39. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pan senator Dajczak, proszę bardzo.
Senator Władysław Dajczak:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Moje pytanie właściwie zostało już wcześniej zadane...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: To proszę nie zadawać, Panie Senatorze.)
Miałem zamiar pytać, ale teraz chciałbym tylko króciutko... Chodzi mi o ten plan B dla szpitali, program rządowy, bardzo istotny, na który w budżecie nie znalazła się ani złotówka. Pan senator sprawozdawca, odpowiadając na pytania o cięcia w odniesieniu do jakichkolwiek programów, mówi, że właściwie nic złego się nie stało. Rozumiem więc, że ma nawet złotówki na program, ale nic złego się nie dzieje. Rozumiem też, że te samorządy, które na ten program liczyły i już podjęły działania w tym względzie, mogą być pewne, że te pieniądze otrzymają, mimo że nie ma ich w budżecie. Tak?
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Kaleta. Proszę bardzo.
Senator Piotr Kaleta:
Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.
Szanowni Państwo, ja w nawiązaniu do wypowiedzi dwóch moich przedmówców, wypowiedzi dotyczących ustawy o ograniczeniu... przepraszam, dotyczących projektu ograniczenia wydatków w kancelariach prezydenta, premiera, Sejmu, Senatu czy agend rządowych. Ja wiem, że pan senator subtelnie ucieka od pewnej odpowiedzi, że być może wydatki w Kancelarii Prezydenta zostały uszczuplone nie w taki sposób, jak powinny. Ale kolegom senatorom, którzy o to dopytywali, radziłbym, żeby wczytali się dokładnie w to, jakie są zadania prezydenta i jaka jest skala zatrudnienia w kancelarii premiera i prezydenta. To tyle ad vocem wypowiedzi moich kolegów.
Senator Dajczak przedstawił tutaj bardzo ciekawą koncepcję: mimo że nie ma pieniędzy na poszczególne zadania, to tak na dobrą sprawę nic złego się nie dzieje. W związku z tym chciałbym zapytać pana przewodniczącego, czy nic złego się nie wydarzy, jeżeli obetniemy prawie 1 miliard 400 tysięcy z funduszu alimentacyjnego. Chciałbym, żeby pan przewodniczący mnie uspokoił, że nie będzie konieczności...
(Senator Czesław Ryszka: Likwidacja...)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Ale minuta już minęła, Panie Senatorze.)
Nie minęła jeszcze.
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pan jakoś nie może dotrzeć do tego właściwego pytania.)
Jak pan marszałek mi pozwoli, to dotrę.
W związku z tym chciałbym zapytać, czy nie ma tutaj zagrożenia wypłaty świadczeń alimentacyjnych.
I podobne pytanie: skoro nic złego się nie dzieje, to czy... Skoro obcinamy kwotę 555 milionów zł z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na wypłatę emerytur, to czy nie ma zagrożenia wypłaty tych emerytur? Panie Marszałku, już skończyłem. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję.
Pan senator Ryszka. Proszę bardzo.
(Senator Czesław Ryszka: Dziękuję...)
Rezygnuje pan? To dobrze.
(Senator Czesław Ryszka: Pan marszałek chce, żeby dużo tych pytań... Tak że dziękuję...)
Pan senator Gogacz w takim razie, następny na liście.
(Senator Czesław Ryszka: Nie, nie. Ja dziękuję, że dopuszcza mnie pan do zadania pytania.)
A, to proszę.
Senator Czesław Ryszka:
Panie Senatorze Przewodniczący, wielokrotnie już tutaj pan potwierdzał, że sytuacja rodzin i dzieci nie jest zagrożona, że to właśnie z rezerwy solidarności będą na to pieniądze. Chciałbym jednak przypomnieć, że nie jest prawdą, że te pieniądze będą takie same, ponieważ rząd zamroził na trzy kolejne lata...
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Proszę nie przypominać, proszę pytać, Panie Senatorze.)
...kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń z pomocy społecznej. I tak samo jest, jeśli chodzi o świadczenia rodzinne. Czy nie znaczy to, że przez zamrażanie tych kryteriów dochodowych zwiększy się ubóstwo rodzin? Bo w tej rezerwie solidarności społecznej nie będzie już tyle pieniędzy, żeby to wyrównać.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Senatorze, odpowiedzi. Proszę bardzo.
Senator Kazimierz Kleina:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ja nie mówiłem i nie mówię, że się nic złego nie dzieje. W każdej sytuacji, jeśli ogólnie pieniędzy jest mniej, to i zawsze jest trudniej. Wszyscy tego doświadczamy i to wiemy. Jeżeli więc będzie mniej pieniędzy w budżecie państwa, to, siłą rzeczy, będzie trudniejsza sytuacja w wielu sytuacjach i aspektach. To nie ulega wątpliwości.
(Senator Władysław Ortyl: Ale teraz jest kryzys.)
Rząd, proponując ten projekt budżetu - a i Sejm, bo go zaakceptował - działał tak, żeby obszary bardzo wrażliwe społecznie były jak najmniej dotknięte tymi problemami. W związku z tym chcę powiedzieć - pewnie pani minister dobitniej to oświadczy, mając, że tak powiem, moc urzędu ministra za sobą - że nie ma zagrożeń w kwestii wypłaty emerytur i innych świadczeń, które wynikają z ustaw, w tym także co do wypłat alimentów.
Sprawa, którą zgłasza pan senator Ryszka, czyli zamrożenie progów... Konsekwencje są oczywiście takie, że... To jest zamrożenie wysokości chyba z roku 2004, czyli w roku 2005, 2006, 2007 i 2008 nie było to zmieniane. I co roku, także za rządów poprzednich, jest z tym problem. Wiem, że także koledzy z Prawa i Sprawiedliwości podnosili za rządów Prawa i Sprawiedliwości tę sprawę, że wtedy należało to podnosić, bo może by... No ale teraz jest sytuacja, jak zauważył pan senator Ortyl, kryzysowa, więc tym trudniej rewaloryzować te wielkości, zwłaszcza że wówczas trzeba by znaleźć gdzieś na to pieniądze. Cóż, oczywista sprawa, że efektem zamrażania jakichkolwiek progów jest to, iż relatywnie mniejsza liczba osób niemieszczących się w tych widełkach otrzymuje świadczenia tego czy innego rodzaju. To jest proste i oczywiste.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
To już wszystkie odpowiedzi, Panie Senatorze?
(Senator Kazimierz Kleina: Tak, bo senator Dajczak...)
Pan senator Gogacz, proszę bardzo.
Senator Stanisław Gogacz:
Panie Senatorze Sprawozdawco, chciałbym zapytać o coś w związku ze zmniejszeniem wydatków na Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych. Nie tak dawno, w 2005 r., przyjęliśmy ten program, nadając mu rangę ustawy i szczycąc się przed Europą, przed światem, że wobec bardzo niekorzystnych statystyk dotyczących walki z rakiem my ustanawiamy program o randze ustawy i przeznaczamy na to pieniądze. Teraz jednak, w nowelizacji budżetu, mamy propozycję, ażeby zmniejszyć wydatki w tym roku o 30 milionów zł. Moje pytanie z tego wynikające jest szersze. Czy w odniesieniu do działów tak newralgicznych jak zdrowie, gdzie straty mogą być niepowetowane - bo strat, które poniesie zdrowie ludzkie nie można odrobić w następnych latach, kiedy, hipotetycznie, będzie prosperity - były podczas dyskusji komisji głosy sprzeciwu co do tego, ażeby zmniejszać wydatki budżetu państwa? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Krajczy, proszę bardzo.
Senator Norbert Krajczy:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Senatorze, mam takie pytanie. W ramach budżetu zabrano ponad 500 milionów przeznaczonych na Policję, a przecież w tej chwili rząd zalega chyba już z kilkudziesięcioma milionami i z płatnością pewnych pochodnych pensji. W różnych komendach jest różnie, ale przeciętnie jest to po kilkanaście milionów złotych.
I druga rzecz, związana ze zdrowiem. Ja wiem, że sztandarowym programem było tworzenie spółek prawa handlowego. Ale na dzień dzisiejszy samorządy czują się oszukane. Bo to nie jest tak, jak pan powiedział, że pieniądze będą. Nie ma tych pieniędzy. Tak że ci, którzy ewentualnie poszli w te przekształcenia, w ten wariant B, który zakładał, że środki będą, czują się po prostu oszukani.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pani senator Fetlińska. Proszę bardzo.
Senator Janina Fetlińska:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Ja z podziwem słucham retoryki pana senatora sprawozdawcy. Mam takie wrażenie, że wszędzie się polepszy w wyniku tych zmian...
(Głos z sali: Przecież on cały czas mówi, że jest gorzej.)
...które wprowadza nowelizacja ustawy. Skoro więc jest tak dobrze, to czy są jednak obszary, o które się pan senator niepokoi? Chciałabym o to właśnie zapytać. Częściowo pan senator odpowiedział na to pytanie w ramach odpowiedzi dla pana senatora Ryszki, ale niech to będzie takie pytanie uzupełniające.
I druga rzecz. Na posiedzeniach wszystkich komisji wnoszono o przyjęcie ustawy bez poprawek. Pan senator, sprawozdając, stwierdził, że jest oczywiście możliwe wprowadzenie poprawek, tylko muszą to być poprawki racjonalnie uzasadnione. Chciałabym zapytać, czy rzeczywiście tak jest... A więc nawet jeśli naprawdę wytężymy całą swoją inteligencję i złożymy poprawki, to czy one będą przyjęte, czy jednak, zgodnie z dyscypliną klubową Platformy Obywatelskiej, zostaną przegłosowane negatywnie i na koniec będzie wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek? Dziękuję bardzo.
(Senator Jan Rulewski: To jest pytanie retoryczne.)
(Senator Janina Fetlińska: Ale to jest pytanie zasadnicze. Dziękuję.)
(Senator Jan Rulewski: Ale retoryczne.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Senatorze, proszę o krótkie odpowiedzi.
Senator Kazimierz Kleina:
Zaczynając od pytania pani senator Fetlińskiej... W sprawach budżetu z reguły jest dyscyplina w głosowaniach. To jest praktyka stosowana od wielu lat, generalnie dotycząca przyjęcia ustawy budżetowej. Różne jednak poprawki są przyjmowane i doskonale pani senator wie, że czasami senatorowie czy posłowie koalicji rządzącej przyjmują te poprawki, które zgłaszała opozycja. Jak pani senator powiedziała, jeżeli cały, że tak powiem, intelekt zostanie tutaj wykorzystany i zaangażowany w to, żeby przygotować jakąś nadzwyczajnie dobrą poprawkę i ona będzie rzeczywiście nadzwyczajna, to - jestem o tym przekonany - zostanie ona przyjęta. Będziemy...
(Głos z sali: Ściągamy posłów z wakacji.)
Zobaczymy, jak to będzie.
(Rozmowy na sali)
(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Wysoki Senacie po prawej stronie: cisza!)
Ja myślę, że to naprawdę jest możliwe, zawsze, w każdej sytuacji. Nie ma, że tak powiem, podjętej z góry, jednoznacznej i ostatecznej decyzji. Chociaż rzeczywiście we wszystkich komisjach, także w komisji budżetu, przyjmowano tę ustawę bez poprawek. Ale przecież nigdy do końca wiemy... No, z praktyki, w pracy w Senacie wiemy, że czasami pojawiają się poprawki, które musimy przyjąć, nawet gdybyśmy początkowo nie chcieli, bo na przykład posłowie w Sejmie nie zauważyli czegoś, co jest istotne z punktu widzenia całej ustawy. A więc ta sprawa nie jest zamknięta także w tej ustawie. Jeżeli się pojawi dobra poprawka, taka, dzięki której zdecydowanie lepiej będzie można rozwiązać nasze problemy budżetowe, to na pewno ją przyjmiemy. Ja pierwszy będę namawiał kolegów, żeby taką poprawkę przyjąć. Chodzi tylko rzeczywiście o to, żeby ona miała taki charakter i żeby, jak pani mówiła, zaangażować w to cały intelekt, wszystko to, co najlepsze mamy w głowach, w umysłach. Wtedy chyba wszyscy będą tego chcieli. I oczywiście ja nie mówię, że wszystko jest idealne. No nie jest, oczywiście, to wiemy. Gdyby sytuacja była idealna, to przecież nie zabieralibyśmy się za sprawę nowelizacji budżetu. To wiemy wszyscy, prawda? A więc te nasze zmiany w budżecie - i na to zwracaliśmy uwagę podczas prac w komisji - polegają głównie na tym, że zmniejszamy wydatki, ponieważ są mniejsze dochody. W związku z tym trzeba po prostu znaleźć miejsca, gdzie ta operacja polegająca na zmniejszeniu wydatków będzie najmniej bolesna, gdzie można będzie przesunąć wydatki, które planowaliśmy w tym roku, a które zrealizujemy za rok czy nawet za dwa lata. Na tym polega cała ta operacja. I trzeba tak to zrobić, żeby ona była jak najbardziej racjonalna.
Bywa to bolesne, oczywiście, jak senator Gogacz tutaj powiedział, oszczędności na zdrowiu są bolesne. Wiemy jednak, że przez to sito w obszarze zdrowia pieniądze bardzo łatwo przechodzą, często mamy tam problemy z uszczelnieniem. I często bywa też tak, że kiedy jedni w tej izbie mówią, że uszczelniamy, nie wypuszczamy pieniędzy, to drudzy kombinują i dokładają takie poprawki, żeby tutaj to rozszczelnić, żeby gdzieś tam mogły pójść jakieś pieniądze. Nie robi się tego w takim duchu, że ktoś kombinuje i próbuje po prostu te pieniądze gdzieś wyprowadzić, tylko często w dobrej wierze. I pojawiają się pomysły, które w praktyce prowadzą właśnie do tego, że pieniądze wypływają, mamy wszyscy mniejszą kontrolę, mniejszy wpływ na to, co się z nimi dzieje. Służba zdrowia jest bardzo wrażliwa pod tym względem. Łatwo jest tutaj mówić, że jakiś wydatek jest niezbędny, bo często taki jest, ale także tutaj trzeba liczyć wszystkie pieniądze.
Program chorób nowotworowych. Na ten program... Oczywiście nie została zlikwidowana w całości ta rezerwa związana z chorobami nowotworowymi. Ona pozostaje, ale została zmniejszona. Wynika to z tego, że po prostu nie ma pieniędzy. Oczywiście pewnie to, co by... Bo często są to indywidualne tragedie, kiedy państwa po prostu nie stać na to, żeby z pieniędzy publicznych leczyć tę czy inną osobę. Jako senatorowie często z taką sytuacją się spotykamy. Przychodzą do nas poszczególne osoby prosząc o pomoc, mówiąc, że może my możemy jakoś pomóc, sprawić, żeby ktoś mógł być leczony. A koszt tego leczenia jest ogromny. Jeśli nie ma tych pieniędzy, to nie jesteśmy w stanie w tych sprawach pomóc. A więc taka jest sytuacja. Myślę, że poprosilibyśmy panią minister, żeby jakoś szerzej omówiła ten temat, powiedziała, jak ta sprawa może ewentualnie wyglądać, bo to rzeczywiście jest problem.
Problem Policji. Czy brakuje pieniędzy na doraźne wydatki? Nie analizowaliśmy tego na posiedzeniach komisji. Budżet Policji jest tak skrojony, żeby ją utrzymać w takim kształcie, w jakim ona jest i żeby mogła normalnie funkcjonować. Jeżeli są jakieś doraźne problemy wynikające z realizacji poszczególnych płatności, to myślę, że tutaj pani minister udzieli jakiejś bardziej szerszej odpowiedzi. Na posiedzeniu komisji nie analizowaliśmy tej sprawy pod tym kątem. Żaden z senatorów nie zwrócił nam też uwagi na to, że występują w tej chwili takie doraźne problemy.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Pan senator Dobkowski, proszę bardzo.
Senator Wiesław Dobkowski:
Panie Marszałku! Panie Senatorze!
Chciałbym zadać takie bardziej ogólne pytanie. Sejm aktualnie, po uchwaleniu ustawy budżetowej i innych ustaw, jest na urlopie, a my teraz debatujemy, procedujemy w sprawie ustawy o zmianie budżetu. Co będzie w sytuacji, jeżeli Senat uchwali poprawki? Czy wtedy Sejm będzie ściągany z wakacji i będzie w trybie pilnym przyjmować te poprawki, czy też jest przewidziane, że będzie to robił we wrześniu? I czy to prawda, że jest już postanowione, iż Senat ma żadnej poprawki nie przyjmować, a posłowie mogą sobie spać spokojnie na urlopie, na wakacjach?
(Głos z sali: Postanowione.)
Czy to prawda, że było takie polityczne...
(Głos z sali: Już po głosowaniu.)
...postanowienie, że Senat ma żadnej poprawki nie przyjąć? Dziękuję.
(Głos z sali: Nie ma.)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panowie Senatorowie, to pytanie już było, a teraz się powtarza. Prosiłbym o unikanie repetycji w pytaniach.
(Głos z sali: Tego jeszcze nie było. Nie było, Panie Marszałku.)
A teraz, to powiedziawszy, proszę pana senatora Krajczego.
Senator Norbert Krajczy:
Panie Marszałku, dziękuję.
Pytanie do pana senatora sprawozdawcy. Ci, którzy są w Komisji Zdrowia, wiedzą, że w tej chwili przerzuca się środki, a właściwie wyciąga środki przeznaczone na zdrowie. Mówiliśmy tutaj o zdrowiu; pan senator dawał radę dotyczącą uszczelnienia systemu. Chodzi jednak o taką sprawę. Otóż w większości za procedury wysokospecjalistyczne ma płacić już nie Ministerstwo Zdrowia, tylko Narodowy Fundusz Zdrowia. I teraz chciałbym zapytać: gdzie będą te środki? Bo z tego, co wiem, to tak zwane ponadlimitowe wykonania nie są już płacone przez NFZ w tym roku. Praktycznie rzecz biorąc, powiększamy jednak tę dziurę w finansowaniu zdrowia. I jeszcze jedno. To nie jest tak, Panie Senatorze Sprawozdawco, że możemy zabrać ileś tam milionów, na przykład w programie onkologicznym, i nic się nie stanie. Stanie się, ktoś wypadnie z tego programu. I niestety, będzie nas oglądał z góry.
(Senator Kazimierz Kleina: Mówiłem o tym przecież...)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Panie Senatorze, proszę bardzo o odpowiedzi.
Senator Kazimierz Kleina:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Pytanie pana senatora Dobkowskiego było istotne, ale na to pytanie w zasadzie już odpowiadałem. Jeżeli my przegłosujemy poprawki dotyczące budżetu, to Sejm zbierze się w terminie regulaminowym i będzie głosował nad poprawkami do budżetu czy do innych ustaw, które będą rozpatrywane podczas prac na tym posiedzeniu Senatu. Nie ma żadnej ostatecznej decyzji w tej sprawie. Jeszcze raz mówię: jeżeli pojawi się dobra poprawka, która będzie rzeczywiście wnosiła nowe wartości do tej ustawy o zmianie ustawy budżetowej, to ona na pewno zostanie przyjęta. To jest oczywiste. Przecież taka jest... Zresztą, tak szczerze mówiąc, to nawet nie jest nasze zmartwienie. My jesteśmy od tego, żeby uchwalić ustawę w możliwie jak najlepszym, według naszej wiedzy, kształcie, a Sejm musi się do tego ustosunkować w regulaminowym, przewidzianym ustawami terminie i tyle. I poradzi sobie z tym problemem. Nie tylko z takimi problemami sobie radzono.
W sprawie tych procedur wysokospecjalistycznych, o których pan senator tutaj wspomniał, nie jestem w stanie tutaj tak precyzyjnie odpowiedzieć. Myślę, że tutaj udzieli odpowiedzi pani minister lub ktoś inny albo ewentualnie pan senator otrzyma odpowiedź na piśmie z ministerstwa. Jak te sprawy będą... Ja zresztą powiedziałem już, odpowiadając tutaj senatorowi Gogaczowi - może pan senator tego nie słyszał - że jeżeli zmniejszamy środki na cel związany z ochroną zdrowia, to oczywiście wiadomo, że ktoś na jakiś program rehabilitacyjny czy leczniczy się nie załapie. Takie indywidualne przypadki niestety mogą być, tak może być. To jest bolesne, ale tak zawsze bywa. Nawet gdybyśmy uchwalili o 100 milionów zł więcej, to i tak mogłoby się okazać, że ktoś nie znajdzie się w tej grupie osób, które otrzymają takie świadczenie. To tyle.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
To jeszcze tylko ja coś uzupełnię. Pierwsze posiedzenie Sejmu jest 26 sierpnia. My normalnie mamy termin trzydziestodniowy na rozpatrzenie ustawy, chyba że są ustawy, które muszą być wcześniej rozpatrywane. Sejm nie ma ustawowego obowiązku rozpatrywania naszych poprawek w terminie miesięcznym czy nawet dłuższym. Ale nawet gdyby był miesięczny termin, to 26 sierpnia, gdyby taka wola Senatu, Sejm teoretycznie mógłby uwzględnić nasze poprawki i nad nimi głosować. A więc pod tym względem nie ma żadnego niebezpieczeństwa. W ogóle nie ma takiego problemu.
Panie Senatorze, proszę się napić wody i odetchnąć. Może pan teraz usiąść. (Oklaski)
I teraz w takim razie...
Dziękujemy bardzo.
Proszę państwa, oczywiście to był projekt rządowy. Do reprezentowania stanowiska rządu upoważniony jest minister finansów.
Witam panią minister Elżbietę Suchocką-Roguską. Pani minister była tu już wielokrotnie przywoływana. Zapraszam panią minister na mównicę. Czy chciałaby pani w tym momencie coś dodać?
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Elżbieta Suchocka-Roguska: Dzisiaj to pan minister Kotecki...)
A, to proszę bardzo, pan minister Kotecki.
Witam, Panie Ministrze.
Myśmy się przyzwyczaili, że to kobieta reprezentuje Ministerstwo Finansów.
W takim razie proszę bardzo, Panie Ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Ludwik Kotecki:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Tym razem parytet działa odwrotnie.
Szanowny Panie Marszałku! Szanowne Panie i Panowie Senatorowie!
Chciałbym powiedzieć kilka słów o uwarunkowaniach przygotowywania tej nowelizacji ustawy budżetowej, bo one tak naprawdę określają jej kształt.
Otóż wiadomo, że z ustawą budżetową wiąże się olbrzymia odpowiedzialność, bo prawdopodobnie jak żadna inna ustawa nie ma ona takiego wpływu na ostateczne wyniki gospodarcze. Nowelizacja tej ustawy powinna być dokonywana rzeczywiście tylko wtedy, kiedy to jest niezbędne, i najlepiej oczywiście takiej nowelizacji nie robić, bo ustawa budżetowa jest mapą drogową, określa to, w jakim kierunku i w jakim tempie zmierzają gospodarka, przedsiębiorstwa, konsumenci, a bardzo trudno poruszać się po drodze, na której drogowcy zbyt często zmieniają oznakowania. W związku z tym należałoby co do zasady nie robić nowelizacji budżetu, a jeżeli ona musi nastąpić, to powinna być bardzo rozważna i nie można dopuścić, żeby była powtarzana w ciągu jednego roku dwukrotnie.
To pozwala mi uzasadnić termin przedstawienia projektu nowelizacji ustawy budżetowej. Otóż gdyby deficyt w ustawie budżetowej został zwiększony już w końcu roku ubiegłego bądź na początku bieżącego roku, to prawdopodobnie obecnie mielibyśmy do czynienia z potrzebą ponownej nowelizacji. Myślę, że nie ma tu wątpliwości, dlatego że...
(Senator Stanisław Zając: Dlaczego?)
Oczywiście zaraz to wyjaśnię.
Z czego wynika konieczność nowelizacji ustawy budżetowej? Przede wszystkim jest to konsekwencja wpływu niekorzystnych zmian w otoczeniu makroekonomicznym, które oddziałują bezpośrednio na bieżącą i na oczekiwaną w tym roku sytuację finansów publicznych. Na pewno jest tak, że gospodarka światowa, kraje strefy euro, które są pogrążone obecnie w najgłębszym kryzysie od kilkudziesięciu lat... To otoczenie zewnętrzne wpływa na sytuację makroekonomiczną Polski i ani w końcu ubiegłego roku, ani nawet na początku tego roku nikt nie spodziewał się - to oczywiście jest do zweryfikowania, możemy mówić o prognozach wielu prognostycznych ośrodków ekonomicznych - że skala tego spowolnienia, kryzysu czy recesji w innych krajach, w przypadku Polski jest to spowolnienie, będzie aż tak duża. W związku z tym, gdybyśmy dokonali tej nowelizacji w styczniu, lutym, marcu, kiedy wszyscy ekonomiści wielokrotnie, właściwie można powiedzieć, że co dwa tygodnie, weryfikowali swoje prognozy, obniżając wskaźniki - ten proces trwał mniej więcej do maja - też musielibyśmy dokonać takiej weryfikacji. To jest takie doświadczenie, które rzeczywiście uczy prognostyków makroekonomicznych dużej pokory w prognozowaniu sytuacji makroekonomicznej. Zresztą te korekty - to dodatkowy argument - nie tylko były częste, ale były też bardzo znaczące. W przypadku innych krajów czasami sięgały nawet kilkunastu punktów procentowych PKB. Ostatni przykład, Litwy: okazuje się, że wzrost, czyli w tym przypadku spadek, gospodarki litewskiej wyniósł ponad -20%. Na pewno nikt nie mógł takiej sytuacji przewidzieć na początku roku. Ta fala - bo rzeczywiście można mówić o fali - zmian prognoz na coraz bardziej pesymistyczne opadła, tak jak powiedziałem, w maju, czerwcu i teraz można mówić o pewnej stabilizacji prognoz makroekonomicznych, także w przypadku polskich prognoz, a nawet można mówić, odnosi się to zwłaszcza do tego miesiąca, że niektórzy ekonomiści nieśmiało, i słusznie nieśmiało, zaczynają rewidować te prognozy i czynić je trochę bardziej optymistycznymi. Wynika to z ostatnich danych makroekonomicznych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny, w szczególności dotyczących sprzedanej produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej.
W związku z tym chciałbym przypomnieć, że ta rządowa prognoza makroekonomiczna, która była podstawą czy bazą przygotowania ustawy budżetowej jesienią zeszłego roku, bo prace rządu nad ustawą budżetową kończą się we wrześniu, nie mogła przewidywać tego, co się wydarzy w tym roku, po prostu nie mogła. Zresztą inne ośrodki także tak silnego spowolnienia nie przewidywały, a to spowolnienie to różnica prawie pięciu punktów procentowych pomiędzy zeszłorocznym PKB a bieżącym.
Mówiono oczywiście, że polska gospodarka będzie odporniejsza na kryzys, ale nie mówiono, że ona tego kryzysu uniknie. Przy tym te przesłanki twierdzenia, że ta odporność będzie większa, opierały się na tym, że nie mieliśmy do czynienia, na szczęście, z zaburzeniami na rynku w sektorze finansowym, w sektorze bankowym, co wynikało z przyczyn, których w tym miejscu chyba nie powinniśmy omawiać. Jednak tak jak powiedziałem, kolejne miesiące po tym pierwszym przygotowaniu ustawy budżetowej przynosiły systematyczne pogorszenie perspektyw w gospodarce światowej, systematyczne, jeszcze raz to powtarzam, i bardzo znaczące obniżanie prognoz ekonomistów, zaskoczonych skalą kryzysu i jego tempem. W związku z tym przygotowaliśmy poprawkę do projektu ustawy budżetowej, już wtedy zakładając, że ten wzrost będzie niższy o ponad jeden punkt procentowy od tego, który pierwotnie zakładaliśmy. W styczniu opracowano tak zwany scenariusz zapasowy tempa wzrostu PKB. Zakładał on, że w tym roku wzrost wyniesie około 1,7%, więc dodatkowo były to jeszcze o dwa punkty mniej niż w grudniu. Tak że można rzeczywiście zauważyć, że ta skala zmian i prognoz była bardzo duża. W tym scenariuszu zapasowym zaproponowano jednocześnie ograniczenie wydatków budżetu państwa o około 20 miliardów zł i oszczędności te oczywiście miały zapobiec ewentualnemu przekroczeniu deficytu budżetowego w już uchwalonej wtedy ustawie budżetowej na rok 2009. Wydaje się, że właśnie dzięki tym działaniom zadanie zmiany ustawy budżetowej, jakie dziś stoi także przed Wysokim Senatem, jest relatywnie łatwiejsze, bo już wcześniej zaprojektowano oszczędności na poziomie około 20 miliardów zł, tyle że okazało się, że nawet to nie wystarczy. Gdyby sytuacja w gospodarce globalnej ukształtowała się tak, jak oczekiwano jeszcze pół roku temu, czyli na początku roku, te ograniczenia dwudziestomiliardowe pewnie by wystarczyły. Stało się jednak inaczej, ta skała była rzeczywiście dużo większa, przekroczyła wszelkie racjonalne oczekiwania z początku roku.
Spadające PKB u naszych głównych partnerów oczywiście nie pozostało bez wpływu na gospodarkę polską. Wprawdzie wszystko wskazuje na to, że Polsce nie grozi recesja, tak zwana recesja techniczna, że wzrost PKB nie będzie w żadnych dwóch kolejnych kwartałach ujemny, czyli nie będzie mniejszy niż zero, ale ten wzrost PKB będzie rzeczywiście bardzo nieznaczny. Oczekujemy, że w kolejnych kwartałach będzie wynosił poniżej 1%, że w całym roku wzrost gospodarczy ukształtuje się na poziomie około 0,2%, co już dziś, tak jak powiedziałem, wydaje się być prognozą bardzo ostrożną, konserwatywną, ale chyba nauczeni poprzednim doświadczeniem taką właśnie prognozę powinniśmy przyjmować. Tym bardziej że ciągle jest niepewność, choć dużo mniejsza niż na początku roku, to ona ciągle jest znaczna i na pewno dużo większa niż przed kryzysem, jeśli chodzi o przyszłe kształtowanie się sytuacji makroekonomicznej na świecie, nie tylko w Polsce.
Wracając do terminu dokonywania tej nowelizacji, powiem, że wcześniejsza nowelizacja budżetu z uwagi na znaczną niepewność dotyczącą kształtowania się koniunktury byłaby, jak się wydaje, niepożądana. Jest to związane z faktem, że zakres dostępnych informacji o kształtowaniu się realnych procesów był wtedy ograniczony. Wynikało to z opóźnienia sprawozdawczości statystycznej, ale także generalnie z tego, że nie było jeszcze wiadomo, jak ukształtują się główne trendy gospodarki. W związku z tym prawdopodobieństwo postawienia błędnej diagnozy w przypadku wcześniejszej nowelizacji byłoby duże, bardzo duże, a konsekwencją takiej sytuacji byłaby konieczność przygotowania kolejnej nowelizacji w trakcie roku budżetowego, co byłoby bardzo nieodpowiedzialnym działaniem.
Z tych powodów rząd zdecydował się poczekać z nowelizacją do momentu uzyskania dodatkowych informacji na temat stanu gospodarki, ustabilizowania się tego stanu - myślę, że możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z taką sytuacją - w końcu na zebranie informacji dotyczących jednorazowych dochodów budżetu państwa, które następuje w pierwszej połowie roku, a jest związane z systemem podatkowym. Mówię tu przede wszystkim o kwestii rozliczenia rocznego w podatku dochodowym od osób prawnych i rozliczenia rocznego w podatku dochodowym od osób fizycznych. Bilans, rozliczenie roczne tego podatku zawsze jest obarczone pewną niepewnością, w związku z tym informacje o kształtowaniu się tych dwóch rozliczeń rocznych pozwoliły, myślę, na bardziej odpowiedzialne i bardziej precyzyjne przygotowanie prognozy dochodów w tym roku.
Kolejny argument, który też jest ważny, to jest kwestia konsekwencji tak zwanego efektu samosprawdzającej się prognozy. Otóż myślę, że prognozy rządowe w przeciwieństwie do prognoz analityków i ekonomistów bankowych mają istotny wpływ na oczekiwania i sentymenty podmiotów gospodarczych. W związku z tym przy tak dużej dozie niepewności, z jaką mieliśmy do czynienia w pierwszej połowie roku, nieodpowiedzialne i pochopne korygowanie rządowych prognoz gospodarczych mogłoby prowadzić do nadmiernego pesymizmu i być może - być może, bo oczywiście, tego nie wiemy, generalnie ekonomia nie jest nauką empiryczną - mogłoby to wzmóc tendencje recesyjne mimo relatywnych dobrych czynników czy podstaw, fundamentów w gospodarce. Te podstawy oczywiście można zweryfikować na podstawie danych za I kwartał tego roku, kiedy rzeczywiście gospodarka polska jako jedyna w Unii Europejskiej wykazywała wzrost.
Nowelizacja ustawy budżetowej jest przygotowana, tak jak powiedziałem, na podstawie założenia wzrostu gospodarczego na poziomie 0,2%. Tak znaczne obniżenie, tak jak powiedziałem, prawie pięciopunktowe obniżenie w stosunku do pierwszej wrześniowej prognozy rządowej jest związane z osłabieniem aktywności inwestycyjnej - mówię już o strukturze tego wzrostu - przede wszystkim sektora prywatnego, a także spadkiem eksportu, który wynika z dużej skali spadków w gospodarkach w tak zwanym otoczeniu zewnętrznym, czyli u naszych głównych partnerów handlowych.
To, co będzie podtrzymywało wzrost gospodarczy w tym roku, to będzie konsumpcja sektora prywatnego, inwestycje publiczne, bo one nie są tak mocno skorelowane z bieżącą koniunkturą, oraz poprawa salda wymiany handlowej, co jest związane z tym, że dynamika eksportu wykaże jednak mniejszy spadek, co już zresztą widać, niż dynamika importu, a wynika to z przestawienia się gospodarki na strukturę niejako mniej importochłonną.
Jeżeli chodzi o spadek dynamiki konsumpcji gospodarstw domowych, to będzie on oczywiście ograniczony z powodu przejściowego przyspieszenia tempa wzrostu realnych dochodów do dyspozycji ludności. Wynika ono z dokonanych w bieżącym roku obniżek podatków, przede wszystkim mówię tu o podatku dochodowym od osób fizycznych, ale także o podatku VAT. Można też mówić o takim znaczącym czynniku, jakim był wzrost świadczeń emerytalno-rentowych, czyli waloryzacja rent i emerytur, a także o spadku inflacji. Prawdopodobnie do końca tego roku inflacja będzie się obniżać, co spowoduje, że w ujęciu realnym dochody do dyspozycji gospodarstw domowych będą wyższe. Na zmniejszenie dynamiki konsumpcji wpłynie pewnie mniejsza dostępność kredytu konsumpcyjnego i pewna ostrożność w zachowaniu konsumentów związana z sytuacją gospodarczą. Przewiduje się, że realny wzrost spożycia prywatnego w 2009 r. wyniesie 2,1% w porównaniu do 5,4% w 2008 r. Mamy tu jednak do czynienia ze znaczącym spadkiem.
Jeśli chodzi o założenia dotyczące aktywności inwestycyjnej w sektorze prywatnym, a także w sektorze publicznym, w którym, tak jak powiedziałem, mamy do czynienia z mniejszym uzależnieniem od bieżącej koniunktury, to oczekujemy, że tempo wzrostu nakładów brutto na środki trwałe, czyli właśnie tych inwestycji, w całej gospodarce będzie w tym roku ujemne i wyniesie około minus 2% w porównaniu z ośmioprocentowym wzrostem w zeszłym roku. Te czynniki znajdują odzwierciedlenie czy wpływają na obniżenie popytu krajowego w naszej prognozie realnie do 0,7%. Dodatkowym elementem prowzrostowym, który ciągnie gospodarkę, będzie zmniejszenie nierównowagi zewnętrznej. To jest ta zmiana struktury popytu na mniej importochłonną, wynikająca między innymi z deprecjacji złotego i poprawy tak zwanego terms of trade. Prognozowany spadek eksportu, tak jak powiedziałem, w naszej prognozie jest mniejszy niż spadek importu, dzięki temu wkład eksportu netto we wzrost PKB jest dodatni, na poziomie około 1%. Zmniejszy się także deficyt na rachunku obrotów bieżących do około 3% i obniży się inflacja. To są założenia, na podstawie których przygotowaliśmy szacunki strony dochodowej budżetu państwa.
Wiadomo, że dynamika dochodów jest wypadkową nie tylko poziomu PKB, to jest bardzo ważne, czasami się o tym zapomina, ale także jego struktury. Jego poziom jest oczywiście pewną zagregowaną miarą aktywności gospodarczej, ale poszczególne podatki zależą od składowych PKB i trzeba o tym pamiętać. Dlatego też poświęcę chwilę tym uwarunkowaniom poszczególnych tytułów dochodowych i realizacji tych tytułów w pierwszym półroczu.
Realizacja dochodów budżetu w pierwszym półroczu miała w dużej części charakter jednorazowy i ona się nie powtórzy w drugim półroczu, w związku z tym nie można przenosić danych z pierwszego półrocza na drugie i na tej podstawie aproksymować całorocznych dochodów. Dochody budżetu państwa w pierwszym półroczu wyniosły 134 miliardy zł, co stanowiło 44,3% dochodów zaplanowanych w ustawie budżetowej. W analogicznym okresie było to 45,3%, więc jest tu nieduże pogorszenie, ale - tak jak powiedziałem - można to wyjaśnić tymi jednorazowymi efektami.
Jeżeli chodzi o dochody podatkowe budżetu państwa, one trochę gorzej tutaj wyglądały. Dochody podatkowe wyniosły w pierwszym półroczu około 103 miliardy 700 milionów i były o 5,9% niższe niż dochody zanotowane w pierwszym półroczu zeszłego roku. Spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego oraz skutki zmian systemowych, o których mówiłem, głównie te w obszarze podatku dochodowego od osób fizycznych, VAT oraz akcyzy, spowodowały, że w przypadku tych dwóch pierwszych mieliśmy do czynienia ze spadkiem, a w przypadkiem trzeciego - z pewnym wzrostem. Co do VAT, w pierwszym półroczu mieliśmy z tego tytułu dochody na poziomie 48 miliardów 500 milionów zł. W porównaniu z analogicznym okresem było to mniej o 5 miliardów, a więc spadek o 9,3%. Ale spadek dochodów z podatku VAT był spowodowany między innymi czynnikami o charakterze makroekonomicznym. Tutaj chciałbym przede wszystkim powiedzieć o tempie wzrostu spożycia indywidualnego, który jest jakby główną częścią bazy podatkowej podatku od towarów i usług, a także o obserwowanej poprawie bilansu handlu zagranicznego, która przyczyniła się do tego, że wpływy z podatku VAT były mniejsze. Wynika to z tego, że eksport jest, że tak powiem, nieowatowany. A tak jak powiedziałem, poziom tego eksportu spada w stopniu mniejszym niż import. Ponadto na podstawie danych za pierwszy kwartał można mówić, że w pierwszym półroczu ma miejsce obniżenie przeciętnej wartości transakcji opodatkowanych stawką 22%, czyli struktura spożycia zmienia się w kierunku towarów mniej obłożonych watem, co jest charakterystyczne dla okresów recesyjnych. Wynika to z tego, że konsumenci w okresach niepewności wstrzymują się z konsumpcją dóbr luksusowych i koncentrują konsumpcję bieżącą głównie na żywności, a ta, jak wiemy, jest opodatkowana niższą stawką VAT. W związku z tym tu już struktura spożycia jest bardzo istotnym elementem.
Na poziom dochodów z podatku VAT wpływały także zmiany o charakterze systemowym. Przede wszystkim były dwie zmiany, które są tutaj ważne: kwestia skrócenia terminu zwrotu VAT z maksymalnie stu osiemdziesięciu dni do sześćdziesięciu dni, a także umożliwienie przedsiębiorcom dokonującym importu towarów w niektórych procedurach uproszczonych rozliczenia podatku bezpośrednio w deklaracji. Wcześniej było tak, że oni ten podatek na granicy jakby płacili, ale potem on był im zwracany. Myślę, że te dwie zmiany, korzystne dla przedsiębiorców, okazały się niestety niekorzystne dla budżetu, ale w pewnym sensie pozwoliły tej gospodarce, jak myślę, utrzymać się na powierzchni.
Spowolnienie wzrostu gospodarczego nie miało dużego wpływu na dochody z podatku akcyzowego, co wynika ze specyfiki wyrobów akcyzowych. Przede wszystkim należy tu może powiedzieć o wyrobach tytoniowych. Wysokie wpływy z podatku akcyzowego od wyrobów tytoniowych były konsekwencją zwiększonych dostaw papierosów przez producentów na rynek w końcu zeszłego roku, co wynikało z tego, że od 1 stycznia bieżącego roku wchodziła w życie podwyżka akcyzy na papierosy. W związku z tym przedsiębiorcy dokonali zakupów jeszcze w grudniu, ale ze względu na specyfikę te dochody dostaliśmy w styczniu. One były rzeczywiście bardzo duże, wpłynęło z tego tytułu około 6 miliardów zł w pierwszym miesiącu tego roku. Podobnie było z podatkiem akcyzowym od alkoholu etylowego. Także mieliśmy do czynienia z wysokimi dochodami w styczniu i, podobnie jak poprzednio, było to konsekwencją tworzenia przez producentów zapasów wyrobów spirytusowych przed wprowadzeniem na początku roku tej wyższej stawki podatku akcyzowego. Chodziło oczywiście o uniknięcie efektu zwiększenia akcyzy. Podobnie było z dochodami z akcyzy od piwa, podobnie z dochodami z akcyzy od samochodów osobowych. Przypomnę, że w przypadku samochodów osobowych podwyższono stawkę akcyzową na samochody o pojemności powyżej dwóch litrów. Ponadto w marcu odnotowaliśmy zwiększone zakupy pojazdów przez obcokrajowców, to jest znowu efekt tych słynnych dopłat do zakupu samochodów, przede wszystkim w Niemczech. Co do pozostałych grup wyrobów akcyzowych, w pierwszym półroczu dochody z tytułu tej akcyzy były niższe od dochodów w analogicznym okresie roku poprzedniego. Jeżeli chodzi o wino, było to o 3% mniej, olej opałowy - 8%, gaz - 5,6%. Oczywiście to jest związane z pewnym spowolnieniem gospodarczym.
Co do CIT, w pierwszym półroczu dochody z CIT wyniosły ponad 12 miliardów zł i było to o ponad 2 miliardy mniej niż w analogicznym okresie roku 2008. Spadku tych bieżących wpływów z podatku CIT nie zrównoważyły większe niż oczekiwano wpłaty podatku z tytułu rozliczenia rocznego, które było zgodnie ze wstępnym szacunkiem wyższe o około 1 miliarda 200 milionów. Głównym czynnikiem odpowiedzialnym za spadek wpływów bieżących z CIT było oczywiście spowolnienie gospodarcze, które bezpośrednio wpływa na pogorszenie kondycji finansowej firm. W pierwszym półroczu produkcja sprzedana przemysłu obniżyła się realnie aż o 8,3%, a produkcja budowlana odnotowała jedynie nieznaczny wzrost. Wynik finansowy brutto przedsiębiorstw niefinansowych w pierwszym kwartale to 13 miliardów 400 milionów zł, a on jest bazą do wpłacenia podatku dochodowego od osób prawnych, wobec 25 miliardów 700 milionów w pierwszym kwartale roku 2008, a więc tutaj zmiana to jest aż około 50%.
Największe zmiany o charakterze systemowym miały oczywiście miejsce w podatku dochodowym od osób fizycznych. Dochody z tytułu tego podatku od osób fizycznych wyniosły w pierwszym półroczu 17 miliardów i były niższe od zanotowanych w pierwszym półroczu 2008 r. o około 5%. Jeżeli chodzi o pozostałe dochody z tego podatku, pobierane z pozarolniczej działalności gospodarczej, to były one niższe o około 7%, a w przypadku ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych - o dwadzieścia kilka procent. To oczywiście jest znowu bezpośrednim efektem spadku rentowności działalności gospodarczej.
I jeszcze jedno słowo o podatku PIT od zbycia papierów wartościowych. W okresie pierwszego półrocza kwoty z tego tytułu okazały się być niższe od wpłaconych w analogicznym okresie i wyniosły około 1 miliarda 200 milionów, co oznacza spadek o 44%. W związku z tym można powiedzieć, że bieżące wykonanie dochodów z PIT oraz aktualne prognozy makroekonomiczne, zakładające między innymi znaczne wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego, spadek zatrudnienia, bo to oczywiście też nie pozostaje bez wpływu na dochody, oraz spadek w stosunku do pierwotnie planowanego średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, wywołują konieczność weryfikacji także tej prognozy - mówię o prognozie dochodów z PIT - właśnie do poziomu zawartego w nowelizacji. Ta zaktualizowana prognoza dochodów budżetowych oraz zwiększony o 9 miliardów, do poziomu - przypomnę - 27,2 miliardów zł, deficyt zostały, można powiedzieć, dosyć dobrze przyjęte przez rynki finansowe i wygląda na to, że możliwe będzie bezpieczne ich sfinansowanie. Jednocześnie te dwie wartości, czyli dochody oraz to zwiększenie deficytu, wyznaczają nam możliwości wydatkowe państwa. Ale w tym zakresie szczegóły przedstawi pani minister Elżbieta Suchocka. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.
Rozumiem, że to była część dochodowa, tak to nazwę, a część wydatkową będzie teraz przedstawiała pani minister. Tak? Proszę bardzo.
Panie Ministrze, potem oczywiście poproszę do odpowiedzi.
Proszę bardzo, Pani Minister.
Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Finansów
Elżbieta Suchocka-Roguska:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Pan senator sprawozdawca przedstawił bardzo szczegółową informację na temat wydatków budżetu państwa i ograniczenia tych wydatków, tak że wydaje się, że nie ma potrzeby dokładnego powtarzania tej informacji. Ja może powiem troszkę o tym, jak było konstruowane to ograniczanie wydatków, dlatego że w trakcie zadawania pytań pojawiły się wątpliwości.
Jak państwo pamiętają, na przełomie stycznia i lutego rząd podjął decyzję o konieczności ograniczenia wydatków, biorąc pod uwagę fakt, że po stronie dochodowej bardzo mocno zarysowały się skutki kryzysu na rynkach finansowych. Żeby nie dopuścić do powstania zobowiązań, pan premier przeprowadził rozmowy ze wszystkimi ministrami i wszyscy ministrowie określili poziom możliwych oszczędności w swoich wydatkach, z tym że oszczędności nie obejmowały całego budżetu. Można powiedzieć, że już na wstępnym etapie z ograniczania wydatków została z tego wyłączona kwota rzędu chyba mniej więcej 180 miliardów zł. Dotyczyło to przede wszystkim subwencji dla jednostek samorządu terytorialnego - te subwencje nie zostały zmniejszone - a także dotacji na finansowanie świadczeń emerytalno-rentowych, zarówno w KRUS, w służbach mundurowych, jak i w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ograniczenie wydatków o 555 milionów zł, które nastąpiło na obszarze związanym z FUS, dotyczyło tylko i wyłącznie ograniczenia odpisu na funkcjonowanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, czyli na koszty administracyjne związane, tak jak w przypadku każdego innego podmiotu, z realizacją zadań. Nie tyczyło to absolutnie świadczeń emerytalno-rentowych. Na tym etapie nie były również poddane ograniczeniom koszty obsługi długu publicznego, dlatego że w styczniu trudno było określić, jak będzie się kształtował kurs, jak będą się kształtowały stopy procentowe i jakie będą możliwości finansowania deficytu budżetu państwa. Nie ograniczono również środków przewidzianych na finansowanie bądź współfinansowanie programów unijnych. Te środki, które były w budżecie, zapisane u poszczególnych dysponentów, plus środki, które były przewidziane w rezerwie celowej, nie były ograniczane. Minister finansów i rząd nie proponowali również żadnych ograniczeń, jeżeli chodzi o wydatki tak zwanych jednostek pozarządowych, czyli wszelkich kancelarii, Sejmu, Senatu, prezydenta, czy innych, na przykład naczelnego sądu. Już w lutym zwróciliśmy się do szefów tych jednostek z prośbą o określenie możliwych oszczędności. Niektóre z tych jednostek od razu odpowiedziały, że widzą jakieś możliwości, niektóre odpowiedziały, że takich możliwości nie ma. Ponownie taki ruch został wykonany już w czasie przygotowywania nowelizacji ustawy budżetowej i wtedy odzew, można powiedzieć, był znacznie szerszy i rzeczywiście znacząca część jednostek nawet drobnymi kwotami postanowiła wesprzeć oszczędzanie w budżecie państwa. Generalnie założenie było takie, że ograniczeniom nie będą podlegały wynagrodzenia, dlatego że nie ma możliwości, żeby w krótkim czasie ograniczyć poziom wynagrodzeń, z tego względu, że system służby cywilnej jest taki, iż ograniczanie wynagrodzeń, szczególnie związane ze zmniejszeniem zatrudnienia, wymaga czasu. W związku z tymi kwestiami pula środków do cięcia, jeżeli można to powiedzieć w taki brutalny sposób, to była kwota rzędu 140-150 miliardów zł... Ja w tej chwili nie mam dokładnych informacji, więc podaję przybliżone wielkości. To oznaczało, że należy dokonać ograniczenia wydatków o mniej więcej 10%, żeby można było osiągnąć oszczędności w spodziewanej w ówczesnym czasie wielkości, a konieczne było zmniejszenie o 17,4 miliarda zł.
Tak wczesne wprowadzenie systemu oszczędzania spowodowało, że mimo braku formalnego rozporządzenia, mimo braku formalnej blokady dysponenci wstrzymywali się z angażowaniem tych środków. Rząd zdecydował, że na przełomie roku - w czerwcu, na początku lipca - zostanie podjęta decyzja, czy nastąpi nowelizacja ustawy budżetowej, czy rząd zdecyduje o blokowaniu wydatków w drodze rozporządzenia Rady Ministrów, czy też sytuacja zmieni się na tyle, że z pewnych postanowień będzie się można wycofać. Okazało się jednak, że dochody zmniejszyły się znacznie bardziej, niż pierwotnie szacowano, i w związku z tym niezbędna jest nowelizacja ustawy budżetowej łącznie ze zwiększeniem deficytu, poza tym w trakcie półrocza trochę zmieniły się warunki. Te wielkości, które są podane w nowelizacji, nie do końca są zbieżne z wielkością oszczędności z początku roku z tego względu, że w jednym przypadku okazało się, iż wydatki nie będą realizowane, bo na przykład krótki czas, jaki pozostał, uniemożliwia już wydatkowanie środków, a przetargi nie zostały przeprowadzone. W innym przypadku, jeśli chodzi o wojewodów, okazało się, że wielkość wydatków niezbędnych na pewne płatności, związane głównie ze składkami na ubezpieczenie zdrowotne, uniemożliwia wprowadzenie takich oszczędności, jakie pierwotnie przewidywali i planowali wojewodowie. W pierwotnym przedłożeniu wojewodowie przewidywali ograniczenie swoich wydatków o niecały 1 miliard 900 milionów zł. Okazało się jednak, że nie jest zasadne ograniczanie wydatków na świadczenia rodzinne tylko po to, żeby następnie przyznać wojewodzie środki na ten cel z rezerwy, która jest w budżecie. Wydawało się bardziej racjonalne, żeby te środki, które on ma, pozostawić, a ograniczyć rezerwę, która nie zostanie wykorzystana. Zdecydowano, że utworzona w trakcie prac parlamentarnych pod koniec grudnia rezerwa solidarności społecznej, przeznaczona na finansowanie wydatków, które pojawią się w trakcie wykonywania budżetu w związku ze zdarzeniami dotyczącymi łagodzenia skutków kryzysu... Likwidacja tej rezerwy pozwoli na nieograniczanie pewnych wydatków z budżetów wojewodów. Oczywiście, możliwe było takie działanie, że ograniczymy wydatki w budżecie wojewody, potem uznamy, że solidarność wymaga, aby jednak te wydatki były realizowane i z powrotem uruchomimy środki z tej rezerwy.
Chcę też zwrócić uwagę, że rezerwa solidarności społecznej została utworzona przy równoczesnym wprowadzeniu podwyżek stawek akcyzy. Jak pan minister Kotecki przed chwilą państwu przedstawiał, zaplanowane dochody z akcyzy w 2009 r. nie zostaną zrealizowane. W związku z tym również nie ma tego źródła, które miałoby tę rezerwę utworzyć. Ale to nie jest najistotniejsze, dlatego że, można powiedzieć, takie źródło pojawiło się na etapie projektu ustawy. Później ustawa o finansach publicznych nie przewiduje, poza ściśle określonymi przypadkami, finansowania wydatków ze ściśle określonych źródeł. Gdyby nie było wpływów z podatku akcyzowego, a byłyby znakomite wpływy z podatku VAT, nie miałoby to żadnego oddziaływania na zadania wynikające z tej rezerwy.
W związku z tym przedłożony przez rząd projekt nowelizacji ustawy budżetowej odbiega w wielu miejscach od założeń co do poczynionych na przełomie stycznia i lutego oszczędności. Również ministrowie dochodzili do wniosku, że niektórych oszczędności nie będą mogli zrealizować. Z kolei brak pewnych aktów prawnych powoduje, że niektórych wydatków nie będą mogli ponieść. Stąd, mimo zbieżnych wielkości, jest jednak pewna różnica pomiędzy tym, co się wydarzyło w styczniu, a tą nowelizacją, którą teraz państwu przedkładamy.
Jak państwo zauważyli, z kwoty ponad 21 miliardów zł znakomita część, bo 10,6 miliarda zł, to ograniczenie rezerw celowych. Rezerwy celowe to te wydatki, które nikomu nie zostały przypisane. To są wydatki, które są rozdysponowywane w trakcie wykonywania budżetu i które służą uzupełnieniu środków na realizację określonych zadań. Każda rezerwa ma swoje ściśle określone przeznaczenie. Zmiana tego przeznaczenia jest możliwa tylko po uzyskaniu opinii komisji właściwej do spraw budżetu, czyli Komisji Finansów Publicznych w Sejmie. Z kwoty 10,6 miliarda zł największa część, bo prawie 7 miliarda zł, to zmniejszenie rezerwy na finansowanie programów unijnych.
I pojawiło się tutaj pytanie: czy zmniejszenie tych wydatków w pewien sposób wpłynie na realizację programów unijnych w obszarze rolnictwa? Na pewno nie - patrzę na pana senatora Ortyla - dlatego że, jak wiadomo, rezerwa jest podzielona jak gdyby na trzy grupy. Pierwsza grupa to są środki przedakcesyjne i na ten cel przewidywaliśmy 50 milionów zł. Druga grupa to jest wspólna polityka rolna i rybołówstwo. Na ten cel było przewidziane 5,5 miliarda zł i 5,5 miliarda zł w dalszym ciągu pozostaje. I trzecia grupa to są programy strukturalne, mechanizmy finansowe, czyli mechanizm norweski, mechanizm szwajcarski, jeszcze była część środków związanych z perspektywą 2004-2006, jak też z perspektywą 2007-2013. I w tym obszarze, w którym pierwotnie było 17,9 miliarda zł, nastąpiło to ograniczenie o prawie 7 miliardów zł. Jest to związane tylko i wyłączne ze zmianą systemu finansowania programu budowy dróg. Dlatego, że środki na realizację tego programu były zawarte częściowo w rezerwie celowej, a częściowo w budżecie ministra infrastruktury z tego względu, że mniej więcej do półrocza te wydatki były ponoszone z budżetu państwa. Żeby usprawnić i zabezpieczyć finansowo ten program, zdecydowano, że będzie on realizowany za pośrednictwem Krajowego Funduszu Drogowego. A na ten cel można pozyskać środki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który miał bardzo atrakcyjne propozycje, jeżeli chodzi o finansowanie wydatków infrastrukturalnych. Tutaj, jak państwo wiecie, procedura jest taka, że z Unii Europejskiej uzyskujemy środki po wykonaniu zadania i przedstawieniu wniosków płatniczych o refundację. Taki mechanizm przewiduje, że środki pozyskane z Unii Europejskiej będą przekazywane do Krajowego Funduszu Drogowego i będą służyły kolejnym inwestycjom. Cały system zasilania finansowego Krajowego Funduszu Drogowego, łącznie z obligacjami gwarantowanymi przez Skarb Państwa, spowoduje, że płynność finansowania tych wydatków będzie większa niż w tej chwili byłby w stanie zapewnić to budżet.
Pozostałe rezerwy dotyczyły w zasadniczej części tych rezerw, które z natury rzeczy w poprzednich latach nie były wykorzystywane i w przypadku których było wiadomo, że w tym roku również mogą być niewykorzystane ze względu na poziom realizacji wydatków w budżetach poszczególnych dysponentów i konieczność poniesienia przewidywanych wydatków do końca roku. Tutaj chcę głównie zwrócić uwagę na to, że rezerwy, które są zawarte w części 83, to właściwie te rezerwy, które uzupełniają środki znajdujące się już w budżetach poszczególnych ministerstw.
Panie Marszałku, ponieważ na temat wydatków było już dużo mówione, a ja, po wysłuchaniu pytań zadawanych panu senatorowi sprawozdawcy, sądzę, że na pewno jest sporo wątpliwości, więc może zakończę tę wypowiedź i odpowiem na państwa pytania - na tyle, na ile będę umiała odpowiedzieć.
Wicemarszałek Marek Ziółkowski:
Dziękuję bardzo, Pani Minister.
Ja mam następującą propozycję co do procedowania. Otóż były przedstawione przez państwa ministrów dwie wyraźne części budżetu, mianowicie dochodowa i wydatkowa. Proponuję, żeby pani minister chwilę odpoczęła. Najpierw skierujemy pytania dotyczące części dochodowej. One pewnie będą krótsze. Chodzi o to, żeby państwo ministrowie razem tu nie stali. Inaczej byłyby pytania do jednej i do drugiej części...
Prosiłbym więc teraz pana...
(Senator Piotr Andrzejewski: Bardzo dobra procedura.)
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Elżbieta Suchocka-Roguska: Kotecki.)
...ministra Koteckiego. Ja mu od razu zadam pierwsze pytanie, dotyczące części dochodowej. Sądzę, że potem pan będzie szybko zwolniony, a na trybunie dalej będzie walczyła pani minister Suchocka.
W takim razie zapraszam. Najpierw pierwsza część, dochodowa.
Panie Ministrze, udzielę sobie głosu. Część dochodowa niezwykle mnie interesuje, ponieważ tam jest dla mnie pewna tajemnica. Nie chodzi mi w tej chwili o prognozy i obniżenie prognoz dotyczących budżetu na 2009 r. Miał być dochód 4,8, teraz jest 0,2. To się, oczywiście, zmniejsza i trzeba ciąć wydatki. Ale, ostatecznie, my jako jeden z nielicznych krajów nie mamy recesji i w związku z tym dochód narodowy w całości będzie wyższy niż w roku poprzednim. A mimo to dochody Skarbu Państwa będą mniejsze. Pan to oczywiście częściowo tłumaczył. Dochody z PIT spadają, ale jak spadną, to ludzie powinni więcej wydać na VAT. Akcyza w dalszym ciągu pozostanie mniej więcej na tym samym poziomie. Dlaczego zatem jest tak, proszę mi to jeszcze raz dokładnie powiedzieć, że PKB rośnie w porównaniu do wykonanego budżetu w 2008 r. - wszystko jedno, czy rośnie 0,2%, czy podobnie - a mimo to dochody państwa spadają. Oczywiście, częściowo jest dobrze, bo, powiedzmy, bilans handlu zagranicznego jest lepszy. Ale czy tak rzeczywiście jest? Nam się w sumie żyje lepiej, a mimo to dochody państwa będą mniejsze. Z czego to wynika? Oczywiście poza spadkiem dochodów z tytułu PIT, bo to jest jasne.
(Senator Czesław Ryszka: Ale to tylko Platformie żyje się lepiej.)
Panie Senatorze, dane makroekonomiczne dotyczą całego społeczeństwa. Proszę tak nie myśleć tylko o jakichś tam partiach politycznych.
Proszę bardzo, Panie Ministrze... Ach, nie. Przepraszam.
Czy są jeszcze jakieś pytania do pana ministra?
(Poruszenie na sali)
Ale nie! Do pana ministra Koteckiego.
(Rozmowy na sali)
W takim razie muszę sterować ruchem...
(Głos z sali: Limit!)
Zaraz, zaraz. Chwileczkę. Pan senator Andrzejewski...
Nie no, zaraz, ale to są pytania do pana Koteckiego, tak? Dobrze.
Jeżeli to są pytania, to w takim razie pan senator Kaleta i pan senator Zając.
Nie, to były pierwsze osoby, potem senatorowie Andrzejewski i Owczarek. Państwo są zapisani. Następnych chętnych pan senator Szewiński z właściwą sobie precyzją będzie dalej zapisywał.
Proszę bardzo, pan senator Kaleta zadaje pytanie.
Ja chciałbym, żeby było tak, że po trzech pytaniach będzie odpowiedź, dobrze? Chodzi o to, żebyśmy zachowali ten rytm, który był wcześniej.
Proszę bardzo, pan senator Kaleta.
Senator Piotr Kaleta:
Bardzo