Oświadczenie złożone
przez senatora Jana Szafrańca
Oświadczenie skierowane do rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego
W olsztyńskim miesięczniku "Krajobrazy i spojrzenia" (maj 2006, nr 4, rok II) ukazała się recenzja autorstwa Irka Bruskiego zatytułowana "Dyplomowa profanacja". Dotyczyła ona wystawianej w maju br. (wizyta w naszym kraju Ojca Świętego Benedykta XVI) w teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie sztuki "Podróż do wnętrza pokoju" Michała Walczaka z Sanoka w reżyserii Giovanniego Castellanosa z Kolumbii.
W akcie III tejże sztuki - pisze pan Bruski - "Pokój głównego bohatera Jerzego Skóry odwiedza papież. Postać w białej sutannie, z krzyżem na piersiach, a w tle płynący z głośnika nagrany, jakże znajomy z papieskich audiencji generalnych, głos rozentuzjazmowanego tłumu wiernych. Na dodatek «olsztyński» papież wjeżdża na scenę stojąc w supermarketowym wózku (to swoista «nowa wersja» papamobile?!), szerokim gestem błogosławiąc wyimaginowane tłumy wiernych. «Panie Skóra, karierę zrobiłem w Kościele Świętym. I papieżem zostałem» - słyszymy z ust aktora. - «Zrobiłem schizmę. Dopuściłem aborcję i prezerwatywy. Mam tu trochę z Watykanu. Kochają mnie. Chcesz pan? Dobre kondomy, poświęcone» - dodaje i szerokim gestem je rozrzuca. Opuszczając scenę, rozsiada się wygodnie na wózku, a tłumacząc swoją krótką wizytę w pokoju Skóry dodaje: - «No, mam tu jeszcze kilka pielgrzymek do odwalenia»".
W związku z powyższym radny sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego pan Bogdan Nowacki (LPR) złożył (2006.VI.27) interpelację do marszałka województwa w sprawie "kpin i szyderstw z kapłaństwa oraz religii, jak i wyrażenia pogardy wobec osoby Ojca Świętego".
W odpowiedzi na powyższą interpelację marszałek województwa pan Andrzej Ryński (SLD) pouczył radnego, że powyższa inscenizacja "piętnuje komercjalizację wiary i pozwala wyraźnie odróżnić sferę sacrum od sfery profanum. Nie jest także polem antychrześcijańskich fobii, a tym bardziej wyrażeniem pogardy wobec Ojca Świętego". Konkludując uświadomił radnemu, że "wolność sztuki stanowi wielką wartość, której należy odpowiednio strzec (...). Temu służy także wolność słowa jako możliwość publicznego wyrażania własnego zdania, współcześnie uznawana za standard norm cywilizacyjnych (...). Wolność słowa to także niezbywalny atrybut demokracji, ustroju, którym, będąc społeczeństwem obywatelskim, możemy i powinniśmy przede wszystkim się szczycić".
Dla poparcia swego stanowiska marszałek posłużył się tekstem listu otwartego, podpisanym przez czterdziestu czterech sygnatariuszy, którzy autorytarnie uznali, że "działania artystyczne in extenso nie powinny podlegać interpelacyjnej weryfikacji, czynionej z pozycji radnego czy polityka (...) i nie można jej (wolności - JS) naginać do politycznej poprawności, wywołanej potrzebą chwili".
Zastrzeżenia poczynione przez radnego sygnatariusze uznali za problem postrzegany z wysokości drabiny, podczas gdy autor i reżyser sztuki postrzegają go z wysokości wielometrowego wysięgnika (!).
Czterdziestu czterech "znawców" na wszelki wypadek podparło się listem J. Sieradzkiego "wybitnego znawcy teatru, krytyka, recenzenta"... itd., który w piśmie skierowanym do dyrektora teatru uświadomił radnemu, że ten fałszywie odczytał przesłanie autora i reżysera sztuki, i autorytarnie stwierdził, że nie mieli oni przypisywanych im intencji.
Szanowny Panie Rzeczniku! Nie sposób podejmować dyskusji z powyższą argumentacją, ponieważ doprowadzi to do przysłowiowego młócenia słomy czy bicia piany. Dyskurs z "wysięgnikiem" z poziomu drabiny nie zaowocuje porozumieniem i wyrównaniem poziomów.
Obywatel domagający się respektu dla powszechnie uznanych wartości został potraktowany jako osoba funkcjonująca na niskim pułapie rozumienia, spostrzegająca rzeczywistość z poziomu drabiny, której bezkarnie można wbijać do głowy stereotypowe werbalizmy, utarte slogany i jałową argumentację po to tylko, by zracjonalizować "artystyczną" prowokację. Posługiwanie się argumentem wolności słowa w kontekście świadomie zamierzonej prowokacji wydaje się być kpiną i drwiną z wartości, której nieodłącznym atrybutem zawsze była i jest odpowiedzialność. Odmowa prawa interpelacji co do "artystycznych działań" w kontekście zarzutu politycznej poprawności podkreśla nie tylko miałkość argumentacji, ale jest też wyrazem zawłaszczenia autokratycznej postawy.
Nie pierwszy już raz dla uzasadnienia relatywnie moralnego przedstawienia przywoływane są argumenty "wybitnego dzieła", "uznanego znawcy", "intelektualnej stymulacji", "pedagogicznej perswazji" itd., które mają poruszyć zastygłe w stagnacji umysły, by te wyzwoliły się z zaściankowości i zrozumiały wreszcie sztukę z "najwyższego pułapu".
Zwracam się do Pana Rzecznika, by uwzględniając powyższe okoliczności podjął stosowne działania, mając na celu ochronę tych obywateli, którzy doświadczając podobnych sytuacji miotają się we własnej bezradności.
Z wyrazami szacunku
Jan Szafraniec