68. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję bardzo.
Panie Senatorze, oczywiście, jak najbardziej taką analizę można wykonać i będziemy wnosić do ministra pracy o to, aby jej dokonać. Chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że zmiana alokacji środków wewnątrz wydatków jest możliwa. Jeżeli jednak pytał pan senator o to, czy można zwiększyć te kwoty poprzez uruchomienie dodatkowych środków, ponad to, co zostało zaplanowane, to powiem, że w tym momencie trudno byłoby coś takiego zakładać. W takim przypadku automatycznie stwierdzalibyśmy, że już dzisiaj zakładamy, iż ograniczenie tych wydatków, a przez to zmiana wyników tego sektora, nie będzie realizowane, ponieważ sądzimy, że nastąpi właśnie wzrost wydatków. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna i różnie może się rozwijać w trakcie roku budżetowego, ale te wskaźniki, te założenia, jakie są dzisiaj, wiedza co do kształtowania się tych wydatków i sama konstrukcja budżetu na rok 2011, która zakłada ograniczenie wydatków, nie powinny skłaniać do tego, żeby z góry zakładać, iż środki mogą być zwiększone. Można myśleć o odpowiednim alokowaniu środków, a analiza, o której mówi pan senator, jak najbardziej słuszna i potrzebna, z pewnością przyczyni się, czy to jeszcze w drugiej połowie tego roku, czy też w przyszłym roku, kiedy może już, mam nadzieję, takich ograniczeń w zakresie wydatków Funduszu Pracy nie będzie, do odpowiedniego ukierunkowania tych środków, właśnie na zaktywizowanie ludzi młodych, a nie na inne cele. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Błaszczyk.
Senator Przemysław Błaszczyk:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pani Minister, mam pytania związane z podstawowymi zapisami ustawy budżetowej. Pierwsze dotyczy podatku akcyzowego i założeń wysokości tego podatku - 58,7 miliarda zł. Wiem, że przy okazji omawiania ustawy o wzroście podatku akcyzowego wymieniana była dość duża suma dotycząca szarej strefy: gdzieś traciliśmy 20 miliardów zł z powodu nieściągalności tego podatku, z powodu przemytu. Z założeń na 2011 r. wynika, że ten podatek ma być wyższy, jednak szara strefa na pewno też będzie się poszerzać. Czy ministerstwo uwzględniło spadek związany z szarą strefą? Kolejne pytanie... A nie, jeszcze dodatkowe pytanie odnośnie do tego punktu. Jak ta sprawa wyglądała w roku 2010? Czy założenia związane z podatkiem akcyzowym zostały w stu procentach zrealizowane?
Kolejne pytanie dotyczy podatków CIT i PIT. Nie jestem ekonomistą, dlatego chciałbym się dowiedzieć od pani minister, choć może moje pytanie jest nie miejscu, dlaczego jest taka duża różnica pomiędzy wysokością podatku CIT a wysokością podatku PIT. Czy takie małe wpływy z podatku CIT są związane z tym, że nasze przedsiębiorstwa, nasza gospodarka nie są takie świetne - wiadomo, że podatek CIT dotyczy osób prawnych - czy też jest to związane z szarą strefą i nieściągalnością tego podatku? I czy takie duże różnice pomiędzy CIT a PIT... Nie wiem, czy są podobne podatki w innych krajach wysoko rozwiniętych i czy też są takie duże różnice, a podatek CIT jest na takim niskim poziomie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję.
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję bardzo.
Panie Senatorze, jeżeli chodzi o podatek akcyzowy, to oczywiście wszystkie kwestie, o których mówił pan senator, czyli rozszerzenie ewentualnej szarej strefy... Mówimy o papierosach i założeniach związanych z podwyżką stawki podatku akcyzowego na papierosy, bo to tego przede wszystkim dotyczy główne założenie co do wzrostu dochodów z tytułu tego podatku. Wszystko to było brane pod uwagę i zarówno wskaźniki makroekonomiczne, jak i cały czas doskonalone metody i instrumenty walki z szarą strefą pozwalają nam zakładać takie właśnie wskaźniki i mieć takie oczekiwania co do dochodów z podatku akcyzowego. Teraz nie odpowiem panu senatorowi, jak wygląda sytuacja co do podatku od samych papierosów, bo nie mam przy sobie materiałów zawierających takie rozbicie, ale powiem, że samo wykonanie dotyczące podatku akcyzowego za rok 2010 jest o prawie 5% wyższe od planu. A więc już sam ten fakt, informacje otrzymane po zakończeniu roku 2010 powodują, że nasze założenia co do kształtowania dochodów na rok 2011 nie wydają się wcale jakimś przeliczeniem czy zawyżeniem.
Jeżeli chodzi o podatki CIT i PIT, to różnica między nimi związana jest z tym... Trzeba wziąć pod uwagę sposób rozliczania podatku dochodowego od osób prawnych. Obecna sytuacja związana z wpływami z tytułu tego podatku, o tyle niższymi od oczekiwanych, bo w stosunku do założeń jest on w dość znacznym stopniu niezrealizowany... Niemniej jednak nie sądzę - nie mamy też analiz czy informacji, które pozwalałyby nam tak zakładać - żeby wynikało to z funkcjonowania jakiejś szarej strefy czy unikania płacenia tego podatku w wyniku omijania przepisów, ale wiąże się z rozliczaniem w różny sposób podatku dochodowego od osób prawnych. Rok 2010 był tak naprawdę pierwszym rokiem, w którym podmioty gospodarcze rozliczające ten podatek rozliczały straty z okresu kryzysu gospodarczego. Tak naprawdę jest to możliwe dopiero po dwóch latach, a właśnie tamten rok był pierwszym okresem... A więc wyniki tak niskie w stosunku do założeń, w naszych analizach, są wynikiem tego zdarzenia. Trudno odnieść się do różnic, o których mówił pan senator, czy one są podobne w innych państwach, gdzie jest podatek dochodowy od osób prawnych i podatki dochodowe od osób fizycznych, ponieważ nie ma, podobnie jak w przypadku podatku od towarów i usług, dyrektyw, które by ściśle narzucały jednakowe metody liczenia tych podatków, zwłaszcza jeżeli chodzi o koszty, możliwości rozliczania różnych strat. Porównywanie z innymi państwami nie jest możliwe, ponieważ nie ma wspólnej podstawy, która by uzasadniała takie porównanie. Dziękuję.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Majkowski.
Senator Krzysztof Majkowski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pani Minister, ja kontynuując zadawanie pytań, które kierowałem do pana ministra Rostowskiego, chciałbym panią dopytać o dwie kwestie. Jeżeli już była o tym mowa, to przepraszam, proszę nie odpowiadać. Chciałbym wrócić do pytania dotyczącego wydatków w 2011 r. na Kancelarię Prezydenta. Minister Rostowski nie umiał... znaczy, nie miał precyzyjnej informacji, nie mógł odpowiedzieć i scedował tę odpowiedź na panią minister. Jeżeli może pani odpowiedzieć, to bardzo o to proszę.
Drugie pytanie. I tu, Panie Marszałku, przepraszam, prośba do pana, żeby może nie zobligować, ale prosić, aby minister finansów... Zresztą obojętnie który minister występuje i jest do dyspozycji senatorów, po tym, gdy zadaję pytanie, oczekuję odpowiedzi ze strony ministra. Jeżeli jej nie zna, może udzielić odpowiedzi na piśmie. Dla mnie niedopuszczalna jest odpowiedź, przypuszczenia pana ministra. Gdy zapytałem - powtórzę to pytanie - czy w 2011 r. na skutek podwyższania cen energii elektrycznej o około 8-9% zysk, który wypracują przedsiębiorstwa energetyczne, Ministerstwo Finansów będzie egzekwować w postaci dywidendy, czy zostawi to na rozwój przedsiębiorstw, pan minister uśmiechnął się i powiedział, że on by sobie życzył takiego lub innego rozwiązania. Dla mnie jest to niedopuszczalne. Jeżeli pani minister może mi odpowiedzieć, to bardzo bym prosił o informację, jakie są plany Ministerstwa Finansów co do ściągania dywidendy z przedsiębiorstw energetycznych, których zysk za 2011 r. będzie, szacuje się, rzędu 5-6 miliardów netto. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję.
Panie Senatorze, jeżeli chodzi o budżet Kancelarii Prezydenta, to ustawa budżetowa na rok 2010 zakładała, że będzie on w wysokości 158 milionów 485 tysięcy zł. Według przedłożenia rządowego projektu ustawy budżetowej, który został skierowany do parlamentu, budżet ten został ukształtowany na poziomie 181 milionów 833 tysięcy zł. Różnica wynosi około 30 milionów zł, z tym że chciałabym zwrócić uwagę na fakt, iż w przypadku Kancelarii Prezydenta, podobnie jak w przypadku Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i kilkunastu innych instytucji, budżety zaproponowane przez poszczególnych dysponentów, w tym tych, o których przed chwilą wspomniałam, minister finansów, a następnie rząd, że tak powiem, wkładają do budżetu, nie mając możliwości i prawa ingerencji w nie. Są to jednostki określone w art. 139 ustawy o finansach publicznych. Przepis ten mówi wprost, że takie budżety włącza się do ustawy budżetowej. One nie są planowane w ustawie budżetowej, ale włącza się je do ustawy budżetowej. A więc w przypadku Kancelarii Prezydenta, tak samo jak w przypadku Kancelarii Senatu, informacje, budżety, które nam przyśle Kancelaria Prezydenta, Kancelaria Sejmu czy Kancelaria Senatu, są włączane do ustawy budżetowej.
Niemniej jednak zaznaczam, że już w trakcie prac w Sejmie nad budżetem państwa wiele budżetów, w tym między innymi budżet Kancelarii Prezydenta, zostało zmienionych. Myślę, że ukształtowanie tych budżetów w takiej, a nie innej wysokości wiązało się z tym, że kiedy przysyłano nam je do resortu, w sierpniu ubiegłego roku, nie była jeszcze znana, a nawet jeśli były już znane jakieś projekty, to na pewno nie była jeszcze uchwalona, ustawa okołobudżetowa, która między innymi zamrażała tak zwane fundusze wynagrodzeń właśnie we wspomnianych przeze mnie jednostkach. Ponieważ to zamrożenie nastąpiło wskutek przyjęcia uchwały budżetowej przez parlament, niektóre środki zaplanowane w budżetach tych jednostek, w tym również w Kancelarii Prezydenta, i tak byłyby nie do wykorzystania, gdyż ich wykorzystanie naruszałoby ustawę okołobudżetową. Stąd też w trakcie prac w Sejmie nad projektem budżetu na rok 2011 zmniejszono środki, budżet ze 181 milionów 833 tysięcy, o których mówiłam, do kwoty 171 milionów 524 tysięcy, czyli o jakieś 13 milionów zł. Te środki zostały odpowiednio zagospodarowane przez Sejm, przesunięte na realizację określonych celów i ich już w tym budżecie nie ma - chodzi o te 13 milionów zł.
Jeżeli zaś chodzi o pytanie pana senatora dotyczące ściągalności dywidendy, to ja przekażę je do resortu i udzielimy odpowiedzi na piśmie.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Paszkowski.
Senator Bohdan Paszkowski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Ja mam pytanie. Często mówi się o pewnych oszczędnościach z tytułu wprowadzenia nowych narzędzi w zarządzaniu płynnością sektora publicznego. Czy mogłaby pani sprecyzować, co to są za narzędzia? Jakich ewentualnie efektów finansowych oczekujecie państwo w związku z ich wprowadzeniem? To jest jedno moje pytanie.
Teraz już konkretne pytanie co do kwestii związanych z rezerwami. Jeśli chodzi o finansowanie Wyższego Prawosławnego Seminarium w Warszawie, to jest kwota 450 milionów. To będzie pokrywać, że tak powiem...
(Senator Jan Wyrowiński: Tysięcy.)
(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Milionów?)
Tysięcy, przepraszam.
...Cały budżet tych jednostek?
Następne moje pytanie związane z rezerwami. Jest rezerwa - ona wynosi 3 tysiące... nie, 3 miliony - "Środki na utworzenie Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia". To centrum w całości powstanie z tych pieniędzy, tak?
I jeszcze jedno pytanie, bo ta sprawa mnie intryguje. W rezerwie "Ochrona odbiorcy wrażliwego energii elektrycznej" jest 130 milionów. Mogłaby pani sprecyzować, kto to jest odbiorca wrażliwy na energię elektryczną?
Ostatnie już pytanie odnośnie do rezerw. Jest rezerwa "Opłaty dotyczące czarteru samolotów zewnętrznych" i kwota prawie 8 milionów - dobrze czytam - a nie ma w budżecie zakupu samolotu?
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję.
Panie Senatorze, jeżeli chodzi o seminarium prawosławne i kwotę, to jest to rezerwa, która powstała w trakcie prac sejmowych. Trudno mi w tym momencie powiedzieć, czy jest to cały budżet i czy tylko te środki wystarczą na utrzymanie seminarium. Myślę, że nie i że jest to jakaś część, kwota, którą będzie wspomagane to seminarium, a nie finansowane w całości, z pewnością nie.
Jeżeli chodzi o kwotę 3 milionów zł na rezerwę związaną z centrum porozumienia i dialogu, o której mówił pan senator, to nie jest to cała kwota przeznaczona na ten cel. Zgodnie z porozumieniem, jakie zostało zawarte ze stroną rosyjską, obie strony zadeklarowały wydatkowanie w trakcie roku budżetowego na sprawy związane z realizacją centrum dialogu i porozumienia kwoty, w przeliczeniu na złote, około 4 milionów zł. 1 milion jest już w budżecie resortu, który będzie się tym zajmował, a w zależności od rozwoju po obu stronach... Środki będą uruchamiane w zależności od porozumień i celów, jakie zostaną dopracowane. Dlatego zdecydowano, że w większości będą one w rezerwie i dopiero kiedy zaistnieje potrzeba, będą one uruchamiane. Jednak kwota docelowa zaplanowana na ten rok, tak jak powiedziałam, to jest kwota rzędu 4 milionów zł, a 3 miliony zł z tej kwoty są w rezerwie.
Jeżeli chodzi o kwotę 130 milionów zł i tak zwanych odbiorców energii wrażliwej, to jest to kwestia ustawy, która w tym zakresie... przepraszam, że nie wiem, czy w tym momencie jest ona jeszcze procedowana, czy już została przyjęta przez parlament. Ta rezerwa pojawiła się w momencie, kiedy taki projekt aktu prawnego został przygotowany i zgodnie z założeniami rządu miał być przyjęty, traktowany był jako ten, który będzie przyjęty; wiązał się on z wykorzystaniem możliwości, jakie dają dyrektywy unijne co do wspomożenia tak zwanych odbiorców wrażliwych. Zgodnie z tym projektem, który ja pamiętam i z którym miałam możliwość zapoznania się na - przyznaję - wstępnym etapie jego przygotowywania, chodziło o, mówiąc w uproszczeniu, pewne dofinansowanie zakupu energii elektrycznej przez osoby o bardzo niskich zarobkach, zakładano w nim, że pewne limity miesięczne, które byłyby uznane jako niezbędne dla funkcjonowania danej osoby, mogłyby być w ten sposób dofinansowane z budżetu. Mechanizmy tego dofinansowania były różne, zakładano również dofinansowanie poprzez pomoc społeczną i odpowiednie rozeznanie w terenie osób, które do takiej pomocy i takiego dofinansowania byłyby zakwalifikowane.
Jeżeli chodzi o zakup samolotów, to w tym momencie nie mam informacji, która by pozwalała powiedzieć, że w tym roku jest zakładany zakup tych samolotów.
(Senator Bohdan Paszkowski: A jeszcze to podstawowe pytanie, w zasadzie pierwsze, dotyczące tych nowych narzędzi.)
A tak, przepraszam bardzo.
Panie Senatorze, jeżeli chodzi o te nowe instrumenty zarządzania płynnością, to niedawno parlament przyjął ustawę zmieniającą ustawę o finansach publicznych, która to ustawa przewidywała między innymi wprowadzenie instrumentów zakładających, że jednostki sektora finansów publicznych swoje wolne środki będą oddawać ministrowi finansów w zarządzanie bądź też do depozytu. Środki te będą odpowiednio oprocentowane według reguły określonej w tej ustawie o finansach publicznych. W wyniku tego, że minister finansów będzie mógł zarządzać tymi wolnymi środkami jednostek sektora finansów publicznych, zmniejszą się potrzeby pożyczkowe państwa o kwotę szacowaną, jak to było przedstawiane w ustawie zmieniającej ustawę o finansach publicznych, na około 20 miliardów zł. Skutki tych nowych instrumentów i zarządzania tą płynnością były oczywiście uwzględnione podczas kształtowania budżetu na rok 2011 i kształtowania potrzeb pożyczkowych Skarbu Państwa.
(Senator Bohdan Paszkowski: Jakie są te szacunki?)
Tak jak powiedziałam, potrzeby pożyczkowe Skarbu Państwa zmniejszą się o kwotę około 20 miliardów zł. Tak zresztą to było przedstawione w wyliczeniu tabelarycznym w uzasadnieniu do ustawy zmieniającej ustawę o finansach publicznych.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Gogacz, proszę bardzo.
Senator Stanisław Gogacz:
Pani Minister, ja mam pytanie dotyczące przychodów w dziale zatytułowanym "Przychody z prywatyzacji i ich rozdysponowanie". Państwo umieściliście tam kwotę 15 miliardów zł. Chciałbym zapytać, na ile jest to kwota, która wynika z rzetelnej analizy, z rzetelnego przygotowania tych procesów prywatyzacyjnych. Chcę zaznaczyć, że ja osobiście nie jestem zwolennikiem prywatyzowania strategicznych spółek Skarbu Państwa, ale chciałbym zapytać o rzetelność wyliczenia tej kwoty. To pytanie stawiam zachęcony niejako pozycją zatytułowaną "Analiza wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2009 r.", którą jak każdego roku opublikowała Najwyższa Izba Kontroli, a którą to pozycję otrzymaliśmy do naszych skrytek. I z niej właśnie, z działu dotyczącego prywatyzacji, dowiedziałem się, że w 2009 r. z przychodów z prywatyzacji zaplanowanych na 12 miliardów zł w znowelizowanej ustawie budżetowej do budżetu wpłynęło o 5 miliardów zł mniej, a na 12 miliardów zł zaplanowanych 5 miliardów zł to jednak kwota dość duża. I co czytamy w tej analizie Najwyższej Izby Kontroli? Mianowicie że "przyczyną nieuzyskania planowanych przychodów - mówimy o 2009 r., ale per analogiam oczywiście mam prawo podejrzewać, że pewne rzeczy się powtarzają - z prywatyzacji było podobnie jak w latach ubiegłych nierzetelne planowanie i uwzględnianie w planie przychodów wpływów ze spółek nieprzygotowanych do procesu prywatyzacji". Dalej oczywiście jest mowa o tym, że brak było realnych podstaw do planowania przychodów. I moje pytanie jest takie: jak to możliwe, że to nie zawirowania na rynku nieruchomości, na międzynarodowym rynku nieruchomości czy też na innych scenach ekonomicznych, forach ekonomicznych gospodarki międzynarodowej są tego przyczyną, tylko jest nią właśnie to, co przytoczyłem, czyli "powyższe uwarunkowania", a więc brak dogłębnej, rzetelnej analizy, który spowodował, że te przychody z prywatyzacji były prawie o połowę mniejsze? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję.
Panie Senatorze, oczywiście jeżeli chodzi o... Bo w sumie pytanie pana senatora dotyczyło tak naprawdę roku 2009...
(Senator Stanisław Gogacz: Chodzi o analogię, podejrzenie. Czy państwo zmieniliście to?)
Już mówię. Jeżeli pan senator pyta o to, dlaczego to było przyczyną, to ja jednak poprosiłabym, żeby mimo wszystko to minister skarbu się wypowiedział - ponieważ z całą pewnością udzielił odpowiedzi na te zarzuty NIK i albo zgodził się z taką analizą Najwyższej Izby Kontroli, albo też wskazał powody, dla których stało się tak lub inaczej - czy rzeczywiście podziela te zarzuty Najwyższej Izby Kontroli. Ja nie znam tego protokołu kontroli ani też odpowiedzi ministra skarbu państwa, więc pozwolę sobie przekazać to pytanie panu ministrowi skarbu państwa.
Jeżeli chodzi o kwotę 15 miliardów zł, to nie mam żadnych podstaw, by przypuszczać, że ta kwota jest oszacowana w sposób nierzetelny. Przychody z prywatyzacji były szczególnie analizowane podczas kształtowania budżetu na rok 2011. Oprócz tego, że analizowano je w ścisłym porozumieniu z ministrem skarbu państwa, to dodatkowo były one przedmiotem szczegółowej analizy na posiedzeniu Rady Ministrów, na dwóch posiedzeniach Rady Ministrów poświęconych obradom nad budżetem Skarbu Państwa, więc jestem przekonana, że jak najbardziej rzetelnie i odpowiedzialnie zostały zaproponowane w tym budżecie.
(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Pani Minister.
Pytanie zadaje pan senator Rulewski.
Senator Jan Rulewski:
Pani Minister, ja mam dużo szacunku do pani przełożonego, ale również do pani, za skonstruowanie tego budżetu, który jak sądzę, mógłby być ozdobną bombką na choinkę, bo tak dobrze jest zrobiony. Niemniej jednak nie podzielam tej tezy, którą pani po gospodarsku i tak obrazowo przedstawiła, jakoby rodzina gospodarowała zasobami, które posiada. W gospodarce tak nie jest, czasem robi się spółki z kimś, kto ma, posiada, bądź wychodzi się z innymi inicjatywami. I moje pytanie jest takie: czy państwu podczas konstruowania budżetu nie brakuje pewnej ofensywności, którą powinni przejawiać inni ministrowie, szczególnie minister gospodarki?
Chciałbym przy okazji powiedzieć, jak to bym widział. Gdy pani Merkel miała problemy, a nie miała też pieniędzy, to zaprosiła rosyjski Sbierbank, żeby kupił Opla, bo chodziło o to, żeby utrzymać miejsca pracy i oczywiście zarobić na tych miejscach pracy, również dla budżetu. A ja od dawna powtarzam pewien pomysł. Bo dlaczego my nie możemy ocieplać mieszkań? Nie chodzi o te okna, piece, te szklane lustra, baterie szklane. Przecież to rozwiązuje cztery problemy, problemy związane z energią, pracą, naszymi surowcami i ochroną środowiska. To jest ten instrument, który powoduje, że my wychodzimy do przodu, nie czekamy, aż będzie gotówka, tylko jak gdyby zapożyczamy się w formie pracy, żeby wytworzyć dodatkową wartość.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Pani senator Adamczak.
Senator Małgorzata Adamczak:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pani Minister, ja w sprawie ustawy, nad którą cały czas toczą się prace, ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. W jednej z rezerw celowych w budżecie ujęto 40 milionów zł, w tym 5 milionów 250 tysięcy zł na postępowanie w sprawach o adopcję - czyli, jak rozumiem, trafi to też do ośrodków adopcyjnych - i około 35 milionów zł na wsparcie tworzenia stanowiska asystenta i koordynatora rodziny oraz na wsparcie organizacji szkoleń dla kandydatów. Ja mam takie pytanie: czy według pani wiedzy i według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wystarczy tych pieniędzy na wdrożenie tej ustawy? Poza tym niepokoi mnie w tej ustawie pewna kwestia: otóż tu jest mowa o wsparciu tworzenia stanowiska asystenta i koordynatora rodziny. Jak rozumiem, chodzi tylko o wsparcie utworzenia tego stanowiska. Czy to ministerstwo będzie cały czas finansowało tego asystenta, czy też spocznie to potem na barkach gminy? Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Pani Senator.
I jeszcze pan senator Klima.
Senator Maciej Klima:
Panie Marszałku, Pani Minister, kilka krótkich pytań. Każdemu rządowi zależy na szkolnictwie wyższym. W dziale 803 "Szkolnictwo wyższe" w części dotyczącej szkół medycznych ustalono budżet na rok 2011 w wysokości 1 miliarda 364 milionów zł, o pół procentu więcej niż w roku ubiegłym. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę inflację, to jest tych środków mniej. Kto podjął decyzję de facto o zmniejszeniu wydatków na szkolnictwo wyższe?
Następne pytanie. Pani Minister, wykorzystanie funduszy unijnych jest zadaniem szczególnie ważnym dla każdego rządu od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Dlaczego w dziale dotyczącym szkolnictwa wyższego, a dokładnie działalności dydaktycznej - żeby było łatwiej szukać: to dział 803, rozdział 80306 - nastąpił wyraźny spadek wykorzystania funduszy unijnych? Podobna sytuacja dotyczy też pozostałej działalności. Norweski Mechanizm Finansowy został wykorzystany w tym roku w 52% w stosunku do roku ubiegłego; Program Operacyjny "Innowacyjna gospodarka", co powinno nas szczególnie interesować, został wykorzystany w 41%; Program Operacyjny "Kapitał ludzki", czyli ten, który powinien być szczególnie eksploatowany - w 54%. Co spowodowało, że w planie budżetowym te środki nie zostaną właściwie wykorzystane?
I na koniec, żeby już nie przedłużać, pytanie trzecie. Od niedawna istnieje Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Jest to fundusz, który zaciekawił mnie dlatego, że powstał w 2009 r., w 2010 r. wykorzystanie środków przez ten fundusz było dosyć mizerne, plany na ten zaś rok są, powiedziałbym, dość interesujące. I dlatego chciałbym, żeby pani minister przybliżyła nam powody tego, że Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych nie wykorzystał swoich środków i możliwości finansowych w roku 2010? To na razie tyle. Dziękuję.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Chciałabym odpowiedzieć na pytanie pana senatora Rulewskiego odnośnie do współpracy z innymi ministrami czy też współpracy w ramach rządu. Odwoływał się pan senator między innymi do przykładu ministra gospodarki, jeśli chodzi o podejmowanie pewnych inicjatyw, które mimo wszystko mogłyby sprzyjać rozwojowi i jednocześnie mieć pozytywny wpływ na budżet, jeśli dobrze zrozumiałam intencję i wnioski z tego wywodu. Ja chciałabym zaznaczyć, Panie Senatorze, że projekt budżetu jest kształtowany na poziomie rządu, a nie samego ministra finansów, i że wszystkie te aspekty, o których pan senator wspomniał, są podczas konstruowania budżetu brane pod uwagę i rozważane. Przy tym zawsze na ostateczny kształt nakłada się to - tak jak powiedziałam i przy czym będę jednak obstawała - jaką pulą środków dysponujemy, żeby te wszystkie cele realizować. Oczywiście kiedy mówiłam, że każda rodzina, każde gospodarstwo planuje takie wydatki i realizuje takie zamierzenia, jakie ma dochody, miałam na myśli również to, że bierze pod uwagę, jakie ma możliwości pozyskania środków, ale w takim stopniu, jaki z założenia pozwala na spłatę i utrzymanie się na poziomie dającym bezpieczeństwo i gwarancję wyjścia z długów. Dlatego to moje porównanie, o którym wspomniałam, jest według mnie jak najbardziej aktualne i adekwatne do sytuacji, z jaką mamy do czynienia. Tak więc ta współpraca w ramach poszczególnych resortów istnieje, przy czym zawsze nakładane są na nią możliwości, że tak powiem, górnego pułapu.
To, co mówię panu senatorowi, wiąże się częściowo z odpowiedzią na pytanie dotyczące ograniczenia wydatków na szkolnictwo wyższe w odniesieniu do uczelni medycznych, jak było podane w przykładzie, ponieważ podziału środków w ramach wydatków poszczególnego dysponenta dokonuje już sam dysponent. To dysponent ma określoną pulę środków, którą odpowiednio zawiaduje. A więc ten podział, czyli wzrost tylko o pół punktu procentowego, był spowodowany, jak rozumiem, pewną racjonalnością działań dysponenta. Widać w danym momencie uznał on, że priorytety, jeżeli chodzi o realizację jego zadań, być może muszą być ukierunkowane inaczej i na realizację tych celów pozostało właśnie tyle, ile mógł na to przeznaczyć. Na pewno podczas kształtowania budżetu nie ograniczano z założenia akurat środków na uczelnie medyczne.
Jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych, o których mówił pan senator, to ja poproszę zarówno ministra nauki, jak i ministra rozwoju regionalnego, aby przesłali panu senatorowi informację, co było powodem takiego a nie innego wykorzystania tych środków, czy wiązało się to z przeprowadzaniem przetargów - oczywiście w zależności od tego, na co te środki miały być wykorzystane - czy też wiązało się to z jakimiś opóźnieniami w realizacji tych celów, a może z brakiem możliwości znalezienia odpowiednich wykonawców. Być może były też inne przyczyny. Co do tej sprawy odpowiemy na piśmie, bo właściwe do udzielenia takich odpowiedzi będą zarówno Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, jak i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które sprawuje nadzór w tym zakresie.
Jeżeli chodzi o rezerwę związaną z ustawą, o której wspominała pani senator, i o 40 milionów zł, które obecnie są przewidziane w tej rezerwie, to ta kwota została oszacowana w tej wysokości w ścisłym porozumieniu z ministrem pracy. Będzie to pierwszy rok funkcjonowania tej ustawy i w ogóle tych rozwiązań, które będą wdrażane do systemu. Dlatego też oceniono, że na przygotowanie całego mechanizmu w pierwszym roku te środki będą wystarczające. Oczywiście skieruję to pytanie do ministra pracy, ale, o ile pamiętam, z założeń tej ustawy wynikało, że jednostki samorządu terytorialnego także włączą się w ten mechanizm i że nie będzie to finansowane w całości z budżetu państwa. I dlatego te środki muszą być odpowiednio rozłożone. Jednak szczegółowy podział i zakres, jaki zakładano, minister pracy przekaże pani senator na piśmie.
(Senator Maciej Klima: Jeszcze Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych.)
Panie Senatorze, przekażemy te informacje na piśmie. W tym momencie nie mam danych za rok ubiegły, jeśli chodzi o wykorzystanie tych środków, więc nie mogłabym się również odnieść co do przyszłego roku i powiedzieć, jaka to różnica i czym jest spowodowana.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Pani Minister.
Ja też mam pytanie do pani. W budżecie ministra kultury są prawdopodobnie 4 miliony zł na Europejskie Centrum Solidarności. Czy to są dodatkowe 4 miliony zł, czy też te 4 miliony przeznaczone są na całą działalność? Chodzi o to, że mniej więcej 4 miliony potrzeba na działalność i 4 miliony potrzeba też w tym roku na stałą wystawę, która ma być przygotowana w budynku centrum - on może nie jest jeszcze zaawansowany, ale projekt i jego realizacja zostaną zrealizowane do roku 2013. A więc czy to 4 miliony, czy też 4 miliony plus 4 miliony? Nie mam co do tego jasności i w związku z tym zadaję to pytanie.
A teraz pytanie zadaje pan senator Karczewski.
Senator Stanisław Karczewski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Właściwie zadawanie tego pytania rozpoczął pan senator Klima. Miało ono dotyczyć bardzo ważnego elementu rozwoju kraju, jakim niewątpliwie jest nauka. A moje pytanie brzmi tak: jak w stosunku do poprzednich lat przedstawia się budżet na rozwój nauki? Komentując niejako, ale zadając również pytanie dotyczące ograniczenia finansowania szkolnictwa w zakresie medycznym, należy wyrazić ubolewanie, ponieważ na uczelnie medyczne spadnie gros obowiązków w związku z planowanym pakietem, który niebawem do nas trafi. Widać tu pewną niekonsekwencję. Czy pani minister mogłaby w jakiś sposób wyjaśnić ten brak konsekwencji, ograniczenie finansowania szkół medycznych i zwiększenie liczby ich obowiązków?
Pani Minister, drugie pytanie dotyczy izb lekarskich i jeśli pani minister nie będzie w stanie na nie odpowiedzieć, ja to rozumiem, to bardzo bym prosił o odpowiedź pisemną. Chodzi mi o dofinansowywanie izb lekarskich w zakresie obowiązków, które izba lekarska przejęła od administracji państwowej. Z moich informacji wynika, że koszty tych obowiązków to około 6-7 milionów zł, a przewidziane finansowanie jest na poziomie 2 milionów. Ja zgłaszam poprawkę dotyczącą niewielkiego zwiększenia finansowania, o 1 milion. Niezależnie od tego bardzo bym prosił o odpowiedź pisemną w tej sprawie. Dlaczego jest tak duży stopień niedofinansowania? Przeznaczane w tej chwili pieniądze stanowią 20-30% koniecznych środków.
Trzecie, ostatnie pytanie dotyczy wypowiedzi pana ministra. Pan minister powiedział, że już ma pewne wyliczenia dotyczące realizacji budżetu w 2010 r., mówił o deficycie mniejszym o 7 miliardów. Czy państwo już wiecie, jakie będą wpływy do budżetu z zysków Narodowego Banku Polskiego? Czy państwo odnosiliście zapisane w budżecie 1,7 miliarda zł do zysków z poprzednich lat, czy jakichś innych parametrów? Jeśli tak, to bardzo proszę powiedzieć, jakie to były parametry. Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Wyrowiński.
Senator Jan Wyrowiński:
Pani Minister, po ogłoszeniu decyzji - siedzę tutaj, w pierwszym rzędzie - o zmianach w systemie emerytalnym odbyły się już przetargi obligacji rządowych. Czy jest już jakaś analiza dotycząca atrakcyjności tych obligacji i związku między ich rentownością, która ujawniła się w przetargu, a zmianami proponowanymi w systemie emerytalnym? Jak wiemy, na Węgrzech - oczywiście tam skala zmian była jakościowo i ilościowo znacznie poważniejsza niż w Polsce - taka informacja wywołała reakcję, reakcja rynku była dosyć pesymistyczna. Czy ma pani jakąś wstępną wiedzę na temat tego, jak rynki zareagowały na nasze propozycje? Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję bardzo.
Zacznę od odpowiedzi na pytanie pierwsze, dotyczące budżetu Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Zgodnie z tym, co mamy w przedłożeniu, jest to kwota przeznaczona na instytucję kultury, czyli Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, na instytucję w całości, a nie konkretnie na wystawę.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: A ile to jest?)
4 miliony zł.
Na pytanie pana senatora Karczewskiego dotyczące wskaźników wzrostu wydatków na naukę odpowiem, że oczywiście mamy takie informacje. Wydatki na naukę na przestrzeni ostatnich lat stale rosną. W roku 2005 w stosunku do roku 2004 był to przyrost o 1,8%, w następnym roku było to 10,9%, później 10,5%, następnie 3,2%, w roku 2009 8,18%, następnie 21,5% i w roku 2011 w stosunku do roku 2010 były to 3%. Jest to zmienne, niemniej jednak cały czas obserwujemy wzrost w stosunku do roku poprzedniego.
Jeżeli chodzi o dofinansowanie izb lekarskich, to do niedawna był z nami pan minister Rzemek z Ministerstwa Zdrowia... Jest jeszcze. Jeżeli zechce, to odniesie się do tego pytania, jeśli pan senator pozwoli, bo ja takiej informacji...
(Senator Stanisław Karczewski: To poproszę na piśmie.)
Na piśmie. Tak?
(Senator Stanisław Karczewski: Tak, tak.)
To pan minister udzieli tej informacji na piśmie.
Jeżeli chodzi o dochody Narodowego Banku Polskiego, to dochody w wysokości 1,7 miliarda zł zostały zaplanowane z uwzględnieniem informacji uzyskanych z Narodowego Banku Polskiego o przewidywanych przez Narodowy Bank Polski możliwych dochodach, które zostaną przekazane...
(Senator Stanisław Karczewski: To na ten rok?)
Na 2011 r.
(Senator Stanisław Karczewski: A na 2010 r.?)
Przekażemy taką informację na piśmie. W tym momencie nie dysponuję tą informacją, Panie Senatorze. Nie wiem, czy nie ominęłam jakiegoś pytania.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Pani Minister.
Pan senator Klima zadaje pytania.
Senator Maciej Klima:
Pani Minister, dwa krótkie pytania. W rozdziale dotyczącym inspekcji sanitarnej w 2011 r. jest wyraźny spadek w budżecie, zaplanowana kwota stanowi 78%. Prosiłbym o wyjaśnienie, co spowodowało taki wyraźny spadek budżetu sanepidu. Jeszcze jedno pytanie, dotyczące zwalczania narkomanii. Chodzi o rozdział 85153. W budżecie na 2011 r. zaplanowana kwota jest o 5% mniejsza niż w 2010 r. Tymczasem nie obserwujemy na razie żadnych zjawisk, które sugerowałyby, że nakłady na walkę z narkomanią mogłyby być mniejsze. Prosiłbym o wyjaśnienie w tych sprawach.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę pana senatora Bendera o zadanie pytania.
Senator Ryszard Bender:
Z wypowiedzi pani minister dowiedzieliśmy się, że w odniesieniu do akademii medycznych o ich budżetach w budżecie państwa decyduje dysponent, czyli minister, z tego, co rozumiem, minister zdrowia. Czy to nie jest jakieś uchylanie się rządu od odpowiedzialności za szkolnictwo wyższe? Chodzi mi nie tylko o szkoły medyczne, ale w ogóle o szkolnictwo wyższe, również o bliską mi humanistykę. Czy to nie jest jakieś uchylanie się i pozostawianie budżetów w tych granicach, jakie przedstawia dysponent? Przecież to jest budżet państwa, budżet rządu państwa.
Z tego, co wiem, w innych krajach, chociażby w Wielkiej Brytanii, o wszystkim decyduje pierwszy minister Jej Królewskiej Mości czy Jego Królewskiej Mości i wszystko idzie na jego konto, jest odczytywane na plus lub na minus. Nie wiem, czy to jest dobra maniera, że tak powiem, bo nie chcę uważać tego za przejaw stałego działania, aby zostawiać to tak całkowicie autonomicznie dysponentowi, czyli ministerstwu.
Jeszcze raz powiem, że gdy się to tak rozdrobni, gdy pójdą w te ślady inne ministerstwa, to nie będzie dobrze. Z nauką w Polsce już jest nie najlepiej, już kulejemy, już zostajemy w tyle, a jeszcze do niedawna w większości dziedzin szkolnictwa wyższego nie byliśmy za krajami Europy Zachodniej i Ameryki. Sytuacja będzie się pogarszać, będziemy jeszcze bardziej brnęli, nie będziemy szli do przodu, lecz do tyłu. W związku z tym pytam, czy nie można byłoby jednak brać pod uwagę choćby tego, o czym mówimy w naszej Izbie, i mimo wszystko decydować o tym z perspektywy rządu, który reprezentuje interes państwa.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę bardzo, Pani Minister.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Dziękuję.
Może odpowiem najpierw na to ostatnie pytanie. Panie Senatorze, jeżeli chodzi o podziały limitu, to środkami dysponuje minister właściwy w danej części budżetu. To on sugeruje rozdysponowanie środków, ponieważ to on najlepiej wie, jakie są potrzeby w poszczególnych częściach. Oczywiście nie zmniejsza to w żaden sposób...
(Senator Ryszard Bender: A premier? A wicepremierzy?)
...odpowiedzialności rządu co do kształtu całego budżetu. Tym niemniej chciałabym zwrócić uwagę, że uczelnie wyższe, również uczelnie medyczne, mają także dochody własne, ich środki nie pochodzą tylko z budżetu. Oceniając więc budżety tych jednostek rok po roku czy w skali roku pod kątem możliwości realizowania przez nie podstawowych funkcji i celów, należałoby rozpatrywać całość uwarunkowań, łącznie z dochodami, jakie planują osiągać ze swojej pozostałej działalności. Bo w tym momencie mówimy tylko o tych środkach, które są przekazywane bezpośrednio z budżetu. Nie mam w tej chwili informacji na ten temat, ale z pewnością ten minister, który rozdzielał środki z budżetu, miał na uwadze również analizę tych uczelni pod kątem dochodów, które osiągają z innych źródeł, a nie tylko z budżetu.
(Senator Ryszard Bender: No, chyba że tak...)
Dokładnie tak.
Jeżeli chodzi o pytania pana senatora Klimy dotyczące inspekcji czy też zwalczania narkomanii, to są to zdecydowanie pytania do ministra zdrowia. Widzę, że jest pan minister Rzemek, więc mógłby, jeśli pan marszałek pozwoli, udzielić informacji i odpowiedzieć szczegółowo na te pytania.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Oczywiście. Kiedy pani skończy odpowiadać, to poproszę pana ministra.
Było jeszcze jedno pytanie pana senatora Wyrowińskiego.
Senator Jan Wyrowiński:
Pani minister zapomniała o moim pytaniu. Oczywiście nie musi pani na nie odpowiadać, ale... Chodzi mi o pierwsze reakcje rynków. Czy były jakieś, czy ich nie było? Czy państwa zdaniem polskie obligacje zachowały rentowność?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Hanna Majszczyk:
Panie Senatorze, nie mam żadnych informacji, które uzasadniałyby twierdzenie, że wpłynęło to w jakikolwiek istotny sposób na rentowność naszych obligacji.
(Senator Jan Wyrowiński: A reakcja węgierska...)
Nie.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję. Dziękuję pani minister. Nie ma więcej pytań.
Proszę teraz o zabranie głosu wiceministra zdrowia.
Rozumiem, że jest, tak?
Pan minister Cezary Rzemek. Proszę uprzejmie, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Cezary Rzemek:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Szanowni Państwo!
Jeżeli chodzi o główną inspekcję sanitarną, to w roku 2010 zakończyła się duża inwestycja związana z przeniesieniem siedziby. Choćby dlatego w planach na rok 2011 widzimy kwotę niższą niż w roku 2010.
Jeżeli zaś chodzi o zwalczanie narkomanii, to w roku 2010 na ten cel były przeznaczone środki unijne w kwocie 562 tysięcy zł. W tym roku takich środków nie ma, stąd różnica i nieznaczny spadek środków na ten cel. Dziękuję bardzo.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję.
Otwieram dyskusję.
Przypominam o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców. Przemówienie senatora w dyskusji nie może trwać dłużej niż dziesięć minut. Podpisane wnioski o charakterze legislacyjnym senatorowie składają do marszałka Senatu do momentu zamknięcia dyskusji.
Przypominam, że w dyskusji nad ustawą budżetową senatorowie nie mogą zgłaszać wniosków o odrzucenie ustawy.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Grzegorza Banasia. Proszę bardzo, Panie Senatorze.
(Senator Grzegorz Banaś: Tak, tak, już biegnę.)
Nie, niech pan sobie spokojnie...
Senator Grzegorz Banaś:
Uspokoiłem się... Dziękuję.
Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Panowie Senatorowie! Wysoka Izbo!
Pan minister Rostowski zechciał dzisiaj być bardzo łaskawy dla opozycji, bowiem, jak powiedział, zrezygnował ze swoich zwyczajów i nie stosował, mówiąc bardzo oględnie, argumentów ad personam. No i generalnie starał się odpowiadać na zadane pytania w sposób możliwie wyczerpujący. To dobrze, świadczy to o zmianie retoryki pana ministra. Pewnie świadczy to też o tym, że do pana ministra wreszcie dotarło, iż dłużej nie da się tak czarować budżetu. Czas stanąć przed prawdziwymi pytaniami i przed prawdziwymi wyzwaniami.
A te wyzwania? Można je znaleźć chociażby podczas przeglądania dzisiejszej prasy. "Puls Biznesu" pisze, że pęka mit Zielonej Wyspy, giełda traci, a koszt obsługi długu rządowego rośnie. Są to pierwsze skutki rozbicia drugiego filara. Lars Christensen, główny ekonomista wschodzących rynków duńskiego banku mówi, że Polski rząd go rozczarował, bo poświęcił system emerytalny, aby uniknąć reform. A Bartosz Pawłowski, strateg rynku obligacji z Banku Londyńskiego mówi: świat coraz częściej porównuje Polskę do Węgier, a zapomina o Zielonej Wyspie. I wreszcie Tim Ash, główny ekonomista rynków wschodzących w Royal Bank of Scotland konstatuje: zmiany w OFE nie są lekiem na deficyt. A, i jeszcze jeden cytat, z tak chętnie w zeszłym roku przywoływanego wydawnictwa, szczególnie przez pana ministra finansów, z "The Economist". Otóż ostatni artykuł o Polsce w najnowszym wydaniu tego tygodnika nosi tytuł "Zmarnowana szansa". Tygodnik, który dotąd chwalił nas za odporność na kryzys, pisze w ten sposób: w przeszłości rząd tłumaczył swoją bierność wetem prezydenta Kaczyńskiego, a teraz uznaje, że bolesne reformy byłyby po myśli opozycji.
Jak te opinie mają się do tego stanu, który malował przed nami wielce dzisiaj wielkoduszny minister finansów, pan minister Rostkowski? Przepraszam, Rostowski.
(Głos z sali: Vincent.)
Tak, Vincent. To się nie zmieniło.
Przyjrzyjmy się najpierw, Szanowni Państwo, prognozom, które dotyczyły 2010 r., bo przecież na ich bazie budujemy i planujemy budżet na rok 2011. Pan minister raczył był zachwalać jako niebywały sukces deficyt, który według niego został określony na poziomie 45 miliardów zł. Ale zapomniał dodać, że wcześniej, bo już od września, wstrzymał dotacje na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, wskutek czego FUS musiał się zapożyczyć, pożyczył 5,4 miliarda zł ze Skarbu Państwa i 7,5 miliarda z rezerw Funduszu Rozwoju Demograficznego. Jeśli dodamy te kwoty do tych 45 miliardów, o których mówił pan minister, to będziemy mieli ten prawdziwy deficyt, a nie ten udawany, który z taką wielkodusznością pan minister nam tutaj serwuje. I będzie to deficyt na poziomie 58 miliardów zł, a planowany był na poziomie 52 miliardów. Czy więc mamy wzrost deficytu, czy jego spadek? Chyba jednak wzrost. A ten spadek o 7 miliardów? Dobrze, że choć o te 7 miliardów udało się deficyt ograniczyć, jednak nie jest to ani żaden sukces, ani żaden specjalny wynik świadczący o geniuszu czy wspaniałych osiągnięciach pana ministra. Ot, po prostu niespodziewanie zdarzyła się wypłata z Banku Centralnego w wysokości 4 miliardów zł. To jest główny składnik tych 7 miliardów, o które został obniżony deficyt budżetu centralnego. A jaki był tak naprawdę deficyt? Jaki deficyt finansów publicznych na rok 2010 jest szykowany? Chcę o tym powiedzieć w tej samej sekwencji, bo przecież na tym będziemy budowali budżet na rok 2011. No niestety, okazuje się, że pan minister mocno się przeliczył. Pamiętam tę dyskusję, kiedy uchwalaliśmy budżet na rok 2010. Mówiliśmy wtedy o tych wskaźnikach dotyczących zadłużenia i ostrzegaliśmy: Panie Ministrze, idzie rok wyborczy, jednostki samorządu terytorialnego na pewno będą mocno się zadłużać, już w 2009 r. zakończyły bilans z ponadtrzynastomiliardową stratą. Ale pan minister założył, że to będzie 52 miliardy zł, że mniej więcej na tyle zadłużą się jednostki samorządu terytorialnego. I co się dzisiaj okazuje? Nie, to już nie jest ta kwota, to jest około 60 miliardów zł. Do tego - o tym zresztą chyba mówił pan minister, również pani minister o tym mówiła - znacznie spadły dochody z PIT i z CIT. Przecież to jest również spadek dochodów własnych samorządów, to jest około 6-7 miliardów, jak prognozują specjaliści. Tak więc okazało się, że budżet roku 2010 kończy się bardzo dużym deficytem, deficyt sektora finansów publicznych jest także znacznie większy od tego, który planowano.
I jak na tym tle wygląda prognoza na rok 2011? Przyjrzyjmy się temu, o czym nam tutaj opowiadał pan minister. Pan minister mówił, że jest to najniższy deficyt w ostatnich latach - mówię o deficycie budżetowym - że to jest sukces, że to wymagało wielkiego wysiłku i że to jest coś, czym trzeba się będzie pochwalić przed Europą. No, popatrzmy. Oficjalny deficyt jest określony na 40 miliardów zł, to jest różnica między przychodami a wydatkami budżetu. Ale przecież jest wyodrębniony budżet środków europejskich, a tam deficyt jest określony na ponad 15 miliardów zł. To się dodaje to do tych 40 miliardów. Refundacja dla OFE jednak będzie i trzeba ją liczyć, tak jak nakazuje nam Europa. Na razie mamy tylko niejasną deklarację, ale tak czy owak refundację dla OFE trzeba będzie pokrywać z budżetu lub przynajmniej zaliczać ją do wydatków budżetowych. A to nam zwiększa sam deficyt budżetu centralnego o następne 24 miliardy. Oczywiście nie można zapomnieć o tym, że obowiązuje odpis na FRD, czyli na Fundusz Rezerwy Demograficznej, w wysokości prawie 6 miliardów zł. Daje nam to łącznie deficyt w wysokości 85,4 miliarda zł, co stanowi aż 5,7% PKB. Odejmijmy od tych 85 miliardów - i tak ostrożnie liczonych - to, co przypadnie z prywatyzacji. Pamiętamy, że przychody z prywatyzacji, wpływy z prywatyzacji szacuje się na około 15 miliardów zł. Tutaj pozwolę sobie na drobną asocjację. Pamiętam, jak w roku 2010 resort skarbu sprzedał akcje KGHM, 10% akcji za około 2 miliardy zł. To było na początku ubiegłego roku. A gdyby sprzedawał ten sam pakiet akcji na koniec 2010 r., w grudniu, to dostałby 3 miliardy 260 milionów zł, bo tak wzrosła w ciągu roku wartość akcji KGHM. Do tego pod koniec roku dochodzi jeszcze dywidenda w wysokości 450 milionów zł. A mówię o tym, nawiązując do wypowiedzi pana senatora Sepioła, żeby pokazać, jak śliską sprawą jest opieranie bardzo poważnych wydatków budżetu na prywatyzacji. Bo ta prywatyzacja nabiera niestety cech środka tylko i wyłącznie łatającego niedobory w budżecie, ona nie ma na celu znajdowania nowych inwestorów posiadających know-how, którzy przyjdą wraz z otwarciem nowych rynków, ona służy czemuś innemu - bieżącemu zaspokajaniu potrzeb budżetu. Ale wróćmy do naszych wyliczeń. Gdy odejmiemy od tych 85 miliardów tę kwotę 15 miliardów, która wiąże się z przychodami z prywatyzacji, i jeszcze nawet te 20 miliardów, które pan minister poukrywał i poprzenosił w różne miejsca, finansując różne fundusze, na przykład krajowy fundusz dróg, już nie wprost z budżetu, tylko poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego, poprzez obligacje lub pożyczki, które ten bank w takich sprawach będzie musiał uruchomić, to i tak otrzymujemy kwotę około 56 miliardów zł. I to jest kwota potrzeb budżetowych netto. A to oznacza...
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, minuta. Już przekroczył pan...)
Minuta do połowy mojej wypowiedzi, to się zgadza. Już będę powoli...
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Proszę bardzo, proszę rekapitulować.)
A to oznacza, Szanowni Państwo, biorąc pod uwagę te wszystkie potrzeby związane z finansowaniem dotychczasowego zadłużenia, że potrzeby pożyczkowe brutto naszego państwa na rok 2011 mogą sięgać nawet 170 miliardów zł. To jest kwota ogromna. Nie wiadomo, jak się zachowają inwestorzy na rynkach finansowych. Nie mamy już OFE, bo OFE wycofaliśmy, a 60% aktywów OFE to były obligacje Skarbu Państwa. Któryś z senatorów powiedział, że ten budżet wygląda jak piękna bombka. Tak, ale jak łatwo ta bombka może zostać stłuczona. Szanowni Państwo, pozwolicie, że będę kończył, bo pan...
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dziękuję, Panie Senatorze.)
Powiedziałem, że będę kończył, a nie, że już kończę. Już ostatnie...
(Wesołość na sali)
Panie Marszałku, ostatnie dwa słowa.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, proszę kończyć.)
Dobrze, już kończę.
(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dobrze pan zaczął, niech pan także dobrze skończy.)
(Wesołość na sali)
Dobrze. Pewnie jeszcze będzie mi dane pięć minut w ramach repliki i wtedy dokończę te moje wyliczenia dotyczące już budżetu całego sektora, bo on również jest dużo większy niż prognozowany na rok 2011. Kończąc, wyraźnie powiem, że to jest budżet, który nadal pogłębia na ogromną skalę nierównowagę w sektorze instytucji rządowych i samorządowych, a podejmowane próby poprawy polegające na podwyżkach podatków i wprowadzaniu reguł wydatkowych są tylko i wyłącznie działaniami pozorowanymi i maskującymi brak jakiejkolwiek reformy finansów państwa. Tak naprawdę ten budżet bardzo mocno dotknie najuboższych, bo około 5 miliardów zł zostało zdjęte z tych wszystkich zapisów dotyczących wydatków społeczno-socjalnych, na przykład obniżono dotacje na PFRON, zmniejszono środki dotyczące aktywizacji bezrobotnych. Myślę, Szanowni Państwo, że tak naprawdę jest to budżet wielkiego zamieszania i zamętu, to jest budżet trzy razy "z": zaklęć, zamieszania i zamętu. Ten budżet Polsce nie służy. Ja będę głosował przeciwko przyjęciu tej ustawy i tak samo będzie głosował klub Prawa i Sprawiedliwości, w imię odpowiedzialności za losy tych, którzy dziś, teraz żyją w Polsce i tych, którzy tutaj przyjdą, odwrotnie niż proponuje pan premier, który tylko i wyłącznie - przypominam jego wypowiedź - chce się zajmować tymi, którzy są tu i teraz. W imię odpowiedzialności za przyszłość my tego budżetu nie poprzemy. Dziękuję uprzejmie. (Oklaski)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Władysława Ortyla.
Senator Władysław Ortyl:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W swoim wystąpieniu pragnę zwrócić uwagę na kilka cech tego budżetu i oczywiście złożyć kilka poprawek, które tego budżetu dotyczą. Rzeczywiście, tak jak już wspomniał pan senator Grzegorz Banaś, ten budżet wyjątkowo dotyka ludzi słabszych, dotkniętych przez los, niepełnosprawnych, bezrobotnych, a także osób, które otrzymują zasiłki pogrzebowe. To jest taki dziwny zbieg okoliczności, że z tej grupy zdejmuje się największą część oszczędności, ponad 5 miliardów zł.
Myślę, że należy skomentować także to, co się dzieje w obrębie tego podwyższonego o 1% VAT, z możliwością oczywiście dalszego jego wzrostu do 25%. I tutaj ciągle słyszymy, że to nie spowoduje wielkiego wzrostu cen, co oczywiście nie jest już dziś prawdą, dlatego że jak obserwujemy dynamikę wzrostu cen, porównując na przykład styczeń do października, to jest już około 3%. Tak że tutaj można też twierdzić, że informacje o wzroście VAT dały już w efekcie podwyżki nawet przed faktycznym wejściem tego w życie, czyli przed 1 stycznia. Niektórzy robią to odpowiednio wcześniej, systematycznie podwyższając ceny, i potem, po wprowadzeniu wyższego VAT, już ich nie podnoszą, a niektórzy, po prostu wykorzystując to, że mają zapasy, sprzedają je. I efekt tej podwyżki będzie odłożony w czasie, po pierwszym kwartale - nawet takie sytuacje mogą się zdarzyć.
Ja myślę, że nie powinno być tego hurraoptymizmu, o którym tu mówił nam pan minister Rostowski - podobnie zresztą mówił, że jest wzrost, że jest i lepiej, i dostatniej - bo to chwalenie jest głównie na ustach polityków Platformy Obywatelskiej, PSL cichutko zaś milczy i jakoś tam na tę przyczepkę budżetową po prostu się dosiada.
Ja jestem bardzo zaniepokojony tym, co się dzieje z ustawą o ograniczeniu zatrudnienia w administracji. Nie dość, że może być przez Trybunał po prostu uznana za ustawę niezgodną z konstytucją, to jeszcze mamy w tej chwili taki efekt, że w wielu instytucjach, urzędach, w szczególności w urzędach wojewódzkich, następuje wzrost zatrudnienia między innymi po to, żeby w przypadku wejścia tej ustawy w życie pokazać potem, skąd się wzięły te zwolnienia. I to w efekcie nie dotknie tych osób... To znaczy, procentowo warunek zostanie spełniony, natomiast stan liczbowy zostanie zachowany. To zatrudnienie w administracji się zwiększa. Mamy już w tej chwili ponad trzysta pięć tysięcy osób i ta dynamika w stosunku do października wynosi prawie 13%. Tutaj cały czas mówimy o wzroście.
Trzeba też powiedzieć o tym, jak rośnie liczba bezrobotnych. Jest zapowiedzianych ponad sto tysięcy zwolnień. Pięćset pięćdziesiąt zakładów zadeklarowało, zgłosiło chęć wprowadzenia zwolnień grupowych, które dadzą ponad pięćdziesiąt tysięcy zwolnień. Pięćdziesiąt tysięcy pracowników straci miejsca pracy. Do tego oczywiście cały czas dochodzą jeszcze zwolnienia indywidualne, bo jeżeli są grupowe, to na pewno są także te indywidualne.
Myślę, że cały ten budżet jest w jakimś stopniu dopychany kolanem, tak o tym trzeba powiedzieć. Nie ma tu systemowych działań, które by miały formułę czy to pakietu stabilizacyjnego, czy to pewnych działań długookresowych. A tutaj naprawdę należy się dopominać o takie jasne i czytelne rzeczy dla gospodarki. Myślę również, że te zaniechania związane z wprowadzaniem budżetu zadaniowego, o którym tu już była mowa, głównie zaś te w trakcie jego opracowania, będą miały istotny wpływ na to, co się z nim potem będzie działo w trakcie roku. Myślę, że wszyscy jesteśmy przekonani co do tego, iż właśnie opracowywanie budżetu w formule budżetu zadaniowego pozwala, a wręcz stawia wyzwanie, konieczność, aby starannie operować kwotami i starannie kalkulować to, co chcemy wykonać. I wtedy nie mamy takiego efektu, jak pan minister, który dzisiaj z wielką radością stwierdził, iż deficyt jest o 7 miliardów mniejszy. Oczywiście można ogłosić, że budujemy drogi, autostrady, że cała Polska jest wielkim placem budowy. I oczywiście to jest sukces. Ogłaszamy więc sukces, robimy konferencję prasową, a następnie na tym wielkim placu budowy nie wykonujemy części zadań, nie kończymy autostrad, nie budujemy dróg ekspresowych, ale sukces oczywiście ogłaszamy i mówimy, że nie wydaliśmy 7 miliardów, bośmy gospodarowali oszczędnie. A jak pytałem ministra w poprzednim roku, czy ma jakieś problemy z tym, że ktoś zawyżył środki na jakieś zadania, i czy ktoś analizuje, jak to jest robione, to mówił, że absolutnie nie ma problemów i że jest święcie przekonany o tym, iż analiza została wykonana dobrze, a wszyscy oglądali każdą złotówkę po trzy razy. A dzisiaj się chwali tym, że 7 miliardów po prostu nie wydano, tak to trzeba powiedzieć. To nie jest tak, że je zaoszczędzono, nie. Po prostu nie wydano 7 miliardów na te ważne, jak myślę, zadania.
Tak samo jest z tą tęsknotą pod tytułem "a gdyby tylko nie było jeszcze i powodzi". Tylko dlaczego minister nie powie "a gdybyśmy nie skreślili tamtych projektów i gdybyśmy wydali pieniądze na zabezpieczenia przeciwpowodziowe"? Tak trzeba stawiać tezy, a nie mówić "a gdyby nie było powodzi". Jakby nie było, toby nie było. A jakbyśmy wydali te 3 miliardy na zabezpieczenia przeciwpowodziowe? Ja nie mówię, że w tym roku, bo to niestety nie było możliwe, ale w poprzednich latach. Tymczasem pamiętamy te skreślenia inwestycji przeciwpowodziowych dokonane w 2008 r. Jakbyśmy te środki wydali, nie byłoby kosztów. To znaczy koszty może by były, bo nie można powiedzieć, że to by zabezpieczyło w 100%, ale byłyby zmniejszone. Jednak nie byłoby tych kosztów ani tych skutków, które jeszcze mogą się zdarzyć, jeżeli taka powódź będzie na przykład w tym roku albo w kolejnych latach - oczywiście oby się nie zdarzyła.
Myślę, że tutaj mówimy o sukcesach, o oszczędnościach, ale program budowy dróg, i to już jest faktem, jak wszyscy państwo wiedzą, po prostu się załamał. A więc tegoroczny budżet poprzez niewykonanie tych zadań może doprowadzić do tego, że będziemy mieć komunikat o sukcesie, jak to nie wydaliśmy kilku miliardów złotych.
Chciałbym jeszcze, Panie Marszałku, powiedzieć dwa słowa o poprawkach, które złożyłem. Dotyczą one między innymi właśnie inwestycji drogowych, które zostały rozpoczęte i którym grozi zamrożenie i po prostu zamknięcie, co byłoby złem dosyć dużym ze względu na to, że to wszystko tam też kosztuje. Dotyczy to rozpoczętych inwestycji, jak połączenie Podkarpacia z Warszawą, a przypomnę, że tam jest jedyne w tej chwili miasto wojewódzkie, które takiego bezpośredniego połączenia kolejowego nie posiada. Złożyłem także poprawkę, która dotyczy zabezpieczenia, a właściwie wydzielenia środków w zadaniu wieloletnim dotyczącym przygotowania naszego kraju do prezydencji i przeprowadzenia jej, środków w wysokości 17 milionów zł, na zabezpieczenie obsługi medycznej. Nie chciałbym, żeby koszty tego podwyższonego zabezpieczenia medycznego zostały przerzucone na Narodowy Fundusz Zdrowia, a później po prostu zdjęte z naszych pieniędzy na ten cel. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Jana Rulewskiego.
Senator Jan Rulewski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wysoka Izbo, moje wystąpienie pozwolę sobie dla precyzji odczytać, co rzadko robię.
Chcę się wypowiedzieć o budżecie na 2011 r., bo uważam, że nie można ograniczać się jedynie do afirmacji przedstawionego projektu, a tym bardziej nie można skupiać się na analizie buchalteryjnych równań. Te w sposób profesjonalny i z głęboką troską przeprowadził minister Rostowski.
Budżet tegoroczny to odpowiedź na pytania o kondycję i rozwój gospodarki, o miejsce w nim milionów Polaków prowadzących działalność gospodarczą, pracujących i bezrobotnych. Podczas zredukowanych do minimum prac w Komisji Rodziny i Polityki Społecznej pytałem o to, czy rząd zadowala założony w budżecie poziom bezrobocia wynoszący 10%. Na tak postawione pytanie padła odpowiedź: nie. Jednak dziś, wobec Wysokiej Izby, stawiam pytanie w wersji rozszerzonej: czy Polskę stać na tak wysokie bezrobocie? W chwili obecnej wynosi ono już 12% i ma wszelkie cechy stabilności, gdyż od początku III Rzeczpospolitej ta liczba nigdy nie spadła poniżej 10%. W opinii znawców gospodarki jest to już stan alarmowy. Przy 15% możemy mówić o dramacie, a powyżej, do 20%, o klęsce widzianej i jako klęska gospodarcza, i jako wielki dramat społeczny. I jest to odbierane już nie tylko jako klęska gospodarcza czy też jako inwalidztwo rynku pracy. Dodajmy, że jest to liczba bezrobotnych zarejestrowanych, nieuwzględniająca półtora miliona ludzi na, że tak to nazwę, wypomóżkach w innych krajach. To zjawisko znakomicie rozwiązuje cudze problemy pokoleniowe i finansowe, jeszcze raz podkreślam: cudze, ale nie nasze.
Polski, jeszcze dzisiaj będącej zagłębiem młodości, nie stać na bezrobocie wśród młodzieży, zwłaszcza tej wykształconej, a tu liczby i wzrosty są niepokojące, bowiem 10-15%, czyli ponad 40% bezrobotnych, to ludzie do trzydziestego czwartego roku życia, a więc w okresie zakładania siedliska, rodziny w Polsce. Jak powiadam, te wskaźniki wciąż rosną.
Według danych GUS, wśród dwóch milionów bezrobotnych przeważa jednak młodzież - choć należy dodać, że są też problemy z zarobkowaniem czy też podjęciem pracy przez osoby tak zwane 50 plus - w związku z czym trzeba mówić wprost o marnotrawstwie największego w zjednoczonej Europie pokładu młodej energii. O tym marnotrawstwie już przed laty informowali nas, przestrzegając nas przed nim, ministrowie Michał Boni i Jacek Kuroń, choć zapewne jeszcze wtedy nie wiedzieli, że boom oświatowy pochłonie miliardy złotych, i tych budżetowych, i tych z kies rodziców, aby w efekcie, jak się okazało, olbrzymia armia tych młodych ludzi - w tym roku opuści wyższe uczelnie trzysta tysięcy absolwentów - zamieniała się w martwą statystykę urzędów pracy. Gorzej, kosztami utrzymania tych ludzi nadal obciążeni są rodzice.
FUS, ten największy pożeracz publicznych środków, szacuje, że jednoprocentowy przyrost miejsc pracy oznacza wzrost przychodów funduszu o miliard. Dodajmy, że redukcja wydatków urzędów pracy i pomocy społecznej w przypadku zmniejszenia bezrobocia o 5% to dalsze 2 miliardy zł oszczędności, to także wzrost dochodów fiskusa o 240 milionów zł. Są optymiści, którzy twierdzą, że każdy milion ludzi wkraczających na rynek pracy - a więc połowa bezrobotnych lub nieco mniej - może wytworzyć produkt globalny w wysokości 90 miliardów zł. Podkreślmy tylko jeszcze, że to bezrobocie ma miejsce w kraju Unii Europejskiej, w którym występuje najmniejszy wskaźnik aktywności zawodowej - no, prawie najmniejszy, wyprzedzają nas bodajże Bułgarzy czy Rumuni i Włosi. Tak więc ten wskaźnik aktywności obejmuje zaledwie połowę potencjalnych pracowników bądź działaczy gospodarczych, a szczupła grupa, pracujących bezpośrednio w produkcji i usługach, musi wynagrodzić silne zetatyzowanie sfery budżetowej. Zatem odpowiadając na pytanie, czy stać nas na długotrwałe inwalidztwo pracy, mówię głośno: nie!
Na pytanie, czy obecny budżet zmierza do leczenia choroby, odpowiedź może być pozytywna tylko jeśli chodzi o pewną jego część, mianowicie tę, w której jest mowa o: podatkach, utrzymaniu niskich kosztów robocizny, składce ubezpieczeniowej czy nawet dofinansowaniu ze środków europejskich. Również dostrzegam nieznaczne wsparcie ze strony polityki oświatowej. Jednak gorzej przedstawiają się elementy polityki gospodarczej: spadek nakładów na infrastrukturę, w tym drogową, na budownictwo i na innowacyjność gospodarki. Oczywiście, mnie musi najbardziej interesować budżet ministerstwa pracy, od lat wykazujący wysokie przyrosty i w sposób bezpośredni redukujący bezrobocie w Polsce. Mówiąc wprost, uchwalony przez Sejm plan funduszu wyłącza niemałą armię jego pracowników z tworzenia miejsc pracy dla około trzystu tysięcy bezrobotnych, bo tyle ich stworzono w minionym roku, pozbawiając bezrobotnych możliwości udziału w aktywnych formach pomocy w postaci: staży absolwenckich, podejmowania samodzielnej działalności gospodarczej, szkolenia i zatrudnienia młodzieży w OHP. Zaś pracodawców pozbawia się pomocy przy tworzeniu nowych miejsc pracy, w tym nawet w urzędach skarbowych, które posiłkują się bezrobotnymi podczas nawału pitów. Tak więc dwudziestotrzytysięczna armia pracowników urzędów pracy już na starcie nie będzie miała pracy z powodu braku środków na aktywne formy zwalczania bezrobocia.
Moim zdaniem, twierdzenie o możliwych przesunięciach w planie Funduszu Pracy w ciągu roku jest zwodnicze. Reżim związany z zawieraniem umowy i realizowany przez powiatowe urzędy pracy wymaga planowania już z dzisiejszej perspektywy. Nie sposób zgodzić się z głosami, że kryzys minął i że rynek sam sprosta nadwyżce poszukujących pracy. Autorów tych twierdzeń pytam: czy to również spowoduje, że znikną powiaty z trzydziestoprocentowym bezrobociem? I co stanie się z armią absolwentów politologii oraz marketingu i zarządzania, jeśli, że tak powiem, nie posmaruje się, nie przeznaczy się odpowiedniego datku, aby pracodawcy mogli ich przyjmować?
Jeśli nawet przyjąć, że tak ma być, bo nie ma środków, to jednak muszę zapytać panów senatorów, obrońców tej tezy, również o to, dlaczego w sposób hurtowy, że tak powiem, smaruje się stażystów po studiach medycznych. A robi się to w sposób bezkonfliktowy i po znacznie wygórowanych stawkach. Przypominam, że stażysta, powiedzmy, prawnik, który stara się o jakąś aplikację, o jakiś udział w życiu zawodowym, dostanie 800 zł, a przyszły lekarz - 2100 zł plus 800 zł za bycie asystentem jakiegoś profesora. I gdzie jest tu sprawiedliwość i równość? Przecież może się zdarzyć, że lekarz, który nie znajdzie pracy, czyli miejsca do odbycia stażu, też będzie bezrobotny.
(Senator Jan Wyrowiński: Mniej jest młodych lekarzy niż prawników.)
Proszę?
(Senator Jan Wyrowiński: Po prostu to reguluje rynek, mniej jest młodych lekarzy niż prawników.)
Tak, tylko tu przyjmujemy, że jest to hurtowe, bo każdy lekarz, siostra czy pielęgniarka muszą to otrzymać. Może jednak dzielilibyśmy się ciężarami sprawiedliwie?
Wreszcie też trzeba spytać, na co mogą liczyć pracownicy administracji publicznej w liczbie trzydziestu tysięcy, którzy, jak sądzę, zostaną zwolnieni w tym roku z pracy - choć już nie w nadzwyczajnym trybie, o co zabiegałem. Jeśli nawet zgodziłbym się z panem ministrem co do konieczności tych redukcji, to podtrzymuję swoje pytanie, pytanie wielokrotnie zadawane: czy jesteśmy zadowoleni z niskotowarowego rynku pracy, z rynku montażystów zachodnich produktów? Czy nie budzi refleksji fakt, że łkamy o koreańskie, a ostatnio nawet o chińskie, montownie samochodów, smarując tych inwestorów niezłymi dotacjami?
Tak jest, ekonomiści mają rację, gdy zarzucają nam przewlekłą chorobę rynku pracy, a pozwolę sobie dodać: rynku, któremu trzeba dobrego transplantologa. Skorzystajmy z metod stosowanych na świecie, w Unii Europejskiej, które tam się sprawdziły. Jednak do tego potrzebna byłaby przynajmniej taka debata, jaką przeprowadza corocznie, właśnie teraz, na początku roku, każdy amerykański prezydent.
Póki co, w przedstawionym planie Funduszu Pracy trzeba jednak dokonać korekt. Przyjmuję tutaj stanowisko pana ministra, który mówi, że wśród wielu rzeczy ważna jest też równowaga deficytu, równowaga tych zobowiązań, jakich podjęliśmy się w Unii. Zgadzam się również z tym, że Unia to nie jest tylko jakieś biuro podawcze, bo my tę Unię musimy współtworzyć, a zatem wpisywać się w jej filozofię, zmierzającą przecież do likwidacji deficytu, do jego ograniczenia, ale też dążącą do ograniczenia bezrobocia.
Tak więc w tych poprawkach - ograniczonych, uwzględniających głos pana ministra - zmierzałbym do tego, aby pozostały środki na podtrzymywanie kontaktu absolwentów z rynkiem pracy. Wraz z rzemieślnikami należy przyuczać do zawodu niewykształconą, a czasami trudną młodzież, zaś tam, gdzie występuje zapaść rynku, jednak wesprzeć przedsiębiorców poprzez refundację kosztów tworzenia i utrzymania miejsc pracy. Zgadzam się też z zarzutami dotyczącymi nadmiernej hojności dla staży, zwłaszcza w administracji. Dlatego uważam, że plan funduszu należy ograniczyć do 10% ogólnej wielkości przeznaczonej na zatrudnianie w administracji i przeznaczyć to przede wszystkim na te... Temu mają służyć poprawki, do których poparcie apeluję do Wysokiej Izby. Dziękuję. (Oklaski)
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Czesława Ryszkę.
Senator Czesław Ryszka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Pan minister Rostowski nazwał siebie konserwatywnym optymistą. Ten budżet nazwał konserwatywnym i optymistycznym, więc ja to tak ujmuję bardziej osobowo i mówię, że nazwał siebie konserwatywnym optymistą. Uważam, że niestety, ale jest tylko optymistą, ponieważ konserwatysta myślałby bardziej o konsekwencjach dla przyszłych pokoleń Polaków, a tego nie widzę w działaniach pana ministra w przedmiocie budżetu państwa na 2011 r.
Przypomnę założenia: dochody wyniosą 273,3 miliarda zł, wydatki - nie więcej niż 315,5 miliarda zł, deficyt to 40,2 miliarda zł, inflacja będzie na poziomie 2,3%, bezrobocie - na poziomie 9,9%. Rzeczywiście wygląda to bardzo optymistycznie. Ale czy realistycznie?
Jak sądzę, deficyt został znacznie zaniżony, ponieważ podwyżka stawek podatku VAT oraz podatku akcyzowego nieuchronnie prowadzi do wzrostu cen detalicznych oraz zaopatrzeniowych. Zresztą już widzimy, jak wzrosły ceny energii elektrycznej, paliw płynnych, gazu, a to oczywiście się przekłada na koszty wytwarzania, stąd i inflacja zapewne będzie większa niż ta, która jest tu przyjęta.
A mogę przypomnieć, że przed kilkoma laty premier Donald Tusk, wówczas jako poseł i lider Platformy Obywatelskiej, strasząc katastrofą gospodarczą po przejęciu rządów przez Prawo i Sprawiedliwość, ostrzegał, że Polaków czeka katastrofa, bo będziemy za benzynę płacić 5 zł za litr. Dzisiaj do tej katastrofy doprowadził on sam, z tym że słowo "katastrofa" zniknęło ze słownika politycznego Platformy Obywatelskiej.
Wypomniałem panu ministrowi również to, że budżet jest wirtualny - mówiłem o wirtualnej księgowości - czyli nierzeczywisty, co wywołało jego ostrą ripostę. Przecież dowodem na to, że jest to wirtualny budżet, jest właśnie ten zapisany w budżecie wspomniany przeze mnie poziom bezrobocia: 9,9%. Skoro obecnie ono przekracza 12%, to naprawdę to nazbyt optymistyczne założenie, pozwalające jednak ministrowi finansów zabrać środki przeznaczone na aktywne formy zwalczania bezrobocia. Czy chodziło tylko o to, aby zabrać powiatowym urzędom pracy 2/3 pieniędzy, które mogły wydać na ten cel w minionym roku? Jak w sytuacji braku pieniędzy na walkę z bezrobociem ma obniżyć się jego poziom o ponad 2 punkty procentowe? Zapewne będzie to wreszcie jeden z cudów Platformy Obywatelskiej, na które czekamy od trzech lat.
W omawianym budżecie zostały zamrożone płace pracowników sfery budżetowej, oprócz płac nauczycieli, które mają wzrosnąć o 7%. Wniosek jest bardzo prosty: to budżetówka poniesie największe konsekwencje takiego kształtu budżetu państwa. A przypomnę, że to właśnie tę grupę zawodową ma dotknąć ustawa o tak zwanej racjonalizacji zatrudnienia, zakładająca zwolnienia 10% pracowników. Aż dziw bierze, że nie słychać jeszcze społecznych protestów. A może one były, tyle że ukryte, skoro prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego?
A miało być tak pięknie. Rząd Platformy Obywatelskiej doszedł do władzy, zapowiadając reformę KRUS, przyspieszenie wzrostu gospodarczego, obniżkę podatków... nie będę wymieniał dalej tych obietnic. Tymczasem mamy rosnące długi i podwyżki podatków. Mamy też przedziwne sięganie po pieniądze z OFE, czyli pieniądze z kieszeni przyszłych emerytów, z budżetów polskich rodzin, ze spółek energetycznych. Wszystko to jest obliczone na przetrwanie do wyborów parlamentarnych.
Rozumiem, że jest kryzys na świecie, że Polska jakoś się broni, ale tu podkreślę słowo "jakoś". Jakoś, bo powiem, że ta obrona jest dość przedziwna, nierzadko bez logiki i myślenia o przyszłości, o interesie obywateli. Wyższe podatki oraz zapowiedziane cięcia uderzą przede wszystkim w rodziny, te najsłabsze rodziny, wielodzietne, w bezrobotnych, osoby otrzymujące zasiłki po zmarłych, osoby niepełnosprawne.
Jednak najbardziej niepokojącą kwestią dotyczącą finansów publicznych w tym rządzie jest brak ich zbilansowania. W 1990 r. pogierkowskie długi w dużej mierze nam darowano lub rozłożono na raty w zamian za ustanowienie w Polsce gospodarki rynkowej w wersji sugerowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. No, były to długi zaciągnięte za granicą, w zachodnich państwach, w zachodnich instytucjach finansowych, które, co zrozumiałe, uznały, że jest to dobry sposób na włączenie Polski w ich orbitę gospodarczą. Mam takie pytanie: kto i ile podaruje nam z obecnego gigantycznego zadłużenia zbliżającego się do 800 miliardów zł?
Minister finansów wyjątkowo lekceważy ten fakt, że ten zegar zadłużenia pędzi dramatycznie. Tymczasem jeśli obecny trend się utrzyma, jeżeli wykorzystają to światowi spekulanci, to w 2011 r. to zadłużenie może nie tylko przekroczyć 55%, ale dojść nawet do 60% PKB. Może tak być, ponieważ finanse publiczne od trzech lat dryfują w kierunku właśnie tak dużego deficytu i tak potężnego zadłużenia. I tego procesu nie da się zatrzymać bez zdecydowanych reform w finansach publicznych.
Gdzie jest ten budżet zadaniowy, o którym tyle mówiło się na początku rządów Platformy Obywatelskiej? A taki budżet jest niemal we wszystkich państwach OECD. Ten budżet zadaniowy pokazuje, w których dziedzinach aktywności państwa są nieefektywne i gdzie można dokonać oszczędności.
Gdzie jest pakiet stabilizacyjny, który posiadały poprzednie rządy? To był bardzo dobry zwyczaj, kiedy rząd przedstawiał tak zwaną kotwicę budżetową, ten właśnie pakiet stabilizacyjny; przez kilka lat było to 30 miliardów zł. W obecnym budżecie nie tylko nie ma wspomnianej kotwicy, ale dzięki właśnie wirtualnej księgowości ukryto wiele wydatków przed polską opinią publiczną, przed Komisją Europejską, a także rynkami finansowymi. Dlatego, jak sądzę, deficyt będzie znacznie wyższy niż założone 40 miliardów zł.
Rodzi się pytanie, jak naród, w którym dzietność wynosi 1,4 dziecka na rodzinę, w którym trzy osoby pracują na jednego emeryta, a na każdego obywatela poniżej osiemnastego roku życia przypada 90 tysięcy zł długu publicznego, może z optymizmem patrzeć w przyszłość? A przecież tyle optymizmu było w słowach ministra Rostowskiego.
Konkludując, powiem, że pod względem finansów publicznych nasze państwo bardziej przypomina PRL niż państwo po demokratycznej transformacji ustrojowej. Mówi się o reformach, ale nic się nie robi. Rząd goni za kryzysem, zamiast go wyprzedzać. Zadłużenie finansów publicznych, chaotyczne cięcia wydatków budżetowych, lekceważenie negatywnych zjawisk demograficznych, wypychanie młodych za granicę - bardzo dziękuję panu senatorowi Rulewskiemu za tę analizę sytuacji na rynku pracy, dotyczącą zwłaszcza młodzieży - to wszystko grozi niewypłacalnością w przyszłości systemów emerytalnego i zdrowotnego.
Podsumowując, powiem, że wszystkie kolejne rządy w nowej Polsce miały kłopoty z budżetem, jednak takiego festiwalu obietnic, a potem odejścia od nich, takiej tolerancji dla afer, usuwania czy zwalczania najlepszych ludzi walczących z patologiami nie było za żadnego rządu po 1989 r. Były rządy lepsze czy gorsze w którejś dziedzinie, ale takiej kumulacji najgorszych zjawisk jeszcze nie było.
I na koniec, odnosząc się jeszcze do kryzysu finansowego, przypomnę, że w Grecji kryzys rozpoczął się od nadmiernego, ale ukrywanego długu publicznego. Rządy Konstantinosa Karamanlisa, przewodniczącego liberalnej Nowej Demokracji w latach 2004-2009, partii podobnej do Platformy Obywatelskiej, doprowadziły do niewypłacalności w sektorze publicznym, wystawiając Greków na atak spekulacyjny ze strony międzynarodowego kapitału finansowego. Obecnie Antonio Samaras, nowy przewodniczący tej partii, zażądał postawienia odpowiedzialnych za kryzys przed trybunałem stanu, oskarżając ich o zdradę narodową. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale jeśli w naszych finansach publicznych nic się nie zmieni, nie dokonamy jakiejś radykalnej, dobrej reformy, to czeka nas grecki scenariusz, także z Trybunałem Stanu dla obecnie rządzących. A nie jest to perspektywa zbyt odległa, bo tylko za upadek polskiego przemysłu stoczniowego powinien któryś z ministrów stanąć przed Trybunałem Stanu. I mam nadzieję, że tak się stanie. Dziękuję.
Marszałek Bogdan Borusewicz:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę o zabranie głosu pana senatora Zdzisława Pupę.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Zdzisław Pupa:
Dziękuję za umożliwienie mi zabrania głosu.
Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Przedstawiciele Rządu!
Szkoda, że rząd jest tak symbolicznie reprezentowany, niemniej jednak...
Nie zabierałbym dziś głosu z tej mównicy, ale zabieram z uwagi na fakt, że usłyszałem od pana ministra Rostowskiego zapewnienia co do świetlanej przyszłości naszego kraju, która nas czeka pod rządami Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Pan minister Rostowski używał takich słów jak: świetny rozwój gospodarczy, jesteśmy na dobrej drodze, Polska wspaniale przeszła przez kryzys gospodarczy.
Moi szanowni przedmówcy zwracali uwagę na fakt, że tak nie jest, że mimo dobrego samopoczucia pana ministra Rostowskiego sytuacja w naszym kraju jest zupełnie inna, diametralnie różna od tego, o czym tu słyszeliśmy, a co padło z tej mównicy z ust przedstawiciela rządu - wysoko postawionego, bo przecież samego ministra finansów.
Kiedy popatrzymy na obecne problemy związane z naszą gospodarką, to zauważymy, że mamy do czynienia z bardzo dużym zadłużeniem w przypadku przedsiębiorców, że przedsiębiorcy są u siebie, wzajemnie, zadłużeni, i to na skalę do tej pory niespotykaną... Kiedy popatrzymy na problemy związane z pomocą rodzinie, wydatkami prorodzinnymi, to zauważymy, że w tym budżecie jest o dwie trzecie mniej pieniędzy na aktywizację bezrobotnych, że Narodowy Fundusz Zdrowia będzie miał zdecydowanie mniej pieniędzy, że zabraknie 40% środków na leczenie stomatologiczne i rodziny będą musiały dołożyć z własnych budżetów. Doprowadzi to do takiej sytuacji, że wielu dyrektorów przychodni, placówek zdrowia, które zajmują się ochroną zdrowia, będzie wymuszało na lekarzach, aby przyjmowali mniej pacjentów, a tym samym wydłużą się kolejki do lekarzy specjalistów i, co za tym idzie, będzie świadczonych mniej usług. Przecież za tak zwane nadwykonania nikt nie płaci. Dyrektorzy szpitali czy szpitale mają obowiązek przyjmowania pacjentów i ratowania życia, ale za intensywną opiekę czy udzieloną pomoc medyczną nie otrzymają żadnej rekompensaty mimo to, że są jednostkami wysoce specjalistycznymi.
Policja, wojsko, straż pożarna nie mają tak naprawdę pieniędzy na wykonywanie swoich podstawowych obowiązków. Ja przypominam sobie pewne uroczyste spotkanie, w którym uczestniczyli przedstawiciele poszczególnych służb mundurowych. Ja zapytałem jednego z oficerów Wojska Polskiego, dlaczego wojskowi przyszli w strojach morowych, że tak powiem, czyli tych, których używają w akcjach, a nie w galowych. A on mówi: panie senatorze, brakuje pieniędzy.
Dalej, popatrzmy na problem ochrony przeciwpowodziowej. Do dzisiaj rodziny, które dotknęła tragedia powodzi, nie uzyskały należnej rekompensaty i borykają się ze skutkami tych dramatów. Na usuwanie skutków powodzi brakuje pieniędzy. O tym dyskutujemy tu, w parlamencie, w Komisji Środowiska. Wciąż brakuje pieniędzy na melioracje, brakuje pieniędzy na wały przeciwpowodziowe. I w tym miejscu jeszcze raz przypomnę słowa ministra Rostowskiego: świetny rozwój gospodarczy, jesteśmy na dobrej drodze.
Kiedy popatrzymy na dług publiczny, który, jak tu już moi koledzy wspomnieli, rośnie w tempie zatrważającym, średnio o 300 milionów zł dziennie, kiedy posłuchamy tego, co mówią zaprzyjaźnione z rządem media, to zauważymy, że w naszym kraju zaczyna się dziać coś niepokojącego. I trzeba, aby pan premier Tusk, aby pan minister Rostowski zauważyli problemy, przed którymi stoimy.
Chciałbym jeszcze przypomnieć, że nie tak dawno na billboardach na ulicach i w mediach pojawiło się hasło: nie róbmy polityki, budujmy mosty. Ale ja chcę zauważyć, że polityka to dbanie o dobro wspólne, to właśnie dbanie o dobro, jakim jest kraj. I chciałbym, abyśmy o to dobro zadbali, aby pan premier Tusk i pan minister Rostowski jednak do polityki wrócili i zadbali o dobro wspólne, bo wtedy będzie można budować mosty, bo wtedy będzie można budować orliki, bo wtedy będzie można budować szkoły i inne placówki, które są potrzebne dla rozwoju naszej ojczyzny.
Z uwagi na to wszystko składam stosowne poprawki. Myślę, że uzyskają one aprobatę. Dziękuję uprzejmie. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Majkowski, proszę bardzo.
A poprawki pan senator składa czy podpisuje? Panie Senatorze Pupa, poprawki składa pan teraz czy już pan je złożył? Aha, złożył pan, dobrze.
Pan senator Majkowski, proszę bardzo.
Senator Krzysztof Majkowski:
Panie Marszałku! Panowie Ministrowie! Pani Minister! Szanowni Państwo!
Można powiedzieć, że na temat tego budżetu nic odkrywczego już powiedzieć się nie da, bo i w komisji gospodarki, i w komisji finansów wszystkie kwestie, które interesowały senatorów, zostały przedyskutowane w sposób wystarczający. Ale czy faktycznie ci wszyscy, którzy tym budżetem się interesowali, są usatysfakcjonowani, czy nie zadają sobie pytania, czy można było ten budżet ułożyć lepiej? Ja uważam, że można było, i to z kilku zasadniczych powodów. Nie na zasadzie parcia do tego osławionego procesu prywatyzacji, tylko... Przecież nawet i w tej dzisiejszej dyskusji z tej trybuny padały słowa o nacisku na prywatyzację, szczególnie mocno kładzionego przez ten rząd. Bo nie kto inny, tylko ten rząd, rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - i dzisiaj pan minister Rostowski to potwierdził - przyjął narodowy plan na lata 2008-2012 dotyczący prywatyzacji, dzięki czemu faktycznie wpływy do budżetu państwa są rokrocznie rzędu kilkunastu miliardów złotych. Tylko pytanie: skoro teraz sukcesywnie sprzedajemy wszystko, co ma jeszcze jakąkolwiek wartość, to co będzie za dwa, trzy lata, za pięć lat, kiedy już wszystko wyprzedamy? Wyprzedamy polski przemysł. W tej chwili mówi się już o przymiarce do sprzedaży lasów państwowych, do wyprzedaży gruntów. W takim razie co nam zostanie? Co zostanie z tego państwa polskiego, które przez wiele pokoleń było budowane z takim trudem i mozołem?
W tym budżecie można zauważyć - zresztą dzisiaj pana ministra Rostowskiego o to zapytałem - typowo polityczne podejście do wydatków w tych podziałach na poszczególne działy, rozdziały na poszczególne instytucje państwa. I zwróćcie państwo uwagę, że pomimo tego, że instytucje powinny być traktowane w sposób jednakowy, bo mają one służyć całemu narodowi, okazuje się, że budżet zarządzany przykładowo przez urzędników kancelarii prezydenta Kaczyńskiego w latach 2008, 2009, 2010 był rokrocznie wskutek różnego rodzaju zabiegów okrawany, jakby po to, żeby w 2011 r. został zwiększony o ponad 20 milionów zł, co pani minister potwierdziła. Czy z tego tytułu kompetencje prezydenta będą zwiększone? Wątpię. Ale wydatki oczywiście zostały zwiększone.
Pan minister mówił również o zobowiązaniach państwa wobec jednostek samorządu terytorialnego. A ja z tej trybuny mówię, że nieprawdą jest to, co pan minister dzisiaj powiedział, czyli że 100% zagwarantowanych podwyżek na przykład dla lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli pokrywanych jest z budżetu państwa w formie subwencji czy dotacji dla jednostek samorządu terytorialnego. Ja - zresztą myślę, że nie tylko ja, bo wielu z nas zaczynało swój byt polityczny w samorządzie terytorialnym, dlatego sądzę, że mamy z samorządem doskonałe kontakty - uważam, że gdyby zapytać o tę sprawę burmistrzów, starostów i prezydentów miast, to okazałoby się, że na palcach jednej ręki można byłoby policzyć te jednostki samorządu terytorialnego, którym pieniędzy otrzymanych z budżetu państwa wystarczyło na podwyżki na przykład dla nauczycieli. Jeżeli te jednostki nie brały dodatkowych kredytów, nie brały na siebie dodatkowych zobowiązań, to po prostu... Przecież one nie były w stanie same zabezpieczyć takich środków, o jakich mówimy.
Zadłużenie. Zadłużenie państwa obecnie... No, pan minister oczywiście żartuje. Ja nie znam się w podobnym stopniu na finansach, ale myślę, że kwota 19 tysięcy zł przypadająca na osobę, na statystycznego Polaka, a obecnie już ponad 19 tysięcy zł po prostu powinna nas przerażać. Pan minister robi sobie z tego żarty, być może dla niego to jest niedużo, mnie jednak wydaje się, że w obliczu tego, co jeszcze czeka nas w następnych latach, jest to kwota, która po prostu będzie porażać. Bo prawie 800 miliardów zł jako zadłużenie państwa to kwota, którą, jak myślę, nie wszyscy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. A do tego wielkość i przyspieszenie zadłużania się w ostatnich trzech latach są imponujące - z danych, które tu mieliśmy do dyspozycji, wynika, że w przeciągu ostatnich trzech lat zadłużenie państwa zwiększyło się o ponad 250 miliardów zł. Jeżeli będzie to narastać w tym tempie, to, jak myślę, niedługo nie będzie już skąd brać.
To, co dzisiaj pan minister Rostowski prezentował z tej mównicy - mówię między innymi o Funduszu Rezerwy Demograficznej... Prawdą jest, że nie było do niego wpływów w latach 2005-2007, w czasach sprawowania rządów przez Prawo i Sprawiedliwość, ale prawdą jest też... No, nie było, bo nie było wtedy prywatyzacji, nie było takiej potrzeby, żeby to, co w majątku narodowym Polski najlepsze, wyprzedawać. A obecnie taka wyprzedaż jest nagminna. No, prawdą jest również to, że w latach 2005-2007 nikt do tego funduszu nie sięgał - on był gromadzony przez lata, począwszy od końca lat dziewięćdziesiątych, kiedy faktycznie była to kwota rzędu kilku miliardów złotych - tylko że potem, przez ten krótki okres, przez lata 2008-2009, został, jak myślę, skonsumowany w sposób nierozsądny. Być może prawdą jest, że obecnie jest on częściowo odbudowywany... Z tym że ten fundusz miał służyć osobom, które na skutek procesu prywatyzacji, z tego, co pamiętam, chyba w latach 2017-2022 miałyby problem ze znalezieniem miejsca pracy, czyli ten fundusz miał być dla nich pewnego rodzaju rekompensatą, ale obecnie jego już po prostu nie ma i prawdopodobnie nie ma perspektyw na jego odbudowanie.
Ostatnia kwestia, którą chciałbym poruszyć, to sięganie do kieszeni przede wszystkim najuboższych. Bo to, co mówiłem o podwyżce między innymi energii elektrycznej, to mówiłem nie dlatego... Ja mam świadomość tego, że gdyby ta podwyżka była rzędu 9 czy nawet 10%, a kwoty, które przedsiębiorstwa energetyczne uzyskałyby z tytułu tych podwyżek, służyłyby do odbudowy majątku, do modernizacji, do remontów, to nikt by specjalnie nie protestował. Ale skoro zyski wypracowane przez te przedsiębiorstwa są później wysysane, jak motopompą, w postaci dywidend, co jednocześnie zmusza te same przedsiębiorstwa do tego, żeby zaciągały kredyty komercyjne w bankach, w zdecydowanej większości zachodnich, to ja uważam, że jest to po prostu nie w porządku wobec ludzi najbiedniejszych. Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Chróścikowski, proszę bardzo... A, nie ma go. To w takim razie pan senator Andrzejewski.
Proszę bardzo.
Senator Piotr Andrzejewski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Tak nieliczny skład jest zainteresowany debatą budżetową, do tego ta nieobecność pana ministra... Wydaje mi się, że ta nikła frekwencja świadczy o tym, jak dalece - tak to jest według mojego poglądu - w ramach tej debaty uprawiamy w Senacie tylko kosmetykę budżetową, bo tak naprawdę w tych sprawach decyduje władza wykonawcza sprzężona z większością sejmową. I w związku z tym od wielu lat odbywa się tutaj, w Senacie, prezentacja stanowisk, które są wyrazem obywatelskiego i społecznego niepokoju o stan finansów publicznych, o polską rację stanu i o to, w jakim zakresie to, co deklarują poszczególne rządy i co dyktuje polityczny wizerunek, jest konfrontowane z rzeczywistością. Ta konfrontacja zwykle nie wypada pozytywnie. Wyjątkiem był jeden budżet szykowany swego czasu, bardzo wcześnie, przez rząd Jana Olszewskiego, a przejęty później przez rząd pani Suchockiej, budżet bardzo odpowiedzialny i precyzyjny. Wszystkie pozostałe budżety w dużej mierze są budżetami życzeniowymi, takimi budowanymi na zasadzie wishful thinking, czyli, po polsku, myślenia życzeniowego, które ma charakter propagandowy również w przypadku rynków finansowych. Bo jest tak, jak mówił w dzisiejszych odpowiedziach pan minister Rostowski, to znaczy że nie może wszystkiego powiedzieć, dlatego że ci, którzy tego słuchają, wyciągają z tego wnioski, a to wpływa i na kursy walutowe, i na wiarygodność finansową Polski... Tak, ja się z tym wszystkim zgadzam, tylko że to, co tutaj artykułujemy w ramach tej kosmetyki budżetowej, wskazuje na daleko idące potrzeby, na to, że ta nasza przykrótka kołdra budżetowa odkrywa coraz to większe niedostatki finansowania zadań publicznych, coraz większe niedostatki finansów publicznych, rosnący coraz bardziej, wręcz lawinowo, dług w zakresie finansów publicznych, coraz większy zakres wydatków sztywnych związanych z obsługą tego długu i coraz mniejszy margines na to, o czym możemy decydować w polskim parlamencie, a zwłaszcza w Senacie.
Ja nie będę się ustosunkowywał do ogólnych kwestii, bo na pewno dużo lepiej i skuteczniej zrobią to moi koledzy. Ja powiem za to o tym, co nie zostało uwzględnione jako stanowisko Komisji Kultury i Środków Przekazu, której mam zaszczyt przewodniczyć. Otóż po konsultacjach z przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i całą Krajową Radą, której ucięto w porównaniu z projektem budżetu ponad 2 miliony zł z niezbędnych środków - a te zresztą były przycinane w poprzednich budżetach w sposób wręcz skrajny - ustaliliśmy na posiedzeniu komisji, że dla utrzymania status quo, dla utrzymania funkcjonowania Krajowej Rady niezbędne jest 320 tysięcy zł. Dlatego w tej chwili złożę taką poprawkę, aby przyznać Krajowej Radzie tę kwotę, kosztem zmniejszenia o 320 tysięcy zł wydatków bieżących jednostek budżetowych. To jest stanowisko komisji kultury, nie moje, a większość w komisji ma przecież rządząca Platforma Obywatelska.
Następna kwestia, która była przedmiotem debaty i uzgodnień, i to w pewnym momencie nawet uzgodnień międzyklubowych, tyle że nie została zaakceptowana przez komisję gospodarki, gdyż nie było w tej sprawie pozytywnej opinii ministra finansów. Chodzi o 30 milionów zł na muzealnictwo. Otóż jest bardzo wyśrubowany program, jeżeli chodzi o muzea, jeżeli chodzi o aktywność ministra kultury w tym zakresie - a ten budżet, co trzeba powiedzieć obiektywnie, wzrasta w porównaniu z budżetami innych działów, w których szuka się ograniczeń i cięć budżetowych - dlatego komisja kultury po debacie przyjęła i zaproponowała komisji gospodarki zwiększenie o 30 milionów wydatków inwestycyjnych, zgodnie z programem rządu, kosztem zmniejszenia kwoty zaoszczędzonej na dotacjach i subwencjach dotyczących partii politycznych. Ja składam wniosek, ponawiam ten wniosek i prosiłbym o jego poważne rozważenie, bo jest to wniosek odpowiedzialny.
Następny wniosek dotyczył już Kancelarii Senatu, przesunięcia wewnętrznego, na szczęście znalazł się on w stanowisku komisji, w jej punkcie piątym. Chodzi mianowicie o przesunięcie środków z polonijnych wydatków inwestycyjnych, gdyż mieliśmy zwroty ze względu na niewykorzystanie ich na wydatki bieżące, wspierające Polonię i Polaków. Dziękuję za uwzględnienie tego wniosku. Prosiłbym tylko, żeby to się w Sejmie ostało. To jest nieduża kwota, są to 2 miliony, a jeśli chodzi o plany budżetowe to jest constans, następuje tylko przesunięcie między pozycjami.
Następna kwestia też dotyczy Kancelarii Senatu i naszej działalności związanej z opieką nad Polonią i Polakami. Również kosztem finansowania związanego z uzyskaniem pewnej superaty budżetowej ze względu na ograniczenie dotacji i subwencji partii, po uzgodnieniu z Kancelarią Senatu, składam wniosek o zwiększenie środków przeznaczonych na działalność związaną z opieką nad Polonią i Polakami o 5 milionów zł, o zwiększenie w ramach wydatków. Pozwalam sobie złożyć taki wniosek.
Pozostaje mi tylko życzyć władzy wykonawczej, żeby udało się zrealizować ten budżet w takim zakresie, bo mam daleko idące wątpliwości, które zresztą były tu artykułowane, czy ten budżet jest realny. Wszystkiego dobrego.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Piotrowicz.
Proszę bardzo.
Senator Stanisław Piotrowicz:
Panie Marszałku! Pani Minister! Panie i Panowie Senatorowie!
Mam świadomość tego, że nigdy nie uda się skonstruować budżetu, z którego wszyscy byliby zadowoleni, to jest wręcz niemożliwe. Budżet musi być dostosowany do możliwości finansowych państwa, poza wszelkim sporem. Obawiam się jednak, a to z tego powodu, że dziś debatujemy nad budżetem, nie mając pełnej wiedzy na temat tego, w jakiej sytuacji finansowej znajduje się państwo. Wszyscy czujemy, że jest źle, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Wskazuje na to wiele czynników, wskazują na to rosnące ceny, wskazuje na to rezygnacja z wielu wcześniejszych zamierzeń, również ze względów finansowych. Jednocześnie mam wrażenie, właściwie jestem o tym głęboko przekonany, że te fakty są przed nami, przed parlamentarzystami ukrywane przez rządzących, ukrywane są również przed opinią publiczną. Dzieje się to w różny sposób. A to nie zdaje się sprawozdania ze stanu finansów publicznych, a to nie odpowiada się na pytania z takich czy innych względów i jednocześnie używa się języka zupełnie niezrozumiałego dla obywateli albo wręcz zupełnie co innego oznaczającego. Ażeby nie być gołosłownym, przytoczę tylko kilka faktów z nieodległej przeszłości. Ustawa o kompensacji przemysłu stoczniowego, czytaj: ustawa o likwidacji przemysłu stoczniowego. Ustawa o racjonalizacji zatrudnienia - jak to dobrze brzmi - czytaj: ustawa o zwolnieniu 10% pracowników. Rezygnacja z budowy dróg została określona urealnieniem planu budowy dróg. Wszystko można pięknie opakować i sprzedać, byle tylko ukryć przed społeczeństwem rzeczywisty stan państwa. I o to mam pretensje, jeżeli nie o to, że finanse są w coraz gorszym stanie, choć i o to można mieć pretensje. Skoro tak, to dlaczego nie podejmuje się stosownych reform, tym bardziej że obiecywało się to narodowi. To jest pierwsza sprawa.
Jeszcze większym grzechem jest to, że rzeczywisty stan rzeczy ukrywa się przed społeczeństwem. Jak wspomniał pan senator Ryszka, prawda zapewne wcześniej czy później wyjdzie na jaw, ale dla mnie małym pocieszeniem jest to, że społeczeństwo po czasie ujrzy to wszystko i dostrzeże mankamenty i niedowład rządzących, skoro za to wszystko zapłacą nie rządzący, ale my, obywatele.
Gdy mówimy o budżecie, to chciałbym zwrócić też uwagę na to, że są pewne podmioty, które dyskryminowane są na przestrzeni lat w kolejnych budżetach. Dostrzegam też takie zjawisko, że mniejszą winę ponosi a właściwie ekskulpowany jest ten, kto dopuszcza się nadużyć, zaś winą obarczany jest ten, kto te nadużycia ujawnił. Przekłada się to na konkretne działania, również w sferze budżetowej. Nie tak dawno przecież procedowaliśmy nad ustawą, która ograniczała środki dla regionalnych izb obrachunkowych, ograniczała środki dla Państwowej Inspekcji Pracy, ograniczała również środki dla Najwyższej Izby Kontroli. Dziś w tej ustawie dostrzegamy ograniczenia dla prokuratury.
Wydzielono prokuraturę. Jak już wielokrotnie wspominałem, przyświecała temu idea, że oto będziemy mieli silną, niezależną prokuraturę. Pojawiały się nawet pytania o to, czy aby społeczeństwu i państwu nie zagraża tak silna pozycja prokuratury. Okazuje się, że wydzielono prokuraturę, nie martwiąc się nadmiernie o to, gdzie ona będzie funkcjonowała i czy będzie miała na to środki. W odpowiedzi na moje słowa wspomniała pani minister o tym, że teraz prokuratura to jest przecież nowy podmiot i nie wiadomo, ile nas będzie kosztował, bo dopiero został utworzony, a gdyby brakowało pieniędzy, to być może nastąpią pewne przesunięcia. Chcę powiedzieć, że w budżecie na funkcjonowanie prokuratury, konkretnie na prowadzenie postępowań przygotowawczych, śledztw, brakuje 14 milionów zł. Wynika to z informacji uzyskanej od prokuratora generalnego, z informacji, która - jestem przekonany - dotarła również do Ministerstwa Finansów. Postępowania przygotowawcze kosztują tyle samo, niezależnie od tego, czy prokuratura funkcjonuje w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości, czy poza ministerstwem. Zatem nie tłumaczy to ograniczenia środków na postępowania przygotowawcze.
Nie przewidziano także tego, że prokuratura musi gdzieś funkcjonować, nie zauważono, że nie ma obiektu, że obiekt, w którym działa, jest wynajęty tylko czasowo i do września tego roku prokuratura musi się opowiedzieć, czy korzysta z prawa pierwokupu dotychczasowego budynku, czy też nie, a jeżeli zechce skorzystać z prawa pierwokupu, to w momencie podpisywania umowy wstępnej jest zobowiązana uiścić kwotę 35 milionów zł. Tego też nie przewidziano. Jednocześnie pragnę podkreślić, że już w tej chwili Prokuratura Generalna i prokuratury warszawskie rokrocznie z tytułu najmu lokali płacą 17 milionów zł. Zatem jest to dość istotna kwestia. Trzeba zadbać o to, żeby prokuratura nie była petentem, żeby prokuratura nie musiała wynajmować od czasami niewiadomego pochodzenia podmiotów obiektów w celu urzędowania.
Chcę wreszcie powiedzieć, że te 14 milionów to kwota, której brakuje w odniesieniu do budżetu prokuratury z 2009 r., a trzeba wiedzieć, że wszystkie usługi, chodzi głównie o ekspertyzy, o koszty biegłych, świadków itd., itd., teraz są droższe, ich ceny wzrosły choćby w związku z inflacją oraz wzrostem podatku VAT. Z tego też względu trzeba doszacować ten budżet w tym zakresie. Stąd moja poprawka zmierza w tym kierunku, żeby istotnie zadbać o to, by prokuratura mogła prowadzić postępowania przygotowawcze. Tym bardziej że ostatnie wydarzenia pokazują, jak wiele pieniędzy prokuratura będzie musiała wydać w związku ze śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Widzimy, ile już ekspertyz zlecono instytutowi Sehna w Krakowie.
Obserwuję również niepokojące zjawisko, które wpisuje się w tezę, że winien jest ten, kto ujawnia nadużycia, a nie ten, kto się ich dopuszcza. Świadczy o tym zmniejszenie funduszu operacyjnego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ten fundusz w tym roku został zmniejszony o 53,5% w stosunku do planu na rok 2010. Cóż to oznacza? Istotą funkcjonowania tej służby są przecież działania operacyjne i jeżeli ta służba nie będzie prowadzić działań operacyjnych, to rzeczywiście będzie zbędna.
Pragnę również podkreślić, że w porównaniu do projektu w niespotykany sposób ograniczono, a w zasadzie obniżono o 1 milion zł, budżet rzecznika praw obywatelskich, a jednocześnie zwiększono liczbę zadań, jakie na rzeczniku praw obywatelskich spoczywają. Te zadania zostały nałożone ustawą, którą nie tak dawno przyjmowaliśmy, ustawą o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 2011 r. Żeby nie być gołosłownym, powiem, że zdaniem pani profesor Ireny Lipowicz przekazanie nowych kompetencji bez zapewnienia odpowiednich środków finansowych jest niezgodne z zasadami konstytucyjnymi, może także zniweczyć cel uchwalenia ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, nad którą parlament pracował tak intensywnie w ostatnich tygodniach. Wdrożenie dyrektyw Unii Europejskiej przez Polskę jest pilnie monitorowane przez Komisję Europejską i społeczeństwo obywatelskie, a ich niewykonanie naraża nasz kraj na poważne kary finansowe. Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich wykazali podczas ostatnich spotkań z panią rzecznik zainteresowanie przejęciem tych nowych ważnych zadań, pytając szczegółowo, ile nowych etatów otrzyma w związku z tym. Pani rzecznik będzie zmuszona odpowiedzieć, że zero.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, proszę zbliżać się do konkluzji.)
Tak, już kończę.
Tradycyjnie obniżono także budżet Instytutowi Pamięci Narodowej, chyba najbardziej ze wszystkich instytucji, bo o 16 milionów zł, to jest o 7% w stosunku do projektu. Ta instytucja od lat uważana jest za instytucję niechcianą. Na nic słowa, na nic piękne gesty, jeżeli w ślad za tym nie idą środki finansowe i możliwości realizowania zadań.
Składam kilka poprawek, w szczególności poprawkę dotyczącą prokuratury. Z tego względu, że czas mojego wystąpienia minął, nie będę tych poprawek omawiał. Składam je na piśmie. Serdecznie dziękuję.
68. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu