Poprzedni fragment
Kronika senacka 18 maja 2007 r. odbyły się uroczyste obchody 63. rocznicy bitwy pod Monte Cassino. Pod pomnikiem Bitwy o Monte Cassino w Warszawie złożono kwiaty. W imieniu Senatu wieniec złożył przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Roku Generała Władysława Andersa senator Piotr Ł.J. Andrzejewski. W ramach ogłoszonego przez Senat Roku Generała Andersa w Parku Ujazdowskim w Warszawie prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz otworzyła plenerową wystawę "Dom jest daleko. Polska wciąż jest blisko..." poświęconą postaci generała oraz jego żołnierzom, obrazującą tworzenie Armii Polskiej w ZSSR, pobyt na Bliskim Wschodzie i w Afryce, szlak bojowy II Korpusu Polskiego we Włoszech. Wystawę zorganizowały Urząd Miasta Stołecznego Warszawy i Stołeczna Estrada. Scenariusz i materiały do wystawy przygotowali dr Krzysztof Kunert oraz Rafał. E. Stolarski. Na 50 planszach zaprezentowano bogaty materiał ilustracyjny (niejednokrotnie wcześniej niepublikowany): oryginalne fotografie, mapy, szkice, wydawnictwa książkowe, prasę wojskową, grafikę, karykatury, plakaty i znaczki pocztowe. Tego samego dnia uroczystości w ramach Roku Generała Władysława Andersa W Katedrze Polowej Wojska Polskiego odprawiono uroczystą mszę polową w intencji gen. Władysława Andersa i jego żołnierzy. W Muzeum Wojska Polskiego odbyła się konferencja naukowa "Generał Władysław Anders. Żołnierz i polityk", podczas której przedstawiono następujące wystąpienia: "Generał Władysław Anders w bojach polskich 1918-1920", "Na polach bitewnych Września i w niewoli", "Dowódca Armii Polskiej w ZSRR i na Wschodzie" i "Z II Korpusem w kampanii włoskiej". W Sali Hetmańskiej Muzeum Wojska Polskiego otwarto wystawę "Żołnierze generała Andersa - przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli w Jej służbie", na której znalazły się oryginalne mundury z lat II wojny, bogata kolekcja odznaczeń oraz elementy ekwipunku żołnierzy, m.in. przestrzelone hełmy, łopatki saperskie i manierki. Ekspozycja nawiązuje do dziejów II Korpusu Polskiego, walczącego w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, na całym jego szlaku bojowym podczas II wojny światowej. Uzupełnieniem wystawy jest bogaty zbiór malarstwa, grafiki, plakatów, fotografii i dokumentów ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Narodowego, Muzeum Plakatu oraz Centralnej Biblioteki Wojskowej, nawiązujących do historii II Korpusu Polskiego. Otwarciu wystawy towarzyszyła promocja pierwszego krajowego wydania wspomnień gen. Andersa pt. "Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946". Książka ukazała się wcześniej, m.in. w Anglii i Belgii. Podczas uroczystości ostatni prezydent Rzeczpospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski przekazał Muzeum Wojska Polskiego księgę pamiątkową poświęconą walkom polskich żołnierzy o Monte Cassino - "Cassino 1944", którą otrzymał w darze od mieszkańców tego włoskiego miasteczka. * * * 23 maja 2007 r. w Senacie odbyła się konferencja "Samorząd terytorialny po 17 latach. Doświadczenia i dylematy dalszego rozwoju samorządu terytorialnego", zorganizowana przez wicemarszałka Marka Ziółkowskiego we współpracy z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej. 27 maja przypada 17. rocznica pierwszych po wojnie demokratycznych wyborów samorządowych. Pakiet ustaw przygotowujących te wybory był pierwszą inicjatywą ustawodawczą Senatu. W błyskawicznym, jak na wagę i zakres sprawy, terminie kilku miesięcy powstały ustawy: o samorządzie terytorialnym, ordynacja wyborcza do rad gmin, o pracownikach samorządowych, o zmianach w konstytucji, a także przepisy wprowadzające nowy system, a w nich regulacje dotyczące uwłaszczenia gmin. Zgodnie z reformą rozwiązano rady narodowe, czyli organy władzy państwowej w PRL, nazywane "fasadowym tworem" mającym stwarzać pozory demokracji. Samorządem miała być nie rada, a wspólnota mieszkańców, czyli gmina. Uzyskała ona własne kompetencje, mienie i budżet. Samorząd oddzielono od administracji rządowej. W konferencji, podczas której dyskutowano o wyzwaniach związanych z przyszłością samorządu, standardach w demokracji lokalnej, zasadzie pomocniczości oraz o relacjach między rządem i samorządem, wzięli udział parlamentarzyści, współtwórcy reformy samorządu w Polsce, samorządowcy oraz przedstawiciele nauki i organizacji samorządowych. O reformie samorządowej - jej celach i oczekiwaniach mówił jeden z jej współtwórców, przewodniczący Komisji Samorządu Terytorialnego Senatu I