83. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Senator Stanisław Huskowski:
Pani Marszałek! Pani Minister! Szanowni Państwo Senatorowie!
Muszę powiedzieć, że z mieszanymi uczuciami słuchałem referatu pana ministra i pani minister, gdy uzasadnialiście państwo potrzebę wprowadzenia tej ustawy czy niektórych jej rozstrzygnięć. Jaki mianowicie związek z tą ustawą ma na przykład sprawa bibliotek, niedofinansowania zakupów dla bibliotek? I mówi o tym minister kultury, który jest za to odpowiedzialny. Za skandaliczny uważam fakt, że taki jest stan kultury powszechnej w Polsce, ale za to odpowiada minister kultury, członek rządu odpowiadający za finanse w tej właśnie sferze życia publicznego. Nie słyszałem o tym, żeby minister kultury publicznie spierał się z ministrem finansów i walczył o większe pieniądze na dofinansowanie bibliotek czy innych sfer biedy w kulturze. Nie słyszałem też, żeby groził swoją dymisją, jeżeli sytuacja jest tak dramatyczna, a jest ona dramatyczna. Myślę, że wystąpienie dotyczące innych sfer miało zbudować pewną atmosferę wokół tematu, który jest dzisiaj przedmiotem naszych obrad.
Jest więcej niedofinansowanych sfer, sfer biedy, dotyczy to kultury, nauki, pomocy społecznej, potrzeb społecznych, rodzin wielodzietnych, ginących zabytków i wielu innych, ale dla mnie wysoce niepokojące jest to, że po raz pierwszy - wydaje się, że skutecznie, jestem przekonany, że skutecznie - uchwali się podatek inny niż powszechny, ściągany w Polsce przez instytucje skarbowe. Oto mamy ustawę, która w art. 19 ust. 7 nadaje uprawnienia, dotychczas wyłączne urzędów skarbowych, nadzorujących je izb skarbowych, innej instytucji, nadaje ona uprawnienia urzędu skarbowego, organu podatkowego dyrektorowi instytucji kultury. Oto dyrektor instytucji kultury będzie wymierzał podatek, będzie oceniał, czy firma, która jest zobowiązana do odprowadzania 1,5% swojego obrotu, wykazuje prawdziwe czy fałszywe dane, czy ma w pełni uzasadnione i udokumentowane wszelkie źródła dochodu, czy też nie. On będzie oceniał, a nadzorował go będzie minister kultury, który przecież jest powołany do czegoś zupełnie innego.
Nasz system podatkowy jest dosyć dziurawy, o czym mówiła chociażby pani wiceminister, jest słaby, rzeczywiście występuje wiele nadużyć, wykorzystuje się umiejętności omijania prawa itd. Tak wyspecjalizowane służby, jak urzędy skarbowe, izby skarbowe, Ministerstwo Finansów, nie dają sobie z tym rady, a da sobie radę szef instytucji kultury i nadzorujący go minister kultury. A co będzie w takiej sytuacji, jeżeli na przykład dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oceni, że któryś z nadawców zobowiązanych do płacenia owego 1,5% nie wykazał, jego zdaniem, rzetelnie i nie uzasadnił rzetelnie wszystkich swoich dochodów, a urząd skarbowy, który pobiera inny podatek, będzie miał odmienne zdanie? Jak rozstrzygnąć ten problem? Ustawa o tym nie mówi, ustawa się prześlizguje, nadaje ogromne, powiedziałbym, policyjne uprawnienia szefowi instytucji kultury i nadzorującemu go ministrowi, a nie rozstrzyga kwestii niezwykle ważnych dla równości życia gospodarczego, dla równości podmiotów konkurujących ze sobą. Ba, ustawa de facto w dużej części wyłącza telewizję publiczną z tego dodatkowego podatku, co więcej, tworzy luki. Nieprawdą jest to, o czym mówił pan minister Dąbrowski, że ustawa obejmuje wszystkie podmioty, które miałaby objąć zgodnie z intencją ustawodawcy. Być może spośród obecnie istniejących są to wszystkie podmioty, ale jest mnóstwo innych możliwości zawiązywania działalności gospodarczej na polu emisji różnego rodzaju filmów, a tych podmiotów ustawa nie obejmuje. Mógłbym wyliczyć cały katalog, bo mam go przed sobą. Na przykład ustawa mówi o tym, że... Może tak: dlaczego w katalogu podmiotów obciążonych płatnością na rzecz instytutu pominięto nadawcę telewizyjnego, który wykorzystuje technologię cyfrową do emisji naziemnej - takiego podmiotu co prawda w tej chwili nie ma, ale mówi się o tym, że Telewizja Polska będzie właśnie takie programy nadawała, czyli już wyłącza się ją z tego - a nie satelitarnej i swoje przychody opiera na opłatach abonamentowych, a nie na reklamach, telesprzedaży i audycjach sponsorowanych? Dlaczego wśród podmiotów obciążonych płatnością na rzecz instytutu nie ma satelitarnego nadawcy telewizyjnego, który nie jest operatorem platformy cyfrowej, swoje przychody opiera na opłatach abonamentowych, a nie na reklamie? A także dlaczego nie uwzględniono na przykład internetowych nadawców telewizyjnych osiągających przychody w inny sposób niż z emisji reklam czy też właśnie emisji telesprzedaży czy audycji sponsorowanych? Dlaczego nie ma na przykład nadawców radiowych? Przecież w swoich programach wykorzystują oni bardzo często istotną część dzieł filmowych, jak muzyka filmowa.
Moim zdaniem ustawa, choć ma bardzo szlachetne intencje i powołuje niezwykle potrzebną instytucję, jest niedopracowana. I to jest wina ministerstwa. Nierówno podchodzi się w niej do różnych podmiotów na rynku, inaczej traktuje się telewizję publiczną, a w szczególności jej dochody abonamentowe. Co więcej, poprawka senackiej komisji kultury zmierza w kierunku załatania jednej z dziur, ale czyni to zupełnie niekonsekwentnie, bo pozwala telewizji publicznej decydować, na jaką twórczość filmową będzie przeznaczać swoje pieniądze, jaką wspierać. Mówi tylko o tym, że jeżeli to wsparcie będzie poniżej 1,5% dochodu z abonamentu, to wówczas telewizja będzie musiała zapłacić daninę na rzecz instytutu. Dlaczego telewizja publiczna ma prawo wyboru produkcji filmowej, jaką będzie popierać, a nadawcy prywatni nie? Przecież telewizja publiczna oprócz wysokiej kultury emituje też mnóstwo bubli. Mnóstwo bubli. Dlaczego więc może ona wliczać sobie te buble do kosztów, a nadawcy prywatni nie?
Prawdę mówiąc, ja wiem, że Senat zatwierdzi tę ustawę. Nie da się tak na kolanie przygotować poprawek, które by znowelizowały zapisy art. 19, a w szczególności ust. 7. Ale uważam, że uchwalimy ustawę z dużymi lukami, bardzo niesprawiedliwą, nałożymy nowe podatki, de facto nie tylko na podmioty gospodarcze, ale również na telewidzów. Bardzo nie lubię, jak ktoś z przedstawicieli rządu z taką, powiedziałbym, wręcz arogancją odnosi się do niektórych podmiotów gospodarczych i to ujmując je często en bloc, zarówno te nieuczciwe, jak i uczciwe. A to było z tej trybuny wypowiadane.
Jestem bardzo zaniepokojony tym, że ta ustawa w tym kształcie zostanie uchwalona. Co więcej, mam poważne zarzuty, przepraszam, wątpliwości co do konstytucyjności tych rozstrzygnięć, w szczególności jeśli chodzi o nierówne traktowanie poszczególnych podmiotów, zwłaszcza telewizji publicznej. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Pragnę jednak zwrócić uwagę, że za kształt budżetu resortu kultury odpowiedzialność ponosi nie tylko minister, ale również parlament, którego jesteśmy częścią.
Pani minister Agnieszka Odorowicz prosi o głos.
Bardzo proszę.
Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Kultury
Agnieszka Odorowicz:
Pani Marszałek! Wysoki Senacie!
Musiałam, niestety, zareagować, Panie Senatorze. Po prostu jest to... Być może en bloc zostały ujęte podmioty, które są zasłużone dla polskiej kultury. Inne są mniej zasłużone. Proszę państwa, nam się marzy sytuacja, w której ustawodawca nie musi nic nikomu narzucać; kiedy każdy zarobiony milion powyżej 10, 100, 500 milionów zł przedsiębiorca chce przeznaczyć na dobro publiczne. W dojrzałych demokracjach często tak jest, że część podmiotów, zupełnie niezwiązana z tym rynkiem, po prostu dobrowolnie płaci na kulturę albo dobrowolnie przeznacza pieniądze na film. Nam też się to marzy, ale niestety tak się nie dzieje. Tak się nie dzieje. W istocie swojej ten spór nie jest o wszystkie filmy, tylko o filmy artystyczne, filmy, które mają znaczenie z punktu widzenia kultury.
A więc chciałabym przede wszystkim powiedzieć, że kłamstwem jest, iż ta ustawa uprzywilejowuje telewizję publiczną. To jest nieprawda, Panie Senatorze. I bardzo mi przykro, ale pan czegoś nie doczytał. Telewizja publiczna, tak samo jak każdy inny nadawca, niezależnie czy cyfrowy, czy analogowy, niezależnie, jaką drogą nadaje - ustawa mówi "nadawca" i koniec - odprowadza 1,5% przychodów z reklam, telesprzedaży i sponsoringu. Oprócz tego w komisji kultury w Senacie została zgłoszona poprawka, naszym zdaniem słuszna, od wykonywania której telewizja publiczna się w ogóle nie odżegnuje. Mówi ona o tym, że telewizja publiczna oprócz tego, że będzie musiała przeznaczyć na polską kinematografię 1,5% i odprowadzić te 1,5% z reklam, to jeszcze sama zobowiązana będzie wydać kolejne 1,5%. Jeżeli nadawcy komercyjni tak bardzo chcą i kable, to my możemy przecież wprowadzić i drugie 1,5%, które będą zobowiązani wydać we własnym zakresie. Będziemy szczęśliwi. My uznaliśmy, że ponieważ telewizja publiczna ma jednak abonament, to jednak czegoś więcej można od niej oczekiwać. I rzeczywiście, ma obowiązek, oprócz 1,5% na reklamę, przeznaczyć 1,5% na produkcję filmową we własnym zakresie.
Przedstawiciele telewizji byli obecni na posiedzeniu komisji i powiedzieli: dobrze i tak wydajemy więcej. Chciałabym państwu powiedzieć, że telewizja publiczna, i może jeszcze Canal+, to są jedyne przykłady, jeśli chodzi o rzeczywisty udział w rynku kinematografii artystycznej w Polsce. I rzeczywiście, gdyby kiedyś wpisano w koncesjach telewizyjnych taki obowiązek, wszyscy by wzięli te koncesje bez zmrużenia oka. Tylko że dzisiaj jest już trochę na to za późno, bo są prawa nabyte w koncesjach i nie można ich zmienić. Zresztą sytuacja polityczna, jak sami państwo wiedzą, nie sprzyja takim decyzjom.
Tak więc, Panie Senatorze, zanim pan powie o roli i randze ministra i jego staraniach na rzecz polskiej kultury, to może by pan senator sobie przypomniał - nie wiem, być może nie zauważył pan tego w trakcie debaty budżetowej - że budżet kultury, w porównaniu do roku 2003 wzrósł o około 300 milionów, że ten rząd, nie inny rząd, tylko ten rząd, przeznaczył 30 milionów zł na zakupy książek do bibliotek, podczas kiedy trzy lata temu to było 1 milion zł. Tylko że to jest i tak za mało. Jaki mamy moralny wybór, jeżeli mamy budżet kultury niewystarczający na cokolwiek? Jeżeli mamy na ochronę zabytków 30 milionów zł w skali Polski, to jak sobie wyobrażamy wybór pomiędzy ochroną zabytków, bibliotekami, domami kultury, a instytucjami artystycznymi? To są bardzo ciężkie wybory. Sami państwo doskonale to wiecie i akurat Senat zawsze nam bardzo pomagał w debacie budżetowej, za co gorąco dziękuję. A więc nieprawdą jest, że minister nie starał się o zwiększenie budżetu i nieprawdą jest, że w tym zakresie nie ma zmian na lepsze. Funkcjonuje strategia, funkcjonuje pięć narodowych programów kultury. W ramach tych programów dystrybuowane są o wiele większe środki niż kiedykolwiek, też w ramach funduszy europejskich. Dzisiaj jest boom inwestycyjny w kulturze . Budujemy bądź remontujemy około czterystu instytucji kultury w Polsce. Takiego ruchu, takiego działania na rzecz poprawy sytuacji kultury nie było w przeciągu ostatnich piętnastu lat. To nie zmienia faktu, że oprócz pieniędzy budżetowych na kinematografię, które deklaruje minister z budżetu państwa, a także z Funduszu Promocji Kultury, bo sam się również opodatkowuje, w wysokości 5%, są potrzebne środki ze źródeł pozabudżetowych. Dlaczego? Dlatego, że reżim budżetu nakazuje wydać pieniądze do końca danego roku. No, czy widzieli państwo senatorowie może film, który zaczyna się w styczniu, a kończy się w grudniu? Musi się skończyć, bo inaczej pieniądze przepadną. Trzeba było zastosować normalny, europejski, elastyczny instrument finansowy, który dostosowuje rygor finansów publicznych do tej niezwykłej kreacji, jaką jest akurat sztuka filmowa, ale nie tylko, w ogóle rygory budżetowe akurat w kulturze słabo się sprawdzają.
Rzadko się naprawdę zdarza, żeby film rozpoczęty w styczniu zakończony został w grudniu. I co? I wtedy pieniądze przepadają. W związku z tym pomysł połączenia źródeł publicznych z prywatnymi, jednocześnie dający dostęp tym, którzy płacą, i realny wpływ na to, na co te pieniądze będą przeznaczone, jest naprawdę dobrym sposobem na wypełnianie naszego wspólnego, obywatelskiego obowiązku. I nie ma tutaj żadnych wątpliwości. Panie Senatorze, jeżeli pan je ma, to ja bardzo żałuję, bo nie ma tutaj żadnych wątpliwości, one zostały wyjaśnione na poziomie Sejmu, została przeprowadzona analiza przez prawników konstytucjonalistów i nie ma dzisiaj wątpliwości, że ta ustawa jest niekonstytucyjna. Chyba że państwo wyłączycie z niej jakiś rodzaj podmiotów i wtedy powstanie rzeczywiście wątpliwość, czy została zachowana zasada równości na rynku. Ale telewizja publiczna jest obciążona niewspółmiernie bardziej, bo oprócz przychodów z reklam ma obowiązek wydać pieniądze z abonamentu - jeszcze raz to prostuję, bo to było bardzo niebezpieczne stwierdzenie, które się mija z prawdą. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Zapraszam pana senatora Szafrańca.
Jednocześnie przypominam państwu senatorom, że minister odpowiedzialny za kreowanie ustawy w parlamencie ma możliwość zabrania głosu w każdym momencie, a senatorowie są zobowiązani do wpisywania się na listę mówców.
Bardzo proszę, Panie Senatorze.
Senator Jan Szafraniec:
Dziękuję, Pani Marszałek.
Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister! Szanowni Państwo!
Ja zabieram głos w dyskusji w związku z zamiarem wprowadzenia drobnej poprawki, dotyczącej zapisów art. 22 w druku senackim nr 956.
Wśród wymienionych w tym artykule kryteriów, jakie winno spełniać przedsięwzięcie z zakresu przygotowania projektów filmowych, produkcji filmów, jak też upowszechniania kultury filmowej, brakuje mi kryterium podstawowego, jakim jest walor etyczny wspomnianego przedsięwzięcia. Ten walor etyczny determinuje kulturę i decyduje o jej jakości. Łacińskie słowo cultum to nic innego jak ulepszanie, uszlachetnianie ludzkiego życia.
Nie tylko człowiek jest twórcą kultury, także kultura tworzy człowieka. Stąd właśnie potrzeba tego wymiaru moralnego. Już Cyceron pisał o kulturze duszy, kiedy to starania ludzkie doprowadzają do ulepszenia stanu wyjściowego. Zresztą wielkie umysły od czasów starożytności aż po nowożytność stawiały sztuce równie wielkie wymagania. I tak Dionizjusz z Halikarnasu domagał się, aby sztuka pobudzała żarliwość duszy, Plotyn - by przypominała prawdziwy byt, Michał Anioł - by otwierała lot do nieba, Novalis - by stanowiła wizję Boga w przyrodzie, Hegel - by była poznawaniem praw ducha.
Współczesna sztuka, w tym także sztuka filmowa - mówię o sztuce światowej, której odpryski niestety są u nas widoczne poprzez różnego rodzaju gatunki filmowe: horrory, thrillery, splattery, shlasery, snaffy - zatraciła zdolność rozumienia tych wartości i poszukuje po omacku nowego paradygmatu, bowiem ten wielowiekowy niejako się przeżył, a to dlatego, że wyraźnie kategoryzował, oddzielał co jest moralnie powinne, od tego co jest szkodliwe, co jest dobre, od tego co jest złe, co jest piękne, od tego co epatuje brzydotą. I z tych też zapewne względów, żeby nie zagubić tego zróżnicowania, w Konstytucji Rzeczypospolitej jest zapis - chodzi o art. 31 - dopuszczający możliwość ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw, w tym oczywiście wolności ekspresji artystycznej, w sytuacji gdy zachodzi konieczność ochrony zdrowia i moralności publicznej.
Także z tychże zapewne względów nadawcę telewizyjnego - i tutaj odsyłam państwa do ustawy o radiofonii i telewizji - jak i pośrednio twórcę filmowego obowiązuje ustawowy zapis respektu dla uniwersalnych zasad etyki. I zasady te wpisują się w inny zapis tejże ustawy - mam na myśli ustawę o radiofonii i telewizji - mówiący o tym, że koncesja radiowa bądź koncesja telewizyjna może być cofnięta w sytuacji przekroczenia zasady przyzwoitości i dobrego obyczaju.
Dlatego też zasadnym jest wprowadzenie do niniejszej ustawy, oprócz wymogów walorów artystycznych i poznawczych, wymogu waloru etycznego tworzonego dzieła. I w związku z tym w imieniu własnym i grupy senatorów, przedkładam pani marszałek stosowną poprawkę. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Zapraszam panią senator Doktorowicz.
Senator Krystyna Doktorowicz:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!
Ustawa, o której dzisiaj mówimy, to ustawa nie tylko o kinematografii, to także ustawa o naszej tożsamości, o tym, co w zasadzie jest najważniejsze. Jesteśmy w Unii Europejskiej od ponad roku i już wszyscy wiemy, jak ważna jest tożsamość narodowa, tożsamość kulturowa.
Mówiło się dzisiaj dużo na tej sali o innych krajach. Państwo senatorowie pytali pana ministra o rozwiązania we Francji, w Belgii, w innych krajach - starych członkach Unii. Ja powiem o Francji, o Francji, która ma, można powiedzieć, obsesję wartości tożsamości. Władze francuskie, władze narodowe we wszystkich rozwiązaniach europejskich wciąż postulują, ażeby wartości narodowej kultury francuskiej miały pierwszeństwo - to są na przykład kwoty programowe, kwoty narodowe, które są wpisane do rozwiązań, do regulacji narodowych audiowizualnych we Francji. W krajach o wielkim dorobku cywilizacyjnym i kulturalnym dba się o swoją kulturę, ponieważ to naprawdę jest najważniejsze.
My, będąc dzisiaj w Unii Europejskiej, nie możemy epatować naszym wspaniałym przemysłem i naszą gospodarką, mimo że się bardzo staramy. Ale tym, dzięki czemu naprawdę możemy zaistnieć, w najlepszym tego słowa znaczeniu, jest nasza kultura i to, co ze swojej samej istoty jest bardzo spektakularne, czyli kinematografia.
Panowie senatorowie mówili przede mną o tych pokoleniach twórców, których nazwiska są nazwiskami europejskimi czy nawet światowymi. To jest bardzo ważne i ta kontynuacja musi trwać. Nasza tożsamość jest również określona przez tożsamość tych dzieł. One nas uczyły naszej historii, odpowiadały na pytanie, kim my naprawdę jesteśmy.
A co się dzieje przez ostatnie piętnaście lat? Ze względu na upadek finansowania kinematografii, małą liczbę filmów, w ogóle złe myślenie przez wiele lat o kulturze, stało się coś takiego, że my naprawdę nie mamy rzetelnego, refleksyjnego czy artystycznego zapisu naszych współczesnych dziejów tak jak było w filmach Andrzeja Wajdy - "Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza", czy w "Tryptyku śląskim" Kazimierza Kutza, czy dziełach wielu, wielu innych autorów, wspaniałych twórców. Ale to są już twórcy dojrzałego pokolenia.
I jeszcze jeden wątek, który chciałabym tu szczególnie przedstawić, czuję się do tego predysponowana, ponieważ wiele lat kierowałam katowicką szkołą filmową i od września znowu będę nią kierować. Chodzi o młodych filmowców, młodych ludzi, którzy zastąpią tych wspaniałych mistrzów . Moi absolwenci zdobyli w zeszłym roku Złote Lwy na festiwalu w Gdańsku. To są fenomenalnie zdolni młodzi ludzie. Ale oni muszą mieć szansę właśnie na pomoc mecenatu państwowego, dlatego że młodemu człowiekowi, nawet najbardziej zdolnemu, bank nie da tak od razu pieniędzy, jak uznanemu twórcy, bo bank patrzy przede wszystkim na sprawy komercyjne.
Ta ustawa przez pewne swoje regulacje, które są przedmiotem debaty, kto ma płacić, jaką daninę, w jakiej formie, otwiera nowe myślenie o powinnościach różnych podmiotów wobec kultury narodowej, takie, że kultura to jest zbiorowy obowiązek nas wszystkich - my, obywatele, dajemy, ale też firmy, przedsiębiorstwa dają. Operatorzy kablowi, którzy przybyli z zagranicy, otrzymali od państwa polskiego bardzo dobre warunki, możliwość zaistnienia na naszym rynku i czerpania z niego zysków, ale mają też powinności wobec państwa polskiego, kultury i nas wszystkich. W innych krajach Europy, w starych państwach członkowskich zwraca się na to ogromną uwagę - jeżeli tworzymy ci warunki, to musisz partycypować. Ta afirmacja kultury to jest niezwykle ważna czynność dla nas, polityków, dla nas, obywateli, dla nas wszystkich, żebyśmy nie byli na peryferiach europejskich.
Naszego kina nie ma - panowie senatorowie mówili o tym przede mną - na festiwalach, nie ma nas w Cannes, nie ma nas na wielu festiwalach. No ale po prostu nie mamy takiej możliwości. A przecież to jest szansa na wielką promocję Polski. My mówimy: teraz Polska. No gdzie? Czym? Nie wszystkim się da promować. Są jednak takie dziedziny sztuki, które po prostu są jakby predestynowane do tego, one narodziły się po to, żeby można było promować właśnie wartości kultury narodowej.
Mieliśmy nominację do Oskara filmu dokumentalnego. Proszę państwa, ten twórca, który dostał nominację, zrobił ten film w domu, chałupniczo i on ma w tej chwili straszne problemy finansowe, bo nie może wybrnąć ze tej swojej prywatnej produkcji. A to powinno być wspomagane przez mecenat państwowy, dlatego że gdy Polska jest wymieniana na gali oskarowej, to jest to niezwykle ważne. Poza tym mecenat państwowy musi być we wszystkich - jeszcze raz to podkreślam - tych krajach, które chcą odegrać ważną rolę we współczesnym świecie. I my też mamy w naszych dziejach wielki mecenat. Mówimy: ten nasz nieudolny król Stanisław, ale gdyby nie on, no to chociażby w tym mieście nie byłoby wielu ważnych rzeczy. I niestety, bez tego mecenatu młoda demokracja, młoda komercja, młody kapitalizm nie zrobią tego, dlatego że my jeszcze nie mamy takich wartości, jeszcze nie każdy potencjalny biznesmen czy człowiek, który doszedł do dużych pieniędzy w biznesie, wie, że dawanie na kulturę to jest coś, co nobilituje, wyróżnia, co jest obowiązkiem, co jest powinnością. My do tego dojdziemy za dwadzieścia lat, ale żebyśmy do tego doszli za dwadzieścia lat, te pokolenia młodych ludzi, którzy mają talent, którzy mogą coś zrobić dla polskiej kultury, muszą mieć dzisiaj stworzone warunki. I dlatego jest instytut filmowy.
Ja myślę, że jeśli chodzi o te niepokoje - jeśli można, Pani Marszałek, to proszę o jeszcze kilka sekund - iż ten instytut, iż te finanse będą wykorzystane przez jakichś tam twórców, którzy już mają, już byli, chcą tylko dla siebie, to tak nie będzie, bo są stworzone pewne transparentne procedury i będzie to otwarte, jak rozumiem, dla tych, którzy są najlepsi, dla kina artystycznego, dla tego, co będzie niosło polską kinematografię i polską kulturę w świat, tak jak robili to kiedyś Krzysztof Kieślowski czy inni wielcy; nie będę wymieniać wszystkich nazwisk.
Tak więc pozwolę sobie bardzo mocno poprzeć tę ustawę, też w imieniu młodych twórców, z którymi mam do czynienia na co dzień.
A jeżeli chodzi o te rozwiązania szczegółowe, to wydaje mi się, że procedury, które były zastosowane przy tworzeniu tej ustawy, jednak wykazały, że te rozwiązania zarówno są konstytucyjne, jak i nie czynią krzywdy tym podmiotom, które by realizowały te zadania. A poza tym, no, może trzeba czasami trochę arogancji i nawet bezczelności w walce o sprawy polskiej kultury. Bardzo dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Pani Senator.
Król Stanisław był nieudolny w polityce, ale w kulturze mu się udawało. Być może warto o tym pomyśleć.
Zapraszam pana senatora Saługę.
Senator Wojciech Saługa:
Pani Marszałek! Szanowni Państwo Senatorowie! Pan minister i pani minister odeszli, niestety.
Chciałbym powiedzieć...
(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Pan minister pozostał.)
O, przepraszam.
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury Ryszard Mikliński: Jestem, jestem.)
W takim razie: Panie Ministrze!
Pięknie mówił pan minister Dąbrowski, pięknie mówiła pani senator Doktorowicz, a najpiękniej moim zdaniem mówił pan Nicieja i gdybym umiał tak powiedzieć, to chętnie bym tak powiedział, ale niestety, takiego talentu nie mam.
Chciałbym powiedzieć, że też jestem zwolennikiem polskiego kina, powiedziałbym, fanem polskiego kina, polskie kino lubię najbardziej. Ale jestem też zwolennikiem rozwiązań, które nie nakładają zbytnich obciążeń na obywateli. Tymczasem ustawa ta nie jest niczym innym jak nałożeniem kolejnego podatku na obywateli. Nie jest prawdą to, o czym tutaj mówiono, że zapłacą to operatorzy, stacje telewizyjne, bo zawsze płaci obywatel. Tak jak w wypadku VAT płatnikiem jest końcowy nabywca, tak samo płatnikiem praktycznie każdego podatku w gruncie rzeczy jest obywatel. Rozumiem, że Ministerstwo Kultury na tym niekoniecznie musi się znać, ale można zapytać ministra finansów i myślę, że to potwierdzi. A ja zawsze, gdy jest mowa o podnoszeniu podatków, takim rozwiązaniom będę się sprzeciwiał. Z tej trybuny padają piękne słowa nie tylko o kinematografii, ale także o biedzie, emerytach, o pomocy, o wyrównywaniu szans wsi i miast, o uczniach, tylko że to wszystko wiąże się, proszę państwa, z jakimiś nowymi daninami publicznymi, z jakimś nakładaniem podatków, bo to nie bierze się z nieba.
Szkoda, że nikt w sytuacji, gdy tak pięknie mówimy o polskiej kinematografii, nie zastanowił się, iż być może można to finansować w inny sposób, na przykład szukając oszczędności w agencjach, w jakichś funduszach czy w administracji. Na taki pomysł nikt nie wpada i w tej sytuacji najprostszym jest nałożenie jakiegoś podatku. Tutaj już padło dzisiaj takie zdanie, że niedługo służba zdrowia może powiedzieć: dobrze, to nałóżmy podatek na leki i finansujmy z tego służbę zdrowia. A możemy iść dalej w absurd, nałożyć jakieś daniny na sprzedawców hot dogów i finansować, co nam się tylko zamarzy.
Pan minister Dąbrowski mówił, a pani minister to potwierdziła, że to jest tylko 40 gr na abonenta miesięcznie. Tak, ale z tych różnych 40 gr składa się właśnie budżet naszego kraju. I to właśnie to równanie: tysiąc razy milion razy te 40 gr, właśnie powoduje, że budżet jest, jaki jest. I to jest tak, że najpierw emerytom dajemy 20 zł jakiejś podwyżki, co uczyniliśmy dwa tygodnie temu, a dzisiaj odbieramy im 5 zł, bo zapłacą to w abonamencie z tytułu samego posiadania kablówki, a jeżeli pójdą do kina, to znowu coś tam zapłacą. Moim zdaniem - i chciałbym, żeby państwo senatorowie to zrozumieli - to jest generalnie bez sensu. To jest jakieś magiczne zamknięte koło i nie wiem, dokąd nasz kraj dzisiaj zmierza.
Nie mam nadziei, że ta ustawa zostanie odrzucona, bo widzę, że jest tutaj wielkie poparcie dla niej, ale żeby dbać o jakość prawa, nawet tego, którego nie popieram, chciałbym podzielić się z państwem kilkoma wątpliwościami i zaproponować odpowiednie poprawki.
Zadawałem pytanie dotyczące art. 19 pkt 3, który mówi: "Nadawca programu telewizyjnego dokonuje wpłaty na rzecz instytutu w wysokości 1,5% przychodu uzyskanego z tytułu emisji reklam, telesprzedaży i audycji sponsorowanych".
Nie jest, Szanowni Państwo, tajemnicą, że zróżnicowanie nadawców telewizyjnych jest ogromne. Są duzi nadawcy, jak Telewizja Polska, Polsat, TVN, są również średni, regionalni, ale są też mali nadawcy nadający wyłącznie w sieciach kablowych, których nie są właścicielami, na obszarze często nieprzekraczającym obszaru jednego powiatu czy jednej gminy. Różnica między takimi nadawcami a tymi większymi jest taka, jak między hipermarketem a kioskiem z prasą. Sens ich istnienia polega nie na eskalacji obrotów do poziomu, kiedy widać będzie ich istotny wpływ na gospodarkę kraju, lecz w dużej mierze na współtworzeniu społeczeństwa obywatelskiego, które bez szybkiej wymiany informacji na poziomie gminy czy powiatu po prostu źle funkcjonuje. To właśnie tacy nadawcy, o czym nie mówi się głośno, realizują prawdziwą misję publiczną, produkują i nadają programy niemające nic wspólnego z komercją. Tylko w takich lokalnych telewizjach można obejrzeć relacje z sesji rady gminy, obchodów dnia strażaka w jakiejś OSP czy zabawy andrzejkowej w przedszkolu. Tego nigdzie indziej nie zobaczymy. Te stacje nie nadają telenowel, teleturniejów, reality show, amerykańskich filmów, a jedynie pokazują codzienne życie lokalnej społeczności, że gdzieś była zabawa u emerytów, jakieś zawody wędkarskie gimnazjalistów. No, tak jest. Być może nie wszyscy mamy do tego dostęp, ci, co mieszkają w Warszawie, na pewno nie, ale w Polsce powiatowej takie telewizje są. W tych stacjach nie znajdziemy również żadnych reklam banków, koncernów samochodowych, proszków do prania, znajdziemy zaś reklamy warsztatu samochodowego, jakiegoś sklepiku czy jakiejś lokalnej firmy budowlanej, mówiące, że ktoś tam wykonuje malowanie czy flizowanie.
Znane mi przykłady nadawców małych, tych nadawców lokalnych, pozwalają mi oszacować ich roczne przychody z tytułu emisji reklam, telesprzedaży i audycji na około - w wypadku takiej dobrej stacji - 100 tysięcy zł, co dawałoby dochód dla instytutu sztuki filmowej rzędu 1 tysiąca 500 zł. To kwota nieznacząca dla instytutu, lecz drastycznie wysoka dla małego nadawcy, który najczęściej nie będzie miał innej możliwości manewru oszczędnościowego niż ograniczenie zatrudnienia. Podkreślam, że mówimy o przychodach, a nie dochodach, co jest tu często mylone. Ten podatek ma być płacony od przychodów. Często takie telewizje są prowadzone w sposób hobbystyczny, niemający nic wspólnego z biznesem, działają na granicy zysków bądź ktoś dopłaca do tego.
W Niemczech, Belgii, z tego, co udało mi się dowiedzieć, są przykłady wręcz czegoś odwrotnego: to właśnie nadawcy lokalni finansowani są z opłat pobieranych w analogiczny sposób jak w tym przedłożeniu sejmowym, czyli z opłat od tych dużych nadawców.
Art. 15 ustawy zapewnia wszystkim nadawcom wybranie swojej reprezentacji do rady instytutu kinematografii. Ci mali nadawcy nie mają po prostu żadnych szans. Musieliby się najpierw skrzyknąć, sejmikować, wybrać kogoś, a potem konkurować z Polsatem, TVN czy Telewizją Polską o to, żeby to jedno miejsce zdobyć. To też jest dla nich martwy artykuł.
Chciałbym zaapelować do państwa senatorów, żebyśmy dali małym żyć. Proponuję poprawkę zmierzającą do tego, aby w art. 19 pkt 3 po kropce dodać zdanie: "Obowiązek ten nie dotyczy nadawców posiadających koncesję obejmującą obszar nie więcej niż trzech powiatów". To jest kwestia umowna. Pan minister mówił, co to znaczy mały, lokalny. Ja sobie wymyśliłem to w taki jakiś sposób, że to będą trzy powiaty. Może jest inny, może można to regulować kwotą przychodów bądź liczbą abonentów, odbiorców. Jestem gotowy do dyskusji, gdyby ktoś taką dyskusję chciał podjąć.
Druga poprawka - już nie będę się rozwodził - tyczy się tego, co otrzymaliśmy wszyscy do skrzynek, a więc spraw związanych z operatorami telewizji kablowej. Nie będę tego uzasadniał, bo wszyscy, którzy chcieli się z tym zapoznać, to wiedzą. Zgłaszam stosowną poprawkę wraz z panem senatorem Smoktunowiczem. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Zapraszam panią senator Skrzypek-Mrowiec.
Senator Zofia Skrzypek-Mrowiec:
Dziękuję bardzo.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Szanowni Goście!
Ja w swoim wystąpieniu pragnę rozwinąć myśl senatora Szafrańca, dopominając się o walory etyczne w tej ustawie.
Utworzenie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej jest sprawą nader chwalebną i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Polaków, którzy czekają na polski film o wysokich walorach artystycznych i poznawczych, ale także etycznych, przedstawiający i kreujący polską kulturę narodową. Jest to szansa na realizację debiutów filmowych, a więc szansa dla młodego pokolenia wybitnych, zdolnych twórców, szansa na realizację filmów dla dzieci i młodzieży, w tym animowanych, filmów niedochodowych. A więc jest to możliwość promowania postaw i wartości kształtujących świadomość w duchu polskiej tradycji kulturowej. Jest to szansa na realizację filmów kształtujących nową polską tożsamość, przedstawiających nasze problemy i nasz świat, częstokroć tak bardzo odmienny od amerykańskiego.
Aby szansa ta nie została zaprzepaszczona, a idea wypaczona, potrzebna jest poprawka poszerzająca kryteria dofinansowania przedsięwzięć filmowych o kryterium walorów etycznych, poprawka, za którą się opowiadam. Sztuka, w tym sztuka filmowa, powinna bowiem opierać się na trzech fundamentalnych wartościach budujących ład moralny, czyli wartościach dobra, piękna i prawdy. Tymczasem w zapisie ustawy sejmowej, w art. 24, i w poprawce Senatu, w art. 22, mówi się o walorach artystycznych, a więc jest tu mowa o pięknie, i walorach poznawczych, czyli prawdzie, ale brakuje tych walorów etycznych, których celem jest dobro.
Mam również nadzieję, że ustawa zagwarantuje miejsce dla filmów religijnych.
I chciałabym jeszcze powiedzieć, że ta ustawa jest bardzo bliska mojemu sercu, bo pochodzę z Bielska-Białej, gdzie jest właśnie studio filmów rysunkowych, dlatego też chciałam się wypowiedzieć w tej sprawie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam pana marszałka Kutza.
Senator Kazimierz Kutz:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowni Goście!
Przede wszystkim na wstępie chciałbym powiedzieć, że ja się nie wkręciłem znienacka na tę trybunę, tylko ja się zapisałem...
(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Potwierdzam, że był pan już wkręcony.)
Właśnie...
(Senator Maria Berny: Ja się zapisywałam po panu marszałku, wszystko jest w porządku.)
Właśnie, żeby tutaj nie było wrażenia, że jakieś manipulacje się robi.
Ja w tej chwili jestem w dosyć szczególnej sytuacji na tej mównicy i żałuję, że Andrzej Wajda już wyszedł z tej sali.
Sytuacja moim zdaniem jest taka - ponieważ tu było tyle świetnych wystąpień na temat znaczenia, rangi tej ustawy dla kultury polskiej, dla twórczości itd., ja czuję się zwolniony z przedstawiania tego typu argumentacji - że Wysoka Izba, która przecież się składa z wybrańców narodu, musi sobie postawić elementarne pytanie: czy my chcemy, żeby w Polsce istniała twórczość filmowa, czy nie? Czy chcemy, żeby został podjęty właśnie ten trud, żeby z tej ruiny, którą jest dzisiejsza kinematografia... żeby zacząć orać ten zaniedbany skrawek rzeczywistości polskiej i próbować rzeczywiście posiać coś od nowa, by nasi następcy, moi następcy mogli rzeczywiście służyć polskiemu społeczeństwu, tworzyć polską kulturę i poświadczać przed światem, że nie jesteśmy, za przeproszeniem, stadem baranów?
Gdybyśmy próbowali znaleźć pewną analogię do dzisiejszego stanu czy pejzażu kultury filmowej, kinematografii polskiej, to okazałoby się, że z czymś takim mieliśmy już w naszej historii do czynienia. Otóż historia Polski jest w gruncie rzeczy taka, że był to kraj, przez który przetaczały się wojny, czołgi, i wszystko, co było po drodze, było w nim niszczone, a przychodziło to albo ze wschodu, albo z zachodu. I teraz w Polsce znowu stało się coś takiego - w kulturze. Przez Polskę przeszedł walec dzikiego kapitalizmu i wszystko, co się dało zmieść, a oczywiście kinematografia jest kąskiem dosyć atrakcyjnym dla tych, którzy z tego żyją, zostało po prostu zmiecione. W miejsce twórczości filmowej... W gruncie rzeczy zostaliśmy zalani tandetą i kiczem, które przyszły oczywiście z Zachodu, ale również nasi filmowcy zostali zmuszeni do robienia tego kiczu i tej tandety. Jest to pejzaż po bitwie, który trwa zbyt długo.
Miał rację pan minister, mówiąc, że to jest taka być może ostatnia parcela w przemianach ustrojowych, która po prostu prosi się o to... a właściwie trzeba koniecznie to zrobić, to znaczy tę dziurę we miarę uporządkowanym uzębieniu Rzeczpospolitej po prostu załatać. Co prawda tu chodzi o pieniądze, ale o groszowe pieniądze, o żebracze pieniądze. Tymczasem ci, którzy przez piętnaście lat hulali w Polsce bezkarnie, dostawali za grosze licencje, zarabiają miliardy rokrocznie, strasznie się skarżą i robią straszny raban, że dzieje się im krzywda. Dla mnie to wszystko jest po prostu żenujące. Więc nie dajcie się państwo uwieść na te kable itd., ponieważ te kable tak kablują wszystkich parlamentarzystów, że co trzeciego musi to jakby...
Siedział tutaj Andrzej Wajda - chcę tylko na chwilę wrócić do wątku bardzo osobistego - i szkoda, że wyszedł. On tam, a ja tu, dzisiaj, w tej sytuacji, właściwie będąc świadkami historii polskiego kina, musimy bowiem poświadczyć historię naszych następców. My musimy również - i właśnie szkoda, że go nie ma - powiedzieć o tym, że naszym obowiązkiem moralnym jako tych ludzi, którzy to kino, ten wielki rozdział w kulturze narodowej swego czasu tworzyli, jest wstawić się za tymi, którzy przyjdą po nas. I jeśli się dobrze temu przyjrzeć, proszę państwa, i proszę zwrócić na to uwagę, bo mówi się, że nie istnieją festiwale itd., to jest czymś niezwykłym, że mimo iż tylu różnych wielkich ludzi zrobiło kariery i ujawniło swoje talenty w ostatnim piętnastoleciu, tak naprawdę - no, może nie powinienem tego mówić - przez te piętnaście lat nie narodził się w Polsce żaden wielki reżyser, który, że tak powiem, kojarzyłby się w świecie z Polską. Bo naprawdę żaden wielki się nie narodził! Bo jeśli się, za przeproszeniem, we właściwe miejsce nie wkłada, to się nic właściwego urodzić nie może. I to także o to chodzi. Bo inwestycja w kulturę jest inwestycją w talenty. Marnotrawstwo talentów artystycznych w Polsce jest przerażające, naprawdę przerażające. I jak długo nie będzie wspierana twórczość - bo wszystko zależy od talentu człowieka - tak długo będziemy się stawać państwem baranów, a nie istot myślących.
I dlatego odwołuję się do waszych sumień obywatelskich, do was, wybrańców tego narodu, żeby przerwać z tą praktyką i stworzyć choćby te bardzo - przepraszam za słowo - szmatławe warunki dzięki pieniądzom, o które się wnosi w tej ustawie, i żebyście wsparli tę inicjatywę. Bo to jest być albo nie być: albo będziemy mieli porządne społeczne kino artystyczne i będziemy służyć społeczeństwu, opisywać ten niezwykły kraj, jakim jest Polska, albo nie! Bardzo więc was proszę, żebyście poparli tę ustawę.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Marszałku, że przypomniał pan, iż zostaliśmy wybrani, a nie wynajęci na czas określony. To bardzo ważne.
Pan senator Nicieja, jak rozumiem, z pozycji ław rządowych lepiej rozumie problemy będące przedmiotem dzisiejszej debaty.
Zapraszam do wystąpienia panią senator Berny.
Senator Maria Berny:
Pani Marszałek! Szanowni Państwo!
Wprawdzie miałam zamiar mówić o czymś zupełnie innym, ale w trakcie dyskusji zmieniłam temat swego wystąpienia. Wiele ze spraw, o których zamierzałam mówić, poruszyli już pani senator Doktorowicz i pan senator Nicieja, wobec tego nie uważam za celowe powtarzanie tego.
Proszę państwa, ustawę, którą w tej chwili trzymam w ręku i nad którą debatujemy, uważam - tak jak prawie wszyscy tu obecni - za bardzo, ale to bardzo potrzebną. Uważam ją również za dobrą, ale nie za bardzo, ponieważ nie odpowiada ona pozytywnie na pytanie - wprawdzie retoryczne - postawione przez pana marszałka Kutza: czy chcemy, żeby istniała Polska twórczość filmowa? Zapisy tej ustawy stwarzają warunki do tego, żeby powstawała polska sztuka filmowa, ale ten drugi człon mojego stwierdzenia, czyli "nie za bardzo", wynika z tego, że moim zdaniem ustawa niewystarczająco omawia sprawę trafiania tej sztuki, polskiej sztuki filmowej, do odbiorcy.
Ponieważ z zawodu, nałogu i przyzwyczajenia jestem nauczycielem, to zawsze stawiam sobie pytanie: czy proces trafiania sztuki do odbiorcy jest procesem wychowania? Zapewne tak jest tak, ale ten proces zaczyna się dopiero w momencie, kiedy widz ogląda film - tylko wtedy można zmieniać myślenie społeczne. Powiem państwu, choć może to zabrzmi śmiesznie, ale że ilekroć wcześniej kończy się posiedzenie Senatu, a nie ma posiedzeń komisji, to staramy się z senatorem Kulakiem obejrzeć jakiś polski film, ale bardzo często zdarza się tak, że choć przeglądamy cały repertuar kinowy miasta stołecznego Warszawy, nie natrafiamy na żaden film polski. Wobec tego gdybyśmy nawet zaczęli - mówię "my", a chodzi tu oczywiście o twórców - produkować w Polsce te świetne polskie filmy, to i tak ja w tej ustawie nie widzę impulsu do zainteresowania ani małego kina, ani multipleksu tym, by z tym właśnie filmem trafiać do odbiorcy.
Bardzo dużo tutaj mówiliśmy o problemach finansowych. Tak, pieniądze decydują o wszystkim. Ale ja nie zgłoszę żadnej takiej poprawki. Postawię za to problem do przemyślenia, adresując to do ministerstwa. Czy przypadkiem nie należałoby pomyśleć, by może w przyszłości... Ale najpierw dygresja: każda ustawa, szczególnie nowa, ma to do siebie, że przechodzi weryfikację w trakcie swego obowiązywania, zresztą tak jak każda ustawa, ale na szczęście mamy przecież możliwość nowelizowania ustaw. A więc kto wie, czy nie należałoby przemyśleć problemu takiej nowelizacji, która zmierzałby do tego, by dystrybutor filmu czy kino, w którym polskie filmy są wyświetlane, byli - w zależności od czasu przeznaczanego na polską sztukę - zwalniani z podatków czy w jakiś inny sposób uprzywilejowani za to, że tę właśnie sztukę preferują?
To chyba pan marszałek mówił o korygowaniu... Nie, nie pan marszałek. To pan minister mówił o korygowaniu kształtu państwa. Tak, ale korygowanie kształtu państwa to nie tylko kwestia instytucji, które w tym państwie istnieją, bo to także kwestia kształtowania myślenia obywateli. Gdy chodzę na te polskie filmy, poznaję realia życia polskiego, z którymi nie stykam się ani na spotkaniach z elektoratem, ani w ławach senackich, i te filmy w jakiś sposób korygują moje myślenie. Dlatego tak bardzo zależy mi na tym, żeby jednak tworzyć preferencje dla trafiania z tą sztuką, która niewątpliwie powstanie, do każdego polskiego obywatela. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam pana senatora Litwińca.
Senator Bogusław Litwiniec:
Dziękuję, Pani Marszałek.
Wysoka Izbo!
Wypada mi na wstępie powiedzieć, że oburącz podpisuję się pod tym właśnie pilnym w tej chwili uchwaleniem przedłożonej nam ustawy.
Ja dokładnie rozumiem porównanie, które przestawił nam tutaj pan minister Dąbrowski, opisując sytuację we Francji - tej Francji, której może ze słusznością zarzucamy brak taktu i honoru, że zazdrośnie strzeże swego bogactwa przed najazdem bocianów z Polski, którzy podjedzą im trochę ślimaków. No ale fakt takich proporcji, stosunku sztuki finansowanej przez ducha kulturowego imperializmu wielkiej Francji i - w tym wypadku - nędzy Polski jest tak jaskrawy, że musi poruszyć sumienia. Moje sumienie poruszyło to wiele lat temu, kiedy studiowałem w tym pięknym kraju.
Aczkolwiek w jakimś stopniu zgadzam się też z uwagami pana senatora Huskowskiego, że warto w przyszłości - i to jest moja nadzieja związana z przyszłym parlamentem - nieco zrównoważyć rozwiązania zawarte w tej ustawie w stosunku do wszystkich podmiotów, między innymi do podmiotów, które na pewno będą wkraczać w obszar sztuki ruchomych obrazów z dźwiękiem i słowem, tak jak na przykład internet.
Wysoka Izbo, dobrze zorganizowane społeczeństwo opiera się dziś na dwóch fundamentach. Po pierwsze, na umowie społecznej wyrażanej językiem stanowionego demokratycznie prawa, bazującej na odpowiedzi na pytanie, które przed chwilą zadał tutaj pan senator marszałek Kutz: czy chcemy? Ale ja bym dodał, Panie Marszałku, jeszcze jedno pytanie: jak? Bo możemy się spotkać z taką odpowiedzią na pana, powiedziałbym, bardzo prowokacyjne pytanie, że oczywiście chcemy, żeby sztuka polska kwitła - i wszyscy będą uspokojeni - ale jak mamy to spowodować, jaki rodzaj sztuki ma kwitnąć w naszej ojczyźnie? To już jest problem bardziej złożony i wymagający skupienia, i to nie tylko Wysokiej Izby, bo ona nie jest bezpośrednim specjalistą od tego "jak", a jedynie może wołać o odpowiedź na pytanie: jak? Bo możemy mieć pełne kina, ale może tam być jakość, która po prostu ze względu na rozwój i indywidualnego widza, rodaka, i całej Rzeczypospolitej, nie bardzo nam odpowiada. A więc czy chcemy? Chcemy. Jak chcemy to robić? Dbajmy o jakość!
Moje wystąpienie nie dotyczy jednak umowy społecznej i nie będę powtarzał wspaniałych proustawowych w tym zakresie, popierających tę ustawę wystąpień moich koleżanek i kolegów, których, najprościej mówiąc, oklaskuję. Chcę tylko zwrócić uwagę na temat, który jeszcze nie został poruszony, a tylko zasygnalizowany. Otóż tym drugim fundamentem, na którym musimy bazować w refleksji o sztuce i w praktyce sztuki, w tym sztuki filmowej, jest po prostu natura. Niezależnie od tego, czy będziemy nazywać tę naturę językiem religijnym, czy językiem genetycznym, to faktem jest, że człowiek, dopóki jest człowiekiem, musi tworzyć, musi wyrażać swój fakt istnienia w kreatywnej ekspresji, którą starożytni Grecy nazywali potrzebą naśladownictwa, mimetyzmem rodzącym się jako odruch naturalny. Jeśli w mądrej umowie społecznej nie pozwolimy rozwijać się temu odruchowi naturalnemu, jakim jest potrzeba naśladownictwa - na przykład naśladowania przez aktora tego, jak chodzi kaczka czy jak się zachowuje współczesny polityk, jak rodzina Dulskich - to po prostu zniszczymy nie tylko swoją kulturę, ale zniszczymy też, krok po kroku, los człowieka naturalnego, którego cechuje ów geniusz, powtórzę: geniusz naśladownictwa, inaczej zwany talentem, już tutaj przywoływany. A on, ten geniusz, służy swoją energią wszystkim, również producentom butów, również tym, którzy kształtują nasze mosty, no i kształtują kulturę polityków czy - nie wskazując tu nikogo - polityki.
A zatem uwzględnijmy tu tę właśnie perspektywę naturalnej potrzeby człowieka i głosujmy za tą ustawą, a jeśli Bóg da, to poprawiajmy ją, by zmierzała ku doskonałości. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Zapraszam pana senatora Piesiewicza.
Senator Krzysztof Piesiewicz:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Senatorowie!
Od trzech tygodni studiuję tę ustawę, analizuję jej przepisy, a wszystko to robię w poczuciu, że ta ustawa jest oczywiście bardzo potrzebna, potrzebna jest w związku z katastrofalną kondycją finansową polskiej kinematografii.
Ale zanim wyrażę swój niepokój o tę ustawę i wielką troskę o nią, o to, by ona była, chcę tutaj, na marginesie, dotknąć kwestii kilku wystąpień i ostudzić trochę nastroje. Otóż chcę na wstępie powiedzieć: będę głosował za tą ustawą. Będę głosował za tą ustawą, bo ona co do istoty jest potrzebna. Chcę jednak powiedzieć, że o mało się nie popłakałem podczas wystąpienia pana senatora Niciei, gdy mówił o tych sentymentach, bo ja też mam te sentymenty. Ja też, że się tak wyrażę, hodowałem się intelektualnie na polskim kinie, też jestem jednym z wytworów dyskusyjnych klubów filmowych. Ale pamiętajmy o tym, że wtedy pieniądze na kinematografię były nie po to, by była ona wielka, ale po to, by była ona służalcza.
Pan kiwa głową? Mam zacytować Lenina? Nie potrzeba, bo to nie ta izba.
I chcę powiedzieć więcej: być może tamta kinematografia była dlatego tak wielka, że starała się na wszystkie możliwe sposoby puszczać oko do społeczeństwa, omijać cenzurę i czynić wszystko, co było wbrew tak zwanym wytycznym Wydziału Kultury Komitetu Centralnego partii. Wielkość filmów Andrzeja Wajdy, Kazimierza Kutza polegała na drążeniu rzeczywistości, ale inaczej i innej niż rzeczywistość w propagandzie. To jest po pierwsze.
Po drugie, chciałbym przestrzec, tak, przestrzec. Kiedy w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Niemczech byli wielcy reżyserzy, ci wielcy, którzy przeszli do historii i są wymieniani w Encyklopedii Kina, nie było takiego na przykład finansowania, jakie jest w tej chwili we Francji. Nie było tego w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, a wtedy tworzył Truffaut, wtedy tworzył Chabrol, wtedy tworzył Resnais. Dzisiaj nie ma wielkiego kina francuskiego, a jest wielkie finansowanie. Chcę powiedzieć więcej: w Wielkiej Brytanii, kiedy byli Młodzi Gniewni - Richardson, Anderson, Schlesinger - nie było takiego finansowania, jakie jest w tej chwili. A więc problem nie sprowadza się tylko do pieniędzy. Powtarzam: problem nie sprowadza się tylko do pieniędzy. I polskie kino może było wielkie w okresie realnego socjalizmu, a to dlatego, że był Wohl, że był Bossak, że był Toeplitz, że byli wielcy krytycy, że byli ludzie, którzy kochali kino.
I obawiam się, Panie Marszałku - zwracam się do Kazimierza Kutza - choć podzielam wszystkie intencje i opinię o tym, że polskie kino jest w zapaści, iż ono jest w zapaści nie tylko z powodu braku finansowania, ale powody są o wiele głębsze. Jest kryzys kultury. Myślę, że to samo się dzieją z literaturą, to samo dzieje się z innymi dziedzinami. A więc to nie tylko ten problem finansowania.
Myślę z troską o tej ustawie, że ona jest zbudowana troszeczkę jak gdyby na podstawie innej przeszłości, ona buduje jak gdyby coś, co jest... To znaczy forsują to osoby, które jej sposobu finansowania nie chcą jak gdyby dopasować do nowej rzeczywistości i tworzą nową instytucję, tworzą jak gdyby nowe ministerstwo.
Ja będę głosował za tą ustawą, tylko obawiam się, że jej szlachetność, potrzeba finansowania, może zderzyć się z pewną rzeczywistością i możemy wylać dziecko z kąpielą.
Myślę, że ta ustawa ma również ogromne niedociągnięcia, jest źle przygotowana pod względem zagadnień prawnych i prawa autorskiego. Starałem się to naprawić w komisji. Mówię to z ogromną troską, z ogromną odpowiedzialnością, bo chciałbym, żeby ten mechanizm zadziałał, żeby polskie... Przecież, proszę państwa, sytuacja w tej chwili jest taka, że polskie filmy nie są dopuszczane nawet do pobocznych przeglądów, towarzyszących festiwalom filmowym, nie spełniają bowiem kryteriów artystycznych co do formy, co do treści, co do przekazu, co do komunikowania się ze światem w ramach debaty na temat tego, co się dzieje na świecie. Czy to jest tylko wina braku finansowania? Czy jeżeli Kazimierz Kutz robił w 1995 r. "Zawróconego", fantastyczny, genialny film opisujący polską transformację - miałem zaszczyt nagradzać ten film, Panie Marszałku...
(Senator Kazimierz Kutz: Dziękuję.)
...to robił to tylko z tego powodu, że dostał pieniądze? Spójrzmy, jak ogromne sumy idą w telewizji publicznej na produkcję kulturowego chłamu!
Tak więc problemy są również gdzie indziej. Ja tutaj występuję jako członek komisji kultury, a więc chcę sięgać głębiej. Czy naprawdę trzeba tego rodzaju rozwiązań formalnych, żeby stworzyć mechanizmy finansowania polskiej kinematografii? Czy naprawdę trzeba wkraczać w prawa autorskie w ostatnim rozdziale? Stawiam pytania.
Popieram tę ustawę, ale patrzę na nią z niepokojem, ponieważ legł na niej cień przeszłości. Proszę mi wierzyć: rozwiązania, które są w niej zawarte, mają charakter poniekąd z innej epoki, a poniekąd są megalomańskie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Zapraszam do mównicy panią senator Ferenc.
Senator Genowefa Ferenc:
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Padło tu wiele uwag na temat tej ustawy. Pani senator Berny mówiła, że ustawa jest dobra, ale nie do końca. Ja bym powiedziała, że ta ustawa jest daleka od doskonałości. Przed chwilą mój przedmówca mówił o tym, że to nie finanse powinny być głównym tematem przy omawianiu tej ustawy, ale tak się składa, że to właśnie one są tym tematem.
Chciałabym zwrócić uwagę na dwa problemy, które wiążą się z tą ustawą. O jednym z nich wspominał już pan senator Huskowski. Mianowicie do jednostek gospodarczych wpuszczamy kolejną kontrolę. Czyli z jednej strony walczymy o to, ażeby instytucji kontrolujących było jak najmniej, a z drugiej strony tworzymy w tej ustawie, w art. 19 ust. 7, kolejną instytucję, która będzie kontrolowała, prawdę mówiąc, to samo, co kontrolują urzędy skarbowe. Uważam za niecelowe wprowadzanie takich dodatkowych instytucji kontrolujących i zatrudnianie w instytucie osób, które zajmowałyby się sprawami finansowymi, do których kontroli mamy odpowiednie służby w naszym kraju.
W związku z tym proponuję poprawkę do art. 19 ust. 7, która stanowi, że do kontroli finansowej są upoważnione organa przewidziane w innych ustawach.
Kolejna moja wątpliwość dotyczy art. 10. W artykule tym mówi się, że pan minister bada uchwały podejmowane przez radę instytutu i że uchwały te muszą być mu niezwłocznie przesyłane przez ten organ. Ale nie ma już w tym artykule nic na temat terminu, w jakim minister może uchylić uchwałę. Czyli równie dobrze... A w dodatku są tu używane bardzo ogólne pojęcia, które budzą moje wątpliwości i które trudno w tej chwili naprawić, mianowicie: "stwierdza nieważność uchwały w całości lub w części, jeżeli narusza ona prawo lub stwarza zagrożenie wystąpienia ujemnego wyniku finansowego". Czyli tym bardziej uchwała powinna być uznana za nieważną w odpowiednim momencie.
W związku z tym proponuję wprowadzić poprawkę, aby minister miał obowiązek rozpatrywania takich uchwał i orzekania o ich ważności lub nieważności w ciągu trzydziestu dni.
I ostatnia poprawka, którą proponuję wprowadzić do tej ustawy, polega na wykreśleniu ust. 5 w art. 19. Chodzi o to, aby operatorzy telewizji kablowej nie płacili instytutowi 1,5% przychodu uzyskanego z tytułu świadczenia usługi reemisji.
Muszę powiedzieć, że kiedy ta ustawa trafiła do Senatu, zapoznałam się szczegółowo z zasadami funkcjonowania kablówek, zresztą wcześniej również dość dobrze znałam te zasady w związku z pełnieniem funkcji w spółdzielni mieszkaniowej. Otóż taki zapis może spowodować, że to, co zostało zlikwidowane, czyli anteny na dachach bloków, nagle się znów pojawi, pojawią się na wszystkich balkonach talerze satelitarne, mówiąc potocznie, bo kablówka po prostu nie będzie konkurencyjna w stosunku do poszczególnych nadawców.
(Senator Zbigniew Romaszewski: To będzie 40 gr miesięcznie, to nie są jakieś...)
W 40 gr, Panie Senatorze, osobiście nie wierzę. Taka jest prawda.
Jednocześnie chcę powiedzieć, że wiele kablówek tworzy tylko programy informacyjne, zaś abonament, który ludzie płacą za kablówkę, trafia do operatorów sieci, a nie do kablówek. Nieliczne kablówki otrzymują tylko tak zwane gniazdkowe, czyli złotówkę, 50 gr od gniazdka i te kablówki mają się nie najgorzej. Te, które nie otrzymują nic, szczególnie w mniejszych miejscowościach, bardzo często kończą dość szybko swoją działalność ze względu na to, że nie są w stanie utrzymać się z reklam, które mogą nadawać i uzyskiwać z tego tytułu określone środki.
Uważam, że taki zapis przyniósłby wiele szkód telewizjom kablowym. Chcę zresztą dodać, że jeżeli dobrze przejrzałam pierwotny projekt rządowy, nie było w nim mowy o operatorach telewizji kablowej. Dziękuję.
Pani Marszałek, składam poprawki.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Ponownie zapraszam do mównicy pana senatora Saługę, który poprosił o dodatkowych pięć minut. Bardzo proszę.
Senator Wojciech Saługa:
Dziękuję, Pani Marszałek. Myślę, że to nie będzie pięć minut. Chodzi o jedną kwestię, którą zapomniałem rozwinąć.
Pan minister mówił, że w 1994 r. bilety do kin kosztowały 6 zł, a dzisiaj - 20 zł, i że takie przedsiębiorstwa czy kina osiągają jakieś niewspółmierne zyski. Ale to było ileś lat temu - były wtedy inne podatki, nie było takich danin publicznych, tak dużych danin. Dzisiaj prowincjonalne kina padają, bo muszą płacić właśnie wysokie daniny, podatki od nieruchomości, za energię cieplną, elektryczną, ZUS, PIT, CIT, akcyzę i co tam jeszcze nasz parlament raczył wymyślić.
Ustawa ta właśnie dotyczy finansów. Jeśli chodzi o kinematografię, wszyscy się zgadzamy co do jednego: wszyscy chcielibyśmy, żeby nasi reżyserzy kręcili bardzo dobre filmy. Ale chodzi o finansowanie tej produkcji. Pan senator Piesiewicz mądrze powiedział, wskazując na przykład Francji, że skoro jest tak dobrze z finansowaniem, to dlaczego jest tak źle z jakością produkowanych filmów. A jeżeli jest tak źle z naszym kinem, to dlaczego nie przeznaczymy na nie więcej pieniędzy? Dlaczego tylko 1,5%? Dlaczego ani ministerstwo, ani parlament nie ustalili 2%, 3%, 5%, żeby osiągnąć ten wspaniały poziom finansowania, jaki jest we Francji? Po prostu naszego państwa nie byłoby na to stać. W Sejmie jest dziesięć ustaw zusowskich - jeżeli wszystkie zostaną przyjęte, finanse państwa zostaną rozłożone.
Panie Senatorze Kutz, baranami będziemy, jeśli swoimi decyzjami finansowymi powielimy wariant argentyński sprzed kilku lat. Wtedy z pewnością nie będziemy produkować żadnych filmów. Dziękuję bardzo.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Kazimierz Kutz)
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Pan Huskowski po raz drugi.
Senator Stanisław Huskowski:
Przepraszam, że po raz drugi zabieram państwu czas, ale tym razem na krótko.
Zbulwersowała mnie przed półtorej godziny wypowiedź pani wiceminister, która z tej trybuny zarzuciła mi kłamstwo, używając właśnie tego słowa: "kłamstwo". W ustach minister kultury trochę źle brzmi takie słowo, w dodatku w sprawie jednak kontrowersyjnej.
Otóż ja podtrzymuję swoje stanowisko. Pani minister stwierdziła, że kłamię, kiedy mówię, że ustawa uprzywilejowuje telewizję publiczną. Podtrzymuję swoje stanowisko, ponieważ dostrzegam te przywileje. W czym? Ano w tym, że nadawcy telewizyjni w Polsce, mówiąc najprościej, dzielą się na publicznych i prywatnych. Nadawcy publiczni, między innymi Telewizja Polska, mają dochody z abonamentu, które stanowią znaczną część ich przychodów, oraz z reklam i audycji sponsorowanych, natomiast prywatni są finansowani wyłącznie z reklam i z audycji sponsorowanych. Jeżeli zatem obejmujemy reklamy i audycje sponsorowane podatkiem 1,5%, a nie obejmujemy tym podatkiem opłat abonamentowych, mam prawo twierdzić - i podtrzymuję to twierdzenie - że telewizja publiczna jest uprzywilejowana, ponieważ może dzięki temu stosować na przykład troszkę niższe stawki za reklamy i przyciągnąć więcej reklamodawców. Właśnie dlatego, że ma dodatkowy dochód, nieopodatkowany podatkiem, o którym mowa - 1,5% z abonamentu.
W tej sytuacji - jeżeli nawet pani minister ma inne zdanie - zarzucanie mi z tej trybuny kłamstwa uważam za pewne naruszenie chociażby dobrych obyczajów. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
(Senator Grzegorz Lipowski: Można?)
Słucham? Chce pan zabrać głos w dyskusji?
(Senator Grzegorz Lipowski: W nawiązaniu do wypowiedzi...)
Proszę bardzo, jeszcze nie wypowiedziałem sakramentalnej formuły. Bardzo proszę. Tylko trzeba się było zapisać albo dać znać wcześniej.
Senator Grzegorz Lipowski:
Dziękuję, Panie Marszałku.
W nawiązaniu do wypowiedzi pana senatora, tej pierwszej, chciałbym powiedzieć, że od początku śledziłem tę dyskusję i słuchałem bardzo merytorycznych wypowiedzi zarówno pana ministra, jak i pani wiceminister, i nie zauważyłem w nich arogancji. Dziwię się, że dobre obyczaje w Senacie są naruszane również przez senatorów. Zamiast mówić o kłamstwach, trzeba było to wyjaśnić na etapie prac komisji. Pan senator miał bardzo dużo pytań, których nie postawił wtedy, kiedy był czas na pytania, a w dodatku krytykując projekt ustawy, według swojego punktu widzenia, nie przedstawił żadnych poprawek.
Tak że trzeba by jakoś konsekwentnie postępować. Jeżeli ustawa jest zła, to proszę zgłaszać poprawki. Z kolei zarzucanie pani minister, już pod jej nieobecność, że skomentowała coś jako kłamstwo, podczas gdy złożyła wyraźne wyjaśnienia, wydaje mi się niezbyt dobrym zwyczajem w Senacie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Informuję, że lista mówców została wyczerpana.
Dla porządku podaję, że swoje przemówienia do protokołu złożyli senatorowie January Bień* i Bogusław Litwiniec.
(Głos z sali: Senator Litwiniec miał wystąpienie.)
Nie, ja tu mam napisane, że złożył do protokołu... A nie, przepraszam bardzo, tak jest.
Wnioski o charakterze legislacyjnym złożyli następujący senatorowie: senator Szafraniec, senator Podkański, pani senator Mrowiec, senator Biela, senator Matusiak, senator Smoktunowicz, senator Saługa, a także pani Genowefa Ferenc, tak? Proszę sprawdzić, czy się nie pomyliłem.
Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.
Czy pan minister chciałby jeszcze zabrać głos? Proszę.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury
Ryszard Mikliński:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Panie i Panowie Senatorowie!
Uczestniczyłem dzisiaj w bardzo ważnej debacie publicznej, bo większość z państwa mówiła tak naprawdę o kondycji polskiego filmu i polskiej kultury. Szczerze mówiąc, ta debata miała zupełnie inny przebieg niż w Wysokim Sejmie, ale tak naprawdę kluczową sprawą, która pojawiła się pod koniec tej debaty, jest kwestia finansowania Instytutu Sztuki Filmowej i tego, kto ma wpłacać na film polski środki z reemisji filmu polskiego.
Szkoda, że w wystąpieniach niektórych z państwa zabrakło pewnej refleksji nad stanem tego, co chcemy dzisiaj zrobić. A my tak naprawdę chcemy poprawić wszystko to, czego nie udało się zrobić w rzeczywistości polskiej, w okresie szesnastu lat, od początku przemian demokratycznych. Jesteśmy dziś w sytuacji państwa, które ma za sobą pewną szesnastoletnią drogę przemian, która nigdy nie została nigdzie opisana. Bo nigdzie nie zostało opisane przejście od gospodarki centralistycznej, od państwa socjalistycznego do gospodarki wolnego rynku. Dzisiaj ta ustawa wprowadza pewien porządek.
Mogę przysiąc, że wtedy, kiedy było tworzone prawo w Polsce, kiedy powstawała ustawa o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, kiedy było wprowadzane prawo koncesyjne - mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością - wszystkie te podmioty, które starały się o koncesje, nie dyskutowałyby o 1,5%. Mówilibyśmy o tym - a nawet spokojnie zdecydowalibyśmy się na to - że na kino polskie, na kulturę polską należy wpłacać nawet 5%. Dzisiaj ta ustawa wprowadza więc pewien porządek.
Poprawka, która została zgłoszona przez panią senator Ferenc i nad którą, jak rozumiem, będzie zastanawiała się komisja kultury Wysokiego Senatu, de facto decyduje o tym, czy ta ustawa ma sens, czy nie ma sensu. Gdyby ta poprawka przeszła, faktycznie niekonstytucyjność tej ustawy... W wyniku poprawienia tego przepisu zostanie wykazana niekonstytucyjność tej ustawy.
Na koniec chciałbym powiedzieć jedno: szkoda, że wtedy, kiedy osoby tworzące prawo w Polsce obniżyły telewizjom kablowym podatek VAT z 22% do 7%, powodując, że dzisiaj państwo, czyli my, podatnicy, dokładamy niejako te 15%, i kiedy wyrażana jest troska o obywatela, o te 40 gr - o ile ten koszt zostanie przerzucony na odbiorcę - nie wytoczono krucjaty przeciwko telewizjom kablowym, aby obniżyły abonamenty. Bo z tego, co wiem - ja także płacę abonament za telewizję kablową w Warszawie, oprócz normalnego abonamentu - w tym czasie nikt nie zmniejszył abonamentu, a nawet, w moim przekonaniu, ten abonament po prostu wzrósł.
Niemniej jednak jeszcze raz serdecznie dziękuję w imieniu ministra kultury - nie odnosząc się do tych sporu, który był między panią minister i panem senatorem, bo nie jest to moja rola - za wszystko, co zostało tu powiedziane w obronie polskiej kultury, polskiego kina i przyszłości polskiego kina. Oczywiście prawdą jest - całkowicie się z tym zgadzam, Panie Senatorze Piesiewicz - że ta ustawa nie rozwiązuje wszystkich dylematów, które wokół tego narosły. Ale właśnie po to jest debata publiczna, żebyśmy o tym mogli mówić. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu ministrowi.
Ponieważ w trakcie dyskusji zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu proszę Komisję Kultury i Środków Przekazu o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym punktem wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.
Informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o kinematografii zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję panu ministrowi, dziękuję gościom za obecność w Senacie.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu drugiego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o rezerwach państwowych oraz zapasach obowiązkowych paliw.
Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na sto trzecim posiedzeniu w dniu 18 maja 2005 r. Do Senatu została przekazana w dniu 20 maja 2005 r., a marszałek Senatu w dniu 20 maja 2005 r., zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Komisja po rozpatrzeniu ustawy przygotowała swoje sprawozdanie w tej sprawie.
Przypominam, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 953, a sprawozdanie komisji w druku nr 953A.
Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych senatora Jerzego Markowskiego o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.
Proszę bardzo, Panie Senatorze.
Senator Jerzy Markowski:
Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Z upoważnienia i w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych przedstawiam państwu sprawozdanie zawarte w druku, o którym był uprzejmy powiedzieć pan marszałek.
Chciałbym jednak dodać parę zdań wyjaśnienia co do istoty tego przedłożenia, ponieważ dotyczy ono niezwykle ważnej kwestii dotyczącej funkcjonowania nie tylko rezerw paliwowych, ale generalnie gospodarki państwa.
Chcę na początku powiedzieć, że to przedłożenie jest przedłożeniem rządu, który w ten sposób realizuje dyrektywę unijną o obowiązkowych zapasach paliw energetycznych w poszczególnych państwach Unii Europejskiej. A z kolei ta dyrektywa jest niczym innym, jak tylko zrealizowaniem pewnej logicznej zasady, że jeżeli jest coś takiego, bez czego się nie da żyć, to trzeba sobie zgromadzić zapasy tego produktu, tego towaru.
Chciałbym również podkreślić, że pracując nad tą ustawą komisja gospodarki korzystała z wiedzy i doświadczeń Ministerstwa Gospodarki i Agencji Rezerw Materiałowych, a także złożyć tu podziękowania panu ministrowi Rutkowskiemu za udział w pracach nad tą ustawą.
Dwa zdania na temat tego, czego w ogóle dotyczy obszar rezerw państwowych.
Szanowni Państwo! Krajowa gospodarka zużywa paliwa energetyczne. W kilku zdaniach powiem, jakie i ile.
Gazu ziemnego zużywamy 11miliardów m3 na rok, sami produkujemy 4 miliardy. Magazynujemy tyle, ile mamy możliwości zmieścić w nowo budowanych zbiornikach retencyjnych, niewiele więcej jak około 30% normy, które dzisiaj zostały wyznaczone. Do tej normy dziewięćdziesięciodniowej, jak mówi dyrektywa unijna - tak zresztą wynegocjowali nasi negocjatorzy z Unią Europejską - możemy dochodzić do końca roku 2008. Tyle mamy czasu.
Jeżeli chodzi o paliwa stałe, to krajowa gospodarka zużywa 70 milionów t węgla, na różne cele - mówię o energetycznych - od produkcji energii elektrycznej poprzez energię cielną. I tutaj ustawa o rezerwach, która zresztą jest ustawą sprzed kilku lat, mówi w ten sposób, że minister gospodarki, jeśli uzna za celowe stworzenie takiej regulacji prawnej, to ją stworzy. Jak na razie nie ma takiej ustawowej regulacji, która by te rezerwy wprowadzała. Funkcjonuje za to coś takiego, jak uchwała walnego zgromadzenia - chodzi tu o ministra gospodarki - wprowadzona w roku 1996, która określa wielkość zapasów paliw stałych, zwłaszcza użytkowników, czyli w elektrowniach opalanych węglem kamiennym.
Jeżeli chodzi o węgiel brunatny, to zużycie krajowe wynosi 6,5 milionów t. Tutaj nie ma i po prostu nie może być gromadzenia zapasów, z tego prostego powodu, że nie ma możliwości gromadzenia tego paliwa w ilości dającej gwarancję zużycia wielodniowego. Jest to technologicznie zupełnie niemożliwe. Stąd też ta regulacja, o której dziś mówimy, dotyczy wyłącznie paliw płynnych.
Przypomnę, że krajowa gospodarka zużywa około 19 milionów t paliw płynnych, czyli nafty, ropy i przetworów naftowych. 5 milionów t jest dystrybuowane przez rafinerię północną, 12 milionów przez Orlen. I dziś, jak można powiedzieć, jesteśmy gotowi do tego, ażeby gromadzić zapasy na poziomie 40% docelowej wielkości. Tego zresztą wymaga od nas, że tak powiem, stopień uzgodnień z Unią Europejską. A można powiedzieć, że w czasie, który mamy przed sobą, czyli do grudnia 2008 r., według zapewnień ministra gospodarki, zresztą realizowanych, będziemy w stanie spełnić te normy, te zobowiązania.
Ponadto - i to wynika z regulacji ustawowej, którą dzisiaj rozpatrujemy - wprowadza się pewną elastyczność, jeżeli chodzi o zdolność do gromadzenia tych zapasów, ponieważ ta ustawa wprowadza taką możliwość, że 20% tej normy może być skomasowane, zebrane poza granicami kraju. Sądzę, że można z tego skorzystać, tym bardziej, że są zdolności do takiego magazynowania zwłaszcza w państwach sąsiednich - przede wszystkim to Czechy, Słowacja, Niemcy i Ukraina - jeśliby istniała taka potrzeba. To jest do datkowy bufor. Różnica dotyczy tutaj tych 10%, bo w poprzednim przedłożeniu było 10%, a teraz jest 20%.
Ta nowelizacja daje również wskazówki, jak mają zachować się ci, którzy nie mają zdolności magazynowania. Jest bowiem możliwość uzyskania zgody ministra gospodarki na to, ażeby od tej normy w jakimś zakresie, w jakiejś wielkości, odstąpić. Wskazuje się również źródło finansowania. I tu chcę powiedzieć, że to źródło finansowania jest w Polsce inne, ale korzystniejsze dla obywateli. W wielu państwach Unii Europejskiej źródłem sfinansowania tych zapasów są generalnie wydatki z budżetu państwa, czyli de facto finansowane to jest przez wszystkich obywateli, natomiast w Polsce jest to finansowane przez producentów tudzież dystrybutorów. Wprawdzie może się to przełożyć na ceny, ale i tak jest to płynna, tak bym powiedział, materia. Tutaj jest to i tak postawione najbardziej uczciwie, jak tylko można, ponieważ płacą za to ci, którzy używają tych paliw, a nie ci, którzy ich nie używają, a płacić by musieli. Tak bowiem stałoby się, gdyby to było finansowane wyłącznie z budżetu państwa.
Charakterystyczny jest również zapis, który mówi o tym, że takimi źródłami, takimi miejscami magazynowania nie mogą być rurociągi przesyłowe i co najważniejsze, nie mogą nimi być złoża. A trzeba pamiętać, że krajowe złoża, zwłaszcza paliw płynnych, nie są za bogate. Mamy zdolność wydobywania na poziomie około 600 tysięcy t na rok, czyli niewiele więcej jak pół miliona ton. I to właściwie jest kroplą w morzu naszych potrzeb, bowiem one rosną wprost proporcjonalnie do zużycia, które jest pochodną stopnia zurbanizowania kraju i rozwoju motoryzacji.
Reasumując, Szanowni Państwo, rekomenduję w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych przyjęcie projektu ustawy, jak również przyjęcie poprawek. Sześć poprawek, które żeśmy wprowadzili do projektu ustawy, to są poprawki zaopiniowane przez ministra gospodarki. Doprecyzowują one zapisy i powodują, iż te dwuznaczności, które mogłyby się pojawiać, zostały wyeliminowane.
Jeszcze raz chciałem podkreślić olbrzymi wkład pracy ministerstwa gospodarki i osobisty wkład pana ministra Rutkowskiego w kształt tej ustawy.
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Czy są zapytania do senatora sprawozdawcy?
Nie ma.
Dziękuję, Panie Senatorze.
Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister gospodarki i pracy.
Witam podsekretarza stanu w tym ministerstwie, pana Piotra Rutkowskiego, a także panią wiceprezes Agencji Rezerw Materiałów Krystynę Juszczak.
Panie Ministrze, czy chciałby pan zabrać głos?
Bardzo proszę.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie
Gospodarki i Pracy
Piotr Rutkowski:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Jeżeli można, to pozwolę sobie bardzo krótko powiedzieć, że ja z kolei dziękuję panu senatorowi Markowskiemu oraz całej Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych za współpracę. Wydaje mi się, że ta efektywna współpraca zaowocowała tym, iż przedłożony przez Sejm dokument uzyskał zdecydowanie lepszą redakcję, a sformułowane przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych paragrafy są bardziej zrozumiałe.
Chcę powiedzieć, że to, co powiedział pan senator Markowski, i co legło u podstaw nowelizacji tej ustawy, jest bardzo istotne z punktu widzenia zrealizowania dziewięćdziesięciodniowego terminowego zapasu paliw. Nowelizacja i wprowadzenie tej ustawy w tym roku pozwoli Polsce na dotrzymanie terminu wprowadzenia tego dziewięćdziesięciodniowego terminu zapasów.
Jeszcze raz serdecznie chciałbym podziękować za pracę w Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych i zwrócić się do Wysokiego Senatu o przyjęcie nowelizacji ustawy.
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Proszę jeszcze chwileczkę zostać, Panie Ministrze, dlatego, że zgodnie z naszym regulaminem...
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy Piotr Rutkowski: Tak jest.)
...senatorowie mogą panu zadawać pytania.
Czy są zapytania do pana ministra? Nie widzę zgłoszeń. Dziękuję panu ministrowi.
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy Piotr Rutkowski: Dziękuję, Panie Marszałku.)
Czy pani prezes chciałaby może coś powiedzieć?
(Wiceprezes Agencji Rezerw Materiałowych Krystyna Juszczak: Nie, dziękuję.)
Dziękuję pani.
Otwieram dyskusję.
Stwierdzam, że nikt nie zapisał się do głosu.
W związku z tym zamykam dyskusję.
Ponieważ w trakcie prac nikt nie zgłosił żadnych innych wniosków, informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o zmianie ustawy o rezerwach państwowych oraz zapasach obowiązkowych paliw zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję naszym gościom za wizytę.
Przystępujemy do rozpatrzenia punktu trzeciego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o finansach publicznych.
Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na sto trzecim posiedzeniu Sejmu w dniu 20 maja 2005 r. Do Senatu została przekazana w dniu 25 maja 2005 r. a marszałek Senatu w dniu 25 maja 2005 r., zgodnie z art. 68 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ją do Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Komisja po rozpatrzeniu ustawy przygotowała swoje sprawozdanie.
Przypominam, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 958, a sprawozdanie komisji w druku nr 958A.
Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, senatora Jerzego Markowskiego, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji.
Ma pan dzisiaj dobry dzień, Panie Senatorze.
Senator Jerzy Markowski:
Dziękuję bardzo.
Na koniec kadencji się darzy, Panie Marszałku.
(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: No!)
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Z upoważnienia i w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych chcę przedstawić sprawozdanie z prac nad ustawą o finansach publicznych.
Przede wszystkim chcę zwrócić uwagę na szczególną rangę tego przedłożenia. Państwo senatorowie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że pracując nad wszelkiego rodzaju wydatkami ze środków publicznych poruszają się de facto w obszarze uregulowanym tą właśnie ustawą, ustawą o finansach publicznych. Nawet ten dokument, który zwłaszcza w Senacie zajmuje nam najwięcej czasu, jakim jest ustawa budżetowa, jest przede wszystkim oparty - jeżeli chodzi o jego doktrynę, ideologię, sposób redakcji i mechanizmy funkcjonujące w tym przedłożeniu - o tę ustawę, czyli o ustawę o finansach publicznych.
Chciałbym również przypomnieć, że Wysoka Izba zajmowała się ostatnio sprawą dyscypliny finansów publicznych przy okazji rozpatrywania w grudniu 2004 r. odrębnej ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Wtedy też mieliśmy okazję mówić o tym, co wolno zrobić, czego nie wolno zrobić i co grozi za to, jeśli się zrobi coś, czego nie wolno zrobić, w jakim obszarze, a także o tym, co de facto stanowi naruszenie prawa czy też nie.
To przedłożenie, które dzisiaj rozpatrujemy, jest czternastą nowelizacją. Może inaczej, było trzynaście nowelizacji tejże ustawy, która swoją pierwszą redakcję ma z 26 listopada 1998 r. I tych trzynaście nowelizacji spowodowało - ostatnia, przypomnę, była 17 lutego 2005 r. - że ten dokument, który dziś obowiązuje, jest de facto dokumentem dość niespójnym, mimo całego wysiłku, jaki rząd i Wysoka Izba wkładały w redagowanie tego dokumentu. Pewne fragmenty jak gdyby... Nie mówię, że się nawzajem wykluczają, ale powodują, że stają się coraz trudniejsze do zrozumienia.
Inna kwestia jest taka, że stale próbowaliśmy dogonić czas i obowiązujące prawo w tym zakresie w Unii Europejskiej. Przyszedł czas, żeby to uporządkować, stąd też to przedłożenie, o którym dzisiaj mówimy. Nauczeni doświadczeniem tych trzynastu nowelizacji plus tego wszystkiego, co się zmienia w zakresie prawa unijnego w obrocie finansów w sferze posługiwania się finansami publicznymi, dokonujemy tejże nowelizacji, o której dzisiaj mówimy.
Co ta nowelizacja szczególnego wprowadza? Państwo oczywiście doskonale znają materię tej ustawy, pozwolę sobie jednak wyeksponować kilka fragmentów.
Otóż ustawa wprowadza instrumenty pełnej jawności w zakresie jawności finansów publicznych. Po pierwsze, obowiązek podawania do publicznej wiadomości informacji o wykonaniu budżetu państwa za okresy miesięczne, po drugie, obowiązek podawania do publicznej wiadomości przez jednostki sektora finansów publicznych informacji dotyczących zakresu zadań lub usług wykonywanych lub świadczonych przez jednostkę oraz wysokości środków publicznych przekazanych na ich realizację, zasad i warunków świadczenia usług dla podmiotów uprawnionych, zasad odpłatności za świadczone usługi.
Ustawa zapewnia radnym dostęp do dowodów księgowych i dokumentów inwentaryzacyjnych, z zachowaniem przepisów o rachunkowości oraz o ochronie danych osobowych, informacji o wynikach kontroli finansowej będących w dyspozycji jednostki samorządu terytorialnego, której są radnymi. Nakłada obowiązek podejmowania uchwał dotyczących gospodarowania środkami publicznymi w głosowaniu jawnym.
Ponadto ustawa zobowiązuje Narodowy Fundusz Zdrowia do udostępniania informacji o przychodach i kosztach oraz o świadczeniodawcach realizujących świadczenia zdrowotne, z którymi ten fundusz zawarł umowy, oraz zobowiązuje jednostki sektora finansów publicznych do udostępnienia wykazu podmiotów spoza sektora finansów publicznych, którym ze środków publicznych została udzielona dotacja, dofinansowanie realizacji zadania lub pożyczka lub umorzona należność wobec jednostki sektora finansów publicznych.
Zupełną nowością - w różnych obszarach można było bowiem dochodzić tego, o czym przed chwilą powiedziałem, dzięki formie interpelacji, oświadczeń i różnych innych zapytań - jest to, iż zgodnie z tą ustawą minister finansów właśnie w dzienniku urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" będzie ogłaszał sprawozdanie z wykonania ustawy budżetowej przyjęte przez Radę Ministrów. Ta regulacja znajduje się w art. 12 tejże ustawy. Jest to już, powiedziałbym, najbardziej jawna formuła dysponowania środkami publicznymi.
Ta nowelizacja odpowiada również potrzebie wynikającej z faktu, iż zlikwidowane zostały, jak państwo pamiętacie, środki specjalne, w drodze innych aktów legislacyjnych. Wobec tego trzeba było inaczej te przepisy skonstruować, żeby posługiwanie się tymi środkami - one już środkami specjalnymi nie są, ale jeszcze pozostają w dyspozycji podmiotów, które je wypracowują - były dystrybuowane w sposób tutaj zapisany.
Nie będę cytował szczegółowych zapisów. Jest to niezwykle skomplikowana materia, a jednocześnie byłoby nadużyciem, wobec państwa wiedzy na ten temat. Chcę powiedzieć, że w trakcie debaty nad tą ustawą korzystaliśmy z wielu doświadczeń, przede wszystkim z opinii, które zostały skierowane na adres marszałka Senatu, a potem do nas, mówię o komisji gospodarki, poprzez Krajową Radę Regionalnych Izb Obrachunkowych, wielu jednostek samorządu terytorialnego, głównego inspektora audytu wewnętrznego, jego osobiście, pana ministra Kubika, którego udział w nowelizacji tej ustawy komisja bardzo wysoko ocenia. Chcę poinformować również, że redakcja poprawek, które komisja proponuje Wysokiej Izbie, a jest ich dziesięć, została bardzo wnikliwie oceniona nie tylko przez zespół legislacyjny Wysokiej Izby, ale także przez współpracujących w trakcie prac nad tą ustawą członków kierownictwa Ministerstwa Finansów, panią minister Suchocką i pana ministra Sawickiego. Ich wkład w prace komisji szczególnie wysoko oceniamy i za to serdecznie im dziękujemy.
Reasumując, Wysoka Izbo, powiem, że jest to przedłożenie niezwykle ważne, materia niezwykle ważna, aczkolwiek bardzo skomplikowana. Powiem szczerze, że niewiele jest aktów prawnych, w wypadku których wszystkie siły polityczne doszły do takiego wspólnego zdania, iż trzeba dyscyplinować wszystko, co tylko się da i ujawniać wszystko, co tylko się da, bowiem materia jest niezwykle subtelna i wymagająca otwartości.
Tak więc przedkładając Wysokiej Izbie to przedłożenie, w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych wnoszę o jego przyjęcie wraz z poprawkami, wśród których znajdą państwo te w sposób szczególny dotyczące Senatu Rzeczypospolitej Polskiej jako konstytucyjnie umocowanego organu zobowiązanego do opieki nad Polonią i Polakami poza granicami kraju.
To tyle, Panie Marszałku, z mojej strony. Dziękuję,
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Czy są zapytania do senatora sprawozdawcy? Nie ma.
Dziękuję, Panie Senatorze.
Proszę sprawozdawcę mniejszości Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych panią senator Genowefę Ferenc o zabranie głosu i przedstawienie wniosku mniejszości komisji.
Senator Genowefa Ferenc:
Panie Marszałku! Panie, Panowie Senatorowie!
Głównym celem omawianej ustawy o finansach publicznych, co wynikało już z uzasadnienia, jest usunięcie występujących wątpliwości interpretacyjnych, doprecyzowanie dotychczasowych przepisów oraz między innymi uporządkowanie przepisów regulujących zasady i tryb gospodarowania środkami pochodzącymi z Unii Europejskiej, a także dotyczących prefinansowania programów i projektów współfinansowanych ze środków pochodzących z budżetu Unii. Rozdział drugi ustawy stanowią przepisy przejściowe i końcowe niezmiernie ważne dla funkcjonowania finansów publicznych i ich płynności.
Warto także wrócić uwagę, że względu na ciężar gatunkowy ustawy jej termin wejścia w życie to 1 stycznia 2006 r., z wyjątkiem art. 235 pkt 1. A więc do czasu wejścia w życie ustawy pozostaje pół roku.
Mniejszość komisji uznała, że w takiej sytuacji nieuzasadnione jest wprowadzanie do ustawy zapisu ust. 1 w art. 241, przewidującego, iż przepisy wykonawcze wydane na podstawie ustawy obecnie obowiązującej zachowują moc do czasu wejścia w życie przepisów wykonawczych wydanych na podstawie obecnie omawianej ustawy, jednak nie dłużej niż do dnia 30 czerwca 2006 r.
Panie, Panowie Senatorowie, zasady techniki prawodawczej nie przewidują możliwości czasowego zachowania w mocy tylko niektórych przepisów aktu wykonawczego wydanego na podstawie uchylanego albo zmienianego przepisu upoważniającego, a dość odległy termin wejścia w życie ustawy, przypomnę, że jest to 1 stycznia 2006 r., winien wystarczyć na wydanie wszystkich aktów wykonawczych. Warto przypomnieć, że przecież projekty przepisów wykonawczych winny być przygotowane przez rząd w czasie, kiedy projekt ustawy przekazywany jest do parlamentu.
Panie i Panowie Senatorowie, zwracam się z prośbą o poparcie wniosku mniejszości zawartego w druku nr 958A. Mniejszość Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych jest przekonana, że wydanie przepisów wykonawczych do dnia wejścia w życie ustawy pozwoli na szybsze osiągnięcie głównego celu ustawy. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję. Pani Senator, proszę jeszcze chwileczkę zostać, ponieważ ja muszę zapytać senatorów, czy mają do pani senator zapytania.
Nie ma pytań. Dziękuję.
(Senator Genowefa Ferenc: Dziękuję.)
Przypominam, że rozpatrywana ustawa została wniesiona jako poselski projekt ustawy oraz projekt rządowy.
Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister finansów. Witam podsekretarza stanu w tym ministerstwie, pana Piotra Sawickiego, i pytam, czy chciałby zabrać głos.
Bardzo proszę.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Piotr Sawicki:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Akt prawny, który jest przedmiotem dzisiejszej debaty, scharakteryzował bardzo wnikliwie pan przewodniczący Markowski, więc nie będę powtarzał tej charakterystyki. Chciałbym tylko podkreślić, że jest to akt prawny szczególnie ważny dla rządu, a zwłaszcza dla Ministerstwa Finansów, dla ministra finansów, ponieważ jest to konstytucja finansów publicznych. Tekst, który jest wynikiem kolejnych trzynastu nowelizacji, musi zostać uporządkowany i musi zostać poddany najpilniejszym zmianom, które wynikają z pewnych ciążących na naszym kraju obowiązków związanych z integracją z Unią Europejską, a także z koniecznym dążeniem do przejrzystości finansów publicznych. Te przepisy zostały wprowadzone do projektu ustawy i one w znaczny sposób poprawiają przejrzystość finansów publicznych. Niebagatelną sprawą jest również konieczność wyciągania wniosków z funkcjonowania przepisów prawnych w dotychczasowej formie, dlatego że istnieją pewne wynikające z praktyki życia gospodarczego wymogi, które również muszą być uwzględnione.
I to są te podstawowe przesłanki, z powodu których rząd popiera projekt przedłożony Wysokiej Izbie w kształcie wynikającym ze sprawozdania komisji finansów publicznych.
Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować członkom komisji, a zwłaszcza panu przewodniczącemu Markowskiemu, za istotny wkład w redagowanie ostatecznej wersji. Zgłoszone poprawki zostały pozytywnie zaopiniowane przez rząd. Mamy tylko zastrzeżenia do poprawki szóstej. Chodzi o zlecanie zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą finansowanych ze środków publicznych, której dysponentem jest szef Kancelarii Senatu, następujące na podstawie uchwał Prezydium Senatu podejmowanych po rozpatrzeniu wniosków organizacji pozarządowych. Nasze zastrzeżenia do tej poprawki nie wynikają z przyczyn merytorycznych, ale z przyczyn formalnych. Chodzi o pewną przejrzystość legislacji. Ponieważ ustawa o finansach publicznych jest konstytucją prawa o finansach publicznych, rozwiązanie tego typu, szczegółowe, powinno znaleźć miejsce w innym akcie prawnym. I to jest właściwie jedyny problem, który dostrzegamy.
Co zaś do poprawki zgłoszonej przez panią senator Ferenc, no to tutaj stanowisko rządu jest następujące: istnieją precedensy prawne, na podstawie których obowiązujące na podstawie poprzedniej ustawy przepisy przejściowe zachowują ważność w zakresie niesprzecznym z nową regulacją ustawową. Daje to pewne bezpieczeństwo, pozwala uniknąć próżni prawnej w sytuacji różnych nieprzewidzianych okoliczności uniemożliwiających przyjęcie przez rząd aktów wykonawczych do ustawy.
Jak powiedziałem, wszystkie pozostałe poprawki, wszystkie pozostałe propozycje rząd akceptuje i dziękuje za ich zgłoszenie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję, Panie Ministrze.
Zgodnie z Regulaminem Senatu chciałbym zapytać, czy są zapytania do pana ministra. Nie ma.
Dziękuję panu, Panie Ministrze.
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Piotr Sawicki: Dziękuję bardzo.)
Otwieram dyskusję.
Informuję, że nikt z państwa nie zapisał się do głosu.
Wnioski o charakterze legislacyjnym na piśmie złożyli senatorowie: Biela, Konieczny i Markowski.
Zamykam dyskusję.
W związku z tym, że zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym zgodnie z art. 52 ust. 2 regulaminu proszę Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym punktem wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.
Informuję, że głosowanie w sprawie ustawy o finansach publicznych zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.
Dziękuję panu ministrowi i delegacji za uczestniczenie w naszych obradach.
83. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu