Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment


Oświadczenie złożone przez senatora Wojciecha Pawłowskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Proszę o wyjaśnienie następujących zagadnień.

Przesyłanie informacji z podaniem imienia i nazwiska oraz numeru PESEL, kodu jednostki chorobowej oraz wykonanych badań pacjenta stanowi naruszenie tajemnicy lekarskiej, którą - jak mówi art. 24 kodeksu etyki lekarskiej - można tylko przekazać innemu lekarzowi, jeżeli jest to niezbędne do dalszego leczenia lub wydania opinii o stanie zdrowia pacjenta.

Sprawozdawczość dotycząca POZ jest rozbudowana do granic absurdu i nie służy niczemu poza utrzymaniem miejsc pracy marnie zorientowanych w tym, co robią, informatyków i innych pseudourzędników. Finansowanie POZ jest oparte na stawce kapitacyjnej wypłacanej na zapisanego pacjenta i jest to wystarczający mechanizm samokontroli, aby jakość świadczeń była na odpowiednim poziomie. Niezadowolenie pacjenta skutkuje wypisaniem się od danego lekarza.

W skrzynkach poczty elektronicznej, których adresy zna tylko NFZ, lekarze znajdują oferty - rozsyłane przez oddział podkarpacki NFZ - firmy, która jest gotowa za stosowną opłatą świadczyć usługi związane z wymienioną wyżej sprawozdawczością. Rodzi się pytanie: jaką mam gwarancję, że wymieniona firma informatyczna nie świadczy również usług firmie ubezpieczeniowej i nie sprzeda tych poufnych danych? Argumenty podnoszone na szkoleniach, że lekarze nie są w stanie tego zrobić, spotykają się z odpowiedzią: to niech sobie pan, pani zatrudni informatyka. Przypomnienie wobec takiej postawy, że lekarz otrzymuje pieniądze na leczenie, pozostało bez odpowiedzi.

Znalezienie informatyka, który podjąłby się tego zadania, nie jest proste, ponieważ zorientowani w temacie nie podejmą się tego, twierdząc, że nie są w stanie. A jeżeli już deklarują, że mogą to prowadzić, to proponują cenę, za którą można by zatrudnić dwie pielęgniarki.

Zorientowani w temacie informatycy twierdzą, że program, który ma to obsługiwać, był pisany szybko, zawiera wiele błędów, a instrukcja obsługi nie przystaje do tego programu. Co ciekawsze, nabywca programu nie zawarł z producentem programu, to jest firmą Komputerland, umów serwisowych. W przypadku pojawienia się problemów producent nie udziela informacji, a informatycy w NFZ, jak wynika z opinii zainteresowanych, nie są zbytnio zorientowani w obsłudze tego programu.

Wprowadzenie nowego programu wymaga od wielu świadczeniodawców wymiany sprzętu komputerowego, systemu operacyjnego i innego oprogramowania, gdyż program z tym sprzętem i oprogramowaniem nie współpracuje. Na przykład zakupiony w zeszłym roku za około 3 tysiące zł program Excell wymaga w tym roku wymiany na inną wersję, bo z tą akurat ten program nie współpracuje.

Żeby było jeszcze ciekawiej, to w województwach: śląskim, małopolskim i podkarpackim, nie można przesyłać danych za pomocą stałego połączenia z internetem, można je przesyłać jedynie za pomocą połączenia modemowego, gdzie liczy się impulsy telefoniczne jak za połączenia lokalne. Ze względu na to, że transfer takich danych trwa nieraz trzy do czterech godzin, powoduje to odcięcie na ten czas pacjentów od kontaktu telefonicznego z lekarzem. O kosztach tak długiego połączenia nie wspomnę.

Taka ilość spływających danych powoduje złe funkcjonowanie serwera w oddziale NFZ. Nie docierają pliki z danymi pacjentów. To powoduje konieczność wyjaśniania, jeżdżenia do oddziału NFZ i ponownego wysyłania tych samych materiałów, w ten sam sposób, z tymi samymi konsekwencjami.

Nie wprowadzono żadnego vacatio legis dla tego typu sprawozdawczości. Szkolenia z obsługi programu, które odciągały lekarzy od pacjentów, prowadzono około 10 lutego, a sprawozdania każe się sporządzać od 1 stycznia, co jest fizyczną niemożliwością. Program jest co kilka dni modyfikowany.

Dolewaniem oliwy do ognia jest fakt, że wszystko to funkcjonuje w oparciu o niezgodną z Konstytucją RP ustawę o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ, a media ciągle przypominają, że Amerykanie w ramach offsetu za zakup samolotów F-16 mają opracować rejestr usług medycznych, co będzie równoznaczne z tym, że ta forma sprawozdawczości nie będzie obowiązywała, tak jak i wymieniona wyżej ustawa. Po co więc wprowadzać zamieszanie, skoro zła ustawa ma obowiązywać do końca bieżącego roku? To jest nieco ponad dziesięć miesięcy. Czy nie lepiej te siły i środki poświęcić na cel, któremu mają służyć, czyli zdrowiu społeczeństwa?

Z poważaniem

Senator RP
Wojciech Pawłowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Mariana Lewickiego oraz Janusza Bargieła, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Józefa Oleksego:

Szanowny Panie Premierze!

Ustawa o ochronie informacji niejawnych z 22 stycznia 1999 r. nakłada między innymi na ministra właściwego do spraw wewnętrznych i administracji obowiązek opracowania zarządzenia ustalającego szczegóły organizacji kancelarii tajnych.

Mając to na uwadze, a także analizując regulacje przedmiotowego zarządzenia opracowanego przez resort obrony narodowej oraz wychodząc naprzeciw niepokojących informacjom o trudnościach w pracy kancelarii tajnych podległych MSWiA, pozwolimy sobie zadać panu premierowi następujące pytanie: na jakim etapie są prace przygotowawcze związane z realizacją art. 53 ust. 2 ustawy o ochronie informacji niejawnych, to jest wydaniem zarządzenia w sprawie instrukcji kancelaryjnej dla kancelarii tajnych resortu spraw wewnętrznych i administracji?

Szanowny Panie Premierze!

Administrację publiczną w kraju postrzega się często jako zbyt drogą, w szczególności w zestawieniu z efektami jej pracy. Informatyzacja urzędów stanowi istotną część ich wydatków własnych. Przywołana ustawa bezwzględnie wymaga od każdego organu administracji rządowej lub samorządowej wytwarzającego informacje niejawne zakupu specjalistycznego sprzętu informatycznego posiadającego certyfikat służb ochrony państwa. Wiele podmiotów wykonuje po kilka dokumentów rocznie, tymczasem, trzymając się sztywno litery prawa, każdy z nich musiałby wydać kilkanaście tysięcy złotych na przygotowania prawno-organizacyjne.

Kierując się koniecznością racjonalizacji wydatków publicznych, pozwolimy sobie na zadanie następującego pytania: czy w pracach nad nowelizacją ustawy o ochronie informacji niejawnych uwzględniono taką redakcję zapisów dotyczących bezpieczeństwa teleinformatycznego, która umożliwiłyby podmiotom administracji publicznej dostosowanie stopnia ochrony informacji niejawnych do ich ilości?

Marian Lewicki
Janusz Bargieł

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Kruszewskiego, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Zgodnie z treścią przepisu §3 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 28 marca 2002 r. w sprawie warunków, jakie powinna spełniać uczelnia, aby utworzyć i prowadzić kierunek studiów oraz nazw kierunków studiów - DzU nr 55 poz. 480 z późniejszymi zmianami - uczelnia może utworzyć i prowadzić kierunek studiów wyższych zawodowych, jeżeli spełnia wymóg dotyczący minimum kadrowego. Stanowi je między innymi sześciu nauczycieli akademickich posiadających stopień naukowy doktora i udokumentowany dorobek praktyczny, reprezentujących specjalności, w których uzyskiwane są dyplomy na tym kierunku studiów.

Z uwagi na fakt, że przywołane rozporządzenie nie rozstrzyga, co należy rozumieć przez "udokumentowany dorobek praktyczny", na gruncie jego interpretacji mogą powstawać istotne, niedające się usunąć wątpliwości. Czy na przykład absolwent kierunku pedagogika, magister inżynier mechanik albo magister prawa, którzy po ukończeniu studiów pozostają na uczelni jako asystenci i uzyskują następnie stopień naukowy doktora, mogą uznać za swój udokumentowany dorobek praktyczny pracę na stanowisku asystenta i publikacje naukowe, które poprzedziły obronę pracy doktorskiej? Czy też, aby udokumentować ten dorobek, magister pedagogiki powinien pracować przez jakiś określony czas - a jeśli tak, to jaki? - w placówce szkolno-wychowawczej, magister inżynier mechanik prowadzić, na przykład, warsztat, a magister prawa pracować w kancelarii prawnej albo ją prowadzić lub napisać kilka ekspertyz, wykonując te funkcje równolegle z pracą na uczelni albo otrzymując dla zdobycia tego dorobku specjalny urlop?

Przyjęcie tej tezy prowadziłoby w konsekwencji do tego, że uczelnia, która wykształciła swoją kadrę naukową, nie może jej wykorzystać dla wykazania tak zwanego minimum kadrowego. Przytoczone przykłady są wystarczającym dowodem na to, że w rozporządzeniu, o którym piszę na wstępie, istnieje istotna luka.

Dlatego też proszę Panią Minister o jednoznaczne rozstrzygnięcie, co miała na myśli, wprowadzając do tekstu tego rozporządzenia pojęcie udokumentowanego dorobku praktycznego. Pozwoli to uczelniom na prowadzenie właściwej polityki kadrowej.

Zbigniew Kruszewski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Kruszewskiego, skierowane do ministra skarbu państwa Zbigniewa Kaniewskiego:

Panie Ministrze!

Krajowa Spółka Cukrowa SA "Polski Cukier" powstała, jak wiadomo, w celu stworzenia warunków do dalszej działalności, w ramach wolnego rynku, tym polskim cukrowniom, które do czasu powołania spółki nie zostały sprywatyzowane.

Na Mazowszu były trzy cukrownie, które weszły w skład KSC "Polski Cukier". Dwie z nich znajdowały się na terenie powiatu ziemskiego płockiego: cukrownia "Borowiczki" i cukrownia "Mała Wieś". Dla tej pierwszej ubiegłoroczna kampania cukrownicza okazała się ostatnią. Druga cukrownia miała funkcjonować przez co najmniej kilka najbliższych lat. Taką wiedzą dysponowały władze powiatu, pracownicy cukrowni oraz plantatorzy buraka cukrowego. Szokiem dla nich wszystkich stała się więc informacja o wyłączeniu z produkcji już w bieżącym roku także cukrowni "Mała Wieś".

W związku z tym pragnę zapytać Pana Ministra, jaka jest - i czy w ogóle jest? - strategia polskiego rządu dotycząca funkcjonowania Krajowej Spółki Cukrowej SA "Polski Cukier" oraz wchodzących w jej skład cukrowni. Czy strategia ta - jeśli istnieje - przewiduje przedsięwzięcia restrukturyzacyjne zmierzające do likwidacji kolejnych polskich cukrowni? Czy przez kogokolwiek brane są przy tym pod uwagę losy plantatorów z terenów z wielkimi osiągnięciami, tradycyjnie już uważanych za buraczane zagłębia? Takie tereny od lat istnieją w powiecie ziemskim płockim.

Wyłączenie z produkcji drugiej i ostatniej cukrowni w Płockiem spowodowało duże zaniepokojenie i niezadowolenie społeczne. Dlatego proszę Pana Ministra o szybką i pełną odpowiedź na postawione przeze mnie pytania.

Z poważaniem

Zbigniew Kruszewski
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do ministra środowiska Czesława Śleziaka:

Otrzymałem niedawno dramatyczny list pana Witolda Cyranowicza, działacza Polskiego Klubu Ekologicznego z powiatu sztumskiego w województwie pomorskim. Jego autor - powołując się na moje zainteresowania biznesowe, a także moje dotychczasowe oświadczenia w kwestiach ekologicznych - zwrócił się do mnie z prośbą o interwencję w sprawie szkodliwej dla środowiska działalności zakładu utylizacyjnego SNP "Uśnice", położonego nad rzeką Nogat. Zakład ten - pisze autor listu - od dawna zatruwa środowisko w sposób skandaliczny, przy tym rok ubiegły można nazwać katastrofą. Główny, choć nie jedyny, problem sprowadza się do usuwania przez zakład ścieków wprost do rzeki poza obiegiem oczyszczalni biologicznej. Potwierdzają to - zdaniem autora listu - badania WIOŚ z 18 grudnia 2003 r.

Postanowiłem tę dość jednostkową sprawę przedstawić w oświadczeniu Wysokiej Izbie głównie dlatego, że dotychczasowe interwencje mieszkańców wsparte określonymi dokumentami nie przekładają się na aktywność urzędników w tej sprawie. Dotyczy to władz powiatowych i wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska. Nie przyniosły też rezultatu interwencje posłanki Grażyny Paturalskiej i posła Romana Jagielińskiego.

Dzieje się tak, mimo że konflikt między społecznością okolicznych miejscowości a zakładem z tygodnia na tydzień zaognia się. Świadczą o tym liczne publikacje w pomorskiej prasie regionalnej, społeczny monitoring zakładu przez przedstawicieli organizacji ekologicznych, a także wyjście konfliktu poza granice naszego kraju za sprawą niemieckiej Partii Zielonych, której przedstawiciele są w kontakcie z polskimi organizacjami ekologicznymi zaangażowanymi w tę sprawę.

W tej sytuacji pozwalam sobie zapytać ministra środowiska, pana Czesława Śleziaka, o to, czy zakład utylizacyjny SNP "Uśnice" posiada wymagane przepisami ustaw pozwolenia niezbędne do prowadzenia działalności. Proszę także o ustalenie, czy wobec SNP "Uśnice" stosowane były sankcje z tytułu usuwania ścieków wprost do rzeki poza obiegiem oczyszczalni biologicznej lub z tytułu naruszania innych norm dotyczących ochrony środowiska.

Sprawa ta w moim przekonaniu jest pilna, grozi bowiem kompromitacją władzy nie tylko o lokalnym charakterze.

Władysław Mańkut

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Premierze!

Zwracam się do Pana Premiera w imieniu samorządów powiatu staszowskiego z prośbą o utworzenie w Staszowie inspektoratu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i placówki Krajowego Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Powiat staszowski ma około siedemdziesięciu pięciu tysięcy mieszkańców. Funkcjonuje w nim prawie cztery tysiące dziewięćset podmiotów gospodarczych. W stolicy powiatu, w Staszowie, znajdują się wszystkie instytucje, które są powołane do załatwiania spraw obywateli. Brakuje tylko placówek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - z dotychczasowymi uprawnieniami oddziału regionalnego.

Istnienie tych urzędów pozwoliłoby na zlikwidowanie niedogodności związanych z załatwianiem wielu spraw mieszkańców powiatu staszowskiego. Sprawy dotyczące ubezpieczenia społecznego, jak również ubezpieczenia rolniczego, faktycznie załatwiają w regionalnym oddziale w Opatowie, gdyż placówka w Staszowie nie posiada takich uprawnień.

Pragnę nadmienić, iż samorząd powiatu deklaruje pomoc w organizacji tychże placówek, między innymi udostępni lokale na potrzeby utworzenia w Staszowie przyszłych placówek ZUS i KRUS.

Jestem przekonany, że Pan Premier odniesie się przychylnie do tej sprawy - kłopotliwej, niekorzystnej i powodującej duże niezadowolenie mieszkańców powiatu staszowskiego. Będę wdzięczny za pomoc w rozwiązaniu tego problemu.

Z poważaniem

Tadeusz Bartos
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do ministra skarbu państwa Zbigniewa Kaniewskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Jestem zaniepokojony przedłużającą się procedurą dotyczącą przyznania dotacji i dokapitalizowania Kopalni i Zakładu Wzbogacania Kwarcytu "Bukowa Góra" SA, będącej jednoosobową spółką Skarbu Państwa, ze środków funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw ministra skarbu.

Pragnę nadmienić, że firma ta działa od 1975 r., dostarczając kwarcyt przemysłowy niezbędny do wytopu żelazokrzemów oraz do produkcji okładzin ognioodpornych piecowych. Część urobku z kopalń, nienadająca się do wymienionych celów, jest przerabiana na kruszywo drogowe i budowlane. Od 1999 r. Kopalnia i Zakład Wzbogacania Kwarcytu "Bukowa Góra" SA do końca 2002 r. notował straty w działalności. W 2003 r. nowy zarząd spółki opracował program jej restrukturyzacji i wdrożył go. Efektem tego jest zysk netto osiągnięty na koniec 2003 r. Pomimo tego, w wyniku konieczności spłaty zadłużeń powstałych w poprzednich latach i egzekucji komorniczych, spółka traci płynność finansową, tym bardziej że nie ma zdolności kredytowej, przez co grozi jej upadłość.

W kwietniu 2003 r. zarząd spółki zwrócił się do ministra skarbu państwa o pomoc publiczną z funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw w kwocie 5 milionów 138 tysięcy zł, które to środki zostaną przeznaczone na spłatę zaległych zobowiązań wobec pracowników, modernizację linii technologicznych i na spłatę 50% zobowiązań wobec ZUS.

Departament MSP zwracał się dwukrotnie - 18 września 2003 r. i 3 lutego 2004 r. - z prośbą o zweryfikowanie i zaktualizowanie przekazanych w tej sprawie dokumentów, w tym wniosku i programu restrukturyzacji. Także dwukrotnie - 25 września 2003 r. i 13 lutego 2004 r. - zarząd spółki przesłał wszelkie dodatkowe informacje i aktualizacje.

Niestety, skutkiem przedłużającej się procedury przyznawania środków, a co za tym idzie nieudzielenia na czas pomocy, może być utrata pracy przez sto czterdzieści trzy osoby na terenie powiatu skarżyskiego, gdzie jest strukturalne bezrobocie wynoszące 30%. Idąc dalej, upadłość Kopalni i Zakładu Wzbogacania Kwarcytu "Bukowa Góra" SA może skutkować brakiem składników do produkcji stali, a przez to huta będzie zmuszona do importowania niezbędnego składnika.

Wyrażam nadzieję, że przybliżenie tego konkretnego problemu pozwoli Panu Ministrowi podjąć decyzję zmierzającą do rychłego wsparcia finansowego i dokapitalizowania Kopalni i Zakładu Wzbogacania Kwarcytu "Bukowa Góra" SA z funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw.

Z poważaniem

Tadeusz Bartos
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Szanowna Pani Minister!

Zwracam się do Pani z apelem o przeanalizowanie zgłaszanych do mnie opinii środowiska akademickiego, dotyczących przygotowywanego przez zespół redakcyjny dokumentu kodyfikującego kompleks spraw i zagadnień związanych zarówno z funkcjonowaniem, jak i rozwojem polskich uczelni wyższych. Chociaż nowa ustawa oczekiwana jest przez całe środowisko akademickie, to szczególne znaczenie ma w przypadku wielu uczelni ubiegających się o przekształcenie organizacyjne w uniwersytet.

Z tego między innymi względu ich zainteresowanie koncentruje się wokół art. 4 projektu prawa o szkolnictwie wyższym, uważają bowiem, że bez żadnego powodu projekt różnicuje uniwersytety na zwykłe i "przymiotnikowe". Zdaniem środowisk akademickich należałoby utrzymać jednakowe wymogi w stosunku do obu kategorii uniwersytetów, jeśli chodzi o uprawnienia do nadawania doktoratu w co najmniej sześciu dyscyplinach lub uzależnienie prawa od prawa nauczania na dwunastu kierunkach magisterskich oraz posiadanie prawa do nadawania doktoratu w co najmniej sześciu dyscyplinach.

Przemawia za tym wiele argumentów, od społecznych po językowe.

Przede wszystkim proponowane rozwiązanie jest zbyt wymagające nawet w stosunku do kilku działających już uniwersytetów, które mogą w jego następstwie utracić swoją pozycję. Przy tym nie doda ono splendoru już działającym, zasłużonym uniwersytetom.

W Niemczech w 1976 r. zniesiono ustawowe rozróżnianie uniwersytetów ogólnych i uniwersytetów technicznych, politechnik, wyższych szkół technicznych, a wprowadzono jedynie podział naukowych szkół wyższych na te, które prowadzą badania naukowe i mają prawo nadawania stopni naukowych oraz na wyższe szkoły zawodowe nieprowadzące badań naukowych lecz nadające dyplomy i tytuły zawodowe.

W krajach anglosaskich określenie "uniwersytet" oznacza tylko i wyłącznie uczelnię, w naszym rozumieniu, akademicką. Wszystkie więc nazwy uczelni polskich w tłumaczeniu na język angielski muszą zawierać to określenie, aby nie zostały zdegradowane do szkoły typu "akademia jazdy konnej" lub po prostu szkoły ponadgimnazjalnej.

Co więcej, określenie "uniwersytet" wskazuje w polskiej tradycji jedynie wszechstronność nauczania, stąd "uniwersytety ludowe", tak zasłużone w naszej historii, uniwersytety telewizyjne czy internetowe Open Uniwersity lub uniwersytety trzeciego wieku.

Wyrażam nadzieję, że wskazane argumenty i uwagi do projektu są na tyle zasadne, iż zasługują na przeanalizowanie i ewentualne uwzględnienie w przygotowywanej ustawie.

Z poważaniem

Tadeusz Bartos
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Serdecznie proszę o poparcie starań Rady Powiatu w Staszowie w sprawie uporządkowania właściwości terytorialnej sądu, to jest włączenia gmin Oleśnica i Szydłów do właściwości miejscowej Sądu Rejonowego w Staszowie, jak również Prokuratury Rejonowej w Staszowie.

Uważam, iż przemawia za tym rozwiązaniem wiele racjonalnych przesłanek. Gminy Oleśnica i Szydłów administracyjnie należą do powiatu staszowskiego, natomiast właściwym miejscowo sądem pierwszej instancji dla tych gmin jest Sąd Rejonowy w Busku-Zdroju. Odległość tych jednostek od Staszowa wynosi około 15 km, zaś od Buska-Zdroju niemal 50 km. Przynależność wymienionych gmin do Sądu Rejonowego w Busku powoduje komplikacje w działaniu prokuratury i Policji. Komenda Powiatowa Policji w Staszowie prowadzi postępowania przygotowawcze pod nadzorem dwóch prokuratur rejonowych.

Pragnę nadmienić, że obecna sytuacja nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Jest pozostałością dawnego podziału administracyjnego kraju. Włączenie gmin Oleśnica i Szydłów do właściwości Sądu Rejonowego w Staszowie, jak również Prokuratury Rejonowej w Staszowie, zmniejszy koszty postępowania i przyniesie wiele ułatwień dla stron.

Jestem przekonany, że Pan Minister, po szczegółowej analizie tego problemu, odniesie się przychylnie do tej propozycji i podejmie działania, które doprowadzą do zmiany obecnej sytuacji - niekorzystnej, wywołującej duże niezadowolenie mieszkańców i będącej źródłem licznych skarg i interwencji.

Z poważaniem

Tadeusz Bartos
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

W dniu 19 lutego 2004 r. wpłynęło do mojego biura pismo marszałka województwa podlaskiego, pana Janusza Krzyżewskiego, z prośbą o interwencję w sprawie zasad finansowania instytucji kultury w 2004 r.

Art. 43 ustawy z 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zmienia dotychczasowe zasady funkcjonowania instytucji kultury przejętych z dniem 1 stycznia 1999 r. W następstwie tej zmiany nie będą dofinansowywane zadania bieżące, a jedynie programy i zadania merytoryczne. Do roku 2003 włącznie coroczna uzupełniająca dotacja z rezerwy celowej budżetu państwa na dofinansowanie bieżących zadań własnych związanych z prowadzeniem instytucji kultury przejętych w dniu 1 stycznia 1999 r. stanowiła niezbędną część umożliwiającą podstawową działalność tych instytucji. I tym kierowano się w pracach nad budżetem województwa, które trwały od września 2003 r. Tymczasem wspomniana ustawa od 2004 r. pozbawia instytucje kultury bardzo istotną część dotacji na działalność bieżącą.

Samorząd Województwa Podlaskiego znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, która wymaga drastycznego ograniczenia wydatków w poszczególnych sferach funkcjonowania. Dlatego zabezpieczenie w 2004 r. pełnej kwoty na działalność bieżącą oraz na podstawowe funkcjonowanie, z pominięciem działalności merytorycznej - wynagrodzenie z pochodnymi, bez podwyżek płac, utrzymanie budynku - jest niestety nierealne. Tak samo przedstawia się sytuacja podstawowej działalności statutowej instytucji kultury, jak na przykład gromadzenie zbiorów, konserwacja, upowszechnianie itp. Działania te nie mają charakteru zadań wyjątkowych, o szczególnym znaczeniu, za to stanowią istotę podstawowej działalności tych instytucji - muzeum, biblioteki, ośrodki kultury - zatem brak środków na wymienione działania uniemożliwi ich funkcjonowanie.

Zachowanie dotychczasowych zasad przyznawania dotacji z rezerwy celowej budżetu państwa na działalność bieżącą pozwoli sprostać realizacji zadań w zakresie dofinansowania instytucji kultury. Utrzymanie niezmienionej treści art. 43 o dochodach jednostek samorządu terytorialnego powodować będzie natomiast dalszą dyskryminację i degradację biedniejszych województw.

Zwracam się zatem do Pana Ministra z prośbą o zajęcie stanowiska w tej sprawie oraz wskazanie możliwości rozwiązania tego problemu.

Z poważaniem

Jan Szafraniec
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Wojciecha Olejniczaka:

W dniu 26 lutego 2004 r. otrzymałem stanowisko rady powiatu w Suwałkach z 19 lutego 2004 r. w sprawie wypłaty rolnikom z budżetu krajowego kwoty dopłat bezpośrednich w miesiącach lipcu i sierpniu bieżącego roku.

Jak wynika z treści stanowiska, obecny rok będzie dla polskich rolników wyjątkowo trudny, gdyż z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej rząd wstrzyma te formy pomocy, które są niezgodne z zasadami Wspólnej Polityki Rolnej. Zatem po 1 maja zniknie interwencja na rynku wieprzowiny, a interwencja na rynku zbóż będzie ograniczona.

To samo odnosi się między innymi do części preferencyjnych kredytów, dopłat do mleka w klasie ekstra czy bonów na paliwo. Ponadto będzie wprowadzony wyższy podatek VAT na materiały budowlane, maszyny oraz ciągniki rolnicze. To wszystko rolnikom mają zrekompensować dopłaty bezpośrednie, których wypłata rozpocznie się dopiero w grudniu. Tym samym spowoduje to zwiększenie nakładów na produkcję rolną, które rolnicy będą musieli ponieść w okresie wiosenno-letnim.

W związku z tym zwracam się do Pana Ministra z pytaniem, czy część dopłat bezpośrednich - dopłaty dodatkowe - która ma pochodzić z budżetu krajowego, może zostać wypłacona rolnikom już w lipcu i sierpniu 2004 r. Wcześniejsze wypłaty złagodzą skutki zwiększonych kosztów, pomogą rolnikom przetrwać trudny okres żniw i zahamują narastające ubóstwo wsi.

Z poważaniem

Jan Szafraniec
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuty Waniek:

W związku z emisją w dniu 27 listopada 2003 r. reportażu autorstwa Marii Blimel i Wandy Wasilewskiej pod tytułem "Peja" skierowałem do prezesa zarządu Polskiego Radia SA, pana Andrzeja Siezieniewskiego, pismo z prośbą o stanowisko pana prezesa w sprawie reportażu kolidującego - według mojej oceny - co do treści z zapisami ustawy o RTV.

Po blisko trzech miesiącach pan prezes przesłał mi opinię pani redaktor Janiny Jankowskiej. Pani redaktor Jankowska w blisko trzystronicowym tekście argumentuje zasadność emisji… ogromną popularnością wśród dzieci - sic! -  i młodzieży niejakiego Pei, "którego twórczość staje się przedmiotem fascynacji coraz szerszych kręgów młodzieży". Pani redaktor przyznaje, że reportaż mógł wywołać negatywne wrażenie. Chodzi o język, "którym posługują się ci młodzi ludzie na co dzień i język tekstów ich piosenek". Wycinanie słów i zwrotów wulgarnych gubiłoby - według pani redaktor - autentyzm, zakłamywałoby rzeczywistość, a tak zwane pikowanie słów obscenicznych robiłoby wrażenie ingerencji cenzury. W konsekwencji pani redaktor Jankowska nie zgodziła się z moimi zarzutami, jakkolwiek zaproponowała dźwiękową "czerwona plamkę" w formie nagranego tekstu: Uwaga! Audycja może zawierać treści i słowa kontrowersyjne. Czyż może być lepszy przykład reklamy?

W trosce o odparcie zarzutu cenzury pani redaktor Jankowska godzi się na dodatkowy komentarz ze studia, rozmowę z autorką, a nawet przeproszenie słuchaczy za słowa obsceniczne - byleby tylko w sposób swobodny zaprezentować wulgaryzmy i nieprzyzwoitość językową na antenie w ustawowo zakazanym czasie! Jako uzasadnienie celowości i przydatności dydaktycznej (!) emisji nie tylko wulgaryzmów, ale i "wyluzowanego stylu życia" pani redaktor przytacza uczestnictwo Pei w Orkiestrze Świątecznej Pomocy, jak też… zagranie darmowego koncertu w gimnazjum!

Niestety, moja prośba skierowana do pana prezesa Siezieniewskiego o udostępnienie kasety z nagranym reportażem senatorom z senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu zbyta została milczeniem.

Zaniepokojony beztroską i brakiem odpowiedzialności pani redaktor Jankowskiej wysłuchałem, przypadkowo, innego reportażu w Programie I Polskiego Radia - publicznego! Tym razem był to reportaż zatytułowany "Młodego za kasę" o kilkunastoletnim chłopcu trudniącym się prostytucją. Reportaż instruuje, jak można nawiązać "atrakcyjną" znajomość poprzez internet i za zarobione tym sposobem pieniądze spędzić atrakcyjne wakacje w innych krajach - Tajlandii i Niemczech!

Pani redaktor zwierza się obecnemu w studiu członkowi KRRiT, panu Selinowi, ze swoich obaw co do instruktażowej wymowy reportażu. Pan Selin przyznaje, że w sytuacji pozastudyjnej byłby zaniepokojony wymową reportażu, jednakże w rozmowie w studiu argumentuje zasadność emisji pod warunkiem wprowadzenia ewentualnych poprawek, co pani redaktor Jankowska przyjmuje z ulgą jako rodzaj przyzwolenia ze strony "siły autorytetu", jakim jest członek KRRiT. O czasie emisji, czasie chronionym ustawowo, i niebezpiecznych reperkusjach dla rozwoju dzieci i młodzieży nie było mowy, lecz ku radości pani Jankowskiej miało miejsce przyzwolenie ze strony pana Selina na tak zwane pikowanie.

Pozostając z wyrazami szacunku, oczekuję na stanowisko KRRiT.

Jan Szafraniec
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Rzeczypospolitej Polskiej Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Kilka tygodni temu Senat Rzeczypospolitej Polskiej znowelizował ustawę o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej. Senat podjął postanowienie, aby ustanowić 2 maja Dniem Orła Białego. Senatorowie w dyskusji nad ustawą wykazywali zróżnicowane stanowisko odnośnie do możliwości umieszczania symboli Rzeczypospolitej Polskiej na przedmiotach przeznaczonych do obrotu handlowego. W konsekwencji Senat uznał, że symbole narodowe, w tym wizerunek Orła Białego, mogą być umieszczane na przedmiotach przeznaczonych do handlu, ale wyłącznie w formie stylizowanej lub artystycznie przetworzonej.

Byłem jednym z piętnastu senatorów, którzy sprzeciwili się temu zapisowi, motywując swój sprzeciw nieograniczoną możliwością stylizacji ocierających się często o świadomą profanację. W jednej z kolorowych gazet, znanej z antyklerykalnego nastawienia, pojawiły się już wizerunki "oskubanego" z piór godła Rzeczypospolitej, które poza prowokacją stanowiły świadome ośmieszenie narodowych wartości.

I oto pojawiła się kolejna artystyczna prowokacja przedstawiająca nagą kobietę ze skrzydłami i ogonem Orła Białego. Stylizacja ta - zdaniem "prowokatorów", a według niektórych "cieszących się dużą sławą artystów" - ma uświetnić nasze wejście do Unii Europejskiej poprzez "uczłowieczenie" narodowego godła. Owi prowokatorzy przyznają, że decyzję o "uczłowieczeniu" godła Rzeczypospolitej Polskiej podjęli świadomie, po przeprowadzeniu sondażu, który wykazał, że większość badanych wyraziła "uprzejmą" zgodę, a niektórzy tylko mają zarzuty, że… została wybrana zła modelka. Pośród nich jest jeden ze współczesnych artystów - bodajże Starowieyski - który usiłuje przekonać, że do tradycji cywilizacji europejskiej należały takie "żarty", więc niech nikt nie próbuje się obrażać, bo to trąci ciemnogrodem.

Wizerunek Orła Białego zdobił i zdobi ordery i odznaczenia, pieczęcie i sztandary, chorągwie i dokumenty, pomniki i monety. Pieczęciami z jego podobizną posługiwali się polscy władcy i królowie: Leszek Biały, Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki, Stefan Batory i Jan Sobieski. Zawsze symbolizował narodową dumę, moc i siłę. Proporce z jego wizerunkiem powiewały w zwycięskich bitwach. Odznaczenia z jego podobizną zdobiły piersi bohaterów i otaczane były największym szacunkiem jako relikwie, świadectwa heroizmu wielu pokoleń. Nie możemy, nie wolno nam akceptować i godzić się z zuchwałą prowokacją i deprecjacją wartości, za które nasi dziadowie i ojcowie przelewali krew i poświęcali życie.

Nasze milczenie, a tym samym "uprzejma" zgoda na pseudoartystyczne ekscesy, będzie poczytane jako brak szacunku i grzech zaniedbania. Wstydzę się za moich rodaków, którzy w celowy i zamierzony sposób prowokują, uderzając w wartości, które dla innych są świętością, raniąc uczucia, które utrzymują innych w dobrej kondycji psychicznej, moralnej, duchowej. Wstydzę się za tych, którzy wykorzystując prawo do przysługującej im wolności, zniewalają innych świadomą prowokacją, by zranić, podeptać, zniweczyć, ośmieszyć świat, który pozostał innym jako nadzieja i ostoja.

"Do tryumfu zła - przypomina Alexis de Toqueville - wystarczy, aby porządni ludzie nic nie robili."

Zwracam się do Pana Ministra z nadzieją, że zajmie Pan stanowisko w tej sprawie.

Pozostaję z wyrazami szacunku

Jan Szafraniec
Senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sergiusza Plewę, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

Wprowadzona z dniem 13 listopada 2003 r. ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, zmieniająca art. 43 dotychczasowe zasady dofinansowania instytucji kultury przejętych w dniu 1 stycznia 1999 r. - z dofinansowania bieżących zadań na dofinansowanie programów i zadań merytorycznych - wywołuje zdecydowany sprzeciw samorządów. Konsekwencją tego zapisu jest utracenie płynności finansowej przez wszystkie instytucje kultury podległe Samorządowi Województwa Podlaskiego. Do roku 2003 włącznie coroczna uzupełniająca dotacja z rezerwy celowej budżetu państwa na dofinansowanie bieżących zadań własnych, związanych z prowadzeniem instytucji kultury przejętych w dniu 1 stycznia 1999 r., stanowiła niezbędną część umożliwiającą podstawową działalność instytucji. Pozbawienie instytucji kultury tej jakże istotnej części dotacji na działalność bieżącą od roku 2004 stawia Samorząd Województwa Podlaskiego w sytuacji bez wyjścia, zwłaszcza że prace nad budżetem województwa trwały do września 2003 r. i w planach instytucji uwzględniona była dotacja z rezerwy celowej budżetu państwa w wysokości porównywalnej do roku 2003.

Trudna sytuacja finansowa Samorządu Województwa Podlaskiego, zadłużenie, konieczność drastycznego ograniczania wydatków w poszczególnych sferach funkcjonowania, uniemożliwia w 2004 r. zabezpieczenie pełnej kwoty, nie tylko na działalność bieżącą, ale nawet na podstawowe funkcjonowanie bez działalności merytorycznej. Skala potrzeb w tym zakresie porównywalna jest z rokiem 2003.

Utrzymanie niezmienionej treści art. 43 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego powodować będzie dalszą dyskryminację i degradację biedniejszych województw. W 2004 r. pojawia się zatem realna groźba ograniczania działalności, a nawet likwidacji instytucji kultury.

Z uwagi na powyższe zwracam się do Pana Ministra z pytaniem: czy nie uważa Pan Premier, że brak środków w samorządach wojewódzkich doprowadzi do likwidacji ośrodków kultury.

Z wyrazami szacunku

Sergiusz Plewa

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Annę Kurską, skierowane do prezesa Telewizji Polskiej SA Jana Dworaka:

Szanowny Panie Prezesie!

W imieniu mieszkańców Trójmiasta zwracam się ponownie o przywrócenie programu zatytułowanego "Zwyczajni - Niezwyczajni", emitowanego w programie I TVP w dniach wolnych od pracy w godzinach popołudniowych, a zlikwidowanego z nieznanych przyczyn.

Argumenty leżące u podstaw tego wniosku są na tyle przekonujące, że nie będę ich po raz drugi przytaczać, wynikają one bowiem z treści listu z dnia 9 czerwca 2003 r., który, wraz ze stu jeden podpisami, załączam.

Poprzednia petycja podpisana przez czterysta pięćdziesiąt dwie osoby nie została uwzględniona przez ówczesnego prezesa TVP, pana Roberta Kwiatkowskiego, bez podania satysfakcjonujących przyczyn odmowy.

Liczę, że Pan Prezes podzieli odczucia społeczne, przedstawione w piśmie skierowanym do mnie, i odniesie się do nich ze zrozumieniem, na miarę oczekiwań.

Łączę wyrazy szacunku

Anna Kurska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Sprawa dotyczy nowelizacji rozporządzenia z dnia 23 grudnia 2002 r. w sprawie dopuszczalnych sposobów i warunków unieszkodliwiania odpadów medycznych i weterynaryjnych.

Dziękując za odpowiedź na moje oświadczenie, zawartą w piśmie Ministerstwa Zdrowia z dnia 13 lutego bieżącego roku, chcę podkreślić, iż tak długo trwający proces legislacji naraża na szwank imię nie tylko odpowiedzialnych za konstrukcję aktów prawnych, ale i tych, których uzasadnione interwencje nie odnoszą oczekiwanego skutku. Od roku bowiem otrzymuję uspokajające odpowiedzi, a sprawa ciągle nie jest załatwiona, chociaż wszyscy przyjmują moje argumenty i uznają zasadność dokonania zmian w wymienionym rozporządzeniu.

Przy okazji informuję, iż przeglądając dostępne źródła informacji - na przykład strony WWW Ministerstwa Zdrowia - nie odnalazłem projektu nowelizacji wyżej wymienionego rozporządzenia, poddanego konsultacji społecznej, o czym jest mowa w odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia. Zatem kolejny raz bardzo proszę o precyzyjną informację, na jakim etapie są powyższe konsultacje, oraz o określenie przypuszczalnego terminu nowelizacji wspomnianego rozporządzenia. Pozwalam też sobie po raz kolejny przypomnieć, że przedmiotowe rozporządzenie, wydane 23 grudnia 2002 r., zostało opublikowane 24 stycznia 2003 r., a weszło w życie 8 lutego 2003 r.

W powyższej sprawie składałem już oświadczenia na trzydziestym szóstym, czterdziestym trzecim i pięćdziesiątym trzecim posiedzeniu Senatu RP. Podkreślałem w nich, że w tych przypadkach prawo nie może działać wstecz i określać wymagań technologicznych i technicznych dla instalacji, w wypadku których określenie warunków zabudowy i zagospodarowania terenu lub wydanie pozwolenia na budowę miało miejsce przed dniem wejścia w życie rozporządzenia.

W kolejnych moich wystąpieniach zwracałem uwagę na potrzebę wprowadzenia okresów przejściowych, dostosowawczych, oraz na niedoskonałości w przepisach prawa dotyczących odpadów medycznych, mogące w konsekwencji spowodować roszczenia samorządów wobec ministra zdrowia.

Efekt moich interwencji jest zaś taki, że od roku prowadzimy tę "akademicką dyskusję", a na moje ręce wpływają pisma z kolejnymi sygnałami niepokoju z zakładów, które musiałyby zostać zamknięte z uwagi na restrykcyjne wymogi wymienionego wyżej rozporządzenia. Dotyczy to między innymi: SP ZOZ w Policach, SP ZOZ w Stargardzie Szczecińskim, SP ZOZ w Świnoujściu, 109. Szpitala Wojskowego w Szczecinie, SP ZOZ "Zdroje" w Szczecinie, Regionalnego Szpitala Onkologicznego w Szczecinie, Szpitala Powiatowego w Wałczu, SP ZOZ w Połczynie Zdroju.

Skoro więc Ministerstwo Zdrowia potwierdza, że z punktu widzenia bezpieczeństwa epidemiologicznego problem odpadów medycznych jest bardzo ważny, to proszę o wymierne działania, na które oczekują nie tylko jednostki samorządowe województwa zachodniopomorskiego.

Pozostaję z poważaniem

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do głównego lekarza weterynarii Piotra Kołodzieja:

Pismem z dnia 6 lutego 2004 r. powiatowy lekarz weterynarii w Rzeszowie, powołując się na instrukcję głównego lekarza weterynarii z dnia 16 stycznia 2004 r., GIW hig 500/2/04, powiadomił Marię i Kazimierza Chorzępów - właścicieli Zakładu Mleczarskiego "Nowość" SC w Trzebusce, gmina Sokołów Małopolski na Podkarpaciu - o możliwości złożenia wniosku w sprawie zgłoszenia zakładu Komisji Europejskiej w celu uzyskania okresu przejściowego do 30 kwietnia 2005 r. na dokończenie modernizacji.

Pomimo że pismo odebrane zostało przez adresatów 11 lutego 2004 r., wniosek został złożony w terminie, to jest wysłany listem poleconym nadanym w polskim urzędzie pocztowym w dniu 12 lutego 2004 r., co jest zgodne z wymogami k.p.a. Do wniosku załączone zostały dokumenty dotyczące działań modernizacyjnych zakładu, opracowane przez specjalistów z zakresu weterynarii z Francji, z uwzględnieniem norm stosowanych w Unii Europejskiej dla zakładu produkującego sery bez konserwantów. Przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego opracowanie technologiczne przesłane zostało zarówno powiatowemu lekarzowi weterynarii w Rzeszowie, jak i wojewódzkiemu lekarzowi weterynarii z siedzibą w Krośnie, wraz z wnioskiem z dnia 12 września 2003 r. w sprawie wydania orzeczenia dotyczącego określenia warunków weterynaryjnych i sanitarnych, jakie zakład ma spełniać w sytuacji przetwarzania do 500 tysięcy l mleka w roku.

Prawomocne orzeczenie w tej sprawie nie zostało wydane do dnia dzisiejszego zarówno przez organ I, jak i II instancji Inspekcji Weterynaryjnej. W świetle zaś §42 rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi z dnia 5 lipca 2002 r., w sprawie szczególnych warunków weterynaryjnych przy pozyskiwaniu, przetwórstwie, składowaniu i transporcie mleka oraz przetworów mlecznych, zakład spełnia wszelkie wymagania weterynaryjne i sanitarne, jako zakład przetwarzający do 500 tysięcy l mleka w roku.

Powiatowy lekarz weterynarii w Rzeszowie uznał jednak pismem z dnia 25 lutego 2004 r., doręczonym stronie w dniu 3 marca 2004 r., że wniosek o zgłoszenie Komisji Europejskiej zakładu w celu uzyskania okresu przejściowego nie może być rozpatrzony, gdyż został złożony po terminie, to jest 23 lutego 2004 r., co jest niezgodne z prawdą.

Dlaczego właściciele Zakładu Mleczarskiego "Nowość" w Trzebusce zostali pozbawieni obrony swojego uzasadnionego interesu prawnego przez brak możliwości zaskarżenia pisma powiatowego lekarza weterynarii w Rzeszowie, pisma pozbawionego cech orzeczenia, skoro instrukcja głównego lekarza weterynarii z dnia 16 stycznia 2004 r. zaleca stosowanie trybu postępowania administracyjnego w sprawie kontrolowania prac dostosowawczych w zakładach przetwarzających i przechowujących środki spożywcze pochodzenia zwierzęcego oraz zmiany kategorii zakładów C i B1?

Dlaczego powiatowy lekarz weterynarii w Rzeszowie w przedmiotowej sprawie przeprowadził kontrolę weterynaryjną zakładu w dniu 27 lutego 2004 r. bez spisania protokołu kontroli, zaś w dniu 1 marca 2004 r. sporządził jeden protokół nr 1/II/III/2004 z dwóch kontroli, nie uwzględniając wyjaśnień i zastrzeżeń właścicieli, co stanowi naruszenie zarówno art. 68, jak i 79 k.p.a?

Dlaczego organy Inspekcji Weterynaryjnej niszczą metodami administracyjnymi działalność gospodarczą polskich prywatnych podmiotów przetwórstwa rolno-spożywczego spełniających wymagania sanitarne i weterynaryjne określone w polskim ustawodawstwie?

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Religę, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Działania Narodowego Funduszu Zdrowia spotykają się z powszechną krytyką. Wynika ona z niewłaściwego sposobu kontraktowania świadczeń zdrowotnych, zarówno na poziomie POZ, jak i szpitali, bez względu na ich stopień referencyjności. Ten sposób zawierania kontraktów przez NFZ ze świadczeniodawcami jest zasadniczym powodem zadłużania się SPZOZ i stanowi istotne zagrożenie dla dalszego funkcjonowania tych zakładów. Całkowicie niezrozumiały jest dla mnie fakt pominięcia w obowiązującym katalogu świadczeń niektórych możliwości leczenia, procedur medycznych, łącznie z ratującymi życie.

W związku z tym zwracam się do Pana Prezesa o wyjaśnienie, dlaczego nie uwzględniono finansowania leczenia wady wrodzonej - rozstępu podniebienia. Wada ta, pozostawiona bez leczenia chirurgicznego, może stanowić zagrożenie utraty życia noworodków.

Proszę również o wyjaśnienie nieuwzględnienia finansowania procedury wszczepienia sztucznych komór w celu ratowania życia w skrajnych przypadkach niewydolności krążenia.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Religa

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Dziemdzielę, skierowane do ministra środowiska Czesława Śleziaka:

W związku z interwencją mieszkańców i władz gminy Suwałki zwracam się z prośbą do Pana Ministra o szczególne zainteresowanie się poczynaniami dyrekcji Wigierskiego Parku Narodowego.

Park ten został utworzony 27 czerwca 1988 r. na mocy ustawy o ochronie przyrody z dnia 7 kwietnia 1949 r. Na podstawie arbitralnej decyzji ówczesnych władz państwowych w obręb parku włączono 2 tysiące 500 ha nieruchomości stanowiących własność prywatną. Na obszarze tym znalazło się dziewiętnaście wsi z blisko dwoma tysiącami mieszkańców. Nikt nie pytał żyjących tu ludzi o ich zdanie. Wprowadzono specjalne rygory w zakresie korzystania z własności, podporządkowane celom statutowym parku. Ograniczenia te dotyczyły i dotyczą przede wszystkim: budownictwa, remontów i modernizacji siedlisk rolniczych, wznoszenia nowych siedlisk, melioracji czy regulowania stosunków wodnych, zmiany przeznaczenia gruntów i wielu innych dziedzin, przez co uniemożliwiają w praktyce pełne korzystanie z własności, tym samym ograniczając jej istotę.

Po transformacji ustrojowej w 1990 r., w której własność prywatna stała się fundamentalną wartością konstytucyjną, stanowiącą podstawę funkcjonowania demokratycznego państwa prawa i wolnej gospodarki rynkowej, rozwój i perspektywy egzystencji mieszkańców wigierskich wsi uległy zdecydowanemu zahamowaniu w porównaniu z mieszkańcami wspólnot samorządowych niewchodzących w skład Wigierskiego Parku Narodowego.

Konflikt społeczny spowodowany został zachwianiem proporcji pomiędzy działaniami podejmowanymi w celu ochrony przyrody a prawami własności mieszkańców. Przybrał on już takie rozmiary, że niezbędne stało się wprowadzenie radykalnych rozwiązań.

Powodem narastania tego konfliktu jest sposób zarządzania Wigierskim Parkiem Narodowym przez urzędującego od kilku lat dyrektora, pana Zdzisława Szkirucia. Jego działania charakteryzują się uporczywym i umyślnym naruszaniem konstytucyjnych praw mieszkańców. Podejmowane próby dialogu z administracją parku i mediacji kończyły się niepowodzeniem. Szczególnym wyrazem postawy dyrektora był w ostatnim okresie sposób wprowadzenia w życie niezwykle ważnego z punktu widzenia rozwoju regionalnego dokumentu, jakim jest plan ochrony parku. Dyrektor z pełną premedytacją i wbrew obowiązującym przepisom - bez konsultacji z radą parku oraz z pominięciem obowiązku uzyskania opinii samorządów gminnych - usiłował nadać bieg legislacyjny temu dokumentowi.

Samorządy czterech gmin, które wchodzą w obręb parku, to jest: Gib, Krasnopola, Nowinki i Suwałk, wystąpiły z wnioskiem do ministra właściwego dla spraw ochrony środowiska o odwołanie dyrektora z zajmowanego stanowiska. Powodem sporządzenia tego wniosku było wyczerpanie wszelkich możliwości współpracy. Pod wnioskiem złożyło podpisy około ośmiuset mieszkańców wigierskich wsi.

Na podkreślenie zasługuje fakt, że idea ochrony przyrody nie jest obca mieszkańcom tych terenów, a wręcz przeciwnie, wiążą oni nadzieję na przyszłość z utrzymaniem pięknych krajobrazów, zdrowego powietrza, czystych wód i estetycznych lasów, a także z rozwojem warunków dla prowadzenia agroturystyki.

Panie Ministrze, nie można dopuszczać do sytuacji, w której mieszkańcy wigierskich wsi traktowani są jak ostatnie i najmniej ważne ogniwo łańcucha ekologicznego. Takie postępowanie narusza wolność i swobody obywatelskie, a także godzi w istotę samorządów terytorialnych, a więc narusza normy ustawy zasadniczej, jaką jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Jeszcze raz bardzo proszę o przeanalizowanie poczynań dyrektora Zdzisława Szkirucia, które już doprowadziły do bardzo poważnego konfliktu społecznego, i o spowodowanie działań, które przywrócą zaufanie do organów administracji publicznej w tym regionie Polski.

Z poważaniem

senator Józef Dziemdziela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Dziemdzielę, wspólnie z innymi senatorami, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra infrastruktury Marka Pola:

To, że PKP przeżywa kryzys finansowy, wie każdy obywatel III RP. Przynajmniej raz w roku przypominają o tym związki zawodowe, nagłaśniają to środki masowego przekazu. Znamy wysiłek rządu, starania Sejmu i Senatu, by pomóc kolei.

Kryzysowi finansów  towarzyszy w PKP bałagan organizacyjny, wręcz niechlujstwo. Co najgorsze, tak przywykliśmy do brudu wpisanego niejako w pejzaż kolei, że przestajemy reagować na otwarte drzwi miejscowych dworców, brak klamek, zamków, w porze nocnej podpieranie drzwi koszami na śmieci, brudne ściany, zacieki, pajęczyny itp. To tworzy przecież wizerunek Polski w Europie, to świadectwo naszej kultury.

Panie Premierze, oglądając to wszystko na co dzień, dochodzimy do wniosku, że kryzysowi finansów towarzyszy nie mniejszy kryzys moralny podległych pracowników. Pompuje się w kolej kolejne miliony. Powiedzmy sobie: po co?

Z poważaniem

Józef Dziemdziela
Józef Sztorc
Janusz Bargieł


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment