządzeń melioracji wodnych grozi dalszą degradacją gospodarstw i nie tylko gospodarstw, ale w ogóle dóbr kultury narodowej, jakim jest na przykład klasztor w Dukli. Bardzo gorąco popieram to wystąpienie.

Proszę też o szczególne uwzględnienie wniosku dotyczącego Polonii. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Pani Senator. Chciałem podziękować pani senator za to, że w swoim wystąpieniu zwróciła pani uwagę na rolę Senatu.

Wysoka Izbo, myślę, że w ostatnim okresie pojawiło się bardzo wiele elementów - można powiedzieć - propagandy przedwyborczej dotyczącej Wysokiej Izby. Zwracamy na to uwagę, bo nasza rola jest określona w konstytucji i niejednokrotnie ograniczana właśnie różnymi zabiegami, natomiast moim zadaniem i zadaniem nas, senatorów, powinno też być podkreślanie tych wszystkich ról, które Senat pełnił i pełnić będzie. Nie należy się powodować różnego rodzaju doraźnymi interesami.

Proszę o zabranie głosu panią senator Krystynę Czubę. Następnym mówcą będzie pan senator Jerzy Suchański.

Dla porządku chcę poinformować, że poprawki na piśmie złożyli pan senator Dariusz Kłeczek, pan senator Kazimierz Drożdż i pan senator Kazimierz Kleina.

Proszę bardzo, Pani Senator.

Senator Krystyna Czuba:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Wiele razy już padło z tej trybuny zdanie, że budżet ten jest trudny. Czy mógł być inny? Jeśli rzetelnie na to spojrzymy, wydaje się to mało prawdopodobne. Budżet budzi przecież kontrowersje nie tyle natury merytorycznej, co politycznej. Mówili o tym wczoraj specjaliści od ekonomii, mówili o tym wczoraj niektórzy senatorowie, którzy chcą spojrzeć na to w sposób rzetelny.

Polityka jest uprawiana w Wysokiej Izbie, to oczywiste, ale przy budżecie polityka gra szczególną rolę, bo jakże często składa się obietnice, ale bez troski o wspólne dobro. Gdyby wszystkim naprawdę chodziło o Polskę, która, jak mówimy, jest wspólnym dobrem, to sądzę, że reformy byłyby nie tylko lepiej przyjęte, ale i realizowane. To wszystko zależy od naszego zaangażowania. Padają słowa o pomocy, o zaangażowaniu w rozwiązywanie problemów ponad podziałami. To jest polityczna legenda. Przepojone troską wystąpienia, pełne frazesów o pomocy dla najbiedniejszym, odbieram jako metodę zbierania głosów ludzi biednych i często naiwnych. Tak to słyszę i tak to widzę zarówno w środkach przekazu, jak i w miejscach wyborczych.

Może jeszcze w sprawach kultury udaje nam się czasem mówić tym samym głosem, a jako przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu, chciałabym odnieść się w szczególny sposób właśnie do tych spraw. Szacuje się, że nakłady na kulturę wynoszą 0,45-0,52% PKB. Niezależnie od tego, która z podawanych wartości jest prawdziwa, te środki są, oczywiście, niewystarczające. Niemniej jednak pragnę zauważyć i docenić, że wzrastają na przykład wydatki na inwestycje dotyczące ochrony zabytków. Zasadnicze obiekty dla polskiej kultury są przedmiotem troski i mecenatu państwa. Chodzi o remont arkad Kubickiego, Pałacu pod Blachą, Muzeum Narodowego w Poznaniu i w Krakowie oraz Zamku Ujazdowskiego w Warszawie, modernizację Zamku Królewskiego.

Zauważalny jest także wzrost środków przeznaczonych na mecenat państwa. One są w ministerstwie, dysponuje nimi minister kultury i dziedzictwa narodowego. Chociaż są one niewystarczające, to jednak nieco wzrosły. Zbiorczy budżet wojewodów w tym dziale wynosi 50 milionów 445 tysięcy zł. Na to się składa utrzymanie służby ochrony zabytków, konserwacja i ochrona zabytków, działalność rewaloryzacyjna zabytków Krakowa i biblioteki. Nie przewidziano środków na inwestycje wieloletnie, które zostały przekazane samorządom. Istnieje jednak rezerwa 1 miliarda zł, przeznaczona na realizację tych inwestycji w ramach tak zwanych kontraktów regionalnych. W gestii ministra znalazły się także wydatki na Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W roku obecnym te środki są mniejsze niż w roku ubiegłym. Jest to oczywiste, gdyż wiąże się z zakończeniem prac nad dużymi projektami realizowanymi przez radę.

Szczególne wątpliwości moje, komisji i wielu z nas budzi fakt, że kwota przeznaczona na dotacje, na dofinansowanie bieżących zadań własnych jednostek samorządu terytorialnego związanych z prowadzeniem instytucji kultury jest niewystarczająca. W ubiegłym roku na naszą prośbę NIK zajmował się tą sprawą, gdyż mieliśmy liczne protesty i wykazał, że zabrakło 50 milionów zł na zadania samorządu terytorialnego. Największe kwoty wpisano na rewaloryzację zabytków Krakowa w Kancelarii Prezydenta. Sądzę, że taki fundusz jest potrzebny i, jeżeli jest skomasowany, przynosi wymierne efekty. Istnieje jednak poważna wątpliwość co do tej sumy i, w moim przekonaniu, wymaga to korekty. Wiem, że rola tego miasta jest szczególna i niezaprzeczalna. Myślę, że każdy z nas to tak ocenia. Jeżeli jednak do kwoty 40 milionów zł, zapisanych w budżecie prezydenta, dodamy 2 miliony 500 tysięcy zł, zapisane w budżecie wojewody, to jest to suma podobna do kwoty przeznaczonej na ochronę zabytków w całym kraju. A jak to jest wydatkowane? Chciałam przedstawić państwu dla przykładu tylko jedno porównanie. A więc Urząd Generalnego Konserwatora Zabytków w skali kraju kosztuje 2 miliony 800 tysięcy zł, gdy tymczasem Zarząd Rewaloryzacji Zespołów Zabytkowych Miasta Krakowa pochłania 2 miliony 438 tysięcy zł. Powstaje pytanie, kto pracuje, ile bierze pieniędzy i co naprawdę robi, skoro jedno miasto ma aż tak ogromne potrzeby, równe potrzebom w całej Polsce.

W tej kwestii chciałabym zaproponować stosowne poprawki. Przedstawię je, ale teraz powiem tylko, że w dziale "Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego" w rozdziale "Centra kultury i sztuki" zwiększa się dotację o 1 milion zł, z przeznaczeniem na działalność Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, który powstał dzięki wspólnej decyzji obu izb parlamentarnych.

Następna bardzo istotna poprawka dotyczy archiwów, których wydatki są bardzo okrojone. Również tu źródłem pokrycia jest kwota przeznaczona na rewaloryzację zabytków Krakowa.

Chciałabym się też odnieść do mojej trzeciej poprawki, która dotyczy ochrony i konserwacji zabytków, a źródłem pokrycia są środki Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Komisja ją skreśliła. Chcę powiedzieć, że nasza Komisja Kultury i Środków Przekazu bardzo wnikliwie badała sprawę. Wojskowa Agencja Mieszkaniowa nikomu nie składa sprawozdania z rozliczeń kosztów, jakie ponosi, oraz środków, które dostaje, a są to kwoty olbrzymie.

Chciałabym jeszcze poruszyć problem rodziny i edukacji. Polska rodzina jest niezamożna, a nawet biedna. Te słowa stale padają z tej trybuny, ale nikt nie mówi, że naszym bogactwem jest tak naprawdę rodzina i wyż demograficzny, bo pozycja w Unii Europejskiej zależy od liczby ludzi. W budżecie tego, niestety, nie widać. Promocja rodziny jest bardzo niewielka, obcięto nawet kwotę na rodziny zastępcze. Z problemem rodziny wiąże się również kwestia szkolnictwa, które staramy się doinwestować.

Mimo że jeden z naszych senatorów mówił o doniosłej roli wydatków w budżecie na integrację europejską, to moje wątpliwości budzą kwoty, które na to przeznaczono. Czy służą rzeczywistym potrzebom polskiej kultury i polskiej rodzinie? Już kolejny raz, kolejny rok prosiłam o zbiorcze informacje z Ministerstwa Finansów na temat integracji w budżecie. Kolejny raz nie spełniono moich próśb, a zatem jeszcze raz proszę z tej trybuny o to samo. Dziękuję.

Poprawki składam do pana marszałka.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Jerzego Suchańskiego. Następnym mówcą miał być pan senator Bogusław Litwiniec, ale nie widzę go na sali, zatem zaczekamy.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Jerzy Suchański:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Omawianie ustawy budżetowej wywołuje wiele różnego rodzaju kontrowersji i rozterek, sądzę, że również u państwa, koleżanek i kolegów senatorów. Zastanawiamy się nad tym, jakich my jako senatorowie możemy dokonać zmian, czy mamy wpływ na takie lub inne zmiany i jak daleko może sięgać nasza ingerencja. Okazuje się, że tak na dobrą sprawę nie mamy istotnego wpływu na to, co zostało zaprezentowane przez rząd i skorygowane skromnie tylko w niektórych fragmentach przez Sejm.

Zaczyna się walka i dyskusja, komu zabrać. Jeżeli bowiem chce się wprowadzić zmiany związane z przekazaniem dodatkowych środków finansowych, to trzeba wskazać źródło ich pokrycia, co jest naturalne i logiczne. Na posiedzeniach różnych komisji zaczyna się taka zabawa: my staramy się na bazie własnych doświadczeń bądź różnych sugestii czy podpowiedzi proponować pewne rozwiązania, natomiast rząd stoi na stanowisku - i słusznie - że nic nie da się zrobić. Gdyby bowiem stanął na stanowisku, że tu trzeba dołożyć, a stamtąd zabrać, świadczyłoby to o tym, że źle przygotował projekt ustawy, a tym samym przyznałby się do błędu. A zatem ciągle słyszymy od rządu, że coś jest niemożliwe, no bo tu już zabrano, bo już nie ma tych środków finansowych, bo jest tak, a nie inaczej. Myślę, że to jest logiczne postępowanie przedstawicieli rządu, bo inne być nie może.

W związku z tym rodzi się refleksja, co jako senatorowie możemy w tym względzie zrobić? Tak na dobrą sprawę nic nie możemy zrobić. Ale znacznie wcześniej bądź trochę później powinniśmy zastanowić się nad różnego rodzaju głównymi kierunkami, które rząd proponował dla całego naszego kraju w dotychczasowych projektach ustaw oraz w projektowanej ustawie o środkach finansowych. (Sygnał telefonu komórkowego)

Przepraszam, zostałem trafiony, mogę tylko wyłączyć. Przepraszam, Panie Marszałku.

Budzi się refleksja, czy nie powinniśmy zastanowić się nad tymi głównymi kierunkami, do czego ustawa, do czego rząd, do czego Sejm zmierzają i czy idziemy we właściwym kierunku.

Pozwolę sobie podzielić się pewnymi refleksjami na ten temat. Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że na dobrą sprawę spieramy się o 300 tysięcy zł, o 500 tysięcy zł, może o milion zł, niekiedy może o kilkadziesiąt milionów zł, a uciekają nam znacznie grubsze pieniądze. Uciekają nam sprawy, które mogłyby spowodować, że ruszyłaby ta maszynka związana z rozwojem gospodarczym kraju i spowodowała, że ten bochenek chleba byłby nieco większy, a zatem można by mieć więcej do podziału.

W proponowanej nam ustawie są rzeczy, które, w moim przekonaniu, nie powinny się znaleźć. Nie chodzi o to, żeby kogoś krytykować, ale to jest po prostu nieeleganckie. Co roku mamy tego rodzaju sytuacje, a wydaje mi się, że one nie powinny być nam prezentowane. Raczej powinniśmy się skupić na tym, w jaki sposób podzielić te środki finansowe, a nie planować środki finansowe na rok 2002 czy 2003 w sposób - bym powiedział - trochę humorystyczny. A dlaczego humorystyczny? Oto parę przykładów.

W załączniku nr 7 dziale 710 "Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie - budowa zbiornika Świnna-Poręba na rzece Skawie woj. małopolskie" na ten rok planuje się 9 milionów zł, na przyszły - 90 milionów zł, a na 2003 r. - 205 milionów zł.

"Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie - budowa zbiornika wodnego Wióry na rzece Świślinie woj. świętokrzyskie" - na ten rok planuje się 8 milionów zł, na przyszły - 35 milionów zł, na 2003 r. - 35 milionów zł.

Ale są jeszcze większe kwiatki, chociażby ten: w załączniku nr 7 w części 46 "Zdrowie" na ten rok na inwestycje planuje się 52 miliony zł, na rok przyszły - 483 miliony zł, a na 2003 r. - 436 milionów zł.

Komu to służy? Przecież to są cyfry wzięte z sufitu. Równie dobrze można by napisać 1 miliard 483 miliony zł, można by podać dowolne sumy, w tym momencie nikogo nie interesują nakłady na rok 2002 czy 2003. Rząd tak planuje? Jak byśmy zobaczyli, co rząd planował na ten rok, no to byśmy mieli niezłe porównanie. To jest niepotrzebne. Uważam, że denerwujące jest pokazywanie, co rzekomo ma być w 2002 r. czy w  2003 r. Nie wiadomo, jaki będzie budżet, jak zostaną podzielone środki i w związku z tym to nie ma sensu, bo to jest fikcja. W moim przekonaniu w ustawie budżetowej taka rubryka po prostu nie powinna się znaleźć, nie powinniśmy rozpatrywać, co będzie za dwa czy trzy lata, bo to jest po prostu nierealne.

A gdzie są pieniądze? I gdzie one nam uciekają?

Ja już parę razy poruszałem ten temat, ale pan premier nie chciał mi udzielić odpowiedzi. Myślę że tym razem jednak udzieli mi odpowiedzi na to pytanie: dlaczego rząd nie postąpił z nauczycielami tak, jak powinien był postąpić, jak postąpił ze sferą dotyczącą kas chorych czy ZUS? Skąd wziął wtedy pożyczkę? Jeśli nie wyszło - bo nie wyszło, jak to się czasem zdarza - to trzeba, jak wiadomo, wziąć szybciuteńko pożyczkę, zapłacić i zakończyć sprawę. Dlaczego nie zrobiono tego dla nauczycieli? Przecież spowodowało to, że uciekły nam pieniądze. A dlaczego nam uciekły? Ano dlatego, że gdyby rząd wziął tę pożyczkę, jak tutaj mówiliśmy, to byłaby to wartość obsługi plus związane z tą pożyczką koszty rzędu 16-16,5%. Tymczasem zmuszanie samorządów do brania kredytów w bankach komercyjnych - no bo przecież z innych banków nie biorą one pożyczek - powoduje, że są to odsetki rzędu 20-21%, niekiedy nawet 22%.

Komu my oddajemy te środki finansowe? Komu dajemy zarobić? Nam? Nie. Dajemy zarobić bankom, a te banki, jak wiemy, najczęściej są zagraniczne, w związku z czym napędzamy koniunkturę komu innego. Te pieniądze nam dziś po prostu wyparowują. Można wyliczyć, jaka byłaby to wartość, gdybyśmy wzięli - my albo rząd za zgodą parlamentu - taką pożyczkę dla środowiska nauczycielskiego, aby zrealizować Kartę Nauczyciela. Nie byłoby wtedy tego, o czym w tej chwili mówię.

Gdzie jeszcze uciekają nam pieniądze? Zacząłem wczoraj mówić o Funduszu Alimentacyjnym, ale przerwałem, kiedy pan marszałek Tyrna zwrócił mi uwagę, zresztą słusznie. Rzeczywiście lepiej pasowało to do dzisiejszej dyskusji niż do wczorajszego prezentowania poprawek. Chciałbym jednak zasygnalizować problem, który powinien nas wszystkich, zarówno rząd, jak i parlament, zainteresować. Powinniśmy się zastanowić, jak to się stało, że ściągalność środków finansowych dla Funduszu Alimentacyjnego od osób, które nie płacą alimentów, wynosiła w 1999 r. - jak powiedziała pani minister - 64%, podczas gdy rok później czy dwa lata później było to już tylko 16%. Co się stało? Jeżeli te środki finansowe nie są ściągane, to są dawane komuś innemu, a my wszyscy składamy się na to, żeby pokryć tego rodzaju zobowiązania. A nie są to małe środki. Jeżeli w ubiegłym roku środki przeznaczone na Fundusz Alimentacyjny były rzędu 1 miliarda zł, a w tym roku przewiduje się, o ile pamiętam, 1 miliard 200 tysięcy zł i zakłada się ściągalność tylko 20%, to znaczy, że resztę się dopłaca. Po co to robić? Co się tutaj stało? Może jest tak dlatego, że jest bardzo duża stopa bezrobocia? Może i tak. Ale żeby aż tak drastycznie się to zmieniło? Aż czterokrotnie? To powinno nas wszystkich zastanowić, powinniśmy poszukać przyczyny tego zjawiska. Czy nie jest tak, że siedzi gdzieś sobie urzędniczka i myśli sobie: a, kogo ja tam będę ganiała, kogo tam będę szukała, lepiej powiem, że potrzebne są środki finansowe, a góra mi da i sprawa będzie załatwiona. Z takim rozumowaniem musimy walczyć.

Druga sprawa. Jak to się dzieje, że kiedy dokonujemy prywatyzacji, słyszymy głosy, że trzeba zamrozić prywatyzację, czyli sprzedaż naszego majątku? Z jednej strony jest to słuszne, a z drugiej strony niesłuszne. A ja zapytam - patrząc od tej drugiej strony, żeby się przed pewnymi rzeczami ustrzec - jak to jest możliwe, że firmy zagraniczne mają rentowność równą zero w Polsce, zaś wtedy, kiedy były pod tym nieudolnym, prowadzonym przez nieudaczników zarządem, dawały rentowność 0,1-0,2%. Jak wykazali eksperci, dawałoby nam to dochód rzędu 1 miliarda 200-1 miliarda 400 milionów zł.

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Panie Senatorze, minęło dwanaście minut. Proszę kończyć.)

Tak, przepraszam, już kończę.

A sprawa firm polsko-zagranicznych, których rentowność jest jeszcze gorsza, bo wynosi minus 0,6%? Co się tu dzieje?

Czy w związku z tym nie powinniśmy szukać takiego mechanizmu, żeby zapłacić więcej urzędom kontroli, urzędom skarbowym po to, żeby ścigały, ganiały i szukały tych wszystkich, którzy uciekają od płacenia podatków? Bo to przecież leży w naszym interesie. W związku z tym - starałem się o tym mówić w dniu wczorajszym w związku z Głównym Urzędem Ceł - nie powinniśmy na tym oszczędzać. Warto dawać pieniądze na Główny Urząd Ceł, bo spowoduje on między innymi, że nie będzie różnego rodzaju ucieczek od płacenia VAT, akcyzy, od płacenia słusznych podatków w naszym interesie. Dziękuję bardzo.

Na zakończenie pozwolę sobie złożyć poprawki do ustawy o wykonywaniu budżetu, które zgłoszone zostały przez samorządy zaniepokojone pewnymi zapisami w tej ustawie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Bogusława Litwińca. Następnym senatorem zapisanym do wystąpienia jest pan senator Adam Struzik. Nie widzę go na sali, więc proszę go ewentualnie poszukać, żeby wiedział, że jest następny w kolejce.

Senator Bogusław Litwiniec:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Mój głos, którym inauguruję publicznie pracę w Wyższej Izbie Rzeczypospolitej, pragnę poświęcić tematowi, który godzi pragmatyczny konkret z wyobrażonymi ideałami uniwersalnymi. Pozwala on wskazać na dobro wspólne, zarówno w warstwie materialnej, jak i duchowo-kulturalnej, a przy okazji senatorowi debiutantowi umożliwia powiedzieć słowo o jego wyobrażeniu co do powinności senatora w Senacie jako Izbie krytycznego czuwania. Czuwania, po pierwsze, nad warunkami sprzyjającymi tworzeniu i upowszechnianiu dzieł, już to szczególnie nowatorskich, już to podkreślających dziedzictwo Polaków jako Europejczyków, a po drugie, krytycznego czuwania nad jakością całego naszego życia publicznego, nad jego kulturą i obywatelskimi cnotami. Tymi zwłaszcza, które godzą interesy grupowe z wartościami podczas nieustannego odnawiania ich hierarchii, co jest, być może, najtrudniejszą powinnością naszej Izby. To tyle odnośnie do pryncypiów i powinności.

Jeśli chodzi o konkrety, to chciałbym nawiązać do wniosku złożonego przez pana senatora Mariana Nogę z bliskiego mi Dolnego Śląska i Wrocławia. Wniosek ten dotyczył przesunięcia kwoty 1 miliona zł ze środków przeznaczonych na budowę szpitala chirurgii plastycznej w Polanicy na rzecz nowej biblioteki uniwersyteckiej we Wrocławiu. Tu kilka bliższych informacji. Kwota ta jest niezbędna uniwersytetowi do dopełnienia środków na projekt techniczny budowy, tak żeby zdążyć z nim na bliskie trzechsetlecie drugiej pod względem metryki uczelni w III Rzeczypospolitej. Mam nadzieję, że ta uroczystość trzechsetlecia będzie nie tylko na skalę krajową, ale również odbędzie się z udziałem - oczywiście obok prezydenta Rzeczypospolitej - prezydentów ze wszystkich sąsiednich państw, które w historii Wrocławia i Dolnego Śląska dodały do majątku i renomy uniwersytetu siedmiu laureatów Nagrody Nobla. Polska jak dotąd nie wniosła do tego majątku uniwersyteckiego żadnej okazałej inwestycji godnej pamięci historycznej. Biblioteka ma być pierwszą taką inwestycją.

Panie i Panowie Senatorowie, macie przed sobą człowieka, który był świadkiem i poniekąd uczestnikiem heroicznej obrony starego gmachu biblioteki przed wielką wodą - powodzią tysiąclecia. Woda ta dotarła na wysokość - widziałem to na własne oczy - dwóch centymetrów od podłogi starego gmachu biblioteki, będącego w opłakanym stanie, a przechowującego przecież tak bezcenne dzieła jak muzykalia z rękopisami Beethovena i Mozarta, jak sakralne grafiki malowane w słynnym baroku śląskim, jak dwa miliony poloników, z których najstarsze pochodzą z XI wieku. Ponadto tamtejsza książnica mieści najbogatsze starodruki Słowian Zachodnich, w tym oczywiście Słowian Łużyckich. A co do jej osobliwości już ponadnarodowej i ponadeuropejskiej, to ocalały tam judaika jeszcze z ubiegłego tysiąclecia. I temu wszystkiemu grozi kolejna katastrofa ze względu na stan ich przechowywania. Mury biblioteki, które pamiętają jeszcze czasy prawie sprzed baroku, znajdują się w opłakanym stanie. Wspomniana przeze mnie powódź podgryzła ich fundamenty, które zaczynają pękać. Nadto następuje tam coraz większe zawilgocenie, co szkodzi zwłaszcza przechowywanym jedynie tam w całości bogatym zbiorom Śląska. Zbiory te są drukowane na bardzo biednym, można powiedzieć, papierze, który bardzo szybko ulega wilgoci.

Przeto ów 1 milion zł na tle całego wielomiliardowego budżetu państwa polskiego to nieomal wdowi grosz, tym bardziej że przesunięty za zgodą, jak wspominał pan senator Noga, dolnośląskich senatorów. Ów milion nie tylko umożliwi zakończenie projektów technicznych nowej biblioteki. Pragnę w tym miejscu szybko wspomnieć, że projekt architektoniczny - bardzo piękny, mogę go państwu za chwilę udostępnić, bo mam go przy sobie - a także wykup terenu zostały już sposobem własnym i przy pomocy sponsorów opłacone. Zatem ten "groszowy" milion będzie też działał symbolicznie jako dobry przykład płynący od najwyższego autorytetu, to jest parlamentu Rzeczypospolitej. Po prostu będzie on także swego rodzaju niematerialnym akceleratorem, co, jak to zwykle bywa, może otworzyć sakiewki kolejnych sponsorów i darczyńców - polskich i europejskich, dużych i skromnych, ale licznych. Przeto uprzejmie proszę o poparcie tego wniosku.

Pragnę na koniec przypomnieć, że takie właśnie nowoczesne i obszerne inicjatywy, wygodne dla całej młodzieży Polski i nie tylko, stanowią bardzo wyrazisty, dotykalny akt duchowy i materialny przeciwstawienia się, powiedziałbym, kastowemu rozwarstwieniu społeczeństwa, które nas wszystkich z różnych opcji, mam nadzieję, głęboko niepokoi. Uprzejmie dziękuję.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. Myślę, że zawsze musi być ten pierwszy raz i że zawsze to jest jakieś przeżycie. Dobrze, że pan to podkreślił. Dziękuję bardzo.

Następnym zapisanym mówcą był pan senator Adam Struzik. Nie widzę go w tej chwili, dlatego proszę o zabranie głosu pana senatora Józefa Kuczyńskiego.

Panie Senatorze, to jest drugie wystąpienie, ma pan pięć minut.

Następnym zapisanym do głosu mówcą jest pan senator Grzegorz Lipowski. Pan senator Antoszewski i pan senator Gołąbek złożyli przemówienia do protokołu.

Senator Józef Kuczyński:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Utrwala się notowany od 1999 r. realny spadek nakładów na budowę i utrzymanie melioracji wodnych, i to po dodaniu przez Sejm na te cele blisko 5 milionów zł w stosunku do propozycji rządowych. Ten ostatni problem dotyka w sposób szczególny terenu, który mam zaszczyt reprezentować jako senator ziemi elbląskiej. Chodzi konkretnie o nakłady na budowę i utrzymanie urządzeń melioracyjnych na Żuławach Elbląskich. O tragicznej wprost sytuacji w tym zakresie i wielkich zagrożeniach dla życia i mienia tysięcy żyjących na Żuławach Elbląskich mieszkańców, nie mówiąc już o stratach gospodarczych dla państwa, mówiłem w naszej Izbie w czerwcu ubiegłego roku, apelując, a nawet po prostu błagając ministra rolnictwa i rozwoju wsi o minimalne zabezpieczenie w tegorocznym budżecie środków niezbędnych na melioracje na terenie Żuław Elbląskich. Niestety, apel ten pozostał bez echa i sytuacja staje się wprost katastrofalna. Na naszych Żuławach, które już od kilku lat otrzymują po 30-40% najoszczędniej wyliczanych, minimalnych w stosunku do potrzeb środków, tworzą się już nieodwracalne, grożące wielką katastrofą procesy. Dla ilustracji przypomnę, że pełne potrzeby związane z gwarancją sprawnego funkcjonowania tego unikalnego systemu to około 40 milionów zł rocznie. Minimalne nakłady konieczne do tego, żeby nie dopuścić do katastrofy, to 10-12 milionów zł, i to w niezbyt długim okresie.

Całe województwo warmińsko-mazurskie w pierwszej wersji budżetu na potrzeby melioracyjne otrzymało niewiele ponad 7 milionów zł, a po wielkiej wojnie w Sejmie i przyznaniu dodatkowych blisko 4 milionów zł na melioracje żuławskie kwotę tę zwiększono o niecałe 1,5 miliona zł do wysokości 8 milionów 500 tysięcy zł. Jeżeli nawet ponad połowa tych środków zostanie przekazana Żuławom, a więc jeżeli będzie to nawet 5 milionów zł, to będzie to i tak powodowało pogłębianie omawianej przeze mnie tragicznej sytuacji. Nie można się z tym pogodzić i nie wolno do tego dopuścić.

Nie lubię zaglądać do kuchni sąsiadów, ale nie rozumiem, dlaczego sąsiednie województwo pomorskie, którego obszar jest o 6 tysięcy km2 mniejszy niż naszego województwa warmińsko-mazurskiego, z tej wywalczonej w Sejmie dodatkowej puli na meliorację otrzymało o prawie 1 milion zł więcej niż nasze województwo i ogólna kwota nakładów na melioracje w tym województwie przekracza 17 milionów zł, a więc jest dwukrotnie większa od tej, jaką wydzielono dla nas. Niektórzy argumentują, że przecież większość obszarów Żuław Wiślanych położona jest w tamtym województwie. Pomijają jednak taką oczywistą prawdę, że z racji specyfiki Żuław Elbląskich - mówię o depresji - 50%, a nawet i więcej wałów powodziowych, stacji pomp, rzek i budowli hydrotechnicznych z terenu całych Żuław Wiślanych zlokalizowanych jest na terenie Żuław Elbląskich.

Uważam więc, po pierwsze, że bezwzględnie konieczne, słuszne i sprawiedliwe jest, by co najmniej 50% wywalczonych w Sejmie dodatkowych środków na meliorację Żuław zapisać Żuławom Elbląskim, a więc przesunąć 500 tysięcy zł z województwa pomorskiego na województwo warmińsko-mazurskie. A także, po drugie, biorąc pod uwagę, że Żuławy Elbląskie stanowią wartość ogólnonarodową, wnoszę, by cały kraj złożył się na ratowanie tych ziem. W tym celu z każdego województwa proponuję odpisać po 300 tysięcy zł z poz. "Melioracje" i uzbieraną w ten sposób kwotę zapisać na cele melioracyjne na Żuławach Elbląskich. Dałoby to na te potrzeby dodatkową kwotę 5 milionów zł, a więc ogólne nakłady w tym roku na budowę i utrzymanie urządzeń melioracyjnych na Żuławach Elbląskich mogłyby osiągnąć poziom około 10 milionów zł, co doraźnie mogłoby zahamować katastrofalny rozwój sytuacji, dopóki nie podjęto by realizacji niezbędnego generalnego przedsięwzięcia w postaci wielkiego programu ratowania Żuław, do czego, mam nadzieję, dojdzie w najbliższym czasie.

Apeluję do pań i panów senatorów o uwzględnienie powagi sytuacji i poparcie mojego rewolucyjnego, choć może kontrowersyjnego, ale niezbędnego do wprowadzenia wniosku. Apel ten wygłaszam w imieniu tysięcy mieszkańców Żuław, którzy uratowali te ziemie po zalaniu przez Niemców w końcu II wojny światowej i którzy wielkim wysiłkiem i dzięki samozaparciu przez pół wieku doprowadzili do ich wspaniałego rozkwitu, co ostatnio, z roku na rok, systematycznie jest niszczone. Trzeba to bezwzględnie zahamować. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Grzegorza Lipowskiego. Następnym mówcą, który jest zapisany, powinna być pani senator Dorota Kempka, ale jej nie widzę.

Senator Grzegorz Lipowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Swoje wystąpienie rozpocznę od przypomnienia obietnic, jakie w swoim exposé w 1997 r. zawarł premier Jerzy Buzek. Brzmiały one tak: "Celem rządu jest szybka poprawa warunków życia polskich rodzin i uniknięcie grożącego nam kryzysu finansów publicznych państwa poprzez spadek inflacji oraz przyspieszenie powstania nowych miejsc pracy". Dalej obiecywał, że gospodarka pójdzie ostro do przodu, że spadać będzie bezrobocie i inflacja, że wzrastać będzie poziom budownictwa mieszkaniowego i nakłady na edukację, naukę, ludziom będzie żyło się coraz lepiej, a jeszcze lepiej, kiedy wdrożymy cztery reformy: zdrowia, oświaty, ubezpieczeń społecznych i administracji.

Jeżeli odnieść by składane wówczas obietnice do stanu gospodarki w momencie przejęcia władzy przez ten rząd, to można by wnioskować, że staliśmy wtedy nad przepaścią. Jak wyglądały podstawowe wskaźniki, jaki był bilans otwarcia dla tego rządu, a w jakiej sytuacji jesteśmy po trzech latach? Nie będę przedstawiał tych wskaźników, bo można to po prostu określić jednym zdaniem: te, które miały rosnąć, malały, a te, które miały maleć, rosły. Można by podać wiele przykładów, były już one zresztą tu przytaczane. Można jednak śmiało stwierdzić, że jeżeli wtedy, w 1997 r. staliśmy nad przepaścią, to w ciągu lat władzy tego rządu zrobiliśmy duży krok do przodu i jesteśmy na dnie tej przepaści.

(Głos z sali: Władysław Gomułka.)

Faktycznie, już wcześniej używane były takie powiedzonka, ale i teraz to się potwierdza. No cóż, historia lubi się powtarzać. Potwierdza się również trafność sformułowania wygłoszonego przez słynnego zachodniego analityka spraw gospodarczych, który stwierdził przed wielu laty, że jeżeli władzę w państwie powierzy się trzem profesorom, to o losy tego państwa trzeba natychmiast zacząć się martwić.

Przypomnijmy sobie może, jak powstawał ten budżet. Trafił on do Sejmu w połowie listopada z wiadomych powodów. Gdyby trafił wcześniej, przed wyborami prezydenckimi, to kandydat AWS Marian Krzaklewski znalazłby się na dużo dalszej pozycji, niż się znalazł. Po dwóch miesiącach rząd wniósł autopoprawki, z których wynika, że w pierwotnym projekcie zbyt optymistycznie ocenił rozwój wydarzeń w gospodarce i finansach publicznych w ubiegłym roku i że perspektywy wykonania budżetu w 2000 r. są znacznie gorsze, niżby to wynikało z wcześniejszych ocen. W ostatecznej wersji budżetu rząd wreszcie przedstawia prawdę: trzy minione lata rządzenia to kompletne fiasko i kompromitacja polityki gospodarczej AWS i Unii Wolności, która uważa, że wycofując się w porę z koalicji, uniknie odpowiedzialności.

Jak można dawać wiarę temu projektowi budżetu, jeżeli rok w rok w założeniach serwowano nam informację, że PKB wzrośnie o ponad 5%, i to znacznie ponad 5%, a faktycznie uzyskiwano wzrost ledwie czteroprocentowy? Wielu liczących się ekonomistów wprost stwierdza, że w roku 2001 będzie on nawet niższy niż 4% i ukształtuje się gdzieś na poziomie 3,8%-3,9%. I przy tym wszystkim rząd premiera Buzka rzutem na taśmę podejmuje walkę z bezrobociem. Może warto, by rektor Wyższej Szkoły Ekonomicznej we Wrocławiu, senator Marian Noga, zrobił wykład dla profesorów w rządzie na temat zależności między PKB i bezrobociem. Można by kolejno omawiać te obszary kryzysowe, ale daruję to sobie, bowiem ten temat był już wielokrotnie poruszany w tej debacie.

Nie mogę darować sobie jednak kilku stwierdzeń. Po pierwsze, rząd swoim działaniem w ciągu ostatnich trzech lat w znacznym stopniu rozwiązał problem bezrobocia... szkoda tylko, że nie w naszym kraju, a gdzieś za zachodnią granicą, w Unii Europejskiej. Bo jeżeli u nas liczba bezrobotnych zwiększyła się o milion, a na naszym rynku jest nadmiar towarów, to znaczy, że o ten milion zwiększyło się zatrudnienie w firmach zachodnich, dostarczających nam te towary.

Po drugie, nic nie zrobiono dla ochrony naszego rynku, tak jak nic nie zrobiono w zakresie nieformalnego transferu znacznych zysków przez podmioty zachodnie, działające na terenie naszego kraju.

Po trzecie, jak długo rząd będzie pozwalał utrzymywać oprocentowanie kredytów tak wysokie, że niewiele małych i średnich przedsiębiorstw, dla których tworzymy te preferencje, decyduje się na ich branie i przeznaczanie na tworzenie miejsc pracy, aby dać produkt konkurencyjny jakościowo i cenowo w stosunku do towarów sprowadzanych z zagranicy? Dostępność kredytów jest jedną z liczących się form zmniejszania bezrobocia. W Ameryce średnie zadłużenie na mieszkańca wynosi 160% jego rocznych dochodów. Jak wygląda ten wskaźnik u nas? Zapewne nie usłyszę odpowiedzi na to pytanie, jak zresztą nie usłyszeliśmy odpowiedzi na wiele innych pytań stawianych na tej sali.

Krytykowano tu również Radę Polityki Pieniężnej. Pytam więc: kto ją wybrał? Jaką opcję reprezentują te osoby? Tu, na tej sali przepytywaliśmy kandydatów do Rady Polityki Pieniężnej i tu głosowaliśmy nad jej składem. A dziś również prawica, która ją wybrała, krytykuje jej działania. Osoby te wybrane były w podobny sposób, jak niedawno rzecznik praw dziecka.

I wreszcie po czwarte, chciałbym zapytać przedstawicieli rządu, tę koalicję, jak będą konstruowane następne budżety, gdy wszystek majątek zostanie wyprzedany w celu łatania dziur w budżecie, naprawiania popełnionych błędów, korygowania pomyłek rządowych. Wiem, że w duchu odpowiadacie mi na to pytanie tak: to nie nasze zmartwienie. Tak, to nie wasze zmartwienie, bo tę władzę najprawdopodobniej utracicie - liczę, że na długo, a żałuję, że tak późno - ale to, co po sobie zostawicie, pozostanie też waszym zmartwieniem, bo będąc w opozycji, nie da się zapomnieć, co się zepsuło, będąc przy władzy i mając taką przewagą w Senacie, żeby przegłosować nawet poprawki i uchwały o znamionach sabotażu gospodarczego.

Budżet na 2001 r. różnie się określa. Mówi się, że jest pasywny, ewakuacyjny, że wprowadza stagnację, że jest wyborczy. Wyborczy? Tak, bo środków w wielu dziedzinach starczy do wyborów. Jak ma starczyć tych środków, jeżeli dane... Podam może konkretne przykłady. Minister finansów w wyniku przyjęcia autopoprawki do projektu budżetu państwa na rok 2001 dokonał zmniejszenia dochodów budżetu miasta Częstochowy w zakresie subwencji i udziału w poszczególnych pozycjach. Subwencja ogólna to 3 miliony 157 tysięcy 782 zł, udziały gminy w podatku dochodowym od osób fizycznych - 5 milionów 321 tysięcy 257 zł, a udziały powiatów w podatku dochodowym od osób fizycznych - 192 tysiące 953 zł. Konsekwencją zmniejszenia dochodów o kwotę 8 milionów 671 tysięcy 992 zł będzie konieczność zmniejszenia uchwalonych już wydatków, bowiem rada miasta uchwaliła budżet na rok 2001 już 20 grudnia 2000 r. W zakresie dotacji celowych z budżetu państwa przyznanych miastu Częstochowa na zadania w zakresie administracji rządowej i zadania własne niedobory występują w wielu pozycjach, w tym komenda miejska policji - 3 miliony 591 tysięcy zł, opieka społeczna - 7 milionów 940 tysięcy zł i dalsze kwoty. Skutki wdrożenia Karty Nauczyciela na 2000 r. Ministerstwo Edukacji oszacowało na kwotę 19 milionów 647 tysięcy zł. Z tego w 2000 r. wpłynęła kwota 7 milionów 746 tysięcy zł. A więc do budżetu miasta nie wpłynęła kwota 11 milionów 901 tysięcy zł. W związku z powyższym gmina, aby zrealizować zapisy ustawy - Karta Nauczyciela, zmuszona była zaciągnąć kredyt w wysokości 10 milionów 400 tysięcy zł, a obsługa tego kredytu wyniesie 3 miliony 228 tysięcy zł.

Starostwo powiatowe i budżet powiatu częstochowskiego uchwalony na 2001 r.: po stronie dochodów w stosunku do uchwały budżetowej na 2000 r. jest wzrost o 4,1%. Tymczasem zakładany przez rząd wzrost cen towarów i usług na 2001 r. oscyluje w granicach 7,2%, a wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej w granicach 7,6%. Porównanie tych wskaźników wskazuje na skalę zaniżenia dochodów w stosunku do wydatków powiatu i nie będę cytował więcej danych.

Starostwo powiatowe w Kłobucku. Brakuje na zadania finansowane subwencją oświatową, na same tylko wynagrodzenia oraz pochodne od nich brakuje 364 tysiące 520 zł. Kwota ta nie uwzględnia tegorocznych skutków wdrożenia Karty Nauczyciela. Wydatki rzeczowe...

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Panie Senatorze, minęła dwunasta minuta pana wystąpienia.)

To w takim razie opuszczę te rzeczy. Może bardziej będą one pasowały do oświadczenia.

Ale jeszcze jeden temacik. Nie daje mi spokoju wskaźnik wzrostu wydajności pracy, który wyniósł 14%, podany w wypowiedzi senatora Kruka jako sukces osiągnięty w 2000 r. Pytałem, w jakich jednostkach. Wydajność pracy wyraża się w liczniku w jednostkach takich, jak kilogramy, tony, metry czy sztuki, a w mianowniku podaje się najczęściej jednostkę czasu. Chyba że ten wzrost wydajności pracy, wynoszący 14%, wyrażono - bo tak też można - w cenach zbytu na jednego zatrudnionego. Tak jest najlepiej, bo zatrudnionych jest coraz mniej, więc mianownik maleje i można uzyskać piękny wskaźnik wydajności pracy - liczony w cenach na zatrudnionego. Być może to był taki wskaźnik, ale jest to wskaźnik, którym nawzajem się oszukujemy, bo przecież wiemy, w jakim miejscu jesteśmy. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję.

Do głosu zapisana była pani senator Dorota Kempka, która jest w tej chwili nieobecna.

W związku z tym proszę o zabranie głosu pana senatora Zbigniewa Romaszewskiego.

Panie Senatorze, ma pan pięć minut, ponieważ jest to pana drugie wystąpienie.

Następnym zapisanym mówcą do drugiego wystąpienia jest pan senator Lech Feszler. Też jest nieobecny. Dzisiaj mamy taki ciąg nieobecności. Proszę tego pilnować: nie wystarczy się zapisywać do głosu, ale trzeba być obecnym na sali, kiedy w kolejności udzielam głosu. Dziękuję bardzo.

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W swoim krótkim wystąpieniu chciałbym poprzeć poprawki zgłoszone przez Komisję Praw Człowieka i Praworządności, które dotyczą w zasadzie trzech rzeczy.

Poprawka pierwsza obejmuje szereg niewielkich pozycji, po kilkaset tysięcy złotych, i znajduje pokrycie w wydatkach majątkowych i w wydatkach bieżących generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Tu od razu chciałbym jednoznacznie powiedzieć, że całkowicie nie zgadzam się ze stanowiskiem pana senatora Krzaka. W tak trudnej sytuacji budżetowej, jaką mamy w tej chwili, rozwijanie instytucji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych jest po prostu nieporozumieniem. Ja rozumiem, że realizacja ustawy może wymagać rozwinięcia tej instytucji, ale naprawdę mamy w tej chwili na głowie większe zmartwienia niż zajmowanie się ochroną danych osobowych. Przecież równolegle zmniejszamy na przykład wydatki rzecznika praw obywatelskich. Naprawdę ochrona danych osobowych ma w tym momencie dużo mniejsze znaczenie. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że na zapewnienie odpowiednich warunków lokalowych generalny inspektor potrzebuje sumy około 4 milionów 500 tysięcy zł. Generalny inspektor, pani Kulesza, podpisała wniosek, w którym jest mowa o tym, że jeśli uznamy, iż nie można zmienić budżetu generalnego inspektora ochrony danych osobowych przez wprowadzenie poprawek Senatu zwiększających wydatki na zakupy inwestycyjne, to inspektor uprzejmie prosi o skreślenie kwoty 1 miliona 679 tysięcy zł z tego budżetu. Niestety, tych pieniędzy w tym budżecie nie da się znaleźć. W związku z tym kwota 1 miliona 679 tysięcy zł w wydatkach inwestycyjnych generalnego inspektora po prostu się zmarnuje. Ze względu na potrzeby istniejące w wymiarze sprawiedliwości uważam, że rozpisanie tej kwoty jest po prostu niezbędne. Podobnie, specyficzny sposób naliczania wynagrodzeń doprowadził do tego, że wynagrodzenia w instytucji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych są za wysokie. Przyjęte przez nas bardzo szczegółowe oszacowania prowadzą do wniosku, że zwiększenie uposażeń w instytucji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, przy zachowaniu obecnego stanu etatowego, spowoduje zwolnienie się kwoty w wysokości 901 tysięcy zł.

Jednocześnie nie wyobrażamy sobie, żeby można było potrącić 212 tysięcy zł instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich, ponieważ chodzi tu o wynajmowanie lokalu i zwolnienie tych powierzchni na skutek niemożliwości zapłacenia powodowałoby konieczność zwolnienia dziesięciu osób, które na tych metrach kwadratowych pracują.

Podobnie nie wyobrażam sobie, ażeby można było tym razem nie przyznać kwoty 300 tysięcy zł na PCK, z przeznaczeniem na Krajowe Biuro Informacji i Poszukiwań PCK. Proszę państwa, stajemy w tej chwili przed problemem wypłaty odszkodowań za pracę niewolniczą w Niemczech. Dotychczas PCK spokojnie funkcjonowało i nic się tam nie działo. Jednak teraz runie lawina wniosków o wydanie odpowiednich zaświadczeń i muszą być ludzie, którzy tym zadaniom podołają. W związku z tym zwiększenie funduszy jest po prostu niezbędne. W przeciwnym wypadku nastąpi zablokowanie wszystkich wydatków. To są rzeczy, które są po prostu niezbędne, a ponieważ w budżecie generalnego inspektora ochrony danych osobowych są luzy, o których mówiłem, to ponownie składam wniosek o przyjęcie poprawek zgłoszonych przez Komisję Praw Człowieka i Praworządności, zmodyfikowanych w moim wydaniu.

Wysoka Izbo! Powstają jeszcze dwa bardzo ważne problemy. Problem więziennictwa. Tę sprawę podnosił już pan senator Jarzembowski, ale jego wystąpienie było wystąpieniem optymistycznym. Twierdził on, że liczba więźniów wzrosła o pięć tysięcy. Nie. Od odpowiedniego okresu zeszłego roku liczba więźniów wzrosła o piętnaście tysięcy. Jednocześnie dług na koniec roku 2000 wyniósł 61 milionów zł, a wydatki przeznaczone na więziennictwo w tym samym czasie zmalały i to zmalały nominalnie. O ile nakłady na zakup żywności i podstawowych rzeczy w roku 2000 wynosiły bowiem 311 milionów zł, to obecny budżet zawiera 281 milionów 500 tysięcy zł. Przy tym wcześniej było sześćdziesiąt tysięcy więźniów, a w tej chwili będzie ich siedemdziesiąt pięć tysięcy.

Wysoka Izbo! Możemy tego nie uchwalać, ale to i tak trzeba będzie pokrywać chociażby z rezerwy ogólnej. To jest rzecz, której się po prostu nie da uniknąć. Takie są realia. Wymiar sprawiedliwości musi funkcjonować i wydaje się, że kierunek, który został w tej chwili nadany przez ministra sprawiedliwości jest w jakiejś mierze słuszny. Wobec tego składam propozycję, ażeby te 30 milionów zł dla więziennictwa było pokryte z obsługi długu krajowego, rozdział "Rozliczenia z tytułu poręczeń i gwarancji udzielanych przez Skarb Państwa lub jednostkę samorządu terytorialnego". Wydaje się, że gwarancje w jakiś sposób można ograniczyć.

Na pewno problemem stanie się Naczelny Sąd Administracyjny. 1 stycznia 2003 r. Naczelny Sąd Administracyjny zacznie funkcjonować jako instytucja dwuinstancyjna. W tej chwili brakuje pomieszczeń, brakuje infrastruktury, a pozostały tylko dwa lata do uruchomienia. Stąd zabranie dwudziestu pary milionów złotych z budżetu Naczelnego Sądu Administracyjnego jest niezwykle niebezpieczne dla wymiaru sprawiedliwości. Po prostu zostanie tym samym złamana zasada konstytucyjna uruchomienia sądownictwa dwuinstancyjnego. Tego nie da się zrealizować albo powstanie totalny bałagan. Stąd wnoszę, ażeby przynajmniej 4 miliony zł przekazać Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu na wydatki bieżące, a więc remont posiadanych budynków, i 4 miliony zł na wydatki majątkowe. Pozwoli to przynajmniej na jakieś rozpoczęcie działań w kierunku powstania dwuinstancyjnego sądu. Proponuję, ażeby...

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Już ósma minuta, Panie Senatorze.)

...zwiększyć tę kwotę i żeby te pieniądze wziąć z rezerwy ogólnej. Jest to niewątpliwie bardzo kontrowersyjny wniosek, ale wczoraj starałem się wykazać, że rezerwa pochodząca z obniżenia płac kadry kierowniczej nie została rozdysponowana, sam parlament daje na to 6 milionów zł. Nie zostało również uwzględnione zwiększenie dochodów z tytułu podatków od osób fizycznych w związku z wprowadzeniem art. 24 do ustawy o wykonaniu budżetu, co powinno przynieść jakieś zyski, jeśli nie krocie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Lecha Feszlera. Następnym mówcą będzie pan senator Krzysztof Głuchowski.

Przypominam, Panie Senatorze, że ma pan pięć minut, bo jest to już drugie pana wystąpienie.

Senator Lech Feszler:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

W roku ubiegłym w debacie budżetowej zwracałem uwagę na zaniepokojenie samorządów z powodu niedoszacowania kosztów przejętych przez nich zadań publicznych. Nowo powstałe samorządy wyrażały wówczas obawy, czy wprowadzana reforma administracji publicznej nie zakończy się na przekazaniu zadań i obowiązków administracji rządowej samorządom. Z przykrością muszę stwierdzić, iż obawy te w minionym roku potwierdziły się, a także znajdują coraz większe potwierdzenie w bieżącym roku. Przekazana subwencja ogólna w tym roku jest nominalnie niższa niż w roku 2000, szczególnie w powiatach. Należy dodać, iż kierunek zmian, jaki zaproponowano w rozpatrywanej ustawie o wykonywaniu budżetu państwa w roku 2001 oraz w ustawie o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w latach 1999-2001, zmierza do przerzucenia zobowiązań państwa powstałych po znowelizowaniu Karty Nauczyciela na samorządy gminne. Dlatego też popieram poprawki zaproponowane przez Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej do tej ustawy, które mają na celu ochronę dochodów własnych samorządów.

Pragnę podzielić zdanie wielu moich przedmówców, między innymi pana senatora Janowskiego i pani senator Stokarskiej, którzy sygnalizowali problem obniżania dochodów samorządów, coraz bardziej uzależniających się od państwa. Dlatego pilną potrzebą staje się przygotowanie dobrej ustawy o dochodach samorządów, zabezpieczającą środki na powierzone im ustawowo zadania. Jest to zadanie tym bardziej pilne, że po 1990 r. samorządy przejęły gros zadań administracji publicznej, a może się okazać - bo stan ich finansów, dotyczy to szczególnie powiatów, których dochody własne stanowią tylko kilka procent - iż nastąpi kryzys finansów samorządowych, co będzie oznaczało klęskę wprowadzanych reform.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zgadzam się z opinią, że przedłożony budżet jest budżetem kompromisu. Nawiązując do wczorajszej mojej wypowiedzi, powiem, że jest wynikiem działań w przeszłości wielu rządów. Widzimy to zarówno w kontynuowaniu poprzedniej polityki w stosunku do samorządów, czego sam doświadczyłem jako burmistrz niewielkiego miasta, jak i w kontynuowaniu polityki dysponowania środkami z pozycji Warszawy poprzez rozdzielanie ich do rezerw celowych, których i tym razem nie żałowano, między innymi przeznaczając zbyt dużą liczbę rezerw celowych na opiekę społeczną, oświatę i wychowanie oraz ochronę zdrowia, a także wyjątkowo dużo rezerw na dotacje dla jednostek samorządu terytorialnego, co widać nawet po tytułach zawartych w budżecie. Dotyczy to głównie rezerw z zakresu opieki społecznej i bezrobocia. Szczególnie ten drugi przykład jest dla mnie niezrozumiały, bo, jak z interwencji wielu samorządów zarówno powiatowych, jak i gminnych wynika, w końcu ubiegłego roku w powiatowych urzędach pracy zabrakło środków na realizację przyjętych zobowiązań na aktywne formy zapobiegania bezrobociu czy też na składki na ubezpieczenie społeczne za bezrobotnych. Samorządy gminne interweniowały w sprawach braku środków na zasiłki z opieki społecznej, gdyż przyznane środki pozwalały na udzielenie zasiłków w wysokości zaledwie kilkunastu złotych.

Analizując obecny budżet, zauważyłem, że panuje w nim wiele dysproporcji pomiędzy województwami. Wczoraj już o tym wspominałem, gdy mówiłem o inwestycjach. Dzisiaj też pragnę o tym powiedzieć, mówiąc o opiece społecznej, bo niektóre województwa otrzymały większe środki, znacznie przekraczające wskaźniki makroekonomiczne dla tych województw. Ponownie więc kosztem słabszych województw wzmacniane są województwa, w których dochód na jednego mieszkańca przekracza przeciętną. Podobnie jak w roku ubiegłym powtórzę obawy mieszkańców Podlasia: czy polityka ta ma doprowadzić te ziemie do dalszej degradacji, aby stanowiły one niezagospodarowane i zalesione rubieże Unii? Takie właśnie pytanie zadają mi mieszkańcy Podlasia. Pytanie to pozostawiam do rozważenia przez tych, którzy dbając o interes swoich bogatych województw, nie dbają o całą Polskę. Mam nadzieję, że przeważy interes Polski.

Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na problem, który od wielu lat wymaga rozwiązania i takie próby Komisja Praw Człowieka i Praworządności podejmowała w latach poprzednich, choć bez skutku. Dotyczy on płac kuratorów sądowych, które w porównaniu do innych grup zawodowych znacznie odbiegają od przeciętnej. Dlatego też w grupie tej brakuje co najmniej 50% kadr, jak twierdzi pan minister Kaczyński. Z uznaniem należy więc przyjąć zapis sejmowy, który reguluje tę sprawę.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Kończąc, przedkładam dwie poprawki, jedną także w imieniu pana senatora Tadeusza Kopacza i drugą, dotyczącą spraw społecznych, także w imieniu pani senator Krystyny Czuby, pana senatora Jana Chojnowskiego, pana senatora Zygmunta Ropelewskiego oraz senatora Stanisława Marczuka. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Krzysztofa Głuchowskiego. Następnym mówcą będzie pan senator Jerzy Kopaczewski.

Senator Krzysztof Głuchowski:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Sejm uchwalił ustawę budżetową na 2001 r. Senat wprowadza do niej poprawki, które zmieniają sumy pieniędzy przeznaczone na poszczególne zadania, ale przecież ich nie zwiększają. Pieniędzy po prostu jest mało. Zatem powstaje pytanie, czy jest to ustawa na miarę możliwości naszego państwa i naszego parlamentu, czy jest to ustawa na potrzeby naszego społeczeństwa. Niestety nie. Zresztą budżety od lat mamy podobne. Jest to skutek prowadzonej od lat polityki gospodarczej - i to niezależnie od tego, która koalicja rządzi. Przy czym trzeba pamiętać o decyzjach Rady Polityki Pieniężnej, która taką politykę kreuje.

Praktyka dowodzi, że nie ma łatwych i szybkich sposobów na to, by kraj - niektórzy twierdzą, że biedny - jakim jest Polska, stał się bogaty. Było i jest dużo trudności do przezwyciężania, ale przecież są również i szanse. Szansą dla Polski jest chociażby handel zagraniczny, handel w każdym kierunku i każdym towarem, handel ze wszelkimi możliwymi ułatwieniami eksportowymi dla naszych towarów, dającymi możliwość korzystania z dobrej koniunktury na polskie towary - mam tu na myśli chociażby żywność - a nie tylko wadliwie prowadzona prywatyzacja i szara strefa, czemu sprzyja wysoka akcyza, bo przecież słabość i nieudolność służb celnych, urzędów skarbowych oraz nierzadko korupcja wśród urzędników nie przynoszą dochodów do budżetu, który mamy do dyspozycji i nad którym trudno jest panować.

Nasza gospodarka wciąż potrzebuje silnego bodźca do rozwoju i dlatego należy korzystać z pomocy ze strony państw bogatszych i międzynarodowych instytucji finansowych, które są w stanie nam ją zaoferować. Jednak programy pomocowe również należy umiejętnie wykorzystać, bo mogą być one nawet elementem rywalizacji o wpływy pomiędzy wschodem a zachodem. Mówiąc o pomocy, należy pamiętać o tym, by została ona wykorzystana prawidłowo, szczególnie na inwestycje i infrastrukturę. Uwzględnić przy tym należy jak najszersze kręgi społeczeństwa, by korzyści z programów pomocowych, szczególnie jeśli chodzi o inwestycje, docierały możliwie jak najdalej i wszędzie.

Obecna polityka państwa nie może dalej zmierzać tylko w kierunku drastycznego obniżania, a nawet zlikwidowania deficytu budżetu państwa, bo to znacznie ogranicza konsumpcję i dochody ze sprzedaży. Tracą na tym również samorządy, które wciąż nie mogą się doczekać korzystnej dla nich ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Potrzebne są rozwiązania systemowe, ponieważ samorządom coraz trudniej jest funkcjonować na podstawie niedoszacowanych dochodów ze środków budżetu państwa. Grozi to niewydolnością finansową, szczególnie w wypadku biednych gmin rolniczych oraz mniejszych powiatów na ścianie wschodniej, w takich dziedzinach jak oświata, opieka zdrowotna, utrzymanie dróg itp. Dodatkowo niektóre gminy skarżą się, że są zamiary zlikwidowania na ich terenie instytucji państwowych i jednostek wojskowych, które są również pewną szansą na rozwój oraz zrównoważenie rynku zbytu i rynku pracy w tej niełatwej rzeczywistości.

Jeśli rozpatrujemy koszty, to musimy mieć na uwadze koszty jawne, o których się mówi, a więc wydatek pieniędzy niezbędny do pozyskania zasobów, i koszty ukryte, czyli niewykorzystaną możliwość wytwórczą naszego społeczeństwa, o których najczęściej się nie mówi, chociaż są często dużo większe. Dlatego niepokoi mnie dalszy wzrost bezrobocia. Jest to w tej chwili najważniejszy problem zgłaszany do mojego biura senatorskiego, a myślę, że nie tylko mojego. Jest to szczególnie bolesne zjawisko społeczne, które dotknęło polskie społeczeństwo wraz ze zmianami ekonomicznymi dokonującymi się w naszym kraju. Problem bezrobocia jest szczególnie odczuwany przez ludzi młodych, przez osoby wkraczające w dorosłe życie, będące u progu kariery zawodowej. W większości to właśnie ludzie młodzi, często wykształceni, skazani są na bezrobocie.

Jeśli mówimy o inflacji strukturalnej występującej u nas, to należy zadać sobie pytanie: czym ona głównie jest wywołana? Czy niską zdolnością do zmiany struktury rodzimej produkcji w odpowiedzi na szybkie zmiany struktury gospodarki i oczekiwania klienta, czy też oddziaływaniem tak zwanych wąskich gardeł w gospodarce, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, a których obecność skutkuje wyższą ceną dóbr konsumpcyjnych i nie tylko? Stąd mamy również bezrobocie strukturalne, z którym ze względu na głębokie zmiany technologii i duży wpływ konkurencji zagranicznej nie możemy sobie poradzić. Oczywiście chronimy nasz rynek przed konkurencją zachodnią, lecz jest to ochrona niedoskonała, za którą klient płaci wyższą ceną za wyrób.

Jeśli chodzi o ograniczenie inflacji, to niewiele tu pomogą ograniczenia tak zwanych wydatków rządowych, kiedy nasza gospodarka wciąż jest uzależniona od zagranicznych dostaw gazu i ropy jako surowców strategicznych, które są potencjalnym źródłem tak zwanej inflacji kosztowej, przy wyższych cenach światowych. Należy stwierdzić, że produkcja oparta na obcych surowcach zawsze może być bardziej kosztowna i przy tym inflacjogenna. Niewiele tutaj pomoże polityka zaciskania pasa, poza tym że na tej polityce zyskuje tylko opozycja, która przez ciągłe przypominanie obywatelom czasów darmowych obiadów wywołuje kontrowersje społeczne. Oburzenie dodatkowo wzmaga wysoka stopa bezrobocia, która bardziej dobitnie mówi nam też o dużej nieobecności obywateli w działalności gospodarczej w kraju. Ta nieobecność to oczywisty koszt ukryty, o którym mówiłem wcześniej.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Moja wypowiedź może być potraktowana jako negatywna ocena rzeczywistości, z którą można się zgodzić lub nie. Ale na pewno trzeba podjąć natychmiastowe kroki, by jak najwięcej osób - szczególnie z grupy młodych, wykształconych i ambitnych - mających status bezrobotnego pozyskać do działalności gospodarczej w Polsce. Wysoka stopa bezrobocia jest traktowana również jako wyznacznik nieskutecznego działania rządu zmierzającego do osiągnięcia celów polityki gospodarczej państwa. Jest to oddzielny temat, którego nie będę w tej chwili omawiał, ale należy go mieć na uwadze.

Kończąc, apeluję o szybkie uchwalenie i wdrożenie, zaraz po budżecie państwa, nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, z nowymi rozwiązaniami systemowymi, zgodnymi z potrzebami i oczekiwaniami samorządów gminnych i powiatowych. Potrzebne jest też uchwalenie nowych ustaw podatkowych, dających wymierne korzyści, zgodne z oczekiwaniami obywateli i przedsiębiorców. Nie da się radykalnie poprawić stanu finansów publicznych i gospodarki tylko poprzez ograniczanie środków na subsydiowanie przedsiębiorstw wymagających restrukturyzacji oraz zaostrzenie rygorów korzystania z rent, zasiłków przedemerytalnych, zasiłków chorobowych itp. Uchwalona przedtem nowa ustawa o ubezpieczeniach społecznych nie sprawdza się, jeśli przy tak uciążliwej i kosztownej reformie ubezpieczeń społecznych państwo wciąż wykłada duże środki w formie dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Omawiany projekt budżetu nie pozostawia złudzeń, nadal nie będzie budżetowych warunków do prodochodowej polityki rolnej. Jednak komisje senackie i niektórzy senatorowie proponują liczne poprawki, które zmieniają na korzyść możliwości realizacji zadań właśnie na obszarach wiejskich. Proszę o ich poparcie. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Jerzego Kopaczewskiego. Następnym mówcą będzie pan senator Jerzy Pieniążek.

Senator Jerzy Kopaczewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie i Panowie Senatorowie!

Pod koniec grudnia ubiegłego roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił ustawę dotyczącą budowy następnego stopnia wodnego na Wiśle w okolicy Nieszawy i Ciechocinka. Stopień ten ma zabezpieczyć tamę włocławską przed katastrofą, która mogłaby pociągnąć za sobą niewyobrażalne skutki - gigantyczną powódź na terenach Włocławka, Ciechocinka, Nieszawy, Bobrownik, Aleksandrowa Kujawskiego i części terenów powiatu Lipno. Mogłaby też nastąpić katastrofa ekologiczna, bowiem zbiornik jest bombą ekologiczną. Wskutek ewentualnego uruchomienia zalegających w nim osadów dennych, które spłynęłyby do Bałtyku, doszłoby do niewyobrażalnej katastrofy biologicznej na całym biegu Wisły i na Bałtyku.

Dlatego wymogiem chwili jest to, aby natychmiast podjąć prace dotyczące realizacji tej uchwały Sejmu. O to zresztą występowali prawie wszyscy parlamentarzyści z województwa kujawsko-pomorskiego zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Należy szybko rozpocząć prace związane z przygotowaniem terenu, badaniem środowiska, badaniami geologicznymi oraz innymi badaniami, które zapoczątkują realizację budowy stopnia wodnego Nieszawa - Ciechocinek. Nie można dopuścić do tego, aby zawsze groźna przyroda nieoczekiwanie wyprzedziła zamierzone działania parlamentu.

W związku z tym proponuję, aby w budżecie państwa na rok 2001 przeznaczyć sumę 500 tysięcy zł na rozpoczęcie budowy tamy Nieszawa - Ciechocinek. Dlatego w części 22 "Gospodarka wodna" proponuję zwiększyć wydatki o 500 tysięcy zł na rozpoczęcie nowej wieloletniej inwestycji "Budowa stopnia wodnego Nieszawa - Ciechocinek", a jednocześnie o tę sumę zmniejszyć rezerwę celową w poz. 4, czyli koszty integracji z Unią Europejską.

Panie i Panowie Senatorowie! W omawianym budżecie na wysokospecjalistyczne procedury medyczne zaplanowano kwotę 550 milionów zł, co stanowi tylko około 74% sumy z ubiegłego roku. Jeżeli chodzi o procedury kardiologiczne, szczególnie koronarografię, to fakt zmniejszenia tej sumy skutkuje tym, że tych badań będzie o dwanaście tysięcy mniej niż w ubiegłym roku. Jest to sytuacja niedopuszczalna, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że tylu ludzi z chorobą wieńcową serca, zawałem serca i skutkami zawału zostanie pozbawionych tej procedury, która ma nie tylko znaczenie diagnostyczne, ale także znaczenie lecznicze. Utrzymanie liczby procedur koronarograficznych na poziomie roku 2000 i tak zaspokaja potrzeby mieszkańców Rzeczypospolitej tylko w czterdziestu kilku procentach. (Sygnał telefonu komórkowego) Każde obniżenie nakładów na procedury wysokospecjalistyczne jest po prostu zbrodnią na zdrowiu narodu. (Sygnał telefonu komórkowego)

Dlatego zgłaszam także poprawkę, aby w załączniku nr 2 w części 46 "Zdrowie" w rozdziale 85151 "Wysokospecjalistyczne procedury medyczne" zwiększyć wydatki bieżące o 30 milionów zł. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków majątkowych w części 83 "Rezerwy celowe" w poz. 52 "Dotacje na wsparcie zadań wynikających z programów wojewódzkich przeznaczonych do objęcia kontraktami wojewódzkimi również inwestycje wieloletnie...".

Panie Marszałku! Było wielu dyskutantów, było wiele krytycznych uwag do tego budżetu, wielu występujących senatorów prosiło, aby przynajmniej w części podsumowującej dyskusję senatorów wypowiedział się pan minister Bauc, szef Ministerstwa Finansów. Bardzo proszę, aby pan marszałek spowodował, żeby w części podsumowującej naszą dyskusję pan minister stanął na tej mównicy, wygłosił swoje exposé i odpowiedział jeszcze na pytania senatorów. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. Zgodnie z Regulaminem Senatu, Panie Senatorze, przedstawiciel rządu w każdej chwili może poprosić o zabranie głosu, ale czas zadawania pytań już minął, niestety. Także pani marszałek wyrażała taką wolę, aby pan minister Bauc przedstawił przynajmniej założenia budżetowe.

Ponieważ tak się nie stało, bardzo bym prosił, Panie Ministrze, żeby w części końcowej jednak był pan obecny na posiedzeniu Senatu, przedstawił założenia budżetowe i sam kierunek budżetu. To taka prośba do pana. Oczywiście przedstawiciel rządu jest w naszej Izbie suwerennym przedstawicielem.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Jerzego Pieniążka. Następnym mówcą będzie pan senator Zbigniew Kulak.

(Senator Zbigniew Kulak: Przepraszam, Panie Marszałku, w kwestii formalnej.)

Proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kulak:

Bardzo bym prosił, żeby pan marszałek poinformował pana ministra, że na naszej sali nie wolno używać telefonu komórkowego, a telefon w kieszeni pana ministra dzwonił już czterokrotnie.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo.

Myślę, że to zdarzyło się nie tylko panu ministrowi, także senatorom i innym gościom - i na to zwracamy uwagę. Przypominam o tym wymogu regulaminowym.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Jerzy Pieniążek:

Panie Marszałku, mam prośbę, aby skumulować mój czas wypowiedzi do piętnastu minut, abym nie musiał zbyt szybko czytać mojego wystąpienia. Można?

(Wicemarszałek Marcin Tyrna: Przyjąłem do wiadomości.)

Dziękuję.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Szanowni Pracownicy Kancelarii Senatu!

W milenijną noc, prawie dwa miesiące temu, na sylwestrowych balach czy prywatkach życzyliśmy sobie, by ten nowy rok, 2001 r., nowy wiek, nowe tysiąclecie były lepsze od tego wszystkiego, co zostało za nami.  Ze szczególną nadzieją w nowe milenium ludzkości weszli jednak nie ludzie z Davos, rządzący dziś, można by rzec, światem bogactwa, rozwoju i samozadowolenia, ale ludzie z Seattle, antyglobaliści łączący się w proteście przeciw podziałowi na bogatą Północ i biedne Południe. Ludzie, którzy dostrzegają zagrożenia cywilizacyjne, ale również socjalne dzisiejszego ładu na ziemi. Pytanie, dokąd nam bliżej, nam, Polsce na progu trzeciego tysiąclecia, nurtuje chyba nie tylko senatorów z regionu łódzkiego, z idyllicznej "ziemi obiecanej" dwóch minionych wieków, wyjąwszy dziesięć ostatnich lat III Rzeczypospolitej. Dyskutowany dziś w Senacie budżet, pierwszy w nowej erze, winien zatem pomóc nam poszukać odpowiedzi na to właśnie wyzwanie.

Panie i Panowie Senatorowie! Co proponuje zaś Polakowi w projekcie ustawy budżetowej na 2001 r. mniejszościowy rząd Akcji Wyborczej Solidarność Jerzego Buzka, wspierany przez Unię Wolności i Platformę Obywatelską?

Otóż generalnie, po wczytaniu się w opinie ekspertów i po konsultacjach z moimi wyborcami, mogę stwierdzić, iż główną cechą ostatniego w tej kadencji Senatu budżetu jest bylejakość - przepraszam - byle jakoś przetrwać do jesieni, do następnych wyborów parlamentarnych, brać przez osiem miesięcy rządową dietę - dobrze, że zmniejszoną przez prezydenta RP - byle zawłaszczyć, jak powiedzieli moi wyborcy, rolnicy, na poniedziałkowym spotkaniu w Burzenie, resztki narodowego majątku wypracowanego przez pokolenia Polaków i urządzić się w spółkach, agencjach, centralnych urzędach, samorządach czy biurach związkowych na kolejną, opozycyjną zapewne dla dzisiejszych tuzów AWS, kadencję parlamentu.

Szanowni Państwo! Do stwierdzeń tych upoważniają przede wszystkim następujące znamiona projektu planu finansowego państwa.

Po pierwsze, zawyżone dochody budżetu, pomimo wciąż malejącego stopnia jego egzekucji, szczególnie w roku 2000.

Po drugie, zaniżone wydatki, zaplanowane szczególnie w sferach nadbudowy społecznej na dziewięć - dziesięć miesięcy.

Po trzecie, przesunięcie spłaty poczynionych przez trzy lata rządów AWS długów na kolejne lata.

Po czwarte, projektowanie wielu niezbędnych długoterminowych wydatków budżetu na czas po 1 stycznia 2002 r.

Po piąte, zaplanowanie większości dochodów państwa z prywatyzacji na III kwartał bieżącego roku, to jest na czas wyborów parlamentarnych.

Po szóste, rozdęcie do niebotycznych rozmiarów rezerw celowych rządu oraz poważny wzrost nakładów na centralną administrację publiczną.

I wreszcie po siódme, eliminacja lub ograniczenie ekonomicznych mechanizmów wspierania eksportu, pomocy małym i średnim przedsiębiorstwom, aktywizacji zawodowej inwalidów, przedemerytów i emerytów, absolwentów szkół czy rozwoju aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu.

Pikanterii wielu księżycowym zapisom tegoż budżetu - planowanego w połowie ubiegłego roku, ale z powodu wyborów prezydenckich ujawnionego przez rząd dopiero 15 listopada - dodaje fakt, iż w jednej kwestii rząd Jerzego Buzka już na początku roku, jeszcze przed przyjęciem budżetu, osiągnął plan roczny, to znaczy we wzroście bezrobocia. Już teraz bowiem, proszę państwa, mamy w Polsce według oświadczenia GUS bezrobocie rzędu 15,6%. Znaczy to, że razem z przedemerytami mamy ponadtrzymilionową rzeszę ludzi bez pracy, w większości oczywiście bez zasiłków, z czego blisko milion przybył w ostatnich trzech latach działania tegoż rządu. Tymczasem na 2001 r. planujemy tylko 2 miliardy zł na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, podczas gdy w roku 1997, w ostatnim roku rządu SLD - PSL, przy dwóch milionach bezrobotnych było tych środków około 4 miliardów 500 milionów zł.

Szanowni Państwo! Jakich argumentów użyć wobec autorów projektu budżetu w sprawie zwiększenia środków na ożywienie rynku pracy? Myślę, że najlepiej posłużyć się konkretnymi przykładami, choćby z mego terenu. Podam więc kazus Zduńskiej Woli, najbardziej uprzemysłowionego miasta mego regionu, przez całe lata "industrialnej perełki ziemi  łódzkiej".

Otóż w 2000 r. Rejonowy Urząd Pracy w Zduńskiej Woli odnotował cztery tysiące siedmiuset dwudziestu pięciu bezrobotnych, to znaczy roczny wzrost o siedemset jeden osób. W ciągu trzech ostatnich lat rządu AWS - Unii Wolności w tym powiecie straciło pracę dwa tysiące  sto trzydzieści siedem osób, a w bieżącym roku przybyło już dwieście pięćdziesiąt trzech ludzi bez pracy, walnie przyczyniając się do wypełnienia rocznego planu w tym zakresie, zapisanego w omawianym przez nas dziś budżecie. Tracący pracę, podobnie jak absolwenci szkół, w większości nie mają szans na rychłe zatrudnienie. W ostatnich trzech latach o blisko połowę spadło bowiem zatrudnienie w "Zwolteksie", "Woli", a "Juma" przeniosła się do Sieradza. Z kolei zakłady pracy chronionej, jakich wiele w Zduńskiej Woli, zastanawiają się dziś, jak długo utrzymają swoje zatrudnienie. "Izolacja" zduńskowolska przenosi zaś część swych maszyn wytwórczych na Ukrainę. Oto właśnie skutki trzyletnich prawicowych rządów w mieście Zduńska Wola, w powiecie zduńskowolskim i w III Rzeczypospolitej.

Panie i Panowie Senatorowie! Kolejną sferą najbardziej pokrzywdzoną zapisami tegorocznego budżetu jest oświata. Pozwalam sobie przypomnieć, że art. 70 Konstytucji RP mówi, iż każdy ma prawo do nauki, nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna, a władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia. Ustawa o systemie oświaty głosi zaś, że środki niezbędne na realizację zadań oświatowych, w tym na wynagrodzenia nauczycieli oraz utrzymanie szkół i placówek, zagwarantowane są w dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Takim dochodem jest oczywiście subwencja oświatowa przewidziana w budżecie państwa.

Tymczasem w wypadku miasta Sieradza, jak wyliczył zarząd, niedoszacowanie tej subwencji w bieżącym roku sięga kwoty 2 milionów 315 tysięcy 287 zł, przy zaprojektowanej kwocie 14 milionów 730 tysięcy 183 zł. To nie tylko, Szanowni Państwo, niedobory dotyczące planowanego wzrostu płac, wdrażania noweli Karty Nauczyciela czy tak zwanych kosztów logistycznych oświaty. Potrzebna jest również od 1 stycznia bieżącego roku, nieprzewidziana w  projekcie subwencji oświatowej, kwota na stuprocentowe dofinansowanie funkcjonowania podstawowych i gimnazjalnych szkół niepublicznych o statusie placówek publicznych.

Przykład Sieradza potęgowany jest jeszcze stopniem niedoborów w gminach wiejskich naszego regionu, szczególnie w tych z małą gęstością zaludnienia i rozdrobnioną siecią szkół. Kuratorium łódzkie stosuje swoisty szantaż. Wspomoże wójta środkami inwestycyjnymi, jeśli ten zlikwiduje kolejne wiejskie szkoły, do których nasze dzieci, uszczęśliwiane dziś coraz częściej całodziennymi wyjazdami do szkół zbiorczych czy gimnazjów, mają najbliżej. Przepraszam: wojewoda łódzki prostuje, iż on nie szantażuje wójtów likwidacją, tylko zachęca ekonomiczną marchewką do restrukturyzacji sieci placówek na wsi. W tej sytuacji wójtowie czy burmistrzowie, żonglując jak cyrkowcy na linie, zadłużają gminy i przerabiają przedszkola czy nawet restauracje na gimnazja. Wynajmują transport i zwożą na wzór zapomnianej reformy oświaty, tak zwanej dziesięciolatki, dzieci do kilku szkół czy coraz częściej do jednego gimnazjum w gminie. A małe wiejskie trzyklasowe szkółki, wybudowane przeważnie z udziałem czynu społecznego przez miejscową ludność, będące dziś również często jednym miejscem zebrań, działań kulturalnych czy bibliotecznych, umierają w oczach.

Mili Państwo, przerwijmy wreszcie ten chocholi taniec przewrotnej decentralizacji kraju. Mówił pan wszak, Panie Premierze Buzek, że władzę zdobyliście po to, by ją przekazać ludziom, przekazać maksymalnie w dół. Tymczasem następuje proces dokładnie odwrotny. Moi wyborcy mówią tak: szkoły są coraz dalej od uczniów; policja uciekła do miasta, a w gminach pełni tylko dyżury; dowody rejestracyjne i prawa jazdy wydają w powiatach; zasiłków dla bezrobotnych brakuje, a comiesięczne podpisy na listach bezrobotnych też składa się nie w gminie, tylko w powiatach; rejestrowanie ochotniczej straży pożarnej, stowarzyszeń, działalności gospodarczej odbywa się aż w sądzie w Łodzi, nawet zgoda na ustawienie reklamy na poboczu drogi wojewódzkiej udzielana jest w Łodzi.

Dlatego też będę głosował, zgodnie z prośbą mych wyborców z powiatów: poddębickiego, zduńskowolskiego, łaskiego, sieradzkiego, wieruszowskiego, wieluńskiego i pajęczańskiego, przeciw budżetowi, który kreuje Polskę dla około 10-15% ludzi bogatych, zdrowych i dobrze urodzonych. Wspólnie, w coraz liczniejszej grupie będziemy oczekiwać na Polskę równych szans, Polskę preferencji dla aktywnych, ale i opieki nad potrzebującymi.

Teraz jednak, w obliczu jesiennych wyborów parlamentarnych, jak sądzę, poczekamy jeszcze co najmniej rok na poważniejsze obniżenie bankowych stóp procentowych, urealnienie wartości złotówki, aby promowała eksport, preferencje dla małych i średnich przedsiębiorstw tworzących nowe miejsca pracy, finansowe wsparcie eksportu poprzez system gwarancji, tanich kredytów i dopłat przedmiotowych, zwiększenie nakładów na inwestycje, budownictwo czy rolnictwo, co w efekcie ożywi gospodarkę, a za kilka lat da szansę na odwrócenie procesu pauperyzacji społeczeństwa i cywilizacyjnej zapaści terenów wiejskich oraz małych miasteczek.

Jednocześnie już dzisiaj poprę wszystkie zgłoszone tutaj, w Senacie poprawki do budżetu państwa na 2001 r., wychodzące naprzeciw powyższym tendencjom. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze, zmieścił się pan dokładnie w dziesięciu minutach.

(Senator Jerzy Pieniążek: Dziękuję, Panie Marszałku.)

Pan senator Zbigniew Kulak, proszę o zabranie głosu pana senatora. Następnym mówcą będzie pan senator Paweł Abramski. Pan senator Wiesław Pietrzak złożył swoje przemówienie do protokołu.

Chciałbym poinformować Wysoką Izbę, że pan senator Abramski jest ostatnim zapisanym mówcą.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Zbigniew Kulak:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Nie zgłaszam formalnej poprawki, gdyż przez minione trzy lata poznałem już rolę, jaką Akcja Wyborcza Solidarność wyznaczyła senatorom SLD w tej Izbie. Chciałbym raczej apelować do senatorów AWS z senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby zastanowili się nad sygnalizowanym problemem. Chodzi o sprawę, o której już starałem się wspomnieć, zadając pytanie dotyczące finansowania rolnictwa w dyskutowanym budżecie.

Sytuacja naszego rolnictwa jest co najmniej trudna i mamy tego całkowitą świadomość. Wielokrotnie byłem świadkiem składania deklaracji przez naszych czołowych polityków układu rządzącego przedstawicielom Unii Europejskiej, że dostrzegają oni te problemy i deklarują wolę przyspieszonego niwelowania zapóźnień polskiej wsi. Jak jednak pogodzić uczciwość składanych deklaracji ogólnych z realiami budżetu, który konsekwentnie, w kolejnych latach zakłada zmniejszanie finansowania tak zwanego postępu biologicznego w rolnictwie. Grozi to zaprzepaszczeniem wielopokoleniowego dorobku polskiej hodowli roślin dostosowanych do polskiego klimatu, polskich gleb i polskich tradycji konsumpcji żywności.

Hodowla twórcza nowych odmian roślin uprawnych jest typową działalnością rozwojową wykorzystującą osiągnięcia prac badawczych. Tworzy postęp biologiczny, a równocześnie przez hodowlę zachowawczą i nasiennictwo wdraża ten postęp do praktyki rolniczej. Nowe odmiany są najtańszym środkiem zwiększania i rozwoju produkcji rolnej. Nakłady ponoszone na hodowlę nowych odmian bardzo szybko zwracają się przez zwiększanie produkcji lub jej jakości. Poza tym nowe odmiany stwarzają możliwości wykorzystania nowoczesnych technologii produkcji roślinnej.

Koszty hodowli twórczych nowych odmian roślin uprawnych są w skali światowej pokrywane głównie przez dotacje traktowane jako długoterminowe inwestycje. Dodatkowym źródeł finansowania mogą być opłaty licencyjne uzyskiwane z reprodukcji materiału siewnego odmian wprowadzonych do uprawy. Przychody te jednak są osiągane dopiero po zakończeniu wieloletniego cyklu hodowlanego uwieńczonego uzyskaniem nowej, dobrej odmiany.

Stosowanie przez rolników w Polsce nasion kwalifikowanych jest obecnie niewystarczające mimo bardzo niskich cen materiału siewnego. Głównym powodem tej sytuacji jest zła kondycja finansowa gospodarstw. Dodatkowo opłaty hodowlane i licencyjne w Polsce są wyjątkowo niekorzystne dla hodowców. Nie dość, że są liczone od bardzo niskich cen, to procentowo są dużo niższe niż w Unii Europejskiej. Na przykład w Polsce za kilogram nasion rzepaku wynoszą one tylko 20 gr, a we Francji - 21 franków, czyli 13 zł 65 gr.

W tej sytuacji liczenie na samofinansowanie się hodowli roślin w Polsce jest utopią. Zebranie tą drogą znaczących środków będzie możliwe dopiero po uzyskaniu lepszej kondycji finansowej przez gospodarstwa rolne i po podniesieniu opłat hodowlanych do poziomu zbliżonego do opłat licencyjnych obowiązujących w Unii Europejskiej.

Panie Marszałku, jak wspomniałem na wstępie, nie zgłoszę formalnej poprawki w tej sprawie, dlatego że jestem przekonany, iż w tej Izbie w tej kadencji ma ona minimalną szansę. Chciałbym raczej apelować do senatorów AWS z Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby zastanowili się nad sygnalizowanym problemem. Jeśli wnioski płynące z takiej refleksji będą zbliżone do moich, a na podstawie kuluarowych rozmów mogę zakładać, że tak właśnie jest, to proszę o zaproponowanie odpowiednich zmian w ustawie budżetowej, aby ratować sytuację. Deklaruję poparcie dla takich propozycji.

Składam jednak poprawkę dotyczącą dziedziny, z którą jestem związany zawodowo, czyli ochrony zdrowia. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Pawła Abramskiego.

Senator Paweł Abramski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister! Przedstawiciele Rządu!

Pragnę powiedzieć kilka słów o rozpatrywanej ustawie budżetowej. Nie będę się tu jednak silił na gruntowną analizę przedłożonej ustawy, gdyż nie ma to większego sensu. Pieniędzy od tego nie przybędzie, a spowoduje to tylko, być może, dysonans między senatorami w tej Izbie.

Jednakże w całej rozciągłości chciałbym poprzeć dwie poprawki. Pierwsza, pana senatora Tadeusza Kopacza, ma szansę w istotny sposób wpłynąć na proces inwestycyjny polikliniki MSWiA w Olsztynie. Budowa tego obiektu, która trwa już osiemnaście lat, dobiega końca. Ulokowane tam centrum onkologii posiada wszelkiego rodzaju priorytety Ministerstwa Zdrowia. Obecnie ludzie ciężko chorzy muszą kontynuować proces leczenia w ośrodkach w Białymstoku, w Warszawie lub Bydgoszczy. Do tych szpitali jest od Olsztyna od 200 do 250 km. To naprawdę sprawa wielkiej wagi, gdyż jest to bardzo uciążliwe dla osób ciężko i śmiertelnie chorych.

Proponuję, aby w załączniku nr 7 części 42 lp. 18 powiększyć kwotę na realizację tej inwestycji, która jest jedynym tytułem inwestycyjnym województwa warmińsko-mazurskiego, na co warto zwrócić uwagę, o kwotę 10 milionów zł. Pokryciem tego wydatku byłaby rezerwa celowa w części 83 poz. 52.

Druga sprawa dotyczy tego, o czym mówił pan senator Romaszewski. Ja wypowiem się również w imieniu Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Mianowicie chodzi o wchodzenie w życie ustaw regulujących sposób procedowania Naczelnego Sądu Administracyjnego. Otóż za dwa lata mają być otwierane nowe placówki NSA, między innymi w Olsztynie, Rzeszowie itd. i taki wymóg prawny spada na Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie wyobrażam sobie, aby można było załatwić to przez rok i dlatego bardzo mocno będę optował za tym, aby przeznaczono określone środki na przeniesienie tych placówek, a w zasadzie otwarcie delegatur w Olsztynie i w innych miastach wojewódzkich.

My, Komisja Regulaminowa i Spaw Senatorskich, wskazaliśmy źródło pokrycia tego typu inwestycji. Mianowicie jedno z tych źródeł było w Sejmie. W kosztorysie funkcjonowania Sejmu - o paradoksie! - minister, szef Kancelarii Sejmu, podatek VAT zakwalifikował jako wyrzucony koszt funkcjonowania Kancelarii Sejmu. Myślę, że Ministerstwo Finansów nie zna czegoś takiego, my również tego nie znamy, a jest to niebagatelna kwota.

Druga pozycja, którą wskazaliśmy jako pokrycie kosztów funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, to było uszczuplenie dodatków funkcyjnych posłów. Wysoka Izba może nie wie, ale dwustu sześćdziesięciu posłów, a więc więcej niż 50%, nalicza sobie dodatki funkcyjne, których średnia wynosi 35%. Zatem przekracza to nawet tradycyjny dodatek funkcyjny przewodniczącego komisji, który wynosi 20%, gdyż w Sejmie akurat te dodatki się sumuje, co też budzi nasze wielkie zdziwienie.

I wreszcie przejdę do oświaty. W dokumencie, który został nam przedłożony przez Komisję Gospodarki Narodowej, druk nr 562A, w poprawce siódmej są zapisy, które postrzegam w kategoriach skandalu. Zresztą mówili o tym koledzy w województwa podkarpackiego, lubelskiego i podlaskiego. Ja odniosłem się tylko do województwa warmińsko-mazurskiego, w którym jest największe w kraju bezrobocie, w tej chwili średnia wynosi ponad 24%. Baza oświatowa, czyli tysiąc dwieście trzydzieści dziewięć obiektów, to w ponad 50% obiekty sprzed I i II wojny światowej. Trzysta pięć obiektów jest sprzed 1970 r.

Jednak od 1999 r. budżet oświatowy wojewody warmińsko-mazurskiego jest najniższym budżetem. Dla przykładu powiem, że w 2000 r. wynosił on 2 miliony 705 tysięcy zł, podczas gdy na przykład budżet województwa małopolskiego wynosił wtedy 8 milionów 164 tysiące zł. A województwo warmińsko-mazurskie jest czwarte pod względem wielkości. Jest to województwo duże, więc musi być wiele dojazdów do szkół i gimnazjów.

Reasumując, w tym biednym budżecie nie zaobserwowałem czegoś, co miałoby być wyrównywaniem szans, o jakim mówił pan premier Buzek. Najbiedniejszym województwom żyje się coraz biedniej, a najbogatszym coraz lepiej. Myślę, że budzi to wewnętrzny sprzeciw nas wszystkich, senatorów Akcji Wyborczej Solidarność. Powinienem jednak zakończyć swoje wystąpienie stwierdzeniem, że mimo wszystko będę głosował za tym budżetem, chociaż wiem, że jest on bardzo trudny, napięty. Ale jest, i to jest ważne.

Wrócę jeszcze do wypowiedzi mojego przedmówcy, pana senatora Pieniążka. Pana senatora nie ma na sali, ale i tak zwrócę się do Wysokiej Izby, bo myślę, że pan senator wszystkiego się dowie. Ja będę z wielką uwagą obserwował poczynania pana senatora Pieniążka, a także jego ugrupowania. Chciałbym zwrócić państwa uwagę na to, że jeszcze tych wyborów nie wygraliście, a jeśli wam się - nie daj Boże - uda, to też będę z dużą ciekawością obserwował, skąd weźmiecie pieniądze na to, co pan senator Pieniążek w swoim exposé wygłosił. Było tam pięć punktów, pod którymi ja także się podpisuję, tylko że, na litość boską, nie wiem, skąd wziąć na to środki! Jest to w moim odczuciu w tej chwili niemożliwe. Może Sojusz Lewicy Demokratycznej ma inne rozwiązania, lepsze. Jeżeli takie będą, to będzie lepiej dla kraju. Ale osobiście radziłbym panu senatorowi Pieniążkowi, aby poruszał się w sferze realiów, a nie science fiction. Dziękuję.

Panie Marszałku, składam stosowną poprawkę.

Wicemarszałek Marcin Tyrna:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Wysoka Izbo, lista mówców została wyczerpana, ale dla porządku przypomnę jeszcze, że pan senator Antoszewski złożył swoje przemówienie do protokołu.

Szanowni Państwo, ponieważ dyskusja nad budżetem i poprawek do końca budzi emocje, przyda się chyba chwila na zastanowienie się nad zgłoszonymi poprawkami.

Ogłaszam zatem półgodzinną przerwę, czyli do godziny 12.15. Dziękuję bardzo.

(Przerwa w obradach od godziny 11 minut 43 do godziny 12 minut 16)


76. posiedzenie Senatu RP, spis treści, poprzednia część stenogramu, następna część stenogramu