57. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Senator Andrzej Szewiński:
Ja chciałbym odnieść się do tego, o czym wcześniej mówił pan senator sprawozdawca. Chodzi mi o trybunał arbitrażowy. Słusznie pan senator sprawozdawca stwierdził, iż w procedowanym akcie prawnym nie ma słowa o trybunale arbitrażowym. W związku z tym czy trybunał arbitrażowy może skutecznie funkcjonować bez odpowiednich zapisów w ustawie o sporcie? W mojej ocenie może, ponieważ pewne regulacje mogą być zapisane w regulaminach związków sportowych i wcale nie jest zasadne, żeby odgórnie, przez akt wyższy lub przez ustawę o sporcie, wprowadzać regulacje dotyczące trybunału arbitrażowego. Jakie jest pana senatora sprawozdawcy zdanie na ten temat? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Antoni Piechniczek:
Panie Senatorze, krótko i zwięźle. Ja pracując w Polskim Związku Piłki Nożnej za kadencji poprzedniego prezesa, mówiłem, że PZPN to jest republika bananowa sędziów piłkarskich. Dzisiaj stała się republiką prawników. Ale proszę mi wierzyć, że dwie instancje, które działają w samym związku, nie wyczerpują tematu i odwoływanie się do trybunału arbitrażowego przy PKOl wielokrotnie ułatwiało zadanie, było celowe. Podczas rozmowy z przedstawicielami ministerstwa dowiedziałem się, że polskie związki sportowe mogą utworzyć taki trybunał, ale on nie będzie działał przy PKOl, czyli, inaczej mówiąc: zróbcie sobie instytucję, która będzie działała i wy ją będziecie finansować. A kiedy była ona na garnuszku PKOl, Polskiego Komitetu Olimpijskiego, to zlikwidowaliśmy to. Widzę, że wiele ustaw zmierza w jednym kierunku: państwo ma dać jak najmniej i niech samorząd terytorialny to zrobi, niech to zrobią same związki, nasz budżet jest ograniczony. My wprowadzamy coś, co się nazywa spychoterapią. Należy odróżnić prawdziwy, prawidłowy zapis prawny od metody, którą określiłem tak: niech to robią inni. I to zmierza w tym kierunku, dlatego ja jestem... Mam ekspertyzę prawników działających nie tylko w Polskim Związku Piłki Nożnej, ale i w innych związkach gier zespołowych, którzy uważają, że taki trybunał byłby jak najbardziej potrzebny.
(Senator Andrzej Szewiński: Ad vocem, jeśli można.)
(Głos z sali: Nie można...)
(Senator Andrzej Szewiński: Nie można?)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Można, można.
Senator Andrzej Szewiński:
Dziękuję.
Z moich informacji wynika, że trybunał arbitrażowy nadal będzie funkcjonował przy Polskim Komitecie Olimpijskim, mimo że ta kwestia nie będzie zawarta w ustawie o sporcie. Tak że tutaj...
Senator Antoni Piechniczek:
Panie Senatorze, dziękuję. Odpowiedział pan na swoje pytanie. Ja się strasznie cieszę, że będzie tak, jak pan mówi. Wygraliśmy, i pan, i ja. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Wojciechowski.
Proszę bardzo.
Senator Grzegorz Wojciechowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Senatorze!
Sport można podzielić na różne dyscypliny, związki itd. Ale ja spróbowałbym podzielić inaczej: na sporty tańsze, droższe i jeszcze droższe, w jakąś taką... Niewątpliwie w przypadku sportów najtańszych, że tak powiem, początkiem będzie lekkoatletyka. W ostatnich latach... Ja jestem wychowany na sukcesach lekkiej atletyki, a jeśli chodzi o dyscypliny droższe, na przykład pływanie, to w czasach, kiedy byłem dzieciakiem pasjonującym się sportem, sukces był wtedy, kiedy zawodnicy wrócili z jakichś zawodów bez problemów, no, wiadomo, jakich. Ale wracam do tematu. Czy pan senator nie widzi potrzeby zwiększenia może nie nacisku, ale promocji właśnie tych sportów tańszych? My w tej chwili promujemy sporty droższe, na które nie zawsze wszystkich stać, zwłaszcza w szkołach. Sukcesy, także w lekkiej atletyce, są podstawę do rozwijania się w klubie, a z dania dzieciakom piłki na czterdzieści pięć minut po to, żeby kopali, w zasadzie nic nie wynika. A więc gdyby można było bardziej promować lekką atletykę... To jest jedna kwestia.
Druga kwestia i zupełnie inne pytanie. Dotyczy ono generalnego stosunku samorządów do nauczycieli, w tym nauczycieli wychowania fizycznego. Gdy obserwuje się wszelkie posiedzenia, obrady, komisje itd. różnych związków gmin, powiatów, województw itd., zawsze pojawia się problem konfliktu związanego z kartą, głównie z Kartą Nauczyciela, między samorządami a nauczycielami.
Ten konflikt niewątpliwie przekłada się również na wychowanie fizyczne, na sport, bo ci wychowawcy sportowi są nauczycielami. Czy w tym zakresie nie trzeba byłoby czegoś zrobić? Ta ustawa chyba... Ja przynajmniej nie dostrzegam rozwiązania, które poprawiłoby te relacje. Niewątpliwie ta relacja źle wpływa na sport i chyba powinno się zrobić coś innego. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Antoni Piechniczek:
Ja też jestem wielkim zwolennikiem lekkiej atletyki, bo to jest królowa sportu - taka jest prawda. Wielu wybitnych sportowców zaczynało od lekkiej atletyki, niektórzy zaś mówią, że wszyscy zaczynali od piłki nożnej, a jak im się w piłce nie powiodło, to zaczynali uprawiać inną dyscyplinę i w niej odnosili sukcesy. Podzielam pogląd, że tak jest. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że zazwyczaj w szkole jest tak, że jeśli wuefista jest koszykarzem, to preferuje koszykówkę, jeśli jest lekkoatletą, to będzie preferował lekką atletykę. Zwracam też uwagę na to, co jest drobnym błędem, choć nie wszyscy podzielą mój pogląd. Kiedy za olbrzymie pieniądze zaczynało się budowę Stadionu Narodowego w Warszawie, trzeba było również pomyśleć o bieżni lekkoatletycznej. Patrzono tylko przez pryzmat stadionu czysto piłkarskiego, że tak powiem, pod Euro, a Euro się skończy. Przecież na świecie jest tyle wielkich fantastycznych stadionów, na których jest miejsce i dla lekkoatletyki, i dla piłki nożnej. Coś takiego można było zrobić. I kolejny raz wygra Stadion Śląski, bo Stadion Śląski z uwagi na to, że ma bieżnię, stanie się areną przyszłych mistrzostw świata, mistrzostw europy, mityngów Złotej Ligi.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Chyba że to będzie Bydgoszcz, Panie Senatorze.)
Proszę?
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Chyba że to będzie Bydgoszcz.)
Chyba że to będzie Bydgoszcz. Ale Bydgoszcz ma mniejszy stadion, Panie Marszałku.
A więc lekkoatletyka jak najbardziej.
Jeśli zaś chodzi o Kartę Nauczyciela, to wiem, że ma ona zwolenników wśród nauczycieli, ale w ministerstwie ma różne notowania. Śledzę czasem wypowiedzi na łamach "Polityki", gdzie na ten temat dużo się mówi. Nauczyciele podkreślają, że jest to ich olbrzymi sukces i że jest to coś, co stawia nas wysoko w Europie. Wuefiści oczywiście korzystają z tej karty. Ja kiedyś lansowałem taką teorię, żeby wprowadzić coś, co się nazywa kartą trenera, ale powiedziano mi: daj sobie spokój, nie przebrniesz przez pewne sprawy, bo przywileje byłyby za duże, a kogo stać na to, żeby to wszystko realizować. Tak że trenerzy mogą być zwalniani z dnia na dzień, bo dosłownie takie jest widzimisię właściciela klubu. Przykładem jest kolega Cupiał - mam nadzieję, że nie przedzwoni w tym momencie - który jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę zmienionych trenerów na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Taka jest prawda. Ja zdaję sobie sprawę z problemów, jakie nurtują nauczycieli w tym środowisku.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Przepraszam...)
(Senator Grzegorz Wojciechowski: Ta ustawa nie rozwiązuje tego.)
Ta ustawa nic nie mówi na temat przywilejów, natomiast mówi na temat oczekiwań natury czysto zawodowej, czyli jakie wymogi trzeba spełniać, aby być nauczycielem WF-u lub trenerem.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Andrzej Person.
Proszę bardzo.
Senator Andrzej Person:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Uczciwie przyznam, że zadanie pytania jest pretekstem do przyłączenia się do wypowiedzi pana senatora Bisztygi, to znaczy podziękowania panu senatorowi sprawozdawcy za świetny wykład na temat sportu, którego tu wysłuchaliśmy. Szkoda, że frekwencja jest trochę niska. Ale kwestia ustawy, jej konieczności, niewątpliwie dla wszystkich jest oczywista. Myślę nawet - powiem to jako człowiek sportu - że to jest historyczny moment dla sportu, kiedy wreszcie to wszystko zostało uporządkowane. Oczywiście nie mogę się zgodzić z panem senatorem, ale to jest jasne, że skromność przez pana przemawia, że taki mecz jak wczoraj to był skandal. Przypominam sobie...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, proszę o pytanie.)
Już zmierzam do niego. Jeszcze nie minęła minuta, czterdzieści sekund dopiero minęło. Zaraz będzie następne.
(Senator Jadwiga Rotnicka: Bądź sprawiedliwy, tam też nie było pytania.)
Będzie dopiero trzydzieści osiem, jest cofnięty czas.
Przypominam sobie, że pan senator sprawozdawca... Kiedyś wracałem od pana ze zgrupowania w ciemną noc podczas stanu wojennego i zatrzymała mnie milicja, bo nie miałem przepustki na noc. Ze zgrupowania pan pojechał do Barcelony i zajął trzecie miejsce, a oni wczoraj się po czołach kopali. Ale niby to są zawodowcy.
Panie Senatorze Sprawozdawco, moje pytanie dotyczy dopingu, w którym też mam, że tak powiem, swój rozdział, bo dwa lata siedziałem na ławie oskarżonych za to, że mnie... Na szczęście udowodniłem - teraz już będzie bardzo poważnie - że ta zawodniczka rzeczywiście brała doping. Inaczej nie byłoby mnie tu, bo byłbym skazany za to, że ją pomówiłem. Moim zdaniem - po tych doświadczeniach - to bardzo dobrze, że penalizuje się doping i że jest to w tej ustawie. Jakie pan widzi szanse na to, żeby to egzekwować? Niedawny przykład naszej zawodniczki potwierdził, że nikt się nie przyzna, choćby go żywcem przypalali, nie powie, od kogo dostał, a przecież sam sobie nikt nie robi... Jeżeli jakiś przypadek się nie zdarzy, to ten przepis moim zdaniem będzie martwy. I żeby udowodnić, że zawodnik świadomie to brał, a jeszcze znaleźć lekarza, który to podawał... Dziękuję. Czy pan senator sprawozdawca byłby łaskaw odpowiedzieć?
Minuta i dwie sekundy, Panie Marszałku.
Senator Antoni Piechniczek:
Panie Senatorze, ja też jestem pełen uznania dla pańskiej postawy w wieczory podczas stanu wojennego, jak żeśmy sobie nieźle radzili.
(Senator Andrzej Person: Oj, nieźle.)
(Wesołość na sali)
Jeśli chodzi o doping, to oczywiście będziemy wszyscy z wielkim zainteresowaniem śledzili to, co będzie się działo podczas najbliższych mistrzostw świata. Śledzimy to od lat, śledzimy ligę mistrzów. Wiem, że są przeprowadzane badania. Na razie sukcesy komisji, która by coś stwierdziła, są ograniczone. Wiem tylko z autopsji, bo pytałem zawodników, których prowadziłem i którzy grali w zachodnich klubach typu Juventus czy FC Porto, zdobywali ligę mistrzów... Mówiłem: słuchaj, powiedz mi, jak to tam wygląda. On na to: Trenerze, kończy się trening, na bieżni stoi lekarz albo ktoś z obsługi medycznej z tacką, ma dwadzieścia pięć pojemniczków plastikowych, w każdym pojemniczku jest ileś tam tabletek i każdy musi wziąć, łyknąć i zapić. Nie ma możliwości, żeby ktoś próbował oszukiwać, bo to jest zapisane w kontrakcie. Ja nie wiem, co to jest. Jakby mnie złapali i powiedzieli, że to jest koks, że to jest doping, to ja bym świecił oczami i jedynie powiedziałbym, że mi to dawali, a ja to robiłem nieświadomie. Mnie się wydaje, że dzisiaj wszyscy trenerzy mają głęboką świadomość i dużą odpowiedzialność... Mają świadomość, że można zakończyć karierę trenerską w niesławie, stracić dorobek życia oraz prawo wykonywania zawodu. Wchodzi się wtedy w inne życie. Powiem tylko w formie dowcipu, że jak grałem kiedyś jeden ze swoich najważniejszych meczów przed Hiszpanią, grałem z NRD w Chorzowie... Wtedy ministrem był świętej pamięci fantastyczny człowiek pan Marian Renke, który powiedział tak: Panie Trenerze, na boisku leży parę milionów dolarów. Jeśli wygra pan ten mecz, to pan je podniesie. To jest lokomotywa, która pociągnie cały polski olimpijski sport. Pan musi zarobić na wyjazdy olimpijczyków tym właśnie meczem. No więc przygotowywaliśmy się bardzo starannie. Siedzieliśmy na dziesięciodniowym zgrupowaniu i codziennie rano lekarz fizjolog budził piłkarzy. Na początku badał tętno i ciśnienie, a potem dynamometrem badał siłę uścisku. Jeśli ta siła była duża, to siła centralnego układu nerwowego też miała być mocna, byłeś pobudzony, przygotowany do walki itd., itd. Za którymś razem jeden z piłkarzy, Włodzimierz Smolarek, powiedział: Panie Doktorze, k..., my mamy z nimi wygrać czy mamy ich udusić. (Wesołość na sali) Tak że z tym dopingiem to jest różnie. Czy mamy ich zagonić, czy mamy ich utopić.
(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Teraz astma jest modna.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Rozumiem, że pytania do pana senatora sprawozdawcy się skończyły.
(Senator Antoni Piechniczek: Dziękuję.)
Ani nie wygraliśmy, ani nie udusiliśmy wczoraj. (Oklaski)
Dziękujemy bardzo.
Proszę państwa, jest to rządowy projekt ustawy. Stanowisko rządu reprezentuje minister sportu i turystyki. Witam pana ministra Tomasza Półgrabskiego.
Chciałbym prosić o przedstawienie stanowiska rządu i odpowiedzenie na, liczne zapewne, pytania.
(Senator Stanisław Bisztyga: Ja mam pytanie.)
Już senator z Krakowa się zgłosił.
(Senator Andrzej Person: Z Włocławka.)
(Głos z sali: Ja byłem drugi.)
(Senator Małgorzata Adamczak: Nie, już są inni.)
Już są kolejni.
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Serdecznie dziękuję za zaproszenie. Bardzo się cieszę, że spędziliśmy tu już ponad godzinę, prowadząc wnikliwą dyskusję o sporcie. To oznacza, że Polacy znają się na sporcie i że jest on nam wszystkim bliski.
(Senator Stanisław Bisztyga: Bardzo bliski.)
Bardzo bliski, tak.
Obecnie, jak państwo wiedzą, sprawy sportu są regulowane przez dwie ustawy, przez ustawę o kulturze fizycznej z 1996 r. i ustawę o sporcie kwalifikowanym z roku 2005.
Celem tej nowej regulacji, nowej ustawy jest stworzenie jednego dokumentu, jednego aktu prawnego, który ma zawierać niezbędne i celowe regulacje dla rozwoju kultury fizycznej.
Według nas, twórców ustawy, kultura fizyczna, w tym sport, jest sferą wolności obywatelskiej, częścią konstytucyjnych praw obywatela, które nie powinny być obciążone nadmierną regulacją i interwencją państwa. I to jest odpowiedź na niektóre pytania, jakie padały, dlaczego pewne obszary nie zostały uregulowane.
Dla przykładu powiem o innych rozwiązaniach w krajach Europy i świata. Otóż niektóre kraje Europy nie posiadają w ogóle żadnych regulacji prawnych dotyczących spraw sportu. Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Holandia nie mają odrębnych ustaw, które regulowałyby kwestie sportu. I ten sport funkcjonuje tam na ogólnych zasadach. Zdarzają się też jednak kraje, które takie przepisy mają, są to na przykład Francja i Hiszpania.
A więc projekt naszej ustawy i nasze zamierzenia polegały na tym, żeby znaleźć złoty środek, coś, co regulowałoby sprawy sportu. I według nas one mają być regulowane w poszczególnych zakresach. Dotyczy to przede wszystkim respektowania autonomii ruchu sportowego, oczywiście także w tych dziedzinach i w tych obszarach, gdzie mówimy o reprezentacji narodowej, o wyjeździe na igrzyska olimpijskie, na mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy, o funkcjonowaniu polskich związków sportowych. Bo to jest kwestia, którą powinniśmy regulować. Przecież prowadzimy programy, które przygotowują reprezentantów do tych wyjazdów, do tych wydarzeń, ale też przekazujemy środki finansowe, dzięki którym te polskie związki sportowe funkcjonują i mogą realizować swoje programy, mogą się rozwijać i szkolić zawodników. Przyjęliśmy także, i to już mówiłem, że państwo nie powinno w zasadzie ingerować w sport, gdy nie ma on charakteru uczestniczenia we współzawodnictwie organizowanym przez polskie związki sportowe lub upoważnione przez nich podmioty. Uprawianie sportu poza tym systemem jest wolne, nie podlega reglamentacji prawnej. Zasady uprawiania sportu, i to jest bardzo ważne, określają przede wszystkim polskie związki sportowe, honorując zasady i przepisy międzynarodowych federacji, do których należą. To międzynarodowe federacje określają, jak sport ma funkcjonować, jak dana dziedzina jest uregulowana. I oczywiście związki muszą to respektować, więc nie ma potrzeby, żeby tutaj państwo też stosowało swoją politykę. Uznaliśmy taką zasadę europejskiego modelu sportu, która polega na tym, że w danej dyscyplinie sportu jest tylko jeden polski związek sportowy, jedna federacja, a więc nie ma tutaj jakichś niejasności.
Jeśli zaś chodzi o dostosowanie regulacji prawnych sportu do standardów Unii Europejskiej, to warto powiedzieć, że traktaty z Rzymu, Maastricht, Amsterdamu czy Nicei nie regulowały kwestii sportu, a więc kraje członkowskie nie są zobowiązane do harmonizacji prawa w tym obszarze.
Warto powiedzieć, że dopiero traktat z Lizbony zawiera zapisy o sporcie. W art. 149 jest mowa o edukacji, o kształceniu zawodowym młodzieży i o sporcie. W konsekwencji tego właśnie sport staje się takim obszarem zainteresowania Unii Europejskiej. Komisja Europejska w 2007 r. wydała dokument, który nazywa się białą księgą, i tam formułowała zasady oraz obszary zainteresowania odnośnie do sportu. A więc sport będzie w przyszłości obszarem polityki Unii Europejskiej, co oczywiście dla nas jest bardzo ważne, niezwykle istotne i pokazuje jego rolę w społeczeństwie. Z tego też wynikała idea przyjęcia przez nas pewnej definicji sportu. I przyjęliśmy właśnie tę definicję zaczerpniętą z Unii Europejskiej, z białej księgi, gdzie mowa, że sport oznacza wszelkie formy aktywności fizycznej, które przez uczestnictwo doraźne lub zorganizowane stawiają sobie za cel wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej ludzi, rozwój stosunków społecznych lub osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach. I to jest bardzo ważny aspekt, on zmienia rozumienie sportu w Polsce. W Polsce sport był do tej pory postrzegany bardzo wąsko, utożsamiany w zasadzie tylko z rywalizacją wyczynową, z tym tak zwanym najwyższym wyczynem, tymczasem sport traktujemy dużo szerzej, co jest ważne i wychodzi tu naprzeciw oczekiwaniom. Niejednokrotnie sport miał też pejoratywne konotacje związane z patologiami, jak doping, korupcja, rasizm, przemoc na stadionach, i był przeciwstawiany kulturze fizycznej. My chcemy zmienić to podejście, poprzez tę ustawę chcemy zmieniać polski sport. To też jest bardzo ważne. Ta ustawa ma zmieniać polski sport, zarówno ten kwalifikowany, wyczynowy, jak i oczywiście tę aktywność społeczeństwa oraz zaangażowanie samorządów we wspieranie sportu.
Powszechnie stosowane w Polsce pojęcie kultury fizycznej nie funkcjonuje we współczesnych krajach Unii Europejskiej, w okresie powojennym zostało zastąpione przez terminy "wychowanie fizyczne" i "sport".
Co chcemy wyrazić poprzez tę ustawę i co nią regulujemy? Przede wszystkim umacniamy pozycję klubów sportowych. Uważamy, że klub sportowy powinien mieć charakter korporacyjny i działać jako osoba prawna. Rezygnujemy tutaj z takiej sztucznej formy klubu, to znaczy tej jednoosobowej działalności, która była taką zupełnie niepotrzebną hybrydą i w praktyce nie funkcjonowała, a jeśli już, to przynosiła wiele złego, bo takie kluby były nastawione na komercję, a nie brały z reguły uczestnictwa we współzawodnictwie sportowym. Rozszerzyliśmy zasadę uproszczonej rejestracji przez wpis do ewidencji prowadzonej przez starostę na wszystkie kluby, które nie prowadzą działalności gospodarczej, w tym uczniowskie kluby sportowe. I najważniejsze, co ta ustawa daje - tutaj też komentarz do słów pani senator - przede wszystkim art. 35 i art. 36 mają na celu rozszerzenie możliwości jednostek samorządu terytorialnego w zakresie dofinansowania zadań zlecanych klubom sportowym. I to jest niezwykle istotne, bo do tej pory jednostki samorządu terytorialnego nie zawsze wprost mogły finansować działalność klubów sportowych. Może teraz jest troszkę lepiej, ale sześć, siedem lat temu, po tej transformacji właśnie całe zło czy inaczej obniżenie poziomu sportowego wynikało z tego, że kluby sportowe przestały być finansowane przez wielkie zakłady, wielkie korporacje. Państwo też przestało wspierać kluby sportowe i niestety one nie mogły działać. Dzisiaj ten nasz zapis, ta nasza regulacja, w zdecydowany sposób ułatwi zarówno marszałkom, jak i poszczególnym gminom, jednostkom samorządu terytorialnego wspieranie sportu. To jest niezwykle istotne.
(Senator Antoni Piechniczek: Przepraszam...)
(Senator Piotr Głowski: Telefon...)
To istotna sprawa.
Jeśli chodzi o Polski Związek Sportowy, to ustawa umacnia centralną pozycję narodowej federacji zgodnie z tą zasadą, o jakiej mówiłem: jedna federacja w jednej dyscyplinie, pod warunkiem oczywiście, że ta federacja działa w sposób demokratyczny i transparentny. I my tutaj dajemy większą swobodę, jeśli chodzi o działalność, polskim związkom sportowym. Oczywiście kontrolujemy je. Przekazujemy im między innymi środki publiczne, więc uważamy, że ta kontrola jest niezbędna. Ale związki mają większą swobodę i większą odpowiedzialność w podejmowaniu swoich decyzji i w tworzeniu swojej polityki.
Ważnym aspektem jest oczywiście uhonorowanie Polskiego Komitetu Olimpijskiego jako tego podmiotu, który zrzesza związki, wysyła reprezentacje na igrzyska olimpijskie, ma swoje miejsce... Chronimy symbolikę olimpijską.
Jeśli zaś chodzi o trybunał arbitrażowy, to potwierdzam, że takie sądy polubowne będą mogły działać przy polskich związkach sportowych. Arbitraż będzie mógł działać przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Ale mamy opinię eksperta, prezesa Sądu Najwyższego, który w odpowiedzi na zapytanie sejmowe dotyczące właśnie trybunału arbitrażowego bardzo negatywnie odniósł się do jego działalności i stwierdził, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Oczywiście, co powtarzam, przy związkach sportowych, przy Polskim Komitecie Olimpijskim trybunał arbitrażowy będzie działać, ale, niestety, te najważniejsze sprawy trafią do sądów powszechnych.
Zresztą przypominam decyzję sądu arbitrażowego w sprawie Widzewa, uchyloną przez Sąd Najwyższy. To spowodowało jeszcze większy bałagan, niż byłoby w przypadku, gdyby ta sprawa od razu była skierowana do sądu powszechnego.
Jest to projekt rządowy, który został zatwierdzony, był omawiany w komisji i przegłosowany przez Sejm, a więc wyrażamy pozytywną opinię i go wspieramy.
Oczywiście jestem gotowy odpowiedzieć na każde pytanie, jeśli państwo senatorowie takowe będą mieli.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, zaraz będą pytania.
Chcę zauważyć, że po raz pierwszy, odkąd prowadzę obrady Wysokiego Senatu, wszyscy senatorowie z jednej strony Izby są nieobecni.
(Senator Marek Konopka: Jakiś protest.)
(Senator Józef Bergier: Protest.)
(Głos z sali: Klub protestuje.)
W związku z tym chciałbym przeczytać listę mówców według kolejności. Są to wszystko mówcy z partii rządzących - panowie Rocki i Muchacki, pani Adamczak, panowie Bisztyga...
(Senator Małgorzata Adamczak: To są zadający pytania?)
Tak, to są zadający pytania.
...Person, Jurcewicz i Bergier.
(Senator Andrzej Szewiński: Ale dyskusja też będzie?)
(Senator Marek Rocki: Ja też byłem.)
Tak, ale najpierw będą pytania.
Panie Profesorze Senatorze Rocki, proszę bardzo - pierwsze pytanie.
(Senator Stanisław Bisztyga: Proszę jeszcze raz przeczytać, jeśli łaska.)
W takim razie czytam jeszcze raz: Rocki, Muchacki, Adamczak, Bisztyga, Person, Jurcewicz, Bergier. Pyta po dwóch.
(Senator Stanisław Bisztyga: Po czterech można?
(Głos z sali: I Szewiński.)
I Szewiński. Proszę dopisać.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Marek Rocki:
Pierwszego pytania, niestety, już nie zadam, dlatego że chciałem je skierować do ministra, który nas przed chwilą opuścił.
Wobec tego drugie pytanie do pana - o coś, co się właśnie przetoczyło przez pytania państwa senatorów. Jakie jest uzasadnienie ograniczenia liczby kadencji prezesów polskich związków sportowych?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
I pytanie pana senatora Muchackiego.
Proszę.
Senator Rafał Muchacki:
Panie Ministrze, czy mógłby pan mi przybliżyć pewną rzecz. Dawniej w Polsce mieliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. Jak to wygląda w krajach europejskich? Czy są osobne ministerstwa sportu? Na czym się państwo opieraliście, pisząc tę ustawę? Z czegoś korzystaliście? Jak to w ogóle w Europie wygląda? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo odpowiedzieć na te dwa pytania.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Jeśli chodzi o pytanie pana senatora Rockiego, to przede wszystkim czerpiemy przykład z dobrych praktyk. Prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego też ma dwukadencyjność, niektóre międzynarodowe federacje też zaproponowały dwukadencyjność. Zresztą, Panie Senatorze, Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził kadencyjność, zanim uchwaliliśmy ustawę, więc...
(Senator Andrzej Szewiński: PKOl nie ma?)
Mówiłem o związku piłki nożnej.
W związku z tym uważamy, że jednak ta rotacja powinna być. Oczywiście są dobre przykłady w polskich związkach sportowych - były prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Przedpełski sprawował władzę pięćdziesiąt lat. Czy to jest dobry przykład? Stawiam tutaj znak zapytania.
(Senator Andrzej Person: Zdobyli wiele medali.)
Uważamy, że oczywiście taki człowiek może działać na rzecz danego polskiego związku, oczywiście dalej może być we władzach międzynarodowych, bo może być członkiem zarządu, może być członkiem komisji rewizyjnej, może też odczekać jedną kadencję i później być prezesem. Ale nie może być, proszę państwa, takiej sytuacji, że jedna osoba jest prezesem przez wiele lat. Mamy też, nie chciałbym tu używać nazwisk, wiele takich negatywnych przykładów, że taka kadencyjność spowodowała, iż prezesi funkcjonowali wiele lat. Dzisiaj te polskie związki sportowe są albo w olbrzymich długach, albo w kłopotach organizacyjnych, nie mówię już o poziomie sportowym.
Tak że wydaje nam się, że dwa cykle olimpijskie... Sport ma to do siebie, że funkcjonuje zgodnie z cyklami olimpijskim, a co cztery lata w letnich i w zimowych igrzyskach olimpijskich odbywają się igrzyska. Tak więc dwa cykle olimpijskie to jest wystarczający okres, żeby wykazać się, żeby działać. Oczywiście taka osoba może dalej funkcjonować i po przerwie może wrócić. Dziękuję.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pytanie pana senatora Muchackiego o te ministerstwa w innych krajach.)
Rzeczywiście w Polsce historia powstania ministerstwa była długa. Przypominam, że jeszcze wcześniej sportem zajmował się Główny Urząd Kultury Fizycznej, później Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki, później Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, później Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, Polska Konfederacja Sportu i wreszcie upragnione Ministerstwo Sportu - ja jestem człowiekiem sportu i dlatego takiego pozytywnego określenia używam.
Różnie to jest na świecie, Zazwyczaj sport jest dołączony do innego ministerstwa - czy to młodzieży, czy to edukacji, czy spraw wewnętrznych, jak na przykład w Niemczech. We Francji było ministerstwo sportu, teraz sport został połączony ze zdrowiem, w Hiszpanii z edukacją...
(Senator Przemysław Błaszczyk: Sport to zdrowie.)
Jeśli chodzi o Europę, to nieliczne są kraje, w których funkcjonuje ministerstwo sportu. Są też inne rozwiązania - na przykład Włoski Komitet Olimpijski, CONI, czyli taka jednostka, która zajmuje się przygotowaniem sportowców, tym sportem kwalifikowanym, wyczynowym, i rząd zleca jej zadania.
Jestem pewien, że to, co robimy w tej chwili, czyli przygotowanie Polski do jednej z największych imprez na świecie, to jest Euro 2012, do tych wszystkich zmian... Ministerstwo sportu to na pewno jest ten podmiot, który, mam nadzieję, doskonale sobie radzi z tymi wszystkim problemami i powinien funkcjonować. Aczkolwiek w przyszłości można zastanawiać się nad docelowym modelem.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę, Państwo Senatorowie Adamczak i Bisztyga.
(Senator Stanisław Bisztyga: To będzie wspaniały zestaw.)
Senator Małgorzata Adamczak:
Wspaniały. Zgadzam się.
(Senator Andrzej Person: Jak dla kogo.)
Panie Ministrze, ja mam...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: A i B. A gdzie C?)
...pytanie dotyczące art. 32 pktu 6: "Członkini kadry narodowej, która stała się niezdolna do uprawiania sportu wskutek ciąży lub urodzenia dziecka, wypłaca się stypendium sportowe w pełnej wysokości przez okres ciąży i połowę stypendium przez okres 6 miesięcy po urodzeniu dziecka". A co w przypadku, kiedy z powodu różnych okoliczności ta zawodniczka nie jest w stanie urodzić dziecka, czyli dochodzi do poronienia? To jest pierwsze pytanie.
Wracam do tych badań z zakresu medycyny sportowej, bo jest pewna zmiana, ale ona nie świadczy o tym, że szachiści nie będą się mogli badać. Czy ministerstwo konsultowało się z Polskim Związkiem Szachowym, jeżeli chodzi o badania lekarskie, które obowiązują też szachistów i brydżystów. Uważam, że szachiści - zwłaszcza jacyś dziesięciolatkowie - nie potrzebują specjalistycznych badań. A to jest pewien problem, jeśli chodzi o prowadzenie klubu szachowego. To jest drugie pytanie.
(Senator Stanisław Bisztyga: Ja będę miał pięć.)
I trzecie pytanie. Często się mówiło o nauczycielach wychowania fizycznego. Czy rozmawia się w ministerstwie na temat tego, żeby w klasach I-III WF zaczęli prowadzić nauczyciele wychowania fizycznego? My mówimy o sportowcach, a tak naprawdę dzieci w klasach I-III po prostu są chłonne. Czasami okazuje się, że dopiero jak dziecko pójdzie do IV klasy, to uczy się tego chwytu piłki. Tak? A więc warto się nad tym zastanowić i w jakimś rozporządzeniu zawrzeć, że nauczyciele wychowania fizycznego jednak prowadzą WF.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
To może proszę odpowiedzieć na te trzy pytania od razu.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Pani Senator, oczywiście jestem gorącym zwolennikiem takiego rozwiązania, żeby w klasach I-III WF prowadzili dyplomowani nauczyciele wychowania fizycznego. Nie jest to domena ministra sportu, raczej trzeba się z tym zwrócić do ministra edukacji narodowej. Oczywiście trwają takie rozmowy. Są bardziej techniczne sprawy generalne, które powodują, że nie ma takiego rozwiązania. Panie, które uczą w klasach I-III, muszą mieć odpowiednią liczbę godzin, tak zwane pensum. Gdyby nie prowadziły WF, to by im tych godzin do pensum brakowało. Z kolei dyrektor szkoły nie ma pieniędzy na to, żeby zatrudniać, płacić nauczycielowi wychowania fizycznego za to, żeby prowadził te dodatkowe godziny. Oczywiście z punktu widzenia sportowego, merytorycznego i w związku z zainteresowaniem ministra sportu podpisujemy się pod tym rozwiązaniem obiema rękoma.
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, dotyczące ciąży i poronienia, to oczywiście taka zawodniczka będzie otrzymywała stypendium. Sytuacja wygląda tak, że zawodnikowi w czasie, gdy ma kontuzję, nie wstrzymujemy stypendium, też na wniosek polskiego związku sportowego. Taka jest praktyka. Do momentu, kiedy się nie wyleczy albo kiedy nie będziemy mieli informacji z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, że taki zawodnik nie dostanie już zdolności i nie będzie uprawiał sportu... No, ale do momentu, kiedy się leczy, rehabilituje zawodnik takie stypendium otrzymuje.
Jeśli chodzi o tych szachistów, to proszę powtórzyć pytanie, bo nie bardzo zrozumiałem.
Senator Małgorzata Adamczak:
Mówimy tutaj o wykonywaniu badań z zakresu medycyny sportowej, obejmujących dzieci i młodzież do ukończenia dwudziestego pierwszego roku życia oraz zawodników pomiędzy dwudziestym pierwszym a dwudziestym trzecim rokiem życia, którzy nie otrzymują wynagrodzenia w związku z uprawianiem sportu. Mówię o tej zmianie. Przedtem wyglądało to w sposób, że dotyczyło uprawiających sport amatorski oraz zawodników pomiędzy dwudziestym pierwszym a dwudziestym trzecim rokiem życia. Ja mam zapytanie: czy szachiści nadal będą musieli mieć przeprowadzane badania w takim specjalistycznym zakresie?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Jest rozporządzenie ministra zdrowia, które określa, jak te badania powinny wyglądać w określonych dyscyplinach sportu. Oczywiście jest tam też określony wiek, od którego można te dyscypliny sportu uprawiać. Oczywiście jeśli chodzi o boks, podnoszenie ciężarów, to ten wiek jest troszkę wyższy, niż jeśli chodzi o szachy. Ja rozmawiałem z fachowcami od szachów i oni przekonywali mnie, że uprawianie szachów to też wysiłek fizyczny, nie tylko intelektualny, że te dzieciaki siedzą po ileś godzin za stołem, za tymi szachownicami. One też uczestniczą - przecież my to finansujemy - w zgrupowaniach ogólnych, takich kondycyjnych. Tak że uważam, że te badania powinny się odbywać, choć ten zakres pewnie musi być mniejszy i na pewno jest mniejszy niż zakres badań pływaka czy zawodnika podnoszącego ciężary.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Ad vocem do tego punktu?
Senator Małgorzata Adamczak:
Zgadzam się, Panie Ministrze, tylko że szachy są dyscypliną, którą dzieci zaczynają uprawiać bardzo wcześnie, we wczesnym wieku, o którym się cały czas mów. Najmłodszy szachista ma sześć lat, tak? Do dziesięciu lat nie potrzeba tych badań, ale powyżej już trzeba je mieć. To utrudnia dzieciom, które mieszkają na wsi...
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Są odpowiednie jednostki, przychodnie sportowo-lekarskie, nie tylko w Warszawie, gdzie są lekarze z uprawnieniami, którzy mogą wydać zaświadczenie o zdolności do uprawiania sportu. Nie wyobrażam sobie, żeby dziecko chodziło na zajęcia, uprawiało sport, jakakolwiek to jest dyscyplina, i nie miało ważnych badań lekarskich. Trener odpowiada za jego zdrowie i choćby dla bezpieczeństwa musi on mieć potwierdzenie, że to dziecko jest zdrowe. Było na przykład wiele wypadków na salach gimnastycznych, wiele zdarzeń, gdy okazywało się, iż dziecko grało w piłkę i umierało na zawał serca. Takie przypadki się zdarzają, a nam chodzi o to, żeby takie przypadki eliminować. Myślę, że to jest raczej taki przepis porządkujący i korzystny, niż odwrotnie. Ja to tak odbieram.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Bisztyga. Proszę bardzo. Słyszałem, że jest pięć pytań, więc proszę zwięźle i krótko.
Senator Stanisław Bisztyga:
Panie Marszałku, piętnaście, ale podzielę je sobie na fragmenty.
Zacznę od art. 9. Panie Ministrze, ja tutaj dołączam do wystąpienia prezesa akademickiego związku sportowego, pana profesora, i podzielam pogląd... Chciałbym pana zapytać, czy pan również by je podzieli. Czy chciałby pan takiej poprawki, żeby prezes związku mógł pełnić swoją funkcję przez trzy kadencje? To jest pierwsze.
Ten sam artykuł mówi o tym, że zakazuje się łączenia stanowiska członka zarządu związku, zasiadania w innych władzach, że członek zarządu nie może prowadzić działalności gospodarczej i być w zarządzie. Ile jest takich przypadków... Ile osób w wyniku wejścia w życie tej ustawy zwolni się z funkcji członków zarządów w związkach sportowych?
Art. 16 zobowiązuje pana ministra do prowadzenia kontroli, daje panu władzę nad związkami sportowymi. Może pan minister w razie nieprawidłowości upomnieć związek, może pan wstrzymać wykonanie decyzji władz związku, może pan minister uchylić decyzję władz związku, a także może pan zawiesić władze związku albo rozwiązać związek, wyznaczyć kuratora... To znaczy, sąd wyznacza. Czy byłby pan uprzejmy powiedzieć, co wynika z pana doświadczeń: ile w tej kadencji było przypadków uchylenia, wstrzymania, zawieszenia? Jeśli to będzie trudne, to prosiłbym o informację na piśmie, ale może w ogólnych zarysach pan minister byłby uprzejmy odpowiedzieć. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Czy jeszcze ad vocem senator Rocki chciałby do tego...
Senator Marek Rocki:
Małe ad vocem, dla wyjaśnienia. Akademicki związek sportowy nie jest w jurysdykcji tej ustawy, dlatego że jest stowarzyszeniem. Kadencja władz AZS jest dwuletnia, ja jestem czwartą kadencję...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Czyli lex Rocki to jest lex specialis, jak rozumiem. Tak?) (Wesołość na sali)
Senator Stanisław Bisztyga:
Przepraszam, to nie dotyczyło... Ja tylko mówiłem, że pan jako pełniący obowiązki prezesa AZS mówił o problemie. Ale broń Boże, ja bym nie chciał, żeby pan przestał już być prezesem tego związku. (Wesołość na sali)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Panie Senatorze, jeśli chodzi o kontrolę, to staramy się w miarę możliwości nie reagować tak mocno i nie zawieszać od razu władz polskich związków sportowych, ale przypominam, że w niektórych przypadkach takie decyzje uratowały te związki i uporządkowały ich funkcjonowanie. Przypominam chociażby taki case Polskiego Związku Narciarskiego czy Polskiego Związku Piłki Siatkowej. A więc oczywiście w miarę potrzeb, na podstawie dokumentów i kontroli, które przeprowadza minister sportu i turystyki, Najwyższa Izba Kontroli lub urząd skarbowy, wszczynamy pewne postępowania administracyjne. Odpowiem panu na piśmie, ale zapewniam, że te przypadki można policzyć na palcach obu rąk.
Jeśli chodzi o kadencyjność, to chciałbym trzymać się tutaj projektu rządowego i tej propozycji, która została uzgodniona, przedyskutowana zarówno w komisji sejmowej, jak i z partnerami społecznymi. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Person, potem Jurcewicz.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Andrzej Person:
Dziękuję za łaskawość, Panie Marszałku.
Ja, w przeciwieństwie do pana Bisztygi, mam nie takie szczegółowe, ale ogólniejsze pytanie, jeżeli pan minister pozwoli. Mimo młodego wieku jest pan wielkim znawcą ruchu olimpijskiego. Czy z tej ustawy, Panie Ministrze, wynika możliwość udzielenia przez państwo pomocy komitetowi olimpijskiemu, czy też dalej skazany jest on wyłącznie na sponsoring? To pierwsze pytanie.
Drugie będzie brutalne. Jest taka dyscyplina, w dodatku olimpijska, która w naszym kraju jest traktowana jak środowisko trędowatych albo dzieciobójców i mówi się o niej tylko w kontekście wielkich afer hazardowych czy erotycznych. A przypomnę raz jeszcze, że to jest sport olimpijski. Czy to legło u podstaw pominięcia bodajże zgłoszonej przez SLD propozycji zwolnienia wielkoformatowych obiektów sportowych z podatku? Te podatki niszczą te dyscypliny do zera. To właściwie było drugie pytanie. Dziękuję.
(Senator Józef Bergier: Czy pan minister na pewno wie, o jakiej dyscyplinie mówimy?)
O dyscyplinie olimpijskiej.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan minister zapewne wie.
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Skoro pan senator mnie tu komplementuje, mówiąc, że jestem znawcą sportu, to się wykażę - pewnie myślimy o golfie. Dziękuję.
Oczywiście tu trzeba znaleźć salomonowe wyjście. Prywatnie jestem fascynatem golfa, może nie takim znawcą, jak pan senator, ale próbuję swoich sił. Oczywiście było to rozważane, była dyskusja w komisji. Takie rozwiązanie nie zostało przyjęte, więc obecnie nie jest to możliwe. To oczywiście uszczuplałoby dochody jednostek samorządu terytorialnego i tutaj mamy negatywną opinię.
Skoro na pierwsze pytanie została udzielona negatywna odpowiedź, to na drugie jest pozytywna. Oczywiście istnieje możliwość, że ministerstwo sportu, rząd będą wspierać działalność Polskiego Komitetu Olimpijskiego, zwłaszcza jeśli chodzi o te reprezentacje młodzieżowe, które wyjeżdżają na EIOF i inne imprezy. W tym będziemy ich wspierać.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Senator Jurcewicz, proszę bardzo.
Senator Stanisław Jurcewicz:
Panie Marszałku! Panie Ministrze!
Czy jednostki samorządu terytorialnego wyrażały stanowiska? Jeżeli tak, to jakie były ewentualne uwagi dotyczące tej ustawy?
Drugie. Czy zwracaliście się państwo w sprawie zajęcia stanowiska do krajowych zrzeszeń, innych stowarzyszeń? Jeżeli tak, to do jakich?
Bardziej szczegółowe pytania zadam później, na razie te dwa. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Panie Senatorze, oczywiście tak. Jest obowiązek, aby w momencie uzgadniania ustawy, procedowania nad ustawą dołączyć dokumenty, stosowne opinie, dołączyć je wtedy, kiedy ten projekt ustawy wpływa do Sejmu. Były prowadzone konsultacje z Polskim Komitetem Olimpijskim, ze stowarzyszeniami, z jednostkami samorządu terytorialnego, z polskimi związkami sportowymi. Oczywiście tę dokumentację możemy udostępnić. Generalnie, jeśli chodzi o jednostki samorządu terytorialnego, nie było zasadniczych uwag i jakichś zmian. Jednostki samorządu terytorialnego chwaliły zapis związany z usankcjonowaniem ich pomocy finansowej i finansowania przez nie sportu. To jest zapis bardzo korzystny dla polskich związków sportowych, dla jednostek samorządu terytorialnego. Tak więc jeśli o to chodzi, to odpowiadam, że tak, takie konsultacje były prowadzone. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Senator Bergier, proszę bardzo.
Senator Józef Bergier:
Panie Ministrze, ja konsekwentnie odnoszę się do jednego rozdziału tej ustawy "Kwalifikacje zawodowe w sporcie". W art. 41 ust. 8 jest zapis, który mówi, że uczelnie, które kształcą na kierunku sport lub studiach drugiego stopnia na kierunku wychowanie fizyczne nie będą musiały posiadać zgody ministra na prowadzenie kursów trenerskich. Pierwsze pytanie: czy pan minister mógłby się odnieść do tego zapisu, powiedzieć, czym państwo się kierowaliście - bo sądzę, że jest to zgodne z polityką rządu - stawiając takie wymogi?
I drugie pytanie, bardziej szczegółowe, ale jak sądzę, poproszę o odpowiedź na piśmie, bo ono jest bardzo szczegółowe. Jakie będą określone zasady prowadzenia kursów trenerskich na nowym kierunku sport? Mówię o wymogach kadrowych. Moja dotychczasowa wiedza, także jako recenzenta tego kierunku, kiedy uczelnie starają się o niego, jest taka, że zapomnieliśmy o doprecyzowaniu wymogów. Informuję, że dzisiaj uczelnia, która uzyska zgodę na kształcenie na kierunku sport, może, mając określoną liczbę pracowników naukowych, prowadzić kształcenie i w dyscyplinie żużel, i w dyscyplinie lekka atletyka. A więc jak zamierzacie państwo ten nowy kierunek uporządkować w zakresie wymogów? W związku z tym, że chcę zapytać o to bardzo precyzyjnie, prosiłbym o odpowiedź na piśmie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Czyli teraz odpowiedź ustna na to pierwsze pytanie, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
To znaczy powiem jeszcze kilka słów tak ogólnie.
Panie Senatorze! Szanowni Państwo!
Moim zdaniem kształcenie trenerów jest obecnie oczywiście jedną z największych bolączek polskiego sportu. To już nie te AWF, nie ten poziom, który był wiele lat temu. I to jest najważniejsza sprawa, to jest clou całej sytuacji, nad którym należy się zastanowić. Stąd tak pieczołowicie przygotowaliśmy rozdział 8 dotyczący kwalifikacji zawodowych w sporcie, poszczególne jego artykuły. Kierunek sport został troszkę - przepraszam za słowo - wypaczony. Należy nad nim pracować i należy go uporządkować. Stąd też na pytanie, które tu się pojawiło - bodajże senatora Wittbrodta - czy można kształcić tylko na kierunku sport, odpowiadam: nie, ponieważ akademie wychowania fizycznego nie są przygotowane, żeby w 100% prawidłowo prowadzić ten kierunek sport. Trudno wyobrazić sobie, że zgłasza się na specjalizację na kierunku sport trzech czy czterech tenisistów albo pięciu piłkarzy i prowadzi się dla nich specjalizację. To musi być lepszy system i my oczywiście z akademiami wychowania fizycznego będziemy współpracować.
Jeśli chodzi o tę materię, o którą pan mnie zapytał, to będzie to określone w aktach szczegółowych, w rozporządzeniu, nad którym pracujemy. Tam będą dookreślone wszystkie sprawy związane właśnie z kształceniem i z wymaganiami, jakie muszą spełniać jednostki, które prowadzą to kształcenie. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo.
Teraz kolejno będą pytali panowie senatorowie Szewiński, Kieres, Konopka, Jurcewicz.
Pan senator Szewiński, proszę bardzo.
Senator Andrzej Szewiński:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Ja mam pytanie dotyczące dopingu. Dlaczego w projekcie ustawy w rozdziale 9 pod tytułem "Zwalczanie dopingu w sporcie" nie ma regulacji dotyczących penalizacji osób trzecich podających niedozwolone substancje dopingowe zwierzętom, na przykład koniom biorącym udział wraz z jeźdźcami w igrzyskach olimpijskich? To jest pierwsze pytanie.
I drugie pytanie. Czy zgodnie z regulacjami zawartymi w projekcie ustawy profesjonalni sportowcy będą mogli świadczyć klubom usługi jako firmy jednoosobowe? Bo wiem, że obecnie wygląda to tak, że jest spółka akcyjna, zawodnicy mają jednoosobowe firmy i świadczą usługi sportowe i ta firma podpisuje z klubem umowę. Czy będzie taka możliwość? To jest drugie pytanie.
I trzecie, ostatnie. Pragnę, aby zostały rozwiane wszelkie wątpliwości dotyczące finansowania sportowych spółek akcyjnych. Czy te spółki będą mogły uzyskać status organizacji pożytku publicznego? Z kodeksu spółek handlowych wynika, iż spółki powinny być nastawione na generowanie zysku, dlatego jest takie pytanie i bardzo proszę o ustosunkowanie się do tego. Dziękuję serdecznie.
(Senator Stanisław Kogut: Panie Marszałku, minister chce odpowiadać.)
(Głos z sali: No ale...)
To w takim razie jeszcze kolejne pytanie...
(Wesołość na sali)
W ustawach o samorządzie województwa, samorządzie powiatowym, samorządzie gminnym, również w konstytucji jest sformułowanie "kultura fizyczna". W tej ustawie mamy nową formułę, nową definicję: sport. I jak to wygląda, czy to będzie zunifikowane, czy nie będzie jakichś kolizji prawnych między tymi ustawami? Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Jeśli chodzi o sprawę antydopingu i podawania tych środków zwierzętom, to muszę powiedzieć, że nie braliśmy tego aspektu pod uwagę. Oczywiście w Polsce są prowadzone badania przez laboratorium antydopingowe, te badania są prowadzone w Instytucie Sportu. Są robione takie badania na zawartość substancji niedozwolonych, jeśli chodzi o zwierzęta. I w przypadku, gdy okaże się, że koń czy inne zwierzę, które bierze udział w uprawianiu sportu, jest pod wpływem tych środków, to oczywiście następują pewne sankcje, może nie karne, tylko sankcje wynikające z przepisów poszczególnych federacji, na przykład Polskiego Związku Jeździeckiego czy federacji międzynarodowych. Tu tego nie zawarliśmy, chociaż oczywiście podawanie tych środków bez wiedzy zawodnika jest sankcjonowane. To jest odpowiedź na pierwsze pytanie.
Jeśli chodzi o te spółki sportowe i spółki akcyjne, to odpowiedź jest następująca: tak, będą one mogły mieć status organizacji pożytku publicznego i będą mogły się ubiegać o środki.
Jeśli chodzi o podpisywanie kontraktów, to oczywiście wydaje mi się, że tak, bo to nie dotyczy polskiego związku sportowego. Ja rozumiem, że pytanie odnosiło się do tego, że ktoś, kto prowadzi działalność gospodarczą, nie może być członkiem zarządu. Nie dotyczy to klubów, ustawa tego nie precyzuje.
Jeśli chodzi o samorządy i definicje, to w momencie, gdy akt wyższego rzędu zostanie uchwalony, samorządy pewnie będą musiały to zaaplikować. Jest jeszcze problem z konstytucją polegający na tym, że tam używamy słów "kultura fizyczna", ale w ramach ewentualnej kolejnej zmiany przyjmiemy tę definicję Komisji Europejskiej. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Kieres. Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Leon Kieres:
Dziękuję.
Panie Ministrze, mówił pan, że projekt ustawy był konsultowany z jednostkami samorządu terytorialnego czy z ich organizacjami ogólnokrajowymi. Jak sądzę, udzieliły one wsparcia, być może nawet zdecydowanego, tej ustawie. W swoim wystąpieniu będę wykazywał, że ten entuzjazm może jest na razie przedwczesny. Pana zaś pytam, czy nowelizując ustawę o gospodarce komunalnej i jej art. 10 - to jest w art. 61 ustawy o sporcie - i słusznie uprawniając jednostki samorządu terytorialnego do posiadania udziałów lub akcji klubów sportowych działających w formie spółki kapitałowej, jak zostało to napisane, rozważaliście znaczenie warunku, po spełnieniu którego gmina będzie mogła mieć udziały w takiej spółce lub akcje takiej spółki. Tym warunkiem jest znaczenie klubu sportowego dla rozwoju gminy. Ja swego czasu pomagałem Wrocławiowi w staraniach o nabycie czy objęcie... Bo tam doszło do podwyższenia kapitału zakładowego sportowej spółki akcyjnej Śląsk Wrocław... Wiem, jak trudno było przekonywać, zwłaszcza sądy administracyjne, gdy chodziło o uzasadnianie nabywania akcji sportowych spółek akcyjnych. Sądy kierowały się w swoich przyzwoleniach, tak bym to powiedział, zwłaszcza argumentami przemawiającymi za promocją gminy lub też edukacją. Akceptowały nabywanie udziałów lub akcji sportowych spółek akcyjnych, jeżeli to było uzasadnione znaczeniem dla promocji gminy lub walorami edukacyjnymi, szkoleniem młodzieży. Obecne rozwiązanie prawne usuwa całkowicie, co wykażę podczas mojego wystąpienia, możliwość używania tego rodzaju argumentów. Trzeba to będzie uzasadniać znaczeniem sportowej spółki akcyjnej dla rozwoju gminy. Czy takie dylematy państwo w ministerstwie braliście pod uwagę, czy też tak rewolucyjnym entuzjazmem zaspokoiliście oczekiwania, także moje...
(Senator Andrzej Person: I moje.)
...senatora Persona i wielu innych, żeby jednak gminy mogły być w takich spółkach?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Oczywiście analizowaliśmy wszystkie za i przeciw. W jakiś sposób sankcjonujemy istniejący stan rzeczy, ponieważ wiele miast czy wiele jednostek samorządu terytorialnego, zwłaszcza w takich dyscyplinach jak gry zespołowe, na przykład piłka, koszykówka, również żużel... Szukano rozwiązań, za pomocą których można by było wspierać właśnie sportowe spółki akcyjne. Przypominam, że te sportowe spółki akcyjne tworzą zawodowe ligi. To jest niemalże obowiązek, żeby członek ligi, drużyna czy klub, miał formę sportowej spółki akcyjnej. W związku z tym ułatwiamy jednostkom samorządu terytorialnego nabycie tych udziałów, akcji. Do tej pory były to pewne rozwiązania hybrydowe polegające na przykład na tym, że zawodnicy otrzymywali stypendia...
(Senator Leon Kieres: Sponsoring.)
Tak, to był sponsoring. Ale jeśli chodzi o sponsoring, to też trzeba wykazać, że te działania sponsoringowe mają na celu promowanie miasta lub jakiegoś podmiotu. Wydaje się, że nabycie akcji sportowej spółki akcyjnej, czyli klubu, w sytuacji, kiedy zazwyczaj miasto zarządza obiektami sportowymi, z których z kolei korzysta dany klub, na przykład rozgrywa tam mecze, w jakiś sposób wyjaśnia i porządkuje całą tę sprawę. Oczywiście to nie jest łatwe.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Pan senator Konopka, proszę bardzo.
Senator Marek Konopka:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Ministrze, proszę mi powiedzieć - a może nawet to potwierdzić - czy sport szkolny w ramach realizacji podstawy programowej i w ramach szkolnego związku sportowego nadal będzie finansowany przez dyrektorów szkół z subwencji oświatowej? Czy to pozostaje?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Panie Senatorze, wydaje mi się, że to chyba nie ta ustawa. My oczywiście...
Senator Marek Konopka:
Rozumiem, mówimy w tej chwili ogólnie o sporcie, o sporcie dzieci, młodzieży, dorosłych, ale jest również sport szkolny, gdzie jest podstawa programowa i jest również finansowanie. Czy ta ustawa nie wyklucza finansowania...
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
To z niczym nie koliduje. Jeśli chodzi o sport młodzieżowy, to w celu potwierdzenia naszej polityki przypomnieć, że utrzymujemy przecież wymiar godzin wychowania fizycznego, utrzymaliśmy ten zapis. Ja rozumiem, że pan mówi o czymś innym, o podstawie programowej itd....
(Senator Marek Konopka: Mogę jeszcze coś dopowiedzieć?)
Proszę.
Senator Marek Konopka:
Obecnie jest sport szkolny, są dyscypliny, które w ramach szkolnego związku sportowego... Dyrektor ma prawo delegować drużynę ze swojej szkoły i sfinansować jej pobyt, przejazd, a jeżeli starczy, to nawet i diety. Czy ta ustaw nie wyklucza właśnie takiego finansowania?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Według mnie nie ma tutaj takiego zagrożenia.
(Senator Marek Konopka: Dziękuję bardzo.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Jurcewicz.
Proszę, Panie Senatorze.
Senator Stanisław Jurcewicz:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Panie Ministrze, chodzi o rozdział 6 "Wspieranie sportu przez organy władzy publicznej". W art. 28 w pkcie 1 jest mowa o klubie sportowym, który może starać się o otrzymanie dotacji celowej itd. Czy należy rozumieć, że inne stowarzyszenie kultury fizycznej też może się starać o taką dotację? To jest pierwsze pytanie.
W pkcie 2 w zasadzie został zawarty katalog, gdzie wskazuje się to, na co ta dotacja w szczególności może być przeznaczona. Czy brano tutaj pod uwagę remonty, modernizację obiektów? W końcowym fragmencie tego punktu mówi się o tym, że ma to wpłynąć na poprawę warunków uprawiania sportu. Niewątpliwie obiekty sportowe, które miałyby lepszą infrastrukturę, na to by wpływały. Dlaczego to się nie pojawiło? Chodzi szczególnie o remonty czy modernizację obiektów. Mam wrażenie, że to się powinno pojawić.
Teraz art. 30, szybciutko. Cieszę się, że komisja dostrzegła w tym artykule pkt 5, który w wyniku propozycji komisji będzie wykreślony. Mam wrażenie, że on nie był konsultowany z samorządami województw, gdyż ta poprawka pojawiła się w pracach... Rozumiem, że Sejm poprze wykreślenia tego punktu, ponieważ, jak mi się wydaje, to dosyć mocno ingeruje...
I jeszcze jeden element, na który chciałbym zwrócić uwagę. Jest obecnie kształcenie w zakresie menadżera sportu. W rozdziale 8 mówi się, że tytułami zawodowymi w sporcie są tytuły trenera i instruktora sportu. Nie pojawił się tutaj tytuł menadżera sportu. Chciałbym wiedzieć, dlaczego.
Ostatnie pytanie. Czy w świetle art. 28 pktu 2 można zawierać wieloletnie umowy, bez wchodzenia w szczegóły, dotyczące w szczególności tych zadań, szkoleń itd., które tam... Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Panie Senatorze, Szanowni Państwo, jeśli chodzi o tytuł menadżera sportu, to ja odpowiedziałbym w ten sposób. Czym się różni menadżer sportu od menadżera, który zarządza ludźmi czy pewnym projektem w innej dziedzinie? To jest pewna ogólna wiedza, która służy do tego, żeby te procesy optymalizować. Oczywiście mogą być dodatkowe kursy, specjalizacja czy dokształcanie w zakresie sportu, ale menadżer, czy to jeśli chodzi o sport, czy o inną dziedzinę, powinien posiadać pewną ogólną wiedzę. Przecież nie ma takich wymagań co do aplikacji na pewne stanowiska, że musi to być menadżer sportu. Mówi się, że musi to być menadżer. Tak więc z tego punktu widzenia... Ta argumentacja przyczyniła się do tego, żeby wykreślić menadżera sportu z ustawy, jeśli o chodzi o kontekst uprawnień.
Co do rady sportu, to oczywiście się zgadzam. Tak jak mówił pan senator, zabrakło czasu, żeby to skonsultować z samorządami i tutaj przychylamy się do propozycji.
Trzecie pytanie dotyczyło tego, czy wieloletnie umowy... Myślę, że nie, dlatego że my w ustawie też gwarantujemy sobie to, że możemy zlecać zadanie publiczne polskiemu związkowi sportowemu bez konkursu, w drodze takiej dwustronnej negocjacji. Ale to obowiązuje co roku, to zadanie zleca się co roku. Oczywiście kluby sportowe w ramach obowiązujących przepisów, w ramach ustawy o pożytku publicznym mają prawo startować w konkursach i ubiegać się o środki finansowe z samorządu właśnie w drodze takich konkursów. I w tej ustawie precyzuje się, że te konkursy ogłaszane są cyklicznie, w odpowiednich terminach, i kluby czy inne podmioty, inne stowarzyszenia, też mogą brać w tym udział i otrzymywać środki finansowe.
Jeśli chodzi o pytanie dotyczące infrastruktury sportowej, to myślę, że tu nie ma przeszkód. Zazwyczaj obiekty sportowe nie są własnością klubu. Obiekty sportowe takie jak baseny, hale, sale gimnastyczne są zazwyczaj własnością miasta, więc w interesie jednostki samorządu terytorialnego - nie ograniczajmy się do miasta - jest ich utrzymanie, to ta jednostka powinna remontować, odnawiać i utrzymywać te obiekty. Ale nie spotkałem się z przypadkiem, żeby klub mający grunt na własność czy oddany w użytkowanie wieczyste, albo mający własność obiektu, nie mógł ubiegać się o dotacje - oczywiście może to wynikać z braku środków - i nie mógł z racji jakichś prawnych przeszkód otrzymywać finansowania na remonty. Oczywiście, jak mówię, to zależy od środków finansowych, ale jeśli one są, to wcześniej czy później te obiekty są remontowane. Najlepszym przykładem jest miasto stołeczne Warszawa, które zainwestowało w stadion piłkarski Legii, bo ten stadion jest miejski, czy w korty tenisowe, które są obok. Środki finansowe zostały tu przeznaczone na remont. Tak że tu też nie ma żadnej kolizji. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pani senator Adamczak. Proszę bardzo.
Senator Małgorzata Adamczak:
Panie Ministrze, mam pewne zapytanie. Właściwie to chciałabym się dopytać, czy dobrze rozumiem treść art. 15. Zgodnie z poprzednim brzmieniem dział "kultura fizyczna" obejmuje sprawy kultury fizycznej, rekreacji, rehabilitacji ruchowej sportu dzieci i młodzieży, sportu kwalifikowanego i sportu osób niepełnosprawnych. Obecnie jest tak: "dział kultura fizyczna obejmuje sprawy sportu, wychowania fizycznego, rehabilitacji ruchowej". Pod hasłem "sport", jak rozumiem, jest sport dzieci i młodzieży, sport kwalifikowany i sport osób niepelnosprawnych.
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski: Tak.)
Ale brakuje mi w tym dziale jednej sprawy, czyli rekreacji. Mam zapytanie: czy będzie ta rekreacja, czy jej nie będzie?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Pani Senator, na wstępie pokazałem pewną filozofię tej ustawy. Nie uważamy, że państwo powinno regulować sprawy rekreacji odrębnymi przepisami. Trudno oczekiwać, żeby państwo wpływało na to, co pani będzie robiła po południu, w jakim wymiarze godzin pani ma funkcjonować, do jakich klubów rekreacji ruchowej chodzić i z kim pani może tam odbywać zajęcia. W dziedzinie rekreacji ruchowej jest pełna dowolność, jest swoboda obywatelska, my jako Ministerstwo Sportu mamy tylko stwarzać pewne warunki. I stwarzamy warunki, bo przeznaczamy dosyć pokaźne środki na infrastrukturę sportową, bo prowadzimy programy aktywizujące społeczeństwo do sportu, zachęcające ludzi do sportu, finansujemy też imprezy sportowo-rekreacyjne, w których oczywiście społeczeństwo, obywatele mogą wziąć udział. I to jest nasza rola. Nie potrzeba w ustawie regulować spraw związanych z rekreacją ruchową.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Bisztyga.
Senator Stanisław Bisztyga:
Panie Ministrze, w sporcie, w którym współzawodnictwo sportowe jest organizowane w formie rozgrywek ligowych, polski związek sportowy zgodnie z tą ustawą będzie mógł utworzyć ligę zawodową. Jeżeli połowa klubów sportowych biorących udział w rozgrywkach ligowych będzie w formie spółek akcyjnych, to utworzenie ligi będzie obligatoryjne. W skład ligi zawodowej w grach zespołowych będą wchodziły wyłącznie kluby sportowe działające jako spółki akcyjne. Ile według pana ministra będzie lig? Czy wszystkie się przekształcą w te ligi zawodowe? O jakie chodziłoby dyscypliny? Jaką pan ma tu wiedzę?
Drugie pytanie jest trochę z pogranicza kompetencji pana ministra i ministra skarbu. Otóż samorządy bardzo liczą na spółki Skarbu Państwa podczas finansowania lokalnych przedsięwzięć, jeżeli chodzi o sport, o kulturę fizyczną i o kluby. Około roku temu minister Grad wydał instrukcję, która bardzo mocno ograniczyła możliwość finansowania, w niektórych przypadkach wręcz ją wyeliminowała. Czy ministerstwo sportu i resort kierowany przez pana ministra czyni jakieś starania, żeby zliberalizować stanowisko ministra skarbu? Do tej pory spółki Skarbu Państwa bardzo mocno wchodziły w lokalne przedsięwzięcia sportowe i finansowanie lokalnych klubów. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Odpowiadam najpierw na to drugie pytanie. Panie Senatorze, nie zgadzam się z panem. Od razu podaję tu przykłady. Totalizator Sportowy, Orlen finansują Polski Komitet Olimpijski. PGNiG finansuje Związek Piłki Ręcznej, reprezentację narodową w piłce ręcznej, wioślarzy. Tauron finansuje Polski Komitet Olimpijski. Bełchatów finansuje koszykarzy, siatkarzy, piłkarzy. Wobec tego nie ma takiego zagrożenia. Te przykłady, które podałem, są dosyć wyraźne i pokazują, jaki jest obraz. Oczywiście te rekomendacje i te zasady, które zostały wydane, porządkują pewną sprawę. Chodziło o to, żeby spółka Skarbu Państwa nie miała udziałów czy akcji, nie była właścicielem danej spółki sportowej czy danej drużyny. Oczywiście może być tak, że jeśli jest to zgodne z linią marketingową, z koncepcją marketingu danej spółki, to ona może finansować daną dyscyplinę sportu, klub sportowy czy wydarzenia lokalne. I takowe finansuje. Zapraszam na piknik olimpijski w sobotę, gdzie tych sponsorów wspierających Polski Komitet Olimpijski będzie naprawdę mnóstwo; będą tam też spółki Skarbu Państwa. Tutaj chodziło o uporządkowanie pewnych kwestii. Chodziło o to, żeby nie było takich sytuacji, niezgodnych z prawem i nie w porządku, polegających na tym, że znajomy prezesa czy prezes, który lubi daną dyscyplinę albo wywodzi się z jakiegoś tam regionu, właśnie tam przekazywał pieniądze; niekoniecznie będzie to zgodne z linią marketingową, z koncepcją, ze strategią marketingową danego związku. Czyli jest dobra współpraca, podawałem przykłady. Świetnie to funkcjonuje.
(Senator Andrzej Person: Senator Bisztyga obiecał, że będzie na pikniku w sobotę.)
Jeśli chodzi o ligi zawodowe, to chciałbym przypomnieć, że w większości dyscyplin sportowych w grach zespołowych te ligi zawodowe już funkcjonują - piłka nożna, koszykówka, piłka siatkowa - został jeszcze Związek Piłki Ręcznej. Wiem, że w tej chwili pracują nad tym, żeby taką ligę utworzyć. Oczywiście zależy to od zasobów finansowych klubów sportowych. Jeśli te kluby sportowe mają pieniądze, to mogą funkcjonować w lidze, bo trzeba kupić zawodników, trzeba mieć odpowiednie obiekty sportowe. Przypominam o sytuacji, kiedy niektóre drużyny, nawet z ekstraklasy, nie mogą otrzymać licencji ze względu na fakt, że obiekty sportowe, na których grają, gdzie funkcjonują, nie spełniają określonych norm czy to bezpieczeństwa, czy norm wynikających właśnie z pewnych regulacji poszczególnych polskich związków sportowych. Tak że to jest dobry kierunek i myślę, że niebawem, w dosyć krótkim okresie, we wszystkich sportach w dyscyplinach drużynowych te ligi zawodowe będą funkcjonować. A czy w sportach indywidualnych? Myślę, że jeszcze nie, bo kluby muszą być silniejsze. Dziękuję.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Senator Jurcewicz. Proszę bardzo.
Senator Stanisław Jurcewicz:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Ministrze, chodzi o art. 30 pkt 3, zgodnie z którym do zadań rady sportu należy w szczególności opiniowanie. Mam pewne wątpliwości. Tam jest wymienionych pięć punktów; w jednym z nich mówi się o projekcie budżetu. Czyja opinia będzie więc ważniejsza, czy uchwały komisji, organu stanowiącego, czy też rady sportu? Przekornie o to pytam, ponieważ może dochodzić do prób dokonywania różnej interpretacji. Pkt 3 budzi moje poważne wątpliwości; mowa tu o opiniowaniu projektów uchwał dotyczących kultury fizycznej. Przez kogo podejmowanych? Nie ukrywam, że różne organy mogą podejmować uchwały. Czy nie jest to zbyt daleka ingerencja, jeżeli chodzi o ten zapis? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze?
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Filozofia ruchu sportowego na całym świecie, w federacjach międzynarodowych, o czym mówił też pan senator Piechniczek, jest taka, że ruch sportowy jest samorządny, niezależny, ma wpływ na to, co się dzieje, ma wpływ na swoje decyzje, na swoje funkcjonowanie. Jednostki samorządu terytorialnego, które kształtują politykę sportu, politykę jego promocji, mają niebagatelne znaczenie, jeśli chodzi o wsparcie tego sportu. Ale dobrze byłoby - i taka jest intencja tego zapisu - gdyby przy jednostkach samorządu terytorialnego działały rady sportu. Jeśli pan spojrzy na §2, to zobaczy zapis: organ, o którym mowa w ust. 1, ustala skład i zasadę powoływania członków. Czyli de facto marszałek, burmistrz, prezydent ustala skład rady. Domniemuję, że ustali skład rady w rozsądny sposób, najlepiej wybierając spośród organizacji, stowarzyszeń, które partycypują co roku w tej puli finansowej i które funkcjonują na danym rynku. Od tego składu rady... Ten skład rady ma wpływ na wiele spraw, wyraża swe opinie w najważniejszych kwestiach, czyli: komu dać dotacje, co z uchwałami dotyczącymi sportu, komu przekazać pieniądze na modernizację... Ale przypominam, że są to tylko opinie, nie ma tu obowiązku. Z takiej opinii samorząd terytorialny, władza wykonawcza nie musi skorzystać. Jest to tylko do ich wiedzy. Myślę więc, że to jest bezpieczny zapis.
(Senator Stanisław Jurcewicz: Panie Marszałku, doprecyzowanie. Nie uzyskałem odpowiedzi. Ma być opiniowanie projektów uchwał - ale przez kogo podejmowanych?)
Uchwał samorządu terytorialnego, czyli uchwał rady miasta...
(Senator Stanisław Jurcewicz: Czyli z założenia: opinia jest ważna, ale niekoniecznie...)
Tu chodzi o wyrażenie opinii.
(Senator Stanisław Jurcewicz: Dziękuję bardzo.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Kończę etap pytań.
(Senator Sławomir Sadowski: Nie, nie!)
(Senator Stanisław Bisztyga: Tak jest, koniec...)
(Senator Sławomir Sadowski: Ale chwileczkę, nie, są jeszcze pytania!)
No dobrze, Panie Profesorze. Proszę bardzo, ale...
Senator Sławomir Sadowski:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Nikt z tej strony sali nie zabiera głosu, więc już ja to zrobię.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Właśnie, już to wcześniej zauważyłem.)
No właśnie, dlatego tu wszedłem. Tyle pytań padło...
(Senator Jadwiga Rotnicka: Ale szybko!)
Oczywiście że szybko.
Panie Marszałku, dziękuję za umożliwienie zadania pytania.
Panie Ministrze, z pana wypowiedzi wynika, że Ministerstwo Sportu i Turystyki wspiera różnego rodzaju imprezy o charakterze masowym - mam tu na myśli imprezy lekkoatletyczne. Czy środki, którymi dysponuje ministerstwo w tym roku, są mniejsze od tych z roku ubiegłego lub z lat poprzednich? Pytam o to, bo kilka imprez zostało pominiętych, i to imprez o charakterze ogólnopolskim, mogę podać na to przykłady. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Ministrze, proszę bardzo.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Tomasz Półgrabski:
Potwierdzam, że te środki są mniejsze. Wynika to między innymi z mniejszych przychodów z Totalizatora Sportowego - szacujemy, że będzie to minus 15%. Oczywiście w stosunku do środków zapisanych w ustawie budżetowej na rok 2009 też te środki są troszkę mniejsze. Ale jest tendencja wzrostowa, jeśli chodzi o Totalizator Sportowy, więc mam nadzieję, że środków z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej będzie więcej i wrócimy na normalny tor, na którym zwykle funkcjonujemy. No, jest też kryzys, mam nadzieję, że wszyscy rozumiemy, że sport też musi ponieść pewne tego konsekwencje.
(Senator Sławomir Sadowski: Dziękuję bardzo. To chciałem usłyszeć.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Pan senator Szewiński rozpocznie dyskusję.
Dziękuję, Panie Ministrze.
(Senator Jadwiga Rotnicka: Panie Marszałku, wiem, że to ja jestem pierwsza.)
(Senator Andrzej Szewiński: Jesteśmy dżentelmenami, więc...)
(Senator Małgorzata Adamczak: Tak, senator Rotnicka...)
W takim razie dla pani senator zrobię nawet to, czego nie ma w regulaminie.
Senator Jadwiga Rotnicka:
Bardzo dziękuję, Panie Marszałku i przepraszam, że tak... Mamy spotkanie zespołu parlamentarzystów Wielkopolski, na które chciałam wyjść, ale najpierw chcę złożyć poprawki do ustawy, które są pokłosiem szerokiej dyskusji na temat sportu i turystyki wodnej przeprowadzonej w Zespole do spraw Dróg Wodnych i Turystyki Wodnej. Ograniczę się może tylko do tego, że powiem, iż wszystkie te poprawki dotyczą art. 67, który te sprawy traktuje globalnie. Składam je na piśmie i dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Pani Senator.
I teraz przywołany już uprzednio pan senator Szewiński. Nie ma spotkania zespołu śląskiego?
(Głos z sali: Nie, nie.)
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Andrzej Szewiński:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wypowiedź mojej szanownej przedmówczyni, jakże krótka, zobligowała mnie do tego, aby również nie nadużywać czasu Wysokiej Izby.
Moja analiza przedmiotowego projektu ustawy skłoniła mnie do tego, aby podzielić się z państwem kilkoma krótkimi uwagami. Gdy przypominam sobie sport zawodowy w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, ale podobnie było też w latach wcześniejszych, to mogę powiedzieć, że był on na całkiem wysokim poziomie. Polscy zawodnicy zdobywali wtedy złote medale na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata, mistrzostwach Europy. Jednakże ten obszar sportu nie był w odpowiedni sposób zdefiniowany, tak jak zresztą wiele obszarów życia i działalności w PRL. Otóż byli zawodnicy reprezentujący kluby górnicze - i byli oni zatrudniani na etatach górników dołowych. Byli żołnierze, milicjanci - mówię tu o de facto sportowcach - zatrudniani w klubach gwardyjskich, w klubach wojskowych takich jak Legia, jak Zawisza. Funkcjonowali jako żołnierze zawodowi, jako milicjanci, którzy nigdy nie czuli prochu. Tak to wyglądało. I mimo że ten obszar nie był w jakiś sposób zdefiniowany, że nie było w ogóle definicji zawodnika, zawodowca - który czerpie zyski z racji uprawiania sportu, ale również poświęca się i nie może nic innego robić - jakoś to funkcjonowało.
Następnie był okres zmian ustrojowych, od którego do dzisiaj obowiązują te dwie ustawy: ustawa o kulturze fizycznej i ustawa o sporcie kwalifikowanym. Mówiąc delikatnie, w mojej ocenie te ustawy nie były doskonałe, w wielu punktach, w wielu paragrafach się znosiły, były niespójne. Naprawdę bardzo trudno było związkom sportowym, klubom, zawodnikom funkcjonować w obszarze sportu.
Myślę, że ministerstwo sportu, w ogóle rząd, wychodząc właśnie naprzeciw oczekiwaniom środowisk sportowych, przygotował projekt ustawy o sporcie. Wiem, że przez ponad rok były prowadzone konsultacje społeczne ze związkami, trwały uzgodnienia międzyresortowe. W mojej ocenie ta ustawa, mimo pewnych niedoskonałości, spełnia standardy XXI wieku, jest też zgodna z zasadami pomocniczości i proporcjonalności, no i dzięki ustawie wyższej, czyli ustawie o sporcie, minimalizuje się do minimum ingerencję państwa w działalność sportową.
Oczywiście są też pewne słowa krytyki kierowane ze środowisk wywodzących się z dyscyplin nieolimpijskich, ponieważ są one w pewnym sensie poszkodowane. Tak jak pan minister tutaj powiedział, sporty nieolimpijskie, które nie są akceptowane przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, nie będą mogły mieć związków, które by miały w nazwie określenie "polski" czy też "polski związek sportowy", a co za tym idzie, nie będą mogły być finansowane z budżetu państwa. Może w przyszłości przedstawiciele ministerstwa pochylą się jednak nad tym tematem. W mojej ocenie to rozwiązanie jest z jednej strony zasadne, bo ten tort, czyli pieniądze w budżecie, trzeba jakoś podzielić, ale z drugiej strony w wypadku jakiejś dyscypliny sportowej, która zrzesza ponad trzydzieści tysięcy czy czterdzieści tysięcy zawodników, gdy jest takiej wielkości próg, gdy jest to bardzo popularna dyscyplina, to kryterium popularności powinno być, w mojej ocenie, zasadne i powinno się zakwalifikować stowarzyszenie jako polski związek sportowy.
Drugim negatywem w mojej ocenie - ale to jest moje subiektywne odczucie - jest to, o czym tutaj wielokrotnie mówiono na tej z sali, czyli ograniczenie kadencyjności w pełnieniu funkcji prezesa do dwóch kadencji. W mojej ocenie to minimalizuje możliwości kariery w strukturach międzynarodowych organizacji sportowych. Jest to na pewno minus. Poza tym nie wiem, czy to jest zgodne z ustawą o stowarzyszeniach i czy nie ogranicza to w pewien sposób autonomiczności.
A pozytywem w tym rozdziale dotyczącym związków jest to, że związki będą zobligowane do tego, aby biegły rewident przygotowywał sprawozdania finansowe. W mojej o cenie jest to jak najbardziej zasadne, ponieważ dzięki temu będzie, że tak powiem kolokwialnie, porządek w papierach. Nie słuchałbym wypowiedzi różnych związków sportowych, według których bardzo drogie jest zabezpieczenie środków na biegłego rewidenta, sam byłem prezesem sportowej spółki akcyjnej i wiem, że koszt takiego sprawozdania wynosił poniżej 5 tysięcy zł. Czyli summa summarum, mnie się wydaje, że to jest jak najbardziej zasadne, żeby coś takiego przygotowywać, bo dzięki temu pewne sprawy będą bardzo transparentne.
Kwestia, która jak najbardziej podoba mi się w tej ustawie, to jest to, że samorządowcy zostali uzbrojeni w instrumenty, dzięki którym będą mogli zabezpieczać środki - środki na dotacje, na stypendia, na sprzęt sportowy - jak również będą mogli mieć udział w sportowych spółkach akcyjnych. Dzięki temu w mojej o cenie ten sport na poziomie samorządu, na poziomie niejako podstawy piramidy, będzie kwitł. I to tyle z mojej strony. Dziękuję serdecznie i już sobie idę na swoje miejsce. (Oklaski)
(Wesołość na sali)
(Senator Andrzej Person: I my dziękujemy.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Senator Szaleniec. Proszę bardzo.
(Głos z sali: Wychodzi sobie ze swego miejsca.)
(Sygnał telefonu komórkowego)
Senator Zbigniew Szaleniec:
Te telefony to jakiś pech.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pewnie z Zagłębia Dąbrowskiego ma pan telefon.)
Chyba tak.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony, że temat sportu zagościł dzisiaj tu, w tej sali. Dyskusja była bardzo bogata, było bardzo wiele pytań, bo rzeczywiście, wydaje mi się, przyjmujemy dzisiaj bardzo ważną ustawę. I cieszę się, że o tej ustawie mówili ludzie, którzy na sporcie naprawdę się znają.
Jestem dumny, że mogę przemawiać po tak znanych sportowcach, jak pan senator Szewiński - znakomity siatkarz, że nie wspomnę o panu senatorze Piechniczku, który był moim idolem, był trenerem kadry. Kiedy ja zostałem trenerem trzecioligowym, byłem tak samo dumny jak on wtedy, kiedy zdobywał medale na Mistrzostwach Świata. Przypominamy sobie wszyscy tamte czasy i ubolewamy nad tym, że wyniki naszej reprezentacji teraz są nieco gorsze. Ale może ta ustawa spowoduje, że sytuacja się zmieni. Ja, proszę państwa, w to wierzę i spróbuję w kilku słowach udowodnić, że tak będzie.
Pan senator Bisztyga zapytał, czy ta ustawa jest oczekiwana przez środowisko sportowe i czy ona zmieni poziom usportowienia polskiego społeczeństwa.
Proszę państwa, chcę powiedzieć, trochę pół żartem, pół serio, że niemal natychmiast, następnego dnia po podpisaniu tej ustawy przez pana prezydenta, po jej przyjęciu przez nas i przez Sejm, usportowienie polskiego społeczeństwa zwiększy się co najmniej o 50%. Jako że dotychczas - jak przekonywał nas pan minister, i ja te argumenty przyjmuję - najczęściej bywało tak, że kiedy pytano jakąś panią, która biegała po parku, po lesie, czy ona uprawia sport, to ona mówiła, że sportu absolutnie nie uprawia, co najwyżej kulturę fizyczną albo rekreację. No i oczywiście w ankietach na temat usportowienia społeczeństwa takich pań nie uwzględniano. Podczas gdy ta sama pani, jak biegała w jakimś kraju zachodnim, powiedziała, że ona uprawia sport, oczywiście, i to z wielką dumą mówiła o tym, że ona uprawia sport. I dlatego ten zapis wydaje mi się tak znaczący, chodzi o to, żeby nie dzielić sportu na bardziej ważny i mniej ważny. Sportowcami są osoby, które biegają w TKKF po prostu dla siebie, jak i ci, którzy biegają w klubie sportowym po to, by być może kiedyś zostać mistrzem olimpijskim. To jest ten sam sport. Dlatego mówię, że jak za pół roku, kiedy ankieterzy będą robić kolejne badania, okaże się, że poziom usportowienia naszego społeczeństwa znacznie wzrósł. Choć oczywiście ten poziom wciąż jeszcze będzie daleko odbiegał od poziomu w krajach rozwiniętych, bo niestety, tak jak pod względem gospodarczym zrobiliśmy duży krok naprzód, gonimy Europę zachodnią, tak jeśli chodzi o podejście do sportu, rekreacji musimy jeszcze przebyć duży kawał drogi, żeby dogonić kraje rozwinięte.
Druga sprawa - teraz już będę mówił bardzo serio - która, wydaje mi się, jest ma kapitalne znaczenie, to jest to, o czym bardzo wyraźnie mówili pan minister i pan senator Szewiński, czyli umożliwienie dofinansowywania sportu, klubów sportowych przez samorządy praktycznie bez ograniczeń. Ja sam jako zastępca burmistrza wiem, ile dotychczas było problemów z finansowaniem sportu przez samorządy. Przychodziła regionalna izba obrachunkowa i mówiła: a, to jest sport kwalifikowany - nie można, tego - nie można, tamtego - nie można. Zadawaliśmy pytania, dlaczego - skoro teatry można dofinansowywać, mimo że tam są aktorzy, którym się płaci, i mimo że widzowie płacą za bilety - tego samego nie można robić na przykład w trzecioligowej drużynie. No, tam można, a tu nie można. Było to rzeczywiście postawione na głowie. Dziś ta ustawa te wszystkie bariery znosi i od dziś praktycznie wszystko jest w rękach samorządów. Ja ufam, że będzie to owocowało ogromnym wzmocnieniem sportu w gminach.
Oczywiście istnieje obawa, o której mówił pan senator Piechniczek: czy na pewno zyskają na tym kluby zawodowe, na przykład Górnik Zabrze. I to jest rzeczywiście uzasadniona obawa, bo wydaje mi się, że te kluby jednak powinny szukać sponsoringu zewnętrznego, jakichś dużych przedsiębiorstw. Ale myślę, że może tak się stać, że samorządy skupią się przede wszystkim na dofinansowywaniu małych, niewielkich klubów.
Na czym polega dzisiaj słabość naszej piłki nożnej? Skoro senator sprawozdawca z tego wywodził swój pogląd na wiele spraw sportowych, to może tego tematu się trzymajmy. Otóż dziś mamy szesnaście drużyn w pierwszej lidze, tak samo, jak to było w latach osiemdziesiątych, a poziom piłki - dużo słabszy. Ale nikt nie wie o tym, czy wielu nie wie, że oprócz tych szesnastu klubów wtedy było kilka tysięcy małych klubów klasy B, klasy A, w ligach okręgowych i te kluby kiedyś działały przy każdym zakładzie pracy. Kiedy system się zmienił i zakłady pracy przestały dofinansowywać te kluby, wiele klubów po prostu zniknęło z tej sportowej mapy, ich dzisiaj nie ma, bo nie ma ich kto finansować. I ja uważam, że ta ustawa jest podstawą do tego, żeby wiele tych malutkich klubików powstało od nowa, rozpoczęło swoją działalność, no i dzięki tej bazie, jeśli liczba zawodników będzie odpowiednio duża, doczekamy się za kilka czy kilkanaście lat znowu bardzo dobrej drużyny piłkarskiej, która będzie odnosiła, mam nadzieję, sukcesy na Mistrzostwach Świata.
Moim zdaniem ta ustawa jest niezmiernie ważna, powinna być wprowadzona. I dziękuję ministerstwu i rządowi, że akurat teraz przygotowano tę ustawę i że my możemy się pod nią podpisać.
Gdybym miał szukać jakichś mankamentów, to zwróciłbym tu uwagę na jedną kwestię. Na szczęście zgłosiliśmy w Komisji Nauki, Edukacji i Sportu w tej mierze poprawkę, która została zaakceptowana przez ministerstwo, a dotyczyła ona funkcjonowania rad sportu. Uważam, że nie powinniśmy narzucać tych instytucji samorządom. I myśmy wprowadzili poprawkę polegającą na tym, że te rady sportu mogą funkcjonować, ale nie muszą. Wydaje mi się, że to jest słuszne. Tam, gdzie rzeczywiście tak się zdarzy, że w radach miejskich nie będzie ludzi związanych ze sportem, to wtedy być może burmistrz, wójt, prezydent czy marszałek będą uważali, że trzeba powołać taką radę sportu, bo nie ma fachowców, na których opinii można się oprzeć. I wtedy będzie taka możliwość. Ale jeżeli są radni związani ze sportem, to po co narzucać na siłę te rady, które po prostu by się dublowały z komisjami rady miejskiej, co mogłoby rodzić pewne konflikty, bo te dwa ciała mogą mieć różne spojrzenia, no i jedno z tych ciał będzie niedowartościowane, bo nie zostanie wysłuchane i jego opinia nie będzie wzięta pod uwagę. Tak że myślę, że ten zapis, który zaproponowała komisja, jest lepszy, bo daje pełną swobodę w podejmowaniu decyzji w tym zakresie. Tyle moich uwag. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Grubski jest już gotowy. Proszę bardzo.
Senator Maciej Grubski:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!
Dlaczego ta ustawa jest ważna? Mówił o tym senator Andrzej Szewiński. W czasach PRL mieliśmy inne podejście. Wtedy nie było sportu zawodowego, bo tak naprawdę był to sport regulowany przez państwo. To był specyficzny system myślenia polegający na tym, że państwo miało reagować zewnętrznymi sukcesami na bolączki innego rodzaju, i wtedy to faktycznie wychodziło, ale to była trochę sztuczna konstrukcja.
Mieliśmy szaleństwo początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to ustawodawstwo puściło na rynek wiele elementów, co tak naprawdę zabiło obiekty sportowe w gminach, które nie były tym zainteresowane. Obniżyliśmy poziom, stworzyliśmy monokulturę, a to doprowadziło do tego, że tak naprawdę niewiele dyscyplin i to tych dyscyplin, które są najważniejsze z punktu widzenia sportu, czyli dyscyplin olimpijskich, dziś funkcjonuje. One w dużej części poprzegrywały.
Najważniejsze - co pan minister powiedział w swojej wypowiedzi - jest zdefiniowanie na nowo, czym jest sport. Bo dotychczas, jak pytano zwykłego obywatela, czym jest sport, to on mówił, że sport wymaga takiego wysokokwalifikowanego podejścia, uważał spory za emanację czegoś, co jest w telewizji. A to nie jest to. Sport to przede wszystkim najprostsze działania, sportem już jest nawet rekreacja, którą pan minister wprawdzie wyłączył, ale to również jest sport i od tego należy zacząć. Bo jeżeli chcemy wrócić... My tak naprawdę jesteśmy na początku pewnej drogi, nie na końcu. To, jaka jest sytuacja piłki nożnej w Polsce, pokazały wczorajsze wydarzenia. My jesteśmy dopiero na początku pewnej drogi, pewnego myślenia o sporcie i tworzenia pewnej sytuacji... My w tej dyskusji - z całym szacunkiem dla Antoniego Piechniczka, idola również mojej młodości - poszliśmy trochę za daleko, bo sport to nie jest tylko piłka nożna, i nie możemy tutaj wpaść w takie skrajności, a ta dyskusja została zdominowała przez temat piłki. Ja mogę powiedzieć w ten sposób. Mówiliśmy tu o lekkiej atletyce. No, przykład z Łodzi, ŁKS był wielosekcyjnym klubem, miał piętnaście, siedemnaście sekcji, byli tam olimpijczycy, mistrzowie różnych poziomów świata, Europy. I nie ma. Dlaczego? Dlatego, że zawodowa piłka zabiła cały klub. Zawodowa piłka weszła, wydrenowała ten klub od początku do końca i tak naprawdę zostali pasjonaci, którym już w ogóle stowarzyszenie nie jest się w stanie wypłacić.
Pytanie, co jest dzisiaj ważniejsze z punktu widzenia działalności państwa polskiego? Czy ustawa - no, oczywiście, ustawa jest ważna, ona jakby reguluje sprawę - czy takie działania, jak na przykład Orliki ministra Drzewieckiego? Co do ustawy, trzeba wiedzieć, jak z niej korzystać. Ona oczywiście powinna być precyzyjna, powinna otwierać możliwości, powinna działać, ale te działania są również ważne. Przed państwem, mam na myśli ministerstwo, trzeba chylić czoła za to, co zrobiliście z Orlikami - otworzyliście się na ten sport najważniejszy, ten, że dziecko ma gdzie przyjść, ma się gdzie poruszać, jest jakaś systematyczność, ma gdzie się wykąpać itd. Ten dzieciak uczy się sportu, tego najważniejszego sportu. Bez tego nie będzie później niczego innego.
Samorządy - to jest dzisiaj coś najważniejszego. I chwała państwu za to otwieranie się na samorządy. Tylko pamiętajmy o jeszcze jednej kwestii, że samorząd może powiedzieć w ten sposób: dajcie środki z wyższej struktury, od państwa, w postaci większych podatków lub być może innych elementów. Rząd powie: nie ma pieniędzy. Samorząd też powie: nie ma pieniędzy. I co dalej? Stwórzmy jeszcze dalej idącą sytuację. Stwórzmy sytuację, w której samorządy będą mogły pilotować pewne kariery zawodnicze, tworzyć je i zarabiać na nich. Ja jestem przeciwny temu, co było w latach dziewięćdziesiątych: samorząd poprzez stowarzyszenia, które dotował, szkołę, która wychowywała, tworzył pewne podwaliny sprawności fizycznej, która była do wykorzystania, tak że nawet to już był pewien, że tak powiem, opracowany zawodnik, a potem przychodził cwaniacki działacz sportowy, zabierał tego dzieciaka za 500 zł dla rodziców i robił z tego interes. Niech samorząd robi taki interes. Jeżeli wychowa dzieciaka i on osiągnie określony poziom, to ten poziom ma określoną wartość na rynku i można to sprzedać. A więc niech sprzeda, stworzy, i niech te pieniądze wrócą do tego samorządu, tak żeby cały czas tymi pieniędzmi obracać, żeby tworzyć nowe podwaliny pod dalszy rozwój sportu.
Jakie zadanie ma samorząd dzisiaj? Samorząd oczywiście to jest szkoła, a szkoła jest najważniejszym motorem powstania jakiegokolwiek wyniku. Nikt mi nie powie, że żaden związek sportowy nie jest w stanie tego zrobić. To nie jest prawda. Dzieciak, który trafia do szkoły w wieku sześciu czy siedmiu lat, prowadzony w tej szkole prawidłowo, w dobrych warunkach, jest w stanie złapać taki poziom przygotowania, gibkości różnych elementów, z których później prawidłowo funkcjonujący w szkole nauczyciel... A najlepsze, że tu też na przestrzeni lat popełniono błędy, dopuszczono do tego, że nie było trenerów w szkołach, a WF prowadzili nie wykwalifikowani trenerzy, ale rehabilitanci. Oczywiście oni mogli to robić, ale jakie jest zainteresowanie człowieka, który skończył wychowanie fizyczne na poziomie innym niż trenerskie? Jeżeli jest trener, on buduje przygotowanie dzieciaka w szkole po to, aby były przyszłe wyniki w określonej strukturze, w której funkcjonuje, w klubie sportowym. Bez tego nigdy nie będzie wyników. A trener będzie dopieszczał tego dzieciaka pod tym kątem, żeby on był jak najbardziej sprawny, jak najbardziej tym zainteresowany, żeby połknął tego bakcyla, którego połyka się na początku, gdy zaczyna się od sprawności fizycznej, a w dzisiejszych czasach kończy się to potem być może świetną karierą oraz być może świetnymi zarobkami, co jest również ważne ze społecznego punktu widzenia.
Sport olimpijski. To nie jest do końca tak, że związki sportowe to te, w których dyscypliny funkcjonują w obszarze olimpijskim. Do tej pory tak nie było, a kilka klubów, jak się zrzeszyło i wystąpiło o to, mogło stworzyć związek sportowy. Dzisiaj dobrze, że państwo idziecie jakby w kierunku racjonalizacji. Bo tych związków jest za dużo, one źle funkcjonują. Ale pamiętajmy: jeżeli sport olimpijski umrze... On cały czas podlega degradacji, a my cały czas ratujemy pewne elementy tych wyników sportowych. A mamy bardzo wąską bazę. Porównajmy wyniki osób, które trenują w Niemczech, choćby nawet piłkę sportową Antoniego. To jest kilka milionów zawodników, na różnym poziomie. A u nas ile? Sto tysięcy ludzi? Być może, a może mniej. Niech będzie pół miliona. Tak? Pół miliona. Ale to też są proporcje w stosunku do wielkości państwa. Ale wejdźmy w inne dyscypliny: judo, zapasy, w których były olimpijskie medale. Tam będą znowu setki tysięcy, a u nas będzie tylko kilka tysięcy ludzi. Jak można z kilku tysięcy wybrać zawodnika i uzyskać wynik sportowy? Nie ma takiej możliwości, potrzebna jest selekcja.
Musimy wytworzyć tę piramidę szkolenia poprzez szkołę. I tu jest motywacja, która powinna za tym pójść. To w szkole powinna być ta podstawowa selekcja, podstawowe szkolenie. Trener, nawet jeżeli nie jest nauczycielem wychowania fizycznego, powinien mieć w szkole otwarte drzwi. Jeżeli trener określonej sekcji w określonym klubie chce współpracować ze szkołą, to tak powinno być to zrobione. On powinien się przyglądać, wspomagać, uzupełniać również wiedzę nauczycieli wychowania fizycznego. Jednym z takich przykładów, w których ja akurat mam mały udział, w Łodzi, dzięki współpracy z kuratorium, jest Polski Związek Karate Tradycyjnego. Wprowadziliśmy to do zajęć. Na ten czas oczywiście one są w programie w niedużej ilości, w przyszłym roku będzie można wprowadzić te zajęcia. A po co? Po to, żeby zwalczać skoliozę, bo nie ma takiej profilaktyki. Nikt w szkołach nie zwraca uwagi, że te dzieciaki są koślawe, że nie potrafią zrobić przewrotu. A tak naprawdę nauczyciel wychowania fizycznego, nie zajmując się dziećmi prawidłowo, powoduje, że one będą w przyszłości obciążeniem dla państwa. Sami znajdą się pod obciążeniem psychicznym, bo będą się źle czuli z sobą, i będą stanowić obciążenie przede wszystkim pod kątem finansowania medycznego, dlatego że te efekty stania na jednej nodze, tych wszystkich skolioz, tych wszystkich elementów, które na to wpływają, będą się odbijały na ich dorosłym życiu.
Padły tutaj pytania - chyba pan senator Andrzej Szewiński o tym mówił - o te ubezpieczenia zawodników. Ja bym to inaczej, w mojej ocenie oczywiście... Z tej ustawy raczej wynika, w ten sposób ja to rozumiem, kwestia jakby wypadnięcia przez kontuzję z zainteresowania państwa, które jest tylko wtedy, gdy reprezentuje się to państwo. Tak naprawdę nie może być takiej sytuacji, że prywatny podmiot gospodarczy na rynku może oczekiwać od państwa, że ono jeszcze będzie mu finansowało zawodnika, gdy on nie może uczestniczyć w zawodach, bo złapał kontuzję. Tutaj są ubezpieczenia prywatne. To jest inny obszar zainteresowania.
Związki sportowe. Bardzo słabe działanie oddolne. Jest kilka związków sportowych, które tak naprawdę drenują obszar, jeżeli chodzi o sport, że tak powiem, na samym dnie. Szukając, tak naprawdę nie mają emisariuszy, nie wchodzą do szkół, nie wchodzą tam, gdzie gromadzą się ludzie, gdzie uprawia się pewien sport, gdzie można znaleźć talenty. Przywoływane były przez Antoniego Piechniczka przykłady zawodników boksu. No gdzież tam szukało się ludzi? W trudnych miejscach, tam, gdzie wiadomo było, że genetyka jest lepsza, gdzie dzieciak ma problemy. Jak dostanie lepsze warunki od tych, które ma w domu, jak dostanie jeść i jakieś ubranie... Takie czasy są i dzisiaj, one się nie zmieniły. To nie jest tak, że my coś wywracamy. Również są takie środowiska, w których tym dzieciakom możemy pokazać, że sport jest czymś, w czym mogą się realizować. I ta ustawa w jakimś sensie takie możliwości będzie dawała.
Kwestia dopingu. To nie jest tak... Mnie się nie podobały... Oczywiście już go nie ma, już nie żyje szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale powiem, że te wypowiedzi, które padały w trakcie rozważań, czy pani Kornelia Marek zażywała coś, czy nie zażywała, były niestosowne, dlatego że wszyscy odwrócili się od pani Kornelii i powiedzieli "nie". Pan minister, który na pewno działa bardzo mocno w sporcie, zresztą ja sam bardzo mocno funkcjonowałem kiedyś w sporcie... No tam, gdzie jest doping, tam to widać. I nie ma takiej sytuacji, że działacz sportowy umywa ręce i mówi: ja nic nie wiedziałem, ja byłem ślepy, w ogóle nie ma o czym mówić. Bo to są zmiany w określonych przedziałach czasu, to są zmiany wyglądu, zmiany pojawiające się na ciele, różne elementy, które można zauważyć, skojarzyć i powiedzieć, że jest stosowany doping. Bo to widać, to nie jest tak, że... Pytanie, czy jest szansa, żeby w dzisiejszym sporcie w ogóle zwalczyć doping, jest rozważaniem dla światowego ruchu olimpijskiego. Czy tak naprawdę może zajść sytuacja, w której można by się zastanawiać, czy pewnego rodzaju sytuacje są dopuszczalne, czy niedopuszczalne? Ten doping nie ujdzie...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, dziesięć minut upłynęło. Proszę zmierzać dopingowo do konkluzji.)
Trzy minuty czy dziesięć minut minęło?
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Dziesięć minut upłynęło.)
To już kończę.
Dlatego karanie oczywiście jest w tym potrzebne, ale szukajmy również innych rozwiązań, bo nie da się z dzisiejszego świata pewnych elementów do końca wyeliminować.
Cieszę się bardzo z tego, że ta ustawa powstała. Ona pewne rzeczy będzie realizowała. To jest chwała dla państwa. I państwo macie dzisiaj dwa elementy, które zmieniają rzeczywistość: to jest ta ustawa, otwierająca pewne rzeczy, których do tej pory nie rozumiano, i Orliki, które cały czas będą państwa sukcesem, na wiele lat naprzód. Gratuluję! (Oklaski)
(Senator Andrzej Person: Brawo!)
57. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu