24. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Poproszę panią senator Arciszewską-Mielewczyk.

Do spisu treści

Senator
Dorota Arciszewska-Mielewczyk:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wysoki Senacie!

Panie Senatorze, mam wrażenie, że państwo cały czas prowadzą taką polemikę, jakbyśmy to my cały czas rządzili. No pochwalcie się swoim rządzeniem i miejcie odwagę albo się krytykować, albo chwalić się jakimiś osiągnięciami, a nie ciągle utyskujecie i ubliżacie nam jako opozycji. Minister finansów zamiast merytorycznie odnosić się do budżetu, uprawia tu jakąś retorykę nie do przyjęcia, robi jakieś wystąpienia polityczne na potrzeby mediów. To są po prostu zagrania karygodne. Minister jest coraz odważniejszy i coraz bardziej arogancki, to jest moje zdanie, niestety, przykro mi to stwierdzić. Ale być może za bardzo odstaje od polskiej rzeczywistości, może za długo był za granicą.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Takiego ministra jeszcze nie mieliśmy.)

Ja, Drodzy Państwo, chciałabym się ustosunkować do części 21 budżetu, "Gospodarka morska". Oczywiście ja zawsze mam niedosyt, jeżeli chodzi o środki przekazywane na gospodarkę morską i związane z tym cele, niemniej jednak ten budżet, z racji zaangażowania w inwestycje, które przebiegają dosyć sprawnie, i przewidzianych środków, jeżeli chodzi o programy, między innymi program ochrony brzegów morskich i inne programy wieloletnie, zasługuje na poparcie. Ale mam zastrzeżenie, jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe, chciałabym zgłosić swoje zastrzeżenie, jeżeli chodzi o Akademię Morską w Gdyni i pozbawienie jej 2,5 miliona zł środków z dydaktyki oraz sposób rozdziału tych środków.

Jak już wspomniałam na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej, powtórzę, według rozporządzenia minister nauki i szkolnictwa wyższego z dnia 9 maja 2008 r. w sprawie zasad podziału dotacji z budżetu państwa dla uczelni publicznych i niepublicznych w art. 94 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym określona została dotacja, jaką z budżetu państwa otrzymuje uczelnia publiczna. I tak w art. 94 pkt 5 mówi się o uczelni morskiej i jej zadaniach związanych z utrzymaniem statków szkolnych i specjalistycznych ośrodków szkoleniowych dla kadr morskich oraz szkoleniem wojskowym studentów. W rozporządzeniu jest także załącznik numer siedem, dotyczący podziału dotacji dla publicznych uczelni morskich na zadania związane z utrzymaniem statków szkolnych i specjalistycznych ośrodków szkoleniowych dla kadr morskich oraz szkoleniem wojskowym studentów. Jednakże ustawa budżetowa na 2008 r. gwarantuje środki tylko na dwie pozycje: zadania dydaktyczne i pomoc materialną dla studentów. Brak jest tutaj funduszu czy tak zwanego trzeciego filaru, związanego z utrzymaniem właśnie statków i ośrodków szkoleniowych i specjalistycznych, który to, według tego załącznika, powinien być utworzony. Aby można było zrealizować właśnie ten trzeci filar według art. 94 pkt 5, minister infrastruktury powinien wystąpić do ministra finansów o środki i zaplanować takowy fundusz. Przypominam, że jeżeli chodzi o bodajże Politechnikę Rzeszowską, pan minister infrastruktury nie omieszkał zadbać o to, aby na sprawy związane z lotnictwem zagwarantować środki. I to się chwali. Ale jeżeli chodzi o uczelnie morskie, to jakoś umknęło to uwadze ministerstwa do spraw gospodarki morskiej, nad czym ja ubolewam. W poprzedniej ustawie o szkolnictwie wyższym nie było pozycji dotyczącej utrzymania statków, lecz od 1 stycznia 2007 r. jest nowa ustawa, według której należy o ten fundusz zadbać. Oczywiście do tej pory były trudności ze stworzeniem tego specjalnego funduszu, niemniej jednak gdy szkoły poradziły sobie bez tego trzeciego filara w momencie jego braku, nie można zabierać pieniędzy ze środków dydaktycznych i to jeszcze w październiku, kiedy jest koniec roku budżetowego i pieniądze de facto są już wydane, tylko po to, żeby zaspokoić, nie wiem... mieć, w mniemaniu ministerstwa do spraw gospodarki morskiej, czyste sumienie, i dzielić środków dydaktycznych, przyznając je na ten jakby trzeci filar, na który powinny być środki z zupełnie innego źródła. Aby stworzyć trzeci filar, jak powiedziałam, ministerstwo do spraw gospodarki morskiej wyodrębniło bez podstawy prawnej i merytorycznej pewną część środków - a jest to aż 24% części dydaktycznej - założyło, że jest to trzeci filar, i podzieliło go według załącznika numer siedem, posiłkując się załącznikiem numer jeden. Według załącznika numer siedem, w którym mówi się, że na trzeci filar należy dzielić dwa pierwsze, dotacje mają być dzielone proporcjonalnie do liczby studentów kształconych według konwencji międzynarodowej STCW. Czyli powinni być brani pod uwagę i studenci stacjonarni, i niestacjonarni, razem. Ministerstwo do spraw gospodarki morskiej dokonało jednak podziału tylko według studentów stacjonarnych i zabrało tym samym Akademii Morskiej w Gdyni 2,5 miliona zł ze środków dydaktycznych. Mało tego, manewr ten zrobiono pod koniec października, kiedy budżet uczelni został, jak uważam, ograbiony ze środków już w większości wydanych, bo utrzymanie uczelni jest rozłożone na cały rok, a za miesiąc mamy nowy rok budżetowy.

Akademia Morska, prowadząca szeroką korespondencję z ministerstwem do spraw gospodarki morskiej, złożyła do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, pani Jadwigi Stachowskiej, pismo w tej sprawie, prosząc o wszczęcie postępowania w sprawie naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez działającą z upoważnienia ministra infrastruktury podsekretarz stanu, panią Annę Wypych-Namiotko, polegającego na dokonaniu czynu określonego w art. 8 pkt 1 ustawy z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Moim zdaniem jest to sytuacja bardzo przykra, bo ten sposób dzielenia środków również antagonizuje uczelnie. Mało tego, uprzywilejowane są uczelnie związane właśnie z lotnictwem czy utrzymywaniem ośrodków szkoleniowych wiążących się nie ze statkami morskimi, ale różnymi innymi, a uczelnia morska została potraktowana nie tak, jak powinna być na podstawie ustawy, która stanowi o odpowiednim funduszu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Ministerstwo Finansów przychyli się do wniosku, jeżeli będzie on złożony przez ministerstwo gospodarki morskiej, aby taki fundusz był wyodrębniony. Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby nie można było utrzymać w odpowiedniej kondycji tych ośrodków oraz statków, na których szkolimy oficerów, cenionych w całym świecie.

Oprócz tego chciałabym złożyć poprawkę do projektu ustawy budżetowej, przekazać ją na ręce pana marszałka, dotyczącą części 24 "Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego". Chciałabym również wyrazić pogląd, iż mam nadzieję, że Ministerstwo Finansów zapewni, albo zwróci poprzez ministerstwo gospodarki morskiej, środki na dydaktykę, zabrane Akademii Morskiej w Gdyni, i tego typu niesprawiedliwość nie spotka w przyszłości wspaniałej gdyńskiej uczelni. Dziękuję bardzo.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Senator.

Pan senator Maciej Klima. Zapraszam na mównicę.

Do spisu treści

Senator Maciej Klima:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister!

Debatujemy dzisiaj nad najważniejszą ustawą, która, mam nadzieję, będzie regulować finanse w najbliższym roku w naszym kraju. Każda ustawa budżetowa budzi emocje, ale byliśmy dzisiaj świadkami wystąpień przedstawicieli rządu, moich przedmówców, którzy w swoich wypowiedziach używali sformułowań z zeszłej epoki: my wiemy najlepiej, my mamy rację. Ja sądzę, że trzeba czasami wsłuchiwać się w głos opozycji i nigdy nie jest tak, że ci, którzy mieli rację, mają ją zawsze. Mamy wątpliwości, czy przy tych zawirowaniach ekonomicznych, w obecnej sytuacji makroekonomicznej w świecie budżet, który został nam zaproponowany, nie będzie wymagał zmiany. Mamy wątpliwości, czy dochody z CIT będą zrealizowane w takiej wysokości, jak planował to rząd.

Sądzę, że w zaproponowanym i przedstawionym dzisiaj Wysokiej Izbie budżecie jest kilka niepokojących elementów. Dyskutujemy o budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej i o wydatkach na obronę. W sytuacji, kiedy wielu dyplomatów, mężów stanu, wojskowych wyraża groźby wobec naszego państwa, zmniejszenie wydatków na obronę narodową uważam za niewłaściwe. Chcę przypomnieć Wysokiej Izbie, że w tym roku generalnie wydatki na obronę stanowią 2,05%. Planowane wydatki w roku następnym będą wynosiły 1,98%, czyli wydatki na obronę realnie maleją. Rząd zdecydował się zmniejszyć te wydatki o 70 milionów zł. Bardzo niepokojący jest fakt, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo naszego kraju - a to bezpieczeństwo jest cały czas zagrożone, między innymi terroryzmem, słyszymy o tym na co dzień, chodzi o Azję, Europę, świat - służby, które odpowiadają za rozpoznanie zagrożeń i za przeciwdziałanie zagrożeniom, w tym roku budżetowym będą miały, niestety, mniejsze budżety. Dotyczy to Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Dotyczy to również CBA.

Bardzo niepokojąca jest sytuacja, jeśli chodzi o tak zwany mnożnik, zastosowany w Ministerstwie Obrony Narodowej. Dotyczy on Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ja rozumiem, że są pewne animozje związane z weryfikacją, ale pracownicy Służby Kontrwywiadu Wojskowego dostają w tym momencie podwyżki w wysokości 0,06%, podczas gdy wszyscy pozostali pracownicy Ministerstwa Obrony Narodowej dostają je w wysokości 0,12%. Tworzy się tak zwane nożyce, czyli powstaje rozdźwięk między Służbą Wywiadu Wojskowego a Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. Jedni dostają uposażenia wyższe mnożnikowo o 0,4%, a drudzy o 0,06%.

W swoich propozycjach zmian budżetowych proponuję dofinansowanie służb, które odpowiadają za nasze bezpieczeństwo. Dotyczy to Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Agencji Wywiadu. Proponuję zwiększyć wydatki na działalność operacyjną Służby Kontrwywiadu Wojskowego z 1 miliona zł, przewidywanego w tym roku... W zeszłym roku przewidywano 8,5 miliona zł. Sądzę, że ten, kto przygotowywał budżet Ministerstwa Obrony Narodowej, chciał sparaliżować działalność Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Sądzę, że utrzymanie wydatków na działalność operacyjną Służby Kontrwywiadu Wojskowego na takim poziomie, jak w tym roku, jest podstawą. Tak że jedna z moich poprawek dotyczy tego elementu.

Chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że dbamy o bezpieczeństwo. Chciałbym prosić Wysoką Izbę o zgodę na zwiększenie dotacji dla Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. W tym roku budżetowym, jest to w art. 45, przewiduje się dotację w wysokości 1 miliona zł. Ratownictwo górnicze jest niezmiernie ważnym elementem. W zeszłym roku na inwestycje sprzętowe przyznano 2 miliony zł i uważam, że taka kwota powinna być wystarczająca.

Zwracam się do Wysokiej Izby o dotacje i subwencje w zakresie inwestycji w Krakowie, która dotyczy Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się!". W skład tego centrum wchodzą muzeum i archiwum dotyczące Jana Pawła II.

Zwracam się również do Wysokiej Izby o dotacje dla gospodarki wodnej w związku z zagrożeniem powodziowym w województwie małopolskim. Dotyczy to zlewni rzek Wisły i Dunajca.

Na samym końcu chciałbym zwrócić uwagę kolegów senatorów z Platformy na to, że nasz niepokój jest konstruktywny. Nie chcemy żyć w kraju, w którym pan minister nazywa pana prezydenta "prezydentem opozycji". Jestem w kraju, w którym rząd pana Donalda Tuska jest rządem Rzeczypospolitej Polskiej, jest więc moim rządem i mnie również zależy na tym, by przyrost dochodu narodowego w tym kraju był jak najwyższy. Nie należy zarzucać opozycji, że to z naszego powodu nie są realizowane takie czy inne działania rządu. Rząd dysponuje wystarczającą większością, zarówno w Sejmie jak i w Senacie, do przeprowadzenia właściwych ustaw. Pozwolę sobie przekazać panu marszałkowi...

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

I teraz, jak rozumiem, z osób obecnych na sali to chyba pan senator Piotrowicz może zabrać głos.

(Senator Jan Rulewski: Zrezygnował z uwagi na uznanie racji...)

(Senator Edmund Wittbrodt: Kogo nie ma, ten wypada z listy, zdaje się. To nie czekamy, tylko jedziemy dalej.)

Tak, chyba na pozostałych nie czekamy.

Pan senator Piotrowicz będzie łaskaw. Resztę opuszczamy.

Do spisu treści

Senator Stanisław Piotrowicz:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister!

Jak to się dzieje, że do tej Izby wprowadzane są takie zwyczaje, jakie nigdy tutaj nie miały miejsca. Ja jestem senatorem drugą kadencję. Mogłem zrozumieć, że w poprzedniej kadencji opozycja nas atakowała i ze spokojem to przyjmowałem, uważając, że takie jest prawo opozycji: patrzeć na ręce rządzącym, wykazywać błędy. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego niegdysiejsza opozycja w dalszym ciągu nie zmieniła swojego tonu i języka agresji, i w dalszym ciągu atakuje obecną opozycję, która w pokojowym nastroju ma przecież prawo ustosunkowywać się do budżetu. Jest to dla mnie rzeczą niepojętą. Nie będę nawiązywał do tego poziomu, który zaprezentował pan minister, dlatego że obce są mi: cwaniactwo polityczne, arogancja i pogarda dla innych ludzi. W swoim życiu staram się traktować innych tak, jak sam chciałbym być traktowany. I dlatego nie mogę przyjąć tego dyskursu, jaki został narzucony Wysokiej Izbie znacznie wcześniej. Ubolewam nad tym, ale to się wpisuje w pewien szerszy kontekst. Oto dziś w Polsce brakuje szacunku do państwa, brakuje szacunku do instytucji...

(Rozmowy na sali)

...ale jakże on ma być, jeśli sami parlamentarzyści się nie szanują.

(Rozmowy na sali)

Sami parlamentarzyści się nie szanują, a później tym parlamentarzystom jest przykro, że nie mają należytego szacunku w społeczeństwie. My wszyscy powinniśmy dbać i troszczyć się o szacunek dla państwa polskiego, bo nie mamy w tym względzie tradycji. Powinniśmy się troszczyć o szacunek dla instytucji państwowych. Można nie lubić prezydenta jako osoby, ale wydaje mi się, i jestem o tym przekonany, że uosabia on majestat Rzeczypospolitej, i powinniśmy go szanować jako instytucję. Nigdzie nie znajdziemy takich obrazów w świecie demokratycznym, chociaż walka polityczna jest ostra. Ale żeby znieważano najwyższe instytucje państwowe? Zresztą myślę, że tutaj już chyba niektórzy stracili umiar, bo zarzucają rzeczy, które się w głowie nie mieszczą. Dlaczegóż akurat temu prezydentowi wypomina się nawet i to, że jest niewielkiego wzrostu? Czyż poprzedni odbiegali od niego pod tym względem? Czy poprzedni premierzy, których nazwisk nie wymienię, niektórzy nawet bywają na tej sali dość często, odbiegali wzrostem od pana prezydenta? Ale to mnie już nie dziwi. Nie dziwi mnie również, gdy w jednym z rankingów dotyczących polityków - wiadomym jest, że opinia urabiana przez wiele miesięcy, a już można powiedzieć: lat, osiąga pewne rezultaty w społeczeństwie, ale wydawało mi się, że w kategorii "wykształcenie", która jest kategorią obiektywną, respondenci oddadzą szacunek temu, kto posiada wyższe wykształcenie prawnicze - okazało się, że i w kategorii "wykształcenie" pan prezydent przegrał z tymi politykami, którzy w ogóle nie skończyli studiów. To pokazuje, że oceny wielu nie są ocenami obiektywnymi, ale jakże subiektywnymi i emocjonalnymi. Emocje to zły doradca i jestem głęboko przekonany, że te emocje, które uosabiał dziś pan minister, znalazły odzwierciedlenie również w tymże budżecie. A co mnie do tego przekonuje? Dobrze, że rząd chce oszczędzać, że jest powściągliwy, dobrze, że szuka oszczędności również w instytucjach państwowych. Ale jeżeli z roku na rok oszczędza tylko na tych instytucjach, których, jak sądzę, nie lubi, to budzi to mój głęboki niepokój. Najbardziej oszczędza się na Kancelarii Prezydenta, prawie 16%, 17% - na Rzeczniku Praw Obywatelskich, takich cięć się dokonuje, na krajowej radzie radiofonii - przeszło 24%, na Instytucie Pamięci Narodowej - przeszło 18%. Są to te instytucje, których ten rząd, to ugrupowanie, czego wielokrotnie dowiodło, nie lubi.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego ten rząd nie lubi też najsłabszych - o ponad 19% zmniejszono fundusze na zabezpieczenie społeczne, to 191 milionów zł. A przecież już tu z tej trybuny padały dziś głosy niepokoju, co się może wydarzyć. Chociażby w moim mieście kilka tysięcy ludzi jest w tych dniach zwalnianych z pracy, kilka tysięcy ludzi w mieście liczącym czterdzieści parę tysięcy osób. To budzi mój niepokój.

