Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku 27. posiedzenia senator Władysław Sidorowicz złożył następujące oświadczenie:

Oświadczenie kieruję do pana Jarosława Kaczyńskiego, premiera rządu.

Obecny stan ochrony zdrowia stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa zdrowotnego państwa. Jego geneza w wielu aspektach sięga okresu PRL, a to, że dzisiaj mamy dramatyczną sytuację kryzysową wynika z zaniechań wszystkich sił politycznych. Teza, że przyczyną zadłużenia szpitali jest niewłaściwe zarządzanie lub nadzór ze strony organów założycielskich stanowi nazbyt daleko idące uproszczenie.

Niezależnie od tej ponadpartyjnej diagnozy przyczyn to na rząd spada odpowiedzialność za bieżącą sytuację i sposoby jej rozwiązywania. Podjęte dotychczas przez rząd działania są niewystarczające.

Dlatego zwracam się do pana premiera, po pierwsze, o przyspieszenie prac nad ustawą o sieci szpitali i nadanie jej takiego kształtu, który zachęcałby szpitale do przyłączania mniejszych szpitali, o niewielkim rejonie działania, do szpitali wieloprofilowych, tak by w wyniku zmian powstała sieć o charakterze subregionalnym, w zasadniczej części zgodna z siecią oddziałów ratunkowych.

Po drugie, o dokonanie zmian w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej i Narodowym Funduszu Zdrowia umożliwiających odpłatne wykonywanie świadczeń zdrowotnych w publicznych placówkach po wyczerpaniu miesięcznego limitu. Dzisiaj wiele publicznych zakładów nie wykorzystuje swojego potencjału. Istniejące ograniczenia utrudniają, a często uniemożliwiają racjonalne wykorzystanie zasobów publicznego sektora, konkurowanie na rynku świadczeń z niepublicznym sektorem i sprawne zarządzanie.

Po trzecie, o pilne uregulowanie zasad dostępu do pieniędzy publicznych przeznaczonych na świadczenia zdrowotne. W obecnych uwarunkowaniach prawnych każdy nowy podmiot spełniający warunki ma jednakowy dostęp do kontraktowania świadczeń w Narodowym Funduszu Zdrowia, co przy ograniczeniach nałożonych na sektor publiczny preferuje podmioty niepubliczne. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego paradoksalnie zwiększa skalę dyskryminacji publicznych zakładów. Niezbędne jest więc wypracowanie zasad regulowania liczby podmiotów uprawnionych do kontraktowania świadczeń, funkcjonujących na danym terenie. Podstawą kontraktowania powinny być plany zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych na poziomie regionalnym opracowywane przez sejmiki.

Orzeczenie Trybunału zdejmujące ochronę mienia państwowego, jakkolwiek motywowane dokonanymi w Polsce przemianami ustrojowymi, pogłębia jednak nierównowagę sektora i dlatego konieczne jest objęcie wsparciem nie tylko kilku wybranych placówek, dla których organem założycielskim jest minister zdrowia. Konieczne jest stworzenie mechanizmu prawnego dającego samorządom możliwość przeprowadzenia sanacji swych jednostek, choćby w trybie likwidacyjnym. Wielkość długu niektórych placówek przekracza budżet ich organu założycielskiego. Rząd nie może takich sytuacji nie dostrzegać.

Uwzględniając orzeczenie Trybunału można by dokonać zmiany w art. 60 ustawy o ZOZ, rozszerzając zapis mówiący o likwidacji publicznych placówek na placówki wykonujące świadczenia zakontraktowane w Narodowym Funduszu Zdrowia, w stosunku do których w okresie likwidacji na trzy lata wstrzymywane byłyby procesy egzekucyjne. Zmobilizowałoby to organy założycielskie do podjęcia działań naprawczych, które kończyłyby się sanacją zakładu albo jego likwidacją. Zgodnie ze wskazaniami Trybunału chronione byłyby tu funkcje i wykonywanie świadczeń zdrowotnych, nie zaś formy własności.

Trudno nie zauważyć, że obecnie nakłady na ochronę zdrowia są jednymi z najniższych w relacji do PKB w krajach Unii. To jest także przyczyna, dla której rząd i parlament nie mogą uchylać się od odpowiedzialności za powstałą sytuację kryzysową.

Pełny tekst tego oświadczenia składam na ręce pana marszałka.

* * *

Senator Ewa Tomaszewska wygłosiła oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie kieruję do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dotyczy ono warunków pracy funkcjonariuszy Straży Pożarnej.

Panie Ministrze, docierają do mnie informacje o przygotowywanych regulacjach czasu pracy w zawodowej Straży Pożarnej. Czas pracy urzędników wynosić ma czterdzieści godzin tygodniowo, co jest maksymalną kodeksową normą ochronną, której nie wolno przekraczać, a czas pracy strażaków biorących udział w gaszeniu pożarów i w innych akcjach ratowniczych - czterdzieści osiem godzin tygodniowo, to jest o osiem godzin więcej od tego, na co pozwala kodeks pracy. Czy rzeczywiście udział w akcji ratowniczej jest o tyle mniej obciążający niż praca urzędnicza, by wydłużać ten czas o osiem godzin tygodniowo w porównaniu do innych pracowników? Na jakiej podstawie uznano, że można w tym przypadku złamać prawo, a konkretnie kodeks pracy?

Zdaję sobie sprawę, że strażacy w trakcie poważnych akcji ratowniczych pełnią swą służbę w czasie i w warunkach często drastycznie trudnych, przekraczających wszelkie dopuszczalne normy, walcząc o ludzkie życie. Nie można jednak z góry zakładać, że będzie to zawsze stan naturalny, dopuszczalny w regulacjach służbowych, że będzie to norma.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Sidorowicza, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Obecny stan ochrony zdrowia stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa zdrowotnego państwa. Jego geneza w wielu aspektach sięga okresu PRL, a to, że dzisiaj mamy dramatyczną sytuację kryzysową wynika z zaniechań wszystkich sił politycznych. Teza, że przyczyną zadłużenia szpitali jest niewłaściwe zarządzanie lub nadzór ze strony organów założycielskich stanowi nazbyt daleko idące uproszczenie.

Niezależnie od tej ponadpartyjnej diagnozy przyczyn to na rząd spada odpowiedzialność za bieżącą sytuację i sposoby jej rozwiązywania. Podjęte dotychczas przez rząd działania są niewystarczające.

Dlatego zwracam się do pana premiera, po pierwsze, o przyspieszenie prac nad ustawą o sieci szpitali i nadanie jej takiego kształtu, który zachęcałby szpitale do przyłączania mniejszych szpitali, o niewielkim rejonie działania, do szpitali wieloprofilowych, tak by w wyniku zmian powstała sieć o charakterze subregionalnym, w zasadniczej części zgodna z siecią oddziałów ratunkowych. Wadliwa struktura powiatów i zmiany w zapotrzebowaniu na usługi szpitalne, wreszcie doświadczenia innych krajów, przemawiają za takim rozwiązaniem. Pozwoliłoby ono ograniczyć koszty zarządzania w zintegrowanych strukturach, ułatwiło racjonalne wykorzystanie potencjału, a jednocześnie odpolityczniło proces niezbędnych zmian profilu działania. Trudno też znaleźć inny sposób zapewnienia równego, bardziej sprawiedliwego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych i to ten właśnie czynnik powinien rozstrzygać o kierunku stymulowanych przez władze zmian.

Po drugie, o dokonanie zmian w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej i Narodowym Funduszu Zdrowia umożliwiających odpłatne wykonywanie świadczeń zdrowotnych w publicznych placówkach po wyczerpaniu miesięcznego limitu. Dzisiaj wiele publicznych zakładów nie wykorzystuje swojego potencjału. Istniejące ograniczenia utrudniają, a często uniemożliwiają racjonalne wykorzystanie zasobów publicznego sektora, konkurowanie na rynku świadczeń z niepublicznym sektorem i sprawne zarządzanie.

Po trzecie, o pilne uregulowanie zasad dostępu do pieniędzy publicznych przeznaczonych na świadczenia zdrowotne. W obecnych uwarunkowaniach prawnych każdy nowy podmiot spełniający warunki ma jednakowy dostęp do kontraktowania świadczeń w Narodowym Funduszu Zdrowia, co przy ograniczeniach nałożonych na sektor publiczny preferuje podmioty niepubliczne. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego paradoksalnie zwiększa skalę dyskryminacji publicznych zakładów. Niezbędne jest więc wypracowanie zasad regulowania liczby podmiotów uprawnionych do kontraktowania świadczeń, funkcjonujących na danym terenie. Podstawą kontraktowania powinny być plany zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych na poziomie regionalnym opracowywane przez sejmiki.

Orzeczenie Trybunału zdejmujące ochronę mienia państwowego, jakkolwiek motywowane dokonanymi w Polsce przemianami ustrojowymi, pogłębia jednak nierównowagę sektora i dlatego konieczne jest objęcie wsparciem nie tylko kilku wybranych placówek, dla których organem założycielskim jest minister zdrowia. Konieczne jest stworzenie mechanizmu prawnego dającego samorządom możliwość przeprowadzenia sanacji swych jednostek, choćby w trybie likwidacyjnym. Wielkość długu niektórych placówek przekracza budżet ich organu założycielskiego. Rząd nie może takich sytuacji nie dostrzegać.

Uwzględniając orzeczenie Trybunału można by dokonać zmiany w art. 60 ustawy o ZOZ, rozszerzając zapis mówiący o likwidacji publicznych placówek na placówki wykonujące świadczenia zakontraktowane w Narodowym Funduszu Zdrowia, w stosunku do których w okresie likwidacji na trzy lata wstrzymywane byłyby procesy egzekucyjne. Zmobilizowałoby to organy założycielskie do podjęcia działań naprawczych, które kończyłyby się sanacją zakładu albo jego likwidacją. Zgodnie ze wskazaniami Trybunału chronione byłyby tu funkcje i wykonywanie świadczeń zdrowotnych, nie zaś formy własności.

Trudno nie zauważyć, że obecnie nakłady na ochronę zdrowia są jednymi z najniższych w relacji do PKB w krajach Unii. To jest także przyczyna, dla której rząd i parlament nie mogą uchylać się od odpowiedzialności za powstałą sytuację kryzysową.

Z poważaniem

senator RP
Władysław Sidorowicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Adamczaka, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Działając na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora - DzU z 2003 r. nr 221, poz. 2199 z późniejszymi zmianami - zwracam się do Pana Ministra z wnioskiem o udzielenie mi informacji na temat przebiegu prac nad nowelizacją przepisów o postępowaniu cywilnym, postępowaniu przed sądami administracyjnymi oraz wykonywaniu zawodu przez prawników zagranicznych.

W powyższej sprawie skierowałem już do Pana Ministra wystąpienie w dniu 16 marca ubiegłego roku, w trakcie siódmego posiedzenia Senatu RP VI kadencji. W wystąpieniu tym wskazałem na potrzebę wprowadzenia pilnych zmian w przepisach o postępowaniu cywilnym i ustawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Udzielona mi odpowiedź potwierdziła, że wskazany przeze mnie problem został dostrzeżony przez komisję kodyfikacyjną przy ministrze sprawiedliwości, co skutkowało wniesieniem w czerwcu 2008 r. projektu nowelizacji na pierwsze czytanie Sejmu. Projekt ten, nr 715, na sejmowym posiedzeniu w dniu 25 sierpnia 2008 r. skierowano do Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach.

Chciałbym uzyskać od Pana Ministra - w miarę możliwości - informację na temat dalszego przebiegu prac nad wskazanym wyżej projektem ministerialnym. W materiałach opublikowanych przez Kancelarię Sejmu brakuje śladów jakichkolwiek prac nad nim - poza pozytywną opinią prawną Biura Analiz Sejmowych - ze strony Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach.

Zdaję sobie sprawę z tego, iż do prac sejmowych w ostatnich miesiącach skierowano wiele pilnych projektów nowelizacji, między innymi w zakresie przepisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych prowadzonych wobec członków korporacji prawniczych czy też koniecznych zmian przepisów w zakresie naboru na aplikacje prawnicze, których potrzeba uchwalenia wynikła po niedawnym zanegowaniu dotychczasowych uregulowań przez Trybunał Konstytucyjny. Mam nadzieję, że wielość projektów ustaw kierowanych do Sejmu przez Pana Ministra nie osłabiła nadzoru nad przebiegiem prac nad wcześniejszymi, przygotowanymi przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacjami.

Z wyrazami szacunku

senator Rzeczypospolitej Polskiej
Mirosław Adamczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Bochenek, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Docierają do mnie liczne sygnały ze środowisk robotniczych mojego regionu, Górnego Śląska, o poczuciu krzywdy wielu lokatorów byłych tak zwanych mieszkań zakładowych, to jest budynków wielorodzinnych powstałych przed laty przy wielkich zakładach przemysłowych.

Na początku lat dziewięćdziesiątych nastąpiła, jak pamiętamy wszyscy, diametralna zmiana poglądów na cele i sens istnienia przedsiębiorstw państwowych. Zamiast, jak wcześniej, poświęcać znaczną uwagę obudowaniu firm bogatym zapleczem socjalnym, rozpoczęto jego przyspieszoną redukcję. Dotknęło to między innymi lokali mieszkalnych, które były w wielkiej skali skomunalizowane i komercjalizowane. To ostatnie działanie polegało niekiedy na wnoszeniu budynków wielorodzinnych do spółek tworzonych wyłącznie w celu zarządzania mieszkaniami; udziały lub akcje tych spółek bywały następnie zbywane i niespodziewanie lokatorzy mieszkań zakładowych odnajdowali się w budynkach należących do prywatnych właścicieli.

Źródłem poczucia krzywdy zainteresowanych jest fakt, że jednocześnie rozwijał się system preferencji skierowanych do lokatorów mieszkań zakładowych, którzy nabywali je na własność. Ulgi w wysokości ceny obliczane w funkcji liczby lat pracy w przedsiębiorstwie pozwalały na zakup mieszkania za kwotę wielokrotnie niższą od ceny rynkowej. Problem polega między innymi na tym, że wspomniane preferencje nie były skierowane do tych, którzy przed ich wejściem w życie znaleźli się poza sektorem nimi objętym. Mówiąc lapidarnie, aby skorzystać z preferencji, należało utrafić we właściwy czas, ale decyzja o terminie przekształceń nie należała zwykle jedynie do zainteresowanych. Ta sytuacja jest źródłem poczucia krzywdy wielu osób w środowisku moich wyborców.

W ślad za tym oświadczeniem moje biuro senatorskie prześle na adres Ministerstwa Skarbu Państwa plik dokumentów, ilustrujących konkretne przypadki tego typu.

Proszę o zapoznanie się z nimi przed odpowiednie służby Pana ministerstwa i odpowiedź, jakie działania może podjąć państwo polskie, aby przywrócić ludziom tym poczucie, że służby publiczne traktują ich sprawiedliwie. Zróżnicowanie uprawnień, przedstawione wyżej, jest bowiem trudne do zaakceptowania dla wielu z nich.

Z poważaniem

Krystyna Bochenek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Bochenek, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

Szanowna Pani Minister!

Dotarły do mnie krytyczne oceny dotyczące regulacji prawnych, które pozbawiają prawa do zasiłku rodzinnego rodziców (opiekunów) dzieci umieszczonych w zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych, mimo że pobyt w takich placówkach ma charakter odpłatny.

Chodzi tu, po pierwsze, o przepisy art. 3 pkt 7 ustawy o świadczeniach rodzinnych (tekst jednolity w DzU z 2006 r. Nr 139, poz. 992) stanowiącego, że ilekroć w ustawie tej jest mowa o instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie, oznacza to dom pomocy społecznej, placówkę opiekuńczo-wychowawczą, młodzieżowy ośrodek wychowawczy, schronisko dla nieletnich, zakład poprawczy, areszt śledczy, zakład karny, zakład opiekuńczo-leczniczy, zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy, a także szkołę wojskową lub inną szkołę zapewniającą nieodpłatnie pełne utrzymanie, w tym wyżywienie, zakwaterowanie i umundurowanie.

Po drugie, art. 34a ust. 2 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej (DzU z 1991 r. Nr 91, poz. 408 ze zm.) stanowi, że miesięczną opłatę za wyżywienie i zakwaterowanie dziecka przebywającego w zakładzie opiekuńczo-leczniczym i pielęgnacyjno-opiekuńczym ustala się w wysokości odpowiadającej 200% najniższej emerytury, z tym że opłata nie może być wyższa niż kwota odpowiadająca 70% miesięcznego dochodu na osobę w rodzinie w rozumieniu przepisów o pomocy społecznej.

Po trzecie, art. 7 pkt 2 i pkt 3 wspominanej ustawy o świadczeniach rodzinnych stanowi między innymi, że zasiłek rodzinny nie przysługuje, jeżeli dziecko lub osoba ucząca się zostały umieszczone w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie.

Z pierwszego z tych przepisów wynika, że w rozumieniu ustawy określającej rodzaje świadczeń rodzinnych i zasady ich przyznawania zakłady opiekuńczo-lecznicze oraz zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze są instytucjami zapewniającymi całodobowe utrzymanie. Z drugiego zaś, że za wyżywienie i zakwaterowanie dziecka przebywającego w tych zakładach pobierana jest określona opłata.

Już ten przykład wskazuje, że różne jednostki zdefiniowane w ustawie jako zapewniające całodobowe utrzymanie, także ze względu na kryterium odpłatności pobytu, mają niejednorodny charakter. Znalazły się wśród nich bowiem zarówno takie, w których pobyt ma charakter nieodpłatny, jak i takie, w których pobyt związany jest z koniecznością ponoszenia opłaty.

W konsekwencji - zgodnie ze wspomnianymi art. 7 pkt. 2 i pkt 3 ustawy o świadczeniach rodzinnych - prawa do zasiłku rodzinnego (oraz związanych z nim dodatków) nie przysługują w każdym przypadku umieszczenia dziecka lub osoby uczącej się w instytucji, która zapewnia całodobowe utrzymanie, niezależnie od tego, czy pobyt w takiej instytucji jest odpłatny, czy darmowy.

Podobnie jak w przypadku osób, które podniosły ten problem, również w mojej ocenie zaistniała sytuacja nie jest właściwa. Krzywdzi bowiem rodziny dzieci umieszczonych w instytucjach zapewniających całodobowe utrzymanie odpłatnie oraz przebywające w takich instytucjach osoby uczące się. Nadto, powoduje ona zbędną mitręgę administracyjną, związaną z koniecznością przeliczania wysokości opłaty za pobyt w takiej instytucji, w przypadku osób, których dochody zmalały na skutek utraty prawa do zasiłku.

Uważam, że prawo do zasiłku rodzinnego (i związanych z nim dodatków) nie powinno przysługiwać jedynie wtedy, gdy pobyt dziecka lub osoby uczącej się w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie ma charakter bezpłatny. Jeżeli natomiast za pobyt w instytucji, która zapewnia całodobowe utrzymanie, pobierana jest opłata, nie powinno to skutkować brakiem lub utratą prawa do zasiłku rodzinnego.

Dlatego też rozważam podjęcie działań zmierzających do zmiany obowiązującego stanu prawnego, by prawo do zasiłku rodzinnego (lub jego utrata) zależały od darmowego lub odpłatnego charakteru pobytu w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie. Wydaje się, że skutek ten najprościej byłoby osiągnąć nowelizując przepisy art. 7 pkt 2 i pkt 3, żeby prawo do zasiłku nie przysługiwało, jeżeli dziecko lub osoba ucząca się zostały umieszczone w instytucji zapewniającej nieodpłatnie całodobowe utrzymanie (projekt zmiany ustawy w załączeniu).

Wdzięczna będę za opinię Pani Minister w przedstawionej sprawie, w szczególności za stanowisko w kwestii rozważanej przeze mnie nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych.

Wstępny projekt nowelizacji tej ustawy, przedłożony mi z wnioskiem o rozważenie inicjatywy legislacyjnej, załączam do mojego pisma. Liczę na pilną odpowiedź Pani Minister.

Z poważaniem

Krystyna Bochenek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Laseckiego, skierowane do sekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Władysława Ortyla:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku ze staraniami czynionymi przez miasto Częstochowa i Urząd Gminy Rędziny, mającymi na celu przejęcie terenów Lotniska Rudniki oraz odtworzenie na jego terenach lotniska regionalnego, proszę o odpowiedź na następujące pytania.

Po pierwsze, jakie parametry powinien spełniać projekt finansowy utworzenia lotniska regionalnego, aby gmina mogła ubiegać się o dofinansowanie z puli środków zarezerwowanych w budżecie państwa na 2007 r. na rozwój lotnisk regionalnych?

Po drugie, w jakiej wysokości takie dofinansowanie jest teoretycznie możliwe?

Po trzecie, z jakich innych środków czy też dotacji i może skorzystać gmina, chcąc przeznaczyć je na rozwój Lotniska Regionalnego Rudniki? W jakiej teoretycznie wysokości?

Dziękuję za udzielenie odpowiedzi na moje pytania.

Z wyrazami szacunku

Jarosław W. Lasecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Laseckiego, skierowane do podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Krzysztofa Józefowicza:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się z uprzejmą prośbą o poinformowanie mnie o stanie postępowania prokuratorskiego prowadzonego w sprawie nieprawidłowości powstałych podczas przejęcia przez spółkę Bosacka Development Partners terenów Lotniska Rudniki koło Częstochowy. Proszę o informacje, na jakim etapie jest toczące się postępowanie, kiedy można spodziewać się jego zakończenia i czy prawdopodobne jest postawienie zarzutów w tej sprawie.

Uprzejmie proszę także o odpowiedź na pytanie, czy postępowanie wywłaszczeniowe przedsięwzięte ewentualnie przez jednostkę samorządu terytorialnego w stosunku do terenów Lotniska Rudniki może być prowadzone równolegle do innych toczących się postępowań.

Z wyrazami szacunku

Jarosław W. Lasecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Laseckiego, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Do mojego biura senatorskiego zwrócili się wyborcy z następującym problemem.

Zgodnie z art. 73 ust. 1 ustawy z dnia 13 października 1998 r. (Dz.U. Nr 133 pozycja 872) nieruchomości zajęte pod drogi publiczne stały się z dniem 1 stycznia 1999 r. własnością Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego. W ustawie tej przewidziano również odszkodowania należne właścicielom zajętych gruntów. Wnioski o regulację stanu prawnego i o odszkodowanie należało jednak składać do 31 grudnia 2005 r. Niestety, jak mi zakomunikowali moi wyborcy, brak odpowiedniej informacji w tym zakresie doprowadził do sytuacji, w której wielu mieszkańców naszego kraju nie skorzystało z możliwości dochodzenia odszkodowania za tereny zajęte pod inwestycje drogowe.

W związku z powyższym chciałbym prosić o odpowiedź na następujące pytania.

Czy istnieje możliwość przedłużenia terminu składania wniosków w wyżej wymienionej sprawie?

Czy są prowadzone prace nad projektem stosownej ustawy przedłużającej ten termin?

Czy ministerstwo przewiduje inną drogę dochodzenia odszkodowania za zajęte nieruchomości od przewidzianej w ustawie z dnia 13 października 1998 r.?

Z wyrazami szacunku

Jarosław W. Lasecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Laseckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Podczas dyżuru w moim biurze senatorskim spotkałem się z panem Jackiem Wójcikiem, który zwrócił się do mnie z prośbą o interwencję w jego sprawie.

Pan Wójcik przez wiele lat pracował w Lasach Państwowych i został zwolniony z pracy w trybie dyscyplinarnym. Powodem takiej decyzji było, według słów pana Wójcika, wykrycie przez niego nieprawidłowości związanych z obrotem drewnem pochodzącym z zasobów Lasów Państwowych. Wielokrotnie składane przez pana Wójcika do prokuratury doniesienia o istniejących nieprawidłowościach nie doczekały się odpowiedniej reakcji.

W zaistniałej sytuacji pan Jacek Wójcik zwrócił się do mnie z prośbą o interwencję w tej sprawie w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach. Odpowiedzi na moje pismo z dnia 19 maja 2006 r. nie doczekałem się do dziś.

Wobec powyższych faktów proszę Pana Ministra o dokładne zapoznanie się ze sprawą, a w szczególności o podjęcie działań mających na celu sprawdzenie faktycznej sytuacji oraz o zabezpieczenie ewentualnych dowodów przestępstwa w odniesieniu do sprawy zgłoszonej przez pana Jacka Wójcika. Uprzejmie też proszę o poinformowanie mnie o sposobie załatwienia sprawy oraz o spowodowanie przesłania mi przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach odpowiedzi na moje pismo z dnia 19 maja 2006 r.

Do oświadczenia tego dołączam przekazane mi przez pana Jacka Wójcika kopie pism do różnych urzędów.

Z wyrazami szacunku

Jarosław W. Lasecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Mirosławę Nykiel, skierowane do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej:

Sprawa dotyczy problemu wsparcia przedsiębiorczości w ramach Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia na lata 2007-2013.

W związku z interwencją skierowaną do mojego biura senatorskiego w Bielsku-Białej przez Śląskie Konsorcjum Instytucji Wsparcia Rozwoju Przedsiębiorczości, pragnę przekazać Szanownej Pani Minister Raport "Wsparcie dla przedsiębiorców w ramach Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia na lata 2007-2013" przygotowany przez wymienioną instytucję wraz z prośbą o ustosunkowanie się do niego.

Jak wskazuje ŚKIWRP, zaprogramowane działania NSRO nie zapewniają możliwego do osiągnięcia poziomu wzrostu konkurencyjności polskiej gospodarki. Powodem tego jest bardzo mała skala środków skierowanych do głównej grupy odpowiedzialnych za to beneficjentów, czyli do krajowych przedsiębiorstw, głównie MŚP.

Również ten cel, czyli wzrost konkurencyjności gospodarki, jest źle zaprogramowany w RPO dla województwa śląskiego. Według tego projektu zaledwie 7-8% środków ma trafić bezpośrednio do przedsiębiorców. Jednocześnie nieproporcjonalnie dużo środków z PO IG przeznaczono dla państwowo-publicznych uczelni i jednostek B+R. Zdaniem ŚKIWRP, w RPO jest zawarty szokujący plan powrotu do gospodarki instytucji publicznych (samorządów i jednostek od nich zależnych), z jednoczesnym wykluczeniem z wsparcia firm komercyjnych.

Kolejnym problemem, na który wskazuje ŚKIWRP, jest fakt, iż w ramach NSRO na lata 2007-2013 został zastosowany niewłaściwy podział środków pomiędzy programy operacyjne, przez co nie będzie możliwe zbudowanie gospodarki konkurencyjnej, opartej na wiedzy, innowacyjności, zapewniającej trwały wzrost zatrudnienia. Zamiast wsparcia MŚP, wspierane będą duże firmy, często globalne, które będą lokować się na kilka lat w Polsce, aby skonsumować ogromne środki dostępne jedynie dla nich w ramach programów sektorowych. Tymczasem, na co słusznie wskazuje ŚKIWRP, główny wymiar rozwoju gospodarki jest na poziomie regionalnym i tam winna znaleźć się większość środków na ten cel.

Na podstawie również błędnego założenia wsparcia mniejszej liczby dużych projektów została skonstruowana Strategia Programu Operacyjnego "Innowacyjna Gospodarka", jego cel główny oraz cele szczegółowe, a także priorytety i działania.

Niedopuszczalne jest także uzależnienie przedkładania programów operacyjnych Komisji Europejskiej od przygotowania planów inwestycyjnych. Komisja Europejska, definiując zakres programów operacyjnych, nie tylko nie wymaga wybierania jeszcze przed rozpoczęciem wdrażania projektów na podstawie kryteriów niezaakceptowanych przez komitet monitorujący, a wręcz tego zabrania. Projekty kluczowe są projektami kosztownymi, a ich realizacja pozbawia przedsiębiorców dostępnych środków, tak że muszą oni tym bezwzględniej o nie konkurować.

Ponadto środki w zbyt małej skali zaangażowano w powtarzalne źródła finansowania rozwoju MŚP (fundusze pożyczkowe, doręczeniowe, inne - inwestycyjne), wprowadzając ich centralizację (Krajowy Fundusz Kapitałowy) tam, gdzie skala środków jest znaczna. W regionach zaś nie dano szans na istotne wsparcie funduszy pożyczkowych i doręczeniowych, obniżając znacząco poziom wsparcia dla RPO.

Mając na uwadze powyższe argumenty, zawarte we wnioskach końcowych raportu przygotowanego przez Śląskie Konsorcjum Instytucji Wsparcia Rozwoju Przedsiębiorczości, proszę Panią Minister o ustosunkowanie się do nich.

Łączę wyrazy szacunku

Mirosława Nykiel
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Mirosławę Nykiel, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

W związku z interwencją skierowaną do mojego biura senatorskiego w Bielsku-Białej przez Krajową Izbę Gospodarczą, która jest przeciwna proponowanej przez Ministerstwo Finansów interpretacji rozliczenia środków z funduszy strukturalnych, zwracam się z prośbą do Szanownej Pani Premier o ujednolicenie wykładni rozliczenia tych środków.

Zdaniem KIG opodatkowanie tych funduszy jest niezgodne z obowiązującym prawem, dlatego proponuje ona zwiększenie ich wykorzystania poprzez minimalizację, w ramach obowiązującego prawa, obciążeń podatkowych wobec tych środków.

Jak wskazuje KIG, Ministerstwo Finansów przyjęło założenie, że pomoc, którą otrzymują beneficjenci, pochodzi ze środków pożyczonych z budżetu państwa na prefinansowanie realizowanych programów i projektów pomocowych, w związku z czym nie jest to pomoc otrzymana ze środków bezzwrotnej pomocy, a tym samym nie jest ona zwolniona z opodatkowania podatkami dochodowymi od osób fizycznych i od osób prawnych. Zdaniem KIG, środki finansowe otrzymane przez beneficjentów na realizację projektów w ramach programów finansowych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego są dochodami wolnymi od podatku dochodowego od osób prawnych i od osób fizycznych, co wynika z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i z ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych.

Zdaniem KIG, świadczenia i czynności wykonywane przez partnerów na rzecz beneficjentów środków, tak jak świadczenia i czynności wykonywane przez beneficjentów środków na rzecz Instytucji Wdrażających, nie są odpłatną sprzedażą usług, a wpływy z tytułu realizacji projektów nie są podstawą opodatkowania, to jest nie są obrotem w ujęciu VAT, i w związku z tym nie podlegają opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług. Ministerstwo Finansów jest jednak odmiennego zdania - uważa, że takie czynności podlegają opodatkowaniu, więc powinny być opodatkowane.

Krajowa izba Gospodarcza nie zgadza się również z interpretacją Ministerstwa Finansów dotyczącą dokumentów do rozliczeń pomiędzy Partnerami i Liderem (Administratorem) w wypadku zorganizowania konsorcjum realizującego projekt. Zdaniem KIG, wystarczającym dokumentem do rozliczeń jest nota księgowa lub też inny dokument ustalony każdorazowo w umowach dwustronnych, na przykład wniosek o płatność. Ministerstwo Finansów stwierdza tymczasem, że pomoc, jaką otrzymują beneficjenci, pochodzi ze środków pożyczonych z budżetu państwa na prefinansowanie realizowanych programów i projektów pomocowych, w związku z tym nie jest to pomoc otrzymana ze środków bezzwrotnej pomocy, a zatem nie jest ona zwolniona z opodatkowania podatkami dochodowymi od osób fizycznych i od osób prawnych.

W związku z tym zwracam się z uprzejmą prośbą do Szanownej Pani Premier o wprowadzenie ujednoliconej wykładni przedstawionych kwestii i jak najszybsze praktyczne ich wdrożenie, aby nie występowały dylematy wykonawcze związane z tą sprawą.

Załączam materiał prasowy Krajowej Izby Gospodarczej oraz opinie firm otrzymujących unijne dotacje na sfinansowanie swoich projektów.

Z wyrazami szacunku

Mirosława Nykiel
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Panie Ministrze!

Dziękuję za odpowiedź na moje oświadczenie w sprawie przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego w przedmiocie poprawności czynności dotyczących postawienia zarzutów Bogdanowi Zielińskiemu, byłemu naczelnikowi Pierwszego Urzędu Skarbowego w Częstochowie, i jego aresztowania (sygn. akt Ap II Ds. 18/02/S) przez katowicką prokuraturę i prokuratora Romana Pietrzaka. W tej sprawie otrzymałem odpowiedź od Pana Janusza Kaczmarka, prokuratora krajowego (sygn. PR IV Dsn 129/02). Jego odpowiedź utwierdza mnie w przekonaniu, że Pan Prokurator Krajowy nie zbadał sprawy osobiście, a jedynie przesłał wyjaśnienia, które napisał albo prokurator Roman Pietrzak, albo jego zwierzchnik.

Pytanie: czy prokuratura w Katowicach mogła napisać, że w sprawie Bogdana Zielińskiego doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości? Czy zna Pan Minister prokuratora, który przyznałby się do błędu?

Ponieważ z niektórymi elementami wyjaśnienia nie zgadzam się i ponieważ znów przedłużono areszt Bogdanowi Zielińskiemu o kolejne miesiące, proszę Pana Ministra o ponowne rozpatrzenie zasadności przetrzymywania go tak długo w areszcie.

Z czym się nie zgadzam?

Po pierwsze, co do "medialności" zatrzymania Bogdana Zielińskiego, jeśli zatrzymanie nie było "medialne", to czemu prasa już czekała przed urzędem, i to zanim przyjechali funkcjonariusze ABW? W tym samym dniu na pierwszej stronie dodatku częstochowskiego ukazał się duży artykuł o wizycie ministra Dorna w Częstochowie, a na dole artykuł o zatrzymaniu Bogdana Zielińskiego.

Po drugie, Maciej Bramski, świadek koronny, przestępca, jest wykorzystywany jako główny świadek w materiale przygotowawczym przeciw Bogdanowi Zielińskiemu (przyjęcie korzyści w wysokości 10 tysięcy zł jest kuriozalnym zarzutem, aby trzymać kogoś tak długo w areszcie). Z podobnego powodu - zeznania tego przestępcy - także inni, między innymi małżeństwo Murów z Rybnika, Tomasz Stańko z Turawy, spędzili miesiące w areszcie.

Po trzecie, prokurator powołuje się na wielość czynności procesowych. Tymczasem do momentu złożenia mojego oświadczenia w grudniu ubiegłego roku, Bogdan Zieliński był przesłuchany dwa razy. Do tej pory nie odbyła się jednak konfrontacja ze świadkiem koronnym, wydaje mi się, że z obawy przed klęską, jaką poniesie prokurator, ponieważ Bogdan Zieliński w ogóle nie zna wyżej wymienionego świadka i nigdy by nie przyjął od nikogo korzyści (taką opinię zdobyłem wśród pracowników urzędu skarbowego w Częstochowie).

W samym uzasadnieniu sądu można przeczytać, że prowadzone śledztwo nosi znamiona przeciągłości, a prokurator za każdym razem powołuje się na te same czynności, których nie zdążył przeprowadzić. Są to jednak czynności, które nie wymagają dalszego stosowania tymczasowego aresztu, na przykład sprawdzanie billingów rozmów telefonicznych, zapoznanie się z wynikami kontroli, jaka miała miejsce w grudniu, itp.

Adwokat, po uzgodnieniu warunków zamiany środka zapobiegawczego na poręczenie majątkowe, wystąpił z wnioskiem do prokuratora, który po ukazaniu się artykułu na jego temat w "Newsweeku" stwierdził, że sytuacja uległa zmianie, trwa nagonka medialna na jego osobę i on teraz musi udowodnić, że ma rację.

Po czwarte, 5 lutego bieżącego roku odbyło się kolejne przesłuchanie, po którym adwokat Bogdana Zielińskiego po raz kolejny złożył uzgodniony z prokuratorem wniosek o zamianę środka zapobiegawczego. Niestety, prokurator stwierdził, że będzie występował do sądu z wnioskiem o przedłużenie aresztu.

Panie Ministrze! Jak długo może trwać areszt, skoro wszelkie czynności, jakie wykonuje prokurator, mogą być przeprowadzane z oskarżonym przebywającym na wolności? Udowodnił przecież, że jest człowiekiem honoru, nigdy nie utrudniał śledztwa, cieszy się w areszcie dobrą opinią.

Panie Ministrze! Areszt trwa już rok i trzy miesiące. Oskarżony nie jest jakimś zawodowym przestępcą. Czy stosowanie tak długiego aresztu w przypadku Bogdana Zielińskiego jest właściwym środkiem zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania?

Wyrażam przekonanie, że Pan Minister powtórnie spowoduje w drodze nadzoru przeanalizowanie akt sprawy Bogdana Zielińskiego.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Panie Ministrze, po utrzymaniu odpowiedzi na moje oświadczenie złożone podczas dwudziestego posiedzenia Senatu RP w dniu 18 października 2006 r. (BPS/DSK-043-699/06), dotyczące spraw III K 317/05 Sądu Rejonowego w Rybniku i II C 84/05 Sądu Okręgowego w Gliwicach - Ośrodek Zamiejscowy w Rybniku, chciałbym poruszyć kilka spraw z tej odpowiedzi, z którymi się nie zgadzam.

Otóż po zapoznaniu się z pismem z dnia 28 listopada 2006 r. oraz po zasięgnięciu dodatkowych informacji przedstawiam następujące stanowisko.

Bezsporne jest, iż w sprawie III K 317/05 Sądu Rejonowego w Rybniku prywatny akt oskarżenia wniosła Fundacja "Signum Magnum". Nie jest to jednak osoba fizyczna - Małgorzata Sojka. Trudno wobec obowiązującego w Rzeczypospolitej Polskiej porządku prawnego uznać, że osoba fizyczna działa jako osoba prawna. Pani Małgorzata Sojka działała bowiem w imieniu osoby prawnej, co stanowi istotną różnicę i potwierdza nieprawdziwość twierdzenia.

W odpowiedzi na moje oświadczenie przedstawione jest twierdzenie, iż zawarte w poprzedniej odpowiedzi informacje opierają się na aktach zakończonych lub toczących się spraw sądowych. Pominięcie najistotniejszej sprawy, II C 84/05/4, stanowi przejaw dość wybiórczego i dowolnego traktowania określenia "tocząca się sprawa", co w zaistniałej sytuacji w oczywisty sposób sugerowało tendencyjny dobór spraw, które zostały omówione we wcześniejszej odpowiedzi na moje oświadczenie.

W odniesieniu do omówionej w piśmie z dnia 28 listopada 2006 r. sprawy II C 84/05/4 Sądu Okręgowego w Gliwicach, Wydziału II - Cywilnego Ośrodka Zamiejscowego w Rybniku, w pierwszej kolejności wypada dostrzec, iż fakt wezwania przez sąd do dokonania czynności w danym dniu nie oznacza, iż rzeczywiście wezwanie to dotarło do adresata w tym dniu.

Dalej, należy wskazać na wysoką niekompetencję sędziego referenta, który, badając sprawę i formułując wezwanie w dniu 25 lutego 2005 r., nie dostrzegł istniejących dalszych braków, lecz dawkował wezwania, rozciągając to w czasie, aby tylko "toczyła się sprawa". Ponadto sąd stosował wezwania w sprawie rzeczy, które nie mają żadnego znaczenia dla toczącej się sprawy, na przykład było to wezwanie do podpisu wszystkich członków zarządu fundacji, co, według odpisu KRS i statutu fundacji, nie jest wymagane żadnymi przepisami.

Prowadzenie tej sprawy w ten właśnie sposób daje uzasadnione podstawy do twierdzenia, że kolejne dawkowanie coraz bardziej niejasnych wezwań jest przejawem czyhania na potknięcie strony w celu zwrotu pozwu pod sfabrykowanym w tej sytuacji pretekstem niewykonania żądana sądu. Takie traktowanie sprawy w sposób istotny podważa autorytet wymiaru sprawiedliwości sprawowanego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.

Jako kuriozalne tłumaczenie należy uznać to, iż żądanie opisane w pkcie 2 pozwu w niniejszej sprawie stanowi przesłankę do rozpoznania głównego żądania nieważności uchwały Rady Miasta Rybnika. Daje to bowiem wprost podstawy do stwierdzenia o nieznajomości podstaw ustrojowych państwa, w tym samorządu terytorialnego, przez sąd formułujący takie twierdzenie. Trudno bowiem uznać, iż czynność techniczna, do której wykonania został uchwałą Rady Miasta Rybnika zobowiązany prezydent miasta, mogła być podstawą oceny ważności samej uchwały podjętej przez organ gminy.

W kontekście tak przewlekłego prowadzenia postępowania zmierzającego do uchylenia skutków uchwały Rady Miasta Rybnika - a obecnie postępowanie to trwa już blisko dwa lata - uzasadnione wątpliwości budzi złożony przez prezydenta miasta Rybnika pozew o eksmisję, w którym to prawnik urzędu miasta przewidział sytuację nieodebrania wezwania na rozprawę. Rzeczywiście, listonosz nie doniósł wezwania. Postępowanie o eksmisję fundacji, która prowadzi tam dom dziecka i świetlicę środowiskową, a także włożyła w rozbudowę obiektu około miliona złotych, zakończyło się w jeden miesiąc. W tym przypadku sąd przeprowadził postępowanie sprawnie, ale wybitnie nie miało to nic wspólnego ze sprawiedliwością. Dostrzec tu należy fakt, iż postępowanie to zakończone zostało wyrokiem zaocznym, opartym na rzekomym prawidłowym doręczeniu pozwu do siedziby Fundacji "Signum Magnum". Przeprowadzona później przez służby Poczty Polskiej kontrola wewnętrzna potwierdziła jednak, iż w tej sprawie nigdy nie doszło do prawidłowego doręczenia pozwu i wezwania na pierwszą rozprawę.

To sprawnie przeprowadzone postępowanie o eksmisję, z nadanym wyrokowi zaocznemu - stosownie do przepisów kodeksu postępowania cywilnego - rygorem natychmiastowej wykonalności, w połączeniu z nieudolnie prowadzonym postępowaniem zmierzającym do zakwestionowania czynności Rady Miasta Rybnika i prezydenta Rybnika, daje uzasadnione podstawy do twierdzenia, iż przebieg tych postępowań daleko odbiega od normalności, a postępowanie obu sądów (rejonowego i okręgowego) nacechowane jest chęcią obrony za wszelką cenę i przypodobania się lokalnej władzy.

Mam zatem nadzieję, że w trosce o autorytet państwa i wymiaru sprawiedliwości zostaną podjęte szybkie działania zmierzające do wyłączenia zarzutów o stronniczość obu sądów, co niewątpliwie znacznie przyczyni się do wzrostu autorytetu Rzeczypospolitej Polskiej.

Dotyczy: DSP-I-5006-482/06; BM-I-0700-349(2)/06.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę wspólnie z innymi senatorami, skierowane do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Pani Minister!

Zwracaliśmy już uwagę na paszkwilancką, wydaną w USA książkę J.T. Grossa "Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz" ("Strach. Antysemityzm w Polsce po Auschwitz"). Autor, podobnie jak w książce "Sąsiedzi" na temat zbrodni w Jedwabnem, w sposób niedopuszczalny uogólnia pojedyncze przypadki bandytyzmu czy chuligaństwa, tworząc obraz Polaków pełnych nienawiści do narodu żydowskiego. Już na obwolucie wspomnianej książki znajduje się następujący tekst: "Polska doznała niezmiernie brutalnej nazistowskiej okupacji podczas drugiej wojny światowej, w której miliony polskich obywateli straciły życie. Druga pod względem wielkości społeczność żydowska w świecie - tylko amerykańskie żydostwo było liczniejsze w tym czasie - więcej niż trzy i pół miliona polskich Żydów - zostało wyniszczone. Ponad 90 procent tej liczby zostało zabitych w holokauście. A mimo tej bezprecedensowej katastrofy, która dotknęła Żydów i nie-Żydów, ci Żydzi, którzy wrócili do swoich domów, doznali powszechnej wrogości, włączając morderstwa z rąk swoich sąsiadów. Najkrwawszy w okresie pokojowym pogrom w XX-wiecznej Europie miał miejsce w polskim mieście Kielce, rok po zakończeniu wojny, w lipcu 1946.".

Bodaj na podstawie tego "drobiazgu" widać, że nie ma w tej książce nawet cienia elementarnej uczciwości w spojrzeniu na Polskę i Polaków. Według Grossa tylko nieliczni Polacy zachowali się godnie wobec Żydów podczas wojny, podczas gdy ogromna większość była pozbawiona współczucia dla mordowanych Żydów, kolaborowała z Niemcami, do spółki z nimi grabiąc żydowskie majątki, a częstokroć nawet mordując Żydów.

Prosiliśmy MSZ o polemikę z tą publikacją. I doczekaliśmy się. O zgrozo jednak, wspólna publikacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, "Difficult Postwar Years. Polish Voices In Debate Over Jan T. Gross Book Fear" (2006), zawiera komentarze, które książkę Grossa wychwalają. Publikacja nie ujawnia autorów wyboru, a tym samym wprost czyni ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej współodpowiedzialnym za jej treść. Anonimowy autor MSZ-owskiego wyboru tekstów na temat książki Grossa świadomie, w sposób niebywale tendencyjny, pominął w wyborze najostrzejsze krytyki tej książki i artykuły prezentujące obraz kieleckich zajść antyżydowskich z lipca 1946 r. jako "dzieło" komunistycznych służb specjalnych. Miedzy innymi w tekście P. Wróbla mamy stwierdzenia, że "Strach" jest "znakomitą, poruszającą i inspirującą książką", która powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich zainteresowanych najnowszą historią Polski.

Wyeksponowanie P. Wróbla w tomie przygotowanym przez MSZ jest tym bardziej szokujące, że równocześnie pominięto w nim inne głosy polskie z Ameryki Północnej. Pominięto przede wszystkim dwa ogromnie krytyczne artykuły o Grossie pióra żyjącego w USA badacza Marka J. Chodakiewicza, mającego bez porównania większy dorobek intelektualny w sprawie historii stosunków polsko-żydowskich. Podobnie pominięto bardzo gruntowne krytyki kłamstw "Strachu" Grossa autorstwa profesora Johna Radziłowskiego i mecenasa Ryszarda Tyndorfa, od wielu lat bardzo zasłużonego dla przedstawiania polskiego punktu widzenia w spornych sprawach polsko-żydowskich. Nie pasowały one najwyraźniej anonimowemu selekcjonerowi z MSZ, chcącemu za wszelką cenę zafałszować przebieg polskiej debaty wokół książki Grossa, a zarazem dać mu maksymalne wsparcie za granicą przez swoją iście antypolską selekcję!

Czym można wytłumaczyć postawę MSZ, które zadecydowało o zamieszczeniu w tym wyborze iście haniebnego tekstu, zawierającego tak wylewne pochwały wobec autora najbardziej jadowitej i polakożerczej książki? Przygotowanie przez polskie MSZ tak okaleczonego, działającego na szkodę Polski wyboru było w tej sytuacji niebywale szczodrym prezentem dla niektórych nienawidzących Polaków środowisk żydowskich w USA.

Pani Minister, żądamy przeprowadzenia dochodzenia, kto w MSZ jest odpowiedzialny za publikację, w której większość zamieszczonych tekstów wzmaga nagłośnienie antypolskich oszczerstw J.T. Grossa. Czy doprawdy jesteśmy skazani na to, aby Polska była oczerniana na forum międzynarodowym przy współudziale najwyższych urzędów państwa polskiego?

Na koniec chcielibyśmy przywołać piękne świadectwo z Watykanu. Mianowicie 24 stycznia bieżącego roku, podczas prezentacji włoskiego wydania książki Martina Gilberta "Sprawiedliwi - nieznani bohaterowie Holokaustu" ("I Giusti, gli eroi sconosciuti dell'Olocausto") - której autorem jest siedemdziesięcioletni angielski historyk żydowskiego pochodzenia, jeden z najwybitniejszych znawców dziejów ostatniej wojny i Szoah - kardynał Tarcisio Bertone, watykański sekretarz stanu, w przemówieniu przypomniał męczeńską śmierć rodziny Ulmów i tysięcy innych Polaków zamordowanych przez Niemców za ukrywanie Żydów w czasie II wojny światowej (Wiktorię i Józefa Ulmów z sześciorgiem dzieci niemieccy żandarmi rozstrzelali 24 marca 1944 r. w Markowej koło Łańcuta wraz z ośmiorgiem ukrywanych przez nich Żydów).

Kardynał Bertone zwrócił też uwagę, że Polska była jedynym krajem, w którym hitlerowcy za pomoc udzielaną Żydom karali śmiercią. Powołując się na dane przytoczone przez profesora Jana Żaryna z Instytutu Pamięci Narodowej, poinformował, że ofiarom Zagłady pomagało w różny sposób około miliona Polaków. Zarówno oni sami, jak i ich rodziny, byli przy tym ustawicznie narażeni na śmierć. Włoski kardynał zacytował też wypowiedź żydowskiego działacza Adolfa Barmana, który w roku 1974 w Jerozolimie na konferencji o Żydach w czasie II wojny światowej mówił, że tysiące naszych rodaków zapłaciło życiem za ich ratowanie. Wielu z nich zostało odznaczonych w Izraelu medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Przyznano go też w roku 1995 rodzinie Ulmów, której proces beatyfikacyjny toczy się od sierpnia 2003 r. w archidiecezji przemyskiej.

Pani Minister, to przykre, że Polaków bronią Włosi, podczas gdy my sami szargamy prawdę o nas samych.

Czesław Ryszka
Ryszard Bender
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę wspólnie z innymi senatorami, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka:

Panie Ministrze!

W styczniu 2007 r. w żydowskim miesięczniku "Midrasz" ukazał się pełen antypolskich i antykatolickich fobii artykuł dr Aliny Całej pt. "Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Trudne ratowanie i gorycz". Autorka, od wielu lat pracująca w Żydowskim Instytucie Historycznym, oskarżyła o "rasizm" słynną pisarkę katolicką Zofię Kossak-Szczucką, pisarkę, która odegrała w czasie wojny ogromną rolę w ratowaniu Żydów, niejednokrotnie ryzykując przy tym własne życie, i pośmiertnie została uhonorowana w Izraelu medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".

Dr A. Cała, fałszując prawdę o roli polskich "Sprawiedliwych" ratujących Żydów, wspomina Z. Kossak, ale w skrajnie pejoratywnym kontekście. Pisze o niej w jednym jedynym zdaniu, stwierdzającym, że przed wojną w sprawie żydowskiej "głos zabierały wyłącznie świeckie działaczki katolickie, jak Zofia Kossak-Szczucka, która dała wówczas wyraz swym rasistowskim poglądom". A potem w całym artykule nie znajdujemy ani jednego zdania o roli Zofii Kossak-Szczuckiej w czasie wojny. Atakując Z. Kossak-Szczucką jako rzekomą rasistkę przed wojną, bez próby udokumentowania tego faktu, Alina Cała równocześnie zupełnie przemilcza sprawę ogromnej roli odegranej przez Kossak-Szczucką w czasie wojny, to, że ryzykowała życie jako katoliczka, pomagając swym żydowskim bliźnim, mimo że miała bardzo krytyczną opinię o stosunku Żydów do Polaków.

Chciałbym przypomnieć, że badacz żydowski Michał Grynberg w "Księdze Sprawiedliwych", wydanej w 1993 r. w Warszawie, zamieścił obszerny biogram Kossak-Szczuckiej, pisząc o niej w samych superlatywach. Stwierdził tam między innymi, iż "Kossak-Szczucka, pisarka, głęboko wierząca katoliczka, w czasie okupacji pierwsza rozpoczęła starania o stworzenie organizacji, która zajęłaby się niesieniem pomocy Żydom. Była także współautorką koncepcji powołania przy Delegaturze Rządu Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. Komitet taki rozpoczął działalność we wrześniu 1942 r. i działał do grudnia, po czym przekształcił się w Radę Pomocy Żydom."

Grynberg przypomniał, że w 1985 r., w siedemnaście lat po śmierci, Z. Kossak-Szczucka została odznaczona medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Irena Sendlerowa, odznaczona medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" za uratowanie około dwóch tysięcy pięciuset dzieci żydowskich, wspominała w swej relacji dla izraelskiego Yad Vashem, że to właśnie Zofia Kossak-Szczucka zorganizowała pierwszą pomoc dla ludności żydowskiej w ramach organizacji SOS (Społeczna Organizacja Samoobrony), podlegającej kierowanemu przez Zofię Kossak Wydziałowi Ochrony Człowieka.

Rolę Zofii Kossak w ratowaniu Żydów w czasie wojny bardzo wysoko oceniła związana z Żydowskim Instytutem Historycznym badaczka Teresa Prekerowa. W swoim tak podstawowym opracowaniu dziejów Żydów w czasie wojny i okupacji T. Prekerowa bardzo szeroko pisała o zasługach Z. Kossak w ratowaniu Żydów. Poświęciła sporo miejsca dla przytoczenia tekstów Kossak apelujących do społeczeństwa polskiego o pomoc dla ukrywających się Żydów, "ryzykując nawet życie własne i osób bliskich" - por. "Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w zarysie (do 1950 roku)", Warszawa 1993, s. 351, 355. Przypomnijmy, że Kossak została aresztowana w 1943 r.,  że była więziona na Pawiaku i w Oświęcimiu, i tylko dzięki usilnym zabiegom podziemia została stamtąd uwolniona.

Bardzo obszerne informacje o ogromnych zasługach Z. Kossak w ratowaniu Żydów znajdujemy w opracowaniu Mirosławy Pałaszewskiej "Zofia Kossak w latach II wojny światowej" ("Niepodległość i Pamięć", Warszawa 1995, nr 4, s. 49-94) i w książce tejże autorki "Zofia Kossak" (Warszawa 1999).

Panie Ministrze, dlaczego kierujemy do Pana to oświadczenie? Ponieważ żydowskie czasopismo "Midrasz", w którym ukazał się tekst A. Całej, jest dofinansowywane przez MSWiA. Skoro MSWiA dotuje czasopismo "Midrasz", to mamy prawo przynajmniej do przeprosin. Prosimy o interwencję w tej sprawie.

Czesław Ryszka
Ryszard Bender
Adam Biela
Piotr Boroń

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

W Polsce żyje około dziewięciu milionów dziewięciuset tysięcy emerytów i rencistów. Polskiemu seniorowi musi wystarczyć przeciętnie kwota 1 tysiąca 100 zł miesięcznie, ale jedna czwarta emerytów nie otrzymuje nawet 700 zł. Oznacza to, że istnieją znaczne różnice w wysokości świadczeń pomiędzy naszym krajem a pozostałymi państwami Unii Europejskiej. Polscy emeryci liczą każdy grosz, podczas gdy ich zachodni rówieśnicy wyjeżdżają na wypoczynek do ciepłych krajów, chodzą do restauracji, korzystają w pełni z życia.

Przepisy emerytalno-rentowe, obowiązujące przed wejściem w życie ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, preferowały osoby, które przed przejściem na emeryturę lub rentę osiągały niższe zarobki. Emerytura lub renta składała się z dwóch części: z tak zwanej części socjalnej, jednakowej w wypadku wszystkich świadczeń, oraz z drugiej, uzależnionej od wysokości indywidualnych zarobków i długości okresu podlegania ubezpieczeniu. Istniała także zasada gwarancji minimalnej wysokości świadczenia emerytalno-rentowego. Dzięki temu wiele osób obecnie pobiera świadczenie wyższe, niż mogłoby to wynikać z bezpośredniego wyliczenia. To jeden z niewielu przykładów korzystnych działań państwa polskiego wobec tej grupy społecznej.

17 grudnia 1998 r. została uchwalona ustawa o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jej nowelizacja z 16 lipca 2004 r. zmieniła zasady waloryzacji rent i emerytur: wprowadziła waloryzację wprost proporcjonalną do wysokości pobieranego świadczenia. Ale takie rozwiązanie nie powoduje wzrostu niskich świadczeń, które dotyczą znacznej części emerytów i rencistów. Lepszym rozwiązaniem w tym wypadku staje się waloryzacja odwrotnie proporcjonalna do wysokości pobieranych świadczeń - spowoduje ona wzrost świadczeń najniższych, za które obecnie wielu osobom trudno jest przeżyć. Obwiązujące obecnie przepisy o waloryzacji budzą wiele kontrowersji i negują zasadę solidarności społecznej, preferują najbogatszych emerytów, którzy zyskują najwięcej.

W styczniu tego roku pojawiła się rządowa propozycja, by dać emerytom i rencistom jednorazowy dodatek w wysokości od 150 do 330 zł. Ten dodatek dostać mają osoby, których miesięczny dochód nie przekracza 1 tysiąca 200 zł brutto. Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej dodatek pieniężny otrzyma ponad sześć i pół miliona osób. Pieniądze przeznaczone w tegorocznym budżecie na ten cel to około 1 miliarda 700 milionów zł. Propozycja ta budzi jednak wątpliwości, gdyż nie można uznać za osoby najuboższe małżeństwa, w którym kobieta otrzymuje najniższą emeryturę - i jej zostanie przyznana zapomoga - a mąż otrzymuje świadczenia w wysokości ponad 2 tysięcy zł. Wynika z tego jasno, że po raz kolejny ustawodawca przygotował przepisy w sposób nierzetelny.

Szanowna Pani Minister, rząd zapowiadał działania zmierzające do stopniowego podwyższania świadczeń emerytalno-rentowych. W tym roku skończy się jedynie na jednorazowej zapomodze. Jakie są więc plany ministerstwa wobec kwotowej waloryzacji rent i emerytur lub innych propozycji, które powodowałyby wzrost świadczeń dla najuboższej i najliczniejszej części emerytów i rencistów? Czy zdaniem Pani Minister należy powrócić do dyskusji nad zasadami waloryzacji emerytur i rent, czy pozostawić obecny stan prawny?

Łączę wyrazy szacunku

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Podatek od zysków z oszczędności, zwany popularnie podatkiem Belki, jest pobierany od 2002 r. Kiedy go wprowadzano, nie miał wielkiego znaczenia dla państwa, ponieważ obejmował tylko lokaty bankowe. Stopniowo jednak dochodziły do tego zyski z funduszy inwestycyjnych i gry na giełdzie.

W niektórych krajach nie istnieje nawet taki podatek, a dyrektywy Unii Europejskiej nie zawierają zapisów nakazujących wprowadzenie go. Jego pobór nie oznacza jakiegokolwiek ekwiwalentu dla płatników. Dyskryminuje on także krajowych inwestorów indywidualnych w stosunku do podmiotów prawnych, gdyż drobni inwestorzy nie są w stanie odliczać od podatku kosztów i transferować zysku poza podatek.

Podstawowym argumentem za jego zniesieniem lub zmianą jest to, iż to podatek z pieniędzy już raz opodatkowanych. Nie ma on także żadnego sensu ekonomicznego. Coraz częściej pojawiają się produkty finansowe pozwalające uniknąć jego zapłaty - przykładem są tutaj fundusze parasolowe.

W ostatnich kilku latach w Polsce znacznie wzrosło zainteresowanie inwestowaniem własnych środków. Oprócz rzeszy osób oszczędzających indywidualnie, są także poważni inwestorzy i przedstawiciele banków, którzy jednoznacznie twierdzą, że obecnie obowiązujące rozwiązania są dla nich niekorzystne.

Szanowna Pani Minister, jakie są plany rządu i ministerstwa finansów wobec przyszłości podatku od zysków? Jaka jest wysokość wpływów do budżetu państwa z tytułu tego podatku i czy jest możliwa jego likwidacja w związku z przygotowywaną reformą systemu podatkowego?

Łączę wyrazy szacunku

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do prezesa Głównego Urzędu Statystycznego Józefa Oleńskiego:

Wielce Szanowny Panie Prezesie!

Bardzo dziękuję za analizy statystyczne nadesłane w odpowiedzi z dnia 24 stycznia 2007 r. na moje oświadczenie senatorskie z dnia 10 stycznia 2007 r. (znak: BPS/DSK-043-036/07).

Biorąc pod uwagę uzyskane dane oraz dane dostępne po konferencji prasowej z dnia 29 stycznia bieżącego roku i zapowiadane dane wstępne za 2006 r., proszę o uzupełnienie danych z załączników 2-4 otrzymanych przeze mnie w odpowiedzi na moje oświadczenie. Proszę jednocześnie o podanie mi przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w 2006 r.

Uwzględniając dane zawarte w odpowiedzi na moje poprzednie oraz aktualne oświadczenie, proszę o wykonanie następujących symulacji:

a) ogólnej kwoty, która zostałaby uzyskana z tytułu składki na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne (emerytalne, rentowe, chorobowe) płacone przez ubezpieczonych pracowników w 2006 r., gdyby w tym roku zostali zatrudnieni wszyscy bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy według stanu z końca IV kwartału 2006 r., będący w wieku od osiemnastu do trzydziestu lat;

b) ogólnej kwoty, która byłaby należna do uiszczenia przez pracodawców z tytułu składki na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne (emerytalne, rentowe, chorobowe), gdyby zostali zatrudnieni wszyscy bezrobotni, o których mowa w punkcie "a";

c) ogólnej kwoty zaliczki na poczet podatku dochodowego od osób fizycznych, która byłaby uzyskana, gdyby wszystkie osoby bezrobotne, o których mowa w punkcie "a", zostały zatrudnione w Polsce.

Proszę o ustalenie kwot, o których mowa w punktach "a", "b" i "c", dla wariantu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w 2006 r. (wariant średniej krajowej) oraz dla wariantu minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego od 1 stycznia 2007 r.

Symulacje te posłużą do opracowania przez Senat RP projektu ustawy o nauce pracy, promocji zatrudnienia i przedsiębiorczości młodzieży, nad którym prace w senackich komisjach już się rozpoczęły.

Z wyrazami poważania

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka:

Zwrócił się do mnie wójt gminy Mielno w sprawie przeniesienia III Kompanii Oddziału Prewencji Policji w Szczecinie z miejscem pełnienia służby w Koszalinie do Szczecina.

Gmina Mielno w sezonie letnim nie jest w stanie zapewnić turystom i mieszkańcom należytego bezpieczeństwa. Dlatego od wielu lat samorząd gminy wspiera działania Policji, przekazując z budżetu gminy pokaźne kwoty. W tym roku zaplanowano kwotę 80 tysięcy zł.

Policja wystąpiła do władz gminy o "wykupienie" policjantów - kwota około 150 tysięcy zł - do pracy w sezonie letnim, ponieważ garnizon koszaliński nie jest w stanie przeprowadzić zabezpieczenia własnymi siłami.

Panie Ministrze, czy jest możliwość przywrócenia III Kompanii Oddziału Prewencji do pełnienia służby w Koszalinie? Czy widzi Pan inny sposób rozwiązania problemu?

Z poważaniem

senator Paweł Michalak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bronisława Korfantego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz do ministra nauki i szkolnictwa wyższego Michała Seweryńskiego:

Zgodnie z decyzją dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach, doktora Szczepana Bołdysa, z dniem 1 marca ulegnie likwidacji Katedra i Oddział Kliniczny Kardiologii Śląskiej Akademii Medycznej. Jest to jedna z najlepszych placówek medycznych w regionie zapewniająca opiekę kardiologiczną. Od momentu powstania kliniki w 2001 r. kierowana jest ona przez prof. dra hab. n. med. Fryderyka Prochaczka. Profesor Prochaczek wraz ze stworzonym przez siebie zespołem, obecnie liczącym dziesięć osób, jest zdobywcą wielu nagród medycznych, między innymi złotego medalu w Brukseli i wyróżnienia belgijskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych za Diagnostim MDD 501, aparat, dzięki któremu można przewidzieć ryzyko wystąpienia zawału serca u badanej osoby szybciej, z większą dokładnością i, co ważne, dużo taniej niż dotychczas. Kolejnym całkowicie polskim wynalazkiem zespołu profesora Prochaczka jest inteligentna bieżnia dopasowująca szybkość tempa marszu badanego, przeznaczona do badania pacjentów z niewydolnością serca.

W klinice pacjenci mają możliwość korzystania z nowoczesnego sprzętu medycznego i najlepszej wiedzy medycznej. Wraz z likwidacją kliniki zespół medyczny zostanie rozwiązany, a olbrzymi trud stworzenia fachowego zespołu realizującego cele zarówno lecznicze, dydaktyczne, jak i naukowe - zmarnowany.

Jedynym argumentem dyrekcji szpitala za zamknięciem kliniki jest brak studentów Śląskiej Akademii Medycznej, którzy odbywają tam zajęcia praktyczne. Przeczy temu pismo rektora akademii, który informuje o stu dziewięćdziesięciu studentach rocznie, którzy pobierają tam naukę umożliwiającą pisanie prac magisterskich i licencjackich. Oprócz tego zostało utworzone studenckie koło naukowe. Ponadto lekarze z zespołu profesora Prochaczka nieustannie podnoszą swoje kwalifikacje, o czym świadczy liczba przewodów doktorskich. Wraz z likwidacją kliniki zastopuje się świetnie zapowiadające się projekty badawcze w kluczowych dla medycyny obszarach, a pacjentom z regionu tyskiego - jest to około trzystu tysięcy osób - utrudni się opiekę kardiologiczną i dostęp do nowoczesnych procedur ratujących życie, co jednocześnie wydłuży czas oczekiwania w innych tego typu ośrodkach.

Proszę o następujące informacje. Jakie działania podejmie ministerstwo, aby zapobiec likwidacji Oddziału Klinicznego Kardiologii Śląskiej Akademii Medycznej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Tychach? Czy stać nas na zaprzepaszczenie dorobku naukowego kliniki i likwidację projektów badawczych w kluczowych dla polskiej medycyny obszarach?

Bronisław Korfanty

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Kubiaka, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Szanowny Panie Premierze!

Działając na podstawie art. 16 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora zwracam się do Pana Premiera o informację i wyjaśnienie w zakresie istnienia Zespołu do spraw Realizacji Rent Odszkodowawczych przyznawanych osobom poszkodowanym przez żołnierzy wojsk Federacji Rosyjskiej, a istniejącego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Jakie czynności wykonuje ten zespół? Jakie są jego koszty? Jakie kryteria stosowane są przy doborze osób do tego zespołu? Czy zespół ten zajmuje się również osobami poszkodowanymi przez żołnierzy Armii Radzieckiej? Do kiedy przewidywane jest istnienie tego zespołu?

Z poważaniem

Janusz Kubiak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Bendera, skierowane do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusza Kurtyki:

Za prezesury w IPN profesora Leona Kieresa trwała ostra nagonka na Jana Kobylańskiego, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ). Uwłaczano jego czci. Spotwarzano go imputowaniem mu kłamstwa o rzekomej kolaboracji z Niemcami w latach II wojny światowej, wmawiano antysemityzm. Prezes Jan Kobylański bronił honoru i interesu narodu polskiego w Ameryce Południowej, stawał i staje w obronie rodaków krzywdzonych przez polskich ambasadorów i konsulów w krajach Ameryki Łacińskiej, wywodzących się z komunistycznej ekipy władzy.

Wydumane zarzuty stawiane prezesowi Kobylańskiemu formułował w dawnym IPN głównie były szef działu śledczego Witold Kulesza. Ostatecznie w Senacie RP w końcu ubiegłego roku śledczy Kulesza musiał przyznać, że IPN nie znalazł dowodów potwierdzających jego insynuacje, które w ślad za nim szerzyła przede wszystkim "Gazeta Wyborcza" i bliskie jej media. Stale, konsekwentnie broniły znieważonego w Polsce prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego niemal wyłącznie Radio Maryja, Telewizja Trwam, "Nasz Dziennik" oraz tygodnik "Niedziela".

Panie Prezesie Kurtyka, pragnę wyrazić Panu i obecnemu kierownictwu IPN wdzięczność, że instytut ostatecznie zamknął absurdalne śledztwo, uwłaczające panu Janowi Kobylańskiemu, jak też USOPAŁ, któremu on prezesuje.

Pamiętajmy, że USOPAŁ to kilkadziesiąt organizacji polonijnych Ameryki Łacińskiej. Stoją one murem za swoim prezesem Janem Kobylańskim. Ich stanowisko i postawę należy nam w wolnej Polsce, w Senacie uszanować.

Ryszard Bender
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra nauki i szkolnictwa wyższego Michała Seweryńskiego oraz do prezesa Głównego Urzędu Statystycznego Józefa Oleńskiego:

Zgodnie z art. 13 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym (DzU nr 164 poz. 1365 z dnia 27 lipca 2005 r.) podstawowymi zadaniami uczelni są między innymi: prowadzenie badań naukowych, kształcenie i promowanie kadr naukowych, upowszechnianie i pomnażanie osiągnięć nauki.

Powszechnie przyjmuje się, że zadania te - zazwyczaj znajdujące się w misji każdej z uczelni akademickich - realizowane są między innymi poprzez organizowanie konferencji i seminariów naukowych. Konferencje takie prowadzone są w ramach obligatoryjnej dla pracowników naukowo-dydaktycznych działalności naukowej i zadań statutowych wyższej uczelni.

Konferencje i seminaria organizowane przez uczelnie lub ich jednostki organizacyjne - wydziały, katedry, instytuty - służą prezentacji najnowszych osiągnięć naukowych poszczególnych ośrodków akademickich i ich pracowników, przedstawiane są tu referaty i komunikaty, toczone są dyskusje i spory służące rozwojowi poszczególnych dyscyplin naukowych. Często takie konferencje i seminaria mają charakter podsumowujący dla pewnego okresu badań, a czasami są uhonorowaniem badaczy szczególnie zasłużonych dla rozwoju nauki.

Pomimo tego Urząd Statystyczny w Łodzi zakwalifikował konferencje organizowane przez uczelnie wyższe jako "usługi organizowania wystaw, targów i kongresów". Klasyfikacja PKWiU 74.87.15-00.00 odnosi się jednak do czynności usługowej polegającej na organizowaniu konferencji, składają się na nią działania w zakresie obsługi uczestników, zapewnienia im zakwaterowania, wyżywienia itp.

Celami konferencji naukowych nie są przecież targi, w czasie których odbywa się sprzedaż i kupno towarów, ani wystawy dające przegląd eksponatów z różnych dziedzin produkcji. Konferencje i seminaria, o których mowa, to spotkania autorytetów naukowych z danej dziedziny nauki, których osiągnięcia zaprezentowane w przedstawionych referatach mają służyć upowszechnieniu i przekazaniu zdobytej wiedzy.

Co więcej klasyfikacja w grupie 74.87 dotyczy usług związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Uczelnie wyższe co do zasady nie prowadzą działalności gospodarczej.

Proszę Pana Ministra i Pana Prezesa o wyrażenie opinii w tej nurtującej środowisko akademickie sprawie.

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku ze zbliżającym się terminem rozszerzenia na Polskę układu z Schengen samorządy województwa opolskiego intensyfikują prace przygotowawcze, aby maksymalnie udrożnić kontakty z partnerami pasa przygranicznego z Republiki Czeskiej. Niestety nasze samorządy nie znają ani zasad, ani wymagań, które będą obowiązywać podczas przekraczania dotychczasowych granic po rozszerzeniu układu. Ich zdaniem brak niezbędnych informacji negatywnie wpływa na współpracę samorządów Polski i Czech.

Aby móc planować zakres przyszłej współpracy zagranicznej i samorządowej, proszą o wyjaśnienie praktycznego znaczenia ogólnego terminu "swoboda przepływu osób" oraz następujących zagadnień szczegółowych:

Czy po wstąpieniu do strefy Schengen dotychczasową granicę polsko-czeską nadal będzie można przekraczać jedynie w miejscach istniejących obecnie przejść granicznych?

Od grudnia 2006 r. funkcjonuje kolejowe przejście graniczne dla ruchu pasażerskiego Mikulovice - Głuchołazy - Jindrichov ve Slezsku. Czy również w przyszłości potencjalni pasażerowie będą zmuszeni do korzystania z tego przejścia, czy też można planować dodatkowe przystanki kolejowe, bez konieczności uruchamiania na nich przejść granicznych?

Najdłuższy odcinek granicy polsko-czeskiej w gminie Głuchołazy przebiega przez Góry Opawskie, będące częścią leżącego niemal w całości po czeskiej stronie pasma Jeseników. Czy planując rozwój szlaków turystycznych i ich ewentualne połączenie ze szlakami czeskimi, należy czynić starania o utworzenie koniecznych nowych przejść granicznych, czy też granicę będzie można przekraczać w dowolnym miejscu, na zasadzie dzisiejszej tak zwanej zielonej granicy?

Z wyrazami szacunku

Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Boronia wspólnie z innymi senatorami, skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbiety Kruk oraz do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Niniejszą sprawą pragniemy zainteresować zarówno senatorów, jak i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Problem dotyczy zapowiadanej likwidacji Chóru Polskiego Radia. Nie ukrywamy, że niepokoi nas wizja jego likwidacji, ponieważ mamy nadzieję, że w przyszłości czynnik ekonomiczny, który dziś decyduje, przestanie działań na niekorzyść takich właśnie instytucji, ale wówczas chór może być już nie do odbudowania.

Chór Polskiego Radia od sześćdziesięciu lat z zaangażowaniem i oddaniem służy kulturze muzycznej naszego kraju. Z pełną świadomością współtworzy misję edukacyjną radia publicznego oraz wizerunek kultury polskiej w kraju i za granicą.

Na działalność Chóru Polskiego Radia składają się: nagrania archiwalne dla Polskiego Radia, koncerty antenowe, w tym koncerty transmitowane do rozgłośni zrzeszonych w Europejskiej Unii Radiowej (EBU), oraz nagrania płytowe dla Polskiego Radia. Chór współpracuje z europejskimi zespołami radiowymi i teatrami muzycznymi, wykonując utwory zaliczane do najtrudniejszych w literaturze muzycznej. Zespół każdego roku bierze udział w ważniejszych festiwalach, wykonując dzieła polskich kompozytorów współczesnych, między innymi Wojciecha Kilara, Henryka Mikołaja Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego. Często są to prawykonania.

Chór Polskiego Radia w roku 2006 wykonał dziewięć koncertów pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego, na które złożyły się utwory a cappella oraz najwybitniejsze dzieła oratoryjne kompozytora: "Polskie Requiem", "Pasja według św. Łukasza".

Współpracując ze znakomitymi dyrygentami (Jerzy Semkow, Stanisław Skrowaczewski, Jerzy Maksymiuk, Antoni Witt, Kazimierz Kord, Jan Krenz, Grzegorz Nowak, Wojciech Michniewski), zespół brał udział w wielu wydarzeniach o randze międzynarodowej i znaczeniu historycznym.

Dotychczasowe rozmowy prowadzone przez Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" z Zarządem Polskiego Radia w osobach pana prezesa Krzysztofa Czabańskiego i pana prezesa Jerzego Targalskiego dotyczyły funkcjonowania zespołów artystycznych w nowych realiach spółki. Wnioskując utworzenie sprawnie funkcjonującego impresariatu, spotkaliśmy się ze zrozumieniem i akceptacją Zarządu Polskiego Radia.

W kontekście tych konstruktywnych rozmów plan likwidacji Chóru Polskiego Radia i Polskiej Orkiestry Radiowej jest dla nas bolesnym zaskoczeniem.

Budżet Chóru Polskiego Radia na rok 2006 wyniósł 1 milion 600 tysięcy zł, co stanowi mniej niż 1% budżetu spółki. Zatem argument ekonomiczny w żaden sposób nie równoważy sześćdziesięcioletniego dorobku wielu pokoleń.

Prosimy o zajęcie stanowiska w przedmiotowej sprawie.

Z poważaniem

Piotr Boroń
Piotr Andrzejewski
Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o rozpatrzenie możliwości uruchomienia bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, LPR, w Ełku, której zasięg obejmowałby wschodnią i środkową część województwa warmińsko-mazurskiego, ze szczególnym uwzględnieniem Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Obecnie jedyny stacjonujący w stolicy województwa śmigłowiec LPR nie obejmuje swym zasięgiem znacznej części regionu.

Uruchomienie bazy LPR w regionie Warmii i Mazur o słabej infrastrukturze drogowej i małej gęstości zaludnienia ma zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa mieszkańców oraz licznie przebywających w tym rejonie turystów. W wielu sytuacjach tylko śmigłowiec LPR ma szansę dotarcia na czas do osób wymagających szybkiej interwencji medycznej. Funkcjonowanie śmigłowca LPR, współpracującego z WOPR, w sposób znaczący zwiększyłoby także bezpieczeństwo osób wypoczywających na szlakach wodnych i jeziorach. Warmia i Mazury to niestety także kraina niebezpiecznych, zniszczonych dróg, które co roku są miejscem wielu tragedii.

Biorąc pod uwagę prośby mieszkańców, starania władz samorządowych i wojewódzkich, a także zbliżający się kolejny sezon turystyczny, usilnie proszę Pana Ministra o jak najszybszą interwencję w celu zapewnienia szybkiej i skutecznej pomocy medycznej poprzez wsparcie planu utworzenia bazy śmigłowca LPR w Ełku.

Z wyrazami szacunku

Ryszard Górecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Persona, skierowane do ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

W latach 2002-2003, w ramach redukcji polskiej armii, Ministerstwo Obrony Narodowej zwolniło tysiące oficerów i podoficerów. Realizacja postanowienia o zmniejszeniu liczby żołnierzy zawodowych odbywała się niejednokrotnie z rażącym naruszeniem prawa. Do dnia dzisiejszego wielu ze zwolnionych dochodzi swoich praw na drodze sądowej, domagając się przywrócenia do służby wojskowej i wypłaty odszkodowań.

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o zainteresowanie się problemem, przedstawiając sytuację, w jakiej znalazł się młodszy chorąży sztabowy Jan Kozicki. W 2002 r. w związku z przeformowaniem WKU Włocławek i likwidacją zajmowanego przez Jana Kozickiego stanowiska, a jednocześnie w związku z odmową przyjęcia przez niego niższego stanowiska, Dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego decyzją Nr 586/Kadr z dnia 26 listopada 2002 r. dokonał wypowiedzenia stosunku służbowego zawodowej służby wojskowej. Następnie rozkazem personalnym Z-72 Jan Kozicki został z dniem 20 września 2003 r. zwolniony ze służby i przeniesiony do rezerwy. W myśl ustawy z dnia 17 grudnia 1974 r., art. 18 ust. 1 pkt 1, żołnierzom zwolnionym z zawodowej służby wojskowej pełnionej jako służba stała, niezależnie od odprawy, przysługuje co miesiąc przez okres jednego roku uposażenie zasadnicze wraz z dodatkami o charakterze stałym, należne na ostatnio zajmowanym stanowisku. Na wniosek Jana Kozickiego, decyzją Dyrektora Wojskowego Biura Emerytalnego z dnia 24 października 2003 r., przyznano wyżej wymienionemu należność pieniężną za okres od 1 października 2003 r. do 30 września 2004 r. W wyniku złożenia przez Jana Kozickiego odwołania od decyzji Dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego, wypowiadającej mu stosunek służbowy, Dowódca Wojsk Lądowych decyzją 1367/Pers z dnia 9 maja 2005 r. stwierdził nieważność decyzji wypowiadającej stosunek służbowy. W efekcie Jan Kozicki został przywrócony do służby wojskowej i w związku z tym zostało mu wypłacone uposażenie za okres od dnia 1 października 2003 r. do 20 czerwca 2005 r. Jednocześnie Wojskowe Biuro Emerytalne wezwało Jana Kozickiego do zwrotu przyznanej z tytułu zwolnienia ze służby wojskowej i wypłaconej należności. Powołując się na art. 77 Ustawy z dnia 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, Jan Kozicki zaskarżył wezwanie. Na drodze sądowej dochodzi również odszkodowania za niesłuszne zwolnienie, wypłaty odsetek od zaległych uposażeń i świadczeń mundurowych i zwrotu należności za wstrzymany bez decyzji administracyjnej dodatek za klasę specjalisty wojskowego.

Panie Ministrze! Przedstawiona historia jest przykładem scenariusza, w jaki wpisani są zwolnieni oficerowie i podoficerowie. Od paru lat w środowisku wojskowym i w mediach toczy się gorączkowa dyskusja wokół nabrzmiałego problemu restrukturyzacji sił zbrojnych.

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o wnikliwe przeanalizowanie przedstawionej przeze mnie sprawy Pana Kozickiego.

Proszę również o podjęcie kompleksowych działań zmierzających do zadośćuczynienia poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, które stało się udziałem zwalnianych żołnierzy.

Z poważaniem i wyrazami szacunku

Andrzej Person

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Roberta Smoktunowicza, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Szanowny Panie Ministrze!

Moje oświadczenie dotyczy problemu, jaki od ponad trzydziestu lat trapi mieszkańców położonej w Puszczy Kampinoskiej wsi Sieraków w gminie Izabelin w powiecie warszawskim zachodnim.

18 lipca 1975 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę nr 139/75 w sprawie wykupu na rzecz Skarbu Państwa gruntów sześćdziesięciu jeden wsi na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego (KPN). Uchwała ta okazała się brzemienna w skutkach dla mieszkańców Sierakowa. Celem uchwały jest bowiem w istocie likwidacja wsi w drodze dobrowolnego wykupu gruntów od mieszkańców. Mimo że uchwała funkcjonuje już ponad ćwierć wieku, nie widać zakończenia, które satysfakcjonowałoby i mieszkańców Sierakowa, i dyrekcję KPN.

Ministerstwo Środowiska przez ponad trzydzieści lat nie przedstawiło żadnej realistycznej propozycji rozwiązania problemu. Jedyne, co oferowano mieszkańcom KPN, to możliwość sprzedaży gruntu po cenie 80 gr/m2 (osiemdziesiąt groszy za metr kwadratowy). Cena ta, bez uzupełniających propozycji w postaci działek lub mieszkań zastępczych, jest nierealistyczna, gdyż nie rozwiązuje problemu mieszkańców wsi. Przedstawiona przez wójta gminy Izabelin koncepcja rozwiązania problemu poprzez ograniczenie wsi do pasa ziemi o szerokości 110 m po obu stronach drogi, poprzez wymianę gruntów i wyłączenie tego pasa z granic KPN, nie jest akceptowana przez Ministerstwo Środowiska.

Na podstawie moich przeszło pięcioletnich doświadczeń w tej sprawie pragnę przedstawić swoje stanowisko odnośnie do sposobów rozwiązania problemu wsi Sieraków. Racjonalnym wyjściem wydaje się uregulowanie sytuacji prawnej mieszkańców Sierakowa tak, by nie musieli się oni obawiać o swą przyszłość. Wydaje się, że obecnie istnieją trzy warianty możliwych rozwiązań, a mianowicie:

- wariant pierwszy: pozostawienie wsi w okrojonych granicach, podobnie jak w sąsiednim Truskawiu. Wariant ten polega na wymianie gruntów należących do mieszkańców, a znajdujących się w głębi puszczy, na grunty leżące w pobliżu drogi, przyjmując przelicznik powierzchni gruntu około 2:1 lub 3:1. Koncepcja ta pozwoli zlikwidować ziemię prywatną w głębi KPN, a jednocześnie zapewni ład przestrzenny w ograniczonym obrębie pasa o szerokości 110 m po obu stronach drogi idącej przez Sieraków. Pozwoli to na zachowanie istniejącej od dawna osady puszczańskiej oraz wybudowanej w ostatnich latach kosztownej infrastruktury, do której należy droga dojazdowa do Izabelina (z komunikacją autobusową), sieć elektryczna i telefoniczna oraz gazociąg. Te wszystkie media powstały w latach dziewięćdziesiątych dzięki dobrej współpracy dyrekcji KPN z gminą Izabelin. Możliwą do zaakceptowania przez mieszkańców odmianą tego wariantu byłaby wymiana ziemi w obrębie Puszczy Kampinoskiej na ziemię poza obszarem chronionym, w stosunku około 2:1. Wymiana i scalanie gruntów są możliwe do przeprowadzenia według właściwych przepisów. Według moich informacji grunty w Sierakowie nie były wywłaszczane, lecz nabywane na podstawie umów cywilnoprawnych, co powoduje, że nie ma konieczności ich zwrotu poprzednim właścicielom.

- wariant drugi: wysiedlenie mieszkańców z zapewnieniem godziwych warunków zamieszkania w nowym środowisku. Wymagałoby to przydzielenia obszernych działek budowlanych lub mieszkań o powierzchni około 50 m2 dla każdej rodziny, która miałaby opuścić Sieraków. Wariant ten oznaczałby likwidację wsi i utratę środków zainwestowanych w infrastrukturę. Według wstępnych szacunków wariant ten byłby stosunkowo kosztowny (obciążenie finansowe: 120 rodzin x 50 m2 x 3000 zł/m2 = około 18 mln zł).

- wariant trzeci: kontynuacja stanu istniejącego. Wariant ten jest nie do przyjęcia. Obecna sytuacja powoduje wielką niepewność mieszkańców co do ich przyszłego losu i sytuacji prawnej. Należy też zwrócić uwagę, że obecny sposób postępowania nie przybliża do realizacji celów deklarowanych przez państwo. Problemy obecne wynikają także z tego, że decyzje w sprawie przydzielania działek zastępczych podejmowane są arbitralnie, bez stosowania jasnych reguł. Powoduje to zróżnicowane traktowanie mieszkańców, co należy uznać za niedopuszczalne.

Przedłużanie niepewności trapiącej mieszkańców nie leży w niczyim interesie i powoduje poderwanie zaufania do organów państwa. Zgadzam się, że ochrona przyrody jest niezwykle ważkim zadaniem państwa, ale dążąc do tego celu nie można ignorować dobra ludzi, z których wielu mieszka w Puszczy Kampinoskiej od pokoleń. Nie można tworzyć fikcji, że na terenie puszczy nie było osad ludzkich. Znacznie lepszym rozwiązaniem wydaje się wyważenie argumentów obu stron i stworzenie mieszkańcom Sierakowa warunków do zamieszkiwania w dotychczasowym miejscu. Kilkusetosobowa wioska nie stwarza zagrożenia dla środowiska naturalnego, a może stać się przykładem harmonijnego połączenia potrzeb ochrony środowiska z potrzebami dotychczasowych mieszkańców. Należy przy podejmowaniu decyzji w sprawie wsi powrócić do rozważenia wszelkich aspektów sprawy, a działania ochronne powinny dotyczyć zarówno przyrody, jak i przede wszystkim ludzi, spuścizny historycznej, tradycji, kultury. Nie można chronić przyrody, depcząc dobro konkretnych ludzi, gdyż stworzy to zły precedens i może spowodować podejrzliwość i nieufność mieszkańców innych terenów, które z różnych przyczyn należy objąć ochroną.

Prowadzony dotychczas wykup dał nikłe rezultaty, a wykupione do tej pory zabudowania nadal są użytkowane, tyle że przez pracowników parku lub lokatorów wprowadzonych przez KPN. Odstąpienie od planu wykupu zaoszczędzi Skarbowi Państwa olbrzymich wydatków na odszkodowania. Pieniądze te mogą być wydane efektywniej, na lepsze cele, może nawet związane z ochroną przyrody.

W odpowiedzi na moje pismo w tej sprawie sprzed blisko pięciu lat ówczesny minister środowiska zauważył, że "rozwiązanie tej wyjątkowo trudnej, trwającej już tak długo sytuacji, wymaga wypracowania wspólnego stanowiska między stronami, być może wydania odrębnych przepisów dla zastosowania nietypowych rozwiązań, umożliwiających osiągnięcie kompromisu".

W związku z tym apeluję do Pana Ministra o podjęcie działań legislacyjnych, które rozwiązałyby ten nabrzmiały problem. Nawet jeśli miałoby to być "rozwiązanie nietypowe". Jak już wspomniałem, uważam, że jedynym skutecznym i realistycznym rozwiązaniem problemu jest pomysł przedstawiony jako wariant pierwszy, czyli wyłączenie części wsi Sieraków z Kampinoskiego Parku Narodowego. Rozwiązanie takie wcale nie odbyłoby się ze szkodą dla parku, w praktyce byłoby jedynie zalegalizowaniem stanu istniejącego.

Liczę, że Pan Minister zechce zająć w niniejszej sprawie jasne stanowisko, godzące interesy wszystkich zainteresowanych i pozwalające wreszcie po ponad trzydziestu latach zakończyć tę sprawę. Uprzejmie proszę o poinformowanie mnie o ewentualnych krokach, jakie ze strony ministerstwa są planowane w tej sprawie.

Z poważaniem

Robert Smoktunowicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Romana Ludwiczuka, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

Szanowna Pani Minister!

W Polsce funkcjonuje około pięciuset środowiskowych domów samopomocy na zasadach zadania zleconego samorządom. Uczestnikami ośrodków dziennego pobytu są osoby psychicznie chore i niepełnosprawne intelektualnie.

Do chwili obecnej nie ma uregulowań prawnych dotyczących standaryzacji środowiskowych domów samopomocy. Mało precyzyjna jest, określona ustawą o pomocy społecznej, zasada finansowania domów po 2008 r.

Wiem, że do Sejmu wpłynął wzór ustawy dotyczącej standaryzacji środowiskowych domów samopomocy, ale środowiska organizacji pozarządowych, prowadzące takie placówki, są zaniepokojone faktem, że nie wszystkie ważne problemy zostały w tej ustawie uwzględnione.

W związku z tym proszę o udzielenie informacji, czy poniższe zagadnienia są ujęte w projekcie ustawy.

Ujednolicenie w całej Polsce odpłatności za pobyt uczestników w środowiskowym domu samopomocy. Dotychczas każdy samorząd sam decydował na mocy uchwały, jaka będzie kwota takiej odpłatności. Powodowało to ogromne różnice nie tylko pomiędzy województwami, ale nawet w obszarze jednego powiatu, w którym działają dwie placówki, powiatowa i gminna. Ponieważ odpłatność ustalana jest decyzjami miejskich ośrodków pomocy społecznej oraz powiatowych centrów pomocy rodzinie, kwoty te są bardzo różne.

Ujednolicenie w całej Polsce kwoty finansowania ŚDS. Obecnie to tylko od decyzji wojewody zależy, jaka będzie kwota dofinansowania na jednego uczestnika. Powoduje to nie tylko ogromne różnice pomiędzy województwami - jest to różnica nawet 400 zł miesięcznie na osobę - ale nawet placówki działające w jednym województwie mają różne dotacje pomimo takich samych beneficjentów i takich samych potrzeb.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Roman Ludwiczuk

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Janinę Fetlińską, skierowane do ministra sportu Tomasza Lipca, do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego oraz do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Polski hymn narodowy to "Pieśń legionów polskich we Włoszech", zwana Mazurkiem Dąbrowskiego, napisana przez Józefa Dąbrowskiego w Reggio dla uświetnienia pożegnania odchodzących z miasta legionistów. Marsz był dostosowany do melodii ludowego mazura podlaskiego. Przyjął się natychmiast dzięki trafnemu połączeniu pierwiastków profetycznych z elementami pobudki żołnierskiej.

Jako hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej został zatwierdzony 26 lutego 1927 r. Po drugiej wojnie światowej Mazurek Dąbrowskiego został uznany ponownie za hymn państwowy w 1948 r.

Hymn podlega konstytucyjnej ochronie prawnej, także ustawie o godle, barwach i hymnie narodowym z 31 stycznia 1980 r., w której zapisana jest dokładnie harmonizacja i słowa Mazurka Dąbrowskiego. Zatem wykonanie hymnu państwowego nie może podlegać swobodnej interpretacji.

W konkursie skoków narciarskich zaliczanych do Pucharu Świata, które odbyły się w Titisee-Neustadt w dniach 3-4 lutego 2007 r., dwukrotnym zwycięzcą został nasz wspaniały skoczek Adam Małysz. Podczas dekoracji zwycięzców miała miejsce profanacja polskiego hymnu narodowego. Sposób zaprezentowania Mazurka Dąbrowskiego - w tempie marsza pogrzebowego - wielu moich wyborców odebrało jako celowe działanie organizatorów, niemożliwe jest bowiem, aby imprezy o międzynarodowym poziomie nie obsługiwała właściwa profesjonalnie kadra muzyków bądź akustyków.

Z tego powodu moi wyborcy - już wieczorem 4 lutego - zwracali się z prośbą o interwencję rządu polskiego, aby nie dopuszczać w przyszłości do podobnych sytuacji oraz żądać satysfakcji u organizatorów imprezy. Także młodzież, pomawiana o brak patriotyzmu, dawała w Internecie upust swojemu rozgoryczeniu.

Z tego powodu zwracam się do państwa ministrów z prośbą o podjęcie działań profilaktycznych takim zdarzeniom, a także działań, które uświadomiłyby organizatorom wspomnianej imprezy, iż podobne zachowania naruszają prawa państw i narodów do zachowania godności.

Z poważaniem

senator RP
Janina Fetlińska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z uporczywie podnoszoną przez media, ale również przez Pana Ministra, tezą, że problemy finansowe służby zdrowia na Dolnym Śląsku wynikają z dużej liczby szpitali, a to wiąże się z koncepcjami zabezpieczenia medycznego dla Układu Warszawskiego, uprzejmie proszę o informację, czy dysponuje Pan dokumentami potwierdzającymi to twierdzenie, bazujące na koncepcjach militarnych.

Pragnę zauważyć, że większą liczbę szpitali wielospecjalistycznych ma województwo mazowieckie - sto trzydzieści jeden, tak że wypada jeden szpital na trzydzieści tysięcy mieszkańców. Tymczasem w wypadku Dolnego Śląska te wskaźniki wynoszą siedemdziesiąt trzy i trzydzieści dwa tysiące. Rozpatrując parametr geograficzny, gęstszą sieć szpitali wielospecjalistycznych znajdziemy choćby w województwie śląskim: osiemdziesiąt trzy szpitale na 12 tysięcy 331 km2, podczas gdy w dolnośląskim są to siedemdziesiąt trzy szpitale na 19 tysięcy 948 km2.

Wobec faktu, że wyjątkowo zła sytuacja finansowa rzeczywiście ma miejsce w ochronie zdrowia na Dolnym Śląsku, i w celu uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości, uprzejmie proszę o sprawdzenie, czy najbardziej dramatyczny przyrost długu nie miał miejsca wtedy, gdy płatnikiem była Dolnośląska Kasa Chorych. Czy nie wiązało się to z odmiennym niż w całej Polsce systemem finansowania świadczeń? Jaki wpływ na budżety szpitali miała tak zwana superkorekta z 2002 r.? Czy nie istnieje odpowiedzialność po stronie płatnika za narosłe długi? Czy ministerstwo wie, kto personalnie po stronie płatnika podejmował decyzje prowadzące do niesprawiedliwego wrażenia, że najgorsi menedżerowie służby zdrowia przyjechali na Dolny Śląsk?

Stwierdzam, że zarządzający dolnośląską służbą zdrowia lekarze, dyrektorzy i samorządowcy wykazali się determinacją, pracowitością i poświęceniem, które ich wyróżnia na tle całej Polski. Niestety, nie mogli sprostać okolicznościom zewnętrznym - niskiej składce i specyficznym koncepcjom dolnośląskiego płatnika. Jako uczestnik zmagań o dobro pacjenta i dobrą dolnośląską medycynę szczególnie przykro odbieram uwagi o jakości zarządzania ochroną zdrowia, zwłaszcza gdy czynione są bez rozpoznania okoliczności obiektywnych.

A to właśnie te okoliczności, między innymi dostrzegane przez Pana Ministra niedofinansowanie systemu ochrony zdrowia, doprowadziły do upadku finansowego, ale i również medycznego dolnośląskich szpitali, w tym najbliższego mi szpitala w Gryfowie Śląskim.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Trudna sytuacja niektórych szpitali tłumaczona jest niską jakością zarządzania tymi placówkami. Dla potwierdzenia tej tezy używa się argumentu o licznych szpitalach, które świetnie sobie radzą w obecnych warunkach finansowych. Uważam za konieczne upowszechnienie zasad zarządzania, które prowadzą do sukcesu, gdyż sytuacja jest zbyt poważna, aby owe zasady miały stanowić tajemnicę zawodową skrywaną przed konkurencją. Uprzejmie proszę o listę szpitali, które nie wpadły w zadłużenie i swoją działalnością udowadniają, że nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są wystarczające.

Z tej listy proszę wykluczyć szpitale, które swój sukces osiągnęły poprzez:

- naruszanie prawa (pobieranie dodatkowych opłat przez publiczne zakłady, łamanie kodeksu pracy, nierealizowanie rozporządzeń dotyczących wymagań sprzętowych i lokalowych i inne);

- oszczędzanie z naruszeniem zasad medycznych (na przykład oddziały zabiegowe bez dyżuru anestezjologa, odsyłanie kosztownych pacjentów do innych placówek, używanie mniej skutecznych, ale tańszych leków, ograniczanie opieki pielęgniarskiej i inne);

- uprzywilejowaną pozycję w kasie chorych, a później w NFZ (wyższe niż przeciętne w Polsce kontrakty dotyczące poszczególnych rodzajów świadczeń);

- środki zewnętrzne uzyskane z organów założycielskich lub innych źródeł.

Wprawdzie te działania, a zwłaszcza wymienione na końcu, nie dyskwalifikują menedżera, ale jeśli były podejmowane, to świadczą o niedofinansowaniu systemu, nie mogą zatem być dowodem na wystarczające zasilanie systemu ochrony zdrowia.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Jadwigę Rudnicką, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Uprzejmie proszę o przyznanie renty Panu Kazimierzowi Świtoniowi, założycielowi pierwszych w Polsce Wolnych Związków Zawodowych.

Prośbę swą motywuję wieloma zasługami Kazimierza Świtonia, który głodował w maju 1977  r. w kościele św. Marcina w Warszawie w obronie robotników Radomia i Ursusa oraz aresztowanych członków KOR, a w maju 1980 r. w kościele św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej w obronie Mirosława Chojeckiego i robotników Gdańska.

Był zatrzymywany setki razy, w tym pięćdziesiąt osiem razy na czterdzieści osiem godzin. W jego mieszkaniu przeprowadzono trzynaście rewizji połączonych z rozbieraniem mebli i podłóg. Pod fałszywym oskarżeniem kradzieży aresztowano jego dwóch synów.

Był skazany na rok więzienia za pobicie czterech milicjantów pod kościołem świętych Piotra i Pawła w Katowicach oraz skazany na trzy miesiące za rzekome nieprzedłożenie zezwolenia na posiadaną wiatrówkę. Jego żona Dorota przeżywała ciągłe rewizje, aresztowania synów, a w czasie głodówki męża porwano ją z kościoła i wywieziono za miasto. Wychowała sześcioro dzieci, nie mogła pracować, więc jest pozbawiona emerytury, a obecnie ciężko choruje.

Zgromadzona przez Instytut Pamięci Narodowej dokumentacja dotycząca Kazimierza Świtonia to siedemdziesiąt cztery tony akt, z których wynika, iż był on inwigilowany przez dwustu osiemdziesięciu ośmiu tajnych współpracowników, trzynastu z nich ujawniono.

Jadwiga Rudnicka

Moje oświadczenie popierają

Ewa Tomaszewska

Władysław Sidorowicz

Piotr Andrzejewski

Ryszard Legutko

Zbigniew Romaszewski

Piotr Boroń

Janina Fetlińska

Rafał Ślusarz

Henryk Górski

Anna Kurska

Stanisław Piotrowicz

Kosma Złotowski

Andrzej Kawecki

Józef Łyczak

Jacek Włosowicz

Dariusz Górecki

Stanisław Karczewski

Marek Waszkowiak

 

Jerzy Szymura


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment