Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku obrad 28. posiedzenia senator Jerzy Szmit złożył oświadczenie następującej treści:

Razem z panią senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk kieruję oświadczenie do pana premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Szanowny Panie Premierze!

W Polsce narasta problem dotyczący osób mogących utracić majątek, utracić nieruchomości, których od wielu dziesiątków lat używają.

Podam przykład miejscowości Narty w gminie Jedwabno, powiecie Szczytno, województwie warmińsko-mazurskim. Otóż dawni właściciele, którzy wyjechali z Polski w latach siedemdziesiątych, wyjechali do Republiki Federalnej Niemiec, jednocześnie zrzekając się obywatelstwa polskiego, pozostawili swój majątek. Dzisiaj dochodzą oni swojego majątku przed sądem, dochodzą skutecznie, co oczywiście wywołuje zrozumiałe rozgoryczenie, zrozumiałe zaniepokojenie i rozpacz osób, które dzisiaj muszą oddawać majątek użytkowany przez nie dziesiątki lat. Można wnikać, dlaczego tak się stało, dlaczego wcześniej nie zostały uporządkowane księgi wieczyste, dlaczego wcześniej nie dokonano formalnych zmian zapisów, ale problem pozostaje.

W związku z tym zwracam się do pana premiera o podjęcie działań, które umożliwią ochronę interesów polskich osób fizycznych i prawnych w wypadku zgłaszania roszczeń przez byłych obywateli Rzeczypospolitej, byłych obywateli Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej dzisiaj ubiegających się o odzyskanie swoich majątków. Wnoszę o takie rozwiązania, które zamkną ostatecznie tę sprawę i nie pozostawią tego wyrokom sądów, które w różnych sprawach bardzo różnie orzekają, a niestety czasami, tak jak w przypadku miejscowości Narty, której przykład podałem, na niekorzyść obywateli Rzeczypospolitej Polskiej.

* * *

Senator Antoni Szymański wygłosił następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję do ministra rolnictwa, pana Andrzeja Leppera.

Moje oświadczenie związane jest z debatą, którą Senat zakończył wraz z uchwaleniem ustawy o zmianie ustawy o dopłatach do ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich oraz niektórych innych ustaw. Koszty tej ustawy, które podawano w czasie debaty, będą wynosiły około 550 milionów zł.

To jest tylko argumentacja. Zacząłem od uzasadnienia, dlaczego chciałbym pod adresem pana premiera Leppera skierować prośbę o rozważenie zmian dotyczących zwłaszcza Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Kasa ta kosztuje ponad 12 miliardów zł, rolnicy płacą z tego 8%, a więc budżet państwa dopłaca do niej znaczące kwoty. Łączne transfery środków na rolnictwo wynoszą ponad 40 miliardów zł. W tej sytuacji podczas uchwalania kolejnej ustawy trzeba rozważać to, gdzie możliwe są oszczędności. W moim przekonaniu możliwe jest uzyskanie oszczędności poprzez zmianę ustawy o Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Prosiłbym pana premiera o to, żeby resort rozważył możliwości w tym zakresie, przedstawił plany zmian ustawowych w tej sprawie, które zresztą były zapowiadane, zmian zmierzających w takim kierunku, żeby osoby utrzymujące się z rolnictwa, szczególnie osoby zasobne, w większym stopniu płaciły na swoje ubezpieczenia, żeby nie było tak, jak jest w tej chwili, że płacą tylko 8%, a resztę płacą pozostali podatnicy, czyli budżet państwa. Proszę pana premiera o rozważenie tego, jak również o przedstawienie propozycji w tej kwestii.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Do mojego biura senatorskiego w Radzyniu Podlaskim zgłosił się dnia 8 stycznia 2007 r. pan Piotr Adamski, zamieszkały w Radzyniu Podlaskim na ulicy Ostrowieckiej 30/61, z prośbą o uzyskanie pomocy w otrzymaniu odszkodowania na leczenie żółtaczki wszczepiennej typu HCV. Utrzymuje on, iż żółtaczkę tę wszczepiono mu podczas pełnienia zasadniczej służby wojskowej w Stargardzie Szczecińskim podczas pobierania krwi w Stacji Krwiodawstwa w Stargardzie Szczecińskim, gdzie w dniu 15 lipca 1992 r. oddał 450 ml krwi. O fakcie zachorowania na żółtaczkę dowiedział się on jednak dopiero w czasie drugiego oddawania krwi, tym razem w dniu 27 października 1992 r. w Szpitalu Wojskowym w Dęblinie, gdzie stwierdzono jego chorobę i zwolniono go ze służby wojskowej.

Z przedstawionych zaświadczeń lekarskich wynika, iż wcześniej, to jest przed podjęciem służby wojskowej, na żółtaczkę nie chorował. Jak relacjonuje poszkodowany, w dniu 15 lutego 1992 r. w Stacji Krwiodawstwa w Stargardzie Szczecińskim od dwóch żołnierzy nie pobrano krwi, gdyż zgłosili, że zachorowali na żółtaczkę przed służbą wojskową. Pozostali żołnierze wraz z poszkodowanym oddali krew.

Jeden z żołnierzy, który oddawał krew tego samego dnia przed poszkodowanym, został po miesiącu zwolniony ze służby wojskowej, gdyż na poligonie w trakcie ćwiczeń w Drawsku Pomorskim wymagał pomocy medycznej. Został zabrany przez pogotowie ratunkowe z poligonu do szpitala, gdzie stwierdzono u niego żółtaczkę, o której nie wiedział. Stanowiło to ewidentne zaniedbanie Stacji Krwiodawstwa w Stargardzie Szczecińskim, która nie dołożyła należytej staranności w obsłudze żołnierzy oddających krew.

Pan Piotr Adamski z powodu choroby nie ma możliwości znalezienia pracy. Nie może też leczyć się z powodu braku środków finansowych.

W tej sytuacji proszę o pomoc w podjęciu czynności prokuratorskich zmierzających do ustalenia przyczyny zaniedbań wobec byłego żołnierza oraz uzyskania dla poszkodowanego odszkodowania pozwalającego mu podjąć odpowiednie leczenie.

W załączeniu przekazuję stosowne kopie dokumentów w przedmiotowej sprawie.

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej oraz do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowni Państwo Ministrowie!

W związku z pracami legislacyjnymi nad nowelizacją ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych, wśród których jest również projekt senacki zawarty w druku sejmowym nr 602, chciałbym postawić pytanie dotyczące interpretacji kwot nominalnych, o których jest mowa zarówno w projektach poselskich, jak i senackim.

Z przyjętej przez sejmową komisję wersji projektu wynika, iż członek spółdzielni będzie winien uiścić między innymi przypadającą na jego lokal nominalną kwotę umorzenia kredytu budowlanego lub dotacji, które spółdzielnia uzyskała z finansów publicznych - art. 12 ust. 1 pkt 2 w sprawozdaniu Komisji Infrastruktury. W moim rozumieniu chodzi o pomoc z finansów publicznych dla spółdzielni, która została uzyskana w okresie PRL, a którą spółdzielnia winna zwrócić budżetowi państwa w kwocie nominalnej w sytuacji przekształcenia spółdzielczych lokatorskich praw w prawo odrębnej własności dla członków spółdzielni. W tej sytuacji ustawodawca wymaga wpłacenia na konto spółdzielni przez członka przekształcającego prawo lokatorskie we własność przypadającej na jego lokal kwoty nominalnej, którą ustala się zgodnie z obowiązującymi przepisami poprzez przesunięcie w lewo przecinka o cztery miejsca w kwocie uzyskanej przez spółdzielnię pomocy państwa, a wynikającej z rozliczenia kosztów budowy mieszkania przedstawionego przez spółdzielnię. Do którego roku taka pomoc była z finansów publicznych spółdzielni udzielana?

Bardzo proszę o ustosunkowanie się do mojego rozumowania w związku z propozycjami nowelizującymi przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Z poważaniem
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra budownictwa Andrzeja Aumillera:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z przygotowaniami do realizacji nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych proszę o odpowiedź na następujące pytania.

Po pierwsze, jakie uprawnienia powinna mieć osoba, która zamierza ubiegać się o pracę w zarządzaniu majątkiem budynkowym w spółdzielni mieszkaniowej lub we wspólnocie mieszkaniowej?

Po drugie, jakie są podstawy prawne i procedury organizacyjne szkoleń dla osób, które chciałyby uzyskać uprawnienia do zarządzania budynkami mieszkalnymi?

Po trzecie, jakie należy podjąć kroki i jaka winna być ich kolejność, żeby zorganizować szkolenia, o których mowa w pytaniu drugim?

Upowszechnienie odpowiedzi na te pytania uważam za bardzo ważne społecznie z uwagi na planowane zmiany w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych.

Z wyrazami szacunku
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka, do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry oraz do wojewody lubelskiego Wojciecha Żukowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Opinię publiczną miasta powiatowego Radzyń Podlaski 14 lutego 2007 r. zbulwersowała decyzja burmistrza Witolda Kowalczyka, który wydał straży miejskiej polecenie niedopuszczenia na miejskie targowisko cudzoziemców, w tym obywateli państw Unii Europejskiej, mimo że w większości mieli oni legalne zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie handlu obwoźnego. Osoby te bezskutecznie pokazywały strażnikom stosowne zezwolenia i tłumaczyły, iż od wielu lat prowadzą działalność handlową na radzyńskim targowisku, systematycznie opłacają wymagane opłaty targowe i nigdy nie naruszyły obowiązujących przepisów. W odpowiedzi usłyszały one, że takie jest zarządzenie burmistrza. Te fakty relacjonowała obszernie lokalna prasa. Decyzja burmistrza w tej sprawie była wydana w formie ustnej, ale została również potwierdzona - co nagrano w przygotowanym przez TVP materiale filmowym - przez zastępcę burmistrza miasta, komendanta straży miejskiej i kierownika targowiska.

W związku z zaistniałą sytuacją bardzo proszę o zbadanie: po pierwsze, czy decyzja wydana przez burmistrza Radzynia Podlaskiego w sprawie zakazu handlowania przez cudzoziemców na targowisku miejskim nie narusza przepisów obowiązujących Polskę w zakresie swobody działalności obywateli państw członkowskich UE; po drugie, czy decyzje te nie mają znamion dyskryminacji osób ze względu na narodowość i pochodzenie; po trzecie, czy burmistrz, powołując tego rodzaju dyskryminacyjną decyzję, nie stworzył podstaw prawnych do ubiegania się o odszkodowanie z tytułu utraconych korzyści przez osoby poszkodowane, które miały tytuł prawny do korzystania z targowiska; i po czwarte, jakie konsekwencje powinien ponieść burmistrz, który dopuszcza się tego rodzaju sobiepaństwa i samowoli.

Bardzo proszę o podjęcie stosownych kroków w przedmiotowej sprawie.

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Koncern Nordzucker AG wytoczył w Trybunale Arbitrażowym w Brukseli powództwo przeciwko Skarbowi Państwa o sprzedaż pięciu cukrowni: Kluczewo, Gryfice, Nowy Staw, Pruszcz Gdański i Malbork, bądź alternatywnie o wypłacenie odszkodowania w wysokości 200 milionów euro. Jako podstawę swojego żądania traktuje on polsko-niemiecką umowę o popieraniu i wzajemnej ochronie inwestycji, która zabrania dyskryminacji inwestorów zagranicznych.

Argumentacja ta nie znajduje uzasadnienia zarówno w stanie faktycznym, jak i prawnym. Negocjacje w sprawie sprzedaży wspomnianych pięciu cukrowni toczyły się do 2000 r., a firma Nordzucker AG proponowała cenę znacznie zaniżoną w stosunku do faktycznej wartości tych cukrowni (około 160 milionów zł). Z tych względów minister skarbu państwa, działając na mocy postanowień zaproszenia do rokowań, odstąpił od zamiaru sprzedaży tych cukrowni i włączył je na mocy ustawy z 21 czerwca 2001 r. o regulacji rynku cukru - DzU nr 76 poz. 810, z późniejszymi zmianami - do Krajowej Spółki Cukrowej SA.

Z warunków negocjacji przedłożonych i potwierdzonych przez Nordzucker AG, na podstawie których prowadzone były rozmowy, wynika zastrzeżenie, że negocjacje mogą być zerwane przez Skarb Państwa w każdym terminie i bez podania przyczyn.

Uwzględniając te argumenty, w 2003 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku i Sąd Okręgowy w Poznaniu oddaliły prawomocnie powództwa firmy Nordzucker AG przeciwko Krajowej Spółce Cukrowej SA o wydanie większościowych pakietów akcji wspomnianych cukrowni. Po przegranych sprawach przedstawiciel firmy Nordzucker AG Adam Koziołek zapowiedział wniesienie pozwu do Trybunału Arbitrażowego w Brukseli, twierdząc, iż jego firma poniosła 100 milionów zł strat i o takie odszkodowanie będzie się ubiegał niemiecki koncern.

Żądanie obecnie przez Nordzucker kwoty 200 milionów euro, to jest około 800 milionów zł, podważa całkowicie wiarygodność tego koncernu i wskazuje dobitnie, za jak zaniżoną kwotę w 2001 r. decydenci byli skłonni sprzedawać polskie cukrownie zagranicznym koncernom.

Powoływanie się powoda na umowę polsko-niemiecką o popieraniu i wzajemnej ochronie inwestycji, która zabrania dyskryminacji zagranicznych inwestorów, jest nieuzasadnione, ponieważ firmy inwestujące w Polsce są zobowiązane jednocześnie do przestrzegania prawa polskiego i ochrony interesów akcjonariuszy. W 2002 r. firma Nordzucker AG utworzyła spółkę Cukier Wielkopolski SA, w której połączyła cukrownie nabyte od Skarbu Państwa. W wyniku tego połączenia, na mocy art. 492 i następnych kodeksu spółek handlowych, winny być wydane akcje połączonych cukrowni akcjonariuszom Cukrowni Wschowa i Cukrowi Szamotuły. Mimo wielokrotnych wezwań akcjonariuszy posiadających świadectwa tymczasowe akcje Cukru Wielkopolskiego SA nie zostały im wydane. Plantatorzy i pracownicy zamierzają o tym fakcie zawiadomić sąd rejestrowy. Wskazuje to na sposób działania inwestora niemieckiego na rynku polskim w sposób sprzeczny z polskim prawem i zasadami dobrej praktyki.

Podniesienie przez stronę polską, w odpowiedzi na pozew, wyczerpującej argumentacji, która pozwoli na rozstrzygnięcie tej sprawy na korzyść Skarbu Państwa, jest niezwykle ważne, albowiem przegranie jej umniejszy kwotę produkcji cukru Krajowej Spółki Cukrowej w taki sposób, iż jej funkcjonowanie w warunkach reformy rynku cukru w Unii Europejskiej będzie zagrożone, lub narazi Skarb Państwa na duże straty.

Proszę o informację o stanie przygotowań odpowiedzi na pozew koncernu Nordzucker.

Z poważaniem
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Nawiązując do udzielonej przez Pana Ministra w dniu 9 lutego 2007 r. odpowiedzi na oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę w dniu 21 grudnia 2006 r., uprzejmie proszę o ponowne przeanalizowanie dodatkowych okoliczności związanych z rozpętaniem przez niektóre media, a zwłaszcza pisma: "Gazeta Polska" i "Rzeczypospolita" oraz stacje telewizyjne, w tym głównie przez TVN, kampanii dezinformacji i nadinterpretacji związanej z ujawnieniem niektórych dokumentów służb bezpieczeństwa PRL przechowywanych w zasobach IPN.

W mojej ocenie zachowania mediów i ich relacje dotyczące treści analizowanych przez dwie komisje historyczne dokumentów dotyczących osoby księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa pozwalają wysunąć następujące wnioski.

1. Media nie przekazywały społeczeństwu zgodnie ze swoją misją oraz obowiązującymi ich przepisami prawa prasowego informacji o realnie istniejących faktach, lecz stworzyły własny medialny obraz tych faktów, nie dbając o związek tego obrazu z prawdą o rzeczywistości ujawnioną w analizowanych dokumentach.

2. Media nie miały żadnego uprawnienia do nadinterpretacji relacji z analizy dokumentów historycznych, zwłaszcza że wypowiedzi historyków były bardzo ostrożne w sprawie orzekania o faktycznej współpracy księdza Stanisława Wielgusa ze służbami bezpieczeństwa czy wywiadu PRL.

3. Media postawiły się w roli władzy prokuratorskiej i sądowniczej, przeprowadzając publiczne postępowanie poprzez powtarzanie wielokrotnie, robiła to zwłaszcza TVN, zwykłych pomówień księdza Stanisława Wielgusa o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL, nie dając żadnej możliwości wysłuchania drugiej strony - to jest księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa - łamiąc zasadę audiatur et altera pars. Przez to wykazały daleko idącą stronniczość, dając powód do oceny ich zachowania jako dążenia za wszelką cenę do z góry ukartowanego celu, którym było niedopuszczenie do ingresu.

4. Media stworzyły bardzo niebezpieczny w państwie demokratycznym precedens pokazujący, że mogą postawić się ponad stanowionym prawem i być pierwszą władzą w państwie, co może zostać syntetycznie określone jako proceder mediokracji.

Do wyjaśnienia jest ponadto: po pierwsze, w jaki sposób materiały IPN stały się własnością mediów, i po drugie, jak się to stało, iż materiały IPN udostępnione do celów analiz historycznych zostały upowszechnione w mediach, skoro nie przewiduje tego żadna do tej pory obowiązująca ustawa.

Do tego doszły nowe okoliczności dotyczące przedmiotowej sprawy. Są to, po pierwsze, wątpliwości co do autentyczności podpisu na jednym z dokumentów, którym media szafowały jako argumentem koronnym; po drugie, list jego świątobliwości papieża Benedykta XVI do księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa z 12 lutego 2007 r.; po trzecie, stanowisko jego eminencji księdza kardynała Józefa Glempa w przedmiotowej sprawie; po czwarte, fakty związane z organizowaniem swoistej nagonki mediów, które tworzyły nowe fakty medialne i wywierały hiperstymulację psychologiczną, zarówno wobec osoby księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa, jak i wobec członków komisji historycznych w celu uzyskania z góry zaplanowanych efektów; po piąte, złożenie przez księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa wniosku o autolustrację w Sądzie Lustracyjnym w Warszawie.

W świetle przedstawionych przeze mnie nowych okoliczności przedmiotowej sprawy oraz szerszej interpretacji powstałej sytuacji, uprzejmie proszę o ponowne rozważenie możliwości wszczęcia postępowania prokuratorskiego ze względu na wyjątkowo niebezpieczne naruszenie przez media porządku prawnego w państwie oraz krzywdę moralną wyrządzoną wiernym Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce.

Z poważaniem
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Lisieckiego, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Działając na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora - DzU nr 221 z 2003 r. poz. 2199 z późniejszymi zmianami - zwracam się do Pana Ministra z prośbą o udzielenie mi ponownej informacji na temat stacji diagnostycznych.

Dokonana z dniem 21 sierpnia 2004 r. zmiana ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym (DzU z 2003 r. nr 58 poz. 515) w art. 83 ust. 1 pkcie 2 przewiduje przeprowadzenie obowiązkowego badania pojazdów przystosowanych do zasilania gazem jedynie przez okręgową stację kontroli pojazdów. Dotychczas badania te mogły przeprowadzać podstawowe stacje kontroli pojazdów. Zmiana obowiązuje od 21 sierpnia 2004 r., została wprowadzona w życie w związku z uchwaleniem przepisów wprowadzających ustawę o swobodzie gospodarczej z dnia 2 lipca 2004 r. (DzU z 2004 r. nr 73 poz. 1807).

Podstawowym celem ustawy o swobodzie gospodarczej było rozszerzenie możliwości działania dla przedsiębiorców i uproszczenie procedur. Należy podkreślić, że ta swoboda działania w zakresie możliwości kontroli pojazdów osobowych zasilanych gazem LPG została drastycznie ograniczona poprzez odebranie tego prawa większości stacji i przekazanie go nielicznym.

Pozbawienie podstawowych stacji kontroli pojazdów uprawnienia do przeprowadzania badań pojazdów przystosowanych do zasilania gazem nie znajduje żadnego logicznego uzasadnienia. Badanie przeprowadzają w obu stacjach kontroli pojazdów, zarówno podstawowych, jak i okręgowych, diagności o takich samych uprawnieniach. Warunki techniczne stacji mogą być takie same. Wymagany sprzęt diagnostyczny może być zainstalowany zarówno w jednym, jak drugim rodzaju stacji. Także sposób przeprowadzania badania jest identyczny.

Zwracam się z prośbą o rozważenie możliwości zmiany obowiązujących przepisów, tak bardzo krzywdzących małych przedsiębiorców prowadzących działalność diagnostyczną.

Liczę na pozytywne ustosunkowanie się do tej sprawy.

senator RP
Bogdan Lisiecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera:

Działając na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU nr 221 z 2003 r. poz. 2199 z późniejszymi zmianami), proszę Pana Ministra o interwencję oraz wyjaśnienie przyczyn zwłoki, jaka ma miejsce przy załatwianiu wniosków o udzielanie informacji parlamentarzystom przez podległe Panu ministerstwo.

Z pismem sygn. S/91/2006 z dnia 22 listopada 2006 r. wystąpiłem do Pana Ministra o udzielenie mi informacji, w sprawie której zwrócił się do mnie o pomoc pan Krzysztof Firer, zam. w Sośniach, gm. Przygodzice. W odpowiedzi, jaką uzyskałem z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi od pana Henryka Kowalczyka - sekretarza stanu, poinformowano mnie, iż sprawa ta jest wyjątkowo złożona i jej rozpatrzenie nie było możliwe w kodeksowo ustalonym terminie, ale zapewniono mnie, że ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy nastąpi w terminie do dnia 15 stycznia 2007 roku. Do dzisiaj nie uzyskałem jednak żadnej odpowiedzi. Myślę, że sprawa ta nie jest aż tak szczególnie skomplikowana, aby uzasadniało to zastosowanie dłuższych terminów na rozstrzygnięcie tego problemu, stąd też tak przewlekłe jej załatwianie jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe.

Z poważaniem
Mirosław Adamczak
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

W imieniu mieszkańców Pleszewa zwracam się do Pana Ministra z prośbą o interwencję w sprawie przyspieszenia przebudowy odcinka drogi krajowej nr 12 - ul. Kaliskiej w Pleszewie, a w szczególności chodnika dla pieszych.

W przedmiotowej sprawie wspólnota lokalna zwracała się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Poznaniu już w listopadzie 2004 r. Przedstawiciele samorządu lokalnego zostali poinformowani w piśmie nr GDDKiA - 22-dsz-4113-0/56/2006 z dnia 11 kwietnia 2006 r., że z uwagi na ograniczenie rewitalizacji i odnowy dróg o jedną trzecią w stosunku do roku 2005 termin remontu drogi ulegnie przesunięciu na następne lata.

Wcześniejsze plany przewidywały wykonanie budowy drogi i chodnika w latach 200-62007.

Niniejsze oświadczenie podyktowane jest troską o bezpieczeństwo pieszych, w szczególności dzieci korzystających z tego odcinka w drodze do szkół.

Z poważaniem
Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej:

Szanowna Pani Minister!

Władze samorządowe Leszna od kilku lat podejmują starania mające na celu usprawnienie komunikacji drogowej przy drodze S5 na skrzyżowaniu ulic Poznańskiej, Gronowskiej i Wilkowickiej w Lesznie. Stanowi ono obecnie najbardziej newralgiczne skrzyżowanie w mieście, w godzinach największego natężenia ruchu powstają tu kilkukilometrowe korki.

Przewidywano rozbudowę tego odcinka równocześnie z budową drogi S5 na odcinku Poznań - Wrocław. Apelowałem o to do ministra transportu we wcześniejszych oświadczeniach. Jednak prace zostały odłożone w czasie.

Obecnie władze miasta przygotowują plany przebudowy skrzyżowania. Projekt zakłada budowę ronda dwupasmowego. Miasto nie posiada jednak wystarczających środków finansowych, aby sfinansować całe przedsięwzięcie. Dlatego, mając na uwadze ogromne znaczenie inwestycji zarówno dla Leszna, jak i dla osób korzystających z drogi S5, zwracam się do Pani Minister z prośbą o udzielenie wyczerpującej informacji na temat możliwości dofinansowania wspomnianej inwestycji.

Z poważaniem
Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły:

Szanowny Panie Ministrze!

Mieszkańcy Leszna oraz władze samorządowe miasta, mając na uwadze bogatą tradycję oraz szczególną więź, jaka ich łączy z 69. Leszczyńskim Pułkiem Przeciwlotniczym imienia generała dywizji Stefana Roweckiego "Grota", od kilku tygodni niepokoją się o dalsze losy tej jednostki. Spowodowane jest to faktem, iż trwają prace przygotowawcze do reorganizacji polskiej armii.

W związku z coraz częściej pojawiającymi się informacjami o planach restrukturyzacji, a nawet likwidacji 69. Leszczyńskiego Pułku Przeciwlotniczego, zwracam się do Pana z prośbą o przedstawienie wyczerpujących informacji na temat planów dalszego funkcjonowania jednostki.

Z poważaniem
Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera:

Szanowny Panie Ministrze!

Uprzejmie informuję, iż otrzymałem pismo burmistrza Sokółki z prośbą o poparcie starań w sprawie zaliczenia czterech obrębów ewidencyjnych należących do miasta Sokółki do II strefy nizinnej w wykazie obszarów ONW.

Jak wynika z informacji przedstawionej przez pana burmistrza, część gruntów wsi Nowa Kamionka, Kraśniany, Tartak Kuryły i Słojniki została włączona do miasta Sokółki, z utworzeniem odrębnych obrębów ewidencyjnych, a są to: obręb nr 134 (Sokółka-Kraśniany), obręb nr 234 (Sokółka-Kamionka Nowa), obręb nr 434 (Sokółka-Tartak Kuryły), obręb nr 334 (Sokółka-Słojniki). Są to tereny typowo rolnicze, gdzie miejscowa ludność utrzymuje się z pracy w gospodarstwie rolnym. Łączna powierzchnia użytków rolnych wymienionych obrębów wynosi 810,6012 ha. Także w miejscowym planie zagospodarowania miasta Sokółki tereny te zostały przeznaczone na cele rolnicze.

Niestety, z uwagi na to, iż część gruntów wsi Nowa Kamionka, Kraśniany, Tartak Kuryły znalazła się w granicach administracyjnych miasta, rolnicy zostali pozbawieni płatności ONW.

Popierając starania burmistrza Sokółki, zwracam się do Pana Ministra o zainteresowanie przedstawionym problemem oraz o pozytywne jego rozpatrzenie.

Z poważaniem
Jan Szafraniec
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera:

Szanowny Panie Ministrze!

Uprzejmie informuję, iż otrzymałem pismo burmistrza Dąbrowy Białostockiej z prośbą o poparcie starań w sprawie zaliczenia dwóch obrębów ewidencyjnych należących do miasta Dąbrowy Białostockiej do nizinnej strefy I w ramach obszarów ONW.

Jak wynika z informacji przedstawionej przez pana burmistrza, wieś Małyszówka, kolonia Małyszówka, wieś Jasionówka i kolonia Jasionówka są odrębnymi sołectwami, które w ewidencji gruntów Starostwa Powiatowego w Sokółce figurują jako obręb nr 2 - wieś i kolonia Małyszówka - oraz obręb nr 3 - wieś i kolonia Jasionówka. Są to tereny typowo rolnicze, a miejscowa ludność utrzymuje się z pracy w gospodarstwie rolnym.

Niestety, z chwilą przyłączenia tych terenów do granic administracyjnych miasta, rolnicy zostali pozbawieni płatności ONW, gdyż obszary wiejskie gminy Dąbrowa Białostocka zostały zaliczone do sfery nizinnej I. Tutejsi rolnicy gospodarują na glebach podmokłych, zakamienionych i zakrzaczonych o niskim wskaźniku bonitacji. Poza tym charakterystyczna jest tu zabudowa typowo kolonijna, gdzie odległość od granicy miasta do najdalej położonych gospodarstw wynosi około 5 km. Także w miejscowym planie zagospodarowania miasta Dąbrowy Białostockiej tereny te zostały uznane za rolnicze.

Popierając starania burmistrza Dąbrowy Białostockiej, zwracam się do Pana Ministra o zainteresowanie przedstawionym problemem oraz o pozytywne jego rozpatrzenie.

Z poważaniem
Jan Szafraniec
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do prezesa Zarządu Polskiego Radia SA Krzysztofa Czabańskiego:

W związku z informacją Zarządu Polskiego Radia SA o rozpoczęciu procedury zwolnień grupowych w tej instytucji pojawia się obawa przed rozwiązaniem Polskiej Orkiestry Radiowej. Orkiestra ta, jak wynika z listu otwartego muzyków Polskiej Orkiestry Radiowej, posiada w swoim dorobku bogatą dyskografię, będącą świadectwem polskiej kultury reprezentowanym na wielu prestiżowych imprezach kulturalnych za granicą.

Solidaryzując się z treścią listu muzyków Polskiej Orkiestry Radiowej, zwracam się z gorącą prośbą do Zarządu Polskiego Radia SA w Warszawie o zachowanie tejże orkiestry, stanowiącej cenny element narodowego pejzażu kulturalnego, który powinien być zachowany nie tylko dla współczesnych, ale i następnych pokoleń Polek i Polaków.

Będę wdzięczny za poinformowanie mnie o Państwa stanowisku w tej sprawie.

Jan Szafraniec
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Urszulę Gacek, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera:

Szanowny Panie Ministrze, z wielkim niepokojem przyjęłam informację, że pod wpływem silnego lobby europejskich przetwórców owoców Komisja Europejska rozważa możliwość zniesienia wprowadzonych w październiku 2006 r. na wniosek Polski ceł antydumpingowych na mrożone truskawki z Chin. Formalna decyzja jeszcze nie zapadła, bowiem propozycja komisarza UE do spraw handlu Petera Mandelsona jest obecnie analizowana przez służby innych komisarzy. Polska ma więc jeszcze szansę przekonać Komisję Europejską, że wprowadzenie ostatecznych środków ochronnych w imporcie mrożonych truskawek z Chin jest najlepszym rozwiązaniem dla europejskiego rynku owoców miękkich. Ponadto decyzja ta ma kluczowe znaczenie dla przyszłości producentów truskawek w Polsce.

Sytuacja producentów owoców miękkich stała się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej szczególnie zła. W latach 2004 i 2005 producenci tych owoców mieli ogromne trudności ze zbytem swojej produkcji, a uzyskiwane ceny często nie rekompensowały kosztów produkcji. Istotną przyczyną takiego stanu rzeczy był właśnie brak należytej ochrony rynku europejskiego i duży import przetworów owocowych spoza Unii, zwłaszcza z Chin.

Na wniosek polskich firm w styczniu 2006 r. Komisja Europejska wszczęła w końcu postępowanie sprawdzające, a w październiku wstępnie uznała, że rzeczywiście Chiny stosują ceny dumpingowe ze szkodą dla interesów Unii, w tym szczególnie polskich producentów. Propozycja komisji, dotycząca nałożenia tymczasowych ceł antydumpingowych na truskawki mrożone importowane z Chin, została poparta przez większość państw członkowskich UE. Nie czekając na zakończenie całego piętnastomiesięcznego postępowania, zdecydowano się na wprowadzenie na pół roku tymczasowych dodatkowych ceł antydumpingowych w wysokości 34,2%. Okres ich obowiązywania miał zostać następnie przedłużony na okres pięciu lat.

Tymczasem z Komisji Europejskiej napływają niepokojące sygnały, że po dogłębnym zbadaniu sprawy służby komisarza Mandelsona doszły jednak do wniosku, że kłopoty polskich plantatorów truskawek wynikają w dużej mierze z niskiej konkurencyjności tego sektora w Polsce, więc utrzymywanie zaporowych ceł na chińskie truskawki nie ma żadnego uzasadnienia. Komisarz Mandelson jest zdania, że na obowiązujących obecnie wysokich cłach tracą europejscy odbiorcy mrożonych truskawek, głównie producenci dżemów i jogurtów. Dlatego zaproponował on, by wprowadzonych tymczasowo ceł antydumpingowych nie przedłużać o pięć lat.

Jeżeli tak się stanie, to chińskie truskawki od kwietnia obłożone będą zwykłą stawką 14,4% i nieuczciwy dumping wróci na rynek europejski ze zdwojoną siłą.

Kilka tysięcy producentów truskawek, w tym również z mojego regionu, z Małopolski, może bardzo boleśnie odczuć skutki nieprzedłużenia obowiązywania ceł antydumpingowych na przywóz mrożonych truskawek z Chin. Taka decyzja Komisji Europejskiej zostanie natychmiast wykorzystana do obniżenia cen truskawek mrożonych na rynku Wspólnoty, a to pociągnie za sobą spadek cen skupu truskawek w Polsce i doprowadzi do olbrzymich strat, które poniosą rodzimi producenci (chłodnie-zamrażalnie) tych owoców.

Konieczne jest zatem natychmiastowe działanie i aktywne zaangażowanie się ministerstwa w prowadzenie skutecznego lobbingu w Brukseli na rzecz polskich truskawek.

Dlatego apeluję do Pana Ministra o zintensyfikowanie prowadzonych już przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi działań na rzecz przedłużenia okresu obowiązywania ceł antydumpingowych na import mrożonych truskawek z Chin.

Jednocześnie uprzejmie proszę o informację, jakie kroki zamierza podjąć rząd w przypadku niepowodzenia akcji, aby zrekompensować polskim producentom poniesione z tego tytułu straty.

Z poważaniem

senator RP
Urszula Gacek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Urszulę Gacek, skierowane do ministra gospodarki Piotra Woźniaka:

Szanowny Panie Ministrze, z wielkim niepokojem przyjęłam informację, że pod wpływem silnego lobby europejskich przetwórców owoców Komisja Europejska rozważa możliwość zniesienia wprowadzonych w październiku 2006 r. na wniosek Polski ceł antydumpingowych na mrożone truskawki z Chin. Formalna decyzja jeszcze nie zapadła, bowiem propozycja komisarza UE do spraw handlu Petera Mandelsona jest obecnie analizowana przez służby innych komisarzy. Polska ma więc jeszcze szansę przekonać Komisję Europejską, że wprowadzenie ostatecznych środków ochronnych w imporcie mrożonych truskawek z Chin jest najlepszym rozwiązaniem dla europejskiego rynku owoców miękkich. Ponadto decyzja ta ma kluczowe znaczenie dla przyszłości producentów truskawek w Polsce.

Sytuacja producentów owoców miękkich stała się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej szczególnie zła. W latach 2004 i 2005 producenci tych owoców mieli ogromne trudności ze zbytem swojej produkcji, a uzyskiwane ceny często nie rekompensowały kosztów produkcji. Istotną przyczyną takiego stanu rzeczy był właśnie brak należytej ochrony rynku europejskiego i duży import przetworów owocowych spoza Unii, zwłaszcza z Chin.

Na wniosek polskich firm w styczniu 2006 r. Komisja Europejska wszczęła w końcu postępowanie sprawdzające, a w październiku wstępnie uznała, że rzeczywiście Chiny stosują ceny dumpingowe ze szkodą dla interesów Unii, w tym szczególnie polskich producentów. Propozycja komisji, dotycząca nałożenia tymczasowych ceł antydumpingowych na truskawki mrożone importowane z Chin, została poparta przez większość państw członkowskich UE. Nie czekając na zakończenie całego piętnastomiesięcznego postępowania, zdecydowano się na wprowadzenie na pół roku tymczasowych dodatkowych ceł antydumpingowych w wysokości 34,2%. Okres ich obowiązywania miał zostać następnie przedłużony na okres pięciu lat.

Tymczasem z Komisji Europejskiej napływają niepokojące sygnały, że po dogłębnym zbadaniu sprawy służby komisarza Mandelsona doszły jednak do wniosku, że kłopoty polskich plantatorów truskawek wynikają w dużej mierze z niskiej konkurencyjności tego sektora w Polsce, więc utrzymywanie zaporowych ceł na chińskie truskawki nie ma żadnego uzasadnienia. Komisarz Mandelson jest zdania, że na obowiązujących obecnie wysokich cłach tracą europejscy odbiorcy mrożonych truskawek, głównie producenci dżemów i jogurtów. Dlatego zaproponował on, by wprowadzonych tymczasowo ceł antydumpingowych nie przedłużać o pięć lat.

Jeżeli tak się stanie, to chińskie truskawki od kwietnia obłożone będą zwykłą stawką 14,4% i nieuczciwy dumping wróci na rynek europejski ze zdwojoną siłą.

Kilka tysięcy producentów truskawek, w tym również z mojego regionu, z Małopolski, może bardzo boleśnie odczuć skutki nieprzedłużenia obowiązywania ceł antydumpingowych na przywóz mrożonych truskawek z Chin. Taka decyzja Komisji Europejskiej zostanie natychmiast wykorzystana do obniżenia cen truskawek mrożonych na rynku Wspólnoty, a to pociągnie za sobą spadek cen skupu truskawek w Polsce i doprowadzi do olbrzymich strat, które poniosą rodzimi producenci (chłodnie-zamrażalnie) tych owoców.

Konieczne jest zatem natychmiastowe działanie i aktywne zaangażowanie się ministerstwa w prowadzenie skutecznego lobbingu w Brukseli na rzecz polskich truskawek.

Dlatego apeluję do Pana Ministra o zintensyfikowanie prowadzonych już przez Ministerstwo Gospodarki działań na rzecz przedłużenia okresu obowiązywania ceł antydumpingowych na import mrożonych truskawek z Chin.

Jednocześnie uprzejmie proszę o informację, jakie kroki zamierza podjąć rząd w przypadku niepowodzenia akcji, aby zrekompensować polskim producentom poniesione z tego tytułu straty.

Z poważaniem

senator RP
Urszula Gacek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Zientarskiego, skierowane do dyrektora generalnego Państwowego Gospodarstwa Leśnego "Lasy Państwowe" Andrzeja Matysiaka:

Do mojego biura senatorskiego w Koszalinie zgłosiła się delegacja pracowników spółki z o.o. Eurowood Pomerania, z siedzibą w Białogardzie, z miejscowości położonej w moim okręgu wyborczym. Po zaznajomieniu się z przedstawionymi problemami pracowników i przedsiębiorstwa oraz po zasięgnięciu opinii burmistrza miasta Białogardu, który także wspiera działania pracowników i spółki, zwracam się do Pana Dyrektora o dogłębne zbadanie i rozwiązanie problemów pracowników spółki przedstawionych w jej odwołaniu z dnia 8 stycznia 2007 r.

Działając jako senator ziemi koszalińskiej, zwracam się do Pana Dyrektora także z wnioskiem o poparcie prośby pracowników spółki i odwołania Eurowood Pomerania spółka z o.o. z siedzibą w Białogardzie z dnia 8 stycznia 2007 r., a także o ponowne przeanalizowanie możliwości przydziału temu przedsiębiorcy, w czwartej turze, brakującej masy surowca dębowego, zgodnie w pierwotnym wnioskiem spółki.

Moje oświadczenie senatorskie kierowane do Pana Dyrektora związane jest z decyzjami nadleśnictw w Szczecinie i Szczecinku, które to jednostki ograniczyły przydział drewna odpowiednio o 50% i o 30%.

Jak wynika z przedłożonej mi dokumentacji, spółka Eurowood Pomerania złożyła zapotrzebowanie na zakup ofertowy 7 tysięcy 330 m3 drewna - co stanowi minimum przydziału drewna - jednakże otrzymała jedynie 4 tysiące 528 m3. Warunki ofertowe zgłoszone przez wnioskodawcę są bardzo korzystne dla Lasów Państwowych: przewidują zapłatę ceny wyższej niż ustalona cena górna oraz płatność gotówką.

Po dokonaniu szczegółowej analizy sprawy oraz wszelkich okoliczności, należy stwierdzić, że tak okrojony przydział drewna nie pozwoli temu przedsiębiorcy na realizację zaplanowanej na rok 2007 produkcji. W styczniu 2007 r. z powodu braku surowca spółka nie prowadziła produkcji parkietu. W lutym 2007 r. z nowych przydziałów otrzymała jedynie 200 m3, co zajmuje około 20% mocy przerobowych. Mimo tego spółka ponosi wszystkie koszty i wypełnia wszystkie swoje zobowiązania wobec pracowników i budżetu w oczekiwaniu na rozwiązanie problemu surowcowego.

Konsekwencją braku surowca będzie w najbliższych miesiącach:

- niemożność zawarcia kontraktów na produkcję parkietu przez tego przedsiębiorcę;

- utrata rynku klientów;

- całkowite zaprzestanie produkcji z powodu niemożności zapłaty kosztów stałych (surowiec, płace, składki ZUS, podatki, media, podatek od nieruchomości) spowodowane brakiem surowca w takiej ilości, aby móc te koszty pokryć;

- grupowe zwolnienie osiemdziesięciu pracowników;

- zerwanie umów cywilnoprawnych z przedsiębiorcami współpracującymi (producentami opakowań, palet, dostawcami mediów, firmami transportowymi);

- zamknięcie spółki i likwidacja jej interesów w całości.

Analizując sytuację rynku pracy na terenie Białogardu oraz sąsiednich miejscowości, należy skonstatować, że sytuacja tam jest dramatyczna. Teren miasta Białogardu oraz powiatu białogardzkiego to obszar charakteryzujący się szczególnie dużym bezrobociem strukturalnym i brakiem nowych szans na jakiekolwiek inwestycje. Na obszarze miasta i powiatu funkcjonuje niewiele zakładów pracy, nie ma znaczącego przemysłu ani perspektyw na jego powstanie. Zatem mieszkańcy są pozbawieni alternatywnej możliwości zatrudnienia w wypadku utraty istniejących miejsc pracy w przemyśle drzewnym. Z tego względu podkreślam szczególną wagę społeczną i ekonomiczną mego oświadczenia senatorskiego, albowiem zamknięcie tego przedsiębiorstwa bezpowrotnie pozbawi pracowników, ich rodziny, kontrahentów zewnętrznych i ich rodziny - których liczbę szacuję na mniej więcej trzysta osób - podstaw bytu bez możliwości zatrudnienia w swoim miejscu zamieszkania.

Konieczne jest więc podjęcie wszelkich starań w celu utrzymania istniejących miejsc pracy oraz wspieranie miejscowych przedsiębiorców, rzetelnie prowadzących działalność gospodarczą, dających środki utrzymania setkom mieszkańców miasta Białogardu i okolic (pracownikom, ich rodzinom, kontrahentom, dostawcom usług itd.).

Eurowood Pomerania spółka z o.o. w Białogardzie działa na rynku od dwunastu lat, jest poważnym i rzetelnym eksporterem parkietu dębowego do krajów Unii Europejskiej. Spółka jest dobrym pracodawcą na miejscowym rynku pracy, ma również perspektywy rozwoju. Zarząd spółki deklaruje utworzenie nowych miejsc pracy w wypadku poprawienia się sytuacji surowcowej. Ma to, w mojej ocenie, ogromne znaczenie społeczne, albowiem funkcjonowanie tego przedsiębiorstwa dla miasta jest ważne z powodu istniejących miejsc pracy i źródeł utrzymania dla kilkuset osób.

Podkreślenia wymaga to, że spółka nie ma żadnych zobowiązań wobec kontrahentów, jest rzetelnym płatnikiem należności publicznoprawnych, nie zalega z płatnościami wobec budżetu. Mimo braku surowca oraz wstrzymania produkcji w styczniu 2007 r., spółka nie ma też żadnych zaległości płatniczych wobec pracowników.

W zasadzie jedyną przeszkodą w dalszym funkcjonowaniu spółki jest brak surowca. Przyznana partia jest zbyt mała, aby przedsiębiorca mógł zaplanować produkcję i funkcjonowanie przedsiębiorstwa w 2007 r.

Nawet jeśli uznać konieczność ograniczenia przydziału drewna, nie można tej samej miary stosować wobec wszystkich przedsiębiorców - należy rozpatrywać te sprawy indywidualnie, kierując się także racjami społecznymi przedstawionymi w moim oświadczeniu.

Mając na uwadze wszystkie te okoliczności oraz możliwość weryfikacji - w czwartej turze - złożonych przez przedsiębiorców ofert zakupu drewna, bardzo proszę Pana Dyrektora o ponowne przeanalizowanie sprawy wielkości przydziału masy surowca dębowego dla Eurowood Pomerania spółka z o.o. w Białogardzie, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji społecznej naszego regionu oraz groźby likwidacji wielu miejsc pracy w wypadku utraty zdolności produkcyjnej przez spółkę.

Piotr Zientarski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Ryszarda GóreckiegoJerzego Szmita, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

W nawiązaniu do pisma Pana Ministra (znak DLOPiK-L-gl-051/13/2007/PJ) z dnia 31 stycznia 2007 r., kierowanego do pana Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, zwracamy się do Pana Ministra z prośbą o rewizję wydanej w tym piśmie decyzji i pozytywne rozpatrzenie wniosku Koła Łowieckiego "Leśnik" w sprawie dzierżawy obwodu łowieckiego nr 246 (OL. 118) w Nadleśnictwie Stare Jabłonki.

Z pełnym przekonaniem oraz nadzieją kierujemy do Pana Ministra niniejsze pismo, ufając, iż niekorzystna dla koła "Leśnik" sytuacja ulegnie zmianie.

Wpływ czołowych polityków RP, pełniących pierwszoplanowe funkcje państwowe w 1995 r., spowodował, że dzierżawcą wspomnianego obwodu stało się Koło Łowieckie "Orlik II" z Warszawy. Wedle posiadanych przez nas informacji aktualnie członkami tego koła są politycy sprawujący wówczas władzę oraz środowiska z nimi powiązane.

Z kolei Koło Łowieckie "Leśnik" zrzesza aktualnych i byłych pracowników Lasów Państwowych, którzy wykonują swoje obowiązki służbowe na terenie omawianego obwodu. Większość członków tego koła zamieszkuje w okolicy tego rejonu, a nawet na jego terenie, co jest niezwykle istotne w prowadzeniu dobrej gospodarki łowieckiej oraz współpracy z okolicznymi rolnikami. Koło ma też nienaganną opinię w środowisku myśliwych Warmii i Mazur.

Niestety, w naszej ocenie zaistniała sytuacja powoduje znaczne utrudnienia w funkcjonowaniu Koła Łowieckiego "Leśnik", ale w naszym najgłębszym przekonaniu nie jest ona korzystna również dla środowiska naturalnego na tym obszarze.

Wsparcie naszej sprawy przez parlamentarzystów Warmii i Mazur ukazuje ich zaangażowanie w wyeliminowanie niejasnych układów towarzyskich, które doprowadziły do podjęcia niekorzystnych decyzji w sprawie obwodu łowieckiego nr 246 w Nadleśnictwie Stare Jabłonki.

Mamy nadzieję, że Pan Minister podejmie zdecydowane kroki z racji ustawowego nadzoru nad Polskim Związkiem Łowieckim i zajmie oczekiwane przez nas i lokalną społeczność stanowisko.

Z wyrazami szacunku

Ryszard Górecki
senator RP
Jerzy Szmit
senator RP

Do wiadomości:

1. Dyrektor Generalny Lasów Państwowych Andrzej Matysiak,

2. Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie Jan Karetko,

3. Przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego Lech Bloch,

4. Łowczy Okręgowy PZŁ w Olsztynie Dariusz Zalewski,

5. Zarząd Koła Łowieckiego "Leśnik" w Starych Jabłonkach.

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

Zwrócili się do mnie byli żołnierze batalionów budowlanych, których nie obejmowała ustawa z 2 września 1994 r. o dodatku i uprawnieniach przysługujących żołnierzom zastępczej służby wojskowej przymusowo zatrudnionym w kopalniach węgla, kamieniołomach i zakładach wydobywania rud uranu. Tę grupę represjonowanych objęła dopiero ustawa z dnia 20 czerwca 2001 r. - DzU z 2001 r. Nr 60, poz. 622.

Czy jest możliwe i w jakiej procedurze przyznanie rekompensat za niewolniczą pracę w batalionach budowlanych w latach 1949-1959 tej grupie represjonowanych?

Uważam, iż taki postulat jest uprawniony, gdyż przez siedem lat ta grupa represjonowanych nie korzystała ze świadczeń wynikających z ustawy z 2 września 1994 r. Bardzo często dotyczy to osób ciężko doświadczonych w okresie PRL, represjonowanych politycznie i społecznie jako "element obcy i politycznie obciążony". Przed tymi ludźmi generalnie zamknięta była droga awansu społecznego.

Mając na uwadze, iż ewentualne rekompensaty dotyczą niewielkiej grupy represjonowanych, liczę na pozytywny sygnał od Pani Minister w tej sprawie.

Z poważaniem

Paweł Michalak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Karczewskiego, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzeja Sośnierza:

Szanowny Panie Prezesie!

Mazowiecki Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia w czerwcu 2006 r. poinformował świadczeniodawców o konieczności dokonania klasyfikacji pacjentów w plikach elektronicznych oraz o obowiązku wymiany starych deklaracji. Następnie 12 stycznia 2007 r. zablokowana została możliwość weryfikacji pacjentów, którzy nie mają przypisanego do numeru PESEL numeru prawa wykonywania zawodu wskazanego w deklaracji wyboru lekarza lub pielęgniarki. W wyniku podjętej w dniu 14 lutego 2007 r. przez MPPOZ interwencji termin usunięcia tych braków został przedłużony o tydzień. Wyznaczony termin jest zdecydowanie za krótki, w związku z czym zrealizowanie wymagań MOW NFZ w zaproponowanym czasie nie jest możliwe. Wynika to zarówno z niedoskonałości samego programu komputerowego KSSWD, jak i faktu, że zbieranie deklaracji od pacjentów wiąże się bardzo często z oporem z ich strony. W wielu poradniach zaś zachodzi konieczność wpisania do systemu kilkunastu tysięcy deklaracji.

Brak weryfikacji list POZ za miesiąc luty spowoduje wstrzymanie środków finansowych przelewanych na rachunki świadczeniodawców w marcu 2007 r. Bezpośrednim skutkiem takiej decyzji będzie pozostawienie kilkudziesięciu tysięcy pacjentów poza systemem finansowania świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej.

Wobec tak trudnej sytuacji zwracam się do Pana Prezesa z prośbą o przesunięcie terminu pełnej weryfikacji.

Z poważaniem

Stanisław Karczewski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Michała Okłę, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Oświadczenie w sprawie rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 31 października 2006 r.

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie: czy szpital może powierzyć obowiązek należytego przygotowania zwłok do wydania ich osobom uprawnionym?

Odpowiedź na to pytanie jest ważne zwłaszcza w świetle sytuacji zaistniałej w Wojewódzkim Szpitalu imienia Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej w Tarnobrzegu. Szpital posiada nowoczesny zakład patomorfologii, w którego części znajduje się "pomieszczenie wydawania zwłok". Pomieszczenie to jest jednocześnie jedyną w mieście kaplicą i jest dzierżawione przez Zakład Usług Komunalnych Spółka z o.o. Wypowiedzenie tej umowy stawia zarówno szpital, jak i miasto w trudnej sytuacji, na szpital spada obowiązek przygotowania zwłok oraz ich przechowywania, a miasto musiałoby w krótkim czasie wybudować kaplicę cmentarną.

Z poważaniem

Michał Okła
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Michała Okłę, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej oraz do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowni Państwo!

Zwrócił się do mnie jako senatora RP, a zarazem lekarza i członka senackiej Komisji Zdrowia, z prośbą o interwencję dyrektor Samodzielnego Publicznego ZOZ we Włoszczowie - pismo w załączeniu.

Poruszony problem dotyczy wydatków, jakie ten ZOZ poniósł w związku z realizacją tak zwanej ustawy 203, oraz braku refundacji poniesionych kosztów przez Skarb Państwa.

Uprzejmie proszę Państwa Ministrów o wyjaśnienie, jaką widzą możliwość wyjścia z opisanej w piśmie patowej sytuacji. Jednocześnie proszę o informację, czy sytuacja, w jakiej znalazł się ZOZ we Włoszczowie, jest przypadkiem jednostkowym, czy dotyczy także innych podmiotów.

Z poważaniem

Michał Okła

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Bendera wspólnie z innymi senatorami, skierowane do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Szanowna Pani Minister!

Media informują, że 27 lutego bieżącego roku przybędzie do Polski liczna grupa przedstawicieli Światowego Kongresu Żydów z różnych środowisk w Ameryce i Europie, by przedstawić władzom polskim roszczenia majątkowe.

Delegacji będzie przewodniczył Israel Singer. Jest to osoba wroga Polakom i Polsce do tego stopnia, że znany pisarz i publicysta polski Antoni Marianowicz, który wytrwale eksponuje swoje korzenie żydowskie, już w 1996 r. pisał otwarcie: "Jakiś działacz żydowski nazwiskiem Singer zagroził Polsce wzmożonym opluskwianiem, jeśli nie załatwi wszystkich żydowskich pretensji do własności prywatnej po myśli Singera". A pretensje są wręcz piramidalne, drańskie. Chodzi o ogromną sumę 65 miliardów dolarów, czyli około 200 miliardów zł, których domaga się od naszego kraju Światowy Kongres Żydów i jego przewodniczący Israel Singer. Ma to być odszkodowanie za mienie żydowskie pozostawione na ziemi polskiej, zdewastowanej w latach II wojny światowej przez narodowosocjalistyczne Niemcy i Związek Sowiecki, a następnie zrujnowanej ekonomicznie przez Hilarego Minca i innych komunistów w epoce PRL.

Israel Singer nieustannie powtarza: "Będziemy upokarzać Polskę", o ile organizacje żydowskie nie uzyskają żądanych pieniędzy. Przewodniczący Singer ubliża nam Polakom, szantażuje nasz kraj, grozi Polsce międzynarodowymi konsekwencjami politycznymi oraz ruiną gospodarczą.

Pani Minister, w związku z tym ciśnie się pytanie, czy nie należałoby uznać Israela Singera za persona non grata na ziemi polskiej, aż przeprosi on oficjalnie Polaków i Polskę za obelgi oraz groźby kierowane przeciw naszemu narodowi i państwu.

Będziemy wdzięczni Pani Minister za przekazanie Jej opinii, o którą proszą:

Przewodniczący

Senatorskiego Klubu Narodowego
Ryszard Bender

wiceprzewodniczący klubu
Adam Biela

wiceprzewodniczący klubu
Jan Szafraniec

sekretarz klubu
Waldemar Kraska

członkowie klubu:
Janusz Kubiak

Mieczysław Maziarz
Ludwik Zalewski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę wspólnie z innymi senatorami, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Panie Ministrze!

Przywódcy najważniejszych organizacji żydowskich, które wchodzą w skład Komitetu do spraw Restytucji Mienia (Claims Conference), przybywają w tych dniach do Polski, aby negocjować porozumienie w sprawie rekompensat za majątek utracony w czasie II wojny światowej. Jest wśród nich przewodniczący Światowego Kongresu Żydów, Israel Singer, który wielokrotnie publicznie obrażał nasz kraj, a zwłaszcza Księdza Prymasa Józefa Glempa. To ten sam Israel Singer, który w 1996 r. szantażował nasz kraj, grożąc, że "Polska będzie publicznie atakowana i upokarzana, jeśli nie poczyni kroków dla restytucji mienia żydowskiego".

Jak sądzimy, przywódcy tych organizacji są przekonani, że obecnie, po latach negocjacji, możliwe jest porozumienie z polskim rządem w sprawie wysokości rekompensat, ponieważ projekt ustawy w tej sprawie jest już w sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o rekompensatach za przejęte przez państwo nieruchomości oraz niektóre inne składniki mienia. Projekt tej ustawy przewiduje odszkodowania w wysokości 15% wartości utraconego mienia. Jak sądzimy, dla organizacji żydowskich to zdecydowanie za mało, stąd ich obecność w naszym kraju, niektóre organizacje domagają się odszkodowania w wysokości 100% obecnej wartości mienia. Między innymi w "Rzeczpospolitej" z 3-4 lutego bieżącego roku w rozmowie Jędrzeja Bieleckiego z Israelem Singerem pod tytułem «Ci, którzy przeżyli Holokaust, nie mogą już czekać» Singer opowiedział się za maksymalnymi odszkodowaniami dla Żydów, stwierdzając, że "co do wysokości odszkodowań: najważniejsze są odczucia tych, którzy uratowali się z Holokaustu (...). Nikt, kto stracił cały dom, nie chce teraz dostać tylko kawałka dachu, paru okien i drzwi. Chce cały dom!". Według autora tej wypowiedzi to, co pisze Norman Finkelstein w książce "Przedsiębiorstwo Holokaust" (wydanej w USA w 2000 r., a w Polsce w 2001 r.), że Polska będzie musiała wypłacić odszkodowania w wysokości ponad 65 miliardów dolarów, jest prawdą. Wyimaginowana suma odszkodowań, 65 miliardów dolarów, zrujnowałaby nasz kraj, z takim trudem zaspokajający potrzeby służby zdrowia, nauczycieli, emerytów i rencistów. Nie musimy dodawać, że gdyby do tego doszło, to po uchwaleniu tej ustawy mogłoby w naszym kraju dojść do nieobliczalnych buntów społeczeństwa przeciw rządowi, a bezpośrednio także przeciw mieniu żydowskiemu. Ileż bowiem strat ponieśli sami Polacy? Czy ktoś potrafi to obliczyć? Kto miałby zwrócić Polakom utracone mienie?

Żydzi amerykańscy, starający się o restytucję swego mienia w Polsce, przegrali w sądach w USA i zrezygnowali z wniesienia do Sądu Najwyższego odwołania od niekorzystnych dla siebie orzeczeń sądów niższych instancji. Tym samym jedyną drogą restytucji indywidualnego mienia żydowskiego może być ewentualne wniesienie pozwu w sądzie w Polsce albo uregulowanie sprawy w sejmowej ustawie o restytucji. Należałoby zapytać: czy Polska w ogóle jest coś winna narodowi żydowskiemu? Żądania żydowskie nijak się mają do realiów historycznych. To Polska stała się największą ofiarą II wojny światowej, Hitlera i nazistów, którzy zniszczyli nam stolicę i większą część naszego kraju w sensie fizycznym, ale jeszcze większe spustoszenie uczynili zostawiając Polskę słabą ekonomicznie, czego naprawić nie możemy do tej pory. Wobec tego dlaczego to Polska ma płacić Żydom, a nie Niemcy?

Tu można przypomnieć, że Żydzi dostali od Niemiec ponad 100 miliardów dolarów odszkodowań, o czym pisze wspomniany profesor Norman Finkelstein, a Polacy - jedynie garść marek na odszkodowania dla przymusowych robotników. Profesor Finkelstein jednoznacznie napiętnował żydowskie naciski na Polskę, zmierzające do wyłudzenia od nas ogromnych odszkodowań, oskarża on tak zwane przedsiębiorstwo holokaust o to, że nie reprezentuje ono ani "tych, którzy zostali zamordowani, ani ocalałych Żydów, ani ich spadkobierców. Jest to najzwyklejsze wyłudzanie: zakamuflowane pod sztandarem żydowskiego cierpienia". (N. Finkelstein, "Przedsiębiorstwo Holokaust", Warszawa 2001, s. 200). Finkelstein przypomniał, że przeważająca część sum wypłaconych Żydom przez Niemców w ramach odszkodowań, w ogóle nie trafiła do ofiar holokaustu i ich spadkobierców. Trafiła ona do spryciarzy z organizacji żydowskich robiących dziś biznes na holokauście. Profesor Finkelstein niejednokrotnie ostrzegał, że podobnie stałoby się i z ewentualnymi odszkodowaniami wymuszonymi na Polsce.

Profesor Finkelstein radzi Polsce, by zebrała grupę kilkudziesięciu życzliwych Polsce Żydów, ofiar holokaustu, którzy podpiszą się pod całostronicowym ogłoszeniem w "New York Times", iż rezygnują z jakichkolwiek roszczeń majątkowych wobec Polski. Takich ludzi nie brakuje. Innego wyjścia dla Polski nie ma. Traktowanie Światowego Kongresu Żydów jako partnera i rozpoczęcie z nim dialogu będzie równoznaczne z przegraną.

Panie Ministrze, w świetle powyższych rad profesora Finkelsteina chcielibyśmy zadać kilka pytań, na które musi jasno odpowiedzieć polski rząd. Po pierwsze, jaki jest rzeczywisty stan zaawansowania negocjacji z Komitetem do spraw Restytucji Mienia? Jakie odszkodowania grożą Polsce? Kto i kiedy miałby je wypłacić? Po drugie, jaki jest skład polskiej komisji zajmującej się tymi negocjacjami i czy jej członkowie mają związki z mniejszością żydowską? Po trzecie, czy zamierza się skorzystać z rady profesora Finkelsteina, aby zwrócić się do narodu żydowskiego o anulowanie roszczeń, ponieważ obydwa nasze narody przeżyły podobną tragedię wojenną?

Czesław Ryszka
Adam Biela
Jan Szafraniec
Ryszard Bender
Piotr Boroń

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Margaretę Budner, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Stocznia Szczecińska Nowa Sp. z o.o. do prowadzenia budowy statków pełnomorskich potrzebuje odpowiedniej głębokości nabrzeży i głębi wodowaniowych, w związku z czym jest zmuszona do ciągłego pogłębiania przyległych akwenów. Problem ten dotyczy także innych stoczni produkcyjnych oraz portów.

Stocznia Szczecińska Nowa Sp. z o.o. podejmuje wszelkie możliwe działania, by chronić wody Odry przed zanieczyszczeniem, lecz urobek zalegający na dnie rzeki zanieczyszczany jest w sposób ciągły przez znajdujący się na terenie stoczni wylot kanalizacji miejskiej. Wypływają nim ścieki z 1/4 terenu miasta Szczecina. Zakład kanalizacji miejskiej nie interesuje się jednak zanieczyszczeniem dna Odry. Problem pogłębiania akwenów i dalszego postępowania z zanieczyszczanym urobkiem pozostaje więc po stronie stoczni.

Obecnie jedynym dokumentem określającym, kiedy urobek z pogłębiania jest zanieczyszczony - co jest jednoznaczne z tym, że stanowi on odpad niebezpieczny i musi być poddany utylizacji - jest Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 16 kwietnia 2002 r. w sprawie rodzajów oraz stężeń substancji (DzU nr 55, poz. 498). Podano w nim rodzaje oraz stężenia substancji, które powodują, że urobek pochodzący z pogłębiania akwenów morskich w związku z utrzymywaniem infrastruktury zapewniającej dostęp do portów a pochodzący z pogłębiania zbiorników wodnych, stawów, cieków naturalnych, kanałów i rowów do utrzymywania regulacji wód, jest zanieczyszczony i stanowi odpad niebezpieczny. Wydane rozporządzenie stanowi realizację Dyrektywy 2006/11/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 15 lutego 2006 r. w sprawie zanieczyszczenia spowodowanego przez niektóre substancje niebezpieczne odprowadzane do środowiska wodnego Wspólnoty (wersja ujednolicona).

Podane w Rozporządzeniu z dnia 16 kwietnia 2002 r. normy określające dopuszczalne stężenia substancji są bardzo rygorystyczne i nie korelują zupełnie z innymi aktami prawnymi określającymi dopuszczalne stężenia tych samych substancji w glebie i ściekach, wspomniane akty prawne wydane były niemal w tym samym czasie (Rozporządzenie z dnia 1 sierpnia 2002 r. oraz Rozporządzenie z dnia 9 września 2002 r.). Nieznaczne przekroczenie normy przez jedną z podanych substancji klasyfikuje całość urobku jako odpad niebezpieczny, który wymaga utylizacji. Ta zasada w bardzo wysokim stopniu chroni środowisko, lecz wymaga od podmiotu zmuszonego do pogłębienia akwenu poniesienia ogromnych kosztów, co przy obecnej kondycji finansowej zakładów w Polsce, także Stoczni Szczecińskiej Nowa Sp. z o.o., jest dla nich rujnujące. Rozporządzenie nie pozwala na jakiekolwiek inne postępowanie z tym odpadem nawet wtedy, gdy nie powoduje to pogorszenia stanu środowiska, a takie działanie dopuszcza wymieniona wyżej Dyrektywa 2006/11/WE, art. 8. Bezwzględnie niedopuszczalne jest jedynie zwiększenie zanieczyszczenia wód. Dyrektywa ta sugeruje również podział substancji zanieczyszczających na dwie grupy, biorąc pod uwagę ich toksyczność, trwałość i podatność na biokumulację oraz możliwość ograniczenia zasięgu ich oddziaływania wymieniając je odpowiednio w wykazie I i II. Celem nadrzędnym dyrektywy jest zmniejszenie zanieczyszczenia wody substancjami z wykazu II nie tylko poprzez podawanie dopuszczalnych norm zanieczyszczenia urobku, ale również poprzez tworzenie programów mających na celu poprawę czystości wód.

Należy wziąć pod uwagę stan czystości wód, a w szczególności to, że ponieważ miasto Szczecin nie posiada do chwili obecnej oczyszczalni ścieków, w rejonie Odry, w pobliżu terenów stoczni, ścieki miejskie są zrzucane bezpośrednio do Odry, również z nabrzeża stoczni, co powoduje, że urobek jest znacząco zanieczyszczony i oczyszczenie wymaga czasu i środków finansowych.

Obecnie w celu umożliwienia prowadzenia działalności stoczni, jak i innych zakładów korzystających z nabrzeży, toru wodnego i wymagających jego pogłębiania, konieczne jest ustanowienie okresu przejściowego, w którym obowiązywałyby łagodniejsze normy oraz istniałaby możliwość zagospodarowania urobku w sposób, który nie powodowałby pogorszenia stanu wód.

Ministerstwo Środowiska wydało Rozporządzenie z dnia 21 marca 2006 r. w sprawie odzysku lub unieszkodliwienia odpadów poza instalacjami i urządzeniami, w którym pozwala na różnorakie wykorzystanie wielu odpadów lecz nie został tam wymieniony odpad o kodzie 17 0505, jaki stanowi urobek zanieczyszczony substancjami niebezpiecznymi, a nawet odpadu 170 506, którym jest urobek niezanieczyszczony.

Obowiązujące obecnie przepisy krajowe dotyczące postępowania z urobkiem z pogłębiania są bardzo rygorystyczne, co praktycznie nie pozwala na odkładanie gdziekolwiek urobku w niewielkiej mierze przekraczającego dopuszczalny stopień stężenia oraz na jakiekolwiek jego wykorzystanie.

Czy istnieje możliwość zmiany obecnych przepisów krajowych tak, by bardziej racjonalnie gospodarować urobkiem z pogłębienia z jednoczesną dbałością o ochronę środowiska?

Z poważaniem

senator RP
Margareta Budner

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Persona, skierowane do prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Aleksandry Wiktorow:

Szanowna Pani Prezes!

Powołując się na art. 83 ust. 1 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, stanowiący o szczególnych okolicznościach uzasadniających przyznanie renty po zmarłym ojcu, zwracam się z prośbą o przyznanie renty rodzinnej na rzecz małoletniego Artura Kaniewskiego, w imieniu którego działa matka Ewa Kaniewska, zamieszkała we Włocławku przy ulicy Dziewińskiej 9 m. 89.

Decyzją z dnia 28 sierpnia 2006 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Toruniu odmówił Ewie Kaniewskiej renty rodzinnej na rzecz małoletniego syna Artura, renty po jego zmarłym w dniu 3 marca 2006 r. ojcu.

W tej sprawie istotne jest to, że ustalenie śmierci Janusza Kaniewskiego nastąpiło po prawie trzyletnim postępowaniu dotyczącym zaginięcia Janusza Kaniewskiego, który wyszedł z domu w dniu 28 kwietnia 2003 r. i nigdy nie wrócił.

W opisanej decyzji ZUS, jak również w toku całego późniejszego postępowania sądowego organ rentowy konsekwentnie podnosił, iż nie można było przyznać małoletniemu Arturowi Kaniewskiemu renty rodzinnej po zmarłym ojcu, albowiem Janusz Kaniewski nie spełniał wymogów do przyznania renty z tytułu niezdolności do pracy. Posiadał on co prawda wymagany pięcioletni okres składkowy i nieskładkowy przypadający przed datą śmierci, ale jego zgon nie nastąpił w okresie objęcia ubezpieczeniem ani po upływie osiemnastu miesięcy od ustania tego ubezpieczenia. Ubezpieczenie społeczne Janusza Kaniewskiego ustało z dniem 30 czerwca 2002 r., a zgon nastąpił w dniu 3 marca 2006 r., a więc po upływie czterech lat od wskazanego terminu. Sąd Okręgowy we Włocławku w wyroku z dnia 10 października 2006 r., sygnatura akt IV U 957/06, potwierdził zgodność takiego stanowiska z art. 65 ust. 1 ustawy o emeryturach i rentach.

Mimo bezspornego w niniejszej sprawie stanu prawnego okoliczności tej sprawy powodują, że dziecko Janusza Kaniewskiego zostało pozbawione środków do życia, mimo że jego ojciec wcześniej pracował i opłacał składki. Dziecko znajduje się na utrzymaniu matki, która pracując jako technik analityki medycznej w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku, otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 932 zł 40 gr netto. Po potrąceniach z tytułu zapomóg udzielonych przez zakład pracy oraz składek na ubezpieczenie społeczne i zajęcia komornicze, dotyczące zbiegu egzekucji bankowej i ZUS, pozostaje jej do wypłaty kwota 497 zł 40 gr. Długi wobec ZUS dotyczą zaległych składek na ubezpieczenie społeczne zmarłego męża, prowadzącego przed zaginięciem i śmiercią działalność gospodarczą. Egzekucja bankowa dotyczy kredytu na zakup samochodu wykorzystywanego do działalności gospodarczej zmarłego męża.

Jak widać z przedstawionego tu stanu faktycznego, sytuacja Artura Kaniewskiego jest tragiczna. Nie dość, że jest dzieckiem osieroconym przez ojca, to jeszcze matka nie jest w stanie zapewnić mu minimum egzystencjalnego z uzyskiwanych przez siebie dochodów, mimo że przez cały okres pracuje i nie można jej zarzucić, że uchyla się od pracy i obowiązku zapewnienia rodzinie godziwych warunków życia.

Wniosek ten w mojej ocenie tym bardziej zasługuje na uwzględnienie, że problem niemożności uzyskania renty rodzinnej w takich jak ta sytuacjach został zauważony przez Senat RP. Z inicjatywy senator Ewy Tomaszewskiej senacka Komisja Rodziny i Polityki Społecznej przedstawiła propozycję nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS, która poszerzyłaby krąg osób uprawnionych do rent rodzinnych. Zdaniem senatorów, którzy poparli ten projekt, niesprawiedliwe jest, by dzieci osób, które pracowały przez wymagany w ustawie czas i zgromadziły składki na swoich kontach, nie miały prawa do świadczeń w przypadku ich śmierci tylko dlatego, że z powodu utraty pracy ich rodzice nie byli przed śmiercią ubezpieczeni.

W związku z tym, że matka małoletniego Artura Kaniewskiego wystąpiła o przyznanie jest renty rodzinnej, w trybie art. 83 ustawy, ze względu na szczególnie uzasadnione okoliczności tej sprawy popieram jej wniosek i proszę o pozytywne rozpatrzenie tej prośby.

Z poważaniem

Andrzej Person
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Chmielewskiego, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Z żalem stwierdzam, że datowana na dzień 22 grudnia 2006 r. odpowiedź na oświadczenie w sprawie Walcowni Rur Andrzej Spółka z o.o. (WRA) jest pobieżna, a zawarte w niej tezy nie znajdują odzwierciedlenia w stanie faktycznym. Jestem zmuszony przypuszczać, że albo nie są Panu Ministrowi znane wyczerpujące dane dotyczące Walcowni Rur Andrzej Spółka z o.o. w Zawadzkich, albo też nie zostały Panu przedstawione dane porównawcze dla sektora i branży, w której działa WRA.

Osiągane przez WRA wyniki finansowe, istniejący w spółce poziom wynagrodzeń, struktura sprzedaży, zysk realizowany na transakcjach z poszczególnymi kontrahentami, zwłaszcza z TFS Spółka z o.o., oraz potrzeby finansowe związane z pilnie koniecznymi nakładami modernizacyjnymi - wszystko to budzi uzasadniony niepokój właśnie w kontekście potencjalnie istniejących perspektyw rozwoju w obecnej korzystnej sytuacji na rynku branży, w której operuje WRA. Rentowność sprzedaży na poziomie około 2,77% w trakcie apogeum koniunktury na wyroby stalowe należy uznać za wysoce niezadowalającą. Taki próg rentowności odbiega znacznie od średniej innych porównywalnych zakładów dochodzącej nawet do 10%. Owszem, jeśli utrzyma się dotychczasowa koniunktura na rynku wyrobów stalowych, to spółka ma szansę przetrwać z takim minimalnym progiem rentowności. Jednak przedsiębiorstwo nie jest w ogóle przygotowane do wahań na rynku czy ewentualnego kryzysu branży.

Informuję Pana Ministra, że odpowiednie wskaźniki w wypadku porównywalnej walcowni rur, pracującej w oparciu o analogiczne urządzenia, wynoszą odpowiednio 9% i 11%, przy czym zakład ten wytwarza średnio o 55% więcej rur i posiada znacząco wyższy udział w produkcji rur wysokojakościowych.

Trudno zgodzić się z argumentem, że umowa z Towarzystwem Finansowym Silesia Spółka z o.o. (TFS) przynosi WRA wymierne korzyści. Umowa powoduje, iż WRA nie jest praktycznie w stanie przyjmować zleceń zewnętrznych, w ramach których mogłaby sprzedawać produkcję po cenach rynkowych. Prowadzi to do znacznego spadku rentowności przedsiębiorstwa, zaś zysk realizowany jest w TFS. Jest to działanie nie tylko rażąco niezgodne z zasadami współżycia społecznego - wynika bowiem z wykorzystania przez TFS pozycji dominującej w organach WRA - lecz także wątpliwe z punktu widzenia prawa podatkowego, na przykład co do tak zwanych cen transferowych. Perspektyw rozwoju, o których wspomina pan minister, również nie widać. Walcownia powinna wykorzystywać środki pozyskane na skutek bardzo dobrej sytuacji na rynku na inwestycje powodujące zwiększenie mocy przerobowych, a przede wszystkim podwyższenie jakości produktów. Zaniechanie aktualnie takich działań przekreśli całkowicie szanse na funkcjonowanie WRA w czasach dekoniunktury, tym bardziej że niska jakość produkowanych rur ogranicza dostęp walcowni do rynków zagranicznych. W sytuacji, gdy niedługo pojawią się na rynku branżowym nowi dostawcy analogicznych produktów - nowe zakłady na wschodzie - uprawiana obecnie wobec WRA polityka właścicielska stanowi krótkowzroczne i nieroztropne działanie na szkodę WRA.

Sytuację finansową WRA, na którą składa się wielomilionowe zadłużenie oraz praktyczny brak własnych wystarczających środków obrotowych, trudno uznać za zadowalającą. Spółka nie ma jednak szans jej polepszyć, gdyż zysk, który mogłaby wypracować, trafia bezpośrednio do większościowego wspólnika na skutek zawartej umowy o współpracy.

Istotnym argumentem w dyskusji jest fakt zaangażowania kapitałowego TFS w działalność WRA poprzez udzieloną pożyczkę. Istnieją jednak mechanizmy, które regulują kwestię wynagrodzenia pożyczkodawcy z tytułu udzielonej pożyczki. Podstawowym mechanizmem jest wypłata odsetek na rzecz pożyczkodawcy. Na rzecz TFS zostały także w związku z udzieloną pożyczką ustanowione bardzo daleko idące zabezpieczenia. Całkowicie kuriozalne jest narzucanie pożyczkobiorcy przez pożyczkodawcę niekorzystnej umowy o współpracy pod pretekstem zabezpieczania interesów tego ostatniego wynikających z udzielonej pożyczki. Gdyby walcownia mogła samodzielnie czerpać zyski z prowadzonej działalności, mogłaby bez trudu spłacać odsetki i pożyczoną kwotę. Ponieważ niekorzystna umowa z pożyczkodawcą uniemożliwia WRA samodzielne dysponowanie zdolnością produkcyjną, spółka znajduje się w pułapce finansowej, gdyż jej dochody nigdy nie pozwolą na spłatę zobowiązań wobec TFS.

Właściwym sposobem realizacji zysków z zaangażowania kapitałowego w WRA jest pobieranie dywidendy z zysku wypracowanego przez spółkę. Obecna sytuacja ten mechanizm całkowicie blokuje, prowadząc tym samym do pokrzywdzenia wspólników mniejszościowych WRA.

Reasumując, stwierdzam, że istniejąca sytuacja, wbrew twierdzeniom Pana Ministra: jest rażąco niekorzystna dla WRA; stanowi dla niej istotny czynnik ryzyka gospodarczego; uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie i rozwój spółki; budzi istotne wątpliwości prawne; stanowi zagrożenie dla lokalnego rynku pracy.

Oczekuję wyczerpującego ustosunkowania się przez Pana Ministra do podniesionych kwestii.

Modernizacja parku maszynowego, o której wspomina Pan Minister, w istocie polegała na remoncie pieca, i to przeprowadzonym w ograniczonym zakresie. Remont był niezbędny ze względu na zagrożenie ciągłości produkcji. Spółka ze względu na swoją sytuację finansową nie jest w stanie podjąć inwestycji zmierzających do rozwoju, polepszenia i unowocześnienia produkcji, a przede wszystkim poprawienia jej jakości.

Inwestorzy prywatni, o których pisze Pan Minister, między innymi mniejszościowi wspólnicy WRA orientujący się w sytuacji spółki i stanie infrastruktury technicznej, wielokrotnie deklarowali chęć poniesienia koniecznych kilkudziesięciomilionowych nakładów inwestycyjnych na modernizację WRA. Trudno podejrzewać prywatnych inwestorów o chęć zaangażowania ogromnych środków finansowych w sytuacji, gdy stan parku maszynowego walcowni tego by nie wymagał. Przedstawiciele TFS zaś, jak i Pan Minister w swojej odpowiedzi, koncentrują się na kwestii zyskowności inwestycji dla TFS. WRA jest spółką prawa handlowego, której celem gospodarczym jest wypracowanie zysku. Spółka ze względu na swoje znaczenie dla regionu zaspokaja również istotne cele społeczne, będąc gwarantem stabilności rynku pracy. Dlatego spółka powinna zawierać umowy jak najkorzystniejsze, a nadwyżki inwestycyjne przeznaczać na modernizację oraz wypłaty zysku wspólnikom, zachęcając ich tym samym do jeszcze głębszego angażowania się na rzecz spółki - otwieranie rynków zbytu, udostępnianie know-how itp. Jak Panu Ministrowi z pewnością wiadomo, wśród wspólników WRA znajdują się firmy dysponujące bardzo znaczącym potencjałem branżowym o zasięgu międzynarodowym. Celem gospodarczym WRA nie jest działanie na rzecz maksymalizacji zysków TFS, wbrew temu, co Pan Minister próbuje sugerować. Zawieranie umów na zasadach mocno odbiegających od rynkowych nie może także zostać uznane za właściwą i dopuszczalną formę wynagrodzenia za udzielenie pożyczki, o czym wspominałem. Odpowiedź Pana Ministra na to pytanie jest rażąco wymijająca i całkowicie niesatysfakcjonująca, wymaga zatem rzeczowego uzupełnienia.

Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa wypowiadali się wielokrotnie na łamach prasy w kwestii dalszych losów WRA. W ministerstwie odbywały się też spotkania z potencjalnymi inwestorami. Analizy dotyczące określenia trybu zbycia udziałów trwają od około dwóch lat, kiedy to zarząd TFS uzyskał od rady nadzorczej pozwolenie na zbycie udziałów w zapowiadanym od początku trybie przetargowym i zwrócił się w tej sprawie do zgromadzenia wspólników, a więc do MSP... Cel maksymalnej optymalizacji ceny za udziały WRA, o którym pisze Pan Minister, można uzyskać, sprzedając udziały w drodze przetargu. Taka przejrzysta i prosta formuła zapewni osiągnięcie najwyższej ceny, uwzględniającej aktualną sytuację na rynku stalowym, jednocześnie uniemożliwiając podnoszenie argumentów o sprzyjaniu któremukolwiek z inwestorów.

Słusznie podnosi Pan Minister, że TFS czerpie wymierne korzyści ze współpracy z WRA. Jednak korzyści te nie wynikają z faktu uczciwej, rynkowej współpracy tych podmiotów, lecz z ich współzależności formalnej - dominacji TFS w organach WRA - oraz umów zawartych pomiędzy TFS a kontrolowanym przez TFS zarządem WRA. Jak wynika z przedstawionych argumentów i podanych przez Pana Ministra danych o rentowności spółki, trudno określić zaangażowanie TFS jako oparte na zasadach komercyjnych. Nie jest racjonalną praktyką inwestycyjną zawieranie ze spółką umów obniżających jej rentowność.

Wobec tego, niezależnie od potrzeby ponownego, wyczerpującego i merytorycznego udzielania przez Pana Ministra odpowiedzi na pytania postawione w oświadczeniu, proszę o odpowiedź na kolejne pytania.

Po pierwsze, jak kształtował się w latach 2005 i 2006 po stronie WRA wskaźnik rentowności zamówień realizowanych na rzecz TFS?

Po drugie, jak kształtował się w latach 2005 i 2006 wskaźnik rentowności zamówień realizowanych na rzecz innych podmiotów?

Po trzecie, jaki jest plan działań zabezpieczających WRA przed dekoniunkturą na rynku?

Po czwarte, jakie nakłady zostały w latach 2005 i 2006 przeznaczone na modernizację WRA?

Jarosław Chmielewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Chmielewskiego, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Szanowna Pani Minister!

Polskie prawo podatkowe nadal nie sprzyja przedsiębiorcom. Wiele artykułów ustaw podatkowych jest skonstruowanych w sposób, który niejednokrotnie powoduje zachwianie płynności finansowej podmiotów gospodarczych, w szczególności realizujących inwestycje na dużą skalę. Jednym z takich przepisów jest art. 16 ust. 1 pkt 41 ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych oraz jego odpowiednik z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych - art. 23 ust. 1 pkt 35. Oba te uregulowania zakazują zaliczania w koszty uzyskania przychodu wydatków poniesionych na zaniechane inwestycje.

Przepisy ustawy o podatku dochodowym i ustawy o rachunkowości jasno określają, iż poprzez inwestycje należy rozumieć środki trwałe w budowie, czyli środki trwałe w okresie ich budowy, montażu lub ulepszenia istniejącego już środka trwałego.

Na pierwszy rzut oka powyższe uregulowania sprzyjają skutecznym firmom. Faworyzują one bowiem przedsiębiorców realizujących udane inwestycje, obciążają zaś kosztami tych, którym nie udaje się poprawnie przeprowadzić zaplanowanego przedsięwzięcia. Wydaje się zatem, iż ustawy podatkowe dają silny impuls do podejmowania działań biznesowych, które prawdopodobnie zakończą się sukcesem. Niestety, taki pogląd jest tylko teoretycznym założeniem, rzeczywistość zaś pozostaje całkiem inna.

Zaniechanie inwestycji często przydarza się podmiotom, którym trudno jest przypisać złą wolę lub jakiekolwiek zaniedbanie. Przeważającym czynnikiem przerwania inwestycji jest zazwyczaj albo przypadek losowy, albo siła wyższa, której nie można przewidzieć w momencie podejmowania decyzji, na przykład o budowie nowej fabryki. Niedokończenie inwestycji zazwyczaj powoduje bardzo niekorzystne skutki na gruncie finansów przedsiębiorstwa, wiążące się zarówno z niewłaściwym wykorzystaniem materiałów, pracy lub kapitału, jak i z niekorzystnym działaniem przepisów prawa podatkowego.

Po pierwsze, jak wynika wprost z uregulowań ustaw o podatku dochodowym, przedsiębiorca nie może zaliczyć wydatków poniesionych w koszty uzyskania przychodów. Powoduje to, iż rośnie dochód, będący podstawą opodatkowania, zwiększając tym samym obciążenia fiskalne. W oczywisty sposób wydatki powyższe nie mogą również podwyższać wartości początkowej środka trwałego, od której dokonuje się odpisów amortyzacyjnych. Dzieje się tak ze względu na fakt, iż amortyzacji podlegają jedynie środki trwałe "kompletne i zdatne do użytku w dniu przyjęcia do używania".

Po drugie, zaniechana inwestycja powoduje negatywne skutki na gruncie ustawy o podatku od towarów i usług. Art. 88 ust. 1 pkt 2 wymienionej ustawy stanowi, że podatnik traci prawo do obniżenia podatku należnego o podatek naliczony wynikły z wydatków na nabycie towarów i usług, które to wydatki nie mogły być zaliczone do kosztów uzyskania przychodu w podatku dochodowym. Zatem podatek VAT z faktur dokumentujących wydatki inwestycyjne, obniżający poprzednio należny podatek, musi być zwrócony wraz z odsetkami. Wcześniej musi być również dokonana korekta deklaracji.

Podmiot, który zaniecha inwestycji, musi liczyć się więc z olbrzymim obciążeniem finansowym wynikającym z czynników o charakterze zarówno czysto rynkowym, jak również podatkowym. Treść przedmiotowego przepisu jest szczególnie groźna w sytuacji, kiedy dany inwestor jest w trakcie realizacji kilku lub kilkunastu przedsięwzięć równocześnie. Zaniechanie choćby jednego z nich może wywołać dodatkowe koszty, które spowodują utratę płynności finansowej i jednocześnie utrudnią lub zlikwidują możliwość dokończenia innych inwestycji. Takie rozwiązanie stoi w sprzeczności z popularnym ostatnio hasłem wspierania przedsiębiorczości. Nie można też pominąć faktu, że najgorsze rezultaty wymieniony przepis wywołuje wśród małych i średnich podmiotów gospodarczych, które, aby się rozwinąć, muszą inwestować dużą część swojego majątku, niejednokrotnie zaciągając kredyt.

Zważywszy na liczbę postanowień w sprawie wydania pisemnych interpretacji prawa podatkowego w powyższym zakresie oraz na liczne głosy przedstawicieli doktryny, zarysowany problem wydaje się bardzo poważny. W związku z tym chciałbym zadać następujące pytania.

1. Czy Ministerstwo Finansów prowadzi jakiekolwiek statystyki dotyczące opisywanego przeze mnie problemu?

2. Czy w stosunku do danego problemu są prowadzone jakiekolwiek działania mające na celu zmianę powyższych niekorzystnych uregulowań prawnych?

3. Jakie skutki finansowe dla budżetu państwa niosłaby ewentualna zmiana legislacyjna w tym przedmiocie?

Jarosław Chmielewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry oraz do szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego:

Walka z korupcją w ochronie zdrowia jest działaniem szeroko popieranym przez społeczeństwo, zmęczone powtarzającymi się korupcyjnymi uwikłaniami pracowników ochrony zdrowia. W tej batalii o oczyszczenie trochę na uboczu pozostaje środowisko lekarskie, któremu często zarzuca się może już nie obronę przestępców, ale co najmniej bierność.

Tymczasem w środowisku lekarskim nigdy nie było przyzwolenia na korupcję, co nie zmienia faktu, że odcinamy się od czynów przestępczych, a nie od kolegów, którzy po ukaraniu, napiętnowaniu, mają prawo funkcjonować pomiędzy nami, jak każdy, kto chce powrócić do społeczeństwa, deklarując przestrzeganie prawa.

Pragnę zasygnalizować niektóre zjawiska odbierane przez środowisko lekarskie jako przejawy nastawienia antylekarskiego, nie zaś jako słuszna, czy nawet zdecydowana, reakcja na korupcję.

Po pierwsze, warto chyba do publicznych wystąpień przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości wprowadzić rozróżnienie między dowodem wdzięczności a łapówką. Pojawiająca się ostatnio tendencja do brania w cudzysłów określenia: dowód wdzięczności, do tworzenia wrażenia, że coś takiego nie istnieje, że jest jedynie kamuflażem łapówki, prowadzi do uznania wszystkich pracowników służby zdrowia za skorumpowanych, gdyż każdy z lekarzy, jeśli tylko poważnie traktował swój zawód, zetknął się z życzliwością pacjentów, często przyjmującą formę drobnego upominku czy kwiatów. Ponieważ podobne okazywanie wdzięczności ma miejsce na przykład w odniesieniu do nauczycieli, i tam nie wzbudza zgorszenia, medycy odczuwają takie ich wyróżnianie jako przejaw niechęci do tej grupy zawodowej.

Po drugie, warto zwrócić uwagę na sposób nagłaśniania przedsięwzięć antykorupcyjnych, który sprawia wrażenie, jakoby lekarzom przysługiwały mniejsze prawa niż przyłapanym na tym samym przestępstwie przedstawicielom innych zawodów. Nie chodzi tylko o sposoby przeprowadzania aresztowań lekarzy (przez bardzo silne oddziały, często nad ranem, z wyprowadzaniem w kajdankach, na korytarzach szpitalnych), którzy z całą pewnością zgłosiliby się na wezwanie do prokuratury. Medycy sarkastycznie twierdzą, że policjanci chętnie jeżdżą na takie aresztowania, gdyż nie trzeba być odważnym, aresztant na pewno nie użyje broni ani nie zaminuje wejścia do mieszkania. Nie chodzi również o media, każdorazowo świetnie poinformowane przez wymiar sprawiedliwości. Moje zdumienie budzi fakt, że praktycznie tylko wobec lekarzy przyłapanych na łapówkarstwie natychmiast przeprowadza się lustrację majątkową. Nie wiemy, jaki majątek zgromadzili aresztowani urzędnicy Ministerstwa Finansów, jaki majątek mieli panowie Stokłosa czy Rywin, ani nawet jaki majątek miała aresztowana urzędniczka Ministerstwa Zdrowia. Tymczasem podczas ostatniego aresztowania kardiochirurga, a niestety również w licznych, znanych mi przypadkach z Dolnego Śląska, opinia publiczna natychmiast dysponowała szczegółową wiedzą o dobytku lekarza, co miało wymiar dodatkowo stosowanej kary.

Po trzecie, należy zauważyć, że w odniesieniu do lekarzy stosuje się specyficzne kryterium dożywotniej pamięci i napiętnowania. Po odbyciu kary lekarze mają kłopoty z powróceniem do pracy, odmawia się im prawa do zmiany życia, media bezkarnie domagają się ponoszenia dalszych konsekwencji pod postacią wykluczenia z zawodu.

Ufam, że prezentacja tych problemów zaowocuje lepszym porozumieniem między środowiskiem lekarskim i wymiarem sprawiedliwości. Podwyżka pensji lekarzy, zwiększanie wydolności systemu służby zdrowia, jak również działania podejmowane przez wymiar sprawiedliwości, będą prowadziły do ograniczenia zjawiska łapówkarstwa, zaczną się natomiast pojawiać bardziej wyrafinowane formy korupcji w ochronie zdrowia, na przykład przy wprowadzaniu technologii medycznych, uzyskiwaniu kontraktów, rekomendowaniu procedur leczniczych, wyłudzaniu odszkodowań, zaczną się pojawiać także inne patologie systemu ochrony zdrowia typowe dla krajów rozwiniętych. W opanowaniu tych nadchodzących wyzwań pomoc środowiska lekarskiego będzie nieodzowna.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Jadwigę Rudnicką, skierowane do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusza Kurtyki:

Członkowie ogólnopolskiego Stowarzyszenia "Rodzina Ponarska" zwrócili się do mnie z prośbą o interwencję w następującej sprawie.

Stowarzyszeniu chodzi o uchylenie krzywdzącej decyzji umarzającej śledztwo dotyczące zbrodni dokonanej w Ponarach.

Śledztwo to było prowadzone przez panią prokurator Elżbietę Rojowską z oddziału IPN w Gdańsku, a następnie przez pana prokuratora Roberta Janickiego z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie.

Obecnie postanowienie o umorzeniu śledztwa znajduje się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, Wydział IV Karny .

Stowarzyszenie "Rodzina Ponarska", w trosce o pamięć i szacunek wobec tysięcy ofiar, w tym żołnierzy Armii Krajowej, pomordowanych w Ponarach koło Wilna, dopomina się o uznanie tej zbrodni za ludobójstwo dokonane przez formacje zbrodnicze.

Ponary koło Wilna zostały przez rząd Rzeczypospolitej Polskiej uznane za Miejsce Pamięci Narodowej i dlatego ośmielam się prosić Pana Prezesa o zainteresowanie się tą sprawą.

Z wyrazami szacunku

Jadwiga Rudnicka


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment