Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku 56. posiedzenia senator Krzysztof Jurgiel wygłosił dwa oświadczenia:

Chciałbym wygłosić dwa oświadczenia. Pierwsze dotyczy sprawy zasad podziału środków w ramach  kontraktów wojewódzkich na rok 2004, zasad, które są krzywdzące dla województw o niskiej liczbie ludności, nierealizujących inwestycji długoterminowych.

Zaprezentowane w projekcie programu wsparcia zasady podziału środków w ramach kontraktów wojewódzkich na rok 2004 określają, że podział ten będzie odbywał się według zasad przyjętych przy podziale środków Unii Europejskiej, to znaczy przy zastosowaniu algorytmu, w którym 80% odpowiada liczbie ludności, 10% stopie bezrobocia, zaś kolejne 10% - poziomowi PKB. Pierwszeństwo w podziale środków przysługuje województwom realizującym inwestycje długoterminowe.

Przyjęte zasady są krzywdzące dla regionów o niskim zaludnieniu i tych, które już zakończyły inwestycje długoterminowe.

Obie okoliczności dotyczą województwa podlaskiego. Przy zastosowaniu pierwotnego algorytmu województwu temu przyznano by około 4% całości środków. Dodatkowe ustalenie - pierwszeństwo dla województw prowadzących inwestycje długoterminowe - spowoduje, że województwo podlaskie otrzyma nie 4%, a około 2%. A przypominam, że województwo podlaskie  zakończyło w 2003 r. swą inwestycję długoterminową, to jest rozbudowę i modernizację Szpitala Położniczo-Ginekologicznego w Białymstoku. Środki na wskazaną inwestycję zarząd województwa pozyskał, emitując w 2003 r. obligacje. Kredyt ten w dalszym ciągu obciąża budżet województwa, dlatego też obniżenie limitu środków na zadania własne w ramach kontraktów wojewódzkich na 2004 r. jest dla województwa podlaskiego szczególnie krzywdzące. Takie określenie zasad podziału środków pogłębi różnicę między województwami, co stanowi zaprzeczenie idei polityki regionalnej.

Dlatego też zwracam się do pana premiera Jerzego Hausnera z prośbą o odpowiedź na pytanie: czy zasady przeznaczania środków w ramach programu wsparcia są rzeczywiście uzasadnione i czy są one ostateczne? Apeluję o zmianę tych zasad, aby dać szansę województwom zapóźnionym.

Drugie oświadczenie dotyczy sprawy łamania praw człowieka oraz praw pracowniczych i związkowych przez zarząd spółki PMB SA w Białymstoku, w której Skarb Państwa ma 33% akcji.

Od dawna w czasie swej działalności w okręgu wyborczym miałem do czynienia ze skierowanymi przeciw pracownikom i związkom zawodowym działaniami zarządu firmy PMB SA w Białymstoku. Sam sposób prywatyzacji przedsiębiorstwa w 2002 r. budził poważne wątpliwości, jednak w jego rezultacie Skarb Państwa posiada jeszcze 33% akcji spółki.

Jesienią zeszłego roku zarząd przedsiębiorstwa, nie mogąc zmusić reprezentujących załogę związków zawodowych do zaakceptowania niekorzystnych dla pracowników warunków zawartych w regulaminie wynagrodzeń, utworzył własne, "dyrektorskie" związki zawodowe, które oczywiście zgodziły się na proponowane warunki.

Reprezentatywne związki zawodowe, w tym "Solidarność '80" i NSZZ "Solidarność" zdecydowały się wówczas wejść na drogę sporu zbiorowego z zarządem. W trakcie tego sporu dokładały starań, aby konflikt rozwiązano zgodnie z przepisami prawa i aby załoga miała rzetelne informacje co do jego przebiegu.

Reakcja zarządu przeszła wszelkie oczekiwania. Liderzy trzech największych związków zawodowych zostali bez żadnych formalności wyrzuceni z zakładu. Poinformowano ich jednocześnie o zamiarze wypowiedzenia im umów o pracę. Wypowiedzenia te dostarczono związkowcom 11 lutego. Kierownictwo spółki udowodniło, że ani przepisy prawa, ani ogólnie przyjęte zasady moralności i przyzwoitości nie powstrzymają ich od wystąpień przeciw pracownikom. Działania te oceniam jednoznacznie: są one przestępcze, stanowią naruszenie praw człowieka, praw pracowniczych i związkowych określonych w obowiązujących ustawach oraz są świadomym prowokowaniem konfliktów społecznych na niespotykaną w regionie skalę. Załoga przedsiębiorstwa już zapowiada protesty, a należy się obawiać, czy w obecnej sytuacji stać ich będzie na wykazywany dotychczas respekt dla przepisów prawa.

Zwracam się z tego miejsca do pana premiera o odpowiedź na pytanie, jak zamierza w ramach swoich kompetencji działać, aby przywrócić respektowanie praw człowieka, praw pracowniczych i związkowych w przedsiębiorstwie PMB SA w Białymstoku

* * *

Senator Krystyna Sienkiewicz złożyła oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie moje ma dwóch adresatów, Urząd Komitetu Integracji Europejskiej i Ministerstwo Zdrowia, a dotyczy ono sytuacji polskich lekarzy i polskich pielęgniarek po akcesji. Na normalne wystąpienia w tej sprawie, na senackim druku opatrzonym godłem itd., do dnia dzisiejszego nie otrzymałam odpowiedzi, więc być może wystąpienie z wysokiej senackiej trybuny w postaci tego oświadczenia sprawi, że otrzymam tę odpowiedź.

Otóż zgodnie z traktatem akcesyjnym automatycznie uznawane będą dyplomy pielęgniarek, które ukończyły akademie medyczne, ale pozostałe pielęgniarki muszą wykazać się tym, że pracowały w zawodzie. Spośród wszystkich krajów wchodzących do Unii takie wymagania dotyczą tylko polskich pielęgniarek. Nasze polskie, świetnie wykształcone siostry, a także pielęgniarze uznają, że są dyskryminowani i że jest to przykład nierównego potraktowania tych, którzy są w Unii Europejskiej i tych, którzy się tam dopiero znajdą. A skoro dotyczy to tylko polskich pielęgniarek, to czy jest to zaniedbanie polskich negocjatorów, czy też oznacza to, że polskie pielęgniarki są aż tak źle wykształcone? No, tego ostatniego nie potwierdzają ani certyfikaty Międzynarodowej Rady Pielęgniarek, ani też, porównywalne z europejskimi, zakresy wykształcenia tychże pielęgniarek.

W odczuciu środowiska - i takie było résumé IV Krajowego Zjazdu Pielęgniarek i Położnych - Ministerstwo Zdrowia stara się ujawnić jak najmniej szczegółów związanych z negocjacjami. Wobec tego, jeżeli negocjacje były źle prowadzone, a Ministerstwo Zdrowia nie ujawnia szczegółów, to w jaki sposób samorząd ma spełniać swoją ustawową rolę i odnieść się do powstających przepisów prawa, integrujących nas z Unią Europejską? Jak w tej sytuacji mają się odnaleźć stowarzyszenia zawodowe istniejące w ochronie zdrowia?

Po wejściu do Unii Europejskiej - jeżeli tak się zdarzy - część pielęgniarek wyjedzie, a część zmieni zawód. Jednak nie to mnie najbardziej niepokoi. Najbardziej niepokoi mnie drastyczny spadek zainteresowania tym zawodem, malejący w oczach nabór do akademii medycznych na wydziały pielęgniarstwa. Ministerstwo Zdrowia nie podejmuje żadnych działań, które mogłyby zapobiec powstaniu tego niedoboru. Nie interesuje ich ani wymiar godzin przeznaczonych na kształcenie pielęgniarek, ani uchwały senatów uczelni medycznych. Ale w takim razie, jeżeli nie ma zainteresowania, to ten kierunek ulegnie likwidacji.

Podobnie, choć ŕ rebours  wygląda sytuacja lekarzy - tu jest nadmiar, jeśli chodzi o nabór na wydziały lekarskie akademii medycznych. Młodzi lekarze po ukończeniu akademii mają trudności z dostaniem się na rezydentury, na staże zawodowe.

Wielokrotnie już zwracałam się w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia, ale bez rezultatu. Może imiennie - to pani sekretarz stanu Ewa Kralkowska wielokrotnie mnie zapewniała, odpowiadając  na publiczne zapytanie, które padło na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, iż taka odpowiedź już się pisze, a rezydentur jest w bród. Otóż w moim biurze senatorskim też mam pisma ze skargami na to, że po dobrze złożonym egzaminie, po najlepiej nawet złożonym egzaminie, z braku miejsc na rezydenturze lekarz nie uzyskał możliwości podnoszenia kwalifikacji. Skoro więc młodzi lekarze mają takie trudności z dostaniem się na rezydenturę, to czy nabór na akademie medyczne nie powinien być ograniczony?

* * *

Senator Genowefa Ferenc wygłosiła oświadczenie skierowane ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

W związku z faktem, iż w Polsce nie został dotychczas uregulowany problem bezpłatnej pomocy prawnej dla obywateli znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, zwracam się z takim zapytaniem: czy resort przez pana kierowany dostrzega potrzebę wprowadzenia takich regulacji, stwarzających możliwość korzystania z pomocy prawnej najbiedniejszym obywatelom?

Z informacji, które posiadam, wynika, że w krajach Unii Europejskiej istnieją rozwiązania regulujące ten problem, różne w różnych państwach. Sądząc z analiz udzielanych w moich biurach senatorskich bezpłatnych porad prawnych oraz ciągłego wzrostu zapotrzebowania na tego typu porady, jest potrzeba - dostrzegam ją - stworzenia obywatelom naszego państwa możliwości dostępu do pomocy prawnej poprzez przygotowanie odpowiednich rozwiązań prawnych.

Będę wdzięczna za przedstawienie w tej, jakże ważnej dla wielu obywateli sprawie, stanowiska pana resortu.

* * *

Senator Witold Gładkowski złożył następujące oświadczenie:

Moje krótkie oświadczenie jest konsekwencją bardzo niebezpiecznego zjawiska zaobserwowanego w województwie zachodniopomorskim, za jakie uważam próbę likwidacji kilkudziesięciu szkół.

Kieruję to oświadczenie do pani minister edukacji narodowej i sportu.

Szanowna Pani Minister, popierając apel Zachodniopomorskiego Okręgu Nauczycielstwa Polskiego chcielibyśmy - my, jako że współautorem tego oświadczenia jest także pani senator Maria Szyszkowska - zwrócić uwagę na planowaną masową likwidację szkół wiejskich. Pamiętajmy, że szkoły są niejednokrotnie jedynym bastionem oświaty i kultury na tych terenach. Duże bezrobocie panujące w województwie zachodniopomorskim oraz skromny udział w podatkach dochodowych sprawia, że subwencja oświatowa stanowi poważny wpływ do budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Problem dotyczy głównie gmin wiejskich, które próbują zmniejszyć swoje wydatki poprzez likwidację szkół.

Jednak należy mieć na uwadze także tragedię lokalnego społeczeństwa oraz nauczycieli, którzy wnieśli ogromny wkład w funkcjonowanie owych placówek. Mieszkańcy często za własne środki remontowali, wyposażali szkoły, licząc na ich dalsze funkcjonowanie. Czy decyzja urzędnika może zniweczyć ten trud i poświęcenie? Doświadczenie uczy, a fakty to potwierdzają, że zlikwidowana szkoła, przedszkole czy biblioteka nie doczekają się nigdy restauracji.

Do końca lutego samorządy gminne mają obowiązek zgłosić zamiar likwidacji poszczególnych szkół. Z uzyskanych informacji wynika, że skala problemu jest bardzo duża, ponieważ szacuje się, że w regionie zachodniopomorskim zostanie zamkniętych kilkadziesiąt placówek. Rodzice gremialnie przekazują swoje uwagi w związku z mogącą powstać koniecznością nieprzyjemnych dojazdów. Rodzi to bardzo złą atmosferę społeczno-polityczną.

Prosimy o informacje na temat liczby szkół przeznaczonych do likwidacji, o ustosunkowanie się do skali problemu oraz podjęcie wszelkich możliwych działań mających na celu poprawę wskazanej sytuacji.

Naszym zdaniem potrzebny jest pilny apel do samorządów o powstrzymanie się od decyzji o likwidacji placówek. I nie będzie to, naszym zdaniem, próba ingerencji w niezależność i samodzielność tych gremiów.

* * *

Senator Grzegorz Matuszak skierował swoje oświadczenie do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Zwracam się z uprzejmą prośbą o przeprowadzenie kontroli w Zakładzie Karnym w Wołowie odnośnie do przestrzegania praw więźniów do leczenia oraz pomocy ze strony psychologa.

Otrzymałem list, jako senator Rzeczypospolitej, od jednego ze skazanych odbywających karę pozbawienia wolności w Zakładzie Karnym w Wołowie, Grzegorza L. - kopię listu załączam - w którym stawia on funkcjonariuszom Służby Więziennej wiele zarzutów.

Jeśli przedstawione w liście zdarzenia rzeczywiście miały miejsce i nie zostały zmyślone przez autora listu, to wydaje mi się, że niezbędne jest doprowadzenie do wyeliminowania opisanych sytuacji oraz wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec winnych funkcjonariuszy.

Oczekując łaskawej odpowiedzi na moje oświadczenie senatorskie, łączę wyrazy szacunku. Grzegorz Matuszak.

* * *

Senator Maria Szyszkowska złożyła trzy oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dotyczy ono łamania prawa, co wyraża się w organizowaniu walk psów agresywnych. Problem polega na tym, że protesty Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami pozostają zupełnie bez echa, podczas gdy liczba organizowanych w naszym kraju walk psów agresywnych wzrasta.

Drugie oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów. Wiąże się ono z nieprawidłowym działaniem hurtowni farmaceutycznej w Łodzi, która stworzyła program "Dbam o zdrowie", prowadzący do kreowania potrzeby kupowania leków - są zresztą nagrody dla tych, którzy kupują nadmierne ilości leków. A minister zdrowia nie reaguje na oświadczenie w tej sprawie, które wcześniej złożyłam.

I ostatnia sprawa - oświadczenia skierowane do ministra kultury. Jedno dotyczy sytuacji bibliotek publicznych w Polsce. Opiekę nad bibliotekami publicznymi przejęły samorządy, a ponieważ nie są one w stanie sprostać zadaniom, które na nich spoczywają, biblioteki te są likwidowane. Ponadto w kolejnym oświadczeniu zwracam się do ministra ze względu na to, że zagrożone jest istnienie ochronki imienia Żeromskiego w Nałęczowie, a minister, odpowiadając mi na poprzednie oświadczenie i opierając się na błędnych informacjach, odpisał mi, że wszystko jest w porządku.

Wszystkie oświadczenia składam do protokołu.

* * *

Senator Zbigniew Romaszewski wygłosił następujące oświadczenie:

Moje oświadczenie skierowane jest do ministra sprawiedliwości i dotyczy bardzo skomplikowanej sprawy. Otóż, Wysoka Izbo, media doniosły, że od dłuższego czasu poszukiwany jest międzynarodowym listem gończym pan Salomon Morel, oskarżony o przestępstwa przeciwko ludzkości jako komendant obozu w Świętochłowicach. Pan ten przebywa w Izraelu, Izrael zaś chwilowo odmawia wydania go polskim sądom.

Problem polega jednak na czymś innym - pan Salomon Morel unika odpowiedzialności karnej przed polskim wymiarem sprawiedliwości, co nie zmienia jednak tego, że polscy podatnicy comiesięcznie wpłacają mu na to ukrywanie, tytułem emerytury, sumę około 5 tysięcy zł. Przepraszam bardzo, ale taką sytuację należy uważać za głęboko, bardzo głęboko nienormalną. Jest przecież w naszym kodeksie karnym art. 239, w którym w §1 mówi się bardzo wyraźnie: kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, uniknąć odpowiedzialności karnej… No, tym razem okazało się, że tym kimś jest instytucja państwowa. Dlatego uważam, że tego rodzaju problemy to są po prostu drwiny z państwa prawa.

Bardzo zachęcam więc pana ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, do podjęcia energicznych kroków w celu przerwania wspierania przez państwo polskie ukrywających się przestępców.

* * *

Senator Bogusław Litwiniec wygłosił oświadczenie następującej treści:

Chciałbym skierować swoje wystąpienie, w trybie oświadczenia senatorskiego, do pana Waldemara Dąbrowskiego, ministra kultury.

Panie Ministrze! Oświadczenie, które do pana kieruję, ma związek z zaniepokojeniem wielu obywateli Rzeczypospolitej zatroskanych karlejącym stanem humanistycznej świadomości społecznej Polaków - zaniepokojeniem przejawianym zwłaszcza przez nauczycieli, dziennikarzy, środowiska uniwersyteckie i stowarzyszenia kultury. Moje wystąpienie dotyczy uczestnictwa mediów publicznych w kształtowaniu postaw obywatelskich oraz zaangażowania w pożądany rozwój różnych zbiorowości społecznych. Temat, który chcę tu rozwinąć, jest związany ze znanymi panu "porohami", które pojawiły się w trakcie stanowienia nowej ustawy medialnej. Obejmuje on zarówno literę, jak i ideowego ducha ustawy. Do i tak już podwyższonej temperatury w związku z powszechnym zainteresowaniem jej treścią dochodzą dwa stymulujące refleksje procesy w tak zwanej aferze Rywina - sądowy i parlamentarny.

Ja osobiście występuję tu jako suwerenny rzecznik tej części wyborców, których interesuje przede wszystkim funkcja mediów publicznych, w szczególności ustawowe warunki ich działania, a także finansowe i organizacyjne możliwości realizacji misji edukacyjnej polegającej na tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego w trakcie procesu integracji europejskiej. Oświadczam tu, że reprezentuję wolę popierania regulacji prawnej, która w jednoznaczny sposób staje po stronie właściciela mediów publicznych, a jest nim przecież społeczeństwo polskie. Bo to ta wspólnota jest niejako właścicielem mediów publicznych, łoży bezpośrednio na ich utrzymanie i ma z tego tytułu prawo oczekiwać spełniania pluralistycznych wymagań programowych.

Na podstawie doświadczeń, które czerpię z przeprowadzonych obserwacji, z uczestnictwa w debatach, z lektur, a także z moich osobistych kontaktów w Europie unijnej, stwierdzam, że główna podstawa prawna, na jakiej opiera się działalność polskich mediów publicznych, to jest prawo handlowe, nie przystaje do postulatu Europe Creative. Nasze publiczne media, usytuowane jako podmiot prawa handlowego, ustawowo pozostają w immanentnej sprzeczności ze swoją wzorotwórczą powinnością, z funkcją uczestnika kreacji wyobrażeń o przyszłości świata budowanego na takiej otwartej kreacji i wymianie wiedzy, na oświeconej, humanistycznej bezinteresowności, zwłaszcza tam, gdzie nie wchodzą w grę interesy materialnej gospodarki. Błąd, jaki tutaj, u swych początków, popełniła III Rzeczpospolita, osadzając działalność mediów publicznych w prawie handlowym, jest główną przyczyną nieporozumień w realizacji tej tak zwanej misji. Najkrócej mówiąc, idąca za tą decyzją likwidacja, na przykład w strukturze organizacyjnej TVP, samoodpowiedzialnych redakcji merytorycznych i zastąpienie ich biurami menedżerskimi i stajniami agencji oczekujących na zlecenia powoduje, że towarzyszące temu gry finansowe biorą górę nad powinnościami edukacyjnymi, informacyjnymi i popularyzacyjnymi.

Jest jeszcze drugi temat zasadniczy, który ma wnieść duża nowelizacja ustawy. Dotyczy on koncentracji kapitału w mediach. Problem ten zapewne jest znany ministrowi kultury i wykracza on poza zagadnienia stricte gospodarcze. Bo wiadomo: kto posiada media, kto nimi włada, ten ma władzę nad świadectwem ducha narodu, staje się więc współodpowiedzialny za jakość wspólnoty społecznej.

W tym miejscu moje oświadczenie wkracza w sferę działania również mediów komercyjnych, zaś ich nieumiarkowanie w pogoni za zarobkiem, nawet mimo wzorotwórczej alternatywy w postaci obywatelskich mediów publicznych, może stać się trującym pokarmem ochlokracji. I staje się, o czym świadczą przykłady z wielu nieostrożnych ustawodawczo krajów, w których bezrozumnie zapanował - że użyję tu retoryki europejskich socjalistów - złoty cielec rynku chciwego władzy kapitałów.

Przeto oświadczam, Panie Ministrze, że niepokoi mnie informacja, którą przeczytałem w wywiadzie wysokiego urzędnika z pańskiego resortu, informacja o pozostawieniu w przygotowywanej ustawie absolutnej swobody w prowadzeniu gier, w ich niczym nieograniczonym panowaniu na rynku. Pod tą kapitalną myślą urzędnika rządu socjaldemokracji ukrywa się zahajdacka arena dla najsilniejszych podmiotów kapitałowych przeciwko czemu protestuję.

* * *

Senator Mieczysław Janowski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze! Zwracam się do pana z uprzejmą i zarazem pilną prośbą o skuteczną pomoc w rozwiązaniu problemu kontraktów obejmujących usługi i świadczenia medyczne z zakresu chorób płuc. Zgodnie z moją informacją, tak zwana wycena punktowa procedur pulmonologicznych powoduje istotne niedoszacowanie w katalogu świadczeń medycznych w tym zakresie na rok 2004.

Znany jest mi przykład bardzo trudnej sytuacji, w której - nie ze swej winy - znalazł się Specjalistyczny Zespół Gruźlicy i Chorób Płuc w Rzeszowie. Szpital ten w roku 2003, realizując swe zadania, osiągnął przychód rzędu 14 milionów zł i nie miał żadnych strat ani zadłużeń. Dodam, że jednostka ta ma na swym koncie bardzo dobre wyniki w działalności merytorycznej, a dzieje się tak od wielu lat. Ponadto szpital ten jako jedyny na Podkarpaciu posiada oddział chirurgii klatki piersiowej. O jakości pracy tej placówki świadczyć mogą też zdobyte ostatnio certyfikaty i uzyskane akredytacje. W obecnym stanie rzeczy szpital, o którym mówię, wykonując tę samą liczbę i ten sam rodzaj świadczeń co w roku ubiegłym, może osiągnąć jedynie około 70% ubiegłorocznego przychodu, co będzie skutkowało stratą rzędu 4 milionów zł. Analiza styczniowej realizacji zakontraktowanych procedur utwierdza w przekonaniu, iż przedstawione przeze mnie zagrożenie jest niestety bardzo realne.

Jak się orientuję, podobne problemy mają także inne szpitale zajmujące się leczeniem chorób płuc. Dotyczy to między innymi: Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie oraz Centrum Pulmonologii i Alergologii w Karpaczu, które jest zakładem niepublicznym.

W tej sytuacji zwracam się do pana, Panie Ministrze, jako do osoby, na której barkach spoczywa konstytucyjny obowiązek kierowania działem "Zdrowie", o to, aby w porozumieniu z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia w trybie pilnym podjął pan odpowiednie kroki w celu naprawienia zaistniałej i dalece niebezpiecznej sytuacji w dziedzinie medycznej opieki pulmonologicznej.

* * *

Senator Andrzej Anulewicz wygłosił oświadczenie następującej treści:

W Senacie Rzeczpospolitej wielokrotnie już dyskutowano na temat stanu polskiego przemysłu cukrowniczego. Obecna trudna sytuacja przemysłu cukrowniczego w Polsce wynika między innymi ze złych decyzji prywatyzacyjnych w przeszłości, z niedokapitalizowania tego przemysłu oraz z tego, że od kilku lat na polskim rynku występuje znaczna nadwyżka cukru. Polskie cukrownie zostały więc zrzeszone w Krajowej Spółce Cukrowej. Wobec tych trudności, o których przed chwilą wspomniałem, holding ten czeka poważny proces restrukturyzacyjny. A ten proces restrukturyzacyjny niepokoi, bowiem ze wstępnych informacji wynika, że sprowadza się on głównie do likwidacji polskich cukrowni. Polski przemysł cukrowniczy ma swoją specyfikę, gdyż cykl produkcyjny trwa dwa miesiące w roku, a przez pozostałe dziesięć miesięcy przemysł ten przygotowuje się do kolejnych kampanii. Przemysł ten dysponuje znacznym potencjałem wytwórczym, jest to ogromny kapitał. Likwidacja polskich cukrowni jest więc nie do pogodzenia z polską racją stanu, nie leży też w interesie pracowników cukrowni ani w interesie plantatorów współpracujących z cukrownią.

W holdingu tym jest między innymi cukrownia w Sokołowie Podlaskim, której wynik ekonomiczny, jako jednej z nielicznych w ostatniej kampanii, był dodatni. Ma ona zatem dobre wyniki produkcyjne, ponadto znajduje się ona na terenie, który ma duże tradycje w produkcji buraka cukrowego. Ponadto w licznych odbytych rozmowach nie spotkałem się z takim stanowiskiem czy opinią, że sokołowska cukrownia może zostać zlikwidowana.

Chcę więc zapytać pana ministra: jaka będzie decyzja ministra skarbu odnośnie do cukrowni w Sokołowie Podlaskim?

* * *

Senator Anna Kurska skierowała swoje oświadczenie do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Otrzymuję liczne skargi na służbę zdrowia, w szczególności z powodu braku właściwej oceny sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli, co jest spowodowane konfrontacyjną postawą prezesa NFZ Krzysztofa Panasa w kwestii narzucenia szpitalom konieczności przyjmowania przez nie, w zastępstwie lekarzy rodzinnych, pacjentów ambulatoryjnych.

Nade wszystko pragnę jednak zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację kobiet cierpiących na zaawansowany nowotwór, dla których jedyną szansą uratowania życia jest natychmiastowe poddanie się operacji, a tylko co szósta z nich może na nią liczyć. Tymczasem Instytut Położnictwa i Chorób Kobiecych w Gdańsku odmawia przyjęcia ich do szpitala, twierdząc, że otrzymał na operacje o 2 miliony 500 tysięcy zł mniej niż w roku w ubiegłym. Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku dystansuje się od odpowiedzialności, dowodząc, że podpisał kontrakt z Akademickim Centrum Klinicznym, licząc na sprawiedliwe rozdysponowanie środków finansowych.

Panie Ministrze, kto będzie odpowiadał za fakt niedoczekania przez wspomniane kobiety pomocy lekarskiej w tak alarmującej sytuacji, kiedy czas odgrywa priorytetową rolę? I jak ma się rozstrzyganie sporów między podmiotami zobligowanymi do poniesienia kosztów leczenia ubezpieczonych przecież pacjentek do ceny ich życia?

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Jak powszechnie wiadomo, przeszczepienie szpiku jest najskuteczniejszą metodą leczenia wielu chorób nowotworowych. Wiadomo także, że transplantacje od dawcy rodzinnego, a zwłaszcza niespokrewnionego, wymagają dodatkowej procedury tak zwanego poszukiwania dawcy szpiku, którą można schematycznie określić jako oznaczenie zgodności antygenów transplantacyjnych, HLA, między dawcą szpiku a jego biorcą - chorym. Jako procedura wchodząca w skład procedur wysokospecjalistycznych poszukiwanie dawców niespokrewnionych finansowane jest ze środków budżetowych Ministerstwa Zdrowia. Dostęp do tych procedur osobom zakwalifikowanym przez kliniki transplantologiczne gwarantuje ustawa zasadnicza, ustawa o zakładach opieki zdrowotnej oraz zasady realizacji polityki zdrowotnej Ministerstwa Zdrowia. Z budżetu Ministerstwa Zdrowia finansowany jest również własny rejestr dawców szpiku.

Ostatnie artykuły, jakie ukazały się w prasie, oraz skargi na działalność Ministerstwa Zdrowia, składane przez wielu pacjentów w czasie dyżurów senatorskich, wskazują na istnienie poważnych nieprawidłowości w działalności tej instytucji. Konsekwencje dla chorych często są tragiczne.

Jestem w posiadaniu wielu dokumentów świadczących o:

- opóźnianiu lub wręcz niewdrażaniu procedur poszukiwania dawcy szpiku przez Ministerstwo Zdrowia - w okresie finansowania doborów dawców przez ministerstwo;

- odmowie przeprowadzania procedur poszukiwania dawców szpiku w tak zwanym martwym (?!) okresie - od połowy grudnia do uruchomienia środków w roku następnym;

- niejasnych kryteriach kierowania chorych, zakwalifikowanych do transplantacji szpiku, na poszukiwanie dawców szpiku;

- niejasnych kryteriach przydzielania zadań na rozwój rejestru dawców szpiku przy Ministerstwie Zdrowia, co skutkuje kompromitująco niskim stopniem jego wykorzystania.

Ważne jest to, że nieprawidłowości tych nie da się uzasadnić jedynie szczupłością środków budżetowych. Wykonana symulacja liczbowa wykazuje, że przeznaczane roczne nakłady na realizowanie przez Ministerstwo Zdrowia dwóch projektów polityki zdrowotnej związanych ze szpikiem są nie tylko wystarczające do samofinansowania się, ale i do finansowania wszystkich potrzebujących biorców szpiku.

W moim regionie, województwie zachodniopomorskim, obserwuje się podwyższoną zachorowalność na białaczki. Stykam się z tym problemem na co dzień. Z drugiej strony, dzięki działalności mojego ugrupowania, organizowanych jest wiele akcji rekrutacji potencjalnych dawców szpiku, co szybko zaowocowało niewiarygodnie wysoką skutecznością realnego dawstwa szpiku. Do tej pory, po dwóch latach, już ośmiu wolontariuszy oddało swój szpik chorym. Wart podkreślenia jest fakt przekazania ich, przez instytucję wykonującą badania, całkowicie bezpłatnie.

Ustawy, o których wspomniałem powyżej, gwarantują pacjentom równy dostęp do świadczeń zdrowotnych. Gwarancje te obejmują również prawo pacjenta do wyboru ośrodka leczącego i transplantacyjnego, który zapewni mu leczenie przy pomocy całej dostępnej aktualnie wiedzy przez trzysta sześćdziesiąt pięć, trzysta sześćdziesiąt sześć dni w roku. Nie ma w nich mowy o jakichkolwiek "sezonach martwych" czy przerwach w leczeniu, tak jak nie ma "sezonów niechorobowych". Wiem również, że na adres Ministerstwa Zdrowia składane były przez instytucje państwowe, prywatne oraz samych zainteresowanych zażalenia dotyczące stwierdzonych nieprawidłowości.

W związku z tym bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania.

Czy zawsze są respektowane kryteria gwarantujące chorym równy dostęp do świadczeń zdrowotnych, w tym wypadku doboru dawców i transplantacji, Tx, szpiku od dawcy niespokrewnionego?

Dlaczego, mimo znacznego postępu w dziedzinie Tx szpiku w Polsce, zlekceważono pewną grupę chorych, dla których dawca nie jest dobierany, a którzy w związku z tym znajdują się poza zasięgiem zagwarantowanych im świadczeń zdrowotnych?

Dlaczego ignorowane są przedsięwzięcia gwarantujące ciągłość leczenia i przygotowania do Tx szpiku od dawcy niespokrewnionego?

Jakie kroki organizacyjne zamierza podjąć Ministerstwo Zdrowia w celu zagwarantowania leczenia Tx szpiku wszystkim kwalifikującym się pacjentom?

Czy polityka finansowania rejestru dawców szpiku gwarantuje profesjonalne wykorzystanie go w celu ratowania życia chorym i zwrot nakładów?

Czy nie uważa Pan Minister, że przyczyną niewydolności Ministerstwa Zdrowia może być brak kompetentnych i zaangażowanych w służbę, podkreślam: służbę, zdrowia osób?

Z wyrazami szacunku

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego i prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Szanowny Panie Ministrze!

Szanowny Panie Prezesie!

Chciałbym zwrócić uwagę na problemy związane z leczeniem ortodontycznym, czyli trudności z uzyskaniem aparatów do leczenia wad zgryzu. Z roku na rok wykonuje się coraz mniej aparatów, maleją wartości kontraktów na leczenie ortodontyczne, podczas gdy liczba oczekujących rośnie. Obecnie w regionie środkowopomorskim czas oczekiwania na aparat wynosi około dwóch, a nawet do trzech lat. Tymczasem należy sobie zdawać sprawę z faktu, że mnożą się sytuacje, w których konieczne jest nagłe przeciwdziałanie powstałym wadom. Zdarza się, że rodzice, nie chcąc narażać swoich dzieci na mogące wystąpić powikłania zdrowotne, decydują się na założenie aparatu w placówce prywatnej, w której koszt aparatu wynosi mniej więcej 450 zł. Biorąc pod uwagę niskie dochody rodzin regionu środkowopomorskiego, taki wydatek to poważne uszczuplenie budżetu domowego. Należy zrozumieć determinację rodziców, którzy ponad wszystko przedkładają zdrowie swoich dzieci.

Okazuje się jednak, że najpoważniejszy problem powstaje wtedy, gdy rodzice zakupili aparat ze środków prywatnych i konieczne jest przeprowadzenie dalszych konsultacji lekarskich. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia 18 czerwca 2003 r., nieodpłatna kontrola wyników leczenia dotyczy wyłącznie aparatów wykonanych w ramach ubezpieczenia.

I tutaj chciałbym przyłączyć się do protestu prasy regionalnej, która zwraca uwagę na wymienione, bardzo kontrowersyjne rozwiązanie. Powstaje pewien paradoks, ponieważ rodzice, którzy de facto odciążają budżet Narodowego Funduszu Zdrowia, są narażeni na dalsze, niezrozumiałe koszty. W takim przypadku logiczne byłoby rozwiązanie, które promowałoby rodziców decydujących się na sfinansowanie aparatu z własnych środków. Gdyby udało się wprowadzić takie przepisy prawne, z pewnością wzrosłaby liczba aparatów.

W obliczu obecnie obowiązujących rozwiązań lekarze ortodonci mają dylemat, jak wytłumaczyć rodzicom, którzy niejednokrotnie płacą wysoką składkę na ubezpieczenie zdrowotne, że nie mogą oni liczyć na opiekę zdrowotną w ramach ubezpieczenia i muszą leczyć się prywatnie? Rodzi się dalsze pytanie: dlaczego nasze dzieci muszą cierpieć z powodu błędów w systemie opieki zdrowotnej?

Wobec przedstawionego stanu faktycznego proszę odpowiedzieć, czy możliwa jest zmiana przepisów w ten sposób, żeby pacjenta odciążyć od obowiązku ponoszenia kosztów konsultacji? Czy istnieje szansa zwrotu kosztów poniesionych na leczenie prywatne, gdy nieodzowne jest nagłe założenie aparatu?

Dodatkowo należy wskazać na obawy rodziców, których dzieci zostały zakwalifikowane do leczenia i nie mają jeszcze dwunastu lat, ale wiadomo, że aparat uzyskają już po przekroczeniu wieku wymaganego w rozporządzeniu. Czy w tym przypadku uzasadnione są obawy rodziców odnośnie do nieuzyskania aparatu? Ta kwestia również powinna być wyraźnie unormowana prawnie.

Proszę o dogłębną weryfikację przepisów rozporządzenia i podjęcie wszelkich możliwych działań w celu poprawy obecnej sytuacji w leczeniu ortodontycznym.

Z poważaniem

Witold Gładkowski
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Szanowny Panie Prezesie!

Proszę przyjąć wyrazy podziękowania za odpowiedź na oświadczenie w sprawie profilaktycznej opieki stomatologicznej nad dziećmi i młodzieżą.

Należy zauważyć, że w odpowiedzi zawarto wyczerpujące informacje dotyczące stanu prawnego rozpatrywanego zagadnienia, brakuje jednak wyjaśnień odnośnie niepokojącego stanu faktycznego, który sygnalizują dyrektorzy szkół. Odpowiedź omija sedno sprawy, czyli wyjaśnienie przyczyn niewystarczającego zapewnienia profilaktyki stomatologicznej i kwestii środków zaradczych. Jeszcze raz podkreślam, że z napływających do mnie informacji wynika, iż świadczenia nie są wykonywane w sposób należyty.

Wobec powyższego ponownie pytam, czy Narodowy Fundusz Zdrowia kontroluje wykonywanie postanowień umownych w zakresie profilaktyki stomatologicznej, a jeśli tak, to jakie podejmuje konkretne działania w celu poprawy zaistniałej sytuacji. Proszę o udzielenie informacji o możliwości ponownego zorganizowania gabinetów stomatologicznych na terenie szkół lub skutecznego egzekwowania świadczenia usług profilaktycznych w obecnych miejscach wykonywania praktyk stomatologicznych. Dodatkowo chciałbym uzyskać dane o tym, jaki procent uczniów został objęty profilaktyką stomatologiczną.

Z wyrazami szacunku

Witold Gładkowski
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Uprzejmie proszę Pana Premiera o podjęcie działań, które wyeliminują nieprawidłowości w działaniu hurtowni farmaceutycznej PGF SA w Łodzi, polegające na organizowaniu konkursów dla aptek i pacjentów, sprowadzających się do nagradzania aptekarzy między innymi samochodami atrakcyjnych marek i wysokimi nagrodami pieniężnymi za ilość sprzedanych leków oraz nagradzania pacjentów, między innymi wycieczkami zagranicznymi, nagrodami rzeczowymi i pieniężnymi, za ilość zakupionych leków, niezależnie od ich potrzeb zdrowotnych. Odbywa się pod zwodniczym hasłem "Dbam o zdrowie" i ma na celu wyłącznie powiększenie zysków hurtowni leków, bez względu na skutki zdrowotne, jakie niesie nadużywanie leków.

Oświadczenie w tej sprawie złożyłam 8 sierpnia 2003 r., kierując je do pana Leszka Sikorskiego, ministra zdrowia. Odpowiedź otrzymałam dopiero po wielokrotnych monitach mego biura w dniu 24 września 2003 r. Minister zdrowia poinformował w niej jedynie, że program "Dbam o zdrowie" bada główny inspektor farmaceutyczny i Departament Prawny w Ministerstwie Zdrowia. Do dziś nie otrzymałam merytorycznej odpowiedzi na wspomniane oświadczenie z 8 sierpnia 2003 r.

Skandalem jest, że program "Dbam o zdrowie", związany między innymi z loterią, w której pacjent za zakupione w aptece leki o wartości wyższej niż 30 zł może wygrać nagrodę pieniężną, wciąż funkcjonuje. To w mojej opinii nie zabawa - jak głosi reklama tej loterii - lecz wyraz świadomie upowszechnianej wadliwej hierarchii wartości ze strony hurtowni, w zasadniczy sposób wpływającej na eliminowanie posłannictwa aptekarzy.

Proceder ten pod rządami nowego prawa farmaceutycznego trwa już od dwóch lat, łamiąc między innymi art. 55 ustawy - Prawo farmaceutyczne. Nasuwa się zatem pytanie: kto ma korzyści, i jakie, z tolerowania łamania prawa farmaceutycznego przez PGF SA w Łodzi?

W moim oświadczeniu zwróciłam uwagę, że PGF SA jako spółka giełdowa wykorzystała wizytę Pana Premiera w swojej siedzibie w Łodzi do sugerowania, że wszelkie jej działania są wspierane przez prezesa Rady Ministrów.

W związku z powyższym proszę Pana Premiera o spowodowanie, by minister zdrowa przedstawił powody, dlaczego zezwala na łamanie prawa. Liczę na to, że interwencja Pana Premiera spowoduje poważne potraktowanie problemu.

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowanie do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Józefa Oleksego:

Panie Ministrze, jestem głęboko zaniepokojona ujawnionymi ostatnio przez prasę i telewizję informacjami o organizowaniu walk psów agresywnych przez ich właścicieli. Wiadomo, że to oni - ludzie młodzi, bazujący na cierpieniu tych zwierząt - osiągają zyski.

Wstrząsający reportaż, który został pokazany dnia 1 lutego bieżącego roku w TVN w programie Superwizjer, zaszokował sporą część społeczeństwa. Psy do walk przetrzymywane są w potwornych warunkach, w ciasnych klatkach, są głodzone po to, aby do walk przystępowały z ogromną agresją. Nieodpowiedzialni ludzie szkolą te zwierzęta, a widzami tych widowisk są rówieśnicy, dla których jest to wzorzec łatwego osiągania zysku.

Minister spraw wewnętrznych i administracji rozporządzeniem z dnia 28 kwietnia 2003 r. (DzU nr 77 poz. 687) wprowadził wykaz ras psów uznawanych za agresywne. Rozporządzenie to nadal nie jest respektowane przez właścicieli tych groźnych zwierząt, bowiem nadal w parkach i na terenach osiedli spotyka się psy agresywne bez kagańców i smyczy w towarzystwie swoich nieodpowiedzialnych właścicieli.

Panie Ministrze, jak długo jeszcze w naszym kraju tolerowane będzie łamanie prawa w tak ewidentny sposób? Protesty Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, jak również apele w tych i innych sprawach pozostają bez jakichkolwiek reakcji.

Pozwolę więc sobie zadać Panu Ministrowi kilka pytań w bulwersujących społeczeństwo sprawach:

- czy przez odpowiedzialne służby, podległe Panu Ministrowi, podejmowane są działania, które mają udaremnić takie praktyki?

- kiedy zostanie unormowana sprawa szkoleń i rejestracji właścicieli psów ras agresywnych?

- ile psów tych ras zostało zarejestrowanych w skali całego kraju?

- czy Pan Minister przewiduje nawiązanie ścisłej współpracy z organizacjami społecznymi prowadzącymi od wielu lat działania w tym zakresie?

Uważam, że celowe byłoby zabronienie rozpowszechniania ogłoszeń o organizowaniu takich walk, na przykład w internecie.

Panie Ministrze, działania Inspekcji Weterynaryjnej, która zgodnie z ustawą z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt ma sprawować nadzór nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt, nadal pozostają fikcją.

Dlatego uprzejmie proszę Pana Ministra o ustosunkowanie się do poruszonych przeze mnie problemów.

Z wyrazami szacunku

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

Jestem głęboko zaniepokojona sytuacją bibliotek publicznych w Polsce. W ostatnich latach wiele z nich zostało zlikwidowanych lub włączonych do innych instytucji - ośrodków sportu, rekreacji i kultury lub muzeów. Większość odczuwa dotkliwy brak środków finansowych i nie ma żadnych możliwości rozwoju. Księgozbiory nie są powiększane, nie przeprowadza się ich modernizacji, to jest zmiany struktury czy komputeryzacji. Działalność bibliotek dodatkowo utrudniają obowiązujące procedury przetargowe, które nie uwzględniają szczególnego charakteru zakupu materiałów: książek, czasopism czy baz danych. Jak dotąd nie został również rozwiązany problem czytelnictwa osób niepełnosprawnych.

Szczególnie niepokojący jest sposób obsadzania stanowisk bibliotecznych. Konkursy, mające na celu wyłonienie kandydatów o najlepszych kwalifikacjach, zastępowane są arbitralnymi decyzjami urzędników. Protest budzi zwłaszcza powoływanie na stanowiska dyrektorów osób bez odpowiedniego wykształcenia, wiedzy merytorycznej oraz doświadczenia w kierowaniu nie tylko bibliotekami, ale również zespołami ludzkimi. Zaznaczam, że w środowisku bibliotekarzy uznaje się to za przejaw wadliwego rządzenia państwem i dominacji interesów grupowych nad ogólnospołecznymi.

Nie ulega wątpliwości, że samorządy, które w wyniku reformy administracyjnej przejęły opiekę nad bibliotekami publicznymi, nie są w stanie sprostać spoczywającemu na nich zadaniu. Dlatego uważam, że powinna zostać przyjęta jednolita, stała i aktywna polityka państwa w tym zakresie.

W związku z tym bardzo proszę o udzielenie informacji, czy zostały podjęte lub są planowane inicjatywy zmierzające do zmiany obecnej sytuacji i stworzenia nowej wizji bibliotekarstwa publicznego w Polsce. Moim zdaniem, przy jej opracowywaniu bardzo pomocne byłoby nawiązanie współpracy z organizacjami społecznymi od wielu lat prowadzącymi działalność w tym zakresie.

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

Po zapoznaniu się z odpowiedzią Pana Ministra na moje oświadczenie dotyczące ochrony zabytków, złożone na posiedzeniu Senatu w dniu 4 grudnia 2003 r., uprzejmie proszę o bardziej wnikliwe rozważenie niektórych problemów i udzielenie szczegółowych informacji.

Podtrzymuję moje stanowisko, że powtarzające się doprowadzanie obiektów zabytkowych do ruiny, a następnie uzyskiwanie na tej podstawie pozwoleń na rozbiórkę, wymaga podjęcia zdecydowanych przeciwdziałań. Trudno też zgodzić się z argumentacją, że potrzeba ochrony dziedzictwa kulturowego nie jest w społeczeństwie polskim powszechnie odczuwana.

O udzielenie bardziej szczegółowych wyjaśnień proszę w sprawie inwestycji planowanej przy ulicy Zajączkowskiej w Warszawie. Wiadomo mi, że działka ta w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego miasta stołecznego Warszawy była przewidziana pod zabudowę. Zgadzam się z tym, że rola konserwatora zabytków sprowadza się w takich przypadkach do określenia skali i sposobu kształtowania zabudowy stosownie do charakteru otoczenia. Niepokój budzi jednak radykalna zmiana stanowiska wyrażonego w tej sprawie przez konserwatora zabytków.

Generalny Konserwator Zabytków w piśmie z dnia 29 grudnia 2000 r., znak DR/DN-KD-050-137/00, poinformował mieszkańców, że teren ten, choć nie stanowi części zabytkowego parku Morskie Oko, podlega ochronie prawnej jako jego otoczenie. W związku z tym zapewnił, że przewiduje się budowę na tym terenie obiektu o wysokości do dwóch kondygnacji, wykluczając zarazem budownictwo mieszkaniowe, biurowe oraz handlowe. Tymczasem w toku postępowania o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu zakwestionował zasadność ograniczeń zabudowy. W konsekwencji wojewódzki konserwator zabytków wyraził zgodę na wybudowanie biurowca o wysokości do ośmiu kondygnacji. Z przekazanych mi informacji wynika, że zmiana stanowiska nastąpiła po zakupie działki przez firmę Film Distribution Company Vision sp. z o.o.

Ponieważ teren ten w sposób bezpośredni graniczy z zabytkowym parkiem Morskie Oko, uważam, że należy jeszcze raz rozważyć zasadność wybudowania w tym miejscu tak dużego obiektu, w którym mają być produkowane płyty i filmy DVD.

Proszę również o powtórne ustosunkowanie się do sprawy ochronki imienia Żeromskiego w Nałęczowie przy ulicy Poniatowskiego 33. Odpowiedź Pana Ministra opiera się na nieaktualnych informacjach. Przedszkole funkcjonowało w tym budynku, zostało jednak zamknięte. Ochronka nie jest obecnie wykorzystywana i niszczeje, chociaż powinna - zgodnie z wolą Stefana Żeromskiego - służyć celom społecznym.

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Januarego Bienia, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Wicepremierze!

W podjętej 20 stycznia 2004 r. rezolucji rada miejska w Łaziskach Górnych apeluje o podjęcie jednoznacznej decyzji w sprawie włączenia KWK "Bolesław Śmiały" w struktury Południowego Koncernu Energetycznego SA. Propozycja nawiązania związków kapitałowych między tymi dwoma spółkami została zaakceptowana przez załogę KWK "Bolesław Śmiały", organizacje związkowe oraz władze samorządowe miasta Łaziska Górne.

W rezolucji mówi się, że szczegółowa analiza działalności kopalni wykonana na potrzeby PKE SA wykazała możliwość jej efektywnego działania przez okres najbliższych dwudziestu lat, to jest do czasu wyczerpania zasobów węgla na poziomach czynnych, oraz że włączenie KWK "Bolesław Śmiały" do struktury PKE SA będzie zgodne z interesem gospodarczym i społecznym zarówno Śląska, jak i kraju. Pańskie stanowisko w przedmiotowej sprawie, wyrażone w piśmie DBEIX/075/JZ/4572w/03, podtrzymujące decyzję o likwidacji KWK "Bolesław Śmiały" przeczy tym twierdzeniom.

Uprzejmie proszę o odpowiedź, czy realne jest utworzenie holdingu na bazie kopalni, Huty "Łaziska" SA, znajdującej się obecnie w trudnej sytuacji, i elektrowni oraz jakie przeszkody uniemożliwiają włączenie kopalni w struktury PKE SA?

Z wyrazami szacunku

January Bień

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Podpisane kontrakty na zapewnienie świadczeń z zakresu ambulatoryjnej i stacjonarnej opieki specjalistycznej dla miasta Legnicy wywołały wiele skarg i niezadowolenia ze strony mieszkańców i środowiska medycznego. Zarzuty skierowane zostały przeciwko drastycznemu zmniejszeniu nakładów na usługi medyczne i narzuconym przez NFZ warunkom w kontraktach zawartych z wojewódzkim szpitalem specjalistycznym.

Działania te przyczyniają się do pogłębienia istniejącego zadłużenia szpitala i dalszego ograniczania dostępności do usług medycznych między innymi przez: likwidację oddziału kardiologii; ograniczenie liczby przyjęć pacjentów na oddziale okulistycznym i urologicznym; uniemożliwienie leczenia ostrych białaczek na oddziale hematologicznym;  likwidację zespołu "N" karetki kupionej ze środków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, co stwarza zagrożenie dla noworodków i niemowlaków; likwidację poradni gastrologicznej, dermatologicznej, gruźlicy i chorób płuc, chirurgii urazowo-ortopedycznej, prelusacyjnej, okulistycznej dla dzieci, leczenia jaskry, zeza oraz wad postawy.

Liczący sto sześćdziesiąt pięć tysięcy mieszkańców region powiatu legnickiego i miasta Legnicy zostaje pozbawiony dostępu do wymienionych świadczeń specjalistycznych. Propozycja dojeżdżania pacjentów do oddalonego o 70 km Wrocławia budzi duże niezadowolenie, wręcz niepokój, spowodowane - jak twierdzi wielu rozmówców - praktycznym pozbawieniem ludzi dostępu do świadczeń. W wielu przypadkach przeszkodą będzie bowiem nie tylko stan zdrowia, ale także coraz częściej sytuacja materialna.

Powodowany troską o zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa zdrowotnego proszę Pana Ministra o spowodowanie zweryfikowania przez NFZ kontraktu z Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym w Legnicy na rok 2004, tak aby zachowany został dostęp pacjentów do wymienionych świadczeń medycznych.

Z poważaniem

Marian Lewicki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do ministra finansów Andrzeja Raczki:

Szanowny Panie Ministrze!

W ostatnim czasie duże zainteresowanie społeczne wywołuje tak zwany program Hausnera. W tym programie ujęte są także kwestie związane z szeroko rozumianą potrzebą usprawniania funkcjonowania organów i instytucji państwowych.

Sprawa, z którą pozwalam sobie zwrócić się do Pana, jest w obecnie szczególnie istotna. Dotyczy ważnego okresu, jakim jest bez wątpienia trwający do 30 kwietnia obowiązek składania przez podatników w urzędach skarbowych rocznych zeznań podatkowych. Pozwolę sobie zauważyć, że ustawą z dnia 12 września 2002 r. o zmianie ustawy - Ordynacja podatkowa oraz zmianie niektórych ustaw, DzU nr 169 poz. 1387, został wprowadzony przepis dający podstawę prawną do składania zeznań podatkowych w formie elektronicznej. Mowa tutaj o dodanym przez art. 1 pkt 3 przywołanej nowelizacji przepisie art. 3a w ustawie z dnia 29  sierpnia 1997 r. - Ordynacja podatkowa, DzU nr 137, poz. 926 z późniejszymi zmianami. Warto przy tym zauważyć, że omawiany przepis wszedł w życie z dniem 1 stycznia bieżącego roku.

Oczywiste są zatem pytania, które pozwolę sobie zadać.

Czy resort ma już gotowy wzór podatkowego zeznania w formie elektronicznej?

Czy urzędy skarbowe są przygotowane do przyjmowania tego typu zeznań podatkowych?

Czy resort prowadzi działania informacyjne dla podatników w tym zakresie?

Chciałbym także zapytać o zamierzenia związane z upraszczaniem wymogów stawianych podatnikom. Mam na myśli zwłaszcza obowiązek zgłaszania zmian, które mogą być wykonane przez organy administracyjne, na przykład zmiana dowodu osobistego czy adresu zamieszkania podatnika.

Mając wysokie uznanie dla Pańskiego zaangażowania na rzecz ciągłego doskonalenia funkcjonowania resortu, wyrażam szczerą nadzieję, że, o zgrozo, nie spełni się tutaj powiedzenie, że chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle.

Z wyrazami szacunku

Marian Lewicki


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment