Oświadczenie złożone Oświadczenie skierowane do ministra skarbu państwa Aleksandra Grada Uwagi i spostrzeżenia odnośnie do barier rozwoju małej energetyki wodnej. O konieczności rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE) pisze się i mówi w Polsce dużo. Ambitne zobowiązania przyjęte przez nasz kraj w ramach akcesji do Unii Europejskiej oraz program "3 x 20" przyjęty przez samą Unię w marcu ubiegłego roku na szczycie w Brukseli zmuszają do działania. Wydaje się, że nacisk położony jest głównie na rozwój energetyki wykorzystującej biomasy oraz wiatr, nieco mniej słońce. To ważne, jednak nie poświęcimy zbyt dużego areału - szczególnie wobec rosnących cen żywności - na uprawy energetyczne. Wiatr zaś, poza wąskim pasem przymorza, nie jest w Polsce zbyt efektywny, a jego niesterowalność nie sprzyja planowej produkcji. Popatrzmy zatem na hydroenergetykę, szczególnie dotyczącą małych i średnich źródeł produkcji. Potencjalni inwestorzy, mimo korzystnych dla OZE uregulowań prawnych i finansowych, natrafiają na bariery "ekologiczne". Podczas prowadzonych przez regionalne zarządy gospodarki wodnej konsultacji społecznych, dotyczących wprowadzenia ramowej dyrektywy wodnej, na pierwszy plan wybija się głos przedstawicieli organizacji i instytucji zajmujących się ochroną przyrody. Oni główne zagrożenie dla gospodarki wodnej widzą w działaniu człowieka. Nie w ochronie przed suszą czy powodzią, nie w konieczności rozwoju energetyki wodnej, a właśnie w działaniach skierowanych na te cele. A przecież sprawna i efektywna gospodarka wodna to właśnie gospodarka zapewniająca rozwój - zrównoważony rozwój. Oczywiście należy brać pod uwagę ochronę wód, ale można ją realizować w sposób sensowny, nakładając na inwestora racjonalne warunki, które może spełnić bez utraty ekonomicznego efektu przedsięwzięcia. Takie rozwiązania są w Europie stosowane, można i należy brać z nich przykład. Sprawne i ekologiczne przepławki dla ryb, odstraszanie ryb od wlotu do turbiny, pomiar i kontrola gwarantowanej wody biologicznej, zabudowa biologiczna, stosowanie do zabudowy naturalnych materiałów to działania ograniczające negatywny wpływ na środowisko. Instalowanie czyszczarek krat, natlenianie wody przez pracę turbiny, retencja to działania i czynniki poprawiające jakość i dyspozycyjność wód. Czy instytucje odpowiedzialne za uzgadnianie projektów i określanie warunków pozwoleń wodnoprawnych nie idą dla wygody na skróty, kierując się zdaniem jednej tylko, mocno lobbującej strony? Formułuję to pytanie ze względu na własne doświadczenia pilotującego próbę budowy małej, kilkudziesięciokilowatowej elektrowni wodnej przy powstającym w miejscu dawnego wyrobiska pożwirowego zbiorniku rekreacyjnym w Stróżach. Rozwój mikroenergetyki wodnej, choć w swojej masie może być znaczący, nie wystarczy. Potrzebna jest realizacja większych projektów. Takim przykładem jest budowana od wielu lat w województwie małopolskim zapora Świnna Poręba, gdzie przewidziano budowę przystopniowej elektrowni wodnej. Wielozadaniowe zbiorniki wodne są przedsięwzięciem kosztownym, a ich budowa trwa latami. Koszty ponosi budżet państwa, jednak często ogranicza się nakłady, co powoduje wydłużenie cyklu budowy poza rozsądne granice i wywołuje niezadowolenie społeczności lokalnej. Sposobem na zmniejszenie kosztów jest przekazanie budowy elektrowni inwestorowi zewnętrznemu, jak zrobiono w przypadku elektrowni przy stopniach wodnych na górnej Wiśle. Bez ponoszenia nakładów, ryzyka inwestycyjnego i kosztów eksploatacji elektrowni osiągnięto zysk w postaci nałożenia na właścicieli elektrowni obowiązku partycypacji finansowej w kosztach utrzymania piętrzenia w wysokości zależnej od wielkości osiąganej produkcji. Idąc taką drogą można przyspieszyć zakończenie inwestycji w Świnnej, można znaleźć partnerów do rozpoczęcia budowy stopnia w Niepołomicach czy zbiornika wielozadaniowego na Wisłoku. Można i trzeba, jeśli chcemy wypełnić przyjęte zobowiązania. Z poważaniem |
|