Budzi mój niepokój także i to, że wzrasta zagrożenie państwa polskiego, co jest konsekwencją tego, że w ogóle świat staje się niebezpieczny, o czym mówił również pan senator Klima. I teraz oszczędności w nakładach na obronę narodową też w jakimś stopniu niepokoją, niepokoi uszczuplenie środków na instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa polskiego. Mam tu na myśli Agencję Wywiadu, Służbę Wywiadu Wojskowego, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, jak również i tę służbę, która skutecznie walczy z korupcją, czyli Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Drodzy Państwo, w pełni popieram również te poprawki, które zgłosił tu przed Wysoką Izbą pan marszałek Romaszewski. W szczególności w imię sprawiedliwości dziejowej trzeba wreszcie znaleźć pieniądze dla tych, którzy walczyli o niepodległość Polski - myślę o kombatantach. To, jak wspominał pan marszałek Romaszewski, niewielkie pieniądze w skali budżetu, oddają one jednak szacunek tym, którym tak wiele zawdzięczamy.

W pełni popieram poprawkę dotyczącą utworzenia stu pięćdziesięciu etatów kuratorskich, o co zwracał się pan marszałek Romaszewski. Nie będę powielał tej argumentacji, dodam tylko tyle: zastanawialiśmy się, czy państwo polskie jest państwem represyjnym. Po liczbie osadzonych w zakładach karnych można by pewnie dojść do wniosku, że to surowe karanie, bo w zakładach karnych przebywa w tej chwili osiemdziesiąt parę tysięcy osób. Ale trzeba dodać, że rocznie siedemdziesiąt pięć tysięcy osób wraca do zakładów karnych. To są ci, wobec których wcześniejsze liberalne kary nie odniosły skutku. A jakże miały odnieść skutek, skoro nikt nie był w stanie skutecznie zająć się wykonawstwem kar wolnościowych, bo brakuje kuratorów.

Drodzy Państwo, chciałbym również prosić o przyjęcie poprawek dotyczących świadczeń na rzecz osób fizycznych, tych najniżej uposażonych w prokuraturach i w sądach. Nie chodzi tu o sędziów i prokuratorów, bo ich wynagrodzenia regulują inne przepisy. Dlatego też bardzo proszę o przyjęcie tych poprawek, a pieniądze, myślę, można by było znaleźć w dochodach od osób prawnych, od osób fizycznych i od innych jednostek nieposiadających osobowości prawnej. Chodzi również...

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, ma pan jeszcze sześćdziesiąt sekund.)

I to jest wystarczający czas, by zmierzać do konkluzji.

Bardzo też proszę o poparcie tych regionalnych poprawek, o wsparcie jednego z najsłabszych regionów Polski, Polski południowej, która może cieszyć oczy nie tylko Polaków, ale i turystów z zagranicy. Bez poprawy jednej jedynej drogi krajowej nr 28 nie możemy o tym marzyć. Nie tak dawno byłem na spotkaniu z biznesmenami japońskimi, było ich dwunastu i wszyscy mówili, że największym problemem w rozwijaniu działalności w Polsce są drogi. Wszyscy to powtarzali jak mantrę. Nie chodzi o wielkie pieniądze, chodzi o modernizację tej drogi na szczególnie newralgicznych odcinkach obwodnic Jasła, Krosna i Sanoka. Gdybyście państwo byli tak uprzejmi, nie tylko ja byłbym wdzięczny, ale cała społeczność Podkarpacia byłaby państwu niezmiernie wdzięczna. Serdecznie dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Teraz oddaję głos pani senator Fetlińskiej.

Chcę powiedzieć, Panie Senatorze Andrzejewski, że w każdym przypadku, kiedy ktoś jest zapisany do głosu, a wyjdzie z sali, ja karnie przesuwam jego nazwisko o jedną pozycję w dół.

(Senator Piotr Andrzejewski: Ale przesunął pan, Panie Marszałku...)

Nie, w ogóle nie...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...o sześć pozycji.)

Nie, chwileczkę, wszystkich...

(Senator Piotr Andrzejewski: A gdyby mnie pan wywołał, to bym...)

Panie Senatorze, ja nie będę wywoływał, ja nie będę nikogo szukał na zewnątrz, bo to, przepraszam, nie jest moja rola. Jeżeli sześciu kolejnych nie ma, to nazwiska ich wszystkich przesuwam. Jeżeli któryś z nich się pojawi, to nie wejdzie na pierwsze miejsce, to musi mieć karę - czyściec. (Wesołość na sali)

I teraz czyśćcem dla pana senatora będzie pani senator Fetlińska, którą zapraszam do mównicy.

(Głos z sali: Bardzo miły nadzór.)

(Głos z sali: Na koniec listy!)

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister!

Bardzo dobrze się czuję w  roli czyśćca. To dla mnie całkiem nowa rola. Ale być może tak się właśnie stanie, dlatego że chciałabym w pierwszej części mojego wystąpienia przemówić bardziej politycznie.

Otóż słuchając dzisiaj pana ministra finansów Jana Vincenta-Rostowskiego, miałam wrażenie, że słucham wykładu z polityki historycznej wygłoszonego przez profesora, przez przedstawiciela obcego, niezaprzyjaźnionego państwa. Takie było brzmienie tego wykładu. Atak na rząd Jarosława Kaczyńskiego, na prezydenta, pana profesora Kaczyńskiego, atak na koncepcję Polski solidarnej, zwróconej ku rodzinie, ku wartościom, ku silnemu państwu, to agresja i właściwie mobbing rządu PO i PSL w stosunku do opozycji. To ciągłe odwracanie uwagi od problemów rządu pana premiera Tuska i kierowanie jej na Prawo i Sprawiedliwość.

Dzisiaj trzeba było sprowokować negatywną reakcję senatorów na impertynencje i arogancję ministra, bo dzisiaj trzeba było odwrócić uwagę społeczeństwa, a była telewizja, od rolników, którzy demonstrowali przed ministerstwem rolnictwa, wykrzykując swoją trudną sytuację. Może to właśnie był powód, żeby wywołać naszą reakcję i pokazać, że to my jesteśmy agresywni, odwrócić uwagę od tego, że są problemy, i to problemy, z którymi ludzie wychodzą na ulicę. Od tego trzeba było odwrócić uwagę. Newsem w telewizji i prasie będzie dzisiaj nie protest rolników, tylko to, że senatorowie się zdenerwowali, słuchając impertynenckiej dzisiejszej przemowy pana ministra. Gratuluję panu ministrowi wystąpienia.

Pan minister Rostowski wspomniał też o liberum veto. Ja się trochę interesuję historią. Muszę powiedzieć, że to ciekawe, że liberum veto było w Polsce uchwalone, było znane, ale nie było używane wtedy, gdy Polska była w apogeum swego rozkwitu. Użyto natomiast liberum veto wtedy, gdy obce mocarstwa znalazły warchołów, którzy za nędzne srebrniki zaczęli sprzedawać Polskę i doprowadzili do jej rozbioru. Zgotowali Polakom niedolę i nędzę na sto dwadzieścia trzy lata. I gdy dzisiaj uczestniczę w posiedzeniu Senatu, mam wrażenie, że historia się powtarza. Niestety, historia nie uczy mądrości, jest bowiem jak sowa Minerwy: widzi dopiero o zmierzchu.

Chcę w tym miejscu powiedzieć, że coraz trudniej czuć się dobrze w Polsce rządzonej przez liberałów. Nie mamy już własnych kopalń węgla, nie mamy cukrowni ani też kwot cukrowych, żeby nasi chłopi mogli produkować buraki, a cukrownie, które mają jeszcze moc przerobową, mogły produkować cukier. Nie mamy rybołówstwa. Wykańczamy stocznie. Decentralizujemy państwo tak, że jest tylko kwestią czasu to, że ktoś, kto będzie chciał odłączyć kawałek po kawałku od naszego terytorium, łatwo będzie mógł to uczynić. Myśli się już i coraz głośniej mówi o prywatyzacji Lasów Państwowych. Jeżeli do tego dojdzie to gdzie będzie ta Polska?

Wydaje mi się, że tak rządzona Polska zgotuje nam przyszłość niewolników we własnym kraju albo też emigrantów za chlebem. Już teraz nasi ministrowie pytani o pracę dla młodzieży, bo na przykład będzie mniej miejsc pracy w  związku z pomostówkami, wskazują na możliwość wolnego przepływu kapitału i ludzi, na możliwość osiedlania się w całej Europie jako na panaceum na wszystkie nasze bolączki. Z beztroską sytuują nasz los i szykują nam los wygnańców z własnego kraju.

W tym naszym kraju nie szanujemy ani ludzi, ani historii. Nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie odpowiada na oszczerstwa na przykład Grossa, a nawet je wzmacnia, wydając publikacje, które idą w sukurs tym różnym pomówieniom, nie zaś faktom historycznym. Rząd w ogóle nie reaguje na politykę historyczną naszych sąsiadów. Nie będę rozwijać tego tematu, bo państwo sami znajdą przykłady.

Mogę mnożyć dowody na to, że destrukcja naszego państwa postępuje. Liberalizm jest dobrym systemem, ale jak mówił arcybiskup Nowowiejski w swoich listach w okresie międzywojnia może też być bardzo trudnym systemem zarządzania, jeżeli prowadzony jest przez złych ludzi, którzy nie myślą o kraju. Może być to droga w przepaść.

Chciałabym być tutaj w tym miejscu Kasandrą, ale obawiam się, że jestem po prostu zwykłą realistką.

Ale przechodzę do meritum, do ustawy budżetowej.

Jak co roku każdy rząd, który przedstawia ustawę budżetową, może być chwalony za jej dobre i złe strony. Tak to już jest, taka jest kolej rzeczy w wypadku każdej tego rodzaju ustawy. Trzeba dostrzec mocne strony tej ustawy. Naprawdę mocną stroną tej ustawy jest to, że jednak zbliżono się do realnej wysokości wzrostu gospodarczego: do 3,7% zamiast początkowych 4,8%. Ta korekta była potrzebna, ale czy wystarczająca - trudno dzisiaj ocenić. Ważne jest to, że rząd pana premiera Tuska zareagował na wcześniejsze ostrzeżenia opozycji, także na ostrzeżenia pana prezydenta Kaczyńskiego, że należy przygotować się do kryzysu, który przychodzi do nas ze Stanów Zjednoczonych i Europy.

Zakładany plan dochodów na poziomie 301 miliardów nadal budzi wątpliwości. Eksperci twierdzą, że w sytuacji kryzysowej 275 miliardów to jest optymistyczny wariant. Ale uznaję, że każdy rząd ma prawo do przyjmowania własnych założeń zgodnie ze swymi przekonaniami. Uznając to prawo, muszę jednak stwierdzić, że ten budżet nie jest ani prosolidarny, ani prorozwojowy. Ale na pewno jest antypisowski. W instytucjach, gdzie pozostają na stanowiskach szefów osoby nominowane przez poprzedni rząd, przez większość parlamentarną poprzedniej kadencji, są największe cięcia budżetowe. Chociażby w IPN, w CBA, w KRRiT.

Ale nie będę już tego rozwijać, żeby nie było zbyt politycznie. Przejdę może do części budżetu, którą najbardziej się zajmuję, a mianowicie do ochrony zdrowia. Ponieważ w toku dyskusji omówiono już poglądy PiS na całość budżetu, nie będę tego powtarzać, żeby zmieścić się w czasie.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Ma pani jeszcze trzy minuty, Pani Senator, na służbę zdrowia.)

Dlatego zmierzam do końca, Panie Marszałku, pilnuję czasu. Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Ze względu na porę, będę mówić krótko.

Cieszę się, że w planie budżetu utrzymano finansowanie programów rozbudowy szpitali klinicznych w Białymstoku, w Toruniu, w Gdańsku, w Krakowie, w Łodzi, we Wrocławiu i w Warszawie. Jest to kwota 456 milionów zł, co stanowi wzrost o 19,2% w stosunku do 2008 r. To jest dobra wiadomość. Szpitale kliniczne powinny się rozwijać, tam się skupia ta najlepsza polska myśl medyczna, tam jest rozwój nauki. Cieszę się bardzo.

Mogę jeszcze wyrazić zadowolenie, że na zakup helikopterów i na ratownictwo medyczne przyznano 225 milionów zł. To duży wzrost, a helikoptery są potrzebne. Idziemy w dobrym kierunku, jest to kontynuacja koncepcji z 2001 r. a właściwie kontynuacja realizacji ustawy z 2006 r., nowej ustawy, która rzeczywiście wdrożyła nasze pomysły, jeszcze poprzedniego rządu, na rozwój ratownictwa. To bardzo dobrze. I to też szczerze chwalę, bo to, co dobre, należy pochwalić.

Ale martwi to, że obniżono środki na świadczenia wysokospecjalistyczne, bo ustalono je na poziomie 97,5%, czyli obniżono o 2,5%. Mamy w tej chwili 387 milionów 420 tysięcy zł.

Ale najbardziej niezrozumiałe i nieracjonalne wydaje się obniżenie wydatków na finansowanie programów polityki zdrowotnej. W 2009 r. będą przeznaczone na to 562 miliony zł, to jest 91,7% w stosunku do roku 2008, a trzeba przypomnieć, że w 2008 r. już było to obniżone o 7% w stosunku do 2007 r. A więc brakuje po prostu takiego patrzenia, powiedziałabym, oczami męża stanu na sytuację zdrowotną. Zawsze jest tak, że jeżeli na profilaktykę się wyda złotówkę, to zwrot jest czterokrotny, a niektórzy mówią, że siedmiokrotny. Profilaktyka jest podstawą, to już samo życie mówi, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. A więc tutaj tymi kategoriami się nie myśli.

W ogóle też zapomniano o programie, czy nie stworzono żadnej rezerwy dla Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. A przecież w tym roku mówiliśmy o tym, że ten program będzie wdrożony.

Nadal niewiele przeznaczono na dofinansowanie Głównej Biblioteki Lekarskiej, mimo że od dwóch lat z uporem zabiegam o poprawę sytuacji tej biblioteki, ponieważ stanowi ona jedną z najlepiej i najdoskonalej działających bibliotek nawet w Europie, a w tej chwili naprawdę boryka się z ogromnymi trudnościami.

I żeby już skończyć, Panie Marszałku, Wysoka Izbo, chciałabym przejść do zgłoszonych poprawek. Zgłosiłam ich kilkanaście. Znakomita część tych poprawek dotyczy stanu infrastruktury, chodzi tutaj o szkoły, szkoły wyższe, o zabytki, uniwersytety. Myślę, że spotkają się one, mam taką nadzieję, z przyjaznym przyjęciem Wysokiej Izby. Dwie z nich dotyczą utworzenia rezerw na działania związane z ustanowieniem roku rodziny zastępczej, mamy takie zobowiązania, a więc należałoby stworzyć warunki do ich zrealizowania, a także z realizacją ustawy o świadczeniach rodzinnych. Wydaje się, że rodzina, dobra rodzina, mówiliśmy to wielokrotnie, stanowi podstawę państwa... Już kończę, Panie Marszałku...

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Bardzo mnie to cieszy, Pani Senator.)

W związku z tym bardzo proszę, ażeby zwrócić na to uwagę podczas rozważania poprawek i zagłosować pozytywnie. Bardzo dziękuję, Panie Marszałku. Zmieściłam się w czasie. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

I teraz, po czyśćcu, proszę, pan senator Andrzejewski.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Ustawa budżetowa z 5 grudnia, druk senacki nr 288, jest oparta na ambitnych założeniach i gdyby była w pełni realistyczna, gdybyśmy ocenili, że nie jest to robione kosztem zadań państwa i podstawowych organów, a także z naruszeniem zasady zrównoważonego rozwoju państwa, w szerszym pojęciu, należałoby z pełną aprobatą się do niej odnieść.

Jako przewodniczący komisji kultury ze szczególną satysfakcją odnotowuję wzrost wydatków na kulturę i na to wszystko, co łączy się z pracą resortu kultury. Wiceminister kultury stwierdził, iż uwzględniono jako standard dla tych działów, którymi zajmuje się komisja kultury - z jednym wyjątkiem, o którym powiem za chwilę, to będzie przedmiotem mojej poprawki - współczynnik inflacji w wysokości 3,9%. Uwzględniono to w przewidzianych budżetem nakładach na kulturę i wzroście tych nakładów w liczbach bezwzględnych i względnych. Jest jednak jeden wyjątek, to jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która była łaskawa zredukować na wniosek przewodniczącego klubu PO, pana posła Chlebowskiego, w sposób znaczący swój budżet, do minimum tego, co jest twardymi wydatkami z roku 2008. Identyczny, ograniczony bardzo w 2008 r., budżet, w wysokości 14 milionów 682 tysięcy zł, pomija całkowicie wskaźnik inflacyjny. Ponieważ jest pewna zasada racjonalności łącząca się z tymi samymi zadaniami, to skoro nie odbieramy zadań i nie redukujemy instytucji, racjonalność wymaga, aby ten wskaźnik inflacyjny uwzględnić. Przyjmujemy ten wskaźnik inflacyjny nie w takiej wysokości, jak dla resortu kultury, ale taki, jaki pani minister określiła, przeciętny w ustawie budżetowej, w wysokości 2,9%. I to jest pierwsza moja poprawka, w ramach racjonalizacji budżetu. Skoro nie odejmujemy zadań i nie ma ustawy, która by odejmowała zadania Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji i zmniejszała jej twarde, stałe wydatki, to taką poprawkę składam.

Następna kwestia to jest Kancelaria Prezydenta. Tam jest podobna sytuacja, nie uwzględnia się żadnego wskaźnika inflacyjnego, nie ujmując zadań Kancelarii Prezydenta. Bo rozumiałbym to, gdybyśmy ustawowo albo budżetowo powiedzieli: zdejmujemy z Kancelarii Prezydenta takie to a takie zadania, ograniczamy ją. Ale my niczego nie ograniczamy. W związku z tym jest to nieracjonalne. Oszczędności należy robić, ale one musza być proporcjonalne do zadań spełnianych przez podstawowe i naczelne organy władzy państwowej, a do takich należy prezydent i jego kancelaria. I to jest moja druga poprawka, zmierzająca do uwzględnienia wskaźnika inflacyjnego również w tym zakresie, wskaźnika w tej wysokości, którą określiła pani minister.

Wreszcie jest dosyć istotny problem, podnoszony zresztą już w Sejmie, a szczególnie mi bliski, mianowicie problem rzecznika praw obywatelskich. Mamy sześćdziesięciolecie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Ochrona prawa człowieka, które są niejako fundamentem naszej legislacji, naszego państwa i mają priorytet w ramach zasad konstytucji i hierarchii źródeł prawa w stosunku do prawa wewnętrznego, prawa krajowego, nie powinna być ograniczana poprzez uszczuplanie budżetu rzecznika praw obywatelskich. Tutaj chodzi o skromną kwotę, ale jednak też jest poprawka, oparta na podobnych zasadach jak poprzednie.

Jest też problem, który wydaje się niezwykle istotny, a mianowicie kwestia kombatantów i osób represjonowanych. Zwiększenie wydatkowania tych środków wydaje się niezbędne do zrealizowania zasady państwa solidarnego i wyrównania krzywd, co nasze państwo po okresie państwa totalitarnego jest winne tym ludziom dzisiaj będącym w szczególnej sytuacji. Myślę, że niezależnie od tego, że prowadzona jest wojna na wyniszczenie na górze, służymy jednak tym samym ideom, którym służy Polska po transformacji w 1989 r., i dlatego składam i tę poprawkę.

Wreszcie coś pro domo sua. Mianowicie trudno mi nie złożyć wniosku o utworzenie rezerwy celowej na budowę drugiej linii metra. Szansa, którą tworzą mistrzostwa w 2012 r. w Polsce i na Ukrainie, się nie powtórzy. Nawet jeżeli do tego roku nie skończymy tego metra... W sytuacji kryzysu budżetowego czarno widzę w ogóle rozpoczęcie budowy drugiej nitki metra w Warszawie. To jest ostatni bodziec, ostatnia szansa, żeby posłużyć się funduszami europejskimi, przewidzieć w budżecie wkład własny i podjąć decyzję, decyzję na poziomie ogólnopaństwowym w zakresie budowy drugiej linii metra. Państwo wszyscy doświadczacie tego, jak wygląda dzisiaj Warszawa, jak jest zatkane Śródmieście i jak niezbędne jest metro. W przeciwnym razie będzie powszechny niedowład. I taką poprawkę składam. Oczywiście chodzi o rezerwę, która w razie potrzeby budżetowej może być użyta również inaczej.

Życzę temu budżetowi i tym założeniom, żeby zostały zrealizowane, bo jest to kierunek właściwy, tylko nie kosztem przekreślenia możliwości zrealizowania zadań państwa w zakresie, o którym mówiłem. Poprawki zostały złożone, Panie Marszałku. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Eryk Smulewicz.

Proszę bardzo.

(Oklaski)

Do spisu treści

Senator Eryk Smulewicz:

Panie Marszałku! Pani Minister! Panie i Panowie Senatorowie!

(Rozmowy na sali)

Panowie Senatorowie, nie wiem, czy już mogę.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Państwo Senatorowie, proszę na środku sali skończyć dyskusję. Proszę, Panie Senatorze.)

Dziś pracujemy nad budżetem, ustawą budżetową na 2009 r. Analizując ten dokument,  należy zauważyć, że budżet jest przygotowany w sposób odpowiedzialny i rzetelny. Tę odpowiedzialność widać w kontekście troski o jakość i poziom życia Polaków, rozwój naszego kraju, zrównoważony rozwój gospodarczy, dbałość o sprawy społeczne. Bardzo dobrze, że w kontekście założeń budżetowych rząd podjął działania, które umacniają fundamenty polskiej gospodarki, umacniają jej siłę i konkurencyjność. Te działania rządu spowodowały, że kryzys finansowy, który dotknął wiele krajów, nam praktycznie w tym momencie nie grozi, nie ma jakiegoś większego znaczenia i wpływu na kondycję polskiej gospodarki. Bardzo ważne są w tym momencie także starania rządu o ograniczenie deficytu budżetowego. Pamiętajmy, że u źródeł kryzysu finansowego, który rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych, leżało właśnie nadmierne zadłużanie się, życie na kredyt.

Warto także podkreślić, że przyszłoroczny budżet jest budżetem rekordowym, tak jeśli chodzi o poziom wydatków, jak i poziom dochodów. Dochody stanowią ponad 303 miliardy zł. Odpowiednio wysokie dochody gwarantują także wysoki poziom wydatków, zarówno wydatków o charakterze inwestycyjnym, rozwojowym, jak i wydatków, które służą bieżącemu funkcjonowaniu sektora publicznego.

Bardzo duże znaczenie mają także fundusze Unii Europejskiej. To one gwarantują, że ten budżet będzie budżetem bardzo rozwojowym, bardzo przyszłościowym. Program Operacyjny "Infrastruktura i środowisko", jeden z największych programów tego typu, bodajże największy w ogóle w całej Unii Europejskiej, zapewni środki na inwestycje drogowe, na ochronę środowiska, energetykę, zarówno tę odnawialną, jak i tradycyjną, inwestycje w kolej, w służbę zdrowia. Jest też Program Operacyjny "Innowacyjna gospodarka", którego celem są inwestycje w przedsiębiorczość, pobudzenie przedsiębiorczości, także działania służące informatyzacji naszego kraju, inwestycje w badania, w rozwój, w naukę, w nowe technologie, w turystykę, jakże ważną w kontekście Euro 2012 czy chociażby Roku Chopinowskiego, roku 2010. Program Operacyjny "Kapitał ludzki" to też program o bardzo dużym budżecie, w którym przewidziano nakłady na naukę, szkolnictwo, różnego rodzaju szkolenia i podnoszenie kwalifikacji. Bardzo istotnym programem jest również Program Operacyjny "Rozwój Polski Wschodniej". Widzimy, obserwujemy, że ten region, ten obszar kraju jest obszarem szczególnie niedoinwestowanym, w związku z tym te działania również należy ocenić bardzo pozytywnie. Bardzo istotną rolę do spełnienia mają także regionalne programy operacyjne, jest ich szesnaście. W ramach tych programów bezpośrednio samorządy województw będą realizowały różnego rodzaju projekty inwestycyjne, projekty modernizacyjne na rzecz lokalnych społeczności, na rzecz powiatów, gmin, na rzecz wszystkich mieszkańców.

Rząd przywiązuje również dużą wagę do rozwoju rolnictwa i obszarów wiejskich. To widać po analizie bieżącego budżetu, budżetu na rok 2009. Służą temu liczne programy, wśród nich Program Rozwoju Obszarów Wiejskich, jest to program aktywizacji tego obszaru, Narodowy Program Budowy Dróg Lokalnych, Program Budowy Obiektów Sportowych "Orlik". Właśnie z tych programów, z tych projektów korzystają samorządy z obszarów wiejskich. Są tu również bardzo dobre rozwiązania dla rolników, między innymi dopłaty do kredytów inwestycyjnych i klęskowych, dotacje do ubezpieczeń rolniczych, wsparcie, jeśli chodzi o paliwo rolnicze, dotacje do zakupu materiału siewnego, nakłady na zwalczanie chorób zakaźnych. To wszystko poprawi konkurencyjność polskiego rolnictwa, a wiemy, jakże potrzebna jest ta poprawa, oraz opłacalność produkcji rolnej. Dzięki staraniom rządu Unia Europejska wprowadziła cła na pszenicę i inne zboża. Spadają ceny nawozów sztucznych i środków do produkcji rolnej. To także dobry sygnał w kontekście poprawy opłacalności produkcji rolnej. Obserwujemy również spadek cen paliw, co też jest dobrą informacją dla rolnictwa i całej gospodarki, i może poprawić konkurencyjność kosztową przede wszystkim przedsiębiorców i rolników.

(Rozmowy na sali)

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Proszę nie prowadzić konkurencyjnych obrad.)

(Głos z sali: Nie mamy marszałka.)

(Rozmowy na sali)

Panowie, czy mogę kontynuować?

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pan senator będzie łaskaw.)

Z punktu widzenia całej gospodarki rok pracy rządu i parlamentu przyniósł wiele pozytywnych efektów, które będą miały wpływ na dochody budżetowe. Nowe i znowelizowane ustawy eliminują biurokrację, zbędne przepisy, co poprawi efektywność gospodarki, efektywność przedsiębiorców. To praca ludzi, praca przedsiębiorców jest gwarantem dochodów budżetowych, dochodów państwa. Nowe rozwiązania będą także motywacją do wpompowywania w gospodarkę i sektor publiczny pieniędzy prywatnych, będą aktywizować samorządy i ludzi. Bardzo istotny jest również zestaw narzędzi wspierających małe i średnie przedsiębiorstwa, które są - tak jak w Europie - pewnym gwarantem tworzenia i funkcjonowania miejsc pracy. Małe i średnie przedsiębiorstwa tworzą bardzo dużo miejsc pracy, jak najwięcej, również ich udział w tworzeniu PKB, w generowaniu podatków jest bardzo duży.

Reasumując, warto stwierdzić, że jest to budżet rozwoju, budżet, który utrzyma, a może nawet pobudzi gospodarkę. Będzie generował nowe inwestycje, które trwale podniosą poziom życia Polaków. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pan senator Piotr Kaleta, proszę.

Do spisu treści

Senator Piotr Kaleta:

Bardzo dziękuję, Panie Marszałku. Ponieważ i pora odpowiednia, i publiczność znakomita, mam prośbę do pana marszałka, aby zezwolił mi przemawiać przez dwadzieścia pięć minut.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Absolutnie niemożliwe ze względów regulaminowych, o czym pan senator dobrze wie. Prośbę uchylam jako niezgodną z regulaminem.)

Myślę, że pan marszałek doskonale wie, że żartowałem.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Pan senator też znakomicie o tym wie.)

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Powiem szczerze, że przemówienie pana Eryka Smulewicza powinno być pewnym klasykiem; gdyby puszczać to dzieciom, to lepiej by zasypiały. Szanowni Państwo, wracając do... Nie wiem, co jeszcze można byłoby cudownego powiedzieć o tym rządzie, chyba to, że pan premier nosi wspaniałe krawaty - to oczywiście też jest żartem. Szanowni Państwo, jeszcze taka mała, krótka dygresja skierowana do mojego przedmówcy. Rzeczywiście, rolnicy przyszli wam dzisiaj "podziękować" za te wszystkie wspaniałe sukcesy, a nie tak dawno byli nauczyciele, stoczniowcy, kolejarze. Naprawdę idziecie w dobrym kierunku. Ale, Szanowni Państwo, myślę, że chciałbym wykonać taki miły gest wobec wszystkich obecnych tutaj i powiedzieć tylko tyle: składam dwadzieścia dwie poprawki, w tym siedemnaście regionalnych - wszak jestem jedynym opozycyjnym senatorem z Wielkopolski - i pięć poprawek centralnych, które dotyczą zabezpieczenia społecznego, budżetu wojewodów, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Instytutu Pamięci Narodowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. I myślę, że teraz, z uwagi na ten gest, oklaski dla mnie. (Oklaski)

Proszę, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Jestem bardzo zbudowany, zwłaszcza zwięzłością przemówienia pana senatora. Co do poprawek mam inne zdanie, ale to jest jak gdyby inna sprawa.

Pan senator Sidorowicz jest już na mównicy.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Władysław Sidorowicz:

Tak jest, Panie Marszałku, liczyłem, że zostanę poproszony zgodnie z listą. Również ze względu na czas, oczywiście...

Szanowni Państwo!

Muszę powiedzieć, że te głosy, których uważnie słuchałem, nie zawsze będąc w tej sali, bo jestem po podróży, w swej warstwie merytorycznej w sumie dobrze mówią o budżecie. Pani senator Fetlińska zauważa, że rosną nakłady na akademie medyczne. Martwi się, że nieco spada finansowanie procedur wysokospecjalistycznych, ale zapomina, iż część tych procedur jest przesunięta w finansowaniu do Narodowego Funduszu Zdrowia, zatem per saldo nie ma tu żadnego ograniczenia w wydatkach na procedury wysokospecjalistyczne. Nawet nie zawsze nam przychylny pan senator Andrzejewski zauważył, że rosną wydatki na kulturę. Tak jest, proszę państwa.

A dzieje się w to w czasach dla Polski trudnych. To, że my nie reagowaliśmy nerwowo w czasie, gdy do Polski nie docierały jeszcze skutki krachu, najpierw banku inwestycyjnego w Ameryce, wynikało z naszej wiedzy na temat mechanizmów, w których zaufanie do banków i zaufanie do państwa jest jednym z kluczowych elementów wpływających na reagowanie ludzi na zdarzenia. Baliśmy się, żeby nie wzbudzić paniki, która mogłaby zachwiać ciągle jeszcze wątłą równowagą Polski i coś pogorszyć. I dzisiaj możemy powiedzieć tak... Dam państwu jeden przykład. Otóż, proszę państwa, na spotkaniu Zgromadzenia Parlamentarnego NATO podeszła do mnie posłanka z Islandii, która podziękowała nam, a raczej Polsce, za pożyczkę, jakiej Polska udzieliła Islandii w momencie największego kryzysu. A więc, proszę państwa, muszę wam powiedzieć, że my, ten Kopciuszek Europy... Po raz pierwszy - a od wielu lat jeżdżę na tego typu konferencje - miałem przyjemność być tak obdarowanym, zatem pozycja Polski wyraźnie idzie do góry.

Druga sprawa, proszę państwa, dotyczy zaufania. W roku 2000 uczestniczyłem w wymianie między Ameryką a Polską. Byłem w Charlotte, gdzie ze starszym ode mnie o jedenaście lat Kenem Hermonem, goszczącym mnie, bo taka jest zasada wymiany, toczyliśmy długie debaty o świecie. I on mówił, że jednej rzeczy nie może w Ameryce zrozumieć - a ma tam czwórkę dzieci - tego pędu do życia na kredyt. Mówił: słuchaj, oni oszaleli. Oni mają dobre domy, oni mają dobre samochody, oni się nie martwią, z czego będą to spłacać. To państwo musi kiedyś za to zapłacić. On bał się o przyszłość Ameryki. Wiecie państwo, że jak wszystko tutaj zaczęło, że tak powiem, trzeszczeć, to przypomniałem sobie jego słowa. A więc sami zobaczcie: taka postawa, stymulowanie konsumpcji to coś, co może się potem odbijać nawet na tak potężnym i tak zdrowym kraju jak Ameryka. Chcę państwu powiedzieć, że gdy senator Ortyl mówi, iż deficyt budżetowy to jest coś, co się nie przekłada na zadłużenie państwa, to ja tego nie rozumiem, ale być może to wymaga takich wysokich kwalifikacji, jakie ma senator Ortyl. Tendencja, w której następuje zmniejszanie deficytu budżetowego, to nic innego, proszę państwa, jak wejście w pewną filozofię zrównoważonego rozwoju. Nie powinniśmy się zadłużać na rzecz przyszłych pokoleń. Nie powinniśmy tego robić. Przecież za to, co dzisiaj wydajemy w nadmiarze, ktoś będzie płacił. Te długi będą płaciły nasze dzieci, a być może i wnuki. I nie jest prawdą, proszę państwa, że te dodatkowe pieniądze, które... Zwiększanie dziury budżetowej najbardziej uderza w biednych. Nie miejcie złudzeń co do tego, to jest zła recepta na te czasy. W złych czasach zaciska się pasa, a nie go się luzuje.

I wreszcie, proszę państwa, chciałbym powiedzieć tak. W sytuacji, jaka jest, uważam, że ten budżet jest jednak ostrożny; próbuje obstawiać te pola, które są polami ewidentnie groźnych społecznych konfliktów. Dlatego cieszę się, że w tym budżecie jest fundusz solidarności. Cieszę się, że rozumiemy, iż w sytuacji pewnego zagrożenia powinniśmy mieć środki na przeciwdziałanie mu.

Jesteśmy w okresie, proszę państwa, wyjątkowym dla Polski, bo ten okres, w którym tak ogromny jest napływ kapitału z Unii Europejskiej, stwarza dla nas szansę. Możemy się tylko martwić, że te tłustsze lata, które mamy za sobą - bo ten cykl kryzysu jest jednak cyklem historycznym - nie zostały wykorzystane do sanacji tego, a można to było wtedy zrobić. I to jest hipoteka, która obciąża te rządy, które żyły w okresie ewidentnie lepszej koniunktury, bo tak trzeba dokonywać zwrotu w trudniejszym momencie.

Wiecie państwo, co mnie dzisiaj zdumiało? Państwo zgłaszacie liczne poprawki, ale nie wskazujecie ani jednego wiarygodnego źródła, dzięki któremu można byłoby te państwa wydatki, pewnie słuszne, sfinansować. I dlatego myślę sobie, że...

(Głos z sali: Źródłem jest cud.)

Bardzo dziękuję za te znakomite wstawki, wspierające tutaj, że tak powiem, "merytoryczną" część tej rozmowy.

(Głos z sali: Jaki rząd, takie poprawki.)

Wiecie państwo, ja już nie chcę się odnosić do tych paraleli, w których się mówi o historii. Powiedzmy sobie tutaj: jaki poziom, taki poziom wiedzy historycznej. Tak że nie będę się odnosił do tej części wywodów, w których ułatwiano sobie robotę, oskarżając, niszcząc zaufanie społeczne do rządzących, piłując gałąź, na której siedzimy. Bo dzisiaj jest walenie w rząd, że jest niepatriotyczny, że kto wie, czy nie jest taki czy owaki, nie chcę tutaj cytować...

(Głos z sali: A o prezydencie to można powiedzieć wszystko?)

Pomalutku. Jeśli chcecie państwo coś wiedzieć o prezydencie, to wam coś powiem, wracając do wątku pani senator Fetlińskiej. Bardzo proszę, chcecie, to wam powiem. Otóż pani senator Fetlińska mówi o wecie w ten sposób, że weto nie było stosowane w okresie, gdy Polska była krajem spójnym, gdy kierowała się patriotycznymi racjami... Dalej to sobie sami dopowiedzcie o wetowaniu.

(Głos z sali: Brawo!) (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Tadeusz Skorupa, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Tadeusz Skorupa:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Wysoka Izbo!

Ze względu na to, że jest nas tak mało...

(Głosy z sali)

Chyba, że siedzą przed monitorami.

Ja, proszę państwa, skupię się na projekcie budżetu w zakresie szkolnictwa wyższego w części 38. Otóż niepokoi mnie dotowanie z budżetu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego inwestycji trzech uczelni: Uniwersytetu Jagiellońskiego, uniwersytetu w Poznaniu i Uniwersytetu Wrocławskiego; kosztem pozostałych stu dwudziestu czterech uczelni publicznych. Większość kosztów inwestycyjnych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego od wielu lat przejmują wymienione uczelnie, co prowadzi do degradacji pozostałych uczelni.

Akademickie uczelnie publiczne, moim zdaniem, rozszerzą kształcenie na studiach stacjonarnych, spadek liczby studentów na studiach bezpłatnych jest wątpliwy, a to w połączeniu z realnym spadkiem wydatków budżetowych na uczelnie akademickie i spadkiem dochodów z kształcenia odpłatnego spowoduje trudności finansowe publicznych szkół wyższych.

Udział wydatków na szkolnictwo wyższe, stały, niski 0,89% PKB, w wydatkach budżetu jest taki sam, jak w roku ubiegłym. Zmiany są kosmetyczne wobec planowanego śladowego wzrostu liczby studiujących o sześćset pięćdziesiąt osób i wskaźnika scholaryzacji brutto o 2%. Uważam jednak, że wobec kryzysu gospodarczego na świecie więcej osób młodych pozostanie w kraju, a sytuacja na rynku pracy zachęci maturzystów do studiowania. I choćby z tego tylko powodu sądzę, że obydwa te wskaźniki winny być wyższe. Nie wspomnę o zeszłorocznych marzeniach dotyczących budowy społeczeństwa opartego na wiedzy.

Mimo niżu demograficznego, widać wzrost liczby kształconych stacjonarnie na bezpłatnych, dotowanych, studiach o pięć tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt pięć osób i spadek liczby studiujących odpłatnie o cztery tysiące sześćset trzydzieści osób kształconych niestacjonarnie w uczelniach publicznych. W uczelniach niepublicznych jest dokładnie odwrotnie - zmalała liczba studiujących dziennie o siedem tysięcy trzysta dwadzieścia osób, a wzrosła liczba studiujących zaocznie o czternaście tysięcy pięćset sześćdziesiąt osób. Pogłębia to degradację uczelni niepublicznych, gdzie niestacjonarnie kształci się 84% studiujących - w szkołach publicznych 52%. A cały tworzony ogromnym nakładem środków prywatnych i energii, nie mówiąc o zapale nauczycieli akademickich, system edukacji niepublicznej jest coraz bardziej niewykorzystywany. Na pewno skończy się to eliminacją bardziej kosztochłonnego, lepszego kształcenia. Studia niestacjonarne to niewątpliwie gorszy rodzaj wykształcenia wyższego. Może dlatego państwo umywa ręce od jego finansowania. Jednak studenci tych studiów, to pokrzywdzona nierównym dostępem do edukacji część społeczeństwa wykluczonego z awansu cywilizacyjnego. To wcale nie są publicystyczne hasła. Refleksja nasuwa się sama. Za wyższą edukację ubodzy płacą podwójnie,

Czasy trudne wymagają decyzji odważnych, nietuzinkowych. Dlatego pytam: co stoi na przeszkodzie, oprócz powtarzanych jak mantra zaklęć, by wprowadzić wszystkie studia odpłatnie, a część niemal siedmiomiliardowej dotacji dydaktycznej przeznaczyć na powszechnie dostępne kredyty studenckie i dopłaty do oprocentowania kredytów? Prosta proporcja ułożona według danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 12 czerwca 2008 r. pokazuje, że dzisiaj z kredytów korzysta dwieście dziewięć tysięcy studentów, na co potrzeba 150 milionów zł. Dziesięciokrotnie większe środki to tylko 1,5 miliarda zł. Zaspokoiłoby to dwa miliony studiujących. Może warto się pochylić nad tym rozwiązaniem.

Planowany poziom dotowania szkół wyższych w 2009 r. nie uwzględnia możliwości rozszerzenia dofinansowania budżetowego uczelni niepublicznych w zakresie przewidzianym fakultatywnie w ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym. Myślę, że rząd może przystąpić do zmiany tej ustawy i uchwalając budżet w przyszłym roku, będziemy go uchwalać na podstawie nowej ustawy.

Jako że jestem też członkiem Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, popieram wniosek senatora Korfantego, który zwrócił się o podwyższenie środków na dział, który dotyczy pomocy Polonii, o kwotę 5 milionów zł. W budżecie jest tam przewidziana kwota 75 milionów zł. Na ostatnim posiedzeniu komisji dowiedziałem się, że polonijne instytucje, organizacje i stowarzyszenia złożyły wnioski na kwotę prawie 130 milionów zł. Dobrze by było, gdyby Platforma Obywatelska poparła ten wniosek i gdyby znalazło się te dodatkowe 5 milionów zł na pomoc organizacjom polonijnym. Właśnie my jako Senat tą kwotą dysponujemy.

Wnoszę też poprawki w zakresie... Rozmawiałem już z panią minister, za co bardzo dziękuję. Cieszę się, że te 2 miliony zł, które będą przeznaczone na ratownictwo górskie i wodne, będą mogły trafić, może nie w całości, ale przynajmniej w znaczącej części, do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. Bardzo się z tego cieszę.

Poza tym wnoszę też poprawki dotyczące drogi krajowej nr 28. Chodzi o ciąg dalszy tej samej drogi, o której mówił senator Piotrowicz. Ta droga ciągnie się już od Przemyśla. Składam wnioski dotyczące obwodnicy miasta Gorlice, obwodnicy obok miasta Limanowa na odcinku od Mszany Dolnej do Nowego Sącza. Jest to droga, która ciągnie się dalej przez Skomielną Białą, Wadowice, aż do Bielska-Białej. To droga podkarpacka równoległa do autostrady A4. Uważam, że byłoby dobrze, gdyby w miarę możliwości stała się ona drogą bardzo przejezdną.

W zeszłym roku złożyłem wniosek o drogę nr 52 z Głogoczowa do Bielska-Białej. Okazało się, że ta droga będzie modernizowana, nawet prawdopodobnie będzie to droga dwujezdniowa, korytarz transeuropejski z Radomia, Kielc przez Kraków, Głogoczów, Bielsko-Białą na Słowację, jak też do Czech. Moim zdaniem, zbyteczne jest budowanie tam drogi dwujezdniowej, gdyż istnieje autostrada A4 przez Mysłowice i tamtędy też można łatwo się dostać, tak samo dwujezdniową drogą, do Bielska-Białej. Ale dobrze byłoby, gdyby nie pomijano południowej Małopolski i gdyby droga dwujezdniowa znalazła się w kierunku na Hyżne i Budapeszt - tak jak był stary trakt królewski z Krakowa do Budapesztu, do Wiednia i do krajów południowych - jak również na Jurgów ze Spiszu, gdzie przejście graniczne jest zaniedbane. Droga nr 47 od Nowego Targu też jest zaniedbana. Należałoby nie zaniedbywać tego korytarza.

Myślę, że droga nr 28 jest bardzo ważna dla południowej Małopolski, jak też dla Podkarpacia. Chodzi o połączenie z Żywiecczyzną, z Bielsko-Białą. Jest to droga praktycznie najważniejsza na południu Polski prowadząca ze wschodu na zachód.

Uważam też, że prace przy zakopiance od Lubnia w kierunku Zakopanego są w pewnym względzie zaniedbywane, nie robi się nic, żeby ta droga była dokończona do roku 2012. I to jest przykre dla nas, dla społeczności podhalańskiej, zresztą myślę, że dla większości Polaków. Chociaż ostatnio byłem na Białorusi i jak się przedstawiłem i powiedziałem skąd jestem, usłyszałem od pewnych obywateli Białorusi, że byli w Zakopanem. I ja oczywiście z taką ochoczą miną pytam: to co, ładne góry? Dobrzeście się bawili, fajna atmosfera? Nie, jak wracaliśmy, to do Krakowa z Zakopanego jechaliśmy przez pięć godzin. No od takiej strony zapamiętali nasze Tatry i nasze Podhale. To jest dla mnie bardzo nieprzyjemne. Jeżeli by to było możliwe, to bardzo bym prosił, aby dyrekcja krajowych dróg w tym kierunku zadziałała. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o poprawki.

(Senator Tadeusz Skorupa: Już złożyłem.)

Już złożone. Widzę, że pan coś też załatwił z panią minister.

(Senator Tadeusz Skorupa: Tak.)

Poproszę o zabranie głosu pana senatora Jana Wyrowińskiego.

Do spisu treści

Senator Jan Wyrowiński:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Zadałem sobie trud, aby zasocjować, zgromadzić i sklasyfikować zarzuty, jakie państwo senatorowie z PiS stawiacie z tej trybuny najczęściej. Rozpocznę od tego zarzutu, który ma charakter również emocjonalny. Ten zarzut nosi nazwisko Jan Vincent-Rostowski. Otóż państwo wzburzyliście się tym, w jaki sposób pan minister finansów prezentuje budżet wobec drugiej izby polskiego parlamentu. Ja muszę powiedzieć, że dziwię się państwa wzburzeniu i emocjom. Moim zdaniem, pan minister finansów zrobił to w sposób, który wystawia mu bardzo dobrą cenzurkę, zarówno jako specjaliście od makroekonomii, jak i politykowi.

Proszę państwa, nie wiem czy ktoś z państwa miał okazję oglądać, jak w Izbie Gmin wygląda prezentacja budżetu, jak się wówczas zachowuje minister finansów. To są, moim zdaniem, najlepsze wzory. Otóż pan minister, być może w związku z tym, że często przebywał w Londynie, jak sądzę, czerpał wzór z tej najlepszej angielskiej szkoły. Dzisiaj prezentowano budżet w sposób, moim zdaniem, znakomity. Pan minister w niczym nie obraził pana prezydenta. Pan minister tylko uprzejmie zauważył, że ta ostatnia decyzja, to ostatnie weto spowodowało na przykład wzrost ceny euro o 15 gr. To co, minister finansów ma nie zauważyć, że taka była konsekwencja tej decyzji? To jest jego, że tak powiem, psi obowiązek, żeby to zauważyć i powiedzieć publicznie, proszę państwa.

(Rozmowy na sali)

Tak, publicznie, proszę państwa.

(Rozmowy na sali)

(Głos z sali: Nie przeszkadzać w myśleniu.)

Przywoływano tutaj argumenty jakby spod wielkiego dzwonu, imputowano nawet jakieś aluzje co do cech fizycznych pana prezydenta itd. itd. Nic w tym duchu, w taki sposób tutaj dziś nie powiedziano. Była to czysto merytoryczna dyskusja. Powtarzam, dwa dni temu euro kosztowało 4,18, po decyzji pana prezydenta, to jest konsekwencja finansowa tej decyzji. Powtarzam, minister finansów miał prawo się do tego odnieść.

W tej Izbie, proszę państwa, wszystko jest polityką. Państwo jesteście politykami, minister finansów jest politykiem, prezydent jest politykiem. Wszyscy uprawiamy politykę. Problem polega tylko na tym, na ile ten sposób uprawiania polityki różni się od tego starego arystotelesowskiego sposobu, czyli troski o dobro wspólne.

Zarzut drugi, proszę państwa. Dlaczego tak późno zmienialiście założenia budżetu? Panie Senatorze Zając, Panie Senatorze Ryszka i inni Państwo Senatorowie, dlaczego tak późno? Otóż, Szanowni Państwo, wydaje mi się, że żaden z polskich rządów po 1989 r. nie był w tak trudnej sytuacji prognostycznej, jeżeli chodzi o oszacowanie wskaźników budżetowych itd., jak ten rząd. Dlatego że skala tego kryzysu, jak państwo wiecie, jego jeszcze wciąż nie do końca rozpoznane skutki, na przykład ostatnia wpadka dużego funduszu pana Madofa, nieznana ilość trupów w szafie, to wszystko czyni sytuację prognostyczną bardzo trudną.

Z drugiej strony, Panie i Panowie Senatorowie, wewnętrzna sytuacja finansowa Polski różni się zasadniczo od sytuacji tych państw, które zostały bardzo wcześnie i w sposób taki, powiedziałbym, nawet dramatyczny dotknięte przez kryzys. Pan senator Sidorowicz był uprzejmy przywołać przykład Islandii. Tak, rzeczywiście. Czy nasz rząd reagował za wolno, zbyt ostrożnie itd., itd.? Ja myślę, że chyba z perspektywy czasu, który minął, można powiedzieć, że ta reakcja polskiego rządu była odpowiedzialna i rozważna.

Zwróćcie państwo uwagę na ten element opisu naszej sytuacji, który był również zawarty w wystąpieniu pana ministra Rostowskiego. Mówił on o wskaźniku, stosunku pasywów banku, czyli zadłużeń banku, prawda, do produktu krajowego brutto. Otóż w naszym kraju ten wskaźnik wynosi 76%. W Irlandii - 860%. Nie wspomnę już o Islandii, gdzie w zasadzie te trzy banki, które tam były, w większości jako klientów miały nie Islandczyków, tylko wszystkich innych na świecie. Stąd różnica sytuacji. Stąd ta nasza pewność, również strukturalna, że sytuacja w Polsce ma nieco inny charakter, że to, że nasze banki działały w sposób, powiedziałbym, staroświecki, czyli depozyt, kredyt itd., itd., że poziom zaawansowania logistyczno-strukturalno-produktowego był o niebo niższy niż w Stanach Zjednoczonych, że bankowość inwestycyjna jest u nas praktycznie marginesem operacji finansowych, to wszystko spowodowało, że jest tak, jak jest, i że mogliśmy również pożyczyć Islandczykom, i nie tylko.

Zarzut trzeci, Panie i Panowie Senatorowie. To było tak. I pan senator Karczewski, i pan senator Ortyl imputowali Platformie, że posuwa się nawet do tego, że obwinia Prawo i Sprawiedliwość o kryzys, o to, że jesteśmy w sytuacji kryzysowej. Otóż nie, nie jesteście państwo odpowiedzialni za kryzys.

(Senator Grzegorz Banaś: Łaskawy pan...)

Na to jesteśmy za mali i my, i wy, i cała Polska. Trzeba wiedzieć, że jeżeli chodzi o rynek finansowy Europy, to wszystkie kraje postkomunistyczne dają 2% operacji na tym rynku - to są dane z sesji, którą senator zorganizował dwa tygodnie temu.

Ale niewątpliwie to rządzący w poprzednim okresie i w jeszcze poprzednim, czyli SLD oraz Prawo i Sprawiedliwość, są odpowiedzialni za to, że tego czasu koniunktury, który był nam dany, nie wykorzystaliśmy do sanowania naszych finansów publicznych, że świadomi tego, co jest oczywistością w gospodarce kapitalistycznej, iż po okresie koniunktury jest okres dekoniunktury, w tłustych latach nie gromadziliśmy, tak jak biblijny Józef, zapasów w spichrzach, że teraz, kiedy przychodzą chude lata, z tego powodu możemy mieć problemy, że ten czas prosperity straciliśmy, że ten czas w sporej części przejedliśmy. To jest państwa wina, to jest wina SLD, które rządziło przed wami.

Tak, tak, Panie Senatorze, taka jest okrutna prawda, to się da udowodnić.

(Głos z sali: To prosimy o dowody.)

Czynicie nam zarzut z tego, że postawiliśmy sprawę jasno: w roku 2012 będziemy w strefie euro. To wyście powinni to zrobić i dwa lata wcześniej wyznaczyć drogę...

(Głos z sali: No nie...)

Tak, proszę pana, bo dla takich państw, jak Polska, o takim poziomie rozwoju, strefa euro ma wyłącznie czy prawie wyłącznie same korzyści.

(Senator Janina Fetlińska: A Anglia?)

(Senator Grzegorz Banaś: I pan to poważnie mówi?)

Proszę spojrzeć za południową granicę. Minister dzisiaj mówił, co się dzieje w Słowacji w związku z tym, że zadeklarowała swoją wolę bycia w strefie euro.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze...)

Już kończę.

Liczyliście jak Greenspan, jak szef Rezerwy Federalnej, że rozwój będzie trwał wiecznie. Amerykanie się na tym przewieźli, my na szczęście nie do końca, ale tak jest.

I wreszcie, Szanowni Państwo, zarzut, że nie wykorzystujemy środków unijnych. No, na litość boską, to wszystko, co tutaj uchwalaliśmy w ostatnim czasie: nowelizacja ustawy o przetargach, o partnerstwie publiczno-prywatnym...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Minuta powyżej czasu. Proszę kończyć.)

Już kończę. Poprzedni marszałkowie byli bardziej łaskawi. Niektórzy tu mówili po piętnaście minut.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak, ja jestem mniej liberalny.)

To wszystko taką tezę, moim zdaniem, czyni absolutnie nieuprawnioną, i ten zarzut również.

Tak, przed nami trudny rok 2009, ale myślę, że ten budżet rozsądnego, jak powiem, odnalezienia się w trudnej sytuacji kryzysowej oraz to, że mamy dobrego ministra finansów i rząd, który potrafi rozpoznać sytuację, uczynią nasze życie spokojniejszym. I ta pewność finansowa jutra, jak sądzę, będzie taka, jaka w tych trudnych warunkach winna być, czyli niezła. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Ja jestem mniej liberalny także w stosunku do innych.

Proszę pana senatora Władysława Dajczaka. Nie ma pana senatora.

To proszę pana senatora Banasia.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Banaś:

Zapowiedź pana marszałka troszeczkę mnie usztywniła, ale na szczęście te mikrofony rozluźniają.

Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Państwo!

Wystąpienie pana senatora Woźniaka rzeczywiście było bardzo ciekawym...

(Głosy z sali: Wyrowińskiego.)

Przepraszam, Wyrowińskiego. Myślę: Woźniak, patrzę na Wyrowińskiego, patrzę na Wyrowińskiego, myślę: Woźniak. Bardzo przepraszam za tę pomyłkę. Proszę wybaczyć, Panie Senatorze.

Ja na początek posłużę się pewną parafrazą i przywołam pewne określenie używane w kampanii wyborczej jako cytat. Myślę, że słuchając wypowiedzi szczególnie pana senatora Wyrowińskiego, pana senatora Smulewicza, można powiedzieć tak: bezrobocia nie będzie, kryzysu nie będzie, nic nie będzie. Zapewne pamiętacie, Panowie, tego człowieka, który takim hasłem wyborczym się posługiwał.

To, co w tej chwili proponuje rząd ustami swojego ministra finansów... Nawet pan senator Rulewski usnął przy tych bajeczkach, bo był taki moment, że podczas wystąpienia pana ministra pan senator zasnął głębokim snem. Przepraszam, że ad personam się zwracam, ale miałem to uzgodnione z panem senatorem, że możemy o tym porozmawiać.

(Głos z sali: Bezpieczny kraj, można spać.)

Tak, bezpieczna była też kasa oszczędności, jak pan pamięta. Reperkusje są bardzo różne...

A więc te bajeczki i opowiadanie o tym, że najlepszy minister, jaki nam się zdarzył, miał szansę obserwować, jak to w sposób perfekcyjny gospodarzą na Wyspach Brytyjskich... One zresztą nie przyjęły euro, Panie Senatorze. Nie przyjęły właśnie dlatego, że swój interes narodowy stawiają na pierwszym planie. Bo nie kolor banknotu stanowi o tym, jak zamożne jest społeczeństwo i jak wygląda gospodarka, tylko coś zupełnie innego.

Na krótko zatrzymam się na filozofii Eurolandu. Jaka była filozofia euro? Otóż wspólną walutę przyjmują gospodarki porównywalne, a nie o takim różnym stopniu rozwoju, jak gospodarka Polski na przykład w porównaniu do gospodarek choćby francuskiej czy niemieckiej. Przecież póki co to jeszcze jest przepaść. Tę przepaść chcemy zasypać, ale ona jest. I dopóki nie nadrobimy tych strat, przyjęcie euro będzie dla nas wyłącznie katastrofą. Ale to tak zupełnie na boku.

Wróćmy do tego specjalisty od makroekonomii, tego wspaniałego specjalisty, który w założeniach makroekonomicznych na dzisiaj w przedłożonej ustawie mówi, że wzrost będzie wynosił 3,7. Jeszcze nie tak dawno zarzekano się, że te 4,8 to jest to minimum, które osiągniemy - dzisiaj jest 3,7. A poważne instytucje finansowe, w tym europejski bank rozwoju, mówią, że jak będzie 2,5%, to będzie bardzo dobrze.

Kiedy trzeba zauważyć te sygnały? Kiedy te opinie trzeba wziąć pod uwagę? Dopiero wtedy, kiedy będzie pożar, kiedy trzeba będzie go gasić, kiedy trzeba będzie radykalnie ciąć wydatki, bo nie będzie przychodu, bo nie będzie wzrostu PKB, wzrostu dochodów?

Jeżeli to jest, jak pan mówi, Panie Senatorze, specjalista od makroekonomii, to ja, że tak powiem, gratuluję. Chociaż nie. Tak naprawdę to niezauważanie przez głównego specjalistę od finansów, przez ministra finansów tych sygnałów i tych prognoz, które już od dawna płyną, niezauważanie tego kryzysu... Przecież gospodarka polska nie jest odrębną wyspą, gospodarka polska jest włączona w krwiobieg, w ten gospodarczy obieg europejski. To są naczynia połączone, więc od dawna było wiadomo, że będziemy... Skoro Euroland jest w recesji już od paru lat, nie będziemy w tym momencie zyskiwać...

(Głos z sali: Dopiero teraz jest recesja.)

Euroland jest w recesji tak naprawdę już od dwóch lat. Część gospodarek dzisiaj notuje przyrost ujemny.

(Głos z sali: Przewiduje się...)

Tak, przewiduje się, ale wzrost na poziomie 1,5% czy 0,5% to nie jest sukces gospodarczy, Panie Senatorze.

Jeżeli my dzisiaj znowu odwołujemy się do semantyki i nazywamy to, jak pan senator raczył to określić, trudną sytuacją prognostyczną... Coś, co było widoczne gołym okiem od dawien dawna - mówiąc "od dawien dawna", mam oczywiście na myśli tylko i wyłącznie ten rok, bo od połowy roku było wiadomo, że trzeba coś z tym fantem zrobić. Pan to nazywa trudną sytuacją prognostyczną, czyli nie zauważamy realiów, my po prostu mamy trudną sytuację prognostyczną. To też bardzo ciekawe określenie, zresztą podobne, jeśli chodzi o filozofię, do tych określeń, które chociażby wczoraj często tu padały w debacie na temat likwidacji przemysłu stoczniowego. Państwo nazywaliście to debatą o przyszłości przemysłu stoczniowego. Jeżeli przyszłość ma być likwidacją, to jest to dosyć ciekawe połączenie. Tutaj mamy z kolei zamazywanie znaków właśnie w taki sposób, że odsuwamy realia, mówimy, że nie ma kryzysu, jest trudna sytuacja prognostyczna.

Była też mowa o tym, w jaki sposób wykorzystujemy środki unijne. Jeden ze sposobów finansowania deficytu sektora publicznego, czyli również tego sektora, który stanowią jednostki samorządu terytorialnego, oznacza założenie, zresztą pani minister Suchocka dzisiaj o tym mówiła, że około 10 miliardów zł to będą te kwoty, których jednostki samorządu terytorialnego nie wykorzystają w tym roku, bo po trzech kwartałach widać, że niewykorzystanych jest mniej więcej 12 miliardów zł z prognozowanych wydatków. Oczywiście czwarty kwartał to zawsze jest kwartał, w którym te faktury, te wydatki są realizowane najbardziej intensywnie, ale przyjmuje się, że około 10 miliardów zł będzie niewykorzystane. Co to oznacza i skąd to się bierze? To się bierze właśnie stąd, że nie kto inny jak rząd Platformy Obywatelskiej i PSL przygotowane już projekty inwestycyjne zawetował.

(Głos z sali: Tak jest.)

To, co było zapisane niejako z imienia i z nazwiska w odniesieniu do projektów...

(Głos z sali: I przygotowane projekty.)

...i przygotowane projekty wyrzucono do kosza. Dzisiaj z tego tytułu mamy 10 miliardów zł niewydatkowanych przez jednostki samorządu...

(Senator Jan Wyrowiński: Projekty nie były przygotowane, na tym polega problem.)

Projekty były przygotowane, Szanowny Panie Senatorze...

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Panowie Senatorowie...

(Głos z sali: Panie Senatorze...)

Panowie Senatorowie, przepraszam...

(Senator Stanisław Karczewski: Senator chce, żeby było tak jak w Anglii.)

(Senator Jan Rulewski: Co to za targi?)

Panowie Senatorowie, ale ja nie chcę, żeby było tak jak w Anglii. Nie jesteśmy w Anglii, jesteśmy w polskim Senacie i proszę nie dyskutować.

Panie Senatorze, proszę kontynuować.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Banaś:

Niech pan marszałek doliczy sześćdziesiąt cztery sekundy, bo tyle ubyło...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Nie, niczego nie doliczę.)

No ale jak to?

(Głos z sali: Dobrze, dobrze.)

No, dobrze, oczywiście, jest późna godzina i możemy sobie pozwolić na chwilę takich luźniejszych refleksji, to zawsze ubarwia debatę.

Druga sprawa. Mamy te 10 miliardów zł, które będą stabilizowały ten deficyt, chwalimy się, rekordowo niski, 18 miliardów zł. Tak, ale z drugiej strony są ujemne przychody z prywatyzacji i finansowanie FUS, i tam jest wzrost o 4 miliardy zł. A więc z jednej strony mamy rekordowo niski deficyt, ale z drugiej strony mamy rekordowo duże ujemne saldo z przychodów.

(Senator Jan Rulewski: A wcześniejsze emerytury?)

Nie, to nie tylko wcześniejsze emerytury, to nie tylko i wyłącznie to.

Myślę, Szanowni Państwo, że inna z kotwic, która ma utrzymywać ten rygor deficytu... Popatrzmy, że wykonanie w tym rok prywatyzacji dało około 1 miliarda 800 milionów zł, tak minister Grad prywatyzował w tym roku. Oczywiście powiecie, że to budżet PiS i taki został przyjęty. Ja już nie będę odpowiadał, że gdzie był ten "gabinet cieniasów", który miał wszystko przygotowane i miał tylko stać się rządem i od razu rządzić dobrze. Nie będę tak mówił.

(Senator Jan Wyrowiński: Ale powiedział pan.)

A, to tylko przypadkiem.

11 miliardów zł - taki jest szacunek dochodów z prywatyzacji w momencie, kiedy mamy kryzys, kiedy giełda leci na łeb na szyję. 1 miliard 800 milionów zł - 11 miliardów zł, a więc dziesięciokrotnie więcej. Jeżeli mówimy, że trafił nam się niebywały specjalista od makroekonomii, to gratuluję pomysłu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Wittbrodt, proszę uprzejmie.

(Senator Stanisław Karczewski: Większe brawa dostał.)

(Głos z sali: Bo was jest więcej.)

Do spisu treści

Senator Edmund Wittbrodt:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Pani Minister! Szanowni Państwo!

Powiem, że ten budżet jest dla mnie budżetem ostrożnego optymizmu, dyscyplinującym wydatki, jest to budżet z dłuższą perspektywą. Tak już jest, że właściwie podczas rozpatrywania w Senacie każdego budżetu debata jest gorąca, nie pamiętam innej sytuacji. Zawsze jest tak, że interesy lokalne, regionalne są tu przedstawiane. Okazuje się, że każdy region ma jakąś drogę, jakąś szkołę i coś jeszcze. Wobec tego te poprawki były tu zgłaszane. Proszę państwa, moim zdaniem to jest trochę takie szarpanie, każdy próbuje jeszcze coś wyrwać. Według mnie jest to działanie niewłaściwe.

Była też mowa o wydatkach na przykład na obronność i ubolewanie, że w sytuacji, jaka jest, one maleją. Muszę państwu powiedzieć, że Polska jest jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, w którym wydatki na obronność przekraczają wydatki na naukę i szkolnictwo wyższe. Tak jest, w Polsce 2% wydatków z budżetu to są wydatki na obronność, a około 1% wydatków to są wydatki i na naukę, i na szkolnictwo wyższe łącznie. Ale muszę powiedzieć, że w tej sytuacji, która miała miejsce, kiedy trzeba było dokonać cięć, stało się tak, że chronione były oświata, nauka i było chronione szkolnictwo wyższe. Wobec tego moim zdaniem jest to budżet perspektywiczny, właśnie ze względu na inwestycje w te obszary. Wzrost budżetu w przyszłym roku to jest 4%, a tutaj jest po co najmniej 8% i jest tak, że jest jeszcze pewna rezerwa na badania naukowe i łączne nakłady będą tutaj o prawie 30% wyższe od tych, które były. Wobec tego uważam, że jest to najlepszy dowód na to, że jest to budżet z perspektywą.

Mam tylko jedną poprawkę, Panie Marszałku. Jest tak, że jeśli chodzi o pewną rezerwę, rezerwę celową nr 11, to my nazywamy to dofinansowaniem kosztów wdrażania reformy oświaty. Ja proponuję, żebyśmy już przestali mówić o reformie, która miała miejsce na początku 2000 r. W tej chwili to, co tam jest, a więc system egzaminów zewnętrznych, awans zawodowy i skutki przechodzące, komisje kwalifikacyjne, egzaminacyjne, awans nauczycieli i monitoring wizyjny, to już nie jest reforma. To już dawno było i moim zdaniem to jest dofinansowanie kosztów podnoszenia jakości oświaty, a nie reforma. To są elementy, które kiedyś były reformą, a dzisiaj jest to normalna praktyka i wobec tego proponuję to zmienić właśnie na dofinansowanie kosztów podnoszenia jakości oświaty.

Mam też uwagę. Pani Minister, jeżeli patrzy się na udział w PKB wydatków na naukę w latach 1991-2009, na ten wykres, który Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przedstawia, to właściwie rzeczywiście trudno byłoby się chwalić, bo jest tak, że od wielu lat, od co najmniej czterech lat, udział procentowy jest na tym samym poziomie. 0,27% PKB to jest udział środków spoza budżetu, a 0,32% to jest udział środków z budżetu. Tutaj w ogóle te środki, które są w rezerwie, w wysokości 1 miliarda zł, nie są widoczne. Gdy ktokolwiek to ogląda, to mówi, że tu nic się nie zmienia. Moim zdaniem trzeba te dane inaczej przedstawić, żeby było to widoczne. Bo inaczej to ja i każdy z nas się pytamy, kiedy zrealizujemy to, do czego się zobowiązaliśmy w związku ze Strategią Lizbońską i kiedy na badania naukowe będziemy przeznaczać 3% rocznie, a 2010 r. jest już za pasem. Jeżeli nie będziemy przedstawiali tu wszystkich wydatków i nadal będzie to tak, jak jest teraz, to będzie to zakłamane. Chciałbym, żeby to było inaczej przedstawiane. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Rozumiem, że jeżeli zgłasza pan poprawki, to...

(Senator Edmund Wittbrodt: Ja już je oddałem wcześniej.)

Aha, dziękuję.

Chciałem tylko powiedzieć, że muszą być na piśmie.

Pan senator Gogacz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Gogacz:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Rok temu podczas takiej samej debaty zapytałem pana ministra, jakie są źródła sfinansowania pozycji zatytułowanej "Przychody z prywatyzacji". Odpowiedział mi wówczas, że do tej pory był strajk prywatyzacyjny, czyli od czasu, kiedy rządziło AWS, do czasu, kiedy władzę przejęła obecna koalicja, nie było prywatyzacji, a my dopiero pokażemy, co to znaczy prywatyzować. I w zasadzie długo nie trzeba było czekać, bo po kilku miesiącach Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło listę siedmiuset czterdziestu przedsiębiorstw przeznaczonych do prywatyzacji. Wśród tych przedsiębiorstw były oczywiście grupy energetyczne, była giełda, było wiele najróżniejszych podmiotów gospodarczych. Jak się okazuje, mimo ogłoszenia tej listy nie udało się zrealizować zapowiedzi. Stąd deficyt wynikający również z tego, że nie udało się sprywatyzować w takich wielkościach, jakie były zakładane przez rząd. Wniosek z tego, że pan minister jednak się pomylił.

Niemniej jednak fala kryzysu finansowego, która zbliża się do Polski, według naszych obserwacji i naszej wiedzy, jak się wydaje, dotknęłaby również sektora sprywatyzowanego. Mamy teraz okazję przyglądać się temu, co dzieje się w naszych zakładach, szczególnie tych, które pracują na potrzeby przemysłu maszynowego. Byłem ostatnio w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku, gdzie sygnalizowano mi problemy dotyczące zbytu produkowanych tam towarów. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że jest tam przedsiębiorstwo, które posiada status własnościowy prywatny, i jest przedsiębiorstwo, które posiada status własnościowy Skarbu Państwa, i zarówno jedno, jak i drugie sygnalizuje te same problemy. Pan senator Wyrowiński mówił, że zmarnowaliśmy ten czas. Być może myślał o tym okresie od czasów AWS do obecnych, być może myślał również, przynajmniej w części, o tym, że nie sprywatyzowaliśmy. W każdym razie gdyby ograniczyć się tylko do tego segmentu gospodarki, jakim jest prywatyzacja czy przekształcenia własnościowe, to wydaje się, że obecny kryzys wcale nie wskazuje na to, że obronilibyśmy się przed falą, która się zbliża.

W tym budżecie brakuje mi zapisów, które odróżniałyby go od budżetów z poprzednich lat w kontekście zbliżającej się fali kryzysu. W zasadzie, kiedy patrzę na budżet i słucham wypowiedzi, to poza bardziej emocjonalnym wystąpieniem pana ministra i treściami przekazywanymi przez senatorów nic nie wskazuje, zapisy tego budżetu nie korespondują z nadchodzącą falą kryzysu gospodarczego. Tu nie ma zapisów, które by nas zabezpieczały przed tym kryzysem. Jeżeli o tym mówię, to również dlatego, że w mojej ocenie także pan minister niejako potwierdził, że czegoś w tym budżecie, w tej ustawie brakuje. Tak sądzę, ponieważ powiedział coś, czego do tej pory ministrowie raczej nie mówili, mianowicie zapowiedział z góry, a priori, że zakłada nowelizację ustawy budżetowej. To musi budzić niepokój, bo oznacza, że nie jest przekonany do zapisów tej ustawy do końca.

W związku z tym, że jestem członkiem Komisji Zdrowia, chciałbym jeszcze pochylić się nad zapisami dotyczącymi tej części, która dotyka właśnie spraw związanych ze zdrowiem. Pan przewodniczący Sidorowicz wprawdzie wskazał na to, że procedury wysokospecjalistyczne, które nie są finansowane na takim poziomie, jak to było poprzednio, zostaną dofinansowane z funduszy Narodowego Funduszu Zdrowia, niemniej jednak programy polityki zdrowotnej to jest to już domena - i jest tak na całym świecie - państw i rządów. W tym przypadku nie ma sektora prywatnego, on nie finansuje prewencji, profilaktyki, nie finansuje programów, które decydują o tym, czy społeczeństwo jest zabezpieczone, jeżeli chodzi o programy zdrowotne. Czy inwestujemy w tak zwany kapitał ludzki? Czy potrafimy wpłynąć na to, ażeby zatrzymać coraz większy strumień pacjentów, szczególnie jeżeli chodzi o choroby związane z cukrzycą, z układem krążenia, czy choroby onkologiczne? Niech mi będzie wolno przywołać, skoro już mówię o programach polityki zdrowotnej, chociaż kilka spośród programów, na realizację których zostały zmniejszone środki. Jest to na przykład Narodowy Program Profilaktyki i Leczenia Chorób Układu Sercowo-Naczyniowego "Polkard". To jest znany program, realizowany już przez wiele lat, tymczasem widzimy, że obecne nakłady stanowią 69,3% nakładów z roku 2008. Niech mi będzie jeszcze wolno przywołać program związany z psychiatryczną opieką zdrowotną. Była tu już o tym mowa, jako że w tym roku nowelizowaliśmy ustawę o zdrowiu psychicznym i była tam informacja o tym, że w drodze rozporządzenia ministra zostanie przygotowany...

(Głos z sali: Rady Ministrów.)

...Rady Ministrów zostanie przygotowany dokument, zwany programem, i zostaną zapewnione środki. Dlatego oczywiście musi budzić niepokój to, że przeznaczone jest na to 37,5%, choć oczywiście może cieszyć to, że na przykład, jeżeli chodzi o już przywołaną tu cukrzycę, to widzimy jednak zwiększenie.

W związku z tym, że jestem również członkiem Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, muszę wyrazić swój niepokój związany z tym, że środki przeznaczone na opiekę nad Polakami i Polonią pozostają na dotychczasowym poziomie. Tak to jest, że przez bardzo długi czas ze względów politycznych integracja z Polakami, którzy z różnych względów znaleźli się poza granicami państwa polskiego, była utrudniona, więc teraz na pewno trudno będzie zrozumieć i nam, i Polakom, którzy mieszkają za granicą, że czynnik ekonomiczny aż tak bardzo nie pozwala na to, ażeby po tylu latach trudności, związanych choćby z odwiedzinami, nie można było odreagować, bo to jest pewne odreagowanie. Poza tym trzeba przywołać takie fakty, jak przywilej ojczyźniany, jakim jest Karta Polaka. Potrzebna jest ogromna praca logistyczna, ażeby z tą informacją dotrzeć do Polaków, którzy są beneficjentami tego przywileju i nie mają do dyspozycji dzienników ustaw, w których jest promulgowana ta ustawa. My musimy im o tym powiedzieć, a najlepiej się to robi na spotkaniach. Mamy do czynienia z falą emigracji z Polski, Polacy, którzy wyjechali do innych części niż wschodnia część świata, również potrzebują naszego wsparcia. Dlatego poprawka, o której mówił pan senator Korfanty, jak najbardziej powinna zostać poparta, powinniśmy przynajmniej symbolicznie, o te 5 milionów, czyli w granicach deficytu, zwiększyć te środki.

Chciałbym jeszcze zgłosić poprawki regionalne. Dotyczą one linii kolejowej, odcinka od Puław do Życzyna, linii kolejowej Warszawa - Lublin. Chcemy, żeby Polska była krajem zintegrowanym, żeby ci, którzy chcą dojechać do Polski wschodniej, do jej części wschodniej, nie mieli z tym wielu trudności, dlatego chcemy, aby przynajmniej w tej części zostało to zwiększone. Dwie następne poprawki dotyczą zakładu opieki zdrowotnej i szpitala w Puławach. Składam takie poprawki. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Cichonia.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ja chciałbym się skupić na dwóch kwestiach. Pierwsza związana jest z wypowiedzią pana ministra finansów, który moim zdaniem w sposób nader optymistyczny zaprezentował założenia do budżetu, a jego konkluzje, zwłaszcza te dotyczące jakoby związku przyczynowego między zawetowaniem przez pana prezydenta ustawy o emeryturach pomostowych a rzekomym spadkiem wartości złotówki, rzekomego związku przyczynowego między tymi dwoma wydarzeniami, uważam, że są nie na miejscu i wynikają z pewnego rodzaju specyficznego rozumowania, które oczywiście jest wadliwe. Ja nie będę tu przypominał chociażby prostego wykładu z socjologii, kiedy to się zastanawiano, dlaczego ludzie piją, czy dlatego, że są w beznadziejnej sytuacji, czy też nadużywają alkoholu z innych przyczyn, dlatego że są po prostu uwarunkowani tak, a nie inaczej. Podobnie jest, proszę państwa, z ekonomią. Nie da się w sposób uproszczony, bo byłoby to wręcz komiczne, ustalić takiego związku przyczyno-skutkowego,  że zawetowanie tej ustawy przez prezydenta spowodowało spadek wartości złotówki. No naprawdę można wymagać od ministra finansów, który w dodatku jest profesorem, żeby jego analiza ekonomiczna była na nieco wyższym poziomie... (oklaski) ... abstrakcji i bardziej opierała się na wiedzy ekonomicznej. My tutaj wprawdzie ekonomistami w znakomitej większości nie jesteśmy, ale ekonomię w zasadzie wszyscy studiowaliśmy, bo był to wymóg podstawowy przy ukończeniu jakichkolwiek studiów.

(Rozmowy na sali)

Proszę państwa, wchodząc w jeszcze inne kwestie, związane z tą sytuacją gospodarczą, w jakiej się niechybnie znajdziemy... Tak jak tu mój przedmówca, pan senator Banaś, powiedział, nie żyjemy w próżni. Dzisiejsza gospodarka to jest system naczyń połączonych, w związku z czym ta recesja, którą przeżywa Europa Zachodnia, niestety nas też wcześniej czy później dotknie, być może w nieco mniejszym zakresie, bo instrumenty ekonomiczne, finansowe współczesnej bankowości nie są tak bardzo w Polsce rozwinięte jak na Zachodzie. No może u nas ten kryzys nie będzie aż tak głęboki jak na Zachodzie. Ale niewątpliwie założenie, że będziemy mieli przyrost produktu krajowego na poziomie 3,8% jest, moim zdaniem, bardzo, bardzo optymistyczne. Uważam, że należałoby wziąć pod uwagę zagrożenie spadkiem produktu krajowego brutto i to, że państwo powinno podejmować pewne działania osłonowe wobec ludzi najsłabszych, tych, którzy stracą pracę, stracą swoje zasoby, swoje oszczędności. Traktuję jako nieporozumienie to, co wyczytałem w projekcie budżetu, mianowicie że wydatki na pomoc socjalną mają ulec zmniejszeniu w porównaniu do zeszłorocznego budżetu. Proszę państwa, sytuacja powinna być raczej odwrotna. Jeżeli się spodziewamy, że sytuacja gospodarcza będzie się pogarszała, a nie polepszała - przecież zakładamy, że wzrost krajowego produktu brutto, który w poprzednim roku wynosił ponad 6%, wyniesie 3,8% - to powinno nas to ustawiać w kierunku przeznaczenia większych środków na pomoc społeczną. Jeżeli jesteśmy państwem, które się kieruje jakimiś humanitarnymi zasadami, to tych najsłabszych ludzi powinniśmy objąć jakąś osłoną. To tyle, jeśli chodzi o kwestie generalne.

Chciałbym teraz przejść do kwestii lokalnych, związanych z budżetem województwa małopolskiego, z którego się wywodzę.

Proszę państwa, zgłosiłem pięć poprawek na piśmie, ale nie będę tutaj zabierał czasu, nie będę ich teraz przedstawiał. Chciałbym tylko zwrócić się z serdecznym apelem do wszystkich państwa, żeby przyjąć poprawkę, która dotyczy przeznaczenia bodajże 250 milionów zł na dokończenie północnej obwodnicy Krakowa.

Proszę państwa, wszyscy do Krakowa bądź docieramy, bądź koło Krakowa przejeżdżamy, jadąc czy to do Wieliczki, czy to w góry. Jeżeli budowa obwodnicy, której koszt sięga bodajże 2,5 miliarda zł, zostanie ukończona, to wydaje mi się, że w wymiarze ogólnospołecznym wszystkich nas będzie to dotyczyło. Oszczędzimy niewątpliwie na paliwie, oszczędzimy, proszę państwa, na tych wszystkich wydatkach, które są związane z wypadkami, z tragediami, kiedy giną ludzi, kiedy powstają ogromne straty finansowe. Apeluję serdecznie o przyjęcie przynajmniej tej jednej poprawki dotyczącej województwa małopolskiego. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Karczewskiego. Pięć minut, drugie wystąpienie.

Do spisu treści

Senator Stanisław Karczewski:

Tak jest, pięć minut.

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Wysoka Izbo! Postaram się zmieścić w tych pięciu minutach. Panie Senatorze, ja poprę tę poprawkę, bo przejeżdżam często przez Kraków i wiem, że ta obwodnica jest konieczna. A więc tę poprawkę poprę.

Któryś z panów senatorów mówił, że nie było jeszcze tak długiej debaty, tak długiej dyskusji, że budżet wzbudza nasze wielkie emocje, zainteresowanie. No to jest nieprawda. Mieliśmy niedawno debatę na temat spraw służby zdrowia i ona była jeszcze dłuższa, ale nie była aż tak bardzo emocjonująca pod względem politycznym. Pan minister narzucił nam bardzo wysoką temperaturę debaty, wysoką temperaturę polityczną. Uważam, że niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie. Ale zrobił to dlatego, że ten budżet również jest polityczny. Koledzy już się wypowiadali wielokrotnie o budżecie dla kancelarii prezydenta, dla NIK, dla rzecznika praw obywatelskich, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Proszę państwa, ja powiem tak: gdyby to nasz minister, z Prawa i Sprawiedliwości, przedstawił takie wystąpienie na temat budżetu, to by tutaj wrzało i politycy Platformy Obywatelskiej w większości siedzący po tej stronie dokuczaliby nam. My, proszę państwa, nie używamy takich słów, jak: alkoholicy, cham, hiena cmentarna, karły moralne, wataha, bydło, matoły. Nie porównujemy działań rządu Donalda Tuska do działań Gierkowskich czy Gomułkowskich. Doszedł jeszcze dzisiaj jeden epitet: świr. Przypominam to państwu, bo nie wszyscy państwo byli obecni, a to jest następne określenie dodane do bogatego arsenału. Ja będę te państwa określenia spisywał, opisywał i często państwu powtarzał, bo ten język nam nie odpowiada, my takim językiem nie chcemy rozmawiać z państwem i chcielibyśmy, żebyście państwo z nami też tym językiem nie rozmawiali. Z dwóch powodów nie użyję brzydkiego słowa - po pierwsze, jesteśmy w parlamencie, po drugie, dzisiaj jest dzień bez przekleństw.

(Senator Stanisław Bisztyga: I jedenasta w nocy. To jest trzeci powód.)

Tak.

Nie wiem, czy zdążę zamknąć swoją wypowiedź w tych pięciu minutach, ale odniosę się jeszcze do wystąpienia pana senatora Wyrowińskiego.

Panie Senatorze, krótko powiem o tych środkach indykatywnych, posługując się przykładem, bo tak jest najlepiej, chociaż nie jest to bardzo reprezentatywne. Ale powiem. Moje małe miasto, w którym mieszkam od dwudziestu ośmiu lat miało dwie inwestycje zapisane w środkach indykatywnych: miasteczko filmowe i zbiornik wodny. Przyszedł nowy rząd, natychmiast zostało to wycięte. Rozmawiałem z politykami Platformy Obywatelskiej, którzy popierali ten pomysł, kiedy my rządziliśmy. Podpinali się pod ten pomysł, mówili, że to jest nasz wspólny pomysł, później oczywiście zrezygnowali z tego, bo wiedzieli, że to był nasz pomysł, nasze przedsięwzięcie, nasza inicjatywa. I oni powiedzieli mi w kuluarach tak: słuchaj, 50 milionów plus 6 milionów, to jest prawie 60 milionów; my przyjedziemy na dwie uroczystości przecięcia wstęgi i będzie to właściwie wasza inwestycja, a jeśli my wykonamy pięćdziesiąt inwestycji po milionie, to pięćdziesiąt razy będziemy przecinali wstęgę. No to jest działanie partyjniackie, polityczne. I dlatego, Panie Senatorze, macie opóźnienia w realizacji, wszyscy mamy, cała Polska, bo to nie są wasze środki, tylko są to nas wszystkich środki. Mamy opóźnienie w realizacji wykorzystania środków z unii Europejskiej.

(Senator Kazimierz Kleina: Pięć minut.)

Jeszcze?

(Senator Kazimierz Kleina: Minęło.)

(Wesołość na sali)

Naprawdę, Panie Marszałku?

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Minuta jeszcze, Panie Senatorze.)

No to jeszcze, jeszcze...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, ja pilnuję czasu.)

(Senator Grzegorz Banaś: Pan senator wchodzi w kompetencje pana marszałka, to jest niedopuszczalne.)

Cały czas powtarza się tutaj jak mantra słowo euro i takie magiczne słowo, które wymieniane jest, ale już mniej odważnie przez państwa, już go tak często nie używacie, cud gospodarczy czy cuda, które mają się wydarzyć. To euro miałoby być takim cudem. Nie jest tak, to nie jest lekarstwo i to nie jest panaceum na wszystkie problemy finansowe i ekonomiczne. Uwierzcie mi państwo.

Pan senator Wyrowiński zarzucał nam, że nasz rząd nic nie robił. Panie Senatorze, bardzo proszę zapoznać się z naszymi pracami, to nie jest aż tak odległa historia, żebyśmy nie mogli zajrzeć i dowiedzieć się, co nasz rząd, w którym również była pani minister tu siedząca, zrobił w zakresie finansów. Państwa sztandarowe hasło brzmiało: likwidujemy podatki. Zlikwidowaliście jakieś podatki, zmniejszyliście jakiś podatek? Nie. Mieliście na to czas. Później już będzie trudniej, za rok, za dwa, za trzy lata będzie już bardzo trudno. My, proszę państwa, przez dwanaście miesięcy rządu Jarosława Kaczyńskiego trzy podatki zmieniliśmy: od spadków i darowizn w obrębie najbliższej rodziny, akcyzę na sprowadzane z Unii Europejskiej samochody, była trzyetapowa obniżka PIT oraz dwuetapowa obniżka składki rentowej o ponad połowę. Życzę wam takich samych sukcesów, jakie miał nasz rząd. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Banasia, też po raz drugi. Ma pan pięć minut.

(Senator Grzegorz Banaś: Ja tu mam specjalne prawa i mogę trzeci raz mówić.)

To jest drugi raz.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Banaś:

Uprzejmie dziękuję, Panie Marszałku. Pan marszałek jest znanym legalistą, a ja rzeczywiście po raz drugi, a nie po raz trzeci występuję.

(Senator Kazimierz Kleina: Trzeci raz pięć minut.) (Wesołość na sali)

A ci, którzy mówią, że po raz trzeci, to są specjaliści od cudów.

Szanowni Państwo, ja chciałbym jeszcze na krótko zająć uwagę szanownej pani i panów senatorów...

(Senator Stanisław Bisztyga: Proszę patrzeć mi w oczy.)

A w sprawie pani czy w sprawie pana? (Wesołość na sali)

Chciałbym podsumować, nie przywołując ad personam senatorów, którzy mówili o tym wspaniałym budżecie i o tych zapisach, które są rewolucyjne, a już na pewno rekordowe. Popatrzmy: to jest dokument jak najbardziej oficjalny, przygotowany przez rząd, a powielony przez Biuro Legislacyjne Senatu, on nosi tytuł "Rozwój wsi", Szanowni Państwo. Tu któryś z senatorów dzisiaj... Nie, nie chciałbym...

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Półtorej minuty minęło, ma pan jeszcze trzy i pół minuty.)

No cóż, od razu zdaje się wpadłem z deszczu pod rynnę.

Ale już wracam do powagi i do liczb, które chcę zaprezentować po to, żeby... Ja już sam nie potrafię znaleźć określenia, bo ta wiara w cuda rzeczywiście przechodzi wszelkie wyobrażenie.

Rozwój wsi, Szanowni Państwo. Ustawa budżetowa na rok 2008 - 15 miliardów zł, projekt budżetu na rok 2009 - 10 miliardów zł. Czy tak ma wyglądać rozwój wsi? Z 15 na 10 miliardów? Proszę to wprost powiedzieć rolnikom.

Zabezpieczenie społeczne. No tu mówił jeden z panów senatorów, który jest szczególnie troskliwy, i chwała mu za to, wobec wykluczonych wobec tych, którzy są słabsi. Zabezpieczenie społeczne w projekcie budżetu na rok 2009 minus 19% w porównaniu do projektowanych kwot. Zabezpieczenie społeczne.

Co tu jeszcze czytamy, Szanowni Państwo? Oświata i wychowanie. Budżet na rok 2008 - 670 milionów, projekt na rok 2009 - 450. No ale słyszeliśmy, że oświata zostanie wręcz ozłocona. Tu rzeczywiście triumfy święci semantyka. Będę musiał z panem doktorem Witczakiem na jakieś poważne konsylium go zaprosić, bo nie inaczej to można skomentować.

Państwowa Inspekcja Pracy, Szanowni Państwo. Dyskutowaliśmy o emeryturach pomostowych. Mówiliśmy o tym, że trzeba monitorować środowisko pracy. Tymczasem Państwowa Inspekcja Pracy - minus 17% w stosunku do projektu.

Proszę nie kiwać głową, proszę przeczytać ten dokument. To jest dokument oficjalny. Tu go można zdobyć - za tamtymi drzwiami.

(Senator Kazimierz Kleina: No nie, jestem przerażony.)

Tak, tak pokazywał pan profesor Vincent-Rostowski, tak pokazywał, mówiąc o tym, jaki to jest wspaniały budżet. Ale on nie jest wspaniały.

I jeszcze kochani, chciałbym zarekomendować poprawki regionalne, dotyczące regionu świętokrzyskiego, których złożyłem jedenaście.

(Senator Jan Wyrowiński: Trzeba było od razu tak zacząć.)

One dotyczą różnych dziedzin społecznych: od szpitala w Starachowicach, przez regionalny port lotniczy w Kielcach, zakończywszy na bardzo ważnym...

(Senator Jan Wyrowiński: Na Włoszczowie.)

...położonym niedaleko Włoszczowy Jędrzejowie i klasztorze cystersów, który będzie w przyszłym roku obchodził osiemsetlecie swojego istnienia. Niestety po to, żeby mógł to zrobić godnie, potrzeba trochę pieniędzy. Proszę, abyście zachcieli to uwzględnić. Dziękuję uprzejmie, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

(Senator Grzegorz Banaś: Czy się zmieściłem w czasie?)

Tak, dwadzieścia sekund panu senatorowi zostało. Jestem wzruszony.

Proszę bardzo, pan senator Dobkowski.

(Senator Grzegorz Banaś: Ja również i bardzo uprzejmie dziękuję.)

(Senator Wiesław Dobkowski: Ja może zacznę.)

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

(Senator Stanisław Bisztyga: Trzeba było wykorzystać te dwadzieścia sekund i złożyć gratulacje marszałkowi, bo Lech wygrał.)

Proszę o gratulacje w międzyczasie. (Oklaski)

(Głos z sali: Ile wygrał?)

(Głos z sali: 1:0!)

Do spisu treści

Senator Wiesław Dobkowski

Panie Marszałku, ja mam chyba dziesięć minut. Tak mi się wydaje.

Wysoki Senacie!

Uchwalone przez Sejm w ustawie budżetowej dochody są zawyżone, bo zostały ustalone na podstawie zawyżonej prognozy wzrostu produktu krajowego brutto. Zostały one zmniejszone w porównaniu do projektu rządowego, ale i tak są zbyt optymistyczne.

Jeśli chodzi o wydatki, to zwracają uwagę cięcia wydatków przeznaczonych na zabezpieczenie społeczne, szczególnie w sytuacji nadchodzącego kryzysu gospodarczego, oraz na obronę narodową, a także zmniejszenie dotacji do Funduszu Dopłat przeznaczonych na budownictwo, gospodarkę przestrzenną i mieszkaniową.

Zmniejszono wydatki na funkcjonowanie organów władzy państwowej, kontroli i ochrony państwa, w szczególności takich, w których rządząca koalicja do tej pory nie przejęła władzy, a więc na: Kancelarię Prezydenta RP, Najwyższą Izbę Kontroli, rzecznika praw obywatelskich, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Państwową Inspekcję Pracy, Instytut Pamięci Narodowej - Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Zwracam uwagę, że cięcia nie dotyczą Kancelarii Premiera.

Po tych cięciach widać, że rządząca koalicja osłabia ważne dla działalności państwa organy władzy państwowej, organy kontroli i ochrony prawa. Jest to kolejny dowód, że obecnie rządzący w sposób systematyczny wyzbywają się odpowiedzialności za sprawne funkcjonowanie państwa.

W związku z tym, że w Komisji Gospodarki Narodowej powierzono mi zajęcie się budżetem Najwyżej Izby Kontroli, chcę bliżej przedstawić sytuację budżetową tego organu.

Projekt budżetu NIK został opracowany zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Finansów, bez tak zwanych zakładek i zaskórniaków. Według uzyskanych informacji przedstawione przez NIK wydatki w wysokości 246 milionów 226 tysięcy zł zostały zaplanowane racjonalnie i z uwzględnieniem niezbędnych potrzeb wynikających z działalności Izby.

Już budżet NIK na 2008 r. został obniżony o 18,5 miliona zł, co oznacza, że wydatki kształtują się poniżej wskaźnika wzrostu cen i usług. Kolejne zmniejszenie budżetu NIK na 2009 r. o 12 milionów 244 tysiące zł w porównaniu do projektu rządowego spowoduje brak środków na remonty i inwestycje, a w szczególności na informatyzację wraz z oprogramowaniem, które są konieczne do planowania i monitorowania, a także rozliczania procesu kontrolnego. Chodzi między innymi o system wspomagania kontroli. Powstanie zadłużenie, a nawet wymuszone zostaną ograniczenia w wykonywaniu konstytucyjnych obowiązków NIK.

Dlatego składam poprawkę zwiększającą budżet NIK o 6 milionów 800 tysięcy zł, do wysokości 240 milionów 782 tysięcy zł, to jest o 2,9% w stosunku do roku 2008. Jest to kwota i tak mniejsza o 5 milionów 444 tysiące zł w stosunku do projektu rządowego na 2009 r. Zaproponowany wzrost zahamuje realny spadek wydatków w stosunku do roku bieżącego, złagodzi napięcia w wielu obszarach działalności statutowej NIK, pozwoli na przeprowadzenie remontów niezbędnych do utrzymania budynków Skarbu Państwa w należytym stanie.

Proponuję zrealizowanie niniejszej poprawki poprzez zmniejszenie wydatków w części 83 "Rezerwy celowe" w dziale 758, w rozdziale 75818 w poz. 67 "Modernizacja Oddziału Intensywnej Terapii Kardiologicznej w Instytucie Kardiologii w Warszawie" z kwoty 12 milionów 24  tysięcy zł do kwoty 5 milionów 444 tysiące zł. Jak wynika z uzyskanych przeze mnie informacji, modernizacja Oddziału Intensywnej Terapii Kardiologicznej w Instytucie Kardiologii w Warszawie, na którą przeznaczono w Sejmie pieniądze ze zmniejszenia budżetu NIK, miała pierwotnie kosztować 11 miliardów zł. Szpital wystąpił o zwiększenie kwoty nakładów do 27 miliardów zł...

(Senator Stanisław Karczewski: Milionów.)

(Głosy z sali: Milionów!)

...miliardów...

(Głosy z sali: Milionów!)

...milionów, to jest o 144%. Ministerstwo Zdrowia nie zaakceptowało takiego wzrostu nakładów z budżetu państwa i zasugerowało poszukiwanie innych źródeł finansowania.

Powstaje wątpliwość, czy wobec niezaakceptowania takiego wzrostu kosztów tej inwestycji przez Ministerstwo Zdrowia zaproponowane przez Sejm jej dofinansowanie poprzez rezerwę celową jest właściwe i zgodne z prawem.

Oprócz tego mam jeszcze poprawki regionalne. Pierwsza dotyczy zwiększenia o 4 miliony zł wydatków na remont i modernizację bocznicy kolejowej zakupionej do obsługi Łódzkiej Strefy Ekonomicznej. Druga polega na przeznaczeniu kwoty 3 milionów zł na utworzenie nowej rezerwy celowej o nazwie "Budowa hali sportowej przy Zespole Szkół Gimnazjalnych nr 2 w Radomsku". Trzecia na przeznaczeniu 3 milionów zł na utworzenie nowej rezerwy celowej na przebudowę i rozbudowę części hotelowej Domu Całodobowej Opieki Seniora Olimpijczyka w Spale. Czwarta na przeznaczeniu 2 milionów 900 tysięcy zł na utworzenie nowej rezerwy celowej o nazwie "Rozbudowa Kompleksu Szkolnego przy Szkole Podstawowej w Przedborzu". I piąta: przywrócenie finansowania dopłat do biletów autobusowych PKS na poziomie z roku 2008 w kwocie 17 milionów zł. W zgłoszonych poprawkach podaję źródła finansowania. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Stanisław Iwan.

Do spisu treści

Senator Stanisław Iwan:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Szanowna Pani Minister! Szanowni Państwo!

Przysłuchuję się tej debacie, chociaż fizycznie przez jakiś czas nie byłem tu obecny, ale mamy telewizję, w związku z tym jest możliwość śledzenia tego, co się na tej sali dzieje. I muszę powiedzieć, iż odnoszę wrażenie, że istnieją jakieś dwie Polski. Jedna, w której jest rząd, zmierzający do tego, aby zadbać o kraj w tym trudnym okresie, w jakim jesteśmy w tej chwili, przy tych zagrożeniach, jakie nas dotykają w niewiadomym do końca stopniu, przy uwarunkowaniach wewnętrznych takich, jakie mamy, a więc na przykład tych związanych z pewnym niedowładem, ale i zarazem z pewną asekuracją, pewnym bezpieczeństwem systemu bankowego, związanych z otoczeniem zewnętrznym i z tym faktem, że nie jesteśmy wyspą na oceanie, tylko kooperujemy z otaczającym nas światem i w dobie gospodarki globalnej mamy powiązania importowe i eksportowe. I, proszę państwa, mamy jakiś taki drugi świat... Ja tutaj słyszałem takie określenia, że właściwie ten rząd zmierza nie do stabilizacji i zabezpieczenia przed grożącymi nam niebezpieczeństwami, że ten budżet zmierza nie do tego, tylko że lada moment grożą nam takie kataklizmy, jak odłączanie się części Polski, jakaś secesja, odchodzenie gdzieś w niewiadomym kierunku. To są jakieś... Odnoszę wrażenie, że żyjemy w dwóch różnych krajach. To jest aż przerażające, że w tak bardzo różny sposób nasza percepcja ocenia rzeczywistość, w której żyjemy.

Proszę państwa, ja chcę mówić o pewnych konkretach. Według mnie ten budżet przygotowany przez pana ministra ma jedną zasadniczą zaletę, jedną zaletę, tak powiem, wybijającą się, bo zalet ma bardzo dużo i uważam, że jest on bardzo dobrze skonstruowany. Tą zaletą jest właśnie ta niezwykła dbałość, żeby minimalizować deficyt budżetowy. Proszę państwa, to jest jeden z elementów, które pozwalają nam z nadzieją znaleźć się w przedsionku strefy euro. I w moim mniemaniu jak najszybsze wejście do strefy euro jest żywotnym, strategicznie ważnym interesem naszego kraju. Oprócz tych argumentów, które przytaczał pan minister, argumentów związanych ze stabilizacją waluty, giełdy itd., mamy jeszcze pewną rzeczywistość gospodarczą. Ta rzeczywistość gospodarcza dotyczy zarówno firm, które eksportują, jak i tych, które importują, dotyczy wielkich koncernów i tego sektora, który napędza nam gospodarkę, czyli małych i średnich firm. Proszę państwa, ja śmiem przypuszczać, że nawet sytuacja tych nieszczęsnych stoczni, o których dzisiaj tutaj mówimy, byłaby zupełnie inna, gdyby one działały w warunkach stabilnego kursu. To, co miało miejsce w ciągu ostatniego czasu, ten długotrwały wzrost wartości kursu złotego, był ważnym czynnikiem w tego rodzaju przedsięwzięciach inwestycyjnych, które są przedsięwzięciami długoterminowymi, i miał niezwykle destrukcyjny wpływ na wynik ekonomiczny, na opłacalność produkcji tychże statków.

Proszę państwa, można wskazać inne branże: przemysł meblarski, przemysł drzewny itd., nie będę tutaj tego rozwijał, gdzie ta sytuacja nawet przy znacznie krótszych kontraktach, kilkumiesięcznych czy, powiedzmy, nawet rocznych, powodowała, że spodziewane efekty ekonomiczne były zupełnie inne. Mówmy wprost: one były znacznie gorsze od zakładanych w chwili negocjowania tychże kontraktów. Ale ta sprawa odbija się na wszystkich przedsiębiorstwach, które kooperują z zagranicą, bo drugą stroną medalu jest forfeiting, są te opcje, gdzie banki bardzo zachęcały do negocjowania pewnych wartości, kursów, po których waluta będzie sprzedawana. I znowu jest cały szereg firm, które w ten sposób po gwałtownym załamaniu się i spadku kursu złotego poniosły i do tej pory ponoszą straty. Jest to olbrzymi problem dla gospodarki.

Ja tu chcę państwu zwrócić uwagę na praktyczne aspekty konieczności jak najszybszego znalezienia się w obszarze euro, czyli w takim obszarze, gdzie koszty związane z działalnością gospodarczą i przychody, które wynikają z tej działalności, będą zdefiniowane i będą funkcjonowały w tym samym obszarze. I dlatego, oprócz tych wszystkich innych elementów, o jakich była tutaj dzisiaj mowa, uważam, że w strategicznie ważnym interesie Polski jest, aby pilnować tego deficytu, dlatego że jest to jeden z tych kilku elementów: inflacja, deficyt, dług itd., które pozwolą nam, jak mam nadzieję, przy stosownej akceptacji opozycji, wejść do strefy euro w roku 2012. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pani senator Fetlińska, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Pięć minut.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Tak, tak, ja to dobrze wiem.)

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister!

Daję słowo honoru, że nie zamierzałam zabierać już dzisiaj głosu o tej porze, ale pan senator Iwan wywołał mnie do odpowiedzi. Proszę państwa, ja myślę, że polityka to jest nie tylko umiejętność i potrzeba służenia społeczeństwu, ale także umiejętność przewidywania, i to nie tylko przewidywania skutków swoich działań, ale także przewidywania przyszłości na podstawie tego, co dzieje się wokół. Podobnie jest z rządzeniem. Ono polega nie tylko osiąganiu celu, tak po prostu, ale na osiąganiu celu poprzez umiejętne konsultacje społeczne.

Platforma nie jest... Chodzi mi o to, że nie jest tak, iż rządząc, będąc w takim zespole, jesteśmy zupełnie samotni i samodzielni. Musimy się liczyć z tym, że trzeba się konsultować ze społeczeństwem. Powszechnie stosowaną drogą konsultacji społecznej jest na przykład referendum. I myślę tak: wprowadzenie tej ważnej waluty -euro -  wprowadza taką sytuację, i musimy się z tym liczyć, że trzeba zapytać społeczeństwa, czy naprawdę chce tego nowego pieniądza. A to dlatego, że okazuje się, iż niektóre mocarstwa chcą euro, i mamy państwa w Europie, które je mają, ale są też potężne kraje, które mimo że są w zjednoczonej Europie, nie mają euro. Popatrzmy dla przykładu na przypadek Anglii. W związku z tym my nie mamy tu przymusu. Znamy złe doświadczenia, jak zubożenie społeczeństwa, zmniejszenie możliwości nabywczych. Podam przykład. W Grecji mam przyjaciółkę, która mówi, jak bardzo się pogorszyła jej sytuacja materialna z chwilą wejścia euro, jak trudno cokolwiek zakupić, jaka jest sytuacja przeciętnego obywatela. A więc myślę, że chcąc wprowadzić euro, wprowadzić mapę drogową dla euro, należałoby może zapytać, dlaczego w Szwajcarii, która uchodzi za najbardziej demokratyczne państwo, wszystkie ważniejsze decyzje w kantonach i w całym państwie są podejmowane właśnie drogą referendum. My jesteśmy może większym państwem, może to więcej kosztuje, może nas nie stać, ale w sytuacjach dotyczących kwestii zasadniczych powinniśmy po to sięgać. Ja uważam, że euro - tak, ale jeżeli już tak, no to zapytajmy społeczeństwo, czy na pewno tego chce. Bo referendum to jest jednocześnie akcja i informacyjna, i edukacyjna, i integrująca społeczeństwo. Wobec tego myślę, że bez poważnego traktowania tej formy zarządzania ze społeczeństwem, dla społeczeństwa - mówi się: nic o nas bez nas - nie możemy działać.

Druga sprawa. Pan senator Iwan mówi, że jakieś dziwne są te moje przewidywania. No, proszę państwa, patrzmy na Kosowo. Państwo, które cały czas było częścią Serbii, jest w tej chwili samodzielne. Patrzmy na przykład, co czyni nasz kolega senator z poprzedniej kadencji, pan poseł Kutz. Jest bardzo za tym, że należy autonomizować Śląsk, a może za parę lat będzie mówił o jeszcze większej samodzielności. Słuchajmy też, co mówią inne ruchy separatystyczne, nie będę wymieniała kolejnych, żeby nie wywoływać wilka z lasu.

(Senator Stanisław Iwan: Gdzie to leży?)

(Senator Jan Wyrowiński: Kaszuby.)

Uważam, że to też należy mieć na uwadze.

Wielu Polaków oddało życie za to, żeby ta Polska była. I wydaje mi się, że to jest tak, iż mamy wolność zadaną, a nie daną raz na zawsze i naszym obowiązkiem jest dbać, żeby tę wolną Polskę, tak bardzo, krwią wywalczoną przez Polaków, utrzymać. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Senator.

Pan senator Chróścikowski. Ma pan swoje pięć minut o tak późnej porze.

(Senator Jerzy Chróścikowski: Postaram się ich nie wykorzystać.)

No, bardzo mnie to cieszy.

Do spisu treści

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Miałem już nie zabierać głosu, ale w związku z tym, że pan senator Iwan i pani senator też zmobilizowali mnie do tego, że... No, nie wszyscy w Polsce myślą jednakowo. Referendum może i jest potrzebne, ale ja jestem akurat tym, który uważa, że gospodarka musi być na jakimś określonym etapie, żeby można było mówić o euro. My za wcześnie to wszystko planujemy, nie patrzymy na kryzysy, nie patrzymy na to, co jest. Stąd na przykład moje pytanie do pani minister: a ile to w tym roku zaoszczędziliśmy, jeśli chodzi o deficyt budżetowy? Bo takiej odpowiedzi nie słyszałem. Ja miałem informacje, może błędne, że 10 miliardów zł to są oszczędności, pieniądze, których w tym roku nie wydaliśmy. Jeśli się mylę, to prosiłbym, żeby to sprostować. W zeszłym roku mieliśmy chyba ponad piętnaście, nie wiem, może się mylę, pamięć moja jest zawodna, albo kilkanaście miliardów oszczędności, jeśli chodzi o deficyt budżetowy. A więc nie przesadzajmy z tym. Jeżeli ja uważam, że niektóre rzeczy trzeba zapisać, to... Postarajmy się ten problem kryzysu rozwiązać i nie przesadzajmy z tym tak zwanym deficytem, nie przesadzajmy z tymi tak zwanymi ostrożnościami, chociaż ten rok może być specyficzny. Ja się zgadzam, że pewne rzeczy mogą być niewykonane, ale doświadczenia tych dwóch ostatnich lat też świadczą o tym, że trzeba patrzeć najpierw na społeczeństwo, a potem nad nadmierne oszczędności. Dziękuję. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

(Głos z sali: Brawo!)

I teraz, ponieważ zgłoszono wnioski o charakterze legislacyjnym, proszę panią minister o zabranie głosu.

(Senator Stanisław Bisztyga: A nie może być jutro?)

Nie, nie może być jutro, Panie Senatorze. Bój się Boga, Stanisławie.

Proszę bardzo, Pani Minister.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Finansów
Elżbieta Suchocka-Roguska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Proszę się nie obawiać, ja będę mówiła króciutko. W pewien sposób czuję się wywołana do odpowiedzi.

W czasie debaty poruszono wiele kwestii, o których była już mowa w pytaniach państwa senatorów, w związku z tym wydaje się, że nie ma potrzeby, żeby do tych kwestii ponownie wracać. Chciałam tylko bardzo wyraźnie podkreślić jedno, bo to też mocno się przewijało, czasami w takich sformułowaniach, których używał pan senator Piotrowicz, że rząd nie lubi Kancelarii Prezydenta, rząd nie lubi IPN czy rzecznika praw obywatelskich... Projekt rządowy zawierał projekty budżetów tych części w takich wysokościach, jakie zostały złożone przez poszczególne kancelarie czy inne instytucje. Jedyna opinia rządu to ten dokument, który został przekazany do Wysokiej Izby. Żadnych cięć, żadnej ingerencji w te projekty nie było, tak że nie można w jakikolwiek sposób oceniać, że rząd zmniejszył wydatki.

Druga kwestia, o której też trzeba pamiętać, to kwestia dynamiki poszczególnych rodzajów wydatków. Chodzi szczególnie o to, że była mowa, iż jedna część wzrosła, druga spadła, tu było piętnaście miliardów, teraz jest dziesięć, brakuje stu dziewięćdziesięciu... Jest uprzejma prośba, żebyście państwo, analizując te kwestie, patrzyli na ostatnią kolumnę ustawy budżetowej, czyli na projekty współfinansowane ze środków Unii Europejskiej, bo to jest głównie ten element ustawy budżetowej, który różnicuje wydatki. To, że na rozwój wsi w roku 2008 było 15 miliardów zł, wynikało tylko z nowego sposobu ujmowania środków unijnych w budżecie państwa i z konieczności zapewnienia w tym budżecie podwójnych środków na wspólną politykę rolną, na to, co było z perspektywy 2007 kończone do kwietnia 2008 r., i na to, co jest już w 2008 r., co będzie wypłacane od 1 grudnia do 30 kwietnia. To samo, jeśli chodzi o zabezpieczenie społeczne. Były środki na projekty unijne? Na następny rok albo są jeszcze w części, albo w rezerwie. Tak że tutaj jest taka kwestia.

I trzecia sprawa, pytanie pana senatora. To, że deficyt był mniejszy i pod koniec listopada wynosił niecałe 15 miliardów zł - 14,8 miliarda zł - wynika głównie z tego, że dysponenci nie zrealizowali ponad 24 miliardów zł wydatków, które były w tym okresie zaplanowane. To nie wynikało z tego, że było więcej dochodów, to były przesunięcia w realizacji wydatków. I o ile w kolejnych miesiącach wydatki budżetu państwa oscylowały w granicach 25 miliardów zł, to w grudniu jest to pięćdziesiąt siedem. Jest pytanie, ile z tych środków nie zostanie wykorzystanych. Należy przypuszczać, że sporo, biorąc pod uwagę, że są różnice w wykonaniu środków dochodów unijnych, jak już też wspominałam, w wysokości niecałych 15 miliardów zł przy planowanych 35 miliardach zł. A jaki będzie poziom niewykonania wydatków, to zobaczymy wtedy, gdy dostaniemy sprawozdania, bo to dysponenci podejmują decyzje, jeżeli chodzi o poszczególne pozycje wydatków.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Do wszystkich propozycji i wniosków zgłoszonych przez państwa senatorów ustosunkuję się jutro na posiedzeniu komisji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Bardzo dziękuję, Pani Minister. I dziękuję bardzo za całodniową obecność na obradach Wysokiej Izby.

Proszę państwa, ponieważ zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym, proszę, żeby Komisja Gospodarki Narodowej ustosunkowała się do tych wniosków i przygotowała sprawozdanie. Głosowanie w sprawie tej ustawy odbędzie się w piątek w ciągu...

(Senator Stanisław Iwan: Posiedzenie komisji jutro...)

Tak, posiedzenie komisji będzie jutro, zaraz to... Tak, oczywiście, no przecież nie chcę, żeby pan senator teraz obradował. Głosowanie odbędzie się w piątek, w tym całym bloku głosowań kończących nasze posiedzenie.

Dziękuję bardzo państwu senatorom.

Zaraz będą komunikaty, po czym ogłaszam przerwę do jutra do godziny 9.00.

(Senator Stanisław Bisztyga: A czy mógłby nam pan marszałek życzyć dobrej nocy?)

Chwileczkę, najpierw będą komunikaty. To będzie ostatni komunikat, Panie Senatorze.

(Głos z sali: Przespałem.)

(Senator Stanisław Iwan: To czekam.)

Proszę bardzo.

Senator Sekretarz
Waldemar Kraska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pierwszy komunikat. Posiedzenie Komisji Ustawodawczej odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach, w sali nr 176.

(Senator Stanisław Iwan: O, czyli jednak.)

Porządek obrad. Punkt pierwszy: pierwsze czytanie projektu uchwały w 60. rocznicę uchwalenia powszechnej deklaracji praw człowieka. Posiedzenie wspólne z Komisją Praw Człowieka i Praworządności. Punkt drugi: pierwsze czytanie projektu uchwały w sprawie uczczenia 25. rocznicy przyznania Lechowi Wałęsie pokojowej nagrody Nobla.

I komunikat drugi. Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy budżetowej na rok 2009 odbędzie się jutro w godzinach popołudniowych. Dokładna godzina rozpoczęcia posiedzenia zostanie przekazana państwu senatorom jutro.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Z życzeniami dobrej nocy żegnam państwa senatorów.

(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 23 minut 30)

Do spisu treści

Przemówienie senatora Ryszarda Góreckiego
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Państwo Senatorowie!

Odniosę się do trzech zagadnień z budżetu na 2009 r.

Po pierwsze, nauka. Całkowity budżet nauki i szkolnictwa wyższego na 2009 r., jest to w części 28 "Nauka", opiewa na kwotę 5,6 miliarda zł. W stosunku do roku 2008, kiedy te nakłady wynosiły 4,2 miliarda zł, następuje wzrost realny o 29%. W odniesieniu do PKB jest to jednak mały wskaźnik, bo ten budżet to zaledwie 0,40%. Strategia Lizbońska zakłada, że do 2012 r. budżet na naukę będzie wynosił 3% PKB. Wielkość wydatków dla działu "Nauka" wynosi 0,33% PKB, co stanowi 1,41% wydatków budżetu państwa. Od 2000 r. jest to praktycznie ten sam poziom finansowy. Chcę powiedzieć, pomijając te wskaźniki, że dobrą informacją jest wzrost finansowania badań o kwotę 1,38 miliarda zł.

Środowisko naukowe jest otwarte na reorganizację, na wprowadzenie nowych zasad finansowania. W ubiegłym roku minister finansów zapowiadał, że warunkiem postępu w nauce jest reorganizacja. Dziś uczonych cieszy fakt, że Ministerstwo Finansów widzi możliwość poprawy sytuacji w obszarze nauki w wyniku działań dwustronnych: polepszenia finansowania i przeprowadzenia reorganizacji.

Po drugie, szkolnictwo wyższe. Tu wydatki budżetowe kształtują się na poziomie 11 miliardów 878 milionów zł. Jest to wzrost o 800 milionów zł w stosunku do 2008 r. Realnie stanowi to wzrost o 4,2%. W znacznej części są to środki na zwiększenie o 3,9% wynagrodzeń. Dziękuję panu ministrowi, że zgodził się na taki wzrost.

Jednak w opinii KRASP jest to budżet przetrwania. Potrzebne są materialne wydatki na wsparcie kształcenia, na środki dydaktyczne. Kwota 11,8 miliarda zł na szkolnictwo wyższe stanowi 0,86% PKB. Jest to taki sam wskaźnik, jak w 2008 r.

Po trzecie, Państwowa Akademia Nauk. Instytuty naukowe PAN finansowane są z budżetu nauki. Problemem są bardzo niskie płace pracowników naukowych PAN, dużo niższe niż w szkolnictwie wyższym. Korporacja PAN ma budżet w wysokości 58,1 miliona zł. Jest to nominalny wzrost o 1,7 miliona zł. W PAN brakuje jednak środków na utrzymanie infrastruktury będącej własnością korporacji. Istnieją problemy z wykorzystywaniem środków przekazywanych pod koniec roku z rezerwy. Na przykład w roku 2008, ze względu na procedury przetargowe, akademia utraci 1 milion zł, przeznaczony na remont zabytkowego mostu w Kórniku. Środki te powinny przejść na następny rok.

Szczegółowe informacje i prośby dotyczące tych spraw złożę panu ministrowi w imieniu PAN zgodnie z odrębną procedurą. Dziękuję za uwagę.

 

Do spisu treści

Przemówienie senator Małgorzaty Adamczak
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Debata nad projektem budżetu na rok 2009, w porównaniu z debatami nad projektami poprzednich budżetów, toczy się w obliczu światowego kryzysu. Niestety, kryzys światowy dosięga też nas, bo nie jesteśmy państwem wyjątkowym, które pozostanie wolne od skutków kryzysu. W kontekście tej dzisiejszej debaty dla nas, dla Platformy Obywatelskiej, ważne jest, że ten budżet to budżet odpowiedzialności, który ma zapewnić środki finansowe na wszystko, co jest potrzebne, gdyż sytuacja na rynkach finansowych świata wciąż bardzo dynamicznie się zmienia i w coraz istotniejszym stopniu przekłada się na gospodarkę i realne życie ludzi. Platforma Obywatelska proponuje budżet, dzięki któremu w jak najmniejszym stopniu odczujemy kryzys - budżet bezpieczny dla Polaków i dla polskiej gospodarki.

Budżet na 2009 r. nie zwiększa znacząco deficytu, ale powiększa kwoty gwarancji dla rynków międzybankowych. Budżet ten zasługuje na nasze wsparcie po to, by pokazać, że nasza gospodarka jest silna i przede wszystkim godna zaufania.

Na marginesie chciałabym wyrazić swoje zadowolenie, że w budżecie na rok 2009 zwraca się większą uwagę na ochronę dzieci, niż w dotychczasowych budżetach. Wzrost środków finansowych na urząd rzecznika praw dziecka jest bardzo uzasadniony. Chodzi tu w końcu o dobro dzieci i przede wszystkim o ich ochronę.

Reasumując, mimo wszystkich niewiadomych dotyczących kryzysu i tego, co będzie dalej, uważam, że przedstawiony przez ministra finansów budżet z wniesionymi poprawkami jest dobry, stabilny i, co więcej, stanowi podstawę gospodarki naszego państwa.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Sytuacja, z którą mamy do czynienia na rynkach międzynarodowych, zagrożenie kryzysem skłania do poczucia odpowiedzialności i do tego, aby o sprawach tak ważnych jak budżet państwa dyskutować bez demagogii, nadmiernych żądań i emocji.

Ten budżet to właśnie budżet odpowiedzialności, który ma zapewnić zabezpieczenie najważniejszych potrzeb w poszczególnych sferach życia.

Oczywiście zawsze można mówić, że to nie w pełni zaspokaja potrzeby. Można też dyskutować, czy na przykład dochody z prywatyzacji, planowane w 2009 r. na poziomie 12 miliardów zł, zostaną wykonane. Czy wzrost z 15 miliardów do 34 miliardów zł planowanego wykorzystania środków z Unii Europejskiej jest realny, czy nie. A jednak na przykład planowany na rok 2009 wzrost rent i emerytur wyniesie około 6%, tutaj nie ma korekty. Wskaźnik ten opiera się, jak wiemy, na inflacji z roku poprzedniego i po części na wzroście płac w gospodarce, co daje nam zabezpieczenie. Strażnikiem budżetu jest rząd i minister finansów. Sejm i Senat uchwalają go wprowadzając ewentualne korekty. Jak powiedział pan minister Rostowski, możliwe są one także w ciągu roku 2009.

W trakcie prac nad budżetem zarówno w komisjach, jak i w zespołach rządowych uwzględniono postulaty i oczekiwania poszczególnych środowisk. Oczywiście nie jest możliwe uwzględnienie wszystkich postulatów. Trzeba też podkreślić, że został zaplanowany, przygotowany i będzie wdrażany "Plan stabilności i rozwoju". Plan ten spowodował zwiększenie z 15 do 40 miliardów zł limitu gwarancji i możliwości kredytowania małych i średnich przedsiębiorstw przez BGK do kwoty 20 miliardów zł.

Obniżenie progów podatkowych do 18% i 32%, które wejdzie w życie w 2009 r. również, o czym należy pamiętać, będzie miało skutki dla budżetu. Jest też niezwykle istotna "Rezerwa solidarności społecznej", która będzie służyła wspieraniu osób najbardziej potrzebujących.

Pojawiają się najróżniejsze prognozy wzrostu produktu krajowego brutto, począwszy od około 3,8% poprzez 3,7%, jak to zaplanował rząd, do znacznie niższych. Komisja Europejska oceniła możliwość wzrostu produktu krajowego brutto na tym samym poziomie, co nasz rząd. Jaki zatem mamy mechanizm, którego nie mają inne kraje Unii Europejskiej? Przede wszystkim będziemy mieć znacznie wyższy wzrost dzięki środkom z Unii Europejskiej w ramach Perspektywy 2007-2013. Te środki, jak mówią eksperci, jeżeli będą poprawnie wykorzystane, przyniosą wzrost produktu krajowego brutto o 2%.

Panie Marszałku, Wysoki Senacie, chciałbym też odnieść się do poprawek zgłaszanych zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Znacząca ich część ma charakter regionalny, czy, jak kto woli, lokalny. Trudno się dziwić, że - biorąc pod uwagę odpowiedzialność rządu za podejmowane decyzje i konieczność ograniczenia skutków światowego kryzysu - poprawki te w większości nie znalazły uznania. Ale były też takie, które znalazły uznanie, choć dotyczą również lokalnych społeczności, na przykład poprawka zwiększająca wydatki na krajowy system ratowniczo-gaśniczy. Jako członek Senackiego Zespołu Strażaków z satysfakcją odnotowuje ten fakt.

Będąc członkiem Komisji Obrony Narodowej chciałbym także podkreślić, że budżet przedstawiony przez ministra obrony narodowej na poziomie 1,95% PKB jest również budżetem realnym i wyważonym. Zapewnia on realizację celów strategicznych, a więc obronnych, a także dosprzętowienie i profesjonalizację armii.

Reasumując, gorąco rekomenduję Wysokiej Izbie przyjęcie przedłożonego przez ministra finansów projektu budżetu na rok 2009, z uwagami i poprawkami Komisji Gospodarki Narodowej, w której pracach miałem przyjemność uczestniczyć.

Chciałbym również jako ekonomista wyrazić słowa wielkiego uznania dla pana ministra Rostowskiego, pani minister Suchockiej-Roguskiej oraz wszystkich służb odpowiedzialnych za przygotowanie budżetu. Życzę takiej samej determinacji w jego realizacji.

Przekazuję także poprawkę dotyczącą przywrócenia ulg na przejazdy dla studentów, co jest decyzją oczekiwaną przez środowisko akademickie nie tylko w Krakowie, ale także w całej Polsce.


24. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu