69. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu
(Wznowienie posiedzenia o godzinie 10 minut 00)
(Posiedzeniu przewodniczy wicemarszałek Ryszard Jarzembowski)
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dzień dobry państwu.
Wznawiam sześćdziesiąte dziewiąte posiedzenie.
Dziękuję senatorom sekretarzom - Krystynie Doktorowicz i Januszowi Bargiełowi - że już są na posterunku.
Przypominam, że listę mówców prowadzi pan senator Janusz Bargieł, którego przy okazji proszę o wyraźne pisanie imion i nazwisk.
Panie i Panowie Senatorowie! Pragnę przypomnieć, że dzisiaj upływa termin składania wniosków w sprawie powołania członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Przypominam także, że wniosek taki może zgłosić do marszałka Senatu grupa co najmniej siedmiu senatorów. Przypominam też, że każdy senator może udzielić swojego poparcia co najwyżej dwóm kandydatom.
Po tym przypomnieniu powracamy do rozpatrzenia punktu osiemnastego porządku obrad: drugie czytanie projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich.
Przypominam, że w dniu 30 września dyskusja nad tym punktem została odroczona w celu umożliwienia senatorom przygotowania i złożenia wniosków o charakterze legislacyjnym.
Przed wznowieniem dyskusji pragnę też tradycyjnie przypomnieć o kryteriach regulaminowych, jeśli chodzi o czas wystąpienia oraz formę składania wniosków - oczywiście na piśmie. Chcę także podkreślić, że senatorowie, którzy 30 września wykorzystali już cały swój regulaminem przewidziany czas, dzisiaj nie będą mogli, oczywiście z przyczyn regulaminowych, zabrać głosu. Wszyscy natomiast do momentu zamknięcia dyskusji możemy składać wnioski na piśmie. Powracamy do dyskusji w sprawie projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich.
Jak to wygląda na liście? Na liście są nazwiska senatorów: Janusza Bielawskiego; Krystyny Sienkiewicz, która złożyła pisemny wniosek; Zbigniewa Kruszewskiego, który złożył wniosek do protokołu; Marii Szyszkowskiej - podobnie; i pani senator Teresy Liszcz.
Bardzo proszę, by pan senator sekretarz sprawdził, czy te osoby nie wykorzystały już swojego czasu 30 września.
A teraz zapraszam na mównicę pana senatora Janusza Bielawskiego. Pan senator Janusz Bielawski dysponuje całym swoim czasem, więc będziemy słuchali go z uwagą.
Proszę bardzo.
Senator Janusz Bielawski:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Obecnie kontynuowane posiedzenie Senatu zdominowała dyskusja na temat związków partnerskich. Trudno jest określić jednym słowem, jaka ona była dotychczas, w każdym razie najmniej pasuje tu słowo "światopoglądowa". Niemniej jednak była ona na tyle intrygująca, aby sięgnąć do stenogramu debaty i spróbować zrobić coś na kształt podsumowania lub, jak kto woli, recenzji niektórych wystąpień.
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Ja bardzo proszę, żeby senator Stokłosa i senator Stradomska w tym związku partnerskim mówili trochę ciszej. bo tu wszystko słychać i nakłada się to na wystąpienie pana senatora.)
Pan senator Grzegorz Matuszak w swoim wystąpieniu stwierdza, że na przestrzeni ostatnich dwustu lat dokonywała się rewolucja w widzeniu świata człowieka i społeczeństwa. Do przykładów przytoczonych na poparcie tej tezy przez senatora Matuszaka pragnę dodać jeszcze kilka.
Siedemnastowieczny protokół kościelny ze Schwarzwaldu stwierdza, że kobieta miesiączkująca staje u drzwi kościoła i nie wchodzi do środka. Jest to przytoczenie z Deschnera - "Krzyż Pański z kościołem. Seksualizm w historii chrześcijaństwa", wydawnictwo Uraeus, 1994 r. Według tego autora jeszcze w czasach najnowszych Corpus Juris Canonici, który obowiązywał do 1918 r., zezwalał mężowi na bicie żony, jej więzienie i głodzenie. Nie było dozwolone tylko zabijanie. A to, co dziś jest oczywiste - czynne i bierne prawo wyborcze kobiet - i nie budzi żadnych emocji, kobiety we Francji uzyskały w 1945 r. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze w 1922 r. w Stanach Zjednoczonych można było aresztować kobietę na plaży, gdy za bardzo odkryła ramiona. Żyjemy w zmieniającym się świecie i gdyby stróże moralności z początku XX w. zobaczyli dzisiejszą modę plażową, pewnie zamieniliby się w słup soli niczym żona Lota.
Pan senator Matuszak, kończąc swoje wystąpienie, powiedział: "problemami moralnymi są: obłuda, nietolerancja, brak otwartości na innych, brak zrozumienia, że inny człowiek może mieć inne poglądy niż ja i zasługuje na szacunek, i zasługuje na to, żeby jego stanowisko życiowe było regulowane przez prawo, prawo państwowe".
Przykładem takiej obłudy jest przytoczony przez senatora Szafrańca aktualny dokument Kongregacji Nauki Wiary, która "nakłada powinność szacunku dla osób o skłonnościach homoseksualnych, które winny być otoczone współczuciem i delikatnością. Nie oznacza to jednak tolerancji dla kondycji homoseksualnej, która ze swej wewnętrznej natury jest nieuporządkowana, bo jest niezgodna z prawem naturalnym, nie wynika z prawdziwej komplementarności i wyklucza z aktu płciowego dar życia". Jak sądzę, cytowany dokument miał przemawiać za odrzuceniem projektu ustawy, bo zalecany szacunek wszystko załatwia. Ale zalecony brak tolerancji dla kondycji homoseksualnej staje się argumentem za jej uchwaleniem.
W podsumowaniu senator Szafraniec stwierdza, że homoseksualizm nie jest chorobą, jest po prostu zboczeniem w wymiarze popędu seksualnego, zboczeniem in obiecto, a więc co do osób, i zboczeniem in modo, czyli co do sposobu zaspokajania popędu seksualnego; i dlatego osoby będące w tego typu związkach nie są w stanie zapewnić odpowiednio prokreacji. Z całym szacunkiem dla pana senatora Szafrańca twierdzę, że pan niczego nie zrozumiał albo nie chciał zrozumieć z wystąpienia sprawozdawcy ustawy o związkach partnerskich, pani Krystyny Sienkiewicz. Przecież tu nie chodzi o prokreację.
W wielu wystąpieniach w tej debacie szukano na siłę argumentów uzasadniających odrzucenie projektu ustawy. Jedynym chlubnym wyjątkiem było wystąpienie senatora Rzemykowskiego, który stwierdził między innymi: "Nie mogę niestety poprzeć tej ustawy. Przeszkodą jest tradycyjne, silne, mocne, skuteczne, jak widać, wychowanie w polskiej rodzinie. Rodzinie, która jest oparta na silnej więzi z dziadkami, rodzicami, dziećmi i wnukami". I to jest uczciwe postawienie sprawy.
Nie sposób odnieść się do wszystkich, niekiedy karkołomnych sposobów argumentacji za odrzuceniem ustawy, dlatego skupię się na tych bardziej oryginalnych.
Do takich niewątpliwie należy wystąpienie senatora Jurgiela, który jawi mi się niczym jakiś polihistor, zabierający często głos na najróżniejsze tematy, a właściwie na każdy temat. Chyba można pominąć dywagacje, powtarzające się w wielu wystąpieniach, na temat tego, że wniesienie projektu ustawy ma służyć poprawieniu notowań SLD. Pan senator Jurgiel stwierdza: "Homoseksualizm jako orientacja seksualna niezgodna z naturą człowieka jest patologią", a w dalszym ciągu wywodu powiada: "trzeba podjąć działania legislacyjne, które umożliwiłyby osobom o orientacji homoseksualnej korzystanie z wszechstronnej pomocy medycznej i psychologicznej", czyli leczyć. Ale jak tego dokonać, pan senator już nie daje żadnej recepty. A w przeszłości byli tacy "doktorzy". Do najbardziej radykalnych niewątpliwie należy Adolf Hitler, który przepisywał receptę - do gazu!, i już. Gdyby pan senator Jurgiel uważnie wysłuchał wystąpienia senatora Szafrańca nie proponowałby rozwiązań niby-medycznych zamiast rozwiązań ustawowych. Takie propozycje stawiają proponującego w położeniu bohaterki pewnego starego dowcipu. Udała się ona do ginekologa, aby zapytać go, jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny. Panie Doktorze, żeby był tani i zgodny z nauką kościoła. Doktor po głębokim namyśle odrzekł: szklanka wody. Na to pacjentka: przed czy po? Doktor odpowiedział: zamiast, proszę pani.
Trzysta protestów urzędników stanu cywilnego przeciwko uchwaleniu ustawy o związkach partnerskich, o czym informuje pan senator Biela, to dużo. Jeśli taka akcja nie była sterowana, to czy któryś na znak protestu zwolni się z pracy? Wątpię. A tym bardziej nie spali się przed parlamentem, żeby zaprotestować przeciwko tej ustawie.
W dalszym ciągu swojej wypowiedzi senator Biela stwierdza: "To, że na Zachodzie istnieją takie ustawy, jest moim zdaniem fatalne i my niekoniecznie musimy naśladować najgorsze wzory, które są na Zachodzie". Tyle tylko, że wprowadzane neoliberalne rozwiązania zachodnie w wielu dziedzinach są cacy, a ustawa o związkach partnerskich wzorowana właśnie na rozwiązaniach zachodnich jest be.
Pan senator Dzido, znakomity prawnik, w swojej wypowiedzi skoncentrował się na wyszukiwaniu mankamentów ustawy. Ale żeby doradzić, jak ją poprawić, to nie - odrzucić!
Pan senator Huskowski stwierdza: "Nie jestem specjalistą, nie chcę się wypowiadać, czy homoseksualizm jest chorobą, czy zboczeniem. Bardzo trudno jest się wypowiadać w takich sprawach, szczególnie że nikt chyba nie zdefiniował słowa «zboczenie»". Ależ, Panie Senatorze, słowo "zboczenie" jest zdefiniowane. Wystarczy tylko sięgnąć do słownika języka polskiego, wydanego przez PWN.
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Przepraszam bardzo, Panie Senatorze. Może umożliwimy pani senator Liszcz skończenie tej rozmowy. Jak pan mówi, to jej przeszkadza.)
(Rozmowy na sali)
(Senator Teresa Liszcz: Przepraszam bardzo.)
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Proszę bardzo, już pan może mówić.)
Tyle tylko, że jako kolokwializm ma pejoratywne zabarwienie, a niekiedy jest obelgą. Ale jeżeli trudno się wypowiadać na jakiś temat, to może lepiej tego nie robić i zająć stanowisko w głosowaniu, przyciskając odpowiedni guzik zgodnie z przekonaniem.
Swoim wystąpieniem pan senator Piesiewicz zadziwił mnie dwukrotnie. Po pierwsze, przemówienie zostało wygłoszone z ekspresją pełną agresji, tak wielką jakby przemawiał inny człowiek, a nie ten, którego cenię i znam od siedmiu lat wspólnego zasiadania w Senacie. To tak, jakby w senatora wstąpił dybuk i była to dusza człowieka czymś wystraszonego. Mam tylko nadzieję, że dybuk nie osiedli się na stałe w senatorze Piesiewiczu. Po drugie, lektura stenogramu wywołała moje zdziwienie i zaskoczenie. Tekst przemówienia jest wyjątkowo miałki i zawiera takie stwierdzenia: "To jest ustawa skonstruowana do gigantycznych nadużyć! To nie jest ustawa dla gejów i lesbijek, to jest ustawa dla kombinatorów i hochsztaplerów! To są fakty". Ale jakie są te fakty, w toku dalszych wywodów ani słowa. Czego ma dowodzić passus o szantażowaniu homoseksualistów przez SB? - co rzeczywiście miało miejsce. Chyba nie jest argumentem za odrzuceniem ustawy, a wręcz przeciwnie, za jej uchwaleniem. Wtedy dla żadnej policji politycznej istnienie jawnego związku homoseksualnego nie będzie pokusą do szantażu.
Wystąpienie senatora Bachledy-Księdzularza jest w istocie rzeczy esejem na tematy filozoficzno-moralne i dowodzi dużej znajomości Starego i Nowego Testamentu. Jak każdy esej może się podobać lub nie. Ja nie jestem nim zachwycony, bo jest to tekst zagmatwany, choć ma uzasadniać odrzucenie ustawy. Senator Rzemykowski zrobił to prościej.
Pragnę jeszcze dodać, że gdybym nie był przekonany do uchwalenia tej ustawy, to cytowane wystąpienia w debacie, zwłaszcza pana senatora Szafrańca, przekonałyby mnie, że trzeba głosować za tą ustawą. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pani senator Teresa Liszcz... (oklaski), a następnie swoje pięć minut będzie miał senator Adam Biela.
Senator Teresa Liszcz:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Przyznam się, że miałam zamiar zrobić unik i nie zabierać głosu w debacie. Nie poruszam się w tej trudnej i delikatnej problematyce zbyt swobodnie. Po namyśle doszłam jednak do wniosku, że przy tak ważnej debacie nie wypada robić uniku parlamentarzyście o kilkunastoletnim stażu. Dlatego zdecydowałam się zabrać głos.
Nie mogę powiedzieć, że popieram projekt tej ustawy. Nie uważam, żeby homoseksualizm był równouprawnionym sposobem realizacji popędu seksualnego, nie odważyłabym się jednak nazwać go zboczeniem. Mimo tego, co powiedziano w debacie wcześniej - a przeczytałam stenogram, nie byłam bowiem obecna w czasie tej debaty - powiem, że współczuję osobom homoseksualnym, chociaż niektórzy twierdzą, że są one szczęśliwe, że nie mają szczególnych problemów poza tym, że są prawnie dyskryminowane. Wydaje mi się, że nie jest łatwo być innym, a zwłaszcza nie jest łatwo być osobą homoseksualną katolikowi czy wyznawcy innej religii, która potępia nie homoseksualistów, tylko zachowania homoseksualne; że te osoby są w konflikcie sumienia i chociażby z tego powodu im współczuję.
Chcę powiedzieć, że ta ustawa nie jest potrzebna katolikom - osobom homoseksualnym, bo oni znają stanowisko kościoła, znają przykazania i to powinno wystarczyć. Podobnie jak katolikom nie powinna być potrzebna ustawa ograniczająca aborcję, bo wystarczy piąte przykazanie: nie zabijaj, czy zakaz handlu w niedzielę, bo po prostu nie powinni chodzić do sklepów w niedzielę. Ale jest w tym kraju znaczna grupa osób, które nie czują się związane moralnością katolicką i im taka ustawa jest potrzebna. To jest wystarczający powód do tego, żeby parlament tą problematyką się zajął.
Ja byłam zdecydowaną przeciwniczką pierwotnego tekstu projektu ustawy, który miał zamiar ustanowić związek homoseksualny na wzór małżeństwa. Moim zdaniem byłaby to karykatura małżeństwa, która przez zrównywanie z małżeństwem groziła jakąś degradacją konstytucyjnej i religijnej instytucji małżeństwa. Jestem zdecydowaną przeciwniczką zgody na wychowywanie dziecka w związku homoseksualnym, bo uważam, że to nie jest zwyczajne, typowe i dobre środowisko do wychowywania dziecka. Ale też nie uważam, że z mocy ustawy należy odbierać dziecko żyjącej w związku homoseksualnym osobie, która wcześniej to dziecko miała, z innego związku. O tym ewentualnie zadecyduje sąd rodzinny, biorąc pod uwagę zdanie i wnioski drugiego rodzica czy, w skrajnym przypadku, prokuratora, który może działać dla dobra dziecka.
Tego, co budziło mój bardzo zdecydowany sprzeciw, jeśli chodzi o pierwotny projekt, właściwie nie ma w tej wersji projektu, która została przedstawiona przez komisje. To jest pewna regulacja minimum. Proszę zauważyć, że nie ma tutaj uroczystej oprawy towarzyszącej rejestracji związku, nie ma składania równoczesnego wniosku, nie ma tych licznych odesłań do kodeksu rodzinnego. Tu nie ma próby tworzenia quasi-małżeństwa. Jest to próba jakiejś legalizacji wspólnego życia i wyprowadzenia pewnych prawnych konsekwencji z tego faktu, wprowadzenia pewnych ułatwień.
Jak mówię, nie popieram tej ustawy, także jako katoliczka, ale jednocześnie nie uważam, że powinnam przeszkadzać w jej uchwaleniu. Wydaje mi się, że nie ma tutaj takich niebezpieczeństw prawnych, jak sugerowali niektórzy panowie koledzy prawnicy, zwłaszcza senator Dzido. Jeśli pan senator widzi takie niebezpieczeństwa, to chyba powinien złożyć poprawki, nawet do każdego artykułu - nie ma ich znowu tak wiele - jeśli pan taką potrzebę widzi. Przecież ten projekt, wypracowany przez komisje, powstawał przy udziale znakomitych prawników z naszego Biura Legislacyjnego i chyba nie tylko. Ja jako prawnik jakichś specjalnych niebezpieczeństw w nim nie widzę. Muszę przyznać, że niefortunnie jest sformułowany art. 1, bo przecież nie wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego jest głównym powodem i celem rejestrowania związku. Oczywiście, można rozwiązać niektóre problemy, istotne dla tych osób, w taki sposób, jaki zaproponowano w jednej z poprawek - przez nowelizację wielu innych ustaw. To jest rozwiązanie jeszcze bardziej minimalistyczne i pewnie jeszcze łatwiejsze do przyjęcia dla wielu osób, które są przeciwne nawet tej wersji projektu.
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Czas mija, Pani Senator.)
Już kończę.
Na koniec powiem tak: pozostawiając sumieniu tych osób to, w jakich związkach żyją - przecież nie wszystkie osoby heteroseksualne niebędące w małżeństwie sakramentalnym żyją w czystości i to jest też sprawa ich sumienia - powinniśmy chyba rozwiązać parę spraw, które dla osób homoseksualnych są ważne. Dziękuję. (Oklaski)
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Adam Biela. Ma pan do dyspozycji pięć minut.
Senator Adam Biela:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
W moim wystąpieniu powoływałem się na protesty urzędników urzędów stanu cywilnego i wyczytałem w stenogramie, w głosach w dyskusji, że powinienem to jakoś udokumentować.
Faktycznie, proszę państwa, wśród sześćdziesięciu dwóch tysięcy osiemdziesięciu jeden pism nadesłanych do Kancelarii Sejmu - wskazuję, że projekt senacki nie został jeszcze złożony do laski marszałkowskiej w Sejmie, a protesty już mają miejsce - zdecydowanie najwięcej było dotyczących zapowiedzi wniesienia do laski marszałkowskiej senackiego projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, który spowodował podjęcie akcji protestacyjnych. Oczywiście, że ta akcja była zorganizowana, Pani Senator, i to dobrze zorganizowana. Protestujący sprzeciwiali się prawnemu zrównaniu związku osób tej samej płci ze związkami małżeńskimi. W tej sprawie nadeszło dziewięć tysięcy trzysta trzydzieści dwa listy, pod którymi znalazło się łącznie jedenaście tysięcy podpisów. Trzysta dwadzieścia z tych protestów pochodzi od kierowników urzędów stanu cywilnego, pod tymi listami podpisali się również inni działacze samorządowi. Zresztą nie chcę niczego ukrywać, przekażę po zakończeniu obrad nad tym punktem do sekretariatu marszałka Senatu te materiały. Wszyscy będą mogli to po prostu zobaczyć. Nikt z autorów tych listów niczego nie ukrywa. To tyle jeśli chodzi o sprostowanie, a właściwie nie tyle sprostowanie co odpowiedź na zarzuty postawione mi na poprzednim posiedzeniu Senatu.
Jeśli chodzi o kwestie merytoryczne, to chciałbym tylko dodać, iż poczułem, nieco, niesmak, słuchając wystąpienia pana senatora Bielawskiego. Ma pan prawo, Panie Senatorze, recenzować innych senatorów, lecz chyba nie można posuwać się aż tak dalece, żeby rozpętywać wojnę, nie można czepiać się wszystkich, czepiać się każdego słowa. Takiego stylu w tej kadencji Senatu do tej pory nie było i dobrze byłoby, żeby tak ją zakończyć. Każdy ma prawo do swoich poglądów, ale recenzowanie innych senatorów stanowi, jak do tej pory, wyjątek, Panie Senatorze, a już przyrównywanie tego do sytuacji Hitlera, a takiego porównania pan użył, naprawdę uwłacza powadze Wysokiego Senatu.
Proszę państwa, osoby, które pozostają w związkach homoseksualnych, mają poważne problemy osobiste, więc byłoby czymś niegodziwym traktowanie tego jako pretekstu do napastliwości wobec tych ludzi. Każdemu należy się głęboki szacunek jako człowiekowi, im również. Myślę, że senatorowie na tej sali widzą różnicę pomiędzy statusem ontycznym człowieka i szacunkiem wobec niego a problemem ustawy, o której dyskutujemy. Proszę państwa, niestety, te osoby, te całe grupy stają się przedmiotem manipulacji politycznych.
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Czas upłynął, Panie Senatorze.)
One stają się ofiarami takich manipulacji i przed tym chciałbym naprawdę przestrzec. Pojawiła się nowa fala polityczna, która włącza w swoje programy również poglądy na temat homoseksualizmu, ale, niestety, to jest manipulacja. Czuje się to w różnych wystąpieniach niektórych kół politycznych, gdzie podaje się to jako element programu politycznego, ale nie jest to pomoc tym ludziom, lecz wykorzystywanie sytuacji, w jakiej się znaleźli, do innych celów politycznych. Ja chciałbym po prostu przed taką sytuacją przestrzec, żeby ta ustawa nie była pretekstem również do takiej manipulacji. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję. Ale uczynił pan to już po czasie, który panu przysługiwał.
(Senator Jerzy Adamski: Panie Marszałku, ja w ramach repliki...)
Ja myślę, że może pan się zapisać do głosu, Panie Senatorze.
Senator Jerzy Adamski:
Nie, ja muszę to powiedzieć, ponieważ ja zgłaszałem ten wniosek, Panie Marszałku, dotyczący manipulacji politycznej kierownikami urzędów stanu cywilnego. Kierownik urzędu stanu cywilnego - zapisano to w ustawie - jest pracownikiem państwowym i nie wolno nim manipulować, Panie Senatorze. Ja zgodziłbym się, gdyby Kowalski jako Kowalski napisał do premiera, do marszałka, ale nie jako kierownik urzędu stanu cywilnego. Pozostali...
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Panie Senatorze, myślę, że to jest w formie sprostowania i to już wystarczy.
(Rozmowy na sali)
(Senator Adam Biela: Panie Marszałku, ja chciałbym to sprostować.)
Ale co pan chce prostować?
(Senator Adam Biela: Tę wypowiedź...)
Chce pan proste prostować?
Senator Adam Biela:
Ja nikogo nie namawiałem do składania żadnych apeli, są to po prostu pisma, z którymi będzie mógł się zapoznać każdy zainteresowany, nie była to też akcja przeze mnie organizowana. Ci ludzie mieli pełną swobodę.
(Senator Jerzy Adamski: Ale to była manipulacja polityczna.)
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Panowie Senatorowie, bardzo proszę o zaniechanie przerzucania się słowami, bo to nie jest zgodne z regulaminem.
Zapraszam na mównicę panią senator Zofię Skrzypek-Mrowiec.
Senator
Zofia Skrzypek-Mrowiec:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Jestem nowym senatorem, więc proszę mi wybaczyć, jeśli coś będzie nie tak.
Na początek chciałabym powiedzieć, że z przykrością przyjęłam na poprzednim posiedzeniu, zaraz po zaprzysiężeniu, to, iż zostałam okrzyczana ciemnogrodem, zaściankiem Europy, średniowieczem. To ostatnie zresztą dla mnie jako architekta może być nawet pozytywne ze względu na to, że średniowiecze to wzór piękna i ładu przestrzennego. Ale to tylko taka dygresja. Kandydowałam do Senatu, gdyż spostrzegłam, iż w Senacie trzeba bronić rodziny. To właśnie rodzina we wszystkich cywilizacjach, które nie są skażone ideologią, jest podstawowym środowiskiem rozwoju człowieka. I chciałabym teraz przywołać tylko parę słów z rzekomo obłudnego stanowiska Kongregacji Nauki Wiary, bo ja właśnie tym się kieruję, a wyborcy, znając moje poglądy, mnie wybierali. A więc związki homoseksualne nie realizują, nawet w najdalej idącej analogii, zadań ze względu na które małżeństwo i rodzina zasługują na właściwe i specyficzne uznanie prawne. Istnieją natomiast słuszne racje, by stwierdzić, że takie związki są szkodliwe dla prawidłowego rozwoju społeczności ludzkiej, szczególnie jeśli dopuściłoby się do wzrostu ich efektywnego wpływu na tkankę społeczną.
Właśnie 30 września w "Super Expressie" i w "Dzienniku Zachodnim" ukazały się na ten temat artykuły, które mi dostarczono. Mianowicie w Bielsku-Białej, z której pochodzę... I tu przeczytam jeden fragment, bo mam chyba jeszcze trochę czasu: Senat RP zaczął właśnie prace nad legalizacją związków homoseksualnych. Tymczasem popularna angielska telewizja Channel 4, która w ramach kręconego w Bielsku-Białej reality show przysłała nam rodzinę - dwóch sympatycznych angielskich gejów... itd. I myślę, że to mieści się właśnie w tym temacie. Sądzę jednak, że nie o to chodziło, Bielsko-Biała liczyła po prostu na promocję w popularnym na Wyspach Brytyjskich programie telewizyjnym. Na jej stronach internetowych szukano rodziny, która zamieni się na krótki czas mieszkaniem z rodziną angielską. Znaleźli się chętni: do Wielkiej Brytanii wyjechali rodzice z dzieckiem, a do Bielska przyjechała para gejów. Ja to tylko tak przytaczam. I jeszcze parę słów z tego rzekomo obłudnego stanowiska kongregacji: społeczność swe przetrwanie zawdzięcza rodzinie opierającej się na małżeństwie. Stawiając związki homoseksualne na tej samej płaszczyźnie prawnej co małżeństwo albo rodzinę, państwo działa arbitralnie i wchodzi w konflikt z własnymi obowiązkami.
I ja na pewno będę głosowała przeciw tej ustawie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam na mównicę pana senatora Zbigniewa Romaszewskiego. Następnym mówcą będzie pan senator Jan Szafraniec.
Senator Zbigniew Romaszewski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ja chciałbym powrócić do dwóch przemówień, które zostały wygłoszone przed naszym dzisiejszym posiedzeniem, a mianowicie do przemówienia pana senatora Dzidy i pana senatora Piesiewicza. Proszę państwa, ja sądzę - oczywiście w głosowaniu zajmą państwo takie stanowisko, jakie państwu dyktuje sumienie - że zbyt lekkie przechodzenie do porządku nad tym, co mówili panowie senatorowie Dzido i Piesiewicz, wydaje mi się niewłaściwe.
My stajemy przed propozycją ustawy, która ma, powiedziałbym, historyczne, wręcz dziejowe znaczenie. Proszę państwa, jest to ustawa, która podważa w gruncie rzeczy podstawowe związki międzyludzkie oparte na bazie więzi krwi. Czy tego rodzaju ustawa jest potrzebna? Ja myślę, że to jest kwestia, nad którą należy się zastanowić i uważam, że ta dyskusja jest potrzebna, jest zasadna. Ale nie łudźmy się - dobrej ustawy z tego po prostu nie będzie, bo nie może być, bo nie może być, proszę państwa.
Od ponad dwóch tysięcy lat, od momentu, kiedy zaczęło powstawać prawo jako takie, na przykład prawo rzymskie, to właśnie prawo reguluje kwestie rodzinne i nie reguluje właściwie innych związków. Proszę państwa, bazujące na tym całe prawo europejskie w gruncie rzeczy we wszystkich swoich działach obrosło koncepcją rodziny. I załatwienie tego taką lub inną poprawką po prostu jest niemożliwe, bo to prawo jest w prawie rodzinnym, w prawie spadkowym, w prawie cywilnym. Dyskusja na posiedzeniu komisji pokazała na przykład, że istnieją problemy w prawie pocztowym. Czy my możemy powiedzieć, że stanowczo potrafiliśmy te istniejące sprzeczności usunąć? Z całą pewnością nie.
Proszę państwa, zawsze będą istniały sprzeczności, zawsze - i to bez względu na to, co byśmy napisali - będzie można pokazać sytuacje, których ta ustawa nie załatwia. Oczywiście, ustawa w swojej pierwotnej wersji, kiedy nadawała związkom partnerskim prawa małżeńskie, z punktu widzenia legislacyjnego była znacznie spójniejsza, znakomicie, bo po prostu powiadało się: związek partnerski to jest to samo co związek małżeński, mamy prawo rodzinne, mamy to wszystko, z tych samych praw korzystamy. Ruszenie tego powoduje po prostu pandemonium najrozmaitszych sprzeczności, które będą się rodziły. Proszę państwa, i na tej zasadzie my próbujemy podważyć istniejące parę tysięcy lat związki. Warto się nad tym zastanowić. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Zapraszam pana senatora Jana Szafrańca.
Senator Jan Szafraniec:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie i Panowie Senatorowie!
Pan senator Bielawski totalnie skrytykował moje wystąpienie i skonkludował między innymi, że niczego nie zrozumiałem z tego, co powiedziała pani senator Sienkiewicz.
Panie Senatorze, tak można to ocenić jedynie z punktu widzenia krótkowidza, który właściwie ma bardzo ograniczony zasięg widzenia i nie spostrzega tego, co może być w dalszej perspektywie. Ja chcę tutaj ostrzec Wysoką Izbę, że tego typu legalizacja pociągnie za sobą w przyszłości inne rozwiązania prawne, które w tej chwili już są obserwowane na świecie. I tak na przykład szwedzki parlament pracuje już nad ustawą legalizującą zapłodnienia in vitro w związkach lesbijskich i wprowadzającą możliwość dokonywania takich zapłodnień w publicznych szpitalach w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Ale to nie koniec. Okazuje się, że socjaldemokracja szwedzka zbiera podpisy pod projektem ustawy o legalizacji poligamii i poliamorii - to jest związek kilku osób, na przykład dwóch kobiet i trzech mężczyzn, które połączone są ze sobą więzami emocjonalnymi. Socjaldemokraci szwedzcy twierdzą, że właściwie nie ma powodów ku temu, żeby...
(Głos z sali: To mi się podoba, to jest proporcjonalne...)
(Wesołość na sali)
Ale państwo popieracie związki emocjonalne między tymi osobami czy brak związków emocjonalnych?
(Głos z sali: To i to.)
W każdym razie nie ma powodów - tak twierdzą szwedzcy socjaldemokraci - aby człowiek nie mógł kochać dwóch lub więcej osób.
Ja po prostu nie będę tego komentować. Te informacje właściwie pozostawiam państwu i niech one staną się przedmiotem rozwagi przy podejmowaniu decyzji, pozostawiam to waszym sumieniom. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Informuję, że lista mówców została wyczerpana.
(Głos z sali: Jeszcze jeden.)
Wniosek, tak? Dobrze, wniosek legislacyjny.
Zaraz państwu powiem, kto z senatorów zgłosił wnioski legislacyjne - dotyczy to posiedzenia z 30 września i dzisiejszego - niech tylko nasza buchalteria zadziała.
Wnioski o charakterze legislacyjnym złożyli: Maria Szyszkowska, Jan Szafraniec, Krzysztof Jurgiel, Bogusław Litwiniec, Henryk Dzido, Stanisław Huskowski, Krystyna Sienkiewicz, Bogdan Podgórski, Ewa Serocka z Krystyną Sienkiewicz, Czesława Christowa, Krystyna Sienkiewicz - raz jeszcze, Zbigniew Kruszewski, Maria Szyszkowska - raz jeszcze, i przed chwilą pani senator Teresa Liszcz.
Są z nami obecni przedstawiciele Sekretariatu Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn - pani Sylwia Spurek i pan Krzysztof Śmiszek. Czy państwo zamierzacie zabrać głos? Nie, dziękuję bardzo.
Zamykam dyskusję.
Przypominam, że drugie czytanie kończy się skierowaniem projektu do komisji w celu odniesienia się przez nią do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków.
Proponuję, aby Senat skierował projekt ustawy do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności oraz Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia.
Jeśli nie zostanie zgłoszony sprzeciw, uznam, że Senat tę propozycję przyjął.
Nie ma sprzeciwu, zatem stwierdzam, że Senat skierował projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich do wymienionych komisji.
Porządek obrad sześćdziesiątego dziewiątego posiedzenia Senatu został wyczerpany.
Przystępujemy do oświadczeń senatorów poza porządkiem obrad.
Przypominam, że oświadczenia nie mogą trwać dłużej niż pięć minut. Przypominam także, że jeśli idzie o liczbę znaków w oświadczeniach składanych na piśmie, to jest ona limitowana właśnie czasem odczytania.
Bardzo proszę, czy ktoś z państwa senatorów chciałby zabrać głos z mównicy?
(Senator Teresa Liszcz: Tak, tak.)
Pani senator Teresa Liszcz.
(Senator Teresa Liszcz: Ja pierwsza?)
Proszę bardzo. Tak, jak już pani idzie, to proszę rozpocząć.
Senator Teresa Liszcz:
Panie Marszałku, Szanowni Państwo, chcę wygłosić to krótkie oświadczenie, ponieważ nie zdążyłam go przygotować na piśmie.
Do mojego biura senatorskiego zgłosiło się kilka osób działających na rzecz niepełnosprawnych, zwłaszcza niepełnosprawnych z różnym stopniem upośledzenia umysłowego. Chodzi o obcinanie, po wejściu w życie nowelizacji do ustawy o rehabilitacji niepełnosprawnych, funduszów na warsztaty terapii zajęciowej - to jest pierwszy problem. W tej materii w Sejmie jest zresztą zgłaszana poprawka i będziemy o tym mówić wtedy, kiedy ta ustawa do nas przyjdzie.
Ale jest też i drugi problem. Po raz kolejny pod koniec roku kalendarzowego są z Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych przysyłane do województw całkiem duże pieniądze. Województwo lubelskie niespodziewanie dostało ponad 1 milion zł, a słyszałam, że łódzkie - 4 miliony, i teraz na gwałt trzeba te pieniądze wykorzystać, bo przepadną. W ciągu roku natomiast brakuje na bardzo ważne działania, bardzo ważne akcje. Pieniądze są wydzielane bardzo skąpo, warsztaty ograniczają liczbę przyjęć, nie ma pieniędzy na rzeczy oczywiste i konieczne, a rok w rok powtarza się taka sytuacja, że niewykorzystane, trzymane gdzieś jako zaskórniak pieniądze są potem w pośpiechu nieracjonalnie, byle jak, wydawane, byleby tylko do końca roku były wydane.
Kieruję tę informację przede wszystkim do ministra polityki społecznej, który sprawuje nadzór nad zarządem Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, po to, ażeby ta praktyka, nieracjonalna, szkodliwa, została wreszcie przerwana, żeby było racjonalne planowanie wydatków, dotowanie działań, które powinny być dotowane, i żeby nie wydawać w sposób nierozsądny, pospieszny, byle jak, dużych publicznych pieniędzy w sytuacji, gdy są ważne potrzeby. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
I zapraszam panią senator Krystynę Sienkiewicz.
(Wypowiedź poza mikrofonem)
(Senator Krystyna Sienkiewicz: Panie Marszałku! Panie...)
Przepraszam, słuszna uwaga, jest lista, ale tutaj nasz buchalter nie może się wyrobić. No, każdy będzie mógł zabrać głos, tylko być może nie w tej kolejności, w jakiej się zapisał. Przepraszam, to są kwestie techniczne.
(Senator Krystyna Sienkiewicz: Ta kolejność już właśnie została zburzona, bo ja się zapisywałam pierwsza, ale nie szkodzi, bo to było niezwykle ważne oświadczenie.)
Proszę bardzo.
Senator Krystyna Sienkiewicz:
Ja moje oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów, pana Marka Belki.
Dotyczy ono realizacji postanowień konkordatu z 1993 r., a sprowadza się do następujących pytań.
Dlaczego nie jest dotychczas zrealizowany art. 22 ust. 2 konkordatu w brzmieniu: "Przyjmując za punkt wyjścia w sprawach finansowych instytucji i dóbr kościelnych oraz duchowieństwa obowiązujące ustawodawstwo polskie i przepisy kościelne, Układające się Strony stworzą specjalną komisję, która zajmie się koniecznymi zmianami. Nowa regulacja uwzględni potrzeby Kościoła, biorąc pod uwagę jego misję oraz dotychczasową praktykę życia kościelnego w Polsce".
A także art. 27 konkordatu o następującej treści: "Sprawy wymagające nowych lub dodatkowych rozwiązań będą regulowane na drodze nowych umów między Układającymi się Stronami albo uzgodnień między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencją Episkopatu Polski upoważnioną do tego przez Stolicę Apostolską". Dlaczego zatem nie zakończyła bezpłodnego jak dotąd żywota Komisja Konkordatowa oraz szczodra w rozdawaniu dóbr Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu? Na jakiej podstawie działają, powołani niedawno, rządowi współprzewodniczący tych komisji, panowie Włodzimierz Cimoszewicz i Sławomir Cytrycki?
Za niezręczność, a może prokościelną dyplomację, poczytuję wypowiedź pana premiera, że sprawy stosunków państwo-kościół oraz istnienia Funduszu Kościelnego, ciążącego dziś kościołowi, są przedmiotem rozmów w ciszy gabinetów - a przypomnę, że w ciszy gabinetów bez udziału społeczeństwa, a nawet jego przedstawicieli, narodziło się wiele złych dokumentów i umów - i że w sprawie Funduszu Kościelnego są już postanowienia.
Skoro tak, to proszę pana premiera o informację przynajmniej taką, czy te rozwiązania, które w tej ciszy gabinetów są gotowane, będą miały swoje skutki w ustawie budżetowej na rok 2005, i tym samym inicjatywa Senatu zmierzająca do zlikwidowania funduszu jest zbędna. I co w sprawie relacji państwo-kościół robi polski ambasador przy Stolicy Apostolskiej, bo o działalność nuncjusza nawet nie śmiem zapytać. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Krzysztof Jurgiel, bardzo proszę.
Senator Krzysztof Jurgiel:
Panie Marszałku, Wysoka Izbo, chciałbym złożyć interwencję do pana Krzysztofa Patera, ministra polityki społecznej, w sprawie niskich dochodów emerytów i rencistów.
Na podstawie art. 49 Regulaminu Senatu w związku z art. 16 i 20 ustawy o wykonywaniu obowiązków posła i senatora kieruję do pana Krzysztofa Patera, ministra polityki społecznej, interwencję dotyczącą niskich dochodów emerytów i rencistów.
Obecne świadczenia emerytów, rencistów i inwalidów wynoszą około 20% przeciętnego wynagrodzenia, i na ogół kształtują się w granicach 500-600 zł miesięcznie. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej wzrosły zaś zasadniczo ceny artykułów i usług pierwszej potrzeby, w tym najbardziej potrzebnych emerytom i rencistom, takich jak energia elektryczna, gaz, woda, a także artykuły spożywcze. Ceny te wzrosły nawet o 30%. Na dodatek znowelizowanie w maju ustawy o świadczeniach rodzinnych spowodowało, że wielu emerytów i rencistów utraciło zasiłki rodzinne i pielęgnacyjne, a także duże, trzydziestosiedmioprocentowe ulgi przy dwóch przejazdach kolejowych rocznie. Pauperyzacja środowisk emerytów i rencistów w Polsce poczyniła w bieżącym roku znaczny postęp, a przyczyniły się do tego istotnie działania rządu.
Zwracam się z prośbą do pana ministra o podjęcie działań, które zapewnią emerytom i rencistom dochody wystarczające do zabezpieczenia ich podstawowych potrzeb życiowych, a także o zaprzestanie działań prowadzących do dalszego ubożenia emerytów i rencistów.
W tej sprawie otrzymałem wiele interwencji od emerytów i rencistów, między innymi od Zarządu Rejonowego Polskiego Związku Emerytów i Rencistów w Mońkach, który pisze, że z wielkim niepokojem obserwuje coraz bardziej pogarszającą się sytuację materialną swoich członków. W wielu przypadkach jest ona dramatyczna, nie pozwala na godne życie. Przyczyną tego zjawiska są coraz bardziej niesprawiedliwe i niekorzystne decyzje podejmowane przez rząd RP, w rezultacie których świadczenia emerytalne tracą realną wartość.
I druga moja interwencja, skierowana do pana Marka Belki, prezesa Rady Ministrów, w sprawie prowadzonej przez rząd polityki regionalnej.*
Na podstawie art. 49 Regulaminu Senatu w związku z art. 16 i 20 ustawy o wykonywaniu obowiązków posła i senatora kieruję do pana Belki, prezesa Rady Ministrów, oraz do ministra środowiska interwencję dotyczącą prowadzonej przez rząd polityki regionalnej.
Od kilku miesięcy w związku z członkostwem Polski w strukturach Unii Europejskiej istnieje możliwość korzystania ze środków, które zostały zarezerwowane dla Polski w wysokości około 11 milionów euro. Kwota ta stanowi jedynie górną granicę dostępu dla beneficjentów z Polski. To od przygotowania instytucjonalnego i programowego instytucji, w początkowej fazie głównie szczebla centralnego, będzie zależała potocznie rozumiana opłacalność naszego członkostwa w Unii.
Podstawą pomocy wspólnotowej oraz publicznej państwa polskiego jest Narodowy Plan Rozwoju, zaś podstawą prawną planu jest ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o Narodowym Planie Rozwoju. Obecnie rozpoczynamy realizację planu na lata 2004-2006, który jest kompatybilny z okresem programowania budżetu Unii na lata 2000-2006. Następny Narodowy Plan Rozwoju jest zgodnie z unijną perspektywą budżetową przygotowywany na lata 2007-2013. Obecnie, odwołuję się tu do licznych informacji w mediach, jesteśmy świadkami prowadzonych w instytucjach europejskich wstępnych prac dotyczących przyszłego budżetu Unii.
W jednym z najbardziej interesujących Polskę ze względu na możliwe do uzyskania kwoty pieniędzy obszarów pomocy strukturalnej zakłada się wysoki udział środków przeznaczonych na pomoc najsłabszym ekonomicznie regionom. Największym spośród wszystkich krajów Unii beneficjentem ma być Polska. Z punktu widzenia państwa polskiego pomoc ta rzeczywiście może przyspieszyć rozwój społeczno-gospodarczy kraju. Niezwykle ważny jest jednak system zasad i podział środków finansowych, który miałby przyczyniać się do równomiernego rozwoju poszczególnych województw w naszym kraju.
Przyjęty algorytm podziału środków z funduszy strukturalnych na lata 2004-2006, a więc 80-10-10% uzależnia przyznanie pieniędzy od liczby mieszkańców, a nie od wysokości PKB, to znaczy produktu krajowego brutto. Słabiej zaludnionym regionom znacznie utrudnia to dostęp do środków finansowych, a tym samym kreowanie szybszego rozwoju. Dystans pomiędzy rozwojem regionów słabszych i silniejszych ekonomicznie będzie się zatem zwiększał. Powiększające się różnice w poziomie życia mieszkańców najsłabszych i tych bardziej rozwiniętych gospodarczo województw oraz mniejsze środki finansowe na rozwój infrastruktury pogłębiać będą różnice, nie zaś je zmniejszać.
Dla przypomnienia warto przywołać fakt, że obok województwa podlaskiego wśród najsłabiej rozwiniętych znajdą się województwa warmińsko-mazurskie, lubelskie i podkarpackie. W celu ujednolicenia rozwoju i osiągnięcia spójności społeczno-gospodarczej Polski, co powinno przecież być jedną z podstawowych zasad przyświecających wykorzystywaniu środków strukturalnych, tak zwana ściana wschodnia powinna być w najbliższym okresie obszarem newralgicznym w programowaniu przyznawania środków finansowych.
W związku z tym proszę o ustosunkowanie się do następujących pytań problemowych.
Po pierwsze: czy ustawa o Narodowym Planie Rozwoju zawiera przepisy umożliwiające wynegocjowanie specjalnego kontraktu dla tak zwanej ściany wschodniej w ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013?
Po drugie: czy są przepisy, polskie i wspólnotowe, które uniemożliwiałyby zawarcie podobnego kontraktu niezależnie od Narodowego Planu Rozwoju?
Po trzecie: czy istnieją przeciwwskazania natury prawnej na szczeblu prawa wspólnotowego, które uniemożliwiałby zawarcie specjalnego kontraktu dla części regionów leżących na wschodniej granicy Unii Europejskiej niezależnie od narodowych planów rozwoju poszczególnych państw członkowskich?
I po czwarte, i ostatnie: czy są w Unii Europejskiej regiony bądź grupy regionów, które mają, niezależnie od planów narodowych, podpisane bezpośrednio z Brukselą programy pomocy finansowej?
Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Bogusław Litwiniec.
Senator Bogusław Litwiniec:
Dziękuję, Panie Marszałku...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Ale tylko dwie minuty, ponieważ ma pan już tutaj oświadczenie złożone.)
Tak.
Swoje wystąpienie w trybie oświadczenia senatorskiego kieruję do pana Jerzego Hausnera, wicepremiera rządu, w takich oto słowach.
Szanowny Panie Premierze!
Składam na pana ręce oświadczenie, w którym wyrażam wolę, odwołując się do pytań skierowanych do mnie przez obywateli Rzeczypospolitej, głównie tych ze środowisk nauki, otrzymania opinii rządu RP, jego samooceny w kwestii proporcji inwestycji na naukę polską w porównaniu do nakładów budżetowych na zbrojenia.
Pytanie moje i pytania moich respondentów dotyczą zwłaszcza porównania - z innymi krajami Unii Europejskiej - nakładów na naukę podanych w proporcjach procentowych, nie w cyfrach bezwzględnych, na tle sumarycznych nakładów na utrzymanie armii, na uzbrojenie i akcje interwencyjne w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej. Z nasłuchu docierają do mnie różne niesprawdzone wieści, z których może wynikać bardzo niekorzystne dla nauki polskiej porównanie wykonywania obowiązku rozwoju nakładów na wiedzę. Nawet w obliczu mizerii środków kierowanych na zbrojenia nauka polska pozostaje na marginesie nieporównywalnym do sytuacji w wielu krajach Europy.
W moim pytaniu chodzi głównie o nakłady na wielofunkcyjną, super kosztowną broń, która stanowi niezbędny oręż państwa na wypadek ewidentnego zagrożenia atakiem zorganizowanych armii wrogich Polsce. Pytanie o to, jako o element strategii globalnej i rolę w niej sił zbrojnych Polski, skierowałem przeszło rok temu do sekretarza NATO podczas spotkania w parlamencie polskim. Niestety nie otrzymałem odpowiedzi.
Oświadczenie składam, mając na uwadze obowiązek zintegrowanego poszukiwania środków na sprostanie przez Polskę wyzwaniom cywilizacyjnym. Pozostanie w tyle stanowi dla Polski szczególnie niebezpieczne zagrożenie, tym bardziej że jest ona członkiem Wspólnoty Europejskiej zobowiązanej, myślą, wizją przyszłości i czynem, do realizacji Strategii Lizbońskiej, w której rola nauki stanowi także obronne pryncypium. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pan senator Grzegorz Matuszak - zapraszam.
Senator Grzegorz Matuszak:
Szanowny Panie Marszałku, pozwalam sobie zabrać głos z mównicy, bowiem chciałbym zwrócić uwagę w swoim oświadczeniu na wysoce naganną, a coraz częstszą, praktykę nieodpowiadania na pisma i rozmaite dezyderaty, które centralnej administracji rządowej składają bądź to podmioty gospodarcze, bądź instytucje czy osoby fizyczne.
Moje oświadczenie jest adresowane do pana Jacka Sochy, ministra skarbu państwa. A krótka treść tego oświadczenia jest następująca.
Panie Ministrze!
Od 18 maja 2004 r., kiedy to prezes zarządu spółki EMFOR Spółka Akcyjna Grupa Telimena z siedzibą w Łodzi przy ul. Jaracza 52, zwrócił się do pana jako przedstawiciela Skarbu Państwa z wezwaniem do zapłaty kwoty 4 milionów 56 tysięcy zł z tytułu szkody wyrządzonej spółce przez funkcjonariusza państwowego, dyrektora Delegatury Ministra Skarbu Państwa w Łodzi, do chwili obecnej roszczenie nie zostało załatwione.
W kolejnych pismach z dnia 13 lipca i 13 września bieżącego roku na ręce pana ministra zostały skierowane monity w omawianej sprawie. I nie dość, że nie nastąpiła wypłata uzasadnionego roszczenia odszkodowawczego, to jeszcze zarząd spółki nie otrzymał żadnej odpowiedzi od podległych panu wysokich urzędników. Pełna dokumentacja sprawy znajduje się w Ministerstwie Skarbu Państwa.
Dalsza zwłoka w uzyskaniu roszczenia grozi brakiem wypłat dla pracowników spółki, serią procesów sądowych i niepokojami społecznymi. W związku z tym kieruję do pana ministra zapytanie.
Jakie są powody braku reakcji ministerstwa na pisma spółki EMFOR Grupa Telimena i kiedy roszczenie odszkodowawcze spółki zostanie ostatecznie zaspokojone.
Prosząc o pilne zainteresowanie się poruszoną sprawą, łączę wyrazy szacunku. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Informuję, że do protokołu swoje oświadczenia złożyli senatorowie: Józef Sztorc, Janusz Bargieł, Sławomir Izdebski, Janusz Lorenz, Ryszard Matusiak, Tadeusz Bartos, Alicja Stradomska, Adam Biela, Zbigniew Kruszewski, Andrzej Anulewicz, Zygmunt Cybulski, Genowefa Ferenc, Marian Lewicki, Jan Szafraniec, Sergiusz Plewa, Józef Dziemdziela, Krzysztof Borkowski, Stanisław Nicieja, Włodzimierz Łęcki, Janusz Lorenz, Apolonia Klepacz, Apolonia Klepacz ze Stanisławem Nicieją, Wojciech Saługa, Aleksandra Koszada z Józefem Dziemdzielą, Witold Gładkowski, Bogusław Litwiniec, Irena Kurzępa, Smorawiński z Łęckim, Andrzej Anulewicz i Zbigniew Kruszewski.
Proszę senatora sekretarza o odczytanie komunikatów.
Senator Sekretarz
Janusz Bargieł:
Komunikat. Posiedzenie klubu senackiego "Lewica Razem" odbędzie się o godzinie 14.00 w sali nr 217.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Informuję, że protokół z posiedzenia, które kończymy będzie udostępniony w terminie trzydziestu dni w pokoju nr 255.
Zamykam sześćdziesiąte dziewiąte posiedzenie Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.
(Wicemarszałek trzykrotnie uderza laską marszałkowską)
Dziękuję państwu.
(Koniec posiedzenia o godzinie 10 minut 57)
Oświadczenie złożone
przez senatora Włodzimierza Łęckiego
Oświadczenie skierowane do ministra finansów Mirosława Gronickiego
Szanowny Panie Ministrze!
W ostatnim czasie do mojego biura senatorskiego trafiło pismo zgłaszające problem wysokości podatku VAT obowiązującego na usługi hafciarskie.
Przedstawiciele pracowni hafciarskiej, którzy zgłosili ten problem, od prawie czterdziestu lat zajmują się haftem artystycznym. Ich działalność gospodarcza opiera się na rozliczeniu przy pomocy karty podatkowej - w ten sposób naliczają oni i opłacają podatek dochodowy. Obecna stawka podatku VAT na usługi hafciarskie powoduje, że osoby prowadzące tego typu działalność mogą wykonywać jedynie usługi dla konkretnych zleceniodawców, co uniemożliwia dalszą odsprzedaż.
Z rozmowy z autorami pisma wynika, że hafciarstwo artystyczne jest w dzisiejszych czasach zawodem wymierającym. Z tego typu usług korzystają przede wszystkim szkoły różnego stopnia, harcerstwo, koła łowieckie, straż pożarna, policja i inne instytucje. Przedstawiciele pracowni hafciarskiej uważają, że hafciarstwo artystyczne winno być zaliczone do dziedziny sztuki, gdyż dzięki ich pracy powstają na przykład sztandary, które są zawsze dziełem twórczym w dużej mierze wykonywanym jako rękodzieło.
Mając to na uwadze, uprzejmie proszę Pana Ministra o wnikliwe przeanalizowanie zagadnienia i ustosunkowanie się do prośby przedstawicieli pracowni hafciarskich, sugerujących naliczanie za usługi hafciarskie podatku VAT o stawce zerowej lub najwyżej 3%.
Z poważaniem
Włodzimierz Łęcki
Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Lorenza
Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jerzego Swatonia
Szanowny Panie Ministrze!
Zwracam się do Pana z prośbą o pomoc w pozyskaniu dofinansowania na termomodernizację Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie.
Środki na ten cel, w kwocie 1 miliona 900 tysięcy zł, zostały częściowo pozyskane z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Szpital nie posiada środków własnych, w związku z czym tylko uzyskanie dofinansowania z zewnątrz pozwoli na zakończenie rozpoczętych już robót. O pozostałą część potrzebnej kwoty, w wysokości 3 milionów 484 tysięcy 18 zł, szpital wnioskował do fundacji EkoFundusz. Kompletny wniosek w tym zakresie został już złożony w fundacji.
Całe przedsięwzięcie, zatytułowane "Modernizacja systemu grzewczego z termorenowacją Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie", podzielono na dwa etapy. Ich realizacja ma radykalnie ograniczyć bardzo wysokie obecnie wydatki szpitala na zakup energii cieplnej, na potrzeby grzewcze i technologiczne, a tym samym wpłynąć na poprawę kondycji finansowej szpitala.
W pierwszym etapie prace prowadzono na budynku głównym szpitala oraz na źródle wytwarzania pary technologicznej. Koszt tego etapu inwestycji, w wysokości 3 milionów 987 tysięcy 97 zł, finansowany jest ze środków szpitala do wysokości 580 tysięcy zł, oraz z dotacji pozyskanej z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wysokości 1 miliona 900 tysięcy zł. Pozostałą kwotę szpital ma nadzieję pozyskać z fundacji EkoFundusz. W przypadku odmowy szpital będzie musiał sfinansować tę część ze środków własnych, czyli na przykład z kredytu bankowego, co będzie stanowiło ogromne obciążenie, stawiając pod znakiem zapytania przyszłość tej jednostki.
Drugi etap przewiduje wymianę okien, docieplenie pozostałych budynków - w ramach pierwszego etapu remontowany był tylko budynek główny - oraz modernizację sieci i instalacji centralnego ogrzewania, a także modernizację wentylatorni jako elementów systemu wentylacji mechanicznej, między innymi sal operacyjnych.
Oba etapy stanowią nierozerwalną całość. Niestety, w piśmie z dnia 11 maja 2004 r. NFOŚiGW odmówił współfinansowania drugiego etapu inwestycji, co stawia szpital w bardzo trudnej sytuacji. W niektórych przypadkach, na przykład jeśli chodzi o modernizację wentylatorni, uniemożliwi to eksploatację między innymi sal operacyjnych w okresie jesienno-zimowym, co oczywiście ze względów społecznych jest niemożliwe do zaakceptowania.
Z tych powodów pozwalam sobie zwrócić się do Szanownego Pana Ministra z prośbą o okazanie zrozumienie dla tej sytuacji i spowodowanie zmiany decyzji fundacji EkoFundusz w kwestii przyznania szpitalowi wnioskowanej dotacji.
Łączę wyrazy szacunku
Janusz Lorenz
Oświadczenie złożone
przez senatora Janusza Lorenza
Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Marka Balickiego
Szanowny Panie Ministrze!
Na wstępie pozwalam sobie w imieniu wszystkich mieszkańców Warmii i Mazur wyrazić radość z faktu, że był Pan uprzejmy udzielić zgody na powstanie w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie oddziału kardiochirurgii.
Utworzenie oddziału kardiochirurgii w naszym regionie jest kwestią priorytetową. Dodatkowo działania te determinuje fakt, że województwo warmińsko-mazurskie jest jednym z czterech województw w Polsce nieposiadających oddziału o tym profilu, a głównymi przyczynami hospitalizacji - 34,35% - i zgonów są na jego terenie choroby układu krążenia. W wiele przypadkach interwencja musi nastąpić natychmiast, a na przewożenie chorego do innego szpitala po prostu nie ma czasu.
Jeszcze w 2003 r. opracowana została pełna dokumentacja budowlana i kosztorysowa.
Po przedstawieniu bardzo dobrej oferty oraz niezbędnych gwarancji finansowych olsztyński szpital został zakwalifikowany do grona realizatorów Narodowego programu profilaktyki i leczenia chorób układu sercowo-naczyniowego "Polkard 2003-2005" w zakresie tworzenia nowych ośrodków kardiochirurgicznych. Dzięki pozyskanym środkom - 6 milionów 700 tysięcy zł - szpital zakupił sprzęt i aparaturę medyczną niezbędną do uruchomienia bloków operacyjnego i pooperacyjnego. Są to między innymi systemy monitorujące, aparat do krążenia pozaustrojowego, którego koszt wynosi 1 milion 100 tysięcy zł, respiratory, zestawy narzędzi kardiochirurgicznych, bez których niemożliwe jest wykonywanie specjalistycznych operacji.
W połowie 2004 r. złożony został wniosek aplikacyjny o pozyskanie środków z funduszy strukturalnych UE na doposażenie w specjalistyczny sprzęt. Wniosek ten został pozytywnie rozpatrzony pod względem formalnym i merytorycznym przez panel ekspertów.
Na początku bieżącego roku dzięki pozyskanym kwotom, 5 milionów zł - kwota podzielona na okres dwóch lat, na lata 2004-2005 - od samorządu województwa oraz 1 miliona 350 tysięcy zł w ramach kontraktu dla województwa, przystąpiono do prac budowlano-modernizacyjnych oraz adaptacji pomieszczeń na oddział kardiochirurgii.
W ramach współpracy Instytutu Kardiologii w Warszawie z Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym w Olsztynie rozpoczęto proces szkolenia lekarzy i pielęgniarek oraz zdobywania przez nich doświadczenia potrzebnego do pracy na oddziale kardiochirurgii.
Zakładając, że funkcjonowanie oddziału kardiochirurgii w sposób istotny dopełniłoby proces leczenia chorób układu krążenia i wzmocniłoby bezpieczeństwo chorych, przyjęto, że utworzony oddział kardiochirurgii w pierwszym roku funkcjonowania przyjmie około siedmiuset pięćdziesięciu pacjentów, w tym 80% do operacji wieńcowych, a 20% do operacji zastawkowych, a docelowo mógłby wykonywać około dziewięciuset operacji kardiochirurgicznych rocznie, co w pełni pokryłoby zapotrzebowanie na tego rodzaju zabiegi w tym regionie. Na podstawie tego oszacowano, że koszty związane z pobytem i leczeniem takiej liczby pacjentów w 2005 r. będą wynosiły ponad 10 milionów 260 tysięcy 640 zł.
Obecna trudna sytuacja opieki zdrowotnej powoduje, że już dzisiaj konieczne jest myślenie o odpowiednim zabezpieczeniu finansowym zaplanowanych procedur kardiochirurgicznych, które zaspokoiłyby potrzeby pacjentów naszego regionu w tym zakresie.
Licząc na zrozumienie potrzeb społeczeństwa regionu Warmii i Mazur, bardzo proszę Pana Ministra o potwierdzenie, że w planie Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ zapewnione zostaną środki w kwocie 10 milionów 260 tysięcy 640 zł na pokrycie działalności nowo tworzonego oddziału kardiochirurgii.
Łączę wyrazy szacunku
Janusz Lorenz
Oświadczenie złożone
przez senator Apolonię Klepacz
Oświadczenie skierowane do ministra polityki społecznej Krzysztofa Patera
Szanowny Panie Ministrze!
Z napływających do mojego biura senatorskiego interwencji osób bezpośrednio zainteresowanych ponownym obliczeniem wysokości emerytury wynika, że unormowanie tej kwestii nie jest satysfakcjonujące dla wielu osób, szczególnie tych, które mogą się wykazać wymaganymi przez ustawę dowodami płacowymi, na przykład zaświadczeniem o zarobkach z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy pracowali w państwowych przedsiębiorstwach i dodatkowo okres ten był dla nich czasem ich największej aktywności zawodowej i najwyższych zarobków.
Na brak dokumentacji płacowej, wynikający z innych przepisów prawa, w których okres archiwizacji dokumentów płacowych określono na dwanaście lat, niestety wielu obecnych emerytów bądź rencistów nie miało bezpośredniego wpływu. Funkcjonujący w tym czasie system zwalniał niejako indywidualnego pracownika z obowiązku gromadzenia takiej dokumentacji. Zaufanie, jakie mieli obywatele do państwa w tym okresie, zostało narażone na "szwank" w okresie transformacji, gdy przekształceniom podlegała większość dotychczasowych przedsiębiorstw państwowych i często bez należytej staranności archiwizowano dokumenty pracownicze.
Stąd dla wielu emerytów i rencistów zapis ustawowy wskazujący jako podstawę obliczenia emerytury wynagrodzenie z dwudziestu lat kalendarzowych wybranych z całego okresu podlegania ubezpieczeniu jest zapisem martwym, niemożliwym do zrealizowania z powodu braku dokumentów płacowych. Jest to niezwykle istotne na przykład dla pracowników, którzy ulegli wypadkom w pracy lub zapadli na choroby ograniczające ich aktywność zawodową i poziom dochodów, podczas gdy w okresie poprzedzającym wypadek czy chorobę ich zarobki były bardzo wysokie, ale nieudokumentowane, chociaż uzyskiwane były w przedsiębiorstwach państwowych. Taka sytuacja wytwarza u tych osób poczucie krzywdy i utratę zaufania do instytucji publicznych.
W kontekście opisanych przypadków kieruję do Pana Ministra następujące zapytania.
Po pierwsze, jakimi dokumentami, dowodami, może posłużyć się ubezpieczony w celu udowodnienia wysokości świadczeń, które otrzymywał - podkreślam raz jeszcze - za wykonywaną pracę w państwowym przedsiębiorstwie w latach 1950-1960, a to przedsiębiorstwo zostało po kolejnych reorganizacjach zlikwidowane, okres archiwizacji dokumentacji minął zaś i dokumentacji takiej nie ma?
Po drugie, kiedy zrealizowana będzie delegacja zawarta w art. 117 ust. 5 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do wydania rozporządzenia określającego rodzaje dowodów niezbędnych do ustalenia prawa i wysokości świadczeń w przypadkach, gdy ubezpieczony nie jest w stanie przedłożyć stosownych zaświadczeń? Czy przewiduje się, że dla celów dowodowych można będzie przedstawić na przykład zeznania świadków lub zastosować uśrednione wartości wynagrodzeń przypadających na określonych stanowiskach zawodowych w przedsiębiorstwach podobnych?
Łączę wyrazy szacunku
Apolonia Klepacz
Oświadczenie złożone
przez senator Apolonię Klepacz
Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Marka Balickiego
Szanowny Panie Ministrze!
W październiku bieżącego roku rozpoczęła się, pod patronatem Pana Ministra, ogólnopolska kolejna kampania HIV/AIDS. Również w Opolu 6 października rozpoczęto tegoroczną kampanię, której głównym celem jest postawienie tamy rozszerzaniu się zakażeń wirusem HIV. Przeprowadzone tego dnia w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim seminarium pozwoliło na sformułowanie wielu wniosków i postulatów.
Pragnę zwrócić uwagę Pana Ministra na jeden z problemów. Otóż województwo opolskie ma ograniczone możliwości leczenia zakażonych wirusem HIV i chorych na AIDS. Jest to wynikiem scentralizowania leczenia pacjentów z HIV i AIDS w kilkunastu placówkach w Polsce. Oddział Zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Opolu tylko diagnozuje pacjentów, nie ma możliwości podjęcia leczenia. Obserwację i opiekę medyczną sprawuje jedynie nad pacjentami poekspozycyjnymi. Ponadto prowadzi także opiekę, dość kosztowną, nad grupami pensjonariuszy ośrodków Monar w Zbicku i Graczach w województwie opolskim, wymagających częstokroć leczenia wielu innych schorzeń w warunkach szpitala zakaźnego.
Najbliższe Opola i terenów województwa placówki leczące zakażonych i chorych na AIDS zlokalizowane są we Wrocławiu lub w aglomeracji górnośląskiej, to jest w odległości średnio około 100 km od Opola. Chyba zgodzi się Pan Minister z tezą, że zwiększenie odległości do placówki leczącej, i to w tak ważnych i wrażliwych społecznie chorobach, zdecydowanie rozszerza łańcuch epidemiczny, a przecież wszystkim nam zależy, aby ten łańcuch był jak najkrótszy.
Stąd zwracam się z prośbą o wprowadzenie takich rozwiązań systemowych z decentralizacją leczenia, które dadzą możliwość zbliżenia placówki leczącej osoby z HIV i chorych na AIDS do osób potrzebujących tego leczenia. Takie podejście do problemu będzie również wyraźnym akcentem potwierdzającym, że HIV i AIDS nie jest chorobą wybranych, którzy przez styl i sposób życia lokują siebie w grupach zwiększonego ryzyka, ale może stać się problemem każdego z nas. A to właśnie jest celem tegorocznej kampanii społecznej.
Na podkreślenie zasługuje również fakt, że Oddział Zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Opolu jest przygotowany kadrowo, fachowo i rzeczowo do realizacji zadań leczenia zakażonych wirusem HIV. Brakuje mu tylko dostępu do środków finansowych, przewidzianych na te zadania.
Liczę na zainteresowanie Pana Ministra poruszonym przeze mnie problemem.
Łączę wyrazy szacunku
Apolonia Klepacz
Oświadczenie złożone
przez senatorów Apolonię Klepacz oraz Stanisława Nicieję
Oświadczenie skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza
Szanowny Panie Ministrze!
Na terenie gminy Otmuchów, leżącej na pograniczu Polski i Czech, znajduje się tylko jedno przejście graniczne, i to małego ruchu granicznego. Przekraczanie granicy jest tam możliwe jedynie pieszo, rowerami, motorowerami o pojemności silnika do 50 cm3 i transportem rolniczym.
W ubiegłym roku, dzięki wieloletnim staraniom gmin Otmuchów i Vidnava, sąsiadujących po obu stronach granicy, zrealizowany został projekt budowy drogi łączącej czeską Vidnavę z leżącym po stronie polskiej ciągiem dróg powiatowych Zwanowice - Kałków - Otmuchów. W ten sposób to przejście graniczne zostało na tyle uzbrojone infrastrukturalnie, że nie ma potrzeby podejmowania jakichkolwiek dodatkowych przedsięwzięć inwestycyjnych, które byłyby wymagane dla podniesienia kategorii tego przejścia i zmiany na ogólnodostępne.
Wnioskowane podniesienie kategorii przejścia granicznego Kałków - Vidnava pozwoliłoby, między innymi, na skrócenie dojazdu dla osób z kraju ołomunieckiego nad jeziora Otmuchowskie i Nyskie. Polepszenie warunków i czasu dojazdu do atrakcyjnych miejsc powiatu nyskiego wpłynęłoby na większe zainteresowanie obywateli Republiki Czeskiej ofertą turystyczną ziemi nyskiej, co dla gmin tego powiatu byłoby dodatkowym impulsem gospodarczym. Wnioskowana zmiana zwiększy dostępność tego przejścia oraz umożliwi szerszą wymianę i kontakty mieszkańców po obu stronach granicy, podnosząc tym samym atrakcyjność tych terenów przygranicznych.
Zwracam się więc z prośbą do Pana Ministra o wsparcie inicjatywy dotyczącej możliwości zmiany kategorii tego przejścia granicznego.
Pragnę poinformować, że szeroko zakrojone działania w tym zakresie, związane z zagospodarowaniem terenu wokół tego przejścia, od wielu lat prowadzą gospodarze samorządów po obu stronach granicy, Otmuchowa i Vidnavy. Zmianę kategorii wnioskowanego przejścia granicznego Kałków - Vidnava gorąco wspiera także Samorząd Województwa Opolskiego.
Oczekuję pozytywnych decyzji w tym zakresie, dla dobra społeczeństwa województwa opolskiego i kraju ołomunieckiego.
Z wyrazami szacunku
Apolonia Klepacz
Stanisław Nicieja
Oświadczenie złożone
przez senatora Wojciecha Saługę
Oświadczenie skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego
Szanowny Panie Ministrze!
Uprzejmie proszę o interpretację prawną następującej kwestii.
Czy gmina może, na podstawie art. 189 ustawy o gospodarce nieruchomościami, zawrzeć umowę o zarządzanie nieruchomościami wchodzącymi w skład lokalowego zasobu gminy z własną spółką (spółka z o.o. ze stuprocentowym udziałem gminy, do statutowych zadań której należy między innymi zarządzanie nieruchomościami gminnymi), z pominięciem warunków narzuconych przez prawo zamówień publicznych, to znaczy bez organizacji przetargu publicznego.
Z wyrazami szacunku
Wojciech Saługa
Oświadczenie złożone
przez senatorów Aleksandrę Koszadę oraz Józefa Dziemdzielę
Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Marka Balickiego
Szanowny Panie Ministrze!
Województwo łódzkie od początku funkcjonowania obecnego systemu finansowania służby zdrowia miało jedną z najniższych stawek w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Tym bardziej zdumiewający jest fakt, iż Łódzki Oddział Wojewódzki NFZ obniża wielkość środków finansowych przeznaczonych dla regionu łódzkiego na realizację kontraktów w IV kwartale 2004 r. Protest w tej sprawie został mi przekazany z Sejmiku Województwa Łódzkiego. Zaproponowany poziom finansowania spowoduje przerwanie udzielania świadczeń w SP ZOZ.
Sytuacja finansowa samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej regionu łódzkiego jest tragiczna. Egzekucje komornicze oraz zobowiązania wobec pracowników powodują, że praktycznie większość środków finansowych otrzymywanych z NFZ nie może być wykorzystywana na działalność statutową. W tej sytuacji szpitalom w najbliższym czasie grozi całkowity paraliż, a tym samym niemożność wykonywania procedur medycznych. Już obecnie wiele placówek ma problemy z wypełnianiem podstawowych standardów leczenia. Sytuacja, jaka powstała na oddziałach dializ w szpitalu w Kutnie i Zgierzu nie jest odosobniona.
Dalsze zwlekanie z przyjęciem rozwiązań w sprawie restrukturyzacji zadłużenia publicznych zakładów opieki zdrowotnej może mieć nieodwracalne skutki. Obecna sytuacja przypomina kulę śniegową, której w końcu nikt nie będzie w stanie zatrzymać. Pieniądze publiczne przeznaczone na opiekę zdrowotną zasilają jedynie konta komorników. Czy dokonano bilansu, ile pieniędzy zostało w ten sposób straconych? Zwlekanie z przyjęciem rozwiązań dotyczących restrukturyzacji SP ZOZ może mieć nieodwracalne skutki. Publiczne zakłady opieki zdrowotnej, a także samorządy na pewno nie poradzą sobie ze spłatą tak olbrzymich zadłużeń. Zwłoka we wprowadzaniu systemowych rozwiązań powoduje dalsze straty finansowe, a i tak problem będzie musiał być rozwiązany na szczeblu rządowym.
Oczekuję od Pana Ministra zdecydowanych działań w rozwiązaniu tak nabrzmiałego problemu.
Z poważaniem
A. Koszada
J. Dziemdziela
Oświadczenie złożone
przez senatora Witolda Gładkowskiego
Oświadczenie skierowane do ministra edukacji narodowej i sportu Mirosława Sawickiego
Szanowny Panie Ministrze!
Tą drogą chciałbym przekazać obawy środowisk licealnych, zwłaszcza tegorocznych maturzystów, dotyczące zakresu zasad przeprowadzania rekrutacji na studia wyższe w roku 2005/2006. Niniejsze oświadczenie wynika z obaw, którymi podzielili się ze mną uczniowie, rodzice i nauczyciele wielu szkół ponadgimnazjalnych w województwie zachodniopomorskim.
Jedna z podstaw przeprowadzonej reformy oświaty przejawiała się w konieczności zwiększenia roli wyników egzaminów maturalnych poprzez zrównanie ich znaczenia z egzaminami wstępnymi na studia wyższe. Wyniki egzaminów maturalnych powinny stanowić podstawowe kryterium rekrutacji, przy czym uczelnie mogą wprowadzać dodatkowe kryteria, między innymi rozmowę kwalifikacyjną określającą predyspozycje kandydata do zawodu. Okazuje się jednak, że rozmowa kwalifikacyjna w niejednym przypadku jest przysposabiana do roli najważniejszej przesłanki naboru na studia wyższe, zaprzeczając w ten sposób rzeczywistej idei przeprowadzonej reformy. Czy można inaczej zinterpretować następujące kryterium: "uzyskanie oceny niedostatecznej z rozmowy kwalifikacyjnej wyklucza kandydata z dalszego postępowania rekrutacyjnego, bez względu na wyniki egzaminu maturalnego"? Negatywną praktyką, która pojawia się przy zasadach rekrutacji, jest wymaganie od kandydatów zdawania dwóch dodatkowych przedmiotów na egzaminie maturalnym, jak też rozbudowa zakresu naukowego przedmiotu rozmowy kwalifikacyjnej, co zdecydowanie wykracza poza program nauczania szkoły ponadgimnazjalnej.
W ten sposób utrudnia się dostęp do studiów wyższych młodzieży wiejskiej i małomiasteczkowej, zamieszkującej na terenach znacznie oddalonych od ośrodków akademickich. Nie jest to zgodne z polityką edukacyjną mającą zapewnić prawo młodzieży do równego dostępu do nauki, niezależnie od miejsca zamieszkania i posiadanych środków finansowych.
Proszę o wnikliwe przeanalizowanie opisanych sygnałów i udzielenie informacji o legalności wymienionych praktyk rekrutacyjnych.
Jeżeli Pan Minister uzna za zasadne, to dostarczę nazwy uczelni, z których informatorów wynikają wspomniane obawy.
Z wyrazami szacunku
Witold Gładkowski
Senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatora Bogusława Litwińca
Oświadczenie skierowane do ministra środowiska Jerzego Swatonia
Szanowny Panie Ministrze!
W oświadczeniu moim daję wyraz docierającym do mnie głosom o pogłębiającej się, na granicy katastrofy, trudnej sytuacji, jeśli chodzi o zaopatrzenie w wodę wsi na dolnośląskim podgórzu Sudetów. Myślę, że dotyczy to również podgórza w województwie opolskim, gdyż jest to pochodna zjawisk klimatycznych o szerszym zasięgu.
Brak wody odczuwają zwłaszcza małe wsie, te do pięćdziesięciu "dymów", do których doprowadzenie wody, jak słyszę, jest droższe w sensie inwestycji per capita. Tymczasem studnie wysychają. Dochodzi do sytuacji, że w gospodarstwach domowych wyłączane są wodochłonne pralki, nie wspomnę już o urządzeniach gospodarczych obsługujących produkcje.
Jak mi wiadomo z rocznej obecności w charakterze obserwatora w Parlamencie Europejskim dostarczanie ludziom wody jest wysuwanym na czoło priorytetem wspólnotowej polityki w stosunku do zaniedbanych regionów. Polska wieś liczy na unijne środki w wielu aspektach naszego zacofania. Problem braku wody jest jednak szczególnie pilny. Widzę ożywienie nadziei w tym względzie, ale obserwuję też niedostateczne podejmowanie przez wiejskie gminy inicjatyw. Na czoło wysuwają się w tych staraniach zazwyczaj duże wiejsko-miejskie aglomeracje o większej sile przebicia. Małe wsie pozostają w tyle, na łasce pańskiej. Ich wołania najczęściej są tłumione argumentami ekonomicznymi, a nawet układami lokalnymi między samorządem a przedsiębiorcami mobilizującymi inwestowanie w inne priorytety, bywa że mniej pilne niż woda.
Oświadczenie moje ma na celu zwrócenie uwagi Pana Ministra rządu RP na potrzebę skupienia szczególnej uwagi na tym problemie w obliczu wołania o wodę z małych nisz podsudeckich.
Z wyrazami szacunku
Bogusław Litwiniec
Senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatora Bogusława Litwińca
Oświadczenie skierowane do ministra finansów Mirosława Gronickiego
Szanowny Panie Ministrze!
W oparciu o pytania dochodzące do mnie ze strony różnych podmiotów, które są w trakcie realizacji inwestycji budowlanych, finansowanych między innymi w oparciu o środki budżetowe, przedstawiam Panu Ministrowi w niniejszym oświadczeniu następujący pogląd odnośnie do wysokości podatku VAT.
W chwili, gdy podmioty te przed kilku laty opracowywały swe biznesplany, w tym kosztorysy inwestycji, obowiązywała w RP niższa od obowiązującej dziś wysokość stawek VAT. Podwyższenie VAT w budownictwie do poziomu 22% oznacza, zwłaszcza w przypadku większych inwestycji, między innymi dla placówek kultury, nauki, "oświaty," konieczność zasadniczej rewizji finansowych planów inwestycyjnych. Nie wdając się w szczegóły, można stwierdzić, że fakt ten wymusza podjęcie poszukiwań dodatkowych środków, czy to z budżetu państwa, czy to od wspaniałomyślnych fundacji, stowarzyszeń i firm, nie zawsze gotowych do uzupełnienia swojego uzgodnionego aktu darowizny. Stąd biorą się dochodzące do mnie pytania.
Pragnę znać opinię resortu finansów na ten temat, również w kontekście dyrektyw Unii Europejskiej, których przyjęcie spowodowało powstanie podniesionego tu problemu.
Z wyrazami szacunku
Bogusław Litwiniec
Oświadczenie złożone
przez senator Irenę Kurzępę
Oświadczenie skierowane do prezesa Zarządu Krajowej Spółki Cukrowej SA Krzysztofa Kowy
Szanowny Panie Prezesie!
Reprezentuję Zamojszczyznę, na terenie której w niedalekiej przeszłości funkcjonowało kilka cukrowni. W ramach restrukturyzacji przemysłu cukrowniczego niektóre zostały wyłączone z produkcji cukru. W bieżącym roku zamknięta została Cukrownia Klemensów w Szczebrzeszynie.
Dotkliwe skutki likwidacji tej cukrowni może złagodzić racjonalne zagospodarowanie jej majątku. Ze względu na typowo rolniczy charakter regionu pojawiła się koncepcja lokalizacji na bazie Cukrowni Klemensów w Szczebrzeszynie kombinatu ekologicznej produkcji biopaliw. Propozycję lokalizacji kombinatu ekologicznej produkcji biopaliw Krajowej Spółce Cukrowej przedstawiło Przedsiębiorstwo "Rexbud" Spółka z o.o. w Lublinie.
Zwracam się do Pana Prezesa z prośbą o rozważenie przedstawionej przez Przedsiębiorstwo "Rexbud" propozycji z korzyścią dla mieszkańców Zamojszyczyzny, terenu słabo uprzemysłowionego, o wysokim wskaźniku bezrobocia.
Z poważaniem
Irena Kurzępa
Senator RP
Oświadczenie złożone
przez senatorów Włodzimierza Łęckiego
oraz Jerzego Smorawińskiego
Oświadczenie skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera
Szanowny Panie Prezesie!
Zwracamy się do Pana Prezesa w sprawie pomocy dla szpitala w Puszczykowie, obecnie będącego spółką z dominacją kapitału starostwa powiatowego w Poznaniu.
Szpital ten do roku 1998 był szpitalem kolejowym. Po licznych perypetiach związanych z prywatyzacją, od ubiegłego roku znalazł się w gestii starostwa powiatowego w Poznaniu. Jest to szpital o bardzo dobrej renomie. Szczególnie dotyczy to Oddziału Ortopedycznego, specjalizującego się w operacjach kończyn dolnych.
W związku z trudną sytuacją finansową szpitala, powodującą niesystematyczne wypłaty uposażenia, podjęta została bezprecedensowa w skali kraju inicjatywa indywidualnych negocjacji z pracownikami. Do dnia dzisiejszego niemalże z całą załogą szpitala podpisano ugody pozasądowe, zakładające rozłożenie spłaty należności głównej na kolejne trzy lata. Dzięki temu udało się zabezpieczyć byt szpitala, będącego największym pracodawcą na terenie powiatu poznańskiego.
W chwili obecnej szpital już się nie zadłuża. Skutecznie prowadzone są rozmowy z wierzycielami, podjęto negocjacje warunków spłaty zadłużeń. Realizowany jest między innymi pomysł utworzenia filii specjalistycznych poradni przyszpitalnych w gminach powiatu poznańskiego, w których istnieje zapotrzebowanie na tego typu usługi. Powstały plany rozwoju szpitala, który, będąc wielospecjalistyczną placówką, posiada ogromny potencjał. Co więcej, szpital cieszy się dobrą opinią wśród pacjentów, posiada także świetnie przygotowaną i wyszkoloną kadrę fachowców.
Należy także zaznaczyć i docenić, iż olbrzymi wysiłek zarządu szpitala, wspieranego przez starostę poznańskiego, dał efekt w postaci ustabilizowanej sytuacji w zakresie usług medycznych, aczkolwiek pokrywającej zapotrzebowania społeczne w niespełna 50%. Przykładem dla wskazanej wyżej sytuacji jest fakt, że w 2002 r. szpital posiadał kontrakt na świadczone usługi medyczne o 50% wyższy.
Przywrócenie dobrego imienia i renomy szpitala powoduje gwałtowny napływ pacjentów z terenu miasta Poznania oraz z całej zachodniej Polski. Szpital musi odmawiać przyjęć na planowane zabiegi. Szczególnie dotyczy to Oddziału Ortopedii, opinia o którym wśród pacjentów jest bardzo wysoka. W niedługim czasie okres oczekiwania na zabiegi tego typu wyniesie nawet kilka lat.
Szpital znajduje się na dobrej drodze, gwarantującej wywiązanie się z zobowiązań oraz dalszą sprawną działalność. Niestety, środki otrzymane z Narodowego Funduszu Zdrowia są niewystarczające. Niepokojący jest fakt znacznego zmniejszenia środków na rok obecny w stosunku do roku ubiegłego i niepewna perspektywa co do wysokości środków na rok 2005.
Bacząc na znaczenie szpitala, jego wysoki poziom, jak i usytuowanie w południowej części aglomeracji poznańskiej, a przez to łatwy dostęp dużej części mieszkańców tego rejonu, bardzo prosimy o ponowne przeanalizowanie sprawy i przyznanie odpowiednio wyższego kontraktu na rok bieżący i następny. Zagwarantuje to skuteczną pomoc medyczną osobom potrzebującym.
Senator Rzeczypospolitej Polskiej
Włodzimierz Łęcki
Senator Rzeczypospolitej Polskiej
Jerzy Smorawiński
Oświadczenie złożone
przez senatora Andrzeja Anulewicza
Oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki i pracy Jerzego Hausnera
Sprawa dotyczy wielkości opłat za zezwolenie na obrót hurtowy napojami o zawartości alkoholu powyżej 18%.
A mianowicie, po pierwsze, obrót hurtowy w kraju napojami alkoholowymi o zawartości powyżej 18% alkoholu może być prowadzony tylko na podstawie zezwolenia wydanego przez ministra właściwego do spraw gospodarki.
Po drugie, dla zezwoleń tych - niezależnie od wielkości potrzeb i wielkości sprzedaży - w roku poprzednim ustalono najmniejszy limit, jaki można kupić, w wysokości 500 tysięcy l stuprocentowego alkoholu rocznie i opłatę wynikającą z tej wielkości, w kwocie 45 tysięcy zł, za udzielenie zezwolenia.
Po trzecie, informacje z wielkości sprzedaży, czyli wykorzystania limitu rocznie, przesyła się do Ministerstwa Gospodarki i Pracy.
O problemach hurtu i sprzedaży alkoholu chcę mówić na przykładzie Spółdzielni Handlowo-Produkcyjnej "Rolnik" w Węgrowie.
Z zakupionego limitu w wysokości 500 tysięcy l stuprocentowego alkoholu w Spółdzielni Handlowo-Produkcyjnej "Rolnik" w 2002 r. wykorzystano tylko 43 tysiące l, co stanowi 8,6% przymusowego limitu, natomiast w roku 2003 - 45,9 tysięcy l, co stanowi zaledwie 9,2% przymusowego limitu. W związku z powyższym zarówno w 2002 r., jak i w 2003 r. niesłusznie zapłacono za niewykorzystany limit ponad 40 tysięcy zł.
Wprowadzając tak drastyczne warunki zakupu zezwolenia na hurtowy obrót alkoholem, praktycznie zlikwidowano hurtownie pracujące na rynku wiejskim.
Ponieważ duża liczba małych hurtowni jest zainteresowana dalszą sprzedażą alkoholu, uprzejmie proszę o przemyślenie możliwości, po pierwsze, samookreślenia przez hurtowników wielkości zakupowanego limitu na podstawie faktycznych potrzeb oraz, po drugie, opłaty za zezwolenie w wysokości zakupionego limitu.
Zwracam się do Pana Dyrektora z prośbą o zainteresowanie się przedstawionym problemem.
Z poważaniem
Senator Rzeczypospolitej Polskiej
Andrzej Anulewicz
Oświadczenie złożone
przez senatora Zbigniewa Kruszewskiego
Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki i pracy Jerzego Hausnera
W związku z licznymi interwencjami, które kierują do mnie inwestorzy, zarówno osoby fizyczne, jak i podmioty gospodarcze, proszę o udzielenie informacji, na jakiej podstawie prawnej Zakład Energetyczny Płock SA, będący wyłącznym dystrybutorem energii elektrycznej, wymusza na inwestorach wykonywanie robót elektrycznych przez różnego rodzaju firmy działające w ramach zakładu.
Inwestorzy rozumieją, że muszą wnieść opłatę za uzgodnienie i zatwierdzenie projektu przyłączenia budowanego przez siebie obiektu do sieci energetycznej eksploatowanej przez Zakład Energetyczny Płock SA, z uwagi na wielkość planowanego poboru mocy. Nie mogą zrozumieć jednak, dlaczego zakład ten warunkuje wydanie zgody na takie przyłączenie wykonaniem robót elektrycznych, i to zarówno w zakresie zasilania głównego, jak i zasilania rezerwowego, przez firmy wchodzące w jego skład, co uzasadnia obowiązującą taryfą na energię elektryczną Zakładu Energetycznego Płock SA, ogłoszoną w Biuletynie Urzędu Regulacji Energetyki.
Jeżeli inwestor wykonuje takie roboty we własnym zakresie, na ogół znacznie niższym nakładem środków finansowych, Zakład Energetyczny Płock SA odmawia włączenia jego obiektu do sieci albo warunkuje włączenie poniesieniem przez inwestora kosztów robót, których ten zakład energetyczny nie wykonywał.
Moim zdaniem Zakład Energetyczny Płock SA w tym zakresie w jaskrawy sposób wykorzystuje swoją monopolistyczną pozycję na rynku, ocierając się o łamanie prawa.
Biorąc pod uwagę ten ważny z punktu widzenia społecznego problem i naganny proceder uprawiany przez spółkę Skarbu Państwa, proszę Pana Premiera o możliwie szybkie spowodowanie postępowania wyjaśniającego, czy taka praktyka Zakładu Energetycznego Płock SA jest legalna i czy znajduje umocowanie w obowiązujących przepisach prawa.
Proszę także o informację, na jakiej podstawie prawnej Urząd Regulacji Energetyki może wymuszać na Zakładzie Energetycznym Płock SA stosowanie przez niego praktyk monopolistycznych.
Zbigniew Kruszewski
69. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu