Spis oświadczeń


Oświadczenie złożone
przez senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk

Oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego

Szanowni Panowie Ministrowie!

W maju bieżącego roku do mojego biura senatorskiego zgłosiło się kilka obywatelek polskich z prośbą o udzielenie wsparcia i zwrócenie się w ich sprawie z interwencją do odpowiednich ministrów w rządzie premiera Tuska. Wszystkie te kobiety mają podobny problem prawny, wyjechały bowiem z Polski na fali emigracji po 2000 r. i za granicą związały się z obywatelami państw obcych. Ze związków tych urodziły się dzieci, jednakże same związki nie przetrwały próby czasu. Sądy państw zagranicznych, rozwiązując małżeństwa przez rozwód, różnie orzekały w sprawach dzieci pochodzących z tych małżeństw, najczęściej jednak przyznawały prawa do opieki nad nimi ojcom obywatelom tych państw. Nie oznacza to oczywiście, że należy w takim sposobie orzekania upatrywać jakiegoś uprzywilejowania przez sądy zagraniczne "swoich" obywateli. Przyczyna tego stanu rzeczy ma znacznie bardziej prozaiczne podłoże. Po prostu obywatele państw zagranicznych byli reprezentowani przez wykwalifikowanych pełnomocników procesowych, skutecznie prowadzących proces w kierunku uzyskania orzeczenia na korzyść swoich klientów. Odmiennie przedstawiała się sytuacja matek, które będąc emigrantkami z niedostateczną zazwyczaj znajomością języka kraju, do którego wyjechały, nie były zdolne do samodzielnego skutecznego odpierania zarzutów formułowanych przez drugą stronę. Kobiety te nie były również na tyle zamożne, aby opłacić usługi profesjonalnego prawnika.

W związku z tym sądy państw zagranicznych orzekały zazwyczaj na korzyść mężów lub partnerów tych kobiet i przyznawały prawo do opieki nad dzieckiem ojcom. Dla tych kobiet i jednocześnie matek utrata prawa opieki nad dziećmi to osobista tragedia, którą pogłębia fakt, iż nie mogą regularnie spotykać się ze swoimi dziećmi z uwagi na dużą odległość, kobiety te bowiem, po nieudanej próbie rozpoczęcia nowego życia na emigracji, wróciły do Polski, zaś dzieci zostały przy ojcach, zgodnie z orzeczeniami sądowymi.

W niektórych przypadkach kobiety, nie godząc się z niesprawiedliwymi w ich odczuciu rozstrzygnięciami sądów zagranicznych, decydowały się na rozwiązania sprzeczne z prawem, to jest zabierały dzieci i uciekały do Polski wierząc, że tu, u siebie, będą w stanie znaleźć jakieś rozwiązanie zaistniałej sytuacji. Niestety, w polskich sądach spotykały się najczęściej z suchym stwierdzeniem, że w ich sprawach ma zastosowanie Europejska konwencja o uznawaniu i wykonywaniu orzeczeń dotyczących pieczy nad dzieckiem oraz o przywracaniu pieczy nad dzieckiem, sporządzona w Luksemburgu dnia 20 maja 1980 r., której Polska jest stroną (DzU z 1996 r., nr 31, poz. 134).

Konwencja Luksemburska nakazuje uznawanie i wykonywanie orzeczeń z zakresu pieczy nad dziećmi w państwach stronach konwencji. Wobec faktu, iż Polska jest stroną tej konwencji, sądy polskie odmawiały udzielenia ochrony prawnej matkom, którym sądy państw zagranicznych odebrały prawo opieki nad dziećmi. Wszystkie te ludzkie dramaty działy się więc w majestacie prawa. Pytanie jednak, czy chcemy takiego stosowania prawa stawiającego w nierównoprawnej sytuacji naszych obywateli, którzy za granicą uzyskali niekorzystne dla siebie orzeczenie sądowe wydane najczęściej na skutek braku odpowiedniej pomocy prawnej. Trzeba bowiem zauważyć, że z treści konwencji wynika między innymi, iż możliwa jest zmiana orzeczenia rozstrzygającego o pieczy nad dzieckiem, jeśli stwierdzi się, że skutki przedmiotowej decyzji przestały w sposób oczywisty pozostawać w zgodzie z dobrem dziecka w wyniku zmiany okoliczności związanych między innymi z upływem czasu, a nie wyłącznie ze zmianą miejsca zamieszkania po bezprawnym przejęciu pieczy (art. 10 ust. 1 lit. b konwencji). Możliwe jest zatem zniwelowanie skutków orzeczenia wydanego w innym państwie stronie konwencji, a w procesie tym należy kierować się przede wszystkim dobrem dziecka.

Kierowanie się dobrem dziecka powinno być niewątpliwie priorytetem w procesie o wydanie dziecka toczącym się na podstawie regulacji Konwencji Luksemburskiej. Tymczasem zdarza się, że jest inaczej, na przykład w jednej ze spraw sąd polski nakazał wydanie dziecka wbrew jednoznacznej opinii psychologa rodzinnego, podkreślającego szczególnie bliski związek dziecka z rodzicem, któremu opieka nad dzieckiem została odebrana mocą orzeczenia sądu zagranicznego, i jednocześnie brak takiego związku z rodzicem, któremu sąd zagraniczny przyznał pieczę. W uzasadnieniu wyroku sąd polski, nakazując wydanie dziecka obywatelowi państwa obcego, powołał się na regulacje konwencji nakazujące wykonanie orzeczenia, przemilczał jednak obowiązek uznawania przedmiotowych rozstrzygnięć na podstawie priorytetu, to jest dobra dziecka! Taką zawężającą interpretację postanowień konwencji uważam za niedopuszczalną.

Zwracam się zatem do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o udzielenie odpowiedzi, czy rzeczywiście polskie sądy nie mają narzędzi dla dokonywania ponownej weryfikacji orzeczeń sądów państw zagranicznych zapadłych w takich sprawach, jak tu przedstawiona.

Czy zawsze poszukiwanie ochrony prawnej przez obywateli polskich w takich sytuacjach musi kończyć się "umyciem rąk" i orzekaniem na podstawie wymienionej konwencji z przemilczeniem możliwości zmiany rozstrzygnięcia, jeśli jest to konieczne z uwagi na dobro dziecka?

Proszę o wyjaśnienie, dlaczego tak skwapliwie stosuje się postanowienia konwencji, podczas gdy sądy niemieckie - a zarazem organy władzy sądowniczej państwa również będącego stroną konwencji - odmawiają w analogicznych sytuacjach wydawania dzieci pochodzących z mieszanych, polsko-niemieckich małżeństw obywatelom polskim, którym sądy przyznały władzę rodzicielską. Nadmieniam, że sądy niemieckie uzasadniają odmowy wydawania dzieci również na podstawie Konwencji Luksemburskiej, to znaczy dobrem dziecka!

Wreszcie, jeśli Pan Minister uznałby, że brak jest odpowiednich argumentów natury prawnej, które mogłyby pomóc obywatelom polskim odwracać niekorzystne dla nich rozstrzygnięcia w zakresie pieczy nad dzieckiem, to czy możliwa jest taka zmiana w ustawodawstwie polskim, wskutek której zakres ochrony interesów obywateli polskich mógłby zostać poszerzony?

Drugą kwestią, którą chciałabym poruszyć, jest niedostateczna, w mojej opinii, opieka placówek polskich za granicą nad Polakami, którzy wyjechali z Polski wobec braku perspektyw zawodowych i życiowych. W związku z tym uważam, że państwo polskie poprzez tworzenie i utrzymywanie zagranicznych placówek dyplomatycznych i konsularnych powinno zadbać nie tylko o odpowiednie kreowanie polityki międzynarodowej, ale również o swoich obywateli, którzy w dużej liczbie znajdują się w tych państwach. Za niewystarczającą uważam bowiem interwencję polskich placówek zagranicznych jedynie w szczególnie dramatycznych sytuacjach, vide przypadek włoskich tak zwanych obozów pracy, gdzie obywatele polscy pracowali w warunkach urągających godności ludzkiej. Chciałabym w tym miejscu przypomnieć, że polskie placówki zagraniczne nie powinny być jedynie ładną wizytówką państwa polskiego za granicą, ale przede wszystkim powinny zajmować się organizowaniem efektywnej pomocy rodakom na emigracji.

Wobec tego uważam, że przy polskich placówkach zagranicznych powinny powstać centra udzielające obywatelom polskim przynajmniej podstawowej pomocy prawnej. Teza ta nie oznacza oczywiście, że takie centra powinny powstać we wszystkich państwach, w jakich Polska posiada swoje placówki, ale że takowe ośrodki pomocy prawnej powinny działać szczególnie w tych krajach, do których emigracja obywateli polskich jest największa.

Zwracam się zatem do Ministra Spraw Zagranicznych z zapytaniem o możliwość tworzenia takich centrów pomocy prawnej lub zorganizowania pomocy prawnej rodakom na emigracji w inny sposób.

Z poważaniem
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
senator RP


Spis oświadczeń