40. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

Do spisu treści

Senator Ryszard Knosala:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, chciałbym zadać pytanie a propos wdrażania systemu SDE. To wdrażanie, jak wiemy, jest wieloetapowe, w tej chwili ma ono miejsce w apelacji warszawskiej, w czerwcu 2010 r. będzie w apelacjach lubelskiej, krakowskiej i białostockiej, w styczniu 2011 r. w apelacjach poznańskiej, gdańskiej i rzeszowskiej, a w styczniu 2012 r. w katowickiej, łódzkiej, szczecińskiej i wrocławskiej. Wiemy również, że dwadzieścia cztery tysiące dwieście czterdzieści jeden osób oczekuje na odbycie kary do sześciu miesięcy. I według statystyk, zdaje się, osiem tysięcy skazanych odbywających obecnie karę pozbawienia wolności kwalifikuje się do odbycia kary w tym systemie.

I teraz dwa pytania. Pierwsze. Czy gdyby to wdrożenie w apelacji warszawskiej przebiegało pomyślnie, z sukcesem, możliwe byłoby jednak przyspieszenie prac wdrożeniowych, bo te etapy... No, jak widzimy, czwarty etap przewidziano dopiero na styczeń 2012 r.

I drugie pytanie, które też się z tym wiąże. Czy uzasadnione są obawy o kierowanie pozwów przez skazanych, którzy formalnie kwalifikują się do odbycia kary w tym systemie, jednakże z uwagi na brak możliwości, no, chyba technicznych, nie mogą z tego skorzystać? Bo rozumiem, że - jeśli tak w ogóle można powiedzieć - odbywanie kary w tym systemie jest, że się tak wyrażę, intratne. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Proszę o odpowiedź.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Pierwsze pytanie. Czy jest możliwe wdrażanie systemu odbywania kary pozbawienia wolności w ramach systemu dozoru elektronicznego szybciej niż by wynikało z przytoczonego przez pana senatora harmonogramu? Przetarg i jego rozstrzygnięcie oraz umowa podpisana przez nas z konsorcjum, które ten przetarg wygrało, przewidują te same terminy, co przedstawiony przez pana senatora harmonogram.

Ja oczywiście nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć, czy firma, która wygrała przetarg, technicznie miałaby taką możliwość, gdybyśmy z takim oczekiwaniem wyszli, ale na pewno wymagałoby to renegocjacji kontraktu, co miałoby pewnie konsekwencje, chociażby finansowe.

Co do tego, czy bylibyśmy tym zainteresowani, czy nie... No, moim zdaniem, mielibyśmy o wiele bardziej komfotową sytuację, gdybyśmy mieli udzielać odpowiedzi na to pytanie za kilka miesięcy, kiedy będziemy wiedzieli, jak duże jest tak naprawdę zainteresowanie skazanych odbywaniem kary w tym systemie. I wtedy będziemy ewentualnie do tego pytania pana senatora wracać.

Czy są obawy o to, że skazani będą kierować pozwy? Ależ to nie są obawy, to jest pewność. Skazani kierują do sądów pozwy z żądaniem odszkodowania na przykład dlatego, że w celi dla palących skazanych współosadzony palił, albo dlatego - choć jeszcze tak zwane przepisy przeludnieniowe nie obowiązują - że odbywali karę w przeludnionych celach, itd., itd. Tych pozwów są setki, tysiące. I dlatego oczywiście zakładamy, że takie, o jakich pan wspomniał, również będą. Za to absolutnie jestem przekonany, mówię o tym, bo takie dyskusje były, że etapowe wprowadzanie systemu odbywania kary w poszczególnych apelacjach jest konstytucyjne. Jestem o tym przekonany. Bo gdyby dalej pójść tym tropem, czemu skazany nie może odbyć kary w tym systemie, to można by zadać pytanie: czemu jeden skazany odbywa karę w nowoczesnym więzieniu w Radomiu czy w Piotrkowie Trybunalskim, a inny w zakładzie karnym, który mieści się w siedemnastowiecznych budynkach poklasztornych. Oczywiście, to jest pewien tryb odbywania kary pozbawienia wolności, więc tutaj forma... Nie mamy raczej takiej obawy, aczkolwiek, tak jak mówię, liczymy się z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że takie pozwy będą.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Senator Zbigniew Cichoń, potem senatorowie Bender i Dajczak.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Ja chciałbym zapytać pana ministra i senatora o regulację zawartą w §2b pkcie 7. Czy ona jest do końca przemyślana i słuszna? Przewidziano tam bowiem, że w razie konieczności osobę tymczasowo aresztowaną, ukaraną karą porządkową lub co do której zastosowano inne środki przymusu skutkujące pozbawieniem wolności, można umieścić w celi o powierzchni mniejszej niż 3 m2 na osobę, ale nie mniejszej niż 2 m2.

Chciałbym tutaj przypomnieć o pewnej kardynalnej kwestii, otóż osoba tymczasowo aresztowana korzysta z domniemania niewinności. Już tymczasowy areszt jest dostatecznie dolegliwy, a teraz jeszcze wprowadza się dodatkową uciążliwość w postaci pozbawienia takiej osoby tej minimalnej powierzchni 3 m2. Czy to aby nie za dużo jak na osobę tymczasowo aresztowaną, która korzysta z domniemania niewinności, no i która przecież może w tej sytuacji stawiać słuszny zarzut, że areszt ma tak zwany charakter wydobywczy? Bo nie dość, że się tę osobę aresztuje, to jeszcze stwarza się jej szczególnie dokuczliwe, ciężkie warunki przebywania po to, żeby wymusić na niej przyznanie się, bo, jak wiadomo, z reguły przyznanie się powoduje uchylenie aresztu tymczasowego. Dziękuję.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Jeżeli pani marszałek wyrazi zgodę, poprosiłbym o odpowiedź na pytanie pana pułkownika Zbigniewa Białka, pracownika Departamentu Legislacyjno-Prawnego w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Proszę uprzejmie o odpowiedź pana pułkownika Zbigniewa Białka.

Do spisu treści

Główny Specjalista w Departamencie Legislacyjno-Prawnym w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniew Białek:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Senatorze!

Ten przepis pktu 7 dotyczy sytuacji, kiedy w konkretnym areszcie nie ma wolnych miejsc. W związku z tym, że sąd kieruje osoby tymczasowo aresztowane do najbliższego aresztu, my jako służba więzienna nie mamy możliwości zmiany lokalizacji odbywania aresztu w momencie zastosowania tego środka zabezpieczającego.

Wobec faktu, że jednostki penitencjarne przy sądach dysponują ograniczoną liczbą wolnej powierzchni mieszkalnej, będziemy proponować, aby w tych jednostkach penitencjarnych przy sądach przewidywane były wolne cele dla tymczasowo aresztowanych, żeby uniknąć sytuacji przeludnienia cel. W skali kraju nie ma jednak możliwości dyslokowania tymczasowo aresztowanych, decydowania, gdzie oni mają być umieszczeni. Dopiero w następstwie czynności podjętych przez dyrektora jednostki penitencjarnej można ewentualnie dokonywać transportu do innej jednostki, znajdującej się w miarę blisko siedziby sądu czy prokuratury. Ale w momencie zastosowania środka zabezpieczającego jednostka penitencjarna nie ma takiej możliwości.

Ustawa przewiduje przecież, że tymczasowo aresztowany może przebywać w przeludnionej celi tylko do czternastu dni, więc nie jest to dodatkowa sankcja nałożona na tego tymczasowego aresztowanego, po prostu taka jest aktualna sytuacja w jednostkach penitencjarnych.

Z kolei jeżeli chodzi o ukaranych karą porządkową, to przecież ta kara musi być wykonana natychmiast. Nie jest możliwe, ażeby osoba, która jest ukarana karą porządkową, odbywała tę karę miesiąc, dwa czy trzy od momentu jej nałożenia przez sąd. A więc ta kara wykonywana jest natychmiast w jednostce penitencjarnej znajdującej się najbliżej siedziby sądu. Służba więzienna nie ma możliwości ustalania z sądem, gdzie dany tymczasowo aresztowany będzie skierowany do ewentualnego odbycia tymczasowego aresztowania.

Tak że ten punkt w §2b musiał się znaleźć, ponieważ kwestie przeludnienia będą regulowane w projektowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości akcie wykonawczym. Zgodnie z projektowanym art. 110 §5 będą odrębne regulacje dla zakładów karnych i dla aresztów śledczych. I wówczas sądy i prokuratury będą informowane, w odpowiednim trybie, o braku miejsc w zakładach karnych i o braku miejsc w aresztach śledczych. Może to spowodować, że sądy będą kierować osoby ukarane karą porządkową czy takie, wobec których zastosowano środek zabezpieczający lub tymczasowe aresztowanie, do innych jednostek, oddalonych od siedziby danego sądu. Stąd ten przepis jest tak skonstruowany. Dziękuję.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Kolejne pytanie zadaje pan senator Ryszard Bender.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Panie Senatorze, Panie Ministrze, bardzo dobrze, że dba się o więźniów, bo to są nasi współbracia, którzy naruszyli prawo i być może z czasem powrócą na drogę zgodną z prawem.

Zajmujecie się panowie tym, żeby były nowe i nowoczesne więzienia. tak jak w Opolu Lubelskim. Ale chciałbym zapytać, czy nowe budynki więzienia zmniejszają koszty utrzymania więźniów? I czy w ogóle jest z tego jakaś korzyść? Czy wyższe są koszty utrzymania w starych budynkach, a niższe w nowych? To jest jedno.

Drugie. Szanowni Panie i Panowie Senatorowie, odebrałem kilkanaście listów i wiele telefonów od naszych rodaków, którzy są zbulwersowani tym, że utrzymanie więźnia kosztuje kilkanaście razy więcej niż chorego w szpitalu, że daje się dosłownie grosze na utrzymanie chorych w szpitalu czy też na dożywianie dzieci w szkołach. Jest taka opinia. Postarajcie się panowie z ministerstwa to jakoś skorygować lub wyprostować.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Proszę o pytanie, Panie Senatorze. Proszę uprzejmie. Dobrze?)

Dobrze. Pytania już były, ale jeszcze je konkretyzuję.

Chodzi o to, czy nowe więzienia zmniejszą koszty utrzymania i nie będzie tak dużej dysproporcji, jaka podobno obecnie istnieje w stosunku do kosztów utrzymania chorego czy też miejsca w szpitalach, które dzisiaj są w dużej mierze zaniedbane. Bulwersuje to, że zapomina się o szpitalach, zapomina się o szkołach, a rozbudowuje się więziennictwo. Skończyłem.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę pana ministra.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Odpowiadam na pytanie pana senatora Bendera: realizowany program inwestycyjny pozyskania siedemnastu tysięcy miejsc w nowych zakładach karnych jest projektem, który przyjął rząd PiS. My go...

(Senator Ryszard Bender: Obojętnie, ale wy go realizujecie.)

Pan senator pyta, ja odpowiadam, jeżeli pan senator pozwoli. Ja nie chcę komentować decyzji politycznych podjętych przez tamten rząd ani celowości wydatkowania tych środków, tylko informuję, że taki program jest realizowany. Co do kosztów i tego, czy są one niższe w nowo wybudowanych zakładach karnych w stosunku do tych starych - oczywiście, że tak. Często nie dokonano termomodernizacji starych obiektów, bo nawet nie ma tam takich możliwości technicznych, a w związku z tym są wyższe koszty ogrzewania. Stare obiekty często są też mniej funkcjonalne i wymagają większej ochrony niż nowoczesne zakłady. Nie mówię już o innych czynnikach wpływających na koszty utrzymania. Dlatego z punktu widzenia kosztów eksploatacyjnych nowe zakłady karne niewątpliwie są bardziej korzystne od starych, na co zasadniczy wpływ ma jeszcze to, że nowe zakłady karne to są placówki takiej wielkości, jak na przykład placówka oddana w tym roku w Opolu Lubelskim, gdzie jest około sześciuset pięćdziesięciu więźniów. A mamy takie stare zakłady karne i areszty śledcze, w których jest osiemdziesiąt, sto dwadzieścia czy sto kilkadziesiąt miejsc. Oczywiście koszty osadzonego w takiej placówce są znacznie wyższe niż osadzonego w większej placówce.

Ja też dostrzegam problem dotyczący kosztów więźnia. We mnie też się burzy. Chodzi o taką sprawiedliwość. Koszt więźnia odbywającego karę w zakładzie karnym to dla budżetu państwa około 2 tysięcy 300 zł. Pytanie, czy nie można tych kosztów ograniczyć. Tak, staramy się je ograniczyć. Stąd między innymi nowy sposób wykonywania kary pozbawienia wolności w ramach systemu dozoru elektronicznego. Jak docelowo ten system w całości będzie funkcjonował, to koszt wyniesie około 100 zł miesięcznie. A więc państwo widzą, jak duża jest różnica.

Co do tego, czy zbyt małe, czy zbyt duże środki wydajemy na wyżywienie osadzonych. Stawka dzienna to 4 zł 40 gr. Ona przez kilka lat nie rosła, od trzech lat nie ulegała zmianie. Ale też trudno byłoby ją teraz obniżyć, ponieważ ceny żywności w tym i w zeszłym roku znacząco wzrosły. Podzielam pogląd pana senatora, że musimy robić wszystko, żeby te koszty jak najbardziej ograniczać.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

I bardzo proszę, pan senator Władysław Dajczak. Potem Stanisław Gogacz.

Do spisu treści

Senator Władysław Dajczak:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, chciałbym nawiązać do wcześniejszego pytania i pańskiej odpowiedzi. Chodzi mi o pozwy osób, które występują w sprawie tego, że przebywają w przeludnionych celach. Gdyby pan mógł sprecyzować w tej chwili - oczywiście jeśli pan może - liczbę tych pozwów. I jak to się przełożyło na efekty, że tak powiem, dla budżetu państwa. Jeśli taka odpowiedź byłaby teraz możliwa, to proszę, a jeśli nie, to prosiłbym o odpowiedź na piśmie.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Jeżeli pani marszałek pozwoli. Żeby było szybciej... Na sali jest dyrektor Biura Prawnego Centralnego Zarządu Służby Więziennej, pan Zoń. Proszę o informację, ile mamy takich pozwów. Bardzo krótko, Panie Dyrektorze. Tylko liczba.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Panie Ministrze, wolałabym, żeby pan odpowiedział na to pytanie.)

W takim razie odpowiem panu senatorowi na piśmie.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Dobrze.)

Pani Marszałek, około dwóch tysięcy spraw.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Tak? Jeszcze...

(Senator Władysław Dajczak: Jeszcze koszty dla budżetu państwa. Jak to się przekłada.)

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Przegraliśmy kilkanaście spraw. Wyroki są różne, od 3 tysięcy do 25 tysięcy zł, najwyższe chyba do 30 tysięcy zł.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dobrze. To wszystko w tej części? Tak.

Proszę, pan senator Stanisław Gogacz.

Do spisu treści

Senator Stanisław Gogacz:

Panie Ministrze, mam następujące pytanie - oczywiście w kontekście nowelizowanej ustawy i w kontekście wypowiedzi pana generała, który stwierdził, że po to wprowadza się taką kwalifikację prawną, ażeby osadzony mógł przebywać na powierzchni mniejszej niż 3 m2, jeśli jest dokwaterowany do trzech osób, które już są skazane. Te trzy osoby przebywają na standardowej powierzchni. Kiedy przybywa czwarta osoba, wtedy wszystkie cztery osoby przebywają na niestandardowej powierzchni. Chciałbym zapytać, czy §2b nowelizowanej ustawy, w którym stwierdza się, że skazanego można umieścić na powierzchni mniejszej niż 3 m2 na czas nie dłuższy niż czternaście dni itd.... A później jest siedem punktów, w których enumeratywnie wymienieni są skazani, którzy mogą być tak umieszczeni. Proszę mi powiedzieć, czy państwo będziecie interpretowali ten zapis tak, jak gdyby tu chodziło o dwóch skazanych. W pierwszej części chodzi o skazanego, do którego będą dokwaterowani ci, którzy są w drugiej części, czyli w tych siedmiu punktach. Mając skazanego, którego dotyczy któryś z tych siedmiu punktów, dajecie sobie państwo prawo - tak mogę przypuszczać - do tego, ażeby sprawić, że kolejnych... Posłużę się tym przykładem - skoro jest ten jeden, to trzem innym można odebrać powierzchnię. Być może ja się mylę, ale z tych wypowiedzi wiem, że powierzchnia to jest sprawa abstrakcyjna, a nie konkretnie przypisana. Tak że prosiłbym o odpowiedź na to pytanie. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Panie Senatorze, powierzchnia nie jest abstrakcyjna. Liczymy to w ten sposób, że albo na więźnia w celi przypadają te 3 m2, albo nie.

(Senator Stanisław Gogacz: Ale konkretnie.)

Konkretnie powiedziałbym tak: więzień musi mieć co najmniej 3 m2 powierzchni. W momencie, kiedy dokwaterujemy do celi kolejnego więźnia, oczywiście wszyscy nie mają zapewnionego tego metrażu. Ale ja muszę powiedzieć, że mam kłopot ze zrozumieniem pytania.

Do spisu treści

Senator Stanisław Gogacz:

Interesuje mnie, czy w §2b nowelizowanej ustawy, którą ma pan minister przed sobą... W gruncie rzeczy tu chodzi o dwa rodzaje skazanych. Po pierwsze, chodzi o skazanych, którzy siłą rzeczy tracą wtedy, kiedy nie ma miejsc, a trzeba umieścić skazanego zgodnie z kwalifikacją wynikającą z pktów 1-7. Do nich dokooptowuje się tego skazanego. A w tym momencie macie państwo następującą sytuację: jest skazany...

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski: Już rozumiem.)

...a inni muszą stracić...

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Panie Senatorze, nie.

Te warunki muszą spełnić...

(Głos z sali: Wszyscy.)

...wszyscy skazani.

(Senator Stanisław Gogacz: To znaczy, że są specjalne cele dla wszystkich, którzy są skazani?)

Inaczej. Kiedy będziemy mieli skorzystać z rozwiązania, które nie będzie spełniało normatywnych warunków, to będziemy wybierali takie cele i takich skazanych, aby spełniało to warunki zapisane w ustawie.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo proszę, pan senator Leon Kieres.

Do spisu treści

Senator Leon Kieres:

Dwa pytania. Pierwsze. Czy pan, Panie Ministrze, widzi jakąś przyszłość dla partnerstwa publiczno-prywatnego, zwłaszcza gdy chodzi o inwestycje w system penitencjarny w Polsce?

Drugie pytanie. Czytałem niedawno wywiad z panią sędzią, bardzo krytyczny w odniesieniu do elektronicznego systemu dozoru nad skazanymi, którym pozostało sześć miesięcy lub którzy zostali skazani na karę pozbawienia wolności do sześciu miesięcy. Pani sędzia wskazywała na koszty, także na mitręgę proceduralną, związaną ze stosowaniem tego rodzaju systemu wobec indywidualnych więźniów. Jak pan ocenia te argumenty?

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski:

Panie Senatorze!

Zacznę od pytania o system partnerstwa publiczno-prywatnego. Muszę powiedzieć, że kiedy dziewięć miesięcy temu wchodziłem do ministerstwa, byłem pozytywnie ustosunkowany do koncepcji ewentualnego budowania i eksploatacji więzień w systemie p.p.p. Jednak doświadczenia kraju, który skorzystał z tej formuły, czyli Wielkiej Brytanii, są negatywne. Państwo podpisuje umowę z podmiotem prywatnym, oczywiście ten podmiot spełnia warunki, tu nie ma obaw, czyli jest skuteczne zabezpieczenie, żeby osadzony nie uciekł, ale pojawiają się inne niekorzystne elementy, związane z ograniczaniem wydatków na wyżywienie osadzonych przez ten podmiot prywatny w sposób, który doprowadza do zakłóceń i niepokojów wśród osadzonych, a także ograniczaniem kosztów w zakresie ochrony, która strzeże tego typu obiektów. Tam wprawdzie chyba nie zdarzyły się próby ucieczki, ale analiza sytuacji na podstawie tych doświadczeń skłaniała raczej ku negatywnej ocenie wykorzystania tego rozwiązania. Za to, tak jak mówiłem i jeszcze raz powtórzę, jesteśmy wyjątkowo otwarci na to, żeby w ramach porozumień między polskim więziennictwem a prywatnymi inwestorami dokonywać inwestycji na takiej zasadzie, że ktoś buduje nam nowe więzienie, a my oddajemy stare więzienie w doskonałej lokalizacji w centrum miasta.

Co do wywiadu, który ukazał się w "Rzeczpospolitej", z panią sędzią oceniającą system dozoru elektronicznego, to pani sędzia dokonała tam pewnej ułomnej analizy sytuacji, bo mówiąc o kosztach tego systemu, powiedziała, że jest to najdroższy system, chodziło o kwotę 220 milionów. A jest to koszt, którego Skarb Państwa jeszcze nie poniósł, bo te środki finansowe w części, gdzieś około 1/3, wypłaciliśmy teraz, ale kolejne środki będą uruchamiane w trakcie, w następnych latach, kiedy kolejni osadzeni... Przepraszam, bo tu pan generał uszczegółowił. Możemy powiedzieć, że ta suma, która została dziś wydana, to 22 miliony. A czy my wydamy całą sumę, która wynika z przetargu? Wydamy ją całą, jeżeli system będzie obejmował w skali roku, a to są wyroki półroczne, piętnaście tysięcy osadzonych. Jeżeli system będzie tak funkcjonował, to koszt jednego osadzonego dla budżetu państwa będzie około 100 zł. Nie ma tańszego systemu. Dodatkowo pani sędzia, gdy mówiła o nadmiernych kosztach, dokonała uproszczenia, przykładając to do obecnej sytuacji, w której jest kilku skazanych odbywających taki wyrok, i nie uwzględniając dwóch elementów, tego, że koszty będą zbliżały się do sumy wynikającej z przetargu dopiero wtedy, gdy będzie większa liczba osadzonych, oraz tego, że jest to suma wypłacana, ale rozłożona w czasie. Dlatego ja się z tymi zarzutami absolutnie nie zgadzam.

Tak jak powiedziałem, system wiąże się z wydatkami dopiero wtedy, gdy go w całości wykorzystujemy, czyli jest skonstruowany na takiej zasadzie, że płacimy, gdy osadzony jest objęty systemem, a nie płacimy, gdy nie wykorzystujemy technicznych możliwości systemu objęcia określonej liczby osób.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Nie widzę więcej chętnych do zadania pytań.

Dziękuję, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Jeśli chodzi o dyskusję, to do protokołu zostały złożone trzy przemówienia, panów senatorów Bisztygi, Muchackiego i Zająca.* Jest też wniosek o charakterze legislacyjnym złożony przez pana senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Czy ktoś z państwa...

Bardzo proszę, pan senator Zbigniew Cichoń. Zapraszam na mównicę.

Czy ktoś jeszcze z państwa chciałby zabrać głos? Dziękuję.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

Proponowane zmiany oczywiście wychodzą naprzeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z maja 2008 r., który słusznie uznał, że dotychczasowa regulacja narusza zasady konstytucyjne. Pozostaje jedynie pytanie, czy ta regulacja rzeczywiście czyni zadość wymogom, jakie powinny być spełnione.

Ja chciałbym skupić się na tym, że powierzchnia, która w tej chwili przysługuje, 3 m2, to i tak jest powierzchnia, która rażąco odbiega od tej określonej w regulacjach międzynarodowych. Są tak zwane minimalne standardy penitencjarne i - o ile dobrze pamiętam - tam powierzchnia jest określona bodajże na 4 m2 czy 5 m2. Odbiega to również od regulacji w innych państwach, gdzie różnie to jest określane, ale są państwa, w których minimalna powierzchnia wynosi 10 m2, 8 m2, 7 m2, 5 m2, ale nie przypominam sobie, żeby gdziekolwiek indziej, może poza Białorusią, były to 3 m2. Dlatego jeżeli podejmujemy zmiany ustawodawcze, to uważam, że powinniśmy być świadomi tego, jak to jest rozwiązane przynajmniej w skali europejskiej, bo to jest dla nas pewien wzorzec, do którego powinniśmy się odnosić, a nie jakieś kraje dalekiego buszu.

Kierując się tymi przesłankami, Wysoka Izbo, proponuję jednak, mimo wyjaśnienia pana ministra co do pktu 7, skreślenie w §2b art. 110 pktu 7, który dotyczy możliwości osadzenia na powierzchni poniżej 3 m2 osoby tymczasowo aresztowanej bądź to ukaranej karą porządkową albo takiej, wobec której zastosowano inne środki przymusu, skutkujące pozbawieniem wolności.

Ja chcę przypomnieć, że kara porządkowa to może być na przykład kara nałożona na świadka, który odmawia - zdaniem sądu, bezzasadnie - składania zeznań. Ja w swojej praktyce adwokackiej miałem taki przypadek, że pani sędzia raczyła nałożyć karę porządkową na konkubinę, która odmówiła składania zeznań, do czego miała pełne prawo. Pani sędzia oceniła, że ona jednak nie jest konkubiną, a zbadała to w ten sposób, że posłała funkcjonariusza Policji, który przeprowadził, że tak powiem, wywiad środowiskowy i mimo że ustalił, że te osoby mieszkają razem, pani sędzia doszła do innego wniosku. Zależało jej na tym, żeby ta osoba składała zeznania, więc postanowiła nałożyć na nią karę porządkową, a w ramach kary porządkowej można kogoś zatrzymać, pozbawić wolności. Proszę państwa, zdarzają się sytuacje - nie bez kozery podaję taki przykład - w których Bogu ducha winni ludzie mogą trafić w tak opresyjne warunki. Nie dość, że tracą wolność, to jeszcze przebywają w warunkach, w ciasnocie, jakkolwiek by to nazwać, urągającej godności człowieka.

W związku z tym, wykazując pełne zrozumienie dla trudności, jakie czasami ma państwo z zapewnieniem skazanym czy tymczasowo aresztowanym właściwych warunków, trzeba to ograniczyć do minimum. Stąd moja propozycja, żeby pkt 7 został jednak wykreślony. Uważam, że w odniesieniu do osób tymczasowo aresztowanych powinny mieć zastosowanie podobne reguły, są to w końcu osoby, które korzystają z domniemania niewinności, w związku z tym skazywanie ich dodatkowo na uciążliwości wynikające z tego, że będzie się ich ugniatało jak przysłowiowe śledzie w puszce, może być odczytywane jedynie jako dodatkowa presja, zmierzająca do wymuszenia przyznania się do popełnienia czynu. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Czy ktoś jeszcze z państwa chce zabrać głos? Dziękuję.

Zamykam dyskusję.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Ponieważ został złożony wniosek o charakterze legislacyjnym, proszę Komisję Ustawodawczą oraz Komisję Praw Człowieka, Praworządności i Petycji o ustosunkowanie się do tego wniosku i przygotowanie wspólnego sprawozdania.

Głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy, jak wiadomo, zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Zamykamy ten punkt.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktów siódmego oraz ósmego porządku obrad: drugie czytanie projektu uchwały w 70. Rocznicę wybuchu Drugiej Wojny Światowej; drugie czytanie projektu uchwały w 70. rocznicę napaści przez Niemcy i Rosję na Polskę.

Przypominam, że są to projekty uchwał okolicznościowych, które zostały wniesione przez dwóch senatorów, stąd nad obydwoma projektami będziemy w tej chwili procedować. Pierwszy projekt uchwały, przedstawiony w druku nr 642, wniesiony został przez pana senatora Piotra Łukasza Andrzejewskiego, a drugi, przedstawiony w druku nr 643 - przez pana senatora Łukasza Abgarowicza. Sprawozdania komisji w sprawie tych projektów zawarte są w drukach nr 642O poprawionym oraz nr 643O.

Proszę sprawozdawcę połączonych Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Spraw Zagranicznych, pana senatora Grzegorza Czeleja, o przedstawienie wspólnego sprawozdania komisji o projekcie uchwały w 70. rocznicę wybuchu Drugiej Wojny Światowej oraz wspólnego sprawozdania komisji o projekcie uchwały w 70. rocznicę napaści przez Niemcy i Rosję na Polskę. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Czelej:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

W toku prac Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Spraw Zagranicznych projekt pana senatora Andrzejewskiego został wycofany jako wniosek mniejszości i obie komisje rozpatrywały drugi wniosek, w wyniku czego została uzgodniona następująca treść: "1 września 1939 r. wojska III Rzeczy Niemieckiej bez wypowiedzenia wojny wkroczyły w granice Rzeczypospolitej Polskiej. 17 dni później armia ZSRR najechała wschodnie obszary Rzeczypospolitej, uniemożliwiając dalszy opór polskiego wojska wobec hitlerowskiej napaści. Dokonał się czwarty rozbiór Polski, uzgodniony pomiędzy agresorami i przypieczętowany 23 sierpnia 1939 r. paktem Ribbentrop-Mołotow.

Rozpoczęła się II wojna światowa, najbardziej ponury okres w dziejach ludzkości. Zapanował czas pogardy dla drugiego człowieka i zbrodni, które ponad 50 milionom ludzi przyniosły śmierć, niezliczonym rzeszom rany, tułaczkę i poniżenie.

Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej doświadczyli ze strony obydwu najeźdźców ludobójstwa, więzień, zsyłek i wysiedleń, których symbolami są niemieckie obozy zagłady i Katyń.

Koniec wojny nie przyniósł Polakom oczekiwanej wolności i na blisko pół wieku Polska straciła suwerenność, a jej mieszkańcy doświadczyli dalszych zbrodni i represji, musieli znosić narzucony im totalitarny system.

Zachodnia Europa przerażona okropnościami II wojny światowej nieustannie dąży do pojednania między narodami, opartego na prawdzie, pamięci tamtych strasznych zdarzeń i wzajemnym wybaczaniu win.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej wyraża wolę pojednania i budowy przyjaznych stosunków również z państwami i narodami Europy Wschodniej. Jednak szczególnie w stosunkach polsko-rosyjskich proces pojednania wymaga szczerych intencji i bezwzględnego poszanowania prawdy historycznej, którą nie można manipulować dla doraźnych politycznych korzyści.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej z nadzieją i uznaniem przyjmuje starania tych środowisk i organizacji rosyjskich, które zmierzając do ujawnienia pełnej prawdy o zbrodniach stalinowskich - popełnionych na Polakach, a także na Rosjanach i innych narodach byłego ZSRR - dążą do ich rzetelnego, wspólnego osądu.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej, przypominając o 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, składa hołd wszystkim ówczesnym obrońcom Ojczyzny i czci pamięć wszystkich jej ofiar".

Tekst ten, uzgodniony przez obie komisje, został zaakceptowany jednomyślnie, o czym z dumą Wysoki Senat informuję. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Do spisu treści

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.

Czy państwo senatorowie mają pytania do pana senatora sprawozdawcy? Dziękuję uprzejmie.

Czy ktoś się zapisał do dyskusji? Nie.

Czy ktoś wyraża wolę zabrania głos? Nie.

Dziękuję bardzo.

Chcę poinformować, że pan senator Ryszka złożył swoje wystąpienie do protokołu.

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

Informuję, że głosowanie w sprawie projektów uchwał zostanie przeprowadzone razem z głosowaniami nad pozostałymi punktami porządku obrad.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziewiątego porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw.

Przypominam państwu senatorom, że projekt ten został wniesiony przez grupę senatorów i zawarty jest w druku nr 540, a sprawozdanie komisji w druku nr 540S.

Proszę uprzejmie pana senatora Ireneusza Niewiarowskiego, który jest sprawozdawcą połączonych Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, o przedstawienie wspólnego sprawozdania komisji o projekcie ustawy.

Do spisu treści

Senator Ireneusz Niewiarowski:

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

W imieniu dwóch komisji: Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie o projekcie ustawy o zmianie ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw; druki nr 540 i nr 540S.

Komisje po wspólnych posiedzeniach w dniach 16 czerwca i 29 lipca, po wprowadzeniu dziesięciu poprawek, wnoszą o przyjęcie przez Senat jednolitego projektu ustawy oraz projektu uchwały w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu ustawy. Projekt ustawy został przyjęty na posiedzeniu komisji jedenastoma głosami za, siedmiu senatorów wstrzymało się od głosu. Głosów przeciw nie było.

Wysoka Izbo, projekt dotyczy zmian w powoływaniu komisji wyborczych obejmujących wybory prezydenckie, sejmowe i senackie, samorządowe, europejskie, a także referenda ogólnokrajowe. Projekt przewiduje prawo zasiadania w komisjach obwodowych, wyborczych i referendalnych przewodniczących organów wykonawczych jednostek pomocniczych. Przez analogię do sytuacji członków komisji wyznaczanych przez wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast, także przewodniczący organów jednostek pomocniczych nie mogą być przewodniczącymi i zastępcami przewodniczącego komisji. Przewodniczący organu jednostki pomocniczej wchodzi do komisji obwodowej na swój wniosek. Gdyby złożono więcej niż jeden wniosek przypadający na jedną komisję obwodową, to o tym, kto wówczas zasiądzie w komisji, przesądzi losowanie.

Obie komisje w trosce o niepowodowanie dodatkowych kosztów związanych z przedstawionym rozwiązaniem, przyjęły rozwiązanie polegające na pomniejszeniu składu komisji o jednego przedstawiciela komitetów wówczas, gdy zostanie zgłoszony przedstawiciel organu jednostki pomocniczej.

Przedmiot projektu nie jest regulowany prawem Unii Europejskiej.

Panie i Panowie Senatorowie, w imieniu Komisji Ustawodawczej i Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej wnoszę o przyjęcie przedkładanego projektu wraz z poprawkami. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję.

Proszę jeszcze zostać z nami przez moment.

Czy państwo chcą zadać pytania trwające nie dłużej niż minutę?

Proszę, pan senator Stanisław Gogacz.

Do spisu treści

Senator Stanisław Gogacz:

W nowelizowanym tekście, zaproponowanym przez pana senatora sprawozdawcę, znajdujemy zapis, zgodnie z którym w skład komisji ma prawo wejść jeden przewodniczący organu wykonawczego jednostki pomocniczej tej gminy. Proszę mi powiedzieć, Panie Przewodniczący, czy nie wydaje się panu, iż ten zapis może być zinterpretowany w taki sposób, że przewodniczący innego organu wykonawczego gminy, który zostanie zgłoszony przez komitet wyborczy czy też chciałby wejść w skład komisji inną drogą, w momencie, kiedy zostałby wybrany, spotkałby się z sytuacją, o której na początku mówiłem, to znaczy z zapisem, że w skład komisji może wejść jeden przewodniczący organu wykonawczego. Proszę mi powiedzieć, czy nie ma pan obaw, że ta nowelizacja może doprowadzić do ograniczenia uczestnictwa przewodniczących organów wykonawczych w składach komisji wyborczych, zamiast działać zgodnie z intencjami, które pan tu zawarł. Czy to jest do końca przemyślane? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Proszę o odpowiedź, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Ireneusz Niewiarowski:

Dziękuję.

Wydaje mi się, że nie ma takiego zagrożenia, bo wówczas ten reprezentant, o którym pan mówi, nie reprezentowałby organu wykonawczego jednostki pomocniczej, tylko określony komitet, który ma jakichś kandydatów. I wtedy on jest zgłoszony nie jako przewodniczący, tylko jako reprezentant tego komitetu. W związku z tym nie zachodzi tu sprzeczność i nie ma niebezpieczeństwa, jak mi się wydaje.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Czy jeszcze są pytania? Nie.

Dziękuję bardzo.

Dziękuję panu senatorowi.

Czy głos chce zabrać sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej, pan minister Kazimierz Czaplicki?

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Sekretarz
Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierz Czaplicki:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Panie i Panowie Senatorowie!

Państwowa Komisja Wyborcza pragnie poinformować, iż podtrzymuje negatywne stanowisko co do przedmiotu regulacji zawartej w druku nr 540S, przedłożonej komisjom pracującym nad tym projektem. Komisja nie znajduje żadnego merytorycznego uzasadnienia dla dokonywania zmian w istniejącym w systemie powoływania komisji obwodowych. Pragnę zwrócić uwagę, iż propozycja zawarta w druku nr 540S ogranicza w gruncie rzeczy możliwości komitetu wyborczego dotyczące delegowania przedstawiciela do komisji obwodowej. Powoduje wyłom w dotychczasowym systemie, w którym tylko komitety wyborcze miały prawo delegować członków komisji obwodowych. Jedynym wyjątkiem ustawowym jest włączenie do składu komisji obwodowej z urzędu pracownika samorządowego gminy lub pracownika gminnej jednostki organizacyjnej. Było to podyktowane wyłącznie taką oto przyczyną, iż ten pracownik miał być merytorycznie przygotowany do pomocy pozostałym członkom komisji oraz miał być łącznikiem między komisją obwodową a organem odpowiedzialnym za obsługę danej komisji obwodowej. Obecnie, w przypadku wprowadzenia z urzędu przewodniczącego organu wykonawczego jednostki pomocniczej - jest wniosek, ale z urzędu - do składu komisji obwodowej, zmniejszy się skład tej komisji, złożonej z przedstawicieli komitetów wyborczych. Proszę zwrócić uwagę, że w przypadku wyborów uzupełniających, gdy minimalny skład jest jeszcze mniejszy niż proponowany, a mianowicie komisja obwodowa liczy od pięciu do siedmiu osób, gdy dojdzie do zgłoszenia ośmiu przedstawicieli komitetów wyborczych, w gruncie rzeczy tylko sześciu będzie mogło uczestniczyć w wyborach. Będzie dwóch przedstawicieli organów samorządowych, bo z reguły jest tak, co potwierdzają nasze obserwacje i informacje, jakie wpływają do Państwowej Komisji Wyborczej, iż sołtys jest z reguły postrzegany jako funkcjonariusz publiczny, współpracujący ściśle z organem gminy, jakim jest wójt. A w przypadku wyborów samorządowych, wyborów bezpośrednich wójta, może to być, niestety, tak przynajmniej nam, Państwowej Komisji Wyborczej, się wydaje, może być to negatywnie odbierane.

Ponadto pozwolę sobie zwrócić uwagę, iż nie znajduje to również uzasadnienia w argumentacji, jaką przedstawili wnioskodawcy. Otóż proszę zwrócić uwagę, że na dwadzieścia pięć tysięcy obwodów głosowania w Polsce tylko niecałe 7% to są świetlice wiejskie, do których, jak się tu w uzasadnieniu odnosi, klucz ma sołtys. Na dwadzieścia pięć tysięcy tylko niecałe 6% czy 7% są to świetlice, a 70% obwodów głosowania jest zlokalizowanych w placówkach oświatowo-kulturalnych, a więc w szkołach różnego stopnia, podstawowych, gimnazjalnych, w liceach itd. Również liczby przemawiają trochę przeciwko tej tezie, którą zaprezentowali wnioskodawcy, podejmując tę inicjatywę. Otóż, proszę państwa, według danych GUS na 31 grudnia 2008 r. mamy czterdzieści tysięcy czterysta pięćdziesiąt dziewięć sołectw, a więc mamy czterdzieści tysięcy czterystu pięćdziesięciu dziewięciu sołtysów, z kolei obwodów głosowania na obszarach typowo wiejskich jest tylko dwanaście tysięcy. Zatem do jednego obwodu głosowania teoretycznie może aspirować trzech sołtysów, w związku z tym zawsze będzie losowanie. Jeszcze inaczej, i to diametralnie, wygląda sytuacja na obszarach miejskich, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie na kilkaset obwodów głosowania przypada kilkadziesiąt jednostek pomocniczych, utworzonych w trybie przepisów ustawy o samorządzie gminnym, a więc rad osiedli czy innych podobnych. A więc znów nie będzie to żadnym argumentem za podnoszeniem autorytetu przewodniczących rad osiedli czy zarządów rad osiedli, skoro w ogóle nie będą mogli się znaleźć w składach tych komisji.

To tyle. Przepraszam za może przydługie wystąpienie, ale zostałem zobowiązany przez Państwową Komisję Wyborczą do zaprezentowania tego stanowiska.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Nie chciałam panu ministrowi przerywać, ale żałuję, że to stąd pan nas nie informował o stanowisku PKW.

Czy państwo mają pytania do pana ministra?

Nie ma takich pytań, więc nie będę już pana kłopotać prośbą o podejście tutaj. Dziękuję uprzejmie.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Wiem, że jest jedno przemówienie do protokołu, senatora Andrzeja Grzyba, a do dyskusji zgłosił się pan senator Władysław Dajczak.

Proszę bardzo.

Potem pan marszałek Romaszewski.

Do spisu treści

Senator Władysław Dajczak:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Szanowni Państwo!

Nasz kolega, senator Gogacz w pytaniu do pana senatora sprawozdawcy wyraził opinię czy wątpliwość, czy ta ustawa, ta inicjatywa była do końca przemyślana. Myślę, że te argumenty, które słyszeliśmy podczas obrad komisji, jak również te, które dzisiaj wyraził przedstawiciel Państwowej Komisji Wyborczej, jednoznacznie wskazują, że ta ustawa nie jest do końca przemyślana. W pierwotnym zamyśle, co podkreślają autorzy projektu, miała służyć między innymi podniesieniu prestiżu funkcji sołtysa i sołectwa, zapobieganiu degradacji wsi, zwiększeniu zaufania społeczności lokalnej do sołtysów, miała też zapewnić lepszą współpracę komisji z gospodarzami obiektów, lepsze przygotowanie techniczne obiektów, czyli lokali wyborczych, do wyborów. Myślę, że to wszystko, co zostało zapisane i sposób, w jaki zostało to przygotowane, zupełnie odwrotnie będzie działało, niż miało być zgodnie z zamysłem autorów tego projektu. Proszę spojrzeć na niektóre tylko argumenty, które przedstawiają autorzy tego projektu.

Chodziło im o wzmocnienie prestiżu funkcji sołtysa i sołectwa, zapobieganie degradacji wsi. Spójrzmy więc na to, o czym mówił przedstawiciel Państwowej Komisji Wyborczej. Chcemy wzmacniać prestiż sołtysa poprzez losowanie, bo ten prestiż będzie się wiązał z losowaniem, czyli jakby sprzeciwiamy się zapisowi konstytucji, naszej konstytucji, polskiej konstytucji, która stoi na straży godności każdej osoby ludzkiej. Chcemy podnieść prestiż sołtysa, właściwie urągając tej godności, gdyż chcemy ten prestiż związać z losowaniem. Przecież, tak jak wspomniał przedstawiciel Państwowej Komisji Wyborczej, sołectwa nie pokrywają się terytorialnie z obwodami do głosowania, a w komisji obwodowej będzie mógł zasiąść tylko jeden sołtys. Być może jednak zgłosi się ich trzech czy czterech; na pewno będą takie sytuacje. Jakie więc to będzie podniesienie prestiżu sołtysa? Poza tym, jakie to będzie polepszenie przygotowania lokalu wyborczego, skoro może się tak zdarzyć, i pewno zdarzy się wiele takich sytuacji, że sołtys wcale nie będzie członkiem tego akurat obwodu wyborczego, tylko zupełnie innego. Poza tym mamy już w tej chwili taką sytuację, zgodną z prawem, że po to jest powoływany przedstawiciel burmistrza, wójta, prezydenta miasta, i to on  właśnie ma zapewnić dobre techniczne przygotowanie lokalu. Ma on doskonałe rozeznanie we wszystkich uwarunkowaniach, co jest potrzebne, aby ten lokal został dobrze przygotowany, aby wybory sprawnie się odbyły.

Tak że, zgodnie z tym, co powiedział przedstawiciel Państwowej Komisji Wyborczej, wszystkie zasady i uregulowania, które do tej pory obowiązują i dotyczą przeprowadzenia wszystkich wyborów czy referendów w Polsce, przewidują, że obwodowe komisje wyborcze powinny być powoływane wyłącznie z przedstawicieli wskazanych przez komitety wyborcze lub też w referendum przez strony. Naruszając tę zasadę, robimy sołtysom krzywdę. Nie wzmacniamy ich prestiżu w społeczności lokalnej, tylko kwalifikujemy ich jako przedstawicieli konkretnych komitetów wyborczych, ponieważ to będzie - tak jak zostało powiedziane wcześniej, na posiedzeniu komisji - zabranie miejsca jednemu przedstawicielowi komitetu wyborczego. Czy to jest umocnienie prestiżu sołtysa, czy to jest podniesienie jego rangi? Myślę, że wręcz odwrotnie. Uważam, że skoro mamy podnosić rangę sołtysów - a myślę, że wszyscy jesteśmy za tym, żeby ją podnieść, bo jest to przecież przedstawiciel społeczności lokalnej posiadający autorytet - to róbmy to, ale nie za pomocą instrumentu, jakim są demokratyczne wybory opisane bardzo dokładnie w ustawach, tylko za pomocą zmian systemowych, oczywiście nie przygodnych, incydentalnych. To jest jakieś nieporozumienie. Tak jak powiedziałem, uważam, że robimy dużą krzywdę sołtysom, że podważamy ich pozycję w środowiskach lokalnych. Myślę, iż trzeba zwrócić uwagę również na to, co w swoim uzasadnieniu podniosła Państwowa Komisja Wyborcza, że w takich małych społecznościach mieszkańcy są bardzo wyczuleni na pewne sprawy i obecność sołtysa może być odbierana jako swego rodzaju nadzór nad uczestnictwem mieszkańców w głosowaniu. To nie podniesie rangi sołtysa ani nie zwiększy jego znaczenia w społeczności lokalnej.

Tak więc uważam, że jest to projekt nie do końca, jak powiedział kolega, zadając pytanie, przemyślany. Sądzę, że należy z tego projektu po prostu się wycofać, bo idziemy w błędnym kierunku i nie podnosimy rangi ani mieszkańców wsi, ani sołtysa. Podnośmy tę rangę w ustawach systemowo, ale nie w taki sposób. Nie podejmujmy takiego działania, które zakłócałoby cały system wyborczy, które zakłócałoby dopracowane ustawy funkcjonujące od lat w tym zakresie. W związku z tym apeluję do autorów tego projektu, aby wycofali się z tego rozwiązania, bo to naprawdę nie służy sołtysom, których ranga w społecznościach lokalnych, jak powiedziałem, jest wysoka. Tę rangę trzeba podnosić, ale nie w taki sposób. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Proszę bardzo, pan marszałek Zbigniew Romaszewski.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Ja chciałbym spojrzeć na tę sprawę z troszeczkę innej strony, nie ze strony budowania autorytetu poszczególnych osób. Bo można by się zastanowić, czy by na przykład nie budować autorytetu dyrektorów szkół, w których przecież jest zlokalizowana większość komisji. To też bardzo ważna funkcja w społeczności wiejskiej, więc dlaczego to nie miałoby dotyczyć również dyrektorów szkół? Ale ja myślę, że nie tu leży problem. Mnie w gruncie rzeczy najbardziej niepokoją wszelkiego rodzaju działania dotyczące ordynacji wyborczej. Ja mam dosyć duże doświadczenie, wielokrotnie nadzorowałem różne wybory w różnych krajach i muszę powiedzieć, że z moich obserwacji wynika, że akurat u nas, jeśli chodzi o kwestię wyborów, nigdy nie wybuchały żadne większe skandale. Oczywiście były niedociągnięcia, coś się działo, ale w porównaniu z naszymi sąsiadami jest to system dobrze rozumiany przez ludzi, ludzie są do niego przyzwyczajeni i nie ma nadużyć systemu wyborczego. To jest w gruncie rzeczy duża wartość - my nią dysponujemy - że mamy rzeczywiście wolne, uczciwe wybory. Dlatego wszelkie działania ulepszające to, co już działa, i to jeszcze w takiej dziedzinie, gdzie właściwie wiedza powinna być powszechna - bo całe społeczeństwo w tych wyborach w jakiś sposób uczestniczy - w moim przekonaniu są po prostu niebezpieczne.

No cóż, można by powiedzieć, i taki argument tutaj padał, że w taki sposób można wpłynąć na zwiększenie frekwencji wyborczej. Oczywiście z tą frekwencją nie jest u nas najlepiej, ale jeżeli już o tym mówimy, to ja bym raczej proponował włączyć w to proboszczów, wtedy rzeczywiście wzrosłaby frekwencja na wsi i w małych miasteczkach. Nie wiem tylko, czy episkopat byłby z tego zadowolony. Tak że takiego wniosku bynajmniej nie składam, aczkolwiek to rzeczywiście mogłoby wpłynąć na zwiększenie frekwencji.

A więc, proszę państwa, mój stosunek do tej ustawy jest zdecydowanie sceptyczny. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Zapraszam teraz pana senatora Ireneusza Niewiarowskiego.

Do spisu treści

Senator Ireneusz Niewiarowski:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Nie mogę zgodzić się z argumentami przedstawionymi zarówno przez pana ministra, jak i panów senatorów Dajczaka i Romaszewskiego. Argumenty, że to będzie działać przeciwko sołtysom, że to spowoduje obniżenie rangi, są absolutnie nietrafne, choćby z tego względu, że to środowisko od dawna, od wielu lat wysuwa taki postulat, a chyba nie chcą działać przeciwko sobie. To po pierwsze.

Tak się złożyło, że wczoraj uczestniczyłem w konferencji pod tytułem "Samorząd pomocniczy jako czynnik pobudzający społeczeństwo obywatelskie na wsi". Była to konferencja podsumowująca badania przeprowadzone na reprezentatywnej tysiącosobowej grupie dotyczące społeczności wiejskiej, poświęcone przede wszystkim właśnie instytucji sołtysa, a szczególnie temu, jak jest on postrzegany, co robi, co powinien robić itd. I z tych badań wynika to, co moje środowisko - bo już od dłuższego czasu zajmuję się w stowarzyszeniu kwestią sołtysów, sołectw - od dawna wie. One potwierdziły, że sołtys jest postrzegany jako autentyczny lider będący ponad podziałami politycznymi, że mieszkańcy wsi oczekują od niego nawet więcej, niż on jest w stanie zrobić. Przychodzą do niego nie tylko z problemami wiejskimi, społecznymi, czasami nawet wykraczającymi poza jego możliwości, ale również z problemami indywidualnymi. I dla mieszkańców wsi jest całkiem naturalne to, że sołtys uczestniczy we wszelkich działaniach, w których oni uczestniczą. I to dotyczy również wyborów. Jeżeli go nie ma, jeżeli sołtys na przykład nie uczestniczy w takich działaniach, to jest to nienaturalne w ich opinii.

Ja chcę przypomnieć, że instytucja sołectwa znana jest w Polsce od ponad siedmiuset lat. Oczywiście różne były koleje jej losu, ale zawsze była blisko związana z mieszkańcami i sołtys był wybierany właśnie w takim duchu, czyli nie jako reprezentant jakiejś partii, jakiegoś komitetu, tylko jako osoba, która ma stać na czele wsi i żyć jej problemami. W związku z tym nie wydaje się, że to podważy jego autorytet, że zaszkodzi w czymkolwiek jemu czy sołectwu. Jeżeli w takim kontekście widzi się sołtysa, to trudno sobie wyobrazić, że to spowoduje jakieś ograniczenia czy obniżenie jakości aktu wyborczego. Myślę że będzie wręcz przeciwnie. Tak postrzegana osoba nie może być osobą, która na przykład będzie wpływała na wyniki wyborów czy manipulowała nimi. To jest w ogóle niewyobrażalne.

Następna kwestia. To jest również pośrednia odpowiedź na to, o czym pan minister mówił, że sołtys jest kojarzony z organem władzy. On pośredniczy... On jest kojarzony przede wszystkim jako reprezentant sołectwa. Oczywiście nie jest możliwe, żeby... Nie ma tylu komitetów, ilu jest sołtysów. Jestem pewien, że nie wszyscy będą się zgłaszali, że będą potrafili też między sobą się porozumieć, a jak ostatecznie będzie ich dwóch czy trzech, to ten prestiż nie ulegnie zmniejszeniu, jeżeli będzie losowanie. A prestiż sołtysa zdecydowanie wzrasta, ponieważ na mocy prawa sołtys może zgłosić się do takiej komisji. I absolutnie wzmacnia to jego autorytet, jeśli w takiej komisji się znajdzie. Sama możliwość zasiadania w niej już wzmacnia jego autorytet. A to jest nam potrzebne również poza wyborami. Ja się zgadzam, że nie tylko argumenty związane z wyborami przeważyły wśród tych, którzy zgłosili tę propozycję.

My przechodzimy potężne zmiany na obszarach wiejskich, na polskiej wsi. Nie tak dawno uchwalaliśmy fundusz sołecki. Mam dane mówiące, że 50% gmin podjęło uchwały o wprowadzeniu tego funduszu. Tutaj pojawiły się dodatkowe obowiązki dla sołtysów. Sama instytucja sołtysa też pewnie będzie musiała być zmieniona wedle potrzeb, jakie się rysują, bo sołtys musi być animatorem, organizatorem, a nie na przykład poborcą podatków. Tak więc wzmocnienie jego autorytetu - ja się przy tym upieram - jest w szerokim wymiarze absolutnie korzystne dla mieszkańców wsi i nie tylko.

Pan senator Romaszewski ironizował co do roli proboszczów. Ona rzeczywiście jest duża, ale śmiem wątpić, czy jest większa od roli sołtysów, bo to oni mimo wszystko są najbliżej mieszkańców.

Na koniec chciałbym jeszcze raz powiedzieć, że ten postulat wypływa z tych środowisk i wydaje się, że w niczym nie może zakłócić procesu wyborczego. Ale jeszcze mała wycieczka. Przecież znamy życie, znamy te komitety. To najmniej dotyczy dużych ugrupowań, ale one też czasem nie mają reprezentantów i wzmacniają swoją siłę poprzez umieszczanie w komisjach wyborczych osób, które kupują do zbierania podpisów. Ba, są takie komitety, które nawet nie zdołały wystawić kandydatów, ale w komisjach zasiadały, bo byli chętni do zbierania podpisów, żeby znaleźć się w komisji. A więc nie ubolewałbym nad tym, że jest mniejsza liczba komitetów, bo ona i tak jest duża, jeśli chodzi o zasiadanie w nich podczas poszczególnych wyborów czy referendów.

W związku z tym podtrzymuję w imieniu wnioskodawców, a także w imieniu Komisji Ustawodawczej i Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, prośbę o przegłosowanie tego projektu wraz z poprawkami. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję.

Pan senator Stanisław Karczewski.

Do spisu treści

Senator Stanisław Karczewski:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Wysoka Izbo!

Miałem nie zabierać głosu, nie byłem na to nastawiony, ale ponieważ mieszkam na wsi i znam problemy wsi, znam wielu sołtysów, znam wiele gmin, pozwolę sobie na kilka uwag i na polemikę z panem senatorem wnioskodawcą.

Będę stał na stanowisku, że większość sołtysów jest w jakiś sposób powiązana z władzą, z wójtami, z burmistrzami. To nie jest tylko moja obserwacja, to jest obserwacja wszystkich polityków, którzy zajmują się problemami wsi.

Nie zgadzam się z uwagą pana senatora, że w małych gminach brakuje przedstawicieli komitetów wyborczych do pracy w komisjach obwodowych. Jest ich bardzo wielu. Zmniejszenie tej liczby jest działaniem antydemokratycznym. Akt wyborczy nie może służyć do tego, żeby podnosić prestiż sołtysa, proboszcza czy lekarza rodzinnego. Argumenty pana senatora, że to są ludzie, którzy świetnie znają środowisko, są zupełnie chybione. Przecież człowiek, który zasiada w komisji wyborczej, nie musi mieć rozeznania w środowisku, tylko musi pilnować aktu wyborczego i wykonywać wszystkie czynności zgodnie z prawem. Wybory nie mogą być jakimkolwiek elementem podnoszenia prestiżu, jakiejkolwiek reprezentacji. Panie Senatorze, a gdyby się zgłosiło jeszcze dziesięć różnych innych środowisk, powiedzmy lekarze rodzinni, komendanci straży pożarnej, to co by było? A oni wszyscy znają świetnie środowisko wiejskie i mogliby podnosić swój prestiż.

Stoję na stanowisku, że akt wyborczy absolutnie nie może służyć podnoszeniu prestiżu zawodowego, czyjegokolwiek autorytetu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Panie Senatorze Piotrze Kaleto, zapraszam pana na mównicę.

Do spisu treści

Senator Piotr Kaleta:

Bardzo dziękuję, Pani Marszałek.

Wysoka Izbo!

Ja tylko króciutko odniosę się do tego tematu. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż bardzo często dzieje się tak - to są doświadczenia z terenu, na którym ja mieszkam, z gminy wiejskiej - że sołtys pełni jednocześnie funkcję radnego. Ustawa tego nie zabrania, żeby jedna osoba łączyła te dwie funkcje. Ale zważywszy na logikę myślenia wnioskodawcy, pojawi się wtedy bardzo trudna sytuacja, bo jak gdyby z nadania sołtys zasiada w komisji wyborczej, a wtedy ma zakaz zasiadania w komisji wyborczej. No kiedy kandyduje, nie może zasiadać w komisji wyborczej, ani on, ani nikt z jego rodziny. I pojawia się kolejna wątpliwość, dotycząca tego, w jaki sposób taki problem rozwiązać. Nie będę dalej komentował sytuacji, podam tylko jako przykład moją gminę, gdzie jest dziewięć lokali wyborczych i dwudziestu pięciu sołtysów. Tak więc mówienie o jakiejś preselekcji, prawyborach wśród sołtysów jest dla mnie pewnym...

(Senator Władysław Ortyl: Efekt skłócenia.)

Ja wiem, ale jest to też pewien kłopot. No co się stanie, jeżeli zostanie wylosowany sołtys, który będzie kandydował na radnego, a może w tej sytuacji jeszcze o tym nie wie? Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Ja też dziękuję.

Czy jeszcze ktoś chce zabrać głos w dyskusji? Nie, dziękuję.

Zamykam dyskusję.

Teraz Senat mógłby przystąpić do trzeciego czytania projektu ustawy, które objęłoby jedynie głosowanie. Ale zostanie ono przeprowadzone razem z innymi głosowaniami.

Widzę już na sali pana prezesa Sądu Najwyższego.

Do spisu treści

A więc przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziesiątego porządku obrad: informacja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej o działalności Sądu Najwyższego w roku 2008.

Tekst informacji zawarty jest w druku nr 562. Marszałek Senatu otrzymał informację i skierował ją do Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Komisja na posiedzeniu w dniu 23 lipca 2009 r. zapoznała się z przedstawioną informacją i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Pragnę powitać teraz obecnego na posiedzeniu pierwszego prezesa Sądu Najwyższego pana profesora Lecha Gardockiego. Serdecznie witamy.

Bardzo proszę pana profesora, pana prezesa o zabranie głosu i przedstawienie informacji.

Do spisu treści

Pierwszy Prezes
Sądu Najwyższego
Lech Gardocki:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Chciałbym przedstawić informację o działalności Sądu Najwyższego w roku 2008 w pewnym skrócie, bo liczy ona sto kilkadziesiąt stron, dokładnie sto pięćdziesiąt. Ten tekst został państwu dostarczony, więc jeśli państwo pozwolą, zwrócę tylko uwagę na najważniejsze, moim zdaniem, a czasami najciekawsze punkty tego pisemnego sprawozdania.

Zacznę od tego, że w roku 2008 odnotowano pewien spadek liczby spraw wnoszonych do Sądu Najwyższego. Ogółem wpłynęło osiem tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt spraw, podczas gdy w 2007 r. było ich dziewięć tysięcy dziewięćset cztery. Wśród tych spraw było pięć tysięcy dziewięćset czterdzieści pięć kasacji, dla porównania w 2007 - sześć tysięcy trzysta sześćdziesiąt pięć. Struktura wniesionych spraw była zróżnicowana, najwięcej wśród nich było kasacji. Najwięcej, jeśli chodzi o ramy Sądu Najwyższego, bo dwa tysiące sześćset siedemdziesiąt dwie skargi kasacyjne wniesiono do Izby Cywilnej, tysiąc siedemset siedemnaście do Izby Karnej, tysiąc pięćset trzydzieści dwie do Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, zaś dwadzieścia cztery do Izby Wojskowej. Łącznie Sąd Najwyższy rozpoznał dziewięć tysięcy trzydzieści trzy sprawy, czyli mniej niż w 2007 r., bo wtedy było ich  dziewięć tysięcy sześćset siedemdziesiąt dziewięć, w tym sześć tysięcy pięćdziesiąt trzy kasacje. Na pozostałą liczbę załatwionych spraw składają się kwestie prawne - dwieście dwadzieścia dziewięć, apelacje od odroczeń wojskowych sądów okręgowych, którymi zajmuje się jak wiadomo, Izba Wojskowa Sądu Najwyższego, skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, sprawy z zakresu ochrony konkurencji i konsumentów, skargi na przewlekłość postępowania, skargi o wznowienie, wnioski o przekazanie sprawy innemu sądowi, o ułaskawienie, wnioski incydentalne. Chciałbym podkreślić, że w roku 2008 załatwiono więcej spraw, niż wynosił tak zwany wpływ, niż wpłynęło do Sądu Najwyższego, co spowodowało zmniejszenie zaległości z dwóch tysięcy sześciuset trzydziestu dwóch spraw, które mieliśmy w 2007 r., do dwóch tysięcy czterystu osiemdziesięciu dziewięciu, a więc o sto czterdzieści trzy sprawy. Oczywiście dla oceny działalności Sądu Najwyższego ważne są nie tylko te dane statystyczne, które przytaczam dla porządku, ale przede wszystkim aspekt jakościowy, przedmiotowy, uwzględniający wagę rozpoznawanych spraw, poruszanych w nich problemów i wkład w rozwój orzecznictwa, w rozwój myśli prawniczej.

W ubiegłym roku nie uległy zmianie ustrojowe cele działalności Sądu Najwyższego ani nie nastąpiły istotniejsze modyfikacje funkcjonowania poszczególnych izb. Nadal pierwszoplanowym zadaniem Sądu Najwyższego jest dążenie do ujednolicenia orzecznictwa, co znalazło odzwierciedlenie zwłaszcza w uchwałodawczej działalności Sądu Najwyższego, czyli udzielaniu odpowiedzi na pojawiające się pytania prawne dotyczące wątpliwości interpretacyjnych i to zarówno w związku z rozbieżnościami w pojmowaniu poszczególnych regulacji prawnych w ramach izb, jak i w ramach całego Sądu Najwyższego i w sądach niższej instancji.

Mimo że w 2008 r. nastąpił nieznaczny spadek liczby przedstawionych zagadnień prawnych, wątpliwości jest nadal dużo. Nie zmniejszyło się zapotrzebowanie praktyki na dokonywanie przez Sąd Najwyższy zasadniczej wykładni ustawy, która miała znaczenie nie tylko dla praktyki sądowej, ale i wywierała pośredni wpływ na praktykę organów ścigania, organów finansowych i celnych oraz na działalność adwokatów i radców prawnych. Orzeczenia w tej kategorii spraw niejednokrotnie spełniały swoistą rolę sygnalizacyjną. Oprócz rozstrzygnięcia konkretnego zagadnienia prawnego, w uzasadnieniu takich uchwał i postanowień Sąd Najwyższy niekiedy stwierdzał, że choć zajęte przezeń stanowisko może budzić wątpliwości z punktu widzenia zasad słuszności, to jednak ewentualna zmiana jest zależna od decyzji ustawowych, gdyż przekracza granice tego, co jest możliwe do osiągnięcia w ramach wykładni prawa. Stwierdzenia takie już kilkakrotnie w przeszłości inicjowały zmiany w obowiązującym ustawodawstwie.

W roku sprawozdawczym, w okresie sprawozdawczym nie rozpoznano w składzie całej izby żadnej sprawy - poza uchwałą dotyczącą ważności wyborów, o której jeszcze wspomnę - lecz wzrosła liczba uchwał podjętych w składach powiększonych, liczących siedmiu sędziów. Rozpoznawanie zagadnień prawnych nie tylko wiąże się obecnie ze zwiększonymi trudnościami organizacyjnymi, ale wymaga też zwiększonego nakładu pracy o charakterze studyjno-analitycznym, bowiem są to prawie zawsze zagadnienia o szczególnym stopniu skomplikowania. Niektóre z tych uchwał pozwoliły zająć stanowisko innym składom Sądu Najwyższego, zmagającego się w tym czasie z zagadnieniami dotyczącymi podobnych kwestii. Jak powiedziałem, zadania, z jakimi mają do czynienia sędziowie Sądu Najwyższego przy rozstrzyganiu spraw, uległym wyraźnemu skomplikowaniu. Prawo, które musi interpretować Sąd Najwyższy, jest bowiem coraz bardziej rozbudowane i różnorodne, a jednocześnie zmienne, niejasne, pełne luk, wątpliwości, często niskiej jakości formalnej oraz merytorycznej.

Orzecznictwo Sądu Najwyższego w coraz większym stopniu uwzględnia i respektuje rozstrzygnięcia zapadające w Trybunale Konstytucyjnym, a także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. W rozstrzyganiu spraw brane są również pod uwagę regulacje prawa wspólnotowego oraz prawa międzynarodowego, jak również orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Efektem takiego podejścia poszczególnych składów orzekających jest między innymi pytanie prawne skierowane po raz pierwszy przez Sąd Najwyższy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, w którym zapytano o interpretację art. 30 dyrektywy 2002/22/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 2002 r. o usłudze powszechnej. Z tego, co powiedziałem, nie wynika jeszcze, że nie powstają niekiedy problemy z dostosowaniem orzecznictwa Sądu Najwyższego na przykład do orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. O jednym z takich problemów chciałbym wspomnieć. Dotyczy on wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1 kwietnia 2008 r., w którym Trybunał uznał, że art. 4241 kodeksu cywilnego w części obejmującej słowa "kończącego postępowania w sprawie" jest niezgodny z konstytucją. W konsekwencji, zdaniem Trybunału, skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia przysługuje także od orzeczeń niekończących postępowania w sprawie. Inne rozumienie tego przepisu byłoby, zdaniem Trybunału, niezgodne z konstytucją. Ponieważ doszły do mnie sygnały o możliwym niejednolitym rozumieniu tego wyroku w orzecznictwie Sądu Najwyższego, zleciłem Biuru Studiów i Analiz przeprowadzenia analizy orzecznictwa Izby Cywilnej. Nie wykluczam, że w tym zakresie rezultatem tej analizy będzie skierowanie przeze mnie pytania prawnego do Sądu Najwyższego w celu wyeliminowania istniejących ewentualnie rozbieżności w jego orzecznictwie co do tego przepisu.

Jeśli chodzi o poszczególne izby... Co się tyczy orzeczeń Izby Cywilnej, to odgrywały one istotną rolę w obrocie cywilnoprawnym, gospodarczym i miały duży zasięg społeczny. Dotyczyły prawa handlowego, ubezpieczeń komunikacyjnych, naprawiania szkody niemajątkowej, obrotu nieruchomościami, robót budowlanych, ksiąg wieczystych, prowadzenia działalności gospodarczej. W kilku orzeczeniach cywilnych wskazano na trudności w interpretacji przepisów przez sądy powszechne spowodowane błędami ustawodawcy. Precyzyjna wykładnia zawarta w uchwale składu siedmiu sędziów, dotycząca art. 4791 k.p.c. w brzmieniu ustawy z 2006 r. o zmianie kodeksu postępowania cywilnego, spowodowała, że kolizja ustrojowa wprowadzona przez ustawodawcę została usunięta, a sądy gospodarcze nie muszą rozpoznawać spraw, które w chwili wnoszenia nie dotyczącą przedsiębiorców. Jednocześnie wydziały cywilne sądów powszechnych uniknęły stosowania w niektórych sprawach przepisów o postępowaniu odrębnym w sprawach gospodarczych.

W roku 2008 Sąd Najwyższy podjął w Izbie Cywilnej sto dziesięć uchwał, w tym jedenaście uchwał w składzie siedmiu sędziów, dwóm spośród tych uchwał nadając moc zasady prawnej. Oznacza to, że liczba uchwał utrzymuje się na wysokim poziomie wyznaczonym w roku 2006 - mam na myśli Izbę Cywilną. Wysoki wpływ zagadnień prawnych w sprawach cywilnych przedstawianych do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu jest spowodowany, jak co roku, trudnościami jurysdykcyjnymi powstającymi w sądach powszechnych podczas wykładni prawa o pogarszającej się jakości, a także ograniczeniami w dostępie do skargi kasacyjnej. Należy podkreślić, że rzeczywisty wpływ zagadnień prawnych, jeśli chodzi o Izbę Cywilną, wyniósł w 2008 r. sto czterdzieści siedem zagadnień, z czego w czterdziestu ośmiu wypadkach Sąd Najwyższy odmówił podjęcia uchwały lub, w niewielkiej liczbie przypadków, zwrócił ustawę do uzupełnienia albo załatwił ją w inny sposób, na przykład przez umorzenie postępowania, a dwadzieścia dwa zagadnienia pozostały do załatwienia w 2009 r. Stosunkowo duża liczba odmów podjęcia uchwały - odsetek odmów utrzymuje się na takim samym poziomie od kilku lat - wskazuje, że sądy powszechne wykraczają niekiedy poza hipotezę art. 390 k.p.c. lub przedstawiają pytania w sposób, który nie pozwala na udzielenie odpowiedzi w formie uchwały.

Wszystkie uchwały podjęte w Izbie Cywilnej w składzie siedmiu sędziów mają dużą wagę jurysdykcyjną i dotyczą zagadnień, które należy zaliczyć do bardzo ważnych także z punktu widzenia interesu publicznego oraz praktyki sądowej. Niektóre z nich odegrają istotną rolę w obrocie cywilnoprawnym, także gospodarczym, a większość bez wątpienia przyczyni się również do rozwoju nauki prawa cywilnego. Ze względu na oddziaływanie jurysprudencyjne w pierwszej kolejności wymienić należy dwie uchwały. Pierwsza z nich dotyczy prawa cywilnego i materialnego, a ściślej - prawa handlowego. Jest to uchwała z dnia 7 listopada 2008 r., III CZP 72/08, wyjaśniająca wyjątkowo sporny w piśmiennictwie i jurydukaturze charakter odpowiedzialności członków spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, uregulowanej w art. 299 kodeksu spółek handlowych, poprzednio art. 298 kodeksu handlowego.

Uchwalając tezę, że do roszczeń wierzycieli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przeciwko członkom jej zarządu mają zastosowanie przepisy o przedawnieniu roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym, Sąd Najwyższy jednoznacznie przyjął, że odpowiedzialność, o której mowa, ma charakter odszkodowawczy, a nie - jak w przeważającym zakresie przyjmuje doktryna - gwarancyjny. Uzasadnienie bardzo szczegółowe i wieloaspektowe nie pozostawia wątpliwości co do trafności uchwały i jej pozytywnego oddziaływania w praktyce.

Drugim orzeczeniem składu poszerzonego, zapewne najszerzej oddziałującym na praktykę wymiaru sprawiedliwości oraz naukę prawa procesowego, jest uchwała z dnia 31 stycznia 2008 r., w której stwierdzono, że sąd drugiej instancji rozpoznający sprawę na skutek apelacji nie jest związany przedstawionymi w niej zarzutami dotyczącymi naruszenia prawa materialnego, wiążą go natomiast zarzuty dotyczące naruszenia prawa procesowego, w granicach zaskarżenia bierze jednak z urzędu pod uwagę nieważność postępowania. Znaczenie tej uchwały wynika nie tylko z tego, że rozstrzyga ona spór głównie doktrynalny, zaznaczający się od czasu do czasu w piśmiennictwie i judykaturze, ale przede wszystkim z tego, że jednoznacznie określa charakter i granice apelacji przyjętych w wyniku reform prawa procesowego zapoczątkowanych w latach dziewięćdziesiątych. W obszernym analitycznym uzasadnieniu Sąd Najwyższy wykazał, że apelacja inkorporowana do kodeksu postępowania cywilnego jest apelacją pełną, co oznacza, że przedstawione pod osąd roszczenie procesowe jest rozpoznawane przez sąd drugiej instancji po raz wtóry cum beneficio novorum, a rozprawa stanowi kontynuację rozprawy rozpoczętej przed sądem pierwszej instancji. Podstawowym celem postępowania apelacyjnego jest naprawienie wszystkich błędów popełnionych zarówno przez strony, jak i przez sąd, przy czym chodzi zarówno o błędy natury prawnej, jak i faktycznej. Apelacja pełna, oderwana od podstaw, a więc od reglamentowanej przez prawodawcę listy możliwych zarzutów, nie krępuje więc sądu drugiej instancji, zachowującego w zasadzie nieograniczone kompetencje rozpoznawcze.

Bardzo ważnej kwestii jurydycznej o dużym zasięgu społecznym dotyczy uchwała składu siedmiu sędziów w Izbie Cywilnej z dnia 7 lutego 2008 r., sygnatura III CZP 115/07, w której Sąd Najwyższy rozstrzygnął występujące w orzecznictwie oraz w praktyce ubezpieczeniowej rozbieżności, dotyczące odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody na osobie wyrządzone przez kierującego pasażerowi będącemu współposiadaczem pojazdu, w szczególności w tych sytuacjach, w których pasażerem jest małżonek kierowcy, a oboje małżonkowie są współposiadaczami pojazdu. Po dokonaniu wnikliwej analizy przepisów ustawy z 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych oraz przepisów kodeksu cywilnego Sąd Najwyższy przyjął, że ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność gwarancyjną, wynikającą z umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, za szkody na osobie wyrządzone przez kierującego pojazdem, w tym także pasażerowi będącemu wraz z kierowcą współposiadaczem tego pojazdu.

Oczywiście przytoczone przeze mnie uchwały składów powiększonych, zapadłe w Izbie Cywilnej, to tylko przykłady ilustrujące działalność w tej sferze Sądu Najwyższego w sprawach cywilnych. Tekst pisemny zawiera ich dużo więcej.

Jeśli chodzi o sprawy Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, to w sprawach pracowniczych wiele wypowiedzi Sądu Najwyższego, zapadłych w formie uchwał, dotyczyło problematyki układów zbiorowych pracy, a w szczególności wykładni art. 24113 §2 kodeksu pracy. Doniosłe znaczenie na przyszłość dla ogółu pracowników mają rozstrzygnięcia dotyczące roszczeń o dodatkowe wynagrodzenie w razie nieudzielenia przez pracodawcę odpowiednich okresów nieprzerwanego odpoczynku, powstałe na tle problematyki związanej z dyżurami lekarskimi, w których Sąd Najwyższy podkreślił między innymi rolę regulacji unijnych dotyczących czasu pracy oraz ich wykładni dokonanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Z dziedziny prawa pracy istotne znaczenie miały też rozstrzygnięcia odnoszące się do ochrony prawnej pracownic, roszczeń z tytułu wadliwego rozwiązania umowy o pracę, dodatków funkcyjnych, roszczeń funkcjonariuszy mundurowych czy kwestii dyskryminacji pracowników.

W zakresie działalności Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych należy zwrócić także uwagę na orzeczenia w sprawach ubezpieczeń społecznych, dotyczące między innymi ustalania prawa do emerytury bądź renty, renty rodzinnej, emerytury wojskowej czy problematyki związanej z przedawnieniem należności z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne.

Chciałbym wspomnieć także o tym, że Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych stwierdziła na podstawie konstytucji oraz ordynacji wyborczej ważność wyboru do Sejmu i Senatu przeprowadzonych w dniu 21 października 2007 r. Rozpoznano sto dwanaście protestów wyborczych, z czego czternaście było nieuzasadnionych, a osiemdziesiąt pięć nie spełniało wymagań przewidzianych przez ordynację wyborczą.

Kontynuując sprawozdanie w części dotyczącej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, chciałbym powiedzieć, że najwięcej wypowiedzi Sądu Najwyższego w sprawach pracowniczych, zapadłych w formie uchwał, dotyczyło problematyki układów zbiorowych pracy; o tym już wspominałem. Przypomnę, że Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów, stanowiącej pokłosie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, uznał, że art. 24113 §2 kodeksu pracy zdanie drugie ma zastosowanie także do wypowiedzenia wynikających z układu zbiorowego warunków umowy o pracę w razie rozwiązania tego układu, także wtedy, gdy nie został on zastąpiony nowym układem zbiorowym pracy ani regulaminem wynagradzania. W uzasadnieniu tej uchwały wyraźnie jednak zaznaczył, że nie rozważał zagadnienia, czy przepis ten uchyla wymagania zasadności wypowiedzenia, przewidziane w art. 35 §1 kodeksu pracy, oraz konsultacji z zakładową organizacją związkową, o tym mówi art. 38 kodeksu pracy, gdyż nie było to objęte pytaniem prawnym. Kwestia ta dotychczas różnie była ujmowana w orzecznictwie Sądu Najwyższego.

Doniosłe znaczenie zarówno ze względu na charakter dokonanej wykładni, jak i znaczenie na przyszłość dla ogółu pracowników ma rozstrzygnięcie zawarte w kolejnej uchwale składu siedmiu sędziów w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych. Mianowicie Sąd Najwyższy uznał w niej, że lekarzowi pełniącemu dyżury medyczne w okresie od 1 stycznia 2008 r. nie służy roszczenie o dodatkowe wynagrodzenie w razie nieudzielenia przez pracodawcę odpowiednich okresów nieprzerwanego odpoczynku, niezależnie od wynagrodzenia wypłaconego z tytułu dyżuru. Nie wyłącza to możliwości dochodzenia roszczeń o odszkodowanie lub zadośćuczynienie na zasadach ogólnych. W uzasadnieniu tego rozstrzygnięcia Sąd  Najwyższy wyjaśnił, jaki charakter prawny miał dyżur medyczny w stanie prawnym do dnia 1 stycznia 2008 r., oraz przesądził, jakie roszczenia służą pracownikowi w razie naruszenia przez pracodawcę jego prawa do dobowego i tygodniowego odpoczynku. Sąd podkreślił, że nie można pominąć ani regulacji unijnych dotyczących czasu pracy, ani ich wykładni dokonanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Sąd Najwyższy stwierdził, że Polska od dnia wstąpienia do Unii jest związana tożsamymi przepisami prawa wspólnotowego dotyczącymi niektórych aspektów organizacji czasu pracy, a zmieniła się tylko dyrektywa, w której są one zawarte. W omawianej uchwale z powołaniem się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości jednoznacznie przesądzono, że dyżur, który pracownik pełnił w systemie fizycznej obecności w zakładzie pracy, musi być traktowany w całości jako czas pracy w rozumieniu dyrektywy 93/104; obecnie jest to dyrektywa 2003/88. Uznano, że przepis art. 32j ust. 2 ustawy z 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej w brzmieniu obowiązującym do dnia 1 stycznia 2008 r., stanowiący, że czasu pełnienia dyżuru medycznego nie wlicza się do czasu pracy, jest oczywiście niezgodny z wykładnią pojęcia "czas pracy" ustaloną w orzecznictwie ETS na gruncie dyrektywy 93/104. Wliczanie całości dyżuru medycznego w miejscu pracy do czasu pracy następuje na zasadzie bezpośredniego skutku dyrektywy w stosunku między jednostką a państwem, w szerokim znaczeniu pojęcia "państwo" ustalonym w orzecznictwie Trybunału, dotyczącym bezpośredniego skutku dyrektywy. Jeśli chodzi o pojęcie "państwo", to w orzecznictwie ETS są nim również, to znaczy mieszczą się w tym pojęciu również jednostki organizacyjne podlegające władzy publicznej lub kontrolowane przez władze publiczne, nawet jeżeli mają odrębną podmiotowość prawną.

Szereg istotnych uchwał zapadło w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych w zakresie prawa ubezpieczeniowego. W tekście informacji te bardzo istotne społecznie uchwały podjęte w składach zwykłych i w składach powiększonych przedstawiono obszernie na stronach 55-68.

Jeśli zaś chodzi o sprawy kasacyjne z zakresu prawa pracy, to dominowała, wzorem lat ubiegłych, problematyka dotycząca między innymi przekształcenia, ustalenia treści lub ustania stosunku pracy i roszczeń z tego tytułu, źródeł prawa pracy, a także kwestii zakazu dyskryminacji.

Jeżeli chodzi o trzeci człon nazwy tej izby, to jest Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, a więc jeżeli chodzi o sprawy publiczne, to, jak już wspominałem, w pełnym składzie izba ta stwierdziła ważność wyborów do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu przeprowadzonych w dniu 21 października 2007 r. Rozpoznano sto dwanaście protestów wyborczych. Wyborów do Sejmu i do Senatu dotyczyło dziewięćdziesiąt protestów, wyłącznie do Sejmu - dziewiętnaście, a wyłącznie do Senatu - trzy. W odniesieniu do trzynastu protestów Sąd Najwyższy wydał opinie, że są one uzasadnione w całości lub w części, lecz stwierdzone naruszenia prawa nie miały wpływu na wynik wyborów. W tych sprawach nastąpiły błędne ustalenia wyników głosowania obejmujące od kilku do stu siedemdziesięciu czterech głosów. Przyczynami zniekształcenia rzeczywistego wyniku głosowania było nieprawidłowe kwalifikowanie głosu jako nieważnego lub omyłkowe wpisywanie liczby głosów oddanych na danego kandydata do sąsiedniej rubryki protokołu. Jednak z uwagi na znaczne różnice liczb głosów między poszczególnymi kandydatami nie miało to wpływu na wynik wyborów. W odniesieniu do wyborów do Sejmu Sąd Najwyższy wziął także pod uwagę to, że głosy błędnie zaliczone innemu kandydatowi z tej samej listy wyborczej są wliczane do ogólnej liczby głosów danego komitetu wyborczego, a także iż w kilku przypadkach wynik wyborów danego komitetu wyborczego był bardzo odległy od wynikającego z ordynacji wyborczej wymagania uzyskania co najmniej 5% ważnie oddanych głosów w skali kraju, co jest niezbędne do udziału w podziale mandatów.

Rozważając kwestię dopuszczalności przerwania głosowania przez obwodową komisję wyborczą i odpowiadającego okresowi przerwy przedłużenia głosowania poza godzinę 20.00, Sąd Najwyższy stwierdził, że brak kart do głosowania nie jest nadzwyczajnym wydarzeniem uzasadniającym przerwanie głosowania na podstawie art. 64 ust. 1 ordynacji wyborczej, zapewnienie odpowiedniej liczby kart do głosowania zależy bowiem tylko od właściwej organizacji i przygotowania wyborów.

Jeśli chodzi o Izbę Karną, to mimo już ponaddziesięcioletniej praktyki stosowania przepisów kodeksu karnego i kodeksu postępowania karnego, nadal pojawiały się w orzecznictwie Izby Karnej trudne problemy interpretacyjne - wiele wątpliwości dotyczyło na przykład instytucji czynu ciągłego, ciągu przestępstw, pojęcia "szczególnego okrucieństwa" używanego w kodeksie karnym w odniesieniu do kilku typów przestępstw. Wielokrotnie przedmiotem spraw kasacyjnych była problematyka wypadków komunikacyjnych. Jeśli chodzi o kwestie procesowe, Sąd Najwyższy szczególnie często zajmował się problematyką prawa do obrony, gwarantowanego, jak wiadomo, nie tylko przez kodeks postępowania karnego, ale także przez konstytucję, jak i wiążące Polskę umowy międzynarodowe.

Działalność uchwałodawcza Izby Karnej Sądu Najwyższego, polegająca na udzielaniu odpowiedzi na przekazywane zagadnienia prawne wymagające zasadniczej wykładni ustawy lub na rozstrzyganiu rozbieżności w wykładni prawa ujawniających się w orzecznictwie sądów powszechnych, sądów wojskowych lub samego Sądu Najwyższego kształtowała się w roku 2008, jeśli chodzi o liczbę spraw załatwionych - a było to dwadzieścia osiem spraw - na poziomie niższym niż poziom z lat poprzednich. Z kolei wpływ spraw tego rodzaju w 2008 r. - a wpłynęło ich trzydzieści dziewięć - utrzymywał się na poziomie porównywalnym. Niższa liczba rozpoznanych spraw wiąże się z kilkoma czynnikami: po pierwsze, z dużą w porównaniu z poprzednimi latami liczbą spraw, które wymagały wyznaczenia składu powiększonego, siedmioosobowego; po drugie, z koniecznością odroczenia posiedzeń w dwóch sprawach wyznaczonych w drugiej połowie grudnia 2008 r. i przeniesienia ich na dodatkowe terminy styczniowe - zachodziła tam potrzeba zebrania dodatkowych materiałów; po trzecie, z potrzebą bardziej pogłębionych prac przygotowawczych w związku ze stopniem skomplikowania przedstawionych zagadnień prawnych; po czwarte, co było zresztą czynnikiem dominującym, z pewną nierównomiernością wpływu - okazało się, że blisko połowa zagadnień prawnych wpłynęła do Izby Karnej pod koniec roku, a szczególne nasilenie wpływu nastąpiło w dwóch ostatnich miesiącach roku.

W działalności uchwałodawczej brała udział większość sędziów orzekających w Izbie Karnej Sądu Najwyższego, a także, w wypadku gdy rozstrzygane zagadnienie miało szczególne znaczenie dla postępowania przed sądami wojskowymi, sędziowie Izby Wojskowej.

Jeśli chodzi o orzeczenia z zakresu prawa karnego materialnego, zwrócić należy uwagę na dwie uchwały powiększonego składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 30 czerwca 2008 r. oraz z dnia 17 grudnia 2008 r., w których wyrażono pogląd, że znaczenie normatywne określeń "przemoc wobec osoby", użytego w art. 280 §1 kodeksu karnego, oraz "gwałt na osobie", użytego w art. 130 §3 kodeksu wykroczeń, jest tożsame. W uzasadnieniach obu tych orzeczeń wykazano, że po wejściu w życie nowych kodyfikacji karnych i po zlikwidowaniu typu przestępstwa kradzieży szczególnie zuchwałej niemożliwe stało się podtrzymywanie rozróżnienia między "gwałtem na osobie" i "przemocą wobec osoby", wprowadzonego w uchwale Sądu Najwyższego z 1975 r. Skoro uległ zmianie kontekst systemowy pozwalający różnicować wskazane wyżej pojęcia, odpadła jedyna przesłanka przemawiająca za podtrzymywaniem linii orzeczniczej znajdującej uzasadnienie na gruncie poprzedniego kodeksu karnego, przesłanka natury językowej. Można wyrazić przekonanie, że w wyniku nadania wymienionej uchwale mocy zasady prawnej ostatecznie zostaną usunięte rozbieżności nie tylko w orzecznictwie Sądu Najwyższego, ale i w orzecznictwie sądów powszechnych.

Doniosłe znaczenie dla praktyki orzeczniczej w sprawach o występek - statystycznie jeden z najczęściej popełnianych - stypizowany w art. 178a kodeksu karnego ma uchwała siedmiu sędziów, w której Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że nie jest możliwe orzekanie na podstawie art. 44 §2 kodeksu karnego przepadku pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę przestępstwa określonego w art. 178a kodeksu karnego, uznając, że pojazd mechaniczny stanowi przedmiot czynności wykonawczej przestępstwa z art. 178a §1, a więc nie należy do kategorii przedmiotów, które służą lub są przeznaczone, w rozumieniu art. 44 §2 k.k., do popełnienia tego przestępstwa.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że, jak to bywało w latach poprzednich, Sąd Najwyższy również w ubiegłym roku - pomimo odmowy podjęcia uchwały w niektórych sprawach, w których zadano pytanie - w wielu sytuacjach przedstawiał, w uzasadnieniu postanowienia o odmowie, problematykę, której dotyczyło pytanie prawne. W większości tych przypadków decydował się również na sformułowanie uogólnionych tez stanowiących cenne wskazówki co do wykładni prawa. Przykładem takiego orzeczenia jest postanowienie Sądu Najwyższego o sygnaturze I KZP 13/08, w którym Sąd Najwyższy, rozwijając kierunek wykładni zapoczątkowany w uchwale z 26 października 2006 r. I KZP 18/06, wskazał w tezie postanowienia, że pełna prawnokarna ochrona zdrowia i życia przysługuje dziecku nienarodzonemu od rozpoczęcia naturalnego porodu, z kolei w wypadku operacyjnego zabiegu cięcia cesarskiego kończącego ciążę na żądanie kobiety ciężarnej - od podjęcia pierwszej czynności medycznej bezpośrednio zmierzającej do takiego zabiegu, a w wypadku konieczności medycznej przeprowadzenia zabiegu cięcia cesarskiego lub innego alternatywnego zakończenia ciąży - od zaistnienia medycznych przesłanek takich okoliczności. Nie muszę chyba szerzej wyjaśniać, jakie znaczenie ma tego typu wykładnia, ustanawiająca pewną granicę krok po kroku, bo z całą pewnością nie jest to jeszcze koniec wypowiedzi Sądu Najwyższego na ten temat. Pojawiają się coraz nowe problemy, rozważa się, jakie to ma znaczenie dla problematyki zakresu i intensywności ochrony życia ludzkiego.

Jeśli chodzi o Izbę Wojskową, to chyba nie mam wiele do powiedzenia, bo właściwie się nie zmieniła, w każdym razie w 2008 r., właściwość tej izby. W ubiegłym roku orzekało w niej jedenastu sędziów, to jest było ich o jednego mniej niż w roku 2007. Ale tu chciałbym podkreślić, że co prawda liczba spraw rozpatrywanych w Izbie Wojskowej jest, wydawałoby się, nieduża, jednak trzeba brać pod uwagę to, że sędziowie Izby Wojskowej orzekają również w Izbie Karnej, rotacyjnie, przez dwa miesiące, każdy z nich w wymiarze trzech sesji w miesiącu, i orzekają również w składach sądów dyscyplinarnych. Tak że nie ma tutaj, bym powiedział, sytuacji, w której nie byliby wykorzystani.

Również w Izbie Wojskowej wydano wiele orzeczeń mających charakter precedensowy. Tytułem przykładu można wymienić wyrok w sprawie WZ/36/07. Sąd Najwyższy zajął się w nim kontrowersyjną i budzącą wątpliwości kwestią właściwości sądu wojskowego do rozpoznania sprawy, w której oskarżonemu przypisano popełnienie czynu ciągłego, składającego się z szeregu zachowań dokonanych przez sprawcę w czasie pełnienia czynnej służby wojskowej oraz po zwolnieniu z tej służby. Kwestię właściwości sądu wojskowego z łączności spraw, gdy elementem łączącym jest osoba sprawcy, reguluje art. 649 §1 k.p.k. Z treści tego przepisu wynika, że łączność podmiotowa wchodzi w grę, gdy sprawca popełni przynajmniej dwa przestępstwa, z których jedno podlega orzecznictwu sądu wojskowego, a dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga, aby sprawę rozpoznał sąd wojskowy. Ta sama reguła w ocenie Sądu Najwyższego obowiązuje również w sytuacji, gdy sprawcy zarzucono popełnienie czynu ciągłego, w ramach którego dopuścił się zachowań, z których przynajmniej jedno podlegało rozpoznaniu przez sąd wojskowy, a między tymi zachowaniami istniała więź decydująca o jedności czynów, która nie dopuszczała możliwości ich oddzielnego rozpoznania.

Wspomnieć też należy o ważnej uchwale dotyczącej delegowania sędziów. Mianowicie w nawiązaniu do uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego z listopada 2007 r. wyrażono w uchwale zapadłej w Izbie Wojskowej pogląd, że w realizacji uprawnienia ministra obrony narodowej do delegowania, w porozumieniu z ministrem sprawiedliwości, sędziego wojskowego do pełnienia obowiązków sędziowskich w innym sądzie może zastąpić w tym uprawnieniu sekretarz stanu, a z upoważnienia ministra obrony narodowej - również podsekretarz stanu, nie jest natomiast możliwe, co się zdarzało, aby upoważnienie takie mogło być skutecznie udzielone dyrektorowi Departamentu Kadr i Szkolnictwa Wojskowego.

Przechodząc do pewnego podsumowania, chciałbym powiedzieć, że orzecznictwo Sądu Najwyższego w roku 2008 było pozytywnie oceniane. Mam na myśli nie naszą własną ocenę, bo ta może być nieobiektywna, ale ocenę osób komentujących nasze orzeczenia. Przeważały komentarze pozytywne.

Jeśli chodzi o sprawność postępowania, to myślę, że udało nam się utrzymać tak zwany rozsądny termin rozpoznania spraw kasacyjnych. Mianowicie w Izbie Cywilnej jest to przeciętnie, tak średnio osiem miesięcy, w Izbie Pracy - pięć miesięcy, w Izbie Karnej - sześć miesięcy, a w Izbie Wojskowej odbywa się to na bieżąco. Jeśli się to porównuje z danymi z innych państw europejskich, to jest to zupełnie dobry wynik.

Znaczna liczba zagadnień prawnych rozpoznawanych w Sądzie Najwyższym uprawnia do wniosku, że poglądy formułowane w uchwałach, a dotyczące istotnych kwestii interpretacyjnych, mają istotny wpływ na ujednolicanie orzecznictwa. Stosunkowo często pytania zadawane przez sądy powszechne nie wymagają jednak zasadniczej wykładni ustawy i Sąd Najwyższy czasami odmawia wydania takiej uchwały, stwierdzając, że może tej interpretacji przepisu dokonać w drodze zwykłej wykładni po prostu sąd rozpoznający konkretną sprawę. Relatywnie duża liczba pytań prawnych wpływających do Sądu Najwyższego wynika w znacznym stopniu z niskiej jakości dorobku legislacyjnego parlamentu. Zbyt często spotykamy się z przepisami niejasnymi, sprzecznymi, wywołującymi wątpliwości w praktyce i przez to wymagającymi zasadniczej wykładni.

Konieczne jest w dalszym ciągu utrzymanie sprawności w zakresie postępowania w podstawowej działalności Sądu Najwyższego, ale myślę, że możemy patrzeć optymistycznie na to zagadnienie. Ogólnie chciałbym też zwrócić uwagę, że znaczna część skarg kasacyjnych, które do nas wpływają, jest niestety na niskim poziomie merytorycznym i formalnym. Wprawdzie nie jest to napisane w tym sprawozdaniu, ale mogę powiedzieć, że wśród kolegów pojawiają się takie pomysły, skądinąd zrealizowane w niektórych państwach zachodnioeuropejskich, ale nie wiem, czy nadające się do wdrożenia u nas, żeby stworzyć jakąś wyselekcjonowaną grupę wyspecjalizowanych adwokatów, którzy wyłącznie byliby uprawnieni do sporządzania skarg kasacyjnych. To zagadnienie jest dyskusyjne, bo z jednej strony, być może, zapewniłoby podniesienie poziomu, a z drugiej strony, nieuniknione jednak wówczas byłoby ograniczenie prawa do złożenia kasacji ze względów, powiedziałbym, praktyczno-organizacyjno-finansowych.

Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że kontynuowana jest praktyka Sądu Najwyższego do powoływania się na orzecznictwo i na prawo pozakrajowe, na piśmiennictwo, na orzecznictwo międzynarodowych trybunałów.

Poszerzono również, jeśli chodzi o taką działalność typu organizacyjnego, zakres orzecznictwa do publikacji; jego dostępność w wersji elektronicznej również została zwiększona. Publikowane jest ono naturalnie, tak jak zawsze, w zbiorach urzędowych, w czasopismach prawniczych, a także w codziennej prasie. Wzrosła liczba opracowań i analiz orzecznictwa, zbiorów orzecznictwa z biuletynów przygotowanych przez Biuro Studiów i Analiz, co pozwala między innymi na pozytywną ocenę przydatności pracy asystentów sędziów Sądu Najwyższego, którzy się również tym zajmują.

Mogę powiedzieć, że prognozy na przyszłość są optymistyczne. To znaczy, wydaje mi się, że ten trend do sprawnego funkcjonowania i rozpatrywania spraw, do zmniejszania się liczby spraw zaległych, do utrzymywania stosunkowo krótkich terminów rozpoznawania spraw przez Sąd Najwyższy, jak również do utrzymywania poziomu merytorycznego orzeczeń wydawanych przez Sąd Najwyższy, jestem przekonany, że zostanie utrzymany. Dziękuję bardzo za uwagę.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Bardzo dziękuję panu prezesowi za przedstawienie sprawozdania łącznie z uwagą na temat jakości prac legislacyjnych naszego parlamentu. Senat stara się dbać o tę jakość, ale jak widać, nasze zabiegi nie są wystarczające.

Czy ktoś z państwa chce zadać pytanie? Tak.

Panie Prezesie, czy ja mógłbym pana prosić o pozostanie na mównicy, bo będą pytania do pana prezesa?

Pytania do pana profesora Lecha Gardockiego. Najpierw pan senator Dajczak, a potem pan senator Dobrzyński.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Władysław Dajczak:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Prezesie, mam pytanie o charakterze bardzo ogólnym. Zapoznawałem się z tą informację co najmniej dziewięciokrotnie i znalazłem sformułowanie o stale pogarszającej się jakości prawa, o błędach ustawodawcy, o niejasności prawa. Chciałbym poprosić pana prezesa o jakieś przybliżenie, nawet w najbardziej ogólny sposób, jeśli to jest możliwe. Proszę powiedzieć, jakich błędów to dotyczy, jakich niejasności. Być może będzie to jakaś wskazówka dla przedstawicieli władzy ustawodawczej, posłuży to temu, aby w przyszłości kierować się takimi normami, które pozwolą uniknąć takich błędów.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Prezesie, proszę bardzo.

Do spisu treści

Pierwszy Prezes
Sądu Najwyższego
Lech Gardocki:

Dziękuję bardzo.

To nie jest łatwe pytanie, bo ujawnia, że dosyć łatwo jest narzekać w sposób ogólny, zaś trudno jest... No gdybym wiedział, że takie pytanie padnie, to  wyszukałbym parę efektownych przykładów. Ale myślę, że te nasze narzekania dotyczą sytuacji, w których nie dostrzega się sprzeczności między nowo tworzonym prawem a już istniejącymi uregulowaniami i w konsekwencji dochodzi do zderzenia się dwóch przepisów. Później wymaga to wykładni Sądu Najwyższego. To jest jeden rodzaj błędów  legislacyjnych, z jakimi się spotykamy. Kolejny dotyczy precyzji sformułowań. Wiem, że to jest strasznie trudna sprawa, łatwiej jest żądać precyzyjnego formułowania przepisów niż to robić. Ale rzeczywiście czasami używane są takie sformułowania językowe, które sprawiają sądom kłopoty. I sądy nas pytają, jak rozumieć te sformułowania. Sądzę, że jest to czasami kwestia nadregulacji, to znaczy, tworzone prawo jest niekiedy jak gdyby zbyt gadatliwe, używa się sformułowań, które nie są konieczne, a zaciemniają rozumienie przepisów. Używa się pojęć ocennych, co czasami jest nie do uniknięcia, ale to w gruncie rzeczy oddaje dużą część ustalania znaczenia przepisu prawnego organom sądowym. Kiedy organ ustawodawczy używa jakiegoś bardzo ogólnego określenia w tworzonym przepisie, to określenie może być różnie rozumiane, jest wieloznaczne, to wówczas sam jak gdyby pozbawia się tego, żeby jednoznacznie ustalić zakres regulacji, przekazuje to dalej. I wówczas tę rolę przejmują organy sądowe, które to robią, bo nie mogą powiedzieć: ten przepis jest trudny, więc my go nie zastosujemy. Ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, iż wówczas możemy się spotykać z zarzutami, że uczestniczymy w tworzeniu prawa, bo wieloznacznym określeniom nadajemy jednoznaczny sens. To jest coś, co mogłoby być zrobione w stadium ustawodawczym.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Jan Dobrzyński, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Dobrzyński:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Prezesie, czy wpłynęły jakieś protesty w sprawie wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 r., jeśli chodzi o nasz kraj? Jeżeli ma pan wiedzę, że takie były, to proszę mi powiedzieć, jakich województw dotyczyły, których okręgów wyborczych? Nie jest to wprawdzie spójne z tym, co pan przedstawił, bo to jest sprawozdanie za ubiegły rok, ale jeśli pan ma taką wiedzę, to od pana usłyszeć.

 

 


40. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu