Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,


Kronika senacka

16 września 2004 r. w Brodnicy marszałek Longin Pastusiak wziął udział w uroczystościach pogrzebowych podporucznika Daniela Różyńskiego z 16. Batalionu Powietrzno-Desantowego w Krakowie, który zginął tragiczną śmiercią w czasie pełnienia misji pokojowej w Iraku. Został on pośmiertnie awansowany do stopnia porucznika.

Nad grobem poległego oficera odczytano decyzję prezydenta RP o odznaczeniu go Krzyżem Zasługi za Dzielność - "za odwagę i męstwo podczas misji w Iraku". Wyrazy współczucia rodzinie złożył marszałek Senatu:

Żegnamy dzisiaj przedwcześnie zmarłego porucznika Daniela Różyńskiego z 16. Batalionu Powietrzno-desantowego w Krakowie, który zginął tragiczną śmiercią w czasie pełnienia misji pokojowej w Iraku.

Każda śmierć, w każdym wieku jest bolesna dla tych, którzy zostają. Ale kiedy odchodzi bardzo młody, wyjątkowo zdolny i wartościowy człowiek - ból jest szczególnie dotkliwy.

Porucznik Daniel Różyński miał zaledwie 24 lata; w czerwcu 2003 roku został promowany na stopień oficerski, był stypendystą premiera i prymusem Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu - najlepszy z 378 studentów wówczas studiujących; zawsze należał do najlepszych: jako uczeń, jako student, jako żołnierz i jako człowiek.

Był wśród żołnierzy ochotników niosących pokój i wsparcie narodowi irackiemu w ramach międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Iraku.

Zginął, pełniąc swe żołnierskie obowiązki.

Żegnaj, młody oficerze!

Tak wcześnie opuściłeś Rodzinę i wszystkich Ci Bliskich!

Żegnamy Cię w głębokim smutku!

Spoczywaj w pokoju! W swym, niestety, tak bardzo krótkim życiu wypełniłeś wiele zadań, nie zmarnowałeś ani chwili darowanego Ci czasu!

Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci!

Rodzinę i Bliskich proszę o przyjęcie wyrazów najgłębszego współczucia.

Na pogrzeb porucznika D. Różyńskiego licznie przybyli mieszkańcy Brodnicy. Poległy żołnierz był znaną w mieście postacią. Ukończył miejscowe liceum ogólnokształcące jako najlepszy uczeń w historii tej szkoły, był stypendystą premiera.

D. Różyński wybrał studia w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych, do której egzamin zdał najlepiej ze wszystkich kandydatów i którą rok temu ukończył jako prymus ze średnią 4,98.

Dwa lata temu uczestniczył w organizowanych przez brytyjską armię ćwiczeniach "Cambrian Patrol 2002", uważanych za jeden z najtrudniejszych na świecie sprawdzianów umiejętności żołnierskich. Jego patrol, jako jeden z niewielu, dotrwał do końca tych ćwiczeń.

W krakowskiej 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej był dowódcą plutonu szturmowego w batalionie powietrzno-desantowym. W Iraku przebywał od 14 lipca br. na stanowisku dowódcy plutonu. Porucznik D. Różyński był kawalerem. Nad grobem żegnali go rodzice, których był jedynym dzieckiem, i narzeczona.

W ataku na patrol saperski koło miejscowości Maszru, około 30 km na północy wschód od Obozu Babilon w Iraku, zginęli trzej polscy żołnierze, a trzej inni zostali ranni. Polscy saperzy zostali zaatakowani podczas powrotu z akcji rozbrajania ładunku wybuchowego umieszczonego przy drodze.

* * *

17 września 2004 r. w Centrum Konferencyjnym Wojska Polskiego w Warszawie marszałek Longin Pastusiak wziął udział w uroczystości z okazji Dnia Budowlanych.

Przemawiając do zebranych, marszałek Senatu powiedział:

Dziękuję bardzo za zaproszenie na dzisiejszą uroczystość z okazji "Dnia Budowlanych". Z przyjemnością uczestniczę w tej uroczystej sesji i miło mi, że mogę być z Państwem w czasie święta ludzi związanych z niezwykle ważnym dla gospodarki sektorem.

Tak już jest, że wszelkie jubileusze skłaniają nas do różnorodnych refleksji. Także i "Dzień Budowlanych" tradycyjnie jest doskonałą okazją do oceny stanu polskiego budownictwa, jego perspektyw i szans.

Mam świadomość, że kilka ostatnich lat było dla budownictwa bardzo trudnych. Szczególnie dla firm budowlanych i przemysłu materiałów budowlanych, jak i dla całego budownictwa mieszkaniowego i spółdzielczości mieszkaniowej. To właśnie sektor budownictwa najbardziej odczuł gorsze lata polskiej gospodarki i zamiast być jej kołem zamachowym, był jednym z głównych sektorów, w którym rosła liczba bezrobotnych.

Jestem jednak przekonany, że złe czasy już minęły i że za pierwszymi dobrymi sygnałami, płynącymi ze wzrostu tempa gospodarki, pójdzie wyraźny wzrost inwestycji i zamówień dla Waszych firm.

Niejednokrotnie udowodniliście już, że potraficie wykorzystać dobrą koniunkturę. Udowodniliście również, że potraficie przetrwać gorsze lata.

Jesteście szczególnym środowiskiem, które stać na samodzielność sądów, dobrą wewnętrzną współpracę i organizację. Świadczy o tym fakt, że w tym roku Dzień Budowlanych, wraz ze Związkiem Zawodowym "Budowlani", przygotowywało aż dziewięć organizacji pracodawców, związków, izb oraz instytucji badawczych.

Życzę wam, by ta siła i współpraca przełożyły się na dobry program dla polskiego budownictwa, szczególnie mieszkaniowego, bo tutaj potrzeby są rzeczywiście ogromne.

Z okazji dzisiejszej uroczystości serdecznie życzę budowlanym i jednocześnie nam wszystkim, by efektem nadchodzących - w co głęboko wierzę - dobrych lat polskiego budownictwa były nowe autostrady i drogi, nowe mieszkania i nowa jakościowo infrastruktura. Bo to jest właściwie podstawowy warunek naszego polskiego sukcesu. Bez osiągnięcia tego trudno będzie mówić o nowoczesności i konkurencyjności polskiej gospodarki, o jej szansach pełnego udziału w rozwoju zjednoczonej Europy, o wyraźnym cywilizacyjnym awansie państwa przyjaznego obywatelom.

Życzę wszelkiej pomyślności i dynamicznego rozwoju sektora budownictwa, ku zadowoleniu Budowlanych i całego społeczeństwa.

* * *

W dniach 18-19 września 2004 r. marszałek Longin Pastusiak wziął udział w uroczystościach upamiętniających 60. rocznicę operacji "Market-Garden" pod Arnhem w Holandii, największej w II wojnie światowej operacji powietrzno-desantowej, w której wzięła udział m.in. 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Stanisława Sosabowskiego. Operacja ta miała umożliwić głównym siłom alianckim obejście umocnień nadgranicznych w północnych Niemczech i odcięcie ich sił w zachodniej Holandii.

Zaplanowana na dwa dni akcja, rozpoczęta 17 września 1944 r., po ośmiu dniach zakończyła się klęską. Na okupowane przez Niemcy tereny zrzucono 30 tysięcy żołnierzy. Zrzut szybowcowy polskiej brygady wylądował pod ogniem nieprzyjaciela 18 i 19 września 1944 r. na północnym brzegu rzeki Lek. 21 i 23 września 1944 r. Polacy zostali zrzuceni na spadochronach nad Driel i w rejonie Grave. W akcji w rejonie Driel poległo 1,4 tys. Brytyjczyków i stu Polaków.

1. Samodzielna Brygada Spadochronowa liczyła 1674 polskich spadochroniarzy, 434 zginęło, zostało rannych lub trafiło do niewoli.

18 września br. w Driel marszałek L. Pastusiak uczestniczył w uroczystościach, które odbyły się przed pomnikiem upamiętniającym polskich spadochroniarzy.

Plac w niedużym miasteczku, kilka kilometrów na zachód od Arnhem, wypełnili mieszkańcy i przybyli na obchody kombatanci. Były też wdowy po żołnierzach Sosabowskiego, a także rodzina generała. W uroczystości uczestniczyli także komisarz królowej holenderskiej Beatrix, burmistrz Driel, ambasadorowie Wielkiej Brytanii, Kanady, Nowej Zelandii i Polski.

Przemawiając podczas uroczystości w Driel, marszałek L. Pastusiak powiedział:

Jest mi niezmiernie miło, że jako marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej mogę dzisiaj uczestniczyć w obchodach rocznicy operacji wojsk alianckich pod Arnhem. Nikomu spośród tutaj zgromadzonych nie muszę przypominać, jak bardzo krwawe starcia miały tu miejsce dokładnie 60 lat temu, podczas trwania operacji "Market Garden". Była to największa operacja powietrzno-desantowa w trakcie II wojny światowej, mająca na celu zdobycie mostów na rzekach Mozie, Waal i dolnym Renie i zadanie decydującego o losach wojny ciosu wojskom hitlerowskim. Ten plan, niestety, nie powiódł się. Podczas nieudanej próby przełamania frontu zginęło w tych okolicach tysiące żołnierzy brytyjskich i amerykańskich, a obok nich ponad czterystu uczestniczących również w działaniach Polaków z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej po dowództwem generała Stanisława Sosabowskiego, wspieranych przez członków holenderskiego ruchu oporu.

Dziś, po sześciu dekadach, nadal żywa jest dyskusja nad przyczynami klęski. Długo toczono debaty o odpowiedzialności za błędy w tej ostatniej przegranej przez aliantów batalii II wojny światowej. Dlatego cieszę się niezmiernie, że Polacy walczący w tej pamiętnej bitwie doczekali się dzisiaj sprawiedliwej oceny historycznej. Doceniono, choć dopiero po wielu latach, rolę żołnierzy generała Sosabowskiego i jego samego, niesprawiedliwie wydalonego ze służby wojskowej za rzekome niedopatrzenia podczas walk. Ujawnione zostały fakty stwierdzające rzeczywistą rolę polskiej brygady, jej męstwo, waleczność i poświęcenie. Dziękuję za holenderską inicjatywę, która zmierza do pełnej rehabilitacji generała Sosabowskiego i przywrócenia mu należnego miejsca w historii. Mam nadzieję, że wydarzenia sprzed sześćdziesięciu lat zostaną teraz przypomniane szerokiej opinii publicznej w Holandii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Polsce, a bohaterowie tamtych dni docenieni w sposób, na jaki zasługują.

Jednak tutaj, dzisiaj, naszym najważniejszym obowiązkiem jest pochylenie się w skupieniu nad tymi, którzy oddali tu swoje życie, i podziękowanie tym, którzy przeżyli. Gloria victis! Chwała zwyciężonym! Ta maksyma rzymska dobrze odzwierciedla nasze uczucia. Oddaję dziś cześć bohaterom tamtych dni - poległym za wolność Polski, Niderlandów i całej Europy oraz kombatantom, którzy biorą także udział w dzisiejszej uroczystości. Doświadczenia tamtego okresu z pewnością uświadamiają nam, jak ważne było solidarne działanie narodów w celu pokonania wspólnego zagrożenia. Polscy żołnierze wierni byli honorowej dewizie Wojska Polskiego, wywodzącej się jeszcze z XVIII wieku: "za wolność waszą i naszą". Ta dewiza skierowała ich na wszystkie fronty II wojny światowej, także tu, pod Arnhem. To również wam, dzielni żołnierze, zawdzięczamy, że Polska i Niderlandy żyją dziś w zjednoczonej i współpracującej Europie, w której nasze dzieci i wnuki mogą cieszyć się pokojem i dobrobytem. Jedność kontynentu, która na naszych oczach nabiera coraz pełniejszego kształtu, to także efekt Waszego poświęcenia. Za waszą postawę, umiłowanie wolności i przelaną krew, dziękujemy z całego serca!

Z satysfakcją stwierdzam również, że pamięć o poległych pod Arnhem nie jest w Niderlandach czymś odświętnym, lecz jest częścią stale przeżywanej historii. Podobnie jak i pamięć o polskich żołnierzach generała Stanisława Maczka, wyzwolicielach Bredy. Na tym polskim placu, Polenplein, przedstawiciele władz polskich składają przy udziale władz miejscowych co roku hołd uczestnikom bohaterskiego, choć tragicznego w skutkach udziału Polaków w operacji "Market Garden". Niech mi wolno będzie w tym miejscu podziękować Panu, Panie Komisarzu Królowej, i Pani, Pani Burmistrz, za stałą opiekę nad polskimi miejscami pamięci. Wiem, że pamięć wysiłku żołnierzy z innych krajów niosących wolność Niderlandom jest obecna w Państwa działalności skierowanej do dzieci i młodzieży. Jest to, w moim głębokim przekonaniu, ważny element rozwijania współpracy i zrozumienia między krajami i narodami, do czego wszyscy dążymy. Polacy nie tylko pamiętają, ale i cenią niezwykle tę życzliwość, a zwłaszcza pamięć zwykłych obywateli holenderskich.

60 lat temu, między innymi na polu bitwy pod Arnhem, nasi Rodacy przelewali krew w morderczych walkach w imię przywrócenia pokoju. Dzisiaj naszym żołnierzom powierzamy wypełnianie zadań mających na celu utrzymywanie pokoju. Bez względu na charakter misji, w polskiej tradycji służba wojskowa była zawsze zaszczytem i patriotycznym obowiązkiem. Żołnierz to człowiek honoru, człowiek miłujący Ojczyznę, gotów do najwyższych poświęceń. To osoba godna zaufania, nieskazitelna, stojąca zawsze po stronie Narodu, po stronie słusznej sprawy, po stronie wolności. Obrona suwerenności, ochranianie słabszych, dawanie nadziei - to zadania, które polskie formacje wojskowe wypełniały od wieków nie tylko w granicach Rzeczypospolitej, ale również w różnych zakątkach globu. Dzisiaj ta tradycja jest kontynuowana i z dumą mogę stwierdzić, że żołnierz polski, a poprzez niego Polska, bierze czynny udział w zachowaniu pokoju na świecie. Polskie siły zbrojne pełnią pokojową służbę w Kosowie pod egidą NATO. Pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych jesteśmy obecni w Libanie i na Wzgórzach Golan. Polski kontyngent od ponad roku bierze udział w stabilizacyjnej misji w Iraku i w Afganistanie. Wierzę, że dzięki temu nigdy już nie doświadczymy takich kataklizmów, jak II wojna światowa, i tak krwawych batalii, jak bitwa pod Arnhem.

Pochylając dziś głowę w miejscu bohaterskiej ofiary żołnierzy pod Arnhem, pragnę wyrazić nadzieję, że wspólnie dołożymy starań, żeby nasza wspólna przyszłość nie zależała nigdy więcej od siły militarnej, lecz od współpracy polityków i społeczeństw. Jestem przekonany, że takie byłoby życzenie żołnierzy, których ciała spoczywają w Driel, Oosterbeek i okolicznych miejscowościach. Wiem, że takie samo jest odczucie ich współczesnych kolegów pełniących misję w zapalnych regionach. Od zgodnej współpracy rządów i społeczeństw zależy, czy tak się stanie.

Pod pomnikiem składały kwiaty oficjalne delegacje, a także zwykli ludzie, mieszkańcy miasta. Młodzieżowy chór z Driel i zespół "Promyki Krakowa" śpiewały polskie pieśni, także tę ułożoną 10 lat temu specjalnie na 50. rocznicę bitwy pod Arnhem: "Czy jeszcze ktoś pamięta, jak ciężko walczyli w tej smutnej walce o most w Arnhem. (...) Czy jest to most do zbudowania wspólnej przyszłości? W świecie nadziei sny o pokoju się spełnią" - śpiewały dzieci.

W Driel, w oknie wystawowym jednej z firm mieszczących się przy placu Polskim, można zobaczyć zdjęcia 97 ze 101 polskich żołnierzy poległych w okolicach tego miasta.

Po uroczystości marszałek L. Pastusiak spotkał się z kombatantami.

Rocznicowe uroczystości w Driel poprzedził pokaz skoków spadochronowych z udziałem polskich skoczków z 6. Dywizji Powietrzno-Desantowej w Krakowie. Na spadochronie skakał również wnuk gen. S. Sosabowskiego.

19 września na cmentarzu w Oosterbeek, gdzie spoczywają polegli w operacji "Market Garden" żołnierze, odbyły się główne uroczystości obchodów rocznicowych. Wzięli w nich udział m.in. holenderska królowa Beatrix, brytyjski następca tronu książę Walii Karol i marszałek L. Pastusiak. Na cmentarzu obok Brytyjczyków poległych w akcji spoczywa około 80 polskich żołnierzy.

Wieniec od narodu holenderskiego złożyła królowa Beatrix. Brytyjski książę Karol, w wojskowym mundurze, zasalutował poległym. Marszałek L. Pastusiak złożył wieniec od narodu polskiego. Kwiaty składali też kombatanci, przedstawiciele ambasad, a na każdym z ponad tysiąca grobów dzieci złożyły bukiety.

Na zakończenie uroczystości nad cmentarzem pojawił się śmigłowiec, a za nim historyczny samolot Dakota, z którego w 1944 r. skakali spadochroniarze. Współczesne lotnictwo uhonorowało poległych przelotem w kluczu czterech samolotów transportowych Herkules.

Uroczystości w Oosterbeek transmitowała telewizja holenderska. W prasie ukazały się obszerne relacje z tych obchodów.

Podczas uroczystości poświęconych pamięci żołnierzy poległych w operacji "Market Garden" pod Arnhem marszałek L. Pastusiak rozmawiał o pośmiertnym odznaczeniu gen. S. Sosabowskiego. Marszałek spotkał się z holenderskim ministrem obrony Henkiem Kampem. Pytał go o możliwość uhonorowania gen. Sosabowskiego przez rząd holenderski. H. Kamp odpowiedział, że w 1952 r., siedem lat po wojnie, rząd Holandii zdecydował, iż nie będzie nadawał już więcej pośmiertnych odznaczeń wojskowych za dzielność. Powołując się na tę uchwałę rządu, wyjaśnił, że nie może zrobić wyjątku dla generała czy innych polskich żołnierzy. Poinformował jednak, że przekazał do Izby Tradycji 6. Brygady Powietrzno-Desantowej z Krakowa, która kontynuuje tradycję 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, paterę honorującą Polaków.

Odnosząc się do swej wizyty w Holandii, marszałek podkreślił, że podczas uroczystości rocznicowych zarówno w Oosterbeek - ku czci wszystkich poległych, jak i w Driel, które można nazwać dniem polskim, kultywowana jest pamięć o Polakach poległych w walce z nazizmem i o wyzwolenie Holandii. Zdaniem marszałka, najważniejsze jest to, że w uroczystościach mogli wziąć udział żyjący uczestnicy tych wydarzeń; między nimi było 60 Polaków, którzy zjechali pod Arnhem ze wszystkich stron świata - z Anglii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, a także z Polski.

Marszałek L. Pastusiak podkreślił, że cieszy się, iż Polacy walczący pod Arnhem doczekali się sprawiedliwej oceny historycznej.

Marszałek Senatu zaznaczył, że Polacy mieli znaczny udział w operacji. "Niestety operacja, którą Bernard Montgomery zaplanował na 48 godzin, trwała osiem dni - 213 godzin. Osaczeni z trzech stron spadochroniarze mieli bardzo trudną pozycję do obrony i cała operacja zakończyła się fiaskiem" - dodał.

"Jak w przysłowiu - sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą - nie tylko niepowodzenie akcji okazało się sierotą, ale też Anglicy palcem wskazali, kto jest winien i tym palcem wskazali na Polaków" - zaznaczył. "Cenę za to zapłacił dowódca 1 SBS gen. Sosabowski, który został dyscyplinarnie zwolniony z wojska i pracował potem jako robotnik i zmarł jako robotnik" - przypomniał marszałek.

Przez wiele lat Anglicy obciążali winą Polaków za tę porażkę, dokumenty historyczne wykazały jednak, że to nie Polacy ponoszą winę za złe zaplanowanie tej operacji. Amerykański generał James Gavin był świadkiem prowadzonej przez Montgomery'ego przed operacją odprawy, w której brał udział Sosabowski. Wspomina, że polski generał pytał, co stanie się po desancie: "A co z Niemcami, w jaki sposób będziemy z nimi walczyć". Jednak Montgomery zignorował te uwagi.

"Polacy zostali zrehabilitowani. Mało tego - potwierdzono, że dzięki swemu uporowi, odwadze i bohaterstwu umożliwili odwrót tysiącom żołnierzy brytyjskich, którzy zdołali się wydostać z tego kotła" - zaznaczył marszałek L. Pastusiak.

* * *

21 września 2004 r. w Senacie odbyła się konferencja "Prasa lokalna w budowie społeczeństwa obywatelskiego", zorganizowana przez Komisję Kultury i Środków Przekazu wspólnie z Izbą Wydawców Prasy. W konferencji wzięli udział wydawcy i dziennikarze prasy lokalnej, naukowcy zajmujący się prasoznawstwem, przedstawiciele Centrum Monitoringu Wolności Prasy.

Konferencję otworzył marszałek Longin Pastusiak. W opinii marszałka Senatu, główne zadania prasy lokalnej to nie tylko informowanie o miejscowych wydarzeniach, ale także integracja społeczności, kształtowanie opinii, kreowanie liderów, promowanie lokalnych inicjatyw.

Marszałek L. Pastusiak przypomniał w swoim wystąpieniu, że rynek mediów zaczął zmieniać się w czasie przemian 1989 r., wraz upadkiem RSW Prasa-Książka-Ruch. "Przez ostatnie 15 lat prasa lokalna oplotła swoją siecią cały kraj. Na tej mapie są i białe plamy, i miejsca, gdzie wydawanych jest po kilka tytułów" - mówił.

Zdaniem marszałka Senatu, wszystkie polskie media nie weszły dotąd w okres dojrzałości, bo "ich władza nie łączy się z odpowiedzialnością za słowo" i "nie nastał w nich jeszcze czas przyznawania się do błędów".

Według szefa Izby Wydawców Prasy Wiesława Podkańskiego, prasa lokalna oprócz tego, że dla wielu mieszkańców stanowi podstawowe źródło informacji, ma znaczenie edukacyjne i kulturotwórcze. Pełni też ważną rolę w prezentowaniu niedociągnięć i sukcesów władzy. Jego zdaniem, problemami prasy lokalnej są warunki techniczne, niewłaściwe uregulowania prawne i nierzadko konflikty na szczeblach administracyjnych.

Podczas obrad wiele mówiono o tym, czym jest niezależność gazety lokalnej. "15 lat temu niezależność była kategorią polityczną. Obecnie wyraz ten oznacza głównie niezależność finansową: utrzymywanie się wyłącznie ze sprzedaży nakładów i reklam. Tych gazet nikt nie dotuje, to one utrzymują swoich właścicieli" - powiedział Dominik Księski, wydawca tygodnika "Pałuki". Dodał, że tylko gazeta, która sama na siebie zarabia, może utrzymać niezależność finansową i wszelką inną.

Zdaniem D. Księskiego, niezależna gazeta lokalna jest pismem, za którym nie stoi żadna partia ani ruch polityczny. "Nawet jeśli redakcja ma wyraźne poglądy polityczne, powinna prowadzić pismo tak, aby zachowywało równy dystans do wszystkich sił politycznych" - dodał.

W dyskusji wiele miejsca poświęcono zagrożeniom, jakie mogą dotyczyć mediów lokalnych. Według uczestników debaty, może to być zarówno brak dobrego warsztatu dziennikarskiego, jak i nacisk wydawcy (którym często staje się samorząd lokalny).

"Zagrożeniem dla prasy lokalnej jest ona sama. Ten, kto egoistycznie wyznaczy profil swego pisma - np. będzie chciał wydawać lokalny tygodnik polityczny - nie zyska czytelników. Ten, kto oprze się tylko na sieci <<Ruchu>>, zawiedzie się na nim. Ten, kto pozwoli swoim reporterom pisać nieciekawie, skaże się na spadek nakładu" - wyliczał D. Księski.

Według prof. Mariana Gieruli z Uniwersytetu Śląskiego, w Polsce ukazuje się obecnie około 3 tys. tytułów prasy lokalnej. Głównie są to tytuły niezależne, prasa samorządowa i parafialna. Gmin w Polsce jest 2489, miast - 875, prasa lokalna ukazuje się w co czwartej gminie wiejskiej (27%) i co drugim mieście (59%). W wielu stosunkowo dużych miastach nie istnieje jednak żaden lokalny tytuł prasowy. Są też w Polsce regiony, w których ponad 3/4 miasteczek nie ma nawet lokalnego biuletynu - mówił prof. M. Gierula.

Najwięcej pism lokalnych, bo prawie 300 tytułów, ukazuje się na Górnym Śląsku, 290 - na Mazowszu, po około 270 w Wielkopolsce i Małopolsce.

Podczas konferencji przyjęto stanowisko w sprawie zagrożeń funkcjonowania prasy lokalnej:

"Uczestnicy konferencji <<Prasa lokalna w budowie społeczeństwa obywatelskiego>> pragną zwrócić powszechną uwagę na wielkie znaczenie, jakie dla budowy podstaw demokracji w Polsce ma prasa lokalna. Stała się ona dla mieszkańców miast i wsi podstawowym źródłem pozyskiwania informacji o sprawach najbliższego otoczenia. Wypełnia ona również szereg funkcji kulturowych, edukacyjnych i ekonomicznych.

Prasa lokalna odgrywa również ogromną rolę w kontrolowaniu władzy, ale także w prezentowaniu jej sukcesów, wyjaśnianiu problemów i tworzeniu więzi społeczeństwa lokalnego z jego reprezentantami.

Działalność lokalnych wydawców napotyka jednak liczne problemy, będące często wynikiem dającej się jeszcze odczuć słabości tego segmentu prasy.

W warunkach zaostrzającej się konkurencji na rynku mediów konieczne jest:

Działania te przyniosą w efekcie zwiększenie autorytetu prasy lokalnej i przyczynią się do umocnienia jej rynkowej pozycji.

Dla wzmocnienia tego procesu niezbędne jest polepszanie techniczno-materialnych warunków wykonywania zawodu przez dziennikarzy lokalnych. Uczestnicy konferencji widzą też potrzebę powołania zawodowej struktury dziennikarzy.

Niesprzyjające czynniki zewnętrzne, np. niekorzystne i często niewłaściwe uregulowania prawne lub konflikty na styku prasy lokalnej z administracją państwową, samorządową lub lokalnymi grupami interesów, wymagają zmian, które posłużą poprawie współpracy mediów z przedstawicielami administracji.

W segmencie prasy lokalnej mieszczą się też gazety zakładane lub sponsorowane przez lokalnych polityków. Zjawisko to nasila się w każdym okresie przedwyborczym. Zdarzają się także przypadki zakładania pism przez lokalnych biznesmenów, których głównym celem jest promocja i ochrona interesów właściciela lub sponsora. Stan ten powoduje zacieranie granic między autentyczną prasą lokalną a pismami służącymi jedynie realizacji doraźnych interesów poszczególnych osób lub grup interesów i obniżają prestiż prasy lokalnej.

Szczególną uwagę społeczeństwa oraz właściwych organów ustawodawczych i administracyjnych uczestnicy konferencji pragną zwrócić na niewłaściwość i szkodliwość zjawiska polegającego na coraz częstszym występowaniu samorządów lokalnych w roli wydawców prasy.

Zdaniem uczestników konferencji, nie należy łączyć funkcji biuletynu informacyjnego - organu administracji z funkcją niezależnej prasy, której wszak jednym z głównych zadań jest sprawowanie społecznej kontroli nad działaniami władz. Uzurpowanie sobie przez biuletyny samorządowe roli gazet wiąże się niejednokrotnie z utrudnianiem dostępu do informacji dziennikarzom prasy prywatnej, co jest podważaniem fundamentalnej zasady wolności słowa i prawa obywateli do dostępu do informacji.

Poważne zastrzeżenia uczestników konferencji budzi też łączenie przez pisma samorządowe funkcji publicznych z działalnością gospodarczą. Działanie na styku wykorzystania środków publicznych i biznesu rodzi liczne wątpliwości natury formalnej i etycznej oraz co do zgodności z zasadami uczciwej konkurencji. Szczególnie pozyskiwanie reklam przez <<gazety>> samorządowe sprzyja możliwości powstawaniu na lokalnych rynkach sytuacji korupcjogennych. Naraża ponadto samorządy na ostre konflikty z prasą lokalną, dla której przychody z reklam stanowią podstawę ekonomicznego bytu.

Uczestnicy konferencji apelują do Izby Wydawców Prasy o podjęcie we współpracy z prasą lokalną monitorowania przypadków naruszania prawa konkurencji przez tytuły wydawane przez samorządy lub na ich zlecenie i kierowanie tych spraw do właściwych instytucji.

Uczestnicy konferencji postulują wprowadzenie takich rozwiązań prawnych, które w jednoznaczny sposób określą zasady wydawania biuletynów informacyjnych przez organa administracji i samorządy wszystkich szczebli. Będzie to służyło poprawie dobrze rozumianej otwartości działania administracji i samorządów i przyniesie wzrost zaufania społecznego do ich działalności. Jednocześnie przyczyni się to do wzmocnienia organizatorskiej funkcji autentycznej prasy lokalnej, służąc budowaniu przez nią społeczeństwa obywatelskiego, co jest zadaniem i niezaprzeczalną zasługą tej prasy, a leży w polskim interesie narodowym".

* * *

23 września 2004 r. w Warszawie marszałek Longin Pastusiak wziął udział w konferencji Polskiego Towarzystwa Badań Operacyjnych i Systemowych, Instytutu Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk oraz Wyższej Szkoły Informatyki Stosowanej i Zarządzania, odbywającej się pod hasłem "Badania operacyjne i systemowe a rozwój gospodarki i społeczeństwa wiedzy: Wyzwania dla polskiej nauki po wejściu Polski do UE".

Podczas konferencji marszałek Senatu powiedział:

Dziękuję za zaproszenie na dzisiejszą konferencję zorganizowaną pod hasłem "Badania operacyjne i systemowe a rozwój gospodarki i społeczeństwa wiedzy: Wyzwania dla polskiej nauki po wejściu Polski do Unii Europejskiej".

Z przyjemnością przyjąłem prośbę organizatorów kolejnej konferencji o osobisty patronat nad nią, jak i prośbę o zabranie głosu w czasie jej otwarcia.

Nie jest mi obca, jako profesorowi nauk politycznych, problematyka systemów.

Wiadomo, że współczesne systemy polityczne są coraz bardziej złożone i wymagają badań systemowych. Nasz nowy system polityczny, który wspólnie tworzymy, my, jako politycy, i Państwo, jako naukowcy, daleki jest od doskonałości.

W XXI wieku świat w którym żyjemy, stał się systemem globalnym, ale jednocześnie jest znacznie bardziej złożony i niestabilny, trudniejszy do doskonalenia i wprowadzania poprawek. Dzisiaj z perspektywy czasu wiemy, że prognozy dotyczące XXI wieku były zbyt optymistyczne. Tragiczne wydarzenia z 11 września 2001 roku i z września 2004 roku nie były możliwe do przewidzenia. Szczególnie w wymiarze niespotykanego okrucieństwa.

Współczesne zdobycze cywilizacyjne postawiły nas jednak w roli bezpośrednich obserwatorów, jako użytkowników globalnej komunikacji elektronicznej, którą jest m.in. telewizja. Byliśmy świadkami tych wydarzeń, bo postęp w nauce i technice, jaki wystąpił w ostatnim 15-leciu, jest ogromny.

Jeszcze 15 lat temu nie było globalnej teleinformatyki.

Na marginesie przypomnę, o czym Państwo zapewne doskonale wiecie, że liczba internautów przekroczy niebawem 1 mld osób.

Od 1 maja bieżącego roku Unia Europejska przestała być "ich", a stała się "nasza".

Wejście do Unii 10 nowych krajów nie zmieniło w żadnym zakresie jej celów. Obowiązują one we wszystkich 25 gospodarkach i społeczeństwach Unii.

Po raz pierwszy negocjowano z Polską, jako członkiem Unii, taki cel, jak rozwój społeczeństwa opartego na wiedzy w Polsce.

Jest to jeden z priorytetów w jednym ze Strukturalnych Programów Operacyjnych. Jak trudny do realizacji jest to Program, nie muszę przekonywać naukowców od badań operacyjnych.

W tym roku obchodziliśmy 15. rocznicę Okrągłego Stołu. Jak pokazała historia, było to przełomowe wydarzenie polityczne, o charakterze wyjątkowym w dziejach Europy i świata.

Być może nie wszyscy już pamiętają, że wówczas, w czasie obrad, poświęcono sporo uwagi rozwojowi nauki. Ustalenia Okrągłego Stołu mówiły, że proces transformacji trzeba oprzeć o rozwój nauki. Wyprzedziło to koncepcyjnie słynną obecnie Strategię Lizbońską.

Nie udało się jednak w pełni zrealizować tych podjętych zamierzeń. Nakłady na naukę obniżały się, a w tym roku spadły poniżej 0,3 procent PKB.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej zajmował się ostatnio sprawami sektora nauki w Polsce w dwóch aspektach. Jednym dotyczącym wykorzystywania prac naukowo-badawczych i wdrożeniowych w gospodarce oraz drugim dotyczącym realizowania Strategii Lizbońskiej przez Polskę.

Efektem jest jednomyślnie podjęta przez Senat w dniu 12 sierpnia 2004 roku uchwała w sprawie wspierania oraz wykorzystywania prac naukowo-badawczych i wdrożeniowych w gospodarce. W uchwale tej Senat zobowiązał Radę Ministrów do przedstawienia programu osiągnięcia poziomu finansowania nauki na poziomie 3 procent PKB do 2010 roku.

Zadanie to jest szczególnie trudne i pilne, bowiem zgodnie ze Strategią Lizbońską w 2010 roku 2/3 nakładów na naukę musi pochodzić z gospodarki.

Pozostało nam tylko pięć lat, aby z poziomu 0,3 procent PKB na naukę, o czym już mówiłem, osiągnąć poziom 3,00 procent PKB.

Nie tylko my mamy trudności z realizacją Strategii Lizbońskiej. Mają ją również inne kraje, jak np.: Francja i Niemcy. Tam są to trudności znacznie mniejsze niż nasze i w zasadzie w sferze polityki, a nie gospodarki. U nas są to trudności zarówno w polityce, jak i w gospodarce.

Mimo tych trudności u nas, jak i w starej Unii Europejskiej, jestem optymistą, jeżeli chodzi o realizację Strategii Lizbońskiej w nowej Unii Europejskiej. Oczywiście pod warunkiem ścisłego współdziałania polityki, gospodarki i nauki oraz żelaznej konsekwencji w dążeniu do realizacji tej strategii przez wszystkie społeczeństwa nowej Unii.

Od świata nauki oczekujemy pełnego zaangażowania w badaniach na rzecz praktyki społecznej, gospodarczej i politycznej. Oczekujemy także prowadzenia badań podstawowych, gdyż decydują one o naszej przyszłości w Unii Europejskiej. Wyzwania, które stoją przed Polską, a szczególnie przed nauką polską, są wielkie i niezwykle trudne. Jednakże nie mamy już innego wyboru. Najbliższe 15 lat rozwoju naszego kraju zadecyduje, na kilka dekad XXI wieku, o miejscu Polski w Europie i świecie.

Wszyscy razem możemy tym wyzwaniom sprostać.

Życzę pomyślnych obrad, wytrwałości i optymizmu w działaniach. Życzę zrealizowania w przyszłości wielu twórczych wniosków z dzisiejszej konferencji. Tak, aby to było z korzyścią dla nas współczesnych oraz przyszłych pokoleń Polaków.

* * *

23 września 2004 r. koncert galowy z udziałem prawie 30 polskich zespołów artystycznych działających na Ukrainie zainaugurował w Chmielnickim V Festiwal Kultury Polskiej na Ukrainie. W programie festiwalu, nad którym patronat honorowy objął marszałek Longin Pastusiak oraz ministerstwa kultury Polski i Ukrainy, przewidziano m.in. występy zespołów folklorystycznych, muzyczno-wokalnych, koncerty chórów, spektakle teatralne, projekcje polskich filmów oraz otwarcie wystaw plastycznych. W imprezie wystąpili także artyści z Polski. Imprezy festiwalowe odbywały się będzie w siedmiu miastach Ukrainy: Chmielnickim, Lwowie, Kijowie, Odessie, Charkowie, Łucku i Doniecku.

Festiwal, zorganizowany przez Federację Organizacji Polskich na Ukrainie oraz Instytut Adama Mickiewicza w Warszawie, potrwa do 3 października.

Na festiwalu na Ukrainie przebywał przewodniczący Komisji Emigracji i Polaków za Granicą senator Tadeusz Rzemykowski.

* * *

27 września 2004 r. przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie uczczono 65. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego. Podczas uroczystości odbył się Apel Poległych, przemówienia okolicznościowe wygłosili prezydent Warszawy Lech Kaczyński i prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisław Karolkiewicz, złożono wieńce i wiązanki. W imieniu Senatu wieniec złożył wicemarszałek Kazimierz Kutz. W uroczystości udział wzięli kombatanci, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych stolicy, wojsko, harcerze i warszawiacy.

Dzień Polskiego Państwa Podziemnego - 27 września - został uchwalony przez Sejm 11 września 1998 r. Pomnik poświęcił w czerwcu 1999 r. papież Jan Paweł II.

"Jesteśmy tu, aby oddać hołd tym, którzy Polskie Państwo Podziemne tworzyli, organizowali i o nie walczyli. Jesteśmy tu, aby po latach zakłamania dać świadectwo prawdy- - powiedział podczas uroczystości prezes Światowego Związku Żołnierzy AK S. Karolkiewicz.

Polskie Państwo Podziemne, którego zręby powstały pod koniec września 1939 r., było fenomenem w okupowanej Europie. W podziemiu utworzono niemal wszystkie atrybuty suwerennej państwowości - administrację, namiastkę parlamentu, siły zbrojne, aparat policyjny, wymiar sprawiedliwości, szkolnictwo, prasę. Struktury podziemia kierowane były z Paryża, a potem z Londynu, m.in. przez prezydenta RP i rząd. Najwyższą władzę w podziemiu sprawował delegat rządu na kraj. Kulminacją wysiłku zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego było powstanie warszawskie.

* * *

28 września 2004 r. w Senacie odbyła się uroczystość wręczenia zaświadczeń o wyborze na senatora nowo wybranym senatorom: Krystynie Bochenek, Marii Skrzypek-Mrowiec, Kazimierzowi Jaworskiemu i Wojciechowi Sałudze. Zaświadczenia wręczał przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Ferdynand Rymarz.

* * *

28 września 2004 r. przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi na Białorusi marszałek Longin Pastusiak wystosował list do Giennadija Nowickiego, przewodniczącego Rady Republiki Białoruś:

"Szanowny Panie Przewodniczący,

Zbliżające się wybory parlamentarne na Białorusi skupiają uwagę obserwatorów w całej Europie. Jest to dobra okazja, by Białoruś zaprezentowała się jako kraj, który kieruje się zasadami demokracji i przestrzegania praw człowieka i obywatela. Polska zawsze starała się być orędownikiem Białorusi na arenie międzynarodowej, uważając, że naszym obowiązkiem jest wspieranie sąsiadów na drodze demokratycznych reform. Zakładają one także budowanie społeczeństwa obywatelskiego, w którym każdy, niezależnie od światopoglądu i narodowości, ma pełną możliwość kształtowania sytuacji społecznej w swoim kraju. Przebieg najbliższych wyborów będzie dobrym miernikiem społecznego zaangażowania obywateli Białorusi.

Białoruś jest krajem dużego potencjału, w tym także potencjału etnicznego. Wielokulturowość jest wielką szansą na szybki i właściwy rozwój krajów i narodów. Wierzę, że Białoruś tę szansę wykorzysta.

Senat RP jest patronem i opiekunem Polaków i Polonii za granicą. Dlatego też, jako marszałek Senatu Rzeczypospolitej, mam nadzieję, że obywatele Białorusi polskiego pochodzenia będą mieli zapewnioną możliwość aktywnego udziału w życiu swojego kraju, między innymi poprzez równe ich traktowanie podczas najbliższych wyborów parlamentarnych".


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,