30. posiedzenie Senatu RP, spis treści , następna część stenogramu


(Początek posiedzenia o godzinie 9 minut 00)

(Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałkowie Kazimierz Kutz, Jolanta Danielak i Ryszard Jarzembowski)

Do spisu treści

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę o zajmowanie miejsc.

Otwieram trzydzieste posiedzenie Senatu Rzeczpospolitej Polskiej piątej kadencji.

(Wicemarszałek trzykrotnie uderza laską marszałkowską)

Na sekretarzy posiedzenia wyznaczam senatora Sławomira Izdebskiego oraz senatora Andrzeja Jaeschke. (Rozmowy na sali)

Zwracam uwagę, że już się toczą obrady.

Poproszę tu sekretarzy. Listę mówców prowadzić będzie senator Sławomir Izdebski.

Czy jest drugi sekretarz? Nie przybył? Czy on był uprzedzony?

Informuję, że Sejm na trzydziestym siódmym posiedzeniu... (Rozmowy na sali)

Czy ja mogę prosić panów o spokój?

... w dniu 4 grudnia 2002 r. przyjął wszystkie poprawki Senatu do ustawy zmieniającej ustawę o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym, ustawę o oznaczaniu wyrobów znakami skarbowymi akcyzy oraz ustawę - Kodeks karny skarbowy i do ustawy o zmianie ustawy o zasadach wspierania rozwoju regionalnego. W dniu 5 grudnia przyjął wszystkie poprawki Senatu do ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów mieszkaniowych o stałej stopie procentowej i do ustawy o zmianie ustawy o zmianach w organizacji i funkcjonowaniu centralnych organów administracji rządowej i jednostkach im podporządkowanych oraz o zmianie niektórych ustaw oraz ustawy o zmianie ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych, a także większość poprawek Senatu do ustawy o zmianie ustawy o zasadach i wykonywaniu uprawnień przysługujących Skarbowi Państwa, ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych oraz niektórych innych ustaw. W dniu 6 grudnia 2002 r. Sejm przyjął wszystkie poprawki Senatu do ustawy o świadczeniu usług ratownictwa medycznego.

Informuję, że protokół dwudziestego siódmego posiedzenia Senatu, zgodnie z art. 39 ust. 3 Regulaminu Senatu, jest przygotowany do udostępnienia senatorom. Jeśli nikt z państwa senatorów nie zgłosi do niego zastrzeżeń, to zostanie on przyjęty. Nikt teraz nie zgłasza.

Do spisu treści

Doręczony państwu senatorom projekt porządku obrad trzydziestego posiedzenia obejmuje:

1. Stanowisko w sprawie ustawy budżetowej na rok 2003.

2. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz o zmianie niektórych innych ustaw.

3. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych i wojewódzkich komisjach dialogu społecznego.

4. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców oraz o zmianie niektórych ustaw i ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego "Polskie Koleje Państwowe".

5. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz niektórych innych ustaw.

6. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o restrukturyzacji zobowiązań koncesyjnych operatorów stacjonarnych publicznych sieci telefonicznych.

7. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o pracy na morskich statkach handlowych oraz o zmianie ustawy o bezpieczeństwie morskim.

8. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o finansowaniu dróg publicznych.

9. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o organizacji rynku biopaliw ciekłych oraz biokomponentów do ich produkcji.

10. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o organizacji niektórych rynków rolnych.

11. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o wspieraniu restrukturyzacji przemysłowego potencjału obronnego i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

12. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym.

13. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.

14. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o odpadach, ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej oraz ustawy o wprowadzeniu ustawy - Prawo ochrony środowiska, ustawy o odpadach oraz o zmianie niektórych ustaw.

15. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Prawo ochrony środowiska i ustawy - Prawo wodne.

16. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o zamówieniach publicznych.

17. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o nabywaniu przez użytkowników wieczystych prawa własności nieruchomości.

18. Stanowisko Senatu w sprawie ustawy zmieniającej ustawy o zmianie ustawy - Karta Nauczyciela.

Chciałem wszystkim powiedzieć dzień dobry. Proszę się skupić na obradach.

Pytam, czy ktoś z państwa senatorów pragnie zabrać głos w sprawie przedstawionego porządku obrad. Nie widzę chętnych. (Rozmowy na sali)

Do spisu treści

Stwierdzam zatem, że Senat zatwierdził porządek obrad trzydziestego posiedzenia Senatu Rzeczpospolitej Polskiej piątej kadencji.

Proszę tutaj ciszej pracować.

Informuję, że głosowania w sprawie rozpatrywanych ustaw zostaną przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Dawniej to były takie kolejki po cytryny. Co za czasy. (Wesołość na sali)

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy budżetowej na rok 2003.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na trzydziestym szóstym posiedzeniu w dniu 23 listopada 2002 r. Do Senatu została przekazana w dniu 26 listopada 2002 r. Marszałek Senatu w dniu 26 listopada 2002 r., zgodnie z art. 73 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierował ustawę budżetową do komisji senackich.

Możecie troszeczkę ciszej rozdzielać te ściągawki?

Komisje senackie po rozpatrzeniu właściwych części budżetowych przekazały swoje opinie Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, która na ich podstawie przygotowała sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam ponadto, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 280, a sprawozdanie komisji w druku nr 280A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych senatora Jerzego Markowskiego o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie rozpatrywanej ustawy.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Szanowny Panie Marszałku! Szanowny Panie Premierze! Szanowni Państwo Ministrowie! Wysoka Izbo!

Zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej marszałek Sejmu skierował 26 listopada do Senatu projekt budżetu państwa, po rozpatrzeniu przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Stosownie do zapisów rozdziału X konstytucji "Finanse publiczne", zgodnie z art. 223 tegoż rozdziału, Senat ma dwadzieścia dni na wniesienie poprawek do przedłożenia sejmowego.

Prace nad budżetem państwa w Senacie rozpoczęto właściwie od udostępnienia wszystkim państwu senatorom treści druku nr 280, czyli budżetu państwa. Była to aktualizacja udostępnionego wszystkim parlamentarzystom w dniu 30 września przedłożenia rządowego wraz z uzasadnieniem. Przedłożenie sejmowe, jak był uprzejmy powiedzieć pan marszałek, trafiło do komisji senackich, które zaproponowały poprawki do przedłożenia sejmowego i skierowały je do Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych rozpatrzyła wnioski poszczególnych komisji, rekomendując Wysokiej Izbie przyjęcie dwudziestu ośmiu poprawek, natomiast nie rekomendując dwudziestu jeden. Przy czym jeszcze raz chciałbym przypomnieć, iż wszystkie z tych poprawek komisji, które nie zostały przyjęte, mogą być przez państwa senatorów, zgodnie z regulaminem naszej Izby, przedstawione w formie poprawek państwa senatorów w trakcie debaty plenarnej.

Szanowni Państwo, mam obowiązek uzasadnić stanowisko Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych wobec poprawek przyjętych i nieprzyjętych, zatem proszę mi pozwolić na kilka zdań wyjaśnienia, tłumaczących to, co znajduje się w druku nr 280A.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie rekomenduje Wysokiej Izbie - może rozpocznę od tego fragmentu - trzech poprawek Komisji Nauki, Edukacji i Sportu. W pierwszej z nich przewidywano zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia o kwotę ponad 4 miliardów 500 milionów zł, wskazano jednak takie źródło pokrycia tych wydatków, które stanowiłoby kolejne zmniejszenie wpływów Państwowej Inspekcji Sanitarnej. W drugim przypadku komisja nie rekomendowała zwiększenia wydatków majątkowych o 5 milionów zł, z przeznaczeniem na realizację sieci światłowodowej, ze względu na wskazane źródło finansowania, jakim byłyby środki na Uniwersytet imienia Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W trzecim przypadku nie rekomendujemy Wysokiej Izbie zwiększenia wydatków majątkowych, z przeznaczeniem na realizację sieci światłowodowej, kosztem Kancelarii Sejmu Rzeczypospolitej.

Odnosząc się do poprawek Komisji Kultury i Środków Przekazu, nie rekomendujemy Wysokiej Izbie zmniejszenia wydatków na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w celu zwiększenia wydatków na szkoły artystyczne o kwotę 2 milionów zł. Argumentowano to przede wszystkim faktem, iż budżet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji został już zmniejszony w Sejmie. Gdyby poniósł większy uszczerbek, miałoby to taki efekt, że sprowadziłyby ten budżet do symbolicznej wielkości.

Z tego też powodu nie rekomendujemy kolejnej poprawki, która zmierzała do tego samego, czyli do zmniejszenia budżetu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z przeznaczeniem uzyskanych pieniędzy na dotacje, na subwencje w dziedzinie kultury.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie poparła również wniosku o zmniejszenie wydatków jednostek budżetowych, w kwocie 4 milionów zł, przeznaczonych na Instytut Pamięci Narodowej, i przesunięcie tych środków na ochronę dziedzictwa narodowego oraz dyrekcję Archiwów Państwowych oraz wydatki na konserwację zabytków.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie poparła też dwóch poprawek Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Pierwsza zmierzała do tego, ażeby zwiększyć nakłady na Krajową Szkołę Administracji Publicznej kosztem Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Druga poprawka polegałaby na zwiększeniu wydatków na Radę do spraw Uchodźców kosztem zmniejszenia wydatków tejże komendy głównej o kwotę 100 tysięcy zł.

Komisja nie poparła dwóch poprawek Komisji Ochrony Środowiska. Pierwsza z nich sprowadza się do zmniejszenia wydatków na Państwową Agencję Atomistyki o kwotę 2 milionów 300 tysięcy zł, przeznaczając te środki na Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w województwie śląskim. Nasze argumenty dotyczyły przede wszystkim obowiązków z tytułu wniesienia opłat do organizacji międzynarodowych przez Państwową Agencję Atomistyki. Sugerowaliśmy jednocześnie inne źródło pokrycia przewidywanego wydatku na tenże cel.

Komisja nie poparła również wniosku Komisji Ochrony Środowiska, ażeby w planie finansowym Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zmniejszyć dotacje inwestycyjne na zakończenie robót likwidacyjnych w kopaniach siarki "Machów", "Jeziórko", "Grzybów", "Piaseczno" i "Basznia" o kwotę 9 milionów 800 tysięcy zł, z przeznaczeniem tych środków na dotację przedmiotową dla Zakładów Chemicznych "Tarnowskie Góry" w województwie śląskim. Uznaliśmy bowiem, że ingerencja w gospodarkę Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dokonana przez Wysoką Izbę byłaby czynnością niekonstytucyjną.

Komisja nie poparła również dwóch poprawek zgłoszonych przez Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Pierwsza z nich zmierzała do zwiększenia wydatków na administrację publiczną, czyli na wynagrodzenia osobowe członków korpusu służby cywilnej, a druga - do zmniejszenia wydatków bieżących jednostek budżetowych o kwotę 3 milionów zł.

Komisja nie poparła również wniosku zwiększającego wydatki z budżetu państwa na Urząd Zamówień Publicznych kosztem zmniejszenia wydatków na nowoczesne technologie informacyjne oraz realizację sieci światłowodowej.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie poparła też trzech wniosków Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia. Pierwszy sugerował zmniejszenie dotacji i subwencji o kwotę 50 milionów zł na program działań osłonowych w ochronie zdrowia w ramach prowadzonej restrukturyzacji. Drugi wniosek przewidywał zwiększenie wydatków budżetowych o kwotę 6 milionów zł, poszukując środków na ten cel między innymi w środkach budżetowych na Ochotnicze Hufce Pracy. Nasza komisja odmówiła również poparcia wnioskowi Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, zmniejszającemu dotację Polskiej Organizacji Turystycznej w celu zwiększenia wydatków na inne cele. Rozwinięcie tej argumentacji między innymi sprowadza się do tego, iż znaleziono inne źródło pokrycia tych wydatków.

Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi wnosiła o wniesienie czterech poprawek. Wszystkie te poprawki niestety nie zostały poparte przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych.

Pierwsza z tych poprawek sprowadzała się do tego, ażeby zmienić zapis dotyczący środków Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, precyzujący przeznaczenie tych środków.

W drugim przypadku Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie rekomenduje Wysokiej Izbie przyjęcia poprawki dotyczącej zmiany w finansowaniu izb rolniczych.

W trzecim przypadku komisja nie rekomenduje Wysokiej Izbie zmniejszenia wydatków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i zwiększenia wydatków na izby rolnicze o kwotę 219 tysięcy zł.

W czwartym przypadku komisja nie rekomenduje Wysokiej Izbie kolejnego zmniejszenia wydatków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i przeznaczenia tych środków na Agencję Rynku Rolnego.

Ostatnia z poprawek zgłoszona przez komisje to poprawka Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego. Również ona nie znalazła poparcia Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych ze względu na to, iż zaplanowane środki, które miały uzupełnić wydatki na komendy powiatowe Państwowej Straży Pożarnej w poszczególnych województwach, pochodzić miały ze zmniejszenia o kwotę 5 milionów zł środków na obsługę krajowych skarbowych papierów wartościowych.

Komisja Gospodarki rekomenduje Wysokiej Izbie przyjęcie dwudziestu ośmiu poprawek. Spróbuję przedstawić państwu bardzo krótko uzasadnienie takiego stanowiska.

W pierwszym przypadku komisja rekomenduje Wysokiej Izbie zwiększenie o 100 milionów zł nakładów na zasiłki z pomocy społecznej oraz na rodziny zastępcze. Oczywiście kwota ta będzie pochodzić ze środków na obsługę zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa, o ile do końca III kwartału wystąpią oszczędności w tym zakresie.

W drugim przypadku Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych rekomenduje Wysokiej Izbie zmniejszenie o kwotę 2 milionów zł wydatków na administrację związaną z restrukturyzacją w górnictwie węgla kamiennego i przeznaczenie tej kwoty na sprzęt ratownictwa górniczego.

W trzeciej poprawce komisja precyzuje zapisy dotyczące kompetencji w zakresie rozdziału środków w ustawie budżetowej.

W czwartej poprawce komisja wprowadza, najogólniej rzecz biorąc, część 55 "Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast" w brzmieniu jak w druku.

W poprawkach piątej i szóstej Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych dokonuje doprecyzowania swobody dysponowania środkami przez Kancelarię Senatu.

W poprawce siódmej komisja sugeruje Wysokiej Izbie zwiększenie o kwotę 800 tysięcy zł nakładów na naczelne organy sądownictwa, a konkretnie na Trybunał Konstytucyjny.

W poprawce ósmej chodzi o zwiększenie o kwotę 307 tysięcy zł nakładów na urzędy naczelnych organów państwowych, a konkretnie na urząd rzecznika praw obywatelskich.

W dziewiątej poprawce chodzi o zwiększenie nakładów na Krajowe Biuro Wyborcze przez dokonanie przemieszczenia środków tej organizacji w łącznej kwocie 1 miliona 300 tysięcy zł.

W dziesiątej poprawce komisja sugeruje zwiększenie nakładów na Krajową Szkołę Administracji Publicznej, a jako źródło pokrycia wskazuje środki przeznaczone na program rozwoju nowoczesnych technologii informacyjnych. Chcę zaznaczyć, że ten wniosek na posiedzeniu komisji przeszedł jednym głosem.

W poprawce jedenastej komisja sugeruje zwiększenie nakładów na Radę do spraw Uchodźców i wskazuje takie samo jak w poprzedniej poprawce źródło finansowania.

W poprawce dwunastej komisja sugeruje zwiększenie o kwotę 6 milionów 400 tysięcy zł wydatków na regionalne zarządy gospodarki wodnej poprzez zmniejszenie wydatków na prace projektowe dotyczące Studium Budowy Zapory Ciechocinek-Nieszawa.

W poprawce trzynastej komisja sugeruje zwiększenie o kwotę 700 tysięcy zł wydatków na działalność dydaktyczną w obszarze kultury i ochrony dziedzictwa narodowego.

W poprawce czternastej chodzi o zwiększenie o kwotę 4 milionów 300 tysięcy zł wydatków na działalność dydaktyczną w dziedzinie szkolnictwa wyższego.

W poprawce piętnastej chodzi o zwiększenie wydatków na działalność dydaktyczną w zakresie szkolnictwa wyższego. Sugerujemy, ażeby środki na to pochodziły ze środków na budowę Kolegium Europejskiego w Gnieźnie.

W poprawce szesnastej zmniejsza się dotację, powiększoną, jak pamiętam, w stosunku do przedłożenia rządowego w trakcie prac sejmowych, na Polską Organizację Turystyczną i kieruje te środki na zasiłki z pomocy społecznej. Chodzi o kwotę 5 milionów zł.

W poprawce siedemnastej zmniejsza się o kwotę 5 milionów zł wydatki na Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej i kieruje te środki na usuwanie klęsk żywiołowych, przez co zwiększa się wydatki budżetowe w tym zakresie o tę kwotę.

W poprawce osiemnastej zmniejsza się nakłady na Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jeśli chodzi o wydatki bieżące i wydatki majątkowe.

W poprawce dziewiętnastej zmniejsza się świadczenia na rzecz osób fizycznych z Państwowego Funduszu Kombatantów oraz w tym samym obszarze, w tym samym załączniku zwiększa się wydatki na dotacje i subwencje z tego samego tytułu.

W poprawce dwudziestej, która zwyciężyła jednym głosem, sugeruje się zmniejszenie o kwotę 18 milionów zł wydatków na obsługę krajowych skarbowych papierów wartościowych i skierowanie tych środków na rekultywację zbiornika wodnego po zakładach "Górka" w Trzebini.

W poprawce dwudziestej pierwszej sugerujemy zmniejszenie wydatków na usuwanie skutków klęsk żywiołowych - przypomnę: w innej poprawce zasugerowaliśmy zwiększenie wydatków w tym obszarze, na ten cel - i skierowanie tych środków na zakupy majątkowe w zakresie środków transportu specjalnego. Chodzi o poz. 74 w części 83 "Rezerwy celowe".

Jeśli chodzi o poprawkę dwudziestą drugą, to komisja, znowu przy przewadze jednego głosu, zadecydowała o zmniejszeniu środków na usuwanie skutków klęsk żywiołowych i przeznaczeniu tej kwoty na rekultywację jezior Rożnowskiego i Czchowskiego.

W poprawce dwudziestej trzeciej precyzujemy zapis w części 83 "Rezerwy celowe" dotyczący dofinansowania działalności wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy.

W poprawce dwudziestej czwartej komisja rekomenduje Wysokiej Izbie przesunięcie z części 85/02 "Województwo dolnośląskie" do części "Województwo śląskie" środków w kwocie 2 milionów zł. To jest pozycja, która nie została zaakceptowana w przedłożeniu Komisji Ochrony Środowiska - chodzi o poprzednią część mojego wystąpienia.

W poprawce dwudziestej piątej sugeruje się zmianę sposobu dysponowania środkami w załączniku nr 2 część 85/12 "Województwo małopolskie" przez przeniesienie środków pomiędzy rozdziałem "Zasiłki i pomoc w naturze" a rozdziałami "Ośrodki wsparcia" oraz "Powiatowe urzędy pracy".

W poprawce dwudziestej szóstej komisja sugeruje Wysokiej Izbie uporządkowanie zapisów dotyczących sposobu dysponowania środkami przez ministra właściwego do spraw środowiska.

W poprawce dwudziestej siódmej komisja, znowu większością jednego głosu, zdecydowała o przeznaczeniu środków w kwocie 5 milionów zł, dotychczas przeznaczonych na Kopalnię Soli "Wieliczka", na inną kopalnię, Kopalnię Soli "Bochnia". Chcę powiedzieć uczciwie, że uzyskaliśmy dodatkową wiedzę na ten temat, którą gdyby komisja miała, to prawdopodobnie jej stanowisko w tej sprawie byłoby odmienne.

W poprawce dwudziestej ósmej komisja rekomenduje przyjęcie wniosku o zwiększenie wydatków Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa na aktywizację zawodową bezrobotnych i zmniejszenie tym samym wydatków Agencji Rynku Rolnego, przewidzianych w innym punkcie tegoż samego rozdziału.

Szanowni Państwo, niezależnie od tego Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych rozpatrywała budżety w poszczególnych częściach ustawy budżetowej. Ja pozwolę sobie w kilku zdaniach odnieść się do jej stanowiska. Komisja po bardzo wnikliwej i właściwie całodziennej debacie na ten temat postanowiła rekomendować Wysokiej Izbie przyjęcie bez poprawek budżetów znajdujących się w następujących częściach: "Budżet, finanse publiczne i instytucje finansowe", "Obsługa zadłużenia zagranicznego", "Obsługa długu krajowego", w części 98 dotyczącej przychodów i rozchodów związanych z finansowaniem deficytu i rozdysponowaniem nadwyżki budżetowej w załączniku nr 4, wykazie inwestycji wieloletnich, rezerwie ogólnej, budżetów gospodarki, turystyki, Wyższego Urzędu Górniczego, Urzędu Regulacji Energetyki, Najwyższej Izby Kontroli, Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Głównego Urzędu Statystycznego.

Szanowni Państwo! Wysoka Izbo! Debata, która odbyła się w komisjach, i nie tylko w komisjach, na temat budżetu państwa, jak co roku nie była wolna od akcentów klasycznie politycznych. Tak się bowiem składa, że jest to dokument, który mimo że jest bardzo czytelnie i klasycznie ekonomiczny, od czasu do czasu, a zwłaszcza przy okazji lat wyborczych, prowokuje różnego rodzaju opinie polityczne. Niemniej jednak jednoznaczny pozostaje osąd, iż budżet państwa w tym kształcie, w jakim został przedstawiony, a w innym prawdopodobnie nie mógł być, pozostaje zestawieniem wydatków i wpływów państwa, bo taka jest jego funkcja. Wprawdzie w tym przedłożeniu Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych nie znajduje bardzo silnych akcentów reformatorskich, ale znajduje to, co jej zdaniem jest najważniejsze, a mianowicie akcent, iż jest to budżet stabilizacji i rozwoju. I w tym przypadku zgadzamy się jednoznacznie z opinią pana premiera w tej sprawie. Nie znaleźliśmy również podstaw do tego, ażeby w jakiś sposób podzielić opinie tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób uważali, że jest to budżet wyborczy, przede wszystkim dlatego, że rok 2003 nie jest rokiem wyborów.

Niemniej jednak chcemy zwrócić uwagę na to, że jest to budżet, który po raz ostatni konstruowany jest w takich warunkach makropolitycznych. Jest to budżet, który po raz ostatni konstruowany jest jak gdyby bez potrzeby przewidywania wydatków, które już w roku 2004 poniesie nasze państwo, na składkę do Unii Europejskiej oraz - co bardzo istotne z punktu widzenia przede wszystkim polityki prorozwojowej, polityki inwestycyjnej - potrzeby współfinansowania funduszów strukturalnych. Przypomnę, że wymaga to od budżetu państwa wsparcia... może inaczej: własnego udziału w wysokości 25% tychże kosztów.

Rząd, kształtując budżet państwa, zaakceptowany przez Sejm, poruszał się w pewnych warunkach brzegowych. Warunki brzegowe to przede wszystkim przewidywane dochody, które zapisano w kwocie 155 miliardów 600 milionów zł. I chcąc sprostać warunkowi, ażeby poziom deficytu był mniejszy od 5% wartości produktu krajowego brutto, zaplanowano, iż deficyt ten pozostanie na poziomie 38 miliardów 700 milionów zł, co powoduje, że jest on mniejszy od ubiegłorocznego. Tym samym wydatki w budżecie państwa zaplanowano na kwotę nie większą niż 194 miliardy 400 milionów zł. W tych uwarunkowaniach makro poruszał się parlament, bo nasze uprawnienia - przypomnę Wysokiej Izbie - sprowadzają się przede wszystkim do możliwości dokonywania zmian zapisów, jednak bez jakichkolwiek możliwości zwiększania deficytu budżetu państwa.

Chcieliśmy zaakcentować, i to czynię z pełną odpowiedzialnością w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, że przewidywane, planowane dochody budżetu państwa nie są - jeszcze raz to podkreślam: nie są - konsekwencją jakichkolwiek trudnych do przewidzenia zachowań planistycznych, ale są bezpośrednią pochodną sytuacji gospodarczej. Po odrzuceniu bowiem pewnych dochodów incydentalnych budżetu państwa na rok 2003 trzeba zwrócić uwagę na to, iż przede wszystkim odczuwamy skutki pogorszenia się dynamiki wzrostu gospodarczego. Staje się to niezaprzeczalne w obliczu statystyki. Przypomnę: w roku 1997 wzrost produktu krajowego brutto wynosił 7,5%, a dziś mamy do czynienia z planowanym wzrostem 3,5%, co wobec ubiegłorocznego 1% jest i tak wzrostem ponadtrzykrotnym.

Planowane dochody w budżecie państwa to przede wszystkim dochody z tytułu podatków, wynoszące 14 miliardów 400 milionów zł w roku 2003, wpływy ze stawek celnych w kwocie 3 miliardów 300 milionów zł, dochody z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych - wcześniej chodziło o dochody z podatku od osób prawnych - w kwocie 27 miliardów 900 milionów zł oraz dochody z podatków od towarów i usług, czyli VAT, w kwocie 61 miliardów 800 milionów zł oraz dochody z podatku akcyzowego w wielkości 33 miliardów 700 milionów zł. Oprócz tego zaplanowano dochody o mniejszej skali, jak: z podatków od gier, dywidend, dochody niepodatkowe, z opłat restrukturyzacyjnych oraz odsetek od środków gromadzonych na rachunkach bankowych. Wyróżnia się tu kwota wpływów z zysku Narodowego Banku Polskiego wynosząca 3 miliardy 600 milionów zł.

Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych, analizując całość ustawy budżetowej, nie tylko zapisy tych rozdziałów, którym przyglądała się w sposób szczególny, zauważyła w projekcie budżetu państwa na rok 2003, mimo całej skromności jego dochodów, silne akcenty prorozwojowe. Zauważamy przede wszystkim fakt, że już w wykazie inwestycji wieloletnich na czterdzieści sześć pozycji aż trzydzieści trzy dotyczą inwestycji infrastrukturalnych, zwłaszcza dróg i połączeń komunikacyjnych, a trudno chyba o bardziej czytelne akcenty prorozwojowe niż inwestycje infrastrukturalne. Zauważyliśmy również z zadowoleniem, iż kwota poręczeń i gwarancji Skarbu Państwa na rok przyszły planowana jest na poziomie 23 miliardów zł, co znaczy, że rząd planuje angażowanie się we wspieranie przedsięwzięć inwestycyjnych służących rozwojowi gospodarki. Zauważyliśmy również kwotę 6 miliardów 500 milionów zł na wsparcie Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, a więc jednoznaczne promowanie działalności proeksportowej, czyli rozwoju gospodarczego. Zauważyliśmy również kwotę przewidywanego wpływu z prywatyzacji na poziomie 7 miliardów 400 milionów zł. Upatrujemy w tym przede wszystkim szanse na to, iż działalność prywatyzacyjna będzie sprzyjała rozwojowi konkurencji w polskiej gospodarce. Zauważyliśmy również, i szczerze powiedziawszy, największy to powód do refleksji, że trudne będzie utrzymanie poziomu bezrobocia na poziomie nie wyższym niż 17,2% na koniec przyszłego roku.

Wysoka Izbo! Nie ma budżetów doskonałych. Niemniej jednak można powiedzieć, że ten budżet w tym przedłożeniu, w tym kształcie ponad wszelką wątpliwość oddala widmo kryzysu finansów publicznych. Poza tym, co wynika chociażby z konstytucyjnej powinności, nie przekracza on bezpiecznej granicy wielkości długu publicznego w stosunku do PKB, granicy 60%. Co bardzo istotne, zwłaszcza wobec przewidywanej integracji z Unią Europejską, zbliża to nasz budżet do kryteriów z Maastricht, bo deficyt budżetowy jest jednak mniejszy od 5% - przypomnę, że kryterium wynosi 3% - inflacja jest na poziomie 2,5% i trudno przede wszystkim nie zauważyć faktu, iż produkt krajowy brutto w stosunku do roku poprzedniego będzie większy o 3,5%.

Podsumowując, Wysoka Izbo, zachęcam państwa senatorów do dyskusji nad kształtem poszczególnych zapisów budżetu państwa i w imieniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych rekomenduję Wysokiej Izbie przyjęcie budżetu państwa w takim kształcie jak w przedłożeniu sejmowym wraz z poprawkami zawartymi w druku  nr 280A. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję panu senatorowi za sprawozdanie.

Zgodnie z art. 44 ust. 5 Regulaminu Senatu przed przystąpieniem do dyskusji państwo senatorowie mają prawo zadawać sprawozdawcy pytania. Czy ktoś chciałby zadać sprawozdawcy pytanie trwające nie dłużej niż sześćdziesiąt sekund?

Bardzo proszę, Senatorze.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Drożdż:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Mam pytanie do pana senatora Markowskiego. Czym była uprzejma umotywować Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych poprawkę dwudziestą czwartą? Jest to jedyna poprawka, gdzie zmniejsza się wydatki w jednym województwie, konkretnie w województwie dolnośląskim, a zwiększa się wydatki w innym województwie, konkretnie w województwie śląskim. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

(Senator Jerzy Markowski: Mogę od razu odpowiedzieć?)

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Panie Senatorze, w części "Województwo dolnośląskie" przewidziano wydatki na promocję i organizację wystawy światowej we Wrocławiu, która, jak wiemy, niestety nie dojdzie do skutku. Stąd też pozostała tam kwota wielkości 5 milionów zł. Komisja zaproponowała część tej kwoty, 2 miliony zł, przeznaczyć na województwo śląskie. Tym właśnie się kierowano.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Senator Wielowieyski, proszę.

Do spisu treści

Senator Andrzej Wielowieyski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Zwracam się do pana przewodniczącego komisji gospodarki. Panie Senatorze, ja przyznaję szczerze: nie rozumiem pana bardzo zasadniczego stwierdzenia, że to przedłożenie budżetowe oddala od państwa widmo kryzysu. Widzę to zupełnie odwrotnie. Jak pan może coś takiego stwierdzić w sytuacji, kiedy w wielu zasadniczych sprawach dla wydatków budżetowych i quasi-budżetowych, takich na przykład jak wydatki wszystkich - nie wszystkich - kilku agencji: Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, Agencji Rynku Rolnego, a także ZUS i Funduszu Pracy... One się bardzo poważnie się w tym roku zadłużają, ich długi wzrosną o ponad 1 miliard zł, a to zadłużenie, już teraz bardzo duże, trzeba będzie spłacać w następnych okresach. W wielu innych przypadkach też istnieje groźba zwiększenia zadłużenia. A za rok, to już jest pewne, nasz budżet będzie obciążony wydatkami - rzędu prawdopodobnie dziesięciu albo kilkunastu miliardów złotych - związanymi z kosztami wejścia do Unii Europejskiej, z zaliczkowaniem rolników itd. Otóż nasz budżet powodując wzrost zadłużenia - w ciągu dwóch lat zadłużenie państwa wzrasta o ponad 30% - nie stwarza stabilnych warunków i nie oddala widma kryzysu, a wręcz przeciwnie: to widmo, zwłaszcza widmo kryzysu budżetowego, w 2004 r. przybliża.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Senatorze! Miało być pytanie w granicach minuty.)

Przepraszam za przedłużenie. Dziękuję.

(Senator Jerzy Markowski: Można, Panie Marszałku?)

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Panie Marszałku Wielowieyski, moje stwierdzenie oparte jest przede wszystkim na analizie podstawowych parametrów dla kształtowania poszczególnych zapisów w projekcie budżetu państwa. Jeszcze raz wrócę do tego, iż nie widzimy, a przynajmniej ja nie widzę, zagrożenia kryzysem finansów publicznych państwa, w sytuacji kiedy racjonalnie - nie na hurra, nie optymistycznie - kształtuje się przewidywany wzrost produktu krajowego brutto na poziomie 3,5%. Znajduje bowiem nie tylko w tejże ustawie budżetowej, ale w całej polityce legislacyjnej zaproponowanej przez rząd premiera Millera wiele narzędzi dających gwarancję lub przynajmniej zwiększających szansę osiągnięcia takiego wzrostu produktu krajowego brutto jak ten, o którym powiedziałem i który jest zapisany w ustawie budżetowej.

Ponadto wydaje mi się, iż mamy rok na daleko idące racjonalizowanie wszelkiego rodzaju wydatków, których na pewno nie będziemy mogli - nie tylko ze względów formalnych, ale przede wszystkim ze względu na ograniczoną kwotę do dysponowania w roku 2004 - ponosić w 2004 r. Wydaje mi się, że to jest racjonalne uzasadnienie. I ten rok, jeżeli nie zostanie zmarnowany na tego typu działalność, to będzie służył stabilizacji finansów publicznych państwa.

Poza tym obserwuję nie tylko... Jeszcze raz podkreślam, że przynajmniej dla mnie ustawa budżetowa nie jest jedynym narzędziem kreowania polityki gospodarczej państwa. Jest bardzo wiele innych narzędzi, które również rozpatrywaliśmy w tej Izbie, a z których wynika, iż państwo odchodzi na szczęście od bezpośredniej ingerencji budżetu państwa przede wszystkim w finanse poszczególnych sektorów i poszczególnych dziedzin gospodarki. To jest kolejny krok, który, wygaszając w roku 2003 kryzys finansów publicznych, zbliża nas do całkowitej eliminacji tego kryzysu.

No i przede wszystkim ten parametr, który jak gdyby konstytucyjnie wszystkich obliguje, mianowicie wielkość długu publicznego w stosunku do produktu krajowego brutto. Jest on wprawdzie większy od ubiegłorocznego, ale jeszcze i tak mniejszy od tego sześćdziesięcioprocentowego, uznanego za graniczny.

Panie Marszałku, ja mam świadomość tego, że każda polemika na ten temat będzie niedoskonała. Ponadto mając świadomość sprawności intelektualnej partnerów, wiem, że możemy dyskutować w nieskończoność na ten temat. Dlatego proponuję, żebyśmy jednak przyjęli do wiadomości, że tak będzie optymalnie, a mamy, jak sądzę, cały rok na to, ażeby wspólnie monitorować tę sytuację.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Senator Dziemdziela, proszę.

Do spisu treści

Senator Józef Dziemdziela:

Panie Marszałku, mam pytanie do pana senatora Markowskiego. Czym kierowała się komisja, postanawiając nie uwzględnić poprawki Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego o zwiększeniu budżetu komend Państwowej Straży Pożarnej o 5 milionów zł, a proponując poprawkę siedemnastą, gdzie zmniejsza się wydatki majątkowe  komendy głównej o 5 milionów zł, przeznaczając je na usuwanie skutków klęsk żywiołowych? Wiadomo przecież, że w przypadku klęsk żywiołowych to właśnie komendy powiatowe ponoszą największe koszty, usuwając czy prowadząc akcje w trakcie trwania tych klęsk. Dziękuję bardzo.

(Senator Jerzy Markowski: Panie Senatorze...)

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Po pierwsze, wydatki Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej zostały zwiększone o kwotę 5 milionów zł w stosunku do przedłożenia rządowego w trakcie trzeciego czytania w Sejmie. Czyli ta propozycja komisji gospodarki jest przywróceniem przedłożenia rządowego.

Po drugie, uznaliśmy, chyba sensownie, że zapisanie tych środków w pozycji: rezerwa na usuwanie klęsk żywiołowych niejako rozszerza możliwość dysponowania tymi środkami.

Po trzecie, pan senator zawsze ma możliwość wniesienia własnej poprawki.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Szydłowski:

Panie Senatorze, czym kierowała się komisja proponując skreślenie zapisu w części 83 "Rezerwy celowe" poz. 85: środki na inwestycje Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie - 5 milionów zł? Te pieniądze zostały z ciężkim trudem w Sejmie uzyskane i zapisane. Przypomnę tło: są one pierwszym spóźnionym elementem rekompensaty wydzielenia majątku UMCS, na którego bazie, na bazie filii, został stworzony Uniwersytet Rzeszowski. Chodzi o 38 milionów zł rekompensaty, które do tej pory nie były UMCS przyznane. Lubelski UMCS ma w tej chwili rozpoczętą inwestycję - budynek humanistyczny, bez którego nie może funkcjonować. Czym kierowała się komisja skreślając tę poprawkę, którą wprowadził Sejm?

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Panie Senatorze, sądzę, że pan senator źle zrozumiał moje wyjaśnienia. Proponuję wrócić do lektury tego wyjaśnienia, ponieważ nie jest tak, jak pan senator uważa. Przepraszam bardzo. Wrócimy do rozmowy. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Czy są jeszcze pytania do sprawozdawcy?

Bardzo proszę, senator Janowski.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Janowski:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, był pan uprzejmy powiedzieć o rozwojowych ideach tkwiących w tym budżecie...

(Senator Jerzy Markowski: Akcentach, akcentach.)

Tak, tak, akcentach. Proszę wobec tego powiedzieć mi, czy komisja analizowała malejące z roku na rok nakłady na naukę. Udział tego wskaźnika w produkcie krajowym brutto niestety sytuuje nas w takiej pozycji, że słowa pana senatora... Cenię pana sprawozdanie, ale te słowa jakby nie znajdują pokrycia. Nawet wczoraj była o tym mowa, mówił o tym prezydent Rzeczypospolitej. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę bardzo, Senatorze.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Panie Senatorze, jak sądzę znowu będziemy się spierać o doktrynę, co do której jesteśmy zgodni. Powiem, żeby była jasność, że obaj, może z różnym akcentem, mamy ten sam cel, jakim jest zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe. Chciałbym również powiedzieć, że właśnie dlatego, iż komisja podzieliła niejako pogląd pana senatora przedstawiony w zapytaniu, w poprawce czternastej i piętnastej zaproponowano zwiększenie wydatków majątkowych na szkolnictwo wyższe o kwotę 4 miliardów 300 milionów zł w pierwszym przypadku i 8 miliardów 500 milionów  zł w drugim przypadku, co wcale nie znaczy, że jest to wszystko. To nie jest wszystko. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Czy są jeszcze...

(Senator Dorota Simonides: Ale to chodzi o naukę.)

...pytania do sprawozdawcy?

Bardzo proszę, Pani Senator.

Do spisu treści

Senator Krystyna Sienkiewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja mam pytanie do pana sprawozdawcy, związane z odrzuconą, a właściwie popartą tylko jednym głosem, głosem pana marszałka Wielowieyskiego, poprawką dotyczącą części 31 "Praca" działu 750 "Administracja publiczna" rozdziału 7595 "Pozostała działalność" itd. Chodzi mi o to, że decyzją Rady Ministrów od 1 stycznia 2002 r. zaczęto realizację programu wieloletniego zatytułowanego "Dostosowywanie warunków pracy w Polsce do standardów Unii Europejskiej". Koordynatorem został Centralny Instytut Pracy, który jest od listopada tego roku jedynym państwowym instytutem pracy. Ten program składa się z dwóch części. Pierwsza dotyczy badań naukowych, których wykonawców KBN wyłonił w drodze konkursu. Tymże wykonawcą został Centralny Instytut Pracy. Druga część programu dotyczy zadań służb państwowych. Zadania te służą wsparciu procesu implementacji dyrektyw Unii Europejskiej, ale, co jest jeszcze ważniejsze, w świetle ostatnich zmian kodeksu pracy są one istotne, bo mają wesprzeć pracodawców w realizacji nowego modelu bezpieczeństwa, ochrony pracy i ochrony zdrowia. Ja oczywiście znam możliwość, o której już pan sprawozdawca wspominał, mianowicie że mogę taką poprawkę powtórzyć, ale nie wiem, czy ona ma uzasadnienie. Chętnie wysłucham odpowiedzi pana senatora Markowskiego, żeby zdecydować, czy powtórzyć tę inicjatywę. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Pani Senator, byłoby wielką niezręcznością z mojej strony, gdybym pani sugerował jakiekolwiek zachowanie. Chciałbym jednak powiedzieć, że przedłożenie pani z taką argumentacją, jaką pani była uprzejma przed chwilą przedstawić, dawałoby komisji, a potem Wysokiej Izbie szansę na kolejne pochylenie się nad problemem.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Czy są jeszcze pytania? Tak.

Bardzo proszę, Senatorze.

Do spisu treści

Senator Edmund Wittbrodt:   

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, ja mam tę samą wątpliwość, co pan senator Janowski, co do prorozwojowości, bo nauka to jednak coś innego niż szkolnictwo wyższe, to jest inny dział. Mnie jednak interesują pracownie komputerowe, na które budżet przeznacza o ponad połowę mniej środków w tym roku - 2003, niż w ubiegłym roku - w 2002 r. Wobec tego ta prorozwojowość jest tutaj wtedy wątpliwa. Czy pan przewodniczący coś...

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jerzy Markowski:

Przyznaję, Panie Senatorze, Panie Ministrze, że akurat takimi argumentami, jak pan się w tej chwili posłużył, nie posługiwaliśmy się rozpatrując projekt budżetu państwa w Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, tym bardziej, że Komisja Nauki, Edukacji i Sportu nie zwróciła na to uwagi.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Czy są jeszcze pytania do sprawozdawcy? Nie widzę zgłoszeń.

Dziękuję, Senatorze, za sprawozdanie.

(Senator Jerzy Markowski: Dziękuję państwu.)

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy. Do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister finansów. Witam pana ministra Grzegorza Kołodkę na naszej sali, dawno nieoglądanego...

(Głosy z sali: Nie ma go.)

Nie ma, akurat wyszedł. Ale czy on wyszedł na zawsze, czy wyszedł na chwilę? (Wesołość na sali)

Pani sekretarz stanu, pani Wasilewskiej-Trenkner, też nie ma?

(Głosy z sali: Nie ma).

Jest pan, Panie Ministrze, jak zawsze jest pan niekonwencjonalny.

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Minister Finansów
Grzegorz Kołodko:

Pani Marszałku! Szanowni Senatorowie Rzeczypospolitej!

Trwa, a właściwie dobiega już końca, ważna debata, jedna z ważniejszych w tym roku, choć chyba nie najważniejsza, dlatego że debatujemy cały czas nad warunkami, perspektywami wynikającymi z integracji Rzeczypospolitej Polskiej z Unią Europejską, co z pewnością ma implikacje dalej sięgające niż te rozstrzygnięcia, które Wysoka Izba będzie podejmowała w związku z projektem ustawy budżetowej na rok 2003. Ale jest to ważny dokument, który wszakże trzeba widzieć nie tylko w perspektywie roku 2003, ale który także trzeba umieścić na dłuższej ścieżce czasowej, co panie i panowie senatorowie w swoich dyskusjach czynią, a co można było odczytać z treści niektórych pytań zadanych przed chwilą senatorowi Markowskiemu jako sprawozdawcy komisji senackiej.

Budżet ten został nazwany, także przez pana senatora, budżetem stabilizacji i rozwoju. Czy jest to budżet stabilizacji i rozwoju oraz jakie argumenty przemawiają na rzecz takiego określenia, czyli mówiąc dokładniej, na czym ma polegać postęp w zakresie stabilizacji, w czym ma się przejawiać intensyfikowanie procesów rozwoju społecznego polskiej gospodarki? Tak. To z pewnością jest budżet stabilizacji, następuje bowiem wyraźny postęp, jeśli chodzi o stabilizację finansową państwa, co w szczególności jest widoczne, a z czego korzystają wszystkie polskie rodziny, wszystkie gospodarstwa domowe, w stabilizacji inflacji na bardzo niskim poziomie. Niektórzy z ekonomistów zaczynają martwić się zagrożeniem, którego kilka lat temu jeszcze nikt nawet nie ośmieliłby się przewidzieć, presji deflacyjnej, a więc troszczą się tym, że wzrost cen może być niedostateczny z punktu widzenia wpływu na efektywność mikroekonomiczną i poprawę konkurencyjności polskiej gospodarki. W obliczu zagrożenia deflacyjnego stoi w jakimś stopniu gospodarka światowa, w tym kraje najbardziej rozwinięte, w niektórych deflacja jest już faktem - na przykład w Japonii. W jakimś stopniu dotyka ona także większości tak zwanych wyłaniających się rynków, na przykład rynku chińskiego. O tym zagrożeniu mówi się także w niektórych państwach Unii Europejskiej, czy w północnej Ameryce.

Czy Polsce grozi deflacja? Nie sądzę. Pomimo niekwestionowanych sukcesów ostatnich lat, także roku, który szczęśliwie dobiega już końca, kiedy to w Polsce zbiliśmy inflację do bardzo niskiego poziomu, cały czas jeszcze występują napięcia i pojawiają się zagrożenia. I choć dzisiaj może pora ogłaszać już triumf w walce z inflacją, to z pewnością nie jest to triumf ostateczny, gdyż ona drzemie i zawsze pewne zagrożenia będą występowały. Dlatego, między innymi, lepsza musi być koordynacja polityki budżetowej, fiskalnej, rządu z polityką pieniężną, monetarną niezależnego Banku Centralnego. W tym zakresie, zwłaszcza w drugim półroczu kończącego się roku, osiągnęliśmy znakomity postęp. Sądzę, że to także wpływa na poprawę oczekiwań formułowanych wobec polskiej gospodarki zarówno przez podmioty krajowe, jak i naszych globalnych międzynarodowych partnerów.

Dzisiaj trzeba zweryfikować, w dół, prognozy, które najśmielsi z optymistów kreślili na koniec tego roku, jeśli chodzi o wskaźnik inflacji, gdyż jest ona mniejsza od tej, jaką przewidywano jeszcze kilka miesięcy temu. W listopadzie inflacja była mniejsza niż 1%, Za kilka dni dowiemy się dokładnie, ile ten wskaźnik wynosił, czy 0,8%, czy 0,9%. W grudniu ten wskaźnik w minimalnym stopniu przekraczać może 1%. Średnioroczny wskaźnik inflacji w tym roku, i tu Wysoka Izba pomyliła się strasznie, przyjmując budżet na rok 2002 w ślad za Sejmem, rządem i moimi poprzednikami, wyniesie, jak dzisiaj szacujemy, około 1,9%. Pamiętajmy o tym, że w ustawie budżetowej na rok 2002 zapisana została inflacja w wysokości 4,5%, a więc w roku 2002 inflacja jest ponad dwukrotnie niższa niż się to wydawało rządowi, parlamentowi jeszcze rok temu, kiedy przyjmowano ustawę na ten rok.

Czy to dobrze, czy to źle? Generalnie dla polskiej gospodarki to bardzo dobrze, generalnie dla beneficjentów budżetu to jeszcze lepiej, dlatego że to co miało być skromnymi w wielu wypadkach przyrostami strumieni nominalnych i wydatków, okazuje się przyrostami bardzo dużymi. Tam bowiem gdzie nakłady miały się zwiększyć nominalnie o, powiedzmy, 6%, zakładano, że to będzie oznaczało, będzie tożsame ze wzrostem tylko o 1,5%. Tymczasem dzisiaj ten przyrost nominalny o 6% trzeba skorygować, urealnić na podstawie wskaźnika inflacji wynoszącego mniej niż 2%, a jest to, jak szacujemy, 1,9%, co oznacza w tym konkretnym wypadku ponad czteroprocentowy wzrost realny. I to jest rzeczywista skala poprawy finansowania pewnych segmentów naszej infrastruktury, które w mniejszym stopniu niż zakładany stanowią wąskie gardło, bądź w ogóle przestają nim być, dla rozwoju polskiej gospodarki. To jest też miara postępu w dofinansowaniu, realnie patrząc, nakładów na kapitał ludzki, na narodową kulturę, na polską naukę, na oświatę i wychowanie, na sport, na opiekę społeczną.

Wobec tego nasuwa się pytanie, czy my w jakimś stopniu nie popełniamy tego samego błędu także na przyszłość. No w jakimś stopniu tak, ale tak strasznie jak państwo się pomyliliście rok temu, to my się już teraz pomylić nie możemy, oznaczałoby to bowiem konieczność wejścia w deflację. Budżet jest oparty na prognozie inflacji w wysokości 2,3% - taki ma być przeciętny wzrost poziomu cen w roku 2003 w porównaniu do przeciętnego poziomu cen w roku 2002. A już dziś chciałbym poinformować pana marszałka i Wysoką Izbę, że nasze prognozy mówią, że to będzie mniej. Tylko żeby to stało się faktem, no to jednak trzeba ciężko ten rok 2003 przepracować. I będziemy ciężko pracować, bo tego warta jest nasza Polska, tego warte jest wyzwanie, które przed nam stoi w ostatnim roku poprzedzającym wejście Polski do Unii Europejskiej.

Budżet na rok 2003, który przyjmujemy, jest bowiem w pewnym sensie budżetem historycznym: to jest ostatni budżet Rzeczypospolitej w tym układzie geopolitycznym, w tym układzie instytucjonalnym i także w tym układzie finansowym. Następny budżet, na rok 2004, będziemy już przyjmować, antycypując nasze wejście do Unii Europejskiej z dniem 1 maja roku 2004. Wobec tego gra w ramach finansów publicznych będzie toczyła się inaczej. Będziemy przecież, niezależnie od tego, że będziemy zawsze naszą polską Rzecząpospolitą, także częścią Unii Europejskiej. I budżet Unii Europejskiej będzie naszym budżetem w takim stopniu, w jakim będziemy partycypować w jego dochodach i w takim stopniu, w jakim będziemy czerpać z jego wydatków.

Jaki to ostatecznie będzie stopień, to już w zasadzie wiemy. Wiemy w zasadzie, gdyż to jest dosyć precyzyjnie określone, wynika z reguł gry, które obowiązują w Unii Europejskiej, a które przyjmujemy, aspirując do członkostwa w tym jednym z najważniejszych światowych ugrupowań ekonomicznych. Jeśli zaś chodzi o wydatki, te sprawy są cały czas negocjowane. Rząd polski nadal negocjuje warunki finansowe - pakiet: Budżet i finanse - z Unią Europejską, czekając na ostateczne rozstrzygnięcia w tych sprawach, które zapadną, jak państwo wiecie, w tym tygodniu. Nie mam wątpliwości, że będzie to najbardziej korzystny z możliwych układów, gdyż negocjujemy twardo, starając się poprawić pozycję finansową Polski netto w całym układzie ekonomiczno-finansowym, w tym zminimalizować implikacje, konsekwencje członkostwa w Unii Europejskiej dla budżetu państwa polskiego, zwłaszcza w tych początkowych latach, w tym szczególnie w roku 2004, o czym jeszcze za chwilę powiem.

Wobec tego jest to budżet stabilizacji, gdyż zawiera mechanizmy, zawiera instrumenty lepszej koordynacji polityki rządu w zakresie budżetu i podatków z polityką niezależnego banku centralnego w sprawie stóp procentowych i współkształtowania metodami pośrednimi kursu walutowego, a więc ta tak zwana mieszana polityka, policy mix, będzie bardziej skuteczna z punktu widzenia postępu w stabilizacji i konsolidacji stabilizacji w stabilność.

Co zaś do samego budżetu, to jest on także stricte przejawem postępu w stabilizacji, dlatego że zmniejszamy deficyt budżetowy. Zmniejszamy deficyt budżetowy z około 5,4, 5,5% , ale poczekamy jeszcze na ostateczne wyniki, na to jak ukształtuje się i licznik, i mianownik, a więc i sam poziom deficytu, ale również na to jak ukształtuje się produkt krajowy brutto, który rośnie w coraz szybszym tempie, o czym też za chwilę, poczekamy aż dane zostaną zweryfikowane, aby orzec, jaki jest ten ostateczny deficyt w roku 2002. To co już dzisiaj można powiedzieć, to z pewnością to, że on jest duży, to z pewnością to, że on jest za duży, to z pewnością to, że mógłby on być dużo mniejszy, gdyby lepiej prowadzono politykę i trafniej podejmowano pewne decyzje w przeszłości, gdyż na tak wysoki poziom deficytu, z natury rzeczy, z natury procesów transformacji i otwarcia na szersze kontakty z gospodarką światową w ogólności, a Unią Europejską w szczególności, bynajmniej nie byliśmy skazani.

Budżet stabilizacji i rozwoju zakłada zmniejszenie deficytu na rok przyszły do 38,7 miliarda zł, co według polskiej metodyki liczenia tego deficytu oznacza około 4,9%. Skąd bierze się ta kwota, skąd bierze się ten deficyt? W sposób oczywisty wynika on z konfrontacji dwóch strumieni, dwóch podstawowych strumieni budżetu: strony dochodowej i strony wydatkowej.

Jeśli chodzi o dochody, to są one zakreślone na bardzo ambitnym, ale realistycznym poziomie. Rząd, a także parlament, przyjmując wolą Wysokiej Izby ostatecznie ten ważny dokument, śmiało może wziąć odpowiedzialność za trafność tych prognoz, które są oparte na prognozach zakładających wszakże dalsze przyspieszanie tempa wzrostu polskiej gospodarki i poprawy konkurencyjności polskich przedsiębiorców. Przyjmujemy, że tempo wzrostu w roku 2003 ulegnie dalszemu przyspieszeniu i będzie wynosiło blisko 3,5%. W tej sprawie opinie dalej są odmienne, ale coraz rzadziej krytykowany jestem, Panie Marszałku, za tak zwany nadmierny optymizm. Ja takim optymizmem bynajmniej nie tryskam, a jeśli już, to jest to optymizm realistyczny. Wczoraj zdarzyło mi się zresztą być dwukrotnie skrytykowanym za niedostateczny optymizm, a raz za nadmierny pesymizm. Wobec tego nastroje się zmieniają i czekam na to, że będę krytykowany za nadmierny pesymizm wtedy, kiedy głoszę tak defetystyczne cele dla polskiej gospodarki, jak przyspieszenie tempa raptem do marnych 3,5%, dlatego że nasze aspiracje są dużo większe. Są one bowiem takie, że chcemy, pragniemy, możemy, bo potrafimy, i to zrobimy, wrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu, którą kroczyliśmy w ramach "Strategii dla Polski" w latach 1994-1997, kiedy średnioroczne tempo wzrostu na jednego mieszkańca realnego produktu krajowego brutto wynosiło aż 6,4%. I to jest pewien punkt odniesienia.

Wobec tego realistyczne jest przyjęcie założenia, że PKB będzie zwiększał się w roku przyszłym realnie, po wyeliminowaniu skutków tej bardzo niskiej, pełzającej, wynoszącej mniej niż 2%, inflacji mierzonej indeksem cen konsumpcyjnych. Skąd się to bierze? Otóż, zwróćmy uwagę, że o ile w I kwartale tego roku... Albo może zacznijmy od tego, co było dokładnie rok temu.

O ile w IV kwartale roku ubiegłego PKB zwiększał się o marne 0,2% w wyniku słabej koniunktury gospodarczej, o ile w I kwartale było to wciąż rachityczne 0,5%, w II - 0,8%, o tyle w III kwartale jest to już 1,9, 2,0, w IV, obecnym, 2,1% z dokładnością do 0,1 punktu procentowego. A więc w całym drugim półroczu roku 2002 tempo wzrostu produktu krajowego brutto oscyluje wokół 2,1% w porównaniu do 0,7% w pierwszym półroczu tego roku. A więc można byłoby powiedzieć, że jest trzykrotnie szybsze, wyższe. Jeśli ta projektoria zostanie utrzymana, a powinna być utrzymana, bo wynika to z pogłębionych, rzetelnych, profesjonalnych analiz poprawy mikroekonomicznej efektywności, a także efektywności alokacyjnej, coraz wyraźniej rodzącego się polskiego kapitału, z lepszego zarządzania na szczeblu mikroekonomicznym, bo wynika to także z przeprowadzanych operacji restrukturyzacyjnych, to mamy szansę już w przyszłym roku o tej porze, a więc w IV kwartale 2003, osiągnąć tempo wzrostu przynajmniej dwukrotnie szybsze niż teraz. A więc sięgające 4,5% w końcu przyszłego roku, tak aby w pierwszym roku członkostwa w Unii Europejskiej osiągnąć już dynamikę około 5%, potem dalej jeszcze przyspieszyć i utrzymać się na tym poziomie nie przez cztery lata jak w latach 1994-1997, ale przez lat wiele: może czternaście, może jeszcze więcej, może przez całe pokolenie, gdyż o to idzie gra.

I tak też trzeba patrzeć na budżet roku 2003. W tym roku nic się nie zacznie oprócz nowego roku i nic się nie skończy, oprócz tego, że ten rok się skończy. Pewne problemy polska gospodarka rozwiąże, pewne problemy się zrodzą, pewne tezy i pytania w tej Izbie będą powtórzone także za rok.

To przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego bierze się także z niekonwencjonalnych działań, przede wszystkim z pakietu ustaw restrukturyzacyjnych albo antykryzysowych, jak niektórzy wolą je nazywać. Ja nazywam je restrukturyzacyjnymi, nie wchodząc w dyskusję, która w sumie niewiele daje, nad tym, czy kilka miesięcy temu sytuacja była kryzysowa czy przedkryzysowa. Ona jest na pewno dostatecznie trudna i nie sposób określać jej mianem boomu, sukcesu czy prosperity. To jest, tak wierzę i w tym przekonaniu działam, dopiero przed nami.

Ale operacja restrukturyzacji potrwa przez cały rok 2003, o którym mówimy, i wobec tego bynajmniej nie jest ona jeszcze zakończona. Ona dopiero się rozpoczyna i już wydaje się osiągnięciem i sukcesem. Jej celem nigdy nie były osiągnięcia czy skutki fiskalne, to był element, który pojawia się niejako przy okazji. Celem przedsięwzięcia restrukturyzacji finansowej przedsiębiorców jest stworzenie im warunków do zachowania płynności finansowej, do możliwości akumulacji kapitału, funkcjonowania na coraz bardziej konkurencyjnym rynku, utrzymania w miarę wysokiego poziomu zatrudnienia i wejścia w fazę wzrostu gospodarczego. I to nam się udaje osiągać. Udaje nam się to osiągać dlatego, że do programu restrukturyzacji finansowej zapisało się ponad sześćdziesiąt tysięcy przedsiębiorstw.

Pragnę zwrócić uwagę, że wśród tej wielkiej grupy przedsiębiorstw, ponad 95% stanowią przedsiębiorstwa według polskich norm i statystyk małe, zatrudniające do pięćdziesięciu osób, i przedsiębiorstwa średnie, zatrudniające do dwustu pięćdziesięciu osób; tylko niewiele jest tu przedsiębiorstw dużych. Z tego faktu wynika także jednoznaczny wniosek, że w przytłaczającej większości, w przytłaczającej większości, są to przedsiębiorstwa prywatne. To też pragnę zaakcentować, dlatego że przedsiębiorstwa średnie i małe - małe prawie w 100% - są prywatne.

I pora sobie zadać przy tej okazji raz jeszcze pytanie, jak to się stało. W wyniku jakiegoż kataklizmu doszło do takiej sytuacji, albo doprowadzono do takiej sytuacji, że oto ponad sześćdziesiąt tysięcy przedsiębiorstw traci płynność finansową, stoi w obliczu bankructw, likwidacji, zwalniania masowo setek tysięcy ludzi? Otóż wzięło się to z tego, że polska gospodarka utraciła swoją dynamikę rozwojową. Tak były ustawione parametry ekonomiczne, w tym niespójna polityka przemysłowa i polityka handlowa oraz polityka fiskalna i polityka pieniężna, że wielu przedsiębiorców mimo poprawnego, sprawnego zarządzania swoimi aktywami, nie było w stanie utrzymać się na poziomie płynności, zyskowności, rentowności. I to ma być ta upragniona przez nas wyższa forma własności: własność prywatna.

Wobec tego oferta restrukturyzacyjna nie jest bynajmniej skierowana do firm wielkich, posocjalistycznych molochów, jak niektórzy próbowali to onegdaj sugerować - dzisiaj jakoś tych głosów nie słychać i nikt tego, co mówił, nie odwołuje - tylko właśnie do tych przedsiębiorców, którzy zupełnie niepotrzebnie zostali doprowadzeni do takiej sytuacji, która groziła falą masowych likwidacji, upadłości i skokowego wzrostu bezrobocia. I dzisiaj te firmy złożyły wnioski o restrukturyzację zobowiązań publiczno-prawnych, której towarzyszą mikroekonomiczne plany restrukturyzacji. Te procesy będą realizowane, te firmy będą wnosiły opłaty restrukturyzacyjne, najczęściej w wysokości 15%, a w pewnych specyficznych, wskazanych ustawą, którą Wysoka Izba także akceptowała, wyjątkach w wysokości 1,5%. Do tego dochodzi ustawa, oczekująca na podpis prezydenta, i tu też będzie, jak sądzę, duży ruch w interesie, i wreszcie to będzie interes, nie zaś płacz i narzekanie, i roszczenia, o restrukturyzacji przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy. Zdefiniowała je Wysoka Izba jako te firmy, które zatrudniają ponad tysiąc pracowników. W naszej Polsce takich firm jest trzysta dziewięćdziesiąt dziewięć. O ile w sektorze przedsiębiorstw zatrudnionych jest wciąż blisko cztery miliony dziewięćset tysięcy rodaków, o tyle 1/4, czyli blisko milion i ćwierć, pracuje w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad tysiąc pracowników. I to jest drugi koniec tego spektrum. Z jednej strony mamy te firmy małe, bardziej elastyczne, prężne, prywatne -i wydawałoby się, że one powinny sobie świetnie radzić w warunkach młodej gospodarki rynkowej, ale nie radzą sobie ze względu na zbyt drogi pieniądz, na niekorzystny kurs, na zbyt duży zalew rynku towarami importowanymi, tym razem wskutek korzystnego dla importerów i dla producentów zagranicą kursu walutowego - i tym pakietem, chcemy im pomóc, i z drugiej strony firmy, którym chcemy stworzyć możliwości restrukturyzacji nie tylko finansowej, ale także majątkowej i rzeczowej dzięki tej ustawie, która niedługo będzie wchodziła w życie.

Nasuwa się więc pytanie stricte ekonomiczne: jak to, ustawa jeszcze nie weszła w życie, jak to, dopiero zaczynamy program restrukturyzacji zobowiązań publiczno-prawnych przedsiębiorców, a ja już mówię tu, wobec Wysokiej Izby, że są pozytywne efekty tegoż w sferze produkcji? Oczywiście, że tak. Oczywiście, że tak, dlatego że przedsiębiorcy podejmują decyzje na przyszłość, opierając się na swoich oczekiwaniach i w tej chwili widzą, że rząd prowadzi poważną politykę restrukturyzacji, nie bojąc się różnych pomówień i oskarżeń, że to wbrew kanonom, że to nieortodoksyjne, że to pomoc dla tych, którzy sobie sami pomóc nie mogą. Otóż my chcemy tym właśnie, którzy potrafią sami sobie pomóc, pomóc, rozluźniając pewien gorset, który został nałożony w niewłaściwym momencie poprzez niewłaściwe zbitki instrumentów polityki gospodarczej, a ten niewłaściwy moment właśnie wziął się z tego, że i tak dekoniunktura bardzo tym firmom doskwierała.

W związku z tym te firmy już nie zwalniają, Panie Marszałku, ludzi. My to widzimy w statystyce zatrudnienia. I jeśli w tym tygodniu i w przyszłym dowiemy się, że wskaźnik bezrobocia w listopadzie jest nieco wyższy niż w październiku, to nie dlatego, że ubywa miejsc pracy, tylko dlatego, że rejestrują się absolwenci, gdyż niestety, i to jest oczywiście nasze wspólne zmartwienie, bardzo wielu z nich nie może od razu znaleźć pracy. I nie znajdzie tej pracy tak długo, jak długo polska gospodarka nie będzie szła do przodu jak burza, zamiast czołgać się w tempie 0,1%. I ten czas nadejdzie. Ten czas nadejdzie i za kilka kwartałów, za kilka lat będziemy to coraz wyraźniej odczuwać. Ale będziemy też mieli oczywiście mnóstwo innych problemów, z którymi wtedy trzeba będzie sobie radzić jakoś, a może nie jakoś, tylko dobrze i skutecznie.

Dzięki temu pakietowi restrukturyzacyjnemu, jak szacujemy, sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi w drugim półroczu bieżącego roku, nie utraciło pracy. I tu się kłania poeta: szlachetna roboto, ile jesteś warta, nie wie się tak długo, zanim się ciebie nie straci. My mówimy tylko o tych, co tę pracę stracili, proszę jednak pamiętać, że sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi straciłoby pracę, gdyby nie pakiety restrukturyzacyjne, z propozycją których wyszedł rząd pana premiera Millera. I dlatego chciałem także Wysokiej Izbie podziękować za to, że poparła te rozwiązanie, że zgłosiliście, Panie i Panowie Senatorowie, wiele krytycznych i słusznych, mądrych uwag, które zostały uwzględnione. A my będziemy to realizować najlepiej jak potrafimy, gdyż wszystko to jeszcze trzeba zrobić, aby oczekiwania przedsiębiorców się spełniały, aby ich rodzący się optymizm miał podstawy w realnych procesach gospodarczych.

Jeśli od sześciu miesięcy obserwujemy wzrost wskaźnika optymizmu konsumentów, to ja nie sądzę, żebym to ja działał tak zaraźliwie, iżbym ich tym optymizmem zaraził. Ja sądzę, że to wynika z obserwacji faktów, z analizy sytuacji mikroekonomicznej przedsiębiorców, regionów, firm, niektórych branż, niektórych gospodarstw domowych. I to w niczym nie przekreśla, koniec końców, smutnego obrazu polskiej gospodarki. Bo dalej mamy bardzo małe, choć wyższe niż niedawno i wyższe niż oczekiwano, tempo wzrostu gospodarczego, bo dalej mamy masowe bezrobocie, choć już okazują się niespełnialne, i to bardzo dobrze, wcześniejsze prognozy, także mojego rządu, z początku tego roku, że to bezrobocie może nawet przekroczyć 20% w końcu tego roku. Nie, nie przekroczy. Ani w końcu tego roku, ani w końcu następnego roku. I jeśli ktoś będzie starał się dowodzić, że nieprzekraczanie dwudziestoprocentowego bezrobocia jest funkcją miękkiej, niedostatecznie twardej, agresywnej, najchętniej nazywanej reformatorską, polityki rządu, to się myli. Dlatego że rzecz nie polega na tym, żeby było masowe, wielkie bezrobocie, tylko żeby tak prowadzić strategię rozwoju polskiej gospodarki, aby nowych konkurencyjnych miejsc pracy przybywało więcej i w szybszym tempie, niż będzie nieuchronnie ubywać miejsc pracy w starych, niekonkurencyjnych sektorach.

My te sektory znamy, stąd rząd podejmuje trudne wyzwania. Rząd podejmuje trudny... albo inaczej, rząd kontynuuje wysiłki także poprzednich rządów w zakresie restrukturyzacji sektora górnictwa węglowego, przemysłu zbrojeniowego, przemysłu stalowego, stoczni i wielu, wielu innych przemysłów. Bo okazuje się, że restrukturyzować musimy nie tylko te wielkie, ciężkie, kiedyś narodowe przemysły, ale także przemysł farmaceutyczny, przemysł spirytusowy, przemysł mleczarski. Praktycznie rzecz biorąc, wydaje się, że wszystko trzeba restrukturyzować, i w miarę tych instrumentów, które stoją do naszej dyspozycji, to czynimy.

Wobec tego ten optymizm jest czymś, na czym moim zdaniem, można budować strategię rozwoju polskiej gospodarki i na czym także, w jakimś stopniu, oparte są założenia i projekcja przyszłorocznego budżetu.

Projekcja? Tak, jeśli Panie i Panowie Senatorowie uchwalicie ten budżet, to po stronie dochodów to jest projekcja, a po stronie wydatków to jest obowiązek. I z tego też trzeba sobie zdawać sprawę. I ja jako minister finansów Rzeczypospolitej zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że jeśli chodzi o dochody, to my zakładamy, że one takie właśnie będą, ale jeśli chodzi o wydatki, to one muszą być zrealizowane, bo jest to prawne zobowiązanie, które parlament nakłada na rząd i na ministra finansów. Wobec tego taki minister finansów, który przyjmowałby prognozy nierealistyczne, byłby zły, gdyż tym samym musiałby przyjąć, że nie będzie w stanie zrealizować wydatków, które parlament nałoży na rząd i na niego.

Te prognozy, jak powiedziałem, opierają się z jednej strony na założeniu, że oto coraz szybciej będzie rosła nam produkcja, ale z drugiej strony także na tym, że w wyniku poprawy efektywności mikroekonomicznej i wzrostu rentowności produkcji będzie powiększała się baza podatkowa. Zresztą już mogliśmy zobaczyć, że po dziesięciu miesiącach tego roku, w październiku, wyraźnie podniósł się wskaźnik rentowności przedsiębiorstw; i ten proces nadal trwa w drugim półroczu - w trzecim kwartale było to wyraźnie widoczne, a w czwartym jeszcze wyraźniej. Tak więc wskaźnik ten po dziesięciu miesiącach wynosił już 3,5%. Świadczy to o tym, że coraz więcej firm odnajduje się znowu tam, gdzie być powinno - tam, gdzie jest sens przedsiębiorczości, a więc, jak to się mówi, nad kreską, czyli tam, gdzie produkcja jest opłacalna. Nie patrzą już one tylko na to, gdzie są ulgi, dotacje, subwencje, umarzalne kredyty, nie uciekają się one czasami do jakichś innych przekrętów albo do umykania w szarą strefę, żeby uniknąć obowiązku łożenia daniny na nasze wspólne dobro, jakim jest właśnie budżet państwa polskiego.

Niestety, nie wchodzi w życie jedno z tych rozwiązań, które miały służyć dalszemu powiększaniu bazy podatkowej, to narzędzie, które miało być silnym instrumentem w absorpcji szarej strefy. Chodzi mianowicie o ekstraordynaryjne, wyjątkowe, jednorazowe rozwiązanie w postaci tak zwanej abolicji podatkowej, oraz towarzyszące temu systemowe rozwiązanie w postaci deklaracji majątkowych. Taki instrument jest stosowany - w takich czy innych postaciach - w przytłaczającej większości państw OECD, w zdecydowanej większości państw Unii Europejskiej. Miał to być instrument w skutecznej absorpcji szarej strefy, której wielkość nasz Główny Urząd Statystyczny szacuje na około 15% produktu krajowego brutto. Pamiętajmy przy tym, że definicja szarej strefy jest precyzyjna - jest to działalność, która jest zgodna z prawem, ale jest niezgłoszona, niezarejestrowana i nieopodatkowana. Nie ma ona nic wspólnego z działalnością przestępczą, bo z taką właśnie formą aktywności gospodarczej mój rząd będzie walczył zawsze, wszystkimi dostępnymi środkami. Wierzę, że w tej materii zawsze można liczyć na poparcie państwa posłów i senatorów, bez względu na to, po której stronie sali sejmowej czy senackiej zasiadacie - czy po lewicy, czy po prawicy. Bo naszym wspólnym interesem jest to, aby w polskiej gospodarce aktywność gospodarcza rozkwitała, ale by przy tym była legalna, zarejestrowana, a także opodatkowana, gdyż poziom dochodów państwa z pewnością jest niewystarczający.

Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że te dochody rosną w sposób skokowy, są one na granicy możliwości, ale nie jest to prognoza nieodpowiedzialna. Zakładamy, że dochody budżetu państwa w roku przyszłym zwiększą się nominalnie o około 7,3%. To jest bardzo dużo, naprawdę bardzo dużo. Dzisiaj, przy inflacji średniorocznej wynoszącej, zdaje się, już być może 1,9, a nie 2,3, oznacza to wzrost dochodów realnych o 5,3%. Jeśli uda się to nam zrealizować, to będzie to niebywałe osiągnięcie polityki fiskalnej rządu Rzeczypospolitej. I w tej sytuacji, skoro jesteśmy pozbawieni instrumentów w postaci abolicji i deklaracji majątkowych, nie widzimy już innej możliwości zwiększania dochodów bez podnoszenia podatków, a z takim wnioskiem rząd premiera Millera nie wyszedł. Wobec tego te podane dochody to są maksymalne z tych możliwych.

Jeśli z kolei chodzi o wydatki, to one wynoszą 194,4 miliarda zł  i nominalnie rosną o 5%, co oznacza realny wzrost wydatków o około 3%. Jest to znowu bardzo dużo, choć z punktu widzenia potrzeb z pewnością wielkość tego przyrostu jest niezadowalająca.

Gdy skonfrontuje się te dwa strumienie, to okaże się, że jest tu deficyt w wysokości 38,7 miliarda zł. Jeśli podzielić tę wielkość przez liczbę rodaków, to wychodzi dokładnie, co do jednego złotego,1 tysiąc zł deficytu na jednego mieszkańca, przy czym są tu uwzględnieni także ci nasi rodacy, którzy w roku przyszłym dopiero będą się rodzić. Tak więc mamy równo 1 tysiąc zł deficytu na każdego mieszkańca. To jest duży deficyt. Warto sobie uzmysłowić, że przyjmując ten budżet, nakładacie państwo na mnie jako na ministra finansów obowiązek pożyczenia takiego tysiąca zł i zwiększenia w odpowiednim stopniu długu publicznego. Tak to w uproszczeniu wygląda, choć w istocie jest to bardziej skomplikowane - mam tu na myśli wzrost długu publicznego i zarządzanie nim, o czym za chwilę.

Ten deficyt wynosi 4,9% PKB. Ale ma się on zwiększyć realnie o 3,9% i będzie przekraczał - już w przeliczeniu na euro, co czasami warto sobie uzmysłowić i podkreślić, ze względu na nasze nieodległe członkostwo w Unii Europejskiej - 185-186 miliardów euro. Ale czy on wynosi właśnie 4,9%? Otóż my mamy inną metodologię liczenia deficytu budżetowego, a także inną metodę szacowania długu publicznego niż ta, która obowiązuje w Unii Europejskiej. Bardzo bym więc prosił panie i panów senatorów, żeby zwrócili na to uwagę, dlatego że czasami jesteśmy wprowadzani w błąd i sami niechcący możemy kogoś innego wprowadzić w błąd, niewłaściwie interpretując pewne kategorie i zestawiając wyniki i szacunki wynikające ze stosowania polskiej metodologii, czyli oparte na polskim ustawodawstwie, z tymi, które wynikają z metodologii obowiązującej w Unii Europejskiej, a zwłaszcza z tak zwanych kryteriów z Maastricht. Otóż gdyby szacować deficyt naszego budżetu według kryterium z Maastricht, to by się okazało, że jest on być może o cały punkt procentowy niższy od tego, o którym my tutaj mówimy. A więc być może oscyluje on wokół 4%. Na pewno jest niższy - o minimum 0,5-0,6 - od tego deficytu, o którym my tu oficjalnie mówimy. Z czego to się bierze? Otóż pewne sprawy po stronie przychodów i wydatków są liczone zgodnie z polskim prawem finansowym, z polską ustawą o finansach publicznych, z naszą metodologią, z naszą nomenklaturą. A inaczej, jak mówiłem, jest to liczone - z różnych względów, ale te problemy są w gruncie rzeczy metodologiczne - w Unii Europejskiej. Gdy patrzy się na to z tego punktu widzenia, to my jesteśmy zdecydowanie bliżej spełnienia kryterium z Maastricht - tegoż kryterium fiskalnego, które z pewnością najtrudniej będzie spełnić - niż może się to wciąż wydawać niektórym z nas. A więc ci, którzy martwią się naszym deficytem, teraz już będą się martwili mniej, a ci, którzy cieszą się z tego, że mamy taki wysoki deficyt, teraz będą mieli trochę mniej tej radości, bo on jest według kategorii Unii Europejskiej, kategorii z Maastricht, zdecydowanie mniejszy.

Kwestia długu publicznego. Dług publiczny liczony według polskiej metodologii oscyluje wokół 50% produktu krajowego brutto. Jesteśmy więc na granicy. Ale być może teraz właśnie, w tych minutach, w tych godzinach, przekraczamy te 50%. A być może nie. Jesteśmy tego bliscy, ale tak naprawdę o tym, czy przekroczymy go, czy nie, nie będziemy mogli powiedzieć ani w tym tygodniu, ani w przyszłym, ani być może przed sylwestrem, bo jeszcze paru spraw trzeba będzie się dowiedzieć, a szczegóły będziemy precyzyjnie znać dopiero za jakiś czas. A to, jaki ostatecznie będzie produkt krajowy brutto, który mamy w mianowniku tego przedsięwzięcia, i jaki będzie ostatecznie ten dług publiczny... No, a to jeszcze zależy od tego, czy sfinalizowane zostaną pewne transakcje prywatyzacyjne, bo jeśli tak nie będzie, to minister finansów będzie musiał zaciągnąć dług i sfinansować powstały niedobór poprzez emisję papierów wartościowych, a wiec zwiększając dług. Do tego jeśli zostaną podjęte pewne decyzje co do udzielenia poręczeń i gwarancji niektórym przedsiębiorstwom - a wołają o to przedsiębiorstwa z przemysłu stoczniowego, z rolnictwa, z zakresu działania Agencji Rynku Rolnego, z górnictwa, wołają o to restrukturyzowane huty, częstokroć wołacie o to także wy, Panie i Panowie Senatorowie, troszcząc się o znajdujące się w trudnej sytuacji zakłady pracy z regionów, w których wyborcy wynieśli was do zaszczytu senatorów Rzeczypospolitej - również zwiększy się dług publiczny. A więc wy też zwiększacie dług publiczny, domagając się tych gwarancji i tych poręczeń, zabiegając o lokację środków na restrukturyzację różnych przemysłów, o pieniądze na poprawienie sytuacji finansowej tych, którzy nie są w stanie w pełni samodzielnie sobie poradzić. A więc być może w tym roku przekraczamy w kwestii długu publicznego granicę 50% PKB, a być może stanie się to dopiero w roku przyszłym. W ramach inżynierii finansowej, która jest w dyspozycji, w ręku ministra finansów, staramy się minimalizować koszty obsługi długu publicznego. I jak państwo wiecie z informacji udzielanych w innym trybie, także na posiedzeniu komisji senackiej, te koszty zostały znakomicie zredukowane w stosunku do tego, co zostało zapisane wcześniej w ustawie budżetowej. I takie wysiłki, jeśli będzie tylko możliwość osiągnięcia czegoś na tym polu, będziemy podejmować także w roku przyszłym.

Co oznacza dług wynoszący 50% PKB? Otóż tym razem trzeba od tego odjąć od czterech do pięciu punktów procentowych, żeby sprowadzić to do warunków porównywalności z tym, co jest w Unii Europejskiej. Czyli dzisiaj polski dług publiczny w stosunku do polskiego produktu krajowego brutto, liczony metodą z Maastricht, wynosi około 46%. I kto tu mówi o 60%? Żeby tak było, trzeba by przez pięć lat szaleć i popełniać głupstwa, a tego żaden rząd w Polsce nie robił i nie będzie robił. W ogóle nie ma takiej możliwości, by dojść do 60%. No, oczywiście teoretycznie jest to możliwe. Ja mógłbym teraz nakreślić scenariusz tego, co by się musiało dziać w sferze realnej, w sferze finansowej, żeby przekroczyć w długu publicznym barierę 60% produktu krajowego brutto. No tak, ale my mamy to zdefiniowane według polskiej metodologii - mamy 50%. Zostało dziesięć punktów do 60%. Czy to nam grozi? Otóż, Panie Marszałku, Pani Marszałek, Wysoka Izbo, nie. Nie w tej perspektywie czasowej, o której tu mówimy. Przy czym ja tu mam na myśli nie tylko rok 2003, bo tu w ogóle nie ma problemu, ale mam tu na myśli także rok 2004, 2005, 2006, 2007. W ogóle nie ma takiego niebezpieczeństwa.

Pojawia się za to inne niebezpieczeństwo, tego jesteśmy w pełni świadomi. Liczę więc nie tylko na krytykę, ale także na poparcie, gdy przyjdziemy tu z pakietem dotyczącym restrukturyzacji finansów publicznych. Bo rzucać słowa jest łatwo, a czyny dokonywać trochę trudniej. Chodzi więc o niebezpieczeństwo przekroczenia 55% i o to, żeby do tego nie doszło. Bo przekroczenie 55% ma już pewne konsekwencje - pozbawia to politykę gospodarczą bardzo ważnego instrumentu, jakim są gwarancje i poręczenia, a to jest przecież jeden z głównych instrumentów naszej polityki przemysłowej i handlowej, restrukturyzacji w sferze realnej, także w tak zwanych sektorach trudnych. Dzisiaj nie widzę zbyt wielkiego niebezpieczeństwa, aby w perspektywie roku 2006 limit 55%, według naszej definicji, został przekroczony, no ale to wymaga bardzo dużej dyscypliny finansowej, odpowiedzialności rządu, w ogóle rządów, parlamentu, i to nie tylko tej kadencji, ale także następnych.

W związku z kryteriami z Maastricht wydłużajmy nieco tę perspektywę i prowadzimy taką politykę - i właśnie budżet stabilizacji i rozwoju na rok 2003 jest w pewnym sensie instrumentem tej polityki - aby spełnić wszystkie kryteria, także fiskalne, do roku 2005 i aby za cztery lata, kupując prezenty dla swoich najbliższych, po raz ostatni płacić w złotych. Tak więc za pięć lat, Panie i Panowie Senatorowie, będziecie dostawać od swoich najbliższych prezenty kupowane za euro. Przynajmniej taką możliwość chcemy stworzyć, bo do strefy euro należy wejść wtedy, kiedy to będzie najbardziej korzystne dla polskiej gospodarki. Odpowiedź na pytanie, kiedy to będzie, ma wyznaczyć odpowiedni moment, a nie jakieś doktrynerskie, ambicjonalne upieranie się, że data naszego wejścia będzie taka, a nie inna, bo jeśli nie, to... No właśnie: to co? Jeśli nie, to nic się nie stanie. Żebyśmy mieli w Polsce możliwość suwerennego wyboru, musimy spełniać pewne kryteria. I właśnie wtedy, gdy będziemy spełniać te kryteria, dokonamy wyboru, czy wchodzimy do strefy euro, czy też nie.

Wprowadzenie euro w Polsce z pewnością będzie elementem konkurencji i przyczyni się do dalszej poprawy konkurencyjności mikroekonomicznej polskich przedsiębiorców poprzez zmniejszenie kosztów transakcyjnych i innych - chodzi tu o ogólny efekt konwergencji, dostęp do jednolitego rynku i o jednolitą politykę monetarną. No ale pytanie o to, kiedy wejść do strefy euro, nie jest pytaniem o datę. Jest to raczej pytanie: po jakim kursie? Otóż do strefy euro należy wejść wtedy, kiedy będzie to najkorzystniejsze z punktu widzenia polskiej gospodarki, a to jest uzależnione od tego, jaki będzie kurs. No ale żeby mieć ten wybór, to trzeba spełnić pewne kryteria. Wobec tego powstaje pytanie: czy my je spełnimy i kiedy je spełnimy?

Kryterium inflacyjne, jak to już dzisiaj było powiedziane z tej mównicy, już spełniamy. Mamy jedną z najniższych inflacji w Europie. Kryterium długu publicznego także już spełniamy. Niedawno nasz pan premier, będąc w Rzymie, spotkał się z premierem Silvio Berlusconim, ja zaś miałem ten zaszczyt dwa i pół tygodnia temu, gdy na czele delegacji polskiej byłem na szczycie państw inicjatywy środkowoeuropejskiej w Skopje. Otóż premier Berlusconi ma u siebie, we Włoszech, dług publiczny rzędu 110% w stosunku do PKB. A my, jak powiadam, według tych kategorii unijnych - około 46%. Są też inne państwa w Unii Europejskiej, które mają sytuację zdecydowanie trudniejszą od naszej; i są inne państwa pośród krajów aplikujących do Unii Europejskiej, w których jest w tym zakresie zupełnie inna sytuacja.

Jeśli chodzi o kryterium monetarne, kryterium kursu, to my nie musimy go teraz spełniać, gdyż nie ma takiego formalnego wymogu. Jeśli patrzeć, jak kształtuje się ten kurs - nawet z uwzględnieniem tej aprecjacji, która tak doskwiera polskiemu sektorowi eksportowemu w ostatnich miesiącach i kwartałach - to jego wahliwość jest jednak ograniczona, a więc utrzymuje się on w pewnym przedziale, jest zatem stabilny. Gdybyśmy znajdowali się w europejskim Mechanizmie Kursów Walutowych II, to i to kryterium byśmy spełniali.

Kryterium stóp procentowych. W rzeczy samej, z kryterium stóp procentowym mamy jeszcze pewien kłopot, ale też nie taki wielki, jak by się wydawało. Stopy procentowe realnie są przez cały czas wyjątkowo wysokie, co podkreślają wszystkie niezależne ośrodki, zarówno banki inwestycyjne, jak i Unia Europejska, OECD, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, a nawet dosyć ortodoksyjny w swych ocenach i powściągliwy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ale wyraźnie te stopy procentowe - realnie, a zwłaszcza nominalnie - uległy obniżeniu. Uległy obniżeniu także realnie, choć jest jeszcze miejsce dla ich dalszej redukcji i tylko kwestią czasu jest to, kiedy rynek - tak, właśnie rynek - wymusi redukcję stóp procentowych do takiego poziomu, że również tutaj będzie spełnione kryterium konwergencji.

Co to za kryterium? Jest z tym podobnie jak w przypadku inflacji. Układ z Maastricht, traktat z Maastricht mówi, że referencyjne stopy procentowe w danym kraju nie mogą przewyższać o więcej niż o dwa punkty procentowe realnych stóp procentowych w trzech krajach o najniższej inflacji. A więc wybieramy z obecnej piętnastki takie trzy kraje mające najniższą inflację - kiedy my będziemy w Unii, to oczywiście nasze parametry też będą brane pod uwagę - i wyliczamy, jakie tam są przeciętne, realne, referencyjne stopy procentowe. Otóż one są bardzo niskie, bo, jak państwo zauważyliście, Europejski Bank Centralny obniżył niedawno stopy procentowe i one są teraz zdecydowanie niższe niż w Polsce. Ale są jeszcze kraje w sytuacji podobnej do naszej. Z kolei na przykład w Czechach te stopy procentowe są jeszcze niższe niż w Eurolandzie. I teraz liczymy: stopa procentowa kraju kandydującego do wejścia do obszaru euro może być wyższa od tak wyliczonego parametru o maksimum dwa punkty procentowe. My jesteśmy więc bardzo blisko tego, żeby to kryterium spełnić.

Zostaje tylko kryterium najtrudniejsze do spełnienia, mianowicie kryterium fiskalne, według którego deficyt nie powinien przekraczać 3% produktu krajowego brutto. My zaplanowaliśmy go na rok przyszły według tak zwanej definicji ESA 95 - to jest skrót od nazwy: European System of Accounts '95 - na około 4%. Ale w Unii Europejskiej też się dzieją z tym ciekawe rzeczy. Patrzcie państwo, dzisiaj mówi się, że być może u naszego wielkiego sąsiada, w Niemczech, ten deficyt wynosi 3,8%, w Portugalii wynosi on 4,1%, Francja zaś praktycznie już nie spełnia kryterium fiskalnego. Przewodniczący Unii Europejskiej nazwał pakt stabilizacji i rozwoju głupim. Zaczęła się nawet debata nad tym, czy to jest właściwe rozwiązanie. Polska też w tej debacie uczestniczy.

Na szczycie ECOFIN - na którym zgromadziło się piętnastu ministrów finansów z państw obecnej Unii Europejskiej plus dziesięciu z państw, które zostaną doń zaproszone w końcu tego tygodnia, plus dwóch z krajów, które mogą tam być w roku 2007, bo negocjacje z nimi już trwają, mianowicie z Bułgarii i Rumunii, a także z jednego, które w tych dniach zabiega o ustalenie daty rozpoczęcia negocjacji, czyli z Turcji - zgłosiłem pewien postulat. Pisze o tym - dodam to tak na marginesie - najnowszy numer brytyjskiego tygodnika "The Economist". Otóż zaproponowałem, by do kwestii deficytu fiskalnego w Unii Europejskiej podejść odmiennie, niż się podchodzi w ramach tego paktu stabilizacji, który przewodniczący Prodi nazwał - ja bym nie śmiał tego zrobić - głupim. Otóż w Eurolandzie mamy jedną politykę monetarną, jeden bank centralny, jedną politykę podaży pieniądza, jedną stopę procentową, jedną emisję pieniądza, ale nie mamy jednego deficytu. Są przecież różne państwa, tak wielkie jak Niemcy czy Francja i tak małe jak Portugalia czy tak mało liczebne jak Finlandia, które mają deficyt na różnych poziomach. I dobrze by było, abyśmy wszyscy byli świadomi tego, że jeśli zagregować produkt krajowy brutto całej dwunastki Eurolandu i wyliczyć dla tej całej dwunastki deficyt budżetowy, to on wyniesie 1,1%. No a tu jest wielkie larum, że w Portugalii wynosi 4,1%! Ale przecież gdzieś indziej wynosi dużo mniej. Myślę, że skoro w wyniku procesu integracji rodzi się naprawdę jednorodny organizm ekonomiczno-finansowy, to w zasadzie trzeba mówić też o jednym deficycie. Wobec tego ja proponuję podejście podobne do tego, jakie na świecie jest już stosowane w odniesieniu do handlu, do obrotu emisjami powodującymi efekt cieplarniany: otóż jedne kraje emitują za dużo dwutlenku węgla, a inne produkują go mniej niż wynoszą normy, a wtedy można handlować tymi emisjami tak, żeby ich suma dawała efekt, o który chodzi. I tak samo sprawa powinna wyglądać tutaj: efekt stabilizacyjny powinien wynikać z tego, że suma deficytów nie może być większa niż pewna kwota, która groziłaby destabilizacją finansową i podbiciem inflacji.

Ta propozycja jest popierana zwłaszcza przez Brytyjczyków - Gordona Browna i Tony'ego Blaira. Będzie ona zresztą przedmiotem dalszych dyskusji. Ja o tym mówię przy tej okazji tylko dlatego, że nie jest jasne, jakie będą ostatecznie wszystkie kryteria i nie można dziś apriorycznie przyjąć, że gdy będziemy w swoim czasie wchodzić do Eurolandu, to będą obowiązywały absolutnie takie same zasady, jakie są w tej chwili. W tej zaś chwili obowiązują takie zasady i my prowadzimy politykę pod tym kątem, żeby mieć w swoim czasie możliwość odpowiedzenia sobie suwerennie, czy będziemy chcieli wejść do strefy euro, czy nie. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że będziemy chcieli, bo nam się to będzie opłacało, tylko musimy jeszcze mieć taką możliwość.

Wobec tego na ten budżet, budżet stabilizacji i rozwoju, trzeba patrzeć nie tylko jako na cel polityki finansów publicznych na rok przyszły. Chodzi o to, żeby tak redystrybuować część naszego coraz szybciej rosnącego dochodu narodowego, by określone nadwyżki przejąć z miejsc, w których one powstają, i alokować je tam, gdzie państwo jako emanacja polskiej demokracji uznacie, a więc na rozwój infrastruktury, na inwestowanie w kapitał ludzki, na poprawę warunków życia tych polskich rodzin, które znajdują się w szczególnie trudnej sytuacji czy na finansowanie wielu innych potrzeb.

A co do tej konkurencyjności, to jest to oczywiste, ale jest tak również dlatego, że tego sobie życzyła Wysoka Izba. To nie był wniosek obecnego ministra finansów ani żadnego z moich poprzedników, żeby ustalić wydatki na obronę narodową na sztywnym poziomie 2% PKB, wobec czego one rosną w tempie nominalnego wzrostu PKB, Panie Senatorze. A Wysoka Izba nie przyjęła nigdy takiej ustawy odnośnie do nauki szkolnictwa wyższego - Wysoka Izba miała preferencje do wydatków na cele zbrojeniowe, a nie na naukę. Wobec tego jeśli się dzisiaj o tym mówi, to trzeba mieć świadomość tego, co się mówi. Bo trzeba powiedzieć, że aby zwiększyć wydatki na naukę, trzeba albo zwiększyć podatki, albo obciąć wydatki na opiekę społeczną czy na coś innego, albo zwiększyć deficyt.

Teraz pytanie, jak rosną czy też spadają wydatki na naukę. Wiecie państwo, zawsze można znaleźć coś, co spada, a jak nie, to wtedy spada temperatura - jeśli nie w Polsce, to gdzie indziej. Otóż wydatki na naukę, na oświatę, na edukację narodową rosną. W sumie na oświatę i wychowanie, w tym szkolnictwo wyższe, wzrosną o 5,3% w budżecie na rok przyszły: 105,3 przez 101,9 - jeśli taka będzie rzeczywista inflacja - razy 100 to jest około 2,3-2,4%. Ja też jestem człowiekiem nauki i wolałbym, żeby było 24%, a nie 2,4%, ale uważamy, że w tej chwili na tyle nas stać. Mimo to dobrze by było, gdyby ten strumień był coraz bardziej wartki. Sądzę, że odpowiedź na pytanie, co zrobić, jest taka: trzeba poszukiwać sposobu na przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego.

W tym budżecie wręcz priorytetowe jest inwestowanie w kapitał ludzki, w tym także w szkolnictwo wyższe. Otóż już we wrześniu albo dopiero we wrześniu - sami to państwo oceńcie - będzie kolejna podwyżka płac dla pracowników akademickich szkolnictwa wyższego, i to znacząca: od ponad 286 zł w przypadku asystentów do lekko ponad 1 tysiąca zł, jeśli chodzi o profesorów.

Już od października albo dopiero od października - jeśli ostatecznie Wysoka Izba to zatwierdzi, zaakceptuje, o co proszę w imieniu rządu pana premiera Millera - chcemy też podnieść płace dla pracowników państwowych jednostek kultury, instytucji kultury narodowej, bez których Polska zatracałaby swoją tożsamość. Chodzi o wspaniałe instytucje wielkiej, polskiej kultury. Chcemy podnieść te płace nie przeciętnie, tak jak wszystkim, ale aż o 44%. Jest to zatem kolejny priorytet - żeby pracownicy merytoryczni tych instytucji byli wynagradzani bardziej godziwie. Liczymy na to, że samorządy terytorialne, które finansują całą masę innych placówek kultury, co prawda nie nazywanych formalnie jednostkami kultury czy instytucjami kultury narodowej, ale faktycznie będących takimi instytucjami, pójdą śladem rządu i parlamentu i będą poszukiwały takich rozwiązań, aby nie było zbyt dużego zróżnicowania płac na przykład między Teatrem Starym w Krakowie, który jest instytucją kultury narodowej, a Teatrem imienia Juliusza Słowackiego, który nią formalnie nie jest, bo jest finansowany z budżetu czy to wojewody, czy to sejmiku, czy miasta.

Panie i panowie senatorowie ze swoich konstytuant znacie wiele takich przypadków. Oczywiście większość tych instytucji kultury narodowej jest skupiona w mieście stołecznym Warszawie bądź w dawnej stolicy - Krakowie, ale tak się po prostu złożyło, gdyż są to bardzo silne centra kultury, gdzie tych instytucji kultury narodowej - patrzę na panią minister Jakubowską - jest w sumie bodajże trzydzieści. I naprawdę warto na nie łożyć i warto ich pracownikom zagwarantować skokowy wzrost płac. Chcielibyśmy ewentualnie powtórzyć to przedsięwzięcie również w kolejnym roku tak, aby te płace jeszcze bardziej wzrosły.

Rosną także nakłady na oświatę. Dopiero teraz podnieśliśmy - także wolą parlamentu, realizując trzeci etap podwyżek płac dla nauczycieli - dochody naszych nauczycieli. Ale zawsze będę podkreślał, że nie jest to cel sam w sobie, choć oczywiście troszczymy się o warunki bytowe naszych nauczycielek i nauczycieli. Jest to po prostu pewien instrument, bo kierujemy się zasadą coś za coś: za wyższe alokacje z budżetu państwa kosztem podatnika będzie wyższy poziom kształcenia, większe zaangażowanie kadry pedagogicznej, większa skłonność do podejmowania z młodzieżą zajęć pozaszkolnych.

Rosną także nakłady na sport i to nie tylko dlatego, że za kadencji Wysokiej Izby będzie kolejna olimpiada, igrzyska w Atenach, ale dlatego, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Te nakłady bardzo istotnie zwiększają się w roku przyszłym, choć niestety - co podkreśla lobby związane ze sportem - po bardzo głębokim obniżeniu się w tym roku w wyniku cięć budżetowych, które miały miejsce jakiś czas temu.

W tym budżecie wyraźnie widać także wsparcie dla naszego rolnictwa i jego restrukturyzacji, i to nie tylko z pewnej konieczności związanej z integracją z Unią Europejską, ale również z tego powodu, że trzeba unowocześniać polskie rolnictwo i tworzyć tam alternatywne miejsca pracy, aby zwłaszcza młodsze pokolenie zamieszkujące piękne polskie wsie zechciało tam widzieć i znajdować swoją przyszłość, a nie migrować do miast, gdzie przecież w wielu przypadkach pracy nie wystarcza, czy - nie daj Boże - wyjeżdżać za granicę, chyba że po to, aby się tam kształcić, zarobić, zaoszczędzić i wrócić do Polski, aby tutaj pokazać, że czegoś się w tym szerokim świecie można nauczyć, że się tego świata i konfrontacji z nim nie boimy.

Są także preferencje dla wymiaru sprawiedliwości. Niektórzy powiadają, że zbyt duże, że preferujemy sądy zamiast uczelni, że preferujemy sędziów zamiast artystów. To nie jest prawda. Prawdą jest za to, że preferujemy wydatki na sprawiedliwość, dlatego że wymaga tego całokształt naszej polityki gospodarczej, czyli nie tylko chęć skuteczniejszej walki z patologiami społecznymi, ale również usprawnienie sposobu funkcjonowania całej gospodarki. Wspominałem już o ustawach restrukturyzacyjnych, zwłaszcza o restrukturyzacji majątkowej i rzeczowej, a także finansowej przedsiębiorców o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy, ponadto w końcowej fazie prac w parlamencie jest też fundamentalna systemowa ustawa ustrojowa - Prawo naprawcze i upadłościowe. Wymaga to sprawnego sądownictwa gospodarczego, a więc dofinansowania, ale jest to naprawdę inwestycja w kapitał ludzki.

Oczywiste są pewne preferencje związane z obronnością, co wynika z naszych sojuszniczych zobowiązań w stosunku do paktu północnoatlantyckiego w tej, niestety, komplikującej się - wbrew naszym wcześniejszym oczekiwaniom - sytuacji międzynarodowej. Jako sojusznik jesteśmy szanowani, jesteśmy przewidywalni. Na Polsce jako na poważnym partnerze może polegać pakt północnoatlantycki w takim zakresie, w jakim jesteśmy w stanie łożyć z pieniędzy naszych podatników na tę naszą obronność.

Ale jest to budżet stabilizacji i rozwoju przede wszystkim dlatego, że będzie on przyczyniał się do przyspieszania tempa rozwoju społeczno-gospodarczego w dłuższym okresie, że stabilizuje on także pozytywne i optymistyczne oczekiwania przytłaczającej większości polskich rodzin i polskich przedsiębiorców. Jest on także pewnym elementem czy segmentem, trudnym, ale nie najtrudniejszym, bo będą jeszcze trudniejsze. Dużo trudniejsze będzie na przykład złożenie budżetu państwa na rok 2004, także ze względu na to, że trzeba będzie finansować koszty związane z wchodzeniem do Unii Europejskiej. Ale poradzimy sobie z tym, choć - powtarzam - nie będzie łatwo. Bez przyzwolenia Wysokiej Izby to będzie niewykonalne.

Z tą debatą wrócimy i do Sejmu, i do Senatu, kiedy będą gotowe odpowiednie pakiety programowe. Ale muszę podkreślić, Pani Marszałek, Panie i Panowie Senatorowie - bo w tej sprawie musi być pełna jasność - że integracja Polski z Unią Europejską jest korzystna dla polskiej gospodarki i dla polskiego społeczeństwa, choć kłopotliwa dla budżetu państwa polskiego. Mechanizmy finansowe działają bowiem tak, że my z budżetu naszego państwa wnosimy naszą część do budżetu Unii Europejskiej i niektórych innych instytucji typu Europejski Bank Inwestycyjny czy Europejski Bank Centralny, a środki czerpane stamtąd, które będą w sumie większe, będą płynęły do polskiej gospodarki, a nie do budżetu państwa.

Tak więc na dobrą sprawę człowiekiem najbardziej nieszczęśliwym z tego powodu, że będziemy przystępować do Unii Europejskiej, powinien być minister finansów Rzeczypospolitej. Jak państwo widzicie, wcale nie jestem nieszczęśliwy. Niektórzy powiadają, że jestem nadmiernie optymistyczny, ale ja jestem realistycznie optymistyczny, także dlatego, że wejście Polski do Unii Europejskiej jest wielką historyczną szansą na przyspieszenie rozwoju polskiej gospodarki i na poprawę kondycji naszych rodzin i przedsiębiorców. Czerpać z tego będą wszakże podmioty gospodarcze, sektor prywatny, jednostki samorządu terytorialnego i organizacje pozarządowe, bo tam na zasadzie współfinansowania określonych projektów, które trzeba dobrze przygotować, będzie płynął podstawowy strumień pieniędzy z Unii Europejskiej, a jak się tak bardzo dogłębnie nad tym zastanowić - naszych pieniędzy. Bo to my je wnosimy do Unii, by potem one wracały do Polski. A więc pieniądze te popłyną do gospodarki, do społeczeństwa, do regionów, do gmin, ale poprzez inny kanał, wymuszający dobre, rzetelne programy, które będą służyły instrumentom rozwoju w pojęciu mikroregionalnym. Tych środków per saldo będzie więcej, niż będziemy wnosić do Unii Europejskiej, a więc pozycja finansowa netto polskiej gospodarki będzie dodatnia, korzystna. W jakim stopniu? To już zależy od tego, jaka będzie nasza zdolność absorpcyjna, ale nad jej podniesieniem pracujemy, przeprowadzając i kontynuując szereg reform instytucjonalnych i strukturalnych.

To wszystko jest wpasowane w długofalową strategię rozwoju Polski, opierającą się na czterech filarach: szybki wzrost, sprawiedliwy podział, korzystna integracja, skuteczne państwo. I widać już przez pryzmat budżetu stabilizacji i rozwoju na rok 2003, który jest dzisiaj przedmiotem obrad Wysokiej Izby, Senatu Rzeczypospolitej, że ten rozwój jest coraz szybszy i będzie jeszcze szybszy, że ten podział jest sprawiedliwy i będzie jeszcze sprawiedliwszy, że ta integracja jest korzystna i będzie jeszcze korzystniejsza, i że to państwo, nasze państwo, jest skuteczne i będzie jeszcze skuteczniejsze. Dziękuję. (Oklaski)

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jolanta Danielak)


30. posiedzenie Senatu RP, spis treści , następna część stenogramu