20. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Skurkiewicz.

Do spisu treści

Senator Wojciech Skurkiewicz:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, ja chciałbym powrócić na chwilę do tego, o co pytałem wcześniej pana senatora sprawozdawcę. Ten trzeci podmiot, ministerstwo będzie decydowało czy minister będzie decydował o przywróceniu obywatelstwa. Ale rodzi się pytanie, czy rzeczywiście w całą tę grę o obywatelstwo należy włączyć trzeci podmiot, który by o tym decydował. Czy nie należy iść w tym kierunku, że na przykład o uznaniu i przywróceniu decyduje wojewoda albo o uznaniu i przywróceniu decyduje minister? Bo absolutnie nie przemawia do mnie to, o czym mówił pan senator Person, że to jest sprawa dotycząca tylko dwudziestu etatów, przy czym największe województwo mazowieckie, w którym sprawa dotyczy prawdopodobnie największej liczby osób, otrzyma dwa etaty z tych dwudziestu, a ministerstwo otrzyma trzy etaty z tejże właśnie puli. Czy nie należałoby jednak pokusić się o to, aby pozostawić to właśnie u wojewody, tak żeby to wojewoda decydował o uznaniu i przywróceniu obywatelstwa, a tymi dwoma kolejnymi etatami, czyli w sumie byłyby cztery, zasilić wojewodę mazowieckiego, gdzie będzie najwięcej spraw o przywrócenie obywatelstwa polskiego? Bo tak jak mówię, mnożymy byty, wprowadzamy kolejny element, wprowadzamy trzecią instytucję, wprowadzamy ministerstwo, co do tej pory nie było stosowane, do tej, powiem ogólnie, gry o obywatelstwo polskie. Czy nie lepiej i nie łatwiej by było pozostać tylko przy dwóch elementach, czyli prezydencie i wojewodzie lub prezydencie i ministrze czy ministerstwie? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Spraw Wewnętrznych
i Administracji
Piotr Stachańczyk:

Panie Senatorze, to jest wynikiem naszych analiz, bo sugerowaliśmy, nie będę tego ukrywał, komisji tego typu rozwiązanie organizacyjne. I nawet nie chodzi tu o kwestie etatowe, dlatego że, jeżeli dalibyśmy te kwestie do wojewodów, to i tak etatowo musielibyśmy wzmocnić ministerstwo, bo musiałby się rozbudować pion zajmujący się rozpatrywaniem odwołań w ministerstwie, gdyż odwołania będą z całą pewnością. Tylko że jest jednak dość istotna różnica między przywróceniem obywatelstwa a uznaniem. Uznanie za obywatela, tak jak jest ukształtowane w tej ustawie, jest de facto pewnym działaniem wojewody o charakterze automatycznym, dlatego że wojewoda ma tam do zbadania kilka pozytywnych przesłanek, których występowanie powinien stwierdzić, do sprawdzenia dwie przesłanki negatywne, przy czym ta druga, kluczowa opierać się będzie nie na jego działaniu, tylko na informacjach, które on pozyska od organów właściwych w sprawach bezpieczeństwa i porządku publicznego. De facto przepisy prawa wprost regulują, kto to obywatelstwo może i powinien uzyskać w drodze uznania. Z administracyjnego punktu widzenia jest to dość prosta czynność.

Zakładamy, że postępowania dotyczące przywrócenia obywatelstwa będą jednak wymagały poszukiwania dokumentów, niekiedy zainteresowany nie będzie w stanie ich pozyskać, będziemy musieli go w tym wspomagać. Te postępowania będziemy niekiedy prowadzić na podstawie przepisów ustaw z roku 1920 i z roku 1952, w zakresie których obecnie już generalnie prawników się nie kształci. My w ministerstwie mamy taki zespół, który zna się również na tych przepisach, na tych przepisach pracuje i po niewielkim wsparciu i przeszkoleniu tych ludzi głównie przez kolegów będziemy mieli sprawny zespół, który będzie w stanie te postępowania szybko robić. Bo tu jest jeszcze jeden element: najbardziej zainteresowani przywróceniem obywatelstwa oczekują, że to będzie robione możliwie sprawnie, ponieważ oni mogą nie doczekać decyzji w sytuacji niesprawnego działania organów. Ponieważ bardzo długo czekali na tę instytucję, to przy niesprawnym działaniu organów mogą nie doczekać pozytywnej dla siebie decyzji.

Dlatego po analizie sił, środków i możliwości uznaliśmy, że przejęcie przez ministra właściwego do spraw wewnętrznych realizacji tych zadań zapewni najbardziej sprawne, kompetentne i połączone z możliwością najlepszego dotarcia do istniejących w tych sprawach dokumentów prowadzenie postępowań. Stąd taka, a nie inna nasza propozycja w tym zakresie.

(Senator Wojciech Skurkiewicz: Panie Marszałku, jeśli mogę jeszcze króciutko...)

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Wojciech Skurkiewicz:

Panie Ministrze, wobec tego jeszcze jedno pytanie: a co, jeśli minister odmówi przywrócenia obywatelstwa polskiego osobie zainteresowanej? Czy tej osobie będzie przysługiwało odwołanie?

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Piotr Stachańczyk:

Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego - i to stosuje się do wszystkich postępowań, w których pierwszą instancją jest naczelny lub centralny organ administracji państwowej - zainteresowanemu przysługuje wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy przez organ, a następnie od decyzji wydanej w następstwie takiego wniosku skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego, jeżeli negatywna decyzja zostanie podtrzymana.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Pan senator Rulewski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Z pewną namolnością wracam do tego pytania, które bardzo dyplomatycznie skierował do pana ministra pan poseł sprawozdawca.

(Głos z sali: Senator.)

Myślę o ludziach, którzy zechcą skorzystać z instytucji przywrócenia. Czy rząd może przewiduje wydanie aktu normatywnego uznającego te orzeczenia za nieważne? To, jak powtarzam, nie musiałoby rodzić takich skutków, że ci obywatele stają się z mocy tego prawa ponownie obywatelami, ale przynajmniej byłoby skróceniem procedury w zakresie dochodzenia.

I drugie pytanie. Czy - prawdopodobnie jest to w aktach niższego rzędu - wnioski o przywrócenie bądź ponowne uzyskanie obywatelstwa wymagają wniesienia opłat, równych chociażby tej, którą wnoszą obywatele, gdy dla nowonarodzonych chcą uzyskać obywatelstwo? Jak pamiętam, w Kanadzie to jest 60 dolarów.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych
i Administracji
Piotr Stachańczyk:

Zaczynam od końca. Ponieważ do tej pory nie było tej instytucji, więc oczywiście kwestie finansowe nie były regulowane. Analizując te przepisy, nie zakładaliśmy wprowadzenia opłaty skarbowej lub opłaty konsularnej w przypadku wniosków o przywrócenie obywatelstwa polskiego.

Jeśli chodzi o pytanie pierwsze, to taka możliwość naszym zdaniem nie istnieje, gdyż stwierdzenie ustawowo nieważności wszystkich decyzji dotyczących utraty obywatelstwa polskiego, niezależnie od ich kształtu, skutkowałoby uzyskaniem przez te osoby obywatelstwa polskiego. Bo jeżeli z obiegu prawnego wypadają decyzje stwierdzające, że ktoś coś stracił, to wracamy do stanu, że on to posiada. Byłaby tylko kwestia uregulowania w przepisach, od jakiej daty posiada, a nam właśnie chodzi o to, i to jest również przemyślane pod kątem interesów osób, które się o to przywrócenie mogą ubiegać, aby nie było tu automatyzmu. Jest bowiem, wiemy o tym, wiele osób, które utraciły to obywatelstwo polskie i wcale nie zamierzają do niego wrócić. Utraciły je świadomie, dokonały pewnego wyboru, wybrały pewną drogę życiową, na której to obywatelstwo nie było im potrzebne i nie zamierzają do niego wracać, wprost przeciwnie, ten powrót i posiadanie podwójnego obywatelstwa mogą im zaszkodzić w realizowaniu ich jakichś planów życiowych. Stąd nie przewidujemy tego typu generalnej reguły.

Jeżeli już przyjmować pewne stwierdzenia, które dotyczyłyby właśnie tego problemu, czyli mówiły, jak negatywną działalność prowadziły w tym zakresie władze komunistyczne, do czego ludzi zmuszały, to ewentualnie widziałbym to w jakimś fragmencie, na przykład w preambule, gdyby ta ustawa mogła mieć preambułę. To w preambule można ewentualnie napisać. Uzasadniając, dlaczego dalej w przepisach jest mowa o przywróceniu, można ewentualnie w preambule napisać, że uwzględniając to złe, co robiły władze komunistyczne - trzeba by to oczywiście opisać słowami ładniejszymi od tych, których ja w tej chwili używam - wprowadza się między innymi tę ustawę, tę właśnie instytucję. Wtedy mamy polityczną deklarację, a skutki prawne wywiera to, co jest w treści ustawy.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Więcej pytających... Widzę pana senatora Persona. Proszę bardzo... Nie Persona, Korfantego.

(Senator Roman Ludwiczuk: To też jest persona.)

To też poważna persona, ale to jest pan senator Korfanty.

Proszę bardzo...

(Senator Stanisław Bisztyga: Nie może być do protokołu?)

To są jeszcze pytania.

Do spisu treści

Senator Bronisław Korfanty:

Panie Marszałku! Panie Ministrze!

Jedno krótkie pytanie dotyczące właśnie tego art. 6. Chodzi o pewne osoby, które głównie w latach siedemdziesiątych dobrowolnie zrzekły się polskiego obywatelstwa. Czy zamierzeniem tego art. 6 było to, żeby takie osoby też miały prawo do przywrócenia obywatelstwa?

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Spraw Wewnętrznych
i Administracji
Piotr Stachańczyk:

Panie Senatorze, ja generalnie stwierdzam, że jeżeli pan mówi o osobach, które zrzekały się obywatelstwa polskiego, bo ta grupa budzi największe zainteresowanie, w trakcie obowiązywania tak zwanych uchwały niemieckiej i uchwały żydowskiej, to one, zgodnie z jednolitym orzecznictwem polskich sądów administracyjnych dzisiaj przyjętym, że tego obywatelstwa nigdy nie utraciły, ponieważ nie wolno im było zabrać tego obywatelstwa w trybie powszechnie obowiązującej uchwały Rady Państwa... Inaczej mówiąc, każda osoba, która wyjechała z Polski w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych do Niemiec czy do Państwa Izrael, jeżeli złoży wniosek do wojewody o potwierdzenie posiadania obywatelstwa polskiego, to prawdopodobnie od organów administracji, czyli wojewody i ministra, dostanie decyzję negatywną, ale jeżeli złoży skargę do sądu, to sąd tę decyzję zmieni i uzna, że osoba ta posiada obywatelstwo polskie.

I taka decyzja, taki wyrok sądu to jest to, o co tym osobom tak naprawdę chodzi, dlatego że - wracając do tego, o co pan senator wcześniej panów pytał, pana przewodniczącego - jeżeli ktoś chciałby odzyskiwać majątek, to istotne jest obywatelstwo, które posiadał w chwili utraty tego majątku, a nie to, które ewentualnie nabędzie teraz czy nabędzie w przyszłości. Bo jeżeli sądy rozpatrują sprawy dotyczące obywatelstw, to one uwzględniają w pewnych okolicznościach kwestie, jakie obywatelstwo miała ta osoba w momencie utraty go, dlatego że tam się stosuje art. 39 starej ustawy z 1961 r. o gospodarce nieruchomościami w miastach i osiedlach. To była podstawa prawna utraty tego mienia nieruchomego przez osoby wyjeżdżające za granicę i jednym z warunków utraty tego mienia, czyli przejścia na Skarb Państwa, była utrata obywatelstwa polskiego. Tak więc dla tej osoby interesujące i ważne jest wywiedzenie, że kiedy w roku 1970 czy 1960 wyjechała z Polski, to wtedy obywatelstwa polskiego nie utraciła. A to osiągnie nie na podstawie tej ustawy, bo ta ustawa mówi wprost przeciwnie. Jeżeli wystąpi o przywrócenie, to oznacza, że godzi się z tym, iż to obywatelstwo utracił; żeby wystąpić o przywrócenie, należy być przekonanym, że się obywatelstwo straciło, że się go nie ma i chce się jego przywrócenia. To nie jest to, o co chodzi tym osobom, które ewentualnie wystąpią o odzyskanie mienia pozostawionego w Polsce w momencie wyjazdu. W związku z tym nie sądzimy, aby te osoby były zainteresowanie korzystaniem z norm, które są w art. 36.

Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Więcej pytań nie widzę.

Otwieram dyskusję.

Przypominam o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców. Przemówienie nie może trwać dłużej niż dziesięć minut. Wnioski o charakterze legislacyjnym senatorowie składają do marszałka Senatu do momentu zamknięcia dyskusji.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Bronisława Korfantego.

Do spisu treści

Senator Bronisław Korfanty:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Procedowana właśnie ustawa o obywatelstwie polskim jest niewątpliwie jedną z najważniejszych, którą zajmujemy się w ostatnim czasie. Wielka szkoda, że projekt tej ustawy jest omawiany w tak późnych godzinach, przy obecności tak nielicznych senatorów. Szanowni Państwo, sprawa obywatelstwa jest szczególnie ważna dla Polonii i Polaków mieszkających poza granicami kraju, którzy w wielu przypadkach zostali bezprawnie pozbawieni tego obywatelstwa. Dlatego dobrze się stało, że Senat RP, który przecież od czasów przedwojennych opiekuje się Polakami mieszkającymi poza granicami kraju, podjął się inicjatywy ustawodawczej w tym względzie.

Ze względu na fakt, że dopiero na posiedzeniu połączonych trzech komisji w dniu 14 października otrzymaliśmy opinię ekspertów w tej sprawie, ja też dopiero w dniu dzisiejszym, po spokojnym zapoznaniu się ze sprawą, mogę w sposób merytoryczny odnieść się do tej inicjatywy.

Jak stwierdziłem na wstępie, ustawa ta jest niezmiernie ważna, gdyż porusza wiele kwestii związanych z nadawaniem obywatelstwa czy też utratą tego obywatelstwa. Wprowadza także nową instytucję przywrócenia obywatelstwa polskiego, tak bardzo oczekiwaną przez Polaków, którym odebrano bezprawnie obywatelstwo. Szanowni Państwo, ustawa wprowadza jednak dualizm co do trybu nadawania obywatelstwa, bowiem obywatelstwo polskie może być nadawane, zgodnie z rozdziałem 3, przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej lub też - to rozdział 4 - wojewoda może uznać za obywatela polskiego osoby, które spełniają określone kryteria. Tryb uznania za obywatela polskiego jest znany w obowiązującym prawie, jednak do tej pory był on stosowany stosunkowo rzadko. W otrzymanym projekcie rozszerzono znacznie zakres otrzymywania obywatelstwa w tym trybie. Powoduje to znaczne ograniczenie kompetencji prezydenta, jeśli chodzi o nadawanie obywatelstwa.

Właśnie w tej sprawie występują duże wątpliwości, potwierdzone w opinii pana doktora Ryszarda Piotrowskiego, która została nam dostarczona na posiedzeniu komisji. W opinii tej czytamy między innymi, że w obowiązującym stanie prawnym istnieje instytucja uznania za obywatela polskiego, którą projektowana ustawa modyfikuje i wzmacnia. Wydaje się, że instytucja ta, aczkolwiek mająca znaczenie praktyczne, prowadzi do erozji prerogatywy prezydenckiej. Konstytucja wskazuje jedną drogę do obywatelstwa - nadanie obywatelstwa polskiego przez prezydenta RP. Tworzenie rozwiązań identycznych co do skutku z nadaniem i adresowanych do pewnej grupy cudzoziemców, w odniesieniu do których decyzje podejmuje administracja rządowa, jest wątpliwe z punktu widzenia art. 137 konstytucji. Dalej pan doktor Piotrowski pisze, że obowiązkiem ustawodawcy jest stanowienie prawa w możliwie największym stopniu realizującego postanowienia konstytucji. Wynika stąd, jak pisze pan doktor Piotrowski, konstytucyjny zakaz ograniczania zakresu prerogatyw prezydenckich, w szczególności przez rozszerzanie zakresu kompetencji administracji rządowej w sprawach obywatelstwa.

Szanowni Państwo! Jeśli przyjmiemy ten projekt ustawy w zakresie nadawania obywatelstwa, właśnie w tej materii, o której tutaj się wypowiadałem, to będzie to, moim zdaniem, rozwiązanie budzące wiele wątpliwości. Nie można też wykluczyć, iż rozwiązanie to może być niezgodne z konstytucją.

Przekazuję na ręce pana marszałka poprawki, które zostaną złożone, do art. 29, do art. 20, a także do art. 36. Te poprawki będą prowadziły do tego, żeby jednak nie ograniczać tych kompetencji prezydenta. Składam poprawki, Panie Marszałku. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Piotra Łukasza Andrzejewskiego.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Na początku chcę podziękować przewodniczącemu komisji, panu senatorowi Personowi, i wszystkim innym, którzy przyczynili się do tego, że to, z czym nie mogliśmy się uporać przez tyle lat i przez tyle kadencji, wreszcie zaczyna przybierać realny kształt inicjatywy legislacyjnej. Przypomnę, że na skutek dywersyjnej działalności - tak, uważam, że dywersyjnej; mam przykłady tego, ale nie będę wskazywał podmiotów, które tak działały - inicjatywy przygotowane jeszcze przez Komisję Nadzwyczajną, powołaną pod koniec kadencji przez marszałka Struzika, a później inicjatywy przygotowane tu, w Senacie, złożone do laski marszałkowskiej w Sejmie jako inicjatywy senackie, skontrowane inicjatywami rządowymi, na skutek intryg, które jeszcze za oceanem były robione, wróciły później do Senatu, z wyjątkiem ustawy o Karcie Polaka, którą dopiero niedawno zrealizowaliśmy. Marszałek Sejmu nie poddał do końca kadencji poprawek Senatu, czym moim zdaniem naruszył konstytucję, ale to już osobny rozdział. I teraz wróciliśmy do tego, co było ówczesnym zamiarem i projektem wypracowanym w Senacie.

Ale czy ta inicjatywa w pełni zasługuje na aprobatę, bez zastrzeżeń? Uważam, że nie. Przede wszystkim wprowadza  rzeczywiście cztery formy uzyskania obywatelstwa, nie uszczuplając w niczym kompetencji prezydenta do wyłączności nadawania obywatelstwa, co przewiduje konstytucja. Ale oprócz tego jest również instytucja potwierdzenia obywatelstwa i instytucja przywrócenia obywatelstwa, które już nie są objęte rygorem prerogatywy prezydenckiej. Wydaje mi się, że nie należy tych procedur mylić.

Istnieje również osobny problem podwójnego obywatelstwa, które, zgodnie zresztą z inicjatywą Senatu w ustawie o obywatelstwie, przygotowywanej w okresie awuesowskim w końcu XX wieku, ta ustawa przyjmuje, dlatego że rzeczywisty status Polaków, którzy zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego i nabyli obywatelstwo różnych państw świata, o różnych ustrojach, musi zostać dzisiaj uwzględniony, w dobrej wierze, jako szczególny status, przez aktualną niepodległą Rzeczpospolitą. Te wszystkie kwestie ustawa porządkuje, natomiast nie przewiduje tego, co wynika z konwencji wiedeńskiej, która mówi, że w wypadku obywatelstwa czy podwójnego, czy wielokrotnego, bo i to jest możliwe, należy wskazać - to jest to oświadczenie opcyjne - które obywatelstwo będzie się wykonywać. To musi  być powszechnie wiadome, dlatego że nie można służyć dobrze dwóm, a co dopiero wielu panom. I lojalność wobec państwa, w którym ma się prawa wyborcze, obowiązki podatkowe, obowiązki dotyczące służby wojskowej, dotyczące lojalności wobec racji stanu tego państwa, nie może być dzielona. I to jest słuszne. Ale wszystkie te osoby, które są obywatelami innych państw i tam wykonują obywatelstwo, stawia ta ustawa w art. 3, mam wrażenie, że bez należytego prześledzenia konsekwencji tego, w bardzo trudnym położeniu. Bo niewątpliwie ta osoba, której przywracamy, uznajemy, potwierdzamy albo nadajemy obywatelstwo polskie bez pozbawienia jej innego obywatelstwa, tym samym zobowiązuje się do bezwzględnej lojalności w tych wszystkich dziedzinach, o których mówiłem, wobec państwa polskiego. A więc stawiamy ją w bardzo trudnym położeniu wobec obywatelstwa, które wykonuje.

Stąd moja poprawka, która usuwa efekt nieprześledzenia skutków tego. Dotyczy ona modyfikowania art. 3  o tak zwaną klauzulę opcyjną. Ona tu, w ustawie, jest przyjęta, ale tylko dla dziecka małoletniego, które, jak dojrzeje, to wykonuje opcję. Poprawka będzie brzmiała...

Pozwoli pan marszałek, że w razie czego przedłużę swoje pięć minut? Chcę przeczytać tę poprawkę, żeby to dotarło również do przedstawiciela pana ministra i żeby było to...

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, proponuję trzymać się czasu. Może pan przeczytać poprawkę, może pan także ją omówić.)

Omówię.

A więc jest to poprawka, która przewiduje protokół opcyjny. I te wszystkie rygory dotyczą obywatela, który rzeczywiście złożył oświadczenie opcyjne, że zamierza wykonywać obywatelstwo polskie, zachowując jednocześnie obywatelstwo innego państwa. Rada Ministrów określi w drodze rozporządzenia - bo trzeba by do tego dodać jakieś przepisy wykonawcze - wzór oświadczenia opcyjnego, sposób i tryb jego rejestracji oraz tryb informowania o złożonym oświadczeniu opcyjnym tego państwa, którego obywatelstwo posiada obywatel polski, uwzględniając dane obywatela polskiego składającego oświadczenie, o którym tu mowa.

Następny problem, problem, który czyni w ogóle tę instytucję bardzo problematyczną, a jest biurokratycznie blokującą procedurą, to mianowicie ten nieszczęsny artykuł, o którym mówił pan senator Kieres. Bo nie chodzi tylko o bezterminowe wpuszczenie tego w postępowanie sprawdzające w IPN, a jednocześnie Komendzie Głównej Policji, w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w tych instytucjach, które dawniej, za PRL, były wszechwładne. Ja bym bardzo nie chciał, żeby w naszym państwie te instytucje dalej były wszechwładne i żeby dopiero na podstawie ich rozeznania można było stosować tę ustawę. Za daleko również to poszło przy instytucji uznania cudzoziemca za obywatela polskiego. Dotyczy to konieczności sprawdzania elementów, które tu są wymienione. Poszło to za daleko, jeżeli chodzi o tych, których w PRL ewidentnie pokrzywdzono ze względów politycznych, o takich ludzi, jak generał Władysław Anders, jego żołnierze i ci, którzy zostali pozbawieni obywatelstwa uchwałą Rady Ministrów z 26 września 1940 r., generałowie, oficerowie i wstępujący do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia. Czy ich potomków też mamy prześwietlać przez MSW, przez wszystkie inne dzisiaj istniejące biurokratyczne struktury, które tak naprawdę wywodzą się, jeśli chodzi o zakres tego typu kompetencji, z totalitarnego państwa, jakim był PRL? Wydaje mi się, że trochę za daleko to poszło.

Wreszcie tryb uznania, które dotyczy cudzoziemców. Bo obywatel polski, który został pozbawiony prawa posiadania obywatelstwa polskiego wbrew swojej woli, także ten, któremu to obywatelstwo będzie przywracane, jest cudzoziemcem do czasu przywrócenia tego obywatelstwa czy uznania za nieważne... Przy okazji rozpoznawania ustawy o cudzoziemcach mówiłem o tym problemie, ale wtedy bardzo ciężko było to odnieść do charakteru planowanej ustawy o obywatelstwie. Przecież ustawa o cudzoziemcach do dzisiaj w pewnym zakresie może być uznana za ustawę łamiącą konstytucję. W konstytucji mówimy też o prawach cudzoziemców, które dzisiaj są łamane w Polsce nie przez władzę wykonawczą, tylko przez władzę ustawodawczą. I od Trybunału Konstytucyjnego... Bo art. 52 konstytucji mówi, że osoba, której pochodzenie polskie zostało stwierdzone zgodnie z ustawą, może osiedlić się na terytorium Polski na stałe, a ustawa traktuje tę osobę jak cudzoziemca. Ale dzisiaj w stosunku do tych osób, bez wyróżniania ich szczególnie, obowiązują bezwzględne, niepodlegające ustawowym ograniczeniom zasady. Są takie zasady; ze względu na brak czasu nie będę o tym mówił. To prawo człowieka, które, jeżeli ustawa nie przewiduje, że może być ograniczone, to klauzula porządku publicznego nie przewiduje możliwości ograniczenia takiego prawa. Konstytucja, w przeciwieństwie do innych przypadków, kiedy mówi się, że ustawa może dopuszczać wyjątki, nie dopuszcza tu wyjątków. I tu powinno się wprost stosować konstytucję, a tymczasem ustawa o cudzoziemcach represjonuje te osoby, po prostu represjonuje je obowiązujący w Polsce system. I w przypadku tych osób, które są cudzoziemcami, powinny się znaleźć szczególne uprawnienia, gdzie nie wymaga się ani domicylu, ani tych szczególnych wymogów, które odnoszą się do Karty Polaka. A jeżeli ktoś posiada Kartę Polaka, jest pochodzenia polskiego, to nie widzę powodu, żeby przy podwójnym obywatelstwie nie można było go uznać za obywatela polskiego. Skoro za obywatela polskiego uznaje się cudzoziemca, który nie ma nic wspólnego z polskością, tylko zostaje obywatelem polskim z racji przebywania tutaj, lojalności, dopuszczenia stałego pobytu? To co my mamy powiedzieć o tych wszystkich ludziach, zwłaszcza  ze Wschodu, którzy przymusowo zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego, a dzisiaj każe im się jeszcze spełniać cały szereg przepisów, które są tak samo surowe jak dla ludzi, którzy pochodzenia polskiego nie mają?

W związku z tym proponuję, żeby dopisać jednak przy instytucji uznania tych, którzy są wymienieni w art. 52  konstytucji, a mianowicie tych, których pochodzenie Polski zostało stwierdzone zgodnie z ustawą i którzy mogą osiedlić się na stałe. Jest domniemanie, że skoro mogą się osiedlić na stałe i udowodnili obywatelstwo polskie, to jednocześnie mogą się ubiegać o uznanie za obywatela polskiego, bo nie mogą mieć mniej praw niż cudzoziemcy, o których mówi dzisiaj ustawa.

No i wreszcie, proszę państwa,  problem tego art. 41. Uważam go za przepis blokujący, bezterminowo wpuszczający w procedurę blokującą, która tak naprawdę czyni te prawa iluzorycznymi. Co innego, jeżeli chodzi o nadanie prezydenta, ale to uznanie, gdzie te prawa przechodzą przez filtr różnych zależności urzędniczych, jest, moim zdaniem, sprzeczne z duchem i celem tej ustawy. Tam, gdzie się chce, wystarczy ogólna klauzula uznaniowa. Uważam, że przywrócenie obywatelstwa polskiego jest ze wszech miar słuszne w takim zakresie i składam autorom czy ekspertom wyrazy uznania za to, że tak szeroko potraktowali możliwość przywrócenia obywatelstwa polskiego, ale obwarowali też tę możliwość nielichą liczbą uznaniowych warunków. A kto będzie stwierdzał ich wypełnienie? No, urzędnik. Jaki urzędnik? No, urzędnik z określonych resortów. A te osoby często przyjęły urząd publiczny w służbie innego państwa, kiedy wykonywały swoje obywatelstwo. Czasem przyjęły przymusowo; ja znam osoby, które były wcielone do Wehrmachtu. A ustawa reguluje kwestię odstępstwa od narodowości polskiej, więc one z mocy ustawy... I tak ten przepis ich rugował. Bo czytamy: stanowią zagrożenie dla obronności bezpieczeństwa państwa. Klauzula ogólna jest słuszna. Dalej: działały na szkodę interesów... I znowu urzędnik dyskrecjonalną decyzją, bez możliwości odwołania, bez sądu, będzie o tym decydował. Dobrze, niech decyduje, nie mam nic przeciwko temu. Ale wpuszczanie tego jeszcze... I może w zakresie swojej wiedzy i wiedzy służb specjalnych w sposób właściwy dokumentować. Pozostaje jednak problem osobnego art. 41, tego szczegółowego śledztwa, inwigilacji, udzielenia informacji. To jest postępowanie inkwizycyjno-kapturowe, nie godzi się, żeby w demokratycznym państwie prawa była taka procedura. Tak uważam i dlatego, moim zdaniem, trzeba skreślić ten przepis. Taki wniosek złożę.

Wreszcie dzięki inicjatywie, nie kryję tego, profesora Stelmachowskiego, który uważa, że zbyt ogólnie mówi się, zwłaszcza po uchwale Senatu o przywróceniu ciągłości, odsyłam do tej uchwały, która mówi o porządkowaniu systemu prawnego z wyeliminowaniem skutków PRL, o przywróceniu ciągłości między II Rzecząpospolitą a III Rzecząpospolitą... Wydaje mi się, że pewne osoby zasługują na szczególne względy. Dlatego to, co proponuje profesor Stelmachowski, trzeba, tak uważam, wpisać po art. 36: że uznaje się za nieważną i niewywołującą skutków prawnych tę uchwałę Rady Ministrów o andersowcach i generale Andersie, o której mówiłem. Jednocześnie trzeba dodać klauzulę generalną, która nie będzie poddana szczególnemu trybowi, a będzie dotyczyła tylko dyskrecjonalnej władzy uznaniowej i tego, że nie przywraca się obywatelstwa polskiego osobie, która działała na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej. No trudno, musimy taką klauzulę umieścić, ale bez tych procedur, które żywo przypominają, no, procedury z innego państwa.

My jesteśmy demokratycznym państwem prawnym, a przynajmniej pretendujemy do tej nazwy. Myślę, że to bardzo zobowiązuje, jeżeli chodzi o sposób redagowania ustaw i tych rygorów.

Miałem jedno pytanie i nie zadałem go, to pytanie pozostaje otwarte. Nie chciałbym sypać piasku w tak wartościową inicjatywę legislacyjną, ale jest pytanie: no dobrze, ale czy my przypadkiem, przywracając obywatelstwo, mając na szczęście to potwierdzenie - rozmawialiśmy o tym z panem senatorem Personem - nie potwierdzamy jednocześnie okresu, w którym te osoby były pozbawione tego obywatelstwa polskiego, ze wszystkimi skutkami, jeśli chodzi o prawo cywilne i uprawnienia wynikające między innymi z prawa rzeczowego i przywracamy je dopiero dzisiaj? Czyli jest cały okres, co do którego uznajemy, że prawidłowe było odebranie przez władze tego obywatelstwa i prawidłowy był okres, kiedy te osoby nie były obywatelami. Byłby problem, czy nie należy tej nieważności ustalić od początku, wstecz, ex tunc. W jakimś sensie czyni temu zadość rozdział 7, który w ustawie też jest, moim zdaniem, bezcenny, tylko wymaga dointerpretowania, że potwierdzenie posiadania obywatelstwa, jeśli chodzi o tych, którzy utracili je dziś z powodu państwa polskiego, wywołuje skutki tu, w Polsce. Nie będzie ich wywoływać na Ukrainie, w Gruzji czy, wszystko jedno, w Kazachstanie, ale na pewno powinno wywoływać w Polsce. I tu konieczny jest protokół opcyjny, nie można stawiać tych obywateli w sytuacji konfliktu między przynależnością do państwa polskiego a przynależnością do państwa, gdzie dzisiaj mieszkają i, że tak powiem, realizują swoje obywatelstwo. My ich wszystkich stamtąd nie zabierzemy, jednak, potwierdzając to obywatelstwo, musimy jako Polakom dać im poczucie bezpieczeństwa, prawa i opieki.

I dlatego myślę, że... Mówię dosyć chaotycznie, żeby zmieścić się w czasie. W zasadzie powinienem mieć trzy wystąpienia odnośnie do każdej z tych poprawek. Myślę, że może na posiedzeniu komisji będzie czas, żeby to jeszcze omówić.

Gdyby istniała potrzeba złożenia autopoprawki, to jestem do dyspozycji, bo być może nie wszystko uwzględniłem w tych poprawkach.

Jeszcze raz dziękuję za pracę, którą Senat włożył... Dziękuję wszystkim tym, którzy wreszcie doprowadzili do tego, że ta inicjatywa zostanie wniesiona i, mam nadzieję, zrealizowana przez układ polityczny, który nie jest chyba podzielony co do tego, że trzeba wykonać uchwałę likwidującą skutki PRL w III Rzeczypospolitej.

Dziękuję, Panie Marszałku, składam te poprawki.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę o zabranie głos pana senatora Zbigniewa Cichonia.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Cichoń:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ta ustawa na pewno zasługuje na uznanie ze względów, które już wcześniej zostały tutaj podkreślone. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne nieścisłości, które moim zdaniem wymagają uregulowania, doprecyzowania.

Uważam, że wszędzie tam, gdzie użyte jest sformułowanie "minister", należy wpisać, że ma być to minister właściwy do spraw wewnętrznych, jako że nie wystarczy w moim przekonaniu - doszliśmy do tego w rozmowie z panem senatorem Kieresem - to sformułowanie, które jest użyte w art. 9 ust. 4, że w sprawach należących do wojewody organem wyższego stopnia w rozumieniu kodeksu postępowania administracyjnego jest minister właściwy do spraw wewnętrznych, zwany dalej ministrem. Jest ono niewystarczające dlatego, że organ wyższego stopnia, to jest tylko ten organ, do którego można na przykład złożyć zażalenie na niezałatwienie sprawy w terminie. Ale wcale nie wynika z tego, że tenże sam organ jest właściwy dla załatwienia sprawy, która nie jest we właściwości wojewody. Bo dopiero, gdy jest we właściwości wojewody, organem wyższego stopnia, w rozumieniu tego zapisu art. 9 ust. 4, jest minister właściwy do spraw wewnętrznych, zwany dalej ministrem. A w ustawie mamy przecież przypadki, kiedy właśnie minister jest właściwy do załatwienia sprawy. Należy doprecyzować, że jest to minister właściwy do spraw wewnętrznych, zwłaszcza że proszę państwa, rzeczywiście może się rodzić pytanie, czy na przykład w sprawie, w której jest właściwość ministra, czyli w sprawie dotyczącej przywrócenia obywatelstwa polskiego, nie jest właściwy na przykład minister do spraw zagranicznych. A z czego może wynikać ta wątpliwość? No chociażby z tego, że jest następny przepis, który mówi, że wymogi i ewentualnie formularz, na jakim należy składać wnioski, określają wspólnie minister właściwy do spraw wewnętrznych oraz minister spraw zagranicznych. Skoro więc występują tutaj obydwaj ministrowie, to powstaje pytanie, czy w kwestii wydania decyzji o przywróceniu obywatelstwa rzeczywiście właściwy jest minister do spraw wewnętrznych. Tak że stąd ta propozycja tych poprawek. Ja złożę na piśmie propozycję, żeby dodać wszędzie, czyli w art. 23, 37 i 41 - te wyszukałem, być może są inne artykuły - owo sformułowanie "minister właściwy do spraw wewnętrznych". To jest jedna kwestia.

I druga kwestia. Zastanawiam się, czy ta ustawa nie jest, że tak powiem, zbyt upolicyjniona w tym sensie, że organy, które mają decydować o obywatelstwie, w różnych formach, czy to na przykład o przywróceniu obywatelstwa czy też o nadaniu obywatelstwa mają się zwracać obligatoryjnie... Bo tak to jest sformułowane zarówno w art. 20, jak i w art. 41 bodajże, o czym wspominał pan senator Andrzejewski, proponując, żeby w art. 41 te sformułowania związane z obowiązkiem zasięgania informacji w tych organach, nazwijmy je tak w skrócie, natury policyjno-śledczej, bo przecież i Instytut Pamięci Narodowej też ma pewne uprawnienia śledcze, o czym musimy pamiętać... Czy nie jest to zbyt daleko posunięte, zwłaszcza jeżeli chodzi o art. 20? Pamiętajmy o tym, że w art. 20 jest mowa o nadaniu obywatelstwa polskiego, co w dalszym ciągu przecież jest w gestii prezydenta, bo to wynika z konstytucji. I tutaj też obligatoryjne jest zasięgnięcie przez ministra przed przekazaniem wniosku prezydentowi właśnie u tychże organów policyjnych, nazwijmy je tak w skrócie, informacji, które mogą mieć istotne znaczenie w sprawie o nadanie tegoż obywatelstwa, i uzyskanie opinii dotyczącej owego wniosku. Dlatego proponowałbym, żeby użyć tutaj przed słowem "minister" sformułowania, że w miarę potrzeby minister przed przekazaniem wniosku występuje do tych organów o uzyskanie tej informacji. Bo bardzo często będzie taka sytuacja, że w ocenie ministra, czy też nawet jeszcze wcześniej, wojewody - bo pamiętajmy, że wniosek do prezydenta jest wcześniej skierowany jeszcze do wojewody - pojawiają się czasami pewne okoliczności, które mogą wskazywać na to, że należałoby zasięgnąć takich dodatkowych informacji.

Podobna kwestia jest w art. 41. Też uważam, że powinno być to poprzedzone takim sformułowaniem, że w miarę potrzeby minister zwraca się do tych organów o udzielenie informacji.

Tak że ja, proszę Wysokiej Izby, zgłaszam te poprawki na piśmie. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Ma pan czas do zakończenia następnego, ostatniego wystąpienia, żeby zgłosić poprawki.

(Senator Zbigniew Cichoń: Złożyłem obydwa wnioski.)

Dobrze. To dziękuję.

Proszę pana...

Do spisu treści

Senator Andrzej Person:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wystąpię nietypowo, bo bardzo krótko. Dzisiaj już bardzo dużo mówiłem.

Chcę przede wszystkim podziękować wszystkim panom senatorom, panu ministrowi, ekspertom, legislatorom. Przedsięwzięcie bowiem jest rzeczywiście duże i myślę, że wszyscy będziemy mieli satysfakcję, że właśnie podczas siódmej kadencji Senatu przyjęliśmy tę ustawę. Nie zamierzam polemizować. Będzie do tego okazja na posiedzeniu komisji. Będziemy na ten temat jeszcze wiele dyskutować. Myślę, że kluczowa jest sprawa konstytucji, o czym właściwie wszyscy wspominają. Jestem troszkę innego zdania niż autor opinii przytoczonej przez senatora Korfantego. Otóż uważam, tak jak Leszek Garlicki w trzecim tomie komentarza do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, że ustanowienie dodatkowych dróg uzyskania obywatelstwa nie budzi zastrzeżeń konstytucyjnych, bo ani art. 34, ani art. 37 nie zastrzegają dla prezydenta Rzeczypospolitej monopolu na podejmowanie decyzji, zresztą podobnego...

(Senator Piotr Andrzejewski: To nie jest zadanie. To jest inna konstrukcja.)

...podobnego zdania byliśmy.

Szanowne Panie i Szanowni Panowie Senatorowie! Dwa dni, jak się okazuje, na ten temat debatowaliśmy. Szkoda, że w tak wąskim gronie. Tym większe podziękowania. Chcę uzupełnić swoją wypowiedź o to, że prześlemy ten projekt do środowisk polonijnych, do organizacji, instytucji obywatelskich w celu konsultacji. Jestem przekonany, że wszyscy będziemy mieli satysfakcję. Na tym zakończę. Bardzo dziękuję, Panie Marszałku. (Oklaski)

Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze. Dziękuję za ciężką pracę.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Wnioski o charakterze legislacyjnym złożyli na piśmie panowie senatorowie: Zientarski, Korfanty, Ludwiczuk i Person, Andrzejewski i Cichoń.

Zamykam dyskusję.

Czy przedstawiciel rządu chce się ustosunkować do przedstawionych wniosków?

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Piotr Stachańczyk: Nie, dziękuję, Panie Marszałku. Ponieważ, jak mówię, rząd działa tutaj raczej w charakterze eksperta, to jeżeli będzie chęć wysłuchania stanowiska ministra spraw wewnętrznych, ustosunkuję się do wniosków na posiedzeniu połączonych komisji. Dziękuję.)

Dziękuję, Panie Ministrze.

Przypominam, że drugie czytanie kończy się skierowaniem projektu do komisji w celu ustosunkowania się do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków.

W związku z tym stwierdzam, że Senat kieruje projekt ustawy do Komisji Ustawodawczej, Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą oraz do Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwudziestego dziewiątego porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy - Kodeks pracy.

Przypominam, że jest to projekt ustawy wykonujący orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Jest on zawarty w druku nr 207, a sprawozdanie komisji w druku nr 207S.

Proszę sprawozdawcę Komisji Ustawodawczej, Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, panią senator Grażynę Sztark, o przedstawienie wspólnego sprawozdania komisji w sprawie projektu ustawy.

Do spisu treści

Senator Grażyna Sztark:

Panie Marszałku! Nieliczni już Panowie Senatorowie!

Uprzejmie informuję, że projektowana ustawa stanowi wykonanie obowiązku dostosowania systemu prawa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego niezgodności z konstytucją art. 58 w związku z art. 300 ustawy - Kodeks pracy.

Rozpatrywany projekt zmiany ustawy - Kodeks pracy uzupełnia kodeks o zapisy mówiące wprost o prawie do dochodzenia roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej przez nieuzasadnione lub niezgodne z prawem wypowiedzenie umowy o pracę.

Zakwestionowany art. 58 brzmi następująco: "Odszkodowanie, o którym mowa w art. 56, przysługuje w wysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia. Jeżeli rozwiązano umowę o pracę zawartą na czas określony albo na czas wykonywania określonej pracy, odszkodowanie przysługuje w wysokości wynagrodzenia za czas, do którego umowa miała trwać, nie więcej jednak niż trzy miesiące".

Art. 300, również zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny, brzmi: "w sprawach nieunormowanych przepisami prawa pracy w stosunku do pracy stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu cywilnego, jeżeli nie są one sprzeczne z zasadami prawa pracy".

Zgodnie z rozumieniem tych przepisów przez sądy odszkodowanie, o którym mowa w art. 58 kodeksu pracy, przysługuje pracownikowi niezależnie od rzeczywistej wysokości poniesionej przez niego szkody, wyczerpując przy tym wszystkie uprawnienia pracownika z tego tytułu, choćby rzeczywista szkoda była wyższa od wysokości należnego odszkodowania. Roszczenia - cytuję za Trybunałem Konstytucyjnym - odszkodowawcze, przewidziane w kodeksie pracy z tytułu wadliwego rozwiązania stosunku pracy, wyłączają możliwość stosowania odszkodowawczych unormowań z kodeksu cywilnego. Uniemożliwia to dochodzenie innych roszczeń pozostających w związku przyczynowym z bezprawnym rozwiązaniem stosunku pracy bez wypowiedzenia. Chodzi o roszczenia o naprawienie szkody powstałej w następstwie niespełnienia, z powodu bezprawnego rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia, jednej z przesłanek warunkujących nabycie prawa na przykład do wcześniejszej emerytury lub świadczenia przedemerytalnego, zasiłku dla bezrobotnych, odprawy należnej pracownikowi w przypadku rozwiązania stosunku pracy za wypowiedzeniem z przyczyn niedotyczących pracownika itd.

W wyniku bezprawnego rozwiązania stosunku pracy pracownik ponosił niekiedy znacznie wyższe szkody niż wynagrodzenie za trzy miesiące, które zgodnie z tymi przepisami mógł otrzymać. Nie mógł jednak dochodzić wyższego odszkodowania. W wyroku zakwestionowano jednak nie tyle zakres i wysokość odszkodowania, ile konstytucyjność normy kolizyjnej sformułowanej na podstawie art. 58 w związku z art. 300 kodeksu pracy, który rozstrzyga zbieg roszczeń majątkowych unormowanych w art. 58 kodeksu pracy i prawie cywilnym w ten sposób, że wyłącza możliwość dochodzenia odszkodowania na podstawie tych ostatnich przepisów. Przepisy kodeksu cywilnego nie ograniczają bowiem wysokości odszkodowania, tyle że kodeks pracy wyłącza stosowanie kodeksu cywilnego w zakresie odszkodowania wynikającego z kodeksu pracy.

Połączone komisje, Komisja Ustawodawcza, Komisja Gospodarki Narodowej oraz Komisja Rodziny i Polityki Społecznej, na wspólnym posiedzeniu w dniu 24 września 2008 r. rozpatrzyły w pierwszym czytaniu przedstawiony przez wnioskodawców projekt ustawy o zmianie ustawy - Kodeks pracy. Wnoszę o jego odrzucenie, stwierdzając, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego miało charakter interpretacyjny i nie jest konieczna zmiana kodeksu pracy, albowiem dochodzenie wspomnianych roszczeń możliwe jest na drodze cywilnoprawnej. Ponadto w uzasadnieniu Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż nie jest wymagana interwencja ustawodawcy, a jedynie zmiana dotychczasowej linii orzeczniczej. Wnoszę, tak jak na wstępie, o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać trwające nie dłużej niż minutę zapytania do sprawozdawcy komisji oraz do upoważnionego przedstawiciela wnioskodawców.

Przypominam, że Komisja Ustawodawcza upoważniła do jej reprezentowania również panią senator Grażynę Sztark.

Czy ktoś z państwa senatorów chce zadać pytanie? Nie.

Otwieram...

Dziękuję, Pani Senator.

(Senator Grażyna Sztark: Dziękuję bardzo.)

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu.

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

Informuję, że teraz Senat mógłby przystąpić do trzeciego czytania projektu ustawy. To trzecie czytanie projektu obejmowałoby jedynie głosowanie nad przedstawionym projektem. Informuję też, że głosowanie nad projektem ustawy przeprowadzimy razem z głosowaniami nad pozostałymi punktami porządku obrad.

Proszę o komunikaty.

Senator Sekretarz
Stanisław Gorczyca:

Komunikat pierwszy. Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej poświęcone rozpatrzeniu wniosków do ustawy o Komitecie Stabilności Finansowej, a także do ustawy o zmianie ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym oraz o zmianie innych ustaw odbędzie się jutro o godzinie 8.00 w sali nr 217.

Komunikat drugi. Wspólne posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej poświęcone rozpatrzeniu wniosków do ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z wdrażaniem funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności odbędzie się jutro o godzinie 8.15 w sali nr 217.

Komunikat trzeci. Wspólne posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Rodziny i Polityki Społecznej poświęcone rozpatrzeniu wniosków do ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw odbędzie się jutro o godzinie 8.45 w sali nr 217.

Następnie Komisja Gospodarki Narodowej rozpatrzy wnioski do ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw, a także do ustawy o zmianie ustawy o drogach publicznych oraz niektórych innych ustaw.

Posiedzenie Komisji Zdrowia poświęcone rozpatrzeniu wniosków zgłoszonych w trakcie debaty do ustaw zdrowotnych - ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, ustawy o pracownikach zakładów opieki zdrowotnej, ustawy - Przepisy wprowadzające ustawy z zakresu ochrony zdrowia - odbędzie się w dniu 30 października bieżącego roku, to jest w czwartek, o godzinie 8.00 w sali nr 179.

Ciąg dalszy czterdziestego pierwszego posiedzenia Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska odbędzie się w dniu 30 października, w czwartek, o godzinie 8.00 w sali nr 176.

Wspólne posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Spraw Zagranicznych w celu rozpatrzenia wniosków zgłoszonych podczas debaty do ustawy o europejskim ugrupowaniu współpracy terytorialnej odbędzie się jutro, to jest 30 października bieżącego roku, o godzinie 9.00 w sali nr 176.

Wspólne posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska w celu rozpatrzenia wniosków zgłoszonych podczas debaty do ustawy o zmianie ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych odbędzie się jutro, 30 października bieżącego roku, o godzinie 9.30 w sali nr 176. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze. Dziękuję państwu senatorom

Ogłaszam przerwę do godziny 15.00

 

Do spisu treści

Przemówienie senatora Czesława Ryszki
w dyskusji nad punktami drugim, trzecim, czwartym, piątym, szóstym i siódmym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Pakiet projektów ustaw zdrowotnych autorstwa Platformy Obywatelskiej zmierza w jedynym kierunku: tylko obowiązkowa komercjalizacja, obligatoryjne przekształcenie placówek służby zdrowia w spółki prawa handlowego ma być lekarstwem na trudną sytuację. Czyli placówki nie dostaną więcej pieniędzy - bo o tym w ustawach nie ma ani słowa - ale dzięki dobremu zarządzaniu będą lepiej służyć pacjentom, a ponadto będą przynosiły zysk.

Ktoś tu jest albo fantastą, albo po prostu kłamie. To pierwsze nie wchodzi w rachubę, ponieważ Platforma Obywatelska stąpa mocno po ziemi, czyżby więc chodziło o to drugie?

Minister zdrowia Ewa Kopacz zaprzecza, by w obowiązkowej komercjalizacji chodziło wyłącznie o prywatyzację, zapewnia, że szpital zamieniony w spółkę prawa handlowego poprawi jakość usług, każdy pacjent będzie mógł sam zadecydować o tym, kto, za ile i jak długo będzie go leczyć. Gdyby to była prawda!

Co w tych ustawach powinno budzić obawę?

Po pierwsze, rząd chce zrzucić odpowiedzialność za zdrowie obywateli na samorządy. To wyłącznie one będą odpowiadać za służbę zdrowia w terenie. Czy to jest zgodne z konstytucją? Gdzie odpowiedzialność państwa za zdrowie obywateli? Kto ustali liczbę szpitali, których nie wolno sprywatyzować, ponieważ mają szczególne zadania dla bezpieczeństwa państwa na wypadek różnych zagrożeń, na przykład terroryzmem? Czy prywatna spółka podejmie się takich zobowiązań? Może tak, ale za jakie dodatkowe pieniądze to uczyni?

Po uchwaleniu tych ustaw przyszłość łatwo przewidzieć: komercjalizacja skłoni dyrektorów szpitali do zamykania tych oddziałów, które są nierentowne, a to z kolei spowoduje jeszcze większe kolejki pacjentów oczekujących na operacje czy do lekarzy specjalistów. Ponadto nikt nie zmusi szpitala do udzielania świadczeń zdrowotnych, które co prawda sfinansuje NFZ, ale w wysokości nie zapewniającej zysku! Krótko mówiąc, czeka nas pogoń za zyskiem, a nie leczenie pacjentów. Rozpocznie się także handlowanie szpitalami, ponieważ w ustawach przyjętych przez PO i PSL przewiduje się możliwość prowadzenia na terenie szpitala innej działalności zarobkowej, będzie można otworzyć sklep, pub, restauracje...

To nie moja opinia, o tym stale ostrzegają media, że istnieje lobby lekarskie, które chce zarobić na przyszłej prywatyzacji szpitali.

Czy to znaczy, że obecnie jest dobrze? Z pewnością należy wzmocnić nadzór właścicielski nad szpitalami, ale samo przekształcenie ich w spółkę prawa handlowego nie poprawi złej sytuacji finansowej, nie wydobędzie z zadłużenia. Inaczej mówiąc, sama forma własności szpitala nie zmieni zasad pozyskiwania świadczeń zdrowotnych. Przeciwnie, komercjalizacja szpitali otwiera możliwość pobierania dodatkowych opłat od pacjentów, na przykład za przyjęcie pacjenta do szpitala z pominięciem kolejki - a to już prosty krok w stworzeniu dwóch systemów opieki medycznej: dla bogatych i biednych.

W całej Europie dominuje medycyna publiczna, dofinansowywana ze środków budżetu państwa. Szkopuł w tym, że finansowanie opieki zdrowotnej w naszym kraju jest na najniższym poziomie w Europie. Na przykład minimalne nakłady na zdrowie w Europie wynoszą 6% PKB, u nas jedynie 4%; w Anglii i Francji - 8% przy dużo wyższym PKB. Jednym słowem, z samych pieniędzy zarobionych przez szpital i tak nie będzie można naprawić bazy materialnej, przeprowadzić remontu, wymienić drogiego sprzętu. Na to potrzebne są środki publiczne. Dzisiaj szpitale w większości korzystają z dotacji samorządów, po wejściu ustaw w życie nie będzie takiej możliwości. Nie będzie wolno przekazywać publicznych dotacji spółkom. Komercjalizując służbę zdrowia, pozbawiamy ją możliwości otrzymywania dotacji od państwa - tego zakazuje prawo UE.

Obawiam się, że jakiś czas szpitale pozostaną w rękach samorządów, potem okaże się, że starostwa czy rządy marszałkowskie nie są w stanie pomagać wszystkim, dlatego najpierw pojawi się jakaś forma dzierżawy, potem w ramach oszczędności nastąpi likwidowanie nierentownych oddziałów, wreszcie syndyk zajmie się ich upadłością, i w efekcie dawny dyrektor, ordynator lub miejscowy biznesmen kupi narodowy majątek za cenę terenu pod szpitalem. Czy nie o to właśnie chodzi w tych ustawach?

Przypomnę, że w przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej znalazła się furtka pozwalająca na prowadzenie na terenie szpitali działalności gospodarczej uciążliwej dla pacjentów. Dlatego pytam: z jakiego powodu w przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej dokonano zmiany w art. 1 ust. 4 wciąż jeszcze obowiązującej ustawy, znowelizowanej 14 maja 2004 r.?

Chodzi o zapis mówiący o tym, że zakład opieki zdrowotnej ani inne podmioty na terenie zakładu opieki zdrowotnej nie mogą prowadzić działalności uciążliwej dla pacjenta lub przebiegu leczenia albo innej działalności, która nie służy zaspokajaniu potrzeb pacjenta i realizacji jego praw, w szczególności reklamy lub akwizycji skierowanych do pacjenta oraz działalności polegającej na świadczeniu usług pogrzebowych.

Z zapisu, który znalazł się w art. 7 koalicyjnej ustawy, w porównaniu z obowiązującym wcześniej, wyparowało sformułowanie zakazujące prowadzenia tej innej działalności, która nie służy zaspokajaniu potrzeb pacjenta i realizacji jego praw, w szczególności reklamy lub aktywizacji skierowanych do pacjentów.

To oznacza, że na terenie szpitala będzie można otwierać nie, jak dotąd, małe sklepiki, księgarnie czy kioski z prasą zwiększające komfort pobytu pacjenta, ale znaczną część sprywatyzowanej placówki przekształcić w hotel, restaurację, hurtownię czy nawet klub rozrywkowy. Biznes jest biznes. Komercjalizacja oznacza także to, że zakład opieki zdrowotnej traci swoją dotychczasową misję, że jako spółka prawa handlowego musi pracować dla zysku. I to jest niebezpieczne. Samorząd będzie mógł sprzedać szpital bez konieczności zabezpieczeń. Iluzją jest działalność prywatnego przedsiębiorcy o charakterze non profit.

Dlatego podstawowym problemem do rozwiązania nie jest zmiana formuły funkcjonowania szpitali, ale czytelne zasady płacenia za leczenie pacjentów, z czym wiąże się stosowanie realnych stawek za leczenie, a nie, jak to często jest obecnie - zaniżanych. Ale o finansach w ustawach jest niewiele albo nic. Dlatego podzielam opinię prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że w służbie zdrowia zbliża się największy "przekręt" po 1989 r. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senator Janiny Fetlińskiej
w dyskusji nad punktami drugim, trzecim, czwartym, piątym, szóstym i siódmym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister i Panowie Ministrowie!

W pakiecie ustaw dotyczących służby zdrowia, przyjętych w końcu października 2008 r., sporo emocji budzi tekst zawarty w druku senackim nr 318 - Przepisy wprowadzające ustawy z zakresu ochrony zdrowia. Ta ustawa obejmuje zdecydowanie szerszy zakres zagadnień, niż wynikałoby to z tytułu, bowiem dokonuje również generalnej transformacji obecnie istniejących zakładów opieki zdrowotnej - z pewnymi wyjątkami - w spółki handlowe.

Przypomnieć tu warto, że obecnie powszechną formą organizacyjną świadczeniodawców opieki medycznej są samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, SPZOZ, tworzone stosownie do przepisów obecnie jeszcze obowiązującej ustawy z 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej. Struktura prawna SPZOZ jest zbliżona do przedsiębiorstw państwowych, bo na nich jest wzorowana, lecz zdecydowanie słabsze są ich uprawnienia majątkowe. SPZOZ gospodarują samodzielnie nieruchomościami i majątkiem Skarbu Państwa lub komunalnym, otrzymanym w nieodpłatne użytkowanie. Zbywanie aktywów trwałych SPZOZ podlega kontroli organu założycielskiego i następuje na zasadach przezeń ustalonych. Wnoszenie majątku do spółek, przekazywanie fundacjom lub stowarzyszeniom wymaga zezwolenia organu założycielskiego. SPZOZ nie zostały również wyposażone w tę swoistą suwerenność wobec założyciela, którą uzyskały przedsiębiorstwa państwowe wzorowane na modelu jugosłowiańskim, polegającą na ustawowym ograniczeniu okoliczności dopuszczających zmianę dyrektora czy likwidację. Zgodnie z zasadą nominalną funkcjonującą w polskim prawie - każdy typ osoby prawnej musi być zdefiniowany ustawowo - samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej jest dziś jednym z rodzajów osoby prawnej. Uchwalone przez Sejm przepisy mają doprowadzić do zmiany tego stanu rzeczy.

Ustawa z 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej ma być zastąpiona nową, o tym samym tytule, z 21 października 2008 r., druk senacki nr 313. Zniknie kategoria SPZOZ. Zakład opieki zdrowotnej, rozumiany nadal jako zespół osób i środków majątkowych wyodrębnionych organizacyjne w celu między innymi udzielania świadczeń zdrowotnych, może być w przyszłości prowadzony w dwóch podstawowych formach: handlowej i budżetowej. Forma komercyjna to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością lub akcyjna. Forma budżetowa to jednostka lub zakład budżetowy, pozbawione osobowości prawnej. Przestanie istnieć swoista dla ochrony zdrowia, dla udzielania świadczeń zdrowotnych, osoba prawna, jaką był SPZOZ.

Na pytanie, jakim sposobem zniknie, odpowiadają przywołane już na wstępie przepisy wprowadzające. Przepisy te odnoszą się do wszystkich istniejących obecnie form zozów, w tym także do zozów prowadzonych przez spółki z udziałem publicznym, powstałe w drodze dotychczas prowadzonych przekształceń. Droga do przekształceń pod rządami dotychczasowych przepisów była otwarta już przez to, że pod rządami obecnie obowiązującej ustawy ani zozy, ani SPZOZ nie dysponują prawnymi środkami kontroli decyzji organu założycielskiego i możliwa jest w każdym czasie decyzja o ich likwidacji i wniesieniu mienia do spółki. Tak więc omawiane ustawy październikowe nie otwierają drogi do przekształceń własnościowych zakładów opieki zdrowotnej, bo taka droga jest już sprawdzona i stosowana.

Wrócę do przepisów wprowadzających. Ich celem jest między innymi doprowadzenie do faktycznej likwidacji SPZOZ, skoro uchyla się przepisy regulujące funkcjonowanie tego rodzaju osoby prawnej. Dokonano tego w drodze dość złożonej konstrukcji legislacyjnej, naruszającej między innymi techniczny zakaz wielokrotnych odwołań do innych przepisów.

Po kolei. Stosownie do art. 97 ust. 1 przepisów wprowadzających zakłady opieki zdrowotnej działające na podstawie dotychczasowych przepisów stają się zakładami opieki zdrowotnej działającymi według nowej ustawy o zozach z 21 października 2008 r., ale między innymi z zastrzeżeniem art. 80 ust. 1-4; to odesłanie pierwsze.

Art. 80 ust. 1 pkt 1 tej samej ustawy stanowi, że działające w dniu wejścia w życie ustawy samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej działają po tym dniu zgodnie z dotychczasowymi przepisami, ale z zastrzeżeniem ust. 4-10, które regulują głównie kwestie czasu pracy, oraz art. 81-91; to odesłanie drugie. Zauważyć należy, że w dniu wejścia w życie nowej ustawy o zozach z 21 października 2008 r., to jest, stosownie do art. 1 ust. 1 przepisów wprowadzających - 1 stycznia 2009 r., traci moc ustawa z 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej. Tak stanowi art. 56 ust. 1 przepisów wprowadzających.

Możemy więc już ustalić, że po dniu 1 stycznia 2009 r. dotychczasowe SPZOZ działają według dotychczasowych przepisów, choć zostały one już uchylone, straciły moc.

Art. 80 ust. 1 pkt 1 przepisów wprowadzających zastrzega też, że dotychczasowe SPZOZ mogą działać zgodnie z dotychczasowymi przepisami nie dłużej niż do dnia 31 grudnia 2010 r. W tym czasie nie wolno też tworzyć nowych SPZOZ, co zastrzeżono w art. 80 ust. 10.

Przypomnijmy - działają według dotychczasowych zasad, ale z zastrzeżeniem art. 81-91.

Art. 81 ustala, że do dnia 1 stycznia 2011 r. SPZOZ podlegają przekształceniu w spółki kapitałowe prowadzące zozy, a więc w jedną z form przewidzianych przez nową ustawę o zozach.

Zgodnie z art. 2 w tym samym art. 81 warunkiem przekształcenia zakładów należących do kategorii:

- A - jest zakwalifikowanie do tej kategorii;

- B - jest zakwalifikowanie do tej kategorii; w obu tych przypadkach, czyli kategorii A i B, ustawodawca wymaga spełnienia warunku A = A i B = B, to jest tożsamości. Można więc powiedzieć, że warunku nie ma;

- C - jest zrealizowanie działań, o których mowa w art. 63 ust. 2 pkt 3 - to kolejne odesłanie! - to jest "wskazanie zamierzonych działań umożliwiających funkcjonowanie spółki kapitałowej, prowadzącej zakład opieki zdrowotnej, powstałej z przekształcenia samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i terminowe regulowanie przez nią zobowiązań".

Definicje kategorii sformułowano w art. 60 przepisów wprowadzających.

Art. 82 nakłada na tak zwane organy założycielskie SPZOZ obowiązek dokonania czynności związanych z przekształceniem. Odpowiednio dotyczy to ministrów, innych centralnych organów, jednostek samorządu terytorialnego i uczelni publicznych. Jedynym wyjątkiem jest Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, czynności prawnych związanych z jego przekształceniem dokonuje organ - dyrektor tego centrum.

Kierownik SPZOZ jest obowiązany niezwłocznie złożyć organowi założycielskiemu niezbędne dokumenty - kwestionariusz, wydaną przez wojewodę promesę wydzierżawienia nieruchomości. Na tej podstawie dokonuje się przekształcenia w spółkę i powołania jej organów.

Jeśli SPZOZ nie został przekształcony w jednostkę budżetową lub spółkę handlową do 1 stycznia 2011 r. - jest wykreślany tego dnia z rejestru. Oznaczać to będzie natychmiastową likwidację zakładu. Jego pracownicy prawdopodobnie staną się tego dnia pracownikami organu założycielskiego, czyli ministerstwa, gminy, powiatu, województwa, skoro zobowiązania i należności przechodzą z tym dniem na organ zgodnie z art. 90 ust. 4 przepisów wprowadzających.

Ustalona ustawowo procedura przekształceń SPZOZ w jednostki, zakłady budżetowe lub spółki w ustalonym ustawowo terminie skłania do kilku refleksji.

Po pierwsze, SPZOZ na przekształceniu w spółki stracą majątkowo. Użytkowanie jest silniejszym prawem niż dzierżawa. Jest ograniczonym prawem rzeczowym, skutecznym wobec wszystkich. Dzierżawa jest tylko prawem obligacyjnym. Ta różnica ma różnorakie konsekwencje.

Po drugie, ostra sankcja, jaką będzie natychmiastowa likwidacja SPZOZ z dniem upływu ustawowego terminu, dotykać może nie tych, co zawinili. Do upływu terminu bez przekształcenia może dojść przecież też w wyniku zwłoki wojewody wydającego decyzję określoną w art. 86 ust. 4. A taka zwłoka może się pojawić, bowiem zadanie wojewody nie jest proste. Między innymi może on nie wiedzieć, kto otrzyma prawo użytkowania wieczystego gruntu i własności budynków, jeśli organem założycielskim jest minister. Trudno sobie wyobrazić taką sytuację, w której Skarb Państwa uzyska w użytkowanie wieczyste grunty będące własnością Skarbu Państwa. Prawdopodobnie w art. 86 ust. 2 i 4 pochodzą z różnych koncepcji wyposażenia w nieruchomości.

Po trzecie, ustalenie sztywnego terminu przekształcenia pociąga za sobą niedogodność polegającą na tym, że transformacja dotknie również jednostki zupełnie do niej ze względów prawnych, ekonomicznych i organizacyjnych nieprzygotowane. To z tego względu odstępowano wielokrotnie od analogicznej decyzji przekształcenia w sztywnej dacie wszystkich przedsiębiorstw państwowych w spółki.

Wyznaczenie tego terminu pociągnie za sobą ten rezultat, że w jego okolicy skoncentrują się prace transformacyjne, absorbując administrację i potęgując koszty. W zasadzie oprócz sporej biurokratycznej mitręgi ta transformacja nie przyniesie żadnych widocznych skutków, czego dowodem są doświadczenia odnoszące się do przedsiębiorstw państwowych przekształcanych w spółki umieszczane w zamrażarce. Bezpośrednim skutkiem komercjalizacji będzie wzrost kosztów funkcjonowania - zarząd, rada nadzorcza, weryfikacja bilansu, koszty notarialne etc. Znaczna część tak przekształconych zozów nie skorzysta przecież nigdy z możliwości, które daje prawo handlowe, kodeks spółek handlowych, w zakresie organizacji finansowania.

Jedynym w zasadzie przykładem jednorazowego, terminowego przekształcenia jest komercjalizacja przedsiębiorstw skomunalizowanych, dokonana przez ustawę o działalności komunalnej z grudnia 1996 r. To przekształcenie przyniosło ze sobą wiele wątpliwości proceduralnych, kosztów, nie stało się zaś od razu przyczyną optymalizacji zarządzania tymi przedsiębiorstwami. Gdyby zastosowanie prostej procedury prawnej pociągało za sobą natychmiastową poprawę kondycji przedsiębiorców, nie byłoby na świecie kryzysów, tak łatwo byłoby ich uniknąć...

Podsumowując, chcę stwierdzić, że przygotowana przez rząd PO i PSL reforma budzi wiele wątpliwości, jednak siła głosowania w Senacie jest po stronie PO. Państwa wysiłki mogą spowodować, że pacjent - zwłaszcza biedniejszy - odczuje pogorszenie opieki i gorszą dostępność do usług. Czy jesteście państwo senatorowie na to przygotowani w swoim sumieniu?

W nawiązaniu do moich dzisiejszych wystąpień jako senatora sprawozdawcy w sprawie ustawy o pracownikach zozów pragnę zgłosić poprawkę, która wyczerpuje oczekiwania osób zatrudnionych w warunkach promieniowania jonizującego oraz pracowniach patomorfologii itp. Dziękuję.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem dziesiątym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zmiany w ustawie o podatku od czynności cywilnoprawnych są potrzebne z dwóch względów. Po pierwsze, wynikają z konieczności implementacji prawa wspólnotowego, po drugie, wprowadzają one ogromne ułatwienia dla polskich obywateli, szczególnie osób będących w spółkach kapitałowych.

Nowe regulacje zakładają ograniczenie czynności podlegających opodatkowaniu podatkiem kapitałowym, bowiem w ramach implementacji prawa unijnego polskie prawo dąży do jednokrotnego opodatkowania kapitału w spółkach kapitałowych. Istotną zmianą jest także wyłączenie z opodatkowania czynności związanych z przenoszeniem aktywów i pasywów w spółkach kapitałowych, co jest uznane za działanie restrukturyzacyjne.

Należy przychylić się do argumentacji rządu i uznać, że zakres opodatkowania podatkiem od czynności cywilnoprawnych i wyłączenia z zakresu opodatkowania powinny być czytane łącznie. Za słuszne należy też uznać poprawki techniczne, wedle których ustalone zostały kwoty zwolnień podatkowych od umów pożyczek.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zmiany w ustawie o podatku od czynności cywilnoprawnych bez wątpienia korzystnie wpłyną na kondycję i działanie przedsiębiorców aktywnych w spółkach kapitałowych, których - jeśli zliczy się spółki akcyjne i spółki z o.o. - jest w Polsce prawie czterdzieści pięć tysięcy. To ogromna liczba i przekłada się ona na ogromne kwoty.

Na bazie tego problemu należy poruszyć dwa kolejne. Otóż w debacie sejmowej klub Prawa i Sprawiedliwości zaproponował, by wyłączeniami i zwolnieniami objąć także spółki osobowe. To bez wątpienia szlachetny i piękny gest, jednak nie należy zapominać o tym, że spowoduje to kolejne uszczuplenia wpływów pochodzących z podatku od czynności cywilnoprawnych. W tym właśnie miejscu pojawia się druga kwestia: oto bowiem PCC zasila budżety samorządowe, a my absolutnie nie możemy pozwolić sobie na ich nadwerężenie.

Reasumując, należy stwierdzić, że zmiany w ustawie o podatku od czynności cywilnoprawnych, jakie zaproponowano w niniejszej ustawie, stanowią maksimum tego, na co może sobie obecnie pozwolić budżet, szczególnie gdy ma się na względzie samorządy lokalne. Cieszy przy tym fakt, że ułatwiony zostanie żywot spółek kapitałowych w naszym kraju. Dlatego też rekomenduję Wysokiej Izbie przyjęcie zmian w ustawie o podatku od czynności cywilnoprawnych.

Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem jedenastym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zmiany, jakie omawiamy w tej chwili, mają charakter porządkujący, rzec by można: kosmetyczny. Nie można ich jednak lekceważyć i trzeba jasno stwierdzić, że ich przeprowadzenie jest konieczne.

Istnieją trzy zasadnicze grupy powodów, dla których należy stworzyć nowe regulacje. Przede wszystkim są to ułatwienia dla środowisk gospodarczych, które importują i eksportują swoje wytwory, po drugie, są to ułatwienia dla służb celnych, po trzecie wreszcie, jest to zwyczajna implementacja prawa Unii Europejskiej.

Przypomnę tylko pokrótce kilka z wymienianych już tutaj regulacji, na przykład dostosowanie do prawa wspólnotowego postępowania organu celnego w przypadku niezłożenia zabezpieczenia lub złożenia za niskiego zabezpieczenia, wprowadzenie do procedur celnych dokumentów w postaci korespondencji elektronicznej, możliwość ruchu towarów poza przejściami granicznymi, konieczność niszczenia zajętych wyrobów tytoniowych i medykamentów, tworzenie wykazu gwarantów i wprowadzenie obowiązku informowania ministra finansów przez Komisję Nadzoru Finansowego o stanie finansowym kandydatów na gwarantów. Nowo wprowadzane przepisy precyzują pojęcie terminowości zapłaty należności celnej dokonanej poza granicą, regulują także sprawy opłat za badania, przechowywanie towarów w magazynach urzędu oraz czynności wykonywane poza urzędem celnym.

Zmiany, które chcemy wprowadzić sprawią wreszcie, że polski podatnik przestanie płacić za długoletnie przechowywanie w państwowych magazynach przemycanych towarów, jak na przykład papierosy, ułatwiona zostanie bowiem procedura ich niszczenia.

Są to, jak powiedziałem, najistotniejsze zmiany w interesujących nas ustawach.

Odnosząc się do wniosków mniejszości zaproponowanych w debacie sejmowej przez klub "Prawo i Sprawiedliwość" należy wskazać, że dążenie do przekształcania różnego rodzaju uregulowań mających formę na przykład postanowień w decyzje wydaje się w dużej mierze kosmetyką, niejako sztuką dla sztuki, ponieważ zapisy kodeksu postępowania administracyjnego w dużej mierze traktują podobnie procedowanie nad decyzjami i postanowieniami.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wprowadzane w tej chwili zmiany są bardzo potrzebne, należy też zaznaczyć, że są przeprowadzane z dużym rozmysłem i rzetelnością. Dlatego gorąco rekomenduję Wysokiemu Senatowi ich przyjęcie. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Ryszarda Knosali
w dyskusji nad punktem siedemnastym porządku obrad

Projekt ustawy przewiduje powołanie zupełnie nowatorskiego instrumentu prawnego, zapewniającego możliwość podejmowania transgranicznej współpracy terytorialnej w postaci tak zwanych europejskich ugrupowań współpracy terytorialnej - EUWT. Jest to forma organizacyjna charakteryzująca się przede wszystkim posiadaniem osobowości prawnej oraz znacznym stopniem zinstytucjonalizowania. Zastosowanie tego instrumentu ma doprowadzić do osiągnięcia długoterminowych i strategicznych celów spójności społecznej i gospodarczej w Unii Europejskiej.

Równocześnie od wielu lat w Unii Europejskiej funkcjonują tak zwane euroregiony. Geneza tych podmiotów sięga jeszcze końca lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku - w 1958 r. utworzono pierwszy euroregion: "Euregio". W Polsce zaczęły one powstawać w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, co z resztą wpisało się w ogólnoeuropejski nurt popularyzujący tę formę współpracy. Euroregiony uważane są za struktury odpowiednie do realizacji europejskich strategii na rzecz mobilności pracy oraz właśnie spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej przede wszystkim poprzez rozwijanie współpracy transgranicznej władz lokalnych i samorządowych.

Jak zatem należy rozumieć inicjatywę tworzenia nowych form współpracy transgranicznej, których cele są w znacznym stopniu zbliżone do celów euroregionów?

Czy w odniesieniu do władz regionalnych i władz lokalnych europejskie ugrupowania współpracy terytorialnej mają w zamyśle zastąpić funkcjonujące obecnie euroregiony, czy też będą stanowiły dla nich alternatywę?

Zasady odnoszące się do funkcjonowania euroregionów dopuszczały możliwość uczestniczenia w nich nie tylko regionów z państw członkowskich Unii Europejskiej, ale też odpowiednich podmiotów spoza Wspólnoty. Umożliwiło to na przykład polskim regionom i samorządom uczestniczenie we współpracy transgranicznej w okresie przedakcesyjnym. Również obecnie w wielu euroregionach uczestniczą podmioty z państw sąsiednich, spoza Unii Europejskiej - w przypadku euroregionów związanych terytorialnie z Polską są to na przykład Euroregion Bug, to znaczy Ukraina i Białoruś, Euroregion Bałtyk, to znaczy Rosja.

Przepisy Rozporządzenia - WE nr 1082/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 5 lipca 2006 r. w sprawie europejskiego ugrupowania współpracy terytorialnej - co do zasady stanowią, że EUWT mogą tworzyć członkowie z przynajmniej dwóch państw członkowskich - art. 3 ust. 2 rozporządzenia. Wydaje się jednak, że istnieje możliwość pewnego rozszerzenia tej ogólnej zasady. We wstępie do rozporządzenia postanowiono bowiem, że przyjęcie środka wspólnotowego pozwalającego na utworzenie EUWT nie powinno wykluczać możliwości uczestniczenia podmiotów z państw trzecich w EUWT utworzonych zgodnie z niniejszym rozporządzeniem, w przypadku, gdy pozwala na to ustawodawstwo państwa trzeciego lub umowy między państwami członkowskimi a państwami trzecimi.

Czy istnieją zatem, jeśli wziąć pod uwagę obecny stan prawny oraz projekt niniejszej ustawy, możliwości prawne, na gruncie których dopuszczalne byłoby tworzenie EUWT na terenach przygranicznych Polski wschodniej, które odpowiadałyby terytorialnie funkcjonującym tam euroregionom.

Jak wynika z uzasadnienia do projektu ustawy, nie jest obecnie możliwe określenie zainteresowania, z jakim spotka się ugrupowanie jako nowa forma współpracy terytorialnej ze strony polskich podmiotów, wydaje się jednak, że - przynajmniej w okresie początkowym - można liczyć na kilka do kilkunastu inicjatyw utworzenia tej instytucji. Jeśli zważyć natomiast na Opinię Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie euroregionów - 2007/C 256/23 - z której wynika jednoznacznie, że aby europejska współpraca terytorialna mogła spełnić oczekiwania, które pojawiły się wraz ze wspomnianymi reformami - w szczególności właśnie utworzenie podwalin prawnych pod tworzenie EUWT - zdaniem Komitetu niezbędne będzie większe zaangażowanie państw i podlegających im struktur pośrednich w rozwój euroregionów. Do osiągnięcia tego konieczne byłyby krajowe strategie na rzecz współpracy terytorialnej w ramach wspólnotowych.

W związku z tym, czy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat funkcjonowania w Polsce euroregionów przyjęte zostały na poziomie krajowym strategie na rzecz współpracy terytorialnej, skierowane do euroregionów?

Zważywszy, że wprowadzane właśnie EUWT zdają się być bardzo skutecznym narzędziem w pozyskiwaniu pomocy unijnej, pojawia się pytanie, czy przewidywane są w skali kraju działania na rzecz promocji tego rozwiązania.

W projekcie ustawy przewidziano, że organ stanowiący jednostki samorządu terytorialnego, która chce przystąpić do EUWT, musi podjąć uchwałę o przystąpieniu do ugrupowania. Uchwała ta wchodzi w życie po uzyskaniu zgody właściwego organu - w Polsce to minister właściwy do spraw zagranicznych. Jak wynika z uzasadnienia do projektu ustawy, projekt w tym zakresie wzorowany był na ustawie z dnia 15 września 2000 r. o zasadach przystępowania jednostek samorządu terytorialnego do międzynarodowych zrzeszeń społeczności lokalnych i regionalnych. Jednakże art. 4 tej ustawy stanowi, że uchwała o przystąpieniu do zrzeszenia przekazywana jest do ministra właściwego do spraw zagranicznych za pośrednictwem wojewody, dołączającego swoją opinię.

Zatem, o ile nie można odmówić spełnienia kryterium analogii przepisom o formie podjęcia uchwały przez organ stanowiący jednostki samorządu terytorialnego - bezwzględna większość głosów ustawowego składu - oraz o momencie wejścia w życie tej uchwały - po uzyskaniu zgody właściwego organu: ministra - o tyle wątpliwości może budzić tryb jej przekazania. W projekcie ustawy zabrakło zapisów wskazujących jednoznacznie, czy uchwała ta powinna zostać przekazana za pośrednictwem wojewody, który przecież z mocy ustaw samorządowych sprawuje nadzór nad uchwałodawczą działalnością jednostek samorządu terytorialnego, czy też z pominięciem tego organu, bezpośrednio do ministra spraw zagranicznych.

Należy zauważyć, że pośrednictwo wojewody jako organu wyspecjalizowanego w zakresie nadzoru nad jednostkami samorządu terytorialnego może przyczynić się do ograniczenia ryzyka występowania błędów proceduralnych w momencie przystąpienia - podejmowania uchwały - które mogą później negatywnie rzutować na funkcjonowanie EUWT, na przykład podjęcie uchwały na sesji zwołanej przez osobę nieuprawnioną, uczestnictwo w sesji takich osób itp.

Czy w związku z tym pominięcie wojewody w wymienionej procedurze należy rozumieć jako w pełni zamierzone działanie projektodawcy - ukierunkowane na całkowite wyjęcie tych uchwał spod kompetencji nadzorczych- czy też jest to po prostu błąd?

Zarówno przepisy rozporządzenia unijnego, jak i omawianego projektu ustawy wskazują, że istotną cechą EUWT jest uczestniczenie w nich podmiotów z co najmniej dwóch państw członkowskich. Jednocześnie wydaje się, że możliwe jest wystąpienie danego podmiotu z EUWT.

Jaki będzie zatem status EUWT, jeśli na skutek wystąpienia z niego określonej grupy członków zostaną w nim wyłącznie podmioty z jednego państwa członkowskiego. Sytuacja wprawdzie hipotetyczna, ale prawdopodobna. Czy wówczas EUWT ulega rozwiązaniu z mocy prawa?

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem dwudziestym trzecim porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zmiany w ustawie - Prawo budowlane są wymagane w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował część przepisów tej ustawy obejmujących kwestie związane z legalizacją lub rozbiórką budowli nieobjętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

W stanie prawnym na dzień ogłoszenia sentencji wyroku, to jest 29 grudnia 2007 r., samowola budowlana dokonana na terenie, gdzie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, mogła być zalegalizowana, gdy dysponowano decyzją o warunkach zabudowy, ostateczną w dniu wszczęcia postępowania rozbiórkowego. Gdy plan obowiązywał, samowola mogła być zalegalizowana na podstawie zaświadczenia wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zgodności budowy z ustaleniami planu, bez względu na datę tego zaświadczenia. Takie zróżnicowanie zostało zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził, że legalizacja jest możliwa pod warunkiem zgodności albo z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, albo z generalnym porządkiem planistycznym opartym na przepisach szczególnych.

W tej sytuacji proponowane jest uznanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego poprzez wprowadzenie do prawa budowlanego zapisu przewidującego, że samowola budowlana może być zalegalizowana w przypadku nieobowiązywania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego po przedstawieniu ostatecznej decyzji o warunkach zabudowy, bez względu na termin jej uzyskania.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zmiana, nad którą dyskutujemy, jest absolutnie bezsporna, zwraca jednak uwagę na dwie zasadnicze kwestie. Po pierwsze, na konieczność rozważnego i rozsądnego konstruowania przepisów prawa, tak aby wyeliminować ich wewnętrzną sprzeczność i niekonstytucyjność. Po drugie, na problemy prawa budowlanego, a mianowicie na regulacje dotyczące podejmowania decyzji w zakresie postępowania z samowolami budowlanymi. Ujednolicenie przepisów, a także ułatwienia dla budowlańców i osób starających się o pozwolenie na budowę powinny być wzięte pod uwagę przez polskiego prawodawcę, co mówię nie tylko jako jeden z pięciuset sześćdziesięciu przedstawicieli polskiego parlamentu, ale przede wszystkim jako budowlaniec z długoletnią praktyką.

Dlatego też rekomenduję Wysokiemu Senatowi przyjęcie omawianych tu zmian.

Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Piotra Zientarskiego
w dyskusji nad punktem dwudziestym czwartym
porządku obrad

Jako członek Krajowej Rady Sądownictwa z ramienia Senatu RP mam zaszczyt przedstawić stanowisko KRS w przedmiocie procedowanej ustawy, którą zdecydowanie popieram.

Krajowa Rada Sądownictwa zgłaszała zastrzeżenia do treści art. 4 ustawy i zwracała się o przyjęcie poprawki przez nadanie temu przepisowi następującej treści: "Wnioski złożone w trybie art. 65a ustawy, o której mowa w art. 1 i art. 11a ustawy, o której mowa w art. 2, do dnia wejścia w życie niniejszej ustawy podlegają rozpoznaniu na podstawie przepisów dotychczasowych".

Krajowa Rada Sądownictwa wskazywała, w aspekcie konstytucyjności uchwalonych regulacji, na naruszenie zasady równości wobec sędziów, którzy w terminie przed wejściem w życie uchwalonej ustawy złożyli wnioski.

Przepisy przejściowe stanowiące o zakończeniu rozpoczętych procesów rozpatrywania wniosków, o których mowa w art. 65a ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych, wprowadziłyby bezpodstawne zróżnicowanie sytuacji prawnej sędziów. Obowiązujące przepisy nie zakreślały terminów składania wniosków ani też terminów ich rozpoznania. Tryb i czas rozpoznania wniosku nie może być kryterium różnicującym sytuację prawną sędziów.

Rozpoczęte postępowania w sprawie tak zwanego awansu poziomego powinny zostać dokończone, albowiem wymaga tego zasada demokratycznego państwa prawnego, z której wynika reguła stanowienia prawa w sposób budujący w obywatelu zaufanie do państwa. Wymóg tworzenia norm prawnych stabilnych i pewnych stanowi o konieczności, w razie zmiany prawa, formułowania odpowiednich przepisów przejściowych, tak aby ewentualna ingerencja w maksymalnie ukształtowane ekspektatywy nabycia praw nie spotkała się z zarzutem niekonstytucyjności. Zdaniem KRS uchwalony przez Sejm art. 4 ustawy nowelizującej prawo o ustroju sądów powszechnych nie wypełnia tych podstawowych wymogów.

Krajowa Rada Sądownictwa zauważa także, że na skutek uchwalenia przez Sejm poselskiego projektu zmiany ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw bez uprzedniego uzyskania opinii Krajowej Rady Sądownictwa w zakresie poddanego głosowaniu art. 4 wymienionej ustawy doszło do powstania uchybienia, które stanowić może podstawę do podważenia przez Trybunał Konstytucyjny prawidłowości procesu legislacyjnego.

Proponowane rozwiązanie nie ma wpływu na finanse publiczne, gdyż sędziowie objęci tak zwanym awansem poziomym nie uzyskają uprawnienia do trzeciej stawki awansowej.

W wyniku poprawek przyjętych przez Komisję Praw Człowieka i Praworządności, w całości podzielam stanowisko komisji i nie wnoszę poprawek.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Czesława Ryszki
w dyskusji nad punktem dwudziestym szóstym
porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Prezydencki projekt ustawy o zmianie ustawy o finansowaniu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II z budżetu państwa przyjmuję z dużą satysfakcją. Jako absolwenta i przez krótki czas pracownika tej uczelni raduje mnie fakt, że w Sejmie nie padł wniosek o odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu. Poparła go nawet część posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wstrzymując się od głosowania. Wstrzymanie się od głosu jest poparciem.

W proponowanej zmianie kancelaria prezydenta RP wnosi o zerwanie z dyskryminacją KUL, jaka ma miejsce w ustawie z 14 czerwca 1991 r. o finansowaniu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego z budżetu państwa. Jest tam mianowicie zapis o wyłączeniu możliwości finansowania z budżetu państwa inwestycji służących procesowi dydaktycznemu. Jest to z pewnością nierównoprawne, dyskryminujące traktowanie KUL w porównaniu z innymi uczelniami wyższymi. Dlatego obecna nowelizacja, tworząca ramy prawne do korzystania przez Katolicki Uniwersytet Lubelski z publicznych środków finansowych w celu realizacji inwestycji, jest zaprowadzeniem sprawiedliwości. Należy zauważyć, że uczelnia o podobnym charakterze, co KUL - Uniwersytet imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego - korzysta w pełnym zakresie z możliwości finansowania inwestycji ze środków budżetowych.

Podczas dyskusji w Sejmie padły krytyczne słowa, że KUL jest uniwersytetem wyznaniowym. Otóż należałoby podkreślić, że podstawową misją uniwersytetu, jak o tym mówi szerzej jego statut, jest prowadzenie badań naukowych w duchu harmonii między nauką i wiarą, kształcenie i wychowywanie inteligencji katolickiej oraz współtworzenie chrześcijańskiej kultury. To prawda, że odniesienie do Boga jest wpisane w misję uniwersytetu katolickiego, czyni zeń szczególną wspólnotę profesorów i studentów - universitas magistrorum et scholarium - złączonych tą samą miłością mądrości. Łączy ich radość poszukiwania prawdy we wszystkich dziedzinach wiedzy, jej odkrywanie i wierne głoszenie. Nie ulega wątpliwości, że w naszym kraju obecność uniwersytetu katolickiego była i jest niezbędna dla rozwoju myśli chrześcijańskiej, która ze swej istoty pomaga człowiekowi w dopełnieniu jego sensu życia. Dobitnie wyraził to Ojciec Święty Jan Paweł II w przemówieniu do członków UNESCO na początku swojego pontyfikatu w 1980 r.: istotne jest, abyśmy uświadomili sobie pierwszeństwo etyki przed techniką, prymat osoby wobec rzeczy, wyższość ducha nad materią. Sprawie człowieka służyć będzie jedynie poznanie zespolone z sumieniem. Ludzie nauki, jeśli mają naprawdę pomóc ludzkości, muszą zachować świadomość transcendencji człowieka wobec świata i Boga wobec człowieka.

Dlatego, i owszem, Katolicki Uniwersytet Lubelski jest uczelnią wyznaniową w tym znaczeniu, że posiada Wydział Teologiczny czy Wydział Prawa Kanonicznego, że zarządza nim Kościół katolicki, ale ta uczelnia kształci na bardzo wielu kierunkach, między innymi jest tam znaczący Wydział Matematyczno-Przyrodniczy, mający ważne osiągnięcia liczące się w polskiej gospodarce. Podobnie ważną rolę odgrywa na przykład Wydział Zamiejscowy Nauk o Społeczeństwie KUL w Stalowej Woli, który kształci specjalistów ekonomii, pedagogiki i prawa, a od tego roku akademickiego też na kierunku inżynierii środowiska.

Nie jest prawdą, co przewinęło się w dyskusji w Sejmie ze strony posłów lewicy, że na KUL wymaga się od studentów metryki chrztu. Od lat już nie jest to wymóg przyjęcia na tę uczelnię. Kiedyś to wymaganie było uzasadnione, ponieważ w latach PRL komunistyczne władze wszelkimi sposobami walczyły z KUL, dążyły do jego osłabienia, zamykano wydziały, nakładano podatki, odbierano możliwość nadawania stopni doktora itd. Na szczęście KUL bohatersko przetrwał czasy komunistyczne, wykształcił tysiące patriotów, zasłużył się dobrze dla uzyskania niepodległości w 1989 r. Jako ciekawostkę można dodać, że do niedawna większość członków Episkopatu Polski stanowili absolwenci tej uczelni. Jednym słowem, o zasługach KUL dla ojczyzny należałoby napisać księgi.

W tym roku Katolicki Uniwersytet Lubelski obchodzi dziewięćdziesięciolecie istnienia. Jest uczelnią znaną na całym świecie, cieszącą się szacunkiem, między innymi za to, że podejmuje i kontynuuje dzieło życia i nauczania wielkiego papieża Polaka Jana Pawła II.

Obecnie na KUL studiuje dwadzieścia dwa tysiące studentów, z czego 65% pochodzi z rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Uniwersytet ze względu na swoje położenie geograficzne, w regionie tak zwanej ściany wschodniej, pomaga rozwinąć się gospodarczo temu regionowi, kształci młodych ludzi głównie z województw lubelskiego i podkarpackiego.

19 października odbyła się inauguracja roku akademickiego na KUL. Gościem był prezydent Lech Kaczyński, który wygłosił wykład inauguracyjny. Wspomniał, że wystąpił o środki z budżetu także na inwestycje. Rektor KUL, ksiądz profesor Stanisław Wilk, dziękując za to prezydentowi, wyraził przekonanie, że inicjatywa pana prezydenta jest wyrazem szczególnej troski o rozwój Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz promowaniem najwyższych wartości chrześcijańskich.

Należy dodać, że ustawa z 27 lipca 2005 r. - Prawo o szkolnictwie wyższym, wyraźnie definiuje Katolicki Uniwersytet Lubelski jako publiczną szkołę wyższą o profilu akademickim i uniwersyteckim. Tym bardziej więc zmiana ustawy o finansowaniu KUL jest w pełni uzasadniona i sprawiedliwa. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Tadeusza Skorupy
w dyskusji nad punktem dwudziestym szóstym
porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Wydaje się zasadnym podziękować panu prezydentowi profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu za zgłoszoną inicjatywę w sprawie zmiany ustawy o finansowaniu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego z budżetu państwa. Tak naprawdę inicjatywa pana prezydenta porządkuje stan prawny w tym zakresie, bo przecież od roku 1938, na mocy ustawy z dnia 9 kwietnia tegoż roku, Katolicki Uniwersytet Lubelski otrzymał pełne prawa państwowych wyższych szkół akademickich.

Nowelizacja ustawy powinna uświadomić chyba nam wszystkim, w jakim tak naprawdę systemie politycznym żyliśmy od 1945 r. przez czterdzieści cztery lata oraz co tak naprawdę straciliśmy przez ostatnie dziewiętnaście lat.

To, że prezydenci Jaruzelski, Kwaśniewski czy rządy SLD nie potrafiły uporządkować tej kwestii, jest dla mnie rzeczą oczywistą. Po prostu nie było to w ich interesie politycznym. Ale dziwi mnie, że wywodzący się z solidarnościowego pnia prezydent Wałęsa oraz kolejne prawicowe rządy problemu oczywistej krzywdy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego nie widziały. Co bardzo przykre, dzieje się to w kraju, gdzie ponad 90% społeczeństwa deklaruje wyznanie rzymskokatolickie. Tym bardziej wydaje się zasadne, aby uczelnie katolickie były traktowane jako uczelnie publiczne.

 


20. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu