Oświadczenie złożone Oświadczenie skierowane do minister edukacji narodowej Katarzyny Hall Szanowna Pani Minister! Zgłaszają się do mnie z prośbą o pomoc rodzice dzieci z głęboką dysleksją rozwojową, u których stwierdzono dodatkowo sprzężone zaburzenia w percepcji i pamięci słuchowej, pamięci i percepcji wzrokowej, wyobraźni przestrzennej, zaburzenia koordynacji wzrokowo-ruchowej i ruchowo-przestrzennej (wszystkie te dysfunkcje występują u jednego dziecka i są stwierdzone przez poradnie). Problem, z jakim borykają się te rodziny, to niemożność skorzystania z nauczania specjalnego, a konkretnie z przyznania nauczyciela wspomagającego dla ich dziecka. W rozporządzeniu ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 18 stycznia 2005 r. w sprawie warunków organizowania kształcenia, wychowania i opieki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych oraz niedostosowanych społecznie w specjalnych przedszkolach, szkołach i oddziałach oraz w ośrodkach w §2 czytamy: "Przedszkola specjalne, oddziały specjalne w przedszkolach ogólnodostępnych, szkoły specjalne oraz oddziały specjalne w szkołach ogólnodostępnych organizuje się dla dzieci i młodzieży: niesłyszących, słabo słyszących, niewidomych, słabo widzących, z niepełnosprawnością ruchową, z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim, z upośledzeniem umysłowym w stopniu umiarkowanym lub znacznym, z autyzmem, ze sprzężonymi niepełnosprawnościami, z chorobami przewlekłymi, z zaburzeniami psychicznymi, niedostosowanych społecznie, zagrożonych niedostosowaniem społecznym, zagrożonych uzależnieniem, z zaburzeniami zachowania". Nie uwzględniono niestety takiego poważnego zaburzenia, jakim jest niewątpliwie głęboka dysleksja rozwojowa ze sprzężonymi dysfunkcjami. Powoduje to na przykład, że dziecko, które mając czternaście lat nie czyta, nie pisze, ma zaburzone analizatory wzroku i słuchu, a co najgorsze zaburzenia pamięci, musi iść takim samym tokiem nauczania jak pozostali uczniowie. Nie pomaga tu opinia poradni, ponieważ wskazania do przystosowania toku nauczania do potrzeb ucznia są nie tylko niewystarczające, ale często niemożliwe do zastosowania przez nauczyciela, który ma w klasie trzydziestu uczniów. Dzieci takie bezwzględnie wymagają pomocy nauczyciela wspomagającego i jest to opinia każdego pedagoga i psychologa, który pracuje z takim uczniem. Obecnie jeśli nawet pracownicy poradni widzą taką potrzebę, to niestety w myśl §2 nie mogą takiej decyzji wydać. Skutkuje to tym (sprawdziłem to osobiście w kilkunastu szkołach), że dzieci takie albo nie przechodzą do następnej klasy z powodu ocen niedostatecznych, albo przechodzą z klasy do klasy z najgorszymi wynikami, mimo że mają często wysoki iloraz inteligencji. W rozmowach z rodzicami dowiedziałem się również, że ich dzieci często wpadają w fobie szkolne, stają się "błaznami" klasowymi, zaczynają mieć problemy wychowawcze, ponieważ nie czują się zrozumiane i akceptowane. Olbrzymi wysiłek włożony w naukę daje znikome efekty. Przez to taka osoba czuje się gorsza (głupsza), ma poczucie niższej wartości, nie wierzy w swoje możliwości. Taki stan wtórnie osłabia jej możliwości intelektualne. Następuje sprzężenie zwrotne: trudności pogłębiają się, powodują coraz częstsze niepowodzenia i potwierdzają negatywną opinię innych i co gorsze - swoją własną. Dotychczasowe stanowisko ministerstwa jest takie, że u dzieci z dysleksją stosuje się techniki wspomagające, jak zajęcia terapii pedagogicznej (wyrównawcze), prowadzone przez pedagoga lub psychologa przygotowanego do pracy z osobą dotkniętą dysleksją rozwojową. Pomoc tę organizuje się na podstawie opinii wydanej przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną informującą o potrzebach emocjonalnych i edukacyjnych dziecka oraz wskazania warunków, których spełnienie poprawi komfort psychiczny ucznia. Rodzice dzieci dyslektycznych uważają jednak, że pomoc taka jest absolutnie niewystarczająca, bo nie mamy tu do czynienia z jakąś jedną dysfunkcją (np. dysortografią czy dysgrafią), nad którą pedagog na zajęciach wyrównawczych będzie pracował, ale z szeregiem dysfunkcji, które wymagają specjalnego przekazywania i egzekwowania wiedzy, wydłużonego czasu pracy (nie tylko na egzaminach, ale również na lekcjach). Uczeń taki ma trudności z określeniem czasu i zarządzaniem nim, trudności z punktualnością, z przyswajaniem informacji w określonej kolejności oraz z wykonywaniem zadań wymagających określonej czynności. Uczeń taki w przetwarzaniu informacji posługuje się przede wszystkim obrazami i uczuciami, a nie dźwiękami i słowami (nie "słyszy" własnych myśli.). Wykazuje się wysoką inteligencją emocjonalną, ale ta nie jest, niestety, przedmiotem egzaminów. Często nawet w ostatniej klasie gimnazjalnej nie pamięta nazwisk kolegów z klasy ani nauczycieli, którzy go uczą. Używa przeważnie słów potocznych, a ze słownictwem specjalistycznym ma ogromne problemy. Dyrektorzy i nauczyciele szkół, z którymi rozmawiałem, oraz wszyscy zainteresowani rodzice uważają, że w przypadku głębokiej dysleksji dzieci bezwzględnie powinny być wspierane przez nauczyciela wspomagającego. Próby wprowadzenia takiej pomocy podjęte w niektórych szkołach integracyjnych przyniosły nieoczekiwanie ogromne postępy w nauce u tych dzieci, a same dzieci opowiadały potem, że po raz pierwszy miały naprawdę ochotę chodzić do szkoły i były w stanie zrozumieć przekazywany im materiał. Takie indywidualne podejście do dziecka z dużą ilością dysfunkcji powodowało, że nauczyciel był w stanie prawidłowo dobrać sposoby i czas pracy z uczniem, a co najważniejsze mógł znaleźć te obszary, w których uczeń był dobry, i wzmacniać je poprzez ich akcentowanie na tle klasy. W związku z tym proszę Panią Minister o informację, czy w świetle przedstawionych przeze mnie uwag rozważy Pani możliwość zmiany rozporządzenia, tak aby umożliwić dzieciom z głęboką dysleksją rozwojową uczęszczanie do przedszkoli, szkół, oddziałów integracyjnych i korzystanie z pomocy nauczycieli wspomagających, gdy w wyniku badań w poradni zostanie stwierdzona taka konieczność. Z poważaniem |
|