30. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Senatorzy Ewa Serocka, Longin Pastusiak i Gerard Czaja podpisali się pod tym wnioskiem, co jest zrozumiałe, szczególnie w trzecim przypadku.
Bardzo proszę o zabranie głosu panią senator Genowefę Grabowską. Następnym mówcą będzie pan senator Kazimierz Pawełek.
(Senator Zbigniew Kruszewski: A ja?)
Póki co o kolejności decyduje marszałek.
Senator Genowefa Grabowska:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Proszę mi pozwolić odnieść się do budżetu w dwu aspektach. Najpierw będę mówiła o budżecie jako przewodnicząca Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej, a druga część mojej wypowiedzi będzie dotyczyła stricte poprawek wnoszonych do budżetu.
Jeśli chodzi o pierwszą część mojego wystąpienia, to chcę powiedzieć, że ja rozumiem, iż tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Wiadomo, iż nie wszystko, co chcielibyśmy w budżecie wyeksponować i pokryć, znajdzie tutaj zabezpieczenie. Mam na myśli wykaz składek do organizacji międzynarodowych, które Polska jako aktywny uczestnik życia międzynarodowego jest zobowiązana wnosić. Wiadomo, iż te należności są duże. Nie będę epatowała kwotami, ale są one bardzo znaczne. Powiem tylko, że ciągle mamy w tej materii poważne zaległości. Nikt nie ma wątpliwości, iż obecność Polski na arenie międzynarodowej jako państwa dużego, jako państwa, które będzie jednym z sześciu największych państw członkowskich Unii Europejskiej, wymaga także udziału finansowego. To jest niestety niezbędne. Tymczasem ciągle jesteśmy w pozycji państwa zalegającego ze składkami.
Ja mam świadomość, że wszelkie zabiegi Ministerstwa Spraw Zagranicznych są na tyle dyplomatyczne, iż na razie chronią nas przed konsekwencjami, jakie w związku z niepłaceniem składek państwo może ponieść. Przypomnę tylko, iż z Karty Narodów Zjednoczonych wynika obowiązek płacenia składek, a jeśli państwo zalega z tym przez dwa lata, może zostać pozbawione prawa do głosowania. To okrutna kara, bo takie państwo jest wówczas martwe. Chcę, mówiąc o tym budżecie, wskazać, że właśnie przyszły rok będzie bardzo trudny, dlatego że na koniec grudnia 2003 r. pozostanie do zapłacenia, jako spadek z wcześniejszych zaległości, kwota 134 milionów 542 tysięcy zł.
Ta kwota będzie musiała być ujęta znów w tej części, kiedy będziemy mieli nóż na gardle, w budżecie na rok 2004, który zbiegnie się z budżetem unijnym. W tej sprawie nie zgodziłabym się z panem senatorem Wielowieyskim, iż będzie to pierwszy budżet unijny. Nie, my już w tej chwili wpłacamy wiele należności na rzecz Unii Europejskiej. Te zaległości dojdą nam później również jako obowiązkowe, z którymi trzeba sobie będzie radzić. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że część międzynarodowa będzie w przyszłym budżecie wymagała szczególnej uwagi, jako że Polska musi być na arenie międzynarodowej partnerem wiarygodnym, także pod względem finansowym.
Proszę pozwolić, iż przejdę teraz do części bieżącej budżetu i odniosę się do kilku poprawek rekomendowanych przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych. Idzie mi zwłaszcza o te poprawki, które dotyczą inwestycji na Śląsku, w Katowicach. W tym przypadku chciałabym, aby mój głos zabrzmiał wespół z głosem pani senator Krystyny Doktorowicz, która w tej materii prezentuje podobne stanowisko. Chciałabym powiedzieć, że zgłaszane poprawki są realne, mają zabezpieczenie finansowe wynikające z określonych przedziałów budżetowych.
Niedobrze się dzieje, jeśli na Śląsk trafiają informacje o tym, że obiecuje się ludziom, gminom pieniądze, które nie są nigdzie zabezpieczone, ani w programach, które się skończyły, ani w budżecie. Uważam, że tego typu sygnały, wysyłane na Śląsk także z tej sali, są niedobre, niebezpieczne i po prostu nieuczciwe. Dlatego chciałabym podkreślić, że jeśli chodzi o poprawki dotyczące Śląska, z którymi tu występuję, to w tych wszystkich kwestiach jest pełne zabezpieczenie.
O dwóch sprawach chciałabym tylko wspomnieć. Pierwsza dotyczy wymienianej przez pana senatora Bienia Akademii Sztuk Pięknych. Dla tej akademii 700 tysięcy zł jest kwotą znaczną i przynajmniej częściowo pozwalającą zaspokoić bieżące potrzeby.
Chciałabym także skierować do państwa senatorów moją osobistą prośbę związaną z poprawką czternastą, która brzmi bardzo enigmatycznie i bardzo ogólnie. Jest tam mowa o działalności dydaktycznej w ramach szkolnictwa wyższego, na którą przeznacza się środki większe o 4 miliony 300 tysięcy zł. To jest, proszę państwa, kwota przeznaczona na budowę wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Śląskiego. Ja tę budowę kilka lat temu rozpoczynałam wskutek decyzji komisji regulacyjnej państwa i Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego pozbawiającej ten wydział budynku. Decyzja państwowa pozbawiła uniwersytet substancji dydaktycznej, a w tej chwili wydział sam, przy niewielkiej pomocy zewnętrznej, boryka się z kontynuowaniem tej inwestycji. Dlatego apeluję i proszę o pomoc, również przez zaakceptowanie tej poprawki. I nie chodzi tu o dokończenie, bo do dokończenia jest jeszcze daleko, ale o takie współfinansowanie tej inwestycji, które pomoże młodzieży śląskiej kontynuować naukę także na wydziałach o profilu humanistycznym. Bo Śląsk to nie tylko kilof i łopata do węgla, to także myśl techniczna, to także myśl humanistyczna, o którą musimy dbać. I zwracając się z tym apelem do państwa senatorów, chciałabym zakończyć. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo pani senator.
Zapraszam pana senatora Kazimierza Pawełka. Następnym mówcą będzie pan senator Zbigniew Kruszewski.
Senator Kazimierz Pawełek:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Z dniem 1 września 2001 r. powstał Uniwersytet Rzeszowski na bazie lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, który to uniwersytet miał w Rzeszowie swoją filię. Różnego rodzaju majątek pozostawiony w Rzeszowie wynosi ponad 34 miliony zł. Oczywiście to zobowiązanie nie zawisło w próżni i zostało niejako zapisane w ustawie z dnia 7 czerwca 2001 r. - pieniądze miały być spłacone lubelskiemu UMCS w ciągu 2002 i 2003 r. W roku bieżącym UMCS nie otrzymał ani złotówki spłaty. Na szczęście jednak pewna nadzieja zaświtała w budżecie roku przyszłego. Mam przed sobą pismo sporządzone w odpowiedzi na moje oświadczenie z listopada tego roku, a podpisane przez panią minister Halinę Wasilewską-Trenkner, iż z rezerwy celowej zostanie przeznaczona kwota 5 milionów zł tytułem spłaty tej bardzo dużej, bo trzydziestoczteromilionowej należności dla UMCS. Jest to jednak bardzo mało w świetle inwestycji, które w Lublinie zostały rozpoczęte. W związku z tym pozwolę sobie złożyć poprawkę do budżetu w imieniu senatora Krzysztofa Szydłowskiego, senator Ireny Kurzępy i senator Teresy Liszcz oraz własnym. Poprawka zmierza do zwiększenia kwoty do 10 milionów zł. Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo. Już odbieram tekst poprawki i przekazuję służbom technicznym.
Zapraszam pana senatora Zbigniewa Kruszewskiego. Następnym mówcą będzie pan senator Władysław Mańkut.
Senator Zbigniew Kruszewski:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Budżet, któremu wicepremier Grzegorz Kołodko nadał nazwę stabilizacji i rozwoju, opiera się na prognozach wzrostu gospodarczego w 2003 r. - konkretnie na trzyipółprocentowym wzroście PKB. Pan premier zapewnia, że są to prognozy ambitne, ale i realne. Po stronie dochodów budżet jest dość ryzykowny, zawiera pozycje o charakterze incydentalnym oszacowane na podstawie założeń trudno weryfikowalnych. Pozostaje wierzyć w zapewnienia pana premiera Kołodki. Ale czy wiara zawsze czyni cuda?
Sejmowe przedłożenie zakłada także poprawę ściągalności należności podatkowych do budżetu. To wymaga sporych posunięć organizacyjnych i technicznych w odpowiedzialnych za ściąganie podatków służbach. Wskazuję na ten problem, bowiem nie jest to kwestia ekonomiczna, a techniczno-organizacyjna. Nie jestem do końca przekonany, czy da się to przeliczyć na złotówki. Jest więc to raczej element życzeniowy budżetu, a życzenia mają to do siebie, że nie zawsze się spełniają. Przypominam o tych wpadkach, aby przestrzec przed nadmierną euforią. Budżet państwa jest sprawą zbyt poważną, aby wykorzystywać go w celach propagandowych. Debata budżetowa jest jedną z najważniejszych, które odbywają się w tej Izbie. W budżecie jak w soczewce odbija się stan państwa, stan finansów publicznych.
Wysoka Izbo, mimo pozytywnej oceny budżetu państwa na 2003 r. jako całości uważam, że są w nim niewątpliwie elementy budzące pewne wątpliwości. Należą do nich niewątpliwie kwestie zbyt niskiego wzrostu kwot przeznaczonych na rozwój nauki, oświaty, edukacji i informatyzacji. Rozumiem, że mówiąc, iż gdzieś jest za mało, należy wskazać miejsce, z którego można zabrać. W mojej ocenie takim miejscem są agencje rządowe, szczególnie te związane z rolnictwem. Nie wszystkie zaplanowane tam wydatki wydają się w pełni uzasadnione. Do kogo trafią te pieniądze? Przeznaczone na agencje środki są nieadekwatne do zadań przez te agencje wykonywanych.
Drugim takim elementem są wydatki na drogi, subwencje dla samorządów na ten cel. Nie będę powtarzał komunałów o drogach jako krwiobiegu gospodarki. Pojawiają się też opinie - ja podzielam je tylko częściowo - że samorządy nieefektywnie gospodarują pieniędzmi. Mówi się wręcz o marnotrawieniu. Sądzę - i świadomie poruszam ten temat przy okazji debaty budżetowej - że należy przyspieszyć prace nad ustawą o finansach samorządu. System należy uszczelnić i nie da się tego zrobić bez nowej ustawy.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo, skoro już mowa o drogach i finansach samorządowych, to chcę przedstawić jeszcze jedną kwestię. Muszę w tym miejscu wrócić do wprowadzonej przez poprzednią większość parlamentarną i poprzedni rząd reformy administracyjnej kraju. W jej wyniku, a była o tym mowa także podczas debaty nad poprzednim budżetem, miasta na prawach powiatów grodzkich obciążone zostały finansowaniem z własnych budżetów zadań, które przekraczają ich możliwości. Przykładem jest tu inwestycja niezbędna dla Płocka, ale też dla układu komunikacyjnego kraju - mówię o drugiej w tym mieście przeprawie mostowej przez Wisłę. Zgodnie z obowiązującym dziś ustawodawstwem inwestycja ta obciąża budżet miasta Płocka, mimo że most wchodzi w ciąg drogi krajowej nr 60 - leży on jednak w granicach administracyjnych miasta będącego jednocześnie powiatem grodzkim. Koszty samego mostu bez dróg dojazdowych to około 190 milionów zł. Budżet Płocka oscyluje wokół kwoty 300 milionów zł, z tego połowa przeznaczona jest - i tak być niestety musi - na utrzymanie szkół i placówek oświatowych. Sądzę, że komentarz jest tu zbyteczny, a wniosek nasuwa się sam. Niezbędne są szybkie zmiany legislacyjne w przepisach dotyczących samorządu terytorialnego i jego finansowania.
I jeszcze jedna sprawa, o której chcę powiedzieć przy okazji debaty budżetowej, bowiem z pieniędzmi budżetowymi się wiąże. Chodzi o pilną potrzebę uporządkowania rolniczego systemu emerytalno-rentowego. Poza autentycznymi rolnikami korzystają z niego osoby, które nie powinny. Odbywa się to ze szkodą dla rolników, a także dla budżetu państwa.
Za chwilę złożę poprawkę szczegółową dotyczącą dofinansowania biblioteki w Gdańsku. Chciałbym również złożyć poprawkę już w tej chwili o odrzucenie przyjętych przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych poprawek: siódmej, ósmej, dziesiątej, jedenastej, trzynastej i czternastej. Poprawki te uszczuplają o kwotę 7 milionów 207 tysięcy zł środki przeznaczone na realizację programu "Pionier". Składam je na ręce pana marszałka.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Panie Senatorze, tego typu poprawka jest bezprzedmiotowa. Pan może się zwrócić z apelem o odrzucenie poprawek, ale taki wniosek formalnie nie może być złożony.
(Senator Zbigniew Kruszewski: Rozumiem. Czynię to...)
Przyjmujemy to jako pana apel o odrzucenie poprawek, które pan wyszczególnił.
(Senator Zbigniew Kruszewski: Mój apel i pana przewodniczącego Żenkiewicza.)
Tym większa jego waga. Dziękuję bardzo.
Proszę bardzo, pan senator Władysław Mańkut. Następnie na mównicy zobaczymy panią senator Wiesławę Sadowską.
Senator Władysław Mańkut:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Debata budżetowa, związana z rozpatrywaniem projektu budżetu na 2003 r., zmusza mnie do zwrócenia się do pań senator i panów senatorów o zauważenie, że Żuławy Wiślane to jednolity organizm terytorialny, gospodarczy, melioracyjny, niezależnie od tego, czy znajduje się w stosownej części w województwie pomorskim, czy też warmińsko-mazurskim. Sejm, przyjmując projekt ustawy budżetowej, tej oczywistej prawdy nie dostrzegł, co w projekcie budżetu skutkuje dysproporcją finansową między tymi województwami, jeśli chodzi o meliorację i ochronę przeciwpowodziową na Żuławach, wynoszącą 1:5, a urządzeń melioracyjnych jest zdecydowanie więcej w województwie warmińsko-mazurskim.
Nie będę przytaczał liczb, gdyż mówiłem o tym 30 października bieżącego roku w swoim oświadczeniu, które skierowałem do pana ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Oczekuję odpowiedzi na to oświadczenie. Pragnę przypomnieć, że skutkiem powodzi w 2001 r. i na początku 2002 r. były straty wyszacowane tylko na Żuławach Elbląskich na ponad 500 milionów zł.
Należy również zwrócić uwagę na to, że na Żuławach Elbląskich większość urządzeń piętrzących, których jest prawie dziewięćset sztuk, zostało zbudowanych sześćdziesiąt i więcej lat temu. Stąd też nakłady na ich odbudowę i utrzymanie są większe niż w innych regionach. Żuławy to najcenniejsze ziemie na obszarze północnym. To niezmiernie cenny obszar hydrologiczny i biologiczny. Wymagają przeto chociażby minimalnej ochrony przed ich dalszą degradacją.
Przyjęcie w projekcie budżetu na 2000 r. propozycji nakładów na meliorację dla województwa warmińsko-mazurskiego na bardzo niskim poziomie, to jest takim samym jak w roku bieżącym, to skazanie Żuław w tej części Polski na faktyczną degradację. I nie chciałoby się, aby sprawdziło się powiedzenie z 1945 r., sił przecież niekoniecznie nam przyjaznych, że Polacy z Żuławami i przez sto lat sobie nie poradzą.
Wnoszę o przyjęcie przez Wysoką Izbę poprawki budżetowej, polegającej na zwiększeniu nakładów na melioracje wodne i prace przeciwpowodziowe na Żuławach Wiślanych, w części 85 "Województwo warmińsko-mazurskie", o 6 milionów zł, w tym dotacje i subwencje - 3 miliony zł oraz wydatki majątkowe - 3 miliony zł, i równoczesnym zmniejszeniu części 83 "Rezerwy celowe" o kwotę 6 milionów zł. Wsparcia temu wnioskowi pragną udzielić, z tego co wiem, wszyscy senatorowie z województwa warmińsko-mazurskiego.
Rozwiązaniem systemowym w tym zakresie mogłoby być na przykład skierowanie stałego strumienia środków z dochodów Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa na meliorację i utrzymanie urządzeń hydrologicznych na Żuławach Wiślanych z równoczesnym zmniejszeniem w stosownej proporcji strumienia płynącego z tej agencji do Agencji Rynku Rolnego. Jednakże wymaga to systemowo-prawnych rozwiązań, wynikających z ustawy lub tak zwanego programu żuławskiego na lata 2002-2010, który czeka na uchwalenie.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Ten budżet niewątpliwie nie jest budżetem naszych marzeń, ale jest to budżet naszych możliwości. Będę za przyjęciem tego budżetu wraz z poprawkami, jakie Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych wniesie pod obrady Wysokiej Izby. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam panią senator Wiesławę Sadowską, a przygotuje się pani senator Dorota Kempka.
Senator Wiesława Sadowska:
Panie Marszałku! Wysoka, aczkolwiek przerzedzona w tym momencie, Izbo!
W celu realizacji kolejnej ustawy, którą będziemy na dzisiejszym posiedzeniu przyjmować, a jest to ustawa o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, konieczne jest zapewnienie środków na stworzenie warunków do przechowywania i udostępniania dokumentów osobowo-płacowych w Polsce. Aby wykonać to zadanie, należy zwiększyć środki finansowe, nakłady budżetowe w części 24, dział 921, rozdział 92117 "Archiwa", o łączną kwotę 3 milionów 120 tysięcy zł.
Proponuję, razem z senator Dorotą Kempką i senator Marią Szyszkowską, aby środki te przesunąć z budżetu IPN, w tym z wydatków bieżących 1 milion 620 tysięcy zł i z wydatków majątkowych 1 milion 500 tysięcy zł. Nie powinno to wpłynąć w istotny sposób na realizację zadań Instytutu Pamięci Narodowej, bo planowany na 2003 r. budżet IPN jest wyższy o ponad 5% w stosunku do przewidywanego wykonania w 2002 r. Zaznaczyć przy tym należy, że ilość środków na zakup towarów i usług w przeliczeniu na jednego pracownika w Instytucie Pamięci Narodowej wynosiła w 2001 r. 26 tysięcy zł, a w 2002 r. 24 tysiące zł. W instytucji o zbliżonym charakterze, to jest w Archiwach Państwowych, te same przeliczniki wynosiły w 2001 r. 8 tysięcy zł, a w 2002 r. 7 tysięcy 500 zł. Porównując możliwości i potrzeby tych dwóch instytucji, trzeba uwzględnić to, że Instytut Pamięci Narodowej zatrudnia mniej więcej tysiąc stu pracowników, bez prokuratorów, a archiwa mniej więcej tysiąc czterystu pracowników. Planowany zaś na 2003 r. budżet wynosi w Instytucie Pamięci Narodowej ponad 88 milionów zł, a w Archiwach Państwowych 63 miliony zł. Czyli budżet IPN jest nadal, nawet po poprawkach sejmowych, o 25 milionów zł większy.
Przy tym kilkakrotnie mniejsze jest obciążenie pracowników IPN, wyłączając prokuratorów. Na jednego pracownika przypada tam 47 m akt, podczas gdy w Archiwach Państwowych 165 m akt. W pierwszym półroczu 2002 r. w IPN udostępniono dwadzieścia cztery tysiące jednostek archiwalnych, czyli dwadzieścia cztery jednostki archiwalne na jednego pracownika, a ponad dwa tysiące osób skorzystało z czytelni. Tymczasem w Archiwach Państwowych w tym samym okresie z czytelni skorzystały prawie osiemdziesiąt trzy tysiące osób i udostępniono sześćset trzydzieści jeden tysięcy jednostek archiwalnych.
Jeśli nawet się uwzględni specyfikę pracy IPN, to są to liczby wykazujące na dysproporcje w obciążeniu pracowników IPN i archiwów. Te ostatnie, podobnie jak IPN, realizują również zadania edukacyjne, wydawnicze, szkoleniowe, a ponadto nadzorują ponad dziewięć tysięcy jednostek organizacyjnych, w tym prawie pięć tysięcy państwowych i cztery tysiące trzysta osiemdziesiąt cztery samorządowe, oraz dziewięć tysięcy dziewięćset archiwów zakładowych, wykonując kontrole, lustracje, udzielając konsultacji i pomocy metodycznej.
Oceniając nakłady majątkowe IPN, należy zwrócić uwagę na ich wysokość w 2000 r., w 2001 r. i w 2002 r. Łącznie wydatki te wynosiły ponad 92 miliony zł. Jest to kwota, która przekracza nakłady majątkowe, jakimi dysponowały archiwa przez ostatnie dwadzieścia pięć lat, a dysponowały kwotą 65 milionów zł. Przy tym zadania majątkowe IPN dotyczą dziesięciu oddziałów i centrali w Warszawie, a Archiwa Państwowe musiały zadbać o trzydzieści dwa archiwa, pięćdziesiąt trzy oddziały, łącznie o mniej więcej sto czterdzieści obiektów.
Powyższe dane wykazują na możliwość przekazania kwoty 3 milionów 120 tysięcy zł z budżetu IPN do archiwów, bez ograniczenia podstawowych funkcji IPN. Kwota ta nie dotyczy ustawowych zadań Archiwów Państwowych, lecz ma zapewnić wykonanie zadań wynikających z ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, którą będziemy omawiać w następnym punkcie porządku obrad. Brak tych pieniędzy spowoduje, że wykonanie zadań, jakie będą spoczywać na Archiwach Państwowych, dotyczących przechowywania i gromadzenia dokumentów do celów emerytalnych, opóźni się o dwa, trzy lata. Należy przy tym podkreślić, że za stosunkowo niewielką kwotę, bo w 2003 r. będą to, jak powiadam, 3 miliony zł, a docelowo będzie to 18 milionów zł, może być stworzona baza do przechowywania około 100 km dokumentacji osobowo-płacowej i rozwiązany definitywnie trudny problem przechowywania i udostępniania dokumentacji do celów emerytalnych. Porównując to z nakładami, jakie przewidziano dla IPN na zapewnienie bazy materialnej dla około 90 km akt, można ocenić, że planowane nakłady są bardzo skromne.
Dlatego bardzo proszę o przyjęcie tej poprawki, którą składam na ręce pana marszałka.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Kazimierz Kutz)
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Proszę o zabranie głosu panią senator Kempkę. Przygotowuje się senator Bernard Drzęźla.
Senator Dorota Kempka:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Już po raz kolejny biorę udział w debacie nad budżetem i chcę powiedzieć, że będę popierała poprawki zgłoszone w trakcie dyskusji i będę głosowała za przyjęciem tego budżetu.
Ale chciałabym jednocześnie zaznaczyć, że z dużym niepokojem wysłuchałam wystąpienia przewodniczącego komisji, który poinformował Wysoką Izbę, że żadna z poprawek przedstawionych przez senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu nie została przyjęta.
Panie Przewodniczący, nie mogę z tym się zgodzić. Dlatego też chciałabym przypomnieć paniom i panom pewne fakty. W roku 1997 środki finansowe na kulturę były znacznie wyższe, niż są w tej chwili. Od 1998 r. co roku zmniejszamy te środki. W ubiegłym roku senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu nie zgłaszała żadnych poprawek. Zgodziliśmy się z tym, że po prostu wymóg chwili jest taki, że należy poprzeć budżet i nie zgłaszać poprawek popierających działalność resortu kultury.
W tym roku nie możemy się z tym zgodzić. Nie możemy się zgodzić między innymi dlatego, że to nasza Izba zaproponowała, aby szkolnictwo artystyczne podlegało resortowi kultury i nie zostało przekazane w gestię samorządów terytorialnych, samorządów, które nie dysponują środkami finansowymi, tych środków finansowych mają coraz mniej i które w 1999 r. na realizację, na utrzymanie instytucji artystycznych nie miały pieniędzy. Dopiero po interwencji Komisji Kultury i Środków Przekazu te środki zostały przyznane.
W tym budżecie w rezerwie celowej na instytucje podległe samorządom terytorialnym mamy zaledwie 125 milionów zł. Jest to naprawdę bardzo mało. Dlatego w imieniu pań Krystyny Doktorowicz, Marii Szyszkowskiej, Wiesławy Sadowskiej i własnym zgłaszam poprawkę, która powoduje przekazanie na utrzymanie szkolnictwa artystycznego 2 milionów zł. To nie jest dużo, ale myślę, że będzie to ze strony naszej Izby gest świadczący o tym, że to, co się robi w resorcie kultury w zakresie przygotowania najmłodszych mieszkańców naszego kraju do udziału w dużej kulturze, jest niezmiernie ważne.
Skąd zabrać te środki? Proponuję zabrać je z rezerwy celowej.
Panie Marszałku, przekazuję panu ten wniosek o przyznanie przez naszą Izbę 2 milionów zł na szkolnictwo artystyczne.
(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Dziękuję pani.)
Panie Marszałku, ale to nie wszystkie moje wnioski.
Chciałabym się zatrzymać jeszcze nad inną, niezmiernie ważną sprawą.
Dzisiaj pani senator Janowska zadawała panu premierowi pytanie: jak wygląda sytuacja naszych rodzin zastępczych i jak wyglądają wszystkie te działania, które powinny być podjęte w zakresie pomocy społecznej?
Chciałabym przypomnieć Wysokiej Izbie rok 1999. To w tym właśnie roku były protesty rodzin zastępczych, ponieważ samorządy terytorialne nie otrzymały środków finansowych, które są potrzebne na utrzymanie tych rodzin. Były wtedy protesty w całej Polsce. Samorządy pobierały kredyty i wypłacały świadczenia rodzinom zastępczym.
Nie chciałabym, żeby w roku 2003 powtórzyło się to, co było w roku 1999. Dlatego będę podpisywała się pod poprawką pani senator Zdzisławy Janowskiej, w której jest propozycja przerzucenia 50 milionów zł z Agencji Rynku Rolnego dla rodzin zastępczych.
Szanowni Państwo, zdaję sobie sprawę z tego, że ta poprawka będzie komentowana przez tych, którzy mają inne zdanie na temat świadczeń socjalnych. Według mnie, członka Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ta poprawka powinna być przyjęta bez żadnych protestów i bez żadnych sprzeciwów. W pierwszej kolejności powinniśmy zagwarantować to, co jest potrzebne ludziom najbiedniejszym, a rodziny zastępcze wymagają wsparcia ze strony rządu.
I kolejna sprawa. Nie chcę już mówić, że pamiętam któryś tam rok, bo to by było nieprzyzwoite, ale tak się składa, że w tym budżecie na rok 2003 nie widzę środków finansowych na organizacje letniego i zimowego wypoczynku prowadzonego przez organizacje pozarządowe.
Pan senator Bogusław Litwiniec zadawał pytanie panu premierowi, a pan premier nie do końca na nie odpowiedział. A to przecież organizacje pozarządowe mają obowiązek - i poczuwają się do niego - żeby podejmować działania, poprzez które będzie się wpływało na tworzenie społeczności obywatelskiej. Właśnie organizacje pozarządowe podejmują trud organizacji letniego wypoczynku dla dzieci i młodzieży, dla tych najbiedniejszych, i wywiązują się z tego zadania.
Będę więc popierała poprawkę zgłoszoną przez pana senatora Zbyszka Piwońskiego, który proponuje, aby dokonać zmian w naszym budżecie polegających właśnie na przesunięciu 6 milionów zł na organizację letniego wypoczynku.
Będę również popierała poprawkę pana senatora Piwońskiego dotyczącą innej kwestii.
Szanowni Państwo, przygotowujemy się do wejścia do Unii Europejskiej, podejmujemy w związku z tym wiele działań. Dlatego dla mnie dziwne jest to, że w naszym budżecie na 2003 r. zostały zmniejszone środki finansowe na wymianę zagraniczną dzieci. Jak my mamy przygotować to nasze najmłodsze pokolenie do tego, żeby czuło się w Unii Europejskiej, w Europie jak najlepiej? Tylko tak, że przeznaczymy środki finansowe również na organizacje pozarządowe po to, aby prowadziły taką wymianę. Dlatego będę popierała również wniosek pana senatora Piwońskiego w tej sprawie.
I ostatnia sprawa, lokalna. Tematem mojej wypowiedzi nie będzie dziś Opera Nova, chociaż wiem, że poprzedni rząd podjął decyzję, w wyniku której samorządy terytorialne ponoszą konsekwencje w ramach kontraktów wojewódzkich i ze względu na to, co ta ustawa wprowadziła w województwach, jeśli chodzi o inwestycje centralne. Ale chciałabym wrócić do apelu, który przekazał tutaj pan senator Marian Żenkiewicz. Nie wymaga to środków finansowych. Chodzi o to, żeby nasza Izba poparła ten wniosek, wniosek dotyczący Nieszawy. Chciałabym prosić państwa, aby, tak jak proponował pan senator Marian Żenkiewicz w imieniu senatora Ryszarda Jarzembowskiego, w imieniu Krystyny Sienkiewicz, Zygmunta Cybulskiego i moim , poparli państwo to rozwiązanie prawne, które zostało zawarte w poprawkach zgłoszonych przez naszą komisję, ponieważ jest to dowodem na to, że wielkie inwestycje są również potrzebne i powinny się znaleźć w naszych programach budżetowych.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo, to tyle z mojej strony. Przepraszam, że zgłosiłam tyle poprawek, ale uważam, że są one niezmiernie istotne. Nasza Izba powinna się zastanowić, czy to, o czym mówił pan premier - że inwestujemy w naukę, w zdrowie, w edukację kulturalną - jest rzeczywistością, czy tylko słowami bez pokrycia. Chcę, aby budżet na 2003 r. był dowodem na to, że nie są to słowa bez pokrycia i że w budżecie są zapewnione środki na realizację tych haseł. Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję, Pani Senator.
No, idealnie. Mówiła pani dziesięć minut, czyli dokładnie tyle, ile pani przysługiwało.
Poproszę teraz senatora Drzęźlę. Po nim zabierze głos pan senator Piwoński.
Senator Bernard Drzęźla:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Moja wypowiedź dotyczy poprawki dwudziestej siódmej zawartej w sprawozdaniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, odnoszącej się do finansowania prac zabezpieczających w zabytkowych kopalniach soli w Wieliczce i Bochni. Sam sprawozdawca, pan senator Markowski, też zgłaszał co do tego pewne wątpliwości.
Poprawka odejmuje 5 milionów zł Kopalni Soli "Wieliczka" i tyle samo dodaje Kopalni Soli "Bochnia". Moją intencją, być może nierealną w tej chwili, byłoby zachowanie poprzedniej kwoty dla Kopalni Soli "Wieliczka" i nowej kwoty, czyli powiększonej, dla Kopalni Soli "Bochnia".
Poprzednia, wyższa kwota dla Kopalni Soli "Wieliczka" wynikała z racjonalnych oszacowań potrzeb, których zaspokojenie stanowi warunek oddalenia zagrożeń wobec których stoi kopalnia, a które ujawniły się około dziesięciu lat temu z całą ostrością. Cała Polska oczekiwała wówczas na wieści z Kopalni Soli "Wieliczka" z ogromnym niepokojem. Niewiele brakowało, by doszło do pochłonięcia przez żywioł naturalny całego wielowiekowego, wspaniałego dziedzictwa kultury materialnej i unikalnych w świecie zabytków techniki górniczej. Z kolei poprzednia kwota przyznana Bochni wynikała z całą pewnością z niedoszacowania jej potrzeb. Uważam, że powiększenie dotacji dla Bochni jest w pełni uzasadnione.
Wydaje mi się, że przedstawiony dylemat na obecnym etapie prac nad budżetem może być już tylko wewnętrzną sprawą województwa małopolskiego. Dlatego zwracam się z gorącym apelem do senatorów tego województwa, którzy mają najlepsze rozeznanie co do wszystkich potrzeb i możliwości, o ponowną analizę całości zagadnienia i poczynienie próby znalezienia innego rozwiązania tego bolesnego problemu.
Nadmieniam jeszcze, że jako przewodniczący komisji zajmującej się sprawami ochrony powierzchni przed szkodami górniczymi w Wyższym Urzędzie Górniczym znam dobrze katastrofalne zdarzenia geomechaniczne w Kopalni Soli "Bochnia", stwarzające zagrożenie dla obiektów i wyrobisk podziemnych tejże kopalni oraz dla obiektów powierzchniowych, w tym dla drogi o znaczeniu międzynarodowym. Dziękuję uprzejmie.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu senatorowi.
Teraz zabierze głos pan senator Piwoński. Szykuje się pani senator Klepacz.
Senator Zbyszko Piwoński:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Szanowni Goście!
Chyba nie ma na tej sali nikogo, kto nie wskazałby kilku czy nawet kilkunastu celów czy zadań, niezadowolony, że w tym budżecie po prostu brakuje na nie środków. Nie wynika jednak z tego stwierdzenia fakt, że jest to - chyba troszkę nadużywa się tego wyrażenia - budżet destabilizacji, który - nawet coś takiego dzisiaj usłyszałem - zagraża naszemu państwu. Chciałbym w tym miejscu przypomnieć stan, w jakim się znajdowaliśmy przed rokiem, sytuację, w jakiej były nasze finanse, jakie drakońskie decyzje musieliśmy podejmować wbrew sobie, zwłaszcza te, które ograniczały wydatki socjalne dla wielu grup społecznych. Przypominam o tym po to, żebyśmy sobie uświadomili fakt przebytej drogi w tym roku i odmienności tego budżetu, nie najlepszego, co potwierdzam, z wieloma brakami, niedostatkami, ale jednak optymistycznego w stosunku do stanu sprzed roku. Myślę, że dzięki niemu godnie wejdziemy w struktury przyszłej, wspólnej Europy.
Zanim zgłoszę kilka poprawek - bo takie jest przecież nasze dzisiejsze zadanie, żebyśmy to jeszcze w miarę udoskonalili - chciałbym przedstawić dwie uwagi, które raczej nie przekładają się na jakieś kwoty pieniężne, lecz zmierzają do tego, żeby w przyszłości budżet był może nieco lepszy. Mówiąc "lepszy", mam na myśli nie tylko jego zasobność, nie tylko to, żeby motywował do lepszego gospodarowania, ale także to, żeby był to budżet, który będzie w sposób bardziej racjonalny redystrybuował środki dla różnych dziedzin, różnych naszych instytucji.
Jednym z organów, który zaspokaja nasze potrzeby, a który w wyniku decyzji decentralizacyjnych przejął pewne funkcje rządu, jest samorząd terytorialny. Nie zgodziłbym się w tym miejscu z opinią pana senatora Kruszewskiego o tak złym gospodarowaniu. W moim osobistym przekonaniu złotówki wydatkowane przez samorząd są wydawane bardziej racjonalnie - to się potwierdziło przez te kilka lat - aniżeli w przeszłości, dlatego chciałbym w tym momencie sprostować to stwierdzenie. Niemniej jednak jest wiele do zrobienia w tymże dotowaniu samorządów.
Dzisiaj, przy omawianiu tego budżetu, dość namiętnie dyskutowano nad wysokością subwencji dla samorządów, zwłaszcza subwencji oświatowej, która jest znaczącą częścią tejże subwencji wyrównawczej. Do czego zmierzam? Otóż stoimy w tej chwili przed dwoma ważnymi decyzjami. Jedna, o której była już tutaj mowa, to nowy system kreowania dochodów samorządów terytorialnych. Druga zaś odnosi się do subwencji oświatowej, stoimy bowiem przed decyzją objęcia każdego dziecka obowiązkiem, może nie tyle szkolnym, co raczej przedszkolnym, w każdym razie obowiązkiem rozpoczęcia nauki. Krótko mówiąc, stoimy przed decyzją, która ma faktycznie doprowadzić do tego, że szanse edukacyjne całego naszego młodego pokolenia będą równe. Decyzja ta, poważna i dość trudna do podjęcia przez wiele samorządów, będzie oznaczała, że państwo również będzie musiało, skoro podejmie taką decyzje, zabezpieczyć na to środki.
Chciałbym zwrócić się z prośbą o rozważenie takiej kwestii, ażeby minister edukacji w trybie bardzo pilnym dokończył zadanie, które już rozpoczął, dotyczące opracowania standardów edukacyjnych, zwłaszcza standardów zatrudnienia w oświacie, i żeby w ślad za tym minister finansów, przygotowując nową ustawę o dochodach tych jednostek, tak wykreował dochody samorządów terytorialnych, by pokryły one wydatki materialne oświaty, natomiast subwencję oświatową zabezpieczył tylko w takim zakresie, jaki wynika z decyzji państwa, jeśli chodzi o program, stan zatrudnienia i kwalifikacje, czyli krótko mówiąc, wydatki osobowe. Myślę, że wtedy doprowadzilibyśmy do bardzo klarownej sytuacji, w której to, o czym decyduje państwo w systemie oświaty, w całości - nie w części, lecz w całości - byłoby pokrywane z budżetu państwa w postaci subwencji, a pozostała część ze środków samorządu, przy czym - podkreślam raz jeszcze - po odpowiednim zwiększeniu udziału samorządu w dochodach państwa z podatków.
I druga sprawa, która w moim przekonaniu wymaga jakiegoś skorygowania. W czasie omawiania budżetu dwukrotnie próbowałem dociec, jakimi kryteriami kierujemy się przy ustalaniu budżetu wojewodów. Nie udało mi się. Okazało się, że nie ma takich kryteriów. Właściwie jest tylko pewna tradycja, takie z roku na rok przekazywanie, waloryzowanie środków tylko o wskaźnik inflacyjny. Prowadzi to do tego, że jeżeli popatrzymy na zestawienia wydatków w poszczególnych działach na realizację zadań poszczególnych wojewodów, dopatrzymy się olbrzymich różnic. Posłużę się dwoma przykładami.
W pierwszym, dotyczącym melioracji, trudno znaleźć odpowiedź, dlaczego tu jest tyle, a gdzie indziej tyle. I drugi, może jeszcze bardziej radykalny, ostrzej się rysujący, dotyczy wydatków edukacyjnych na wypoczynek dzieci i młodzieży. Mam tu przed sobą takie zestawienie, z którego wynika, że na przykład w województwie mazowieckim wojewoda na ten cel przeznacza zaledwie 90 tysięcy zł, gdy tymczasem odpowiednio w śląskim - ponad 1 milion zł. Nawet w małym województwie opolskim czy świętokrzyskim te środki są czterokrotnie większe niż w mazowieckim. Trudno powiedzieć, że względy regionalne decydują o takim, a nie innym podziale. Dlatego nie ingerując w to zbyt mocno, trzeba jednak opracować pewien algorytm, pewne kryteria, wedle których byłyby przyznawane te środki dla wojewodów, żeby można było to we właściwy sposób ocenić.
Takie mam dwie wątpliwości czy uwagi, które należałoby według mnie uwzględnić przed przygotowaniem kolejnego budżetu. Moje poprawki dotyczą zaś trzech kwestii, które zresztą sygnalizowała już pani senator Dorota Kempka.
Pierwsza polega właściwie na zlikwidowaniu pewnego błędu, który nastąpił przed kilku laty. Kiedy w Kancelarii Premiera powstał urząd pełnomocnika do spraw młodzieży i rodziny - wtedy tę funkcję pełnił pan minister Kapera - przejął z resortu edukacji środki i etaty na tak zwaną wymianę międzynarodową. I tak już to trwa do tej pory. Komisja samorządu zgłaszała komisji gospodarki, ażeby dokonać przesunięcia. Z uwagi na pewne trudności ten wniosek został jednak zmodyfikowany. Moja poprawka zmierza zatem do tego, ażeby w części 30 "Oświata i wychowanie" w rozdziale "Pozostała działalność" zwiększyć środki o kwotę 2 milionów zł kosztem... Przykro o tym mówić, ale Wrocław nie został zakwalifikowany jako organizator wystawy Expo. Pozostała tam więc pewna kwota, z której 2 miliony zł już zostały rozdysponowane, a kolejne 2 miliony zł można przeznaczyć właśnie na ten cel. Dałoby to szansę chociaż częściowego wywiązania się z tych zadań, które wynikają z ustawy, jako że resort edukacji, zgodnie z ustawą o działach, jest odpowiedzialny za to zadanie.
Kolejna poprawka jest związana właśnie z wypoczynkiem dzieci i młodzieży. Dotyczy to już działalności organizacji pozarządowych. Chciałbym tutaj dodać, że oprócz nas, którzy podpisaliśmy się pod tymi poprawkami, z wielką prośbą zwraca się do całej Izby Grupa Parlamentarna Przyjaciół Harcerstwa, jako że organizacje harcerskie najwięcej partycypują w tych właśnie dotacjach, to znaczy chciałyby partycypować, bo na razie nie mają w czym. Moja poprawka zmierza do tego, żeby w tym samym rozdziale, o którym przed chwilą mówiłem, czyli w części 30 w rozdziale "Pozostała działalność", zwiększyć środki o 6 milionów zł. Tutaj narażę się na pewno pani minister, mianowicie wnioskuję o to, żeby zmniejszyć kwotę obsługi długu krajowego. Ja wiem, że to jest sytuacja troszkę kontrowersyjna, niemniej jednak dotychczasowe doświadczenia, a także wypowiedź pana ministra upoważniają do tego, żeby uzyskać w tym miejscu pewne oszczędności.
(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Panie Senatorze, minęło dziesięć minut.)
Została ostatnia sprawa, ale mówił już o niej pan senator Żenkiewicz. Składam poprawki na piśmie. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Pan senator Balicki, potem pani senator Klepacz.
Senator Marek Balicki:
Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Chciałbym krótko omówić dwie poprawki, które chcę złożyć w imieniu grupy senatorów. Poprawki te wiążą się z tym, co powiedział pan premier Kołodko w czasie swojego wystąpienia, określając ten budżet mianem budżetu stabilizacji i rozwoju. Poprawki, które zgłaszam, wiążą się właśnie ze wzmocnieniem funkcji prorozwojowych budżetu, służą rozwojowi gospodarki. Jedna z nich dotyczy rozwoju infrastruktury, druga zaś edukacji.
Pierwsza poprawka, dotycząca infrastruktury, dotyczy zwiększenia na rok przyszły dotacji z budżetu państwa na budowę metra warszawskiego o 70 milionów zł. W chwili obecnej na metro w budżecie zagwarantowano w ramach kontraktów wojewódzkich 75 milionów zł. Żeby jednak inwestycja ta, o znaczeniu szczególnym nie tylko dla Warszawy, ale dla całego kraju, mogła być kontynuowana w sposób zgodny z harmonogramem, potrzeba wsparcia z budżetu w wysokości około 150 milionów zł rocznie.
Zbliżamy się do końca tej inwestycji. Większa część jej kosztów i tak spoczywa na budżecie Warszawy. Źródło tych 70 milionów zł jest zaś wskazane w dwóch poprawkach, i to w taki sposób, że nie koliduje to z innymi ważnymi pozycjami zawartymi w budżecie państwa. Mianowicie 35 milionów zł będzie pochodzić z akcyzy i z ceł, w przypadku uzyskania wyższych wpływów z tego tytułu, a pozostałe 35 milionów zł z oszczędności w obsłudze długu zagranicznego, jeśli pod koniec trzeciego kwartału wystąpią te oszczędności. Jest już jedna poprawka, zaakceptowana przez komisję, zwiększająca o 100 milionów zł wydatki na ważne cele społeczne, na pomoc społeczną i rodziny zastępcze. Do tego proponujemy dodać 35 milionów zł na metro warszawskie.
Uzasadniając, chciałbym tylko dodać coś, o czym wielokrotnie mówiono, mianowicie że problemy infrastrukturalne, komunikacyjne w Warszawie to nie tylko uciążliwość dla mieszkańców Warszawy, ale także, a może nawet przede wszystkim dla tych, którzy tu w liczbie kilkuset tysięcy, a czasem większej przyjeżdżają do Warszawy, i to nie tylko z regionu, ale również z całego kraju.
Drugi ważny argument, który może nawet powinien być wymieniony jako pierwszy, jest taki, że problemy infrastrukturalne Warszawy w zakresie komunikacji i transportu - to jest problem numer jeden - powodują hamowanie rozwoju gospodarczego, czyli w konsekwencji, można powiedzieć, straty gospodarcze, ponieważ hamują rozwój inwestycji w tym regionie, w którym w sposób naturalny odbywa się duży rozwój inwestycyjny.
Metro to nie tylko usprawnienie komunikacji, ale także wizytówka kraju, wizytówka stolicy największego kraju, który stoi przed akcesją do Unii Europejskiej. Powiedziałbym też, że to nie tylko kwestia wyłącznie samego wizerunku, ale również tego, o czym mówiłem wcześniej, mianowicie otwartości na inwestycje zagraniczne. Nie tak dawno cytowane przez prasę oceny poszczególnych stolic europejskich sytuowały Warszawę na dwudziestej którejś pozycji, właśnie z powodu trudności infrastrukturalnych, bo jeśli chodzi o kadry, o przygotowanie zasobów ludzkich do tego, żeby te inwestycje mogły tu zostać zrealizowane, Warszawę sklasyfikowano bardzo wysoko. Ta rozpiętość wymaga pewnego wyrównania i muszę powiedzieć, że budżet Warszawy sam by to chętnie podźwignął, ale nie jest w stanie, więc udział budżetu państwa jest potrzebny. Dlatego apeluję w imieniu grupy senatorów warszawskich do wszystkich o zrozumienie tej sytuacji i poparcie poprawki.
Druga poprawka - już krótko, Panie Marszałku - dotyczy sprawy podobnej, ale o charakterze szerszym, ponadregionalnym. Jest to poprawka, w której chodzi o przyznanie dotacji 8 milionów zł na budowę nowego budynku dydaktycznego Szkoły Głównej Handlowej. I teraz pytanie, dlaczego wspólnie z panią senator Szyszkowską zdecydowaliśmy się na wniesienie tej poprawki.
Otóż Szkoła Główna Handlowa jest przykładem pewnego paradoksu. Po pierwsze, jest to wiodąca uczelnia ekonomiczna w kraju, uczelnia, która wprowadziła najtrudniejsze czy niezwykle trudne egzaminy wstępne, a mimo to liczba chętnych i tak jest trzykrotnie większa, niż liczba tych, którzy mogą być przyjęci. Ponadto Szkoła Główna Handlowa ma świetną kadrę nauczycieli akademickich, ma najwięcej nauczycieli będących profesorami tytularnymi ze wszystkich uczelni ekonomicznych w kraju.
Nie ma więc barier, jeśli chodzi o kadrę nauczycieli. Jedyna bariera, która uniemożliwia przyjmowanie studentów do tej wiodącej uczelni ekonomicznej, która gwarantuje wysoki poziom nauczania, to zbyt mało sal wykładowych i sal seminaryjnych. Mimo wielu reform, restrukturyzacji, zmiany przeznaczenia innych pomieszczeń i ograniczania liczby wszelkich pomieszczeń administracyjnych ciągle jest to główna i jedyna bariera.
Z tego powodu uczelnia sama zdecydowała się na podjęcie trudnego procesu inwestycyjnego. Za 48 milionów zł, za zgodą Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, rozpoczęła budowę nowego gmachu dydaktycznego. Wydaje się, że w takiej sytuacji, kiedy wiodąca uczelnia ekonomiczna, mająca jednak najmniej studentów spośród wszystkich państwowych uczelni ekonomicznych w kraju, napotyka na bariery wyłącznie związane z pomieszczeniami i salami, ma świetną kadrę i gwarantuje wyższy albo dużo wyższy poziom nauczania niż wiele uczelni niepublicznych i to jest jedyny problem, budżet państwa powinien - skoro nie jest w stanie sfinansować wszystkiego - wesprzeć Szkołę Główną Handlową przynajmniej w jakiejś części, żeby kredyty czy obciążenia finansowe tej uczelni były mniejsze. Dlatego ja, wspólnie z panią senator Szyszkowską, proponuję poprawkę przyznającą na ten cel 8 milionów zł.
Tak więc, kończąc, zwracam się do pań i panów senatorów o poparcie tych poprawek. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Pani senator Klepacz.
Senator Apolonia Klepacz:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Panie i Panowie Ministrowie!
W wyniku prac nad ustawą budżetową Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Publicznej rekomendowała Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych poprawkę, która miała na celu dokonanie przemieszczenia w załączniku nr 2 środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do części 30 "Oświata i wychowanie". O tym mówił również pan senator Piwoński. Była to kwota 3 milionów 164 tysięcy zł z przeznaczeniem na międzynarodową wymianę młodzieży.
Otóż ta poprawka nie uzyskała, jak już wcześniej zostało powiedziane, poparcia Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Ja przejmuję tę poprawkę i zwracam się do Wysokiej Izby o rozważenie zasadności proponowanej w niej korekty ustawy budżetowej na rok 2003.
Pozwolę sobie na krótkie uzasadnienie. W 1999 r. zadania obejmujące międzynarodową wymianę młodzieży, wraz z czterema etatami, zostały przemieszczone z Ministerstwa Edukacji Narodowej do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W ślad za tym przemieszczono te środki finansowe w kwocie już przeze mnie podanej. Zadania te wynikały z umów międzynarodowych i realizowane były do 1999 r. przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Kolejny rok, 2000, przyniósł pewne zmiany wynikające z wchodzącej w życie nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej. Konsekwencją tych zmian było wprawdzie przywrócenie zadań międzynarodowej wymiany młodzieży Ministerstwu Edukacji Narodowej, ale już bez tych środków finansowych. Dlatego mój wniosek zmierza do zabezpieczenia środków na te zadania.
Dotychczas realizacja tych zadań w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu odbywała się kosztem środków przewidzianych na finansowanie reformy edukacji. Obowiązkowe składki, które wynikały z tych umów międzynarodowych, opłacano z dużym trudem z wydatków rzeczowych na utrzymanie obiektów ministerstwa. A świadomi jesteśmy potrzeb, jakie wynikają z reformy edukacji. Znane są nam problemy związane z wydatkami rzeczowymi, z wydaniem sylabusów, z wydaniem podręczników dla dzieci niepełnosprawnych czy dla dzieci niewidomych i innych takich pomocy.
Zwracam się zatem do Wysokiej Izby z prośbą o rozważenie tego wniosku, który składam obecnie na piśmie na ręce pana marszałka. Wniosek ten przywraca resortowi edukacji niezbędne środki na wiarygodną realizację przyjętych zadań.
I jeszcze jedna uwaga: chciałam powiedzieć, iż podpisuję się pod uwagami i wnioskami złożonymi przez senatora Piwońskiego, dotyczącymi zasad kreowania subwencji oświatowych. Na moje ręce wpłynęło szereg postulatów od gmin, a także ze Związku Gmin Śląska Opolskiego, który wyraża zaniepokojenie kreowaniem tejże subwencji oświatowej i realizacją zadań, zwłaszcza ostatnio w kontekście tej obowiązkowej zerówki w gminach. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Zabierze teraz głos senator Izdebski. Szykuje się senator Cieślak.
Senator Sławomir Izdebski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Ministrowie!
Uchwalenie budżetu to chyba najważniejsza kwestia, jaką zajmują się obie izby polskiego parlamentu, bo wtedy decydujemy o tym, jak będzie wyglądała przyszłość naszego kraju, jak będą funkcjonowały służba zdrowia, szkolnictwo, rolnictwo, Policja, wszystkie gałęzie polskiej gospodarki i dziedziny naszego życia.
Dzisiaj pan premier przedstawił budżet bardzo optymistycznie, w samych superlatywach, ale ja śmiem twierdzić z tej trybuny, że ten budżet na pewno nie przyniesie żadnej poprawy, nie przyniesie poprawy życia wielu milionów Polaków. Tak będzie dopóki będziemy czynili oszczędności na tych najbiedniejszych: niepełnosprawnych, pielęgniarkach, rolnikach, robotnikach, którym odbiera się ulgi, podnosi podatki, składki na ubezpieczenia. Tym sposobem na pewno naszych finansów nie uzdrowimy. Tym sposobem, Szanowni Państwo, leczymy skutki złodziejskiej prywatyzacji ostatnich dwunastu lat. Leczenie skutków, wyłącznie skutków, wprowadza stan finansów naszego kraju w coraz większą chorobę. Chorobę, która postępuje. Chorobę, która może doprowadzić do wielkiej tragedii. Dobry lekarz, usuwając skutki choroby, szuka przede wszystkim jej przyczyny. Szuka przyczyny po to, aby ta choroba już nigdy się nie powtórzyła. Ja pytam, dlaczego ani rząd, ani parlament nie mówią o tym, że trzeba dzisiaj rozmawiać o przyczynach. O przyczynach, które sprawiły, że dzisiaj w Polsce nie protestuje już tylko rząd, parlament i biznes.
Bardzo często, szczególnie w poprzedniej kadencji, powtarzało się, że całą winę za zaistniałą sytuację ponosi Gierek, niech spoczywa w spokoju. My do tego systemu na pewno wracać nie chcemy. Ale, Szanowni Państwo, Gierek budował kraj. Gierek zbudował zakłady pracy, dał ludziom pracę, postawił na nogi rolnictwo, szeroko rozumiane budownictwo, a za tym rozwinęła się mała i średnia przedsiębiorczość. Szanowni Państwo, na te inwestycje Edward Gierek zaciągnął wówczas ponad 40 miliardów dolarów kredytu. Majątek, który pozostawił po sobie, był oszacowany na kwotę 160 miliardów dolarów. I zanim odszedł z urzędu, zdążył spłacić 15 miliardów. A więc ten mit, że za to wszystko winę ponosi Gierek, natychmiast trzeba obalić. Ja powtarzam jeszcze raz: do tego systemu my wracać nie chcemy, ale trzeba powiedzieć sobie prawdę, że ten system miał również swoje dobre strony.
Nasuwa się zatem pytanie, co się stało przez te dwanaście lat z majątkiem narodowym. Przecież ten majątek w roku 1989 został oszacowany na kwotę 400 miliardów dolarów. 400 miliardów dolarów według cen autentycznych, według cen realnych. Dzisiaj ponad 70% tego majątku zostało sprywatyzowane. I co z tego mamy? Co z tego mamy, co pozostawimy naszym dzieciom? Dlaczego nie rozliczamy prywatyzacji? Przecież skoro zostało sprzedane ponad 70% majątku, to ja pytam: gdzie jest 280 miliardów dolarów? Kto jest za to odpowiedzialny? Czy to jest takie trudne? Czy dzisiaj najważniejszą lustracją jest lustracja polityczna? Nie, dzisiaj należy przeprowadzić lustrację majątkową i gospodarczą i znaleźć odpowiedzi na pytania, który rząd, który premier, który minister, w którym roku i co sprywatyzował, za ile sprywatyzował i gdzie są pieniądze. Na te pytania my przynajmniej, jako izba wyższa parlamentu, powinniśmy znaleźć odpowiedź.
Jak można uzdrowić nasze finanse, kiedy dzisiaj w Polsce wszystkie firmy z udziałem kapitału zachodniego, super, hipermarkety korzystają ze zwolnień podatkowych? Przecież to jest bzdura, to co mówił pan premier, że dzisiaj te firmy płacą podatki. Jeżeli płacą podatki, to niech pan premier poda kwotę, która wpływa do budżetu państwa z podatków płaconych przez zachodnie firmy.
Ale społeczeństwo polskie, Szanowni Państwo, ma naprawdę już tego dość. Ma dość słuchania tych bajek. Bo to są bajki, dosłownie bajki. Społeczeństwo wie, ile było afer w Polsce. Społeczeństwo wie, że największe afery w Polsce nie zostały rozliczone, takie na przykład jak afera FOZZ. A ja śmiem twierdzić, że zarówno w jednej, jak i w drugiej izbie polskiego parlamentu większość z nas zna nawet nazwiska osób odpowiedzialnych za aferę FOZZ. Tak, Szanowni Państwo, znamy nazwiska, tylko wszyscy milczą, wszyscy się boją. Boją się rozliczenia. A przecież wszyscy przed wyborami mówili, że trzeba walczyć z korupcją. Dlaczego nikt nie odważył się przed wyborami powiedzieć społeczeństwu, naszym wyborcom: a jak skorumpowany będzie walczył z korupcją? Bo ja takich metod naprawdę nie znam.
Wszyscy o tym wiemy, nie tylko nasi wyborcy, ale również i my, że polski rząd idzie w złym kierunku, bo pieniądze w budżecie będą wtedy, kiedy będzie się rozwijał przemysł. Pieniądze w budżecie będą wtedy, kiedy postawimy na rolnictwo i budownictwo szeroko rozumiane. Kiedy postawimy na małą i średnią przedsiębiorczość. Kiedy w Polsce podatki będą płacili wszyscy. Dlatego też przestrzegam z tego miejsca, że jeżeli rząd będzie nadal szedł w tym kierunku, to naprawdę niebawem może dojść do wielkiej tragedii w naszym kraju. A chyba wszyscy tego nie chcemy, zarówno w jednej, jak i w drugiej izbie parlamentu, żeby ludzie wychodzili na ulicę, bo to naprawdę nie o to chodzi. A już wychodzą, już wychodzą, bo wiedzą doskonale, że każda restrukturyzacja, każda modernizacja i każda prywatyzacja to jest nic innego jak likwidacja. Nic innego jak likwidacja.
Proszę mi powiedzieć, ile w Polsce zostało przeprowadzonych prywatyzacji, ile zostało przeprowadzonych restrukturyzacji, reorganizacji i co z tego powstało. Co z tego powstało? Trzymilionowe bezrobocie. Pięć milionów w dwunastumilionowej społeczności pozostaje bez środków do życia, no bo jak się zwalnia głowę rodziny z pracy, no to do tego dochodzi żona i dochodzą dzieci. I nie mówmy więcej, że to gospodarka rynkowa ukształtowała ceny. To gospodarka balcerowiczowska ukształtowała te ceny. Tylko jak ona je ukształtowała? Ukształtowała je właśnie tak, że dzisiaj mamy biedę, nędzę i bezrobocie.
Wszyscy wiemy, kto jest głównym autorem tego, co się dzisiaj w Polsce dzieje, oczywiście za przyzwoleniem kolejnych ekip rządzących: wielki geniusz ekonomii, superprofesor, superprofesor, cudotwórca. Człowiek, który zniszczył kraj i który dzisiaj powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, otrzymał nagrodę w wysokości 500 tysięcy zł miesięcznie i władzę nad finansami państwa...
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Panie Senatorze, jeszcze tylko minuta. Proszę wrócić do budżetu i nie prawić kazań.
Senator Sławomir Izdebski:
Już kończę, Panie Marszałku, ja akurat jako jedyny chyba mówię o konkretach.
Po upadku pomysłu o abolicji ten cudotwórca, nie wiadomo skąd, wyczarował ponad miliard złotych na reperację budżetu. Ale ja pytam, co by się stało z tymi pieniędzmi, gdyby abolicja została wprowadzona. Co by się stało? A może tak zapytamy o to, może przeprowadzimy kontrolę w Narodowym Banku Polskim, może tam do wykorzystania jeszcze jest 5 miliardów dolarów. Dlaczego nikt o to nie zapyta? Kontrolę trzeba przeprowadzić, ponieważ kontroli w Narodowym Banku Polskim nie było od pięciu lat, dosłownie od pięciu lat. Dlaczego pozwalamy na to?
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Pański czas minął.
(Senator Sławomir Izdebski: Chwileczkę, Panie Marszałku, jeszcze dwie minutki.)
No ale wie pan...
(Senator Sławomir Izdebski: Dwie minutki. Gdyby wszyscy w Polsce regulamin łamali tak, jak ja go łamię, to mielibyśmy raj na ziemi.)
Ale ja myślę, że większość tego znamy...
(Senator Sławomir Izdebski: Panie Marszałku, proszę jeszcze o minutę. Proszę jeszcze o minutę.)
... proszę mówić o budżecie.
(Senator Sławomir Izdebski: To dotyczy właśnie budżetu.)
Nie bardzo. I minął pański czas.
Proszę, daję panu jeszcze pół minuty.
Senator Sławomir Izdebski:
Kończę, Panie Marszałku.
Nie możemy pozwalać dalej na to, aby ten człowiek rządził finansami państwa, bo wiemy o tym doskonale, że rząd, który nie ma wpływu na kasę, automatycznie traci zdolność rządzenia.
Panowie Ministrowie, to wy będziecie jako rząd odpowiadać za stan gospodarczy kraju. Dlatego dzisiaj naprawdę głęboko się zastanówcie nad tym, zastanówcie się, bo niebawem społeczeństwo upomni się, wasi wyborcy przyjdą do Warszawy i upomną się o swoje prawa. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję, Panie Senatorze. Ilekroć pan zabiera głos, zawsze pan wykracza poza regulamin.
(Senator Sławomir Izdebski: To dopiero drugi raz.)
No właśnie, drugi raz, dlatego mówię, że zawsze.
(Głos z sali: Daleko od marszałka siedzi.)
Proszę?
(Głos z sali: Daleko od marszałka siedzi.)
Nie. Po prostu zwracam uwagę, że jednak trzeba honorować przyjęty regulamin, jesteśmy w Izbie, gdzie obowiązuje pewien porządek.
Pan senator Cieślak zabierze głos. I potem panie się szykują: senator Doktorowicz, senator Liszcz.
Senator Jerzy Cieślak:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Przed kilkoma dniami zdecydowaliśmy w tej Izbie o podwyższeniu składki na ubezpieczenie zdrowotne o 0,25%. Ale nie powinniśmy przeceniać znaczenia tej decyzji dla zwiększenia zasilania ekonomicznego zakładów opieki zdrowotnej na terenie naszego kraju. Nie przedłużając swojej wypowiedzi, dla zilustrowania problemu powiem tylko, że kwota 870 milionów zł pozyskana w wyniku zwiększenia składki wystarczyłaby zaledwie na pokrycie wierzytelności zadłużonych zakładów opieki zdrowotnej i debetu kasy chorych w jednym tylko województwie dolnośląskim. To cały uzysk, jaki dzięki tej decyzji polska służba zdrowia otrzyma.
W tej sytuacji istnieje potrzeba racjonalizacji wydatków w zakładach opieki zdrowotnej. Jest to potrzeba niezmiernie pilna. Wszyscy zgadzamy się, że racjonalizacja wydatków może zwiększyć skuteczność ekonomiczną tych środków, które w systemie ochrony zdrowia w Polsce są w tej chwili do dyspozycji. To są środki niewątpliwie niewystarczające. Ale przy ich zaangażowaniu można osiągnąć lepsze efekty i będzie to niewątpliwie dobry interes dla pacjentów, dla pracowników ochrony zdrowia, dla budżetu państwa również. A więc minister finansów ma jakby do zrobienia dobry interes, ale jak przy każdym dobrym interesie, żeby uzyskać zamierzony efekt ekonomiczny, trzeba najpierw zainwestować określone środki.
Restrukturyzacja służby zdrowia w Polsce nie może odbyć się bez zaangażowania dodatkowych środków budżetowych. Dlatego z przykrością stwierdziłem po zapoznaniu się z budżetem, że takie środki, gwarantowane, nie zostały zapisane w projekcie budżetu, który wpłynął do Sejmu, nie zostały zapisane przez posłów i bez tych środków projekt budżetu trafił do Senatu. Jest wprawdzie obietnica złożona w budżecie, że jeżeli w okresie trzech kwartałów 2003 r. przychody z podatku akcyzowego będą większe od planowanych, to minister zdrowia może otrzymać do dyspozycji około 110 milionów zł zapisanych jako rezerwa celowa budżetu państwa.
Niektórzy nazywają taką deklarację, takie środki środkami wirtualnymi. I bliski jestem temu, żeby zgodzić się z tym właśnie określeniem. Organom założycielskim szpitali w Polsce potrzebne są od 1 stycznia 2003 r. nie pieniądze wirtualne tylko pieniądze rzeczywiste. Inaczej proces restrukturyzacji, a więc jak powiedziałem, pozyskania większej efektywności środków, które znajdują się w systemie ochrony zdrowia, nie będzie możliwy.
Na moje pytanie, dlaczego takie środki nie znalazły się w projekcie budżetu i z jakich źródeł wobec tego organy założycielskie szpitali w Polsce mają finansować procesy zmian systemowych, odpowiedziała wiceminister zdrowia pani Wacława Wojtala, obecna na sali obrad Senatu. Powiedziała ona, że znowelizowana ustawa o zakładach opieki zdrowotnej pozwoli na uruchamianie takich środków i finansowanie potrzeb w tym zakresie przez organy założycielskie szpitali.
Wysoki Senacie! Organy założycielskie ogromnej większości szpitali w Polsce to samorządy województw i samorządy powiatów. A wiemy, że środki, jakimi dysponują te samorządy tak naprawdę nie uzasadniają nawet ich powołania na mocy ustawy o reformie administracji publicznej. Są to środki bardzo skromne, a więc możemy wejść na dość już znaną, utartą ścieżkę przenoszenia obciążeń z budżetu państwa na budżety samorządów, jak podkreśliłem przed chwilą, budżety bardzo skromne. Trudno się z taką koncepcją zgodzić. Możemy znowu mieć pieniądze o charakterze wirtualnym.
Dlatego pozwoliłem sobie przygotować trzy poprawki do rozpatrzenia przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych w wersji alternatywnej. Każda z tych poprawek daje możliwość uruchomienia po 1 stycznia 2003 r. 60 milionów zł na restrukturyzację zakładów opieki zdrowotnej w Polsce. Prawdziwych pieniędzy, nie wirtualnych. Jedna z nich daje również szanse na pozyskanie w IV kwartale, przy spełnieniu warunku większych od planowanych wpływów z podatku akcyzowego, dodatkowych 50 milionów zł z rezerwy celowej państwa. I wreszcie trzecia poprawka daje możliwość utrzymania tej rezerwy w wysokości 110 milionów zł.
Chcę zwrócić uwagę, że jedna z tych poprawek, co zdarza się rzadko w debacie o budżecie państwa, prowadzi do zmniejszenia deficytu budżetowego o 50 milionów zł.
Przedkładam poprawki, a Wysoką Izbę proszę o ich przyjęcie. Dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję.
Z przykrością stwierdzam, że niektórzy senatorowie - nie będę wytykał palcem - zapominają o wyłączaniu telefonów komórkowych. A pan, Panie Sekretarzu, nawet rozmawiał przez komórkę. Nie mogłem pana upomnieć, bo akurat przemawiał minister. Proszę tego nie robić.
(Senator Sławomir Izdebski: Kiedy to było?)
Gdy przemawiał pan minister Kołodko.
(Senator Sławomir Izdebski: Przepraszam.)
Bardzo proszę, żeby to już nie miało miejsca.
Udzielam głosu pani senator Krystynie Doktorowicz. Następną będzie pani senator Teresa Liszcz, a dalej pan senator Tadeusz Wnuk i pani senator Zdzisława Janowska.
(Senator Krystyna Doktorowicz: Czy mogę, Panie Marszałku?)
Bardzo proszę.
(Senator Krystyna Doktorowicz: Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.)
Bardzo proszę lewicę o powstrzymanie się troszeczkę od rozmów.
Senator Krystyna Doktorowicz:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo Ministrowie!
Analizując budżet, który został nam dzisiaj tu przedłożony, chcę się odnieść do dwóch kwestii. Przede wszystkim odniosę się do kwestii związanych z moją bezpośrednią działalnością, a mianowicie z moją pracą w senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu, oraz z moją działalnością w regionie, którego jestem reprezentantem, czyli na Śląsku.
Z wielkim ubolewaniem stwierdzam, że w tym budżecie w dalszym ciągu finansowanie kultury odbywa się na bardzo niskim poziomie. Oczywiście moglibyśmy powiedzieć, i to jest niewątpliwie słuszne, że niezbędne są fundusze na inne cele, związane z restrukturyzacją przemysłu, opieką społeczną, zdrowiem i wieloma innymi bardzo ważnymi sprawami, również w związku z akcesją Polski do Unii. Ale właśnie w kontekście przystąpienia Polski do Unii chciałabym zwrócić uwagę na to, że bez naszej kultury i bez ochrony naszego dziedzictwa kulturowego nasze wejście do Unii będzie ułomne. Będzie ułomne z tych właśnie względów, że zarówno nasz przemysł, szczególnie przemysł ciężki, jak i inne gałęzie industrialne, nie mają tak wielkiego znaczenia w kontekście innych państw członkowskich Unii, jak właśnie nasza kultura. Oczywiście, nie mamy tu czasu na rozpatrywanie wszystkich braków w tej dziedzinie. Chciałabym natomiast zakończyć to pewną konkluzją, wypowiadając się w imieniu senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu i swoim własnym. Otóż mam nadzieję, że ta sytuacja się zmieni.
Co więcej, chciałabym zwrócić uwagę na podział środków na kulturę, jeżeli chodzi o regiony. Tutaj jest bardzo wiele budzących kontrowersję kwestii, między innymi podział funduszy na ochronę zabytków, zgodnie z którym województwa posiadające ich rzeczywiście bardzo dużo otrzymały bardzo niskie dotacje.
Mówiąc o kulturze, chciałabym wyrazić bardzo intensywne poparcie dla kilku poprawek przedstawionych tutaj przez pana senatora Markowskiego na początku dzisiejszej debaty. Poprawki te związane są z finansowaniem, zarówno kultury, jak i edukacji, a dotyczą Śląska. O tym mówiła już pani senator Grabowska w swoim i moim imieniu, ale chciałabym jeszcze wzmocnić ten głos, przede wszystkim dlatego, że ziemia śląska w dalszym ciągu jest niezwykle pokrzywdzona, z bardzo wielu względów. Chodzi nie tylko o względy finansowe. Jest tak również dlatego, że Śląsk najtrudniej przeżywa transformację ustrojową i transformację gospodarczą. My, senatorowie śląscy, wiemy bardzo dużo na ten temat, ponieważ to się odbija bezpośrednio na naszych plecach, gdy rozmawiamy z górnikami, z hutnikami i z wieloma innymi grupami zawodowymi.
Chciałam bardzo gorąco rekomendować skromne poprawki, a właściwie poprawki dotyczące kilku skromnych funduszy, czyli trzynastą, czternastą i dwudziestą czwartą, które dotyczą finansowania Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, a także budowy Wydziału Prawa, a także chorzowskiego parku kultury. To są naprawdę nie tak duże kwoty w skali budżetu państwa, a mają ogromny wpływ na to, co dzieje się w tej chwili na Śląsku. Nasz region to nie jest tylko region wypalonego przemysłu i region upadku industrialnego, ale także region, który ma prężną kulturę, prężną edukację. Nie możemy postawić tamy tym niewielkim w końcu inwestycjom, które pozwolą na funkcjonowanie - to jej być albo nie być - prestiżowej Akademii Sztuk Pięknych, pozwolą na bardzo ważną dla Uniwersytetu Śląskiego inwestycję, która rzeczywiście jest dla nas istotna, jak również na wspomożenie parku chorzowskiego, który rzeczywiście, zgadzam się, powinien już być od przyszłego roku inaczej finansowany. Ale jeszcze w tym roku bardzo prosimy o poparcie tych poprawek.
Oczywiście budżet przedstawiony nam tutaj dzisiaj przez przewodniczącego komisji oraz pana ministra, pana premiera Kołodkę, jest budżetem, który z tymi poprawkami niewątpliwie będę popierała. Jeszcze raz apeluję o poparcie tych poprawek w dziedzinie edukacji i kultury, dotyczących Śląska. Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Bardzo dziękuję, Pani Senator.
Zabierze głos pani senator Liszcz.
Senator Teresa Liszcz:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Budżet to jest ustawa, która dotyczy przede wszystkim gospodarki i polityki społecznej. W debacie budżetowej jest mowa głównie o aspektach politycznych i społecznych.
Ale budżet ma także swój aspekt moralny. Wiemy, że ten budżet jest kolejnym budżetem niedoboru. Finanse publiczne są wciąż w złej sytuacji i nie ma dobrych, skutecznych sposobów na poprawienie go po stronie dochodów. Tym ważniejsze staje się sprawiedliwe rozdzielenie tego, co jest do dyspozycji.
Śmiem twierdzić, że w tym budżecie ze sprawiedliwością jest bardzo kiepsko. Zresztą nie tylko w tym, jest tak w kolejnych budżetach. Są takie instytucje, takie obszary, gdzie pod względem wydatków, komfortu pracy jesteśmy już dawno w Europie, a jednocześnie mamy rozrastające się obszary nędzy. Żyjemy jak gdyby w dwóch światach. Tutaj, na Wiejskiej i w Alejach Ujazdowskich, mamy kawałek bogatej, porządnej Polski. Zupełnie inny, kontrastowo inny jest świat biedy, który rozciąga się na wielu obszarach Polski, głównie na ścianie wschodniej, z której pochodzę. W tych warunkach rzeczą elementarnej przyzwoitości jest zaciskanie wszędzie pasa. Tymczasem mamy takie budżety, w których projektuje się zakup samochodów służbowych w cenie ponad 100 tysięcy zł, podczas gdy są inne budżety, gdzie na samochód przewiduje się 60 tysięcy zł. I wydaje mi się, że ta druga kwota, jeżeli kupuje się kilkadziesiąt aut z upustem, jest wystarczająca. Nie ma więc tego poczucia, że trzeba się samoograniczać. W odpowiedzi na zarzut rozrzutności słyszy się często, że takie kwoty nie są w stanie uratować budżetu. Ale chodzi przecież o zasadę.
Mam apel do tych, którzy projektują budżet i do komisji, które się nim zajmują, zarówno sejmowych, jak i senackich, ażeby wnikali do jego wnętrza, sprawdzali, jakie są wydatki, w jakich wysokościach, a nie tylko ograniczali się do ogólnych kwot. Moja komisja od dawna już dosyć skrupulatnie sprawdza w tych działkach, które są powierzone jej opinii, jak przedstawiają się te wydatki. I stwierdzamy, że w niektórych przypadkach są to wydatki luksusowe, w warunkach ogólnej biedy wręcz nieprzyzwoite. A potem się słyszy, że są dygnitarze, którzy równocześnie używają trzech samochodów służbowych, obsługując także rodzinę, ktoś inny używa ośmiu komórek służbowych, którymi obdziela rodzinę i przyjaciół itd. Myślę więc, że należy bardzo uważnie, także od tej strony, przyglądać tym wydatkom. To przede wszystkim kwestia sumienia i moralności, ale nie tylko, bo zobaczmy, co będzie, jak się pozbiera te wszystkie pieniądze, także z samorządów. Tam na przykład wypłaca się teraz spore odprawy, bo były wiceprezydent nazywa się teraz zastępcą prezydenta, w związku z tym dostaje odprawę jako wiceprezydent i kontynuuje zatrudnienie jako zastępca prezydenta. Trzeba skończyć z absurdem niektórych przepisów. Skoro są takie przypadki, to należałoby natychmiast usiąść i sporządzić projekt ustawy zmieniającej przepisy o odprawach, a do beneficjentów niesłusznych przepisów zaapelować, żeby w całości przeznaczyli te, w istocie nienależne im odprawy, na przykład na rzecz domów dziecka. W jednym z lubelskich usłyszałam, że 100 zł na dzień ratowałoby ich sytuację.
Podobnie jest ze sprawą, chociaż ona jest już innej, tym razem nie moralnej natury, racjonalności tego, o czym mówił pan minister Kołodko, żeby skończyć z absurdem, który wynika z zatrzymywania towarów na granicy. Już słyszałam w Najwyższej Izbie Kontroli, że budżet nie tylko nie zyskuje niczego na zarekwirowanych towarach, ale ponosi ogromne wydatki na ich składowanie i strzeżenie. Też pora usiąść - i to jest sprawa Ministerstwa Finansów, do którego w tej chwili o to apeluję - żeby zmienić te absurdalne przepisy, doprowadzić do sprawniejszego orzekania przepadku zarekwirowanych towarów, do tego, żeby przynajmniej do tego nie dokładać.
I teraz jeszcze kilka kwestii szczegółowych. Te budżety europejskie, o których mówiłam, to z reguły budżety autonomiczne, których projektów nie tworzy minister finansów, tylko robią to same instytucje, chociaż nie we wszystkich przypadkach tak jest, co chcę podkreślić.
Jeżeli chodzi o te budżety autonomiczne, które rozpatrywała moja komisja, to jeden jest wręcz wzorcowo oszczędny. To mały budżet, budżet rzecznika interesu publicznego, mieszczący się w większym budżecie Sądu Najwyższego. Został on tak oszczędnie zaprojektowany, że kiedy w Sejmie doszło do rutynowych cięć dotyczących około 10% wszystkich budżetów autonomicznych, to nie wystarczyło pieniędzy na funkcjonowanie urzędu. Dlatego zgłaszam poprawkę polegającą na tym, żeby niewielką kwotę 50 tysięcy zł przesunąć z wydatków majątkowych Sądu Najwyższego do wydatków majątkowych rzecznika interesu publicznego.
Bardzo okrojony został też oszczędny budżet Trybunału Konstytucyjnego i rzecznika praw obywatelskich. Gorszące jest uzasadnienie. Znaleźli się posłowie, którzy wręcz stwierdzili, że to jest rodzaj kary za jedno z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i za jeden z wniosków rzecznika praw obywatelskich. To jest coś, nad czym absolutnie nie można przejść do porządku dziennego.
Cieszę się bardzo, że Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych, rozumiejąc konieczność dokończenia inwestycji w Trybunale Konstytucyjnym, proponuje przywrócenie trybunałowi części kwoty zabranej przez Sejm. Ma ona posłużyć wykończeniu sali rozpraw, ażeby szybciej mogły być rozpatrywane sprawy, zwłaszcza ze skarg obywatelskich. Jeżeli chodzi o rzecznika praw obywatelskich, to Sejm zagalopował się tak dalece, że obcinając mu budżet sprawił, że nie wystarczy na tak sztywny wydatek jak płace. Stąd propozycja, którą zainicjowała Komisja Ustawodawstwa i Praworządności, przywrócenia kwoty 307 tysięcy zł. Proszę o uwzględnienie tej poprawki.
Chciałabym zgłosić jeszcze jedną poprawkę, która dotyczy mojej uczelni, Uniwersytetu imienia Marii Curie-Skłodowskiej. To jest wspólna poprawka kilku senatorów lubelskich. Chodzi o dodatkowe 5 milionów zł na inwestycje. Przypominam, że w związku z utworzeniem z filii UMCS, Uniwersytetu Rzeszowskiego, uniwersytetowi lubelskiemu zostały odebrane będące jego własnością budynki i nieruchomości położone na terenie Rzeszowa. W zamian obiecano w ustawie o utworzeniu Uniwersytetu Rzeszowskiego rekompensatę w wysokości 30 milionów zł. Licząc na te pieniądze, UMCS rozpoczął absolutnie konieczną inwestycję dotyczącą poszerzenia gmachu humanistyki, który pęka w szwach. Tymczasem w zeszłym roku właściwie nie dostaliśmy niczego. W tym roku Sejm przyznał uniwersytetowi tylko 5 milionów zł, które nie pozwolą kontynuować tej inwestycji. Dlatego bardzo proszę o poparcie tej poprawki.
Gorąco popieram również poprawkę dziesiątą Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, dotyczącą przywrócenia 1 miliona zł Krajowej Szkole Administracji Publicznej, który został jej odebrany przez Sejm. Któryś z posłów zauważył bowiem "przenikliwie", że koszt utrzymania jednego studenta w tej szkole jest znacznie wyższy niż w innych szkołach wyższych. Zapomniał, że jest to szkoła podyplomowa; kształcą się ludzie oderwani często od pracy, którzy utracili wynagrodzenie i w związku z tym otrzymują stypendia. A poza tym jest to szkoła kształcąca niewielu studentów, a więc koszty jednostkowe są siłą rzeczy dużo wyższe. A skoro mówimy serio o budowie i rozbudowie profesjonalnego korpusu służby cywilnej, to ta szkoła musi się rozwijać, bo to główny dostarczyciel kadr służby cywilnej, a także instytucja, która szkoli już zatrudnionych urzędników. Dziękuję.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję, Pani Senator.
Głos zabierze pan senator Wnuk.
Senator Tadeusz Wnuk:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Na samym wstępie opowiadam się za przyjęciem przez Wysoką Izbę uchwalonej przez Sejm ustawy budżetowej na rok 2003, wraz z uznaniem, że najważniejszym przesłaniem realizacyjnym zadań tego budżetu powinno być skuteczne, kreatywne tworzenie warunków do zapewnienia wzrostu gospodarczego i pobudzania przedsiębiorczości.
Proszę pozwolić, że przedstawię bardzo skrótowe uzasadnienie tego końcowego, może nieodkrywczego, wniosku mojej wypowiedzi. Pogląd ten wywodzę nadal w pierwszej kolejności ze stanu finansów i gospodarki państwa na przełomie ubiegłego i obecnego roku. Jeśli nie zapaść, to niekwestionowany kryzys finansów publicznych, obniżenie wzrostu gospodarczego, drastyczne pogorszenie warunków działalności przedsiębiorstw, o czym większość z nas wie ze swoich doświadczeń we własnych okręgach wyborczych, także załamanie inwestycji, które osiągnęły ujemną dynamikę, i w konsekwencji tych wszystkich zjawisk - narastanie bezrobocia. Takie właśnie były warunki wyjściowe, o których mówił również pan senator Zbyszko Piwoński, złożone uwarunkowania do opracowania przez rząd strategii gospodarczej, bardzo trudnego budżetu na rok bieżący, a także do konstruowania budżetu na rok 2003.
Uważam, że tych zjawisk nie można po prostu rozwiązać w krótkim okresie. Pomimo wyrażanych licznych obaw i wątpliwości - nie ukrywam, że także moich, również w trakcie marcowej debaty Senatu nad budżetem tegorocznym - według stanu na dzień dzisiejszy w zasadzie przesądzona jest pomyślna jego realizacja. Wskazują na to dane Ministerstwa Finansów przekazane podczas debaty sejmowej i w wypowiedzi pana wicepremiera, przez panią minister w trakcie obrad Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Biorę również pod uwagę, że dochody i wydatki po dziesięciu miesiącach są zaawansowane w ponad 81%.
Z kolei w raporcie Ministerstwa Gospodarki zawarta jest bardzo, bardzo ostrożna ocena, że tendencje w gospodarce w okresie trzech kwartałów zdają się wskazywać na przełamanie okresu stagnacyjnego i mogą świadczyć o realności oczekiwań ożywienia gospodarczego. Ale to jest, proszę państwa, początek koniecznego, trwałego wzrostu gospodarczego, który warunkować będzie realizację budżetu na rok przyszły, a w jeszcze większym stopniu budżetu na rok 2004.
W debacie sejmowej podnoszono, że osiągnięcie 3,5% wzrostu PKB w roku przyszłym, jako fundamentalnego założenia budżetu, będzie zależne od poziomu konsumpcji, inwestycji, eksportu, no i zapewne także jeszcze od czynników koniunkturalnych. Osobiście uważam, że pozytywny, stymulujący wpływ na te warunki może mieć, jak już mówiłem na wstępie, skuteczna realizacja strategii gospodarczej, te kilkanaście ustaw, które Sejm wdrożył w ramach tego programu.
Na początku roku, po zapoznaniu się z rzeczywistą sytuacją kilku przedsiębiorstw w moim okręgu wyborczym, złożyłem oświadczenie, w którym sygnalizowałem wobec rządu potrzebę modyfikacji regulacji dotyczących zaległych zobowiązań publicznoprawnych tych przedsiębiorstw, które skutecznie przeprowadzają procesy restrukturyzacyjne. Z tego powodu uważam osobiście za celowy, a może nawet za niezbędny, pakiet ustaw restrukturyzacyjnych rządu, który oczywiście jest ingerencją w gospodarkę rynkową i oczywiście łamie zasadę równego traktowania podmiotów gospodarczych.
Za kolejny istotny czynnik bardziej skutecznego tworzenia warunków do wzrostu gospodarczego uważam integrowanie przedsięwzięć rządu z działaniami władz regionalnych i terenowych. Osobiście obserwuję jeszcze dużą bierność, to znaczy nadmierne oczekiwanie władz terenowych, regionalnych na tak zwane centralne pogramy operacyjne. Ale też coraz częściej spotykam się z bardzo pożytecznymi inicjatywami. Przykładowo w województwie śląskim w okresie ostatnich kilku miesięcy władze samorządowe zaczęły, przy udziale miejscowych banków i agencji rozwoju lokalnego, tworzyć regionalne fundusze poręczeń kredytowych, które mają kapitalne znaczenie, ponieważ jest to poniekąd tworzenie wyprzedzających warunków dla możliwości wykorzystania przez małe i średnie przedsiębiorstwa środków pomocowych po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
Pan senator Jerzy Markowski w swoim sprawozdaniu podniósł sprawę korzystnych tendencji, jeżeli chodzi o inwestycje wieloletnie, czyli o załącznik nr 7. Ja tylko uzupełnię czy rozszerzę tę ocenę, przypominając, że w roku przyszłym dotacje budżetowe na te inwestycje zwiększają się o 50%, a do zaledwie 11% zmniejszą się dotacje na inwestycje rozpoczęte jeszcze przed rokiem 1990, ponadto zmniejszy się udział dotacji w wartościach kosztorysowych.
Taką samą pozytywną ocenę dotyczącą tej części budżetu można przyjąć w odniesieniu do rezerw celowych, bo jeżeli wyłączymy skutki art. 47, który warunkowo zwiększa rezerwy celowe o 800 milionów zł, to w gruncie rzeczy okaże się, że te rezerwy w stosunku do tych z poprzednich lat maleją. Ale oczywiście nie brakuje głosów krytycznych, że ciągle są one zbyt duże, zwłaszcza te dotyczące samorządów terytorialnych.
Oceny, które przedstawiłem i w których opowiadam się za przyjęciem budżetu, nie wykluczają moich i, jak sądzę, także państwa senatorów oczekiwań co do konieczności reformy finansów publicznych w roku 2004. No, zresztą również w czasie debaty sejmowej padła zapowiedź pana wicepremiera i pani minister, że pierwsze rozwiązania systemowe zostaną przedstawione na początku przyszłego roku.
Pozwalam sobie także zgłosić do ustawy budżetowej poprawki dotyczące zapewnienia finansowania zwiększonych zadań organów nadzoru budowlanego. Przyjęta bowiem ustawa z dnia 30 sierpnia o systemie oceny zgodności w wyniku poprawki Senatu nałożyła na te organa znacznie zwiększone zadania związane z wdrażaniem systemu kontroli wyrobów wprowadzanych do obrotu. I takie samo zwiększenie zadań wynika z rozporządzenia Rady Ministrów w zakresie produktów podlegających zatrzymaniu podczas kontroli celnej - zobowiązuje się bowiem te organa do prowadzenia badań i wydawania opinii o wyrobach budowlanych podlegających zatrzymaniu podczas kontroli celnej. Dziękuję bardzo i przekazuję te poprawki.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu senatorowi.
Teraz zabierze głos pani senator Janowska.
Senator Zdzisława Janowska:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Państwo Ministrowie!
Chciałabym poruszyć problem wiążący się z pytaniem, które zadałam panu premierowi, mianowicie problem nieuwzględnienia w wydatkach państwa kwot na pokrycie podstawowych świadczeń socjalnych. Niestety, nie zostałam usatysfakcjonowana odpowiedzią, chciałabym więc ten temat drążyć i przedstawić w tej kwestii swoją opinię.
Otóż jesteśmy koalicją socjaldemokratyczną, obowiązuje nas więc określony stosunek do tych, którzy nie potrafią radzić sobie w trudnej sytuacji. Są to rodziny osób, które straciły pracę nie ze swojej winy i które tej pracy do dzisiaj nie mogą uzyskać; są to rodziny z dziećmi; są to rodziny mieszkające w miastach i na wsi, bo jeszcze gorsza sytuacja jest właśnie na wsi.
Prezentowana tutaj wcześniej diagnoza gospodarcza - nie będę chciała jej potwierdzać - zmierza w takim kierunku, że tempo wzrostu gospodarczego kraju nie będzie w najbliższym roku dużo wyższe. Dalej będzie istniała konieczność restrukturyzacji wielu sektorów gospodarki: górnictwa, hutnictwa i innych gałęzi. Ta restrukturyzacja, mimo wszystko, zawsze wiąże się z redukcją zatrudnienia. W dalszym ciągu niewłaściwie prowadzi się rozwój regionalny. I dopiero gdy dochodzi do takich tragedii jak w Fabryce Kabli w Ożarowie, wyłania się bardzo prosty sposób rozwiązania problemu, sposób, który mógłby być przykładem dla wielu innych miejsc, gdzie są tak zwane bezludne wyspy bezrobocia. Bo oto nagle okazało się, że do Ożarowa można ściągnąć inwestora i można pomyśleć o zmianie kwalifikacji ludzi, dając tymże kilkuset tysiącom osób szansę.
To wszystko sprawia, że armia bezrobotnych w kraju rośnie, jej liczebność już dawno przekroczyła trzy miliony osób, a w następnym roku będzie daleko wyższa. Pragnę również powiedzieć, że zasiłki dla bezrobotnych bierze tylko... Przepraszam. 80% bezrobotnych jest pozbawionych zasiłku, a więc oni żyją tylko i wyłącznie dzięki opiece socjalnej. Doskonale wiemy, że od lat budżet opieki socjalnej i tego resortu jest niedofinansowany. Są rodziny, które żyją i które muszą żyć nie wiadomo, w jaki sposób, za 45 czy 50 zł miesięcznie.
W związku z tym nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem, jak można było doprowadzić do takiej sytuacji, że dopiero w Senacie ratujemy budżet ministra pracy i że to dopiero senacka Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia pochyliła głowę nad tymi najbiedniejszymi rodzinami.
Zjawiła się u nas pani wiceminister, która powiedziała, że mimo usilnych starań nie potrafiła przekonać ani posłów w Sejmie, ani przede wszystkim ministra finansów do tego, ażeby zaspokoić te wspomniane podstawowe potrzeby kwotą w wysokości 160 milionów zł. A to były pieniądze potrzebne na zasiłki obligatoryjne - a więc dla ludzi, którzy nie mogą żyć, jeśli nie otrzymają tych pieniędzy - i dla rodzin zastępczych.
Podam jeszcze kilka danych dotyczących sytuacji, w jakiej żyją dziś nasze, polskie rodziny. Otóż bezrobocie sięga dzisiaj 18,5%. Aż 80% bezrobotnych nie otrzymuje zasiłku. Rodzin z trójką czy czwórką dzieci, w których obydwoje rodzice są bezrobotni, jest około siedmiuset tysięcy. Poziom wydatków w tych rodzinach jest taki, że nie zaspokaja żadnych potrzeb. Dzieci w tych rodzinach są niedożywione. Brakuje też środków na leczenie. Według drastycznych informacji, które docierają dzisiaj ze szpitali, na przykład z mojego miasta, szpitale pękają w szwach, dlatego że rodzice nie są w stanie leczyć swoich dzieci w domu, bo brakuje im na to pieniędzy. Jak wyliczono, koszt wyleczenia z grypy i podobnych infekcji, a w dalszych etapach choroby z zapalenia oskrzeli, sięga 100 zł na dziecko. Rodzice w domach leczą dzieci gorącą herbatą. Dzieci nie chcą wychodzić ze szpitala, a rodzice płaczą, bo nie mogą wykupić recept. Rodzin nie stać też na edukację dzieci. Pogłębia się ten właśnie zły stan zdrowotny, zaczyna się szerzyć gruźlica. A więc w tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, nie możemy nie zaspokoić tych najistotniejszych, najważniejszych potrzeb.
Jestem wdzięczna, że poprawki mówiące o zorganizowaniu czy raczej o znalezieniu 100 milionów zł na zasiłki społeczne zostały uwzględnione przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych. Niemniej jednak jest to suma niewystarczająca - powtarzam: niewystarczająca - i na te zasiłki w dalszym ciągu brakuje pieniędzy. Brakuje też pieniędzy na dodatki mieszkaniowe, brakuje pieniędzy dla rodzin zastępczych.
W dalszej kolejności chciałabym poruszyć kwestię eksmisji i dodatków mieszkaniowych. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego spowodowało, że począwszy od 1 grudnia lokatorzy w prywatnych kamienicach nie mogą spokojnie żyć, a chodzi tu o sześćset czy siedemset tysięcy rodzin. Okazuje się też, że dodatki mieszkaniowe nie mogą, z racji nieprawidłowości ustawowych, być im wypłacane na poziomie takim, jakiego wymaga zwiększony czynsz, ponieważ według naszych zapisów dodatki mieszkaniowe lokatorów prywatnych mają być takie same jak lokatorów mieszkających w kamienicach komunalnych. A więc to, co będzie im zaproponowane, nie pokryje ich zwiększonego czynszu, który wzrósł już o 100 czy 200%. Na szczęście w Sejmie suma na dodatki mieszkaniowe została zwiększona do 400 milionów zł. Niemniej jednak potrzeby sięgają 700 milionów.
Poprawki przeniesione z Sejmu, zgłoszone przez klub Unii Pracy, zostały przyniesione przeze mnie do Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Niestety, po bardzo wnikliwym zbadaniu sprawy przez panią minister Wasilewskiej-Trenkner okazało się, że tych 200 milionów nie można właściwie znikąd wziąć.
Stąd też z uwagi na tragizm sytuacji, na brak bezpieczeństwa życia wielu biednych rodzin, zgłaszam poprawkę, która mówi o tym, że upoważnia się ministra właściwego do spraw finansów do przeznaczenia rezerwy celowej, utworzonej na podstawie art. 100 ust. 5 ustawy, o której mowa w art. 6 ust. 2, na zwiększenie wydatków zaplanowanych na wypłaty dodatków mieszkaniowych. Chodzi o to, ażeby w przypadku uzyskiwania oszczędności przeznaczać je na dodatki mieszkaniowe. Ja rozumiem, że my w odpowiednim czasie uzupełnimy zapis ustawy, tak by mieszkańcy kamienic prywatnych byli traktowani normalnie. Pod tą poprawką podpisali się senatorowie Unii Pracy.
Następna kwestia to - będę kontynuować zaczęty wcześniej wątek - ubóstwo dzieci. Pragnę powiedzieć, że dzieci znajdujące się w rodzinach zastępczych to są dzieci, dla których zapaliło się, że tak powiem, zielone światło. Nie muszę chyba mówić o tragicznej sytuacji dzieci żyjących w domach dziecka, nie muszę też mówić o konsekwencjach, tym razem natury pozytywnej, czyli o możliwości przeniesienia się do rodziny zastępczej. Otóż znów zupełnie nie rozumiem tego, dlaczego to pani minister Banach nie udało się przekonać Ministerstwa Finansów o problemach jej resortu, o niedoborach, które już w roku 2002 sięgały 69 milionów zł. A więc już dzisiaj rodziny zastępcze nie otrzymują należnych im środków na normalne funkcjonowanie. I faktycznie, brakuje również środków na rodziny zastępcze w 2003 r. A potrzeby sięgają ponad 100 milionów zł.
A jednak, choć znam bardzo trudną sytuację budżetową, zgłaszam kolejną poprawkę, która jest, powiedziałabym, pewną alternatywą. Tak więc wraz z koleżankami, panią senator Dorotą Kempką i panią senator Marią Berny, proponuję, by część pieniędzy ze środków Agencji Rynku Rolnego przeznaczyć na zasiłki z pomocy społecznej - bo, tak jak powiedziałam, częściowo propozycja powiększenia tych pieniędzy została uwzględniona, ale to jest ciągle za mało - i na rodziny zastępcze.
Na wypadek gdyby jednak ta pierwsza poprawka, która dotyczy sumy 90 milionów zł i pokrycia niedoborów w przypadku zasiłków i rodzin zastępczych, nie uzyskała aprobaty, zgłaszam poprawkę alternatywną. Chodzi w niej o zmniejszenie tej sumy do 50 milionów zł i ograniczenie się tylko i wyłącznie do rodzin zastępczych. Jeszcze raz uczulam państwa na problemy, o których mówiłam.
I ostatnia poprawka. Otóż jest w ustawie budżetowej błędny zapis. Ponieważ faktycznie...
(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Czas już powoli mija, niech pani zmierza do końca.)
Jak kolega senator słusznie zauważył, w zapisie budżetowym jest mowa o "Akademii Medycznej". Ale przecież nie ma "Akademii Medycznej", powstał za to "Uniwersytet Medyczny". Dlatego też zgłaszam poprawkę, ażeby w załączniku nr 7 w części "Zdrowie", tam, gdzie mowa jest o "Akademii Medycznej" i konieczności jej dofinansowania jako inwestycji, zamienić zapis na "Uniwersytet Medyczny". Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję, Pani Senator.
Pan senator Janowski.
Senator Mieczysław Janowski:
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister! Państwo Ministrowie!
Nie jestem złośliwy, ale gdybym był, to rozwinąłbym temat, który poruszę w jednym tylko zdaniu. Otóż gdyby przyglądać się deklaracji przedwyborczej Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy, to można by było zauważyć obietnice, że gdy tylko to ugrupowanie przejmie władzę w Polsce, to nie będzie już ludzi szukających żywności po śmietnikach, nie będzie wielu problemów, o których między innymi pani senator przed chwilą mówiła.
Zgadza się, ten budżet ma mieć aspekt ekonomiczny i etyczny. I myślę, że warto popatrzeć na sytuację Polski w takim szerszym wymiarze, w szerszej perspektywie. Analitycy twierdzą, a państwo te twierdzenia zapewne znają, że przy wzroście produktu krajowego brutto na poziomie takim, jakiego byśmy sobie życzyli i o jakim mówił pan premier Kołodko, i przy wzroście tegoż produktu w krajach Unii Europejskiej na poziomie 1,5% na głowę, za jakieś dwadzieścia kilka lat będziemy mieli szansę osiągnąć ich poziom dobrobytu. No cóż, takie są polskie realia. Można by mówić o ich przyczynach, ale nie chcę tego tematu rozwijać.
W tak wielkim mechanizmie, jakim jest polska gospodarka, nie jest możliwe - bo to w żadnym mechanizmie nie jest możliwe - perpetuum mobile, a więc także w ekonomii takiego rozwiązania nie będzie. A zatem Polsce potrzebna jest wielka praca, i to mądrze kierowana. Ale czy tak jest? Na to odpowiedzmy sobie sami.
Myślę, że warto zwrócić uwagę na kilka kwestii ogólnych. Pan premier Kołodko przed chwilą, dziś rano, powiedział, że szacuje się, iż szara strefa odpowiada wielkością około 15% produktu krajowego brutto. Sięgnąłem do danych z Internetu, które opublikowało Ministerstwo Finansów. Okazało się, że tegoroczne dochody budżetu państwa w relacji do PKB wynoszą 19,7%, a więc niemalże cały budżet to tyle ile ta szara strefa. Szukajmy więc narzędzi, które by zwiększyły rzeczywiste dochody państwa przez pomniejszenie tego obszaru. A może warto by upowszechnić płacenie podatków, zmniejszając progi podatkowe, tak jak to było onegdaj zakładane? Może warto też uskutecznić inne działania?
Mam tu przed oczyma zestawienie zawierające pięćset siedemdziesiąt osiem pozycji. Jest to wykaz osób prawnych i osób fizycznych, którym z uwagi na interes publiczny umorzono znaczące zaległości podatkowe. Jest to wykaz za rok 2001. Taki wykaz za rok 2002 pewnie będzie ogłoszony wiosną. W tym wykazie są wymienione przeróżne firmy, między innymi firmy produkujące alkohol na 30 milionów zł. Nie zsumowałem tego wszystkiego, ale to też przedstawia, jak znaczny jest ubytek dochodów Rzeczypospolitej.
Przyjrzyjmy się także kwestiom długów, które mamy. Pan premier przeszedł nad tą kwestią do porządku dziennego. Myślę jednak, że Wysoka Izba będzie mogła otrzymać od Ministerstwa Finansów bardzo rzeczową i kompletną informację na temat rzeczywistego długu zagranicznego skarbu państwa, długu krajowego, a także długów samorządów, o co pytałem, bo w samorządach dzieje się też różnie, a to wszystko to są pieniądze publiczne.
Chciałbym, proszę państwa, zwrócić uwagę na coś, co z wielką przykrością stwierdzam, mianowicie na to, że nie zmieniły się mechanizmy traktowania wyrywkowo poszczególnych działów gospodarki. Posłużę się przykładem z ostatnich dni. Otóż polskie stocznie zamawiają statki w Chinach - to wykazały działania zgodne z ustawą o zamówieniach publicznych. Ale zapomina się, że w sytuacji takich działań stracą rację bytu - chociaż być może stracą, bo może jeszcze ktoś wróci do właściwej idei - huty, fabryki silników et cetera, et cetera. A przecież to wszystko musi być traktowane globalnie. Ale takiego działania - z ubolewaniem to stwierdzam - nie widzę i nie widziałem przez wiele lat, ale także teraz, mimo że były deklaracje, że będziemy patrzyli inaczej.
W dalszym ciągu nie jest rozstrzygnięta kwestia funduszy i rozmaitych agencji, a także środków specjalnych. Mieliśmy - pani minister jest tego świadkiem, dyskusje na ten temat trwały bardzo długo - ograniczać środki specjalne. Ale dzieje się to w dziwny sposób, bo w tej materii niewiele zrobiliśmy.
Nie chciałbym, Panie i Panowie Senatorowie, uprawiać tutaj jakiejś demagogii, bo nie taka jest rola Wysokiej Izby. Myślę, że ten budżet jest bardzo trudny. Chciałbym, żeby on był zrealizowany. W moim przekonaniu - ale mówił o tym również pan senator Wielowieyski - zawiera on jednak pewne usterki. Te usterki dotyczą również wspierania rozwoju poszczególnych części kraju, poszczególnych grup. Myślę że nadal nie mamy polityki wyrównywania szans, o której też była mowa.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Ja, wespół z grupą senatorów z Podkarpacia, chcę przedłożyć pewną poprawkę, która dotyczy nie obciążenia finansowego w tym roku, ale zwiększenia kosztorysu na taką inwestycję infrastrukturalną wyrównującą szanse tego regionu. Chodzi o środki przeznaczone na lotnisko. Ale w tym roku żadnych środków z tego tytułu by nie było. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Kazimierz Kutz:
Dziękuję panu senatorowi.
Teraz pan senator Biela.
Senator Adam Biela:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wysocy Przedstawiciele Rządu!
Z zainteresowaniem wysłuchałem odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie, dotyczące możliwości powiązania skali podatkowej ze zwiększaniem liczby miejsc pracy, a więc ze zmniejszaniem bezrobocia. Uważam, że ciągle za mało wysiłku włożono - jest na to miejsce w związku z debatą budżetową - we wskazywanie, iż jednym z najtrudniejszych problemów gospodarczych jest wysoki wskaźnik bezrobocia. Ze względu na niego, czyli z bardzo podstawowego powodu, nie jesteśmy porównywalni z krajami Unii Europejskiej.
Niestety, jeśli nie zatrzymamy tempa wzrostu bezrobocia, to każdy rząd, który będzie sprawował władzę, będzie miał kiepski, coraz gorszy budżet. Budżet, który stawia nas nad skrajem przepaści, gdyż wydatki, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie, związane z bezrobociem i z jego skutkami oraz brak wpływów do budżetu państwa muszą, niestety, dać taki właśnie wynik.
Z zainteresowaniem wysłuchałem również odpowiedzi na pytanie zadane przez pana senatora Podkańskiego, dotyczące problemów budżetowych związanych ze skutkami gospodarczymi przemytu. Jest to zmora zwłaszcza województw z tak zwanej ściany wschodniej. Ta sprawa również jest bezpośrednio związana ze wzrostem bezrobocia. Pan minister powiedział wprawdzie, że nie ma wpływu do budżetu państwa z racji zatrzymanego towaru, lecz byłby to niewątpliwy brak wpływu do budżetu państwa wynikający z tego, że nie zapłacono by podatków z akcyzy, gdyż towary nie byłyby kupione legalnie, czyli z tym podatkiem, ale nielegalnie, bez niego, na czarnym rynku.
Jeśli chodzi o przemyt papierosów, w przypadku ściany wschodniej mamy do czynienia z taką sytuacją, że ponad 80% papierosów kupuje się na czarnym rynku, z przemytu. Są to konkretne problemy związane z brakiem wpływu do budżetu państwa. Podcinają one korzenie rodzimemu przemysłowi tytoniowemu, który w Lublinie radzi sobie nieźle. Jeśli udałoby się rozwiązać problem przemytu, to Zakłady Tytoniowe w Lublinie należałyby do najlepszych w kraju. Potrzebna jest inicjatywa legislacyjna. Może nie należy czekać aż Senat ją przygotuje, może Ministerstwo Finansów i parlament razem, wręcz na wyścigi, powinny przystąpić do wyszukiwania pomysłów legislacyjnych w tym zakresie.
Poprzednika pana ministra Kołodki, pana profesora Belkę, pytałem na posiedzeniu Senatu, jak ma się sprawa wpływów z supermarketów do budżetu państwa. Odpowiedział mi, że podatki płacą tylko dwa z dziesięciu funkcjonujących w Polsce koncernów, a pozostałe permanentnie wykazują brak zysków. Wnioski nasuwają się same, nie wymaga to komentarza. Pan minister zapowiadał wówczas w Wysokiej Izbie, iż powoła specjalny sektor, w którym zostaną zatrudnieni najbardziej doświadczeni pracownicy, którzy zajmą się kontrolą tego, w jaki sposób funkcjonują markety, dlaczego prowadzą twórczą rachunkowość i wykazują, iż nie mają zysków do dnia dzisiejszego, chociaż tak długo działają. Jeśli można, to chciałbym usłyszeć odpowiedź na pytanie, jak ten pomysł jest aktualnie realizowany.
Na końcu chciałbym jeszcze wskazać, iż warto, zajmując się analizą ekonomiczną budżetu, zauważyć, że nie kto inny, tylko osoby fizyczne oraz prawne wpłacają do budżetu swoje podatki dochodowe. Stąd też nie od rzeczy byłoby wziąć pod uwagę nie tylko wskaźniki makroekonomiczne, o których było głośno, ale także pewne wskaźniki mikroekonomiczne dotyczące funkcjonowania przedsiębiorstw, które tracą płynność finansową ze względu na to, że do tej pory nie stworzono żadnego sprzyjającego im otoczenia prawnego, a kazano funkcjonować w warunkach gospodarki rynkowej, bez żadnej pomocy. Puszczono je na głębokie wody: niech sobie radzą z europejskimi koncernami, a na dodatek niech będą konkurencyjne. Tamte często korzystają jednak z wielkich subwencji albo mogą stosować praktyki dumpingowe, które doprowadzają do znanych nam efektów. Warto by było wziąć pod uwagę również wskaźniki mikroekonomiczne i skorelować je z makroekonomicznymi dla pełności obrazu. Dziękuję bardzo.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jolanta Danielak)
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.
Bardzo proszę, pan senator Wittbrodt. Przygotowuje się pan senator Szafraniec.
(Głosy z sali: Sienkiewicz.)
Przepraszam bardzo. Nastąpiła zmiana, przygotowuje się pani senator Krystyna Sienkiewicz.
Senator Edmund Wittbrodt:
Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.
Wysoka Izbo! Państwo Ministrowie!
Kilka godzin temu pan premier Kołodko powiedział, że budżet 2003 to budżet, który zapewnia stabilność i rozwój. Już ponad sześć godzin debatujemy na ten temat. Padło wiele uwag dotyczących tego budżetu, w tym wiele uwag krytycznych. Nie będę ich powtarzał, bo chciałbym skoncentrować się tylko na jednym haśle, haśle dotyczącym rozwoju. Wszyscy wiemy, że rozwój zaczyna się od oświaty, od edukacji. O rozwoju państwa decyduje nauka. Są to możliwości wykorzystania nowoczesnych technologii, budowania społeczeństwa wiedzy i społeczeństwa informacyjnego.
To prawda, że w budżecie na 2003 r. realizowany jest drugi etap podwyżki płac w szkolnictwie wyższym, na który wszyscy czekali, a który został opóźniony o rok. Pytanie, które sobie stawiam, związane jest jednak z pracowniami internetowymi, na które w projektowanym budżecie na rok 2003 przeznaczono tylko 40 milionów zł - w poprzednich latach przewidywano po około 100 milionów zł - czyli kwotę dużo niższą od tego, co było do tej pory.
Dlaczego tak słabe jest finansowanie programu "Pionier", związanego z budowaniem społeczeństwa informacyjnego? Nie ma wątpliwości, że bez dostępu do bazy informatycznej nie ma żadnych szans na to, aby w krótkim czasie powstało społeczeństwo wiedzy, społeczeństwo informacyjne. Zresztą w Senacie była zorganizowana konferencja na ten temat, na której długo dyskutowaliśmy. Wiadomo, że jeśli w polskiej oświacie 60% szkół posiada pracownie internetowe, to daleko nam do standardu Unii Europejskiej. Wiemy, że w Polsce na jeden komputer przypada czterdziestu uczniów, w państwach Unii Europejskiej około dziesięciu, a w Stanach - czterech. Wiemy również, że po czterech latach budowy pracowni internetowych i inwestowania w informatyzację nadszedł czas na wymianę starego sprzętu. Wobec tego moje zasadnicze pytanie jest takie: w jaki sposób ten budżet zapewnia rozwój, jak mówił pan premier Kołodko, jeśli na to najbardziej wrażliwe miejsce, w którym ten rozwój ma początek, czyli na pracownie internetowe, proponuje się dużo, dużo mniej środków niż było dotychczas? Ta propozycja jest nie do przyjęcia.
Szanowni Państwo, proponuję dwie zmiany. Po pierwsze, proponuję przesunąć 40 milionów zł, które są w rezerwie celowej na reformę systemu oświaty, właśnie na pracownie internetowe. Wiem, że w tej rezerwie jest zbyt wiele tych środków i lepiej jest inwestować w pracownie internetowe, nawet kosztem gimbusów, lepiej, bo mówi się też o tym, że te środki mają być częściowo wykorzystane dla szkół artystycznych, ale szkół, które są przejmowane przez resorty. To była pierwsza propozycja.
Mam jeszcze drugą propozycję. Uważam, że lepiej jest inwestować w wyposażenie niż w mury. Wobec tego - mówiłem o tym rok temu przy okazji dyskusji nad budżetem - zamiast inwestować w Kolegium Europejskie w Gnieźnie, w okręg poznański, gdzie od dwunastu lat na inwestycje w szkolnictwie wyższym idą największe środki w Polsce, lepiej przeznaczyć te środki na program "Pionier". Takie propozycje przedłożę Wysokiej Izbie i zwracam się do państwa z prośbą o ich poparcie.
Na koniec jeszcze jedna uwaga, bo padły tutaj propozycje, aby zabrać z IPN kolejne pieniądze. 10 milionów zł zabrano już w Sejmie. Wydaje mi się, że jeżeli chcemy mówić, i mówimy, o tożsamości narodowej, jeżeli mówimy o pamięci narodowej, jeżeli chcemy pamiętać to wszystko, co działo się w Polsce, to niezwykle ważną rolę ma do odegrania Instytut Pamięci Narodowej. I dlatego odbieranie mu dodatkowych środków jest niewłaściwe i będę się temu sprzeciwiał. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze.
Bardzo proszę, pani senator Krystyna Sienkiewicz. Przygotowuje się pan senator Szafraniec.
Senator Krystyna Sienkiewicz:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Nie jestem pierwszym mówcą w sprawie groźby potężnej katastrofy ekologicznej na Wiśle w rejonie Ciechocinka. Gdyby ta groźba się spełniła, a taka najgorsza prognoza może się spełnić, to woda gromadzona przez dziesięciolecia w zaporze we Włocławku sięgnęłaby starego rynku w Toruniu. Rozmiar katastrofy byłby trudny do określenia i do ogarnięcia.
I dlatego, ze względu na powagę sprawy, zajmując czas Wysokiej Izbie, chciałabym poprzeć wystąpienie senatorów ziemi kujawsko-pomorskiej, pani senator Doroty Kempki, pana senatora Zygmunta Cybulskiego, pana marszałka Ryszarda Jarzembowskiego i bardzo gorący apel pana senatora Mariana Żenkiewicza o to, by w ustawie budżetowej pozostały środki na prace projektowe dotyczące studium budowy zapory Ciechocinek-Nieszawa.
Wiem, że wolą Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, której jestem członkiem, środki te zostały przeznaczone na niezwykle ważne potrzeby społeczne. Gdyby tak się stało, że wobec tych niezwykle ważnych ludzkich spraw codziennych, egzystencjalnych, byłoby niemożliwe przeznaczenie tych środków na prace projektowe dotyczące tamy, wówczas proszę przyjąć poprawkę do załącznika nr 2, polegającą na uzupełnieniu nazwy rezerwy celowej w poz. 14 w kolumnie 4. Rezerwa na usuwanie skutków klęsk żywiołowych byłaby uzupełniona o remont istniejącej zapory w Ciechocinku. Poprawkę w dokładnym brzmieniu składam na ręce pani marszałek. Dziękuję bardzo.
(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Dziękuję, Pani Senator...)
Przepraszam, muszę uzupełnić, ponieważ nie jest to wyłącznie moja poprawka, lecz także pani senator Doroty Kempki i pana senatora Ryszarda Jarzembowskiego. Dziękuję, Pani Marszałek.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Bardzo proszę, pan senator Szafraniec. Przygotowuje się pani senator Staniszewska.
Senator Jan Szafraniec:
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Przedłożona przez rząd ustawa budżetowa, jak widzimy, budzi wiele wątpliwości. Próbowałem je zasygnalizować panu premierowi Kołodce w trakcie dzisiejszego posiedzenia, ale procedura lawinowo zadawanych pytań uniemożliwiła panu premierowi podanie wyczerpujących odpowiedzi. Wobec tego sygnalizuję Wysokiej Izbie moje wątpliwości, które zrodziły się w trakcie lektury budżetu.
W art. 5 ust. 1 ustawy budżetowej widnieje zapis mówiący o przyroście zadłużenia na dzień 31 grudnia 2003 r. z tytułu emisji i spłaty skarbowych papierów wartościowych na rynku krajowym, który nie może przekroczyć kwoty 60 miliardów zł. Tymczasem w załączniku nr 4 w poz. 5 rząd zakłada, że będzie to przyrost rzędu 31 miliardów 844 milionów 995 tysięcy zł. Jest różnica między 60 miliardami zł a 30 miliardami zł.
Wniosek nasuwa się jeden: rząd przyznaje sobie - no nie wiem - większe uprawnienia i zakłada większy przyrost zadłużenia niż wynikałoby to z rzeczywistych potrzeb. Chodzi przecież o niebagatelną sumę 20 miliardów zł, która może zaspokoić wiele potrzeb podmiotów, potrzeb sygnalizowanych przez senatorów. A to, że można umniejszyć jakąś tam część tej kwoty, ilustruje senacka poprawka dwudziesta, która zmniejsza wydatki na obsługę długu publicznego o 18 milionów zł na rekultywację zbiornika wodnego po zakładach "Górka" w Trzebini. A zatem można to zrobić.
Kolejna sprawa budząca zastanowienie, to zapis art. 5 ust. 2 ustawy, mówiący o przyroście zadłużenia na dzień 31 grudnia 2003 r. z tytułu zaciągniętych kredytów i uzyskanych pożyczek zagranicznych oraz z tytułu emisji skarbowych papierów wartościowych na rynki zagraniczne. Zgodnie z zapisem ustawowym przyrost ten nie może przekroczyć 37 miliardów zł, w tym 23 miliardów zł z tytułu emisji skarbowych papierów wartościowych na rynki zagraniczne. Tymczasem w załączniku nr 2 poz. 31 wpisana jest suma 11 miliardów 222 miliony 683 tysiące zł, co także wskazuje na przyznanie sobie przez rząd uprawnień większych niż wynikałoby z rzeczywistych potrzeb.
Czy mając tak duży zapas finansowy, nie można zmniejszyć go na potrzeby wyszczególnione w naszej Izbie? Wszak chodzi tutaj o sumę 40 miliardów zł. Czyżby cyfry wpisane w wymienionych załącznikach miały charakter prozy baśniowej, której koniec może być tragiczny?
Kolejna sprawa. W tym samym załączniku w poz. 19: pozostałe przychody i rozchody, widnieje suma 35 miliardów zł. Rozumiem, że chodzi tutaj o różne operacje finansowe związane z przychodami i rozchodami. Ale z tego zapisu wynika, że nie rodzi to żadnych skutków budżetowych dla państwa ani in plus, ani in minus, gdyż saldo jest zerowe.
Także z tego załącznika wynika, że rząd chce mieć zezwolenie na dokonywanie operacji finansowych. Mówię o poz. 40, w której chodzi o przedterminową spłatę zobowiązań zagranicznych i innych operacji zagranicznych na sumę 33 miliardów 244 milionów 800 tysięcy zł. Pytam zatem, jaką korzyść będzie miało państwo z tych operacji i ile ich będzie, ponieważ i tutaj, niestety, saldo jest zerowe.
I ostatnia sprawa. Poz. 43 w załączniku nr 4, chodzi o saldo związane z obrotami na rynku walutowym. W rubryce przychody, rozchody jest suma 53 miliardy 191 milionów 680 tysięcy zł przy zerowym saldzie. I znów ciśnie się na usta pytanie, jakie korzyści przyniosą państwu te obroty, chociażby z racji oprocentowania czy odsetek. Pytanie to zadaję w kontekście zerowego salda.
Ponadto we wstępie ustawy budżetowej na rok 2003 zawarta jest informacja, że na procesy integracji z Unią Europejską w 2003 r. w porównaniu z rokiem poprzednim wydatkowana będzie kwota prawie o 50% wyższa. Skądinąd wiem, że do tej pory, w latach 1999-2002, wydatkowano na integrację z Unią Europejską 12 miliardów 500 milionów zł. Jeśli tę sumę podzieli się przez cztery, to okaże się, że średnio w ciągu jednego roku na integrację wydajemy 3 miliardy zł, a zatem w roku 2003 możemy wydać 4 miliardy 500 milionów zł, oczywiście bez wliczania w to składki rzędu 2 miliardów 500 milionów euro wpłacanej do Unii Europejskiej.
W związku z tym chcę zgłosić poprawkę polegającą na tym, by w załączniku nr 2 w części 83 "Rezerwy celowe" skreślić poz. 8. Chodzi mianowicie o koszty integracji z Unią Europejską. Są tam luźno określone koszty, środki, które mają być przeznaczone na działania informacyjne, w każdym razie z pewnością niebędące wydatkami zaspakajającymi pierwsze i priorytetowe potrzeby. W lit. b z kolei proponuję, by w poz. 80, która dotyczy programu działań osłonowych w ochronie zdrowia w ramach prowadzonej restrukturyzacji, zwiększyć dotacje i subwencje o 423 miliony zł, a więc dokładnie o tę sumę, która jest przeznaczona na Unię Europejską. Pozwolę sobie złożyć tę poprawkę na ręce pani marszałek.
W sytuacji postępującej pauperyzacji, społecznych protestów, społecznych głodówek, powszechnej niedoli czy wręcz nędzy wydawanie grubych pieniędzy na dostosowanie naszego kraju do struktur unijnych, które, niestety, zabezpieczają nam jedynie brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność jutra, przeznaczenie na to tak dużej kwoty wydaje się objawem znieczulenia na narastające potrzeby materialne, i nie tylko, Polek i Polaków. Niech stanowi to uzasadnienie dla wprowadzonej przeze mnie poprawki. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę, pani senator Staniszewska. Przygotowuje się senator Nicieja.
Senator Grażyna Staniszewska:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Chciałabym gorąco poprzeć to, co mówił przewodniczący senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, oraz wnioski pana senatora Edmunda Wittbrodta. Proszę państwa, Komisja Nauki, Edukacji i Sportu była wręcz zbulwersowana tym, iż Sejm obciął tak po kawałeczku środki na infrastrukturę teleinformatyczną polskiej nauki, która tak naprawdę może służyć wszystkim miastom i całej oświacie. Zresztą Unia Europejska mobilizuje nas, aby te wewnętrzne enklawy otwierały się na świat zewnętrzny. Chodzi o Internet optyczny pod nazwą "Pionier".
Komisja Nauki, Edukacji i Sportu zarekomendowała przywrócenie pierwotnej kwoty. Niestety, w pierwszym podejściu komisja zajmująca się budżetem ustosunkowała się do tego negatywnie. Chciałabym gorąco poprzeć wniosek złożony tutaj przez pana senatora Mariana Żenkiewicza, aby jednak przywrócić poprzednią kwotę na to, co na całym świecie jest uważane za koło zamachowe rozwoju. Jeżeli będziemy mieli odpowiednią infrastrukturę z końcówkami, która zapewni szybką komunikację, szybką wymianę danych, to cóż jest lepszego dla rozwoju?
Mamy kilka wiejskich spółdzielni telefonicznych, które zaoferowały rozmowy lokalne za darmo i dostęp do Internetu za darmo. Okazało się, że to - a nie dodatki do paliwa rolniczego, nie rozdawanie pieniędzy - stało się kołem zamachowym, bo uruchomiło przedsiębiorczość na taką skalę, o której wcześniej dosłownie nikt nie marzył. Wystarczyły tylko darmowe przesyłanie informacji i inwestycja pod nazwą "Pionier", na razie zastrzeżona dla polskiej nauki, choć w niektórych miastach, w których są końcówki tej sieci, powoli otwierająca się na infrastrukturę oświatową i w ogóle infrastrukturę miejską. Trzeba by przywrócić te minimalne środki na przyszły rok, które i tak są o połowę mniejsze niż potrzeby. Chciałabym się zwrócić do państwa z gorącym apelem, żebyśmy te kwoty wbrew decyzjom Sejmu po prostu przywrócili do pierwotnych rozmiarów.
Proszę państwa w październiku - pan senator Wittbrodt do tego nawiązywał - organizowaliśmy w tej sali posiedzenie, spotkanie wszystkich rektorów polskich wyższych uczelni akademickich oraz szkół niepublicznych. Omawialiśmy najnowszy raport Narodów Zjednoczonych UNDP "Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego". To jest kolejny raport o rozwoju społecznym w Polsce. Zwrócono w nim uwagę na to, że bez tego wszystkiego, bez taniej infrastruktury komunikacyjnej, bez wyposażenia wszystkich placówek edukacyjnych w sprzęt komputerowy, bez szkolenia nauczycieli... Bo raport mówi o tym, że zadania do wykonania mają wszystkie resorty, ale kluczowe zadania stoją przed resortem edukacji. Musi się on zmienić z ministerstwa, które zajmuje się nauką dzieci i młodzieży, w ministerstwo, które zajmie się oświatą dotyczącą praktycznie całego okresu życia, przede wszystkim oświatą dorosłych, bo zmieniając swój zawód w ciągu kariery życiowej pięć, sześć razy, będziemy musieli zdobywać kwalifikacje diametralnie różne od pierwotnych, zdobytych czy to w szkole średniej, czy też na studiach.
Żeby resort edukacji temu zadaniu, temu wyzwaniu, które stoi w tej chwili przed wszystkimi krajami Europy Zachodniej... Ja wiem, że jesteśmy biednym krajem, a w biednych krajach nie myśli się o tym, co zaprząta umysły w najbogatszych krajach świata, ale jeżeli nie popatrzymy na cele najbogatszych krajów świata i nie zmierzymy się z nimi w Polsce, to cały czas będziemy wlekli się w ogonie, na szarym końcu. Żeby można było zaproponować szeroko pojętą oświatę dla dorosłych, większa część podnoszenia kwalifikacji będzie musiała odbywać się zdalnie, za pomocą sieci Internet. Dlatego tak potrzebna jest bogata, szeroko rozgałęziona i tania, jeżeli chodzi o koszty eksploatacji, infrastruktura, która dochodziłaby do każdej szkoły, do każdej placówki edukacyjnej, i dlatego w tychże szkołach, o czym już mówił pan senator Wittbrodt, jak najszybciej muszą znaleźć się odpowiedniej jakości komputery.
Proszę państwa, w poprzedniej kadencji na sprzęt komputerowy dla oświaty, dla szkół wydawano średnio 90 milionów zł rocznie. Wówczas była to przede wszystkim inicjatywa Sejmu. W budżecie ubiegłego roku ku naszemu zaskoczeniu, po oświadczeniach premiera Millera, że nauka, edukacja i informatyzacja to główne priorytety tego rządu i w ogóle SLD, nagle na pracownie internetowe przeznaczono tylko 40 milionów zł. Dzięki Senatowi, dzięki państwu w tej Izbie i jednogłośnemu głosowaniu zwiększyliśmy tę kwotę o 30 milionów zł. Resort edukacji dostał na ten cel 70 milionów zł. I bardzo dobrze, bo gros tych pieniędzy poszło na komputery dla szkół średnich.
Chcę powiedzieć, że absolwenci ze wszystkich wyposażonych gimnazjów trafili już do szkół średnich, których znikoma część posiada sprawne komputery. Większość szkół średnich posiada złom komputerowy, obiekty muzealne, co prawda figurujące w statystykach, ale takie, na których nie chodzi żadne współczesne oprogramowanie. Dzięki temu, żeśmy zwiększyli te środki, przeciętnie nie jedna szkoła średnia na powiat, ale dwie, trzy uzyskały nowe pracownie internetowe.
Do tego Ministerstwo Finansów, ku zaskoczeniu resortu edukacji - to było fantastyczne, ministerstwu należy się bardzo wielka pochwała - dodało, niestety dopiero w listopadzie tego roku, 30 milionów zł, wyrównując w ten sposób kwotę w tegorocznym budżecie do 100 milionów zł, czyli jest to nawet więcej, niż średnio, rocznie przyznawali parlamentarzyści w poprzedniej kadencji. Niestety, procedura przetargowa trwa ponad trzy miesiące, tak więc te pieniądze mogą być wydane dopiero w styczniu, lutym przyszłego roku. Miejmy nadzieję, że chociaż przetargi zostaną wykonane w tym roku.
Ja składam kilka alternatywnych wniosków, prosząc Wysoką Izbę, abyśmy spróbowali w budżecie roku 2003 dociągnąć kwotę przeznaczoną na pracownie internetowe - one będą wyłącznie dla szkół średnich, bo taka jest teraz kolej rzeczy - do owych 100 milionów zł. Tak jak mówię, jest kilka wniosków, z różnymi źródłami pokrycia. Jeden z nich pokrywa się z wnioskiem pana senatora Wittbrodta. Bardzo gorąco prosiłabym państwa, abyśmy wzorem ubiegłego roku podnieśli tę kwotę. Od tego, czy młodych Polaków przygotujemy do biegłego posługiwania się komputerem, zależy nie tylko los ich samych. Specjalistów w tej dziedzinie na pniu biorą bowiem wszystkie kraje europejskie i amerykańskie. Polacy są zresztą znakomici w programowaniu, są znakomici w tych technologiach. I można ich spotkać na stanowiskach związanych z programowaniem, z sieciami komputerowymi począwszy od giełdy londyńskiej po instytucje finansowe Stanów Zjednoczonych, bo po prostu są w tym dobrzy. Można powiedzieć, że nam ta idea leży. I tak naprawdę od tego w tej chwili zależy, czy polskie szkoły stworzą szansę naszej młodzieży, by nie tylko na Zachodzie, ale i w Polsce, a jak nie w Polsce, to na całym świecie, te miejsca pracy mogła zdobywać.
Gorąco państwa proszę, abyśmy przejęli tę pałeczkę i wzorem ubiegłego roku zwiększyli te środki, bo w tym jest szansa Polski i polskiej młodzieży, w tym jest ta iskierka nadziei, że nie wydajemy tylko na bieżące potrzeby, ale patrzymy także, jak wszystkie kraje Europy Zachodniej i całego świata, na to, co będzie za pięć, dziesięć lat. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Pani Senator.
Pan senator Kulak w sprawie formalnej.
Senator Zbigniew Kulak:
Ja w trybie sprostowania, Pani Marszałek.
Chciałbym ustosunkować się dosłownie w dwóch zdaniach do wypowiedzi pani senator. Nie kwestionuję pani wywodu i w pełni z nim się zgadzam, ale w tych rachunkach, które pani przedstawiła, proszę uwzględnić też fakt, że sprzęt komputerowy tanieje. Jeśli będziemy więc porównywać nakłady sprzed kilku lat do dzisiejszych w przeliczeniu na sztuki, jeśli można tak powiedzieć, to nie będzie się to dokładnie bilansować.
I jeszcze sprostowanie do wypowiedzi pana senatora Janowskiego, którego w tej chwili nie ma na sali. Tam chyba doszło do przejęzyczenia, bo nie sądzę, żeby polskie stocznie kupowały statki. To chyba polscy armatorzy kupują statki za granicą. Dziękuję.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę o zabranie głosu senatora Nicieję. Przygotowuje się pan senator Mąsior.
Senator Stanisław Nicieja:
Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Pani Minister! Państwo Ministrowie!
Nie będę powtarzał, bo wielokrotnie dziś w tej Izbie to powiedziano, że ten budżet, podobnie jak i budżet roku mijającego, jest wyjątkowo drastyczny, jeśli chodzi o kulturę, traktowanie kultury. Mam nadzieję, że doczekam w tej Izbie wzrostu finansów przeznaczonych na kulturę. Ale pragnę dodatkowo zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że przy tych niskich nakładach finansowych na kulturę w Polsce mamy do czynienia w obecnym projekcie budżetu z rażącymi i niczym nieuzasadnionymi dysproporcjami pomiędzy poszczególnymi regionami i województwami, jeśli chodzi o pomoc finansową na ratowanie zabytków, dziedzictwa narodowego. Dysproporcje te szczególnie dotykają obszaru Dolnego i Górnego Śląska, a więc regionów szczególnie bogatych w zabytki kultury materialnej.
Przedstawię to na przykładzie mego regionu, Śląska Opolskiego. Otóż Śląsk Opolski jest regionem o wyjątkowo bogatej i oryginalnej tradycji kulturowej. Historia zadecydowała, że ten niewielki obszarowo region zdecydowanie wyróżnia się liczbą zabytków. Według szacunkowych danych zasoby kulturowe na Śląsku Opolskim obejmują sto trzydzieści tysięcy obiektów, w tym dziewięćdziesiąt tysięcy zinwentaryzowanych przez służby konserwatorskie. Reszta jest zinwentaryzowana przez samorządy. Z tego cztery tysiące sto dziewięć wpisanych jest do rejestru zabytków. Są to często potężne zamki, pałace, fortyfikacje, skanseny, nekropolie, drewniane kościoły, klasztory, zabytkowe fabryki porcelitu i porcelany, spichlerze, papiernie itp. Najmniejsze obszarowo województwo opolskie zajmuje szóste miejsce, jeśli chodzi o liczbę obiektów ruchomych i nieruchomych, ale jeśli chodzi o środki przyznane na renowację zabytków, zajmuje miejsce ostatnie, szesnaste.
Dysproporcje te są szczególnie porażające. Oto dla przykładu województwo opolskie, które ma zarejestrowanych cztery tysiące sto dziewięć zabytków, ma w tym roku otrzymać kwotę 1 miliona 85 tysięcy zł - pomijam już to, że kwota ta jest żenująca - a województwo podkarpackie, które ma zarejestrowane dwa tysiące siedemset czterdzieści trzy zabytki, ma otrzymać 4 miliony 278 tysięcy zł, czyli przy prawie dwukrotnie mniejszej liczbie zarejestrowanych zabytków ma ono prawie czterokrotnie większą dotację. Nie chcę już wchodzić tutaj w kwestię kubatury tych zabytków, bo jak można porównywać poszczególne, czasem potężne kasztele z małymi często dworkami. Z kolei województwo kujawsko-pomorskie, które ma tysiąc osiemset zarejestrowanych zabytków, ma otrzymać 4 miliony 119 tysięcy zł - czyli na ponaddwukrotnie mniej zabytków prawie czterokrotnie większe finanse.
Mógłbym mnożyć takie przykłady i podawać, jak to się układa gdzie indziej. Czym można to uzasadnić? Jaka tu jest logika? Kto wymyślił takie przeliczniki? Według przeliczników tutaj zastosowanych, gdyby je wcielić w życie, województwo opolskie powinno otrzymać nie 1 milion zł, tylko 3 miliony zł. Nie wiem, jaka tu jest logika.
Jako senator ziemi opolskiej domagam się w miarę sprawiedliwego stosowania przeliczników. Obca jest mi urawniłowka w tej sprawie, ale niedopuszczalne jest, podkreślam: niedopuszczalne, tworzenie tak irracjonalnych dysproporcji. Bardzo proszę więc Wysoką Izbę o usunięcie tej ewidentnej niesprawiedliwości i dysproporcji. W tym roku jest na to już za późno, ale w przyszłym roku tę niesprawiedliwość, czyli te irracjonalne algorytmy należy usunąć. I o to apeluję.
Pragnę stwierdzić, że będę głosował za ustawą budżetową, wraz z poprawkami przyjętymi przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych. Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Bardzo proszę pan senator Mąsior. Przygotowuje się pan senator Romaszewski.
Senator Bogusław Mąsior:
Pani Marszałek! Wysoki Senacie! Szanowni Goście! Szanowna Pani Minister!
W poprawkach zgłoszonych przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych jest jedna, która może wzbudzać wątpliwości u państwa senatorów: poprawka dwudziesta lit. b. Chodzi o to, aby w części "Rezerwy celowe" stworzyć rezerwę na rekultywację nie zbiornika wodnego - bo tu wkradła się pomyłka - ale zbiornika substancji szkodliwych i niebezpiecznych po zakładach "Górka" w Trzebini.
Chcę Wysoką Izbę poinformować, że od kilku lat podejmowane są działania w celu znalezienia środków na rekultywację zbiornika substancji niebezpiecznych po zakładach "Górka", które produkowały materiały ogniotrwałe z tlenku glinu. Z roku na rok ta sprawa nie jest załatwiana. W tymże zbiorniku znajduje się ponad 300 tysięcy m3 substancji szkodliwych, ścieków o wartości pH w przedziale 10-14, a 14 oznacza już praktycznie czystą zasadę. Zbiornik o tak dużej zawartości substancji niebezpiecznych znajduje się w odległości 3 km od dopływu Wisły. Pomiędzy nim a następnym zbiornikiem jest zaś sztolnia o długości ponad 1 km, która prowadzi właśnie w kierunku tego dopływu. Została ona w sposób prowizoryczny w latach przeszłych zamknięta korkiem betonowym, który właściwie już nie jest skuteczny. Zbiornik po tym odpadzie osadowym z każdym dniem stanowi coraz większe zagrożenie nie tylko dla Wisły, ale także dla ujęcia wody, z którego korzysta cały właściwie powiat chrzanowski, a na pewno Trzebinia i Chrzanów, ponieważ dwa lata temu zaprzestano eksploatacji w kopalni "Siersza". Do tej pory górnicza spółka restrukturyzacyjna nie wywiązuje się z robót zamykających tę kopalnię. Na skutek zaprzestania eksploatacji węgla następuje podwyższenie poziomu wód gruntowych, powrót do stanu sprzed iluś tam dziesiątek lat i to powoduje, że zbiornik po zakładach "Górka" ma z dnia na dzień coraz wyższy poziom wody, poziom cieczy, co grozi zalaniem okolic i zanieczyszczeniem ujęć wody, z których korzysta prawie sto tysięcy osób.
W ostatnią niedzielę w telewizji TVN pokazywano największe zagrożenia ekologiczne w Polsce. Pokazano oczywiście Tarnów, przepraszam, Tarnowskie Góry. Na to pieniądze się znalazły. Pokazano również zbiornik osadowy po zakładach "Górka" jako bardzo duże zagrożenie, dla którego nie znaleziono do tej pory rozwiązania.
Jestem głęboko przekonany - i moje przekonanie potwierdziła Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych przyjmując ten wniosek - że jest ostatni dzwonek, aby rozpocząć zabezpieczanie tego zbiornika i przygotowania do usunięcia substancji szkodliwych, które na skutek beztroskiej eksploatacji przez ostatnich prawie pięćdziesiąt lat tam się nagromadziły.
Bardzo proszę Wysoki Senat o przyjęcie w ramach pakietu poprawek Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych również tej poprawki. Jako źródło środków pokazana została obsługa krajowych skarbowych papierów wartościowych. Zakładamy, że na skutek niższego oprocentowania i pewnych innych korzystnych zjawisk kwota na tę rezerwę celową się znajdzie. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Wobec nieobecności pana senatora Romaszewskiego bardzo proszę o zabranie głosu przez pana senatora Graczyńskiego. Przygotowuje się pan senator Matuszak.
Senator Adam Graczyński:
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Wielokrotnie w trakcie dzisiejszej debaty padały różne określenia na temat przedłożonego przez rząd i uchwalonego przez Sejm budżetu: od stwierdzenia, że to jest zły budżet - bo takie też padło - po określenie, że jest to budżet szans. Ja dodam, że być może jest to budżet marzeń. Oceniam, że ten budżet jest budżetem szans. I chciałbym podkreślić, że są dwa bardzo ważne elementy, uzasadniające określenie, którego użyłem. Mianowicie w przyszłym roku mamy wreszcie szansę na wzrost rzędu 3,5% produktu krajowego brutto. W stosunku do Europy jest to bardzo, bardzo dużo. Szalenie dużo. W stosunku do sąsiadów również jest to bardzo dużo. Ale sądzę, że to nie jest najważniejsze z tego, o czym chcę powiedzieć.
Jest jeszcze drugi parametr, na który chciałbym zwrócić uwagę. Mianowicie bezrobocie ma wynieść na koniec przyszłego roku około 17,2%. Czyli udaje się odnieść bardzo wielki sukces, a konkretnie zahamować charakterystyczny dla procesów transformacji naszego kraju przy wyżu demograficznym wzrost bezrobocia. Należy się spodziewać, że w przyszłym roku - a będzie to bogaty rok - na rynek pracy wejdzie około pięciuset tysięcy młodych ludzi. Planujemy - i mam nadzieję, że ma to pełne szanse na realizację - utrzymanie bezrobocia na stałym poziomie. Będzie on bardzo wysoki, ale pocieszające jest to, że nie będzie wzrastał, że zahamowaliśmy ten wzrostowy trend.
Na co chciałbym zwrócić uwagę, patrząc na budżet i jego parametry? Przede wszystkim z pewnym żalem stwierdzam, że jeśli rząd lewicowy przedkłada budżet parlamentowi, to musi tam się znaleźć minimum zabezpieczenia o charakterze społecznym i socjalnym. Bądź co bądź rządzi koalicja socjaldemokratyczna, lewicowa. I sądzę, że to niezbędne zabezpieczenie potrzeb socjalnych musi być zdefiniowane - nawet na najniższym poziomie, ale musi być zdefiniowane - tak ażebyśmy nie byli świadkami gorszących dyskusji, jak ta o barach mlecznych przed wyborami samorządowymi. Obyśmy nie musieli - myślę o Izbie niższej - czterokrotnie, pięciokrotnie zwiększać dodatków mieszkaniowych, a w Izbie wyższej myśleć o odpowiednim wyposażeniu rodzin zastępczych. Powtarzam: jest to obowiązek rządu lewicowego. Wielka szkoda, że w przedłożeniu rządowym nie rozwiązano - powtarzam - na poziomie minimalnym, ale społecznie akceptowalnym i niezbędnym, tych właśnie kwestii związanych z zabezpieczeniem społecznym.
Druga kwestia, o której chcę wspomnieć, dotyczy szans. W załączniku nr 3 do budżetu jest zapis, że absorpcja środków pochodzących z pomocy bezzwrotnej Unii Europejskiej wyniesie 1 miliard 390 milionów euro, czyli około 5,8 miliarda zł - w uproszczeniu około 6 miliardów zł - to są środki pochodzące z Unii Europejskiej. Wiadomo, że potrzebny jest montaż finansowy. I można mówić, że łącznie ze środkami krajowymi w przypadku sprawnej absorpcji środków, w przyszłym roku będzie wydana na inwestycje ekologiczne czy infrastrukturalne kwota rzędu około 8 miliardów zł. Wobec szczupłości środków inwestycyjnych w naszym państwie jest to kwota o ogromnym znaczeniu dla pobudzenia koniunktury. Dlatego sądzę, że trzeba eksponować to, że już w przyszłym roku, w którym bądź co bądź nie będziemy przekazywać składki do Unii Europejskiej - bo nie będzie tych płatności - przy sprawnym działaniu mamy szansę zaabsorbować aż 7-8 miliardów zł.
Tu chciałbym podnieść kwestię następującą. Są różne fundusze unijne, różne możliwości, a jednocześnie nasz kraj, powtarzam, cierpi na brak kapitału. I sądzę, że powinniśmy bezwzględnie preferować, tam, gdzie jest to możliwe, system zaliczkowy konsumowania środków unijnych. System refundacyjny, z tych powodów, o których wspomniałem, powinien być ostatecznością. Różnie to bywa i dlatego to podkreślam. System zaliczkowy ułatwiłby absorpcję środków.
Chciałbym też zwrócić uwagę na coś bardzo ważnego. Mianowicie chciałbym spojrzeć na przedsiębiorczość, na obrót gospodarczy od strony władzy sądowniczej. Ten wzrost wydatków o 30% jest czymś znakomitym. Bezpieczeństwo obrotu gospodarczego będzie, mam nadzieję, większe i tym samym pakiet "Przedsiębiorczość", który rząd przygotował i w tej chwili wdraża, będzie mógł być oparty o sprawny system sądowniczy. Obecna praktyka dochodzenia latami, miesiącami swoich praw wyraźnie przeszkadza przedsiębiorczości, przeszkadza wzrostowi gospodarczemu.
Na zakończenie wypowiedzi o kwestii budżetowej chciałbym odnieść się do prywatyzacji i do spraw związanych z nauką. Jestem zdumiony przebiegiem procesów prywatyzacyjnych w roku bieżącym. Mamy dzisiaj 10 grudnia, zostało nam dwadzieścia jeden dni do końca roku i praktycznie nie wiadomo do końca, jakie będą wpływy z prywatyzacji w roku bieżącym. Była mowa o kwocie rzędu 7 miliardów zł, o ile pamiętam, później pojawiła się kwota wynosząca 3 miliardy 500 milionów zł. No a w tej chwili sądzę, że będzie to mniej niż 2 miliardy zł.
Podobna będzie wyglądać sytuacja w roku przyszłym. Mówi się o kwocie 7 miliardów 400 tysięcy zł. W moim odczuciu brak jest przejrzystej koncepcji prywatyzacji. Sądzę, że to ma wielorakie znaczenie. Przede wszystkim prywatne firmy są oczywiście bardziej efektywne. Na ten temat nie chciałbym dyskutować. Ale z wpływami z prywatyzacji są powiązane też różnego typu fundusze. Wiąże się z tym restrukturyzacja przedsiębiorstw; gdzieś tam pojawia się również nauka. Tak że w sumie nie jest to obojętne. Zadłużenie państwa też jest powiązane z wpływami z prywatyzacji. Sądzę, że... Ja nie zapytałem o to pana premiera w trakcie jego obecności, ale sądzę, że ta sprawa powinna być po prostu czytelnie zaprezentowana. Przypomnę, że w roku 2000 wpływy z prywatyzacji wyniosły 27 miliardów zł. W tym roku mogą one być zdecydowanie mniejsze.
Chciałbym się jeszcze odnieść do kwestii nauki. Dużo było głosów w dyskusji na ten temat, bardzo uważnie ich wysłuchałem. Sądzę, że należy zwrócić uwagę na jedną kwestię, mianowicie jaka ma być relacja środków budżetowych na działalność naukową do środków rynkowych. Usłyszałem wyraźne uwagi i prośby pod adresem budżetu, ale nie otrzymałem sugestii, jak uzyskać większe środki z działalności rynkowej dzięki lepszej ofercie dla podmiotów gospodarczych.
Sądzę, że przyczyną jest to, że nie mamy do tej pory, a przynajmniej nie znamy, programu wspierania innowacyjności w naszym państwie na miarę XXI wieku. Uważam, że jeśli mamy mówić o rozwoju w XXI wieku, to niezależnie od edukacji powinniśmy wspomnieć o innowacjach i widzieć różnorodne formy wspierania działalności naukowej, łącznie z restrukturyzacją zaplecza badawczego.
Wysoka Izbo, w trakcie debaty była mowa o problemach Śląska. Wczoraj rozmawiałem z jednym z senatorów i przekonywałem go, że bezrobocie na Śląsku nie wynosi 12 czy 13%, tylko 16%. To jest średnia, ale są miejsca - tam, gdzie są miejscowości, w których zlikwidowano duże zakłady - w których bezrobocie zdecydowanie przekracza 20%. Dobrze się składa, że rząd w tej chwili opracowuje jako element restrukturyzacji górnictwa program społeczny i gospodarczy dla Śląska. Sądzę, że nie będzie akceptacji społecznej dla restrukturyzacji przemysłu ciężkiego bez wnikliwego i dobrego programu społeczno-gospodarczego dla Śląska. Uważam, że należy ubolewać, iż praktycznie dopiero od dziesięciu dni naprawdę intensywnie pracuje się nad programem społecznym i gospodarczym dla Śląska.
Chciałem także poprzeć poprawki trzynastą, czternastą i dwudziestą czwartą w zestawieniu wniosków, dotyczące Akademii Sztuk Pięknych, wydziału prawa Uniwersytetu Śląskiego i - mam nadzieję, że po raz ostatni - dofinansowania wojewódzkiego parku kultury i wypoczynku. Zwracam się do Wysokiej Izby: szukajmy wszystkich szans, żeby ułatwić przeobrażenie i zmiany na Śląsku.
Wysoka Izbo, Komisja Ochrony Środowiska, której mam zaszczyt przewodniczyć, zgłasza cztery poprawki, które przekażę pani marszałek. Jedną z nich chciałbym szczegółowo omówić. Mianowicie w dzisiejszej debacie, ale także w Sejmie, wielokrotnie pojawiało się określenie dotyczące wykonania prac projektowych stopnia wodnego Nieszawa-Ciechocinek.
Przypomnę, że w roku ubiegłym...
(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Panie Senatorze, proszę o kończenie wystąpienia.)
Dobrze, już kończę.
W roku ubiegłym podczas dyskusji budżetowej dotyczącej roku bieżącego przeznaczono 1 milion zł na prace przedprojektowe. Do dnia dzisiejszego nie wykonano żadnych prac. W związku z tym sugestia, żeby wydać dalsze 6 milionów 400 tysięcy zł na prace przedprojektowe bez wykorzystania poprzedniej kwoty i uzyskania efektu wydaje mi się niezbyt zasadna. Tym bardziej, że kwota 6 milionów 400 tysięcy zł bardzo wyraźnie narusza równowagę finansowania regionalnych zarządów gospodarki wodnej.
W związku z tym zgłaszam wniosek, aby wrócić do przedłożenia rządowego, czyli dofinansować regionalne zarządy gospodarki wodnej kwotą 6 milionów 400 tysięcy zł i skreślić poz. 79, prace projektowe dotyczące Studium Budowy Zapory Ciechocinek-Nieszawa. Pani Marszałek, przekazuję wniosek. Dziękuję uprzejmie.
30. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu