Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku 55. posiedzenia senator Krzysztof Jurgiel złożył dwa oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie dotyczy czynności przeprowadzonych przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w białostockiej prokuraturze okręgowej.

"Kurier Poranny", gazeta lokalna, podał, że w październiku zeszłego roku doszło do niejasnych działań funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w białostockiej prokuraturze okręgowej. Funkcjonariusze i technicy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w obecności samego szefa prokuratury okręgowej, pana Sławomira Luksa, dokonali przeszukania pomieszczeń prokuratury. Oficjalnym powodem przeszukania, jak podaje rzecznik Delegatury ABW w Białymstoku, było poszukiwanie aparatów podsłuchowych. Ale nieoficjalnie mówi się, że przeszukania dokonano w gabinetach prokuratorów związanych z poprzednim prokuratorem okręgowym, panem Andrzejem Śliwskim, mianowanym na to stanowisko przez pana Lecha Kaczyńskiego.

Prokuratorzy, u których dokonano przeszukań, czują się zastraszeni. Złożyli oni zażalenie na postępowanie swoich zwierzchników. Praca Prokuratury Okręgowej w Białymstoku została zdezorganizowana, zaś wzajemne zaufanie prokuratorów i ich zwierzchników zostało podważone.

Sam fakt, że sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, daje wiele do myślenia. Z tego wszystkiego można wyciągnąć wniosek, że w białostockiej prokuratorze okręgowej przy pomocy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wysokich funkcjonariuszy prokuratury realizowane są polityczne porachunki.

Chciałbym więc zadać panu premierowi następujące pytania.

Czy istotnie miały miejsce opisane przeze mnie zajścia? Czy dokonywanie tego typu czynności w lokalu prokuratury wobec jej pracowników jest w ogóle dopuszczalne? W ramach jakiego postępowania i na jakiej podstawie zostały przeprowadzone czynności śledcze na terenie białostockiej prokuratury okręgowej?

Oświadczenie drugie dotyczy odrzucenia oferty wykonania specjalistycznej radioterapii przez Białostocki Ośrodek Onkologiczny.

W kwietniu w Białostockim Ośrodku Onkologicznym zacznie funkcjonować jedna z najnowocześniejszych linii do naświetlań. Jej koszt wyniósł 25 milionów zł, z czego 16 milionów zł pochodziło ze środków Ministerstwa Zdrowia.

Mimo tak dużej kwoty włożonej w tę inwestycję, działania Ministerstwa Zdrowia zmierzają do tego, aby linia ta przez dziewięć miesięcy stała bezużyteczna. Ośrodek złożył bowiem do resortu ofertę na wykonanie stu radioterapii, ale Ministerstwo Zdrowia odrzuciło tę ofertę. Powodem takiej decyzji był fakt, że w dniu rozpoczęcia procedury konkursowej aparatura nie była jeszcze zainstalowana. Ministerstwo jako dodatkowe uzasadnienie podało okoliczność, że 40% wykonanych zabiegów radioterapii nie spełniało wymaganych kryteriów.

Jest to błędne koło, gdyż kontrolę przeprowadzono w zeszłym roku bez uwzględnienia nowej aparatury. Białostoczanie i mieszkańcy całego województwa mogą więc odnieść wrażenie, że Ministerstwo Zdrowia jak tylko może, stara się nie dopuścić regionu do nowego sprzętu, bo tak samo było w przypadku angiografu. Nawet tam, gdzie ten sprzęt został zakupiony na własny koszt regionu, ministerstwo dalej stara się izolować od niego pacjentów. Przypominam, że właśnie awaria sprzętu radioterapeutycznego była przyczyną groźnych poparzeń białostockich pacjentów kilka lat temu.

Zwracam się zatem do pana Leszka Sikorskiego, ministra zdrowia, z następującymi pytaniami. Dlaczego Ministerstwo Zdrowia odrzuciło ofertę Białostockiego Ośrodka Onkologicznego? Czy Ministerstwo Zdrowia ma zamiar finansować zabiegi radioterapii w Białostockim Ośrodku Onkologicznym? I ostatnie pytanie: na podstawie jakiego programu są realizowane zabiegi radioterapii i w jaki sposób zostały podzielone środki budżetu państwa przewidziane na ten cel?

* * *

Senator Witold Gładkowski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Zaniepokojony stanem zabezpieczenia podstawowej opieki zdrowotnej w godzinach wieczornych i nocnych, zwracam się z prośbą o informację dotyczącą zaistniałej sytuacji w służbie zdrowia. Moje obawy zostały potwierdzone przez bardzo krytyczne publikacje prasowe pojawiające się w ostatnim czasie w dziennikach środkowopomorskich.

Okazuje się, że poważnym problemem jest uzyskanie pomocy lekarskiej w soboty, niedziele i święta oraz w dni powszednie po godzinie 18.00. We wskazanym czasie pacjent powinien otrzymać pomoc pogotowia lub dyżurującego lekarza rodzinnego. Z praktyki większości gabinetów, które funkcjonują całodobowo, wynika jednak, że nie składa się wizyt domowych. Niezwykle trudno jest uzyskać należną pomoc, spowodować przyjazd lekarza do pacjenta. Lekarz przyjeżdża bowiem do pacjenta tylko w wyjątkowych sytuacjach, na ogół zaś proponuje się pacjentowi dojazd własnym środkiem lokomocji. Tymczasem trzeba pamiętać, że nie każdy pacjent dysponuje własnym samochodem i przecież nie każdego stać na korzystanie z usług przewoźnika. Czy w takim przypadku jedynym wyjściem jest oczekiwanie na poprawę zdrowia i dotarcie do lekarza na przykład pieszo?

Może się wydawać, że ta sprawa dotyczy głównie terenów wiejskich i małomiasteczkowych, ale w rzeczywistości problem nie omija również większych miast Pomorza Środkowego. Dodatkowo nagminne jest stawianie diagnozy w trakcie rozmowy telefonicznej. Należy zatem zadać pytanie: czy lekarz może uzyskać odpowiednie informacje o stanie zdrowia pacjenta jedynie poprzez rozmowę telefoniczną, nie widząc pacjenta ani nie mogąc go zbadać?

Kolejnym aspektem tego problemu jest udzielanie wskazówek odnośnie do leczenia przez dyspozytora lub pielęgniarkę. Również takie przypadki nasuwają wniosek, że schorowany pacjent jest traktowany mało poważnie.

Proszę więc o wyjaśnienie, jakie możliwości uzyskania pomocy w opisanych sytuacjach ma pacjent, kiedy powinien zgłosić się do lekarza rodzinnego, a w jakich przypadkach, bez narażenia się na zbędne komentarze i uwagi, może liczyć na pomoc doraźną. Gdzie kończą się kompetencje lekarza rodzinnego, a zaczynają pogotowia ratunkowego?

* * *

Senator Grażyna Staniszewska złożyła oświadczenie następującej treści:

Pragnę skierować oświadczenie do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz ministra infrastruktury.

Oświadczenie jest związane z takim oto faktem. Na przełomie poprzedniego i obecnego tygodnia francuski monopolista Telekomunikacja Polska SA zdegradowała, obniżyła prędkość dostępu do wszystkich baz sieci Pionier, publicznej sieci naukowej. Taką oto metodą francuski monopolista Telekomunikacja Polska SA postanowił zaszantażować sieć naukową Pionier i pobrać za połączenia pomiędzy dwoma sieciami opłaty, których do tej pory zwyczajowo nie pobierano. W Unii Europejskiej obowiązuje prawo, iż między sieciami ruch jest bezpłatny.

Te poczynania monopolisty francuskiego na polskim rynku odbijają się po prostu na klientach. Klient, płacąc abonament czy to za SDI, czy za Neostradę, czy po prostu za impulsy telefoniczne, płaci za pełny dostęp do światowej sieci Internet. Tymczasem TP SA, nie uprzedzając klientów, ograniczyła ten dostęp i tak bardzo obniżyła prędkość połączeń z wieloma stronami placówek naukowych, że przez ponad pół tygodnia w ogóle nie można się było z nimi połączyć, nie można było korzystać z kont pocztowych, ze stron internetowych, które również szkoły umieszczają na serwerach tejże sieci naukowej.

Pytam więc: jak długo taka swoboda i takie lekceważenie klientów w Polsce będzie miało miejsce i jakie środki zamierzają podjąć wymienione urzędy, to znaczy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz Ministerstwo Infrastruktury, żeby wreszcie ucywilizować działania Telekomunikacji Polskiej SA w Rzeczypospolitej?

* * *

Senator Krzysztof Borkowski złożył dwa oświadczenia:

Moje oświadczenie kieruję do ministra finansów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji. Oświadczenie to dotyczy niedawnej ustawy i rozporządzenia ministra finansów w sprawie terytorialnego zasięgu oraz siedziby naczelników urzędów skarbowych i dyrektorów izb skarbowych.

W województwie mazowieckim jest tak, że ludzie z czterdziestu dwóch powiatów jeżdżą obecnie do Radomia. Jeżeli obrót firmy przekracza 5 milionów euro rocznie, to każda sprawa ma być załatwiana w Radomiu. Dla niektórych powiatów jest to nawet kilkaset kilometrów, więc proszę sobie wyobrazić - to jest zarazem apel do pana ministra - że wielu petentów wyjeżdża do Radomia i niestety, musi wrócić, bo przyjechało zbyt późno. Z każdym zaświadczeniem, z każdym pismem, z najdrobniejszą nawet sprawą trzeba jechać do Radomia, bo niczego nie da się załatwić w siedzibie powiatu.

W związku z tym, w imieniu przedsiębiorców z całego województwa mazowieckiego, kieruję ten apel do pana ministra finansów, żeby rozważył, również przy współudziale przedstawicieli innych ministerstw, zmianę przyporządkowania. Jeszcze raz podkreślam: czterdzieści dwa powiaty podporządkowano jednej siedzibie urzędu w Radomiu! A chodzi nie tylko o odległość, ale też o to, że załatwianie tych spraw jest wręcz niemożliwe. Jest to nie tylko moim zdaniem - przedsiębiorstwa również określają to jednoznacznie - totalna głupota i wielkie nieporozumienie! Jak to się ma do haseł głoszonych przez pana ministra Hausnera, jak to się ma do programu "Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca"? Ma się nijak. Jest to typowe działanie pod prąd, a nie z prądem, tak żeby pomóc przedsiębiorcom.

W imieniu przedsiębiorców apeluję więc jeszcze raz do wszystkich ministerstw o daleko idącą pomoc. Myślę, że pan premier też się w to włączy. Nie dotyczy to bowiem tylko Mazowsza - załącznik nr 2 do tegoż rozporządzenia jednoznacznie pokazuje, jak to zostało ostatnio zrobione i funkcjonuje od 1 stycznia bieżącego roku. Nadmienię jeszcze, że w przypadku załatwiania różnych spraw są nawet delegatury urzędu marszałkowskiego, są delegatury urzędów wojewódzkich w Polsce, a tutaj nikt niczego z nikim nie konsultował, tylko jednostronnie podjął taką decyzję. W rezultacie funkcjonowanie i działanie przedsiębiorców jest dzisiaj bardzo trudne, ograniczone, a czasem wręcz niemożliwe.

Zapytuję więc: czy podatnik ma tylko płacić podatki i jak baranek stać spokojnie, nic nie mówić i domagać się zaświadczenia, które jest potrzebne przy przetargach, czy też ma prawo zostać dobrze obsłużony przez administrację publiczną?

Panie Marszałku, jeśli można, mam drugie oświadczenie, bardzo krótkie. Podobnie jak moja przedmówczyni, pani senator, kieruję je do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także do ministra infrastruktury Marka Pola.

Otóż dzisiaj obywatel stał się bezradny wobec działań Telekomunikacji Polskiej, powstała bowiem tak zwana błękitna linia, do której wielu obywateli próbuje się dodzwonić, ale jest to niemożliwe. Na moje dyżury przychodzą nie dziesiątki, ale setki bezradnych obywateli, którzy chcą złożyć reklamację, chcą o coś zapytać. Dzisiaj założenie przyłącza telefonicznego trwa miesiąc, dwa, trzy miesiące. Przez ten czas nikt nie odpowiada i ani firma, ani obywatel takiego przyłącza telefonicznego nie mogą uzyskać.

Rozmawiałem z dyrektorem Telekomunikacji Polskiej. My, jako Mazowsze, należymy do Radomia. I tam, w Radomiu, powiedziano mi, że pracownicy są bezradni i nic nie mogą zrobić. Monopolista francuski, który kupił Telekomunikację Polską, dyktuje warunki, czerpie zyski i wyzyskuje polskich obywateli.

W związku z tym apeluję w tym oświadczeniu do pana prezesa i do pana wiceprezesa Rady Ministrów Marka Pola, żeby coś zrobić dla uciemiężonych polskich obywateli, starać się im pomóc, ponieważ jesteśmy bezradni.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Z powstaniem NFZ wszyscy wiązaliśmy nadzieje na lepszy, bardziej sprawiedliwy i równy podział środków finansowych na świadczenia zdrowotne. Podstawowym założeniem zmiany kas chorych na NFZ był zamiar prowadzenia jednej wspólnej polityki zdrowotnej, inaczej niż w przypadku kas chorych, które prowadziły własne polityki, bez uwzględniania koncepcji ważnych dla polityki zdrowotnej państwa.

Już dzisiaj wiadomo, że ustawa o NFZ jest niezgodna z konstytucją, dlatego też wszystkie organy państwa powinny przyjąć takie założenia dotyczące jej zmiany, które ostatecznie określiłyby równy dostęp całego społeczeństwa do świadczeń medycznych, bez względu na to, w którym województwie się mieszka.

Jako parlamentarzysta województwa zachodniopomorskiego wiem, że podczas podziału środków finansowych na poszczególne oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia nasze województwo na zakontraktowanie świadczeń medycznych w roku 2004 otrzymało najniższe środki w Polsce - w przeliczeniu na stawkę kapitacyjną było to 686 zł. W sposób szczególny to ograniczenie środków finansowych na świadczenia zdrowotne odczuły funkcjonujące w naszym województwie szpitale.

Panie Ministrze, z zadowoleniem przyjąłem informację, że w dniu 20 stycznia 2004 r. delegacja przedstawicieli województwa zachodniopomorskiego podpisała w Warszawie wspólne porozumienie w sprawie zawarcia kontraktów na lecznictwo stacjonarne w tym województwie. Wyrażam uznanie Panu, jak również wiceprezesowi, Andrzejowi Majewskiemu, za taki sposób negocjacji oraz zrozumienie problemów, które były tematem rozmów.

Niestety, podpisane porozumienie nie zwiększa ani o jedną złotówkę środków finansowych dla oddziału NFZ w Szczecinie na kontraktowanie świadczeń zdrowotnych. Przesunięcia dokonane w ramach planu finansowego oddziału - 50 milionów zł z refundacji leków - znacząco poprawią sytuację w lecznictwie stacjonarnym, ale tylko w pierwszym półroczu 2004 r. Wielokrotne rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia prowadzone przez wojewodę zachodniopomorskiego, marszałka województwa, starostów oraz dyrektorów szpitali i przedstawicieli związków zawodowych jednoznacznie wskazywały na to, że niezbędne jest zwiększenie środków finansowych dla województwa zachodniopomorskiego do średniej stawki kapitacyjnej, na jednego leczonego w kraju. W skali ogólnej może to wynosić około 130 milionów zł.

Panie Ministrze, w województwie zachodniopomorskim, mimo że żaden szpital nie podpisał kontraktów na 2004 r., nie przerwano prowadzenia i wykonywania świadczeń medycznych; nie protestowano, nie zamknięto szpitali, bo uważano, że jest to podstawowy obowiązek świadczeniodawcy, który ma chronić zdrowie i życie ludzi. Sądzę, że dzięki takiemu stanowisku można było osiągnąć kompromis. Jego efektem jest podpisanie wspomnianego porozumienia. Aby sytuacja nie powtórzyła się pod koniec pierwszego półrocza, niezbędne jest jednak zwiększenie w drugim półroczu 2004 r. środków finansowych na leczenie stacjonarne w województwie zachodniopomorskim.

Panie Ministrze, Narodowy Fundusz Zdrowia ma w swoim budżecie 100 milionów jako rezerwę na nieprzewidziane wydatki. Sądzę, że w roku 2004 składki zdrowotne będą wyższe od zaplanowanych. Trzeba wziąć pod uwagę planowany wzrost gospodarczy - 5% i obserwowane tendencje związane ze spadkiem bezrobocia, dlatego w mojej opinii dodatkowe wolne środki finansowe będą większe. Zrównoważenie wydatków na świadczenia zdrowotne oraz równy do nich dostęp są niezbędne, aby właśnie dzięki tym kwotom zwiększyć plan finansowy województwa zachodniopomorskiego w drugim półroczu o 50 milionów. Kwota ta pozwoli na zakontraktowanie świadczeń medycznych w lecznictwie stacjonarnym na poziomie pierwszego półrocza oraz spowoduje, że województwo zachodniopomorskie dorówna do średniej krajowej, jeśli chodzi o średnią stawkę kapitacyjną, na jednego leczonego.

Ze względu na sezon turystyczny w okresie od czerwca do września w naszym województwie przebywa dodatkowo kilkaset tysięcy turystów, którym należy zapewnić opiekę medyczną. To dodatkowy i niezmiernie ważny argument.

Wyrażam przekonanie, że w przypadku korygowania planów finansowych Zachodniopomorski Oddział Wojewódzki NFZ powinien w pierwszej kolejności otrzymać dodatkowe środki, szczególnie na lecznictwo stacjonarne.

Pozostaję z wyrazami szacunku

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Z wielu gmin północno-zachodniej Wielkopolski, a więc z mojego okręgu wyborczego, dochodzą do mnie apele w sprawie środków finansowych na dożywianie uczniów w szkołach. Przyczyną jest informacja wojewody wielkopolskiego o zmniejszeniu pieniędzy na realizację programu wspierania gmin w akcji dożywiania uczniów w roku 2004. Wywołała ona gwałtowną reakcję samorządów gminnych słusznie oburzonych na fakt, że po raz kolejny samorządy lokalne obarcza się nowymi zadaniami bez wsparcia finansowego.

Tymczasem coraz więcej dzieci korzysta z dożywiania w szkole. Spowodowane to jest wysokim poziomem bezrobocia zwłaszcza w północnej Wielkopolsce, a także postępującym procesem ubożenia naszego społeczeństwa. Dla wielu uczniów ciepły posiłek w szkole jest często jedynym w ciągu całego dnia. Nie należy też do rzadkości fakt oddawania przez nauczycieli swoich śniadań głodnym dzieciom.

W wiejskich szkołach, szczególnie w tych usytuowanych w środowiskach popegeerowskich, większość dzieci cierpi głód. To wstyd dla kraju znajdującego się w środku Europy. Nie dziwię się więc samorządowcom, których taka sytuacja po prostu złości. Nie dziwię się, że ich niechęć kieruje się ku rządowi, że budzi ją zwłaszcza niezbędny w obecnej sytuacji kraju plan wicepremiera Hausnera.

"Z ogromną uwagą śledzimy przedstawiany przez premiera Jerzego Hausnera program uporządkowania finansów publicznych i ograniczenia wydatków" - pisze do mnie przewodniczący Rady Miasta i Gminy Szamocin. "Nie sądziliśmy jednak, że zapowiedziane cięcia socjalne dotyczyć będą dożywiania uczniów. Pamiętamy, że inicjatorem idei dożywiania w szkołach była obecna pani Minister Edukacji Narodowej i Sportu, której intencją było na pewno kontynuowanie programu przez rząd, a nie obciążanie nim samorządów."

Tymczasem w praktyce to właśnie samorządy ponosiły dotąd znaczące koszty całego przedsięwzięcia. We wspomnianej już tu gminie Szamocin obowiązek nauki spełnia tysiąc dziewięciu uczniów, z czego czterystu sześciu objętych jest dożywianiem, a dwustu dziewięćdziesięciu sześciu otrzymuje posiłki fundowane. Środki na dożywianie uczniów pochodziły w ubiegłym roku w 60% z budżetu państwa oraz w 40% z budżetu gminy. W tej sytuacji dalsze przerzucanie kosztów na samorządy grozi zahamowaniem procesów inwestycyjnych, które są głównym gwarantem rozwoju gmin i szansą na poprawę bytu ich mieszkańców.

Wobec protestów samorządowców gmin północno-zachodniej Wielkopolski zwracam się do pani Minister Edukacji Narodowej i Sportu Krystyny Łybackiej - Wielkopolanki - z pytaniem: w jaki sposób rząd ma zamiar wspomagać program dożywiania dzieci w szkołach wobec wzrastającej w wielu środowiskach liczby dzieci cierpiących głód?

Henryk Stokłosa
Sena
tor RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Kulaka, skierowane do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztofa Panasa:

Adresuję to oświadczenie do kierownictwa Narodowego Funduszu Zdrowia w związku z licznymi deklaracjami o woli wyrównywania dysproporcji w dostępie do świadczeń zdrowotnych w różnych regionach naszego kraju, odziedziczonych po systemie kas chorych.

Po zapoznaniu się z obszernym dokumentem zatytułowanym "Plan finansowy Narodowego Funduszu Zdrowia w 2004 r." pozwoliłem sobie dokonać przeliczeń planowanych nakładów w poszczególnych województwach na jednego mieszkańca każdego z tych województw. W obliczeniach opierałem się na informacjach zamieszczonych na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego. Wyniki obliczeń załączam do niniejszego oświadczenia, stawiając jednak przy tym pewne pytania.

Dlaczego ogólny koszt świadczeń zdrowotnych na jednego ubezpieczonego jest najwyższy w województwie mazowieckim - 912 zł 64 gr rocznie, a aż o 24,5% niższy w województwie zachodniopomorskim?

Dlaczego nakłady na jednego ubezpieczonego na podstawową opiekę zdrowotną są najwyższe znów w województwie mazowieckim - 85 zł 94 gr, a o 12% niższe w województwie opolskim - tylko 75 zł 62 gr?

Dlaczego tak niską stawkę - 19 zł 91 gr na jedną osobę rocznie - przewidziano na leczenie psychiatryczne chorych z województwa zachodniopomorskiego?

Dlaczego zaplanowano tak istotne różnice w nakładach na leczenie stomatologiczne - aż 30 zł 70 gr na jednego mieszkańca rocznie w województwie warmińsko-mazurskim i tylko 18 zł 84 gr w województwie opolskim? Różnica sięga prawie 40%!

Z czego wynikają tak istotne różnice w planowanych kosztach administracyjnych funduszu, które obciążają średnio jednego mieszkańca województwa lubuskiego kwotą 9 zł 77 gr rocznie, a mieszkańców województwa podkarpackiego kwotą 5 zł 35 gr?

Zbigniew Kulak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą, będącą odzewem na apel samorządów powiatów: tarnowskiego, dąbrowskiego i buskiego, o udzielenie informacji na temat modernizacji drogi nr 73 Kielce - Tarnów.

Ruch na tej drodze przekracza liczbę dwunastu tysięcy pojazdów na dobę, a brak poboczy oraz obwodnicy w Dąbrowie Tarnowskiej stwarza bardzo duże zagrożenie dla mieszkańców powiatów i użytkowników drogi.

Proszę o zajęcie stanowiska w przedmiotowej sprawie.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Zgodnie z art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej niniejsze oświadczenie w sprawie darowizn na cele charytatywno-opiekuńcze kościelnych osób prawnych, przekazywanych na podstawie ustawy z dnia 17 maja 1989 r. o stosunku państwa do kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej - DzU nr 29 poz. 154, z późniejszymi zmianami - kieruję do prezesa Rady Ministrów, pana Leszka Millera.

W związku z sejmowym wystąpieniem w dniu 12 listopada 2003 r. wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej, pana Jerzego Hausnera, w którym stwierdził on między innymi: "a więc darowizny związane z celami charytatywnymi nie mają żadnych ograniczeń, to wynika z rozwiązań konkordatowych", zwróciłem się do pana wicepremiera z zapytaniem, czy możliwa jest różna interpretacja art. 55 ustawy mówiącej o darczyńcach: jedna, gdy chodzi o osoby prawne, i druga, gdy mówimy o osobach fizycznych.

I ruszyło koło biurokracji. Minister gospodarki, pracy i polityki społecznej poinformował pana marszałka Senatu, że sprawę przekazał zgodnie z właściwością do rozpatrzenia przez ministra finansów. Z kolei minister finansów poinformował pana marszałka, że ze względu na konieczność przeprowadzenia dodatkowych konsultacji prawnych odpowiedź zostanie przekazana po zakończeniu tych konsultacji.

Szanowny Panie Premierze, nasuwa się pytanie, co mogło uprawniać wicepremiera Hausnera do takich stwierdzeń: czy nieznajomość rzeczy, czy może chęć uzyskania przychylności posłów dla planu Hausnera.

Nie wchodząc w szczegóły, dziś stan rzeczy jest taki: podatnicy przekazują darowizny na charytatywno-opiekuńczą działalność kościelnych osób prawnych, urzędy skarbowe kwestionują tego typu odliczenia w podatku dochodowym, a oddziały zamiejscowe Naczelnego Sądu Administracyjnego wydają wyroki - różne.

Panie Premierze, czy w takiej sytuacji oświadczenie wicepremiera Hausnera wypowiedziane z trybuny sejmowej, mamy uznawać za prawdziwe?

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Józefa Oleksego:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z licznymi sygnałami, jakie ostatnio docierały do mnie, oraz na podstawie rozmów przeprowadzonych z przedstawicielami środowiska bankowców wyrażam osobiste zaniepokojenie narastającym zagrożeniem napadami na instytucje finansowe i transporty wartości pieniężnych.

Na szczególną uwagę zasługują okoliczności zaistniałych zdarzeń. Jak wynika z danych za ostatnie lata, w większości tego typu przestępstw brali udział, w sposób pośredni lub bezpośredni, pracownicy wynajmowanych agencji i firm ochroniarskich. Instytucje finansowe, kierując się chęcią ograniczenia zatrudnienia, likwidują własne wewnętrzne służby ochrony i wprowadzają na ich miejsce obce podmioty gospodarcze świadczące usługi w tym zakresie.

Brak bezpośredniego związku, to znaczy przywiązania, pracownika ochrony z zakładem pracy, na rzecz którego świadczy on usługi, duża rotacja kadrowa i niskie zarobki to czynniki wpływające na negatywne zachowania, które ostatnio stały się nagminne. Uważam, że pełna liberalizacja rynku w tej dziedzinie nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, a dalsze oczekiwanie może tylko zwiększyć liczbę niepotrzebnych ofiar i straty materialne.

Dlatego też proszę o wyjaśnienie, czy kierowane przez Pana ministerstwo zamierza podjąć jakiekolwiek działania legislacyjne zmierzające do ograniczenia tego typu niebezpiecznych przypadków i zapobiegnięcia ich występowaniu w przyszłości.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Wojciecha Olejniczaka:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z moim oświadczeniem z dnia 21 listopada 2003 r. w sprawie funkcjonowania Rady Ubezpieczenia Społecznego Rolników, Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników oraz TUW, uprzejmie proszę o dodatkowe informacje dotyczące tego problemu, tak aby można było ocenić funkcjonowanie obu tych instytucji.

Chciałbym wiedzieć, kto z członków Rady Rolników IV kadencji korzystał z wynajmu miejsc hotelowych, w jakich miejscowościach i czy te wynajmy były sporadyczne czy długoterminowe? Kto z członków Rady Nadzorczej FSUSR korzystał z opłaty za miejsca hotelowe, w jakich miejscowościach i czy te wynajmy miejsc hotelowych były sporadyczne czy długoterminowe? Czy koszt 96 tysięcy 580 zł 88 gr za utrzymanie samochodu i wynajem środków transportu był uzasadniony w sytuacji, gdy członkowie rad pobierali zryczałtowane wynagrodzenie, wypłacano im zwrot kosztów podróży za dojazd na posiedzenia komisji lub posiedzenia plenarne, oraz gdzie jest stałe miejsce garażowania samochodu osobowego, a w jakiej miejscowości ten samochód jest używany?

Czy dzieci członków wymienionych rad korzystały ze stypendiów, wyjazdów wakacyjnych, studiów, tak krajowych, jak i zagranicznych, oraz praktyk, tak w kraju, jak i za granicą? Czy dzieci członków rad korzystały z turnusów wypoczynkowych, funduszu stypendialnego imienia profesora Stanisława Pigonia?

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Niniejszym pozwalam sobie zwrócić się do Pana z prośbą o spowodowanie zbadania prawidłowości kontraktowania na rok 2004 liczby zespołów Pogotowia Ratunkowego w Legnicy.

Ostatnia akcja ratownicza, która miała miejsce w czasie wypadku zbiorowego w kopalni "Lubin" w dniu 15 grudnia 2003 r., uświadomiła nam nad wyraz dobrze, że liczba karetek założona do kontraktowania na rok 2004 jest niewystarczająca -  tylko piętnaście ambulansów na cały teren byłego województwa legnickiego, w tym pięć zespołów typu "R".

Zapewnienie obywatelom właściwej opieki zdrowotnej jest niewątpliwie zadaniem niezwykle trudnym i złożonym. Mam świadomość istniejących zagrożeń i skali trudności w ich rozwiązywaniu. W żadnym wypadku jednak nie zwalnia to nas wszystkich z obowiązku wyrażania wspólnej troski o jak najbardziej optymalne zaspakajanie podstawowych potrzeb zdrowotnych ludności.

Duże zaniepokojenie budzą narzucone od 1 lipca 2003 r. przez NFZ warunki kontraktu, to jest dziesięć zespołów ratownictwa medycznego, w tym pięć typu "R" i pięć typu "W", oraz pięć zespołów ogólnolekarskich, zdaniem kierownictwa pogotowia, bezwartościowych w akcjach, o których wspomniałem wcześniej.

Konkludując, zwracam się do Pana Ministra o powtórne przeanalizowanie sytuacji Pogotowia Ratunkowego w Legnicy i uwzględnienie nie tylko wskaźników ludnościowych, ale i specyfiki zagłębia górniczego oraz wynikających z tego zagrożeń.

Z poważaniem]

Marian Lewicki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Bielawskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

W dniu 19 stycznia 2004 r. zgłosiły się do mojego biura panie: Halina Obraniak, pracownica MOPS w Lubinie, i Anna Dziedziula, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej w Lubinie, i przekazały na moje ręce podpisane pismo. Wprawdzie nie dotyczy ono problemów wagi państwowej, ale pozwalam sobie zapoznać Pana Ministra z jego treścią:

"Uprzejmie informuję, że w dniu 3 kwietnia 2003 r. zostało złożone do Prokuratury Rejonowej w Lublinie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłego dyrektora MOPS w Lubinie - panią Urszulę Rozmysłowską, która uporczywie i złośliwie naruszała prawa podległych pracowników. Naruszała ich godność osobistą, znieważała wulgarnymi słowami, znajdując zadowolenie w zadawaniu im cierpień psychicznych.

Postępowanie przygotowawcze prowadzi w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Lubinie pod numerem sygn. akt 5 Ds. 100/03. Mimo upływu blisko dziesięciu miesięcy śledztwo do tej pory nie zostało zakończone.

Pani Urszula Rozmysłowska wraz z mężem zajmują wysoką pozycję w hierarchii towarzyskiej miasta Lubina. Są oni aktywnymi działaczami miejscowego ugrupowania politycznego "Teraz Lubin".

Pani Rozmysłowska jest radną Rady Powiatu Lublin, a jej mąż - dyrektor banku PKO SA w Lubinie - jest radnym Rady Miejskiej w Lubinie.

W tej sytuacji opinia społeczna jest zaniepokojona przedłużającym się śledztwem i wyraża obawę co do przestrzegania przez organy ścigania zasady bezstronności i obiektywizmu.

Z tego względu proszę Pana Senatora o interwencję w Ministerstwie Sprawiedliwości w sprawie objęcia nadzorem prowadzonego w tej sprawie dochodzenia".

Sprawa mobbingu w MOPS w Lubinie jest mi znana od kwietnia 2001 r. Interweniowałem w tej sprawie wielokrotnie u ówczesnego prezydenta miasta Lubina. Zazwyczaj otrzymywałem wymijające odpowiedzi w rodzaju: wszystko jest znakomicie, ale należy zwrócić dyrektorowi MOPS uwagę na konieczność poprawy stosunków międzyludzkich, przestrzegania zasad współżycia społecznego. Dopiero po ostatnich wyborach samorządowych i zmianie na stanowisku prezydenta miasta doszło do radykalnych pociągnięć. Pani Urszula Rozmysłowska została odwołana ze stanowiska dyrektora MOPS w Lubinie. Oczywiście wniosła skargę do sądu pracy. Postępowanie przed sądem pracy zostało niejako zawieszone w oczekiwaniu na efekt działania prokuratury.

Znam dotychczasowy przebieg spraw związanych z mobbingiem w MOPS w Lubinie: przez długi czas starano się "zagłaskać" problem. Uważam, że obawy wyrażone w cytowanym wyżej piśmie nie są bezzasadne i że sprawa może zostać "zagłaskana", tym razem w prokuraturze.

Zatem, jeśli jest to możliwe ze względów proceduralnych, proszę o spowodowanie objęcia nadzorem postępowania o sygn. akt 5 Ds. 100/03, toczącego się w Prokuraturze Rejonowej w Lubinie.

Łączę wyrazy szacunku

Janusz Bielawski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Bielawskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

W listopadzie ubiegłego roku otrzymałem odpowiedź na moje oświadczenie złożone na czterdziestym szóstym posiedzeniu Senatu, sygnowane przez pana Wiktora Masłowskiego, podsekretarza stanu w kierowanym przez Pana ministerstwie.

Mimo tego, że pan wiceminister Masłowski mógł przypuszczać, że nawet mało inteligentny senator może znać ustawę o zakładach opieki zdrowotnej z 14 października1991 r., zwłaszcza jeżeli jest lekarzem, uległ pokusie pouczenia senatora o roli, jaką mają odgrywać organy założycielskie szpitali. Stwierdził on w konkluzji:

"W omawianym przypadku podmiotem, który utworzył zakład, jest powiat dzierżoniowski. A zatem decyzje w sprawie ewentualnych przekształceń, restrukturyzacji, podejmują uprawnione organy powiatu.

Minister zdrowia nie jest organem uprawnionym do podejmowania interwencji w tego typu sprawach".

Zatem nie zostały zrozumiane intencja i cel mojego oświadczenia. Restrukturyzacja szpitala w Dzierżoniowie polegająca na zwolnieniu połowy pracowników, likwidacji łóżek, oddziałów szpitalnych, nie doprowadziła do zbilansowania przez szpital przychodów i rozchodów. Losy tego szpitala zostały przywołane jako przykład tego, do czego prowadzi tak zwana restrukturyzacja. W takiej sytuacji są setki szpitali w Polsce, więc dotyczy to polityki zdrowotnej i jest nie tylko zmartwieniem samorządów.

Nie wiem, gdzie powstał pogląd, że przyczyną zapaści finansowej szpitalnictwa w Polsce są: nadmiar łóżek i przerosty zatrudnienia. Idea ta była lansowana między innymi przez panią wiceminister Kralkowską. Tak więc - jako żywo, restrukturyzować, czyli likwidować łóżka i zwalniać pracowników, co w konsekwencji ogranicza dostępność i jakość świadczeń leczniczych.

Zmniejszający się z roku na rok poziom finansowania lecznictwa szpitalnego jest faktem udowodnionym. To działa podobnie jak dodawanie obciążeń i obowiązków lekarzom pierwszego kontaktu, które zaowocowało powstaniem porozumienia zielonogórskiego.

Restrukturyzacja szpitali to brnięcie w ślepą uliczkę. Tej degradacji podlegają wszystkie szpitale, niezależnie od tego, czy są dobrze, czy źle zarządzane, czy pacjenci leczą się w nich chętnie, czy z musu. Mam nadzieję, że Pan Minister jest tego świadom. Nie oczekuję jakiejś sensownej odpowiedzi, ale mam nadzieję, że przyjmie Pan do wiadomości, że w szpitalnictwie dojdzie do krachu, a bez dopływu środków dostępność i jakość świadczeń leczniczych będzie ulegała stałemu pogorszeniu.

Łączę wyrazy szacunku

Janusz Bielawski

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Zdzisławę Janowską oraz senator Aleksandrę Koszadę, skierowane do ministra finansów Andrzeja Raczki oraz do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Od kilku miesięcy w firmach i hurtowniach farmaceutycznych trwają kontrole celne i skarbowe spowodowane zmienionymi przepisami w zakresie rozliczeń w imporcie leków, wprowadzonymi rozporządzeniem ministra finansów z 31 marca 2000 r. (DzU nr 25 z 2000 r.). Mimo że rozporządzenie to zostało uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z Konstytucją RP, zdaniem służb celnych w trakcie zgłaszania przez importerów leków wartości celnej doszło do nieprawidłowości polegających na nieujawnianiu uzyskiwanych przez firmy rabatów, upustów i premii, które pomniejszyły tę wartość.

Polfa Kutno SA, polska spółka giełdowa i firma farmaceutyczna produkująca leki od wielu lat, została poddana kontroli dokładnie w taki sam sposób jak firmy zajmujące się wyłącznie importem leków.

W listopadzie 2003 r. Urząd Kontroli Skarbowej zakończył w spółce kontrolę prawidłowości stosowania cen leków za rok 2002. Kontrolujący zarzucili Polfie Kutno, że sprzedając niektóre z produkowanych przez siebie leków, naruszyła przepisy o marżach urzędowych. Według kontrolujących do produkowanych przez spółkę leków nie powinny mieć zastosowania regulacje dotyczące cen urzędowych, a regulacje dotyczące marż urzędowych powinny być podobne jak w przypadku importerów leków. W ocenie kontrolujących w wyniku niezastosowania się przez spółkę do przepisów o marżach urzędowych doszło do przekroczenia dozwolonych marż urzędowych i pobrania przez Polfę Kutno tak zwanych kwot nienależnych. W związku z tym urząd skarbowy podjął decyzję o zabezpieczeniu blisko 10 milionów zł jako należności podatkowej.

Polfa Kutno posiada wszystkie przewidziane prawem certyfikaty i świadectwa potwierdzające, że jest producentem kontrolowanych leków. Dlatego też, jako producent krajowy, w objętym kontrolą UKS okresie podlegała systemowi cen urzędowych arbitralnie ustalanych przez ministra finansów. UKS uznał jednak, wbrew opiniom Ministerstwa Zdrowia, które wydało spółce stosowne decyzje i świadectwa zezwalające na produkcję leków, oraz Ministerstwa Finansów, które odgórnie ustaliło ceny urzędowe na leki Polfy Kutno, że spółka naruszyła prawo.

Przypadek Polfy Kutno jest przykładem bardzo niebezpiecznego procederu: stosowania automatyzmu.

Zwracamy się do Panów Ministrów z następującymi pytaniami.

Jak wytłumaczyć sytuację, w której urzędnik kontroli skarbowej podważa decyzję swojego zwierzchnika - ministra finansów - o nadaniu ceny urzędowej na produkowanego przez producenta leki? Czy ministerstwo podziela tę opinię? Obecna kontrola skarbowa kwestionuje ustalenia wcześniejszej, przeprowadzonej w roku 2001, kontroli skarbowej, która stwierdziła, że spółka działa zgodnie z prawem.

Jak to możliwe, że komornik próbuje zablokować konta poważnej i dobrze prosperującej spółki giełdowej, powołując się przy tym na "złą kondycję finansową firmy", mimo że informacje powszechnie dostępne dzięki obowiązkowi informacyjnemu nałożonemu na spółki publiczne zdecydowanie przeczą tej tezie? Czy sytuacja ta nie przypomina błędnych decyzji urzędów skarbowych w głośnych sprawach producentów komputerów, którym stawiano zarzut rzekomego wyłudzania od Skarbu Państwa podatku VAT? Co się stanie, jeżeli spółka wygra sprawę z UKS przed sądem? Kto pokryje straty spółki? Czy komornik zwróci pieniądze pobrane za wykonanie swoich czynności? A odsetki, jakie będzie musiał wypłacić w takim przypadku skarb państwa?

Czy Ministerstwo Zdrowia podziela zaprezentowane w wynikach kontroli stanowisko UKS, że Polfa Kutno nie była producentem leków, mimo posiadanych przez nią certyfikatów oraz świadectwa rejestracji, wydanego przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny, w którym Polfa Kutno wymieniona jest jako wytwórca kontrolowanych leków?

Z poważaniem

Zdzisława Janowska
Aleksandra Koszada

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Turystyka stanowi bardzo istotny i dobrze prosperujący sektor polskiej gospodarki rynkowej, mogący wspomóc realizację ważnych programów rządowych, poczynając od zapewnienia rozwoju gospodarczego, tworzenia nowych miejsc pracy, stymulowania przekształceń strukturalnych i nowoczesnych form działalności związanych z rozwojem regionów. Wyrazem tego jest pozytywna ocena ekspertów Unii Europejskiej i związane z nią przyznanie Polsce środków na realizację programów TURIN. Niepokojąca jest jednak propozycja planowanych zmian w strukturze zarządzania turystyką.

Obecnie struktura zarządzania turystyką oparta jest na ustawie z dnia 25 czerwca 1999 r. Jej podstawą jest Polska Organizacja Turystyczna, państwowa osoba prawna, której zadaniem jest promowanie Polski jako kraju atrakcyjnego turystycznie. Na poziomie wojewódzkim funkcjonuje jedenaście regionalnych organizacji turystycznych, z kolei na szczeblu powiatowym i gminnym tworzone są lokalne organizacje turystyczne. Trzyletni okres działalności POT potwierdził celowość powołania tej organizacji. Jej niewątpliwym sukcesem jest dotarcie do samorządów lokalnych i przekonanie ich o roli i znaczeniu turystyki w rozwoju regionu zarówno pod kątem tworzenia warunków dla rozwoju turystyki, jak i promocji regionu.

Warmińsko-Mazurska Regionalna Organizacja Turystyczna obawia się, iż proponowane zmiany organizacyjne, polegające na połączeniu POT ze strukturami dopiero tworzonej Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, spowodują zaprzepaszczenie dotychczasowego dorobku, zburzą całą strukturę zarządzania turystyką i pozbawią solidnego partnera działające już regionalne organizacje turystyczne i lokalne organizacje turystyczne.

Narodowe organizacje turystyczne, których zadaniem jest bezpośrednie wsparcie krajowego sektora turystycznego poprzez działalność marketingową i promocyjną, funkcjonują jako podmioty publiczne lub publiczno-prywatne i są finansowane w przeważającej części ze środków budżetowych. Połączenie tej organizacji z innymi strukturami spowoduje zatarcie dotychczasowych bardzo czytelnych zasad współpracy poszczególnych szczebli zarządzania turystyką: krajowego, regionalnego, lokalnego, i zapewne niekorzystnie odbije się na osiągnięciu celów określonych w dokumentach rządowych.

Wobec zaistniałej sytuacji zwracam się do Pana Ministra z zapytaniem, czy zasadne są planowane zmiany organizacyjne i czy nie wpłyną one negatywnie na poziom zarządzania turystyką w naszym kraju. Proszę o przeanalizowanie tego problemu i odpowiedź na powyższe pytania.

Władysław Mańkut
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Premierze!

Zgromadzenie Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich w Olsztynie  w dniu 16 stycznia bieżącego roku określiło swoje stanowisko wobec rządowej propozycji przekształcenia wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej w oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Członkowie związku, zrzeszającego pięćdziesiąt dziewięć gmin z województwa warmińsko-mazurskiego, pozytywnie oceniają dziesięcioletnią działalność Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Postrzegają fundusz jako rzetelnego i sprawdzonego partnera, którego działalność znacząco przyczyniła się do poprawy stanu środowiska gmin członkowskich. W ostatnich latach, dzięki pomocy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie, udało się zrealizować wiele inwestycji i wykonać wiele działań proekologicznych.

Wypracowane przez ten okres procedury przyznawania dofinansowania są czytelne i zrozumiałe. Niejednokrotnie wojewódzki fundusz pełni rolę doradczą i edukacyjną, wskazując inne możliwości źródła sfinansowania konkretnego zadania. Wojewódzki fundusz odbierany jest jako instytucja przyjazna dla inwestora. Jego środki bardzo często służą do budowy montażu finansowego projektów inwestycyjnych i stanowią jego pewny i ważny element.

W tej sytuacji uważam, że istniejący system dobrze służy sprawom ochrony środowiska, a pozbawienie wojewódzkich funduszy osobowości prawnej jest zamierzeniem niemającym pełnego uzasadnienia, prowadzącym do nadmiernej centralizacji systemu finansowania ochrony środowiska. To wydłuży drogę gmin w staraniach o środki na zadania z zakresu ochrony środowiska, co w aspekcie wymagań wynikających z traktatu akcesyjnego stawia gminy na straconej pozycji.

Ustanowienie wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej komponentami Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zakłóci w sposób znaczący absorpcję środków unijnych.

Mając to na uwadze, Zgromadzenie Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich wyraża negatywną opinię na temat propozycji zmian dotychczasowego statusu wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Wyraża przy tym nadzieję, że zostanie on utrzymany. Dlatego też Zgromadzenie Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich zwróciło się do Pana Premiera z propozycją wycofania zmian przewidzianych w rządowym "Projekcie uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych".

Wobec zaistniałej sytuacji zwracam się do Pana Premiera z pytaniem, czy zasadne są planowane zmiany organizacyjne i czy nie wpłyną one negatywnie na poziom zarządzania turystyką w naszym kraju. Proszę o przeanalizowanie zaistniałego problemu i ustosunkowanie się do niego.

Władysław Mańkut

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Mańkuta, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Mocą ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (DzU z 1998 r. nr 137, poz. 887 ze zm.) oraz ustawy z dnia 28 sierpnia 1997 r. o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (DzU z 1997 r., nr 139, poz. 934 ze zm.) zmieniono system ubezpieczeń społecznych i utworzono otwarte fundusze emerytalne, które gromadzą składki emerytalne osób ubezpieczonych. Zarządzanie środkami znajdującymi się na kontach członków funduszy emerytalnych powierzone zostało powszechnym towarzystwom emerytalnym.

Intencją ustawodawcy była komercjalizacja systemu emerytalnego. Polsce groziła bowiem zapaść tego systemu. Reforma ta oceniana jest przez specjalistów jako najlepiej udana z czterech reform rządu Jerzego Buzka. Nie można mówić jednak o pełnym sukcesie ze względu na niewydolność Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Członkowie otwartych funduszy emerytalnych w dalszym ciągu nie otrzymują składek w terminie.

Początkowo, w okresie do 31 grudnia 2002 r., zaległości ZUS wobec otwartych funduszy emerytalnych były wyliczane jako wartość nieprzekazanej składki wraz z odsetkami ustawowymi. Taka jest ogólna zasada prawna stosowana do zaległości pieniężnych wynikająca z kodeksu cywilnego, potwierdzona w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. Od roku 2003 zasada ta została jednakże zmieniona i odsetki wyliczane są według stopy procentowej pięćdziesięciodwutygodniowych bonów skarbowych. Wysokość odsetek ustawowych obecnie wynosi 12,25%, natomiast wysokość odsetek wyliczanych według stopy procentowej pięćdziesięciodwutygodniowych bonów skarbowych kształtuje się na poziomie około 5,5%. Są to więc wielkości znacząco od siebie odbiegające, niekorzystne zarówno dla towarzystw emerytalnych, jak i dla członków funduszy emerytalnych.

Średnie stopy zwrotu funduszy emerytalnych były wyższe nie tylko od wysokości odsetek wyliczanych według stopy procentowej pięćdziesięciodwutygodniowych bonów skarbowych, ale również od wysokości odsetek ustawowych. Zatem z winy ZUS fundusze emerytalne nie mogły osiągnąć takich wyników finansowych, jakie osiągnęłyby, gdyby nie było zwłoki ze strony ZUS. Oznacza to, że członkowie funduszy emerytalnych mieliby znaczne większe środki na swoich kontach.

Fundusze emerytalne nie mogły również pobierać opłat od składek, które nie wpłynęły. Są to ogromne kwoty. W najgorszej sytuacji są zwłaszcza te fundusze, które ustaliły sposób pobierania opłat w sposób malejący w zależności od stażu członkowskiego. Dotyczy to też funduszy, których opłata od składki jest wyższa niż maksymalna opłata, która wejdzie w życie w dniu 1 kwietnia 2004 r., po wejściu w życie nowelizacji ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych. W sytuacji wystąpienia zaległości po stronie ZUS w przekazywaniu składek takie fundusze nie mogły pobrać opłat manipulacyjnych w maksymalnej wysokości, to jest w wysokości, w jakiej opłata byłaby pobrana, gdyby składki były przekazywane przez ZUS do OFE w terminie. Jest to ewidentna szkoda towarzystw emerytalnych. Ostrożne szacunki funduszy emerytalnych mówią o kwocie rzędu 130 milionów zł.

Inną niepobraną przez towarzystwa emerytalne opłatą jest opłata za zarządzanie. Szacunkowa wielkość tych niepobranych opłat wynosi około 128 milionów zł.

W związku z tym zapytuję: z jakiego powodu zmianie uległ sposób obliczania zaległości ZUS? Czy i kiedy ZUS przewiduje naprawienie towarzystwom emerytalnym szkody? Czy minister bierze pod uwagę możliwość wystąpienia towarzystw emerytalnych i członków funduszy emerytalnych na drogę sądową przeciwko Skarbowi Państwa, skoro ZUS wielokrotnie publicznie składał oświadczenia, że jego zobowiązania nie ulegają przedawnieniu, nie czyniąc różnicy pomiędzy towarzystwami a członkami funduszy jako wierzycielami ZUS?

Uprzejmie proszę o odpowiedź na moje pytania.

Władysław Mańkut
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Graczyńskiego, skierowane do ministra finansów Andrzeja Raczki:

W związku z pojawiającymi się wątpliwościami co do interpretacji postanowień ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne stawiam następującą kwestię.

Czy uprawniona jest prezentowana przez organy skarbowe wykładnia przepisów wymienionej ustawy, według której pojęciem przychodów ze stosunku najmu objęte są również opłaty ponoszone przez najemcę na rzecz osoby trzeciej?

Stosownie do legalnej definicji, zamieszczonej w art. 6a ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne, opodatkowaniu ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych podlegają również otrzymane lub pozostawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze oraz wartości otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń z tytułu najmu. W celu ustalenia wartości tych świadczeń winno stosować się przepisy art. 11 ust. 2-2b ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Mamy zatem do czynienia z odesłaniem do przepisów regulujących sposób określania wartości otrzymanych świadczeń.

Tymczasem organy skarbowe wprost przenoszą na grunt ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne definicje zamieszczone w art. 11 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W efekcie za przychód podlegający opodatkowaniu zryczałtowanym podatkiem winny być uważane również opłaty, które mocą umowy mają być ponoszone przez najemców na rzecz osób trzecich i to już w momencie wymagalności tych opłat.

Taka prawnopodatkowa regulacja problematyki najmu prowadzi do krańcowo niekorzystnego opodatkowania wynajmujących, którzy ponoszą obciążenia podatkowe od kwot zmiennych związanych z najmem zarówno bez ograniczeń kwotowych, jak i w momencie powstania samych wierzytelności niezależnie od faktu, czy zostały one przez najemców zapłacone.

Proszę o pilne wyjaśnienie wątpliwości.

Z poważaniem

Senator RP
Adam Graczyński

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Annę Kurską, skierowane do marszałka Sejmu RP Marka Borowskiego:

Szanowny Panie Marszałku!

W celu uwzględnienia postulatów Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę, Stowarzyszenia Polskich Dzieci Wojny oraz Związku Sybiraków w dniu 3 października 2002 r. powstał senacki projekt ustawy o świadczeniu pieniężnym dla małoletnich ofiar wojny 1939-1945. Jest to druk nr 236.

Projekt ten wpłynął do Sejmu 30 maja 2003 r., druk nr 1670. Do prac nad projektem zostali wyznaczeni przedstawiciele Komisji Ustawodawczej. 10 czerwca 2003 r. odbyło się pierwsze czytanie w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. 11 września 2003 r. do Sejmu wpłynęło stanowisko rządu w tej sprawie.

Nienadanie biegu sprawie, mimo tak znacznego upływu czasu, jest odbierane przez społeczeństwo jako celowe działanie na zwłokę lub wręcz zaniechanie zmierzające do rozwiązania problemu w sposób naturalny, gdyż śmiertelność roczników 1928-1935 jest wysoka, to 15% populacji w skali roku. Za kilka lat grupa beneficjentów może więc już nie istnieć.

Trzeba jednocześnie zważyć na fakt, że wśród osób, które złożyły wymaganą dokumentację dotyczącą doznanych represji, około sześćdziesięciu tysięcy było deportowanych jako dzieci do lat dwunastu do pracy w III Rzeszy i ZSRR, około stu tysięcy zatrudniono jako dzieci do lat szesnastu w miejscu zamieszkania w niemieckich gospodarstwach rolnych - dotyczy to Wielkopolski, Pomorza i terenów Reichu - oraz około dziesięciu tysięcy zatrudniono, też jako dzieci do lat szesnastu, w miejscu zamieszkania w przemyśle ciężkim i zbrojeniowym. Zatem, po uwzględnieniu śmiertelności małoletnich ofiar wojny, należy odliczyć 30% zmarłych w latach 2002-2003. co stanowi czterdzieści jeden tysięcy osób. Oznacza to, że jeśli ustawa wejdzie w życie od 1 lipca 2004 r., koszt jej realizacji dla jednej osoby wyniesie 135 zł w skali miesiąca. Łączny koszt świadczeń dla dziewięćdziesięciu sześciu tysięcy odbiorców wyniesie rocznie 155 milionów zł.

Brak zadośćuczynienia małoletnim ofiarom wojny - spóźnionego o półwiecze, a w każdym razie o czternaście lat - będzie plamą na honorze Rzeczypospolitej, za co my, parlamentarzyści, będziemy odpowiedzialni.

Dlatego też apeluję do Pana Marszałka o niezwłoczne wprowadzenie tej sprawy do porządku dziennego.

Z poważaniem

Anna Kurska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Roberta Smoktunowicza, skierowane do prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty Witolda Grabosia:

Szanowny Panie Prezesie!

Minęło już ponad pięć lat od wprowadzenia nowego podziału administracyjnego kraju. Poprzednio podział na województwa odpowiadał podziałowi na strefy numeracji Telekomunikacji Polskiej SA. Rozmowy w obrębie tego samego województwa były rozmowami lokalnymi, co wiązało się przede wszystkim z niższymi kosztami, bo w ich wypadku obowiązywała taryfa lokalna. Nowy podział administracyjny zlikwidował poprzednio istniejące województwa, a nowych podziałów na powiaty i województwa dokonano bez respektowania granic dotychczasowych województw. Jest wiele takich przypadków, że w skład jednego powiatu wchodzą tereny, które przed reformą znajdowały się w różnych województwach. W wielu przypadkach podział na strefy numeracji do dnia dzisiejszego nie został dostosowany do nowego podziału administracyjnego. Efektem tego stanu rzeczy jest taka sytuacja, że gdy dzwoni się do abonenta z tego samego powiatu, należy wykręcić numer kierunkowy, co powoduje, że ta rozmowa nie jest już traktowana jako rozmowa lokalna i tym samym kosztuje znacznie więcej.

Chciałbym szczególną uwagę zwrócić na sytuacje w kilku powiatach podwarszawskich. W powiecie grodziskim trzeba korzystać z numeru kierunkowego, dzwoniąc do i z gmin Baranów i Żabia Wola. W powiecie otwockim należy wykręcać numer kierunkowy, dzwoniąc do i z gmin Osieck i Sobienie-Jeziory. W powiecie wołomińskim identyczny problem występuje w gminach: Dąbrówka, Jadów, Klembów, Poświętne, Tłuszcz, Strachówka; a w powiecie nowodworskim w gminie Nasielsk. To, że przed dokonaniem reformy podziału administracyjnego kraju rozmowy abonentów z wyżej wymienionych gmin z abonentami z pozostałych części ich obecnych powiatów też były rozmowami zamiejscowymi, w żadnym wypadku nie stanowi usprawiedliwienia.

Trzeba wziąć pod uwagę to, że mieszkańcy tych gmin są zobowiązani wiele spraw załatwiać w siedzibach władz powiatowych, niekiedy telefonicznie, a to oznacza wyższe koszty ich rozmów.

W związku z tym zwracam się do Pana Prezesa o wyjaśnienie przyczyn tak długiego przeciągania się rozwiązania tego problemu. Zwracam się również o podjęcie działań koniecznych do zmiany tej uciążliwej dla mieszkańców sytuacji.

Robert Smoktunowicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Bogusława Mąsiora oraz Mieczysława Mietłę, skierowane do ministra skarbu państwa Zbigniewa Kaniewskiego:

Zakłady Chemiczne "Alwernia" SA są jednym z największych zakładów pracy w powiecie chrzanowskim, a największym w mieście Alwernia. Kondycja tych zakładów i poziom zatrudnienia w nich w sposób zasadniczy wpływają na sytuację społeczno-ekonomiczną ziemi chrzanowskiej i Małopolski. W nie tak dalekiej przeszłości Zakłady Chemiczne "Alwernia" SA znane były z wysokiej jakości i wysokiego poziomu produkcji oraz z bardzo dobrej sytuacji finansowej, co przekładało się na poziom zatrudnienia i płace załogi.

Problemy zakładów powstały na skutek błędnej koncepcji, która zmierzała do ich podziału na trzy części: tak zwaną chromową, tak zwaną fosforową oraz spółkę matkę, w której zamierzano pozostawić pasywa firmy, w tym składowisko odpadów poprodukcyjnych, stanowiące ogromne zagrożenie dla środowiska.

Po ostatnich wyborach parlamentarnych wydawało się, że nastąpi pozytywna zmiana w zarządzaniu tymi zakładami. Tak się jednak nie stało. Poprzedni zarząd cały program naprawczy sprowadził prawie wyłącznie do redukcji zatrudnienia i zamykania poszczególnych faz produkcji. Nie została wprowadzona rozsądna koncepcja działania zakładów. Po kolejnych interwencjach w zarządzie firmy, zarządzie CIECH SA i Ministerstwie Skarbu Państwa udzielane były zapewnienia, że jutro, za miesiąc, dwa, pojawi się program, który będzie realizowany i który da szanse trwałego rozwoju firmy. Były to jednak tylko zapewnienia. Po zmianie prezesa - co nastąpiło około trzech miesięcy temu - w dalszym ciągu realizowane są zwolnienia, tym razem grupowe. W dalszym ciągu nie ma też programu rozwoju. Według opinii organizacji związkowych zarząd bawi się w zarządzanie, a załoga traci miejsca pracy.

Głównym właścicielem zakładów "Alwernia" SA jest CIECH SA, ale poważną część udziałów ma również Skarb Państwa.

Zwracamy się do Pana ministra skarbu o podjęcie wspólnie z CIECH SA skutecznych działań mających na celu pomoc dla zakładów. Zakłady Chemiczne "Alwernia" SA muszą wreszcie mieć przygotowany program rozwoju oraz zarząd, który da gwarancję realizacji tego programu. Minister skarbu powinien się należycie wywiązywać z nadzoru nad tymi zakładami.

Prosimy o analizę sytuacji w Zakładach "Alwernia" SA oraz o udzielenie odpowiedzi na pytanie, jakie decyzje w sprawie przyszłości tych zakładów zostały podjęte.

Do oświadczenia dołączamy pismo organizacji związkowych.

Bogusław Mąsior
Mieczysław Mietła

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Bogusława Mąsiora oraz Mieczysława Mietłę, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra infrastruktury Marka Pola:

Nasze oświadczenie, które adresujemy do premiera Marka Pola, dotyczy problemów w ruchu telefonicznym na terenie województwa małopolskiego. W tymże województwie występują aż cztery numery kierunkowe, w tym jeden z województwa katowickiego. Ta orwellowska wręcz sytuacja jest nie do zaakceptowania.

Podczas spotkań nasi wyborcy wielokrotnie skarżyli się na obecne rozwiązanie. Zniechęca ono ludzi do częstego korzystania z telefonów. Zdaniem naszych rozmówców jest to celowe działanie monopolisty, jakim jest TP SA, w celu zwiększenia opłat za rozmowy. To rozwiązanie utrudnia komunikowanie się jednostek administracji samorządowej i publicznej oraz znacznie podwyższa koszt funkcjonowania administracji publicznej.

Problem ten był wielokrotnie podnoszony na posiedzeniach senackiej Komisji Skarbu Państwa i Infrastruktury na początku ubiegłego roku.

Bogusław Mąsior i Mieczysław Mietła
Senatorowie RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Janinę Sagatowską, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Premierze!

W moim okręgu wyborczym wiemy, jak wielką stratą dla przyszłości, dla rozwoju Huty Stalowa Wola było pozbawienie jej możliwości produkcji kołowego transportera opancerzonego, KTO, w wyniku takiego a nie innego rozstrzygnięcia przetargu.

Pewne nadzieje na poprawę kondycji huty wynikać mogą z umów offsetowych, zarówno na KTO, jak i samolot wielozadaniowy.

Wyrażając zaniepokojenie swoje i wyborców o los Huty Stalowa Wola - Zakładu Metalurgicznego, proszę o informację, jak huta wpisuje się w realizację umów offsetowych, a w szczególności zabezpieczenia materiałowego, w tym produkcji stali jakościowej pod umowy offsetowe.

Z poważaniem

Janina Sagatowska
Senator RP


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment