Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku dziennego 62. posiedzenia senator Jolanta Popiołek wygłosiła oświadczenie skierowane do ministra zdrowia:

Stowarzyszona grupa stomatologów posiadających prywatne gabinety w Sochaczewie zwróciła się do mnie z prośbą o podjęcie interwencji u pana ministra w sprawie konieczności znowelizowania resortowego rozporządzenia z grudnia 2002 r. Wymieniony akt normatywny zezwala na zaopatrywanie się w hurtowniach tylko stomatologom z zakładów opieki zdrowotnej. Lekarze prywatni mogą kupić w hurtowniach wyłącznie leki wyszczególnione na specjalnej, opracowanej przez ministra zdrowia liście.

Wykaz dostępnych dla nich leków nie obejmuje między innymi powszechnie stosowanych w gabinetach prywatnych zachodnich znieczuleń. Jedynym dostępnym lekiem znieczulającym na liście jest polska lignokaina. Zdecydowana większość prywatnych stomatologów nie chce jej stosować, woli bowiem używać bardziej nowoczesnych zachodnich farmaceutyków, wygodniejszych do stosowania podczas zabiegu, skuteczniejszych w działaniu i w pełni akceptowanych przez pacjentów.

Lekarzom prywatnym, płacącym wysokie podatki, działającym jako pełnoprawni przedsiębiorcy, uszczuplenie praw w porównaniu z ich kolegami z zakładów opieki zdrowotnej wydaje się być naruszeniem art. 32 konstytucji. Artykuł ten bowiem wyraźnie ustala zasadę nakazującą równe traktowanie podmiotów w obrębie danej kategorii działalności gospodarczej.

Problem ten nie dotyczy wyłącznie dziewiętnastu sochaczewskich gabinetów stomatologicznych, ale również pozostałych osiemnastu tysięcy prywatnych gabinetów w całym kraju.

Rozporządzenie ministra zdrowia z grudnia 2002 r. powoduje wiele negatywnych skutków i patologii społecznych. Uciekając przed wysokimi marżami przy zakupie drogich leków w aptekach, stomatolodzy dogadują się z hurtownikami, z naruszeniem prawa, i kupują leki "spod lady". Niektórzy lekarze, zmuszeni do zakupienia w aptece drogiego leku z narzuconą dużą marżą, przerzucają ją na pacjenta, podwyższając cenę usługi. Na przykład opakowanie leku o nazwie Ubistesin kosztuje w hurtowni 100 zł, a w aptece 130 zł. To samo dotyczy również innych leków spoza grupy uczuleniowych, nieujętych w wykazie. Na przykład Xylonor kosztuje w hurtowni 90 zł, a w aptece 118 zł, podobnie Endomethasone - odpowiednio 65 zł i 92 zł. Jest to również droga prowadząca do różnych kombinacji receptami.

Te narzucone przez apteki wysokie, dwudziestopięcio-, trzydziestoprocentowe  marże przy zakupie również innych, niepodanych na liście drogich leków, skłaniają do zadania pytania: czy przypadkiem ten niekorzystny zapis w rozporządzeniu z grudnia 2002 r. nie pojawił się ze względu na skuteczne oddziaływanie na ministerstwo jakiegoś wpływowego lobby aptekarskiego? W ciągu jednego dnia w Polsce może być dokonanych ponad dwieście tysięcy znieczuleń, zatem w grę wchodzą ogromne pieniądze.

W czerwcu 2003 r. główny inspektor farmaceutyczny obiecał nowelizację rozporządzenia. Minął już rok od daty złożenia przyrzeczenia, dlatego zwracam się do pana ministra z uprzejmą prośbą o spowodowanie skutecznego uporządkowania tego niepotrzebnie nabrzmiałego problemu i doprowadzenie poprzez nowelizację rozporządzenia do zrównania praw wszystkich podmiotów wykonujących tego typu usługi medyczne, a tym samym do zmniejszenia odpłatności za usługi stomatologiczne.

* * *

Senator Kazimierz Drożdż złożył oświadczenie skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuty Waniek:

W imieniu społeczności dwóch gmin, Stronia Śląskiego oraz Lądka Zdroju, zwracam się z prośbą o uruchomienie na terenie tych dwóch gmin programów telewizji regionalnej TVP 3.

Od wielu lat mieszkańcy tych gmin, prawdopodobnie już jedynych w województwie dolnośląskim, borykają się z problemem braku odbioru programów TVP tak zwanej regionalnej trójki. Tylko niewielki odsetek ludzi korzysta z możliwości odbioru programu regionalnego przez łącza satelitarne. Najczęściej mieszkańcy korzystają z telewizji satelitarnej Cyfra+ lub z innych platform cyfrowo-telewizyjnych, ale w tym przypadku jest to jedynie program regionalny z Warszawy.

Niewątpliwie problem jest ważny z punktu widzenia samorządów i mediów, które przekazują coraz więcej wiadomości, informacji i reportaży z danego regionu. Ważnym elementem jest tutaj również promocja naszego regionu oraz różnych ciekawostek historyczno-geograficzno-turystycznych z różnych zakątków Dolnego Śląska i okolic. Popularne programy edukacyjne, gospodarcze czy rozrywkowo-sportowe to ważny proces w kształceniu świadomości i poglądów ludzi różnych środowisk.

Należy tutaj dodać, iż wiele programów emitowanych przez TVP 3 jest na żywo, co pozwala na bezpośrednią analizę wydarzeń i podkreśla priorytet oglądalności wśród widzów. Mieszkańcy tych dwóch gmin już wielokrotnie podnosili sprawę oglądalności i dostępu do telewizji regionalnej podczas organizowanych spotkań z samorządem lokalnym.

Nadmieniam również, iż na stokach Czarnej Góry usytuowany jest przekaźnik telewizyjny, który można by wykorzystać do przeprowadzenia sygnału TVP 3 Wrocław.

Jeszcze raz zwracam się z prośbą do pani przewodniczącej o podjęcie działań w przedmiotowej sprawie..

* * *

Senator Mieczysław Janowski wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej:

Szanowny Panie Premierze!

Senat Rzeczypospolitej Polskiej podczas swego czterdziestego dziewiątego posiedzenia w listopadzie ubiegłego roku rozpatrywał ustawę o świadczeniach rodzinnych. Ustawa ta była projektem rządowym. W swych założeniach, przedstawianych przez ówczesną panią minister Jolantę Banach, ustawa miała tworzyć spójny system pomocy społecznej i system tak zwanych pozaubezpieczeniowych świadczeń rodzinnych. Rozwiązania ustawowe miały zapewnić jednolitość i przejrzystość sposobu określania kryteriów dochodowych w oparciu o koszty utrzymania rodzin w Polsce. Przewidując dwa typy świadczeń rodzinnych, zasiłki rodzinne oraz świadczenia opiekuńcze, ustawa miała zwiększyć pomoc, którą otrzymują rodziny w związku z kształceniem dzieci, zwłaszcza dzieci niepełnosprawnych. Przyjęte w niej rozwiązania spowodowały likwidację Funduszu Alimentacyjnego.

Podczas dyskusji nad tą ustawą formułowano wiele zastrzeżeń i wątpliwości. Dawałem temu wyraz osobiście, zabierając głos w debacie. Niestety, artykułowane wtedy obawy nie okazały się płonne.

Wielkie jest rozgoryczenie osób, które nie ze swej winy znalazły się w dramatycznej sytuacji życiowej i doznały znacznego ograniczenia należnych, ze społecznego punktu widzenia, świadczeń czy zasiłków. Oznacza to dla nich pogorszenie poziomu życia, który i tak nie był wysoki. Ludzie ci - a są to w przeważającej mierze matki samotnie wychowujące dzieci - czują się upokorzeni i odrzuceni. Utracili nabyte prawa i znaleźli się w kłopotach finansowych. A tymczasem dłużnicy alimentacyjni drwią sobie ze wszystkiego. Pojawia się na coraz szerszą skalę zjawisko fikcyjnych rozwodów czy też niezawierania małżeństw przez pary żyjące pod jednym dachem i mające dzieci. Wystąpienie czegoś takiego można było łatwo przewidzieć. Było to sygnalizowane. Nie taki był wszakże deklarowany cel wprowadzenia ustawy.

Podczas spotkania z osobami pokrzywdzonymi tą ustawą, które miało miejsce w Rzeszowie 17 maja br., usłyszałem relacje konkretnych osób, przedstawiających rzeczywiste, fatalne skutki obowiązywania tej ustawy. Był to częstokroć krzyk rozpaczy.

W tej sytuacji zwracam się do pana, Szanowny Panie Premierze, z prośbą o maksymalnie pilną nowelizację tej ustawy. Jak się orientuję, są już przygotowane inicjatywy poselskie, jest też duże zainteresowanie tak zwanym projektem społecznym. W zaistniałej sytuacji potrzebne jest podjęcie możliwie pilnych działań nowelizujących obecnie obowiązującą ustawę.

Ważną sprawą jest także należyte określenie progu dochodowego, parametr ten decyduje bowiem o przyznaniu lub nie wspomnianych zasiłków. Obecnie przyjęty poziom 504 zł wywołuje zasadne zastrzeżenia.

Dodam nadto, iż w moim przekonaniu ustawa ta narusza Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, między innymi jej art. 71. Należy też pamiętać o ratyfikowanej przez Polskę Konwencji Praw Dziecka i innych międzynarodowych regulacjach prawnych.

Proszę więc pana, Panie Premierze, o zainteresowanie się tą sprawą, by możliwe stało się szybkie udzielenie niezbędnej pomocy socjalnej ludziom, którzy jej niezmiernie potrzebują. Chodzi zwłaszcza o dzieci, które w żaden sposób nie powinny ponosić ciężarów niefrasobliwości dorosłych, ojca czy matki, ani też nie powinny doświadczać wadliwości prawa stanowionego przez polski parlament z inicjatywy polskiego rządu.

* * *

Senator Genowefa Ferenc złożyła następujące oświadczenie:

Oświadczenie to kieruję do pana ministra gospodarki i ministra finansów. Tematem oświadczenia jest wysokość akcyzy ustalona na wyroby futrzarskie.

Wysokość akcyzy ustalona na wyroby futrzarskie oraz dodatki ze skór naturalnych do odzieży powoduje, że polscy producenci odzieży oraz wyrobów futrzarskich znaleźli się w znacznie gorszej sytuacji niż ich unijni partnerzy. Produkowana w Polsce odzież i wyroby futrzarskie stają się bowiem niekonkurencyjne w stosunku do towarów z innych krajów.

Podczas spotkań z przedsiębiorcami zgłaszane są uwagi dotyczące akcyzy na te towary. Dotychczas polscy producenci wyrobów futrzarskich sprzedawali je głównie na rynku polskim ze względu na cła i opłaty importowe dla towarów zagranicznych. Obecnie wprowadzona akcyza, która nie występuje w innych krajach unijnych, powoduje, że polscy producenci rozważają konieczność przeniesienia produkcji poza teren Rzeczypospolitej Polskiej. Dodać należy, że Polska jest poważnym producentem naturalnych skór futerkowych, hodujemy sporo lisów i norek, przy tej hodowli zużywana jest duża ilość odpadów drobiowych. Istnieje niebezpieczeństwo, że obecnie obowiązujące przepisy dotyczące akcyzy mogą przyczynić się do upadku wielu polskich zakładów oraz do przeniesienia produkcji poza teren naszego kraju.

W celu uniknięcia tej dramatycznej sytuacji należałoby w jak najszybszym terminie zmniejszyć stawkę akcyzy na te wyroby do minimum, niewykluczone, że do zera, a przy najbliższej nowelizacji ustawy o akcyzie wykreślić z ustawy wyroby futrzarskie. Jestem przekonana, że wpływy do budżetu państwa z tytułu akcyzy będą dużo mniejsze niż straty wynikające z likwidacji miejsc pracy.

Szanowni Panowie Ministrowie, znając wasze zainteresowanie rozwojem polskiej gospodarki jestem przekonana, że w najbliższym czasie zostanie podjęta właściwa decyzja pozwalająca produkować dobre wyroby na terenie Polski oraz utrzymać istniejące już stanowiska pracy.

* * *

Senator Zdzisława Janowska wygłosiła oświadczenie następującej treści:

Swoje oświadczenie składam na ręce pana premiera Hausnera, jako pełniącego obowiązki ministra zdrowia od wczoraj, a dotyczy ono tragicznej sytuacji w służbie zdrowia w województwie łódzkim.

Szanowny Panie Premierze, wobec tragicznej sytuacji łódzkiej służby zdrowia, której w najbliższych tygodniach grozi zupełna zapaść, zwracam się do pana premiera o jak najszybsze rozwiązanie palących społecznych problemów z racji sprawowanego nadzoru nad Narodowym Funduszem Zdrowia.

Środki finansowe przyznane dla województwa łódzkiego są absolutnie niewystarczające na to, aby utrzymać świadczenia na poziomie zapewniającym minimalne bezpieczeństwo zdrowotne ubezpieczonych. Oddział łódzki plasuje się dopiero na jedenastym miejscu w krajowym rankingu świadczeń, kwota przypadająca na jednego ubezpieczonego wynosi 722 zł 30 gr, świadczenia te są mniejsze od średniej krajowej o 45 zł i o 180 zł od świadczeń w województwie mazowieckim.

W sytuacji potencjalnego zagrożenia zdrowia mieszkańców województwa istniało wcześniejsze uzgodnienie, że w kolejnych miesiącach roku 2004 nastąpi wyrównanie szans dzięki przeniesieniu środków finansowych z województw, gdzie jest ich zbyt dużo, do tych, w których jest ich stanowczo za mało. Niestety, wiadomo, że na mocy majowej uchwały Zarządu Narodowego Funduszu Zdrowia nieoczekiwanie zwiększono wartość punktów wyceniających usługi medyczne w bogatych województwach, w rezultacie czego przewidywana alokacja środków stała się niemożliwa. Wobec tak społecznie nieuczciwie rozwiązanej sytuacji zaprotestowały łódzkie środowiska medyczne, z którymi w pełni się solidaryzuję. Bardzo proszę o pomoc w przedstawionej sprawie.

Drugie pismo kieruję do pana prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. W dużym stopniu jest ono podobne, stąd też pozwolę sobie je tylko złożyć.

* * *

Senator Irena Kurzępa złożyła następujące oświadczenie:

Oświadczenie swoje kieruję do pana Krzysztofa Opawskiego, ministra infrastruktury, a dotyczy ono funkcjonowania Telekomunikacji Polskiej SA.

marcu zwróciłam się do pana Marka Józefiaka, prezesa Zarządu Telekomunikacji Polskiej SA, wskazując na liczne nieprawidłowości w pracy urzędu. Powołałam się na informacje prasowe o domaganiu się przez Telekomunikację Polską od swoich klientów regulowania już zapłaconych rachunków. Oto niektóre przykłady zaczerpnięte z lokalnej prasy, a konkretnie z "Dziennika Wschodniego".

24 listopada 2003 r. "Dziennik Wschodni" donosił o nieprawidłowościach w artykule pod tytułem "Nie  odłączyli i chcą pieniędzy"; 19 grudnia 2003 r. - "Niedoskonały system. Telekomunikacja Polska domaga się od swoich klientów regulowania rachunków już zapłaconych"; 22 stycznia 2004 r. - "Telekpina Polska SA"; 23 stycznia 2004 r. - "Klient - zmora Telekomunikacji Polskiej SA"; 4 luty 2004 r. - "Dożywotnia umowa"; 24 luty 2004 r. - "Rozmowy, których nie było"; 2 marca 2004 r. - "To bardzo kiepski żart"; 4 marca 2004 r. - "Umowa nawet po śmierci"; 5 marca 2004 r. - "Oskarżona o telerandkowanie".

Przedstawiłam także znaną mi osobiście sprawę domagania się przez Telekomunikację Polską SA zapłaty za rachunek już uregulowany przez pana Krzysztofa N. z Warszawy, podając adres, numer abonenta i faktury. Za wymienioną fakturę zapłacono przelewem 30 września 2003 r. W listopadzie 2003 r. , w styczniu i lutym 2004 r. pan Krzysztof N. otrzymywał wezwania do zapłaty tej faktury, mimo że w listopadzie telefonicznie wyjaśniono sposób zapłaty wymienionej faktury oraz przekazano kserokopię przelewu. W styczniu ponownie wyjaśniono na piśmie sposób zapłaty wymienionej faktury i przesłano to faksem. Zaznaczam, że na żadne moje wyjaśnienie nie otrzymałam odpowiedzi, nie raczył wyjaśnić mi sprawy również pan prezes, do którego zwróciłam się na piśmie w marcu.

Bardzo proszę pana ministra o zainteresowanie się sytuacją, jaka panuje w Telekomunikacji Polskiej SA.

* * *

Senator Witold Gładkowski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie swoje kieruję do pana prezesa Rady Ministrów zainspirowany jego sejmowym exposé.

Panie Premierze, zgodnie z art. 2 ustawy z dnia 4 marca 2004 r. o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie innych ustaw, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu zobowiązane zostało do wykonywania zadań w zakresie wypłacania stypendiów dzieciom byłych pracowników państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolnej, uczącym się w szkołach ponadgimnazjalnych lub kształcącym się w szkołach wyższych, a także w zakresie finansowania wypoczynku letniego, dożywiania tych dzieci w przedszkolach, szkołach podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Wskazany przepis wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2005 r.

Zaniepokoił mnie fakt, że wykreślenie odpowiednich zadań z kompetencji Agencji Nieruchomości Rolnych nastąpiło w terminie wcześniejszym od dnia 5 maja bieżącego roku. Ponieważ debata w parlamencie i tłumaczenie przedstawicieli rządu w czasie prac nad ustawą nie rozwiały moich wątpliwości, zwróciłem się do ministra właściwego do spraw edukacji z pytaniem, czy resort jest przygotowany organizacyjnie i finansowo do realizacji wspomnianych zadań w terminie określonym w noweli. W odpowiedzi minister edukacji narodowej i sportu potwierdził zasadność moich obaw. Wynika z niej, iż resort edukacji będzie w pełni realizował wymienione zadania dopiero od 1 stycznia 2005 r.

W związku z tym, iż nie ma żadnej gwarancji, że przez osiem miesięcy 2004 r., od maja do grudnia, opieka socjalna nad dziećmi byłych pracowników byłych przedsiębiorstw gospodarki rolnej będzie realizowana na poziomie na przykład 2003 r., zadaję pytanie, czy podjęte zostaną konkretne działania w celu zapewnienia ciągłości udzielania przedmiotowych świadczeń socjalnych, jak gwarantuje nowela wspomnianej ustawy.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senator Zdzisławę Janowską, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Lesława Abramowicza:

Szanowny Panie Prezesie!

Wobec tragicznej sytuacji łódzkiej służby zdrowia, której w najbliższych tygodniach grozi zupełna zapaść, uprzejmie proszę o jak najszybsze rozwiązanie palących społecznie problemów.

Jak zapewne panu prezesowi wiadomo - stosowne pisma w tej sprawie przysyłano wielokrotnie z łódzkiego oddziału wojewódzkiego funduszu zdrowia, ostatnie z 22 kwietnia 2004 r. - środki finansowe przyznane województwu łódzkiemu są absolutnie niewystarczające na to, aby utrzymać świadczenia na poziomie zapewniającym minimalne bezpieczeństwo zdrowotne ubezpieczonych. Oddział łódzki plasuje się dopiero na jedenastym miejscu w krajowym rankingu świadczeń. Kwota przypadająca na jednego ubezpieczonego wynosi 722 zł i 32 gr. Świadczenie to jest mniejsze od średniej krajowej o 45 zł i o 180 zł od świadczeń w województwie mazowieckim.

Wcześniej było uzgodnienie, że w sytuacji potencjalnego zagrożenia dla zdrowia mieszkańców w kolejnych miesiącach roku 2004 nastąpi wyrównanie szans dzięki przeniesieniu środków finansowych z województw, w których jest ich zbyt dużo, do tych, w których jest ich stanowczo za mało. Niestety, wiadomo, że na mocy majowej uchwały zarządu Narodowego Funduszu Zdrowia nieoczekiwanie zwiększono wartość punktów wyceniających usługi medyczne w bogatych województwach. W rezultacie przewidywana alokacja środków stała się niemożliwa. Wobec tak społecznie nieuczciwemu rozwiązaniu problemu zaprotestowały łódzkie środowiska medyczne, z którymi się w pełni solidaryzuję.

Bardzo proszę o zajęcie stanowiska w przedstawionej sprawie.

Z poważaniem

Zdzisława Janowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Krzysztofa Jurgiela, skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego:

Przedstawiciele związków zawodowych reprezentujących pracowników Państwowego Przedsiębiorstwa Użyteczności Publicznej "Poczta Polska" zwrócili moją uwagę na problem dotyczący restrukturyzacji tego przedsiębiorstwa. Planowane przez dyrekcję Poczty Polskiej zmiany organizacyjne są bowiem powodem wielu wątpliwości. Przede wszystkim należy wskazać na plany zmiany liczby spółek prawa handlowego obsługujących Pocztę Polską i bazujących na jej majątku i zwiększeniu jej z sześciu istniejących obecnie do czterdziestu sześciu. Wyprowadzenie majątku Poczty Polskiej do tak wielu spółek, które mają zapewniać funkcjonowanie przedsiębiorstwa, samo w sobie jest okolicznością bardzo niepokojącą.

Przedstawiciele związków zawodowych są również zdania, że proponowane zmiany organizacyjne doprowadzą w istocie do dezorganizacji funkcjonowania przedsiębiorstwa. Wskazać tu należy na projekt przekazania służby doręczeń do centrum ekspedycyjno-rozdzielczego i scentralizowania jej na szczeblu powiatu, jak również oddzielenia funkcji oddawczej i nadawczej w urzędzie. Niekorzystne jest również, zdaniem zainteresowanych, przekazanie administrowania oddziałami, filiami i urzędami pocztowymi tak zwanej sieci. Zarówno związkowcy, jak i przedstawiciele dyrekcji rejonowych urzędów pocztowych postulują zasadne, ich zdaniem, zmiany organizacyjne, mające według nich polegać na oparciu organizacji Poczty Polskiej na silnych strukturach regionalnych, z uwzględnieniem szesnastu dyrekcji wojewódzkich i jednostek lokalnych odpowiadających administracji powiatowej.

Na podstawie art. 20 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora zwracam się więc do Pana Ministra z prośbą o podjęcie działań w celu zmiany planów restrukturyzacji Państwowego Przedsiębiorstwa Użyteczności Publicznej "Poczta Polska" w kierunku wskazanym przez przedstawicieli związków zawodowych.

Krzysztof Jurgiel
Senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Powodowany wystąpieniem Związku Zawodowego Pracowników Portu Lotniczego Warszawa Okęcie, pozwalam sobie na zwrócenie uwagi Pana Ministra na kwestie dotyczące daty przystąpienia do jednego z programów Eurocontrol, a mianowicie CRCO (Central Route Charges Office). Sam program, dotyczący systemu pobierania opłat nawigacyjnych, fakturowania i windykacji należności, nie wzbudza kontrowersji, jednakże wzbudzają je pewne istotne kwestie, o których będzie mowa dalej.

Otóż, według moich rozmówców, występują dwie grupy czynników przemawiających za wydłużeniem terminu aplikacji przedmiotowego programu.

Są to, po pierwsze, względy finansowe, do których można zaliczyć między innymi wzrost składki członkowskiej o kwotę około 1 miliona 500 tysięcy euro rocznie, nałożenie wydatków finansowych w związku z planami uruchomienia Terminala 2, zmiany walut przyjętych w rozliczeniach.

Po drugie, są to względy organizacyjne, związane z korelacją wprowadzanego właśnie informatycznego Zintegrowanego Systemu Zarządzania Przedsiębiorstwem w świetle wymagań, jakie określa Eurocontrol, i modelu taryfowego opartego na jednolitym systemie kalkulacji kosztów.

Biorąc powyższe pod uwagę, ZZP Portu Lotniczego Warszawa Okęcie, zatroskany o dobro przedsiębiorstwa, oczekuje - co wydaje się w pełni uzasadnione - przesunięcia terminu przystąpienia do CRCO z 1 stycznia 2006 r. na 10 października 2008 r.

Z poważaniem

Marian Lewicki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Bułkę wspólnie z innymi senatorami, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki i pracy, pełniącego obowiązki ministra zdrowia Jerzego Hausnera:

Na spotkaniu w dniu 11 maja 2004 r. zostałem zapoznany przez kierownictwo zakładu Famed Żywiec SA z nieprawidłowościami przy przetargach organizowanych przez Akademię Medyczną w Poznaniu. Kierownictwo zakładu zwróciło się do mnie z prośbą o podjęcie interwencji w sprawie działania Zarządu Inwestycji Akademii Medycznej w Poznaniu, który dysponuje środkami publicznymi i w sposób bezprecedensowy, dyskryminujący polskich producentów prowadzi postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego, nie zważając ani na podstawowe zasady prawa zamówień publicznych, ani na zasady racjonalnego gospodarowania pieniędzmi publicznymi.

Według oświadczenia kierownictwa zakładu, Zarząd Inwestycji Akademii Medycznej w Poznaniu już po raz trzeci organizuje ten sam przetarg na dostawę wyrobów medycznych - unitów stomatologicznych dla Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej w Poznaniu. A wszystko to dlatego, że w dwóch poprzednich nie udało mu się udzielić zamówienia preferowanemu przez siebie dostawcy oferującemu bardzo drogi sprzęt niemieckiego producenta firmy KaVo. W ostatnim z unieważnionych przetargów zamawiający uznał ofertę na wyroby KaVo za najkorzystniejszą, pomimo że była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta i zawierała szereg błędów, które zgodnie z prawem powinny powodować odrzucenie tej oferty. Tylko stanowcze protesty Famedu sprawiły, że ostatecznie umowa dostawy nie została zawarta, a przetarg został unieważniony.

Organizując przetarg po raz trzeci zamawiający postanowił nie dopuścić nawet możliwości składania oferty przez polskiego producenta, tak aby już nic nie stało na przeszkodzie zakupieniu drogiego niemieckiego sprzętu, nawet gdyby oferta na ten sprzęt nie odpowiadała wymaganiom prawa. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia została przygotowana tak, aby jej wymagania mógł spełnić tylko preferowany przez zamawiającego sprzęt. Zamawiający zmienił przy tym uznane wcześniej przez siebie za optymalne parametry techniczne, tylko dlatego, że wyroby o takich parametrach zaoferował w poprzednich przetargach również polski producent.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem zamawiającemu uda się zrealizować jego zamiar i to niemal w granicach prawa, a to dlatego, że naruszenie reguł uczciwej konkurencji i dyskryminację bardzo trudno jest udowodnić, w szczególności gdy bada się tylko jedno postępowanie, a tak niestety będą oceniać postępowanie arbitrzy przy Urzędzie Zamówień Publicznych.

Zamawiający wyda o 2 miliony zł więcej, niż jest to uzasadnione, a może nawet jeszcze więcej, bo przy tak postawionych warunkach specyfikacji preferowana firma nie będzie musiała się liczyć z konkurencją cenową. Takie postępowanie zamawiającego musi wzbudzać sprzeciw, szczególnie w warunkach pogłębiającego się kryzysu finansów publicznych oraz dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia.

Dodatkowo należy zwrócić uwagę na kwestię może mniej istotną, ale nie bez znaczenia. Otóż zdziwienie budzi fakt, iż Akademia Medyczna, zamawiając unity stomatologiczne, na których praktykować mają studenci tej uczelni, chce nabyć produkty takiej wysokiej klasy i zarazem tak drogie. Nie znajduje to żadnego racjonalnego uzasadnienia, ani dydaktycznego, ani ekonomicznego, bo przecież studenci ci będą w przyszłości pracować na unitach stomatologicznych różnego rodzaju, najczęściej nie na tych z najwyższej półki. Wiele spośród unitów stomatologicznych znajdujących się na polskim rynku spełnia podobne funkcje użytkowe, ma porównywalną jakość, a koszty ich użytkowania i serwisowania są dużo niższe. Być może bardziej zrozumiałe byłoby, gdyby zamawiający zakupił unity stomatologiczne różnego rodzaju i różnej klasy.

Mając na uwadze fakt, iż oferta firmy KaVo spółka z o.o. była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta, warto wziąć pod uwagę i to, że pieniądze te mogłyby być przeznaczone na inne ważne cele, jak na przykład leczenie osób ciężko chorych, którym odmawia się prawa do operacji właśnie z uwagi na brak środków finansowych. Czy rzeczywiście w kraju borykającym się z takimi problemami finansowymi, gdzie niemożliwe jest zapewnienie pacjentom wielu świadczeń medycznych, i to nawet tych ratujących życie, uzasadnione jest takie marnotrawienie środków publicznych? Jedyną bowiem korzyść odniesie zagraniczny producent oferujący bardzo drogi sprzęt. Korzyść zamawiającego jest już wątpliwa, mógłby on bowiem zakupić sprzęt równie nowoczesny, o odpowiednim standardzie jakościowym, za dużo niższą cenę. Jaką korzyść odniosą: finansujący przedsięwzięcie Skarb Państwa oraz pacjenci i całe społeczeństwo?

Sprawa ta jest bulwersująca dla załogi zakładu oraz mieszkańców mojego okręgu wyborczego. Zwracam się zatem do Pana Ministra o przeprowadzenie kontroli dotyczącej organizowanych przez Akademię Medyczną w Poznaniu przetargów.

Z poważaniem

Władysław Bułka
Mieczysław Mietła
Bogusław Mąsior

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza:

Szanowny Panie Ministrze!

Wejście polski do UE oznacza między innymi wzrost liczby zadań województw w zakresie zarządzania komponentem wojewódzkim ZPORR. Na przykładzie Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego pragnę przedstawić problem braku odpowiedniego zabezpieczenia etatowego urzędów wojewódzkich do wykonywania tych zadań.

Po pierwsze, urząd wojewódzki pełniący funkcję instytucji pośredniczącej w zarządzaniu komponentem wojewódzkim ZPORR posiada wyodrębnione komórki organizacyjne, to jest Biuro Zarządzania Funduszami Europejskimi oraz w Wydziale Finansów i Budżetu - Oddział Kasowej Obsługi Przepływu Środków Unii Europejskiej.

Docelowa struktura organizacyjna tych komórek, aby mogła spełnić standardy określone przez instytucję zarządzającą ZPORR (MGPiPS) i osiągnąć pełną zdolność operacyjną, wymaga uzupełnienia liczby stanowisk pracy, co wiąże się z dodatkowym zatrudnieniem i pozyskaniem na ten cel etatów. Ponieważ w ramach urzędu wojewódzkiego istnieje ograniczona możliwość przesuwania pracowników z innych wydziałów, konieczne jest pozyskanie dodatkowych etatów z budżetu państwa.

W tej sprawie urząd występował dwukrotnie do MSWiA - pismo z dnia 24 lutego 2003 r. i 25 maja 2003 r., znak: BDG III 312-1-4/03, o przyznanie trzydziestu pięciu etatów. Do dzisiaj sprawa nie została przez MSWiA rozstrzygnięta i etaty nie zostały przyznane.

Po drugie, brakuje aktu wykonawczego - rozporządzenia - do ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz ustawy o uruchamianiu środków pochodzących z Sekcji Gwarancji Europejskiego Funduszu Orientacji i Gwarancji Rolnej - DzU nr 93 poz. 890 z 30 kwietnia 2004 r. - który ma określić tryb i terminy przekazywania zwrotu pożyczek do budżetu państwa. Powoduje to obecnie brak możliwości skorzystania z tej formy pomocy i w konsekwencji korzystania ze środków pomocy technicznej. Utrudnia to możliwość sfinansowania kosztów wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na podstawie kontraktu oraz wykorzystania tych środków na zakup sprzętu komputerowego i biurowego, przeszkolenie pracowników oraz działania informacyjno-promocyjne ZPORR.

Po trzecie, niejasna jest możliwość refundowania z pomocy technicznej kosztów wynagrodzenia pracowników korpusu służby cywilnej zaangażowanych we wdrażanie ZPORR, dla których środki na wynagrodzenia zagwarantowano w ustawie budżetowej na 2004 r., w kontekście przepisów ustawy o finansach publicznych - art. 62 i 68-69 oraz §14 rozporządzenia ministra finansów z dnia 29 grudnia 2000 r. w sprawie szczegółowych zasad gospodarki finansowej jednostek budżetowych, zakładów budżetowych, gospodarstw pomocniczych jednostek budżetowych oraz szczegółowych zasad i terminów rocznych rozliczeń i wpłat do budżetu przez zakłady budżetowe i gospodarstwa pomocnicze jednostek budżetowych, DzU z dnia 31 grudnia 2000 r.

Po czwarte, występujące opóźnienie w przyjęciu i podpisaniu porozumienia w sprawie zarządzania finansowego w procesie wdrażania ZPORR utrudnia przygotowanie przez urząd wojewódzki odpowiednich, wymaganych procedur. W konsekwencji może mieć to wpływ na opóźnienie procesu wdrażania ZPORR w województwie warmińsko-mazurskim, jak też w innych województwach.

W związku z powyższym uprzejmie proszę Pana Ministra o wsparcie etatowe urzędu wojewódzkiego w Olsztynie, w ten sposób ułatwione byłoby wdrożenie Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego.

Z poważaniem

Władysław Mańkut

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do ministra gospodarki i pracy Jerzego Hausnera:

W ostatnim czasie zgłosiła się do mnie grupa kolektorów fizycznych spółki Totalizator Sportowy, która przedstawiła mi nierozwiązany od lat problem przestrzegania przez tę spółkę przepisów prawa pracy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy w kolekturach fizycznych, tak zwanych ulicznych kioskach.

Zapoznałem się również z korespondencją prowadzoną w latach 2002-2003 przez jedną z redakcji ogólnopolskich dzienników z Państwową Inspekcją Pracy - Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Korespondencja ta dotyczyła przestrzegania przez spółkę Totalizator Sportowy przepisów w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy w stosunku do kolektorów fizycznych wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych. Z przedstawionej korespondencji wynika, że w stosunku do wyżej wymienionej grupy zawodowej zdaniem PIP stosuje się przepisy zawarte w kodeksie pracy i aktach wykonawczych, na przykład rozporządzeniu ministra pracy i polityki socjalnej z dnia 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy.

Niezależnie od negatywnego stanowiska kolektorów fizycznych co do przestrzegania przez spółkę Totalizator Sportowy wyżej wymienionych przepisów nietrudno nie zauważyć, że wiele kiosków ulicznych należących do tej spółki, ze względu na swoją konstrukcję, usytuowanie itp., nie jest w stanie sprostać wymogom, jakie stawiają przepisy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy tego typu obiektom. Zatem bez wątpienia mamy do czynienia z sytuacją, w której grupa ponad tysiąca osób w całej Polsce wykonuje pracę w warunkach niedopuszczalnych z punktu widzenia wymogów prawa.

Fakt, że wiele z tych kiosków jest bardzo starych, nie usprawiedliwia tej sytuacji. Dodatkowo obecna trudna sytuacja na rynku pracy nie stanowi zachęty dla pracowników, kolektorów, w dochodzeniu swoich praw.

Dlatego zaskakuje mnie stanowisko okręgowego inspektoratu pracy z 2003 r., zaaprobowane przez Główny Inspektorat Pracy PIP w piśmie z dnia 22 sierpnia 2003 r. nr GNP/69/0560-282/03, z którego wynika, że kolektorzy - osoby fizyczne świadczące usługi na rzecz spółki Totalizator Sportowy - w sytuacji, kiedy spółka nie zapewnia im bezpiecznych warunków pracy, mogą zwrócić się o pomoc do Państwowej Inspekcji Pracy - okręgowego inspektoratu pracy właściwego ze względu na siedzibę pracodawcy.

W moim przekonaniu, co już wyrażone było w kierowanej do Państwowej Inspekcji Pracy korespondencji, obowiązkiem Państwowej Inspekcji Pracy jest z urzędu ochrona praw tej grupy zawodowej w zakresie warunków pracy.

Dlatego też pytam Pana Ministra, w gestii którego leżą sprawy z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy:

Czy w latach 2003-2004 Państwowa Inspekcja Pracy z urzędu przeprowadziła jakąkolwiek kontrolę w spółce Totalizator Sportowy w zakresie przestrzegania przepisów bhp w stosunku do kolektorów fizycznych wykonujących pracę w kolekturach Totalizatora Sportowego?

Ile w latach 2003-2004 wpłynęło do PIP skarg, ze strony kolektorów fizycznych, dotyczących nieprzestrzegania przez spółkę Totalizator Sportowy przepisów bhp i w jaki sposób zostały one rozpatrzone?

Czy w bieżącym roku PIP zamierza przeprowadzić kompleksową, lub doraźną, kontrolę przestrzegania przez Totalizator Sportowy przepisów bhp w stosunku do kolektorów fizycznych?

Władysław Mańkut

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Alicję Stradomską, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o zainteresowanie się poniższym problemem. Oczekuję jednocześnie wiążącej odpowiedzi co do planów resortu zdążających do rozwiązania tego problemu.

Zgodnie z art. 95 ustawy budżetowej na rok 2004, DzU 2004 r. nr 17 poz. 67, ze środków specjalnych gromadzonych przez państwowe jednostki budżetowe dokonuje się wpłat do budżetu państwa w wysokości 40% planowanych wpływów. Przepis ten objął również środki specjalne gromadzone przez szkoły i placówki dydaktyczne na podstawie art. 79 ust. 2a ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty - DzU, 1996 r., nr 67 poz. 329 z późniejszymi zmianami.

Przepis ten pozwala szkołom i placówkom artystycznym uzyskiwać środki finansowe z tytułu działalności usługowej, wydawniczej, szkoleniowej oraz innych źródeł określonych w przepisach o finansach publicznych. Środki te, gromadzone na rachunkach środków specjalnych, przeznaczone są zgodnie ze wspomnianym przepisem na poprawę warunków realizacji ustawowych i statutowych zadań szkoły lub placówki, to jest kształcenie artystyczne młodzieży. W większości przypadków środki te wykorzystuje się do zakupów materiałów niezbędnych do praktycznej nauki zawodów artystycznych, takich jak techniki rzeźbiarskie, malarstwo czy tkactwo artystyczne.

W przypadku niezarezerwowania środków na te cele w budżecie placówki - przypadek ZPSP w Kielcach - zakupy materiałów dokonywane muszą być ze wspomnianych środków specjalnych.

Utrzymanie zapisu o obligatoryjnych wpłatach w wysokości 40% musi powodować w konsekwencji obniżenie poziomu kształcenia młodych artystów, jak również spadek liczby wykonywanych prac, co wiąże się z wtórnym obniżeniem wpływów środków specjalnych z ich sprzedaży.

W związku z powyższym proszę Pana Ministra o pilne podjęcie kroków zmierzających do rozwiązania tego problemu i poinformowanie mnie o zamierzonych działaniach.

Z poważaniem

Senator RP
Alicja Stradomska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki i pracy, pełniącego obowiązki ministra zdrowia Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Zarząd Żywieckiej Fabryki Sprzętu Szpitalnego Famed SA zwrócił się do mnie z prośbą o podjęcie interwencji w sprawie skandalicznego działania Zarządu Inwestycji Akademii Medycznej w Poznaniu, który dysponując środkami publicznymi, w sposób bezprecedensowy i dyskryminujący polskich producentów prowadzi postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego, nie zważając ani na podstawowe zasady prawa zamówień publicznych, ani na zasady racjonalnego gospodarowania pieniędzmi publicznymi.

Zarząd Inwestycji AM już po raz trzeci organizuje ten sam przetarg na dostawę wyrobów medycznych, unitów stomatologicznych dla Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej, a wszystko dlatego, że w dwóch poprzednich nie udało mu się udzielić zamówienia preferowanemu przez siebie dostawcy oferującemu bardzo drogi sprzęt niemieckiego producenta, firmy KaVo. W ostatnim z unieważnionych przetargów zamawiający uznał ofertę na wyroby KaVo za najkorzystniejszą, pomimo że była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta i zawierała szereg błędów, które zgodnie z prawem powinny skutkować jej odrzuceniem. Tylko nasze stanowcze protesty sprawiły, że ostatecznie umowa dostawy nie została zawarta, a przetarg został unieważniony.

Organizując przetarg po raz trzeci, zamawiający postanowił nie dopuścić nawet możliwości złożenia oferty przez polskiego producenta, tak aby już nic nie stało na przeszkodzie zakupieniu drogiego niemieckiego sprzętu, nawet gdyby oferta na ten sprzęt nie odpowiadała wymaganiom prawa. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia została przygotowana tak, aby jej wymagania mógł spełnić tylko preferowany przez zamawiającego sprzęt. Zamawiający zmienił przy tym uznane wcześniej przez siebie za optymalne parametry techniczne tylko dlatego, że wyroby o takich parametrach zaoferował w poprzednich przetargach również polski producent.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem zamawiającemu, działającemu niemal na granicy prawa, uda się zrealizować jego zamiar, a to dlatego, że naruszenie reguł uczciwej konkurencji i dyskryminację bardzo trudno jest udowodnić, w szczególności, gdy bada się tylko jedno postępowanie, a tak niestety będą oceniać postępowanie arbitrzy przy Urzędzie Zamówień Publicznych. Zamawiający wyda 2 miliony zł ponad to, co to jest uzasadnione, a może nawet i więcej, bo przy tak postawionych warunkach specyfikacji preferowana firma nie będzie musiała się liczyć z konkurencją cenową. Takie postępowanie zamawiającego musi wzbudzać sprzeciw, szczególnie w czasie pogłębiającego się kryzysu finansów publicznych oraz ze względu na dramatyczną sytuację w służbie zdrowia.

Dodatkowo należy zwrócić uwagę na kwestię może mniej istotną, ale nie bez znaczenia. Otóż zdziwienie budzi fakt, iż akademia medyczna, zamawiając unity stomatologiczne, na których praktykować mają studenci tej uczelni, chce nabyć produkty tak wysokiej klasy i zarazem tak drogie. Nie znajduje to żadnego racjonalnego uzasadnienia, ani dydaktycznego, ani ekonomicznego, bo przecież studenci ci będą w przyszłości pracować na unitach stomatologicznych różnego rodzaju, najczęściej nie na tych z najwyższej półki, a wiele spośród unitów stomatologicznych znajdujących się na polskim rynku spełnia podobne funkcje użytkowe, posiada porównywalną jakość, a koszty ich użytkowania i serwisowania są dużo niższe. Być może bardziej zrozumiałe byłoby, gdyby zamawiający zakupił unity stomatologiczne różnego rodzaju i różnej klasy.

Mając na względzie fakt, iż oferta KaVo spółka z o.o. była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta, warto wziąć pod uwagę i to, że pieniądze te mogłyby być przeznaczone na inne ważne cele, jak na przykład na leczenie osób ciężko chorych, którym odmawia się prawa do operacji właśnie z uwagi na brak środków finansowych.

Czy rzeczywiście w kraju borykającym się z takimi problemami finansowymi, gdzie niemożliwe jest zapewnienie pacjentom wielu świadczeń medycznych, i to nawet tych ratujących życie, uzasadnione jest takie marnotrawienie środków publicznych? Jedyną korzyść odniesie bowiem zagraniczny producent, oferujący bardzo drogi sprzęt. Korzyść zamawiającego jest już wątpliwa, bo mógłby zakupić sprzęt równie nowoczesny, o odpowiednim standardzie jakościowym za dużo niższą cenę.

Jaką korzyść odniosą finansujący przedsięwzięcie Skarb Państwa oraz pacjenci i całe społeczeństwo?

Wierzę, że na przedstawiony problem nie pozostanie Pan obojętny i że podjęte przez Pana działania przyczynią się do rzetelnego przeprowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego dla Akademii Medycznej w Poznaniu.

Z poważaniem

Sławomir Izdebski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do ministra skarbu państwa Jacka Sochy:

Szanowny Panie Ministrze!

Zarząd Żywieckiej Fabryki Sprzętu Szpitalnego Famed SA zwrócił się do mnie z prośbą o podjęcie interwencji w sprawie skandalicznego działania Zarządu Inwestycji Akademii Medycznej w Poznaniu, który dysponując środkami publicznymi, w sposób bezprecedensowy i dyskryminujący polskich producentów prowadzi postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego, nie zważając ani na podstawowe zasady prawa zamówień publicznych, ani na zasady racjonalnego gospodarowania pieniędzmi publicznymi.

Zarząd Inwestycji AM już po raz trzeci organizuje ten sam przetarg na dostawę wyrobów medycznych, unitów stomatologicznych dla Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej, a wszystko dlatego, że w dwóch poprzednich nie udało mu się udzielić zamówienia preferowanemu przez siebie dostawcy oferującemu bardzo drogi sprzęt niemieckiego producenta, firmy KaVo. W ostatnim z unieważnionych przetargów zamawiający uznał ofertę na wyroby KaVo za najkorzystniejszą, pomimo że była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta i zawierała szereg błędów, które zgodnie z prawem powinny skutkować jej odrzuceniem. Tylko nasze stanowcze protesty sprawiły, że ostatecznie umowa dostawy nie została zawarta, a przetarg został unieważniony.

Organizując przetarg po raz trzeci, zamawiający postanowił nie dopuścić nawet możliwości złożenia oferty przez polskiego producenta, tak aby już nic nie stało na przeszkodzie zakupieniu drogiego niemieckiego sprzętu, nawet gdyby oferta na ten sprzęt nie odpowiadała wymaganiom prawa. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia została przygotowana tak, aby jej wymagania mógł spełnić tylko preferowany przez zamawiającego sprzęt. Zamawiający zmienił przy tym uznane wcześniej przez siebie za optymalne parametry techniczne tylko dlatego, że wyroby o takich parametrach zaoferował w poprzednich przetargach również polski producent.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem zamawiającemu, działającemu niemal na granicy prawa, uda się zrealizować jego zamiar, a to dlatego, że naruszenie reguł uczciwej konkurencji i dyskryminację bardzo trudno jest udowodnić, w szczególności, gdy bada się tylko jedno postępowanie, a tak niestety będą oceniać postępowanie arbitrzy przy Urzędzie Zamówień Publicznych. Zamawiający wyda 2 miliony zł ponad to, co to jest uzasadnione, a może nawet i więcej, bo przy tak postawionych warunkach specyfikacji preferowana firma nie będzie musiała się liczyć z konkurencją cenową. Takie postępowanie zamawiającego musi wzbudzać sprzeciw, szczególnie w czasie pogłębiającego się kryzysu finansów publicznych oraz ze względu na dramatyczną sytuację w służbie zdrowia.

Dodatkowo należy zwrócić uwagę na kwestię może mniej istotną, ale nie bez znaczenia. Otóż zdziwienie budzi fakt, iż akademia medyczna, zamawiając unity stomatologiczne, na których praktykować mają studenci tej uczelni, chce nabyć produkty tak wysokiej klasy i zarazem tak drogie. Nie znajduje to żadnego racjonalnego uzasadnienia, ani dydaktycznego, ani ekonomicznego, bo przecież studenci ci będą w przyszłości pracować na unitach stomatologicznych różnego rodzaju, najczęściej nie na tych z najwyższej półki, a wiele spośród unitów stomatologicznych znajdujących się na polskim rynku spełnia podobne funkcje użytkowe, posiada porównywalną jakość, a koszty ich użytkowania i serwisowania są dużo niższe. Być może bardziej zrozumiałe byłoby, gdyby zamawiający zakupił unity stomatologiczne różnego rodzaju i różnej klasy.

Mając na względzie fakt, iż oferta KaVo spółka z o.o. była droższa o około 2 miliony zł od oferty polskiego producenta, warto wziąć pod uwagę i to, że pieniądze te mogłyby być przeznaczone na inne ważne cele, jak na przykład na leczenie osób ciężko chorych, którym odmawia się prawa do operacji właśnie z uwagi na brak środków finansowych.

Czy rzeczywiście w kraju borykającym się z takimi problemami finansowymi, gdzie niemożliwe jest zapewnienie pacjentom wielu świadczeń medycznych, i to nawet tych ratujących życie, uzasadnione jest takie marnotrawienie środków publicznych? Jedyną korzyść odniesie bowiem zagraniczny producent, oferujący bardzo drogi sprzęt. Korzyść zamawiającego jest już wątpliwa, bo mógłby zakupić sprzęt równie nowoczesny, o odpowiednim standardzie jakościowym za dużo niższą cenę.

Jaką korzyść odniosą finansujący przedsięwzięcie Skarb Państwa oraz pacjenci i całe społeczeństwo?

Wierzę, że na przedstawiony problem nie pozostanie Pan obojętny i że podjęte przez Pana działania przyczynią się do rzetelnego przeprowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego dla Akademii Medycznej w Poznaniu.

Z poważaniem

Sławomir Izdebski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Wojciecha Olejniczaka:

Dyrektor Agencji Rynku Rolnego - Oddziału w Rzeszowie w dniu 14 lutego 2004 r. wydał decyzję nr KPMD/HIRZ/2004/12112, przyznającą rolnikowi Kazimierzowi Ch., dostawcy hurtowemu mleka, indywidualną kwotę mleczną. Tymczasem prezes Agencji Rynku Rolnego, na mocy postanowienia nr 1/2004 z dnia 26 kwietnia 2004 r., wszczął postępowanie administracyjne dotyczące stwierdzenia nieważności decyzji wydanej prawomocnie przez dyrektora ARR w Rzeszowie. Niepokoi fakt, iż postępowanie to, prowadzone w trybie k.p.a., zostało wszczęte na podstawie "powziętej wątpliwości" prezesa ARR co do ważności tej prawomocnej decyzji.

W związku z tym rodzi się podstawowe pytanie: na jakiej podstawie prawnej ARR uzurpuje sobie status najwyższego autorytetu w dziedzinie interpretacji istniejącego prawa? W dodatku interpretacje te zaprzeczają faktom, jak w przypadku Zakładu Mleczarskiego "Nowość" Spółka Cywilna w Trzebusce w gminie Sokołów Małopolski, której współwłaściciel Kazimierz Ch. jest jednocześnie dostawcą hurtowym mleka, gdyż posiada kwotę mleczną jako właściciel gospodarstwa rolnego i bydła mlecznego. Czyżby agencja chciała, wbrew obiektywnym faktom, zaprzeczać rzeczywistości? Twierdzi ona bowiem uparcie, że rolnik będący udziałowcem podmiotu gospodarczego nie może jednocześnie posiadać kwoty mlecznej jako dostawca hurtowy mleka.

Rozumowanie to zaprzecza obiektywnym faktom, zdrowemu rozsądkowi i nie ma żadnych podstaw prawnych, stanowi ponadto niezwykłe zagrożenie dla promowania polskiego rolnictwa i przedsiębiorczości na polskiej wsi. Jest ono szkodliwe również z uwagi na to, iż w jego konsekwencji może jeszcze bardziej wzrosnąć bezrobocie na wsi. Nie można dopuszczać do tego, żeby u progu wejścia Polski do UE tego rodzaju bariery mentalne i administracyjne, mające swoje prawzory w minionej epoce, hamowały rozwój polskiego rolnictwa i dyskryminowały najbardziej pracowitych, zaradnych i przedsiębiorczych rolników.

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Adama Bielę i Jana Szafrańca, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

W związku z odpowiedzią na oświadczenie senatorów Adama Bieli i Jana Szafrańca w sprawie wypłacenia zaległych dopłat do mleka klasy Ekstra dla Zakładu Mleczarskiego "Nowość" w Trzebusce gmina Sokołów Małopolski na rzecz dostawcy hurtowego mleka Kazimierza Ch., składamy dodatkowe wyjaśnienia w przedmiotowej sprawie.

Dnia 19 maja 2004 r. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacja Rolnictwa w Warszawie nie wypełniła ciążącego na niej obowiązku ustawowego i nie wypłaciła zaległych dopłat w kwocie 2 tysięcy 314 zł 6 gr Zakładowi Mleczarskiemu "Nowość". Ponieważ zakład ten związany jest umową handlową z dostawcą hurtowym mleka Kazimierzem Ch., to od maja 2003 r. do marca 2004 r. wypłacał przedmiotowe kwoty, co naraziło ten zakład na straty finansowe. W związku z tym w dniu 20 maja 2004 r. został złożony pozew przeciwko Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście. Taki stan rzeczy naraża Skarb Państwa na ewentualne straty z uwagi na konieczność wypłacenia zaległych dopłat do mleka klasy Ekstra wraz z odsetkami.

W związku z powyższym prosimy o objęcie przedmiotowej sprawy nadzorem rządowym. Motywem, który nas skłania do tej prośby, jest troska o promowanie przedsiębiorczości i gospodarności rolników, zwłaszcza gdy Polska jest już krajem Unii Europejskiej, a polskie rolnictwo dzięki przedsiębiorczości rolników może mieć szansę gospodarczą na rynku europejskim. Naszą troską jest również to, żeby zwłaszcza centralne władze państwowe, w tym przypadku ARiMR, przestrzegały stanowionego prawa.

Adam Biela
Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

Moje kolejne spotkania z wyborcami, zwłaszcza z pracownikami sfery budżetowej, skutkują między innymi wnioskami o zmiany, które służyć mają poprawie funkcjonowania instytucji państwa. Treścią mojego oświadczenia jest wielokrotnie powtarzający się postulat utworzenia w Pile sądu okręgowego i prokuratury okręgowej. Zresztą wcześniej stosowny wniosek w tej sprawie skierował do pana ministra sprawiedliwości starosta pilski. Ponieważ znam realia pracy wymiaru sprawiedliwości, a więc sądu, prokuratury i policji, ja także jestem osobiście przekonany o celowości takiego przedsięwzięcia. W Pile potrzebne są i sąd okręgowy, i prokuratura okręgowa.

Przemawia za tym to, że obecnie Prokuratura Rejonowa w Pile obejmuje swoim zasięgiem miasto Piłę i gminę Szydłowo, zaś pozostałe miasta i gminy powiatu, w liczbie siedmiu, podlegają jurysdykcji Prokuratury Rejonowej w Chodzieży i Prokuratury Rejonowej w Złotowie, te zaś podporządkowane są Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu. Skutkuje to tym, że w dotychczasowym układzie organizacyjnym instytucji wymiaru sprawiedliwości mieszkańcy powiatu pilskiego i powiatów ościennych, aby dotrzeć do siedziby Sądu Okręgowego i Prokuratury Rejonowej w Poznaniu, zmuszeni są pokonać ponad 100 km.

Ponadto rośnie liczba spraw rejestrowanych w sądach i prokuraturach byłego województwa pilskiego. Jest ona dziś znacznie większa od liczby spraw rejestrowanych w innych ośrodkach posiadających status okręgowych, na przykład w Siedlcach, Gorzowie, Koninie. Poza tym od 1997 r. wzrosły zaległości w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, gdzie nawet w tak zwanych sprawach aresztowych na wyznaczenie terminu rozprawy oczekuje się kilka miesięcy, a w przypadku odroczenia rozprawy kolejny termin wyznaczany jest średnio za pół roku. W rezultacie większość spraw w Sądzie Okręgowym w Poznaniu - zarówno karnych, cywilnych, gospodarczych, jak i rejestrowych - nie jest rozpoznawana w przyjętej w Unii Europejskiej normie "rozsądnych" terminów. Jest to szczególnie bulwersujące w wypadku spraw ciężkich przestępstw przeciwko życiu, głównie zabójstw. A więc także potrzeba dostosowywania praktyki prawnej do standardów europejskich jednoznacznie przemawia za utworzeniem tych ponadpowiatowych jednostek.

Warto podkreślić, że funkcjonowanie Sądu Okręgowego i Prokuratury Okręgowej w Poznaniu w aktualnym kształcie organizacyjnym i z aktualnym zasięgiem terytorialnym powoduje bardzo znaczne i zbędne koszty funkcjonowania podległych jednostek. Do Poznania na rozprawy i w innych celach procesowych podróżują oskarżeni, świadkowie, obrońcy i pełnomocnicy, prokuratorzy i policjanci konwojujący oskarżonych nie tylko z powiatu pilskiego, ale również chodzieskiego, wągrowieckiego, złotowskiego i czarnkowsko-trzcianeckiego. Jednocześnie Sąd Okręgowy i Prokuratura Okręgowa, z uwagi na wielkość obsługiwanego terytorium, ilość rozpatrywanych spraw oraz liczbę zatrudnionych, stały się "niesterowalnymi molochami", co nie pozostaje bez wpływu na jakość i efektywność ich pracy.

Dla sprawy realizacji pomysłu powołania wymienianych wcześniej jednostek ważne jest to, że Piła posiada dobre warunki lokalowe oraz jest przygotowana kadrowo do powołania zarówno sądu okręgowego, jak i prokuratury okręgowej.

Od siebie do tego wszystkiego dodam to, że w sytuacji znacznego bezrobocia ewentualne zatrudnienie kadry urzędniczej w obu instytucjach ograniczyłoby, choćby w minimalnym stopniu, to zjawisko, odczuwalne szczególnie po likwidacji w Pile urzędów administracji stopnia wojewódzkiego i jednostek wojskowych.

Pytanie moje adresowane do Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Generalnego RP brzmi: czy możliwe jest utworzenie w Pile sądu okręgowego i prokuratury okręgowej, a jeśli tak, to w jakiej perspektywie czasowej?

Henryk Stokłosa
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do ministra środowiska Jerzego Swatonia:

Poważny niepokój samorządowców okręgu wyborczego, który w Senacie reprezentuję, budzi projekt likwidacji wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Nakłada się na to zaniepokojenie wywołane systematycznym spadkiem przychodów z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych i osób prawnych, a jest to proces, na który gminy nie mają wpływu. Równocześnie na jednostki podstawowe nakładane są nowe, wymagające dodatkowych środków zadania, między innymi z zakresu pomocy społecznej. Te i inne powinności, którym powinny sprostać gminy, już teraz ograniczają możliwości realizacji zaplanowanych zadań inwestycyjnych. Średnio na te wydatki gminy mogą przeznaczyć co najwyżej do 5% uchwalanego budżetu.

W ocenie samorządowców likwidacja wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej spowoduje dalsze zubożenie gmin i, co gorsze, pozbawi te gminy możliwości korzystania z unijnych funduszy celowych, gdzie zawsze niezbędny jest wkład własny.

Innymi słowy wieś boi się, że przyjęcie projektu może skazać ją na trwałą marginalizację cywilizacyjną. Że wejście do Unii Europejskiej, którego wieś się obawiała, a które miało stać się początkiem potrzebnych i oczekiwanych przemian, żadnym impulsem nie będzie. Więcej - nie będzie nim z przyczyn zawinionych, zawinionych przez krótkowzroczność decydentów szczebla centralnego.

W świetle tych obaw, a także opinii wójtów, burmistrzów, działaczy samorządowych, wyrażonych między innymi w formie stanowiska Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Nadnoteckich, chciałbym zadać Panu Ministrowi Środowiska dwa pytania.

Po pierwsze, o to, czy nie byłoby warto odstąpić od projektu likwidacji wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej?

Po drugie, o to, czy resorty nie powinny wdrożyć rządowego systemu wspierania gmin w ich zabiegach o unijne fundusze inwestycyjne?

Henryk Stokłosa
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Lorenza, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zabiegi o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego rozpoczęły się w roku 1990. Ówczesny wniosek prezesa Sądu Wojewódzkiego w Olsztynie, Romana Czernieckiego, poparł wojewoda olsztyński Roman Przedwojski, prokurator wojewódzki w Olsztynie Stanisław Ruszkowski i prezydent miasta Olsztyna Jerzy Bukowski. Przytaczane wówczas argumenty okazały się jednak mało przekonujące.

Osobiste starania o realizację tego zamysłu rozpocząłem praktycznie z chwilą objęcia stanowiska wojewody olsztyńskiego, czyli w roku1993.

W tym okresie prowadzone były intensywne, wspierane przez prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie, starania o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego i prokuratury apelacyjnej. Poczynione zostały nawet pewne kroki na rzecz organizacji siedziby wspomnianych organów w budynku przy ulicy Emilii Plater w Olsztynie - taki był jedyny warunek postawiony wtedy podczas osobistej wizyty w Olsztynie przez pana ministra Kubickiego. Niestety, wraz z wymianą władz wojewódzkich w 1997 r. wszystkie działania obywatelskie i gospodarcze zostały spowolnione i wręcz wyhamowane. Tym samym dziesiątki pism i praca na rzecz atmosfery przyjaznej sprawie nie przyniosły pożądanego skutku. Kolejna próba, która miała miejsce w roku 2000, mimo iż wspierana przez zarząd województwa, sejmik i parlamentarzystów, również była bezskuteczna. Rok później interpelację w tej sprawie skierowałem do ówczesnego premiera Jerzego Buzka - także bez efektu. W grudniu 2002 r. ponownie z inicjatywą utworzenia sądu apelacyjnego wystąpili wojewoda warmińsko-mazurski, marszałek, zarząd województwa i sejmik. Poparcie deklarował Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, prezydent miasta Olsztyn, Okręgowa Rada Adwokacka i Okręgowa Izba Radców Prawnych w Olsztynie. Działań nie podjął także, mimo deklarowanej ogromnej życzliwości dla sprawy, minister Grzegorz Kurczuk, do którego występowałem w roku 2003.

Szanowny Panie Ministrze, mówiąc o województwie warmińsko-mazurskim, mówimy o bardzo dużym województwie, o województwie, z którego do sądów okręgowych w apelacji białostockiej wpłynęło na przykład w 2002 r. pięćdziesiąt dziewięć tysięcy spraw. Stanowi to 6,6% wpływu spraw ogółem w Polsce i ponad 50% spraw rozpatrywanych przez apelację białostocką. Sąd Okręgowy w Olsztynie stanowi blisko połowę całej apelacji białostockiej nie tylko pod względem wpływu spraw, ale także liczby zatrudnionych osób i podległych sądów rejonowych.

Już w kontekście województwa olsztyńskiego projekt powołania w jego stolicy - Olsztynie - sądu apelacyjnego był zasadny. W chwili obecnej rozległość obszarowa województwa warmińsko-mazurskiego i liczba ludności w regionie czyni utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego i prokuratury apelacyjnej wręcz koniecznym, także ze względu na usytuowanie geopolityczne po wejściu Polski do Unii Europejskiej.

Działające obecnie w województwie warmińsko-mazurskim dwie apelacje z siedzibami w Gdańsku i Białymstoku swą lokalizacją nastręczają wiele problemów. Duża odległość i brak dogodnych połączeń komunikacyjnych, a także koszty stanowią poważny problem przede wszystkim dla uczestników postępowania, ale także dla sądów. Są także częstym powodem kłopotów ze znalezieniem przedstawiciela procesowego.

Pragnę tu nadmienić, że na wykorzystanie i zagospodarowanie wciąż oczekuje, piękny, dostojny i w dobrym stanie technicznym, obiekt zabytkowy położony w centrum miasta Olsztyna przy ulicy Emilii Plater 1. Budynek ten, pozostający w zasobach Skarbu Państwa, mający powierzchnię ponad 10 000 m2 wykorzystywany jest aktualnie tylko w jednej trzeciej części przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie. Niewłaściwe byłoby pozostawienie około 7000 m2 powierzchni bez właściwego zagospodarowania lub przeznaczenie jej na wiele różnych celów. Ujmowałoby to powadze zlokalizowanego tu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W pełni uzasadnione zatem jest umieszczenie tu kolejnych organów związanych z wymiarem sprawiedliwości, tak aby obiekt ten pozostał w jednym resorcie.

Inicjatywie tej przychylne jest kierownictwo mieszczącego się obecnie w tym budynku Wojewódzkiego Najwyższego Sądu Administracyjnego w Olsztynie.

Nie jest to jednak jedyna możliwa lokalizacja. Na terenie miasta znajdują się także niewykorzystane budynki z zasobu Agencji Mienia Wojskowego.

Za utworzeniem w Olsztynie sądu apelacyjnego i prokuratury apelacyjnej przemawiają także argumenty historyczne. W Olsztynie do końca roku 1950 istniał sąd apelacyjny. Obejmował on swoim obszarem Sąd Okręgowy w Ełku z Wydziałem Zamiejscowym w Suwałkach (Sądy Grodzkie w Augustowie, Ełku, Gołdapi, Grajewie, Olecku i Suwałkach), Sąd Okręgowy w Giżycku (Sądy Grodzkie w Bartoszycach, Giżycku, Kętrzynie, Mrągowie, Piszu i Węgorzewie), Sąd Okręgowy w Mławie (Sądy Grodzkie w Ciechanowie, Działdowie, Makowie Mazowieckim, Mławie, Nidzicy i Przasnyszu), Sąd Okręgowy w Olsztynie (Sądy Grodzkie w Braniewie, Morągu, Ornecie, Pasłęku i Suszu). Obszar olsztyńskiego sądu apelacyjnego w znacznej mierze mógłby się pokrywać z obszarem byłej apelacji olsztyńskiej.

Olsztyn dysponuje wysoko wykwalifikowaną kadrą - liczba sędziów okręgowych w Olsztynie i sąsiednich okręgach zapewnia niezbędną kadrę orzeczniczą - a także zapleczem w postaci Wydziału Prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Utworzenie tu sądu apelacyjnego to potężna oszczędność i jednocześnie silny bodziec rozwojowy dla miasta i regionu.

To jest niezwykle ważna dla nas wszystkich sprawa. Inicjatywa ta popierana jest nie tylko przez całe środowisko palestry, ale także przez parlamentarzystów, władze wojewódzkie i samorządowe. Oczekiwania te wynikają przede wszystkim z potrzeb społeczeństwa regionu. Bardzo zatem proszę, by zechciał Pan, Panie Ministrze, wnikliwie zapoznać się z wieloletnią historią naszych starań o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego oraz prokuratury apelacyjnej i uznał przedstawianą argumentację. Proszę o wydanie pozytywnej decyzji. Wzmocni ona pozycję rządu premiera Belki, który gorąco wspieram. Utwierdzi także społeczeństwo w przekonaniu, iż jest to rząd przełomu, dla którego najważniejsze jest dobro Polski i Polaków.

Łączę wyrazy szacunku

Janusz Lorenz

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza:

Szanowny Panie Ministrze!

Do mojego biura dotarły niepokojące informacje o niezgodnym z konstytucją stosowaniu art. 57a ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o Państwowej Straży Pożarnej - DzU nr 147 poz. 1230, z późniejszymi zmianami. Zgodnie z tym artykułem funkcjonariusze straży pożarnej zobowiązani są do uzyskiwania zgody przełożonego na podejmowanie pracy poza służbą. Z informacji tych wynika, że na podstawie cytowanego przepisu niektórym funkcjonariuszom ogranicza się możliwość podejmowania dodatkowej pracy zarobkowej. Ograniczenia te są uzasadniane prewencyjnym przeciwdziałaniem korupcji w straży pożarnej.

Takie zastosowanie art. 57a ustawy jest niezgodne z art. 31 ust. 3 konstytucji, zgodnie z którym ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko wtedy, gdy są konieczne dla bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej oraz wolności i praw innych osób. Sądzę, że nie ma związku między ograniczaniem konstytucyjnego prawa do pracy, w tym wypadku pracy dodatkowej, a zagrożeniami wskazanymi w art. 31 ust. 3 konstytucji. Również samo domniemanie wykorzystania autorytetu służbowego strażaków nie może stanowić uzasadnienia takiego ograniczenia prawa konstytucyjnego. Straż pożarna ze swej istoty nie prowadzi działań o charakterze policyjnym, a jej funkcjonowanie podobne jest do funkcjonowania Państwowej Inspekcji Sanitarnej, w przypadku której podobne ograniczenia zostały zlikwidowane.

Ponadto pozostawienie w wyłącznej kompetencji przełożonego decydowania o konstytucyjnych prawach i wolnościach podwładnych skutkuje podejmowaniem decyzji uznaniowych, zmiennych w czasie i mogących rodzić podejrzenia co do czystości ich intencji. Poza tym decyzje te dotyczą w większym stopniu szeregowych pracowników niż na przykład pracowników Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej sprawującej nadzór nad pracą podległych komend. Rodzi to podejrzenie, że chodzi nie o walkę z korupcją, ale zwalczanie konkurencji, na przykład w zakresie usług świadczonych przez rzeczoznawców.

Sądzę, że ewentualne ograniczenia możliwości podejmowania pracy dodatkowej powinny dotyczyć wyłącznie sytuacji, w których może dochodzić do konfliktu interesów pomiędzy dobrem służby a prywatnym interesem strażaka.

Maria Szyszkowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

Nie od dziś system działania wymiaru sprawiedliwości jest powszechnie poddawany krytyce. Dotyczy to zwłaszcza zjawiska znacznej przewlekłości w postępowaniu sądowym. Jak długo trzeba czekać na rozstrzygnięcie, miał z pewnością okazję przekonać się niejeden obywatel.

Do takich należy pan Jan Rogowski, od którego przyjąłem skargę na opieszałość sądu.

Zwracam się do Pana Ministra z zapytaniem dotyczącym sprawy sądowej pana Jana Rogowskiego zamieszkałego pod adresem: ulica Wyspiańskiego 6, 32-840 Zakliczyn. Czy istnieje możliwość przyspieszenia postępowania sądowego w celu doprowadzenia do wydania wyroku? Sprawa dotyczy odszkodowania powypadkowego - sygn. akt I C 227/01 - a toczy się w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu.

8 kwietnia bieżącego roku minęło sześć lat od wypadku, jaki miał miejsce w Siennej koło Gródka nad Dunajcem. Winnym tego wypadku w całej rozciągłości uznany został Rejon Dróg Publicznych w Nowym Sączu, natomiast po zmianach administracyjnych kraju w roku 1999 odpowiedzialność za skutki przejął wojewoda małopolski. Mimo iż minęło tyle czasu od wspomnianego zdarzenia, zakończenia sprawy nie widać. Ostatnia rozprawa miała miejsce półtora roku temu.

Zakończenie procesu jest z pewnością szansą na godne życie poszkodowanego oraz jego rodziny. Otrzymane zadośćuczynienia z tytułu wypadku pozwoli na nowo ułożyć życie, pomimo nieodwracalnego kalectwa - Zakład Medycyny Sądowej CMUJ orzekł czterdziestopięcioprocentowy uszczerbek na zdrowiu na skutek przebytego wypadku.

Prosząc o udzielenie informacji na temat aktualnego stanu postępowania i szans jego szybkiego zakończenia, z góry dziękuję za zainteresowanie się sprawą.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra środowiska Jerzego Swatonia:

Szanowny Panie Ministrze!

Na trzydziestym piątym posiedzeniu Senatu RP zwróciłem się do ministra środowiska w sprawie rozważenia możliwości wprowadzenia myszołowa na listę zwierząt łownych. W odpowiedzi Pan Minister raczył zaznaczyć, iż obecnie dokonanie tej czynności nie jest możliwe wskutek braku dokładnych danych co do liczebności gatunku Buteo buteo.

Kilkanaście lat temu gatunek ten nie był chroniony, ale jego liczebność była utrzymywana na pewnym poziomie. Z chwilą zauważenia przez ornitologów znacznego spadku populacji myszołowa, został on objęty ochroną gatunkową. Od tej pory jednak populacja myszołowa wzrosła.

W związku z upłynięciem długiego czasu od mojego poprzedniego wystąpienia, uprzejmie proszę o wyjaśnienie, czy w przedmiotowej sprawie zaistniały zmiany uzasadniające wprowadzenie myszołowa na listę zwierząt łownych.

Będę wdzięczny za szczegółowe przedstawienie mi stanowiska Pana Ministra w tej kwestii.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego:

Szanowny panie Ministrze!

Zwracam się do Pana po raz kolejny z prośbą o rozpatrzenie sprawy dotyczącej rozwiązania komunikacyjnego na skrzyżowaniu drogi E4 z drogą powiatową Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Lisia Góra.

Mimo wielu interwencji sprawa poprawy bezpieczeństwa na tym skrzyżowaniu nie posunęła się naprzód. W związku z tym zwracam się z prośbą o ponowne przeanalizowanie sprawy przez podległe Panu służby. Myślę, że decyzję w sprawie usprawnienia ruchu na wspomnianym skrzyżowaniu należałoby podjąć nie za biurkiem, a w terenie, gdzie będzie można stwierdzić faktyczne zagrożenie. Na wizytę kompetentnych służb oczekuję wraz ze starostą powiatu Tarnów i wójtami sąsiednich gmin.

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra skarbu państwa Jacka Sochy:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z coraz powszechniejszą krytyką zmian kadrowych w radach nadzorczych i zarządach spółek uprzejmie proszę o udzielenie mi odpowiedzi na następujące pytania.

Ile jest spółek skarbu państwa lub takich, w których skarb państwa ma większościowe udziały, i które są przez pana resort nadzorowane?

Według jakiego klucza odbywa się dobór członków rad nadzorczych takich spółek?

Czy jest prowadzona ewidencja członków ich rad nadzorczych i czy są przypadki zasiadania jednej osoby w kilku radach?

Jakie są wynagrodzenia członków tych rad i według jakich kryteriów są one ustalane?

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie mi informacji dotyczącej postępowania Prokuratury Rejonowej w Bochni w sprawie wypadku na przejeździe kolejowym w miejscowości Rzezawa, w którym stracił życie kierowca rajdowy Janusz Kulig, a w szczególności o podanie informacji, czy postępowanie dotyczące tej sprawy jest przez Prokuraturę Rejonową w Bochni prowadzone prawidłowo.

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mirosława Lubińskiego, skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego:

Biorąc pod uwagę zapisy dotyczące koncepcji polityki przestrzeganego zagospodarowania kraju, ujęte w "Monitorze Polskim" nr 26, poz. 432 z 16 sierpnia 2001 r., chciałbym uzyskać jednoznaczną odpowiedź na temat następujących kwestii.

Po pierwsze, jaki jest aktualny stan prawny dotyczący przedmiotowej "Koncepcji polityki przestrzennego zagospodarowania kraju", opublikowanej w "Monitorze Polskim" nr 26, poz. 432 z 2001 r., a konkretnie zapisu z rozdziału V, dotyczącego krajowego systemu infrastruktury technicznej, punkt 1.1. "Korytarze paneuropejskie"? Tam między innymi czytamy, że na konferencji w Helsinkach zarekomendowano do dalszych studiów, jako propozycje dodatkowe, utworzenie dwóch dodatkowych korytarzy, jeden to Świnoujście - Szczecin - granica południowa - Czechy. To korytarz kandydujący do uzyskania statusu i numeru korytarza europejskiego, odpowiadający planowanej autostrady A-3. Tyle "Monitor Polski" z 2001 r. nr 26, poz. 432, strona 562. Czy ten korytarz jest przewidziany do realizacji i w jakim terminie, ewentualnie czy planowana jest do realizacji sama autostrada A-3?

Druga kwestia dotyczy budowy drogi ekspresowej, alternatywnej do planowanej autostrady A-3. Planowany przebieg tej drogi wskazuje na pozostawienie ośrodka wałbrzyskiego bez dobrego skomunikowania, co jest sprzeczne z założeniami ujętymi w "Monitorze Polskim" nr 26, poz. 432 z 16 sierpnia 2001 r. Chodzi o punkt 3.2 na stronie 542, gdzie czytamy: otwarty system przestrzenny kraju XXI wieku - elastyczny model równoważenia rozwoju polskiej przestrzeni, który między innymi przewiduje w pierwszych dziesięcioleciach XXI wieku stworzenie sieci ponadregionalnych ośrodków równoważenia rozwoju, wśród których jest także Wałbrzych. Ponadto na stronie 556, w punkcie 3 czytamy, że polityka selektywnej restrukturyzacji określa wprost jako konieczną restrukturyzację Wałbrzyskiego Okręgu Przemysłowego, a także restrukturyzację obszarów górskich, to jest powyżej poziomicy 350 m n.p.m., a więc praktycznie całego powiatu wałbrzyskiego.

Dlaczego więc przebieg drogi ekspresowej jest sprzeczny z tymi założeniami, co wpływa niekorzystnie na skomunikowanie z funkcjonującą Wałbrzyską Specjalną Strefą Ekonomiczną oraz zdecydowanie pogarsza możliwości dalszego rozwoju tak samej strefy, jak i całego regionu wałbrzyskiego?

Jakie są zamierzenia Ministerstwa Infrastruktury dotyczące zapewnienia dobrego skomunikowania Wałbrzycha z projektowaną drogą szybkiego ruchu S-3 po śladzie autostrady A-3?

Mirosław Lubiński

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Grzegorza Lipowskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego:

Chciałbym zwrócić Pańską uwagę na fakt ignorowania przez pracowników tak poważnego resortu wystąpień senatora w bardzo ważnych sprawach dotyczących regionu częstochowskiego. Odnoszę to do pracowników, ale za ten bezwład, nazywany też bardziej dobitnie, odpowiada nie kto inny, tylko minister.

W dniu 5 kwietnia 2004 r. skierowałem do Pańskiego poprzednika pismo nr G.L.-V-645/INT-19/IV-04 wraz z załączonym ksero prasy, w którym chciałem przypomnieć i zapytać, kiedy zostanie zrealizowane przyrzeczenie ministra w sprawie przywrócenia w Częstochowie oddziału Krajowego Rejestru Sądowego. Szersza motywacja dotycząca naprawienia popełnionego przez resort błędu przedstawiana była w wyżej wymienionym piśmie.

Wiadomym mi jest, że w tej sprawie wystąpił też do ministra Grzegorza Kurczuka w dniu 2 kwietnia 2004 r., pismem S1.00651-12/04, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta Częstochowy, pan Tadeusz Jezierski.

Liczę, że mimo sytuacji, w jakiej przyszło Panu funkcjonować, zdecydowanym działaniem doprowadzi Pan do zrealizowania tego, tak istotnego zadania.

Z poważaniem

senator RP
Grzegorz Lipowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Janinę Sagatowską, skierowane do ministra edukacji narodowej i sportu Mirosława Sawickiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Od dłuższego czasu odbieram liczne postulaty, w tym w formie uchwał rad gmin, dotyczące zmiany sposobu naliczania wysokości subwencji oświatowej dla gmin na prowadzenie publicznych szkół podstawowych i gimnazjów i jej zwiększenia, tak aby pokrywała ona w całości rzeczywiste koszty prowadzenia tych szkół. W pełni je popieram.

Samorządy podnoszą bowiem kwestię, że otrzymywana z budżetu państwa subwencja oświatowa już od kilku lat nie pokrywa w pełni kosztów prowadzenia przez gminy publicznych szkół podstawowych i gimnazjów. Niedobory w niektórych samorządach sięgają ogromnych już kwot jak na możliwości gminnych budżetów. Samorządy dysponują nawet szczegółowymi wyliczeniami kosztów prowadzenia szkół - płace, utrzymanie obiektów - i sygnalizują, że we wrześniu zabraknie środków na wypłatę wynagrodzeń nauczycielom.

Zapytuję więc uprzejmie Pana Ministra, czy rząd i resort zamierzają przeciwdziałać tym niekorzystnym zjawiskom poprzez odpowiednią zmianę sposobu naliczania wysokości subwencji oświatowej dla gmin i jej zwiększenie. Czy widzi pan taką potrzebę i jaka jest pana ocena tej sytuacji?

Z poważaniem

Janina Sagatowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do prezesa Rady Ministrów Marka Belki:

Szanowny Panie Premierze!

Występuję jako senator RP wybrany w regionie świętokrzyskim, ale także jako pacjent Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie.

Szpital ten znajduje się w centrum Warszawy. Służy on nie tylko chorym mieszkającym w stolicy, lecz także potrzebującym pomocy z całej Polski. Obiekt ten jest wykorzystywany w 40%, a pozostałe 60% niszczeje. Wydaje mi się jednak, że jest szansa, aby poprawić warunki techniczne panujące w tym obiekcie. Ponieważ jest to szpital o tak wielkich osiągnięciach, jak również zasługach na polu ratowania życia ludzkiego, które jest dobrem największym, ma ogromne znaczenie, w jakim stanie technicznym znajduje się on obecnie.

W trosce o ochronę tego wspaniałego obiektu, tak dobrze służącego chorym, zwracam się do Pana Premiera z apelem o dołożenie wszelkich starań w celu stworzenia realnych warunków umożliwiających dokończenie prac budowlanych związanych z oddaniem tego obiektu do eksploatacji. Prace te zostały bowiem przerwane podczas realizacji obiektu mniej więcej piętnaście lat temu.

Z wyrazami szacunku

Tadeusz Bartos
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Roberta Smoktunowicza, skierowane do ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Oddany do użytku w roku 2003 nowy most w Zegrzu tylko w nieznaczny sposób poprawił komunikację Warszawy z terenami rekreacyjnymi zlokalizowanymi nad Zalewem Zegrzyńskim. Nadal dla wszystkich użytkowników drogi krajowej nr 61 ogromnym utrudnieniem jest przejazd przez gminę Serock. Od wielu lat władze samorządowe podejmują działania na rzecz budowy obwodnicy w Serocku i dalszej modernizacji trasy w kierunku Warmii i Mazur. W wyniku współpracy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad w roku ubiegłym rada miejska Serocka zmieniła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego gminy, dostosowując go do potrzeb drogowców.

Budowa obwodnicy Serocka przyczyni się w sposób zasadniczy do usprawnienia ruchu na trasie Warszawa - Mazury. W związku z tym zwracam się o wsparcie tej inwestycji. Proszę też o przedstawienie mi stanowiska ministerstwa w tej sprawie.

Z poważaniem

Robert Smoktunowicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Genowefę Grabowską, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza oraz komendanta głównego policji Leszka Szredera:

Szanowny Panie Ministrze! Szanowny Panie Komendancie!

W odpowiedzi na interwencję zdesperowanych mieszkańców osiedla Tysiąclecie w Katowicach, związaną ze zlikwidowaniem w roku 1998 działającego na ich osiedlu IV Komisariatu Policji, zwracam się do Pana Ministra i do Pana Komendanta o podjęcie działań zmierzających do przywrócenia stałej obecności jednostki policji na tym obszarze.

Osiedle Tysiąclecie, zamieszkane przez ponad trzydzieści tysięcy osób, stanowi jedno z największych osiedli mieszkaniowych w aglomeracji śląskiej. Tak duże skupiska ludzkie, których mieszkańcy są na ogół anonimowi, są szczególnie narażone na rozwój wszelkich form przestępczości, w tym także drobnej, występującej głównie wśród nieletnich.

Problem ten nieprzerwanie od ponad pięciu lat, to jest od czasu zlikwidowania na osiedlu IV Komisariatu Policji, dotyka również mieszkańców Tysiąclecia, którzy samotnie zmagają się z narastającą falą przemocy. W ostatnich latach Tysiąclecie stało się jedną z najbardziej niebezpiecznych dzielnic Katowic. Kradzieże, włamania, rozboje i pobicia, nie mówiąc już o zwykłym zakłócaniu porządku publicznego przez przypadkowe lub zorganizowane grupy, są niemal na porządku dziennym.

W powszechnej ocenie dzieje się tak dlatego, że działający uprzednio na terenie osiedla, a zlikwidowany w 1998 r. IV Komisariat Policji, nie został w odpowiedni sposób zastąpiony obecnością funkcjonariuszy innych służb czy też patroli policyjnych z innych dzielnic. Najbliższy komisariat policji jest usytuowany w zupełnie innej części miasta, jego funkcjonariusze nie są więc w stanie ani monitorować stanu bezpieczeństwa na osiedlu, ani też interweniować, kiedy zachodzi taka potrzeba.

Pragnę poinformować, że mieszkańcy Tysiąclecia w trosce o własne bezpieczeństwo wielokrotnie podejmowali działania na szczeblu miejskim oraz wojewódzkim, ale władze, poza wykazaniem zrozumienia, nie były w stanie udzielić im realnej pomocy. Liczne apele oraz prośby pozostają bezskuteczne, mimo racjonalnej argumentacji. Mieszkańcy ciągle jednak wierzą, że utworzenie stałej jednostki policji na ich osiedlu jest możliwe i rychło nastąpi, a w ślad za tym powróci bezpieczeństwo i spokój w ich miejscu zamieszkania. Tego zaufania obywateli nie można zawieść.

Mając na uwadze i w pełni uznając słuszność argumentów mieszkańców Tysiąclecia, czuję się w obowiązku zwrócić się do Pana Ministra oraz do Pana Głównego Komendanta Policji o podjęcie działań zmierzających do ponownego otwarcia na obszarze osiedla Tysiąclecie w Katowicach stałego komisariatu policji.

Z wyrazami szacunku

Genowefa Grabowska


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment