44. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 02)

(Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałkowie Jolanta Danielak, Kazimierz Kutz i Ryszard Jarzembowski)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Bardzo proszę o zamknięcie drzwi sali obrad.

Z przykrością stwierdzam, że na sali obrad jest bardzo mało senatorów, a za chwilę rozpoczniemy głosowania. Pozwólcie państwo, że poczekamy jeszcze minutkę na spóźnialskich.

Ponownie proszę o zamknięcie drzwi sali obrad.

Wznawiam posiedzenie.

Do spisu treści

Powracamy do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych.

Przypominam, że w przerwie w obradach odbyło się posiedzenie Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, które ustosunkowały się do przedstawionych w toku debaty wniosków i przygotowały wspólne sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam, że dyskusja nad rozpatrywaną ustawą została zamknięta i obecnie, zgodnie z art. 52 ust. 6 Regulaminu Senatu, głos mogą zabrać jedynie sprawozdawcy i wnioskodawcy.

Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, panią senator Krystynę Sienkiewicz, o zabranie głosu i przedstawienie uzgodnionych na posiedzeniu wniosków.

Bardzo proszę, Pani Senator.

Do spisu treści

Senator Krystyna Sienkiewicz:

Dziękuję bardzo.

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie! Obie komisje, wymienione przez panią marszałek, odbyły wspólne posiedzenie, podczas którego postanowiły - 12 senatorów głosowało za, 4 głosowało przeciw, 2 wstrzymało się od głosu - rekomendować Wysokiej Izbie przyjęcie bez poprawek ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Proszę sprawozdawcę mniejszości połączonych komisji, pana senatora Andrzeja Chronowskiego, o zabranie głosu i przedstawienie wniosków mniejszości połączonych komisji.

Do spisu treści

Senator Andrzej Chronowski:

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Mniejszość Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia uważa, że kierunek generalny, czyli przejęcie zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych, jest słuszny. Ale, powiedzmy sobie szczerze, najbardziej sprawiedliwe byłoby, gdyby OFE otrzymały to zadłużenie w postaci gotówki. Miałyby wtedy pole do popisu, jeśli chodzi o inwestowanie, i w tym momencie właściwie nie mogłoby być żadnego zarzutu.

Jasną rzeczą jest, że mniejszość komisji, rozumiejąc sytuację naszego budżetu, zgadza się, że wyemitowanie obligacji i oddłużenie, przekazanie środków do otwartych funduszy emerytalnych jest kierunkiem słusznym. Ale pamiętajmy o tym, że to jest ustawa i te obligacje będą wykupywane do końca grudnia 2011 r. To zaś powoduje, przy tym dyskoncie, które założył rząd, słabą płynność tych obligacji. W związku z tym w konsekwencji może się to odbić bezpośrednio na ubezpieczonych i na wynikach otwartych funduszy emerytalnych.

Podnoszę jeszcze i to, że to jest kwota bardzo niewielka w stosunku do wielkości oddłużenia - 9,5 miliarda zł. Różnica dyskonta, którą proponuje mniejszość Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, w postaci 20 zł na 1 tysiącu zł, czyli byłoby 980 zł za 1 tysiąc zł, jest warta... To jest 150 milionów zł w skali całego okresu, do końca roku 2011. Jeżeliby przeliczyć to na lata, to byłoby to raptem 15 milionów zł, a nie narażamy się w tym momencie na żadne zarzuty.

W związku z tym bardzo proszę o poparcie tej poprawki. Myślę, że z jednej strony unikniemy zarzutu, że te obligacje, mając niskie dyskonto, są słabo płynne i następuje utrata przyrostu wartości uczestnictwa w otwartych funduszach emerytalnych, a z drugiej strony pamiętajmy o tym, że może być taka sytuacja, jeśli tej poprawki nie wprowadzimy, że za dwa, trzy lata będziemy tę ustawę nowelizowali. Dziękuję, Pani Marszałek.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Czy pozostały sprawozdawca, pan senator Adam Graczyński, chce jeszcze zabrać głos?

(Senator Adam Graczyński: Dziękuję bardzo.)

Do spisu treści

Przystępujemy do głosowania w sprawie ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składem do otwartych funduszy emerytalnych.

Przypominam, że w tej sprawie w toku debaty zostały przedstawione następujące wnioski: Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia wnosiły o przyjęcie ustawy bez poprawek, a mniejszość Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych przedstawiła wniosek o wprowadzenie poprawki do ustawy.

Informuję, że zgodnie z art. 54 ust. 1 Regulaminu Senatu w pierwszej kolejności zostanie przeprowadzone głosowanie nad wnioskiem o przyjęcie ustawy bez poprawek, a następnie, w wypadku odrzucenia tego wniosku, nad przedstawioną poprawką.

Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych oraz Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, popartym przez połączone komisje, o przyjęcie bez poprawek ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych.

Proszę o naciśnięcie przycisku obecności.

Kto z państwa senatorów jest za przyjęciem tego wniosku?

Kto jest przeciwny?

Kto wstrzymał się od głosu?

Do spisu treści

Proszę o podanie wyników głosowania.

Na 73 obecnych senatorów 57 głosowało za, 16 - przeciw. (Głosowanie nr 1)

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu piątego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o repatriacji.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na pięćdziesiątych drugim posiedzeniu w dniu 11 lipca 2003 r., a do Senatu została skierowana 14 lipca 2003 r. Tego samego dnia marszałek Senatu, zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Emigracji i Polaków za Granicą oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Komisje po rozpatrzeniu ustawy przygotowały swoje sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam ponadto, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 450, a sprawozdania komisji w drukach nr 450A i 450B.

Proszę sprawozdawcę Komisji Emigracji i Polaków za Granicą, pana senatora Witolda Gładkowskiego, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Witold Gładkowski:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Mam zaszczyt z upoważnienia Komisji Emigracji i Polaków za Granicą przedłożyć sprawozdanie z prac nad ustawą o zmianie ustawy o repatriacji z dnia 9 listopada 2000 r., które miały miejsce na posiedzeniu komisji 24 lipca.

Uchwalona przez Sejm w dniu 11 lipca 2003 r. ustawa spełnia wiele istotnych celów, począwszy od wprowadzenia uregulowań dostosowujących do obowiązującego prawa, poprzez zapisanie postanowień rozszerzających zakres przedmiotowy stosowania przepisów o wizach repatriacyjnych i wprowadzenie precyzujących procedur związanych z postępowaniem o uznanie za obywatela polskiego oraz o wydanie wizy wjazdowej, a na dokonaniu zmian dotyczących form i trybu udzielania pomocy związanej z repatriacją skończywszy.

Pierwszą z wymienionych zmian jest dostosowanie terminologii zawartej w nowelizowanej ustawie do uchwalonej w dniu 13 czerwca 2003 r. ustawy o cudzoziemcach. Chodzi o wprowadzenie w ustawie określenia "wiza wyjazdowa w celu repatriacji" w miejsce sformułowania "wizy w celu repatriacji" oraz o zastąpienie pojęcia "nieletni" pojęciem "małoletni". Z uwagi na zbieżność funkcjonalną materii legislacyjnej zawartej w obu wymienionych ustawach ujednolicenie użytych w nich terminologii należy uznać za konieczne i uzasadnione.

Kompleks kolejnych zmian obejmuje szereg uregulowań związanych z postępowaniem w sprawie nabycia obywatelstwa polskiego.

Po pierwsze, chodzi o uznanie osoby prezesa Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców za organ odwoławczy od decyzji wydawanych przez konsula. Mówi o tym art. 5 ust. 4.

Po drugie, w związku z procedurą wydawania wizy wjazdowej w celu repatriacji lub decyzji o przyrzeczeniu wydania tej wizy wprowadza się możliwość wystąpienia, przed wydaniem tej wizy lub decyzji o przyrzeczeniu, do organów bezpieczeństwa, do organów państwa, takich jak Straż Graniczna czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, o informacje o cudzoziemcu mogące mieć istotne znaczenie w prowadzonym postępowaniu. Odnosi się do tego art. 12b.

Po trzecie wreszcie, chodzi o dookreślenie okoliczności osiedlenia koniecznych do uzyskania wizy wjazdowej w celu repatriacji przez dodanie jeszcze jednego warunku, a mianowicie przez dodanie w art. 12 ust. 2 pkt 3 ustawy uchwały rady powiatu mogącej zobowiązać starostę do zapewnienia cudzoziemcowi miejsca w domu pomocy społecznej na terenie działania samorządu.

Zmiany te mają niezmierne znaczenie zarówno dla repatriantów, jak i dla Polski. Ich zadaniem jest w istocie umożliwienie kontroli legalności decyzji wydawanej w sprawie obywatelstwa polskiego oraz kontrola osób starających się o wizję repatriacyjną. Ich celem jest także ułatwienie normalizacji życia osobom uzyskującym nasze obywatelstwo, a tym samym przeciwdziałanie staraniom o obywatelstwo w celach innych niż osiedlenie się w naszym kraju.

Ważna część zmian wprowadzonych w ustawie o repatriacji dotyczy pomocy udzielanej w związku z repatriacją zarówno samym repatriantom, jak i gminom. I tak w art. 17 ust. 4 określono wysokość kwoty pieniężnej przysługującej repatriantom. Ustalono ją w wysokości 4 tysięcy 120 zł na repatrianta i każdego członka jego rodziny. W ust. 4a określono zasadę jej corocznej waloryzacji.

Jeśli chodzi o wprowadzone w nowelizacji zmiany, to dodano ponadto w ustawie rozdział 6, określający zasadę aktywizacji zawodowej repatrianta oraz obowiązki w tym zakresie spoczywające na samorządzie powiatowym. Z drugiej strony, poprzez wprowadzenie nowego brzmienia art. 21 i 22, zmieniono formę i tryb pomocy przyznawanej gminom z tytułu pomocy udzielonej repatriantowi, między innymi ustalając wskazanie przeznaczenia dotacji dla gmin jako dotacji na dofinansowanie zadań własnych.

Niezmiernie ważna jest zmiana wprowadzona w art. 1 pkt 7 nowelizacji ustawy, dotycząca art. 9 ust. 1 ustawy repatriacyjnej. Chodzi o określenie, że wiza wjazdowa w celu repatriacji może być wydana osobie polskiego pochodzenia, która przed dniem wejścia w użycie ustawy zamieszkiwała na stałe na terytorium byłego Związku Radzieckiego. W ten sposób Sejm rozszerzył stosowanie ustawy w zakresie wiz w porównaniu z dotychczasowym stanem prawnym o wszystkie pozaazjatyckie tereny należące do byłego Związku Radzieckiego.

Komisja Emigracji i Polaków za Granicą, po wysłuchaniu stanowiska pana prezesa Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców oraz opinii senackiego Biura Legislacyjnego, poddała analizie zapisy ustawy, mając przekonanie o jej znaczeniu i wadze, jako że dotyczy ona wielomilionowej rzeszy osób pochodzenia polskiego.

Sprawą, która spowodowała szczególną dyskusję, była wspomniana już nowelizacja art. 9 ust. 1 ustawy repatriacyjnej z 2000 r., zawarta w art. 1 pkt 7 ustawy, o której mówimy. Jej charakter uzasadniało poczucie odpowiedzialności zarówno za los skrzywdzonych przez historię rodaków, jak też wiarygodność zobowiązań ojczyzny wobec nich. Sprawa dotyczy bowiem jednego z najtrudniejszych problemów ustawy. Przypomnieć w tym miejscu należy, że zakres terytorialny repatriacji był już przedmiotem dyskusji o wręcz wulkanicznej temperaturze w toku prac nad nowelizowaną dziś ustawą w 2000 r. Ona to właśnie doprowadziła do przyjęcia rozwiązania kompromisowego. Jego istotą było przyznanie pierwszeństwa w repatriacji osobom polskiego pochodzenia zamieszkałym w azjatyckiej części Związku Radzieckiego. Po nich dopiero mieliby prawo do repatriacji Polacy z europejskiej części Federacji Rosyjskiej, Ukrainy i Białorusi.

Komisja miała więc świadomość, że przyjęcie pktu 7 w art. 1 z jednej strony spowoduje odsunięcie na czas nieokreślony szans repatriacji osób, wobec których procedury repatriacyjne zostały już rozpoczęte bądź zakończone, z drugiej zaś strony stworzy wszystkim ubiegającym się możliwość wręcz wirtualną, bez jakiejkolwiek gwarancji realizacji w sensownie określonym czasie. W tej sytuacji komisja, uwzględniając ów dylemat, a także to, że treść art. 10 ustawy pozwala Radzie Ministrów w każdym sprzyjającym ekonomicznie i organizacyjnie okresie rozszerzyć, w drodze rozporządzenia, geografię repatriacji, zdecydowała się przedstawić Wysokiej Izbie poprawkę, która skreśla pkt 7 w art. 1.

Wysoka Izbo! Panie i Panowie Senatorowie! Oceniając, że nowelizacja ustawy zawiera regulacje, które powinny zdecydowanie poprawić sytuację repatriantów i członków ich rodzin po przyjeździe do Polski i które są ponadto wynikiem analizy przebiegu dotychczasowego procesu repatriacji oraz wniosków, uwag i doświadczeń samych zainteresowanych, komisja wnosi, ażeby Wysoka Izba raczyła przyjąć ustawę, akceptując treść sprawozdania komisji, przedstawioną paniom i panom senatorom w druku nr 450A. Bardzo dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Proszę sprawozdawcę Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, pana senatora Zbigniewa Zychowicza, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Proszę, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Dziękuję uprzejmie.

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Mam zaszczyt w imieniu Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej przedstawić sprawozdanie z prac komisji nad uchwaloną przez Sejm na pięćdziesiątym drugim posiedzeniu w dniu 11 lipca 2003 r. ustawą o zmianie ustawy o repatriacji - druk senacki nr 450B.

Nowelizowana ustawa jest kolejnym przejawem urzeczywistnienia naszego moralnego obowiązku wobec naszych rodaków na obczyźnie, którzy po latach tułaczki, deportacji, niekiedy niewoli, chcieliby wrócić do swojej ojczyzny. Intencją ustawy jest usprawnienie procedur repatriacji, udzielenie większej pomocy repatriantom po ich przybyciu do Polski, wreszcie zachęcenie władz lokalnych do świadczenia pomocy repatriantom oraz dostosowanie tej ustawy do regulacji wprowadzonych do ustawy o cudzoziemcach, chociażby z tej racji, że repatriacja jest także jedną z form nabycia obywatelstwa.

Najważniejszym celem nowelizacji jest poprawa sytuacji repatriantów oraz ich rodzin, a także ułatwienie i przyspieszenie ich adaptacji w społecznościach lokalnych w Polsce.

Unormowano w ustawie sytuację małżonka wnioskodawcy oraz małoletniego, pozostającego pod jego władzą rodzicielską. Osobom tym udzielone będzie zezwolenie na osiedlenie się w miejsce dotychczasowego zezwolenia na pobyt czasowy z możliwością jego przedłużenia. To zmienia radykalnie status współmałżonka i małoletniego, pozostającego na utrzymaniu. Ma to na celu ułatwienie adaptacji, choćby przez dostęp do rynku pracy bez potrzeby posiadania wymaganego dotychczas zezwolenia na pracę.

Doprecyzowano zasady określania kosztów przejazdu repatriantów, o czym już mówił tutaj mój przedmówca. Rozszerzono grupę osób korzystających z bezpłatnego uczestnictwa w nauce języka polskiego o członków najbliższej rodziny, w przypadku której wydano decyzję o przyrzeczeniu wydania wizy wjazdowej w celu repatriacji.

Zmieniony został cały art. 6 ustawy, regulujący kwestie aktywizacji zawodowej repatriantów. Dostosowano ustawę do zmian ustroju samorządowego w Polsce i usprawniono, przez co stała się bardziej efektywna. Jedną z ważniejszych zmian, wprowadzoną do ustawy, jest przejęcie przez starostów dotychczasowych zadań zarządu gminy w zakresie aktywizacji zawodowej. Przeniesienie tego zadania na szczebel starostów skutkuje tym, że repatriant może otrzymać pracę na terenie całego powiatu, a nie tylko w gminie. Wreszcie ujęte to zostało w ramy szeroko rozbudowanych i wyspecjalizowanych struktur powiatowych urzędów pracy, podległych starostom, co pozwoli w sposób racjonalny i kompleksowy zrealizować politykę zatrudnienia wobec repatriantów, a także przez precyzyjne określenie stosownych mechanizmów zachęcić potencjalnych pracodawców, by zechcieli zatrudniać czy oferować miejsca pracy.

Repatriantom w określonym przedziale wiekowym, o czym również mówił mój przedmówca, ustawa stwarza możliwość korzystania z prawa do pobytu w domu opieki społecznej, oczywiście na koszt zapraszającego.

Wprowadzono istotne zmiany dotyczące trybu i formy udzielania dotacji gminie, która zapewni lokal mieszkalny. Najważniejsze jest to, że zróżnicowano koszty. Kiedyś wszystkie gminy miały takie same koszty, jeśli chodzi o 1 m, a dzisiaj stosuje się zasadę naliczania metra odtworzeniowego w zależności od powiatu, co każdorazowo określa wojewoda w stosownym dokumencie. Na tej zasadzie gminy, w których ten koszt jest bardzo wysoki, również mogą oferować mieszkania repatriantom. Dzisiaj średnio szacuje się, że gmina z tego tytułu może uzyskać około 104 tysięcy zł. Kiedy dodamy do tego innego rodzaju świadczenia pieniężne dla pracodawców, dla gminy na remonty itd., to zakres pomocy rzeczowej czy finansowej państwa w tym momencie przedstawia się dość imponująco. Przy czym chciałbym od razu tutaj dodać, że skala repatriacji w dotychczasowym ujęciu nie jest aż taka, by mówić o tym, że stanowi to poważny wyłom w budżecie państwa czy określa poważną pozycję, jako że choćby na rok 2003 w budżecie państwa zagwarantowano kwotę 15 milionów zł i nic nie wskazuje na to, aby została ona przekroczona.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Przyjęta przez Sejm ustawa wprowadza jednak do ustawy... Przepraszam, Pani Marszałek. Przyjęta przez Sejm ustawa wprowadza jednak do ustawy z 2000 r. pewną tak radykalną zmianę, iż dla wielu naszych rodaków repatriacja będzie wyłącznie iluzją. Rozszerzenie mocą art. 9 ust. 1 nowelizowanej ustawy liczby krajów, z których obywatele polskiego pochodzenia mogą ubiegać się o wizy wjazdowe w celu repatriacji na terytorium byłego Związku Radzieckiego, sprawi, że idea i polityka repatriacji, realizowane przez kolejne rządy od 1989 r., ulegną całkowitej deformacji, a nakreślone cele nigdy nie zostaną zrealizowane. Dotyczy to omawianej już przez mojego przedmówcę poprawki - na jej podstawie tę listę krajów, z których obywatele polskiego pochodzenia uprawnieni są do otrzymania wizy wjazdowej w celu repatriacji, rozszerza się na terytorium całego byłego Związku Radzieckiego.

Chciałbym w tym momencie przedstawić Wysokiej Izbie kilka informacji z przeszłości, które uzasadniają nasze dążenie do tego, by powrócić do zapisu ustawy z 2000 r. i ograniczyć liczbę tych krajów do azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego. Otóż w latach czterdziestych i pięćdziesiątych nastąpiły na mocy stosownych umów dwie fale repatriacji obywateli z obywatelstwem polskim zamieszkujących byłe republiki Związku Radzieckiego. Te repatriacje w sumie objęły prawie dwa miliony osób - z prozaicznego, ale jakże tragicznego dla wielu Polaków powodu, mianowicie tego, że ponieważ wielu Polaków nie miało nigdy w XX wieku obywatelstwa polskiego, to nie podlegali oni możliwości repatriacji. Dotyczy to zesłańców, wszystkich tych, którzy znaleźli się we wschodniej Ukrainie po powstaniu naszego państwa, II Rzeczypospolitej. Dotyczy to wszystkich, którzy później, nie mając wcześniej obywatelstwa polskiego, doświadczyli deportacji, zsyłek itd. To przede wszystkim z myślą o nich została stworzona ta ustawa o repatriacji z 2000 r., jako że pozostali nasi rodacy, mieszkający w republikach takich jak Rosja, Białoruś, Ukraina czy w krajach nadbałtyckich, mogą ubiegać się o repatriację na mocy ustawy o cudzoziemcach, i tutaj nie ma żadnych przeszkód.

Rozszerzenie kręgu krajów, o którym mówi sejmowa poprawka, na wszystkie kraje byłego Związku Radzieckiego, tak jak powiedziałem, uczyni z repatriacji dla obywateli mieszkających w krajach azjatyckich czy azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego iluzję. Chciałbym to zilustrować pewnymi faktami i liczbami. Otóż dzisiaj tysiąc dwieście osób ma przyrzeczenie wizy wjazdowej w celu repatriacji. Warunkiem skorzystania z tej wizy jest spełnienie dwóch pozostałych warunków, bo jeden, mianowicie dowiedzenie polskości, został już spełniony, a jest to jedyny warunek uzyskania przyrzeczenia wizy wjazdowej w celu repatriacji. Dwa następne to mieszkanie i praca.

Na początku 2003 r. tylko dziesięć gmin złożyło ofertę dla naszych rodaków mieszkających właśnie w Kazachstanie, Turkmenistanie i innych krajach wymienionych w ustawie z 2000 r. W marcu tego roku minister spraw wewnętrznych i administracji wysłał stosowną ankietę i zapytanie do wszystkich gmin polskich, informując je o uprawnieniach, o możliwościach ubiegania się o dotacje czy inne formy pomocy, i otrzymał dziewięćdziesiąt trzy pozytywne odpowiedzi. Zestawienie tych liczb - tysiąc dwieście oczekujących na zaproszenie, za którym kryje się praca i mieszkanie, oraz dziewięćdziesiąt trzy faktyczne odpowiedzi - pokazuje, że minie kilka lat zanim ci, mający już przyrzeczenie wiz wjazdowych, przyjadą do Polski.

Jeśli rozszerzymy to na Białoruś i inne kraje byłego Związku Radzieckiego, to ci, którzy mają tak potworne kłopoty z dotarciem do informacji, ci, którzy mieszkają czy oddaleni są od Polski niekiedy pięć i więcej tysięcy kilometrów, nigdy nie skorzystają z dobrodziejstwa ustawy o repatriacji. Ci zaś, którzy znają lepiej język polski, są lepiej przygotowani, lepiej orientują się w tych wszystkich realiach, mogą z tego skorzystać.

Ponadto chciałbym państwu przypomnieć, że mieszkańcy takich krajów jak Litwa, Łotwa i Estonia, z chwilą naszego członkostwa w Unii Europejskiej skorzystają z tego prawa swobodnego osiedlania się we wszystkich krajach członkowskich. Ich ten problem nie będzie dotyczyć.

Jeśli więc mówimy o tym, by wrócić do zapisu ustawy z roku 2000, to kryją się za tym bardzo racjonalne przesłanki. Chodzi nam również o to, by idee, które legły u podstaw realizowanej przez państwo polskie polityki repatriacji, dalej były aktualne, by nie czynić tutaj wyłomu, nie wystawiać na szwank autorytetu państwa polskiego, a ludziom nie stwarzać iluzji, nie dawać obietnic bez pokrycia.

Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji formułuje swoje opinie w poprawkach zamieszczonych w sprawozdaniu, w druku nr 450B. Zatem poprawka pierwsza: skreśla się pkt 7 i wraca się do zapisu w ustawie z roku 2000. Tam, o czym mówił mój przedmówca, jest również art. 10, dający upoważnienie Radzie Ministrów do wydania stosownego aktu, a więc rozporządzenia, mocą którego można zwiększyć liczbę czy rozszerzyć listę tych krajów. Gdyby się zdarzyło, że z Kazachstanu, Turkmenistanu i innych krajów azjatyckich byłego Związku Radzieckiego wszystkich chętnych naszych rodaków sprowadzimy już do ojczyzny, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w formie rozporządzenia wymienić następną liczbę krajów. Tak więc poprawka pierwsza - sugestia skreślenia pktu 7.

Poprawka druga: w art. 1 w pkcie 10 dodaje się wyrazy "komendant główny Policji" i tym samym zwiększa się liczbę podmiotów, do których prezes Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców może wystąpić o opinię w celu wyrażenia zgody na wydanie przez konsula przyrzeczenia wizy wjazdowej w celu repatriacji. Mamy tam wymienionych tych, których niejako obligatoryjnie ujmujemy we wszystkich tego typu procedurach, w tym również w ustawie o cudzoziemcach. Tutaj jednak zapomniano o komendancie głównym Policji.

Poprawka trzecia ma charakter doprecyzowujący, językowy - zamiast słowa "ubezpieczenie" powinno być słowo "ubezpieczenia".

W poprawce czwartej chodzi o ujednolicenie terminologii występującej w przepisach. Skoro w art. 22 pojawia się stwierdzenie, że pomoc polega na przeprowadzeniu remontu, to w art. 38 - mówiącym, że Rada Ministrów ma mocą rozporządzenia wydać reguły dotyczące dawania gminom dotacji - analogicznie powinna być użyta taka sama forma językowa.

I wreszcie w poprawce piątej do ustawy chodzi o terminy wprowadzania jej w życie. Jak wiadomo, z dniem 1 stycznia 2004 r. mają wejść w życie przepisy, które nakładają określone obowiązki na przykład na starostów. Chodzi tutaj o to, żeby przepisy nakładające na gminy nowe obowiązki, choćby i takie, które później będą refundowane w formie dotacji, mogły być ujęte w budżecie, a więc żeby to było od 1 stycznia 2004 r. Wszystkie artykuły ustawy odnoszące się do ustawy o cudzoziemcach mogą wejść w życie 1 września, ale aby dać szansę prezydentowi na podpisanie stosownego aktu prawnego, mówimy, że z dniem wejścia w życie. Jeśli to się zdarzy do 1 września, to wejdą 1 września.

Pani Marszałek, dziękuję uprzejmie.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję serdecznie.

Zgodnie z art. 44 ust. 5 regulaminu przed przystąpieniem do dyskusji senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatorów sprawozdawców.

Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytanie?

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Pawełek:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Mam pytanie do pana senatora Zychowicza. Czy ma pan świadomość, że skreślając poprawkę dziewiątą, niejako dyskwalifikuje się Polaków zamieszkałych na terenie Białorusi, Ukrainy i Rosji? Od 1 maja przyszłego roku Polacy zamieszkali na Litwie, Łotwie i w Estonii będą mogli swobodnie się przemieszczać. Zamieszkałym w azjatyckich i kaukaskich republikach dajemy taką możliwość. I tutaj nagle dzielimy Polaków na lepszych i gorszych, nie dając możliwości tym, którzy mieszkają w europejskiej części dawnego Związku Radzieckiego. Czy ma pan świadomość krzywdy, jaką się tym ludziom chce tutaj zrobić?

(Senator Zbigniew Zychowicz: Czy można?)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Panie Senatorze, zadając pytanie w takiej formie, niejako implicite pan stwierdza, że do tej pory wyrządzaliśmy tym Polakom krzywdę, bowiem do tej pory obowiązywała ustawa z roku 2000, w której był dokładny podział, dokładnie enumeratywnie były wymienione te kraje z azjatyckiej części Związku Radzieckiego. I taka też była polityka repatriacyjna kolejnych rządów polskich - dość dużo tutaj o niej mówiłem i przedstawiałem argumenty jej dotyczące. Proszę pamiętać o tym, że obywatele z tych krajów mogą w ramach ustawy o cudzoziemcach starać się o stałe osiedlenie się na terytorium polskim czy uzyskiwanie obywatelstwa. Sam znam wiele takich przypadków, że obywatele polskiego pochodzenia z Ukrainy, z Białorusi też, przyjeżdżają do nas, sam próbowałem im pomagać, i kiedy dochodzi do odpowiedzi na fundamentalne pytanie, czy chcesz uzyskać obywatelstwo polskie, ale musisz zrzec się ukraińskiego, to wtedy nadchodzi taka chwila refleksji. Znam takie przypadki.

Jestem gotów twierdzić, że gdyby ta ustawa weszła w wersji zaproponowanej przez Sejm, to z racji tego, iż Polska stanie się 1 maja przyszłego roku członkiem Unii Europejskiej, powodować może u części obywateli polskiego pochodzenia pokusę przebywania na naszym terytorium bynajmniej nie ze względów sentymentalnych czy zrealizowania odwiecznych marzeń o powrocie do macierzy, ale by tutaj pracować i korzystać ze względnie atrakcyjnych dla obywateli Rosji, Ukrainy, Białorusi warunków życia, pracy itd. Dlatego też powrót do tego, co było, wydaje się naszej komisji ze wszech miar uzasadniony, zwłaszcza że - proszę na to zwrócić uwagę - na dziesięciu członków komisji dziesięciu głosowało za. Mamy świadomość, że ci, którzy mieszkają bliżej Polski - w Rosji, na Białorusi, Ukrainie, w Mołdowie - nie mają takich warunków, ale też proszę pamiętać o tym, że ustawa o repatriacji daje szczególne uprawnienia, szczególne dogodności tym, którzy mieszkają tak daleko, tym, którzy nigdy nie mieli polskiego obywatelstwa, i tym, którzy znajdują się - w porównaniu z naszymi rodakami z Białorusi, Rosji, Ukrainy - w pożałowania godnych warunkach.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Bardzo proszę o kolejne pytanie.

Do spisu treści

Senator Andrzej Jaeschke:

Panie Senatorze - albo pytanie do pana, albo do przedstawicieli ministerstwa - czy są prowadzone badania, czy wiemy, ile osób, które repatriowały się do Polski, wróciło do miejsca, z którego wcześniej wyjechały? Bo ja takie przypadki znam. Dziękuję.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Ja osobiście takich przypadków nie znam, ale wiem o licznych trudnościach, jakie przeżywali repatrianci po przyjeździe do Polski w ramach ustawy o cudzoziemcach. Zaproszenia nie były wówczas obwarowane takimi rygorami, jakie dzisiaj nakłada na zapraszającego ustawa. Przyjeżdżający w euforii nasz rodak z Kazachstanu spotykał się z tragiczną prozą życia: a to niewyremontowane mieszkanie, a to brak pracy, a to jeszcze inne kłopoty, a to niekiedy ostracyzm społeczny, bo sądzono, że przyjechał wziąć naszym miejsce pracy - bo i takie określenia padały. A więc pojawiały się gorycz, rozczarowanie, zawiedzione nadzieje. Państwo, wprowadzając taką ustawę, chce być odpowiedzialne, chce stwarzać obietnice, za którymi stoi nie tylko prestiż i autorytet państwa, ale także realna szansa skorzystania z praw, jakie ta ustawa daje.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Pani senator Simonides.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Polska - najpierw stwierdzenie, potem zadam pytanie - podpisała w ramach OBWE deklarację kopenhaską, która w pkcie 32 mówi, że narodowość jest subiektywną deklaracją woli. Kto wobec tego stwierdzać będzie o pochodzeniu polskim ludzi, których zechcemy przyjąć jako Polaków do Polski?

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Pani Senator, reguluje to ustawa. Stwierdzenie polskiego pochodzenia ma formę decyzji wydanej przez konsula, który... i tu są wymienione kryteria. Za repatrianta uważana jest osoba polskiego pochodzenia, ale owo polskie pochodzenie jest albo poświadczone dokumentami, które Polak ma, albo dokumentami z różnego rodzaju akcji, których, chciałoby się powiedzieć, był przedmiotem. A więc chodzi o najróżniejsze zsyłki, deportacje, w przypadku których władze, na przykład radzieckie, stawiały określoną adnotację, że danego Polaka, o takim a takim nazwisku przewieziono stąd dotąd. Więc tych... Może być dawna metryka, stwierdzenie, że miał krewnych w linii wstępnej, jednego z rodziców bądź dwóch dziadków, w przypadku których da się dowieść, że byli Polakami. Więc tych form zobiektywizowanych, pozwalających stwierdzić, że ktoś ma polskie pochodzenie, jest dość dużo.

(Senator Dorota Simonides: Czy mogę zapytać o jeszcze jedno, Pani Marszałek?)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Tak, oczywiście, bardzo proszę, Pani Senator.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

W związku z tym, co powiedział pan senator, chciałabym dodać, że większość ludzi w zachodniej części Ukrainy - Białorusi nie było - miała polskie obywatelstwo, polską metrykę. Ludzie ci ukończyli polską szkołę, znają język polski, i w czasach Stalina, również jako dzisiejsi Ukraińcy, Białorusini, nie tylko Polacy, byli deportowani do Kazachstanu. W związku z tym...

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Pani Senator, ale to nie są pytania. Bardzo proszę o krótkie pytanie.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

W związku z tym... Mam więc pytanie.

(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Dobrze.)

Ludzie ci przyjdą z tymi dokumentami z polskim orłem do polskiego konsula. Czy to... Jak ten konsul ma to stwierdzić? Ma polskie dokumenty, ale to są ewidentnie Ukraińcy, a nie Polacy. Czy my będziemy ich przyjmować i dawać im te mieszkania?

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Pani Senator, w tym wypadku trzeba literalnie potraktować ustawę, w brzmieniu z roku 2000, do którego to brzmienia zmierzają poprawki przedstawione państwu, i twierdzić, że tej repatriacji podlegać będą te osoby, które mieszkają bądź w dniu wejścia w życie ustawy mieszkały na terenie republik azjatyckich Związku Radzieckiego. Dzisiaj ktoś może mieszkać na przykład w Moskwie, ale w dniu wejścia w życie ustawy mieszkał, nie wiem, w Ałma Acie czy gdzieś tam i on też będzie korzystał z dobrodziejstw tej ustawy. Sądzę, że będzie tutaj za chwilę pan minister i udzieli chyba bardziej wyczerpującej informacji akurat w tej kwestii, jak również w innych kwestiach.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Czy są kolejne pytania?

Pan senator Lipowski, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Lipowski:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Chciałbym zapytać, czy komisja zajmowała się w ogóle wyeliminowaniem z ustawy słowa, określenia "deportowany". Tak się składa, że ja też mam w swoim życiorysie sześć i pół roku spędzonych w Kazachstanie i w książeczce kombatanta mam wpisane: "deportowany bez wyroku". Mama z trójką dzieci została wywieziona na Sybir. Deportowani to są osoby, według słownictwa... Te panie, które spędzają czas przy trasach, jedynce czy dwójce, są deportowane z powodu nielegalnej działalności. Związek Sybiraków zwracał się już do urzędu do spraw kombatantów, aby wyjaśnić to określenie "deportowany". Deportowany jest ktoś, kto jest niepotrzebny, a my mieszkaliśmy w swoim kraju i byliśmy wywiezieni. Czy komisja zajmowała się tym? Jeżeli nie, to chciałbym skierować zapytanie do ministra: czy ten problem jest w ogóle analizowany? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Informuję pana senatora, że komisja nie zajmowała się tym. Ale proszę wziąć pod uwagę to, że deportacje mają wiele konotacji, wiele powodów i nie trzeba być człowiekiem wyjętym spod prawa... Można podlegać określonym represjom w formie deportacji nie tylko za to, że się złamało prawo. Deportacjami określano również akcje takiego właśnie typu jak masowe wywózki Polaków w 1936 r. i to określenie pasuje tutaj, a bynajmniej nie ma jakichś pejoratywnych konotacji w przypadku osób, które owym deportacjom podlegały.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

Czy są kolejne pytania?

Bardzo proszę, pani senator Sagatowska.

Do spisu treści

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Pani Marszałek! Wysoki Senacie! Chciałabym zapytać, czy Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej rozważała, czy w art. 21 ust. 2 dokonać skreślenia takiego zapisu, że dotacji udziela się tylko tym gminom, które zobowiązały się do zapewnienia lokalu mieszkalnego nieokreślonym imiennie repatriantom. Chodzi o to, że wiele gmin w Polsce - nie wiem, czy to wpływało akurat do komisji - właśnie podnosi tę kwestię, że same chcą repatriować rodziny, bo je znają, bo one do nich się zgłaszają, czy osoby, które już poznały itd. Ale gdy zdecydują i imiennie określą kogoś, kto gdzieś tam z kimś na przykład się zaprzyjaźnił itd., to nie dostaną tej dotacji. Czy komisja, właśnie ta komisja rozważała tę kwestię? Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Nie, komisja nie zajmowała się tym, uznając, że nieokreślanie ich imiennie wyklucza nawet chęć dokonywania jakichkolwiek nadużyć, że tak powiem. Chodzi o to, że można sobie na przykład kupić, nawet przy najlepszych intencjach samorządowców... Jeśli będziemy sprowadzać ludzi nieokreślonych z imienia i nazwiska, a więc anonimowych, wykluczy to jakiekolwiek nadużycia, nawet teoretyczne. Proszę wziąć pod uwagę to, że już teraz czeka tysiąc dwieście osób, które mają owe przyrzeczenia wiz wjazdowych w celu repatriacji i trzeba je brać... nie powiem: jak leci, przepraszam za ten kolokwializm. W każdym razie jest tam jakaś kolejka. Nie braliśmy tego pod uwagę. To są incydentalne przypadki, te o których mówiła właśnie pani senator i które byłyby wolne od jakiś nawet takich teoretycznych nadużyć. Zdecydowana większość przypadków jest chyba lepiej określona w takiej formie, jaka jest zawarta w ustawie. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Czy są kolejne pytania? Nie ma pytań.

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Zgodnie z artykułem... Przepraszam, już jesteśmy troszeczkę dalej.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister spraw wewnętrznych i administracji.

Zgodnie z art. 50 Regulaminu Senatu pragnę zapytać obecnego na posiedzeniu przedstawiciela rządu, czy chce zabrać głos i przedstawić stanowisko rządu w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Witam bardzo serdecznie prezesa Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców Piotra Stachańczyka, który reprezentuje tenże urząd. Witam też bardzo serdecznie pana ministra Dąbrowę, którego obecność dowodzi zainteresowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych tą ustawą.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Prezes Urzędu
do spraw Repatriacji i Cudzoziemców
Piotr Stachańczyk:

Dziękuję bardzo.

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Po tak wnikliwych i obszernych wystąpieniach senatorów sprawozdawców ja postaram się możliwie krótko odnieść się do pewnych najważniejszych kwestii.

Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że rząd w pełni popiera poprawki przedstawione przez Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, te pięć poprawek. Cztery z nich mają, tak jak pan senator sprawozdawca mówił, charakter przede wszystkim redakcyjny, legislacyjny, dostosowują też, jak na przykład poprawka o terminie, ustawę do rzeczywistości, bo nie wejdzie ona w życie do 1 września, to jest niemożliwe, choćby ze względu na terminy konstytucyjne.

Jest też poprawka, ta, o której mówiono tutaj najwięcej, poprawka zawarta w art. 1 pkt 7, dotycząca zmiany ust. 1 w art. 9 i rozszerzenia zasięgu terytorialnego akcji repatriacyjnej. Otóż ja chcę przypomnieć, że jak już była o tym mowa, naprawdę była bardzo wnikliwa dyskusja zarówno w Senacie poprzedniej kadencji, jak i w Sejmie poprzedniej kadencji, jak określić ten zasięg terytorialny. I wychodzono wtedy z założenia, że jednak ze względu na ograniczone możliwości państwa, zwłaszcza ograniczone możliwości pozyskiwania miejsc pracy i mieszkań od gmin, trzeba przyjąć jakąś kolejność tej operacji. Analizowano bardzo wnikliwie, jaka sytuacja miała miejsce po 1945 r. Oczywiście najbardziej pokrzywdzeni są ci, którzy nigdy nie mogli skorzystać z prawa do repatriacji do Polski. Są to osoby polskiego pochodzenia mieszkające przede wszystkim na azjatyckich terenach byłego Związku Radzieckiego. One nie miały obywatelstwa polskiego, nigdy nie miały polskiego obywatelstwa. Osoby posiadające obywatelstwo polskie albo wróciły z którąś z fal repatriacji w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, albo wróciły na tereny, na których mieszkały, czyli na tereny dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Część z nich wyjechała wcześniej ze Związku Radzieckiego z armią generała Andersa i na skutek wyroków historii pozostała poza granicami lub wróciła do Polski. Tamci w ogóle nie mieli takiej szansy.

W kanonie polityki państwa przez ostatnie trzy lata zakładano, że właśnie tym Polakom stwarzamy możliwość powrotu. Jak ją stwarzamy? Ano przede wszystkim gminy mobilizujemy do tego, aby zapraszały naszych rodaków. Dlaczego gminy? Dlatego, że tylko gminy mają mieszkania i ewentualną możliwość zapewnienia pracy lub dogadania się z przedsiębiorcą czy obecnie z urzędami pracy w starostwach tak, aby była jakakolwiek praca.

Repatriacja nie ma być po prostu przewiezieniem człowieka i rzuceniem go od razu na głęboką wodę. Po to są organizowane kursy... Ustawa dopuszcza kursy przeprowadzane za granicą przez konsulów, zwłaszcza kursy języka polskiego, ale ja mówię o kursach robionych tutaj, przygotowujących do życia w zupełnie innych realiach, bo przecież realia Polski i realia Kazachstanu są zupełnie inne.

Wszystko opiera się na zaproszeniach gmin, bo tylko gminy mają w Polsce mieszkania, którymi mogą samodzielnie dysponować. Skarb Państwa nie ma mieszkań. W gestii Skarbu Państwa w skali kraju - robiliśmy i takie analizy - w gestii wojewodów, przepraszam, starostów jako reprezentantów Skarbu Państwa pozostaje dosłownie kilka tysięcy mieszkań. Są to albo mieszkania, których tytuł prawny jest wątpliwy, w związku z czym nie zostały skomunalizowane, bo nie wszystko było do końca jasne, bo były różnego typu roszczenia, albo mieszkania, w przypadku których były wątpliwości co do właściwości gminy, albo mieszkania w Warszawie - w innych miastach jest ich bardzo mało - zamieszkiwane przez urzędników i pozostające w gestii różnego typu organów. Skarb Państwa mieszkań nie ma, mają je gminy.

Niestety, sytuacja - to wiadomo - jest taka, że w gminach jest ogromne zapotrzebowanie ich własnych mieszkańców. Przecież w prawie każdej gminie do lokali komunalnych jest kolejka, nie mówiąc już o lokalach połączonych z obietnicą miejsca pracy. Sytuacja jest taka, że jeżeli nawet po przyjeździe repatrianta gminie nie uda się zapewnić mu miejsca pracy, to przynajmniej przez rok utrzymuje jego rodzinę z opieki społecznej. Generalnie jednak gminy starają się wywiązywać z zobowiązań i repatrianci mają pracę.

Zaproszeń, niestety, na skutek sytuacji gospodarczej jest niewiele. Tak jak pan senator mówił, w naszej bazie jeszcze wczoraj było dziesięć mieszkań z miejscami pracy. Jak już powiedziano, na wezwanie i prośbę pana ministra spraw wewnętrznych i administracji, który zwrócił się do wszystkich prezydentów, wójtów i burmistrzów, wskazując możliwości uzyskiwania środków finansowych z budżetu państwa i kwestię pewnego moralnego obowiązku zapewnienia tym Polakom powrotu do kraju, wstępnie pozytywnie odpowiedziały dziewięćdziesiąt trzy gminy. Być może tyle mieszkań będziemy mieli, bo nie są to jeszcze zaproszenia, to nie są uchwały rad gmin, które mówią: tak, zaprosimy. To są wstępne szacunki. Jak już mówiono, w Kazachstanie na te miejsca czeka na listach - muszę powiedzieć brzydko - oczekujących, czyli osób, którym wydano przyrzeczenie wydania wizy repatriacyjnej, gdy będą posiadały mieszkanie i utrzymanie, mniej więcej tysiąc dwieście osób.

Proszę państwa, co się stanie, gdy dzisiaj, bez żadnego przygotowania rozszerzymy akcję repatriacyjną na pozostałe kraje? Wystąpią zjawiska, które jesteśmy w stanie przewidzieć. Po pierwsze, zmieni się lista oczekujących. To nie będzie tysiąc dwieście osób, tylko prawdopodobnie około dwunastu tysięcy, bo o repatriację zwrócą się do konsulatów Polacy z terenów Ukrainy, Białorusi, Rosji, Mołdowy, a także - być może, bo te kraje wchodzą w tej chwili razem z nami do Unii Europejskiej, więc tutaj raczej chętnych za wielu nie będzie - krajów bałtyckich. I co uzyskają? Uzyskają przyrzeczenie wydania wizy repatriacyjnej, wpis na listę i obietnicę, że za ileś tam lat, kiedy się poprawi sytuacja, być może zostaną repatriowani. Oni jednak wcześniej przeczytają w gazetach i polskich, i swoich, że polski parlament i polski rząd poszerzyli... Poszerzyli, czyli co zrobili? Zaprosili. Publicznie powiemy: tak, zmieniamy tę akcję, zapraszamy was. A co w zamian damy, gdy przyjdą? Obietnicę, że za kilkanaście lat być może kogoś repatriujemy.

Jest pytanie, bo padało tu słowo "krzywda", czy większą krzywdą jest taka sytuacja, jaka jest dzisiaj, kiedy mamy pewną grupę, której staramy się zapewnić powrót do Polski, bo nigdy takiej szansy nie miała - reszta, jak mówiono i do czego za moment wrócę, ma inne możliwości przyjazdu - czy rozbudzenie nadziei, a u Polaków na Wschodzie, zwłaszcza po 1990 r., już wielokrotnie rozbudzano nadzieję na pełną repatriację, na swobodny powrót, na poważne środki finansowe itd., i następnie jej całkowite zlikwidowanie i powiedzenie: tak tylko rozszerzyliśmy, żeby listy oczekujących były dłuższe. Tak to w praktyce będzie wyglądało.

Jaki będzie tego skutek dla tych w Kazachstanie, którzy czekają na listach? Otóż nie będzie pozytywny. Dlaczego? Dlatego, że do tych dziewięćdziesięciu trzech czy, powiedzmy, stu mieszkań, które mamy, prawdopodobnie oni już nie dotrą. Wróci bowiem zjawisko, z którym mieliśmy do czynienia przed przyjęciem ustawy, a które - może nie najlepiej, nie najpiękniej - nazywano wtedy, również w toku prac, czymś w rodzaju turystyki repatriacyjnej. Jeżeli człowiek mieszkający blisko polskiej granicy zorientuje się - to nie są dane poufne - w jakiej gminie są chętni, to nie będzie problemu: on tam pojedzie, porozmawia, przedstawi się gminie, zaproponuje, że do nich przyjedzie.

W zasadzie tak było. Przed wejściem w życie tej ustawy większość osób zapraszanych to były osoby, które przyjechały i dotarły jakoś do władz gminy. Pojawiały się pewne ciągi: najpierw docierała jedna osoba, a potem szukała w sąsiednich gminach miejsca dla swojej rodziny, krewnych, przyjaciół itd. Ci, którzy nie mają takiej możliwości, bo mieszkają kilka tysięcy kilometrów stąd, na stepach Kazachstanu... Podkreślę słowa "na stepach", dlatego że inteligencja polska sensu stricte, mieszkająca w dużych miastach Kazachstanu, w zasadzie w największej części, chodzi o osoby zainteresowane, już do Polski wróciła. Zostały do repatriowania osoby zamieszkujące w małych miasteczkach, w kołchozach, które nie znajdą innej możliwości powrotu do Polski.

Ich nie jest tak wielu. Przypuszczaliśmy kiedyś, że będzie ich znacznie więcej. Trzeba podkreślić, że sytuacja polepsza się również w Kazachstanie. Nie doszło do tego, czego oczekiwano wiele lat temu, czyli do prześladowań ze względów narodowościowych. Tam nie ma prześladowań ze względów narodowościowych ani religijnych. Jest, i to przynajmniej niektórym ograniczało możliwości rozwoju, promowanie Kazachów. W końcu powstał kraj, w którym Kazachowie stanowili mniejszość. Dopiero akcja powrotu Kazachów z krajów sąsiednich i jednoczesny wyjazd Rosjan, Niemców, Polaków i innych narodowości spowodowały zmianę sytuacji narodowościowej tego kraju. Obecnie Kazachowie są większością we własnym kraju, ale nie ma tam przejawów jakichś nacjonalizmów czy prześladowań osób polskiego pochodzenia. Jednocześnie sytuacja gospodarcza tego kraju, jak wynika z różnych analiz, zwłaszcza dzięki posiadanym bogactwom naturalnym, poprawia się, a nie pogarsza. Dlatego tysiąc dwieście osób to i tak mniej, niż kiedyś liczono, bo zakładano, że na listach chętnych do repatriacji będzie kilkanaście, a może i kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

My wobec tych tysiąca dwustu osób - wrócę do tego wątku - zaciągnęliśmy pewne, oczywiście niepisane, zobowiązanie. Wpisaliśmy ich na listę oczekujących i powiedzieliśmy tak: przeliczyliśmy, ile mamy mieszkań, wprowadziliśmy do Sejmu nową ustawę, która powinna zwiększyć jeszcze zainteresowanie repatriacją, mamy nadzieję, że uzyskamy jeszcze kilkadziesiąt dodatkowych mieszkań. Z tego wynika, że mniej więcej w przeciągu dwóch, czterech, pięciu lat - tak to przedstawia polska ambasada - ta grupa do Polski trafi. A teraz, jeżeli przyjmiemy poprawkę sejmową, to możemy tam pojechać i powiedzieć: przepraszamy bardzo, ale zmieniły nam się priorytety. Te sto mieszkań będziemy dzielić nie na tysiąc dwieście osób, tylko na dwanaście tysięcy i to będących w znacznie lepszej, w sensie organizacyjnym, sytuacji. Szansa na to, że państwo tutaj doczekacie wyjścia z tej listy i powrotu do kraju, zmienia się z lat pięciu na dziesięć, piętnaście. I proszę sobie to przyjąć. Tak to będzie w praktyce wyglądało.

Czyli, reasumując, podstawową rzeczą, która przemawia za tym, żeby odrzucić poprawkę Sejmu, nie jest, jak to niekiedy myślano, na przykład brak środków w rezerwie na repatriację. Do takiej liczby mieszkań, jaką mamy, to te środki są akurat dostosowane. Ale jest pewne poczucie odpowiedzialności dotyczące tych, którym już coś w Kazachstanie w jakiś sposób obiecano, a także poczucie odpowiedzialności, żeby nie składać wobec tysięcznych grup Polaków za naszą wschodnią granicą takich zobowiązań, które będą zobowiązaniami bez pokrycia. Z pełną odpowiedzialnością za słowa stwierdzam: bez pokrycia. To będzie obietnica, która pójdzie w mediach i która się skończy narastającymi, brutalnie mówiąc, awanturami w polskich konsulatach. Bo to tam trafią ci ludzie. Oni nie trafią ani do Warszawy, ani w ogóle prawdopodobnie do Polski, tylko będą próbowali się dowiedzieć u polskich konsulów, kiedy ta repatriacja nastąpi, skoro Polska mówi, że mogą wracać już teraz. Okaże się, że nie wiadomo, kiedy. I takie będą koszty społeczne, że rozczarujemy ich znacznie bardziej niż w obecnej sytuacji, kiedy rozczarowuje ich to, że jest taki a nie inny układ polityki repatriacyjnej. Najpierw Kazachstan, potem Rada Ministrów rozszerzy to na inne kraje na Wschodzie, z tym zastrzeżeniem, że Rada Ministrów cały czas winna dbać o to, czy Polacy nie są gdzieś prześladowani. Bo w takim przypadku powinna natychmiast reagować i rozpoczynać akcję repatriacyjną dotyczącą Polaków z tego kraju.

Co dla Polaków z zagranicy - Ukraina, Białoruś, Rosja... Proszę państwa, oczywiście, tak jak mówił senator Zychowicz, są możliwości związane z ustawą o cudzoziemcach. Jest także zapis konstytucyjny, art. 52 ust. 5, pozwalający każdej osobie, której polskie pochodzenie zostało stwierdzone zgodnie z ustawą, osiedlić się w Polsce na stałe. Do tej pory było już kilka tego typu spraw. Jak na razie nie stwierdzaliśmy tam polskiego pochodzenia albo były inne przesłanki negatywne. Z tym, że tutaj sytuacja w niedługim czasie powinna się zmienić, ponieważ do tej pory ten przepis starano się stosować, realizując tu konstytucję wprost oraz dodając do tego to, że polskie pochodzenie wykłada się tak jak w ustawie o repatriacji. Z kolei pewne przepisy proceduralne wzięto z ustawy o cudzoziemcach. Ostatnio sprawą tej ustawy w kontekście konstytucyjnym zajmował się Trybunał Konstytucyjny, który wydał poza orzeczeniem zasadniczym także postanowienie sygnalizujące Sejmowi, że ta sprawa wymaga jednak osobnego uregulowania w ustawie. Oczekuje się, że jesienią rozpoczną się prace albo nad ustawą, która będzie to osobno regulować, albo nad ustawą wprowadzającą pewne zmiany do ustawy o repatriacji i ustawy o cudzoziemcach, takie zmiany, które pozwolą ten zapis konstytucji w pełni zrealizować. Tak że będzie możliwość przyjazdu tych osób do Polski.

Teraz chciałbym się odnieść jeszcze do kilku kwestii, które się pojawiały tutaj jako pytania, kierowane zarówno do senatorów sprawozdawców, jak i do przedstawiciela rządu. Zacznę może od końca. Otóż pojęcie deportacji, tak jak senator Zychowicz podkreślał, ma szersze znaczenie niż tylko deportacja osób niepożądanych. Istnieje nawet wiele prac historycznych dotyczących ludności polskiej, i nie tylko polskiej, na terenach byłego Związku Radzieckiego, w których się mówi o deportacjach ludności polskiej albo innych narodów z terenów takich czy innych w Związku Radzieckim. Ustawa w 2000 r. była pisana w podkomisji sejmowej również przy udziale ekspertów, historyków. To pojęcie było tam omawiane. I uznano, że jednak w wielu pracach mówi się o deportacji i to pojęcie powinno zostać.

Jeśli chodzi o stwierdzanie polskiego pochodzenia, to właśnie w konstytucji, chyba celowo, napisano o polskim pochodzeniu, odchodząc w tym przypadku od pojęcia narodowości. Pragnę podkreślić, że poprzednio obowiązujące w zakresie repatriacji przepisy ustawy z 1962 r. o obywatelstwie mówiły o polskim pochodzeniu lub narodowości. I wtedy rzeczywiście problem był znacznie poważniejszy, bo rzeczywiście, tak jak pani senator mówiła i jak się generalnie przyjmuje, narodowość jest pewnym pojęciem deklarowanym. Człowiek czuje, że posiada określoną narodowość i narodowość tę deklaruje. Przeciwstawia się temu pojęcie pochodzenia jako pewien stan faktyczny, który istnieje.

My zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ proces repatriacji trwa. I on oczywiście dotyczy także części ludzi, którzy obecnie zamieszkują na terenie Ukrainy, Białorusi czy Rosji. Ponieważ ta ustawa mówi, że wystarczy pobyt na stałe na terenie azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego kiedykolwiek w życiu, to jeżeli ktoś tam był na stałe przez jakikolwiek okres, a potem powrócił na Ukrainę czy na Białoruś, to jemu przysługuje prawo do repatriacji. W związku z tym my się borykamy z problemem polskiego pochodzenia na co dzień. Znamy dokumenty, i to dobrze - są ludzie, którzy się tym zajmują - wydawane w II Rzeczypospolitej; tam wielokrotnie wpisywana była narodowość. Znamy też dokumenty radzieckie, w których wpisywana była narodowość. Konsulowie, znając również środowiska polskie, i to dobrze, potrafią także ocenić to, co tutaj mamy w ustawie w art. 5 ust. 1 pkt 2, czyli związek z polskością. To jest bardzo ważne. Chodzi o to, jaką narodowość ktoś deklarował, i to nie od dwóch lat, bo akurat przeczytał ustawę o repatriacji, tylko jaką narodowość deklarował pięć, sześć lat temu. Tak że znamy ten problem. Zdajemy sobie sprawę, że Polska międzywojenna była krajem ogromnie wielonarodowościowym, zwłaszcza na kresach wschodnich. I wydaje nam się, co pokazuje dotychczasowa praktyka, że potrafimy się z tym uporać.

I jeszcze ostatnie z tych pytań. Rzeczywiście, kilkanaście osób wróciło, kilkanaście osób. Powiedzmy sobie szczerze, że w większości to były osoby najstarsze w rodzinie. To był taki układ, że przyjechała cała rodzina, towarzysząc starszej osobie i właśnie ta osoba nie odnalazła się w Polsce i wróciła, a reszta rodziny, dzieci, młodzi, została. Ale ci starsi wrócili. Mieliśmy też kilka przypadków zwykłych rozczarowań. Powiedzmy, ktoś był w Kazachstanie kierownikiem, dyrektorem, inżynierem, tutaj dostał pracę technika, kierowcy, magazyniera i uznał, że to nie to, że jednak dla niego status społeczny jest ważniejszy niż to, żeby zamieszkiwać w Polsce. I w związku tym powrócił do Kazachstanu. Ale pragnę zapewnić, że osoba taka, powracając do Kazachstanu, zostaje z obywatelstwem polskim i gdyby jej się jednak przestało podobać w Kazachstanie, to może znowu przyjechać do Polski, tylko że nie dostanie już pomocy, bo dwa razy tej samej pomocy dostać nie można. Ale w tej chwili, z naszego punktu widzenia, jest to już obywatel Polski na stałe zamieszkujący na terytorium Republiki Kazachskiej. Jeśli zmieni zdanie, to Polska czeka, jest otwarta dla wszystkich obywateli, przecież każdy obywatel Polski może do niej powrócić.

Wracając do meritum, chciałem jeszcze raz na zakończenie - naprawdę nie w poczuciu tego, że dzielimy Polaków na lepszych i gorszych, bo jak najbardziej staramy się nikogo nie dzielić i dostrzegać krzywdy wszystkich, ale w poczuciu odpowiedzialności za to, co robimy, co obiecujemy i co jesteśmy w stanie dotrzymać - zaapelować do Wysokiej Izby o przyjęcie poprawek w brzmieniu proponowanym przez Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

Zgodnie z art. 44 ust. 6 Regulaminu Senatu pragnę zapytać, czy ktoś z państwa senatorów chce zgłosić z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do przedstawiciela rządu.

Bardzo proszę, pani senator Sagatowska.

Do spisu treści

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, chciałabym zapytać, czy urząd, którym pan kieruje, poszukuje nowych form docierania do wszystkich , którzy zajmują się repatriacją. A zajmują się tym głównie organizacje pozarządowe, osoby fizyczne, no i przede wszystkim gminy, bo to one dają najważniejszą rzecz, pracę i mieszkanie. Wiadomo, że jest to bardzo trudna sprawa. Czy po dwuletnim stosowaniu tej ustawy, bo to już trzeci rok, rząd ma jakieś nowe projekty? Czy pracuje cały czas nad tym, żeby przyspieszyć, usprawnić tę repatriację w tym kształcie, w jakim określa ją obowiązująca ustawa. To jest jedno pytanie.

Drugie pytanie. Pan oczywiście dotknął tego problemu, ale ja bym chciała jakoś wyraźnie usłyszeć, kto w końcu pracuje nad wypełnieniem treści art. 52 ust. 5 konstytucji, czy Sejm, czy rząd. I czy naprawdę te prace są już zaawansowane? Bo w końcu konstytucja dała dwuletni okres na wypełnienie tych zapisów wykonawczych, a on już dawno minął. I dlatego Sąd Najwyższy zwraca na to uwagę. Trzeba wydać ustawę, która by określała, jak stwierdzać polskie pochodzenie, na mocy czego, czy to będzie Karta Polaka, czy też coś innego. Chciałabym po prostu, żeby pan minister powiedział to jasno, bo przy takim ograniczeniach dotyczących ustawy repatriacyjnej, te przepisy z art. 50 byłyby jednak bardzo ważne i pomocne. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Bardzo proszę, pani senator Simonides.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, ja chciałabym zapytać, czy na pewno pogrzebano Kartę Polaka z uwagi na doświadczenia z Kartą Węgra. Wiemy, że wszyscy, i Rada Europy, i Parlament Europejski, i OBWE, protestują i uważają, że to jest najgorsze, co się mogło stać. Czy my, chcąc pomóc tym Polakom, zwłaszcza w otrzymaniu wizy, nie widzimy innej możliwości? Chodzi o to, żeby w ogóle nie operować Kartą Polaka. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Czy są kolejne pytania? Nie ma pytań.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Prezes Urzędu
do spraw Repatriacji i Cudzoziemców
Piotr Stachańczyk:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Rząd oczywiście cały czas pracuje nad poprawą czy przyspieszeniem procesu repatriacji i stworzeniem lepszych możliwości. Najlepszy dowód leży przed państwem. To jest projekt rządowy, który powstał w wyniku rozmów z zainteresowanymi środowiskami, z gminami, z samorządami powiatowymi, z pełnomocnikami wojewodów do spraw repatriacji, którzy są w każdym województwie. Była też akcja związana z listem ministra spraw wewnętrznych do gmin. Kolejnym etapem, po przyjęciu tej ustawy, jest planowany przez nas cykl spotkań we wszystkich województwach, które będą tym zainteresowane, z samorządowcami, aby ich przekonać, że ustawa ta, zwłaszcza po tych zmianach, daje większe możliwości i pozwala gminie niezbyt wielkim kosztem uzyskać pewne korzyści. Bo w tej chwili jest to już jednak dość oczywiste, że gminie taka operacja przede wszystkim musi się opłacić. Gmina raczej nie będzie, co chyba zrozumiałe, dawać, dlatego że uważa, iż tak powinna zrobić. Po prostu musi wyliczyć, że w interesie gminy będzie sprowadzić jakąś rodzinę repatriantów. Mamy nadzieję po przyjęciu tej nowelizacji przekonywać gminy, że tak właśnie jest i będziemy to robić, jak myślę, od września, czyli po sezonie urlopowym.

Jeśli chodzi o art. 52 ust. 5, to jest projekt w Sejmie, w Komisji Łączności z Polakami za Granicą. My też nad takiego typu rozwiązaniami też pracujemy, z tym, że jako urząd oczekujemy na to postanowienie, które ma dość obszerne uzasadnienie, gdzie Trybunał Konstytucyjny może wywieść pewne kwestie, które należy uwzględnić, bądź z którymi należy, gdybyśmy ich nie uwzględniali, polemizować. Tak że chcielibyśmy mieć w ręku to stanowisko. Ja nie do końca zgadzam się z twierdzeniem, że do tej pory mieliśmy do czynienia z luką. Do tej pory było tak, że można było się powołać wprost na konstytucję. I są orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, stwierdzające, że nie ma luki, że posiłkowanie się w takich przypadkach pojęciem polskiego pochodzenia z ustawy o repatriacji oraz rozwiązaniami z ustawy o cudzoziemcach jest dopuszczalne. Czyli ten przepis może być stosowany przy wykorzystaniu istniejącego stanu prawnego, obecnego ustawodawstwa: ustawa o repatriacji, ustawa o cudzoziemcach. Teraz trybunał zmienił stanowisko, jego postanowienie idzie w kierunku konieczności przygotowania stosownej ustawy. I w związku z tym ustawa ta zostanie przygotowana.

I wreszcie ostatnie pytanie. O Karcie Polaka nie ma już mowy. Nawet w projektach, które są w Sejmie, mówi się wyłącznie o stwierdzaniu polskiego pochodzenia i o uprawnieniach takich osób posiadających polskie pochodzenie, i to o uprawnieniach właśnie na terytorium RP, czyli w sytuacji, kiedy osoba taka przyjeżdża do Polski. I to ma być zasadniczo zgodne z naszą konstytucją, czyli z tym art. 52 ust. 5. Nie mówi się natomiast o tym, że te osoby będą miały jakieś dodatkowe uprawnienia, zamieszkując na terenach, na których w tej chwili mieszkają. Czyli omija się jakby zarówno ten element dotyczący karty, jak i uprawnienia tam zawarte. A to przede wszystkim one, jeśli chodzi o Kartę Węgra, budziły zdecydowanie największe niepokoje i największe protesty. Dziękuję.

Do spisu treści

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

Czy są kolejne pytania? Nie.

Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.

Otwieram dyskusję.

Przypominam o wymogach regulaminowych dotyczących czasu przemówienia senatorów, o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców, a przede o obowiązku składania podpisanych wniosków o charakterze legislacyjnym do marszałka Senatu. Wnioski te muszą być złożone na piśmie do zamknięcia dyskusji nad daną ustawą. Przypominam, że połączone komisje będą rozpatrywać tylko te wnioski, które zostały złożone do zamknięcia dyskusji na piśmie do marszałka Senatu.

Aktualnie mamy pięć osób zgłoszonych do dyskusji.

Bardzo proszę panią senator Jolantę Popiołek.

Do spisu treści

Senator Jolanta Popiołek:

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie! Panie Ministrze! Panie Prezesie!

Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o repatriacji został uznany przez wszystkich uczestników debaty sejmowej za dokument dobrze opracowany, urealniający, porządkujący i ułatwiający proces przyjazdu repatriantów na terytorium Rzeczypospolitej. Usprawnienie procedury wydania wiz wjazdowych w celu repatriacji, poprawa sytuacji prawnej repatriantów i ich rodzin, a także ułatwienie ich adaptacji w polskim społeczeństwie jest znacznym postępem w stosunku do obowiązujących przepisów ustawy o repatriacji z dnia 9 listopada 2000 r. Wprowadzenie pojęcia wizy wjazdowej w celu repatriacji, zezwolenia na osiedlenie się zamiast zezwolenia na zamieszkanie na czas oznaczony, ułatwienia  w zakresie dostępu do rynku pracy, bez potrzeby posiadania zezwolenia na pracę, przyznanie uprawnień związanych z ubezpieczeniem zdrowotnym, określenie zasad pokrywania kosztów przyjazdu do Polski repatrianta wraz z rodziną, ustalenie trybu udzielania dotacji finansowych gminie, która przyjmuje rodzinę repatrianta, przyjęcie zasady odpowiedzialności starosty w dziedzinie aktywizacji zawodowej - to niektóre przykłady rozwiązań prawnych, które urealniają, a jednocześnie eliminują niedopracowania postanowień dotychczasowej ustawy o repatriacji.

Z przygotowaną zmianą ustawy o repatriacji nierozerwalnie wiąże się pilna potrzeba przygotowania innych ważnych aktów normatywnych, od dawna oczekiwanych przez środowiska polonijne, o których bardzo dużo mówiono w debacie polonijnej 30 kwietnia 2002 r. Są to ustawa o obywatelstwie polskim oraz ustawa o Karcie Polaka. I chociaż liczne są głosy uznające takie prawne uregulowania za naruszające standardy międzynarodowe, to uważam, że istnieje głęboki sens tego, aby powrócić do tych idei, już przecież zapoczątkowanych inicjatywą ustawodawczą Senatu.

Wprowadzenie Karty Polaka byłoby moralnym zadośćuczynieniem dla znacznej liczby ludności polskiej, której po prostu zamieniono obywatelstwo polskie na inne, wbrew ich woli. Takie rozwiązanie znacznie ułatwiłoby stały kontakt z Macierzą sporej grupie ludności polskiej mieszkającej aktualnie na Białorusi i Ukrainie oraz w europejskiej części Rosji, która z różnych przyczyn nie zamierza powracać na stałe do kraju.

Takie stanowisko reprezentuje wielu naszych rodaków, w tym również prezes Społecznego Zjednoczenia "Związek Polaków na Białorusi", pan Tadeusz Kruczkowski, którego pozwolę sobie zacytować. "Ile to już lat mówi się o Karcie Polaka, o podwójnym obywatelstwie. Powiedzmy sobie, że przecież większość Polaków tu żyjących nie myśli o wyjeździe do Polski, będą tu nadal mieszkać i pracować. Ale dla starszych ludzi będzie to zadośćuczynienie. Podniesie to też prestiż tej polskości. Mam nadzieję, że uda się nam odtworzyć na Białorusi pełnowartościową mniejszość polską ze swoją inteligencją i swoim polskim biznesem".

Z kolei prezes Kongresu Polaków w Rosji, pani Halina Subotowicz-Romanow, podczas tejże debaty polonijnej powiedziała: "Uważamy, że najważniejszą sprawą jest to, byśmy mieli ułatwiony kontakt z Macierzą, zwłaszcza po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Bolesną sprawą staną się wówczas wizy. Stąd też czekamy na uchwalenie Karty Polaka, a póki co zapewnienie symbolicznej legitymacji, dokumentu, który ułatwiałby nam przyjazdy do kraju. Mam wielką nadzieję, że rząd polski wysłucha naszych postulatów i przygotuje program, który będzie realizowany".

Idea wprowadzenia Karty Polaka jest również popierana przez ośrodki polonijne w Europie Zachodniej i obu Amerykach. Dla tych Polonusów miałoby to znaczenie symboliczne, byłby to dokument utrwalający kontakt z ojczyzną, bo przecież oni żadnych ułatwień od połowy 2004 r. w dotarciu do kraju nie będą potrzebowali.

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie! Panie Ministrze! Panie Prezesie! Określenie dostępności do dobrodziejstw ustawy repatriacyjnej dla każdego członka senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą jest poważnym moralnym problemem. Jednak ograniczone możliwości państwa zmuszają nas do przyjęcia rozstrzygnięcia, w którym nie wszystkich można traktować jednakowo. Opracowana ustawa o repatriacji powinna przede wszystkim dotyczyć tych Polaków, których największym pragnieniem jest powrót do kraju,  mieszkających w azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego, którzy ze względów materialnych, jak również z powodu odległości nigdy w Polsce nie byli, w przeciwieństwie do naszych rodaków z Białorusi czy Ukrainy. (Rozmowy na sali)

Dlatego całkowicie podzielam pogląd strony rządowej, że należy przyjąć pewną kolejność repatriacji i najpierw sprowadzić tych, którym jest rzeczywiście najciężej, a którzy bez pomocy naszego państwa do ojczyzny nigdy nie powrócą. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

Jednocześnie chciałabym poprosić pana senatora Lubińskiego o wyłączenie mikrofonu, bo nam bardzo przeszkadza w obradach.

Bardzo proszę, pan senator Matuszak.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Matuszak:

Dziękuję bardzo.

Wielce Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Zabierając głos w sprawie nowelizacji ustawy o repatriacji, ośmielam się zwrócić uwagę państwa senatorów na bardziej ogólny problem dotyczący kwestii narodu i rozproszonej po świecie Polonii, a nie tylko techniczne uwarunkowania repatriacji. Odnoszę bowiem wrażenie, że podczas stanowienia prawa, a zatem w rządzie i jeszcze bardziej w Sejmie Rzeczypospolitej, dominują dziś moim zdaniem już anachroniczne wyobrażenia o narodzie jako wspólnocie silnie zakorzenionej w wierze, związkach krwi i tradycji oraz plemiennej przynależności do określonego terytorium. Tymczasem we współczesnych analizach historyków, socjologów i antropologów tradycyjne wyobrażenie narodów kulturowych zastępuje koncepcja narodów obywatelskich, państwowych, które są konstytuowane poprzez dążenia polityczne i instytucje państwowe. Poważni teoretycy wskazują, że na przełomie XX i XXI wieku wspólnoty narodowe tracą swój dawny charakter i, odwołując się do kategorii interesów, upodabniają się do społeczeństwa obywatelskiego, wyzwolonego z opłotków nacjonalizmu i szowinizmu.

Praktyczną konsekwencją tego rodzaju dylematów poznawczych jest kwestia wyboru określonego modelu polityki państwa, realizowanej między innymi poprzez stanowienie prawa wobec ludności polskiego pochodzenia mieszkającej poza granicami państwowymi Polski.

Skrótowo problem można ująć w następującej alternatywie: albo intensyfikować repatriację poprzez swoiste zbieranie rozproszonej po świecie Polonii i osiedlanie jej na ziemi już nawet nie ojców, ale pradziadów, w granicach państwa polskiego, ze wszystkimi materialnymi i społecznymi konsekwencjami tego rodzaju polityki, albo umacniać Polonię poprzez jej kształcenie, współdziałanie gospodarcze, pomoc we wchodzeniu w elity społeczne krajów, gdzie mieszkają osoby poczuwające się do polskich korzeni, oraz takie budowanie więzi z krajem, aby Polonusi byli dobrą reprezentacją państwa polskiego w miejscu swego stałego osiedlenia.

Szanowna Wysoka Izbo! Panie i Panowie Senatorowie! Uważam, że zapis art. 9 ust. 1 przyjętej przez Sejm, a omawianej przez nas ustawy, umożliwiającej repatriację osobom polskiego pochodzenia, które przed wejściem w życie ustawy mieszkały na stałe na terytorium byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, jest nieracjonalny i szkodliwy. Oto bowiem daje on asumpt do patriotyzmu ekonomicznego, czyli chęci osiedlania się w Polsce z przyczyn materialnych, bytowych. I nie należy się dziwić temu, że poszczególni ludzie chcą polepszyć swój byt, choć zapewne ani państwa, ani samorządów terytorialnych w kraju na to nie stać. Repatriantom należy zapewnić mieszkania i pracę, wypłatę zasiłku nieprzekraczającego 4 tysięcy 120 zł, a przecież świadczeń tych brakuje dla obywateli polskich mieszkających w kraju.

Znane są mi przypadki rozczarowanych repatriantów z Kazachstanu, którzy na zaproszenie miast i gmin osiedlili się w Polsce i spodziewali się wyraźnego poprawienia swych warunków bytowych, a jedynymi dowodami ich dość iluzorycznej polskości były zachowane polskie modlitewniki sprzed stu lat, które należały do ich dawno nieżyjących prababek i pradziadków i którymi owi repatrianci nie potrafili się posługiwać.

Jaki sens może mieć umożliwianie repatriacji z Litwy, Łotwy i Estonii, które wspólnie z Polską niebawem będą w Unii Europejskiej, zapewniającej swobodę wyboru miejsca osiedlenia?

Co chcemy osiągnąć jako autorzy prawa, ściągając obywateli państw, które powstały z dawnych republik byłego Związku Radzieckiego? Poprawa koniunktury gospodarczej w tych państwach powoduje wyraźne zmniejszenie zainteresowania repatriacją i spadek liczby repatriantów z byłego Związku Radzieckiego. W 2001 r. było to tysiąc osób, w 2002 r. - osiemset, a szacunki na rok 2003 przewidują, że będzie to około pięciuset osób. Zdecydowana większość tych ludzi bardzo słabo mówi po polsku albo w ogóle nie zna języka przodków, ich współmałżonkowie nie są Polakami, w ojczyźnie znajdą się oni w swoistym getcie repatriantów. Uzyskane świadczenia socjalne spowodują antagonizm wobec nich ze strony krajowców, dla których i tak brakuje pracy i mieszkań. Będą wyalienowani, przekonani o swojej krzywdzie i być może pochopnej decyzji o przyjeździe do Polski.

Taki jest i będzie rezultat sentymentalnych, ale i anachronicznych prób zbierania rozproszonych, zwłaszcza na Wschodzie, Polonusów. A przecież nietrudno wyobrazić sobie inny sposób dowartościowania tych ludzi przez ojczyznę ich przodków. Przede wszystkim trzeba pomóc im, na przykład poprzez system stypendiów, w kształceniu się na uczelniach w krajach, których są obywatelami, pomóc w działalności gospodarczej i społecznej. Dla nich i dla Polski ważne jest, aby w państwach swego stałego zamieszkania należeli do inteligencji, tworzyli klasę średnią, byli elitą ludzi oświeconych, lojalnych obywateli swego państwa i świadomych polskiego rodowodu.

Niestety, na przykład Wspólnota Polska, wspierana przez Senat moralnie i materialnie, prowadzi działalność jakże odległą od tego rodzaju wyobrażenia o silnej Polonii w Rosji i państwach powstałych z byłego Związku Radzieckiego. Kultywuje się zaściankowość i parafiańszczyznę, które petryfikują miejsce osób mających polskich przodków w dolnej rejonach społecznej hierarchii.

Ustawa, o której dziś Wysoka Izba debatuje, także nie przybliża nas do widzenia narodu polskiego jako w naturalny sposób rozproszonej po świecie wspólnoty kulturowej i wspólnoty interesów. Po prostu nie potrafimy wyjść poza anachroniczne, jak powiedziałem, wyobrażenia o narodzie jako plemiennej wspólnocie etnicznej, ukształtowane w okresie zaborów i powstań narodowych, wyobrażenia mogące być pożywką dla nacjonalizmu i ksenofobii. Wyrazem tego jest między innymi uchwalony przez Sejm zapis art. 9 ust. 1 nowelizowanej ustawy o repatriacji.

Dlatego też z pełnym przekonaniem popieram wniosek Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Emigracji i Polaków za Granicą, aby w tekście omawianej ustawy wykreślić zmianę siódmą w art. 1. Dziękuję za uwagę.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Kazimierz Kutz)

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję panu senatorowi za bardzo ciekawe przemówienie.

Proszę o zabranie głosu senatora Andrzeja Jaeschkego.

Do spisu treści

Senator Andrzej Jaeschke:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Najpierw słów kilka o realiach. Muszę powiedzieć, że zmroziła mnie i od razu kazała mocno stąpać po ziemi informacja, którą usłyszałem w dniu dzisiejszym, że oto na dwa tysiące sześćset gmin w Polsce tylko sto jest skłonnych przyjąć repatriantów. Jeśli założyć, że ewentualnie byłoby to dwanaście, trzynaście, czternaście tysięcy podań, a sądzę, że więcej, realizacja tego postulatu zajęłaby sto dwadzieścia, sto trzydzieści lat. Trzeba mieć świadomość, o jakiej skali problemu w tym momencie mówimy.

Uwaga druga. To, o czym powiedział pan minister, też skłania do pewnej głębszej refleksji. Bo przecież cała akcja repatriacyjna, którą pamiętamy, czy raczej propaganda akcji repatriacyjnej skupiła się w istocie rzeczy na stwierdzeniu, że to dla tych najstarszych, którzy Polski nie pamiętają, którzy, jak to się mówi, chcą na starość dożyć godnie ostatnich lat w Polsce i kości w polskiej ziemi złożyć. Z tego, o czym mówił pan minister, widać wyraźnie, że w tej grupie wyjeżdżającej część to właśnie ci ludzie najstarsi. Podważa to jak gdyby samą zasadę, na której budowaliśmy akcję repatriacyjną.

Jeden z kolegów senatorów na wstępie pytał o krzywdy. Wydaje mi się, że największą krzywdą, jaką uczyniliśmy i jaką możemy czynić dalej obywatelom innych państw, którzy chcą wrócić do Polski, jest roztaczanie pewnego typu miraży, miraży "szklanych domów" - to trochę jak w "Przedwiośniu". Przy czym o ile repatriacja z 1918 i 1919 r. była głęboko podsycona patriotyzmem, o tyle ta dzisiejsza - o czym wiem z własnych doświadczeń, bo prowadzę parę spraw repatriantów, notabene bez efektu - jest bardziej nasycona czynnikami ekonomicznymi; tu zgadzam się w pełni z moim przedmówcą - tak to jest.

Otóż mam w Krakowie repatriantów z Kazachstanu. Gmina zapewniła im mieszkanie, ale ci ludzie w Kazachstanie należeli do klasy średniej - tamtejszej klasy średniej, stali całkiem wysoko w tamtejszej hierarchii społecznej - i to, co im gmina tutaj zaproponowała, coś w rodzaju slamsów w obszarze strefy ochronnej Nowej Huty czy Huty imienia Tadeusza Sendzimira, tych ludzi po prostu nie satysfakcjonowało. Na pytanie zadane w urzędach, dlaczego tak jest, powiedzieli im: w Polsce raju nie ma, jeżeli ktoś wam mówił, że jest raj, to was po prostu wprowadził w błąd. Z drugiej strony ta społeczność kazachska jest bardzo rozżalona, mówi: w Kazachstanie byliśmy traktowani jako Ruscy i w Polsce też jesteśmy traktowani jako Ruscy. W Polsce środowisko wcale tych ludzi nie traktuje jako obywateli Polski czy Polaków, którzy przeszli gehennę - oni, ich rodzice, dziadkowie, pradziadkowie. Nie, to są obcy, jeszcze z tym dodatkiem, który wiadomo co w Polsce oznacza, nie muszę tutaj szerzej o tym mówić. Każda forma pomocy społeczności lokalnej i samorządu dla tych ludzi spotyka się z ogromną niechęcią współmieszkańców.

No i efekt jest właśnie taki, że przybyła ta osoba z dwójką dzieci, jeden wyjechał do Kazachstanu, ale sytuację ma dokładnie taką samą, już nie jest obywatelem Kazachstanu, tylko obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej, i tak w zasadzie nie wie, co ma ze sobą zrobić. Można powiedzieć: jego sprawa. No nie, nie tylko jego sprawa. Myśmy tu popełnili określone błędy i dobrze by było, żeby tych błędów nie popełniać.

To bardzo dobrze, że w ustawie mówimy o pracy i mieszkaniu. Ale ci, którzy starają się o repatriację, muszą mieć świadomość, że to nie będzie raj, że to nie będzie wyśniona, wymarzona i wyidealizowana w jakimś kontekście ojczyzna, będzie to twarde życie, bo takie twarde życie dotyczy wszystkich Polaków. Tu jest spora rola do odegrania dla, jak sądzę, i ustawy, i działalności organów państwa, i działalności Senatu, i działalności komisji, która zajmuje się Polonią, i działalności samorządów, które czasem roztaczają wizje bez pokrycia.

Ale, Szanowni Państwo, to nie tylko to. Ta ustawa jest bardzo dobra, ale winna być uzupełniona o innego typu prawnomiędzynarodowe rozstrzygnięcie. Jest problem wzajemnych świadczeń w zakresie ubezpieczeń rentowych, czyli po prostu rent. Ta osoba, która przyjechała, tam miała dosyć wysoką rentę, a w Polsce otrzymuje rentę najniższą, i pyta mnie, z czego ona ma żyć. Pisze pismo do kancelarii premiera, bo premier może przyznać rentę specjalną. Otrzymuje odpowiedź odmowną.

Nie mówię, że to są przypadki... nie generalizuję, ale takie przypadki tworzą pewien obraz. Musimy się nad tym zastanowić.

Jeżeli chodzi o propozycję rozszerzenia możliwości repatriacyjnych o obywateli Federacji Rosyjskiej, to powiedzmy, że chodzi nie tylko o terytoria w okolicach Moskwy, pamiętajmy, że to są także terytoria w okolicach Irkucka, Chabarowska i Władywostoku, bo to też jest Federacja Rosyjska.

Zgadzam się z moimi przedmówcami - nie róbmy krzywdy; nie róbmy krzywdy przede wszystkim tym z Kazachstanu, którzy wbrew temu, o czym mówił pan minister - a może ja się mylę - wcale nie są w dobrej sytuacji, bo owszem, oni mogą tam awansować w strukturach społecznych, pod warunkiem, że dobrze znają język, notabene całkiem nowy język kazachski. Tak więc pomóżmy tym ludziom. Tysiąc dwieście osób to, biorąc pod uwagę to, że jest tych sto gmin, to kwestia dwunastu lat; wielu, bądźmy szczerzy, nie dożyje, problem się jakby sam rozwiąże, co mówię z ogromnym bólem.

Wydaje mi się, że cała nasza dyskusja o repatriacji jest klasycznym przykładem polskiego romantyzmu, mierzenia sił na zamiary; akty strzeliste, deklaracje woli, wspaniałe chęci, a potem efekt - sto gmin czy sto miejsc na dwa tysiące sześćset. Akcyjność, klasyczna akcyjność, boję się użyć określenia "na pokaz", ale użyję go.

Pamiętajmy również, Szanowni Państwo, o tym, że nie będzie to dwanaście tysięcy - może być znacznie więcej; przecież my wejdziemy do Unii Europejskiej i może pojawić się sytuacja, że dla wielu tych, którzy będą przyznawali się do polskiego obywatelstwa, Polska będzie krajem tranzytowym do dalszej peregrynacji za lepszym życiem.

Jeżeli mógłbym - korzystając z tej okazji - sformułowałbym pewne pytania czy prośby. Jedna prośba pod adresem Ministerstwa Spraw Zagranicznych; chodzi o kwestię zawarcia z Kazachstanem umowy o takim uregulowaniu kwestii emerytalno-rentowych, żeby ci ludzie, przyjeżdżając tutaj, mieli jakieś przyzwoite warunki bytowania; mówię o tym najstarszym pokoleniu.

I druga sprawa, może już bardzo marginalna, ale przecież z drobnych rzeczy życie się składa. Przybył do mnie - to już druga taka historia w Krakowie, gdzie tych repatriantów nie ma wielu, więc to pokazuje skalę problemu - repatriant, który służył w armii rosyjskiej, dosłużył się stopnia pułkownika. Oczywiście on nie ma pretensji, że nie służy w polskim wojsku. Zresztą gdyby miał, trudno byłoby mi powiedzieć, dlaczego tak jest. Tak samo byłoby, gdyby zadał mi pytanie, dlaczego po I wojnie światowej żołnierzy ze stopniami oficerskimi z armii rosyjskiej, jak również pruskiej, austriackiej, przyjmowano do wojska polskiego. No, gdyby tak było jak teraz, to generał Anders, który dosłużył się w armii carskiej stopnia pułkownika, nigdy nie byłby generałem w armii polskiej. A więc ten repatriant ma tylko żal o jedną sprawę, o to, że w książeczce wojskowej - bo jako zdyscyplinowany obywatel Rzeczypospolitej Polskiej ma uregulowany swój stosunek do służby wojskowej - napisano mu stopień: szeregowy. To jakby drobna sprawa, nieistotna, poza tym on mówi, że nie chce służyć w wojsku, no ale gdyby była taka potrzeba i trzeba by było stanąć w obronie niepodległości - zgodzicie się państwo ze mną, że w dzisiejszych czasach rzadko padają w rozmowach takie słowa, a więc słowa tego repatrianta wręcz mnie wzruszyły - to dlaczego on ma służyć jako szeregowy.

Podaję te przykłady - zresztą ośmielony tymi głosami rozsądku i ostrożności, które tutaj padały - po to, abyśmy po raz któryś z rzędu nie podjęli próby stworzenia kolejnej pięknej wizji, szczególnie jeśli chodzi o ten punkt dotyczący rozszerzenia podmiotów uprawnionych do repatriacji. W istocie rzeczy byłoby to ze szkodą dla wizerunku Polski, ale przede wszystkim ze szkodą dla tych, którzy w te obietnice uwierzą. Pozostaję w przekonaniu, że tego politycznego i moralnego błędu nie popełnimy. Dziękuję państwu za uwagę.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu panią senator Dorotę Simonides.

Do spisu treści

Senator Dorota Simonides:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ogromnie się cieszę, że moi przedmówcy wykazali się tak dużą rozwagą w tej sprawie. W związku z tym moje przemówienie będzie znacznie krótsze niż zamierzałam. Dlaczego mówię o rozwadze? Od trzynastu lat zajmuję się repatriacją, od pierwszej kadencji Senatu, poprzez drugą, trzecią, czwartą, skończywszy na obecnej, piątej kadencji. Repatriacja tak samo jak aborcja jest tematem obrad w każdej kadencji Senatu.

Chciałabym przypomnieć, dlaczego tak ważna jest teraz rozwaga i dlaczego tak ważne jest poruszanie tematu walki z iluzją w tej sprawie, niestwarzanie nadziei tym, którym nie możemy jej zrealizować. Nie wiem, czy państwo sobie przypominacie, ale w czasie pierwszej kadencji Senatu wysłano z Krakowa ankiety do Kazachstanu. Ta ankieta zawierała trzy takie jakby bumagi. No i tam ta ankieta z Polski, mająca trzy pieczęcie towarzystw Polaków w Kazachstanie, sympatyków, została potraktowana niemalże jako pozwolenie na przyjazd do Polski. Były w niej pytania: czy chcecie mieszkać w mieście, czy chcecie mieszkać w Warszawie, czy Krakowie, czy też w innym mieście; czy chcecie gospodarstwo rolne; jaki chcecie zawód? No i ci ludzie - niektórzy nieznający języka polskiego - dawali po 1 tysiąc dolarów za tę ankietę, wierząc, że jest ona warunkiem wstępu do Polski. Wtedy w Moskwie ambasadorem polskim był pan Ciosek, nie było ambasady polskiej w Kazachstanie. Ja byłam wtedy przewodniczącą Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą. Pewnego razu odbieram telefon i dowiaduję się, że przyjechała rodzina składająca się z trzydziestu osób i nie wie, co ma zrobić. Oni sprzedali wszystko, co mieli w Kazachstanie, i chcieliby mieszkać w Polsce, bo mają już na to zezwolenie. Ten człowiek tak to przeczytał, a to nie było zezwolenie, lecz właśnie ta ankieta, o której wspomniałam. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że ludzie mieli wtedy tego typu iluzje na ten temat.

Dalej. Niedawno otrzymałam list zawierający projekt naszej poprzedniej ustawy, w której obiecywaliśmy repatriantom, że natychmiast dajemy im pracę, natychmiast dajemy mieszkanie, zapewniamy korzystanie za darmo ze służby zdrowia i wstęp na studia bez egzaminów wstępnych. I tu, proszę państwa, znowu mamy do czynienia z iluzją w tej sprawie, bo ci ludzie uważają, że to otrzymali i że to wszystko już mają. Bo dla nich to, że to był projekt, że nie uchwalono tej ustawy, już nie miało żadnego znaczenia. Przyjęli, że to jest uchwalone i chcieli przyjeżdżać do kraju.

W związku z tym wydaje mi się, że nasze konsulaty - a mamy ich już tam więcej - powinny nie tylko stwierdzać pochodzenie polskie. Zgadzam się z tym, że jest różnica między narodowością a pochodzeniem, choć nadal twierdzę, że można wykazać pochodzenie polskie, nie będąc Polakiem, zresztą mam na to dowody. Chodzi mi więc o to, żeby te konsulaty prowadziły też szeroki proces edukacyjny. Ja prowadziłam również obserwacje dotyczące Polaków w Niemczech. Proszę mi wierzyć, status społeczny każdego człowieka po przyjeździe ulega pogorszeniu. Kto w Kazachstanie był lekarzem, tu będzie sanitariuszem, kto tam był inżynierem, tu będzie technikiem. Rzadko się zdarza, że ktoś osiągnie tu wyższy status społeczny.

Niedawno zwróciła się do mnie rodzina z Kazachstanu z bardzo mądrym projektem. Powiedziano mi tak: Pani Senator, a czy starostwa nie mogłyby zapraszać jedną osobę z danej rodziny na dwa, trzy miesiące do Polski, dać jej przeciętne wynagrodzenie, normalne mieszkanie i kazać jej tu żyć? Chodziłoby o to, by płacić czynsz, spróbować się utrzymać, poszukać pracy, normalnie żyć, tak jak my tu żyjemy. I proszę mi wierzyć, że oni powiedzieli: gdyby im tę szansę stworzono, to nie przyjechaliby do Polski. Bo Polacy w Kazachstanie mają wyrobioną markę. To była elita, to nie jest biedota z Litwy. To byli inżynierowie, budowniczy mostów, architekci. Ich imieniem są nazwane różne wielkie drogi i budowle.

Dlatego, kończąc swą wypowiedź, powiem, że uważam, iż wybraliśmy w naszej debacie dobry kierunek, który cechuje rozwaga, trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość, realna ocena.

I tak całkiem na zakończenie pozwolę sobie podać przykład, który ostatnio dziwnym prawem, jako polski senator, prowadzę, choć nie powinnam. Przyszła do mnie pani w starszym wieku, z Wałbrzycha, rodowita Niemka, która w 1945 r. wyszła za mąż za młodego Polaka. Mieli dwóch synów. Ci synowie za czasów Gierka wyjechali do Niemiec. Pani ta mieszkała przez cały czas w Wałbrzychu i nagle została wdową. Wydawało się jasne, że jako Niemka może wrócić do Niemiec, do synów i wnuków. Ale nagle się okazało, że nie może dostać obywatelstwa niemieckiego, bo jest Polką, bo w 1945 r. wyszła za mąż za Polaka i po prostu straciła kontakt z kulturą niemiecką. Ta sprawa toczy się obecnie. W związku z tym ja, mając znajomych parlamentarzystów w Bundestagu, przesłałam im tę sprawę. Proszę państwa, miesiąc temu w trybunale stanu w Karlsruhe była rozpatrywana sprawa tej Niemki. Wynik mam na piśmie, gdyby kogoś on interesował. Otóż ta pani straciła możliwość bycia obywatelką niemiecką mimo jej pochodzenia i tego, że dwóch synów i czterech wnuków ma w Niemczech. Straciła tę możliwość. Może jeździć do Niemiec na trzy miesiące, ale potem musi wrócić do Polski. I nic więcej. Podając ten przykład, chciałam tylko pokazać, jakie są rozwiązania w tych superdemokratycznych Niemczech. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Pani Senator, chcę pani powiedzieć, że jest pani osobą szczególnie niezwykłą, ponieważ jest pani w Senacie drugą osobą, po byłym panu ministrze finansów, którą widzę, jak biegiem dociera do mównicy. Bardzo to niezwykłe. A wyczytałem, że pan minister finansów teraz biega po wulkanach w Tanzanii. Dziękuję pani.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Zbigniewa Kruszewskiego.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Kruszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Wydarzenia historyczne rozrzuciły wielu Polaków po całym świecie. Jedni wyjechali, bo byli zmuszeni, inni opuścili kraj w poszukiwaniu lepszego życia, jeszcze inni znaleźli się w obcym kraju w wyniku zawieruchy wojennej i związanej z nią zmiany granic. Choć powinniśmy traktować wszystkich jednakowo, wobec tych ostatnich mamy największą powinność.

Omawiana dziś nowelizacja ustawy powinna służyć tym z nich, których największym pragnieniem jest powrót do ojczystego kraju. Trzeba ułatwić spełnienie tego marzenia. Dotychczasowe przepisy o repatriacji dalekie były od ideału - występowały tam nieprzejrzyste pojęcia, brakowało sądowej możliwości dochodzenia praw naruszonych, zdaniem jednostki, przez administrację, nie było także możliwości postępowania odwoławczego od decyzji w sprawie wizy wjazdowej. Pozytywnie więc należy ocenić dokonane przez Sejm zmiany: wprowadzenie do przepisów pojęcia wizy wjazdowej w celu repatriacji, zastąpienie pojęcia zezwolenia na zamieszkanie pojęciem zezwolenia na osiedlenie się itp. Zadowolenie budzą wszelkie regulacje porządkujące zasady udzielania pomocy repatriantom, takiej jak zwrot kosztów dojazdu do Polski, przewozu mienia oraz nauki języka polskiego. Racjonalne wydaje się też powiązanie wysokości dotacji dla gminy na mieszkanie dla repatrianta z cenami mieszkań w danej części kraju. Słuszne jest skierowanie do starostwa środków na aktywizację zawodową repatriantów i ich rodzin - powinno to znacznie ułatwić repatriantom znalezienie pracy. Ponadto wprowadzone przepisy zrównają w prawach małżonka i członków najbliższej rodziny repatrianta. Nowe przepisy ułatwiają więc proces repatriacji.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Moje wątpliwości budzi objęcie przepisami ustawy naszych rodaków przebywających dziś we wszystkich krajach byłego Związku Radzieckiego. Zresztą dużo dzisiaj mówiono na ten temat z tej trybuny. To sprawa przykra i trudna, ale muszę ją również podjąć; muszę to zrobić także, paradoksalnie, dla dobra tych ludzi. W momencie uchwalania ustawy w poprzedniej kadencji dyskutowaliśmy nad tą kwestią zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Przyjęliśmy wówczas, że możliwości państwa polskiego i możliwości gmin w zakresie udzielania pomocy - bo o tę pomoc tu przede wszystkim chodzi - są takie, że trzeba przyjąć pewną kolejność repatriacji: najpierw sprowadzić tych, którym rzeczywiście jest najciężej, a którzy bez pomocy państwa do ojczyzny nie wrócą. Nasza sytuacja finansowa po 2000 r. niewiele się pod tym względem zmieniła. Aktualnie w samym tylko Kazachstanie jest około tysiąca dwustu osób oczekujących na repatriację, czyli takich, którym wydano promesy i które czekają na uzyskanie odpowiednich warunków osiedlenia się w Polsce, to znaczy na mieszkanie i pracę. Gminy zapewniają tylko - i nad tym należy ubolewać - od około stu do stu dwudziestu mieszkań. Tak to wygląda. Jeżeli więc stworzymy możliwości repatriacji Polakom z całego byłego Związku Radzieckiego, to ci z Kazachstanu praktycznie nigdy do Polski nie wrócą. Dzisiaj nie da się za jednym pociągnięciem ściągnąć tu tysiąca ludzi.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ustawa powinna być adekwatna do możliwości kraju i nie powinna stwarzać Polakom mieszkającym poza granicami państwa złudzeń i nadziei, których nie będziemy w stanie zrealizować - zresztą bardzo ładnie mówiła o tym przed chwilą pani senator Simonides. Zapis funkcjonujący w dotychczasowej ustawie, to jest art. 10, dający Radzie Ministrów upoważnienie do rozszerzania procesu repatriacji o kolejne kraje byłego Związku Radzieckiego, stwarza możliwości repatriacji Polakom i z innych krajów. Decyzję taką rząd będzie mógł podjąć w momencie, kiedy uzna, że nasze państwo, a w szczególności samorządy lokalne, stać na sfinansowanie repatriacji. Jeśli przyjmiemy taki porządek, możliwe, że repatriacja ta się powiedzie. W przeciwnym razie naszym rodakom na wschodzie stworzymy tylko złudzenia, że mogą szybko powrócić do ojczyzny. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję panu senatorowi.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Dlatego zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.

Chciałbym zapytać, czy pan minister chciałby jeszcze, w związku z tą ciekawą dyskusją, zabrać głos. Nie, dziękuję.

W trakcie dyskusji senatorowie nie zgłosili wniosków o charakterze legislacyjnym, ale komisje przedstawiły różne poprawki. A więc, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu, proszę Komisję Emigracji i Polaków za Granicą oraz Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym punktem wniosków i o przygotowanie wspólnego sprawozdania w tej sprawie.

Informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o zmianie ustawy o repatriacji zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Sejmu.

(Głosy z sali: Senatu.)

Dziękuję panu ministrowi.

 


44. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu