87. posiedzenie Senatu RP, spis treści , następna część stenogramu


(Początek posiedzenia o godzinie 11 minut 01)

(Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałkowie: Ryszard Jarzembowski, Jolanta Danielak, Kazimierz Kutz)

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dzień dobry państwu.

Otwieram osiemdziesiąte siódme posiedzenie Senatu Rzeczypospolitej Polskiej piątej kadencji.

(Wicemarszałek trzykrotnie uderza laską marszałkowską)

Witam za stołem prezydialnym senatorów sekretarzy: Janusza Bargieła, który będzie prowadził listę mówców, i Andrzeja Jaeschkego.

Informuję, że protokół z osiemdziesiątego czwartego posiedzenia Senatu jest przygotowany do udostępnienia senatorom. Jeżeli nikt z państwa senatorów nie zgłosi do niego zastrzeżeń, zostanie on przyjęty na kolejnym posiedzeniu.

Informuję, że 30 czerwca przewodniczący Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych przekazał Senatowi sprawozdanie z działalności regionalnych izb obrachunkowych i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego w 2004 r. Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej na posiedzeniu 27 lipca zapoznała się z tym sprawozdaniem i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Do spisu treści

Doręczony państwu senatorom projekt porządku obrad osiemdziesiątego siódmego posiedzenia zawiera następujące punkty:

1. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ustanowieniu 16 października Dniem Papieża Jana Pawła II.

2. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ustanowieniu dnia 31 sierpnia Dniem Solidarności i Wolności.

3. Informacja Rzecznika Interesu Publicznego o działalności w latach 1999-2004.

Proponuję rozpatrzenie punktu pierwszego oraz punktu drugiego porządku obrad - chodzi o ustanowienie dni - pomimo że druki do nich zostały dostarczone w terminie późniejszym niż określony w Regulaminie Senatu.

Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Wysoka Izba przyjęła przedstawioną propozycję.

Zabiera głos jedynie pan senator Jerzy Adamski, ale przez telefon, a więc, jak rozumiem, nie w tej sprawie.

Ponieważ nie ma sprzeciwu, uważam, że Senat propozycję przyjął.

Do spisu treści

Panie i Panowie Senatorowie, wnoszę o uzupełnienie porządku obrad osiemdziesiątego siódmego posiedzenia o dwa punkty: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz ustawy - Karta Nauczyciela; oraz drugie czytanie projektu uchwały dotyczącej sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi.

Ustawa o zmianie ustawy emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych została uchwalona przez Sejm wczoraj . Jest ona zawarta w druku senackim nr 1072. Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia dzisiaj rano tę ustawę rozpatrzyła i przygotowała sprawozdanie zawarte w druku nr 1072A. Druki zostały państwu dostarczone do skrytek senatorskich.

Do spisu treści

Projekt uchwały dotyczącej sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi został wczoraj wieczorem przygotowany przez Komisję Emigracji i Polaków za Granicą i mamy go w druku nr 1073.

Gdyby Senat przyjął wniosek o uzupełnienie porządku obrad o punkt dotyczący tego projektu uchwały, pierwsze czytanie zostałoby przeprowadzone dzisiaj w przerwie w obradach. Senat przystąpiłby do drugiego czytania projektu uchwały po przygotowaniu przez komisję sprawozdania w tej sprawie.

Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Wysoka Izba przyjęła wnioski o uzupełnienie porządku obrad o przedstawione punkty...

Zgłaszają się pan senator Zbigniew Kulak, proszę bardzo, i pan senator Sergiusz Plewa.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Kulak:

Panie Marszałku, chciałbym zgłosić sprzeciw co do propozycji podjęcia uchwały o sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi.

Uważam, że uchwała podjęta przez najbardziej merytorycznie zainteresowaną Komisję Emigracji i Polaków za Granicą jest najwłaściwszą formą i szczeblem zajęcia stanowiska w tej sprawie. Dzisiaj, być może za chwilę, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czyli polski rząd, ogłosi oficjalne stanowisko naszego kraju w tej sprawie i dlatego taki właśnie wniosek, przeciwny do wniosku pana marszałka, pozwalam sobie złożyć.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję, pan senator Sergiusz Plewa.

Do spisu treści

Senator Sergiusz Plewa:

Dziękuję, Panie Marszałku, pan senator Kulak wyczerpał temat, popieram go absolutnie. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Jak rozumiem, pani senator Sagatowska jest za podtrzymaniem mojego wniosku?

Do spisu treści

Senator Janina Sagatowska:

Tak, tak, absolutnie jestem za podtrzymaniem tego wniosku. Senat jest tradycyjnym opiekunem Polonii, można powiedzieć, że od stuleci. Tylu Polaków jest rozproszonych na świecie i byłoby to naprawdę z wielką szkodą dla Senatu, gdyby Senat nie podjął tej uchwały.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Rozumiem, dziękuję.

Do spisu treści

Czyli tak: co do ustawy o emeryturach i rentach nie ma zastrzeżeń, nie ma głosu sprzeciwu? Nie ma. Co do rezolucji dotyczącej sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi jest natomiast rozbieżność zdań.

Zatem przystępujemy do głosowania.

Kto z państwa, pań i panów senatorów, jest za moim wnioskiem o włączenie do porządku obrad tego punktu?

Dziękuję bardzo. Proszę o wyświetlenie wyniku. (Głosowanie nr 1)

Do spisu treści

Senator Zbigniew Kulak:

Panie Marszałku, pełne głosowanie proszę przeprowadzić, zapytać, kto jest za, kto jest przeciw i kto się wstrzymał od głosu.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dobrze, przepraszam, cofam. To będzie reasumpcja tego głosowania.

Kto z państwa, pań i panów senatorów, jest za przyjęciem mojego wniosku...

(Rozmowy na sali)

(Głos z sali: Którego?)

O wprowadzenie tego punktu do porządku obrad.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał od głosu?

Dziękuję bardzo. Wyświetlamy.

Do spisu treści

42 głosy za, 11 - przeciw; 14 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 2)

Oznacza to, że będziemy realizowali porządek pięciopunktowy - z punktem dotyczącym sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi.

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy...

Proszę bardzo, pan senator Bachleda.

Do spisu treści

Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Składam wniosek, aby przeprowadzić łączną debatę nad punktem pierwszym i drugim. Ideowo te dwie sprawy bardzo mocno się łączą, dlatego składam taki wniosek i proszę o poparcie go przez Senat.

(Głosy z sali: Nie!)

(Senator Tadeusz Rzemykowski: Nie.)

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Tadeusz Rzemykowski zgłasza wniosek przeciwny, tak?

(Senator Tadeusz Rzemykowski: Tak jest.)

Dobrze, w takim razie przystępujemy...

Do spisu treści

Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:

Wycofuję swój wniosek.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Wycofuje pan, dobrze, nie ma sprawy.

Do spisu treści

Wobec tego przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ustanowieniu 16 października Dniem Papieża Jana Pawła II.

Sejm uchwalił tę ustawę na sto ósmym posiedzeniu wczoraj i wczoraj trafiła ona do Senatu. Skierowałem ją do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności. Komisja przygotowała swoje sprawozdanie, które jest zawarte w druku nr 1070A.

Zapraszam pana senatora Zbigniewa Romaszewskiego, sprawozdawcę komisji. Proszę o zabranie głosu i przedstawienie tego sprawozdania.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Z satysfakcją mogę państwa poinformować, że w dniu wczorajszym została przez Sejm przyjęta ustawa o Dniu Papieża Jana Pawła II w wersji z przedłożenia senackiego.

W tej sytuacji komisja wnosi o przyjęcie ustawy bez poprawek. I dalsze komentarze są właściwie zbyteczne, bo dosyć gruntownie tę sprawę przedyskutowaliśmy. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była projektem senackim.

Zgodnie z regulaminem chcę zapytać obecnego na posiedzeniu przedstawiciela rządu, czy chce zabrać głos. Zaraz pana powitam i przedstawię...

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Jan Schoen: Dzień dobry, Jan Schoen, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.)

Witamy pana bardzo serdecznie.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji
Jan Schoen:

Dziękuję bardzo.

Ze strony rządu mogę tylko wyrazić pełne poparcie.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Czy ktoś z państwa ma pytania w sprawie tej ustawy do obecnego na posiedzeniu przedstawiciela rządu?

Proszę bardzo, zgłasza się pani senator Maria Szyszkowska.

Do spisu treści

Senator Maria Szyszkowska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Mam pytanie, czy stosowne jest, by mocą ustaw stanowić, kto jest największym autorytetem dwudziestego wieku. Jak mnie do tej pory było wiadomo, to mocą prawa stanowiło się autorytety do czasów renesansu, a od czasów renesansu tego się zaniechało. Czy żyjemy w czasach neośredniowiecza?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze pytać? Nie stwierdzam.

Czy pan minister Jan Schoen z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji chce zabrać głos?

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Jan Schoen: Nie, dziękuję bardzo.)

(Poruszenie na sali)

Dziękuję bardzo.

(Głos z sali: Ale było pytanie, Panie Marszałku.)

(Głos z sali: Ale do kogo?)

Nie ma obowiązku udzielania odpowiedzi. Przedstawiciel rządu może, ale nie jest zobowiązany odpowiadać na wszystkie pytania. Dlatego ja prowadząc obrady, często to przypominam.

(Rozmowy na sali)

Dodam jeszcze tylko, czego wcześniej nie uczyniłem, że pani dyrektor Lilianna Mikołajczak towarzyszy panu ministrowi - serdecznie witam.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Nikt się nie zapisał do głosu.

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

Głosować będziemy w bloku głosowań, mam nadzieję, że dziś niezbyt późnym wieczorem.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu drugiego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ustanowieniu dnia 31 sierpnia Dniem Solidarności i Wolności.

Tę ustawę Sejm również uchwalił wczoraj i wczoraj trafiła ona do Senatu. Skierowałem ją do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności. Komisja przygotowała w tej sprawie sprawozdanie, które widzimy w druku nr 1071A.

I pani senator Ewa Serocka sprawozdawca Komisji Ustawodawstwa i Praworządności na mównicy. Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Ewa Serocka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wysoka Izbo!

Mam szczególny zaszczyt złożyć w imieniu Komisji Ustawodawstwa i Praworządności sprawozdanie z ustawy ustanawiającej 16 października Dniem Papieża... (Wesołość na sali)... przepraszam, Dniem Wolności i Solidarności. Bardzo przepraszam. Komisja przyjęła tę ustawę bez poprawek...

Przepraszam bardzo, ale po prostu pisałam to dzisiaj rano, po posiedzeniu komisji.

Komisja przyjęła ustawę bez poprawek i o takie głosowanie państwa senatorów proszę.

Jestem senatorem z Wybrzeża. 31 sierpnia 1980 r. byłam w Gdańsku i przeżywałam wszystkie wydarzenia sierpniowe osobiście. Stąd te moje osobiste refleksje. Mój mąż pracował wówczas w stoczni i jak poszedł do pracy 16 sierpnia, to wrócił z pracy 31 sierpnia. Może dlatego bardzo osobiście to odbieram. Wszyscy żyliśmy w ogromnym stresie, niepokojąc się, czy się uda, czy nie. Po raz pierwszy widziałam zardzewiałe szyny na bocznicach stoczni oraz tłum gdańskich stoczniowców zlewający się z morzem swoim wzburzeniem i bezkresem oraz kolorystyką. Było to groźne i piękne, ja to tak odbierałam, być może patrzyłam na to oczyma kobiety, chociaż kierowałam wówczas dużą firmą.

Wtedy 31 Sierpnia 1980 r. po podpisaniu porozumień byliśmy przekonani, że dzień ten jest i będzie Dniem Solidarności i Wolności. Rzeczywiście tak myśleliśmy.

I co się stało z dwudziestu jeden punktami porozumienia sierpniowego? Kto je pamięta? Kto je realizuje? Odpowiedzmy sobie na te pytania sami. Przykre to, ale prawdziwe.

Z przerażeniem Gdańszczanie patrzą na zardzewiałe resztki kolebki "Solidarności", Stoczni Gdańskiej. Co się stało ze Stocznią Gdańską, która w latach osiemdziesiątych była najnowocześniejszą i najlepiej wyposażoną stocznią produkcyjną na Bałtyku? Cały ten potencjał i przemysł, zorganizowany wysiłkiem bardzo wielu Polaków...

(Rozmowy na sali)

...przekazany nam w Traktacie Wersalskim jako odszkodowanie wojenne, w latach dziewięćdziesiątych, na skutek wadliwego systemu organizacyjnego, podatkowego oraz nadmiernego fiskalnego obciążenia stoczni, po prostu zniknął. Ten majątek narodowy, ten potencjał produkcyjny został zniszczony...

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: A stanowisko komisji?)

(Senator Olga Krzyżanowska: Stanowisko komisji!)

...a pozostałość sprzedana spekulacyjnej spółce za ułamek wartości.

I teraz my, senatorowie lewicy, przyspieszyliśmy termin ciągnących się od pięciu latu procesów sądowych w sprawie rażącego naruszenia prawa przy sprzedaży tej stoczni. To chichot historii, że nikt w poprzednich kadencjach nie podjął tych spraw, że to dopiero my, ludzie lewicy, próbujemy tę smutną sprawę wyjaśnić w ramach solidarności z ludźmi pracy.

Cieszę się bardzo, że ten Dzień zostanie ustanowiony, mam nadzieję, że tak będzie, bo lubimy symbole. I mam nadzieję, że od tego Dnia, od tego symbolu, skończy się wojna polsko-polska pełna nienawiści, lustracji i pomówień.

I o to proszę państwa senatorów i wszystkich nas Polaków. Do tego namawiam z całego serca. Traktuję tę uchwałę jako ukłon wobec tych, którzy walczyli o zmiany, a nie przypuszczali, że te zmiany tak głęboko ich dotkną. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

(Senator Olga Krzyżanowska: Panie Marszałku!)

Proszę bardzo, pani senator Olga Krzyżanowska.

Do spisu treści

Senator Olga Krzyżanowska:

Ja w sprawie formalnej.

Czy to było stanowisko komisji? Jeśli dobrze rozumiem, to pani senator Serocka była sprawozdawcą komisji. Debatę dopiero rozpoczniemy, jeżeli uznamy to za stosowne. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Tak, tak, sprawozdawca komisji ma obowiązek przekazać to, co było podnoszone na posiedzeniu komisji, natomiast własne refleksje, uwagi, wnioski...

(Senator Ewa Serocka: Na posiedzeniu komisji to nie było omawiane, przepraszam.)

No dobrze. Uderzyła się w piersi pani senator sprawozdawca.

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Nie było słychać.)

(Senator Ewa Serocka: Przeprosiłam.)

Uwagi zostały zgłoszone, dobrze.

(Rozmowy na sali)

Jest z nami w dalszym ciągu przedstawiciel rządu, bo rozpatrywana ustawa została wniesiona jako poselskie projekty ustaw, pan minister Jan Schoen z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, towarzyszy mu pani dyrektor Lilianna Mikołajczak.

Czy pan...

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Przedtem są pytania do sprawozdawcy...)

Nie ma. Nie ma takiego punktu.

(Rozmowy na sali)

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: To jest osobliwość...)

No tak, przepraszam. Ale może odwrócimy sytuację.

Czy pan minister chciałby zabrać głos?

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji
Jan Schoen:

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Strona rządowa popiera w pełni ustanowienie dnia 31 sierpnia Dniem Solidarności i Wolności. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Czy są pytania do pana ministra? Nie ma.

W takim razie wracamy do rozmowy z panem...

Jest pytanie do pana ministra, tak? Dobrze.

Do spisu treści

Senator Lesław Podkański:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, Panie i Panowie Senatorowie, ja chciałbym zapytać pana ministra, czy ministerstwo dysponuje wiedzą na temat tego, w ilu krajach będących członkami Unii Europejskiej święta państwowe nie są dniami wolnymi od pracy. Czy są znane takie przypadki? Czy to jest praktykowane? Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji
Jan Schoen:

Szanowny Panie Senatorze, w tej chwili nie umiałbym na to odpowiedzieć. Jeżeli jest to wymagane, to sprawdzimy i będę mógł odpowiedzieć...

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Nie jest to obligatoryjne, wobec tego proszę już w trybie indywidualnym z panem senatorem Lesławem Podkańskim to uzgodnić.

I teraz wracamy do pytań do pani senator sprawozdawcy.

Proszę bardzo o pytania do pani senator Ewy Serockiej.

Pan senator Edmund Wittbrodt.

Do spisu treści

Senator Edmund Wittbrodt:

Dziękuję bardzo.

Ja mam pytanie do senator sprawozdawcy o to, jaka jest opinia komisji, bo pani senator przedstawiła swój własny pogląd. Jakie jest zatem stanowisko komisji? Bardzo proszę o informację.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Ewa Serocka:

Panie Senatorze, na samym początku powiedziałam, że komisja przyjęła tę ustawę bez poprawek - powiedziałam w drugim zdaniu - i że o takie głosowanie proszę państwa senatorów. W dniu dzisiejszym odbyło się posiedzenie komisji, o czym powiedziałam, i powiedziałam również o stanowisku komisji. Na samym początku mojej wypowiedzi to powiedziałam, proszę sprawdzić w stenogramie.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Słyszałem na własne uszy.

(Głos z sali: Ja też.)

Proszę bardzo, pan senator Franciszek Bachleda-Księdzularz.

Do spisu treści

Senator
Franciszek Bachleda-Księdzularz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Nie zadawałbym tego pytania, gdyby nie sposób sprawozdawania przez panią senator. Ale ponieważ wszyscy byliśmy wtedy poruszeni, tylko działaliśmy niejako w różnych kierunkach, moje pytanie jest tego typu: czy pani przyłożyła się również jakąś pracą do powstania międzyzakładowego komitetu strajkowego, pomocy rodzinom internowanych itd., itd.?

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Uchylam to pytanie, Pani Senator. Nie musi pani odpowiadać.

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.)

To mija się z kwestiami związanymi ze sprawozdaniem, podobnie jak wystąpienie pani senator.

(Senator Franciszek Bachleda-Księdzularz: Z celami, niestety, też.)

Dziękuję bardzo.

Czy jeszcze ktoś z państwa chce o coś zapytać? Nie ma chętnych. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wobec tego otwieram dyskusję.

Przypominam o rygorach regulaminowych i obowiązku składania wniosków w formie pisemnej.

Na liście mówców jest nazwisko pani senator Marii Szyszkowskiej.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Maria Szyszkowska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jeżeli mówimy o solidarności, to mówimy o wartości, której w naszym społeczeństwie nie ma.

Jesteśmy społeczeństwem zantagonizowanym. Spory polityczne prowadzą do wzajemnej nienawiści poszczególnych grup społecznych. Jeżeli mówimy o wolności, to chcę powiedzieć, że wprawdzie możemy mieć paszporty, ale większość naszego społeczeństwa nie ma pieniędzy, ażeby wyjeżdżać. Nie ma państwowej cenzury, ale za to jest prywatna cenzura właścicieli gazet czy stacji telewizyjnych. A więc ten Dzień Solidarności i Wolności dotyczyłby wartości, które powinny być, które powinny funkcjonować, a których, niestety, nie ma.

Zacznę od tego, że nie kwestionuję zrywu ku wolności przed dwudziestu pięciu laty. Jestem pełna podziwu na przykład dla pani Walentynowicz, dla pana Gwiazdy czy dla nieżyjącego, niestety, Jacka Kuronia. Byli to pionierzy "Solidarności". Lech Wałęsa, który zagrzał do czynu robotników - przypomnę - obiecywał poprawę bytu milionom Polaków. Robotnicy strajkowali w przekonaniu, że nastąpią korzystne zmiany socjalne. Gdyby robotnicy wiedzieli, że zostaną zamknięte fabryki, że zostaną wyrzuceni na bruk, na pewno nie braliby udziału w strajkach i ich nie organizowali. Inteligencja z kolei oczekiwała wolności, ale twierdzę, że tej wolności w dostatecznej dozie wciąż nie ma.

Tak więc nadzieje związane z "Solidarnością" nie spełniły się. To był piękny zryw, ale nadzieje się nie spełniły. I powiem, że z dwudziestu jeden postulatów sierpniowych najpełniej, w pełni, został w gruncie rzeczy urzeczywistniony jeden, mianowicie transmisja - bardzo potrzebna, zwłaszcza dla osób chorych - mszy w radiu publicznym.

Ale to nie wystarczy. Trudno nakarmić miliony głodujących Polaków, którzy w tamtym systemie jednak nie głodowali. Proponowanie takiego święta, o jakim mowa w projekcie ustawy, uznaję za nietakt wobec ludzi, którzy czują się oszukani, bo pragnęli zmian, które nie nastąpiły. Jest nietaktem w stosunku do ludzi głodujących - przypomnę również o utajonym głodzie znacznej części Polaków. Jest nietaktem wobec ludzi bezrobotnych, jak również na przykład wobec ludzi bezdomnych. Nie będę już wymieniać innych grup osób: rencistów, emerytów, którzy żyją na granicy głodu. Proszę też zważyć na nasilające się manifestacje i strajki rozmaitych grup zawodowych, manifestacje i strajki w pełni uzasadnione, ponieważ przeszło połowa Polaków nie ma z czego żyć. Proszę zważyć na pracujące dzieci, na ludzi dorosłych wyrzucanych z pracy, którzy utrzymują się dzięki emeryturom swoich sędziwych rodziców. Proszę zważyć na zlikwidowane stocznie, na zamknięte fabryki, na nędzę w dawnych pegeerach.

Zamiast sprawiedliwego systemu, do którego dążyli walczący robotnicy, narosła w Polsce niesprawiedliwość. Na marginesie dodam, skoro ma to być święto wolności, że jesteśmy społeczeństwem bardziej jedno-, aniżeli wieloświatopoglądowym. Ma to być święto solidarności, tymczasem - jeszcze raz zwrócę na to uwagę, aczkolwiek już o tym mówiłam - nie ma solidarności. Jest mała grupa ludzi bardzo bogatych i bardzo duża grupa ludzi biednych, a przecież społeczeństwo rozwija się normalnie wtedy - i tak miało być - gdy większość społeczeństwa jest średnio zamożna.

Chciałabym więc zaapelować do państwa: nie twórzmy mitów, nie fałszujmy obrazu rzeczywistości.

Wnoszę o odrzucenie tego projektu ustawy. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Andrzej Wielowieyski - zapraszam na mównicę - a następnie Lesław Podkański.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Andrzej Wielowieyski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

To były rzeczywiście historyczne dni, dni przełomu - i dla Polski, i dla Europy. Niektórzy z europejskich przywódców dostrzegli to wtedy, na przykład Mitterand. I choć różnie później potoczyły się losy tej wielkiej próby wyzwolenia i zmiany sytuacji w Polsce, tamten dzień był rzeczywiście wielkim dniem. Wielkim dniem dla polskiej demokracji, dla polskiej klasy robotniczej i dla polskich przywódców - po obu stronach - którzy potrafili się zdobyć na odwagę podjęcia bardzo trudnej decyzji.

Ośmielam się przypomnieć te kluczowe momenty, kiedy w czasie narady telefonicznej pierwszych sekretarzy, pierwszy sekretarz gdański Fiszbach oświadczył, że jeżeli będą rozwiązania siłowe, to on przechodzi do stoczni. Były to momenty dramatyczne. Wydawało się, że już nie da się tego uratować. Prymas Wyszyński ratujący, że tak powiem, psychicznie pierwszego sekretarza partii i obiecujący mu wsparcie, szukanie wspólnie rozwiązań uspokajających, a na drugi dzień wspierający żądania wolności związkowej wysuwane w Stoczni Gdańskiej - to wszystko składało się na tę bardzo trudną i złożoną dyskusję.

Muszę też poświęcić parę słów temu, co powiedziała moja przedmówczyni, pani senator Szyszkowska, dla takiej elementarnej uczciwości, zwłaszcza w związku ze stwierdzeniem, że w tamtym, poprzednim systemie ludzie nie głodowali, a teraz głodują, że jest to w związku z tym jakieś przekłamanie i że nie powinniśmy przyjmować ustawy o tym święcie. To jest bardzo mocne stwierdzenie.

Ja byłem w Stoczni Gdańskiej prawie przez cały czas trwania wielkiego strajku i chciałbym dać świadectwo, można powiedzieć, jednemu czy kilku istotnym momentom. Mianowicie główną przesłanką nie były - pomimo problemów związanych ze zwolnieniami z pracy, a także postulatów dotyczących wynagrodzeń - sprawy socjalne. Podstawową sprawą była kwestia prawdy i uczciwości, tego, żeby nas uszanować, mówiąc nam prawdę, kiedy hasło "telewizja kłamie" było czymś najczęściej formułowanym. A więc prawda i uczciwość. Cenzura, problemy z cenzurą były najtrudniejsze do wytłumaczenia młodym przywódcom strajkowym, dlatego wszystkie argumenty, zwłaszcza o Praskiej Wiośnie, z trudem do nich trafiały.

W takich warunkach nie można było żyć. Nie można o nic się starać ani o nic walczyć, jeżeli nie można się wypowiedzieć. Chodziło też o szczególnie pojmowaną sprawiedliwość społeczną - to trzeba również podkreślić - kiedy tłumaczyliśmy, my, doradcy, stoczniowemu komitetowi strajkowemu, nie międzyzakładowemu, że pewne dezyderaty równościowe w zakresie przydziałów, ówczesnego systemu dystrybucji, są groźne dla nich i że trzeba to jasno widzieć. Mówiliśmy: "Wy jesteście z dużego miasta, wy jesteście z przemysłu kluczowego i jeżeli będziemy stawiać postulaty równości, to możecie na tym stracić". Ale sprawa została potraktowana jednoznacznie - tych dwudziestu na ogół młodych robotników, pracowników Stoczni Gdańskiej, stwierdziło kategorycznie: "Tak jest, rozumiemy, możemy na tym stracić, ale ma być sprawiedliwość, wszystko ma być uczciwie i sprawiedliwie rozdzielane i przydzielane".

To były te wiodące idee. Jeżeli więc chcemy dzisiaj mówić, że przez tych piętnaście lat nie potrafiliśmy, że tak powiem, nadrobić tego czasu, rozwiązać problemów, które zostawił nam poprzedni ustrój, nie byliśmy zdolni do wdrożenia od razu gospodarki rynkowej, uzyskania odpowiedniej wydajności, adaptacji struktur i ludzi, to bądźmy ostrożni, bo bez konkretnego wskazania, co to trzeba było zrobić, nie należy tego w taki sposób stawiać. Ja sądzę, że dotychczasowe rządy, i lewicowe, i prawicowe, popełniły dużo błędów. Można było lepiej przygotowywać ludzi do rekwalifiacji, do znalezienia się w nowych sytuacjach, ale nie mogło być cudu nadrobienia kilku dekad systemu komunistycznego, systemu totalitarnego. Tego nie można było odrobić od razu.

Wysoka Izbo, zabrałem głos, żeby postawić pytanie i skomentować możliwie krótko jedną sprawę. Mianowicie skoro podejmujemy tę ważną decyzję, o tym niezwykle ważnym dniu w naszej historii, to powinniśmy sobie również odpowiedzieć na pytanie, dlaczego do tego doszło. Nie w takim ogólnym sensie, socjologicznym, ze wskazaniem na to, że były jakieś niedomogi systemu, że system zaczął źle funkcjonować, że zaczęła się pogarszać sytuacja materialna w kraju. Rzeczywiście, w tym czasie, w latach siedemdziesiątych, było kilkaset strajków, wiele z nich było udanych, choć oczywiście nic o tym nie mówiono. Były strajki w innych miastach, prawda, w Zduńskiej Woli, w Lublinie. Ale podstawowe pytanie brzmi: dlaczego w ciągu kilku dni wybuchł strajk generalny i dlaczego właśnie tu, na Wybrzeżu? Nie było dotąd nawet próby odpowiedzi na to pytanie.

Stawiam więc tezę - wskazując jednocześnie na coś, co wymaga przemyślenia i dokładnego zbadania - że ten bunt, ten sprzeciw w Stoczni Gdańskiej, podjęty przez kilkaset zakładów w ciągu kilku dni, głównie na Wybrzeżu, jest wynikiem tego, co się działo w Gdańsku w 1971 i 1972 r. Jest to wynik terroru po wydarzeniach na Wybrzeżu w roku 1970, czego nie przeżyli ludzie w innych regionach, również w Radomiu w roku 1976, bo nawet tam odbyło się to w skali dużo bardziej ograniczonej. Tymczasem na Wybrzeżu tysiące ludzi było przetrzymywanych w więzieniach, spało na betonie, przechodziło ścieżki zdrowia, wielu zginęło i nawet nie do końca wiemy ilu. Były setki - jeżeli nie więcej - poszkodowanych rodzin, więc społeczeństwo gdańskie, w całej swojej masie, przeżyło doświadczenie, które zostało głęboko zakodowane. Dlatego w sytuacji nowego konfliktu, nowej konfrontacji, stało się oczywiste, że tak dalej być nie może. W Lublinie, w MZK w Warszawie czy gdzie indziej nie było takiego odzewu, ale dla ludzi na Wybrzeżu było ewidentne, że tak dalej być nie może i że tylko razem, wszyscy razem możemy podjąć walkę o jakąś istotną zmianę, zwłaszcza o wolność związkową, o istotną korektę tamtego systemu, bo o rewolucji w zasadzie nikt rozsądny wtedy nie myślał.

Sądzę, że to jest bardzo ważne wytłumaczenie i taki dziwny paradoks historii, że ówcześni decydenci, którzy podjęli decyzję o tym odstraszającym terrorze w roku 1971, i ci, którzy tę decyzję wykonali, nie mieli świadomości, że w ten sposób budują siłę społeczeństwa obywatelskiego, które będzie mogło się poderwać do walki o wyzwolenie, walki tak skutecznej, dziesięć lat potem.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Lesław Podkański, a potem pozostali mówcy, według kolejności widocznej na tablicy.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Lesław Podkański:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie i Panowie Senatorowie! Wysoka Izbo!

Rok 1980 w historii naszego narodu będzie niewątpliwie mocno zapisany. Niemniej jednak warto dzisiaj, dyskutując nad ustawą, która ustanawia Dzień Solidarności i Wolności, spojrzeć wstecz i odpowiedzieć na pytanie, jak i kiedy rozpoczął się proces budowania - w różnych warunkach, w systemie, który się temu przeciwstawiał - tej drogi wolności i niepodległości w naszej ojczyźnie.

Tak naprawę naród polski już w czasie wojny i tuż po wojnie tego typu działania podejmował. Były one podejmowane w różnych formach, na różnych etapach i z różną siłą. Pierwszym przejawem, powiedziałbym, niezależności i niepodległości było referendum tuż po wojnie. To referendum, które zostało sfałszowane. To było takie cudowne referendum - warto to przypomnieć dzisiaj - w którym ówcześni Polacy nazwali urnę szkatułką. Ci, którzy rozumieli polską wolność, powiedzieli bowiem, że w tym referendum urna to była taka szkatułka, do której wrzucało się Mikołajczyka, a wychodził Gomułka. Tu się rozpoczął proces walki o niepodległość.

Później nastąpił październik roku 1956, Poznań, potem rok 1970, 1976. I dochodzimy do roku 1980, który rzeczywiście stworzył podstawę nowego rozdania w naszym kraju, ale również nowego rozdania w ogóle, podstawę nowej geopolityki w Europie i - można by rzec - na świecie.

Przed chwilą rozpatrywaliśmy punkt pierwszy, w którym nie było dyskusji, warto więc przypomnieć, że nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nie byłoby roku 1980, gdyby nie 16 października 1978 r. Tak naprawdę ojcem chrzestnym tego popchnięcia narodu polskiego ku wolności i niepodległości był Jan Paweł II, Karol Wojtyła. To również warto dzisiaj w sposób jednoznaczny stwierdzić.

I jeszcze jedno bardzo istotne zastrzeżenie musi dziś paść z moich ust - ust senatora ziemi lubelskiej. Oddając szacunek wszystkim tym, którzy walczyli, ryzykowali życiem, krwią, którzy narażali się na cierpienia i różne formy przemocy i nacisku, którzy byli tym wszystkim dotknięci, trzeba powiedzieć, że prawda historyczna jest taka, iż zanim ruszyło Wybrzeże, zanim rozpoczął się słynny Sierpień na Wybrzeżu, był Lublin. Początek wszelkich przemian nastąpił w Lublinie, na ziemi lubelskiej, w WSK "Świdnik" i w Fabryce Samochodów Ciężarowych "Lublin". To robotnicy Lubelszczyzny jako pierwsi przyspawali wagony do szyn i jako pierwsi ruszyli do strajku. Jako senator ziemi lubelskiej, pragnę to dzisiaj w sposób szczególny podkreślić, bo skoro mówimy o prawdzie, o faktach, warto ten fakt tutaj podać, powiedzieć tę prawdę.

Chcę jeszcze poruszyć dwie kwestie. Chcę mianowicie poruszyć kwestię argumentów pani senator, która postawiła wniosek o odrzucenie tej ustawy. Otóż nie jest winą Polaków, którzy walczyli o wolność i niepodległość, to, co się w Polsce rozegrało po roku 1980. Niestety, winą polskich elit jest to, że mamy w tej chwili takie, a nie inne problemy społeczne, gospodarcze i ekonomiczne. Nie wolno tych dwóch rzeczy łączyć, Pani Senator. Sztandar wolności, niepodległości i solidarności to jest jedno, a życie, bieżące sprawy, wykonywanie pewnych zadań to jest drugie. I ten dzień jest potrzebny, jest dniem wielkim i dniem ważnym dla naszego narodu i dla naszego państwa.

Dlatego też chcę... Bardzo wyraźnie prosiłem już rząd o odpowiedź na pytanie, czy święto państwowe, które nie jest dniem wolnym, jest poważnym świętem państwowym. Moim zdaniem nie. Twierdzę, że skoro dzisiaj ustanawiamy takie święto, święto państwowe, to to święto powinno być świętem państwowym, narodowym i dniem wolnym od pracy, bo to musi być pełne święto. Dlatego też przedkładam stosowną poprawkę do art. 2 i zwracam się do Wysokiej Izby o rozważnie możliwości poparcia propozycji, abyśmy w art. 2 po słowach "świętem państwowym" dodali wyrazy "dniem wolnym od pracy". Dziękuję za uwagę.

(Senator Krystyna Sienkiewicz: Najbardziej to się bezrobotni ucieszą.)

Jeden dzień nic nie zmieni.

(Głos z sali: Dziękujemy.)

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Anna Maria Kurska, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Anna Kurska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Smutna konstatacja pani senator Szyszkowskiej zainspirowała mnie do tego wystąpienia. Trudno się zgodzić bowiem ze stwierdzeniem, że wolność i solidarność były, ale teraz ich nie ma. Wydaje mi się, że to zależy przede wszystkim od nas. My możemy je budować i od nas zależy, jak to będzie wcielane w życie. Nie widzę jednak związku między tym, że jest źle, że jest bieda, że ludzie nie mają z czego żyć, że jest duża liczba ludzi rzeczywiście żyjących w bardzo trudnych warunkach, a po prostu wywalczeniem tejże wolności. "Solidarność" przede wszystkim walczyła o wolność, o to, żebyśmy mogli swobodnie żyć, a nawet, tak jak teraz w parlamencie, pięknie się różnić. Bo nie o to chodzi, żeby wszyscy byli tego samego zdania. To podobno tylko w PZPR wszyscy podnosili ręce i klaskali, mimo że nie zawsze się zgadzali...

(Głos z sali: Podobno.)

Podobno, no, nie będę się kłócić. W każdym razie taka była opinia.

Chodzi mi o to, że zwykle jest tak, że rewolucja pożera własne dzieci. Pani senator wspominała o Gwieździe, o Annie Walentynowicz. Mogłabym wyliczyć więcej takich osób. Były to osoby, rzeczywiście sztandarowe postacie, które w tej chwili stoją z boku, dlatego że nie zgadzały się na Okrągły Stół. To rozwiązanie konfliktu było sprzeczne z ich ideologią. I trzeba ich za to uszanować. Po prostu mieli inne zdanie na ten temat.

Ja pragnę powiedzieć jedno: to, że w tej chwili jest taka sytuacja, jaka jest, to nie jest wina tego... Po prostu trzeba inaczej, w innych kategoriach oceniać Święto Solidarności. To już jest historia, minęło dwadzieścia pięć lat - my, powiedzmy, uczestnicy tego wielkiego wydarzenia na Wybrzeżu jesteśmy ciągle jeszcze pod wpływem tego wiatru historii, który wtedy wiał i który nas uskrzydlał - i to jest już taka sprawa jak, powiedzmy, powstań warszawskiego, styczniowego czy listopadowego, gdy zawsze garstka szaleńców podrywała naród, a rezultat był taki, że... My pamiętamy, że legiony Piłsudskiego też miały szalone trudności i że jak szła ta Pierwsza Kadrowa, to ludzie zamykali okiennice i szczuli psami, bo się bali, bo woleli mieć małą stabilizację, bo już odwykli od wszelkiej walki. Był to wtedy tak samo trudny okres, jak teraz.

Uważam, że "Solidarność" przyniosła nam upragnioną wolność i dla mnie osobiście na przykład jest wielką sprawą, że nie snuje się za mną funkcjonariusz SB, że nie muszę mieć telefonu na podsłuchu...

(Senator Zygmunt Cybulski: Ale ma pani. Ale pani ma.)

...i w ogóle nie jestem nękana w jakikolwiek sposób. Tak, to już jest duża sprawa. Kto tego nie odczuł, ten tego po prostu nie wie.

W każdym razie jestem za uchwaleniem tej uchwały. Uważam, że należy to święto wprowadzić, a wszelkie zastrzeżenia, mówiące na przykład o braku, powiedzmy, realizacji tych haseł, wydają mi się niewłaściwe. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Pani senator Zdzisława Janowska, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Zdzisława Janowska:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!

Ja nie będę solidaryzowała się z osobami, które pragną nieuhonorowania tego święta, ale solidaryzuję się w pełni z panią senator Szyszkowską, jeśli chodzi o ocenę sytuacji społecznej naszego kraju i społeczeństwa. Sięgając wstecz... A myślę, że dzisiaj w dużej mierze mają prawo zabierać głos przede wszystkim ci, którzy aktywnie uczestniczyli w zmianach - myślę, że siedzący tutaj na sali to w większości takowi - ci, którzy to pamiętają, ci którzy w tym uczestniczyli, niekoniecznie zostali wówczas potraktowani w sposób najbardziej brutalny, ale czuli się aktywnie zaangażowani. Ja do tej grupy należę i doskonale pamiętam każdy dzień, każdą godzinę, kiedy rozpoczęły się strajki, i co się potem działo w poszczególnych miejscach Polski, instytucjach i w kraju. Jestem również członkiem "Solidarności" Uniwersytetu Łódzkiego, zostałam jej członkiem, choć wielu moich kolegów postanowiło odwrócić się od tej organizacji, ponieważ ona już nie jest tą organizacją, którą była na początku.

Ja zgadzam się z takimi stwierdzeniami, że zmiany, które nastąpiły dzięki "Solidarności", były najwspanialsze, rzeczywiście dokonano ich i chwała za to, że staliśmy się przywódcą w bloku krajów wschodnich, ale postulaty "Solidarności" były zgoła inne i ci, którzy rzeczywiście walczyli o zmianę sytuacji w Polsce, chcieli czegoś innego, na pewno nie tego, co mamy dzisiaj. Chciano wolności, chciano pracy, pracy uczciwej, chciano pozbyć się partyjniactwa, chciano żyć godnie, chciano, żeby interesy ludzi pracy były właściwie reprezentowane. Proszę pamiętać, że bunt został zorganizowany przez związki zawodowe, przez związek zawodowy, który ogarnął dwanaście milionów ludzi. W tym związku zawodowym znaleźli się również ludzie, którzy byli tak zwanymi wysłannikami z innych organizacji, partyjnych, wówczas betonowego PZPR. Choć wśród pezetpeerowców były bardzo wspaniałe struktury, struktury poziome, Fiszbach i inni, którzy włączyli się rzeczywiście, autentycznie w ruch solidarnościowy, to oczywiście była w tejże organizacji masa ludzi, która miała szczególne zadanie rozsadzania od środka tego, co się dzieje.

Wszyscy walczyli o jedno: właśnie o to, żeby zmieniła się sytuacja, o godne życie, godne traktowanie człowieka, godne traktowanie człowieka w miejscu pracy. I nikt nie przypuszczał, że zmiana ustroju może przynieść takie skutki, jakie przyniosła. Myślę, że przywódcy strajkowi z tamtych czasów, jeśliby przewidywali zmianę ustroju, to na pewno chcieliby kapitalizmu z ludzką twarzą. Kapitalizmu z ludzką twarzą w Polsce nie ma. I to, co powiedziała pani senator Szyszkowska, jest świętą prawdą. Rozwarstwienie społeczne jest tak wielkie, że święto, które się nazywa Świętem Solidarności, nigdy nie mogłoby się nazywać Świętem Solidarności Społecznej, bo solidarności społecznej u nas nie ma. Świętem Wolności owszem, ale Świętem Solidarności rozumianej jako solidarność społeczna nie, bo jej nie ma. Niedopuszczalne jest, ażeby w kapitalizmie z ludzką twarzą, bo tak niektórzy go nazywają, mówią, że jesteśmy w tym ustroju, była trzyprocentowa warstwa ludzi, która nie wie, co ma robić z pieniędzmi, która każdego dnia i miesiąca zarabia tyle, że mogłaby kupić kilka domów i kilka samochodów. Niedopuszczalne jest, ażebyśmy my zastanawiali się nad tym, że poprawimy najmniejsze wynagrodzenie, dając człowiekowi, który nie ma za co żyć, zaledwie 30 zł, i jeszcze się kłócili, czy te 30 zł dać, czy nie dać. Niedopuszczalne jest, ażeby z opieki społecznej rodzina, która nie ma prawa do zasiłku, nie ma szans na pracę, tak zwana grupa wykluczonych społecznie, dostawała na miesiąc 40 zł. Zgadzamy się absolutnie, żeby ta rodzina żebrała i kradła, zgadzamy się na to. Są wśród nas ludzie, którzy chyba nigdy nie zachodzili do najbiedniejszych i którzy nigdy nie rozmawiali z tymi ludźmi, nie byli w ich domach, nie starali się im pomóc. A więc nie o to walczyliśmy.

Teraz o naszych podstawowych błędach, błędach wszystkich. Proszę pamiętać, że za pierwszym razem władzę objęła grupa, która walczyła o wolność, władzę objęła grupa solidarnościowa, a - teraz będę używała bardzo mocnych słów - PZPR był skasowany, nie było ludzi z PZPR w pierwszej władzy samorządowej, w pierwszej władzy parlamentarnej, przy stanowieniu określonych ustaw i przy budowie ustroju, kapitalizmu z ludzką twarzą, czyli wprowadzaniu gospodarki rynkowej. Moi koledzy, moi pseudokoledzy, zachłysnęli się, zachłysnęli się władzą, zachłysnęli się bogactwem. Ludzie, którzy nie mieli nic, którzy nie mieli żadnej możliwości normalnego funkcjonowania i którzy byli ludźmi niezwykle uczciwymi w owych czasach, stali się bonzami, kapitalistami, szefami resortów, ludźmi, którzy odpowiadali za wprowadzenie ustaw prywatyzacyjnych w naszym kraju.

I gdybyśmy dzisiaj to ocenili, gdybyśmy naprawdę rzetelnie przeczytali dokumenty Najwyższej Izby Kontroli, to byśmy zobaczyli, że błędy, które dotykają prywatyzacji, które wyrzuciły ludzi poza nawias, niekiedy zupełnie niesłusznie, bo chodziło o to, żeby sprywatyzować na początku najbardziej smaczne kąski, najbardziej cenne kąski, żeby właśnie przysporzyć kapitału, nie zawsze państwu, ale określonym grupom... Gdybyśmy tak na to spojrzeli, to byśmy naprawdę mogli poprzeć to, o czym mówię. Ja zajmuję się tymi sprawami, walczę o właśnie uczciwe prywatyzowanie, bo nie mówię, że nie ma być prywatyzacji.

W naszym kraju nastąpiły olbrzymie szkody za sprawą różnych rządów. I teraz jeśli prześledzimy historię i walkę o słuszne sprawy, to proszę pamiętać, że pierwsze rządy były solidarnościowe, drugie rządy były rządami również z większością ludzi walczących o naszą wolność i zawsze ci następni mówili: nie może tak być, są błędy, my to poprawimy. Przychodziły następne rządy i nie poprawiały. Nie poprawiały, aż doszliśmy do rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Platformy Obywatelskiej, wówczas Unii Wolności itd., itd.

Jestem w stanie postawić tezę, że grupa rządząca, tak jak powiedziała pani senator, elity rządzące decydują. Ale na litość boską, elity rządzące, które dochodzą do władzy, krytykują poprzednie elity rządzące, tyle że tak się dziwnie składa, że nagle ten głos krytyki cichnie. Cichnie dlatego, że - też powiem to w sposób bardzo zdecydowany i odważny - sieć powiązań, bardzo odważnie mówiąc, mafijnych, interesownych, lobbingu, rozumianego jako ten zły, jest tak duża, że łączy ludzi z różnych opcji politycznych: i tych z "Solidarności", i tych, przepraszam, jeśli koledzy się obrażą, ale mam na to dowody, z Unii Wolności, i z Sojuszu. Nagle wszyscy są przyjaciółmi w interesie, jest biznes i wtedy już się niczego nie krytykuje. Kto wpuszczał przez te wszystkie lata niekontrolowany import na granicy wschodniej? Kto? Wszyscy z wszystkich ekip rządzących. Kto pozwala, żeby ginął nasz przemysł lekki? Wszyscy z ekip rządzących, wszystkie kolejne ekipy rządzące to czynią.

A więc moja teza jest taka: sami z pełną świadomości doprowadziliśmy do tego stanu, jaki jest, złego stanu polskiego społeczeństwa, właśnie niedożywienia dzieci, braku pracy, złego traktowania ludzi, którzy są dużo gorzej sytuowani i którzy w ogóle nie rozumieją, co to jest gospodarka rynkowa i co to jest kapitalizm. Oni tego nie rozumieją, nie mają kwalifikacji, nie mają szans na wyjście z tego. My teraz dzięki środkom z Unii Europejskiej będziemy się nimi zajmować, a sami przez lata doprowadziliśmy do tego, żeby oni naprawdę nie mieli co ze sobą zrobić. Są w noclegowniach, nie mają żadnej możliwości uzyskania mieszkania socjalnego, są eksmitowani, są wyrzucani. A kto do tego doprowadził? Wszystkie ekipy rządzące po kolei.

Błędem jest również to, że związek zawodowy, który walczył i który ma zapisane swoje statutowe obowiązki, który ma walczyć o prawa ludzi pracy, związek zawodowy "Solidarność" jednym razem włączył się do rządzenia, a drugim razem siłą rzeczy zaczął odpowiadać za sprawy, które były już sprawą rządu. Tak było za czasów premiera Buzka, tak było wcześniej, kiedy związek zawodowy przestał być związkiem zawodowym, kiedy słusznie prezydent Wałęsa powiedział, że ma dosyć takiej "Solidarności", która wzięła się do władzy, a nie zajmuje się ludźmi, nie zajmuje się tym, do czego została powołana, tym podmiotem, do ochrony którego została powołana.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Bardzo proszę finiszować, Pani Senator.)

Stąd też musimy zdawać sobie sprawę z tego, co się stało. Musimy to oceniać rzetelnie.

Nie można zgodzić się również z tym, że na przykład kolebka "Solidarności", o czym mówiła pani senator, została bardzo źle potraktowana. Co się w końcu stało ze stocznią? Co się stało z tymi, którzy odpowiadali za stocznię? Co się stało z cegiełkami, któreśmy dawali? Ja sama dawałam cegiełki na stocznię. Gdzie one są? Kto je wziął? Co się stało z prywatyzacją tej stoczni? Co się stało z firmami, które tam umiejętnie, w określony sposób - już nie będę nazywała tego po imieniu - ekipie rządzącej zaproponowały...

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Pani Senator, przykro mi, ale czas już minął. Może pani się jeszcze raz zapisać.)

Już kończę, dziękuję bardzo.

A więc oczywiście jestem za tym świętem, ale jednocześnie patrzę na to takim spojrzeniem krytycznym, bo minęło tyle lat, a ludzie nie mają się tak dobrze, jak myślano, że będą się mieli. Szkoda tego wszystkiego, niekiedy bardzo, bardzo tego żałuję. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Zapraszam pana senatora Bogusława Mąsiora, przypominając, że czas wystąpień to maksimum dziesięć minut.

Do spisu treści

Senator Bogusław Mąsior:

Panie Marszałku, na pewno dziesięciu minut nie wykorzystam.

Powiem tak: nie byłem członkiem "Solidarności", ale jestem za tym, żeby w naszym interesie dzień 31 sierpnia uhonorować, żeby również przypomnieć Europie i światu o tym, że Polska była tym krajem, w którym rozpoczął się ruch odnowy, wolności w Europie Środkowej. Jestem za tym.

Rozumiem, że wygodnie byłoby, aby z okazji tego szczególnego dnia mówić o samych sukcesach, o tej wolności, o solidarności, ale zapomnieć o tym, co było potem. Mnie się wydaje, jestem przekonany, że skoro będzie to święto państwowe, a na pewno tak się stanie, to niechże to będzie również czas refleksji, odpowiedzi na pytania: Po co był jeden strajk, drugi, trzeci? Po co były Porozumienia?

Ja mam przed sobą odbitkę historycznych tablic, które w 2004 r. zostały wpisane na światową listę dziedzictwa kultury UNESCO. I tam jest oczywiście wiele bardzo cennych postulatów, które się udało zrealizować. Ale tam są również postulaty, których przypomnienie jest ważne, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, co się dalej z tymi postulatami działo.

Dwunastym było wprowadzenie zasady doboru kadry kierowniczej na podstawie kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej itd. A co się stało po roku 1990? Jaki był dobór kadry? Według fachowości? Jak było w tych pierwszych trzech latach, o których mówiła pani senator Janowska? Proszę sobie odpowiedzieć. Swoi, tylko swoi i w większości na zasadzie doboru nie na podstawie kwalifikacji, ale deklaracji ideowych.

Siedemnasty postulat: zapewnić odpowiednią ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących. To się udało zrealizować. Sam kilkakrotnie interweniowałem przeciwko zamykaniu przedszkola czy żłobka, no ale trudno było wygrać te sprawy, ponieważ kobiety mają czas na wychowanie dzieci, bo nie mają pracy i dzieci do przedszkoli i do żłobków nie trafiają.

Postulat osiemnasty: wprowadzić urlop macierzyński płatny przez okres trzech lat na wychowanie dziecka. Bez komentarza.

Dziewiętnasty: skrócić czas oczekiwania na mieszkanie. No, dzisiaj w telewizji rzecznik praw obywatelskich, pan Zoll, mówił o braku jakiejkolwiek polityki mieszkaniowej przez kolejnych piętnaście lat w naszym państwie.

No, wprowadzenie wolnych sobót... to się też nam udało, a niektórzy mają wolne całe tygodnie.

Ja to przypominam, bo chciałbym, żeby 31 sierpnia był dniem refleksji nad tym, co zepsuliśmy. I to nie jest prawda, że należy obciążać, tak jak mówił pan senator Podkański, kolejne elity, przecież te elity to są, tak jak mówię, przez pierwsze trzy lata były określone elity, potem następne, następne, następne, a przede wszystkim jest to próba zawłaszczania prawa do patriotyzmu, do idei, do różnych rzeczy, i próba dyskredytacji tego, co się nazywa porozumieniem między ludźmi. Jeżeli my dzisiaj kwestionujemy porozumienie, które zostało zawarte w sierpniu, to potem są tego konsekwencje. My jako społeczeństwo do dzisiaj nie potrafimy mówić o ważnych sprawach w miarę wspólnym głosem. Mówimy o solidarności, a gdy tu dyskutowaliśmy, to były czytane, przedstawiane wypowiedzi o tym, jak podwyżka minimalnej płacy o 30 zł wpłynie na polską gospodarkę, ale mówimy o solidarności.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Ja oczywiście będę głosował za przyjęciem tej ustawy, ona jest potrzebna, ale potrzebna jest też głębsza refleksja nad tym, dlaczego przez piętnaście lat...

(Senator Zbigniew Romaszewski: Szesnaście.)

...przez szesnaście lat nie potrafiliśmy domówić się w sprawach najbardziej istotnych dla nas wszystkich.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję.

Teraz pan senator Zbigniew Romaszewski, zapraszam.

(Senator Krystyna Sienkiewicz: A emerytury górnicze poczekają.)

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ja muszę powiedzieć, że debata, która się tu rozwija, rozwija się niezwykle interesująco. Pokazuje ona, jak przebiegała nasza transformacja, a jak zauważył senator Mąsior, przebiegała ona szesnaście lat. Gdyby panie senator wzięły udział w takiej debacie i wypowiedziały swoje poglądy cztery lata temu, to moglibyśmy wiele zmienić, pewnych ustaw w tej kadencji nie przyjmować i nie brnąć dalej w tę samą stronę. Tak że ja bardzo żałuję, że jest to nasze ostatnie posiedzenie, bo mogłaby to być naprawdę bardzo ciekawa debata, debata o prywatyzacji. Nie bylibyśmy tak entuzjastyczni, jak na wielu posiedzeniach, wiele ustaw rozpatrzylibyśmy z dużo większą wnikliwością, różne problemy socjalne zostałyby zapewne rozwiązane inaczej niż to się stało w tej kadencji, na przykład sprawa alimentacji. Proszę państwa, temat ten moglibyśmy rozciągnąć jeszcze na parę posiedzeń.

Ja w dużej mierze podzielam przekonania pani senator Szyszkowskiej, że dobrze nie jest, ale zupełnie nie podzielam jej wniosków, to znaczy uważam, że z przesłanek, które przedstawiła, wnioski zostały wyciągnięte, powiedziałbym, opacznie. Cóż, proszę państwa, solidarność to nie jest sprawa prosta, łatwa. Solidarność musi budować społeczeństwo, solidarność budują społeczeństwa, a nie parlamenty. Można stanowić jednak pewne symbole.

Ja muszę powiedzieć, że dla mnie uznanie 31 sierpnia za Dzień Solidarności i Wolności jest w pełni uzasadnionym symbolem, bo wtedy ta solidarność i wolność w Polsce się urodziła. Ja muszę powiedzieć, że to trochę kontrastuje z tym, że na przykład nikt nie kwestionuje tego, że my w jakiś sposób czcimy, Francuzi czczą 14 lipca, kiedy miały się narodzić wolność, równość i braterstwo. Proszę państwa, przecież 14 lipca też ustanowili beneficjenci rewolucji francuskiej, a nie ci, którzy szli na Bastylię. Oni z tego już w tym momencie zupełnie nic nie mieli, ale fakt, że społeczeństwo zaczęło funkcjonować wokół innych wartości, ma kolosalne znaczenie w gruncie rzeczy dla cywilizacji całego świata. I tak samo, proszę państwa, wtedy padły hasła wolności i solidarności, i to jest w zasadzie bezdyskusyjne.

Proszę państwa - solidarność. Było tu wiele mówione o niesprawiedliwości społecznej. My po prostu już zapominamy tę historię. To był strajk "Solidarności", strajk o roszczenia płacowe został zakończony, nie pamiętam, 14 lub 16 sierpnia, wtedy Wałęsa zakończył strajk, bo uzgodniono wysokie podwyżki dla stoczniowców i w zasadzie porozumienie zostało zawarte. I dopiero Alina Pieńkowska, Henia Krzywonos, Ania Walentynowicz, one zatrzymały tych ludzi i powiedziały, że przecież jest solidarność, są zakłady, które na tym nic nie korzystają, a które są tu z nami. Tam w stoczni było dwieście osób. I ci ludzie cofnęli się w imię solidarności i ta solidarność była prawdą. Proszę państwa, myśmy już po prostu zapomnieli, jak wyglądała wtedy solidarność. Zdarzył się taki cud. Zdarzył się taki cud, że polskie społeczeństwo było solidarne, że solidarny był hydraulik, sympatyczni byli ludzie, uśmiechali się w autobusie, pomagali sobie, bo uważali, że są tym samym narodem, tym samym społeczeństwem i coś ich ze sobą łączy. To była solidarność przez małe "s", ale znalazła ona wyraz w tym, że w ciągu trzech miesięcy dziesięć milionów ludzi potrafiło zbudować związek zawodowy. Czy to był związek zawodowy? Nie, ja ciągle twierdzę, że był to wielki ruch społeczny na rzecz wolności, na rzecz demokracji, na rzecz narodu, na rzecz niepodległości, na rzecz praw człowieka. W tym czasie były bardzo wielkie roszczenia i wielkie problemy tego państwa, ale ludzie w swoich żądaniach byli solidarni.

Proszę państwa - wolność. Muszę powiedzieć, że dla mnie był to szczególny dzień, bo akurat opuszczałem wtedy Mokotów, ja opuszczałem Mokotów 1 września właśnie po tym, jak koledzy solidarnie zażądali, ażeby uwolnienie więźniów politycznych było wpisane w postulaty gdańskie. 1 września nas uwolniono. Wracałem stamtąd, jechałem Nowym Światem, autobusem, przed nami jechała policja, przed policją kroczyła manifestacja KPN, która szła do Grobu Nieznanego Żołnierza złożyć kwiaty. To był po prostu inny kraj. I ja myślę, że o tym trzeba pamiętać. Zresztą ta ustawa o tym mówi. Ona mówi o zrywie narodu, walce o wolność i solidarność. I to trzeba uczcić. A debatę o tym, na czym polegała transformacja, cóż, wydaje mi się, że jednak trzeba by odłożyć na początek przyszłej kadencji, a nie na koniec obecnej. Dziękuję.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jolanta Danielak)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję serdecznie.

Zapraszam panią senator Krzyżanowską.

Do spisu treści

Senator Olga Krzyżanowska:

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Ja byłam w latach i siedemdziesiątych, i osiemdziesiątych lekarzem w Stoczni Gdańskiej, ale oszczędzę państwu, rzecz jasna, moich osobistych wspomnień. Była tam masa ludzi sto razy bardziej zasłużonych niż ja, ale to się działo na moich oczach.

Chcę wrócić do czegoś innego. Chcę wrócić do tego, że w naszej dzisiejszej debacie poruszamy bardzo dramatyczne problemy, ale jakby nie pamiętamy, o co w tej uchwale chodzi i co Sierpień'80 przyniósł Polsce. Przyniósł wolne, niepodległe, suwerenne państwo, w którym popełniamy błędy tak z lewej, jak i z prawej. I jedne rządy, i drugie rządy, i parlament, i my wszyscy na różnych etapach swojej pracy przyłożyliśmy rękę do tych błędów, tak, to jest prawda, ale jesteśmy w wolnej, suwerennej Polsce i osiągnęliśmy to wtedy przez solidarność wszystkich, partyjnych i bezpartyjnych, bo dwanaście milionów członków "Solidarności" to byli naprawdę bardzo różni ludzie, ale rozumieli ideę wolnego państwa i wolności Polaka w swoim kraju.

Drugi problem, o którym też trochę zapominamy, proszę państwa, to fakt, że to był sygnał i dlatego zaczęło się to zmieniać w Europie. Przyznają to inne państwa, przyznają inne parlamenty, tylko my w naszym parlamencie widzimy głównie błędy i przede wszystkim chcemy pamiętać o tym, co nam się nie udało, a nie chcemy pamiętać o tym, co się udało.

I ostatnia sprawa. Padały tu, nie tylko w tej dyskusji, słowa o tym, że jesteśmy podzieleni, jesteśmy w stosunku do siebie wrodzy i zaciekli. Tak, jesteśmy i to jest złe, bo wtedy przestaje się rozmawiać merytorycznie, a zaczyna się rozmawiać, używając argumentów, powiedziałabym, mniej rzeczowych.

Ja proponowałabym państwu zobaczenie wystawy, jest teraz w Alejach Ujazdowskich na płocie piękna wystawa, zdjęcia i krótkie życiorysy żołnierzy Armii Krajowej, którzy zostali straceni w tych najgorszych latach pięćdziesiątych lub przesiedzieli długo w więzieniach. Dlaczego tak się stało? Ponieważ nie uznawali jednej słusznej racji, jaką wtedy był komunizm i socjalizm. Tylko za to zginęli, tylko za to oddali życie. Może to się stanie dla nas przestrogą w naszych poglądach politycznych, że nie istnieje jedna moja racja, istnieje racja polskiego państwa i potrzebna jest próba pogodzenia się w jakiś sposób po to, żeby do takich dramatów, o jakich tu mówimy, a mówimy o bezrobociu, nędzy, nie dochodziło.

Naprawdę chciałabym, abyśmy przy tej okazji pamiętali, że to było polskie bezkrwawe zwycięstwo i warto tym wszystkim ludziom z różnych stron, którzy się do tego przyczynili, oddać cześć. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Zapraszam pana senatora Religę.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Religa:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Okazuje się, że dla mnie to bardzo trudne wystąpienie. Zacznę od tego, że część głosów, słowa części osób, które wypowiadały się z tej mównicy, spowodowały we mnie jakieś takie poczucie przykrości, rozczarowania. To zły dzień, jak się okazuje.

Pani Senator Szyszkowska, mam do pani ogromną prośbę. W imię solidarności Polaków powinna pani wycofać swoją propozycję. Ten Senat nie powinien nawet dopuścić do tego, żeby nad propozycją, jaką pani złożyła, odbyło się głosowanie. To, że pani zrobiła coś takiego, wzbudza we mnie wielki niesmak.

Jestem bardzo wdzięczny, Panie Senatorze Romaszewski i Pani Senator, za wasze wypowiedzi. To są wypowiedzi niejako z głębi mojego serca, zgodne z tym, jak ja odczuwam ten dzień. Mówił pan, Panie Senatorze, o cudzie, który się zdarzył. Proszę państwa, w Polsce - urodziłem się w 1938 r., więc wiecie, ile mam lat - taki cud przeżywa się tylko raz w życiu i to był cud tego roku, to była prawdziwa, wielka solidarność wśród Polaków, bezpartyjnych i partyjnych, wspólnie  chcieliśmy zmienić świat na lepsze.

Mamy podjąć decyzję w tej sprawie, czy będzie święto państwowe Dzień Wolności i Solidarności. Byłoby rzeczą niewybaczalną, gdybyśmy nad tą propozycją nie zagłosowali. Dlatego jeszcze raz zwracam się do pani, Pani Senator Szyszkowska, żeby pani zechciała wycofać swoją propozycję.

Proszę państwa, my musimy siebie nawzajem szanować, musimy szanować swoją historię, a jest to wielka i ważna historia, która zmieniła Europę. To nie Niemcy, rozwalając mur berliński, zmienili historię Europy, zmienili ją Polacy, tworząc "Solidarność", i ten wielki, wspaniały ruch wolności i rzeczywistej solidarności pomiędzy nami. Nie możemy siebie sami lekceważyć. To myśmy zmienili obraz Europy, miejmy szacunek do siebie. W imię tego szacunku, dla nas wszystkich proszę panią senator, aby wycofała swoją propozycję. Dziękuję.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Zapraszam pana senatora Litwińca.

Do spisu treści

Senator Bogusław Litwiniec:

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!

Będę głosował za ustanowieniem Święta Solidarności, solidarności robotników, a to dlatego, że sięgając wstecz, widzę w tym akcie wielką, typowo polską kulturową tradycję w stawianiu pomników - w stawianiu pomników przegranym.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Zapraszam panią senator Serocką.

Do spisu treści

Senator Ewa Serocka:

Dziękuję.

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Zostałam trochę wywołana do odpowiedzi. Nie chciałam brać udziału w dyskusji, chociaż prosili mnie o to stoczniowcy, między którymi ciągle przebywam, byłam tam nie dawniej jak w poniedziałek. Dzwonią do mnie właściwie codziennie, uczestniczę w różnych sprawach związanych z ich problemami, szczególnie z problemami Stoczni Gdańskiej, które znam na pamięć. Chciałam o tym powiedzieć, mówiłam o tym ostatnio na posiedzeniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, mówiłam też na dużej konferencji, która była organizowana w Senacie, i na szczęście Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych mnie wysłuchała, a na tej wielkiej konferencji nikt mnie nie chciał słuchać, wręcz zostałam prawie zakrzyczana przez dyrektora Stoczni Szczecińskiej Nowej w Szczecinie.

Jestem, tak jak mówiłam, związana z tym bardzo emocjonalnie. Pan senator Bachleda zadał mi pytanie, ale pan marszałek nie chciał, żebym na nie odpowiedziała. Nie byłam członkiem żadnej komisji, ani międzyzakładowej, ani żadnej innej, ponieważ nie była członkiem "Solidarności". Byłam jednak ściśle związana z pracą na Wybrzeżu i z tym, co się tam dzieje. Byłam w tym czasie dyrektorem do spraw pracowniczych dużego przedsiębiorstwa budowlanego i również z wszystkimi przeżywałam cały okres sierpnia i późniejszy, musiałam dbać o pieniądze dla ludzi, którzy tam pracowali. Moim celem było zawsze dobro człowieka i dlatego byłam negocjatorem w dwudziestu siedmiu strajkach. Nie wiem, czy ktokolwiek z państwa senatorów poszedłby do ludzi w czasie ciężkiego strajku z głodówkami lub z innymi, powiedziałabym, dość ekstremalnymi historiami, żeby dla dobra ludzi go uspokoić, spisać tam porozumienie.

Ośmieliłam się to powiedzieć, bo byłam do tego upoważniona przez stoczniowców, do tego, żeby to powiedzieć, żeby przypomnieć z tej mównicy, jak bardzo ważną sprawą jest to, aby kolebka "Solidarności", właśnie Stocznia Gdańska, była rzeczywiście potraktowana w sposób właściwy. Nigdzie nie mogę się tego doprosić, musiałam błagać prezesów sądu, żeby po pięciu latach ruszył proces przeciwko syndykowi, musiałam prosić o to, żeby minister sprawiedliwości objął nadzorem tych wszystkich, którzy doprowadzili do upadku i próbują doprowadzić do upadku cały nasz przemysł stoczniowy. Jestem po prostu do tego zobowiązana, ponieważ tam byłam, spędziłam dwadzieścia sześć godzin w Stoczni Gdynia i udało mi się uspokoić tę prowokację prezesa stoczni. Dlatego w dalszym ciągu tak uważam i będę głosować za przyjęciem tej uchwały w imię pamięci o tych ludziach, którym należy się jakiś ukłon, o ludziach pracy, i w imię wezwania wobec elit, które powinny się tym zająć. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Zapraszam pana senatora Jaeschkego.

Do spisu treści

Senator Andrzej Jaeschke:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Rzeczywiście dzień jest szczególny, dlatego że z jednej strony jest to ostatnie takie pełnokrwiste posiedzenie Senatu i to niewątpliwie skłania do refleksji nad tym, co każdy z nas przez te cztery lata zrobił, a z drugiej strony przyjmujemy, myślę, że przyjmiemy, sejmowy projekt ustawy o Wolności i Solidarności.

W toku tej dyskusji, którą prowadzimy w tej chwili, jawi się obraz, powiedziałbym, dosyć posępny. Otóż, mamy poczucie, że pewnie nie wszystko zrobiliśmy, co mogliśmy, i że nie tak miało być.

Ale, Szanowni Państwo, czy mogło być inaczej? To przecież nie my tutaj wymyśliliśmy ten piękny wiersz o tych idących i krzyczących "Polska! Polska!", a Bóg zza krzaka zapytał: jaka? Cyprian Kamil Norwid, jeśli się nie mylę. Nie my w okresie międzywojennym, ale chyba Kaden-Bandrowski pisał o radości z odzyskanego śmietnika. Nie my mieliśmy ten potworny, ideowy dylemat po raz pierwszy: co z tej wizji szklanych domów zostało? Bo nie ma szklanych domów.

Ale, Szanowni Państwo, mamy pod jednym względem niepowtarzalną sytuację. Otóż nie musimy się zastanawiać, tak jak w ostatnim mgnieniu życia tuż przed upadkiem ostrza gilotyny, nie musimy myśleć, co zostało z naszych ideałów, tak jak to było wtedy, kiedy polskich komunistów na Łubiance sprowadzano na dół i zabijano strzałem w tył głowy, a potem jeszcze innych, całą masę naszych rodaków. To, co się stało w Sierpniu, i to, co jest dzisiaj, ma swój nierozerwalny związek, także to, że możemy dzisiaj tutaj wymieniać poglądy, że możemy zastanawiać się nad tym, że może nie o to szło, że może nie tak miało być.

Ale, Szanowni Państwo, przecież jesteśmy zwykłym, niespecjalnie namaszczonym przez Boga i ludzi czy historię społeczeństwem, w którym z reguły świetlane zamiary przynoszą inny od zamierzonego efekt. Ktoś z szanownych moich przedmówców mówił, że z Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z lipca 1794 r. skorzystali inni. No tak to już jest. Pierwszymi ofiarami rewolucji są ci, którzy idą na barykady, a beneficjentami ci, którzy raczej to obserwują, najczęściej koniunkturaliści. Termidor, nowa klasa rządząca w Związku Sowieckim reprezentowana przez Stalina, a i dzisiaj różnego typu elity - choć słowo "elita" może tu nie pasuje - w sytuacji większych potrzeb niż możliwości ich zaspokojenia byli i zawsze będą beneficjentami tego, co się stało. Ja nie należałem do "Solidarności", ale jestem beneficjentem tego, co się stało. I uczciwie dziękuję za to, co się stało, ponieważ to również mnie otworzyło znacznie szersze możliwości, niż miałbym w systemie, który do tamtej pory funkcjonował.

Nasze dyskusje wykazują się pewną bezradnością, bo nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje ustrój, który gwarantuje z jednej strony wolność polityczną, a z drugiej strony równość ekonomiczną. I niestety, nie ma takiego ustroju. Powiem brutalniej: albo będzie prawo do pracy, albo będzie wolność polityczna. Spór został rozstrzygnięty, społeczeństwo w referendum przyjęło to rozwiązanie, choć może nie do końca wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co oznacza brak ustawowego czy konstytucyjnego zapisu o prawie do pracy. I nad tym boleję. A więc nic nowego pod słońcem. A to, że możemy sobie dzisiaj o tym spokojnie rozmawiać, trochę w atmosferze nostalgii i może głębszej refleksji niż zwykle, to właśnie tego efekt. I, jak sądzę, również to właśnie powoduje, że projekt tej ustawy powinniśmy przyjąć.

Jest jeszcze jedna kwestia, o której chyba warto dzisiaj powiedzieć, bo myślę, że ona nas też gnębi w jakiś sposób. Czy my tutaj uczyniliśmy wszystko, aby tępić przynajmniej te najbardziej ostre zadry gospodarki rynkowej? Czy robiliśmy wszystko, aby tym, którzy nie są beneficjentami tego, co się stało, zapewnić możliwość godnego życia? I z jednej strony możemy powiedzieć, że na pewno nie. Ale to zawsze post factum widać, bo jakbyśmy wiedzieli, jaka będzie przyszłość, no to byłoby bardzo prosto podejmować decyzje. Myśmy podejmowali decyzje w sytuacji niepewnej, nie politycznie niepewnej, tylko gospodarczo niepewnej. I pewnie dzisiaj wiele rzeczy zrobilibyśmy inaczej, gdybyśmy wiedzieli, jak się losy potoczą.

Czy zrobiliśmy wszystko, żeby podczas naszych obrad zawsze górował instynkt państwowy? To, co Senat może zrobić, to właśnie zapewniać niezbędną spoistość państwa po to, aby społeczeństwo mogło samoorganizować się, aby mogło - nie używam tego sformułowania cynicznie - brać sprawy w swoje ręce, korzystać z tej demokracji we wszelkich jej wymiarach

Czy niezbyt często mówiliśmy: państwo to wytrzyma, państwo się od tego nie zawali? Czy zawsze podejmowaliśmy trafne decyzje w gąszczu różnych sprzecznych interesów? Bo przecież każda ustawa, którą rozpatrywaliśmy, była, oby tylko, kompromisem między różnymi sprzecznymi interesami. I myślę, że na to pytanie możemy odpowiedzieć pozytywnie: unikaliśmy politycznego zacietrzewienia. Budowaliśmy obraz polityki jako szlachetnego, czasem emocjonalnego, ale szlachetnego sporu między ludźmi, którzy się lubią, szanują i którzy uznają, że każdy ma prawo do swoich racji i ma prawo do ich obrony. Tak, to nam się chyba udało. I być może ten element kultury politycznej, którą zaprezentował Senat, będzie tym, co się okaże najtrwalsze z tego, co zrobiliśmy do tej pory.

I kończąc, Szanowni Państwo, powiem tak: Polska w ciągu tych czterech lat się zmieniła, również trochę dzięki nam. Jest niewątpliwie lepsza, niż była. Czy jest dobra? O nie. Ale jest na pewno lepsza.

I wreszcie zwracam się do pani senator Szyszkowskiej, jako do filozofa, bo myślę, że ta argumentacja może panią przekonać. Pani profesor dobrze wie, że są rzeczy, o których filozofom się nie śniło. A jeżeli nie śniło się filozofom, to niestety również nie śniło się tym, których myśli są mniej uwznioślone, a bardziej przyziemne. I dlatego prosiłbym, zgadzając się co do pewnego filozoficznego wymiaru pani wypowiedzi, aby pani jednak wycofała ten swój wniosek.

Są rzeczy, o których naprawdę nie wiemy i nigdy wiedzieć nie będziemy. Polityka, życie społeczne to nie próba generalna, którą się przerobi, potem brudnopis potarga, jeśli jest zły, i trenuje jeszcze raz. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Zapraszam panią senator Szyszkowską, która prosiła o dodatkowe pięć minut.

Do spisu treści

Senator Maria Szyszkowska:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Wysoka Izbo!

Ponieważ wiele osób czyniło osobiste uwagi, to ja dodam, że nie należałam nigdy ani do PZPR, ani do "Solidarności", wobec tego mam w miarę obiektywne spojrzenie na procesy, które zachodzą.

Dziękuję za pouczenia i uwagi ze strony pana profesora Religi. Jest mi trochę przykro, ponieważ darzę pana wyjątkowo dużą sympatią i szacunkiem. Dziękuję również za uwagi pana senatora. "Solidarność" na szczęście doprowadziła chociaż do tego, że w parlamencie - podkreślam: w parlamencie, bo nie poza nim - mamy wolność słowa. Nie ma jedynie słusznych poglądów. I jeżeli ktoś nie czuje się z konieczności związany ustaleniami klubu, jeżeli ustalenia klubu są całkowicie sprzeczne z jego poglądami, to ma na szczęście prawo do wypowiadania swoich poglądów. Po raz pierwszy spotykam się z pouczeniami, że czyjeś poglądy nie są stosowne.

Do mnie do biura przychodzą ludzie nie tylko z Warszawy, z mojego okręgu wyborczego, ale i z całej Polski. Ja od wielu lat objeżdżam Polskę, ponieważ zapraszają mnie na różnorodne odczyty w miastach i miasteczkach. I w imię oszukanych robotników, emerytów, kombatantów i innych grup społecznych, które wiązały tak wielkie nadzieje z przewrotem "Solidarności", w imię tych, którzy oczekiwali, tak jak zapewniał Lech Wałęsa, że będzie to stan poprawionego socjalizmu - przecież Kuroń był socjalistą i inni szlachetni przywódcy pierwszej "Solidarności" także - w imię tego nie mogę i nie chcę, nie jestem w stanie wycofać swojego wniosku ustawodawczego. Nie chcę utrwalać ani mitów, ani złudzeń.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Pani Senator, ja tylko czuję się zobowiązana przypomnieć, że nie jest to wniosek ustawodawczy, tylko legislacyjny.

(Senator Maria Szyszkowska: Przepraszam, przepraszam.)

Ale rozumiem, że to jest kwestia przejęzyczenia.

(Senator Maria Szyszkowska: Przejęzyczenie, to się zdarza.)

Ależ oczywiście, że tak.

Bardzo proszę do mównicy pana senatora Piesiewicza.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Piesiewicz:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Ja myślę, że są takie momenty, w których powinny być dwa, trzy wystąpienia i powinniśmy zamknąć temat. Zabieram głos, ponieważ usłyszałem od pana senatora Litwińca stwierdzenie, że tego rodzaju sytuacje to jest stawianie pomników przegranym. Ja wiem, że to jest bardzo dobry chwyt retoryczny. Ale jest to okrutna nieprawda. To jest bardzo dobry zwrot. Ale jest to straszne kłamstwo zawarte w tym chwycie retorycznym.

My dzisiaj nie dyskutujemy o naszej kondycji, kondycji tutaj obecnych, o kondycji Polaków 2005 czy 1999. My dzisiaj przez tę ustawę chcemy rzeczywiście postawić pomnik Sierpniowi 1980 r., być może jednemu z najwspanialszych wydarzeń w dziejach narodu i państwa polskiego. Być może Sierpień 80 r. i rozmodlonych robotników tam na placu Stoczni Gdańskiej można porównać tylko do wielkiej idei Gandhiego. I być może w historii świata ruch "Solidarność" będzie zapisany jako jedno z największych wydarzeń w dziejach współczesnego człowieka. I o to dzisiaj chodzi. A nie o złodziei, kanciarzy, krętaczy, łobuzów, którzy po odzyskaniu wolności, wywalczonej przez wielkich ludzi, o wielkim duchu, wykorzystali ich wielkie zwycięstwo. I dzisiaj o to chodzi. Łukasiński, Kościuszko, Baczyński, Rowecki, Piłsudcy - to nie są ludzie przegrani. To była sztafeta pokoleń z wielkim rozbłyskiem w Sierpniu 1980 r.

Jako adwokat miałem drobną sprawę w tamtym czasie, to była sprawa drobna. Czterech robotników z MZK w Warszawie drukowało w piwnicy wiersze Miłosza. Pan jest człowiekiem sztuki i kultury. Pan wie, co to jest? Pan wie, co to jest, Panie Senatorze. To się nie zdarza często, że było takie iunctim, że były takie sytuacje.

Dzisiaj stawiamy wielki pomnik ustawowy wielkim ludziom, całemu społeczeństwu za ducha, za wywalczenie wolności, za prawdę, za przekreślenie kłamstw, które sprowadził tu bolszewizm i kontynuowała komuna. Za wolność Polski. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Zapraszam pana marszałka Kutza.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Kutz:

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!

Rzeczywiście, niesłychanie ciekawie rozwija się ta dyskusja. I jest w tym coś bardzo arcypolskiego, że jest to jakby w dniu konania, jak to u nas zwykle. Piękna literatura się z tego robi.

Chcę na wstępie powiedzieć, że oczywiście będę głosował za tą ustawą. Trzeba rozróżnić oczywiście to niezwykłe uniesienie, które wtedy było, ten wielki triumf obywateli Polski, niezależnie skąd pochodzili i do jakiej klasy należeli, którzy wspólnie unieśli się, jak nigdy w historii tego biednego państwa, i odnieśli niebotyczny sukces. To oczywiście trzeba czcić, bo to jest pewne przesłanie dla przyszłych pokoleń, niezależnie od tego, jak to zostało zrobione.

Ale kiedy przysłuchuję się dyskusji, która się tutaj toczy, wadzą mi dwie takie rzeczy. Jedna to jest taka, że w gruncie rzeczy - bo mamy wszyscy takie poczucie, zwłaszcza ci, którzy żyją w terenie, nazwijmy to umownie - realizacja tego programu... Bo był to oczywiście program również społeczny. Każdy robotnik pod każdą szerokością Polski myślał o sprawiedliwości społecznej, robotnik nie może inaczej myśleć. I w związku z tym, jak połowa ludzi została - przepraszam, że powiem tak banalnie - wpuszczona w maliny, to trudno sobie wyobrazić, że trzeba się z tego cieszyć. Można pięknie mówić o tym zrywie, ale uważam, że prawda jest, jaka jest, i też trzeba o niej mówić.

Przedwczoraj mieliśmy tutaj wizytę górników. I trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego oni się w takiej formie pojawiają? No, odpowiedź na to pytanie w gruncie rzeczy jest też odpowiedzią na to, co się stało z "Solidarnością". To jest rozpacz straszliwa, oczywiście, i przytomność ludzi, którzy muszą sobie z tym wszystkim radzić.

Ale mnie niepokoi taki motyw myślenia, on jest arcypolski - o tym mówił pan Jaeschke, na przykład, czy pan Wielowieyski - że właściwie to wyszło to, co wyszło, to znaczy, że inaczej być nie mogło. I podciąga się powoli to wydarzenie niesłychanie pod filozofię, ukochaną filozofię polskiej klęski, klęsk. Wspaniale, jak powstanie jest nieudane. Wspaniale, jak wszystko jest nieudane. To jest nasza specjalność. Jest cała literatura, arcydzieła są na ten temat, profesorowie piszą, że właściwie największy wkład, jaki Polska kultura dała Europie, to jest ten romantyzm, który właśnie opiewa to, co nieudane, te klęski narodowe itd. I to mi wadzi, to mentalne przywiązanie do myślenia klęską i usprawiedliwianie, że tak musi być. I z tym się kategorycznie nie zgadzam, bo ten Sierpień to jest zupełnie nowa sprawa w historii Polski i nie należy jej wpychać w stare myślenie.

Inną sprawą jest to - dyskusja na ten temat nadspodziewanie dobrze i ciekawie się rozwija - co zrobiono z tym cudem. Nie ma żadnego usprawiedliwienia, ta polska bieda nie może być usprawiedliwiona myśleniem klęską. Nie, dlatego że "Solidarność" nie po to została stworzona i nie po to odniosła takie wielkie zwycięstwo, żeby to zmierzało do klęski. A to, niestety, ma wymiar klęski w wymiarze społecznym.

Ja jestem senatorem z Górnego Śląska. Urodziłem się w rodzinie robotniczej, jeszcze w czasie, kiedy wielki kryzys w 1929 r. zawitał na Górny Śląsk - wszyscy go wtedy przeżyli w przemysłach industrialnych - i wiem, co to jest bieda, bo ją widziałem przed wojną w strasznych rozmiarach. Strasznych: lepianki... Miałem kolegów, którzy chodzili na okrągło, zimą i latem, boso do szkoły, bo nie mieli butów. To sobie trudno wyobrazić.

I chcę państwu uczciwie powiedzieć, że to, co się stało w tej chwili na Śląsku, a nie tylko na Śląsku, co się dzieje właśnie w tych strasznych enklawach zamkniętych kopalń itd., przybrało formę większej biedy. Bo ona jest większa, dotknęła więcej ludzi, niż ta bieda, którą ja pamiętam. Tylko że o tym się nie chce wiedzieć. Jest taka swoista blokada ludzi, którzy oczywiście klepią o wszystkim: cieszymy się wolnością, możemy rozmawiać itd. Tylko że świat się toczy zupełnie gdzie indziej i zupełnie inaczej.

Ja tylko chcę powiedzieć w związku z tym, że uważam, iż to wydarzenie, to święto, jest ważne dlatego, że było to zwycięstwo. I wobec tego trzeba w sposób bezwzględny i uczciwy powiedzieć, że możliwości, które były, i zobowiązania dwudziestu jeden postulatów wobec ludzi pracy, zostały zrealizowane w minimalnym stopniu. I nie można sobie uzurpować prawa do takiego myślenia, że właściwie to zawsze tak było i zawsze rewolucja zjada swoje dzieci. To były krwawe rewolucje, a tu nie było krwawej rewolucji. Te dzieci... Te elity mogły to wszystko zrobić, tylko zostało to źle zrobione i do tego się trzeba przyznać.

I dlatego społeczeństwo polskie, to zbiedniałe społeczeństwo, ma prawo nawiązywać do tej wielkiej rocznicy, do tego cudu, żeby czerpać siły, powiem nawet: do buntu społecznego, aby zmienić tę rzeczywistość na lepszą. Dziękuję.

(Oklaski)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Serdecznie zapraszam pana senatora Matusiaka.

Do spisu treści

Senator Ryszard Matusiak:

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

W zasadzie przedmówcy zarówno z tej strony, która jest za, jak i z tej, która jest przeciw, wszystko wyrazili. I trudno jest dobrać słowa, by określić, co się stało. Dla mnie - podzielę się osobistą refleksją - Sierpień był najważniejszy, bo od początku jestem w "Solidarności", spędziłem długie lata na działalności niezależnej, tej trudnej, za którą można było na każdym kroku pójść siedzieć, byłem prześladowany. Ale to nie jest problem, to jest mój problem osobisty.

Najważniejszą rzeczą jest to, że było to zwycięstwo narodu polskiego. A mamy w polskiej historii mało zwycięstw, wręcz bardzo mało. Naród polski w tym zrywie... Bo tam byli i tacy, którzy należeli do partii, i nie tylko, wielu działaczy związkowych było przecież działaczami partyjnymi. Oni pełnili wysokie funkcje związkowe, a stan wojenny zatrzymał ich przynależność. Wielu się wtedy wycofało, opowiedziało się za wolnością, za tym, co się nazywa: dobro narodu i jego przyszłość. Ci działacze partyjni przecież tak zrobili - jeżeli chodzi o tę część - a reszta ludzi w Polsce przyglądała się i sądziła, że ten zryw da im wolność, ale też da im inne życie. I jest prawdą, że to inne życie zostało niespełnione. Jest prawdą także, że koszta społeczne są przeolbrzymie, przeogromne. Jest prawdą, że w Polsce te przemiany dały lepszy byt tylko części narodu polskiego. Części.

Ale nie należy zapominać o tym, że "Solidarność", jako ten masowy ruch, w szerszym wymiarze dała wolność państwu polskiemu, ale też dała wolność Europie. Proszę sobie przypomnieć "Przesłanie do Narodów Europy Wschodniej", to przesłanie związkowe, ze zjazdu gdańskiego, gdzie były zawarte pewne znamienne słowa: obudźmy się, idźmy do przodu - tak samo jak samorządna Polska. Wtedy, w tym 1981 r., były tworzone te przesłania. To są te rzeczy, to jest to wielkie dzieło, które w tej chwili w Polsce jest obecne w wielu aspektach.

Oczywiście, jest wymiar drugi, moralny - taki, że wielu ludzi się oszukało. I można zapytać, co się z tym ruchem stało, można zapytać, co się stało z nami, dlaczego po 1989 r. nie było oto naraz masowości, nie było tej spontaniczności.

My, politycy, chyba nie do końca spełniliśmy swoje zadanie, bo nie oddaliśmy tego, co najcenniejsze - nie oddaliśmy Polakom we władanie ich ojczyzny. Zaczęliśmy tworzyć różne systemy, różne układy, różne przenikające się mafijne powiązania. To my, politycy, to zrobiliśmy. My, politycy, nie kto inny. Bo naród oddał władzę politykom. Politycy winni zdać sprawę z tego, co uczynili, co robią dla Polski. A naród jest wyborcą, naród ocenia. I my, politycy, powinniśmy się głęboko zastanowić nad tym, jak mamy postępować, aby dalej nie niszczyć naszej ojczyzny. Bo tak to, niestety, wygląda.

Ale, Pani Marszałek, jeszcze jest inny aspekt: aspekt dotyczący tego, że "Solidarność" to coś więcej niż my, ludzie. To jest coś, co powinno być wyznacznikiem dzielenia się tym, co mamy do podziału, i co możemy stworzyć. Bo tak była pomyślana, tak była tworzona "Solidarność".

Sądzę, że na pewno przyjdzie czas, aby tę "Solidarność" w dziejach świata współczesnego zapisać bardzo wysoko, bo to była rewolucja bezkrwawa, to była rewolucja zwycięska. Zwycięska nie tylko dla Polski, ale i dla wielu krajów Europy - Wschodniej, a także Zachodniej. Bo nie byłoby obalenia muru berlińskiego bez ruchu "Solidarności". To przecież każdy świadomy człowiek powinien docenić i zauważyć.

Oczywiście wielu polityków z Niemiec pomniejsza tę skalę, próbuje mówić, że niemiecki naród sam się wyzwolił. To jest nieprawdą - wystarczy dobrze to prześledzić.

Kończąc: uważam, iż powinno się jednoznacznie określić, że to jest święto zwycięstwa, ale też przestroga dla tych i przed tymi, którzy zło czynili, którzy sprawili, że mamy taką, a nie inną sytuację społeczną, gospodarczą czy polityczną w Polsce. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję.

Czy ktoś z państwa zgłasza jeszcze gotowość wystąpienia w debacie? Nie ma takich zgłoszeń.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Dla porządku przypominam, że wnioski o charakterze legislacyjnym złożyli: pani senator Maria Szyszkowska i pan senator Podkański.

Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.

Zwracam się do przedstawiciela rządu z pytaniem, czy na tym etapie chciałby zabrać głos.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Jan Schoen: Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo!)

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji
Jan Schoen:

W związku z pierwszym pytaniem pana senatora Podkańskiego, a później wystąpieniem pana senatora, pragnę tylko zwrócić uwagę, że kwestia ustanowienia dnia wolnego jest przedmiotem odrębnego uregulowania prawnego w naszym porządku prawnym, dlatego też, jeżeliby przychylać się do takiego wniosku, wymagałoby to nowelizacji zupełnie innej ustawy, nie tej, o której mówimy w tej chwili. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

W związku ze zgłoszeniem wniosków legislacyjnych, na podstawie Regulaminu Senatu proszę Komisję Ustawodawstwa i Praworządności o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym punktem wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.

Informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o ustanowieniu dnia 31 sierpnia Dniem Solidarności i Wolności zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu trzeciego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz ustawy - Karta Nauczyciela.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na sto ósmym posiedzeniu 27 lipca 2005 r., a do Senatu została przekazana tego samego dnia. Marszałek Senatu 27 lipca 2005 r., zgodnie z Regulaminem Senatu, skierował ją do Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia. Komisja po rozpatrzeniu ustawy przygotowała swoje sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 1072, a sprawozdanie komisji w druku nr 1072A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, panią senator Krystynę Sienkiewicz, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Bardzo proszę, Pani Senator.

Do spisu treści

Senator Krystyna Sienkiewicz:

Dziękuję.

Pani Marszałek! Panie, Panowie!

Na kanwie tej dyskusji, która zakończyła się w poprzednim punkcie, w związku z obrosłymi już legendą dziejami tej ustawy, którą za moment zaprezentuję, w związku z przypisywaną jej mocą sprawczą, chciałabym zacytować bardzo krótki czterowiersz. Towarzyszył on nam w tamtych dniach dwadzieścia pięć lat temu, a w świetle wydarzeń ostatnich dni jest niezwykle aktualny. Otóż brzmiał on jak modlitwa: "Prawdy, prawdy tak jak chleba/ Prawdy, prawdy nam potrzeba/ Taka jest wola ludu, powszechne wołanie/ A ona jest święta i niech tak się stanie".

I zapewne w związku z tą ustawą o emeryturach górniczych, która ma zupełnie inny tytuł, nazywa się ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, kiedyś ta prawda objawi się. Bo to nie jest tak, że górnicy łomotem pod Sejmem wywalczyli sobie to prawo. To prawo jest górnikom należne, to prawo zostało górnikom zapisane i to prawo było w dwóch poselskich projektach i jednym projekcie obywatelskim.

I nawet za kulisami tych wszystkich zdarzeń, w huku petard, w dymie, krzyku, płaczu, łzach, krwi, obradowała już Komisja Polityki Społecznej i Rodziny. Tylko obradowała, w znojnym, pozytywistycznym trudzie. Ale czy to jest materiał medialny? Czy to jest coś, co można pokazać na czołówce, czy to jest coś, czym można się pochwalić? No, przecież nie. Do pokazania jest na przykład padaczka alkoholowa. No, to jest tak jak gdyby człowiek pogryzł psa. Ale wtedy, kiedy dzieje się normalna praca parlamentarna, to może lepiej to przemilczeć albo wyeksponować negatywną rolę marszałka. Marszałek jest urzędnikiem Sejmu, dysponuje jednym głosem. To prawda, że kieruje pracą Sejmu, ale przy udziale i wicemarszałków, i Konwentu Seniorów.

A teraz wrócę do tej ustawy, którą mam obowiązek w imieniu Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia zaprezentować. Otóż do ustawy pragmatycznej, czyli ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, został dodany rozdział 3a zatytułowany "Emerytury górnicze". Zatytułowany "Emerytury górnicze". A to świadczy o randze, jaką górnikom i ich uprawnieniom nadał Sejm. Rozdział 3a i dodane w nim artykuły tworzą katalog prac uprawniających do otrzymania emerytury górniczej oraz prac równorzędnych z pracą górniczą. Proszę zwrócić uwagę na art. 50c, długi artykuł, gdzie są wyliczone wszystkie te czynności, które uważa się za pracę górniczą.

W następnym artykule, nowo dodanym do ustawy pragmatycznej, w art. 50d, są zawarte przeliczniki za każdy rok pracy górniczej lub pracy równorzędnej z pracą górniczą. Proszę zauważyć: tam nie ma działaczy związkowych. Być może elity działaczy wymieniają się zbyt rzadko. A praca górnicza jest codzienna i znojna, niebezpieczna i trudna. Przeliczniki, o których mówiłam, a więc półtorakrotność roku zatrudnienia, stosuje się w momencie ustalania prawa do emerytury górniczej, a nie na bieżąco, nie na co dzień.

Senatorowie Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia już raz, nomen omen 13 lipca, dali wyraz uznaniu pracy górniczej, uznając ją za godną szczególnego potraktowania, i zaproponowali prawo do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę do 31 grudnia 2008 r. Senat siedemdziesięcioma głosami za - trzech senatorów wstrzymało się od głosu - poparł stanowisko komisji, ale Sejm w dzisiejszym porannym głosowaniu tę poprawkę senacką, uznaną za naruszającą materię konstytucyjną, odrzucił.

Pozostajemy zatem przy materii zawartej w ustawie z druku nr 1072. I ponieważ wszystkie artykuły, wszystko, co w nich zapisane, jest do przeczytania, to ja gwoli rzetelności sprawozdawcy winna jestem Senatowi dwie informacje. Otóż obecna na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia pani wiceminister polityki społecznej poinformowała, iż są również inne grupy społeczno-zawodowe, w wypadku których zagrożenie życia, uciążliwość pracy, determinowane siłami natury, oraz potrzeba utrzymywania wysokiej sprawności psychofizycznej nie są wcale mniejsze. Są to na przykład hutnicy, rybacy dalekomorscy, ratownicy górscy i morscy, nurkowie i różne inne grupy, które są w przyjętym rozwiązaniu pominięte.

W stosunku do tych grup powstającą pustkę normatywną wypełni zapewne już następny parlament z pomocą następnego rządu, mając na to rozwiązanie półtora roku - na przygotowanie koncepcji, na zakończenie prac najróżniejszych grup ekspertów, niektórych występujących jako rządowi, a za chwilę występujących jako niezależni, którzy ustalać będą grupę tych zawodów uznawanych za szczególnie niebezpieczne lub prac uznawanych za szczególnie niebezpieczne. I na to, na uzyskanie zgody partnerów społecznych, przyszły rząd i parlament będą miały około półtora roku.

Następna uwaga. Ustawa, zdaniem niektórych, jest obarczona wątpliwości natury konstytucyjnej. Otóż ciąży na niej zarzut nierówności podmiotów. Albo, inaczej to określając: uprawnieniom górniczym nadano cechę podmiotu wyróżnionego. To jest zarzut, z którym jednak można dyskutować; można się bronić, bo są inne grupy mające własne regulacje emerytalne.

Zarzut nierównego traktowania przez system emerytalny ubezpieczonych wykonujących pracę w podobnych warunkach pozostawiam już do rozstrzygnięcia w innych gremiach, ponieważ Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia siedmioma głosami za, przy jednym przeciw - jeden senator wstrzymał się od głosu - rekomenduje Wysokiej Izbie podjęcie uchwały z druku nr 1072. Dziękuję.

(Głos z sali: Bez poprawek?)

(Głos z sali: Bez.)

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Dziękuję bardzo.

Zgodnie z Regulaminem Senatu przed przystąpieniem do dyskusji senatorowie mogą zgłaszać krótkie pytania adresowane do pani senator sprawozdawcy, związane oczywiście z przedmiotową ustawą.

Czy ktoś z państwa chce skierować do pani senator pytanie?

Tak, pani senator Szyszkowska.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Maria Szyszkowska:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Pani Senator, chciałabym się dowiedzieć, jaki był wniosek mniejszości, bo wspomniała pani, że nie było jednomyślności.

Do spisu treści

Senator Krystyna Sienkiewicz:

Nie było wniosku mniejszości.

(Senator Maria Szyszkowska: Ach, nie było.)

Nie było wniosku mniejszości.

(Senator Maria Szyszkowska: Nie było.)

Nie było wniosku mniejszości.

(Senator Jan Szafraniec: Jedna osoba była przeciw.)

(Senator Maria Szyszkowska: Nie było, rozumiem.)

Nie, tylko jedna osoba była przeciw.

Wicemarszałek Jolanta Danielak:

Czy są dalsze pytania? Nie ma.

Serdecznie dziękuję, Pani Senator.

(Senator Krystyna Sienkiewicz: Dziękuję.)

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została wniesiona jako obywatelski projekt ustawy oraz jako projekty poselskie.

Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister polityki społecznej. W tym momencie chciałabym serdecznie powitać podsekretarz stanu w Ministerstwie Polityki Społecznej, panią Agnieszkę Chłoń-Domińczak.

Pani Minister, czy zgodnie z Regulaminem Senatu chciałaby pani przedstawić stanowisko rządowe wobec projektu?

Bardzo proszę. Zapraszam panią na mównicę. Bardzo proszę.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Polityki Społecznej
Agnieszka Chłoń-Domińczak:

Pani Marszałek! Szanowni Państwo Senatorowie!

Prace nad projektem sejmowym komisji polityki społecznej Sejmu odbywały się w dwóch turach. Pierwotnie komisja polityki społecznej przyjęła sprawozdanie w druku nr 4140, do którego przyjęte zostało stanowisko rządowe, a następnie nastąpił powrót do tego druku. Druk nr 4377 sejmowy zawiera w nieznaczny sposób zmodyfikowane sprawozdanie, które od druku nr 4140 różni się dwiema sprawami. Pierwsza z nich dotyczy wykreślenia z prac traktowanych jako równorzędne z pracą górniczą oddelegowania do związków zawodowych. Druga różnica jest to skrócenie okresu przesunięcia możliwości korzystania z dotychczasowego systemu wcześniejszych emerytur dla wszystkich ubezpieczonych z roku 2006 na 2007 zamiast na 2008 r. Nie zmienia to w istocie rzeczy tego projektu, wobec którego rząd zajął stanowisko negatywne.

Z jakiej przyczyny zajął takie stanowisko? Nie dlatego, że w rządzie panuje przekonanie, iż górnicy powinni pracować do sześćdziesiątego piątego roku życia, bo tak nie jest. Przedstawiony przez rząd projekt ustawy o emeryturach pomostowych i rekompensatach bardzo wyraźnie mówi o tym, że górnicy są i powinni być traktowani szczególnie. Powinni mieć możliwość wcześniejszego zakończenia swojej pracy zawodowej i możliwość skorzystania w tym okresie ze świadczeń finansowanych z finansów publicznych po to, aby nie musieli pracować. Różnica dotyczy przede wszystkim tego, w jakim wieku górnicy powinni przechodzić na emeryturę.

Propozycja, którą rząd przedstawił partnerom społecznym, mówi o tym, iż górnicy powinni przechodzić na emeryturę w wieku o dziesięć lat niższym niż ustawowy wiek emerytalny, czyli w wieku pięćdziesięciu pięciu lat. Są to rozwiązania, jakie funkcjonują w znacznej części krajów europejskich, gdzie w przypadku górników jest stosowany właśnie podobny wiek. W Polsce od 1983 r. górnicy mogą przechodzić na emeryturę, bez względu na wiek, po dwudziestu pięciu latach pracy, bo wcześniej obowiązywał w górnictwie wiek emerytalny. Wynosił on pięćdziesiąt lat, a wcześniej także pięćdziesiąt pięć. Zdaniem rządu - biorąc pod uwagę pewne zmiany technologiczne, pomimo tej bardzo ciężkiej pracy górników dające jednak pewną poprawę warunków pracy - wprowadzenie takiego wieku jest rozwiązaniem, które powinno mieć miejsce. Jeszcze raz podkreślę: nie oznacza to stwierdzenia, że górnicy powinni przechodzić na emeryturę w ustawowym wieku emerytalnym sześćdziesięciu pięciu lat. Jednak stworzenie w ramach powszechnego systemu emerytalnego, gdzie każdy ubezpieczony ma emeryturę zależną od tego, ile wpłacił do systemu emerytalnego składek rejestrowanych na koncie emerytalnym i w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, i w otwartych funduszach emerytalnych, takiej zasady, iż jedna grupa zawodowa będzie miała emeryturę liczoną w zupełnie inny sposób, na zupełnie innych zasadach, zdaniem rządu jest daleko posuniętą nierównością.

I jak mówiła pani senator, może to rodzić wątpliwości konstytucyjne. Bo czymże różni się praca górnika na przykład od pracy nurka, który też pracuje w bardzo ciężkich warunkach, z utrudnionym dostępem do tlenu, z wodą, i to w dużych ilościach, nad sobą, w zmienionych warunkach, jeżeli chodzi o ciśnienie panujące dookoła? Ta praca też jest naprawdę bardzo ciężka. Dlatego też, zdaniem rządu, źle się dzieje, jeżeli jedna grupa jest traktowana odrębnie, a nie ma zaproponowanego rozwiązania w stosunku do innych grup. Przesunięcie możliwości korzystania z wcześniejszych emerytur z 2006 r. na 2007 r. jedynie wydłuża bowiem okres przejściowy i nie zmienia tego, że w stosunku do tych zawodów, o których także mówiła pani senator, nurków, maszynistów kolejowych, kontrolerów ruchu lotniczego, rybaków, hutników, spawaczy - w szczególności takich, którzy pracują w podwójnym dnie statku, gdzie warunki pracy też są bardzo ciężkie - trzeba będzie zaproponować rozwiązania w postaci emerytur pomostowych. A więc tutaj mówimy o tym, że jedna grupa ma już te rozwiązania zapewnione, inni zaś będą musieli na nie czekać. Prawdopodobnie zajmą się tym przyszły rząd i przyszły parlament.

Nie jest bezzasadne powiedzenie także o skutkach finansowych. Te skutki finansowe są różne, w zależności od tego, jaki był projekt, ale przy tym druku docelowo będzie to ładne kilka miliardów złotych. Oczywiście można powiedzieć, że jest to rozwiązanie, które wymaga takich skutków i wymaga takich kosztów. Ale jeżeli taka jest decyzja państwa, iż takie koszty powinny być poniesione, to trzeba się zastanowić, jak one będą sfinansowane. Każdy rząd, który będzie dbał w przyszłości o stabilność finansów publicznych - bo to już nie będzie ten rząd, ale następny - będzie musiał się zastanawiać, gdzie wprowadzać oszczędności. Państwo tutaj rozmawiali w poprzednim punkcie o tym, że  w Polsce jest bardzo dużo osób ubogich. W Polsce rodziny wielodzietne są w bardzo ciężkiej sytuacji, a także emeryci i renciści. Jeżeli będą się zwiększać koszty finansowania emerytur i rent niektórych grup zawodowych, to oznacza to, że na przykład waloryzacja emerytur i rent będzie utrzymywana na minimalnym poziomie inflacji. A to oznacza, że za to rozwiązanie zapłacą pozostali emeryci i renciści. Popatrzmy, ile w Polsce wydajemy na politykę rodzinną. Wydajemy najmniej ze wszystkich krajów europejskich. Także to jest konsekwencją przyjętych kiedyś rozwiązań, że powinniśmy w Polsce wydawać więcej na wcześniejsze emerytury, na renty. I także to będzie powodowało to, że nie będziemy wydawać więcej na politykę rodzinną w Polsce, bo po prostu nie będzie na to wystarczało pieniędzy. Jest to trudna decyzja, z którą trzeba się, że tak powiem, po prostu spotkać. Trzeba się zastanowić, kto powinien mieć zagwarantowane pewne prawa i środki z finansów publicznych. I z tego też powodu rząd zajmował negatywne stanowisko wobec przedłożonej ustawy w takiej wersji, jak to proponowała pierwotnie Komisja Polityki Społecznej. Oczywiście skutki finansowe tego, co jest proponowane w tym druku, ze względu na skrócenie okresu przejściowego są niższe.

Chciałabym jeszcze państwu powiedzieć, bo może to też jest istotne, iż obecnie w Polsce na prawie cztery miliony osób, które pobierają emerytury w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, jeden milion nie osiągnął wieku emerytalnego. Jest to jedna czwarta. Oznacza to, że wśród ogółu wydatków na emerytury mniej więcej 14 miliardów zł jest wydawane właśnie na wcześniejsze emerytury. Takie mówienie o miliardach może nie przemawiać, więc ja powiem państwu, jak to się przekłada na to, ile płaci każda osoba, która pracuje i płaci składki do ZUS, ile to kosztuje. Mamy dwanaście milionów osób ubezpieczonych w ZUS. Czyli, jeżeli podzielimy te 14 miliardów zł przez dwanaście milionów osób, to okaże się, że rocznie jedna osoba ubezpieczona około 1 tysiąca zł swojej składki wydaje na te wcześniejsze emerytury, co powoduje, że te składki są tak wysokie. I to także jest jedną z przyczyn sytuacji na rynku pracy, którą mamy. Dlatego też przy reformie systemu emerytalnego, która była wprowadzona w 1999 r., powiedziano: zróbmy taki system emerytalny, w którym nie będziemy bardziej obciążać rynku pracy, dlatego że sytuacja na tym rynku jest już bardzo trudna. I tej zasadzie ten system się podporządkowuje. Próby jego modyfikacji, próby jego zmiany oznaczają, że jeżeli chcemy utrzymywać taki system bez istotnego zwiększania dotacji z budżetu państwa, to będziemy musieli zwiększać składki, obciążać kosztami tych składek nie tylko tych, którzy teraz pracują, ale także tych, którzy będą pracować w przyszłości.

Dlatego też rząd uważa, iż potrzebne jest pewne zachowanie integralności reformy emerytalnej. Rozumie to, że niektórzy powinni mieć prawo do wcześniejszego zakończenia pracy zawodowej, w tym także górnicy. Powinno to jednak odbywać się tak, by próbować uszanować równowagę w tym, jak różne grupy korzystają z polityki społecznej, a partycypowałyby w tym na tyle, na ile stać i budżet państwa, i finanse publiczne,  i podatników, i pracodawców, i pracowników w naszym kraju. Dziękuję bardzo.

 


87. posiedzenie Senatu RP, spis treści , następna część stenogramu