kadencji, prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej prof. Jerzy Regulski. Jego zdaniem, centralizacja i upolitycznienie władzy były przyczyną niewydolności systemu PRL i spowodowały jego upadek, dlatego decentralizacja była koniecznością. W swoim wystąpieniu przypomniał warunki niezbędne do ustanowienia rzeczywistego samorządu, m.in. upodmiotowienie miast i gmin jako związku mieszkańców, wprowadzenie demokratycznej ordynacji wyborczej, przekazanie gminom odpowiedniej części majątku państwowego i ograniczenie ingerencji organów administracji centralnej do nadzoru działań samorządów. W ocenie prof. J. Regulskiego, obecnie brakuje standardów demokracji lokalnej. Jak stwierdził, trzeba się zastanowić, jakim celom ma służyć samorząd. "Z tego powinny wynikać podstawowe standardy demokratycznego państwa w dziedzinie samorządności i demokracji lokalnych, które powinny być spełnione" - stwierdził. W swoim wystąpieniu prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej zwracał też uwagę na konieczność stabilności finansowej, posiadania przez samorządy własnego majątku i administracji, ponieważ stanowią one podstawę autonomii. Jego zdaniem, bardzo istotne jest też, by społeczeństwo rozumiało, akceptowało i uczestniczyło w działaniach władz. W tym celu - mówił - konieczna jest przejrzystość celów polityki lokalnej, sposobów jej realizacji, procedur i poszczególnych decyzji. Problemem samorządów jest, w opinii prof. J. Regulskiego, zatarcie podziału zadań i odpowiedzialności między administracją rządową i samorządową. "Nie rozumiem, dlaczego na przykład w ustawie o rozwoju regionalnym wojewodowie mają prawo weta w stosunku do decyzji, które nie należą do nich" - zaznaczył. Prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej negatywnie ocenił plany likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych, ponieważ może to prowadzić do likwidacji autonomii władz lokalnych. Na znaczenie posiadania przez samorządy własnych środków finansowych zwracał uwagę w swoim wystąpieniu rektor Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Szczecinie dr Włodzimierz Puzyna. Dotyczyło ono relacji rząd - samorząd i podziału władzy między nimi. Jego zdaniem, powiaty, otrzymując subwencje i dotacje, nie mają samodzielności. "Ten, kto daje środki, decyduje, gdzie one pójdą" - mówił. Za ważne dr W. Puzyna uznał wypracowanie strategicznej wizji rozwoju samorządu. W jego ocenie, parlament nie ma takiej wizji. W swoim wystąpieniu poświęconym zasadzie pomocniczości, Jerzy Stępień, prezes Trybunału Konstytucyjnego, a w I kadencji Senatu członek i następnie przewodniczący Komisji Samorządu Terytorialnego, jeden z twórców reformy samorządowej z 1989 roku, podkreślił, że administracja państwowa powinna opierać się na zasadzie pomocniczości (subsydiarności). Jak tłumaczył, o zasadzie tej po raz pierwszy napisał papież Pius XIX w encyklice "Quadragesimo anno" w pierwszej połowie XX wieku, będącej odpowiedzią na zagrożenie totalitaryzmami. Do zasady tej powrócili w 1992 roku twórcy Traktatu z Maastricht. Obecnie jest ona jedną z podstawowych zasad funkcjonowania UE. Zgodnie z zasadą pomocniczości - jak mówił prezes J. Stępień - każdy ze szczebli administracji publicznej powinien zajmować się tym, z czym niższy szczebel sobie nie może dać rady. Takie problemy, jak służba zdrowia, czy edukacja - podkreślił - powinny leżeć w gestii władz lokalnych. Władza centralna zaś powinna wziąć na siebie zadania, których nie mogą wykonać samorządy. Unia Europejska z kolei wzięła na siebie kwestie wymiany handlowej na wspólnym rynku, walki z przestępczością i obronnością. Wystąpienie prezes zarządu Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej Barbary Imiołczyk dotyczyło sfery polityki lokalnej i administracji. Mówiła ona m.in. o zjawisku zawłaszczania samorządów przez partie polityczne. Jej zdaniem, z tego powodu do pracy w samorządzie trafiają ludzie o niskich kompetencjach. Brak profesjonalizmu i nieznajomość prawa wśród urzędników spowodowała, że wielu samorządowców nie złożyło w terminie swych oświadczeń majątkowych. Jak zaznaczyła B. Imiołczyk, o wyborze na stanowiska samorządowe powinny decydować konkursy, a urzędnicy co pewien czas powinni przechodzić weryfikację pod względem swych kompetencji. Jej zdaniem, urzędnicy są traktowani przez polityków instrumentalnie, co szkodzi zarówno im samym, jak i Polsce. Tymczasem, podkreśliła, urzędnik powinien być partnerem polityka. Przewodniczący Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, senator IV kadencji, prof. Leon Kieres przedstawił w swym wystąpieniu relacje między gminą, powiatem i województwem samorządowym. * * *23 maja 2007 r. w Zamku Królewskim odbyła się konferencja poświęcona 25. rocznicy utworzenia Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność". Organizatorem obchodów rocznicowych jest marszałek Bogdan Borusewicz. Patronat nad konferencją objął prezydent Lech Kaczyński. Konferencja miała za zadanie naświetlić funkcjonowanie TKK NSZZ "Solidarność", ukazać struktury krajowe, regionalne i środowiskowe, zasady i taktykę działania, łączność i przepływ informacji oraz kontakty międzynarodowe, a także przedstawić dyskusje programowe dotyczące: społeczeństwa niezależnego, prasy, wydawnictw i radia. "Minęło 25 lat od utworzenia Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej i doszedłem do wniosku, że należy przypomnieć, czym była TKK, czym był stan wojenny, jak wyglądał opór, jakie mieliśmy szanse na zwycięstwo" - mówił, otwierając konferencję, marszałek B. Borusewicz. Podkreślił, że jeżeli ludzie, którzy tworzyli TKK, nie będą pamiętać i mówić o tamtych wydarzeniach, to trudno mieć pretensję do innych, że nie pamiętają. "Wszyscy wiedzą, że Polacy potrafią konspirować, ale TKK to był fenomen, który można jedynie porównać do Państwa Podziemnego w czasie II wojny światowej" - powiedział B. Borusewicz. "Ta działalność konspiracyjna miała inny kontekst, ale było w nią zaangażowanych kilka tysięcy ludzi, a w akcjach organizowanych na szeroką skalę brało udział kilka milionów. Ta konferencja to historyczne spotkanie, które ma takie przesłanie: nikt nam Polakom niczego nie dał za darmo. O wolność i demokrację, którą mamy, walczyliśmy długo i odnieśliśmy sukces - odzyskaliśmy niepodległość. Byliśmy w tej walce razem, choć nie mówiliśmy jednym głosem" - mówił marszałek Senatu. Formowanie i funkcjonowanie centrum podziemia, jakim była Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność", przedstawił w swoim szkicu historycznym prof. dr hab. Andrzej Friszke. Profesor podkreślił, że historycy i społeczeństwo wiedzą tyle o "Solidarności", ile uczestnicy tamtych wydarzeń im powiedzą. Zaznaczył, że 13 grudnia 1981 r. nastąpiło rozbicie wszystkich struktur związku; aresztowano około 5 tys. działaczy, intelektualistów, redaktorów gazet związkowych. Nie udało się jednak zatrzymać wszystkich. Nie udało się internować B. Borusewicza, Bogdana Lisa, Władysława Frasyniuka, Zbigniewa Bujaka. Dzięki temu przetrwały zalążki oporu, na których oparto odbudowę struktur. Gdyby nie to, inaczej zapewne potoczyłaby się historia. W opinii prof. A. Friszkego, wsparcie działalności TKK autorytetem Lecha Wałęsy, mimo że był internowany, pozwoliło zachować jedność działalności konspiracyjnej. Zdaniem historyka, wielkim sukcesem TKK było przyjęcie metod walki bez przemocy. Jakakolwiek przemoc, czy strajk generalny, do którego skłaniali się niektórzy działacze, w jego opinii, mogły wywołać krwawe represje ówczesnych władz. Jak stwierdził, TKK to była konspiracja inna od tych, które wcześniej istniały w Polsce. W jej ramach zbudowano zręby społeczeństwa obywatelskiego, kształtowano świadomość społeczną i historyczną. Był to jedyny ruch konspiracyjny w Polsce, który nie doprowadził do rozlewu krwi i który odniósł sukces, gdyż zrealizowane zostały jego postulaty - wolne i demokratyczne państwo, za co wszyscy Polacy powinni być wdzięczni - uważa prof. A. Friszke. Zabierając głos, prof. Jerzy Zdrada podkreślił, że to spotkanie to jubileusz powstania konspiracji, niezwykle ważnego wydarzenia w walce o przebudowę Polski. To możliwość spotkania ludzi znanych, jak i mniej znanych, anonimowych, którzy pracy w konspiracji poświęcili swój czas, narażali się na niebezpieczeństwo. Nie miało znaczenia ani pochodzenie, ani różnice w poglądach, bo łączyła ich jedna sprawa: aby Polska była demokratyczna i suwerenna. Zdaniem prof. J. Zdrady, w odróżnieniu od spisku, który dąży do szybkiego rozstrzygnięcia, konspiracja miała charakter obywatelski i dlatego mogła funkcjonować 6 lat. W konferencji w Zamku Królewskim udział wzięli byli i obecni działacze NSZZ "Solidarność". Były przewodniczący NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze Z. Bujak zwrócił uwagę, że na spotkaniu brakuje osób, które w działalności związku odegrały bardzo ważną rolę. Podkreślał znaczenie L. Wałęsy, księdza Adama Bonieckiego, który pośredniczył w kontaktach działaczy z Janem Pawłem II, Bronisława Geremka oraz Adama Michnika. Również W. Frasyniuk, były lider dolnośląskiej "Solidarności" mówił, że Wałęsa był postacią bardzo ważną, nie tylko dla związkowców, ale dla wszystkich Polaków. W. Frasyniuk zwracał również uwagę na znaczenie wszystkich anonimowych ludzi, dzięki którym "Solidarność" mogła funkcjonować. "To spotkanie powinno zakończyć się petycją do prezydenta o powołanie zespołu, który dotarłby do tych wszystkich anonimowych bohaterów" - powiedział. Dodał, że wszyscy działacze "Solidarności" są bojownikami o wolność i niepodległość. "Jesteśmy żołnierzami, którzy wygrali te bitwę" - mówił. W. Frasyniuk podkreślił, że tym ludziom należy się szacunek, powinni też, bez względu na przekonania polityczne, szanować się nawzajem. "Różnimy się, chodzimy na inne spotkania, ale zostało nas tak mało, że powinnyśmy mówić o sobie tylko dobrze" - apelował. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" powstała w czasie stanu wojennego, 22 kwietnia 1982 r. Została zawiązana na spotkaniu przywódców czterech regionów: Z. Bujaka (Region Mazowsze), B. Lisa (Region Gdańsk), W. Frasyniuka (Region Dolny Śląsk) i Władysława Hardka (Region Małopolska). TKK zobowiązała się koordynować działania zmierzające do odwołania stanu wojennego, zwolnienia internowanych i skazanych, przywrócenia praw obywatelskich oraz pokierowania walką o powrót "Solidarności" do legalnego istnienia. Przez następnych kilka lat, do 1987 r., TKK była kluczową strukturą organizacyjną podziemnej "Solidarności". To TKK określała program i metody walki związku, podejmowała decyzję o akcjach oporu w całym kraju oraz występowała jako partner wobec zagranicznych central związkowych. TKK działała w ścisłej konspiracji, gdyż wraz z wprowadzeniem stanu wojennego zawieszona została działalność NSZZ "Solidarność", internowano około 5 tys. jej działaczy. Wszelki opór i kontynuowanie działalności związkowej były traktowane jako przestępstwo zagrożone więzieniem. "Solidarność" zmieniła Polaków i Polskę: rozsadziła struktury komunistycznego państwa, zachwiała jego legitymizację, stworzyła przesłanki przejścia do nowego, demokratycznego ładu i wyzwolenia się Polski z zależności od Związku Radzieckiego. Po wprowadzeniu stanu wojennego uformowało się podziemie, którego działania nie miały precedensu w państwach realnego socjalizmu. Solidarnościowa konspiracja przetrwała ponad 6 lat w warunkach systemu dysponującego ogromnymi możliwościami. Była spójna, wzajemnie lojalna, dojrzała i jak żadna inna w naszych dziejach doczekała się zwycięstwa. * * * 24 maja 2007 r. marszałek Bogdan Borusewicz w związku z katastrofą w kopalni "Jubilejnaja" w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym na Syberii przesłał na ręce przewodniczącego Rady Federacji Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej Sergieja M. Mironowa depeszę kondolencyjną następującej treści: "W imieniu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej i moim własnym pragnę wyrazić głębokie uczucie smutku z powodu ofiar, jakie pociągnęła za sobą katastrofa w kopalni <<Jubilejnaja>> w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym na Syberii. Łączymy się w bólu ze wszystkimi, którym okrutny żywioł zabrał najbliższych oraz wszystkimi, których dotknęło spowodowane żywiołem nieszczęście. Na Pana ręce chcę złożyć wyrazy głębokiego żalu i współczucia". * * *25 maja 2007 r. w gmachu Senatu odbyła się konferencja "Upowszechnianie wiedzy o własności intelektualnej w uniwersytetach", zorganizowana przez Europejską Akademię Patentową we współpracy z Senatem RP, Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Urzędem Patentowym RP. W spotkaniu wzięli udział m.in. prezes Urzędu Patentowego RP Alicja Adamczak, wiceprezes Europejskiego Urzędu Patentowego Manuel Desantes oraz podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Olaf Gajl, a także przedstawiciele urzędów patentowych i świata nauki z Polski i Europy. Otwierając obrady, przewodniczący Komisji Nauki, Edukacji i Sportu senator Kazimierz Wiatr przypomniał, że Urząd Patentowy w Polsce powstał z inicjatywy Józefa Piłsudskiego już w grudniu 1918 roku. II RP zapewniła wszechstronną ochronę prawną własności intelektualnej. Zdaniem senatora, należy powrócić do dawnych standardów. Senator K. Wiatr zadeklarował, że Senat będzie dążył do ustanowienia dobrego prawa patentowego, wyraził nadzieję, że środowiska naukowe zechcą tę inicjatywę wspierać. Senator wskazał na potrzebę skrócenia procedur patentowych oraz ułatwienia transferu nowych technologii do gospodarki. Podczas konferencji odbyły się trzy sesje. Prowadzili je: dyrektor Europejskiej Akademii Patentowej Noël Campling, prof. Michał du Vall z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz wiceprezes Europejskiego Urzędu Patentowego prof. M. Desantes. Omawiano m.in. takie zagadnienia, jak: wspieranie przedsięwzięć innowacyjnych opartych na potencjale intelektualnym polskich uniwersytetów, kształtowanie kultury własności intelektualnej, wprowadzanie własności intelektualnej do programów nauczania na wydziałach inżynieryjno-technicznych, efektywne wykorzystanie wyników prac badawczo-rozwojowych. Dyskutowano również nad planem działania w zakresie dydaktyki, ochrony i korzyści z własności intelektualnej dla polskich uczelni. Ten temat wiąże się z założeniami polityki edukacyjnej Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, których celem jest wprowadzenie do standardów nauczania treści dotyczących ochrony własności intelektualnej. O programach resortu nauki wspierających przedsięwzięcia innowacyjne oparte na potencjale intelektualnym polskich uniwersytetów mówił podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego O. Gajl. Postulowano m.in. wprowadzenie na uczelniach wyższych przedmiotu przybliżającego wiedzę o własności intelektualnej oraz nawiązanie współpracy między uniwersytetami, mającej na celu praktyczne wykorzystanie dóbr intelektualnych. Jak stwierdził wiceprezes Europejskiego Urzędu Patentowego prof. M. Desantes, przekazywanie wiedzy jest najważniejszym zadaniem uczelni wyższych. Dzięki tej wiedzy studenci mają szansę wnoszenia własnego wkładu w rozwój nauki. Muszą jednak być świadomi swoich praw do tworzonych dóbr intelektualnych i tę wiedzę powinni także zdobywać na uniwersytetach. Zdaniem wiceprezesa, warunkiem właściwej edukacji studentów w dziedzinie wiedzy o własności intelektualnej jest przeszkolenie w tym zakresie wykładowców oraz współpraca wszystkich uczelni wyższych promujących zdobycze intelektualne swoich podopiecznych. Dyrektor Europejskiej Akademii Patentowej N. Campling zaznaczył, że bardzo istotne jest także praktyczne wykorzystanie zdobyczy intelektualnych. Podkreślił, że wynalazcy muszą być świadomi swoich praw autorskich, równocześnie jednak powinno im zależeć na zainteresowaniu swoim wynalazkiem firm, które mogłyby zainwestować w jego praktyczne wykorzystanie. Swoimi doświadczeniami w kształceniu w dziedzinie własności intelektualnej podzielił się Peter van Dongen z Urzędu Patentowego Królestwa Niderlandów. Jego zdaniem, aby zwiększyć praktyczne wykorzystanie zdobyczy intelektualnych, należy edukację w tej dziedzinie przystosować do potrzeb konkretnych wydziałów. "Według polskich standardów edukacyjnych, na naszych uczelniach przedmiot o tematyce <<wiedza o ochronie własności intelektualnej>> powinien być prowadzony na wszystkich wydziałach z wyjątkiem filologii i teologii. Standardy są jednak zbiorem reguł kształcenia, a nie zasadami, i uczelnie same decydują, w jakim zakresie wprowadzić je w życie" - podkreślił przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego prof. Jerzy Błażejkowski. * * *26 maja 2007 r. na Rynku Trybunalskim w Piotrkowie Trybunalskim odbyły się uroczystości przekazania przedstawicielom Sejmu i Senatu kopii obrazu Matki Bożej Trybunalskiej - patronki polskich parlamentarzystów. W uroczystościach uczestniczyło kilkaset osób: delegacja parlamentarzystów, przedstawiciele władz miasta i województwa, mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego. Witając przybyłych, arcybiskup łódzki Władysław Ziółek powiedział, że posłowie i senatorowie usilnie zabiegali o to, by Matka Boska Trybunalska została ich patronką. "Pragnę mocno podkreślić, że było to zgodne działanie wszystkich parlamentarzystów, niezależnie od przynależności partyjnej. Wiążemy z tym nadzieję na odnowę polskiego życia politycznego" - powiedział arcybiskup. Kopię obrazu Matki Bożej Trybunalskiej, która ma trafić do sejmowej kaplicy, odebrali posłowie Elżbieta Radziszewska, Marek Jurek i Andrzej Dera. Mszy świętej przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce ks. arcybiskup Józef Kowalczyk. Odczytał dekret Stolicy Apostolskiej o ustanowieniu Matki Bożej Trybunalskiej patronką polskich parlamentarzystów. Homilię wygłosił arcybiskup, metropolita warszawski Kazimierz Nycz. Wyraził nadzieję, że akt "posłuży jedności polskich parlamentarzystów dla dobra każdego człowieka i naszej Ojczyzny". "Stajemy na Rynku, w środku miasta, w którym powstała tradycja polskiego parlamentaryzmu. Modlimy się o to, by każdy z posłów i senatorów, podnosząc rękę, robił to w zgodzie z własnym sumieniem" - mówił metropolita warszawski. W maju 2006 r. koronacji obrazu dokonał papież Benedykt XVI podczas swojej pielgrzymki do Polski. Wcześniej korony poświęcił Jan Paweł II. We wrześniu, w piotrkowskim sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej, miało miejsce uroczyste dziękczynienie za akt koronacji. Obraz Matki Bożej Trybunalskiej, namalowany przez nieznanego włoskiego artystę w XVI wieku, został w 1580 roku ofiarowany Trybunałowi Koronnemu (najwyższemu sądowi ówczesnej Rzeczypospolitej), powołanemu w Piotrkowie Trybunalskim przez króla Polski Stefana Batorego. Obecnie dzieło znajduje się w kościele oo. Jezuitów, w sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej. Sanktuarium jest powszechnie uznanym miejscem modlitwy za sprawujących władzę. Trybunał Koronny powstał w 1578 roku; wówczas zasiadało w nim 27 przedstawicieli szlachty i sześciu duchowieństwa. Trybunał zbierał się w Piotrkowie (dla ziem wielkopolskich), Lublinie (dla Małopolski) i Łucku (dla ziem ruskich); z czasem orzecznictwo łuckie przeniesiono do Lublina. Trybunał był drugą i ostatnią instancją dla sądów ziemskich, grodzkich i podkomorskich w sprawach cywilnych i karnych. W XVIII w. trybunały znalazły się praktycznie pod całkowitym wpływem magnaterii. Sejm Czteroletni (1788-1792) zreformował ich funkcjonowanie, jednak zmiany przerwały rozbiory. * * *28 maja 2007 r. w Senacie, z inicjatywy marszałka Bogdana Borusewicza i przewodniczącego senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska senatora Jerzego Chróścikowskiego, odbyła się międzynarodowa konferencja "Zagrożenia ekologiczne Morza Bałtyckiego". W konferencji wziźli udzia³ przewodnicz±cy Saeimy £otwy Indulis Emsis i pierwszy zastźpca przewodnicz±cego Sejmu Republiki Litewskiej Ħeslovas Jurėnas, parlamentarzy¶ci ze Szwec ji, Łotwy, Estonii, Litwy i Polski, naukowcy z krajów nadbałtyckich, również z Rosji i Niemiec. Podczas konferencji wystąpili ministrowie: środowiska - Jan Szyszko i gospodarki - Piotr Woźniak.W zamierzeniu organizatorów konferencja miała odpowiedzieć na pytania o zagrożenia ekologiczne, jakie może spowodować budowa na dnie Bałtyku Gazociągu Północnego, którym Rosja zamierza dostarczać gaz do Niemiec, a także na pytania o dokładną trasę przebiegu gazociągu oraz sposoby usunięcia zagrożeń związanych z realizacją tego projektu. Gazociąg Północny, omijający terytorium Polski, ma połączyć rosyjskie złoża gazu w okolicach Wyborga z niemieckim Greifswald. Otwierając konferencję, marszałek B. Borusewicz stwierdził, że należy rozpoznać zagrożenia ekologiczne, jakie niesie ze sobą budowa Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku, który jest morzem niemal zamkniętym, a więc bardziej niż otwarte akweny narażonym na katastrofy ekologiczne. "Senat RP utrzymuje ożywione kontakty z parlamentami innych państw, a także z organizacjami pozarządowymi, dlatego zdecydował się zorganizować konferencję na temat zagrożeń ekologicznych Morza Bałtyckiego w kontekście tej inwestycji" - powiedział. Minister ochrony środowiska J. Szyszko przypomniał, że Bałtyk jest morzem "specyficznym", izolowanym od systemu mórz i oceanów, stosunkowo niewielkim i płytkim, w którym całkowita wymiana wody następuje raz na kilkadziesiąt lat. Wpływ na środowisko Bałtyku ma intensywne rolnictwo, chemiczne środki bojowe spoczywające na dnie morza od czasów II wojny światowej oraz żegluga. Szacuje się, że dziennie przebywa na tym morzu 2 tys. statków. To wszystko ma niekorzystny wpływ na faunę i florę Bałtyku. Już obecnie dochodzi w tych wodach do niebezpiecznej kondensacji metali ciężkich i substancji chemicznych, co powoduje spadek bioróżnorodności. Dlatego - jak podkreślił minister J. Szyszko - każda nowa inwestycja musi zostać bardzo poważnie rozważona pod kątem ekologicznym. W swoim wystąpieniu minister przybliżył uczestnikom konferencji unijną koncepcję Strategii Zrównoważonego Rozwoju, której celem jest zahamowanie spadku różnorodności biologicznej do 2010 r., a w szczególności skuteczna ochrona najważniejszych typów siedlisk oraz gatunków zwierząt i roślin. W opinii ministra gospodarki P. Woźniaka, Gazociąg Północny zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski, stwarza zagrożenie ekologiczne dla Bałtyku, a także niesie zagrożenie wywiadowczo-militarne. Minister gospodarki przypomniał, że w rosyjskim dokumencie z 2003 r., dotyczącym przemysłu gazowego napisano, iż jednym z pięciu priorytetowych zadań dla tego przemysłu jest "uprawianie polityki Federacji Rosyjskiej w Europie". Jego zdaniem, plany konsorcjum Nord Stream, którego udziałowcem jest rosyjski Gazprom, dotyczące planu położenia gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego, są wyrazem stosowania tej zasady. "Polska nie godzi się z takim stwierdzeniem, ale skoro ono już istnieje, to musimy się do niego dostosować" - powiedział szef resortu gospodarki. Minister P. Woźniak powiedział, że polskie obawy dotyczą m.in. tego, że nie wiemy, z jakich źródeł ma być zaopatrywany nowy gazociąg. Jego zdaniem, może istnieć niebezpieczeństwo, iż bałtycka rura stanie się "substytutem" dla dwóch istniejących lądowych gazociągów - jamalskiego i południowego. Aspekty prawne budowy gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego i ocenę inwestycji Nord Stream w świetle prawa morskiego przedstawiła prof. Janina Ciechanowicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Podkreśliła, że do zajęcia stanowiska w tej sprawie zmuszają Polskę trzy czynniki: polska racja stanu, bezpieczeństwo ekologiczne Bałtyku oraz sprawiedliwość międzynarodowa. Zdaniem prof. J. Ciechanowicz, Polska zainwestowała w bezpieczeństwo ekologiczne Bałtyku bardzo dużo pieniędzy, zawarła wiele umów międzynarodowych. Istnieje szereg uregulowań prawnych dotyczących pokojowego wykorzystania dna morskiego. Promują one m.in. zasadę dobrego sąsiedztwa. W jej opinii, zasada ta została, jak dotąd, w działaniach na rzecz budowy rurociągu pogwałcona w odniesieniu do Polski. Profesor dodała, że zgodnie z prawem można układać na dnie morza rurociąg, ale należy przestrzegać porozumień międzynarodowych. Należy też wziąć pod uwagę, że rurociąg może się stać celem ataków terrorystycznych. Zatem przed podjęciem inwestycji powinno być wiadomo, czy ta inwestycja będzie zabezpieczona przed takimi atakami. Według przedstawiciela niemieckiej organizacji pozarządowej WWF Jochena Lampa, przy planowaniu tej inwestycji należy ocenić jej wpływ na środowisko. Niewątpliwie będzie miała ona wpływ na zmiany dna morskiego, zmiany prądów. Zwracał uwagę, że rurociąg może pęknąć z uwagi na ograniczoną elastyczność rur stalowych, wskazywał także na techniczne trudności głębinowego układania rur oraz na brak koncepcji w sprawie postępowania z zatopioną bronią i niebezpiecznymi substancjami spoczywającymi na dnie Bałtyku. Jego zdaniem, nierealne jest przedstawienie przez konsorcjum Nord Stream na jesieni tego roku raportu z oceny wpływu rurociągu na środowisko i rozpoczęcie jego budowy w 2008 r. J. Lamp uważa, że przynajmniej rok potrwa uzgadnianie programu badań wpływu na środowisko i dopiero w 2009 r. możliwa będzie budowa. Prof. Jan Hupka z Politechniki Gdańskiej stwierdził, że na dnie Bałtyku leżą pojemniki ze śmiertelnie niebezpiecznymi gazami bojowymi - iperytem (gazem musztardowym) i tabunem. "W Bałtyku leży około 13 tys. ton iperytu, który (...) w stanie nietkniętym, w postaci skawalonych brył - jak się przypuszcza - może istnieć nawet do 400 lat" - powiedział. Zatopione w Bałtyku gazy bojowe, produkowane przez Niemców w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej, znajdują się w pociskach, bombach i beczkach. Te ostatnie są szczególnie niebezpieczne, bowiem z biegiem lat uległy korozji i iperyt wydostaje się z nich w postaci brył. Jak powiedział prof. J. Hupka, w 1997 r. rybacy z Władysławowa wyłowili taką bryłę iperytu. W opinii dr Tadeusza Kasperka z Akademii Marynarki Wojennej, Nord Stream budowany będzie w obszarach zatopienia amunicji chemicznej lub na ich obrzeżach. Największe zagrożenie dla środowiska naturalnego mogą stanowić bojowe gazy trujące: iperyt siarkowy, iperyt azotowy. Istnieje obawa, że naruszenie zatopionej amunicji doprowadzi do skażenia flory i fauny morza, którego skutki będą odczuwalne przez kilkadziesiąt lat. Naruszenie skorodowanej amunicji przyspieszy uwalnianie się środków trujących do środowiska morskiego. Już obecnie obserwuje się wzrost stężenia arsenu nie tylko w rejonach zatopienia, ale również na trasach transportu tej broni - uważa dr T. Kasperek. Bojowe środki trujące zatopione w Morzu Bałtyckim mogą budzić uzasadniony niepokój, ponieważ każdy bezpośredni kontakt z nimi może spowodować silne porażenie organizmu. Uwalnianie tych środków chemicznych do środowiska może nastąpić w miejscach uznanych za bezpieczne gdyż: brak dokładnej lokalizacji rejonów zatopienia broni, zatopień dokonywano także poza wyznaczonym rejonem, rybacy, którzy wyławiali broń zatapiali ją w innych miejscach. Odmiennego zdania był dr Wadim Paka z Instytutu Oceanologii im. Szirszowa w Kaliningradzie. Jego zdaniem, obszary zatopienia broni są dobrze rozpoznane i budowa rurociągu nie grozi katastrofą ekologiczną. Jak ocenił, 80% trujących substancji chemicznych jest w cienkościennych kontenerach, które po 60 latach w środowisku wodnym skorodowały i od dawna mają kontakt ze środowiskiem morskim. Podczas konferencji głos zabierali parlamentarzyści ze Szwecji, Łotwy, Estonii, Litwy i Polski. Przedstawiciele Estonii i Litwy wskazywali na zagrożenia ekologiczne Bałtyku związane z budową rurociągu. Podkreślali, że broń chemiczna spoczywająca na dnie morza jest bombą z opóźnionym zapłonem. Proponowali ponowne przeprowadzenie badań tej broni i rozważenie jej wydobycia. Senator Urszula Gacek podkreśliła, że Polska i Litwa prezentują podobne stanowisko w sprawie budowy rurociągu. Sprzeciwiają się tej inwestycji, zwracają się do wspólnoty międzynarodowej o jej zablokowanie i opracowanie alternatywnej drogi gazociągu. Niemcy, którzy widzą ten projekt wyłącznie w kontekście gospodarczym, nie przybyli na konferencję. Podsumowując konferencję, marszałek B. Borusewicz podkreślił, że bardzo ważne są takie spotkania, które pozwalają poznać zdanie ekspertów w kwestii budowy rurociągu na dnie morza. Ta budowa ma szereg aspektów: ekologiczny, geopolityczny, militarny. Zdaniem marszałka Senatu, będzie to pierwsza tego typu inwestycja. Rurociąg będzie się ciągnął wzdłuż całego morza, a to nie to samo co budowa rurociągu na krótkim odcinku lub położenie kabla. Szerokość strefy tego rurociągu to obszar 1800-2000 m. To, w opinii marszałka, nie może być obojętne dla środowiska Bałtyku. W dodatku rurociąg przejdzie przez dwa obszary składowania broni chemicznej, a nie ma pewności co się stanie w razie jej poruszenia. Marszałek B. Borusewicz proponował, by kraje nadbałtyckie prowadziły niezależne badania w tej kwestii. Zadeklarował, że Polska nadal będzie się tą sprawą żywo interesować i zajmować. Obiecał, że nie była to ostatnia dyskusja inspirowana przez polski parlament. * * * 28 maja 2007 r. w holu przy sali posiedzeń Senatu wystawiono prace będące dorobkiem konkursu "Krakowskie witraże nawiązujące do tradycji przedlokacyjnej i lokacyjnej miasta". Konkurs, organizowany przez Polskie Stowarzyszenie Animatorów Pedagogiki Celestyna Freineta, jest prowadzony w placówkach oświatowych, w szczególności w szkołach przyszpitalnych. Autorami prac są zazwyczaj ciężko chore dzieci. W tym roku organizatorzy otrzymali kilkaset prac, z których kilkadziesiąt będzie zaprezentowanych w Senacie. W związku z przypadającą w bieżącym roku 750. rocznicą lokacji miasta Krakowa dzieci projektowały witraże nawiązujące do tradycji dawnej stolicy. Celem konkursu jest zapoznanie z historią miasta oraz promowanie zanikającego rzemiosła. Nagrodzone projekty zostaną zrealizowane w technice tradycyjnej, a dochód z aukcji tak wykonanych witraży będzie przekazany dzieciom z Oddziału Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Patronat nad konkursem objęli rada programowa jubileuszu miasta, małopolski kurator oświaty oraz senator Piotr Boroń. Okazją do przedstawienia prac w Senacie jest Dzień Dziecka. Wystawa potrwa do 10 czerwca. * * * 28 maja 2007 r. w gmachu Senatu zaprezentowano wystawę "Dziecko niepełnosprawne kochane takie, jakie jest, dlatego że jest", zorganizowaną z inicjatywy senator Ewy Tomaszewskiej, wiceprzewodniczącej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej. Prezentowane na wystawie prace są efektem 7. edycji ogólnopolskiego konkursu fotograficznego zorganizowanego przez Stowarzyszenie "Po pierwsze rodzina", które działa na rzecz dzieci z uszkodzeniem mózgu oraz ich rodzin. Autorzy fotografii przybliżają świat dzieci niepełnosprawnych, ich rodzin i przyjaciół. * * * 28 maja 2007 r. w Warszawie odbyła się konferencja "Bezpieczeństwo i demokracja na Bliskim Wschodzie; euro-amerykańska platforma współpracy", w której wziął udział przewodniczący Komisji Obrony Narodowej senator Franciszek Adamczyk. Podczas konferencji rozmawiano m.in. o stabilizacji i demokracji na Bliskim Wschodzie oraz o szansach i możliwościach na transatlantycką współpracę w tym regionie. Konferencję zorganizował Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, a uczestniczyli w niej m.in. przewodniczący Amerykańskiej Komisji ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Alcee L. Hastings, prof. Gerald Steinberg z Bel Ilan University w Izraelu, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych poseł Paweł Zalewski, eurodeputowany Ryszard Czarnecki oraz byli szefowie MSZ Stefan Meller i Adam Daniel Rotfeld. |
Poprzedni fragment