Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


KOMUNIKATY

3 marca br. w Kancelarii Senatu odbyła się konferencja pn. "Przywrócenie ciągłości prawnej między III Rzecząpospolitą Polską i II Rzecząpospolitą Polską - implikacje i konsekwencje". Konferencja została zorganizowana z inicjatywy Komisji Ustawodawczej.

Konferencję otworzyła marszałek Alicja Grześkowiak, która powiedziała:

Trzecia Rzeczpospolita Polska nie wzięła się znikąd. Jest ciągłością historii, ciągłością pokoleń, ciągłością kultury, języka, tradycji, prawa, ciągłością wartości, na których powstała i których strzegła w swoich dziejach. Ta ciągłość duchowa określa tożsamość Polski. Polska jest więc ciągłością Narodu Polskiego o własnej tożsamości, nawet gdy brakowało mu suwerennej państwowości. Suwerenną państwowość i niepodległość Polska traciła na przestrzeni wieków nieraz. Ale zawsze trwał Naród Polski, trwała Polska jako wspólnota ludzi o własnej tożsamości, wspólnocie ducha, o własnym fundamencie jedności, przyniesionym i umacnianym przez chrześcijaństwo. Trwała Polska - choć pozbawiona była struktur organizacyjnych własnego państwa lub te, które funkcjonowały, były narzucone przez obce państwa albo były niesuwerenne - zależne od władz obcego państwa.

Historia wskazuje, że przy tworzeniu państwa Naród Polski nie zawsze miał wpływ na organizację prawną i tworzenie organów władzy państwowej, choćby nawet formalnie uznawano go za najwyższego Suwerena, do którego należała władza zwierzchnia; władze były Polsce narzucane i w działaniu były niesuwerenne. W historii Polski były takie okresy, ale nie uważamy, że istniała wówczas Rzeczpospolita Polska. Wyraża się to nawet w przyjętej ciągłości numerycznej, która uwzględnia wyłącznie okresy istnienia Rzeczypospolitej w pełni niepodległej i mogącej o sobie swobodnie stanowić, samodzielnie tworzyć organizację państwową wraz z własnym prawem i instytucjami władzy państwowej. Stąd mówi się teraz o III, a nie o IV Rzeczypospolitej Polskiej. I to potwierdza nawet w preambule nowa konstytucja.

Prawo jest jednym z najważniejszych przejawów suwerenności państwowej, jest bowiem nie tylko elementem podstawowym i koniecznym dla urządzenia państwa, ale nade wszystko wskazuje ono i chroni fundamentalne wartości, na których oparta jest cała wspólnota państwowa. Jest ono także regulatorem życia społecznego i instrumentem wpływającym na ludzkie zachowania, określającym relacje między obywatelem a państwem. Nic więc dziwnego, że system prawny jest tym mechanizmem, którym władze państwowe chcą w pierwszym rzędzie władać. Po zmianie ustroju każdorazowa władza najpierw chce zmienić system prawa tak, by dostosować go do własnych celów i założeń.

Władze, które są emanacją zwierzchnictwa Narodu, powinny dbać o to, by system tworzonego przezeń prawa odbijał wartości narodu, uwzględniał wartość i godność człowieka, respektował przyrodzone mu prawa, a także uwzględniał dobro wspólne. Cały porządek prawny państwa nastawiony być powinien na dobro wspólne obywateli, którego wyznacznikiem jest dobro człowieka. Takie prawo tworzyć może Naród przez swoich przedstawicieli tylko wtedy, gdy państwo jest suwerenne, niepodległe, gdy ma pełną niezależność i autonomiczność w stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych, wynikającą z prawa narodów do samostanowienia. I tylko takie prawo stanowić może dziedzictwo narodowe, do którego nawiązywać winien system prawa Polski niepodległej. Takie i tylko takie prawo winno być u podstaw prawa III Rzeczypospolitej.

Książę Adam Czartoryski po klęsce powstania listopadowego napisał: "Prawo narodu do bytu samodzielnego to własność niezmienna, najświętsza, nieprzedawniona, nie ginąca w żadnej okoliczności, chyba w razie fizycznego wygaśnięcia narodu". Dziejowy los sprawił, że naród polski od końca XVIII w. aż po czasy współczesne musiał walczyć nieustannie o to prawo, bo był pozbawiany samodzielnego bytu lub był on mu dany w niepełnej formie. Tej walce towarzyszyły wizje przyszłej niepodległej Polski. Gdy zaś wywalczono samodzielny byt, nadchodził moment urealnienia wizji przede wszystkim w kształcie ustrojowym państwa. Pojawiał się wówczas problem ustrojowego dziedzictwa, pojawiały się pytania, co z dotychczasowego porządku prawnego zachować, co odrzucić, do jakiego porządku nawiązać lub go restytuować. Odpowiadano na te pytania różnie. W takim znaczeniu temat dzisiejszej konferencji przypomina problem, który pojawiał się w naszej historii w ostatnich dwóch wiekach.

Dzisiejsza konferencja stawia pytanie o ciągłość prawną III Rzeczpospolitej Polskiej jako suwerennego i niepodległego państwa z II Rzecząpospolitą Polską, z uwzględnieniem faktu, że Konstytucja kwietniowa z 1935 r. nie została uchylona i do 1990 r. funkcjonowały na podstawie tej konstytucji władze polskie na emigracji.

Pytamy więc nie tylko o historyczną ciągłość III Rzeczypospolitej z II Rzecząpospolitą, ale o kontynuację systemu prawnego II Rzeczypospolitej Polskiej, wzbogaconego oczywiście o tragiczne doświadczenia i przekształconego pod wpływem tendencji współczesnych. Rodzi się również pytanie, co przy określeniu ciągłości systemu prawnego Polski niepodległej uczynić z prawem tworzonym i stosowanym w okresie PRL, a więc w czasach państwowości niesuwerennej, tworzonym gdy Naród nie mógł autonomicznie wypowiadać się w treści prawa, w czasach totalitarnego reżimu komunistycznego, gdy łamane były podstawowe prawa człowieka, a państwo nie było dobrem wspólnym wszystkich obywateli.

Takie pytania jak dotąd nie były zadawane. Już sama próba ich postawienia budziła nasiloną krytykę, prowadzoną często w formie wykraczającej poza ramy kultury wypowiedzi i przybierającą postać ataków personalnych na osoby, które te pytania zadawały.

A przecież nawet w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy rozważano problem "demontażu dziedzictwa totalitarnego reżimu komunistycznego", włączając w to także środki prawne i instytucjonalne z tego wynikające, a zwłaszcza prawo, które naruszało godność osoby ludzkiej i przyrodzone jej prawa, prawo, które niszczyło dążenia do demokratycznego ustroju, którym zniewalano umysły, ale i pozbawiano możliwości współrządzenia państwem. Wystarczy wskazać na Raport o środkach demontażu dziedzictwa komunistycznego reżimów totalitarnych (Doc. 7568 z 1996 r.) oraz rezolucję ZPRE 1096/1996. Tak więc społeczność międzynarodowa dostrzegła ten problem i z odwagą przedstawiła go Europie.

Dobrze więc, że pytania te stawiane są w Senacie RP, że postawiła je senacka Komisja Ustawodawcza. Dowodzi to wagi problemu i gwarantuje rzetelność badawczą i dążenie do prawdy.

Można jednak zastanawiać się, dlaczego dopiero teraz zadajemy sobie pytanie o ciągłość prawną III Rzeczypospolitej z II Rzecząpospolitą i o konieczność "demontażu prawnego dziedzictwa komunistycznego reżimu totalitarnego"?

Problem ten pojawił się dawniej, na przykład przy przekazaniu insygniów władz przez ostatniego Prezydenta RP na Obczyźnie pierwszemu Prezydentowi RP wybranemu w wolnych wyborach powszechnych w 1990 r. Myślano jednak wówczas, że rozstrzygnięty on zostanie w nowej konstytucji lub przy okazji jej uchwalania. O tym, że tak się nie stało, zadecydowało wiele czynników, w tym także brak woli politycznej zderzenia się z takimi problemami przeszłości, które wymagałyby działań dla wyrównania rachunków niesprawiedliwości i krzywd wyrządzonych przez PRL.

Gdy jednak dziś stawia się te pytania, trzeba stwierdzić, że nawet nowa konstytucja takie zadania na nas nakłada, bo w preambule nawiązuje ona do najlepszych tradycji I i II Rzeczypospolitej, zaś nowa konstytucja stosowana ma być dla dobra III Rzeczypospolitej. To my - według tej konstytucji - zobowiązani jesteśmy przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku przy świadomości doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były łamane.

Dzisiejsza konferencja skłania nas zatem do głębszej refleksji nie tylko nad systemem prawa i jego ciągłością w ramach niepodległej państwowości, ale również do oceny dziedzictwa prawnego totalitarnego reżimu komunistycznego - by ująć ten problem słowami Rady Europy. Polska, która odcięła się do innego reżimu totalitarnego - reżimu hitlerowskiego, nie odcięła się wyraźnie od totalitaryzmu innego koloru i jego transpozycji w systemie prawnym. Gdy ten będzie rozważany, zważyć trzeba, że nie może być prawem obowiązującym to, co narusza wartości prawa naturalnego, narusza godność człowieka i przyrodzone mu prawa albo sprzeczne jest z demokratycznym państwem - dobrem wspólnym, które winno być wyznacznikiem działań państwa także w sferze ustawodawczej.

Dziękując panu przewodniczącemu Komisji Ustawodawczej, panu senatorowi Piotrowi Łukaszowi Juliuszowi Andrzejewskiemu, i państwu senatorom członkom komisji za zorganizowanie konferencji, życzę wszystkim jej uczestnikom determinacji w poszukiwaniu prawdy o historii Polski i jej systemu prawnego, dedykując państwu słowa Maurycego Mochnackiego: "żeby wskrzesić, naród trzeba wynaleźć jego zatracone jestestwo, z bacznym wglądem na modyfikacje, którymi je czas zmienił i przekształcił".

Podczas konferencji prof. dr hab. Wojciech Łączkowski wygłosił referat pt. "Ciągłość prawna między III Rzeczpospolitą a II Rzeczpospolitą Polską - czy PRL była państwem suwerennym?", prof. dr hab. Adam Łopatka - "Ciągłość prawna między III Rzecząpospolitą Polską a II Rzeczpospolitą Polską - rola PRL-u", prof. dr hab. Mirosław Granat - "Konstytucja z 1997 roku na tle konstytucji państw postkomunistycznej Europy w rozwiązaniach ciągłości prawnej państwa", mec. Andrzej Rościszewski - "Skutki prawne niesuwerennego stanowienia przepisów z naruszeniem legalizmu konstytucyjnego", prof. dr hab. Marian M. Drozdowski - "Działalność legislacyjna prezydenta i rządu Rzeczypospolitej w latach II wojny światowej jako kontynuacja działalności legistycznej władzy II Rzeczypospolitej Polskiej" i prof. dr hab. Jadwiga Staniszkis - "O pamięci i zapominaniu - socjologiczna refleksja w związku z dyskusją o ciągłości między II i III Rzeczpospolitą".

Państwem-atrapą nazwał PRL prof. W. Łączkowski, który dowodził, że po 1939 r. funkcjonowało na ziemiach polskich państwo niesuwerenne. Jego zdaniem obecny, suwerenny ustawodawca może uznać część ówczesnego prawa, usuwając zeń przepisy, które profesor określił jako "niegodziwe". A zatem parlament albo Trybunał Konstytucyjny powinien zweryfikować wszystkie te przepisy na podstawie przesłanek etycznych, wynikających z uniwersalnego chrześcijańskiego systemu wartości.

Odosobnioną odmienną opinię wyraził prof. A. Łopatka: państwo polskie odrodziło się w 1918 r. i trwa do dziś. Nie utraciło ciągłości nawet w czasie II wojny światowej, bo istniał rząd polski na emigracji i polskie formacje zbrojne za granicą. Po 1944 r. sprawował władzę, według niego, rząd "ludowo-socjalistyczny", a po 1989 r. nowy rząd "burżuazyjny". Wobec tego numer III nadany obecnej Polsce jest "dowolnie przyjętą fikcją prawną".

W opinii mec. A. Rościszewskiego, parlament powinien unieważnić wszystkie jeszcze funkcjonujące ustawy i dekrety Krajowej Rady Narodowej, Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i dwóch powojennych rządów tymczasowych. Należy przy tym - podkreślił - potwierdzić prawomocność własności ziemi uzyskanej w wyniku reformy rolnej. Należy też przejrzeć całe ustawodawstwo z czasów PRL, utrzymując w mocy m.in. umowy międzynarodowe.

Chodzi też - dodał prof. Marian Marek Drozdowski - o zadośćuczynienie krzywdom, jakich b. obywatele II RP doznali od okupanta sowieckiego, tym bardziej że polski rząd na uchodźstwie unieważnił całe prawo, jakie Polakom narzucili obaj okupanci.

Również według prof. J. Staniszkis trzeba zerwać "pępowinę prawną" łączącą III RP z PRL. Ostrzegała zarazem, że będzie to bardzo trudne, ten problem nie budzi bowiem, jej zdaniem, emocji społecznych, a prawie połowa dorosłych Polaków nie dostrzega różnic między starym a nowym porządkiem.

W liście do uczestników konferencji premier Jerzy Buzek podkreślił, że dotychczas nie zostały jeszcze do końca przezwyciężone pewne skutki długiego okresu "legislacyjnego bezprawia". Jego zdaniem, nie można o tym zapomnieć i zwrócić się tylko, jak chcą niektórzy, ku przyszłości, a cały problem pozostawić jedynie historykom. Premier zapewnił, że uczyni wszystko w celu ostatecznego zerwania ze złym, komunistycznym fragmentem naszej historii, półwieczem niesuwerennego bytu państwowego.

Przewodniczący Komisji Ustawodawczej senator Piotr Ł.J. Andrzejewski zapowiedział skierowanie na najbliższe posiedzenie Senatu, 19 marca br., projektu uchwały w tej sprawie. W praktyce - wyjaśnił - trzeba zreperować w ustawodawstwie to, co tamten system zepsuł, przekreślić tam, gdzie to możliwe, skutki "prawa nieprawego". Chodzi m.in. o reprywatyzację, o przywrócenie obywatelstwa polskiego tym, którzy zostali go pozbawieniu wbrew swej woli.

W praktyce ciągłość prawa między II a III RP dotyczyłaby m.in. reprywatyzacji, przywrócenia obywatelstwa polskiego tym, którzy zostali go pozbawieniu wbrew swej woli, zadośćuczynienia krzywdom, jakich b. obywatele II RP doznali od okupanta radzieckiego. W opinii większości uczestników konferencji, należy przejrzeć całe ustawodawstwo z czasów PRL, utrzymując w mocy m.in. umowy międzynarodowe.

* * *

8 marca br. w Tczewie w kościele pw. Najświętszej Marii Panny otwarto wystawę "Życie i męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki".

W uroczystej mszy św., która poprzedziła otwarcie wystawy, uczestniczyli m.in. matka zamordowanego księdza - Marianna Popiełuszko, marszałek Alicja Grześkowiak i senator Wiesław Chrzanowski.

Ekspozycja, której autorem jest Tadeusz Karolak, obejmuje czarno-białe fotografie, uzupełniające opisy życia, pracy duszpasterskiej, śmierci i pogrzebu księdza Popiełuszki.

* * *

10 marca br. na wiejskim cmentarzu w Niekrasowie, w woj. tarnobrzeskim, odbył się pogrzeb zmarłego 4 marca br. w Warszawie w wieku 98 lat Adama Bienia - działacza ludowego, w latach 1943-45 zastępcy Delegata Rządu RP na Kraj, skazanego w moskiewskim "procesie szesnastu", kawalera Orderu Orła Białego.

Trumna z ciałem zmarłego wystawiona była w jego rodzinnym domu w Ossali. Stamtąd kondukt pogrzebowy, poprzedzony kampanią reprezentacyjną Krakowskiego Okręgu Wojskowego, przeszedł do kościoła parafialnego w Niekrasowie. Za trumną szli m.in. córka Adama Bienia - Hanna Bień-Bielska oraz ponad 150 pocztów sztandarowych, reprezentujących kombatantów, szkoły, samorządy, związki zawodowe. W pogrzebie udział wzięli przedstawiciele najwyższych władz z marszałek Senatu Alicją Grześkowiak, wicemarszałkiem Sejmu Stanisławem Zającem i kierownikiem Urzędu ds. Osób Represjonowanych Jackiem Taylorem. Listy kondolencyjne nadesłali premier Jerzy Buzek i były prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.

Podczas nabożeństwa żałobnego w niekrasowskim kościele marszałek A. Grześkowiak powiedziała:

W dawnych czasach, gdy umierał ostatni męski potomek rodu, był obyczaj, że przy trumnie rozbijano tarczę herbową na znak końca rodu.

Dzisiaj, stojąc przy trumnie śp. ministra Adama Bienia, zdaje się trzeba by, na podobieństwo tamtego zwyczaju, zamknąć poczet przywódców Polski Podziemnej. Zmarły był ostatnim z żyjących 16 przywódców Polski Podziemnej, który w 1945 r. zostali aresztowani podstępnie przez NKWD pod Warszawą, wywiezieni do Moskwy i tam skazani w pokazowym procesie.

Śp. Adam Bień w czasie II wojny światowej był pierwszym zastępcą delegata rządu RP na Kraj najpierw w randze wiceministra, potem ministra do spraw Kraju - członka Krajowej Rady Ministrów. Nadzorował pracę trzech krajowych departamentów: Sprawiedliwości, Oświaty i Kultury, Rolnictwa oraz Komitetu Koordynacji Ustawodawczej i Komitetu Wschodniego. Podczas powstania warszawskiego minister Bień okresowo pełnił obowiązki delegata-wicepremiera.

Miałam zaszczyt goszczenia ministra Adama Bienia w Senacie RP - 15 października 1991 r. Byłam wówczas przewodniczącą senackiej Komisji Konstytucyjnej. Zaprosiłam Go do wystąpienia na posiedzeniu Komisji, która pracowała nad senackim projektem nowej Konstytucji RP. Minister Bień w czasie okupacji był bowiem przewodniczącym Komisji Prawnej, działającej w ramach konspiracyjnego Stronnictwa Ludowego - "Roch", która opracowała tezy do przyszłej powojennej Konstytucji RP. Należał do uczniów prof. Zygmunta Cybichowskiego, profesora najpierw Uniwersytetu Lwowskiego, potem Uniwersytetu Warszawskiego, jednego z najwybitniejszych znawców prawa międzynarodowego i państwowego.

Z wielką satysfakcją stwierdziliśmy podobieństwo naszych zapatrywań ustrojowych. Z przejęciem czytał nam tezy konstytucyjne, opracowane w latach 1941-1943 przez wspomnianą Komisję Prawną pod jego kierownictwem.

"Polska, wierna swej historii, swej rzymsko-chrześcijańskiej kulturze i wielowiekowej tradycji, winna być dla świata, dla Europy, dla Polaków i wszystkich mieszkańców naszego kraju państwem prawa, wolności, sprawiedliwości i demokracji.

Polak w Polsce wolny rodzi się i wolny żyje. Wolność jest statusem przyrodzonym Polaka...

Wszyscy Polacy równi są wobec prawa i obowiązków. Nikt nie będzie uprzywilejowany za to, że wyznaje jakąkolwiek szczególną ideologię polityczną...

Suwerenem państwa polskiego jest naród...."

Przemawiał do nas wielki patriota, który mimo sędziwego wieku nie przestawał się troszczyć o los Polski.

Podkreślał, że dane mu było współtworzyć tezy konstytucyjne, gdy Polska posiadała osobistości polityczne "niewątpliwie historyczne" i wymienił nazwiska - generała Sikorskiego, premiera Mikołajczyka, generałów Sosnkowskiego i Andersa. Wyznał, że w kręgach politycznych, w których się obracał, wierzono, iż prezydentem powojennej Polski będzie wyposażony w silną władzę gen. Sikorski.

Odnosząc się do problemu władzy prezydenta w III Rzeczypospolitej, pytał kilkakrotnie:

"Musimy się zastanowić... Zastanówmy się... Czy jest taka w tej chwili osobistość, której można powierzyć taką władzę?"

Śp. Adam Bień, w zastępstwie delegata RP na Kraj, przewodniczył Radzie Narodowościowej, która zajmowała się kwestią powojennego ułożenia stosunków z pobratymczymi narodami na wschodzie.

Minister Bień był zdania, że stosunki te powinny być oparte na współdziałaniu Polski z niepodległą Ukrainą, Litwą i Białorusią, na podstawie "federacji narodów wolnych i w wolnych państwach żyjących".

Mówiąc o tym w Senacie RP wyznał: "Mnie się wydaje, że ta koncepcja ciągle jest aktualna i teraz. Jestem szczęśliwy, że wkraczamy na stworzenie czegoś takiego, o czym dumaliśmy w Radzie Narodowościowej".

Dzisiaj uczestnicząc w pogrzebie śp. ministra Adama Bienia, jako marszałek Senatu RP wyrażam najwyższe uznanie dla Jego działalności niepodległościowej, okupionej kilkuletnim pobytem w sowieckim więzieniu i różnymi powojennymi represjami.

Jako młodzieniec wstąpił do harcerstwa.

Jako harcerz ochotniczo wstąpił do Wojska Polskiego i bronił Polski przed bolszewicką nawałą w 1920 r.

"Wszystko co nasze Polsce oddamy" - taka jest harcerska dewiza.

I był jej wierny do końca!

* * *

11 marca br. odbyło się Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gośćmi zgromadzenia byli m.in. prezydent Aleksander Kwaśniewski, marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, marszałek Sejmu Maciej Płażyński, I prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz i minister sprawiedliwości Hanna Suchocka.

W swoim wystąpieniu prezydent A. Kwaśniewski podkreślił dorobek TK jako strażnika demokracji, praw i wolności obywateli, instytucji współuczestniczącej w budowaniu nowego ustroju RP.

Jak stwierdził, trybunał stoi ponad polityką. Nie jest on stroną w debacie między rządzącą większością parlamentarną a opozycją. Żaden organ państwa, żadna siła polityczna nie ma więc prawa wywierać presji na trybunał i naginać Konstytucji dla własnych interesów. Prezydent wyraził przekonanie, że trybunał, tak jak do tej pory, będzie kierował się zawsze racją nadrzędną, jaką jest ochrona wartości konstytucyjnych.

Prof. Marek Safjan, nowo wybrany przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego stwierdził, że TK był ważnym uczestnikiem procesu tworzenia aksjologii prawa, kształtowania zasad i założeń, na których wspiera się idea państwa prawnego oraz ochrona fundamentalnych praw i wolności jednostki.

W opinii prof. M. Safjana, największe oczekiwania wiązane są ze skargą konstytucyjną. Do TK wpłynęło prawie półtora tysiąca wniosków o zainicjowanie takiego postępowania. Kilkadziesiąt spełnia wymagania formalne. Pojawiają się jednak problemy, np. dotyczące oceny dopuszczalności skargi, gdy to nie przepis, na podstawie którego rozpoznano sprawę obywatela, ale jego rozumienie jest niekonstytucyjne. Dyskusyjna jest też kwestia oceny podstawowej przesłanki skargi, jaką jest ostateczność orzeczenia lub decyzji. Jednak - podkreślał - przełomowe znaczenie dla wzmocnienia roli TK jako gwaranta i strażnika konstytucji ma uznanie zasady ostateczności orzeczeń. Prof. M. Safjan uznał jednak, że wprowadzenie dwuletniego okresu przejściowego spowoduje "pęknięcie w systemie prawa".

Podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego głos zabrała takie marszałek A. Grześkowiak, która powiedziała:

Cieszę się, że jako marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej mogę uczestniczyć w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Trybunału Konstytucyjnego powołanego w części według nowych zasad konstytucyjnych i nowej ustawy, na którą tak długo czekaliśmy.

Senat jest często nazwany izbą rozwagi. Senat ma dbać o wysoką jakość uchwalanych ustaw, jego głównym zadaniem jest "prawa strzec i oponować się o nie". Natomiast Trybunał Konstytucyjny ma orzekać o zgodności ustaw z Konstytucją. Troska o stan prawa w państwie jest więc wspólna tak dla Senatu, jak i Trybunału Konstytucyjnego.

Istnienie Trybunału Konstytucyjnego oczywiście nie zwalnia Senatu z obowiązku kontroli zgodności z konstytucją prawa tworzonego przez parlament. O istnieniu takiego obowiązku świadczą także uprawnienia organów Senatu do inicjowania postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym i występowania przed nim w charakterze wnioskodawcy.

Szkoda, iż z tego uprawnienia Senat w pełni skorzystał tyko dwa razy. Raz, gdy uchwałę Sejmu dotyczącą zmian regulaminowych zaskarżyło Prezydium Senatu, i drugi raz, gdy w grudniu 1996 r. 38 senatorów złożyło wniosek w sprawie niektórych przepisów ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Miałam zaszczyt reprezentować wnioskodawców w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym zarówno w pierwszej, jak i w drugiej sprawie.

W projekcie konstytucji Komisji Konstytucyjnej Senatu I kadencji, której miałam przyjemność przewodniczyć, Trybunał Konstytucyjny znalazł w dużym zakresie nowe ujęcie w stosunku do ówczesnej jego roli. Dotyczyło to w równej mierze jego ustroju, jak i kompetencji. Wspomnieć tu można choćby, że obok tradycyjnej właściwości badania konstytucyjności aktów prawnych kompetencje trybunału objąć miały funkcje przypisane Trybunałowi Stanu, a więc orzekanie o odpowiedzialności konstytucyjnej osób zajmujących najwyższe stanowiska państwowe.

Znaczenie Trybunału Konstytucyjnego dla demokratycznego państwa prawnego jest szczególne. Stąd podstawą funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego musi być zasada niezależności politycznej Trybunału i niezawisłości jego sędziów.

Obok konstytucyjnych i ustawowych tego gwarancji konieczne jest nadanie w praktyce właściwej rangi tej zasadzie. Wzór, jaki ustalił w tej mierze Pan Profesor Andrzej Zoll, poprzedni Prezes Trybunału Konstytucyjnego, winien stać się normą.

Jak powiedział jeden z senatorów w trakcie debaty nad ustawą o Trybunale, "autorytet Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zbudował od początku pan profesor Andrzej Zoll. To on konsekwentnie, od momentu objęcia tej wysokiej godności, czuwał, by żaden ośrodek nacisku politycznego nie mógł oddziaływać na sędziów Trybunału".

Dziękuję Panu Profesorowi za jego piękną pracę. I zgadzam się z Pana zdaniem, iż jeżeli Trybunał miałby być powiązany z jakąś siłą polityczną, to lepiej, żeby go w ogóle nie było.

W trakcie debaty nad obowiązującą ustawą o Trybunale Konstytucyjnym wraz z senatorem Piotrem Andrzejewskim - idąc po myśli tej idei - złożyłam wniosek o skreślenie przepisu umożliwiającego uzupełnienie składu sędziów Trybunału przez Sejm poprzedniej kadencji. I choć poprawka nie została przyjęta, to jednak Sejm pod naporem opinii publicznej wycofał się i nie dokonał uzupełnienia składu sędziowskiego Trybunału Konstytucyjnego.

Dziękuję także prof. Tomaszowi Dybowskiego i prof. Wojciechowi Łączkowskiemu, których kadencja jako sędziów Trybunału Konstytucyjnego niedawno się zakończyła.

Przekonana jestem, iż Pan profesor Marek Safjan, jako nowy prezes trybunału, sprosta stojącym przed nim zadaniom. Panie Profesorze proszę przyjąć moje najlepsze życzenia powodzenia w Pańskiej działalności jako Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Pańskie dotychczasowe osiągnięcia pozwalają sądzić, iż jest Pan godnym następcą profesora Andrzeja Zolla.

Wszystkim sędziom Trybunału Konstytucyjnego życzę, by mieli na uwadze, iż system prawa, także konstytucja, musi respektować wartości prawa naturalnego, w tym przyrodzoną godność człowieka i wynikające z tej godności nienaruszalne prawa każdego człowieka. I by zawsze byli wierni swojemu orzecznictwu. Dziękujemy za nie, nawet gdy szło ono nie po naszej myśli.

Wielokrotnie Trybunał Konstytucyjny wskazywał, że stanowione w państwie prawo powinno być zgodne z wartościami i zasadami demokratycznego państwa prawnego. Dobrze więc, że od Trybunału Konstytucyjnego usłyszeliśmy, iż ustawodawca nie ma całkowitej i absolutnej swobody kształtowania treści prawa - musi uwzględniać w nim określone wartości. Bo to Trybunał Konstytucyjny jest w ostateczności właściwy do oceny tego, czy parlament przy tworzeniu prawa przestrzegał zasad, norm i wartości, na gruncie których stoi konstytucja. A parlament tę ocenę winien w każdym wypadku znać. Szkoda, że w Zgromadzeniu Narodowym zabrakło determinacji, by bezzwłocznie przyjąć ten podstawowy standard ostateczności orzeczeń, choć dobrze, że stanie się to już nie długo. Dopiero wtedy można będzie uznać kształtowanie modelu orzecznictwa konstytucyjnego za ukończone.


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment